text_structure.xml
60.9 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Witam serdecznie wszystkich państwa na posiedzeniu Komisji Zdrowia. Mamy dziś jeden punkt porządku dziennego - sprawozdanie z realizacji „Programu pierwotnej profilaktyki chorób odtytoniowych w Polsce w 2001 roku”. O dokonanie wprowadzenia proszę pana ministra.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JanKopczyk">Jak powszechnie wiadomo, palenie tytoniu jest jednym z głównych czynników ryzyka chorób nowotworowych, nowotworów złośliwych, a w przypadku niektórych nowotworów jest czynnikiem podstawowym. Od wielu lat wiemy również, że palenie tytoniu jest głównym czynnikiem ryzyka chorób układu krążenia, układu oddechowego i bardzo wielu innych schorzeń. Fakt ten został uwzględniony w założeniach Narodowego Programu Zdrowia, które określają cele strategiczne oraz w założeniach „Programu polityki zdrowotnej, społecznej i ekonomicznej prowadzącej do zmniejszenia konsumpcji tytoniu w Polsce”. Program ten uruchomiony został zgodnie z ustawą z roku 1995 - o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, której art. 4 zobowiązuje rząd do uchwalania wieloletniego programu tego typu, nakładając zarazem obowiązek zdawania przed Sejmem sprawy z wyników jego wdrożenia. Dziś właśnie na forum Komisji Zdrowia składamy sprawozdanie. Pierwszy program ustanowiony został w roku 1997, a w roku 2001 realizowano go nadal, przeznaczając na ten cel 3 miliony złotych ze środków budżetowych. Wszyscy państwo otrzymali obszerny materiał na temat realizacji programu, jego celu i rezultatów, nie będę więc zagłębiać się w szczegóły. Chciałbym natomiast poprosić towarzyszącego mi dziś profesora Witolda Zatońskiego, pełniącego od kilku lat funkcję krajowego koordynatora programu o krótką prezentację przedmiotowego tematu.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JanKopczyk">Krajowy koordynator „Programu pierwotnej profilaktyki chorób odtytoniowych w Polsce w 2001 roku” Witold Zatoński : Zacząć należy od stwierdzenia, że program, o którym mówimy, jest programem bardzo ważnym, a stworzonym po pięcioletnich dyskusjach przez Sejm, czyli jest to w zasadzie program autorski parlamentarzystów. Jak wszyscy wiemy, rzecz dotyczy niezmiernie poważnego problemu, bo dym tytoniowy zawiera 4 tysiące związków chemicznych, w tym 40 rakotwórczych. Informację tę kieruję przede wszystkim do palaczy, którzy zdarzają się również wśród posłów. Pali w Polsce 9 milionów osób - około 40 procent mężczyzn i ponad 20 procent kobiet. Wypalają rocznie 90 miliardów papierosów. Proszę sobie wyobrazić dym z 90 miliardów papierosów, proszę sobie wyobrazić, ile porcji dymu wprowadzają palacze do swych organizmów, „puszczając z dymem” 16 miliardów złotych rocznie. Czy to dobry sposób wydawania pieniędzy? Szacunki Światowej Organizacji Zdrowia ukazują wymiar zdrowotny problemu. I tak około 60 procent mężczyzn w wieku średnim - a jest to grupa najbardziej zagrożona w Polsce - nie zachorowałoby na nowotwory złośliwe, gdyby nie palenie tytoniu. Również około 40 procent przypadków chorób układu krążenia w tej grupie mężczyzn wynika z wdychania dymu tytoniowego. Najbardziej jednak palenie uszkadza układ oddechowy. szacuje się, że około 80 procent schorzeń tego rodzaju wiąże się z paleniem tytoniu. Około 40 procent mężczyzn przed ukończeniem 60 roku życia umiera przedwcześnie z powodu wdychania dymu tytoniowego. Bardzo dużo mówi się obecnie o dostępie do służby zdrowia i jest to istotnie niezmiernie ważna sprawa, tym bardziej że jak stwierdziliśmy na którymś spotkaniu w Sejmie, problem, o jakim mówimy, w coraz większym stopniu dotyczy ludzi słabszych. Dlatego też program, którego jestem koordynatorem krajowym, powinien obejmować wciąż szersze kręgi. Myślę, że warto zwrócić uwagę na dość znamienny fakt, iż mówimy z reguły o dostępie do lekarza, a mniej o dostępie do zdrowia, a te dwie kategorie niekoniecznie są tożsame. W ostatnich bowiem latach daje silnie o sobie znać w Polsce zjawisko, które nazwałbym limitowaniem dostępu do zdrowia wskutek wdychania przez palaczy i ich otoczenie dymu tytoniowego. Częstość zachorowania na raka płuca, schorzenie występujące prawie wyłącznie u palaczy i w ich otoczeniu, jest stosunkowo niska wśród osób legitymujących się wykształceniem wyższym. Płynie z tego prosty wniosek, że ludzie wykształceni są świadomi wysokiej szkodliwości palenia i unikają dymu tytoniowego. Gorzej sytuacja wygląda w wypadku osób mniej wykształconych, a wśród młodych mężczyzn z tej grupy rak płuca występuje pięciokrotnie częściej niż w grupach pozostałych. Jeśli tak spojrzeć na kwestię dostępu do zdrowia, oczywiste się staje, że nie ma mowy o równości w tym zakresie. Warto przypomnieć, że nasza działalność wynika z ustawy uchwalonej w roku 1995 i uważanej w świecie za ustawę wzorcową, w związku z czym zarówno nasz kraj, jak Sejm otrzymały z tego tytułu nagrody. Jeszcze raz więc serdecznie państwu posłom gratuluję. W myśl wspomnianej ustawy rząd ustanowił w 1997 roku, koordynowany przez ministra zdrowia, „Program polityki zdrowotnej, społecznej i ekonomicznej prowadzącej do zmniejszenia konsumpcji tytoniu w Polsce”, którego systematyczne wdrażanie rozpoczęło się od roku 1999.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#JanKopczyk">Ostatnio zaś program został zmodyfikowany i w takiej właśnie postaci ma funkcjonować w ciągu najbliższych pięciu lat. Mówiąc szczerze, widzę w programie, który realizujemy, jedną wadę, a to dlatego, że zapobieganie jest niewidoczne. W przeciwieństwie do sprawy cen leków na przykład, budzącej tak wiele emocji i dyskusji, zapobieganie nie wywołuje większego zainteresowania, nie stanowi przedmiotu spektakularnych akcji. A przecież efekty profilaktyki są oczywiste i szybkie, czego przykładem jest właśnie Polska. Na rezultaty prowadzonych w tym zakresie działań nie trzeba czekać przez całe dziesięciolecia. Jakie są cele programu? Przede wszystkim zwiększenie liczby osób nigdy niepalących, bo oczywiste jest, że osoby takie nie zapadną na choroby odtytoniowe. Nie mniej istotna jest ochrona niepalących przed dymem tytoniowym. Podejmując ten temat, mówimy zwykle o niepalących dorosłych, podczas gdy pierwszymi ofiarami palaczy są dzieci - aż 30 procent, a w środowiskach kobiet gorzej wykształconych nawet 50 procent dzieci rodzi się, mając za sobą dziewięciomiesięczne palenie bierne. Nie muszę udowadniać, że ich stan zdrowotny już w chwili przyjścia na świat jest gorszy niż w wypadku niemowląt, których matki nie stykały się z dymem tytoniowym. Kolejny cel programu to zmniejszenie liczby osób narażonych na wdychanie dymu tytoniowego. W Polsce żyje około 4 milionów osób palących dłużej niż 20 lat ponad 20 papierosów dziennie. Są to osoby, które chorobami odtytoniowymi nie zostaną dotknięte w odległej przyszłości - one zachorują już niebawem. Koniecznością jest więc stworzenie warunków, w których dym przestanie być wszechobecny, bo tylko to może zapobiec zachorowaniom. Nie muszę też dodawać, że wyeliminowanie dymu jest niezbędne w wypadku osób już chorych. Jak bowiem można wyleczyć niewydolność układu wieńcowego u palacza? To niemożliwe, jeśli chory nadal wdycha 4 tysiące związków chemicznych. Podstawowym warunkiem leczenia jest zaprzestanie palenia. Następny cel wiąże się z postępowaniem formalnoprawnym, łącznie z antypromocyjną polityką cenową, wynikającą również z ustawy. Z ogromnym zadowoleniem stwierdzam, że w roku 2001 dziesiątki tysięcy osób zaangażowało się w realizowanie programu stanowiącego przedmiot dzisiejszego posiedzenia Komisji. W tymże roku zgłoszono 257 projektów lokalnych kampanii mobilizujących społeczeństwo do porzucenia palenia. Projekty te obejmowały pełny zakres tematyczny priorytetowych kierunków programu koordynowanego, a ich wartość kosztorysowa wynosiła 26 milionów 600 tysięcy złotych. Warto dodać, że projekty owe nadesłane zostały przez 218 podmiotów, wśród których znalazły się: urzędy marszałkowskie, urzędy miast i gmin, kasy chorych, zakłady opieki zdrowotnej, szkoły i inne placówki kulturalno-oświatowe, redakcje radiowe i telewizyjne, organizacje pozarządowe, w tym wyznaniowe. To wielkie zaangażowanie wskazuje na wagę problemu i chęć zwalczenia go w naszym kraju. Przy weryfikowaniu projektów przeznaczonych do realizacji przyjęto zasadę podtrzymania jak największej liczby już funkcjonujących inicjatyw terenowych, co oznaczało przyjęcie przede wszystkim programów kontynuowanych z równoczesnym ograniczeniem planowanych zadań i kosztów do niezbędnego minimum.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#JanKopczyk">Ostatecznie przyjęto do realizacji 165 projektów. Nie będę podawał szczegółów, ponieważ są one zwarte w naszym materiale pisemnym, gdzie można znaleźć m.in. wykaz wykonawców tych projektów. Wspomnę jedynie, że realizowano je kosztem 3 milionów złotych, zaznaczając, iż moim zdaniem była to jedna z najlepszych inwestycji dokonanych w służbie zdrowia, gdyż jestem też przekonany, że do każdej złotówki z wymienionej kwoty wykonawca projektu dodawał znaczące kwoty. Cieszy nas, że wykonawcy projektów rozlokowani są w całym kraju, tak że nie ma „białych plam”, czyli terenów, gdzie nie podejmowano by akcji mających na celu zachęcanie palaczy do zerwania z nałogiem, akcji uświadamiających szkodliwość palenia. Ważnym efektem działania, podejmowanego również w społecznościach lokalnych, jest na przykład badanie przeprowadzone podczas zorganizowanej w listopadzie akcji pn. „Rzuć palenie razem z nami”. Wynika z niego, że akcja została dostrzeżona przez ponad 23 miliony Polaków, których prawie 2 miliony podjęło wówczas próbę ograniczenia palenia, a prawie pół miliona osób - zerwania z nałogiem. Około 100 tysięcy osób utrzymuje, iż dzięki tej akcji całkiem rzuciło palenie. Otrzymaliśmy też trzydzieści kilka tysięcy listów od osób zainteresowanych zerwaniem z nałogiem. Jakie są wieloletnie efekty realizowanego programu? Otóż trzeba podkreślić, że jeśli chodzi o palenie tytoniu, obserwuje się wyraźną tendencję spadkową w populacji mężczyzn, a tendencja ta dotyczy wszystkich grup wiekowych. I tak o ile na początku lat osiemdziesiątych paliło w naszym kraju około 65 procent dorosłych mężczyzn, o tyle obecnie nałogiem dotkniętych jest nieco ponad 40 ich procent. Z bardziej skomplikowaną sytuacją mamy do czynienia w wypadku kobiet, bo do połowy lat osiemdziesiątych notowany był gwałtowny przyrost liczby palących kobiet. Zaznaczyć jednak należy, że kobiety młode - w wieku prokreacyjnym, czyli mniej więcej od 20 do 30 roku życia - najliczniej zareagowały na apele o niepalenie, w związku z czym stwierdzono w tej grupie znaczny spadek palących. Niestety, nie udało nam się znaleźć w pełni przekonujących argumentów, które mogłyby zniechęcić do palenia kobiety po czterdziestym roku życia. Traktujemy to jako poważne wyzwanie, które musimy podjąć przy dalszej realizacji programu. Jedynym sposobem na ocenienie skuteczności programu są skutki zdrowotne jego realizowania. Po raz kolejny trzeba więc oddać Sejmowi cześć za ustawę, dzięki której możliwe było wdrożenie programu. Nie ukrywam też dumy z powodu zmobilizowania szerokich kręgów ludzi zaangażowanych w dzieło walki z nałogiem. Włączają się w tę akcję m.in. coraz liczniejsi lekarze, których działania przynoszą znakomity efekt. Znakomity efekt - zaznaczam, bo choroba, na którą zapadają niemal wyłącznie palacze tytoniu, czyli rak płuca, wykazuje w naszym kraju tendencję spadkową. W okresie ostatnich 10 lat liczba zachorowań na nowotwory złośliwe płuca zmniejszyła się o około 2 tysięcy przypadków, a to już znaczące osiągnięcie, godne odnotowania. Jak powiedziałem, nie możemy odczuwać pełnej satysfakcji z podjętej działalności, ponieważ nie udało nam się zachęcić do rzucenia palenia kobiet w wieku średnim.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#JanKopczyk">Optymiści mogą wprawdzie dojrzeć pewne oznaki poprawy sytuacji, gdyż można mówić o niejakim zahamowaniu wzrostu zachorowań na raka płuca u kobiet młodszych, lecz nie są to dane satysfakcjonujące. Sytuacja, z jaką mamy do czynienia w Polsce, jest porównywalna z sytuacją panującą pod opisywanym względem w Wielkiej Brytanii, gdzie akcję walki z paleniem rozpoczęto znacznie wcześniej. Jak Polska długa i szeroka słychać wprawdzie narzekania na służbę zdrowia, ja jednak nie podzielam opinii krytykujących generalnie wszystko, co dzieje się w tej dziedzinie. Mam bowiem na względzie fakt, że w ostatnim dziesięcioleciu doszło w Polsce - po raz pierwszy od 30 lat - do wzrostu przeciętnej długości życia. Mężczyźni żyją obecnie o 4 lata dłużej, a kobiety o prawie 3 lata. Jeśli tak się dzieje, to w moim przekonaniu służba zdrowia ma osiągnięcia w leczeniu i zapobieganiu zachorowaniom. Niepokoją mnie więc mało pochlebne opinie o służbie zdrowia, o lekarzach, choćby w kontekście afery w łódzkim pogotowiu, bo siłą rzeczy upada etos zawodu lekarza. A przecież odnotowujemy ewidentne sukcesy pod względem wskaźników zdrowotnych. Obok spadku zachorowań na choroby odtytoniowe bardzo satysfakcjonujący jest zdecydowanie malejący wskaźnik umieralności niemowląt. Można mówić o niebywałym wprost sukcesie odniesionym w ciągu ostatniego dziesięciolecia, bo jeśli w końcu lat 80. na tysiąc żywo urodzonych dzieci umierało 20, to obecnie umiera ich tylko 8, co oznacza, że mamy do czynienia z jednym z najlepszych wskaźników w skali globalnej. Jakie działania przewiduje się w związku z kontynuacją programu będącego przedmiotem dzisiejszego posiedzenia? Trzeba przypomnieć przede wszystkim o przygotowanym przez rząd projekcie, który w najbliższych dniach omawiany będzie na posiedzeniu Rady Ministrów i mam nadzieję, że zostanie zatwierdzony. Niebagatelne znaczenie ma też dostosowanie naszego ustawodawstwa do ustawodawstwa Unii Europejskiej, przy czym powiedzieć trzeba jednoznacznie, iż polskie ustawodawstwo w wielu zakresach wyprzedza rozwiązania unijne. Unia zapewnia, że nie stracimy nic na przyjęciu jej rozwiązań, potrzebne są wszakże pewne korekty. Musimy m.in. zapisać w ustawie konieczność oznaczania poziomu tlenku węgla w wyrobach tytoniowych, o czym ustawa w dotychczasowym brzmieniu nie mówi, w związku z czym należy dokonać nowelizacji. Do państwa posłów trafią też materiały związane z pracą Światowej Organizacji Zdrowia nad międzynarodową konwencją dotyczącą tytoniu. Jak państwo na pewno pamiętają, w lutym odbyła się międzynarodowa konferencja ministrów zdrowia, której gospodarzem była Polska, z tego m.in. względu, że właśnie w naszym kraju odnotowany został spadek zachorowalności na raka płuca, czego nie da się powiedzieć o innych państwach Europy środkowej i wschodniej. Odnotowuje się tam bowiem bardzo wysoki wzrost zachorowalności. Żeby nie przedłużać wypowiedzi, przejdę do próby podsumowania. Otóż myślę, że za pomocą pieniędzy przeznaczonych z budżetu na realizację programu udało się przeprowadzić bardzo wiele pożytecznych akcji, zwłaszcza lokalnych. Podkreślam działania lokalne, ponieważ akcje o charakterze centralnym wydają się mieć mniejsze znaczenie.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#JanKopczyk">Doprowadzenie do poprawy stanu zdrowotnego społeczeństwa, szczególnie w wyniku zmniejszenia liczby palących, jak też liczby osób narażonych na wdychanie dymu papierosowego spoczywa przede wszystkim na działalności społeczności lokalnych. Przypomnieć wypada, że do najpilniejszych zadań w omawianym zakresie należy zwłaszcza wyeliminowanie palenia tytoniu przez kobiety w ciąży, ponieważ rocznie przychodzi w Polsce na świat około 100 tysięcy dzieci, które wchłaniały dym tytoniowy już w okresie życia płodowego. Dlatego też niezbędny jest udział w programie służb ginekologicznych oraz pediatrycznych. Zadanie drugie to pomoc palaczom w wyzwoleniu się z nałogu. Liczymy na to, że obecni tu przedstawiciele Naczelnej Izby Lekarskiej wezmą tę konieczność pod uwagę i poczynią odpowiednie starania, w wyniku których lekarze włączą się jeszcze intensywniej w zwalczanie u swych pacjentów uzależnienia od tytoniu. Wszyscy lekarze powinni zdawać sobie sprawę, że leczenie z tego uzależnienia jest ich obowiązkiem. Jest to obowiązek zarówno lekarza rodzinnego, jak i specjalisty, np. kardiochirurga. Zanim przystąpi on do bardzo specjalistycznych zabiegów, powinien doprowadzić pacjenta do zerwania z nałogiem. Jeśli lekarze tego nie robią, popełniają moim zdaniem błąd w sztuce. Warto dodać, że w zasadzie tylko u nas trwają dyskusje, czy palenie tytoniu przez pacjentów to w ogóle sprawa lekarza. Rzecz jest bowiem oczywista - wyleczenie pacjenta z nałogu to obowiązek lekarza. Dlatego też uważam, że leczenie z uzależnienia od tytoniu należy wprowadzić do programu studiów medycznych, podobnie jak należy szkolić już praktykujących lekarzy w tym zakresie. Nie rozwiążą problemu bardzo nieliczne w stosunku do potrzeb poradnie antynikotynowe. Musi włączyć się w walkę z paleniem wszystkich 150 tysięcy polskich lekarzy, którzy w swej codziennej pracy powinni motywować pacjentów do zaprzestania palenia i pomagać im w tym. Dopiero zmasowane działania tego rodzaju mogą gwarantować znaczący spadek zachorowań na choroby odtytoniowe, w tym na raka płuca.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Dziękuję, panie profesorze. Czy pan minister chciałby ze swej strony uzupełnić powyższą wypowiedź?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JanKopczyk">Profesor Witold Zatoński krótko, lecz bardzo obrazowo przedstawił sytuację w omawianym zakresie, wspomniał też o dalszych zamierzeniach. Pozostaje mi zatem jedynie uzupełnienie informacji, że dokument pn. „Program - ograniczenia zdrowotne następstw palenia tytoniu w Polsce. Cele i zadania na lata 2002–2006” w najbliższym czasie wejdzie pod obrady Rady Ministrów, w związku z czym już niebawem będziemy mieć prawdopodobnie gotowy program na kilka kolejnych lat. Warto dodać, że mimo iż jest to program wieloletni, wiąże się z jego realizacją wymóg corocznego składania sprawozdania na forum sejmowej Komisji Zdrowia. Jeśli chcieliby państwo usłyszeć informacje dodatkowe bądź bardziej szczegółowe, jesteśmy do dyspozycji.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Otwieram więc dyskusję. Proszę o komentarze, uwagi, pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#TadeuszPolański">Czuję się poruszony przekazanymi informacjami. Wiedziałem, naturalnie, że dym tytoniowy jest szkodliwy, ale nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak bardzo. Wskaźniki są wprost przerażające. Panie profesorze, jest pan niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie stanowiącej przedmiot dzisiejszej dyskusji. Chciałbym więc prosić o opinię. Otóż czy nie sądzi pan, że byłoby pożądane, aby w porze największej oglądalności podać w telewizji choćby tylko częściowe dane zawarte w materiale, jaki został przekazany członkom Komisji? Myślę, że to najprostszy sposób dotarcia do społeczeństwa z informacjami na temat stopnia szkodliwości palenia tytoniu. Jestem przekonany, że gdyby palaczy zapoznać z tymi wstrząsającymi wskaźnikami, jakaś ich część z pewnością zastanowiłaby się przed sięgnięciem po papierosa, a może nawet podjęłaby decyzję o rzuceniu palenia. Zaskoczyła mnie informacja, że można tak wiele osiągnąć za pomocą tak niewielkich w sumie nakładów pieniężnych. Wiemy jednak, jak ciężka jest sytuacja finansowa państwa, w związku z czym chciałbym się dowiedzieć, jak rząd zamierza uporać się z omawianym problemem, jakie kroki zamierza podjąć resort zdrowia? Czy nie byłoby wskazane organizowanie na przykład jak największej liczby prelekcji na temat szkodliwości palenia? Jestem przekonany, że pogadanki w takiej formie, jak zaprezentował to pan profesor, miałyby wielkie szanse trafienia do ludzi pogrążonych w nałogu tytoniowym. Nie mam złudzeń, zdaję sobie sprawę, że trudno będzie o szybkie efekty w wypadku długoletnich palaczy, ale jestem też pewien, że znaczną liczbę młodych ludzi, „debiutujących” w roli palaczy dałoby się namówić do zaniechania palenia. Bardzo ważne jest jednak dotarcie w porę do jak największej ich liczby, moim zdaniem, to potrzeba zasadnicza. Zgadzam się z opinią pana profesora, że największe znaczenie mają działania lekarzy, którzy są przecież dla pacjentów autorytetami medycznymi. Jestem zdania, że słowa autorytetów najszybciej trafiają do zainteresowanych i dlatego właśnie uważam, że to właśnie przez nich najlepiej dotrzeć do rozsądku palaczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#MałgorzataStryjska">Prosiłabym o informację, jak wyglądałaby realizacja programu, gdyby wykorzystano na ten cel kwotę dziewięciokrotnie wyższą. Pytanie powyższe rodzi się na tle faktu, iż pierwotnie przeznaczono na działania wynikające z programu prawie 27 milionów złotych, ale ostatecznie kwota ograniczyła się do 3 milionów złotych. Skoro udało się za te pieniądze osiągnąć tak wiele, jaki mógłby być skutek spożytkowania całej planowanej pierwotnie kwoty?</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#TadeuszCymański">Moje pytanie nie dotyczy bezpośrednio omawianego programu, ale wdzięczny byłbym, gdyby profesor Witold Zatoński zechciał podzielić się z nami refleksją, jaki istnieje jego zdaniem związek między piciem alkoholu i paleniem tytoniu. Z autopsji wiem - choć nie jestem palaczem nałogowym - że przy piciu alkoholu wzrasta chęć sięgnięcia po papierosa. Dlaczego raptem mówię o alkoholu? Dlatego mianowicie, że zanosi się w Sejmie na zgłoszenie mocno popieranej inicjatywy przywrócenia odwieszenia zakazu reklamy alkoholu. A przecież dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Jerzy Melibruda zwraca uwagę na fakt, że tak skutki palenia papierosów, jak skutki alkoholizmu ponosi całe społeczeństwo. Dokonywał porównań szacowanych kwot skutków bezpośrednich w odniesieniu do lecznictwa oraz skutków pośrednich - szkód społecznych, kosztów ubezpieczeń itd., sugerując, że nakłady na zapobieganie alkoholizmowi są niewystarczające i nie zapewniają możliwości leczenia wszystkim potrzebującym, podczas gdy ofiary nałogu tytoniowego, gdy już zachorują na przykład na nowotwór płuca, mają zapewnioną opiekę zdrowotną, przynajmniej w wymiarze podstawowym. Jak wiemy, restrykcyjność zakazu reklamowania tytoniu jest dość ścisła i chciałbym wiedzieć, czy można mówić o niejakiej równowadze w odniesieniu do reklamy alkoholu. Nie ukrywam, iż szukam zarazem argumentów do przytoczenia w zbliżającej się dyskusji, podczas której nieuchronnie zderzą się dwa poglądy - utrzymania zakazu tej reklamy i jego zniesienia bądź też znacznej liberalizacji. Proszę o wypowiedź pana profesora w tej kwestii, gdyż z własnych doświadczeń smakosza wiem, że przy piwie czy dobrym koniaku papieros smakuje znacznie bardziej. Młodzi ludzie nawet nie w pełni świadomie stają się na ogół automatycznie palaczami, gdy sięgają na przykład po piwo. Uważam, że jedno nieszczęście pociąga za sobą drugie. Czy moje obserwacje są słuszne?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#AlicjaLis">Jako wieloletnia palaczka, chciałabym zwrócić uwagę - choć nie mam pewności, czy specjaliści nie uczynili już tego - na potrzebę zaangażowania psychologów w walkę z nałogiem tytoniowym. Na podstawie własnego doświadczenia wiem bowiem, że powinno się przede wszystkim zmienić podświadome podejście do palenia, bo w niektórych przypadkach niczego nie osiągnie się za pomocą samej decyzji. Przez wieloletnie palenie wytwarzają się u palaczy pewne odruchy, których nie zwalczy się postanowieniem niesięgania po papierosa. Jest to niekiedy prawdziwy dramat w wypadku człowieka, który zdaje sobie sprawę, że stał się niewolnikiem nałogu, a nie potrafi się z niego wyzwolić. Czy pan profesor mógłby udzielić wskazówek, jak uporać się z tym uzależnieniem? Czy nie można by pomóc choć początkującym palaczom, dla których zerwanie z paleniem nie byłoby może tak trudne jak w wypadku osób palących od wielu lat? Czy nie dałoby się skutecznie zniechęcać do palenia młodzieży, która jeszcze po papierosy nie sięgnęła, podkreślając zagrożenia dla zdrowia, a w efekcie i życia? Czy z naukowego punktu widzenia istnieje możliwość uchronienia tych młodych ludzi przed nałogiem?</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#UrszulaKrupa">Z naukowego punktu widzenia rzecz wygląda tak - co zapewne potwierdzi pan profesor - że każde uzależnienie, czy to od alkoholu, czy to od tytoniu, jest konsekwencją braku endorfin, co przejawia się niepewnością, brakiem dobrego samopoczucia. U podłoża każdego uzależnienia leżą zaburzenia psychiczne - lęk, depresja, uwarunkowane z kolei jakimś brakiem. Warunkiem zwalczania nałogów jest więc zdrowie psychiczne. Kiedy w tym zakresie występują niedomogi, to jeżeli nawet komuś uda się wyleczyć z jednego uzależnienia, najczęściej popada w inne - od jedzenia czy chociażby od pracy bądź od uprawiania sportu. Mówi się dziś przecież m.in. o pracoholizmie. Jak powiedziałam, istota sprawy tkwi w zdrowiu psychicznym, w związku z czym nie na wiele się zda samo leczenie nałogu, jeśli zdrowie to szwankuje. Uzależnienie jest bowiem efektem niedorozwoju psychicznego, co trzeba powiedzieć, niezależnie od tego, jak nieprzyjemnie to brzmi. Interesowałam się bliżej tą kwestią, zwłaszcza zaś endorfinami i przekonałam się, że używki są środkiem zastępczym, mającym zmniejszyć lęk człowieka, zrekompensować mu jakiś brak.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Czy jeszcze ktoś z członków Komisji chciałby zabrać głos? Skoro nie ma na razie chętnych, proszę pana ministra o ustosunkowanie się do zgłoszonych spraw.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JanKopczyk">Spróbuję ustosunkować się krótko do poszczególnych wypowiedzi, a profesor Witold Zatoński poda więcej szczegółów. Poseł Tadeusz Polański wyraził zaskoczenie, że tak niewielkimi środkami pieniężnym udało się zrobić tak wiele. Sprawa nakładów wypływa nie po raz pierwszy, bo była dyskutowana podczas posiedzeń różnych gremiów zajmujących się zróżnicowaną problematyką. Niestety, obserwuje się pewną niedobrą prawidłowość, polegającą na tym, że w sytuacji niższych niż potrzeby środków finansowych, działania profilaktyczne promujące zdrowy styl życia, nieuchronnie przegrywają w zestawieniu z medycyną naprawczą. O tym posłowie wiedzą z doświadczenia zdobywanego w pracy w sejmowych komisjach. Tu właśnie tkwi przyczyna niskich nakładów na program. Mimo że planowano w roku ubiegłym przeznaczyć na ten cel znacznie więcej pieniędzy, nie udało się tego dokonać ze względu na krach finansów publicznych. W roku bieżącym znów odczuwamy skutki niedoborów finansowych, przez co nakłady znów nie są na poziomie zadowalającym, zwłaszcza w zestawieniu z potrzebami. Rozpatrywali państwo projekt budżetu i jako członkowie Komisji Zdrowia zajmowali stanowisko, i wiedzą państwo doskonale, że niewiele dało się zrobić. Wiadomo, że jeśli na programy zdrowotne jest znacznie mniej pieniędzy niż w roku poprzednim, to w pierwszej kolejności ograniczenia odbijają się na tych programach, które nie są bezpośrednio związane z medycyną naprawczą. Decyzje z tego zakresu są niezmiernie trudne i dla uchwalającego budżet Parlamentu, i dla ministra, który następnie dzieli przyznane pieniądze. Pan poseł pytał, jakie działania rząd przewiduje. Otóż myślę, że zarówno w materiałach pisemnych dostarczonych państwu, jak i w wypowiedzi pana profesora zawarty został bardzo ważny element. Chodzi o to, że działanie rządu i instytucji centralnych sprowadzone jest w zasadzie do podziału pieniędzy, podczas gdy działalnością merytoryczną zajmuje się ponad 130 podmiotów, będących stowarzyszeniami, zakładami opieki zdrowotnej, jednostkami samorządu terytorialnego, mediami lokalnymi itd. Moim zdaniem tu właśnie tkwi istota skuteczności programu - w wielkiej liczbie zainteresowanych, którzy prowadzą działalność antynikotynową, uświadamiając ludzi na temat wysokiej szkodliwości palenia. Posłanka Małgorzata Stryjska wspomniała o kwocie dziewięciokrotnie zmniejszonej w stosunku do planowanej pierwotnie na realizację programu i spytała, co można by było zrobić, gdyby nie to znaczne ograniczenie finansowe. Cóż, działania byłyby zapewne pełniejsze, szerzej zakrojone i przez być może jeszcze skuteczniejsze, choć nie można, naturalnie, zaryzykować takiej prostej zależności, że dwa razy więcej pieniędzy przynosi dwa razy lepsze efekty, a przy środkach dziewięciokrotnie wyższych osiąga się efekty dziewięciokrotnie lepsze. Nie da się tego ująć za pomocą prostego mnożenia. Niewątpliwie jednak można by dotrzeć z działalnością informacyjną do szerszych kręgów osób. Poseł Tadeusz Cymański zwrócił uwagę na związek palenia z piciem alkoholu. Przypomniała mi się w związku z tym scena z któregoś filmu Barei, kiedy to klienta wyzwano w sklepiku od pijaków, a jedna z obecnych kobiet dorzuciła: „Pijak i złodziej, bo każdy pijak to złodziej, a każdy złodziej to pijak”.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#JanKopczyk">Mówiąc szczerze, coś w tym jest, bo istotnie występuje niejaka zależność między niepożądanymi zachowaniami zdrowotnymi, a także obyczajowymi. Słusznie też pan poseł zwraca uwagę na istnienie silnego lobby, które chciałoby złagodzić zakazy dotyczące reklamy czy promocji artykułów mających dla zdrowia zgubne skutki. Jak jednak wiadomo, stoją za tym duże pieniądze, a jako czystą obłudę odbieram słowa mówiące o tym, że reklama napojów alkoholowych sprzyja rozwojowi sportu, bo i takie argumenty padają. Mieliśmy już jednak kilkakrotnie okazję rozmawiać na ten temat, nie sądzę więc, by trzeba było dyskusję powtarzać. Posłanka Alicja Lis podniosła psychologiczny aspekt nałogów, który jest rzeczywiście bardzo ważny, choć nie można pomijać też całej warstwy obyczajowej. W niektórych kulturach element palenia tytoniu - niekoniecznie w postaci papierosów - czy odurzania się różnego rodzaju napojami miał niekiedy charakter obrzędowy i nie stanowił wyniku deficytu w rozwoju psychicznym. Niewątpliwie jednak pani posłanka ma rację. Aspekt psychologiczny zwalczania palenia jest opisany w literaturze i znany lekarzom. Skutki zdrowotne palenia są dokładnie opisane i znane niemal powszechnie. W moim przekonaniu trzeba podejmować próby zerwania z nałogiem w wypadku każdego palacza, minimum powinno stanowić chociaż ograniczenie palenia. Najważniejsze jest jednak chyba działanie mające na celu doprowadzenie do sytuacji, w której po papierosy nie będą sięgać nowe roczniki młodzieży lub będą to czynić w stopniu znacznie ograniczonym w stosunku do stanu obecnego. Mamy palaczy wśród ludzi dojrzałych, jak przekonaliśmy się - również wśród posłów - ludzi palących od wielu lat, którym trudno wyzwolić się z nałogu. W ich wypadku zmagania się z uzależnieniem mogą być istotnie niełatwe. Spróbujmy jednak walczyć chociaż o młodzież, bo ona ma większe szanse na zerwanie z paleniem, gdyż w sposób naturalny jej uzależnienie jest płytsze, a zatem stosunkowo prostsze do wyleczenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Dziękuję, panie ministrze. Oddaję głos panu profesorowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WitoldZatoński">Wszystkie dobre słowa, które skierowane zostały pod adresem programu, powinny w istocie zostać skierowane pod adresem Sejmu, bo - jak wspomniałem już kilkakrotnie - to jego zasługą jest powstanie programu. Nie mógłby powstać, gdyby nie mądrość polskiego Parlamentu. Słychać w naszym kraju powszechne narzekania na demokrację, na Parlament, ja zaś na podstawie długoletnich doświadczeń życiowych stwierdzam, że demokracja lepsza jest od innych systemów, a wszystkie kłopoty, jakie wynikają niekiedy z demokratycznych mechanizmów, są również potrzebne, gdyż pozwalają na dogłębniejsze poznawanie problemów. Spraw wynikających z dyskusji jest w sumie niewiele, ale bardzo cieszę się szczególnie z jednego głosu, pani posłanki, która zachęcała mnie do udzielenia lekarskiej porady, jak skutecznie rzucić palenie. Bardzo chętnie zostawię państwu swą wizytówkę i przyjmę wszystkich zainteresowanych rzuceniem nałogu, bo być może największym sukcesem niniejszego spotkania okaże się wyleczenie choć jednej osoby z nałogu. Na tym bowiem polega moja działalność i takie właśnie sukcesy sprawiają mi najwięcej radości. Nie chciałbym, aby moje słowa zabrzmiały nieszczerze, ale naprawdę kocham palaczy, nie obwiniam ich o słabość i nie mam im za złe tkwienia w nałogu. Może dlatego, że palaczką była również moja matka, której nałóg skrócił życie o jakieś 10 lat? Rozumiem palaczy i bardzo chciałbym im pomóc w wyzwoleniu się z uzależnienia. Nie uważam, że palenie tytoniu jest skazą charakteru, kiedyś było wręcz nieodłącznym elementem codziennego życia. Pamiętam połowę lat siedemdziesiątych, gdy byłem młodym lekarzem i pamiętam, że w moim otoczeniu palili wszyscy: moi rodzice, koledzy, zwierzchnicy itd. Sytuacja się, na szczęście, zmieniła. Wszyscy wiemy znacznie więcej na temat szkodliwości palenia i mądrość polega na dokonaniu słusznego wyboru stylu życia. Nie zgadzam się z sugestią pana ministra, że należy dbać o to tylko, by nie paliły kolejne roczniki młodzieży, bo dojrzałym wieloletnim palaczom nic już w zasadzie nie pomoże. Nic podobnego. To właśnie o nich należy zadbać przede wszystkim. Jeżeli bowiem w społeczeństwie będzie coraz więcej osób dorosłych, które rzuciły palenie, i osoby te będą się dzielić swymi doświadczeniami z młodzieżą, z dziećmi czy wnukami, to ci młodzi zapewne nie sięgną po papierosy. Poseł Tadeusz Cymański poruszył kwestię reklamy. Jeśli chodzi o reklamy wyrobów tytoniowych, pan poseł jest chyba najlepiej zorientowany jako osoba biorąca udział w konstruowaniu ustawy zawierającej rozwiązania z tego zakresu. I pan słyszał argumenty przytaczane na obronę reklam, argumenty, w których przepowiadano upadek budżetu państwa w wyniku przyjęcia regulacji zakazujących reklamowania tytoniu, upadek sektora reklamowego itp. Dostrzegam pozytywy zakazu reklam papierosów już choćby w tym, że mój wnuk nie zna wizerunku „kowboja Marlboro”, i być może nie pozna go nigdy, ponieważ wizerunek ów zniknął z polskich ulic i ze ścian budynków. A jeszcze trzy, cztery lata temu umieszczony na kolorowym tle kowboj był postacią natrętnie rzucającą się dzieciom w oczy. Zdrowie społeczeństwa znajduje się więc w rękach parlamentarzystów. W sprawie porównywania szkodliwości tytoniu ze szkodliwością alkoholu uważam, że należy zachować daleko posuniętą ostrożność, zwłaszcza kiedy patrzy się na tę kwestię z naukowego punktu widzenia.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#WitoldZatoński">Chodzi bowiem m.in. o to, że w wypadku osób, które ukończyły 50 lat 25-gramowa dawka alkoholu wypita raz na dzień jest najsilniejszym środkiem zapobiegającym miażdżycy, podczas gdy nadmierne spożywanie trunków stanowi jedno z największych nieszczęść naszego narodu. Mówiąc szczerze, z pewnymi oporami przyznaję, że alkohol w małych dawkach może mieć znaczenie lecznicze, a to dlatego, iż w naszym społeczeństwie, w którym picie alkoholu jest powszechnie akceptowane, informacja ta może być odebrana jako generalne przyzwolenie lekarzy na spożywanie alkoholu. Może więc lepiej by było, gdyby państwo zachowali tę wiadomość dla siebie? Zgadzam się z sugestią posłanki Alicji Lis, która dostrzega potrzebę udziału specjalistów w leczeniu palaczy z nałogu. Jedną z przyczyn zbyt małej w ciągu ostatniego dziesięciolecia liczby osób wyzwolonych z uzależnienia od tytoniu jest fakt, że lekarze nie umieją leczyć z tego uzależnienia. Tak, leczyć, bo rzucenie palenia nie jest tylko kwestią silnej woli palacza, który z dnia na dzień podejmuje decyzję o niepaleniu. Lekarze nie mogą po prostu polecać pacjentom zaprzestania palenia i uporanie się z tym problemem pozostawiać im samym. Nałóg tytoniowy jest bowiem bardzo głębokim, skomplikowanym uzależnieniem biologicznym, choć oczywiście niektórym osobom o szczególnie silnej woli udało się samodzielnie zerwać z paleniem. W żadnym jednak razie nie jest to regułą. Znam mężczyzn o silnym charakterze, którzy ponieśli porażkę w walce z nałogiem. Nie pora dziś jednak na wykład z tej dziedziny, w związku z czym wrócę do naszego programu. Otóż za bardzo ważne uważam spostrzeżenie ministra Jana Kopczyka, który zwrócił uwagę na fakt, iż program trafił do szerokich rzesz społeczeństwa, nie tylko do lekarzy. Choć z drugiej strony chciałbym podzielić się z państwem własnym spostrzeżeniem, na podstawie którego mam prawo sądzić, że to właśnie dzięki realizacji programu gwałtownie zmniejszyło się palenie wśród samych lekarzy, jak zresztą również wśród innych osób lepiej wykształconych. Jako chłopskiego syna, napawa mnie szczególnym niepokojem i smutkiem fakt, że grupą, w której żyje największy odsetek palaczy, są dziś rolnicy, ludzie gorzej wykształceni. Ich dostęp do zdrowia pozostawia w związku z tym najwięcej do życzenia. Jeden z przedmówców zauważył, że palacze, którzy zapadają na choroby odtytoniowe, znajdują się w sytuacji lepszej niż ludzie pogrążeni w nałogu alkoholowym, ponieważ chorzy na przykład na nowotwór płuca mają zapewnioną bezpłatną opiekę lekarską, czego nie da się powiedzieć o alkoholikach. Może więc należy dodać, że tylko kilka procent osób ze stwierdzonym rakiem płuca ma szansę na przeżycie pierwszych paru lat, ponieważ jest to nowotwór z wielkim trudem poddający się leczeniu. Znacznie lepsze jest zatem niezapadnięcie na tę chorobę, a sposób jest tylko jeden - niepalenie tytoniu i niewdychanie dymu z papierosów palonych przez innych. Państwo posłowie mogą nam pomóc w realizowaniu programu w jeden właściwie, ale zasadniczy za to sposób. Otóż w ustawie z 9 listopada 1995 roku - o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych - w art. 4 ust. 3 czytamy: „Program, o którym mowa w ust.1, finansowany jest z budżetu państwa w wysokości 0,5 procenta wartości podatku akcyzowego od wyrobów tytoniowych”. Nie chodzi bynajmniej o to, bym jako koordynator programu mógł dysponować tymi pieniędzmi. Nie chodzi też o to, by były one do dyspozycji ministra zdrowia. Zdobyte w opisany sposób środki powinny natomiast trafiać i do resortu edukacji, i do resortu obrony narodowej - ponieważ przybywa tam 60 procent palących poborowych, a po ukończeniu służby zasadniczej palaczy jest już 80 procent. Apeluję do państwa posłów o zapewnienie w budżecie przyszłorocznym środków, które powinny też trafiać do gmin, do powiatów, do społeczności lokalnych, bo tam podejmowane są w większości działania wynikające z programu. Myślę, że możliwe jest opracowanie systemu, który pozwoli na skierowanie pieniędzy tam, gdzie przede wszystkim podejmowane są działania.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#WitoldZatoński">Na tym m.in. polega budowa społeczeństwa obywatelskiego. Ruch zorganizowany w związku z naszym programem jest bardzo dobrą metodą nie tylko na przedsięwzięcia prozdrowotne, ale i na uczenie zasad demokracji, z zasadą brania własnych spraw we własne ręce na czele. W marcu odbyliśmy spotkanie, które zgromadziło około 300 przedstawicieli różnych instytucji i podczas którego prezentowano poszczególne programy lokalne. Odczuwałem wówczas ogromną satysfakcję, ponieważ okazało się, że społeczności lokalne świetnie sobie radzą z wyzwaniami pojawiającymi się na ich terenie. Jedna z uczestniczek powiedziała nawet, że pragnieniem jej jest zostanie „Zatońskim społeczności lokalnej”. To miłe słowa dla człowieka, który wiele lat poświęcił walce z nałogiem tytoniowym. Trudno jednak prowadzić sensowną działalność bez wsparcia finansowego. Stąd też apel do państwa posłów o uwzględnienie potrzeb związanych z realizowanym programem. Na ten rok mamy w zasadzie tylko 500 tysięcy złotych, co jest kwotą zdecydowanie niewystarczającą i sześciokrotnie niższą niż wspomniane wcześniej 3 miliony złotych. Z wiadomych względów nic się nie da zrobić, by zwielokrotnić tę sumę, ale tym konieczniejsze wydaje się zastanowienie, jak zdobyć odpowiednie pieniądze na działanie w roku przyszłym, i jak zatrzymać ludzi zaangażowanych w dzieło uwalniania palaczy od nałogu oraz w zapobieganie wpadnięciu w nałóg nowych roczników młodzieży. Istnieje bowiem zagrożenie, że jeśli nie będzie pieniędzy na działanie, ludzie ci zniechęcą się do kontynuowania tego, tak potrzebnego przecież, dzieła. W ten zaś sposób łatwo można zaprzepaścić cały dotychczas włożony wysiłek i niewątpliwe sukcesy.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Dziękuję. Czy państwo posłowie mają kolejne pytania? Nie widzę zgłoszeń. Oddaję więc głos przedstawicielowi NRL.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#KrzysztofMakuch">Szanowni państwo, chciałbym wyrazić uznanie Komisji Zdrowia, która po niedawnej ocenie Narodowego Programu Ochrony Serca zajmuje się programem mającym na celu wdrożenie profilaktyki chorób odtytoniowych. Jestem przekonany, że to ogromnie ważne zaakcentowanie roli promocji zdrowia, prewencji, bo oznacza, że zajmujemy się nie tylko medycyną naprawczą, ale i profilaktyką. Sprawozdanie z realizacji programu będącego przedmiotem dzisiejszych obrad ukazuje nie tylko sukcesy. Płynie z niego wyraźny wniosek, że pozostało jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Zarówno przed społeczeństwem, jak i Parlamentem, ministrem zdrowia stoją więc kolejne, niełatwe wyzwania w zakresie omawianego programu. Przestudiowałem uważnie aneks 4 do materiału sprawozdania i stwierdzam, że bardzo niepokojąco przedstawiają się na tle innych danych dane dotyczące umieralności na nowotwory złośliwe płuca. Tabela przynosi informacje wprost porażające, zwłaszcza w wypadku kobiet w wieku od 45 do 64 lat. Jak bowiem inaczej nazwać sytuację, w której w ciągu 40 lat - od roku 1959 do roku 1999 - liczba zgonów w tej grupie wzrosła z 9 na 100 tysięcy osób do trzydziestu kilku? Najbardziej niepokoi na tle tej informacji fakt stałego wzrostu liczby kobiet palących. W tej sytuacji nikogo chyba nie trzeba przekonywać, jak ważne jest, by jak największa była liczba podmiotów biorących udział w realizacji programu. Nie trzeba też nikogo przekonywać do konieczności zorganizowania grupy osób tak zaangażowanych jak procesor Witold Zatoński, która kierowałaby potrzebnymi działaniami. Wieloletnia działalność pana profesora znalazła już odbicie na forum Światowej Organizacji Zdrowia, o czym świadczą m.in. rozmowy, jakie prowadziłem z osobami realizującymi podobne programy zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w państwach europejskich. Sam pan profesor, choćby nawet ze sztabem osób towarzyszących mu w działaniu, to jednak stanowczo za mało, zważywszy skalę problemu. Do zrobienia jest bowiem, jak wszyscy wiemy, bardzo dużo. Edukacja zdrowotna powinna zaczynać się jak najwcześniej, już od przedszkola, od szkoły podstawowej, a do tego potrzebna jest spora grupa osób odpowiednio przygotowanych i zaangażowanych w dzieło walki z nałogiem tytoniowym i w profilaktykę. Niezbędne jest w tym celu również wsparcie finansowe ze strony państwa. Dane zawarte w sprawozdaniu wykazują jednoznacznie, ze sprawą jak ogromnej wagi mamy do czynienia, zwłaszcza w obliczu wzrastającej liczby zgonów na raka płuca. Wprawdzie tematem dzisiejszych obrad jest tylko sprawozdanie z realizacji programu i jego ocena, lecz uważam, że nie powinniśmy zapominać i o przyszłości. Pan profesor zwrócił uwagę na rolę środowiska lekarskiego, samorządu lekarskiego w realizacji programu. Myślę, że warto przypomnieć również o konferencji, których byliśmy współorganizatorami i podczas których gościliśmy pana profesora. Organizowaliśmy też w roku bieżącym Europejskie Forum Lekarzy, po raz pierwszy w naszym kraju. To cały szereg przedsięwzięć, podczas których lekarze mogli zapoznać się bliżej z problem stanowiącym dla nich prawdziwe wyzwanie. Istota rzeczy tkwi jednak w tym, że lekarze najczęściej stają wobec pacjenta już chorego.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#KrzysztofMakuch">Dlatego też jesteśmy zdania, że profilaktykę powinni stosować odpowiednio przygotowani lekarze rodzinni. Zmniejszyłoby to bez żadnych wątpliwości liczbę zachorowań na schorzenia odtytoniowe. Myślę więc, że jeśli uda się kontynuować program na skalę odpowiadającą potrzebom w tym zakresie, przyniesie to pożytek całemu społeczeństwu.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Dziękuję. Kto jeszcze chciałby się wypowiedzieć?</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#ZbigniewPodraza">Sporo zostało już dziś powiedziane o pozytywach realizowanego programu, ale sądzę, że wspomnieć też trzeba o istotnym zjawisku, wciąż występującym w naszym społeczeństwie, a mianowicie o powszechnej niemal tolerancji wobec stosowania używek. Chodzi mi zwłaszcza o przyzwolenie na palenie tytoniu w miejscu pracy, w miejscach publicznych, jak kawiarnie czy restauracje oraz o tolerancję społeczną wobec sprzedaży wyrobów tytoniowych młodzieży. A przecież gdyby udało się zjawisko to zlikwidować, sytuacja automatycznie musiałaby ulec poprawie. Dlatego też sądzę, że warto się nad tym zastanowić, tym bardziej, że nie potrzeba na to nakładów finansowych. To po prostu kwestia przestrzegania przepisów. Nieprzestrzeganie ich nasila bowiem zjawisko palenia tytoniu, zwłaszcza wśród młodzieży.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#TadeuszCymański">Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt omawianej problematyki. Jak zapewne wszyscy państwo pamiętają, podczas debaty nad akcyzą poseł Marek Wikiński bardzo obrazowo i sugestywnie przedstawiał skutki budżetowe wysuniętych w tym zakresie propozycji, niebagatelne zresztą, wykazując, że od każdej paczki papierosów w cenie 6 złotych do budżetu z tytułu VAT i akcyzy wpływa 3,60 złotych. Na tym właśnie tle pragnę zwrócić uwagę państwa na zjawisko przemytu wyrobów tytoniowych, a zwłaszcza na jakość papierosów nielegalnie przywożonych do naszego kraju. Oczywiście, program stanowiący temat dzisiejszego posiedzenia nastawiony jest na profilaktykę i zwalczanie nałogu palenia, niemniej jednak jeśli ktoś już pali, nie jest chyba bez znaczenia również jakość papierosów. W związku z przemytem dostrzec należy zaś dwa poważne problemy, z których pierwszy to ogromne straty finansowe państwa, bo od papierosów tych nie wpływa do budżetu ani złotówka, drugi zaś to uszczerbek na zdrowiu palących, przypuszczam, że znacznie większy niż w wypadku papierosów sprzedawanych legalnie, ponieważ jakość przemycanych papierosów może budzić wątpliwości ze względu na rodzaj tytoniu używanego do ich produkcji, materiału na ustniki itp. Czy na ten właśnie temat pan profesor mógłby coś powiedzieć? Sprawa druga dotyczy wspomnianej już kwestii reklamy wyrobów alkoholowych. W debacie tej duże znaczenie będą mieć zapewne opinie osób o niekwestionowanym autorytecie, dlatego też skwapliwie zbieram wypowiedzi na ten temat i chciałbym móc powołać się na zdanie pana profesora. Minister Jan Kopczyk już dwukrotnie stwierdził, że minister Mariusz Łapiński zajmuje w tej sprawie stanowisko podobne jak jego poprzednicy, za co serdecznie dziękuję. Dziękuję też lekarzom, którzy opowiadając się przeciwko liberalizacji zakazu, bronią zwłaszcza młodzieży przed popadnięciem w alkoholizm i uzależnienie od tytoniu. Czy i pan profesor podpisze się pod apelem o niełagodzenie zakazu reklamy?</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Czy są inne uwagi bądź pytania? Nie ma. Czy pan profesor zechce zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WitoldZatoński">Jestem lekarzem i niechętnie wypowiadam się w sprawach ekonomicznych, niemniej jednak przesłaliśmy państwu egzemplarze publikacji pn. „Działanie rządów a ekonomika ograniczenia konsumpcji tytoniu” i serdecznie zachęcam do zapoznania się z jej treścią. To wprawdzie dość obszerna publikacja, ale zawiera też kilkustronicowe streszczenie. Ze swej strony zaś chciałbym dodać, że jednym ze stereotypów funkcjonujących w Polsce jest przekonanie, że opłaty związane ze sprzedażą papierosów zasilają znacząco budżet państwa. A powiedzieć trzeba, iż przekonania tego nie potwierdzają badania naukowe. Bank Światowy na przykład, który wydał wspomnianą publikację, jednoznacznie podaje z naukowego punktu widzenia, iż tytoń dla gospodarki narodowej nie ma wielkiego znaczenia jako źródło dochodów. Można ponadto przypuszczać, że koszty związane z paleniem tytoniu w kraju takim jak Polska są większe niż ewentualne zyski budżetu. Nie bez znaczenia jest też fakt, o którym mówiłem już wcześniej, że „puszcza się z dymem” w naszym kraju 16 miliardów złotych rocznie. Tylko mitem jest ponadto opinia, że utrzymywanie niskich cen na wyroby tytoniowe równoznaczne jest ze wspomaganiem najniżej uposażonych Polaków. To po prostu obłuda, bo nic bardziej niż picie wódki i palenie papierosów nie zubaża biednych. Dla osób utrzymujących się z wysokiej pensji państwowej wydanie kilku złotych na paczkę papierosów nie jest zauważalnym wydatkiem, w wypadku jednak zarabiających 600 czy 700 złotych wydatek stuzłotowy na ten cel jest ogromnym uszczerbkiem dla finansów rodziny. Jeśli państwo, partia polityczna czy rząd chcą naprawdę pomóc najbiedniejszym, to powinni na przykład leczyć za darmo osoby uzależnione od nikotyny i dawać im bezpłatnie potrzebne do wyleczenia medykamenty. Jednym z ważnych czynników ograniczających częstość palenia jest więc stały wzrost cen wyrobów tytoniowych, bo wiadomo przecież, że w wypadku każdego artykułu cena jest elementem regulującym popyt. Dodać też trzeba, że regulacje te nie dotyczą w zasadzie ludzi bogatych, ponieważ nie jest żadną tajemnicą, że w Polsce bogaci nie palą. Podobnie rzecz wygląda w wypadku osób z wyższym wykształceniem - nałogiem dotkniętych jest jedynie około 10 procent z nich, podczas gdy w odniesieniu do osób legitymujących się wykształceniem podstawowym można mówić o 70 procentach palących. Wysoka cena papierosów może zapobiec paleniu przez dzieci, bo nie będzie to zakup na ich kieszeń. Może też spowodować rzucanie nałogu przez biedniejszych. W odniesieniu do uwagi na temat przemytu mogę powiedzieć tylko tyle, że przemyt papierosów nie ma nic wspólnego ze zdrowiem, ale w związku z propozycją półprocentowej akcyzy na wyroby tytoniowe sugerowałem swojego czasu rozwiązanie polegające na tym, by część pochodzących stąd pieniędzy przeznaczyć na stworzenie mechanizmów, które pozwoliłyby udaremniać przemyt papierosów. Zważywszy na fakt, że papierosy są w Polsce najtańsze, jeśli wziąć pod uwagę ceny na przykład w Czechach, na Węgrzech czy w Niemczech, nie widzę powodu do sprowadzania jeszcze tańszych, tym bardziej że - jak już wspomniałem - cena jest czynnikiem w oczywisty sposób ograniczającym popyt. Trzeba więc zadbać o wyeliminowanie przemytu. Poseł Tadeusz Cymański ponowił prośbę o moją wypowiedź na temat reklamy alkoholu.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#WitoldZatoński">No cóż, reklama ma służyć zwiększonemu spożyciu danego produktu. Liczne światowe autorytety są zdania, że zniesienie reklamy papierosów w naszym kraju powoduje zmniejszenie umieralności na choroby odtytoniowe, jak też ograniczenie liczby osób decydujących się na rozpoczęcie palenia. Czy w sposób prosty można tę zasadę odnieść i do alkoholu? Myślę, że tak. Nie specjalizuję się w chorobach spowodowanych przez nadużywanie alkoholu i niechętnie wypowiadam się na ten temat, ale skoro pan poseł nalega, niegrzeczne by było uchylanie się od zabrania głosu. Tak więc w odniesieniu do alkoholu mamy w Polsce do czynienia ze zjawiskiem - podobnie jak i w wypadku papierosów - coraz większego spożycia tych produktów przez gorzej wykształconych młodych ludzi. Jeżeli przyjmiemy, że skutkiem palenia jest na przykład rak płuca - bo chorują na niego niemal wyłącznie palacze - tak skutkiem nadmiernego picia alkoholu jest marskość wątroby. Jeśli przyjrzymy się zachorowaniom na marskość wątroby, to stwierdzimy, że w ostatnim dziesięcioleciu sytuacja w tym względzie ulega w Polsce systematycznemu pogorszeniu i jest to jeden z nielicznych, jeżeli nie jedyny wskaźnik zdrowotny wykazujący taką tendencję. Ewidentnie wzrasta liczba zachorowań na marskość wątroby, zwłaszcza wśród osób między 20 a 40 rokiem życia. Co to oznacza? To mianowicie, że w tej właśnie grupie jest najwięcej wypadków alkoholizmu. Oczywiście, wchodzą tu w grę pewne multiplikacje, bo lekarze wiedzą, że marskość wątroby powodowana jest również przez wirus C, niemniej alkohol jest czynnikiem uruchamiającym proces, o którym mowa. Reasumując, nie znajduję żadnych zdrowotnych wskazań do reklamowania alkoholu. Argument, w myśl którego reklamy tego rodzaju miałyby przyczynić się do rozwoju sportu, uważam za kpinę. Ponadto zaś przykładanie szczególnej wagi do dbałości o sport wykwalifikowany, przy zupełnym niemal zaniechaniu dbałości o sport w wymiarze masowym to również moim zdaniem nieporozumienie i błąd państwa. Potrzebny jest bowiem sport w szkole, żeby dzieci miały możność dbać o kondycję, co pozwoliłoby im nawet nie pomyśleć o sięgnięciu po papierosa. Dochody z totolotka kierowałbym na rozwój sportu na poziomie szkolnym, niezależnie od tego, jaką w tej kwestii mieliby opinię sportowcy. Bardzo zapewne im się właśnie narażam, lecz jestem przekonany, że wydawanie pieniędzy publicznych, pochodzących z podatków obywateli, na wysokospecjalizowany sport to po prostu nieprzyzwoitość. Środki te powinny być przeznaczane w całości na wyrabianie zachowań prosportowych wśród młodzieży, choć nie tylko. Sport powinien bowiem być dostępny także dla wszystkich innych chętnych, także dorosłych. Nie zgadzam się z opinią pana ministra, że dbać należy wyłącznie o młodych ludzi. Nasze pokolenie też jest częścią społeczeństwa i też powinno być objęte dbałością państwa. Jeszcze raz podkreślam, że opieranie rozwoju sportu na reklamowaniu alkoholu jest moim zdaniem pomysłem niedobrym dla przyszłości narodu.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JanKopczyk">Muszę wygłosić krótkie sprostowanie. Panie profesorze, zapewniam, że nie jestem zwolennikiem dbania tylko o młodzież. Nie jestem też przeciwnikiem ludzi ze starszej generacji. Ja również uważam, że stan ich zdrowia jest tak samo ważny jak wszystkich innych obywateli. Istotą mojej wypowiedzi było stwierdzenie, że dla zdrowia liczy się każdy nie wypalony papieros, niezależnie od tego, kto powstrzyma się od sięgnięcia po niego, przy czym najważniejsze jest w tym kontekście pokolenie najmłodsze, które trzeba chronić przed nałogiem. Chciałbym jeszcze dodać kilka zdań do wypowiedzi posła Zbigniewa Podrazy na temat tolerancji wobec palenia tytoniu. Otóż trzeba zauważyć, że otoczenie może mieć ogromny wpływ na zachowanie palaczy. Przecież jeszcze przed dwudziestu laty na wszystkich niemal publicznych gremiach - konferencjach, posiedzeniach przeróżnych komisji, kolegiach itd. - palenie papierosów było na porządku dziennym. Palili prawie wszyscy uczestnicy takich spotkań, często bardzo wysokiej rangi, i nikogo to nie raziło. Dziś taka sytuacja byłaby wprost nie do pomyślenia. Palacze, nawet silnie uzależnieni od nałogu, gdy znajdą się wśród osób niepalących, gdy palić nie można albo po prostu nie wypada, nie sięgają po papierosa. Żeby daleko nie szukać, wspomnijmy choćby o podróżach samolotem, podczas których niezależnie od długości trasy i czasu przelotu, palić nie wolno. Nie pali się też, niekiedy przez długi czas, w towarzystwie nie tolerującym dymu tytoniowego. Myślę więc, że niepalące otoczenie palaczy ma wielki wpływ na ich zachowanie. Uważam też, że znajdujemy się na dobrej drodze, przy czym dostrzegam niewątpliwy efekt „otwarcia na zachód”, gdzie panuje moda na niepalenie. Jeśli chodzi o skutki finansowe dla budżetu, wspomniane przez pana profesora, myślę, że interesujące będzie uzupełnienie tej wypowiedzi. Otóż w latach 1993–1994, kiedy do władzy doszła nowa koalicja, ówczesny minister zdrowia walczył o to, by część pieniędzy pochodzących ze sprzedaży papierosów i alkoholu - czyli towarów ewidentnie szkodzących zdrowiu - przeznaczać na wydatki związane właśnie ze zdrowiem społeczeństwa. Dopiero jednak za jakiś czas koncepcja ta znalazła odzwierciedlenie w przepisie odnoszącym się do pół procenta akcyzy przeznaczanego na zwalczanie skutków palenia tytoniu. We wspomnianych latach toczyła się zacięta polemika między Ministerstwem Zdrowia i Ministerstwem Finansów, które utrzymywało, że gdyby podniesione zostały ceny produktów alkoholowych czy tytoniowych, niebezpiecznie spadłyby dochody budżetowe. Miałoby to nastąpić w efekcie nieuchronnie zwiększonego wówczas przemytu alkoholu i papierosów, a więc siłą rzeczy i zmniejszonej sprzedaży legalnej tych wyrobów. Wtedy to profesor Witold Zatoński za pomocą wykresów obrazujących doświadczenia kanadyjskie, wykazywał, że nie ma takiego zagrożenia. W przypadku Kanady okazało się bowiem, iż mimo spadku spożycia w latach siedemdziesiątych wyrobów tytoniowych, odpowiednie operowanie ceną i akcyzą zapobiegło obniżeniu dochodów budżetowych. Wspominam o tym, by wykazać, że są mechanizmy, które można zastosować w projekcji wieloletniej i które zapobiegną zubożeniu budżetu.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#JanKopczyk">Trzeba jednak wiedzieć, jak to zrobić. Myślę, że we wspomnianej przez pana profesora publikacji znajdą się cenne wskazówki, które można by ewentualnie wykorzystać.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#BarbaraBłońskaFajfrowska">Dziękuję. Czy są chętni do zabrania głosu? Nie widzę żadnych zgłoszeń. Czy członkowie Komisji mają ewentualne uwagi pod adresem przedstawionego sprawozdania z realizacji „Programu pierwotnej profilaktyki chorób odtytoniowych w Polsce w 2001 roku”? Uwag nie ma, wobec czego uważam, że powinniśmy sprawozdanie to przyjąć. Czy ktoś jest przeciwny tej propozycji? Brak głosów przeciwnych, a zatem stwierdzam, iż Komisja Zdrowia sprawozdanie przyjęła. Dziękuję wszystkim państwu za udział w posiedzeniu. Członkom Komisji przypominam, że 10 i 11 czerwca czeka nas posiedzenie wyjazdowe, w związku z czym proszę osoby, które zamierzają wziąć w nim udział o wpisywanie się na listę, ponieważ musimy wiedzieć, na ile osób przygotować wyjazd. Proszę też posłów o zgłaszanie propozycji do planu pracy Komisji na drugie półrocze bieżącego roku. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>