text_structure.xml 79 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#RajmundMoric">Otwieram posiedzenie Komisji.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#RajmundMoric">W dniu dzisiejszym mamy do rozpatrzenia jeden punkt porządku dziennego, który jest państwu znany. Czy są uwagi do porządku dziennego? Nie słyszę, a więc uznaję, że porządek dzienny został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#RajmundMoric">Dodam, że dzisiejszy temat obrad jest bardzo istotny dla życia rodzinnego oraz samej rodziny, ponieważ ma pryncypialne znaczenie dla narodu polskiego. Witam w szczególności osoby, które na co dzień zajmują się dziećmi. Uważam, iż słuszna będzie dyskusja na temat opieki nad dzieckiem w rodzinach zastępczych w doświadczeniach posłów oraz tych, którzy zajmują się tym na co dzień. Mam nadzieję, że w wyniku naszej dyskusji wypracujemy wspólny pogląd na temat funkcjonowania systemu opieki oraz kierunek, w którym powinny pójść zmiany, aby usprawnić system.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#RajmundMoric">Proszę, aby przedstawiciel Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej zaprezentował nam swój program.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JoannaKluzikRostkowska">Mam nadzieję, że wszyscy posłowie otrzymali materiały dotyczące systemu opieki zastępczej w Polsce. Mam nadzieję, że zdążyliście państwo fragmentarycznie zapoznać się z materiałami. Jeżeli macie jakieś konkretne pytania, to na sali są obecni specjaliści, którzy udzielą szczegółowych odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#JoannaKluzikRostkowska">Mam nadzieję, że nie muszę nikogo przekonywać, iż formy rodzicielstwa zastępczego są lepsze aniżeli opieka nad dziećmi w domu dziecka. Nawet najlepszy dom dziecka nie jest w stanie zapewnić na tyle dobrej opieki oraz poczucia bezpieczeństwa, aby dziecko mogło się w miarę normalnie rozwijać. Dodam, iż często jest tak, że do domu dziecka trafiają dzieci z bardzo trudnymi doświadczeniami mimo młodego wieku. Zdaję sobie sprawę z tego, że podejmujemy wielką akcję na rzecz rodzicielstwa zastępczego oraz zlikwidowania domów dziecka, to nie będzie jednak tak, że domy dziecka zostaną zlikwidowane z dnia na dzień. Nie wiem, jak długo potrwa ten proces. Może to być kilka lub kilkanaście lat. Dzieci w wieku 15 i 16 lat nie chcą już iść do żadnej formy rodzicielstwa zastępczego, ale chcą dotrwać pełnoletności w domu dziecka. Wśród tych dzieci są także chore i bardzo trudno jest znaleźć zastępczą opiekę rodzicielską. Dodam, że w dużej części ten proces jest zależny od samorządów i zdaję sobie sprawę z kłopotu, jaki sprawiamy wychowawcom domów dziecka, ponieważ jest to ich miejsce pracy. Wspólnie z samorządami musimy znaleźć wyjście, aby ratując dzieci, stworzyć inne warunki pracy dla osób obecnie pracujących w domu dziecka.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#JoannaKluzikRostkowska">W naszym kraju jest tak, że w momencie, kiedy dziecko musi być zabrane z domu rodzinnego, ponieważ może przydarzyć mu się tam krzywda, państwo przejmuje obowiązek opieki nad tym dzieckiem. Tak więc, jeżeli sąd uzna, że nie ma szansy nawiązania więzi rodzinnej i powrotu do domu naturalnego, to wtedy powinna szybko zapadać decyzja o przeznaczeniu dziecka do adopcji. Znając polskie realia, muszę powiedzieć, że im dziecko jest młodsze, tym łatwiej znaleźć nową rodzinę. Jeżeli sąd jednak uzna, że nie można odbierać praw rodzicielskich, ponieważ istnieje szansa na nawiązanie więzi rodzinnej, to wtedy dziecko powinno trafić do jakiejś formy rodzicielstwa zastępczego. Aby jednak sprowokować powrót tego dziecka do własnego domu, potrzebna jest współpraca z rodziną naturalną, z rodziną zastępczą i dzieckiem. Muszę powiedzieć, że radzimy sobie z tym bardzo słabo. Przepraszam wszystkie instytucje oraz tych, którzy robią wszystko, aby to było możliwe. Są takie miejsca w Polsce oraz takie osoby, którym się to udaje, ale generalnie państwo źle sobie radzi ze współpracą z rodziną naturalną oraz z rodziną zastępczą. To jest podstawa i od tego musimy zacząć. W wielu przypadkach udałoby się uniknąć zabierania dzieci z rodziny naturalnej, gdyby w odpowiednim momencie ktoś chciałby jej pomóc. Sytuacje skrajne zdarzają się rzadko, ale się zdarzają, a dochodzi do nich wtedy, kiedy zabiera się dzieci do domu dziecka, ponieważ w rodzinie jest bieda. Traktuję to jako klęskę służb, które są zobowiązane nieść pomoc rodzinie, ponieważ te dzieci są zabierane nie dlatego, że dzieje się im krzywda, ale dlatego, że ich rodzice słabo sobie radzą finansowo lub zostali bez pracy. Doświadczenie wskazuje, że łatwo jest umieścić dziecko w domu dziecka, ale trudno je stamtąd zabrać i przywrócić rodzinie. Czasem sytuacje oczywiste, w których dziecko powinno powrócić po miesiącu lub dwóch do domu rodzinnego, stają się nieoczywiste i pozostaje ono w domu dziecka przez dwa lub trzy lata. Doświadczenie wskazuje, że pierwszych dwanaście miesięcy jest najważniejsze dla całej rodziny, ponieważ wtedy rodzice robią wszystko, aby to dziecko odzyskać, a po tym okresie rodzice przyzwyczajają się do sytuacji, że dziecko jest poza domem i każdy następny miesiąc pracuje przeciw tej sytuacji. Dodam, że istnieją różne formy rodzicielstwa zastępczego. Od kilku lat jest coraz więcej rodzin zastępczych. Aby stworzyć wokół tego przyjazny nastrój, to nie wystarczy kierować tylko informację do osób, które chcą być rodzicami zastępczymi, lecz także należy to robić w stosunku do innych osób, czyli rodziców, cioć, babć i sąsiadów. Dlatego podpisaliśmy umowę z telewizją publiczną i będziemy robić wielką akcję na rzecz rodzicielstwa zastępczego. Będzie ona trwała jeden rok i zacznie się 3 września 2006 r. Dniem Rodzicielstwa Zastępczego. Współpracujemy również z programem II telewizji publicznej. Mamy także podpisane wstępne umowy z ośrodkami regionalnymi. A więc w tej sposób powstanie duża roczna akcja, która ma zbudować pozytywny nastrój wokół rodzicielstwa zastępczego. To nie jest wszystko, co musimy zrobić, a to jest tylko jeden z elementów naszej działalności. Również musimy dużo z robić w kierunku umożliwienia pracownikom socjalnym wyjścia w teren zamiast prowadzenia pracy papierkowej.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#JoannaKluzikRostkowska">W Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej trwają prace, aby przeorganizować działalność ośrodków pomocy społecznej oraz centrów pomocy rodzinie, by pracownicy socjalni, którzy powinni zajmować się rodzinami, naprawdę mieli na to czas. Również przystępujemy razem ze środowiskami rodzicielstwa zastępczego, do napisania ustawy o rodzicielstwie zastępczym. Przepisy prawne istnieją w Polsce i umożliwiają budowanie różnych form opieki rodzicielstwa zastępczego. Budując tę ustawę, chcielibyśmy uporządkować pewne sprawy, korzystając z tych doświadczeń, które mają różne formy rodzicielstwa zastępczego. Nie ukrywam, że nową ustawą chciałabym nadać rangę temu problemowi.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#JoannaKluzikRostkowska">Jakiś czas temu rozmawiałam z panem posłem Rajmundem Moricem i okazało się, że Samoobrona niezależnie od nas myślała o tym, aby poprawić prawo, by pomóc rodzinom zastępczym w ich organizowaniu się. Informacje napływają z różnych stron i będziemy tutaj współpracować. Wszędzie, gdzie mówimy, że trzeba organizować rodzicielstwo zastępcze i wygaszać domy dziecka, spotykamy się z pozytywnym odbiorem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#DanutaPietraszewska">Przygotowując się do tematu, który omawiamy na posiedzeniu pozwoliłam sobie na konsultacje ze wszystkimi podmiotami, które w moim mieście zajmują się rodzicielstwem zastępczym. W naszym mieście 250 dzieci zostało objętych tą formą. Mamy 146 rodzin zastępczych spokrewnionych, 29 rodzin niespokrewnionych, 4 zawodowe rodziny zastępcze o charakterze pogotowia codziennego i 1 wielodzietną rodzinę zastępczą. W przestrzeni nieinstytucjonalnej są 3 domy dziecka i 3 mieszkania rodzinne – jest to zupełnie nowa forma, która się u nas sprawdza. Tak jak już powiedziała pani minister Joanna Kluzik-Rostkowska jest wiele przeciwności życiowych, że te formy rodzin zastępczych są realizowane w zbyt małym stopniu.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#DanutaPietraszewska">Podczas konsultacji, które przeprowadziłam, zebrałam 8 postulatów, na które warto byłoby zwrócić uwagę podczas konstruowania ustawy na temat rodzicielstwa zastępczego. Po pierwsze to zwrócono mi uwagę na obligatoryjność kontraktu socjalnego lub innej udokumentowanej formy intensywnej pracy socjalnej dla rodziców biologicznych pragnących powrotu dzieci do domu. Kontrakt socjalny jest bardzo dobrym narzędziem, za pomocą którego rodzina może osiągać zamierzone cele i tym samym poprawiać swoje funkcjonowanie. Regularne oceny tych działań na bieżąco pozwalają monitorować ten proces.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#DanutaPietraszewska">Drugi postulat to istotność opinii pracownika socjalnego przy podejmowaniu decyzji przez sądy rodzinne. Konieczne jest całkowite wyeliminowanie sytuacji, w których sądy pod wpływem emocji wzbudzanych przez płaczące matki decydują się na przekazanie im dzieci mimo negatywnej opinii pracownika socjalnego lub bez konsultacji z nim.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#DanutaPietraszewska">Trzeci postulat to zobowiązanie rodzin zastępczych spokrewnionych do odbywania szkolenia, co odbija się na jakości wychowania dzieci w rodzinie zastępczej.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#DanutaPietraszewska">Czwarty postulat to określenie okresu, w którym rodzice, którym odebrano dzieci, mogą się starać o ich powrót. Bardzo często zdarzają się sytuacje, w których przez długi czas nie podejmują oni żadnych starań, a mimo to sytuacja prawna dziecka nadal pozostaje nieuregulowana i rodzicom nie są odbierane prawa rodzicielskie. Taka sytuacja jest krzywdząca dla dzieci, ponieważ odbiera im się prawo do normalnego rodzinnego życia.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#DanutaPietraszewska">Piąty postulat to określenie katalogu warunków widzeń rodziców biologicznych z dziećmi – kiedy, gdzie i w jakich okolicznościach mogą odbywać się wizyty. Jest to ważne, ponieważ takie jasne sprecyzowanie warunków może pomóc przy organizacji tego typu spotkań przez opiekunów zastępczych, a dla rodziców biologicznych ustalić jasne i transparentne zasady ubiegania się o widzenia. Co najważniejsze, dzięki takiemu rozwiązaniu wzrośnie poczucie bezpieczeństwa dzieci w tak trudnej dla nich sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#DanutaPietraszewska">Szósty postulat – określenie, kto powinien opłacać opiekuna prawnego oraz skąd mają pochodzić środki. Siódmy postulat – środki na opłacanie rodzin zastępczych i opieki zastępczej powinny pochodzić z budżetu państwa w formie dotacji celowej. Postulat ósmy to wspieranie rodzin zastępczych, aby przeciwdziałać ich wypaleniu ze względu na trudy opieki zastępczej. Takie rodziny należy wspierać poprzez różne formy zapobiegawcze, czyli grupy wsparcia, szkolenia oraz wyjazdy terapeutyczne całych rodzin co dwa lata.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JoannaKluzikRostkowska">Chciałabym dodać jeszcze jedną rzecz. W waszym gronie jest wybitny specjalista w tej dziedzinie, pan poseł Leszek Dobrzyński, ponieważ sam jest rodziną zastępczą. Można czerpać z jego doświadczeń, sam jest bardzo zaangażowany we wszystkie prace związane z ideą rodzicielstwa zastępczego.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#JoannaKluzikRostkowska">Jeżeli chodzi o Rudę Śląską, to jest ona przykładem bardzo skutecznych starań. Wiem, że jesteście jednymi z najlepszych i wielokrotnie okazywałam model waszej współpracy z rodzinami zagrożonymi zabraniem dziecka jako model, który należy naśladować. Bardzo ważnym człowiekiem w sądzie jest pracownik socjalny, ponieważ dużo wie na temat danego dziecka i jego rodziny, a tylko dobrą wolą sądu jest to, czy jego zapyta o opinię. Wspólnie z Ministerstwem Sprawiedliwości zastanawiamy się nad tym problemem, aby w jakiś sposób zmusić sądy do wysłuchania pracowników socjalnych. Jeżeli chodzi o kwestie finansowania dziecka to jestem zdziwiona pewnymi faktami. Kiedyś było tak, że dzieci były bezpośrednio finansowane z budżetu państwa i wtedy samorządy nie miały powodu, aby zajmować się rodzicielstwem zastępczym. Przypomnę, że utrzymanie dziecka w domu dziecka, to koszt 3 tys. zł, a w domu małego dziecka dochodzi nawet do 5 tys. zł. Utrzymanie dziecka w rodzinie zastępczej to koszt 1500 zł. A więc ta ostatnia forma najbardziej się opłaca. W tej chwili jest to zadanie własne samorządu. Rozumiem, że intencją ustawodawcy było stworzenie takiego mechanizmu, aby samorządy były zainteresowane tym, żeby tworzyć rodzicielstwo zastępcze, które jest znacznie tańsze aniżeli utrzymanie domów dziecka. Niestety tak się nie dzieje. Podejrzewam, że jest kilka elementów. Domy dziecka często mieszczą się w dużych, starych budynkach i spora część pieniędzy skierowana na dzieci tak naprawdę idzie na utrzymanie budynku, czyli ogrzewanie i remonty. Często w przypadku większej biedy taki dom jest poważnym pracodawcą. A więc to też jest powód, dla którego samorządy nadal je podtrzymują. Takie są moje domysły, ponieważ z racjonalnego punktu widzenia wszystkie samorządy natychmiast powinny przejść na rodzicielstwo zastępcze, ponieważ jest to dwa razy tańsze. Tak więc rozumiem, że jeżeli takie domy są dużym pracodawcą, to i w momencie kiedy samorządy zaczną budować rodzicielstwo zastępcze będą miały kłopot z budynkiem oraz całą jego kadrą.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#JoannaKluzikRostkowska">Tutaj jest także trzeci powód – mentalny. Jeżeli jest dom dziecka i w nim są umieszczone wszystkie dzieci, to samorząd ma przekonanie, że jest ktoś, kto się tymi dziećmi opiekuje, a w ten sposób można sobie ten problem zrzucić z „głowy”. W momencie, kiedy przechodzi się do innych rozwiązań i umieszcza się kilkoro dzieci w rodzinach zastępczych, to w warstwie mentalnej bierze się większą odpowiedzialność, ponieważ te rodziny trzeba kontrolować, gdyż nie jest to jedna instytucja. Należy wierzyć, że wszystko będzie dobrze, ale różne rzeczy się zdarzają, a w tym przypadku nie jest to kontrola jednego dyrektora, ale jest to kontrola iluś rodzin zastępczych. Z tych powodów szukam partnera i będziemy robić pilotaż w powiatach, które chcą się zajmować rodzicielstwem zastępczym. Muszę znaleźć partnerów w samorządach, ponieważ możemy różne rzeczy sobie wyobrażać, a nawet spotykać się trzy razy w tygodniu i mówić o tym, że trzeba zlikwidować domy dziecka i budować rodzicielstwo zastępcze, ale tak naprawdę muszą tego chcieć samorządy, ponieważ bez nich nic się nie wydarzy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#IzabelaJarugaNowacka">Tak więc popieram to, że nie ma sensu spotykać się stale i mówić o tym, co wydaje nam się oczywiste, tylko powinniśmy zastanowić się nad instrumentami, które mamy. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przedstawiło nam analityczny dokument, który wskazuje, jak wygląda system opieki zastępczej nad dziećmi. Cieszą mnie plany pani minister, zarówno edukacyjne, jak i informacyjne, podejmowane w środkach masowego przekazu, oraz zapowiedź przedłożenia ustawy.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#IzabelaJarugaNowacka">Rozumiem, że sens naszego spotkania nie jest taki, abyśmy przytaknęli, że teraz jest najlepiej, tylko zebraliśmy się po to, aby ustalić, co zrobić, aby było lepiej. Dlatego gościmy osoby, które z własnego doświadczenia wiedzą, jakie są bariery. Powinniśmy także stwierdzić, że dziecko wychowane w miłości i otoczone odpowiednią opieką staje się porządnym obywatelem płacącym podatki. W takiej perspektywie jest to oczywiste. Jednak w praktyce jest problem z wyegzekwowaniem tego i aby tego uniknąć, powinniśmy wysłuchać opinii tych, którzy zmierzają się z tym na co dzień.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#RajmundMoric">Rozumiem, że posłanka Izabela Jaruga-Nowacka postuluje o to, abyśmy wpierw dopuścili do głosu przedstawicieli środowiska. Tutaj muszę poprosić o zgodę dwóch posłów, którzy byli zapisani do głosu: pana posła Tadeusza Tomaszewskiego i pana Sławomira Piechotę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#SławomirPiechota">Chciałbym zabrać głos jako pierwszy, ponieważ chcę usłyszeć opinię przedstawicieli środowiska na postawione przeze mnie kwestie.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#SławomirPiechota">Moje pytania: jaki jest plan? Jakie są cele? Często mówimy, że wciąż nie wiemy, jaki jest cel. Pani minister Joanna Kluzik-Rostkowska mówi o wygaszaniu domów dziecka. Jaki jest cel tego działania? Powinniśmy sobie jasno odpowiedzieć na to pytanie. I co to znaczy „wygaszać”? Ile dzieci zostanie w placówkach typu internatowego? Jaki stawiamy sobie cel? We Wrocławiu przekształcono te ośrodki na 28 rodzinnych domów dziecka. Jednak samorządy, same zmagające się z oporem materii, nie poradzą sobie. Jeżeli wpiszemy w ustawę taki plan, to wtedy będzie jasne, że w ciągu trzech lat doprowadzamy do sytuacji, że nie będzie dzieci w placówkach internatowych, lecz będą w opiece rodzinnej zastępczej. Oczywiście są sytuacje, w których niektóre dzieci nie odnajdą się w nowych formach opieki, ponieważ mają zaburzenia emocjonalne lub osobowościowe albo mają ciężką niepełnosprawność i nie ma dla nich miejsca. Jednak wrocławskie rodzinne domy dziecka wskazują, że dzieci niepełnosprawne nie stanowią problemu. Tak jak w zwykłych rodzinach są niepełnosprawne dzieci, to tak samo w rodzinnych domach dziecka lub rodzinach zastępczych wspieranych przez samorząd także nie będzie problemu. A więc pytam, czy naprawdę taki mamy plan. Czy tylko takim posługujemy się hasłem? Chciałbym usłyszeć jasną odpowiedź, ponieważ w Warszawie przeprowadzono wielką akcję na rzecz rodzinnych domów dziecka. Wszędzie wisiały billboardy, a teraz czytam, że Warszawa wycofuje się z rodzinnych domów dziecka. Ile dzieci w Warszawie przeszło do rodzinnej opieki rodzinnej? Ile takich rodzin powstało?</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#SławomirPiechota">Kolejne pytania. Czy ktoś w Polsce robi badania losów dzieci, które były wychowywane w opiece zastępczej? Czy umiemy porównać efektywność tej opieki zastępczej? Co jest lepsze: rodziny zastępcze, rodziny spokrewnione, rodzinne domy dziecka czy domy dziecka? Doświadczenia wrocławskie, niemające charakteru reprezentatywnego, wskazują, że większość dzieci z domów dziecka nie umie sobie poukładać życia. Przed wielu laty wykonano badania, w których stwierdzono, że 100% tych dzieci marzy o trwałej rodzinie, a udaje się to tylko 3%. Czy dzisiaj ktoś to bada? Wielokrotnie widziałem, że wielu wychowanków domów dziecka mieszka w schroniskach dla bezdomnych. Spora liczba tych osób znajduje się w więzieniu z wieloletnimi wyrokami, ponieważ jedynym miejscem, które je przygarniało po opuszczeniu domu dziecka z wyprawką była melina. Tam dawano takiemu młodemu człowiekowi nóż i kazano wykonać czyn przestępczy, a potem taka osoba ląduje w więzieniu zupełnie nie wiedząc, co się stało. A więc czy badamy losy tych dzieci? Czy mamy pomysł na to, aby to sprawdzić? W moim przekonaniu we Wrocławiu tak dramatyczne losy wychowanków domu dziecka spowodowały odejście od tradycyjnej formy opieki w domu dziecka. Nawet nie chodziło tutaj o oszczędność pieniędzy, które są absurdalne, ponieważ rzadko, która rodzina ma takie pieniądze. Chociaż koszty też są bardzo ważne. Jednak dla mnie najbardziej dramatyczne były spotkania z byłymi wychowankami domów dziecka w schroniskach dla bezdomnych czy więzieniach na Dolnym Śląsku. Musieliśmy sobie twardo powiedzieć, że to domy dziecka powodują, iż te dzieci, które je opuszczają są zupełnie nie przygotowane do życia.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#SławomirPiechota">Aby położyć tamę dopływu ludzi zagubionych i nieprzystosowanych do życia, musimy odejść od tej anachronicznej opieki. W takim wypadku musimy sobie postawić twarde terminy, w których sobie postawimy ten cel. Wiem, że to jest trudne. Każdy jest sceptyczny, gdyż boi się, lecz to oznacza, że w tym czasie przybędzie kilka tysięcy dzieci nieprzygotowanych do życia. Jeżeli chcemy przeciąć dopływ tych ludzi, to musimy sobie postawić takie cele. To są najważniejsze pytania.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#SławomirPiechota">Jednak nasuwa się tutaj kolejna kwestia – profilaktyka. Co robić, aby dzieci nie trafiały do domów dziecka? Moim zdaniem to jest bardzo konkretne pytanie, a odpowiedź na nie ucieka w ogólniki. We Wrocławiu odpowiadając sobie na to pytanie ogłosiliśmy konkurs na sieć świetlic środowiskowych, ponieważ wiele rodzin jest niewydolnych, gdyż te dzieci nie mają opieki. We Wrocławiu w ciągu czterech lat powstało ponad 70 świetlic. Jedno dziecko kosztowało nas 600 zł miesięcznie, a w świetlicach prowadzonych przy wrocławskich parafiach dotacja wynosiła 30–40 zł na jedno dziecko. W ten sposób w ciągu 4 lat powstał system, który objął opieką 7 tys. dzieci. Moim zdaniem na takich przykładach można budować system profilaktyki, aby zahamować dopływ nieprzystosowanych dzieci. Ciągle wracam do tych pytań. Czy mamy konkretny plan? Czy stawiamy sobie konkretne cele? Dopiero wtedy możemy oceniać, czy metoda, którą zakładamy, ma szansę doprowadzić do osiągnięcia tych celów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JoannaKluzikRostkowska">Oczywiście, że postawiliśmy sobie konkretny cel, ponieważ mamy konkretne plany. Tym bardziej że Zachód miał tylko domy dziecka i jakoś rozwiązał ten problem. Tak więc nie jest tak, że my idziemy jakąś pionierską drogą. My musimy teraz zrobić to, co inni zrobili kilkadziesiąt lat wcześniej. Dla mnie stan idealny byłby taki, aby w Polsce w ogóle nie było domów dziecka, żeby każde dziecko, które musiało być zabrane z rodziny naturalnej, trafiało do jakiejś formy rodzicielstwa zastępczego. Jestem realistką i zdaję sobie sprawę, że dzieci kilkunastoletnie mogą nie chcieć skorzystać z tej formy i dla nich trzeba tworzyć mieszkania patronackie oraz korzystanie z wszystkich innych form. Również dobrze by było, aby wszystkie dzieci niepełnosprawne trafiały do rodzin zastępczych, a nie przebywały w domach dziecka. Jednak na początku budowania rodzicielstwa zastępczego może z tym być problem.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#JoannaKluzikRostkowska">Korzystając z doświadczenia, które nabywam, pracując w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, ale również korzystając z wieloletniego dziennikarskiego doświadczenia, traktuję siebie jako narzędzie. Z tych powodów współpracuję z Koalicją na rzecz Rodzicielstwa Zastępczego i z tych powodów stworzyłam radę, do której zaprosiłam ludzi, którzy wiedzą znacznie lepiej ode mnie, co należy zrobić w tej kwestii. Cieszę się z dzisiejszego spotkania i z dużą przyjemnością wysłucham wszystkich koncepcji oraz propozycji z tym związanych. Musimy to zrobić wspólnie. Ja jako wiceminister mam narzędzia, aby ułatwić ten proces, natomiast nie próbuję udawać, że wszystko wiem najlepiej, gdyż tak nie jest. Pan poseł Jerzy Dobrzyński jest rodziną zastępczą i wie lepiej, z jakimi problemami boryka się taka rodzina.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#JoannaKluzikRostkowska">Kilka dni temu spotkałam się z dyrektorką domu małego dziecka w Łodzi, która wychowuje 140 dzieci. Ta pani marzy, że będzie kustoszem w tych budynkach i jest bardzo zainteresowana tym, aby te dzieci wróciły do swoich rodzin albo znalazły się w rodzinach zastępczych. To nie jest pierwszy raz, w którym zdarzają się takie przypadki, że dyrektor domu dziecka nie zgłasza dziecka gotowego do adopcji, ponieważ boi się, że zmniejszy się stan liczebny domu dziecka i w ostateczności straci on pracę. Jeszcze mamy jedno doświadczenie. Istniało rozporządzenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej nakazujące przekształcenie do końca 2006 r. domów dziecka w taki sposób, aby nie liczyły one więcej niż 30 dzieci. Co się okazało? W wielu przypadkach było tak, że w tym samym budynku podzielono jeden dom dziecka na dwa. Wszystko jest tak samo, tylko są dwa wejścia i zamiast jednego dyrektora jest dwóch. Jednak okazuje się, że tam, gdzie nie ma zbyt dużo dobrej woli, to znajduje się takie „boczne furtki”. Jednak cel jest tylko jeden. Jako wygaszanie domów dziecka rozumiem taką sytuację jak we Wrocławiu, gdzie zlikwidowano domy dziecka, ponieważ nie było w nich ani jednego dziecka. To jest wymarzony stan.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#JoannaKluzikRostkowska">Jeżeli mówimy o Warszawie, to zainteresowałam się tą akcją wtedy, kiedy zostałam pełnomocnikiem rządu do spraw kobiety i rodziny. Oczywiście sytuacja w Warszawie jest zła. Mam wrażenie, że ta akcja przy całej dobrej woli była źle zorganizowana i jakby miała złe hasło: „Daj im przyszłość”. Większość osób myślało, że tutaj chodzi o system stypendialny, czyli na samym początku był błąd. Warszawa w przeciwieństwie do Wrocławia radzi sobie bardzo źle, ponieważ tych domów jest 17, a dzieci w nich jest 1500, a to jest spora grupa. Jak to się dzieje, że w mieście, gdzie mamy dużo bogatych ludzi i klasy średniej, czyli małżeństw, które byłyby skłonne do zostania rodzinami zastępczymi, jest tak mało tych rodzin? Z tych powodów jednym z miejsc naszego pilotażu będzie Warszawa. Być może w ten sposób dowiemy się, dlaczego to udaje się w takich miastach, jak Wrocław, Tychy i Ruda Śląska, a w Warszawie mamy z tym problem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#RajmundMoric">W opiece nad dzieckiem mamy różne szczeble – od pogotowi opiekuńczych poprzez rodziny zastępcze spokrewnione i niespokrewnione oraz domy dziecka do adopcji. Sądzę, że zaproszeni goście mają doświadczenia na tych poziomach.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#RajmundMoric">Sądzę, że pani minister Joanna Kluzik-Rostkowska wykorzysta nasze wypowiedzi podczas tworzenia nowej ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#KrzysztofSola">Wraz z żoną prowadzę w Katowicach pogotowie rodzinne od 2001 r., czyli od samego początku wejścia ustawy w życie. Są różne problemy związane z wychowywaniem dzieci oraz z ich kontaktami z rodzicami, ponieważ te spotkania odbywają się w domu, a nie na terenie neutralnym. Z niektórymi rodzicami mamy problem, ale na szczęście trafia się nam, że mamy ich mało. Sądzę, że po zabraniu dziecka rodzice pierwszy kontakt mają z pracownikiem socjalnym, a potem u nas, a więc tracą agresję wywołaną zabraniem dziecka, ponieważ jest już ona rozładowana wcześniej.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#KrzysztofSola">Mamy dużo problemów. Jednym z podstawowych problemów jest opieka zdrowotna nad takimi dziećmi. Szczególnie mamy problemy ze specjalistycznymi badaniami. Musimy zapisać się do kolejki i czekać jak każdy inny. Próbowaliśmy ominąć ten problem, rozmawiając z Narodowym Funduszem Zdrowia, ale jest z tym różnie. Czasami lekarz lub pielęgniarka potrafi te terminy skrócić, ale zdarza się, że trzeba czekać. Wydaje mi się, iż jest to problem do rozwiązania, ponieważ takie dzieci powinny być przyjmowane w pierwszej kolejności, ponieważ one już z domu są zaniedbane. Czas tutaj gra dużą rolę, ponieważ im później, tym gorzej, gdyż takie dziecko przebywa u nas tylko 15 miesięcy, a potem musi odejść do rodziny długoterminowej albo do adopcji.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#KrzysztofSola">Ważnym elementem jest także, aby Komisja rozwiązała nam problem dotyczący badań przeprowadzonych przy przyjęciu dziecka do pogotowia lub rodziny zastępczej. Chodzi nam o kompleksowe badania na choroby zakaźne. Mogę podać tutaj przykład. Było takie pogotowie rodzinne, które dostało dziecko przebadane w rutynowy sposób, czyli lekarz zbadał je słuchawką. Potem ta rodzina przeprowadziła badania w szpitalu, gdzie okazało się, iż to dziecko ma krwiaki w głowie. W takim przypadku szpital automatycznie powiadamia prokuratora i rusza cała machina, kto do tego doprowadził. Taka rodzina nie posiada żadnego dokumentu, że krwiak powstał wcześniej i postępowanie jest toczone wobec niej. Oczywiście w tym wypadku skończyło się to pozytywnie. Jednak podobne sytuacje potrafią dosyć mocno „zdołować” rodzinę. Nie powinno do nich dochodzić. Tak więc, zanim dziecko zostanie gdzieś umieszczone, to powinno przejść kompleksowe badania pod kątem chorób zakaźnych oraz urazów wewnętrznych. Jeżeli nadal tego nie będzie, to będzie dochodziło do takich sytuacji, którą opisałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MariaKubiatowska">Wraz z mężem jesteśmy rodziną zastępczą dla dwojga niepełnosprawnych dzieci, które zostały zabrane z domu dziecka w wieku 17 i 7 lat. Moje pytanie kieruję do pani minister Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Skąd wzięła pani takie dane, że dotacja dla rodzin zastępczych wynosi 1500 zł? Otóż muszę powiedzieć, że dotacja na dziecko do 7 lat dotacja wynosi 972,60 zł, a na dziecko 7–18 lat 648,40 zł. Z tego potrącane jest 50% dochodu dziecka, czyli alimenty. Dzieci niepełnosprawne otrzymują więcej. Dziecko do lat 7 otrzymuje 1296,80 zł, a na dziecko 7–18 lat – 972,60 zł. Z tego potrącane jest 50% zasiłku pielęgnacyjnego, które otrzymujemy na dzieci, oraz 50% alimentów. To wcale nie jest tak pięknie, jak pani powiedziała.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#MariaKubiatowska">Widać, że różnica w finansowaniu dzieci sprawnych i niepełnosprawnych jest niewielka. Po potrąceniu zasiłku pielęgnacyjnego różnica ta dla dzieci do 7 lat wynosi 243 zł, a dla dzieci 7–18 lat – 246,40 zł. Z czego za pieluchomajtki dla 7-latka miesięcznie płacimy 180 zł. To oznacza, że wcale nie jest tak dobrze i nie wiem, skąd się wzięło te 1500 zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#SławomirKubiatowski">Od 1992 r. mamy dwoje niepełnosprawnych dzieci. Teraz powiem, dlaczego nie mamy rodzin zastępczych i mamy z nimi problemy. Kiedy zdecydowaliśmy się zostać rodziną zastępczą, to przeszliśmy pewnego rodzaju przeszkolenie, w którym zapoznaliśmy się z aktami prawnymi, które będą nas chronić. Musieliśmy wiedzieć, co nas może spotkać. Wtedy też podpisywano z nami umowy cywilnoprawne, które nam gwarantowały stabilność prawną naszej pracy. W pewnym momencie – na sali jest obecny pan poseł Tadeusz Cymański, który był jednym z twórców nowej ustawy o pomocy społecznej – wymyślono, że najpierw trzeba nas ubruttowić, a potem zmienić umowy cywilnoprawne na decyzje administracyjne. Nie jest to zgodne z prawem i posiadamy wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący tego problemu. Ludzie zaczęli się zastanawiać, że skoro w imię prawa można łamać prawo, to do czego może dojść, kiedy wezmę dziecko, które nie jest papierem, który można podnieść z dywanu i wyrzucić do śmietnika. Skoro podjąłem się pewnych spraw, to muszę to dziecko doprowadzić do momentu, w którym rodzice zdecydują się je zabrać albo odejdzie jako pełnoletnie. Cały czas rządy grzebią przy ustawach związanych z opieką. Nie wiadomo, co będzie jutro. Wasza poprzedniczka Jolanta Banach doskonale z nami współpracowała, to była kobieta, która potrafiła zrobić wszystko wtedy, kiedy była w opozycji. Jednak, kiedy przeszła do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej – uczciwie powiem, że popieram SLD – to zmieniły się jej zapatrywania na temat rodzin zastępczych. Pytałem, jak to wygląda i co powoduje te zmiany. Nie uzyskałem odpowiedzi. Dzieci niepełnosprawne nie są wyborcami. Emeryci i renciści mają swój związek i mogą manifestować pod Sejmem. Rolnicy mają Andrzeja Leppera, a górnicy przyjdą z kijami pod Sejm i będą walić we wszystko, natomiast dziecko z rodziny zastępczej nie pójdzie nigdzie i o nic nie będzie prosiło. W ustawie zapisano, że przeznacza się pieniądze na częściowe pokrycie utrzymania dziecka w rodzinie zastępczej. Jeżeli częściowe, to kto pokrywa resztę? Konstytucja RP mówi wyraźnie, że nim zostało pozbawione opieki rodzicielskiej, to państwo ma obowiązek zająć się tym dzieckiem przez różne formy. My przerzuciliśmy to na gminy, które nie mają pieniędzy i nie wiedzą, skąd je wziąć. Dopóki państwo tym zarządzało, to wszystkie wypłaty były na czas. Jednak i tak był taki okres, że przez 10 miesięcy otrzymaliśmy tylko 10% zaliczki. Wszyscy wiemy, że utrzymanie dziecka kosztuje. Muszę powiedzieć, że my dokładamy do tego, a założenia były takie, iż rodzina zastępcza nie będzie dokładała złotówki do dziecka. Pobyt w takiej rodzinie jest ważny, ponieważ dziecko uczy się kochać, gdyż cały czas przebywa z jednymi ludźmi. Jeśli dziecko nie nauczy się kochać do 3 lat, to nigdy nie będzie już kochało i jest stracone dla społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#SławomirKubiatowski">Co się dzieje z dzieckiem, które kończy 18 lat? Otrzymuje wymówienie, ponieważ rozwiązuje się z nami umowę na rodzinę zastępczą. Co ja wtedy mam temu dziecku powiedzieć? Synku i córeczko, mój obowiązek opiekuna się zakończył. Dostałeś wyprawkę i „szczęśliwej drogi, już czas”. Jeżeli jednak dziecko pozostanie u mnie, to otrzyma na siebie rentę socjalną w wysokości 420 zł. Czy to dla niego wystarczy? Ja go nie wyrzucę na ulicę, ponieważ jeżeli chowa się je przez kilkanaście lat, to się traktuje jak swoje.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#SławomirKubiatowski">Mój przedmówca wspomniał o opiece medycznej. Mamy z tym straszne problemy. Ja na leczenie jeżdżę do Warszawy. Moje 7-letnie dziecko miało w bilansie zapisane, że nadaje się do kształcenia specjalnego. Z własnej inicjatywy przedłużyliśmy mu o rok obowiązek przedszkolny. Teraz jest w trzeciej klasie gimnazjalnej i jest laureatem konkursów matematycznych, fizycznych i informatycznych. Przy Uniwersytecie Mikołaja Kopernika jest liceum, które nagabuje nas, abyśmy je tam przekazali, ponieważ oni chcą sobie wychować kadrę. Tym przykładem wskazuję, że można dokonać wielu rzeczy. Powiem, że dzieci nieodpowiednio chowane są dziećmi straconymi. Warto w nie inwestować oraz w ludzi, którzy chcą to robić. Nie robimy tego dla pieniędzy, chociaż często spotykamy się z tym, że ludzie twierdzą, iż mamy z tego kasę. Ja im odpowiadam, żeby zrobili to samo, czyli wzięli dzieci na wychowanie i robili pieniądze. Odpowiedzi są takie: „Cudzego bachora nie będę chował”.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#SławomirKubiatowski">To samo jest podczas ustalania ustaw i w mediach. Wszystkim chodzi o to, aby to dobrze wyglądało medialnie, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Moje drugie dziecko jest dowożone do przedszkola integracyjnego, ponieważ nie ma takiego w okolicy. Mam ogromne problemy z burmistrzem, aby je dowoził. Taki jest jego obowiązek, ale jak on sobie policzy, że musi zrobić cztery trasy jednego dnia, ponieważ kierowca nie będzie czekał sześć godzin, aż dziecko wyjdzie z przedszkola, to już mu to nie pasuje. Kiedy jadę swoim samochodem, to burmistrz mi odpowiada, że dostanę 100 zł i mogę dziecko wozić przez cały miesiąc, a mam do pokonania 30 km. Takie jest podejście, ale nie dziwię się gminom.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#SławomirKubiatowski">Mam pretensje do ludzi, którzy pisali ustawę, w której wyraźnie zapisano, że „rodzice biologiczni dziecka powinni ponosić koszty utrzymania tego dziecka w rodzinie zastępczej”. Trzymajmy się tego. Często jest tak, że pracownik socjalny nie wie, gdzie mieszkają biologiczni rodzice. W ustawie zapisano, że burmistrz może w wyjątkowych przypadkach zwolnić ich z opłaty. Oni są wszyscy zwolnieni i dopóki tak będzie, to sytuacja się nie zmieni. Nic tak nie boli jak uderzenie po „kieszeni”. Jeżeli rodzice nadal będą musieli płacić na dziecko, to dwa razy się zastanowią, zanim je oddadzą. Znam takie patologie, że cała rodzina nie pracuje i wystarczy dać dziecku dwa razy w głowę, zaraz jest prokurator, a babcię ustanawia się jako rodzinę zastępczą i jest 900 zł. Nikt nad tym nie ma kontroli. Trzeba z tym zrobić porządek. Ja rodzice będą zmuszeni płacić za dzieci, to połowa z nich powróci do rodzin biologicznych, którym jest teraz wygodnie nie mieć dzieci.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#SławomirKubiatowski">Zastanawiam się, czym się różnię od zawodowej rodziny zastępczej, skoro jestem normalną rodziną zastępczą. Też mam wykształcenie, przygotowanie oraz osiągnięcia. Ja muszę dokładać, a zawodowa rodzina – nie. Ponadto rodzina zawodowa jeszcze dostaje pensję. Wiele osób, które chcą założyć rodzinę zastępczą, pytają mnie, co ich czeka. Czy mam kłamać? Tu muszę powiedzieć, że nie ma się z tego nic poza tym, że dziecku da się miłość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#RajmundMoric">Mam uwagę do gości. Komisja Polityki Społecznej jest taką komisją w której nie ma partii politycznych. Nikt nigdy nie mówi, z jakiego jest ugrupowania, ponieważ mamy na celu tylko problemy społeczne. Proszę o prowadzenie wypowiedzi w takiej konwencji.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#RajmundMoric">Moi przedmówcy zadali szereg pytań. Patologie zdarzają się wszędzie. Moje pytanie kieruję do pani minister Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Proszę mi powiedzieć: w jaki sposób zamierza pani uciec od tych patologii?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JoannaKluzikRostkowska">Jeżeli chodzi o kwestie finansowania, to zaraz poproszę o wypowiedź panią Joannę Luberadzką, która jest koordynatorem Koalicji na rzecz Rodzicielstwa Zastępczego i która współuczestniczyła w przygotowaniu tego raportu.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#JoannaKluzikRostkowska">To, o czym mówił mój przedmówca, utwierdza mnie w przekonaniu, że warto zbudować ustawę o rodzicielstwie zastępczym i wszystkie te kwestie uporządkować. Z tego powodu współpracujemy z koalicją oraz stworzyliśmy radę, aby wypracować różne modele rodzicielstwa zastępczego, tak by spełniało ono oczekiwania. Słyszałam, że rodzice zastępczy nie są traktowani przez ośrodki pomocy społecznej jak partnerzy, tylko jako petenci, którzy nie dość, że przychodzą, to jeszcze żądają jakichś pieniędzy, mimo że w ogóle powinni się cieszyć, że jakieś tam środki mają. Rozumiem, że w momencie, kiedy rodzina bierze na siebie odpowiedzialność za dzieci z takim bagażem doświadczeń, to nagle powstają w niej trudności i musi mieć ona fachową pomoc psychologa i lekarza. To należy zbudować i mamy szansę, aby to uporządkować.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#JoannaKluzikRostkowska">Zaczynamy naszą akcję, która jest bardzo ważna, ponieważ musimy znaleźć rodziny zastępcze. Jeżeli już to uczynimy, to potrzebne jest nam odpowiednie zaplecze. Musimy doprowadzić do tego, aby te rodziny zastępcze nie były traktowane jako uciążliwy petent, który znowu czegoś chce, ale żeby miały pełne wsparcie. Mam poczucie, że tutaj mamy do czynienia z inercją, ponieważ od wielu lat działa jakaś maszyna i strasznie trudno ją skierować na inne tory. Wszystko wskazuje, iż byłoby to bardziej racjonalne, znacznie tańsze oraz w interesie społecznym leży, aby to zmienić. Jeżeli stworzymy tym dzieciom odpowiednie warunki rozwoju, to będziemy mieli większe szanse na to, że będą one potrafiły normalnie żyć i nie będą na garnuszku pomocy społecznej lub nie spędzą całego swojego życia w więzieniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JoannaLuberadzka">Analiza, którą redagowałam i która została napisana przez rodziny zastępcze, została włączona do materiału rządowego. Współpracuję z panią minister Joanną Kluzik-Rostkowską jako reprezentant tego środowiska. Dodam, że w naszych rozmowach uczestniczą także inni przedstawiciele danego środowiska.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#JoannaLuberadzka">Najpierw odpowiem, skąd wyliczyliśmy te 1500 zł. Rodzina zastępcza, która nie jest rodziną zawodową, otrzymuje 700 zł na dziecko, natomiast 1500 zł to średnia, ponieważ rodziny zawodowe otrzymują również wynagrodzenie, gdyż jest to ich praca.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#JoannaLuberadzka">Odpowiem teraz na pytanie pana posła Sławomira Piechoty dotyczące badania dalszych losów wychowanków domu dziecka. Takich badań nie ma, ponieważ jest trudno nam odnaleźć te osoby. Dzieci prawie całe swoje dzieciństwo spędzają w placówce i potem nie chcą mieć z nią nic wspólnego. Prowadzimy program stypendialny dla studentów, którzy są wychowankami domu dziecka. Bardzo ciężko jest dotrzeć do osób po kilku latach ukończenia tej placówki. Ważnym postulatem, który może wpłynąć na monitorowanie ich losów oraz na wsparcie dalszego ich życia, jest stworzenie chronionych miejsc pracy, aby dać im szansę. Tak naprawdę tylko praca jest dla nich jedyną szansą. Jak wiadomo te osoby w momencie usamodzielnienia mają taki wybór: albo trafią na ulicę, albo powrócą do swoich rodzin biologicznych. Rzadkością jest to, aby rodzinom zastępczym udało się uzyskać mieszkanie dla usamodzielniającego się wychowanka. Może należy pomyśleć o jakimś programie mieszkaniowym, który będzie umożliwiał tym dzieciom pewne widoki na mieszkanie. Należy dodać, że one są w znacznie gorszej sytuacji aniżeli nawet dzieci wywodzące się z ubogich rodzin, gdyż te ostatnie mają zaplecze w postaci własnej rodziny i rodziców, którzy mogą je wesprzeć emocjonalnie w walce o normalną dorosłość.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#JoannaLuberadzka">Nie mogę przytoczyć wszystkich postulatów, ponieważ jest ich bardzo dużo. Najbardziej pilną kwestią jest zmiana wizerunku rodzin zastępczych. Nikt nie powinien twierdzić, iż jest to zajęcie wykonywane dla pieniędzy. Jeżeli nawet dostaje się za to pieniądze, to nie jest to złe, ponieważ nauczyciel też dostaje pieniądze za to, że opiekuje się dziećmi i nikt nie twierdzi, że robi to dla pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#JoannaLuberadzka">Prowadzenie rodziny zastępczej nie jest pracą, którą da się wykonywać tylko dla pieniędzy. Wszystkie osoby, które miały do czynienia z opiekunami zastępczymi, wiedzą, że jest to bardzo trudne zajęcie. Często jest tak, że te dzieci mają ogromne problemy i są to dzieci „FAS-owe”, które później trafiają do więzień, dlatego że są przyzwyczajone do instytucjonalnego wychowania i nie potrafią funkcjonować w innej formie. FAS jest to poalkoholowy syndrom płodowy, który występuje wtedy, kiedy matka w ciąży pije alkohol. Zdecydowana większość wychowanków placówek pochodzi z rodzin z problemem alkoholowym. Mam nadzieję, że uda nam się dokonać takich zmian w ustawodawstwie, aby powstało więcej rodzin zastępczych, co stworzy większe możliwości dla usamodzielniających się wychowanków. Przede wszystkim będziemy dążyć do tego, aby jak najmniej dzieci trafiało do domu dziecka oraz do opieki zastępczej. Będziemy chcieli także zlikwidować wszystkie formy instytucjonalne, począwszy od pogotowi opiekuńczych aż po domy małego dziecka w kierunku dużych placówek socjalizacyjnych lub wielofunkcyjnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#SławomirKubiatowski">Chciałbym powiedzieć kilka słów na temat mieszkań dla wychowanków domów dziecka czy rodzin zastępczych. Musimy wziąć pod uwagę taką sytuację, że dziecko się usamodzielniło i dostało mieszkanie. Przychodzi mamusia, pada na kolana i mówi: „Grzeszyłam. Ja ciebie kochałam, ale nie mogłam ci pomóc”. Jak wiemy, dobry bajer to pół wypłaty. Dziecko przyjmuje mamę do domu, a ona, nie mając środków do życia, jeszcze skarży je o alimenty, ponieważ takie ma prawo. My jako rodzina zastępcza wykształciliśmy to dziecko i daliśmy najlepsze wzorce, jakie mogą być, a ono wpada z powrotem w dół przez własną matkę. Ja wiem, że to dziecko chciało dobrze, ale takie są sytuacje.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#SławomirKubiatowski">Teraz chciałbym powiedzieć na temat zarabiania na rodzinach zastępczych. W przypadku dzieci niepełnosprawnych był taki przepis, który mówił, że jeżeli dziecko jest niepełnosprawne, a kobieta przepracuje 20 lat i mężczyzna 25 lat, to może przejść na wcześniejszą emeryturę. Dodam, że moja żona straciła na tym prawie 700 zł, a na dziecko dostała małe pieniądze, a więc o jakiej tu można mówić korzyści?</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#SławomirKubiatowski">Kolejna kwestia – trzeba dążyć do tego, aby wraz ze wzrostem dziecka wzrastały przekazywane na nie środki, a nie malały. To jest absurd. Dziecko do 7 lat dostaje 90% kwoty bazowej, a potrzeba mu trochę śpioszków, pieluchomajtek i mleka. Teraz weźmy pod uwagę gimnazjalistę, któremu na koniec roku szkolnego i na początek trzeba kupić nowy garnitur. Proponowalibyśmy zrobić tutaj pewną gradację, czyli 1–5 lat, 6–14 i 15–18 lat. Po kolei wzrastałaby płatność od 40% do 80%. Podejrzewam, że wtedy będzie więcej rodzin zastępczych, gdyż każdy będzie miał stabilne środki. Różnie bywa w małżeństwach. Nie płacono nam przez długi okres i żona spytała mnie: „Na coś ty mnie namówił?”. W takim przypadku własne rodzone dzieci musieliśmy pozbawić pewnego komfortu życiowego kosztem tamtym. Nasze dzieci pytały: „Dlaczego dajecie tamtym dzieciom, dlaczego bardziej dbasz o to obce aniżeli o swoje własne?” Nie mogę własnemu dziecku powiedzieć, że tamto dziecko jest gorsze, ponieważ ono jest takie samo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#KrzysztofSola">Nie do końca jest tak, że im dziecko mniejsze, tym mniej potrzebuje pieniędzy. Nie zgodzę się z tym. Dziecko, które jest małe i które ma różne przypadłości, potrzebuje specjalnego mleka, rehabilitacji i innych rzeczy. Z biegiem czasu, jak rośnie, to wydatki się zmieniają, ale utrzymują się na tym samym poziomie. Dziecko starsze potrzebuje innych rzeczy. Sugerowałbym tutaj wyrównanie tych zasiłków. Jeżeli zabierzemy młodszym dzieciom, to po jakimś czasie okaże się, że im też brakuje. Powinna być jednolita kwota dla każdego dziecka bez względu na wiek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#TadeuszTomaszewski">Dzisiejsza dyskusja ukazuje nam określony problem. Wsłuchując się w wypowiedzi przedmówców, uznaję, że jest to dobry materiał do prac nad ustawą.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#TadeuszTomaszewski">Są trzy obszary. Po pierwsze – cel. W wypowiedziach państwa przewijało się wskazanie, aby finansowanie rodzicielstwa zastępczego było kierowane do samorządów poprzez dotację celową. Jesteśmy na określonym etapie i ciężko nam będzie cofać się z tymi rozwiązaniami. Przygotowując się do dzisiejszego posiedzenia, poprosiłem Biuro Analiz Sejmowych o wskazanie wydatków z budżetu państwa oraz z samorządów na ten cel. Z ich ekspertyzy wynika, że przejęcie przez samorządy tego problemu nie zmniejszyło wydatków. Nie można postawić zarzutu, że samorządy zmniejszają środki na ten cel. Wydaje mi się, że zadań przybywa, a środków na ten cel jest coraz mniej.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#TadeuszTomaszewski">Druga sprawa – w wypowiedziach pojawia się wiele negatywnych opinii na temat roli, którą powinni wypełniać pracownicy powiatowych centrów pomocy rodzinie oraz pracownicy ośrodków pomocy społecznej. Brakuje także konkretnych specjalistów, którzy powinni wspierać tę rodzinę w pewnych sytuacjach. Element pewnego standardu opieki oraz z przygotowaniem tych osób wymaga pewnych zmian w ustawodawstwie. Takie wymagania należy postawić osobom zatrudnionym w ośrodkach społecznych i spełniającym te funkcje.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#TadeuszTomaszewski">Ostatnia kwestia. Jeżeli chodzi o koszty, to pani minister – w dodatku dla „Rzeczypospolitej” – pokazuje skalę zjawiska. Nie da się jasno wskazać, że po likwidacji domów dziecka te pieniądze trafią do rodziny zastępczej, ponieważ tutaj są inne uwarunkowania. Gospodarzem tych decyzji jest lokalna władza samorządowa, która bierze pod uwagę szereg innych istotnych spraw dla danej społeczności. Wydaje mi się, że władza publiczna, czyli państwo i samorząd z inspiracji strony rządowej muszą mieć określony cel, który musi być osiągany przez samorządy za pomocą określonych instrumentów.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#TadeuszTomaszewski">Nie dostrzegam potrzeby, abyśmy dzisiaj jako Komisja musieli przygotowywać dezyderat, jeżeli przyjmiemy wniosek, że programy przygotowywane przez koalicję w pełni odzwierciedlają to, o czym mówiliście. Wydaje mi się, że Komisja powinna zalecić prace nad rozwiązaniami systemowymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#LeszekDobrzyński">Pierwsza uwaga ogólna. Raport rządowy jest dość komplementarnym dziełem i rzeczywiście każdy kto jest zainteresowany problemem rodzicielstwa zastępczego w Polsce, może w pełni skorzystać z tych materiałów.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#LeszekDobrzyński">Druga uwaga – wydaje mi się, że mamy do czynienia z dwoma głównymi nurtami. Pierwszy problem to skąd wziąć w krótkim czasie kilkadziesiąt tysięcy rodzin zastępczych, a potem utrzymać ich stabilność. Drugi nurt – w jaki sposób zapewnić im odpowiednie warunki pracy, aby te rodziny działały dobrze i funkcjonalnie i nie dochodziło w nich do kryzysów. Ponadto chodzi mi o to, aby ci rodzice mieli jako taki komfort pracy. Doszliśmy do pewnego punktu progowego, w którym padło oskarżenie o zarobkowaniu na tym. Nikt nie dziwi się, że nauczyciel, przedszkolanka lub wychowawca w domu dziecka bierze pieniądze za swoją pracę. Zachęcam do podjęcia tego „dobrego biznesu”. Służę radami, ale niezbyt dużo osób chce się nim zająć. W dobie, kiedy rynek pracy jest mały, możemy zacząć mówić, iż jest to praca. Tej pracy nie da się wykonywać tylko dla pieniędzy, ponieważ wiele z tych dzieci jest tak pokaleczonych, że wielu z wam przez całe życie nie nawarstwiło się tyle problemów ile im przez kilka lat. Trzeba jednak o tym mówić, ponieważ nie wiem, czy w Polsce znajdziemy kilkadziesiąt tysięcy pasjonatów, ponieważ do tej pory rodzicielstwem zastępczym zajmują się takie osoby. Trzeba sobie zadać trudne pytanie: czy znajdziemy taką liczbę osób? Czy może powinniśmy zacząć traktować to jako pracę, która byłaby kontrolowana, aby była dobrze wykonywana, ponieważ jest to opieka nad czyimś życiem. To jest pytanie natury filozoficznej.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#LeszekDobrzyński">Moja kolejna uwaga dotyczy rozwoju rodzicielstwa zastępczego. Otóż mamy do czynienia z ewenementem w państwie, w którym wiele mówimy o opłacalności i wolnym rynku, że wielkie państwowe placówki, które są o wiele droższe są utrzymywane przez samorządy. Wychodzi na to, że prawa rynku tutaj nie działają albo kogoś nie interesuje to, że grube pieniądze wywala się błoto, ponieważ wychowane tam dzieci trafiają na „śmietnik życia” i stają się kolejnymi podopiecznymi ośrodków pomocy społecznej, ośrodków antyalkoholowych, antynarkotykowych i więzień, a to mnoży kolejne wydatki. Za dużo mówię o pieniądzach, gdyż jest to ludzkie życie, którego nie można przeliczać na pieniądze, ale warto jednak zwrócić uwagę na ten element.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#LeszekDobrzyński">Wszyscy posłowie mają swoje biura terenowe, w których są takie problemy. Proszę, abyśmy zobaczyli, jak to wygląda i wspólnie zastanowili się, dlaczego lokalnym władzom bardziej opłaca się utrzymywanie domów dziecka aniżeli inwestowanie w system rodzicielstwa zastępczego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#EugeniuszWycisło">Nie tak dawno wybraliśmy rzecznika praw dziecka. Ciekawe, dlaczego go tutaj nie ma. Pan Paweł Jaros w poprzedniej kadencji był częstym gościem naszej Komisji. Z tego, co się zorientowałem jest przedstawiciel Biura Rzecznika Praw Dziecka i do niego skieruję moje pytania. Dodam, że rzecznik powinien być głównym naszym partnerem przy tego typu problemach.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#EugeniuszWycisło">Chciałbym się dowiedzieć, jakie są główne spostrzeżenia rzecznika praw dziecka w kwestii rodzicielstwa zastępczego. Czy prowadzono jakieś prace w tym zakresie? Czy jest jakiś program współpracy pomocy państwa dla dzieci pozbawionych rodziców naturalnych? Czy są pewne wytyczne związane z czerpaniem z europejskich wzorców? Z tego, co wiem, rzecznik miał przyjemność zapoznawać się z nimi, co nam szeroko opisywał. Powtarzam, że Komisja powinna zwrócić uwagę, iż przy omawianiu tak istotnego problemu nie ma na sali rzecznika praw dziecka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AnnaPakułaSacharczuk">Myślę, że na konferencji w Sejmie dotyczącej tego problemu oraz w raporcie rządu zawarto dużo cennych i wiarygodnych informacji na temat stanu rodzicielstwa zastępczego w Polsce. Cieszę się z tego powodu. Mam zaufanie, że z tej wiedzy zostaną wyciągnięte konkretne wnioski. Chciałabym, aby jak najszybciej została przygotowana nowa ustawa dotycząca rodzicielstwa zastępczego, ponieważ dopiero wtedy będziemy mieli wielu chętnych do rodzicielstwa zastępczego, kiedy będzie widać jasną, przejrzystą i stabilną sytuację, a osoby te będą wiedziały, czego się podejmują.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#AnnaPakułaSacharczuk">Chciałabym się dowiedzieć, na jakim etapie są prace związane z przygotowaniem nowej ustawy. Dopiero wtedy, kiedy będzie ona funkcjonowała, to będziemy mogli doprowadzić do likwidacji domów dziecka. Proszę, aby pani minister Joanna Kluzik-Rostkowska w punktach powiedziała nam, co jest przyczyną inercji w tym zakresie, że nie możemy przekroczyć pewnego progu. Wierzę, że dobrą ustawą możemy zmobilizować samorządy do sensownego działania. Jestem sceptyczna co do scedowania wszystkiego na samorządy, ponieważ uważam, że nawet dziecko nie powinno być przywiązane do konkretnej gminy. Ostatnio w prasie były takie materiały, że takie dzieci w jednym miejscu zawarły już przyjaźnie i na siłę przeniesiono je gdzie indziej, ponieważ decydowało o tym miejsce zameldowania i inna gmina miała zapewnić im odpowiednie warunki. Odbywało się to z poczuciem krzywdy i stało się nawet pewnym dramatem. Często jest tak, że samorządy nie patrzą, co będzie lepsze dla dziecka, tylko mechanicznie patrzą, kto ma płacić i tym sposobem dzieci przenoszone są z jednego domu dziecka do drugiego.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#AnnaPakułaSacharczuk">Jeżeli chodzi o przyszłość ludzi wychodzących z rodzin zastępczych, to można byłoby przy odpowiedniej współpracy z różnymi instytucjami dać tej młodzieży pewne szanse. Przy pomocy Ministerstwa Edukacji Narodowej można byłoby doprowadzić do tego, że wszystkie uczelnie, nawet prywatne, miałyby obowiązek zwalniać z opłat czesnego, a dzieci te zostałyby objęte pomocą stypendialną i miały możliwość zamieszkania w domach studenckich. W ten sposób możemy im dać szansę rozwoju oraz usamodzielniania się w życiu.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#AnnaPakułaSacharczuk">Rozmawiałam z dużą firmą, która ma sieć hipermarketów budowlanych i otrzymałam deklarację, że jest gotowa zbudować kilkanaście domów dla rodzin zastępczych, ale nie chce tego czynić teraz, ponieważ jeżeli przyjdzie jej zapłacić podatek VAT od tych inwestycji, to zrujnuje sobie konstrukcję finansową. Tak więc nie wykorzystujemy w pełni dobroczynności, która mogłaby rozwinąć się w kierunku wspierania tych rodzin. To wydaje mi się patologią, że nie potrafimy zagospodarować potencjału chęci współpracy ze strony różnych podmiotów, które mogłyby się pojawić, gdyby stworzyć odpowiednie warunki.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#AnnaPakułaSacharczuk">Mam kontakt ze środowiskiem, które także chce przygotować taki projekt ustawy. Wydaje mi się, że już wykonano duży zakres prac w tym kierunku. Chciałabym zapytać, kiedy możemy oczekiwać, że wpłynie rządowy projekt ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#RajmundMoric">Chcę poinformować pana Eugeniusza Wycisło, że na nasze posiedzenie był zaproszony rzecznik praw dziecka. Nawet na sali był przedstawiciel jego biura, ale już go nie ma. Miejmy świadomość, że nasze obrady rozpoczęliśmy z półtoragodzinnym opóźnieniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#SylwesterPawłowski">Chciałbym wypowiedzieć się w trzech kwestiach. Na wstępie chciałbym podziękować obecnym tutaj przedstawicielom środowiska za pasję życiową i trud wychowywania pojedynczych, ale dotkniętych losem dzieci, ponieważ mam świadomość, iż to będzie wpływało na ich dalsze życie.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#SylwesterPawłowski">Dodatkowo muszę powiedzieć, że także chylę głowę przed tysiącami wychowawców domów dziecka. Pod ich nieobecność niektórzy moi poprzednicy uszczypliwie odnosili się do tej instytucji, ale chcę przypomnieć, że to domy dziecka są głównym antidotum na problemy rodzinne, jakie dotykają dzieci, ponieważ nie przebywają tam one z własnego wyboru albo na skutek żądań pracujących tam wychowawców. Po moich kontaktach z tym środowiskiem odnoszę wrażenie, iż tam również nie brakuje pasjonatów i może od tego środowiska należałoby zacząć poszukiwanie rodzin zastępczych. Można zaproponować tym osobom zmianę formy zatrudnienia i wtedy nie będzie złośliwych uwag co do obaw, że mogą stracić miejsce pracy.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#SylwesterPawłowski">Chciałbym także odnieść się do samorządów, ponieważ to one z mocy ustawodawcy są obciążone zadaniami, ale zapomina on o stronie finansowej. Zanim zaczniemy dorzucać kamyków do czyjegoś ogródka, zadajmy sobie pytanie: na ile nasz ogród jest zachwaszczony? To jest pierwsza kwestia.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#SylwesterPawłowski">Drugi problem dotyczy polityki społecznej po okresie transformacji i nowej jakości życia społeczno-politycznego i ekonomicznego oraz niewielkich doświadczeń, jakie posiadamy w tym zakresie. Z całym szacunkiem dla minionych ekip rządowych, ale i obecną cechuje pewien brak spójności przepisów oraz przerost administracji w tym obszarze. Tworzymy coraz to nowe programy, zastanawiamy się jak, upiększać świat i ulepszać innym życie, ale może warto byłoby stworzyć jeden program, pod którym nie podpisywałaby się jedna koalicja rządowa czy określone ugrupowanie polityczne, lecz służyłby on potrzebującym. Może zaczniemy od zapobiegania przyczynom tych zjawisk, a nie od usuwania ich skutków. Warto byłoby się pokusić, aby w dłuższej perspektywie czasu stworzyć takie spójne prawo pomocy społecznej. Nie chcę być złośliwy, ale prawo spadkowe w Polsce mamy dość mocno rozpracowane i dość wyraźnie wiemy, ile się należy wstępnym i zstępnym, a jakoś pomijamy dalszą część rodziny pod względem opieki nad dzieckiem. Warto byłoby się nad tym zastanowić.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#SylwesterPawłowski">Trzecia kwestia – nie mówimy tutaj o ugrupowaniach i polityce, tylko staramy się stworzyć atmosferę merytorycznej dyskusji nad problemami, które podejmujemy. W związku z tym mam prośbę do resortu. We wstępie materiału można przeczytać, że współpracujecie z posłami Samoobrony i używacie sformułowań: „Samoobrona uważa...” czy „Samoobrona stoi na stanowisku...”. Czy to jest dokument Samoobrony? Czy może jest to dokument przygotowany na rzecz resortu? O ile mi wiadomo, to pan poseł Leszek Dobrzyniecki, który jest rodziną zastępczą, nie jest zaliczany do tej grupy. Czy pana pominięto podczas tworzenia tego materiału? Pisząc taki materiał, przez moment należy zapomnieć o polityce i skupić się na istocie. Pan poseł Tadeusz Tomaszewski potwierdził, że warto powracać do tego materiału, a nawet wyciągać z niego wnioski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#SławomirPiechota">Cały czas będę się dopominał o jasny plan oraz o konkretne cele, ponieważ w moim przekonaniu cały czas posługujemy się pomysłami, które nie zostały sprawdzone w praktyce. Jaką do tej pory wygaszono liczbę domów dziecka? We Wrocławiu zderzyłem się z rzeczywistością i na własnej skórze odczułem trudność materii. Większość z nas tkwi w złudzeniu, że to przebiega łagodnie, ale w obronie domów dziecka cały czas stają ich pracownicy. Przewidywałem taki scenariusz i chciałem dla nich zaproponować dobry wariant na przyszłość, ale to także było złudzenie, które brzmi w wypowiedziach moich przedmówców. Pierwsze słowa, jakie powiedzieli pracownicy, brzmiały: „Nie pozwolimy zlikwidować domów dziecka, ponieważ jesteśmy zżyci z dziećmi”. Powiedziałem im: „W takim razie macie pierwszeństwo w utworzeniu rodzinnych domów dziecka, ponieważ jesteście wykształceni, przygotowani i znacie się z tymi dziećmi”. Nikt się jednak tego nie podjął. Jak dociskałem przez trzy miesiące, to usłyszałem, że te osoby także mają swoje życie rodzinne i nie są w stanie. Rodzinny dom dziecka to nie jest praca na godziny, tylko trwa ona całą dobę, cały tydzień przez cały rok. Stąd się biorą gigantyczne wydatki w domach dziecka. Jakie jest pensum wychowawcy, który pracuje 24 godziny na tydzień? Tydzień to 7 razy 24 i stąd wychodzą te ogromne kwoty.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#SławomirPiechota">Kiedy przystąpiłem do likwidacji domów dziecka? Wtedy, kiedy utworzono 8 nowych rodzinnych domów dziecka. Miasto przyjęło program i co roku oddaje 8 mieszkań do dyspozycji dla rodzinnych domów dziecka. Jeżeli wydział nieruchomości nie znalazł w swoich zasobach mieszkania, to kupował je w TBS, aby było ono przeznaczone na rodzinny dom dziecka. Po utworzeniu 8 rodzinnych domów dziecka przystąpiliśmy do likwidacji domu dziecka, w którym było 18 wychowanków. Wtedy też natrafiliśmy na ogromny opór. Przez trzy miesiące miałem nieustający kryzys, nakręcany przez media. Dziennikarz „Rzeczypospolitej”, z którym odbyłem dwugodzinną rozmowę, potraktował mnie najłagodniej i powiedział, że nie napisze o tym. Ja mu powiedziałem, że przedstawiłem wszystkie argumenty, na co on mi odpowiedział: „Pan ma, niestety, za dużo racji”. Zapytałem: „Co znaczy – niestety?”. „W konflikcie obywatel – urzędnik ten drugi nie może mieć racji, a w sytuacji konfliktu z dziećmi oczywiste jest, że są one skrzywdzone. Taki schemat funkcjonuje w powszechnym obiegu informacyjnym”. Likwidacja domu dziecka została zapowiedziana z rocznym wypowiedzeniem i trwała 8 miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#SławomirPiechota">Teraz, pani minister, ulegamy złudzeniom, że 16-latek nie pójdzie do domu dziecka. Dzieciom, które były w tym domu dziecka, powiedzieliśmy, że mają trzy wyjścia: rodzinny dom dziecka, zawodowa rodzina zastępcza albo inny dom dziecka we Wrocławiu. Na początku wszyscy powiedzieli, że nie odpuszczą, ale w końcu wszyscy ostatecznie wybrali rodzinny dom dziecka. Jak przyszedłem do nich rok później i zapytałem, czy wiedząc już, jak wygląda rodzinny dom dziecka, wybraliby inną formę opieki, to powiedzieli, że nie. Powiedzieli, że ich straszono. Kto ich straszył? To byli wychowawcy, którzy powinni pomóc dzieciom przejść do lepszych warunków. Nie wykluczam, że w domach dziecka są pasjonaci, ale ja nie spotykałem tam takich osób. Najczęściej były to osoby, które bardzo egoistycznie broniły swoich miejsc pracy, mimo że chciałem im pomóc, ponieważ tych ludzi nie można pozostawić bez żadnego wsparcia.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#SławomirPiechota">Na końcu, po likwidacji tego domu dziecka, wyszła jeszcze jedna sprawa, która długo nie pozwalała mi spać po nocach i chciałbym, aby i wam nie pozwalała. Okazało się, że 9 z tych dzieci miało bardzo ciężkie schorzenia, których nikt nie zauważył w domu dziecka. Jedno dziecko mdlało na lekcjach. Uznawano, że widocznie taki ma charakter. Okazało się, że miało uszkodzoną zastawkę. W domu dziecka przez 4 lata nikt nie zaprowadził go na porządne badania kardiologiczne. Inne dziecko uznano za niedorozwinięte, a nawet głupie. Co się okazało? Dziecko miało wadę słuchu. Przebadane w rodzinnym domu dziecka, zostało zaopatrzone w odpowiedni aparat słuchowy i od razu dopędziło swoich rówieśników w nauce. Pan Sławomir Kubiatowski mówił też o podobnym przypadku. Jednak tutaj mamy dowód, że takie dziecko, oddane pod właściwą opiekę, okazało się równe swoim rówieśnikom. Przez chwilę – a był to dla mnie trudny moment – zastanawiałem się, czy nie skierować wniosku do prokuratury, ponieważ ci, którzy mieli obowiązek opieki nad tymi dziećmi, zaniedbali je zupełnie. Nie chciałem jątrzyć już dłużej tej kwestii, gdyż chciałem w końcu zamknąć ten dom dziecka i nie zgłosiłem żadnego wniosku. Przystępując do tego zadania, musimy mieć pełną świadomość problemu.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#SławomirPiechota">Tak więc, będę domagał się konkretnego planu, ponieważ samorządy w zderzeniu z domami dziecka nie dadzą sobie rady. Dom dziecka na terenie samorządu jest tak mocną medialnie instytucją, że słyszałem wypowiedzi w radzie miejskiej, iż nikt nie chce awantur i za to można mieć przez kilka lat tylko kłopoty.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#SławomirPiechota">Znam przypadek dolnośląskiego kuratora, który stracił pracę po próbie zamknięcia małego domu dziecka na wsi pod Wrocławiem. Nie udało się to, ponieważ dzieci nadal tam pozostały. Natomiast awantura, która została rozpętana, ostatecznie doprowadziła do ustąpienia dolnośląskiego kuratora oświaty. To pokazuje, jaki jest opór materii. W związku z tym w ustawie powinien być zapisany twardy priorytet dla rodzinnej alternatywnej opieki zastępczej. Odstępstwo od tego priorytetu powinno być tylko w sytuacjach, kiedy bardzo konkretne okoliczności uniemożliwiają zapewnienie opieki rodzinnej. Niech to będzie rodzaj domu pomocy społecznej dla dziecka niepełnosprawnego czy ośrodek resocjalizacyjny, kiedy dziecko jest bardzo zdemoralizowane. To musi być zapisane w ustawie, ponieważ tylko wtedy samorządy będą mówiły, że taki wyznaczono standard opieki i on musi być realizowane w formach rodzinnych.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#SławomirPiechota">Tutaj jeszcze muszę powiedzieć, że rzeczywistość domu dziecka oglądana z bliska była dla mnie wyjątkowo przygnębiająca. To był też powód, dla którego uznaliśmy, że nie ma odwrotu przed tym programem. Oczywiście, że wolałbym zawodowe rodziny zastępcze, ale łatwiej jest utworzyć rodzinny dom dziecka, ponieważ łatwiej jest dać mieszkanie i wyszkolić ludzi. Tu musi być absolutna gwarancja stabilności. Podczas spotkań w różnych miastach nie rozumiałem wypowiedzi, że ludzie nie dostają pieniędzy na czas lub dostają inną kwotę. Jeżeli chcemy zachęci ludzi, aby weszli w tę trudną formę pracy, to ten, który zaprasza do niej, musi być gwarantem. We Wrocławiu mogło brakować pieniędzy na inne rzeczy, ale wypełniano w terminie umowy zawarte z ludźmi, którzy podjęli się prowadzić rodzinne domy dziecka. To nie podlegało dyskusji i ci ludzi otrzymywali pieniądze na czas, a jak zaczynał się rok szkolny, to otrzymywali na ten cel dodatkowe środki. Jak zaczynały się wakacje, to miasto dawało dodatkowe pieniądze na sfinansowanie wyjazdów wakacyjnych, ponieważ uważaliśmy, że na tym polega ten kontrakt i z tego powodu z roku na rok przybywało chętnych do prowadzenia rodzinnych domów dziecka i rodzin zastępczych.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#SławomirPiechota">Jeszcze jeden ważny element. Należy przeciwdziałać fikcyjności rodzin zastępczych. To wymaga współpracy z sądami rejonowymi. Nie bójmy się tego, ponieważ sędziowie rodzinni są na to otwarci, tylko trzeba z nimi rozmawiać i współpracować.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#SławomirPiechota">Ostatnia kwestia z dziedziny złudzeń, której musimy dać odpór. We Wrocławiu duża firma budowlana wybudowała dom na rodzinny dom dziecka. Niestety, przez dwa lata szukaliśmy sposobu, aby nie płaciła od tego 22% VAT. Firma ta powiedziała, że wcześniej chciała wybudować kilkanaście takich domów w całej Polsce, ale jeden taki dom jest wart około 700 tys. zł i firma nie chce płacić od tego podatku. Po tym bardzo nieprzyjemnym doświadczeniu powiedziała, że nigdy więcej. Dodam, że jest to szwajcarska firma, która przeniosła się do Rosji, gdyż tam łatwiej się dogadać i można otrzymać proste zwolnienie z podatku. U nas jest to niemożliwe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#DanutaPietraszewska">Mam konkretne pytania do pani minister Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Czy w związku z szeroko zakrojoną akcją promocyjną przewiduje się również stworzenie infolinii? Uważam, iż może to być bardzo korzystne do udzielenia informacji, ale też stwarzałoby odpowiedni klimat społeczny dla rodzicielstwa zastępczego. Wielu z potencjalnych kandydatów mogłoby spokojnie, bez skrępowania pozyskiwać odpowiednie informacje.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#DanutaPietraszewska">Chciałabym, aby pani minister Joanna Kluzik-Rostkowska podczas konstruowania ustawy pamiętała również o systemie mieszkań rodzinkowych. Jeżeli domy dziecka są instytucją, która się przeżyła i chcemy dążyć do zmniejszania w nich liczby dzieci. W mieszkaniu rodzinkowym jest 9 dzieci. Mają one różny wiek i uczą się tych samych czynności co w rodzinie zastępczej. Jedyną różnicą jest to, że opiekun nie jest rodzicem zastępczym. Mamy stałą kadrę opiekunów, którzy się zmieniają. Ta forma u nas działa bardzo dobrze i zachęcam do jej rozpowszechniania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#LeszekDobrzyński">Zdziwiła mnie wypowiedź pana posła Sylwestra Pawłowskiego biorąca w obronę pracowników państwowych domów dziecka, ponieważ nikt do tej pory o nich nie wspominał, lecz wspominano o instytucji domu dziecka. Czasami jest tak, że mimo głębokiego zaangażowania wychowawców domów dziecka nie są oni w stanie osiągnąć takich rezultatów jak rodzinna forma opieki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#AnnaPakułaSacharczuk">Nawiążę do moich przedmówców. Chcę zasygnalizować, że ze środowiska tych prawdziwych wychowawców pracujących w domach dziecka, którym zależy na dzieciach, dochodzą do mnie informacje, iż są tam dramatyczne i poważne problemy. Dodam, że to środowisko nie jest zainteresowane tym, aby mówić o nim prawdę. Mówili mi to ci sami ludzie, ponieważ ujawnianie tych problemów działa przeciwko nim samym. Faktycznie, jeżeli dochodzi do molestowań, z którymi sobie nie mogą poradzić, to nie będą tego opowiadali dziennikarzom i kontrolerom. Jednak te problemy tam występują, ponieważ obecna organizacja domu dziecka uniemożliwia prawdziwie indywidualną pracę skierowaną na poszczególne dziecko.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#AnnaPakułaSacharczuk">Kolejny problem. W domach dziecka dzieci, z którymi są problemy, a mogą takie być, gdyż te dzieci mają za sobą traumatyczne przeżycia, kieruje się do szpitali psychiatrycznych. Tam dzieci spotykają się środowiskiem dzieci jeszcze bardziej zaburzonych emocjonalnie i przeżywają przeogromną traumę. Po tym wszystkim powracają do domu dziecka i są coraz bardziej zaburzone, ponieważ zetknęły się z silną patologią zmian osobowości związanych z innymi chorymi psychicznie. Przez wiele miesięcy nie mogą dojść do równowagi i uczą się patologicznych rzeczy, które przenoszą na grunt domu dziecka. Dom, aby sobie z tym poradzić, ponownie wysyła je na leczenie psychiatryczne, co bywa nieskuteczne, a wręcz ma odwrotny skutek.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#AnnaPakułaSacharczuk">Sami pracownicy domów dziecka przyznają, iż boją się kontroli, a każdy, kto przychodzi na kontrolę, to widzi tylko to, co widać gołym okiem. Tak więc, aby tego uniknąć, dom inwestuje w dywany i meble, ale tak naprawdę są to środki przeznaczone dla dzieci na kursy językowe, na zajęcia pozalekcyjne i zakup instrumentów. Jest tak, ponieważ głównym priorytetem jest wygląd domu, gdyż osoby prowadzące nadzór przeprowadzają bardzo powierzchowne kontrole.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#AnnaPakułaSacharczuk">Jeżeli chodzi o zagrożonych pracowników w domach dziecka, to można przedstawić im inne propozycje. Mogą pracować z rodzinami naturalnymi lub sami założą rodzinne formy opieki nad dzieckiem. Jeżeli nie chcą, to muszą szukać innej pracy, ponieważ my musimy przede wszystkim myśleć o dzieciach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JoannaLuberadzka">Tak naprawdę to moich dwóch przedmówców powiedziało to, co ja chciałam powiedzieć. Tak naprawdę to instytucja jest zła, a nie jej pracownicy. Nasze doświadczenia są takie, że wychowawcy domów dziecka to osoby z dużą wiedzą i doświadczeniem. Jak państwu wiadomo, placówki opiekuńczo-wychowawcze przekształcają się w tej chwili w placówki wielofunkcyjne i tworzą wokół siebie ośrodki wsparcia i interwencji kryzysowej. To jest moment, aby przenieść dużą część pedagogów i wychowawców domu dziecka do tej formy opieki. Dopiero później mogą oni stanowić bazę do wspierania rodzin zastępczych. W ten sposób o wiele łatwiej będzie im się rozstać z tą pracą. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że nie odbędzie się to bezboleśnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JoannaKluzikRostkowska">Wniosek z tej dyskusji jest taki, że nie ma między nami sporu dotyczącego likwidacji domów dziecka, lecz problem polega na tym, jak to zrobić najszybciej i najskuteczniej. Pan poseł Sławomir Piechota opowiadał o wielkich problemach, jakie miał podczas likwidacji domów dziecka we Wrocławiu. Rozumiem kłopotliwość tej sytuacji. To nie jest tak, że wyobrażam sobie naiwnie, iż w momencie, kiedy rozpoczniemy działania, uda nam się szybko pokonać ten problem. Wiem, że będą trudności i będzie to wymagało dużo samozaparcia. Jednak przykład podany przez pana posła Sławomira Piechotę wskazuje, iż można to zrobić, a więc na końcu drogi jest sukces.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#JoannaKluzikRostkowska">Teraz powiem o tym, co robimy, przygotowując nasz projekt. Wydaje mi się, że nie musimy się ścigać, ponieważ będzie lepiej, abyśmy współpracowali. Zapraszam do tego wszystkich, którzy mają na to ochotę. Sądzę, że ten temat jest tematem, który nie będzie budził napięć międzypartyjnych i jest to problem, który wszyscy rozumieją i wszyscy są tego samego zdania. Jest to taki moment, kiedy będziemy pracować wspólnie, gdyż może to nas połączyć, a nie dzielić. W chwili obecnej zbieramy informacje oraz pomysły, które nadchodzą do nas ze środowisk rodzicielstwa zastępczego, które najlepiej wiedzą, jak to zorganizować, aby dobrze działało. Założenia do ustawy będziemy mieli jeszcze przed końcem roku, a potem szybko będziemy ją pisać. Tutaj muszę powiedzieć, że najważniejszym elementem jest przygotowanie dobrych założeń. Oczywiście natrafimy na mnóstwo elementów związanych z umocowaniem i finansowaniem rodzicielstwa zastępczego.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#JoannaKluzikRostkowska">Poruszę też problem infolinii. Myśleliśmy o stronie internetowej. Jeżeli uda się zorganizować infolinię, to będzie dobrze, ale muszę powiedzieć, że to jest duży koszt. Jednak będziemy się starać. Dziękuję za podpowiedź. Jesteśmy w stałej współpracy z programem telewizyjnym „Kochaj mnie”, który funkcjonuje od kilku lat i ciągle się cieszy wysoką oglądalnością. Chcieliśmy zacząć od wsparcia tego programu, ponieważ zdarza się, że po obejrzeniu go grupa ludzi chce sprawdzić, czy ma możliwość założenia takiej rodziny. Program „Kochaj mnie” nie ma oczywistego zaplecza, które byśmy chcieli stworzyć w Departamencie Kobiet, Rodziny i Przeciwdziałania Dyskryminacji. Jeżeli ktoś z południowej Polski zadzwoni, aby sprawdzić, czy może być rodzicem zastępczym, to my będziemy wiedzieć, w które miejsce go skierować, aby mógł uzyskać szczegółowe informacje. Powinniśmy zbudować to bardzo szybko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#RajmundMoric">Nasza dyskusja wykazała dużą zbieżność poglądów. W zasadzie wszyscy wiemy, co mamy robić, tylko zastanawiamy się w jaki sposób. Tutaj mam ciekawe stwierdzenie: „Aby coś zrobić, potrzebni są pasjonaci, którym trzeba pomóc i ich ukierunkować”. Wydaje mi się, że jednym z nich jest pani minister Joanna Kluzik-Rostkowska, co nam może gwarantować w dużym stopniu, że poruszane problemy zostaną rozwiązane.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#RajmundMoric">Pani minister słusznie zauważyła, iż po naszym spotkaniu powstaną założenia do ustawy. Proszę, aby zaprezentowano je naszej Komisji oraz Komisji Rodziny, ponieważ jeszcze raz je omówimy. Im więcej rozmów, tym łatwiej nam będzie pokonać ścieżkę legislacyjną, a także powstanie pewność, że przyjęte rozwiązania są trafne.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#RajmundMoric">Wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszych obrad – zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>