text_structure.xml
156 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia godz. 4 min 10 po poł.).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów Wincenty Witos, Wiceprezydent Ministrów Ignacy Daszyński, Minister Spraw Wewnętrznych Leopold Skulski, Minister Skarbu Jan Kanty Steczkowski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Maciej Rataj, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Juliusz Poniatowski, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Przemysłu i Handlu Stefan Przanowski, Minister Sprawiedliwości Stanisław Nowodworski, Kierownik Ministerstwa Zdrowia Publicznego Witold Chodźko, Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa Józef Higersberger, Prezes Głównego Urzędu Ziemskiego Tomasz Wilkoński.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Sprawiedliwości Jan Morawski, w Ministerstwie Robót Publicznych Henryk Dudek.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 191 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 192 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dziś posłowie Sołtyk i Dębski, Listę mówców prowadzi poseł Sołtyk.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Idziaka i tow. z Klubu N. Z. L. do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Spraw Wewnętrznych w sprawie niewłaściwego postępowania względem organu „Rzeczypospolitej”.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Gumowskiego, Sołtyka i tow. z Klubu N. Z. L. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie nadużyć w lasach rządowych.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Lisieckiego i tow. z Klubu N. P. R. do p. Ministra b. dzielnicy pruskiej w sprawie dostarczenia pracy bezrobotnym i zdemobilizowanym z wojska polskiego.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i tow. do pp. Ministrów Robót Publicznych i Rolnictwa w sprawie niewypełnienia przez nadleśnictwo w Bielsku uchwał Sejmu Interpelacja p. dr. Dymowskiego i tow. do p. Ministra Aprowizacji w sprawie braku soli, nafty i zapałek na kresach wschodnich.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Knasta i tow. ze Zw. L. N. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie niesłusznego aresztowania i przetrzymania w śledztwie do 21 września sierżanta sztabowego Bernarda Łukowicza, znajdującego się w areszcie w Grudziądzu.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Fedorowicza i tow. w sprawie ograniczenia wolności i przetrzymania w areszcie administracyjnym oddziału II Generalnego Sztabu 2 robotników przez blizko pół roku.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Gumowskiego i Sołtyka z Klubu N. Z. L. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie niszczenia sadzonek i zagajników w lasach rządowych.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja Klubu P. S. L. do Ministerstwa Spraw Wojskowych w sprawie zajęcia zakładu dla sierot w Szamotułach przez wojsko.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Niedziałkowskiego i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie przewlekania wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Gumowskiego, Sołtyka i tow. z Klubu N. Z L. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie nieuzasadnionych utrudnień ludności przy sprzedaży drzewa opalowego w leśnictwie Gradowy-Las gm. Stromiec, pow, Radomskiego.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Tabaczyńskiego i tow. ze i Zw. L.-N. do pp. Ministrów Rolnictwa i i Dóbr Państwowych i Kolei Państwowych w sprawie nadużyć firmy Falter i Dattner i zarządu nadleśnictwa w Berechach w Małopolsce, przy sprzedaży drzewa z lasów państwowych.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Pużaka i tow. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie przekazania śledztwa sądowo-karnego przeciw b. naczelnikowi więzienia w Łodzi Aleksandrowi, synowi Dymitra, Modzelewskiemu, oraz jego b. pomocnikom Jegorowi i Gogolewskiemu.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#SekretarzpDębski">Marszałek.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#SekretarzpDębski">Interpelacje te prześlę panu Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#SekretarzpDębski">Pan Prezydent Ministrów donosi, że Naczelnik Państwa zamianował Ministrem Skarbu na miejsce p. Grabskiego, — p. Steczkowskiego, a Ministrem Przemysłu i Handlu na miejsce p. Chrzanowskiego, — p. Przanowskiego.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#SekretarzpDębski">Ostatni punkt spada porządku dziennego z powodu nieobecności p. Ministra Spraw Wojskowych. Wobec tego będziemy kontynuowali dyskusję nad art. 35 i 36 projektu Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#SekretarzpDębski">Przystępujemy do porządku dziennego. Nr. 1: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej w przedmiocie wniosku nagłego posła Anusza i tow. o wyasygnowanie potrzebnej sumy na zbiorowe wydanie pism Adama Mickiewicza i księgi p. n. „Nauka o Polsce” (druk nr 2291 i 2156), Głos ma p. Anusz.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PAnusz">Wysoka Izbo! Oszczędność musi być naczelnym nakazem naszej gospodarki skarbowej, dlatego też każdy nowy wydatek, jaki obciąża Skarb Państwa, musi być dostatecznie umotywowany. Komisja Skarbowo-Budżetowa, uchwalając mój wniosek, stanęła na tem słusznem stanowisku, że oszczędzanie na wydatkach na cele kulturalno-oświatowe jest rzeczą niewskazaną i taka oszczędność byłaby raczej rozrzutnością. Książka ze względu na swoją cenę staje się rzeczą niedostępną dla szerokich kół społeczeństwa. Trzeba być tak wynagradzanym jak zecer, żeby sobie można kupić książkę. Wysoki koszt produkcji druku sprawia, że obecnie popyt na książki niesłychanie zmalał. Wobec tego trudno o taką firmę wydawniczą, która się zgodziła na zaangażowanie wielomiljonowego kapitału na przedsięwzięcie wydawnictwa, któreby nie prędko wróciło włożony w nie kapitał. Jest to zjawisko istotnie groźne dla naszego życia kulturalnego.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#PAnusz">Nie mogąc zmienić w całej rozciągłości tego stanu rzeczy, usiłujemy przynajmniej udostępnić szerokiemu ogółowi bezcenne skarby zawarte w utworach tego, który był słońcem piśmiennictwa polskiego, który był duchem przewodnim narodu w okresie najcięższych doświadczeń, strzegącym naród od upodlenia w niewoli. Z powodów poprzednio wyłuszczonych skarby genjusza Mickiewiczowskiego mogłyby się stać niedostępnemi dla szerokich warstw ludowych i mogłoby nam właśnie dziś zbraknąć tej cudownej zaprawdę z nieba zesłanej manny, którą naród się żywił na pustyni swej długoletniej niewoli i to właśnie dziś, kiedy ogrom zadań, stojących przed narodem, wymaga od nas Mickiewiczowskiego stosunku do życia. Dziś, może więcej, niż kiedykolwiek musimy przejąć się słowami wieszcza, że siłę mierzy się na zamiary, że o powinnościach mędrkować nie należy, że polepszając i powiększając naszą zbiorową duszę narodową, powiększamy przez to granice Rzeczypospolitej; słowem, dziś musimy więcej niż kiedykolwiek obcować z tym wielkim prorokiem, myślicielem i wychowawcą narodu. Dlatego też wydanie i rozpowszechnienie zbiorowych pism Adama Mickiewicza staje się w warunkach naszej rzeczywistości nietylko aktem kulturalno-oświatowym, lecz także aktem politycznym.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#PAnusz">Koniecznością też staje się wydanie książki, zawierającej naukę o Polsce. Książka ta dawałaby nam obraz ziem i narodu, ich dzieje, ich zasoby moralne i materjalne, ich charakter, i jednocześnie byłaby nauką o powinnościach polskiego obywatelstwa.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#PAnusz">Komisja Skarbowo-Budżetowa, uznając potrzebę podjęcia takiego wydawnictwa, zwraca się do Sejmu z prośbą o powzięcie następującej uchwały:</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#PAnusz">„Wzywa się Rząd, aby wstawił do budżetu i wyasygnował Ministrowi Oświecenia Publicznego potrzebną sumę na wydanie zbiorowe pism Adama Mickiewicza oraz na wydanie księgi, zawierającej naukę o Polsce”.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PKsLutosławski">Wysoka Izbo! Niewątpliwie ze wszystkich dzieł naszych klasyków niema drugiego, któreby tak, jak dzieła Mickiewicza, zasługiwało na to, żeby było pokoleniu pierwszemu po odzyskaniu niepodległości oddane do ręki. Nie ulega wątpliwości, że ze wszystkich podręczników, które są gwałtowną potrzebą naszej młodzieży, a powiedzmy nawet i dorosłych, którzy się nowej Polski uczyć muszą, pierwszy powinien być wydany podręcznik nauki o Polsce. Jeżeli chodzi o argumentację merytoryczną co do tego, to zdaje mi się, że żadnego argumentu przeciw nie możnaby dobrać, i dlatego zgadzam się całkowicie z referentem, że te dwa dzieła Mickiewicza z jednej strony i nauki o Polsce z drugiej strony, są temi, które przedewszystkiem po odzyskaniu niepodległości w rękach wszystkich znaleźć się powinny.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#PKsLutosławski">Jednakże wyznam szczerze, że pragnąłbym był od referenta usłyszeć jeszcze inną i kategorję argumentów. Dlaczego mianowicie dzieła te ma wydawać Państwo z państwowych funduszów. Pod tym względem referent był bardzo krótki w swoich wywodach i nie podał nam żadnych argumentów. Zdawałoby się, że Państwo nie jest stworzone na to, ażeby się zajmować działalnością wydawniczą. Prawda, my mamy wielką słabość do działalności wydawniczej, nawet do działalności artystycznej, i za pieniądze państwowe widzimy ozdabiane nasze miasta rozmaitemi bohomazami i pomnikami — sit venia verbo - które Nowaczyński dowcipnie nazwał „palicami”, i mamy także za fundusze państwowe obszerne wydawnictwa z bardzo wielu dziedzin. Przypomnę, że z funduszów, które w budżecie nigdy nie mogłyby być podejrzane o przeznaczenie na ten cel, otrzymuje Sejm prezent w postaci wydawnictwa swoich prac, mianowicie Konstytucji. Ale choć tak łatwo zajmujemy się wydawaniem i drukowaniem, sądzę, że jednak przeciw samej zasadzie, ażeby Państwo występowało jako i wydawca rzeczy, które mogą i mają się znaleźć w rękach wszystkich, przeciw samej tej zasadzie w Państwie jeszcze nie socjalistycznem możeby niejedno dało się powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#PKsLutosławski">Zwrócę uwagę, że jest prowadzona w Polsce od dłuższego czasu bardzo intensywna akcja w kierunku uniemożliwienia prywatnej j działalności wydawniczej. Od dłuższego czasu ze strony pewnych kół naszego społeczeństwa jest prowadzona akcja w zawodzie drukarskim, która ma uczynić wydawanie rzeczą niedostępną dla prywatnych przedsiębiorstw. Nietylko, że zecer zarabia cztery razy tyle, co Prezydent Ministrów, nietylko, że w kalkulacji każdego wydawnictwa siła najniższa jest płacona wyżej, niż siła najtrudniejsza do zdobycia, ale w dodatku utrzymuje się w korporacji drukarskiej zasada zabójcza dla rozwoju drukarstwa, mianowicie zasada wyłączności, która ogranicza w warunkach kontraktu pracy drukarskiej możność rozpowszechniania sztuki drukarskiej na zbyt licznych ludzi. Jak wiadomo, związki drukarskie socjalistyczne bardzo silnie przeciwdziałają wciąganiu kobiet do drukarstwa, bardzo silnie przeciwdziałają rozpowszechnieniu nauki drukarskiej przez pomnożenie liczby uczniów drukarskich i bardzo starannie dbaj o to, ażeby za wielu ludzi nie nauczyło się składać i żeby można było bez konkurencji szantażować wydawnictwo cenami fantastycznemu Kiedy przed rokiem z górą mieliśmy pierwszy strajk drukarski, który dość poważnie zagroził naszej działalności przedplebiscytowej przez zahamowanie słowa polskiego drukowanego i uczynienie go kosztowniejszem, niż niemieckie i czeskie, zwróciłem się do ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych p. Wojciechowskiego z bardzo naturalną propozycją, że Państwo powinno się postarać o powstanie jak najliczniejszych szkół zecerskich, ażeby przełamać ten monopol niesumiennych ludzi, którzy chcą wyzyskać fakt, że ich jest mało by narzucić niesłychane ceny. Niestety, dotychczas żadnych wysiłków w tym kierunku nie widzimy i dotąd drukarstwo cierpi na brak sił fachowych.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#PKsLutosławski">Jeżeliby Państwo zamiast zajmować się działalnością wydawniczą zajęło się tem, co wchodzi w zakres państwowej opieki nad życiem publicznem, rozwinięciem zawodowego szkolnictwa a w szczególności tego, które się przyczyni do potanienia druku do rozpowszechnienia sztuki drukarskiej, to nie potrzebaby argumentować, że Państwo musi się jąć wydawnictw, bo prywatne są za kosztowne.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#PKsLutosławski">Po drugie, pozwalani sobie bardzo wątpić, na podstawie dotychczasowych doświadczeń, żeby wydawnictwa państwowe były tańsze od prywatnych. Jak dotąd, mamy mnóstwo dowodów, że czegokolwiek się jęło Państwo, jest 2, 3 do 4 razy droższe, niż to, co potrafi zrobić przedsiębiorczość prywatna, i nie mamy nadzieji, by zamierzona oszczędność na cenie wydawnictwa dzieł Mickiewicza przez to, że będzie ono dokonane przez Państwo, dostała się do kieszeni publiczności. Ona dostanie się do kieszeni nowych jeszcze urzędników, którzy się będą zajmowali odsprzedawaniem tego wydawnictwa.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#PKsLutosławski">A mam wrażenie, że jest to bardzo niebezpieczny precedens rozszerzania także na dziedzinę pokarmu duchowego tego systemu państwowej aprowizacji, pod którym ugina się dostarczanie żywności naszej ludności miejskiej; mam wrażenie, że jest to niebezpieczny precedens do podjęcia na szeroką skalę, jeszcze jednej dziedziny działalności państwowej, do której uprawiania organ państwowy nie jest ani stworzony, ani powołany, ani przygotowany, ani dostosowany.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#PKsLutosławski">Jednakże nie chcę robić z tego wniosku specjalnego narzędzia walki z etatyzmem i dlatego w zasadzie nie będziemy się sprzeciwiali temu, żeby Sejm oświadczył się za zrobieniem jeszcze tego jednego wyjątku. Musimy jednakże podnieść poważne zastrzeżenie co do sposobu w jaki ta rzecz będzie wykonana. Musielibyśmy mieć gwarancję co do bezstronności, co do zupełnego wypłukania z politycznych tendencji zwłaszcza takiego dzieła jak „Nauka o Polsce”. Mówię o tendencjach politycznych partyjnych, bo polityczne tendencje ogólnonarodowe naturalnie to dzieło musi mieć i mieć będzie w każdej szacie. Muszę powiedzieć, że ze strony ubocznej słyszałem, jakoby napisanie tego dzieła miało być powierzone pannie Sempołowskiej. Otóż nie sądzę, żebyśmy byli powołani do rozstrzygania o kompetencji ewentualnych autorów, i nie dlatego to nazwisko wspomniałem, lecz dlatego, żeby wskazać, że mogą być uzasadnione wątpliwości, czy najlepiej pomyślana inicjatywa, z najlepszą intencją polecona Rządowi do wykonania myśl z drogi ogólno-narodowego czynu nie zboczy na drogi, które jednak przez bardzo znaczną część społeczeństwa musiałaby być uznane raczej za karykaturę Polski, niż za naukę o Polsce.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#PKsLutosławski">Dlatego sądzę, że jeśli my mamy wydawać dla ogółu dzieła, które mają się dostać do rąk mas szerokich z całym autorytetem państwowego swego pochodzenia, to musi być gwarancja przeciw jednostronnemu nadużyciu państwowej firmy dla przeprowadzenia swych koncepcji, jednak nie będących istotnym wyrazem przekonań i poglądów całego narodu.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#PKsLutosławski">Mam tem bardziej do tego tytuł, że dostał mi się dzisiaj w ręce program historji polskiej dla szkól powszechnych 7 klasowych, wydany urzędowo przez Ministerstwo Oświecenia w r. b., w którym ostatni punkt programu dla 7 oddziału brzmi: „Wielka wojna. Udział Polaków. Traktat. Odzyskanie niepodległości Polski. Zjednoczenie ziem Polskich. Pierwszy Naczelnik Państwa i Wódz Armji Marszałek Józef Piłsudski. Otóż mam wrażenie, że jeśli się daje szkołom powszechnym w kraju, który się wydostał z pod jarzma przemocy trzech cesarzów, kurs elementarny historji narodowej i doprowadza się go do ostatnich dni, to bodaj należałoby raczej skoncentrować uwagę dzieci na tym znamiennym fakcie, że zamiast trzech cesarzów mają Sejm w Warszawie, który decyduje o kierunku życia narodu, niż zajmować je przejściową osobą pierwszego Naczelnika Państwa. Nie mam nic przeciw temu, jest jasne, że o pierwszym Naczelniku dzieci także powinny być poinformowane, ale może przed tem o pierwszym Marszałku Sejmu Ustawodawczego,</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#PKsLutosławski">... o samej konstrukcji republikańskiej państwa praworządnego.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#komentarz">(Przerywania p. Smoły)</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#PKsLutosławski">Myślę, że dzieci z okolic wyborczych pana Smoły byłyby dumne, żeby się z książek dowiedziały o jego istnieniu.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#PKsLutosławski">Myślę, że ten przykład jest niezmiernie charakterystycznym dowodem, jak nieznacznie i niepostrzeżenie można we w rzekomo dyskusji nie podlegające, ogólnym potrzebom narodu odpowiadające szkolne podręczniki przesączać jednak pewien sposób myślenia politycznego, jak w tym wypadku pewien carosławny sposób myślenia, który jest zupełnie sprzeczny z tym nastrojem republikańskim, z jakim autorzy nawet tych pomysłów występują do walki z senatem.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#PKsLutosławski">Ja z tego biorę asumpt do propozycji, ażebyśmy wniosek ten odesłali do Komisji Oświatowej, ażeby go uzupełniła wskazówką, jak Ministerstwo Oświaty ma zabezpieczyć tego rodzaju wydawnictwa rządowe przed tendencjami partyjno — politycznem!</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Hirszhorn.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PHirszhorn">Wysoki Sejmie! Bardzo dobrą myśl miał projektodawca, że zaproponował, ażeby Państwo zaczęło wydawać pewne wybitne dzieła dla publiczności. Słusznie ks. poseł Lutosławski porównał wydawnictwa te z aprowizacją i właśnie to porównanie nakazuje popierać ten wniosek, a nie obalać go. Zupełnie to samo, co w sprawie żywnościowej, dzieje się w sprawie księgarskiej; tak samo, jak w sprawie żywnościowej jest pasek, który uniemożliwia nabywanie żywności i tylko dzięki Ministerstwu Aprowizacji jeszcze człowiek ubogi może zjeść kawałek chleba, tak samo też w dziedzinie księgarskiej tylko inicjatywa Państwa może nam wkrótce udostępnić posiadanie elementarnej książki. Ksiądz poseł prawdopodobnie nie wie wcale o tym strasznym pasku, jaki obecnie jest uprawiany w dziedzinie księgarskiej. Dziś niema wcale książek, a to nie dlatego, że istnieje jakiś strajk drukarski, że i zecer również chce żyć jak każdy obywatel i mieć kawałek chleba, bo bajką są opowiadania jakoby zecerzy otrzymywali płacę 4 razy wyższą niż minister i poseł, tylko dlatego, że księgarze zamiast wydawać nowe dzieła, paskują staremi, sprzedają najgorszą makulaturę za bajońskie sumy i czytelnik ażeby nie zapomnieć czytać, ażeby nie dokonała się w nim t. zw. recydywa niepiśmienności, musi kupować najlichsze dzieła. Jeżeli Mickiewicz kiedyś marzył o tem, aby książki jego z błądziły pod strzechy, to doczekał się tego, że kiedyśmy byli w niewoli czytaliśmy go, natomiast obecnie nigdzie go za żadną cenę nie można nabyć. I nietylko Mickiewicza, lecz i Słowackiego, Krasińskiego, Konopnickiej a nawet Szekspira nabyć nie można i tylko dzięki poparciu państwowemu będziemy mogli kiedyś mieć jakąś wartościową książkę. Jeżeli Państwo będzie wydawało taniej, to w skutek tego pasek księgarski pęknie i wydawcy zamiast paskować staremi książkami będą myśleli o tem, aby wydawać wartościowe książki.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#PHirszhorn">Co do samej myśli wydania Mickiewicza, to również uważam ją za myśl nader szczęśliwą. Mickiewicz jest jedynym z naszych poetów klasyków, który wypisał na swoim sztandarze hasła równości wyznań i narodowości. Mickiewicz jeszcze w tak odległej epoce zdobył się na to, aby narysować obraz Żyda polskiego, który, nie przestając być dobrym Żydem, kochał Polskę jako swoją własną Ojczyznę. Ideę tę szerzył nie tylko w „Panu Tadeuszu”, lecz cała działalność Mickiewicza na emigracji była szczerze filosemicka i odzywał się on i do Żydów jak do swoich braci w Izraelu, a nawet chciał stworzyć legiony polskie, aby dla Żydów zdobyć Palestynę (ale nie w tem znaczeniu jak się często słyszy: „wynoście się do Palestyny!). Słowem, l Mickiewicz — to symbol zbratania wyznań i narodowości, który powinien być w niepodległej Polsce naszem hasłem i dlatego wydanie dzieł Mickiewicza jest niezmiernie ważne, i przez całe społeczeństwo będzie uważane za objaw nader pożądany.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#PHirszhorn">Ale właśnie to samo hasło, które przyświeca w sprawie wydania Mickiewicza, powinno być również wypisane na drugim dziele na „Nauce o Polsce”, i ta nauka nie powinna być jednostronną, nie powinna być dziełem jakiejś jednej partji, lecz całego społeczeństwa, wówczas wszystkie warstwy, całe społeczeństwo zostanie objektywnie przedstawione.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#PHirszhorn">Mamy niestety bardzo złe doświadczenie co do książek wydawanych i zalecanych przez Ministerstwo Oświaty. Doczekaliśmy się tego, że nawet w geografii szkolnej niejakiego p. Radlińskiego, oczywiście nie tego znanego uczonego, który umarł niedawno, wykłada się najwulgarniejszy antysemityzm, i to się daje uczniom klas niższych po to, ażeby w szkołach od najniższych klas krzewić waśnie narodowe i wyznaniowe. Tego powinno się unikać.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#PHirszhorn">I dlatego w sprawie „Nauki o Polsce” powinna być wyłoniona w Min. Oświaty jakaś poważna komisja, do której wchodziliby także przedstawiciele Żydów, przedstawiciele wszystkich innych stronnictw, i taka książka opracowana wspólnie byłaby istotnie tem epokowem dziełem, które za pieniądze państwowe będziemy mogli dać dzieciom zarówno polskim jak i żydowskim.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#PHirszhorn">Następnie słusznie zauważono, że chodzi tu nie o wydawnictwo sporadyczne, lecz o zapoczątkowanie wydawnictwa całej serji dzieł, wymagających większego kapitału, niż łożyć może przedsiębiorstwo prywatne.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#PHirszhorn">Otóż np. wczoraj mówiliśmy tutaj bardzo długo o Talmudzie. Ja nie jestem zasadniczo obrońcą Talmudu, bo nie jestem konserwatystą, ale jestem człowiekiem, który chce badać prawdę. Jak b. słusznie zaznaczył wczoraj ks. Maciejewicz, niepotrzebnie rozprawia się długie godziny o tem co stoi w Talmudzie, podczas gdy można mieć przekład jego w języku polskim. Talmud nie jest księgą zamkniętą na siedem pieczęci. Jeżeli Francuzi, Anglicy, Niemcy, Rosjanie i t. d. mają zupełnie miarodajne wydawnictwo Talmudu, dlaczego dla nas ma to być przedmiotem jakichś rozpraw laików, którzy się na tem nie znają.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#PHirszhorn">Powtarzam, że w tej chwili nie bronię ani nie potępiam Talmudu, lecz chciałbym, żeby każdy Polak poznał co to jest Talmud, pragnę, ażeby nigdy o niczem nie było mówione na ślepo, tylko na zasadzie badań zupełnie objektywnych.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#PHirszhorn">Gdy ukaże się Talmud w przekładzie polskim, dokonanym przez osoby kompetentne, nikomu nie wpadnie na myśl powiedzieć, że przedmiotem kultu jest u żydów książka dla nikogo niedostępna, o której łatwo powstają niedorzeczne legendy.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#PHirszhorn">Spodziewam się, że w trakcie takich wydawnictw dojdzie do tego, że i o tej książce będziemy mieli zupełnie dokładne wyobrażenia.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#PHirszhorn">Jako tedy dobry początek popieram projekt kolegi p. Anusza i życzyłbym sobie, ażeby jak najprędzej znalazł urzeczywistnienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Dyskusja wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#Marszałek">Głos ma jeszcze referent p. Anusz.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PAnusz">Wysoki Sejmie! Chcę się wypowiedzieć przeciw propozycji posła ks. Lutosławskiego o odesłanie tego wniosku do Komisji Oświatowej. Dziwi mnie jedna rzecz, która przez cały czas przewija się w wystąpieniach i przemówieniach ks. posła Lutosławskiego, to jest nieufność do Rządu.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#PAnusz">Wzywa się Rząd — tak brzmi nasza uchwała, — ażeby wstawił do budżetu i wyasygnował Ministrowi Oświecenia Publicznego potrzebną sumę na wydanie zbiorowe psim Adama Mickiewicza. Ks. Lutosławski uważa, że Rząd tę rzecz musi zrobić tendencyjnie, partyjnie i źle. Skąd taka nieufność? Otóż jest to objaw wprost chorobliwy.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#komentarz">(Ks. Lutosławski. Bo Rząd robi to chorobliwie)</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#PAnusz">Proszę Księdza, w państwach republikańskich pomiędzy rządem a narodem i sejmem nigdy nie powinno być przeciwieństwa. Rząd jest wykładnikiem i odpowiednikiem Sejmu i narodu, a Ksiądz Poseł zawsze do Rządu odnosi się z wielką nieufnością.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#PAnusz">Każe się szanować Sejm, a Rząd, który działa w imieniu Sejmu i z woli Sejmu, poniewiera się. Otóż nie rozumiem właśnie tego stanowiska, które istotnie jest nawskroś nierepublikańskie. Takie stanowisko ks. Lutosławskiego możnaby było i zrozumieć przypuśćmy za czasów zaborczych, za czasów caryzmu, lecz nie w Rzeczypospolitej demokratycznej. Przedtem z caryzmem zdaje się ks. Lutosławski był w większej zgodzie, niż teraz z Rządem republikańskim w Polsce,</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#PAnusz">... bo nie słyszałem, ażeby ks. Lutosławski dawniej występował publicznie przeciw głowie zaborczego państwa.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#PAnusz">A przeciw wybranemu naczelnikowi państwa ks. Lutosławski występuje wszędzie, przy każdej okoliczności, występuje w sposób taki, że wygląda to aż na maniactwo, zwłaszcza, że robi to nietylko z tej Wysokiej Trybuny sejmowej, ale i z ambon kościelnych. I tak postępuje republikanin, który się gorszy jakiemiś tendencjami monarchicznemi, którech się wszędzie dopatruje. Proszę Księdza na taką propozycję ja się patrzę jako na chęć odwleczenia całej sprawy, a to jest sprawa, która odwlekana być nie powinna. Bo jeżeli my dziś istniejemy jako państwo i stanowimy coś w polityce międzynarodowej, jesteśmy pewną siłą, to bezwarunkowo w dużym stopniu zawdzięczamy to wychowawczym wpływom literatury polskiej, a przedewszystkiem wpływom Adama Mickiewicza. Myśmy już niejednokrotnie, zdawało się, Dyli nad przepaścią w krótkim okresie naszego bytu niepodległego. Czerwoni i biali bolszewicy prowadzili swoją destrukcyjną robotę. Jednakże naród znalazł pewne siły moralne w sobie, żeby się temu przeciwstawić. Otóż ta siła moralna to jest to, co stworzyła i zasiała w duszy ludu polskiego literatura polska, i teraz Wysoka Izbo sprawa w ten sposób stoi, że już nie chodzi o to, Mickiewicz wydany przez Rząd nie będzie tańszy, aniżeli Mickiewicz wydany przez księgarza, bo księgarze nie chcą wogóle wydawać Mickiewicza. Więc albo zbiorowe wydanie pism Mickiewicza będzie przedsięwzięte i wykonane przez Rząd, albo go nie będzie wcale; sprawa w ten sposób się przedstawia i wobec tego nie mamy wyboru co będzie tańsze a co droższe. A zresztą gdy chodzi o taką rzecz jak udostępnienie tych skarbów, jakie zawiera twórczość Mickiewicza szerokim warstwom ludu pracującego, to pod tym względem z ceną nie jest rzeczą wskazaną się liczyć. Dlatego też, proszę Panów, przypominając o tem, że ta uchwała Komisji Skarbowo-Budżetowej była powzięta jednomyślnie, proszę Wysoką Izbę o załatwienie jej dzisiaj ostatecznie bez odsyłania do Komisji Oświatowej.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#PAnusz">Mam to głębokie przekonanie, że to wydanie księgi naukowej o Polsce nie będzie przez żaden Rząd w Polsce, jakiego się możemy spodziewać w przyszłości, zabarwiane partyjnie. I ta osoba, którą ks. Lutosławski wymienił jako przypuszczalną autorkę tej książki nikomu z wnioskodawców nie przeszła przez myśl. Jeżeli o to chodzi, to chcemy ks. Lutosławskiemu powiedzieć, że te wydawnictwa rządowe, które go tak niepokoją, były dotychczas robione możliwie objektywnie i do tej pracy byli zaproszeni tacy ludzie, jak Chołoniewski, prof. Kutrzeba, Grzymała Siedlecki, których nie można posądzać o bolszewizm ani o tendencje monarchistyczne.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#PAnusz">Proszę Panów o uchwalenie tego wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Najpierw głosujemy nad wnioskiem ks. Lutosławskiego o odesłanie tej sprawy do Komisji Oświatowej. Proszę tych Posłów, którzy są za odesłaniem tej sprawy do Komisji Oświatowej, ażeby powstali z miejsc. Ponieważ jest wątpliwość co do rezultatu głosowania: musimy głosować przez drzwi: Proszę tych Posłów, którzy są za odesłaniem wniosku do Komisji Oświatowej, ażeby weszli przez drzwi z napisem „tak”, inni przez drzwi z napisem „nie”.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Posłowie opuszczają salę)</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#komentarz">(Po głosowaniu)</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#Marszałek">Rezultat głosowania jest następujący. — Za odesłaniem sprawy do Komisji głosowało posłów, — przeciw — 99. Sprawa zostaje odesłana do Komisji, Przechodzimy do nr. 2 porządku dziennego:</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Wodnej o wniosku nagłym p. Trzcińskiego i tow. w sprawie budowy kanału Gopło-Warta (druk nr. 2294 i 2105).</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#Marszałek">Głos ma p. Trzciński.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PTrzciński">Wysoki Sejmie! Ujście rzeki Noteci do Warty pozostaje poza granicami państwa. Wobec tego nasze statki, berlinki, parowce, holowniki, których mamy dość znaczną liczbę na Warcie, nie mogą przejeżdżać do Wisły. Patrząc na mapę, widzimy, że prawie naturalnem połączeniem między Wartą a Gopłem jest linja przeciągnięta mniej więcej od Konina do Gopła, przecinając jezioro Gosławickie i Ślesińskie. — Gopło przez skanalizowaną Noteć i kanał Bydgoski ma połączenie z Wisłą. Praca przy tym projektowanym kanale jest do tego stopnia łatwa, że można zużytkować bagry, ponieważ jest to teren torfiasty, który wysuszony może znaczną część kosztów wykonania tego kanału zwrócić.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#PTrzciński">Jeszcze za czasów starej Rzeczypospolitej została wykonana część tego kanału, t. zw. kanał Marzysławski między Wartą i jeziorem Gosławickiem. Potrzeba na 60 km. między Wartą i Kruszwicą wykonać 18 km. sztucznej drogi wodnej Są potrzebne tylko dwie śluzy, których budowa pochłonie największą część kosztów. Ponieważ zainteresowane tym kanałem są województwa: Poznańskie, Łódzkie i Warszawskie, można część kosztów przełożyć na te województwa. Wiem, że w województwie Poznańskiem jest wielkie zainteresowanie się tą sprawą, i jest ono gotowe ponieść część kosztów.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#PTrzciński">Najważniejsza rzecz, co będzie się na tym kanale wozić? A więc przedewszystkiem buraki cukrowe, wytłoki, cukier dlatego, że na tej linji mamy już dwie cukrownie w Gosławicach i w Kruszwicy. Przed wojną jeszcze Niemcy chcieli postawić nad jez. Gopłem wielką suszarnię i mączkarnię dla kartofli, a ponieważ wiemy, że te okolice — przecież są to Kujawy — są bardzo żyzne, więc zapewne jeszcze więcej podobnych fabryk wybuduje się i na tym kanale tanim sposobem wielkie ciężary objętościowe będzie można wozić.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#PTrzciński">Między stacjami Koninem a Kruszwicą będzie się wozić węgiel, zboże, cegły, dachówki, dreny, wszystko to, co ludność tej okolicy potrzebuje, zwłaszcza, że z chwilą rozbudowania naszych kanałów wodnych będzie to linja, która łączyć będzie Górny Śląsk z Gdańskiem, a zarazem Poznań z Warszawą, Łodzią i z Prypecią.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#PTrzciński">To też Ministerstwo Robót Publicznych już na komisji zgodziło się na nasz wniosek i dziś jeszcze p. Wiceminister Robót Publicznych oświadczył, że natychmiast po wniesieniu tego wniosku wykonano na tym terenie studja.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#PTrzciński">Na końcu chciałbym zaznaczyć, że wielka ilość naszych robotników, — a przecież po zdemobilizowaniu armji będziemy mieli całe rzesze bezrobotnych — będzie miała możność znalezienia przy tym kanale dobrej pracy i właśnie takie roboty nadają się, ażeby wielką ilość robotników zatrudnić. Jeśli rząd miałby wątpliwości, czy taką inwestycję w obecnej chwili przeprowadzać, to napewno znalazłyby się przedsiębiorstwa, które wykonałyby to, gdyby dostały długoletnią koncesję na wyzyskanie tego kanału.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#PTrzciński">Na Komisji Wodnej projekt przeszedł bez sprzeciwu i dlatego pozwalam sobie Wysokiemu Sejmowi przedłożyć: Sejm wzywa Rząd, ażeby zbadał projekt kanału Warta — Gopło, zarządził przeprowadzenie studjów i przedłożył Sejmowi odpowiednie wnioski formalne w najkrótszym czasie.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Głosu nikt nie żąda, mogę bez głosowania przypuścić, że wniosek Komisji w sprawie budowy kanału Warta — Gopło zostaje przyjęty.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do nr. 3 porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Administracyjnej w przedmiocie ustawy o tymczasowej organizacji władz administracyjnych drugiej instancji na obszarze b. Król. Galicji i Lodomerji z W. Ks. Krakowskiem (druk nr. 2289 i 1662).</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#Marszałek">Głos ma poseł Kiernik.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PKiernik">Wysoki Sejmie! W chwili upadku mocarstw zaborczych, rozpadnięcie się monarchji austro-węgierskiej i przyłączenia byłego t. zw. Królestwa Galicji i Lodomerji z W. Ks. Krakowskiem do Rzeczypospolitej Polskiej, na ziemiach tej b. dzielnicy austrjackiej znajdował się system administracyjny, znajdujący swój wyraz w trzech instancjach: władzy politycznej pierwszej instancji, w t. zw. starostwie, władzy politycznej drugiej instancji t. j. w namiestnictwie, a trzecią instancją był oczywiście rząd centralny dawny w Wiedniu. Stan i więc, jaki zastaliśmy po zaborcach na terenie b. Galicji, różnił się zasadniczo przedewszystkiem od stanu administracji na terenie b. Królestwa Kongresowego. Tutaj wogóle administracja zorganizowana nie i była, Państwo Polskie nie odziedziczyło po zaborcach żadnego aparatu i musiało rzecz budować na nowo, od dołu. Przez długi czas budowa ta w b. Królestwie Kongresowem szwankowała właśnie z tego powodu, że wprowadzono tylko władze polityczne pierwszej instancji, wprowadzono t. zw. komisarzy ludowych, powiatowych, później zmienionych na starostów. Nie było zaś w tym szkielecie władzy między władzą pierwszej instancji t. j. starostwem a ministerstwem tego pośredniego ogniwa, jakiem z natury rzeczy muszą być, zwłaszcza na terenie większego kraju, władze administracyjne drugiej instancji. Wskutek licznych rezolucji sejmowych i dyskusji, jaka się toczyła w Sejmie, władze te zostały następnie wprowadzone na podstawie projektu rządowego, jako województwa, w liczbie pięciu.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#PKiernik">W przeciwieństwie do tego stanu władze administracyjne drugiej instancji istniały w b. Galicji, odziedziczyliśmy ten aparat po zaborcy pod nazwą namiestnictwa. Nie odrazu jednak namiestnictwo to objęło władzę swoją i funkcję w całej pełni, albowiem polityczne względy nakazywały chwilowe ukonstytuowanie przedewszystkiem ciała politycznego, jakgdyby Sejmu b. Galicji, która nie była należycie złączona z resztą ziem Rzeczypospolitej, które to ciało musiało zastępować władzę zwierzchnią, a w pewnej mierze także ustawodawczą.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#PKiernik">W ten sposób powstała owa Polska Komisja Likwidacyjna w Krakowie i tymczasowa Komisja Rządząca we Lwowie, które to dwie instancje następnie złączono dekretem Naczelnika Państwa i zamieniono na Komisję Rządzącą. Ta jednak nie miała długiego żywota, bo wkrótce została znowu zmienioną na instytucję jednoosobową Generalnego Delegata, który od marca 1919 r. objął zwierzchnictwo nad władzą administracyjną w b. Galicji. Jako zwierzchnik namiestnictwa z kompetencją b. namiestnika, a także w różnych dziedzinach jako reprezentant władzy trzeciej instancji był niejako pośrednikiem między polskim Rządem centralnym w Warszawie a administracją b. Galicji. Zadaniem Generalnego Delegata było przeprowadzenie zjednoczenia władz samorządowych, jakoteż przeprowadzenie likwidacji tych różnych odrębności, które jeszcze w spadku po zaborach pozostały. To też atrybucje jego jako przedstawiciela, jak już powiedziałem, w wielu działach administracji przedstawiciela trzeciej instancji, niejako zastępcy ministerstw w stosunku do b. Galicji, zwężały się z dniem każdym. Poszczególne działy były obejmowane przez poszczególne Ministerstwa, tak, że w tym kierunku atrybucje Generalnego Delegata wkrótce zwęziły się, ograniczyły się właściwie do samej administracji, aczkolwiek jeszcze do dzisiejszego dnia w pewnych kierunkach Generalny Delegat występuje jako władza pośrednicząca między polskim Rządem Centralnym w Warszawie, rządem Państwa, a krajem zwanym Galicją.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#PKiernik">Oczywiście ten stan rzeczy, jak już wynikało z samego dekretu powołania do życia instytucji Generalnego Delegata miał być przejściowym, zadania, które miał spełnić, były jasne i nie ulega wątpliwości, że musi przyjść do przeprowadzenia zupełnej unifikacji, do ujednostajnienia administracji, tak, żeby pod tym względem istniała organizacja administracji na całym obszarze Państwa jedna. To też posłowie Małopolski, jako najbardziej zainteresowań w tej sprawie, przedewszystkiem starali się o to, ażeby istotnie ta unifikacja jak najwcześniej nastąpiła, ażeby stała się możliwą likwidacja generalnej delegatury, która może nieraz spotykała się zresztą w tej Izbie z pewnemi atakami, ale na której obronę trzeba powiedzieć, że najlepszy administrator na tak wielkiej połaci kraju, jaką jest b. Galicja, która obejmuje 8 miljonów ludności, nie mógłby, zdaje się, administracji sprężyściej wykonać, jak się tam działo.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#PKiernik">Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że mimo tego rodzaju aparatu administracyjnego drugiej instantacji, istniejącego w Galicji, potrzeba zdecentralizować te administrację i na wzór okręgów wojewódzkich utworzyć takie okręgi wojewódzkie mniejsze na obszarze b. Galicji, ażeby administracja zyskała na sprężystości i na sprawności, ażeby ludność miała dogodniejszą komunikację z centralnemi władzami wojewódzkiemi, ażeby nie potrzebowała z jednego końca jeździć na drugi, wobec kształtu geograficznego b. Galicji, przedstawiającej wąski pas od wschodu, rozszerzający się na zachód, ażeby ludność miała lepszy dostęp do władz administracyjnych 2 instancji.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#PKiernik">Z tego punktu widzenia rozpatrując projekt rządowy, Komisja uznała go za słuszny i w zasadzie zgodziła się na główne zarysy podziału terytorjalnego. Oczywiście i ta ustawa, jak i ustawa dla Królestwa o województwach ma mieć charakter tymczasowy, i nie ulega wątpliwości, że w miarę, jak rozbudowa administracji będzie postępowała, kiedy odpowiednie ustawodawstwo w różnych dziedzinach odpowiednio się rozwinie, kiedy zakres kompetencji władz będzie ustalony, przyjdzie czas na opracowanie nowego projektu ustawy o ogólnym, ostatecznym podziale administracji Państwa, tak, że będą mogły być uwzględnione różne interesy gospodarcze, które w ramach dzisiejszych granic dzielnicowych uwzględnione być nie mogą.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#PKiernik">Komisja zdawała sobie sprawę, że byłoby ze wszech miar pożądane, ażeby już dzisiaj przystąpić do podziału terytorjalnego na województwa, który znosi dawne kordony, ażeby w ten sposób przekreślić te linję sztucznie przeprowadzone przez zaborców, i to nietylko ze względów politycznych, ze względów na przekreślenie gwałtu i zbrodni rozbioru, lecz ze względów ściśle rzeczowych, bo nie trudno wykazać, że całe połacie kraju b. Królestwa Kongresowego i b. Galicji wzajemnie ciążą do siebie. Wskażę tylko na województwo krakowskie, które z natury rzeczy powinno obejmować pewną ilość powiatów b. Królestwa, związanych naturalnemi interesami gospodarczemi z Krakowem.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#PKiernik">Byłoby nawet łatwiej, idąc po tej Unji, przeprowadzić racjonalny zupełnie podział terytorjalny na województwa w b. Galicji, gdyby istotnie można było ignorować linję kordonu. Ze względu na to jednak, że ustawa ta ma mieć charakter tymczasowy, ze względu nu to, ze te granice jednak mają swoje znaczenie także ustawowe, bo jeszcze niestety w różnych częściach Państwa obowiązują różne systemy administracji, a system administracji sądowej jest w związku z podziałem na okręgi wojewódzkie, nie można było odrazu przystąpić do przekreślenia linji kordonów i na razie musiała Komisja poprzestać na tem, żeby określenie województw ująć w granicach dawnej Galicji.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#PKiernik">Z tego powodu różne pretensje powiatów i miast jak Przemyśla, Rzeszowa i innych, które miały uzasadnione aspiracje do tego, żeby utworzono z nich centra wojewódzkie, musiały przez Komisję być usunięte na bok wobec względów natury gospodarczej i komunikacyjnej, które taki, a nie inny podział wskazują. Dlatego przyjęto podział na 4 województwa: krakowskie, lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie, których rozmiary są cokolwiek różne. Województwo krakowskie obejmuje 24 powiaty z 2 miljonami ludności, lwowskie 28 powiatów z 2.800.000, stanisławowskie 16 powiatów i przeszło półtora miljona ludności, tarnopolskie 17 powiatów także z przeszło półtora miljonem ludności.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#PKiernik">Powiadam, że życzeniom poszczególnych okolic, ziem, czy też miast nie mogło stać się w całej pełni zadość, jakkolwiek utworzenie województwa przemyskiego dania miastu Przemyślowi charakteru centra wojewódzkiego z wielu względów byłoby może pożądane.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#PKiernik">Co do innych zmian, jakie Komisja musiała wprowadzić w projekcie rządowym, to dotyczą one uwzględnienia faktu przyłączenia w międzyczasie Spiszą i Orawy. Dlatego i tytuł ustawy i treść jej musi być odpowiednio zmieniona. Oczywiście trudno było z tych terenów, małych tylko skrawków, obejmujących kilkanaście gmin, utworzyć odrębne terytorjum administracyjne. Dlatego muszą być przyłączone do tych terytorjów, które dawnej obejmowały b. Galicję.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#PKiernik">Komisja wskazała na tymczasowy charakter ustawy, o którym mówiłem, zmieniając projekt rządowy w tym kierunku, że zastrzegła w tej ustawie, iż podział ostateczny. względnie wprowadzenie samorządu wojewódzkiego ustali nowa ustawa. Komisja liczyła się z tem, że na podstawie niedawno uchwalonej przez Sejm ustawy kwestja samorządu w b. Galicji została narazie uregulowana w ten sposób, że b. Wydział Krajowy, będący władzą samorządową niejako trzeciej instancji, pozostał zmieniony na t. zw. Tymczasowy Wydział Samorządowy, który ogniskuje w sobie funkcje samorządu wyższego rzędu ponad gminami i powiatami i z tego względu, dopóki nie wyjdzie ustawa o samorządzie wojewódzkiem w całem Państwie, dopóty zakres działania Wydziału Samorządowego pozostanie, a ze względu na to postanowienia ustawy o województwach dla Królestwa Polskiego, które przewidują rady wojewódzkie, nie wejdą narazie w życie w b. Galicji, bo oczywiście w ten sposób stworzonoby dwie równoległe, kłócące się ze sobą władze samorządowe. Dlatego wprowadzono takie postanowienie, że kwestja samorządu na razie została oparta na ustawie, o której co dopiero wspomniałem, o Wydziale Samorządowym, a w przyszłości zostanie i uregulowana i przygotowana, jak wiadomo, z inicjatywy poselskiej w projekcie ustawy o samorządach wojewódzkich.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#PKiernik">Uważając, że sprawa organizacji województw nie dotyczy tylko jednego resortu, aczkolwiek, o ile chodzi o charakter władzy administracyjnej drugiej instancji jako takiej, par excellence, wchodzi w zakres Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, opierając się o instytucję Generalnej Delegatury, która jak powiedziałem poprzednio, obejmuje nietylko t. zw. administrację polityczną, czyli administrację w ścisłem tego słowa znaczeniu, lecz także inne działy administracji, które wprawdzie w miarę postępu są obejmowane przez władze centralne, jednakowoż do dziś dnia zostają pewne gałęzie, w których generalny delegat jest pośrednikiem między władzą centralną nietylko jednem Ministerstwem, ale i innemi Ministerstwami a administracją b. Galicji — przeto Komisja uważała za wskazane, żeby rozporządzenie o organizacji województw, było wydane za pośrednictwem Generalnego delegata dla b. Galicji. Uważamy, że aczkolwiek Generalny Delegat jest w dziedzinie administracji w ścisłem tego słowa znaczeniu organem podwładnym Ministra Spraw Wewnętrznych, to jednakże ze względu na to, co przed chwilą powiedziałem, że jednak on ma tylko pewne agendy, które nie wchodzą w zakres tylko tego ministerstwa, i ponieważ instytucja Generalnei Delegatury jest niejako tym samym pośrednikiem między Rządem centralnym a administracją b. Galicji, nie wydaje nam się praktycznem i celowem, żeby organizacja województw na terenie b. Galicji powstawała niejako poza plecami Generalnego Delegata, który wówczas nie byłby należycie poinformowany o swoich kompetencjach i nie wiedziałby, jakie stopniowo województwa byłyby tworzone. Choćby to wyraźnie nie było w ustawie powiedziane, to i tak ten proceder inaczejby odbywać się nie mógł i ze względów rzeczowych i praktycznych Minister Spraw Wewnętrznych inaczej postępować by nie mógł. Z tego względu to postanowienie znalazło wyraz swój w ustawie.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#PKiernik">Komisja podaje w swem sprawozdaniu rezolucję, w której przypomina Rządowi wolę Sejmu, zresztą zgadza się z kierunkiem dzisiejszej polityki rządowej w zakresie administracji, ażeby w niższych instancjach zespolić działalność władz administracyjnych tak pierwszej, jak w drugiej instancji, tak starostw jak i obecnych województw, ażeby nie rozpraszać tych poszczególnych władz, ażeby wytworzyć władzę zbiorową, jedną władzę powiatową i wojewódzką. Dlatego Komisja tę rezolucję do uchwalenia Wysokiej Izbie zaleca.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#PKiernik">W ten sposób przez uchwalenie tej ustawy usuniemy resztki pozornej odrębności, jaka dotychczas cechowała b. Galicję. Przez utworzenie województw zniknie instytucja Generalnej Delegatury i b. zabór austrjacki pod względem administracyjnym zostanie w zupełności zespolony z resztą ziem Rzplitej i przeprowadzimy w ten sposób zupełną unifikację.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#PKiernik">Sądzę, że w tym kierunku projekt komisyjny i projekt rządowy odpowiadają intencjom całego Sejmu, Sejmu, który także co do innej dzielnicy, b. dzielnicy pruskiej kilkakrotnie już wyraził wolę unifikacji, którą objawił uchwałą, ażeby Ministerstwo b. dzielnicy pruskiej zostało zlikwidowane, ażeby mianowano delegata do przeprowadzenia tej likwidacji i sądzę, że ten projekt ustawy, odnoszący się dziś do Galicji, będzie zapowiedzią unifikacji w najbliższej przyszłości także trzeciej dzielnicy pruskiej, i w ten sposób dojdziemy do celu, do którego dążymy od pierwszej chwili powstania Państwa Polskiego, t. j. do zespolenia wszystkich ziem Rzeczypospolitej w jedną całość. W tej myśli przedkładam ten projekt i proszę o jego uchwalenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Dubanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PDubanowicz">Wysoka Izbo! Ustawa, którą dziś przychodzi Komisja Administracyjna, jest tą, której cały wschód Małopolski wielkim głosem domaga się przeszło od roku. Muszę stwierdzić, że Rząd spełnił w tej sprawie w zupełności swój obowiązek. Rząd przeszło przed pół rokiem wniósł projekt ustawy do Komisji. Nieszczęściem obrady komisji w tej kwestji przeciągnęły się tak bardzo długo Nie jest jednak uchwalenie tej ustawy za późne. Nic będę, aby nie opóźniać dłużej w tej sprawie przemawiał, w sprawie którą wszechstronnie i dokładnie omówiliśmy w komisji. Chcę i jednak zwrócić uwagę na to, że celem tej ustawy nie jest jakikolwiek cel polityczny, lecz tylko administracyjny. Mamy obowiązek wobec tej ludności, znękanej tylu nieszczęściami, stworzyć podstawy dla normalnego codziennego życia. Tych podstaw dotąd nie było, bo jeżeli niema normalnej administracji państwowej, to Panowie rozumieją, że we wszystkich dziedzinach życia, kraj nie może się rozwijać. Jesteśmy winni to obywatelom znękanym tą wojną, a także tej ludności ruskiej, która się tam znajduje, a która, przeżywszy katastrofalne dla niej rządy ukraińskie, a następnie przeżywszy łupieską wyprawę wojsk Petlury, skłania się coraz bardziej ku Polsce i czeka tylko, żeby Polska otoczyła ten kraj normalną opieką.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PDubanowicz">Ustawa jest słuszna, w jednym punkcie tylko chciałbym postawić propozycję odmienną od tej, którą słyszałem od p. referenta. Mianowicie w art. 3 proponuje kolega referent,</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#komentarz">(P. Kiernik: Komisja)</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#PDubanowicz">... aby organizacją województw przeprowadził Minister Spraw Wewnętrznych za pośrednictwem Generalnego Delegata Rządu dla b. Królestwa Galicji i Lodomerji z W. Ks. Krakowskiem”. Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że pomoc p. Generalnego Delegata jest do dyspozycji p.. Ministra Spraw Wewnętrznych każdej chwili, chociażbyśmy tego w ustawie nie wyjaśnili, ponieważ p. Generalny Delegat jest podporządkowany Ministrowi Spraw Wewnętrznych. Gdybyśmy zatem i nie wymienili tego, to się rozumie samo przez się, że p. Minister Spraw Wewnętrznych może użyć do pomocy w przeprowadzeniu tej ustawy p. Generalnego Delegata. Akcentowanie tej sprawy, wstawienie tego ustępu do art. 3 może jednak w znacznym stopniu opóźnić, a nawet skrzywić cel, który chcemy osiągnąć. Utrudnimy osiągnięcie tego celu z tego powodu przedewszystkiem, że jest rzeczą zupełnie naturalną i oczywistą, że jeżeli p. Minister Spraw Wewnętrznych będzie chciał przeprowadzić tę ustawę, to będzie musiał porozumiewać się z szeregiem ministrów innych; tylko przy tem porozumiewaniu się z innymi ministrami może ta ustawa być przeprowadzoną. Jeżeli do tego dodamy jeszcze: „za pośrednictwem Generalnego Delegata”, więc wypadnie z tego coś, co prawnie nie będzie się przedstawiało jasno: w porozumieniu z innymi ministrami i p. Generalnym Delegatem. Cóż to jest za równorzędność? P. Generalny Delegat nie jest ministrem, jego współdziałanie jako organu podporządkowanego Ministrowi Spraw Wewnętrznych rozumie się samo przez się, a gdybyśmy je zaakcentowali, wprowadzilibyśmy niepotrzebne komplikacje. Pozwolę sobie na pewnego rodzaju przypomnienie z dawnej Austrji. Tam mówiło się, że jest po za wszystkiemi koniecznościami państwowemi jeszcze jedna konieczność państwowa; jest nią panujący cesarz. On jest także koniecznością państwową. Nie stwarzajmy tego w naszej Polsce, żeby, dajmy na to, p. Generalny Delegat 'Gałecki miał być koniecznością państwową. Niech on do końca wykonywa swą administrację, ale nie starajmy się ażeby jego działalność przedłużać ponad słuszną oczywistą potrzebę. Jeżeli ustawa będzie mogła być przeprowadzona wcześniej, a miałaby być utrudniona tylko przez to, że trzeba czekać aż ten Generalny Delegat ustąpi, to byśmy doprowadzili do niepotrzebnych utrudnień. Najłatwiej i najszybciej ta ustawa może być wykonana, jeżeli pod tym względem zostawimy zupełną swobodę, w porozumieniu oczywiście z innymi ministrami, co się rozumie samo przez się, p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych. Być może, że porozumiewanie się z p. Generalnym Delegatem do pewnego stopnia wielce ułatwi sprawę, ale z czasem być może, że odpadnie potrzeba istnienia Generalnego Delegata, a jednak ustawa nie będzie jeszcze wprowadzona w życie, to w ten sposób sztucznie byśmy przedłużyli istnienie generalnej delegatury po to, ażeby uczynić zadość tej ustawie. Sądzę, że nie w tym celu uchwalamy ustawę, ażeby przedłużać istnienie generalnej delegatury.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#PDubanowicz">Tyle tylko, co jest potrzebne dla samej ustawy, chcemy uchwalić, a nie możemy przy tej sposobności służyć rozmaitym ubocznym celom. Dlatego wnoszę, ażeby w art. 3 słowa „za pośrednictwem Generalnego Delegata Rządu dla b. Król. Galicji i Lodomerji z W. Ks. Krakowskiem” skreślić jako zbyteczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Stąpiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PStąpiński">Wysoki Sejmie! Po raz pierwszy z tego miejsca zwracam się już nie z apelem, lecz z gorącą, serdeczną prośbą do Wysokiej Izby, aby raczyła przedłożonego-projektu nie uchwalać, z usilną prośbą dlatego, że niestety nie mam żadnej, zgoła żadnej wątpliwości, że uchwalenie tego projektu będzie czynem wielce szkodliwym dla sprawy polskiej wogóle, a dla sprawy polskiej w Małopolsce w szczególności. Nie może być bowiem wątpliwości, że ta ustawa uchwalona dzisiaj będzie żagwią rzuconą na beczkę prochu, będzie podnietą do agitacji antypolskiej na całym tym obszarze, że najbardziej obojętny na sprawy narodowościowe Rusin analfabeta może twierdzić na mocy tej ustawy, jakie machinacje, względnie jakie kombinacje się przeprowadza, żeby mu utrudnić życie, żeby mu uniemożliwić korzystanie z władz, Ponieważ w Galicji wschodniej sytuacja niestety była oddawna, a i dzisiaj jest bardzo napięta, ponieważ nie możemy sobie pozwolić na to, żeby to naprężenie i ten niepokój do niemożliwości potęgować, ponieważ jedynem dążeniem musi być znalezienie sposobu wyjścia w stosunku do ludności tej części Polski, dlatego nie możemy dawać wrogim nam agitatorom, nie możemy dawać nawet analfabetom podstaw do oskarżania nas, że Polska w celu pognębienia Rusinów popełniła tego rodzaju akty, jakie są zawarte w projektowanej ustawie.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#PStąpiński">Pokazywałem tutaj kolegom mapę urzędową z kancelarji sejmowej, żeby im udowodnić, że tego rodzaju uchwała jest nie dopuszczalna; albowiem czy da się pomyśleć, żeby Kamionka Strumiłowa, położona o 4 km. od Lwowa, połączona jedynie ze Lwowem koleją, była oddana do województwa w Tarnopolu przeszło 20 mil i odległego, z którem nie ma żadnego połączenia kolejowego, tak, że każdy musiałby jechać przez Lwów do swego województwa. Dlatego apeluję do Wysokiej Izby…</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(P. Dubanowicz. A komu chce Pan oddać Galicję wschodnią?)</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#PStąpiński">Tu z tej wysokiej trybuny oświadczyłem, iż należę do tych, którzy będą do ostatniego tchu bronili przynależności Galicji wschodniej do Polski. Podział na województwa i macherstwa polityczne a przynależność do Polski to dwie różne rzeczy.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#komentarz">(Głos na prawicy. Co za macherstwa?)</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#PStąpiński">Jeżeli ktoś ludność starostwa odległego o 4 mile od Lwowa, przeznacza do województwa, odległego o 20 mil na to, ażeby stworzyć sztuczny okręg, to się nazywa pospolicie macherstwem.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#komentarz">(Głos na prawicy. Wszelkie podziały mają takie ujemne strony)</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#PStąpiński">Powinniśmy być w tej sprawie tem bardziej ostrożni, że wszakże, Wysoka Izbo, mamy jeszcze inne zarzewia niepewności w sprawach narodowościowych. Mamy szereg niezałatwionych kwestji i akurat w tym czasie, kiedy jesteśmy tu i tam zaniepokojeni, chcemy w ten sposób spotęgować zaniepokojenie i w tej części Polski. To jest polska racja stanu? Co najmniej należy odłożyć tę sprawę do czasu, kiedy inne wątpliwości załatwimy.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#PStąpiński">Nie słyszę wcale, Wysoka Izbo, w całej Małopolsce tych gorączkowych wołań o zaprowadzenie województw. Nie widzę i nie słyszę wcale tego Wysoka Izba wybaczy mi, od ludności nie słyszę wołania o ten podział, ale chociaż jestem członkiem małego klubu, kandydatów na wojewodów było już u mnie dość dużo. Mam wrażenie, że ta nagłość i ta pilność jest właściwie nagłością i pilnością kandydatów na wojewodów, a nie nagłością i pilnością sprawy samej. Zdaje mi się jednak, że sprawa województw i wojewodów może być interesująca dla poszczególnych jednostek, ale dla Wysokiego Sejmu chyba podnietą do pośpiechu w tej sprawie być nie powinna.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#komentarz">(Sprzeciwy)</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#PStąpiński">Jeżeli kto tu przeczy, to nadmienię, że w pismach krakowskich przed szeregiem i miesięcy była już wiadomość, że poszczególni kandydaci na wojewodów angażowali sobie nawet personel do tychże urzędów i wymieniono po imieniu i nazwisku, które to kandydatki przez kandydatów na wojewodów zaangażowane zostały.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#PStąpiński">Nie słyszę wołania rzesz Iudu o rychłe utworzenie województw. Słyszę narzekania na złą administrację, ale proszę Wysokiej Izby, takie przekrojenie województw, to jeszcze wcale nie naprawa administracji. Ja wcale nie słyszę, żeby w b. Kongresówce, gdzie są województwa, byli ludzie tak zachwyceni i żeby to urządzenie administracji wspaniale im pomogło. Przeciwnie, słyszę te same narzekania, co i u nas.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#PStąpiński">A więc tego cudownego leku w urządzeniu województw wcale nie widzimy.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#PStąpiński">Przyczyny złej administracji są bardzo liczne, ale wcale inne. Powodem narzekania jest ten przeklęty system policyjny od dołu do góry, który poprostu zatruwa życie ludności. Powodem jest to lenistwo, powiem otwarcie, w załatwianiu spraw, nietylko u dołu, ale i u góry, to, że i Ministerstwa załatwiają sprawy miesiącami i odsyłają od jednego referenta do drugiego, a żaden załatwić tego nie chce czy nie umie. I dlatego cudownym lekiem zaprowadzenie województw z pewnością nie będzie.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#PStąpiński">Jeżeli chodzi o ulepszenia pod tym kątem widzenia, że cała Małopolska jest jednem Wielkiem województwem, to powiem, że był sposób możliwy zaradzenia temu w inny sposób, mianowicie, żeby podzielić Małopolskę na szereg inspektoratów starościńskich, na 5, 6 starostw dać jednego inspektora; możnaby w ten sposób administracyjnie całą kontrolę ułatwić i polepszyć, ale na to wystarczy rozporządzenie administracyjne, a nie tego rodzaju przykrawanie kraju i przerzucanie ludności.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#PStąpiński">Proszę Wysokiej Izby, nie tylko odnośnie do ludności wschodnio-galicyjskiej, także odnośnie do ludności w zachodniej Małopolsce ten podział okręgów, jaki nam projektuje tutaj ustawa, jest absolutnie niedopuszczalny. Więc dla tego, żeby się zadość stało kombinacjom politycznym poszczególnych ludzi, ludność ma być oderwana od naturalnych centrów, ma być odwrócona od od naturalnego ciążenia i zwrócona w całkiem inną stronę? Krosno, Strzyżów, Rzeszów, Kolbuszowa, Tarnobrzeg mają być przyłączone do województwa we Lwowie, jakkolwiek ze Lwowem tych okolic nic nie łączy, jakkolwiek wszystkie interesy tych powiatów koncentrują się raczej w Krakowie. A są to interesy przecież liczne, czy się weźmie sprawę komunikacyjną, ułatwienia kolejowe; czy się weźmie sprawy handlowe, a więc zaopatrywanie się wszystkich składnic i pojedyńczych sklepów w towary; czy się weźmie sprawę naukową, a więc uczęszczanie młodzieży do szkół średnich i uniwersytetu; czy się weźmie codzienne potrzeby ludności, jak radzenie się lekarzy, korzystanie z klinik, szpitali; to wszystko ludność ma w Krakowie, do tych zakładów ta ludność ucieka się, a Panowie chcecie oderwać ją od tego naturalnego środka ciążenia i zwrócić ją do Lwowa. To jest uniemożliwianie życia, to jest wyrządzanie wielkiej szkody ludności, albowiem rzecz prosta, że przy częstej komunikacji z Krakowem w sprawach handlowych, naukowych, w sprawie porad prawnych mogłaby sobie ludność w województwie krakowskiem sporo spraw załatwić, jeśli zaś będzie skazana należeć do województwa we Lwowie, to tylko dla spraw wojewódzkich będzie musiała specjalną podróż odbywać do Lwowa.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#PStąpiński">Znowu stawiamy rzecz tak, że nie urzędy mają być dla ludności, tylko ludność ma być dla urzędów, po dawnemu tę rzecz urządzamy. Chcemy urządzić nowy świat, a tymczasem kopjujemy niestety zupełnie nieboszczkę Austrję. To był austrjacki system, że na przestrzeni od Rzeszowa do Przemyśla mamy starostwa: w Łańcucie, Przeworsku, Jarosławiu, Przemyślu; do takiego starostwa w Łańcucie musi uczęszczać ludność o 7 mil zamieszkała i w ten sposób traci trzy dni na podróż tam i z powrotem koleją tylko dlatego, że w Łańcucie był przemożny p. hr. Potocki i tam według widzimisię pana hrabiego urządzono starostwo. Teraz weźmy dwa miasta Przeworsk i Leżajsk, Leżajsk nie miał protektora, w Przeworsku zaś był ks. Lubomirski i Przeworsk został miastem powiatowem. To były grzechy austrjackiej administracji, a my obecnie nietylko pojedyńcze powiaty, ale całe województwa chcemy przykroić według naszego widzi mi się, chcemy całymi powiatami, całemi setkami tysięcy ludności kierować, jakby jaką martwą rzeczą, chcemy interesy setek tysięcy ludzi przykrawać jak jakąś martwą rzecz! To nie jest sztuka sukna, z ludnością w ten sposób obchodzić się nie można Należy przynajmniej w pewnym stopniu liczyć się ze stosunkami komunikacyjnemu Proszę wziąć n. p. taki okrąg Turki, który włączono do województwa w Stanisławowie; niema tam żadnego połączenia kolejowego w tamtą stronę, całe ciążenie jest ku Lwowu, ale nam podobało się przykroić tę rzecz i przyłączyć do Stanisławowa.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#PStąpiński">A dalej wiadomą jest rzeczą, że t. zw. Łemkowszczyzna, to znaczy Rusini podkarpaccy jeszcze do dziś dnia w licznych okolicach uważają się za osobny szczep. Gdy się spyta: Ktoś ty jest odpowiedź otrzyma: Łemko. W lej okolicy mieszkam i znam tę rzecz doskonale. Z Gorlic wybrał się pewien nauczyciel ludowy i z dużym skutkiem propagował wśród tej ludności: Wy nie jesteście Rusinami, lecz Łemkami; z dobrym skutkiem to propagował. A my Polacy, pragnący przekształcić stosunki i ułatwić je sobie, my tych Rusinów, którzy uważają siebie za inny szczep, gwałtem chcemy wpakować do województwa w Stanisławowie, które jest wyznaczone jako ruskie. To jest polityka polska! Tego my w imię interesów polskich mamy dokonać!</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#PStąpiński">Wysoka Izbo! Szanowni Panowie! Istotnie proszę przynajmniej na mapę popatrzyć i proszę nad temi rzeczami się zastanowić, a Wysoka Izba musi przyjść do przekonania, że nam tego wykonać nie wolno, że nam nie wolno szczepu, który się uważa za odrębny, pakować do kotła ukraińskiego w Stanisławowie, ażeby w ten sposób utrudniać sobie dalszą pracę naszą.</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#PStąpiński">Proszę Wysokiej Izby, to wszystko się nazywa, że my to robimy ze względów narodowych i tu przechodzę do tego zagadnienia. Szanowni Panowie! Czy istotnie oddajemy się dzisiaj jeszcze po wielkiej wojnie światowej temu złudzeniu, że my te półczwarta miljonów Rusinów w Małopolsce potrafimy jakoś niby według naszego widzimisię załatwić, że to jest rzecz, która się da tą drogą załatwić? Zdaje mi się, że w tym czasie, kiedy wojna spotęgowała tylko uczucia narodowe, kiedy przyczyniła się do wytworzenia państw narodowych, w tym czasie myśleć o tem, że możemy pozwolić sobie na takie załatwienie półczwarta miljonowego narodu ukraińsko-rusińskiego, wprost uważam za chyba nie w dobrej mierze wypowiadane twierdzenie, albowiem tego rodzaju twierdzenia chyba nikt obserwujący wypadki z dobrą wiarą postawić nie potrafi. I tu, proszę Wysokiej Izby, przechodzę do sprawy najważniejszej. Wiadomo i temu nikt nie zaprzeczy, nawet poseł Dubanowicz, że my z Rusinami stosunki nasze jakoś urządzić musimy.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Oczywista)</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#PStąpiński">Na długą metę w ciągłej wojnie żyć nie potrafimy, bo jesteśmy jeszcze w tej chwili, jeżeli tak brutalnie mam powiedzieć, na to za słabi, bo w tej chwili mamy istotnie dużo innych spraw równie ważnych, a może ważniejszych dla Polski do załatwienia. I stan rzeczy jest taki. Mówimy o uniwersytecie, o podziale na województwa w czasie, kiedyśmy jeszcze żadnych rokowań z narodem ruskim w Małopolsce wschodniej nie przeprowadzili. Chcemy najpierw utrudnić sobie wszelkie rokowania, chcemy najpierw pokrajać kraj i stworzyć straszydło w postaci Kamionki Strumiłowej, a potem z nimi mówić. Zdaje się, że każdy zgodzi się, że kto na tę drogę wstępuje, że najpierw rzuca kamienie pod nogi, najpierw stwarza takie wypadki: Turka do Stanisławowa, Kamionka Strumiłowa do Tarnopola, a potem chce mówić z narodem ruskim, ten stwarza te wypadki w tym celu, żeby do tej zgody nie dojść. Rozumiem, że są stronnictwa, które tego nie chcą, że takie stronnictwa są po stronie ruskiej, to nie ulega wątpliwości. Są stronnictwa ruskie, które stoją na stanowisku: Im gorzej, tem lepiej. Tak samo nie ulega dla mnie wątpliwości, że i po stronie polskiej są stronnictwa, które mówią: Niepokój, to siła zbrojna potrzebna A przy sile zbrojnej to oni rządzą a nie lud. Są tedy po obu stronach, przepraszam, że powiem ostre słowo, prowokatorzy, który uniemożliwiają porozumienie się narodu polskiego z tamtejszą ludnością. W interesie tych, którzy nie chcą zgody, jest zrobienie tej ustawy, bo niewątpliwie tą drogą dolejemy oliwy do ognia tak, że z pewnością wtedy o zgodzie na dłuższą metę mówić nie będzie można. Każdy analfabeta, chłop ruski, kiedy zobaczy kartę podziału na województwa, zrozumie, że ma słuszność jego agitator, jeśli mu powiada, że Polacy są jego wrogami.</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#PStąpiński">A oprócz tego są jeszcze inne siły, które nakazują nam być bardzo ostrożnymi w postępowaniu co do wschodniej Małopolski. Powtarzam to, czy pod adresem Lloyd George'a czy innych polityków, że wschodniej Małopolski Polska absolutnie nie odda, ale Polska musi postępować w ten sposób, żeby stosunek nasz do Rusinów był oparty na podstawie sprawiedliwej, uczciwej, otwartej ugody z nimi i porozumienia. Jakżeż będziemy ugodę przeprowadzali z tą chwilą, kiedy zaprowadzimy tego rodzaju podział Galicji na województwa? Kto to wprowadza, ten wyklucza porozumienie między Polakami a Rusinami.</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#PStąpiński">Zdaje mi się, że przecież nasze postępowanie powinno być wręcz przeciwne. Jeśli dajemy uniwersytet, jeśli stwarzamy nowy podział administracyjny kraju dla dobra ludności, to trzeba przecież wybrać ten sposób postępowania, że najpierw spowodować konferencję, narady z Rusinami i na tych naradach uniwersytet i wygodny podział kraju przedstawić im, jako akt dobrej woli z naszej strony. Ale my postępujemy wręcz przeciwnie.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#PStąpiński">Podam jeden przykład: Sąd skazał znanego agitatora rusińskiego Tymka Starucha na więzienie i zażądał po zasądzeniu od rodziny Starucha o ile mi wiadomo, 300.000 marek kaucji. Kaucję z pewnością społeczeństwo ruskie jest w stanie złożyć, ale nie składa. Dlaczego? Bo mu to jest na rękę, że znany w całej wschodniej Małopolsce agitator Tymko Staruch jest męczennikiem. Przed paru tygodniami zwróciłem się do p. Ministra Sprawiedliwości, ażeby zechciał pod kątem widzenia tej polityki ugody traktować powoływanie do służby w sądownictwie pewnych polityków, radców sądowych ruskich. P. Minister Sprawiedliwości odnośnie do pewnej osoby stanowczo się sprzeciwił. Mam to niezłomne przekonanie P. Ministrze, że to fatalny błąd, bo społeczeństwo ruskie stać jeszcze na to, żeby dać utrzymanie Janowi Kiwelukowi. A ten Jan Kiweluk ma w rękach dokument, że jest ofiarą, że jest prześladowany. Czy my na stwarzanie coraz większej liczby ofiar i prześladowanych możemy sobie pozwolić? Czy to polityka polska? Czy to prowadzi do potęgi polskiej? Ta droga postępowania wobec wschodnich ziem innych polityków niegdyś doprowadziła Polskę niestety do upadku. Takiem postępowaniem rzekomej siły i autokratyzmu, bez chęci porozumienia się szczerego z Rusinami, fatalną przysługę oddajemy naszej Ojczyźnie (Poruszenie, różne okrzyki. Głos: Czy to mowa przedwyborcza?) Ja jestem z zachodniej Małopolski. Tym, którzy ze wschodniej Małopolski chcą kandydować zwracam uwagę, że ta ustawa będzie dla tych, którzy będą za nią głosowali, bardzo ciężkim kamieniem i bardzo wielką zaporą. Więc jeśli ktoś o wyborach chce mówić i chce stamtąd kandydować, to powinien pod tym kątem widzenia na to patrzeć. Zatem odnośnie do ludu ruskiego tak się sprawa przedstawia.</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#PStąpiński">A teraz dalsze pytanie. Pytam się Wysokiej Izby, czy istotnie to jest godziwe, ażeby dla tych kombinacji politycznych także i chłop polski cierpiał, niewiadomo, na jaki okres czasu skutki tej ustawy? Bo przecież świadomi jesteśmy, jakie będą te skutki. Przyjdą wybory do sejmików wojewódzkich; jak się porozumie chłop z chłopem, jeżeli w ten sposób sztucznie będą wykrojone okręgi? Bo łatwo się porozumie ten, kto ma do dyspozycji urzędy, pieniądze, władze, ale dla ludu, który chce przeprowadzić po swojej myśli wybory do sejmików, w ten sposób przykrojone okręgi wojewódzkie będą wielką przeszkodą. Pytam się dlaczego chłop polski w imię tych kombinacji ma mieć utrudnione porozumienie się z władzą, dlaczego on ma na niewiadomy czas ponosić 4 i 5 razy większe koszta podróży do urzędu. Chłop z Kamionki Strumiłowej będzie musiał dla naszego widzimisię jechać do Tarnopola i ponosić koszta podróży tam i z powrotem, będzie miał utrudnione porozumiewanie się z władzą, więc będzie z tego powodu cierpiał. To jest, proszę Wysokiej Izby niedopuszczalny eksperyment z tamtych powodów, i z tego powodu, że należy ludowi ułatwiać porozumiewanie się z władzami, że należy okręgi wojewódzkie przykroić według ich położenia topograficznego według połączeń kolejowych, a nie według tego rodzaju — że tak powiem — machinacji, gdzie on ani kolei, ani drogi w podróży do swego województwa nie będzie miał do dyspozycji.</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#PStąpiński">A dalej, Wysoka Izbo, dokąd to będziemy istotnie konserwować granice podziałów administracyjnych zaborców? Weźcie Panowie Kraków. Cóż to za absurd, aby o 8 km. od Krakowa ludność polska nie należała do województwa w Krakowie?</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#PStąpiński">To są rzeczy niemożliwe. Co to za absurd, aby ludność Tarnobrzega, mając tuż pod nosem dawną słynną siedzibę województwa sandomierskiego, musiała podróżować do Lwowa? Toż to są rzeczy niemożliwe! Powinniśmy się wstydzić tego, że zaborcy tak nam trafili do serca, że jak jaką świętość te granice konserwujemy razem ze wszystkiemi absurdami, że miasto Kraków, o 8 km. oddalone od granicy, odcinamy do innego województwa Powiadam, gdyby to była piekąca sprawa, że bez tego podziału wojewódzkiego nie możemy pójść dalej, gdyby proszę Wysokiej Izby, wymagały tego rzeczywiste względy życiowe administracji, polityki, — no różne rzeczy się dzieją dla wyższych spraw, ale tego nikt nie żąda, tego nie żąda administracja, bo p. Minister Spraw Wewnętrznych może inną drogą zmniejszyć okręgi administracyjne, względnie skombinować starostwa; tego nietylko nie wymaga, ale to wyklucza interes narodowy, albowiem nie wolno nam w tym czasie tego rodzaju mapami województw prowokować ludności ruskiej, pobudzać agitatorów ruskich do zwiększenia działalności; nie wolno nam także ze względu na lud polski, bo na miły Bóg musimy istotnie stosować się do zasady, że władza jest dla ludu, a nie lud dla władzy, że okręgi i siedziba władz mają być tak urządzone, by lud z nich jak najłatwiej mógł korzystać. Temu wszystkiemu przeczy, przeciw temu wszystkiemu idzie przedłożony nam do uchwalenia projekt, temu całemu naszemu pochodowi przeszkadza na przyszłość i uniemożliwi nam porozumienie się z ludem ruskim. Powiadają Panowie: Z kim tam gadać?</u>
<u xml:id="u-18.29" who="#komentarz">(Głos: Z Tymkiem Staruchem)</u>
<u xml:id="u-18.30" who="#PStąpiński">Proszę Panów, ja już powiedziałem jednemu z Panów, dlaczego mamy gadać z prowodyrami ruskimi. Zwołajmy wiece ruskie w powiecie, niech wiece wybiorą pełnomocników do gadania z nami. Był tam p. Prezydent Ministrów Witos i słyszał, jak chłopi ruscy mówili: Chcemy do Polski należeć. Proszę Wysokiej Izby, lud ruski, skołatany wojną, pragnie żyć, pragnie mieć uporządkowane stosunki, pragnie mieć możność egzystencji. Jeżeli my mu między innemi przy zakładaniu szkół wyższych, przy tworzeniu województw, damy dowód, że szczerze i uczciwie chcemy mu ułatwić życie i korzystanie z władz, to ten lud ruski wybierze pełnomocników, z tymi przeprowadzimy rokowania, a z pewnością w ten sposób wzmocnimy sprawę polską. Jeżeli zaś trwać będziemy w naszej dawnej zarozumiałości, tak jak niejednokrotnie dawniej dla wyborów, żeby ten, albo ów pan mógł być posłem, korupcją i gwałtem rozjątrzylibyśmy życie we wschodniej Małopolsce. Pomnijmy, że to niedawne czasy, kiedy ta ludność serdecznie do Polski chciała należeć, a potem dopiero z jednej strony agitacja, a z drugiej strony nasza arogancja, nasza nieroztropność spowodowała zaognienie stosunków.</u>
<u xml:id="u-18.31" who="#PStąpiński">Jeżeli chcemy te rzeczy zmienić i naprawdę dla Polski ten kraj na wieki zapewnić, to do tego jest tylko jedna droga: w imię prawdy i sprawiedliwości zgoda z ludem ruskim, a także inny podział województw. Dlatego też stawiam wniosek: Wysoka Izba raczy uchwalić: „Odracza się i odsyła się z powrotem do Komisji ten projekt, aż do czasu, kiedy na podstawie całokształtu zagadnienia polsko - ruskiego stosunki ku temu będą stosowne”.</u>
<u xml:id="u-18.32" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Moraczewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PMoraczewski">Szanowni Panowie! Mnie się ten projekt ustawy wydaje niedojrzałym. Przy podziale administracyjnym kraju będziemy musieli uwzględnić interesy miast o znaczeniu historycznem. Podział musi być tak zrobiony, aby miasta nie ucierpiały. Tymczasem projektowany podział administracyjny powoduje, że w każdem województwie, a przynajmniej w województwach lwowskiem i krakowskiem ich miasta stołeczne leżą na samej granicy swoich województw. Z jednej strony o 8 kilometrów od Krakowa kończy się granica województwa, z drugiej strony granica ciągnie się o 150 do 160 km. Lwów znajduje się według tego podziału na granicy województwa i miejscowości o 3 mile odległe od Lwowa już należą do innego województwa, a miejscowości, leżące o 180 km. w drugą stronę, należą jeszcze do województwa lwowskiego. Stolice dwóch województw, stolice, które są miastami tak ważnemi dla nas, jak Kraków i Lwów znajdą się przy tym podziale w niekorzystnem geograficznem położeniu, co nie wpłynie na rozwój tych miast, przeciwnie na ich upadek.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#PMoraczewski">Zatrzymam się trochę dłużej przy Krakowie. Wyobrażam sobie, że w Państwie polskiem Kraków powinien być centrem węglowem, Kraków, prastara stolica Państwa polskiego, dziś powinien stać się ośrodkiem tego węgla, który jest w Zagłębiu Dąbrowskiem, w Cieszyńskiem, Krakowskiem i Górno-Śląskiem. Kraków powinien być centrum całego górnictwa węglowego wraz z Akademją górniczą, z Uniwersytetem, z tymi rozsadnikami polskości, jakimi są te wszystkie zakłady naukowe i te wszystkie instytucje i urzędy, które w Krakowie istnieją. Kraków powinien centralizować i wywierać swój wpływ na okolice, pod względem narodowym mieszane, gdzie znajduje się wielki procent Niemców na Śląsk Górny i Śląsk Cieszyński. Podział wprawdzie nazwany jest tymczasowym, jednakże tymczasowym nie będzie, to jest rzecz zrozumiała. Nie można kraju dzielić na rok, a po roku zmieniać podział dlatego, bo już przez rok nawiążą się stosunki, nawiążą się tysiączne nici i podział tak się utrwali, że zmiana tego podziału po roku czy po dwóch wywoła chaos i zaburzenia życia gospodarczego, nie można więc pod tym względem eksperymentować.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#PMoraczewski">Przyłączam się zupełnie do wywodów mojego przedmówcy, który dowodził, że podział administracyjny musi mieć na oku zacieranie granic kordonów. Kordony nic mogą być dla nas rzeczą świętą, muszą być zatarte przez podział administracyjny, tymczasem podział przedłożony przez komisję sankcjonuje nadal kordony. To są powody, które każą z wielką krytyką patrzeć na ten projekt i traktować go jako rzecz niedojrzałą.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#PMoraczewski">Jeszcze jedną uwagę należałoby zrobić co do województwa krakowskiego. Nie jest do niego włączony pow. cieszyński i bielski. Te powiaty, które dziś już należą do Państwa polskiego, nie mają przydziału do żadnego województwa i znajdują się w tej chwili — że tak powiem — poza obrębem administracyjnego podziału na województwa.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#PMoraczewski">O granicach województwa lwowskiego słusznie powiedział p. Stąpiński, że niepodobną Kamionki Strumiłowej przydzielić do Tarnopola. Także niepodobna od województwa lwowskiego oddzielić np. pow. stryjskiego. Pow. stryjski a zwłaszcza miasto Stryj związany jest gospodarczo z Zagłębiem Borysławskiem a komunikacyjnie i politycznie ze Lwowem. Do Lwowa trwa jazda koleją dwie godziny, podczas, gdy do Stanisławowa z miasta Stryja jedzie się sześć godzin koleją. Pow. turczański leży wzdłuż koleji, która idzie przez Turkę, Sambor do Lwowa i ma połączenie bezpośrednie ze Lwowem, przyłączenie go do Stanisławowa przedłuży komunikację z 5 godz. na 15 do 20 godzin, czyni zatem niemożliwem odnoszenie się ludności do władz w Stanisławowie, a zatem zupełnie iluzoryczny stanie się ten podział administracyjny.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#PMoraczewski">Z tego powodu niepodobna twierdzić tak, jak to mówił poseł Dubanowicz, że ludność znękana wojną wyczekuje tylko na ten podział administracyjny i na utworzenie województw. Zdaje mi się, że nikt z ludności tych powiatów, które w ten sposób byłyby podzielone, nietylko nie wzdycha do utworzenia województw, ale po uchwaleniu tego projektu spotykamy się z protestem przynajmniej 20 albo 30 powiatów galicyjskich na ogólną liczbę 80 powiatów. Ludność polska będzie protestować przeciw ustawie, mówiąc, że ją zrobiono bez nich i że jest dla nich krzywdą.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#PMoraczewski">Mówiąc o Galicji Wschodniej podkreślić muszę wzgląd, który podniósł poseł Stąpiński, że niepodobna decydować o ziemiach zamieszkałych przez ludność polsko-ukraińską z różnych powodów. Jednym z powodów jest zasada samostanowienia o sobie narodów, którą Sejm jako swoją pryncypalną zasadę w odniesieniu do innych narodów Polskę zamieszkujących, przyjął. Zasada ta nie została uwzględniona w dzisiejszym Sejmie. Ordynacja wyborcza, na mocy której Sejm został zwołany, powiada, że w Sejmie zasiadają z Galicji Wschodniej wyłącznie posłowie narodowości polskiej, wybrani w r. 1911 do parlamentu wiedeńskiego.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Wszystko, o czem Pan mówi, podadzą jutro wrogie nam dzienniki zagraniczne)</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#PMoraczewski">Ja mówię to, co jest prawdą bez względu na to co dzienniki na to powiedzą. W owym czasie innej ordynacji wyborczej niepodobna było zrobić, do dziś niepodobna było przeprowadzić nowych wyborów. W tem, że tutaj do tej chwili nie zasiadają posłowie ukraińscy, Ukraina nie może dopatrywać się żadnej krzywdy, bo jej w istocie niema, tak długo, dopóki w tym Sejmie nie będą decydowane rzeczy bezpośrednio i tak żywo ich obchodzące, jak podział administracyjny.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#PMoraczewski">Mojem zdaniem należy zaczekać z podziałem na województwa do momentu, w którym znajdą się w tym Sejmie reprezentanci narodu ukraińskiego. Obecnie niema ani jednego posła, któryby mógł o sobie powiedzieć: ja reprezentuję tę ludność!</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#PMoraczewski">Ustrój wyborczy, ordynacja wyborcza do parlamentu austrjackiego stwarzała głosowanie proporcjonalne i wskutek tego byli posłowie, którzy mieli tylko głosy polskie, reprezentowali wyłącznie ludność polską, i posłowie, którzy reprezentowali ludność ukraińską. W tym Sejmie zasiadają tylko posłowie przedstawiciele ludności polskiej. Dlatego, proszę Panów, jestem zdania, że przed wysłuchaniem i porozumieniem się z Ukraińcami nie można podziału kraju przeprowadzać.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#PMoraczewski">Zupełnie słuszna jest uwaga posła Stapińskiego, że podział przeprowadzony obecnie, będzie kamieniem obrazy między narodem polskim a ukraińskim w Galicji, a stosunków Galicji Wschodniej, długo w tym stanie da się utrzymać. W atmosferze, jaka tam panuje, w tej atmosferze nienawiści obu narodów do siebie niepodobna wytrzymać ani Polakom, ani Ukraińcom, ani jednym, ani drugim. W interesie obu narodów i na żądanie w tej chwili obu narodów musi być ułożony jakiś sposób współżycia między nimi, jednym z pierwszych kroków współżycia jest omawianie wspólne w jaki sposób administrację w kraju przeprowadzić, to wspólne omówienie — to jest pierwszy warunek zgody. Właśnie w tym podziale województw będzie tkwił zarodek pewnego samorządu ukraińskiego, a zatem nie można tego robić bez nich. Ktoś kto nie chce państwu polskiemu przynieść szkody przez to, że na wschodnich kresach, jak w Galicji Wschodniej pozostawia zarzewie wiecznego wrzenia i atmosferę wzajemnej nienawiści, ten będzie głosował za tem, ażeby tę ustawę odesłać do Komisji.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#PMoraczewski">Nie mówię tego w interesie narodu ukraińskiego, mówię to wyłącznie w interesie narodu polskiego i dlatego proszę Panów, ażebyście odesłali tę rzecz do Komisji jako niedojrzałą, oraz ze względu na wrzenia i nienawiść, na wschodzie szkodliwe dla Polaków i Ukraińców.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Kotula.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PksKotula">Wysoki Sejmie! Ostatni dwaj mówcy twierdzili, że sprawa podziału administracyjnego Małopolski jest jeszcze przedwczesna, niedojrzała, że należy ją jeszcze odroczyć i odesłać do komisji. A zdaje się, że może żadna sprawa, omawiana tu w Sejmie nie była tak dokładnie i gruntownie omówiona jak właśnie sprawa podziału administracyjnego w Małopolsce. Bo tę sprawę omawiano na posiedzeniu posłów ze Wschodniej Małopolski, omawiano ją na komisji, omawiano ją z Rządem, i wreszcie przyszła ona po wielu b. dyskusjach pod obrady na plenum Izby. Przypominam sobie, że na jednem z posiedzeń posłów z Małopolski właśnie nic kto inny, ale p. poseł Stąpiński domagał się, żeby jak najprędzej znieść delegaturę, i jak najprędzej ten podział administracyjny przeprowadzić. A dzisiaj ze zdumieniem słyszymy z ust tego mówcy, że należy tę sprawę jeszcze na później odwlec.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PksKotula">Mówi się, że czas na razie do tego podziału jest nieodpowiedni. Mojem zdaniem, proszę Panów czas obecny jest właśnie najodpowiedniejszy dla przeprowadzenia podziału administracyjnego, gdyż obecnie wielu agitatorów rusińskich, o których tu wspominał sam p. Stąpiński, znajduje się poza granicami kraju. Jeżeli będziemy czekali aż ci agitatorzy powrócą, aż oni spokojny lud rusiński, który chce żyć w zgodzie z narodem polskim, podburzą, to wtedy wogóle będzie niemożliwe mówić o jakimś podziale administracyjnym.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PksKotula">P. Stąpiński boi się agitatorów, żeby nie zburzyli tego spokoju, ale jak Rząd polski powinien energicznie wystąpić wobec agitatorów, którzy szkodzą państwowości polskiej i są narodowości polskiej, tak samo nie mniej energicznie powinien występować wobec agitatorów innych narodowości, którzy państwowości polskiej szkodzą.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#PksKotula">Co do usposobienia narodu ruskiego, ludu ruskiego; to chce on żyć w zgodzie i miłości z narodem polskim. Jeżeliście, Szanowni Panowie czytali dzienniki z ostatnich czasów, to przekonaliście się z nich, że odbywały się setki wielkich wieców we wschodniej Małopolsce, na których ludność ruska oświadczała się za przyłączeniem Wschodniej Małopolski do Polski, na których wyrażała wdzięczność Rządowi polskiemu za wprowadzenie ładu i porządku i za wyżywienie ich, i nie chce słyszeć wogóle o oderwaniu Wschodniej Małopolski od całej Polski. Ta ludność ruska obecnie przyjmie podział administracyjny z całą ochotą i z pewnością dostosuje się do niego.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#PksKotula">Nietylko ludność ruska, o której tutaj jest mowa, pragnie pozostania Wschodniej Małopolski przy Polsce, ale także i ludność żydowska. W wielu miastach odbywały się wiece w synagogach żydowskich i publicznie na rynkach, gdzie ludność żydowska, wyłącząjąc sjonistów, oświadczała się za łącznością z Polską. Wobec tego nastroju ludności tak ruskiej, jako też i żydowskiej czas jest najodpowiedniejszy do przeprowadzenia teraz właśnie tego podziału administracyjnego.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#PksKotula">P. Stąpiński oświadczył, że podział ten jest błędny pod względem terytorjalnym. Ale, proszę Panów, mnie się zdaje, że nigdy tak idealnego podziału nieprzeprowadzimy, ażeby wszystkie miejscowości w województwach, miały do swego centrum taką samą odległość bo także i niejednemu Polakowi z Kresów pow. rzeszowskiego dalej będzie w rozmaitych sprawach jeździć do Lwowa niż do Krakowa. Ale to trudno, tak idealny podział terytorjalny, ażeby wszyscy mieli jednakową odległość do centrum wojewódzkiego, jest niemożliwy. A jeśli tę odległość do centrum porównamy z dzisiejszą odległością kresów Galicji ze Lwowem, jeśli Weźmiemy pod uwagę odległość np. Oświęcimia od Lwowa, albo też Husiatyna od Lwowa to się przekonamy, że ta odległość jest znacznie większa. Jeżeli sprawę podziału administracyjnego będziemy ustawicznie odwlekać, to właśnie ta ludność polska i ruska będzie narzekać, że jest pokrzywdzona w stosunku do ludności innych województw, które mają do centrów wojewódzkich bliżej, niż ta ludność np. z Oświęcimia do Lwowa, albo z Husiatyna do Lwowa. A więc ze względu na sprawiedliwość powinniśmy ten podział jak najprędzej przeprowadzić, ażeby ludność małopolska nie była pokrzywdzona w stosunku do ludności innych dzielnic, które mają już te województwa. Pragniemy również, ażeby granicę podziałów Polski jak najprędzej zatrzeć. Chcielibyśmy, ażeby z umysłów ludzkich, ażeby z samej karty geograficznej te podziały były wykreślone, ażeby młodzież, która się uczy w szkołach, o nich nie słyszała. I z tych powodów kulturalnych i narodowych podział administracyjny jak najprędszy jest konieczny.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#PksKotula">P. poseł Stąpiński oświadczył się za tem, ażeby z Łemków utworzyć osobne województwo, bo tak wyrozumowałem z jego mowy, a więc, ażeby to województwo obejmowało całe Podkarpacie. Ale, proszę Panów, twierdzenie, że Łemkowie to nie są Rusini, lecz inny jakiś ród, nie jest na niczem oparte, gdyż Łemkowie sami przyznają się do narodowości ruskiej, tylko różnią się od innych Rusinów przekonaniami politycznemi. To są przeważnie wszyscy staro-rusini, a więc tacy Rusini którzy chcą zgody z Polską, i gdyby to możliwe było, gdyby dano im do wyboru, to niektórzy woleliby raczej Rosję przenieść może nad Polskę. Dawniej tak bywało Obecnie pod tym względem przekonania się zmieniły. I ci Łemkowie pragną połączenia z Polską, bo zaznali właśnie spokoju i ładu zarządów polskich. Byłoby właściwie krzywdą dla nich, gdyby się utworzyło osobne jakieś podkarpackie województwo z siedzibą np. w Sanoku, położonym niedaleko od miejsca, gdzie mieszka p. Stąpiński, bo wtenczas popełnilibyśmy ten błąd, przeciw któremu on się zastrzega, gdyż ci Łemkowie musieliby jechać dalej do stolicy województwa z pod Nowego Sącza, Stanisławowa i t. d.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#PksKotula">A więc p. Stąpiński wpada w ten sam błąd, który sam zwalcza. P. Stąpiński mówi, że z Rusinami musimy unormować stosunki. Jeżeli musimy, to urządźmy raz wreszcie te stosunki, uregulujmy je. Właśnie ten czas teraz najbardziej się do tego nadaje.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#PksKotula">Nie odwlekajmy tej sprawy ustawicznie ad calendas graecas. Jeżeli tak będziemy postępować, to jej nie załatwimy. Raz trzeba przystąpić do tego i sprawę załatwić, a ludność przyzwyczai się do nowego podziału administracyjnego, gdyż będzie miała bliżej do swego województwa niż do Lwowa, co zwłaszcza wobec rozmaitych trudności komunikacyjnych i wielkich kosztów podróży jest znacznem udogodnieniem.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#PksKotula">Co do podziału na 4 województwa, to pod tym względem wiele miast miało pretensję, ażeby u nich właśnie to województwo założyć. Do tych miast należy także Przemyśl, który rościł sobie do tego pretensję ze względów historycznych, komunikacyjnych i gospodarczych. Kiedy jednakże na tych posiedzeniach posłowie z Małopolski wykazali, że trzeba ustąpić ze względów gospodarczych, Przemyśl na razie ustąpił ze swoich. aspiracji. Ale jednakże mogę oświadczyć, że nie ustanie on w swoich staraniach o to, ażeby kiedyś może za kilka lat, kilkanaście lat, kiedy na to pozwolą względy gospodarcze, w Przemyślu powstało województwo. A wówczas p. Stąpiński nie będzie miał powodu do narzekania, że mieszkańcy pow. kolbuszowskiego mają za daleko jeździć do Lwowa.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#PksKotula">Narazie jednak Przemyśl zgodził się na ten podział, jaki proponuje Komisja Administracyjna, bo przedewszystkiem musimy mieć na względzie dobro całej Rzeczypospolitej, dobro gospodarcze obywateli całej Małopolski, i musimy przyjąć to co większość Komisji i społeczeństwo uzna za dobre.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#PksKotula">Z tych wszystkich powodów jesteśmy za tem, ażeby dzisiaj definitywnie tę sprawę uchwalić, ażeby już nie chodziła po komisjach, po kancelarjach urzędowych, bo ludność polska, mogę zaznaczyć, także ruska i żydowska poczęści proszą o to, ażeby ta sprawa już raz do końca dobiegła.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Skarbek.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PSkarbek">Wysoki Sejmie! Ustawa o podziale administracji Małopolski została wywołana koniecznością tylko administracyjną. Twór austrjacki, w którym na 8 miljonów kilkakroć sto tysięcy ludności było jedno namiestnictwo, jedna i druga instancja, twór niepraktyczny administracyjnie istnieć nie mógł. Był on zaprowadzony przez rząd austrjacki w celach politycznych nie administracyjnych, boć każdy, kto ma tylko jakiekolwiek pojęcie o administracji, wie, że na tak wielkim terenie z tak olbrzymią ilością ludności, nie można rządzić centralistycznie z jednego urzędu Namiestnictwa.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#PSkarbek">I dlatego za czasów Austrji był przewidziany podział Galicji ze względów administracyjnych na obwody. Potem po rozpadnięciu się Austrji sama konieczność administracyjna wywołała dwa urzędy administracyjne, Komisję Likwidacyjną i Komitet Tymczasowy we Lwowie, a nawet, jeśli można je brać za urzędy administracyjne, potworzyły się rozmaite chwilowe republiki, jak w Przemyślu i Tarnobrzegu. To wszystko było wywołane koniecznością, że kraj musi być podzielony na jakieś odrębne jednostki administracyjne, że taka centralizacja w obecnych czasach jest niemożliwa.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#PSkarbek">Od samego początku zwołania Sejmu już sprawa podziału Galicji na województwa była poruszana. Po raz pierwszy zdaje mi się, w marcu 1919 r. już to w Komisji Administracyjnej, już to na posiedzeniu posłów Wschodniej Galicji, rzecz tę omawiano, i projekty przygotowywano. Nie jest to rzeczą tak świeżą, jak mówił poseł Stąpiński, bo przeszło półtora roku trwały pod tym względem pertraktacje, i zawsze się tę rzecz odsuwało ze względów — broń Boże administracyjnych, boć słusznie powiada przedmówca mój, że sam p. Stąpiński kilkakrotnie żądał podziału ze względów administracyjnych — ale ze względów politycznych, i to raz polityki zagranicznej, drugi raz polityki wewnętrznej. Przypominam sobie, że przez szereg miesięcy odsuwano tę rzecz ze względów polityki zagranicznej, nie chcąc zrażać ententy, która nie rozstrzygnęła jeszcze kwestji Galicji Wschodniej. Pomijam, że powody te absolutnie nie wystarczały do wstrzymywania tej sprawy, ale bądź co bądź rząd trwożliwie ustępował, i ustępowała także i komisja. Z chwilą kiedy ententa już mniej się Galicją Wschodnią interesowała, występowano z innemi powodami natury wewnętrznej, mianowicie: niedrażnienia Ukraińców. Teraz właśnie między Polakami a Ukraińcami, skończyły się walki, nastał czas pokoju, nastał tam właściwy moment zaprowadzenia rządów administracyjnych, i znowu się wysuwa jakieś przeszkody, ażeby tego podziału nie przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#PSkarbek">Rzeczywiście nasuwa się myśl, że są pewne tendencje utrzymania delegatury, która jest niczem innem jak dawnem namiestnictwem galicyjskiem. Jest to władza zupełnie w typie austrjackim, która w obecnych czasach niema sensu w Polsce. Jeżeli mamy zamiar podzielić Galicję pod względem administracyjnym, to niewątpliwie chwila jest teraz najdogodniejsza, bo kto wie czy za miesiąc lub dwa znowu jakieś względy już to natury zagranicznej, już to wewnętrznej nie będą rzeczywiście stanowiły przeszkody. A zatem chwila jest wskazana.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#PSkarbek">Wytaczano tutaj szereg krytyk co do tego projektu. Niewątpliwie projekt ten nie jest idealny. Ma on swoje wady, ale, jak to słusznie mówił przedmówca, niema projektu, któryby nie miał rozmaitych złych stron; projekt ten jednak nie pogarsza obecnej sytuacji. Bo proszę sobie przypomnieć, że obecnie obywatel, który chce załatwić jakąś sprawę w drugiej instancji, musi z Krakowa czy Zakopanego jechać aż do Lwowa. Nie stanowi to takiego olbrzymiego utrudnienia, ale raczej ludność się przyzwyczai, teraz będzie miała znacznie mniejszą drogę do 2 instancji tak na wschód jak i na zachód. Przykład przytoczony tutaj, może bardzo jaskrawy, Kamionki Strumiłowej, która powinna należeć do Lwowa, a należy do Tarnopola, to jest szczegół administracyjny, który może naraża ludność Kamionki Strumiłowej na niewygodę, ale na tą samą niewygodę naraża ludność polską Tarnobrzega lub innych powiatów.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#PSkarbek">Proszę Panów! Przedewszystkiem muszę jeszcze raz podnieść, że jest to projekt, wywołany koniecznością administracyjną, a nie polityczną, a zatem zupełnie nie rozumiem wywodów politycznych p. Stąpińskiego, twierdzenia jakoby ten projekt wywołał jakąś nienawiść, jakieś niezadowolenie, jakiś bunt Rusinów, jakoby to była żagiew rzucona między Rusinów i Polaków, którzy tak idealnie dążą do zgody.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#PSkarbek">Moi kochani Panowie! Ani jednemu Rusinowi nie śniłoby się nawet z tego powodu podnosić protestu, ani jednemu Rusinowi nie śniłoby się uważać to za kwestję polityczną, dotychczas, bo jak sobie przeczyta mowę p. Stapińskiego i p. Moraczewskiego, to naturalnie wpadnie na tę myśl: Aha! widocznie w tem jest jakaś sprawa polityczna! Ale o tem niema mowy, bo gdyby była sprawa polityczna, gdyby interes polityczny i interes narodowościowy tylko odgrywał rolę, to ten projekt wyglądałby zupełnie inaczej, bo pod względem narodowym ten projekt nie jest idealny i właśnie wielu wypadkach względy administracyjne zwyciężały interes narodowy.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#PSkarbek">To jest niestety, że my utrudniamy sprawę podobnemi mowami i podsuwaniem intencji, których Sejm i Polacy nie mają, utrudnienia wszelkiej zgody, bo naturalnie obecnie Rusini będą uważali ten projekt za jakąś krzywdę, boć powiedział to Stąpiński i Moraczewski. I niewątpliwie to Panowie zobaczą, że jutro lub pojutrze w organach prasy ukraińskiej znajdą się in extenso te mowy i artykuły pod tytułem „Krywda”.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(Głos: Tylko pańska mowa)</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#PSkarbek">Nie, ponieważ uważam ten projekt za czysto administracyjny, nie mający z polityką nic wspólnego. Nie podsuwajmy intencji politycznych tam, gdzie ich niema. Niewątpliwie jest jedno może uchybienie, jakie temu projektowi zarzucić można t. j, że zatrzymuje dotychczasowe granice zaborcze, mianowicie, że województwa ustanowione są w granicach dawnej Galicji. Zrobiło się to także nie ze względów politycznych, bo względy polityczne i narodowościowe nakazywałyby raczej przyłączenie części Kongresówki do Galicji, ażeby przez to wzmocnić żywioł polski specjalnie w Galicji Wschodniej, ale względy natury czysto praktycznej i administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#PSkarbek">Proszę Panów! W b. Kongresówce jest inne ustawodawstwo cywilne, inne ustawodawstwo jest jeszcze dotychczas praktykowane w administracji, a zupełnie inne jest ustawodawsto w Galicji Wschodniej. Tak odrazu te dwa zupełnie odrębne administracyjne ustawodawstwa złączyć w sobie i stworzyć z tych dwóch organizacji jedną, jest niesłychanie niebezpieczne, a także i olbrzymiem utrudnieniem dla ludności, która się nie może zorjentować. I to był powód, dla którego nie włączono, pozostawiono granice dawnej Galicji z tem, że to jest bądź co bądź projekt prowizoryczny, który po jakimś przeciągu czasu może być zmieniony.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#PSkarbek">Kończę tem, że na poprawkę proponowaną przez p. Dubanowicza zgodzimy się w zupełności. O ile z natury rzeczy jest prawie niepodobieństwem, ażeby rząd wprowadzał w życie te województwa bez ingerencji bez oddziaływania za pośrednictwem delegata, uważam to za zupełnie nieuzasadnione, ażeby ta petryfikacja delegata znajdowała się w ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Spraw Wewnętrznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#MinisterSprawWewnętrznychSkulski">Wysoka Izbo! Z Ustawy o Województwach, mającej na celu jedynie administracyjne względy, gdyż chodzi tu faktycznie o rzecz tak zupełnie naturalną jak zaprowadzenie drugiej instancji administracyjnej, p. Stąpiński, mojem zdaniem, zupełnie niepotrzebnie zrobił sprawę polityczną. Szereg skarg, napływających od ludności z Galicji, dowodzi, że w interesie tejże ludności jest zorganizowanie jak najprędzej drugiej instancji administracyjnej potrzebnem i koniecznem. A więc jedynie względy gospodarcze, względy wręcz przeciwne tym, o których mówił p. Stąpiński, skłoniły Rząd i Sejm do załatwienia wymienionej sprawy. Oczywiście, że każdy podział terytorjainy ma swoje dodatnie i ujemne strony. Projekt rządowy różnił się od projektu komisyjnego. Rząd w Komisji zgodził się jednak na poprawki, sądząc, że ustawa nosi charakter tymczasowy. Jestem przekonany, że po pewnym czasie i praktyce, po unormowaniu się stosunków ekonomicznych i politycznych i zaprowadzeniu nowej komunikacji, pewne dalsze zmiany okażą się potrzebne. Rzecz zrozumiała, że Kolbuszowa i Lwów mogą się wydawać zbyt oddalone od siebie, ale na terytorjum Województwa Kieleckiego w stosunku do miejscowości, położonych niedaleko Krakowa, również ta sama anomalja rzuca się w oczy, a przecież w tym ostatnim wypadku żadne względy polityczne wchodzić w rachubę nie mogą. Nie jest koniecznością, by stolica województwa położona była w matematycznem centrum danego kraju. Pomiędzy województwami niema żadnych kordonów, więc wbrew twierdzeniu p. Stapińskiego, jeżdżenie w sprawach leczniczych i kulturalnych nie jest przez podział administracyjny utrudnione. Pozatem był zrobiony zarzut, że Komisja Administracyjna sprawę potraktowała zbyt pospiesznie. Przypominam, że ustawa była wniesiona do Sejmu 23 marca i jeżeli od 23 marca była rozpatrywana w Komisji aż do grudnia, to chyba takiego toku urzędowania Komisji nie można nazwać pośpiesznym. Uważam ze względów konieczności państwowych, że sprawy odkładaćby nie należało. Komisja miała możność od marca do grudnia zastanawiać się nad nią, a choćby się teraz o parę dni załatwienie sprawy przesunęło, to zmian istotnych oczekiwać nie należy. Tekst ustawy uzgodniony jest ze stanowiskiem Rządu. Jedynie do art. 3, żeby głosu w szczegółowej dyskusji nie zabierać, pragnę parę słów powiedzie. Art. 3 opiewa, że organizację wymienionych w art. 1 województw przeprowadzi Minister Spraw Wewnętrznych „za pośrednictwem Generalnego Delegata Rządu”. Jest to passus, do którego zgłosił poprawkę p. Dubanowicz o skreślenie słów: „za pośrednictwem Generalnego Delegata i t. d.”. Zdanie, o którem mowa, uważam ja również za zbyteczne, rozumie się samo przez się, że organizacja będzie przeprowadzona przy udziale Generalnego Delegata, jednak wiązanie tą klauzulą Ministra Spraw Wewnętrznych, któremu Sejm przekazuje wykonanie Ustawy, nie jest wskazane.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#MinisterSprawWewnętrznychSkulski">Oświadczam się więc za poprawką posła Dubanowicza.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Głosu nikt więcej nie żąda. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PKiernik">Wysoki Sejmie! Przedewszystkiem co do poprawki, proponującej zmianę ustawy w art. 3, wykreślenie słów „za pośrednictwem Generalnego Delegata i t. d.”, co do której oświadczył się p. Minister Spraw Wewnętrznych, to z oświadczenia jego wynika, że organizacja województw nie może faktycznie nastąpić bez udziału Generalnego Delegata. Uważam, że jasność pod tym względem nie mogłaby ustawie szkodzić i że specjalne wymienienie ze względu na to, co powiedziałem w referacie poprzednim, że jednak Generalny Delegat reprezentuje także pewne działy administracji, należące do innych Ministerstw, jest uzasadnione. Uważam jednak, że samo oświadczenie p. Ministra Spraw Wewnętrznych wskazuje, że, czy to mieć będziemy w artykule ten passus czy nie, w każdym razie praktycznie inaczej się przeprowadzić nie da. I czy ta poprawka przejdzie, czy nie przejdzie, inaczej nie rozumiem tej kwestji przeprowadzenia województw.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#PKiernik">Chcę odpowiedzieć parę słów tym, którzy żądali odesłania sprawy do Komisji. Z jednej strony spotkaliśmy się z zarzutem, że ustawa leżała za długo w Komisji. Może ten zarzut był pod adresem referenta zwrócony, ale zdaje się, był niesłuszny, bo mój wyjazd w obowiązkach publicznych poza granice Rzeczypospolitej uniemożliwił mi wcześniejsze przeprowadzenie tej sprawy. Już samego zarzutu o zwłoce w przeprowadzeniu rzeczy wynika, że nie były tu ani powody polityczne, ani jakaś macherka, jak się wyraził poseł Stąpiński, któraby miała być skierowana przeciw jakiejś narodowości. Przecież nie może sprawa, któraby miała charakter polityczny, jakiś charakter agitacyjno - narodowy, charakter zwrócony przeciw pewnej części ludności, leżeć przez tyle miesięcy. Jeśli co było powodem, to właśnie kwestje natury czysto lokalnej, o których p. Stąpiński mówił, kwestja tych niedogodności dla ludności. Jeśli się z tego stanowiska krytykuje tę rzecz, to istotnie te argumenty, które przytoczone były, wykazują, że może podział ten był nie najlepszy. Szkoda, że poseł Stąpiński, który brał udział w Komisji, nie zaproponował jakiegoś lepszego podziału administracyjnego. Wszakże wnioski były wolne i bylibyśmy z wdzięcznością przyjęli je, więc dlaczegóż w miejsce tego podziału administracyjnego p. Stąpiński nie zaproponował jakiegoś innego podziału? Nie mogę zrozumieć, dlaczego dzisiaj sprawę się stawia tak, jak gdyby ta ustawa miała być instrumentem politycznym, jakąś robotą polityczną.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#PKiernik">Wywody p. Stapińskiego były zresztą z sobą sprzeczne, bo albo się twierdzi, że to jest polityczny instrument i tendencyjnie robione i że tak jest wszystko ułożone, ażeby gnębić żywioł ruski, albo się mówi, że się poświęca żywotne interesy polskie przez to, że Łemkowszczyznę przydzielono do województwa Stanisławowskiego, które będzie ruskiem.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#PKiernik">Przecież z tego wynika, że nie kierowaliśmy się względami politycznemi. Jeżeli tu i owdzie są niedogodności, że gdzieś jest za daleko, to znowu siedziba województwa jest nie w środku kraju, to tego rodzaju rzeczy w każdym podziale administracyjnym można znaleźć tysiące. Ale idealniejszego nie mamy. Podział ten jednak nie jest taki monstrualny, jak to przedstawił p. Stąpiński. Jeżeli popatrzymy na mapę tego podziału, to zobaczymy, że przeprowadzona jest linja od północy na południe, która stwarza pewną całość geograficzną z województwa krakowskiego. Od wschodu mamy ścianę geograficzną, na północ od Dniestru województwo tarnopolskie, na południe od Dniestru stanisławowskie, jako dwa prostokąty, a województwo lwowskie znajduje się w środku. Że województwo lwowskie jest większe od innych, to się tłómaczy nie względami narodowościowemi lecz tem, żeby utrzymać znaczenie miasta Lwowa jako miasta wielkiego. Jeżeli Lwów nie będzie ośrodkiem całej wschodniej Galicji, to niechże przynajmniej nie straci znaczenia przez to, że go się zrobi centrem małego terytorjum, centrem kilkunastu powiatów i zepchnie się do roli dziury prowincjonalnej.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#PKiernik">Jeśli się przypatrzymy cyfrom, to tej tendencji jaką poseł Stąpiński nam przypisuje nie zobaczymy i otwarte karty, w jakie chciał zagrać, wcale nie były potrzebne, bo zarzut był mylnie skierowany. Ja jako referent ściśle się trzymałem przedmiotu, o którym mówiłem i dlatego poruszyłem tylko sprawę administracji. Ja się dziwię, że p. Stąpiński, który niejednokrotnie atakował, administrację galicyjską…</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#komentarz">(P. Stąpiński: I dziś atakuję)</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#PKiernik">Jeżeli i dzisiaj atakuje, a pomimo tego twierdzi że należy raczej zatrzymać to co jest, niż wprowadzić podział administracyjny.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#komentarz">(P. Stąpiński: W Królestwie ogromnie pomogły województwa)</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#PKiernik">Ja nie wiem jakie są wyniki, ale twierdzę, że lepiej jest teraz, gdy zostały wprowadzone województwa aniżeli przedtem, gdy nie były wprowadzone, bo bądź co bądź tam gdzie blisko 80 powiatów miało instancję drugą i ostatnią w Ministerstwie, tam należytej administracji być nie mogło.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#PKiernik">Tu nie można twierdzić, że przy wprowadzeniu innej władzy chodzi o ucisk i o tendencje narodowościowe. Jeżeliby chodziło o ucisk i tendencje narodowościowe, to moglibyśmy te tendencje przeprowadzić, mając generalną delegaturę i w ten i sposób, mając większość ludności polskiej, i moglibyśmy w szachu trzymać Rusinów. To jest argument, który odpowiada w zupełności argumentom p. Stąpińskiego. Chociaż się wprowadza te województwa, to jak sam Pan stwierdził, jest województwo stanisławowskie czysto rusińskie, do którego włączono Łemków. To wykazuje, że o politycznej tendencji mowy być nie może. Nie będę oczywiście reagował na tego rodzaju argumenty inne, które tu były podniesione, że komuś się do czegoś spieszy.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#PKiernik">Nas bardzo często z tej wysokiej trybuny atakowano ze strony zbliżonej do p. Stąpińskiego, że Generalny Delegat jest niejako ekspozyturą niejako Piasta, a ja jako referent tej ustawy przyczyniam się oczywiście do zlikwidowania tej generalnej delegatury. Zdaje się, że niema powodu wobec tego twierdzić, że są tu jakieś intencje natury osobistej.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#PKiernik">Jeśli mówił p. Stąpiński o żagwi, rzuconej między ludność polską i rusińską w Galicji Wschodniej, to żagwią tą nie będzie ta ustawa, ale raczej mowa, którą wygłosił p. Stąpiński. Bo jeśli się zna rzeczowe podstawy tej ustawy, to nikt twierdzić nie może, żeby tu była tendencja, jak to zostało napiętnowane przez p. Stapińskiego, żeby była jakaś robota, macherstwo polityczne, zbrodnia i wprost oszustwo. Wszystko to wobec tych argumentów, które podniosłem na podstawie faktycznego stanu rzeczy, zupełnie mija się z rzeczywistością. Sądzę, że jeśli Rusini zobaczą, że w ustawie, która wprowadza podział administracyjny, niema ani jednego przepisu natury politycznej, któryby pod jakimkolwiek względem ograniczał prawa Rusinów do ich swobodnego rozwoju w kierunku narodowym, religijnym, kulturalnym, czy obyczajowym; jeśli niema tu poruszonej ani jednej dziedziny, któraby dotykała ich praw i uprawnień, to nie można twierdzić, że wprowadzenie szkieletu władz administracyjnych może mieć tendencje polityczne. Sądzę, że byłoby o wiele pożyteczniejsze nie wnoszenie o odsyłanie tej ustawy do Komisji i nie wygłaszanie mów, które dają przeciwnikom argumenty w rękę. a nie są oparte na zupełnie jasnym tekście tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#PKiernik">Dlatego sprzeciwiam się odesłaniu tej ustawy do komisji i proszę o przyjęcie jej ze względów rzeczowych, ze względu na konieczność przeprowadzenia unifikacji, której domagała się także grupa p. Stąpińskiego, piorunując z tej trybuny przeciw odrębnościom, jakie dotychczas w b. Galicji i w Poznańskiem istnieją.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Przechodzimy do następnych artykułów ustawy.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#Marszałek">Do art. 2 nikt głosu nie żąda. Do art. 3, 4 i 5 również. Przystępujemy do głosowania. Stawiony jest najpierw wniosek przez p. Stąpińskiego o odesłanie sprawy do komisji. Proszę Posłów, którzy są zatym wnioskiem, żeby powstali z miejsc. Mniejszość — wniosek odrzucony.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#Marszałek">Dalej głosujemy nad poprawką p. Dubanowicza.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#Marszałek">W art. 3 słowa: „za pośrednictwem Generalnego Delegata Rządu dla b. Królestwa Galicji i Lodomerji z W. Ks. Krakowskiem” skreślić. Proszę tych Posłów, którzy są za poprawką p. Dubanowicza żeby powstali z miejsc. Większość — poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#Marszałek">Proponuję, żeby z tą poprawką przystąpić do głosowania en bloc nad całą ustawą. Proszę tych Posłów, którzy są za całą ustawą, żeby wstali z miejsc.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#komentarz">(Większość)</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#Marszałek">Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#komentarz">(P. Miernik: Stawiam wniosek o trzecie czytanie)</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#Marszałek">Jest postawiony wniosek o trzecie czytanie. Czy jest kto przeciwny temu?</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#komentarz">(P. Moraczewski: Protestuję przeciw trzeciemu czytaniu)</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#Marszałek">Protest musi być poparty przez 30 posłów. Proszę Posłów, którzy są za tem, żeby trzecie czytanie dziś się nie odbyło, o powstanie z miejsc. Proszę Panów Sekretarzy o przeliczenie.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#Marszałek">Według obliczenia pp. Sekretarzy jest tylko 25 posłów, którzy popierają wniosek przeciwko trzeciemu czytaniu. Zatem przystępujemy do trzeciego czytania. Proszę tych Posłów, którzy są za przyjęciem tej ustawy w trzeciem czytaniu, żeby powstali z miejsc. Większość, ustawa w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#Marszałek">Pozostaje jeszcze rezolucja.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#Marszałek">„Sejm wzywa Rząd, aby przy wprowadzaniu ustroju wojewódzkiego na obszarze b. Królestwa Galicji i Lodomerji z W. Ks. Krakowskiem i wchodzących w skład Rzeczypospolitej Polskiej obszarach Spiszą i Orawy z całą ścisłością przeprowadził zasadę zespolenia tak w II, jak w I instancji wszystkich władz i urzędów tych działów administracji, których przedstawicielem jest wojewoda”.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#Marszałek">Proszę tych Posłów, którzy są za tą rezolucją, żeby powstali z miejsc. Większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#Marszałek">Przystępujemy do nr. 4 porządku dziennego. Stawiony jest wniosek o odroczenie sprawy. Czy ktokolwiek ma coś przeciw temu?</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#komentarz">(Nikt)</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#Marszałek">Sprawa spada z porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#Marszałek">Nr. 5 nie może być załatwiony, ponieważ p. Minister Wojny doniósł, że będąc zajęty inną bardzo ważną sprawą prosi, o odroczenie tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#Marszałek">Wobec tego przystępujemy do dalszych obrad nad konstytucją, mianowicie nad sprawozdaniem Komisji Konstytucyjnej co do artykułów 35 i 36.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#Marszałek">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PNiedziałkowski">Wysoki Sejmie! Komisja Konstytucyjna uszczęśliwiła nas nową edycją Senatu i jeśli trzeba było dowodów na potwierdzenie tej krytyki, której poddaliśmy pierwszą edycję, to dowody te zostały w wielkiej ilości dostarczone przez p. Dubanowicza na wczorajszem posiedzeniu Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#PNiedziałkowski">Jak Panowie sobie przypominają, mówiliśmy kilka tygodni temu, że Senat w pierwszem swem wydaniu ma jedną cechę niezmiernie charakterystyczną, mianowicie, że niema w jego układzie żadnej przewodniej myśli prawno-państwowej, że układ jego jest zupełnie dowolnem połączeniem rozmaitych zasad budowy, że niepodobna ani uzasadnić ani wytłumaczyć, dlaczego te właśnie a nie inne kategorje obywateli j zostały obdarzone stanowiskiem wirylistów albo przedstawicieli do Senatu. I wówczas z tej trybuny wielu mówców długo i szczegółowo udowadniało nam, że właśnie tylko tę a nic inne kategorje zasługują na miejsce na krzesłach senatorskich, przekonywano godzinami, że jedyną rozumną podstawą budowy Izby wyższej jest ta podstawa, która pierwsze wydanie senatu nam proponowało, że reprezentacja samorządu miejskiego i gminnego, że reprezentacja samego Sejmu jest koniecznością, że wyryliści sądowi są bezwzględnie niezbędni.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#PNiedziałkowski">I dlatego przyznaję, że byłem dość zdziwiony, kiedy na Komisji Konstytucyjnej, tak sobie zupełnie od niechcenia wszystkie hasła budowy dawnego senatu uległy raptownej zmianie. I p. Dubanowicz, który 5 tygodni temu bardzo długo udowadniał racjonalność poprzedniego senatu, wczoraj przyznał spokojnie, że można się obejść, i bez samorządów i bez wyboru przez sam Sejm i bez poszczególnych kategorji wirylistów, a na Komisję Konstytucyjną ks. Kotula ot tak sobie przyszedł pewnego pięknego poranku i przedstawił zupełnie nowe zasady budowy Senatu. P. Piotrowski również od niechcenia powiedział: a może lepiej to jeszcze trochę zmienić. I od razu bez większej dyskusji mamy przed sobą Senat zupełnie inaczej skonstruowany, niż kilka tygodni temu.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#PNiedziałkowski">W tym niezmiernie ciekawym fakcie, w tej dziwnej łatwości, z jaką panowie z prawej strony Izby obeszli się z własnem ukochanem dziecięciem, z poprzednim senatem, który został wyrzucony za okno, jako niepotrzebny skrawek papieru, kryje się może największe potępienie racjonalności i głębokości argumentów na jego korzyść.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#PNiedziałkowski">I kiedy dziś przychodzi do nas p. Dubanowicz i tłumaczy nam, dlaczego taki skład senatu jest i naukowo i praktycznie uzasadniony, to w umyśle każdego budzi się pytanie, czy, jeśli Wysoki Sejm i ten projekt odeśle do komisji, znowu nie przyjdzie ks. Kotula, nie zrobi nowego odkrycia i trzeciej edycji senatorskiej nie rzuci nam, nie przedstawi. Ta bezceremonjalna łatwość zmiany składu senatu jest jedną z cech charakterystycznych w naszej walce o Senat.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#PNiedziałkowski">To nowe wydanie Senatu nie wzmacnia go, ani moralnie, ani rzeczowo bo ma on u swych stóp ciężki kamień, którego nie miał Senat pierwszy, mianowicie ten fakt, że tego pierwszego Senatu z niesłychaną łatwością się wyrzeczono i przez to stwierdzono, że nie był on wyrazem mądrości prawno-państwowej, o której panowie mówili, że nie był gwarancją państwowego porządku, ani pracy ustawodawczej, że był tem, czem jest w istocie Senat, który mamy przed sobą, był pierwszym etapem walki politycznej i klasowej w Polsce. I oto jest rzecz najważniejsza. Jedna myśl istotnie łączy nowe wydanie Senatu z pierwszem jego wydaniem, tą myślą, jest stała troska żeby Senat zorganizować tak, żeby reprezentował w swojej większości prawą stronę tej Izby. I ja tę myśl rozumiem i nic nie mam przeciw niej ze stanowiska szczerości w walce politycznej, ale w tym punkcie kryje się prawdziwa treść zagadnienia i koło tego punktu właściwie szersza debata powinna się była obracać.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#PNiedziałkowski">W ciszy gabinetu, przy zielonym stole można analizować objektywnie argumenty rzeczowe, argumenty t. z. naukowe, przemawiające za tą lub inną formą państwową, ale w realnem życiu politycznem na pierwszy plan występuje walka interesów, dążeń i prądów politycznych. Senat Panów — i Panowie to stwierdzili w swoim do niego stosunku, że nie jest wyrazem prawno-państwowej nauki, albo owocem doświadczeń parlamentarnych; jest pracą zbudowania nowych okopów Św. Trójcy obok tych okopów, które w Polsce powstały i istnieją już oddawna. I właśnie ta myśl która łączy nowy senat z dawnym senatem, to jest troska o zapewnienie mu, jak powiedziałem przewagi prawej strony tej Izby. Ta troska w nowej edycji stała się mniej bezwzględną i mniej wyraźnie się uzewnętrznia na pierwszy rzut oka, ale pozostaje nie mniej istotną.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#PNiedziałkowski">W pierwszym punkcie mamy zapewnione, że przyszły senat w znacznej swej części będzie wyrazem starszego pokolenia Polski, które zawsze i wszędzie ma skłonności ku obozom prawicowym. Jeśli weźmiemy przeciętną parlamentarną statystykę Zachodu i ilość głosów oddanych na różne stronnictwa, ludzi od 25 do 30 lat, 40 lat w górę, to zobaczymy, że w każdej grupie będziemy mieli stosunkowo mniejszą ilość głosów oddanych na stronnictwa lewicowe przez posłów starszych. To jest myśl przewodnia pierwszego punktu nowego projektu.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#PNiedziałkowski">Ale naturalnie wiryliści pozostają tem, czem byli poprzednio. Dlaczego p. Dubanowicz uważa, że mają reprezentować czynnik rzeczoznawczy w nowym senacie, tego nie można zrozumieć. Argument ten dostosować można tylko do punktu c), do przedstawicieli zakładów i instytucji naukowych. Ale dlaczego ze stanowiska prawno-państwowego, gospodarczego, politycznego, kulturalnego wreszcie, biskupi, rabini, albo pastorowie luterańscy. mają być rzeczoznawcami, to jest rzeczą zupełnie niezrozumiałą, ani też to dlaczego specjalnymi rzeczoznawcami mają być przedstawiciele tej czy innej izby gospodarczej, która w myśl własnej koncepcji będzie reprezentowała nie rzeczoznawstwo, ale tylko określony gospodarczy interes. Wiryliści zostali dobrani tak, jak za pierwszym razem, t. j. zupełnie przypadkowo, według osobistych sympatji tych ludzi, którzy ten projekt układali i Sejmowi przedstawiają. Dlatego też trudno tutaj wdawać się znowu w szczegółową i długą dyskusję na temat, o którym mówiliśmy już wiele razy.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#PNiedziałkowski">Z tego co powiedziałem przed chwilą, widzą Panowie, że trudno uważać, ażeby te argumenty, które uderzały w Senat 5 tygodni temu straciły swoje ostrze dlatego, że mamy tu nową edycję przed sobą, która ukrywa tę samą myśl polityczną, że będzie on tak skonstruowany, aby mógł z powodzeniem spełniać swoją rolę hamulca polskiego wozu państwowego. Dlaczego ks. poseł Kotula z taką gołębią naiwnością przekonywał Komisję Konstytucyjną, że ten projekt jest jakimś kompromisem pomiędzy lewicą a prawicą, dlaczego niektórzy z panów uważali, że w tym ma być coś takiego, co jest krokiem naprzód w kierunku demokracji, to pozostaje dla nikogo już niezrozumiałe.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#PNiedziałkowski">Dlatego też mniejszość Komisji Konstytucyjnej, odrzucając z natury rzeczy tę nową senatorską edycję, podtrzymuje w całości te wnioski, które w swoim czasie zgłosiła, jako wnioski nagłe; mianowicie, że Sejm obecny nie może rozstrzygać tego najważniejszego zagadnienia naszego wewnętrznego życia, że powinien się ograniczyć do załatwienia wszystkich innych spraw konstytucji, ale sprawę Senatu samego powinien przekazać sejmowi przyszłemu, oddać go pod rozstrzygnienie głosowania samego narodu.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#komentarz">(Głos na prawicy. Jeszcze dwa lata upłynie)</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#PNiedziałkowski">Przeżyliśmy dwa lata bez Senatu, przeżyjemy jeszcze dwa lata.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#PNiedziałkowski">Ten projekt, który mamy przed sobą, w opinji wielu kolegów jest pogorszeniem pierwotnego projektu. Mnie się wydaje, że z tego punktu widzenia tej rzeczy traktować niepodobna, bo tutaj niezmiernie trudno jest określić co jest gorsze, a co lepsze. Właściwe zadanie, które Senat ma spełniać w Polsce w myśl intencji prawicy, zadanie postawienia tamy społecznemu radykalizmowi, świetnie spełniałby i ten Senat, którego już niema i ten go spełni, który się zjawił tutaj ponownie. I dlatego też wszystkie te polskie czynniki, które ze względów nie praktyczno-bieżących, nie drobnych, codziennych, ale jedynie ze względów zasadniczych występowały przeciw Senatowi, które walkę przeciw Senatowi prowadziły i w tej Izbie i poza nią, te wszystkie czynniki, cała polska demokracja robotnicza i włościańska przy swoim sztandarze, na swojem stanowisku pozostaną z pewnością.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#PNiedziałkowski">Historja pierwszych kilku tygodni walki o Senat wykazała dowodnie, że z walki tej Senat nie wychodził w coraz to mocniejszej postaci i niech się Panowie nie łudzą, że ta nowa edycja jest mocniejsza, niż była pierwsza, że w opinji kraju ma jakąś silniejszą podstawę, niż miał Senat pierwszy. Niech Panowie sobie przypomną, chociażby o tak drobnych faktach jak, powiedzmy, wynik zebrania p. Posła Sołtyka, jeśli się nie mylę w Radomiu,</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#komentarz">(p. Dubanowicz: doskonale się udało)</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#PNiedziałkowski">jak wynik szeregu wieców w kraju, zwołanych przez tę stronę Izby. Niech Panowie zwrócą uwagę, że Senat, który raz już tutaj utknął, i utknął tak mocno, że zniknął z powierzchni ziemi, a dziś się odrodził, jako nowa zupełnie konfiguracja, jako nowa postać, Senat, którego pierwsza klęska była namacalnym dowodem, że niema on żadnej silnej podstawy, ani w myśli polskiej, ani w życiu tego Sejmu, ten Senat dziś w drugim swoim nawrocie jest wprowadzony ze znacznie niżej spuszczoną głową i mniejszą pewnością, niż po raz pierwszy wkroczył na tę trybunę. I jeżeli pierwsza fala naszego ataku doprowadziła do tego mocnego osłabienia senatorskiej pozycji, to my dziś jeszcze spokojniej,</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#komentarz">(Wesołość na prawicy. Głos: Chwała Bogu)</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#PNiedziałkowski">jeszcze z większą pewnością siebie patrzymy w przyszłość. Jeśli 5 tygodni temu miałem odwagę zapewniać Panów, że żywot tego pierwszego Panów Senatu będzie niedługi, a śmierć jego będzie bez sławy, to moja przepowiednia sprawdziła się w ciągu 2–3 tygodni, bo ten pierwszy. Panów Senat istniał akurat 2–3 tygodnie w Panów głowach i na papierze. A sądzę, że drugi Senat, który w tej chwili mamy przed sobą również niezbyt długim cieszyć się będzie żywotem, prędzej czy później przyjdzie tak potężna, tak mocna fala woli ludowej, taka mocna fala woli naszego społeczeństwa przed którą się nie ostaną i te wszystkie nowe próby, i nowe edycje, które panowie dziś rzucają przed nami. I dlatego powtarzam zupełnie już dziś spokojnie, z zupełną pewnością spoglądamy na to, co będzie jutro i pojutrze. Pierwsze pięć tygodni wykazały bardzo jasno i namacalnie, że sprawa Senatu w Polsce nie jest tak prosta, tak łatwa, jak się to wielu Panom zdawało; że łatwiej jest projekt Senatu opracować, niż go nietylko w życic wcielić ale nawet tak go umocnić, utrwalić w opinji choćby części społeczeństwa umiarkowanej, ażeby mógł on istotnie mieć zapewniony nieco trwalszy żywot. To trudno, dziś budowanie sztucznych przegród i szańców na drodze do społecznego postępu, na drodze do wielkiej przebudowy życia nie powiedzie się nikomu, nawet najmocniejszym ludziom, a cóż dopiero mówić o takim papierowym szańczyku, który dziś powtórnie staje przed nami poto, ażeby skończyć tą samą szybką śmiercią, jaką skończył ś. p. pierwszy Senat.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PKsLutosławski">Wysoka Izbo! Przed niespełna tygodniem, byłem zaszczycony na licznym wiecu w Krakowie obecnością towarzyszy partyjnych mojego łaskawego przedmówcy, którzy w sposób parlamentarniejszy aniżeli ich przedstawiciele w Sejmie, chcieli się przeciwstawić mojej argumentacji o potrzebie senatu i towarzysz Panów p. Jaroszewski, przemawiając przeciw Senatowi, chcąc zbić doniosłość przykładu wszystkich wielkich demokratycznych państw, które posiadają Senat, użył argumentu, oczywista rzecz rzeczowo niewytrzymującego krytyki, ale charakterystycznego, że to są rzeczy stare, bo konstytucje tych państw były dawno uchwalone, a my uchwalamy konstytucję w XX wieku. Naturalnie, nieboraczek zapomniał, że Niemcy budowali ją w tymże samym XX wieku...</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(Głos: Związek Państw)</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#PKsLutosławski">... i to przez konstytuantę niezmiernie rewolucyjną, jednakże uchwalili drugą Izbę, że Czechy, rządzone także przez bardzo rewolucyjne zapędy, uchwaliły Senat, że Jugosławia także o Senacie nie zapomniała.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#komentarz">(Głos: Żeby Słowaków i Niemców nie dopuścić)</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#PKsLutosławski">Mam wrażenie, że wszystkie argumenty, które są przytaczane przeciw rzekomo niedemokratycznemu pomysłowi dawnych czasów, żadnej krytyki nie wytrzymują. Wszędzie tam, gdzie u kolebki konstytucji czuwa myśl państwowa, gdzie chodziło o istotnie dobre zbudowanie państwa, a nie o uboczne cele polityczne, tam nikt się nie wahał, pomimo najskrajniejszych przekonań, ustalić fundamenty państwowe na dwoistem ciele prawodawczem. Ale Panom się zdawało, że się wam łatwo uda Rzeczypolitej Senat świsnąć. Okazało się, że może się tak łatwo świsnąć nie da, i że on pomimo gwizdawek, w życie wejdzie. Ja muszę przyznać się, że nie jestem bynajmniej entuzjastą tego nowego projektu. Ten nowy projekt jest mojem zdaniem jako poprawka do pierwotnego brzmienia tego artykułu, poprawką niefortunną.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#komentarz">(Głos: jednak Pan jej broni)</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#PKsLutosławski">I ciekawem jest, że koledzy z lewicy żałują i twierdzą, że lepszem było tamto, niż to. Jest bardzo prosty sposób: — obiecajcie nam głosować za tamtem, a gotowi jesteśmy tamto przegłosować i to cofnąć. Ale wydaje mi się, że jeśli w tej Izbie tyle trudności mamy z ustaleniem pewnego poglądu na konstrukcję tego senatu, to jest tylko jeden dowód więcej, jak dalece wszyscy są przekonani, że instytucja taka jest potrzebna i uważają jej istnienie za najważniejszą rzecz, a kwestję składu uważają raczej za drugorzędną rzecz i gotowi są pod względem składu iść bardzo daleko w kompromisach, byleby zasadę uratować, że ustawodawstwo musi mieć pewne zabezpieczenie tej roztropności i doświadczenia i tego drugiego sita, jakiem jest zawsze druga Izba. Mam wrażenie, że koledzy z lewicy zanadto może spekulują na naszej naiwności, jeśli przedstawiają tak niewinnie tę rezolucję mniejszości odesłanie sprawy do następnego Sejmu, jako pewien akt sprawiedliwości i bezstronności.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#PKsLutosławski">Ja zupełnie rozumiem i uznaję, że można stać na tem stanowisku, że rzeczywiście rzecz ta jest tak sporna, tak trudna, tak nie jest jasne, jaką jest rzeczywista wola całego narodu podług Panów, że możnaby uważać za wskazane uznać uchwałę tego Sejmu za tymczasową, a następnemu Sejmowi pozostawić jej rozstrzygnięcie. I owszem. Ale jeśli mamy pozostawić następnemu Sejmowi definitywne rozstrzygnięcie, to to tymczasowe rozstrzygnięcie, w tym Sejmie musi jednak jakąś postać przyjąć. Ja się pytam, jakim sposobem ten Sejm ma przyjść do konkluzji, że on tymczasowo ma rozstrzygać według mniejszości, a nie większości swojej? Otóż i owszem. Uchwalmy według większości obecnego Sejmu rzecz, którą uważamy za tymczasową, a następny Sejm przy rewizji konstytucji może tę ustawę sprostować i zmienić. Jest zupełnie racjonalnym próbować zmienić w następnym Sejmie to, co w uchwale tego Sejmu uważamy za nieodpowiednie, ale wymagać od większości, ażeby czekała następnego Sejmu, godząc się tymczasem na wnioski mniejszości jest rzeczywiście propozycją nader szczególną, bo jednak tak na świecie bywa, że jeżeli ciało zbiorowe ma coś na tymczasem zdecydować, to zdecyduje według większości a nie mniejszości i niema żadnej dobrej racji, ażeby zgadzała się na tymczasowość według mniejszości a nie według swoich poglądów.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#PKsLutosławski">Ja sądzę, że te wnioski mniejszości sprowadzają się do jednego, a mianowicie do odrzucenia zasady Senatu. Nie trzeba tego obwijać w bawełnę, nie trzeba z tego robić sztucznych konstrukcji, tylko poprostu trzeba stwierdzić, że w tym Sejmie są dwa poglądy na tę sprawę: jeden za tem, a drugi przeciw i ten, kto będzie miał większość, będzie musiał ustanowić to, co wyjdzie z Sejmu jako ustawa, a w żadnym razie nie możemy się zgodzić, aby mniejszość narzucała temu Sejmowi swoją koncepcję jako tę, która jest zbawienną.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#komentarz">(Głosy na lewicy. Większość niemiecka.)</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#PKsLutosławski">A u was mniejszość żydowska — to jest też argument. Niech Panowie wykluczą od głosowania po swojej stronie żydów to i sześciu Niemców z tej strony można darować i wtedy większość za Senatem będzie jeszcze znaczniejsza. To są więc argumenty dobre na wiecu ale nie w poważnym Sejmie. Proszę Panów, jeżeli chodzi o porównanie senatu w składzie pierwotnie proponowanym, z tym, który teraz stoi przed nami, to nie ulega wątpliwości, że projekt poprzednich wyborów przez Sejm i przez Rady wojewódzkie, był tańszy dla Państwa, prostszy, dający lepszą reprezentację poszczególnych części społeczeństwa, ale jeżeli chodzi o kwestję demokratyzmu, powszechności reprezentacji i całkowicie sprawiedliwego jej podziału, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, że pod tym względem ten projekt jest pewnym kompromisem w stosunku do stanowiska lewicy. Jest to jednak krok dalej w kierunku oparcia Senatu także na systemie proporcjonalnych wyborów bez korektywy, którą wnosimy do poprzedniego projektu, wybory przez rady wojewódzkie z punktu widzenia narodowego są nie bez pewnych dobrych stron.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#PKsLutosławski">Zapewne, że największy opór spotykają kurjaliści, których niesłusznie nazywają wirylistami. Ja sam nie entuzjazmuję się nimi, nie uważam tego za istotnie genjalny wynalazek, ażeby ich do Senatu wprowadzać, ale wobec tego, że główna część tego senatu będzie złożona według nowego projektu, w ten sposób, że nie mamy w nim bezpośredniej gwarancji kompetencji wykształcenia i państwowo-narodowego stanowiska, to mam wrażenie, że ta korektywa kurjalistów, z punktu widzenia ogólno-państwowego i merytorycznej wartości wewnętrznej Senatu będzie jednak korzystną a nie szkodliwą. Wielkiego żalu nie będę czuł jeżeli jedna czy druga kategorją ich nie przejdzie, ale uważam, że będą oni poprawiali stan Senatu a nie pogarszali. Zapewne jeżeli się okaże, że pierwotny projekt ma większość stanowczą raczej, aniżeli ta poprawka, to myślę, że wspólnie z kolegą Niedziałkowskim i my się będziemy cieszyli.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Grünbaum.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PGrünbaum">Wysoki Sejmie! Nie miałem zamiaru zabierania głosu w dzisiejszej dyskusji, jednakże ks. poseł Lutosławski zmusił mnie do tego jednem swojem powiedzeniem. Jest to niezmiernie charakterystyczna rzecz nietylko dla ks. posła Lutosławskiego, ale dla całego Sejmu. Powiedział on, mniej więcej tak: jeżeli mówicie o większości niemieckiej, która uchwaliła Senat, to z drugiej strony jest mniejszość żydowska, która głosował przeciw Senatowi. A wobec tego ks. Lutosławski proponuje: wyrzućcie waszych Żydów, to my wam podarujemy naszych Niemców. Kiedy już o tem była mowa, kiedy ta sama propozycja była stawiana przez ks. posła Lutosławskiego, zdaje mi się, powiedział ktoś z lewicy, myśmy jednak naszych Żydów nie kupili a wyście waszych Niemców kupili (Na prawicy i w centrum głosy protestu. — Głos: Prosimy o dowody). Panowie, jeżeli wolicie zamiast słowa „kupili”, „ułożyli się” z Niemcami, to gotów jestem zastąpić tamten wyraz tym drugim. Nic w tem zresztą nie widzę zdrożnego, przeciwnie, uważam, że lewica, która pod tym względem nie idzie w ślady prawicy, że lewica przez tę swą taktykę zaprzepaszcza bardzo wiele kwestji, na których jej przecież zależy, i że powinna się była pod tym względem nauczyć czegoś od prawicy i zrozumieć, że jeżeli chodzi o przeprowadzenie jakich kwestji w ciele zbiorowem, to należy się układać z rozmaitemi częściami tego ciała zbiorowego.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#PGrünbaum">Nie oto mi jednak chodzi, chodzi mi o podkreślenie jednego momentu, który jest niezmiernie charakterystycznym dla nastrojów u nas panujących.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#PGrünbaum">Może jedynym Sejmem na całym świecie jest ten nasz polski Sejm, w którym w ten sposób i rzuca się jakby piłką obywatelami innej narodowości niż polska. Ci koledzy Niemcy, koledzy Żydzi są tak samo posłami Sejmu i obywatelami Państwa,</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#komentarz">(Głos: Dlatego nie powinieneś Pan mówić, że ich się kupiło)</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#PGrünbaum">... i mają prawo nie mniejsze od ks. posła Lutosławskiego i nie mniejsze od kolegi Niedziałkowskiego do stanowienia, czy w Państwie polskim, którego są obywatelami, ma być Senat, bo ich los zależy od tego czy Senat będzie czy go nie będzie.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#PGrünbaum">Dlatego uważam, że nie jest wcale chlubą dla naszego Sejmu owe rzucanie obywatelami innych narodowości niż polska. Nie świadczy to o równouprawnieniu, którym tak zazwyczaj się szczycimy, to raczej świadczy o tem, że mamy w Państwie obywateli rozmaitych kategorji, rozmaitych stopni, że są u nas obywatele, którzy mają prawo decydować o Senacie i są obywatele, którzy tego prawa, nie mają.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#komentarz">(Głos: Pan powiedział, że Niemcy zostali kupieni, a kto was kupił? Niemcy są tak samo posłami jak i wy)</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#PGrünbaum">Jeżeli głębiej wnikniemy w ten argument, to musimy przyjść do wniosku, że Senat ma na celu zbudowanie tamy nietylko przeciwko społecznym dążeniom ludu ale przeciwko dążeniom narodowościowym, że senat jest obliczony przedewszystkiem na to, ażeby przedstawicielstwo mniejszości narodowych j nie miało tej siły, nie mogło tak wpływać na prawodawstwo jakby mogło, gdyby była jedna tylko Izba. Ks. p. Lutosławski jest szczerym człowiekiem i przyzna mi otwarcie, że jednym z celów, który przyświeca zwolennikom Senatu, jednym z najbardziej poważnych argumentów, który za Senatem przemawia, jest właśnie ten argument, że w przyszłym Sejmie który wyjdzie z głosowania powszechnego, bezpośredniego, z głosowania ustosunkowanego, że w takim sejmie przedstawiciele mniejszości narodowych będą mieli daleko większy wpływ niż w Senacie, a wobec tego należy stworzyć to sito, o którem wspomniał ks. Lutosławski, tamę przeciwko temu możliwemu wpływowi mniejszości narodowych.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#PGrünbaum">Ks. Lutosławski zwrócił uwagę, że nieuzasadnionym jest argument, że wielkie demokracje nie mają Senatu. Ks. Lutosławski powołał się na przykład Czech. Jeżeli się nie mylę prof. Dubanowicz był jednym z tych, którzy powiedzieli na jednym z posiedzeń Komisji Konstytucyjnej, że w Czechach wprowadzono Senat między innemi dlatego, ażeby obezwładnić politycznie Niemców i Słowaków.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Nie Panie, ja tego nie powiedziałem)</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#PGrünbaum">Może się mylę, może nie Pan to powiedział, nie o to mi w danej chwili idzie; zresztą mam pamięć dobrą, a ponieważ protokuł stenograficzny, zdaje mi się już na tym posiedzeniu był prowadzony, znajdziemy w stenogramie — jestem tego najzupełniej pewny — ów argument, który, teraz powtarzam, jest faktem politycznym, którego nikt nie zaprzeczy, że właśnie ten cel przyświecał twórcom Senatu w Czechach. Czesi, którzy nie stanowią znacznej większości w swojem państwie boją się Słowaków i Niemców, boją się przedstawicieli niemieckich i słowackich w swym parlamencie i dlatego uchwalili Senat, w którym nie będzie tak silnego przedstawicielstwa tych narodów i w którym Czesi będą w stanie regulować z punktu widzenia narodu czeskiego całe prawodawstwo czeskie.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#PGrünbaum">Przykład niemiecki absolutnie nie odpowiada temu co mówiono. Niemcy to państwo związkowe, a państwo związkowe nie może poprzestać na jednej Izbie, musi mieć nietylko przedstawicielstwo ludności w parlamencie, ale też przedstawicielstwo państw, wchodzących w skład związku. Tak samo, jak Stany Zjednoczone tak samo i Niemcy muszą mieć drugą Izbę, Senat, tak samo i każde państwo związkowe oprócz parlamentu musi mieć jakąś Izbę wyższą, reprezentującą państwa wchodzące w skład związku.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#PGrünbaum">A przykłady Anglji i Francji już zupełnie niczego nie dowodzą. W Anglji Izba lordów jest przeżytkiem politycznym, który prawdopodobnie zniknie niebawem, i który już teraz nie ma większego politycznego znaczenia. A co do Francji, my rodowód francuskiego senatu znamy i wiemy dlaczego i jak powstał,.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#komentarz">(Głos: A Ameryka)</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#PGrünbaum">Ameryka, jak już powiedziałem, jest państwem związkowem, które ma prócz przedstawicielstwa ludności w kongresie także senat reprezentujący oddzielne stany, oddzielne państwa, wchodzące w skład związku (Głos: A Belgja). Panowie koledzy mogliby nie przytaczać przykładów bo może znowu dojść do Liberji, na którą już raz p. Dubanowicz się powołał. Senat, o którym poprzednio mówiono zanim przyjęta została poprawka proponowana dziś przez większość Komisji Konstytucyjnej miał jeszcze ślady poprzedniej koncepcji, Straży praw. Panowie zupełnie zapomnieli o tej poprzedniej koncepcji,</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#PGrünbaum">I zapomnieli, że chcieli stworzyć nie Izbę wyższą, ale rodzaj komisji, rodzaj ciała, któryby dawało możność, dawało czas do namysłu, i dlatego w pierwotnej redakcji Senat był przedstawiony jako instytucja zgoła niewinna, jako rozszerzona komisja i sejmowa. Teraz koncepcja ta poszła już do lamusa historycznego, skreślono punkt o przedstawicielstwo Sejmu, zastąpiono go punktem o wyborze przeważnej części składu Senatu, pozostawiamy tylko część wirylistów. Mamy więc teraz już Izbę Wyższą w czystej prawie formie, mamy Senat, który ma być tamą dla dążeń społecznych, ma być tamą dla dążeń narodowościowych. Ks. poseł Lutosławski powiada, że wniosek mniejszości, zwłaszcza wniosek P. P. S., który mówi o odesłaniu sprawy Senatu do przyszłego Sejmu, nie jest wcale tak złym. Można się zgodzić, powiada on, na ten wniosek, ale niechże tymczasem Sejm ustali swój pogląd, stosując zasadę większości.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#PGrünbaum">Ale ks. poseł Lutosławski zapomniał powiedzieć, czy przyszły Sejm, który nanowo ma rozpatrywać sprawę Senatu, czy będzie rozpatrywał ją samodzielnie, niezależnie od przyszłego Senatu tymczasowego, czy też ustawa o Senacie jak każda ustawa pójdzie znowu do Senatu który chyba samobójstwa nie popełni? I oto chodzi przedewszystkiem, bo jeśli ustawa o Senacie będzie musiała otrzymać aprobatę przyszłego Senatu, to argumenty księdza posła Lutosławskiego mają na celu jedynie odwrócenie uwagi od właściwego sensu tego wniosku.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#PGrünbaum">Ja i mój klub nie zgadzamy się z wnioskiem P. P. S., uważamy, że nie można wyodrębniać sprawy Senatu od całokształtu sprawy konstytucji, uważamy, że jeśli Sejm nie jest w stanie ostatecznie zadecydować w tej kwestji, to nie ma innej rady tylko referendum, tylko wniosek Narodowej Partji Robotniczej. Bo jeśli nie chce się rozstrzygać tej kwestji w Sejmie, jeżeli nie chce się doprowadzić do walki ulicznej o Senat, to niema innej rady tylko referendum. Jeśli się faktycznie stoi na stanowisku, że decydować ma i powinna większość całego narodu — to niema innej rady, tylko referendum. Jeśli w Sejmie niema większości...</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#komentarz">(Okrzyki: Jest większość!)</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#PGrünbaum">... bez Niemców i Żydów. Panowie wciąż wracacie do sprawy owej większości bez domieszki t. zw. obcych.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#PGrünbaum">Ks. poseł Lutosławski radby zrzec się tej niemieckiej pomocy, tylko chce, żeby lewica zrzekła się tej pomocy żydowskiej. Więc niema tej przytłaczającej, i znacznej większości, której trzeba dla rozstrzygnięcia takiego podstawowego zagadnienia, jakim jest zagadnienie Senatu. Ale jeśli Panowie staniecie na stanowisku większości bez Żydów i bez Niemców, to właściwie podważacie Panowie koncepcję Sejmu, i wracacie do owej koncepcji, którąście dawniej zapowiadali w sferach demokracji Narodowej — do koncepcji Rady Narodowej, która miała rządzić Polską do chwili ustalenia granic.</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#PGrünbaum">Rada Narodowa bez domieszki przedstawicieli mniejszości narodowych i wyznaniowych uchwaliłaby konstytucję, narzuciła by ją całemu krajowi, a dopiero później przyszliby do głosu przedstawiciele innych narodowości, zamieszkujących Państwo Polskie. Na tem stanowisku może nawet nieświadomie dla samych siebie stoją ci wszyscy, którzy operują pojęciem większości bez Niemców i Żydów. Ale i w tym wypadku niema większości. Jeżeli panowie chcecie w drodze pokojowej rozstrzygnąć sprawę Senatu, to niema innej rady, niema innego sposobu, tylko odwołać się do całego narodu, i zapytać się całego narodu, czy chce Senatu czy nie chce Senatu. Ks. p. Lutosławski mówi wciąż o większości, mówi wciąż o woli narodu, która się ujawnia w jego większości. Niechże się tedy nie boi tej większości, niech się zapyta całego narodu, wszystkich obywateli państwa, i niech ujawni, gdzie jest ta faktyczna większość, czy po stronie jego i zwolenników Senatu, czy też po stronie przeciwników Senatu.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#komentarz">(Głosy na lewicy. Brawo. Doskonała mowa wydrukujemy ją)</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#PGrünbaum">ja ją sam wydrukuję.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#komentarz">(Na prawicy: Bardzo nam była na rękę)</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#PGrünbaum">Do faktycznego sprostowania głos ma p. Ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PKsLutosławski">Muszę stwierdzić, że widocznie p. Marszałek nie dosłyszał słów przedmówcy, bo kolega Grünbaum zwrócił się do nas z twierdzeniem, żeśmy kolegów Niemców kupili, otóż ja myślę, że to powinno by było w każdym razie pociągnąć, gdyby p. Marszałek to słyszał, surowe napomnienie, bo jest to obrazą dla tych kolegów Niemców, żeby mówić o ich kupieniu. Zwrócę uwagę...</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#PKsLutosławski">kolegi Grünbauma, że myśmy nie mówili o wyrzucaniu żydów w tym znaczeniu, jak on to insynuuje, o pozbawianiu ich udziału w Sejmie i t. d. Jest to tylko odwet za argument lewicy, że w naszej większości jest 6 głosów niemieckich. Bardzo naturalną i logiczną analogję myśmy przeprowadzili ile też jest głosów niepolskich po lewej stronie, i muszę sprostować, na podstawie dokładnego zestawienia głosów według klubów, że jeżeli obliczymy liczbę członków klubów, z odliczeniem tych klubów, które się rozbiły na drugą stronę, za Senatem oświadczyło się 216 głosów, a przeciw — 199,</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#PKsLutosławski">a więc proszę Panów jest 17 głosów różnicy. Po drugie, chciałbym zwrócić uwagę kolegi Grünbauma na pewną obosieczność odwoływania się do referendum w sprawach, w których Sejm nie łatwo decyduje. Gdybyśmy się odwołali do referendum całej ludności z taką kwestją,</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#komentarz">(Marszałek dzwoni, wrzawa, p. Grünbaum: a my się referendum nie boimy)</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#PKsLutosławski">... ale właśnie gdybyśmy się do referendum odwołali w sprawie udziału żydów w wojsku, albo na urzędach, toby Panowie widzieli rezultat referendum.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Proszę Posła mówić tylko do faktycznego sprostowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PKsLutosławski">Muszę stwierdzić, że nie jest słusznem insynuowanie nam przez p. Grünbauma...</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(P. Grünbaum: Panie Marszałku, „insynuowanie” nie należy do parlamentarnych wyrazów.)</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#PKsLutosławski">... insynuowanie nam, że my boimy się referendum, insynuowanie nam, że my pragniemy takiej konstrukcji Senatu dla krzywdzenia mniejszości i chciałbym, ażeby te patrjotyczne żywioły z lewicy, które słyszały mowę p. Grünbauma, uprzytomniły sobie motywy głosowania za takim, albo innym składem Senatu. Polska musi być zabezpieczona, tak jak Czechosłowacja, przeciw supremacji mniejszości.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">Wobec wątpliwości co do wyrazu „insynuacja” stwierdzam, że wyraz „insynuacja” jest najzupełniej parlamentarny.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#Marszałek">Nadeszły następujące wnioski nagłe.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#Marszałek">Wniosek nagły pp. Mrożewskiego, Tylmana i tow. z klubu N. Z. L. o zmianę terminu prekluzyjnego dla dostawy produktów kontyngentowych oraz o zwrot 10% potrąceń od zboża, dostarczonego przez rolników po 15 listopada r. b. — odsyłam do Komisji Aprowizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Czapińskiego i tow. o konieczności umorzenia śledztwa przeciw redakcji „Narodu” — odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#Marszałek">Wniosek nagły posłów N. Z. L. w sprawie likwidacji Ministerstwa Aprowizacji oraz systemu kontyngentowego — odsyłam do Komisji Aprowizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Brejskiego i tow. z N. P. R. w sprawie wstrzymania wypłaty rent urazowych przez niemieckie ubezpieczeniowe spółki zawodowe — odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#Marszałek">Proponuję odbyć następne posiedzenie w najbliższy czwartek o godzinie 3 i pól po południu punktualnie, z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#Marszałek">1. Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem komisji konstytucyjnej w sprawie art. 35 i 36 Ustawy o Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej (Druk Nr 2295).</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#Marszałek">2. Ustne sprawozdanie komisji Prawniczej o rozporządzeniu Rady Obrony Państwa w sprawie Trybunału Obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#Marszałek">3. Sprawozdanie komisji przemysłowo-handlowej w sprawie zniesienia dekretu w przedmiocie sekwestru skór i garbników (Druk Nr 2253).</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#Marszałek">4. Ustne sprawozdanie komisji aprowizacyjnej o wniosku nagłym posła Piechoty i tow. w sprawie ograniczenia spożywania mięsa (Druk Nr. 1732).</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#Marszałek">5. Sprawozdanie komisji aprowizacyjnej o wniosku nagłym posła Gdyka i tow. w sprawie kontyngentu mięsnego (Druk Nr. 2290 i 1737).</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#Marszałek">6. Sprawozdanie komisji robót publicznych w przedmiocie projektu ustawy o budowie i utrzymaniu dróg publicznych w Rzeczypospolitej Polskiej (Druk Nr 2227 i 1975).</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#Marszałek">7. Sprawozdanie komisji robót publicznych o projekcie ustawy tymczasowej o dostarczaniu środków przewozowych oraz materjałów do budowy i utrzymania dróg publicznych i mostów (Druk Nr 2268 i 2029).</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 m. 55.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>