text_structure.xml 101 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#MarekAst">Jeżeli państwo pozwolą, rozpoczniemy posiedzenie Komisji. Prosiłbym o zajmowanie miejsc. Witam państwa bardzo serdecznie na kolejnym posiedzeniu Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Witam przybyłych na dzisiejsze posiedzenie gości ze Śląska. Witam pana dyrektora Józefa Różańskiego, który tradycyjnie reprezentuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Witam szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców, pana Rafała Rogalę. Witam panów posłów. Rozpoczynamy posiedzenie Komisji.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#MarekAst">Porządek dzienny posiedzenia mają państwo przed sobą. Jeżeli nie usłyszę głosu sprzeciwu, to uznam, że porządek został przyjęty. Głosu sprzeciwu nie słyszę.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#MarekAst">W tej sytuacji możemy przystąpić do rozpatrzenia punktu pierwszego porządku dziennego, tj. uchwalenia dezyderatu nr 18 w sprawie abolicji dla nielegalnych imigrantów, adresowanego do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Nie przewiduję dyskusji w tym punkcie z tego względu, że dyskusja już się odbyła na poprzednim posiedzeniu Komisji, a mieliśmy jedynie uzgodnić treść dezyderatu. Ta treść została uzgodniona. Mamy consensus w tej sprawie. Jeżeli nie usłyszę głosów, które negowałyby to, co w tej chwili powiedziałem, przystąpimy do głosowania. Nie widzę chętnych do zabrania głosu.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#MarekAst">Kto z państwa jest za przyjęciem dezyderatu nr 18 Komisji, uchwalonego na posiedzeniu w dniu 10 czerwca br., skierowanego do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie abolicji dla nielegalnych imigrantów? Dziękuję bardzo.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#MarekAst">Dezyderat został uchwalony jednomyślnie.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#MarekAst">Jeżeli pan Rafał Rogala chciałby jeszcze dodać dwa słowa na ten temat, to proszę bardzo. Odpowiedź i tak będzie musiała wpłynąć do Komisji, ale – jeżeli można – proszę o dwa słowa komentarza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#RafałRogala">Bardzo dziękuję. Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo, chciałbym tylko zaznaczyć, iż dezyderat Komisji przyjmie MSWiA i z odpowiednim szacunkiem udzieli stosownej odpowiedzi na ten dokument. Jednak wydaje się, iż pewne elementy związane z nielegalną imigracją będą mogły być wyjaśnione w trakcie dyskusji pomiędzy Komisją a ministrem spraw wewnętrznych i administracji. Nie chciałbym również zabierać czasu, skoro Komisja podjęła decyzję o uchwaleniu powyższego dokumentu. Ministerstwo udzieli odpowiedzi. Nie polemizując, ponieważ pewne elementy dotyczące nielegalnej imigracji były już wcześniej wyjaśniane, bardzo dziękujemy za stanowisko Komisji. Jeśli są jakieś pytania, to – oczywiście – służę odpowiedzią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#MarekAst">Bardzo dziękuję. Myślę, że będzie jeszcze okazja, by do sprawy wrócić przy rozpatrywaniu odpowiedzi na dezyderat. Wtedy będziemy mogli rozmawiać. W tej chwili przystąpimy do rozpatrywania punktu drugiego porządku, a punkt pierwszy w tym momencie zamykam.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#MarekAst">Przechodzimy do punktu drugiego. Proszę państwa, obiecaliśmy sobie, że do spraw śląskich wrócimy w tej kadencji Sejmu. Rzeczywiście, po długim, głośnym posiedzeniu Komisji, które odbyło się półtora roku temu, ponownie wracamy do spraw śląskich, a głównie do sprawy najistotniejszej, czyli statusu mowy śląskiej. W tym momencie oddam głos panu przewodniczącemu Kazimierzowi Kutzowi, który wprowadzi nas w temat, a potem rozpoczniemy dyskusję. Proszę bardzo, panie przewodniczący.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzKutz">Dzień dobry. Panie przewodniczący, szanowni goście, przyjechała do nas dzisiaj delegacja z Katowic. Dzisiejsze spotkanie jest drugim takim spotkaniem w historii naszej Komisji. Jak państwo wiedzą, sprawy śląskie są poza ustawą o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Dzisiejsze spotkanie będzie bardzo ważne, bo od tamtego posiedzenia bardzo wiele się zdarzyło. Będziemy rozmawiali bardzo konkretnie. Panie przewodniczący, nim przejdę do słowa ogólniejszego, chciałbym prosić pana posła Plurę, który jest członkiem Platformy Obywatelskiej, o złożenie nam relacji o tym, co się stało, a mam na myśli powstanie projektu poselskiego dotyczącego właśnie mowy śląskiej. Jest to inicjatywa PO, która ma swój wewnętrzny los. Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MarekAst">Proszę, panie pośle.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MarekPlura">Bardzo dziękuję, panie przewodniczący. Również serdecznie witam wszystkich obecnych, a szczególnie naszych gości, ponieważ obecność przedstawicieli organizacji regionalnych ze Śląska, a także świata nauki to żywy dowód blisko dwuletniej pracy nad rozwojem śląskiej mowy w tym czasie. Rzeczywiście, dodatkowym wzmocnieniem tej pracy było posiedzenie Komisji, jakie odbyło się 3 grudnia 2008 r. Dobrze pamiętam to posiedzenie i mam nadzieję, że wszyscy sympatycznie je wspominamy. Zakończyło się ono konkluzją, iż chodzi nam nie tylko o rosnące zainteresowanie tym, co na co dzień od blisko tysiąca lat dzieje się w śląskiej mowie, ale też o to, by zobaczyć, że współczesna forma wyrażania tej mowy jest na tyle zaawansowana, że warto poświęcić wiele sił i dużo czasu temu, aby patrzeć na śląską mowę pod kątem języka regionalnego. Mottem tej konkluzji, która została wyrażona także przez pana przewodniczącego Marka Asta, było to, że warto, aby mowa śląska zyskała także jednolitą formę zapisu, a więc pewną kodyfikację. Tak też się stało.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#MarekPlura">Dzisiaj z dużą radością przyjmuję nie tylko obecność delegacji organizacji śląskich, ale też materialny efekt ich półtorarocznej pracy w postaci konkretnej propozycji zapisu śląskiej mowy oraz w postaci emanacji tej kodyfikacji, tj. „Gōrnoślōnskiego ślabikǒrza”, czyli elementarza, tłumacząc na oficjalny język polski. Na własne oczy mogą to państwo zobaczyć, bo regionaliści śląscy przywieźli w podarunku wstępne wersje tegoż ślabikǒrza, jeszcze z drukarki komputerowej, ale już za kilka tygodni ta publikacja pojawi się w druku. Ślabikǒrz będzie rozpowszechniany w śląskich szkołach i różnych organizacjach, a także wśród tych, którzy działają na rzecz regionalnej kultury śląskiej.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#MarekPlura">Spójne działania i rzetelna praca nie tylko mnie i nie tylko pana przewodniczącego Kazimierza Kutza przekonały co do tego, że sprawa jest na tyle dojrzała, aby przygotować wniosek o zmianę ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Projekt nowelizacji zakłada dołączenie śląskiego języka regionalnego do języka kaszubskiego, obecnie jedynego języka regionalnego w naszym ustawodawstwie. Projekt tej zmiany powstał w Klubie Parlamentarnym Platformy Obywatelskiej. Zgodnie z wolą prezydium klubu został on skierowany do zaopiniowania przez MSWiA.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#MarekPlura">Opinia na ten temat, czyli stanowisko ministerstwa, będzie zapewne wyrażona przez pana dyrektora, a przynajmniej mam taką nadzieję. Mam też nadzieję, że ta opinia, to stanowisko będzie przedmiotem dyskusji na dzisiejszym posiedzeniu. Jest to opinia negatywa z powodów, z którymi absolutnie zgodzić się nie mogę. Trudno mi nawet powiedzieć, że są to powody mające wartość merytoryczną. Chcę stanowczo powiedzieć, że tak nie jest. Mam też głębokie przekonanie, że tu obecni również będą w stanie poprzeć to, co w tej chwili mówię. Ta opinia, wyrażająca pogląd, że śląska mowa nie nadaje się – mówiąc już całkiem lapidarnie – na język regionalny, opiera się przede wszystkim na założeniu, że nie ma dowodów naukowych, które pozwalałyby wyodrębnić jako język mowę śląską.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#MarekPlura">Opinia ta kieruje nas w stronę, która de facto zaprzeczałaby obecnemu stanowi prawnemu, jaki dzisiaj obowiązuje dzięki ustawie o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Takie samo zdanie o tym, że zespół dialektów kaszubskich jest rodzajem gwary, towarzyszyło polskiej nauce, zwłaszcza w latach poprzedniego systemu, ale nie tylko. To zdanie długo też pokutowało, bo jeszcze w 2003 r. w pozycjach naukowych, na których opierało się kształcenie studentów, było mocno podkreślane, iż kaszubski to jedna z gwar występujących w Polsce. Niemniej do ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym gwara kaszubska została wpisana jako regionalny język kaszubski. Być może w ciągu dwóch lat od wydania tych ostatnich pozycji zmieniła się orientacja naukowców, ale zaznaczam, że mówię to z pewnym przekąsem.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#MarekPlura">Mam natomiast pełne przekonanie i z całą powagą mogę to stwierdzić, że zespół osób, który pracował nad kształtem tej ustawy i dzięki któremu wpisano do niej kaszubski język regionalny, prawidłowo odczytał intencje prawa unijnego, na których ta ustawa się opiera. W Unii Europejskiej promuje się pewien styl dbania o dobro wspólne, z którego wynika, że państwo powinno dla swojego dobra chronić również unikalne wartości kulturalne i językowe. Podkreślam to, co da się zauważyć, a więc że w czasie postępu cywilizacyjnego, który również nas ogarnia, wartości unikalne okazały się bardzo cenne, ponieważ dziś żyjemy w czasach unifikacji kultury. Żyjemy w czasach, w których przepływ informacyjny, niestety, bardzo skutecznie niweluje wszelki koloryt językowy czy kulturalny. Zatraca się to bogactwo, jakim chcemy dysponować i jakie chcemy przekazywać następnym pokoleniom. Rzeczywiście, nasza ustawa zawiera stwierdzenia, iż językiem regionalnym nie może być dialekt języka oficjalnego. W związku z interpretacją tego zapisu stawiane są teraz pytania. Jak zatem się stało, że język kaszubski jest językiem regionalnym? Czy zapis ten jest nielegalny? Czy z punktu widzenia nauki jest on sprzeczny z tym zapisem, który definiuje pojęcie języka regionalnego? Jeszcze raz stwierdzam z przekonaniem, że nie, ponieważ rozpatrywanie tej sprawy nie powinno się odbywać na podstawie polemik naukowców, którzy stwierdzają, że mowa śląska jest lub nie jest językiem. Sprawa języka regionalnego powinna być rozpatrywana w kontekście tego, czy dobrostan mowy śląskiej chcemy zachować i rozwijać, czy też nie.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#MarekPlura">Jest jeszcze jeden ważny aspekt tej sprawy. To aspekt demokratyczny. Nie zapominajmy, że w ostatnim powszechnym spisie narodowym 56 tys. osób wskazało, że mowa śląska jest tym medium, którym posługują się na co dzień – jest językiem domowym, językiem codziennym, językiem pracy, jest podstawową bazą komunikacji społecznej. Co więcej, czas, który upłynął od tego spisu, udowadnia, że właśnie w dobie unifikacji kultury, w dobie natłoku informacyjnego zalewającego nas masowo nowomową, ta wartość, jaką jest tradycja kulturalna, język, przekaz historyczny i społeczny, nabierają istotnego znaczenia. Przekaz wartości płynących właśnie z tej kultury jest bardzo atrakcyjny, ponieważ pobudza i wzmacnia więzi społeczne. Tworzy przestrzeń, w której ludzie chcą się z sobą spotykać, współpracować, pomagać sobie, rozwijać swoje talenty i umiejętności, opiekować się tym, co w człowieku najlepsze – dobrem po prostu. Stąd też inicjatywa wewnątrz klubu PO zyskała akceptację, stąd też nasz projekt, pod którego autorstwem się podpisuję jako jeden z wnioskodawców i stąd też dzisiejsza dyskusja nad stanowiskiem MSWiA. Tak naprawdę jest to dyskusja nie tyle o stanowisku MSWiA, bo w sposób naturalny będzie ono zapewne zaprezentowane również bez projektu nowelizacji. Dzisiejsza dyskusja sprowadza nas w to miejsce i w ten czas przede wszystkim dlatego, że mamy kodyfikację zapisu i mamy ślabikǒrz. Organizacje społeczne i naukowcy – w cudzysłowie – odrobili zadanie domowe zadane przez Komisję. Odrobili je bardzo dobrze. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MarekAst">Dziękuję, panie pośle. Czy pan przewodniczący chciał jeszcze coś dodać?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#KazimierzKutz">O, tak!</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MarekAst">Jeśli tak, to proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#KazimierzKutz">Chcę powiedzieć coś od siebie. Będę mówił o swoim wielkim zdziwieniu, które mnie do tego stopnia poruszyło, że aż mnie przeraziło. Myślę, że to będzie fundament dzisiejszej dyskusji. Chodzi mianowicie o pismo MSWiA, które zostało wysłane na ręce pana Waldego Dzikowskiego, wiceprzewodniczącego Klubu Parlamentarnego Platforma Obywatelska. Jest to odpowiedź na pismo z 3 marca br. Do ministerstwa przesłano poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym, a także niektórych innych ustaw. Powiem, że to pismo ministerstwa jest szkaradne. W życiu nie przypuszczałem, że w XXI w., w roku 2010 spotkam się z czymś takim. Nie chcę używać obelg politycznych, bo nie będziemy tu uprawiać polityki. Nie będziemy ciągle o coś prosić czy przypominać, że istnieje jakiś język na Śląsku i że w ogóle jakiś Śląsk istnieje. Cały czas trzeba się dopominać jakichś szczególnych łask od rządu. Historia Śląska to jest 600 lat samotności. Znowu jesteśmy samotni i znowu mamy o coś błagać. Nie będziemy błagać.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#KazimierzKutz">Rzeczywistość jest taka, że do tej pory rozmawiamy o gwarach śląskich w gabinetach uczonych, tak jakby gwara była językiem martwym albo czymś egzotycznym. Mowa śląska używana jest na Śląsku co najmniej przez milion osób. To jest język używany od wieków i on istnieje. Czy będziemy bardziej albo mniej gramatyczni, czy litera „u” będzie z takim albo innym znaczkiem, to wszystko to jest – że tak powiem – mimikra. Rząd nie może stać na stanowisku, że dialekty śląskie, gwara śląska czy mowa śląska – jak napisano w tym piśmie i co mnie naprawdę rozśmieszyło – jest „istotnym ubogaceniem języka polskiego”. Mamy nagle do czynienia z przeniesieniem języka kościelnego, związanego z osobą papieża, do tej sprawy. Język śląski nie ubogaca polszczyzny, chociaż to jest możliwe, tylko jest po prostu językiem mówionym. My, którzy przyjechaliśmy tu ze Śląska, możemy w jednej sekundzie przejść na gwarę śląską i państwo połowy z tego nie będą rozumieć. Ani nie nauczyliśmy się jej wczoraj, ani nasze dzieci nie będą się jej uczyć dopiero dzisiaj. Chodzi mi o to, że w tym stanowisku MSWiA króluje stara Bismarckowska zasada, która w ogóle nie uznaje tego, że na Śląsku mieszka jakiś narodek, który gęga swoim językiem. Mowa śląska jest staropolskim językiem, który się kształtował sześć wieków, więc tworzenie mu aplikacji nie jest żadnym problemem, bo on jest. Mówi się, że sprawa mowy śląskiej dotyczy 56 tys. osób. Nie wiem, skąd ministerstwo tę liczbę wzięło. W niedawnym spisie ludnościowym do narodowości śląskiej przyznało się 173 tys. osób. Był to rodzaj przekory, jak również manifestacji w sprawie mowy śląskiej. Tyle osób się odważyło to zrobić. Uprzedzam panów, że niedługo będziemy mieli nowy spis ludności. Oczywiście, po tych doświadczeniach w arkuszach spisowych będą dwie rubryki. Na moje oko trzeba się spodziewać, że do śląskości odwoła się więcej osób. Do śląskości, a więc także do języka, dlatego że Ślązacy są w języku, tak samo, jak my, Polacy, jesteśmy w języku. Nie można dyskwalifikować i nie uznawać języka, który istnieje, jest żywy i jest w rozwoju. Proszę sobie przeczytać ostatnią powieść, którą napisałem. Zobaczą państwo, jak to jest, i nie jest to wcale ozdobnik.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#KazimierzKutz">Moim zdaniem, u podstaw tego haniebnego stanowiska jest nieprzyjmowanie do wiadomości Europejskiej karty języków regionalnych lub mniejszościowych. Państwo polskie i w okresie przedwojennym, i w czasach komunistycznych, ale także w czasach IV Rzeczypospolitej, miało swoją filozofię państwa historycznego. Ta filozofia nadal się tutaj tłucze. Coś państwu przeczytam, żeby sprawa była jasna, bo uważam, że MSWiA – nie wiem, dlaczego – nie uznaje najważniejszych artykułów wstępnych i postanowień ogólnych Europejskiej karty języków regionalnych lub mniejszościowych. „Część I – Postanowienia ogólne. Artykuł 1 – Definicje na użytek niniejszej Karty: a. «języki regionalne lub mniejszościowe» oznaczają języki które są: I. tradycyjnie używane na terytorium danego państwa przez jego obywateli, stanowiących grupę liczebnie mniejszą od reszty ludności tego państwa;”. No przecież właśnie z czymś takim mamy do czynienia na Śląsku! Czytam dalej: „II. różnią się od oficjalnego języka tego państwa;”. Różnią się dlatego, że mowa śląska nie jest używana w administracji, w języku oficjalnych dokumentów itd. „Nie obejmuje to ani dialektów języka oficjalnego państwa, ani języków migrantów; b. «terytorium, na którym używany jest język regionalny lub mniejszościowy» oznacza obszar geograficzny, na którym dany język jest środkiem komunikowania się takiej liczby ludzi, która usprawiedliwia przyjęcie różnych środków ochronnych i popierających, przewidzianych w niniejszej Karcie”. Przecież MSWiA powinno zrozumieć, że jest częścią państwa od dawna – bo już od 20 lat – demokratycznego i że ministerstwo obowiązują te zasady, które przejęliśmy od Europy. Wobec tego, gdy przymierzy się pismo ministerstwa do tych zasad, to widzimy, jakich tu dokonano nadużyć.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#KazimierzKutz">W tym piśmie jest jeszcze coś bardzo zabawnego. Mianowicie w opinii MSWiA jest wyrażana obawa, że zmiana ustawy może spowodować jakieś polityczne komplikacje na tle narodowościowym. Jak zwykle, jest tu sugestia, że Ślązacy mają coś na myśli, żeby się oderwać od Polski itd. To jest stary argument i stare pomówienie, które jest haniebne, żałosne, używane nieustannie w określony sposób. Co ciekawe, urzędnicy MSWiA mówią, że obawa rodzi się teoretycznie ze względów społecznych, ale również – jak by to powiedzieć? – ze względów finansowych. Mówią, że to by trochę kosztowało. No, a niby dlaczego nie ma kosztować coś, co istnieje i ma być objęte ochroną prawną, która w Polsce częściowo istnieje, bo – jak powiadam – Ślązacy są objęci przepisami Europejskiej karty języków regionalnych lub mniejszościowych? Co to są za argumenty? W tym jest stara, zła wola państwa, które tradycyjnie, od nie wiadomo kiedy nauczyło się tak traktować Śląsk. Tymczasem mamy do czynienia ze społecznością żywą. Mniej więcej ⅓ Ślązaków, bo tyle ich jeszcze jest w kraju, a dużo więcej jest za granicą, mówi swoim językiem i pielęgnuje śląską mowę. Po śląsku są pisane książki i co tylko chcecie. Jest już najwyższa pora, żeby uznać to za fakt oczywisty we współczesnej demokracji europejskiej i polskiej. Jeśli jest wola polityczna partii rządzącej – mówię o PO, bo ja nie jestem członkiem partii – żeby uzupełnić ustawę o mniejszościach o dodatkowe dwa słowa „język śląski”, to znaczy, że jest to partia, która chce być partią demokratyczną.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#KazimierzKutz">Na koniec chcę tylko powiedzieć panom z ministerstwa, żeby sobie sięgnęli do mojego przemówienia wygłoszonego w Senacie, kiedy ustawa o mniejszościach była uchwalana. Coś wam wtedy powiedziałem. Powiedziałem rzeczy straszne, których dzisiaj nie powtórzę, bo były mówione w emocji, ale ta mordęga musi dobiec kresu. Nie jest tak, że tacy biedni znowu tutaj przychodzimy, żeby prosić o jakąś tam łaskę. Nie, proszę państwa, bo to są fakty. Śląsk istnieje taki, jaki istnieje i państwo polskie musi dorosnąć do tego, żeby po prostu pogodzić się z rzeczywistością wewnętrzną, którą posiada.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#KazimierzKutz">Myślę, że rozpoczniemy teraz dyskusję. Goście, których zaprosiłem, są ludźmi, którzy zajmują się Śląskiem. Sądzę, że będziemy mówili w pewnym porządku, który może zaproponuję, ponieważ głównym hasłem jest sprawa języka, a na sali są językoznawcy, jak również mamy ekspertyzę. Czy pan profesor Wyderka jest na sali? Jakoś go nie zauważyłem. Nie ma pana Wyderki. Profesor przysłał ekspertyzę, którą mamy przed sobą. Na sali jest jednak bardzo wybitna osoba, która zajmuje się językiem śląskim. To pani profesor Jolanta Tambor z Uniwersytetu Śląskiego. Prosiłbym panią, aby jako pierwsza osoba opowiedziała pani Komisji, jak od strony naukowej wygląda kwestia mowy śląskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MarekAst">Panie przewodniczący, ale pozwoli pan, że to ja poprowadzę posiedzenie Komisji. Oczywiście, goście zabiorą głos, ale w związku z tym, że panowie rozpoczęli od polemiki ze stanowiskiem MSWiA, to w tym momencie oddam głos panu dyrektorowi Józefowi Różańskiemu, a później oddamy głos naszym gościom. Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JózefRóżański">Dziękuję bardzo. Panie przewodniczący, panowie posłowie, szanowni państwo, odpowiedź ministerstwa przedstawił pan marszałek Kutz. Bardzo dziękujemy za cenne uwagi i wskazówki pana marszałka oraz pana posła Marka Plury. Jak panowie zauważyli, 26 kwietnia br. pozwoliliśmy sobie ustosunkować się do poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym, a także niektórych innych ustaw. Chciałbym tutaj zaznaczyć, że jest to opinia MSWiA – powtarzam, opinia. Była ona skonstruowana generalnie na podstawie różnego typu ekspertyz, także zlecanych przez Sejm RP, z którymi się zapoznawaliśmy. Chciałem podkreślić, że jest to opinia. Jesteśmy otwarci na rozmowy, na dyskusje na temat ewentualnej nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MarekAst">Dziękuję, panie dyrektorze. Za moment oddam głos posłom, natomiast i pan przewodniczący Kutz, i pan poseł Marek Plura mówili o opiniach, które zostały opracowane przez panią profesor Tambor i pana profesora Wyderkę. Nie ma na sali pana profesora Wyderki, ale tę opinię mają państwo przed sobą. Mogę ją jedynie streścić. Pan profesor stoi na stanowisku, że język śląski jest dialektem języka polskiego i że do czasu skodyfikowania nie ma podstaw ku temu, aby uznać go za język regionalny. Na odmiennym stanowisku stoi pani profesor Tambor i dlatego w tej chwili oddam głos pani profesor. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JolantaTambor">Czy mogę wstać? Przepraszam bardzo, ale jestem przyzwyczajona do mówienia na stojąco i tak się lepiej czuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#KazimierzKutz">Ale źle panią słychać przez to, że pani stoi, bo mikrofon jest za daleko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JolantaTambor">Dobrze. Spróbuję na siedząco. Proszę państwa, postaram się mówić bardzo krótko, bo wywody akademickie nie są chyba tutaj pożądane. Chciałabym odnieść się do kilku rzeczy. Po pierwsze, odniosę się do następującej kwestii. W Polsce językiem regionalnym jest język kaszubski, a przyszłościowo mógłby nim być język śląski. W momencie, w którym mówimy o językach regionalnych, mieszamy pojęcia z dwóch różnych poziomów, ponieważ w bardzo wielu dyskusjach – w tym także w opinii MSWiA – ciągle ktoś powołuje się na to, czy językoznawcy uznają śląszczyznę za język, czy językoznawcy nie uznają naszej mowy za język. Proszę państwa, to są pojęcia z dwóch różnych poziomów. Kiedy pytamy językoznawców o definicję dialektu, definicję gwary, definicję języka, to pytamy o coś zupełnie innego niż o to, czym jest język regionalny. Od momentu sporządzenia w 1992 r. Europejskiej karty języków regionalnych lub mniejszościowych „język regionalny” to pojęcie prawno-polityczne. Oczywiście też stoję na stanowisku, że nie ma śląskiego języka regionalnego i nie będzie go, póki polski parlament nie uchwali przepisu stwierdzającego, że jest on językiem regionalnym. To jest pojęcie prawno-polityczne. W językoznawstwie nie ma pojęcia „język regionalny”. Oczywiście słowo „język” w językoznawstwie jest używane w bardzo różnych znaczeniach, bo mówi się o języku Mickiewicza czy o języku Fredry, o języku młodzieżowym. Trudno stwierdzić, że mówienie o nich jako o językach jest bardziej zasadne niż mówienie w ten sposób o mowie, jaką posługujemy w różnych regionach, na różnych terytoriach.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#JolantaTambor">Twórcy opinii MSWiA posługują się pewnymi definicjami i pewnymi książkami, których ze sobą nie przywiozłam, bo są ciężkie, ale mam odbitki kserograficzne fragmentów dwóch książek. Jedna z nich to „Encyklopedia językoznawstwa ogólnego” pod redakcją – niestety, nieżyjącego już, ale bardzo znanego – profesora Kazimierza Polańskiego. Autorzy opinii posługują się tą pozycją, twierdząc, że wyraźnie jest w niej napisane, że śląski jest dialektem. Jednak w tej samej encyklopedii jest napisane, że kaszubski jest dialektem. Jest tutaj hasło „kaszubski dialekt”: „Jeden z najbardziej odrębnych dialektów języka polskiego; zachodnia grupa języków słowiańskich; używany na niewielkim obszarze” itd. W 2001 r. Uniwersytet Opolski wydał książkę pt. „Język polski” z bardzo ważnej serii „Najnowsze dzieje języków słowiańskich”. W tej książce pan profesor Jan Mazur, wybitny dialektolog, pisze o tym, że „wszechstronne badania dialektologiczne i historyczno-językowe, uwzględniające aspekty porównawcze, wskazują na wielowiekowe związki dialektu kaszubskiego z dialektami polskimi. Do polskich dialektów zaliczają go autorzy podstawowych syntez dialektologicznych” itd. Dialekt kaszubski był dialektem do dnia 6 stycznia 2005 r., w którym polski Sejm uchwalił ustawę o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Art. 19 tej ustawy stanowi, że językiem regionalnym w rozumieniu ustawy jest język kaszubski. Dialektologię wykładam od 30 lat i do 6 stycznia 2005 r. uczyłam studentów o dialekcie kaszubskim. Od tego momentu przestałam jednak mówić o kaszubskim jako o dialekcie. Oczywiście, pokazuję związki języka regionalnego kaszubskiego z językiem ogólnopolskim, ponieważ takowe związki są. No właśnie, możemy mówić w ten sposób, jak to zostało tutaj napisane, że język kaszubski mieści się w ramach języków zachodniosłowiańskich. To jedna sprawa.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#JolantaTambor">Po drugie, zdanie o tym, że przez zdecydowaną większość językoznawców śląski nie jest uznawany za język, jeszcze mogłoby tu być, ale trochę przykro, że autorzy opinii napisali zdanie: „W przypadku dialektu śląskiego brak jest uznanych autorytetów w dziedzinie lingwistyki lub etnologii podnoszących tezę o istnieniu odrębnego śląskiego języka regionalnego.”. Autorzy powołali się na książki sprzed 10–12 lat, a myślę, że należało zapytać o opinię środowiska językoznawczego. Czuję się bardzo urażona opinią MSWiA, ponieważ w swoim środowisku – w środowisku językoznawczym, lingwistycznym – jestem dość uznanym autorytetem w tej dziedzinie. Nie twierdzę, że znam się na wszystkim w językoznawstwie i nigdy tak nie twierdziłam, natomiast w tej dziedzinie – a i owszem – jestem autorytetem. Prawie dwa lata temu pod patronatem – niestety, nieżyjącej już – pani marszałek Krystyny Bochenek organizowano dużą konferencję pt. „Śląsko godka – jeszcze gwara czy jednak już język?”. Kiedy pani marszałek zwróciła się o wskazówki do Rady Języka Polskiego, to pan profesor Andrzej Markowski skierował ją właśnie na Uniwersytet Śląski, do mnie, uznając, że razem możemy przygotować tę konferencję.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#JolantaTambor">Proszę państwa, jest jeszcze jedna sprawa, dotycząca liczb. Ciągle posługujemy się liczbami, twierdząc, że 56 tys. ludzi mówi śląskim. Nie wiem, czy powiedzieć „mówi po śląsku” czy „mówi śląskim”. Nie bardzo wiadomo, czego te liczby dotyczą. W spisie powszechnym 173 tys. osób uznało się za Ślązaków, ale nie bardzo wiadomo, za kogo tak naprawdę się uznało. Proszę państwa, gdyby była taka możliwość, też bym napisała, że jestem Ślązaczką i posługuję się śląskim. Posługiwałam się śląskim jako pierwszym swoim językiem. To był mój pierwszy język – język poznany w rodzinie. Posługiwałam się nim na podwórku, na ulicy, na przerwach w szkole. Natomiast jestem legalistką i w momencie, w którym arkusze spisu powszechnego nie dają takiej możliwości, to nie wpisałabym ani tego, że jestem Ślązaczką, ani tego, że moim językiem jest śląski. Tym bardziej że czuję się zdecydowanie, tylko i wyłącznie obywatelką polską, a także tylko i wyłącznie, zdecydowanie czuję się osobą narodowości polskiej. Natomiast w ramach tej narodowości polskiej i w ramach obywatelstwa polskiego mam prawo do poczucia wspólnoty w ramach, jakie przewiduje ustawa, czyli w ramach grupy etnicznej i grupy mającej swój język regionalny. Jeżeli więc następny spis powszechny pozwoli na wybór dwóch opcji – jednej większej, drugiej mniejszej – i tak samo będzie z językami, to może będzie nas milion, jak o tym mówił pan Kazimierz.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#JolantaTambor">Podjęliśmy rzeczywiście szeroko zakrojone działania. Zespół pracował bardzo intensywnie. Był on złożony z wielu osób, których część jest na sali. Pracowaliśmy przede wszystkim nad kodyfikacją pisowni śląskiej, ponieważ za najważniejsze uznaliśmy to, abyśmy wszyscy na Śląsku mogli posługiwać się tym samym zapisem i abyśmy wszyscy ten zapis rozumieli. Zasady pisowni śląskiej zostały opracowane i w tej chwili są w druku. W zasadzie ten numer ważnego językoznawczego pisma „Socjolingwistyka”, w którym w moim opracowaniu spisane są zasady kodyfikacji, powinien już niedługo być w sprzedaży. Oczywiście, w artykule powołuję się na udział wszystkich członków zespołu. Dzisiaj rozmawialiśmy też o tym, że dobrze byłoby to wydać w formie popularnej książeczki, która mogłaby zostać rozdana w bardzo wielu miejscach, np. w szkołach, i to nie tylko dzieciom, ale i ludziom dorosłym. Śląszczyzną zajmowałam się, pisząc rozprawę habilitacyjną, i w trakcie moich badań bardzo wiele osób – co mam nagrane i co zostało też zacytowane w książce – wypowiadało się w taki sposób, że gdyby śląski pojawił w szkołach, to wzięłoby elementarz do ręki i uczyłoby się razem ze swoimi dziećmi, bo chciałoby sobie coś tam poprzypominać i umieć to zapisać. Tak mówiły matki, tak mówiły babcie i tak mówili ojcowie, więc pewnie zdecydowanie większa grupa korzystałaby z książki, a nie tylko uczniowie szkół średnich. Nie będę więcej o tym mówić. Zasady są spisane, skodyfikowane. Przyjęliśmy je i wedle tych zasad został napisany elementarz, o którym już tutaj była mowa. Powstają następne publikacje. W opinii MSWiA jest napisane, że przez tysiąc czy kilkaset lat Kaszubi używali kaszubskiego, a od ponad stu lat pracowali nad swoim językiem. Myślę, że my pracujemy krócej, ale bardzo intensywnie i być może już Kaszubów dogoniliśmy pod wieloma względami. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#KazimierzKutz">Czy mogę tylko wejść w słowo?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MarekAst">Tak. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#KazimierzKutz">W związku z opinią profesora Wyderki, którą mam przed sobą, chciałem tylko przeczytać państwu fragment, który jest bardzo ważny. Profesor pisze tak: „Odrębność językowa Śląska przejawia się również w stosunku Ślązaków do rodzimego języka. Na Śląsku gwara jest przekazywana kolejnym pokoleniom, a proces zaniku gwary jest powolny w porównaniu z innymi regionami Polski. Duża część Ślązaków ma od dawna ugruntowaną samoświadomość językową. Mit odrębności języka śląskiego ma źródła w społecznej i politycznej historii Śląska, pomijam kwestię racjonalności tych poglądów.” Tylko tyle chciałem powiedzieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MarekAst">Dziękuję, panie przewodniczący. Myślę, że na forum Komisji przekonywać się nie musimy, dlatego że akurat nasza Komisja jest bardzo otwarta na postulaty środowiska śląskiego. Oczywiście, opinie są niezbędnym elementem procesu legislacyjnego i jest to kolejny kłopot, bo członkowie Komisji projektu ustawy jeszcze przed sobą nie mają. Celem dzisiejszego posiedzenia Komisji jest po prostu zbadanie stanu przygotowania tego zagadnienia pod kątem procesu legislacyjnego. Cieszę się z tego, że projekt zmiany ustawy zaistniał w Klubie Parlamentarnym Platformy Obywatelskiej. Myślę, że świetnie by było, gdyby był to projekt wszystkich środowisk poselskich, czyli wszystkich klubów i kół, które funkcjonują w polskim Parlamencie, bo akceptacja jest przecież i w Klubie Parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#KazimierzKutz">Do tego zmierzamy. Tak, do tego zmierzamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MarekAst">I w Klubie Poselskim Lewica, i w Klubie Poselskim Polskiego Stronnictwa Ludowego. O tym chciałem państwa zapewnić. Myślę, że ta akceptacja z czasem będzie również w MSWiA. Natomiast nasza Komisja nie jest jedyną komisją, w której będą zapadały decyzje co do pozytywnego zaopiniowania projektu ustawy, kiedy projekt trafi już do laski marszałkowskiej. W tym momencie proponowałbym oddać głos posłom, a później naszym gościom, bo myślę, że taka kolejność będzie wskazana. Zgłasza się poseł Grzegorz Janik. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#GrzegorzJanik">Dziękuję. Panie przewodniczący, szanowni goście, bardzo się cieszę, że dzisiaj ta kwestia stanęła na forum Komisji. Chociaż z posłem Tobiszowskim nie jesteśmy członkami tej Komisji, to chcę powiedzieć, że bardzo gorąco interesujemy się tą sprawą. Poseł Tobiszowski jest z Rudy Śląskiej, a ja z Rybnika. Jesteśmy w stałym kontakcie z panem przewodniczącym, który nas na bieżąco o tym informuje, a reprezentujemy wspólnie klub PiS. Chociaż to się nie zawsze i nie tak często zdarza, chciałem się zgodzić w 100% z panem marszałkiem Kutzem i z panem posłem Plurą. Oczywiście popieram również zdanie pani profesor Tambor. Nie mogę się jedynie zgodzić ze zdaniem ministerstwa, ponieważ...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#KazimierzKutz">Brawo!</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#GrzegorzJanik">Naszej zgody tutaj nie ma. Opinia ministerstwa jest dla mnie jakoś bardzo pokrętna, niejednoznaczna i nieczytelna. Powiem bardzo krótko, bo nie chcę przedłużać. Jeżeli gwara czy język śląski jest istotnym ubogaceniem języka polskiego, to na pierwszej stronie otwieram nasz elementarz. Mówię o „Gōrnoślōnskim ślabikǒrzu”, że jest nasz, bo cieszę się, że powstał. Na pierwszej stronie mamy słowo „kaj”. „Kaj” to po śląsku, a po polsku to „gdzie”. Jeżeli to jest ubogacenie, to ja się pytam: Kaj my som? Kaj my som?! To tyle. Myślę, że poseł Tobiszowski jeszcze wzmocni tę wypowiedź. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#MarekAst">Dobrze. Kto z państwa posłów chciałby jeszcze zabrać głos? Poseł Tobiszowski, tak? Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#GrzegorzTobiszowski">Dziękuję. Rozmawialiśmy nieraz z panem posłem Plurą. Z jednej strony cieszę się, że projekt się pojawił, a z drugiej, że powstały opracowania autorstwa osób ze środowiska lingwistycznego. Nie chcę powtarzać opinii, bo też bym dodał, że podzielam głosy parlamentarzystów wcześniej wypowiadających się za tą inicjatywą. Myślę, że istotna jest dyskusja związana z badaniami nad językiem, o czym mówiła pani profesor, ale wydaje mi się, że kluczem jest jedno ze zdań zawartych w opinii ministerstwa. Zgadzam się z tym, że należy polemizować ze stanowiskiem MSWiA, chociaż ważną rzecz powiedział pan dyrektor, mówiąc, że jest otwarty na prace i na propozycje, które mogą zmienić tę opinię, co dobrze rokuje.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#GrzegorzTobiszowski">Myślę jednak, że w tym materiale obok kwestii czysto językowej, obok zagadnień lingwistycznych, istotne są inne sprawy. Pozwolą państwo, że coś przeczytam, bo myślę, że jest to istotny sygnał dla nas, parlamentarzystów ze Śląska. Właśnie z tym się trzeba będzie zmierzyć. „Należy także zwrócić uwagę, że niekiedy języki są «tworzone» z przyczyn politycznych. Przykładem utworzenia takiego «języka politycznego»” – szanowni państwo, mówimy o inicjatywie związanej z językiem regionalnym śląskim, a proszę zwrócić uwagę na to, do czego się ją porównuje – „jest historia języka mołdawskiego, który powstał w 1924 roku w związku z proklamowaniem w ZSRR sowieckiej Mołdawii. Wydaje się, że także w przypadku próby podniesienia dialektu śląskiego do rangi odrębnego języka istotną rolę mogą odgrywać ambicje polityczne, o czym świadczyć może zaangażowanie” etc. Proszę zauważyć to, o czym wspomniała pani profesor, że dorobek literacki czy naukowy jest już bardzo pokaźny, jeśli idzie o język regionalny śląski, ale nie jest to w opinii ministerstwa tak mocno zaakcentowane. Wydaje mi się, że w dyskusji o języku problem jest de facto przeniesiony na ten element, o którym rzadko rozmawiamy, bo w tej chwili nie chcemy się na nim skupiać. W tej rozmowie jest to dla nas dość trudne, ale myślę, że posłowie z województwa śląskiego i z województwa opolskiego, którzy są za inicjatywą, powinni się zmierzyć z tym problemem.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#GrzegorzTobiszowski">Jeśli mówimy o kwestii, którą poruszyła pani profesor, czyli o dorobku językowym dialektu czy gwary śląskiej, to ten aspekt jest upolityczniany, prawda? Powstaje pytanie. Co zadecydowało o tym, że kaszubski w 2005 r. przeszedł i znalazł się w tekście ustawy? Co jeszcze musi być zrobione, aby śląski został potraktowany na równi z decyzją dotyczącą języka kaszubskiego? Czego trzeba jeszcze naukowo dokonać? Wydaje mi się, że środowiska śląskie wiele już dokonały, co należy mocno podkreślić. Myślę, że tym się Śląsk może wykazać. Co jeszcze trzeba zrobić? Myślę, że to pytanie jest bardzo ważne, byśmy w tej inicjatywie mogli być skuteczni. Dziękuję serdecznie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#MarekAst">Teraz głos zabierze Marek Plura, a później przewodniczący Kutz. Nie wiem, czy ktoś z posłów jeszcze się zgłasza. Proszę bardzo, poseł Plura.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#MarekPlura">Bardzo dziękuję. Cieszę się bardzo z opinii poselskich tutaj wyrażanych, zwłaszcza dlatego, że płyną one od kolegów, bo tak mogę przecież powiedzieć, którzy nie są członkami naszej Komisji. Koledzy przychodzą tu choćby bez doświadczenia sprzed półtora roku, czyli z posiedzenia, jakie odbyło się 3 grudnia 2008 r. Wtedy odbyła się podobna dyskusja, która naprawdę mocno zaowocowała, o czym powiedziałem na wstępie. Nie brakuje materialnych dowodów skutecznej pracy organizacji pozarządowych, jak również środowiska uniwersyteckiego, a przede wszystkim pani profesor Jolanty Tambor, za co jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#MarekPlura">Jednocześnie ważne jest też to, co powiedział pan dyrektor. Oczywiście, nie dyskutujemy tutaj na takim poziomie, na jakim dyskusja będzie odbywać się – o czym jestem w pełni przekonany – w niedługim czasie, gdy projekt zmiany ustawy w trybie legislacyjnym wpłynie do Komisji. Wtedy stanowisko ministerstwa będzie stanowiskiem, a nie tylko opinią. Jednocześnie jestem wdzięczny za to, że ta opinia ma taki, a nie inny kształt. Przyznaję się bowiem, że to ja użyłem jej – może w sposób nieco prowokacyjny – właśnie jako punktu odniesienia do pobudzenia i poprowadzenia naszej dyskusji. Moim zdaniem, opinia ta zawiera w sobie wszystkie negatywne stereotypy i wszystkie mity dotyczące śląskości, które są, niestety, czarne nie jak węgiel, ale jak przekonania o jakimś separatyzmie czy innych przedziwnych historiach politycznych. Osobiście jako autor tekstu opiniowanego przez ministerstwo jestem głęboko dotknięty właśnie tym fragmentem, który został przytoczony przez pana posła Tobiszowskiego. MSWiA powołuje się w nim na aspekt polityczny tego, czym jest – według mnie i według wielu osób – język regionalny. To rzeczywiście jest potwarz dla mnie, posła PO, że w odpowiedzi na wniosek i na projekt, który mój klub przesłał do zaopiniowania, pojawia się tego typu insynuacja. Przecież ta insynuacja bezpośrednio wiąże autorów opiniowanego tekstu, czyli także mnie, z taką akcją, która tutaj jest prezentowana jako prawdopodobna, a przynajmniej potencjalna przyczyna zainteresowania językiem regionalnym i zmianą w ustawie. Wśród zaproszonych gości jest pan przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska, więc myślę, że w części, w której będziemy zapraszać gości do zabrania głosu, pan Gorzelik odniesie się i do tej kwestii.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#MarekPlura">Dla mnie osobiście i dla tego projektu, w którym wprowadza się do ustawy śląski język regionalny, najważniejsze jednak jest to, że realne prace nad projektem i żywe zainteresowanie tą sprawą jest we wszystkich klubach. Projekt zdecydowanie ma charakter ponadpolityczny. Współpraca jest potwierdzana dodatkowo moimi rozmowami i kontaktami przede wszystkim z panią Marią Nowak, posłanką klubu PiS i z panem Lucjanem Karasiewiczem, posłem zrzeszonym w Kole Parlamentarnym Polska Plus, co udowadnia, że możemy uwolnić swoje umysły od kontekstu politycznego. Tego zresztą zresztą życzę analitykom z MSWiA. Jeśli tak się stanie, to tak naprawdę dopiero wtedy będzie można dostrzec wartość w tym, że Rzeczpospolita w bogactwie swej kultury życzy sobie mieć także ten element prawny, który to bogactwo chroni, zwłaszcza w obszarze kultury i języka śląskiego. Ważne jest też to, co powiem w ostatnim moim zdaniu. Z całą swoją wrodzoną, głęboką śląską lojalnością wziąłem sobie bardzo do serca padające ze strony pana przewodniczącego Marka Asta w grudniu 2008 r. stwierdzenia o tym, że dobrze by było, aby był to projekt poselski. Mam przekonanie, że to jest jedyna droga, do której przyłożę rękę, aby dać możliwość wsparcia tego projektu posłom wszystkich opcji politycznych i aby to, co dotyczy polityki, w tym działaniu ograniczało się tylko do tego, że ktoś jest w takim czy innym klubie, a nie dotykało samej przesłanki tego projektu. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#MarekAst">Bardzo dziękuję, panie pośle. Proszę, panie przewodniczący.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#KazimierzKutz">Jako poseł chcę powiedzieć parę słów. Panie pośle, chciałem panu serdecznie podziękować za to, że zacytował pan fragment pisma ministerstwa. Nie chciałem tego robić, bo nie chciałem być posądzony o jakieś manifestacje. Jeszcze raz przypomnę ten cytat, bo jest on bardzo ważny. Użyłem słowa „haniebny” w odniesieniu do cytatu, który teraz przytoczę w całości. Proszę państwa, haniebne jest to, co państwo napisali. „W przypadku próby podniesienia dialektu śląskiego do rangi odrębnego języka istotną rolę mogą odgrywać ambicje polityczne, o czym świadczyć może zaangażowanie w ten proces działaczy Ruchu Autonomii Śląska (RAŚ).” Po prostu opadły mi ręce. Jak to może być, żeby MSWiA w dzisiejszej Polsce coś takiego w ogóle było zdolne napisać? Panie pośle, mnie to przypomina coś, co zapewne pan pamięta. Po wojnie komuniści zabronili w polskich szkołach uczyć języka niemieckiego. Chodziło też o to, żeby Ślązacy się polonizowali, a w każdym razie o to, żeby nie wolno im było używać języka niemieckiego. Na szczęście wszyscy znali język niemiecki. Większość dzieci uczyła się go potajemnie, bo język niemiecki był im potrzebny. Myślę więc, że tu jest – jak to się mówi – pies pogrzebany. Proszę państwa, to jest naprawdę niedopuszczalne, żeby przedstawiciele państwa demokratycznego w ten sposób kojarzyli Śląsk i Ślązaków, skoro w legalny sposób powstały na Śląsku organizacje społeczne, które mają prawo istnieć. Nie widzę żadnego zagrożenia politycznego. W ogóle nie łączyłbym spraw języka czy gwary z polityką. Język jest bytem niezależnym. Jest mową ludzi, którzy używają tego języka i mogą potem robić, co chcą. Odpowiedź MSWiA łączy się z insynuowaniem Ślązakom, że to jest niebezpieczne, bo gdy będą mówili swoim językiem, to będą antypolscy. Jest mi bardzo przykro, że panowie z ministerstwa coś takiego wyartykułowali. To jest godne potępienia, jeśli nie przeproszenia Ślązaków za takie podłości, jakie są im insynuowane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#MarekAst">Dziękuję, panie przewodniczący. Myślę, że zakończyliśmy turę wystąpień poselskich. Oddamy teraz głos naszym gościom. Jeszcze pani profesor chciała się wypowiedzieć. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#JolantaTambor">Chciałam tylko dodać dwa zdania w sprawie powoływania się na polityczne powstawanie języków. Dlaczego mamy powoływać się na ten fakt, a nie na wiele innych faktów, które dzieją się na naszych oczach i dotyczą powstawania języków? Wszyscy państwo doskonale wiedzą, co się dzieje w krajach byłej Jugosławii. Uznajemy kolejne języki, które językoznawcy pierwotnie uznaliby za ten sam język. Nie jestem slawistką, więc nie będę robiła wykładu na temat tego, jak to było z językiem serbsko-chorwackim, który wcale nie powstał z połączenia języka serbskiego i chorwackiego, ale był jednym językiem wykształconym na bazie trzech dialektów. Potem, kiedy państwa Jugosławii się rozłączyły, wszyscy – nie tylko w Europie, ale na całym świecie – uznali istnienie odrębnych języków serbskiego i chorwackiego, bo taka była wola polityczna tych narodów. Potem uznano osobny język czarnogórski i osobny język bośniacki. Różne rzeczy się dzieją w krajach byłego Związku Radzieckiego. Nie mają sensu rozważania na temat języka ukraińskiego i języka białoruskiego. Jeśli chodzi o mołdawski, to Rumuni do dzisiaj nie uznają języka mołdawskiego, twierdząc, że w państwie, które dzisiaj oficjalnie nazywa się Mołdową, jest używany język rumuński z lekkimi naleciałościami dialektalnymi. Natomiast Mołdawianie są przerażeni tym, że ktoś może nie uznawać ich języka, który mają zapisany w konstytucji itd. To się dzieje na naszych oczach, bo dzisiaj z językami narodowymi i z językami regionalnymi jest inaczej. To właśnie pan profesor Kazimierz Polański, wybitny językoznawca, który znał się na prawie wszystkim i na którego MSWiA powołuje się w swojej opinii, powiedział, że w dzisiejszych czasach o uznaniu jakiejś odrębności mownej za język decyduje w głównej mierze wola polityczna grupy nim mówiącej. Jeśli tą grupą jest naród, to wtedy mówimy o języku narodowym, a jeśli jest nią grupa etniczna, to wtedy można mówić o języku mniejszości lub języku regionalnym. Myślę, że tak to właśnie dzisiaj jest i że wola idzie od dołu. To nie są żadne polityczne naciski z góry, tylko tak to jest na Śląsku.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#JolantaTambor">Po drugie, chciałabym się jeszcze odnieść do niemieckości. Proszę państwa, to nie nasza wina. Nie znam autochtonicznej rodziny śląskiej, w której nie byłoby iluś tam procent krwi niemieckiej. W takich warunkach żyli nasi przodkowie. Ciągle się podkreśla, że w warunkach tradycyjnego sąsiedztwa żyli naprzemiennie Polacy i Niemcy. Myślę, że kto miał wyjechać do Niemiec i się tam zautonomizować, to już to zrobił. W mojej rodzinie jeden z kuzynów wyjechał do Niemiec, odciął się od nas i koniec. Cała reszta czuje się Polakami i chce być Polakami. Chodzi o zaszłości mityczne, na które już chyba powinniśmy się przestać powoływać, bo to wszystko są rzeczy historyczne. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#MarekAst">Dziękuję bardzo. Pan przewodniczący Kutz podpowiada kolejność wystąpień gości, których zaprosił na posiedzenie. Jako pierwszego poproszę pana Michała Smolorza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#MichałSmolorz">Nie spodziewałem się wywołania do głosu tak szybko, ale bardzo dziękuję. Panie przewodniczący, czcigodni goście...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#KazimierzKutz">Panie Michale, może pan się przedstawi, bo nie wszyscy...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#MichałSmolorz">Właśnie do tego przechodzę. Nazywam się Michał Smolorz. Jestem publicystą, regionalistą i producentem telewizyjnym, a także od 32 lat autorem dzieł audiowizualnych. Właśnie z tej pozycji i z tej perspektywy chciałem się z państwem podzielić kilkoma refleksjami, doświadczeniami i nabytą wiedzą z zakresu spraw mowy śląskiej. Cytowana dzisiaj opinia MSWiA, jak zresztą większa część dyskusji, oscyluje wokół spraw filologicznych, językoznawczych. Być może to jest najważniejszy plik argumentów, który należy w tej sprawie podnosić, natomiast chciałbym poszerzyć spektrum dyskusji i poszerzyć perspektywę o co najmniej dwa elementy, tzn. o perspektywę etnologiczną, a może nawet szerzej o perspektywę antropologiczno-kulturową i medioznawczą. Właśnie z takimi doświadczeniami tutaj przyjechałem.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#MichałSmolorz">Istnieje pewien obiegowy pogląd, który zresztą był dziś artykułowany, że mowa jakiejś grupy społecznej zyskuje pełnoprawność w chwili, kiedy następuje jej kodyfikacja oraz kiedy tworzy się w tym języku literaturę, w tym także poezję. Pewną ciekawostką i niewiadomą jest dla mnie jako twórcy medialnego i producenta to, że w tych kryteriach jak dotąd w sposób całkowity pomija się funkcję języka śląskiego w mediach audiowizualnych. To jest coś, co w perspektywie badawczej właściwie nie istnieje. Może nieco uzurpując sobie kwalifikacje, powiem, że od 20 lat prowadzę podobne dociekania, m.in. dlatego, że na bezrybiu i rak ryba. Nie ma naukowych opracowań dotyczących funkcji języka śląskiego w mediach elektronicznych i w mediach audiowizualnych, więc na podstawie uzurpacji pozwoliłem sobie taką analizę przygotować. Zresztą jesienią tego roku taka analiza zostanie również wydana w formie książkowej jako moje opus magnum.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#MichałSmolorz">Proszę państwa, pogląd o naczelnej roli literatury w danym języku wymaga rozszerzenia i uzupełnienia z bardzo ważnej przyczyny, która jest dość pragmatyczna. Otóż współcześnie, jak wiemy, większość populacji nie posługuje się mediami pisanymi, bo 70% polskiej społeczności w ogóle nie bierze książek do ręki. To oczywiste, że nad tym należy ubolewać. Natomiast nie można przechodzić nad tym do porządku dziennego. Ponieważ spora część populacji komunikuje się ze światem wyłącznie za pomocą mediów audialnych i audiowizualnych, to czas najwyższy, abyśmy do tych kryteriów, o których tutaj dyskutujemy, wprowadzili także funkcjonalność mowy śląskiej w mediach audialnych i audiowizualnych.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#MichałSmolorz">Powiem może kilka słów o metodologii, z jaką podszedłem do swoich dociekań, których wnioski przedstawię państwu bardzo skrótowo. Otóż w końcu lat 80. ubiegłego wieku w amerykańskim kręgu socjologicznym walor naukowości zyskała nowa grupa badań jakościowych zwana etnografią performatywną, czyli wykonywanie pewnych zbiorów etnograficznych w celu zbadania, jakie skutki społeczne przynoszą i jaka jest ich efektywność. Współcześnie ta metodologia została również dopuszczona na polskim rynku badań etnologicznych, a także socjologicznych, więc niejako post factum czuję się uprawniony do wyciągania na tej bazie wniosków.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#MichałSmolorz">Drodzy państwo, niemalże dokładnie 20 lat temu, bo 14 maja 1990 r., została uruchomiona w Katowicach Górnośląska Telewizja Regionalna. Obok Wojciecha Sarnowicza oraz nieżyjących już Wiesława Rajskiego i Stanisława Olejniczaka, byłem współautorem całej koncepcji tej telewizji jako pierwszego tego typu audiowizualnego medium w historii Polski. O ile bowiem media audialne w formie regionalnej działały już wcześniej, o czym powiem za chwilę, to jednak było to przedsięwzięcie pionierskie, niemające precedensu. Jedną z naczelnych wątpliwości, jaką stawialiśmy sobie wtedy, była właśnie kwestia języka, którym ma się posługiwać to medium. Zaprzęgnięcie do tej inicjatywy pewnej kodyfikacji – oczywiście umownej, ale już wówczas istniejącej, a działo się to 20 lat temu – odbywało się na zasadzie pewnego performance’u trwającego ileś tam lat. Przeprowadzenie działań z zakresu tak pojętej etnografii performatywnej z użyciem języka śląskiego przyniosło nam kapitalne doświadczenie.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#MichałSmolorz">Proszę państwa, żeby nie opisywać całego procesu, powiem tylko, że w pierwszym roku istnienia Górnośląska Telewizja Regionalna zyskała 1,4 mln odbiorców na obszarze emisyjnym zamieszkałym przez 4,5 mln widzów. Na zasadzie ciągłego performance’u, zbierania doświadczeń i przetwarzania ich na następne audycje język śląski stał się odrębnym kodem kulturowym, kodem porozumienia się między tym medium a odbiorcami. Stało się tak ku naszemu zresztą zaskoczeniu, ponieważ my również byliśmy dziećmi minionej epoki, w której uczono nas, że mowa śląska jest atrybutem plebejskim, w którym można sobie co najwyżej poopowiadać dowcipy albo pobiesiadować przy piwie. Jednak tak liczną widownię zdobyliśmy zaledwie w ciągu roku. Jaka więc była dynamika tych zjawisk! Udało nam się doprowadzić do wytworzenia języka medialnego, w którym obok czystej rozrywki funkcjonował reportaż. Prowadzenie programów, czyli moderacja telewizyjna, prezencja telewizyjna, jak byśmy powiedzieli, też odbywała się w mowie śląskiej. Zaczęliśmy nawet wprowadzać pierwsze formy publicystyki telewizyjnej w tym języku. Nie udało nam się, ponieważ po roku nasze działania przerwano z przyczyn politycznych. Wyrzucono nas z tego medium, więc nie udało nam się doprowadzić do zaistnienia języka śląskiego jako języka prezentacji dziennikowej i języka informacji, a być może udałoby się nam to w dalszej perspektywie.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#MichałSmolorz">Oczywiście nie zaniechaliśmy prac w ciągu pozostałych 19 lat aż do dzisiaj. Niestety, zespół pomniejszał się o kolegów, którzy powoli odchodzili, ale wraz z Wojciechem Sarnowiczem pracowaliśmy dalej, oferując innym nadawcom produkty telewizyjne posługujące się językiem śląskim. Proszę państwa, przez minione 20 lat powstało około 1,2 tys. godzin żywego programu telewizyjnego oraz ponad 200 pozycji antenowych, kierowanych także do szerszego spektrum widzów, a nie tylko do samej grupy etnicznej Górnoślązaków. Jest to kapitalny obszar badawczy z zakresu etnografii performatywnej, który zaczął powoli i ku naszemu czasami zaskoczeniu dawać efekt praktyczny. Przypominam, że wtedy jeszcze nie mówiono o staraniach, by zapewnić mowie śląskiej status języka regionalnego.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#MichałSmolorz">Proszę państwa, w zakresie prób radiowych to nie byłyby jakieś pionierskie przedsięwzięcia. Już w latach 30. XX w., a dokładniej od roku 1928 do roku 1939, znany na Górnym Śląsku twórca radiowy Stanisław Ligoń prowadził audycje w języku śląskim, aczkolwiek była to jego autorska stylizacja. Ligoń nie korzystał z gotowych matryc językowych, ale sam opracował własną, autorską stylizację, którą posługiwał się na antenie. Trzeba również powiedzieć, że jego celem było wykazanie akurat tego, co dzisiaj negujemy, czyli tego, że mowa śląska jest czystym językiem polskim o brzemieniu regionalnym. Ponieważ Stanisław Ligoń był twórcą związanym z ekipą polityczną przedwojennego sanacyjnego wojewody Michała Grażyńskiego, to był też propagandzistą tej ekipy, czego się zresztą nie wstydził, więc ten instrument polityczny, jakim były jego audycje radiowe, również temu służył. W latach 1986–1989 na antenie Radia Katowice funkcjonowała radiowa rodzina Masztalskich. Było to również przedsięwzięcie czysto polityczne, niestety, powołane z udziałem ówczesnych służb specjalnych. Rodzina Masztalskich posługiwała się językiem quasi-śląskim. To już nawet nie była stylizacja. Język Masztalskich regionaliści i językoznawcy nazywają masztalszczyzną, czyli udawanym językiem śląskim, którego zasady polegają właściwie na nadawaniu literackiemu językowi polskiemu pewnego charakterystycznego brzmienia, akcentu, pochylania zgłosek itd.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#MichałSmolorz">Jeśli państwo pozwolą, podam przykład obrazujący, jaka jest różnica między masztalszczyzną i językiem polskim a językiem śląskim. Po polsku można powiedzieć: „Zwróćcie uwagę.” W masztalszczyźnie ten zwrot brzmiałby tak: „Zwróćcie uwaga.” A po śląsku ten zwrot brzmi: „Dejcie pozór.”. W wersji śląskiej jest to zupełnie odmienny kod kulturowy, prawda? Akurat w tym przypadku mamy do czynienia z czystym bohemizmem, bo zwrot jest zaczerpnięty z języka czeskiego. Proszę państwa, oczywiście, jest to tylko dygresja.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#MichałSmolorz">Osobnym polem analiz naukowych jest cała twórczość pana Kazimierza Kutza, która zyskała już swoją literaturę. Pozwolę sobie jej nie analizować, bo mistrz mi na to zwykle nie pozwala.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#KazimierzKutz">Tym razem pozwalam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#MichałSmolorz">Dla porządku powiem tylko, że ta twórczość doczekała się już specjalnej nazwy, bo istnieje cała dziedzina wiedzy popularnie zwanej kutzologią. Również język twórczości pana Kutza jest przedmiotem analiz, doktoratów, habilitacji itd.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#MichałSmolorz">Proszę państwa, z opisanych przykładów widać więc, że język czy mowa Ślązaków, jakkolwiek ją dzisiaj będziemy nazywać, stała się odrębnym kodem kulturowym również w przetworzeniu medialnym, w mediach audialnych i audiowizualnych. Skoro istnieje nadawca, który tym kodem się posługuje oraz istnieje audytorium, które ten kod rozumie, a jest to coś wyraźnie odrębnego od innego kodu kulturowego, to również kryterium medialne powinno być w naszych dociekaniach brane pod uwagę, ponieważ jest to coś, co otwiera nam zupełnie nowe perspektywy w rozumieniu znaczenia języka śląskiego w miejscowej społeczności. Właśnie dzięki doświadczeniu medialnemu śląski język regionalny – z pełną świadomością używam tutaj tego pojęcia – jest autentycznym i samodzielnym kodem. Właśnie to antenowe przetworzenie jest na to dowodem.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#MichałSmolorz">Proszę państwa, dzisiaj na Górnym Śląsku tym kodem posługuje się co najmniej sześć regionalnych i lokalnych programów radiowych oraz trzy programy telewizyjne, wliczając w to telewizje kablowe. Zupełnie odrębną sprawą jest jakość artystyczna i profesjonalizm tych programów, ale jeśli tego typu twórczości stawiamy zarzuty niskich lotów, to dzieje się tak właśnie dlatego, że nie mając prawnej ochrony, język śląski rozwija się w sposób żywiołowy, samodzielny. Media elektroniczne, audiowizualne również stymulują ten język. Dzięki mediom zauważamy również rozwój słowotwórstwa. Kiedyś dialektowi śląskiemu zarzucano ubóstwo pojęciowe, bardzo małą liczbę słów. Dzięki mediom słowotwórstwo zaczyna się rozwijać. Jako o ciekawostce powiem o pewnym nowym pojęciu, które państwo z Górnego Śląska dobrze znają. Niedawno, bo kilka miesięcy temu dało się zauważyć, jak mocno w języku śląskim zaszczepiło się i jak szeroko funkcjonuje pojęcie „mobilniok”, oznaczające telefon komórkowy. Słowo „mobilniok” jest powszechnie używane, prawda? Jeśli to kryterium zechcą państwo brać pod uwagę przy dalszych pracach, to sądzę, że nasze dociekania i nasza twórczość telewizyjna nie poszły na marne. Dziękuję za uwagę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#MarekAst">Dziękuję. Teraz poproszę o zabranie głosu pana Jerzego Gorzelika, przewodniczącego Ruchu Autonomii Śląska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#JerzyGorzelik">Szanowny panie przewodniczący, szanowni państwo, zostałem już przedstawiony, ale powtórzę. Nazywam się Jerzy Gorzelik. Jestem przewodniczącym Ruchu Autonomii Śląska. Z częścią z państwa miałem zaszczyt spotkać się poprzednim razem, kiedy sprawy śląskie były na tej sali poruszane. Przyjdzie mi się odnieść w zasadzie do dwóch fragmentów opinii przedstawionej przez MSWiA. Pierwszy fragment był już cytowany. Jest w nim mowa o rzekomych ambicjach politycznych, które miałyby być faktyczną inspiracją działań na rzecz podniesienia statusu śląskiej mowy. Ambicje te miałyby być przejawiane przez zaangażowane w cały proces środowisko związane z Ruchem Autonomii Śląska. Natomiast drugi fragment, który w tym kontekście należy przywołać, bo wydaje się, iż z opinii wynika pewien związek przyczynowo-skutkowy, wiąże się z przekonaniem o negatywnych skutkach społecznych i politycznych ewentualnej pozytywnej decyzji parlamentu, a więc ewentualnej nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#JerzyGorzelik">Pragnę podkreślić, że Ruch Autonomii Śląska został w tej opinii wyróżniony absolutnie niezasłużenie, bowiem w starania o nadanie śląskiemu statusu języka regionalnego angażuje się tak naprawdę całe spektrum górnośląskiej sceny regionalnej. Z niezrozumiałych dla mnie względów pominięto tak zacne ugrupowanie jak Związek Górnośląski, którego prezes, pan Józef Buszman, jest tutaj obecny. Z tymi działaniami związani byli bądź są związani także liczni parlamentarzyści z różnych ugrupowań, których część jest obecna na tej sali. Ruch Autonomii Śląska i Związek Górnośląski to stowarzyszenia, które stawiają sobie za cel m.in. rozbudzanie tożsamości górnośląskiej i jej rozwijanie, a także rozwijanie różnych aspektów górnośląskiej kultury. Siłą rzeczy te stowarzyszenia muszą więc zabrać głos w tak istotnej, newralgicznej kwestii, jaką jest język śląski. Legitymację do tego zaangażowania daje obu stowarzyszeniom niewątpliwe poparcie społeczne. Według badań, które przeprowadzono niedawno na Uniwersytecie Śląskim, Związek Górnośląski i Ruch Autonomii Śląska są uznawane przez mieszkańców województwa śląskiego za te ugrupowania, które najlepiej reprezentują interesy Ślązaków. Oczywiście, nie ma tu mowy o interesach politycznych, ale o szeroko rozumianych interesach tej grupy obywateli. Tak więc cały proces, z którym mamy do czynienia i za sprawą którego spotykamy się dzisiaj na tej sali, wiąże się z bardzo szerokim, a nawet bezprecedensowym porozumieniem organizacji i środowisk. Nie należy zapominać o tym, co zresztą wynika z przebiegu dzisiejszej dyskusji, że w inicjatywę tę na bardzo wczesnym etapie włączyli się parlamentarzyści różnych ugrupowań. Mamy tutaj do czynienia z rzeczywiście rzadko spotykanym consensusem.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#JerzyGorzelik">Co więcej, samo przedsięwzięcie, z jakim mamy do czynienia, czyli ów projekt, ma jeden aspekt prawny, prawda? Chodzi tutaj o nowelizację ustawy, ale projekt łączy się także z działaniami kodyfikacyjnymi, których efekty są dzisiaj państwu prezentowane. Ów projekt cieszy się zgodną sympatią głównego nurtu regionalnej opinii publicznej i mass mediów, które funkcjonują na terenie dwóch górnośląskich województw, a więc województwa śląskiego i województwa opolskiego. Właśnie to współdziałanie – bardzo szerokie współdziałanie – różnych środowisk jest najlepszą gwarancją apolityczności całego przedsięwzięcia. Apolityczność jest rozumiana w ten sposób, że w przypadku sukcesu, na który wszyscy liczymy, żadne środowisko nie będzie sobie mogło zawłaszczyć jakichkolwiek politycznych owoców końcowych efektów działań.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#JerzyGorzelik">Na zasadzie odwrotności – siłą rzeczy – obstrukcja ze strony instytucji państwowych będzie prowadziła do niepotrzebnego upolitycznienia całej sprawy. Co więcej, w moim przekonaniu, z niepowodzeniem owego przedsięwzięcia wiąże się także ryzyko radykalizacji postaw tych wszystkich, którzy zaangażowani są w szeroko rozumiane pielęgnowanie śląskości. Będzie to odebrane jako świadectwo braku pewnej elastyczności władz. Ten brak elastyczności będzie się postrzegać jako podważenie tej postawy, która charakteryzuje główny nurt górnośląskiego regionalizmu, a więc postawy dialogu i negocjowania statusu śląskiej społeczności. Oczywiście, może to prowadzić do zwrotu ku tym środowiskom, które starają się dyskontować wszelkie zgrzyty w tym trudnym często dialogu między społecznością regionalną a instytucjami państwowymi, ale taki dialog w każdym demokratycznym państwie jest czymś zupełnie naturalnym. Wbrew opinii MSWiA jestem przekonany, że to nie przychylność wobec planów nadania śląskiemu statusu języka regionalnego wiązać się będzie z negatywnymi skutkami społecznymi i politycznymi, ale wręcz przeciwnie. To właśnie sztywne stanowisko i brak koncesji na rzecz owej górnośląskiej społeczności, dla której jej rodzimy język jest wartością samą w sobie i wartością bardzo drogą, z pewnością będzie niosło skutki negatywne, co może prowadzić do realnego upolitycznienia tej sprawy, z powodu której dzisiaj się spotykamy. Dziękuję państwu za uwagę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#MarekAst">Dziękuję bardzo, panie przewodniczący. Teraz będę chciał oddać głos panu Józefowi Kuliszowi, prezesowi Tôwarzistwa Piastowaniô Ślónskij Môwy „Danga”, bo najistotniejszym problemem, który sygnalizowaliśmy w trakcie spotkania półtora roku temu, są kwestie języka. W sprawie regionalności języka śląskiego nie było wątpliwości, natomiast pod kątem prac ustawodawczych wątpliwości budziła kwestia kodyfikacji tego języka. Zdajemy sobie sprawę z wielu odmian języka śląskiego, natomiast dla potrzeb ustawowych należałoby jednak uporządkować, skodyfikować te różne odmiany, żeby przełożyć je na formę pisaną. Wobec tego wysłuchamy wystąpienia pana prezesa, które dotyczyć będzie działań kodyfikacyjnych. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#JózefKulisz">Dzień dobry państwu. Chciałbym państwu powiedzieć parę słów o tym elementarzu, o którym była już tutaj mowa i którego próbki państwo dostali. Prace nad elementarzem trwały około półtora roku. Zaczęliśmy je jeszcze w grudniu 2008 r. Staraliśmy się, żeby zespół redagujący ten elementarz miał formę maksymalnie otwartą. Przez zespół przewinęło się w sumie kilkanaście osób. Ostatecznie ukształtował się jednoosobowy skład redakcyjny. W tym zespole działali głównie członkowie i sympatycy dwóch śląskich stowarzyszeń lingwistycznych, czyli „Dangi” i „Pro Loquela Silesiana”. Pani profesor Tambor udzieliła nam gościny na Uniwersytecie Śląskim i sprawowała opiekę merytoryczną nad projektem. Potem pani profesor skoncentrowała się bardziej na ustaleniu podstawowych założeń ortografii. Także na tej sali chcemy podziękować pani profesor za gościnę i za pomoc.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#JózefKulisz">Elementarz zawiera 46 lekcji na różne tematy. Staraliśmy się w nim zawrzeć podstawowe informacje dotyczące śląskiej kultury, więc znajdą w nim państwo lekcje na temat stroju ludowego, obrzędów, podań, legend. Staraliśmy się też nieco urozmaicić podręcznik, zamieszczając teksty obejmujące tematykę współczesną, nawiązujące do życia codziennego. Są też lekcje o szkole, o podróżowaniu, o przyrodzie, a nawet o obserwowaniu nocnego nieba. Dużą inspiracją był dla nas elementarz kaszubski „Kaszëbsczé abecadło”, który uważamy za bardzo udane dzieło. Większość lekcji została przygotowana według podobnego schematu, jaki zastosowano w elementarzu kaszubskim. Prócz głównego tekstu, który zawsze jest oryginalny, do każdej lekcji dołączamy tekst kulturowy. Tekstem kulturowym najczęściej jest wiersz jakiegoś śląskiego poety, ale może być nim też tradycyjna pieśń ludowa. Na marginesach elementarza zamieściliśmy też przysłowia. Staraliśmy się dostosować lekcje do poziomu i umiejętności dzieci z II lub III klasy szkoły podstawowej, a więc dzieci, które znają już polski alfabet.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#JózefKulisz">Teraz parę słów na temat alfabetu, który został opracowany pod kierownictwem profesor Jolanty Tambor. Alfabet śląski został skonstruowany według zasady pandialektalnej, tzn. wprowadzono do niego kilka znaków, które mogą być odczytywane na różne sposoby w różnych regionach Śląska. Nie jest tajemnicą, że mowy ludowe cechują się pewnym zróżnicowaniem. Nie różnimy się w tym zasadniczo ani od sytuacji na Kaszubach, ani od sytuacji społeczności regionalnych czy językowych w innych częściach Europy i świata. Pomysł na zapis pandialektalny jest znany i wykorzystywany właściwie od dłuższego czasu. Wprowadziliśmy cztery litery tam, gdzie udaje się ten zapis zintegrować i gdzie nie stwarza to jakichś bardzo dużych problemów w nauczeniu się ortografii. Wydaje się nam, że jest to rozsądny kompromis między złożonością ortografii a pandialektalnością. Chodzi o to, żeby mieszkańcy każdego z regionów mogli odczytywać zapis po swojemu.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#JózefKulisz">Tymi recenzentami byli pracownicy naukowi Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Śląskiego i Uniwersytetu Opolskiego: prof. dr hab. Władysław Lubaś, dr hab. Bernadeta Niesporek-Szamburska, dr Artur Czesak i dr Zbigniew Kadłubek. Na wydanie elementarza pozyskaliśmy dotację z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w ramach Programu Operacyjnego Fundusz Inicjatyw Obywatelskich. To dofinansowanie pozwoliło nam na zatrudnienie profesjonalnych ilustratorów i wykonanie profesjonalnego składu książki oraz na wydrukowanie elementarza. Niestety, jeszcze nie zdążyliśmy wydrukować elementarza, ale to się w ciągu paru dni stanie. Wkrótce ta książka będzie dostępna w gotowej wersji. Na razie dysponujemy tylko tymi próbkami, które państwo otrzymali. Elementarz ma być sprzedawany w cenie 2 zł 50 gr. Chcemy, żeby 90% nakładu trafiło do instytucji oświatowych, do szkół, do bibliotek i do domów kultury. Nakład jest zbyt mały, żeby dużą jego część można było dystrybuować wśród prywatnych osób. Zarówno nakład, jak też pionierski charakter tego dzieła sprawiają, że jest to swego rodzaju eksperyment.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#JózefKulisz">W przeważającej części teksty były napisane przez społeczników. Praca wymagała zmierzenia się z wyzwaniami trojakiego rodzaju: lingwistycznymi, kulturowymi i pedagogicznymi. Dopracowywanie się ortografii odbywało się równolegle z pisaniem tekstów. Często te teksty stanowiły rodzaj poligonu doświadczalnego, który pomagał nam po prostu sprawdzić, z jakimi konsekwencjami będzie się wiązało zastosowanie różnych koncepcji ortograficznych. Nie ulękliśmy się tego wyzwania i mamy nadzieję, że elementarz zostanie życzliwie przyjęty przez społeczność śląską, a w szczególności przez dzieci i przez nauczycieli. Książka zapewne nie jest wolna od pewnych błędów, ale mamy nadzieję, że to nie jest ostatni elementarz do nauki języka śląskiego.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#JózefKulisz">Nasze stowarzyszenia czują wielkie zapotrzebowanie na nowe myślenie o mowie śląskiej, a więc nie na postrzeganie i traktowanie jej jako gwary, która istnieje sama przez się, ale na traktowanie jej jako języka, o który trzeba się starać, w którym trzeba się kształcić i o który trzeba dbać. Jest wielkie zapotrzebowanie na dzieła o charakterze podręcznikowym. Literatury w mowie śląskiej jest całkiem sporo, natomiast bardzo brakuje nam dzieł, które umożliwiałyby podjęcie samoedukacji albo edukacji.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#JózefKulisz">W tej chwili jest to dla nas największe wyzwanie i właśnie dlatego staramy się o status języka regionalnego. Trudno jest bowiem wyobrazić sobie, żeby na dłuższą metę dało się zapewnić profesjonalny poziom działań edukacyjnych, kodyfikacyjnych i popularyzacyjnych, jeżeli po prostu nie powierzymy tych działań profesjonalistom. Na razie sytuacja wygląda tak, że wszyscy – włącznie z naukowcami – robią to społecznie i dlatego postęp prac jest ograniczony. Trudno jest sobie wyobrazić, żeby na dłuższą metę tak się to mogło odbywać. Dlatego prosimy panie posłanki, panów posłów i Sejm RP o nadanie mowie śląskiej statusu języka regionalnego. Wydaje mi się, że to by rozwiązało ten problem. Potem wszystko zależy od nas i od tego, czy będziemy potrafili zagospodarować nowe możliwości. Myślę, że tak – że będziemy potrafili to zrobić. Po tym, co udało nam się do tej pory osiągnąć, jestem przekonany, że jesteśmy w stanie sprostać temu wyzwaniu. Dziękuję państwu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#MarekAst">Dziękuję bardzo. W dzisiejszym posiedzeniu Komisji bardzo chciał uczestniczyć pan poseł Alojzy Lysko, ale – niestety – stan zdrowia nie pozwolił mu na przyjazd do Warszawy. Upoważnił jednak pana Sładka do przedstawienia swojego stanowiska. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#LeonSładek">Szanowni państwo, nazywam się Leon Sładek. Jestem członkiem zarządu „Dangi”, której prezesem jest obecny na sali Józef Kulisz. Jestem również członkiem Ruchu Autonomii Śląska. Jako przyjaciel wielkiego śląskiego regionalisty, autora wielu publikacji i posła na Sejm V kadencji, Alojzego Lyski, który ze względów zdrowotnych, niestety, nie może być razem z nami, chciałem przeczytać słowa, jakie pragnął skierować do szanownej Komisji. Alojzy Lysko tymi słowami zwraca się do przewodniczącego Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych Sejmu RP i do szanownych państwa.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#LeonSładek">„Moje zdanie wobec stanowiska Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 26 kwietnia br. w sprawie śląskiego regionalnego.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#LeonSładek">To prawda, że język jest tworem historycznym, jednak klasyczna zasada dialektologiczna głosi, że to nie dialekty wyłaniają się z języka ogólnego, lecz język ogólny kształtuje się w oparciu o systemy językowe dialektów. Jeśli więc jeden język – język polski – mógł się wyłonić ze źródłowiska gwar, to dlaczego nie mógłby się wyłonić drugi – śląski? Mógłby i to po wielowiekowym trwaniu Ślązaków w diasporach rodzinnych, wioskowych, w familokach się stało. Dziś istnienie języka śląskiego jest faktem, którego nie można negować.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#LeonSładek">Ponadto nie tylko znawcy wiedzą, że o powstaniu języka ogólnego wcale nie decydują owe źródłowiska gwar i wielowiekowy proces rozwoju, lecz przede wszystkim wola użytkowników języka oraz respekt wyrażony dla tej woli przez współobywateli. W przypadku śląskiego języka regionalnego wola została jasno wyrażona przez setki tysięcy jego użytkowników. Teraz potrzebny jest respekt współobywateli wobec śląszczyzny, czyli wola polskiego Parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#LeonSładek">Tymczasem stanowisko Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, wyłożone 26 kwietnia br., pozbawia Górnoślązaków resztek złudzeń. W uzasadnieniu minister powołuje się na te opinie uznanych autorytetów naukowych, które jednoznacznie odmawiają śląszczyźnie statusu języka. W tym miejscu rodzą się liczne pytania. Dlaczego wybrano tylko te opinie? Dlaczego nie powołano się na szerszy krąg ekspertów, m.in. na takich mocarzy, jak Lucjan Malinowski, Kazimierz Nitsch, Alfred Zaręba, Reinhold Olesch czy Władysław Lubaś? Czy wybrane do wyrażenia opinii autorytety nie miały na celu osłabienia wspomnianego respektu dla śląszczyzny? Nie zgadzając się ze stanowiskiem MSWiA, biorę w obronę śląski język regionalny.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#LeonSładek">Rok temu na posiedzeniu sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych swoje wystąpienie skwitowałem parafrazą słów profesora Goetla: «Co politycy przez wieki śląszczyźnie ukrzywdzili, teraz niech politycy krzywdy te naprawią!». Przypominam to teraz celowo, bowiem dyskusja o śląskim języku regionalnym, nie z winy Górnoślązaków, z płaszczyzny merytorycznej przeniosła się na płaszczyznę polityczną. Skoro tak się stało, trzeba ujawnić wszystkie strachy niepokojące niektóre ośrodki władzy centralnej.</u>
          <u xml:id="u-45.6" who="#LeonSładek">Pierwszym strachem jest nowa sytuacja. Od Bismarcka do Jaruzelskiego mowa Górnoślązaków zamknięta była w bastionach rodzinnych. Dopiero po odzyskaniu wolności w 1989 r. i sukcesie samorządności lokalnej zaistniała nowa sytuacja. Śląszczyzna stała się publiczna. «Ślązacy wstali z klęczek» – tak powiedziała senator Maria Pańczyk-Pozdziej. Konkurs godki śląskiej, pieśni ludowych, parady strojów ludowych, posługiwanie się mową śląską przez elity itd., dla oficjalnej władzy były prawdziwym szokiem. Kiedy jednak po jakimś czasie okazało się, że przebudzenie Ślązaków nikomu nie zagraża, szok minął. Nastąpił powrót do normalności. Teraz jest podobnie. Kolejne novum znów niepokoi strażników centralnej biurokracji, którzy obawiają się kolejnego szoku.</u>
          <u xml:id="u-45.7" who="#LeonSładek">Drugim demonem trapiącym niektórych polityków jest podejrzenie o separatyzm. W równym stopniu dręczyło ono tak Niemców, jak i Polaków. W nieodległej przeszłości solidarnie uzasadniano, że trzeba odmawiać Górnoślązakom prawa do własnego języka, bo to jest ich pierwszy krok do powstania Republiki Górnośląskiej. W obecnej sytuacji geopolitycznej lęk przed separacją Śląska jest całkowicie nieuzasadniony. Żyjemy w zjednoczonej Europie, która nakreśliła piękną wizję wspólnot pełnoprawnych regionów. Autonomizacja regionów nie jest zjawiskiem neutralnym. To wyraz nowoczesności państwa. W całej Europie to unowocześnienie postępuje, bo wspólnoty regionalne dobijają się o samodzielność zakreśloną w konstytucyjnych i traktatowych ramach. Rację ma Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska, mówiąc: «Jeśli zwolennicy centralizmu straszą autonomią, są w istocie antypaństwowymi szkodnikami».</u>
          <u xml:id="u-45.8" who="#LeonSładek">Groźnym demonem, bo działającym skrycie, jest obawa przed osłabieniem instrumentalizacji. Przywiązanie Ślązaków do swojej kultury, zwłaszcza domowej, było zawsze tak wielkie, że w przeszłości byli gotowi poprzeć każdego, kto im to gwarantował, nawet w sferze obietnic. Po 1926 r. tym orężem Grażyński walczył z Korfantym. W Polsce Ludowej w ten sposób miarkowano śląskość, aby zdobyć poparcie dla poczynań partii komunistycznej. Również teraz dyskretnie kanalizuje się dążenia i aspiracje Górnoślązaków, dopuszczając publicznie do głosu tylko gatunki ludyczne i folklorystyczne. Język regionalny tej skrytej instrumentalizacji nie służy, bo czyni ze społeczności rodowitych Górnoślązaków podmiot, a nie – jak dotąd było – zdezorientowany i nieświadomy manipulacji przedmiot. Z pogardy dla wspaniałego dziedzictwa kulturowego Śląska wyrasta demon prymitywizmu. Straszą nim ci, którzy odejmują śląskiemu językowi regionalnemu zdolności do poliwalencji, argumentując, że śląszczyzna ma poważne ograniczenia w zakresie pojęć naukowych i w wyrażaniu głębszych wartości duchowych oraz że nie jest zdolna do obiektywnego opisywania wszelkich działań życia. Trudno obronić te zarzuty. Głęboka poezja księdza Kałuży, znakomite eseje literackie Kadłubka i wiele innych dzieł autorów śląskich dają nadzieję na to, że proces poliwalencji Ślązacy skrócą szybciej niż to teraz niektórzy wróżą.</u>
          <u xml:id="u-45.9" who="#LeonSładek">Trzeba jeszcze na koniec przyjrzeć się jednemu z demonów – egzotyczności. Prawi się Ślązakom komplementy. Jakie to mają bogate dziedzictwo kulturowe! Jak zachwycająca jest mowa śląska! Mówi się o tym, że te wartości należy zachować i troskliwie pielęgnować. Miłe są dla uszu te stwierdzenia, lecz ogromnie niebezpieczne, gdyż wraz z upływem czasu spychają duchowy dorobek wielu pokoleń Ślązaków w egzotyczny skansen. Młode pokolenia nie chcą być Indianerami na pokaz. Pragną własnym językiem, który jest wartością pierwszą w kulturze, wyrażać siebie i realizować swoje śmiałe marzenia. Czerpiąc z przebogatych korzeni przeszłości, młodzi chcą budować przyszłość tej ziemi po swojemu.</u>
          <u xml:id="u-45.10" who="#LeonSładek">Tych demonów pęta się po śląskiej ziemi więcej, ale ograniczam się tylko do kilku. Myślę, że to wystarczy, aby zrozumieć skomplikowane okoliczności, w jakich rodzi się śląski język regionalny. Wierzę głęboko w to, że Wysoka Komisja nie da się zwieść fałszywym opiniom i pomoże w narodzinach śląskiego języka, podchodząc z respektem do woli tysięcy Ślązaków zabiegających o uznanie prastarej i pięknej mowy śląskiej.”. W podpisie – Alojzy Lysko.</u>
          <u xml:id="u-45.11" who="#LeonSładek">Jeżeli pan przewodniczący pozwoli, chciałbym powiedzieć tylko jedno zdanie od siebie, skoro jestem przy głosie. Tym zdaniem chciałbym w jakiś sposób poprzeć nasz ślabikǒrz. Otóż obecna tu pani profesor Tambor napisała książkę pt. „Mowa Górnoślązaków oraz ich świadomość językowa i etniczna”. Wydaje mi się, że ta książka wraz ze ślabikǒrzem jest swego rodzaju ewangelią, którą powinni dostać wszyscy ci, którzy będą uczyli czy to dzieci, czy to dorosłych mowy śląskiej. Razem wzięte te dwie pozycje stanowią naprawdę gruntowną podstawę. Zadanie domowe polegające na napisaniu ślabikǒrza i skodyfikowaniu zapisu mowy śląskiej zostało wykonane w 100% in plus. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#MarekAst">Dziękuję bardzo. W międzyczasie dotarł na posiedzenie Komisji pan doktor Tadeusz Kijonka, redaktor naczelny miesięcznika „Śląsk”. Zgodnie z wolą pana przewodniczącego Kutza pan doktor zabierze za chwilę głos w dyskusji. To będzie ostatni głos w naszej dyskusji z uwagi na to, że za siedem minut powinniśmy opuścić salę. Panie doktorze, oddaję panu głos. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#TadeuszKijonka">Zdążyłem na czas, ale myślę, że także dialekt śląski zdąża na czas. Trzeba powiedzieć to, co być może zostało już zaznaczone. Obrona dialektu śląskiego datuje się co najmniej od roku 1848, kiedy to ks. Józef Szafranek w pruskim Zgromadzeniu Narodowym przedkładał pismo w sprawie miejsca języka polskiego, czyli w ówczesnym znaczeniu gwary, języka domowego, w szkolnictwie. Trzeba byłoby mówić o tym, jak to się toczyło i do czego to doprowadziło. To jest cała historia, której tu przypominać nie będę. Czasy się zmieniały, natomiast akurat gwara śląska zawsze znajdowała się w stanie swoistego podejrzenia jako Wasserpolnisch, że użyję pewnego skrótu narzuconego w wielu dyskusjach. Chcę powiedzieć o przypadku, o którym może się nie pamięta. Dnia 16 kwietnia 1945 r. Wilhelm Szewczyk zamieścił w „Dzienniku Zachodnim” artykuł w obronie gwary śląskiej pt. „Jeszcze trwa wojna w obronie gwary śląskiej”, ponieważ osoby używające gwary ze względu na oczywiste germanizmy traktowano jak folksdojczów, a niejaki Cekalski w „Gazecie Robotniczej” – późniejszej „Trybunie Robotniczej” – zaatakował gwarę śląską w całości, podnosząc zarzut, że jest to właśnie Wasserpolnisch. Mówimy o roku 1945. W dniu 16 kwietnia toczy się jeszcze wojna. Pojawia się tzw. argument Wasserpolnisch, który spotkał się z bardzo ostrą i zdecydowaną krytyką Wilhelma Szewczyka, powołującego się na wszystkie argumenty językoznawców. Padły już nazwiska tych językoznawców, więc nie będę ich przypominał. Szewczyk mówił jednak jeszcze o czymś, co wtedy miało znaczenie i wymowę, a więc o tym, że dialekt śląski, gwara śląska to żołnierski język powstańców. O tym się zupełnie nie pamięta, niezależnie od tego, jakie to ma znaczenie. Mówimy o pewnej funkcji patriotycznej czy też – w stosunku do Ślązaków – narodowej tego właśnie języka, którego nie chcemy uznać za język.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#TadeuszKijonka">Należy uwzględnić przede wszystkim kryteria historyczne i to one są tu decydujące, bo sytuację gwary śląskiej determinowała właśnie sytuacja historyczna. Te argumenty są decydujące dla postrzegania tego dialektu jako innego niż pozostałe gwary, które miały za sobą inną przeszłość i funkcjonowały w innych kontekstach kulturowych, o czym też się zapomina. Należy tu przytoczyć opinie Aleksandra Brücknera czy Kazimierza Nitscha. Odczuwanie mowy śląskiej jako gwary kresowej uzasadnione było nagromadzeniem germanizmów. Pisałem o tym jakieś 30 lat temu, zwracając uwagę na to, że żadna inna gwara nie jest podejrzana z powodu rusycyzmów, które w niej są nagromadzone, natomiast gwara śląska jest podejrzana z powodu nagromadzenia germanizmów. Z kolei Brückner pokazuje, ile w funkcjonującej polszczyźnie literackiej jest terminów, które mają swoje źródła w nazewnictwie niemieckim.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#TadeuszKijonka">Szanowna Komisjo, panie przewodniczący, myślę, że przede wszystkim trzeba uwzględnić te kryteria historyczne, o których mówię oraz okoliczności społeczne i kulturowe, w jakich funkcjonuje gwara śląska, jak również to, co dotyczy jej miejsca, a wiąże się z poczuciem godności Ślązaków. Powołam się tutaj na zdanie profesora Miodka, którego akurat nie trzeba postrzegać w jakimkolwiek podejrzanym świetle. „Jeśli przyjąć za ks. prof. Tischnerem, że być wolnym, to być sobą u siebie, to nie ulega wątpliwości, że Ślązacy mogą wreszcie czuć, że są sobą u siebie, mowa zaś przodków, mowa domu rodzinnego jest najcieplejszym, najintymniejszym przejawem tak pojętej niezawisłości duchowej. Wszak wartości rodzinne były na Śląsku zawsze w najwyższej cenie.” To kwestia godności. Ten spór, który się toczy, jest pełen insynuacji, takich czy innych podejrzeń, a dotyczy nas, Ślązaków, nie tylko w znaczeniu językowym. Jestem rodowitym Ślązakiem od wielu pokoleń, dlatego czuję, że dotyczy to naszej godności. W każdej chwili mogę przejść na język domowy, czyli gwarę, ale to nie oznacza, że nie posługuję się językiem polskim we wszystkich oficjalnych sytuacjach. Weźmy pod uwagę inną sytuację gwary śląskiej, która wynika z kryteriów historycznych, a także to, co dotyczy naszego poczucia godności. Wiąże się to również z obecnością społeczną gwary. Trzeba przyjechać na Śląsk i sprawdzić to na żywym materiale.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#TadeuszKijonka">Jest faktem, że w dialekcie pisane są książki o ambicjach literackich i mogę wymienić całą masę tytułów, chociażby tom esejów Zbigniewa Kadłubka pt. „Listy z Rzymu”, trylogię Alojzego Lyski pt. „Duchy wojny. Dziennik żołnierski 1942–1944”, wiersze Krystiana Gałuszki, liczne książki Marka Szołtyska, sztukę teatralną „Polterabend” Stanisława Mutza, wystawioną w Teatrze Śląskim czy spektakl „Musi przyjść” Zbigniewa Stryja w Teatrze Nowym w Zabrzu. Pojawiają się książki, w których gwara funkcjonuje jako nośnik treści literackich i artystycznych, ale jest ona także potrzebna, jeśli autorowi chodzi o zaznaczenie autentyzmu. Nie wystarcza tylko oficjalna polszczyzna literacka, żeby unieść te treści. Czy świeżo wydana książka Kazimierza Kutza „Piąta strona świata” mogła być napisana w polszczyźnie literackiej bez nasycenia jej terminami gwarowymi, bez reminiscencji, które są potrzebne, bez soczystości i ziarnistości mowy śląskiej? Po 1990 r. nastał okres odblokowania prawa do posługiwania się gwarą. Powstały liczne słowniki o statusie naukowym, budowane przez językoznawców, np. „Mały słownik gwary Górnego Śląska” pani profesor Haliny Synowiec. Słowniki budują też tacy entuzjaści, jak Barbara i Adam Podgórscy, małżeństwo z Rudy Śląskiej. Nie są rodowitymi Ślązakami, a mowa śląska tak ich zafascynowała, że napisali „Słownik gwar śląskich”. Czego dowodem jest ta seria wydawnictw? Jest dowodem funkcjonowania i rozwoju gwary, jej obecności w kulturze, ale także istnienia rynku czytelniczego, bo jedno z drugiego wynika.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#TadeuszKijonka">Oczywiście, należy przywołać Polskie Radio Katowice i organizowany przez Marię Pańczyk-Pozdziej wielki konkurs „Po naszymu czyli po śląsku” oraz wybór Ślązaka Roku. To są wielkie manifestacje. To jest wielotysięczna widownia i estrada. A Radio Piekary z blokiem imprez? A raciborskie Radio Vanessa i wiele innych rozgłośni?</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#TadeuszKijonka">Co jest także ważne? Można wymienić bodaj dziewięć stacji radiowych w Niemczech, których redaktorzy posługują się śląszczyzną jako językiem nostalgii, językiem wyniesionym z domu. Dla nadawców i odbiorców tych audycji śląszczyzna jest podstawą identyfikacji kulturowej, elementem związku z ziemią pochodzenia. Myślę więc, że trzeba to zauważyć, a o tym się nie mówi. W piśmie ministra spraw wewnętrznych i administracji nie mówi się o miejscu języka śląskiego w diasporze śląskiej – ogromnej diasporze, której członków nikt dotąd nie policzył, ale jest to liczba dochodząca do miliona. W Niemczech śląszczyzna funkcjonuje jako język wyniesiony z domu, ale jest to język, do którego się powraca. Proszę pojechać do Nędzy pod Raciborzem. Iluż tam Ślązaków wróciło! A to dlatego, że ocalili w sobie język śląski. To jest argument ważniejszy niż taki czy inny argument czysto językoznawczy. Jestem polonistą, a Ślązak, który jest polonistą, to osoba często spotykana na Śląsku, a więc mogę spojrzeć na to zjawisko i powiedzieć, że ta sytuacja identyfikacyjna nie jest taka sama, jak w przypadku języka Kaszubów, ale nie o chodzi. Cała istota sprawy polega na tym, że to nie jest identyczna sytuacja i taka być nie może, ale trzeba też widzieć ją poprzez skalę masowości zjawiska. Kto się tym językiem posługuje i co on oznacza? Śląszczyzna to także dialekt w rozwoju. Tak, to dialekt w rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#TadeuszKijonka">Wysoka Komisjo, myślę, że można byłoby tutaj ileś jeszcze rzeczy dodać. Myślę, że zmiana ustawy powinna zostać wreszcie przygotowana, a negocjacje powinny doprowadzić do pewnego consensusu, ale nie chodzi o okopanie się, tylko o zrozumienie. Z urzędu można bowiem powiedzieć to, co się chce i uznać, że na nic więcej się nie zezwoli. Trzeba wziąć pod uwagę sytuację kontrkulturową i społeczną tego dialektu, który jest dialektem w rozwoju oraz dialektem, z którym identyfikują się także ludzie osiedleni na Śląsku. Przez ten dialekt dochodzi również do innych kontaktów sąsiedzkich i do wyrażenia pewnych emocji, których się nie wypowie w polszczyźnie literackiej.</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#TadeuszKijonka">Jeszcze jedno. Tyle jest troski o ten język, który niby jest językiem separatyzmu i czego tam jeszcze, a usiłuje się wywołać stare demony Wasserpolnisch, żeby poniżyć ten dialekt. Myślę, że należy przede wszystkim wziąć w obronę polski język literacki na podstawie wiążącej ustawy o języku polskim, która nie obowiązuje. Wystarczy przejść się po Warszawie i przeczytać szyldy. Co tu się śmiecia językowego, co tu się rupiecia nazbierało! Nikogo to nie obchodzi. Wszystkich obchodzi natomiast jakiś germanizm, który się pojawi tam czy tu na Śląsku. To nie ma żadnego znaczenia, bo gdyby ktoś chciał to zbadać, wiedziałby, że na Śląsku nie ma w tej chwili nowego przypływu germanizmów. To czas zamknięty. Tak się stało.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#TadeuszKijonka">W takim razie na samym końcu, bo już chcę kończyć, przytoczę jeszcze dwa cytaty, które trzeba wziąć sobie do serca. Pierwszy cytat pochodzi sprzed 160 lat. Tak wtedy myślano, a teraz właściwie trzeba byłoby się pod tym podpisać na nowo. To samo można powiedzieć w 2010 r. Tylko do kogo te słowa zaadresować? Pytam: Do kogo? Otóż w roku 1848 Józef Lompa w artykule pt. „Cokolwiek o śląsko-polskiej mowie” tak pisał w „Dzienniku Górnośląskim”: „W Polsce i innych ościennych i odległych krajach, gdzie jest wiele tysięcy Niemców, jednakże ich nikt tam nie gnębi, żeby swoją macierzystą zarzucili, a krajową przyjęli. Mylą się nieprzyjaciele polskiej mowy, mniemając że to ludowi jedno jest, czy po polsku, czy po niemiecku dzieciom jego nauka udzielana bywa, czy li księża w tej lub innej mowie kazania powiadają, ażeby napaści na naszą, śląsko-polską mowę gruntownie wykazać. Byleby tylko przeciwnicy pofatygować się chcieli, jesteśmy gotowi w osobnym piśmie wystąpić, że śląsko-polska mowa z tak zwaną górnopolską istotnie to samo jest. Ślasko-polska mowa od mowy edukowanego Polaka tym tylko się rozróżniła, że się dotąd na obszary umiejętności i do wyższego towarzystwa nie rozciągnęła.”. I jeszcze krótki cytat z Karola Miarki. Pochodzi on z opublikowanego w roku 1863 „Głosu wołającego na puszczy górnośląskiej”. Ten tytuł też odżywa od lat. Powiedziałbym, że z takim samym rezonansem. „Zarzucają nam często – język górnośląski jest tak zepsuty, jest tak podupadły, mowa górnośląska jest tak daleko od czysto polskiego oddalona języka, że by to było pracą ogromną język górnośląski na czysto polski zmienić. Wykrzykują, że Górnoślązacy mówią odrodnym językiem – odrodnym, Wasserpolnisch, jak Niemcy nazywają. Twierdzenia te mają oczywiście na celu, by mowę naszą wzgardzić i przez ten fortel do germanizacji popchnąć.” Urywam ten cytat i powiem jeszcze jedno.</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#TadeuszKijonka">Skoro taka była sytuacja gwary i skoro nie identyfikowano jej w decydujących momentach ze źródłem polskiego języka, z jednością tego pnia językowego, to dlaczego za posługiwanie się gwarą śląską w okresie okupacji spotykały Ślązaków represje? Okupanci nie rozróżniali, czy to jest język Żeromskiego i Sienkiewicza, czy to jest język Lompy, tylko walili po pyskach, więc to coś oznacza. To coś oznacza, więc zwróćmy uwagę na tę sytuację. Czy w takim razie nie należy wreszcie zrehabilitować tego wielkiego dialektu na podstawie kryteriów historycznych i społecznych? Czy nie należy mieć na uwadze rozwoju tego dialektu? Czy nie należy mowie śląskiej nadać praw, które dla Ślązaków będą także prawami odzyskanej godności? Dziękuję za uwagę.</u>
          <u xml:id="u-47.10" who="#TadeuszKijonka">Dziękuję bardzo, panie doktorze. Szanowni państwo, nie mamy już niestety czasu. Panie dyrektorze, myślę, że dzisiaj dostało się ministerstwu, ale pan jest Bogu ducha winien. Pan po prostu przekaże ministrowi wszystkie wypowiedzi i swoje wrażenia z dzisiejszego posiedzenia Komisji. Chciałem serdecznie podziękować panu przewodniczącemu Kazimierzowi Kutzowi i panu posłowi Markowi Plurze za pomoc w przygotowaniu tego posiedzenia Komisji. Jestem przekonany, że następnym razem, kiedy Komisja się zbierze w sprawach języka regionalnego śląskiego, będzie to już po prostu procedowanie projektu ustawy w sprawie zmiany ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. O tym jestem przekonany. Panie dyrektorze, oczywiście, jeżeli będzie to krótka wypowiedź... Dwa zdania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#JózefRóżański">Cztery zdania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#MarekAst">Cztery zdania? Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#KazimierzKutz">Jeśli można... Na następnym posiedzeniu Komisji wszyscy będą się swobodnie posługiwać gwarą i każdy, kto zabierze głos, będzie musiał mieć dziadka w Wehrmachcie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#JózefRóżański">Panie przewodniczący, zobowiązałem się powiedzieć cztery zdania. Szanowny panie przewodniczący, szanowni państwo, chciałem podziękować posłom, a głównie ekspertom ze Śląska za uwagi, sugestie, opinie i różnego typu nauki. Oczywiście wzięliśmy je do siebie. Przepraszam bardzo za wszelkie nieścisłości i niedokładności w naszej opinii. Co powiedziałem na początku? To jest opinia MSWiA. Pani profesor, ubolewamy nad tym, że w naszej opinii wzięliśmy pod uwagę zdanie tak małego kręgu naukowców zajmujących się tematem mowy śląskiej, zwłaszcza że te opinie były – jak zauważyła to pani profesor – troszeczkę leciwe, bo pochodziły sprzed kilku lat. Kochani państwo, jeśli chodzi o wielkości, o przywoływane tu liczby, mówiące o tym, że Ślązaków jest tylu albo tylu, to w dalszym ciągu opieramy się na narodowym spisie powszechnym z 2002 r. oraz na danych zawartych w projekcie zmiany ustawy, który to projekt byli państwo uprzejmi do nas przesłać. Jak powiedziałem na początku, jesteśmy otwarci na rozmowy w kwestii ewentualnej nowelizacji tej ustawy. Nie reprezentujemy, jak to było tutaj powiedziane, sztywnego stanowiska. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#MarekAst">I tym optymistycznym akcentem kończymy posiedzenie Komisji. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>