text_structure.xml
46.2 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Otwieram posiedzenie Komisji Infrastruktury. W porządku dziennym mamy tylko jeden punkt. Ponieważ zbliżamy się do końca losów tego Sejmu i tego rządu, dokonujemy podsumowania dorobku, minionych czterech lat. Dzisiaj ocenimy realizację rządowego programu "Infrastruktura - klucz do rozwoju" w zakresie budownictwa, mieszkalnictwa i gospodarki przestrzennej. Czy do porządku dziennego panie i panowie posłowie macie jakieś uwagi? Nie widzę zgłoszeń. Uważam, że Komisja przyjęła porządek dzienny. Witam liczną reprezentację rządu na czele z podsekretarzem stanu w resorcie infrastruktury, panem ministrem Andrzejem Bratkowskim i jego współpracowników. Witam delegację środowiska, Najwyższej Izby Kontroli oraz media. Ponieważ materiał pisemny przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury jest nam znany, poprosimy pana ministra o krótkie, syntetyczne zagajenie do dyskusji, a później ją odbędziemy. Proszę pana ministra o zabranie głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieInfrastrukturyAndrzejBratkowski">Kiedy słyszę o podsumowaniu czteroletniego cyklu, to zaczynam mieć wątpliwość, czy to ja właśnie powinienem tego dokonywać w imieniu rządu, jako że nie byłem w nim od początku tej kadencji. Patrząc jednak na dokument "Infrastruktura - klucz do rozwoju", mam różnego rodzaju skojarzenia i refleksje. Podejmując program w roku 2002 rząd, ale również parlament uchwalając ten program, stawiał zadania w trzech obszarach: - uruchomienia programu budowy mieszkań w oparciu o kredyt ze stałą stopą procentową; - udrożnienia systemu kredytowania czynszowego budownictwa społecznego oraz - usprawnienia procesu budowy mieszkań. Pozwolicie państwo, że raczej skomentuję te cele i stopień ich wykonania. Jeśli chodzi o pierwszy obszar spraw, to nie ma się czym chwalić. Istnieje hipoteza, że ustanowienie tego programu kredytowania budowy mieszkań w oparciu o stałą stopę procentową miało pozytywny wpływ na komercyjny rynek kredytów mieszkaniowych. Nowy kredyt miał ucywilizować ten rynek. Jednak sam projekt nie osiągnął powodzenia, natomiast, co trzeba zapisać jako ogromny plus Sejmu, środki zgromadzone na Funduszu Dopłat wykorzystano na program budownictwa dla osób wymagających pomocy socjalnej. Chociaż sam program nie jest zanadto frapujący, to jednak wywołał ruch i zainteresowanie w środowiskach samorządowych, co jest w pewnym sensie zaskakujące. Środowiska te, niezależnie od tego, że z tego tytułu mogły uzyskać niewielkie wsparcie dla tego programu, podjęły wiele cennych inicjatyw. I to jest niewątpliwy plus. Jeśli chodzi o udrożnienie systemu kredytowania czynszowego budownictwa społecznego, to robiono wszystko, żeby to nastąpiło. Ale wyniki roku 2005 świadczą o tym, że władze publiczne doprowadziły Krajowy Fundusz Mieszkaniowy do stanu krytycznego. W roku 2005, głównie dzięki oszczędnościom i zgrabnym działaniom Banku Gospodarstwa Krajowego, w dyspozycji Funduszu znajdzie się około 600 mln zł. Jeśli jednak w dalszym ciągu Krajowy Fundusz Mieszkaniowy miałby w taki sposób być zasilany przez Skarb Państwa, to trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że program czynszowego budownictwa społecznego trzeba zamknąć. Pozyskiwanie środków finansowych przez bank na rynku kredytów komercyjnych jest po prostu niemożliwe z punktu widzenia norm, które bank musi zachowywać. Jak się spodziewam, na tym tle może dojść do burzliwej reakcji posłów w związku z przymiarkami do przyszłorocznego budżetu państwa. Ministerstwo Infrastruktury otrzymało z Ministerstwa Finansów propozycje łącznych limitów środków. Z tych limitów wynika, że przyszły rząd i parlament będzie musiał podjąć decyzję, czy kontynuuje program czynszowego budownictwa społecznego, którego bazą jest Krajowy Fundusz Mieszkaniowy. Jeśli zdecydujemy się na kontynuację programu, to przy mocno ograniczonych środkach, może się to stać poprzez zahamowanie, a w istocie likwidację, programu termomodernizacyjnego. Jak wiadomo, bazą tego programu jest Fundusz Termomodernizacyjny. To jest typowa sytuacja znana jako krótka koszulka, która zmusza do wyboru albo jednego, albo drugiego programu.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieInfrastrukturyAndrzejBratkowski">Do parlamentu i rządu należeć będzie wybór, z którego programu zrezygnować.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Z tego wynika, że kwoty dla Ministerstwa Infrastruktury zasygnalizowane wstępnie przez ministra finansów, są porównywalne do nakładów na rok 2005.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PodsekretarzstanuwMIAndrzejBratkowski">Tak, a wszyscy dobrze wiemy, jaki to był marny rok dla mieszkalnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Trzeba sobie zdawać sprawę z konsekwencji takiego budżetu w roku 2006.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PodsekretarzstanuwMIAndrzejBratkowski">W tym momencie stanie kwestia, co wybrać, na jaki program mieszkaniowy się zdecydować, a z którego zrezygnować. W Ministerstwie Infrastruktury reprezentujemy pogląd, że Krajowy Fundusz Mieszkaniowy i cały program czynszowego budownictwa społecznego, nie może być zamknięty. Przemawia za tym chociażby fakt, że na tym programie, oparta jest cała konstrukcja długofalowej strategii rozwoju budownictwa mieszkaniowego. To znacznie ogranicza pole manewru i stawia nas w bardzo trudnej sytuacji. Długo by można na ten temat mówić i dzisiaj chyba nie jest po temu najlepsza okazja. Trzecie zadanie określone w programie rządowym "Infrastruktura - klucz do rozwoju" dotyczyło usprawnienia procesu budowy mieszkań. Państwo doskonale wiecie, jakie skutki przyniosło uchwalenie nowej ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym. W tym momencie wypada przypomnieć, że w dokumencie rządowym mowa była jedynie o zmianie obowiązującej dotychczas ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym. Takie sformułowanie wynikało z przeświadczenia, że ze starej ustawy trzeba jedynie usunąć pewne niedogodności, bariery i wadliwe przepisy. Ale stało się to, co się stało. Być może wszyscy chcieli jak najlepiej, ale wyszło jak zawsze. Jesteśmy dzisiaj uszczęśliwieni nową ustawą o zagospodarowaniu przestrzennym, która niczego nie poprawiła, natomiast wprowadziła kolejne bariery. Próby zmiany tego stanu rzeczy przez przygotowanie kolejnej ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym państwo doskonale znają. Próba ta została zablokowana na poziomie Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Stało się tak ze względu na różnice interesów, które występują pomiędzy tymi, którzy są bezpośrednio zainteresowani rozwojem budownictwa a tymi, którzy rządzą lokalną przestrzenią, czyli samorządami terytorialnymi. Taki konflikt, jest to nieuniknione, zawsze będzie występował, ale w pewnym momencie trzeba będzie zawrzeć jakiś rozsądny kompromis. I to jest kolejny problem, który będzie musiał rozstrzygnąć już następny parlament. Tyle z mojej strony słów komentarza do rządowego programu "Infrastruktura - klucz do rozwoju". W tym gronie wypadałoby jeszcze zwrócić uwagę, że mieliśmy do czynienia z całym kompleksem rozmaitych programów nanizanych na program wyższego rzędu pod nazwą "Przedsiębiorczość - rozwój - praca". Jeżeli sięgniemy do dokumentu rządowego i zajmiemy się tylko częścią "przedsiębiorczość", to mowa jest w nim o wyeliminowaniu ograniczeń w dostępie do zawodu przez osoby ze średnim wykształceniem. Ten postulat realizujemy przy okazji nowelizacji ustawy - Prawo budowlane, co budzi jednak swego rodzaju kontrowersje, choć innego już rodzaju. Jeśli chodzi o pobudzanie i uruchamianie przedsiębiorczości i w ogóle usprawnień w procesie inwestycyjnym, to dokumentem równoległym do programu "Przedsiębiorczość - rozwój - praca" był raport o barierach inwestycyjnych. Dokument ten został przygotowany przez szerokie grono kompetentnych osób ze środowiska budowlanego, a był firmowany przez Ministerstwo Gospodarki. Raport stał się półtora roku temu impulsem, który jeszcze przed końcem kadencji Sejmu pozwolił na pewne zmiany.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#PodsekretarzstanuwMIAndrzejBratkowski">Formalnie zaowocowały one zmianami dokonanymi w ustawie - Prawo budowlane, które dzisiaj w sesji nocnej Sejmu będą dyskutowane i jutro głosowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Otwieram dyskusję. Wiadomość o wstępnych przymiarkach budżetowych na rok przyszły jest na tyle porażająca, że nawet już nie chce się posłom odzywać. Mam jednak nadzieję, że trochę entuzjazmu jeszcze z siebie wykrzeszemy. Czy ktoś z gości chciałby się wypowiedzieć? Zgłasza się jak zawsze niezmordowany pan prezes Roman Nowicki, który obecnie reprezentuje Stałe Przedstawicielstwo Kongresu Budownictwa Polskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PrzedstawicielKongresuBudownictwaPolskiegoRomanNowicki">Co prawda umówiłem się z panam ministrem Andrzejem Bratkowskim, że zabiorę głos dopiero po opuszczeniu przez niego posiedzenia, ale zmieniłem zdanie. Omawianie w obecnej sytuacji wykonanie programu rządowego "Infrastruktura - klucz do rozwoju" stwarza pewien problem. Nie bardzo bowiem wiadomo do kogo kierujemy swoje słowa i co chcemy osiągnąć w tym momencie. Mamy na sali, obecnych kilku posłów, którzy w sposób znakomity bronili budownictwa przez wiele lat i, niestety, ponieśli ciężką klęskę. Mamy także na sali znakomitych działaczy publicznych, którzy swój czas poświęcają na sprawy budownictwa, a w szczególności budownictwa mieszkaniowego. Oni też ponieśli klęskę. Jak spojrzymy na historię ostatnich czterech lat, to zadziwiające jest, że lewicowy rząd doprowadził do tak złej sytuacji w budownictwie. Ja tego po prostu nie jestem w stanie zrozumieć. Za miesiąc wydam książkę dotyczącą historii Europy, w której pokazuję, jaki był szczególnie w ostatnich latach, stosunek krajów europejskich do budowy mieszkań dla ludzi niebogatych, dla rodzin średniozamożnych i biednych. Pokażę w niej również różne działania o charakterze gospodarczym, które zmierzały do rozwiązania problemu mieszkaniowego. Tymczasem w Polsce rząd lewicowy doprowadził do prawdziwej klęski mieszkaniowej. Jeśli popatrzycie państwo na szczegółowe działania, to dojdziecie do wniosku, że w gruncie rzeczy w ostatnich czterech latach w każdym niemal obszarze był realizowany program antymieszkaniowy. Bardzo wysoko cenię osobisty dorobek pana ministra Andrzeja Bratkowskiego. Pamiętam jego działania, kiedy będąc ministrem podejmował je dla urynkowienia budownictwa. Pamiętam także jego działalność jako posła w Sejmie. Ale dzisiaj, kiedy nie ma Ministerstwa Budownictwa ani Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, a w Sejmie Komisji Budownictwa, praktycznie każde pojedyncze wysiłki, by coś zmienić na lepsze, natrafiają na mur obojętności. Jest to przede wszystkim mur budowany przez polityków o poglądach liberalnych. Oprócz krótkiej informacji pod tytułem "Wyborczy rachunek za mieszkania", pozwoliłem sobie przygotować dla państwa spis spraw, które nie zostały załatwione w obszarze budownictwa. Przedstawię je teraz państwu w ogromnym skrócie. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, półtora miliona gospodarstw domowych nie ma odrębnych mieszkań, a w okresie ostatnich kilkunastu lat takich rodzin przybyło 400 tysięcy. Nakłady budżetowe osiągnęły poziom najniższy po wojnie. W rok 2005 są to już nakłady śladowe i wynoszą około 0,09% produktu krajowego brutto. Ostatni rząd odebrał budownictwu mieszkaniowemu około 8 miliardów zł. Na tę kwotę składa się ponad 6 mld zł z tytułu likwidacji ulg budowlanych i remontowych oraz około 2 mln zł z tytułu zmniejszenia w budżecie nakładów na tak zwaną sferę mieszkaniową. Rząd zrobił to po cichu w taki sposób, aby opinia publiczna nie bardzo się zorientowała, o co właściwie chodzi. Zabraniu ulg budowlanych i mieszkaniowych towarzyszyły zapewnienia rządu, że stworzone zostaną inne instrumenty wspierania popytu budowlanego. Żadne instrumenty nie powstały, ale podatkowych ulg budowlanych już nie ma, a kończą się ulgi remontowe. Środki budżetu na sferę mieszkaniową zmniejszyły się z około 3 do 1 mld zł, co oznacza, że już na nic środków nie wystarcza. Obserwujemy także gwałtowny spadek liczby przedsiębiorstw budowlanych. Z około 515 tysięcy w roku 1999 zmalała ona do 205 w marcu br. Spowodowało to, rzecz jasna, znaczny spadek zatrudnienia w budownictwie; z 710 tys. w roku 1999, do 337 tys. w marcu 2005 r. Nie podjęto dostatecznych działań na rzecz obrony rynku polskiego przed nieuczciwą konkurencją.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#PrzedstawicielKongresuBudownictwaPolskiegoRomanNowicki">Rząd nie opracował Narodowego Programu Rozwoju Budownictwa Mieszkaniowego, a problematyka mieszkaniowa nie została przez rząd w sposób należyty uwzględniona w Narodowym Programie Rozwoju na lata 2007-2013. Te listy nie spełnionych obietnic i zaniechań można by ciągnąć długo. W tej sprawie przedstawiłem państwu dokumenty. Rekapitulacja tego, co powiedziałem, jest smutna. Budujemy dwa razy mniej mieszkań, niż ich potrzeba. W efekcie znaleźliśmy się w bardzo złym miejscu; Polska umocniła się na ostatnim miejscu wśród państw europejskich pod względem liczby mieszkań oddawanych na tysiąc mieszkańców. Myślę, że postulaty należałoby już adresować do nowego Sejmu i rządu. Zachęcam państwa do powiadomienia wszystkich przedsiębiorstw budowlanych i wszystkie organizacje pracujące na rzecz budownictwa, którzy posłowie zasługują na poparcie w wyborach do nowego Sejmu. Musimy zaprzestać wewnętrznych rozważań na ten temat i odejść od zachowań, jakie do tej pory reprezentowaliśmy i postarać się, aby mieć wpływ na to, co będzie się działo podczas najbliższych wyborów. Myślę, że nasze organizacje budowlane mają środki, aby informować swoich członków o tym, co należałoby zrobić, aby w przyszłym Sejmie i w przyszłym rządzie, sprawy budownictwa zostały docenione.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Czy ktoś z państwa posłów chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PoselWieslawOkonski">Nie da się ukryć, że rządowy program "Infrastruktura - klucz do rozwoju" w dziedzinie mieszkalnictwa okazał się prawie kompletną klapą. Do tego, co powiedział pan Roman Nowicki chciałbym dodać, że Polska plasuje się na ostatnim miejscu w Europie, jeśli chodzi o liczbę mieszkań na 1000 mieszkańców. Jest to zaledwie 327 mieszkań. Dodam jeszcze, że zwiększeniu uległ także podatek VAT od towarów i usług budowlanych, co znacznie zwiększyło koszty inwestorów, a także ceny projektów i działek. Spowodowało również pogorszenie sytuacji w budownictwie mieszkaniowym. Na terenach górniczych, co wiąże się z ustawą o zagospodarowaniu przestrzennym, nie można praktycznie w ogóle budować domów mieszkalnych. Była inicjatywa poselska nowelizacji ustawy, która to umożliwiała. Niestety, rząd odnosił się negatywnie do tego pomysłu i inicjatywa nie była procedowana. Nowa ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym, o czym mówił już pan minister, także nie uzyskała uznania sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. W efekcie, proponowane w niej zmiany utknęły w martwym punkcie. Do tego trzeba dodać, że maleje liczba pozwoleń na budowę domów mieszkalnych. W tym roku było to zaledwie 40% w stosunku do liczby wydanych pozwoleń w roku ubiegłym. Program "Infrastruktura - klucz do rozwoju" zakładał, że w roku 2004 będzie budowanych w Polsce około 140 tys. mieszkań, tymczasem nie możemy przekroczyć granicy 100 tysięcy.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#PoselWieslawOkonski">Posłanka Barbara Blida /niez./ : Polemizowałabym z moim przedmówcą, ponieważ to nie zły program spowodował tak złą sytuację, jaką mamy dzisiaj w budownictwie, na rynku materiałów budowlanych i w przedsiębiorstwach budowlanych. To my bardzo słabo przyłożyliśmy się do realizacji tego programu. W ciągu ostatnich czterech lat jako posłowie Komisji Infrastruktury nie zrobiliśmy nic, ażeby program można było zrealizować. Powinniśmy uderzyć się w piersi. To nie zły program, tylko nasza nieudolności czy lenistwo, a także mała przebojowość i spolegliwość wobec rządu. Przecież dobrze wiedzieliśmy, że ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym stworzy bariery rozwoju budownictwa. Kiedy jeszcze byłam członkiem Klubu Parlamentarnego SLD wspólnie z panem posłem Zbigniewem Janowskim mówiliśmy głośno, że ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym jest zła, bo stwarza największe bariery w inwestowaniu w Polsce. Wtedy nam mówiono, że prezentujemy interesy jakiegoś lobby. Niestety, nasza Komisja w zakresie budownictwa nie może się poszczycić takimi osiągnięciami, jakie stały się na przykład udziałem lotnictwa cywilnego czy nawet w drogownictwie. W dziedzinie budownictwa mieszkaniowego nie zrobiliśmy nic. I to był powód, dla którego na wezwanie pana przewodniczącego nikt z posłów nie chciał dzisiaj zabierać głosu i dopiero ośmieliliśmy się wystąpić po wypowiedzi pana Romana Nowickiego. Bo nie mamy niczego pozytywnego do powiedzenia na ten temat. Podsumowując dzisiaj czteroletni okres działalności w zakresie budownictwa musimy, niestety, powiedzieć o sobie tylko w samych negatywnych zdaniach. Konsekwencją tego, do czego dopuściliśmy i na co godziliśmy się w tej kadencji Sejmu, są propozycje ministra finansów dalszego obcinania środków budżetowych na budownictwo. Mam nadzieję, że partie, które do wyborów idą z hasłami rozwoju budownictwa mieszkaniowego, pozyskają dużo głosów wyborców i będą konsekwentnie poparcie wyborców konsumowały dla dobra budownictwa. I tylko taką nadzieją na przyszłość mogę zakończyć swoje wystąpienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Czy ktoś z państwa posłów chciałby jeszcze zabrać głos? Nie widzę zgłoszeń. Pozwolę zatem sobie oddać głos, ale nie po to, aby płakać nad wylanym mlekiem. Trzeba jednoznacznie stwierdzić, że eksperyment budowania mieszkań w Polsce poprzez rynek się nie udał. Taki eksperyment w biednym społeczeństwie nie mógł się udać. Ze wszystkich analiz wynika, że akurat budownictwo jest tą dziedziną, w której, jak się zdawało, mamy największe szanse na sukces. Wynika to z tego, iż jest to sektor rozproszony i nie zmonopolizowany. Ponieważ na rynku budowlanym funkcjonują w większości małe i średnie firmy, potrafią się łatwo dostosować do potrzeb rynku. Jak tylko pojawia się popyt, firmy te rozwijają działalność, jak popyt się kurczy, z łatwością ograniczają zakres działalności, co jest rzecz jasna bolesne dla pracowników. Umiejętność dostosowania się do wymagań rynkowych jest olbrzymia. Minione cztery lata pokazują, że filozofia nie interwencjonistycznego działania w obszarze budownictwa i pobudzania tego budownictwa, kończy się katastrofą. Przypomnę moment, kiedy odchodziliśmy od podatkowych ulg budowlanych i remontowych. Nastąpiło wówczas wyraźne zderzenie ze stanowiskiem rządu. Mówiliśmy wówczas, że w systemie podatkowym ulgi budowlane i mieszkaniowe są kapitalnym narzędziem wywoływania ruchu inwestycyjnego w obszarach, na których państwu powinno szczególnie zależeć. Ale rządowi udało się nas przekonać i opinię publiczną, że odejście od ulgi budowlanej i remontowej jest zgodne z zasadą czystości systemu podatkowego. Efekt tego jest taki, że nie mamy dzisiaj czystych podatków, PIT-y wyglądają równie skomplikowanie, jak wyglądały, a w budownictwie brakuje kilku miliardów złotych, które wiązały się z prywatnym kapitałem poprzez budżet i kreowały front inwestycyjny. Nie oszukujmy się. System ulg podatkowych wyrażony w podatku dochodowym, też nie dotyka 100% populacji Polaków. Najpierw trzeba zarabiać jakieś pieniądze, aby potem móc skorzystać z ulgi podatkowej. Natomiast przy uldze remontowej system ten dotykał 80% populacji, a przy uldze budowlanej 50%. Ale dzisiaj system kredytowy dotyka tylko 20% Polaków. Mimo że banki liberalizują dojście do kredytów i w efekcie mają obecnie rekordowe zaangażowanie w kredytach mieszkaniowych, to ich ofertą z powodów ekonomicznych może być zainteresowane, co piąte polskie gospodarstwo domowe. Nie patrzę w statystyki, nikomu nie zaglądam do kieszeni, ale myślę, że i tak jestem bardzo hojny dla zamożności społeczeństwa, bo ci którzy już mają mieszkania, o kredyt nie zabiegają. Dodajmy do tego likwidację ulgi na budowę domów mieszkalnych i mieszkań przeznaczonych na wynajem. Ulga ta angażowała pieniądze osób zarabiających lepiej niż przeciętny Polak. Teraz tym ludziom bokiem wychodzi to, że się zaangażowali w ten program i zwiększyli liczbę mieszkań na wynajem. Problem polega na tym, że w zapleczu rządowym również będzie tego typu sytuacja, że ponieważ jest to ten obszar spraw, w którym króluje hasło "ratuj się sam, kto może". A państwo z wielkim hukiem ogłosi, że z budżetu przeznacza 50 mln zł na mieszkania socjalne budowane wspólnie z samorządami lokalnymi.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PoselJanuszPiechocinski">To oczywiście, niczego nie załatwia, poza poprawą samopoczucia podejmujących tego rodzaju działania, którzy w ten sposób mogą "odfajkować" sprawę. Mówię to w kontekście dramatycznych wydarzeń, które miały miejsce w dniu wczorajszym, kiedy to górnicy bardzo głośno i hałaśliwe dopominali się o swoje emerytalne przywileje. W Polsce są branże, które dokonywały restrukturyzacji na koszt własny, ale są i takie, które były zasilane środkami publicznymi z zewnątrz. Do takich branż należy górnictwo. Podejmując pod koniec kadencji decyzje w sprawie emerytur górniczych, obecny Sejm wystawia rachunek, który płacić już będzie następny rząd i następny Sejm. Nie wiele dadzą same apele do wyborców, by głosowali na tych, którzy idą do wyborów pod hasłem pomocy państwa dla budownictwa. Wiemy już, jakie założenia budżetowe na rok przyszłoroczny przygotował rząd. Wiemy też, że w zależności od wyników wyborów i konstrukcji władzy politycznej, korekty budżetu będą mogły oscylować między 2 a 10%. Na więcej nie można liczyć i to bez względu na to, kto zostanie premierem nowego rządu i jakie będzie miał pomysły na nowe podatki lub powrót do ulg budowlanych. Na dobrą sprawę program rozwoju budownictwa będziemy musieli tworzyć od nowa. Główne starcie, do którego zapewne dojdzie jesienią tego roku w Sejmie nowej kadencji, dotyczyć będzie programu czynszowego budownictwa społecznego; czy go jeszcze mamy czy nie? A ten program był właściwie do tej pory jedyną jaskółkę, która czyniła, choć trochę wiosny w ostatnich latach. Powtórzę raz jeszcze to, co powiedziałem na wstępie; poważnym błędem była wiara w mechanizm rynkowy i sam rynek, który zapewni rozwój budownictwa. W biednym społeczeństwie, a takie przecież jest nasze społeczeństwo, ten eksperyment nie miał szansy na sukces. Dlatego musimy wrócić do poważnej dyskusji na temat podatkowej ulgi budowlanej, funkcjonującej w maksymalnie prostym mechanizmie podatkowym. Proszę zwrócić uwagę, że polska gospodarka ma problemy ze zwiększeniem działań inwestycyjnych. W ostatnich czterech latach, poza krótkimi dwoma, trzema okresami, trudno było zarejestrować tendencję, zgodnie z Narodowym Planem Rozwoju, zachowania średniorocznego wzrostu gospodarczego powyżej 5%. Przypomnę, że w dokumencie rządowym, który obecny rząd zostawia następnemu rządowi i Sejmowi do zatwierdzenia, zawarte zostały takie makroekonomiczne propozycje. Wiemy także, że ze strony samorządów terytorialnych nie można liczyć na większe wsparcie. Wręcz przeciwnie, w obszarze planowania przestrzennego mamy poważny konflikt krajowego lobby inwestorów z samorządami. Nie chciałbym traktować tej kwestii w kategorii przegranej batalii z Komisją Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej o ustawę o zagospodarowaniu przestrzennym. Gdyby to była tylko taka porażka, to bym się specjalnie tym nie martwił. Niestety, porażka ma głębszy charakter. Ogólnopolskie lobby inwestycyjne przegrało z lokalnym lobby samorządowo-inwestorskim. Mamy do czynienia z konfliktem wynikającym z różnego postrzegania kwestii rozwojowych regionu czy konkretnej miejscowości. Proszę zwrócić uwagę, że we wszystkich dokumentach rządowych i w ustawie o wolności gospodarczej i innych aktach prawnych, mówi się o usprawnieniu procesu inwestycyjnego i pobudzeniu przedsiębiorczości.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PoselJanuszPiechocinski">Wielu z nas uczestniczy w organizowanym, co roku forum inwestorów, które odbywają się pod hasłem usuwania barier. Tymczasem niemal każda kolejna ustawa przynosi nowe bariery na inwestorskim "torze przeszkód". Tak stało się również w przypadku ostatnio uchwalonej noweli ustawy o ochronie przyrody. Wszystko będzie się działo zgodnie z dyrektywami unijnymi i programem Natura 2000, ale może się w efekcie okazać, że pominiemy jedną epokę w historii Polski. Epokę cywilizacji rozwiniętej. Do tej pory mieliśmy opóźnienia cywilizacyjne, a teraz okaże się, że przechodzimy do ery Wodnika, w której kontakt z naturą i z drugim człowiekiem jest najważniejszy, a proces inwestycyjny odbywa się obok. Głównym kryterium inwestycji staje się oddziaływanie na środowisko wyrażane wprost. Dotyczy to nie tylko inwestycji drogowych i kolejowych. Przez minione cztery lata nie udało nam się zbudować fundamentów dla żadnego realnego programu, także dla nadchodzącej kadencji. Kurczą się bowiem tereny nadające się pod budownictwo, w tym również pod budownictwo mieszkaniowe. Jednocześnie mamy totalnie zburzony system zasilania finansowego inwestycji. Odpowiem teraz na wezwania pana prezesa Romana Nowickiego. Ja również mam poczucie utraconego czasu. W ciągu minionych czterech lat ponieśliśmy wiele klęsk. Ale jeden z klasyków powiada, że wszystko, co mnie nie zabija, mnie wzmacnia. Mam nadzieję, że w przypadku nas wszystkich tak właśnie będzie. W obszarze budownictwa jest nam potrzebne pewne minimum przyzwoitości ze strony rządu czy kierownika finansów publicznych. Tym minimum jest utrzymanie na nie mniejszym poziomie, niż w ostatnich dwóch latach, środków budżetowych dla Funduszu Termomodernizacji. Bo program termomodernizacji jest programem udanym, a co istotne, prostym i dającym impuls do różnego rodzaju inicjatyw lokalnych. Poza tym jego realizacja oparta jest w dużej mierze o małe firmy i materiały budowlane wytwarzane w kraju. Tym minimum jest także powrót do poziomu środków budżetowych, o który walczyła nasza Komisja, na Krajowy Fundusz Mieszkaniowy i na inne cele, wpierające rozwój budownictwa. Przypomnę, że Komisja zgłaszała liczne dezyderaty, poprawki do ustawy budżetowej. Ale w ostatecznym rachunku przy głosowaniu ustawy budżetowej zabrakło nam siły przebicia, co by pozwoliło przegłosować jedną czy drugą poprawkę. Zabrakło nam determinacji. Wiadomo, że im bliżej wyborów, tym trudniej o walkę z kierownictwem własnego klubu parlamentarnego, szczególnie wtedy, kiedy jest się w zapleczu rządowym. Uważam, że po tym liberalnym eksperymencie zastosowanym wobec budownictwa, możemy sformułować kilka wniosków ogólnych. Po pierwsze - nie można szukać oszczędności likwidując jeden urząd centralny zajmujący się problematyką budownictwa, mieszkalnictwa i zagospodarowania przestrzennego. Jak najbardziej na miejscu jest powrót do ministra odpowiedzialnego w rządzie za tę problematykę oraz rozwój regionalny. Ten obszar spraw powinien mieć swoją wagę w Narodowym Planie Rozwoju, bez względu na jego kształt ostateczny, który przyjmie przyszły parlament. Po drugie - wykreowanie frontu inwestycyjnego w budownictwie pozwala najtaniej tworzyć nowe miejsca pracy.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PoselJanuszPiechocinski">Po trzecie - państwo dysponuje określonym zasobem gruntów w różnych agencjach. Zbyt często grunty te są przeznaczane zgodnie z własnymi problemami budżetowymi, a nie na cele z góry wskazane. Trzeba zatem zmienić podejście do gruntów znajdujących się w posiadaniu tych agencji. Grunty te trzeba zacząć wydzielać pod budownictwo, a nie sprzedawać. Uprzednio należy je uzbrajać we współpracy z samorządami lokalnymi. W ten sposób samorządy mogą po prostu zarabiać na mieszkaniach. Jak nie ma ulgi na budowę mieszkań przeznaczonych na wynajem, to może państwo powinno być deweloperem? Kolejna sprawa, to funkcjonowanie Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. Fundusz ten, nie ważne jak zlokalizowany, jeśli nie będzie dysponował środkami, pozostanie tylko pustym zapisem w Banku Gospodarstwa Krajowego. Mówię o tym wszędzie, że w ramach preferencji budżetowych, czekają nas na początku kadencji, dramatyczne, polityczne wyzwania. Nowy parlament musi odpowiedzieć na pytanie czy chcemy więcej budować. Czy chcemy pozyskać na ten cel także pieniądze unijne i je w całości wykorzystać? Czy chcemy budować kąpieliska i hale sportowe, urządzać parki kultury, czy też za te środki chcemy wybudować drogi, zmodernizować koleje, uzbroić tereny i budować mieszkania. Bez odpowiedzi na tak postawione pytanie nie można tworzyć żadnych programów. Sprawą fundamentalną jest podjęcie dialogu ze środowiskami samorządowymi. Jeśli sytuacja nie ulegnie szybkiej zmianie, to ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym i przepisy Prawa geodezyjnego i kartograficznego staną się kamieniem u szyi. Obserwując niektóre środowiska w pracach nad, niestety, złym projektem rządowym nowego prawa geodezyjnego i kartograficznego oraz ustawy o hipotece i księgach wieczystych, można odnieść wrażenie, że niektórym środowiskom samorządowym zupełnie nie zależy na doprowadzeniu sprawy do finału. One nie chciały żadnych zmian, a jedynie zastopowania w Sejmie prac nad nowym prawem. Uważam, że jest to nóż w plecy, wbity nam wszystkim na najbliższe kilka lat. Nie chodzi przecież o wprowadzenie podatku katastralnego, co nie wchodzi w grę przy niskiej zamożności naszego społeczeństwa. Ale do tego sprowadzała się dyskusja nad projektem nowego Prawa geodezyjnego i kartograficznego oraz ustawy o hipotece i księgach wieczystych. Z pewnością w najbliższym czasie to będzie jedno z pól poważnych napięć i dyskusji i podjęcie decyzje stanie już przed nowym rządem i parlamentem. Na koniec powiedzmy wprost; zbudowaliśmy całkiem solidny i nieźle działający samorząd zawodowy działający w obszarze budownictwa, ale do tego środowiska nie dopływają nowe kadry. Coś niedobrego stało się na szczeblu szkolnictwa wyższego, a wcześniej rozpadło nam się zupełnie średnie szkolnictwo zawodowe, o czym świadczą wyniki matur w niektórych profilowanych liceach. Iluzja, że każdy obywatel musi mieć statystycznie średnie wykształcenie, nawet ten, który mógłby bez tego być wykwalifikowanym pracownikiem, kończy się tylko bałaganem, także w rodzinach, których ten proces dotyczy. Myślę o sprawie poważniejszej. W kilku specjalnościach budownictwa niebawem będziemy mieli brak kadr z wyższym wykształceniem inżynierskim. Dodajmy do tego wysysanie najlepszych pracowników przez najsilniejsze, na ogół prywatne, podmioty na rynku pracy.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PoselJanuszPiechocinski">Jest to zjawisko tym bardziej groźne, iż mamy jednocześnie do czynienia z rosnącą liczbą różnego rodzaju normatywów, dyrektyw i przepisów administracyjnych, których kontrola przestrzegania zależy od wyspecjalizowanych pracowników o wysokich kwalifikacjach. Dotyczy to, między innymi, nadzoru budowlanego. Niebawem może się okazać, że w Polsce zabraknie nam takich fachowców. Z pewnością trzeba będzie im znacznie więcej płacić, co niewątpliwie spowoduje wzrost kosztów inwestycji i nadzoru nad ich realizacją. Będzie to zupełnie nieadekwatne do zamożności naszego społeczeństwa, które w końcowym rachunku będzie musiało za to zapłacić. Tak więc, kształcenie kadr i dostęp do zawodu inżynierskiego w budownictwie może stać się jedną z poważnych barier jego rozwoju i całego procesu inwestycyjnego. Kolejna bariera wiąże się z poprzednią. Chodzi o tworzenie prawa i jego egzekucję. Powiedzmy to sobie otwarcie: służby państwowe są często bezbronne w sprawach związanych z budownictwem, gospodarką mieszkaniową i zagospodarowaniem przestrzennym. Nadzór budowlany de facto w państwie nie istnieje. Postępowania administracyjne w tym zakresie przypominają prawdziwą drogę przez mękę i są to raczej prace syzyfowe. Nisko, źle opłacani pracownicy nadzoru budowlanego w zderzeniu z elitarnymi, wysokopłatnymi pracownikami supermarketów czy silnych służb inwestorskich, muszą przegrać. W społeczeństwie rośnie poczucie, że w obszarze budownictwa, zagospodarowania przestrzennego i szeroko pojętym procesie inwestycyjnym, mamy do czynienia z prawdziwą dżunglą. Dżunglą pełną złych przepisów i złych urzędników, nieskutecznym postępowaniem administracyjnym i sądowym. Każdy z nas spotyka się z tym zjawiskiem na co dzień. Do posłów przychodzą interesanci z prośbą o interwencję. Po wczytaniu się w dokumenty pokazujące, jakie sprawy zalegają w powiatowych czy wojewódzkich inspektoratach nadzoru budowlanego i jak trudno egzekwować prawo, ręce opadają. Najlepsi specjaliści zaangażowani przez mocnych inwestorów potrafią nawet samego prezesa Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego postawić do kąta i uczynić jego pracę jałową i nieskuteczną. Musimy zacząć od nowa. Prośba, którą w imieniu środowiska kierował do polityków pan Roman Nowicki, może być jednocześnie prośbą polityków do środowiska. Mimo iż środowisko budowlane posiada liczne reprezentacje, jego głos brzmi podobnie słabo, jak w Sejmie Komisji Infrastruktury, a jej siła przebicia jest znikoma w zderzeniu z pozycją ministra finansów. Oczywiście, nie zachęcam do tego, aby jednego dnia wszystkie betoniarki w Polsce zablokowały drogi dojazdowe do Sejmu. Nie o taką formę protestu chodzi. Myślę jednak, że środowisko budowlane i związane z mieszkalnictwem, powinno działać na zewnątrz w sposób bardziej zintegrowany i zorganizowany, aby móc wspólnie prezentować swoje stanowiska i poglądy. Ja także mam poczucie wewnętrznego niespełnienia w obszarze dziś omawianym przez Komisję. Wczoraj wychodziliśmy z posiedzenia poświęconego lotnictwu cywilnemu w poczuciu może nie pełnej, ale jednak satysfakcji. Natomiast podsumowanie czteroletniej kadencji w obszarze budownictwa rodzi poczucie goryczy i nieskuteczności naszych działań.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PoselJanuszPiechocinski">Ponieważ nie chciałbym jeszcze raz zabierać głosu, korzystając z okazji, bardzo serdecznie dziękuję tym, którzy współpracowali z Komisją Infrastruktury. Powtórzę to, co powiedziałem na początku kadencji, że mieliście państwo i macie nadal, w środowisku budowlanym partnera otwartego nie tylko do dyskusji i podejmowania mądrych postulatów, ale także partnera, który próbował przełożyć wasze ustawy i inicjatywy poselskie na konkretne działania. Tylko determinacja posłów "do krwi ostatniej" powodowała, że w ogóle mówimy dzisiaj o tej nieszczęsnej ustawie o zwrocie niektórych wydatków związanych z podatkiem VAT, poniesionych przez inwestorów indywidualnych na budowę i remont mieszkań. Ustawa ta, nawet w kalekim kształcie, może jednak ma szanse na uchwalenie w tym tygodniu. Informuję, że wczoraj zaopiniowaliśmy poprawki Senatu i dzisiaj wieczorem zapewne Sejm będzie tę ustawę głosować. Jeszcze raz chciałbym bardzo serdecznie podziękować panu posłowi Jerzemu Polaczkowi, który jest przewodniczącym stałej podkomisji do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej, a jednocześnie wiceprzewodniczącym Komisji, panom posłom Zbigniewowi Janowskiemu i Wiesławowi Okońskiemu oraz pani posłance Barbarze Blidzie. To są posłowie, których nazwiska najczęściej były wymieniane, jako nazwiska posłów sprawozdawców licznych projektów ustaw z zakresu budownictwa. Na koniec zostawiłem wniosek formalny, którego zgłoszenie zapowiadał wcześniej pan prezes Romana Nowicki. Jest on nie tylko niezmordowany w swoich inicjatywach, ale ciągle bardzo młody i energiczny. Oddaję panu prezesowi głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PrzedstawicielKBPRomanNowicki">Na wstępie krótka refleksja. Smutek budzi fakt, że demonstracja górników pod Sejmem z użyciem śrub, petard i oskardów, wymusiła na parlamencie decyzję w sprawie wcześniejszych emerytur górniczych. Wszyscy wiemy, że są to rozwiązania nie bardzo prawidłowe, ale jednak zostały uchwalone. Natomiast nasze pokojowe działania przyniosły nikłe rezultaty. Może powinniśmy z tego wyciągnąć jakiś wniosek na przyszłość? Wracam do wniosku formalnego, a raczej propozycji, która zresztą wiąże się z wypowiedzią pani posłanki Barbary Blidy i pana przewodniczącego. Proponuję przygotowanie oświadczenia będącego swego rodzaju testamentem Komisji Infrastruktury. To może być przydatne dla przyszłych parlamentarzystów.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Wieści o naszej śmierci są jeszcze przedwczesne. Jeszcze tego lata planuję odbycie posiedzenia Komisji na temat planów budżetowych rządu w obszarze infrastruktury. Zrobimy to po to, aby uzmysłowić opinii publicznej i następnemu rządowi, w co się pakuje, kiedy po zwycięskich wyborach, pełen entuzjazmu, spowodowanego życzliwością wyborców, zetknie się z projektem budżetu na rok 2006 przygotowanym przez swoich poprzedników.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PrzedstawicielKBPRomanNowicki">Z pewnością może to być ważny punkt następnego posiedzenia Komisji. Warto by jednak jakoś zdyskontować indywidualny dorobek posłów i osób, które starały się coś zrobić dobrego dla budownictwa. Chodzi głównie o to, aby nie powtarzać starych błędów.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Sprawozdanie Komisji jest już na ukończeniu i będzie skierowane do wszystkich współpracowników Komisji z prośbą o uwagi, oceny i życzliwą pamięć.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PrzedstawicielKBPRomanNowicki">Jeżeli pan przewodniczący zechciałby skorzystać z naszych uwag i sugestii, to bylibyśmy zobowiązani. Być może wykracza to poza procedury sejmowe, ale gotowi jesteśmy podpowiedzieć Komisji w kilku kwestiach.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Ze smutkiem dokonaliśmy podsumowania, ostatnich czterech lat naszych działań w zakresie budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej. Mam nadzieję, że część członków Komisji Infrastruktury wystartuje w wyborach. Postaram się przekonać panią posłankę Barbarę Blidę do tego, aby bez względu na to, co się dzieje w obszarze budownictwa, nie porzucała jeszcze nadziei na zmiany i by jeszcze raz podjęła się walki o to, by w parlamencie reprezentować branżę i cały sektor budowlany. Tego formatu osoby powinny znaleźć się w przyszłym parlamencie. Mówię o tym z przekonaniem, mimo reprezentowanych przez nas odmiennych barw politycznych. Sprawozdanie naszej Komisji nie będzie jedynie składało się z danych statystycznych, ale będziemy starali się sporządzić swego rodzaju katalog uwag, które mogą stać się punktem wyjścia debaty publicznej. Będzie to także rejestr spraw ku przestrodze tych, którzy przyjdą po nas, nawet, jeśli bylibyśmy to my sami. Serdecznie dziękuję pracownikom sekretariatu Komisji, osobom, które od lat pracują ze środowiskiem budowlanym, a przede wszystkim szefowej naszego sekretariatu pani Elżbiecie Kessel. Minione cztery lata obfitowały nie tylko w posiedzenia, których odbyliśmy ponad 300, ale była to także intensywna praca na forum międzynarodowym. Staraliśmy się być obecni na różnych targach i innych imprezach handlowo-promocyjnych budownictwa, a także na seminariach i konferencjach. Staraliśmy się promować to wszystko, co jest dobre w polskim budownictwie i w polskim przemyśle materiałów budowlanych, wspierając te dobre zjawiska, które niewątpliwie występują na rynku budowlanym. Czy pan profesor Zbigniew Grabowski chciał jeszcze się wypowiedzieć?</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PrzewodniczacyPolskiegoZwiazkuInzynierowiTechnikowBudownictwaZbigniewGrabowski">Nawiążę do ostatniego fragmentu wypowiedzi pana przewodniczącego o przekazie następcom katalogu spraw wartych rozpatrzenia. Sugerowałbym, aby w tym katalogu nie mówić tylko o budownictwie mieszkaniowym, drogowym czy kolejowym, ale nie zapomnieć również o budownictwie wodnym. W tej kadencji zupełnie o nim zapomnieliśmy. Oby problemy tego budownictwa nie wyszły tak, jak pod koniec poprzedniej kadencji w postaci katastrofalnej powodzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Jedną z jaskółek pozytywnych działań było uchwalenie i wdrażanie długoletniego programu ochrony brzegów morskich. Znaleźliśmy w budżecie stabilne źródła finansowania tego programu. Według Najwyższej Izby Kontroli, jest to jedna z nielicznych w budżecie pozycji, w której wykorzystanie pieniędzy jest na poziomie 99,9%. Z kwoty 30 mln nie wykorzystano zaledwie 500 zł, co pokazuje, że cel był zacny, a potrzeby realne. Oczywiście, jak zawsze trzeba najpierw znaleźć pieniądze na realizację tego celu. Czy pan minister Andrzej Bratkowski chciałby jeszcze coś dodać do swojej poprzedniej wypowiedzi?</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PodsekretarzstanuwMIAndrzejBratkowski">Chciałem tylko serdecznie podziękować Komisji i jej sekretariatowi, który pomagał mi w bezpośrednim współdziałaniu z Komisją. Proszę wybaczyć, że nie jestem w stanie reprezentować ciągłości rządzenia, ale wraz ze zmianą premiera uległ również zmianie cały gabinet, stąd kłopoty z zachowaniem ciągłości działania rządu. Zgadzam się z panią posłanką Barbarą Blidą, że nadmiar spolegliwości wyszedł nam bokiem. Pan Roman Nowicki przypomniał zdarzenia związane z górniczym protestem pod Sejmem. Proszę tylko pomyśleć, co by się stało, gdybyśmy na rozwój budownictwa mieszkaniowego dostali te pieniądze, które na utrzymanie swojej egzystencji dostał sektor górniczy. W górnictwie pracuje łącznie około 300 tysięcy osób, natomiast w sektorze budowlanym, co najmniej dwa razy więcej osób, z czego połowa, niestety, już w szarej strefie. Biorąc to pod uwagę możemy mieć nie tylko tę konstruktywną gorycz, którą zaproponował pan przewodniczący Janusz Piechociński, ale także przeświadczenie, że mimo wszystko, nasi budowlani się nie dają. Ostatnie relacje o koniunkturze budowlanej, która obecnie wcale tak źle nie wygląda, świadczą o tym, że nie dobiją nas nawet młotkiem. Jak nie da się budować w Polsce, to jedziemy do Paryża i pracując w charakterze hydraulika zdobywamy rynek europejski. A zatem myślmy pozytywnie. Świat nie kończy się wraz z końcem kadencji. Jestem przeciwny pisaniu testamentów, bo rzeczywiście, wiadomości o naszej śmierci są mocno przesadzone. A jak będzie w następnym rozdaniu? Tego nie umiem powiedzieć, a tym bardziej nie chcę się wypowiadać na temat działań rządu. Znacie państwo moje poglądy w tym względzie. Niewątpliwie błędem była rezygnacja z sejmowej Komisji Polityki Przestrzennej, Budowlanej i Mieszkaniowej, jako trwałej struktury funkcjonującej stale w Sejmie, która by działała w orbicie spraw, które nas interesują. Byłem zdziwiony potraktowaniem problematyki zagospodarowania przestrzennego na poziomie gminnym, nie mówiąc już o wielkich koncepcjach polityki w tej dziedzinie, i skierowaniem jej do Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. W ogóle pominięto Komisję Infrastruktury przy rozpatrywaniu projektu nowej ustawy. To jedynie potwierdza kłopoty, z którymi Sejm w następnej kadencji będzie się musiał uporać. Przy czym życzę mu wszystkiego najlepszego w tym działaniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Tym optymistycznym akcentem kończymy obrad. Informuję państwa, że niebawem otrzymacie państwo nasze sprawozdanie i z góry proszę o przekazywanie nam uwag i sugestii na piśmie. Czy pan dyrektor Zbigniew Bachman ma coś do zakomunikowania posłom?</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#DyrektorBiuraPolskiejIzbyPrzemyslowoHandlowejBudownictwaZbigniewBachman">Niebawem już, bo 9 września będziemy obchodzić Dzień Budowlanych. Korzystając z okazji chcielibyśmy zaprosić wszystkich posłów na uroczystości i mniej formalną debatę o minionej kadencji.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PoselJanuszPiechocinski">Wyczerpaliśmy porządek obrad. Posiedzenie Komisji Infrastruktury uważam za zamknięte.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>