text_structure.xml 68.6 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Otwieram posiedzenie Komisji Zdrowia i witam wszystkich zebranych. Dzisiejszy porządek dzienny przewiduje rozpatrzenie analizy wykonania planu świadczeń medycznych w 2004 r. oraz kontraktacji na 2005 r. Informację na ten temat miał przedstawić pan prezes Jerzy Miller, ale w tej chwili przebywa w Senacie, gdzie posiedzenie się trochę przedłużyło. Przybędzie do nas później. Wobec tego w imieniu pana prezesa temat będzie referował pan prezes Michał Kamiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MichałKamiński">Przedstawimy dziś wstępną analizę dotyczącą realizacji kontraktów w 2004 r. oraz informację na temat procesu kontraktowania na 2005 r. Chcielibyśmy porównać proces kontraktowania z 2004 r. w formie informacji dotyczących już wykonanych świadczeń zdrowotnych z tym, co udało się poszczególnym oddziałom zakontraktować na rok 2005.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">W tej chwili przybył do nas pan prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, którego witamy. Na wstępie poinformowałam zebranych, z jakiego powodu pan prezes przybędzie z pewnym opóźnieniem i dlatego w zastępstwie pan prezes Michał Kamiński zaczął referować temat. Jeśli pan pozwoli, będzie kontynuował, chyba że pan prezes chce przejąć referowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JerzyMiller">Chciałbym usprawiedliwić swoje spóźnienie - ponieważ komisja senacka rozpoczęła obrady dopiero o godzinie 13.00 nie zdążyłem do godz. 13.30 zakończyć wystąpienia. Proszę, aby pan Michał Kamiński kontynuował referowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MichałKamiński">Chciałbym państwa uprzedzić, że dane sprawozdawcze za grudzień spływają do nas z pewnym opóźnieniem i dlatego przedstawione informacje mają charakter wstępny. Narodowy Fundusz Zdrowia musi do końca marca przedstawić ostateczny obrachunek za rok 2004, wobec czego te informacje jeszcze korygujemy i weryfikujemy. Na początku chciałbym powiedzieć, że rok 2004 był dobry pod względem finansowym. W związku z tym, że był bardzo dobry spływ składki, mieliśmy prawie o 1467 mln zł więcej środków niż przewidywał plan pierwotny ustalony na rok 2004 w październiku 2003 r. Równocześnie na miarę pojawiania się wolnych środków w 2004 r. uwalnialiśmy środki finansowe. I tak czterokrotnie dokonywaliśmy podziału środków finansowych na poszczególne województwa w różnych wysokościach. Pierwszy podział wynosił 168 mln zł, drugi 220 mln zł, trzeci 428 mln zł, a czwarty, który nastąpił w grudniu - 195 mln zł. Teraz proszę naszą przedstawicielkę, panią Katarzynę Paczek z Departamentu Świadczeń Zdrowotnych, o przedstawienie szczegółowej analizy procesu kontraktowania w 2004 r. w porównaniu z rokiem 2005.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#KatarzynaPaczek">Jak powiedział pan prezes Michał Kamiński, w 2004 r., na skutek zmian planu finansowego w stosunku do planu zatwierdzonego przez ministra zdrowia w październiku 2003 r., plan finansowy został skorygowany i zamknął się w grudniu 2004 r. kwotą wyższą o ponad 1400 mln zł, przeznaczoną dodatkowo na świadczenia zdrowotne w oddziałach wojewódzkich Narodowego Funduszu Zdrowia. Jeżeli państwo popatrzą na planszę z rozkładem środków finansowych oraz na zmiany, w planach finansowych w poszczególnych rodzajach świadczeń kontraktowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia, to zauważą, że największe kwoty wykorzystywane są przez Fundusz na kontraktowanie świadczeń w lecznictwie szpitalnym. Początkowo była to kwota 11.700 mln zł, natomiast po korektach planu finansowego kwota 13.100 mln zł. Patrząc na prezentowany slajd można zauważyć, że w większości przypadków doszło do przeznaczenia dodatkowych środków na poszczególne rodzaje świadczeń. Na następnym slajdzie dokładnie widać, w których obszarach te środki były wykorzystywane i przeznaczane na dodatkowe świadczenia przez poszczególne oddziały wojewódzkie, a w których kwoty były zmniejszane. Jak widać, największa kwota dotyczy lecznictwa szpitalnego. Jest to wzrost o 12,1 proc. w stosunku do planu wyjściowego. Następne są zaopatrzenie ortopedyczne, podstawowa opieka zdrowotna i rehabilitacja lecznicza. Były też obszary, które nie wymagały tak dużych nakładów. Najczęściej są to nowe rodzaje świadczeń, a świadczeniodawcy jeszcze nie do końca stosują kontraktowane świadczenia. Jeżeli popatrzeć na nakłady i ich zmiany w poszczególnych oddziałach wojewódzkich, w których były kontraktowane świadczenia, widoczne jest, że we wszystkich oddziałach zmiany planu finansowego, do których doszło pomiędzy październikiem 2003 r., czyli pierwotnym planem finansowym, a planem finansowym z grudnia 2004 r., wszystkie zmiany były na plus. Oznacza to, że wszystkie oddziały dostały dodatkowe środki finansowe, ale ten przyrost był zróżnicowany w zależności od potrzeb.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MichałKamiński">Podsumowując powiem, że dodatkowe środki finansowe przeznaczaliśmy zwłaszcza na te obszary, w których występowało szczególne zapotrzebowanie, czyli głównie na lecznictwo szpitalne i jako kontynuację tego lecznictwa - rehabilitację, opiekę długoterminową. Poza tym na lecznictwo psychiatryczne, w tym na lecznictwo szpitalne, a także na podstawową opiekę zdrowotną. Ponadto oddziały nie tylko dostawały dodatkowe środki wynikające z bardzo dobrego spływu składki, ale również dokonywały przesunięć pomiędzy poszczególnymi rodzajami świadczeń zdrowotnych w ramach swoich planów finansowych. Oznacza to, że w tych obszarach, w których zaplanowano zbyt duże kwoty, a były widoczne „niewykonania” w zakresie ambulatoryjnego lecznictwa specjalistycznego, te środki były przesuwane głównie w obszar lecznictwa szpitalnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#KatarzynaPaczek">Jeżeli popatrzymy na porównanie nakładów finansowych, jakie Narodowy Fundusz Zdrowia przeznaczył na głowę mieszkańca w poszczególnych oddziałach, można zauważyć, że są tylko dwa oddziały, które mają nieco wyższy poziom finansowania świadczeń dla ubezpieczonego. Są to oddziały mazowiecki i śląski. Można to wytłumaczyć infrastrukturą istniejącą na terenie tych oddziałów. W oddziale mazowieckim znajduje się wiele instytutów oraz jednostek o poziomie referencyjnym i w związku z tym przypisywanie im populacji tylko z oddziału mazowieckiego jest niemiarodajne, dlatego że te placówki świadczą swoje usługi dla ludności całej Polski. Natomiast w pozostałych oddziałach, jak widać, poziom jest mniej więcej wyrównany. Teraz przejdę do pokazania slajdów, które zobrazują sytuację w poszczególnych rodzajach świadczeń i pokażę kwoty kontraktów przeznaczone na finansowanie świadczeń w 2004 r. w porównaniu z wykonaniem finansowym oraz z uwzględnieniem tzw. „nadwykonań”. Pokażę również, jak zakontraktowaliśmy świadczenia na 2005 r. Ambulatoryjna opieka specjalistyczna jest takim obszarem, w którym w 2004 r. pojawiły się kwoty nie do wykonania, a więc kwoty kontraktów zawartych na 2004 r. w poszczególnych oddziałach były wyższe niż wykonanie finansowe wstępne, które zostało zgłoszone do Funduszu za okres 2004 r. Są to nieznaczne różnice, natomiast globalnie w skali kraju jest to kwota na poziomie 67 mln zł. W związku z tym, porównując procentowe wykonanie finansowe z wartością kontraktów na 2004 r., jest to wykonanie na poziomie 96,8 proc. Jeżeli państwo popatrzą na analizę procentową przedstawioną na slajdzie, widać że rozkład wykonania w poszczególnych oddziałach wojewódzkich jest różny. Są dwa oddziały, które aktualnie zgłosiły wykonanie finansowe niższe niż kwoty zawartych kontraktów. Natomiast w pozostałych wykonanie finansowe jest znacznie poniżej 100 proc. Jeżeli popatrzymy na porównanie kwoty kontraktów na 2004 r. z wykonaniem, które obejmuje tzw. „nadwykonania” - a więc będzie to obraz rzeczywistych potrzeb ubezpieczonych - to również w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej pojawiły się zadania nie do wykonania. Tutaj rozkład w poszczególnych oddziałach jest już nieco inny, bo tylko kilka oddziałów zgłosiło niewykonanie. Większość stara się realizować świadczenia w granicach 100 proc., czyli w ramach wartości zawartych kontraktów. W ramach tych 100 proc. zawierają się również potrzeby zdrowotne. Podsumowując powiem, że nie mieliśmy w 2004 r. takiej sytuacji, która by wskazywała, że w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej pojawią się „nadwykonania”. Środki z tego obszaru - jak powiedział pan prezes - były w poszczególnych oddziałach wielokrotnie przenoszone na obszar, gdzie były większe potrzeby, czyli na lecznictwo szpitalne. Jeżeli teraz popatrzymy na to, co zostało zakontraktowane na 2005 r. - jest to kolumna czwarta, w której porównuje się kwoty, jakie przeznaczyliśmy na kontraktowanie świadczeń na 2005 r. w stosunku do wykonania finansowego - to widać, że w skali całego kraju przeznaczyliśmy o 10,6 proc. więcej środków na świadczenia zakontraktowane w 2005 r. w stosunku do wykonania finansowego 2004 r. Tu porównanie między oddziałami jest również zróżnicowane. Jest kilka oddziałów, gdzie te przyrosty są szczególnie widoczne. Na przykład oddział śląski, który zwiększył kwoty kontraktów na 2005 r. w stosunku do wykonania finansowego z 2004 r. o 19 proc., ale również takie oddziały, jak dolnośląski czy łódzki, gdzie te przyrosty są dosyć duże. Tłumaczyły one, że wynika to z potrzeb zdrowotnych na tym terenie i jeżeli będą potrzebne korekty, to w ciągu roku poszczególne oddziały będą dokonywać takich korekt. Natomiast, jeżeli państwo porównają kwotę kontraktu 2004 r. z kwotą kontraktu 2005 r. - porównujemy dwa takie same parametry w poszczególnych oddziałach wojewódzkich - to przyrost środków finansowych na 2005 r. w stosunku do roku 2004 był na poziomie 7 proc. Ta sytuacja na dzień dzisiejszy różnie wygląda w poszczególnych oddziałach. Jednak prawie we wszystkich, z wyjątkiem oddziału kujawsko-pomorskiego, ten przyrost jest widoczny. Widać, że oddziały w stosunku do swoich możliwości z 2004 r. zakontraktowały większą liczbę świadczeń zdrowotnych przeznaczając na to większą liczbę środków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MichałKamiński">Kilka słów komentarza. W tym roku, w zakresie ambulatoryjnego lecznictwa specjalistycznego obserwowaliśmy zadania nie do wykonania. Zaobserwowaliśmy również tendencje do przerzucania pacjentów z ambulatoryjnego lecznictwa specjalistycznego do lecznictwa szpitalnego. Dlatego też projektując materiały konkursowe na 2005 r. wprowadziliśmy mechanizmy, które mają za zadanie wzmocnić ambulatoryjne lecznictwo specjalistyczne tak, aby przypadki medyczne dotyczące poszczególnych pacjentów mogły być prowadzone na poziomie lecznictwa specjalistycznego i żeby ci pacjenci nie byli przekazywani do lecznictwa szpitalnego. Między innymi wzmocniliśmy wycenę porady podstawowej, tej pierwszorazowej, a również wprowadziliśmy wiele różnych mechanizmów w celu wykonywania badań diagnostycznych w zakresie ambulatoryjnego lecznictwa specjalistycznego. Poza tym umożliwiliśmy wykonywanie wysokokosztochłonnych badań diagnostycznych, które dotychczas były wykonywane w lecznictwie szpitalnym, w lecznictwie ambulatoryjnym, ale przyszpitalnym. Chodzi o to, by ewentualne powikłania z lecznictwa ambulatoryjnego, które dotychczas trafiały do szpitali, kompleksowo zakontraktować i zabezpieczyć świadczenia w tym zakresie. Dlatego też oddziały kontraktując na rok 2005, pomimo znacznych „niedowykonań” w niektórych oddziałach, zawarły kontrakty wartościowo wyższe, zgodnie z zaprojektowanymi materiałami konkursowymi na 2005 r. Jednocześnie chcieliśmy doprowadzić do takiej sytuacji, aby wyrównać pewne różnice, które występowały w poszczególnych województwach, dotyczące konieczności zabezpieczenia potrzeb w zakresie ambulatoryjnego lecznictwa specjalistycznego. Dla przykładu porównajmy województwa: lubelskie i pomorskie, gdzie jest podobna liczba ubezpieczonych. W województwie lubelskim lecznictwo ambulatoryjne od wielu lat było mocno niedofinansowane kosztem przeznaczania bardzo dużych środków finansowych na lecznictwo szpitalne. Całkowicie odmienna struktura panowała w województwie pomorskim. W tym roku, zgodnie z wytycznymi centrali, zostało bardzo wzmocnione lecznictwo specjalistyczne, aby w skali całego kraju wyrównać poziom dotyczący zabezpieczenia tych potrzeb.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#KatarzynaPaczek">Jeżeli będziemy analizować sytuację w lecznictwie szpitalnym, należy zwrócić uwagę na to, że sytuacja nie jest już tak optymistyczna jak w przypadku ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, ponieważ analizując wykonanie finansowe kontraktów 2004 r. widzimy, że pojawia się minimalny poziom „nadwykonań”. W tej chwili są to jeszcze dane wstępne i w związku z tym będziemy wyjaśniać sytuacje w poszczególnych oddziałach. Natomiast, jeżeli państwo popatrzą na parametr, który nas interesuje, czyli wykonanie z uwzględnieniem tak zwanych „nadwykonań”, widoczne jest, że mimo przeznaczenia na lecznictwo szpitalne tak ogromnej kwoty jak 13 mld zł, to nadal w lecznictwie szpitalnym obserwujemy „nadwykonania”, które w skali kraju wynoszą 5,7 proc. Jednak sytuacja w poszczególnych oddziałach jest zróżnicowana. Oddziałem, który wykazał największe „nadwykonania”, jest kujawsko-pomorski, gdzie „nadwykonania” są na poziomie 22 proc. Ta sytuacja będzie jeszcze wyjaśniana, ale na dzisiaj mamy informację, że są to „nadwykonania” związane z procedurami, które trudno było wcześniej przewidzieć, czyli procedurami ratującymi życie. Jeżeli popatrzymy na wykonanie finansowe i kwoty kontraktów na 2005 r., które przeznaczyliśmy na świadczenia, widać, że na dzisiaj wśród kontraktów na 2005 r. są to prawie takie same kwoty, jak wykonanie finansowe z 2004 r. Trzeba jednak wspomnieć, że kwoty kontraktów na 2005 r. będą ulegały zmianie, dlatego że jest jeszcze kilka szpitali w Polsce, z którymi prowadzone są rozmowy lub które mają zawarte umowy na nieco krótszy czas niż rok. W związku z tym kwoty kontraktów na 2005 r. ulegną zwiększeniu. Natomiast, jeżeli państwo popatrzą na planszę, łatwo zauważą, w których oddziałach będą jeszcze prowadzone dalsze rozmowy. Są to oddziały: mazowiecki, podlaski i świętokrzyski. Patrząc na kwotę kontraktów 2004 r. i kwotę kontraktów 2005 r. widać, że jest to pokrycie tego samego poziomu finansowania, jaki był w roku ubiegłym w poszczególnych oddziałach. Na poprzednim slajdzie widać było, że w oddziałach mazowieckim, podlaskim i świętokrzyskim kontrakty jeszcze nie są zawarte na cały rok. Jeżeli natomiast popatrzymy na kolejny rodzaj świadczeń - rehabilitację leczniczą, to jest taki obszar, który zgłasza bardzo duże potrzeby i dosyć prężnie się rozwija. Świadczenia tego rodzaju są realizowane przez Fundusz w dużym zakresie. Patrząc na kontrakty z 2004 r. i wykonanie finansowe widać, że to wykonanie jest nieznacznie poniżej kwot kontraktów zawartych na 2004 r. Sytuacja w poszczególnych oddziałach jest różna i właściwie tylko jeden oddział pomorski pokazuje wykonanie finansowe wyższe niż kwota kontraktu. Tu jednak prawdopodobnie ulegnie zmianie kwota kontraktu, dlatego że nie są jeszcze wprowadzone do naszego systemu wszystkie umowy w tym zakresie. Jak wspomniał pan prezes, do końca marca będziemy jeszcze weryfikować te dane, zgodnie z trybem określonym w umowach. Natomiast, jeżeli popatrzymy na kontrakt 2004 r. i wykonanie z uwzględnieniem „nadwykonań” widać, że w rehabilitacji leczniczej są takie oddziały, w których pojawiają się „nadwykonania”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MichałKamiński">Podsumowując zagadnienie lecznictwa szpitalnego powiem, że przedstawiamy dziś dane w ujęciu zarówno finansowym, jak i rzeczowym. Oznacza to, że porównujemy kontrakty zawarte w 2004 r. z wykonaniem finansowym, czyli wykonanie zweryfikowane na podstawie konkretnych faktur, a także kontrakty zwarte w 2004 r. z tak zwanym wykonaniem rzeczowym, czyli tym, jakie rzeczywiście nastąpiło w poszczególnych zakładach opieki zdrowotnej, w lecznictwie szpitalnym. Odzwierciedla to rzeczywisty poziom „nadwykonań”. Są to wszystkie świadczenia, które zostały wykonane w szpitalach w Polsce i zawarte w przedłożonych nam sprawozdaniach. Gdybyśmy analizowali dane mówiące o tak zwanych świadczeniach „ponadumownych”, „nadwykonaniach”, trzeba powiedzieć, że w skali całego kraju nie przekraczają one 4 proc. Oczywiście nie dysponujemy szczegółowymi danymi w tym zakresie ze względu na trudność porównywania danych w poprzednich latach oraz brak jednolitej bazy danych w skali całego kraju, ale większość dyrektorów medycznych, którzy od wielu lat pracują w systemie, przekazuje nam informacje, że na koniec poprzednich lat „nadwykonania” kształtowały się na poziomie 10–15 proc. W tym roku - jak widać - nawet, gdybyśmy spłacili wszystkie „nadwykonania”, na pewno nie będzie to poziom wyższy niż 4 proc., a więc nasze możliwości finansowe. To pierwsza informacja. Druga informacja. Ostatni podział środków finansowych nastąpił w grudniu, ponieważ wiele oddziałów jeszcze podpisywało aneksy, które w pewnych pozycjach nie zostały w kontraktach ujęte. Poza tym część oddziałów sprawozdaje nam jeszcze o kwotach, które zostały przekazane na świadczenia realizowane za zgodą płatnika w obrębie kontraktów zawartych z daną jednostką. Dlatego te dane są wciąż weryfikowane i uzupełniane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#KatarzynaPaczek">Jak powiedziałam, rehabilitacja lecznicza jest obszarem, w przypadku którego analiza wykonania z uwzględnieniem „nadwykonań” w stosunku do kontraktu na 2004 r. pokazuje niewielkie „nadwykonania” na poziomie 2,5 proc. w skali całego kraju. Jednakże rozkład wojewódzki „nadwykonań” jest różny. Jak państwo widzą, w województwie przodującym „nadwykonania” kształtują się na poziomie 9,7 proc. Jest to oddział kujawsko-pomorski. Natomiast w kilku oddziałach „nadwykonania” kształtują się w granicach 5–7 proc. Są to oddziały: łódzki, małopolski, mazowiecki i podlaski. Jeżeli jednak popatrzymy na wykonanie finansowe i kwoty kontraktów na 2005 r., możemy zauważyć, że przeznaczyliśmy o 2,9 proc. środków więcej w stosunku do wykonania finansowego na zakontraktowanie świadczeń w 2005 r. Widać, że w większości oddziałów te kwoty są znacznie wyższe, czasami nawet o 11–12 proc. w stosunku do wykonania finansowego 2004 r. Natomiast, jeżeli porównamy kwoty kontraktów z zakresu rehabilitacji leczniczej na 2004 r. z kwotami kontraktów na 2005 r., okaże się, że przyrost środków finansowych kształtuje się na poziomie niemal 2 proc. Rozkład w poszczególnych oddziałach także jest różny. Najczęściej oddziały, które miały „nadwykonania”, kontraktują w 2005 r. kwoty wyższe niż w 2004 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MichałKamiński">W zakresie rehabilitacji leczniczej, począwszy od lipca 2004 r., do centrali wpływało bardzo dużo wniosków z prośbą o zwiększenie środków na ten cel. Wynikało to z tego, że oddziały podawały nam informacje, iż następuje gwałtowny rozwój bazy do udzielania świadczeń z zakresu rehabilitacji leczniczej. W związku z tym oddziały zakontraktowały świadczenia na 2005 r. zgodnie z sygnalizowanymi potrzebami. Podkreślam, że w ostatnim okresie nastąpił gwałtowny rozwój bazy z zakresu rehabilitacji zarówno szpitalnej, jak i ambulatoryjnej. Dotychczas obserwowaliśmy taki rozwój w dużych aglomeracjach miejskich, ale począwszy od drugiego półrocza 2004 r. obserwujemy go również w wiejskich ośrodkach rehabilitacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#KatarzynaPaczek">Jeśli chodzi o opiekę psychiatryczną i leczenie uzależnień, jest to obszar, który - przy porównaniu wykonania finansowego z wartością kontraktów zawartych na 2004 r. - wykazuje „niewykonania” w pełnym zakresie. Pozostała kwota około 12 mln zł. Rozkład w poszczególnych oddziałach jest zróżnicowany. Poziom „niewykonania” jest szczególnie widoczny w dwóch oddziałach: podlaskim - 96 proc. kwoty kontraktu oraz lubuskim. Patrząc na kontrakty 2004 r. i realizację świadczeń z uwzględnieniem tak zwanych „nadwykonań” widać, że była to dokładna realizacja kontraktów zawartych w planie. Zróżnicowanie między oddziałami jest raczej niewielkie. Większość oddziałów zrealizowała tyle świadczeń - i za nie zapłaciła - ile wskazano w kontrakcie. Tylko oddziały: lubuski, mazowiecki i pomorski zrealizowały świadczenia minimalnie powyżej kwot zawartych w kontrakcie, czyli wykazały tak zwane „nadwykonania”. Patrząc na wykonanie finansowe i środki przeznaczone na zakontraktowanie świadczeń w lecznictwie psychiatrycznym i uzależnień w poszczególnych oddziałach, widać, że te kwoty są większe w skali całej Polski o 3,4 proc. Jednak występuje tu duże zróżnicowanie między oddziałami. Jest kilka oddziałów - na przykład zachodniopomorski czy podkarpacki - które przeznaczyły środki finansowe wyższe nawet o 12–13 proc. na rzecz finansowania leczenia psychiatrycznego i uzależnień w 2005 r. Z porównania kontraktu 2004 r. i 2005 r. wynika, że globalnie, w skali całego kraju przeznaczono więcej 2,2 proc. środków, natomiast oddziały zachodniopomorski i podkarpacki, w stosunku do kontraktów zawartych w 2004 r., odnotowały największy wzrost środków na ten rodzaj świadczeń. To wszystko, co chcieliśmy państwu zaprezentować. Jeżeli będą pytania, chętnie na nie odpowiemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Czy pan prezes chciałby coś dodać do tego wystąpienia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JerzyMiller">Jak państwo pamiętają, w 2004 r. udało się nam zakończyć kontraktację na 2005 r. Jednak, jeśli państwo porównają liczby z naszych tabel, okaże się, że wartość zawartych kontraktów nie jest wiele większa od wartości kontraktów wykonanych w 2004 r., a w przypadku lecznictwa ambulatoryjnego wykonanie kontraktu 2004 r. wskazuje, że jest niepełne zapotrzebowanie na zakontraktowany wolumen świadczeń. Dlaczego o tym mówię? Po pierwsze, chciałbym uniknąć w 2005 r. deklaracji poprzedzających 2006 r. o wzroście nakładów w poszczególnych rodzajach świadczeń. To przeszkadza stronom w dojściu do porozumienia, bo każdy z oferentów powołuje się na wiadomości medialne, że nakłady w przypadku danego rodzaju świadczeń mają wzrosnąć o 5 proc., w innym o 7 proc., a tymczasem proponuje się im 2 proc. Pytają, dlaczego są traktowani gorzej niż inni. Jak państwo widzą na przykładzie przedstawionych tabel, oferenci nie są traktowani gorzej. Po prostu z planowanych 5–7 proc. „zrobiło się” 1,5–2,5 proc. To nie jest wynik błędu, tylko innej bazy porównawczej. Deklaracje z września były prawdziwe, ale straciły swą aktualność w grudniu, gdy dochodziło do wynegocjowania ostatecznych wartości kontraktów. Z tego wynika moja prośba, abyśmy unikali tego typu dyskusji - przynajmniej publicznych - bo to naprawdę przeszkadza stronom w dojściu do porozumienia. Po drugie, jeśli chodzi o ogólny wydźwięk przedłożonego raportu, to nie jest huraoptymizm, ale jest w tym jednak pewna doza optymizmu na 2005 r. Optymistyczny może być nasz cokwartalny meldunek o zwiększających się wpływach ze składek, głównie z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, bo na Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego nie ma co liczyć. Będziemy mogli „dokontraktowywać” na miarę potrzeb nowe świadczenia, pod warunkiem, że nas będzie na to stać. W związku z tym chciałbym się odwołać do sprawy list oczekujących. Na razie nie zdają one egzaminu. Jest to nasz pierwszy, gorący komentarz po trzech tygodniach ich funkcjonowania. Nie zdają egzaminu, ponieważ - zgodnie z naszymi przewidywaniami - te same osoby są zapisane na różnych listach oczekujących. Jednak my nie potrafimy stwierdzić, że są to te same osoby. Dlatego liczba oczekujących jest sztucznie zawyżana. Jednak jest drugie zjawisko, według mnie, bardziej niepokojące. Chodzi o to, że nie stworzono w styczniu listy oczekujących, którzy nie mogli być obsłużeni przez świadczeniodawcę, tylko obsłużono te osoby, wykonując tak zwane „nadwykonanie”, które niejako konsumuje możliwości płatnika z lutego. Zatem znowu będzie sytuacja, że przez trzy czwarte roku nie będzie list oczekujących, a w grudniu trudno się będzie dostać do przychodni czy szpitala. Można więc stwierdzić, że pomysł na uporządkowanie problemu niezgodności możliwości leczniczych i finansowych poprzez stworzenie list oczekujących w pierwszym miesiącu próby, niestety, nie sprawdził się. Wynika z tego moja prośba, abyśmy się temu przyjrzeli, jeśli chodzi o zasadę. Po pierwsze, chodzi o to, by trzeba było pokazać PESEL, aby umożliwić wyeliminowanie uczestnictwa tej samej osoby w kilku kolejkach.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#JerzyMiller">Po drugie - skoro mówimy, że barierą dostępu do leczenia w Polsce jest wydolność płatnicza - żebyśmy w styczniu nie udawali, że nas na wszystko stać, a w grudniu, że nas na nic nie stać - bo w każdym miesiącu roku nasz brak pokrycia finansowego jest mniej więcej ten sam - i tworzyli kolejki przez cały rok, a nie tylko w końcówce okresu obrachunkowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AleksandraŁuszczyńska">Mogę powiedzieć, że w ostatniej części wystąpienia pana prezesa znalazłam odpowiedź na pytanie, które chciałam zadać, dotyczące kolejek. Niestety, nie powiało optymizmem, ponieważ mamy obraz zafałszowany przez oczekujących. Mimo to, poproszę o wyjaśnienie. Wszczepienie implantu ślimakowego kosztuje 80 tys. zł. Znam przypadek 4-letniego dziecka, głuchego od urodzenia, któremu - przy pełnej akceptacji profesorów - wyznaczono termin implantacji za 4–5 lat i biednej rodzinie ze wsi każe się zbierać kwotę 80 tys. zł. Próbowałam rozgryźć ten temat, dowiedzieć się, gdzie tkwi błąd, o co w tym chodzi. Okazuje się, że Ministerstwo Zdrowia kupuje implant, który w Niemczech kosztuje 17 tys. euro. W ubiegłym roku zakupiło ich 50. Po pomnożeniu przez 4 zł daje to kwotę prawie 80 tys. zł. Natomiast Narodowy Fundusz Zdrowia płaci tylko za zabieg wszczepienia implantu. Jak to się ma do akcji Jerzego Owsiaka i krzyku, że jako jedyni na świecie mamy zakupioną super aparaturę do wyłapywania niedosłuchu u noworodków? Wspomniane przeze mnie dziecko, które dopiero za 4–5 lat będzie poddane implantacji, pójdzie do szkoły głuche jak pień i nie będzie miało możliwości, żeby się wcześniej czegoś nauczyć. Czy będzie mieć na to szansę dopiero w wieku 10 lat? Poruszam tę sprawę dlatego, że jest to drastyczny przykład naszej niemocy. Pełną dokumentację w tej sprawie, zawierającą także opinie psychologów, powieliłam i przekazałam panu ministrowi Zbigniewowi Podrazie. Proszę, pomóżcie mi w tej sprawie. Wiem, że tworzyliśmy kolejki, ale przecież można się dogadać z Jerzym Owsiakiem. Nie wiem, ile jest tego potrzeba - 100–200 sztuk rocznie. Nie można mówić głuchym dzieciom, że będą słyszały dopiero za 5 lat. One już teraz tego potrzebują. Lepiej zrezygnować z czegoś innego, w przypadku ludzi starych lub tych, którym to tylko przynosi pewną poprawę. Przy istniejącej biedzie musimy wybierać, określać priorytety. Według mnie, ten przypadek jest priorytetowy. Przy tej biedzie kazanie szukania rodzinie pieniędzy w fundacjach, u posłów itd. jest niemoralne. Panie prezesie, pytam o kolejkę tego typu, ponieważ nie wiem, co mam odpowiedzieć, jak możemy pomóc tej rodzinie. Wiem, że pan minister Zbigniew Podraza nie może decydować o ominięciu kolejki, ale w takim przypadku nie powinno być kolejki. Proszę o pomoc. Zastanówmy się, co zrobić, bo - według mnie - taka sytuacja jest nie do przyjęcia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#MariaGajeckaBożek">Nawiązując do wypowiedzi mojej przedmówczyni powiem, że na wszczepy implantów ślimakowych nie ma różnych kolejek dla dzieci i dorosłych. To jest tragedia. Dziecko głuche od urodzenia - z punktu widzenia rozwoju mowy - nie może mieć dokonanego wszczepu wcześniej niż w wieku 3 lat. Jeżeli jednak ten wszczep będzie miało zrobiony dopiero w wieku 8 lat, to nigdy nie nauczy się mówić. W ten sposób chowamy kolejnego kalekę. Bardzo żałuję, że na dzisiejszym posiedzeniu - tak mi się wydaje - nie ma przedstawiciela Ministerstwa Zdrowia, bo wszczepianie implantów ślimakowych znajduje się w procedurach wysokospecjalistycznych. Rzeczywiście trzeba coś zrobić, żeby były oddzielne kolejki dla dzieci i dla dorosłych, bo nie ujmując niczego dorosłym, którzy również muszą z tego korzystać, jeśli ktoś z niedosłuchem żyje 50 lat, to może jeszcze przeżyć 2 lata dłużej bez większej krzywdy. Natomiast dziecko nie nauczy się mówić i będzie wymagać specjalnej troski właściwie do końca życia. W ten sposób sami sobie „produkujemy” dzieci niepełnosprawne. To był głos ad vocem, a o głos w dyskusji poproszę w dalszej kolejności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#KrystynaHerman">Mam świadomość, że w systemie ochrony zdrowia ciągle jest za mało środków finansowych, a przynajmniej ciągle słyszymy, że wszędzie na wszystko ich brakuje i ilekolwiek by ich było, zawsze będzie to ilość niewystarczająca. Z przedstawionych materiałów wynika - jeśli dobrze zrozumiałam - że w 2004 r. było lepiej. Środki zostały przekazane tam, gdzie występowało największe zapotrzebowanie, głównie na lecznictwo szpitalne. Dobrze, że tak się stało. Chciałabym się dowiedzieć, czy przedstawione tabele obrazują taki właśnie stan, że wszystko to, co zostało wykonane, zostało sfinansowane, bo jeżeli jest tu porównanie planu z „nadwykonaniami”, trzeba wiedzieć, czy wszystkie świadczenia ponadlimitowe czy „nadwykonania” zostały zaspokojone i szpitale nie mają w związku z tym żadnych roszczeń. Powiem szczerze, że spotykam się w terenie z opiniami, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłacił za wszystko, co zostało wykonane. Odniosłabym się również do tego, co pan prezes powiedział, że sytuacja, jeśli chodzi o 2005 r. jest taka, że jeśli pojawią się dodatkowe środki finansowe - a można się tego spodziewać - to nastąpi „dokontraktowywanie” nowych świadczeń. Czy więc nie są zaspokojone wszystkie potrzeby i w związku z tym potrzeba „dokontraktować” nową liczbę świadczeń? Czy możemy uznać, że wreszcie będzie się mówić o podniesieniu stawek za poszczególne procedury medyczne, czy uporządkowaniu systemu - uwzględnianiu procedur medycznych, o których mówiła pani posłanka? Pytam, bo wiem, że w 2004 r., ale nie tylko, występowały problemy w zakresie kontraktowania tak zwanych mamotomii i wyceny tychże świadczeń nie jako procedury medycznej czy badania diagnostycznego. Finansowane były jako badanie diagnostyczne, natomiast jako procedura medyczna ten sposób oszczędniejszego traktowania zmian nowotworowych piersi u kobiet - aczkolwiek niekoniecznie nowotworowych - wycena i kontraktowanie tych świadczeń, pozostawiały wiele do życzenia. Na ile, porządkując system finansowania i kontraktowania świadczeń zdrowotnych, można by było uwzględniać również problemy występujące w tym zakresie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#IrenaNowacka">Panie prezesie, w ciągu ostatnich miesięcy otrzymywał pan z województwa łódzkiego pisma od parlamentarzystów ze wszystkich opcji politycznych, które dotyczyły nakładów na jednego ubezpieczonego. Na spotkaniach tłumaczyłam wszystkim, że likwidujemy kasy chorych po to, żeby nie było pacjentów traktowanych lepiej i gorzej, w zależności od tego, czy województwo jest bogatsze, czy biedniejsze. Mam pytanie do pana prezesa, bo różnice w tym zakresie wynosiły do ponad 200 zł - na przykład między województwami łódzkim i mazowieckim. Panie prezesie, czy nakłady na jednego ubezpieczonego będą porównywalne? Jeżeli tak, kiedy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MariaGajeckaBożek">Z dużym zainteresowaniem przeglądałam wszystkie tabelki i muszę powiedzieć, że odczuwam pewien niedosyt. Z przedstawionych tabel wynika niewykonanie w specjalistycznej opiece ambulatoryjnej. Jako osoba jeżdżąca po Polsce i obserwująca poradnie specjalistyczne nie mogę się z tym zgodzić, bo już w grudniu nie przyjmuje się tam pacjentów, ponieważ limity zostały wyczerpane. Znam nawet przychodnie, które zamknęły swoje podwoje od października ze względu na „nadwykonanie”. W związku z tym dyrektorzy tego rodzaju placówek - zarówno publicznych, jak i niepublicznych - bronią się przed „nadwykonaniem” i realizują tylko tyle świadczeń, ile zakontraktowano. Podejrzewam - może się mylę - że w niektórych gałęziach specjalistycznej opieki ambulatoryjnej są niewykonania, a w niektórych są „nadwykonania”, ale wkłada się to do jednego worka, po czym okazuje się, że w specjalistce są niewykonania. Jeśli chodzi o rehabilitację, powiem, że drzwi do mojego biura poselskiego się nie domykają - schorowani ludzie wymagający rehabilitacji narzekają, że mogą uzyskać 1–2 zabiegi w miesiącu, bo na więcej nie ma pieniędzy. Natomiast w przedłożonych tabelkach podaje się nam, że są niewykonania. Pan prezes Michał Kamiński powiedział, że tworzone są nowe miejsca realizacji świadczeń rehabilitacyjnych w małych miejscowościach. Jestem przekonana o tym, że obecnie, kiedy skierowanie na rehabilitację może dać każdy lekarz, który ma zawartą umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, takie skierowania są wydawane. Powiem więcej - nie chcąc obrażać kolegów lekarzy - znam takie przypadki, że wydaje się skierowania na pole magnetyczne, chociaż pacjent ma wszczepioną na przykład metalową blaszkę, co jest przeciwwskazaniem do wykonania tego rodzaju rehabilitacji. Panowie prezesi, jeżeli nadal będzie można wydawać skierowania na rehabilitację nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności finansowej, to tak będziemy mieli. Zawsze twierdziłam, nadal twierdzę i będę twierdzić, że lekarz wypisując receptę, skierowanie do szpitala czy skierowanie na badania diagnostyczne wystawia czek, za który trzeba zapłacić. Dziś nic nie ma za darmo. Jeśli lekarz wypisuje czek, za który nie musi płacić, łatwo mu być „dobrym” lekarzem. Każdego po 40 roku życia coś boli, można więc przepisywać masaże, biodynamikę czy inne zabiegi. Wtedy jest się bardzo dobrym lekarzem, tylko kto za to płaci. A ludzie schorowani, którzy naprawdę potrzebują rehabilitacji, z wielu względów jej nie mają. Niepokojące były również doniesienia w sprawie rehabilitacji, że w 2005 r. na terenie Polski w ogóle nie została zakontraktowana rehabilitacja domowa, w związku z czym trzeba ją wykonywać w ramach stacjonarnego gabinetu rehabilitacji. Dlaczego? Rehabilitacja domowa jest droższa. Jeśli jest tak duże zapotrzebowanie na rehabilitację, to nikt sobie nie pozwoli na to, żeby zamknąć gabinet i pojechać do domu pacjenta, tylko będzie realizować świadczenia na miejscu. Jednak rehabilitacja w domu miała sens i była potrzebna, tym bardziej że niejednego chorego nie da się dowieźć na rehabilitację do gabinetu ze względu na jego stan. Natomiast rehabilitacja jest mu potrzebna i można by ją realizować w jego domu. Poddaję to państwu pod rozwagę. Komisja Zdrowia otrzymała pismo - nie pamiętam nazwy miejscowości - o tym, jak oddział pomorski źle potraktował niepubliczny zakład opieki zdrowotnej w sprawach rehabilitacji. Wszyscy członkowie naszej Komisji to pismo dostali.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#MariaGajeckaBożek">Pozwolę sobie przekazać je panom prezesom pod koniec posiedzenia. Może sprawa wygląda inaczej, niż piszą właściciele tego zakładu, ale jeśli daje się znacznie mniej świadczeń rehabilitacyjnych niż w roku ubiegłym, a dana placówka jest w stanie te świadczenia wykonać, to coś jest nie tak. Prawda leży chyba gdzieś pośrodku, bo z tabelek wynika, że jest „niewykonanie”, ale życie pokazuje coś innego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#StanisławJarmoliński">W nawiązaniu do wypowiedzi pani posłanki Marii Gajeckiej-Bożek nasuwają mi się wątpliwości w odniesieniu do liczb dotyczących „nadwykonań” w specjalistycznej opiece ambulatoryjnej. Wiem, że w niektórych sytuacjach stosowana jest praktyka, że pewne procedury są kontraktowane tylko w dużych miastach. Przykładowo, foniatria jest kontraktowana tylko w Krakowie, nigdzie indziej. A dlaczego? Nie winię za to szefów oddziałów wojewódzkich, bo mają oni wielu urzędników i jak pokazuje doświadczenie - urzędnicy zawsze są lepsi od szefów, bo albo dadzą im coś do przeczytania, albo nie, a potem szefowie muszą się tłumaczyć. Zwracam uwagę na ten problem. Z kolejną sprawą wiąże się pytanie. Panowie prezesi, wiem, że jeden punkt kosztuje czasami 7 zł, a czasami 9 zł. Jednak pytam, kiedy wreszcie - i czy to jest w ogóle brane pod uwagę - Narodowy Fundusz Zdrowia w wycenie jednego punktu znajdzie możliwość godziwego uposażenia lekarza. 4 punkty, czyli usługa podstawowa, to jest 28 zł, a w tym się mieści wszystko, łącznie z kwalifikacjami lekarza i badaniami. To jest żenujące. Nie umiem powiedzieć, czy w tym roku da się to zrobić. Pytam tylko, czy Narodowy Fundusz Zdrowia rozważa możliwość zapłaty za 1 punkt tyle, żeby był honorowany ten podobno wysoko kwalifikowany rzemieślnik, który ma tytuł zawodowy lekarza. Jeszcze jedno pytanie. Czy prowadzony jest monitoring usług, szczególnie szpitalnych, które nie są uwzględnione w katalogu procedur? Przed chwilą pozwoliłem sobie zadać panu prezesowi pytanie dotyczące tego zagadnienia. Dziecko od urodzenia do 4. tygodnia życia jest noworodkiem. Podobno, jeśli zachoruje w 10. dniu, a w 3. dniu jest wypisane ze szpitala, wraca na oddział noworodkowy, natomiast całkiem zdrowa matka trafia na oddział położniczy i za jej tam obecność nikt nie płaci. Ona je, zajmuje łóżko - nie musi wcale otrzymywać leków - i za to nikt nie płaci. Obciąża to kosztami oddział położniczy. Do tej pory nikt nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć. Podałem tylko przykład, a sądzę, że podobnych przykładów dotyczących usług, które świadczy lecznictwo zamknięte, a które nie są zawarte w katalogu procedur, jest więcej. Mam prośbę do pana prezesa, żebym możliwie szybko otrzymał od pana odpowiedź, jak ta sprawa wygląda.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#MariaGajeckaBożek">Czy dobrze usłyszałam, że noworodek wypisany z oddziału noworodkowego jako zdrowy idzie do domu, tam zaczyna chorować i wraca na oddział noworodkowy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#StanisławJarmoliński">Tak, wraca na oddział noworodków do tak zwanych chorych noworodków. Dzieje się tak dlatego, że noworodek jest leczony na oddziale noworodkowym, a niemowlęciem jest dopiero po miesiącu życia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#MariaGajeckaBożek">A proszę mi powiedzieć, ile mamy w kraju oddziałów, które leczą chore noworodki. Można je chyba policzyć na placach dwóch rąk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#StanisławJarmoliński">Pani posłanko, pojęcia nie mam, ile takich oddziałów jest w kraju. Wiem, że tak jest w Nowym Targu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Nie roztrząsajmy tej sprawy w takich szczegółach. Głos zabierze pani posłanka Sowińska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#EwaSowińska">Chciałabym nawiązać do tego, co mówiła wcześniej pani posłanka Maria Gajecka-Bożek. Ja też otrzymałam pismo w sprawie niepublicznego zakładu opieki zdrowotnej, o którym mówiła pani posłanka, i już pozwoliłam sobie wysłać pismo do pana prezesa. Pan prezes będzie miał więc wgląd w tę sprawę. Wydaje się to niesprawiedliwością, bo skoro ten zakład otrzymał 18 proc. zapotrzebowania z ubiegłego roku, wiąże się to właściwe z jego likwidacją. Jest to interesujący przypadek. Ciekawe, co w tym przypadku zadziałało.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Czy są jeszcze chętni do zabrania głosu? Nikt się nie zgłasza. Wobec tego pozwolę sobie zadać panu prezesowi pytanie na temat, w zakresie którego niejedna osoba miałaby wiele szczegółowych pytań. Chodzi o punktową wycenę procedur. Czy są prowadzone prace nad udoskonaleniem tego punktu niezwykle istotnego w kontraktowaniu, a potem w wykonywaniu kontraktu? Pozwoliłam sobie przekazać panu prezesowi kilka tego rodzaju spraw. Rozumiem, że potrzebny jest czas na odpowiednie przygotowanie się i rozwiązanie tej kwestii, ale prosiłabym o ogólną informację, jak postępują prace nad ulepszaniem katalogu i wycen. Oddaję głos panu prezesowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JerzyMiller">Rozpocznę od odniesienia się do kwestii, która wydaje się nieporozumieniem. Proszę traktować „nadwykonania” odrębnie od pojęcia kolejki. „Nadwykonanie”, to jest zaspokojone i zgłoszone do płatnika oczekiwanie pacjenta, aczkolwiek zakładam, że część z tych oczekiwań jest zaspokojona i nie zgłoszona do płatnika. To jest „czarna dziura”. Nie wiemy, ile tego jest. Jest jeszcze jedna kategoria - ktoś przyszedł, w rejestracji dowiedział się, że musi zaczekać do następnego roku i wyszedł. Płatnik nie ma wiedzy o takich przypadkach. Mam nadzieję, że teraz będą one znane, to znaczy, że będzie lista oczekujących. Jednak ciągle jest to nadzieja, bo w styczniu okazała się ona płonna. W styczniu ustawa okazała się martwa w tym zakresie - świadczeniodawca w większości przypadków nie powiadomił nas o liście oczekujących. Nie jesteśmy tak naiwni, żeby przyjąć, że w ogóle nie było oczekujących. Mówię o tym dlatego, żeby nie wpadać w euforię po obejrzeniu naszych tabel, że każdego chorego, który się do nas zgłasza, albo każdego, kto myśli, że jest chory, służba zdrowia w Polsce może przyjąć, obsłużyć, najwyżej zabraknie pieniędzy dla 1–3 proc. Tak nie jest. W tych tabelach nie uwzględniono oczekujących, którzy w związku z tym nie są płatnikowi w ogóle znani. Kolejna sprawa. Jeśli rozmawiamy o możliwościach pojawiających się w trakcie 2005 r., to od razu mówimy, że będziemy patrzeć na listy oczekujących. Jeżeli ktoś nie ma listy oczekujących, nie widzimy powodu, dla którego mielibyśmy z nim renegocjować. Może i są potrzeby w tym zakresie, ale akurat ten świadczeniodawca jest pomijany, ponieważ nikt nie chce się wpisać do jego kolejki. Dla nas nie jest on interesującym partnerem do rozmowy o renegocjacjach jego kontraktu. Może to skłoni świadczeniodawców, żeby nam zgłaszać listy oczekujących, jeśli przy pierwszym „dokontraktowywaniu” jeden dostanie to, o co się ubiega, a drugi nie, bo nie uznał za stosowne przestrzegać ustawy w zakresie ujawniania listy oczekujących. Następna kwestia dotyczy wartości punktów. Czy może się ona zmieniać w trakcie roku? Zgodnie z ustawą, nie może. W związku z tym będziemy „dokontraktowywać” nowe świadczenia lub zwiększać liczbę zakontraktowanych świadczeń nie po mniejszej, tylko po tej samej liczbie punktów, ponieważ „dokontraktujemy” chęć zapłacenia za następnych leczonych. Wartość punktu możemy zmieniać tylko raz do roku, bo inaczej bylibyśmy posądzeni o to, że rozstrzygamy sztuczne konkursy. Na przykład, ktoś nas przekonuje - podpiszmy kontrakt na 1000 punktów po 7 zł, a potem w trakcie roku podniesiecie nam wartość punktu z 7 zł do 9 zł. Tacy naiwni nie jesteśmy. Jeśli ktoś się już zgodził na 7 zł, to będzie się musiał na to godzić do końca roku. Nikt nam wtedy nie zarzuci, że odrzuciliśmy kogoś, kto chciał od nas 8 zł. Jeśli chodzi o wycenę, zacznę od pytań kompleksowych. Zgodnie z deklaracją z jesieni zeszłego roku, nie chcieliśmy rozmawiać o wycenie punktowej, katalogu, w trakcie procesu kontraktowania. Ten proces zakończył się w zeszłym roku. Teraz trwają prace nad dwoma rodzajami istotnych ustaleń. Pierwszym jest katalog świadczeń. Jest on zmieniany - nie tylko uzupełniany, ale i uszczegóławiany, bo nieraz jest dana pozycja, ale zdarza się, że strony umowy różnie ją czytają, a potem jest kłopot przy interpretacji wyników kontroli. Drugim jest analiza wymagań, jakie stawiamy potencjalnemu wykonawcy danej procedury. Odrębnym zagadnieniem jest wycena. Amerykanie 7 lat wyceniali swoje procedury. My wprawdzie jesteśmy nieco lepsi, ale nie aż na tyle, żeby to zrobić w 7 miesięcy. W związku z tym wyodrębniliśmy procedury, które są dla nas najbardziej kosztowne. Jeżeli zgadzamy się, że wielkość środków finansowych jest istotną przeszkodą na drodze do poszerzenia zakresu świadczeń medycznych, to niech się państwo nie dziwią, że wybraliśmy najbardziej kosztowne.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#JerzyMiller">Jeżeli tu się pomyliliśmy, to mamy nadzieję, że jednostkowa poprawa da duży efekt finansowy. Chcemy systematycznie, w porozumieniu ze środowiskiem medycznym, uaktualniać nasz cennik. Do kiedy chcemy to zrobić? Do końca kwietnia chcielibyśmy zakończyć pierwszy etap. Z góry mówimy, że będziemy działać etapowo. Później pozostanie nam czas na formalne uzgodnienia z zakresu kontraktacji na 2006 r. Powstaje pytanie, czy bardziej jest potrzebne uzupełnianie naszych umów o nowe świadczenia, czy o poszerzanie zakresu dotychczasowych. Chyba i to, i to. Najlepiej pokażę to na przykładzie, który był mocno nagłaśniany w mediach. Białaczka i Glivec - poszerzenie zakresu poprzez zlikwidowanie bariery wiekowej. Miesięczna kuracja kosztuje około 10 tys. zł, a więc rocznie ponad 100 tys. zł. Średnio kuracja trwa 10 lat. Zatem w przypadku dopuszczenia jednego kolejnego pacjenta do terapii mówimy o decyzji, która kosztuje 1 mln zł. Później nie można już się wycofać. Waga takiej decyzji jest niemała, ale zdecydowaliśmy się na to. Prosiłbym, żeby państwo potraktowali to jako wewnętrzną rozmowę w czterech ścianach, ponieważ nie chciałbym być posądzony o kryptoreklamę. Rozmowy z producentem trwały długo, a zakończyły się tym, że producent nie podniósł ceny. Nie jest prawdą, że kiedykolwiek w Polsce Glivec był droższy niż 9300 zł. To jest tylko i wyłącznie przypuszczenie - nie wiem, czym podyktowane - że tak było. Mamy zapewnienie producenta, że nigdy tak nie było. Co więcej, producent usprawnił dystrybucję i zgodnie z niepisanym prawem europejskim - udzielił pewnego rodzaju upustu, czyli przejął na siebie koszty leczenia nowych pacjentów, u których wystąpi białaczka od 2005 r. Do końca 2005 r. nie ponosimy żadnych wydatków, ani grosza, z tytułu leczenia tych pacjentów. Mówiąc to wskazuję tylko na pewien mechanizm. Zaczęło się od tego, że producent Glivec'u chciał szerzej wejść na polski rynek, bo jest to dla niego interesujące. Jak powiedziałem, jeden pacjent to równowartość 1 mln zł. Był ośmielony w swoich oczekiwaniach kampanią medialną. Wiadomo, że chodziło o postawienie nas pod ścianą. Na pytanie, czy chcecie zabić kolejnych 10 osób, jest odpowiedź - zgadzamy się na 12500 zł za opakowanie. My nie reagujemy na tego typu zdarzenia medialne, bo chodzi o czyjeś życie. To nie jest kwestia sporu medialnego. Chciałem tylko pokazać, że zachowując jednoznaczne stanowisko i wytrwałość w negocjacjach uzyskaliśmy dla naszych pacjentów około 47 mln zł. Są to sprawy tego typu. Dlatego proszę nam wybaczyć, że nieraz trwa to tygodnie, a nie godziny. Nie da się inaczej. Takie decyzje nie zapadają w Warszawie. Często producent musi negocjować warunki ze swoim zarządem daleko od Polski. W związku z tym na pytanie, czy będziemy poszerzać nowe asortymenty świadczeń, czy nowe świadczenia, odpowiadam - i jedno i drugie, według pewnego kryterium. Aż się prosi, aby - tak, jak w przypadku wspomnianego implantu - mierzyć efekt medyczny, zanim podejmie się decyzję. W tym zakresie nie poczyniliśmy wielkich postępów. Ciągle jest to nasza pięta Achillesowa. Nie mamy dobrej bazy porównawczej, żeby można było przed państwem stanąć z podniesionym czołem i powiedzieć w ten sposób - zgodziliśmy się na Glivec, bo dzięki temu przedłużyliśmy o 10 lat życie tylu i tylu osobom, skuteczność dotychczasowej terapii była taka, a skuteczność nowej terapii jest taka, w związku z czym rachunek jest następujący.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#JerzyMiller">A ja raczej ciągle się odnoszę do państwa zaufania, aniżeli przedstawiam wartości liczbowe. Nie wiem, kiedy się poprawię. Na razie nie mogę niczego obiecać. Co do tego, czy oddział łódzki jest pokrzywdzony, czy nie, chciałbym uogólnić, że nie chodzi tylko o województwo łódzkie. Jeszcze więcej skarg otrzymuję z Wielkopolski. Czekam, z którego województwa otrzymam następne skargi. Niedawno rozmawiałem z przedstawicielami zachodniopomorskiego i też się dowiedziałem, że jest najgorzej traktowane. Nie wiem, kto ma rację - może w łódzkim, wielkopolskim, zachodniopomorskim lub innym. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że nie ma bazy porównawczej. Państwo zgodzili się w ustawie, która obowiązuje od 1 października 2004 r., że bazą porównawczą jest algorytm, który ma być opublikowany przed 1 lipca. Mogę państwu powiedzieć, że w Narodowym Funduszu Zdrowia trwają intensywne prace mające na celu pozyskanie niezbędnych danych, aby ten algorytm mógł powstać. Już wiemy, co nas boli. Po pierwsze, baza porównawcza istnieje od stycznia 2004 r., bo to, co było przedtem, jest nieporównywalne. Na końcu będzie algorytm, wynik i zapewne niezadowolenie, bo ktoś musi być szesnasty. Może się też okazać, że ten szesnasty będzie chciał podważyć decyzję argumentując, że gdyby wzięto pod uwagę nie rok, a 5 lat, to nie byłby szesnasty tylko trzynasty. Trudno obalić taki pogląd. Poczekamy i zobaczymy, czy przesunie się inną pozycję. To jeden problem. Drugi, to problem zaufania do danych zawartych w komputerach. Proszę zauważyć, jest połowa lutego, a Fundusz nie dysponuje zamknięciem 2004 r. Tak nie powinno być, ale tak jest. Jakość sprawozdawczości jest taka, a nie inna. Nie ma się co obrażać. Muszę funkcjonować w takiej sytuacji. W związku z tym, mimo wielkiego wysiłku pracowników, którzy przygotowywali dla państwa tę analizę, nie jest ona doskonała. Algorytm, który przygotujemy, też nie będzie doskonały, ale będzie dla mnie bazą porównawczą. Wtedy będę mógł szczerze odpowiedzieć, czy - moim zdaniem - oddział łódzki był w 2004 r. poszkodowany i czy jest poszkodowany w 2005 r. Przechodzimy od solidaryzmu regionalnego do solidaryzmu ogólnopolskiego. To jest koszt przejścia. Jeśli uda się nam stworzyć ten algorytm do końca marca, obiecuję, że poproszę państwa o spotkanie kwietniowe, abyśmy mogli państwu przedstawić nasze wyliczenia oraz skutki, gdybyśmy zastosowali ten algorytm w ciągu jednego roku - bo możliwe, że algorytm jest docelową wizją, do której trzeba będzie dochodzić przez kilka lat. Odnosząc się do sprawy rehabilitacji, znowu uogólnię. W Narodowym Funduszu Zdrowia powstał projekt rejestru usług medycznych, który obejmowałby nie tylko wybrane województwa, jak jest dzisiaj. Na Śląsku, częściowo, rejestr ma formę elektroniczną, w trzech województwach papierową, dwa objęte są nim „wyspowo”, a w pozostałej części Polski w ogóle go nie ma. Na pytanie, czy danego pacjenta należy rehabilitować, czy nie, czy inni są bardziej potrzebujący, nie ma dziś odpowiedzi, ponieważ nie ma rejestru, w którym można by prześledzić, że dziś wszczepiono pacjentowi endoprotezę, a następnego dnia, zamiast go wysłać na rehabilitację, położono go do łóżka, przez co z wszczepioną endoprotezą porusza się tak samo, jak przed operacją. Nie mamy takiej możliwości. Dlatego jak najszybciej zamierzamy dojść do możliwości śledzenia następstwa zdarzeń medycznych u jednego ubezpieczonego, żeby dyskusja o rehabilitacji opierała się na faktach, abym mógł podjąć dyskusję z lekarzem o tym, dlaczego pacjent mniej predysponowany do rehabilitacji dostał skierowanie, a bardziej predysponowany czeka w kolejce. Tak, jak w przypadku z implantem ślimakowym. Czy dziecko i dorosły powinni czekać w tej samej kolejce na wszczepienie implantu? Może tak, a może nie, ale trzeba to umieć uzasadnić.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#JerzyMiller">Z rehabilitacją jest tak, że już nie tylko specjalista kieruje pacjenta, ale także lekarz rodzinny. To po pierwsze. Po drugie, my w ogóle nie wiemy, co u lekarza rodzinnego poprzedzało skierowanie na rehabilitację. Rejestr usług medycznych ten stan zlikwiduje. Nie podejmę dyskusji na temat godnego wynagradzania lekarzy. Panie pośle, proszę wybaczyć, ale jest to dyskusja, która by mogła nas - a przynajmniej mnie - zwieść na manowce. W związku z tym, nie skorzystam z tej okazji. Natomiast, jeśli chodzi o pytania szczegółowe, poproszę, aby na nie odpowiedział pan prezes Michał Kamiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#MichałKamiński">Jeśli chodzi o implanty ślimakowe, sytuacja w 2004 r. wyglądała w ten sposób, że Fundusz finansował operację, natomiast sam implant był finansowany ze środków Ministerstwa Zdrowia. Zostaliśmy poinformowani, że w 2005 r. finansowanie zarówno implantu, jak i zabiegu, przechodzi do Funduszu. Zatem finansowanie implantów od stycznia 2005 r. zostało przekazane do Narodowego Funduszu Zdrowia, oczywiście bez środków finansowych, w związku z czym Fundusz musi pokryć ten koszt z własnych pieniędzy. Według szacunków, w 2004 r. Ministerstwo Zdrowia wydało na ten cel około 8 mln zł. My zakontraktowaliśmy procedurę związaną z finansowaniem implantów ślimakowych w wysokości 7600 punktów - bez zabiegów - co daje kwotę około 76 tys. zł. Osobna procedura, odrębnie wyceniona, wiąże się z wykonaniem zabiegu. Przekazaliśmy dodatkowe środki finansowe na poziomie z ubiegłego roku do ośrodków, które wykonują zabiegi, powiększając ich grupę o nowo powstały ośrodek na terenie województwa śląskiego, zgodnie z przedstawioną propozycją nadzoru medycznego w tym zakresie. Mamy więc sytuację, że ta procedura jest finansowana w katalogu lecznictwa szpitalnego i jeżeli będzie taka potrzeba, w miarę możliwości finansowych, większość tych procedur będzie sfinansowana. Jednak pod koniec stycznia okazało się, że kolejka w tym zakresie jest bardzo długa. Nie pamiętam dokładnie liczb, ale tworzona kolejka jest obciążona kilkuletnią zaszłością. Nie dość więc, że dostaliśmy tę procedurę bez środków finansowych, to jeszcze mamy problem, że musimy pokryć sfinansowanie zakupu wszystkich implantów z 3–4 ostatnich lat. To jest dla Funduszu bardzo duże obciążenie finansowe. W miarę możliwości finansowych staramy się te koszty pokryć, w szczególności, jeśli chodzi o dzieci, bo jest prawdą to, co powiedziała pani posłanka, że dziecko, które przekroczy wiek 2 lat - tak twierdzą specjaliści - i nie ma wszczepionego implantu, będzie mieć trudności z nauką i będzie upośledzone, a koszty, które później z tego tytułu będzie musiało ponieść państwo, będą dużo wyższe niż sam zbieg. Proszę wziąć pod uwagę obecną trudną sytuację Funduszu. Gdybyśmy chcieli pokryć całość potrzeb w tym zakresie, mielibyśmy spory problem, bo z tego, co wiem, wynika, że te potrzeby są 4–5-krotnie wyższe niż poziom finansowania w 2004 r. To pierwsza sprawa, którą chciałem w sposób szczegółowy państwu wyjaśnić. Druga sprawa dotyczy biopsji manotonicznej. Na ten temat jestem atakowany od ponad roku. Pierwsza wycena procedury przedstawionej przez Narodowy Fundusz Zdrowia opiewała na 280 punktów. Obecnie w katalogu jest ich 140. Cały PIAR - trzeba to jasno powiedzieć - jest prowadzony przez producenta. Są organizowane konferencje prasowe, na których w ostatnim okresie przestałem się pojawiać, ponieważ już kilkakrotnie składałem wyjaśnienia w tym zakresie i dokładną kalkulację. Koszt igły kształtuje się na poziomie 200–230 dolarów, co daje kwotę 800–900 zł, w zależności od kursu dolara. Zatem na samą procedurę zostaje 600–700 zł, a więc jest to dużo. Uważamy - uwzględniając nawet całość badań diagnostycznych - że jeśli zostaje 400–450 zł na procedurę, jest ona bardzo dobrze wyceniona.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#MichałKamiński">Jak już mówiłem, kilkakrotnie składaliśmy wyjaśnienia w tej sprawie i nie zamierzamy zmienić wyceny tej procedury, tym bardziej że dysponujemy materiałami i analizami w tym zakresie przedstawionymi przez nadzór medyczny, na podstawie których, a także szczegółowych informacji, ta procedura jest zbudowana i wyceniona. Następna sprawa. Nie wiem, o co dokładnie panu posłowi chodziło, kiedy mówił o noworodkach czy niemowlętach. Chodziło zapewne o finansowanie pobytu. W katalogu jest procedura pt. „przedłużony pobyt matki”, która jest finansowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Natomiast, czy chodzi o noworodka, czy o niemowlę, powiem, że termin 4 tygodni jest określony na podstawie informacji przedstawionej nam przez nadzór medyczny. Do mnie nie wpływały takie informacje. Jeśli pan poseł dysponuje takimi danymi, proszę je przekazać, na pewno szczegółowo wyjaśnię nieprawidłowości zachodzące w tym zakresie. Natomiast pobyt matki związany z hospitalizacją noworodka czy niemowlęcia jest finansowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Następna sprawa dotyczyła rehabilitacji sensu stricte domowej. Dyskutowaliśmy nad tym problemem. Staramy się finansować rehabilitację kompleksowo. Rehabilitacja, która może być udzielana w domu, jest typowo ruchowo-oddechowa, natomiast jest naszym założeniem, żeby była kompleksowa, a do tego wymagany jest odpowiedni sprzęt. Z reguły jest to sprzęt stacjonarny. Jeśli chodzi o wyposażenie w sprzęt przenośny, który zaczął się pojawiać na rynku, jest ono jeszcze w powijakach. Dlatego też, zgodnie z opinią nadzoru medycznego, przyjęliśmy taki sposób kontraktowania. Jednakowoż - pani posłanko - prowadzimy rozmowy z osobami, które starają się argumentować, żeby rehabilitacja domowa była wydzielona. Te rozmowy zapewne będą kontynuowane. To chyba wszystko, jeśli chodzi o szczegóły.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#MariaGajeckaBożek">Z niepokojem słucham tego, co panowie mówią, że następna procedura medyczna została przekazana do Narodowego Funduszu Zdrowia bez środków finansowych. Jest to przerażające. Tak było kiedyś z rozszczepami - zostały przekazane bez funduszy. Walkę w tym zakresie między Ministerstwem Zdrowia a Funduszem prowadzę od 4 lat. Teraz już tego nie zmienimy. Dziś jest 15 lutego. Bardzo proszę, żeby prezydium Komisji wystąpiło do Ministerstwa Zdrowia o przekazanie nam informacji, które procedury wysokospecjalistyczne i programy zdrowotne są finansowane ze środków Ministerstwa Zdrowia, bo znowu dowiemy się o tym pod koniec roku i będziemy na potęgę wydawać pieniądze na program raka szyjki macicy czy raka piersi. Mieliśmy to dostać w lutym. Proszę więc o przypomnienie, żeby ta informacja wpłynęła, bowiem Fundusz sobie nie poradzi, jeśli te procedury będą przekazywane. Stało się tak z procedurą leczenia immunosupresyjnego po przeszczepach. Dziś się dowiedziałam, że to samo dotyczy implantów ślimakowych, a za tydzień dowiem się o innej procedurze. W związku z tym zabraknie środków na podstawową sprawę, którą Narodowy Fundusz Zdrowia ma zabezpieczyć. Pan prezes mówił o Glivec'u. Miałam tego problemu nie poruszać, ale zrobię to w celu odnotowania w protokole. Już uzgodniłam z panem prezesem Michałem Kamińskim, że sprawa zostanie załatwiona. Chodzi o zgody indywidualne. Podam przykład dziecka, które choruje na hyperglicynemię nieketotyczną, czyli bardzo rzadką chorobę. W jej przebiegu występują drgawki. Dziecko to było leczone lekami przeciwdrgawkowymi, które były refundowane. Fundusz płacił za nie miesięcznie 1000 zł. Nie było problemu. W tej chwili, zgodnie z najnowszą wiedzą, dziecko to jest leczone innymi lekami. Liczba napadów drgawek w ciągu doby spadła ze 100 do 2, ale - niestety - te leki nie są refundowane. Kosztują miesięcznie nie 1000 zł, tylko 600 zł, co de facto jest dla Funduszu oszczędnością. W zeszłym roku mogło brać te leki ze względu na zgodę indywidualną, a w tym roku powiedziano, że jest rozporządzenie pana ministra Sztwiertni, że nie ma możliwości udzielenia zgody indywidualnej po 31 grudnia 2004 r. Płaczę z bezsilności, bo nawet jako poseł nie jestem w stanie dziecku tego załatwić. Sytuacja rodziny, o której mówię, jest tragiczna. Gdyby matka oddała dziecko do domu opieki, to państwo za jego pobyt płaciłoby 3200 zł miesięcznie. Tymczasem matka, która dziecko wychowuje, natyka się na mur niemożności. Dlatego zwracam się do panów prezesów z prośbą. Wiem, że zgody indywidualne były nadmiernie wykorzystywane, ale medycyna to mimo wszystko sztuka, a nowe leki są często tańsze niż stare. Niestety, rodzin chorych często na to nie stać. Dlatego zgody w indywidualnych, dokładnie rozważonych przypadkach powinny być wydawane. Inaczej ludzie nas przeklną. Przeklną nas wszystkich - pracowników Funduszu, posłów i rząd - bo są bezsilni i bezradni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#AleksandraŁuszczyńska">Dziękuję za wyjaśnienia, bo nie spodziewałam się, że mogę do państwa dzwonić w tej sprawie. Poza tym mam następną propozycję dla prezydium, bo temat wydaje się naprawdę ważny. Przeliczyłam szybko - koszt 80 tys. zł. Przypuszczam, że jest około 200 osób, które mają czekać 4–5 lat. W zeszłym roku było ich 50. Rachunek jest więc prosty. Według mnie, jest to około 16 mln zł. Połowę niech stanowią dzieci - jest to 8 mln zł. Myślę, że dla dobra całej Komisji korzystne by było, żeby wczesną wiosną zorganizować wyjazd do Kajetanów. Jest to przepiękny ośrodek międzynarodowy. Jeździmy tam, kiedy przyjeżdżają komisje zdrowia z zagranicy. Miałam okazję oglądać tam operację implantu ślimakowego z połączeniem się przez Internet. Proponowałabym zaprosić tych wszystkich, którzy to wykonują oraz przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia i stowarzyszeń osób głuchych, bo to one zbierają pieniądze na te operacje i zorganizować spotkanie poświęcone głuchym, a szczególnie dzieciom. Byłoby to coś konkretnego. Jest to bardzo potrzebne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#KrystynaHerman">Popieram wniosek pani posłanki Marii Gajeckiej-Bożek o to, żebyśmy w trybie pilnym porozmawiali na temat wykorzystania środków finansowych z programów zdrowotnych w 2005 r. To wiąże się z tematem, który dziś omawiamy - pieniądze i świadczenia zdrowotne. To pierwsza sprawa. Druga sprawa - panie prezesie - dotyczy rehabilitacji, zwiększenia zapotrzebowania. Dziś na oddziałach zabiegowych nie trzyma się pacjentów dłużej niż 5 dni, do zdjęcia szwów - góra siódma doba. Wysyła się ich do domu po zabiegach neurochirurgicznych, kardiochirurgicznych, ortopedycznych i innych. Trzeba tę kwestię rozważyć. Jeżeli nie mamy instrumentów, żeby zmusić świadczeniodawców do tworzenia tego typu usług, bo jest na to zapotrzebowanie, trzeba znaleźć mechanizmy zmuszające do tego, żeby ludzie, którzy mogą być rehabilitowani w szpitalach typu rehabilitacyjnego, leczniczego przebywali tam tak długo, jak długo potrzeba - a nie z ograniczeniem do 30 dni - nawet 3 miesiące czy pół roku. Po takich zabiegach można rokować, że dwudziestoparoletni pacjent będzie sprawny. Trzeba tworzyć takie zakłady i wprowadzać świadczenia tego rodzaju jak rehabilitacja domowa. Tyle tytułem uzupełnienia tego, o czym mówiła pani posłanka Maria Gajecka-Bożek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Była tu mowa o tym, że są województwa bardziej i mniej pokrzywdzone, a nie pokrzywdzonych w ogóle nie ma. Wydaje mi się, że wynika to między innymi ze sposobu liczenia. Po prostu pieniądze, które przyznaje się oddziałowi, dzieli się przez liczbę osób, które są tam ubezpieczone, a bywa nawet, że przez liczbę osób zamieszkałych na danym terenie - na podstawie danych GUS - i otrzymuje się taki wskaźnik. A tak naprawdę osoby z Łodzi, o której była tu mowa, leczą się w Warszawie i nie idzie to na karb oddziału łódzkiego, tylko mazowieckiego. Wracamy więc okrężną drogą do tego, o czym już wielokrotnie mówiliśmy, że dopóki pieniądze nie pójdą za pacjentem wszystkie województwa będą pokrzywdzone - jedne mniej, a drugie bardziej, bo nie ma szans na to, żeby nie było nie pokrzywdzonych. Następną sprawą, o której pan prezes wspomniał, jest to, co można nazwać kolejką pozorną lub pozorowaną. Pan prezes wspomniał o jednym rodzaju pozorowania, jakim jest jedna osoba w pięciu kolejkach. Jest jeszcze inna kolejka pozorna - w jednym miejscu jest bardzo długa kolejka, a w innym miejscu - nawet na sąsiedniej ulicy - kolejki nie ma wcale. Wobec tego w ocenie kolejek trzeba być bardzo ostrożnym. Skoro mówiliśmy już o implantach, nie oczekuję dziś odpowiedzi, ale podnoszę sprawę implantów dla „amazonek”. Kiedy tych implantów nie ma, powstaje zespół zaburzeń, które pociągają za sobą duże koszty z Funduszu. Tych kosztów mogłoby nie być, gdybyśmy mieli pieniądze na implanty dla pań, które wyrażają na to zgodę - bo nie wszystkie wyrażają na to zgodę, jak i nie wszystkie się do tego kwalifikują. Czy są jeszcze chętni do zadania pytań? Nikt się nie zgłasza. Czy pan prezes chciałby coś powiedzieć na zakończenie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#JerzyMiller">Chciałbym podziękować za dyskusję. Będziemy państwu regularnie zdawać sprawozdania z wykonania kontraktów w 2005 r. Jednak za każdym razem chcielibyśmy przychodzić z danymi ostatecznymi, a nie wstępnymi. W związku z tym proszę oczekiwać, że I kwartał 2005 r. bylibyśmy gotowi podsumować dopiero przed wakacjami, a więc w czerwcu br.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Rozumiem, że oficjalna dyskusja została zakończona. Przypominam, że dzisiejsze posiedzenie Komisji odbędzie się o godzinie 16.30 w Kancelarii Prezydenta RP, a jutrzejsze o godzinie 13.30 w sali 101. Poza tym jutro w sali 101 o 8.00 rano mamy spotkanie dotyczące zmian w planie finansowym. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>