text_structure.xml 197 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni: Prezes Rady Ministrów: Marian Zyndram-Kościałkowski. Ministrowie: Minister Sprawiedliwości Czesław Michałowski. Prezes Najwyższej Izby Kontroli: Jakub Krzemieński. Podsekretarze Stanu: w Ministerstwie Sprawiedliwości Stefan Sieczkowski, w Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych Roger Raczyński. Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 10 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Jako sekretarze zasiadają pp. Długosz i Dudziński. Protokół i listę mówców prowadzi p. Dudziński.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydjalnym.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37 (druk nr 55): rozprawa szczegółowa nad częścią 1 — Prezydent Rzeczypospolitej., Proszę p. Przewodniczącego Komisji Budżetowej o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Udzielam głosu sprawozdawcy p. Wojciechowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PWojciechowski">Wysoka Izbo! Komisja Budżetowa nie poczyniła zmian w projekcie rządowym preliminarza budżetowego Prezydenta Rzeczypospolitej, przeto wnoszę o przyjęcie preliminarza budżetowego w brzmieniu Komisji Budżetowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Ponieważ nikt nie zapisał się do głosu, przeto uważam rozprawę za ukończoną.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Preliminarz budżetowy część 2a i b — Sejm i Senat.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Jedynak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PJedynak">Wysoki Sejmie! Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Sejmu część 2a nie zawiera większych zmian, jedynie powiększenie w preliminarzu budżetowym § 5 w dziale 1 o 4.000 zł na cele biblioteki.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PJedynak">Nim poproszę Wysoką Izbę o uchwalenie tego preliminarza budżetowego, niech mi wolno będzie parę słów powiedzieć o znaczeniu parlamentu w naszem społeczeństwie, a to w związku z nową ustawą konstytucyjną. Walka o nowe prawa i zasady pracy parlamentu, jaka przez szereg lat była w Sejmie i Senacie podejmowana przeciw starym metodom pracy, niestety, dotknęła samego ciężaru gatunkowego Sejmu i Senatu. Rezultatem tej walki jest osłabienie autorytetu parlamentu w opinii społeczeństwa. Na podstawie nowych ordynacyj wyborczych wybrani posłowie i senatorowie mają w tych warunkach do pokonania wewnętrzne trudności, wynikające z owego novum w dotychczasowych formach organizacyjnych i metodach pracy parlamentu. W związku z tem zachodzi konieczność wytworzenia tylu ośrodków pracy w Sejmie i Senacie, by nawet nazewnątrz u obojętnej części społeczeństwa, zwłaszcza u tej, która wstrzymała się od aktu wyborczego, wytworzyć dobre przemiany i nastroje dla parlamentu. Przestawienie to nie będzie w opinii takie łatwe, a zyskanie aprobaty u tej części społeczeństwa, która, niestety, wstrzymała się od aktu wyborczego, wręcz trudne, ale nie niemożliwe. Wydaje mi się, że jeżeli organizacja naszego życia parlamentarnego będzie odpowiednio postawiona, to wartość praktyczna ustaw o ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu zda egzamin. Jest to związane oczywiście z wewnętrzną pracą parlamentu, z naszą zdolnością do pracy, z potencjonalną ilością intelektu, z dynamiką rozwoju prac ustawodawczych. Podniesienie autorytetu Sejmu i Senatu, mojem zdaniem, nietyle jest zależne od protokółów czy protokólików, co w dużej mierze od wytworzenia pewnych wartości i uznania społeczeństwa dla poziomu prac, sprawności i celowości funkcjonowania parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PJedynak">Jakby organizacja pracy w parlamencie mojem zdaniem, winna wyglądać? Zdaje mi się, że jest słuszną rzeczą, ustaloną zresztą w praktyce parlamentów świata, że prace parlamentu odbywają się w komisjach. Jasne jest, że organizacja pracy w komisjach fachowych musi stać na odpowiednim poziomie. Organizacja pracy w komisjach fachowych, swoboda wypowiadania poglądów u posłów i senatorów daje zawsze w efekcie podniesienie rzeczowości prac. Podział parlamentu na komisje, zwłaszcza przy zniesieniu w naszej rzeczywistości partyj, stwarza konieczność wytwarzania grup komisyjnych, aby tego rozproszkowania, które z natury rzeczy w Sejmie i w Senacie istnieje, ile możności nie było, jeśli chodzi o zagadnienie pracy. Przygotowywanie pracy w tych grupach i skupienie tej pracy około zagadnień, objętych zadaniami komisyj, może posłów i senatorów przygotowywać należycie do prac w Sejmie. Zdaje mi się, że byłoby rzeczą pożądaną, żeby grupy parlamentarzystów, t. j. wspólnie posłów i senatorów, tworzyły w poszczególnych komisjach pewne ośrodki. Mam tu na myśli utworzenie dla każdej komisji osobnego lokalu, gdzieby posłowie mieli możność zetknięcia się i wymiany poglądów, dla ułatwienia zaś pracy winna być pewna podręczna fachowa biblioteka, oraz czasopisma.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PJedynak">Poza zetknięciami się na komisjach z reprezentantami Rządu, grupy komisyjne winny stykać się dla przygotowywania inicjatywy ustawodawczej lub zajęcia stanowiska do projektów ustaw, z opinią społeczną, zorganizowaną czy to w świecie nauki, fachowości czy organizacji.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PJedynak">Ważnym przyczynkiem do podniesienia naszej techniki ustawodawczej byłaby sprawa organizacji sejmowego biura prawniczego. To zagadnienie było już bardzo szeroko poruszane w specjalnych uwagach Komisji dla usprawnienia administracji. W naszych warunkach, w naszej rzeczywistości, kiedy w większości wypadków posłowie czy senatorowie nie są prawnikami, wydaje mi się słuszną rzeczą, aby była taka komórka w Sejmie i Senacie, któraby ułatwiała technikę pracy parlamentarnej. Doświadczenie bowiem, jakie na temat wartości prawniczej uchwalanych ustaw mamy, stwierdzić to muszę, nie jest dodatnie. Jeżeli referent ministerialny zaniedbał czegoś, nie przypilnował, to referent ustawy w Sejmie czy w Senacie, w większości wypadków nie prawnik, oczywiście nie był w stanie tego uczynić. W ten sposób uchwalono już wiele ustaw, nieprzynoszących zaszczytu naszemu parlamentowi.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PJedynak">W walce o te imponderabilia parlamentu zdaje mi się, że jest słuszną rzeczą także poruszyć zagadnienie autonomii parlamentu wogóle. Kiedy podział organów państwowych został konstytucyjnie dokonany, zdaje się, że jest słuszną rzeczą, by zagadnienie autonomii Sejmu było należycie rozwiązane. Nie będę nużył Wysokiej Izby przedstawieniem tej sprawy w innych państwach, a także nie będę przedstawiał tych wszystkich niedomagań, jakie na terenie parlamentu są do usunięcia, ograniczę się do stwierdzenia, jakie są te niedomagania, które powinny, mojem zdaniem, być usunięte albo w drodze opracowania nowego regulaminu, albo też w drodze ustawodawczej. Jest to kwestia otwarta, nad którą, mam nadzieję, Wysoka Izba w odpowiedniej Komisji Regulaminowej się zastanowi. W każdym razie zdaje mi się, że analizując nasze prawo zwyczajowe parlamentarne, które jest jeszcze słabo rozwinięte i nie jest jeszcze dostatecznem źródłem norm prawnych, mogących nadać pożądane formy konstrukcyjne organizacji naszego parlamentu, niedomagania, które zostały wywołane przez poprzednio wymienione przyczyny, możnaby ograniczyć do paru zasadniczych spraw. A więc jest zagadnienie uregulowania archiwum, prowadzenia archiwum sejmowego. W myśl ogólnych przepisów akta o charakterze archiwalnym powinny być przekazywane do centralnego archiwum. Tymczasem tak nie jest. Druga rzecz: organizacja i zakres kompetencji straży, umundurowanie straży sejmowej, obowiązujące przepisy posiadania i noszenia przez nią broni wyraźnie kolidują ze stanem obecnym w odniesieniu do straży na terenie Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PJedynak">Prawo budżetowe Izb. Ze względu na autonomię administracji parlamentu kwestia ta nasuwa pewne wątpliwości. W szczególności wątpliwości nasuwa dotychczasowa praktyka, iż w zakresie wykonania budżetu w części, dotyczącej Sejmu i Senatu, absolutorium uzyskuje Rząd, choć niewątpliwie faktycznie ingerencja Rządu w tym zakresie jest minimalna.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PJedynak">Sprawa obowiązywania w administracji parlamentu okólników i tym podobnych przepisów rządowych. Dotychczas niektóre z tych okólników przesyłane są do wiadomości. Skrupulatnie tej formy przestrzega Prezydjum Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PJedynak">Sprawa obszaru, należącego do Sejmu — terminu tego używa regulamin. Konieczne są jakieś zasady, na których możnaby oprzeć pojęcie tego obszaru i cechy, wyróżniające go od każdego innego obszaru, należącego do Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PJedynak">Przedstawienie historii organizacji parlamentu nakazuje mi wyciągnąć odpowiednie wnioski na przyszłość dla rozważań w Sejmie i Senacie, które formułuję w następujące tezy: Administracja parlamentu jest autonomiczna i podlega jedynie Marszałkom, którzy za jej działanie odpowiadają przed Sejmem i Senatem. Autonomia ta polegałaby na:</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PJedynak">1) prawie budżetowania w granicach kwoty, wyznaczonej przez Rząd, a ustalonej z Marszałkami Sejmu i Senatu; budżet w ten sposób przygotowany nie mógłby już ulec zmianie w Rządzie bez zgody Marszałków Sejmu i Senatu;</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PJedynak">2) swobodzie w zakresie personalnych kompetencyj Marszałków Sejmu i Senatu;</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PJedynak">3) eksterytorialności obszaru Sejmu i Senatu, któryby był oznaczony w specjalnym akcie przekazania;</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PJedynak">4) rozporządzenia Rządu i zarządzenia oraz okólniki obowiązywałyby o tyle, o ileby były wprowadzone w życie na terenie Sejmu i Senatu;</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#PJedynak">5) administrację parlamentu sprawuje biuro z dyrektorem na czele; zwierzchnikiem biura jest Marszałek;</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#PJedynak">6) w okresie, gdy parlament jest rozwiązany, przed ukonstytuowaniem się nowego parlamentu władzę Marszałków w zakresie administracji parlamentarnej sprawują dyrektorzy biura.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#PJedynak">Zdaniem mojem należałoby się zastanowić, czy organizacja tego rodzaju nie wymagałaby aktu ustawodawczego. Jest to kwestia, jak mówię, do rozważenia w Komisji Regulaminowej.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#PJedynak">Wysoki Sejmie! Przejdę do bardzo nieprzyjemnej, specjalnie dla mnie jako referenta, sprawy, która wywołała bardzo nieprzyjemny rezonans, mianowicie do sprawy diet. Sprawa diet, historycznie biorąc, była zawsze drażliwa, już w średniowieczu, i oczywiście, jak się okazuje, współcześnie. Z okazji wniesienia projektu rządowego o dietach padły właśnie w prasie opozycyjnej, tak z prawej jak i z lewej strony, złośliwe uwagi pod adresem Sejmu. Przodował oczywiście w tych złośliwościach były poseł Stanisław Stroński, zaczepiając samą zasadę prawną. Istotnie trzeba stwierdzić, że w odróżnieniu od sejmów poprzednich regulamin obecnego Sejmu nie zawiera odpowiedniego artykułu, regulującego tę sprawę. Niemniej jednak należy stwierdzić, że podstawa prawna istnieje i zawarta jest w ustawie skarbowej w preliminarzu budżetowym na rok 1935/36.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#PJedynak">W odpowiedzi p. Strońskiemu, który poruszył to złośliwie i starał się użyć niewybrednej metody, mającej na celu próbę ośmieszenia mnie jako referenta budżetowego Sejmu, oraz ustawy o dietach, zachęcającej rzekomo do podniesienia diet, muszę zaznaczyć, iż twierdzenie, że diety nasze są za niskie, nie jest jeszcze zamachem na Skarb Państwa i nie może być uważane za stwierdzenie chęci podwyższenia diet. Stwierdzenie, że do reprezentacji narodowej w parlamencie mają prawo najbiedniejsi, którzy innych źródeł dochodu nie mają prócz tych diet, jest i było moim obowiązkiem jako demokraty. Stronnictwa lewicy były swego czasu gorącymi rzecznikami i obrońcami dość wysokich diet, bo do roku 1930 diety przeciętnie odpowiadały trzeciemu stopniowi uposażenia. Natomiast dziś diety te odpowiadają zaledwie piątemu stopniowi uposażenia.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#PJedynak">Wysoka Izbo! Była poruszona jeszcze kwestia wysokości tych diet i na marginesie tej wysokości także pan Stroński próbował popełnić, raczej popełnił złośliwości. Otóż muszę stwierdzić, że w stosunku do Francji nasze diety są oczywiście o wiele za małe, we Francji bowiem diety wynoszą 45.000 franków, w Czechosłowacji 5.000 koron miesięcznie, t. j. przeszło 1.100 zł, w Niemczech 9.000 marek rocznie, nie mówiąc już o Ameryce, gdzie każdy poseł posiada na swego sekretarza 5.000 dolarów, 1.000 dolarów na korespondencję i 10.000 dolarów jako uposażenie, razem więc 16.000 dolarów. Oczywista, że nasze diety, jak się okazuje, nie są zbyt wysokie.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#PJedynak">Ale jeszcze jedna odpowiedź, która dotyczy mojej osobistej czci i godności w związku z tą sprawą. Winienem odpowiedzieć panu Buchnerowi, redaktorowi „Muchy”, który w związku z kwestią diet był łaskaw rozdzierać szaty nad zachłannością moją na Skarb Państwa i to wtedy, gdy znajdują się głodne rzesze urzędnicze.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#komentarz">(Głos: To pismo humorystyczne.)</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#PJedynak">Niestety, jakkolwiek to jest humorystyczne, jest bardzo złośliwe i nie mam możności dać innej odpowiedzi panu Buchnerowi, który obok wesołkowatego charakteru może być dżentelmenem i owszem, a właściwie nie jemu, ale tej masie, która czyta, winienem dać odpowiedź, przyczem przepraszam Wysoką Izbę za to, że swojemi sprawami zajmuję jej uwagę. Pragnę odpowiedzieć na tę opinię, którą p. Buchner starał się urobić mi w społeczeństwie, że rodzina moja, choć miała tytuł do Skarbu Państwa na tysiące złotych za zniszczenia wojenne, nigdy w tej sprawie nie występowała. Natomiast, kiedy miałem osobiście możność otrzymania z tytułu mych zasług pewnego nadziału ziemi, nie starałem się o to, przeciwnie, gdy Skarb Narodowy w 1914 r. był otwarty na potrzeby legionowe, nie byłem w imieniu rodziny na szarym końcu. Oto, jak wygląda moja zachłanność na Skarb Państwa. Bardzo przepraszam, że tę dramatyczną osobistą sprawę poruszyłem, ale niestety, kiedy jesteśmy świadkami poniewierania i szargania czci obywatela, sądzę, że miałem prawo prosić Wysoką Izbę, ażeby pozwoliła mi powiedzieć w tej sprawie parę słów.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#PJedynak">Nie chcę uwagi Wysokiej Izby zatrzymywać na sprawie samego budżetu. Zdaje mi się, że jedną rzecz należałoby może poruszyć, czemu zresztą dałem wyraz. Budżet Sejmu został oczywiście potraktowany bardzo szczupło, przystosowany do ciężkich warunków gospodarczych, i dlatego nie obejmuje on pewnych wydatków, zwłaszcza personalnych, w takiej wysokości, jakby należało i jest jedyny z pośród budżetów państwowych, który na sprawy personalne ma bardzo małe interkalaria. Uważam, że urzędnicy, których w porównaniu do innych państw jest o wiele za mało i przy ich wytężonej nerwowej pracy, oczywiście nie przez cały rok, mają prawo do tego, żeby awanse starszych urzędników były przedsięwzięte. Chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że już w następnym roku to zagadnienie powinno być odpowiednio uregulowane i dlatego pozwoliłem sobie jeszcze raz Wysokiej Izbie to przedstawić.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#PJedynak">Jeszcze jest jedna sprawa, która nas wszystkich bardzo żywo obchodzi, mianowicie sprawa akustyki tej sali. Sprawa ta niestety za długo już się wlecze, ale rozwiązanie jej jest niesłychanie trudne, nad niem i uczeni, i cały Sejm się biedzą. Czyby nie było słuszną rzeczą, żebyśmy zrobili jeszcze jeden taki eksperyment, gdyż na wysokie kredyty, któreby umożliwiły poprawę akustyki, dzisiaj nas nie stać; wobec tego czy nie należałoby powiesić jakichś kilimów, któreby umożliwiały odpowiednie odbijanie się głosu? Bo tu mamy tego rodzaju akustykę, że zarówno galerii jak i szanownym panom posłom trudno słuchać. Więc zdaje mi się, że jednak i to zagadnienie akustyczne, które jest dla nas dosyć ważne, należałoby jakoś w tym roku rozwiązać.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#PJedynak">Wysoki Sejmie! Nie chcę przedłużać referatu i proszę Wysoką Izbę o uchwalenie niniejszego sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Sejmu z poprawkami, które komisja przyjęła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Do tej części budżetu nikt do głosu nie jest zapisany, przeto rozprawę szczegółową nad tą częścią budżetu zamykam.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#Marszałek">P. poseł Jedynak zreferuje jeszcze część 2b.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PJedynak">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza budżetowego Senatu, część 2b, w brzmieniu uchwalonem przez Komisję Budżetową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Do tej części budżetu nikt do głosu nie jest zapisany.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Kontroli Państwowej.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Śląski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PŚląski">Wysoki Sejmie! Na wstępie sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Najwyższej Izby Kontroli podałem ogólną charakterystykę działalności Najwyższej Izby Kontroli, oraz szereg cyfr, ilustrujących jej czynności w roku budżetowym 1934/35. Nie chciałbym tych szczegółów powtarzać.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PŚląski">Jeżeli chodzi o kierunek działalności Najwyższej Izby Kontroli, to wobec nadzwyczaj ciężkiego położenia gospodarczego i finansowego kraju położyłbym największy nacisk na ścisłą kontrolę oszczędności i celowości wszelkich wydatków. Nie lekceważę bynajmniej potrzeby dokładnej kontroli także drobnych pozycyj rachunkowych, uważam jednak, że kontrola w kierunku jaknajdalej idącej oszczędności w poszczególnych resortach i celowości wszystkich wydatków i nakładów, staje się w chwili obecnej najważniejszem zadaniem Najwyższej Izby Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PŚląski">Jeżeli chodzi o stosunek poszczególnych urzędów i instytucyj do Najwyższej Izby Kontroli, to pragnąłbym stwierdzić, że stosunek ten był naogół lojalny i że organa Najwyższej Izby Kontroli napotykały naogół na przychylne nastawienie i pełne zaufanie do ich czynności. Na uwagi i spostrzeżenia N. I. K. organa kontrolowane naogół reagowały w sposób odpowiedni. Były jednak wypadki, że uchybienia powtarzały się niejednokrotnie i pragnąłbym, by w tych wypadkach, kiedy uwagi N. I. K. skutku nie odnoszą, korzystała ona z uprawnień, wynikających z ustawy z 3 czerwca 1921 r. i przedstawiała niezwłocznie P. Prezydentowi Rzeczypospolitej oraz Sejmowi i Senatowi ujemne wyniki kontroli.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PŚląski">Jako sprawozdawca budżetu N. I. K. nie chcę specjalnie zwracać uwagi Wysokiego Sejmu na uchybienia, które skłoniły N. I. K. do poczynienia uwag w odniesieniu do poszczególnych resortów. Interesują mię raczej wyniki bezpośredniej i pośredniej kontroli, wykonywanej przez Kontrolę Państwową.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PŚląski">Jeśli chodzi o wyniki bezpośrednie, to stwierdzić mogę, że wskutek żądań Kontroli wpłacono do Skarbu Państwa na pokrycie ustalonych strat 1.462.000 zł, zapisano do ksiąg bierczych 859.000 zł. Niezależnie od tego w wyniku kontroli faktycznej składów i magazynów zapisano na przychód materiałów na sumę 214.000 zł. Łącznie wyniki bezpośrednie Kontroli Państwa obejmu ją sumę przeszło 24 milj. zł. Wyników pośrednich kontroli nie można niestety ująć w konkretne cyfry, nie mam jednak wątpliwości, że przewyższają one bardzo znacznie bezpośrednie jej wyniki. Mianowicie wskutek uwag i wystąpień Kontroli Państwowej wstrzymany został szereg niepotrzebnych wydatków. Ujawnienie i podanie do wiadomości władz ujemnych wyników kontroli w jednym z działów spowodowało wydanie odpowiednich zarządzeń dla uniknięcia na przyszłość tych samych nieprawidłowości także w innych działach gospodarki państwowej.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PŚląski">Jeżeli chodzi o sprawozdania roczne Najwyższej Izby Kontroli, to pragnąłbym stwierdzić, że stanowią one wysokowartościowy i bogaty materiał, który powinien być na przyszłość w szerszej niż dotychczas mierze udostępniony posłom. Pragnąłbym, by Najwyższa Izba Kontroli wydawała swe uwagi w takiej ilości, by ile możności każdy poseł mógł te uwagi otrzymać, a w każdym razie, by ilość, którą Sejm otrzymuje, była większa, niż w roku bieżącym.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PŚląski">Jeżeli chodzi o ocenę ogólnej działalności Najwyższej Izby Kontroli, pragnąłbym podkreślić po pierwsze powagę i autorytet, jakimi cieszy się Najwyższa Izba Kontroli wśród całego społeczeństwa, chciałbym podkreślić wysoką wartość kontroli N. I. K., która jest organem apolitycznym i niezależnym od Rządu. Chciałbym podkreślić dalej, że zlecona Konstytucją Sejmowi kontrola nad działalnością Rządu opiera się w bardzo znacznej, może w przeważnej mierze właśnie na wynikach kontroli i sprawozdaniach Najwyższej Izby Kontroli. Dalej podkreślić muszę wysoki takt i wytrwałość kierownictwa Najwyższej Izby Kontroli, dokładność i sumienność, wreszcie życiowe nastawienie kontrolujących organów Izby. Mam uczucie, że za tę często może bardzo przykrą, żmudną, i niewdzięczną a jednak tak konieczną pracę należy się tak kierownictwu Izby, jak i jej organom najszersze uznanie z naszej strony.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PŚląski">Jeżeli chodzi o budżet Najwyższej Izby Kontroli, to obejmuje on po stronie dochodów sumę 145.000 zł; suma ta pozostała bez zmian i dlatego o niej mówić nie będę. Preliminowane na rok przyszły rozchody Najwyższej Izby Kontroli są o 82.700 zł niższe, niż w roku ubiegłym, i wynoszą 4.727.000 zł. Zmniejszono wydatki zwyczajne o 2.700 zł, wydatki nadzwyczajne o 80.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PŚląski">Najpoważniejszą część wydatków Kontroli Państwowej stanowią płace, które w stosunku do wydatków bieżącego okresu zmian nie wykazują. Etaty osobowe pozostały bez zmian. Ogólne zestawienie płac obejmuje uposażenie 570 urzędników od I do X grupy i 54 funkcjonariuszów niższych od X do XI grupy. Wydatki na ten cel wynoszą 3.616.520 zł.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PŚląski">Reszta pozycyj budżetowych częściowo wykazuje zmniejszenie, częściowo pozostała bez zmian; zwiększenie wykazują jedynie wydatki, przewidziane na opłacanie składek emerytalnych za funkcjonariuszów stałych, i dlatego temi cyframi nie będę zajmował czasu Wysokiej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PŚląski">Działalność Najwyższej Izby Kontroli opiera się od 15 prawie lat na postanowieniach ustawy z dnia 3 czerwca 1921 r. Ustawa konstytucyjna z dnia 23 kwietnia 1935 r. rozszerzyła bardzo znacznie zakres działania Kontroli Państwowej, powołując Najwyższą Izbę Kontroli do kontroli pod względem finansowym gospodarki Państwa, oraz związków publiczno-prawnych, gdy dawna Konstytucja powoływała ją jedynie do kontroli całej administracji państwowej pod względem finansowym. Nowelizacja obowiązującej, względnie uchwalenie przez Izby Ustawodawcze nowej ustawy o Kontroli Państwowej wydaje się wobec tego stanu rzeczą absolutnie konieczną. Dalej mam wrażenie, że należałoby drogą ustawy poddać kontroli Najwyższej Izby Kontroli, przeprowadzanej z urzędu, także wszystkie fundacje, całą ich rachunkowość i wszystkie ich posunięcia gospodarcze czy też finansowe.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PŚląski">Komisja Budżetowa rozważyła preliminarz budżetowy Kontroli Państwowej na rok 1936/37 na posiedzeniach swoich w dniach 13 stycznia i 6 lutego i przyjęła go bez zmian. Proszę zatem Wysoki Sejm o uchwalenie tego budżetu w brzmieniu preliminarza, przedłożonego przez Rząd, a przyjętego bez zmian przez Komisję Budżetową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Hermanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! W wykonaniu naszego obowiązku konstytucyjnego w zakresie parlamentarnej kontroli gospodarki Rządu i resortów mu podległych prace Najwyższej Izby Kontroli Państwowej posiadają dla nas znaczenie zasadnicze. Sprawozdania i uwagi Kontroli Państwowej, są to jedynie dostępne nam szkła, przez których pryzmat możliwy jest wgląd w tok prac czynników rządzących i w wyniki ich działalności finansowej. W rozumieniu tej wyjątkowo ważnej dla nas roli, jaką ma taki czy inny sposób redagowania sprawozdań z dokonanych kontroli, uważam za wskazane zapoznać Wysoką Izbę i p. Prezesa N. I. K. z temi węzłami psychicznemi, które zawiązały się w mojej świadomości, gdym analizował treść sprawozdania za rok 1933/34.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PHermanowicz">Nie zamierzam specjalnie szperać po licznych i grubych tomach sprawozdania. Na tem miejscu ograniczę się tylko do drobnej części swego dociekania analizującego, które zaabsorbowało moją uwagę już na pierwszej stronicy zeszytu V, poświęconego Ministerstwu Skarbu, a mianowicie: „Kontrola rachunkowości ogólnej w zarządzie centralnym, we władzach i urzędach skarbowych, jak również w Państwowym Urzędzie Kontroli Ubezpieczeń, Prokuratorii Generalnej, oraz jej oddziałach, uchybień nie stwierdziła”.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Po przeczytaniu tego tak wyraźnie sformułowanego zdania zdawałoby się, że niema tu nic do roboty. Niestety, kiedy czytałem dalej sprawozdanie, powstał cały szereg tych węzłów psychicznych, o których na wstępie wspomniałem. Czytam zkolei następny ustęp: „W wyniku dokonanych kontroli stwierdzono wadliwe prowadzenie przez Izbę Skarbową w Krakowie księgi zaliczek, księgi materiałów pędnych i księgi materiałów pisarskich, tudzież nieprowadzenie przez oddział Prokuratorii Generalnej w Wilnie księgi płac, względnie kart likwidacyjnych”. Tu już się zawiązuje pierwszy węzeł psychiczny. Gdzie Kraków, gdzie Wilno? W jednem zdaniu połączone są wyrazem „tudzież”. Co za „tudzież”? Gdzie Izba Skarbowa w Krakowie i Oddział Prokuratorii Generalnej w Wilnie? A jednak te pierwsze spostrzeżenia N. I. K., zapewne bardzo nikłe co do swego gatunku, przez dalszą treść tego samego sprawozdania sprawę niepomiernie komplikują. „Pozatem stwierdzono zarachowywanie dochodów i wydatków na niewłaściwe tytuły budżetowe, oraz niezgodność stanu faktycznego inwentarza, bądź zapasów materiałowych z zapisanemi w odpowiednich księgach”. To są już wadliwości stuprocentowe. Wadliwe księgowanie wpływów i wydatków, oraz niezgodność ksiąg inwentarza z faktycznym stanem rzeczy, to już jest bardzo wielkie wykroczenie. To jest spostrzeżenie w pierwszym kierunku. A drugie: przez jaki urząd było to popełnione, czy przez Izbę Skarbową w Krakowie, czy przez ten oddział Prokuratorii Generalnej w Wilnie? Tego rozwiązać nie sposób, posiadając takie słowo, jak „tudzież”. Tu powstaje splot dociekań, który można nazwać rebusem, którego rozwiązać nie potrafi niewtajemniczony. Poco tu było wprowadzać Prokuratorię w Wilnie, której uchybienie jest nikłe, bo nieprowadzenie księgi płac nie jest jakimś wykroczeniem, jeśli są listy płac. Przy podobnej redakcji nie możemy żadną miarą ustalić, kto popełnił dalsze tak wielkie wykroczenie, które poprzednio wskazałem. Jednak, o ile się orientuję, Prokuratoria Generalna w Wilnie nie posiada kasy własnej, a przez to mniemam, że nie mogła popełnić tych tak ciężkich wykroczeń, jak niewłaściwe zarachowywanie dochodów i wydatków, oraz niezgodności inwentarza z istotnym stanem rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PHermanowicz">Kolejno czytamy: „Na wystąpienie Kontroli Państwowej władze kontrolowane wydawały odpowiednie zarządzenia, zmierzając do usunięcia zauważonych uchybień i zapobieżenia im na przyszłość”. Wszystko podano w liczbie mnogiej. Pytam, jakim prawem na wstępie powiedziano, że żadnych uchybień nie stwierdzono ani w centrali, ani w oddziałach? Nie wymieniono, w jakich urzędach tak liczne uchybienia stwierdzono. Żadną miarą nie mogę się z taką metodą redagowania sprawozdań pogodzić. Wobec tego, że pierwszy raz z podobnym elaboratem się zetknąłem, uważałem, że obowiązuje N. I. K. taka taktyka, obowiązek pewnego rodzaju tajemnicy służbowej, że tak, a nie inaczej są redagowane sprawozdania. Jednak żadną miarą nie mogę pogodzić się z pierwszem określeniem, że uchybień nie stwierdzono, kiedy tu jest mowa o całym szeregu uchybień i nie wskazano przez kogo zostały popełnione.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PHermanowicz">Następnie czytamy dalej — tu już sprawa się komplikuje: „Kontrola rachunkowości w Urzędzie Długów Państwa ustaliła, że zaprowadzona w tym urzędzie księgowość państwowych długów wewnętrznych nie spełnia swego istotnego zadania informacyjno-kontrolnego, bowiem księgowanie, bilansowanie oraz wyprowadzanie w księdze Długów Państwa stanu zadłużenia nie jest dokonywane według dat faktycznego wykonania przez Skarb Państwa obsługi wymienionych długów, lecz według dat sprawdzenia i zaksięgowania przez Urząd Długów Państwa, nadesłanych przez placówki obsługi opłaconych walorów. Okoliczność ta powoduje, że wyprowadzone w księgach Urzędu dane tak w zakresie miesięcznego, jak i rocznego wykonania obsługi odbiegają od stanu faktycznego. Również księgowość ta, oparta na materiale rachunkowym, dostarczonym przez wydział operacyjny Urzędu, nie sprawuje kontroli nad ruchem papierów wartościowych w skarbcu Urzędu, na co wskazuje brak rachunkowego ujęcia depozytów w papierach wartościowych, które pozostają w wyłącznej ewidencji wymienionego wydziału. Ponadto stwierdzono: brak należytej kontroli rachunkowej nad przesyłanemi do Urzędu walorami, które do czasu sprawdzenia ich, dokonywanego ze znacznem opóźnieniem, pozostają niezaprzychodowane do właściwych ksiąg; nienależyty stan ksiąg, w szczególności depozytowych, oraz szereg innych niewłaściwości rachunkowych i formalnych”. Wysoka Izbo! Rodzi się dalszy węzeł. Jakto? Jeśli w danym wypadku mamy pewien urząd — Urząd Długów Państwa, wszystko się o nim tak szczegółowo opisuje, iż niema wątpliwości, że gorzej pod względem rachunkowym tam być nie może, to dlaczego o innych urzędach, dlaczego opinię o uchybieniach Izby Skarbowej w Krakowie i Oddziału Prokuratorii w Wilnie tak są zagmatwane, że żadną miarą przy najlepszych chęciach, jako członek Wysokiej Izby, nie mogłem dać sobie rady, aby ustalić, gdzie i przez kogo to zostało popełnione?</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PHermanowicz">Szukałem jednak rozwiązania tych wszystkich możliwości w dalszych studiach nad tym zeszytem. Niestety, im dalej, tem bardziej te węzły się związywały i stawały się coraz cięższe i bardziej nierozwiązalne. Na str. 25 znalazłem takie określenie: „Rachunkowość podatków bezpośrednich w porównaniu z okresem poprzednim nie wykazała poprawy. Przyczyny tego stanu rzeczy należy doszukiwać się w skomplikowanych przepisach rachunkowokasowych i ich stałej płynności”. Po pierwsze na czem polega ta niepoprawność? Nie można ustalić, co było w poprzednich okresach, i w jakim stanie jest obecnie. Określenie jest zbyt ogólnikowe i nie daje możności zorientowania się, o czem mowa. Pozatem mówi się, że przyczyną tego są skomplikowane przepisy Ale na wstępie sprawozdania N. I. K. wyraźnie się powołuje na to, że zgodnie z art. 12 ustawy o Kontroli Państwowej przepisy rachunkowe i kasowe mogą być wydawane jedynie w porozumieniu z Kontrolą Państwową. W takim razie Kontrola Państwowa nie jest tu bezstronna, bo sama brała udział w redagowaniu i wydawaniu tych przepisów, o których w danym wypadku mowa.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PHermanowicz">Dalej na str. 80 czytamy : „Stosunkowo znaczną ilość uchybień” — mowa o uchybieniach, a na wstępie było powiedziane, że nie było uchybień, jednak wszędzie znajduje się to określenie. Wszak czytamy „uchybienia i niedokładności ujawniono przy kontroli dowodów kasowych Centralnej Księgowości Ministerstwa Skarbu”, a mianowicie: „mylne sumowanie wykazów szczegółowych, mylne wypisywanie poszczególnych sum w wykazach szczegółowych i sumarycznych, nieterminowe wysyłanie zawiadomień o pobranych wpływach” i t. p. Jakże to wszystko pogodzić z tem, że na wstępie powiedziano, że ani w centrali, ani w oddziałach uchybień nie stwierdzono?</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PHermanowicz">Nie będę przytaczał następnych danych tego zeszytu, ale szukałem rozwiązania wątpliwości w dalszych tomach. Otóż ostatni zeszyt jest poświęcony ogólnej rachunkowości skarbowej i tam na str. 8 znalazłem pewne określenie, tak charakterystyczne, że do dziś dnia nie mogę wprost przejść nad tem do porządku dziennego. Otóż powiedziano na str. 8: „W Ministerstwie Komunikacji w zakresie Państwowego Funduszu Drogowego odczuwa się brak przepisów rachunkowych dla kamieniołomów i klinkierni”. Otóż to „odczuwa się” zrobiło na mnie początkowo wrażenie, że to błąd maszynistki, bo to sprawozdanie jest pisane na maszynie. Jakto? Kontrola Państwowa „odczuwaniem” się zajęła? Przecież według mego zdania jako laika, który pierwszy raz do tej sprawy przystąpił, taka czynność, jak odczuwanie jest nieznana, dotychczas bowiem nie spotykałem, żeby ktoś mógł „odczuciem” coś ustalić.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#PHermanowicz">Czytamy dalej: „W Ministerstwie Reform Rolnych daje się nadal odczuwać brak przepisów rachunkowokasowych” i t. d. Wątpliwości już odpadają. Widocznie istnieje już w użyciu, nieznana mi przynajmniej dotychczas metoda, żeby zapomocą „odczuwania” coś określać. Ja osobiście nie jestem zdolny w danym wypadku zrozumieć, jak to się dokonywa.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Nie będę więcej już przytaczał danych i zastrzeżeń, jakie znalazłem, co do formy sprawozdania. Jednak jak się mamy ustosunkować obecnie do budżetu Najwyższej Izby Kontroli? Nie inaczej, jak pozytywnie. Najwyższa Izba Kontroli jest konieczna i potrzebna, nie może być dwóch zdań. Ale, gdy będę głosował za budżetem Najwyższej Izby Kontroli, to w tem przekonaniu i tej dobrej wierze, że nie głosuję na „odczuwanie”, ale na zwyczajną, normalną, czysto ludzką Najwyższą Izbę Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany. Czy p. Sprawozdawca chce zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PŚląski">Tak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PŚląski">Wysoki Sejmie! Jak zaznaczyłem, spotyka się cały szereg uchybień w poszczególnych resortach, które się powtarzają, i zwracałem się do Najwyższej Izby Kontroli, by o tych uchybieniach Wysoką Izbę uwiadamiała i zapewniła w ten sposób większą wagę i powagę cennych uwag, które dotyczą działalności odnośnych resortów.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PŚląski">Jeżeli p. Hermanowicz podkreślał, mówiąc o sprawozdaniach N. I. K. z roku 1933/34, że gdy się czyta te sprawozdania, wydaje się z początku, że niema uchybień, a potem w dalszym ciągu sprawozdań one się znajdują, to uważam, że takie ujęcie sprawozdań może być rzeczą słuszną i naturalną dlatego, że często w działalności samego Ministerstwa niema uchybień, a znajdują się one dopiero w działalności niższych organów danego resortu.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PŚląski">Uważam, że materiał, który dostarcza N. I. K., jest wartościowym i właśnie tym materiałem, jak to już powiedział p. Hermanowicz, który winien nam służyć w naszej pracy, dążącej do kontroli działalności Rządu.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PŚląski">Te parę słów chciałem jeszcze powiedzieć, prosząc jeszcze raz Izbę o przyjęcie budżetu w brzmieniu proponowanem przez Komisję Budżetową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Rozprawa szczegółowa nad cz. 3 została zakończona.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnej części budżetu cz. 4 — Prezydjum Rady Ministrów. Sprawozdawca p. Wojciechowski.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PWojciechowski">Wysoka Izbo! Chciałbym dodać kilka uwag do dyskusji, jaka toczyła się na Komisji Budżetowej nad omawianym preliminarzem.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PWojciechowski">Najpierw chciałbym nawiązać do wczorajszej rezolucji p. Tarnowskiego, dotyczącej usprawnienia administracji, a właściwie podziału administracyjnego naszego Państwa. Wchodzi to w zakres omawianego resortu. Była o tem mowa na Komisji Budżetowej. W szczególności chciałbym podkreślić, iż przeprowadzane od szeregu lat prace w dziale Komisji Usprawnienia Administracji, niestety, dotychczas nie wydały praktycznych rezultatów, dlatego też zarówno na posiedzeniu Komisji Budżetowej przy omawianiu tego budżetu, jak i na plenum Sejmu kwestia ta stale wraca pod nasze obrady, nie znajdując właściwego rozwiązania. Chodzi bowiem o to, że zarówno podział administracyjny naszego Państwa posiada wiele wad, jak w szczególności kwestia organizacji urzędów, zarówno urzędów centralnych, jak urzędów drugiej i pierwszej instancji wymaga również gruntownej reformy. Na Komisji Budżetowej dałem wyraz nadziei, że sprawy te znajdą wyraz realny w działalności Prezydjum Rady Ministrów; chciałbym jeszcze raz podkreślić wagę tej kwestii.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PWojciechowski">Drugą sprawą, której chciałem poświęcić kilka uwag, jest sprawa również omawiana na Komisji Budżetowej, a dotycząca działalności Najwyższego Trybunału Administracyjnego. Chciałbym z tego miejsca podkreślić jeszcze raz konieczność załatwienia tej sprawy i to również w duchu rezolucji, którą miałem zaszczyt przedłożyć Komisji Budżetowej, a uchwalonej jednomyślnie, która będzie przedmiotem uchwały plenum Izby, rezolucji zmierzającej do tego, aby były powołane sądy administracyjne okręgowe pierwszej instancji.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PWojciechowski">Do tego ograniczam moje uwagi i proszę o przyjęcie preliminarza budżetowego Prezydjum Rady Ministrów w brzmieniu, uchwalonem przez komisję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Zakrocki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PZakrocki">Wysoka Izbo! W preliminarzu budżetowym Prezydjum Rady Ministrów przewidziana jest kwota 904.000 zł jako wydatek na Najwyższy Trybunał Administracyjny. Suma ta jest o 8.000 zł niższa, aniżeli w roku poprzednim na ten sam cel preliminowano. Uważam, że wydatek ten jest nie tylko uzasadniony, ale nawet suma preliminowana nie powinna być niższa w roku bieżącym, aniżeli była w roku poprzednim, ze względu na doniosłą rolę, jaką Najwyższy Trybunał Administracyjny ma do spełnienia.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PZakrocki">Według rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1932 r. „Najwyższy Trybunał Administracyjny stanowi jedyną instancję sądową, powołaną do orzekania o legalności zarządzeń i orzeczeń, wchodzących w zakres administracji rządowej i samorządowej”. Dzięki takiej kompetencji stał się Najwyższy Trybunał Administracyjny jakby miernikiem, wskazującym, czy i o ile między władzą a społeczeństwem istnieje wzajemne zrozumienie i harmonijna współpraca. Gdy postępowanie władzy uważane będzie w społeczeństwie za słuszne, sprawiedliwe i z prawem zgodne, to ilość skarg, wniesionych do Najwyższego Trybunału Administracyjnego będzie minimalna; gdy będzie przeciwnie, ilość tych spraw będzie znaczna. Niestety jesteśmy świadkami, że od szeregu lat Najwyższy Trybunał Administracyjny przeciążony jest pracą, a ilość wpływających tam skarg jest stale ogromna. Przyczynę tego stanu widzę w niedość prawniczo ścisłem formułowaniu i opracowywaniu niektórych ustaw i rozporządzeń, co daje powód do różnej interpretacji, a częste kolizje między ustawami a rozporządzeniami, oraz ich częste zmiany, wreszcie wydawanie dla władz i urzędów różnych okólników i instrukcyj, które nie idąc w parze z duchem obowiązujących ustaw, starają się je w praktyce naginać do takiej czy innej woli władz, a przez to nie tylko niejasności w ustawach i rozporządzeniach zawartych nie wyjaśniają, ale czasem wprost wchodzą z niemi w kolizję. Jest rzeczą oczywistą, że jeżeli obywatel czuje się pokrzywdzonym przez władzę, to jej autorytet i powaga wymagają, aby z całą lojalnością odnosić się do wszelkich tych kroków, jakie obywatel dla zmiany decyzji władzy w ramach przysługujących mu praw przedsiębierze. Tymczasem dzieje się często inaczej. Zazwyczaj już przy odwołaniu się do wyższej instancji administracyjnej rozpoczynają się trudności. W pewnym konkretnym wypadku obywatel wniósł odwołanie od decyzji instancji pierwszej do instancji drugiej w sprawie takiej, którą przed Najwyższym Trybunałem Administracyjnym niewątpliwie w przyszłości wygra, bo są zgodne precedensy, a nie mając załatwienia sprawy po półtorarocznem oczekiwaniu, stwierdził, że jego odwołanie w pierwszej instancji gdzieś się zapodziało i że trzeba go dopiero szukać. W innym wypadku Najwyższy Trybunał Administracyjny, mając już skargę, przez prawie dwa lata, żądał od władzy administracyjnej akt sprawy i dostał je dopiero wskutek specjalnej interwencji. Przykładów takich możnaby przytaczać bardzo wiele. Zanim przeciążony pracą Najwyższy Trybunał Administracyjny sprawę rozpatrzy, mija conajmniej rok. Tylko najwytrwalsi przełamują piętrzące się trudności i doprowadzają sprawę do zakończenia wyrokiem Najwyższego Trybunału Administracyjnego, większość cofa się przed temi trudnościami i pozostaje pod wrażeniem, że władza, nie czując słuszności po swej stronie, stara się wymiar sprawiedliwości utrudnić i obywatela do jej poszukiwania zniechęcić. Nie potrzebuję wykazywać, ile szkody przynosi ten stan rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PZakrocki">Ale te trudności, to jeszcze nie wszystko. Prasa podała fakt taki, że kierownikowi szkoły powszechnej, który od szeregu lat pobierał uposażenie wyższe, w drodze nadzoru odebrano takowe i przyznano niższe z powodu rzekomo pomyłki, jaka zaszła przy nadawaniu owego wyższego uposażenia. Najwyższy Trybunał Administracyjny oczywiście zniósł taką decyzję nawet bez merytorycznego rozpatrywania sprawy ze względu na nabyte już prawo skarżącego. Zdawałoby się, że sprawa jest wyczerpana. Tymczasem władza administracyjna wydała powtórne orzeczenie, stojąc dalej na poprzedniem stanowisku. To już jest coś więcej, aniżeli utrudnianie wymiaru sprawiedliwości, to jest przeciwstawianie się wyrokowi sądowemu i wytwarzanie stanu, który prowadzi do załamania się powagi prawa.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PZakrocki">Wkraczając w nowy rok budżetowy, trzeba wynaleźć środki, żeby ten stan rzeczy bezwarunkowo zmienić. Niechaj obywatel odczuje, że nad stosunkiem między nim a władzą panuje prawo, którego poszanowanie przez władzę stało się dla niego wzorem, a wówczas Najwyższy Trybunał Administracyjny spełni wyznaczoną mu rolę, wydatkowana zaś na jego utrzymanie suma będzie wydatkowana naprawdę owocnie. Poprawa w tym kierunku umożliwi stworzenie stanu zaufania do Rządu, przyczyni się do konsolidacji wysiłków wszystkich twórczych elementów w Państwie i pozwoli na współpracę prawdziwą pod hasłem, które p. Premier w swojem przemówieniu stale podnosi „społeczeństwo z Rządem, Rząd ze społeczeństwem”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Rozprawa zakończona.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do rozprawy szczegółowej nad częścią 9 — Ministerstwo Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Sioda.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PSioda">Wysoki Sejmie! Zasięg pracy Ministerstwa Sprawiedliwości jest tak poważny, że dokładne omówienie wszystkich związanych z budżetem tego resortu zagadnień wymagałoby referatu wielogodzinnego, mając zaś do dyspozycji czas ściśle określony, muszę ograniczyć się do zobrazowania budżetu pod względem cyfrowym. Będę jednak, wobec ponownego podkreślenia przez p. Wicepremiera Kwiatkowskiego konieczności osiągnięcia oszczędności budżetowych przez usprawnienie prac w poszczególnych resortach, starał się o podkreślenie przy poszczególnych działach tych momentów, które, wedle mego zdania, kształtują budżet Ministerstwa i oddziały wu ją na całokształt budżetu Państwa. Co do dokładnych danych faktycznych muszę odesłać do szczegółowego referatu, który miałem zaszczyt przedstawić już w Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PSioda">Budżet Ministerstwa Sprawiedliwości wykazuje:</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PSioda">a) w rubryce dochodów 40;000.000 zł, z których przypada na Zarząd Centralny 822.100 zł, na wymiar sprawiedliwości 38.680.900 zł, na więziennictwo 490.000 zł;</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#PSioda">b) w rubryce rozchodów 86.000.000 zł, z których przypada na Zarząd Centralny 2.144.960 zł, oraz 5.244.940 zł z tytułu przelewów na państwowy podatek dochodowy, opłatę emerytalną i wpłatę na rzecz Funduszu Pracy, na wymiar sprawiedliwości 57.095.100 zł, na więziennictwo 2.513.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#PSioda">Preliminarz budżetowy przewiduje tylko dochody zwyczajne, natomiast co do wydatków przewiduje zwyczajne w wysokości 85.273.400 zł i nadzwyczajne w dziale wymiaru sprawiedliwości w wysokości 726.600 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#PSioda">W porównaniu do budżetu roku ubiegłego obecny preliminarz jest niższy i to:</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#PSioda">a) w rubryce dochodów o 19.475.900 zł, z których na Zarząd Centralny przypada 49.800 zł, na wymiar sprawiedliwości 19.299.100 zł, na więziennictwo 127.000 zł;</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#PSioda">b) w rubryce rozchodów o 5.640.000 zł, z których przypada na Zarząd Centralny 110.730 zł, na wymiar sprawiedliwości 3.994.300 zł, na więziennictwo 1.533.970 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#PSioda">Dla dalszej charakterystyki przedłożonego preliminarza budżetowego nadmieniam, że pierwotny projekt obecnego preliminarza budżetowego przewidywał w rubryce dochodów 37.736.600 zł, w rubryce rozchodów zaś 116.044.720 zł. Porównanie tych cyfr wykazuje jasno, że Ministerstwo Sprawiedliwości przeprowadziło jaknajdalej idącą kompresję budżetu, muszę jednak dać wyraz obawie, że tak poważne ograniczenie budżetu może okazać się w praktyce nierealnem, co w następstwie spowoduje dalszy wzrost zadłużenia poszczególnych działów, które już obecnie jest poważne, głównie wskutek stosowanej przez Ministerstwo Skarbu kompresji kredytów miesięcznych. Zadłużenie to wynosiło na dzień 1 kwietnia 1935 r. 3.789.404 zł, na dzień 1 grudnia 1935 r. podniosło się do kwoty 7.463.428 zł. Największe pozycje tego zadłużenia przypadają na wydatki pocztowe, telegraficzne i telefoniczne (ca 800.000 zł), wydatki sądowe (ca 1.400.000), opał, oświetlenie i utrzymanie porządku w więzieniach (ca 1.500.000), remont i konserwacja więzień (ca 700.000), wyżywienie więźniów (ca 1.700.000), odzież, pościel, bielizna, obuwie i wydatki sanitarne więzienia (ca 500.000).</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#PSioda">Muszę dalej zaznaczyć, że już w czasie debaty nad projektem budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości na rok 1935/36, którego preliminarz wydatków obniżono o przeszło 12 mil jonów zł, referent budżetu zauważył, że wobec faktycznych wpływów w okresie 1934/35 uważa kwotę preliminowanych dochodów za zbyt wysoką. Biorąc pod uwagę, że w okresie kwiecień — listopad 1935 r., t. j. przez 8 miesięcy wpłynęło niecałe 38% przewidzianego dochodu rocznego, należy się obawiać, że wobec trwającego kryzysu gospodarczego także w roku sprawozdawczym dochodów w całej preliminowanej sumie 40.000.000 zł nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#PSioda">Porównując stosunek budżetów poszczególnych resortów całego Państwa, stwierdzić należy, że budżet Ministerstwa Sprawiedliwości i w tem znaczeniu uległ obniżeniu. Gdy bowiem w roku 1934/35 wyniósł on 4,25%, w roku 1935/36 4,05% i, to w przedłożonym budżecie stanowi tylko 3,87% ogólnego budżetu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#PSioda">Z preliminowanej na wydatki w roku 1936/37 kwoty 86.000.000 zł przeznaczono na wydatki osobowe 66.877.520 zł, t. j. 77,7%, a pozostałe 22,3% w wysokości 19.122.490 zł mają pokryć wydatki rzeczowe i inwestycyjne.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#PSioda">W porównaniu do budżetu za rok 1935/36 nastąpiła zmiana o tyle, że w ubiegłym roku na wydatki osobowe przeznaczono 73%, a na wydatki rzeczowe i inwestycyjne 26,1% Tem samem w obecnym budżecie obniżyły się wydatki na pobory o 2,9%, wydatki rzeczowe inwestycyjne o 3,8%, a uległy podwyżce o 6,5% wydatki na umundurowanie, opłaty ubezpieczeniowe i składki do Państwowego Funduszu Emerytalnego, tak, że ogółem budżet uległ zmniejszeniu o 6,2%.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#PSioda">Stosunek dochodów do rozchodów w dalszym ciągu wykazuje silną tendencję zniżkową.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#PSioda">Gdy bowiem w roku 1934/35 dochód stanowił 74% ogólnej kwoty rozchodowej, w roku 1935/36 stosunek ten wynosił już tylko 65%, a w przedłożonym preliminarzu budżetowym wykazuje tylko 47% ogólnej cyfry rozchodów.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#PSioda">Przesunięcie stosunku wydatków personalnych do wydatków rzeczowych i inwestycyjnych spowodowane zostało daleko idącą kompresją budżetu przy równoczesnem pozostawieniu etatu osobowego bez zmian. Powiększenie zaś deficytu powoduje ogólny kryzys gospodarczy i związane z tem zmniejszenie się wpływów. Objaw ten przy budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości jednak nie powinien budzić zastrzeżeń, albowiem wymiar sprawiedliwości w żadnym wypadku nie może być traktowany jako źródło dochodu dla Państwa, którego jest jednym z pierwszych obowiązków.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#PSioda">W dochodach Zarządu Centralnego zmniejszono o 50.000 zł dochody z wydawnictw ze względu na to, że wskutek niepomyślnego rynku wydawniczego i księgarskiego z powodu trwającego kryzysu gospodarczego, dalej wskutek bezpłatnego dostarczania wydawnictw Ministerstwa Sprawiedliwości urzędom i władzom państwowym, wreszcie wskutek uchylenia obowiązku umieszczenia w tych wydawnictwach ogłoszeń o upadłościach i licytacjach, oraz o wpisach do rejestru handlowego wpływy z tej pozycji budżetu stale maleją.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#PSioda">W dochodach wymiaru sprawiedliwości obniżono nieznacznie pozycję zwrotu kosztów umundurowania o 2.000 zł, oraz w związku z ogólną obniżką komornego pozycję dochodu z wynajmowanych pomieszczeń o 10.000 zł. Dochody różne, kary, kaucje, wadja i t. p. ograniczono poważniej, mianowicie o 246.000 zł. Najwięcej zaś obniżono pozycję z tytułu należności sądowych, mianowicie o 19.042.000 zł. Biorąc pod uwagę, że w wykonaniu budżetu za 1934/35 r. wpływ z tytułu należności sądowych wyniósł 41.480.980 zł, że od tego czasu stan majątkowy społeczeństwa uległ dalszej depresji, wymagającej specjalnych ustaw ochronnych i moratoryjnych, i że w związku z tem wzrasta bardzo ilość t. zw. spraw ubogich, dochodzi się do wniosku, że obecnie preliminowana z tytułu należności sądowych kwota 38.272.900 zł może okazać się nierealną i zwiększy się przez to deficyt Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#PSioda">Pewną poprawę w tym względzie, zdaniem mojem, możnaby uzyskać przez gruntowne zreformowanie instytucji prawa ubogich, przyczem powołuję się na szczegółowe postulaty, zawarte w referacie moim w Komisji Budżetowej. Przyznając słuszność przedstawieniom p. Wiceministra Sieczkowskiego, że instytucja prawa ubogich wywołuje największą sprzeczność zdań co do sposobu stosowania jej w praktyce, wobec czego Ministerstwo wydało polecenie, by sprawy ubogich traktowano najoględniej dla stron procesowych, muszę jednak podkreślić, że osoby, podnoszące zarzut zbyt rygorystycznego stosowania przez sądy odnośnych przepisów ustawowych, są właśnie temi, którym z pewnych powodów odmówiono prawa ubogich, po stronie zaś przeciwnej znajdują się wszyscy inni, którzy w związku z udzielonem prawem ubogich zmuszeni są prowadzić procesy zupełnie bezzasadne, t. j. sądy, adwokaci i przeciwnicy procesowi strony ubogiej, narażeni na ponoszenie wysokich kosztów procesowych, których zwrotu od strony ubogiej nigdy nie uzyskają. Oczywiście istnieją wypadki niezrozumiałej odmowy prawa ubogich, jednak podobne wypadki należą do wyjątków, podczas gdy procesy, w których przyznano prawo ubogich bez dostatecznej podstawy, są na porządku dziennym. Jestem przekonany, że statystyczne ujęcie wyników spraw ubogich wykazałoby bezwzględną słuszność tego twierdzenia. Dla ilustracji, jak daleko idzie w praktyce liberalne stosowanie przepisów, dotyczących prawa ubogich, przytoczę przykład, który swego czasu był szeroko komentowany. Mianowicie adwokat, skreślony z listy adwokatów w drodze dyscyplinarnej, wniósł o przyznanie mu prawa ubogich celem prowadzenia procesu o 600.000 zł odszkodowania przeciw członkom sądu dyscyplinarnego Naczelnej Rady Adwokackiej i szeregowi członków Rady Adwokackiej we Lwowie, z głównym argumentem, że sąd dyscyplinarny urzędował i wydał wyrok w sobotę t. j. w dniu, w którym wnioskodawca, będąc wyznania mojżeszowego, nie mógł być na rozprawie obecny. O wniosku tym pozwani członkowie sądu dyscyplinarnego dowiedzieli się dopiero z doręczenia im pozwu na 600.000 zł, gdy prawo ubogich zostało już przyznane. Na przedstawienia pozwanych, wykazujące zupełną bezpodstawność pozwu dla braku jego dopuszczalności, dopóki wyrok dyscyplinarny pozostawał nieuchylony, sąd okręgowy wprawdzie odebrał prawo ubogich i sąd apelacyjny postanowienie to utrzymał w mocy, jednakże Sąd Najwyższy, stosując ścisłą interpretację, przywrócił prawo ubogich z uzasadnieniem, że raz przyznane prawo ubogich może być odebrane tylko na podstawie momentów nowych, których w danej sprawie nie było. W konsekwencji pozwani członkowie sądu dyscyplinarnego muszą prowadzić bezpodstawny zupełnie spór o 600.000 zł, ewentualnie przez wszystkie trzy instancje. Przykład ten zdaje się wykazywać w sposób jasny konieczność reformy instytucji prawa ubogich, która nie może służyć do umożliwienia procesów pieniaczych. Doświadczenia praktyki wymagają stanowczo ograniczenia postępowania o przyznanie prawa ubogich do dwóch instancyj, gdy według obecnego stanu prawnego pokrzywdzony przez odmowę prawa ubogich bez żadnych kosztów może przeprowadzić wniosek swój aż do Sądu Najwyższego drogą specjalnej skargi kasacyjnej. Umożliwia to niesumiennym dłużnikom łatwe przeciąganie sprawy przez czas dłuższy, aż przeciążony pracą Sąd Najwyższy wniesioną przez stronę ubogą skargę kasacyjną załatwi. Można zaś mieć zaufanie, że gdy dwie instancje odmawiają prawa ubogich, to istotnie zamierzona przez wnioskodawcę obrona prawna jest bezzasadna, względnie też wnioskodawca posiada majątek, umożliwiający pokrycie kosztów postępowania.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#PSioda">Należałoby się zastanowić również nad możnością innych udogodnień dla stron procesowych, w szczególności nad obniżeniem i rozterminowaniem płatnych zgóry opłat sądowych w szczególnych, zasługujących na uwzględnienie, wypadkach. Obecny system pobierania opłat sądowych zgóry w pełnej wysokości jest mało elastyczny i nieraz zmusza do ubiegania się o przyznanie prawa ubogich stronę, która wołałaby załatwić sprawę w sposób inny, dla Skarbu Państwa korzystniejszy. W ten sposób również możnaby ograniczyć nadmierną obecnie ilość spraw ubogich i przyczynić się do zwiększenia wpływów z należności sądowych do wysokości, w obecnem przedstawieniu budżetowem preliminowanej.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#PSioda">W dochodach więziennictwa obniżono wobec ogólnej ustawowej obniżki wpływy z komornego za mieszkania służbowe i prywatne, zajmowane przez funkcjonariuszów państwowych w budynkach dzierżawionych na potrzeby więzień, o 7,000 zł, a o 31.000 zł różne dochody, obejmujące zwrot kosztów utrzymania więźniów administracyjnych, dochody z kaucyj, kar i wadjów, zatrzymanych na rzecz Skarbu Państwa z powodu niedotrzymania umów przez dostawców i t. p. Wydatniej obniżono następną pozycję, mianowicie o 99.000 zł, dochód z pracy więźniów, przewidując zmniejszenie produkcji więziennej do zaspokajania potrzeb więziennictwa i sądownictwa, zaniechanie wynajmu pracy dla instytucyj państwowych. Sposób obliczenia tej kwoty wykazuje załączony do budżetu plan finansowogospodarczy działu prac w więzieniach.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#PSioda">Specjalnie ta pozycja wywołuje stale zastrzeżenia z różnych stron, jednak, jak z całą świadomością stwierdzam, nie są one uzasadnione. Sam fakt, że więźniowie pracują twórczo, powoduje silne sprzeciwy przedsiębiorców prywatnych, dopatrujących się w tej czynności więźniów nieuczciwej konkurencji dla rodzimego przemysłu i rzemiosła. Wszyscy wprawdzie są zgodni w zasadzie, że więźniowie pracować muszą, jednak pragnęliby, by zatrudniano więźniów w sposób niekonkurujący z żadną gałęzią rodzimego przemysłu lub rzemiosła. Mam wrażenie, że pracy takiej poprostu niema, albowiem w razie zatrudnienia więźniów jakąkolwiek produktywną pracą fizyczną zawsze stanowią oni konkurencję dla wielkiej masy bezrobotnych pracowników fizycznych.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#PSioda">Zagadnienie więzienia łączy się z zagadnieniem kary. Żyjemy w czasach, w których większa część teoryj, pragnących zagadnienie to w sposób celowy rozwiązać, okazała się mylną. Widzimy, że więzienie nikogo nie poprawia, ani też nie odstrasza. Jesteśmy świadkami, jak więźniowie, zwolnieni wskutek amnestii, natychmiast popełniają nowe przestępstwo, bądź to by zdobyć środki na używanie życia na wolności, bądź też celem zapewnienia sobie w więzieniu wyżywienia i dachu nad głową. Należy więc szukać nowych dróg do podniesienia moralności przestępcy i zapewnienia mu uczciwego sposobu zarobkowania, by stał się znowu pożytecznym członkiem społeczeństwa. O drogi te niełatwo, i cały świat szuka dobrego rozwiązania tego zasadniczego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#PSioda">Ministerstwo Sprawiedliwości w swej polityce penitencjarnej wychodzi z założenia słusznego, że można liczyć na poprawę tylko tych więźniów, którzy popadli w kolizję z kodeksem karnym przypadkowo, wskutek szczególnych okoliczności, czy to z powodu uniesienia, czy nędzy i t. p., a nie wskutek własnego przestępczego nastawienia. W tym celu przeprowadza się daleko idącą segregację więźniów, oddzielając elementy ściśle przestępcze od przestępców przypadkowych. Więźniów nie recydywistów dzieli się dalej na młodszych do 25 lat i starszych, przyczem robi się dalszą różnicę między więźniami pochodzenia miejskiego, a wiejskiego. Szczególną opieką otacza się sprawców nieletnich, co do których kodeks karny przewiduje tylko możność stosowania środków wychowawczych i poprawczych. Dla więźniów pochodzenia wiejskiego stworzono specjalne kolonie rolne, a dla więźniów pochodzenia miejskiego zakłady rzemieślnicze.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#PSioda">Ten właściwy podział i sposób zatrudnienia więźniów wydaje już dzisiaj dobre owoce. Tak można stwierdzić zmianę nastawienia społeczeństwa okolic, w których rzeczone zakłady się znajdują, na korzyść więźniów, co oddziałuje korzystnie na psychikę odbywających karę, przestają się oni bowiem czuć przestępcami, dla których powrót do normalnego życia wydaje się zamkniętym. Jest zjawiskiem charakterystycznem, że naprzykład ze wspomnianych kolonij rolnych, mimo bardzo oględnego nadzoru, ucieczka więźnia należy do rzadkości.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#PSioda">Droga, obrana przez Ministerstwo Sprawiedliwości, okazuje się zatem dobrą i nie powinno podlegać dyskusji, że za cenę przywrócenia społeczeństwu poważnej ilości wykolejonych elementów ludność pracująca musi ponieść pewne ofiary. Więźniowie pracować muszą i to jaknajbardziej produktywnie, by wzmocnić w nich poczucie swej wartości i dać im kapitał pracy na przyszłość, gdy będą musieli przezwyciężyć pierwsze poważne trudności po opuszczeniu murów więzienia. Jeżeli w przedstawionym preliminarzu budżetowym wynik pracy więźniów podany jest na 351.000 zł, to uważam go w porównaniu do całego życia gospodarczego Państwa za minimalny. W związku z podanemi ostatnio w prasie wiadomościami, jakoby Ministerstwo Spraw Zagranicznych zakupiło w warsztatach więziennych umeblowanie dla placówek zagranicznych, oraz jakoby warsztaty więzienne rzucały na rynek prywatny zabawki, mogę zapewnić, że informacje te nie odpowiadają prawdzie. Już p. Minister Beck w Komisji Budżetowej wyjaśnił, że od r. 1929 Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaprzestało zakupów w warsztatach więziennych. Dział zabawek zaś został urządzony samowolnie przez naczelnika więzienia w Kaliszu i Ministerstwo Sprawiedliwości na pierwszą wiadomość o tem zarządziło bezzwłoczne wstrzymanie fabrykacji, a znajdujące się jeszcze w magazynach zabawki rozdaje się na cele dobroczynne. Obecnie w więzieniach pracują w pierwszej linii na zaspokojenie potrzeb więziennictwa, a dopiero w drugiej linii zaspokajają potrzeby sądownictwa, które przy obecnej kompresji budżetu tylko w ten sposób może usuwać największe braki w urządzeniu gmachów sądowych. Trudno zatem Ministerstwu Sprawiedliwości czynić zarzuty z tytułu takiego sposobu wykorzystywania pracy więźniów.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#PSioda">W pozycji wydatków Zarządu Centralnego pobory pozostawiono bez zmian, podwyższono wydatki na środki lokomocji o 5.280 zł w związku z przydzieleniem Ministerstwu drugiego samochodu i o 5.130 zł opłaty ubezpieczeniowe i składki do Państwowego Zakładu Emerytalnego, obniżono zaś pozycję podróży służbowych i przesiedleń o 18.000 zł, wydatki związane z pomieszczeniem o 31.100 zł, wydatki biurowe o 11.540 zł, oraz wydatki na wydawnictwa o 49.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#PSioda">Zastrzeżenia nasuwa tylko pozycja ostatnia. Już w Komisji Budżetowej miałem zaszczyt przedstawić wyjątkowo trudne warunki, w których odbywa się praca ustawodawcza, należąca do zasadniczych funkcyj Ministerstwa Sprawiedliwości. Obowiązujące na terenie Rzeczypospolitej różne ustawodawstwa, powodujące wątpliwości, czy akt pełnowartościowy jednej dzielnicy jest ważny w drugiej, musiały wywołać niepewność prawną i zniewalały Ministerstwo do jaknajrychlejszego uporządkowania tego anormalnego i niepożądanego stanu. Niewątpliwą jest zasługą p. Ministra Michałowskiego, że tok unifikacyjnych prac prawodawczych poważnie przyspieszył, i społeczeństwo winne jest wdzięczność p. Ministrowi za to, że stale i wytrwale mimo wielkich przeciwności dążył do ujednolicenia obowiązujących przepisów prawnych na całym obszarze Rzeczypospolitej i w najważniejszych dziedzinach życia je przeprowadził, przyczyniając się w znacznym stopniu do stworzenia i stosowania równego prawa dla wszystkich obywateli na całym terenie Państwa. Niestety, intensywne prace unifikacyjne dały tylko rezultat względny, mianowicie nie zaradziły wzrastającej z dnia na dzień niepewności prawnej. Głównym jej powodem jest nadmierna ilość nowych ustaw, przepisów przechodnich, wykonawczych, okólników ministerialnych, rozrzuconych po różnych rocznikach Dziennika Ustaw, oraz innych zbiorów urzędowych, co z natury rzeczy utrudnia orientację. Dochodzi do tego dający się zauważyć brak jednolitego opracowania ustaw, który wywołuje poważne wątpliwości co do sposobu należytej interpretacji. Np. w tak zasadniczej ustawie, jaką jest ustawa stemplowa, mimo obszernego komentarza jej twórcy, nie mogą się orientować pewnie nawet fachowcy. Mam wrażenie, że właśnie w tej dziedzinie powinna obowiązywać jaknajdalej idąca centralizacja, która dopiero daje gwarancję stworzenia ustawodawstwa jednolitego. Odnosi się to szczególnie do t. zw. dekretów prawodawczych, które z natury rzeczy nie są przemyślane tak dokładnie, jak ustawy, które przeszły przez normalną drogę legislatywną. Mam wrażenie, że nie przesadzam, jeżeli powiem, że trzeba szukać dzisiaj w Polsce człowieka, któryby z pewnym zakresem ustawodawstwa był obeznany bezwzględnie. Już nie tylko zwykły obywatel, ale nawet prawnik gubi się w powodzi nowych ustaw, urzędnik zaś niemający prawniczego wykształcenia, gdy danej ustawy nie rozumie, lub nie zna jej gruntownie, stara się w razie wątpliwości przerzucić odpowiedzialność decyzji na władze wyższe, lub też odkłada sprawę, aż zachodzące wątpliwości zostaną w inny sposób wyjaśnione. To znów powoduje niezliczoną ilość zażaleń i skarg do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, który mimo stałego usprawnienia toku urzędowania dzisiaj jeszcze wykazuje 14.000 spraw zaległych. Istniejąca niepewność prawna jest zatem zagadnieniem poważnem, oddziałującem na całokształt budżetu Państwa, i usunięcie jej jest specjalną troską Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#PSioda">O ile społeczeństwo z calem uznaniem podkreślą dążenie do całkowitej unifikacji obowiązującego prawodawstwa i dokonany już w tym względzie ogrom pracy, to również zrozumiałe jest usilne życzenie społeczeństwa, by tę samą energię okazano w kierunku ogólnego uporządkowania stanu prawnego. Ministerstwo Sprawiedliwości, zdając sobie sprawę z tej konieczności, starało się zapobiec pogłębiającej się niepewności prawnej przez wydanie zbioru, obejmującego stan ustawodawstwa z lat 1918–1928. Ponieważ wydawnictwo to wskutek głębokich zmian wielkiej części ustaw, które dokonały się w międzyczasie, straciło na aktualności, Ministerstwo opracowało materiały dla nowego zbioru ustaw i rozporządzeń do roku 1934, uwzględniającego tylko przepisy obowiązujące. Zbiór ten przewidziany jest w pięciu tomach i Ministerstwo w pierwotnym preliminarzu przewidziało na ten cel 110.000 zł. W obecnie przedstawionym budżecie pozycji tej już niema, a nawet obniżono wydatki na wydawnictwa o 449.000 zł. Uważałbym za konieczną poprawkę w tym względzie uwzględnienie choć części skreślonych 110.000 zł, gdyby nie dane mi w administracji Dziennika Ustaw zapewnienie, że administracja we własnym zakresie przystąpi do wydania takiego zbioru bez specjalnego na ten cel kredytu. Jeżeliby jednak odnośne obliczenia miały okazać się mylnemi i wskutek tego wydanie rzeczonego zbioru nie mogło być zapoczątkowane w roku bieżącym, to prosiłbym usilnie p. Ministra, by w danym razie zechciał wnieść o dodatkowe przyznanie potrzebnego na ten cel kredytu. Sprawę zbioru obowiązujących ustaw i rozporządzeń uważam za jedną z pilnych potrzeb Państwa i jestem przekonany, że wydatek na taki cel jest produktywny i zwróci się w innej formie nawet w krótkim czasie.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#PSioda">Przy tej sposobności uważam za wskazane raz jeszcze poruszyć sprawę przyciągnięcia do ściślejszej współpracy w pracach ustawodawczych wszystkich powołanych do tego czynników, nie wyłączając adwokatury. P. Wiceminister Sieczkowski w odpowiedzi na dezyderat ten, który wysunąłem już w referacie w Komisji Budżetowej, zaznaczył, że Ministerstwo Sprawiedliwości uznaje konieczność tego rodzaju współpracy, jednakże niezawsze ze współpracy tej można korzystać ze względu na potrzebny pośpiech lub też z uwagi na konieczność utrzymania tajemnicy do ostatniej chwili. Uznając słuszność tych wyjaśnień, mam jednak wrażenie, że możnaby mieć przygotowane na ten cel stałe komisje, do których zainteresowane daną zmianą prawodawczą ugrupowania delegowałyby swoich przedstawicieli, i które w każdej chwili mogłyby być zwołane. Na takiem załatwieniu sprawy zyskałaby tylko treść odnośnych przepisów prawnych, która przy obecnym systemie pracy ustawodawczej, jak już wspomniałem, często budzi zastrzeżenia i wątpliwości. Dotyczy to szczególnie aktów ustawodawczych, opracowanych przez inne Ministerstwa. Naprzykład ostatnie cztery ustawy samorządowe, mające niewątpliwie jaknajwiększy wpływ na ukształtowanie się przyszłego ustroju samorządowego w Państwie, zostały już po ostatecznem zredagowaniu ich rozesłane do przedstawicieli Związku Miast i to zaledwie na dwa dni przed konferencją, na której miały być omówione, tak, że zaledwie zdążyli je przeczytać.</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#PSioda">Obniżenie wydatków na zapomogi, wydawnictwa prawnicze, tłumaczenia o 500 zł, na remont i konserwację nieruchomości o 2.000 zł, na ustawodawstwo bieżące i prace kodyfikacyjne o 10.000 zł nie budzi wątpliwości, tak samo utrzymanie bez zmiany funduszu reprezentacyjnego w kwocie 24.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#PSioda">Natomiast zastrzeżenia poważne wywołuje już pierwsza pozycja w wydatkach wymiaru sprawiedliwości, gdzie obniżono wydatki na pobory o 1.000.000 zł do 48.000.000 zł. Praktyka wykazała, że sądy i urzędy prokuratorskie zdolne są podołać swoim zadaniom, gdy liczba nieobsadzonych etatów, sędziów, prokuratorów, aplikantów i urzędników sądowych nie przekracza 3%; zejście poniżej tej granicy zniechęca pracowników dla braku awansu, dalej powoduje ich przemęczenie, wywołując konieczność pracy ponad normalne godziny urzędowania. Ministerstwo Sprawiedliwości w przedstawionym preliminarzu budżetowym bierze wzgląd na ciężką sytuację Skarbu Państwa i przewiduje ilość nieobsadzonych etatów znacznie powyżej normy 3%,. W pierwotnym preliminarzu na pobory przewidziana była kwota 50.436.000 zł z założeniem 8% nieobsadzonych stanowisk. W przedłożonym preliminarzu kwota ta została obniżona do 48.000.000 zł, co oznacza dalszy wzrost nieobsadzonych etatów.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#PSioda">Ten niepomyślny stan rzeczy oznacza poważne niebezpieczeństwo dla sprawności wymiaru sprawiedliwości. Przede wszystkiem przy obserwowanym wzroście wpływów nastąpi nadmierne obciążenie wszystkich pracowników i tem samem obniżą się wyniki pracy. Dalej należy uwzględnić, iż jak wszyscy urzędnicy, tak samo sędziowie i prokuratorowie opłacani są skromnie, co przy równoczesnem nadmiernem obciążeniu powoduje zniechęcenie i ucieczkę dobrych sił do innych zawodów, dających lepsze warunki, gdy tylko nadarza się sposobność. Zdaję sobie sprawę z tego, iż kwestia wyższego uposażenia jest sprawą ogólnego budżetu Państwa i nie może być zadecydowana w ramach budżetu jednego resortu, niemniej powtarzam wyrażane już niejednokrotnie z trybuny sejmowej zdanie, że sędzia, który kształtuje prawo swojem orzecznictwem i tworzy je konkretnie między stronami, winien być sytuowany tak, by w spokoju i bez troski o konieczne utrzymanie mógł rozpatrywać wszelkie sprawy bez najmniejszego uprzedzenia, t. j. by był niezależny również pod względem materialnym. Tylko do tak postawionych sędziów można mieć bezwzględne zaufanie. Wysokość poborów sędziego powinna być zależna wyłącznie od stopnia zajmowanego stanowiska i wysługi lat, uważam to zaś za naruszające mimowoli zasadę niezależności sędziowskiej, gdy, jak obecnie, wysokość uposażenia sędziego niekoniecznie przywiązana jest do zajmowanego przezeń stanowiska, a zależy nadto od swobodnego uznania jego władzy przełożonej, decydującej o przynależności sędziego do pewnej grupy uposażeniowej.</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#PSioda">Zdaniem mojem należałoby również znowelizować przepis § 2 art. 482 Kodeksu Postępowania Cywilnego, według którego sędzia państwowy nie może być sędzią polubownym. Przepis ten zamyka sędziemu możność przysporzenia sobie dodatkowego godziwego dochodu przez pracę w sądach polubownych, jednocześnie pozbawiając społeczeństwo doświadczonych i godnych zaufania sędziów polubownych. O ile można zgodzić się z tem, że sędzia państwowy nie powinien być sędzią polubownym z ramienia jednej ze stron procesowych, albowiem w pewnym stopniu krępowana tu jest swoboda jego decyzji sędziowskiej, to jednak brak przekonywającego argumentu, któryby sprzeciwiał się ustanowieniu sędziego państwowego przewodniczącym sądu polubownego, na którem to stanowisku funguje już nie jako arbiter strony, lecz działa jako sędzia niezależny we właściwem słowa znaczeniu. Tego rodzaju nowelizacja umożliwiłaby poprawę bytu niejednego dobrego sędziego bez żadnego obciążenia dla Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#PSioda">P. Minister Michałowski w ostatniej dyskusji nad ustawą amnestyjną słusznie podkreślił, że zasada poszanowania wyroków sądowych jest podstawą ustroju konstytucyjnego. Zasada ta jednak wymaga, by społeczeństwo miało bezwzględne zaufanie do osób ferujących te wyroki sędziów, jak również by sama treść wyroków pozwalała je szanować. Konieczna jest przeto najdalej idąca segregacja osób, zajmujących odpowiedzialne stanowiska sędziowskie, co przy dzisiejszym nadmiarze kandydatów nie powinno sprawiać trudności. Wypadki, nasuwające wątpliwość, czy sędzia lub prokurator nie nadużył swej władzy, powinny być wyjaśnione natychmiast w drodze dyscyplinarnej i gdy tylko okaże się słuszność podniesionego zarzutu, winny być zastosowane najostrzejsze konsekwencje z doraźnem zawieszeniem obwinionego w czynnościach do czasu zupełnego wyjaśnienia sprawy, albowiem nie tylko w interesie społeczeństwa, ale również w interesie stanu sędziowskiego i sprawnego wymiaru sprawiedliwości leży wieliminowanie wszystkich tych osób, które niewłaściwem postępowaniem podkopują zaufanie społeczeństwa do organów wymiaru sprawiedliwości. Sam wyrok musi być dobry i uzasadnieniem swojem przekonywać o słuszności wydanego orzeczenia. Z tych względów budzi poważne zastrzeżenia stosowany obecnie system oszczędnościowy, który w wyniku kładzie większą wagę na ilość załatwionych przez sędziego spraw, aniżeli na jakość jego pracy. Ministerstwo Sprawiedliwości wydało w tym przedmiocie normy, określające wymaganą od sędziego wydajność pracy, i sędzia musi wykazać się pewną minimalną ilością załatwionych spraw. Jaki jednak pożytek ma Państwo i społeczeństwo z sędziego, który wprawdzie wykazuje zawsze przepisane pensum pracy, jednak przeważnie wydaje orzeczenia mylne, wymagające zmiany przez wyższą instancję. Takiej pracy nie można traktować poważnie i daleka ona jest od właściwie pojętego orzecznictwa. System ten zawiera w sobie niebezpieczeństwo, że nawet dobrych sędziów może zmusić wskutek przejściowego nadmiaru pracy do wyroków powierzchownych i w ten sposób przyzwyczaja do możliwości pracy powierzchownej. Przedstawiono mi wyroki sądu I instancji, których uzasadnienie dosłownie streszcza się w trzech zdaniach, mianowicie, że sąd I instancji podziela w zupełności motywy wyroku sądu I instancji, że decyzja o kosztach opiera się na tym, a orzeczenie o tymczasowej wykonalności na innym przepisie Kodeksu Postępowania Cywilnego. Mam wrażenie, że tego rodzaju wyrok nikogo nie przekona o tem, że wniesiona skarga apelacyjna została rozpatrzona w sposób należyty. Przecież strona, wnosząca środek prawny, ma prawo dowiedzieć się, dlaczego podniesione przez nią zarzuty nie zostały uwzględnione. Istotnie też Sąd Najwyższy odnośnie do podobnego wypadku stwierdził, że tego rodzaju uzasadnienie jest żadne (zbiór orzeczeń rok 1935 nr 496).</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#PSioda">Niemałe zastrzeżenia wywołują również wyroki karne, wydawane w I instancji. I instancja przewidziana jest dla koniecznej nieraz korektury ustalonego przez sąd I instancji stanu faktycznego. Należałoby przeto przypuszczać, że I instancja ponownie powinna przeprowadzić przewód sądowy celem wykrycia prawdy materialnej przy uwzględnieniu wszystkich innych środków dowodowych, o ile nie zostały już wyczerpane w przewodzie sądu I instancji i nie znalazły należytego uwzględnienia w odnośnych protokółach sądowych. Nadmierne obciążenie wywołuje jednak wynik, że tylko wyjątkowo dopuszcza się dowody nowe, względnie ponawia się dowody, przeprowadzone już w I instancji, i to przeważnie w drodze rekwizycji poza rozprawą główną, przyczem częste są wypadki, w których mimo korzystnego wyniku przeprowadzonych w I instancji nowych dowodów zapada wyrok, zatwierdzający orzeczenie I instancji, opierający się na protokóle rozprawy I instancji. Należy zaś stwierdzić, że protokół ten nigdy nie oddaje, ani nie może oddać dokładnego przebiegu rozprawy tak, jak ona faktycznie się odbyła, nie mówiąc już o tem, że brak możności sprawdzenia, w jaki sposób wynik przeprowadzonych nowych dowodów wpłynąłby na ostateczne ukształtowanie się przewodu sądowego I instancji.</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#PSioda">Tego zasadniczego braku bezpośredniości wrażeń nie może zastąpić sama treść aktów, zwłaszcza, że zachodzą poważne rozbieżności między zeznaniami świadków, złożonemi w śledztwie, a zeznaniami tychże świadków, złożonemi na rozprawie głównej w obecności oskarżonego z możnością zadawania pytań krzyżowych i konfrontowania poszczególnych świadków. W wyniku tego zachodzą wypadki, w których sąd I instancji po drobiazgowem przeprowadzeniu przewodu wydał wyrok uwalniający, sąd I instancji zaś po przeprowadzeniu rozprawy wyłącznie na podstawie treści aktów bez nowych dowodów wyrok uwalniający uchyla i oskarżonego skazuje, opierając się nie na zmienionych momentach prawnych, lecz na odmiennem ustaleniu stanu faktycznego. Można zrozumieć, że oskarżony po zapadnięciu podobnego wyroku załamuje się kompletnie i jak to miało miejsce niedawno temu w Poznaniu, pozbawia się życia bezpośrednio po ogłoszeniu mu skazania.</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#PSioda">W tego rodzaju wypadkach niemal zawsze skuteczną jest kasacja, i Sąd Najwyższy, wchodząc już w samo meritum sprawy, uchyla wyroki, o których słuszności nie może się przekonać, chociażby nie wykazywały wyraźnych uchybień prawnych. Niestety najlepsze intencje nie mogą odnieść skutku, gdy sąd I instancji nie spostrzega swego zasadniczego błędu co do oceny materiału dowodowego i po usunięciu wytkniętych przez Sąd Najwyższy uchybień prawnych feruje wyrok ten sam z lepszem pod względem prawnym uzasadnieniem. Mimowoli odnosi się wrażenie, jakby toczyła się między sądami I instancji a Sądem Najwyższym cicha walka o bezwzględną słuszność raz wydanego wyroku. Tylko w ten sposób można tłumaczyć wypadek, w którym sąd I instancji, przyjmując zgodnie z wyrokiem sądu I instancji zbrodnię urazu cielesnego ze skutkami na całe życie poszkodowanego, skazał oskarżonego na pewną karę, a po zniesieniu tego wyroku przez Sąd Najwyższy i stwierdzeniu, że chodzi tylko o występek urazu cielesnego z przejściową szkodą dla zdrowia oskarżonego, podtrzymuje identycznie ten sam wymiar kary. Przykład ten, w którym stosowanie prawa trudno pogodzić z ogólnem poczuciem sprawiedliwości, ilustruje, jak dalece może być szkodliwa wspomniana walka o bezwzględną słuszność raz wydanego wyroku. Postępowanie sądowe i wyrok muszą być tego rodzaju, by przeciętny obywatel mógł je jako słuszne zrozumieć, i nie wzbudzi się zaufania społeczeństwa do wymiaru sprawiedliwości, jeżeli na pierwszym planie nie będą zawsze względy słuszności. Karne postępowanie odwoławcze, znowelizowane już dwukrotnie głównie ze względów oszczędnościowych, przy stosowanej obecnie praktyce odbiega od swojego przeznaczenia i nie osiągnęło tego celu, a doprowadza do przeciążenia Sądu Najwyższego. I nie można się nie zastanowić poważnie nad tem, czy wobec tych niepożądanych wyników, nie byłoby celowe wogóle uchylenie I instancji merytorycznej, tak, by w sprawach karnych orzekała tylko jedna instancja merytoryczna i druga kasacyjna. Przy jednoczesnem orzeczeniu kompetencji instancji kasacyjnej w kierunku możliwości przyznania warunkowego zawieszenia kary, w którym to przedmiocie jest najwięcej zmian w wyrokach I instancji na korzyść oskarżonych, zdaje mi się, że tego rodzaju zasadnicza zmiana ustroju sądownictwa odpowiadałaby życzeniu ogółu, pozwalając jednocześnie na poważne oszczędności budżetowe. W ten sposób uwolniłoby się siły dla innych przeciążonych pracą działów sądownictwa i przedstawiona poprzednio ilość nieobsadzonych etatów mogłaby ulec obniżeniu. Bylibyśmy przeto bliżej realizacji koniecznego dążenia, by obsada stanowisk wymiaru sprawiedliwości istotnie dawała gwarancję należytego jego urzędowania.</u>
          <u xml:id="u-21.38" who="#PSioda">Sprawny wymiar sprawiedliwości wymaga dalej zgodnej współpracy wszystkich jego współczynników, to jest przedewszystkiem sędziów, prokuratorów i adwokatów. Niestety jesteśmy świadkami coraz większego rozdzwięku między temi współczynnikami wymiaru sprawiedliwości. Dążeniem Ministerstwa powinno być naprawienie tego niepożądanego stanu. Uważam za celową zmianę ustroju adwokatury w ten sposób, że Ministerstwo zapewni sobie ingerencję na skład adwokatury przez przymus ograniczonej aplikacji sądowej dla kandydatów do stanu adwokackiego. To samo odwrotnie kandydat na sędziego i prokuratora powinien przejść przez krótką aplikację w biurze adwokackiem. W ten sposób zbliżyłoby się te współczynniki wymiaru sprawiedliwości, jednocześnie zyskałby na wyszkoleniu kandydat, podczas gdy obecnie obowiązujące przepisy, przewidujące zupełnie odrębne wyszkolenie kandydatów na wyższe stanowiska prawnicze, przyczyniają się do utrzymania rozdzwięku między współczynnikami wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-21.39" who="#PSioda">W interesie należytego wymiaru sprawiedliwości leży wogóle podniesienie stanu adwokackiego, którego poziom wykazuje obecnie pewne obniżenie wskutek braku dostatecznych dochodów i coraz więcej Ust adwokatów, nie zarabiających nawet na minimum egzystencji. Tłumaczy się to ogólnym kryzysem gospodarczym, wstrzymującemi ruch procesowy ustawami moratoryjnemi i zbyt wielką liczbą adwokatów. Adwokatura przytem, czego nie zna żaden inny zawód, jest poważnie obciążona przez obowiązek zupełnie bezpłatnego prowadzenia spraw ubogich. Będzie przeto słuszne i dla podniesienia stanu adwokackiego celowe, jeżeli zostaną zniesione ograniczenia, uniemożliwiające adwokatom zastępstwo przed pewnemi urzędami. Ograniczenia te mają tylko ten skutek, że strony, nie mogące posługiwać się pomocą adwokata, przybierają sobie doradców pokątnych.</u>
          <u xml:id="u-21.40" who="#PSioda">Ważnym w obecnych czasach głębokiego kryzysu gospodarczego współczynnikiem wymiaru sprawiedliwości jest również komornik sądowy. Stronie zależy nie tylko na uzyskaniu słusznego wyroku, ale także na realizacji uzyskanego wyroku. Tymczasem obecnie przeprowadzenie skutecznej egzekucji jest trudniejsze, aniżeli samego procesu. Nie wpływa to tylko ze złej sytuacji gospodarczej i niesumienności dłużników, ale również winę w tym względzie ponoszą komornicy sądowi. Stosunek egzekucyj bezskutecznych jest zatrważający i wyrabia się przekonanie publiczności, że komornicy sądowi niedostatecznie pilnują interesów wierzycieli. W szczególności zarzuca się komornikom sądowym, że nie przykładają dostatecznej energii do prowadzonej egzekucji, mianowicie przyjmują ją za bezskuteczną bez dokładnego zbadania, czy dłużnik istotnie nie posiada przedmiotów, podlegających zajęciu, dalej zajęcie przeprowadzają na przedmioty, wskazane przez dłużnika i trudne do spieniężenia, zamiast przeprowadzić egzekucję tak, by była niedogodna i zmuszała dłużnika do dobrowolnego pokrycia długu; wreszcie terminy przetargu często odraczają bez dostatecznej podstawy, powodując przeto również podwyższenie kosztów egzekucyjnych. Z drugiej strony czytamy o wypadkach, że w większych miastach tworzą się grupy ludzi, które opanowują wszystkie licytacje przymusowe i zaofiarowane przedmioty skupują za bezcen. Mam wrażenie, że niepożądanemu temu objawowi możnaby zapobiec przez zmianę sposobu ogłaszania przetargów przymusowych. Obecnie ogłasza się je zasadniczo tylko w jednem piśmie, bez względu na ilość nakładu, gdy tymczasem jest bezwzględnie pożądane, by ogłoszenia licytacji znajdowały się przedewszystkiem w pismach o największej poczytności.</u>
          <u xml:id="u-21.41" who="#PSioda">Ufam, że te przedstawienia o istotnych potrzebach sprawnego wymiaru sprawiedliwości, który nie powinien chodzić w dziurawych butach, jak p. Minister Michałowski trafnie określił w Komisji Budżetowej obecny stan, znajdą oddźwięk u czynników miarodajnych i przyczynią się do koniecznej poprawy obecnie mało pomyślnego stanu.</u>
          <u xml:id="u-21.42" who="#PSioda">W § 2 wydatków wymiaru sprawiedliwości podwyższono kredyt o 207.000 zł, głównie ze względu na wzrost składek do Państwowego Zakładu Emerytalnego. Zasiłki i nagrody preliminuje się w stosunku do poborów na 480.000 zł, wydatki na umundurowanie na 140.000 zł, opłaty ubezpieczeniowe na 57.000 zł i składki do Państwowego Zakładu Emerytalnego na 480.000 zł. Kredyt na podróże służbowe i przesiedlenia obniżono o 110.000 zł, na środki lokomocji o 2.000 zł, na pomieszczenie o 484.500 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.43" who="#PSioda">Przy tej ostatniej pozycji pewne zastrzeżenia budzi kredyt, wyznaczony na komorne i należności uboczne. Przedewszystkiem stwierdzić należy, że stan sądownictwa polskiego, o ile chodzi o pomieszczenie, jest wysoce niepomyślny. Pozwolę sobie tylko wykazać, że Ministerstwo Sprawiedliwości w 366 miejscowościach korzysta z pomieszczeń w gmachach prywatnych, względnie samorządowych, przyczem w samej Warszawie takich wynajętych ubikacyj jest 20, w których rozmieszczone są głównie oddziały sądu grodzkiego. Są to nieraz pomieszczenia, nie nadające się nawet na skromne mieszkania prywatne. Najlepiej przedstawia się sprawa w Małopolsce i samym Lwowie. Czynsz roczny za te ubikacje wynosił dotychczas 1.462.000 zł. Akcja, prowadzona w kierunku zmniejszenia wydatków w tym dziale, umożliwiła wprawdzie obniżenie preliminowanego kredytu do 1.300.000 zł, jednak w ostatniej chwili sytuacja się pogorszyła, mianowicie gminy, które dostarczały dotychczas bezpłatnie albo za małym tylko czynszem lokali na pomieszczenie sądów, występują z żądaniem zwolnienia ich od tego obowiązku i zachodzi obawa, że preliminowana na ten cel kwota 1.300.000 zł może nie wystarczyć.</u>
          <u xml:id="u-21.44" who="#PSioda">Wydatki na potrzeby biurowe obniżono o 689.000 zł do wysokości 1.339.000 zł. Biorąc pod uwagę, że w wykonaniu budżetu na r. 1934/35 wydano na tę pozycję 2.047.517 zł, mam i do tej pozycji wątpliwości, czy przewidziane w tej dziedzinie oszczędności dadzą tak wielkie wyniki, że preliminowana kwota wystarczy.</u>
          <u xml:id="u-21.45" who="#PSioda">Obniżenie wydatków z § 8 ze 100.000 zł na 65.000 zł nie budzi wątpliwości ze względu na to, że w wykonaniu budżetu na r. 1934/35 na tę pozycję wydano 69.484 zł i w międzyczasie nastąpiła ogólna zniżka.</u>
          <u xml:id="u-21.46" who="#PSioda">Natomiast obniżenie kredytu na remont i konserwację nieruchomości z 760.000 zł na 600.000 zł budzi znowu zastrzeżenie. Oczywiście takie prace, jak budowa schronów gazowych i t. p., niekoniecznie muszą być wykonane w roku bieżącym, jednakże roczne zapotrzebowanie kredytu na remont i konserwację budynków sądowych wynosi przeszło 2.000.000 zł. Od lat kilku Ministerstwo Sprawiedliwości na ten cel dysponuje kredytem, nie przekraczającym 800.000 zł, co odbija się ujemnie na konserwacji budynków i pociąga za sobą szereg nieproduktywnych wydatków. Od szeregu lat w budynkach sądowych nie wykonuje się potrzebnych robót konserwacyjno-remontowych, wobec czego stan budynków stale się pogarsza, a nawet staje się niebezpiecznym, np. w Przemyślu, gdzie gmach sądowy grozi zawaleniem się. Trudno w dzisiejszych warunkach Skarbu Państwa stawiać wnioski o zasadnicze podwyższenie tych działów budżetu, które uważałbym za konieczne, pozwalam sobie jednak zauważyć, że wszelka nadmierna oszczędność w tej dziedzinie prowadzi do wyniku wręcz przeciwnego, albowiem naprawy, które dzisiaj jeszcze możnaby wykonać kosztem stosunkowo niewielkim, za rok lub dwa mogą pociągnąć za sobą koszta kilkakrotnie wyższe.</u>
          <u xml:id="u-21.47" who="#PSioda">Największą kompresję, albowiem o 1.940.000 zł zastosowano przy kredycie na wydatki sądowe. Biorąc pod uwagę, że w wykonaniu budżetu 1934/35 wydatki na tę pozycję osiągnęły 4.549.111 zł, można z całą pewnością przyjąć, że nawet w zastosowaniu najdalej idących oszczędności nie uda się osiągnąć kwoty preliminowanej 2.460.000 zł, a to tem mniej, że zadłużenie Ministerstwa Sprawiedliwości w tym dziale na dzień 1. XI.35 wynosiło już 1.347.414 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.48" who="#PSioda">Główną pozycję tych wydatków stanowią sprawy karne. Już w referacie w Komisji Budżetowej starałem się wykazać, że istnieje możność wydatnego obniżenia tej pozycji, mianowicie przez ograniczenie nieuzasadnionych postępowań karnych i większe stosowanie umorzeń prokuratorskich. Na przedstawienie moje, że w roku 1933/34 było 30% wyroków uniewinniających, a w wyższym jeszcze stosunku zostały umorzone postępowania śledcze, p. Wiceminister Sieczkowski był łaskaw wyjaśnić, że biorąc dane statystyczne za lata, w których były dokładnie prowadzone, dochodzi się do ustalenia stosunku wyroków uniewinniających do spraw sądzonych 1 :5, a spraw śledczych 1 : 1 i że taki stosunek spotyka się również w innych krajach np. w Belgii. Uważam jednak, że w warunkach naszych, w których każdy resort nastawiony jest na dalekie oszczędności, stosunek ten powinien ulec obniżeniu i powinno się wrócić do praktyki stosowanej np. w dawnym zaborze rosyjskim i niemieckim, w której nieuzasadnione oskarżenia publiczne należały do wyjątków. Pozatem z punktu widzenia budżetu nie można uogólniać spraw karnych, lecz należy robić różnicę między sprawami zwykłemi, nie powodującemi specjalnie wysokich kosztów, a sprawami, wymagającemi poważnego nakładu kosztów dla dowiedzenia winy obwinionego. Właśnie ostatni rodzaj spraw karnych obciąża nadmiernie budżet. Mam tu na myśli wszystkie t. zw. sprawy gospodarcze, w których pokrywane przez Skarb Państwa likwidacje biegłych pochłaniają ogromne kwoty. Zdaje mi się, że w tych sprawach, w których Skarb Państwa narażony jest na tak niestosunkowo poważne wydatki, powinna być stosowana specjalna oględność. Tymczasem tego rodzaju oskarżenia publiczne w 50% kończą się normalnie wyrokami uwalniającemi. Jest to przeważnie wypływ braku koniecznego krytycyzmu dla odróżnienia nieuzasadnionych donosów osób postronnych od doniesień poważnych, rzeczywiście uzasadnionych. Tem tłumaczą się również częste wypadki zastosowania aresztu śledczego do poważnych, nieposzlakowanych obywateli, którym nikt nie wynagrodzi poważnej krzywdy niewinnie odcierpianego aresztu śledczego. Obecny stan wymaga koniecznej poprawy, tak ze względu na interes społeczeństwa, w którem nadto osłabia się znaczenie tak poważnego środka prewencyjnego, jakim jest areszt śledczy, jak również ze względu na budżet państwowy. Ze swojej strony jestem zdania, że odpowiedzialne stanowiska sędziów śledczych nie powinny być powierzane sędziom młodszym bez dostatecznego doświadczenia, że sędzią śledczym powinien być tylko sędzia, który co najmniej przez trzy lata był sędzią orzekającym w sprawach karnych. Nie powinno się zdarzać, że dochodzenia w śledztwie wykazują rażące sprzeczności ze stanem ujawnionym na rozprawie głównej, albowiem przy takim sposobie prowadzenia śledztwa sądowego musi dojść do kosztownych oskarżeń publicznych z wynikiem negatywnym. Wreszcie uważam za konieczną zmianę sposobu wynagrodzenia biegłych, w szczególności, że biegły otrzymuje pełne wynagrodzenie tylko wtenczas, jeżeli w złożonem przezeń orzeczeniu niema rażących błędów. Dlatego część wynagrodzenia powinna być wypłacona biegłym dopiero po przeprowadzeniu rozprawy, gdy można stwierdzić rzeczywistą wartość złożonego orzeczenia. Jeżeli zaś sąd stwierdzi rażące różnice między orzeczeniem biegłego a wynikiem rozprawy, to winien z urzędu spowodować skreślenie biegłego z listy znawców zaprzysiężonych.</u>
          <u xml:id="u-21.49" who="#PSioda">Kwestia biegłych sądowych wogóle wymaga poważnej reformy i przedstawiane w tym przedmiocie zastrzeżenia i żale przeciw biegłym nieudolnym lub niesumiennym są powszechne. Poprawę na tem polu możnaby uzyskać również przez specjalizację sędziów, by w łatwiejszych wypadkach mogli obywać się bez pomocy biegłego. Ograniczenie roli biegłych należy do ważnych zadań prawidłowego wymiaru sprawiedliwości, który nie może dopuścić do tego, by w sprawach sądzonych rozstrzygał biegły, a nie sąd. Przy obecnym systemie dochodzi do tego, że ktoś mimo najsłuszniejszego swego prawa może być bezbronny, gdy nie posiada środków na opłacenie innego biegłego, któryby zdyskredytował mylne orzeczenie pierwszego biegłego.</u>
          <u xml:id="u-21.50" who="#PSioda">Obniżka dalszych dwóch pozycyj, mianowicie na rekonstrukcję ksiąg gruntowych o 50.000 zł i regulację hipoteczną drobnej własności o 5.000 zł, nie nasuwa zastrzeżeń.</u>
          <u xml:id="u-21.51" who="#PSioda">W dziale więziennictwa obniżono wydatki o 1.544.030 zł, z tego na płace 234.020 zł, na różne świadczenia osobowe 160.700 zł, na podróże służbowe i przesiedlenia 20.000 zł, na środki lokomocji 21.000 zł, na pomieszczenia 546.500 zł, na wydatki biurowe 27.600 zł, na inne wydatki 28.000 zł, na remont i konserwacje nieruchomości 26.000 zł, na utrzymanie więźniów 768.380 zł i na umundurowanie 22.200 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.52" who="#PSioda">Zasadnicza obniżka tego działu nie budziłaby żadnych zastrzeżeń ze względu na opróżnienie się więzień wskutek ustawy amnestyjnej. Biorąc jednak pod uwagę stan zadłużenia w tym dziale, który np. wynosił na 1. XI.35 r. w § 10 tylko już 2.200.000 zł, liczyć się trzeba z tem, że preliminowana kwota nie zaspokoi całkowitych potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-21.53" who="#PSioda">W porównaniu z preliminarzem budżetowym za r. 1935/36 etaty funkcjonariuszów straży więziennej ze względów oszczędnościowych nie uległy zwiększeniu, chociaż przeciążenie niższych funkcjonariuszów straży więziennej służbą ponad 12 godzin wymaga zwiększenia stanowisk etatowych conajmniej o 500.</u>
          <u xml:id="u-21.54" who="#PSioda">Wyżywienie więźniów odbywa się według ściśle ustalonej w regulaminie więziennym normy 2.400 kaloryj dla więźnia niezatrudnionego pracą, więźniowie zatrudnieni pracą otrzymują pożywienie o 3.000 kaloryj, wyżywienie chorych oblicza się wg. 4.000 kaloryj. Względy oszczędnościowe zmuszają Ministerstwo Sprawiedliwości do przeprowadzenia pewnej zmiany w sposobie wyżywienia więźniów, przyczem koszt wyżywienia poszczególnego więźnia wyniesie mniej więcej 40 groszy na osobę. Zmiany te, już w niektórych więzieniach zainicjowane, wywołują oczywiście silną reakcję tak u więźniów samych, jak i u ich rodzin. Biorąc jednak pod uwagę, że jak p. Minister Składkowski w dyskusji przy budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych wykazał, normy wyżywienia wojska doprowadzono mniej więcej do tych samych kosztów, uważam, że zrównanie kosztów utrzymania więźniów z poziomem kosztów wyżywienia wojska nie wzbudza zastrzeżeń, tem mniej, że normy kaloryj dla poszczególnych kategoryj więźniów zostały utrzymane, a tylko droższe gatunki pokarmu zastąpiono tańszemi.</u>
          <u xml:id="u-21.55" who="#PSioda">Stan budownictwa więziennego również jest rozpaczliwy. Ministerstwo nie posiada dostatecznej ilości więzień i zmuszone jest utrzymywać je częściowo w gmachach prywatnych. System ten, wadliwy pod względem penitencjarnym i administracyjnym, toleruje się tylko w granicach najniezbędniejszych potrzeb. Doświadczenia zrobione w ciągu lat wykazują konieczność reformy więziennictwa. Ministerstwo opracowuje plan takiej reformy, przyczem na pierwszy plan wysuwa się zagadnienie zatrudnienia więźniów przy publicznych robotach przymusowych. Przeprowadzenie takiego planu nie tylko będzie odciążeniem więzień, ale ponadto da możność wykorzystania dla dobra publicznego siły pracy więźniów.</u>
          <u xml:id="u-21.56" who="#PSioda">Pozostaje jeszcze do omówienia preliminarz szczegółowy budżetu nadzwyczajnego Ministerstwa Sprawiedliwości, który wykazuje w wydatkach 726.600 zł. Kwota ta przewidziana jest na zapłatę drugiej raty i procentów za nieruchomość w Lublinie, nabytą na pomieszczenie sądu apelacyjnego, dalej na zapłacenie reszty kosztów gmachu dla instytucyj sądowych w Gdyni oraz na zapłacenie dwóch pierwszych rat i procentów od pożyczki, uzyskanej z funduszu Państwowego Zakładu Emerytalnego w kwocie 3.000.000 zł (z tego 2.000.000 zł w roku 1935/36, a 1.000.000 zł w r. 1936/37) na budowę sądu grodzkiego w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-21.57" who="#PSioda">Wspomniałem już poprzednio o zupełnie anormalnych warunkach, w jakich pracował i pracuje dotychczas sąd grodzki w Warszawie. Warunki te uległy o tyle zmianie, że w roku sprawozdawczym przystąpiono do budowy gmachu sądu grodzkiego w Warszawie na placu przy ulicy Leszno 53/55 i Ogrodowej 12, przydzielonym przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Ogólny koszt budowy według obliczenia prof. Pniewskiego obliczony jest na sumę około 10 milionów zł. Budowę wykonuje Fundusz Kwaterunku Wojskowego. Termin wykończenia tej budowy obliczony jest na 3 lata. Pokrycie kosztów budowy przewiduje się z dotacji 3% Pożyczki Inwestycyjnej, ponadto Ministerstwo Sprawiedliwości pożyczy za zgodą Ministerstwa Skarbu 3 miliony zł z Państwowego Funduszu Emerytalnego z tem, że pożyczona kwota wraz z odsetkami zwrócona będzie w ciągu 10 lat. Przez zbudowanie tego gmachu, w którym obok sądu grodzkiego znajdą pomieszczenie także wydziały odwoławcze sądu okręgowego, oraz mieszczące się w wynajętych budynkach kancelarie sędziów śledczych i instytut ekspertyz sądowych, a ponadto kancelarie komorników, zostanie całkowicie rozwiązana kwestia pomieszczenia instytucyj sądowych w Warszawie. Nadmieniam, że czynsz, płacony obecnie za prywatne lokale dla instytucyj sądowych w Warszawie, wynosi 132.770 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.58" who="#PSioda">Budowę gmachu instytucyj sądowych w Gdyni, rozpoczętą w r. 1934, prowadzi się dalej. Gmach ten zostanie całkowicie wykończony najpóźniej w czerwcu 1936 r., koszt budowy obliczony jest na 1.470.000 zł, którą to kwotę Ministerstwo Sprawiedliwości w większej części zmuszone będzie pokryć z dotacji, przyznanej na budowę gmachów sądowych z wpływów Pożyczki Inwestycyjnej.</u>
          <u xml:id="u-21.59" who="#PSioda">Celem rozbudowy w przyszłości gmachu instytucyj sądowych w Wilnie nabyto z kredytów budżetu nadzwyczajnego na okres 1934/35 za 37.750 zł plac o powierzchni 1.128.37 m. kw., przylegający do posesji gmachu instytucyj sądowych. W okresie budżetowym 1936/37 spłacona będzie całkowita cena kupna za gmach sądu apelacyjnego w Lublinie.</u>
          <u xml:id="u-21.60" who="#PSioda">Konieczne jest przystąpienie do budowy nowego gmachu sądowego w Przemyślu, w którym znalazłyby pomieszczenie zarówno sąd okręgowy, jak i sąd grodzki, albowiem budynek, zajmowany przez sąd okręgowy, grozi zawaleniem się, a brak w Przemyślu innego odpowiedniego budynku. Ogólny koszt budowy wyniesie około 1.500.000 zł. Plac odpowiedni Ministerstwo Sprawiedliwości już posiada, wydatek musiałby być również pokryty z dotacji z wpływów Pożyczki Inwestycyjnej.</u>
          <u xml:id="u-21.61" who="#PSioda">Tak samo zupełnie zniszczony jest prywatny budynek, w którym mieści się sąd okręgowy w Równem. Dla podniesienia autorytetu Państwa w tem kresowem mieście posiadanie własnego gmachu wydaje się koniecznością.</u>
          <u xml:id="u-21.62" who="#PSioda">Również w Łodzi sąd grodzki mieści się w zupełnie nieodpowiednim budynku prywatnym i należałoby najszybciej przystąpić do budowy własnego gmachu.</u>
          <u xml:id="u-21.63" who="#PSioda">Nie znając dokładnie planu podziału wpływów z Pożyczki Inwestycyjnej, nie umiem powiedzieć, czy prace, objęte tym planem, wszystkie w równej mierze są konieczne. Uważam jednak budowę gmachów sądowych i więzień w całem Państwie za jedną z pierwszych potrzeb państwowych i uważałbym dlatego za wskazane zrewidowanie planu podziału wpływów, czy nie byłoby możliwe, aby Ministerstwo Sprawiedliwości otrzymało jeszcze z tych wpływów conajmniej dalsze 3.000.000 zł, pożyczone z Państwowych Funduszów Emerytalnych, a kwotę 320.250 zł zużyć mogło na zasilenie funduszu, potrzebnego na remont i konserwację budynków w innych miejscowościach, wymagających również doraźnej pomocy.</u>
          <u xml:id="u-21.64" who="#PSioda">Wogóle stwierdzić muszę, że sposób użycia pieniędzy publicznych na budowę wywołuje często silne zastrzeżenia w społeczeństwie. W czasie bowiem, gdy w niektórych miejscowościach sądy się walą, gdy w Małopolsce, we Lwowie, a nawet w Warszawie, sądy zmuszone są korzystać z pomieszczeń prywatnych, nie nadających się często nawet na prymitywne mieszkanie, buduje się z funduszów publicznych luksusowe wprost gmachy przeznaczone przeważnie do użytku prywatnego, przyczem nie wszystkie, jak np. część budynków budowanych przez kasy chorych, są wykorzystane. Uważam, że na tym odcinku jest wiele jeszcze do zrobienia i należałoby jak najwięcej scentralizować i skoordynować czynności inwestycyjne wszystkich tych instytucyj, które pracują kapitałami społecznemi względnie państwowemi.</u>
          <u xml:id="u-21.65" who="#PSioda">Kończąc na tem mój referat, raz jeszcze chciałbym podkreślić, że budżet Ministerstwa Sprawiedliwości jest w pełnem znaczeniu tego słowa budżetem oszczędnościowym i uwzględnia ogólną sytuację Państwa tak dalece, że istnieje obawa, że preliminowane kwoty w niektórych działach nie wystarczą. Ponieważ jednak ogólna sytuacja Państwa uniemożliwia zasadniczo podwyższenie budżetu nawet w wypadkach, budzących wątpliwość co do realności odnośnych pozycyj, proszę Wysoki Sejm, zgodnie z wnioskiem Komisji Budżetowej, o przyjęcie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości w brzmieniu przedłożonego preliminarza budżetowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Proszę p. Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#Marszałek">Czy są jakie krótkie zapytania do p. Sprawozdawcy?</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#komentarz">(P. Puławski: Proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. Puławskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PPuławski">Chciałbym prosić p. Referenta, czy nie byłby łaskaw po zakończeniu dyskusji wyjaśnić, w jakim stanie znajduje się sprawa uruchomienia powiatowych wydziałów hipotecznych na ziemiach wschodnich, przewidzianego w rozporządzeniu Rady Ministrów z 8 lipca 1932 r., i jakie są przyczyny ewentualnie hamujące wprowadzenie w życie tej reformy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PSioda">W drukowanem sprawozdaniu Komisji Budżetowej, przedłożonem Sejmowi, jest to wszystko wyszczególnione.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(P. Puławski: Tu niema.)</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PSioda">Na końcu jest zestawienie, jak daleko to zostało przeprowadzone.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, Pan znajdzie odpowiedź na zapytanie, które Pan zgłosił, w druku, który już przedtem był Panom rozdany, a mianowicie w sprawozdaniu, dotyczącem tego działu, w tablicy 2.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PMichałowski">Chciałbym wiedzieć, jakie oszczędności powstały w budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości przez skasowanie swego czasu odrębnego sądu apelacyjnego w Toruniu? Doszukiwałem się tych oszczędności, ale nie umiałem ich znaleźć. Proszę o odpowiedź na to pytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">P. sprawozdawca nie rozporządza niestety dostatecznym materiałem, aby móc odpowiedzieć na Pańskie zapytanie, ale odpowiedź znajdzie Pan zapewne w końcowem przemówieniu przedstawiciela Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#Marszałek">Czy są jeszcze jakie zapytania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PPuławski">Zaszło nieporozumienie. W drukowanem sprawozdaniu niema tych danych, jakie mnie interesują. Ja zapytywałem o uruchomienie powiatowych wydziałów hipotecznych na ziemiach wschodnich w myśl rozporządzenia Rady Ministrów z dn. 8 lipca 1932 r., bo dotychczas np. na Wołyniu ani jeden wydział hipoteczny nie został uruchomiony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PSioda">Nie mam danych, aby móc na to pytanie odpowiedzieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Innych zapytań niema? W takim razie przystępujemy do rozprawy.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. Michałowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PMichałowski">Pragnąłbym poruszyć kilka luźnych zagadnień, związanych z działalnością Ministerstwa Sprawiedliwości. Właściwie do zabrania głosu w dyskusji nad budżetem tego resortu skłoniło mnie pewne wydarzenie, jakie miało miejsce przed paru tygodniami w mojej miejscowości, w Grudziądzu, wydarzenie dość oryginalne i niecodzienne. Mieszkam blisko gmachu więziennego, okna mego mieszkania wychodzą na mury więzienne i na strażnika, pełniącego tam przez dzień i noc wartę. Pewnego pięknego poranku zostałem zbudzony strzałami, podbiegłem do okna, by sprawdzić przyczynę tych strzałów i widzę, że to strzelał sobie najspokojniej strażnik, stojący na warcie.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PMichałowski">Zrazu zdawało mi się, że to pewnie jakaś ucieczka więźniów, że strażnik strzela na alarm, ale już wkrótce zorientowałem się, że inna była przyczyna tych strzałów. Strażnik dostał pomieszania zmysłów, poprostu zwariował i w napadzie szału zaczął strzelać na prawo i lewo, przyczem śpiewał i przemawiał do nieistniejących tłumów ze swej oryginalnej trybuny. Naturalnie była to dość bezładna gadanina chorego człowieka; narzekał na ciężką służbę, na to, że musi pracować od rana do wieczora, że mą 7-ro dzieci na utrzymaniu, a wynagrodzenie 150 zł miesięcznie, że nie pamięta, kiedy był w kościele, bo nie ma ani niedziel, ani świąt wolnych od pracy, że w zeszłym roku nie miał urlopu, że pozatem został niesłusznie ukarany przez naczelnika więzienia.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#PMichałowski">Pomyślałem, że w takiej sytuacji człowiek czasem może zwariować. Nie badałem bliżej, czy gadanina tego chorego człowieka była oparta na jakichś rzeczywistych faktach, jednak zainteresowałem się warunkami służby i płacy personelu więziennego i przekonałem się, że te majaczenia chorego strażnika niebardzo niestety odbiegały od prawdy. Dowiedziałem się, że służba więzienna pracuje istotnie w strasznych warunkach. Czas pracy właściwie jest nieograniczony, normalnie pracuje się 12–14 godzin dziennie, a przeważnie i dłużej, z małą tylko przerwą obiadową. Obecnie jeszcze w dodatku, w okresie zimowym urządzają władze więzienne jakieś kursy dokształcające dla służby więziennej i ten niższy funkcjonariusz więzienny wprost ze służby musi się spieszyć na ten kurs, który jeszcze dodatkowo trwa dwie godziny, a po powrocie do domu to jeszcze nie czas na odpoczynek, bo po powrocie do domu musi ten niższy funkcjonariusz więzienny zaprzątać sobie głowę różnemi pracami i zadaniami, związanemi z tym kursem. Dom, rodzina i sprawy osobiste dla tych ludzi jakgdyby nie istniały, na to strażnicy więzienni nie mają czasu. I istotnie jeżeli chodzi o niedziele i święta, to tylko wyjątkowe niedziele i święta są wolne od pracy. Urlopów, jeżeli się udziela, to udziela się tylko do połowy, a więc normalnie tylko udziela się pół urlopu. I za to wszystko ci funkcjonariusze więzienni otrzymują zaledwie 150, 160 zł miesięcznie. Nie można się więc dziwić, że w takiej sytuacji pracownicy więzienni są zapracowani i zapadają na różne choroby, nie wykluczając poważnych komplikacyj na tle nerwowem, jak to wskazuje wspomniany przeze mnie wypadek.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#PMichałowski">Stan personelu więziennego jest stanowczo za szczupły i nie stoi w żadnej proporcji do ilości więźniów. Z referatu p. sprawozdawcy dowiedzieliśmy się, że na 39.000 miejsc w więzieniach jest 59.000 — mówię w okrągłych cyfrach — więźniów, a więc dość poważny procent ponad dopuszczalną normę zaludnienia. Ilość personelu więziennego bynajmniej w ostatnich latach nie wzrosła proporcjonalnie do wzrostu mieszkańców naszych więzień. Wprawdzie w przedłożonym preliminarzu budżetowym pozycja na personel więzienny nie uległa redukcji, ogólna tendencja do oszczędności nie ogarnęła tej pozycji, jednak sądzę, że to jeszcze zagadnienia nie rozwiązuje, ponieważ utrzymanie pozycji w dotychczasowej wysokości oznacza, że warunki pracy tych ludzi i w przyszłym roku nie ulegną żadnej poprawie. Pragnę wierzyć, że p. Minister zainteresuje się warunkami pracy personelu więziennego i jeżeli tylko zainteresuje się i przekona, jakie są warunki pracy tych ludzi, to nie wątpliwie uczyni wszystko, ażeby jeszcze znaleźć choć trochę grosza na powiększenie ilości etatów w więzieniach.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#PMichałowski">Jeżeli już mowa o więzieniach, to pragnę kilka słów powiedzieć o pracy więźniów, o więziennych warsztatach pracy.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#PMichałowski">Niewątpliwie, to i ze sprawozdania p. referenta wynika, że praca więźniów ma kolosalne znaczenie wychowawcze. Władze więzienne w tej dziedzinie, w zakresie zorganizowania tych więziennych warsztatów pracy doszły do bardzo pięknych rezultatów. Jednak nie można zapominać o drugiej stronie tego zagadnienia. Praca więźniów i więzienne warsztaty pracy są bardzo często dotkliwym konkurentem dla lokalnego rynku pracy i lokalnego rynku przemysłu. Szczególnie groźnym konkurentem są te warsztaty pracy dla drobnego przemysłu, dla drobnych warsztatów rzemieślniczych. Są one tym groźnym konkurentem dlatego, że więzienne warsztaty pracy są wyposażone w urządzenia maszynowe i mechaniczne, jakich często nie posiadają prywatne warsztaty, a pozatem więzienne warsztaty pracy korzystają z tańszej robocizny i nie ponoszą żadnych świadczeń podatkowych ani socjalnych, w przeciwstawieniu do wszystkich prywatnych zakładów pracy. Jeżeli mówiłem o drobnych warsztatach rzemieślniczych, to miałem na myśli takie warsztaty, jak szewskie, krawieckie i stolarskie. U nas był wypadek, że piekarnia więzienna zgłosiła się do przetargu, rozpisanego przez formację wojskową, i chociaż oferta więzienia nie była najniższa, ta piekarnia więzienna uzyskała dostawę dla owej formacji wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#PMichałowski">Sądzę, że ze zrozumiałych względów praca w więzieniach powinna być tak zorganizowana, by nie konkurowała z lokalnym drobnym przemysłem i rzemiosłem. Uważam, że przedewszystkiem więzienia nie powinny przyjmować zamówień na prace z zakresu rzemiosł z poza więzienia, od osób prywatnych. Więzienia powinny i mogą pracować dla swoich potrzeb wewnętrznych, względnie dla takich działów przemysłu, które nie konkurują z lokalnym drobnym przemysłem i rzemiosłem. Sądzę, że przy zatrudnieniu więźniów możnaby kłaść nacisk przedewszystkiem na pracę ręczną i jaknajbardziej ograniczać i pracę maszynową i mechaniczną.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#PMichałowski">Z przedłożonego preliminarza budżetowego wynikałoby, że w przyszłym roku zupełnie zamierzą się zaniechać zatrudniania więźniów w drodze wynajmu pracy, ponieważ tu w preliminarzu budżetowym po stronie dochodów, jeśli chodzi o dział pracy w więzieniach, nie przewiduje się żadnych dochodów z tej pozycji. Przyjmuję tę inowację z wielkiem zadowoleniem do wiadomości. Sądzę, że będzie to z większą korzyścią dla interesu społecznego, jeżeli tę pracę będą wykonywali bezrobotni, którzy znajdują się jeszcze nie w więzieniu, lecz na wolności, i dość poważna kwota, bo przeszło 200.000 zł przejdzie do rąk bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#PMichałowski">P. sprawozdawca w swem sprawozdaniu poruszył także sprawę ubikacyj i budynków, jakich dostarczają samorządy sądom, i wspomniał także o tem, że samorządy chciałyby się zwolnić od tego ciężaru, ten ciężar z siebie zrzucić. Zdaje mi się, że postulat samorządów jest słuszny i uzasadniony. Przecież dostarczenie budynków dla sądów nie jest obowiązkiem prawnym samorządów. Mógłby wprawdzie ktoś powiedzieć: poco samorządy tego rodzaju ciężary na siebie przyjmują? Chcę stwierdzić, że to bynajmniej nie dzieje się na dobrowolnej drodze, jest to taki dobrowolny przymus. Jeżeli samorząd tego budynku nie chce dostarczyć, to mu się grozi, że jeśli ta gmina czy miasto nie dostarczy tego budynku, to sąd przeniesiemy do innej miejscowości, takiej, w której samorząd tego budynku dostarczy. Sądzę, że władze państwowe nie powinny nakłaniać samorządów do wydatkowania na takie cele, na które ustawowo samorządy nie są zobowiązane świadczyć.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#PMichałowski">Jeśli jestem już przy głosie i mowa o Ministerstwie Sprawiedliwości, pragnąłbym jeszcze kilka słów powiedzieć na temat pracy naszych sądów. Naogół muszę powiedzieć, że od czasu wprowadzenia nowej procedury cywilnej i karnej w tej dziedzinie działalności Państwa mamy dość uporządkowane stosunki. Sądy pracują dość sprawnie, coraz mniej mamy przewlekłych i niekończących się procesów; jeżeli można jeszcze narzekać, że coś szwankuje, to szwankuje punktualność. Sądzę, że to może być naprawione, bo to nic nie kosztuje. Rozprawę wyznacza się na określoną godzinę, powiedzmy 9-tą, sąd rozpoczyna rozprawę najczęściej z kilkugodzinnem opóźnieniem. Żeby nie być gołosłownym, nie mogę Wysokiej Izbie nie opowiedzieć tak rażącego wypadku niepunktualności, jaki wydarzył się na szczęście nie na terenie działalności sądu apelacyjnego poznańskiego, lecz w sądzie w Rypinie, a o którym opowiedział mi ktoś, który na taką rozprawę do sądu w Rypinie został wezwany. Sąd w Rypinie należy do sądu okręgowego w Płocku, który to sąd okręgowy urządza razporaz tak zwane sesje wyjazdowe do Rypina. Opowiadał mi mój informator, który stale mieszka na terenie województwa pomorskiego, iż przed paru tygodniami otrzymał wezwanie na sesję wyjazdową sądu okręgowego w Płocku do Rypina na godzinę 9 rano. Ponieważ jest to, jak zaznaczyłem, stały mieszkaniec województwa pomorskiego, który przyzwyczajony jest do pewnej punktualności w pracy sądów, stawił się punktualnie na godzinę 9 do gmachu sądowego. Jednak uderzyła go w tym gmachu o tej godzinie 9 jakaś dziwna cisza i spokój, nie spotkał żywej duszy, nareszcie gdzieś wyłapuje woźnego, który go zapytuje, dlaczego tak wcześnie przyszedł do sądu. Mój informator pokazuje wezwanie. — Pewno pan jest zamiejscowy, bo sąd nigdy nie rozpoczyna wcześniej urzędowania, jak o godzinie 12. — Mam wezwanie na godz. 9. — U nas jest zwyczaj inny. Proszę Wysokiego Sejmu, faktycznie panowie sędziowie przyszli do sądu o godzinie 12 i dokładnie o godzinie 12 min. 15 rozpoczęła się rozprawa, ale już o godzinie 2 wysoki sąd był łaskaw zarządzić przerwę i dalszy ciąg rozprawy wyznaczyć na godz. 5. Dla tej jednej drobnej sprawy informator mój stracił w Rypinie dzień cały, gdyż sprawa skończyła się późnym wieczorem. Wypadek ten nie potrzebuje komentarzy. Apeluję do p. Ministra, ażeby zechciał panom sędziom zwrócić uwagę na obowiązek punktualności i większego poszanowania cudzego czasu.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#PMichałowski">Jeżeli chodzi o teren apelacji poznańskiej, to tu, jak zaznaczyłem, wprawdzie nie spotykamy się z zarzutem niepunktualności w pracy sądów, natomiast istnieje tu inne zagadnienie, wprowadzono bowiem od dłuższego czasu nowy system pracy sądów, mianowicie wprowadzono system pracy akordowej; sędzia musi pracować według pewnego ustalonego akordu. Mówię o tem, bo podobno tego systemu nie stosuje się na terenie innych sądów apelacyjnych. Od sędziego wymaga się, żeby w okresie miesięcznym wydał określoną ilość wyroków, w sprawach karnych wymaga się od sędziów, by wydali takich wyroków 150 miesięcznie, a w sprawach cywilnych 60 do 70, i to pod groźbą dyscyplinarki. Jeżeli sędzia wyda wyroków za mało, otrzymuje upomnienie i groźbę, że wytoczy się mu postępowanie dyscyplinarne. Zrozumiałą jest rzeczą, że nikt nie będzie popierał lenistwa i nikt z nas na terenie b. dzielnicy pruskiej nie zachwycał się stanem, jaki tam kiedyś istniał, kiedy to sądy notorycznie sprawy przewlekały i procesy ciągnęły się w nieskończoność, a w sądach tysiące spraw było zaległych. Ale sądzę, że nie można popadać z jednej krańcowości w drugą. Przecież praca sędziego, to nie odrabianie zwykłych jakichś kawałków, polega ona na wydawaniu wyroków, praca sędziego polega na stanowieniu norm prawnych, a sędzia na terenie naszej apelacji wie, że jego władze służbowe, jego przełożeni kwalifikują, oceniają jego pracę tylko z punktu widzenia tego, ile wydał wyroków. No, i on przedewszystkiem stara się odrobić przepisowy kontyngent, a zwykle robi więcej, niż wynosi przepisowy kontyngent, bo wie, że w ten sposób wyrobi sobie u władzy przełożonej dobrą markę. I naturalnie różnemi drogami sędzia zdąża no tego, aby odrobić ten swój kontyngent. Więc w pierwszej instancji, w sądzie grodzkim sędziowie notorycznie nie dopuszczają do dowodów, starają się postępowanie dowodowe ograniczyć do minimum, aby móc jaknajszybciej i jaknajłatwiej wydać wyrok. Naturalnie, strony bardzo często wnoszą odwołanie, sprawa idzie do drugiej instancji. A w drugiej instancji co się dzieje? Na podstawie rygorystycznej procedury cywilnej sąd drugiej instancji albo wogóle nie dopuszcza do nowych dowodów, albo zwraca sprawę do sądu pierwszej instancji.</u>
          <u xml:id="u-31.12" who="#PMichałowski">Również jeżeli chodzi o ilość spraw, jaka musi się znajdować na wokandzie, jest także przepis. Sędzia musi, przynajmniej w sprawach karnych, nie wiem, jak jest w innych, mieć wpisanych na wokandzie przynajmniej 20 spraw. Nikt go się nie pyta, jakie to są sprawy, czy będą przesłuchiwani świadkowie, ale musi być 20 spraw. Jeżeli jest 19 albo 18, odrazu przychodzi prezes sądu i mówi: Proszę pana, pan ma tylko 18 spraw, pan wie, że trzeba mieć conajmniej 20 spraw. No, i co się dzieje? Jest ktoś wezwany na godzinę 9 czy 10 do sądu, a czeka na swoją kolejkę do godziny 4, 5, 6 i później i traci na przebywanie w sądzie cały dzień. Opowiadano mi o takim wypadku, że komplet trzech dla spraw karnych sądu apelacyjnego w Poznaniu, a więc sąd specjalny, załatwiający ważne sprawy, wyznaczył na jeden dzień 15 spraw, i to spraw nie byle jakich: 6 spraw o zabójstwo, 3 sprawy komunistyczne i jeszcze 6 innych poważnych spraw. Zdaje mi się, że każdy laik zrozumie, że 6 spraw o zabójstwo i 3 sprawy komunistyczne na jeden dzień, to już trochę za wiele. Taki system akordowy, wprowadzony na terenie naszej apelacji, nie może dać dobrych wyników. System ten jest szkodliwy i z punktu widzenia procesujących się stron i z punktu widzenia wymiaru sprawiedliwości. System ten może łatwo doprowadzić do niedokładności, a nawet pomyłek i wogóle wpływa na obniżenie poziomu pracy naszych sądów.</u>
          <u xml:id="u-31.13" who="#PMichałowski">Jeszcze tylko krótko pragnę zwrócić uwagę na pewne anomalie, jakie się zdarzają przy mianowaniu nadzorców sądowych przez sądy i przy mianowaniu syndyków mas upadłościowych. Tutaj krępuje się bardzo często niezależność naszych sądów, bo znam wypadki, że sądy muszą mianować takiego czy innego nadzorcę, takiego czy innego syndyka dlatego, że ta czy inna władza sądowa tego sobie życzy. I żeby to jeszcze chodziło o kwalifikowanych ludzi, ale przecież bardzo często chodzi o zrobienie posady dla takiej czy innej wpływowej osobistości. Oczywiście rozumiem, że sądy powinny zasięgać opinii przy mianowaniu nadzorców sądowych i syndyków, ale na to są instytucje gospodarcze i na to jest samorząd gospodarczy i związki gospodarcze, ale nie powinno mieć miejsca jakiekolwiek wpływanie i często nawet nacisk władz administracyjnych, a nierzadko wysokiego czynnika ministerialnego na decyzję sądów w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-31.14" who="#PMichałowski">Nie będę Wysokiej Izby nużył przykładami, aczkolwiek nadmieniam, że mógłbym dużo przykładów przytoczyć, zaapeluję jedynie do p. Ministra Sprawiedliwości, aby zechciał twardo stanąć w obronie niezależności sądów i w tej dziedzinie ich działalności.</u>
          <u xml:id="u-31.15" who="#PMichałowski">W końcu chcę jeszcze kilka słów powiedzieć o bezpłatnych aplikantach sądowych. P. Minister Kwiatkowski w jednem ze swych przemówień zapowiedział, że będzie znosił bezpłatne praktyki administracyjne w resorcie Ministerstwa Skarbu. Oczywiście nie wiem, jak dalece do dziś ta zapowiedź została zrealizowana. Chciałbym krótko zaapelować do p. Ministra Sprawiedliwości, żeby w swoim resorcie jaknajrychlej skasował bezpłatny system aplikacji sądowej. Jest to system krzywdzący aplikantów, pochodzących ze sfer niezamożnych, jest to system antydemokratyczny, który umożliwia tylko ludziom ze sfer zamożnych poświęcenie się karierze sądowej.</u>
          <u xml:id="u-31.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. ks. Lubelski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PksLubelski">Wysoki Sejmie! Znane jest przysłowie łacińskie: „Iustycja est fundamentum regnorum”, sprawiedliwość jest podstawą królestw, jest podstawą państw. Prawdziwość tego przysłowia stwierdza historia ludzkości i historia poszczególnych organizmów państwowych. Ministerstwo Sprawiedliwości jest tym czynnikiem, który ma nie tylko wymierzyć sprawiedliwość, ale powinien także być wzorem sprawiedliwości, zwłaszcza sprawiedliwości t. zw. wymiennej. I tutaj chciałbym dotknąć sprawy, którą poruszył mój przedmówca na samym końcu swej mowy, sprawy t. zw. aplikantów sądowych. Jest ich w Polsce przeszło 2.700, z tego tylko około 900 dostaje jakie takie płace, a około 1800 zostaje zupełnie bez płacy. Słusznie podniósł tutaj mój przedmówca, że w takich warunkach dostanie się do stanu sędziowskiego dla młodzieży prawniczej, pochodzącej ze sfer uboższych, jest prawie niemożliwą rzeczą. Podnoszę tę sprawę również dlatego, że jest ona także sprzeczna z ustawą z r. 1933 o uposażeniu sędziów i wogóle zajętych w sądownictwie, i dlatego też razem z moim przedmówcą apeluję gorąco do p. Ministra Sprawiedliwości, ażeby jaknajprędzej tę sprawę uregulował, ażeby ci ludzie, którzy chcą pracować i poświęcają swe siły, mieli możność także jakiego takiego utrzymania się.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#PksLubelski">Druga sprawa, którą chciałbym poruszyć, to sprawa notariuszy. W r. 1933 cały szereg notariuszy został albo usunięty z dotychczasowej swej pracy, albo też przeniesiony na inne gorsze placówki. Nie będę mówił z jakich powodów się to stało. Faktem jest, że tak się stało i że niektórych notariuszy pod tym względem bez powodu skrzywdzono i niektórzy z nich znajdują się w bardzo trudnych warunkach życiowych. Znam jednego, na którego wprost społeczeństwo miejscowe się składa, bo nie ma z czego utrzymać ani dzieci ani siebie samego. Dlatego też bardzo proszę p. Ministra Sprawiedliwości, ażeby poddał rewizji sprawę usunięć tych notariuszy i jeśliby się okazało, że faktycznie nie było powodu do usunięcia, ażeby ich przywrócono do dotychczasowej pracy.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#PksLubelski">Chcę jeszcze inną sprawę poruszyć. Ludności włościańskiej daje się bardzo dotkliwie we znaki ustawa z 27 października 1933 r., nakazująca przymus notarialny dla wszystkich aktów, dotyczących wpisu do ksiąg gruntowych. W Małopolsce do czasu tej ustawy wpisy te przeprowadzały sądy bardzo małym kosztem, a także mogli je przeprowadzać adwokaci. Obecnie wskutek tego przymusu, wskutek wysokich kosztów z tem połączonych, sprawa tak się przedstawia, że cały szereg chłopów — rolników nie przeprowadza zmian hipotecznych, wskutek czego w księgach hipotecznych powstaje wielki bałagan, tak że z czasem te księgi gruntowe nie będą zupełnie odpowiadały swemu celowi. Dlatego też proszę bardzo o nowelizację tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#PksLubelski">Na jedną jeszcze rzecz chcę zwrócić uwagę. Nie ulega wątpliwości, że u znacznej części społeczeństwa w ostatnich latach zachwiała się wiara w bezstronność i sprawiedliwość sądów. Nie będę podnosił, czy to słuszne, czy niesłuszne, ale faktem jest, że wiara w bezstronność i sprawiedliwość sądów w wielkiej części społeczeństwa zachwiała się i dlatego też uważam za wskazane, żeby unikano tego wszystkiego, coby mogło tę wiarę w bezstronność i sprawiedliwość sądów zachwiać w społeczeństwie, bo dla dobra Państwa i dla moralności publicznej jest konieczne, żeby honor i powaga sądów w Polsce stały bardzo wysoko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Dratwa.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Jahoda-Żółtowski.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#WicemarszałekMudryj">Wobec tego udzielam głosu p. Wolańskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PWolański">Wysoki Sejmie! Przy sposobności rozpatrywania w tej Wysokiej Izbie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości chciałbym poruszyć kilka kwestyj, częściowo już omówionych przez p. sprawozdawcę, częściowo zaś wymagających naświetlenia także z punktu widzenia szerokich rzesz obywateli Ukraińców. Wychodząc z pradawnej zasady, iż podstawą rządu jest sprawiedliwość, chciałbym widzieć, by sprawny wymiar rzeczywistej sprawiedliwości zapanował też na całym obszarze Państwa, gdyż, jak słusznie podkreślił to p. sprawozdawca, gwarantuje on obywatelowi sprawiedliwe i rychłe załatwienie obchodzących go spraw, wzmaga w nim zaufanie do Państwa, a nadto wywiera dodatni wpływ na należyte kształtowanie się stosunków gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#PWolański">Przyglądając się obecnemu budżetowi Ministerstwa Sprawiedliwości, stwierdzam, że preliminowane dochody mają pokryć preliminowane wydatki prawie w 43%, przyczem preliminowane opłaty i koszty w postępowaniu cywilnem stanowić mają około 39%, opłaty i koszty w postępowaniu karnem przeszło 10% pokrycia całego budżetu. Cyfry te wskazują niezbicie, poza obniżką globalnych sum w porównaniu z budżetem zeszłorocznym, ponadto na niedopuszczalną specjalnie w tym resorcie tendencję stworzenia samowystarczalności. Wymiar sprawiedliwości jest taką samą koniecznością, jak utrzymanie wewnętrznego i zewnętrznego bezpieczeństwa kraju, o dochodowości zaś w tych resortach niema mowy. Otóż faktem jest, że dziś wierzyciel ponad godziwą, zresztą, opłatę wstępną przy wszczęciu sprawy przed sądem musi zgóry uiścić opłaty za cały przewód sądowy wraz z orzeczeniem końcowem, chociaż bardzo często nie ma widoków nie tylko rychłego, ale wogóle wiegzekwowania wyroku, który, powiedzmy, ma wówczas tylko znaczenie ustalające i przerywające bieg przedawnienia. Wszak najsłuszniejszą rzeczą byłoby wydzielenie z ogólnej stawki opłat sądowych opłat od orzeczenia sądowego wogóle lub conajmniej przy wyższych wartościach przedmiotów sporu, i zarządzenie, by obowiązek uiszczenia tych opłat spadał przy niższych sumach powództwa na obie strony, przy wyższych zaś — na stronę ulegającą w sporze. Trudno wszak zamykać drogę sądu państwowego obywatelowi, który w myśl art. 112 k. p. c. nie może uzyskać zaświadczenia „całkowitego ubóstwa”.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#PWolański">Nie mogę zgodzić się z twierdzeniem p. sprawozdawcy, jakoby do nadmiernego obciążenia sędziów procesowych przyczyniały się t. zw. sprawy ubogich. Możliwe, iż w okolicach, w których p. sprawozdawca praktycznie styka się z sądownictwem, wzrósł liberalizm w udzielaniu prawa ubogich. Co do mnie mogę zapewnić p. sprawozdawcę, iż na obszarze apelacji lwowskiej w wypadkach, gdzie wykazano naprawdę całkowite ubóstwo, sędziowie, pomni powodzi okólników i ustnych pouczeń w tej mierze, stale za nielicznemi wyjątkami odmawiają prawa ubogich.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#PWolański">Uważam dalej, że co do spraw z uszkodzenia cielesnego oraz złośliwych uszkodzeń cudzej własności należałoby zerwać z dotychczasowem zaszeregowaniem ich do kategorii oskarżeń prywatnych z obowiązkiem uiszczania zaliczek, gdyż naprawdę prowadzi to do zachwiania bezpieczeństwa jednostki ubogiej. Na tem tle mogę służyć szeregiem przykładów, gdzie niezamożny osobnik staje się ofiarą szeregu złośliwostek, a nawet wcale poważnych pobić, gdyż krzywdziciel jest pewny bezkarności właśnie z powodu niezamożności pokrzywdzonego, oraz notorycznych ograniczeń w przyznawaniu prawa ubogich.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#PWolański">Zupełnie słusznie wskazuje p. sprawozdawca na niewczesną oszczędność w obsadzaniu stanowisk sędziowskich, zbytnią pochopność w zawieszaniu aresztów śledczych, kończących się w 25–30% zwolnieniem aresztowanych przez sądy orzekające. Naprawdę zbyt mało liczymy się z tem wielkiem dobrem, jakim jest wolność i dobre imię jednostki, która przy obecnem ustawodawstwie nie może liczyć nawet na ów wątpliwej zresztą wartości plaster, jakim było dawniej odszkodowanie ze Skarbu Państwa za niewinny areszt, a ponadto niepotrzebnie zwiększamy budżet wydatków na utrzymanie aresztowanych.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#PWolański">Uważam też za niedopuszczalne zbytnie ograniczanie liczby personelu kancelaryjnego, obecnie doprowadzone do nieprawdopodobnych granic na terytorium lwowskiego sądu apelacyjnego. Prowadzi to do stagnacji prac czysto mechanicznych, a jednak koniecznych, lub do wycieńczenia pracownika kancelaryjnego, zmuszonego do pracy literalnie po 16–18 godzin na dobę.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#PWolański">Dobry i szybki wymiar sprawiedliwości nie może też, jak słusznie to podniesiono, polegać na mechanicznem odrabianiu kawałków. Nakazana sędziom w sprawach karnych oszczędność w wydatkach na świadków, zatem wedle możności wzywanie ledwie dwóch — i taki swego czasu mieliśmy okólnik — naprawdę do wykrycia prawdy materialnej nie prowadzi. Toż samo i w sprawach cywilnych; trudno wymagać od sędziego, by w ustalonym terminie okólnikowym ukończył sprawę bez względu na jej zawiłość, zwłaszcza przy nieobsadzaniu etatów i przeciążeniu sędziów.</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#PWolański">Słusznie wskazał p. sprawozdawca na konieczność harmonijności we wzajemnym stosunku sędziów, prokuratorów i adwokatów. Nie służą tej harmonii takie „zmartwienia” kierownika sądu grodzkiego, o jakich niedawno umieścił notatkę ze Stanisławowa „Ilustrowany Kurier Codzienny”. Przeciążonego pracą sędziego grodzkiego nie musi się wszak pociągać do odpowiedzialności za to, iż zwracał się do adwokatów ze słowami „panie mecenasie” lub witał się z adwokatem podaniem ręki, wreszcie nie jest konieczne dla utrzymania powagi sądu, by znanemu starszemu adwokatowi z rozkazu kierownika sądu grodzkiego w kancelarii sądowej odmówiono wglądu do akt jego klienta dlatego, że nie wykazał się pełnomocnictwem, a tylko przesłanem mu wezwaniem do rozprawy. Tak samo zakaz czynienia odpisu z akt sprawy cywilnej personelowi kancelaryjnemu adwokata, prowadzącego tę sprawę pod okiem urzędnika kancelaryjnego, stanowi niepotrzebny rys we wspomnianej koniecznej harmonii trzech czynników wymiaru sprawiedliwości. Wreszcie wprost trudno mi uwierzyć, iż zwrócono sprawozdanie kierownikowi sądu grodzkiego „z powodu błędów ortograficznych”, gdy w czystopisie tego sprawozdania przeoczono, zdaje się, dwa przecinki.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#PWolański">Uważam, iż powaga sądu zależy przedewszystkiem od wewnętrznej wartości sędziów, nigdy zaś od akuratnego przywdziewania tóg i beretów, izolacji od adwokatury i t. p.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#PWolański">Bardzo słusznie podkreślił p. sprawozdawca obecnie omawianego budżetu, iż jeśli wyrok ma być bezwzględnie szanowany, to musi być dążeniem wymiaru sprawiedliwości, by wydany wyrok był dobry i własną swą treścią przekonywał o słuszności zapadłego orzeczenia. Tu nasuwają mi się dwa momenty, które walnie uzupełnią bardzo słuszne zresztą w tej materii uwagi p. sprawozdawcy. Przedewszystkiem trwające od zgórą trzech lat rugi elementu wiejskiego, w naszych stronach przeważnie ukraińskiego, z sądów przysięgłych na terenie apelacji lwowskiej, a dalej polityka wymiaru kar w procesach t. zw. politycznych. Osobiście stoję najdalej od wszelkich nielegalnych organizacyj, w szczególności od t. zw. O. U. N., jest to rzecz ogólnie znana. Tem niemniej zlecono mi przed 2 laty obronę z urzędu w jednym z procesów rzekomo członków tej organizacji. Decydujący o karze przewodniczący zupełnie otwarcie zażądał odemnie, ażebym wymógł na kliencie, który, nawiasem mówiąc, w cztery oczy zapewniał mię najuroczyściej, iż w sprawie nie brał żadnego udziału, przyznanie się do winy, a wówczas wymierzy karę drobną, t. j. nawet tylko trzyletnią. Wobec tego, iż klient się nie przyznał, kara wyniosła lat 13. Rozumiem, iż obrona Państwa przed zbrodniami stanu musi być bezwzględna, tem niemniej winna być zachowana jakaś proporcja między przewinieniem a karą. Wszak ten młody chłopak czy dziewczyna, których młode umysły zapaliły się może bezkrytycznie treścią jakiegoś nielegalnego pisma czy książki, po wstrząsie, doznanym wskutek ukarania, które nieraz poprzedziło wykazanie bardzo nieetycznych postępków wodzirejów kierunku podziemnego, mogą przejrzeć w najbliższym czasie i być powróconymi do pozytywnej, konstruktywnej pracy obywatelskiej. Tu nawet kary dodatkowe pozbawienia praw obywatelskich winny być bardzo oględnie stosowane.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#PWolański">Przechodzę do bardzo bolesnej sprawy szanowania ustawy językowej w sądownictwie i notariacie na obszarze apelacji lwowskiej oraz polityki personalnej przy obsadzaniu stanowisk sędziów, urzędników kancelaryjnych, w notariacie, wreszcie przy mianowaniu biegłych sądowych.</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#PWolański">Mimo wyraźnego przepisu od lat na obszarze lwowskiego sądu apelacyjnego nie otrzymała żadna strona ukraińska, chyba za bardzo nielicznemi, nieznanemi mi wyjątkami, żadnego orzeczenia w języku ukraińskim, mimo wyrażenia zgodnego z ustawą żądania. Jest to poprostu niewykonalne w dzisiejszych warunkach, gdyż obecnie już prawie zupełnie niema personelu sędziowskiego ani urzędniczego, władającego językiem ukraińskim, w żadnym sądzie przecież niema ani jednej maszyny do pisania z alfabetem ukraińskim. Dochodzi do tego, iż ostatnio mnożą się wypadki, gdzie z powodu nieznajomości języka nawet roty przysięgi niema komu odebrać od strony lub świadka w ich ojczystym ukraińskim języku. A przecież, jak to słusznie niedawno na Komisji Budżetowej przypomniał p. kolega Celewicz, kardynalnym wymogiem należytego wymiaru sprawiedliwości jest znajomość języka ludności, patrz Grossa „Kriminalpsychologie”, gdzie czytamy: „Niesumiennym jest sędzia, który nie stara się nauczyć narzecza ludności, wśród której przypadło mu w udziale być sędzią”. Cóż mówić o znajomości języka całego narodu!</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#PWolański">O ile idzie o udział elementu ukraińskiego w sądownictwie, notariacie i na listach biegłych sądowych na obszarze lwowskiego sądu apelacyjnego, to zaznaczyć wypada wprost idealne „odukraińszczenie” tych działów służby publicznej. Wiekopomne zasługi pod tym względem położył były prezes tego sądu. A przecież było tam sporo ludzi naprawdę lojalnych wobec Państwa, którzy odczuli głęboko krzywdę zemerytowania przedwczesnego lub zwolnienia bez emerytury. Rugi były tak gruntowne i tak daleko sięgające, że nawet po ustąpieniu ze służby publicznej dosięgała usuniętych konsekwencja tych rugów. Wielu urzędnikom kancelaryjnym, którzy otrzymali pracę jako urzędnicy prywatni u komorników, uniemożliwiono ten nikły zarobek, zakazując komornikom ich zatrudniania; w tej liczbie znam oficjała, u którego jedynem politicum było grecko-katolickie wyznanie.</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#PWolański">Z list biegłych sądowych skreślono prawie wszystkie osoby narodowości ukraińskiej mimo ich uznanych wysokich kwalifikacyj fachowych oraz niewątpliwej lojalności państwowej.</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#PWolański">Chcę jeszcze wspomnieć pokrótce o notariacie.</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#PWolański">Przedewszystkiem o ile idzie o prawo o notariacie, to życie na obszarze lwowskiego sądu apelacyjnego kategorycznie nakazuje wprowadzenie jakieś remedury przeciw przymusowi aktu notarialnego dla ważności wszystkich obrotów nieruchomościami. Łącznie z zawrotnie wysoką taryfą notarialną dla tamtejszych stosunków doprowadza przymus aktu notarialnego do dzikiego obrotu ziemią wśród ludności wiejskiej, która nie może w obecnych warunkach płacić za potrzebny akt notarialny równowartości ćwierć, a nawet pół morga gruntu. Jakie następstwa tej anarchii powstają w terenie, może zilustrować rejestr karny któregokolwiek z sądów obszaru lwowskiej apelacji.</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#PWolański">Zapoczątkowana za czasów poprzedniego prezesa lwowskiego sądu apelacyjnego komasacja kancelaryj notarialnych doprowadziła do niezdrowego śrubowania cen za czynności kancelaryjne, pozbawiając równocześnie szereg pracowników kancelaryjnych chleba, przyczem trafiło to w wielkim odsetku element ukraiński. Rugi personalne w notariacie, przeprowadzone w tej dziedzinie przez poprzedniego prezesa lwowskiej apelacji, doprowadziły do usunięcia szeregu bardzo wartościowych jednostek w sile wieku, zupełnie lojalnych wobec Państwa, jedynie z powodu ich przynależności do narodowości ukraińskiej. Obsadzanie posad notariuszów emerytowanymi urzędnikami wytwarza beznadziejny stan dla fachowego dorostu notarialnego, wcale nie usprawniając pod względem fachowym działalności notarialnej.</u>
          <u xml:id="u-35.17" who="#PWolański">Rozumiem, że w obecnem stadjum trudno o przywrócenie wyłącznej kompetencji sądów z pominięciem komorników dla działu egzekucyjnego, tem niemniej muszę zwrócić uwagę na niedopuszczalne praktyki mnożenia kosztów komorników przy ściąganiu drobnych należytości, zwłaszcza t. zw. urzędówek. Dla ściągnięcia 50 lub 80 gr urasta dla rolnika, niejednokrotnie nie mającego nawet na sól i naftę, koszt wielozłotowy, przyczem podczas pobytu w jednej miejscowości dla kilku, a nawet kilkunastu dłużników dolicza się kilometrowe i diety komornikowskie kilka czy też kilkunastokrotnie.</u>
          <u xml:id="u-35.18" who="#PWolański">Chciałbym wreszcie wskazać na to, że nie uchodzi, by więzienie niezależnie od tego, czy jest gorzej czy lepiej wyposażone, względnie czy znajduje się w okolicy malarycznej, mogło stanowić obostrzenie wyroków, nieprzewidziane ani w ustawie ani w danym wyroku. A przecież takiem więzieniem jest więzienie na Świętym Krzyżu, co do którego już komisja Wysokiego Sejmu z 1923 r. pod przewodnictwem p. Tugutta stwierdziła, iż należałoby to więzienie corychlej zlikwidować.</u>
          <u xml:id="u-35.19" who="#PWolański">Reasumując me wywody, uważam, że resort wymiaru sprawiedliwości nie może w swym budżecie stosować oszczędności ze szkodą dla sprawności tego wymiaru, ani też hołdować tendencjom samowystarczalności. Chciałbym, by trawestując znane odezwanie się młynarza z Sans-Souci, w świadomości szerokich mas obywateli twardo ugruntowało się głębokie przeświadczenie: „Wszak mamy sędziów w Polsce”.</u>
          <u xml:id="u-35.20" who="#PWolański">Liczę, że p. Minister Sprawiedliwości, zgodnie zresztą ze swemi oświadczeniami, zajmie się też zbadaniem dziś poruszonych przeze mnie spraw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Jahoda-Żółtowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PJahodaŻółtowski">Wysoka Izbo! Gdy na Komisji Budżetowej pozwoliłem sobie poruszyć przy zagadnieniu więziennictwa sprawę, dzisiaj omawianą przez kol. Michałowskiego, t. zw. konkurencji warsztatów rzemieślniczych ze światem gospodarczym, to spotkałem się z odpowiedzią p. Wiceministra Sieczkowskiego, który m. in. w ten sposób określił moje wystąpienie: „Pewne koła roztaczają około tej sprawy złą atmosferę i pora jest na to, ażeby raz te wątpliwości rozwiać. Warsztaty więzienne nie pracują na nasycenie rynku prywatnego, lecz zaspokajają wyłącznie potrzeby więziennictwa”. Nie chcę wchodzić w szczegóły, zresztą dzisiejsze przemówienie kol. Michałowskiego zwalnia mię od tego, albowiem te głosy, które były określone jako „koła”, okazuje się, że obejmują szerokie sfery gospodarcze i nie tylko rzemieślnicze, ale i drobny przemysł.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#PJahodaŻółtowski">W swojem ówczesnem przemówieniu opierałem się tylko na planie finansowo-budżetowym i wykazywałem wówczas, że jednak dochodowość, jak ten budżet określa, i ten czysty zysk, wykazany w kwocie 351.000 zł, pochodzi z gospodarstw rolnych i ogrodowych, a natomiast nie pochodzi z prowadzenia tych warsztatów, i odnośnie do tej pozycji otrzymałem odpowiedź, że moja kalkulacja była nieistotna, albowiem warsztaty więziennictwa wpłaciły do Skarbu Państwa 600.000 zł w myśl obowiązujących przepisów, czyli, że Skarb zarobił nie w formie podatku, ale w formie przelewu 248.000 zł w ub. roku. Rozumiem, że dla samowystarczalności zagadnienia więziennictwa jest może potrzebne, aby ta kwota była uzyskana, ale jestem głęboko przekonany, że szukanie tej kwoty na drodze stworzenia konkurencji światowi gospodarczemu jest może, szczególnie w dzisiejszych czasach, bardzo nieszczęśliwe.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#PJahodaŻółtowski">Gdyby ta konkurencja miała może do czynienia z wielkiemi warsztatami przemysłowemi, dotykałaby może kilkunastu lub kilkudziesięciu zakładów! Niestety, dotyka ona i rozdrażnia 300.000 drobnych warsztatów rzemieślniczych i drobnego przemysłu i w tym właśnie punkcie leży to nieszczęście, że rozdrażnienie to rozchodzi się po tak wielkiej części społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#PJahodaŻółtowski">Ale oprócz zagadnienia czysto finansowego łączy się z tem zagadnieniem pracy w warsztatach więziennych inne, daleko ważniejsze. Słyszeliśmy już także dzisiaj z tej trybuny z ust kolegi Michałowskiego, że należy więźniowi dać pracę, należy zająć jego czas, jego umysł i ewentualnie przygotować go do realnej i pozytywnej działalności z chwilą, gdy opuści mury więzienne. A więc zagadnienie penitencjarne jest tu podstawowe. Zapytajmy się teraz, czy pod tym względem te warsztaty więzienne stoją na wysokości zadania. Wysoka Izbo! Przed niewielu dniami z terenu Małopolski Towarzystwo Opieki nad więźniami zwróciło do mnie jednego z młodych ludzi, który uczył się rzemiosła w jednym z warsztatów więziennych poto, aby dać temu młodemu człowiekowi pomoc z chwilą, gdy wyszedł z więzienia. Jako prezes izby rzemieślniczej krakowskiej zapytałem go, gdzie się uczył, czego się uczył i jak się uczył. I okazało się, że jego nauczycielem był nie fachowiec, był nie pełnowartościowy mistrz danego zawodu, tylko to był woźny, odkomenderowany do tej pracy, albowiem on swego czasu był gdzieś jakimś czeladnikiem danego zawodu. I teraz tutaj wkraczamy właśnie w tę wielką dysproporcję, jaka zachodzi między usiłowaniami Ministerstwa Sprawiedliwości, ażeby więźniom umożliwić życie wśród społeczeństwa, a obowiązującemi przepisami Ministerstwa Przemysłu i Handlu, które dokładnie określają jakie uprawnienia ma mieć ten, który ma nauczać, i jakie wiadomości musi posiadać ten, który potem w życiu prywatnem ma stanąć jako samodzielny pracownik. Dlatego, pomijając już kwestię samej konkurencji więźniów, na którą podobno na komisji senackiej miał odpowiedzieć p. Minister Sprawiedliwości — nie znam dokładnie treści tej odpowiedzi — że zostały wprowadzone ograniczenia, to jednak dla uspokojenia tej szerokiej opinii rzemiosła i tego drobnego warsztatu pozwolę sobie zwrócić się z gorącą prośbą, ażeby Ministerstwo Sprawiedliwości zechciało określić, które okólniki zostały wycofane i jakie dziś zajmuje stanowisko. A pozatem właśnie do Ministerstwa Sprawiedliwości, do tego Ministerstwa, które ma roztaczać pieczę nad stosowaniem przepisów prawnych w naszem życiu społecznem, a także i gospodarczem. zwracam się z prośbą, ażeby zechciało wystąpić z inicjatywą do Ministerstwa Przemysłu i Handlu o uregulowanie tych właśnie zagadnień, tych dysproporcyj, ażeby dziś tym, którzy mają się uczyć, a nie uczą się dostatecznie danego zawodu w więzieniu, później w życiu nie stawiano trudności i życie to ułatwiano. Tego rodzaju porozumienie i wspólne ustalenie pewnych zasad jest konieczne i mam nadzieję, że przy tych rozważaniach nie zbraknie także i świata gospodarczego, nie zbraknie także przedstawicieli samorządu gospodarczego, którzy swojemi praktycznemi uwagami będą mogli dać dużo dobrych rad, potrzebnych przy rozważaniu zagadnień tak, jak one w życiu wyglądają, a nie od zielonego stolika.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#PJahodaŻółtowski">Kończąc to przemówienie, jeszcze raz proszę Wysoką Izbę, żeby zechciała przyjąć tych kilka wyjaśnień do wiadomości, tem więcej, że w sprawozdaniu referenta w rozdziale „Zakłady rzemieślnicze” jest powiedziane najwyraźniej: „Różnorodność warsztatów i urządzeń umożliwia przeprowadzenie racjonalnej indywidualizacji w nauczaniu rzemiosł”. Tymczasem to nauczanie jest postawione pod wielkim znakiem zapytania. Jeżeli te warsztaty mają nas kosztować 350.000 zł, jak to wynika z preliminarza, to niechże ta cyfra będzie naprawdę wyzyskana, żeby tym ludziom w życiu, do którego mają wracać, była naprawdę pomocna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Olszewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#POlszewski">Wysoki Sejmie! Doniosłość roli, jaką przejawia w naszem życiu zbiorowem wymiar sprawiedliwości, nie wymaga uzasadnienia, to też tem dziwniejszy jest fakt, że budżet Ministerstwa Sprawiedliwości od zarania naszej państwowości odgrywał pewnego rodzaju rolę kopciuszka między budżetami innych resortowych ministerstw. Wobec aktualnych zagadnień chwili bieżącej najistotniejsze potrzeby Ministerstwa Sprawiedliwości odkładane były na plan dalszy, co w związku z kompresjami budżetowemi, powiększeniem zakresu działania i wzrostem przestępczości spowodowało ten nienaturalny wręcz stan, przejawiający się w zadłużeniu, sięgającem około 7,5 milj., mającem tendencje wzrostu na przyszłość licząc się z pesymistyczną oceną przez p. referenta obecnego preliminarza budżetowego. W tych warunkach oczywiście głęboko przemyślana reforma, tak pilna i konieczna u nas, dotycząca polityki kryminalnej, oparta na ostatnich zdobyczach nauki i doświadczenia i na wzorach państw zachodnich, pozostanie jeszcze na długo w dziedzinie abstrakcji. Zadowolić się musimy tymczasem temi skromnemi rezultatami, jakie zdołał w tej dziedzinie z wielkim wysiłkiem przy borykaniu się z trudnościami materialnemi osiągnąć p. Minister Sprawiedliwości. Jeśli jednak mimo to wymiar sprawiedliwości w Polsce, poza temi stosunkowo drobnemi usterkami, o których wspomniał w swem sprawozdaniu p. referent, stoi naogół na wysokości zadania, to, podkreślam to z całą satysfakcją, zawdzięczamy ten stan zbiorowemu wysiłkowi sędziów i prokuratorów. Zadowalając się nader skromnemi wynagrodzeniami, ofiarną pracą, przejęci poczuciem godności swego powołania, potrafili zdobyć w społeczeństwie uznanie dla wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#POlszewski">To też w świetle tego, co powiedziałem w mojem najgłębszem przeświadczeniu o sądownictwie, dziwną i wręcz niezrozumiałą wydaje mi się ta rozszerzająca się wciąż praktyka w naszem ustawodawstwie dwutorowości sądzenia, nad którą się tu chcę dzisiaj zastanowić. Mam tu na myśli powoływanie do życia specjalnych komisyj rozjemczych i urzędów rozjemczych w związku z rozstrzyganiem aktualnych zagadnień chwili bieżącej. Wyłączam oczywiście z tej sfery sądy pracy, do spraw handlowych itp., jako powoływane w myśl najsłuszniejszej tendencji specjalizacji sędziów w odpowiednich dziedzinach. Ustawa z dnia 1 sierpnia 1919 r., powołująca do życia komisję rozjemczą do załatwiania zatargów zbiorowych między pracodawcami a pracownikami rolnymi, wkłada obowiązek rozstrzygania sporów na podstawie przepisów ustawy postępowania cywilnego przy udziale przedstawicieli pracodawców i pracowników. Wyroki takiej komisji są ostateczne, sąd okręgowy może uchylić jedynie wyrok z powodów kasacyjnych, ściśle w ustawie wskazanych, i przekazać sprawę komisji do ponownego rozstrzygnięcia. Pozornie i teoretycznie zdawaćby się mogło, że ustawa ta jest zdobyczą dla pracowników rolnych, w praktyce jednak niemożność opanowania przy najlepszej woli przez inspektorów pracy, z reguły inżynierów z zawodu, techniki sądzenia i zasad ustawy postępowania cywilnego, doprowadza zwłaszcza przy bardziej skomplikowanych sprawach do przewlekłych i długotrwałych procesów, spowodowanych wielokrotnem uchylaniem orzeczeń przez sądy, uniemożliwiając pracownikom rolnym nawet w słusznych wypadkach realizację ich pretensyj. Natomiast przepis tej ustawy, zezwalający przedstawicielom związków zawodowych na obronę praw pracowników, umożliwia często niesumiennym jednostkom obok ugruntowania politycznych wpływów wśród rzesz pracowniczych wprost osiąganie korzyści materialnych. Pracownik rolny w nader częstych wypadkach otrzymuje 50% wygranej sumy, a reszta ginie w kieszeni rzekomych obrońców ich praw. Zasadniczy cel ustawy: szybki wymiar sprawiedliwości, daleko skuteczniej zostałby osiągnięty przy rozstrzyganiu tych sporów przez sądy, które wyroki o pracę z reguły zaopatrują rygorem natychmiastowej wykonalności, uniemożliwiając przewlekłe procesowanie się. W rezultacie przez pominięcie sądów ustawa minęła się z celem, a z inspektorów pracy uczyniła męczenników bezpłodnej idei. Te same krytyczne uwagi zastosować można do urzędów rozjemczych dla załatwiania zatargów zbiorowych między właścicielami domów a dozorcami domowymi. Znam sprawy, które ciągnęły się po kilka lat. Urzędy rozjemcze dla spraw mniejszej własności rolnej, powołane do życia ustawą z dnia 16 maja 1932 r. przy władzach administracyjnych I instancji, rozstrzygające bardzo często nadzwyczaj pod względem prawnym skomplikowane spory, zwłaszcza przewidziane w dyspozycji art. 54 i następnych ustawy, są również często obsadzane przez nie prawników, którzy nie są w stanie podołać piętrzącym się trudnościom, wymagającym w wielu wypadkach znajomości prawa cywilnego i hipotecznego. A przecież urzędy rozjemcze mają prawo w wielu wypadkach zmieniać prawomocne wyroki sądowe. Żaden argument naukowy nie przemawia za wyłączeniem tych spraw z pod kompetencji sądownictwa powszechnego. Jeśli ustawodawca obawia się zbytniej formalistyki prawnej zawodowego sędziego, to pomijając już nawet bezpodstawność tego zarzutu, mógł dodać sędziemu z głosem rozstrzygającym czynnik obywatelski. Za włączeniem tych spraw do kompetencji sądu przemawiają również względy finansowe. Urzędy rozjemcze obecnie są z reguły deficytowe, obciążając budżety samorządów terytorialnych. W niektórych wypadkach urzędy te są tak rozbudowane personalnie, że przeciętne koszta jednej rozpatrzonej sprawy wyniosły około 70 zł, co jest już bijącym w oczy absurdem. Uzasadnieniem istnienia samodzielnych urzędów nie może być również argument przeciążenia sądów, bo w ostatnich zwłaszcza czasach w związku z oddłużeniem rolnictwa ilość spraw cywilnych w sądach uległa znacznemu zmniejszeniu. Urzędy rozjemcze dla spraw większej własności są obsadzane przez sędziów zawodowych przy udziale czynnika obywatelskiego i przynajmniej pod względem wymiaru sprawiedliwości nie nasuwają specjalnych uwag. Ta dwutorowość wymiaru sprawiedliwości czasami wprost nasuwa siłą rzeczy przypuszczenie, jakoby miarodajne czynniki nie dowierzały zawodowym sędziom; hipotezę tę jednak odrzucam, jako wręcz przynoszącą ujmę polskiemu sądownictwu.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#POlszewski">Dla spraw cywilnych do wartości 5.000 zł oraz obszernego zakresu spraw karnych, a więc z nielicznemi wyjątkami prawie wszystkich spraw spornych, przyjęto u nas system jednoosobowego sądzenia w pierwszych dwóch instancjach (wyłączam sądy grodzkie). Nie kierowano się tu żadną zasadą, a jedynie względami oszczędności, zmierzającemi do zmniejszenia etatów stanowisk sędziowskich. Zasada kolegialnego sądzenia daje znacznie większą gwarancję bezstronności, a zwłaszcza wyższego poziomu wymiaru sprawiedliwości, pomijając jej ogromne znaczenie wychowawcze dla młodych sędziów. Zdaje mi się niesłusznem przeprowadzanie oszczędności tam, gdzie chodzi o mienie i wolność obywateli. Stawka jest zbyt poważna na eksperymenty i zbyt ryzykowne reformy.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#POlszewski">Znaczenie i doniosłość unifikacji poszczególnych działów prawa cywilnego, że wymienię tylko prawo familijne, hipoteczne, osławioną ustawę o małżeństwie z 1932 r., prawo rzeczowe, testamentowe, darowizn, spadkowe, nie wymagają nawet bliższego uzasadnienia.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#POlszewski">Nie wiem, co staje na przeszkodzie ujednostajnienia, a jeśli idzie o były zabór rosyjski wprowadzenia sądownictwa administracyjnego. Namiastka tego sądownictwa przez orzeczenia administracyjne nie może być dłużej w praworządnem państwie tolerowana. Niezadowolenie z tych orzeczeń jest powszechne, co powoduje w następstwie liczne skargi do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, którego orzeczenia, wobec znanego przeciążenia pracą, zapadają zbyt późno i przestają być aktualne. Znam liczne wypadki, że wszczęte z ustawy wodnej procesy kończą się w Najwyższym Trybunale Administracyjnym orzeczeniami wtedy, gdy stan faktyczny na gruncie w międzyczasie wobec wszczętej, przeprowadzonej i ukończonej komasacji uległ zupełnej zmianie. Wyrobieniu poczucia prawnego wśród społeczeństwa stan taki oczywiście nie sprzyja.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#POlszewski">Bezspornie zaobserwowanem zjawiskiem jest ciągła i systematyczna pauperyzacja stanu adwokackiego wobec kryzysu gospodarczego i masowego napływu nowych sił do tego zawodu. Jeśli palestra ma spełnić ciążące na niej zadanie współczynnika wymiaru sprawiedliwości, to jej dalsza pauperyzacja musi być zahamowana w imię interesu publicznego. Przyznaję, że problem jest o tyle skomplikowany, iż trudno w sposób mechaniczny zamknąć młodemu narybkowi prawniczemu, choćby na ograniczony przeciąg czasu, dostęp do adwokatury, gdyż pogłębiłoby to jeszcze bardziej ciężką dolę młodego pokolenia inteligencji polskiej. Nie posiadam w tym kierunku żadnej skutecznej recepty, ale doceniając w pełni grozę położenia, zwracam się z apelem do p. Ministra Sprawiedliwości, ażeby w porozumieniu z wiążącemi czynnikami palestry raczył się zająć problemem zahamowania dalszej pauperyzacji stanu adwokackiego.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#POlszewski">Zastrzeżenia, które w społeczeństwie wywołała w wielu wypadkach niedawna obsada stanowisk notarialnych i pisarzy hipotecznych, są już obecnie nie do naprawienia. Życzyćby sobie tylko należało, by w przyszłości stan ten uległ polepszeniu. Zdaje mi się, że winna tu przeważać zasada, iż te bądź co bądź lukratywniejsze stanowiska winny być nagrodą dla zasłużonych w służbie publicznej sądowników.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#POlszewski">Jeśli wniknąć głębiej w zastraszający wzrost przestępczości w Polsce, to najbardziej pesymistyczna ocena tego stanu rzeczy znajduje zupełne uzasadnienie. W naszej obecnej rzeczywistości w sposób wprost idealny można zastosować zasadę, że społeczeństwo najpierw wychowuje zbrodniarza, a potem go karze. Dopóki warunki socjalne w Polsce nie ulegną zmianie, a na to się zupełnie nie zanosi, żadnego polepszenia w najbliższej przyszłości tego groźnego stanu oczekiwać nie należy.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#POlszewski">Osiągnięcie stanowiska sędziowskiego dla młodego pokolenia prawniczego staje się coraz trudniejszem, gdyż bywa poprzedzane kilkuletnią aplikacją sądową, przeważnie bezpłatną wobec szczupłości etatów. Bezpłatna aplikacja sądowa będzie dopóty istniała w sądownictwie polskiem, póki napływ kandydatów będzie większy, niż ilość etatów, zastrzeżonych w Ministerstwie. Napływ jest coraz większy, a ilość etatów nie może być podwyższona. Dlatego też w danym wypadku nie można uderzać w bezpłatną praktykę sędziowską, jak to robili moi przedmówcy, gdyż zniesienie tej praktyki uniemożliwiałoby objęcie stanowisk sędziowskich nawet tym, którzy mogą praktykę odbyć bezpłatnie.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#POlszewski">Bywają często wypadki, że Ministerstwo Sprawiedliwości, nie mogąc ze względów oszczędnościowych obsadzać etatów sędziowskich, powierza funkcje sądowe asesorom sądowym bez żadnego wynagrodzenia, Cierpi na tem wymiar sprawiedliwości, a zwłaszcza prestiż Państwa, bo bezpłatne sprawowanie funkcyj publiczno-prawnych w dobrze zorganizowanem Państwie nie powinno mieć miejsca.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#POlszewski">Jeżeli pomimo kompresyj budżetowych, piętrzących się trudności, wymiar sprawiedliwości stoi naogół na wysokości zadania, to zawdzięczać to należy już wspomnianym na początku naszym prawnikom, którzy zdali dobrze egzamin wobec Państwa i społeczeństwa, i dlatego z najgłębszem przeświadczeniem mogę oświadczyć, że polskie sądownictwo wysoko dzierży wśród społeczeństwa sztandar autorytetu prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kroebl.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PKroebl">Wysoka Izbo! Pragnę zainteresować Wysoką Izbę, a zarazem zwrócić się do p. Ministra Sprawiedliwości ze sprawą, która stała się w ostatnich czasach bolączką naszych gmin wiejskich, a często także gmin miejskich miast mniejszych, zwłaszcza miast powiatowych na terenie b. Kongresówki i Kresów Wschodnich. Jest to sprawa wykonywania kar pozbawienia wolności w aresztach gminnych i miejskich. Jest to dziedzina, która nie została uregulowana dotychczas, jakkolwiek w życiu praktycznem jest wykonywana i pociąga za sobą przykre konsekwencje dla finansów samorządowych. Sprawa ta jest uregulowana na innych terenach, w szczególności w Małopolsce, zapewne dałoby się uregulować ją także i na terenie b. Kongresówki i na terenie województw wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PKroebl">Na terenie Kongresówki sprawa polega na tem, że ustawa rosyjska gminna z roku 1864 poruczyła gminom wykonywanie kar pozbawienia wolności z wyroków wójta. Chodziło tu o sprawy drobne, 1–2-dniowych aresztów miejscowego elementu, ale zwyczajem czy tradycją stało się, że sądy swoich więźniów przekazywały aresztom, i stan ten, nie mając podstaw prawnych, trwa dalej.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#PKroebl">Sprawa ta pociąga za sobą niekorzyści dla gmin czworakiego rodzaju. Po pierwsze idzie tu, że się tak wyrażę, o jakość więźniów. Nie są to miejscowi ludzie, którzy popełnili jakieś drobne porządkowe przekroczenia i kilka dni w areszcie przesiedzieć mają, są to często złoczyńcy, złodzieje, awanturnicy, którzy odsiadują wyroki nieraz kilkomiesięczne. Trudno podać dokładne dane co do tego, w jakich rozmiarach, o ile chodzi o czas trwania kar aresztu, mogą one być odsiadywane w aresztach gminnych; różnie w różnych okolicznościach się to odbywa. Powszechnie przeważnie trzy miesiące są górną granicą kar aresztu. Drugą ujemną stroną — to ilość więźniów. W aresztach gminnych, które w zasadzie powinny być wystarczające dla kilku osób, a zwłaszcza w aresztach miejskich odsiaduje karę nieraz kilkudziesięciu ludzi w warunkach wskutek tego bardzo niezdrowych, niehigienicznych i niekorzystnych. Trzecim ujemnym wynikiem nieuregulowania tej sprawy jest to, że gminy, miasta muszą dostosować urządzenia swoich aresztów do ilości i jakości więźniów, jakich zmuszone są przyjmować z mocy poleceń władz sądowych, a więc muszą zwiększać ilość ubikacyj, muszą zwiększać środki ostrożności, muszą powiększać nadzór i wszystko to powoduje czwartą główną niekorzyść, t. zn. sprawę kosztów. Ministerstwo Sprawiedliwości w zasadzie zwraca koszta, ograniczając się do kosztów wyżywienia więźniów w wysokości 60 gr dziennie od więźnia. Ministerstwo Sprawiedliwości nie wlicza do kosztów utrzymania więźniów tych kosztów, które jednak gmina ponosić musi, t. zn. kosztu zwiększonego nadzoru, kosztu wewnętrznych urządzeń, dostarczania sienników i koców, kosztu opału, oświetlenia i t. d.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#PKroebl">W ostatnich czasach, funkcjonując jako przewodniczący wojewódzkiej komisji oszczędnościowooddłużeniowej dla samorządu, spotykam się bardzo często z wielkiemi wydatkami, które gminy, obecnie tak finansowo ciężko dotknięte, muszą ponosić na rzecz aresztów. Wiemy, że władza gminna w ostatnich czasach uchyla się od tego obowiązku, a wobec braku podstaw prawnych jest niemożliwe zmuszać gminę do tego, żeby dostosowała swoje urządzenia do odsiadywania kar aresztu z wyroków sądowych.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#PKroebl">Pozwalam sobie zwrócić się do p. Ministra Sprawiedliwości z prośbą, ażeby zechciał łaskawie rozważyć możliwość zupełnego wieliminowania aresztów gminnych i miejskich od wykonywania kar pozbawienia wolności z wyroków sądowych, względnie ustawowego uregulowania tej sprawy, a do tego czasu ażeby zechciał łaskawie wydać zarządzenie, zmierzające jak najprędzej do zupełnego odciążenia gminy od wykonywania tych kar, a zarazem ażeby zechciał łaskawie wpłynąć na uregulowanie wypłaty tych odszkodowań dla gmin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Hyla.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PHyla">Wysoka Izbo! Podział fizyczny nieruchomości, dokonywany przez sądy między współwłaścicieli, jest bardzo drogi. Prace te są dokonywane bardzo dobrze i tanio przy komasacji gruntów, jednak na terenie Małopolski są jeszcze rozwinięte w małej skali. Istnieje zatem pilna potrzeba uregulowania tej sprawy przez sądy. Podział taki jest bardzo drogi. Znam wypadek w apelacji krakowskiej, że podział wspólnoty grupowej kosztował więcej, niż wartość tej wspólnoty. Po usilnych staraniach koszta sądowe w tej sprawie zostały obniżone, w olbrzymiej ilości jednak spraw, gdzie stosunek kosztów sądowych do wartości dzielonej wspólnoty jest mniej rażący, zmuszeni są zainteresowani płacić duże kwoty, których przy dzisiejszej dochodowości gospodarstw nie są w stanie ponosić. Istnieje zatem konieczność umożliwienia obywatelom dokonania podziału wspólnot gruntowych przez nową ustawę o podziale wspólnot, gdyż tylko tą drogą może nastąpić przyśpieszenie i potanienie tych pilnych spraw.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#PHyla">Przy podziale nieruchomości koszta są również bardzo wysokie, a zwłaszcza przyznawane koszta biegłym geometrom są często nieproporcjonalnie wysokie do wartości dzielonej nieruchomości. Znam wypadek, że od sumy 7.195 zł wartości nieruchomości przyznane koszta geometrze wynoszą 437 zł. Gdy zainteresowany prosił o większą obniżkę, oświadczono mu, że może to uczynić tylko Ministerstwo Sprawiedliwości. Proszę uprzejmie pana. Ministra Sprawiedliwości o pomoc dla zainteresowanych. Odpowiednie pismo przedstawię.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#PHyla">Sprawa, wielokrotnie poruszana na Komisji Budżetowej jak i w tej Izbie, postępowania komorników, wyjeżdżających na wioski i do miasteczek i liczących sobie koszta przyjazdu od każdego dłużnika, jest wysoce krzywdząca. Konieczna jest zmiana rozporządzenia Ministerstwa Sprawiedliwości w tej sprawie. Zwracam się do pana Ministra Sprawiedliwości o przyśpieszenie załatwienia tej sprawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Zakrocki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PZakrocki">Wysoka Izbo! Pragnę słów kilka odpowiedzi poświęcić tym panom posłom&gt; którzy w debacie nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości poruszyli sprawę notariatu. Usłyszeliśmy tu z ust ks. prałata Lubelskiego fakt, że jeden z notariuszy, zwolniony, człowiek niewątpliwie już starszy, pozostaje bez środków do życia. Słyszeliśmy później narzekania na przymus notarialny, polegający na tem, że akta dotyczące przeniesienia własności nieruchomości muszą być sporządzane przez notariuszy. Ta pierwsza sprawa, o której wspomniał ks. Lubelski, sprawa zwalniania notariuszy, jest naprawdę ciężka, ja ją podnoszę tylko dlatego, ażeby wskazać, jak złudne jest przekonanie wśród społeczeństwa, że notariusze są to ludzie bardzo bogaci, że notariuszom dzieje się niesłychanie dobrze w porównaniu z tem, co się dzieje w reszcie społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#PZakrocki">Jeżeli chodzi o przymus notarialny, to muszę podnieść, że w całej Europie ten przymus notarialny istnieje, a w Małopolsce wprowadzony być musiał. Niejednokrotnie słyszało się, że dokumenty, dotyczące przeniesienia własności nieruchomości, robione były przez osoby pokątne, do tego niepowołane, a robione w taki sposób, że cenę sprzedaży podawano znacznie niższą, aniżeli była w rzeczywistości. Notariusz, względnie sąd, do którego przyniesiono gotowy dokument tylko do uwierzytelnienia, nie miał nic w tej sprawie do mówienia i w ten sposób Skarb Państwa na utajonych cenach kupna tracił miliony. Nie leży niewątpliwie w interesie ani Skarbu Państwa, ani społeczeństwa, ażeby dokumenty, dotyczące przeniesienia własności nieruchomości, sporządzane były przez osoby niepowołane. Jeżeli podniesiono tu, że stan hipotek w Małopolsce jest zatrważający ze względu na wysokie koszta, połączone z przeniesieniem własności nieruchomości, to ja muszę stwierdzić, że ten stan jest zatrważający dlatego, że przez lata całe dokumenty, dotyczące nieruchomości, sporządzali ludzie nie fachowi, sporządzali różni pokątni pisarze. Przedewszystkiem z tej przyczyny ten stan istotnie dzisiaj jest bardzo zły.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#PZakrocki">Pozwolę sobie tu podnieść jeszcze sprawę t. zw. aplikantów i asesorów notarialnych. Pan Premier w swoich przemówieniach dał wyraz przekonaniu, że winniśmy zrobić wszystko możliwe, ażeby młodzi ludzie, młodzi fachowcy mogli znajdować po wyjściu z uniwersytetu odpowiednie zatrudnienie w notariacie. Jakkolwiek nie mam w tej chwili przed sobą szczegółowych danych, mogę stwierdzić, że na terenie Małopolski jest przeszło 100 t. zw. aplikantów i asesorów notarialnych, a z pośród asesorów na terenie aplikacji lwowskiej jest około 10 takich, którzy mają 20 lat pracy za sobą i nie mogą otrzymać nominacji na notariuszy. Dzieje się to dlatego, że notariuszami zostają mianowani ludzie z pośród stanu sędziowskiego lub prokuratorskiego, ludzie zazwyczaj w podeszłym wieku, którym już przysługiwało prawo emerytury i którzy mogli i powinni spokojnie przeżywać ostatnie lata swojego życia. Otrzymują oni notariaty zamiast emerytury, co niewątpliwie jest odciążeniem dla Skarbu Państwa, jednakowoż nie wiem, czy jest z pożytkiem dla Państwa, jeżeli cały szereg ludzi młodych i takich, którzy poświęcili swoje lata pracy fachowej, pozostaje bez możności otrzymania tego, do czego dążyli. Specjalnie o ile chodzi o notariaty małopolskie, stwierdzić należy, że dla sprawnego funkcjonowania notariatów konieczne jest tam gruntowne fachowe wykształcenie ze względu na to, że istnieją tam księgi gruntowne, z przyczyn, o których wspomniałem, bardzo dzisiaj zawikłane, i ażeby sporządzać porządnie akta, dotyczące sprzedaży nieruchomości, trzeba naprawdę niejednokrotnie bardzo dużo pracy w to włożyć. Dawna ustawa notarialna austriacka, która obowiązywała w Małopolsce, prze widy wała, że sędzia czy prokurator bez względu na ilość pracy w swoim zawodzie, jeżeli chce otrzymać posadę notariusza, musi dwa lata pracować efektywnie w kancelarii notariusza jako kandydat. Było to rozumne i jest zrozumiałe. Na podstawie nowego prawa o notariacie nie jest to wymagane. Ludziom ze stanu sędziowskiego czy prokuratorskiego, którzy przechodzą do zawodu notarialnego, bardzo trudno wejść odrazu w tę pracę fachową, musi ich najczęściej wyręczać kto inny, aplikant lub asesor, którzy szereg lat w tym zawodzie przepracowali.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#PZakrocki">Kończąc to moje przemówienie, pozwalam sobie prosić pana Ministra Sprawiedliwości, żeby był łaskaw wejrzeć w ten stan rzeczy i tym aplikantom i asesorom ze stanu notarialnego umożliwił, ażeby naprawdę w życiu swojem mogli dojść do tego celu, do którego każdy z nich dąży. Tylko jeżeli każdy obywatel istotnie po wielu latach pracy cel swój, do którego dąży, osiąga i ma gwarancję jego osiągnięcia, tylko to może wyrobić w społeczeństwie pewność i zaufanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. Podsekretarzowi Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Sieczkowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Wysoka Izbo! Uważam sobie za obowiązek przedewszystkiem podkreślić z prawdziwem uznaniem, że p. sprawozdawca budżetu nie tylko poświęcił wiele pracy i nadzwyczajnej sumienności przy jego opracowaniu, ale nadto był łaskaw uwzględnić i przebieg dyskusji, jaka się toczyła na Komisji Budżetowej, tak, że te pewne nieporozumienia, które mogły istnieć pomiędzy przedstawicielami Ministerstwa a p. sprawozdawcą, zostały niemal w całości usunięte. Jednak, aby je już zupełnie wyczerpać, chciałbym pokrótce odpowiedzieć na te rzeczy, które pomiędzy nami, że tak powiem, nie zostały całkowicie wyrównane.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Więc co się tyczy prawa ubogich, p. referent proponuje pewne środki, mianowicie ograniczanie kasacyjności. Sądzę, że to nie dałoby się zrobić, bo byłoby to niezgodne z zasadą podstawową naszego postępowania kasacyjnego, które przewiduje, że w tych wszystkich przypadkach, w których pewne orzeczenie kończy postępowanie, a w tym wypadku odmowa prawa ubogich zamyka zupełnie dalszą drogę do dochodzenia swych praw stronie, stronie służy skarga kasacyjna, pozbawienie więc jej kasacji byłoby obrazą tego zasadniczego przepisu.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Następnie również nie wydaje mi się lepsze drugie zalecenie p. sprawozdawcy, mianowicie, żeby uwzględniać w pewnych szczególnych wypadkach sytuację materialną strony i bądź to obniżać jej opłaty sądowe, bądź też rozkładać na raty. Zdaje mi się, że wtedy lekarstwo byłoby gorsze od choroby, bo jeżeli dzisiaj chorobą jest przyznawanie prawa ubogich, to wtedy mielibyśmy jeszcze drugą kategorię, niejako prawo półubogich, a przytem dawałoby to pole do dowolności interpretacyj i mogłoby odbić się ujemnie na toku postępowania sądowego, bo trzebaby się zastanawiać, czy dana strona jest w możności i ile zapłacić i kiedy. Pomijam już to, że trzebaby w tych sprawach prowadzić ogromną kontrolę, czego były już przykłady w województwach zachodnich i okazało się, że jest to rzecz kosztowna a mało sprawna. Sądzę więc, że pozostańmy przy tem, co jest, i pozostawmy tę sprawę zdrowemu rozsądkowi, który zawsze właściwą drogę znajdzie.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Również nie mógłbym się zgodzić z propozycją p. sprawozdawcy co do zmiany przepisów o sędziach polubownych. Mianowicie p. referent sądzi, że byłoby wskazane umożliwić sędziom państwowym przysporzenie sobie pewnego dodatkowego dochodu przez pełnienie funkcji arbitra w sądach polubownych. Tymczasem nasza ustawa postępowania cywilnego właśnie sędziów państwowych od tego wyłącza i wyłącza słusznie. Tylko w prawie niemieckiem był przepis, który zezwalał sędziom na wykonywanie tych funkcyj, a w innych procedurach, chociaż nie było tego zakazu, to było przyjęte zwyczajowo. I muszę Panów zapewnić, oczywiście nie będę tu przytaczał szczegółów, że ta praktyka, która była pod rządami prawa niemieckiego, dawała bardzo drastyczne przykłady, jak tej rzeczy robić nie należy, mianowicie nie należy stwarzać sędziego z własną, że tak powiem, konkurencją, bo ten sędzia, który dziś sądzi jako sędzia państwowy, a jutro będzie sądził jako sędzia polubowny, to jest tworzenie sobie samemu konkurencji, więc „nie wódź nas na pokuszenie”. Dlatego odstąpiliśmy od tego i nie sądzę, żeby było praktyczną rzeczą wracać do tego, co jednak dało rezultaty bardzo niedobre.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">To, co p. referent był łaskaw mówić o pewnych niedociągnięciach w wymiarze sprawiedliwości, to są rzeczy, które wymykają się zupełnie z pod oceny tak zwanego zarządu sprawiedliwości. Minister czy Ministerstwo nie może wpływać na to, w jaki sposób mają być redagowane pod względem rzeczowym orzeczenia sądowe. Te rzeczy musimy pozostawić instancjom sądowym, one te rzeczy najlepiej załatwia, a że mogą się trafić pewnego rodzaju braki, dalibóg, przy tej masie pracy, jaką się wykonywa, to są rzeczy zawsze możliwe i zawsze zresztą może instancja wyższa te rzeczy poprawić, ale nie wymagajmy rzeczy niemożliwych, bo przekraczających możność tej władzy, którą mam zaszczyt w tej chwili tutaj reprezentować.</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Chciałbym teraz odpowiedzieć przedewszystkiem na poszczególne zapytania pp. posłów. Jedno dotyczyło tego, czy są urządzane powiatowe wydziały hipoteczne na tak zwanych kresach wschodnich. Otóż muszę powiedzieć, że dotychczas został otworzony tylko jeden wydział hipoteczny w Bielsku, ale ten wydział bardzo źle prosperuje, dlatego, że niema nowych ksiąg hipotecznych do zakładania i stamtąd uciekł poprostu ten, kto był pisarzem hipotecznym. Jeżeli idzie o inne wydziały hipoteczne, to przedewszystkiem musimy się liczyć z względami bezpieczeństwa. Nie możemy robić hipotek złych, możemy ich nie robić wcale, ale robienie hipotek złych, to jeszcze gorsze niż brak hipotek. Przedewszystkiem potrzeba nam odpowiednich pomieszczeń. Tych pomieszczeń nie mamy. Nie mamy pomieszczeń, któreby nam gwarantowały, iż dokumenty do nich składane będą zabezpieczone przed włamaniem czy niebezpieczeństwem ognia. Nawet nie mamy dla t. zw. hipotek okręgowych właściwych pomieszczeń. Niektórzy pisarze sami własnym kosztem przerabiają budynki na hipoteki. Zresztą niema dostatecznej tendencji wśród ludności do zakładania tych ksiąg. Dlaczego? Na to złożyły się jeszcze inne warunki. Otóż to jest też naszą troską i pracujemy nad tem, aby umożliwić stronę formalno-prawną zakładania hipotek. Jeśli to da dodatnie wyniki — a muszę uprzedzić, że jest to zagadnienie bardzo trudne, bo na koszta zakładania nie tylko wpływamy my, ale i inne władze, — jeśli będziemy mieli odpowiednie pomieszczenia, to będziemy mogli tę rzecz posunąć naprzód.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Któryś z pp. posłów zapytywał, jakie oszczędności dało zwinięcie sądu apelacyjnego w Toruniu. Proszę Panów, nie mogę odpowiedzieć na to pytanie konkretną cyfrą pieniężną, mogę tylko, że tak powiem, odpowiedzieć etatowo. Mianowicie zniesienie sądu apelacyjnego przyniosło zysk: zniesienie etatu jednego prezesa sądu apelacyjnego i jednego prokuratora sądu apelacyjnego, w etacie kancelaryjnym dziesięciu urzędników, jednego woźnego, jednego wiceprezesa sądu apelacyjnego, zdaje się, że dwóch sędziów apelacyjnych — pozostała liczba personelu została przeniesiona do innych sądów, gdzie odczuwano brak personelu. Tak się mniej więcej ta rzecz przedstawia. Jeśli Panowie zechcą podłożyć te cyfry pod odpowiednie etaty — są to rzeczy dosyć skomplikowane, — można wtedy osiągnąć pewien wynik już pieniężny.</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Chciałbym teraz dać pewne ogólne omówienie. Panowie posłowie, mówiąc o wymiarze sprawiedliwości i jego zarządzie, wielokrotnie powoływali się na pewne poszczególne, oderwane przypadki i na podstawie tych przypadków dochodzili do pewnych wniosków ogólnych. Chciałbym jednak przestrzec każdego przed tego rodzaju metodą. Uogólnianie poszczególnych przypadków, jak chociażby ten, że gdzieś w Rypinie sesja zamiast o godz. 9 zaczęła się o godz. 12, jak to, że gdzieś ktoś był rzekomo uczony rzemiosła nie przez majstra, tylko przez czeladnika, jeszcze w dodatku woźnego — nie wiem, skąd się woźny znalazł w więzieniu, przecież w więzieniach woźnych wogóle niema, tam są tylko strażnicy, ale przypuśćmy nawet, że tak było — to jeszcze, proszę Panów, z takich oderwanych przypadków nie można budować wielkich oskarżeń, nie można tych rzeczy uogólniać. Tak, że ja pominę te rzeczy, a będę mówił tylko o tych rzeczach, które są natury ogólnej.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Panowie mówili o tem, że samorządy są zniewalane do dawania pomieszczeń na sądy. Również z tem łączy się kwestia, podniesiona przez jednego z posłów, że samorządy gminne są obciążone kosztami utrzymania aresztów. W jednym i drugim wypadku mamy tę nieszczęśliwą sytuację, że jeśli chodzi specjalnie o Królestwo Kongresowe i województwa wschodnie, to tu liczba budynków sądowych, jak i budynków na pomieszczenie więźniów była minimalna i dlatego z konieczności te rzeczy tak się ukształtowały, jak to nie jest na terenie województw południowych i zachodnich, gdzie pod względem budynków wymiar sprawiedliwości, jest o wiele lepiej wyposażony, niż w centralnych częściach Państwa, jak i wschodnich województwach. Ale przypuśćmy nawet, żebyśmy tę rzecz przejęli na własny rachunek, to tak, czy inaczej ten ciężar spadnie podatkowo na ludność, bo przecież trzeba będzie podatki na to wziąć. Dlatego też wszystkie zalecenia, jakie Panowie nam dają, jak np. żebyśmy dawali zaopatrzenia aplikantom, albo żebyśmy sędziom dawali lepsze uposażenia, to są to zalecenia, które każdy minister sprawiedliwości jaknajchętniej przyjmie. Panowie dają dobre rady, tylko nie dali nam jednej rady, rady najlepszej — skąd wziąć na to pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Była tutaj mowa o pewnem stosowaniu akordów na terenie apelacji poznańskiej. Jeżeli idzie specjalnie o apelację poznańską, to muszę ten stan rzeczy przyznać. Może tylko ta rzecz jest trochę w sposób drastyczny przedstawiona przez p. posła, niemniej jednak trzeba zwrócić uwagę na to, że tam, gdzie powstały bardzo wielkie zaległości, a właśnie na tym terenie te wielkie zaległości powstały zarówno w sprawach cywilnych jak i karnych, do czego zresztą przyczyniła się w znacznym stopniu niemiecka procedura cywilna, która pozwalała na odraczanie spraw bez końca, — żeby tę zaległość raz wyrobić, trzeba było podejść do tego pewną metodą tajloryzacji, może niewłaściwą w sądownictwie, ale kiedy ludzie domagali się ukończenia swych spraw, trzeba było powiedzieć sędziom: Panowie musicie pewną ilość spraw wyrobić i jeżeli nie wyrobicie, to zaległości nie będą się zmniejszać, ale przeciwnie — powiększać. Jednak tak źle to nie jest; panowie sędziowie dają sobie radę i jeszcze nie było takiego wypadku, żeby ktoś był pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej z tego tylko powodu. Ale, na miły Bóg, trzeba użyć pewnych środków, bo ludność się skarży, że sprawy leżą. Więc trzeba brać te sprawy także od drugiej strony, może mniej przyjemnej, ale która jest możliwa do uwzględnienia.</u>
          <u xml:id="u-47.10" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Panowie mówili, że przy mianowaniu nadzorców sądowych sądy się krępuje i w związku z tem Panowie proponują, żeby Minister stanął na stanowisku niezależności sądów, i były inne głosy, żeby Minister brał je w obronę. Proszę Panów! Nie wiem, czy ten apel jest w gruncie rzeczy bardzo słuszny. Jeżeli ktoś dba o niezależność sądów, to nic lepszego w Państwie praworządnem nie może zrobić, tylko czy ten apel można stosować do Ministra Sprawiedliwości?</u>
          <u xml:id="u-47.11" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Zdaje mi się, że niezależność wogóle, a niezależność sędziów w szczególności musi być tego rodzaju, żeby ona żadnej podpórki z zewnątrz nie wymagała dla swego istnienia. Bo z chwilą, kiedy trzeba tę niezależność podtrzymywać, to nie będzie niezależności w sądzie. Sąd musi tę niezależność mieć, a jeżeli jej nie ma, to niema na świecie takiego ministra, któryby zastrzyknął mu pewną dozę niezależności. Ale my osobiście, z tytułu naszej obserwacji, nie możemy się uskarżać na brak niezależności sędziowskiej.</u>
          <u xml:id="u-47.12" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Byli łaskawi mówić dalej Panowie o przymusie notarialnym. Przymus notarialny — p. poseł Zakrocki już dostatecznie jasno te rzeczy wytłumaczył. W imię uporządkowania właśnie tego stanu prawnego, który był zabagniony tam, gdzie tego przymusu notarialnego nie było, musieliśmy ten przymus notarialny wprowadzić, który zresztą istniał w innych częściach Państwa. Jeżeli się wprowadza coś do pewnej części Państwa, jakąś nową instytucję prawną, której dotychczas tam nie było, to zawsze ta instytucja prawna jest źle widziana, dlatego, że się ludzie muszą do niej przyzwyczaić. Jeśli chodzi o koszty, to nie zapominajmy, że te koszty i poprzednio były i tylko może była ta różnica, że nie płynęły one do tej samej kieszeni, ale jednak tam, gdzie nie było przymusu notarialnego, to jednak zwykle czy adwokat, czy co gorsza surogat adwokata opracowywał tę pewną umowę, oczywiście nie za darmo, za pieniądze. Następnie znowu trzeba było uwierzytelnienia, znowu trzeba było zapłacić notariuszowi. Dziś te rzeczy robią notariusze. Zresztą notariusz jest do tego powołany, aby akty sporządzać. Z chwilą więc, kiedy się ludność z temi rzeczami oswoi, to niewątpliwie, proszę Panów, tych narzekań nie będzie, a koszty to jest rzecz drugorzędna, bo również te same koszty istniały.</u>
          <u xml:id="u-47.13" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Co się tyczy pewnych postulatów p. d-ra Wolańskiego, dotyczących stosunku do ludności ukraińskiej, to bardzo wyczerpujące pod tym względem wyjaśnienia dał p. Minister Sprawiedliwości osobiście p. posłowi Cele wieżowi na posiedzeniu komisji i sądzę, że p. Celewicz zechce łaskawie swoim kolegom tych samych informacyj użyczyć. Powiem tylko, że jeżeli chodzi o stosunek liczbowy sędziów narodowości ukraińskiej na terenie województw południowych, to jest on mniej więcej taki, że na 600 sędziów jest, o ile mi wiadomo, około 150 narodowości ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-47.14" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Jeżeli zaś idzie o notariuszy w swoim czasie usuniętych, czy o przywrócenie sędziów, to Panowie wiedzą, że te rzeczy były poddawane rewizji i że w pewnych wypadkach rewizja ta dała wyniki dodatnie dla tego, który z powodów nieuzasadnionych został swego stanowiska pozbawiony. To samo zresztą mógłbym odpowiedzieć temu z panów posłów, który mówił o pewnych notariuszach, którzy byli może zbyt pochopnie usunięci ze swoich stanowisk.</u>
          <u xml:id="u-47.15" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">P. poseł Jahoda-Żółtowski był łaskaw przytoczyć to, co powiedziałem na Komisji Budżetowej, ale niestety niezupełnie ściśle. Mianowicie powiedziałem wówczas i powtórzę to teraz, że w myśl okólnika z dnia 1 maja 1935 r. warsztaty więzienne pracują i mają pracować wyłącznie na potrzeby więziennictwa, ale nie tylko więziennictwa, lecz i sądownictwa i mogą pracować na zamówienia instytucyj państwowych.</u>
          <u xml:id="u-47.16" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Proszę Panów! Już pan sprawozdawca, bardzo mojem zdaniem trafnie, humanitarnie i społecznie ujął tę sprawę. Jeżelibyśmy nawet doszli do tego, że praca więźniów pod względem zarobkowym stanowiłaby pewnego rodzaju konkurencję dla wolnego rynku, to mojem zdaniem i zdaniem p. referenta, które zupełnie podzielam, musimy nawet na tego rodzaju stan rzeczy się zgodzić, musimy sobie uświadomić, że społeczeństwo pewne ofiary musi ponosić za to, że z pośród tego społeczeństwa wyszły pewne jednostki przestępcze, że to społeczeństwo nie umiało w swoim czasie lepiej wychować swych członków i dziś z tego powodu pewne konsekwencje ponosi. To jest pewnego rodzaju cena i zapłata, że tak jest a nie inaczej. I dlatego pod tym względem wolny rynek musi pewną ofiarę ponieść, a ta ofiara jest zresztą tak niewielka, że Panowie sami widzą z tych cyfr budżetowych, do czego się ta rzecz sprowadza. Sprowadza się do kilkuset tysięcy złotych, co na rynku zaważyć nie może.</u>
          <u xml:id="u-47.17" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">P. poseł Jahoda-Żółtowski pyta się, dlaczego my przelewamy zyski do Skarbu. Jeżeli my produkujemy w więzieniach, to musimy produkować podług pewnych cen. Jeżelibyśmy produkowali na potrzeby samego więziennictwa czy sądownictwa po cenach niższych, niż rynkowe, to dopiero robilibyśmy prawdziwą konkurencję.</u>
          <u xml:id="u-47.18" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">I jeszcze mogę tylko zapewnić p. Posła, że szkolenie to w warsztatach odbywa się jednak przez strażników zawodowo przygotowanych, a nieraz nawet angażowanych specjalnie fachowców. Oczywiście, że ten fachowiec może być lepszy lub gorszy, ale nawet na wolnym rynku jeden rzemieślnik jest lepszy a drugi gorszy jeden robi buty lepiej a drugi gorzej.</u>
          <u xml:id="u-47.19" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Jeden z panów posłów poruszył bardzo interesującą kwestię, mianowicie kwestię komisyj rozjemczych dla załatwiania zatargów w rolnictwie. Ja rozumiem, że dziś te rzeczy przeżyły się z chwilą, kiedyśmy uzyskali sądy pracy i myślimy o tem — zresztą ta sprawa dotyczy także Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych — czyby nie rozciągnąć zakresu działania sądów pracy także i na robotników rolnych. Są tu jednak pewne trudności także natury budżetowej, gdyż musielibyśmy zapewnić dosyć gęstą sieć sądów pracy. O ile jest łatwo robić tę rzecz w zakresie przemysłu, gdyż robotnicy są skupieni w pewnych ośrodkach, o tyle jest gorzej z robotnikami rolnymi, którzy są rozproszeni po wielkiej przestrzeni i każda sprawa, która wymaga specjalnych badań, pociąga za sobą wielkie koszty dla administracji państwowej. Dlatego musimy do tego zagadnienia przystępować ostrożnie, merytorycznie jednak najzupełniej z tem się zgadzam.</u>
          <u xml:id="u-47.20" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Nie zgodziłbym się natomiast co do urzędów rozjemczych, które zostały wprowadzone przez ustawodawstwo oddłużeniowe. To są rzeczy dość delikatne. Te rzeczy lepiej jednak się dają załatwiać, w mojem przynajmniej rozumieniu, właśnie zapomocą pewnej instytucji, która z natury rzeczy jest rozjemcza i nie jest skazana na pewien suchy formalizm, którym musi się jednak sąd powodować. Sądzę, że dotychczasowe doświadczenie z temi urzędami nie dało wyników ujemnych.</u>
          <u xml:id="u-47.21" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Z chwilą kiedyśmy dali adwokaturze zupełny samorząd, zdaje mi się, że w granicach tego samorządu adwokatura musi się starać jakoś sobie dawać radę.</u>
          <u xml:id="u-47.22" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Nie zmniejszać zakresu działania agend adwokatury!)</u>
          <u xml:id="u-47.23" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Pewnie, Panie Pośle, Pan wie doskonale, że my nie jesteśmy tymi, którzy ograniczają czynności w zakresie adwokatury, jednak są inne władze państwowe, które niezawsze najchętniej się patrzą na udział adwokata. My walczymy po stronie adwokata, ale nie zawsze się walkę wygrywa. Wynik walki nigdy nie jest zapewniony, o czem Panowie wiedzą doskonale.</u>
          <u xml:id="u-47.24" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Sądzę, że wyczerpałem już wszystkie najistotniejsze zapytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#Marszałek">Porządek dzienny został wyczerpany. Zamierzam zamknąć posiedzenie. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#SekretarzpDługosz">Interpelacja posła Chyba do p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie tenuty dzierżawnej i wykupu gruntów wsi Zagnańsk, powiatu kieleckiego, zajętych przez kolejkę leśną, oraz przywrócenia drogi publicznej, zajętej przez tę kolejkę i usunięcia cuchnących kałuży w rowach toru kolejki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#Marszałek">Interpelację przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę ją do p. Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#Marszałek">Następne posiedzenie odbędzie się jutro o godzinie 10 z następującym porządkiem dziennym: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37: rozprawa szczegółowa nad częścią 12 — Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 14 min. 10)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>