text_structure.xml 64.3 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoselJozefOleksy">Otwieramy wspólne posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz Komisji Europejskiej. Porządek dzienny obejmuje jeden punkt: ocena projektu uchwały Sejmu w sprawie deklaracji o suwerenności państwa w dziedzinie moralności i kultury. Proszę posła Artura Zawiszę o przedstawienie projektu w imieniu wnioskodawców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PoselArturZawisza">Mam zaszczyt zaprezentować projekt uchwały Sejmu RP, noszącej tytuł: "Deklaracja o suwerenności państwa w dziedzinie moralności i kultury". Jest to projekt poselski, zgłoszony do laski marszałkowskiej przed kilkoma miesiącami i decyzją Prezydium Sejmu skierowany do pierwszego czytania w połączonych Komisjach. Warto wspomnieć o genezie projektu uchwały. Podstawowym elementem tej genezy jest analogiczna deklaracja, uchwalona wiosną bieżącego roku przez Radę Narodową Republiki Słowacji, czyli przez parlament. Konstrukcja i wiele elementów treściowych proponowanej przez posłów deklaracji, będącej uchwałą Sejmu RP, w sposób bezpośredni nawiązuje do projektu słowackiego, uchwalonego przez parlament tego kraju - zresztą miażdżącą większością głosów. Uchwała jest rodzajem apelu, wezwania do poszanowania zasady suwerenności państwowej i skierowana jest do wszystkich podmiotów zewnętrznych. W opinii Biura Studiów i Ekspertyz zostało zadane pytanie o to, do kogo miałaby być skierowana taka uchwała. Po prostu jest ona skierowana do wszystkich zainteresowanych stron, a przede wszystkim do europejskich organizacji międzynarodowych. W uchwale dwukrotnie wymieniona jest Unia Europejska, jeśli jednak wczytamy się w treść projektu, to stwierdzimy, że równie dobrze może chodzić o inne europejskie organizacje międzynarodowe, a także o ich organy, np. typu sądowniczego. Projekt uchwały nie niesie ze sobą waloru jurydycznego. Nie jest projektem, który rozstrzygałby cokolwiek w systemie prawa stanowionego. Jest natomiast propozycją wyrażenia swego rodzaju deklaracji woli przez najwyższy organ Rzeczypospolitej. Możemy odnosić się nie tylko do słowackiego, ale także do wielu innych przykładów, gdy w sprawach ważnych dla bytu narodowego parlamenty poszczególnych państw zabierały głos w formie uroczystych deklaracji czy też uchwał. Nie tak dawno głośno dyskutowany i nawet krytycznie recenzowany był raport Parlamentu Europejskiego. Owa deklaracja Parlamentu Europejskiego ma bardzo podobny walor i wymiar. Jest po prostu deklaracją woli w pewnych istotnych dla autorów kwestiach. W trakcie wcześniejszych dyskusji nad projektem pytano, czy odnosi się on wprost do rzeczywistości Unii Europejskiej. Należałoby to skomentować w ten sposób, że ta uchwała byłaby bardzo dobrym zabezpieczeniem na wypadek, gdyby Polska należała do Unii Europejskiej, co przecież może się zdarzyć. Jednak ten projekt nie odnosi się wprost ani wyłącznie do Unii Europejskiej, odnosi się do wszystkich bytów międzynarodowych, pod których wpływem prawnym bywa Rzeczpospolita Polska. Kwestia odniesienia się do prawa europejskiego. Wiele jego zapisów bywa interpretowanych bardzo różnorodnie. Projekt uchwały Sejmu ma chronić suwerenność państwową Rzeczypospolitej Polskiej na wypadek przyjmowania przez jakieś organy takich interpretacji, których jako państwo polskie nie chcielibyśmy przyjmować do wiadomości jako swego rodzaju decyzji stanowiących. Jak wiadomo, prawo europejskie ewoluuje i nietrudno wyobrazić sobie takie sytuacje, że w wyniku ewolucji tego prawa będą do niego włączane różnego rodzaju kwestie, także z dziedziny moralności i kultury, które do tej pory nie były jego elementem. Trzeba wykazać się roztropnością na wypadek różnego rodzaju ewolucji. Tekst projektu uchwały jest rozbity na pewne sekwencje, a także strofy - jeśli odwołamy się do teorii wersyfikacji.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PoselArturZawisza">Pierwsze cztery  sekwencje stanowią swego rodzaju pierwszą strofę. W sposób ważny dla takiego dokumentu potwierdzają uczestnictwo Polski w cywilizacji europejskiej, a także w instytucjach europejskich. W tym fragmencie czytamy: "o wadze politycznej integracji Europy dla zachowania pokoju między jej narodami i dla ich pomyślnego rozwoju". Wspomniana jest kwestia nadzoru parlamentarnego nad negocjacjami akcesyjnymi, jakie Polska prowadzi z Unią Europejską. W końcowej sekwencji tej pierwszej strofy odwołujemy się do debaty na temat kształtu kontynentu europejskiego, która toczona jest w społeczeństwach, w mediach, ale także i w instytucjach, np. w niedawno powstałym Konwencie Europejskim. Dla parlamentarnych przedstawicieli w Konwencie Europejskim tego rodzaju deklaracja mogłaby być ważnym orężem przedstawiania racji i argumentacji. W naszym projekcie przypominamy to, co stanowi o dobrym życiu społeczeństw i państw. Przypominamy więc naturalne uprawnienia osób, rodzin i narodów, to, co wielokrotnie bywa normą konstytucyjną, także w obowiązującej Konstytucji RP, czyli normą konstytucyjną, odnoszącą się do godności osoby ludzkiej. Przypominamy, że te naturalne uprawnienia osób, rodzin i narodów wyrastają z chrześcijańskich korzeni. W tekście jest to jedyne miejsce, w którym przypominamy te chrześcijańskie korzenie, gdyż nasz projekt nie ma charakteru wyznaniowego ani nawet religijnego. Ma on charakter prawnonaturalny i odnosi się do tego, co naturalne i podstawowe w życiu osób, rodzin i narodów. W trzech punktach wyszczególniamy te podstawowe zasady cywilizacyjne. Korespondują one z obowiązującymi obecnie zapisami konstytucyjnymi. Mówimy o szacunku dla godności osoby ludzkiej i nakazie prawnym ochrony życia ludzkiego. Jest to wręcz kryptocytat z konstytucji. Mówimy o ukazywaniu prawdy o człowieku i świecie w procesie edukacji publicznej i wychowaniu do życia we wspólnocie. Eksplikując te zasady, przechodzimy w naszym projekcie do momentu, w którym uznaliśmy, że istnieje potrzeba przedłożenia takiej deklaracji, gdyż niestety, nie wszystko jest oczywiste. Proponujemy wyrazić zaniepokojenie tym, że instytucje międzynarodowe występują niekiedy przeciwko prawom, na mocy których i dla ochrony których zostały utworzone. Oczywiście, można to bez problemu poprzeć przykładami, co warto uczynić podczas dyskusji. Konstatując sytuację zaniepokojenia, proponujemy wezwać do poszanowania zasady suwerenności państwowej w dziedzinach moralności i kultury. W tym momencie warto odnieść się do pewnego fragmentu opinii Biura Studiów i Ekspertyz, w którym autorka zastanawia się nad tym, czy nie lepiej byłoby używać sformułowania: tożsamość narodowa. Nie jestem zbyt chętny do przyjęcia takiej zmiany, gdyż tożsamość narodowa odnosi się wyłącznie do obszaru kultury i cywilizacji, my zaś mówimy o suwerenności państwowej, a więc o możności podejmowania decyzji przez niepodległe państwa. Dlatego takie sformułowanie nie jest tu zamieszczone przypadkowo, a wręcz przeciwnie, to zdanie stanowi rdzeń proponowanego projektu. W ostatniej, niezwykle istotnej, strofie naszego projektu proponujemy uszczegółowić to, co określamy jako zasadę suwerenności państwowej.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#PoselArturZawisza">Przede  wszystkim domagamy się: "pozostawienia poszczególnym państwom należącym do europejskich organizacji międzynarodowych i uczestniczącym w międzynarodowej jurysdykcji owych dziedzin w ich wyłącznej kompetencji". To dopełnienie w sposób najbardziej jawny wyraża intencje autorów tego projektu. Następnie proponujemy zapisanie zdania, iż niezbędne jest "traktowanie organizacji i trybunałów międzynarodowych jako ciał pomocniczych w realizowaniu przez poszczególne państwa europejskie ich społecznych powinności w odniesieniu do dobra wspólnego". Chodziłoby tu o pewne minimum gwarancji niezależności sądowniczej. Odnosimy się do tego, że polski porządek prawny w sposób niebagatelny chroni podstawowe zasady moralne i kulturowe. To zdanie wyraża pewne uznanie dla dotychczasowych osiągnięć trzeciej Rzeczypospolitej, które można traktować jako wspólną własność Sejmu poszczególnych kadencji, podczas których udawało się uchwalać ustawy chroniące /przynajmniej w jakimś zakresie/ podstawowe zasady moralne i kulturalne. Chcielibyśmy, aby ta dotychczasowa ochrona prawna była respektowana przez naszych zewnętrznych partnerów. W ostatniej sekwencji wprowadzamy nowy, bardzo istotny wątek, w którym piszemy o poszanowaniu uprawnień polskiego Trybunału Konstytucyjnego do oceny prawodawstwa Unii Europejskiej w aspekcie zgodności z zasadami Konstytucji RP. Chętnie polemizowałbym tu z zawartą w opinii Biura Studiów i Ekspertyz pewną dowolną tezą, według której prawo konstytucyjne Rzeczypospolitej Polskiej miałoby być podległe prawu europejskiemu, i to wyłącznie na podstawie jednego z orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, co wydaje się logiką całkowicie fałszywą. Jeden z organów, czyli Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu miałby ostatecznie rozstrzygać to, czy prawo, na mocy którego został powołany ten organ, jest ważniejsze, czy mniej ważne niż konstytucje państw narodowych. Jest to teza całkowicie dowolna i mająca wyłącznie charakter polityczny. Z relacji prasowych wiem, że podczas jednego z posiedzeń Komisji Europejskiej odbyła się polemika pomiędzy przewodniczącym Komisji a jednym z urzędników, który próbował utrzymywać tę samą tezę, iż Konstytucja RP jest mniej ważna niż dowolne pierwotne, czy nawet pochodne, ustalenia prawa europejskiego. Tej tezy w żadnym wypadku nie da się obronić na gruncie prawa międzynarodowego, a tym bardziej na gruncie konstytucyjnym. Konstytucja wymienia przecież hierarchię źródeł prawa. Proszę połączone Komisje o przyjęcie tego projektu ewentualnie o zgłoszenie poprawek. Przede wszystkim proszę o wyrażenie poparcia, a im byłoby ono szersze, tym lepiej nie dla autorów projektu lecz dla naszego kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PoselJozefOleksy">Otwieram dyskusję. W kwestii formalnej zgłasza się poseł Michał Kamiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PoselMichalKaminski">W dokumentach mamy zapisane, że jest to pierwsze czytanie projektu, a na początku posiedzenia pan przewodniczący powiedział, że chodzi o wyrażenie naszej opinii. Czy mamy do czynienia z pierwszym czytaniem, czy jest to po prostu opinia połączonych Komisji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PoselJozefOleksy">Zgodnie ze skierowaniem marszałka Sejmu jest to pierwsze czytanie na posiedzeniu połączonych Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PoselJanLopuszanski">Nie będąc członkiem żadnej z obradujących Komisji, biorę udział w posiedzeniu ze względu na ogromną wagę podnoszonego tematu. Proszę kolegów posłów, a zwłaszcza autorów projektu, o rozumienie moich uwag. Pragnę zwrócić uwagę na najbardziej kluczowe zdania tego dokumentu. Zawarta jest w nim propozycja, by Sejm wezwał do poszanowania zasady suwerenności państwowej w dziedzinach moralności i kultury. Czy to ma oznaczać, że Sejm nie wzywa do poszanowania suwerenności państwowej w innych dziedzinach? W początkowym akapicie kontekstem są negocjacje akcesyjne Polski z Unią Europejską. Czy w kontekście negocjacji ten dokument miałby oznaczać mniej więcej takie stanowisko negocjacyjne Polski - suwerenność w sprawach moralności i kultury, a możemy porozmawiać o jej braku w innych sprawach? Dalej mamy sformułowanie: "do pozostawienia poszczególnym państwom należącym do europejskich organizacji międzynarodowych i uczestniczącym w międzynarodowej jurysdykcji owych dziedzin w ich wyłącznej kompetencji". Przypomnę, że suwerenność może być uznana, ale wynika ona z faktu istnienia suwerennego państwa. Jeśli jakaś kompetencja komuś jest łaskawie przekazywana albo w formie aktu pozostawienia, to jest to kompetencja koncesjonowana. Na przykład państwo polskie może pozostawić w kompetencji samorządów pewne rzeczy albo je zabrać, ale nikt nie powie, że samorządy są suwerenne, gdyż są one fragmentem państwa. W tym kontekście nie bardzo widzę możliwość poprawek, które mogłyby naprawić ten projekt. Wada tkwi w najbardziej syntetycznych i istotnych zdaniach projektu. Głęboko wierzę w to, że wnioskodawcy są pełni dobrych intencji, chodzi im o zabezpieczenie dobra Polski. Jednak przez prawdopodobnie nieumiejętne przymierzenie się do zagadnienia wykonują ruch "słonia w składzie porcelany" i skutki są odwrotne do zamierzonych. Uwaga do ostatniego akapitu i polemiki odnośnie do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i Trybunału Konstytucyjnego. Oczywiście, podzielam intencje zawarte w wypowiedzi pana posła Artura Zawiszy. Chciałbym jednak poinformować, że praktyka systemu prawnego Unii Europejskiej jest taka, iż jest on budowany przez orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, które są rozszerzające w stosunku do traktatów międzynarodowych konstytuujących Unię i Wspólnotę Europejską, a wszystkie państwa członkowskie wielokrotnie uznały taki status. Polska może więc przyjąć ten system i podporządkować się jemu albo odrzucić i nie wchodzić do Unii Europejskiej, co osobiście postuluję. Musimy stać na gruncie istniejących faktów prawnych i nie możemy ich pomijać w argumentacjach. Uważam, że byłoby najlepiej, gdyby wnioskodawcy wycofali dokument w tym kształcie, by móc ponownie przemyśleć swoje intencje i przygotować projekt, nad którym moglibyśmy bardziej kompetentnie pracować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PoselPiotrGadzinowski">Zgadzam się z posłem Janem Łopuszańskim, iż ten dokument należałoby wycofać. Po prostu jest niewiele wart i "zamula" pracę Sejmu. Niestety, tracimy niepotrzebnie czas zamiast zajmować się inną, pożyteczną pracą. Nasze państwo ma suwerenność w dziedzinie moralności i kultury. Suwerenność w dziedzinie kultury nie zależy od deklaracji, lecz od naszego wysiłku, od produkcji kulturalnej naszego narodu. Sejm nie jest szamanem, by czarował o suwerenności. Dokument jest napisany językiem niejasnym i aluzyjnym. Co to znaczy: moralność? Gdybyśmy zaczęli dyskutować, to okaże się, że różnimy się moralnością. Autorzy chcieli coś powiedzieć, ale się tego obawiali i nie powiedzieli np. o związkach homoseksualnych. Po prostu zabrakło im odwagi. Gdyby mieli jej więcej, to może by powiedzieli, a skończyło się na używaniu jakiejś gry półsłówek, co czyni tę deklarację śmieszną i może być ona łatwym żerem dla satyryków. Niestety, deklaracja jest dziełem poronionym, niejasnym, wartym wycofania i szybkiego zapomnienia. Składam wniosek, by Komisje zwróciły się do posłów wnioskodawców o wycofanie projektu albo o napisanie porządnego, jasnego dokumentu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PoselMarekJurek">Zgłaszałem się po pierwszej partii dyskutantów, kończącej się na panu pośle Januszu Lewandowskim. Jestem zaskoczony przywilejem otrzymania głosu w tej chwili. Dzisiaj odbywa się pierwsze czytanie projektu uchwały, na które zwykle jesteśmy zapraszani specjalnym zawiadomieniem przez Prezydium Sejmu. Przywilejem i prawem każdego posła jest możliwość wzięcia udziału w pierwszym czytaniu. Myślę, że wszyscy obecni na posiedzeniu posłowie debatują na równych prawach, choć o losach uchwały będą decydować członkowie obu Komisji. Jednak wnioski wszystkich z nas są całkowicie uprawnione i dlatego zachęcam do pracy nad tym tekstem. Wbrew pozorom rzecz jest bardzo ważna i nagła. Projekt ten powstał jeszcze na początku tego roku, a wczesną wiosną został złożony do Prezydium Sejmu. 2 kwietnia br. ukazał się druk sejmowy i dopiero w tej chwili odbywa się pierwsze czytanie. Jest to o tyle ważne, że w intencji projektodawców ta deklaracja miała wyjść naprzeciw niepokojom, a z drugiej strony realnym zagrożeniom, że poprzez instytucje europejskie będziemy mieli do czynienia z wywieraniem presji na poszczególne państwa europejskie, aby w swoim prawodawstwie odstąpiły od praw, będących wyrazem ich suwerennych obowiązków ochrony ładu moralnego, obrony życia ludzkiego, ochrony wychowania. Oczywiście, pewnym sformułowaniom w prawie europejskim nadaje się dosyć zaskakujące interpretacje - np. w orzeczeniach Trybunału Sprawiedliwości. Jako jedno z państw, które niezależnie od swego udziału lub jego braku w Unii Europejskiej podlegamy oddziaływaniu kultury prawnej w Europie, powinniśmy brać udział w procesie interpretacyjnym również poprzez nadawanie własnego sensu deklaracjom, zobowiązaniom, które podejmujemy lub możemy podejmować. Mam nadzieję, że o tym, czy Polska będzie należała do Unii Europejskiej, nie rozstrzygnie Sejm, lecz referendum narodowe. Ta decyzja zostanie podjęta przez instancję o wiele wyższą zarówno od obu obradujących dzisiaj Komisji, jak i od plenarnego posiedzenia Sejmu. Jest rzeczą nieobojętną, w jakiej sytuacji znajdzie się Polska. Tak samo nieobojętne jest to, w jakiej sytuacji znajdują się inne państwa europejskie z punktu widzenia ochrony tego, co stanowi ich suwerenny obowiązek wobec właśnie naturalnych praw człowieka, rodziny, dobra wspólnego, życia narodu itd. W ubiegłym tygodniu mieliśmy do czynienia z bardzo brutalnym aktem presji Parlamentu Europejskiego w stosunku do poszczególnych państw Europy - nie tylko należących do Unii Europejskiej, ale również i tych, które prowadzą negocjacje akcesyjne z Unią Europejską. Chodzi o projekt, który przez opinię publiczną został odczytany jako wywierający presję, by we wszystkich państwach europejskich zalegalizować dzieciobójstwo prenatalne, co tak naprawdę obejmuje znacznie szerszy zakres problemu, np. sposób, w jaki mają być dostępne środki antykoncepcyjne i zachętę czy presję w stosunku do państw narodowych do prowadzenia określonej polityki finansowej w tej dziedzinie. Ten projekt ingeruje w proces wychowania publicznego przez formułowanie bardzo znaczących i momentami drastycznych postulatów, np.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PoselMarekJurek">takich, że wychowanie  powinno nie tyle odpowiadać normom moralnym, lecz zaspokajać ciekawość nastolatków itd. W państwach, w których przy istnieniu legalnej akceptacji dla dzieciobójstwa prenatalnego istnieje instytucja rozmów uprzedzających i w rezolucji jest zobowiązanie do tego, by te rozmowy abstrahowały od jakiejkolwiek etyki, tzn. by miały charakter nieoceniający. Deklaracja, której projekt składa PiS, stała się zupełnie niezamierzoną reakcją na takie akty jak owa rezolucja Parlamentu Europejskiego sprzed tygodnia. Oczywiście, możemy udawać, że nie ma debaty publicznej w Unii Europejskiej. Możemy udawać, że z zapisów punktu traktatu amsterdamskiego mówiącego o równouprawnieniu tzw. orientacji seksualnych nie można potem wyciągać bardzo drastycznych i szkodzących dobru wspólnemu czy godności człowieka wniosków. A takie wnioski można jednak wyciągać. Jeżeli Polska ma być uczestnikiem debaty europejskiej na temat kształtu życia społecznego Europy, to po prostu warto podjąć taką deklarację. Ta deklaracja nie jest wyrazem obaw, lecz wyrazem naszej odpowiedzialności. Niezależnie od tego, że Polska jest członkiem Rady Europy, że prowadzi rozmowy akcesyjne z Unią Europejską, jest po prostu krajem europejskim i sprawy Europy dotyczą nas zawsze. Warto podjąć taką uchwałę Sejmu RP choćby jako niezamierzoną odpowiedź na ubiegłotygodniową rezolucję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PoselJanuszLewandowski">Rzeczywiście, rezolucja Parlamentu Europejskiego stwarza nową okoliczność dla czytanej dzisiaj uchwały PiS. Następstwo czasowe było jednak inne. Najpierw był projekt uchwały, a później ta niemądra rezolucja Parlamentu Europejskiego. Unia Europejska nie jest taka jak rezolucja Parlamentu Europejskiego. Prawdę o Unii Europejskiej mówią traktaty, a nie uchwały chwilowych większości parlamentarnych. Sednem Unii Europejskiej jest nieingerencja, jest poszanowanie tożsamości narodowej i jest to również sedno zorganizowania państwowości wewnątrz Unii. Nie mając wcześniej do czynienia z rezolucją Parlamentu Europejskiego byłem pewien obaw co do skutku praktycznego i publicznego projektu uchwały klubu PiS. Wbrew intencjom autorów uchwała ta zamiast uśmierzać obawy, może niepokoić. Może być swoistym krzywym zwierciadłem Unii Europejskiej sugerując, że czyha ona na tożsamość narodową czy też chce dokonać zamachu na moralność i kulturę w państwach członkowskich. Tak czasami bywa z dobrymi intencjami. Obawiam się, że tak mogłoby być z intencją owej uchwały, która zakazywałaby naszym aktualnym negocjatorom późniejszego udziału w organach Unii Europejskiej. Być może projekt, który miał uśmierzać niepokoje, w gruncie rzeczy był wotum nieufności wobec negocjatorów i ich napiętnowaniem jako ludzi interesownych, takich, którzy negocjują w imię swoich konkretnych interesów, a nie dobra naszego kraju. Taka była okoliczność przed rezolucją Parlamentu Europejskiego. Mogła ona budować wizerunek nieprawdziwej, czyhającej Unii Europejskiej i dlatego trzeba zabezpieczać się poprzez takie uchwały. Unia Europejska ma w sobie pewną mądrość budowania się. Owa mądrość polega na tym, by budować na pewnym łatwym do uzgodnienia minimum, nie zaczynać od deklaracji aksjologicznych, które mogą różnić. Tak się budowała Wspólnota Europejska i dlatego odniosła sukces. Tak zwane wartości /czyli aksjologia/ są stopniowo wbudowywane w instytucje, reprezentują się poprzez instytucje Unii Europejskiej. Poważnie traktowana ochrona życia buduje się np. przez wyrzeczenie się przez państwa Unii kary śmierci. Czasami dziwi mnie więc postulat kary śmierci głoszony przez ugrupowania, które powołują się na wartości chrześcijańskie. Mądrość budowniczych Unii Europejskiej polega na tym, że aksjologia jest następstwem pewnego rozwoju instytucjonalnego. Z instytucji i praw można wyczytać aksjologię. Nie zaczyna się od kodeksu wartości dlatego, że to już na wstępie może różnić i na tym polegało fiasko zjednoczeniowych inicjatyw europejskich przed II wojną światową. Rezolucja Parlamentu Europejskiego jest zaprzeczeniem owej mądrości budowania i powiedziałbym, że jest przejawem chwilowego odebrania rozumu. Rezolucja ta rzeczywiście stwarza nową okoliczność dla przedstawianej dzisiaj uchwały i sprawia, że staje się ona w jakiejś mierze usprawiedliwiona. Powinna być dalej procedowana, ponieważ są w niej pewne zapisy dotyczące Trybunału Konstytucyjnego i trzeba je będzie zmienić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PoselMariuszGrabowski">Podzielając stanowisko wyrażone przez pana posła Jana Łopuszańskiego, pragnę prosić autorów omawianego przez nas projektu o jego wycofanie. We własnym imieniu oraz w imieniu pana posła Jana Łopuszańskiego składam deklarację podjęcia wspólnego wysiłku w celu napisania od nowa projektu uchwały. Obecny kształt projektu sprawia, że trudno byłoby dyskutować nad poprawkami, ponieważ do zmiany byłoby praktycznie każde zdanie, każdy akapit. Bardzo szanuję intencje autorów uchwały, ale niestety muszę zgodzić się ze wszystkimi przedmówcami - również ze stanowiskiem Biura Studiów i Ekspertyz odnośnie do tego, że projekt uchwały opiera się raczej na jakimś czarowaniu rzeczywistości, a nie na zrozumieniu rzeczywistości prawnej i faktycznej, porządku międzynarodowego, w tym porządku ustanawianego w Unii Europejskiej. Przedłożony projekt uchwały opiera się na podstawowym zafałszowaniu. Zakłada, że ta uchwała będzie miała jakiekolwiek znaczenie, jakąkolwiek wagę /praktyczną czy prawną/ w sytuacji, gdy Polska stałaby się członkiem Unii Europejskiej. Jeżeli Polska weszłaby do Unii Europejskiej, to taka uchwała nie miałaby znaczenia ani praktycznego ani prawnego. Byłby to po prostu kawałek papieru ośmieszający o tyle, iż pokazuje, że jego autorzy opierali się w swoich pracach na jakichś pobożnych życzeniach i czarowaniu rzeczywistości, a nie na znajomości rzeczywistości prawnej czy faktycznej w Unii Europejskiej. Szczególnym wyrazem nieznajomości porządku prawnego w Unii Europejskiej jest ostatni akapit, w którym uchwała wzywa do "trwałego poszanowania uprawnień polskiego Trybunału Konstytucyjnego do oceny prawodawstwa Unii Europejskiej w aspekcie zgodności z zasadami Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej". Stosunkowo niedawno na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych od przedstawiciela Komitetu Integracji Europejskiej mogliśmy się dowiedzieć, że prawodawstwo Unii Europejskiej stoi wyżej nad zasadami i przepisami Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Przedłożony projekt w sposób pośredni wyraża zgodę na akcesję do Unii Europejskiej. Projekt uchwały wyraża zgodą na stosowanie zasady nieprzestrzegania suwerenności państwowej w dziedzinach innych niż moralność i kultura. Szanuję i podzielam wzniosłe intencje posłów wnioskodawców, jednak chciałbym się odnieść do jednej z istotnych intencji, którą wyraził poseł wnioskodawca i poseł Marek Jurek. Zrozumiałem, że jedną z głównych intencji projektu uchwały było uspokojenie zaniepokojonego społeczeństwa polskiego tym, co dzieje się w Unii Europejskiej, zwłaszcza w dziedzinie moralności i kultury. Chodziło o uspokojenie, że to nie będzie nas dotykać, nawet wtedy, gdy będziemy w Unii Europejskiej. Gdyby to miał być jedyny albo jeden z głównych efektów tej uchwały, to przecież byłby to efekt szkodliwy. W tej chwili odnoszę się do kontekstu owego czarowania rzeczywistości i zupełnego braku znaczenia prawnego czy faktycznego tej uchwały w sytuacji, gdyby Polska była w Unii Europejskiej. Projekt nadaje się do napisania od nowa. Nawet autopoprawka wnioskodawców musiałaby być kompletnie nowym projektem uchwały. Stąd właśnie mój apel o to, by wnioskodawcy zechcieli wycofać ten projekt. Biorąc pod uwagę głosy w dyskusji i gotowość osób, które podzieliły intencje wnioskodawców, ale zgłaszały poważne zastrzeżenia do tekstu uchwały, apelują o to, by wnioskodawcy wyrazili chęć wspólnej pracy nad napisaniem od nowa projektu tak, by nie budził kontrowersji, by nie wprowadzał w błąd narodu polskiego poprzez zafałszowanie rzeczywistości prawnej /czy faktycznej/ w Unii Europejskiej. Nie będę polemizował z konkretnymi zapisami projektu uchwały, ponieważ polemiczny jest każdy akapit przedłożonego tekstu.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PoselMariuszGrabowski">Bardzo kontrowersyjny jest np. akapit drugi, który mówi, że Sejm ma być " przekonany o wadze politycznej integracji Europy dla zachowania pokoju między jej narodami i dla ich pomyślnego rozwoju". Jest to wręcz afirmacja politycznej integracji pod nazwą Unia Europejska przy założeniu, że ta integracja służy pomyślnemu rozwojowi współpracy między narodami, a tak przecież nie jest. Kierunek rozwoju Unii Europejskiej przesądza i potwierdza to, że nie ma tutaj mowy o poszanowaniu praw narodów, o współpracy między narodami dla dobra narodów i praw przysługujących każdemu narodowi, a wynikających z faktu, że są narodami, z ich godności jako narodu. Jest to raczej narzędzie eksploatacji o dominacji możniejszych nad biedniejszymi. Sądzę, że wnioskodawcy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Bardzo kontrowersyjny jest również akapit mówiący o tym, że Sejm wzywa "do traktowania organizacji i trybunałów międzynarodowych jako ciał pomocniczych w realizowaniu przez poszczególne państwa europejskie ich społecznych powinności w odniesieniu do dobra wspólnego". Myślę, iż wnioskodawcy również doskonale zdają sobie sprawę z tego, że sama konstrukcja, tryb powołania, istota, sposób funkcjonowania tych trybunałów międzynarodowych pokazuje, że nie są one powołane do tego, by spełniać rolę pomocniczą w realizowaniu przez poszczególne państwa europejskie ich społecznej powinności, ale mają zastępować te państwa w różnych dziedzinach, m.in. w dziedzinie ich społecznych powinności. O tym, jak te społeczne powinności mają wyglądać, zdaniem Unii Europejskiej, świadczy przykład ostatniej rezolucji Parlamentu Europejskiego. W żaden sposób nie odpowiada to dobru wspólnemu, o którym wnioskodawcy piszą w tym samym akapicie. Zwracam się do posłów wnioskodawców o zrozumienie tego, że podzielamy wzniosłe i szlachetne intencje tego projektu uchwały, jednak ze względu na obecny kształt uchwały apeluję o jej wycofanie. Apeluję o ponowne jej napisanie, ponieważ gdyby w obecnym kształcie została przyjęta przez Sejm RP, to przyniesie efekt odwrotny do zamierzonego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PoselKazimierzUjazdowski">Chciałbym poruszyć dwie kwestie. Pierwsza to relacja między konstytucją narodową a prawem Unii Europejskiej, a zwłaszcza pierwotnym prawem Unii. Właśnie w tej sprawie wypowiedziano chyba najwięcej nieprawdziwych opinii. Wierzyłem i nadal chcę wierzyć w wyrobienie prawnicze posła Jana Łopuszańskiego. W Unii Europejskiej toczy się spór w tej kwestii. Rzeczywiście, obok stanowiska Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości mamy do czynienia z całkowicie odmiennymi stanowiskami większości sądów konstytucyjnych krajów Unii Europejskiej na czele z sądem konstytucyjnym Niemiec i Republiki Włoskiej, które stoją na stanowisku, iż prawo pierwotne Unii Europejskiej stoi niżej od konstytucji narodowych. Stąd właśnie znane wyroki sądów konstytucyjnych - np. wyrok sądu konstytucyjnego Niemiec w sprawie traktatu z Maastricht. Nie doszłoby do rozprawy i orzeczenia, gdyby nie zasada nadrzędności konstytucji narodowej nad pierwotnym prawem Unii Europejskiej. Powtarzam, wierzę w wyrobienie prawnicze pana posła Jana Łopuszańskiego i chciałbym, żeby to wyrobienie prawnicze nadal znaczyło więcej niż interesy polityczne. Apeluję o więcej lektury w tym zakresie. W chwili obecnej polska konstytucja ustanawia podstawę do oceny umów międzynarodowych, w tym traktatu akcesyjnego. Ze względu na zasady Konstytucji RP prezes Trybunału Konstytucyjnego, pytany w czasie ostatniej debaty Sejmowej przez kilku posłów o swoje stanowisko w tej kwestii, potwierdził nadrzędność Konstytucji RP nad pierwotnym prawem Unii Europejskiej. W tej chwili toczy się spór i bardzo mnie dziwi, że w tym sporze pan poseł Jan Łopuszański i poseł Mariusz Grabowski opowiadają się po stronie europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, a przeciwko linii interpretacyjnej wielu sądów konstytucyjnych. Rozumiem, że jeśli ktoś życzy Unii Europejskiej źle, to może również popełniać wiele błędów na poziomie diagnozy. Ponieważ w tej sprawie toczy się spór, to ważne jest, by w tej kwestii istniał polski głos taki jak głos parlamentu i sądu konstytucyjnego Włoch, Hiszpanii, które stoją na stanowisku, że w każdej sytuacji pierwotne regulacje Unii Europejskiej mogą podlegać ocenie ze względu na zasady konstytucji narodowej - nie tylko w chwili akcesji, ale w każdym momencie. W orzeczeniu niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego postawiona jest kropka nad "i" , czyli prawo do rewizji i wycofania się z Unii Europejskiej. Unia Europejska jest związkiem suwerennych państw. Zrzeczenie się czy przekazanie części suwerenności, np. w zakresie wspólnej polityki rolnej, jest też aktem suwerennym i nie jest aktem definitywnym. Zwarty między posłem Piotrem Gadzinowskim a posłem Janem Łopuszańskim sojusz diagnostyczny nie zostawia zbyt wiele pola do sensownej pracy. Rzeczywistość Unii Europejskiej jest jednak zasadniczo lepsza, niż sądzą obydwaj posłowie. Prawo publiczne rządzi się zasadą wyróżnienia, a nie regulacjami prawa cywilnego. To, że mówimy o suwerenności państwa w dziedzinie moralności i kultury nie oznacza, iż zapominamy o suwerenności państwa w innych dziedzinach.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PoselKazimierzUjazdowski">To nie jest regulacja  cywilnoprawna, to jest deklaracja dotycząca prawa publicznego i rządzi się zasadą wyróżnienia a nie zasadą wykluczenia. Apeluję o odrobinę rzetelności i o to, by bardzo tutaj widoczne interesy polityczne nie przesłaniały rzeczywistej oceny dylematów, jakie rodzi Unia Europejska. Polityka polska nie jest możliwa w sytuacji całkowicie fałszywej diagnozy problemów, przed którymi stoimy. Sądzę, że ta fałszywa diagnoza gorąco bije z wypowiedzi posła Jana Łopuszańskiego i posła Piotra Gadzinowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PoselJanByra">Jestem członkiem Komisji Kultury i Środków Przekazu i do tej pory byłem przekonany, że Unia Europejska szanuje tożsamość narodową, wręcz zachęca do eksponowania naszej różnorodności, naszej narodowej kultury, języka czy zwyczajów. Z projektu deklaracji wynika, że może być inaczej. Nie widzę takiego zagrożenia, by ktoś lub coś groziło nam w tej dziedzinie i takie obawy mnie nie przekonują. Odniosę się do ostatniego akapitu projektu. Skoro ugrupowanie polityczne, które w swojej nazwie ma słowo: "prawo", kwestionuje opinię prawną Biura Studiów i Ekspertyz, to mamy już do czynienia z poważną sprawą i nie można tego bagatelizować. Wydaje mi się, że ostatni akapit w ogóle nie przystaje do projektu uchwały. Na pewno jest to wątek nadający się na jakąś odrębną debatę. Poseł Kazimierz Ujazdowski na pewno ma rację zachęcając do wypracowania jakiegoś wspólnego stanowiska w tej sprawie, gdyż opinie są rozbieżne. By może jestem zbytnim pragmatykiem albo minimalistą, ale wydaje mi się, że autorzy chcą dobijać się o imponderabilia, o pozycję kultury polskiej w świecie, a tymczasem dobrze wiemy, że kultura i jej upowszechnianie kuleje, brakuje pieniędzy na książki. Moglibyśmy uczynić więcej, gdybyśmy skupili się właśnie na owych pragmatycznych sprawach. Uważam więc, że projekt uchwały nie jest właściwą drogą i na pewno pan poseł Kazimierz Ujazdowski przyzna mi rację, gdyż kiedyś był ministrem kultury i przynajmniej próbował promować kulturę polską w Europie. Podjęto takie próby, zostały nawet utworzone odpowiednie instytucje. Jestem przekonany, że taka droga jest właściwa i bardziej skuteczna niż przedstawianie deklaracji. Kwestia moralności, systemu wartości czy też obyczajów. Zgadzam się z autorami projektu uchwały, iż nie może być tak, by Unia Europejska narzucała nam jakieś standardy. Chciałbym, aby nie tylko Unia Europejska nie wtrącała się do mojego widzenia świata, do mojego wychowania dzieci, ale także, by nie wtrącali się wszyscy posłowie, w tym także posłowie, którzy podpisali się pod projektem uchwały. Jeśli zgodnie z oczekiwaniem pana posła Jana Łopuszańskiego autorzy wycofają projekt, to stanie się dobrze. Jeśli tego nie uczynią, to składam wniosek o odrzucenie projektu uchwały w pierwszym czytaniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PoselMarcinLibicki">Uważam, że ta uchwała powinna zostać przyjęta. Przedstawia ona stanowisko polskiego Sejmu, które jest przeciwstawieniem się uchwałom wielu różnych międzynarodowych instytucji, wywierających naciski przez sam fakt ich podejmowania. Przypomnę bardzo wiele prób, czasami skutecznych, czasami nieskutecznych wywierania nacisku na kraje europejskie przez Radę Europy, a szczególnie przez jej zgromadzenie parlamentarne, które podejmowało lub próbowało podejmować szereg uchwał, będących manifestacją poglądów. Poglądy manifestuje się po to, by właśnie wywierać naciski. W proponowanej uchwale chcemy wywrzeć nacisk niwelujący tamte naciski. Warto zwrócić uwagę na to, że ta uchwała jest pewnym elementem i propozycją dla polityki polskiej zarówno wobec organizacji międzynarodowych, jak i wobec Unii Europejskiej. Chodzi nam o to, aby nasza pozycja i nasze wejście do Unii odbyło się na naszych warunkach. To jest element naszej polityki proeuropejskiej. Chyba nie rozumieją tego ci, którzy podobnie jak my chcą wejść do Unii Europejskiej i nie zdają sobie sprawy z tego, że w momencie podejmowania ostatecznej decyzji w drodze referendum będzie bardzo istotne to, czy został zaakcentowany nasz punkt widzenia w tej i w innych sprawach. Właśnie akcentowanie tych punktów, szczególnie w zakresie, którego dotyczy ta deklaracja, ułatwi nam zgodę na wejście do Unii Europejskiej także tych, którzy chcą wejść do Unii, ale nie chcą do niej wejść na cudzych warunkach lub na warunkach sprzecznych z naszym poglądem na to, jak powinna wyglądać Unia Europejska. Popełniają błąd ci, którzy zwalczają tę deklarację, a są zwolennikami obecności Polski w Unii Europejskiej. Utrudnią wielu Polakom wyrażenie zgody na wejście do Unii Europejskiej. Zupełnie mnie nie dziwi stanowisko pana posła Jana Łopuszańskiego i jego środowiska politycznego. To środowisko zawsze przedkładało cele polityczne nad cele ideowe. Przypomnę głosowanie w 1993 roku, gdy wraz ze środowiskami obecnego SLD głosowało przeciwko ustawie o ochronie życia, mimo opinii wyrażanych przez prymasa Polski i opinii papieża, który osobiście wypowiadał się w tej sprawie. Dla tych środowisk nie miało to znaczenia. Dla środowiska obecnego SLD nie miało to znaczenia, gdy się nie identyfikuje z takimi poglądami, a dla posła Jana Łopuszańskiego i jego środowiska nie miało to znaczenia dlatego, że utrudniało osiągnięcie celów politycznych. Rozumiem, że teraz poważnym mankamentem tej uchwały jest w oczach tego środowiska fakt, iż autorstwo wyszło z PiS a nie z LPR. Stąd wielokrotne apele o wspólną pracę nad tym dokumentem, ale dopiero po jego wycofaniu, tak jakby dzisiejsze posiedzenie obu Komisji nie było elementem wspólnej pracy. Jeśli ktoś chce wspólnie pracować, to dzisiaj ma do tego okazję. Rozumiem, że po wycofaniu projektu można by uchodzić za autora tego dokumentu. Rozumiem też, że apel o wycofanie miałby uchronić te środowisko od wstydu, jaki musi mu przynieść głosowanie przeciwko tej uchwale. Słowo polemiki wobec stwierdzenia, że nie można polemizować z opiniami Biura Studiów i Ekspertyz. Jeżeli opinie Biura Studiów i Ekspertyz miałyby być ostatecznymi opiniami, to należałoby zastąpić obie izby Sejmu i prezydenta decyzjami podejmowanymi przez to Biuro.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PoselMichalKaminski">Nie możemy abstrahować od faktu, że toczona przez nas dyskusja odbywa się w warunkach debaty nad kształtem Europy - zarówno nad kształtem moralnym czy też ideowym przyszłej Wspólnoty Europejskiej. Te słowa adresuję do wszystkich krytyków naszej uchwały. Nawet pan poseł Jan Byra powiedział, że zgadza się z jej niektórymi intencjami, ale przecież są one niepotrzebne, gdyż Unia Europejska nie chce ingerować w naszą kulturę czy tożsamość. Jednak należy pamiętać o tym, iż akty przyjmowane przez najrozmaitsze ciała ustawodawcze w różnych krajach nie mają wyłącznie charakteru stricte legislacyjnego. To nie jest tylko tworzenie nowego prawa, nie tylko do tego ogranicza się działalność parlamentarna. Parlamenty w wielu krajach wydają oświadczenia, deklaracje, uchwały, które mają charakter polityczny, moralny, i taki właśnie charakter ma proponowana przez nas uchwała. Pan poseł Janusz Lewandowski słusznie zauważył, iż niedawna uchwała Parlamentu Europejskiego, która wywołała w Polsce duże oburzenie, stanowi nową okoliczność w rozpatrywaniu naszego projektu. Ta okoliczność wyraźnie świadczy o tym, że słuszne były intencje i intuicje autorów złożonego na początku tego roku projektu. Autorzy tego projektu, czyli posłowie PiS, swoją wiedzę o Europie czerpią nie z własnych fobii i nie z rozdawanych w różnych miejscach broszurek propagandowych - co doskonale przedstawił poseł Kazimierz Ujazdowski. W Unii Europejskiej istnieje nurt myślenia, który chciałby z niej uczynić państwo federalne, w którym różnice narodowe będą ulegały zatarciu, a tożsamość narodowa będzie sprowadzona wyłącznie do jej aspektu folklorystycznego. Istnieją opcje, które w wymiarze moralnym chcą uczynić z tego nowego państwa europejskiego forpocztę permisywizmu moralnego czy forpocztę pewnych skrajnie liberalnych teorii, realizowanych w praktyce. Nikt, kto jest zwolennikiem czy przeciwnikiem wejścia Polski do Unii Europejskiej, nie może abstrahować od tego faktu. Wywodzący się głównie z lewicy najwyżsi urzędnicy Rzeczypospolitej wielokrotnie publicznie deklarowali wobec hierarchów polskiego kościoła i społeczeństwa oraz Unii Europejskiej, że w naszym kraju jesteśmy zgodni co do tego, iż wizja Europy, za którą się opowiadamy, jest wizją, która szanuje i akcentuje tożsamości narodowe i pewne różnice narodowe. Jest wizją, która patrzy na integrację europejską głównie przez pryzmat funkcjonalny, tzn. widzi w niej lepszą, skuteczniejszą płaszczyznę rozwiązywania problemów, których bardzo często nie da się rozwiązywać na poziomie narodów europejskich, co zresztą jest zgodne z zasadą pomocniczości, zawartą w katolickiej nauce społecznej. Proponowana przez nas uchwała oczywiście ma charakter polityczny, jest próbą wniesienia do debaty europejskiej tego, co jest raczej wspólnym stanowiskiem większości elity politycznej w naszym kraju. Zwracam uwagę politykom lewicy na to, że projekt naszej uchwały w żadnym stopniu nie jest próbą zamknięcia debaty światopoglądowej w Polsce. Z całą pewnością w tej debacie w dalszym ciągu będziemy zajmować różne stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PoselMichalKaminski">Podkreślam, że ten  projekt w żadnym stopniu nie zamyka debat ideowych, które jeszcze możemy toczyć. Projekt uchwały chce, aby w tych debatach Unia Europejska nie była swego rodzaju taranem do forsowania pomysłów politycznych czy ideowych, nie mających nic wspólnego z Europą taką, jaką my ją rozumiemy. Zainteresowała mnie krytyka LPR wobec tego projektu. Państwo mówicie, że ta uchwała jest próbą mydlenia oczu. Uważna analiza tego, jak wyglądają różne państwa i narody funkcjonujące już w Unii Europejskiej, pokazuje wyraźnie, iż jako społeczeństwo i naród można w Unii sytuować się w forpoczcie bardzo radykalnego liberalizmu, ale również można zachowywać się nie tylko jak często przywoływany przykład katolickiej Irlandii, której ustawodawstwo w wielu ideowych sprawach ma charakter o wiele bardziej restrykcyjny niż ustawodawstwo polskie, lecz jak np. Dania, w której jedna z religii jest religią państwową i obywatele są zobowiązani do płacenia podatków na kościół państwowy nawet wtedy, jeśli nie są jego wyznawcami. Można podać inny przykład - Grecji, która jest krajem prawosławnym, a w którym państwo i kościół prawosławny to dwa przeciwne bieguny. Podkreślam, że w Unii Europejskiej, do której być może wejdziemy, możliwe są różne modele funkcjonowania ideowego państw i narodów. Jeśli Polska wejdzie do Unii Europejskiej, to my jako posłowie PiS chcemy, aby zagwarantować nam taki stopień naszej tożsamości narodowej i moralnej, jaki ma Islandia, Grecja czy chociażby Włochy, które w tych kwestiach mają znacznie bardziej rozwinięte ustawodawstwo. Nie chcemy stać na stanowisku, że im gorsze warunki wejścia Polski do Unii Europejskiej, to tym lepiej, bo wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że naród odrzuci to w referendum. Nie obawiam się powiedzieć, że takie stanowisko jest skrajnie nieodpowiedzialne. Jeżeli mimo tych gorszych warunków naród polski zaakceptuje w referendum wejście Polski do Unii Europejskiej, to rzeczywiście będziemy w Unii na jak najgorszych warunkach i niestety, może się sprawdzić wiele obaw, o których mówimy. Wydaje mi się, że proponowane przez PiS rozmaite rozwiązania nie są projektami, które mają cokolwiek zamydlić, lecz są to projekty szykowane na wypadek wejścia do Unii Europejskiej, które chcą sytuować Polskę po właściwej stronie w toczącej się także w Unii Europejskiej debacie. Debaty są tam często bardzo ostre - nieporównywalnie ostrzejsze niż w Polsce. Pan poseł Piotr Gadzinowski zaatakował w projekcie naszej uchwały samo pojęcie moralności mówiąc, iż jest to pojęcie względne. Pragnę przypomnieć, że właśnie ugrupowanie posła Piotra Gadzinowskiego jest autorem obowiązującej Konstytucji RP, w której istnieją odwołania do moralności. Słowo "moralność" jest obecne w polskim języku konstytucyjnym. Nie jest to słowo wyjęte wyłącznie z arsenału polityków prawicy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PoselTadeuszCymanski">Tocząca się debata jest bardzo ważna i interesująca. Pragnę zauważyć, że jest w niej widoczny sojusz dwóch grup poselskich. Jedną z nich stanowią ci, którzy mają już jasną opinię na temat wejścia do Unii Europejskiej. Jedni są zdecydowani wejść do Unii nie patrząc na nic, a drudzy są zdecydowani zrobić wszystko, by do Unii nie wejść. Znakomita większość Polaków nie zadaje pytania: czy wejść do Unii, lecz kiedy wejść i na jakich warunkach? Jest to głos zdecydowanej większości naszego narodu. Konfrontacyjny charakter tej dyskusji nie najlepiej wróży temu, co powinno być najważniejsze. Chodzi przecież o poważną debatę. Podjęta inicjatywa /niezależnie od jej losu/ jest dobrą okazją do tego, by w tym momencie rozpocząć debatę na temat zagadnień i problemów, które niepokoją znaczną część społeczeństwa. Niektórzy mówią o gospodarce. Przedmiotem naszych oczekiwań jest to, co nazywamy standardem rozwoju gospodarczego. Przedmiotem naszej tęsknoty jest to, byśmy mieli tak jak w Unii Europejskiej. Deklaracja mówi o kulturze i moralności. Nie tylko w Polsce, ale również i w Unii Europejskiej toczy się ważna debata nad tym, dokąd zmierza cywilizacja, dokąd zmierza rodzina. Bardzo dobrze, że chcemy dotknąć tych sfer i tematów. Ze zdziwieniem stwierdzam, iż bardzo agresywne i jednostronne wypowiedzi mogą przyczynić się jedynie do tego, że wyświadczymy naszej ojczyźnie złą przysługę, jeśli w tak ważnym momencie zlekceważymy tę inicjatywę i sprowadzimy ją do rzeczy banalnej i trywialnej. Poseł Rzeczypospolitej publicznie i nie po raz pierwszy mówi: jaka moralność, moja moralność, wasza moralność? Wkład posła Piotra Gadzinowskiego w rozwój moralności i kultury jest powszechnie znany. Znany jest jego wkład literacki na łamach pewnego czasopisma i niedawno omawiany przez Komisję Etyki Poselskiej. Powszechnie znane jest również jego promowanie rodziny rozumianej tradycyjnie: mama, tata i dzieci, więc takich głosów nie traktowałbym poważnie. Popatrzmy poważnie na autorytety po obydwu stronach - po jednej jest autorytet watykański, a po drugiej belwederski. Przypomnę, że pan prezydent Aleksander Kwaśniewski wielokrotnie wyrażał nadzieję i cieszył się z tego, że istnieją siły przeciwne wejściu do Unii Europejskiej, gdyż daje to szansę na prowadzenie poważnej dyskusji. W dzisiejszej dyskusji zderzyły się opinie posła Jana Łopuszańskiego i posła Kazimierza Ujazdowskiego i w to bardzo ważnej kwestii. Jest więc szansa, żeby wyjaśnić i ustalić, jak naprawdę jest z relacją między prawem europejskim a prawem naszego państwa. Jeżeli chcemy tę sprawę rozstrzygnąć przez głosowanie i przez zwykłe porównanie siły, to później tak samo skończy się z referendum. 55 proc. Polaków może przegłosować 45 proc. Polaków, ale czy naprawdę o to chodzi? Zachęcam do poważnego zastanowienia się i do poważnej dyskusji. Kluczem do zrozumienia najczęściej dyskutowanego akapitu projektu jest zrozumienie słowa: "trwałego". Poseł Artur Zawisza mówi, że świat się zmienia i proponowany dokument nie daje gwarancji, może dawać niektórym nadzieję.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PoselTadeuszCymanski">Jeśli przyjąć  filozofię innych posłów, to ten dokument może dawać złudzenia. Czy jest źle, jeśli tworzymy coś, co łagodzi napięcie, osłabia i ogranicza obawy? Czy to jest zły wkład w proces wejścia do Unii Europejskiej? Myślę, że nie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PoselRomanGiertych">W przedstawionym projekcie jest sporo mankamentów. Pan poseł Marcin Libicki z zaangażowaniem wystąpił przeciwko LPR, a ja myślę, że projekt został przerysowany, niedopracowany i stąd konieczność pracy nad nim. Jedna kartka papieru to nie jest praca, która może być jakąś wielką zasługą. Myślę, że projekt uchwały powinien trafić do dalszych prac. Powinniśmy powołać podkomisję, która zajmie się szczegółami. Ja sam widzę konieczność wprowadzenia co najmniej 3 poprawek, by móc w ogóle mówić o przyjęciu uchwały. Chciałbym, abyśmy w tej uchwale podkreślili naczelną zasadę Konstytucji RP w polskim prawodawstwie. Nie chodzi tu o uprawnienia polskiego Trybunału Konstytucyjnego, gdyż one wynikają z konstytucji. Musimy potwierdzić zasadę art. 8 mówiącą, że konstytucja jest najwyższym prawem w Rzeczypospolitej Polskiej. To jest właśnie kwestia, która była przedmiotem sporu, gdy doszło do zderzenia poglądu przedstawiciela rządu z poglądem przewodniczącego naszej Komisji. To jest kwestia, która może być przedmiotem poważnej debaty publicznej i prawnej w zakresie prawa międzynarodowego. Uprawnienia polskiego trybunału wynikają z polskiej konstytucji, w związku z tym najpierw musimy potwierdzić wyższość polskiej konstytucji, a z niej będzie wynikało usytuowanie i naczelna rola Trybunału Konstytucyjnego w ocenie zgodności wszystkich projektów prawa z konstytucją. Jest to pierwsza fundamentalna poprawka, którą będę chciał przedstawić w drugim czytaniu czy też jeszcze w pracach Komisji. Wydaje mi się, że projekt powinien trafić do dalszych prac w Komisji, byśmy mogli wspólnie pracować nad poprawkami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PoselAndrzejNamyslo">Wielu moich przedmówców sugerowało, iż autorami tej deklaracji kierowały szczytne intencje. Mam odmienny pogląd. Uprawnia mnie do tego tok dyskusji. Jeden z autorów deklaracji, pan poseł Michał Kamiński, stwierdza przecież, że możliwe są różne modele funkcjonowania narodów. Jeśli tak, to dlaczego tą deklaracją chcemy sugerować, iż tak nie jest. Pan poseł Janusz Lewandowski słusznie zwrócił uwagę na to, iż ze środkowych akapitów można wnioskować, że Unia Europejska jest zbiorowiskiem ludzi, dla których zasady moralne nie mają żadnego znaczenia. W tych akapitach sugerujemy, że nie ma szacunku dla godności osoby ludzkiej, płynącego zeń nakazu prawnej ochrony życia ludzkiego, a przecież przygotowane przez Biuro Studiów i Ekspertyz informacje /pkt 5/ wyraźnie mówią o tym, iż w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej zagwarantowana jest ochrona prawa do życia. Mówi o tym art. 2. W deklaracji sugerujemy, jakoby nie było szacunku dla małżeństwa, a w art. 9 tej samej Karty mówi się o prawie do małżeństwa i założenia rodziny w zgodzie z uregulowaniami krajowymi, określającymi korzystanie z tego prawa. Sugerujemy potrzebę edukowania zgodnie z naszymi oczekiwaniami, a przecież to prawo jest zapisane w art. 14 tejże Karty. O co więc naprawdę chodzi autorom deklaracji? Zastanawiam się, czy PiS, deklarujące publicznie wolę wstąpienia do Unii Europejskiej, poprzez tego typu kroki chce osiągnąć efekt, polegający na tym, iż w momencie referendum ludzie uznają, że nie mamy po co wchodzić do Unii, w której panują takie okrutne prawa. Myślę, że zmarnowaliśmy już dość czasu na tę debatę. W tej chwili powinienem być na posiedzeniu Komisji Infrastruktury, która zajmuje się ważnymi sprawami, dotyczącymi rozwoju gospodarczego naszego kraju, decydującymi o bycie ludzi, o ich rzeczywistym przyszłym losie. My zaś teraz bijemy przysłowiową pianę w sferze nadbudowy - być może ważnej, ale nie w momencie, w jakim znajduje się nasz kraj. Ponawiam wcześniej zgłoszony wniosek o odrzucenie projektu uchwały w pierwszym czytaniu i o nieprzedłużanie tej nikomu nic nie przynoszącej dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PoselFranciszekWolowicz">Chciałbym się odnieść do potępianej dzisiaj mocno uchwały Parlamentu Europejskiego. Ona nie wzięła się znikąd. Europa po prostu dostrzegła, iż w Polsce na co dzień rozgrywa się tysiące dramatów na skutek tego, że nie ma u nas właściwej oświaty seksualnej, że nie ma powszechnego dostępu do środków antykoncepcyjnych. A państwo się dziwicie, że Europa to dostrzega i próbuje nam pokazać, że jednak powinniśmy coś z tym zrobić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PoselJozefOleksy">Wyczerpaliśmy listę osób zgłoszonych do dyskusji. Ponownie pragną zabrać głos posłowie: Mariusz Grabowski, Marek Jurek i Jan Łopuszański. Proszę o zabieranie głosu jedynie na zasadzie ad vocem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PoselMariuszGrabowski">Pan poseł Kazimierz Ujazdowski z imienia i nazwiska wywołał mnie "do tablicy". Nie będę polemizował ze złośliwymi uwagami natury personalnej, polegającymi m.in. na porównaniu pana posła Jana Łopuszańskiego i pana posła Piotra Gadzinowskiego. Pragnę zaznaczyć, że szanuję posła Jana Łopuszańskiego i posła Piotra Gadzinowskiego. Z poglądami jednego pana się zgadzam, a nie zgadzam z poglądami drugiego. Uważam, że na posiedzeniu Komisji można od nas wszystkich wymagać wzajemnego szacunku. Pragnę wyrazić żal i skierować go zwłaszcza pod adresem wypowiadających się posłów z PiS. Miałem nadzieję, że na nasz ważne argumenty merytoryczne usłyszymy odpowiedź również natury merytorycznej. Niestety, spotkałem się wyłącznie z zarzutami natury personalnej i z zacietrzewieniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PoselMarekJurek">Wielokrotnie w Polsce deklarowano, że Polska biorąc udział w procesie integracji europejskiej, będzie brać udział w debacie na temat problemów współczesnej Europy. Ta deklaracja jest właśnie takim udziałem. Panie przewodniczący, czy panu można przeszkadzać w podobny sposób, kiedy pan będzie mówił?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PoselJozefOleksy">Proszę mówić, połowie słyszą, że pan poseł zabiera głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PoselMarekJurek">Pytam o to, czy w czasie wystąpień pana przewodniczącego można przeszkadzać w podobny sposób, na co pan pozwala w czasie wypowiedzi posłów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PoselJozefOleksy">W ten sposób pan poseł wyczerpuje czas swojej wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PoselMarekJurek">Czas mija bez przerwy i nic na to nie poradzimy. Jeszcze raz powtórzę. Stosunek, któremu damy wyraz w odniesieniu do tej deklaracji, będzie miarą tego, czy Polska rzeczywiście może brać udział w debacie europejskiej czy też nie. To jest właśnie wyraz naszej odpowiedzialności za Europę. Tym z państwa, którzy zgadzają się z zasadą tej deklaracji, a mają wątpliwości co do potrzeby jej wydania, pragnę przypomnieć, że parę tygodni temu naród Szwajcarii w akcie bezpośredniej demokracji opowiedział się przeciwko życiu. Jest to dowód na to, że ani izolacja, ani nacjonalizm, ani nawet dobre dziedzictwo prawne nie chroni podstawowych wartości kultury uniwersalnej, europejskiej, chrześcijańskiej czy też narodowej. Dziękuję za konstruktywny głos posła Romana Giertycha.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PoselJanLopuszanski">Nawiązując do wypowiedzi posła Kazimierza Ujazdowskiego odnośnie do stanu prawnego w Unii Europejskiej, ograniczę się tylko do jednej czysto merytorycznej sprawy. Pragnę przypomnieć, że kwestia statusu państw członkowskich do wspólnot europejskich w owym czasie nie zawarła się w traktatach, lecz w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. W precedensowym wyroku z 1964 roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości stwierdził, że z punktu widzenia prawa międzynarodowego Wspólnota stanowi nowy porządek prawny, na rzecz którego państwa członkowskie ograniczyły w pewnym zakresie swoje prawa suwerenne. Podmiotami tego porządku są nie tylko państwa czy instytucje, ale również jednostki i na tej podstawie Trybunał uchylił niezgodne z traktatem OEWG decyzje celne Holandii, zaskarżone przez holenderskie przedsiębiorstwo. W tym samym roku w wyroku uznającym roszczenia obywatela włoskiego, opartym na wskazaniu niezgodności przepisów prawa włoskiego z postanowieniami traktatu Trybunał Sprawiedliwości uznał, że państwa członkowskie przekazały część kwestii uprzednio zastrzeżonego dobra wewnętrznego na rzecz Wspólnoty i stworzyły podstawę dla ograniczenia praw suwerennych w taki sposób, że nie jest możliwe jednostronne cofnięcie tego przekazania w trybie stanowienia prawa wewnętrznego. Przekazanie kompetencji na rzecz Wspólnoty spowodowało powstanie całego korpusu prawa, które wiąże Wspólnotę, państwa członkowskie i jednostki. Tak sformułowana zasada nadrzędności prawa Wspólnotowego stała się przyczyną serii zmian prawnych w prawach wewnętrznych państw członkowskich, w tym w prawach konstytucyjnych oraz w wewnętrznych wyrokach sądowych, które usiłowały podporządkować prawa państw członkowskich prawu Wspólnotowemu. Ta praktyka znalazła dobitne potwierdzenie w wyroku Trybunału Sprawiedliwości, który stwierdził, że jeśli norma prawa krajowego w danej sprawie jest niezgodna z normą prawa Wspólnotowego, to sąd krajowy ma obowiązek niestosowania prawa krajowego i zastosowania w to miejsce prawa Wspólnotowego. Wyroki Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości podobnie jak traktaty Wspólnotowe, traktaty akcesyjne, konwencje uzupełniające stanowią dzisiaj trzon tzw. dorobku wspólnego, czyli tzw. prawo pierwotne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PoselMichalKaminski">Pan poseł zarzucił nam obłudę twierdząc, że nasze intencje nie były jasne. Zresztą, posłowie SLD nie pierwszy raz się mylą, ale jest to już inna kwestia. Intencje, które nam przyświecały, są szczere właśnie dlatego, że w Europie toczy się debata nad sprawami, o których mówimy. Co więcej, w tej debacie odnosimy wrażenie, iż politycy lewicy w Polsce, np. pan prezydent Aleksander Kwaśniewski, opowiedzieli się po stronie, która bardziej akceptuje tożsamość narodową, kulturową, a także religijną państw. W Komisji dowiadujemy się, jakie dokumenty podpisują politycy lewicy w Brukseli i to każe nam się zastanowić nad tym, w jakim stopniu składane na użytek opinii publicznej deklaracje o szacunku dla Europy narodów są deklaracjami o charakterze propagandowym i w jakim stopniu późniejsza rzetelna praca nad wprowadzeniem tej zasady w życie spotyka się z oporem posłów lewicy. Pytanie to dotyka kwestii wiarygodności deklaracji składanych publicznie przez polityków lewicy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PoselArturZawisza">Odniosę się do kilku istotnych wątpliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PoselJozefOleksy">Pan poseł nie ma obowiązku odnosić się do dyskusji. W kwestii formalnej zgłasza się poseł Marek Jurek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PoselMarekJurek">Rozumiem, że dla marksistów dobre wychowanie to jest sfera nadbudowy. Bardzo proszę, by pan poseł zajął się nie dyskusją, lecz obowiązkami przewodniczącego Komisji i troską o to, by na tej sali można było dyskutować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PoselJozefOleksy">Nie wiem, do czego odnoszą się pretensje pana posła. Mówcy też muszą zwracać uwagę na to, czy zainteresowali salę swoim wystąpieniem, czy też nie. Proszę pana Artura Zawiszę o bardzo skrótową wypowiedź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PoselArturZawisza">Kilka uwag do kilku kluczowych wątpliwości, które pojawiły się w dyskusji. Kilka wątpliwości podnosili posłowie LPR, zanim poseł Roman Giertych opowiedział się za przekazaniem projektu do dalszych prac. Najpierw posłowie LPR proponowali odrzucenie projektu. Wezwanie do poszanowania zasady suwerenności państwowej w dziedzinach moralności i kultury w żadnym razie nie wyklucza możliwości ubiegania się czy też domagania się poszanowania tej samej zasady w innych dziedzinach. Porządek prawno-publiczny kieruje się zasadą wyróżnienia, a nie wykluczenia. Nie należy więc mieć żadnych obaw, a raczej traktować to jako dobry pierwszy krok we właściwym kierunku. Ci sami posłowie podnosili bardzo istotną kwestię uprawnień Trybunału Konstytucyjnego. Według hierarchii źródeł prawa wymienionych w konstytucji prawo konstytucyjne przeważa nad każdym innym prawem, a wszystko pozostałe jest faktem politycznym, faktem pewnego rodzaju nacisku a nie jakimkolwiek ostatecznym rozstrzygnięciem. Tym bardziej takim rozstrzygnięciem nie może być jednostkowa opinia Biura Studiów i Ekspertyz. Z całą pewnością opinie Biura nie stoją ponad prawem ustawowym, traktatowym i konstytucyjnym. Przyjęcie takiego rozstrzygnięcia być może byłoby przeważeniem szali co do tych rozwiązań, o które chodzi wielu posłom. Wymienione podstawowe zasady, na których oparta jest tożsamość Europy, w żadnym razie nie są nadbudową, zbudowaną na bazie, gdyż byt nie kształtuje świadomości. Są to naturalne uprawnienia osób, rodzin i narodów, które rozpoznajemy przyrodzonym rozumem obserwując rzeczywistość ludzką. I do tego odnosimy się w naszym projekcie uchwały. Kwestia jakoby niejasnego przesłania czy nawet niejasnej treści deklaracji, której kluczowym, niejasnym i niezrozumiałym słowem miałoby być słowo "moralność". Można to jedynie wyjaśnić słowami, że niewiedza nie usprawiedliwia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PoselJozefOleksy">Proszę, by pan poseł Marek Jurek nie przeszkadzał w procedowaniu. Przystępujemy do głosowania nad najdalej idącym wnioskiem, tzn. wnioskiem o odrzucenie projektu uchwały w pierwszym czytaniu. Przypominam, że głosują wyłącznie członkowie obu Komisji. Kto jest za? Kto przeciw? Kto wstrzymał się do głosu? Stwierdzam, że Komisje 24 głosami, przy 15 przeciwnych i 5 wstrzymujących się od głosu, przyjęły wniosek o odrzucenie projektu uchwały w pierwszym czytaniu. Przystępujemy do wyboru posła sprawozdawcy. Została zgłoszona kandydatura posła Jana Byry, który wyraził zgodę na reprezentowanie obu Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PoselMichalKaminski">Zgłaszamy kandydaturę posła Mariusza Grabowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PoselJozefOleksy">Pan poseł Mariusz Grabowski nie wyraził zgody. Przystępujemy do głosowania nad kandydaturą posła Jana Byry. Kto jest za? Kto przeciw? Kto wstrzymał się od głosu? Stwierdzam, że Komisje 21 głosami, przy 12 przeciwnych i 2 wstrzymujących się, przyjęły wniosek. Posłem sprawozdawcą został pan poseł Jan Byra. Zamykam wspólne posiedzenie Komisji Europejskiej i Komisji Kultury i Środków Przekazu.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>