text_structure.xml 75.3 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#AndrzejSmirnow">Otwieram nadzwyczajne posiedzenie Komisji, zwołane na wniosek posłów członków PiS.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#AndrzejSmirnow">Stwierdzam kworum. Witam przybyłych gości. Porządek dzienny został państwu doręczony. Czy są uwagi do porządku obrad? Nie ma uwag. Stwierdzam, że porządek dzienny został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#AndrzejSmirnow">Rozpoczynamy obrady. Proszę przedstawiciela wnioskodawców o przedstawienie wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#SławomirKłosowski">Wniosek posłów Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości wynika z sytuacji powstałej w związku z wydarzeniem, jakie miało miejsce podczas zdawania przez uczniów części humanistycznej tegorocznego egzaminu gimnazjalnego. Podczas tego egzaminu część uczniów szkół gimnazjalnych nie przerobiwszy dwóch lektur na zajęciach z języka polskiego, których omówienie było zadaniem zawartym w jednym z pytań egzaminacyjnych, tego zadania nie mogła wykonać. Uczniowie ci zgłaszali uzasadnione naszym zdaniem pretensje i uzasadnione roszczenia w postaci zadośćuczynienia krzywdzie, jaka ich dotknęła w wyniku nie przygotowania ich do egzaminu w części humanistycznej egzaminu gimnazjalnego.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#SławomirKłosowski">Chcielibyśmy dzisiaj prosić o wyjaśnienia w tej sprawie przedstawicieli Ministerstwa Edukacji Narodowej i Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Chcielibyśmy dowiedzieć się, jak doszło do takiej sytuacji i uzyskać informację, jaka jest skala tego problemu, tzn. ilu uczniów i w ilu szkołach zostało pokrzywdzonych oraz jakie są zarówno ze strony MEN, jak i CKE propozycje rozwiązania tego problemu. Część uczniów nie ze swojej winy została narażona na to, iż będą traktowani gorzej podczas rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#SławomirKłosowski">Chcielibyśmy zwrócić uwagę, że jeśli ogłoszone rozwiązanie problemu jest propozycją oficjalną, bo zostało już wstępnie zgłoszone przez MEN, czyli indywidualne – jak określił to pan minister – pilotowanie przez kuratorów poszczególnych przypadków dotyczących uczniów gimnazjów, to jest ono naszym zdaniem rozwiązaniem złym. Pozwala to na bardzo dużą swobodę w interpretowaniu takiego działania, a poza tym jest rozwiązaniem niezgodnym z prawem, niezgodnym z rozporządzeniem ministra edukacji narodowej w sprawie warunków i trybu przyjmowania uczniów do szkół publicznych oraz przechodzenia uczniów z jednego typu szkół do innych szkół. Takie rozwiązanie obarcza odpowiedzialnością za ewentualne odwołania, a nawet procesy sądowe poszczególnych dyrektorów szkół licealnych, czyli jest swego rodzaju przerzuceniem odpowiedzialności za stan rzeczy na dyrektorów szkół i na szkolne komisje kwalifikacyjne. Prosimy o wyjaśnienie tych wskazanych przeze mnie kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#AndrzejSmirnow">Proszę pana Zbigniewa Marciniaka podsekretarza stanu w MEN o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#ZbigniewMarciniak">Zgadzam się z większością tez, jakie przedstawił pan poseł wnioskodawca. Zaistniała sytuacja, w której niewątpliwie część uczniów ma uzasadnione poczucie krzywdy. Tu się zgadzamy. Staramy się ustalić bardzo precyzyjnie, ilu uczniów to dotyczy, ponieważ jest to dla nas sytuacja precedensowa. Chodzi przede wszystkim o rozpoznanie skali zjawiska i ustalenie jego przyczyn i powodów. Jest to na tyle ważne, aby w przyszłości uniknąć tego typu sytuacji. To zdarzenie traktujemy jako bardzo ważny sygnał tego, co jest niedobre w systemie edukacji i co udało się już zaobserwować. Musimy zrobić wszystko, aby tego rodzaju zdarzenia już się nie miały miejsca i myślę nie tylko o krzywdzie dzieci, ale o długofalowej perspektywie. Ta krzywda jest niewątpliwa i tu nie ma żadnych dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#ZbigniewMarciniak">Po zakończeniu egzaminu gimnazjalnego poprosiliśmy kuratorów o to, aby dokonali szybkiej kwerendy telefonicznej w szkołach, a jest to ok. 7 tysięcy gimnazjów, aby ustalić ilu uczniów to dotyczy, i w ilu szkołach wystąpiło to zjawisko. Otrzymaliśmy już pierwsze oszacowanie liczby uczniów, których to dotyczy i jest ona wyższa niż wynikała z doniesień medialnych i wstępnych ustaleń. Jest to liczba ok. 5 tysięcy uczniów. Teraz dokonujemy – szkoła po szkole – dokładnej analizy tych danych, biorąc pod uwagę także szkolne plany dydaktyczne zatwierdzane przez rady pedagogiczne. Są dzienniki, które rejestrują to, co działo się na lekcjach. Wiemy też, że powstały pewne nieporozumienia przy prowadzeniu kwerendy telefonicznej, bo uwzględniono także przypadki, kiedy uczeń w ogóle nie potrafił odpowiedzieć na pytanie egzaminacyjne, ponieważ nie znał żadnej z wymaganych na egzaminie lektur.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#ZbigniewMarciniak">Liczba uczniów, których to dotyczy zmniejsza się po dokładniejszej analizie przyczyn. Skala tego zjawiska sięga 1 procenta ogółu zdających egzamin gimnazjalny, także z punktu widzenia liczby oddziałów klasowych. Na 100 klas mniej więcej w jednej nastąpił taki przypadek nie omówienia tych dwóch spośród pięciu pełnych lektur, które są zapisane w podstawie programowej do omówienia w ciągu trzech lat nauki w gimnazjum.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#ZbigniewMarciniak">Rozgorzała na ten temat dyskusja medialna i chciałbym się do niej odnieść, ponieważ ona wyraża poglądy uczniów i rodziców, a także nauczycieli. Jeden z wątków tej dyskusji dotyczył tego, czy system egzaminacyjny był uprawniony do zadawania tego typu pytań, odnoszących się do konkretnych tekstów literackich. Z naszej analizy wynika, że było to jak najbardziej zgodne z prawem. Od kilku lat mieliśmy sygnały ze strony nauczycieli polonistów, aby tak postępować, chociaż oni poddawani byli swoistej presji, aby mierzyć umiejętności bez odwoływania się do konkretnych treści lektur. Gdyby temu ulegać, spychalibyśmy naszą edukację w bardzo niebezpiecznym kierunku. Jeżeli zgodzilibyśmy się, że w ramach nauki języka polskiego testujemy tylko umiejętności wysławiania się, nie odwołując się do konkretnych tekstów, to wtedy konsekwentnie na matematyce musielibyśmy pytać ucznia o rozwiązanie jakiegoś przykładowego równania, a nie konkretnego równania, a na historii pytalibyśmy o datę jakiejś bitwy a nie konkretnej bitwy. Wszystko powinno być związane z odwoływaniem się do konkretnych treści, zawartych w podstawie programowej. Nauczyciele z najlepszych szkół wywierali bardzo silny nacisk na ukonkretnianie pomiaru umiejętności uczniów podczas egzaminu i dokonywanie ocen na podstawie pomiaru umiejętności na podstawie konkretnych treści.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#ZbigniewMarciniak">Jest także taki wątek w doniesieniach medialnych, że nieuprawnione było to pytanie egzaminacyjne skoro zadaje się je na egzaminie przed końcem roku szkolnego, kiedy jeszcze nie były omawiane niektóre lektury. Nauka ma trwać pełne trzy lata szkolne aż do wakacji. Argument ten wynika z pewnego nieporozumienia, które warto wyjaśnić. Otóż nauczyciel realizuje program nauczania zatwierdzony przez radę pedagogiczną i ma on zawierać w sobie wszystkie treści podstawy programowej. Ma być on realizowany do momentu egzaminu, a kiedy ma być egzamin wiadomo, co najmniej rok wcześniej.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#ZbigniewMarciniak">Nie jest tak, że podstawa programowa wyczerpuje program, bo ona nie ma takich cech, aby go wyczerpywała. Ona nie zawiera w sobie chronologii realizacji ani metodyki, nie zawiera elementów spiralności i tych wszystkich elementów, które definiują program. Wobec tego twierdzenie, że można sobie rozłożyć realizację podstawy programowej na czas aż do wakacji w ostatniej klasie jest nieporozumieniem, wynikającym z niezrozumienia różnicy między programem nauczania realizowanym w klasie a podstawą programową, która deklaruje treści, które mają być opiniowane. Jest to absolutnie jasne dla każdego, kto przeczytał te przepisy i wie jak to jest.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#ZbigniewMarciniak">Jest niewątpliwe kwestia krzywdy i jest pytanie, kto zawinił. Niewątpliwie zawinił system edukacji, bo przecież te dzieci nie otrzymały w toku nauki tego, co powinny dostać i co obiecuje im prawo. Podstawa programowa jest deklaracją ze strony państwa, że pewne treści zostaną omówione, a standardy wymagań określają, że te treści zostaną sprawdzone.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#ZbigniewMarciniak">Według opinii MEN nie zawinił system egzaminacyjny. System egzaminacyjny wywiązał się z zadania pomiarowego w sposób zgodny z obowiązującym prawem. Wobec tego należy teraz szukać rozwiązania problemu tego 1 procenta uczniów, nie niszcząc systemu egzaminowania. Sprawa jest trudna, ponieważ rozwiązania, które by w jakikolwiek sposób modyfikowałyby system egzaminacyjny, na przykład proponowały zmianę punktacji na świadectwach wydawanych niektórym uczniom byłyby precedensowe na przyszłość. Nie jesteśmy tak naiwni, żeby nie myśleć o tym, że w przyszłości uczeń powołując się na taki precedens zgłosi się i powie, że u mnie na lekcji nie było np. tego równania z fizyki. Skoro raz powiedzieliśmy, że zmieniamy wynik na świadectwie i uzyskaną punktację, bo nie było to przerabiane w czasie zajęć lekcyjnych, powstałby niebezpieczny precedens rozchwiania punktacji i zaburzenia tego narzędzia pomiarowego i z tego pomiaru niewiele by zostało.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#ZbigniewMarciniak">Trzeba chronić system egzaminacyjny, jego integralność, ale z drugiej strony trzeba pamiętać o uczniach pokrzywdzonych.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#ZbigniewMarciniak">Jest i druga strona medalu i pan poseł wnioskodawca bardzo słusznie to podniósł, mianowicie sprawa integralności systemu rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych. Jest to regulowane rozporządzeniem, które pan poseł cytował, gdzie jest mowa, kiedy i w jaki sposób określane są warunki rekrutacyjne, i przez kogo. Przypomnijmy, że są określane przez kuratora do końca marca każdego roku. Warunki te mają być w tym terminie zdefiniowane. Chcę zadeklarować w imieniu MEN, że nie przychodziło nam nawet na myśl proponowanie rozwiązań sprzecznych z obowiązującym prawem. W tej sytuacji uczniowie uczą się także szacunku dla prawa. Z pewnością musimy szukać rozwiązań, które będą w pełni respektować nasz system prawny, a z drugiej strony będą pomagać tym uczniom w związku z krzywdą, jaka ich spotkała, co stwierdzamy z ogromną przykrością.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#ZbigniewMarciniak">Propozycja, którą przedłożyłem na konferencji prasowej kilkanaście dni temu zasadza się – tak jak to zacytował pan poseł – na pilotowaniu tych uczniów przez kuratorów. Co miałem na myśli mówiąc o pilotowaniu? Nie miałem na myśli burzenia systemu egzaminacyjnego. Nie chodzi o to, aby tych uczniów stawiać przed innymi z lepszym wynikiem, bo byłaby to krzywda dla tamtych uczniów. Trzeba znaleźć rozwiązanie, które nie krzywdzi żadnych nowych podmiotów. Chodzi o to, że uczeń działa w pewnej przestrzeni informacyjnej i po pierwsze należy mu się informacja, że system edukacji dostrzegł jego krzywdę. To znaczy, że jest on pokrzywdzony i ta jego krzywda jest stwierdzona. I to odbędzie się po weryfikacji dokumentów, które jednoznacznie rozstrzygną tę sprawę. Pod takim patronatem znajdzie się niewielka grupa uczniów. Będą oni pilotowani przez system rekrutacji w tym sensie, że dostaną pełną informację o swoich różnych możliwościach. Uczeń bardzo często w systemie rekrutacyjnym jest zagubiony i posiada tylko cząstkowe informacje o tej czy innej szkole, a od urzędnika, który panuje nad tą całą sytuacją dowie się, jakie są jego możliwości w tym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#ZbigniewMarciniak">Pamiętajmy, że uczeń został jednak poddany solidnemu pomiarowi podczas egzaminu w części humanistycznej i nie uzyskał tylu punktów, ile mógł uzyskać. Ma swój wynik z matematyczno-przyrodniczego arkusza egzaminacyjnego. Tam nie ma żadnych problemów, że czegoś nie przerabiał. Ma oceny na świadectwie, które stanowią ważący czynnik w rekrutacji, i ma często zaświadczenie o dodatkowych osiągnięciach, co także mieści się w legalnych ramach rekrutacji. I z tym całym pakunkiem stanowi on podmiot rekrutacji. Pilotowanie ma polegać przede wszystkim na tym, żeby był pod opieką kuratora i żeby z tymi wszystkimi danymi znalazł możliwie najlepsze i dla siebie odpowiednie miejsce. Nie chodzi o budowanie żadnych jego przewag nad tymi, którzy mają inną sytuację określoną w punktacji, jaką uzyskali.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#ZbigniewMarciniak">Rozważaliśmy różne pomysły rozwiązań systemowych wskazane także w mediach. Sytuację komplikuje fakt, że w klasach, gdzie te lektury nie były przerabiane są uczniowie, którzy przeczytali je z własnej inicjatywy. Na tej podstawie coś napisali i uzyskali punkty za to zadanie.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#ZbigniewMarciniak">Były pomysły, aby automatycznie dodawać tym uczniom pokrzywdzonym punkty, ale jest pytanie, w jakiej skali je dodawać. Jeśli proporcjonalnie do punktów uzyskanych z pozostałych części egzaminu, to w gorszej sytuacji stawiamy uczniów, którzy zdobyli punkty ze wszystkich zadań. Wtedy ich byśmy krzywdzili zastosowaniem takiego mechanizmu. Trzeba to wszystko bardzo dokładnie rozważyć. I taka analiza się odbywa.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#ZbigniewMarciniak">Trzeba ustalić, której podgrupy z tych 5 tysięcy uczniów to faktycznie dotyczy. Wiele oddziałów, których to dotyczy, jest w szkołach z małych miejscowości. Wiemy, że ci uczniowie chcą dalej kontynuować naukę w technikum, w szkole zawodowej, i oni nie mają tego problemu rekrutacyjnego. Spora część uczniów pomijała to ostatnie zadanie jako zbyt trudne oraz nieistotne dla ich dalszej nauki. Należy rozpoznać sytuację każdego z tych uczniów. Problem jest tam, gdzie uczeń ma aspiracje dostania się do szkoły renomowanej, a uzyskał niezłe wyniki na egzaminie gimnazjalnym. Wielu tych uczniów nie będzie miało problemu w tym sensie, że te ich wyniki uzyskane z egzaminu, poza tym jednym zadaniem, pozwolą im znaleźć miejsce w szkole ponadgimnazjalnej w zwykłym trybie. Nie trzeba będzie ich pilotować.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#ZbigniewMarciniak">Pilotaż kuratora według moich szacunków obejmie może kilkuset uczniów w skali kraju, i musi być – co jeszcze raz podkreślam – absolutnie zgodny z obowiązującym prawem. I tu w pełni zgadzam się z panem posłem wnioskodawcą, i bardzo dziękuję za tę wypowiedź.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#ZbigniewMarciniak">Pan dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej poda teraz pewne szczegóły dotyczące systemu egzaminacyjnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AndrzejSmirnow">Proszę o zabranie głosu pana dyrektora.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MarekLegutko">Chciałbym zwrócić państwa uwagę na pewne sprawy, które są może niedostrzegane a które są ważnym kontekstem dla tego, o czym teraz mówimy. W naszych sprawozdaniach zawarte były opinie o realizacji zadań egzaminacyjnych w ramach rozszerzonych odpowiedzi. Mówimy teraz o zadaniu 32. Co roku prosiliśmy organy prowadzące szkoły o zapoznanie się z danymi zawartymi w naszych sprawozdaniach.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#MarekLegutko">Teraz pokrótce przypomnę pewne sprawy. Zacznijmy od roku 2003. W dyskusjach medialnych pytaliśmy o lekturę, przypominam, że w roku 2003 pytaliśmy o „Antygonę”. Nie rozmawialiśmy wówczas w Sejmie o tym, że tu jest pewien problem. Przypomnę, że 32 proc. gimnazjalistów, a więc znacznie ponad 500 tysięcy nie było w stanie wymienić nawet dwóch bohaterów tego dramatu. Większość z nich nie wymieniła bohatera, a w odpowiedziach uczniów pojawili się: Herod, Jurand, Balladyna, Romeo, Zośka.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#MarekLegutko">W 2003 roku mieliśmy taki temat jak w tym roku, a mianowicie: charakterystyka utworu. Z tym, że w odróżnieniu od tego roku, wtedy był to temat dowolny. W mediach pojawiła się sugestia, że może lepiej byłoby, gdybyśmy inaczej to sformułowali, i aby temat brzmiał: napisz charakterystykę wybranej postaci literackiej dowodząc, że warto ją ukazać w teatrze lub w filmie. Prawie 13 proc. gimnazjalistów, a więc blisko 70 tysięcy uczniów nic nie napisało na ten temat. 90 tys. uzyskało 0 lub 1 punkt, 22 proc. gimnazjalistów, czyli 120 tys. uczniów nie było w stanie dokonać wyboru żadnej postaci literackiej. Jeśli chodzi o poprawność językową odpowiedzi, był to już dramat.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#MarekLegutko">Dane te przypominam, żeby pokazać i pozytywny efekt egzaminów, bo z roku na rok te dane są lepsze, z roku na rok szkoły nauczają bardziej efektywnie. Chcę zwrócić uwagę na to, że rolą systemu egzaminacyjnego jest dostarczenie informacji o wynikach i bić na alarm, ale też wskazywać na pozytywy i proszę, abyśmy te informacje wykorzystywali i odpowiednio reagowali. I proszę sejmową Komisję o wsparcie.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#MarekLegutko">Jeszcze odniosę się do wyników z lat 2006 i 2007. W obydwu tych latach mieliśmy rozprawki na określone tytuły. Warto zauważyć, że w obydwu latach ok. 11 proc. zdających, co w liczbach stanowi 56 tys. w jednym roku, a 54 tysiące w drugim roku, a w ogóle nie podjęło się wykonania tego zadania. Napisało pracę na inny temat lub jedynie przepisało tezę, czyli tacy uczniowie dostali 0 punktów na 16 możliwych lub dostali 1 punkt. Nie przypominam sobie dokładnych przepisów w podstawie programowej, ale podstawa ta zobowiązuje do tego, aby absolwent gimnazjum wychodził z umiejętnościami napisania tekstu na zadany temat. Jeżeli 11 proc. uczniów niczego nie potrafi, jest to alarmujące i trzeba na to reagować.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#MarekLegutko">Trzeba powiedzieć, że cieszymy się i jesteśmy dumni z naszych gimnazjalistów, co potwierdzają badania PISA. Z roku na rok notuje się wyższe średnie umiejętności naszych uczniów. Niestety, w parze z tym nie idą umiejętności związane z pisaniem. Tutaj jest bardzo wiele do zrobienia. Chwalimy się naszymi diamentami, najlepszymi uczniami. Tak jak 0 lub 1 punkt dostawało w sumie 10 proc. uczniów, to maksimum, czyli w tym przypadku 16 punktów, otrzymywało w 2006 – 1,4 proc. uczniów, a w 2007 – 1,6 proc.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#MarekLegutko">Chcę jeszcze zwrócić uwagę na ważną dla nas wszystkich sprawę. Otóż tylko 16 proc. całej populacji gimnazjalistów w roku 2006 napisało poprawnie tekst pod względem językowym. Kryterium jest tu takie, że uczeń mógł bez straty punktu popełnić 3 błędy. Tylko 22 proc. gimnazjalistów napisało rozprawkę poprawnie pod względem ortograficznym, a 32 proc. – poprawnie pod względem interpunkcyjnym. Są to dane ogólnopolskie, ale każda szkoła, każda gmina, każdy kurator dostawał dane dotyczące szkół, które nadzorował, prowadził lub nimi kierował. W roku 2007 mamy trochę lepsze statystyki. System egzaminacyjny upominający się o efekty kształcenia dobrze działa w tym sensie, że efekty mierzone egzaminem są coraz lepsze.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#MarekLegutko">Dopracowaliśmy się takiego systemu komunikowania wyników oraz informowania o wynikach, że są one ogólnie dostępne i przedstawiane w sposób problemowy. Przedstawiamy w każdym roku i opracujemy także w tym roku rekomendacje, jakie wynikają z tego pomiaru dla poszczególnych grup, także dla różnych decydentów. Myślę, że warto wspomnieć w kontekście omawiania i przyswajania lektur przez uczniów, jeśli nie byli z nimi zapoznani, także o tym, że nie możemy spokojnie patrzeć, jeśli aż 10 proc. uczniów kończących gimnazjum można zakwalifikować jako analfabetów, chociaż jest to może zbyt mocne słowo. Coś się dzieje niedobrego, na co powinien zareagować system szkolny.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#MarekLegutko">Jeszcze raz przypomnę, że charakterystyka utworu literackiego przez specjalistów uznawana jest za bardzo ważną umiejętność i dlatego ją wybraliśmy do sprawdzenia podczas egzaminu. Ma ona być silnie powiązana z tekstem lektury przeczytanej przez gimnazjalistów. W ten sposób chcemy wyrównać szanse, bo nasze badania wykazują, iż na wyniki egzaminów bardzo często ma duży wpływ dostęp do dóbr kultury. Ogólne tematy, takie jak, np. dotyczące ogrodów, nieco uprzywilejowują tych, którzy mają dostęp do dóbr kultury. W przypadku wspólnie przeczytanych lektur szanse się wyrównują. Przedstawimy to w ocenie tegorocznych egzaminów.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#MarekLegutko">Informuję państwa, że 28 maja będziemy podsumowywać wyniki tego sprawdzianu. Taka ocena będzie przeprowadzona już po raz siódmy. Do sprawdzianu przystąpiło 3.500.000 uczniów szkół podstawowych. W tym roku omawiam to, co działo się przez minione lata, porównując wyniki sprawdzianów. Będzie to zwłaszcza dla państwa posłów bardzo ważna informacja.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#MarekLegutko">Dnia 12 czerwca dokonamy podsumowania wyników egzaminu gimnazjalnego, a 30 czerwca podsumujemy wyniki tegorocznej matury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AndrzejSmirnow">Nie chciałem przerywać panu dyrektorowi wystąpienia, ale dzisiejsze nasze posiedzenie jest posiedzeniem nadzwyczajnym, zwołanym na wniosek grupy posłów w związku z jedną sprawą. Dlatego możemy teraz omawiać tylko to, co zostało ujęte we wniosku, tzn. wątpliwości powstałe podczas tegorocznego egzaminu gimnazjalnego. Oczywiście analizę wyników egzaminów, jako sprawę szczególnie ważną, omówimy szczegółowo we wrześniu na posiedzeniu Komisji. Będzie to ujęte w naszym planie pracy.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#AndrzejSmirnow">Czy ktoś chciałby zadać pytanie w związku z przedstawionymi informacjami i wyjaśnieniami? Pytań nie ma. Przystępujemy do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#LechSprawka">Mam tylko jedną uwagę do wystąpienia pana dyrektora. Co do zasadności konstrukcji zadania egzaminacyjnego, a więc dokonania charakterystyki połączonej z lekturą obowiązkową nie ma żadnych wątpliwości. Natomiast nie do końca zgodziłbym się z kilkoma sformułowaniami pana ministra, który mówił m.in., że system egzaminacyjny nie popełnił żadnego błędu. Zwracam uwagę, że w zapisie tego zadania był element wyboru. Państwo podajecie liczbę 5 tysięcy uczniów, których dotyczy w ogóle brak możliwości napisania odpowiedzi na to zadanie, ale nie została zbadana skala pewnej częściowej nierówności dotyczącej znacznie większej liczby uczniów, którzy mieli sposobność zapoznania się tylko z jedną lekturą. A podstawą idei tego polecenia egzaminacyjnego była możliwość wyboru. Znaczna liczba uczniów nie miała tego wyboru. Mamy więc trzy kategorie uczniów: są to ci, którzy w ogóle nie mieli możliwości zapoznania się ze wskazanymi dwoma lekturami, jakie mieli scharakteryzować do wyboru, ci którzy mieli znajomość tylko jednej z tych dwóch lektur oraz ci, którzy mieli szczęście zapoznać się z obydwiema lekturami.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#LechSprawka">Nie jest to zasadniczy temat posiedzenia, ale z tego punktu widzenia trzeba też oceniać sposób kształcenia w gimnazjum, a w ślad za tym nadzór pedagogiczny. Jeszcze raz podkreślam, że istnieje potrzeba bardzo dobrego formalnoprawnego nadzoru organizowanego zarówno na szczeblu kuratora, jak i na szczeblu dyrektora szkoły. Nie czas na radosne pomysły w tym zakresie, czy to mają być niezależni audytorzy zewnętrzni, ale trzeba zastanowić się nad tym, jak dobrze skonstruować dotychczasowy model organizacyjny nadzoru i to jest do omówienia w innym czasie.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#LechSprawka">Pan minister powiedział, że trudno sobie wyobrazić taką sytuację przy realizacji programu nauczania, że tak jest, ale trzeba o tym pamiętać, iż nauczyciel ma prawo posługiwania się programem nauczania przez siebie opracowanym. Jest taka możliwość, że nauczyciel posługuje się programem nauczania ministerialnym, ale modyfikowanym albo nazwijmy go osobistym, który przechodzi pewną formalną procedurę zatwierdzenia.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#LechSprawka">W jednym ze społecznych liceów w Lublinie program nauczania jest tak skonstruowany, że właśnie te dwie lektury są przerabiane w maju i w czerwcu. Możemy oceniać, że tak nie powinno być, aby to przerabiać nie biorąc pod uwagę terminu egzaminu. Jednak podstawa programowa nie narzuca żadnego harmonogramu realizacji programu nauczania. Istnieje możliwość tworzenia szkolnych programów nauczania w dowolnej chronologii, nawet jeżeli komuś wydaje się to nielogiczne.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#LechSprawka">Zasadniczy problem tkwi gdzie indziej, i mówiłem o tym wielokrotnie, a pan dyrektor zna moje uwagi. Zupełnie nieuzasadnionym jest tak wczesne przeprowadzanie tego egzaminu. Należy dokonać tu gruntowanej zmiany, łącząc problematykę rekrutacji z problematyką egzaminu wewnętrznego i oba te systemy tak zmodyfikować, żebyśmy takich niebezpieczeństw nieprzygotowania uczniów uniknęli.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#LechSprawka">Kwestia następna to sposób rozwiązania sytuacji, jaka zaistniała. Tych możliwości, według mnie, jest wiele. Można sobie wyobrazić powtórzenie egzaminu w zakresie tylko jednego zadania. Jest jeszcze możliwość dokonania pewnych przeliczeń punktów. Jest to rozwiązanie niedoskonałe, ale trzeba szukać lepszego, chociaż nie znajdzie się rozwiązania idealnego. Trzeba szukać takiego, które powoduje najmniej szkód.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#LechSprawka">Muszę stwierdzić, że nie wybraliście państwo najlepszego rozwiązania, ponieważ to, co państwo proponujecie, to jest atrapa, że coś zostało rozwiązane, ale faktycznie nie zostało rozwiązane nic, a nawet stwarza to bardzo niedobrą sytuację dla kuratora. Kurator określa tylko ogólne warunki rekrutacji, zgodnie z rozporządzeniem ministra, natomiast kryteria przyjęcia do szkół określa szkolna komisja rekrutacyjno-kwalifikacyjna. Kurator nie ma prawa niczego narzucać tej komisji. W związku z tym sugerowanie, że oto kurator rozwiąże ten problem jest faktycznie zrzuceniem na jego barki problemu, którego on rozwiązać nie może. Być może wśród tych 5 tysięcy uczniów jest większość, dla których nie będzie problemu dostania się do szkoły ze względu na jej typ i charakter, ale wielu uczniów jest kandydatami do najlepszych liceów, gdzie jest bardzo silna konkurencja. I w tym przypadku takie rozwiązanie nie może mieć zastosowania. Oznacza to, że proponowane rozwiązanie jest fatalne, zwłaszcza, że szkolna komisja rekrutacyjno-kwalifikacyjna podjęła już dawno rozstrzygnięcia co do sposobu rekrutacji.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#LechSprawka">Muszę powiedzieć, że w wielu miastach, m.in. w Lublinie funkcjonuje rekrutacja elektroniczna, gdzie pierwszej selekcji dokonuje się w drodze elektronicznej, a tam jedynym miernikiem jest punktacja. Kurator nie może w tej chwili porozumiewać się z dyrektorami szkół, aby to zmienić i uwzględnić brak punktacji tego nierozwiązanego zadania.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#LechSprawka">Pamiętajmy, że oprócz tych 5 tysięcy uczniów jest cała reszta, która będzie protestowała przeciw przyjęciu proponowanego przez resort rozwiązania. To jest uwikłanie dyrektorów szkół w fatalną sytuację konfliktową i jest to absolutnie nierealne. Pilotowanie będące atrapą może polegać na tym, że dotyczyć to będzie uczniów, którzy ubiegają się o przyjęcie do szkół, w których nie ma problemu z naborem. Wszędzie tam, gdzie jest nadwyżka kandydatów, jakiekolwiek odstępstwo od skali punktowej i wprowadzenie jakiegoś elementu uznaniowości, powstaną konflikty. Osłabi to zasady obiektywnej oceny ucznia.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#LechSprawka">Uważam, że lepiej byłoby nie wprowadzać w ogóle takiego rozwiązania i ogłosić, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem i jest to wina nauczycieli, że nie przygotowali uczniów do egzaminu. Jako były kurator przy wprowadzaniu badania kompetencji uczniów po szkole podstawowej miałem podobną sytuację z matematyką. Były to bardzo trudne chwile w moim życiu, ale wybrałem rozwiązanie takie, które zostało przyjęte i nie spowodowało żadnych negatywnych skutków w postaci odwołań. Po prostu unieważnione zostały dwa zadania z dwudziestu, te które wzbudziły wątpliwości. Po prostu wycofano je z punktacji w stosunku do wszystkich zdających. Moim zdaniem znaczna część uczniów, która poznała obie lektury nie będzie rozpaczać z tego powodu, że im się tych punktów nie doliczy. To nie jest idealne rozwiązanie, ale jedyne logiczne, zapewniające obiektywność w rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych. Każde inne będzie powodowało negatywne skutki. W systemie oświaty i środowisku wychowawczym krzywda nawet jednego ucznia, gdy on nic nie zawinił, jest nie do przyjęcia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#ElżbietaWitek">Po wstępnych słowach wystąpienia pana ministra sądziłam, że nasza dyskusja potwierdzi, iż stało się źle i trzeba przede wszystkim znaleźć osoby odpowiedzialne za to, co się stało. Gdy słuchałam pana dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej straciłam taką nadzieję. I chcę poruszyć kwestię odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#ElżbietaWitek">Co się stało, gdy ta sytuacja została ujawniona? Natychmiast zaczęła się nagonka na nauczycieli. Wizytatorzy mieli natychmiast pojechać do szkół, sprawdzić dzienniki, a nawet mówiono, że wobec nauczycieli będą wyciągnięte konsekwencje służbowe. A gdzie jest odpowiedzialność tych osób, które doprowadziły do takiej sytuacji? Mój kolega mówił przede mną, że w szkołach realizowane są różne programy i niektórzy nauczyciele mieli prawo zostawić omówienie tych lektur na koniec kwietnia, czy maj. Byli nauczyciele, którzy omówili te lektury w I klasie gimnazjum, albo w II klasie. Tymczasem, tak jak w liceum, ostatnia trzecia klasa, również w gimnazjum, trwa krócej. Program jest tak przeładowany, że czasu na powtórzenie materiału, a szczególnie na powtórzenie i utrwalenie znajomości lektur obowiązkowych jest bardzo mało, nawet go nie ma.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#ElżbietaWitek">Jeśli pan dyrektor CKE mówi, że były od dawna naciski, żeby na egzaminie gimnazjalnym były sprawdzane konkretne lektury, to ja o takich naciskach nic nie wiem, i nic do mnie na ten temat nie dotarło. Jeżeli nawet były takie naciski, to Centralna Komisja Egzaminacyjna powinna natychmiast zorganizować szkolenia dla nauczycieli i okręgowe komisje egzaminacyjne powinny o tym głośno informować i podać do wiadomości nie tylko nauczycieli, że są wymagane wszystkie obowiązkowe lektury, i można się spodziewać pytań z tego zakresu na egzaminie. Takiej informacji nie było. W związku z tym szukanie winnych wyłącznie wśród nauczycieli jest dużym nieporozumieniem. Podam przykład z Wołowa, gdzie pani dyrektor szkoły, mając pewnie dobre intencje, wpadła na kuriozalny pomysł i niedopuszczalny przeczytania uczniom streszczenia tych lektur, gdy zorientowała się, że nie były one omawiane w szkole. To jest naganne i nie powinno się zdarzyć, i wobec tej pani dyrektor z pewnością będą wyciągnięte konsekwencje, ale w stosunku do egzaminatorów układających pytania w testach egzaminacyjnych nie będzie żadnych konsekwencji. To nie jest w porządku. Jeżeli nie ma wymogu przeczytania wszystkich tych lektur do czasu egzaminu, to nie można mówić o konsekwencjach wobec nauczycieli.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#ElżbietaWitek">Pan przewodniczący zwrócił uwagę panu dyrektorowi CKE, że wykracza poza temat dzisiejszego posiedzenia dokonując analizy wyników egzaminów w poszczególnych latach. To na pewno nie jest tematem dzisiejszego posiedzenia, ale chciałabym zwrócić uwagę, że dobrze byłoby sprawdzić w gimnazjach, z jaką młodzieżą mamy do czynienia. Jeśli mamy do czynienia z młodzieżą, która jest jakby półanalfabetyczna – jeśli można tak powiedzieć – potem na egzaminie od takiej młodzieży wymaga się znajomości minimum programowego, a pytania egzaminacyjne nie są różnicowane, proszę się nie dziwić, że wyniki egzaminów są słabe. Znam przykład z Danii, gdzie uczniowie słabsi, a o tym się wie od chwili podjęcia przez nich nauki, dostają test nieco łatwiejszy, a uczeń przeciętny, czy dobry, dostaje test trochę innej jakości.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#ElżbietaWitek">Dopóki egzamin gimnazjalny był wyłącznie z języka polskiego, to można było zrozumieć, że wszystkie lektury uczeń ma mieć przeczytane bez względu na to, czy nauczyciel je omawiał czy nie. Jednak do egzaminu gimnazjalnego w części humanistycznej uczeń musi sobie przypomnieć również wiedzę z historii, ze sztuki, a nie mówię o części matematyczno-przyrodniczej egzaminu, gdzie mamy geografię, fizykę i matematykę i całą resztę. Tego jest naprawdę dużo. Gwarantuję państwu, że gdybyśmy zrobili teraz tutaj test egzaminacyjny dla nas, nauczycieli, z dużym stażem pracy, dla humanistów, niekoniecznie polonistów z charakterystyki postaci z książki przeczytanej dwa lata temu, a przypominam, że były takie szkoły, gdzie uczniowie te lektury omawiali w I lub w II klasie, to wypadlibyśmy kiepsko. My wymagamy od ucznia, aby wszystko umiał perfekt.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#ElżbietaWitek">Za rozwiązanie tego samego zadania było przyznawanych 16 punktów na 50 możliwych. Jeśli pan dyrektor mówi o tym, że jest to niezbyt duża skala, to się myli. Jestem z małego miasteczka i mamy tam bardzo zdolną młodzież w gimnazjach i ona nie różni się niczym od młodzieży szkół warszawskich, czy wrocławskich. To jest ta sama młodzież lepsza i słabsza, i ta co ma pęd do wiedzy i ma rodzinę, która dba o to, aby ich dziecko zdobyło odpowiednią wiedzę. Dla tych uczniów uzyskanie zamiast 50 punktów tylko 34 dyskwalifikuje ich podczas egzaminu do dobrego liceum. Oni nie chcą, żeby kurator im wskazywał, gdzie mają się dalej uczyć, bo wiedzą, jakie chcą ukończyć liceum, i do tego przygotowywali się przez trzy lata nauki w gimnazjum.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#ElżbietaWitek">Zgadzam się z panem posłem Lechem Sprawką, że to co państwo proponujecie, jest złym rozwiązaniem. Apelujemy, żeby państwo po naszych dzisiejszych wypowiedziach wzięli to pod uwagę. Nie ma takiej możliwości, aby kurator osobiście angażował się w przyjęcie ucznia gimnazjum do szkoły ponadgimnazjalnej, bo to jest korupcjogenne. Jeżeli w tej grupie uczniów znajdzie się np. siostrzeniec pani kurator i ona mu znajdzie miejsce w dobrym liceum, to uważacie państwo, że to przejdzie bez echa?</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#ElżbietaWitek">Dyrektorzy szkół ponadgimnazjalnych powiedzieli wyraźnie, nie będą honorować żadnych zaświadczeń, dla nich liczą się tylko wyniki egzaminu. Dlatego apeluję w imieniu tych gimnazjalistów, którym rzeczywiście zależy na dostaniu się do dobrej szkoły średniej i którzy swoją przyszłość wiążą z wiedzą. Niech państwo posłuchają naszych głosów i albo unieważnią to pytanie albo wyznaczą drugi termin egzaminu dla wszystkich chętnych tylko z tego zadania, którego nie mogli rozwiązać nie z własnej winy. Byłoby to o wiele bardziej sprawiedliwe niż wskazywanie uczniowi, gdzie ma pójść do szkoły ponadgimnazjalnej i pilotowanie ucznia przez kuratora, bo to jest także technicznie niemożliwe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#AndrzejSmirnow">Jeszcze raz apeluję, aby nie rozwijać pewnych wątków, które nie są dzisiaj przedmiotem posiedzenia. Na pewno zamówimy ekspertyzy, które będą oceniały całokształt spraw związanych z egzaminami po analizie wyników egzaminów tegorocznych. Proszę, aby skoncentrować się na problemie uznanym za nadzwyczajny, dla którego zebraliśmy się na dzisiejszym posiedzeniu, i którego zwołania państwo się domagali. Nie jesteśmy w stanie dyskutować teraz o sprawach ogólnych i mówmy tylko o tym temacie, dla którego tu się zebraliśmy na wniosek grupy posłów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MarekŁatas">Wydaje mi się, że pan minister jest w ogóle nieświadomy tego, co się stało i jaka krzywda dotknęła tę młodzież, która zdawała egzamin gimnazjalny. Spokój pana ministra i pana dyrektora CKE jest dla mnie przerażający. Z wypowiedzi pana ministra wynika, jakby nie do końca znał temat i nie wiedział, że w lutym kończą się prace nad regulaminem rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych, i ten regulamin aż do zakończenia rekrutacji nie może być zmieniony w żadnym punkcie.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#MarekŁatas">Opowiadanie o zmianie liczby punktów uzyskanych na egzaminie lub wprowadzanie jakiejś innej oceny jest po prostu niedopuszczalne. Jeśli państwo coś takiego zrobicie, każdy uczeń, który zdał egzamin poprawnie odwoła się i będziecie mieli wiele tysięcy uczniów, którzy złożą protesty i pozwy czy to do Rzecznika Praw Dziecka, czy to do Rzecznika Praw Obywatelskich. Takie rozwiązanie jest dokładnie tym, co już było krytykowane i dla mnie jest to zwykła giertychowszczyzna. Pamiętam, jak państwo krytykowali i protestowali, a teraz jest taka sama sytuacja. I trzeba znaleźć odpowiednie rozwiązanie, a nie proponować coś, co jest niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#MarekŁatas">Czy MEN sprawuje faktyczny nadzór nad pracami szkół? W 2005 roku byłem dyrektorem dużej szkoły dla 2 tysięcy uczniów i musieliśmy przygotować sprawozdania jeszcze przed maturą i zakończeniem roku szkolnego przez maturzystów, jaka jest realizacja programu nauczania i czy wszystko zostało zrealizowane. Co się tym razem stało? Czy ktoś o tym zapomniał? Czy państwo byliście zajęci tylko zmianami kuratorów, a nie tym, co się dzieje w gimnazjach przed egzaminami? Proszę wziąć winę także na siebie. Najłatwiej jest powiedzieć, że winien jest nauczyciel i dyrektor szkoły, bo przygotowano egzamin prawidłowo. A gdzie jest nadzór MEN nad kuratorami, a kuratorów nad szkołami?</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#MarekŁatas">Pan minister nie rozumie, jak się wydaje, sposobu rekrutacji. Rekrutacja elektroniczna została wprowadzona np. w Małopolsce w roku 2004. Polega to na tym, że zostaje ogłoszony regulamin przyjęć do szkoły, podane są liczby punktów kwalifikujących do przyjęcia, podane są przedmioty wybrane do oceniania przez szkołę rekrutującą i oczywiście te, które na egzaminie będą obligatoryjnie zdawane. Uczeń zgłasza się do określonej szkoły lub do kilku szkół, bo taka jest możliwość. W momencie sprawdzenia przez okręgowe komisje egzaminacyjne uzyskanych punktów przez uczniów, szkoły wprowadzają te dane do systemu i ten system nie uwzględnia żadnego świadka, ani dobrej woli kogokolwiek przy określaniu progu rekrutacyjnego. I system pokazuje czy uczeń jest przyjęty, czy nie. Każda zmiana w tym systemie jest niemożliwa i żaden kurator nie może tego dokonać.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#MarekŁatas">I jeszcze taka uwaga. Podejście MEN do szkolnictwa zawodowego jest takie, jak bywało w latach 90., kiedy wszyscy twierdzili, że 75% szkół ma być szkołami ogólnokształcącymi. I nagle okazuje się, że zaczyna nam brakować fachowców i specjalistów w poszczególnych zawodach, a pan minister nadal twierdzi, że jest to coś normalnego. Dla mnie jest obrażające porównanie uczniów i twierdzenie, że przy rekrutacji do liceum trzeba mieć bardzo dużo punktów, a do technikum zawodowego może być mniej. Są przecież technika, które stawiają kandydatom bardzo wysokie wymagania i żeby się do nich dostać trzeba mieć 170–180 punktów, a są takie licea przyjmujące tylko tych, którzy mają 175 punktów. Uczniom, którzy nie wykonali tego jednego zadania, a zdali egzamin, odbiera się 16 punktów. Przez to nawet bardzo dobry uczeń będzie miał trudności przy rekrutacji, jeśli zabraknie mu tych punktów.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#MarekŁatas">Pan dyrektor Marek Legutko opowiedział nam o tym, co dzieje się na egzaminach gimnazjalnych i jakie były ich wyniki wcześniej. To jest rzeczywiście tragedia, ale to nie dotyczy dzisiaj omawianego problemu. Pan chyba niefortunnie mówił o tym analfabetyzmie uczniów. Nie zaciemniajmy problemu twierdzeniem, że mamy część młodzieży słabiej przygotowanej do nauki i mającej pewne braki. Być może jest to wynik tego, iż źle kształcimy od samego początku. I tu szukajmy przyczyn, a nie zasłaniajmy się tym, że wyników nic by nie zmieniło, nawet gdyby te lektury były przerabiane w szkole.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#MarekŁatas">Odwołuję się do tego, co powiedziała pani poseł Elżbieta Witek. Jedyne rozwiązanie, które nie zaburzy regulaminu rekrutacji, to wyznaczenie dodatkowego terminu dla uczniów, którzy nie wykonali zadania egzaminacyjnego, podobnie jak dla tych, którzy nie zdawali egzaminu z przyczyn losowych, czy zdrowotnych. Jest to termin 3–4 czerwca. I do tego dodatkowego terminu przystąpią ci uczniowie, którzy chcą, bo być może nie dla wszystkich jest to ważne, ponieważ wybrali sobie technika zawodowe. Oni zostaną tam przyjęci nawet bez względu na liczbę punktów uzyskanych na egzaminie gimnazjalnym. Zainteresowani uczniowie podejdą ponownie do egzaminu i przeżyją dodatkowy stres, ale nie zostanie złamane prawo ani regulaminy rekrutacji. Taką decyzję musicie państwo podjąć już teraz. Nie stosujcie pomysłów Romana Giertycha, tylko zastosujcie rozwiązanie, które jest realne i zgodne z prawem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AgnieszkaKozłowskaRajewicz">Zgadzam się niemal całkowicie z panem posłem Lechem Sprawką. Egzamin został przeprowadzony zgodnie z prawem i zadanie egzaminacyjne było skonstruowane prawidłowo. W tym, co się stało nie ma winy Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Zgadzam się z tym, że mamy bardzo poważny problem i zgadzam się z tym, że nie ma dobrego rozwiązania tego problemu.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#AgnieszkaKozłowskaRajewicz">Mówimy o czymś, co faktycznie występowało wcześniej. Od kiedy są egzaminy zewnętrzne, są też nauczyciele – o czym wszyscy wiemy, bo większość z nas jest praktykami – którzy nie znają podstawy programowej albo nie mają takiego przekonania, że powinni zasadnicze tematy podstawy programowej „przerobić” z uczniami do czasu egzaminu. Zgadzam się, że egzamin nie jest organizowany za wcześnie i co roku jakaś część uczniów nie tylko przy zadaniu, którego nie mogli rozwiązać nie z własnej winy, ale także przy innych zadaniach, nie rozwiązują ich w całości lub błędnie z tego powodu, że nauczyciel nie przerobił z nimi jakiejś części obowiązującej podstawy programowej. To wymaga podjęcia jakiejś decyzji, co należy zrobić, aby taką praktykę usunąć.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#AgnieszkaKozłowskaRajewicz">Chciałabym tu publicznie postawić pytanie o odpowiedzialność za przygotowanie ucznia do egzaminu. Nagonka na nauczycieli, jaka się pojawiła w pewnym momencie jest absolutnie niesprawiedliwa, ponieważ nauczyciel jest oczywiście odpowiedzialny za to, aby wykonać to, co wynika z podstawy programowej nauczania do czasu egzaminu, ale nie jest on jedyną osobą odpowiedzialną za to, aby uczeń był przygotowany do egzaminu. Po to publikowane są informatory na trzy lata przed egzaminem, żeby nie tylko uczeń, ale i jego rodzice, a także wszystkie szczeble nadzoru czuli się współodpowiedzialni, oczywiście w różnym stopniu, aby uczeń był przygotowany do egzaminu. Według mnie te osoby odpowiedzialne za przygotowanie ucznia to nauczyciel, rodzice ucznia i on sam. Poza tym wszystko to, choćby najlepiej działało, nie będzie miało aż takiego wpływu na to, co się na końcu zdarzy.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#AgnieszkaKozłowskaRajewicz">Są tu proponowane różne rozwiązania problemu. Nie zgadzam się absolutnie i jestem przeciwna wszelkim rozwiązaniom, które wiążą się z manipulowaniem punktacją i rozliczaniem punktów, ponieważ egzamin był przeprowadzony prawidłowo, a skoro tak, to trzeba szukać innych rozwiązań. Pan poseł Lech Sprawka mówił, że może należałoby zostawić wszystko tak jak jest, co byłoby nie najgorszym wyjściem z sytuacji. Wszystkie rozwiązania, które są proponowane, wiążą się w jakiś sposób z zastosowaniem pewnego rodzaju amnestii, przeciwko czemu wszyscy się buntujemy. Nie chcemy żadnej amnestii. Przyznam, że nie potrafię zaproponować czegoś konstruktywnego, co nie wywołałoby buntu którejkolwiek z osób obecnych na tej sali.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#DomicelaKopaczewska">Moim zdaniem niepokojące w naszych wypowiedziach jest to, że „odbijamy się od ściany do ściany” i każdy z nas kogo innego wini za zaistniałą sytuację i każdemu z nas wydaje się, że te argumenty, jakie przedstawia, są istotne i ważne.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#DomicelaKopaczewska">Chciałabym zwrócić uwagę jednak na naszą wspólną odpowiedzialność za nasze działania. Pan dyrektor Marek Legutko, przedstawiając sytuację tego roku mówił także o tym, jak odbywały się egzaminy w poprzednich latach i jakie były ich wyniki. Analiza wyników egzaminów, nie tylko gimnazjalnych, nie jest jeszcze w znaczącym stopniu podstawą pracy szkoły. I to jest nasz wspólny problem, panie pośle Sławomirze Kłosowski. Nie czynię pana odpowiedzialnym za tę sytuację, chociaż był pan nie tak dawno wiceministrem edukacji, ale myślę, że warto jednak uderzyć się we własne piersi, jakie działania w ostatnich latach, nie tylko przez pana, ale i pana poprzedników były podejmowane, aby analiza wyników egzaminów była podstawą budowania priorytetów działania ministra edukacji, kuratorów oświaty i samorządów oraz szkół. Tego nie było.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#DomicelaKopaczewska">Zdarzenie, które omawiamy, świadczy o tym, że to co jest najistotniejszą zdobyczą reformy systemu edukacji, czyli przeprowadzenie egzaminu zewnętrznego, umożliwiającego porównywanie wyników nauczania, doprowadziło do sytuacji, że stanęliśmy pod ścianą i teraz rzeczywiście jakiekolwiek rozwiązanie, które się zastosuje, będzie dla kogoś krzywdzące, i nie będzie akceptowane przez wszystkich. I dlatego apeluję o to, abyśmy nie zburzyli tego, co jest największą zdobyczą, a mianowicie zewnętrznego systemu egzaminowania.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#DomicelaKopaczewska">Zgłoszono kilka różnych propozycji rozwiązań, ale odpowiedzialność za wybranie najlepszego ciąży na resorcie edukacji. Nie można jednak tej trudnej sytuacji wykorzystywać politycznie, a wspólnie szukać najlepszego rozwiązania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#SławomirKłosowski">Postaram się nie odpowiadać na zaczepki polityczne pani poseł Domiceli Kopaczewskiej, która wypowiadała się niby w duchu pojednawczym, ale mimo wszystko próbowała obciążać odpowiedzialnością osoby, które nie zawiniły.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#SławomirKłosowski">Po wypowiedzi pana ministra powiem, że jestem zaskoczony, bo te dane o liczbie uczniów były dotychczas mniej niepokojące. Ta liczba 5 tysięcy uczniów poszkodowanych została podana po raz pierwszy. Nie chodzi teraz o to, abyśmy szukali winnych albo sobie coś wytykali. Oczywiście pewne sprawy trudne, dotyczące funkcjonowaniu systemu oświaty trzeba wyeksponować. Dzisiejsze nadzwyczajne posiedzenie Komisji nie ma na celu wytykania błędów tylko znalezienie pewnego, pozytywnego rozwiązania powstałego stanu rzeczy. O tym wszyscy, może poza panią poseł Domicelą Kopaczewską, tutaj mówiliśmy.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#SławomirKłosowski">Wypowiedź pana ministra nie jest wypowiedzią napawającą optymizmem, dlatego że używanie tego sformułowania o pilotowaniu przez kuratorów uczniów pozostaje poza wszelkim możliwym uregulowaniem sprawy. Obowiązujące rozporządzenie nie daje żadnego pola manewru dla wprowadzenia tego niedookreślonego pilotowania. Może to zakończyć się katastrofą i autentycznym nieszczęściem dla tej grupy 5 tysięcy uczniów.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#SławomirKłosowski">Odwołam się do sformułowania użytego w wywiadzie udzielonym przez rzecznika prasowego kuratora śląskiego, który powiedział wprost i zgodnie z prawem o tym, o czym mówili wszyscy zabierający głos. Zacytuję: „Na Śląsku ten sam problem dotyczy ponad 1000 uczniów. Rzecznik śląskiego kuratora oświaty Piotr Zaczkowski poinformował, że pokrzywdzeni uczniowie będą mogli otrzymać specjalne zaświadczenia. Informując o tym rzecznik kuratora zastrzega jednocześnie, że zaświadczenie to nie będzie miało mocy prawnej, prawo bowiem nie zmieniło się. Dokument taki nie będzie miał wpływu na proces rekrutacji, bo najważniejszy jest wynik z egzaminu i oceny na świadectwie.”. Nie ma tu żadnej swobody działania.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#SławomirKłosowski">Dziękuję i apeluję w imieniu tych 5 tysięcy młodych ludzi do pana ministra o odwagę, bo zaproponowane pilotowanie, co wszyscy stwierdzamy, jest po prostu niemożliwe z punktu widzenia formalnoprawnego. Pozwala tylko na zapewnienie chwilowego spokoju urzędnikom MEN i CKE do momentu, kiedy ta rekrutacja będzie się odbywała.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#SławomirKłosowski">Autentyczną próbą rozwiązania tego poważnego problemu jest to, co pojawiło się w wypowiedziach pana posła Marka Łatasa i pani poseł Elżbiety Witek. Jest taka możliwość, aby w dniach 3–4 czerwca odbyć egzamin poprawkowy dla tych uczniów. Dla tych uczniów, którzy czują się pokrzywdzeni jedynym obiektywnym rozwiązaniem jest powtórzenie dla wszystkich zainteresowanych tego egzaminu w zakresie zadania, które nie zostało przez nich wykonane podczas egzaminu gimnazjalnego. Upieram się, by taką decyzję podjąć jeszcze w tym tygodniu, bo czasu do egzaminów poprawkowych jest bardzo mało. Jeżeli zainteresowani uczniowie mieliby być postawieni w takiej obiektywnej sytuacji, to taka decyzja powinna właściwie zapaść już dzisiaj albo jutro.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JadwigaWiśniewska">Ze zdumieniem wysłuchałam propozycji przedstawionej przez pana ministra. Zastanawiam się nad tym, czy pan minister ma takich współpracowników, którzy nie wiedzą, jakie przepisy obowiązują w oświacie, że warunki rekrutacji są określane każdego roku do końca marca. Pan minister powiedział dzisiaj, że uczniowie uczą się szacunku dla prawa, a tymczasem MEN proponuje nieprawne rozwiązanie. Apeluję do państwa, abyście odstąpili od tego pomysłu. My chcemy wymagać od uczniów poszanowania prawa, a sami proponujemy nieprawne rozwiązania. Tak być nie może i przeciwko temu będziemy protestować.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#JadwigaWiśniewska">Myślę, że trzeba spokojnie zastanowić się nad najlepszym rozwiązaniem.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#JadwigaWiśniewska">Boleję nad tym, że próbuje się upolitycznić naszą dyskusję. Chodzi o los 5 tysięcy uczniów. Życzę więcej empatii tym, którzy uważają, że nic się nie stało. Otóż stało się. Problem dotyczy bardzo dużej grupy uczniów i musimy wypracować wspólnie najlepsze rozwiązanie. Żadna z tych dotychczasowych propozycji rozwiązania tego problemu nie jest idealna, ale możemy określić wspólnie, która z nich byłaby najlepsza. Pan dyrektor Marek Legutko powiedział, że były silne naciski na Centralną Komisję Egzaminacyjną. Boleje nad tym, że nie było informacji o tych naciskach skierowanej do środowiska nauczycielskiego oraz wyraźnego określenia, jaki kierunek działania jest wskazany i oczekiwany. Być może miałoby to wpływ na lepsze przygotowanie i rozłożenie omawianego materiału w szkołach przez nauczycieli. Chciałabym jeszcze zapytać czyje były naciski, że w tegorocznych maturach wykorzystano tekst pana Jacka Żakowskiego? W tekście gimnazjalnym mamy lektury klasycznych utworów literackich, a na maturze mamy taki tekst. Jaka jest gradacja rangi i wagi tych tekstów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#EwaWolak">Ze zdziwieniem przysłuchuję się dyskusji i takim uwagom, że wypowiedzi posłów Prawa i Sprawiedliwości są jakoby niepolityczne, a nasze są bardzo polityczne. Nie zgadzam się z takimi określeniami, zwłaszcza po wypowiedzi pani poseł Jadwigi Wiśniewskiej i jestem tym zaniepokojona.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#EwaWolak">Mówimy o respektowaniu prawa. Chciałabym zapytać pana ministra, czy zgodnie z prawem można przeprowadzić egzamin poprawkowy w dniach 3–4 czerwca dla wszystkich uczniów, którzy będą chcieli ten egzamin powtórzyć? Szkoła jest miejscem dla ucznia z jego indywidualnymi potrzebami i aspiracjami, i trzeba do tego podchodzić bardzo odpowiedzialnie. Jeśli jakiś uczeń czy jakaś grupa uczniów w danej szkole nie była dobrze przygotowana do części matematycznej egzaminu, to według mnie powinni oni mieć także prawo do zdawania egzaminu poprawkowego.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#EwaWolak">Sądziłam, że nauczyciele mają prawo nie przerobić części lektur, ale okazuje się, że definicja egzaminu wyraźnie wskazuje na to, że nauczyciele mają obowiązek przygotować uczniów realizując w taki sposób podstawę programową, aby omówić także te lektury, o jakich mówimy, tzn. „Kamienie na szaniec” i „Syzyfowe prace”.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#EwaWolak">Decyzja powtórnego egzaminu jest bardzo trudna. Osobiście nie zgadzam się z podejmowaniem takiej decyzji, bo jak mówił pan dyrektor CKE – w poprzednich latach podobne zjawisko nie przerobienia całości materiału miało miejsce. Trzeba pamiętać o tym, aby wzmóc nadzór pedagogiczny. Nie można doprowadzić do podjęcia takich działań, jakie podejmował wcześniej pan minister Roman Giertych, który ogłosił amnestię maturalną. Jest to niedopuszczalne. Według mnie trzeba bardzo indywidualnie podejść do każdego ucznia i głęboko wierzę w to, iż każdy samorząd będzie w stanie pomóc indywidualnie każdemu uczniowi, a więc organ prowadzący szkołę. Samorząd wspólnie z dyrektorami szkół ma takie możliwości.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#EwaWolak">We Wrocławiu rekrutacja do szkół prowadzona jest w sposób elektroniczny i oczywiście nie można tu ująć tego, czym są zaświadczenia z kuratorium o tym, że jest się uczniem, który nie miał możliwości zapoznania się z tymi dwoma lekturami. Nie ma też możliwości w tym systemie ujęcia takiego zapisu, że uczeń był chory, kiedy były przerabiane wskazane lektury albo, że nauczyciel nie zdążył omówić jakiejś części materiału.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#EwaWolak">Na kilka tysięcy uczniów szkół wrocławskich tylko 30 dotyczy ten omawiany przez nas problem. Jeśli jest podobnie w innych szkołach i miastach, to samorząd poradzi sobie z tą sprawą. Jeszcze raz chciałabym apelować o rozwagę i przestrzec przed podejmowaniem pochopnych decyzji, co do zastosowania odpowiedniego rozwiązania. Mam nadzieję, że wrócimy do tej dyskusji w szerszym kontekście całego systemu egzaminów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MarekŁatas">Chciałbym sprostować to, o czym mówiła pani poseł Ewa Wolak, bo przeinaczyła sens naszej propozycji – abyśmy proponowali odbycie ewentualnego dodatkowego egzaminu dla tych uczniów, którzy zostali pokrzywdzeni w tych szkołach, gdzie materiał obowiązujący na egzaminie gimnazjalnym nie był przerobiony. Liczbę takich uczniów już zidentyfikowano i pan minister ma ten wykaz, mówiliśmy także tylko o tych uczniach z tej grupy, którzy ewentualnie chcą przystąpić do egzaminu poprawkowego, czy dodatkowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AgnieszkaKozłowskaRajewicz">Chcę apelować do wszystkich, abyśmy nie psuli egzaminu zewnętrznego, bo to jest jedno z największych osiągnięć reformy oświaty. To bardzo pozytywnie wpływa na sposób i efekty uczenia w szkole.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#AgnieszkaKozłowskaRajewicz">Wszyscy zgodziliśmy się, że egzamin gimnazjalny został przeprowadzony zgodnie z prawem, a zadanie egzaminacyjne było skonstruowane poprawnie. W związku z tym nie ma podstaw do tego, aby powtarzać egzamin. Trzeba szukać innych rozwiązań dla wskazanej grupy uczniów. Powtarzanie egzaminu, manipulowanie punktami to jest psucie bardzo ważnego i dobrego narzędzia diagnostycznego, które ma na celu dostarczenie informacji o sposobie prowadzenia polityki oświatowej w kraju. Nie możemy się zgodzić na wprowadzenie kolejnej amnestii dla części uczniów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#LechSprawka">Zabieram ponownie głos w trybie sprostowania. Nie ukrywam, że ze zdumieniem przyjąłem stwierdzenie pani poseł Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, że się ze mną prawie całkowicie zgadza, a teraz okazuje się, że w ogóle nie zrozumiała mojej wypowiedzi. Jeszcze raz chcę stwierdzić, że po pierwsze absolutnie nie stwierdziłem, że egzamin został przeprowadzony prawidłowo w sensie konstrukcji pytania. Początek mojej wypowiedzi dotyczył tego, że zostało to pytanie egzaminacyjne źle skonstruowane w kontekście realizacji programów nauczania. Po drugie pani poseł stwierdziła, że uznałem jako najlepsze rozwiązanie, aby nic nie robić w tej sprawie. Powiedziałem tylko tyle, że jeżeli miałbym przyjąć takie rozwiązanie, jakie proponuje MEN, to wolałbym nic nie robić. Natomiast powiedziałem, jakie jest według mnie optymalne rozwiązanie. Można też rozważyć przyjęcie tego rozwiązania, jakie zaproponowała pani poseł Elżbieta Witek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#ElżbietaWitek">Chcę także złożyć sprostowanie, aby zostało to zawarte w stenogramie z naszych obrad. Pani poseł nie jest tak, że wszyscy się zgadzamy z tym, iż egzamin był przeprowadzany prawidłowo. Ja się z tym nie zgadzam i potwierdzam to, o czym mówił pan poseł Lech Sprawka. Pani poseł mówiła, że chcemy abolicji, a to jest nieprawdą. Proponujemy powtórzenie egzaminu dla tych uczniów, którzy zostali skrzywdzeni i chcą skorzystać z takiej możliwości. Abolicja to jest darowanie winy. A tego ani razu nie proponowaliśmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#TeresaWargocka">Dyskusja nasza jest już faktycznie wyczerpana, a temat nadal jest nierozwiązany. Prosiłabym pana ministra, aby zechciał podać kilka przykładów, w jaki sposób kuratorzy mieliby pilotować sprawy poszczególnych uczniów. Odnoszę wrażenie, że propozycja jest taka, aby każdy kurator sobie z tym poradził według własnego przekonania i sumienia. To wprowadzi nierówność w zastosowaniu takich działań w różnych województwach i rozpocznie się kolejna dyskusja, dlaczego ten kurator zrobił tak, a inny kurator postąpił inaczej. Może tu wystąpić nierówność szans.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#TeresaWargocka">Chciałabym podtrzymać stanowisko wyrażone przez pana posła Sławomira Kłosowskiego. Jeśli państwo nie podejmiecie decyzji odważnej i niemal natychmiast to problem wróci pod koniec czerwca i stanie się to, co występuje w różnych dziedzinach życia publicznego, że obniży się jeszcze bardziej zaufanie do państwa. Ta sprawa jest bardzo ważna społecznie i dotyczy nie tylko 5 tysięcy uczniów, ale 5 tysięcy rodzin i ich znajomych. Oczekujemy odważnej decyzji. Jeżeli nie ponosi winy system egzaminacyjny, to na pewno jest winien system oświaty w osobach pani minister i panów ministrów edukacji i system powinien za to odpowiadać. Rodziców nie interesuje, co się działo w szkole. Dyrektorzy szkół usłyszeli już od rodziców uczniów, co o tym myślą i wszystkie żale były wypowiedziane. Teraz trzeba pokazać, że państwo ma rozwiązanie na każdą trudną sytuację. Nie bójmy się stawiania temu czoła. Co roku mamy sygnał o jakiejś niedoskonałości czy błędzie przy egzaminach. Nie nastawiajmy się na to, że obowiązujący system jest święty i nienaruszalny. Może trzeba to jeszcze raz przemyśleć, aby nie było tak, że jeśli czegoś nie dopatrzymy, to w czerwcu będziemy poprawiali. System ma obowiązek reagować na sygnały i fakty, poprawiać się i doskonalić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#AndrzejSmirnow">Zakończyliśmy dyskusję. Proszę o zabranie głosu pana ministra.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#ZbigniewMarciniak">Dziękuję za wszystkie wypowiedzi, które skrupulatnie notowałem. Moim zdaniem we wszystkich głosach państwa są wspólne wątki. Jest to m.in. ogromna troska wszystkich państwa o los tych dzieci, a także próba szukania najlepszego rozwiązania. Z dyskusji wynika, że jednoznacznie idealnego rozwiązania nie ma. Jest wiele komentarzy i propozycji, do których chcę odnieść się bardzo krótko.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#ZbigniewMarciniak">Zacznę od tej liczby 5 tysięcy ewentualnie poszkodowanych, bo jest to ciągle weryfikowane. Dotyczy to ok. 200 szkół, przy czym sygnały takie wpłynęły do kuratoriów i resortu z ok. 50 szkół. Patrząc na to czysto statystycznie w około ¾ szkół myśmy sami to wypatrzyli i zweryfikowali. Nie był to sygnał społeczny, ale zebrano te dane z inicjatywy resortu.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#ZbigniewMarciniak">Poruszono ważną kwestię nadzoru i jest to sprawa fundamentalna. Chodzi zwłaszcza o nadzór merytoryczny, który bardzo kuleje. To trzeba zbudować od nowa, a wiąże się to bardzo ściśle z tematem awansu zawodowego nauczycieli. Jest to ogromny temat, który kiedyś z pomocą posłów i komisji będziemy mieli szanse przedyskutować. Gdyby system nadzoru merytorycznego działał sprawnie, to faktycznie przypadków mało sprawnego realizowania podstawy programowej byłoby niewiele. Nie można twierdzić, że ich by nie było, bo jest to za duży system, aby się nie pojawiały jakieś błędy, czy niedopatrzenia i fluktuacje. Teraz ten system został jakby obudzony dzwonkiem alarmowym w całej Polsce dzięki mediom. To spowodowało podjęcie analizy, co powinno być zrobione, aby takich dyskusji więcej nie było.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#ZbigniewMarciniak">Dylemat konfrontacji podstawy programowej i programów nauczania wypłynął teraz z dużą ostrością. Zgadzam się, że część nauczycieli układa swoje programy nauczania, tylko że ktoś te programy zatwierdza. Nie jest tak, że ktoś ułoży sobie program i będzie go realizował, tak jak sobie to wymyślił. Rada pedagogiczna szkoły przyjmuje program, a dyrektor go zatwierdza. To jest moment, aby ustalić, czy program odpowiada podstawie programowej czy nie, i czy zapewnia dobre przygotowanie uczniów do egzaminu.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#ZbigniewMarciniak">Pojawiła się w kilu wypowiedziach kwestia techników. Chcę powiedzieć, że nie ma bardziej gorącego zwolennika techników ode mnie. Jestem absolwentem technikum i wiem, że duża część młodzieży podejmuje naukę w technikach z powodów socjologicznych. Ja też z tego powodu poszedłem do technikum, bo rodzice mi odradzali, abym nie podejmował nauki w tzw. ogólniaku i mówili, że taka nauka nie da mi żadnego konkretnego zawodu i nie wiadomo, co ze mną będzie dalej. Po skończeniu technikum można studiować, tak jak ja to zrobiłem i szczęśliwie doszedłem do profesury. To jest bardzo ważny typ szkół, i ja ich nie lekceważę.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#ZbigniewMarciniak">Chcę wyraźnie powiedzieć, że jestem przeciwny jakiemukolwiek rozwiązaniu, które by naruszało obowiązujące prawo. Mówienie, że proponujemy rozwiązania sprzeczne z obowiązującym prawem jest nieuzasadnione. Jestem za przestrzeganiem prawa i dlatego mówiłem, że chcemy wychowywać dzieci w duchu poszanowania prawa przez dawanie przykładu. Jeżeli mówię, że kuratorzy będą pilotować tych uczniów, to cały czas mam na myśli, iż będzie się to odbywać w ramach obowiązującego prawa. Kuratorzy mówią mi, że mamy pole manewru i możemy zadziałać bez naruszenia obowiązujących przepisów. Będziemy tego starannie przestrzegać. Obawa, że będą to różne rozwiązania w różnych województwach jest nieuzasadniona, bo wszelkie działania będą odbywały się w ramach obowiązującego prawa.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#ZbigniewMarciniak">Kurator oświaty w każdym województwie ustala zasady rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych i faktyczne pewne różnice są. Nie mam takich możliwości, aby coś kuratorom nakazywać w tej kwestii, bo każdy z nich określił ramy, w jakich ma się odbywać proces rekrutacji. W ramach obowiązującego prawa każdy kurator ma różne możliwości, a my będziemy nadzorować jak to jest realizowane w odniesieniu do rekrutacji uczniów, o których tu mówiliśmy.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#ZbigniewMarciniak">Dotyczy to stosunkowo bardzo małej grupy uczniów. Nie jest tak, że każdy poszkodowany utracił 16 punktów w ogólnej ocenie wyniku egzaminu, bo każdy przypadek jest inny, biorąc pod uwagę całość egzaminu gimnazjalnego.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#ZbigniewMarciniak">Były zgłoszone dwie propozycje rozwiązań, ale obie zakładają zmiany w systemie egzaminacyjnym. Trzeba to dokładnie rozważyć, bo to rodzi konsekwencje na przyszłość. Kwestia wprowadzenia egzaminu poprawkowego, to jest kwestia systemowego rozwiązania i nie można na to patrzeć tylko z punktu widzenia pomocy uczniom pokrzywdzonym. Jeżeli wprowadzimy egzamin poprawkowy z tego powodu, że dziecko było poszkodowane przez system szkolny i nie mogło się uczyć tak jak trzeba, to ten powód będzie działał w następnych latach. Wtedy nie będzie mowy, że to dotyczyło tylko sytuacji w roku 2008. Każdy będzie mógł powołać się na to, że czegoś nie przerabiał w szkole i został pokrzywdzony przez system szkolny. Będzie pytał, dlaczego traktujecie mnie gorzej niż moich kolegów w roku 2008, którzy byli w podobnej sytuacji. Wtedy poprawki staną się elementem systemu edukacji.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#ZbigniewMarciniak">Nie można burząc spokoju społecznego wprowadzać takiego precedensu. Możemy się różnić w tej ocenie, ale taka jest moja opinia. Ja za to odpowiadam i nie mogę wziąć na siebie takiej odpowiedzialności, żeby przesądzić o tym, że jest to rozwiązanie tylko na jeden rok, a później będzie spokój. Dotyczy to także zmian w przeliczaniu punktów. Zawsze znajdzie się powód, aby ktoś powiedział, że nie mógł wykonać tego czy innego zadania z powodów od niego niezależnych. Przeliczanie punktów będzie przywoływane jako dobry sposób rozwiązania, który jeśli został zastosowany raz, ma być stosowany systemowo. Osoby, które proponowały te rozwiązania miały na myśli wyjście z tej sytuacji dzisiaj, ale trzeba mieć świadomość, że raz uruchomione pewne mechanizmy obliczone na jeden rok staną się trwałym elementem systemu. Nie ma siły, która spowodowałaby, aby rodzic ucznia następnego rocznika nie odwołał się do tych możliwości, które były wprowadzone rok wcześniej. Mówię szczerze, co o tym myślę.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#ZbigniewMarciniak">Tę sprawę przemyśleliśmy i uznaliśmy, że byłaby to bardzo istotna zmiana systemu. Wtedy ten system się rozmywa i nie staje się czytelnym systemem pomiaru. Możemy o tym rozmawiać, jeżeli będzie taka wola parlamentu i ekspertów, aby w tym sensie ten system przebudować. I możemy to rozważyć, ale nie w związku z ratowaniem z kłopotów tych uczniów pokrzywdzonych w tym roku.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#ZbigniewMarciniak">Poruszono jeszcze kwestię, że nie są badane wyniki pracy systemu egzaminacyjnego przez nadzór szkolny. Te materiały są i Centralna Komisja Egzaminacyjna oraz okręgowe komisje przedstawiają je także na poziomie szkoły. Na podstawie tych wyników szkoła może ustalić, w jakim zakresie pytań uczniowie sobie nie poradzili, bo na przykład nikt nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie egzaminacyjne. Do tej pory nie interesowano się tymi wynikami w szkołach, bo nikt tego nie wymagał i nie było za to żadnych konsekwencji aż do dziś.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#ZbigniewMarciniak">Zgadzam się, że zawiódł nadzór i dlatego pracujemy nad jego przebudową, ponieważ szkoły nie analizowały informacji o wynikach egzaminów, które mogły bardzo istotnie wpłynąć na jakość nauczania i przez to zminimalizować zjawisko, z którym mamy do czynienia w tym roku.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#ZbigniewMarciniak">Po wysłuchaniu wszystkich głosów przedstawię je szczegółowo w gronie członków kierownictwa MEN w najbliższym czasie, bo głosy państwa posłów są dla nas bardzo ważne. Wypowiedziałem swoje zastrzeżenia i obawy wobec kilku propozycji rozwiązań, które być może pozwolą leczyć chorobę na dziś, ale kreują zupełnie nową sytuację na przyszłość. I jest problem rozważania skutków oraz ustalenia co zastosować, aby dać tym dzieciom to, co można im dać, ale jednocześnie nie popsuć tego, co dotyczy ogromnych grup młodzieży, żeby to dalej dobrze funkcjonowało. Każde z proponowanych rozwiązań generuje wiele dylematów systemowych i osobistych uczniów, zwłaszcza tych, którzy napisali coś w związku z pytaniem egzaminacyjnym. Czy mamy unieważnić uzyskane przez nich wyniki i kazać im pisać jeszcze raz czy też poprawiać? Czy uczeń, który uzna, że uzyskał słaby wynik ma przystąpić do poprawki czy nie? Tu jest wiele pytań o kryteria dopuszczenia do egzaminu poprawkowego. Nie można uruchomić tego mechanizmu jak długo nie wiemy, co się stanie w przyszłości, bo dotyczyć to może setek tysięcy uczniów, a nie tych kilku tysięcy w tym roku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#AndrzejSmirnow">Jeszcze są zgłoszenia do wystąpień.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#MarekŁatas">Proszę pana ministra, aby stworzyć taki system diagnostyczny, pozwalający na sprawdzenie danej szkoły, czy obowiązkowy materiał nauczania został przerobiony, aby można było na tej podstawie oceniać wyniki egzaminu.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#MarekŁatas">Termin dodatkowego egzaminu ustalono dla uczniów, którzy byli chorzy lub z innych przyczyn losowych. Można tym objąć te 5 tysięcy uczniów, którzy nie wykonali zadania egzaminacyjnego, bo nie przerobiono w ich szkole materiału, którego znajomość była obowiązkowa na egzaminie. Wtedy pan nie robi żadnego precedensu i nie łamie żadnego regulaminu, uznając, że jest to także powód wynikający z pewnego niefortunnego działania szkoły.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#AleksanderChłopek">Moim zdaniem powinniśmy się ustosunkować do jakiegoś rozwiązania w miarę pozytywnie. Wiemy, że winny jest nadzór. O tym mówi się od wielu lat i może teraz coś z tego wyniknie. Zgłoszono kilka propozycji rozwiązań. Rozwiązanie proponowane wstępnie przez resort według mnie jest kalekie i nieodpowiednie. Rozwiązanie proponowane przez pana posła Lecha Sprawkę, polega na wyeliminowaniu tego zadania i nie branie go pod uwagę przy ogólnej punktacji. Rozwiązanie trzecie polega na tym, aby część uczniów poszkodowanych mogła przystąpić do egzaminu poprawkowego. Wszystkie te propozycje rodzą różne wątpliwości i opory.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#AleksanderChłopek">Mam pytanie do resortu i do państwa posłów, które być może pozwoli na znalezienie rozwiązania problemu. Co się stanie w przypadku, kiedy okazuje się, że w kilkudziesięciu miastach w Polsce na bazarze przed egzaminem poprawkowym pojawią się przecieki i charakterystyki „Syzyfowych prac”? Czy w takim przypadku ogłasza się egzamin ponowny dla wszystkich uczniów? Skoro zawinił system oświaty, to może egzamin powinien być powtórzony nie tylko dla tych 5 tysięcy czy też chętnych spośród tej grupy, ale przeprowadzić egzamin poprawkowy dla wszystkich bez wyjątku. Założenie byłoby takie, że ci którzy otrzymali wcześniej wyższą liczbę punktów, a przy ponownym egzaminie otrzymają mniej punktów, mają prawo mieć załączoną tamtą wcześniejszą liczbę punktów. Egzamin poprawkowy tylko dla części uczniów jest rozwiązaniem bardzo wątpliwym i kontrowersyjnym, a także konfliktogennym, bo wiele tysięcy uczniów i ich rodziców będzie udowadniać, że ten drugi egzamin był egzaminem łatwiejszym. A więc może przeprowadzić dodatkowy egzamin dla wszystkich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#AndrzejSmirnow">Czy pan minister chciałbym jeszcze coś powiedzieć, bo w zasadzie temat został wyczerpany. Tak czy inaczej rozwiązań w drodze głosowania nie będziemy przyjmować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#ZbigniewMarciniak">Tylko jedno słowo. Chciałbym podziękować za życzliwe potraktowanie mojej osoby. Sprawa jest bardzo kontrowersyjna i bolesna. Dziękuję za tego ducha współdziałania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#AndrzejSmirnow">Jak wspomniałem, były zgłaszane wnioski do prezydium Komisji, aby rozpatrzyć na osobnym posiedzeniu sprawę egzaminów i ich wyników. Do takiej ogólnej oceny wrócimy po wakacjach, kiedy wyniki egzaminów będą przeanalizowane i kiedy można będzie głębiej zastanowić się nad tymi problemami, o których wspominał dzisiaj pan dyrektor CKE.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#AndrzejSmirnow">Dziękuję i zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>