text_structure.xml 143 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 18.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#Komentarz">Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Jako sekretarze zasiadają pp. Wadowski i Kopeć. Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym. Protokół i listę mówców prowadzi p. Kopeć.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Protokół 36 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1937/38 (druk nr 300): rozprawa szczegółowa nad częścią 1 — Prezydent Rzeczyspopolitej. Sprawozdawca p. Wojciechowski.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Budżetowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PWojciechowski">Wysoki Sejmie! Na posiedzeniu Komisji Budżetowej w dniu 18 grudnia 1936 r. miałem zaszczyt zreferować preliminarz budżetowy Prezydenta Rzeczypospolitej na rok 1937/38, zawierający w wydatkach łączną sumę zł 2.699.379.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PWojciechowski">Komisja Budżetowa przyjęła powyższy budżet w brzmieniu proponowanym przez Rząd.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PWojciechowski">Proszę o uchwalenie wniosku komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Do tej części budżetu nikt do głosu nie jest zapisany, uważam przeto ten punkt porządku dziennego za wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego, do rozprawy szczegółowej nad częścią 2 a) i b) — Sejm i Senat. Sprawozdawca p. Długosz.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PDługosz">W drukowanym sprawozdaniu, które zostało Panom Posłom doręczone, przedstawiłem szczegółowe dane dotyczące budżetu Sejmu i Senatu. Nie będę więc obecnie powtarzał tych wszystkich cyfr, a ograniczę się do ogólnego omówienia budżetu.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PDługosz">Budżet Sejmu obejmuje trzy działy: Biuro Sejmu, Bibliotekę i Archiwum oraz Hotel Sejmowy. Tak jak za lat poprzednich tak i w roku obecnym budżet cechuje daleko posunięta oszczędność. Ogólna suma wydatków w stosunku do roku bieżącego zostaje zmniejszona o 56.585 zł i wyraża się kwotą 3.229.615 zł.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PDługosz">W biurze Sejmu wydatki zostały zmniejszone o 43.320 zł. Wprawdzie w dziale tym liczba etatów urzędniczych została powiększona o jeden i funkcjonariuszy niższych o 3, ale nie wpłynęło to na zwiększenie liczby etatów, gdyż przesunięcia te zostały dokonane z działu 3 tj. z hotelu sejmowego. W Sejmie jest więc zatrudnionych 35 urzędników oraz 53 funkcjonariuszy niższych i służby. Oprócz tego w czasie trwania sesji sejmowej angażowani są t. zw. dietariusze — maszynistki i stenografistki. Także jako dietariusze zatrudnieni są 3 pracownicy fizyczni, którzy w okresie miesięcy zimowych pełnią funkcję palaczy, w lecie zaś pracują w ogrodzie lub przy remontach domów, przeprowadzanych sposobem gospodarczym. Mówiąc o ilości zatrudnionych pracowników i funkcjonariuszy niższych, muszę wyjaśnić uwagę, zrobioną przez N. L K. w tej sprawie. Otóż na podstawie wyjaśnienia przez p. Dyrektora Biura Najwyższa Izba Kontroli oświadczyła, że nie podtrzymuje uwag odnośnie redukcji personelu Biura Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PDługosz">Zła akustyka sali z powodu wadliwej budowy gmachu w dalszym ciągu pozostawia wiele do życzenia, a wydatki na dzierżawę instalacji głośnikowej są dość znaczne, jednak robić je trzeba, gdyż postępy w dziedzinie radiofonii są tak duże, że powstrzymują Biuro Sejmu od kupna własnej instalacji głośnikowej.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PDługosz">Przechodzę do działu 2 — Biblioteki. Biblioteka Sejmu i Senatu wykazuje dalszy rozwój. Liczba zakatalogowanych dzieł wynosiła na dzień 12 grudnia ub. r. 32.874 w blisko 41 tys. tomów; liczba zakatalogowanych tytułów czasopism — 3.138 w 33 tys. tomów. Codzienna rejestracja czasopism i wydawnictw periodycznych przekracza obecnie 300 jednostek bibliograficznych.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PDługosz">Pomimo zmniejszenia się liczby posłów i senatorów blisko o 40% spadek frekwencji ich w pierwszym roku obecnej kadencji wynosił zaledwie 21%. Natomiast intensywność wykorzystania zbiorów bibliotecznych przez posłów i senatorów wzrosła; miesięczna liczba zgłoszeń o książki i czasopisma z zasadniczej biblioteki, to jest poza podręczną, podniosła się z 517 w 1935 r. na 522 w 1936 r. Zwiększyła się również frekwencja czytelników z poza parlamentu. Z biblioteki korzystają poza posłami i senatorami czytelnicy z poza parlamentu, jak urzędnicy państwowi i samorządowi, banków państwowych — za przedłożeniem zarządowi biblioteki odpowiednich pism swych władz przełożonych — oraz osoby pracujące na polu naukowym, znane ze swych prac, względnie polecone przez instytucje naukowe lub profesorów. Biblioteka pracuje nie tylko w czasie sesji sejmowej, ale stale, ponieważ, jak już powiedziałem, poza posłami i senatorami korzystają z usług biblioteki i inni czytelnicy. W związku z tym wzrasta i zatrudnienie pracowników bibliotecznych. Pomimo to i pomimo prac nad uporządkowaniem archiwum sejmowego, przekazanego przed kilku laty przez Biuro Sejmu, personel pracowniczy nie uległ już od szeregu lat zwiększeniu, częściowo dzięki pracy sił honorowych. Praca ta przyniosła i w tym roku nowe narzędzie pomocnicze w postaci dokładnej chronologii wydarzeń za rok 1936 i bibliografii artykułów z 19 ważniejszych dzienników.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PDługosz">W przyszłości ma być zorganizowana biblioteka podręczna dla Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PDługosz">Przechodzę do działu 3 — Hotel Sejmowy.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PDługosz">Hotel Sejmowy po opłaceniu patentu i podatku obrotowego daje rocznie ok. 14.550 zł dochodu. Przeznaczeniem Hotelu Sejmowego jest danie pomieszczeń posłom i senatorom i oni też powinni być w czasie trwania sesji sejmowej, t. zn. w ciągu 4 miesięcy, głównymi lokatorami hotelu. Pozostałe 8 miesięcy Hotel zajmowany jest przeważnie przez osoby z poza terenu Sejmu i to w znacznej mierze stanowi o jego dochodowości. Sądzę, że należało by wydzielić 2 piętra dla posłów i senatorów, natomiast trzecie i czwarte pozostawić dla lokatorów nie należących do parlamentu. W czasie trwania Sejmu i Senatu posłowie i senatorowie, którzy chcą zamieszkiwać w hotelu, powinni bezwarunkowo pokój otrzymać.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PDługosz">Hotel Sejmowy zatrudnia jednego urzędnika i 27 funkcjonariuszy niższych i służby.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PDługosz">Jeżeli chodzi o budżet Senatu, to tak jak i Sejmu preliminowany jest on oszczędnie, licząc się z sytuacją Skarbu Państwa. Suma globalna wydatków na rok 1937/38 wynosi 1.450.600 zł, czyli mniej o 3.300 zł niż w roku bieżącym.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PDługosz">Wysoki Sejmie! Jeszcze w Sejmie Ustawodawczym, a ostatnio i w roku zeszłym referent budżetu Sejmu i Senatu omawiając sprawy organizacyjne rzucił myśl stworzenia biura prawnego. O potrzebie takiego biura, sądzę, że nie potrzebuję nikogo przekonywać, gdyż aż nadto dobrze wszyscy tę potrzebę rozumieją i odczuwają. Po skończonych obradach nad budżetem trzeba będzie powołać specjalną komisję, złożoną z kolegów prawników i znawców życia parlamentarnego, którzy zastanowią się nad zrealizowaniem tego projektu. Sprawa, którą poruszał zeszłoroczny referent, nie straciła nic na aktualności, nawet przeciwnie — w związku z nowym ustrojem i nowym systemem pracy w parlamencie, mam wrażenie, że ona zyskuje coraz bardziej na aktualności. Zadaniem tego biura było by dostarczanie fachowej prawniczej pomocy posłom i senatorom przy przygotowywaniu i opracowywaniu wniosków ustawodawczych. Tempo prac, niedostateczne przemyślenie projektów, pośpieszne nieraz załatwianie poszczególnych ustaw stwarzają niejednokrotnie trudności w pracach Sejmu. Biuro, o którym mówiłem, zapewniłoby tej pracy precyzyjność, jednolitość i gruntowność. Podniosłoby to niewątpliwie wartość naszych prac i w znacznej mierze uniknęlibyśmy stosowanej u nas często nowelizacji ustaw. Nie chcę w związku z tym, co powiedziałem, bardziej szczegółowo precyzować samego zagadnienia, gdyż — jak mówiłem — po skończonej debacie budżetowej komisja specjalna złożona z kolegów prawników i tych, którzy interesują się tym zagadnieniem, niewątpliwie omówi całokształt tego zagadnienia. Tu z tego miejsca wypada mi zaznaczyć, że zarówno p. Marszałek Sejmu jak i p. Marszałek Senatu wyrazili aprobatę na powstanie biura. Myślę, że w związku z tą sprawą omówione zostaną i inne kwestie, jak chociażby sprawa, o której niejednokrotnie się słyszało wśród kolegów posłów, a mianowicie sprawa diariusza sejmowego.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PDługosz">Na terenie Sejmu i Senatu istnieje od r. 1920 Grupa Polskiej Unii Międzyparlamentarnej. Do Unii należy 41 państw świata. Grupa Polskiej Unii Międzyparlamentarnej utrzymuje kontakt i współpracuje z przedstawicielami parlamentów tych państw. Udział przedstawicieli Grupy Polskiej w pracach i władzach Unii był i jest bardzo znaczny. Składka na Unię Międzyparlamentarną wynosi 9.000 zł, z czego 2/3 figuruje w budżecie Sejmu, mianowicie 6.000 zł, a 1/3, czyli 3.000 zł, w budżecie Senatu. Unia Międzyparlamentarna rokrocznie bierze udział w zjazdach, które są dość kosztowne, i delegaci nie mogą być wysyłani w ilości odpowiadającej potrzebom udziału parlamentarzystów polskich w pracach i komisjach Unii. W warunkach dzisiejszych tylko zamożniejsi mogą wyjeżdżać na te zjazdy, gdyż koszta w znacznej mierze pokrywają z własnych funduszów. I dlatego propozycja moja zarówno jak i komisji idzie w tym kierunku, żeby w przyszłości fundusz na te sprawy wyodrębniono i żeby nie utrudniać prac Unii Międzyparlamentarnej.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PDługosz">Drugą grupą, która ma zadania natury czysto gospodarczej, jest Grupa Polska Międzynarodowej Parlamentarnej Konferencji Ekonomicznej. Grupa ta bierze udział w różnych zjazdach, omawiających zagadnienia gospodarczo-finansowe dotyczące naszego Państwa, i również powinna znaleźć swoje wyodrębnienie i potrzebne kwoty na umożliwienie udziału w zjazdach, o których przed chwilą mówiłem.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#PDługosz">Jeszcze chcę jedną rzecz podać do wiadomości Wysokiej Izby, mianowicie chodzi mi o koszty administracyjne parlamentu. W Polsce ogólne wydatki na parlament wynoszą 22,9% podczas gdy w Czechosłowacji 35%, we Francji — 38%, w Landstagu niemieckim 43%. Muszę więc podkreślić, że utrzymanie administracji naszego parlamentu jest bardzo tanie.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#PDługosz">Komisja Budżetowa rozważała preliminarze budżetowe Sejmu i Senatu na rok 1937/38 na posiedzeniu w dniu 18 grudnia 1936 r. i przyjęła je bez poprawek.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#PDługosz">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie budżetu Senatu i Sejmu w brzmieniu uchwalonym na Komisji Budżetowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#Marszałek">Otwieram rozprawę. Głos ma p. Bogusz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PBogusz">Wysoka Izbo! Rozpatrując budżet Sejmu i Senatu niesposób nie mówić o kwestiach zasadniczych — o znaczeniu obecnych ciał ustawodawczych, o stosunku ich do społeczeństwa i do Rządu. Kwestie te były kilkakrotnie w ostatnich czasach poruszane, zwłaszcza w Senacie, ostatnio — wczoraj ujął je świetnie w swoim referacie generalny sprawozdawca p. Duch. Niemniej myślę, że należało by jeszcze niektóre punkty podkreślić i uwypuklić.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PBogusz">Trzeba stwierdzić, że nie mamy życzliwej, przychylnej prasy. Na łamach wielu dzienników czynione są starania, by ośmieszyć obecne Izby ustawodawcze, by pomniejszyć ich znaczenie, by wytłumaczyć szerokiemu ogółowi, że nie mamy żadnego znaczenia, ani żadnego kontaktu ze społeczeństwem. Agresywność niektórych dzienników wzrosła nawet w ostatnim czasie i — co ciekawe — w stosunku wprost proporcjonalnym do wzrostu i powiększenia się intensywności prac Izb ustawodawczych. Jako grzech pierworodny wypomina się nam ordynację wyborczą i wysuwa się żądanie jej zmiany. Sądzę, że dzieła ludzkie nigdy nie są doskonałe, więc zapewne i obecnie obowiązująca ordynacja nie jest bez „ale”. Gdyby został wysunięty projekt jakiejś zmiany, trzeba będzie go gruntownie przedyskutować i przestudiować, niemniej mniemam, że sama zasada głosowania na osoby jest bardziej słuszna i demokratyczna, niż głosowania na listy, ułożone przez prezydia klubów, składające się wielokrotnie z bardzo nielicznych jednostek. Zasada jest chyba najzupełniej słuszna, możliwe że popełniono błędy w wykonaniu, sprzeczne zupełnie z intencjami ustawodawcy.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PBogusz">Jeśli chodzi o zarzut braku kontaktu ze społeczeństwem, mam wrażenie, że on jest najzupełniej nieuzasadniony. Wprawdzie nie należymy do partyj politycznych, niemniej jednak śmiem twierdzić, że wszyscy należymy do różnych organizacyj społecznych i gospodarczych i to nie od wczoraj, ale od szeregu lat; pracujemy w różnych gminach, gromadach, sejmikach, izbach i towarzystwach rolniczych, wskutek tego mamy możność zupełnego kontaktu i współdziałania z ludnością i ze społeczeństwem.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PBogusz">Wysoka Izbo! Kiedy się rozważa i analizuje te zagadnienia, nie trzeba zapominać o jednym: niespełna dwa lata temu zeszedł z tego świata jeden z największych ludzi, jakich wydała Polska, człowiek, który przeorał duszę narodu i przez cały szereg lat sam ponosił odpowiedzialność za losy Państwa. Skończył się wielki, niezwykły okres historii. Myślę, że jakkolwiek by się oceniało kwestię obecnie obowiązującej ordynacji wyborczej i różnych braków i niedociągnięć dzisiejszych Izb ustawodawczych — dobrze się stało, że pierwszy parlament po śmierci Józefa Piłsudskiego nie składa się z reprezentantów kilkunastu partyj zwalczających się, a to tym bardziej, że położenie gospodarcze Państwa jest w dalszym ciągu tego rodzaju, iż wymaga nadal dużej ostrożności, roztropności i różnych nieraz niepopularnych pociągnięć, umożliwiających wyjście z kryzysu. Niemniej nieżyczliwość prasy, niechęć znacznej części społeczeństwa oraz wyjątkowość okresu, w jakim żyjemy, powodują, że położenie nasze jest niezwykle trudne i że wymaga ono dużej pracowitości, wielkiego umiaru i wielkiej rozwagi. Często podnosi się zarzut, że obecne Izby ustawodawcze są przeczulone na punkcie prestiżu i przywiązują do tego zbyt wielką wagę. Mam wrażenie, że ten zarzut jest niesłuszny i polega na nieporozumieniu. Nie chodzi mianowicie o żadne przeczulone ambicje, natomiast zdajemy sobie z tego wszyscy sprawę, że naszym obowiązkiem jest podniesienie powagi ciał ustawodawczych, powagi w ostatnich latach pomniejszonej, że naszym obowiązkiem jest, obracając się w ramach ściśle zakreślonych nową Konstytucją, spełniać nasze obowiązki w ten sposób, by nie pomniejszać naszych praw, a nie popełniać błędów przeszłości.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PBogusz">Jesteśmy przecież pierwszym parlamentem po uchwaleniu nowej Konstytucji i stąd pochodzi ta troska, by nową Konstytucję należycie wprowadzić w życie na odcinku ustawodawczym W każdym razie leży w najlepiej i najgłębiej zrozumianym interesie Państwa, żeby wzrastała i umacniała się powaga obecnych ciał ustawodawczych. Rząd mógłby wiele uczynić, żeby ułatwiać narastanie tej powagi. Niestety, rządy popełniały cały szereg mimowolnych pod tym względem błędów; począwszy od dekretu emerytalnego poprzez niefortunne podejście do rozpatrywania zagadnienia uboju rytualnego, poprzez dekret lasowy i niektóre niezupełnie szczęśliwe przemówienia pp. Ministrów snuje się nić błędów popełnianych pod tym względem przez rządy. Sprawa ta była obszernie i rzeczowo omawiana ostatnio na terenie Senatu, została zupełnie szczerze i otwarcie obustronnie postawiona i sądzę, że sprawy te na przyszłość będą układały się jak najpomyślniej.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PBogusz">Do wzrastania powagi Izb ustawodawczych muszą się w pierwszym rzędzie przyczyniać sami ich członkowie. Myślę, że mam prawo stwierdzić, iż obrady tegoroczne stoją na wysokim poziomie i w ślad za tym idzie wzrastanie zainteresowania obradami parlamentu ze strony społeczeństwa. Niemniej chcąc być bezstronnym i obiektywnym muszę przyznać, że są pewne braki i pewne luki w pracach Sejmu. Zagadnienia natury wewnętrzno-politycznej są omawiane bardzo ogólnikowo, mimochodem. Nie było do tej chwili szerokiej, głęboko przemyślanej dyskusji na ten temat, a są to przecież zagadnienia tak ważkie i tak istotne, że nie można ich ani przemilczeć, ani obejść. Faktem jest, że znaczna część społeczeństwa jest zorganizowana w stronnictwa polityczne, opozycyjne, faktem jest, że znaczna część społeczeństwa jest znowu nie zorganizowana i zupełnie rozproszkowana. Mówiło się parokrotnie o konieczności współdziałania ze społeczeństwem i o konieczności doprowadzenia do pewnej harmonii. Jest to nie tylko słuszne, ale jest to konieczne, wymaga tego najlepiej rozumiana racja stanu Polski. Ale nie wystarcza ograniczyć się do tego, żeby mówić o tej konieczności. Trzeba powiedzieć, jak ma dojść do tego współdziałania i co należy uczynić, żeby stworzyć tę harmonię i współpracę. Trzeba wyraźnie postawić kropkę nad i i śmiało i odważnie podejść do tego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PBogusz">Są również inne braki i niedociągnięcia w pracach Sejmu. Brakuje czasem pewnej jasności i pewnego zdecydowania. Byliśmy niejednokrotnie świadkami, że opinia Sejmu była już wyrobiona, poprostu jednolita, jednak w ostatniej chwili rozchodziła się, jakby gubiła, decyzja.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PBogusz">Można by na ten temat przytoczyć kilka przykładów z przeszłości. Wystarczy, gdy wspomnę o dekrecie emerytalnym, gdy rok temu opinia Izby była najzupełniej jednolita, a w ostatniej chwili brakło decyzji. Są jednak jeszcze i inne usterki. Wskutek pewnego braku porozumienia zdarza się często, że zbyt wielu kolegów przemawia na ten sam temat. Sądzę, że gdyby to samo powiedziało 2, co mówi 6, całość dyskusji i całość obrad w najwyższym stopniu by na tym zyskała. Jak z jednej strony kompletne uniezależnienie się posłów i senatorów od stronnictw politycznych ma swoje wybitnie dodatnie cechy, tak z drugiej strony zbyt wielkie rozproszkowanie utrudnia chwilami pracę. Wskutek tego myślę, że musi się znaleźć z tego jakieś dobre wyjście i że musi być wynaleziona jakaś nowa forma organizacyjna, która by umożliwiła schodzenie się na wspólnej platformie. Nie można popełniać błędów przeszłości, kiedy to obrady komisyj i plenum były nieistotne, bo wszystko już było przesądzone uchwałami prezydiów partyj czy klubów, z drugiej strony jednak pewne zgrupowania mogą się okazać korzystne. Próby czynione dotychczas na tym polu nie dały jeszcze zupełnie uchwytnych rezultatów.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PBogusz">Wysoka Izbo! Nie przesądzając, jakie będzie oblicze przyszłych ciał ustawodawczych, sądzę i mam nadzieję, że obecny parlament po usunięciu tych różnych braków i niedomagań spełni należycie swoją rolę. Analizując w głębokiej trosce o dobro Polski wszystkie polityczne i gospodarcze zagadnienia, spełniając należycie funkcje ustawodawcze, rozwijając kontrolę nad działalnością Rządu bez czynienia temu Rządowi niepotrzebnych trudności pozostawi w spadku przykład umiaru i rozwagi, przykład rozumnego podchodzenia do różnych zagadnień i rozumnego rozgraniczenia władzy ustawodawczej od władzy wykonawczej.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Wagner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PWagner">Wysoka Izbo! Gdy na zasadzie nowej Konstytucji i nowej ordynacji wyborczej rozpoczęliśmy nasze prace, już od pierwszej chwili w całej Izbie panuje stała troska o system prac parlamentarnych, o stosunek Sejmu do społeczeństwa i Rządu. Zagadnienie to lubi opinia publiczna interpretować w sposób niewłaściwy, w sposób nieraz nawet złośliwy i niekorzystny dla racji stanu Rzeczypospolitej Polskiej. Wiadomo, że każda nowa forma pracy wywoływać musi pewne trudności i że trudności te przedstawiane są przez czynniki opozycyjne jako dowód pewnej niedojrzałości decyzji politycznej naszego obozu. Jeżeli zabieram głos w tej sprawie, to głównie dla podkreślenia, że o ile te trudności początkowo powstały, to nie oznacza to jakoby forma tej pracy miała się przedwcześnie okazać niedoskonałą. Nie twierdzę, że to, co osiągnęliśmy w nowej formie życia parlamentarnego, jest już doskonałe. Niemniej nie można patrzyć obojętnie na fakt obniżania roli Sejmu, obniżania tego nowego stosunku do społeczeństwa i do Rządu. Wchodzi tu jednakże w grę pewien nowy motyw, że aczkolwiek my wszyscy razem w tej Izbie bez względu na różnice w naszych poglądach osobistych czy ugrupowań, jakie w tej Izbie się wyłaniają, stajemy w obronie tej nowej formy życia parlamentarnego w Polsce, to niemniej czasami sugestywnie ulegamy głosom opozycyjnej opinii zewnętrznej i stając w obronie prestiżu Sejmu niejednokrotnie nie czynimy tego tak poważnie i tak rzeczowo, jakby to uczynić należało.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PWagner">Z tych względów chciałbym zaapelować do Kolegów, aby sprawa obrony prestiżu Sejmu nie była Wykorzystywana dla rzeczy małych, dla rzeczy, które mogłyby w pojęciu fałszywym być popularnymi wobec społeczeństwa. Uważam, że nam nie wolno szukać taniej popularności, że Sejm musi uchwalać również i ustawy takie, które nie wzbudzają dla danego posła jako wnioskodawcy czy dla Sejmu jako całości popularności taniej i płytkiej. Uważam, że wielką zasługą większości sejmowej poprzednich kadencyj było to, że mieliśmy odwagę uchwalać niejednokrotnie ustawy wielce niepopularne. Ale uchwalając te ustawy szliśmy do społeczeństwa z jednym z najpoważniejszych argumentów, z argumentem uczciwości, który mówił, że jeżeli dobro Państwa wymaga przykrej decyzji dla obywatela, to Sejm ma odwagę tę odpowiedzialność moralną na siebie przyjąć. I lepiej jest, że Sejm jako reprezentacja społeczeństwa te ciężary w imieniu społeczeństwa na społeczeństwo nakłada, niż miałby to uczynić Rząd.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PWagner">Proszę Wysokiej Izby! Nie ma ustawy, która by zadowalała całe społeczeństwo i z tego względu dekrety rządowe budziły w nas niejednokrotnie niezadowolenie. Wiadomą jest rzeczą, że nieraz nie idzie o treść tego dekretu, tylko idzie o sam fakt, że dekret jako akt legislatywny został wydany poza Izbą ustawodawczą. Jednak gdy wejrzymy w treść danego dekretu rządowego, to po głębszym zastanowieniu się widzimy, że ta treść nie jest tak zła, jak nam się to w pierwszej chwili wydawało, i tu raczej odgrywa rolę nasze subiektywne nastawienie jako posłów, że czynnik administracyjny, rządowy wziął w ręce inicjatywę ustawodawczą. Jeżeli idzie o inicjatywę ustawodawczą Rządu, to niewątpliwie jest ona konieczna w wielu wypadkach z powodu zbyt płynnej sytuacji politycznej, gospodarczej, jaka istnieje nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Jesteśmy świadkami, że cały szereg parlamentów klasycznych udziela swoim rządom pełnomocnictw i że te rządy na tej zasadzie wydają dekrety. Nie jest to sprawa specjalnie polska. Jest to sprawa ogólna, gdyż życie płynie tak szybko, że nieraz szybszym jest nawet od myśli ludzkiej. My rozpatrując sprawę dekretów często jesteśmy przewrażliwieni. P. Premier Składkowski, przemawiając w roku ubiegłym w czasie dyskusji przy złożeniu preliminarza budżetowego, podał cyfrowe dane, z których wynika, że liczba dekretów była w ostatnim roku daleko mniejsza, niż w latach poprzednich.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PWagner">Mój przedmówca, kolega Bogusz, powołał się na jeden z dekretów, który wywołał wśród zainteresowanej grupy duże niezadowolenie, co do którego Izba zdecydowała, że dekret ten był dekretem niewłaściwym. Miał na myśli kolega pos. Bogusz sprawę dekretu emerytalnego. Sprawa jest znana i będzie słusznie w najbliższym czasie załatwiona pozytywnie. Ale gdybyśmy chcieli sięgnąć do całej serii dekretów, wydanych między r. 1930 a 1935, to znajdziemy cały szereg błędów większych niż dekret emerytalny. Jednak my, ówcześni posłowie, nie robiliśmy nigdy z tego Rządowi kwestii stanu. Omyłki takie są możliwe i rzeczą naszą jako parlamentu jest te omyłki korygować. Współpraca nasza z Rządem powinna być na tej podstawie kontynuowana.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PWagner">Mówiąc o tym okresie parlamentu, jako okresie wstępnym do współpracy obecnej, chciałbym nawiązać do jednej formy, która poprzednio istniała, a która obecnie niestety nie istnieje. Mianowicie współpraca parlamentu z Rządem odbywa się nie tylko tu w sali sejmowej, ale również za pośrednictwem wielu konferencyj z Rządem, które odbywają się w sprawie poszczególnych projektów ustawodawczych. Gdy była prorządowa większość parlamentarna, wówczas istniały w jej łonie grupy zagadnieniowe i na tych grupach omawialiśmy z przedstawicielami Rządu wszystkie projekty ustawodawcze. Obecnie tych grup nie ma, a o ile one istnieją, trudność polega na tym, że musiałby przedstawiciel Rządu do każdej z grup oddzielnie na te konferencje przybywać. Uważam, że należało by tę tradycję wznowić, tylko w tym celu, ażeby można było posiadać te informacje, które każdy poseł posiadać powinien, ażebyśmy nie stawali tu dopiero w tej Wysokiej Izbie wobec faktów dokonanych, ażeby można było pewne rzeczy uzgodnić. Wiemy, że dzięki tej pracy cały szereg ustaw mimo zarzucanej przez opozycję preferencji czynnika rządowego i administracyjnego wówczas Wysoki Rząd przerabiał zgodnie z tendencjami istniejącymi w łonie ówczesnej większości parlamentarnej. Taki stan istniał nawet do pewnego stopnia w poprzednim układzie, zanim ta większość w parlamencie polskim powstała, lecz wtedy było to ujemną stroną życia parlamentarnego, że musiały następować układy między poszczególnymi stronnictwami i że niejedna ustawa nie była wynikiem rzeczowego przemyślenia, jednolitego nastawienia w kierunku racji stanu Państwa, tylko układów między poszczególnymi partiami politycznymi, co stwarzało brak linii życia politycznego, społecznego i gospodarczego w Polsce. Większość parlamentarna te błędy usunęła. Obecnie jesteśmy w nowym okresie, niemniej jednak musimy tę tradycję przejąć i nawiązać kontakt z Rządem.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PWagner">Ażeby to uzasadnić, poruszę parę szczegółów praktycznych. Mianowicie był zwyczaj, że Ministrowie Skarbu prosili wszystkich referentów budżetowych do siebie na konferencję przed przedłożeniem preliminarza rządowego Marszałkowi Sejmu i na konferencjach tych uzgadniane były poglądy referentów. Następnie te konferencje odbywały się w czasie sesji pomiędzy referentami a przedstawicielami rządu, na których mieliśmy płaszczyznę dla uzgadniania wniosków, które dawały efekt w postaci uchwalania przez Sejm preliminarza budżetowego w takiej formie, ażeby był on wyrazem pracy parlamentu. Obecnie tych konferencyj nie ma i skutkiem tego nie tylko referenci budżetu, ale i członkowie komisji mają tę trudność, że zgłoszenie wniosku wymaga zgody p. Ministra Skarbu. Trudną jest rzeczą, ażeby każdy poseł prosił oddzielnie o audiencję p. Ministra Skarbu, trudno posłowi udawać się do p. Ministra Skarbu, a nie uzgodniwszy, nie może tego wniosku postawić, gdyż art. 59 Konstytucji powiada wyraźnie, iż wydatki nie projektowane przez Rząd lub nie zamieszczone w preliminarzu budżetowym nie mogą być przez Sejm nie tylko uchwalone, ale — jak wiemy z praktyki — nie mogą być poddane pod głosowanie. Z tego względu tylko więcej energiczni referenci zdobyli się w roku obecnym na pewne poprawki w porozumieniu z resortowymi ministrami, zaś większość referentów poprawek nie wniosła. Nie oznacza to Wysoka Izbo, aby ten budżet, który mamy przed sobą, był tak sztywny, że niemożliwe byłyby w nim zmiany do przeprowadzenia. Tylko brak jest płaszczyzny dla rozmów i współpracy z Rządem. I z tego względu nie tylko na odcinku budżetu, ale również na odcinkach innych zagadnień należało by tej płaszczyzny wspólnych rozmów poszukać. Nie mówię tego w stosunku do obecnego składu osobowego Rządu, lecz traktuję to jako wyraz troski o przyszłą współpracę, ażeby ułatwić ją i uniknąć tych niepotrzebnych zgrzytów, które się w tej Izbie pojawiają.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PWagner">Proszę Wysokiej Izby! Jeżeli na ten temat mówię, to chciałbym jeszcze kilka słów poświęcić sprawie regulaminu sejmowego. Nie wniosłem w tej sprawie żadnego ze swej strony wniosku. Jestem na tyle skromny jeszcze, że nie uważam siebie za tak starego parlamentarzystę, który by chciał inowację w naszych pracach wprowadzić. Uznaję pierwszeństwo tych osób, które ten regulamin opracowały i chciały życiu parlamentarnemu w Polsce nadać i wytyczyć nowe drogi rozwojowe. Ale niemniej widzimy, że w regulaminie sejmowym, który jest wykładnią naszej pracy, są jeszcze pewne braki. Widzimy inflację ze strony pewnych kolegów posłów wniosków ustawodawczych. Ale obok tej inflacji istnieje drugie zjawisko, o którym nie mówimy, a które pozwolę sobie Wysokiej Izbie do wiadomości podać, mianowicie zjawisko pewnej wstrzemięźliwości, wielu kolegów posłów, którzy nieraz wystąpiliby z wnioskami uzasadnionymi, odpowiednio technicznie przygotowanymi. A na jakim tle wstrzemięźliwość ta powstała? Oto jeden z posłów obawia się, że przedłożywszy Wysokiej Izbie wniosek nie znajdzie dla niego w Izbie dostatecznego poparcia. Dany kolega obawia się, że byłoby to dla niego pewnym niepowodzeniem osobistym.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#komentarz">(Głos: To nie jest punkt widzenia, Panie Kolego. Inny głos: W każdym razie punkt widzenia nie na Sejm. To nie jest punkt widzenia, że może to być dla kogoś osobistym niepowodzeniem.)</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PWagner">Ale proszę Panów, ja muszę powiedzieć, że takie zjawisko istnieje i proszę pozwolić mi, że przedłożę Panom Kolegom...</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#komentarz">(Głos: Są tacy koledzy?)</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PWagner">Proszę nie zaprzeczać, że są tacy koledzy. I, proszę Panów, wobec tego zjawiska należy w regulaminie sejmowym i w życiu parlamentarnym formę pracy tak dostosować, żeby ta zdrowa inicjatywa mogła być w sposób pozytywny zrealizowaną.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PWagner">Proszę Wysokiej Izby! Jeżeli wrócę do tej inflacji wniosków, to widzimy w niej pewne wnioski o charakterze nierealnym i demonstracyjnym. Wnioski takie były i w poprzednim życiu parlamentarnym, ale czyniły to grupy polityczne, które tą drogą szukały sposobów dla zareklamowania swego programu politycznego. Natomiast nie uważam za wskazane, aby takie wnioski pojawiały się obecnie, a o ile mówię o tej wstrzemięźliwości, co do której kol. Dudziński zakwestionował, jakoby istniała, to jako projekt stawiam, aby Prezydium Sejmu raczyło się zastanowić nad jedną rzeczą, czy koniecznym jest, aby wniosek ustawodawczy podpisany był tylko przez jednego posła. Uważani, że należy powrócić do tej zasady, aby wnioski ustawodawcze mogły być podpisywane przez większą ilość posłów. Ta większa ilość podpisów zachęci grupy wnioskodawców do występowania na terenie Sejmu z odpowiednimi wnioskami ustawodawczymi.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(Głos: Taki wniosek jest zgłoszony, ale leży.)</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#PWagner">Sprawa ta jest bardzo ważna. W związku z tym chcę prosić Pana Marszałka, aby, jeżeli idzie o termin załatwiania wniosków, w związku z wielką ilością tych, które wcale nie zostały przepracowane, ustalić taki tok pracy, aby wnioski te mogły być na komisjach obecnie załatwione,</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#PWagner">Tych kilka uwag, które powiedziałem, mają na celu wyłącznie usprawnienie prac parlamentarnych i nakreślenie właściwego stosunku Sejmu jako ciała ustawodawczego do Rządu i społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany. Rozprawa nad tą częścią preliminarza budżetowego została wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 3 preliminarza. Najwyższa Izba Kontroli. Sprawozdawca p. Śląski.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PŚląski">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetowy Kontroli Państwowej w stosunku do budżetu na rok bieżący wykazuje niewielkie różnice. Preliminowane na rok 1937/38 dochody Kontroli Państwowej są o 1.300 zł niższe niż w bieżącym okresie budżetowym i wynoszą 143.700 zł. Zmniejszenie dochodów spowodowane jest obniżeniem zwrotu kosztów utrzymania urzędu Kontroli w Katowicach o tę właśnie sumę.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PŚląski">Wydatki Kontroli Państwa preliminowane są w wysokości 4.691.050 zł, są one więc o 35.950 zł niższe niż w roku bieżącym.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PŚląski">Szczegółowych cyfr preliminarza nie będę Wysokiej Izbie przedstawiał, dlatego że są zawarte w sprawozdaniu Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PŚląski">Chciałbym tylko przejść do krótkiego chociażby scharakteryzowania czynności Najwyższej Izby Kontroli, a także do dania pewnego streszczenia dyskusji, która się odbyła na Komisji Budżetowej przy rozpatrywaniu budżetu Najwyższej Izby Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PŚląski">Jak wykazują cyfry podane w sprawozdaniu, ilość skontrolowanych przez organa Kontroli Państwowej kas, magazynów, urzędów i robót wzrosła w roku 1935/36 w stosunku do roku poprzedniego ogółem o mniej więcej 21%. Kontrola pod względem cyfrowym objęła więc obroty gotówkowe o mniej więcej 50% wyższe niż w roku poprzednim. Kontrola przeprowadzona co do istoty dokonanych czynności — o mniej więcej 10% wyższe. Dokładne cyfry znajdą Panowie w sprawozdaniu Komisji Budżetowej. Straty dla Skarbu Państwa, ujawnione dzięki działalności Najwyższej Izby Kontroli, były zatem w r. 1935/36 przeszło o 50% wyższe niż w roku poprzednim.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PŚląski">Wyrazem wyników bezpośrednich kontroli będzie zatem suma 3.861.749,90 zł, stanowiąca równowartość 80% wydatków w budżecie Kontroli Państwowej. Skutki pośrednie kontroli trudno ująć w jakiekolwiek cyfry, sądzę jednak, że są one znacznie większe od wyników bezpośrednich. Uwagi i wystąpienia Najwyższej Izby Kontroli wpłynęły niewątpliwie na wstrzymanie szeregu niepotrzebnych wydatków i na wydanie przez odnośne władze zarządzeń potrzebnych na przyszłość dla uniknięcia nieprawidłowości w tym lub innym dziale gospodarki Państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PŚląski">Z cyfr przytoczonych a obrazujących czynności Kontroli Państwowej w latach 1934/35 i 1935/36 możemy wyciągnąć następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PŚląski">1) Szerszy zakres dokonanej kontroli przyczynił się do ujawnienia większej ilości strat Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#PŚląski">2) Objęcie kontrolą dochodów i rozchodów pod względem cyfrowym w sumie o ca 50% wyższej i co do istoty dokonywanych czynności o 10% wyższej niż w roku poprzednim, świadczy niewątpliwie o dalszym znaczniejszym usprawnieniu prac organów Najwyższej Izby Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PŚląski">3) Dalsze rozszerzanie działalności Najwyższej Izby Kontroli wydaje się rzeczą konieczną dla usprawnienia naszej administracji.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#PŚląski">Prace Kontroli były wykonywane według z góry opracowanego i zatwierdzonego przez Prezesa Najwyższej Izby Kontroli planu. Przeprowadzana według planu kontrola miała oczywiście charakter kontroli wyrywkowej, przy czym na podstawie długoletnich doświadczeń w silniejszej mierze były kontrolowane wydatki rzeczowe niż osobowe. W razie potrzeby przeprowadzano również kontrolę poza planem, w szczególności zaś wówczas, gdy chodziło o sprawdzenie, czy stwierdzone niedomagania na skutek uwag organów kontrolujących zostały usunięte. Przy kontroli wydatków zwracano nie tylko uwagę na ich uzasadnienie formalne, ale badano je także z punktu widzenia ich celowości i oszczędności w ich dokonaniu. Kontrolując gospodarkę jednostek wytwórczych oraz przedsiębiorstw, badano wysokość ich kosztów własnych oraz wyniki finansowe ich gospodarki. O stwierdzonych nieprawidłowościach organa Kontroli zawiadamiały właściwe władze, żądając usunięcia niedomagać i pokrycia ustalonych strat.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#PŚląski">Stwierdzić jednakowoż muszę, że władze reagowały rozmaicie na uwagi Najwyższej Izby Kontroli. W znacznej części wprawdzie zainteresowane ministerstwa wydawały na skutek interwencji N. I. K. rozporządzenia dążące do uporządkowania odnośnych działów swej gospodarki, względnie doraźne zarządzenia usuwające wykazane braki, zdarzało się jednakowoż, że tryb załatwiania przez kontrolowane władze spraw poruszonych przez N. I. K. był zbyt powolny lub odpowiedzi odnośnych władz wymagały ponownego rzeczowego sprostowania przez organa Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#PŚląski">W szczegóły sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli nie będę wchodzić, pragnąłbym jedynie podnieść, że daje ona nad wyraz wartościowy materiał dla oceny gospodarki poszczególnych resortów. Większa ilość otrzymanych przez Sejm egzemplarzy sprawozdania da wszystkim członkom Komisji Budżetowej możność zapoznania się z wynikami kontroli.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#PŚląski">Cyfry podane poprzednio a dotyczące działalności N. I. K. w roku 1935/36, świadczą dobitnie o wielkim wysiłku dokonanym dla dalszego pogłębienia kontroli, a bliższe zapoznanie się z istotą i wykonaniem często trudnych zadań Kontroli Państwowej wykazuje, że tak władze, jak i organa N. I. K., w całej pełni spełniły obowiązek nałożony na nie przez obowiązującą ustawę. Wydaje mi się jednak, że przeprowadzenie czynności kontrolnych w jeszcze szerszych rozmiarach byłoby niewątpliwie połączone z dużą korzyścią dla Państwa. Dlatego też należało by w budżecie na rok 1938/39 uwzględnić konieczność zwiększenia ilości etatów w N. I. K.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#PŚląski">Wreszcie chciałbym podziękować Prezesowi N. I. K. za uwzględnienie życzenia, wyrażonego w roku ubiegłym na posiedzeniu Komisji Budżetowej, mianowicie za załączenie do sprawozdania rocznego spisu przedsiębiorstw państwowych.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#PŚląski">W dyskusji nad budżetem Kontroli Państwowej członkowie Komisji Budżetowej poruszyli szereg zagadnień związanych z działalnością N. I. K. Podkreślono obszerność i wartość materiału, dostarczonego przez N. I. K, dla prac Izb ustawodawczych. Wyrażono ubolewanie, że Najwyższa Izba Kontroli nie może dostarczyć charakterystyki całokształtu gospodarki danych resortów względnie przedsiębiorstw. Podkreślono różnicę w reagowaniu poszczególnych resortów na uwagi Najwyższej Izby Kontroli, zwracając szczególną uwagę na rozbieżność zapatrywań organów Najwyższej Izby Kontroli i Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych w odniesieniu do gospodarki Lasów Państwowych.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#PŚląski">Komisja przyjęła z zadowoleniem uzupełnienie sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli przez zamieszczenie w nim wykazu przedsiębiorstw i zakładów, których właścicielem jest Państwo, względnie których udziały Państwo posiada, podkreślając potrzebę uzupełnienia wykazu na przyszłość przez podanie procentu, w jakim Państwo jest właścicielem poszczególnych przedsiębiorstw. Wyrażono dalej życzenie, by wydawano jeszcze większą ilość sprawozdań, ponieważ one nie dochodzą do wszystkich wyższych i odpowiedzialnych urzędników ministerstw. Wreszcie zaznaczono, że są wypadki, że nadużycia i defraudacje nie ustają i trwają niejednokrotnie lata całe zanim zostaną wykryte.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#PŚląski">Prezes Najwyższej Izby Kontroli wyjaśnił, że sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli są wynikiem kontroli wyrywkowej, nie mogą zatem dać wyraźnego obrazu całokształtu gospodarki Państwa i stwierdzić kategorycznie, czy gospodarka danego resortu jest zła czy dobra. W razie rozbieżności zdań pomiędzy Najwyższą Izbą Kontroli a danym ministerstwem rzeczą Izb ustawodawczych jest stwierdzić, kto ma rację. Przy wyrywkowej kontroli może się także zdarzyć, że nadużycia trwają przez pewien okres, zanim zostaną wykryte, w szczególności zaś wówczas, gdy opierają się na sfałszowaniu podpisów.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#PŚląski">Ze swej strony pragnę raz jeszcze stwierdzić, że dokładne zapoznanie się z istotą prac Najwyższej Izby Kontroli wyrobiło we mnie przekonanie, że dokonuje się tam naprawdę olbrzymia, a przytem często nader niewdzięczna praca. Na 570 etatów najwyżej 400 urzędników może być użytych do wykonywania kontroli i dlatego, pomimo że Najwyższa Izba Kontroli ma wielu wybitnych specjalistów, ilość ich jest zbyt mała w stosunku do ilości zagadnień wymagających kontroli. Jedynie podniesienie ilości etatów i dokonywanie częstszych rewizyj może nam pomóc do szybszego usuwania istniejących braków naszego aparatu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#PŚląski">Sprawozdania nie mogą, jak już wyjaśniłem, dać pełnego obrazu gospodarki poszczególnych resortów, stanowią one niemniej jedną z podstaw naszych prac parlamentarnych, gdyż ilość i rodzaj wykrytych nieprawidłowości, sposób, w jaki odnośny resort reaguje na uwagi N. I. K., ułatwiają nam w wysokiej mierze zorientowanie się w sprężystości danych władz i w poprawie lub w pogorszeniu zachodzącym w działalności danego resortu lub przedsiębiorstwa.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#PŚląski">Komisja Budżetowa rozważała preliminarz budżetowy Kontroli Państwowej na rok 1937/38 na posiedzeniu w dniu 18 grudnia 1936 r. i przyjęła go bez poprawek. Proszę zatem Wysoki Sejm o uchwalenie budżetu w brzmieniu, proponowanym przez Rząd i ustalonym przez komisję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Prezes Najwyższej Izby Kontroli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PrezesNajwyższejIzbyKontrolipKrzemieński">W toku dyskusji budżetowej postawiono żądanie, aby sprawozdanie N. I. K. zawierało ocenę całokształtu działalności danego resortu, co oczywiście należy rozumieć w ten sposób, że N. I. K. niezależnie od stwierdzenia w „Uwagach”, że budżet został wykonany zgodnie z postanowieniami ustawy skarbowej i dlatego należy udzielić Rządowi absolutorium, winna się wszechstronnie wypowiedzieć, jak wszystkie kredyty przyznane w budżecie zostały zużyte pod względem celowości, skuteczności itd. W pewnej mierze czyni temu zadość sprawozdanie. Natomiast ogólna ocena działalności i postawienie końcowych wniosków o gospodarce poszczególnego resortu administracyjnego nie należy do N. I. K. i byłoby przekroczeniem ustawowych uprawnień, a nawet wnikaniem w uprawnienia parlamentu. Co do oceny materiału zamieszczonego w sprawozdaniu N. I. K., należy odróżnić ustalenia faktyczne od wniosków. Pierwsze, oparte na kontroli faktycznej, nie ulegają żadnej wątpliwości i na nich bezwzględnie oprzeć się można. O ile chodzi o wnioski, których w pewnych wypadkach nie podziela resort kontrolowany, to ostateczna decyzja co do ich słuszności należy właśnie do ciał ustawodawczych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Hermanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! W maju 1935 r. Najwyższa Izba Kontroli wystąpiła do Ministerstwa Skarbu z postulatem, by wszystkie przedsiębiorstwa państwowe i jednostki gospodarcze rozpoczynały i zamykały swoje okresy obrachunkowe równolegle do państwowego okresu budżetowego. Ministerstwo Skarbu ustosunkowało się do tego postulatu negatywnie, uzasadniając swoje stanowisko następującymi okolicznościami:</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PHermanowicz">1) specjalnym charakterem gospodarczym niektórych przedsiębiorstw (lasy),</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PHermanowicz">2) rolniczym okresem gospodarczym niektórych (fabryki w Chorzowie i w Mościcach, oraz Zakłady Przemysłowo-Zbożowe),</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PHermanowicz">3) sezonowym okresem robót inwestycyjnych, a także koniecznością przeprowadzenia rozrachunków międzypaństwowych (koleje) i wreszcie:</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PHermanowicz">4) okresem potrzebnym na sporządzenie bilansów w takim terminie, by wyniki gospodarki przedsiębiorstw znalazły już swoje odbicie w zamknięciach rachunkowych na dzień 31 marca każdego roku. (koleje, wytwórnie i zakłady wojskowe, Agencja Telegraficzna i Zakłady Tele-Radiotechniczne).</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#PHermanowicz">Najwyższa Izba Kontroli nie podziela jednak powyższego stanowiska Ministerstwa Skarbu. Uważa bowiem, że zamierzenia objęte budżetami we wszystkich dziedzinach gospodarki państwowej jak również wyniki gospodarki finansowej Państwa, wykazane w zamknięciach rachunkowych, winny obejmować jednolity okres. Najwyższa Izba Kontroli uzasadnia swe stanowisko tym, że różnorodny charakter gospodarki przedsiębiorstw nie może stać na przeszkodzie ustaleniu dla nich jednolitego okresu obrachunkowego, ponieważ niektóre przedsiębiorstwa i monopole stosują już okres obrachunkowy odpowiadający okresowi budżetowemu, co jednak nie przeszkadza im w zaakcentowaniu swego wyrazu w zamknięciach rachunków Państwa za dany okres budżetowy, ponieważ swe zamknięcia sporządzają w trzy miesiące później od przedsiębiorstw, mających okres obrachunkowy, odpowiadający rokowi kalendarzowemu.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PHermanowicz">Reasumując przytoczone rozbieżne zdania Ministerstwa Skarbu i Najwyższej Izby Kontroli, sądzę, iż nie można przejść nad tym do porządku, a należy szukać sposobu kompromisowego załatwienia wynikłego zatargu. Chociaż tezy Ministerstwa Skarbu mogłyby być w znacznej mierze, a w niektórych punktach i całkowicie obalone w toku dłuższej dyskusji, to jednak i stanowiska Najwyższej Izby Kontroli nie cechuje zbytni obiektywizm, a mianowicie dostatecznie nie uwzględnia podstawowego elementu każdej ludzkiej działalności — czasu. W związku z tym istnieje konieczność wszechstronnego zbadania i ustalenia, czy przedsiębiorstwa, wymienione przez Ministerstwo Skarbu, naprawdę nie są w stanie sporządzać swoich bilansów statycznych i dynamicznych na dzień 31 marca w ramach obecnie obowiązujących terminów składania tychże do wglądu Najwyższej Izbie Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#PHermanowicz">Jeżeli okaże się, że rzeczywiście niektóre przedsiębiorstwa nie są w stanie temu sprostać, to należy przedłużyć im termin. Sądzę, że Wysoki Sejm nie będzie przeciwny temu, jeśli wnioski Najwyższej Izby Kontroli o udzielenie rządowi absolutorium będą składane do laski marszałkowskiej nie w pierwszych tygodniach sesyj zwyczajnych, a w ostatnich, byle wzamian posiadać zamknięcia rachunków Państwa, obejmujące wszystkie agendy państwowe czynne w danym okresie sprawozdawczym, za który udziela się rządowi absolutorium.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PHermanowicz">Następnie rokrocznie Najwyższa Izba Kontroli w swych uwagach lakonicznie stwierdza, że „inwentaryzacji majątku państwowego dotąd nie przeprowadzono”. Rozmyślnie i celowo użyłem określenia „lakonicznie”, gdyż Najwyższa Izba Kontroli nigdzie nie informuje nas o tym, czy inwentaryzacja majątku państwowego została rozpoczęta. Kiedy została rozpoczęta? Czy obecnie trwa? Kto inwentaryzację przeprowadza? Jaki jest udział Najwyższej Izby Kontroli w tej akcji? Według jakich założeń i zasad inwentaryzacja jest przeprowadzana? Kiedy przypuszczalnie zostanie zakończona? itp. Jestem tego zdania, że najwłaściwszym organem w Państwie do przeprowadzania inwentaryzacji majątku państwowego jest nie kto inny, jak tylko Najwyższa Izba Kontroli. Przecie inwentaryzacja jest niczym innym, jak tylko aktem generalnej kontroli całokształtu stanu posiadania wszystkich urzędów państwowych, przedsiębiorstw i jednostek gospodarczych Państwa.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#PHermanowicz">A teraz, zanim przejdę do uwag do sprawozdań N. I. K., ogólnym rzutem obejmijmy kontrolę w Państwie jako pewną sharmonizowaną całość. Niestety, na tle obecnej naszej rzeczywistości takie szerokie planowanie jest tylko romantycznym wzlotem. Ograniczę się więc do kontroli, czuwającej nad działalnością monopoli państwowych i tak:</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#PHermanowicz">a) przy Ministerstwie Skarbu istnieje Komisja rewizyjna dla Monopoli,</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#PHermanowicz">b) przy dyrekcjach monopolowych są specjalni urzędnicy do przeprowadzania kontroli placówek monopolowych,</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#PHermanowicz">c) również dane placówki są rewidowane przez przedstawicieli izb okręgowych Kontroli Państwowej,</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#PHermanowicz">d) niezależnie od trzech wymienionych instancyj placówki monopolowe są jeszcze kontrolowane przez delegatów izb skarbowych. Opowiadano mi o takim stanie rzeczy, że w okresie pewnego półrocza jedną placówkę monopolową rewidowało aż dwunastu przedstawicieli różnych organów kontroli, przy czym każdy rewident w toku urzędowania dawał zarządzenia o charakterze wręcz odmiennym od zleceń jego poprzednika z innego podobnego organu kontroli. Tłumaczy się to tym, że na terenie monopoli od momentu ich powstania trwa dotąd stan chronicznych eksperymentów reorganizacyjnych. Poza tym często zdarza się, że jeden organ kontroli jest wielce niepochlebnego zdania o drugim. Bardzo rzadko posądza współzawodnika tylko o typową ignorancję. I tak stale w kółko. Rzecz prosta, że takiego rodzaju wyścig kilku organów kontroli na terenie jednej placówki nie przysparza im autorytetu tak w urzędach kontrolowanych jak i wśród opinii społecznej. Ona bowiem chętnie przyjmuje wieści, bezpośrednio wychodzące z instytucyj państwowych, i niezrównanie większe ma zaufanie do wiadomości wzajemnie podawanych z ust do ust, aniżeli do komunikatów obecnej naszej prasy codziennej.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#PHermanowicz">Przed zakończeniem pozwolę sobie przypomnieć Wysokiej Izbie pewien charakterystyczny sąd pana sprawozdawcy budżetowego, sformułowany w stosunku do mnie w podobnych okolicznościach w roku ubiegłym. Dnia 18 lutego ub. r. sprawozdawca kolega Śląski, polemizując z moimi krytycznymi uwagami na temat sposobu redagowania sprawozdań N. I. K. z autorytatywnie przesądzonym akcentem wypowiedział zdanie „Uważam, że takie ujęcie sprawozdań N. I. K. jest rzeczą słuszną i naturalną”. W roku bieżącym postanowiłem w pokorze ducha pogłębić swoje studia nad „rzeczą słuszną i naturalną” — wedle opinii sprawozdawcy — w kolejnym sprawozdaniu N. I. K., to jest za rok 1934/35. W swych studiach ostrożnie omijałem zeszyt resortu, za którego analizę w roku ubiegłym oberwałem od kolegi Śląskiego. W ramach takich to okoliczności, pełen pokutniczej medytacji przystąpiłem do lektury o działalności innego resortu. Numer zeszytu III. A że jestem przekorny jak każdy rodowity Wilnianin, zacząłem studia w roku bieżącym od strony odwrotnej tego sprawozdawczego elaboratu, gdzie na str. 43 w dziale 13 „Rachunkowość i gospodarka kasowa” dominuje na naczelnym miejscu następujące zdanie: „W wyniku kontroli rachunkowości władz i urzędów administracji stwierdzono, że spotykane w okresie sprawozdawczym odchylenia od obowiązujących przepisów budżetowych i rachunkowo-kasowych były naogół tego samego rodzaju co w roku poprzednim”... Pod nim zaś 11 punktów opiewających — według mojego zdania — niedopuszczalne przekroczenia przepisów budżetowych i rachunkowo-kasowych, a które na str. 45 N. I. K. hurtem komentuje i traktuje jako „usterki”.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#PHermanowicz">Jeżeli ktoś z członków Wysokiej Izby ustawodawczej i sprawującej konstytucyjną kontrolę nad rządem po wielokrotnym odczytaniu danego zdania i po wszechstronnym przeanalizowaniu jego relatywnej treści postawi mi pytanie: A właściwie co konkretnego w przytoczonym zdaniu o rachunkowości danego resortu powiedziała nam N. I. K.? — to otrzyma odpowiedź w brzmieniu wynikającym z kolejnego układu trzech liter — nic! Po czym natychmiast dodam, że sprawozdawca kol. Śląski uważa to „za rzecz słuszną i naturalną”.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#PHermanowicz">I co tu, wobec tego, na ten temat dużo jeszcze biadolić! Ot, lepiej czytajmy dalej. A może trafunkiem jakim dowiemy się coś niecoś, jak to tam w roku ubiegłym przez niektóre agendy danego resortu były honorowane zasady prawidłowego księgowania i sporządzania bilansów oraz rachunków strat i zysków. Na str. 58 i 59 sprawozdanie powiada, że „Pewne zastrzeżenia nastręczył Kontroli Państwowej sposób zestawienia bilansu i rachunku strat i zysków za rok 1933, stwierdzono bowiem, że przedsiębiorstwo to niesłusznie pomniejszyło w bilansie swój kapitał zakładowy o sumę zł 2.486.528,51 z tytułu strat z roku 1931, gdyż Ministerstwo pokryło te straty w pełnej wysokości w 2 ratach: w r. 1933–979.528 zł i w r. 1934–1.507.000 zł. Wskutek takiego księgowania zamknięto rachunek strat i zysków 1933 r. stratą o 1.507.000 mniejszą, niż wynika z eksploatacji przedsiębiorstwa w tym okresie. Analogiczny wpływ miało zarachowanie kwoty zł 979.528 na wynik rachunku strat i zysków 1932 r. Poza tym na wyniki finansowe tego przedsiębiorstwa w r. 1933 wpłynęły następujące przedwczesne księgowania:</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#PHermanowicz">a) zaliczenie do wpływu ze sprzedaży kwoty zł 1.852.554,42, o wyrównanie której przedsiębiorstwo wystąpiło dopiero w roku przyszłym;</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#PHermanowicz">b) zaliczenie do wpływów kwoty zł 758.644,83, stanowiącej wartość zamówień nieodfakturowanych, przy czym niektóre z nich nie były jeszcze odfakturowane w latach następnych;</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#komentarz">(P. Zaklika: Jakie to przedsiębiorstwo?)</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#PHermanowicz">c) zaliczenie do wpływów 1933 r. kwoty zł 123.843,37, stanowiącej koszty przeniesienia maszyn, jakkolwiek koszty te Ministerstwo pokryło dopiero w r. 1935;</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#PHermanowicz">d) ponadto stwierdzono, że w bilansie tego przedsiębiorstwa nie uwidoczniono straty pewnej spółki akcyjnej z r.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#PHermanowicz">1931 w kwocie zł 4.020.614,86, którą dane przedsiębiorstwo przyjęło na swój rachunek”. Sądzę, że ostatnio zacytowany ustęp ze sprawozdania Kontroli Państwowej ujawnia i w dostatecznej mierze udowadnia, iż Najwyższa Izba Kontroli zgodnie z brzmieniem swego hierarchicznego tytułu w zakresie swej działalności również stosuje najwyższy stopień pobłażania względem przedsiębiorstw państwowych „fryzujących” w sposób wielce wyrafinowany swoje bilanse i rachunki strat i zysków.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#PHermanowicz">Najoczywistsze „fryzowania” — jak dany przykład stwierdza, popełnione tak w bilansie, jak i w rachunku strat i zysków, są traktowane tylko jako „pewne przedwczesne” — omal że nie podświadome „odchylenia” itp. „usterki”.</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#PHermanowicz">Relacja o tym fakcie jest tak wyrozumiale sformułowana, iż — używając terminologii Najwyższej Izby Kontroli — „odczuwa się” w niej bardziej zażenowanie, aniżeli obiektywne zdyskredytowanie błędnych i szkodliwych, a nie dających rzeczywistego odbicia obiektywnej prawdy metod księgowania. Nie wiem, czy i tę reakcję Najwyższej Izby Kontroli na karygodne pogwałcenie zasad prawidłowego bilansowania sprawozdawca Wysokiego Sejmu zakwalifikuje „do rzeczy słusznych i naturalnych”.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#PHermanowicz">Gdy chodzi o kontrolę administracyjną, powszechnie jest znane z roku ubiegłego wystąpienie w podobnej sprawie zarządu centralnego Związku Pracowników Skarbowych Rzeczypospolitej, wyrażone uchwałą, która uważa, że protekcjonizm oraz brak kompetentnej i fachowej kontroli powodują okoliczności sprzyjające licznym nadużyciom skarbowym. Apelując do p. Ministra swego resortu, zarząd centralny Związku Pracowników Skarbowych prosił go, by bezwzględnie karząc defraudantów, narówni z nimi traktował i ich pobłażliwych kontrolerów.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#PHermanowicz">Niezależnie od stanowiska, jakie w danej sprawie zajmie sprawozdawca parlamentarny, ja osobiście bez zastrzeżeń solidaryzuje się z tezami ogłoszonej uchwały współobywateli skarbowców.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Zaklika.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PZaklika">Wysoki Sejmie! Jest rzeczą zwykłą, że jeżeli kto dobrze pracuje, to od niego żąda się z czasem coraz więcej. Tak samo naogół — mimo odmiennego zapatrywania poprzedniego mówcy — Sejm i społeczeństwo odnoszą się z uznaniem do prac Najwyższej Izby Kontroli i dlatego też z czasem stawiają coraz większe wymagania tej Izbie. Chcą, by zakres jej działania był coraz szerszy, ażeby ta Izba wnikała we wszystkie zakamarki naszej gospodarki państwowej.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PZaklika">Ja też wyrażę pewne życzenie pod adresem Najwyższej Izby Kontroli. Chodzi mi o jeden odcinek, o odcinek długów wiszących, płynnych, tych wszystkich zobowiązań nie uregulowanych z końcem roku budżetowego, przechodzących na następny rok budżetowy. Jest rzeczą oczywistą, że dużo takich zobowiązań nie uregulowanych w każdym roku istnieć musi, zatem musi przechodzić na okres budżetowy następny. Wielki zakres gospodarki państwowej powoduje, że dużo takich nie uregulowanych wiszących zobowiązań istnieć musi. Jest to rzecz naturalna i nic dziwnego w tym upatrywać nie można, bo inaczej być nie może. Natomiast chodzi o to, ażeby te długi wiszące, te zobowiązania nie uregulowane z końcem roku budżetowego były możliwie ściśle ujmowane, ażeby dysponowano dokładną ewidencją tych długów i żeby następnie kontrolowano, czy ta ewidencja jest ścisła. Otóż pod tym względem, jeżeli czyta się „Uwagi Najwyższej Izby Kontroli”, nasuwają się pewne zastrzeżenia, czy też wątpliwości. Bądź co bądź jest to odcinek bardzo ważny, gdyż pełny obraz kształtowania się gospodarki w danym roku budżetowym uzyskać można tylko wtedy, jeżeli się ma wiadomości także co do nie uregulowanych zobowiązań z roku budżetowego. Ponadto stan finansowy Państwa nie da się ująć dokładnie, jeżeli pod tym względem panuje niejasność. Przede wszystkim zaś ważna jest dynamika tych zadłużeń i świadomość, czy one rosną, czy też maleją. Dlatego też jasność w tym kierunku jest niewątpliwie pożądana i konieczna. Co do obrazu budżetu i jego wykonania, to oczywiście będzie on zupełnie odmienny, jeżeli będziemy uwzględniać lub nie tę sumę zobowiązań nie uregulowanych. I tak w roku 1934/35 wydatki budżetowe wynosiły 2.182.000.000 zł. Równocześnie jednak stwierdzamy w zestawieniach, zawartych w „Uwagach Najwyższej Izby Kontroli”, że nie uregulowane na dzień 1 kwietnia 1935 r. zobowiązania władz wynosiły około 141.000.000 zł. Jeżeli zatem te sumy uwzględnimy, z drugiej zaś strony uwzględnimy sumy spłaconych w ciągu roku budżetowego zobowiązań, to dojdziemy do właściwej sumy budżetu i wydatków budżetowych w kwocie wyższej, bo 2.290.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PZaklika">Jak wspomniałem, przy czytaniu „Uwag Najwyższej Izby Kontroli” nasuwa się supozycja, że jednakowoż ten dług wiszący nie jest zupełnie dokładnie uchwycony. I tak na stronie 90 „Uwag Najwyższej Izby Kontroli” o zamknięciach rachunkowych na rok 1934/35 podane jest zestawienie nie uregulowanych zobowiązań na kwotę 141.44.000 zł jest również wzmianka, że kwota ta jest o 45.649.000 zł wyższa od takichże zobowiązań z końca okresu poprzedniego. Wzrost tych zobowiązań jest różny w poszczególnych resortach. Wybija się w nim na czoło Ministerstwo Opieki Społecznej z kwotą blisko 26 milionów złotych i Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z kwotą przeszło 14 milionów złotych. Izba Kontroli pisze: „Zwiększenie się zobowiązań o 45.649.000 zł tłumaczy się głównie tym, że Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Ministerstwo Opieki Społecznej wykazały zadłużenia, które w zamknięciach za okres poprzedni były pominięte wskutek niedokładności ich ustalenia”. Na stronie 71 tego sprawozdania znajduje się wyjaśnienie odnośnie do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, mianowicie że to ministerstwo w poprzednim roku budżetowym nie wykazało zaległych dodatków mieszkaniowych w kwocie 14.846.000 zł. Odnośnie Ministerstwa Opieki Społecznej na stronie 80 powiada Izba, że właściwa suma nie uregulowanych należności wynosi nie 29.859.000 zł, jak to wykazują ogólne zestawienia, ale 32.692.000 zł. Fakt zatem, że w poszczególnych ministerstwach mogły zajść tak daleko idące niedokładności zestawień zaległości nie uregulowanych, które sięgały w jednym ministerstwie do kwoty 26.000.000 zł, w drugim do kwoty 14.000.000 zł, wskazuje na to, że te ewidencje nie są jednakowoż ścisłe i wskazuje na to, że Najwyższa Izba Kontroli powinna wywrzeć odpowiedni nacisk przez swoje sprawozdania, uwagi i żądania, ażeby ta ewidencja była dokładnie prowadzona. W przypuszczeniach moich utwierdza mię także wynik dyskusji, głosy, które były wypowiedziane na posiedzeniu senackiej Komisji Budżetowej odnośnie długów państwowych. Mianowicie p. senator Śliwiński zapytał p. sprawozdawcę sen. Heiman Jareckiego w sprawie długów wiszących i otrzymał odpowiedź, że te długi nie są uwidocznione w preliminarzu długów państwowych. Na dalsze zapytanie, czy znana jest suma tych długów, podobno bardzo poważna, otrzymał odpowiedź: może poszczególne ministerstwa wiedzą, ale w tej chwili trudno dać dokładną odpowiedź. Cytuję to na podstawie sprawozdania dziennikarskiego, może niezupełnie dokładnego. W każdym razie w obradach komisji senackiej wątpliwości daleko idące w tym kierunku zostały wyrażone i wydaje mi się, że uregulowanie tego odcinka jest niezmiernie ważne, jeżeli chcemy uzyskać jasny obraz gospodarki państwowej i stanu finansów państwowych.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PZaklika">Sprawa ta wiąże się z inną kwestią, dotyczącą już Komisji Kontroli Długów Państwa. Mianowicie według art. 10 ustawy o kontroli długów Państwa z r. 1935 rozciąga się kontrola wykonywana przez Komisję Kontroli Długów Państwa m. in. na długi gotówkowe, zaciągnięte przez Państwo na zasadzie zobowiązań, wystawionych poszczególnym wierzycielom. Jest kwestią interpretacji, czy te długi wiszące podpadają pod kontrolę Komisji Kontroli Długów Państwa. Mam wrażenie, że znaczna część tych długów wiszących, mianowicie opartych o jakieś weksle, o skrypty dłużne, o jakieś pisemne zobowiązania, niewątpliwie powinna podpadać pod kontrolę Komisji Kontroli Długów Państwa. Obecnie kontrola w tym kierunku nie jest i nie może być wykonywana, dlatego że w Ministerstwie Skarbu brak dokładnej ewidencji nie uregulowanych z końcem roku budżetowego zobowiązań państwowych. Sądzę, że z czasem kontrola długów państwowych w ten odcinek będzie mogła wejrzeć i powinna uzyskać możność wykonywania i tu swego zadania. Tu jednak musi nastąpić dokładne współdziałanie między Komisją Kontroli Długów Państwa a Izbą Kontroli, bo jasnym jest, że Komisja Kontroli Długów Państwa, która nie rozporządza odpowiednimi organami, nie może mieć pewności, nie może badać, czy ewidencja długów wiszących jest dokładna i musi w tym kierunku polegać z całym zaufaniem na wynikach badań przeprowadzanych przez Najwyższą Izbę Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#PZaklika">Na odcinku przedsiębiorstw skomercjalizowanych z uwag i spostrzeżeń Izby Kontroli nie uzyskuje się wyraźnego obrazu stanu finansowego, wyników handlowych i gospodarczych tych przedsiębiorstw. Jest to, zdaje mi się, głównie spowodowane tym, że te przedsiębiorstwa dotychczas nie mają jeszcze całkowicie jednolitego systemu bilansowania. Podnosi to z całym naciskiem Izba Kontroli, wskazuje na to, że niektóre przedsiębiorstwa w rachunku zysków i strat nie czynią odpisów z tytułu amortyzacji, inne czynią te odpisy, ale wedle różnej skali. Co więcej, w bilansach niektórych przedsiębiorstw nie jest wstawiona część wartości ich majątku. Tak więc np. Lasy Państwowe nie uwidoczniły wartości gruntu i drzewostanu, przedsiębiorstwo Polska Poczta, Telegraf i Telefon nie wykazują wartości swoich urządzeń. Oczywiście w tych warunkach nie można sobie wyrobić zdania o wartości całego majątku państwowego, a także i o właściwych wynikach gospodarki tych przedsiębiorstw. Na te rzeczy zwraca Izba swoją uwagę i żąda, aby braki te były usunięte. Zdaje mi się, że jest także rzeczą Sejmu, ażeby w tym kierunku poparł usiłowania Izby Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PZaklika">Nie podzielam zdania wyrażonego tutaj, że Izba Kontroli ma dawać jakiś sąd syntetyczny o całości gospodarki poszczególnych resortów i przedsiębiorstw państwowych. Zapatrywania, wyrażone przez przedstawiciela Najwyższej Izby Kontroli, że to nie jest zadanie Izby Kontroli, ale jest zadanie Sejmu, względnie Senatu, jest słuszne. Izba Kontroli ma dawać materiał, a wyciąganie syntezy i należytych sądów należy do kogo innego, w pierwszym rzędzie do Izb ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#PZaklika">Do tych uwag bardzo ułamkowych dodam jedną, może więcej zasadniczą. Mianowicie Konstytucja kwietniowa w art. 77 przewiduje kontrolę państwową nad gospodarką państwową, ustala ogólny zakres kompetencji Izby Kontroli i czyni to w sposób odmienny aniżeli ustawa z 1921 roku, która jest podstawą działania Izby Kontroli. Konstytucja bowiem rozszerza obowiązek kontroli ze strony Izby Kontroli także na związki publiczno-prawne, a więc w pierwszym rzędzie samorządu, natomiast ustawa z 1921 roku powiada w art. 3, że w miarę uznania Rządu kontrola państwowa może być również powołana do rewizji finansowej gospodarki ciał samorządowych oraz innych instytucji prawno-publicznych. Widzimy zatem rozbieżność między treścią ustawy, która jest podstawą działania Izby Kontroli, a postanowieniami Konstytucji. Zdaje mi się, że jest to pewna anomalia, która powinna być usunięta, że należy uzgodnić postanowienia ustawy, dotyczące kontroli państwowej z postanowieniami Konstytucji i że ustawa z roku 1921 powinna pod tym względem ulec znowelizowaniu. Coraz większe potrzeby życia, coraz większy zakres działalności Państwa i przedsiębiorstw państwowych, a niestety także narastanie coraz większej fali przestępstw zmuszają do tego, żeby usprawnić aparat kontroli państwowej. Dlatego słuszne jest zupełnie zapatrywanie p. sprawozdawcy, który, podnosząc sprawną działalność Izby Kontroli, żąda, aby w przyszłości zostały etaty Izby Kontroli powiększone tak, aby wzmożonym swoim obowiązkom i zadaniom Izba ta w pełni mogła podołać.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Hołyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PHołyński">Wysoka Izbo! P. Hermanowicz w swoim przemówieniu poruszył zagadnienie terminu lat obrachunkowych dla przedsiębiorstw państwowych. Zagadnienie to jest nadzwyczaj ważne. Jeżeli chcemy mieć jasność i przejrzystość budżetu, jeżeli chcemy mieć możność rzeczywistego sharmonizowania całości gospodarki państwowej, nie tylko działalności administracyjnej, ale i działalności Państwa jako przedsiębiorcy, która się bardzo rozwija w ostatnich latach, to koniecznością jest odpowiednie dostosowanie i sharmonizowanie całej rachunkowości Państwa. Dla tego sharmonizowania koniecznością jest dostosowanie terminów obrachunkowych tych przedsiębiorstw do terminu, jaki jest w budżecie Państwa. Dlatego uważam za rzecz konieczną, aby wszystkie przedsiębiorstwa państwowe, fundusze i monopole miały rok obrachunkowy taki sam, jaki ma rok obrachunkowy budżet Państwa, tzn. od dnia 1 kwietnia do 31 marca. Czy wprowadzenie tego nastręcza trudności? Jeżeli chodzi o zamknięcia rachunkowe, nie widzę żadnych trudności, bo zamknięcia rachunkowe takie, jakie się nam przedkłada wraz z wnioskiem Najwyższej Izby Kontroli o udzielenie absolutorium, są przedkładane w półtora roku po ich dokonaniu. Okres półtoraroczny jest więc zupełnie wystarczający dla dokonania zamknięć w każdym przedsiębiorstwie. Pozwolę sobie powołać się na ustawę, dotyczącą przedsiębiorstw prywatnych, na ustawę o spółkach akcyjnych, która nakłada zobowiązanie na te przedsiębiorstwa do dokonania zamknięć i zatwierdzenia ich w ciągu 5 miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Głos: W ciągu 4 miesięcy.)</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PHołyński">Biorę maksymalny termin 5 miesięcy, bo jest możność przedłużenia. Jeżeli tam jest możność zrobienia w ciągu 5 miesięcy, a w praktyce widzimy, że jest to rzecz wykonalna — to to samo dotyczyć powinno przedsiębiorstw państwowych.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PHołyński">Właściwie mamy dziś, jeżeli chodzi o przedsiębiorstwa, które wchodzą bezpośrednio do budżetu, tylko dwa, które mają w tej chwili inne terminy obrachunkowe. Co się tyczy jednego z tych przedsiębiorstw, kiedy zapytałem na komisji, dlaczego jest inny termin i zwróciłem uwagę na konieczność jego dostosowania, otrzymałem odpowiedź, że będą pewne trudności ze statystyką międzynarodową. Wydaje mi się, że kwestia statystyki międzynarodowej i utrudnienia stąd wynikające nie są dostatecznie ważkim momentem na to, aby utrudniać rachunkowość i jej przejrzystość. I należy tutaj jasno podkreślić życzenie Izby, aby jednak okres obrachunkowy przedsiębiorstw, monopoli i funduszów był taki sam, jak rok budżetowy Państwa.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PHołyński">Jest drugie przedsiębiorstwo, które ze względu na swój charakter twierdzi, że nie jest w stanie dostosować się do tego terminu. Pozwolę sobie przypomnieć, że przed rokiem 1927 przedsiębiorstwo to miało taki sam rok, jak rok budżetowy Państwa. Dopiero w końcu roku 1927 przeszło ono na inny rok obrachunkowy. Należałoby i tam się zastanowić, czy ten termin nie dałby się jeżeli nie zupełnie dostosować, to w każdym razie znacznie przybliżyć do roku budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PHołyński">Jeżeli wreszcie chodzi o kwestię sprawozdawczości ostatniego roku, w związku z preliminarzem budżetowym na następny rok, to ponieważ preliminarz budżetowy na następny rok jest składany do Izby w listopadzie, jeżeli zamknięcie przedsiębiorstw będzie dokonywane na dzień 31 marca, jest to znów termin dość długi, bo blisko 8-miesięczny, a umożliwiający złożenie ostatniego sprawozdania i załączenie ostatniego bilansu. Powiedzmy, że termin 5-miesięczny byłby za krótki, gdyż gospodarka państwowa jest cięższa od prywatnej i wymaga dajmy na to 6 miesięcy, ale w każdym razie 8 miesięcy jest to termin zupełnie wystarczający. Chciałbym ten moment mocno podkreślić, ponieważ na ten temat dużo się mówi, jednak stosuje się pojęcia różne zależnie od wygody takiego czy innego przedsiębiorstwa państwowego.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PHołyński">Jest jeszcze inny moment, który chciałbym podkreślić. W roku bieżącym w swoim sprawozdaniu w części ogólnej Najwyższa Izba Kontroli dała nam po raz pierwszy zestawienie wszystkich przedsiębiorstw państwowych i w tym zestawieniu, liczącym blisko 20 stron, mamy podane, w jakich okresach są one kontrolowane. Otóż jest tu szereg przedsiębiorstw, które właściwie są w stu procentach państwowe, a które tylko dla formy noszą charakter spółki z ograniczoną odpowiedzialnością gdyż nie mogą być jednoosobowymi, a jednak one nie są kontrolowane przez Najwyższą Izbę Kontroli. Zdaje mi się, że winniśmy stanąć na stanowisku, że wszystkie bez wyjątku przedsiębiorstwa państwowe, względnie takie, które właściwie są państwowymi, a tylko formalnie nie noszą w stu procentach tego charakteru, słowem — wszystkie te przedsiębiorstwa winny podlegać corocznej kontroli Najwyższej Izby Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany. Rozprawa nad częścią 3 preliminarza budżetowego została wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 4: Prezydium Rady Ministrów. Sprawozdawca p. Wojciechowski.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PWojciechowski">Wysoki Sejmie! W dniu 21 grudnia 1936 r. miałem zaszczyt referować na Komisji Budżetowej preliminarz budżetowy Prezydium Rady Ministrów na rok 1937/38. W referacie moim — druk nr 300 część 4 — przedstawiłem szczegółowo zarówno pozycje cyfrowe budżetu jak i zakres działania oraz prace poszczególnych komórek organizacyjnych Prezydium Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PWojciechowski">Muszę podkreślić raz jeszcze, czemu dałem wyraz na posiedzeniu Komisji Budżetowej, że w stosunku do ogromu zadań, złożonych na barki Prezesa Rady Ministrów według nowej Konstytucji, urząd ten wyposażony jest bardzo skromnie zarówno pod względem ilości etatów, jako też i sum, wydatkowanych w ciągu roku. Cały budżet bowiem zamyka się kwotą 3.258.012 zł, przy czym na Zarząd Centralny, stanowiący właściwy urząd Prezesa Rady Ministrów, przypada suma 1.156.000 zł; na Najwyższy Trybunał Administracyjny 980.012 zł; na Trybunał Kompetencyjny 15.000 zł i na Fundusz Kultury Narodowej 1.008.000 zł. W skład powyższego preliminarza wchodzi w części dochodowej wpłata 60.000 zł z przedsiębiorstwa państwowego „Polska Agencja Telegraficzna”, podlegającego Prezydium Rady Ministrów, Działalność i bilans P. A. T.-a omówiłem dość szczegółowo na posiedzeniu Komisji Budżetowej_.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PWojciechowski">Do charakterystyki poszczególnych komórek organizacyjnych Prezydium Rady Ministrów, przedstawionej na komisji, pragnę dorzucić jeszcze kilka uwag, dotyczących przede wszystkim biura personalnego i polityki personalnej Prezydium Rady Ministrów, o czym zresztą wypowiedział swoje zdanie również p. referent generalny we wczorajszym przemówieniu w tej Wysokiej Izbie. Ogólny rzut oka na politykę obecnego Rządu w zakresie personalnym pozwala stwierdzić stałą dążność do łagodzenia, w miarę powstających możliwości, tych zarządzeń o charakterze oszczędnościowym, które poprzednio były koniecznością państwową, spowodowaną niezakończonym okresem trudności finansowych i gospodarczych. Mam tu na myśli zarządzenia takie, jak redukcje personalne, pewne ograniczenia uprawnień emerytalnych i inwalidzkich, wprowadzenie specjalnego podatku od wynagrodzeń itp. Złagodzenie tych ograniczeń nie może, oczywiście, nastąpić odrazu i jest uzależnione przede wszystkim od poprawy sytuacji budżetowej i gospodarczej, lecz już obecnie znajduje swój wyraz w ugruntowaniu poczucia stałości w nastrojach pracowników państwowych, niepokojonych poprzednio co jakiś czas zmyślonymi pogłoskami o nowych ograniczeniach lub redukcjach. Dalszym objawem tej polityki Rządu, mającym dla funkcjonariuszów państwowych znaczenie nie tylko moralne, są awanse, przeprowadzone w roku ubiegłym w rozmiarach, przekraczających normy wszystkich lat z okresu kryzysu gospodarczego. Około 30,000 awansów w ciągu jednego roku stanowi dowód należytej oceny doniosłości tego zagadnienia. Rząd p. Premiera Składkowskiego wydał szereg podstawowych przepisów i zarządzeń, zawierających zbiór zasad administrowania personelem, zrealizowanie zaś tych zasad zapewni niewątpliwie usprawnienie aparatu administracji państwowej, zarówno przez ulepszenie organizacji poszczególnych jednostek administracyjnych, jak również przez dobór personelu, stojącego na odpowiednim poziomie fachowym i moralnym.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#PWojciechowski">W zakresie normalnego uzupełnienia personelu jedynie racjonalnym stanowiskiem musi być zasada, że każdy uczciwy i lojalny obywatel w zależności od posiadanych kwalifikacyj winien mieć drogę otwartą do wstąpienia do służby państwowej, przy czym droga ta w pierwszym rzędzie winna być dostępna dla młodzieży kończącej studia. Stanowisko to, uznawane i podkreślane przez Rząd, nie zmniejsza obowiązków Państwa w stosunku do tych obywateli, którzy swą działalnością przyczynili się do odzyskania przez naród niepodległego bytu. Otoczenie opieką tych ludzi naprawdę zasłużonych dla Ojczyzny każdy rząd musi uważać za swój święty obowiązek. Trzeba stwierdzić z całym obiektywizmem, że tępiąc zdecydowanie wszelkiego rodzaju nadużycia jak i nieróbstwo w służbie dla Państwa, Rząd obecny ocenia należycie trudne warunki życia, uczciwość i lojalność szerokich mas pracowników państwowych.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#PWojciechowski">Odrębny problem, ważny zarówno ze stanowiska polityki personalnej, jak i ze stanowiska budżetowego, stanowi powstrzymanie wzrostu ilości emerytów. I w tym kierunku Rząd obecny wydał zarządzenia, ograniczające i utrudniające w znacznej mierze zwalnianie ze służby pracowników, nieposiadających pełnej wysługi emerytalnej, z przyczyn innych niż choroba, przekroczenie granicy wieku itd. Z drugiej zaś strony, z uwagi na bezrobocie wśród młodzieży kończącej studia, konieczne było również wydanie ograniczeń co do zatrudniania w służbie państwowej emerytów lub osób, które przekroczyły granicę wieku.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#PWojciechowski">Ogólnie możemy powiedzieć, że ostatni rok w zakresie polityki personalnej zbliżył nasze Państwo do stanu pewnej normalizacji i uspokojenia umysłów.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#PWojciechowski">Jeszcze kilka uwag o Najwyższym Trybunale Administracyjnym. Organizacja tej instytucji wywołała bodaj czy nie najwięcej dyskusji na Komisji Budżetowej przy omawianiu preliminarza budżetowego Prezydium Rady Ministrów. Prawie wszyscy mówcy skarżyli się na powolny tryb w uzyskiwaniu wyroków Najwyższego Trybunału Administracyjnego, podkreślali jednak wysoki poziom tych wyroków i powagę, jaką zyskał sobie w społeczeństwie Najwyższy Trybunał Administracyjny, jako stróż praworządności i ostoja obywateli w wypadku naruszenia zagwarantowanych w Konstytucji i w innych ustawach uprawnień jednostki przez organa administracji państwowej. Ustały też skargi na spóźnione wykonywanie wyroków Najwyższego Trybunału Administracyjnego, o czym dużo słyszeliśmy przy zeszłorocznej dyskusji na komisji. Zażalenia na opóźnienie przy wykonywaniu wyroków Najwyższego Trybunału Administracyjnego, wpływające jeszcze, choć bardzo rzadko, do Prezesa N. T, A., okazują się po zbadaniu w zasadzie niesłuszne. Z zadowoleniem podkreślam, że miałem możność stwierdzić tylko jeden wypadek, iż mimo uchylenia zarządzenia władzy administracyjnej przez Najwyższy Trybunał Administracyjny jako niezgodnego z prawem, wyrok ten nie został wykonany przez 9 miesięcy. Chodzi tu o wyrok Najwyższego Trybunału Administracyjnego 1. Rej. 6579/34 z dnia 8 kwietnia 1936 r. w sprawie uchylenia orzeczenia Ministerstwa Opieki Społecznej z dnia 9 czerwca 1934 r. Nr O. F. 289–4.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#PWojciechowski">Komisja Budżetowa, szukając środków zaradczych na zbyt powolne tempo załatwiania spraw przez N. T. A. i stwierdziwszy, że wydajność pracy sędziów jest posunięta do ostatecznych granic, uchwaliła powiększyć skład N. T. A. o 5 etatów sędziowskich, wstawiając na ten cel do budżetu kwotę zł 80.012.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#PWojciechowski">Poza tą zmianą, uwidocznioną w sprawozdaniu, żadnych innych zmian w przedłożeniu rządowym nie poczyniono.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#PWojciechowski">Proszę o przyjęcie preliminarza budżetowego Prezydium Rady Ministrów w brzmieniu uchwalonym przez Komisję Budżetową.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#PWojciechowski">Marszałek! Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym. Otwieram rozprawę.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#PWojciechowski">Głos ma p. Kuźmowycz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PKuźmowycz">Wysoki Sejmie! W dyskusji nad preliminarzem Prezydium Rady Ministrów pragnę zabrać głos tylko przy jednym dziale, a mianowicie przy dziale 4, który traktuje o Funduszu Kultury Narodowej. Czynię to dlatego, albowiem — choć wydaje się, że jest to sprawa drobna — dział ten obfituje w tak charakterystyczne momenty, że warto jest przeanalizować go na plenum Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PKuźmowycz">A więc przede wszystkim wydaje mi się, że i termin „narodowy” i cele, jakie sobie stawia Fundusz Kultury Narodowej, nie mogą u nas nie wzbudzić zastrzeżeń. Cel, jaki sobie fundusz stawia, jest to popieranie sztuki i nauki polskiej. Możnaby powiedzieć, że termin „polski” jest tutaj równobrzmiący z „państwowym”, jednakowoż każdy przyzna, że sztuka czy nauka w sensie państwowym nie istnieje — byłby to więc nonsens. A więc, albo gdy Fundusz Kultury Narodowej zechce rozszerzyć swą działalność i zająć się kulturą innych narodów zamieszkujących Państwo Polskie, wtedy jego działalność będzie się kłóciła z jego nazwą, albo on będzie istotnie tylko zajmował się kulturą i nauką polską, a wtedy wątpię, czy będzie można nie krytykować dotacji, opierającej się na sumach budżetowych, które pochodzą oczywiście z podatków wszystkich obywateli, a więc i nie polskiej narodowości. Ale do tej sprawy jeszcze powrócę, albowiem do Izby wpłynął projekt zmiany nazwy Funduszu na Instytut, wtedy więc można będzie jeszcze tę sprawę przedyskutować.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PKuźmowycz">Dziś ograniczę się tylko do jednego zapytania: o ile, mimo tej sprzeczności, i czy w ogóle Fundusz Kultury Narodowej opiekuje się twórczością naukową i artystyczną narodu ukraińskiego? Odpowiedzi na to pytanie, czy analizy tego zagadnienia nie mogę uczynić na podstawie sprawozdań oficjalnych, budżetowych czy jakichkolwiek innych, natomiast muszę sięgnąć do innego źródła. Tym źródłem są sprawozdania, drukowane przez zarząd Funduszu w roku 1931 i 1934, i moje prywatne informacje. Na podstawie tego, co przeczytałem w tych sprawozdaniach i na podstawie informacyj prywatnych mogę stwierdzić, że w setkach pozycyj, które się odnoszą do zasiłków dla uczonych, dla badań, dla wydawnictw, dla różnych towarzystw naukowych i artystycznych, towarzystw pielęgnujących plastykę — a przejrzałem też nagłówki wydawnictw stypendialnych — że we wszystkich tych pozycjach nie znalazłem żadnej, którą mógłbym nazwać bezpośrednim popieraniem nauki czy sztuki ukraińskiej. Wreszcie przejrzałem też ankietę i odpowiedzi pp. ministrów z r. 1931 w sprawie niezbędnych świadczeń nauki na rzecz Państwa, a potem instytucyj i akademij naukowych polskich. I ta ankieta też daje powód do wniosków, że nie ma w czołowych kołach społeczeństwa polskiego zrozumienia wartości i sensu kultury bądź co bądź starej i głębokiej narodu kilkumilionowego, który zamieszkuje Państwo Polskie, który nazywa się narodem bratnim i o współżyciu z którym tyle się nieraz deklamuje. Czytając sprawozdania i odpowiedzi, nie można skonstatować, czy sprawy kultury dotyczące narodu ukraińskiego są tam traktowane jako pewna społeczna samoistność, czy też w płaszczyźnie nieokreślonego regionalizmu, czy chce się ten problem obejść, lub w ogóle sprowadzić do zera.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PKuźmowycz">Ciekawe były odpowiedzi pp. Ministrów. Tylko jeden ówczesny Minister Spraw Wewnętrznych w pierwszym sprawozdaniu z roku 1931 ekspressis verbis mówił o kulturze ukraińskiej w ten sposób: „Pożądane jest roztoczenie większej opieki nad sztuką ludową w Nowogródczyźnie i Małopolsce wschodniej (kilimczarstwo ukraińskie i huculskie). Ten dział sztuki odpowiednio pokierowany nie tylko może przyczynić się do zasilenia naszego eksportu zagranicznego, ale może zarazem wydatnio podnieść dobrobyt wsi ukraińskiej i białoruskiej”. Mam wrażenie, że i to podejście nie jest zbyt szerokie.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PKuźmowycz">Oczywiście nie możemy powiedzieć, by niektóre dzieła, ogłaszane przez stypendystów, czy niektóre wydawnictwa, zasilane przez Fundusz Kultury Narodowej nie miały nic wspólnego z kulturą ukraińską. Tak, ale pośrednio. Ale ta pośredniość nie jest tego rodzaju, aby można było to nazwać popieraniem sztuki czy nauki ukraińskiej. Taki naprzykład „Słownik starożytności słowiańskiej”, czy „Lud Słowiański” lub wreszcie wydawnictwo „Paleontologia polonica” z pewnością mają coś z kultury ukraińskiej, z którą się stykają w zasięgu swojej pracy. Tak samo nie można uważać naprzykład pracy Dobrzańskiego „Szkolnictwo w b. Galicji w latach 1772–1806”, lub pracy Hoszowskiego „Ceny we Lwowie w XVI i XVII wieku” lub wreszcie Tomkiewicza „Jeremi Wiśniowiecki” za prace nad kulturą ukraińską.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PKuźmowycz">Ciekawa jest jeszcze jedna uwaga. Gdy przeglądałem prace młodych uczonych, ogłoszone przez Fundusz Kultury Narodowej, to czytałem o zasiłkach np. dla badań nad „Instytucją kolonów i położeniem włościan w Alzacji w wiekach średnich”, jednakowoż nie spotkałem żadnej pracy, któraby zajęła się bezpośrednio zasięgiem kultury ukraińskiej. A sądzę, że jest rzeczą F. K. N. inicjować te dzieła, których znaczenie z szerokiego stanowiska państwowego jest większe, jest jego obowiązkiem inicjować i dawać zasiłki, o ile sami młodzi uczeni do tego nie zgłaszają się.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#PKuźmowycz">Przyznam się otwarcie, że przy czytaniu obydwu sprawozdań zadałem sobie pytanie: ciekawe jakby wypadły odpowiedzi, gdyby rozesłać ankietę pomiędzy towarzystwa naukowe polskie, wybitnych polityków, naukowców i działaczy społecznych z zapytaniem, co jest bardziej korzystne dla Państwa Polskiego, czy ekspedycja do Afryki Środkowej, czy udzielenie odpowiedniej sumy np. Naukowemu Towarzystwu im. Szewczenki we Lwowie dla ogłoszenia np. najnowszych badań nad epoką Chmielnickiego? Mam wrażenie, że większość odpowiedzi byłaby za ekspedycją.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#PKuźmowycz">Jeszcze jeden przykład: w roku budżetowym 1932/33 wyasygnowano z Funduszu Kultury Narodowej 8-miu towarzystwom naukowym i instytucjom polskim we Lwowie 53 tysiące zł. Nie sądzę, by kwota ta zmieniła się znacznie i w przyszłym roku budżetowym, jednakowoż dla ukraińskich towarzystw kulturalnych nie wyasygnowano z Funduszu K. N. żadnej subwencji, a wśród tych towarzystw znajduje się Naukowe Towarzystwo im. Szewczenki, zdaje się, znane nie tylko w Polsce. Dla informacji podam w krótkim zarysie czym jest to Towarzystwo i jaki jest zasięg jego działalności. Towarzystwo to utrzymuje bibliotekę, w której ilość tomów dochodzi obecnie do 250.000. Z biblioteki wypożyczono w r. 1935–35.812 tomów. Korzystali z niej nie tylko Ukraińcy, ale i Polacy i polskie naukowe instytucje. Np. w r. 1936 korzystały z niej następujące biblioteki polskie bezpłatnie: Biblioteka Uniwersytecka we Lwowie — 9 razy, Instytut Historii Społecznej i Gospodarczej Uniwersytetu Jana Kazimierza — 18 razy, Archiwum Państwowe w Lublinie — 3 razy, Wojskowe Biuro Historyczne w Warszawie, Biblioteka Jagiellońska w Krakowie — 19razy, Państwowe Seminarium Nauczycielskie w Ostrogu, Biblioteka Uniwersytetu Poznańskiego, Biblioteka Liceum Krzemienieckiego — 2 razy, Biblioteka Uniwersytecka w Wilnie — 6 razy, Tow. Biblioteki Publicznej w Lublinie — 3 razy, Uniwersytet Warszawski im. Marszałka Piłsudskiego — 3 razy, Archiwum Państwowe we Lwowie — 19 razy, Biblioteka Wojskowa D. O. K. w Grodnie — 3 razy. Pozycyj tych mam 94. O tej bibliotece czytamy w wydawnictwie „Zbiory Polskie” Edwarda Chwalewskiego na str. 390: „Biblioteka Naukowego T-wa im. Szewczenki posiada niemal komplet dawnych druków ukraińskich od „Apostoła” Fedorowa (Lwów 1574) aż do „Eneidy” Kotlarewskiego (Petersburg 1798) włącznie. Zbiór zaś druków XIX i XX wieku należy do najpełniejszych w świecie, zawiera komplet pierwszych wydań klasyków ukraińskich i najbogatszy znany zbiór czasopism w języku ukraińskim”.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#PKuźmowycz">Towarzystwo to utrzymuje dalej Muzeum Etnograficzne, posiadające bogate zbiory regionalne, Muzeum Dawnych Zabytków Ukraińskich i prahistorii, oraz Muzeum Przyrodnicze. Cenne zbiory Muzeum Archeologicznego (przede wszystkim paleolit, neolit i ceramika przedhistoryczna) jako też zbiory w dziedzinie etnografii, ubiory ludowe, wyszywanki, zbiory pisanek, kilimy dawne oraz współczesne itd. dawno już zwróciły na siebie uwagę świata naukowego. Wszystko to jest utrzymywane wyłącznie z ofiar społeczeństwa ukraińskiego. Tak samo mamy wielkie Muzeum Narodowe (Nacionalnyj Muzej) we Lwowie, utrzymywane z prywatnych funduszów, mamy liczne muzea prowincjonalne w Kołomyji, Stanisławowie, Samborze, Sanoku i Przemyślu, które ratują ostatki etnografii i zabytki ludowe, z niezmiernym poświęceniem jednostek, prowadzących prace naukowe w głuchych zakątkach bezpłatnie.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#PKuźmowycz">Tym nie chciał interesować się F. K. N., chociaż bezwarunkowo wszystkie te instytucje prowadzą pionierską pracę kulturalną, a więc mają prawo zabiegać o dotacje z F. K. N. Nie otrzymuje subwencji z F. K. N. ani ukraińska sztuka, ani teatr, ani muzyka, ani plastyka. Znany jest fakt, że wybitny uczony ukraiński, właściciel całego szeregu odznaczeń naukowych, w tym i zagranicznych, żyje wprost w nędzy. W nędzy też żyje jeden bardzo wybitny malarz ukraiński, w nędzy żyje wybitny poeta ukraiński, na którego leczenie robiono publiczne zbiórki. Wiadomo też, że uczeni ukraińscy muszą drukować swoje prace we francuskim lub niemieckim języku, nie mając możności wydrukowania tych prac w kraju. Wiadomo mi, iż kilka kapitalnych prac młodych i starszych uczonych marnieje w rękopisach. Dużo młodych ukraińskich badaczy żyje w nędzy, niektórzy pracują przy pakowaniu masła lub jako sprzedawcy w spółdzielniach, kolporterzy książek itp. To jest obraz, który podaję bez jakiejś niepotrzebnej tendencji. On mówi sam za siebie i wskazuje na to, że chociaż żyjemy o miedzę w jednym Państwie i powinniśmy się sobą wzajemnie interesować, mamy uprzedzenia, czy jak je inaczej nazwać, które są wprost nie do przebycia. A pogłębia je swoją działalnością i F. K. N.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#PKuźmowycz">W tym samym sprawozdaniu przeczytałem, na stronie 120 również inną notatkę: „Teatr regionalny w Płocku zużył 10 tysięcy złotych, by dać wystawę „Wesela na Kurpiach”, którą grano w 66 miejscowościach, głównie w Małopolsce wschodniej. Teatrowi „Placówka żywego słowa w Warszawie” przyznano 40 tysięcy złotych, które on zużył między innymi na przygotowanie inscenizacji „Powsinogów Beskidzkich” Zegadłowicza, z którymi objechał kresy wschodnie. Mam wrażenie, że przyzna Wysoka Izba, że jest to może nieudolna, ale typowa próba oddziaływania kulturalnego na mniejszości narodowe. Zapytuję, czy nie byłoby lepiej udzielić części tych sum Ukraińskiej Spółdzielni Teatralnej we Lwowie? Mam wrażenie, że z punktu widzenia państwowego, który powinien F. K. N. mieć na oku, byłby to cel lepiej osiągnięty.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#PKuźmowycz">Niedawno czytałem w prasie czechosłowackiej, a potem i lwowskiej ukraińskiej wiadomość tej treści: „Od kiedy poseł X został przyjacielem Polaków i wydaje swoją gazetę, prawie co roku wysyła do Warszawy na studia kilku moskalofilskich studentów. Tego roku wysłał aż 5 swych poputczyków.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#komentarz">(Tu podane są nazwiska)</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#PKuźmowycz">Wszyscy oni przebywają na koszt Rządu polskiego i wszyscy pochodzą z kół „Karpato — ruskiego studienczestwa”. Nie chcę być złośliwym i chociaż ta notatka nie była zdementowana, nie chcę na jej podstawie wyciągać jakichś wniosków co do F. K. N., ale w każdym razie ta notatka i wiele innych, które prywatnie kursują w społeczeństwie ukraińskim, wprost dyktują dezyderat czy prośbę, aby w sprawozdaniach Funduszu Kultury Narodowej były podawane nazwiska i kwoty, wydane istotnie na kulturę ukraińską, żeby nie były one podawane post factum, ale przed dyskusją w ciałach parlamentarnych, aby można było przeanalizować nie tylko wysokość sum rozdanych, ale i ich celowość. To jest dezyderat i prośba, by kompetentne czynniki w sprawozdaniach wykazywały ekspressis verbis to, co się odnosi do spraw dotyczących kultury ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#PKuźmowycz">Nie przeczę, iż nie można wydedukować, iż Fundusz Kultury Narodowej nic nie dawał dla kultury ukraińskiej w zeszłym roku i nie będzie dawał w przyszłym. Owszem, mam prywatne wiadomości, iż udzielano jakieś stypendia studentom ukraińskim, że na zjazdy uczonym ukraińskim były dawane zasiłki, ale nie można było otrzymać nazwisk tych stypendystów. To też jest konieczne, by były one ogłaszane.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#PKuźmowycz">Gdy jestem przy słowie, nie mogę nie zauważyć jeszcze jednego. Jeśli mówimy o zasiłkach, to istotnie o ile one płyną ze strony Państwa na rzecz kultury ukraińskiej, to płyną trzema kontaktami, trzema punktami stycznymi. Pierwszy to są subwencje na cele Instytutu Ukraińskiego w Warszawie. Jest tu wykazana w preliminarzu budżetowym kwota w wysokości 63.000 zł. Oczywiście prace tego Instytutu cenimy, są one nadzwyczaj cenne. Mogę wskazać jednakowoż, że dotacja ta jest zbyt mała; np. Instytut ten wydał utwory Szewczenki kosztem 10.000 zł i zahamował przez to na cały szereg lat inne prace. Jednakże wydawanie tych dziel było konieczne, aby zrównoważyć wpływ podobnego wydawnictwa na Ukrainie sowieckiej, które przesiąknięte jest ideologią komunistyczną. Drugim kontaktem jest Towarzystwo Naukowe im. Szewczenki, które otrzymuje ze strony Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego stałą subwencję w wysokości 1.000 zł miesięcznie. Nie chcę tej kwoty analizować, mam poczucie pewnego zażenowania i niesmaku, gdybym chciał podejść do analizowania tej kwoty, wobec wielkiej działalności i kulturalnych świadczeń, jakie to Towarzystwo społeczeństwu daje.</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#PKuźmowycz">Trzeci kontakt to jest Fundusz Kultury Narodowej, o którym w tej chwili mówię. Jest on niedostateczny i wszystkie trzy sumy są niedostateczne, dlatego, ponieważ świadczenia społeczeństwa są większe i pretensje z tego tytułu idące są większe. Ukraińskie społeczeństwo ponosi zbyt dużo ofiar dla utrzymania na poziomie bodaj wegetacji swoich naukowych i artystycznych potrzeb. Dlatego też, łożąc tak duże ofiary, a z drugiej strony opłacając podatki, ma swoje dezyderaty i te dezyderaty w imieniu ukraińskiego społeczeństwa chcę postawić.</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#PKuźmowycz">Są one skromne: należy uwzględnić w dostatecznej mierze twórczość naukową towarzystw ukraińskich i prywatnych osób, o ile zajmują się twórczością naukową i artystyczną.</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#PKuźmowycz">My nie chcemy, proszę Wysokiej Izby, być ani tym przysłowiowym ubogim krewnym, ani nie chcemy jałmużny, domagamy się tylko równouprawnienia. Uważamy, że to nie jest żądanie maksymalistyczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się więcej nie zapisał. Rozprawa nad preliminarzem budżetowym Prezydium Rady Ministrów została wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 5 — Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Sprawozdawca p. Walewski.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PWalewski">Wysoki Sejmie! Przedłożone Wysokiej Izbie sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych na r. 1937/38 zwalnia mnie, jak sądzę, od zbyt szczegółowego referowania omawianego preliminarza. Proszę mi tedy pozwolić, iż w sprawozdaniu mym ograniczę się jedynie do najbardziej istotnych pozycyj budżetowych oraz momentów pracy omawianego resortu.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PWalewski">Preliminarz budżetowy na r. 1937/38 zamyka się po stronie wydatków sumą 38.423.000 zł, podczas gdy budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych w roku 1936/37 wynosił 38.100.000 zł. Porównywując powyższe dwie pozycje wynikałoby, iż wydatki zwiększą się w nadchodzącym okresie budżetowym rzekomo o 323.000 zł. W istocie rzeczy jednak akcja oszczędnościowa Ministerstwa wykazuje dalsze postępy, albowiem preliminarz na rok 1937/38 przewiduje nowy wydatek w wysokości 1.500.000 zł tytułem pokrycia międzynarodowych zobowiązań z tytułu społecznej opieki nad naszą emigracją za granicą. Poprzednio wydatki te figurowały w budżecie Ministerstwa Opieki Społeczne;. W dziale pierwszym (Zarząd Centralny) redukcje wydatków wynoszą 16.000 zł, w dziale drugim (Biuro Komisarza Generalnego w Gdańsku) — 185.000 zł, w dziale trzecim (Urzędy Zagraniczne) w budżecie zwyczajnym i nadzwyczajnym — 311.000 zł, w dziale czwartym (Instytucje Międzynarodowe, komisje i rokowania) — 465.000 zł, w dziale piątym (Fundusze specjalne) oszczędność na funduszu propagandowym 200.000 zł. Ogólna więc redukcja wydatków wynosi 1.177.000 zł. Powyższa akcja oszczędnościowa dotyczy zarówno wydatków osobowych, jak też i rzeczowo-administracyjnych. Oszczędności personalne osiągnięto drogą zmniejszenia uposażeń i redukcji personelu. Ponieważ jednocześnie ma się do czynienia z dalszym wzrostem działalności Ministerstwa, oszczędności te udało się osiągnąć wyłącznie przez usprawnienie metod pracy oraz wybitne podniesienie kwalifikacji personelu.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PWalewski">Jeśli idzie o stronę dochodową przedłożonego preliminarza budżetowego, to zamyka się ona kwotą 6.900.000 zł i w porównaniu z poprzednim okresem wykazuje ogólną zniżkę o 1.168.000 zł. Największa zniżka dochodów znajduje się w dziale trzecim § 10 (opłaty konsularne) i wynosi 1.162.000 zł. Zmniejszenie wpływów w tym paragrafie spowodowane zostało zarówno zubożeniem naszego wychodźtwa jako też powszechnym niemal wprowadzeniem ograniczeń dewizowych, a co za tym idzie, zmniejszeniem obrotu turystycznego i zagranicznych wyjazdów dla celów fachowych.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PWalewski">Przejdę obecnie do kolejnego rozpatrzenia poszczególnych odcinków pracy Ministerstwa, rozpoczynając od zagadnień gospodarczych. Nie tylko przy metodach politycznych współpracy międzynarodowej, lecz również i w dziedzinie współpracy ekonomicznej jesteśmy świadkami charakterystycznych zjawisk, związanych z przełomowym charakterem epoki, jaką świat dzisiaj przeżywa. Mamy tutaj między innymi do czynienia z dwoma prądami o przeciwstawnych nastawieniach. Jesteśmy więc z jednej strony świadkami, jak cały szereg państw, głosząc hasła samowystarczalności gospodarczej, zamyka się coraz bardziej w swych własnych granicach, zaś z drugiej strony widzimy, jak mimo wszystko wzrasta przekonanie o konieczności międzynarodowego porozumienia i szukania wspólnie dróg wyjścia z obecnego impasu gospodarczego. Jest rzeczą zrozumiałą, iż tego rodzaju tendencje międzynarodowe powodują dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych bezpośrednie konsekwencje i konieczność codziennej nieustannej czujności oraz niesłychanych wysiłków.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PWalewski">Jeśli idzie o umowy dwustronne, to w ciągu roku 1936 podpisano umów gospodarczych — 22, komunikacyjnych — 5, różnych innych — 12, razem — 39, z których 7 również ratyfikowano. Niezależnie od powyższego w okresie sprawozdawczym ratyfikowano 27 układów, podpisanych w latach poprzednich.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PWalewski">Podkreślić dalej muszę, iż, niestety, i w tym roku wzorem lat ubiegłych mieliśmy do czynienia z brakiem odpowiedniej ilości prywatnych placówek naszego handlu zagranicznego i że nadal niemal cały ciężar pracy eksportowej spoczywa na barkach M. S. Z. Jestem zdania, iż kraj nasz musi pod tym względem możliwie szybko upodobnić się do innych eksportujących państw, by praca Ministerstwa sprowadzona została w tej dziedzinie do właściwej roli. Jest rzeczą zrozumiałą, iż tego rodzaju stan rzeczy powodował konieczność rozbudowy dalszej sieci urzędów konsularnych, a z uwagi na ograniczone możliwości budżetowe rozbudowywano głównie sieć konsulatów honorowych. Ilość tych konsulatów wzrosła z 97 na 111. Projektuje się utworzenie dalszych 20 konsulatów honorowych w krajach zamorskich i 6 w Europie, głównie w krajach skandynawskich.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PWalewski">Dewaluacja kilku walut europejskich, jakoteż podniesienie się koniunktury w roku ubiegłym utrudniły sytuację naszego handlu zagranicznego, wywołały bowiem w dziedzinie importu wyraźny wzrost zapotrzebowania na towar zagraniczny, a w pewnych dziedzinach głód surowcowy i trudności przy otrzymaniu niektórych surowców. Byliśmy też świadkami niejednokrotnie usiłowań spekulacyjnych w dziedzinie zapotrzebowania surowców. Obserwowaliśmy również pewne zmniejszenie się naszego eksportu, a to w związku ze wzrostem zapotrzebowania krajowego, jak również mieliśmy do zanotowania pewien spadek nadwyżek towaru krajowego i jego drożyznę, co z kolei utrudniało naszą skuteczną konkurencję na rynku światowym. Ogólnie można powiedzieć, że import w Polsce staje się potrzebniejszym, a dynamika jego rośnie, natomiast dynamika eksportu, który staje się coraz trudniejszy słabnie. W tym stanie rzeczy konieczne są, oczywiście, wysiłki w kierunku opieki nad naszym eksportem i jego drogami rozwojowymi. W okresie sprawozdawczym mamy do zanotowania m. in. pomyślny rozwój handlu z poszczególnymi częściami imperium brytyjskiego, a zwłaszcza ze Zjednoczonym Królestwem i Południową Afryką. Jeśli idzie o Rzeszę Niemiecką, to mamy tutaj do czynienia nadal z wielkimi trudnościami, dotyczącymi obrotu towarowego, a rezultaty są mniejsze od spodziewanych. Eksport nasz do Stanów Zjednoczonych A. P. rozwija się pomyślnie i sądzić należy, iż niektóre niedogodności, istniejące obecnie, będą zrewidowane w traktacie handlowym ze Stanami Zjednoczonymi w bieżącym roku. Wymiana towarowa na odcinku państw skandynawskich oraz Belgii jest bardzo ożywiona, eksport nasz osiągnął tutaj duże rezultaty, z czym łączy się wielki dopływ dewiz. Poprawa cechuje także nasze stosunki handlowe z Francją, zwłaszcza w dziedzinie wymiany płodów rolniczych. Z okazji toczących się w Paryżu rokowań o nowy traktat handlowy, należy wyrazić życzenie, że przyniosą one trwalsze i rzetelniejsze niż dotąd rezultaty gospodarcze i że równolegle z rozwojem współpracy politycznej polsko-francuskiej także i współpraca gospodarcza między nami a Francją pozostawać będzie w należytej harmonii. Notujemy również dalszy spadek wymiany towarowej z Rosją Sowiecką i Rumunią oraz pomyślnie rozwijające się stosunki handlowe z państwami bałkańskimi. Jeśli idzie o współpracę gospodarczą z państwami Ameryki Południowej, to za wyjątkiem Argentyny współpraca ta jest nie wystarczająca i wykazuje rosnący bilans ujemny. Należało by tutaj powiększyć wysiłki nad zmianą tego stanu rzeczy. Wreszcie notujemy dalszy znaczny spadek eksportu do Palestyny.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#PWalewski">Jeśli idzie o działalność prasowo-propagandową Ministerstwa, to muszę z przyjemnością podkreślić, iż dzięki stosowaniu przez Ministerstwo zasady, iż propagandę robi się za pomocą polityki, osiągnięto w tej dziedzinie bardzo duże rezultaty, właśnie dzięki dobrej polityce zagranicznej. Nasz aparat propagandowy miał tutaj ułatwione zadanie. Tysiące artykułów w prasie międzynarodowej, dotyczących Polski, świadczy dowodnie o coraz większym rozumieniu spraw polskich za granicą. Wizyta Marszałka Śmigłego-Rydza w Paryżu wywołała w prasie francuskiej ukazanie się około 6.000 artykułów, zaś liczba ich w całej prasie europejskiej i światowej przekroczyła kilkadziesiąt tysięcy. Powyższy wzrost zainteresowania Polską jest stałym i niezmiennym zjawiskiem. Możemy się pochwalić w ubiegłym czasookresie bogatym dorobkiem w dziedzinie prac naukowych, odczytów, wystaw, polskich sztuk dramatycznych w poszczególnych krajach. Niestety, społeczeństwo polskie i prasa polska są naogół o tych sprawach mało informowane. Jako jeden z niezwykle charakterystycznych przykładów naszego znaczenia i zasięgu kulturalnego pozwolę sobie przytoczyć fakt, iż studenci z uniwersytetu w Colombo na Cejlonie zwrócili się do swojego rządu z prośbą o ustanowienie stypendium na studia muzyczne w Polsce, którą uważają za kraj wybitnych kompozytorów i wirtuozów. W okresie sprawozdawczym nie było większego miasta w Europie, jak również w całym szeregu większych ośrodków pozą Europą, w których by nie wygłoszono w obcych ośrodkach naukowych wykładów o Polsce.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#PWalewski">Z kolei przejdę do omówienia zagadnień, związanych z naszą emigracją. Podczas gdy w okresie lat 1926–30 przeciętnie nasza emigracja rocznie wynosiła około 193.000 osób, to w okresie 1931/35 cyfra ta spada do 46.000 osób. Restrykcyjna polityka państw, które przed wojną stanowiły naturalne tereny emigracyjne dla nadmiaru ludności europejskiej, doszła w ostatnich latach do punktu szczytowego. Rzesze ludności, pozbawione emigracyjnych możliwości, zaczynają się dusić w granicach swoich państw i to tym bardziej, gdy wzrastające równocześnie ograniczenia możliwości eksportowych nie mogą tym rzeszom zapewnić normalnych warunków egzystencji we własnym kraju. Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, iż w tym stanie rzeczy Rząd nasz nie mógł pozostać obojętny wobec tych niepożądanych objawów. W okresie sprawozdawczym Rząd polski wysunął na terenie Ligi Narodów tezę, że przywrócenie swobody ruchu, towarów i kapitałów musi towarzyszyć przywróceniu swobody ruchu człowieka i zainicjował akcję o doniosłym znaczeniu nie tylko dla rozwiązania jednego z żywotnych zagadnień demograficznych naszego Państwa, lecz i dla dalszej drogi, po której międzynarodowe czynniki kroczyć winny przy rozwiązywaniu światowych zagadnień gospodarczych. Wszczęta z inicjatywy p. Ministra Becka dyskusja międzynarodowa na temat emigracji ludności Rzeczypospolitej Polskiej, a więc i ludności żydowskiej będzie w bieżącym roku kontynuowana. Spodziewamy się, że Polska wskaże środki, z pomocą których znajdą się w tej niesłychanie ważnej dziedzinie praktyczne i skuteczne rozwiązania. Jeśli idzie o problem emigracji żydowskiej, to ma on swą szczególną dynamikę, spowodowaną nie tylko od dzisiaj i nie tylko w Polsce strukturą zawodową i ekonomiczną Żydów, specyficznymi warunkami, w jakich odbywa się emigracja żydowska do niektórych krajów oraz specjalnymi trudnościami, na jakie napotyka ona w niektórych państwach. Rząd Polski, zdaniem moim, śledzić musi ze specjalnym zainteresowaniem możliwości emigracyjne do Palestyny jako do siedziby narodowej i naturalnego terenu emigracyjnego ludności żydowskiej. Poza tym Polska, jak to wynika ze złożonych w Lidze Narodów oświadczeń, udzieli swego poparcia każdej akcji czynników żydowskich, zmierzającej do znalezienia nowych terenów emigracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#PWalewski">Jeżeli idzie o naszą emigrację osadniczą do Ameryki Południowej, to jest ona otoczona szczególną opieką. Ministerstwo Spraw Zagranicznych pracuje nad ulepszeniem organizacji naszej emigracji. Akcja ta jednakże wymaga koordynacji prac poszczególnych resortów ministerialnych. Również i odnośne instytucje społeczne, jak np. Syndykat Emigracyjny, który nie zawsze kieruje się społecznym punktem widzenia w swej działalności, muszą być zdolne należycie wykonywać swoje funkcje. Koszta przewozu morskiego naszych emigrantów przewyższają dwu lub trzykrotnie przedwojenne stawki i nie stoją w żadnym stosunku do możliwości finansowych emigrantów, co uniemożliwia wyzyskanie nawet tych niskich kontyngentów emigracyjnych, jakie są nam przyznawane. Polityka cen polskich linij żeglugowych powinna być poddana gruntownej rewizji. Również działalność Polskiej Kasy Opieki wywołuje szereg zastrzeżeń i krytycznych uwag, jeśli idzie o tereny naszej emigracji. Działalność ta, niestety, ogranicza się jedynie do zagadnienia oszczędnościowego traktowanego formalistycznie i biurokratycznie. Polska Kasa Opieki winna, zdaniem moim, podjąć przede wszystkim akcję pionierską finansowo-gospodarczą.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#PWalewski">Drugim działem pracy Ministerstwa Spraw Zagranicznych na odcinku emigracyjnym jest opieka prawna i kulturalna nad polską emigracją, Państwo nasze jest bodaj pierwszym na arenie międzynarodowej, które w tej dziedzinie nadało opiece charakter społeczny, wciągając do wykonywania tych funkcyj społeczne organizacje. Ten dział pracy Ministerstwa Spraw Zagranicznych jest bodaj jedyną komórką administracji państwowej, pracującą nie tylko dla Państwa lecz i dla narodu polskiego, jako całości. Zrozumienie tej idei przez cały naród polski będzie wyrazem najszlachetniejszego imperializmu, jakim jest imperializm duchowy i kulturalny. Nie możemy być posądzani o megalomanię, gdy głosimy tego rodzaju imperializm, albowiem posiadamy poza sobą dziesięciowiekową historię i kulturę, jedną z najbardziej wartościowych na świecie. Łącznie z obywatelami polskimi jest poza granicami Rzeczypospolitej 8.000.000 Polaków. Wnioski z tego faktu nasuwają się same, albowiem cyfra 32 milionów rdzennych Polaków jest liczbą, nad którą nikt nie może przejść do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#PWalewski">Jednym z palących problemów w ubiegłym roku było przeciwdziałanie masowej reemigracji polskiego żywiołu, który stracił gospodarczy i osobisty kontakt z Macierzą, a wskutek bezrobocia stanął w obliczu konieczności powrotu, a nawet wydalenia do Polski. Na pierwszy plan wysunęło się tutaj masowe i systematyczne wydalanie obywateli polskich z Czechosłowacji, zamieszkałych tam od wielu lat. W większości wypadków musiano uciekać się do interwencji rządu Republiki Czechosłowackiej, którego decyzję cechował, niestety, bardzo często brak obiektywizmu i istotnych względów rzeczowych. Podobnie nierzeczowy stosunek charakteryzował rząd i władze czeskie w stosunku do Polaków w Czechosłowacji, a zwłaszcza na prastarej ziemi polskiej, tj. na Śląsku Zaolzańskim. Minister spraw zagranicznych Czechosłowacji dr. Krofta uważał za wskazane w październiku ub. r. wyrazić się optymistycznie o polepszeniu się stosunków między Polską a Czechosłowacją. Nie wiem na czym polega ten optymizm ministra Krofty, optymizm nie poparty żadnymi czynami; położenie bowiem ludności polskiej na Śląsku Zaolzańskim jest w dalszym ciągu niesłychanie ciężkie i mimo umowy polsko-czeskiej z r. 1925 notujemy dalsze fakty wręcz wrogiego traktowania Polaków w Czechosłowacji ze strony władz i urzędów tamtejszych. Gdy do powyższego dodamy, iż aktualny minister spraw zagranicznych Republiki Czechosłowackiej opatruje swym wstępem znaną już dzisiaj powszechnie książkę p. Szeby, posła czechosłowackiego w Bukareszcie, książę przepełnioną inwektywami i kłamstwami, jeśli idzie o Polskę, w której autor stara się działać na szkodę żywotnych interesów Państwa Polskiego — to musimy skonstatować jaskrawą sprzeczność w działaniu ministra Krofty, który z jednej strony usiłuje nas zapewnić o konieczności dobrosąsiedzkich stosunków z Polską, ale równocześnie udziela swego podpisu antypolskim elukubracjom swego współpracownika. Tego rodzaju polityka zagraniczna jest niezwykle oryginalna i nie służy ona interesom pokoju w Europie.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#PWalewski">Gdy idzie o zainteresowanie nasze w dziedzinie opieki konsularnej i kulturalnej na terenie Rzeszy Niemieckiej, to są one wielorakie. Emigracja nasza korzysta tam z istniejących norm w stosunkach międzynarodowych. Nie mogę pominąć tutaj milczeniem sprawy z górą milionowej masy etnicznej polskiej, osiadłej w całych Niemczech oraz na obszarach etnograficznych Polski, znajdującej się w granicach Trzeciej Rzeszy, Los tej ludności był, jest i będzie zawsze przedmiotem jak największego zainteresowania całego polskiego narodu. Przy specyficznym ustroju Rzeszy — położenie Polaków w Niemczech jest dotychczas prawie raczej nieustalone. Faktyczną podstawą pielęgnowania odrębności narodowej Polaków w Rzeszy Niemieckiej jest znane oświadczenie wodza i kanclerza narodu niemieckiego Adolfa Hitlera w Reichstagu 21 maja 1935 r., głoszące, że Rządowi Rzeszy obce są momenty wynaradawiania. Mówiąc w dniu 11 stycznia r. b. w sejmowej Komisji Budżetowej o Polakach i obywatelach niemieckich narodowości polskiej, zamieszkałych w Rzeszy Niemieckiej, dałem wyraz przekonaniu, że nie jest możliwym, aby w państwie stawiającym naród na najwyższym piedestale uniemożliwiono pielęgnowanie odrębności narodowej członkom narodu polskiego. Wódz narodu niemieckiego i kanclerz Adolf Hitler, na którego poprzednie oświadczenie wówczas się powołałem, poruszył to zagadnienie w swej ostatniej mowie w dniu 30 stycznia r. b. Kwestia narodu zabrała w jego mowie wiele miejsca. Jeżeli dobrze zrozumieliśmy tę część jego mowy, to mamy prawo spodziewać się, że zrozumiana została ona przede wszystkim tak przez społeczeństwo niemieckie, jak przez urzędy administracji ogólnej. Nie chodzi tu oczywiście tylko o zrozumienie jednostronne, l, j. jakie z tego oświadczenia wypływają wskazania dla narodu niemieckiego, lecz przede wszystkim, jak ma wyglądać praktycznie ich wykonanie w stosunku do integralnej części narodu polskiego, jaką jest przeszło milionowa rzesza Polaków w Niemczech. W tym zaś względzie wskazania kanclerza zawarte w punkcie 8 deklaracji są jasne. Kanclerz stwierdza, że przy traktowaniu mniejszości narodowej trzeba mieć „wzgląd na uprawnione poczucie dumy i świadomości narodowej innych narodów”. Wierzymy, iż wobec tego oświadczenia szereg posunięć administracji niemieckiej na obszarach, których granice etnograficzne — jak powiedział kanclerz — nie pokrywają się z granicami politycznymi, a które to zarządzenia są w sprzeczności z ujęciem praw narodu przez kanclerza — zaliczone zostaną do niebyłych.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#PWalewski">Podstawą do dość gruntownej zmiany stanowiska władz i społeczeństwa niemieckiego będzie niezawodnie słuszne stwierdzenie kanclerza, że naród polski jest rzeczywistością, a więc że jest również nią część narodu polskiego, żyjąca w granicach politycznych Rzeszy Niemieckiej. Rzecz jasna, że dopiero praktyka życiowa pokaże, czy i jak zostały słowa kanclerza przez współobywateli jego zrozumiane. Nie wątpię, że dojdą nas wieści o takiej właśnie zmianie.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#PWalewski">Nie będą nas wówczas niepokoiły wiadomości, dochodzące z Niemiec o trudnościach, czynionych kulturalnemu życiu Polaków w Niemczech, jak np. że wobec utrudnień nie mogą się rozwijać szkoły polskie i organizacje, lecz dowiemy się, że po dwuletnim oczekiwaniu zostało wydane zezwolenie na otwarcie gimnazjum polskiego w Kwidzyniu, w budynku już gotowym, oraz zezwolenie na kontynuowanie wstrzymanej po założeniu fundamentów budowy gmachu liceum żeńskiego w Raciborzu, że ustało już niemczenie polskich nazw miejscowości, jednym słowem, że administracja niemiecka i społeczeństwo niemieckie zrozumiały irracjonalną istotę więzi narodowej, której siły nie umniejszy w niczym walka z zewnętrznymi jej symbolami. Jeżeli Państwo polskie i Naród polski stały się rzeczywistością — cytuję słowa kanclerza Hitlera — to właśnie dlatego, że niszcząc materię nie zdołano zniszczyć ducha narodu polskiego jako całości. Tak było w przeszłości, nie inaczej będzie w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#PWalewski">Jeżeli chodzi o Polaków za wschodnią granicą, to jest w Związku Radzieckim, to ostatnie moje w tej sprawie wypowiedzenie spowodowało szereg artykułów prasowych oraz akcję radiową. Treść ich przekracza jednak formy przyjęte w cywilizowanych polemikach prasowych, wykazując równocześnie zupełny brak argumentów rzeczowych, któreby moje informacje podawały w wątpliwość. Ponieważ nie byłoby celowym podejmowanie dyskusji z tego rodzaju odpowiedziami na oświadczenie podyktowane głęboką troską o naszych współrodaków w Związku Sowieckim, zaś na inwektywy nie mam również osobiście zamiaru odpowiadać, nie pozostaje mi nic innego, jak stwierdzić, że najwidoczniej informacje moje o tragicznym losie Polaków w Rosji Sowieckiej odpowiadały prawdzie.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#PWalewski">W Komisji Budżetowej Sejmu poświęciłem również parę uwag rodakom naszym na Litwie Kowieńskiej. Zbiegły się one w czasie z interpelacją kolegi Wielhorskiego, dotyczącą Polaków na Litwie oraz stosunku Rządu Polskiego do tego zagadnienia. Odpowiedź, udzielona p. posłowi Wielhorskiemu przez p. Ministra Spraw Zagranicznych, jest tak jasną, że nie pozostaje mi nic innego, jak powołać się na nią i podkreślić, że społeczeństwo polskie przyjęło powyższe stanowisko Rządu z radością, albowiem również i ono zdaje sobie sprawę, jaką siłę i wartość przedstawia dla innych narodów czy państw kredyt zaufania narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#PWalewski">Trzydziesto dwu milionowy naród polski zarówno w kraju jak i poza jego granicami jest jedną nierozerwalną kulturalną całością. Mamy pełne prawo pracować dla jego dobra jako całości. Czujemy się wszyscy solidarni tak w chwilach radosnych jak i w ciężkich i czujemy się jedną wielką wspólną rodziną. W rodzinie tej każdy z Polaków bez względu na to, gdziekolwiek by się znajdował, winien spełniać powierzony mu przez Opatrzność obowiązek. Jestem głęboko przekonany, iż wówczas nie tylko Ministerstwo Spraw Zagranicznych i drobna część społeczeństwa pracować będzie dla Polaków z zagranicy, lecz Polska stanie się własnością narodu polskiego w nim zamieszkałego, jak i tych, którzy poza jego politycznymi granicami dbać będą w równej mierze o mocarstwową potęgę Polski i należne jej w świecie znaczenie. Rodacy wówczas nasi nie będą się spotykać z wyrazami współczucia za obronę stanu posiadania kulturalnych wartości swego narodu, ani z typowym polskim biadoleniem, lecz z zachętą do godnego znoszenia tych czy innych przeciwności bez uskarżania się na swój los. Musimy być wszyscy przeniknięci poczuciem słusznej dumy narodowej, wynikającej z faktu przynależności do wielkiego i wspaniałego narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#PWalewski">Wysoki Sejmie! Budżet, który mam zaszczyt referować, powinien być w moim głębokim przekonaniu traktowany jako budżet obrony Państwa. Na tym odcinku pracy państwowej winniśmy okazać jak największą troskę, by nie dopuścić do jakiegokolwiek uszczerbku. Powodowana tymi przesłankami sejmowa Komisja Budżetowa, rozważając preliminarz budżetowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych na rok 1937/38, przyjęła go w brzmieniu przedłożenia rządowego, nie wnosząc żadnych poprawek. Komisja Budżetowa uczyniła to tym bardziej, iż uznała, że polityka prowadzona przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyniosła w okresie sprawozdawczym szereg pozytywnych i realnych osiągnięć i że politykę tę cechuje m. in. zdrowy rozsądek i zdrowe nerwy, że służy ona tylko polskim interesom, zmierzając przede wszystkim do zapewnienia Rzeczypospolitej Polskiej przynależnego jej w świecie mocarstwowego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał, uważam, że dyskusja nad tą częścią została zakończona.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 6 — Ministerstwo Spraw Wojskowych. Sprawozdawca p. Starzak.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PStarzak">Wysoki Sejmie! Nowoczesne pogotowie wojenne państwa wspiera się na 2 zasadniczych filarach: na pogotowiu techniczno-gospodarczym, obejmującym całokształt potencjału przemysłowego kraju, oraz na pogotowiu moralnym, polegającym w pierwszym rzędzie na ścisłej współpracy wojska i społeczeństwa. Nie znaczy to, by liczebność armii i wyszkolenia żołnierza nie odgrywały roli, jednak są to elementy konieczne, które rozumieją się same przez się, elementy, na których nie kończy się zagadnienie organizacji armii nowoczesnej, a które — przeciwnie — są zaledwie punktem wyjścia tej organizacji.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PStarzak">Wojna współczesna ma charakter inny, niż te wojny, o których uczy się w podręcznikach historii, nawet niż ostatnia wojna, którą widzieliśmy wszyscy, w której większość z nas brała bezpośredni udział. Wojna współczesna wciąga w orbitę swoją cały naród, mobilizuje wszystkie jego siły duchowe i materialne, wymaga najwyższego napięcia energii i sił moralnych, zarówno jak odpowiedniego nastawienia całego aparatu gospodarczego, jakim naród rozporządza.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PStarzak">Nie będę tu analizował przyczyn, które sprawiły, że wojna i armia nowoczesna oparta jest więcej niż kiedykolwiek o ostatnie zdobycze techniki. Motor i przemysł chemiczny, oto są dziś czynniki decydujące. Nie pomoże najświetniejsza brawura, jeżeli technika przemysłowa kraju i jego aparat produkcyjny stoją niżej niż u przeciwnika. Nie można z gołą szablą iść na czołgi i gazy trujące. To też, gdy mowa o powiększeniu potencjału wojennego Państwa, przede wszystkim nasuwa się konieczność doprowadzenia naszego pogotowia techniczno-gospodarczego do takiego stanu, by nasz aparat produkcyjny sprostał tym olbrzymim zadaniom, jakie stawia mu współczesna wojna. Wymaga to oczywiście wielkich środków finansowych, które w Polsce zmobilizować trudno. Wiele jednak może ten, kto musi — jak mówił Marszałek Piłsudski. Należy stwierdzić, że armia nasza w ramach swego szczupłego, od wielu lat nie powiększanego budżetu, osiągnęła w tej dziedzinie poważne rezultaty, nadrabiając brak zasobów pieniężnych intensywnością wysiłków.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PStarzak">Drugim warunkiem wytrwania i zwycięstwa w wojnie nowoczesnej jest przygotowanie moralne armii i społeczeństwa do tej wielkiej próby sił, następnie wytworzenie atmosfery wspólnoty duchowej tych dwu elementów, tak, by całkowicie przenikały się one wzajemnie, a wreszcie — zorganizowanie sprawnego, głęboko przemyślanego systemu, w którego ramach rozwijałaby się najlepiej ich współpraca. Wszystko to określam wspólnym mianem pogotowia moralnego, w którym naród i wojsko stanowią jedność, ożywioną tym samym duchem i realizującą te same cele.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PStarzak">W dziedzinie przysposobienia potencjału gospodarczo technicznego rola inicjatywy społecznej jest z konieczności ograniczona. Akcję prowadzi tu kierownictwo armii w porozumieniu z władzami państwowymi. Natomiast w dziedzinie pogotowia moralnego inicjatywa należy przede wszystkim do społeczeństwa. Wojsko może i tu oddziaływać twórczo, wychodząc niejako naprzeciw społeczeństwu i wyciągając rękę do współpracy. Ale to nic wiele pomoże, o ile ręki tej nic uchwyci naród samorzutnie i z dobrą wolą, te bowiem wartości, o które tu chodzi, nie mogą być wytworzone sztucznie, czy pod przymusem. Punktem wyjścia do takiego twórczego współdziałania jest zrozumienie celów i kierunku prac armii, gdyż w ślad za zrozumieniem pójdzie szacunek i miłość, a po tym żarliwa chęć przyczynienia się do wielkiego dzieła pomnożenia potęgi zbrojnej Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#PStarzak">Wojsko nasze zasługuje na ten szacunek i na tę miłość. Pracuje ono wzorowo, osiągając rezultaty realne, nie obliczone na efekt, a świecące przykładem wszystkim innym dziedzinom naszego życia publicznego. To, czego dokonało wojsko w ostatnich latach, w czasie tak krótkim i tak małymi środkami, jest naprawdę podziwu godnym. Energia i poświęcenie, wspólny wysiłek kierownictwa i podkomendnych pozwoliły armii dotrzymać kroku w pracy innych państw, wydających na cele militarne ogromne, miliardowe sumy. Kto porówna nasz budżet wojskowy z budżetami innych państw, przewyższającymi kilkakrotnie nasz preliminarz, będzie musiał zadać sobie pytanie: cóż to powoduje, że trwamy na osiągniętych pozycjach, że rozbudowujemy nasz przemysł wojenny, tworzymy marynarkę i flotę powietrzną, pchamy naprzód trudne dzieło motoryzacji? Otóż działa tutaj czynnik moralny, czynnik energii i woli twórczej, dzięki któremu kierownictwo armii wyrównuje owe dysproporcje. Wojsko pamięta o potrzebach rodzimego przemysłu, dopomaga mu w rozwoju, przeciwdziała na swój sposób bezrobociu, popiera planowo różne gałęzie produkcji i prowadzi szeroko zakrojoną politykę gospodarczą.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#PStarzak">Prace armii idą obecnie w kierunku montowania szerokiej bazy materiałowej. Na pierwszym planie stoi, oczywiście, rozbudowa własnego przemysłu wojskowego i rozszerzanie jego produkcji; w tym zakresie osiągnięto już bardzo poważne rezultaty, o których szczegółowo trudno mówić ze zrozumiałych względów tajemnicy wojskowej. Drugi dział — to wciąganie do współpracy z wojskiem przemysłu prywatnego, w szczególności tych jego gałęzi, których produkcja posiada znaczenie dla potrzeb armii. Wojsko otacza opieką zarówno przemysł, jak i rolnictwo; zwraca tu uwagę fakt, że przy dostawach wojsko nawiązuje bezpośredni kontakt z producentem, pomijając pośredników. Chcę wspomnieć jeszcze i o tym, że wojsko eliminuje w jak najszerszej mierze zakupy zagraniczne, płacąc niejednokrotnie drożej za wytwory produkcji krajowej.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#PStarzak">Trzecim z kolei drogowskazem prac wojska jest dążność do uniezależnienia się od surowców obcych, co ma ogromne znaczenie na wypadem wojny. Wszystkie te wysiłki zmierzają do osiągnięcia maksymalnej samowystarczalności, do której zbliżamy się już w wielu dziedzinach, szczególnie w fabrykacji broni i amunicji. Zabiegając o samowystarczalność w dziedzinie zaopatrzenia, wojsko — jak już powiedziałem — stwarza, popiera i rozszerza produkcję materiałów wojennych, w drodze bądź zakładania i prowadzenia wytwórni własnych, bądź interesowania przemysłu prywatnego potrzebami armii i przygotowywania go do wzmożonej produkcji na wypadek wojny. Specjalny nacisk kładzie się na sprawę motoryzacji armii, czego wyniki obserwowaliśmy podczas ostatnich wielkich rewii wojskowych. Rzecz prosta, że postęp w tym kierunku wywołuje konieczność radykalnych zmian w wyszkoleniu. Prócz tego modernizacja narzędzi i metod walki pociąga za sobą wzmożoną pracę nad przebudową psychiki i typu żołnierza, który przystosowuje się do postulatów wojen nowoczesnych. Armia potrzebuje żołnierza inteligentnego, obznajmionego ze współczesną techniką wojenną, a zdolnego do indywidualnej inicjatywy. To sprawia, że wojsku nie może być obojętna paląca sprawa podwyższenia poziomu kultury i oświaty wśród polskich mas ludowych.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#PStarzak">Wspominając o kierunkach i stylu ogólnym prac armii, o ich pozytywnych rezultatach w różnych dziedzinach, nie mogę pominąć gospodarki wewnętrznej. Administracja wojskowa, uproszczona i usprawniona, pracuje starannie i oszczędnie. Jej to niewątpliwie zasługa, że kierownictwo potrafiło uzyskać w ostatnich latach tak duże sumy na inwestycje, dzięki oszczędności na wydatkach wegetacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#PStarzak">W pobieżnym tym przeglądzie prac i wysiłków konstruktywnych wojska pominąć musiałem wszystkie szczegóły, przytoczone na komisji, poprzestając na zarysowaniu ogólnego obrazu, który jednak ma swoją przejrzystą wymowę.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#PStarzak">Przechodzę teraz do doniosłego problemu wzajemnego stosunku wojska i społeczeństwa, problemu decydującego o moralnym pogotowia wojennym narodu. Dotychczas ten stosunek wyglądał tak, że wojsko traktowało sprawę realnie, usiłując nawiązać ze społeczeństwem kontakt bezpośredni na różnych odcinkach, natomiast postawa społeczeństwa wobec armii miała w sobie raczej coś romantycznego, była stosunkiem uczuciowym, dziedziną szczerego, lecz mało płodnego sentymentu patriotycznego. Postawa ta, będąca zresztą zjawiskiem całkowicie pozytywnym, znalazła swój wyraz kulminacyjny w gorących nastrojach i serdecznych owacjach, jakie spotykały np. w roku ubiegłym oddziały, powracające z manewrów. Jest to oczywiście już bardzo wiele, ale jeszcze nie wszystko. Wojsko czeka na więcej, wojsko pragnie, by sentyment dla niego nie wyładowywał się jedynie w emocjonalnych odruchach, by nie kończyło się na sporadycznym chwilowym entuzjazmie. Wojsko chce, by społeczeństwo współpracowało z nim ramię przy ramieniu, na konkretnych odcinkach, stwarzając wraz z nim pozytywne wartości, rozbudowując siłę zbrojną Państwa. Stara się ono zainteresować szerszy ogół problemami obrony narodowej za pomocą odczytów przez radio, prasę itp. Jednym z posunięć uczynionych z myślą wyjścia naprzeciw społeczeństwu było ostatnio zorganizowanie Oddziałów Obrony Narodowej, dla zatrudnienia młodzieży bezrobotnej, uchronienia jej przed demoralizacją oraz użycia jej dla doniosłego celu pomnożenia siły zbrojnej.</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#PStarzak">Pomostem i wiązadłem pomiędzy wojskiem i społeczeństwem są istniejące już organizacje przysposobienia wojskowego. Ale kontakt ten powinien być szerzej rozbudowany. Należy pomyśleć o ramach organizacyjnych, w których wzajemne przenikanie się wojska i społeczeństwa mogłoby się odbywać spontanicznie, z pożytkiem dla obu stron, wpajając w szerokie masy narodu cnoty dyscypliny, honoru i poświęcenia, a dając w zamian armii świadomość oparcia o cały naród. Atmosfera dla takiej akcji jest dziś w Polsce bardzo pomyślna. W ostatnich miesiącach zrozumienie dla sprawy powiększenia potęgi zbrojnej Polski wzrosło niepomiernie, entuzjazm jest powszechny, problemy te nie schodzą z łam prasy wszelkich odcieni politycznych. Trzeba tę rozbudzoną energię narodową skierować w jedno łożysko i umiejętnie spożytkować dla dobra Państwa. Dużą rolę odegrać tu mogą Izby ustawodawcze, których stosunek do armii i jej potrzeb jest tak pozytywny i pełen zrozumienia. Przy każdej ustawie Izby kładą nacisk ma względy obrony Państwa, co dowodzi, że duch wskazań ideowych Marszałka Piłsudskiego panuje niepodzielnie w tym gmachu.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#PStarzak">Doniosłym atutem tej akcji zespalania narodu i wojska jest autorytet Wodza Naczelnego, uznawany przez cale społeczeństwo polskie bez różnicy przekonań politycznych. Pomyślnie się to dla Polski składa, że od momentu odzyskania niepodległości armia ma wodzów zwycięskich, ludzi wielkiego hartu moralnego i woli, wokoło których skupić się może w trudnych chwilach cały naród, ufny, że się na mich nie zawiedzie. Pierwszy Marszałek Polski, Józef Piłsudski, twórca wojska polskiego, był tym człowiekiem, który położył podwaliny pod ten granitowy autorytet armii w narodzie. Następca Jego, Marszałek Rydz-Śmigły, prowadzi dalej to wielkie dzieło, czuwając nad tym, by sztandar wojska był w Polsce symbolem wartości niezniszczalnych, ostoją w okresach niepewności czy zwątpienia.</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#PStarzak">Rzucone przez Wodza Naczelnego hasło wzmożenia gotowości bojowej zostało przyjęte ze zrozumieniem przez wszystkich Polaków. Dziś sprawa ta stanowi już aksjomat dla każdego obywatela Rzeczypospolitej. Znalazło to swój wyraz w poważnych rezultatach akcji zbiórkowej na Fundusz Obrony Narodowej. Utrwala się powszechne przeświadczenie, że z jednej strony Polska zainteresowana jest więcej niż kto inny dzisiejszym gorączkowym wyścigiem zbrojeń i że z drugiej strony siła i gotowość bojowa Polski, rzucona na szalę polityki międzynarodowej, jest najlepszym gwarantem pokoju Europy.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#PStarzak">Tu odpowiedź na ewentualne pytanie: jak pogodzić pokojowość polityki polskiej z głoszonym obecnie hasłem podwyższenia potencjału wojennego Państwa? Odwieczne tradycje naszej historii są najlepszym świadectwem polskiej woli pokoju: chcemy pracować na swoim, nie wyciągamy ręki po cudze. Trzeba jednak, by świat wiedział, że gdyby zaszła konieczność użycia siły, Polska potrafi pokazać stalowy dziób i pazury. Słabość Polski mogłaby być tylko pokusą, natomiast jej siła to gwarancja status quo i pokoju dla znękanej kryzysem gospodarczym i ciągłymi alarmami ludzkości.</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#PStarzak">Tak więc polityka pokoju i czujna gotowość bojowa są u nas nierozerwalnie powiązane. Nie da się nawet w naszych warunkach pomyśleć jedna bez drugiej. Nasuwa się jednak tutaj uwaga: nie mówmy tyle o obronności, a za to więcej o sile. Prace, jakieśmy podjęli, mają niewątpliwie na celu zwiększenie pogotowia obronnego, w większej jednak mierze zdążają do postawienia naszej siły zbrojnej na takiej stopie, jakiej domaga się wielka imperialna rola Polski w Europie, jakiej domaga się honor Polski i jej posłannictwo dziejowe.</u>
          <u xml:id="u-26.16" who="#PStarzak">Budżet wojskowy powinien odzwierciadlać tę postawę i tę siłę. Niestety, jest on w naszych warunkach grubo nie wystarczający. Na roje bieżący preliminarz budżetowy przewiduje kwotę tę samą, co w latach ubiegłych, tę samą, co w okresie, który w porównaniu z niebezpiecznym „dzisiaj” zasługuje na nazwę okresu sielanki międzynarodowej. Jest to następstwem gospodarczego niedorozwoju Polski, który — da Bóg — w najbliższych latach odrobimy. Obecnie musimy zapełniać tę lukę w budżecie armii wpływami nadzwyczajnymi. Mam tu na myśli dotację Skarbu Państwa, przewidzianą na najbliższe czterolecie w wysokości jednego miliarda złotych. Należy ufać, że na tym nie koniec, że Rząd i społeczeństwo pomyślą o dalszych środkach na realizację postawionego celu. Jesteśmy dopiero u startu, do mety daleko, jesteśmy w marszu i wiele jeszcze etapów przed nami.</u>
          <u xml:id="u-26.17" who="#PStarzak">Przeżywamy obecnie okres powszechnego wyścigu zbrojeń. U nas jednak budżet pozostał bez zmiany. Wydobycie nowych sum ze zubożałego społeczeństwa jest bardzo trudne. „Wiele jednak może ten co musi” — powtarzam znowu. To co gdzieindziej dokonuje się kosztem olbrzymich nakładów pieniężnych, my musimy nadrobić rozumną organizacją i entuzjazmem. Trzeba zdwojonej ofiarności Rządu i społeczeństwa i zdwojonej intensywności wysiłku. Walka o pogotowie gospodarczo-techniczne oraz walka o moralne przysposobienie bojowe szerokich mas narodu — oto drogowskazy naczelne.</u>
          <u xml:id="u-26.18" who="#PStarzak">W narodzie naszym tkwią siły olbrzymie dotąd nierozbudzone. Trzeba je wydobyć na wierzch, zorganizować i wykorzystać wszechstronnie dla pomnożenia potęgi naszej Ojczyzny. Do tego konieczna jest wiara w naród, konieczne jest twórcze podejście do wielkich problemów rzeczywistości polskiej. Sądzę, że armia i jej kierownictwo tę wiarę posiada, W tej postawie duchowej tkwi siła żywiołu, z niej wytrysnąć winny źródła mocy. Polacy są zdolni do bezinteresownego wysiłku w większej mierze niż inne narody. Ofiarność i poświęcenie to waluta narodowa, której nam nigdy nie brakło; oparłszy się na niej, możemy mniejszymi środkami materialnymi niż gdzieindziej osiągnąć te same rezultaty pozytywne. Czasy są wielkie i trudne. Wymagają też one środków wyjątkowych. W realizacji dzieła, jakie podjęła armia wspólnie ze społeczeństwem, trzeba się odwołać do najlepszych uczuć wszystkich obywateli Rzeczypospolitej. Wierzę, że apel taki nie zawiedzie, że związek duchowy narodu i wojska dokona cudu.</u>
          <u xml:id="u-26.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany. Rozprawę szczegółową nad tą częścią budżetu uważam za zakończoną.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#Marszałek">Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#Marszałek">Protokół z dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#Marszałek">Następne posiedzenie odbędzie się w sobotę dnia 13 lutego rb., o godz. 10 rano, z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#Marszałek">1. Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw o kredytach dodatkowych na r. 1934/35 i na r. 1936/37.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#Marszałek">2. Pierwsze czytanie projektu ustawy złożonego przez posła Józef a Morawskiego w sprawie zmiany granic sądów okręgowych w Jaśle i Rzeszowie,</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#Marszałek">3. Dalsza rozprawa szczegółowa nad preliminarzem budżetowym, mianowicie: część 9 — Ministerstwo Sprawiedliwości i część 15 — Ministerstwo Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 13 min. 15.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>