text_structure.xml
353 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 16 min. 30.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 95 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 96 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Jaroszewiczowa i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Rolnej o rządowym projekcie ustawy w sprawie zmian w ustawie z dnia 12 marca 1932 r. o ułatwieniu spłaty uciążliwych zobowiązań, obciążających gospodarstwa rolne, i w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 23 sierpnia 1932 roku o segregacji wierzytelności na nieruchomościach ziemskich, parcelowanych w celu spłaty uciążliwych zobowiązań (druk nr 732 i odbitka nr 248).</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca głos ma p. Lechnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#TadeuszLechnicki">Wysoka Izbo! Jako punkt wyjścia w rozumowaniu nad ustawą dzisiejszą, nad ustawą, którą mam honor przedstawić Wysokiej Izbie, przypomnę w paru słowach początek dyskusji nad zagadnieniami rolnemi, którą w parlamencie naszym rozpoczął p. Premier Prystor dnia 15 grudnia w Senacie. W tym dniu p. Premier Prystor naszkicował w możliwie krótkich słowach plan Rządu przy zagadnieniach rolniczych. P. Premier mówił:</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#TadeuszLechnicki">„Polityka Rządu w sprawach rolnictwa wychodzi z dwóch głównych założeń:</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#TadeuszLechnicki">1) Należy w granicach, zresztą dość ograniczonych możliwości, dążyć do przeciwdziałania wahaniom zniżkowym cen artykułów rolniczych; w tym celu Rząd nadal stosuje premie wywozowe, kredyty zastawowe, interwencyjną akcję Państwowych Zakładów Przemysłowo-Zbożowych, udziela pomocy handlowi rolniczemu, wpływa na zorganizowanie eksportu artykułów rolniczych i t. d.;</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#TadeuszLechnicki">2) z drugiej strony uwaga skierowana jest na dostosowanie szeregu elementów kosztów produkcji rolniczej do tych zasadniczo poprzez spadek cen zmienionych warunków pracy rolnika.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#TadeuszLechnicki">Jako największy wierzyciel rolnika z tytułu zaległych podatków i udzielonych rolnikom kredytów przez banki państwowe, Rząd dąży do likwidacji tych należności przez ulgi w ich płatnościach i zniżenie oprocentowania kredytu. Podobnie w dziedzinie świadczeń socjalnych, czy taryf kolejowych stale dążymy do odciążenia kosztów rolnictwa. W ostatnich czasach, pomimo trudności, z jakimi walczy nasza gospodarka kolejowa, P.K.P. udzieliły poważnych zniżek na przewozy artykułów rolniczych. Wielką wagę przywiązuje też Rząd do dostosowania wszelkich innych wierzytelności, obciążających rolnictwo, do zmienionych warunków. Wykorzystując przyznane Prezydentowi pełnomocnictwa, wydaliśmy szereg dekretów finansowo-rolnych. Powołane zostały urzędy rozjemcze dla mniejszej własności, wprowadzono instytucje nadzoru sądowego dla majątków większych. Staraliśmy się ułatwić i wzmóc naturalny i konieczny proces układów między wierzycielem a dłużnikiem rolniczym oraz odciążyć rolnictwo w ten sposób w zakresie długów, których ponieść ono nie jest obecnie w stanie”. To jest naszkicowany program Rządu w dążeniu do oddłużenia i do stworzenia możliwych warunków dla pracy w zawodzie rolniczym.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#TadeuszLechnicki">Ustawa, którą referuję w tej chwili, należy do cyklu ustaw t. zw. finansowo-rolnych. Ustawodawstwo finansowo-rolne w chwili obecnej rozwija się prawie we wszystkich krajach, bez względu na ich charakter w stosunku do produkcji rolniczej, bez względu na to, czy to są kraje eksporterskie, czy importerskie, czy też kraje, stojące na granicy samowystarczalności. Wszędzie widzimy to samo zjawisko, że warsztat rolny staje się wcale albo mało opłacalny, staje się warsztatem obdłużonym i jedną z głównych trosk Rządu jest z jednej strony przywrócenie tej opłacalności, a z drugiej strony szereg prac ustawodawczych, sięgających w stosunki prywatno-prawne między wierzycielami a dłużnikami.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#TadeuszLechnicki">W zasadzie wszelka ingerencja rządowa w stosunki prywatno-prawne między ludźmi, jest ingerencją niepożądaną. Mimo to w tych warunkach, w jakich znajduje się w tej chwili rolnictwo, z punktu widzenia ogólnych interesów kraju ta ingerencja jest konieczna i już na tym odcinku wiele zostało dokonane i wiele ulg dla produkcji rolnej zostało zastosowanych.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#TadeuszLechnicki">Obecny projekt ustawy ma na celu nowelizację jednej ustawy z dnia 12 marca 1932 r., oraz dwóch dekretów Prezydenta Rzeczypospolitej: z dnia 23 sierpnia 1932 r. i z dnia 27 października 1932 r. Właściwie projekt rządowy pod względem formalnym odnosi się głównie do t. zw. ustawy segregacyjnej z dnia 23 sierpnia 1932 r. Punktem wyjścia zmiany tej ustawy jest skasowanie wszystkich artykułów, odnoszących się do t. zw. konwokacji, czyli zebrania wierzycieli i postępowania ich w sprawie zgłaszania się, względnie kupna obiektu, na którym ciąży wierzytelność.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#TadeuszLechnicki">W projekcie rządowym wszystkie te artykuły od 7 do 16 włącznie zostają skasowane, gdyż w praktyce nie dały rezultatów. W praktyce w dzisiejszych warunkach gospodarczych trudno sobie wyobrazić, żeby jeden wierzyciel, bo to ma na celu dekret segregacyjny Prezydenta z sierpnia zeszłego roku, był w możności nabyć całą nieruchomość rolną i tą drogą spłacić resztę wierzycieli. W praktyce więc te ustępy okazały się nieżyciowe i ustawa, którą referuję, ma na celu nowelizację tej części dekretu segregacyjnego.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#TadeuszLechnicki">Cała ustawa składa się z dwóch artykułów. Artykuł 1 proponuje do dekretu z dnia 27 października 1932 r. po punktach a, b, c, d, e, f, które oznaczone będą inną numeracją, dodać nowy punkt 7 w brzmieniu następującem: „jeżeli nabywcami są wierzyciele hipoteczni, których prawa zabezpieczone zostały na parcelowanej nieruchomości przed dniem 1 stycznia 1933 r., lub wierzyciele z tytułu należności uprzywilejowanych — ponadto:” i t. d. Data 1 stycznia 1933 r. jest przewidziana dlatego, że gdyby nie było tego terminu, to z momentem ogłoszenia i wejścia w życie niniejszej ustawy mogłoby się zdarzyć, że cały szereg właścicieli obciążyłby swoje nieruchomości fikcyjnemi długami, które, ciążąc na nieruchomości, broniłyby właściciela przed wywiązaniem się z obowiązań. Dlatego ta data jest tu konieczna.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#TadeuszLechnicki">Zmiana, którą w przeczytanym ustępie proponuję w imieniu większości komisji do art. 1, w porównaniu z propozycją rządowa ma na celu podkreślenie wierzytelności z tytułu należności uprzywilejowanych. Zgodnie z oświadczeniem p. Wiceministra Rolnictwa na Komisji Rolnej, dotyczy to z jednej strony pretensyj Skarbu, z drugiej strony innego rodzaju wierzytelności uprzywilejowanych, jak np. długów za niewypłacone należności pracownikom rolnym.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#TadeuszLechnicki">Dalsze punkty artykułu dzielą się na a, b, c, d, e, w których proponuje się następujące zmiany:</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#TadeuszLechnicki">Punkt c) w propozycji rządowej skreśla się.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#TadeuszLechnicki">Punkt d) otrzymuje małą poprawkę i brzmieć ma: „grunt, nabyty przez wierzyciela, który nie posiada kwalifikacyj rolniczych, przewidzianych w art. 52 ustawy z dnia 28 grudnia 1925 r. o wykonaniu reformy rolnej, podlega w całości obowiązkowi parcelacji; wierzycielowi, który posiada te kwalifikacje, służy prawo wyłączenia gruntów od obowiązku parcelacji według art. 4 i 5 ustawy z dnia 8 grudnia 1925 r. o wykonaniu reformy rolnej; w razie nabycia gruntu przez kilku wierzycieli na wspólną własność (punkt b) prawo do wyłączenia uzależnione będzie od posiadania kwalifikacyj przez wszystkich nabywców”. Następnie pkt e) oznacza się jako pkt d) i otrzymuje brzmienie: „wierzyciel może w każdym czasie żądać od właściwego urzędu ziemskiego wydania decyzji ustalającej, czy wierzyciel ten posiada kwalifikacje, przewidziane w art. 52 ustawy z dnia 28 grudnia 1925 roku o wykonaniu reformy rolnej”.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#TadeuszLechnicki">Art. 2 w ogromnej większości punktów, których jest aż 20, dotyczy raczej pewnej porządkowej stylizacji dotychczasowych ustaw i dotychczasowych dekretów. Nowe jest tylko, jak wspomniałem na wstępie, skreślenie art. 7 i 6 dekretu segregacyjnego i skreślenie art. 5.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#TadeuszLechnicki">Pod punktem 7 w art. 20 w cz. 2 dodaje się zdanie o brzmieniu następującem: „Jeżeli jednak cena ta będzie wyższa od szacunku przewidzianego w art. 3, okręgowy urząd ziemski może przy sporządzeniu segregacji przyjąć za podstawę” cenę wszystkich lub niektórych działek, obniżoną stosownie do wysokości szacunku. Może się bowiem zdarzyć, że przy złej woli właściciela nieruchomości i jednego z dłużników może być cena działki przyjęta przez wierzyciela bardzo wysoka, znacznie przewyższająca jej istotną wartość i w tych warunkach z tytułu dekretu segregacyjnego wierzytelności następnych wierzycieli byłyby przeniesione w hipotece na tę działkę, która w rezultacie stanowiłaby tylko drobną część ich istotnych pretensyj. Dlatego też możność ingerencji tutaj okręgowych urzędów ziemskich przy normowaniu wysokości szacunku jest konieczna.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#TadeuszLechnicki">Po art. 22 dodaje się nowy art. 22-a, w brzmieniu następującem: „W przypadku, gdy na nabywcę części nieruchomości, powstałej z parcelacji, zatwierdzony został wierzyciel hipoteczny, pozostali wierzyciele mogą korzystać z przewidzianego w art. 22 prawa wyboru działki o tyle tylko, o ile wykonanie tego prawa nie ograniczy możności przeniesienia na tę działkę, zgodnie z art. 20, wierzytelności nabywcy”.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#TadeuszLechnicki">Chodzi w tym dodatkowym art. 22-a o najdalej idące umożliwienie rozejścia się obu stron, z jednej strony właściciela nieruchomości, z drugiej strony wierzyciela. Chodzi o to, aby wierzyciel, obejmujący daną działkę w całości, na nią przeniósł przedewszystkiem swoją wierzytelność i gdyby ta działka zgodnie z szacunkiem wynosiła więcej, aniżeli jego wierzytelność, dopiero wówczas następujący po nim wierzyciele mogą swoich pretensyj na tej działce dochodzić, o tyle tylko, o ile przewyższa istotnie wierzytelność danego dłużnika.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#TadeuszLechnicki">Punkty następne, przenoszenie atrybucyj okręgowych komisyj ziemskich na okręgowe urzędy ziemskie jest to uproszczenie postępowania prawnego, gdyż okręgowe komisje ziemskie, z natury rzeczy instytucje cięższe w swojej działalności, rzadziej się zbierające, nie są w możności tak szybko załatwiać spraw, jak okręgowe urzędy ziemskie.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#TadeuszLechnicki">Tembardziej jest to pożądane, że wierzyciele mają prawo apelacji do sądu od wyroku okręgowego urzędu ziemskiego, któryby mu nie dogadzał. Punkt 16 b) otrzymuje brzmienie następujące: „w przypadkach, w których kodeks postępowania cywilnego przewiduje doręczenie przez obwieszczenie publiczne, doręczenie to uważa się za dokonane z upływem 14 dni od wywieszenia w budynku sądowym”. Jest to również skrócone postępowanie, które nie stanowi większej zmiany.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#TadeuszLechnicki">Pod punktem 19 jest zmiana w art. 36 w części 1, a mianowicie w zdaniu pierwszem wyrazy: „na trzy lata” zastępuje się wyrazami: „na lat 5” Z punktu widzenia nabywcy danej działki możność przedłużenia na lat 5 jest rzeczą pożądaną.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#TadeuszLechnicki">Art. 3 upoważnia Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych do ogłaszania w drodze obwieszczenia w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej jednolitych tekstów ustawy z dnia 12 marca 1932 r. o ułatwieniu spłaty uciążliwych zobowiązań.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#TadeuszLechnicki">Tak się przedstawiają zmiany do dekretu segregacyjnego, zaproponowane przez Rząd z temi dwiema poprawkami, o których mówiłem, zgłoszonemi przez większość Komisji Rolnej. W imieniu Komisji Rolnej mam honor prosić Wysoką Izbę o przyjęcie niniejszej ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Świątkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#HenrykŚwiątkowski">Wysoki Sejmie! W sprawie rządowego projektu ustawy o zmianach w ustawie z dnia 12 marca 1932 r. o ułatwieniu spłaty uciążliwych zobowiązań, obciążających gospodarstwa rolne, i w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 23 sierpnia 1932 r. o segregacji wierzytelności na nieruchomościach ziemskich, parcelowanych w celu spłaty uciążliwych zobowiązań, oświadczam, co następuje: Będziemy głosowali przeciwko projektowanej przez Rząd noweli, albowiem byliśmy i jesteśmy zasadniczymi przeciwnikami ustawy z dnia 12 marca 1932 r. o ułatwieniu spłaty uciążliwych zobowiązań, obciążających gospodarstwa rolne. Ustawa ta wykazuje w całym szeregu artykułów, że idzie ona w kierunku oddłużenia właścicieli majątków ziemskich z zachowaniem żywotnych interesów wierzycieli hipotecznych, natomiast prawa, jakie dotychczas posiadali robotnicy rolni, drobni dzierżawcy i okoliczna bezrolna i małorolna ludność na podstawie ustawy o reformie rolnej, są w przeważnej swej części przekreślone. Mianowicie w stosunku do robotników rolnych wprowadzono ograniczenia, polegające na tem, że ustalono nader uciążliwe warunki kupna, wprowadzono obowiązkowy 10%-owy zadatek, który ma być zapłacony przez robotnika rolnego w ciągu miesiąca, wskazanego przez właściciela. Dalej robotnik rolny musi zapłacić całą resztę szacunku z tem, że pozostała reszta ceny kupna nie może przekraczać 1000 zł. Przytem niema zapewnionego kredytu długoterminowego na pokrycie tej części szacunku, której robotnik rolny nie będzie w stanie zapłacić.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#HenrykŚwiątkowski">W stosunku do drobnego dzierżawcy rolnego ustawa wprowadza zasadę, że o tem, czy drobny dzierżawca nabędzie grunt z parcelacji, decyduje nie, jak dotychczas, dzierżawca, a decyduje właściciel, który może żądać przeniesienia drobnego dzierżawcy na inną działkę zamienną. Co znaczy w praktyce przeniesienie na inną działkę zamienną, my wiemy dobrze. Przenosi się niejednokrotnie na bardzo odległe i gorsze działki, co w konsekwencji prowadzi do przekreślenia praw drobnego dzierżawcy. Ponadto według noweli, obowiązującej od 27 października 1932 r., przy parcelacji tego rodzaju nie jest przestrzegana kolejność nabywców, przewidziana w art. 51 ustawy o wykonaniu reformy rolnej i nie są stosowane ograniczenia w wysokości ceny sprzedażnej, a więc okręgowa komisja ziemska nie ma prawa kontroli ceny, choćby ona była najbardziej wyborowana. Wreszcie ustawa zniosła maksymalne normy obszaru nabywanego gruntu, przewidziane w art. 50 ustawy o wykonaniu reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#HenrykŚwiątkowski">P. referent, przypuszczam, oświadczy mi w odpowiedzi, że omawiana nowela i omawiana ustawa jest wyjątkową i spowodowana jest ciężkiemi warunkami gospodarczemi i kryzysem, i że ustawa o wykonaniu reformy rolnej nadal uważana jest przez Rząd za niewzruszalną, może nawet za podstawę przebudowy ustroju rolnego w Polsce. My jednak jesteśmy tego zdania, że ustawa o wykonaniu reformy rolnej ma bardzo wiele wad, że ona, jak praktyka wykazała, nie zapewnia biednej ludności rolnej warsztatów pracy na roli i dlatego w poprzednim Sejmie zgłaszaliśmy projekt ustawy, w którym dążyliśmy do tego, ażeby przez zniżenie cen i przez ustalenie cen według pewnej taksy minimalnej, umożliwić drobnym robotnikom rolnym, drobnym dzierżawcom, bezrolnym i małorolnym nabywanie gruntów. Niestety, dzięki tym warunkom, w jakich żyjemy w Polsce, i dzięki temu, że Rząd się sprzeciwił, nasze żądania w tej mierze nie zostały uwzględnione. Dziś jesteśmy świadkami tego zjawiska, że wszystkie nowe parcelacje, jakie się odbywają, odbywają się na podstawie nowej ustawy o oddłużeniu majątków ziemskich, a znam nawet takie wypadki, że majątki, które wcale nie były obdłużone, których dług był minimalny, są parcelowane na podstawie nowej ustawy. Jest to zrozumiałe, że każdy właściciel, który przystępuje do parcelacji, dąży do tego, ażeby parcelować na najbardziej dogodnych dla siebie warunkach i dlatego we wszystkich nowych parcelacjach przepisy ustawy o reformie rolnej nie istnieją, natomiast stosowane są nowe przepisy, przekreślające w ogromnej części prawa robotników rolnych i biednej ludności.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#HenrykŚwiątkowski">Projektowana obecnie przez Rząd nowela konsekwentnie zmierza w kierunku dalszej ochrony interesów wierzycieli hipotecznych z zapoznaniem uszczuplonych praw interesów robotników rolnych, drobnych dzierżawców, małorolnych i bezrolnych. W tych warunkach ulgi, dotyczące opłat stemplowych, opłat alienacyjnych, hipotecznych i inne, jakie przewiduje ustawa, nie mają znaczenia dla najbiedniejszej ludności, albowiem ciężkie i niedostępne warunki kupna odsuwają ją od parcelacji a umożliwiają kupno wierzycielom i bogatszym chłopom.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#HenrykŚwiątkowski">Dlatego, stojąc na stanowisku, że zasadnicza ustawa jest szkodliwa, przekreśla bowiem w praktyce prawa przewidziane przez reformę rolną w stosunku do robotników rolnych, drobnych dzierżawców i bezrolnych — będziemy głosowali przeciw projektowanej noweli.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#HenrykŚwiątkowski">Dyskusja wyczerpana. Poprawek żadnych nie zgłoszono. Przystępujemy do głosowania nad ustawą w całości. Kto jest za całością ustawy wraz z tytułem, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#HenrykŚwiątkowski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą, proszę wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#HenrykŚwiątkowski">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o rządowym projekcie ustawy w sprawie zapewnienia czasowych mieszkań i pomieszczeń dla zwolnionych robotników rolnych (druk nr 728 i odbitka nr 249).</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#HenrykŚwiątkowski">Udzielam głosu sprawozdawcy p. Bierczyńskiemu,</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#TadeuszJuliuszBierczyński">Wysoka Izbo! Rządowy projekt ustawy, który jest przedmiotem mego referatu, ma na celu zapewnienie robotnikom rolnym, których umowy o pracę ustają z dniem 31 marca danego roku i którzy do tego terminu zajmowali na podstawie tych umów stanowiące część ich uposażenia mieszkania służbowe i przynależne do tych mieszkań ich pomieszczenia, że nie mogą być usunięci z tych mieszkań w czasie chłodnej pory, więc w kwietniu i w maju, aż do dnia 31 maja każdego roku. Zaznaczę zgóry, że obecny projekt ustawy, który jest przedmiotem obecnych obrad, jest identyczny z ustawą, jaką Wysoka Izba uchwaliła 21 marca 1931 roku z tem tylko, że ustawa ówczesna obowiązywać miała i obowiązywała do dnia 31 maja 1932 r. Wobec wygaśnięcia tamtej ustawy, wobec faktu, że stosunki mieszkaniowe w Polsce nie poprawiły się, koniecznem jest uchwalenie obecnej ustawy.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#TadeuszJuliuszBierczyński">Od dobrodziejstw tej ustawy wyłączeni są tylko robotnicy, o ile z pracy zostali zwolnieni na swoje własne życzenie, o ile posiadają lub otrzymali inne mieszkanie, o ile dostali stałe zatrudnienie u innego pracodawcy, albo dopuścili się bądź w czasie służby, bądź w okresie wypowiedzenia czynu karygodnego względem swojego pracodawcy. Art. 4 zawiera w ust, 2 upoważnienie dla Rady Ministrów do przedłużenia mocy obowiązującej niniejszej ustawy, gdyby w dniu 31 maja 1934 r. okazała się potrzeba takiego przedłużenia.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#TadeuszJuliuszBierczyński">Komisja Prawnicza wprowadziła tylko jedną poprawkę do tej ustawy, mianowicie do art. 6, w szczególności rozciągnęła moc obowiązującą tej ustawy także na województwo poznańskie i pomorskie. Dotychczas w województwach tych ochrona robotników rolnych wynikała z racji przepisu okólnika b. ministerstwa b. dzielnicy pruskiej z dnia 13 stycznia 1925 r. Mianowicie okólnik ten przypominał i zalecał wykonywanie rozporządzenia pruskiego ministra sprawiedliwości z dnia 10 maja 1918 roku i odnosił się ogólnie do wszystkich bezdomnych, t. j. eksmitowanych ludzi, którzy nie mogli znaleźć w czasie eksmisji mieszkań; przypominał, że nie można takiego bezdomnego eksmitować, jeżeli przedtem miejscowa władza czy policja nie dała mu pomieszczenia i polecał, ażeby władze policyjne, ściśle biorąc, władza administracyjna i samorządowa, baczyły, czy bezdomny eksmitowany może znaleźć natychmiast inne pomieszczenie. Otóż podkreślam z tej Wysokiej Trybuny, że tego okólnika ustawa ta nie znosi. Okólnik ten odnosi się ogólnie do bezdomnych wszelkiego rodzaju i eksmitowanych.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#TadeuszJuliuszBierczyński">Natomiast ustawia ta dotyczy tylko robotników rolnych. Okazało się w praktyce, że drugie rozporządzenie pruskiego ministra sprawiedliwości wyjaśniało wspomniane co dopiero rozporządzenie z dnia 10 maja 1918 roku w ten sposób, że on w pewnej części województwa poznańskiego oraz prawie w całem województwie Pomorskiem nie był stosowany przez władze i sądy. Okazało się że jedne władze jak i sądy uznały za obowiązujący ten okólnik z dnia 10 maja 1918 r., natomiast inne władze i sądy nie uznały i nie udzielały pomocy eksmitowanym bezdomnym.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#TadeuszJuliuszBierczyński">Dlatego uważam za konieczne przy zachowaniu i nie kasowaniu tego okólnika ministra b. dzielnicy pruskiej z 1925 roku, rozciągnięcie dobrodziejstw, jakie ustawa daje robotnikom rolnym na przeciąg 2 miesięcy chłodnych, mianowicie kwiecień i maj do r. 1934, także i na te województwa. Obecnie więc art. 6 brzmieć będzie, że ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem ogłoszenia i obowiązuje na całym terenie Rzeczypospolitej z wyjątkiem województwa śląskiego, które ma zastrzeżone dla swojej kompetencji ustawodawstwo socjalne.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#TadeuszJuliuszBierczyński">Komisja Prawnicza odrzuciła poprawkę Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów, dotyczącą art. 1 ust. 1 i 2 oraz art. 2, a polegającą na tem, że Związek Parlamentarny Polskich Socjalistów proponował, ażeby ta ochrona bezdomnych robotników rolnych trwała nie od 31 marca do 31 maja każdego roku, ale od 31 marca do 30 czerwca każdego roku.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#TadeuszJuliuszBierczyński">Taksamo nie przyjęła Komisja Prawnicza poprawki Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów do art. 4 ust. 1, że ustawa niniejsza obowiązywać ma do dnia 30 czerwca 1936 r. Uważamy kwestię r. 1934 czy 1936 za poprostu do pewnego stopnia obojętną, mniej zasadniczą, wobec upoważnienia udzielonego Radzie Ministrów do przedłużenia mocy obowiązującej ustawy niniejszej, gdy zajdzie tego potrzeba.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#TadeuszJuliuszBierczyński">W tym stanie rzeczy wnoszę, ażeby Wysoki Sejm uchwalić raczył rządowy projekt ustawy w brzmieniu rządowem z poprawkami, przyjętemi w Komisji Prawniczej do art. 6 i o odrzucenie poprawek Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#TadeuszJuliuszBierczyński">Głos ma p. Śledziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#LudwikŚledziński">Wysoki Sejmie! Masowe zwalnianie robotników rolnych przybrało w ostatnich latach rozmiary katastrofalne. Zwłaszcza jeżeli chodzi o rok bieżący, to prawie niema ani jednego majątku, folwarku, gdzieby nie byli robotnicy zwalniani. W niektórych powiatach wszystkich robotników w folwarkach zwolniono. Ma się rozumieć, że to się robi celowo, aby można ich było potem na innych warunkach przyjmować. Bezrobocie na wsi jest ogromne. Nędza bezgraniczna. Ten stan rzeczy doprowadza do tego, iż na wsi zaczyna się objawiać powrót do życia pierwotnego. Do tego dochodzi brak mieszkań, a co za tem idzie wędrówki licznych rodzin, które życie swe pędzą w rowie przydrożnym.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#LudwikŚledziński">Zdawałoby się, że ponieważ redukcje są tak liczne, kwestia opróżnienia mieszkań nie powinna być tak paląca dla obszarników. Jednakże nie liczą się oni z losem ludzi, którzy pozbawieni pracy, nie mają się gdzie wynieść. Wszakże jest kwestią elementarną zapewnienie ludziom dachu nad głową i niespychanie ich do stanu zupełnego zdziczenia.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#LudwikŚledziński">P. referent powiedział, że jest obojętne, czy będzie na rok czy na dwa lata ochrona robotników rolnych. To nie jest obojętne. Poprawki zgłoszone przez nas na komisji mają dla robotników rolnych bardzo wielkie znaczenie. Ustawa wprowadza termin 31 maja. Dlaczego nie 30-go następnego miesiąca, dlaczego nie 3 miesiące, a 2 miesiące? Otóż termin ten był ustalony przed kilku laty, w dobie stosunkowo lepszej koniunktury, dziś jednakże w okresie niebywałego kryzysu na wsi, ustawa musi iść dalej, rozszerzyć swe uprawnienie, a przedewszystkiem według naszych poprawek na komisji należy:</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#LudwikŚledziński">1) Przesunąć termin conajmniej na dzień 1 lipca 1936 r., a nie 1934 r., to jest na czas, kiedy robotnicy rolni łatwiej będą mogli znaleźć pracę, a zatem i mieszkanie. Ma się rozumieć, że przy dłuższym okresie czasu robotnik, który pracy szuka, zanim ją znajdzie, jest spokojniejszy o to, że będzie miał ten dach nad głową. 2) Zmusić obszarników do zapewnienia zwolnionym robotnikom dachu nad głową. 3) Bezrobotni, t. j. zwolnieni robotnicy muszą mieć mieszkanie darmo, ponieważ w chwili obecnej najmniejszy wydatek jest dla bezrobotnego fornala niemożliwy, gdyż odbić się musi kosztem wyżywienia jego dzieci i rodziny.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#LudwikŚledziński">Zdajemy sobie sprawę z niedostateczności tego zarządzenia, nie rozwiąże ono najdonioślejszej kwestii na wsi: bezrobocia i bezdomności. Jedyną możliwą formą przyjścia z pomocą wsi jest racjonalnie przeprowadzona reforma rolna, która da ludziom warsztaty pracy i dach nad głową. Dlatego też my stoimy na tem stanowisku i uważamy, że reforma rolna musi przyjść, żeby ten robotnik rolny i wogóle ludzie pracujący na wsi mieli zapewnione życie.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#LudwikŚledziński">Głos ma p. Pawlak.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WojciechPawlak">Wysoka Izbo! Izby ustawodawcze Rzeczypospolitej Polskiej uchwaliły ustawę o ochronie lokatorów z dnia 11 kwietnia 1924 r. W tej chwili nie będę się wgłębiał w jej szczegóły, gdyż przez lat 11 mieliśmy dosyć sposobności zapoznać się z jej dobremi i ujemnemi cechami. Pozwolę sobie zwrócić Wysokiej Izbie uwagę tylko na generalne zadania ustawy o ochronie lokatorów, która — wedle zdania ustawodawcy — w chwili najgorszego braku mieszkań miała unormować w tymże czasie możliwe stosunki między wynajemcą, to znaczy właścicielem, a najemcą, to znaczy lokatorem przez:</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#WojciechPawlak">a) niedopuszczenie szachrowania mieszkaniami właścicielom jedynie dla korzyści lichwiarskiej kosztem bezbronnego lokatora,</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#WojciechPawlak">b) uniemożliwienie śrubowania czynszu mieszkaniowego wzwyż bez granic,</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#WojciechPawlak">c) skrócenie swawoli w przedmiocie wypowiadania stosunku najmu mieszkaniowego, co w konsekwencji pociągało za sobą widmo eksmisji, i to w gros wypadków bez jakiegokolwiek powodu.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#WojciechPawlak">Niestety z pod dobrodziejstw tej ustawy o ochronie lokatorów zostali wieliminowani robotnicy na roli, których ilość — jako lokatorów — stanowi w Rzeczypospolitej Polskiej conajmniej 75%. Rząd od kilku lat robotnikom rolnym przychodzi z rzekomą opieką w sprawie zapewnienia czasowych mieszkań i pomieszczeń, bądź to rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej, bądź też uchwałą Rady Ministrów, przynosząc moratorium mieszkaniowe na krótki czasokres tym robotnikom rolnym, którym umowa pracy ustaje z dniem 31 marca danego roku.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#WojciechPawlak">Jeżeli chodzi o moje zdanie, to powiem, że lepszy rydz, aniżeli nic, ale równocześnie stwierdzam, że tego, co Rząd robotnikom rolnym co rok daje, nie mogę uważać za żadne dobrodziejstwa, gdyż zarządzenia te gruntownie kwestii nie załatwiają, a raczej poczynania Rządu w tej sprawie wypada mi określić jako zwykłą łataninę.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#WojciechPawlak">Podobnie ma się rzecz i z uchwałą Rady Ministrów z dnia 22 lutego 1933 r. — pismo Ministra Opieki Społecznej z dnia 24 lutego 1933 r., którą mamy na dzisiejszym porządku obrad, na podstawie której wniesiono rządowy projekt ustawy w sprawie zapewnienia czasowych mieszkań i pomieszczeń dla zwolnionych robotników rolnych, a nad którym w tej chwili obradujemy. Chociaż krótko, ale z konieczności muszę poddać analizie przedłożony nam projekt rządowy, ażeby przedstawić w należytem świetle, jak treść jego, napisana na papierze, wygląda w wykonaniu praktycznem.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#WojciechPawlak">W art. 1 czytamy: „Robotnicy rolni, których umowy o pracę ustają z dniem 31 marca danego roku i którzy do tego terminu zajmowali na podstawie tych umów stanowiące część ich uposażenia mieszkania służbowe i przynależne do tych mieszkań ich pomieszczenia, nie mogą być usunięci z tych mieszkań i pomieszczeń do dnia 31 maja tegoż roku, o ile na ich miejsce nie zostali najęci inni robotnicy”. — Art. 1, naprawdę przyznam, bardzoby mi się podobał, gdyby nie jego końcowe zdanie „o ile na ich miejsce nie zostali najęci inni robotnicy”. Rozumiemy, że ziemianinowi ilość trzody chlewnej, bydła, a nawet kur raz się zwiększa, raz zmniejsza, — ale ilość posiadanej roli pozostaje zawsze ta sama. Na takąż ilość roli jest konieczna potrzeba utrzymywania odpowiedniej ilości rąk ludzkich do pracy, to znaczy, że ilu robotników z rodzinami zwolni, tyleż rodzin jest zniewolony przyjąć. To nie ulega żadnej wątpliwości. Jeżeli jednak inne rodziny przyjmie, to siłą rzeczy musi im dać jakieś mieszkanie. Chodzi teraz tylko o to, jakie mieszkanie? Rzecz jasna, że może im dać najwyżej tylko te mieszkania, w których zamieszkują rodziny zwolnione, bo innych mieszkań na folwarku niema.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#WojciechPawlak">Z tego powodu treść ust. 2 art. 1 projektu, który powiada, że jeżeli na miejsce zwolnionego robotnika został najęty inny robotnik, mający zająć mieszkanie zwolnionego, a dany pracodawca posiada inne wolne mieszkanie robotnicze, winien on zwolnionego robotnika na czas do 31 maja ulokować w wolnem mieszkaniu — staje się tylko martwą literą prawną.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#WojciechPawlak">Ust. 1 art. 1 prócz o mieszkaniach mówi jeszcze o pomieszczeniach. Jeżeli chodzi o pomieszczenia, mówiąc prawdę, jest ich więcej na każdym folwarku, aniżeli mieszkań robotniczych. Ale cóż to za pomieszczenia? Stodoły, spichrze, sieczkarnie i różne inne rudery, pod które „wielmożny pan” powózki swej nie wstawi. W takich pomieszczeniach albo umieszcza się nowoprzybyłe rodziny na dwa miesiące, t. j. od 1 kwietnia do 31 maja, na który to czas dotychczasowe rozporządzenia zapewniały czasowe mieszkania lub pomieszczenia zwolnionym, albo w tych ruderach umieszcza się zwolnione rodziny. I ci, co takie przepisy redagują, a nie znają tych rozpaczliwych scen, jakie się w czasie przeprowadzki robotników rolnych rozgrywają, myślą, że jest wszystko w najlepszym porządku i że robotnikom rolnym wyświadczyli olbrzymią przysługę.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#WojciechPawlak">Jeżeli Rząd naprawdę pragnie zapewnić robotnikom rolnym czasowo mieszkania, winien z przedłożonego projektu wykreślić wyraz „pomieszczeń” oraz skreślić ostatnie zdanie ustępu 1 art. 1 „o ile na ich miejsce nie zostali najęci inni robotnicy”. Jeżeli Rząd z art. 1 nie wykreśli wyrazów przeze mnie wymienionych, to łatanina, jak to na początku zaznaczyłem, trwać będzie nadal, a obszarnikom da jeszcze większą możność i chęć do pozbawiania robotnika rolnego dachu nad głową.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#WojciechPawlak">Rozumiem, że pracodawcy przysługuje takie samo prawo wypowiadania stosunku najmu, jak i pracobiorcy, ale mogą to być jednakże wypadki sporadyczne, a nie może się to dziać masowo. Rozumiem, jeżeli pracodawca wyda 5 do 10% robotników terminatki, to takie wypadki możnaby jeszcze ewentualnie uważać za normalne i z tego tytułu nie podnosiłby nikt żadnego protestu, tem więcej, gdyby pracodawcy przyjmowali taką samą ilość robotników w stosunku do wydanych terminatek. Rozumiem również, że wydawanie terminatek będzie podyktowane dobrem warsztatu pracy, a nie dokuczaniem robotnikowi rolnemu li tylko dlatego, że albo nie wyznaje katechizmu politycznego danego pracodawcy, albo dlatego, że upomniał się u swego pracodawcy o słusznie przynależny mu zarobek.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#WojciechPawlak">Jeżeli w latach ubiegłych wydano terminatek od 8 do 15.000, co było dla spokoju i normalnej pracy w rolnictwie bardzo niepożądanem, to wiedzieć należy, że w roku bieżącym wydano ich o wiele więcej, bo przeszło 80 tysięcy, co wynosi 500% więcej, aniżeli w latach poprzednich. Samym tylko członkom Związku Robotników Rolnych i Leśnych Zjednoczenia Zawodowego Polskiego wydano nie mniej jak 53.996 terminatek, z których na Pomorze przypada 7.379, a na Wielkopolskę zawrotna cyfra, bo aż 46.617. Do tych cyfr należy doliczyć jeszcze około 5% robotników zorganizowanych w innych związkach, będących na tym terenie, z czego otrzyma się cyfrę około 2.704, wobec czego otrzymamy ogólną cyfrę 56.700 terminatek, wydanych tylko robotnikom zorganizowanym. Brakującą zaś cyfrę, bo ponad 80.000, stanowią oczywiście sterminatkowani robotnicy rolni nigdzie niezorganizowani.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#WojciechPawlak">Cyfry sterminatkowanych robotników na roli dlatego przytoczyłem, ażeby Panowie mieli pewien pogląd na stan, jaki zapanuje wśród robotników rolnych, bądź to 1 kwietnia, bądź też 31 maja, a więc w chwili, kiedy rządowe zapewnienie czasowych mieszkań i pomieszczeń wogóle się kończy. Obecnie w Komisji Prawniczej jest przedmiotem obrad jeszcze jeden projekt ustawy o zmianie moratorium mieszkaniowego dla bezrobotnych. Szkoda tylko, że oba te projekty nie stanowią całości tej dyskusji i dlatego przy omawianiu następnego projektu w niektórych wypadkach wypadnie się powtarzać. Przytaczam to znów tylko dlatego, że tak, jak dotychczasowe rozporządzenia o zapewnianiu mieszkań, nie dają więcej opieki robotnikom rolnym, aniżeli już istniejące zarządzenia byłych władz na ziemiach zachodnich, tak też drugi projekt nie zabezpiecza dostatecznie tych wszystkich bezrobotnych, którzy najbardziej zapewnienia dachu nad głową potrzebują.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#WojciechPawlak">Dotąd na ziemiach zachodnich obowiązuje jeszcze okólnik ministra b. dzielnicy pruskiej w sprawie eksmisji robotników rolnych, wydany do p.p. wojewodów i starostów b. dzielnicy pruskiej z dnia 15 stycznia 1922 r.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#WojciechPawlak">P. minister b. dzielnicy pruskiej pisze: „Przekonałem się, że okólnik pruskiego ministra sprawiedliwości z dnia 10 maja 1918 nie jest należycie stosowany przez władze administracyjne. Okólnik ten brzmi: W przypadkach, uzasadniających przypuszczenie, że osoby skazane na przymusowe wysiedlenie z posiadłości znajdą się bez dachu, nie należy wobec panującego braku mieszkań uskutecznić ich opróżniania w drodze przymusowej, jeżeli przedtem nie dano sposobności miejscowej władzy policyjnej do umieszczenia tych osób. W uzupełnieniu przepisu w § 94 ust. 1, zdanie 3 w wierszu 2 instrukcji służbowej dla komorników sądowych z dnia 24 marca 1914 r. (Dz. Min. Sprawiedliwości Nr. 343) zarządza się tymczasowo, że przed opróżnieniem mieszkania komornik sądowy — o ile sąd wykonawczy inaczej nie postanowi — musi poprosić o współudział władze policyjno-miejscowe, w tych wszystkich wypadkach, w których zachodzi wątpliwość, czy osoby, które mają być wysiedlone z posiadłości, mogą natychmiast znaleźć inne pomieszczenie. Pomieszczenie bezdomnych leży w interesie porządku i bezpieczeństwa i dlatego nie wolno miejscowym władzom policyjnym uchylać się od współdziałania. W tym celu są władze policyjne, komisarz obwodowy, względnie wójt, przewidując wypadki eksmisji, obowiązani mieć zawsze w ewidencji i pogotowiu pomieszczenia dla eksmitowanych. Pomieszczenia te muszą jednak odpowiadać wymogom mieszkalności; nie wolno zatem dla eksmitowanych przeznaczać pomieszczeń, nie posiadających drzwi, okien, pieców lub deleżowanych ze względów policyjnych. Współdziałanie przy eksmisjach należy do miejscowych władz policyjnych, t. j, do wójtów, komisarzy obwodowych, burmistrzów, prezydentów miast Bydgoszczy, Torunia i Grudziądza oraz starosty grodzkiego w Poznaniu. Starostowie powiatów wiejskich sprawują tylko nadzór”.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#WojciechPawlak">Tyle mówi okólnik ministra b. dzielnicy pruskiej.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#WojciechPawlak">P. referent Bierczyński w uzasadnieniu oczywiście mówi, że ustawa o ochronie lokatorów zapewnia robotnikom w przemyśle analogiczną ochronę, ale p. referent chyba wie, że ochrona ta dotyczy tylko robotników, zajmujących mieszkanie 1–2 pokoi włącznie, przez co robotnicy, mieszkający w 3 pokojach, są tej ochrony pozbawieni. Jest więc luka, a mnie chodzi o usunięcie tej luki. P. referent chyba wie, że okólnik ministra b. dzielnicy pruskiej w sprawie ochrony dla robotników rolnych obowiązuje tylko na ziemiach zachodnich, a mnie chodzi o to, aby jego moc prawną rozszerzyć na całą Rzeczpospolitą Polską.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#WojciechPawlak">Porównanie przez p. referenta projektu, nad którym dyskutujemy, z okólnikiem ministra b. dzielnicy pruskiej, nie odpowiada rzeczywistemu stanowi rzeczy, albowiem projekt ustanawia pewne terminy, z któremi całe zapewnienie mieszkań lub pomieszczeń kończy się tem, że bezapelacyjnie wyrzuca się robotnika rolnego z mieszkania czy pomieszczenia na bruk. Natomiast okólnik ministra b. dzielnicy pruskiej nakłada obowiązek ingerencji i niesienia pomocy w wypadkach eksmisyjnych na władze administracyjne, a więc na pp. wojewodów, starostów, wójtów i sołtysów, którzy muszą zająć się losem wieksmitowanych nieszczęśliwców i takie moralne prawo należy rozszerzyć na całą Rzeczpospolitą.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#WojciechPawlak">P. referent mówił jeszcze dalej, że projekt ustawy nie znosi tego okólnika ministra b. dzielnicy pruskiej. Pewnie, że nie znosi.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#WojciechPawlak">Przedewszystkiem chodzi o to, że jeżeli ten okólnik ministra b. dzielnicy pruskiej istnieje, to na podstawie niego związki zawodowe, czy pojedyńczy ich wykonawcy, jak sekretarze, lub sami eksmitowani mają ułatwioną drogę do władz administracyjnych, które w myśl tego okólnika są zobowiązane nieść pomoc wieksmitowanym. Pp. wojewodowie i starostowie natomiast na postawie tego okólnika, chcąc czy nie chcąc, muszą konferować z ziemianami, w sprawie sterminatkowanych robotników. Pewne skutki jednak osiągano, i to tego rodzaju, że robotników rolnych, chociaż nie wszystkich, ale jednak w pewnym procencie, przyjmowano do pracy z powrotem. Chodzi mi o to, aby robotnik na roli na reszcie połaci Rzeczypospolitej był również otaczany tą samą opieką przez władze administracyjne.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#WojciechPawlak">Poczuwamy się do obowiązku stawać w obronie nie tylko robotnika na roli, lecz robotników wogóle, dlatego uważam za wskazane rozszerzenie mocy prawnej owego okólnika na całą Rzeczpospolitą. I dlatego nie może być mowy, Panie Referencie, o zniesieniu tego okólnika. Projektowana ustawa przychodzi nieco późno, bo marzec nieomal się kończy, a robotnik na roli żyje już od 1 stycznia w obawie, gdzie będzie mieszkał od 1 kwietnia. Dlatego kwestię tę należy wreszcie unormować stałym przepisem, a w najgorszym razie rozporządzenie w tej sprawie winno ukazywać się wcześniej.</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#WojciechPawlak">Następnie pozwolę sobie zauważyć, że p. referent prostuje datę tegoż okólnika niesłusznie. Okólnik nosi datę taką, jaką Pan podał w uzasadnieniu druku, t. j. z dnia 13 stycznia 1922 r. W zbiorze rozporządzeń okólnik, o którym mowa, widnieje jakoby wydano go w 1925 r., zaś w spisie porządkowym oznaczono go rokiem 1923, co utrudniło jego odnalezienie i trzeba było z biblioteki sejmowej telefonować do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w tej sprawie. Zresztą okólnik nie mógł być wydany później jak w 1922 r., gdyż w tymże roku — jeżeli się nie mylę już w lipcu, — Ministerstwo b. Dzielnicy Pruskiej zostało zlikwidowane.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#WojciechPawlak">W końcu zaznaczam jeszcze raz, że należy dążyć do tego, ażeby nie odnawiać co rok zapewnień mieszkaniowych w drodze takiej, jak to się działo w ostatnich latach, że przychodzi się z projektem ustawy, którą zachwyca się p. referent, mówiąc, że jest ona indentyczna do tej, która do tego czasu obowiązywała i że należy przyjąć tak, jak ona jest. Nie, tu trzeba wydać ustawę, która obejmuje tę część obywateli i zastąpi im ustawę o ochronie lokatorów z 1924 r. Jest to naszym obowiązkiem, jak również obowiązkiem tej Wysokiej Izby, zapewnić opiekę mieszkaniową wszystkim obywatelom, czego stanowczo domagać się musimy.</u>
<u xml:id="u-8.24" who="#WojciechPawlak">Wypowiadamy się za poprawkami mniejszości i głosować będziemy za przedłożonym projektem ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#KarolPolakiewicz">Dyskusja wyczerpana, przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#KarolPolakiewicz">Do art. 1 jest poprawka p. Świątkowskiego, którą Panowie mają w odbitce roneo. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł 1 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#KarolPolakiewicz">Do art. 2 jest poprawka p. Świątkowskiego, która w związku z odrzuceniem poprawki do art. 1 staje się bezprzedmiotową. Art. 2 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#KarolPolakiewicz">Do art. 3 niema poprawek, przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#KarolPolakiewicz">Do art. 4 jest poprawka, którą Panowie mają w odbitce roneo. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 4 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#KarolPolakiewicz">Do art. 5 niema poprawki, przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#KarolPolakiewicz">Do art. 6 niema poprawki, przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#KarolPolakiewicz">Kto jest za przyjęciem ustawy w całości wraz z tytułem, zechce powstać. Stoi większość, ustawa przyjęta została w drugiem czytaniu.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#KarolPolakiewicz">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#KarolPolakiewicz">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Przemysłowo-Handlowej o rządowym projekcie ustawy o kartelach (druk nr. 695 i odbitka nr. 241).</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#KarolPolakiewicz">Jako sprawozdawca głos ma p. Czernichowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#FranciszekCzernichowski">Wysoki Sejmie! Zagadnienie ustawowego uregulowania nadzoru nad kartelami staje przed nami z dwóch zasadniczych przyczyn: aktualności tej kwestii z powodu dysproporcji cen, wywołanej kryzysem, oraz potrzeby zasadniczego uregulowania stosunku Państwa do tej formy organizacji gospodarstwa. Waga i znaczenie karteli, oraz ich dalszy rozwój w całokształcie stosunków gospodarczych w kraju stanowią o potrzebie zasadniczego ujęcia tego zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#FranciszekCzernichowski">Przyczyny aktualności zagadnienia znane są ogólnie i wyrażają się w bardzo znacznej rozpiętości między cenami produktów rolnych i wyrobów przemysłowych nieskartelizowanych z jednej strony, a wysokiemi cenami wyrobów skartelizowanych z drugiej.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#FranciszekCzernichowski">Ceny w rolnictwie spadły od roku 1928 ponad połowę, w przemyśle nieskartelizowanym o połowę, natomiast w przemyśle skartelizowanym nie spadły zupełnie, a nawet podniosły się.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#FranciszekCzernichowski">Poziom, do którego obniżyły się ceny rolne, jest następstwem strukturalnych zmian w gospodarce świata, wynikłych ze znacznego rozszerzenia się produkcji rolniczej. Poziom cen rolniczych wynikłych z takiego układu gospodarczego ma tendencję utrzymania się na obniżonej wysokości. Z kryzysu gospodarczego wyłania się się zatem utrwalenie się poziomu niskiego cen rolnych. Konsekwencją tego musi być nastawienie życia gospodarczego na niski poziom cen przemysłowych. Do tego poziomu musi zastosować się całe życie gospodarcze, jeśli mają być przywrócone normalne warunki rozwojowe. Powstaje więc imperatyw zniżenia cen w przemyśle skartelizowanym. Dostosowanie to posiada tem większą wagę, że jest warunkiem wyjścia z kryzysu. Ostatnie miesiące wskazują, że stan gospodarczy kraju ustalił się na poziomie, który w przeciwstawieniu do okresu kryzysu trwającego do połowy 1932 r. nie ulega dalszemu pogłębianiu się.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#FranciszekCzernichowski">Okres obecnej depresji gospodarczej jest ważny dla dalszego kształtowania się naszych stosunków gospodarczych, gdyż przez fakt zahamowania dalszego spadku koniunktury stwarza stabilizację gospodarczą. W okresie tym jest możliwe obliczenie strat kryzysowych, a konieczne jest znalezienie sposobu ich likwidacji celem przygotowania życia gospodarczego do ożywienia i przejścia do lepszej koniunktury. Ciężary kryzysowe, których likwidacja musi nastąpić, to: ciężar zaległości podatkowych, długów rolniczych i wysokich cen przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#FranciszekCzernichowski">Pierwsze dwa zagadnienia znalazły właściwe załatwienie w wydanych ustawach i rozporządzeniach rządowych. Akcją dostosowania ciężaru długów objęta została olbrzymia, jak na nasze stosunki, dziedzina kredytowa, reprezentująca około 5 miliardów złotych. Pozostaje bardzo ważna dla naszego życia gospodarczego dziedzina wysokich cen przemysłowych, w której ingerencja Rządu nie jest tak bezpośrednia, jak w poprzednich. W granicach możliwości, jakimi Rząd dysponuje, podjęte zostały środki, mające na celu doprowadzenie do zniżki cen artykułów skartelizowanych. Osiągnięto szereg pozytywnych rezultatów, o czem świadczy zniżka cen szeregu artykułów, jak cukru, żelaza, nawozów sztucznych, papieru i innych. Pozostaje jeszcze jednak znaczna część artykułów przemysłowych, które ze względu na usztywniające je ograniczenia związków kartelowych, utrzymują anormalny w ogólnym układzie gospodarczych stosunków poziom cen. W obecnych stosunkach gospodarczych nie można w całej rozciągłości zastosować regulatora, jakim jest zniżka cła, by osiągnąć obniżenie cen w kraju. Nie pozwala na to konieczność utrzymania czynnego bilansu handlowego i interes całego przemysłu w kraju. Pozostaje więc poddanie karteli nadzorowi Państwa.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#FranciszekCzernichowski">Zagadnienie kartelizacji w Polsce ma podstawy zasadnicze, które czynią je dojrzałem do ustawowego uregulowania. Waga kartelizacji w ogólnym układzie stosunków gospodarczych jest bardzo duża. Według zebranych danych z lutego b. r. istnieje 64 karteli, obejmujących podstawowe dziedziny naszej produkcji. Najsilniej skartelizowane są przemysły: metalowo-mechaniczny, w którym istnieje po 21 karteli, przemysł mineralny posiada 6, włókienniczy i papierowy po 4 związki kartelowe. W przemyśle spożywczym jest 6 karteli, w innych 2. Z ogólnej produkcji przemysłowej około 40% jest objęte kartelizacją. Kartelizacją objęte są podstawowe przemysły surowcowe, wskutek tego waga tego zagadnienia jest tem większa. Polityka karteli w dziedzinie cen i warunków sprzedaży odbija się we wszystkich dziedzinach życia gospodarczego, w których surowce i półfabrykaty skartelizowane stanowią istotny składnik dalszej produkcji.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#FranciszekCzernichowski">Ale rozwój karteli nie stanowi tylko zagadnienia gospodarczego. Jest to zagadnienie równie ważne społecznie i politycznie. Przez przymusowe zorganizowanie wytwórczości i politykę wysokich cen zostaje przymusowo zmieniony rozdział dochodów społecznych. Normalny rozdział dochodów społecznych zostaje skierowany w innym kierunku, niż to wynika ze struktury społeczno-gospodarczej kraju. Nie może to być obojętne z ogólno-państwowego punktu widzenia, w którym naprzykład rozwój stanu średniego, drobno-wytwórczego, musi być jednym z postulatów równowagi gospodarczej i społecznej.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#FranciszekCzernichowski">Zagadnienie polityczne karteli odzwierciedla się wyraźnie w naszych specyficznych warunkach gospodarczych. Gros przemysłu skartelizowanego oparte jest na kapitale zagranicznym, który ciągnie korzyści gospodarcze z karteli i posiada wskutek swej przewagi finansowej znaczy wpływ na ich politykę gospodarczą. W takim układzie stosunków rozwój karteli, nie ograniczany ramami ogólnego interesu gospodarczego i państwowego, może zejść na tory szkodliwe dla całości interesów państwa. Podstawą naszego rozwoju gospodarczego jest kapitalizacja wewnętrzna. Kapitalizacja na korzyść kraju może się odbywać w pełnych rozmiarach w dziedzinach produkcji, pracującej kapitałem krajowym, z którego dochody pozostają w kraju. W bilansie płatniczym odprowadzamy zagranicę prawie pół miliarda złotych rocznie na wypłatę procentów, dywidend i prowizji. Stanowi to na nasze stosunki sumę olbrzymią, gdyż — ⅙ wszystkich naszych wkładów i oszczędności.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#FranciszekCzernichowski">Doceniając całkowicie potrzebę i duże znaczenie kapitału zagranicznego dla naszego rozwoju gospodarczego, nie można nie zwrócić uwagi na te cyfry i na układ stosunków, w których kapitał zagraniczny ma lepsze warunki pracy i rentowności, jak krajowy. Kapitał zagraniczny, kapitalizując przymusowo w organizacjach kartelowych, w okresie depresji może czynić to tylko kosztem kapitalizacji wewnętrznej, co jest równoznaczne z osłabieniem gospodarstwa narodowego i jego sił rozwojowych.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#FranciszekCzernichowski">Przystępując do ustawowego uregulowania stosunku Państwa do organizacyj kartelowych, należy zaznaczyć, że nie forma tych organizacyj, a ich polityka stwarza potrzebę ingerencji ze strony Państwa. W wielu wypadkach organizacja kartelowa jest konieczną formą dla stworzenia skutecznej ekspansji eksportowej, co szczególnie w naszych warunkach jest aktualne.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#FranciszekCzernichowski">W zagadnieniu kartelowem polityka karteli wymaga unormowania i w tym kierunku głównie zdąża projekt ustawy o kartelach. Poddanie działalności karteli nadzorowi państwa dojrzało u nas całkowicie. Ingerencja państwa w tej dziedzinie dyktowana interesem ogólnym będzie równocześnie ingerencją w kierunku utrzymania równowagi w obecnym systemie gospodarczym, jaką jest swobodny rozwój gospodarczy, wynikający z wolnej konkurencji.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#FranciszekCzernichowski">W omawianiu zagadnień kartelowych u nas trudno jest operować danemi z działalności samych karteli, gdyż poufność spraw kartelowych jest pilnie strzeżona. Fakty, dotyczące wewnętrznej działalności karteli, są nieujawnione. Trzeba więc osądzać kartele jedynie ze skutków ich działalności.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#FranciszekCzernichowski">Wysoko Izbo! Ustawy kartelowe posiada cały szereg państw: Niemcy, Węgry, Dania, Norwegia, Bułgaria, Stany Zjednoczone, Argentyna, Kanada posiadają te ustawy.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#FranciszekCzernichowski">Ustawy te biorą jako motyw ochrony przed działalnością kartelową obronę całości interesów gospodarczych i dobra publicznego, a w sferze stosunków prawnych obronę przed ograniczaniem swobody gospodarczej i wolnej konkurencji. Nadzór w ustawodawstwie zagranicznym wykonywuje się bądź przez resorty ministrów gospodarczych, bądź przez sądy, specjalne urzędy czy też komisje. Orzecznictwo przekazane jest sądom zwykłym, kartelowym, komisjom czy urzędom specjalnym.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#FranciszekCzernichowski">Polski projekt ustawy opiera się na czterech zasadniczych podstawach. Polega na ujawnianiu umów kartelowych przez zgłoszenie do rejestru kartelowego, prowadzonego przez Ministra Przemysłu i Handlu. Ingerencja ze strony ministra następuje, gdy jest zagrożone dobro publiczne. Stosunki prywatno-prawne zainteresowanych pozostawione są dochodzeniu na dotychczasowej drodze. Nadzór nad kartelami wykonywa Minister Przemysłu i Handlu przez prawo wniosku do sądu kartelowego. W sprawach kartelowych orzeka sąd kartelowy, jako sad specjalny, powołany przy Sądzie Najwyższym, złożony z pięciu osób, z których trzy osoby reprezentują czynnik sądowy, a dwie osoby czynnik fachowy.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#FranciszekCzernichowski">Projekt ustawy polskiej nie przewiduje ochrony swobodnej działalności gospodarczej ani ochrony wolnej konkurencji, pozostawiając te sprawy do dochodzenia bezpośrednio zainteresowanym na dotychczasowej drodze. Nadzór wykonuje Minister Przemysłu i Handlu, który posiada prawo wniosku do sądu kartelowego o rozpatrzenie sprawy. Minister Przemysłu i Handlu ma prawo tymczasowego zarządzenia, od którego przysługuje odwołanie do sądu kartelowego.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#FranciszekCzernichowski">Komisja Przemysłowo-Handlowa, rozpatrując projekt rządowy, wprowadziła do niego szereg poprawek, z których najistotniejsze są:</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#FranciszekCzernichowski">Rozszerzenie kontroli nad kartelami nie tylko na oficjalne umowy, uchwały i postępowania, ale na sposób ich wykonania, a więc na faktyczną działalność karteli. Dalszą zasadniczą poprawką jest przeredagowanie postanowienia dotyczącego naruszenia dobra publicznego odnośnie do ceny. W miejsce dawniejszej stylizacji weszła nowa, postanawiająca, że wtedy następuje naruszenie dobra publicznego, jeżeli ceny są podwyższone do poziomu gospodarczo nieusprawiedliwionego, lub na tym poziomie utrzymywane. Pozatem mamy art. 15, dotyczący udziału przedsiębiorstw krajowych i karteli krajowych w kartelach zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#FranciszekCzernichowski">Teraz słów kilka o znaczeniu samej ustawy. Dopiero uchwalenie projektu ustawy daje Rządowi w ręce możność wywarcia nacisku na pewne gałęzie przemysłu, aby one musiały zrezygnować z nadmiernych korzyści, jakie dotąd ciągnęły.</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#FranciszekCzernichowski">Te uprawnienia dla Rządu są koniecznością, aby Rząd mógł realizować planową akcję, mającą na celu osiągnięcie pewnej równowagi w naszem życiu gospodarczem. Sytuacja jest taka: jesteśmy biedniejsi od wielu innych państw europejskich zarówno pod względem surowców, lepszych urządzeń technicznych, jak i pod względem kapitału i przeciętnej zamożności obywatela. W dużym stopniu są to jeszcze skutki zniszczenia wojennego i skutki niezakończonego jeszcze procesu dostosowywania się naszego życia gospodarczego do warunków politycznych i geograficznych innych dzisiaj niż przed wojną. Mamy wszelkie dane, żeby w przyszłości było lepiej. Ten proces dostosowywania się musi trwać dłużej, teoretycznie można byłoby pozostawić na los dostosowywanie się życia niejako automatycznie do nowych warunków, gdyby nie to, że proces ten ze wszystkiemi swemi konsekwencjami odbywałby się zbyt długo. Otóż na te konsekwencje, a raczę na główną z nich, to jest wstrząsy w zatrudnieniu wygłodzonych rzesz robotniczych, Polska sobie pozwolić nie może. To też sprawa istnienia tak dużego bezrobocia staje się główną przyczyną, nakazującą Rządowi wkroczenie czynne w procesy gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#FranciszekCzernichowski">W tej Izbie mówiło się zbyt dużo w kwestii rozpiętości cen płodów rolnych i wyrobów przemysłowych, a specjalnie wyrobów przemysłu skartelizowanego i na temat zagadnienia nożyc cen. Zasadniczy plan, o którym p. Premier mówił w Senacie w grudniu roku zeszłego, o dostosowaniu życia do równowagi na poziomie niskich cen, jak rozumiemy, jest planem aktywnego działania Rządu w dziedzinie gospodarczej. Aktywne wkroczenie Rządu już nie jest wyczekiwaniem aż procesy naturalnie, automatycznie dostosują życie do tego poziomu, a jest przyśpieszaniem procesów dostosowania. Ten plan, zakrojony szeroko, jak widzimy, obejmuje kwestię stopy procentowej i ulg w spłacie kredytów, cen węgla, taryf kolejowych i wszystkie inne.</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#FranciszekCzernichowski">Jeśli dla tego celu Rząd zdecydował posunąć się aż do obniżenia świadczeń socjalnych, to znaczy powoływać do ofiar głodujące rzesze robotnicze, to chyba jest więcej niż zrozumiałem, że nie będzie chciał tolerować nadmiernych korzyści niektórych gałęzi przemysłu.</u>
<u xml:id="u-10.24" who="#FranciszekCzernichowski">Rozbieżne interesy społeczne, jak tego historia dość często dawała przykłady, mogą tak się zaognić w walce wzajemnej, że może być zatracone poczucie rzeczywistości i skutków, które na wszystkich mogą się zemścić. W takiem zaognieniu działają dość często nerwy, a te zasłaniają oczy i nie pozwalają widzieć istoty rzeczy.</u>
<u xml:id="u-10.25" who="#FranciszekCzernichowski">Wysoki Sejmie! Mamy pełne zaufanie do spokojnej rozwagi, jakiej nasz Rząd dał tyle dowodów. Mamy zaufanie do jego poczynań i mamy obowiązek dać mu środki potrzebne do spokojnego przeprowadzenia jego planu i skrócenia u nas wstrząsów kryzysowych.</u>
<u xml:id="u-10.26" who="#FranciszekCzernichowski">Mam zaszczyt prosić: Wysoki Sejm zechce przyjąć projekt ustawy o nadzorze nad kartelami ze zmianami przyjętemi w Komisji Przemysłowo-Handlowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Rybarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#RomanRybarski">Polska należy do krajów, w których proces kartelizacji posuwa się bardzo szybko. Natomiast, o ile chodzi o uregulowanie nadzoru przez ustawę kartelową, to to poszło cokolwiek wolniej, Polska jest jednym z ostatnich krajów, który te rzeczy reguluje.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#RomanRybarski">Obecnie p. referent zapowiada, że dzięki tej ustawie Rząd uzyskuje możność oddziaływania skutecznego na ceny, skuteczniejszej walki z kryzysem. Otóż, jeżeli chodzi o oddziaływanie na życie gospodarcze, to już w dotychczasowem ustawodawstwie Rząd mógł wiele zrobić, bo uprawnienia jego w regulowaniu cen już na podstawie czy przymusowej kartelizacji czy innej, są dość rozległe. Zarówno cena cukru, jak i cena węgla nie należą do tych, co do których trzeba było czekać na ustawę kartelową. Jeżeli są opóźnienia, to one wynikły z zupełnie innych przyczyn.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#RomanRybarski">Ale jeżeli się mówi o tej ustawie kartelowej, to pragnę przedewszystkiem stwierdzić, że ona, jakkolwiek wzorowała się w wielu dziedzinach na analogicznych ustawach innych krajów, jest jednak, co do swego zakresu, ciaśniejsza, co do zakresu przedsiębiorstw, zrzeszeń i instytucyj, tą ustawą objętych. Jest to ustawa o kartelach sensu stricto. I sformułowanie pierwszego artykułu, który mówi o tem, że „Przepisom ustawy niniejszej podlegają umowy, uchwały i postanowienia, mające na celu drogą wzajemnych zobowiązań kontrolę lub regulowanie produkcji, zbytu, cen i warunków wymiany dóbr” wskazuje, że chodzi tu o związki samodzielnych przedsiębiorców, które nazywamy kartelami.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#RomanRybarski">Otóż te ujemne objawy w regulowaniu cen, w wybujałościach cen, które się zarzuca kartelom, występują równocześnie, czasem nawet w intensywniejszych formach, w działalności takich organizacyj monopolicznych, takich przedsiębiorstw, które nie potrzebują formy kartelowej, które mają monopol faktyczny — w działalności różnych koncernów, względnie monopolów szczególnie uprzywilejowanych. Natomiast ustawa nasza kartelowa tych koncernów nie obejmuje. Jest to, jak powiedziałem, ustawa tylko o kartelach.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#RomanRybarski">A jak jest w innych ustawach, na które powoływał się p. referent? Otóż ustawa duńska z r. 1931 mówi o trustach, kartelach i podobnych zrzeszeniach, które regulują ceny w sposób monopolistyczny. Dalej ustawa węgierska z tego samego roku mówi o kartelach i innych tworach prawnych z podobnym celem. Jest tam wyraźna tendencja, by to pojęcie rozszerzyć, a nie zacieśniać. Projekt czechosłowacki nowej ustawy kartelowej mówi wyraźnie, że jej postanowienia rozciągają się nie tylko na zrzeszenia samodzielnych przedsiębiorców, to znaczy na kartele, lecz także i „na takie poszczególne lub połączone przedsiębiorstwa, które ze względu na swój rozmiar lub istotę są w możności wywierać rozstrzygający wpływ na rynek (monopole prywatne)”. Bułgarska ustawa z roku 1931 zastrzega wyraźnie, że używa wyrazu „kartele” tylko w skróceniu i że ma na myśli także koncerny, a w art. 2 mówi, że „kontroli, przewidzianej w tej ustawie, podlegają także i te jednostkowe przedsiębiorstwa gospodarcze, które mają stanowisko monopolistyczne, jak i te, które korzystają z pewnych przywilejów na pod stawie ustawy o popieraniu krajowej produkcji”, to znaczy te, którym państwo daje szczególne przywileje.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#RomanRybarski">Czy to zagadnienie u nas nie jest aktualne? Czy my nie mamy w Polsce koncernów, monopoli w rękach kapitału zagranicznego, które nie są ujęte w żadne kartele, bo nie potrzebują być ujęte? A zwłaszcza, czy my nie mamy monopoli prywatnych, opartych na przywilejach, udzielonych przez Państwo, różnych monopoli importowych i eksportowych, których Państwo udzieliło? Mamy przecież takie, zwłaszcza w ostatnich czasach, mamy przywilej tej pralni śliwek w Gdyni, która skupia obrót owocami w ręku prawie niemal wyłącznie jednej firmy. Mamy więcej tego rodzaju instytucyj, jeżeli można nazwać je instytucjami, o których można powiedzieć, że ani sieją, ani orzą, tylko śliwki w Gdyni myją, i Stwórca niebieski dobrze je żywi.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#RomanRybarski">Otóż kontrola nad tego rodzaju instytucjami, przedsiębiorstwami powinna być tem skuteczniejsza, że one łatwiej się z pod kontroli wymykają i że ich dochód jest zabezpieczony przez przywilej, udzielony przez Państwo, przez przywilej o charakterze prawnym.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#RomanRybarski">Następnie, jeżeli chodzi o tę ustawę, najważniejszem jest postanowienie art. 4, który mówi o tem, kiedy wkroczenie władzy jest uzasadnione. Mianowicie jest tam powiedziane: „Jeżeli umowy, uchwały lub postanowienia lub sposób ich wykonania zagrażają dobru publicznemu, a w szczególności, jeżeli regulowanie produkcji, zbytu, albo ograniczenie swobody wymiany dóbr powoduje skutki gospodarcze szkodliwe, jeżeli ceny będą podwyższone do poziomu gospodarczo nieusprawiedliwionego”, to w takim razie mogą być takie a takie sankcje karne.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#RomanRybarski">Otóż to jest zawsze najtrudniejsza część takiej ustawy, bo pojęcie, co zagraża dobru publicznemu, jest bardzo elastyczne i z trudnością dokładniejszego jego sprecyzowania spotykano się w tych krajach, gdzie judykatura tego rodzaju wykroczeniami się zajmowała. Ale ja mam głębokie przekonanie, że dałoby się tę rzecz w pewnych przypadkach dokładnie sformułować, to znaczy, żeby nie operować zbyt rozciągłem pojęciem.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#RomanRybarski">Pod tym względem bardzo interesujące jest np. postanowienie ustawy o regulowaniu cen przez unię południowo-afrykańską, gdzie nie mówi się o kartelach, ani o trustach wprost, tylko jest ustawa, która mówi, że podlega karze wydawanie zakazów i wywieranie nacisku na kogoś, by nie kupował czegoś od osób trzecich, lub zmuszanie kogoś do kupienia od osób trzecich. Nieusprawiedliwione odmówienie sprzedaży jakiegoś artykułu, to znaczy bojkot gospodarczy...</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#komentarz">(Głos: Bojkot Żydów.)</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#RomanRybarski">Bojkot Żydów, chyba Pan zdaje sobie sprawę, że ma zupełnie inny charakter w tym wypadku. Bojkoty u nas są najrozmaitsze, są i bojkoty polityczne, trzeba te rzeczy rozróżniać.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#RomanRybarski">W tym wypadku chodzi o tę najważniejszą, o tę najbardziej wyraźną sferę działania tych przymusowych związków, że kartel uzależnia od siebie pośrednictwo i z pośrednika robi bierne narzędzie, czasami nawet wyzyskiwane. Przykłady bojkotu są dość częste i dlatego też uważamy, że należy się nad tem zastanowić. Np. judykatura szwajcarska dość ściśle te rzeczy formułuje, czyby w ustawie samej odpowiedniej kategorii nie wprowadzić, odbierając jej zbyt ogólnikowy charakter. Ale to może jest już rzecz uboczna.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#RomanRybarski">Natomiast chciałbym się zastanowić nad art. 4, który przyznam się, w postaci, w jakiej on wyszedł z komisji, niezupełnie rozumiem, Jest tam powiedziane w art. 4, że w razie naruszenia tych przepisów może być orzeczone z osobna lub łącznie:</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#RomanRybarski">1) rozwiązanie umowy lub uchylenie poszczególnych postanowień tejże umowy,</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#RomanRybarski">2) całkowite lub częściowe uchylenie uchwały lub postanowienia,</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#RomanRybarski">3) upoważnienie uczestników do przedterminowego wypowiedzenia umowy, lub zwolnienie ich od ujemnych skutków prawnych w razie wystąpienia ze zrzeszenia,</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#RomanRybarski">4) zwolnienie uczestników bez ujemnych dla nich skutków prawnych od wykonywania uchwały lub postanowienia.</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#RomanRybarski">To jest zupełnie jasne. Teraz projekt komisji te punkty częściowo inaczej formułuje. To nie ma większego znaczenia, ale jest potem dodany ustęp jeszcze jeden, który po:</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#RomanRybarski">3) upoważnienie uczestników bez ujemnych dla nich skutków prawnych do przedterminowego wypowiedzenia umowy, do odstąpienia od umowy lub wystąpienia ze zrzeszenia,</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#RomanRybarski">4) zwolnienie uczestników bez ujemnych dla nich skutków prawnych od wykonywania uchwały lub postanowienia — dodaje: „W wypadku zastosowania p. 3 lub 4, każdy z pozostałych uczestników umowy może przedterminowo wypowiedzieć umowę, odstąpić od umowy, lub wystąpić ze zrzeszenia, jak również nie wykonać uchwały lub postanowienia bez ujemnych dla siebie skutków prawnych, chyba, że umowa w tym względzie stanowi inaczej”. Co to jest? To znaczy, że sąd orzeknie, że rozwiązuje taką umowę, względnie, że mają prawo wystąpić o uznanie nieważności uczestnicy umowy kartelowej, która wyklucza to wystąpienie. Poco to jest wprowadzone? Co znaczą te słowa: „Umowa w tym względzie stanowi inaczej”. Czy umowa kartelowa? Czyli w porównaniu z tem, co było przedtem, robi się wyłączenie dla pewnej liczby nieznanych kategoryj elastycznych umów. Istotne też jest postanowienie, które bezwarunkowo zwalnia od sankcji umowy kartelowej. Ja nie wiem, co to znaczy, bo p. referent tego nie określił. To jest bardzo delikatna poprawka, trzeba bardzo delikatnie rozumować. Ja mam wykształcenie prawnicze, ale przyznaję, że tego nie rozumiem. Ale p. Hołyński dobrze rozumie, najzupełniej dobrze.</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Musi być tak a nie inaczej.)</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#RomanRybarski">Następnie jest mowa o tem, kto ma prawo zaskarżyć do sądu kartelowego. I tutaj jest uregulowany skład sądu kartelowego z pewnemi analogiami, jak w innych krajach. Otóż tutaj mamy rzecz następującą. Ustawa ta, podobnie, jak ustawa niemiecka, prawo zaskarżania do sądu zostawia Ministrowi Przemysłu i Handlu, tylko Minister Przemysłu i Handlu jest prokuratorem. Otóż ja godzę się z tem, że nie każdy może wywoływać sprawę przed takim sądem, ale byłbym zdania, że ilość tych instytucyj, któreby miało prawo wszczęcia sprawy przed sądem kartelowym, powinna być rozszerzona conajmniej na pewne samorządy gospodarcze, na pewne związki prawa publicznego. I tutaj jest rzeczą dość interesującą, że naprzykład panowie rolnicy, którzy pisali i mówili dużo o kartelach, prowadzili kampanię antykartelową, nie zwrócili jednak uwagi na to postanowienie ustawy, bo samo się przez się prosiło, żeby tu wprowadzić możność odwoływania się do sądu kartelowego przez izby rolnicze, bo to jest ten czynnik, który jest interesowany bezpośrednio w wysokości cen poza Rządem.</u>
<u xml:id="u-12.23" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski)</u>
<u xml:id="u-12.24" who="#RomanRybarski">Teraz skład sądu kartelowego. Przecież sąd kartelowy ma mieć charakter instancji prawa publicznego, nie ma reprezentować konkretnych interesów. Jeżeli się pewne interesy gospodarcze tutaj do głosu dopuszcza, to trzeba tę rzecz równomiernie robić. Sąd składa się z 5 osób, z 3 sędziów zawodowych i 2 mianowanych na podstawie listy: jednej zestawionej przez ministerstwa gospodarcze, a drugiej — przez Izbę Przemysłowo-Handlową w Warszawie w porozumieniu z innemi izbami przemysłowo-handlowemi. Otóż nie tylko izba przemysłowo-handlowa jest zainteresowana w cenach kartelowych i w gospodarce kartelowej. Dlaczego nie dopuścić do przedstawienia tych sędziów izb rolniczych, względnie izb rzemieślniczych i nie nadawać tym listom jednostronnego charakteru? Przecież taką przynajmniej koncesję rolnicy w B. B. od wielkiego przemysłu mogli uzyskać.</u>
<u xml:id="u-12.25" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-12.26" who="#RomanRybarski">Przecież byłyby tam i izby rolnicze do czegoś powołane.</u>
<u xml:id="u-12.27" who="#RomanRybarski">Następnie mamy tutaj pewne postanowienia, które nadają znowu tej ustawie charakter pełnomocnictw. Jest tak powiedziane: Art. 2. „Umowy, wymienione w art. 1, powinny być zgłaszane Ministrowi Przemysłu i Handlu w oryginale lub odpisie...”. I tam mają być wciągane do rejestru. „Obowiązek zgłoszenia ciąży na wszystkich uczestnikach umowy, chyba że umowa wskazuje osobę do tego obowiązaną, a posiadającą zamieszkanie w kraju”. A dalej: „Minister Przemysłu i Handlu w drodze rozporządzeń ustala, w jakich przypadkach i w jakim terminie zgłaszane być mają uchwały i postanowienia, określone w art. 1, oraz wskaże osoby do zgłoszenia obowiązane”. Tu mam pewne wątpliwości co do stylizacji tego artykułu. Gdyby tu było powiedziane: Minister Przemysłu i Handlu w drodze rozporządzeń ustali, w jakich terminach i w jakiej formie ma ją być te umowy zgłaszane, byłoby dobrze — ale co to znaczy „w jakich przypadkach”? Przypadki określa ustęp 1 art. 1 o umowach kartelowych.</u>
<u xml:id="u-12.28" who="#komentarz">(P. Czernichowski: Postanowienia.)</u>
<u xml:id="u-12.29" who="#RomanRybarski">Postanowienia, oczywiście. To jest jeszcze mniejsza rzecz, którąby można inaczej wystylizować.</u>
<u xml:id="u-12.30" who="#RomanRybarski">Ale mamy art. 16, który mówi tak: „Przepisów ustawy niniejszej nie stosuje się do zrzeszeń przedsiębiorców, powstałych na podstawie przepisów specjalnych”. Co to znaczy? Panowie powiedzą, co mieli na myśli — przypuszczam, że tu przedewszystkiem chodzi o te kartele przymusowe, które powstały na podstawie specjalnych ustaw. I gdyby tu było powiedziane, że nie stosują się przepisy do tych organizacyj, które powstały na podstawie specjalnych ustaw, to byłoby inaczej. Ale co znaczy „przepis”? Przepis może wydać każdy, nawet nie tylko p. Minister. Jak się mówi o przepisach, to bez żadnej interpretacji, — podkreślam — biorąc ten art. 16 za podstawę, Minister Przemysłu i Handlu może każdy kartel, każde zrzeszenie wyłączyć z pod tej ustawy, bo może wyda przepis, że to nie należy. „Przepis” nie jest ściśle pojęciem prawnem, nie jest pojęciem ustawowem. I dlatego też uważam, że jeżeli nie miano tego na myśli, to przynajmniej odróżnianie pojęcia „ustawy” od ogólnego wyrazu „przepisu” należało przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-12.31" who="#RomanRybarski">Otóż to są te ogólne wątpliwości, które nasuwa ustawa.</u>
<u xml:id="u-12.32" who="#RomanRybarski">Ale chciałbym pomówić nie tylko o poszczególnych postanowieniach ustawy, ale o zagadnieniu koncentracji przemysłu w Polsce, o zagadnieniu organizacji tego przemysłu, o całej polityce kartelowej. Przywiązuje się wielką wagę do tej ustawy i do karteli, ale według mego przekonania taka ustawa i każda ustawa może wydać tylko wtedy jakieś owoce, jeżeli ludzie, czynniki kierujące polityką gospodarczą państwa mają politykę kartelową. Bez polityki kartelowej ustawa kartelowa jest niczem. Myśmy nieraz interpelowali p. Ministra Przemysłu i Handlu o politykę kartelową i p. Minister odpowiedział: „Ja uznaję różne kartele, złe i dobre, złe zwalczam, dobre popieram”. Otóż to bardzo pięknie i to jest bardzo moralne i szlachetne określenie, tylko trzeba sobie powiedzieć, co to są te złe kartele, a co to są te dobre. A tego nie da się powiedzieć na podstawie oceny w każdym poszczególnym wypadku, tylko trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie bardzo proste: czy polityka sfer rządzących idzie w kierunku dalszej kartelizacji, czy tę kartelizację chce hamować, bo to są możliwe dwa stanowiska. Można teoretycznie stanąć i na takiem stanowisku, że się zwalcza wszystkie kartele i wszystkie się rozwiązuje. To zapowie dzieli p.p. narodowi socjaliści w sejmie bawarskim. Niewiadomo czy to przeprowadzili w Rzeszy Niemieckiej, ale zapowiadali rozwiązanie karteli. To jest stanowisko skrajne i nieżyciowe.</u>
<u xml:id="u-12.33" who="#RomanRybarski">Kartele nie są coprawda sztucznym tworem, stworzonym przez ten lub inny rząd, ale z drugiej strony nie są jakąś żelazną koniecznością tak, żeby jakieś czynniki żywiołowe, jakaś koniunktura kartelowa określała ich rozmiary, ich zakres, ich znaczenie. I jeżeli i my przystępujemy do zbadania tego zagadnienia, to stwierdzimy rzecz bardzo ciekawą, że jakkolwiek ruch kartelowy jest dosyć silny i ma pewne żywiołowe podstawy, to proces kartelizacji w bardzo znacznym stopniu tam, gdzie on się naprawdę rozwinął, rozwinął się przy współudziale i przy pomocy rządu — specjalnie w Polsce.</u>
<u xml:id="u-12.34" who="#RomanRybarski">I teraz trzeba się zapytać, czy ta ustawa jest zwrotem w tej polityce, to znaczy, że ten proces kartelizacji będzie powstrzymywała, czy przeciwnie, będzie się sprzyjało dalszemu powstania karteli w tym celu, by się je poddawało coraz dalszemu nadzorowi?</u>
<u xml:id="u-12.35" who="#RomanRybarski">Otóż, według mojego zdania, proces kartelizacji nie wszędzie jest jednakowy. Jeżeli porównamy trzy największe państwa europejskie — Anglię, Niemcy i Francję, to stwierdzimy inny stosunek do tego zagadnienia każdego z tych krajów. Stwierdzimy, że najmniej produkcja, organizacja przemysłu jest skoncentrowana w Anglii, słabo we Francji, najsilniej ten proces poszedł w Niemczech.</u>
<u xml:id="u-12.36" who="#RomanRybarski">I jednak ja pozwolę sobie stwierdzić, że nawet taka Anglia, która ma kolosalne trudności, wynikające z międzynarodowej sytuacji i z międzynarodowych stosunków, jednak w okresie wysokiej i niskiej koniunktury przebywała mniejsze wahania tej koniunktury, aniżeli Niemcy. Wiemy, że jedną z przyczyn wielkich wahań koniunktury w Niemczech to była nadmierna racjonalizacja, wywołana tym szalonym rozpędem kartelowym, i uważam też, że myśmy nie powinni w organizacji przemysłu iść pod tym względem za wzorami niemieckiemi.</u>
<u xml:id="u-12.37" who="#RomanRybarski">Przedłożenie rządowe wskazuje na ujemne i na dodatnie strony karteli. Między innemi mówi o tem, jako o stronach dodatnich, — nie milczy o ujemnych, bynajmniej tego nie twierdzę: „Trzeba przyznać, że w ramach organizacji kartelowej ułatwiona jest racjonalizacja produkcji”. Tak jest, ale czy ta racjonalizacja produkcji nie przyniosła za wiele szkód? A dalej czytamy że: „Niektóre kartele przyjmują na siebie pełne delcredere, zabezpieczając poszczególnych uczestników od ryzyka niewypłacalności odbiorców, co ma szczególniej w obecnych czasach znaczenie”. Otóż ja mam bardzo duże wątpliwości co do tego, czy organizacje przemysłowe powinny, nie fuzjonując się, będąc samodzielnemi, iść tak daleko w tej organizacji, żeby wzajemnie większe zobowiązania finansowe za siebie przyjmowały.</u>
<u xml:id="u-12.38" who="#RomanRybarski">U nas zwłaszcza w Polsce, jak np. w rolnictwie, to ta historia wzajemnej solidarności za zobowiązania bardzo smutnie się skończyła. Tutaj bowiem kredyt powinien być raczej indywidualnie udzielanym kredytem. A następnie, czy niektóre kartele nie porobiły zbyt wielkich wspólnych długów na pewne cele reprezentacyjne, na gmachy bardzo kosztowne, które dzisiaj okazały się zupełnie zbędne? Słowem, są duże obiekcje co do postępującego zbyt szybko procesu kartelizacji.</u>
<u xml:id="u-12.39" who="#RomanRybarski">A teraz dalsza rzecz. Kartele dążą do tego, żeby utrzymać ceny na odpowiednim poziomie. Oczywiście, trudno sobie wyobrazić pewien typ przynajmniej karteli, któreby zagadnienia cen nie uwzględniały. Wskazuje się na to, że kartel jest czynnikiem stałości. Otóż ja nie będę mówił o naszych przykładach, ale powołam się na pracę wybitnego znawcy zagadnienia kartelowego w Niemczech, bynajmniej nie wroga karteli, mianowicie dr. Wagenfuehrta, który w pracy, ogłoszonej w r. 1932, zestawia bardzo ciekawe cyfry. Zostawia on indeks cen wolnych, cen kartelowych w Niemczech od 1929 do 1932 r. Stwierdza objaw znamienny, że ceny kartelowe są sztywniejsze niż ceny wolne.</u>
<u xml:id="u-12.40" who="#RomanRybarski">Ale jest jedna rzecz ciekawa, że w r. 1929, kiedy już Niemcy notowały w swoich badaniach koniunkturalnych t. zw. Abstieg, to znaczy recesję, słabnięcie tempa życia gospodarczego, ceny artykułów kartelowych poszły w górę, gdy ceny wolne zaczęły spadać. I dr. Wagenfuehrt stwierdza, że kartele były czynnikiem zaostrzenia się wahań koniunktury, a nie doprowadziły do złagodzenia. Twierdzi, że depresja jest czynnikiem wywołanym w części przez kartele. Tak, że tutaj jednostronnie na ten czynnik stałości, jakim argumentują kartele, nie można się powoływać.</u>
<u xml:id="u-12.41" who="#RomanRybarski">Idźmy dalej. Najzupełniej rozumiem i stoję bezwzględnie na stanowisku, że kapitał ulokowany w produkcji powinien mieć dochód. Jestem przeciwnikiem konfiskaty kapitału, nawet wielkiego, jestem przeciwnikiem takiego jego ograniczenia, w którymby nadzieja uzyskania dochodu odpadała, Tylko, jeżeli stoimy na tym gruncie i jeżeli kapitał może mieć wielkie dochody, to trzeba, ażeby ten kapitał i ten kapitalizm pogodził się z tym faktem, że może ponosić straty. Otóż ja mogę uznać kartele, jako czynnik organizacji zbytu, przeciwdziałania nadmiernej produkcji, ograniczenia reklamy, ale trudno pogodzić się z istnieniem karteli, jako towarzystwa asekuracyjnego słabo prowadzonych lub przeinwestowanych przedsiębiorstw. I to jest największa trudność. Jeżeli się weźmie statystykę poszczególnych gałęzi wytwórczości, to bardzo łatwo się stwierdza, że dane przedsiębiorstwa, zorganizowane w kartele, nie dają należytego dochodu, nie są rentowne jako całość, jako kartel. Dlaczego? Dlatego, że gdyby była możność zbytu, pozwalająca na pełne wyzyskanie zdolności produkcyjnej tych przedsiębiorstw, to one przy niższych nawet cenach byłyby rentowne. Ale jeżeli pracują w 30, 40%, to wtedy z rentownością jest gorzej. A do czego dąży normalnie kartel? Do oprocentowania całego kapitału, włożonego w przedsiębiorstwo, wszystkich przedsiębiorstw, nawet zamkniętych, o ile im płaci odszkodowanie. Ale to a la longue jest niemożliwe, bo to jest ryzyko kapitalizmu. Pewne przedsiębiorstwa muszą się zlikwidować, pewne przedsiębiorstwa muszą się przyznać do strat i ponieść te straty. Pewne przedsiębiorstwa, które nieopatrznie na wysoki procent, zwłaszcza zagranicą, się zadłużyły, muszą przejść w inne ręce i część długów musi być skreślona. Ale trudno sobie wyobrazić, żeby na stałe istniała organizacja, która zabezpiecza te wszystkie dochody i oprocentowuje ten cały kapitał, kiedykolwiek tam włożony.</u>
<u xml:id="u-12.42" who="#RomanRybarski">Następnie uważam, że kartel wtedy niema szkodliwych skutków, gdy liczy się z wolną konkurencją, to znaczy, gdy istnieje w takich warunkach, że musi ceny oznaczać tak, że niebezpieczeństwo wolnej konkurencji takiej lub innej jest dla niego groźne. Natomiast doprowadzenie do zupełnego monopolu, wyklucza przedewszystkiem rozwój gospodarczy, jest objawem kostnienia gospodarczego, a to jest możliwe, gdy państwo ingeruje zbyt silnie, gdy tworzy takie lub inne przymusowe kartele. Wtedy następuje selekcja kierowników przemysłu in minus, wtedy, gdy od koncesji zależy byt danego przedsiębiorstwa, to kierownik danego przedsiębiorstwa nie jest człowiekiem, który ma najwyższe zdolności handlowe czy techniczne, który potrafi wnieść nowe pierwiastki w działalność przedsiębiorstwa, ale jest tylko człowiekiem mile widzianym u sfer decydujących. I u nas, niestety, powstał typ takiego przemysłowca, który uprawia przemysł rządowy, reprezentuje przemysł rządowy. A to nie jest objaw zdrowy i ci ludzie nie są czynnikami rozwoju gospodarczego. Najzupełniej uznaje wielkie nawet dochody przedsiębiorcy, gdy on coś naprawdę wnosi, ale jeżeli tylko przynosi koncesję przedsiębiorstwu, to za tę koncesję my wszyscy płacimy, i to nie jest czynnik rozwoju.</u>
<u xml:id="u-12.43" who="#RomanRybarski">Z tych względów jestem przeciwnikiem kartelów przymusowych i uważam, że bez zerwania z kartelami przymusowemi racjonalnej polityki kartelowej nie da się prowadzić. Nieraz mówiło się o tem, że pewne względy eksportowe nakazują utworzenie karteli przymusowych. Otóż my może za dużo mówimy o tym eksporcie, bo przecież większość karteli nie ma celów eksportowych. A zresztą ten przymus przeprowadza się pod rozmaitemi postaciami i rozmaitemi drogami. Ja nie jestem znowu takim przeciwnikiem Rządu, żebym mówił, że Rząd za powstanie przedsiębiorstw przymusowych całkowicie ponosi odpowiedzialność. Np. jeżeli chodzi o kartel przędzalniczy, który jest niby dobrowolny, ale ma pewne przywileje celne i sobie zupełnie spokojnie istnieje za zgodą Rządu, to przecież nie Rząd, zdaje mi się, tak bardzo mocno naciskał na powstanie tego kartelu, ale sami przemysłowcy. A z chwilą, gdy przemysł pracuje nad stworzeniem kartelu przymusowego, to wykonuje robotę, idącą po linii Panów, zasiadających na tych ławach,...</u>
<u xml:id="u-12.44" who="#komentarz">(wskazuje na B.B.)</u>
<u xml:id="u-12.45" who="#RomanRybarski">...a także Panów, tu zasiadających, (wskazuje na lewicę) po linii ludzi, którzy dążą w swoich programach gospodarczych do pełnej kontroli, do przejęcia przez Państwo całych gałęzi produkcji. Przemysł, który walczy o kartele przymusowe, prowadzi politykę samobójczą, i ci, którzy organizują te kartele przemysłowe, nie mają prawa reprezentować przemysłu.</u>
<u xml:id="u-12.46" who="#RomanRybarski">Ale bywają wypadki, że i Rząd to robi. I my się tu wciąż o jedną rzecz dopytujemy. Dopytujemy się o tę sławną umowę, czyli list gwarancyjny, dany przez Rząd Syndykatowi drożdżowemu. Na czem ta rzecz polega, bo to jest ogromnie charakterystyczne? Mianowicie wiemy, że syndykat drożdżowniczy otrzymał t. zw. list żelazny, którym Rząd się zobowiązał nie dawać nowych koncesyj na drożdżownie nikomu przez szereg lat. Jaki był tego cel? Oczywiście, stworzenie syndykatu. Ale czy obniżka cen? Z temi cenami, to jest bardzo źle. Obniżono żona ceny, ale obniżono rabaty kupcom, sprzedawcom drożdży do takiego poziomu, że ponieważ to jest artykuł łatwo się psujący, kupiec właściwie dopłaca do tego artykułu, ale musi go mieć. A zatem ten syndykat drożdżowniczy za zgodą Rządu czerpie wielkie zyski z wyzyskiwanej masy drobnych kupców, bo im płaci oni absolutnie na tem straty ponoszą. Czy chodzi o eksport? Przecie import drożdży do Polski wzrósł po powstaniu tego syndykatu, a eksportu niema. My się o to dopytujemy, a teraz Komisja Przemysłowo-Handlowa uchwala, że nie otrzymamy odpowiedzi, bo sprawa jest załatwiona przez przyjęcie ustawy o kartelach. Ona nie jest załatwiona, proszę Panów. Przecież ten list żelazny, który dostały kartele, który chcemy odczytać, jest jednostronnym aktem państwowym — ale nie umową z syndykatem.</u>
<u xml:id="u-12.47" who="#komentarz">(Głos: To jest sekret.)</u>
<u xml:id="u-12.48" who="#RomanRybarski">Więc to nie załatwia tej sprawy i tego listu nie możemy otrzymać. I takich wypadków jest więcej. Niektórzy Panowie zapewne czytali książkę p. Tennenbauma, tych przykładów dużo tam znajdą i dostarczają one bardzo cennej ilustracji.</u>
<u xml:id="u-12.49" who="#RomanRybarski">Otóż, jak powiedziałem, stoimy na stanowisku, że nie należy forsować rozwoju karteli. Jesteśmy zwolennikami kontroli nad niemi, ale nie kontroli dowolnej, lecz kontroli opartej ściśle na podstawach prawnych. A przedewszystkiem jesteśmy zwolennikami tego, aby zostawić życiu gospodarczemu pewną jego sferę działania, tak, aby się ono tam czuło bezpiecznie, niewątpliwie jednak z wykluczeniem wszelkich wykroczeń, zupełnie niewłaściwych.</u>
<u xml:id="u-12.50" who="#RomanRybarski">Mojem zdaniem, polityka rządów w Polsce, nie powiem pomajowych, tylko wogóle cała nasza polityka od powstanie niepodległości szła w wadliwym kierunku. Mianowicie myśmy nie zdawali sobie sprawy ze struktury społecznej polskiej i z warunków międzynarodowych.</u>
<u xml:id="u-12.51" who="#RomanRybarski">I dlatego myśmy może w sztuczny sposób czasami niewątpliwie sztucznie forsowny, szli w kierunku wielkoprzemysłowym. Oczywiście nie jestem przeciwnikiem wielkiego przemysłu, i ze względu na to, że już on w Polsce istnieje i ze względu na obronę kraju nikt go nie zlikwiduje. Ale ofiary, które się ponosiło na poparcie wielkiego przemysłu, wielkiemu przemysłowi wiele nie pomogły, a natomiast Państwo bardzo dużo kosztowały. Przykład: Zjednoczone zakłady Scheiblera i Grohmana. Ile to kosztowało, a jakie dało rezultaty? Uważam, że to była wadliwa polityka. Nie występuję w imieniu jakiejś polityki antyprzemysłowej, ale twierdzę, że równowagę wewnętrzną i rozwój gospodarczy Polski trzeba oprzeć na sile żywiołów, które reprezentują samodzielny kapitał wytwórczy i własną pracę w swoim warsztacie, że te warstwy, dotychczas lekceważone, a te warstwy są po wsiach i po miastach, te warstwy są podstawą naszego życia gospodarczego. I dla tego też uważam, że ta polityka, czy ona będzie wysoce kapitalistyczna, czy ona będzie robotniczo-kapitalistyczna, to znaczy z daleką kontrolą Państwa, która w nadmierny sposób będzie forsowała wielki przemysł, ta polityka jest błędna i zanadto kosztowna. Dzisiaj przecież do tego doszło, że w wielkim przemyśle zajętych jest w Polsce około 550.000 ludzi, gdy rzemiosła zatrudniają dwa razy tyle, więc liczmy się z tem, że pewne przeobrażenia są konieczne i polityka w stosunku do tych wielkich zrzeszeń musi być inna.</u>
<u xml:id="u-12.52" who="#RomanRybarski">Następnie, dlaczego tego rodzaju politykę uważam za jedynie wskazaną, jedynie zdrową? Trzeba się liczyć z jednem bardzo poważnem zagadnieniem. Przemysł nasz w ogromnej większości nie jest polskim przemysłem i każdy rok ostatnio przynosi zwiększanie się obcego kapitału w wytwórczości. Nie tylko w tej postaci, że obcy kapitał wykupuje przedsiębiorstwa, że w obce ręce przechodzą po bardzo tanich cenach przedsiębiorstwa, które od paru pokoleń były w rękach polskich, ale także i przez system koncesyjny. Dzisiaj takie się stosunki w Polsce wytwarzają, że tak jak dawniej był panujący, który nie płacił podatków bezpośrednich, tak dzisiaj są niektóre takie monopole, które mają specjalne przywileje, jak Monopol Zapałczany, iż są wolne wogóle o i podatków bezpośrednich, żadnych deklaracyj nie składają, komorników nie widzą, opłacają zryczałtowany podatek od skrzynek wyrobionych zapałek, t. zn. podatek pośredni. To są rzeczy, które budzić muszą reakcję. Potrzebny nam jest wielki kapitał, musimy zabezpieczyć wielkiemu kapitałowi godziwe oprocentowanie tego dochodu. Ale byłoby nieszczęściem dla Polski, gdyby wielki kapitał był tak zorganizowany i taką był wielką potęgą, żeby rządził Państwem, bo nie byłyby to polskie rządy. Dlatego uważam, że proces koncentracji nadmiernie posunięty jest niebezpieczny. Czasami kontrola Państwa staje się iluzoryczną, czasem nawet może być kontrola obcego kapitału w danej dziedzinie nad Państwem, która dyktuje mu warunki. I dlatego uważam, że w tych warunkach należy raczej dążyć do pewnego rozproszkowania, do dekoncentracji. Sprzyjają temu okoliczności ekonomiczne, bo t. zw. hiperkapitalizm zawiódł, nadmierna koncentracja zawiodła. I to powinno być punktem wyjścia polityki kartelowej. My tej polityki kartelowej w Rządzie nie widzimy i z tych powodów nie możemy głosować za ustawą kartelową, która jest pełnomocnictwem, niezależnie od tych braków, które ma ta ustawa.</u>
<u xml:id="u-12.53" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Langer.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AntoniLanger">Proszę Panów! W odniesieniu do ustawy o kartelach mam zaszczyt imieniem posłów ludowych stwierdzić, że przy wolnej konkurencji i na wolnym rynku zbytu kupujący nie jest wyzyskiwany, gdyż ma możność nabywania wytworów po cenach wciąż zmiennych, konkurencyjnych.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#AntoniLanger">Przykładem tego może posłużyć wytwórczość rolna, która płody swej pracy często zbywa niżej kosztów opłacalności, gdyż wytwórczość rolna nie opiera się na zasadach wielkokapitalistycznych, a przytem rządy zawsze działały na niekorzyść rolników i często przyczyniały się do obniżania cen na wytwory rolne, nie dając ochrony celnej przed importem z zagranicy. Natomiast wytwórczość przemysłowa, oparta o wykwalifikowany kapitał, tworzy zmowy za zgodą władzy i zmierza do osiągnięcia stałych cen i to możliwie najwyższych, aby tą drogą osiągnąć jak największe zyski i przysporzyć wielkiemu kapitałowi znaczną dochodowość.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#AntoniLanger">To też fabrykanci kartelowi zobowiązują się nie współzawodniczyć między sobą, ograniczają produkcję, dzielą między sobą rynki zbytu i utrzymują stałe sztywne ceny na wytwarzane przez siebie towary.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#AntoniLanger">Stanowią przeto kartele rodzaj prywatnego monopolu, który posiada taką siłę i potęgę, wobec której maleje nawet władza dyktatorska.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#AntoniLanger">Rząd obecny przyszedł z projektem ustawy kartelowej i to ten Rząd, który stale popierał kartelowców przemysłowych, który stale ich otaczał czułą opieką i przywilejami i zezwalał na bezkarne śrubowanie cen.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#AntoniLanger">Rząd, który stał na usługach kartelistów przemysłowych, ma być w tej ustawie ich kontrolerem i nadzorcą, a raczej opiekunem, a utrzymuje sam nadal wysokie ceny na artykuły monopolowe. Taki nadzór i kontrola jest obłudą wobec społeczeństwa wyzyskiwanego, które w tym okresie ciężkiego kryzysu chce się uspokoić i jego czujność uśpić.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#AntoniLanger">Jeżeli ten nadzór nad zmową magnatów wielkokapitalistycznych ma mieć jakiś sens, to musi być nadzorem społecznym, a nie formalno-biurokratycznym. Z ustawy wynika, że kartele mają sprawować same nad sobą sądy, gdyż skład sądu pozbawiony jest reprezentantów, zarówno konsumentów, jak i robotników oraz ludzi, mogących zająć bezstronne stanowisko. Kontrola publiczna czynników gospodarczych nad kartelami nie będzie miała głosu, a jeno czynnik urzędniczo-biurokratyczny, który może się przejawić w mianowaniu nowych komisarzy przy kartelach, którzy będą brali wysokie pensje, ale samowolną rabunkową gospodarkę kartelowców pozostawią dalszemu działaniu.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#AntoniLanger">Rząd obecny, który pozostawał i pozostaje nadal na usługach kapitalistów kartelowych, nie posiada kwalifikacyj, aby mógł rozciągnąć korzystną dla społeczeństwa i dla życia gospodarczego kontrolę nad kartelami. Ustawa przedłożona Sejmowi jest obliczona na efekt, mający społeczeństwu dać ułudne mniemanie, że Rząd niby będzie dawał ochronę, a w gruncie rzeczy nic nie uczyni, aby pohamować bezgraniczny wyzysk kapitalistów Lewiatana, których celem nie jest służenie dobru społeczeństwa, a jeno chęć zwiększania zysków i przenoszenia ich do własnej kieszeni kosztem chłopów, robotników i pracującej inteligencji.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#AntoniLanger">Z powyższych względów będziemy głosowali przeciw ustawie, która nie ukróci samowoli przemysłowców kartelowych, którzy są głównym filarem, podtrzymującym gmach obecnego Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Zaremba.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#ZygmuntZaremba">Ustawa kartelowa ma swoją historię. Od sześciu lat tuła się po biurach urzędowych i nie może ujrzeć światła dziennego. Przychodzi teraz wreszcie pod obrady Sejmu. Powstaje pytanie, dlaczego to teraz, w okresie, kiedy te kartele powszechnie się skarżą, że giną, że niszczy je kryzys, dlaczego właśnie przychodzi Rząd z ustawą, która ma normować te pozostałości życia gospodarczego, jakie jeszcze w kraju istnieją. Wydaje mi się, że kluczem do zrozumienia tego zagadnienia jest następny punkt porządku dziennego dzisiejszych obrad, przy którym będzie się odbierało klasie robotniczej dwa zasadnicze jej prawa, prawo 46 godzinnego tygodnia pracy i prawo do urlopów. Zdaje mi się, że użyto tam motywu, iż oto Rząd na rozmaitych polach prowadzi akcję, zmierzającą do potanienia artykułów pierwszej potrzeby, do ograniczenia zysków kapitalistów i trzeba było przeto stworzyć ten pozór, niby prawdę, że Rząd istotnie dobiera się do zorganizowanego kapitału w Polsce.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#ZygmuntZaremba">Jesteśmy w okresie, kiedy całe życie gospodarcze właściwie już zamarło. Warstwy pracujące znajdują się w położeniu tak tragicznem, jak nigdy. Chłopskie masy i robotnicze jednako czują swoją straszną niedolę i coraz częściej we wspólnej walce, w połączeniu swoich sił, szukają drogi wyjścia z obecnego położenia.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#ZygmuntZaremba">Otóż w tym czasie Rząd przeprowadza manewr, zmierzający do wykazania, że nie tylko robotników, nie tylko chłopów obciąża wszystkiemi ciężarami państwowemi i całą swoją polityką, lecz również i do silnych tego świata się dobiera. Ale jeżeli rzucimy okiem na dotychczasową działalność Rządu w tej dziedzinie, na stosunki, jakie panowały w praktycznem życiu kartelowem w Polsce, przekonamy się, że ta iluzja, nie wiem, czy komukolwiek przysłoni rzeczywisty pogląd na rzeczy. Każdy kartel — a powstawały one przedewszystkiem w okresie rządów Piłsudskiego, to był właśnie okres największego urodzaju na kartele — powstawał z określonemi zadaniami. Naczelnem zadaniem było zawsze podniesienie ceny artykułów danej gałęzi kartelizującej się, a z drugiej strony było dążenie do obniżenia płac robotniczych. Po tych dwóch liniach szedł każdy kartel. Weźmy dwa przykłady charakterystyczne.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#ZygmuntZaremba">W 1927 r. powstał kartel naftowy i przeprowadził natychmiast w ciągu miesiąca pierwsze podwyższenie ceny nafty, tego artykułu, obchodzącego dzisiaj przynajmniej 99% ludności wiejskiej w Polsce. W rezultacie osiągnął już czego chciał. Weźmy dwa punkty w dwóch różnych końcach Polski: Będzin i Lidę; w Będzinie w r. 1925–44 zł za 100 kg, w r. 1927–52 zł, w r. 1930–63 zł 35 gr; w Lidzie w r. 1925–36 zł 50 gr; w r. 1927–59 zł 50 gr; w r. 1930–65 zł 80 gr za 100 kg. Tak to swój cel kartel naftowy osiągnął natychmiast po przeprowadzeniu umowy kartelowej. Jeśli chodzi o płace, to Panowie widzieli w zeszłym roku wielki strajk górników naftowych, przy pomocy 2-tygodniowej walki dopiero górnicy mogli się uchronić przed zamachem na ich płace. A Rząd? Rząd miał wszystkie środki, o których mówił chociażby p. referent, Rząd między innemi miał w ręku wielkie przedsiębiorstwo rafineryjne, którem mógł manewrować, jak chciał, ale Rząd stawiał przed sobą zadanie, zupełnie wyraźne, jawne: formalnego popierania tych karteli, tworzenia ich. Dlatego też przedsiębiorstwa państwowe weszły do kartelu pierwsze, jako podstawa organizacji kartelowej. Dlatego też Rząd zagrażał przedsiębiorstwom prywatnym, które nie chciały wejść do karteli. Zagrażał im odebraniem taryfy ulgowej, zagrażał represjami finansowemi i gospodarczemi.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#ZygmuntZaremba">I proszę Panów, zdaje się, że prawda, iż Rząd miał środki do przeciwdziałania akcji karteli, tej normalnej, planowej akcji karteli, że Rząd tych środków nie tylko nie użył, ale przeciwnie, użył całego autorytetu na to, żeby te kartele budować, rozbudować i pomagać w realizowaniu ich zadań. Zdaje się, że ta prawda na tym przykładzie jest dostatecznie uwypuklona.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#ZygmuntZaremba">Weźmy przykład drugi, sławny przykład cukru. Tutaj również przychodzi kartel, organizuje się go, przyczem sięga się aż do pomocy ustawodawcy. Tworzy się ten kartel przymusowo. Dopełnia się on zresztą w ciągu swego istnienia przez wewnętrzne umowy, tworzące podkład dobrowolnej organizacji kartelowej na tle istniejącej ustawy. I cóż? Jego pierwszem zadaniem jest znowu przeprowadzenie podwyżki ceny. Przeprowadza się w sposób stanowczy i jawny w okresie rządów Piłsudskiego tę podwyżkę, wynoszącą równe 40% ceny wyjściowej z przed przewrotu majowego. A przecież Rząd posiadał nie tylko środki gospodarcze i prawne, nacisku na kartel cukrowniczy, posiadał i posiada w swojem ręku ustawę, która pozwala mu wyznaczyć cenę cukru. Rząd nie tylko się nie przeciwstawił podwyżce ceny, lecz przeciwnie wyznaczył cenę cukru cukrownikom w ten sposób, że ją podniósł w ciągu tego okresu o 40%! Jeżeli zaś chodzi o płacę, o ten drugi motyw powstania karteli i ich działalności, to faktyczny zarobek robotników został zredukowany od 40 do 60%.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, zdaje się, mamy dwa przykłady udawadniające jasno i niewzruszenie, że Rząd, widząc linię rozwojową karteli, nie tylko im się nie przeciwstawiał, ale swojemi zarządzeniami zasadniczą linię postępowania karteli akceptował i wzmacniał.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#ZygmuntZaremba">A wobec tego zdaje się, że jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że mimo oficjalnych motywów rządowych, które wspominają o potędze karteli, która wyrosła w naszym kraju i skutecznie przeciwstawia się zamierzeniom tego tak silnego Rządu, (przytaczam prawie dosłownie brzmienie motywów rządowych do tej ustawy) — ta ustawa, którą się dziś wnosi, nic przecież pod tym względem nie zmieni. Przeciwnie, dotychczasowe uprawnienia niejednokrotnie bardziej jeszcze były szerokie, dawały większą możność ingerencji Rządu na kartele, dawały możność głębszego wglądu w wewnętrzne życie organizacji wielkiego kapitału. Dzisiaj ustawa przychodzi i powiada nam p. referent, że daje kontrolę i wgląd w życie wewnętrzne karteli. Proszę Panów! Ja widzę w pierwszym artykule i w pierwszej części ustawy tylko jeden istotny przepis, ograniczony zresztą jeszcze przyszłem rozporządzeniem, że kartele mają obowiązek od tej pory rejestrować swoje powstanie, ale broń Boże, aby przytem mogła być zdradzona tajemnica handlowa. A „tajemnica handlowa” to jest pojęcie tak rozciągłe, że pod nie może być podciągnięte wszystko, co tylko dotyczy istoty życia karteli.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, czy przez tę rejestrację cośkolwiek zmieni się w położeniu naszem gospodarczem, czy przez tę rejestrację unikniemy któregokolwiek ze skandalicznych przejawów naszego życia przemysłowego? Oto dwie kopalnie, Zagórze i Klimontów, które mają być zamknięte, wyłamując się z konwencji węglowej, przeprowadzają sprzedaż węgla po cenach niższych, niż przewiduje konwencja. W przeciągu kilku tygodni panuje szalony ruch na tych kopalniach. Ludzie przyjeżdżają furmankami, samochodami, z daleka nieraz, rozdrapują węgiel, zwały stworzone na kopalniach zostają szybko usunięte, ale jednocześnie przychodzi zakaz, jednocześnie przychodzą represje, i kopalnie te będą zamknięte, mimo to, że mogłyby produkować, gdyby sprzedawały węgiel taniej tak, jak zaczęły sprzedawać. Kopalnia Klimontów ma być zalana wodą, zniszczona całkowicie. I dochodzi do tego, że górnicy, którzy pracują w tej kopalni, głodówką — niebywałą jeszcze formą walki — siedząc na dole w kopalniach, głodują, nie przyjmują pokarmów, żeby zwrócić uwagę społeczeństwa na tę barbarzyńską politykę, jaką prowadzi nasz przemysł. Gdzież to się usunie przez rejestrowanie karteli? Jakiż to jest środek na to, żeby z temi przejawami współczesnego barbarzyństwa skończyć? Panowie mówią tutaj o karabinach maszynowych w stosunku do robotników. Gdzie są te karabiny maszynowe w stosunku do fabrykantów, którzy w ten sposób prowadzą swoją działalność? Kończy się wszystko na tem, że przynosi się przepis rejestrowania umów kartelowych.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów! Podobnie z kopalnią Jakub. Kopalnia ta sprzedawała po tańszych cenach węgiel, wyłamała się z kartelu, tego węgla sprzedawała wiele, doszło do tego, że z 2–3 dni zatrudnienia podniosła zatrudnienie do 6 dni, zatrudnia to koło 700 robotników. Rezultat? Kartel protestuje, kartel zastosowuje represje, kopalnia zostaje zamknięta. I w rezultacie, proszę Panów, kartel jest w swojem kapitalistycznem prawie. Tutaj żaden przepis, dotyczący zarejestrowania umowy kartelowej, nic nie zmieni i nic nie pomoże. Jeżeli przyjmuje się zasadę, że może powstawać monopol prywatny i może działać w społeczeństwie, może spokojnie operować to społeczeństwo, na swoim kartelowym stole, to może również zupełnie dobrze zakazać sprzedaży danemu społeczeństwu, może doskonale zatapiać kopalnie, wysadzać dynamitem wszystkie obiekty przemysłowe, bo przecież to jest własność prywatna, święta własność prywatna!</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#ZygmuntZaremba">Gdy patrzymy na przeszłość naszą, widzimy, że rządy dzisiejsze uznawały to prawo do monopoli, wspierały je. To, co, p. Premier Prystor mówił swego czasu o organizowaniu przemysłu, to nie miało innego sensu, jak tylko stwierdzenie, że Rząd jest za temi prywatnemi monopolowemi organizacjami. I dzisiaj przychodzicie do nas z obietnicą, że je będziecie rejestrować?! To jest stwarzanie tak mizernych pozorów dla całej antyrobotniczej i antyspołecznej polityki Rządu, że, sądzę, nikogo to już nie weźmie.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#ZygmuntZaremba">Obserwujemy dzisiaj dziwne zjawisko w związku z polityką kartelową. Jak słusznie podkreślił p. prof. Tennenbaum, mamy cały szereg zjawisk przeradzania się karteli w jakąś domenę, rządzącą się swojemi własnemi prawami, mającą określoną, zawarowaną pozycję w społeczeństwie, mającą swoje określone świadczenia na rzecz społeczeństwa, a z drugiej strony społeczeństwo ma również określone świadczenia na rzecz danego zrzeszenia kapitalistów.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#ZygmuntZaremba">Weźmy np. cukrownie! Niedawno w prasie czytaliśmy, że cukrownia Choceń, która przynosiła w poprzednich kampaniach nawet duże zyski, oficjalnie notowane w sprawozdaniach bilansowych, sprzedaje swój kontyngent innej cukrowni, dajmy na to cukrowni Brześć. Co to znaczy? Ustawa sejmowa zawarowała swojego czasu cukrowniom kontyngent wewnętrzny, aby cukrownie mogły nadwyżkę ponad te kontyngenty wywozić zagranicę. W ten sposób stworzyło się określone przywileje dla cukrowni i dano cukrowniom możność otrzymania pewnej określonej ilości spożywców. Pewną określoną ilość, nas obywateli, przydzielono danej cukrowni. Powiedzmy, że np. cukrownia Choceń dostała pół miliona obywateli do zaaprowidowania. Tranzakcja sprzedaży kontyngentu jest zupełnie równoznaczna z tem, jakby cukrownia sprzedawała te żywe dusze, te pół miliona konsumentów drugiej cukrowni. Wszak to zupełnie pańszczyźniane stosunki, stosunki sprzedawania żywych obywateli sobie wzajemnie przez kapitalistów. Przecież Państwo dla dobra publicznego ustanawiało te kontyngenty, dziś stały się one już przedmiotem rynkowych operacyj, mających zupełnie określoną rynkową cenę koło pół miliona złotych.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#ZygmuntZaremba">Te przejawy, które tutaj podkreślam, nie są niczem nadzwyczajnem, to jest przejaw normalny w życiu organizacyjnem karteli, to jest dojście do monopolistycznego położenia na rynku, usunięcia wszystkich konkurentów i objęcia wyłącznego władania na danym terenie. To samo, co w cukrownictwie, znajdą Panowie we wszystkich innych kartelach, jak w szklanym, jak w nafcie i t. d.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#ZygmuntZaremba">Ustawa, jak p. referent tutaj mówił, ma przynieść kontrolę. Właściwie nie widzę tej kontroli. Widzę w tej ustawie tylko przepisy, że Rząd, a właściwie Minister Przemysłu i Handlu ma prawo skarżenia umów i uchwał karteli do sądu kartelowego. Już tutaj o pozycji sądu kartelowego w społeczeństwie mówił mój przedmówca, dał charakterystykę, ale nie oświetlił jednego, bardzo ciekawego momentu, że w innych społeczeństwach, tam, gdzie istotnie myśli się o tem, by położyć pewne granice przynajmniej samowoli kapitalistycznej, tam się tworzy komisje gospodarcze nad kartelami, które bynajmniej nie składają się tylko z przedstawicieli sądu i wysokiej biurokracji plus przemysłowiec, ale z przedstawicieli wszystkich elementów społecznych, ze spożywców, robotników, rolników, zasiadają w nich reprezentanci wszystkich tych sił, którzy w ten sposób mogą przynajmniej mieć wgląd w życie wewnętrzne karteli. Rozumiem, że to też nie załatwia sprawy polityki kartelowej, ale przynajmniej dałoby jaką taką możliwość istotnego wglądu w tę politykę. Tymczasem nasz sąd kartelowy zbudowany według tej ustawy nic nie przyniesie. Zdaje się, że Rząd przyznaje, że w bardzo małym stopniu ma swobodną rękę w stosunku do karteli, bowiem wytworzyła się siła w tych kartelach. Nie wydaje mi się przeto, żeby sąd kartelowy był tym czynnikiem, do którego możnaby się odwoływać przy nadużyciach karteli. Ta moc karteli przejawiać się będzie jeszcze bardziej dobitnie w stosunku do sądu kartelowego Proszę Panów, podkreślam, że dotychczasowe uprawnienia Rządu w zakresie kontroli przemysłu były daleko szersze, niż te uprawnienia, które są w dzisiejszej ustawie. Panowie z grupy robotniczej BB., którym się daje ustawę tę jako argument, dla przysłonięcia tego, przepraszam Panów bardzo, że użyję tego wyrazu — łajdactwa w stosunku do ustaw robotniczych...</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WacławMakowski">Przywołuję Pana Posła do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#ZygmuntZaremba">...jakie się odbywa w Polsce, Panowie mogli to dawniej już zobaczyć. Panowie chwalili tak dekret węglowy. P. Moraczewski pisał o nim wiele artykułów w prasie, że oto zacznie się nowa era w życiu gospodarczem, rzeczywista kontrola węgla, kontrola gospodarstwa społecznego. Ten dekret wisi zgórą rok, jeden był wydany w grudniu 1930 r., drugi w kwietniu 1932 r. Dekrety są, a Rząd nic nie zrobił w zakresie uporządkowania, wkroczenia rzeczywiście w stosunki wewnętrzne przemysłu, okiełznania tych stosunków. Przy istnieniu tych dekretów powstawały takie zjawiska, jak Klimontów, Zagórze, czy Jakub, o których niedawno mówiłem.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#ZygmuntZaremba">Jedynem usprawiedliwieniem, jakie przytacza się dla tego wszystkiego, co się dzieje w zakresie organizacji wielkiego kapitału, to jest konieczność eksportu. To jest ten konik, na którym się wyjeżdża, jeśli chodzi o umotywowanie korzyści z tego wielkiego rabunku, jaki uprawiają kapitaliści, zorganizowani w kartelach.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#ZygmuntZaremba">Sądzę, że zagadnienie eksportu tak, jak ono stoi w obecnym czasie, jest jednym z największych szantaży XX w. Tem się oszukuje codziennie społeczeństwo na rzecz kapitału. Wytwarza się złudzenie, że oto jest cel ofiary. Łupiony przez kapitalistów człowiek ma znaleźć jakieś zadośćuczynienie w tem, że pewna ilość towarów polskich jest wywożona zagranicę, chociaż za bezcen, chociaż przez to kraj musi miliardy rocznie dopłacać do tego wywozu. A w istocie swojej jest to nic innego, jak przymusowy wywóz zagranicę pewnej ilości towarów, której nie może wynędzniałe, wybiedzone społeczeństwo wewnątrz na własnym rynku spożyć. Jest to nic innego, jak przymus nędzy, wynikającej z całej polityki kapitalistycznej. Ten przymus istnieje, ten przymus będzie istniał dopóty, dopóki będzie istniała obecna gospodarka kapitalistyczna. Rozumiem, że ona bez eksportu nie może się obejść. Ale to właśnie, że ten eksport dziś się kończy, daje nam możność twierdzenia, że kończy się i gospodarka kapitalistyczna. Kapitalista musi wywozić tę nadwyżkę, dla której siły nabywczej w społeczeństwie nie znajduje. Ale czyż dlatego my mamy wiecznie tolerować cały ten rabunek w stosunku do społeczeństwa? Bo przecie z tym eksportem i zagadnieniem karteli, z tej strony traktowanem, wiąże się ściśle zagadnienie dopłat wywozowych.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#ZygmuntZaremba">Jeżeli tu p. referent mówi, że w Polsce ½ miliarda złotych wywozi dziś zagranicę kapitał obcy, wyciągając go z naszego społeczeństwa, jako część dochodu społecznego, która jest stracona dla całego społeczeństwa polskiego, to p. referent winien również o tem pamiętać, mówiąc o kartelach i ich roli wywozowej, że przy tej okazji dopłaca społeczeństwo miliard złotych. Społeczeństwo polskie, to wynędzniałe społeczeństwo polskie za tę przyjemność, że ma wielkich kapitalistów, dopłaca miliard złotych rocznie! O tem trzeba pamiętać! I zdaje mi się, że argument eksportu jest argumentem całkowicie odrzuconym przez nas. On tylko bije w zwolenników utrzymania dzisiejszych form kartelowych. Argument ten bije również w zwolenników tego, co ma tak zasadnicze dla wszystkich znaczenie, co jest motywem i tej ustawy, w zwolenników kapitalizacji wewnętrznej.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#ZygmuntZaremba">Co to jest za kapitalizacja? Jeżeli kartel przyczynia się do wysokiego stopnia kapitalizacji, to przytoczę Panom znów tego samego p. Tennenbauma, który powiada, że jest zjawiskiem wielokrotnie obserwowanem w Polsce i gdzieindziej, że organizacje kapitalistów powstają dlatego, ażeby zwiększyć zadłużenie przedsiębiorstw i w ten sposób zwiększyć udział kapitału w dochodzie społecznym, w dochodzie z tych przedsiębiorstw. Ta kapitalizacja istnieje, ta kapitalizacja była w największem napięciu w 1929 r. Statystyki Panom wskażą, jak wtedy ta linia odkładanych kapitałów wzrosła. I co się zaczęło? Bezpośrednio potem zaczął się ten największy w świecie kryzys, po największej stopie kapitalizacji, przyszedł największy kryzys. Bo co to znaczy kapitalizacja? To znaczy, że z sumy dóbr, które społeczeństwo wytwarza, trzeba na rzecz kapitalistów odłożyć więcej, niż się odkładało poprzednio w stosunku do tego, co biorą robotnicy. To znaczy na konto kapitalistów trzeba przenieść więcej dochodu społecznego, więcej wytworzonych dóbr, niż się przenosi na konto robotników. Ta kapitalizacja musi prowadzić w rezultacie, rozumiem, do konieczności eksportu, ale jednocześnie do jeszcze większego zniszczenia rynku wewnętrznego, do poderwania go i stworzenia w rezultacie zupełnej pustyni gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#ZygmuntZaremba">Gdy mówiłem o zjawisku jakby pewnego powrotu feudalistycznych stosunków, to przypomniało mi się, że ktoś mówił o pactach konwentach, zawieranych między stronnictwami a rządem. Pacta konwenta zawierali królowie polscy ze szlachtą. Dziś szlachtę dawną zastąpili współcześni możnowładcy. Ci możnowładcy często nie są pochodzenia szlacheckiego, oni już z innych walorów czerpią swoją siłę. Teraz nawet ludzie o „nazwiskach historycznych” muszą dla pewności umacniać swoje możnowładztwo przez stosunki z Flickami. Tu spokojny mieszczuch musi się dostać do jakiegoś wielkiego interesu owocowego. To samo zjawisko pactów konwentów widzi się dziś. To jest ta dalsza moralna strona karteli, o które warto mówić. Gdy takie pacta ongiś się zawierało, to przychodził rządzący i za pewne ustępstwa dostawał pieniądze czy rekruta do wojny.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#ZygmuntZaremba">Dzisiaj, jak obóz Piłsudskiego idzie do wojny wyborczej, to robi pacta konwenta z cukrownikami, dostaje za to parę milionów złotych na wybory, a cukrownikom daje możność wyciągnięcia ze społeczeństwa 60 milionów rocznie.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: Pan kłamie.)</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#ZygmuntZaremba">Niech Pan to zarzuci temu, kto publicznie to ogłosił. Pan może swoje zarzuty zachować dla siebie. Pańska opinia mnie nie obchodzi.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#ZygmuntZaremba">Proszę o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#ZygmuntZaremba">Potrzeba, proszę Panów, paru milionów złotych na niewiadome — jak się to nazywa oficjalnie proszę Panów „niewiadome konto”. Niewiadome, ale określone konto od przemysłu drożdżowniczego. Te pieniądze dostaje się na to niewiadome konto. Ile się dostaje, tego nie wiem, dlatego też tego nie twierdzę, ale bądź co bądź drożdżownie dostają swoje uprzywilejowane stanowisko i kartel operuje świetnie. Operuje tak świetnie, że nawet rządowa komisja oficjalna, badająca działalność i koszta produkcji, doszła do wniosku, że często robocizna jest niewiele mniejsza w wyprodukowanych drożdżach, niż wynoszą koszty utrzymania kartelu. Ale prawdopodobnie w tych kosztach jest i owo niewiadome konto, na które musi przemysł drożdżowy wpłacać pieniądze.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#ZygmuntZaremba">Tutaj mamy już nie umowy pomiędzy rządem a posłami, tutaj mamy przed sobą umowy całego stronnictwa rządzącego z grupami kapitalistycznemi, z zaprzedawaniem im interesów społeczeństwa, oddawaniem im w pacht, jak martwe dusze, obywateli na to, żeby byli wyzyskiwani w nieograniczony sposób przez kapitalistów. I proszę Panów, żeby ten frazes nie mógł się utrzymać w społeczeństwie, iż teraz się pod tym względem coś zmienia, że ta ustawa ma usunąć ten stan rzeczy, to jeszcze raz stwierdzam, że ona nie daje większych uprawnień, przeciwnie mniejsze, niż miał do tej pory Rząd w tym zakresie. Rząd na podstawie istniejących uprawnień mógł prowadzić walkę bardzo skutecznie z kartelami. Jeżeli tutaj p. referent mówił, że Rząd nie mógł uruchomić oręża celnego ze względu na zagadnienie eksportowe, to przecież ten wzgląd będzie w dalszym ciągu tak samo działał i dziś, kiedy ta ustawa będzie obowiązywać. Ten wzgląd będzie działał w dalszym ciągu i dalej temi frazesami będą się mogli Panowie zasłaniać.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#ZygmuntZaremba">Powiem Panom więcej. Cała dotychczasowa praktyka tak zwanej ustawowej walki z kartelami wykazała, że to jest humbug, nie mający istotnego znaczenia. Od samego początku, kiedy powstały pierwsze kartele w historii kapitalizmu, wszystkie te sądy kartelowe, czy komisje rozjemcze — one istotnych pęt i wędzideł dla karteli nie uprzędły, bo uprząść nie mogły. To jest naturalna organizacja kapitalizmu, organizacja, która istnieje i żyje razem z kapitalizmem. Okiełznać ją istotnie można dopiero wtedy, kiedy się wyciągnie wszystkie konsekwencje z charakteru, do jakiego doprowadzają życie gospodarcze kartele. Kartele stwarzają monopol. Gdzie panuje monopol, tam niema wolnej konkurencji, tam niema żadnego minimalnego nawet czynnika łagodzenia skutków istnienia monopolu kapitalistów. Tam nie pomoże wgląd, ani rejestracja. Tam może pomóc tylko przyjście siły społecznej dla uregulowania tej dziedziny życia gospodarczego, gdzie istnieje monopol. Innych półśrodków niema, a zresztą, gdy te półśrodki chce się stosować, stosuje się tylko rzeczy pozorne, nieistotne. Jedynem faktycznem wyjściem z tej sytuacji, jedynem rzeczywistem rozwiązaniem zagadnienia kartelowego jest, — wychodząc z założenia, że one odgrywają w społeczeństwie rolę instytucyj użyteczności publicznej, stając się czynnikiem monopolistycznym w życiu gospodarczem — jedynem rozwiązaniem jest uspołecznienie karteli. Muszą one stać się organizacją, podlegającą kontroli i kierownictwu przedstawicieli wszystkich warstw społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Roguszczak.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#FranciszekRoguszczak">Wysoka Izbo! „Kartelizacja naszego życia gospodarczego posunęła się znacznie naprzód, stała się poważnym czynnikiem, do którego państwowa polityka gospodarcza musi się ustosunkować” — mówi uzasadnienie projektu, który jest przedmiotem obrad Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#FranciszekRoguszczak">Kontroli nad przemysłem domaga się społeczeństwo od szeregu lat. Potrzebę tej kontroli podnosiliśmy z tej trybuny kilkakrotnie, naszem bowiem zdaniem, życie gospodarcze nie jest sprawą każdego poszczególnego przedsiębiorcy, lecz jest ono sprawą wybitnie państwową i społeczną.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#FranciszekRoguszczak">Z tego też względu wniesienie projektu ustawy, na mocy której Rząd będzie miał prawną podstawę do kontrolowania przemysłu, gdyby ta sprawa pomyślana była szczerze, powitać należałoby z uznaniem. Chodzi w tym wypadku tylko o to, czy projekt ustawy, który jest przedmiotem obrad Wysokiej Izby, reguluje, a przedewszystkiem czy umożliwia należytą kontrolę nad przemysłem tak, jak tego interes publiczny wymaga.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#FranciszekRoguszczak">W mojem zrozumieniu projekt ten ma bardzo poważną lukę, na którą wskazałem już na komisji, a którą możnaby usunąć jednem słowem, ale zarówno Rząd, jaki p. referent nie chcą tego słowa mieć w ustawie. Z tego też względu mam bardzo poważne wątpliwości, czy w tej formie i treści, w jakiej nam go przedłożono, spełni on pokładane w nim nadzieje. Praktyczne znaczenie mógłby on mieć, gdyby nie było w nim tej luki i gdyby go wniesiono do Sejmu i uchwalono parę lat temu.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#FranciszekRoguszczak">Komisja Ankietowa kładła specjalny nacisk na szybkie wniesienie i uchwalenie ustawy o kontroli nad przemysłem, spostrzeżenia bowiem, jakich na miejscu dokonała, były wprost przerażające. Niestety, projekt, sformułowany w roku 1927, dopiero w roku 1933 znalazł drogę do Sejmu. Dziś ustawa ta niewiele już pomoże. Jest ona mojem zdaniem bez praktycznego znaczenia, tem więcej, że sprawy kontroli nad przemysłem nie stawia tak, jak tego interes publiczny wymaga.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#FranciszekRoguszczak">Dziś pragnie się ująć w ramy ustawy kontrolnej przemysł, który leży w gruzach. Kontrola może być zatem tylko na ograniczonym odcinku. Kartel, koncerny i syndykaty zrobiły już swoje, zrujnowały przemysł, zniszczyły konsumenta, wypompowały ze społeczeństwa prawie wszystkie soki życiowe.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#FranciszekRoguszczak">Rząd tolerował ten stan rzeczy, mimo iż ze strony Sejmu padały głośne ostrzeżenia, że polityka gospodarcza, stosowana przez kartele, prowadzi kraj i naród do ruiny gospodarczej. Rząd nie tylko tolerował kartele, ale je popierał, wzamian za to kartele popierały Rząd. Ale jaki jest efekt dla kraju i narodu z tego wzajemnego popierania się? Czy uwydatnił się on w jakiejkolwiekbądź dziedzinie w kierunku poprawy stosunków gospodarczych i finansowych państwa? Odwrotnie się stało.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#FranciszekRoguszczak">Posłuję z okręgu, w którym kartele wywierały swoje szczególne piętno na życie gospodarcze kraju, patrzyłem na ich metody postępowania zbliska, spostrzeżenia moje przedstawiałem z trybuny sejmowej przy każdej nadarzającej się sposobności. Rząd otrzymał pozatem stosy memoriałów w tej sprawie, wszystko to przeszło bez echa, ale za to skutki są przerażające.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#FranciszekRoguszczak">Stanowisko, jakie w sprawie karteli zajmuje Rząd, jest nadzwyczaj ciekawe. Jest on za kartelami i przeciw kartelom. Dzieli on kartele na dobre i złe. P. referent uważa zaś kartele za pożyteczne. ale nie godzi się na ich politykę. Ja patrzę na kartele nie z punktu widzenia teoretycznego, nie z literatury wyrabiam sobie o kartelach sąd, tylko jako człowiek praktyczny śledzę zbliska ich poczynania i mam śmiałość twierdzić, że kartele są nieszczęściem dla kraju i życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#FranciszekRoguszczak">Pierwszym i naczelnym programem karteli jest utrzymywanie cen za produkty przemysłowe na najwyższym poziomie. Dzisiejsza sytuacja gospodarcza jest wynikiem polityki karteli. Każde utworzenie karteli pociągało i pociąga za sobą podwyżkę cen. We wszystkich państwach, w których kartele zapanowały nad życiem gospodarczem, kryzys doszedł do najwyższego napięcia. Ostatnie lata dały nam olbrzymią sumę dowodów na to. Niema karteli dobrych i złych, wszystkie są złe. Motorem ich działalności gospodarczej jest pieniądz, a celem robienie nowego pieniądza, bez względu na to, jakie to za sobą skutki dla kraju i narodu pociąga. Z tego też względu jesteśmy zasadniczymi przeciwnikami karteli. Wołałbym widzieć ustawę zakazującą tworzenie karteli, niż te, którą nam Rząd przedłożył.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#FranciszekRoguszczak">W śląskim przemyśle węglowym mimo, iż prawie 1/3 kopalń jest nieczynna, utrzymuje się jeszcze 38 generalnych dyrekcyj, 8 koncernów, Związek Przemysłowców Górniczo-Hutniczych, Związek Pracodawców, Konwencję Węglową a ponadto 16 biur sprzedaży węgla. Koszta handlowe tych karteli wynoszą około 40% kosztów produkcji. Przekraczają one bardzo znacznie koszta całej robocizny. Jakżeż w takich warunkach można mówić, że kartele są instytucją pożyteczną? To wszystko musi opłacać konsument wewnętrzny. Nie dziw też, że konsumcja wewnętrzna w stosunku do r. 1925 spadła o 2/3.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#FranciszekRoguszczak">Mylne jest twierdzenie, że kartele uratowały przemysł od ruiny. Kartele a przedewszystkiem dyrektorzy utrzymali się, ale zmarnowali oni konsumenta wewnętrznego i zrujnowali przemysł. Bo przemysł, którego kominy przestały dymić, przedstawia wartość starego żelaza, albo kupy gruzów.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#FranciszekRoguszczak">Taki p. dyrektor kartelowy musi brać gaży miesięcznej wzwyż 100.000 zł, musi mieć zawsze najnowszy samochód luksusowy w przedsiębiorstwie kompletnie przez niego zamrożonem. Robotnikom i pracownikom niema z czego zarobków i poborów płacić, ale on 100.000 musi mieć, a potem przychodzą ci panowie do Rządu o ulgi, o obniżkę zarobków, bo przemysł węglowy poniósł rzekomo wielkie straty. Podobnie jest z przemysłem hutniczym, metalowym, cukrowniczym i wszystkiemi innemi, które są skartelizowane i które wywierają piętno na nasze życie gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#FranciszekRoguszczak">Przed mniej więcej dwoma laty śląski przemysł węglowy przedłożył Ministrowi Prystorowi, kiedy tenże wydał hasło zniżki cen, memoriał, że to jest niemożliwe i w tym memoriale wyliczył mu, że w ciągu pięciu lat, t. j. od roku 1925 do 1929 przemysł węglowy poniósł ni mniej ni więcej tylko 750 milionów złotych strat. I p. Minister Prystor w to uwierzył, przestraszył się i do obniżki cen nie dopuścił.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#FranciszekRoguszczak">Pragnę przytem zwrócić uwagę na to, że w okresie tych pięciu lat mieliśmy strajk angielski, potem rok 1927,1928 i 1929 ogólnego ożywienia gospodarczego, a więc okres najlepszej koniunktury dla przemysłu węglowego. Jeżeli więc skartelizowany przemysł węglowy w latach najlepszej koniunktury tracił rocznie 150 milionów złotych, to ciekawem byłoby dowiedzieć się, ile traci obecnie, a w tej chwili byłbym w stanie odpowiedzieć, ile w tych twierdzeniach mieści się prawdy.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#FranciszekRoguszczak">Zaiste biedny jest ten nasz przemysł, wciąż traci, a jednak jakoś żyje i jeszcze ani jedno przedsiębiorstwo węglowe, ani jeden koncern węglowy nie zgłosiły upadłości, ani jeden z przemysłowców węglowych, ani jeden z generalnych dyrektorów nie poszedł z torbami. Przeciwnie, każdy z tych panów, odchodząc, otrzymuje 300 tysięcy, względnie pół miliona złotych jednorazowej zapomogi i około 10 tysięcy złotych miesięcznej emerytury i to wszystko płaci się z tych strat. Niedawno jednego z tych panów po 5-letniej służbie posłano na emeryturę, wręczono mu na odchodnem 300.000 zł i przyznano mu dożywocie w wysokości 5.000 fr. szw. miesięcznie. W tym kierunku nastawiona jest polityka karteli. Rząd tę politykę popiera, bo za zgodą Rządu podwyższono ceny na węgieł do niebywałej wysokości, za zgodą Rządu obniżono zarobki, za zgodą Rządu zamykano warsztaty pracy, wskutek czego na Śląsku około 150.000 robotników i pracowników znalazło się na bruku bez żadnych środków do życia.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#FranciszekRoguszczak">Ukryć tego stanu rzeczy przecież już niepodobna, wszelkie nędzne osłonki, pozbawione zresztą wszelkiej zgody z rzeczywistością, nikogo już w błąd prowadzić nie mogą, codziennie bowiem mamy zapowiedzi nowych masowych redukcyj. Nasza gospodarka społeczna zapada się w oczach naszych i co chwila odzywa się jakiś krzyk grozy. I co chwila zwracają się oczy społeczeństwa w stronę sterników państwowych i pytają, gdzie ratunek? Wokół piętrzą się tysiące bezrobotnych, szukających pracy i zarobku, których zbywa się pogardliwem wzruszeniem ramion. Ujaskrawił i uwypuklił się cały tragizm naszego położenia. Na pocieszenie można im teraz powiedzieć, że została uchwalona ustawa o kontroli nad kartelami, więc jakoś to będzie. Nie należy się jednak łudzić, by ustawa ta wydała jakie pozytywne rezultaty. Jest ona uzgodniona z kartelami, wniesiona została do Sejmu z ich wiedzą, wolą i zgodą i mam wrażenie, że kartele będą prowadziły swoją politykę nadal, jak ją prowadziły dotychczas w przekonaniu, że jeszcze da się coś ze społeczeństwa wypompować. Ustawa ta pozostanie martwą literą, bo przecież z obserwacji widzimy, że Rząd i kartele, to jakby dwie dusze w jednem ciele.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#FranciszekRoguszczak">Obecnie całe nastawienie karteli idzie w kierunku ograniczenia produkcji, aby utrzymać ceny na odpowiednim poziomie, bo w ich zrozumieniu źródłem kryzysu jest nadprodukcja. Jeżeli dziś mamy magazyny przepełnione towarami, to dlatego, że konsument nie może ich nabyć. Mamy miliony ludzi głodnych i obdartych. Gdyby ci ludzie byli syci, obuci i ubrani, mieli możność zaspokojenia swych potrzeb, nie mogłoby być mowy o nadprodukcji. W zniszczeniu konsumenta wewnętrznego tkwi źródło kryzysu, a nie w nadprodukcji. Polska nie ma przerostu przemysłu, Polsce brak tylko przemysłowców, którzyby zrozumieli, że rozwój przemysłu winien iść w parze z rozwojem wielkiej Polski, w parze z rozwojem i dobrobytem całego społeczeństwa, a nie z jego niszczeniem. Obecnie przemysł, a przedewszystkiem przemysłowcy kosztem Państwa i społeczeństwa utrzymują się i bogacą i skutek jest taki, że zamiast celowego rozwoju i dobrobytu przyszły zastój i nędza powszechna.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#FranciszekRoguszczak">A teraz zapytajmy się, jakie mamy siły do przeciwstawienia się tym trudnościom, które się zbliżają ku nam z błyskawiczną szybkością! Jeżeli weźmiemy pod uwagę te wszystkie objawy w naszem życiu gospodarczem, które świadczą o położeniu, to nie można oprzeć się wrażeniu, że katastrofa jest wszędzie widoczna. Mamy handlarzy, a nie przemysłowców. Jakaś choroba opanowała tych ludzi, którzy naszym przemysłem kierują, choroba, która jak grzyb trujący wdarła się w nasze życie gospodarcze i niszczy je. Ostatnie lata dały nam na to olbrzymią sumę dowodów. Tych dowodów dostarczył nam Śląsk, a po części także przemysł cukrowniczy.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#FranciszekRoguszczak">To są nowocześni protegowani patrioci, odznaczeni wysokiemi orderami, ale do swej ojczyzny oni zaufania nie mają. Ich naczelną dewizą jest brać, co się da i ile się da, bez względu na to, czy zarobią lub nie i uciekać z tem zagranicę. Zarzutów nie uogólniam, ale nie mogę nie podkreślić, że ludzie, którzy w tych ciężkich czasach mają śmiałość pobierać gaży miesięcznej wzwyż sto tysięcy, mordują nasze życie gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#FranciszekRoguszczak">P. senator Szarski powiada zaś: dajcie im pokój, niech się bogacą, a jak oni się zbogacą, to i wam będzie lepiej. Jest to niezmiernie ciekawa wykładnia ekonomii, obdzierać społeczeństwo ze skóry i powiadać mu, że jak twoje pieniądze będą w mojej kieszeni, to dopiero wtenczas będzie ci lepiej. Mam wrażenie, że tylko człowiek chory na głowę może tego rodzaju ekonomiczne hasła głosić. Doświadczenie uczy, iż nie jest dobrze, jeśli w rękach kilkunastu ludzi skoncentruje się cały kapitał, bo wtenczas zarówno Państwo jak i naród skazane są na jego kaprysy, które niejednokrotnie prowadzą do katastrofy. Obecny stan jest bardzo wymownym tego dowodem. Rozum polityczny i gospodarczy oraz racja stanu wymagają nie tylko nakreślenia dla niego pewnych granic, ale i pilnowania, by poza ramy nie wyskakiwał.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#FranciszekRoguszczak">Państwo nie powinno kapitalizmowi eksploatacyjnemu udzielać przywilejów, bo przywilej dla jednych jest krzywdą dla drugich, jest krzywdą nie tylko dla szerokich rzesz robotniczych i pracowniczych, ale równocześnie krzywdą dla całego społeczeństwa i państwa. Jest rzeczą nie ulegającą żadnej wątpliwości, że we wszystkich państwach, w których kapitalizm wyzyskujący i kartele doznawały przywilejów, kryzys gospodarczy doszedł do najwyższego napięcia. Niestety, ten kapitalizm eksploatacyjny zakorzenił się najbardziej w Polsce, znalazł w sferach rządzących poparcie i wydał też odpowiednie rezultaty. Zniszczył społeczeństwo, pozamykał warsztaty pracy, wyrzucił robotników i pracowników na bruk, pozostawił tylko swoich agentów, których jeszcze suto opłaca.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#FranciszekRoguszczak">I tu trzeba przyznać, że w tym wypadku rozwinięto niezwykłą pomysłowość i natężenie w kierunku walki z kryzysem. W obniżce zarobków i poborów znaleźli oni w sferach rządzących doskonałego sprzymierzeńca. Polityka gospodarcza w tym kierunku nabrała cech jednolitości, trwałości i ciągłości. Obmyślono tu program prosty, jasny i logiczny, a przeprowadzany on jest, jak to dotychczas widzimy, z żelazną konsekwencją, godną żelaznej epoki, jaką przeżywamy.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#FranciszekRoguszczak">Ale ja pytam, czy może być uważana za zdrową i racjonalną ta polityka gospodarcza, która zmierza do zapewnienia sobie jak największych zysków, gdy równocześnie ogranicza się możliwość nabywania produktów przemysłowych przez konsumentów? Dla mnie nie ulega żadnej wątpliwości, że jeżeli polityka gospodarcza obecnie stosowana przez kartele będzie prowadzona w dalszym ciągu, położenie ekonomiczne kraju będzie się pogarszało coraz bardziej. Sytuacja staje się z dniem każdym coraz groźniejsza. Przygnębienie i zdenerwowanie przybiera kształty, budzące głęboką troskę o przyszłość. Ujaskrawił i uwypuklił się, jak już powiedziałem, cały tragizm naszego położenia. Rząd ratuje ginące życie gospodarcze, idąc na rękę kartelom w kierunku obniżki zarobków i usuwania z procesu produkcyjnego całych dziesiątek tysięcy robotników i pracowników, wyrzucając ich na bruk bez żadnych środków do życia i jakichkolwiek widoków na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#FranciszekRoguszczak">Metody, jakie nasze kartele stosują, idą w kierunku uspołecznienia nie środków produkcji i zysków, lecz rzekomych strat swoich przedsiębiorstw. Przykłady, jakie nam daje życie codzienne, są wprost przerażające. Stoimy w obliczu niezmiernie ważnych wydarzeń, których skutków nikt nie jest w stanie przewidzieć. Fala idzie przez kraj cały i nikt nie jest w stanie nakreślić granic rozciągłości tego niszczycielskiego pochodu naszych karteli.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#FranciszekRoguszczak">To wszystko dzieje się rzekomo w interesie ojczyzny, do której są nasi karteliści tak niezmiernie przywiązani i tak ją bardzo kochają. Jest więc wielka różnica w pojmowaniu służby i obowiązków względem ojczyzny pomiędzy kartelami a społeczeństwem. Rodzaj miłości ojczyzny nie jest u wszystkich ten sam. Jedni kochają ojczyznę i doją ją, doją społeczeństwo bez końca.</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#FranciszekRoguszczak">Drudzy kochają ojczyznę i choć wyzyskiwani i traktowani po macoszemu żywią ją, pilnując jej interesów szczerze, dbając o jej honor i powagę, mobilizują siły, gdy jej grozi niebezpieczeństwo z zewnątrz. Dla karteli jest zawsze najlepszą ta ojczyzna, z której ciągnąć mogą największe zyski.</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#FranciszekRoguszczak">Karteliści twierdzą, że przeżywamy obecnie kryzys kapitalizmu. Twierdzenie to jest o tyle słuszne, że kapitał akcjonariuszy przechodzi obecnie do kieszeni dyrektorów koncernów i karteli. Ale ten fakt nazwać trzeba nie kryzysem kapitalizmu, tylko pospolitem oszustwem.</u>
<u xml:id="u-21.28" who="#FranciszekRoguszczak">Rząd w uzasadnieniu tego projektu powiada, że liczba karteli w ostatnich czterech latach się podwoiła, co świadczy o rozszerzającej się tendencji w kierunku kartelizacji. Ale Rząd jakby nie dostrzegał ujemnych skutków tej kartelizacji. Kartele przeszły w całym świecie do ofenzywy, narzucając rządom i społeczeństwom swoje warunki, przechodzą wszędzie nad ustawodawstwem społecznem do porządku dziennego. Łamią wszystko i kruszą, co im jest w drodze, zrzucają z siebie wszelkie obowiązki, nałożone im przez ustawodawstwo społeczne. W najcięższej dla kraju i narodu chwili zamykają warsztaty pracy i wyrzucają robotników i pracowników na bruk, których losem muszą się opiekować państwo i gminy. I rządy ulegają ich przemożnym wpływom.</u>
<u xml:id="u-21.29" who="#FranciszekRoguszczak">Rząd dla oka wnosi ustawę o kontroli karteli i sądzi, że spełnił swój obowiązek. Tymczasem w tej ustawie jest sobie taki maleńki art. 16, składający z 2½ wiersza, który całą ustawę obraca w nicość. Przez tę furtkę mogą przejść wszystkie kartele, oparte na specjalnych przepisach. Rząd i p. referent boją się dodać do tego artykułu słowa „ustawodawczych”. W praktyce przepisy tego artykułu zmierzają do tego, aby całe życie gospodarcze oparte zostało na przymusie kartelowym. Z tego 2½-wierszowego artykułu wynika, jak nieszczerze się do tych karteli Rząd zabiera, mimo, iż z doświadczenia Rząd wie, a przynajmniej wiedzieć powinien, do czego kartele swą gospodarką kraj doprowadziły i do czego zmierzają. Całe nasze społeczeństwo stało się niewolnikiem karteli.</u>
<u xml:id="u-21.30" who="#FranciszekRoguszczak">Klub, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać, od szeregu lat z tej trybuny dowodził, że ta polityka gospodarcza, ta nierównomierność cen pomiędzy produktami rolnemi a przemysłowemi, rychlej czy później załamać się musi z trzaskiem, społeczeństwo bowiem nasze nie wytrzyma na dłuższą metę tego rodzaju niesłychanego wyzysku społeczeństwa przez kartele. Odpowiadano nam zwykle, że ze względu na eksport ceny te muszą być utrzymane. Różnicę tę społeczeństwo pokrywało, ale do czasu. Dziś potraciliśmy już przeważnie rynki eksportowe, a konsumenta wewnętrznego zmarnowano. Dumpingowy eksport nasz był jednym z najważniejszych czynników, który dobił nasze życie gospodarcze. Doszliśmy do takich absurdalnych zjawisk, że cena za tonę węgla eksportowego dochodziła do 5 zł, a cena cukru do 20 gr za kilo. Około miliarda złotych rocznie dopłacało społeczeństwo do eksportu i skutków finansowych dla Państwa tej niszczycielskiej polityki gospodarczej, stosowanej przez kartele, nie zdoła społeczeństwo odrobić ani w przeciągu 10-ciu lat.</u>
<u xml:id="u-21.31" who="#FranciszekRoguszczak">Hasłem w Polsce powinno być: precz z kartelami! Tymczasem obóz rządzący oznajmił nam publicznie w swoim organie, że: „My, ludzie pomajowi, postanowiliśmy kryzys przetrwać”. Hasło to, nie jest wcale ani nowe, ani oryginalne. Było ono rzucone przez rząd niemiecki w chwili, gdy się trzęsły podwaliny wielkiego mocarstwa, Byłoby lekkomyślnością twierdzić, że znajdujemy się w podobnej do tamtej sytuacji, ale w dziejach państw cywilizowanych trudnoby znaleźć przykłady tak bezrozumnych, pozbawionych jakiegokolwiekbądź przemyślanego planu pociągnięć. Dla obozu rządzącego to przetrwanie nie jest wcale takie trudne, a zwłaszcza, gdy się ma dobrze płatną posadę i jeszcze poboczną tłustą synekurę. Ale zapytam, jak mają przetrwać kryzys ci, którzy wyrzuceni zostali na bruk bez żadnych środków do życia i jakichkolwiek widoków na przyszłość. My niejednokrotnie stawialiśmy z tej trybuny pytania, jaki cel przyświeca tej polityce, którą się u nas prowadzi, jakie motywy składają się na tę prowadzoną u nas robotę? Daremnie szukamy dotąd jakiejś zrozumiałej i przekonywującej normalnego człowieka odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-21.32" who="#FranciszekRoguszczak">Wydaje mi się, że nie tylko my, posłowie, ale cały naród ma nie tylko prawo, ale i obowiązek zapytać Rząd: jakie środki zaradcze będą poczynione, aby tę falę niszczycielską powstrzymać, — bo dziś wszyscy widzimy, jak kraj i naród wali się w jakiś straszliwy dół nędzy i niepokoju, wszyscy widzimy, jak kraj i naród topi się we łzach i krzywdzie z winy tych, którzy nim rządzą.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Rottenstreich.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#FischelRottenstreich">Wysoka Izbo! Kryzys, który podcina korzenie milionowych egzystencyj gospodarczych, nie ominął też i karteli. Owszem można stwierdzić, że organizacje kartelowe odczuwają skutki kryzysu o wiele silniej, niż drobne i średnie gospodarstwa. Załamują się one częściej i ich załamania wstrząsają nieraz całem gospodarstwem społecznem. Kolosy gospodarcze, które coraz liczniej budowano w ostatnich latach, okazały się kruchemi budowlami. Budowano je na małych i ciasnych fundamentach, wzniesiono gospodarcze drapacze chmur, które przy silnej burzy kryzysowej rozsypują się w gruzy, grzebiąc pod sobą miliony egzystencyj.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#FischelRottenstreich">Nie dziw więc, że nie tylko z powodu silnego śrubowania cen i antygospodarczego opłacania „postojów” żąda się dzisiaj ustaw kartelowych. Żądania te podnoszą nawet liberaliści gospodarczy, którzy w kartelach dopatrują się organizacyj, ograniczających produkcję i uniemożliwiających wolną wymianę i konkurencję. Przeciw kartelom występują socjaliści, którzy słusznie twierdzą, że właściwie niema żadnej różnicy między t. zw. dobrowolnemi kartelami i przymusowemi, wobec czego żądają upaństwowienia produkcji przemysłowej.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#FischelRottenstreich">Dobrowolne kartele opierają się na szczudłach celnych, wykorzystują przymusową sytuację państw, które ze względu na bilans płatniczy i walutę swoją nie mogą pozwolić na nieograniczony import towarów zagranicznych i dlatego mogą kartele śrubować ceny. Organizacje kartelowe znajdują oparcie i poparcie w biurokracji wszystkich prawie krajów. Biurokracja powojenna, która wyznaje zasadę gospodarki kontrolowanej, widzi w kartelach organizacje, których gospodarkę najłatwiej można kontrolować. Karteliści, mając poparcie biurokracji, nie boją się opinii publicznej, domagającej się ich likwidacji. Gdy za kartelami stoi biurokracja, mogą kartele być pewne, że im nic poważnego nie grozi, nawet i wtedy, gdy istnieją ustawy kartelowe.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#FischelRottenstreich">Weźmy np. naszą ustawę kartelową, nad którą w tej chwili dyskutujemy. Postanawia ona, że jeżeli umowy, uchwały lub postanowienia, zawarte między pojedyńczemi warsztatami produkcyjnemi, zagrażają dobru publicznemu, a w szczególności, jeżeli regulowanie produkcji i zby tu, albo ograniczenie swobody wymiany dóbr powoduje skutki gospodarczo szkodliwe, bądź jeżeli ceny zostają bez zasady podwyższone lub utrzymane na gospodarczo nieuzasadnionym poziomie, wówczas może Minister Przemysłu i Handlu zawiesić w całości lub w części wykonywanie umowy i na wniosek ministra zbiera się sąd kartelowy złożony z 5 sędziów, a to 3 sędziów Najwyższego Sądu i dwóch przedstawicieli mianowanych z przedstawicieli Izby Przemysłowo- Handlowej w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#FischelRottenstreich">Minister Przemysłu i Handlu jest tym, który ma czuwać nad gospodarką karteli i ma je ewentualnie oskarżać przed sądem kartelowym. W tem postanowieniu ustawy dopatruję się szkodliwej etatyzacji. Nikt inny prócz ministra nie jest powołany do zwracania się do sądu kartelowego w sprawie szkodliwej polityki karteli. Ustawa polska uzna je tylko zagrożenie prawa publicznego, a stróżem prawa publicznego jest przedstawiciel Rządu. Zagrożenia prywatnych interesów nie uznaje nasza ustawa o kartelach.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#FischelRottenstreich">W Niemczech ma każdy pokrzywdzony kupiec prawo zwracania się do sądu kartelowego przeciw postanowieniom i zarządzeniom pojedynczych organizacyj kartelowych, godzących w byt kupca. Gdy np. kartel odmawia kupcowi towaru, może kupiec apelować do sądu kartelowego. I mamy dziś w Niemczech już kilkadziesiąt wyroków w sprawie t. zw. „Sperre”, t. zn. wykluczenia przez kartele kupca z możności nabywania towarów. Bardzo często się zdarza, że kartele udzielają jednym kupcom większych rabatów, a innym mniejszych, co likwiduje niektórych kupców, którzy nie mogą wytrzymać konkurencji tych, których faworyzują kartele. W tej sprawie są orzeczenia niemieckiego sądu kartelowego. W podobnych sprawach nie będzie mógł nikt w Polsce odwoływać się do sądu kartelowego, a wykluczonem jest, aby na mocy tej ustawy o kartelach wystąpił Minister Przemysłu i Handlu ze skargą przeciw postępowaniu niektórych organizacyj kartelowych wobec swoich odbiorców.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#FischelRottenstreich">Ustawa nasza nie chroni również outsiderów, których chronić się winno w interesie obniżki cen. Zdarzyć się łatwo może, że kartel nadużywa swej przewagi gospodarczej i krzywdzi outsiderów. Nie jest wykluczonem, że jakiś kartel zawrze umowę z drugim pokrewnym kartelem, któremu nie grozi konkurencja outsiderów i zobowiąże drugi kartel, że nie będzie sprzedawał towarów żadnemu kupcowi, jeśli kupiec ten nie będzie wyłącznie kupował w pierwszym kartelu. Niemieckie ustawodawstwo zna tego rodzaju wypadki, sądy kartelowe dopuszczają tego rodzaju skargi i orzekają w podobnych wypadkach. Nasza ustawa, która jest wzorowana na ustawie niemieckiej, pominęła krzywdy jednostki. Pierwotny projekt o kartelach zawierał klauzulę w sprawie stosunku karteli do innych związków i poszczególnych przedsiębiorstw. Zbyt długo przeleżał pierwotny projekt w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, zbyt długo interweniowano ze strony karteli w sprawie redakcji ustawy o kartelach. A rezultatem tego było, że ustęp ten, który chroni pojedyńcze warsztaty pracy przed przewagą ze strony karteli, zgubił się. Ludzie prywatni, których interesy będą zagrożone, nie mieli przystępu do Ministerstwa Przemysłu i Handlu, z ich opinią nie liczono się i ich opinii nie zasięgano. A gdy zaczęto się domagać ochrony interesów prywatnych, okrzyczano te żądania jako demagogiczne. Znaleźli się adwokaci karteli, którzy wywodzili, że prawa jednostek i ich ochrona — to jest demagogia. A ponieważ z demagogią należy skończyć, skończono z tym ustępem w projekcie ustawy, który mówi o prawach jednostek. Prawa jednostek, to indywidualizm gospodarczy i należy go, zdaniem karteli i ich adwokatów, jak najprędzej zlikwidować. Tak też uczyniono. Zwyciężył w tej ustawie kolektywizm, ale kolektywistyczny interes materialny karteli.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#FischelRottenstreich">Że wzory, na których się ta ustawa opiera, inaczej postanawiają, nie było decydującem dla tych, którzy mieli wpływ na redakcję ustawy. Więc stróżem tego, co przynosi szkodę lub korzyść dobru publicznemu, będzie Minister Przemysłu i Handlu. Bardzo często zdarzyć się może, że ministrem przemysłu i handlu zostanie przedstawiciel wielkiego przemysłu. Czy jest do pomyślenia, aby ktoś, kto wyszedł z wielkiego przemysłu, odwoływał się do sądu kartelowego przeciw działalności jakiegoś kartelu? Nie na to on, jako kartelista, wszedł do rządu, aby występował przeciw kartelom. Możliwem także jest, że niejeden minister przemysłu i handlu nie zechce się pokłócić z silną i wpływową organizacją karteli, gdyż wiadomem jest, że wiecznie ministrem być nie można i jak się nie będzie robiło polityki przeciw kartelom, można po odejściu z ministerstwa dostać intratną posadę dyrektora kartelu lub związku kartelowego. Mam zaufanie do karteli, że potrafią wytłumaczyć niejednemu ministrowi, że lepiej jest żyć w zgodzie z nimi, niż procesować się z nimi w sądach kartelowych. I z tych względów wskazanem jest, ażeby Minister Przemysłu i Handlu nie miał wyłącznego monopolu na wzywanie karteli przed sąd kartelowy. Leży w interesie równowagi życia gospodarczego, aby i nie przedstawiciele Rządu mogli odwoływać się do sądu kartelowego przeciw zachłannej polityce cen i monopolizacji, jaką prowadzą kartele. I stanowisko Ministra Przemysłu i Handlu, który zechce wzywać kartele przed sąd kartelowy, będzie o wiele dogodniejsze, gdy ludzie prywatni będą mogli oskarżać kartele.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#FischelRottenstreich">Ustawa nasza o kartelach jest, jak każda ustawa z ostatniego czasu, ustawą ramową. Da je ona Ministrowi Przemysłu i Handlu szerokie uprawnienia, z których może korzystać wedle swego uznania i wedle swoich interpretacyj. Od niego zależeć będzie, które umowy i jakie uchwały lub postanowienia karteli uważać będzie za zagrażające dobru publicznemu. On jedynie i wyłącznie ocenia, jakie ceny mają być uznane za gospodarczo nieusprawiedliwione.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#FischelRottenstreich">Uważam, że i skład sądu kartelowego nie odpowiada potrzebom naszej polityki gospodarczej, a napewno nie polityki gospodarczej kraju agrarnego, jakim jest Polska. Sąd kartelowy składa się z trzech sędziów Sądu Najwyższego i dwóch członków wyznaczonych z dwóch list, osób, posiadających szczególną znajomość stosunków gospodarczych, oraz inne kwalifikacje, wymagane od sędziów handlowych. Nie mam nic przeciwko powołaniu do sądu kartelowego trzech sędziów Sądu Najwyższego, ale mam poważne zastrzeżenie co do reszty 2-ch członków, którzy mianowani będą z pośród kandydatów zaproponowanych przez Izbę Przemysłowo-Handlową w Warszawie w porozumieniu z innemi izbami przemysłowo-handlowemi. Kto zna skład izb przemysłowo-handlowych, a przedewszystkiem izby przemysłowo-handlowej w Warszawie, ten wie, że izba zaproponuje, jako sędziów, 2-ch przedstawicieli wielkiego przemysłu, którzy w tym sądzie będą reprezentantami karteli, oskarżonych przez Ministra Przemysłu i Handlu. Jestem przekonany, że nie zgromadzenie izby zaproponuje kandydatów na sędziów, tylko prezydjum izby, do którego wchodzą przedewszystkiem przedstawiciele karteli. Więc karteliści będą w sądzie kartelowym osądzać, czy działalność karteli zagraża dobru publicznemu, czy nie. Powie się może, że przedstawiciele karteli w tym sądzie będą w mniejszości, ale ponieważ ci dwaj sędziowie górować będą nad innymi t. zw. fachowemi wiadomościami, zachodzi obawa, że sędziowie Sądu Najwyższego ulegać będą wpływowi fachowców kartelowych. Należałoby raczej przyznać 2 miejsca w sądzie kartelowym przedstawicielom rolnictwa i handlu, którzy najbardziej są poszkodowani z powodu polityki karteli.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#FischelRottenstreich">Skoro Minister Przemysłu i Handlu ma być jedynym i wyłącznym prokuratorem przeciw kartelom, nie wierzę, aby sąd kartelowy był obarczony pracą. Zdarzyć się może, jak to widzimy na Węgrzech, że dotychczas sąd kartelowy zebrał się raz jeden jedyny. Minister węgierski nie daje mu dużo pracy i zajęcia. I nasz sąd kartelowy nie będzie na podstawie tej ustawy miał wiele roboty. Zbyt ograniczono jego kompetencje, zbyt związano go z Ministerstwem Przemysłu i Handlu, aby uwierzyć, że będzie miał wiele rozpraw przeciw kartelom.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#FischelRottenstreich">Ustawa jest wymownym dowodem, że nawet w ustawie kartelowej zwyciężyli karteliści.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Trąmpczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Projekt, który widzimy jest wymuszony na Rządzie przez opinię publiczną, która się dawno domagała podobnej ustawy — mówię — podobnej, to jest nie takiej, jakim jest projekt ustawy.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Podobno ten projekt leżał na biurku Ministra Przemysłu i Handlu dzisiejszego i jego poprzedników od sześciu lat. Ale u nas jest zawsze tak, że jeżeli opinia publiczna wymusi na rządzie jakąś pomoc państwową przeciwko nadużyciom, to ta pomoc dzieje się zazwyczaj w ten sposób, że bierze się do rady tych, którzy popełnili nadużycia i urządza się tak, że cośkolwiek się robi, ale to tym nadużyciom nic nie przeszkadza. Przed dwoma tysiącami lat nazywano to już: ut aliquid fieri videatur — coś się robi, żeby wyglądało na coś.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Takim przykładem może być rozporządzenie o redukcji nadmiernych uposażeń w zarządach spółek akcyjnych. Takie rozporządzenie wzywało, że tam, gdzie zarządy spółek akcyjnych pobierają więcej niż 30.000 rocznie, musi się uposażenia redukować drogą skarg do sądu. Ale przez kogo? Przez członka rady zarządzającej czy członka komisji rewizyjnej, czyli jednem słowem jednego członka mafii, który nigdy takiego wniosku nie postawi. To rozporządzenie egzystuje dwa lata. Nie słyszeliśmy jeszcze, żeby kiedykolwiek było praktykowane przez Rząd, który ma prawo wkraczać przeciwko nadmiernym poborom, jeżeli nie są zapłaceni robotnicy i niezapłacone podatki.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Ja mówię o nadużyciach, bo wcale nie jestem bezwzględnym wrogiem karteli, jak wielu poprzednich mówców. Kartele mogłyby być bardzo pożyteczne dla gospodarstwa krajowego, gdyby spełniały głównie jedno zadanie, t. j. usuwały anarchię z produkcji, nie licząc się z możliwościami zbytu. Ta anarchia była głównym powodem dzisiejszego kryzysu. Nawet dość blisko mnie stojący innego są zdania. Ale ja jestem tego zdania, że to jest główny powód tego kryzysu, a ojcem tej myśli był sam Ford, który uchodzi za bardzo wielkiego ekonomistę. Zapomniano o tem, że nie powinno się więcej produkować, jak tyle, ile można korzystnie sprzedać. Ale właściwie nawet tego zadania kartele, które egzystują w Polsce, wcale nie wypełniły.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Jako przykład zacytuję cukrownictwo, przemysł cementowy i węglowy. Właśnie tam kartele egzystują od ośmiu lat i dopuściły do tak szalonej nadprodukcji, że dziś jest tak smutny rezultat, że społeczeństwo dokłada tyle do cukrownictwa, a jednak cukrownictwo wcale świetnie nie stoi. Tak samo jest z węglem i z cementem. Kartel cementowy np. dopuścił do tego, że tuż przed zbliżającym się kryzysem inwestowano niepotrzebnie jakieś 100 milionów złotych, które teraz trzeba oprocentować, redukując produkcję wskutek spadku konsumcji mniej więcej o — ⅓. Niestety, głównego zastępcy tego przemysłu tu nie widzę. Nastąpiła więc wielka nadprodukcja na różnych polach, a potem pretensja do społeczeństwa, żeby społeczeństwo ratowało zachwiany przemysł, przepłacając produkowany towar. Wyśrubowano ceny towarów do niesłychanej wysokości nawewnątrz, wyrzucając nadwyżkę produkcji po niskich cenach zagranicę. Mamy tego główny przykład w cukrze i w węglu. Kraj, który na to pracuje, aby produkta tej pracy za ułamek własnych kosztów oddawać zagranicę, ten kraj musi na dłuższy czas zbiednieć. To jest ekonomiczne prawo, którego nikt nie zmieni. Ale niektóre kartele nawet nie używają pretekstu, że muszą eksportować ze stratą i wskutek tego nawet wewnętrzne ceny wyżej normują. Naprzykład taki kartel drożdżowy, który dzięki wysokiemu cłu i monopolowi, nadanemu przez Państwo, w niesłychany sposób obdziera społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Skłonność karteli do nadużyć w sensie wyzyskiwania społeczeństwa, brak wszelkiego umiaru przy normowaniu cen, zauważamy zresztą nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Więc w bardzo licznych krajach poza Polską zaprowadzono ustawy, zmierzające do kontroli nad kartelami. I zanim projekt, dziś przedłożony, odleżał się na biurku p. Ministra, bardzo dużo państw zaprowadziło u siebie ustawy kartelowe. Ale u nas wybrano taką ustawę, która nie złożyła egzaminu, to jest ustawę niemiecką już z roku 1923. Mianowicie z ustawy niemieckiej przejęto wyłącznie sądy kartelowe, które może w przyszłości będą dobrem urządzeniem, ale nie podług tej ustawy. A ponieważ sąd taki dotychczas nie egzystował, to pozornie utworzenie go byłoby wielkim postępem, niestety wedle tego, co niemiecka ustawa przepisuje, wedle tego szematu monopol skargi przed sądem otrzymał Minister Przemysłu i Handlu. W ten sposób z myśli zresztą bardzo zdrowej utworzono karykaturę. Pozostawiono nóż bez ostrza. Boć komu nadużycia kartelowe największą krzywdę przez nieuzasadnione śrubowanie cen wyrządzają? Tylko konsumentowi, a ten wedle projektu musi czekać, aż Minister nie zechce bronić jego interesów.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Inne kraje oprócz Niemiec wymyśliły bardzo dobry sposób na to, to jest obok ministra jeszcze zaprowadziły radę kontrolującą, złożoną w znacznej części z konsumentów i taka rada kontrolująca ma także prawo występować do sądu ze skargą. Gdyby tutaj taka rada była zaaprobowana, to prawdopodobnie i mybyśmy mogli za tą ustawą głosować. Ci konsumenci mogą być wybierani przez izby handlowe, rolnicze i rzemieślnicze. Klub B. B. odpowie zapewne, że konsumentom powinna wystarczyć obrona przez ministra. To jest niezgodne z rzeczywistością.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeden z poprzednich mówców, raczej p. referent oświadczył, że dopiero ta ustawa da Rządowi możność ingerencji przeciwko kartelom. Ale to nieprawda. Już inni mówcy tu oświadczyli, że już dotychczas Rząd miał dużo praw i możności kartele trzymać na wodzy, mianowicie miał prawo ustalania ceny cukru i węgla, a i w innych dziedzinach, w drożdżach i cemencie miał prawo cło podwyższać, a także obniżać i w ten sposób, gdyby tego prawa użył, to napewno kartele nie byłyby takich nadużyć się dopuściły. To, że Minister Przemysłu i Handlu p. Zarzycki świeżo zabrał się do usuwania najgorszych objawów nadużyć, to nie obiecuje jeszcze, że ta walka potrwa długo, nie tylko ze względu na to, że on nie pozostanie, a bardzo łatwo może przyjść jako jego następca ktoś z Lewjatana. Nie możemy mieć zaufania do tego, co p. Minister Przemysłu i Handlu zrobi, jeżeli pamiętamy o skandalach, jakie zaszły w roku 1928 i 1930 przy wyborach. Tu gdy p. Zaremba o tem mówił, jeden z posłów krzyknął, że to kłamstwo. Tymczasem mam zupełnie jasne dowody, że kartele zapłaciły bardzo wysokie datki Rządowi, a kartel cukrowniczy taki datek zapłacił pod warunkiem, że podwyższy cenę cukru za kilogram o 10 groszy, co dla niego stanowiło 30 kilka milionów, a za to ofiarował przeszło 3 miliony.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Tego niema w ordynacji wyborczej.)</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Tego niema. W roku 1930 zaś taksamo zmuszono kartel cukrowy bez zapłacenia, bez nowych obietnic, tylko z cichą umową, że się przeciw nadużyciom kartelu nie wkroczy.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeżeli podobny skandal jest możliwy, notorycznie możliwy, to w takim razie nikt nie może się dziwić i nikt nie może mieć do nas pretensji, że nie mamy zaufania do Rządu dzisiejszego i przyszłego, że nie pozwoli obdzierać społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#FranciszekCzernichowski">Wysoki Sejmie! Nie będę odpowiadał na szereg zarzutów ubocznych i na podniesione w dyskusji pojedyncze wypadki. Zajmę się przedmiotem właściwym naszych obrad, jakim jest ustawa kartelowa, i podniesioną zasadniczą w stosunku do niej krytyką.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#FranciszekCzernichowski">Podniesiono tu przedewszystkiem, że Rząd wniósł ustawę kartelową, ale niema polityki Rządu w stosunku do karteli. Chciałbym zapytać, czy właśnie moment wniesienia ustawy kartelowej, czy dotychczas stosowane środki w kierunku obniżki cen i osiągnięte rezultaty tej obniżki nie są wyrazem tej polityki Rządu, wyrazem polityki konsekwentnej, dążącej do obniżenia cen, do obniżenia kosztów produkcji. Co jak co, ale wniesiona ustawa kartelowa właśnie jest wyrazem tej polityki w stosunku do karteli i to nie papierowej. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że nie uchwalenie tej ustawy, ale jej wykonanie stanowić będzie o jej wartości. I na to zupełnie jesteśmy przygotowani, ażeby zrealizować te cele, do których ustawa zdąża.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#FranciszekCzernichowski">Podniesione tu były zarzuty zasadnicze bardzo pomieszane: Kartele jako organizację i polityka kartelowa. Miałem możność w referacie początkowym zaznaczyć, że odróżniamy te dwie, dziedziny, to jest formę organizacji kartelowej i działalność karteli, ich politykę.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#FranciszekCzernichowski">Niewątpliwie w teoretycznem założeniu kartele posiadają i strony dodatnie. Winny one umożliwiać planową produkcję, podnosić organizację przemysłu na wyższy poziom, winny zracjonalizować zbyt. Powiedziałem, że w pewnych wypadkach organizacja karteli jest konieczną formą dla stworzenia ekspansji eksportowej, co szczególnie w naszych warunkach jest aktualne. Pragnę jeszcze zwrócić uwagę, że kartele powstają często pod wpływem kartelizacji przemysłu zagranicznego dla skutecznego przeciwdziałania.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#FranciszekCzernichowski">Niemniej jednak stwierdzam wyraźnie, że działalność karteli wykazuje szereg stron ujemnych, z których utrzymanie wysokich cen i nadmierne obciążenia przez to innych gałęzi gospodarczych oraz wypaczanie normalnej struktury podziału dochodu społecznego, przynoszą najbardziej szkodliwe skutki. Pod względem gospodarczym daleko posunięta racjonalizacja zbytu stanowi często przeszkodę do racjonalizacji samej produkcji, gdyż usuwa istotny bodziec, jakim jest wolna konkurencja. Również utrzymywanie przedsiębiorstw niezdolnych do życia, obciążanie kosztami postoju tych przedsiębiorstw cen artykułów kartelowych nie jest dodatnią, ale ujemną i szkodliwą cechą karteli. Wszystkie te cechy są znane, ale trzeba te rzeczy rozróżniać. Trzeba odróżniać formę koncentracji i postępu organizacji przemysłu od jego działalności, co w dyskusji zostało pomieszane.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#FranciszekCzernichowski">Poruszona była kwestia eksportu dumpingowego. Proszę Wysokiej Izby, to pojęcie zostało tu znacznie zwężone. Zostało tu wypaczone w ten sposób, jakby to było w naszych specjalnie warunkach jakąś wymyślną nadzwyczajnością, możliwą do uniknięcia, a którą wprowadza uparcie Rząd w swojej polityce gospodarczej. Sądzę, że jeżeli Wysoka Izba zechce się zastanowić nad temi środkami podtrzymywania eksportu, jakie stosuje szereg państw zagranicznych, stanowiących znacznie większe potęgi gospodarcze i polityczne, to zbędnem będzie udowadniać, dlaczego naszą nadwyżkę bilansu handlowego musimy umieścić zagranicą, dlaczego musimy eksport forytować i jakie to ma znaczenie dla naszego gospodarstwa ogólnego. Zbyt wiele o tych rzeczach mówiono, ażebym je miał tu powtarzać.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#FranciszekCzernichowski">Przechodzę do samej ustawy. Rzeczywiście, dodatek, który został wprowadzony do artykułu 4 nie został zrozumiany. Jest to zagadnienie skomplikowane, ale niemniej proste. Z chwilą gdy sąd kartelowy w p. 3 art. 4 może orzec zwolnienie takiego czy innego z uczestników kartelu, to z tą samą chwilą, nie pozostawiając możliwości zwolnienia pozostałych członków, stwarza przymusowe kadłubowe kartele. Celem umożliwienia rozwiązania kartelu wprowadzono zwolnienie wszystkich członków pozostałych.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#FranciszekCzernichowski">Podnoszono sprawę rozszerzenia inicjatywy występowania ze skargą do sądu kartelowego na samorządy gospodarcze, na instytucje prawno-publiczne, względnie osoby prywatne. Proszę Wysokiej Izby. Art. 4 przedłożonego projektu, jako motyw ingerencji rządu, ingerencji Państwa w stosunki kartelowe, bierze dobro publiczne. Na straży dobra publicznego stoi Minister Przemysłu i Handlu. Jeżeli kwestia wolnej konkurencji pozostawiona jest prywatnym dochodzeniom, to zupełnie słuszne i uzasadnione jest, że na straży dobra publicznego stoi ten naczelny organ gospodarczy w Państwie, jakim jest Minister Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#FranciszekCzernichowski">Jeżeli chodzi o inicjatywę prywatną, to ona zawsze może znaleźć swoje zrealizowanie przez wystąpienie z wnioskiem właśnie do tego Ministra Przemysłu i Handlu. Ale nie kto inny, tylko ten sam Minister Przemysłu i Handlu może być powołany do decydowania o tem, co jest zagrożeniem dobra publicznego. Przyznanie inicjatywy wniosku do sądu kartelowego instytucjom prawno-publicznym, osobom prywatnym, czy samorządom gospodarczym może zepchnąć pojęcie naruszenia dobra publicznego na tory obrony interesów prywatnych, do których ustawa nie odnosi się. Izby i wszelkie inne instytucje mają możność w każdej chwili zwracać się do p. Ministra Przemysłu i Handlu i niewątpliwie ich wnioski znajdą posłuch wtedy, jeżeli zajdzie kolizja z art. 4 lub innemi.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#FranciszekCzernichowski">Kwestionowano skład sądu kartelowego. W skład sądu kartelowego wchodzi 3 sędziów prawników i 2 ławników rzeczoznawców życia gospodarczego. We wszystkich ustawach kartelowych zagranicznych, które znają sąd kartelowy, powtarza się stale jeden pasus, że rzeczoznawcy składani są z takich osób, które reprezentują przeciwne interesy gospodarcze w związku ze sprawą. Nie ma praktyki, żeby organ złożony z ławników orzekał w składzie bez przedstawiciela gospodarczego, obznajmionego ze sprawami karteli. Stąd też, skoro Minister Przemysłu i Handlu jako stróż, jako prokurator generalny w sprawie zagrożenia dobra publicznego przez związki kartelowe powołuje jednego rzeczoznawcę, uważaliśmy za wskazane, żeby drugim był przedstawiciel sfer gospodarczych. Uważam, że jeden na 4 nie stanowi niebezpieczeństwa. Zasada sądu kartelowego przyjęta jest nie tylko u nas, nie wprowadzamy więc nic nowego, ale zużytkowujemy to doświadczenie i praktykę, jakie przejawiają się w innych ustawodawstwach.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#FranciszekCzernichowski">Art. 16 tłumaczono dla jakichś niezrozumiałych dla mnie powodów inaczej, niż jest w rzeczywistości jego intencją. Zrozumiałą jest rzeczą, że skoro istnieje ustawa generalna, regulująca stosunki umów w kartelach, to związki kartelowe, które zostały unormowane innemi przepisami prawnemi i które podlegają innej leks specialise, są wyłączane.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#komentarz">(P. Rybarski: Ustawą czy przepisami?)</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#FranciszekCzernichowski">Przepisami w tem rozumieniu, że one obejmują przepisy ustawowe, a nie inne, bo od innych przepisów nie potrzeba zwalniać ustawą.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#FranciszekCzernichowski">Jeżeli np. istnieje pełnomocnictwo dla p. Ministra Przemysłu i Handlu w ustawie naftowej do stworzenia kartelu, to przez to niema jeszcze kartelu, ale jest powiedziane, że p. Minister może stworzyć kartel. To będzie leks generalis, która tworzy podstawę dla leks specialis.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#komentarz">(P. Rybarski: Dlaczego nie napisać: ustawa?)</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#FranciszekCzernichowski">Panie Profesorze, gdzie Panowie byli na komisji ze swoim wnioskiem? Panowie się tu wybrali do dyskusji z nami i robią seminaria, ale na komisji Panowie nie raczyli zabrać głosu w dyskusji.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#FranciszekCzernichowski">Jeżeli Panowie nie mieli sposobności czy ochoty na komisji, gdzie jest właściwy warsztat pracy, z nami dyskutować, to Panowie nie mogą mieć pretensji, że w tej chwili nie będziemy podejmować dyskusji. Panowie na komisji przy ustawie kartelowej w osobie p. Marszałka Trąmpczyńskiego powiedzieli, gdy p. Trąmpczyński mówił o sprawach nie związanych z kartelami i my zwracaliśmy mu na to uwagę, że „nie mówią dla komisji, ale dla opinii, przez okno”. Niech Panowie ocenią to wystąpienie. Jeżeli Panowie mówią przez okno, to mogą być Panowie przygotowani, że przemówienia Panów na plenum traktujemy również jako przemówienia przez okno.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#FranciszekCzernichowski">Proszę Wysokiej Izby! W sprawach, związanych z projektem ustawy, nie znalazłem w przemówieniach moich przedmówców żadnych konkretnych wniosków czy wskazań, jak należałoby te sprawy w tak ważnej dziedzinie gospodarczej uregulować. Dyskusja dla samej dyskusji, dyskusja o wszystkiem i o niczem — niech mi będzie wolno powiedzieć — nie stworzy nic konkretnego.</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#FranciszekCzernichowski">A wreszcie na zakończenie jedno. Panom nie pomoże żadne przedłożenie, żadna ustawa. Panowie nie mają zaufania do Rządu, Panowie nie mają zaufania do ustawy, Panowie nie mają zaufania do jej wykonania. Na to my nic nie pomożemy. Ale ja Panom powiem jedno. Panowie byli przy rządach, mieliście większość sejmową i coście zrobili w sprawie karteli? W poprzednim sejmie p. Diamand zbierał podpisy dla uchwalenia ustawy kartelowej. Co Panowie zrobili z tym wnioskiem.</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Sejm został odroczony.)</u>
<u xml:id="u-26.21" who="#FranciszekCzernichowski">Więc jeżeli Panowie nie mieli wtedy odwagi podjąć tego zagadnienia, to niechże Panowie teraz nie robią z siebie ofiary.</u>
<u xml:id="u-26.22" who="#FranciszekCzernichowski">Wnoszę o uchwalenie ustawy.</u>
<u xml:id="u-26.23" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WacławMakowski">Dyskusja jest wyczerpana. Przystępujemy do głosowania. Ponieważ nie zgłoszono żadnych poprawek, przystępujemy do głosowania nad całością ustawy. Kto jest za przyjęciem ustawy w całości, zechce wstać. Większość. Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#WacławMakowski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że Sejm przyjął ustawę.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#WacławMakowski">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego. Proponuję Panom punkty 4 i 5 porządku dziennego traktować łącznie: Sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o rządowym projekcie ustawy w sprawie zmian w ustawie z dnia 18 grudnia 1919 r. o czasie pracy w przemyśle i handlu (druk nr 526 i odbitka nr 247) i sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o rządowym projekcie ustawy w sprawie zmian w ustawie z dnia 16 maja 1922 r. o urlopach dla pracowników zatrudnionych w przemyśle i handlu (druk nr 525 i odbitka nr 249). Nie słyszę sprzeciwu, uważam propozycję moją za przyjętą. Głos ma sprawozdawca p. Gosiewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WiktorGosiewski">Wysoka Izbo. Zasadniczą linią polityki gospodarczej Rządu, nakreśloną przez p. Premiera Prystora w grudniu ub. r. w Senacie, jest dążenie do dostosowania cen produktów przemysłowych do cen produktów rolnych. Linia ta jest najzupełniej słuszna, niema bowiem nadziei rychłego podniesienia cen produktów rolnych do wysokości cen przemysłowych. Zamknięcie nożyc, to znaczy rozpiętości cen, jest realizowane przez, Rząd we wszystkich kierunkach. Akcja zniżkowa cen produktów przemysłowych, wyrażająca się w obniżkach, dokonanych np. w żelazie, cemencie, cukrze, tytoniu, spirytusie, ostatnio w węglu, jest przyspieszeniem procesu ekonomicznego, który musi być dokonany w tempie możliwie szybkiem, bowiem sam przez się stwarza ryzyko hamowania produkcji. Aktywność na tym odcinku musi przezwyciężyć i te elementy kosztów produkcji, których dotąd nie poruszano. Do tych należą świadczenia socjalne i długość dnia pracy. Przedłożone przez Rząd nowele do ustaw o urlopach i czasie pracy mają za zadanie dostosowanie tych elementów do potrzeb i wymagań życia.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#WiktorGosiewski">Wobec braku kapitału inwestycyjnego w rolnictwie nie jesteśmy w stanie zintensyfikować produkcji rolnej do tego stopnia, ażeby ilość produktów pokryła straty, powstałe z niskich cen. Z drugiej strony zubożenie rolnictwa, które w swojej masie jest największym konsumentem towarów przemysłowych, odbić się musi wtórnie na stanie zatrudnienia i produkcji w przemyśle, rzemiośle i t. p. Akcja ratownicza, prowadzona konsekwentnie dla rolnictwa przez Rząd, niewątpliwie przyczyni się do poprawy warunków gospodarczych na wsi. Jednakże nie może dać w konsekwencji podniesienia cen za produkty do wysokiego stopnia opłacalności, lub uzyskania dobrego konsumenta towarów przemysłowych. Ogólnie więc nasza sytuacja, z tego punktu widzenia, zmusza do szybkich akcyj w kierunku obniżenia cen za produkty przemysłowe.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#WiktorGosiewski">W kosztach produkcji, poza innemi elementami, znajdujemy pozycję urlopów i czasu pracy. Przy porównaniu tych pozycyj z najbardziej uprzemysłowionemi, a znacznie od nas zamożniejszemi państwami europejskiemi, stwierdza się, że jesteśmy krajem najliberalniejszym w Europie. W Anglii urlopy ustalają umowy zbiorowe, długość urlopu waha się od 2–12 dni, przyczem uprawnienia do urlopu przysługują tylko niektórym kategoriom robotników. W Niemczech od 3–12 dni, również umowne, przyczem prawo do uzyskania 12-dniowego urlopu uzyskuje się po 12 latach pracy. We Francji większość umów przewiduje długość urlopu od 3–6 dni, a odsetek robotników, korzystających z urlopu na podstawie umów, wynosił zaledwie 0,8 proc. w roku 1928. W Belgii są urlopy od 6–8 dni na podstawie umów zbiorowych i nie obejmują wszystkich robotników. W Czechosłowacji na podstawie umów długość urlopów od 5 dni, a po przepracowaniu 15 lat — 12 dni. W niektórych krajach europejskich urlopy gwarantują ustawy — Austria, Czechosłowacja, Finlandia, Hiszpania, Luksemburg, Łotwa, Rumunia, Szwajcaria, Szwecja — w reszcie państw umowne. We Włoszech istnieją urlopy, lecz długość urlopu ustalana jest w drodze umów zbiorowych, które przeważnie przewidują urlopy 6-cio dniowe po roku pracy. W porównaniu z Polską wszystkie państwa mają urlopy krótsze i co jest rzeczą znamienną, im państwo zamożniejsze i potężniejsze, tem urlopy krótsze: Szwecja 4 dni, Anglia 6 dni, Francja 6. Jedynie tylko Łotwa ustawowo gwarantuje urlopy dłuższe. Maksymalna ilość dni urlopowych 12 osiągana jest przez pracowników przeważnie po latach dziesięciu, w Szwajcarii po latach 20, w Luksemburgu po latach 20, w Niemczech po latach 20, w Czechosłowacji po latach 15. Z powyższego zestawienia widać, iż ten rodzaj świadczeń stawia Polskę w sytuacji niekorzystnej, jeżeli chodzi o elementy kosztów produkcji w porównaniu do wszystkich państw europejskich — 8 dni urlopu po jednym roku, 15 dni po trzech latach. Pod względem finansowym jest to pozycja bardzo poważna. Chcąc wyrównać szanse, Polska niejednokrotnie występowała na terenie Międzynarodowej Organizacji Pracy z inicjatywą wprowadzenia ujednostajnienia ustawodawstwa urlopowego w drodze międzynarodowej konwencji. Ostatnio zgłoszony był wniosek na 60 sesji Rady administracyjnej, jak dotąd bez rezultatu.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#WiktorGosiewski">Porównywując czas pracy w Polsce w stosunku do innych państw europejskich, które ratyfikowały konwencję waszyngtońską o czasie pracy lub posiadają ustawy ogólne o czasie pracy, tydzień pracy wszędzie, z wyjątkiem Łotwy, równa się 48 godzin, dzień pracy 8 godzin na dobę. Państwa, które nie ratyfikowały konwencji waszyngtońskiej, mają również taki sam dzień i tydzień pracy na podstawie umów. Polska pracuje mniej o dwie godziny tygodniowo, co równa się 13 dniom pracy jednego robotnika w ciągu roku. W wypadku nieodrobienia 48 godzin tygodniowo w większości państw dopuszczalne jest odrabianie godzin, między innemi we Francji, Italii, Niemczech i t. d., przyczem przedłużenie czasu pracy z tego powodu może dojść do 10 godzin na dobę. Ustawa polska nie przewiduje odrabiania godzin straconych w tygodniu. Płaca za godziny nadliczbowe wynosi prawie we wszystkich państwach za pierwsze dwie godziny o 25 proc. wyżej normalnej pracy, za następne oraz za niedziele i święta po 50%. W Polsce za 2 godziny nadliczbowe płaci się o 50% więcej, niż zarobek normalny, za następne zaś oraz niedziele i święta po 100%. Kontyngent roczny godzin nadliczbowych, dopuszczalnych w Polsce, wynosi 120, w Anglii, Francji i Niemczach znacznie jest wyższy. W pozycji tedy ilości godzin dnia pracy tygodniowej, w płacach za godziny nadliczbowe, w kontyngencie ilości godzin dodatkowych oraz w braku obowiązku odrabiania godzin straconych w tygodniu Polska poszła dalej, aniżeli inne państwa europejskie. Zdolność zatem konkurencyjna Polski w zakresie ilości pracy posiada pozycję gorszą.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#WiktorGosiewski">Naszem bogactwem państwowem i narodowem jest praca. Kapitały, jakie posiadamy, nie pokrywają naszego zapotrzebowania gospodarczego. Kapitał zagraniczny na 1/I 1931 r. w spółkach akcyjnych wynosi 44,6 proc. — na ogólną ilość 3.342 milionów wynosi 1.490 milionów. Ilość robotników zatrudniona w przemyśle o przeważającym kapitale zagranicznym — naftowym 83 proc., górniczo-hutniczym — 74,7 proc., w elektrowniach — 74 proc., średnio 77 proc. — wynosiła około 250.000. Dane te odnoszą się do roku 1930. Na ogólną ilość zatrudnionych w przemyśle wynosi to około 25%. Ilość zatem pracy wykonywanej w Polsce, słabej kapitałowo, jest najistotniejszą siłą gospodarczą, bezpośrednio i pośrednio decydującą o naszych gospodarczych możliwościach, a przeto i przyszłym rozwoju finansowej potęgi państwa.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#WiktorGosiewski">Rzeczywistość polska stworzyła warunki, w których zasadniczego naszego bogactwa używamy mniej, niż nasi konkurenci. Tego rodzaju stanowisko jest oczywiście szkodliwe dla państwa jako zrzeszenia obywateli i dla warstw pracujących najemnie z powodu zmniejszenia możliwości rozwoju życia gospodarczego, a przez to kurczenia się rynku pracy.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#WiktorGosiewski">Najistotniejsza zdobycz socjalna warstw pracujących — możność pracy, z powyżej wymienionych względów jest zmniejszona. Do strat, jakie są ponoszone w ilości pracy, dodać musimy jeszcze nadwyżkę świąt, których w Polsce poza niedzielą jest o 6 więcej, aniżeli w innych państwach Europy. Sumując wszystkie straty, dodać należy 13 dni rocznie z powodu 46-godzinnego tygodnia pracy, oraz 5 dni urlopowych, obowiązujących w Polsce ponad przeciętne normy zagraniczne, w sumie otrzymujemy w przybliżeniu 24 dni robocze rocznie przeciętnie na każdego robotnika w Polsce. Te 24 dni stanowią po przemnożeniu przez ilość zatrudnionych olbrzymią ilość godzin strat, jakie społeczeństwo polskie ponosi i jakimi osłabia swą zdolność konkurencyjną z zagranicą. Niskie płace robotnicze w Polsce nie są żadną rekompensatą, stanowią bowiem one o zmniejszeniu konsumcji wewnętrznej, co jest wysoce niekorzystne dla rozwoju życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#WiktorGosiewski">Zdajemy sobie sprawę, że obniżenie świadczeń socjalnych i przedłużenie dnia pracy jest niepopularne, da je obszerne pole dla demagogii i łatwych w stosunku do nas argumentów, przypisujących nam uleganie Lewjatanowi. Niewątpliwie prasa opozycyjna będzie się starała ukuć z obecnie omawianych ustaw broń przeciw Rządowi i większości sejmowej. Droga jednak, którą idziemy, jest słuszna. Byłoby nonsensem twierdzić, iż kryzys dzięki tym dwum ustawom zostanie złamany; jest jednak niewątpliwym faktem, że przez nie otrzyma Polska lepszą pozycję w walce konkurencyjnej i na tej płaszczyźnie należy rozpatrywać zmniejszenie świadczeń socjalnych. Idziemy w kierunku żądania ofiar ze strony świata pracy, rozumiejąc, że ofiary te temu samemu światu pracy przyniosą w przyszłości niewątpliwą korzyść.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#WiktorGosiewski">Żądamy jednak i ofiar ze strony kapitału, czego wyrazem jest ustawa kartelowa, wniesiona przez Rząd oraz akcja zniżki cen produktów przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#komentarz">(Wesołość na ławach P.P.S. Głos: To komedia.)</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#WiktorGosiewski">Namnożyło się około ustaw, które mam zaszczyt przedłożyć, dużo momentów uczuciowych. Niektórzy ludzie najlepszej woli nie chcą zrozumieć intencji autorów ustawy. Nie chcę nikogo z tego miejsca sądzić, mam jednak głębokie przekonanie, iż, uchwalając te ustawy, nie mylimy się w ocenie rzeczywistości naszych możliwości i skutków na przyszłość. Mając dobro całości życia Państwa na względzie, nowelę do ustawy o urlopach i o czasie pracy wnosimy.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#WiktorGosiewski">Jeszcze jedna sprawa nie może być pominięta. Przez cały świat idzie obecnie hasło skrócenia pracy do 40 godzin tygodniowo.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Do 30 godzin.)</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#WiktorGosiewski">Niech będzie nawet do 20. Olbrzymi rozwój techniki zmniejszył zapotrzebowanie pracy rąk ludzkich. Idea ta jest zupełne słuszna. Istnieje jednak w niej specjalnie polskie zagadnienie; upajamy się często nowinkami i z pochopnością przyjmujemy wszelkie nowe idee, idące z zachodu. Imponuje nam nazwa polskiej „soboty”, przyjętej jako termin wśród klas pracujących na zachodzie. Prześcignęliśmy wszystkie kraje Europy w łatwości ratyfikowania konwencyj międzynarodowych, posiadamy najwyższe świadczenia, ustalone przez ustawę o ubezpieczeniach na wypadek choroby, najkrótszy tydzień pracy, najdłuższe urlopy, ale zarazem największą nędzę i ciemnotę warstw pracujących, najniższą ich stopę życiową i najmniejszą konsumcję wewnętrzną artykułów pierwszej potrzeby. To upojenie drogo kosztuje warstwy pracujące w Polsce. Jeżeli przyjdzie czas na wprowadzenie 40 godzinnego dnia pracy, my go zapewne przyjmiemy, jednak nie pierwsi. Nowela do ustawy o urlopach, wniesiona przez Rząd, skraca urlopy pracowników do dni 8, jeżeli praca trwała 3 lata, do 4, jeśli praca trwała rok. Poza tą zasadniczą zmianą nowela przewiduje możność zawieszenia na pewien okres czasu uprawnień, wynikających z ustawy o urlopach. Jest to dopełnienie do ustawy obecnie obowiązującej, zupełnie zrozumiałe z punktu widzenia państwowego, p. 3 bowiem noweli określa wyraźnie, iż możność zawieszenia tej ustawy uwarunkowana jest koniecznościami państwowemi i gospodarczemi. Ocenę tych konieczności oddaje się do zaopiniowania przez wszystkie zainteresowane czynniki, przez co interesy wszystkich są zupełnie zachowane. Ustawa o urlopach rozciągnięta jest na górnośląską część woj. śląskiego,...</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#WiktorGosiewski">...co jest rzeczą korzystną dla warstw pracujących na Górnym Śląsku, gdzie dotąd nie było urlopów zagwarantowanych ustawą, a tylko umowami zbiorowemi, przyczem wysokość tych świadczeń była znacznie niższa, aniżeli to przewidują ustawy polskie — 3 dni po roku pracy, 12 dni po 20 latach pracy. Czemuż Pan zamilkł teraz? Dlaczego teraz Pan nie mówi? Bardzo szkoda.</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#WiktorGosiewski">Następne artykuły noweli do ustawy o urlopach mają charakter formalny, a wobec tego nie będę ich charakteryzował.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#WiktorGosiewski">Przechodzę do omówienia poprawek do noweli o urlopach. Większość komisji uchwaliła pozostawienie urlopów w dotychczasowej ich wysokości, to znaczy 8 dni po roku pracy i 15 dni po 3 latach pracy. Opłata jednak za urlopy dotyczyć będzie faktycznych dni pracy, to znaczy z opłaty za urlopy wyłącza się niedziele i święta. Postanowienie większości komisji w tym względzie podyktowane zostało względami, na sytuację gospodarczą ogółu pracowników w Polsce, którzy w okresie kryzysu są dotknięci bardzo znacznem zmniejszeniem dochodów, a wskutek tego stan fizyczny robotnika jest naogół niezadawalający, odpoczynek więc urlopowy jest dla jego zdrowia koniecznie potrzebny, Wydajność pracy, zwiększona przez odpoczynek, niewątpliwie wynagrodzi straty, powstałe z powodu różnicy w długości urlopu u nas w stosunku do państw zachodu.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#WiktorGosiewski">W związku z powyższą decyzją mam zaszczyt w imieniu większości komisji zaproponować skreślenie punktu 1, art. 1 noweli do ustawy o urlopach. Dla ustalenia początku urlopów dodaje się do art. 2 ustawy z dnia 16 maja 1922 r. o urlopach pracowników po ustępie 1 nowy ustęp w następującem brzmieniu: „Przez dni urlopowe należy rozumieć kolejno po sobie następujące dni kalendarzowe, poczynając od ostatniego dnia pracy”.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#WiktorGosiewski">Dla ustalenia sprawy wynagrodzenia za urlop większość Komisji Ochrony Pracy uchwaliła poprawkę do art. 4 ustawy następującej treści: 1-sze zdanie art. 4 ust. 1 otrzymuje brzmienie następujące:</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#WiktorGosiewski">„Urlopowany otrzymuje za czas urlopu wynagrodzenie takie, jakie otrzymałby, gdyby w tym okresie był zatrudniony normalnie”.</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#WiktorGosiewski">Punkt 4 noweli do ustawy o urlopach skreśla się z uwagi na to, iż jest rzeczą niesłuszną przy zagwarantowaniu urlopów przez ustawę oddawanie decyzji o urlopach organizacjom pracowników i pracodawców, jako sprawy umownej.</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#WiktorGosiewski">W art. 3 noweli do ustawy o urlopach na końcu należy dodać w ustępie 2 następujące wyrazy: „i właściwej nomenklatury władz” z uwagi na zmiany w przyszłej terminologii.</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#WiktorGosiewski">W art. 4 noweli do ustawy ustęp 1 skreśla się, a na jego miejsce wstawia się następujące zdanie: „Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem 1 stycznia 1934 r.”. Nowela do ustawy o czasie pracy w art. 1 przewiduje wprowadzenie 48-godzinnego tygodnia pracy zamiast obecnie obowiązującego 46-godzinnego tygodnia pracy. Artykuł ten zmienia zasadniczo w myśl opisanych powyżej założeń ilość godzin pracy w Polsce. Stawia on nas w stosunku do zagranicy na stanowisku równorzędnem, pozwalając zwiększyć ilość pracy na każdego robotnika o 13 dni w roku. Korzyść, jaką uzyskuje się z tego nowego stanu rzeczy w okresie, kiedy praca przez ograniczenie produkcji jest zmniejszona, narazie nie będzie odgrywała poważniejszej roli. Jednakże będzie ona niewątpliwie jednym z elementów, który pozwoli na przeprowadzenie w przyszłości walki z kryzysem gospodarczym. Da ona wreszcie większe możliwości dla tych kapitałów, które jeszcze w Polsce są stezauryzowane, przez stworzenie równorzędnych szans przy walce konkurencyjnej z produkcją zagraniczną do wyjścia na rynek. Argumenty, które przytoczyłem w poprzedniej części swego przemówienia, udowadniają ważność dla życia gospodarczego Polski powyższego postanowienia i usprawiedliwiają w zupełności konieczność wprowadzenia tego przepisu, mimo niewątpliwej ofiary ze strony pracy.</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#WiktorGosiewski">Art. 2 przewidywał możność wprowadzenia 5-dniowego dnia pracy w tygodniu za cenę 9-godzinnego dnia pracy na dobę. W niektórych przemysłach, a szczególnie włókienniczym na Śląsku Cieszyńskim, robotnicy pracują obecnie według tych norm. Żądanie takiego systemu wypłynęło od nich samych.</u>
<u xml:id="u-28.27" who="#WiktorGosiewski">Uwarunkowania decyzji co do tego rodzaju systemu od organizacyj pracowniczych i pracodawców jest gwarancją, iż system ten nie będzie mógł być wprowadzony bez zgody jednej ze stron.</u>
<u xml:id="u-28.28" who="#WiktorGosiewski">Punkt 3 wypełnia lukę, znajdującą się w ustawie o czasie pracy z dnia 18 grudnia 1919 r. w sprawie czasu pracy sezonowych pracowników. Dotąd w ustawie nie było normy prawnej dla pracowników budowlanych oraz innych, których praca zależy, od pory roku i warunków atmosferycznych. Punkt 3 noweli tę lukę zapełnia. W tymże samym punkcie ustalona jest zasada uregulowania czasu pracy w szpitalach i zakładach leczniczych. Ustawa o czasie pracy nie przewidywała dotąd załatwienia tego zagadnienia. Warunki pracy szpitalnej są zupełnie inne i mają charakter pracy niezależny od woli kierowników, lecz od wypadków i zdarzeń, odbywających się poza zakładami leczniczemi. Wobec tego życie najczęściej przekreślało zasadę 8-godz. dnia pracy w tych zakładach, co było usprawiedliwione z punktu widzenia braku ciągłości pracy w tych instytucjach i bardzo częstemi przerwami, co w sumie nie stanowiło 8 godzinnej pracy ciągłej, lecz w okresie doby ten czas przedłużało ponad ustawowe 8 godzin. Z tych względów istnieje potrzeba uregulowania tej pracy osobnemi, zależnemi od miejscowych warunków przepisami, przy uwzględnieniu ogólnego maksymalnego kontyngentu pracy w ciągu tygodnia — 60 godzin.</u>
<u xml:id="u-28.29" who="#WiktorGosiewski">Punkt 4 mówi o skreśleniu specjalnych odpoczynków w wypadku dłuższego czasu pracy, jednakże nie zmienia nic, jeżeli chodzi o treść, ponieważ te same pojęcie wprowadzone jest do art. 13 ustawy.</u>
<u xml:id="u-28.30" who="#WiktorGosiewski">Punkt 5 noweli przewiduje skreślenie art. 8 i 9 ustawy, które to artykuły traktują o godzinach nadliczbowych, wynikających z t. zw. „angielskiej soboty”.</u>
<u xml:id="u-28.31" who="#WiktorGosiewski">Punkt 6 znacznie rozszerza postanowienia art. 13, przewiduje bowiem w wypadku pracy w niedzielę, bez względu na ilość godzin, uprawnienie do otrzymania dnia wypoczynkowego w ciągu tygodnia.</u>
<u xml:id="u-28.32" who="#WiktorGosiewski">W punkcie 7 przewiduje się zmniejszenie opłat za godziny nadliczbowe. W części ogólnej miałem sposobność stwierdzenia, że pod tym względem jesteśmy krajem najwyżej płacącym odszkodowania za godziny nadliczbowe ze wszystkich krajów europejskich. W myśl też powyżej wymienionych zasad uważam, iż jest rzeczą słuszną dostosowanie się do ogólnych norm.</u>
<u xml:id="u-28.33" who="#WiktorGosiewski">Punkt 8 uprawnia Ministra Opieki Społecznej do umniejszenia lub wogóle niestosowania przerw w pracy, zaliczanych do czasu pracy, i pod tym względem nasza ustawa jest znacznie liberalniejsza, aniżeli ustawodawstwo i umowy zbiorowe innych krajów (Anglia, Francja, Niemcy, Belgia). Pozycja ta niewątpliwie daje straty w ilość godzin pracy faktycznie wykonywanej, na co my w Polsce zgodzić się nie możemy.</u>
<u xml:id="u-28.34" who="#WiktorGosiewski">Punkt 9 art. 2, 3 i 4 są artykułami natury formalnej, wobec czego nie będę ich omawiał.</u>
<u xml:id="u-28.35" who="#WiktorGosiewski">Przechodzę do poprawek uchwalonych przez większość komisji do noweli o czasie pracy. Większość komisji uchwaliła skreślenie punktu 2 noweli, z uwagi na to, iż art. ten mógłby stwarzać pozory uprawnienia do wprowadzenia stałego 9-godzinnego dnia pracy na dobę.</u>
<u xml:id="u-28.36" who="#WiktorGosiewski">Do art. 6 wprowadza się nowy ustęp jako punkt 6 e. Treścią tego artykułu jest zasada odrabiania godzin w tygodniu, których brakowało do 48-godzinnego tygodniowego kontyngentu. Zasada odrabiania godzin jest przyjętą w państwach uprzemysłowionych np. Niemcy, Francja. W Polsce szczególnie ważną jest ta sprawa wobec większej, aniżeli gdzieindziej ilości świąt. Odrabianie godzin jednak jest ograniczone do jednej godziny dziennie, oraz odrabiania tych godzin w ciągu 3 tygodni i to w ten sposób, ażeby w ciągu 4 tygodni liczba godzin nie była wyższą, niż 192. Ażeby uniknąć nadużyć w kierunku przedłużenia pracy na dobę ponad przewidzianą normę, przewiduje się ingerencję inspektorów pracy, którym dany zakład jest obowiązany podać wykaz dni i godzin nieprzepracowanych oraz ilość pracowników i rozkład czasu pracy.</u>
<u xml:id="u-28.37" who="#WiktorGosiewski">Ilość świąt w państwach Zachodniej Europy wynosi przeciętnie około 8. Wobec tego wyłącza się tę ilość od obowiązku odpracowania.</u>
<u xml:id="u-28.38" who="#WiktorGosiewski">Godziny pracy, które powstały w powyżej wymieniony sposób, uważane są za godziny normalnej pracy, nienadliczbowe, a wobec tego w punkcie 7 art. 1 noweli zostały wyłączone z listy godzin nadliczbowych.</u>
<u xml:id="u-28.39" who="#WiktorGosiewski">Do art. 3 wprowadza się na końcu ustępu 2 wyrazy: „i właściwej nomenklatury władz”, co jest uzasadnione zmianą nazw.</u>
<u xml:id="u-28.40" who="#WiktorGosiewski">Do art. 4 zamiast ustępu pierwszego wprowadza się zdanie: „Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem 1. I. 1934 r.”.</u>
<u xml:id="u-28.41" who="#WiktorGosiewski">Uchwałą większości komisji poprawki do przedłożeń rządowych ustaw (druki nr. 525 i 526) zostały przyjęte, przeto wnoszę:</u>
<u xml:id="u-28.42" who="#WiktorGosiewski">Wysoki Sejm uchwalić raczy ustawy, znajdujące się w drukach 525 i 526 w brzmieniu uchwalonem przez Komisję Ochrony Pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#StanisławCar">Głos ma pan Minister Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Wysoka Izbo! Długoletnia praktyka, zdobyta przy stosowaniu obowiązującego w Polsce ustawodawstwa o czasie pracy, uwidoczniła pewne niedomagania i błędy tego ustawodawstwa. Większość z nich wypływa niewątpliwie z niedoceniania w okresie tworzenia tego ustawodawstwa faktu, że każda ustawa socjalna ma swój gospodarczy odpowiednik, dzięki któremu ułatwia, lub utrudnia walkę konkurencyjną na rynkach międzynarodowych.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">W latach 1918 do 1921 wprowadzono ustawowy ośmiogodzinny dzień pracy w 14 państwach europejskich, między innemi, wyliczając chronologicznie, w Polsce, Niemczech, Austrii, Czechosłowacji, Jugosławji, Danii, Hiszpanii, Francji, Szwajcarii, Szwecji, Holandii i Belgii.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Dekret polski z dnia 23 listopada 1919 r., stanowiący obok rozporządzenia niemieckiego z tej samej daty pierwszy tekst nowego prawa o czasie pracy, różnił się zasadniczo od norm, jakie kolejno wprowadzały ustawodawstwa wymienionych państw. Podczas gdy wszystkie te ustawy zagraniczne gwarantowały pracownikom 8-godzinny dzień pracy we wszystkie dni tygodnia lub 48-godzinny tydzień pracy, prawodawca polski wyprzedził tę normę tygodniową, ograniczając ją do 46-godzinnego tygodnia pracy. Gdy zaś po rocznem doświadczeniu przystąpiono w r. 1919 do zastąpienia dekretu ustawą sejmową, świat posiadał już międzynarodową ustawę o czasie pracy. Była nią uchwalona w listopadzie 1919 r. na I Sesji Międzynarodowej Konferencji Pracy w Waszyngtonie konwencja o ograniczeniu czasu pracy w zakładach przemysłowych do 8 godzin na dzień i 48 godzin na tydzień. Konwencja ta, uznana jako kamień węgielny międzynarodowego ustawodawstwa społecznego, urzeczywistniająca jedną z naczelnych zasad XIII Części Traktatu wersalskiego, nie wpłynęła na zmianę ustawy polskiej. W oderwaniu od istniejącej już normy międzynarodowej, od wydanych w międzyczasie ustaw państw współzawodniczących z Polską, sankcjonowaliśmy w zupełnem odosobnieniu 46-godzinny tydzień pracy.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Rozumiemy doskonale ambicje polskiego prawodawcy, wczuwam się w nastrój danej epoki, gdy wraz z odzyskanym bytem niepodległym chciano polskiej klasie robotniczej dać maksymum wolności socjalnej. Ale w państwie, będącem na dorobku, w państwie, którego ekwipunek maszynowy pozostawał daleko w tyle za umaszynowieniem przemysłów państw konkurencyjnych, ofiara taka winna być zrobiona z ołówkiem w ręku. Przykład Polski nie znalazł też naśladowców: żadne z wybitnie przemysłowych państw europejskich nie wprowadziło ustawowego 46-godzinnego tygodnia pracy.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Tę samą tendencję nieliczenia się z głębokiemi różnicami, jakie zachodzą między ustawodawstwem polskiem a normami zagranicznemi i międzynarodowemi, przejawił prawodawca polski przy regulowaniu kwestii opłat za godziny nadliczbowe. Nie poprzestając na najniższej w europie przemysłowej granicy tygodniowego czasu pracy, przewidział najwyższe normy za pracę w godzinach nadliczbowych. I w tym wypadku byliśmy i pozostaliśmy odosobnieni. Bo oto konwencja waszyngtońska, a za nią wszystkie późniejsze konwencje międzynarodowe, regulujące czas pracy, ustalają jako wynagrodzenie za godziny nadliczbowe normę 25 proc. ponad płacę normalną. Ustawa francuska poprzestaje na stwierdzeniu, że godziny nadliczbowe, t. j. w rozumieniu ustawy, godziny przepracowane wskutek wyjątkowego nadmiaru robót, winny być wynagradzane zgodnie z istniejącemi zwyczajami. Podobnie nie zawiera normy wynagrodzenia za godziny nadliczbowe ustawa czechosłowacka, aczkolwiek Czechosłowacja ratyfikowała konwencję waszyngtońską. Niemcy poprzestały na 25 proc. normie konwencji waszyngtońskiej, a Włochy ograniczyły stawkę za godziny nadliczbowe nawet do 10 proc. ponad zarobek za godziny normalne. Zdaje mi się, że dane te mówią same za siebie, i ktokolwiek świadom jest roli, jaką odgrywać mogą opłaty za godziny nadliczbowe w cenie gotowego produktu, nie może nie zastanowić się nad faktem, że ustawa polska przewiduje za te godziny stawki 2 do 4 razy wyższe, niż większość państw europejskich.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Innem źródłem niedomagań polskiego ustawodawstwa o czasie pracy jest niespotykany w żadnej reglamentacji zagranicznej brak elastyczności przepisów. Ustawodawstwo regulujące tak podstawowy czynnik w procesie produkcji, jaskim jest dzienny i tygodniowy wysiłek rąk roboczych, winno umożliwiać, przy nienaruszalności zasadniczej normy długości czasu pracy, dostosowanie się do zróżniczkowanych wymagań, związanych czy to z naturą samej pracy, czy też z warunkami, w jakich się ona odbywa.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">I pod tym względem odbiegamy bardzo od norm zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Wiemy wszyscy, że Anglia reguluje czas pracy jedynie w drodze umów zbiorowych, gdyż poza ustawami o czasie pracy w górnictwie i przestarzałą już reglamentacją warunków pracy kobiet i dzieci, nie posiada ustawodawstwa w tym zakresie. Łatwo zrozumieć, jak umowa zbiorowa, obejmująca poszczególne przemysły lub nawet ich działy, dostosować się może do indywidualnych potrzeb danej gałęzi pracy.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Ustawa francuska, składająca się z kilku zaledwie artykułów, ma charakter par ekscellence ramowy. Poprzestając na ustaleniu normy bądź 8 godzin na dzień, bądź 48 godzin na tydzień, wypowiada już w pierwszym swoim artykule zasadę normy równoznacznej, obliczanej na inny niż tygodniowy okres pracy i przekazuje uregulowanie tego rozłożenia czasu pracy dla każdego zawodu, przemysłu lub handlu bądź to na calem terytorium państwa, bądź też w poszczególnych jego okręgach, rozporządzeniom administracji publicznej. Już sama liczba tych rozporządzeń, która według informacji Międzynarodowego Biura Pracy wynosiła w roku 1928 ok. 80, jest dowodem uwzględnienia różnorodnych potrzeb i warunków pracy w poszczególnych zawodach.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Niemcy, którzy do tej chwili posiadają jedynie prowizoryczną reglamentację czasu pracy, przewidzieli w swej ustawie doraźnej z r. 1927 tyle odchyleń, że ustawa ta może z łatwością dostosować się do wymagań danego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Przykład tych trzech najwybitniejszych państw przemysłowych Europy, mimo całą rozbieżność ich sposobu reglamentacji czasu pracy, wykazuje, jak podstawową rzeczą jest owa elastyczność norm, według których ma pracować przemysł danego kraju.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Po tych wstępnych uwagach przechodzę do szczegółowego omówienia projektowanej nowelizacji ustawy o czasie pracy.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Kwestia zastąpienia normy 46 godzin pracy tygodniową normą 48 godzin nie wymaga po tem, co już powiedziałem, bliższego uzasadnienia. Wprowadzając granicę 48 godz. dostosowujemy się tylko do poziomu obowiązującego zagranicą i ustalonego konwencją waszyngtońską. Jednak licząc się z faktem, że krótszy dzień roboczy w soboty stał się zwyczajem ludności, Rząd proponuje przyjęcie postanowień, które umożliwią stosowanie w dalszym ciągu soboty angielskiej, dzięki zastąpieniu dwóch wolnych godzin sobotnich dodatkowemi godzinami w innych dniach tygodnia. Tego rodzaju uregulowanie sprawy krótszego dnia pracy w sobotę jest najzupełniej zgodne z postanowieniami konwencji waszyngtońskiej i odpowiada normom i praktyce szeregu państw przemysłowych. W istocie bowiem ani konwencja waszyngtońska nie przewiduje, ani żadne z europejskich państw uprzemysłowionych nie stosuje soboty angielskiej, połączonej ze skróceniem tygodniowej normy czasu pracy, lecz umożliwiają praktykę krótszego dnia pracy w sobotę drogą repartycji tych godzin.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Koncepcja powetowania godzin straconych nie jest dotychczas znana naszemu ustawodawstwu. Tymczasem już konwencja waszyngtońska zasadę tę dopuszcza, a ustawodawstwo szeregu państw europejskich ją ustala. Rozliczne powody mogą to umotywować. Międzynarodowe Biuro Pracy w wydawnictwie p. t. „Reglamentacja czasu pracy w przemyśle europejskim” wyjaśnia tę sprawę w sposób następujący: „We wszystkich przemysłach okoliczności przejściowe lub wyjątkowe wywołać mogą zakłócenie rozkładu pracy i pociągać przerwę w pracy czasem kilkugodzinną, a nawet nieraz kilkudniową. Wynikają stąd straty czasu dla pracodawcy, który, oczywiście, pragnie wykorzystać sumę godzin, do jakich w myśl obowiązujących norm ma prawo. Dlatego też szereg ustawodawstw uprawnia pracodawcę do przedłużania czasu pracy w niektóre dnie tygodnia, a to celem powetowania godzin straconych. Chodzi tu zatem poprostu o przeniesienie godzin pracy, w granicach, ustalonych reglamentacją”.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Ustawodawstwa zagraniczne dopuszczają tę procedurę w różnorodnych wypadkach. Tak np. Niemcy bez wyszczególnienia powodów, inne państwa w razie wstrzymania ruchu zakładu, sezonu martwego, zjawisk atmosferycznych i t. p.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Pragnę dodatkowo jeszcze zaznaczyć, że w stosowaniu soboty angielskiej ostatnie lata uczyniły znaczny wyłom. W okresie kryzysu, dla skracania czasu pracy przeznaczał pracodawca sobotę, gdyż właśnie krótkość sobotniej pracy ułatwiała uczynienie z sobót świętówek. Pozatem pamiętać należy, że wobec powszechnie przyjętego u nas systemu opłat za godziny, a nie za dniówki, za sobotę angielską płacił sam robotnik uszczerbkiem dwugodzinnego zarobku.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Poważnym brakiem dotychczasowej ustawy było niedostosowanie jej norm do wymagań przemysłów sezonowych, gdy w zagranicznych ustawodawstwach napotykamy rozporządzenia, przewidujące np. w przemyśle budowlanym możność przekraczania normalnego czasu pracy pod warunkiem zachowania przeciętnej tygodniowej normy, obliczonej na dłuższe czasookresy.</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Specjalny charakter pracy w zakładach leczniczych, wymagający ciągłości i szybkości opieki nad chorymi, został uwzględniony w szeregu ustawodawstw europejskich, w drodze specjalnych przepisów. Tak np. w Niemczech czas pracy personelu zakładów leczniczych wynosi 10 godzin dziennie i 60 godzin tygodniowo, w Holandii również 10 godzin dziennie i 55 godzin tygodniowo, w niektórych zaś krajach obowiązuje jeszcze dłuższy czas pracy, np. w Hiszpanii, gdzie dosięga on w drodze umowy 74 godzin dla mężczyzn i w Szwajcarii (Bazyleja), gdzie jedynem ograniczeniem jest przepis o obowiązkowym odpoczynku 10-godzinnym. Przypomnę tu, że XIV Międzynarodowa Konferencja Pracy wyłączyła zakłady lecznicze z pod działania konwencji, wprowadzającej 48 g. tydzień i 8 g. dzień pracy w handlu i biurowości, zalecając, by przed umieszczeniem na porządku obrad jednej z przyszłych sesyj Międzynarodowej Konferencji Pracy przeprowadzone zostały specjalne ankiety o czasie pracy tego personelu w poszczególnych państwach.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">U nas brak postanowień specjalnych doprowadził do tego, że ustawa o czasie pracy nie była stosowana w szpitalach, zwłaszcza na prowincji, to też, przyjmując omawiane postanowienie, umożliwi Wysoka Izba uregulowanie czasu pracy w zakładach leczniczych w Polsce w sposób, odpowiadający warunkom i potrzebom tych zakładów.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">O sprawie wynagrodzenia za godziny nadliczbowe mówiłem już na wstępie. Chcę jeszcze tylko podkreślić, że proponowane w noweli obecne j stawki za godziny nadliczbowe, ponad 2 godziny dziennie, lub przypadające na noc oraz w niedzielę i święta będą i tak dwukrotnie wyższe, niż stawki przewidziane w konwencji waszyngtońskiej.</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Reasumując, stwierdzam z naciskiem, że proponowana nowelizacja stanowi jedynie zrównanie poziomu przepisów w Polsce z postanowieniami ustawodawstw europejskich państw przemysłowych oraz konwencji waszyngtońskiej. Zdaję sobie najzupełniej z tego sprawę, że proponowane zmiany mają, z nielicznemi tylko wyjątkami, charakter czysto teoretyczny w chwili obecnej, gdy srożący się kryzys zmusił Polskę, podobnie jak świat cały, do stosowania czasu pracy znacznie krótszego, niż norma 48, czy nawet 46 godzin. Równie dobrze wiem, że godziny nadliczbowe należą dziś do rzadkości. Decydując się na przedłożenie Sejmowi projektu omawianej noweli, Rząd uważał jednak, że nadszedł moment refleksji nad konsekwencjami ustawodawstwa o czasie pracy, jakie posiadamy dotychczas. Pamiętać musimy, że mimo obecnie stosowanej praktyki skrócenia czasu pracy, żadne z państw europejskich nie zniosło dotychczas obowiązujących ustaw o czasie pracy. Z chwilą powrotu dobrej koniunktury każde z tych państw sięgnąć będzie mogło do owej ustawy o czasie pracy i nadać jej pełnię znaczenia. Jeśli Polska, gdy taka sytuacja nadejdzie, niema znaleźć się na odcinku społeczno-gospodarczego rozbrojenia, to musimy uprzednio przeprowadzić nowelizację ustawodawstwa o czasie pracy.</u>
<u xml:id="u-30.22" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Osobnej odpowiedzi wymaga zarzut, że Rząd wnosi do Sejmu ustawę, przedłużającą czas pracy w chwili, gdy świat cały pod naporem kryzysu i bezrobocia czas pracy skraca. Mimo pozorów słuszności argument ten nie wytrzymuje najmniejszej krytyki. Zgodnie z deklaracjami Rządu Polskiego na międzynarodowych konferencjach pracy i zgodnie ze stanowiskiem, jakie przedstawiłem Wysokiej Izbie w czasie rozpraw budżetowych, oświadczam, że Rząd Polski gotów jest do przyjęcia przyszłej konwencji o 40-godzinnym tygodniu pracy, jeśli konwencja ta będzie ratyfikowana i stosowana przez wybitne państwa przemysłowe Europy.</u>
<u xml:id="u-30.23" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Obecne przedłożenie ma na celu, jak powiedziałem, doprowadzenie stanu prawnego w zakresie czasu pracy w Polsce do tego samego poziomu, który obowiązuje w innych państwach. Polska skracać będzie czas pracy do tego wspólnego poziomu ustawodawczego wespół z całą Europą przemysłową, ale nie może pozwolić sobie na zbytek wyprzedzania swoich konkurentów.</u>
<u xml:id="u-30.24" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Drugie przedłożenie, z którem Rząd występuje przed Wysoką Izbą, dotyczy zmiany art. 4 ustawy z dnia 16 maja 1922 r. o urlopach dla pracowników, zatrudnionych w przemyśle i handlu.</u>
<u xml:id="u-30.25" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Celem i funkcją socjalną urlopów jest zapewnienie pracownikom możności odnowy fizycznych i duchowych sił, zużytych w całorocznej pracy. W dobie obecnej, gdy świat szuka środków walki z bezrobociem, należy ponadto pamiętać, że, wprowadzając skrócenie rocznego czasu pracy, umożliwia się zatrudnienie pewnego odsetka bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-30.26" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Jak Wysokiej Izbie wiadomo, Rząd Polski czyni od wielu lat starania na terenie Międzynarodowej Organizacji Pracy, by zagadnienie urlopów uregulowane zostało w formie konwencji międzynarodowej. Aczkolwiek liczba państw, zapewniających pracownikom urlopy, czy to w drodze ustawowej, czy też umownej, jest dość pokaźna, a liczba korzystających z urlopów wynosiła w Europie już w roku 1926 około 19 milionów, to brak więzi międzynarodowej w dziedzinie, która najzupełniej dojrzała do ujęcia w jednolite i jednolicie stosowane normy konwencyjne, stwarza z tej naprawdę wielkiej zdobyczy kulturalnej czynnik nierówności w konkurencji gospodarczej państw.</u>
<u xml:id="u-30.27" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Zanim inicjatywa polska umiędzynarodowienia ustawodawstwa urlopowego zostanie zrealizowana, Rząd musi chociażby częściowo wyrównać różnicę, zachodzącą między ustawą naszą, a stanem prawnym, obowiązującym w państwach konkurencyjnych. Długość urlopów pozostanie nietknięta, lecz zgodnie z ustawodawstwem i praktyką wielu współzawodników gospodarczych Polski, projekt nowej ustawy polskiej przewiduje wypłatę jedynie za dni robocze, przypadające w okresie urlopowym.</u>
<u xml:id="u-30.28" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Nowela przewiduje również możność czasowego zawieszenia przepisów ustawy. Postanowienie to odpowiada co do swego charakteru i celu artykułowi 6-d ustawy o czasie pracy, który dopuszcza zmianę obowiązującego czasu pracy w razie konieczności państwowych lub gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-30.29" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Wreszcie należy podkreślić, że przyjmując obie ustawy w brzmieniu zaprojektowanem przez Komisję Ochrony Pracy, Wysoka Izba umożliwi rozciągnięcie na Górny Śląsk jednolitego ustawodawstwa polskiego w zakresie czasu pracy i urlopów, które przewiduje normy korzystniejsze, niż obowiązujące tam dotychczas niemieckie rozporządzenie demobilizacyjne o czasie pracy i wprowadza w tej części Polski urlopy pracownicze ustawowe w miejsce dotychczasowych urlopów umownych.</u>
<u xml:id="u-30.30" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Przedstawiając Wysokiej Izbie powyższe projekty, Rząd liczy się ze szczególnem położeniem, w jakim znajdzie się produkcja przemysłowa polska z chwilą powrotu do warunków normalnej koniunktury.</u>
<u xml:id="u-30.31" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">W zakresie polityki społecznej zadaniem naczelnem jest zapewnienie możliwości pracy jaknajwiększej liczbie obywateli. Spełnić to zadanie można dwiema drogami.</u>
<u xml:id="u-30.32" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Polska jako kraj o ludności w 70 proc. rolniczej musi przystosować warunki swojej produkcji przemysłowej do poziomu dochodów rolnictwa, gdyż tą tylko drogą mogą być rozszerzone rozmiary spożycia wewnętrznego wyrobów przemysłowych. Jeśli obniżymy koszt produkcji, umożliwimy obniżanie cen, tem samem rozszerzymy zasięg penetracji naszej produkcji wśród kupujących, zwiększymy jej rozmiary, a w konsekwencji wzmożemy stan zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-30.33" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Nie będzie mogło to nastąpić, jeśli ustawodawstwo nasze w dalszym ciągu przewidywać będzie podstawy prawne działalności produktywnej mniej korzystne, niż stosowane u naszych konkurentów.</u>
<u xml:id="u-30.34" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Ustawy dziś przedstawiane umożliwią nie tylko pogłębiacie rynku krajowego, lecz również pozwolą utrzymać zdolność konkurencyjną eksportu polskiego na rynkach zagranicznych. Jest to konieczne, ponieważ rezygnacja w jakiejkolwiek części tego eksportu pociąga automatycznie zmniejszenie zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-30.35" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Rząd, który musi tworzyć warunki racjonalnego wykorzystania wszystkich bogactw naturalnych kraju, a przedewszystkiem zasobów wolnych rąk roboczych, musi również dać produkcji polskiej równe szanse w walce konkurencyjnej z produkcją innych państw.</u>
<u xml:id="u-30.36" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Dążąc konsekwentnie do potanienia produkcji na wszystkich jej odcinkach, Rząd tworzy obecnie takie jej podstawy prawne, aby poszczególne elementy kosztów produkcji przybrały rozmiary według powszechnie stosowanej skali ustawodawstwa naszych konkurentów.</u>
<u xml:id="u-30.37" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Oczywiście zmiany te stracą znaczenie w chwili, gdy państwa przemysłowe zgodnie wprowadzą w życie skrócenie czasu pracy. Raz jeszcze podkreślam, że podpisu Polski nie zabraknie na konwencji międzynarodowej, dającej pełne gwarancje lojalnego i jednolitego stosowania krótszego czasu pracy.</u>
<u xml:id="u-30.38" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Żuławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#ZygmuntŻuławski">Wysoka Izbo! Wobec przedłożonych projektów zajęliśmy stanowisko już rok temu. Wskazywaliśmy wówczas, że projekty te są ciężką krzywdą dla klasy robotniczej, że są pewnego rodzaju prowokowaniem jej i jej ideałów.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#ZygmuntŻuławski">To nasze stanowisko podzielała cała klasa robotnicza Polski. Dnia 16 marca — rok temu dzisiaj — paręset tysięcy robotników poparło je w strajku demonstracyjnym, a wślad za tem poszły uchwały związków N. P. R. i związków Ch. D. Powiem dalej. To samo stanowisko, wbrew deklaracjom, złożonym tutaj przez reprezentantów grupy robotniczej z B. B. W. R. pp. Madejskiego i Tomaszkiewicza, zajęły również związki Z. Z. Z. Sądzę, że dla oceny wartości tych ustaw najbardziej miarodajną będzie dla Panów opinia tej właśnie grupy robotniczej należącej do sanacji, do bloku Panów, a więc popierającej obecny Rząd.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#ZygmuntŻuławski">Centralny wydział Z. Z. Z. w powziętej uchwale powiada: „Projekty:</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#ZygmuntŻuławski">a) w sprawie zmiany ustawy z dnia 16 maja 1922 r. o urlopach dla pracowników zatrudnionych w przemyśle i handlu;</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#ZygmuntŻuławski">b) w sprawie zmiany ustawy z dnia 18 grudnia 1919 r. o czasie pracy w przemyśle i handlu — podważają ustawodawstwo socjalne, pogarszają położenie materialne klasy robotniczej i stanowią darowiznę z kieszeni robotników dla przemysłowców. Projekty tych ustaw nie pozostają w żadnej łączności z ustawą o ubezpieczeniach społecznych, stwarzają niebezpieczeństwo dla stanu bezrobocia i dlatego przez klasę robotniczą nie mogą być przyjęte”. Rzadki wypadek jednomyślnego stanowiska całej klasy robotniczej, od najbardziej komunistycznych żywiołów, piętnowanych zawsze jako antypaństwowe, do najbardziej państwowej grupy, współpracującej z Rządem! Mogę więc śmiało powiedzieć, że cała klasa robotnicza oceniła te projekty jako złe, jako szkodliwe, nie przynoszące ani klasie robotniczej, ani państwu, ani życiu gospodarczemu żadnej korzyści. I mimo tej jednolitej przeciwnej opinii, Rząd w dalszym ciągu podtrzymał wniesione projekty i dzisiaj przez usta p. Ministra Hubickiego domaga się ich uchwalenia.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#ZygmuntŻuławski">Warto zobaczyć, jakie to motywy kierują Rządem w tej mierze. Zarówno p. referent Komisji Ochrony Pracy, jak i p. Minister Hubicki, motywowali dzisiaj wniesione projekty względami gospodarczemi, względami na konkurencję zagraniczną. Zapomniał p. Minister Hubicki o jednej rzeczy, że w tej Izbie wszyscy jesteśmy w tem nieszczęśliwem położeniu, że słowa wypowiedziane z tej trybuny zostają. Pozostała więc i mowa p. Ministra wygłoszona w tej samej sprawie w Sejmie dn. 7 marca ub. r. i pozostała mowa wygłoszona przez przewodniczącego Komisji Ochrony Pracy, posła Madejskiego. Jeden i drugi popierając wniesione projekty ustaw, nie mówili wówczas o żadnych względach gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#ZygmuntŻuławski">P. Minister Hubicki nie powołał się na względy konkurencyjne, przeciwnie, powiedział jasno, że jedynym motywem wniesienia tych ustaw był wzgląd na umożliwienie uchwalenia ubezpieczenia na starość. Powiedział on dosłownie: „Rząd jako całość i ja jako Minister Opieki Społecznej postawieni byliśmy wobec alternatywy: albo zrezygnować na czas nieograniczony z ubezpieczenia emerytalnego robotników, albo wprowadzić je, redukując równocześnie inne rodzaje świadczeń socjalnych”. Jaśniej jeszcze wypowiedział to samo p. prezes Komisji Ochrony Pracy, mówiąc:</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#ZygmuntŻuławski">„Dwa dalsze projekty są projektami ustaw, które można określić jako niezbędną degresję w stanie posiadania robotnika celem umożliwienia mu uzyskania dla siebie ubezpieczenia na starość”.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#ZygmuntŻuławski">Takie były rok temu motywy, dla których wniesiono te projekty ustaw.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#ZygmuntŻuławski">A dziś po roku motywy te się zmieniły. Dziś nie mówi się już o koniecznych rekompensatach, lecz o względach natury gospodarczej. Zajmę się obu motywami: i temi, które skłoniły Rząd do wniesienia projektów, i temi, które skłaniają go dziś do żądania od Wysokiej Izby nadania im mocy ustawy.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#ZygmuntŻuławski">A więc rekompensaty. Wedle słów p. prezesa Madejskiego wszystkie grupy społeczne winny być pociągnięte do równomiernych świadczeń dla umożliwienia wprowadzenia w życie ubezpieczenia emerytalnego dla robotników. Ustawę scaleniową uchwalono. Zapytuję: do jakich to świadczeń pociągnięci zostali przez nią przemysłowcy? Jeżeli w tej mierze była jakaśkolwiek wątpliwość, to rozwiali ją panowie sami, rozwiał ją organ półoficjalny Rządu „Gazeta Polska”, która po uchwaleniu ustawy scaleniowej napisała zupełnie jasno i otwarcie: „Czy ustawy te, rozważane w całości, uwzględniają tezę konkurencyjności polskiej wytwórczości przemysłowej? Zdaje się, że tak. Następuje bowiem obniżenie sumy obciążeń. Jeżeli przyjąć za podstawę obliczenia stan zatrudnienia z 1931 r., to zniżka obciążeń wynosiłaby dla przemysłu do 100 milionów zł rocznie”. Uchwalenie ustawy scaleniowej przynosi zatem prezent przemysłowcom według „Gazety Polskiej” 100 milionów zł. Czy wobec tego o jakiejkolwiekbądź dalszej rekompensacie może być mowa jeszcze?</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#ZygmuntŻuławski">Pozostają więc tylko przytoczone tu względy gospodarcze. Stawiam jasno pytanie: jakżeż może zachodzić potrzeba przedłużenia czasu pracy w momencie, kiedy przemysł nie wykorzystuje istniejących norm, dozwolonych dziś dla pracy dziennej? Wszystko, co mówi się tutaj o jakichś względach konkurencyjnych, o możliwościach gospodarczych, jest blufem wobec danych statystycznych. Wedle Waszych źródeł, wedle „Wiadomości Statystycznych”, wydawanych przez Główny Urząd Statystyczny, w roku 1930 przeciętny czas pracy wynosił 42,6 godzin, w r. 1931–42,8, w r. 1932 — już tylko 39,4, a w styczniu 1933–38,5! W przeciągu dwóch lat stan zatrudnienia spadł przeciętnie o 4 godziny dziennie. Pocóż więc przedłużać czas pracy, jeżeli przemysł nie jest zdolny do wyczerpania dotychczasowych norm 46 godzin? Jestem jednym z twórców ustawy o 46-godzinnym tygodniu roboczym i uważam za punkt honoru klasy robotniczej, ażeby jej postanowień bronić — a mimo to — tu, z tej trybuny deklaruję, że, gdyby nam zagwarantowano, że przedłużenie czasu pracy usunie tę straszną klęskę bezrobocia i uwolni klasę robotniczą od ciągłego widma nędzy i głodu — to pierwsi byśmy się na nie zgodzili. Ale ani p. Minister, ani p. referent, ani Rząd gwarancji tej dać nie może. To też słowa, które rzucacie tu dzisiaj, są dla nas zwykłym, czczym frazesem. Po uchwaleniu tych ustaw ani jeden bezrobotny do roboty nie pójdzie, Panowie wiecie o tem równie dobrze, jak my. Sądzę, że będziemy mieli możność spotkać się za rok i że będę miał możność wykazać Panom, jaką wartość miały Wasze słowa i zapewnienia p. Ministra Pracy i p. referenta.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#ZygmuntŻuławski">Mówił p. Minister o godzinach nadliczbowych i znowu zapomniał, że niedawno wygłosił tutaj mowę w debacie nad budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej, w której jako swoją zasługę podnosił, że Ministerstwo rozpoczęło walkę z godzinami nadliczbowemi. Z dumą mówił o inspekcji pracy, która celem wzmożenia możności zatrudnienia nie dopuszczała nigdzie do godzin nadliczbowych. Zapytuję więc znowu: Jeżeli Rząd szczerze zwalcza godziny nadliczbowe, to poco stwarza większą ich możliwość przez obniżenie płacy za nie.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#komentarz">(P. Gosiewski: Żeby się nie kalkulowało.)</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#ZygmuntŻuławski">To powinien zwiększyć, a nie obniżać. Albo więc w tem, co mówił z tej trybuny, p. Minister był nieszczery, albo, jeżeli był szczerym, to jest tak naiwnym, że nie widzi, że zarządzenia jego muszą dać rezultat wprost przeciwny.</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#ZygmuntŻuławski">Ale p. Ministrowi Pracy i Opieki Społecznej i p. referentowi chodzi o co innego — o względy konkurencyjne, które każą im przystosować czas pracy do tych norm, jakie są gdzieindziej! Zdaje mi się, że popełnia się tutaj wielki błąd. O kosztach produkcji nie decyduje przecież sam czas pracy, nie decyduje wolna sobota i nie decyduje długość urlopów. Koszta produkcji, to jest suma, a względnie iloczyn i czasu pracy i płacy. I sądzę, że żaden z Panów, od p. Ministra Hubickiego począwszy, nie zaryzykuje tutaj twierdzenia, że te łączne koszta robocizny w Polsce są droższe, aniżeli w innych krajach, przy wszystkich naszych świętach, przy wszystkich naszych urlopach, przy wolnej sobocie. Płaca robotnika polskiego stoi bodaj na jednem z ostatnich miejsc w Europie. Panowie o tem doskonale wiecie, poco więc stwarzać nieprawdziwe fakty.</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#ZygmuntŻuławski">Dla nas jedynym motywem, dla którego Rząd obstaje przy żądaniu uchwalenia tych ustaw, jest konieczność spełnienia przyrzeczeń, danych Lewjatanowi — przyrzeczeń, realizowanych w tej chwili kosztem klasy robotniczej. Ocenił to w ten sposób jasno, niedwuznacznie nawet Wasz człowiek, filar sanacji, p. Moraczewski, który napisał, że jedynym celem tych ustaw jest obrona wielkości zysku. Tak jest — to jest jedyny cel, dla którego ustawy te Panowie w tej chwili popieracie. Lecz p. Moraczewski powiedział więcej i słusznie: „Ten atak kapitału na urlopy i na czas pracy ma jednocześnie donioślejsze znaczenie; chodzi o złamanie moralne klasy robotniczej, o wydarcie jej praw zasadniczych, o sponiewieranie jej sztandaru pracy, pognębienie jej i zahamowanie dźwigania się wzwyż, zagrażającego dyktaturze kapitału”.</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#ZygmuntŻuławski">Taką jest ocena jednego z pośród Was, najbardziej patentowanego sanatora, człowieka zaufania i bliskiego współpracownika Waszego ideologa i wodza — p. Marszałka Piłsudskiego. Przecież z tą oceną powinniście się Panowie liczyć, tembardziej, że ocena ta jest słuszna. Tak jest, jedyny motyw dla uchwalenia tych projektów to — wzmożenie wyzysku.</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#ZygmuntŻuławski">Obecnie w momencie powszechnej nędzy i rozpaczy, gdy całe życie gospodarcze kurczy się i zamiera, Panowie chcieli dać przemysłowi możność zdobycia większych zysków, chcecie przyczynić się, w myśl słów p. Miedzińskiego, do przyśpieszenia wewnętrznej kapitalizacji. Naturalnie, tylko w interesie Państwa. Wszystko w interesie Państwa! Tylko, niestety, w tym nieszczęsnym procesie przyspieszenia kapitalizacji jest to nieszczęście, że nie odbywa on się nieosobowo, lecz wymaga żywych, przedmiotów i podmiotów. Ktoś musi być tym, kto będzie kapitalizował, kto będzie się bogacił — i ktoś, kto będzie ponosił ofiary dla tej kapitalizacji. Trzeba rozdzielić te role. Któż jest bardziej predystynowany do tego, żeby wziąć na siebie funkcje skupienia kapitału — naturalnie, zawsze tylko w interesie Państwa — jak nie elita z pośród Panów, jak nie elita dziś rządząca? W interesie Państwa musi ona więc przyjąć rolę czynnika, który będzie dokonywał tej kapitalizacji i bogacił się — tak jak klasa robotnicza ma przyjąć rolę czynnika, który ma ponosić ofiary, i dać się wyzyskiwać, byle tylko w „interesie Państwa” proces kapitalizacji mógł jaknajszybciej się dokonać. Ale tego „sprawiedliwego” podziału ról i funkcyj nie może, a przynajmniej nie powinno przeprowadzać Państwo.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#ZygmuntŻuławski">Znów powołam się na wymienionego dziś kilkakrotnie p. Moraczewskiego, który zżyma się, że „rękami Państwa chce kapitał przeprowadzić dalsze pogorszenie sytuacji klasy robotniczej”. Oburza to również sanacyjnych pracowników umysłowych. W tej chwili otrzymuję rezolucję, uchwaloną przez ich zjazd, która stwierdza: „Uchwalenie przez Sejm ustaw, ograniczających urlopy pracownicze, przedłużających czas pracy, jest straszliwym ciosem dla klasy robotniczej i zasadniczem podważeniem ustawodawstwa społecznego w Polsce; prawo do 46-godzinnego tygodnia pracy, prawo do pełnego urlopu są nierozerwalnie związane z odzyskaniem niepodległego bytu państwowego, a naruszenie ich jest dowodem, że Państwo Polskie, opierające dotychczas swe istnienie na patriotyzmie mas pracujących zaczęło nie doceniać głównej podstawy swego istnienia”.</u>
<u xml:id="u-32.21" who="#ZygmuntŻuławski">Taka jest ocena nawet sanacyjnych robotników i pracowników umysłowych. Przeznaczenie Państwu roli przeprowadzenia tej przyśpieszonej kapitalizacji na korzyść jednej grupy społecznej kosztem innej stwarza największe niebezpieczeństwo dla samego Państwa. Że Panowie o tem wiecie, najlepszym dowodem są przytoczone tu dopiero co głosy p. Moraczewskiego i zjazdu pracowników umysłowych. Zapytuję więc, jakim prawem Wy, jako państwowa partia, w tym momencie, kiedy każde zgromadzenie robotnicze piętnujecie, jako podważanie interesów Państwa, którzy niedawno w „Gazecie Polskiej” z okazji zgromadzeń w dniu 5 marca pomawialiście klasę robotniczą o antypaństwową działalność, możecie tak lekceważyć interesy Państwa? Pytam się, jak nazwać działalność Rządu Polskiego i popierającej go większości sejmowej, która dla dogodzenia drobnej grupie kapitalistów wzburza w obecnej chwili całą klasę robotniczą? Kto Wam pozwolił ciąć i rozluźniać te więzy, które łączą klasę robotniczą z Państwem? Czy sądzicie, Panowie, że stworzenie przekonania, wyrażonego dziś przez zjazd pracowników umysłowych, że zmienia się charakter Państwa Polskiego w odniesieniu do klasy robotniczej, może w obecnym momencie przyczynić się do zwiększenia zwartości i spoistości Państwa?</u>
<u xml:id="u-32.22" who="#ZygmuntŻuławski">Proszę Panów! Tego Panom robić nie wolno. Wiecie o tem i dlatego tę swoją antypaństwową działalność staracie się pokryć frazesem o interesie państwowym.</u>
<u xml:id="u-32.23" who="#ZygmuntŻuławski">Słuchałem tych naiwnych wywodów o konkurencji i o eksporcie. Czytałem to samo dzisiaj w „Gazecie Polskiej” i nie mogłem wyjść z podziwu, czy Panowie uważacie społeczeństwo za tak naiwne, że może temu wierzyć, czy też sami jesteście tak naiwni, że wierzycie temu, co mówicie. Konkurencja i eksport! Pomyślcie tylko. Niskie koszta produkcji, a zatem niskie płace, niskie spożycie, a wzamian za to zdolność konkurencyjna i eksport dla wzmożenia bogactwa narodowego. Proszę popatrzeć, co to jest za frazes i absurd. Obniżyć ludziom spożycie wewnątrz kraju, a odebrany im towar wywieźć zagranicę.</u>
<u xml:id="u-32.24" who="#komentarz">(Głos: Za bezcen.)</u>
<u xml:id="u-32.25" who="#ZygmuntŻuławski">Wszystko jedno, za jaką cenę, za bezcen, czy za pieniądze. Jeżeli za pieniądze, to te pieniądze i tak nie wrócą do mas, które ten towar zrobiły, lecz zostaną w ręku obcych kapitalistów. Lecz w większości wypadków wywozi się za bezcen. Proszę powiedzieć, gdzie jest tu jakaś logika, żeby Państwo Polskie wywoziło po 2 zł tonę węgla do Szwecji, a równocześnie strzelało do chłopów i robotników, którzy domagają się tego węgla, żeby wywoziło się naftę i produkty ropne za bezcen, a chłopi w okolicach górskich i na calutkim wschodzie świecili łuczywem i piskorzami. Dzieci chłopskie i dzieci robotnicze nie jedzą cukru, a równocześnie ten cukier wywozi się za darmo prawie po kilkanaście groszy — zagranicę! I Panowie macie odwagę wmawiać w społeczeństwo, że umożliwienie takiego eksportu przyczyni się do podniesienia bogactwa w kraju. Nie, kłamstwo, kłamstwo i kłamstwo. To jest droga do wzbogacenia, ale nie narodu lecz jednostek — i nie w interesie Państwa i ludności, lecz przeciw ich interesowi. Wobec tego, tak, jak powiedziałem, argumenty Panów i piękne frazesy o gospodarczych interesach Państwa nas nie zwiodą.</u>
<u xml:id="u-32.26" who="#ZygmuntŻuławski">Dla nas pozostanie jasnem, że panowie szukacie jedynie argumentów dla umotywowania tego, co robicie i o czem wiecie, że jest złe i szkodliwe. Rok temu mieliście argumenty inne — dziś macie inne. Wszystko jedno, jakie one będą, gdyż przedłożone projekty uchwalić musicie. Jest to bowiem weksel, jest to zobowiązanie, zaciągnięte wobec Lewjatana — to te pacta konwenta, o których tu dziś dwukrotnie mówiono, i mój towarzysz Zaremba i p. Marszałek Trąmpczyński. Pacta konwenta! tylko nie, jak swojego czasu mówił p. Marszałek Piłsudski: zawierane przez „partjów kawałek”, ale pacta konwenta, zawierane z przemysłowcami przez Rząd polski, w którym siedzi ten sam p. Marszałek Piłsudski, w sprawie dostarczenia pieniędzy na wybory. Pacta konwenta, których koszta opłacać ma klasa robotnicza.</u>
<u xml:id="u-32.27" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-32.28" who="#ZygmuntŻuławski">To jest jedyny prawdziwy motyw, to jest jedyny prawdziwy argument dla Waszych przedłożeń. Tak to oceniłem, nie ja zresztą, tylko tak to ocenili również Pańscy koledzy z grupy robotniczej, od których Pan uciekł.</u>
<u xml:id="u-32.29" who="#komentarz">(P. Gosiewski: Nieprawda.)</u>
<u xml:id="u-32.30" who="#ZygmuntŻuławski">A ci, pozostawieni sami sobie członkowie grupy robotniczej B. B. W. R. ubolewają dzisiaj nad tem, co się dzieje. Gdy się czyta ich prasę „Front Robotniczy”, gdy czyta się to wołanie: „dość, ani kroku dalej”, to buńczuczenie — to czuć, jak trudno im przychodzi reprezentować interesy robotnicze, a jednocześnie służyć kapitalistom. Siedzi tam grupka robotnicza, schowała się wtyle, sądząc, że w ten sposób ucieknie od odpowiedzialności za dzisiejsze uchwały. Niedawno z tej tu trybuny poseł Malinowski brał odpowiedzialność za wszystko. Dzisiaj również, czy będziecie w tym końcu, czy w innym, czy wyjdziecie, czy pójdziecie do restauracji, czy na galerię, czy nawet głosować będziecie przeciw — odpowiedzialność brać musicie tak długo, jak długo pozostaniecie w tym klubie, który tego rodzaju pęta nakłada na klasę robotniczą. Od odpowiedzialności się nie wymigacie! Nie wolno krzyczeć zewnątrz — a tu pokornie lizać łapę kapitalistyczną.</u>
<u xml:id="u-32.31" who="#komentarz">(P. Marian Malinowski: Panie Żuławski, przestań się moją osobą i moimi kolegami zajmować. Zajmuj się Pan najlepiej swoją osobą, a co do odpowiedzialności, to jeszcze o tem pogadamy kiedyindziej.)</u>
<u xml:id="u-32.32" who="#ZygmuntŻuławski">Panowie macie siłę w tej Izbie, gdzie w sztuczny sposób przez oszukańcze wybory ograniczyliście wpływy klasy robotniczej. Tu uchwalać możecie wszystko. Tylko chciałbym, żebyście pamiętali, że losy 46-godzinnego tygodnia pracy, losy wolnej soboty i urlopów nie rozstrzygają się i nie kończą wraz z uchwaleniem tej ustawy. Ustawa, o której mówimy, jest tylko ustawą ochronną, ona gwarantuje jedynie ochronę pracy, od pewnej granicy począwszy. Ale nie może ona ani nakazać 8-godzinnego dnia pracy w sobotę, ani nie może nakazać 10 godzin pracy dziennie, może jedynie na taką pracę pozwolić. Uchwalając ustawę, przesuwacie tylko granicę ochrony pracy ze strony Państwa i Rządu, który to Państwo reprezentuje. Z chwilą zaś, gdy Państwo zrzuca z siebie ten obowiązek ochrony, podjąć go musi sama klasa robotnicza i jej organizacja. Przez uchwalenie obecnych ustaw nie wprowadzacie 10-godzinnego dnia pracy i nie pogarszacie urlopów, rozpętujecie jedynie walkę na tym odcinku, który w tej chwili, chroniony ustawą, był spokojny. Uchwaleniem waszych ustaw rozpętujecie walkę o czas pracy i długość urlopów. Nie wątpię ani na chwilę, że klasa robotnicza znajdzie w sobie dość honoru, godności i dość zrozumienia swoich własnych interesów, ażeby stanąć całą siłą w obronie tych zdobyczy, których nie chce już bronić Państwo i jego organa.</u>
<u xml:id="u-32.33" who="#ZygmuntŻuławski">Proszę Panów! Losy problemów, które ta ustawa załatwia, rozstrzygną się poza tą Izbą, rozstrzygną się w walkach. Ale trzeba, ażeby klasa robotnicza pamiętała zawsze, że ten cios, to „upodlenie” i „zahamowanie jej lotu wzwyż” następuje z rąk Rządu, w którym siedzą ludzie, którzy lata całe mieli na ustach frazes obrony interesów robotniczych, którzy lata całe żyli z pieniędzy organizacyj robotniczych wtenczas, gdy im to było potrzebne. Trzeba, żeby klasa robotnicza w Polsce pamiętała, że ten cios i nową walkę narzuca jej Rząd, na czele którego stoi pan „towarzysz Bohdan”, w którym zasiada pan towarzysz Ziuk-Piłsudski i pan towarzysz Ignacy, narzuca jej klub B. B. W. R., na czele którego stoi pan towarzysz Gustaw. Z rąk tych towarzyszy, którzy tyle dobrodziejstw otrzymali od klasy robotniczej, otrzymuje ona dziś wzamian zapłatę w postaci ustaw, które, jak powiedział p. Moraczewski, są zdeptaniem godności klasy robotniczej!</u>
<u xml:id="u-32.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Sowiński.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#KarolPolakiewicz">P: Sowiński: Dlaczego będę głosował za przedłożonemi ustawami?</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#komentarz">(Przerywania na ławach P. P. S.)</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#KarolPolakiewicz">Ja Panom odpowiem. W pierwszych latach odzyskania niepodległości z lekkim sercem zaawansowaliśmy się w wielkiej dziedzinie życia gospodarczego, w sposób nieprzemyślany, nieodpowiadający naszym możliwościom faktycznym. Stworzyliśmy ustawy, w ramach swoich przewyższające normy, stosowane przez znacznie bogatszych od nas sąsiadów. Cieszyliśmy się, że my, właśnie my, przodujemy w ustawodawstwie socjalnem, że stwarzamy polską swobodę. Wprowadziliśmy pierwsi w świecie 46-godzinny tydzień pracy i t. d.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#KarolPolakiewicz">Zapomnieliśmy o rachunku, zapomnieli zresztą o ołówku i o rachunku i właściciele większych przedsiębiorstw i rozbudowali administrację, potworzyli dyrektoriaty z fantastycznemi na nasze możliwości wynagrodzeniami dyrektorów. Powołano do życia kosztowne rady nadzorcze, stworzono ilość niepotrzebnych nadbudówek, filij i t d.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#KarolPolakiewicz">I trzeba było dopiero straszliwych doświadczeń srożącego się obecnie kryzysu, żebyśmy sobie przypomnieli o rachunku i rzeczywistości. A rzeczywistość jest prosta, przeraźliwie prosta. Jesteśmy narodem biednym, bardzo biednym, złota nie posiadamy. Największym naszym atutem w walce o rozwój i ekspansję gospodarczą jest praca i tylko praca.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#KarolPolakiewicz">Jakeśmy dotąd ten atut wykorzystywali? Wprowadziliśmy najdłuższe urlopy. W Łotwie — jak nam mówi p. referent — po 10 latach obowiązuje urlop 12-dniowy, w Niemczech, Szwajcarii, Luksemburgu — po 20 latach, w Czechosłowacji po 15 latach i t d. i tylko u nas w Polsce już po trzech latach obowiązuje urlop 15-dniowy. Za godziny nadobowiązkowe wprowadziliśmy płacę o 100% wyższą, niż to przewiduje układ waszyngtoński, niż to obowiązuje u naszych sąsiadów. Pierwsi wprowadziliśmy 46-cio godzinny tydzień roboczy i przez to daliśmy preferans konkurującej z nami zagranicy w ilości 2 godzin pracy na tydzień, 104 godzin na rok, a więc skróciliśmy czas pracy w Polsce o 13 dni roboczych. Święta kościelne tę stratę jeszcze powiększyły: mamy 15 świąt kościelnych w roku, podczas gdy gdzieindziej jest tych świąt o połowę mniej.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#KarolPolakiewicz">Gdy zsumujemy te wszystkie czynniki, wpływające na skrócenie czasu pracy w Polsce, a więc: krótszy tydzień roboczy, dłuższe urlopy, dłuższe święta, to stwierdzimy, że w Polsce mamy możność pracować w roku tylko przez 11 miesięcy. Czy to jest słuszne i czy nas na to stać? Oczywiście, że w latach koniunktury jakoś się tam stosunki układały, jakoś można było żyć, ale nie można było stworzyć takich podstaw dla naszych warsztatów pracy, któreby umożliwiły bytowanie przemysłu w latach depresji.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#KarolPolakiewicz">Pierwsza wielka burza gospodarcza zachwiała podstawami prawie wszystkich przedsiębiorstw.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#KarolPolakiewicz">Zaczęły chwiać się i padać jedne przedsiębiorstwa po drugich. Padały nawet najstarsze firmy. Kadry robotników, wyrzucanych na bruk, rosły. Tak zw. angielska sobota stała się nieomal przekleństwem robotnika: wprowadzono przecież wszędzie płacę za godziny, bądź przeliczano dniówkę z uwzględnieniem 6 godzin sobotnich. Jeśli gdzieś wypadały świętówki, ofiarą padała przedewszystkiem sobota. Żeby uchylać się od konieczności udzielania 15-dniowych urlopów, zaczęto w odpowiednim czasie zwalniać robotników na turnusy i t. d. i t. d.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#KarolPolakiewicz">Czy to było w porządku? Czy w takim, przepraszam za wyrażenie, bałaganie mogły zaistnieć warunki, umożliwiające opanowanie sytuacji w kryzysie? Oczywiście nie.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#KarolPolakiewicz">Musiał się znaleźć ktoś trzeci, któryby miał odwagę zdobyć się na cięcia bardzo niepopularne, ale konieczne, cięcia, które mają na uwadze nie co innego, ale właśnie utrzymanie zdolności produkcyjnej i konkurencyjnej naszych warsztatów pracy, a więc zapewnienie robotnikowi możliwości zarobkowania. Ten męski krok zrobił Rząd, krok, w mem przeświadczeniu, podyktowany najgłębszą troską o stworzenie zdrowych podstaw, bo trwalszych dla egzystencji szerokich mas pracujących. Najważniejszem zagadnieniem dla utrwalenia egzystencji przedsiębiorstw jest stworzenie im możliwie trwałych rynków zbytu. Ekspansja zagranicę w obecnych naszych warunkach nie jest w stanie zapewnić nam szerszych możliwości rozwoju przemysłu.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#KarolPolakiewicz">Przez długie jeszcze lata będziemy skazani na opieranie podstaw naszej produkcji przemysłowej o rynki wewnętrzne, zwłaszcza o rynek rolny, a wiemy, że wymaga on towarów tanich, których cena byłaby w jakimś znośnym stosunku do cen produktów rolnych. Stąd akcja Rządu, zmierzająca do obniżenia w granicach obecnych możliwości wszystkich elementów kosztów produkcji, a więc i kosztów świadczeń socjalnych.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#KarolPolakiewicz">Jeżeli chodzi o moje skromne zdanie, uważam, że urlopy stanowią dla klasy robotniczej najistotniejszą w sensie finansowym i innym sprawę.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#KarolPolakiewicz">Dlatego też poprawkę referenta, utrzymującą wysokość urlopów niezmienioną, uważam za słuszną, gdyż zapewni ona robotnikowi i w koniunkturze możność regenerowania swych sił, możność, konieczną ze względu na jego ciężką, wyczerpującą pracę.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#KarolPolakiewicz">Ustawa o czasie pracy ma w chwili obecnej raczej teoretyczne znaczenie, gdyż w Polsce pracuje się dzisiaj przeciętnie w przemyśle od 36 do 40 godzin tygodniowo, a w niektórych wypadkach 24, nawet 16 godzin tygodniowo. A więc robotnik dzisiaj marzy o tem, żeby mógł pełny tydzień pracować. Na Górnym Śląsku, gdzie leży punkt ciężkości naszego przemysłu, obowiązuje 48-godzinny tydzień pracy. Wprowadzenie tego samego czasu pracy i na inne dzielnice Polski ujednostajni czas pracy w Polsce i wyrówna nas z zagranicą. Możność odrabiania straconych przez święta godzin nie uszczupli kieszeni robotniczej, a podniesie roczny zarobek pracującego.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#KarolPolakiewicz">Rozwój techniki i automatyzacji produkcji, jak wiadomo, idzie w takiem tempie, że prześciga w przyroście produkcji zwiększanie konsumcji, wywołane przyrostem ludności i podnoszeniem się stopy życiowej. Ten rozwój postępuje wciąż naprzód i państwa, chcą czy nie chcą, będą musiały zgodzić się na skrócenie czasu pracy.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#KarolPolakiewicz">To rozwiązanie z żelazną i nieubłaganą konsekwencją wraz z rosnącą nadprodukcją zbliża się i nastąpić musi. Trudno przewidzieć, czy czerwcowe rozmowy genewskie na ten temat dadzą już jakieś rezultaty. To jedno jest pewne, jak to wynika z oświadczenia p. Ministra, że gdy zapadnie na forum międzynarodowem decyzja o skróceniu czasu pracy, i Polska taki układ łącznie z innemi państwami podpisze i wykona.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#KarolPolakiewicz">Przykry obowiązek, jaki na nas nakłada świadomość, wynikająca z konieczności przeprowadzenia omawianych ustaw, spełnimy. Oczekujemy, że przedłożona i już uchwalona ustawa kartelowa nie zostanie na papierze, ale przez śmiałe i zdecydowane posunięcia da te efekty, których od niej społeczeństwo polskie oczekuje.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#KarolPolakiewicz">Reasumując to, co do tej chwili powiedziałem, mamy w Polsce kapitały znacznie droższe, niż nasi sąsiedzi, pod względem urządzeń technicznych i racjonalizacji pracy jesteśmy w tyle, mamy znacznie droższe świadczenia społeczne, dłuższe święta i posiadamy tylko jeden atut — tanią pracę i nie możemy, nie wolno nam lekkomyślnie tego jedynego atutu zmarnować. Nic robotnikowi z tego nie przyjdzie, że się będzie pysznił, iż posiada najlepsze ustawodawstwo socjalne, ale jednocześnie będzie marł z głodu.</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#KarolPolakiewicz">Śledzimy z ogromnym niepokojem takie wypadki, jak zamykanie i zatapianie kopalń, uważamy je za akcję sabotażu i jako takie z tego tu miejsca piętnujemy! Nasze sympatie są po stronie górników.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Szulik.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JanSzulik">Wysoki Sejmie! Po uchwaleniu szeregu ustaw, pogarszających istniejący stan pracowników fizycznych i umysłowych w Polsce, Sejm przystępuje dzisiaj do uchwalenia dalszych zmian ustawodawstwa robotniczego, a mianowicie: 2-ch słynnych projektów ustaw o czasie pracy i o urlopach w przemyśle i handlu, wniesionych swego czasu do Sejmu przez p. Ministra Hubickiego, łącznie z ustawą t. zw. scaleniową, oraz 3-ci projekt zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o ubezpieczeniu pracowników umysłowych. Uchwalenie tych wszystkich ustaw przez obecną większość sejmową zniszczy podstawy polskiego ustawodawstwa socjalnego.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#JanSzulik">Pierwszy projekt ustawy w sprawie zmian w ustawie o czasie pracy w przemyśle i handlu czyni bardzo poważny wyłom w dotychczasowem ustawodawstwie o czasie pracy. Znosi on dotychczasowy 46-godzinny tydzień pracy, a normalny czas pracy ustala na 48 godzin tygodniowo. W zakładach lub oddziałach zakładów, pracujących normalnie 5 dni w tygodniu, czas pracy może być przedłużony do 9 godzin na dobę, a zezwoleń udziela Minister Opieki Społecznej nawet dla całej gałęzi przemysłu. W zakładach pracy, uzależnionych od pory roku i warunków atmosferycznych, czas pracy może być przedłużony do 10 godzin na dobę, zaś w zakładach leczniczych zostaje on wyjęty z pod działania ustawy i przekazany do decyzji Ministra Opieki Społecznej. Nie może jednak przekraczać 60 godzin na tydzień.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#JanSzulik">Projekt ustawy pogarsza wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych i zmniejsza je o połowę.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#JanSzulik">Komisja Ochrony Pracy na wniosek referenta przyjęła do rządowego projektu ustawy kilka poprawek, które jednak w niczem nie zmieniają pogarszającej ustawy.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#komentarz">(P. Gosiewski: A czy Pan przeczytał ustawę?)</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#JanSzulik">To, co zmieniają, to jest minimum.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(P. Gosiewski: To niech Pan mówi, że zmieniają w małym stopniu.)</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#JanSzulik">Nie zmieniają, a pogarszają.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#komentarz">(P. Gosiewski: Aha, pogarszają.)</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#JanSzulik">Tak samo ustawa o urlopach znacznie pogarsza dotychczasową ustawę, albowiem postanawia, że za niedzielę i święta, przypadające w czasie urlopu, robotnik żadnego wynagrodzenia nie otrzymuje. Dziś, w okresie ciężkiego kryzysu gospodarczego spada na warstwy pracownicze jeden cios po drugim. Nie dosyć, że przemysłowcy dążą systematycznie do obniżki płac, do zniesienia ustawodawstwa robotniczego, ale obecnie przychodzi i Rząd z projektami nowelizowania ustaw robotniczych, które przedłużają czas pracy, skracają wynagrodzenia za godziny nadliczbowe, skracają płatne urlopy i skracają zasiłki dla pracowników umysłowych Sytuacja ludzi pracy w Polsce jest coraz cięższa. Robotnik polski doprowadzony jest do rozpaczy. O tem świadczą codzienne zjawiska naszego życia zbiorowego. Wielu ludzi w Polsce tego sobie nie uświadamia, że całe nasze życie znajduje się stale w stanie fermentu, niepokoju i walki. Zdaje się, że tego nie widzą szczególnie ci, którzy nieproszeni wzięli na siebie odpowiedzialność za losy kraju, a obowiązki z niej wynikające spełniają na swój sposób. Głównym przedmiotem ich zainteresowań jest nie troska o całość, lecz dbałość o utrzymanie stworzonego przez siebie reżimu. Przejawy troski o całość, ujawniające się nieraz w dziwacznych i tępych pomysłach, zbyt jaskrawo zdradzają, że pomyślane są raczej jako środki, zmierzające do głównego celu, którym jest utrwalenie systemu rządzenia. A życie idzie swoją drogą i rodzi niepokojące objawy.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#JanSzulik">W ostatnim czasie mieliśmy walki o umowy zbiorowe w rolnictwie. W naszych zagłębiach węglowych górnicy przez dwa dni strajkowali, by protestować przeciw zamiarom przemysłowców obniżenia zarobków i poziomu życiowego, protestowali przeciw masowym redukcjom i zamykaniu kopalń, przeciw zamiarom obecnej większości sejmowej przedłużenia czasu pracy i ograniczenia płatnych urlopów. Tak samo od 10 dni strajkują robotnicy, zatrudnieni w przemyśle włókienniczym ośrodka łódzkiego.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#JanSzulik">O mniejszych, lokalnych ruchach zarobkowych, o okupowaniu fabryk i kopalń przez robotników, o demonstracjach i krwawych starciach nie wspominam, ale zaznaczam, że zdarzają się często i zachodzą we wszystkich częściach kraju. Jeżeli zjawiska te przybierają formę ostrzejszą, jeżeli leje się krew, nieudolni gasiciele powszechnego wzburzenia odnajdują zawsze komunistów, na których zwalają odpowiedzialność. Nikt poważnie w tych komunistów nie wierzy, bo sprawcami tych zajść są przeważnie ludzie zrozpaczeni i głodni.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#JanSzulik">Sytuacja robotników polskich o tyle jest wszędzie jednaka, że we wszystkich częściach kraju przedsiębiorcy obniżają przedewszystkiem płace, walczą o zmniejszenie świadczeń, płynących z ustawodawstwa socjalnego i ograniczenie ustawowej ochrony pracy. Liczą na armię rezerwową bezrobotnych i na rozproszkowanie świata pracy, wreszcie na zanikanie wpływów związków zawodowych. Znajdują w tych dążeniach skutecznych pomocników w obozie sanacyjnym, który w celach polityki partyjnej czyni wszystko, aby świat robotniczy rozbijać i związki zawodowe osłabiać.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#JanSzulik">Pod pewnym względem jednak sytuacja robotników jest różna zależnie od tego, w jakiej z b. dzielnic żyją. W b. dzielnicy pruskiej, a częściowo i w b. dzielnicy austriackiej robotnik walczy przeciw obniżeniu jego poziomu życiowego do płaszczyzny daleko niższej, istniejącej w b. dzielnicy rosyjskiej, gdzie stopa życiowa robotnika jest najniższa. W b. dzielnicy pruskiej robotnik walczy także z dążeniami do ścieśniania ustawodawstwa socjalnego i ubezpieczeniowego. Nie przeczymy, że w b. dzielnicy rosyjskiej robotnik za czasów niepodległej Polski osiągnął szereg zdobyczy socjalnych w porównaniu ze stanem rzeczy, jaki istniał za czasów carskich. Jednakże przedsiębiorcy nie mogą zapomnieć owych błogich czasów, gdy knut i nahajka kozacka trzymały w karbach robotników, a ciężary socjalne równały się zeru. Pamięć o tych błogich czasach dla przedsiębiorców pobudza ich do walki ze zdobyczami socjalnemi.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#JanSzulik">Obecny czas ciężkiego kryzysu gospodarczego uważają za odpowiedniejszy do osiągania swoich celów.</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#JanSzulik">W państwie socjalnem, a takiem powinna być Rzeczpospolita, na odpowiedzialnych czynnikach ciąży obowiązek obrony słabych, nie mogących bronić skutecznie swych praw i interesów, przed nadużyciami możnych, szczególnie jeśli ci słabi stanowią większość społeczeństwa, jak u nas robotnicy i chłopi.</u>
<u xml:id="u-35.16" who="#JanSzulik">Omawiane projekty ustaw mają służyć m. in. do obniżenia cen produktów, a szczególnie produktów przemysłowych. Obóz sanacyjny od dłuższego czasu głosi hasła walki z drożyzną i obniżenia kosztów produkcji. Ale dotychczas osiągano tę taniość głównie na odcinku płac robotniczych, a obecnie chce się to osiągnąć przedłużeniem czasu pracy i skróceniem urlopów. Koszta głębokiego dzisiejszego kryzysu spycha się w lwiej części na barki warstw pracujących.</u>
<u xml:id="u-35.17" who="#JanSzulik">Stwierdzam, że przedłożone ustawy rządowe o czasie pracy i urlopach w przemyśle i handlu, mimo nic nieznaczących poprawek Klubu B. B. W. R, są pogorszeniem dotychczasowych ustaw, tak, jak pogorszeniem są zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej a ubezpieczeniu pracowników umysłowych.</u>
<u xml:id="u-35.18" who="#JanSzulik">Klub, do którego mam zaszczyt należeć, ustosunkował się do wszystkich tych przedłożeń rządowych negatywnie i głosować będzie przeciw ustawom.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Brzeziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PBrzeziński">Wysoki Sejmie! Nie wchodząc chwilowo w to, jakie zmiany wprowadza projekt rządowy w sprawie zmiany ustawy z dnia 18 grudnia 1919 r. o czasie pracy w przemyśle i handlu, zajmę się na chwilę, jak traktowano dotychczas ustawę o czasie pracy przez pracodawców.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#PBrzeziński">Ustawa o czasie pracy wyraźnie określa, że czas pracy wszystkich pracowników, zatrudnionych w przemyśle, górnictwie, handlu, komunikacji i przewozie oraz w innych zakładach pracy, choćby na zysk nie obliczonych a prowadzonych w sposób przemysłowy, niezależnie od tego, czy te zakłady pracy są własnością prywatną, czy państwową, czy też organów samorządowych, wynosi bez odliczania przerw odpoczynkowych najwięcej. 8 godzin na dobę, a w sobotę 6 godzin na dobę i nie może przekraczać 46 godzin na tydzień.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#PBrzeziński">Ciekawe przypatrzeć się w praktyce wykonaniu tej ustawy. Naprzykład istnieje spór, czy tydzień pracy składa się z dni sześciu, czy siedmiu. Pracodawcy twierdzą, że o ile chodzi o 46 godzin w tygodniu, to choćby godziny przepracowane były w niedzielę, a nie przekraczały 46 godzin, uważa się ten czas za normalny To samo twierdzi Minister Opieki Społecznej, jak również główny inspektor pracy i jego podwładne organa.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#PBrzeziński">Natomiast, o ile chodzi o dawniejsze Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, to czytamy w odpowiedzi w sprawie płacenia za nadgodziny: Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej komunikuje, że o ile praca w niedziele i święta jest dozwolona na zasadzie art. 11 ustawy z dnia 18 grudnia 1919 r. o czasie pracy w przemyśle i handlu (Dz. U. R. P. Nr. 2 poz. 7 z r. 1920), to za pracę w godzinach normalnych uważać należy pracę, wynoszącą w każdym dniu tygodnia najwyżej osiem godzin, w sobotę sześć godzin na dobę, i nie przekraczającą 46 godzin na tydzień. Praca w godzinach przewyższających powyższą normę dzienną, winna być uznana za pracę w godzinach nadliczbowych, która ma być dodatkowo wynagradzana według norm określonych w art. 16 ustawy, a mianowicie — wszystkie godziny pracy, przypadające na noc lub w niedzielę i święta powinny być wynagradzane conajmniej 100% dodatkiem do pracy normalnej.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#PBrzeziński">Przecież wyraźniej nie może być określone, niż powyżej. Ale pomimo tego pracodawcy uważają, że to dla nich nie miarodajne i stosują nadal swe metody wyzyskiwania robotnika.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#PBrzeziński">Naprzykład robotnik rozpocznie pracę w środę lub czwartek, a pracuje w niedzielę i święta, naturalnie, że w trzech dniach albo w czterech przy normalnym czasie pracy nie może mieć ponad 46 godzin i dlatego odmawia mu się dodatkowego wynagrodzenia za pracę w niedzielę.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#PBrzeziński">W całej ustawie niema żadnej wzmianki o tem, że dopiero wtenczas może robotnik żądać 100% odszkodowania, o ile przepracuje 46 godzin.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#PBrzeziński">Przecież art. 10 ustawy określa wyraźnie, że w niedzielę i dni świąteczne, ustawą oznaczone, praca w zakładach, podlegających niniejszej ustawie, jest wzbroniona, to znaczy, że pomimo zezwolenia w myśl art. 11 za pracę niedzielną należy się robotnikowi 100% dodatek do płacy normalnej. Jeszcze lepiej urządzają się pracodawcy, bo gdy robotnik zmuszony jest pracować w niedzielę, to, ażeby nie płacić dodatku, każą robotnikowi w tygodniu dzień odświętować, powołując się na art. 13 ustawy, który określa, że o ile pracownicy pracują w niedzielę dłużej niż 3 godziny — muszą otrzymać równą ilość godzin wolnych w tygodniu. Takie określenie dotyczy tylko odpoczynku niedzielnego, co zresztą nie jest żadną nowością, bo już nawet Mojżesz zaprowadził siódmy dzień odpoczynku. I ten artykuł wcale nie przewiduje, że robotnikowi się nie należy dodatkowa opłata za pracę w niedzielę. Najwięcej dbał Kościół Katolicki o przestrzeganie odpoczynku niedzielnego, przeto tem więcej w katolickiej Polsce nie wolno tolerować gwałcenia dnia odpoczynku.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#PBrzeziński">Ciekawym objawem jest, że właśnie cały świat projektuje skrócenie czasu pracy, a Rząd Polski wnosi projekt, który Wysoka Izba ma uchwalić, idący w kierunku przedłużenia czasu pracy. Często słyszymy o silnym rządzie, ale z ostatnich projektów, wniesionych do Izby Ustawodawczej, dotyczących ustawodawstwa socjalnego, musimy powiedzieć, że nie silny Rząd, a silny Lewjatan. Naszem zdaniem, tych ustępstw dla kapitału zawiele, bo weźmy choćby tylko samą ustawę scaleniową, która wsuwa do kieszeni kapitalistów przeszło 100 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#PBrzeziński">Co mogło być powodem takiego projektu? Znowu silny Lewjatan, któremu przecież zależy na tem, ażeby stworzyć z robotnika polskiego swego niewolnika. Co stworzy się przez przedłużenie czasu pracy? Nic więcej, jak większą liczbę bezrobotnych, a przedewszystkiem, jak nazywają pracodawcy, niechętnych do pracy. Robotnik polski zawsze był chętny do pracy, ale znowu niech nikt nie próbuje tłumaczyć, że przez dłuższy czas pracy można więcej robotników zatrudniać, jak to się często przy różnych pertraktacjach deklamuje.</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#PBrzeziński">Proszę Wysokiej Izby, dziś, przy tak wielkiem bezrobociu, nie powinno się nawet pomyśleć o przedłużeniu czasu pracy, bo przecież już przed stu laty rozpoczęto walkę o skrócenie czasu pracy w Anglii przez Roberta Owena, a w roku 1840 Ameryka wprowadziła 10-godzinny dzień pracy i to w zakładach rządowych. Następnie w Niemczech i Francji również skracano czas pracy.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#PBrzeziński">Zastanówmy się nad tem, co powiedział papież Leon XIII w Encyklice „Rerum Novarum” dnia 15 maja 1891 r.: „Czas pracy ma być umiarkowany i oznaczony z uwzględnieniem wieku, płci i zdrowia robotnika. Specjalnie dla górników ma być krótszy”. Jeśli już w roku 1891, gdy przemysł był w rozkwicie, głowa Kościoła Katolickiego Papież Leon XIII uważał za konieczne uregulowanie i skrócenie czasu pracy, to dzisiaj referent Komisji Ochrony Pracy proponuje w myśl projektu rządowego przedłużenie!</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#PBrzeziński">Chętnie byśmy głosowali za projektem, przez któryby można zmusić przemysł do zatrudnienia wszystkich bezrobotnych, choćby przez 36 godzin tygodniowo, ale niestety rządzi Lewjatan. Czy można pogodzić się z tem, że Polska — czyli Lewjatan — przedłuża tydzień pracy, gdy inne państwa, jak naprzykład Niemcy, dekretem prezydenta z dnia 5 czerwca 1931 r. wprowadzają skrócenie czasu pracy do 40 godzin na tydzień? Czechy — wniosek ministra pracy do parlamentu o 40-godzinny tydzień pracy. Belgia — wybór specjalnej komisji dla opracowania tegoż zagadnienia. Ameryka Południowa wprowadza 40-godzinny tydzień dla pracowników państwowych, a na 5 dni w tygodniu w prywatnem „General Motors” bez obniżki płacy. Rada administracyjna izby handlowej w Waszyngtonie wypowiedziała się za 40-godzinnym tygodniem w przemyśle. Rada administracyjna Międzynarodowego Biura Pracy na sesji nadzwyczajnej w dniu 29 września 1932 r. przyjęła wniosek 16 głosami przeciw 6 (wniosek włoski), aby w pierwszej połowie 1933 r. zwołać konferencję techniczną Międzynarodowego Biura Pracy w sprawie opracowania konwencji o 40-godzinnym tygodniu pracy przy zachowaniu płac za 48 godzin tygodniowo.</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#PBrzeziński">Wysoki Sejmie! Jak już zaznaczyłem, cały świat myśli o zagadnieniu uregulowania czasu pracy, przez co dałoby się możność zatrudnienia większej ilości pracowników, a w Polsce odwrotnie, przedłuża się czas pracy i zwiększa się liczbę bezrobotnych. Czy takie postawienie sprawy przez Panów, przedłużające czas pracy, może polepszyć sytuację? O ileby przez nowelę nastąpiło polepszenie stosunków gospodarczych, to znaczy zatrudnienia wszystkich bezrobotnych, to i klub, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać, głosowałby z Panami, ale, że zgóry uważamy sprawę za przesądzoną, głosować będziemy przeciw.</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#PBrzeziński">Nie tą drogą uratują Panowie to trudne położenie przemysłowca lub pracownika, ale można przyjść z pomocą jednej i drugiej stronie, a w większej mierze Skarbowi Państwa, przez podjęcie dyskusji nad wnioskiem P P. S. i N. P. R. z roku 1931, dotyczącym 40-godzinnego tygodnia pracy z zachowaniem płacy za 46 godzin.</u>
<u xml:id="u-37.15" who="#PBrzeziński">Kilka słów jeszcze do przedłożonego projektu przez referenta Komisji Opieki Społecznej. Komisja proponuje zmianę do art. 4, nowy ustęp: „Minister Opieki Społecznej w porozumieniu z Ministrem Przemysłu i Handlu lub z innymi zainteresowanymi ministrami, może, po zasięgnięciu opinii organizacyj zawodowych pracowników i pracodawców, wydawać osobne przepisy, regulujące rozłożenie czasu pracy, ustalonego w art. 1 dla osób, zatrudnionych w zakładach, w których praca jest uzależniona od pory roku” i t. d. wreszcie: „przeciętny czas pracy, obliczony na przyjętą liczbę tygodni, nie przekroczy 48 godzin na tydzień, a dziennie 10 godzin”.</u>
<u xml:id="u-37.16" who="#PBrzeziński">Co to znaczy przeciętny czas pracy 48 godzin na tydzień, jeżeli p. Minister Opieki oświadczył kilka razy, że jest za wprowadzeniem 40-godzinnego tygodnia pracy? Raz Panowie twierdzą, że czas pracy jest 48 godzin, a drugi raz, że nie może przekraczać 40 godzin na tydzień.</u>
<u xml:id="u-37.17" who="#PBrzeziński">Już najciekawsze — to zmiana do art. 6, jak wynika z roneo, punkt 3 ustęp e), który brzmi: „W zakładach pracy, lub ich oddziałach, w których czas pracy w tygodniu trwał krócej, niż 48 godzin, można w następnych trzech tygodniach brakujące godziny odpracować”. Oznaczałoby to, że normalny czas musiałby być przepracowany, a w razie, gdy robotnik mniej pracuje, niż 48 godzin na tydzień, pracodawca zobowiązany jest albo kazać odpracować, albo zapłacić za brakujące godziny. Tak przynajmniej należałoby to zrozumieć. Jak wynika ze sprawozdania Komisji Opieki Społecznej, należałoby twierdzić, że Panowie muszą być w zmowie z Lewjatanem, bo inaczej nie proponowaliby tak krzywdzących zmian o czasie pracy. Już przechodzi rozum ludzki, o ileby Rząd na serjo brał proponowaną przez referenta zmianę o czasie pracy, bo ten sam Rząd, który ma być wykonawcą tej ustawy, we własnych zakładach, zamiast podtrzymać normalny czas pracy, odwrotnie, skraca go na 32 godziny tygodniowo. Gdzie tu logika, Panie Ministrze, czy robi się to tylko dlatego, ażeby Lewjatan nie krzyczał? Ale gorzej będzie, gdy rozpoczną walkę robotnicy. Dlatego zwracamy się do Pana Ministra, ażeby uchwalonych zmian do ustawy o czasie pracy nie wprowadzał w czyn. Odpowiedzialnymi za tak krzywdzącą zmianę robimy panów z Klubu B. B. W. R., a najlepszą opinię o Was, Panowie, wyda w przyszłości świat pracy.</u>
<u xml:id="u-37.18" who="#PBrzeziński">Głos ma p. Rożek.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WacławRożek">Wprowadzenie ustawy o likwidacji angielskiej soboty i ograniczeniu urlopów ma być jeszcze jednem ogniwem w łańcuchu, którym rząd dyktatury faszystowskiej usiłuje skrępować klasę robotniczą.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#WacławRożek">Po uchwaleniu ustawy scaleniowej o ubezpieczeniach społecznych, stanowiącej podstawę do ostatecznej likwidacji tych ubezpieczeń, przyszła dziś kolej na rabowanie dalszych zdobyczy klasy robotniczej. Nowego żeru domagał się kategorycznie Lewjatan, o czem świadczą liczne głosy jego prasy. To też mimo oświadczeń t. zw. grupy pracowniczej w łonie klubu B. B., że nie czas dziś na wprowadzanie ustaw o likwidacji angielskiej soboty i ograniczeniu urlopów — ustawy te już dziś zostaną uchwalone przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#WacławRożek">Stwierdzam, że nowa ustawa o urlopach jest przede wszystkiem oficjalnem usankcjonowaniem tych wszystkich bezczelnych i podstępnych praktyk, jakie w stosunku do robotniczych urlopów były dotychczas przez przemysłowców stosowane. Przypomnę tu tylko odmawianie wogóle wypłacania należności za urlopy, lub też praktykowany na szeroką skalę — zwłaszcza przez przemysłowców włókienniczych i baronów węglowych — system wymawiania robotnikom pracy w przededniu uzyskania przez nich praw urlopowych i przyjmowania robotników z powrotem na warunkach nowowstępujących. Praktyki te, jak również wprowadzenie przez nową ustawę wypłaty tylko za dnie pracy, a więc faktyczne zmniejszenie urlopów po roku pracy z 8 dni do 6-ciu, wreszcie wprowadzenie przepisu o zawieszeniu wogóle w wypadku „konieczności państwowych” — wszystko to jest w dzisiejszych warunkach równoznaczne z całkowitem zniesieniem urlopów robotniczych.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#WacławRożek">Należy również stwierdzić, że pp. pepesowcy, którzy występują tutaj jako obrońcy urlopów robotniczych, faktycznie ponoszą współodpowiedzialność za bezczelne praktyki fabrykantów, bo szli im zawsze na rękę i paraliżowali walkę robotników przeciw zamachom na urlopy. Tutaj znów idą ci panowie na rękę Rządowi, głosząc w swej deklaracji na komisji, że ustawa o urlopach rzekomo utrzymuje dotychczasowy stan rzeczy, że np. przewiduje 15-dniowe urlopy po 3 latach pracy i t. d. Robotnicy wiedzą jednak, że owe 3 lata nieprzerwanej pracy w ich książeczkach i 15 dni urlopu — to gruszki na wierzbie i faszystowskie obiecanki i że bez solidarnej i nieustępliwej walki nie uda się robotnikom obronić swych praw urlopowych.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#WacławRożek">Zachętą do przyśpieszonego forsowania przez Rząd likwidacji ubezpieczeń społecznych urlopów i angielskiej soboty było złamanie przez PPS walki robotniczej przeciw likwidacji ubezpieczeń, odstąpienie tej partii nawet od zeszłorocznego hasła strajku demonstracyjnego i ograniczenie się do zamkniętych w lokalach zebrań w dniu 5 marca r. b. Dlatego przywódcy PPS, którzy narówni z Rządem nie chcą dopuścić mas robotniczych do ulicy, ponoszą całkowitą odpowiedzialności za ustawy antyrobotnicze, uchwalane dziś w rocznicę strajku powszechnego 16 marca.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#WacławRożek">Wszystkie faszystowskie ustawy kagańcowe, które Sejm jedną za drugą uchwalił w ostatnich tygodniach, wskazują, że ofensywa przeciw masom pracującym nieustannie przybiera na sile. Dążeniem Waszem jest zaskoczenie klasy robotniczej, ogłuszenie jej ciosami, spadającemi na nią raz poraz, bez przerwy, coraz to z innej strony. Działacie jednocześnie groźbą sądów doraźnych, a nawet szubienicami, bagnetami policji i pałkami szpiclów, torturami w defensywie i więzieniach. Wszystko w tym celu, ażeby powstrzymać rozkład Waszej gnijącej gospodarki i zepchnąć masy robotnicze do poziomu z przed kilkudziesięciu laty, pogłębić ich nędzę i głód, ażeby złamać rosnącą walkę mas i umocnić panowanie burżuazyjnych rządów barbarzyństwa, wyzysku i niewoli.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#WacławRożek">Nie poło jednak proletariat walczył krwawo o swe zdobycze społeczne, by je oddać Wam bez walki. Wbrew Waszym i socjal-faszystowskim kłamstwom i oszczerstwom klasa robotnicza wie o tem, że za kordonem granicznym w Z. S. R. R. wyzwoleni robotnicy radzieccy zdobyli władzę, podnoszą swój dobrobyt i kulturę, pracują 7 godzin dziennie, dźwigając potężne budownictwo socjalistyczne — i dlatego nie da się Wam biernych mordować i głodzić. Dlatego masy robotnicze coraz zdecydowaniej stają w jednolitym froncie do rewolucyjnej walki przeciw zamachom macham kapitału i faszyzmu, do walki przeciw dyktaturze faszystowskiej o rewolucyjne rozwiązanie kryzysu.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#WacławRożek">Dowodem tego jest potężna fala strajkowa, przesuwająca się przez całą Polskę, strajk w zagłębiach węglowych i ostatni bohaterski strajk górników „Klimontowa” przeciw zatopieniu kopalni, oraz trwający już 2-gi tydzień potężny powszechny strajk włókniarzy, którym z tej trybuny zasyłam braterskie rewolucyjne pozdrowienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Kozubski.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#StanisławKozubski">Wysoki Sejmie! Rządowy projekt w sprawie zmiany ustawy z dnia 16 maja 1922 r. o urlopach dla pracowników zatrudnionych w przemyśle i handlu w przedłożeniu Komisji Ochrony Pracy pogarsza w wielkiej mierze dotąd obowiązującą ustawę.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#StanisławKozubski">Projektowany dodatkowy ustęp do art. 2, że przez dni urlopowe należy rozumieć kolejno po sobie następujące dni kalendarzowe, poczynając od ostatniego dnia pracy, skraca dni, lecz zmniejsza i zapłatę za czas urlopu przez doliczenie niedziel i świąt, jako dni urlopowych. Przyczem powstaną z tego powodu różnice na niekorzyść robotników w czasie korzystania z urlopów, przypadających na czas świąt ustawowych.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#StanisławKozubski">Dotychczasowe przepisy ustawy nie dozwalały tego pogorszenia, gdyż tam, gdzie zaliczano robotnikom niedziele i święta do urlopu, to za nie płacono, tam zaś, gdzie nie zaliczano, otrzymywali robotnicy ilość dni roboczych przewidzianych ustawą lub umową.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#StanisławKozubski">Projektowana zmiana art. 4 w ten sposób, że urlopowany otrzyma za czas urlopu wynagrodzenie takie, jakie otrzymałby, gdyby w tym okresie był zatrudniony, jest dalszem pogorszeniem i spaczeniem tej ustawy, gdyż uogólnia się dotąd wyraźne określenie zapłaty podczas urlopów przy pracy akordowej i dziennej. Będzie to podstawą dla pracodawców do skracania zapłaty za urlopy wypoczynkowe i nabijania swych kieszeni krzywdą robotniczą.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#StanisławKozubski">Najniebezpieczniejsza dla robotników jest projektowana zmiana art. 6 ustawy, która upoważnia Ministra Opieki Społecznej do całkowitego lub przejściowego zawieszenia obowiązywania ustawy. Jest to dalsze pełnomocnictwo, jak we wszystkich innych ustawach uchwalonych przez większość sanacyjną, że obowiązywanie tej ustawy uzależnione będzie od wszechwładzy i woli ministra.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#StanisławKozubski">W czasach, gdy są setki tysięcy bezrobotnych, gdy w dalszym ciągu przeprowadza się redukcję setek robotników i unieruchamia się całkowicie zakłady pracy, wiemy, że pracodawcy, tak jak stale tak i w tym wypadku, znajdą posłuch obecnego Rządu, aby ustawa stała się martwym przedmiotem. To też po wprowadzeniu projektowanych zmian otrzymają pracodawcy dalszy poważny ekwiwalent dla powiększenia swych milionowych dochodów kosztem biednych robotników przy pomocy miłościwej sanacji i Rządu.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#StanisławKozubski">W tej formie rozciągnięcie ustawy na obszar górnośląskiej części województwa śląskiego nie wzbudzi zaufania wśród warstwy robotniczej, gdyż stwarza ona niepewność, czy wogóle robotnicy korzystać będą w przyszłości z urlopów wypoczynkowych na mocy ustawy, wtedy, gdy obecnie na podstawie umów zbiorowych korzystają, czy się to Rządowi i sanacji podoba, czy nie. Jest to jakby biała zasłona na oczy robotnikom wogóle, a w szczególności robotnikom śląskim, by nie dojrzeli ukrytych celów i obłudy, a ślepo wierzyli w „dobrodziejstwa” obecnego reżimu.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#StanisławKozubski">Jeżeli twierdzę, że pracodawcy na tej kombinacji sanacyjnej grubo zarobią, to powołuję się na sprawozdanie Zakładów Przemysłowych z roku 1926, z którego wynika, że koszta urlopów w kosztach produkcji wynosiły: w górnictwie węglowem na Górnym Śląsku urlopy Umowne około 2½%, w Zagłębiu Dąbrowskiem i Krakowskiem około 1½%, w przemyśle naftowym umowne około 1%, w metalurgii na Górnym Śląsku umowne około 0,75%, w województwie kieleckiem ustawowe 0,6%, w cementowniach i zakładach włókienniczych około 0,36% i w garbarniach 0,4%. Z tego dobitnie wynika, że koszta urlopów są minimalne.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#StanisławKozubski">Był to jednak okres lepszej koniunktury gospodarczej, gdy tysiące robotników miało pracę i chleb. Obecnie zaś przy tak wielkiem bezrobociu, przy czasowem unieruchomianiu zakładów, przerzucaniu robotników w przemyśle, jak piłką nożną, niewielu jest takich, którzy otrzymają prawo do urlopów. To też stwierdzić trzeba, że to, co czynią pracodawcy przy pomocy obecnego Rządu i większości sejmowej B. B. W. R., jest jedną wielką tragedią i skandalem.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#StanisławKozubski">Redukcja głodowych płac i dni pracy, wyczekiwanie po parę miesięcy na ciężko przepracowane grosze, zwiększone opłaty na rzecz ubezpieczeń społecznych i Fundusz Pracy, pogorszenie ustawy o czasie pracy i o urlopach, to jedno pasmo spadających ciężarów, które spychają warstwę robotniczą w otchłań skrajnej nędzy, i są jakby naigrawaniem się z tych nędzarzy pracy, głodnych i napół nagich.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#StanisławKozubski">Jako przedstawiciele tych wyzyskiwanych i uciśnionych, nie widzimy żadnej konieczności do wprowadzenia projektowanych zmian i głosować będziemy przeciw ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#KazimierzŚwitalski">Do głosu nikt się nie zapisał. Debata została zakończona. Przystępujemy do głosowania nad projektem ustawy, wymienionym w p. 4 porządku dziennego. Wobec braku poprawek głosujemy en bloc. Kto z Panów jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto z Panów jest za ustawą w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#KazimierzŚwitalski">Jest jeszcze rezolucja komisji. Kto z Panów jest za przyjęciem rezolucji komisji, zechce wstać. Stoi większość, rezolucja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania nad projektem ustawy, wymienionym w p. 5. Niema żadnych poprawek, wobec tego będziemy głosowali nad całością ustawy. Kto jest za ustawą, zechce wstać. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o rządowym projekcie ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 listopada 1927 r. o ubezpieczeniu pracowników umysłowych (druki nr. 669 i 737).</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca głos ma p. Gettel.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#KazimierzŚwitalski">Z powodu nieobecności referenta przystępujemy do punktu 8: Sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 18 lutego 1933 r. projektu ustawy o Funduszu Pracy (druk nr. 687 i odbitki nr. 207 i 243).</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca głos ma p. Sowiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#ZygmuntAdamSowiński">Wysoki Sejmie! Senat do uchwalonej przez Sejm ustawy o Funduszu Pracy zgłosił następujące poprawki:</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#ZygmuntAdamSowiński">Do art. 1. Art. 1 Senat proponuje nadać następujące brzmienie: Tworzy się „Fundusz Pracy”, Fundusz ten ma na celu dostarczanie pracy lub środków utrzymania osobom, pozbawionym pracy, a nie posiadającym innych środków do życia, przedewszystkiem drogą uruchomienia gospodarczo uzasadnionych robót publicznych lub robót o znaczeniu publicznem”. Ponieważ poprawka ta ma charakter raczej stylistyczny, proponuję, zgodnie z uchwałą komisji, poprawkę tę przyjąć.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#ZygmuntAdamSowiński">W art. 2 Senat proponuje w ustępie 2 wyraz „obowiązki” zastąpić wyrazem „zobowiązania”. Proponuję, zgodnie z uchwałą komisji, poprawkę tę przyjąć.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#ZygmuntAdamSowiński">Natomiast proponuję odrzucić propozycję Senatu, że artykuł ten przenosi się do rozdziału IV: Postanowienia końcowe, oraz umieszcza się go w tym rozdziale, jako pierwszy.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#ZygmuntAdamSowiński">Do art. 3 Senat proponuje, aby słowo „Sejmowi” zastąpić wyrazami „Izbom Ustawodawczym”. Komisja Ochrony Pracy proponuje tę poprawkę odrzucić.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#ZygmuntAdamSowiński">Do art. 4 Senat wprowadza poprawkę następującą: punktowi f) nadaje się brzmienie: „prowadzenie w miarę koniecznej potrzeby bezpośrednio lub za pośrednictwem organizacyj społecznych pomocy doraźnej dla osób, wymienionych w art. 1, a nie objętych inną akcją pomocy”.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#ZygmuntAdamSowiński">Wypowiadam się za przyjęciem tej poprawki.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#ZygmuntAdamSowiński">Na końcu tego artykułu doda je się nowy ustęp w brzmieniu: „plan i kolejność robót zatwierdza Prezes Rady Ministrów”. Wypowiadam się za odrzuceniem tej poprawki, ponieważ wypowiadam się za pozostawieniem art. 5, którego ostatni ustęp to zdanie zawiera.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#ZygmuntAdamSowiński">Do art. 10 Senat proponuje następującą zmianę: na końcu tego artykułu kropkę zastępuje się przecinkiem i dodaje się wyrazy: „na wniosek prezesa Funduszu Pracy”. Proponuję tę poprawkę przyjąć.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#ZygmuntAdamSowiński">Również proponuję przyjąć poprawkę Senatu, dotyczącą art. 15. Treść tej poprawki została Wysokiej Izbie przesłana.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#ZygmuntAdamSowiński">Do art. 17 po wyrazach: „i od innych samodzielnych wolnych zajęć zawodowych” wyraz „które” zastępuje się wyrazami „wykaz których”. Proponuję tę poprawkę przyjąć.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#ZygmuntAdamSowiński">Również proszę o przyjęcie poprawki, odnoszącej się do art. 18.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#ZygmuntAdamSowiński">Do art. 19 Senat proponuje, ażeby w ustępie 1 p. 1 po wyrazach „w cenie” dodać „od 0,25 zł.”. Proponuję tę poprawkę przyjąć.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#ZygmuntAdamSowiński">W ustępie 3 tego artykułu proponuje Senat poprawkę, ażeby w ustępie 3 skreślić wyrazy: „na amatorskie zawody sportowe, a ponadto”. Proponuję również tę poprawkę przyjąć.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#ZygmuntAdamSowiński">Art. 23, dotyczący opłaty od schowków, proponuje Senat skreślić. Zgodnie z uchwałą Komisji Ochrony Pracy proponuję przyjąć tę poprawkę Senatu.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#ZygmuntAdamSowiński">W art. 24 Senat proponuje poprawkę następującą: Ust. 1 nadaje się brzmienie: „Żarówki elektryczne nowe i regenerowane wyrobu krajowego i t. d....” jest zmiana przez wprowadzenie terminu: regenerowane. Rzeczywiście, w brzmieniu sejmowem powstała pewna luka. Brzmienie sejmowe obejmowało opodatkowanie żarówek nowych, a ponieważ trudno odróżnić nowe od regenerowanych i niema powodu, by regenerowane żarówki zwolnić od tej opłaty, słusznie, że Senat to pojęcie rozszerzył. Proponuję tę poprawkę przyjąć.</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#ZygmuntAdamSowiński">W art. 25 Senat proponuje w ust. 1 wyrazy: „opłaty od domowego spożycia gazu Zastąpić wyrazami: „opłaty od spożycia gazu do użytku domowego”. Proponuję tę poprawkę przyjąć.</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#ZygmuntAdamSowiński">Poprawkę do art. 26 proponuję przyjąć.</u>
<u xml:id="u-42.19" who="#ZygmuntAdamSowiński">Natomiast jestem za odrzuceniem poprawki Senatu, aby po art. 26 wprowadzić nowy artykuł w brzmieniu następującem: „W zakładach fryzjerskich, poczynając od VI kategorii wzwyż, oraz w zakładach kosmetycznych i w instytutach piękności, pobiera się opłatę w wysokości 10% od rzeczywistych wpływów za usługi”.</u>
<u xml:id="u-42.20" who="#ZygmuntAdamSowiński">Poprawkę Senatu do art. 27 proponuję przyjąć, jak również poprawki do art. 29 i 32.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Ciołkosz.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#AdamCiołkosz">Proszę Panów, zastanawialiśmy się, jaką rolę odgrywa Senat w sanacyjnym systemie rządzenia. Ostatniemi czasy cały szereg ustaw wraca do Sejmu z drugiej Izby z rozlicznemi poprawkami. Jedne z tych poprawek są natury językowej: Senat staje na straży czystości języka polskiego i czystości prawodawstwa. Inne są natury merytorycznej.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#AdamCiołkosz">Jeżeli chodzi o tę kontrolę Senatu nad czystością wszelkich terminów, używanych w ustawach, to mamy w tej ustawie właśnie maleńki przykład, że nawet tej roli Senat należycie spełnić nie potrafi. Oto drobne, ale charakterystyczne przeoczenie Sejmu, którego i Senat nie spostrzegł. Między Sejmem, a Senatem toczy się spór o to, czy ma być powiedziane: „związki komunalne powiatowe”, czy „powiatowe związki komunalne”. Ale jednocześnie obraduje się nad ustawą samorządową, która ustala jednolitą terminologię: „samorządowe związki powiatowe”. Lecz to zostało przez Senat przeoczone.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#AdamCiołkosz">Mniejsza jednak o to, o ile ścisłą będzie kontrola językowa ustawy ze strony Senatu. Nas interesują zmiany natury merytorycznej i stwierdzamy, że przy najbardziej reakcyjnym parlamencie, przy najbardziej reakcyjnym Sejmie, Senat wysila się w tym kierunku, aby ustawy o charakterze socjalnym jeszcze bardziej uwstecznić. Te poprawki, z któremi Senat ustawę o Funduszu Pracy odesłała z powrotem do Sejmu, oznaczają uwstecznienie rozlicznych przepisów ustawy w brzmieniu sejmowem.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#AdamCiołkosz">Zamierzam — sądzę, że Pan Marszałek na to się zgodzi — w mem przemówieniu łącznie omówić te poprawki, które nas interesują.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#AdamCiołkosz">Poprawka do art. 1. Kiedy ustawa ta była przez naszych kolegów poddawana krytyce w Sejmie w drugiem czytaniu, słyszeliśmy w odpowiedzi głosy, iż jesteśmy defetystami, z nieżyczliwością nietajoną patrzymy na dzieło rozpoczynane z inicjatywy klubu rządowego przez Rząd i życzymy tej inicjatywie, by spełzła na niczem. Innemi słowy, że brak jest w naszem podejściu do zagadnienia dobrej woli.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#AdamCiołkosz">Proszę Panów! Nie o to chodzi, zagadnienie polega na czem innem. Chodzi o to, czy można żywić złudzenia i czy nasz obowiązek, jako posłów socjalistycznych, pozwala na podtrzymywanie tych złudzeń? Małe dziecko wierzy, iż istnieje dobry św. Mikołaj, który w noc grudniową przynosi grzecznym dzieciom podarki, a kiedy Mikołaj nie przyjdzie i tych podarków nie przyniesie, dziecko jest zawiedzione, rozczarowane i płacze. To przystoi dziecku, ale infantylizm nie przystoi klasie robotniczej. I naszym obowiązkiem jest zgóry ostrzec przed złudzeniami, jakie są stworzone i jakie powstać mogą w związku z tą ustawą.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#AdamCiołkosz">Proszę Panów! Senat zbadał brzmienie art. 1 tak jeśli chodzi o cele ustawy, jak też o ile chodzi o środki, któremi cele te mają być osiągnięte. Rozważane było zagadnienie, czy kryzys obecny — a p. poseł Sowiński powiedział w swojem przemówieniu sejmowem, że potrwa on zapewne lata — czy kryzys ten jest kryzysem ostatnim ustroju gospodarczego, w którym nam żyć przychodzi, czy też nie jest jeszcze ostatnim kryzysem. Nie to zagadnienie jest istotne, a istotne jest zagadnienie, czy przechodzimy kryzys ustrojowy, czy też tylko kryzys koniunkturalny.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#AdamCiołkosz">Możnaby przytoczyć tu wiele proroctw, które z obozu Panów padły, choćby proroctwo p. prof. Krzyżanowskiego, zapowiadającego wielką falę pomyślności gospodarczej w mowie z dnia 12 maja 1928 r., albo proroctwo p. ministra Matuszewskiego w mowie z dnia 5 grudnia 1929 r., fiksujące termin powrotu pomyślności gospodarczej na rok 1930. Dzisiaj takich głosów już niema, dzisiaj nawet pomiędzy Panami coraz liczniejsze padają głosy, z pomiędzy zresztą wszystkich ugrupowań politycznych, od najbardziej lewicowych do najbardziej prawicowych, że ustrój obecny przeżywa swoje bankructwo. Otóż staraliśmy się wmyśleć w to, co Panami kierowało, kiedy wystąpiliście z inicjatywą tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#AdamCiołkosz">Jakie są teoretyczne możliwości przezwyciężenia kryzysu? W dwóch słowach. Możliwość pierwsza, to stworzenie nowych rynków zbytu, tak, jak było przy długiej fali pomyślności gospodarczej w latach 1843–1873 i 1895–1913.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#AdamCiołkosz">Ta możliwość nie istnieje. Rynki zbytu ulegają zwężeniu. Druga możliwość, to wynalazki i odkrycia stwarzające nowe siły popędowe życia gospodarczego. Tak było przy pierwszej fali pomyślności gospodarczej, wtedy tę rolę odegrał węgiel i maszyna parowa, tak było przy fali drugiej, kiedy rolę tę odegrała ropa, motor spalinowy i elektryczność. Lecz to jest czynnik nieobliczalny, którego w naszych rozważaniach nie możemy brać pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#AdamCiołkosz">Możliwość trzecia w granicach obecnego ustroju kapitalistycznego, na którego straży Panowie stoicie, to są wielkie roboty publiczne i to właśnie ma na celu omawiana ustawa. Ale aby te wielkie roboty publiczne mogły być podjęte i przeprowadzone, trzeba albo wielkich kredytów wewnętrznych, czy zagranicznych, albo wielkich środków finansowych publicznych.</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#AdamCiołkosz">To pierwsze jest zależne od czynnika zaufania tak w skali wewnętrzno-krajowej, jak i międzynarodowej, a rzeczą jest notoryczną, że stosunki temu zaufaniu nie sprzyjają i wpływają raczej w kierunku ustawicznego pogorszenia, to drugie jest możliwe tylko przy przebudowie budżetu. Mogliby Panowie znaleźć środki finansowe na roboty publiczne na wielką skalę, ale jedynie za cenę wielkich redukcyj w budżecie militarnym i policyjnym. Ale tego przecie Panowie uczynić nie możecie. Nie możecie uczynić nie tylko ze względów natury zewnętrzno-politycznej, ale także dlatego, że razem z upadkiem reżimu militarno-politycznego upadnie wasz dyktatorski system. I oto powstaje w waszych umysłach koncepcja środków pieniężnych na wielkie roboty publiczne, które mają być dźwignią ratunkową dla kapitalistycznej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#AdamCiołkosz">Art. 15 zajmuje się kwestią, skąd czerpać te środki. Niewątpliwie w umysłach Panów nastąpiła pewna przemiana. Dawne hasło przetrwania kryzysu ustępuje miejsca zrozumieniu, że trzeba coś czynić, żeby ten kryzys ustąpił. Powoływanie się na kryzys międzynarodowy jest bezcelowe. Wszak statystyka Ligi Narodów wykazuje, że spadek produkcji przemysłowej w porównaniu z r. 1928 — jeżeli 1928 r. oznaczyć jako 100 — w Polsce wyraża się cyfrą 52, jest najniższy w całym świecie.</u>
<u xml:id="u-44.13" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-44.14" who="#AdamCiołkosz">Stara zasada powiada: najlepszą obroną jest atak, i tę zasadę p. poseł Sowiński tutaj próbuje zastosować.</u>
<u xml:id="u-44.15" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-44.16" who="#AdamCiołkosz">Przychodzą Panowie i powiadają, a Senat stanowisko Panów jeszcze bardziej pogarsza, że sięgają Panowie do zarobków robotników. Mamy wspaniały sposób zrealizowania zasady równowagi społecznej. Ale równowaga społeczna w ustawie tej polega na tem, że to samo płaci robotnik, co płaci pracodawca. A Senat doda je jeszcze jedno, że pracodawca publiczny, a mianowicie Państwo, jest zwolniony od swojej składki. U pracodawcy prywatnego robotnik i pracodawca płacą narówni po 1%, u pracodawcy publicznego, powiada Senat, ta równość przesuwa się wyraźnie na korzyść pracobiorcy, ale, jeżeli chodzi tylko o obciążenia, pracobiorca płaci 1%, Państwo nic. Jest to najzwyklejszy sobie podatek dochodowy, tem różniący się od dotychczasowego, że nie zna degresji i progresji oraz nie zna minimum egzystencji, wolnego od opodatkowania.</u>
<u xml:id="u-44.17" who="#AdamCiołkosz">Ale widzimy tu jeszcze i inną rzecz. Prószę Panów, pracownicy fizyczni i umysłowi zapłacić mają 20 milionów złotych, pracownicy i funkcjonariusze państwowi 10 milionów złotych, pracownicy samorządowi — 1 milion, razem 31 milionów złotych. Na ogólną sumę dochodu Funduszu Pracy w kwocie 106 milionów złotych — ⅓ część, a może więcej niż część, gdyż to wpłynie napewno, podczas gdy inne wpływy mogą zostać pod znakiem zapytania, — ⅓ część dochodu Funduszu Pracy będą musieli zapłacić robotnicy i pracownicy ze swoich zarobków. Co jest celem ustawy? Zmniejszenie bezrobocia. Ale jeżeli się sięga do zarobków robotniczych i obcina je, chociaż o taki procent, jak 1%, a w sumie ma to dać 31 milionów złotych, to tem samem zdolność spożywcza mas robotniczych w ciągu 1 roku spada o tych 31 milionów złotych. Główny Urząd Statystyczny powiada nam, że na przestrzeni od lipca 1931 r. do sierpnia 1932 r. realna wartość wypłat robotniczych w przemyśle spadła ze 100,6 na 77,5 — okrągło o 25% spadła suma kwot, wypłacanych za robociznę. A oto nowe obciążenie i nowe okrojenie budżetu robotniczego.</u>
<u xml:id="u-44.18" who="#komentarz">(P. Sowiński: A ci, co dostaną pieniądze, 60 milionów?)</u>
<u xml:id="u-44.19" who="#AdamCiołkosz">I stwarzając w ten sposób ogniska zatrudnienia bezrobotnych, jednocześnie stwarzają Panowie z drugiej strony ogniska spadku spożycia, spadku produkcji i wzrostu bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-44.20" who="#AdamCiołkosz">To jest zdaje się bezsporne. Powiedzą Panowie, że chodzi tylko o 1%. Ale przecież płace robotnicze z tego samego tytułu i nie tak dawno, bo dopiero w lipcu 1932 r. zostały obciążone podwyższoną stawką na Fundusz Bezrobocia. Jeżeli p. referent weźmie robotnika sezonowego, murarza czy ceglarza, to on płaci 2% na Fundusz Bezrobocia, teraz 1% na Fundusz Pracy, razem 3%, podczas gdy poprzednio płacił 0,5%, a dodajmy, że nie będzie korzystał z tych instytucyj prawa publicznego, nie będzie korzystał z Funduszu Bezrobocia, bo ustawa go od tego wyklucza, nie będzie też korzystał z Funduszu Pracy, raz dlatego, że będzie to robota sezonowa, po drugie, co wynika z natury rzeczy, będą to prace dla robotników niewykwalifikowanych. Dziś kiedy się walczy o każdy grosz, gdzie chodzi o zarobki pracownicze, to okrojenie zarobków o 31 milionów jest ciosem dotkliwym.</u>
<u xml:id="u-44.21" who="#AdamCiołkosz">Weźmy art. 5. Od kilku lat ze strony kapitalistów pada hasło: Nie wypłacać żadnych zasiłków, dawać zajęcie. To hasło w tej chwili przez Panów przeniesione zostało na papier w postaci tej ustawy. Pozornie hasło to może się wydawać słuszne. Ale ono jest słuszne tylko w pewnej części i tylko z zastrzeżeniami. Gdyby Panowie wybrali inną kolejność rozwijania zagadnień, najpierw Fundusz Pracy, a potem zmiana ustawy o Funduszu Bezrobocia, dokonana przed rokiem, to taką kolejność możnaby zrozumieć: najpierw zapewnić ludziom pracę, a potem można nadwerężać i likwidować zasiłki na wypadek braku pracy. Ale Panowie wybrali drogę odwrotną: najpierw zniszczyliście Fundusz Bezrobocia, a teraz przychodzicie Panowie z ustawą, która części bezrobotnych ma dać pracę. Ta kolejność w załatwianiu zagadnień nie jest rzeczą obojętną, bowiem zasiłki dla bezrobotnych — słusznie zwróciła na to uwagę kapitalistyczna „Prawda” łódzka — są czynnikiem usztywniającym zarobki robotnicze i nie można tak robić, żeby najpierw uczynić pociągnięcie ustawowe, które wpływa zniżkowo na zarobki robotnicze i rzuca robotników na pastwę bezrobocia bez jakiejkolwiek pomocy ustawowej, a potem dawać pracę, bo skutek musi być taki, że ta praca będzie potem na znacznie obniżonym poziomie życia. Klasa robotnicza polska Panom nigdy nie zapomni tego, co Panowie zrobili z ustawą o Funduszu Bezrobocia. Nie będę się rozwodził nad szczegółami, wystarczą dwie cyfry: 1 stycznia 1932 r. 119 tysięcy robotników pobierało zasiłki z Funduszu Bezrobocia, a 1 stycznia tego roku — 30.655. A to Panów głosowanie w Sejmie w marcu ubiegłego roku potem odbijało się echem w salwach policji, naprzykład w Goleszowie.</u>
<u xml:id="u-44.22" who="#AdamCiołkosz">Proszę Panów! Broniliśmy ustawy o Funduszu Bezrobocia, stając zawsze na stanowisku, że klasa robotnicza pragnie pracy i niczego bardziej, niż pracy. Możemy się jednocześnie powołać na organ — zdaje się także p. Sowińskiego „Front Robotniczy”, który wielkiemi literami wołał: „Z Funduszu Bezrobocia pozwólcie korzystać jeszcze na tym świecie”. Zamiast Funduszu Bezrobocia w tej ustawie, w ślad za dekretem o Funduszu Pomocy Bezrobotnym, przesuwać zaczęli Panowie pomoc ustawową na tory pomocy, której koszta p. Czuma, jako referent budżetu Funduszów, obliczył na 30 gr dziennie na dorosłą osobę i 24 gr na dziecko.</u>
<u xml:id="u-44.23" who="#AdamCiołkosz">Proszę Panów, art. 23. Tutaj reakcyjne, nawet w porównaniu z większością sejmową, oblicze Senatu uwidoczniło się dostatecznie. Jedyna ulga w nowych obciążeniach podatkowych czy w nowych opłatach — jak to się Panom podoba nazwać — jaką Senat uczynił, to jest ulga dla właścicieli schowków bankowych. To jest ten punkt, w którym Panowie spotkali się z mówcą Klubu Narodowego. P. Rymar podniósł ten szczegół, jako dokuczliwy i uciążliwy, a w ślad za jego głosem odezwało się echo w Senacie. Na gruncie interesów klasowych zawsze mogą się te dwa stronnictwa spotkać, jakimikolwiekby różnemi językami mówiły.</u>
<u xml:id="u-44.24" who="#AdamCiołkosz">A teraz jak to jest wyliczone? Powiada p. Sowiński: Wpłynie 106 milionów złotych, a może 120 milionów. Bardzobyśmy się cieszyli, gdyby tak było. Ale doświadczenie nastraja nas raczej pesymistyczne, niż optymistycznie. Jak bowiem było z Funduszem Pomocy Bezrobotnym? Budżet Państwa...</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, Pan nie mówi na temat. Niech Pan będzie łaskaw powiedzieć, do którego artykułu Pan przemawia.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#AdamCiołkosz">Mówię do art. 15. Sądzę, że tak jest lepiej, niż zapisywać się do głosu przy każdej poprawce.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, lepiej trzymać się tematu. Proszę mówić dalej.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#AdamCiołkosz">Otóż według obliczeń, uchwalonych w preliminarzu budżetu Rzeczypospolitej, Fundusz Pomocy Bezrobotnym miał z tytułu zł. Tymczasem wpływy z tych opłat na rzecz Funduszu Pomocy Bezrobotnym w czasie od 1 września 1932 do 8 lutego b. r. wynosiły 3.157.000. To przeliczone w skali rocznej daje opłat na podstawie dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z 23 sierpnia ub. r. uzyskać 18.750 000 7.576.800, a zatem zaledwie 40% tego, co preliminuje budżet. I tak samo, kiedy przychodzi p. Sowiński i już znacznie skromniej powiada, że z tych dawniejszych opłat, przejętych po Funduszu Pomocy Bezrobotnym, wpłynie 10 milionów, a z nowych 14 milionów, to i tutaj istnieje powód do pewnej ostrożności w tych ocenach i do pewnego pesymizmu.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#AdamCiołkosz">A teraz zobaczymy, w jakiej formie to zatrudnienie ma być udzielane. To jest art. 32. Sejm w art. 32 mówi o tem, jak roboty mają być bezrobotnym przydzielane i w jakiej kolejności, Senat ten artykuł skreśla, aczkolwiek temat ten jest najbardziej interesujący w całem tem zagadnieniu. A ponieważ p. Sowiński zapewnia, iż nie będzie żadnego przymusu wstępowania do tych zespołów robotniczych, szukamy śladów jej narodzin, skąd wyszła ta myśl. Ślady te nietrudno odnaleźć, one prowadzą do Niemiec, przedewszystkiem do instytucji „Freiwilliger Arbeitsdienst” — dobrowolna służba robotnicza, która w Niemczech narodziła się częściowo jako namiastka służby wojskowej, a częściowo dla zaspokojenia psychicznej niedoli młodzieży, która w liczbie miliona głów corocznie wchodzi w życie i nie znajduje pracy. Ale to zatrudnienie bezrobotnych dało w Niemczech pracę zaledwie 280 000 młodzieży i tylko młodzieży, a w roku bieżącym ma dać tylko 200 tysiącom. Ale dalej prowadzą te sprawy do hitlerowskich planów „Arbeitsdienst” już nie „Freiwilliger”, ale przymusowej. I jeżeli się tym planom przypatrzymy, jak one zostały ujawnione przez socjalistów niemieckich, to dowiadujemy się rzeczy niezmiernie ciekawych. Każdy mężczyzna w wieku od 17–30 lat jest zobowiązany do 2-letniej przymusowej służby pracy. Ma otrzymać pomieszczenie, umundurowanie...</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#komentarz">(P. Moczulski: Ale to nie u nas. P. Sowiński: U nas tego nie będzie.)</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#AdamCiołkosz">U nas tego nie będzie? A jeżeli „Monitor Polski” z dnia 17 grudnia 1932 r. informuje, że biuro do spraw zatrudnienia bezrobotnych w Ministerstwie Opieki Społecznej przygotowało statut organizacji zespołów pracy dla celowych robót publicznych, które już istnieją w Babicach i w Paruszowcu na Górnym Śląsku, a przewidywane są oddziały robotnicze do dyspozycji kierownictwa robotami publicznemi oraz specjalne oddziały robotnicze do dyspozycji władz wojskowych, prowadzących roboty publiczne, należące do zakresu ich działania, a oddziały te otrzymują pomieszczenie, wyżywienie i wynagrodzenie pieniężne według stawek płac ustalonych przez ministerstwo, a wynagrodzenie to wynosić będzie różnicę między normalnemi stawkami płac a wartością wyżywienia otrzymanego od tego właśnie Funduszu — to pytam, czy „Monitor Polski” jest miarodajnem źródłem?</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: A gdzie przymus?)</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#AdamCiołkosz">Zaraz, ja nie mówiłem o przymusie, ale o formie pracy i o skutkach gospodarczych. I otóż obliczenia niemieckie wykazują, że po pierwsze na jednego zatrudnionego robotnika...</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, proszę wrócić do tematu. Ja nie mogę tolerować, aby przy poprawkach Senatu Pan omawiał szczegółowo ustawę.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#AdamCiołkosz">Stwierdzam tylko, że tak, jak ta rzecz została sformułowana przez Senat, organizacja zatrudniania bezrobotnych będzie środkiem do obniżania zarobków i poziomu życia ogółu klasy robotniczej.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#AdamCiołkosz">Przechodzę jeszcze do poprawek do art. 10. Organizacja Funduszu Pracy oparta jest na zasadach mimo wszystko autokratycznych. Poprawki Senatu nie wspominają ani jednem słowem o czynniku kontroli skarbowej i społecznej, ale przeciwnie, jeszcze dodają, że i dyrektor Funduszu Bezrobocia ma być mianowany przez p. Prezesa Rady Ministrów, a wszystko uzależnione zostaje od Rządu. W przeciwieństwie do ustawy o Funduszu Bezrobocia, gdzie forma kierownictwa i kontroli przy współudziale czynnika społecznego od początku była ściśle ustawą określona, tu mamy jedno zdanie, a po powrocie z Senatu dwa zdania, które mówią jedno: wszystko będzie zależne od Prezesa Rządu — i nic więcej. Panowie wyrażają w swojej prasie i w poufnym okólniku B. B. W. R. swoje oburzenie z powodu okólnika Centralnego Komitetu P. P. S., który nakazał ująć w ręce organizacji robotniczej akcję obrony robotników przed redukcjami oraz pomocy dla bezrobotnych. I w tym samym okólniku, podpisanym przez p. Siedleckiego, nieledwie zarzucają Panowie Polskiej Partii Socjalistycznej zamiar podpalenia Sejmu, albowiem piszą Panowie: „Jesteśmy obserwatorami krwawych walk partyjnych w Niemczech, gdzie ostatnio doszło do podpalenia parlamentu. Omawiana akcja P. P. S. zmierza do wprowadzenia podobnie krwawej rozgrywki na terenie Polski pod pozorem walki z bezrobociem”.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Udał się Wam Siedlecki.)</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#AdamCiołkosz">A więc przyrównanie socjalistów polskich do hitlerowców niemieckich. Przyrównanie to jest chybione, ale lęk Panów jest zupełnie zrozumiały. Niech się Panowie nie dziwią, że robotnicy bronią swoich warsztatów pracy przed zagładą, jak się to dzieje w tej chwili w Zagłębiu Dąbrowskiem...</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#AdamCiołkosz">Przywołuję Pana Posła do rzeczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#AdamCiołkosz">...gdzie robotnicy zostają w kopalniach na dole, głodują już od kilku dni, ażeby ratować kopalnie przed zatopieniem. Cały szereg zakładów pracy zamiera, a Panowie zamiast położyć rękę społeczną, rękę publiczną na zakłady pracy, wszystko jedno czy są własnością Flicka, czy francuską, patrzycie bezczynnie na to, jak się zatapia kopalnie, jak się unieruchamia cukrownie...</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przywołuję Pana posła po raz ostatni do rzeczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#AdamCiołkosz">...jak się grozi zdemolowaniem rafinerii...</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#KazimierzŚwitalski">Odbieram Panu Posłowi głos.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P.S.)</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 1 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 2 jest pierwsza poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zachce wstać. Stoi mniejszość, poprawka przyjęta. Jest druga poprawka Senatu, o której odrzucenie komisja wnosi. Kto jest przeciw tej poprawce Senatu, zechce wstać. Kwalifikowana większość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 3 jest poprawka Senatu, którą komis ja proponuje odrzucić. Kto jest za wnioskiem komisji, zechce wstać. Kwalifikowana większość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 4 jest pierwsza poprawka Senatu. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka przyjęta. Do tego artykułu jest druga poprawka Senatu. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Kwalifikowana większość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-54.7" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 5 jest poprawka Senatu, o której odrzucenie wnosi komisja. Kto jest za wnioskiem komisji, zechce wstać. Kwalifikowana większość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-54.8" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 10 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-54.9" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 15 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-54.10" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 17 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-54.11" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 18 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-54.12" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 19 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-54.13" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 23 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-54.14" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 24 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-54.15" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 25 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-54.16" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 26 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka przyjęta. Jest druga poprawka Senatu, aby wstawić nowy artykuł. Komisja proponuje poprawkę odrzucić. Kto jest za wnioskiem komisji, zechce wstać. Kwalifikowana większość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-54.17" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 27 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-54.18" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 29 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka jest przyjęta, Do art. 32 jest poprawka Senatu. Kto jest przeciwko tej poprawce, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-54.19" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 7 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Opieki Społecznej i Inwalidzkiej o rządowym projekcie ustawy o Funduszu Kulturalno-Opiekuńczym dla robotników (druk nr. 302 i odbitki nr. nr. 234 i 235).</u>
<u xml:id="u-54.20" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawczym ma głos p. Jaroszewiczowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#HalinaJaroszewiczowa">Wysoka Izbo! Rządowy projekt ustawy o „Funduszu Kulturalno-Opiekuńczym” dla robotników (druk nr. 302) ma na celu uregulowanie sprawy zużytkowania wpływów z kar pieniężnych, nakładanych na robotników przez pracodawców, za przekroczenia regulaminów pracy. Możnaby podawać w wątpliwość, czy wogóle system dyscyplinarnego nakładania kar przez pracodawców jest słuszny.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#HalinaJaroszewiczowa">Widocznie jednak wytrzymuje on próbę życia, gdyż jest stosowany prawie we wszystkich państwach i to w państwach o nowoczesnem ustawodawstwie socjalnem; w większości jednak państw, w których praktykuje się nakładanie kar, jednocześnie gwarantuje się na mocy odnośnych sankcyj prawnych, że wpływy z tych kar mogą być użyte tylko na cele, służące wyłącznie robotnikom.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#HalinaJaroszewiczowa">Tak naprzykład w Szwajcarii grzywny z kar przeznaczone są na robotnicze kasy zapomogowe, we Włoszech na robotnicze kasy przezorności, w Norwegii kary nakładane na robotników przelewane są do kas chorych, w Niemczech, Belgii, Holandii zastrzeżone jest ogólnie w odpowiednich ustawach, że wpływy z kar, przewidzianych w regulaminach fabrycznych, winny być zużywane na korzyść robotników „zum Besten der Arbeiter des Betriebes” — według brzmienia par. 134 niemieckiego Gewerbeordnung. We Francji na powyższy temat nakładania kar regulaminowych i ich zużytkowywania toczyła się w parlamencie w latach 1927–28 bardzo ożywiona dyskusja, która ostatecznie nie doprowadziła do konkretnych rezultatów. W wielu przedsiębiorstwach do dziś dnia wpływy z kar idą do robotniczych — „caisses de secoursu”.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#HalinaJaroszewiczowa">W Polsce aż do r. 1928 obowiązywały w powyższej materii ustawy państw zaborczych; system nakładania kar istniał na terenie wszystkich byłych trzech zaborów i wpływy z kar używane były na zaspokojenie potrzeb robotników danego zakładu. Obecnie obowiązujące rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 16 marca 1928 r. o umowie o prace ustanawia, że robotnikowi wolno potrącać z wynagrodzenia należności powstałe z nałożonych kar pieniężnych za przekroczenie regulaminu pracy, co szczegółowo omawia art. 43 i 44 wyżej wymienionego rozporządzenia.</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#HalinaJaroszewiczowa">Następnie wydane rozporządzenie wykonawcze Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej z dnia 31 sierpnia 1928 r. postanawia, że ściągnięte kary pieniężne są zarachowywane na dochód Ministerstwa Opieki Społecznej, które to Ministerstwo udziela w wysokości rzeczywistych wpływów z kar zapomogi robotniczym organizacjom lub instytucjom społecznym, prowadzącym akcję kulturalno-oświatową wśród robotników. Kilkuletnia praktyka wykazała jednak, że rozdrabnianie zapomóg pomiędzy wiele różnorodnych organizacyj bez zgóry określonego planu nie daje efektywnych rezultatów. Pragnąc dać podstawy bardziej celowemu i planowemu gospodarowaniu wpływami z kar, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej wystąpiło w ubiegłym roku z projektem utworzenia specjalnego funduszu, będącego odrębną jednostką prawną, posiadającego własny statut, własny zarząd, złożony nie tylko z przedstawicieli ministerstw, ale również i z przedstawicieli czynników społecznych, w tem dwóch przedstawicieli robotników, wybranych przez zarząd główny Funduszu Bezrobocia z pośród robotników, wchodzących w skład zarządu Funduszu Bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#HalinaJaroszewiczowa">Komisja Opieki Społecznej, przychylając się całkowicie do przewodniej tendencji przedłożenia rządowego, stanęła na stanowisku, że tworzenie odrębnego funduszu dla bardziej planowego zużywania wpływów z kar nie jest konieczne, zwłaszcza, że sumy z tych wpływów są stosunkowo niewielkie (70–100 tysięcy złotych rocznie), ponadto względy ogólnej polityki budżetowej przemawiają za nietworzeniem nowych funduszów.</u>
<u xml:id="u-55.7" who="#HalinaJaroszewiczowa">Biorąc powyższe pod uwagę, przyjęto, że zamiast funduszu należy stworzyć przy Ministerstwie Opieki Społecznej komisję, zadaniem której byłoby decydowanie w sprawach podziału i użycia wpływów z kar na akcję kulturalno-oświatową i opiekuńczą wśród robotników.</u>
<u xml:id="u-55.8" who="#HalinaJaroszewiczowa">Jak już wspominałem, projekt rządowy szedł w kierunku powołania czynnika społecznego do udziału w zarządzie Funduszu. Komisja Opieki Społecznej, pragnąc jeszcze mocniej podkreślić charakter społeczny zarządu organu, mającego dysponować wpływami z kar, wprowadziła poprawkę, wyraźnie określającą, że przewodniczący i jego zastępca są powoływani z pośród działaczów społecznych i że poza 4 delegatami Ministerstw: Opieki Społecznej, Oświaty i Spraw Wojskowych wchodzą do zarządu 3, a nie 2 przedstawiciele robotników.</u>
<u xml:id="u-55.9" who="#HalinaJaroszewiczowa">Następna zmiana, wprowadzona przez komisję, dotyczy rozszerzenia podstaw finansowych akcji kulturalno-oświatowej i opiekuńczej na rzecz robotników. Mianowicie przyjęto poprawkę, że na cele powyższej akcji mają być również używane wpływy z kar, nakładanych przez inspektorów pracy za przekroczenia przepisów ustawodawstwa o ochronie pracy robotników na podstawie następujących przepisów prawnych:</u>
<u xml:id="u-55.10" who="#HalinaJaroszewiczowa">Wymienione w art. 1 sumy tworzą:</u>
<u xml:id="u-55.11" who="#HalinaJaroszewiczowa">1) art. 31 i 32 Rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 lipca 1927 r. o inspekcji pracy (Dz. U. R. P. Nr. 67 poz. 590);</u>
<u xml:id="u-55.12" who="#HalinaJaroszewiczowa">2) art. 61 i 62 Rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 16 marca 1928 r. o umowie o pracę robotników (Dz. U. R. P Nr. 35, poz. 324);</u>
<u xml:id="u-55.13" who="#HalinaJaroszewiczowa">3) art. 18 ustawy z dnia 18 grudnia 1919 r. o czasie pracy w przemyśle i handlu (Dz. U. R. P. z 1920 r. Nr. 2, poz. 7) w brzmieniu ustawy z dnia 7 listopada 1931 r. w sprawie zmian i uzupełnień niektórych postanowień ustawy z dnia 18 grudnia 1919 r., o czasie pracy w przemyśle i handlu (Dz. U. R. P Nr. 101, poz. 772);</u>
<u xml:id="u-55.14" who="#HalinaJaroszewiczowa">4) art. 17 ustawy z dnia 2 lipca 1924 r. w przedmiocie pracy młodocianych i kobiet (Dz. U. R. P. Nr 65) w brzmieniu ustawy z dnia 7 listopada 1931 r. w sprawie zmian i uzupełnień niektórych postanowień ustawy z dnia 2 lipca 1924 r w przedmiocie pracy młodocianych i kobiet (Dz. U. R. P. Nr. 101, poz 773);</u>
<u xml:id="u-55.15" who="#HalinaJaroszewiczowa">5) art. 6, 7 i 14 ustawy z dnia 1 sierpnia 1919 roku o załatwianiu zatargów zbiorowych pomiędzy pracodawcami a pracownikami rolnymi, (Dz. Pr. P. P. Nr. 65 poz. 394), rozciągniętej ustawą z dnia 23 stycznia 1920 r. (Dz. U. R. P. Nr. 8, poz. 53) na zatargi zbiorowe między właścicielami nieruchomości miejskich, a dozorcami domowymi;</u>
<u xml:id="u-55.16" who="#HalinaJaroszewiczowa">6) art. 7 rozporządzenia z dnia 6 lipca 1919 r. o czasie pracy w rolnictwie, leśnictwie i ogrodnictwie;</u>
<u xml:id="u-55.17" who="#HalinaJaroszewiczowa">7) art. 9 i 14 rozporządzenia z dnia 15 czerwca 1919 r. o urządzeniu inspektoratu pracy w rolnictwie i o załatwianiu zatargów pomiędzy pracodawcami a pracownikami rolnymi;</u>
<u xml:id="u-55.18" who="#HalinaJaroszewiczowa">8) art. 4 ustawy z dnia 18 lipca 1924 w przedmiocie uprawnień Ministra Pracy i Opieki Społecznej do powoływania nadzwyczajnych komisyj rozjemczych do załatwiania zatargów zbiorowych pomiędzy pracodawcami i pracownikami rolnymi.</u>
<u xml:id="u-55.19" who="#HalinaJaroszewiczowa">Obecnie wpływy z tych kar szły na ogólny dochód Skarbu Państwa, jako jedna z pozycyj dochodów Ministerstwa Opieki Społecznej. Według wykonania budżetu za rok 1931/32 wpływy te wyniosły 33.808 zł, w preliminarzu budżetowym na rok 1933/34–30.000 zł.</u>
<u xml:id="u-55.20" who="#HalinaJaroszewiczowa">Oczywistem jest, że przeznaczenie wpływów z kar pieniężnych, nakładanych na robotników i właścicieli zakładów pracy, na akcję kulturalno-oświatową i opiekuńczą wśród robotników nie wyklucza obowiązku Państwa łożenia z ogólnej kasy państwowej na cele wyżej wymienione. Intencją projektu zarówno rządowego, jak uchwalonego w brzmieniu komisji, jest tylko ustawowo zagwarantować, że wpływy z kar mogą być zużyte tylko na korzyść robotników.</u>
<u xml:id="u-55.21" who="#HalinaJaroszewiczowa">Wobec wniesienia powyższych dość istotnych poprawek i zmian poszczególnych artykułów i ich numeracji Komisja Opieki Społecznej postanowiła przedstawić Wysokiej Izbie po uchwaleniu wymienionych zmian załączony projekt ustawy (odbitka nr. 234).</u>
<u xml:id="u-55.22" who="#HalinaJaroszewiczowa">Do odbitki wkradło się kilka omyłek, które prostuję, a mianowicie: tytuł proponowanej ustawy ma brzmieć: „Ustawa o przeznaczeniu wpływów z kar pieniężnych na akcję kulturalno-oświatową i opiekuńczą na rzecz robotników”, w odbitce zostało opuszczone „z kar pieniężnych”.</u>
<u xml:id="u-55.23" who="#HalinaJaroszewiczowa">W art. 2 powinno być w nawiasie: ustawa nie „z r. 1933”, tylko „z r. 1928”.</u>
<u xml:id="u-55.24" who="#HalinaJaroszewiczowa">W art. 4 punkt e) w nawiasie winno być: „art. 17 ustęp 2, punkt „d” ustawy z dnia 18 lipca 1924 roku”.</u>
<u xml:id="u-55.25" who="#HalinaJaroszewiczowa">W art. 6 zamiast „co do art. 8” winno być „co do art. 5”.</u>
<u xml:id="u-55.26" who="#HalinaJaroszewiczowa">Na Komisji Opieki Społecznej został złożony wniosek mniejszości. Wniosek ten zmierza do wieliminowania z zarządu komisji, mającej decydować w sprawach podziału wpływów z kar, wszystkich czterech przedstawicieli, delegowanych przez ministerstwa. Natomiast proponuje, aby poza przewodniczącym zarząd składał się wyłącznie z przedstawicieli robotników, delegowanych po dwóch przez każdą z istniejących centralnych organizacyj zawodowych robotniczych. Wnioskowi temu w imieniu większości komisji sprzeciwiam się z następujących względów. Ilość central zawodowych jest zmienna, skład zarządu ma natomiast być stały, po drugie, gdyby ustalono ilość delegatów robotniczych według dzisiejszego stanu rzeczy, to jest od 8 czy 9 istniejących central zawodowych, to przecież łatwo zdać można sobie sprawę, że zarząd w tak licznym składzie nie mógłby dostatecznie sprawnie funkcjonować.</u>
<u xml:id="u-55.27" who="#HalinaJaroszewiczowa">Poza tem, co najważniejsze, wszystkie robotnicze centrale zawodowe znajdują się pod wpływem takich lub innych czynników politycznych, zarząd komisji, złożony z przedstawicieli tych central, stałby się terenem rozgrywek politycznych, co byłoby ze wszech miar nie wskazane. Uważam, że koncepcja, aby przedstawiciele robotników byli wybierani przez Zarząd Główny Funduszu Bezrobocia, jest znacznie słuszniejsza i dająca większą gwarancję bezstronności politycznej. Przedstawiciele opozycji twierdzili ponadto, że biurokratyczny skład zarządu zgóry podważa zaufanie do komisji. Protestuję jaknajbardziej stanowczo przeciwko traktowaniu urzędników państwowych jako jakiegoś czynnika aspołecznego, wrogiego sprawie robotniczej; więc tylko dlatego, że ktoś jest urzędnikiem, że w ofiarnym i znojnym trudzie służy Państwu Polskiemu, nie może z tego powodu mieć prawa do zaufania społeczeństwa w tym samym stopniu, co przedstawiciel organizacyj zawodowych, lub społecznych? W tym wypadku współpraca urzędników Ministerstwa Opieki Społecznej i Ministerstwa Oświaty jest nie tylko usprawiedliwioną, ale nawet konieczną. Do kompetencji wyżej wymienionych Ministerstw należą bowiem zagadnienia związane z działalnością kulturalno-opiekuńczą wśród robotników; udział delegatów tych Ministerstw w zarządzie komisji wprowadzi czynnik koordynacji i fachowości.</u>
<u xml:id="u-55.28" who="#HalinaJaroszewiczowa">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie ustawy w brzmieniu komisyjnem i o odrzucenie wniosku mniejszości.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Czapiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejmie! Ustosunkowujemy się bezwzględnie negatywnie do przedłożonej tu ustawy.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#KazimierzCzapiński">Istotą tej ustawy jest rzecz następująca: Kwoty, które wpływają z kar, nakładanych na pracowników i pracodawców, tworzą osobny fundusz, obecnie po poprawce ujęty w odrębną pozycję budżetową, który staje się funduszem specjalnym do prowadzenia pracy opiekuńczej i kulturalno-oświatowej wśród robotników pod zarządem, składającym się z większości elementów biurokratycznych oraz mianowańców rządowych. To jest istota tej ustawy. Jak powiedziałem, ustosunkowujemy się do niej bezwzględnie negatywnie. Te zaś zmiany, które wniosła p. referentka, względnie Komisja Opieki Społecznej, bynajmniej tej ustawy zasadniczo nie polepszają. Zmiany te są następujące:</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#KazimierzCzapiński">1) Jest zmiana ta, że, jak powiedziałem, ta kwota globalna, płynąca z tych kar, nie tworzy odrębnego funduszu, tylko tworzy pozycję budżetową w Ministerstwie Opieki Społecznej. Oczywista rzecz, że to formalnie może być pewnym plusem, bo nasz budżet zaczyna rzeczywiście przypominać już jakąś federację oddzielnych funduszów, ale istotnej zmiany to nie wnosi.</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#KazimierzCzapiński">2) Druga zmiana jest ta, że przewodniczący i zastępca przewodniczącego tego zarządu funduszem, czyli tej kwoty, to są ludzie mianowani z osób, z działaczy społecznych — jak powiada komisja, czy p. referentka — a nie z pośród urzędników. Ale oczywista rzecz, że to nie jest żadna zasadnicza zmiana, bo dokładnie sobie zdajemy sprawę, z jakich to działaczy społecznych, z jak jednostronnego kierunku, z jakiej kategorii działaczy będą te osoby mianowane.</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#KazimierzCzapiński">3) Trzecia zmiana polega na tem, że zamiast dwóch reprezentantów robotniczych ma być trzech reprezentantów. Żadnej to zmiany nie wnosi dlatego, że i tak ostatecznie jest większość elementów mianowanych przez Rząd, a delegowanych jest mniej, bo na ogólną liczbę 9 osób w zarządzie jest 6 osób mianowanych, a zaledwie trzy osoby z pośród kół robotniczych, notabene przypuszczalnie, częściowo przynajmniej, sanacyjnych.</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#KazimierzCzapiński">To są właściwie wszystkie zmiany, których możemy się dopatrzeć. Możemy jeszcze dodać do tego, że w pierwotnym planie funduszu całym wpływem miały być tylko kary nałożone na robotników, teraz także i na pracodawców. Zasadniczej zmiany tu niema. Globalna roczna kwota mniej więcej wzrośnie do jakichś 100.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-57.6" who="#KazimierzCzapiński">Tak wygląda ta ustawa.</u>
<u xml:id="u-57.7" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów! Jest to niewątpliwie nowy fundusz dyspozycyjny dla Rządu, przeznaczony dla prowadzenia partyjnej pracy t. zw. oświatowej. P. naczelnik Zagrodzki, przemawiając na komisji, mówił, że niema tu mowy o funduszu dyspozycyjnym; raczej przedtem był fundusz dyspozycyjny, bo te fundusze wpływały, a przecież nie były ujęte w jakąś zorganizowaną całość, nie tworzyły części budżetu, a teraz przynajmniej wiemy, na jaki to cel pójdzie. Otóż te argumenty p. naczelnika Zagrodzkiego nie mają żadnego znaczenia. Tyle jest tylko zorganizowanego w tym funduszu, że on zajmuje osobną rubrykę w budżecie, ale, ponieważ jego zarząd składa się z wiadomych elementów, więc niewątpliwie pójdzie na cele partyjne, rządzącej narazie w Polsce sanacji.</u>
<u xml:id="u-57.8" who="#KazimierzCzapiński">Tak więc jest to nowy fundusz dyspozycyjny. Charakter tego funduszu dyspozycyjnego niewątpliwie będzie charakterem protekcyjnym dla swoich ludzi i dla swoich t. zw. robotniczych organizacyjek. Jest to ta sama linia oświaty robotniczej, którą widzimy we wszystkich faszystowskich krajach. My wiemy dokładnie, że we Włoszech dzieje się to samo, tylko naturalnie na wielką skalę, bo tam jest faszyzm 100%-owy. Tam istnieje zupełny monopol oświaty wśród robotników, monopol państwowy, t. zw. dep. lavoro, i żadna instytucja prywatno-oświatowa nie może mieć miejsca, i każdy robotnik, należący do dep. lavoro płaci 4,5 lirów rocznie i ma tam prawo do faszystowskiej pracy oświatowej.</u>
<u xml:id="u-57.9" who="#KazimierzCzapiński">W tym samym kierunku porusza się i przedłożony tu projekt, na mniejszą tylko skalę, bo przedłożona kwota nie jest duża, ale sens jest niewątpliwie ten sam.</u>
<u xml:id="u-57.10" who="#KazimierzCzapiński">Żeby zrozumieć, do jakiego stopnia sens jest ten sam, spojrzyjmy na traktowanie przez dzisiejsze czynniki rządowe niezależnych organizacyj robotniczych oświatowych. Proszę Panów, jeżeli weźmiemy takie stowarzyszenie, mnie bliżej znane, jak „Towarzystwo Uniwersytetów Robotniczych, Tur”, to, mimo, że istnieje fundusz specjalny oświaty pozaszkolnej, na który przewidziano w budżecie 700.000 zł. na rok następny, mimo to od lat ten „Tur” nie otrzymuje ani grosza dlatego, że powiadają: on ma pewien charakter ideologiczny. A przecież każda organizacja prywatna ma charakter i musi mieć charakter ideologiczny. To nie jest przecież instytucja państwowa, tylko prywatna.</u>
<u xml:id="u-57.11" who="#KazimierzCzapiński">Jeśli się więc eliminuje „Tur” z jednej strony i jeżeli się wieliminuje z drugiej strony „Macierz Szkolną”, czy też coś podobnego, to niewątpliwie pozostaną partyjne, to znaczy sanacyjne organizacje i budżet państwowy nabierze charakteru partyjnego, bo odpowiednia rubryka pójdzie na potrzeby partyjne i sanacyjne organizacje oświatowe. To jest zupełnie jasne i w ten sposób budżet Państwa traci charakter państwowy, o który rzekomo sanacji tak zawsze chodzi, a nabiera charakteru wyłącznie partyjnego.</u>
<u xml:id="u-57.12" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów! Tego wszystkiego mało. Na czele tego nowego funduszu, czy tej rubryki obecnej, staje zarząd; ten zarząd składa się z 9 osób, z czego 2 osoby: przewodniczący i jego zastępca są mianowani przez Rząd z pośród działaczy społecznych wiadomego kierunku — to są dwie osoby. Cztery osoby, to są reprezentanci poszczególnych Ministerstw, urzędnicy, i pozostają trzy osoby, przedstawiciele robotników. Skąd się oni biorą? Oni są wybierani przez robotniczą delegację do zarządu Funduszu Bezrobocia. W tej delegacji do zarządu Funduszu Bezrobocia jest 6 osób, i jeżeli się nie mylę, to z tych 6 osób — 3 są sanatorami, a 3 nie sanatorami. A zachodzi wszelkie prawdopodobieństwo, że z pośród tych trzech przedstawicieli robotników, 1 albo 2 będą przedstawicielami sanacji. Tak ma wyglądać ten zarząd.</u>
<u xml:id="u-57.13" who="#KazimierzCzapiński">Jasną jest rzeczą, że mamy tu nie żadną formę społeczną, nie żadną formę niezależną, ale biurokratyczną, faszystowską, partyjną instytucję, partyjną rubrykę w budżecie państwowym.</u>
<u xml:id="u-57.14" who="#KazimierzCzapiński">Proszę zważyć na okoliczność następującą: kary są nakładane na robotników bez różnicy przekonań, tam są i socjaliści i wszelacy inni, tymczasem te kary wpływają do owej rubryki, do owego funduszu, i idą, i muszą iść, według tej ustawy na partyjne cele. Na to wszystko p. poseł Gosiewski na komisji i p. referentka w swoim referacie wyrazili oburzenie, że jakże można przypuścić, że biurokracja jest jednostronna, że jest partyjna, że służy partyjnym celom. Przecież to jest uosobienie interesu państwa jako takiego. A my wiemy doskonale, jak się dzieje z nauczycielstwem: kogo się usuwa, kogo się przenosi, kogo się zostawia i kogo się wywyższa. Więc dowodzenie, że biurokracja jest jak duch platoński nieskalana, popierająca państwo, a nie interes rządzącej partii, jest rzeczą śmieszną. My doskonale wiemy, że ci steroryzowani, czy dobrowolnie wysługujący się biurokraci będą musieli w danym wypadku służyć odpowiednim dyrektywom rządzącej partii. Jasną jest rzeczą, że tutaj przedłożona ustawa ma zabarwienie faszystowskie, zabarwienie partyjne, jest w zasadzie swojej niemożliwa, skoro sumy, wypłacane z funduszu robotniczego, oddaje się na cele partyjne. I dlatego z ustawą tą nic wspólnego mieć nie możemy.</u>
<u xml:id="u-57.15" who="#KazimierzCzapiński">Jest wniosek złożony przez Chrześcijańską Demokrację, ten wniosek skreśla owych mianowańców, a natomiast przeprowadza przedstawicieli central zawodowych. P. referentka powiada, że to jest niemożliwe, a tymczasem jednak w zarządzie Funduszu Bezrobocia istnieje podobna reprezentacja i egzystuje. O zmianie tej nie będę się rozwodził, za tą poprawką będziemy głosowali, ale doskonale rozumiemy, że ona nie zostanie przyjęta, bo jeżeli zostałaby przyjęta, to naraziłaby partyjny charakter całej tej ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Kozubski.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#StanisławKozubski">Wysoki Sejmie! Ustawa o przeznaczeniu wpływów na akcję kulturalno-oświatową i opiekuńczą na rzecz robotników nie będzie tą wyraźną pomocą dla robotników, jaką był dotychczas fundusz karny w poszczególnych zakładach pracy, gdyż stwarza ona nowy aparat administracyjny, który pochłonie poważną część wpływów na ten cel przeznaczonych i będzie to pogorszeniem dotychczasowego stanu rzeczy. Komisja, przewidziana w art. 4 ustawy do administrowania fundusze, składa się w większości z nominatów, którzy według nakazu zgóry wbrew woli robotników dysponować będą nie na oświatę i kulturę robotniczą, lecz na Strzelca, lub inne organizacje sanacyjne.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#StanisławKozubski">Dotychczasowe użytkowanie funduszu karnego było sprawiedliwsze od projektowanej ustawy, gdyż korzystali z tego funduszu robotnicy tego zakładu, w którym kary nakładano. W całej Polsce, z wyjątkiem województwa śląskiego decydowały delegacje robotnicze po zakładach pracy o podziale pieniędzy, pochodzących z nakładanych kar na robotników, w porozumieniu z przedstawicielem zakładu i właściwym inspektorem pracy, to też robotnikom przy nieszczęśliwych wypadkach lub długotrwałych chorobach przychodzono z pomocą w miarę możności i zasobów finansowych.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#StanisławKozubski">Był to sprawiedliwy podział funduszów, gdyż delegaci znali najlepiej potrzeby swoich kolegów pracy.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#StanisławKozubski">Na Górnym Śląsku istnieją dodatkowe statuty kas zapomogowych dla robotników z funduszów karnych, które przewidują administrowanie tych kas przez wybrane zarządy z pośród robotników dla właściwego i sumiennego podziału funduszów wśród ubogich robotników.</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#StanisławKozubski">Projektowana ustawa przewiduje przelewanie funduszu karnego do Ministerstwa Opieki Społecznej, lecz całkiem na inne cele, niż dotychczas i bez decyzji robotników.</u>
<u xml:id="u-59.6" who="#StanisławKozubski">Będą nowe stanowiska, będzie nowy fundusz dyspozycyjny dla radosnej twórczości, lecz nie będzie tej doraźnej pomocy, którą dotąd robotnicy otrzymywali.</u>
<u xml:id="u-59.7" who="#StanisławKozubski">Mojem zdaniem funduszem tym winni dysponować robotnicy, gdyż oni w większej części będą go płacić. Stawiany przez nas wniosek na komisji, idący w tym kierunku, został przez większość sanacyjną odrzucony, to też nie mamy zaufania, by fundusz ten był właściwie przez przyszłych nominatów. Ministerstwa zużytkowany wyłącznie i jedynie na cele robotnicze i głosować będziemy przeciw tej ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 1, 2, 3 niema żadnych poprawek. Artykuły te przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 4 jest poprawka p. Cardiniego i p. Redera. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 4. przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-60.3" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 5 aż do końca niema żadnych poprawek. Artykuły te przechodzą w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-60.4" who="#KazimierzŚwitalski">Przechodzimy do głosowania nad całością. Kto jest za całością ustawy wraz z tytułem, zechce wstać. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu została przyjętą.</u>
<u xml:id="u-60.5" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-60.6" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 10 porządku dziennego: Interpelacja Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie okólnika, zarządzającego bezprawne konfiskaty.</u>
<u xml:id="u-60.7" who="#KazimierzŚwitalski">W myśl art. 26 regulaminu, proszę p. Sekretarza o przeczytanie tej interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#SekretarkapJaroszewiczowa">Interpelacja Klubu Narodowego do Pana Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie okólnika, zarządzającego bezprawne konfiskaty. W sprawie karnej, toczącej się przed sądem okręgowym w Gnieźnie przeciwko redaktorowi „Lecha” Stanisławowi Cieślakowi podczas rozprawy w sierpniu r. b. wyszło na jaw, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozesłało do urzędów wojewódzkich i starostw nakaz bezwzględnego konfiskowania zeznań świadków, którzy mówili o zamiarze wprowadzenia monarchii oraz niektórych przywódców sanacyjnych i o biciu więźniów w Brześciu. Wedle judykatury Sądu Najwyższego, nie może być konfiskowana zgodna z prawdą relacja z przebiegu jawnej rozprawy sądowej. Podpisani zapytują P. Ministra: Jakim prawem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało taki okólnik? Warszawa, dnia 3 listopada 1932 r. Interpelanci.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę o odczytanie odpowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#SekretarkapJaroszewiczowa">Do Pana Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. W odpowiedzi na interpelację Posłów Klubu Narodowego z dnia 3 listopada b. r., w sprawie okólnika, zarządzającego bezprawne konfiskaty — przesłaną przy piśmie P. Marszałka z dnia 15 listopada b. r. L. P. I III 166 PP — mam zaszczyt zakomunikować, że zarzut, będący przedmiotem interpelacji, jest najzupełniej bezpodstawny. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie rozsyłało podległym urzędom jakichkolwiek zarządzeń, polecających konfiskować zeznania świadków w procesie przeciwko przywódcom Centrolewu o zamiarze wprowadzenia monarchii etc. Również niezgodne jest z prawdą, jakoby okoliczność wydawania tego rodzaju zarządzeń przez Ministerstwo miała wyjść na jaw w czasie rozprawy w Sądzie Okręgowym w Gnieźnie przeciwko redaktorowi „Lecha” — Stanisławowi Cieślakowi. Protokół bowiem rozprawy sądowej — jak to stwierdzono — nie zawiera żadnej wzmianki, aby o podobnem, nieistniejącem zarządzeniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wogóle była mowa.</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#SekretarkapJaroszewiczowa">Bronisław Pieracki, Minister.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#KazimierzŚwitalski">Od pana Ministra Spraw Wewnętrznych otrzymałem jeszcze jedno pismo.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę o odczytanie go.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#SekretarkapJaroszewiczowa">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych L. PP. 32/5/4. Warszawa, dnia 16 marca 1933 r. Do Pana Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej w miejscu. W związku z wnioskiem posłów Klubu Narodowego z dnia 21 lutego 1933 r. w sprawie odpowiedzi na interpelację tegoż Klubu, odnośnie okólnika, zarządzającego bezprawne konfiskaty sprawozdań z procesu przeciw przywódcom Centrolewu, niniejszem mam zaszczyt zakomunikować Panu Marszałkowi co następuje:</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#SekretarkapJaroszewiczowa">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w okresie procesu przeciw przywódcom Centrolewu nie wydawało ze swej strony zarządzeń konfiskowania jakichkolwiek zeznań świadków na rozprawie sądowej. Natomiast prawdą jest, że Ministerstwo informowało w krótkiej drodze podległe mu organa administracyjne o konfiskatach, zarządzonych przez Prokuratora Sądu Okręgowego w Warszawie, który z tytułu swego stanowiska służbowego miał w swoim zakresie działania wszelkie sprawy prasowe odbywającego się wówczas procesu.</u>
<u xml:id="u-65.2" who="#SekretarkapJaroszewiczowa">Tego rodzaju techniczne informowanie władz lokalnych konieczne było z punktu widzenia jednolitości dokonywania zajęć druków, wychodzących na terenie całego Państwa.</u>
<u xml:id="u-65.3" who="#SekretarkapJaroszewiczowa">Zaznaczam równocześnie, że brak tej jednolitości w kwestii konfiskowania druków wysuwany był niejednokrotnie przez ugrupowania opozycyjne, jako jeden z głównych zarzutów pod adresem władz administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-65.4" who="#SekretarkapJaroszewiczowa">W zbiorze telefonogramów, znajdujących się w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, pod datą 27. X. 1931 r. znajduje się telefonogram liczba 7443/1/31 o brzmieniu następującem: „Skonfiskowane przez Prokuratora Sądu Okręgowego w Warszawie zeznania oskarżonego Liebermana” — poczem następuje wymienienie skonfiskowanych ustępów. W świetle powyższego stwierdzić należy, że odpis telefonogramu z urzędu wojewódzkiego w Poznaniu, na który wniosek Klubu Narodowego się powołuje, a który znajduje się w aktach sprawy przeciwko redaktorowi czasopisma „Lech”, nie jest zarządzeniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nakazującem konfiskowanie wspomnianych ustępów zeznania oskarżonego Liebermana, a tylko w sposób błędny podaną przez urząd wojewódzki w Poznaniu informacją o zarządzonej przez Prokuratora Sądu Okręgowego w Warszawie konfiskacie. Odpis ten nie może w żadnym wypadku stanowić podstawy do inkryminowanego w interpelacji zarzutu bezprawnego zarządzania konfiskat, wydanego przez Ministerstwo, Dla uzupełnienia zgodnej z istotą rzeczy odpowiedzi na interpelację dodać należy, że na rozprawie przeciwko redaktorowi „Lecha”, występujący oskarżyciel publicznie nie powoływał się na zarządzenie Ministerstwa, jak również w protokole rozprawy niema o nim żadnej wzmianki, wobec czego w odpowiedzi na interpelację z dnia 3 listopada 1932 r. stwierdziłem również całkowitą niesłuszność stawianych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych zarzutów. ( — ) Bronisław Pieracki Minister</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#KazimierzŚwitalski">Dla umotywowania wniosku o otwarcie dyskusji nad odpowiedzią p. Ministra Spraw Wewnętrznych zapisał się do głosu p. Trąpczyński. Przysługuje Panu 10 minut czasu.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprawa, o której mówimy, jest bezprzykładna. W życiu parlamentarnem nie zdarzyło się jeszcze, żeby rząd, zainterpelowany, jakim prawem wydał pewne rozporządzenie, tego rozporządzenia się wyparł, mimo, że egzystuje dokument, stwierdzający fakt wydania takiego rozporządzenia. I to dzisiejsze tłumaczenie absolutnie postaci rzeczy nie zmienia. Interpelacja zupełnie dokładnie podaje, że takie rozporządzenie Ministerstwa przyszło. W rzeczywistości, czy to był telegram, czy telefonogram, o tem się nie mówi. Jak to było wogóle możliwe, że Rząd w odpowiedzi zapewnił, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie rozsyłało do podległych urzędów polecenia częściowego konfiskowania zeznań świadków w procesie brzeskim. Objaśnienia, które tutaj daje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, nie zgadzają się z tą informacją. Według tej informacji, starosta grodzki w Gnieźnie wydał wniosek skonfiskowania „Lecha”. Do wniosku załączony był odpis telefonogramu, który poniżej podaję. Sędzia Krych zarządzoną konfiskatę uchylił, na co prokurator Metelski wszczął przeciw Cieślakowi dochodzenia karne z ustawy prasowej z artykułu 28. Sąd Grodzki Cieślaka uniewinnił. Od tego wyroku oskarżyciel publiczny wniósł apelację, lecz sprawę umorzono na mocy amnestii.</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Poniżej podaję telefonogram w skrócie: Telefonogram Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z dnia 27 października 1931 r. do Starostwa Grodzkiego w Gnieźnie: Bezwzględnie konfiskować z rozprawy brzeskiej:</u>
<u xml:id="u-67.2" who="#WojciechTrąmpczyński">a) o projektach wprowadzenia monarchii w Polsce,</u>
<u xml:id="u-67.3" who="#WojciechTrąmpczyński">b) opis bicia i katowania w Brześciu,</u>
<u xml:id="u-67.4" who="#WojciechTrąmpczyński">c) o tem, że akt oskarżenia jest elaboratem generała Składkowskiego, natomiast nie konfiskować słów, które wypowiedział w Brześciu Kostek Biernacki. Odpis tego telefonogramu znajduje się przy aktach karnych sądu grodzkiego w Gnieźnie IV. kg. 387/32.</u>
<u xml:id="u-67.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Ani słowa niema o prokuratorze w Warszawie. To jedynie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przyznaje, tylko powiada, że to jest wina województwa, że telefon był źle oddany.</u>
<u xml:id="u-67.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Otóż mogą być tego rodzaju nieporozumienia, jednak w urzędowaniu Ministerstwa nie powinny się zdarzać.</u>
<u xml:id="u-67.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Widocznie Ministerstwo nie jest dostatecznie obsłużone.</u>
<u xml:id="u-67.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Ale abstrahując od tego, jednem słowem Ministerstwo dziś przyznało, że do wydania takiego dekretu nie miało prawa. Powoływanie się na prokuratora postaci rzeczy nie zmienia, bo Ministerstwo napisało to w swojem imieniu, a to było niezgodne z prawem, gdyż judykatura Sądu Najwyższego wyraźnie powiada, że referaty zgodne z prawdą nie podlegają konfiskacie. Ale gdyby nawet takiej judykatury nie było, to pytam, jakim prawem chciało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zakazać postawienia twierdzenia, że ten lub ów pragnąłby widzieć w Polsce monarchię, albo twierdzenia, że więźniów w Brześciu katowano, fakt, który znany jest całemu światu i którego dziś nikt już nie śmie zaprzeczyć.</u>
<u xml:id="u-67.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Naszym obowiązkiem będzie zwracać uwagę społeczeństwa na sposób, w jaki Rząd pomiata naczelnem prawem przez Konstytucję obywatelowi nadanem — wolnością prasy. Tysiące konfiskat, które zatwierdzają sędziowie przez p. Michałowskiego uzależnieni, a w których prokuratoria boi się zwykle wytoczyć proces karny,</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przywołuję Pana do porządku za to wyrażenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#WojciechTrąmpczyński">...to droga krzyżowa naszej prasy niezależnej.</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#KazimierzŚwitalski">Kto z Panów Posłów jest za otwarciem dyskusji, proszę powstać. Stoi mniejszość, wniosek upadł.</u>
<u xml:id="u-70.1" who="#KazimierzŚwitalski">Mam zamiar zamknąć posiedzenie. Proszę p. Sekretarkę o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#SekretarkapJaroszewiczowa">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć, robionych przez czynniki urzędowe przy akcji plebiscytowej za językiem wykładowym ukraińskim w szkołach powszechnych, wykonywanej przez ludność ukraińską z końcem r. 1932, oraz nadużyć władzy przy zbieraniu deklaracyj za językiem wykładowym państwowym w pierwszych miesiącach 1933 r.</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#SekretarkapJaroszewiczowa">Interpelacja Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych z powodu masowego napływu żydów do Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#KazimierzŚwitalski">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-72.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proponuję odbycie następnego posiedzenia dn. 17 marca o godz. 16-tej z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-72.2" who="#KazimierzŚwitalski">1. Sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o rządowym projekcie ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 listopada 1927 r. o ubezpieczeniu pracowników umysłowych (druki nr 669 i 737).</u>
<u xml:id="u-72.3" who="#KazimierzŚwitalski">2. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o podatku majątkowym (druk nr 696 i odbitka nr 243).</u>
<u xml:id="u-72.4" who="#KazimierzŚwitalski">3. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o zatwierdzeniu zmian statutu Banku Polskiego (druk nr 729 i odbitka nr 252).</u>
<u xml:id="u-72.5" who="#KazimierzŚwitalski">4. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o wypuszczeniu biletów skarbowych (druk nr 727 i odbitka nr 252).</u>
<u xml:id="u-72.6" who="#KazimierzŚwitalski">5. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy w sprawie wysokości odsetek od wkładów i innych lokat pieniężnych w komunalnych kasach oszczędności i spółdzielniach (druk nr 724 i odbitka nr 251).</u>
<u xml:id="u-72.7" who="#KazimierzŚwitalski">6. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o ułatwieniach dla instytucyj kredytowych, przyznających dłużnikom ulgi w zakresie wierzytelności rolniczych (druk nr 726 i odbitka nr 251).</u>
<u xml:id="u-72.8" who="#KazimierzŚwitalski">7. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o ulgach dla nowowznoszonych budowli (druk nr 706 i odbitka nr 252).</u>
<u xml:id="u-72.9" who="#KazimierzŚwitalski">8. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o ulgach w zakresie oprocentowania i terminów spłaty wierzytelności hipotecznych (druk nr 725 i odbitka nr 251).</u>
<u xml:id="u-72.10" who="#KazimierzŚwitalski">9. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o sprzedaży części nieruchomości w Hadze, stanowiącej własność Państwa Polskiego (druk nr 735 i odbitka nr 252).</u>
<u xml:id="u-72.11" who="#KazimierzŚwitalski">10. Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o rządowym projekcie ustawy o rzeźniach z prawem wyłączności (druk nr 703 i odbitka nr 254).</u>
<u xml:id="u-72.12" who="#KazimierzŚwitalski">11. Sprawozdanie Komisji Komunikacyjnej o rządowym projekcie ustawy, zmieniającej niektóre postanowienia ustawy z dnia 3 czerwca 1924 r. o poczcie, telegrafie i telefonie (druk nr 708 i odbitka nr 250).</u>
<u xml:id="u-72.13" who="#KazimierzŚwitalski">Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał propozycję moją za przyjętą. Nie słyszę sprzeciwu, uważam propozycję moją za przyjętą. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-72.14" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 24.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>