text_structure.xml 110 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#MarekBiernacki">Otwieram posiedzenie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Dzisiejszy porządek obrad obejmuje informację na temat przebiegu akcji ratowniczej na Haiti. Przedstawia Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji. Mamy również pewien temat wewnętrzny. Chodzi o sytuację pogodową w kraju i o to, czy grozi nam powódź. Chcemy się dowiedzieć, jak będzie wyglądała sytuacja po tych opadach śniegu. Temat nie był zapisany, ponieważ jako stary strażak wiem, że pewnych rzeczy się nie podaje, żeby przypadkiem nie zapeszyć. Zaczniemy najpierw od informacji na temat akcji ratowniczej na Haiti. Witam bardzo serdecznie pana ministra Zbigniewa Sosnowskiego. Witam Komendanta Głównego pana generała Wiesława Leśniakiewicza. Witam również jego zespół. Na początku prosimy o skrótowe przedstawienie tej akcji ratowniczej. Wiem, że wczoraj Parlamentarny Zespół Strażaków omawiał tę kwestię i miał spotkanie ze strażakami, którzy brali udział w akcji na Haiti. W związku z tym prosimy o krótką i syntetyczną informację. Jak będą jakieś pytania, to proszę śmiało je zadawać. Panie ministrze, później przejdziemy do tego drugiego punktu, który mam zapisany w pamięci. Proszę bardzo, pan minister Sosnowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#ZbigniewSosnowski">Panie przewodniczący. Wysoka Komisjo. Panie i panowie posłowie. Panie generale. Minister spraw wewnętrznych, pan Jerzy Miller upoważnił mnie do przedstawienia państwu informacji na temat udziału funkcjonariuszy Państwowej Straży Pożarnej w akcji ratowniczej prowadzonej na Haiti po tragicznym trzęsieniu ziemi, które wystąpiło 12 stycznia 2010 roku. Jak państwo widzicie, są ze mną moi bliscy współpracownicy, czyli pan generał Wiesław Leśniakiewicz, Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej oraz dwaj bohaterowie tamtych wydarzeń, czyli dowódca grupy młodszy brygadier Mariusz Feltynowski i jego zastępca brygadier Marek Komorowski. Myślę, że nikt lepiej nie odtworzy tamtej tragedii niż panowie, którzy byli bezpośrednimi uczestnikami tamtych wydarzeń. W związku z tym pozwolę sobie na wygłoszenie jedynie słowa wstępnego, informując państwa o istotnych sprawach, a następnie oddam głos moim współpracownikom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#MarekBiernacki">Panie ministrze, pan zawsze może wygłosić nie tylko słowo wstępne, ale znacznie więcej. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#ZbigniewSosnowski">Zgodnie z decyzją Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji nr 5 z dnia 14 stycznia 2010 roku o udzieleniu pomocy ratowniczej na miejsce katastrofy wysłana została Polska Ciężka Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza. W skład grupy wysłanej na Haiti ostatecznie weszło 54 funkcjonariuszy Państwowej Straży Pożarnej oraz 9 psów. Wylot grupy nastąpił w dniu 15 stycznia 2010 roku, powrót w dniu 24 stycznia 2010 roku. Akcja ratownicza prowadzona była w dniach 17–21 stycznia 2010 roku, zgodnie z dyspozycjami wydanymi przez sztab koordynacji działań Organizacji Narodów Zjednoczonych. Polska Ciężka Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza zadysponowana na Haiti w styczniu 2010 roku, uzyskała w kwietniu 2009 roku certyfikat Organizacji Narodów Zjednoczonych. Z przyjemnością mogę powiedzieć, że byłem bezpośrednim świadkiem tamtych wydarzeń i mogłem obserwować działania, jakie podejmowała ta grupa, żeby zdobyć ten certyfikat. Egzamin został przeprowadzony zgodnie ze standardami Międzynarodowej Grupy Doradczej do spraw Poszukiwania i Ratownictwa (INSARAG), utworzonej przy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Grupy certyfikowane są traktowane w czasie misji zagranicznych priorytetowo i wszelka pomoc organizacyjno-logistyczna powinna trafiać najpierw do grup posiadających certyfikat INSARAG. W praktyce podczas działań na Haiti, grupy z Polski, Niemiec i Wielkiej Brytanii posiadające certyfikat według standardów INSARAG zostały wybrane przez sztab międzynarodowy do realizacji zadania w miejscowości Petit Goave, gdzie nastąpiły wstrząsy wtórne i wystąpiło duże prawdopodobieństwo kolejnych zniszczeń i ofiar w ludziach. Podkreślić należy, że akcja ratownicza prowadzona była w wyjątkowo ciężkich i trudnych warunkach. Organizacja Narodów Zjednoczonych zastrzegła, że ze względu na konieczność zapewnienia ratownikom bezpieczeństwa, prace musiały być prowadzone tylko pod eskortą żołnierzy Organizacji Narodów Zjednoczonych lub innych, wskazanych, sił militarnych. Poza prowadzaniem akcji o charakterze poszukiwawczym, funkcjonariusze Państwowej Straży Pożarnej udzielali pomocy medycznej poszkodowanym, w tym w szpitalach polowych.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#ZbigniewSosnowski">Materiał, który państwo otrzymaliście, zawiera wstępny raport dowódcy Polskiej Ciężkiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z przebiegu akcji ratowniczej. Pragnę podkreślić, że w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej trwają prace nad ostateczną wersją raportu. Wnioski, które zostaną w nim zawarte z pewnością przyczynią się do udoskonalenia procesów związanych z wysyłaniem polskiej pomocy ratowniczej w przyszłości. Panie przewodniczący, myślę, że informacje, które przedstawiłem dają obraz, czym jest ta grupa. Pamiętam posiedzenie plenarne i pytania bieżące. Odpowiadałem wtedy na pytania związane z tą grupą i między innymi wyjaśniałem, czym jest ta grupa oraz jakie ma kwalifikacje i kto może do niej należeć. Proszę zwrócić uwagę, że grupa, o której mówimy, jest jedną z nielicznych na świecie, która posiada taki certyfikat i jest świetnie przeszkolona do prowadzenia tego typu działań. Myślę, że sprawię nie lada przyjemność przedstawicielom tej grupy, chwaląc ich za to co robią, sławiąc imię Rzeczypospolitej nie tylko w Europie, ale i na świecie. Myślę, że wszyscy Polacy powinni być dumni z działań, które ten zespół podjął w czasie tej akcji pomocowej. Dziękuję za uwagę. Jeżeli pan przewodniczący pozwoli, głos zabierze Komendant Główny PSP i udzieli bardziej szczegółowych informacji co do samej organizacji wyjazdu. Później panowie powiedzą już o samej akcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MarekBiernacki">Muszę powiedzieć, że jesteśmy dumni nie tylko z tej grupy, ale także z innych akcji straży pożarnej. Mam na myśli między innymi ostatnią akcję ratowniczą pana, który odpłynął na krze. Podczas tej akcji strażak doznał obrażeń. Panie komendancie, jeżeli mógłby nam pan powiedzieć, jaki jest stan tego strażaka, to byłbym bardzo wdzięczny. Wiem, że ta akcja skończyła się dla niego tragicznie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">Panie przewodniczący. Szanowni państwo. W takim razie zacznę od tej drugiej informacji na temat pomocy udzielanej osobie, która dryfowała na krze. Mamy stały kontakt ze służbami medycznymi, które opiekują się naszym strażakiem. Otóż stan tego strażaka jest ciężki, ale stabilny. Wczoraj w godzinach wieczornych strażak przeszedł kolejną operację. Okazało się, że wówczas, gdy ten strażak ratował wędkarza, to w momencie, w którym trzeba było zejść z kry, został on uderzony z boku dużą bryłą lodu. Spowodowało to złamanie trzech żeber oraz poważne uszkodzenie wątroby. Pierwotnie była mowa o pękniętej wątrobie i wylewie wewnętrznym. Konsekwencją tego był przeprowadzony zabieg. Wczoraj sprawdzano te obrażenia i upewniano się, że nigdzie nie ma żadnego dodatkowego krwawienia. Okazało się, że wszystko jest w porządku.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#WiesławLeśniakiewicz">Dzisiaj rano strażak został rozbudzony, ponieważ do tej pory znajdował się on w śpiączce farmakologicznej. Również wczoraj wraz z panem ministrem Sosnowskim przeprowadziliśmy rozmowę z małżonką tego strażaka. Zaoferowaliśmy pełną gotowość do przetransportowania tego strażaka, jeżeli zajdzie potrzeba udzielenia pomocy ze strony specjalistów krajowych. Zdajemy się jednak na ocenę stanu zdrowia lekarzy prowadzących w szpitalu w Przemyślu. Oczywiście na co dzień naszym kolegą strażakiem zajmuje się rodzina. Jest to strażak w stopniu starszego kapitana, który ma już czternastoletnią wysługę. Jest to ratownik nurek, który jest jednocześnie kierownikiem prac podwodnych. Ma on dobre kwalifikacje.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#WiesławLeśniakiewicz">Dokonaliśmy wstępnej oceny tej akcji i muszę powiedzieć, że była ona prowadzona zgodnie z zasadami. Chłopak podjął ryzyko, ponieważ nie było innego wyjścia. Zapewne gdyby ta kra popłynęła nieco dalej, to ten wędkarz by zginął. Skończyło się to dosyć tragicznie dla naszego strażaka. Mamy jednak nadzieję, że wyjdzie z tego i za jakiś czas pojawi się w służbie. Konkretnie mówimy tutaj o panu Danielu Dryniaku. Muszę tutaj podkreślić zainteresowanie ministra spraw wewnętrznych stanem zdrowia strażaka. Ponadto Kancelaria Prezydenta również wyraziła zainteresowanie stanem zdrowia naszego strażaka. Chciałem za to bardzo podziękować. Jest to bardzo ważna kwestia dla strażaków. Dzięki temu oni wiedzą, że nie zostają sami sobie.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#WiesławLeśniakiewicz">Teraz odniosę się do kwestii związanej z naszym udziałem w akcji ratunkowej na Haiti. W pierwszej kolejności omówię, jak wygląda proces dysponowania zasobami ratowniczymi, które są w komponentach międzynarodowych. Właściwie mamy dwa ośrodki decyzyjne. Jeden znajduje się przy Biurze do spraw Pomocy Humanitarnej ONZ. W ramach tego biura funkcjonuje komponent, która nazywa się Grupą Doradczą do spraw Poszukiwań i Ratownictwa. To jest właśnie ten skrót INSARAG. W ramach tego komponentu przeprowadzana jest stała analiza sytuacji na obszarze naszego globu, pod kątem ewentualnego wystąpienia sytuacji, które wymuszą udział w akcjach różnego rodzaju grup operujących na całym globie. Pierwsza informacja dotycząca trzęsienia ziemi na Haiti dotarła do Krajowego Centrum Koordynacji Ratownictwa, które jest punktem kontaktowym w zakresie wszelkich działań związanych ze współpracą międzynarodową. Ta informacja dotarła do nas w dniu trzęsienia, czyli 12 stycznia około godziny 23.00. Jednak to wcale nie oznaczało, że należy uruchomić grupę poszukiwawczo-ratowniczą. Była to pierwsza wiadomość, która informowała, że na Haiti doszło do trzęsienia ziemi. Konkretnie chodziło o okolice Port-au-Prince. Jednak wówczas nie sprecyzowano jeszcze, jaki był rozmiar tej tragedii i jaka pomoc ratownicza jest potrzebna. Zgodnie z zasadami pomocy międzynarodowej w pierwszej kolejności uruchamiane są grupy, które są najbliżej ewentualnego miejsca zdarzenia. Takie są ogólnie obowiązujące zasady. W związku z tym w pierwszej kolejności kierowano grupy ze Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz z Kanady. Natomiast myśmy oczekiwali na zapotrzebowanie, które jest generowane przez Międzynarodowe Centrum Informacji, które działa przy Komisji Europejskiej. Jest to Centrum, które również zawiaduje europejskimi siłami ratowniczymi.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#WiesławLeśniakiewicz">Zgodnie z przyjętymi procedurami uruchomienie jakiejkolwiek grupy następuje na wyraźne życzenie lub zapotrzebowanie państwa oczekującego. Chodzi o to, żeby nie doprowadzać do sytuacji, w której na teren danego państwa, które jest dotknięte jakimś kataklizmem przyjeżdżają grupy ad hoc bez wyraźnego zapotrzebowania. Dlatego stworzono to centrum monitorowania sytuacji, którego zadaniem jest m.in. zbieranie wszelkich informacji na temat tego, co się dzieje na terenie Europy i całego świata. Dopiero na podstawie zapotrzebowania danego państwa lub rozpoznania ekspertów, którzy docierają na miejsce zdarzenia generowane jest zapotrzebowanie dotyczące wysłania grup, które są niezbędne do prowadzenia skutecznych działań ratowniczych. Stąd też postawiliśmy w stan gotowości bojowej Polską Ciężką Grupę Poszukiwawczo-Ratowniczą, która zbudowana jest na zasobach ratowniczych pięciu województw.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#WiesławLeśniakiewicz">Chodzi tutaj m.in. o województwo Małopolskie. W skład tej grupy wchodzą strażacy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu i Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie z wydziału zamiejscowego, który tam funkcjonuje. Druga grupa jest sformowana na terenie województwa łódzkiego. Chodzi o Komendę Miejską Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi. Kolejna grupa jest sformowana na terenie województwa wielkopolskiego na bazie Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu. Z kolei czwarta grupa jest sformowana na terenie województwa pomorskiego. Bazą tej jednostki jest Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku. Natomiast ostatnia grupa w województwie Mazowieckim jest sformowana na bazie Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie. Z tych pięciu grup tworzymy grupę, która ma charakter międzynarodowy. Jest to grupa certyfikowana, która jest zgłoszona do wsparcia, w przypadku działań realizowanych na terenie całego świata, w ramach koordynacji realizowanej przez INSARAG oraz Biuro do spraw Pomocy Humanitarnej ONZ. Ponadto grupa ta jest zgłoszona w Komisji Europejskiej w ramach działań prowadzonych na terytorium Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#WiesławLeśniakiewicz">Informacja o potrzebach wsparcia działań ratowniczych prowadzonych na Haiti dotarła do Polski 13 stycznia o godzinie 14.50. właśnie za pośrednictwem Międzynarodowego Centrum Informacji znajdującego się w Brukseli. Jak już wspomniałem, my już 12 stycznia postawiliśmy w stan gotowości grupę krajową. Dokonaliśmy także pewnego rozpoznania możliwości transportowych, ponieważ jest to jeden z podstawowych wymogów. Sprawdziliśmy, czym ewentualnie możemy dysponować oraz gdzie nasza grupa mogłaby przygotować się do odlotu. Rozmawialiśmy na ten temat z komercyjnymi przewoźnikami krajowymi. Podjęliśmy również rozmowy z naszymi odpowiednikami na Ukrainie, w Berlinie i w Moskwie. Zasada jest taka, że jeżeli jest przygotowywany europejski transport, to bardzo często korzysta się z pomocy i wsparcia państw ościennych, żeby nie generować dodatkowych kosztów. Taka zasada jest także przyjęta w ramach Komisji Europejskiej. Tam również składa się zapotrzebowanie na środki transportu poprzez to Międzynarodowe Centrum Informacji. Na tej podstawie udziela się wsparcia. Należy podkreślić, że w tym czasie prezydencja hiszpańska przygotowała pięć statków powietrznych do ewentualnego transportu grup ratowniczych oraz transportów humanitarnych. Mamy decyzję Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Oczywiście wszystko dzieje się zgodnie z procedurami. Tutaj nie może być tzw. pospolitego ruszenia. Nie może być też sytuacji, w której tworzymy grupę ad hoc i dopiero wtedy szukamy sprzętu. Grupa ta jest na tyle przygotowana, że obejmuje ona 170 strażaków w dyżurze całodobowym. Z tych 170 strażaków 65 jest zawsze gotowych do ewentualnego podjęcia działań ratowniczych. Ponadto grupa musi być samowystarczalna na co najmniej 10 dni. Oznacza to, że jedzie ona tak przygotowana, że nie stanowi obciążenia dla organizatorów akcji ratowniczej na miejscu. Jedynym obciążeniem, które jest po stronie organizatorów akcji ratowniczej, jest zapewnienie logistycznego wsparcia w postaci transportu kołowego na miejscu zdarzenia. Zresztą dowódcy akcji na pewno powiedzą o tych problemach w swoich wystąpieniach. Na podstawie tej procedury, którą mamy również przygotowaną w kraju, grupa ta została uruchomiona i wysłana do działań ratowniczych na teren Haiti. Nastąpiło to poprzez port lotniczy Okęcie.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#WiesławLeśniakiewicz">Jeżeli pan przewodniczący pozwoli, to przekazałbym głos dowódcy grupy, który w telegraficznym skrócie, operując slajdami, pokaże cały przebieg transportu oraz działań ratowniczych realizowanych na terenie Haiti.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuję bardzo. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MariuszFeltynowski">Panie przewodniczący. Szanowni państwo. Jak wspomniał pan generał, podzielę się z państwem w telegraficznym skrócie naszymi doświadczeniami związanymi z udziałem w akcji ratowniczej na Haiti, począwszy od momentu pakowania samolotu, po szczęśliwe lądowanie w kraju. Pragnę zaznaczyć, że my, jako służba podległa pod ten resort, nie możemy się nigdzie ruszyć bez odpowiedniej decyzji. Zgodnie z decyzją Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji ustalono zbiórkę na godzinę 5.00 dnia 15 stycznia. Punkt koncentracji to lotnisko Warszawa-Okęcie. Po podstawieniu samolotu nastąpiło jego pakowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">W pakowaniu pomagała Szkoła Główna Służby Pożarniczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MariuszFeltynowski">Tak. Zawsze w procedurze jest tak, że w zależności od tego, skąd wyrusza grupa, stamtąd uruchamia się odpowiednią szkołę. Jeżeli są to Balice, to wówczas korzystamy z pomocy Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie. Z kolei, jeżeli jest to Warszawa, to korzystamy z pomocy Szkoły Głównej Służby Pożarniczej. Podchorążowie pomagali nam w pakowaniu samolotu. W tym czasie na podstawie informacji zbieranych z terminali satelitarnych, w które jesteśmy wyposażeni, konfigurujemy ostateczny skład grupy i dokonujemy podziału zadań. Zbiórka, meldunek i po zapakowaniu się do samolotu odlot na miejsce. Pierwsze międzylądowanie odbyło się na Islandii. Mieliśmy drobne problemy techniczne, ponieważ podjeżdżające schody uderzyły w drzwi samolotu. Z tego powodu powstało opóźnienie, ponieważ piloci musieli mieć pewność, że gdy już wzniesiemy się ponad poziom chmur, to nie nastąpi rozhermetyzowanie kabiny. Szczęśliwie udało nam się wylądować na drugim międzylądowaniu technicznym w Bangor w Stanach Zjednoczonych. Tam doprecyzowaliśmy możliwości lądowania w Port-au-Prince. W zasadzie odbyło się to na podstawie wcześniej uzyskanych informacji. Następnie wylądowaliśmy na Dominikanie. Zakładaliśmy, że zatankujemy samolot i polecimy dalej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MarekBiernacki">Przepraszam, chciałbym tylko przywitać przewodniczącą Parlamentarnego Zespołu Strażaków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MariuszFeltynowski">Okazało się, że wcześniejsze opóźnienia na Islandii oraz lot pod wiatr wydłużył tę podróż i w związku z tym piloci nie mogli dalej polecieć. W wyniku tego musieliśmy przedostać się na terminal i tu powstał problem, którego nie udałoby się nam rozwiązać bez udziału władz dyplomatycznych. Przy pomocy ambasadora w Bogocie honorowy konsul na Haiti pojawił się na lotnisku wraz z tłumaczem mówiącym płynnie po polsku. Dzięki temu mogliśmy wydostać się na terminal oraz dostać się bezpośrednio do wieży kontroli lotów. Tam uzyskaliśmy informacje na temat możliwości dalszego transportu lotniczego. Pierwsze informacje mówiły, że dopiero o godzinie 6.00 rano pojawią się możliwości dalszego transportu lotniczego. Jednakże okazało się, że ten transport mógł objąć maksymalnie od 4 do 6 osób.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#MariuszFeltynowski">Od razu nam powiedziano, że jeżeli sami nie zorganizujemy sobie transportu tak ciężkiej grupy, to po prostu zostaniemy na Dominikanie. Zostały nam dwie opcje. Mogliśmy czekać aż miną 24 godziny i będziemy mogli lecieć dalej, albo mogliśmy szukać alternatywnego źródła transportu. Próbowaliśmy różnych rozwiązań, łącznie z zabraniem się z armią Chile. Okazało się, że inne grupy ratunkowe również wylądowały w podobnej sytuacji. Zdobyliśmy namiary na firmy posiadające ciężarówki i autokary. Zaczęliśmy negocjacje. Pan tłumacz skutecznie pomógł nam w wynegocjowaniu korzystnej ceny. W tym momencie pakujemy się na ciężarówkę. Jednocześnie otrzymujemy informację od vice konsula ambasady USA na miejscu na lotnisku, który twierdzi, że nie mamy się udawać do Port-au– Prince, tylko do najbliższego lotniska, czyli do bazy armii USA. W związku z tym, że nadal priorytet stanowią grupy ratownicze, stamtąd zostaniemy przetransportowani dalej samolotem transportowym. Potwierdziliśmy tę informację dwukrotnie. Tym większe było nasze zdziwienie, gdy pojawiliśmy się w tej bazie i menadżer lotniska stwierdził, że on o niczym nie wie i nie ma dla nas samolotu i do rana nic się nie zmieni. W związku z tym on zaproponował, żebyśmy dalej radzili sobie sami. Czas 24 godzin jeszcze nie minął. W momencie gdy stwierdzono, ile mamy sprzętu, to powiedziano nam, że musimy sobie poradzić sami. Korzystając z miejscowych kontaktów i z tłumacza, udało nam się wynająć ciężarówki i autokar. Problem polegał na tym, że gdy dojechaliśmy do granicy, to okazało się, że granica jest zamykana na noc na kłódkę i musimy zostać na tej granicy do świtu. W związku z tym rozłożyliśmy karimaty i czekaliśmy do rana.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#MariuszFeltynowski">Byliśmy pierwszym pojazdem przekraczającym granicę, który otwierał całą kolumnę pomocy humanitarnej. Zatrzymaliśmy się na przedostatnim moście, ponieważ ciężarówka przejechała, natomiast autokar był za duży, żeby przejechać przez dziurę w moście. Dlatego musieliśmy iść 5 kilometrów przez obozowisko, żeby dostać się do bazy operacji. Po drodze obserwowaliśmy zniszczenia i rozmawialiśmy z lokalnymi osobami, żeby rozeznać się w sytuacji. Od razu zgłosiliśmy gotowość wejścia do działań oraz wsparcia sztabu międzynarodowego dwoma oficerami. Jeden oficer był przewidziany procedurą, a drugi był po to, żebyśmy szybciej zapoznali się z aktualną sytuacją. Po certyfikacji każdy otrzymuje flagę. Używając tej flagi, oznakowaliśmy sztab międzynarodowy, który działał kilka dni. Następnie zostaliśmy poinformowani o bieżącej sytuacji. Po niecałej godzinie dostaliśmy pierwszą dyspozycję. Równolegle trwało rozbijanie obozowiska i organizowanie punktu medycznego, kuchennego oraz strefy łączności. Tak wyglądało nasze obozowisko. Pierwsza dyspozycja do działań wiązała się z przejazdem przez strefę zagazowaną. Stąd te maseczki. Niestety, po 2,5 godzinach przeszukiwania poszczególnych rejonów zostaliśmy ewakuowani. Można powiedzieć, że dużo zyskaliśmy przez oddelegowanie dwóch oficerów łącznikowych do sztabu międzynarodowego. Na podstawie różnych ćwiczeń oraz innych akcji związanych z trzęsieniami ziemi można powiedzieć, że środowisko profesjonalnych ratowników jest dość małe. Korzystaliśmy z tego, że znaliśmy twarze poszczególnych osób odpowiedzialnych za załatwienie transportu oraz bezpieczeństwa. To się bardzo przydało. Nie skorzystano z naszej oferty delegowania do szpitali polowych naszych lekarzy i ratowników medycznych. Problem polegał na tym, że nie było dostatecznej ilości karetek. Już na samym początku dostaliśmy informację, że działania mogą być prowadzone tylko od świtu do zmierzchu. Działania po zmierzchu mogły być prowadzone tylko wtedy, gdy znaleziono osobę żywą. Wówczas wysyłano dodatkowe siły bezpieczeństwa, co umożliwiało wydobycie takiej osoby.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#MariuszFeltynowski">Prowadzone działania zawsze wzbudzały duże zainteresowanie miejscowej ludności, która po kilku dniach zaczęła wprowadzać nas w błąd.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">Proszę powiedzieć, na czym polegało to wprowadzenie w błąd.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MariuszFeltynowski">Wprowadzanie w błąd polegało na przykład na tym, że przychodziła pani do obozowiska i mówiła, że słyszała o szkole, w której jeszcze wczoraj słyszano głosy. Wtedy my jedziemy na miejsce z naszymi funkcjonariuszami, wykorzystując wszelki możliwy transport, nie tylko ten, który został nam przydzielony. Korzystaliśmy także z transportu Telewizji Polskiej, która była z nami na bieżąco. Po przyjeździe na miejsce jeszcze ktoś potwierdza, że te głosy było słychać. Gdy pytamy się o numer telefonu, z którego niby dzwoniła ta osoba zasypana, to go otrzymujemy i zapisujemy. Gdy prosimy o jego powtórzenie zostają nam podane zupełnie inne cyfry. Na dobrą sprawę te numery były wymyślane. Traciliśmy przez to sporo czasu. Nie wiem, czy miejscowa ludność miała z tego uciechę, ale na pewno była zainteresowana zbiegowiskiem. Gdy ratownicy się pojawiali, to zaraz pojawiał się tłum osób. Zanim odjechaliśmy z jednego miejsca któryś z panów lub pań, chociaż przeważnie byli to panowie, podchodzili do nas i mówili, że na stacji benzynowej lub w innym budynku jest podobna sytuacja. Wówczas wdrażaliśmy podobną procedurę. Jechaliśmy na tamto miejsce i staraliśmy się zweryfikować te informacje. Często ktoś nam mówił, że tam już nikogo nie znaleziono, ponieważ tam były cztery osoby i wszystkie cztery ciała zostały wyciągnięte. Osoba, która była pracownikiem lub menadżerem, dawała gwarancję, że tam nikogo więcej nie ma. Mimo wszystko sprawdzaliśmy każdą taką informację.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#MariuszFeltynowski">Równolegle w dniu 19 stycznia otrzymaliśmy dwa zadysponowania. Pojechaliśmy wspierać grupę brytyjską, która nie miała wystarczającej ilości psów. Nasza grupa była najliczniej wyposażona w psy. Działaliśmy także z grupą poszukiwawczo-ratowniczą z Niemiec w wariancie średnim. Później zmieniono zdanie w sztabie międzynarodowym. Oficer odpowiedzialny za bezpieczeństwo stwierdził, że oddziały ONZ będą wspierały działania lokalne i tłumiły zamieszki, a wojsko brazylijskie będzie wspierało działania. Na tym zdjęciu widać osobę niezrównoważoną psychicznie, której również udzielono pomocy medycznej. Tutaj dokonaliśmy negatywnego potwierdzenia osób, które miały znajdować się w budynku. Później kolejny raz oddziały, które nas eskortowały dostały rozkaż powrotu do bazy. Procedura jest taka, że wracają oni z całym środkiem transportu. Ponieważ współpracowaliśmy z grupą niemiecką, postanowiliśmy, że rekonfigurujemy grupę i zostajemy na miejscu z naszymi oficerami Biura Ochrony Rządu. Przeszukiwaliśmy budynek po budynku przy pomocy miejscowej ludności. Bardzo przydatny okazał się język francuski.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#MariuszFeltynowski">Podejmujemy działania, w których za każdym razem trzeba być bardzo elastycznym. Krótko przed powrotem do bazy operacji uzyskaliśmy informację, że jesteśmy wezwani na potwierdzenie do katedry, w której zlokalizowano arcybiskupa. Niestety, było wiadomo, że jest to już ciało arcybiskupa. Jednak w tym samym miejscu grupa niemiecka pozytywnie ewakuowała jedną żywą osobę. Ponadto ich pies wyczuł, że pod gruzami może się znajdować druga grupa. Byliśmy potwierdzić ten fakt. Niestety, używając psów ratowniczych oraz technicznych metod lokalizacyjnych, stwierdziliśmy, że tam nikogo nie było. Korzystne w tej sytuacji było to, że nie trzeba było rozstawiać sprzętu oświetleniowego, ponieważ było tam tyle telewizji. Telewizja CNN miała nawet przekaz na żywo. Dzięki temu oświetleniu odeszło nam trochę pracy. Nasze zdziwienie dotyczyło także sposobu obchodzenia się ze zwłokami. W naszej kulturze europejskiej ciało człowieka nie jest tak czczone jak w tej kulturze. Można powiedzieć, że na każdej misji uczymy się czegoś nowego. Znacznie większe zainteresowanie budziła akcja wydobycia ciała arcybiskupa niż nasze działania, które koncentrowały się na odnalezieniu potencjalnie żywej osoby.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#MariuszFeltynowski">Należy zaznaczyć, że dwa razy dziennie odbywały się odprawy dowódców grup. Następnego dnia o godzinie 6.03 do 6.05 doszło do wtórnego trzęsienia ziemi. Sztab międzynarodowy podjął decyzję, że grupy certyfikowane udają się na miejsce akcji. Grupa brytyjska miała zrobić rozpoznanie z powietrza. Następnie my mieliśmy przyjmować siły i środki ze wsparciem średniej grupy z Niemiec. Po rozpoznaniu okazało się, że nie ma tam potrzeby działań poszukiwawczo-ratowniczych. Z kolei pojawiła się potrzeba pomocy medycznej. Lekarze bez granic byli gotowi i mogli dotrzeć w to miejsce w około dobę. W związku z tym zapadała decyzja o wydzieleniu komponentu medycznego z naszej grupy. Dokładnie 15 osób poleciało na miejsce helikopterem. Mój zastępca brygadier Komorowski został tam desygnowany. Natomiast ja byłem odpowiedzialny za pomoc w rozdzielaniu pomocy humanitarnej, która miała przylecieć następnej nocy oraz za bieżące działania. Może teraz przekaże głos brygadierowi Komorowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MarekBiernacki">Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MarekKomorowski">Śmigłowcem zorganizowanym przez Anglików od Organizacji Narodów Zjednoczonych zostaliśmy przetransportowani do miejscowości Petit Goave, gdzie Anglicy wysłani wcześniej na rekonesans zorganizowali reception center, czyli punkt przyjęcia sił i środków. Tam też uzyskaliśmy informacje od oficera, o którym wspominał pan komendant. W ramach ONZ funkcjonuje tzw. Zespół do spraw Oceny i Koordynacji – UNDAC. Taka grupa została wysłana na miejsce. Tam też spotkaliśmy oficera. Wiemy i jesteśmy przekonani, że z tymi ludźmi należy się kontaktować. Oni są tam po to, żeby nam pomagać. Uzyskaliśmy informację, że najlepszym miejscem rozłożenia punktu medycznego jest opuszczony szpital. Pierwszym zamiarem taktycznym było to, że skoro jest klika uszkodzonych budynków, ale wiele ofiar, to należy założyć tzw. posterunki ruchome. Składają się one z dwóch ratowników medycznych, którzy chodzą i udzielają pomocy. Nie spodziewaliśmy się ciężkich obrażeń ciała, ponieważ wstrząsy wtórne nie spowodowały wielkich uszkodzeń. Zmieniliśmy zamiar taktyczny, ponieważ zarówno administrator szpitala, jak i przedstawiciel Komisji Europejskiej z Zespołu ds. Oceny i Koordynacji, którzy byli na miejscu, zalecali nam stworzenie punktu medycznego w opuszczonym szpitalu. Szpital był opuszczony, ponieważ budynek był uszkodzony z powodu wstrząsów wtórnych i nikt nie chciał prowadzić żadnych działań w środku. Swiss Humanitarian Aid dostarczył nam dwa namioty, które miały być pierwotnie przeznaczone dla lekarzy bez granic. Oni dopiero kierowali się na miejsce i, jak wspomniał kolega, miało to potrwać około doby. W związku z tym to my rozstawiliśmy te namioty i zorganizowaliśmy punkt medyczny. Pierwszego dnia mieliśmy około 20 przypadków, nawet bez informowania ludności cywilnej w miejscowości Petit Goave, że taki punkt jest zorganizowany. Wiadomość rozeszła się pocztą pantoflową. Przychodziły do nas osoby z otarciami, skaleczeniami, ale również były złamania, jak to widać na zdjęciach.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#MarekKomorowski">W następnym dniu zajmowaliśmy się również cięższymi przypadkami. Na tym zdjęciu widać 9-miesięcznego chłopczyka, któremu w zasadzie uratowaliśmy życie. To jest nasz lekarz, który bez trudu zdiagnozował zapalenie płuc. Trudno jest jednak pogodzić się z faktem, że w XXI w. ktoś umiera na zapalenie płuc. To dziecko praktycznie nie oddychało. Było w bardzo ciężkim stanie. To było obustronne zapalenie płuc. W zasadzie dzięki temu, że mieliśmy tlen i kontaktom osobistym z poszczególnymi osobami, które były na miejscu, oraz z armią Stanów Zjednoczonych udało nam się zorganizować transport medyczny dla tego dziecka. Nasz lekarz stwierdził, że w tamtych warunkach to dziecko nie miało szans na przeżycie. Ostatecznie dziecko trafiło na szpitalny lotniskowiec amerykański, gdzie poddano je leczeniu. Prowadziliśmy także działania równoległe. Może na tent temat wypowie się dowódca grupy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MariuszFeltynowski">Tutaj właśnie po raz kolejny bardzo dobrze współpracowało się nam z Brytyjczykami. Oni bezpośrednio poprosili sztab międzynarodowy, żeby wysłano do nich grupę polską. Pojechaliśmy na kolejny sektor, niestety, potwierdzając negatywnie przeszukania poprzednich grup. Na tym zdjęciu widać po raz kolejny współpracę z grupą poszukiwawczo-ratowniczą z Niemiec. Mieliśmy tutaj podobny scenariusz sytuacji. Miejscowa ludność informowała, że spod gruzów ktoś dzwonił i jeszcze rano było słychać głosy. Przeszukiwaliśmy teren zarówno z psami, jak i geofonami oraz kamerami wziernikowymi. Następnie dokopywaliśmy się najgłębiej jak mogliśmy i puszczaliśmy nawet dwa psy. Po wysłaniu dwóch psów mieliśmy 100% pewność, że nikogo tam nie ma. Czasami puszczaliśmy jeszcze trzeciego psa. Tak naprawdę nie wiem, po co to robiliśmy. Chyba chcieliśmy się sami przekonać, że zrobiliśmy więcej niż mogliśmy. Po puszczeniu trzeciego psa nadal było negatywnie. Następnie udaliśmy się do kolejnego obiektu.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#MariuszFeltynowski">To zdjęcie ma jedynie wymiar symboliczny. O godzinie 1.30 udaliśmy się rozładowywać transport pomocy humanitarnej, który został dostarczony. Wtedy nikt tego nie dokumentował. Tutaj jest moment samego rozładunku. Rozładunek potrwał do godziny 4.00. O godzinie 4.00 rano ustaliliśmy wspólną strategię działania, oraz jak mamy się podzielić i zorganizować dystrybucję tej pomocy humanitarnej. Następnego dnia równolegle prowadziliśmy działania polegające na udzielaniu pomocy medycznej w Petit Goave oraz dystrybucji pomocy humanitarnej. Ponadto kontynuowaliśmy nasze dotychczasowe działania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MarekKomorowski">Tamten dzień zakończyliśmy o godzinie 19.00 wieczorem ze względu na brak oświetlenia. Następny dzień rozpoczęliśmy o 5.00 rano. O godzinie 5.30 robiło się już w miarę jasno. Wtedy też usłyszeliśmy komunikaty podawane wśród miejscowej ludności za pomocą megafonu, że utworzono punkt medyczny. Można powiedzieć, że wtedy się zaczęło. Od godziny 6.00 rano mieliśmy pełne ręce roboty. Oczywiście ci ludzie ucierpieli przez to trzęsienie ziemi, ale często zgłaszały się do nas osoby ze zwykłymi przypadkami chorób ogólnych. To były zwykle przeziębienia, albo reumatyzm. Takie diagnozy najczęściej stawiali nasi lekarze. Przeważnie w takich przypadkach podawaliśmy witaminę C i odsyłaliśmy takie osoby. Współpracując z lekarzami bez granic, poprosiliśmy o wstępną selekcję po to, żeby do nas trafiały przypadki, którym naprawdę możemy pomóc. Mieliśmy 2 lekarzy i 9 ratowników medycznych. Oni naprawdę mieli co robić. Był z nami także anestezjolog, więc przeprowadzono 3 zabiegi w znieczuleniu ogólnym. Głównie zabiegi te polegały na usuwaniu martwej tkanki z ran oraz składaniu barku. W tym przypadku również wymagano znieczulenia ogólnego.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#MarekKomorowski">Po wstrząsach wtórnych, które nastąpiły około godziny 12.00, trafiła do nas dziewczyna, która miała poparzenia ciała sięgające 60%. W zasadzie wyrok był prosty. Ta dziewczynka nie mogła tam przeżyć. W konsekwencji naszych działań udało nam się ewakuować tę dziewczynkę śmigłowcem, którym sami przylecieliśmy. Miejscowa ludność często do nas przychodziła, więc trudno było się z nimi nie zaprzyjaźniać. Chciałbym wyraźnie podkreślić, że pomimo rożnych informacji, które docierały do państwa za pośrednictwem mediów, tamtejsza ludność nigdy nie zachowywała się w stosunku do nas wrogo. Być może byli agresywni w stosunku do siebie, ale w stosunku do nas zawsze byli w porządku. Na tym zdjęciu widać ewakuację śmigłowcem tej poparzonej dziewczynki, która w konsekwencji trafiła do izraelskiego szpitala i następnie do Miami, do kliniki specjalizującej się w leczeniu oparzeń. Jest to prosty przykład kontaktów osobistych oraz zaradności naszych strażaków. W pewnym momencie piloci stwierdzili, że oni nic nie wiedzą na temat ewakuacji kogokolwiek. Do tego nie mieliśmy żadnych dokumentów przewozowych. Okazało się, że piloci byli Ukraińcami i po stwierdzeniu „gawarit pa ruski” wszystko wróciło do normy i zaczęliśmy dyskutować. To jest jeszcze zdjęcie z miejscowości Petit Goave, które zostało zrobione w trakcie naszego powrotu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#MariuszFeltynowski">To były działania równoległe. Następnego dnia, czyli 21 stycznia, działaliśmy jednocześnie w 2 miejscach. W Petit Goave prowadziliśmy działania poszukiwawczo-ratownicze wraz z Brytyjczykami, Niemcami oraz z grupą ze Stanów Zjednoczonych. Konkretnie byli oni z Wirginii. Ta grupa poprosiła nas o wsparcie przy przeszukiwaniu dużego sektora. Nasza grupa została podzielona na 3 podzespoły po 10 osób i 3 psy. Równolegle prowadziliśmy przeszukanie w szkole, w której podobno było około 100 dzieci i jeszcze nikt tam nie dotarł. Na ten etap akcji wydawało się to dość niewiarygodne, niemniej jednak takie maile wpływały formalnie do sztabu międzynarodowego. Sztab również pytał, czy któraś z grup podejmuje takie działania. Ani razu nie było sytuacji, w której odmówiliśmy podjęcia się jakiegoś zadania. Zawsze podczas naszej akcji robiło się właśnie takie zbiegowisko. Czasami byli to również rośli panowie z maczetami. Chciałbym jednak jeszcze raz podkreślić, że ani razu nie doszło do sytuacji, w której ktoś zachowywał się w stosunku do nas agresywnie. Przeważnie zamieszki i inne agresywne zachowania występowały w miejscach, w których prowadzono dystrybucję pomocy humanitarnej oraz wydawano pożywienie. Ci ludzie byli po prostu głodni. W dniu 22 stycznia w oczekiwaniu na samolot zdecydowaliśmy, że dalej kontynuujemy wsparcie oraz prowadzimy działania w szpitalu św. Franciszka Salezego, dla którego dedykowano pomoc humanitarną. Część grupy, która nie była już bezpośrednio zaangażowana w akcję, w tym czasie zajęła się zwinięciem obozowiska. Później obserwowaliśmy lądowania dużych maszyn, których nie ma w Polsce. Na pokładzie tego samolotu znajdowali się żołnierze armii USA. Na tym zdjęciu widać, jak odpoczywamy wśród innych grup. Następnie załatwialiśmy pozwolenie na lądowanie bezpośrednio na lotnisku. Tam nie było wieży i łączność odbywała się na zasadzie łączności z oficerami armii USA, którzy przebywali w klimatyzowanym namiocie. Z kolei oni mieli łączność z obszarem kontroli lotów w Miami. Następnie otrzymaliśmy informację o usterce naszego samolotu. Tymczasem nie mieliśmy już żywności. Ponieważ wiedzieliśmy, że wraca z nami 9 osób więcej i musieliśmy zrobić dla nich miejsce. Ponownie bezpośrednie kontakty spowodowały, że mieliśmy kolację. Następnie wróciliśmy do obozowiska i tam spaliśmy do rana. Z kolei rano okazało się, że spaliśmy z przyjaciółmi. To był ptasznik. Następnie czekaliśmy na samolot. Część naszych medyków nadal prowadziła działania. Tutaj widać załadunek samolotu i szczęśliwe lądowanie po dość długiej podróży. Następnie meldunek z akcji i relacje dla dziennikarzy. Teoretycznie był to koniec akcji. Jednak zgodnie z procedurą udaliśmy się jeszcze na 24-godzinny briefing psychologiczny oraz świeże omówienie spraw pod kątem tego, co w przyszłości można zrobić lepiej. Dziękuję państwu za uwagę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MarekBiernacki">Proszę bardzo, pan minister.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#ZbigniewSosnowski">Panie przewodniczący. Panie i panowie posłowie. Pozwolę sobie jeszcze na krótką wypowiedź. Otóż chciałbym państwa poinformować, że w dniu 25 stycznia 2010 roku do pana Radosława Sikorskiego, ministra spraw zagranicznych Rzeczypospolitej wpłynęła korespondencja od pana Feinsteina, ambasadora Stanów Zjednoczonych Ameryki, w której to amerykański dyplomata wyraża uznanie oraz wdzięczność za pomoc humanitarną, jaką Polska udzieliła Haiti, w związku z tragicznymi konsekwencjami trzęsienia ziemi w tym kraju. Jest to kolejny dowód szacunku, już nie tylko z naszej strony, ale również ze strony dyplomatów innych państw na świecie. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MarekBiernacki">Proszę bardzo, pan komendant.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">Muszę uzupełnić jeszcze jedną bardzo ważną kwestię. Otóż chciałem podkreślić znakomitą współpracę z Biurem Ochrony Rządu. Pan minister odpowiedział pozytywnie na naszą propozycję, aby wraz z naszymi strażakami polecieli także funkcjonariusze BOR. Niewątpliwe przyczyniło się to do większego komfortu pracy naszych ratowników. Funkcjonariusze, którzy są profesjonalnie przygotowani do ochrony funkcjonariuszy państwowych, znakomicie spełnili swoje zadanie, nie tylko w sensie tej ochrony bezpośredniej, ale również w zakresie pomocy, którą realizowali wspólnie z naszymi ratownikami. To właściwie było nasze pierwsze doświadczenie, gdzie funkcjonariusze BOR wyruszyli z grupą strażaków w celu udzielania pomocy. W tych komponentach międzynarodowych znajduje się grupa, która ma się zajmować bezpośrednią ochroną strażaków uczestniczących w akcji. Jednak należy podkreślić, że w nie każdym państwie jest to mile widziane. Raczej działa się w ten sposób, że wśród tych ratowników, którzy pracują na miejscu akcji, znajdują się wyselekcjonowane grupy do wewnętrznej ochrony. Korzystanie z tzw. komponentów militarnych raczej nie jest mile widziane. Niemniej jednak z uwagi na te wszystkie informacje, które do nas docierały podjęliśmy starania, żeby funkcjonariusze BOR polecieli wraz z nami. Ostatecznie funkcjonariusze BOR sprawdzili się znakomicie. Zresztą w naszej procedurze postaramy się dopracować element wsparcia wzajemnego. Jest to jednak bardzo potrzebna pomoc dla osób, które muszą się tam angażować w działania ratownicze, a nie w jakieś działania związane z osłoną.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#WiesławLeśniakiewicz">Jest jeszcze jedna kwestia. Mówiąc wprost, grupa jest tak przygotowana, że ona w praktyce jedzie z całą walizką pieniędzy. Grupa musi wziąć żywą gotówkę, ponieważ w takiej sytuacji nie pomoże żaden bankomat. Zwyczajnie nie ma takiej fizycznej możliwości. Na miejscu koledzy musieli negocjować nie tylko warunki transportu, ale także warunki zapłaty oraz innych kwestii z tym związanych. Stąd też mam wielkie uznanie dla moich współpracowników, którzy dowodzili tą grupą. Przed nimi stały ogromne problemy. Uważam, że była to najtrudniejsza akcja ratownicza, od kiedy Państwowa Straż Pożarna uczestniczy w tego typu działaniach. Zgodnie z naszym bilansem statystycznym mieliśmy nieco ponad 10 wypraw międzynarodowych przy udzielaniu różnej pomocy, z różnymi komponentami.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#WiesławLeśniakiewicz">Chciałbym jeszcze odnieść się do kwestii związanej ze szpitalem polowym. Być może padnie pytanie, co z tym szpitalem polowym oraz sytuacją z tym związaną. Otóż proszę państwa, wychodzimy z założenia, że są międzynarodowe standardy funkcjonowania tego rodzaju grup poszukiwawczo-ratowniczych oraz grup ratownictwa medycznego. One są standaryzowane w układzie europejskim. Są to tzw. moduły. Oczywiście różny jest poziom kompetencji tych modułów. Między innymi są wyselekcjonowane trzy rodzaje modułów ratownictwa medycznego, kończąc na szpitalu polowym. Jeżeli kiedykolwiek będziemy chcieli wysyłać wsparcie ratownictwa medycznego, to w naszym przekonaniu muszą być spełnione warunki określone w ramach uzgodnień międzynarodowych. Najlepsi ratownicy, którzy nie mają stosownego doświadczenia i przeszkolenia, nie podejmą żadnych czynności ratowniczych. Konieczne jest właściwe przygotowanie. Stąd też komponowanie grupy ad hoc jest niewłaściwym postępowaniem. Praktycznie rzecz biorąc, jest działaniem, które świadczy źle o państwie wysyłającym taką grupę pomocową.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#WiesławLeśniakiewicz">Dobrze pamiętamy tragedię z Chorzowa, kiedy to na teren Polski przyjechała grupa z Niemiec, która mówiła, że ona koniecznie chce uczestniczyć w działaniach ratowniczych. Po pierwsze, grupa ta przyjechała bez zapotrzebowania kraju oczekującego. Po drugie, grupa przyjechała, samodzielnie organizując sobie przelot, i znalazła się na miejscu zdarzenia. Dowodzący akcją musiał podjąć decyzję, czy wpuścić tę grupę, czy też nie. Nie było żadnych gwarancji co do przygotowania tej grupy oraz jej kompetencji. Stąd też byliśmy bardzo wstrzemięźliwi z ewentualnymi podpowiedziami i sugestiami dotyczącymi wysłania grupy ratownictwa medycznego i szpitala polowego. Było tak, ponieważ ten komponent aktualnie nie spełnia standardów międzynarodowych. Wychodzimy z założenia, że należy wysyłać grupy, które są naprawdę dobrze przygotowane i które spełniają wszystkie standardy międzynarodowe i potrafią działać w trudnych warunkach. Przykładem może być to, co było widać na przedstawionych państwu zdjęciach. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#MarekBiernacki">Jeżeli chodzi o te zdjęcia oraz sposób przedstawienia całej akcji, to reakcja sali była jednoznaczna. W takim razie nie mam nic do dodania, ponieważ często takie gesty są wystarczające. Proszę bardzo, czy są jakieś pytania. Widzę, że są. Proszę bardzo, pan przewodniczący.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JarosławZieliński">Właściwie to co pan komendant powiedział odnośnie do szpitala polowego i tego komponentu medycznego, to jest to, o czym powiedziałbym nieco więcej. Niestety tak się nie stało. W związku z tym chciałbym do tego nawiązać. Jednak to za moment. Na początku chciałbym zadać pytanie dotyczące innej kwestii. Oczywiście podpisuję się pod wszystkim, co tutaj zostało wyrażone w naszych uczuciach wdzięczności i oklaskach. Oczywiście strażacy wypełnili swoje zadanie w tych trudnych warunkach, niejednokrotnie narażając samych siebie. To oczywiście sławi Polskę, ale również ćwiczy tę grupę. Nigdy nie wiadomo, kiedy zajdzie potrzeba wykorzystania ich umiejętności. Możliwe, że również w Polsce zajdzie taka potrzeba. Rozumiem, że ta grupa nie jest przeznaczona wyłącznie do zadań międzynarodowych i może działać również w Polsce. Chciałem zapytać pana ministra oraz pana komendanta o ogólne wnioski wyciągnięte z tej akcji. Każda ta akcja jest okazją do przemyśleń i refleksji. Można się zastanowić, co należy jeszcze zrobić, zmienić i usprawnić. Nie sugerując niczego, chciałbym właśnie tak postawić to zagadnienie. Chodzi o to, jakie wnioski z tej akcji moglibyśmy usłyszeć od osób bezpośrednio uczestniczących w tej akcji oraz od kierownictwa PSP i resortu spraw wewnętrznych. Czy są w ogóle takie wnioski? To jest najważniejsza kwestia.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#JarosławZieliński">Jeszcze krótko chciałbym odnieść się do kwestii ratownictwa medycznego oraz tego komponentu, który był obecny w takim kształcie jak słyszeliśmy. W czasie tej akcji dochodziły do nas różne informacje. Nie ukrywam, że nie chciałem tego dzisiaj podnosić, ponieważ to by było mało odpowiedzialne. Niemniej pojawiały się głosy, że grupa została skierowana na miejsce za późno. Ponadto stwierdzono, że jeżeli już wysyłaliśmy tę grupę, to powinniśmy byli znacznie wzmocnić ten komponent medyczny, nawet poprzez zmniejszenie grupy do innych działań. Oczywiście nie twierdzę, że to jest nasza wina. To jest tylko obiektywny fakt. Proszę o odniesienie się do tych opinii, które zostały sformułowane. Panie komendancie i panie ministrze, pozostaje jeszcze pytanie dotyczące standardów w odniesieniu do szpitala medycznego i całego ratownictwa. Proszę mi powiedzieć, jakie panowie widzicie tutaj szanse? Chciałbym wiedzieć, co waszym zdaniem trzeba zrobić, żeby te standardy spełnić. Wydaje mi się, że działanie docelowe w tej przestrzeni jest bardzo ważne i potrzebne. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuję bardzo. Proszę bardzo, pan poseł Stolarczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JarosławStolarczyk">Chciałbym zadać konkretne pytanie. Chodzi mi o techniczne środki służące do poszukiwania osób, które zostały przywalone gruzami. Czy państwo dysponowaliście jedynie tymi kamerami wziernikowymi i psami, czy może były to również urządzenia typu radary biologiczne? Mieliśmy szanse zapoznać się z takimi urządzeniami w trakcie wizytacji w CBŚ. Takie urządzenia istnieją i wydaje mi się, że mogłyby one znacznie ułatwić państwu pracę. Jeżeli państwo dysponowaliście takimi urządzeniami, to bardzo dobrze. Jeżeli jednak nie mieliście takich urządzeń, to czy istnieje możliwość przekazywania takiego sprzętu na takie akcje? To jest również moje pytanie skierowane do nas i do szefa Komisji. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#MarekBiernacki">Proszę, żeby pan więcej nie opisywał tego sprzętu. On był tajny. Proszę, pan przewodniczący Van der Coghen.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PiotrVanderCoghen">Panie przewodniczący. Wysoka Komisjo. Panie ministrze panie generale. Korzystając z okazji, że jestem przy głosie, chciałem pogratulować akcji ratowania tego człowieka z kry. Mam bardzo ciepły stosunek do tej akcji. W swoim bogatym życiu sam miałem przyjemność wyciągnąć człowieka z przerębli i wiem, jakie to są emocje. Muszę powiedzieć, że ten strażak wykazał się sporą odwagą. Życzymy mu wszystkiego najlepszego.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PiotrVanderCoghen">Jeżeli chodzi o Haiti, to oprócz całej kwestii humanitarnej, jako polityk, uważam, że zdecydowanym plusem płynącym z tej akcji jest prestiż dla Polski. Pokazaliśmy, że może nie jesteśmy wielkim krajem, ale że posiadamy specjalistyczną służbę, która jest świetnie przygotowana do takich akcji. Ponadto pokazaliśmy, że potrafimy szybko reagować. Niewątpliwie drugim plusem tej akcji było doświadczenie zespołu strażaków. Doświadczenia nie da się przekazać. Można uczyć ludzi poprzez wykłady i treningi, ale bezpośrednie doświadczenie jest bezcenne. Może dlatego ta grupa wróciła z tym ogromnym bagażem doświadczeń, który będą mogli przekazywać młodszym kolegom. Jeżeli chodzi o samą akcję, to muszę powiedzieć, że ciekawi nas jedna kwestia. Oczywiście niczego nie krytykujemy. My jedynie się zastanawiamy. Z każdej akcji zawsze przeprowadza się analizę i wyciąga określone wnioski. Chciałbym się dowiedzieć, czy istnieje w ogóle taka możliwość, aby taka grupa miała przydzielony własny transport lotniczy? Czy w ogóle jest taka możliwość? Fakt, że dopiero na lotnisku okazało się, że nie wszyscy strażacy mogą lecieć, na pewno nie wpłynęło dobrze na tę akcję. To jest jedna sprawa.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PiotrVanderCoghen">Pan generał wspominał o kwestiach ochrony. Oczywiście jest to bardzo trudne do przewidzenia, ponieważ to zależy od kraju, w którym prowadzone są działania. Natomiast mnie ciekawi inna rzecz. Czy istnieje możliwość przewidzenia mobilności takiej grupy, po to, żeby grupa posiadała własne samochody terenowe? Przecież na świecie mamy teraz ogromne samoloty. To by była optymalna sytuacja, gdyby strażacy mogli zapakować się z całym sprzętem, w tym także samochodami terenowymi i polecieć na miejsce. Tam potrzebowaliby tylko paliwa. Zresztą mogliby wziąć trochę paliwa ze sobą. Wówczas nie trzeba by było nic negocjować i nikogo o nic prosić. Nasi ratownicy nie byliby tak uzależnieni. Czy to da się zrobić? W mojej ocenie dałoby to o wiele większy komfort ratownikom, którzy lecieliby na taką akcję. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuję bardzo. Proszę bardzo, pan poseł Dzięcioł. Następnie głos zabierze pan poseł Górski, pani przewodnicząca Skowrońska i pan poseł Jarosław Matwiejuk. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JanuszDzięcioł">Panie przewodniczący. Panie i panowie posłowie. Chciałem zapytać o taką prozaiczną kwestię. Swoje uznanie dla działania strażaków wyraziłem już przed Komisją i nie będę się tutaj powtarzał. Mam jednak bardzo prozaiczne pytanie. Oprócz tego co panowie zrobili, chciałbym się także dowiedzieć, jak panowie oraz ten strażak, który uratował tę osobę na krze, zostaliście docenieni przez swoich przełożonych. Myślę, że tutaj powinniśmy się wykazać. Oprócz tego, że akcja na Haiti uratowała ludzkie życie przyniosła one również chwałę dla Polski. W związku z tym chciałbym wiedzieć, czy panowie przewidzieliście dla tych ratowników odpowiednie gratyfikacje. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuję bardzo. Proszę bardzo, pan poseł Górski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#ArturGórski">Panie przewodniczący. Panie ministrze. Panie komendancie. Koleżanki i koledzy posłowie. Mam kilka pytań. Działania jednostki ratowniczej Państwowej Straży Pożarnej na Haiti trwały ponad tydzień. Pan minister wspominał, że ta jednostka została dość późno przysłana. Panowie wielokrotnie wspominaliście, że trafialiście do miejsc, które były już przeszukiwane i zbadane pod kątem ewentualnej obecności ludzi. Zresztą w czasie panów wypowiedzi parokrotnie pojawiały się informacje, że ten efekt był negatywny, a więc nie było tych pozytywnych przypadków. Jedyną sytuacją, w której panowie rzeczywiście wyrazili przekonanie, że uratowaliście komuś życie, to był przypadek dotyczący tej dziewczynki. Wiem, że to jest najmniej ważne, ale chciałbym zapytać, czy w czasie pracy macie świadomość, co de facto zrobiliście? Chodzi mi o to, czy wiecie, ile tak naprawdę znaleźliście osób martwych, a ile osób udało wam się uratować lub udzielić im pomocy lekarskiej? Wiem, że w tym ostatnim przypadku mamy do czynienia z dość znaczną liczbą osób. Tutaj pojawia się kilka dodatkowych pytań. Chodzi m.in. o efektywność działań. Wiadomo, że ta efektywność jest zależna od kilku czynników. Po pierwsze, chodzi o czynniki zewnętrzne, na które panowie nie bardzo macie wpływ. Przykładowo może to dotyczyć kierownictwa akcji ratunkowej oraz synchronizacji pewnych działań. Po drugie, ta efektywność zależy od działań samego zespołu. Tutaj powstaje pierwsze pytanie. Czy według panów zarządzanie akcją ratowniczą było prowadzone profesjonalnie i bez zakłóceń? Czy była tutaj pełna synchronizacja działań? Czy według panów to zwiększało waszą skuteczność? A może mieliście poczucie, że ten czas jest marnowany i moglibyście zrobić więcej, gdybyście byli zarządzani z zewnątrz, jako cała grupa.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#ArturGórski">Wspominaliście panowie także o pewnych trudnościach formalnych na granicy oraz w przypadku ewakuacji tego dziecka. Czy natrafialiście na te problemy formalne zarówno ze strony organizatorów akcji ratunkowej, jak i władz, które mogły nieco utrudniać akcję ratowniczą? Tutaj pojawia się właściwie już przedostatnia kwestia dotyczącą spraw wewnętrznych. Wiadomo, że takich akcji nie jest wiele. Wiadomo także, że to byli doświadczeni ratownicy, jednak pierwszy raz działali w tak ekstremalnych warunkach. Sami panowie stwierdziliście, że była to najtrudniejsza akcja ratunkowa i wyciągnęliście z tego wnioski. W związku z tym mam pytania dotyczące tych wniosków. Chciałbym wiedzieć, czy panowie zweryfikowaliście listę wyszkolenia tych ludzi i listę sprzętu, którym dysponowaliście podczas akcji. Może wyniknęły sytuacje, w których czegoś brakowało lub coś nie zostało przewidziane. Chodzi o rzeczy, z którymi wasza praca byłaby skuteczniejsza. Tutaj była mowa, że na tym etapie pomocy rzeczywiście ten komponent medyczny byłby bardziej potrzebny. Należy się zastanowić, jakie należy podjąć działania w tym kierunku. Może należy zająć się tym nieco aktywniej, żeby ten komponent medyczny rzeczywiście uzyskał standardy międzynarodowe pozwalające na użycie go w takich akcjach. Ostatnie pytanie nie jest najważniejsze, ale uważam, że trzeba je postawić. Chodzi mi o koszty. Czy wiemy już, ile ta akcja kosztowała? Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuję bardzo. Proszę bardzo, pani przewodniczącą Skowrońska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#KrystynaSkowrońska">Chciałabym dołączyć się do tych wszystkich podziękowań. Panie przewodniczący, wczoraj zespół strażaków spotkał się zarówno z panem ministrem i komendantem głównym, ale również z dowódcami ratowników, którzy brali udział w akcji na Haiti. Wtedy również składaliśmy podziękowania. Robimy to także dzisiaj. Chciałabym zadać trzy pytania w kontekście przeprowadzonej analizy. Myślę, że są to pytania do pana ministra. Może pan minister upoważni do odpowiedzi komendanta głównego. Myślę o tym komponencie medycznym. W tym zakresie nasza dolegliwość polega na tym, że są ratownicy medyczni, lekarze oraz szpital polowy. Skoro nie mamy szpitala polowego, to chciałabym się dowiedzieć, jakie środki i w jakim terminie zostaną przeznaczone na ten cel, żeby ten komponent medyczny był w pełni przygotowany do akcji ratowniczych. Druga rzecz, która nasuwa się po dzisiejszej prezentacji i po funkcjonowaniu tego rodzaju grup, dotyczy szkoleń ratowników i przekazywania środków na te szkolenia. Chciałabym się dowiedzieć, jak państwa zdaniem są realizowane te szkolenia. Bylibyśmy wdzięczni, gdyby pan minister podzielił się z nami tą informacją.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#KrystynaSkowrońska">Jest jeszcze jedna kwestia. W czasie pokoju jest lepiej, jeżeli uczestniczymy w ćwiczeniach i zawodach międzynarodowych. Grupy ratownicze biorą udział w tych zawodach międzynarodowych. Jest to najtańszy sposób podnoszenia kwalifikacji. Chciałabym usłyszeć od pana ministra, ile środków przeznaczonych jest m.in. na udział naszych grup ratowniczych w zawodach międzynarodowych. Jest to najlepszy sposób na nabywanie pełnego doświadczenia na wypadek trudnych sytuacji. Dziękuję bardzo, panie przewodniczący.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuję bardzo, pani przewodnicząca. Proszę bardzo, pan poseł Jarosław Matwiejuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#JarosławMatwiejuk">Dziękuję bardzo, panie przewodniczący. Panie ministrze. Przyłączając się do słów uznania za te działania ratujące życie, chciałbym jednocześnie postawić kilka pytań. Czy strażacy, którzy brali udział w akcji, zostali wynagrodzeni? Jeżeli tak, to chciałbym wiedzieć, w jaki sposób. Wspomniano o tym, że w 24 godziny po przybyciu odbyła się taka narada na gorąco. Jakie były zasadnicze przemyślenia i wnioski płynące z tej narady? Chciałbym się także dowiedzieć, czy widząc w akcji Anglików, Niemców, oraz także Amerykanów dostrzegaliście różnice w wyposażeniu? Czy istnieją tutaj potrzeby wsparcia finansowego w celu zakupu odpowiedniego sprzętu, żebyśmy wypadali jeszcze lepiej? Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuję bardzo. Proszę bardzo, pan minister.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#ZbigniewSosnowski">Panie przewodniczący. Panie i panowie posłowie. Rozpocznę od pytania pana posła Zielińskiego. Pan poseł pytał, czy pomoc nie została wysłana za późno. Szanowni państwo posłowie, należy uzmysłowić sobie przede wszystkim odległość jaką trzeba było pokonać, aby dostać się na Haiti. Ponadto należy wziąć pod uwagę, że nasza grupa, która posiada ten certyfikat, tak naprawdę jest przewidziana do działań w Europie, Azji i północnej Afryce. Udział w innych akcjach odbywa się na wyraźne zapotrzebowanie danego kraju. Pozwolę sobie przypomnieć, że trzęsienie nawiedziło Haiti 12 stycznia 2010 roku. Z kolei 13 stycznia o godzinie 14.50 wpłynęła prośba Centrum Informacji i Monitoringu Unii Europejskiej o wysłanie naszej grupy. Z kolei 14 stycznia o godzinie 14.01 zapadła decyzja o udziale Polaków w tej akcji. Oczywiście mijają kolejne godziny, w trakcie których następuję ściągnięcie grupy, która jest już przygotowana. Jak wspominał pan komendant grupa ta jest rozlokowana w różnych miastach naszego kraju. Konieczne jest także załadowanie sprzętu do samolotu. Do tego dochodzi krótki okres oczekiwania na samolot oraz cała procedura z załatwianiem samolotu. Wylot na miejsce następuje 15 stycznia. Do państwa oceny pozostawiam fakt, czy to było za późno, czy też nie. Przedstawiam jedynie konkretne fakty, które zdecydowały, że grupa została wysłana w tym, a nie w innym momencie.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#ZbigniewSosnowski">Jeżeli chodzi o wnioski z akcji, to muszę powiedzieć, że dzisiaj po przedstawieniu tej informacji wyciągnęliśmy pewne wnioski na gorąco. Jednak oczekujemy na całościowy raport, który przygotowuje dowódca grupy. Po przedstawieniu tego raportu oraz po poddaniu go szczegółowej analizie zdecydujemy się na opracowanie ostatecznych wniosków, które posłużą do usprawnienia procedur przy tego rodzaju akcjach.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#ZbigniewSosnowski">Wielokrotnie pojawiało się także pytanie, czy strażacy biorący udział w tych działaniach zostali wyróżnieni. Otóż chciałbym powiedzieć, że na zaproszenie pani przewodniczącej Parlamentarnego Zespołu Strażaków oraz pana Marszałka Sejmu przedstawiciele grupy w dniu wczorajszym zostali przyjęci w naszym Sejmie. W dniu 4 marca 2010 roku Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji przyjmie całą grupę na uroczystym spotkaniu. Mogę powiedzieć, że z naszej strony przygotowano już rozkaz awansu dla 9 oficerów. Z kolei poszczególni komendanci, w zależności od stopni, będą decydować o kolejnych awansach poszczególnych uczestników akcji. Oprócz tego uczestnicy akcji otrzymają nagrody pieniężne. Myślę, że wyrażona pochwała oraz wdzięczność również jest pewnego rodzaju podziękowaniem. Uważam, że szacunek, jakim ta grupa się cieszy, również jest pewnego rodzaju dowodem uznania. Jeżeli chodzi o pozostałe pytania, to odpowie na nie Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej oraz dowódca grupy, który ma rozeznanie zwłaszcza w zakresie tych szczegółowych pytań dotyczących specjalistycznego sprzętu. Myślę, że będzie to najbardziej profesjonalna odpowiedź. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuję bardzo. Proszę bardzo, pan komendant.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">Panie przewodniczący. Szanowni państwo. Przede wszystkim staramy się mówić o faktach, które się wydarzyły. Nie chcemy niczego ubarwiać, ponieważ nie chodzi o to, żebyśmy koloryzowali to wsparcie. Naszym celem jest znalezienie słabych punktów, nad którymi trzeba wspólnie popracować. Nie ulega wątpliwości, że pierwsza sprawa, o której wspominał pan poseł Zieliński i pan poseł Pięta…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#MarekBiernacki">Pana posła Pięty nie ma.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">Doświadczenie, jakie zdobywamy przez tego typu działania jest niesamowicie ważne. W szczególności chciałbym podkreślić jeden element. W grupie, która wyruszyła do działań na terenie Haiti było 34 strażaków, którzy polecieli po raz pierwszy na tego typu misję. Była to największa grupa, która kiedykolwiek była dysponowana z kraju do pomocy ratowniczej. Pozostałą część tej grupy stanowili strażacy, którzy wielokrotnie brali udział w tego typu misjach. Ja również miałem obawy jak ta grupa się spełni. Przecież grupa ta po raz pierwszy jechała z taką ilością oprzyrządowania. Mieliśmy świadomość, że na tę misję lecą doświadczeni ratownicy oraz ratownicy, którzy dopiero będą nabywali doświadczenie. Jednak oni już dzisiaj wracają z pewnym bagażem doświadczeń, wiedzy oraz nabytych umiejętności. Ćwiczenia nie zawsze dają ten sam efekt, co faktyczne działania ratownicze. Niewątpliwie transport oraz czas podjęcia działań ratowniczych stanowią element decydujący. To może gwarantować przeżycie kolejnych osób. Im wcześniej wysyła się grupy, tym lepiej. Jak wspomniałem na wstępie, my musimy reagować przede wszystkim na zapotrzebowanie międzynarodowe i na podstawie tego zapotrzebowania prowadzić skuteczne działania. Na pewno będziemy musieli poprawić wariant związany z pozyskiwaniem środka transportu w postaci samolotu. Możemy to zrobić chociażby poprzez podpisanie umowy z jakimś podmiotem, który będzie w stanie zaoferować nam w krótkim czasie jakiś statek powietrzny. Muszę tutaj zaznaczyć, że PLL LOT powiedział nam, że czas oczekiwania na samolot wynosi co najmniej 12 godzin. To nie jest tak, że my dzwonimy, samolot czeka i lecimy na miejsce. Ten proces trochę trwa i jest wkomponowany cały proces organizacji działań ratowniczych. My mieliśmy świadomość, że na miejscu są grupy, które przyleciały z bliższych państw. Mówiłem o tym na wstępie. Grupa doleciała i w określonym czasie realizowała poszczególne zadania ratownicze na tym terenie. Przedstawię państwu pewien przykład. Jeżeli na miejsce zdarzenia przyjeżdża 5 jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej i 1 jednostka Państwowej Straży Pożarnej i dojedzie do uratowania 1 osoby, to wówczas się mówi, że ta osoba została uratowana przez strażaków. Nie mówi się, że ta osoba została uratowana przez Ochotniczą Straż Pożarną z miejscowości X. Identyczna sytuacja dotyczy Haiti. W czasie, gdy nasi ratownicy pracowali, na miejscu zdarzenia uratowano ludzi. Jednak to było uwarunkowane tym, że całe miejsce prowadzenia działań jest dzielone na sektory i poszczególne grupy ratownicze wchodzą w te sektory. One muszą być właściwie oznakowywane.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#WiesławLeśniakiewicz">Owszem, będzie trzeba wyciągnąć wnioski związane z koordynacją działań ratowniczych na miejscu oraz ich organizacją. Tutaj trzeba było budować cały proces organizacji działań ratowniczych na podstawie wiedzy ekspertów, którzy przybyli z zewnątrz. Kompletnie nie można było opierać się na wsparciu lokalnym. Być może, gdyby to się działo w innym kraju, na przykład we Włoszech, to oni od razu realizują cały proces przyjmowania zasobów ratowniczych oraz ich organizacji. Dzieje się to poprzez struktury krajowe. Tutaj trzeba było od początku budować grupę, która będzie się zajmowała przyjmowaniem tych grup ratowniczych oraz ich organizacją. Nasi koledzy o tym wspominali. Dwóch oficerów z Państwowej Straży Pożarnej pracowało również w tym sztabie organizacji działań ratowniczych na miejscu zdarzenia. Codziennie dwóch naszych strażaków było wyznaczonych do pracy w tym sztabie. Udzielali oni wsparcia w całej organizacji. To również jest ważne, ponieważ świadczy to o zaufaniu do naszej grupy oraz do ludzi, którzy tam przyjeżdżają, i do ich kompetencji. Kompetencje te były sprawdzane m.in. w trakcie tego procesu nadawania certyfikatu. Niewątpliwie musimy mieć pewność, że proces transportu grup ratowniczych w różne regiony kraju będzie lepiej zorganizowany. Myślę, że lada moment wypracujemy odpowiednie standardy. Zresztą wspominał o tym pan minister Sosnowski w odpowiedzi na zapytanie poselskie. Będzie stworzona pewna możliwość ścieżki finansowej, która da nam nowe możliwości. Wówczas jeżeli nie będziemy mieć środka transportu, który jest w dyspozycji naszego rządu lub Prezydenta RP, to wówczas będziemy korzystać ze środków komercyjnych. Przecież wielokrotnie korzystaliśmy z możliwość, jakimi dysponuje MON. Tutaj z pewną premedytacją zrezygnowaliśmy z takiej możliwości. Niestety, czas przelotu wojskowym samolotem typu CASA w ogóle nie wchodził w grę. To trzeba powiedzieć wprost. Natomiast wspominałem o tym, że szukaliśmy również innych możliwości. Rozmawialiśmy z Ukraińcami, z Rosjanami, jednak nie uzyskaliśmy tego wsparcia. Rozmawialiśmy na ten temat również z Niemcami. Niemcy mówili, że oni wysyłają przede wszystkim ekspertów, a nie wysyłają grup ratowniczych. Oni też oczekiwali na wyraźne zapotrzebowanie. Dopiero po zgłoszeniu zapotrzebowania na teren katastrofy udały się niemieckie grupy ratownicze.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#WiesławLeśniakiewicz">Jeżeli chodzi o środki, to powiem, że co roku w budżecie Komendy Głównej PSP planujemy środki na udział naszych ekspertów w całym procesie szkolenia w układzie międzynarodowym. W tym momencie jeden z naszych kolegów jest na takim szkoleniu dotyczącym przygotowania ćwiczeń międzynarodowych w Brukseli. Uczestniczymy w tych ćwiczeniach międzynarodowych, ale również jesteśmy organizatorami takich ćwiczeń międzynarodowych na terenie naszego kraju. Praktycznie co roku uczestniczymy w dużych manewrach organizowanych przez któreś z państw. W innych wypadkach to my byliśmy organizatorami takich ćwiczeń. Ostatni raz takie ćwiczenia organizowaliśmy w 2008 roku na poligonie w Żaganiu. Ten poligon jest doskonały do sprawdzania możliwości grup ratowniczych. To jest akurat miasteczko bardzo zgruzowane i dzięki temu mamy tam naturalne warunki do ćwiczeń. Ćwiczenia odbywają się na zasadzie, że przyjeżdżają tam różne grupy i prowadzą swoje akcje. Ćwiczenia trwają z reguły dwie lub trzy doby i to non stop. Są to normalne manewry strażackie prowadzone z pewnymi scenariuszami przygotowanymi na daną okoliczność, oraz z całym logistycznym wsparciem, które musi być zapewnione dla tej grupy, z pewnym komponentem samowystarczalności.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#WiesławLeśniakiewicz">Przejdę teraz do kwestii związanej ze szpitalem polowym. Myślę, że jest to nasza wspólna powinność. Powinniśmy popracować nad tym, aby szpitale polowe spełniały wymogi stawiane przez Komisję Europejską. Komisja Europejska określa 3 elementy wsparcia medycznego. Chodzi tutaj o tzw. podstawowe wsparcie medyczne, rozszerzone wsparcie medyczne oraz szpital polowy. To jest ten trzeci moduł. Dzisiaj Polska Misja Medyczna ma w swoich zasobach sprzęt, który ewentualnie może temu służyć. Jednak sprzęt to nie wszystko. Potrzebni są także ludzie, którzy będą chcieli uczestniczyć w całym procesie. To nie mogą być ludzie, których będziemy szukać przez telefon po całym kraju i pytać, czy ewentualnie mają czas, żeby polecieć gdzieś z pomocą medyczną. Ci ludzie muszą być odpowiednio przeszkoleni i przygotowani zdrowotnie. Przecież wszyscy nasi ratownicy przechodzą serię szczepień ochronnych. Nie można wysłać w teren ratownika, który jest nieprzygotowany. Te szczepionki są związane z chorobami, które nie występują w naszej strefie klimatycznej, a na które nasi strażacy muszą być zabezpieczeni. Stąd też, przygotowując ten moduł medyczny, musimy zwrócić uwagę na osoby, ich mobilność oraz możliwość ich zastąpienia. Grupa musi być tak przygotowana, żeby ona mogła o każdej porze wyruszyć w dowolny region kraju.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#WiesławLeśniakiewicz">Na dzień dzisiejszy Polski Czerwony Krzyż przygotowuje pierwszy komponent modułu medycznego. Oni współpracują z nami dosyć intensywnie. Przedstawiciele PCK uczestniczyli m.in. w ćwiczeniach, które zakończyły się przyznaniem na certyfikatu. Uczestniczyli także w całym procesie zdobywania tego certyfikatu, nabierając pewnego doświadczenia przez to szkolenie. Ścisła współpraca z PCK być może spowodowuje, że wypracujemy komponent medyczny w dużej mierze oparty na wolontariacie. Muszę jednak podkreślić, że w tym zakresie będzie potrzebna zmiana prawa. Będziemy o to prosili parlamentarzystów. Chodzi o to, że nie mamy doregulowanej kwestii udziału wolontariatu w działaniach międzynarodowych. Należałoby tutaj wypracować takie możliwości, jakie istnieją po stronie profesjonalnej grupy, którą jest Państwowa Straż Pożarna. Tutaj musi być pełna osłona socjalna dla tych ludzi. Muszą tutaj być gwarancje bezpieczeństwa, a nawet gwarancje rent inwalidzkich lub innych świadczeń. Wolontariat również ma swoje prawa i trzeba o to zadbać. Bardzo często grupy międzynarodowe opierają się na wolontariacie. Wolontariat w naszym kraju jest bardzo bogaty i znakomicie przygotowany. Przykładem może być choćby GOPR, czy też TOPR. Są tam ludzie doskonale przygotowani, znający procedury i mogący pracować w określonych modułach zgłoszonych w ramach europejskich struktur. Był taki moment, że zaprosiliśmy do Komendy Głównej PSP przedstawicieli głównych uczestników współpracy ratowniczej, gdzie przedstawiliśmy, jakie trzeba spełnić standardy choćby nawet w odniesieniu do przygotowania modułu medycznego, żeby ewentualnie te moduły można było zgłosić do współpracy międzynarodowej. Dziękuje bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#MarekBiernacki">Proszę bardzo, pan minister.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#ZbigniewSosnowski">Panie przewodniczący, myślę, że brygadierowi Komorowskiemu i Feltynowskiemu będzie niezręcznie odpowiedzieć na jedno pytanie. Otóż pan poseł postawił pytanie, jaka była efektywność tych działań? Drodzy państwo, proszę, abyśmy nie stawiali tego typu pytań, ponieważ czasami przy tego typu akcjach ratowniczych jest jak w życiu. Ktoś musi się bardzo ciężko napracować, żeby ktoś inny mógł odnieść sukces. Popatrzmy na to przez pryzmat tego, co ci ratownicy zrobili, a nie przez pryzmat liczby uratowanych osób w konkretnych działaniach. W tego typu działaniach, gdybyśmy tylko patrzyli i oceniali przez pryzmat uratowanych osób, byłaby to ocena bardzo niesprawiedliwa. Zwracam uwagę na fakt, że podczas tych działań uratowano 2 istnienia ludzkie w zupełnie inny sposób. Nie odbyło się to w takich działaniach bezpośrednich, w sensie wydobywania ich z pod gruzów. Choćby uratowano tego chłopca, który najprawdopodobniej zmarłby w wyniku…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#MarekBiernacki">Panie ministrze, ale wydaje mi się, że nikt tego nie kontestuje. Wszyscy są przekonani co do skuteczności podjętych działań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PiotrVanderCoghen">Ale to przecież nie zmienia faktu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#MarekBiernacki">Nie można oceniać akcji ratowniczej w ten sposób. Jeżeli postawimy na jakiś medialny wyścig, to nic z tego nie będzie. Wszyscy w tej Komisji zdają sobie z tego sprawę. Przecież w naszej Komisji zasiadają sami fachowcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">Pozostaje jeszcze kwestia kosztów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#MarekBiernacki">Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">Koszty po stronie Państwowej Straży Pożarnej wyliczyliśmy na poziomie prawie 250 tys. złotych. Takie zapotrzebowanie złożyliśmy do dyrektora Departamentu Współpracy Rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie określiliśmy bezpośrednie koszty, jakie ponieśliśmy w związku z delegowaniem grupy. W tej części nie ma kosztów bieżących, bo to są strażacy i jeżeli byliby w kraju, to normalnie byliby w służbie. Tych elementów się nie liczy. To są tylko bezpośrednie koszty, które ponieśliśmy w związku z udziałem w działaniach ratowniczych. Nie uwzględniamy w tej części kosztów związanych z transportem. Te koszty ocenił nam przewoźnik komercyjny. Stwierdził on, że koszt przelotu na Haiti i z powrotem może wynieść nawet 900 tys. złotych. Proszę państwa, chciałem podkreślić jeszcze jedną rzecz. Ktoś mówił w ten sposób, że lepiej wysłać środki finansowe niż grupy ratownicze. Pieniędzmi nie uratujemy ludzi, jeżeli nie ma właściwych grup, które ewentualnie pożytecznie zużytkują te środki. Stąd myślę, że decyzja wysłania ludzi, którzy mają świadczyć pomoc ratowniczą, była jak najbardziej słuszna. Pieniądze można przesłać w innym terminie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuję bardzo. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#ZbigniewSosnowski">Panie przewodniczący, głos zabierze jeszcze dowódca grupy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#MarekBiernacki">Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#MariuszFeltynowski">Jeśli można, to dodam kilka zdań. Również nie chciałbym się odnosić do statystyki. Muszę jednak zaznaczyć, że z reguły w trakcie akcji ratowniczych po trzęsieniu ziemi cała społeczność ratownicza ratuje 2–5 osób.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#MarekBiernacki">Prosiłbym żeby tego nie poruszać, bo to jest tak naturalne...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#MariuszFeltynowski">Od momentu, kiedy wylądowaliśmy na Dominikanie, uratowano 100 osób. Do końca akcji łącznie uratowano 132 osoby. Okazało się, że 39 osób uratowano w tej dobie, kiedy dojeżdżaliśmy na miejsce akcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">Wiadomo, jaka jest filozofia działania danej grupy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#MariuszFeltynowski">Jeśli chodzi o sprzęt specjalistyczny, to my zawsze składamy wnioski o to, żeby brać to, co jest już sprawdzone i doświadczone. Bioradary były też sprawdzane na różnych ćwiczeniach. Tutaj wszystko zależy od tego, jakie jest zapotrzebowanie danego kraju. Analizujemy konstrukcje budynków. Tutaj korzystaliśmy przed wyjazdem z doświadczeń funkcjonariuszy innych służb, którzy wiele lat temu byli na Haiti. Wiedzieliśmy, jaka jest konstrukcja budynków i jaki sprzęt należy dobrać, aby skutecznie działać. W związku z tym bioradar przy takiej konstrukcji budynków nie zadziałałby. Najlepszy i najskuteczniejszy jest pies, potem geofony, kamery wziernikowe. Geofony okazały się również nieskuteczne. Po prostu trudno było przekonać miejscową ludność bez wsparcia sił, żeby była cicho. Ten cały ruch cały czas funkcjonował. A więc pies, potem kamery wziernikowe, kamery termowizyjne i zwykły szpadel oraz kontakt z ludźmi.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#MariuszFeltynowski">Jeżeli chodzi o nowinki techniczne i sprzęt, to w porównaniu do innych grup naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Mamy niesamowite doświadczenie. Jest to nasza 10 akcja. Powiem szczerze, że było ich nawet więcej. Wcześniej 2 razy była Turcja, Iran i Pakistan. Z każdego trzęsienia wracamy z doświadczeniem. To pan komendant ma później problem, ponieważ składamy wnioski o rzeczy z górnej półki. Podobnie po otrzymaniu certyfikatu okazało się, że skoro możliwości transportowe wybiegają poza Europę, Afrykę i Bliski Wschód, to wówczas złożyliśmy wniosek o wymianę całego sprzętu indywidualnego. Chodziło o to, żeby móc pracować w takich warunkach pogodowych. Komendant wyraził na to zgodę. Przetargi już trwają. Niedługo będziemy wyglądali trochę inaczej. Będziemy przygotowani na wszelkie warunki klimatyczne. Zakup obuwia i hełmów jest już zrealizowany. Teraz trwa przetarg na środki transportowe i wyposażenie indywidualne.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#MariuszFeltynowski">Problemem okazuje się to, że jednak trzeba mieszać doświadczonych ludzi z tymi, którzy nie mieli doświadczenia w działaniach międzynarodowych. Gdzie indziej oni mieliby się tego nauczyć? Nawet na najlepszym poligonie się tego nie nauczą. Tutaj jest takie założenie, że zgodnie z krajowym systemem ratowniczo-gaśniczym mamy 5 grup. Z tych 5 grup 2 dedykujemy do działań międzynarodowych, a 3 cały czas są w kraju, ponieważ jak wspomniał pan przewodniczący, nie wiadomo co może się wydarzyć. Jest to taki standard. Potem, w zależności od środka transportowego, jaki zostanie nam podstawiony, konfigurujemy grupę po uzyskaniu najświeższych danych, jakie uzyskamy za pomocą terminali satelitarnych jeszcze na lotnisku. Sprawdzamy, czy faktycznie trzeba jeszcze coś dowieźć. Tutaj komponent medyczny był bardzo wzmocniony. Skorzystaliśmy z jedynego posiadanego w Łodzi mobilnego zestawu katastroficznego przewidzianego na masowe zdarzenia. Właśnie zostaliśmy doposażeni w torby R1 oraz w zestawy do ewakuacji. Chyba mój zastępca nie czuł dyskomfortu, pracując w punkcie medycznym. Co prawda brakowało środków opatrunkowych. Pierwszy raz w historii akcja ratownicza była prowadzona w takich warunkach, że nie można było pracować całą dobę i nie było wsparcia lokalnego, bo nie było władz lokalnych. Po Iranie powstał proces certyfikacji, aby oddzielić wolontariat od służb profesjonalnych. Chodziło o to, żeby uniknąć sytuacji, w której te służby za moment same będą potrzebowały pomocy, ponieważ staną się ofiarami. Przewodniczący INSARAG zapowiedział w tym roku globalne spotkanie w Japonii wszystkich grup regionalnych. Chodzi o grupy Europa, Afryka i Bliski Wschód, do której przynależymy oraz grupy Australia i Oceania, a także grupy 2 Ameryk. Teraz będzie kolejne podejście pokazujące, jak grupy poszukiwawcze mają pracować w takich warunkach bezpieczeństwa. Z łącznością i sprzętem nie było żadnego problemu. Okazało się, że ta nadgorliwość strażacka spowodowała, iż na planowane 2 satelity wzięliśmy 3 i gdy byliśmy podzieleni, to jeden z naszych terminali pracował w sztabie międzynarodowym, drugi w Petit Goave, a trzeci w punkcie medycznym.</u>
          <u xml:id="u-59.3" who="#MariuszFeltynowski">Odnosząc się do potencjalnych nagród i awansów, muszę powiedzieć, że my nie po to tam jedziemy. To jest nasza zwykła strażacka praca. Mamy satysfakcję, że robimy to, co robimy, a gdy nam jeszcze ktoś za to płaci, to naprawdę warto to robić. Mamy naprawdę przeszkolonych ekspertów, ponieważ 2 razy w roku standardowo bierzemy udział w ćwiczeniach międzynarodowych, począwszy od sztabu przygotowującego po scenariusz ćwiczeń. Polskie ćwiczenia są traktowane przynajmniej w rejonie Europy jako dość trudne. Ludzie chcą tu przyjeżdżać. To my prowadzimy selekcję i określamy, z którą grupą warto pracować i która grupa spełnia wymagany poziom. Chodzi o to, że my także nauczymy się od nich pewnych rzeczy. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Nie wszystko leży w naszej gestii. Na transport lotniczy Państwowej Straży Pożarnej na razie nie stać. Nie mamy swoich helikopterów, ponieważ ich nie potrzebujemy. Potrzebujemy mieć jedynie skuteczny dostęp do nich. Jeżeli ten problem będzie rozwiązany, to naprawdę będziemy dobrą wizytówką swojego kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">Proszę wspomnieć jeszcze o aspekcie technicznym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#MariuszFeltynowski">Na wyposażeniu jest także zarówno sprzęt hydrauliczny i pneumatyczny. Do tego dochodzą także poduszki powietrzne różnych producentów. Są to producenci należący już nie tylko do Europejskiej, ale i światowej czołówki. To nie jest tak, że jak chodzimy po jakimś innym obozowisko, to się czegoś wstydzimy. Podsumowując, mogę powiedzieć, że nasza grupa jest bardzo elastyczna. Jesteśmy przygotowani zarówno na ciężkie warunki pogodowe, ale posiadamy także lekkie konstrukcje. Mamy takie doświadczenie, że jeżeli zostanie przed nami postawione określone zadanie, to po prostu pójdziemy i je wykonamy. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuję bardzo. Proszę bardzo, pan przewodniczący Zieliński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#JarosławZieliński">Nie chcę zaczynać nowego tematu. Po wysłuchaniu odpowiedzi mam wrażenie, że pan minister nie za bardzo zrozumiał, o co mi chodziło w mojej wypowiedzi dotyczącej terminów. Ja nie stawiałem żadnego zarzutu. Może już tak z natury wyglądam na człowieka, który stawia zarzuty. Tym razem tak nie jest. Mówiłem jedynie o pewnym obiektywnym fakcie, który należało zaznaczyć. Trzęsienie ziemi było 10 stycznia, a nasza ekipa dotarła na miejsce 15 stycznia. Ci, którzy oceniali to na gorąco, formułowali opinie, których ja nie chciałem podnosić. Zresztą one były adresowane do mnie, żebym ja to powiedział. Oczywiście ja tego nie powiedziałem. To jest kwestia pewnej głębszej odpowiedzialności. Powiedziałem, że są to względy obiektywne. To nie jest zarzut, że straż lub ministerstwo zareagowało za późno. Zanim przyszło to zapotrzebowanie minęło 2 dni. Kolejne 3 dni trwało dotarcie na miejsce. Są to obiektywne fakty. Nie do tego odnosi się moja wypowiedź. Osoby obserwujące tę akcję mówiły, że bardziej trzeba było tam posłać pomoc medyczną niż strażaków. Tylko taki wniosek się z tego zrodził. W kontekście tych standardów, możliwości medycznych, tych trzech stopni oraz szpitala polowego wszystko zostało wyjaśnione. Chciałem to powiedzieć, żeby pan nie myślał, że to są jakieś pretensje. Było to jedynie stwierdzenie wynikające z obserwacji obiektywnego upływu czasu. Chodzi o te 5 dni od momentu tych wydarzeń. Od 10 stycznia minęło 5 dni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#ZbigniewSosnowski">Nie, panie pośle. Trzęsienie ziemi na Haiti było 12 stycznia, a ratownicy wyruszyli w to miejsce 15 stycznia. To jest 3 dni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#JarosławZieliński">Tak, to będą 3 dni. Przepraszam bardzo. Jednak te 3 dni, to też jest dość długo. Jednak po takim czasie również można było znaleźć pod gruzami żywe osoby. Zresztą praktyka pokazała, że znajdowano jeszcze żywe osoby. Jednak ta akcja bardziej wymagała pomocy medycznej. Z każdym dniem, z każdą godziną malały potrzeby poszukiwawcze, a wzrastały potrzeby związane z pomocą medyczną. Taka jest logika. To jest tylko taka refleksja. To nie był żaden zarzut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#MarekBiernacki">Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że spotykamy się po to żeby dyskutować i nie bać się poruszać trudnych tematów. Wiadomo, że czyste intencje zawsze się obronią. Czasami, jak oglądamy niektóre programy medialne, to pojawiają się w nich pseudofachowcy z różnych dziedzin, którzy nie mają pojęcia, dlaczego ta grupa udała się w takim terminie. Przecież ta grupa zawsze udaje się nie w pierwszym, ani nie w drugim dniu, tylko w trzecim. Są to ostatnie momenty poszukiwań. Również druga kwestia jest ważna. Mogę o tym powiedzieć z własnego doświadczenia. Gdy w Polsce była powódź, to Niemcy również przysłali nam swoje ekipy ratownicze, które zupełnie nie były nam potrzebne. Nie potrzebowaliśmy ani tego sprzętu, ani tych ludzi. Tymczasem Niemcy przyszli z kamerami i dziennikarzami i mówili, że Polacy nie chcą pomocy, a akcja ratownicza jest prowadzona nieudolnie. To jest ten problem. Czasami uszczęśliwiane na siłę nic nie daje. Francuzi też chcieli teraz uszczęśliwiać na siłę i przysłali samolot-szpital na lotnisko w Haiti. Tymczasem Amerykanie ich po prostu wygonili, ponieważ nie potrzebowali takiego sprzętu dokładnie w tym miejscu. Chodziło o to, że Amerykanie mieli do dyspozycji tylko jeden pas startowy. Tylko o to chodziło. Ten samolot zwyczajnie nie mógł tam stać. W związku z tym to zawsze musi być pomoc dedykowana. Proszę bardzo, pan minister.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#ZbigniewSosnowski">Panie przewodniczący, chciałbym się ustosunkować do wypowiedzi pana ministra. Absolutnie nie odbierałem tego jako ataku. Właśnie dlatego nie poddałem tego ocenie, a jedynie podałem fakty i powiedziałem, jak to wyglądało.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#MarekBiernacki">Panie ministrze, wszystko jest w porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#ZbigniewSosnowski">Mam jeszcze jedną informację. Pan generał mi tutaj podpowiada pewną kwestię, którą wcześniej podniósł pan przewodniczący Zieliński. Pan poseł słusznie podnosi tę kwestię. Pewnie wielu Polaków zastanawia się, dlaczego udzieliliśmy pomocy ratowniczej, a nie medycznej. Pan komendant podpowiada mi, że Centrum Monitoringu i Informacji Unii Europejskiej poprosiło o pomoc poszukiwawczą, zastrzegając, że nie potrzebuje pomocy medycznej. Stąd też taka, a nie inna pomoc z naszej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#MarekBiernacki">Proszę bardzo, pan poseł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#PiotrVanderCoghen">Proszę mi powiedzieć, jak technicznie wygląda przekaz informacji w trakcie takich działań? Bezsporne jest to, że taka grupa musi być tam oczekiwana. Ona musi jechać na wyraźną prośbę gospodarza. Chciałbym wiedzieć, czy to my wysyłamy ofertę, czy to oni nas wzywają? Czy to jest w jakimś systemie? To mnie ciekawi. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#MarekBiernacki">Proszę bardzo. Pan komendant.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">Jeżeli chodzi o pomoc międzynarodową, to głównie bazujemy na tym międzynarodowym centrum informacji funkcjonującym przy Komisji Europejskiej. To międzynarodowe centrum informacji, jeżeli dochodzi do jakiegokolwiek zdarzenia w danym kraju, oczekuje zgłoszenia zapotrzebowania, czy to na pomoc ratowniczą, czy to na pomoc humanitarną. Są to normalne informacje, do których mamy dostęp z poziomu naszego KCKR. Tam jest enumeratywnie wymienione, co jest potrzebne w danej sytuacji. Na tej podstawie poszczególne kraje zgłaszają możliwość wysłania swojej pomocy ratowniczej. Po pierwsze, powiedziałem o tym, że w Unii Europejskiej jest obecnie 13 wyspecjalizowanych modułów. Ponadto trwają również prace nad kolejnymi modułami. Był pomysł, aby wyspecjalizować określone moduły. Każde państwo powinno spełniać standardy tego modułu. Później zgłaszamy ten moduł. Myśmy zgłosili ten moduł ciężki. Trzeba jednak zaznaczyć, że jeden komponent funkcjonuje w ramach Unii Europejskiej, natomiast drugi w ramach ONZ. Rozumieją państwo o co chodzi? Unia Europejska skompilowała moduły, natomiast INSARAG bazuje na podobnym module, tylko że to oni je certyfikują. Z kolei Unia Europejska jedynie przyjmuje zgłoszenie. Tutaj nie ma już takiej weryfikacji bezpośredniej. Podsumowując, mamy 13 modułów różnego rodzaju na poziomie europejskim. Są to m.in. moduły medyczne, poszukiwawczo-ratownicze oraz moduły transportu sanitarnego. Ponadto aktualnie pracuje się nad kilkoma nowymi modułami. Państwo zgłasza ten moduł do udziału w grupach międzynarodowych. Istnieje normalna baza sił i środków, które są do dyspozycji w ramach współpracy międzynarodowej w Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-73.1" who="#WiesławLeśniakiewicz">Aktualnie mamy zgłoszony w ramach Unii Europejskiej moduł grup poszukiwawczo-ratowniczych o charakterze ciężkim i średnim. To zależy od konfiguracji. Przygotowujemy również dwa moduły pompowe do usuwania skutków powodzi. Zapewne w tym roku zgłosimy dwa moduły pompowe z punktu widzenia ratowniczego. Państwo zgłasza zapotrzebowanie na określone siły ratownicze. Następnie to centrum przetwarza tę informację i daje te informacje wszystkim punktom kontaktowym. Wówczas my zgłaszamy swoje możliwości udziału w działaniach ratowniczych. Ze względu na to, że może dojść do przerostu możliwości sił, które są do dyspozycji, stosuje się tutaj pewną selekcję. Po prostu mówi się tym osobom, że są potrzebne i wtedy one lecą na miejsce. Natomiast, gdy ilość zgłoszonych grup jest wystarczająca do prowadzenia skutecznych działań ratowniczych na miejscu katastrofy, wówczas nie korzysta się z tych grup. Czyli mamy ten punkt kontaktowy, za pomocą którego prowadzimy całe działania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#PiotrVanderCoghen">Międzynarodowe?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">Tak, międzynarodowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuję bardzo. W takim razie proszę teraz o krótkie przedstawienie sytuacji pogodowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#ZbigniewSosnowski">Panie przewodniczący. Panie i panowie posłowie. Krótko mówiąc, wszyscy wiemy, czym jest powódź. Są różne rodzaje powodzi i o tym też wszyscy wiemy. Oczywiście działania w zakresie reagowania kryzysowego w związku z tym zjawiskiem…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#MarekBiernacki">Przepraszam, może odniesie się pan jedynie do tych prognoz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#ZbigniewSosnowski">Dobrze. W takim razie powiem o tym, co powinno państwa interesować. Na polecenie Prezesa Rady Ministrów Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji przy pomocy dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa zorganizował regularne spotkania zespołu roboczego. W skład tego zespołu wchodzi Państwowa Straż Pożarna, Straż Graniczna, Wojsko Polskie, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej oraz Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej. Oczywiście ten zespół zbiera się 2 razy w tygodniu, w poniedziałki i czwartki. W trakcie tych spotkań na bieżąco omawiana jest sytuacja w Krajowym Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności. Oczywiście spotkania zespołu prowadzi pan minister. Wszystkie instytucje zdają sprawozdania i na tej podstawie omawiane są aktualne zagrożenia.</u>
          <u xml:id="u-79.1" who="#ZbigniewSosnowski">Według analizy, która jest prowadzona na bieżąco na dzień dzisiejszy nie ma większych zagrożeń powodziowych. Opady śniegu na południu Polski są stosunkowo niskie w porównaniu do lat ubiegłych. Tak przynajmniej mówią fachowcy. Bardzo dużo śniegu jest z kolei w Polsce północnej i wschodniej. Nie oznacza to jednak, że Polska jest całkowicie bezpieczna. To co według nas jest największym zagrożeniem, to jest to, że cały zalew we Włocławku oraz Wisła, aż do Warszawy, a może i dalej są zamarznięte. Oczywiście możecie państwo powiedzieć, że mamy do dyspozycji lodołamacze i możemy przystąpić do kruszenia lodu. Jednak żeby to robić, muszą być spełnione odpowiednie warunki. Przede wszystkim chodzi tutaj o odpowiednią temperaturę. Aktualnie lodołamacze przystąpiły do kruszenia lodu na rzece Odrze. Natomiast jeżeli chodzi o Włocławek, to fachowcy uznali, że to nie jest jeszcze ten moment. Wczoraj uzyskaliśmy informację, że być może dzisiaj lodołamacze rozpoczną kruszenie tego lodu. Na razie nie mamy takiej informacji. Oczywiście zagrożenie powodziowe jest w dużym stopniu uzależnione od warunków atmosferycznych. Trudno dzisiaj przewidzieć, jak będzie się kształtowała temperatura. Na razie można stwierdzić, że przymrozki w nocy i dodatnia temperatura w dzień pomaga uniknąć powodzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#MarekBiernacki">Z tego co wiem, teraz w Nowym Sączu wieje halny. Gdyby było dużo śniegu, to już byśmy mieli powódź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#ZbigniewSosnowski">Aczkolwiek, jak państwo wiecie, przyroda kieruje się swoimi prawami. To co działo się wczoraj na rzece San, jest dowodem na to, że człowiek nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć. Jednak chce państwa zapewnić, że ta sytuacja jest monitorowana na bieżąco. Państwowa Straż Pożarna jest przygotowana. Również wojsko zadeklarowało bardzo silne wsparcie. Oczywiście my idziemy nie tylko w kierunku działań związanych z akcjami ratowniczymi, ale podejmujemy również działania w celu zapobieżenia powodzi. To jest najbardziej istotna kwestia. Niemniej chcę zapewnić, że jesteśmy także przygotowani na skutki powodzi. Jednak będzie lepiej, jeżeli będziemy działać z przyczynami, a nie ze skutkami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#MarekBiernacki">Panie ministrze, a jak wyglądają te prognozy długofalowe?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#ZbigniewSosnowski">Często pytamy o to Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, ale oni nie chcą się podjąć przygotowania takich długoterminowych prognoz pogody. Otrzymujemy informacje na bieżąco i są to prognozy tygodniowe. Teraz do niedzieli ma być lekkie ocieplenie, a od niedzieli ma nastąpić lekkie ochłodzenie. Na pytanie, czy możemy się spodziewać spadków temperatury do –15 stopni, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej nie chciał jednoznacznie odpowiedzieć. W historii naszego kraju zdarzało się już, że w lutym i w marcu temperatura spadała do – 15 stopni. Niestety, nikt nie chciał powiedzieć, jak to będzie wyglądało w dłuższym przedziale czasowym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuję bardzo. Proszę bardzo, pani poseł Sadurska. Chciałbym tylko powiedzieć, że bardziej niż tych –15 stopni boję się +15 stopni i deszczu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#MałgorzataSadurska">Dziękuje bardzo. Panie ministrze, chciałabym się o coś zapytać. Pan nas tutaj trochę uspokajał, natomiast ja dzisiaj przeczytałam w lokalnej gazecie informację na temat zagrożenia powodziowego na Lubelszczyźnie i to w cale nie przedstawia się tak różowo. Warto zauważyć, iż w dniu dzisiejszym przy temperaturze – 20 stopni była cofka na Bugu i nastąpiły lokalne podtopienia domostw i gospodarstw. Zwały i hałdy śniegu, jakie teraz zalegają, dają przypuszczenia, iż nastąpią kolejne podtopienia. W związku z tym mam pytanie. Czy państwo analizują poszczególną sytuację oddzielnie w każdym z województw, dlatego iż każde województwo u nas jest inne? Po raz pierwszy są takie ilości śniegu na Lubelszczyźnie. Nawet podczas zimy stulecia nie zanotowano tak dużej ilości śniegu. Jak się państwo przygotowują do ewentualnych podtopień? Takie podtopienia na pewno wystąpią. Podtopienia nastąpiły już przy temperaturze – 20 stopni wskutek cofki na Bugu, więc teraz przy temperaturze plusowej śnieg nie będzie się topił sukcesywnie, lecz bardziej gwałtownie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-86">
          <u xml:id="u-86.0" who="#MarekBiernacki">Proszę bardzo, pan przewodniczący Zieliński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-87">
          <u xml:id="u-87.0" who="#JarosławZieliński">Mam takie pytanie natury formalnej. W Polsce użycie sił wojskowych jest ściśle uregulowane przepisami. Chciałbym zapytać pana ministra o podstawę prawną, na której opierają się te działania, które powodują, iż siły wojskowe są używane do tych akcji. Już wcześniej była dyskusja na ten temat, czy jest to zgodne z przepisami, czy też nie. Ja nie kwestionuję tego, że trzeba to robić, ale interesuje mnie kwestia formalnej podstawy prawnej. W sytuacji stanu klęski żywiołowej sprawa użycia wojska jest jasna. Natomiast chciałbym się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja lokalnych podtopień w obecnym stanie faktycznym i prawnym?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-88">
          <u xml:id="u-88.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuje bardzo. Proszę bardzo, panie ministrze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-89">
          <u xml:id="u-89.0" who="#ZbigniewSosnowski">Może pani poseł pozwoli, że zacznę od odpowiedzi na drugie pytanie. Otóż odpowiadając panu ministrowi na drugie pytanie, chciałbym powiedzieć, iż wszystko odbywa się na podstawie ustawy o zarządzaniu kryzysowym. Udział wojska w operacji chociażby ewentualnego wysadzania zatoru na wodzie będzie się odbywał na wniosek konkretnego wojewody. Ta procedura została już wcześniej omówiona, tj. podczas posiedzenia tego zespołu, by w sytuacji nastąpienia takiego zdarzenia nie było żadnych wątpliwości i nie marnowano czasu na poszukiwanie odpowiednich procedur. Dzięki temu wszyscy będą dokładnie wiedzieć, jak postępować, gdy takie zdarzenie nastąpi.</u>
          <u xml:id="u-89.1" who="#ZbigniewSosnowski">Jeśli chodzi o pytanie pani poseł, to nie zamierzam w ogóle z panią poseł polemizować. Ja uspokajam, bo takie mam informacje, co nie znaczy, że lokalne podtopienia nie nastąpią. Mamy świadomość dużych ilości opadów śniegu szczególnie w Polsce Wschodniej. Ale codziennie, co mogę zademonstrować, choć nie wiem, czy to będzie widoczne, pan minister zażyczył sobie, aby Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej przygotowywał mapkę zagrożenia według kolorów. Kolor żółty oznacza małe zagrożenie, kolor zielony średnie zagrożenie, natomiast kolor czerwony duże zagrożenie. Proszę zwrócić uwagę, iż tak naprawdę na dzień dzisiejszy kolorem czerwonym zaznaczony jest pewien odcinek dolnego biegu Odry i jeden z dopływów Bugu. Ponadto wczoraj odbyła się narada z komendantami wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej. Pan komendant również pytał przedstawicieli poszczególnych województw, interesując się konkretnymi powiatami i nie mogę powiedzieć, że nie będzie nigdzie zagrożeń. Lokalne podtopienia będą i trzeba się z tym liczyć. Ja nalegałem, by jak najszybciej ruszyły lodołamacze na zalewie we Włocławku. Uważam, iż jak najszybciej powinno się udrożnić ten odcinek Wisły, gdyż to ułatwi spływ kry i spowoduje mniejsze zagrożenie powodziowe. Mając świadomość, iż nastąpią lokalne podtopienia komendant chce zapewnić, iż siły strażackie z krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego są gotowe do ewentualnej misji i niesienia pomocy. Wolelibyśmy takiej sytuacji uniknąć, ale chciałbym zapewnić państwa, iż jesteśmy przygotowani do udzielania takiej pomocy. Nie ośmielę się powiedzieć, iż zagrożeń nie ma. Niestety. Chcę zapewnić jednak, iż Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji na bieżąco analizuje sytuację i na pewno w razie zagrożenia wykorzysta wszystkie siły i środki, by temu zagrożeniu przeciwdziałać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-90">
          <u xml:id="u-90.0" who="#MarekBiernacki">Dziękuje bardzo. Czy są jeszcze jakieś pytania? Będziemy ten temat kontynuowali na posiedzeniu Komisji w przyszłym tygodniu. Mamy posiedzenie dotyczące Rządowego Centrum Informacji. Wtedy zadamy jeszcze dodatkowe pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-91">
          <u xml:id="u-91.0" who="#ZbigniewSosnowski">Panie przewodniczący, jeżeli można, to głos zabierze jeszcze pan generał.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-92">
          <u xml:id="u-92.0" who="#MarekBiernacki">Proszę bardzo, pan generał.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-93">
          <u xml:id="u-93.0" who="#WiesławLeśniakiewicz">Dostrzegamy grozę sytuacji, to nie ulega wątpliwości, bowiem patrząc na to, ile kilometrów wód terytorialnych jest w dniu dzisiejszym pokryte lodem, oraz jaka jest pokrywa śniegu w różnych miejscach kraju, wiemy, czym to może grozić. Mamy rozpoznanie, które przygotowuje nam Instytut Meteorologii Gospodarki Wodnej. Są to analizy, które pokazują, jakie może być zasilanie w wodę wszystkich cieków na terenie naszego kraju. Oczywiście liczymy się nawet z dużymi powodziami. Stąd cała praca sztabowa również zespołu reagowania kryzysowego przy Ministrze Spraw Wewnętrznych i Administracji, gdzie dokonuje się oceny bieżącej sytuacji i ewentualnie prognozuje się sytuacje na przyszłość. Podobne działania są podejmowane na poziomie wojewódzkim i na poziomie powiatowym. Było zalecenie pana ministra, żeby odbyły się posiedzenia powiatowych, a następnie gminnych zespołów reagowania kryzysowego. Odbyłem spotkania z komendantami wojewódzkimi. To rozpoznanie jest dla nas niesamowicie ważne. Owszem, będziemy bazować na informacjach, które nam przekazuje Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, jak również regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej, ale chcemy przede wszystkim bazować na rozpoznaniu w terenie. Chcemy na bieżąco monitorować sytuacje, aby móc wysyłać odpowiednie zasoby ratownicze do udrażniania i usuwania ewentualnie powstałych zatorów, gdyż to one właśnie będą stanowiły największe potencjalne zagrożenie powodziowe. To właśnie zatory będą powodowały lokalne większe lub mniejsze podtopienia.</u>
          <u xml:id="u-93.1" who="#WiesławLeśniakiewicz">Tam, gdzie ewentualnie my nie będziemy mogli udzielić wsparcia, trzeba będzie wykorzystać jednostki sił zbrojnych. Przede wszystkim chodzi o wysadzanie tych zatorów, bo to jest sprawa najważniejsza. Ponadto powinna być prowadzona sukcesywna akcja związana z usuwaniem lodu. Musi być ona przeprowadzona od dolnych biegów rzek, przesuwając się ku górze. Najbardziej niekorzystna sytuacja będzie w momencie, gdy nadejdzie nagłe ocieplenie w całym kraju, a zwłaszcza, gdy będzie to ocieplenie całodobowe. W sytuacji, gdy w nocy będą przymrozki, to właściwie część wody, jaka uwolni się podczas dnia, wieczorem będzie ponownie zamarzać, co spowoduje, iż woda ta będzie sukcesywnie spływała. Najgorsza sytuacja będzie wówczas, gdy całą dobę będziemy mieli dodatnie temperatury, a w dzień będą one dochodziły do 10–15 stopni. Wtedy będzie naprawdę duży spływ wody do cieku. Sytuacja w kraju jest zróżnicowana. W niektórych miejscach naszego kraju ziemia jest zmrożona w innych nie. Zakładamy, że ziemia przyjmie część nadmiaru wody, ale większość spłynie do cieków wodnych na terenie naszego kraju. W wyniku tego mogą zaistnieć sytuacje, że lokalnie nie będziemy w stanie udzielić skutecznej pomocy, bowiem zasoby ratownicze też są ograniczone. Trzeba będzie podejmować takie decyzje, które będą nakierowane przede wszystkim na obszary, gdzie będzie większa populacja zagrożona zalaniem, a w mniejszym zakresie odnosić się do pojedynczych gospodarstw.</u>
          <u xml:id="u-93.2" who="#WiesławLeśniakiewicz">Bardzo dużą uwagę przywiązujemy do ewakuacji prewencyjnej. Czyli chodzi o ocenę zagrożenia i ewentualne ewakuowanie osób z potencjalnych miejsc, gdzie będzie występowała woda. Proszę państwa chciałbym zwrócić uwagę na problem ewakuacji prewencyjnej. Nikt z reguły nie chce się jej poddawać. Ludziom się wydaje, że skoro tej wody nigdy wcześniej nie było na tym terenie, to nie ma żadnego zagrożenia i nie zachodzi potrzeba ewakuacji. Dopiero, gdy woda przychodzi, to trzeba realizować ewakuację, ale już ratowniczą, a nie prewencyjną. Wówczas może nastąpić problem natury technicznej lub technologicznej przy tego typu ewakuacji. O tym mówiłem wyraźnie, bowiem zawsze wychodzę z założenia, iż należy rozpatrywać najbardziej trudne scenariusze. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-94">
          <u xml:id="u-94.0" who="#MarekBiernacki">Lepiej później przyjemnie się zawieść, prawda? Lepiej później się w tym temacie w Komisji nie spotykać, chociaż zawsze ze strażą pożarną spotkamy się w parlamencie. Ale lepiej, jak spotykamy się na takich posiedzeniach właśnie bezproblemowych. Ten temat chciałbym już zakończyć i jeszcze raz podziękować. Chciałbym bardzo serdecznie podziękować panu brygadierowi i pana ekipie. Dziękujemy bardzo.</u>
          <u xml:id="u-94.1" who="#MarekBiernacki">Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>