text_structure.xml
75.2 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#EwaJanik">Jako przewodnicząca podkomisji stałej do spraw Trybunału Konstytucyjnego chciałabym przedstawić statystyczny obraz sytuacji, bowiem chodzi mi przede wszystkim o odkłamanie oceny, jaka istnieje w Sejmie. Otóż, nie jest aż tak źle, jak to się powszechnie sądzi, z zaskarżaniem ustaw i rozporządzeń w pytaniach prawnych czy skargach konstytucyjnych. Od początku obecnej kadencji wpłynęło do Sejmu 344 spraw z Trybunału Konstytucyjnego, przy czym z poprzedniej kadencji było jeszcze 57 spraw zaległych. Wśród tych spraw 141 to wnioski do Trybunału Konstytucyjnego, 61 - pytania prawne i 142 - skargi konstytucyjne. Przyglądając się poszczególnym latom zacznę od roku 2002, bowiem rok 2001 obejmował tylko okres od października, a więc jest nieporównywalny. Generalnie można powiedzieć, że liczba zgłaszanych wniosków utrzymuje się na mniej więcej stałym poziomie. W roku 2002 wniosków było 36, w roku 2003 - 31, a w roku 2004 - 44. Pytań prawnych w roku 2002 było 20, w roku 2003 - 16, a w roku 2004 - 19. Skarg konstytucyjnych wpłynęło: w roku 2002 - 32, w roku 2003 - 51 i w roku 2004 - 39. Z tej statystyki wynika, że spraw jest wprawdzie dużo, ale warto spojrzeć, jakie orzeczenia merytoryczne zapadały w Trybunale odnośnie do wniesionych spraw. Trybunał prowadzi swoją statystykę zgodnie z tym, czy uznał dany przepis za zgodny z konstytucją, czy nie, dane, które obecnie przytoczę, nie zawsze będą zgodne z danymi, które podałam wcześniej. W roku 2001 Trybunał Konstytucyjny uznał za zgodne z konstytucją 79 zaskarżonych przepisów, 40 uznał za niezgodne, 8 za rozumiane jako zgodne, 0 za rozumiane jako niezgodne, a 52 uznał, że nie są niezgodne z konstytucją. Ta ostatnia kategoria dotyczy spraw, w których we wniosku powołany został niewłaściwy wzorzec konstytucyjny i w związku z tym Trybunał nie zajął tu ostatecznego stanowiska. W roku 2002 orzeczeń, iż zaskarżony przepis jest zgodny z konstytucją, było 93. W 52 sprawach orzeczono niezgodność, 1 uznano za rozumiany jako niezgodny i jeden jako rozumiany jako zgodny. W 52 sprawach uznano, że zaskarżone przepisy nie są niezgodne z konstytucją. W roku 2002, który jest rokiem typowym, bo dysponujemy danymi całorocznymi, rozstrzygnięć pozytywnych dla Sejmu było 145, wobec 53 rozstrzygniętych negatywnie. W roku 2003 za zgodne z konstytucją Trybunał uznał 79 zaskarżonych przepisów, za niezgodne uznał 31 przepisów, 4 uznano za rozumiane jako niezgodne, 1 jako rozumiany jako zgodny. Jednocześnie w odniesieniu do 46 przepisów uznano, że nie są one niezgodne z konstytucją. W rezultacie 115 zaskarżonych przepisów nie zostało uchylonych wobec 31, które uznano za niezgodne z konstytucją. Patrząc z tego punktu widzenia, statystyka obecnej kadencji nie wygląda najgorzej. Oczywiście, byłoby idealnie, gdyby w ogóle spraw kierowanych do Trybunału było znacznie mniej. Patrząc na sytuację, jaka była w poprzedniej kadencji możemy powiedzieć, że w roku 1998 było 40 spraw uznanych za zgodne z konstytucją, 22 - za niezgodne a 25 uznano, że nie są niezgodne z konstytucją. W roku 1999 było 16 spraw uznanych było za zgodne z konstytucją, 41 za niezgodne, 9 uznano za rozumiane jako godne, 1 za rozumianą jako niezgodną. 38 spraw uznano, że nie są niezgodne z konstytucją. W roku 2000 było 79 spraw uznanych za zgodne z konstytucją, 49 - za niezgodne.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#EwaJanik">45 spraw uznano, że nie są niezgodne z konstytucją. Jak widać, tylko w jednym roku liczba przepisów uznanych za niezgodne z konstytucją była wyższa, i to dość znacznie, od liczby przepisów uznanych za zgodne. W pozostałych latach taka sytuacja się nie zdarzyła, choć trzeba pamiętać, że zwłaszcza w obecnej kadencji liczba uchwalanych ustaw jest rekordowa w historii naszego ustawodawstwa. Biorąc więc pod uwagę te relacje możemy powiedzieć, że liczba zaskarżanych spraw nie jest aż tak katastrofalna, jak to się przedstawia niekiedy w mediach. Nie znaczy to oczywiście, że problem nie istnieje, bo sprawy do Trybunału ciągle wpływają. Można by się tu także pokusić o porównanie, jak to jest w innych krajach. Okazuje się, że jeśli przeciętnie parlament w krajach Unii Europejskiej uchwala ok. 40 ustaw rocznie, to my uchwalamy ich blisko 200, łącznie z nowelizacjami. Tam wskaźniki zaskarżalności są niższe, ale proporcja w stosunku do uchwalanych przepisów jest mniej więcej taka sama. Wydaje mi się też, że takie właśnie dane powinniśmy, jako Sejm, rozpropagować w celu poprawienia wizerunku Sejmu w oczach społeczeństwa. Jest jeszcze jedna sprawa, o której wspomniał już na wstępie pan przewodniczący. Okazuje się, że do wielu orzeczeń Trybunału nie musiałoby w ogóle dochodzić, gdybyśmy my, w Sejmie, po wpłynięciu wniosku, mogli zajmować stanowisko, czy naruszona została norma konstytucyjna, nie czekając aż wypowie się w tej kwestii Prokurator Generalny. Jedyną przeszkodą jest to, że Biuro Legislacyjne Kancelarii Sejmu, które znakomicie pomaga nam i jako pierwsze rozpatruje wszystkie wnioski, skargi i pytania, które wpływają z Trybunału, jest jednak tak bardzo obciążone innymi zadaniami, że nie ma możliwości szybkiego ustosunkowywania się do tych spraw. Prawda jest taka, że po rozpatrzeniu, Sejm w 1/4 spraw dochodzi do wniosku, że rzeczywiście nastąpił błąd w toku postępowania ustawodawczego. Szybkie zareagowanie w tym momencie i złożenie odpowiedniej inicjatywy legislacyjnej miałoby taki skutek, że tego rodzaju sprawy byłyby umarzane przez Trybunał. W tej chwili takich umarzanych spraw jest 5–6 w skali roku, natomiast jest bardzo dużo spraw składanych niezgodnie z wymogami proceduralnymi, co powoduje, że są odrzucane w pierwszym postępowaniu ze względu na braki formalne. Gdybyśmy jednak doprowadzili do wmontowania odpowiedniego mechanizmu, aby szybciej reagować na sprawy, które można załatwić w Sejmie, to byłby wyraźny postęp w naszym działaniu. Z moich obserwacji wynika, że główną przyczyną, iż nie można tego zrobić, jest fakt, że służby legislacyjne nie są w stanie poradzić sobie z taką ilością wielu innych spraw, które muszą prowadzić równolegle ze sprawami dotyczącymi Trybunału Konstytucyjnego. Gdyby udało się usprawnić działania na tym odcinku, moglibyśmy o 1/4 zmniejszyć ilość spraw rozpatrywanych przez Trybunał i nasza współpraca byłaby tu znacznie lepsza. W tej chwili, kiedy zapada orzeczenie Trybunału, przesyła on je sygnalizacyjnie, wraz z uzasadnieniem, do prezesa Rady Ministrów oraz do Sejmu. Reakcja ze strony rządu jest praktycznie żadna, jeśli chodzi o poprawianie zaskarżonych przepisów. Jeśli chodzi natomiast o Sejm, to my nie odpowiadamy na wszystkie skierowane do nas wnioski, pytania prawne i skargi w przepisowym terminie 60 dni, bo liczba osób w Biurze Legislacyjnym, które się tym zajmują, jest zbyt mała. Przyjęta jest także zasada, że w pierwszej kolejności daną sprawę rozpatruje ten legislator, który pracował przy tworzeniu danych przepisów. Jest ona rozsądna, bo ta osoba zna przebieg całej pracy nad daną ustawą, ale, jak już wspomniałam, jest tu również problem wydolności Biura i wynikających z tego opóźnień. Trzeba również powiedzieć, że i Trybunał Konstytucyjny działa ze znacznym opóźnieniem.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#EwaJanik">Jeśli nie są to sprawy, które akurat znalazły się w centrum zainteresowania mediów, to docierają one do Sejmu średnio po 14–15 miesiącach, a nawet i po 2 latach od chwili wpłynięcia ich do Trybunał Konstytucyjnego. Z wyjaśnień Trybunału wiemy, że jest tam najpierw rozpatrywanie wstępne, a potem wypowiada się Prokurator Generalny, który ma na to określony czas. Faktem jest jednak, że cały ten system nie działa szybko i sprawnie. Poprawienie tej sytuacji byłoby bardzo istotne dla bezpieczeństwa prawnego kraju. Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na instytucję skargi konstytucyjnej. Otóż, do Trybunału wpływa tych skarg bardzo dużo, można nawet powiedzieć, że jest on zasypywany tego rodzaju sprawami. Do Sejmu wpłynęły w tej kadencji 142 skargi konstytucyjne, ale jest to tylko część tego, co dociera do Trybunału. Wiele z nich nie jest odpowiednio przygotowanych od strony formalnej, a więc przede wszystkim nie są sporządzone przez adwokata lub radcę prawnego i dlatego nie mogą być rozpatrywane. Generalnie skarg jest dwa i pół razy więcej, niż wynosi liczba skarg rozpatrywanych. Można powiedzieć, że w okresie obecnej kadencji do Trybunału wpłynęło ok. 400 skarg konstytucyjnych, z czego ponad połowa nie jest rozpatrywana z powodów formalnych. Skargi te są ogromnym obciążeniem dla Trybunału, tym bardziej że większość z nich traktowana jest przez wnoszących jako swoista kolejna instancja odwoławcza w procesie sądowym, czym oczywiście instytucja skargi konstytucyjnej nie jest i być nie może. Wprawdzie orzeczenie Trybunału może stanowić podstawę do wznowienia postępowania sądowego, ale trzeba też powiedzieć, że wiele wnoszonych spraw ma charakter wyraźnie pieniacki. Znamy już zresztą z nazwiska kilka osób, które wyspecjalizowały się w składaniu skarg konstytucyjnych, a celuje tu słynny pan Bombka, który stał się już niemal postacią anegdotyczną. Reasumując to wszystko, co powiedziałam na temat statystyki, można powiedzieć, że gdybyśmy byli w stanie, jako Sejm, uporać się z kwestią szybszego zajmowania stanowiska wobec spraw wpływających do nas, tak aby można było podejmować w Sejmie inicjatywę legislacyjną, to byłoby to bardzo dobre i skuteczne rozwiązanie. Już w roku ubiegłym zastanawialiśmy się, czy nie wystąpić o jakąś zmianę w regulaminie Sejmu, tak by można było nadać naszym działaniom szybszy tryb postępowania. Rozbija się to jednak zawsze o stronę merytoryczną, bo generalnie brakuje nam prawników, stąd w podkomisji pracuje tylko 7 osób i nie wszystkie osoby występujące przed Trybunałem są prawnikami. Jeśli chodzi o zakres merytoryczny rozpatrywanych spraw, to nie ma jakiejś wybijającej się dziedziny konstytucji. Można powiedzieć, że w miarę równo są one rozłożone między wszystkie postanowienia konstytucji. Szczegółowe rozpatrywanie tych zagadnień zajęłoby nam tutaj wiele czasu i dlatego uznałam, że skupię się na przekazaniu jedynie danych statystycznych, które, moim zdaniem, są dobrą podstawą do dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#AdamMarkiewicz">Ja występuję przed Trybunałem Konstytucyjnym i często spotykam się z pytaniami sędziów, a także ich uwagami, również uszczypliwymi, zwłaszcza gdy chodzi o przepis znany Sejmowi, który wniesiony został do Trybunału dość dawno, ale nie podejmuje się żadnych działań, aby go naprawić. Pytanie przedstawicieli Trybunału jest zawsze takie samo: co zrobiliście w Sejmie, skoro np. od dwóch lat wiecie, że dany przepis jest zły? Nasza odpowiedź jest zwykle taka sama, że mianowicie nic nie zrobiliśmy. Trudno jest także winić Sejm, że sam nie podejmuje inicjatywy ustawodawczej, bo przecież nie wiadomo, jakie będzie orzeczenie Trybunału w danej sprawie. Ja mam tutaj pewne wątpliwości, bo jeżeli Trybunał wydaje orzeczenie i jest ono przesyłane do Sejmu i do rządu, to w Sejmie sprawa ta jest w jakiś sposób monitorowana, ale czy robi się to również w rządzie? Moim zdaniem, to rząd powinien w większości przypadków zajmować się dalszym procesem naprawiania zakwestionowanej ustawy, bo rząd najlepiej wie, jak powinno się dostosowywać prawo do potrzeb państwa. Jeśli Trybunał orzekł, że dany przepis jest niezgodny z konstytucją, to rząd, poprzez odpowiednie ministerstwo, powinien natychmiast podjąć właściwe działania w kierunku nowelizacji określonej ustawy. Niestety takich działań ze strony rządu nie dostrzegam. Może więc pan marszałek byłby w stanie doprowadzić do tego, aby rząd jednak w określonym czasie zajmował stanowisko wobec każdego orzeczenia Trybunału i przesyłał je do Sejmu. Rząd powinien być do tego zobowiązany, o czym słyszymy stale w Trybunale, gdzie nieustannie zadawane są pytania, dlaczego jeszcze nie zmieniono zakwestionowanej ustawy? Inna sprawa dotyczy tego, że kiedy w Trybunale zapadają orzeczenia, które dotyczą również projektów ustaw opracowywanych aktualnie w Sejmie, to nie są one wprowadzane do tych projektów. Ja uważam, że ktoś powinien jednak nad tym czuwać i takie orzeczenia powinny być na bieżąco wprowadzane do procesu legislacyjnego ustaw, nad którymi pracują komisje sejmowe. Wydaje mi się także, co wynika z moich obserwacji dotyczących prac nad projektami ustaw, że kiedy do Sejmu wpływa jakiś projekt, Biuro Legislacyjne powinno dawać do niego propozycję terminu wejścia danej ustawy w życie. Sugestia taka powinna wypływać z oceny, w jakim terminie dane przepisy powinny wejść w życie i czy potrzebne jest vacatio legis. Oczywiście, posłowie mogą jej nie uznać, ale jednak ona powinna być. I jeszcze jedna sprawa dotycząca tych pracowników Biura Legislacyjnego, którzy współpracują z Komisją Ustawodawczą w zakresie przygotowywania opinii na temat spraw rozpatrywanych przez TK. Wydaje mi się, że nie powinni być oni zbyt obciążani innymi sprawami, aby mogli więcej czasu poświęcić na dogłębną analizę tylko tych zagadnień, które wiążą się ze sprawami trybunałowymi. Niejednokrotnie spotykamy się z tym, że stanowiska w konkretnych sprawach przygotowywane są w pośpiechu, bez należytej analizy i sprawdzenia wszystkich dokumentów. Wynika to z tego, że legislatorzy pracują jednocześnie nad kilkoma, a nawet kilkunastoma projektami ustaw w różnych komisjach i nie są w stanie skupić się wyłącznie nad sprawami dotyczącymi TK. Wydaje mi się, że trzeba się tej sprawie przyjrzeć i w jakiś sposób odciążyć tych pracowników, aby opinie przedkładane Trybunałowi w imieniu Sejmu, a podpisywane przez pana marszałka, mogły być dokładniejsze i w pełni dopracowane. Myślę także, że należałoby wzmocnić obsadę sekretariatu naszej Komisji, gdzie przez długi czas pracowała tylko jedna osoba.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#AdamMarkiewicz">W tej chwili jest już druga do pomocy, ale wydaje się, że przy takiej Komisji, sekretariat powinien być jeszcze bardziej wzmocniony, co dawałoby w rezultacie lepsze wyniki naszej pracy. Bardzo często posłowie przygotowujący opinię w danej sprawie potrzebują wielu materiałów archiwalnych czy też takich, które trzeba wydobyć z komputera i wydrukować. To wymaga nie tylko doskonałej wiedzy, ale także czasu i dlatego wydaje mi się, że byłoby dobrze, aby jeden z pracowników sekretariatu zajmował się właśnie obsługą posłów występujących przed TK. W obecnej sytuacji czujemy się czasami niezręcznie wiedząc, że osobie i tak już bardzo obciążonej różnymi sprawami dokładamy jeszcze kolejne zlecenia, w dodatku bardzo czasochłonne i trudne bo np. dotyczące uzasadnienia do ustawy sprzed 2–3 lat, która dla nas jest ważna, bo sędziowie Trybunału dokładnie zapoznają się z każdą sprawą i od posłów także wymagają dokładnej znajomości danej sprawy. Dlatego też wydaje mi się, że obsada naszego sekretariatu także powinna być większa.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#EugeniuszKłopotek">Ja nie widzę problemu, jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie, kto ma podjąć inicjatywę ustawodawczą. W art. 118 Konstytucji RP powiedziane jest przecież, że inicjatywa taka przysługuje również posłom. Powstają tutaj takie możliwości. Jeśli pan marszałek otrzymuje orzeczenie TK z pismem przewodnim wskazującym na pewne błędy w konkretnej ustawie, to kieruje je, wraz z własnym pismem do tego, kto daną ustawę przygotował. Jeśli był to projekt rządowy, kieruje go do premiera, a jeśli poselski, zaś sprawa dotyczy konkretnej sprawy merytorycznej - do odpowiedniej komisji sejmowej, która nad tym projektem pracowała. Może być jednak i tak, że marszałek nie będzie rozstrzygał sam o każdej takiej sprawie i wówczas będzie przesyłał orzeczenie TK do naszej Komisji, my zaś, po przeanalizowaniu, przejmujemy tę sprawę jako grupa 15 posłów albo też sugerujemy marszałkowi, że trzeba ja odesłać bądź do rządu, bądź do konkretnej komisji merytorycznej. Nie widzę zatem tutaj przeszkody prawnej i znajduję jednocześnie odpowiedź na pytanie, kto ma podjąć inicjatywę ustawodawczą. Odnosząc się natomiast do tego, co przekazała nam posłanka Ewa Janik, muszę powiedzieć, że jest to obraz zaciemniony. To jest statystyka Trybunału Konstytucyjnego, podczas gdy dla nas, jak i dla opinii publicznej, lepsza jest inna statystyka, a mianowicie taka, która pokaże, ile ustaw uchwalonych przez nas zostało podważonych przez Trybunał Konstytucyjny. To jest sprawa najważniejsza. Wsłuchując się w cytowane liczby dotyczące wniosków, skarg i zapytań dochodzę do konstatacji, że co czwarta ustawa to wpadka Sejmu. To jest 25 proc. a więc bardzo dużo. Wiadomo też, że w jednej skardze podaje się często naruszenie kilku przepisów konstytucyjnych, przy czym często są one wyszukiwane na siłę przez skarżącego, który kwestionuje np. tylko jedno zdanie całej ustawy. Byłoby zatem dobrze wyliczyć dokładnie, ile ustaw rzeczywiście zostało zakwestionowanych przez TK, bo z pewnością nie będzie to 25 proc. Czy jednak jest to 5 proc., czy może tylko jakiś promil? Taka informacja byłaby z pewnością bardzo cenna nie tylko dla nas, ale również dla opinii publicznej, aby wiedziała, co my tu w Sejmie robimy. Odnosząc się jeszcze do tego, o czym mówili moi przedmówcy, jestem absolutnie zgodny, że niezbędne jest nam wzmocnienie kadrowe Biura Legislacyjnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#StanisławRydzoń">Wiele, z tego co chciałem powiedzieć, znalazło się już w wypowiedzi posła Adama Markiewicza, ale zwrócę uwagę na kilka spraw najważniejszych. Jedną z nich jest rola pełnomocnika Sejmu przed Trybunałem Konstytucyjnym. Sądzę, że trzeba byłoby w jakiś sposób określić zakres tego pełnomocnictwa, tym bardziej że sytuacja, kiedy tam występujemy, bywa bardzo dynamiczna i często w trakcie rozprawy trzeba podejmować decyzje. Jest to zwłaszcza istotne, gdy dotyczy propozycji określenia daty wejścia w życie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. My podejmujemy ją ad hoc, a ona dotyczy niejednokrotnie setek tysięcy ludzi. Musimy decydować o tym sami, bowiem w stanowisku jakie przygotowuje dla nas Biuro Legislacyjne takich danych, ani wytycznych nie ma. Kolejna sprawa dotyczy działań posła pełnomocnika już po wydaniu orzeczenia przez TK. Przedstawię to na przykładzie dwóch ustaw. Jedna dotyczyła płatnego parkowania w miastach, gdzie rząd miał rok na zaproponowanie projektu nowej ustawy, a weszła ona w życie kilka tygodni po tym terminie. W rezultacie samorządy straciły wiele milionów złotych tylko dlatego, że rząd i Sejm nie potrafiły przygotować ustawy w odpowiednim terminie. Druga sprawa dotyczy wyroku TK z 18 lutego 2004 r. w sprawie ustawy o radcach prawnych i adwokatach. Była już tutaj mowa, że inicjatywa ustawodawcza przysługuje również posłom, co wynika z konstytucji. Ja z własnej inicjatywy, wraz w grupą kolegów zaproponowałem dwa projekty ustawy zmieniającej dotychczasową ustawę o radcach prawnych i adwokatach. Były to zmiany, które dostosowywały owe ustawy do wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Ponieważ aktualnie pracuje podkomisja zajmująca się nowelizacją tegoż prawa, zaproponowaliśmy, aby nasze zmiany miały charakter incydentalny i obowiązywały tylko rok. Jak wiemy, podkomisja pracuje już dość długo, odbyło się ponad 40 posiedzeń, ale do sprawozdania jeszcze daleko. Okazuje się jednak, że nasze działania zmierzające do wypełnienia luki prawnej powstałej po wyroku Trybunału nie znajdują żadnego poparcia, ani ze strony partii politycznych, ani Prezydium Sejmu. W rezultacie obydwa te projekty zostały na wspólnym posiedzeniu podkomisji i komisji obalone, głównie ze względów politycznych. Zastanawiam się więc nad celowością działania posłów przed Trybunałem Konstytucyjnym, wypowiadania tam wielu ważnych zdań na temat tego, co będziemy robić w Sejmie w związku z orzeczeniem wydanym przez Trybunał. Jaki bowiem sens ma takie działanie, skoro projekty, uzupełniające lukę prawną powstałą po orzeczeniu, są obalane z powodów politycznych. Byłem ogromnie zdegustowany taką sytuacją, zwłaszcza, że nasz projekt miał charakter incydentalny, a jego skutkiem była możliwość zorganizowania naboru na aplikacje radcowską i adwokacką w bieżącym roku. Mam tu również pretensję do kolegów z Komisji Ustawodawczej, że nie poparli tych projektów, które przecież nie miały charakteru politycznego. Wracając jeszcze do ustawy o parkowaniu chcę powiedzieć, że bezpośrednio po wydaniu wyroku przez TK zadzwoniłem do Ministerstwa Infrastruktury informując, że byłem pełnomocnikiem Sejmu w tej sprawie i pytając, jakie mają plany w związku z zapadłym wyrokiem. Oczywiście zapewniono mnie, że w bardzo krótkim czasie pojawi się projekt nowej ustawy, co okazało się nieprawdą, bo projekt pojawił się dopiero po 10–11 miesiącach. Jeśli chodzi o nowelizację ustawy o radcach prawnych i adwokatach, powinna być ona zrobiona w ubiegłym roku, bo wyrok wszedł w życie 4 marca 2004 r. Do dziś nie ma jednak żadnego projektu, choć idzie o krótką, dwustronicową nowelę.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#StanisławRydzoń">Wynika to jednak także z określonego działania Sejmu, a w tym i naszej Komisji. Jeszcze raz chcę podkreślić, że mam wyjątkowo negatywne skojarzenia, jeśli chodzi o moją rolę przed Trybunałem Konstytucyjnym i w Sejmie.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#AndrzejMarkowiak">Temat, który spowodował dziś obecność na naszym posiedzeniu pana marszałka, okazuje się bardzo skomplikowany, zwłaszcza gdy chodzi o kwestie poruszone już w wystąpieniu wstępnym pana przewodniczącego. Również z oceny prezesa Trybunału Konstytucyjnego wynika, że dotychczas nie uregulowano w naszym systemie prawnym trybu postępowania z przepisami zakwestionowanymi przez Trybunał Konstytucyjny. Wydaje się więc, że istnieje pilna konieczność wprowadzenia, do regulaminu Sejmu i nie tylko tam, zapisów, które by spowodowały, że zakwestionowany przepis będzie w odpowiednim momencie właściwie zastąpiony. Nie może być tak, co wskazywał nam w swojej ocenie prezes TK, że mija czas obowiązywania zakwestionowanego przepisu, a na jego miejsce nie pojawia się nowy i powstaje luka prawna powodująca, że nie można regulować w tym czasie wielu ważnych dla państwa i obywateli spraw. Nam się wydaje, że sprawa jest prosta, bo jeśli nie rząd, to posłowie powinni tu występować z inicjatywą ustawodawczą. I rzeczywiście, jeśli zakwestionowany zostaje jakiś przepis ustawy, którą wniósł do Sejmu rząd, to rząd ma interes, aby na jego miejsce wstawić przepis właściwy, po to, aby regulował on we właściwy sposób tę sferę, którą rząd wziął pod lupę. Gorzej jest z ustawami poselskimi, bo nie ma nigdzie przepisu, który by zobowiązywał posłów do naprawienia swojego przepisu. Nie ma więc gwarancji, że posłowie zechcą się ponownie zebrać i jeszcze raz popracować nad swoim projektem. Może tak być z różnych powodów, bo albo grupa inicjatywna już przestanie istnieć, albo po prostu posłowie uznają, że już ich dany problem nie interesuje, albo pojawi się jakiś inna jeszcze przyczyna, że nie zbiorą się razem. Podobnie jest też z projektami rządowymi, które w trakcie procesu legislacyjnego zostały na tyle przetworzone na skutek naszej „radosnej twórczości”, że rząd już się z nimi niechętnie identyfikuje i nie ma motywacji, aby zakwestionowany fragment takiej ustawy naprawić. Jest więc pilna potrzeba uregulowania tych kwestii i może warto w tym celu posłużyć się standardami obowiązującymi w innych krajach europejskich. Może by Biuro Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu zechciało zasięgnąć opinii, jak to się robi w krajach sąsiednich, bo tam przecież także podobne problemy występują. Powinniśmy jak najszybciej uregulować te sprawy, bo inaczej nadal będą się one powtarzać. Bazowanie w tej kwestii na Komisji Ustawodawczej wydaje mi się dość trudne, bo jak wiemy, taka Komisja raz jest, a raz jej nie ma. W ubiegłej kadencji np. nie było w ogóle Komisji Ustawodawczej, a więc przypisanie w regulaminie tych spraw do Komisji Ustawodawczej może być niecelowe. Chciałbym się zatem zwrócić do pana marszałka, jako do instytucji zajmującej się sejmową legislaturą, aby zainteresował się tym fundamentalnym problemem, bo reprezentuje najwyższą władzę w parlamencie. Korzystając z okazji zwrócę też uwagę, na sprawę jakości stanowienia prawa i możliwości ingerencji zaplecza legislacyjnego Sejmu, o czym zresztą była już dziś mowa. Prawdą jest, że Biuro Legislacyjne jest szalenie obciążone, a specjalistów jest w nim zdecydowanie za mało. Powoduje to, że do przyjmowanych przez parlament przepisów trafia wiele rzeczy, które się tam znaleźć nie powinny.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#AndrzejMarkowiak">Nie ma bowiem fizycznych możliwości, aby koledzy prawnicy wyłapali wszystkie te niedociągnięcia. Jest jednak jeszcze druga sprawa. Chodzi o przyjęcie, niepisanej może zasady, że Biuro Legislacyjne stoi na straży tworzenia dobrego prawa. Z mojego doświadczenia wynika, że koledzy z Biura Legislacyjnego niechętnie ingerują w kwestie z pogranicza meritum i zasad techniki legislacyjnej. Jako przykład podam nasze prace nad zmianą ustawy o komisji śledczej gdzie wprowadzamy dość karkołomne pomysły dotyczące np. wyłączenia posła. W sumie sprowadza się to do odwołania go z tej komisji, ale nazywa się to „wyłączeniem”. O ile zaś odwołaniem zajmuje się ten sam organ, który powołuje, o tyle w przypadku wyłączenia, gdy posła powołuje Sejm, to wyklucza go sama komisja. Jest to jakieś kuriozum i legislatorzy także tak to oceniają, ale jednocześnie mówią, że dotyka to kwestii merytorycznej, a właściwie politycznej i oni nie za bardzo chcą w te sprawy wchodzić. Może więc potrzebna jest tu rozmowa marszałka z pracownikami Biura Legislacyjnego, aby jednak w takich przypadkach ingerowali wskazując na jawne dziwactwa lub naruszanie istniejących zasad prawnych. Jedna z takich, od dawna zresztą przyjętych zasad mówi wyraźnie, że tryb powoływania jest taki sam jak tryb odwoływania. My tworzymy coś nowego, ale my nie mamy kwalifikacji prawnych i dlatego piszemy, co nam się wydaje logiczne. Jednak w przypadkach jawnie sprzecznych z zasadami prawnymi konieczna jest natychmiastowa interwencja fachowców. Apeluję więc o pomoc pana marszałka, aby koledzy z Biura Legislacyjnego byli bardziej zdecydowani i nie wahali się powiedzieć, że nasze pomysły mogą nas narazić na to, że ktoś je zaskarży, albo przynajmniej obśmieje, a tego nam przecież nie potrzeba, zwłaszcza teraz, gdy opinia o parlamencie nie jest najlepsza, choć trochę jest w tym i naszej winy.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#BohdanKopczyński">Proszę teraz o zabranie głosu pana marszałka.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Zacznę od krótkiego podziękowania za zaproszenie mnie na posiedzenie Komisji, jak również za pracę, jaką posłowie tej Komisji wykonują, reprezentując Sejm w postępowaniach przed Trybunałem Konstytucyjnym i za możliwość wysłuchania państwa wypowiedzi, w których znalazło się wiele elementów dla mnie nowych, o czym mówię całkiem otwarcie. A teraz kilka uwag. Rozmawiamy o zagadnieniu niezwykle ważnym. Z punktu widzenia skutków działania Trybunału Konstytucyjnego jest to nie tyle kontrola stanowienia prawa, co w gruncie rzeczy element procesu legislacyjnego, bo jak się okazuje, może się zdarzyć i często się zdarza, że coś, co zostało uchwalone w wyniku żmudnej pracy, przestaje obowiązywać. Mówimy tu także o korzystaniu z praw i wolności obywatelskich, a więc o bardzo istotnych instytucjach konstytucyjnych. Statystyki, o których była tu mowa, są bardzo interesujące i pokazują, że jest to rodzaj pracy parlamentarnej bardzo dużej i intensywnej, o której społeczeństwo wie bardzo mało. Z drugiej strony jednak, liczba spraw rozpatrywanych przez TK pozostaje w jakimś związku z jakością naszej własnej pracy i stanowionego prawa. Wprawdzie w trzech przypadkach na cztery zaskarżane sprawy, Trybunał przyznaje rację ustawodawcy, a nie skarżącemu, ale nadal wskaźnik orzeczeń uznających racje skarżącego jest dość wysoki, bo wynosi kilkanaście procent. Oczywiście trzeba tu brać pod uwagę także pokaźną liczbę 786 ustaw przyjętych w obecnej kadencji, choć nie jest to z pewnością żadne usprawiedliwienie. Nie wiem, jak ten wskaźnik wygląda w innych krajach. Rozumiem, że rośnie on, gdy prace w Sejmie stają się bardziej intensywne i uchwala się wiele nowych przepisów. Czasu na troskliwe analizy jest wówczas znacznie mniej, ale nie usprawiedliwia to tak wysokiego wskaźnika. Wydaje mi się, że gdyby nie przekraczał on 5 proc., to byłoby to zrozumiałe, ale gdy sięga kilkunastu procent, wówczas z punktu widzenia obywatela daje to podstawę, aby sądzić, że to, co jest stanowione, zostało błędnie przemyślane i przeanalizowane. Dziękuję za uwagi dotyczące obsługi legislacyjnej i wsparcia posłów reprezentujących Sejm przed TK. Jeszcze w tym tygodniu omówię to z kierownictwem Kancelarii Sejmu, prosząc o szczegółową analizę, czym dysponujemy i jakie byłyby dalsze możliwości w tym zakresie. Jeśli chodzi o kwestię podniesioną przez posła Stanisława Rydzonia, a dotyczącą uregulowania sprawy tegorocznych egzaminów aplikacyjnych, poinformuję państwa, że wczoraj otrzymaliśmy projekt rządowy, który zostanie skierowany do pilnego rozpatrzenia. Wydaje się, że wszyscy, niezależnie co sądzimy o tych zawodach prawniczych i ich organizacjach i zakresie dostępu do tych zawodów oraz o tym, jak to powinno być uregulowane w przyszłości, powinniśmy jednak współpracować i przyczynić się do tego, aby egzaminy planowane na wrzesień tego roku jednak mogły się odbyć, aby stworzyć odpowiednie ramy prawne do ich przeprowadzenia. W przeciwnym razie doprowadzimy do takiego paradoksu, że w sytuacji, gdy chce się całkowitego otwarcia tych korporacji, de facto się je zamknie, przynajmniej w jednym roku, gdy nie będzie podstaw prawnych do przeprowadzenia egzaminów.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Mam nadzieję, że państwo zechcecie pomóc w tym, aby Sejm możliwie szybko zajął się tą legislacją. Nawiasem mówić, to jest właśnie jedna ze spraw, o jakich dziś mówiono, zastanawiając się, kto powinien podejmować inicjatywę ustawodawczą, w przypadku gdy TK zakwestionuje jakąś ustawę. Była to jedna z pierwszych spraw, którą mi zasygnalizowano, gdy objąłem urząd marszałka. Zwróciłem się natychmiast do premiera i do ministra sprawiedliwości i jak widać mamy już efekt tego działania, bo rząd dosyć szybko przygotował projekt, który już jest w Sejmie. Generalnie, będę chciał wkrótce porozmawiać z premierem i prezydentem, bo wydaje mi się, że nie tyle chodzi tu o ustanowienie jakichś sztywnych i niepodważalnych reguł określających, kto powinien występować z inicjatywą ustawodawczą, ile raczej o stworzenie mechanizmów porozumiewania się między tymi instytucjami państwa. Z jednej strony bowiem, o czym mówił poseł Eugeniusz Kłopotek, z inicjatywą powinien wystąpić ten, kto był inicjatorem zakwestionowanego prawa. Może być jednak tak, że rząd wystąpił z projektem ustawy, ale to Sejm z własnej inicjatywy wprowadził zmiany, które potem zakwestionował TK. Kto zatem ma wystąpić z inicjatywą naprawienia takiego przepisu - Sejm, czy rząd? A jeśli Sejm, to znowu, czy mają to być ci posłowie, którzy ów przepis wprowadzili? Oni byli przekonani, że to jest słuszne, trudno więc oczekiwać, aby teraz zaproponowali coś zupełnie odmiennego. Trzeba też pamiętać, że najczęściej tego rodzaju wprowadzanie zmian dzieje się w warunkach sporu nie tylko merytorycznego, ale także politycznego. Wystąpienie z inicjatywą poselską może też niejednokrotnie pociągać za sobą konsekwencje materialne, budżetowe, itp., a więc należałoby jednak nalegać na podkreślanie roli rządu w podejmowaniu takiej inicjatywy. Sądzę więc, że trzeba tu stworzyć raczej mechanizm działania, a nie sztywne reguły, i dlatego szybko porozmawiam na ten temat z przedstawicielami rządu i prezydenta, choć mam pewne wątpliwości, czy koniec kadencji jest najlepszym czasem dla tworzenia rozwiązań modelowych. Ponieważ jednak jeszcze przez kilka miesięcy tej kadencji trzeba będzie występować przed Trybunałem, bo sprawy przecież wciąż napływają, sprawą trzeba się zająć. Obiecuję więc i w tym zakresie stosowne działania w najbliższym czasie. I jeszcze jedna uwaga, jeśli chodzi o stronę merytoryczną stanowiska marszałka reprezentowanego przed TK. Ostatnio zajęliśmy odrębne stanowiska w przypadku ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Po zapoznaniu się z proponowanym stanowiskiem doszedłem jednak do wniosku, że nie podzielam rozumowania zawartego w uzasadnieniu tego stanowiska i zaprezentowałem stanowisko odmienne. Rozumiem, że nie obowiązują tu jakieś oceny polityczne, a ponadto marszałek nie zawsze musi twierdzić, że Sejm ma rację, jeśli uważa, że prawda jest inna. Dziękuję państwu za dotychczasową współpracę i w najbliższym czasie poinformuję przewodniczącego czy prezydium Komisji o tym, jakie możliwości widzę, jeśli chodzi o zwiększenie pomocy i współpracy ze strony Kancelarii, zwłaszcza gdy chodzi o posłów reprezentujących Sejm przed Trybunałem Konstytucyjnym. Mówiąc szczerze, po 16 latach pracy w Sejmie, sam nie mam propozycji jakiegoś idealnego rozwiązania tego problemu. Według mojej wiedzy, w niektórych parlamentach istnieją mechanizmy zapobiegające poddawaniu w ogóle pod głosowanie propozycji budzących istotne wątpliwości co do swojej poprawności. Nie wiem, czy w naszych warunkach takie rozwiązanie jest możliwe, ale mam wrażenie, że potrzebny jest przynajmniej taki mechanizm, lub procedura prewencyjna, której konsekwencją byłoby obniżenie odsetka przepisów uznanych za niekonstytucyjne z kilkunastu do kilku procent. Jest to kwestia wiarygodności parlamentu i stosunku społeczeństwa do prawa. Jeżeli obywatele widzą, że ustawodawca, niestety, tak często się myli, to odpowiednio do tego kształtują swój stosunek do prawa w ogóle.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#BohdanKopczyński">Dziękuję panu marszałkowi za udział w naszym posiedzeniu i wnioski, jakie wskazał w swoim wystąpieniu. Sądzę, że Kancelaria Sejmu będzie działała właśnie w tym kierunku. Przechodzimy obecnie do kolejnego punktu porządku dziennego, a mianowicie do wyrażenia opinii w sprawach przed Trybunałem Konstytucyjnym. Pierwsza sprawa ma sygn. akt SK 30/04, a projekt opinii przedstawi posłanka Ewa Janik.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#EwaJanik">Sprawa o sygn. akt SK 30/04 dotyczy skargi konstytucyjnej Zarządu Głównego PTTK o stwierdzenie niezgodności: - art. 207 ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami, w brzmieniu nadanym przez ustawę z dnia 7 stycznia 2000 r. o zmianie ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz innych ustaw z art. 2, art. 32 ust. 1, art. 64 ust. 1 i art. 2 w związku z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, - art. 1 pkt 81 lit. a) ustawy nowelizującej z art. 2, art. 32 ust. 1, art. 64 ust. 1 i art. 2 w związku z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP oraz - art. 1 pkt 81 lit. a) w związku z art. 9 ustawy nowelizującej z art. 2 i art. 32 Konstytucji RP. Wnioskodawca uważa, że zmieniony przepis, dotyczący przejmowania przez posiadaczy nieruchomości stanowiących własność Skarbu Państwa lub własność gminy, którzy przed dniem 1 grudnia 1990 r. nie legitymowali się dokumentami o przekazaniu nieruchomości wydanymi w formie przewidzianej prawem, odbiera im możliwość uzyskania prawa użytkowania wieczystego w drodze umowy lub przekazania tych nieruchomości z zarząd w drodze decyzji administracyjnej. Jeśli nieruchomość ta była zabudowana, zgodnie z pozwoleniem na budowę, posiadacze takich nieruchomości uzyskiwali prawo własności tego budynku. Po nowelizacji ustawy sytuacja zmieniła się na tyle, że o uzyskanie takiego prawa własności nie mogły się ubiegać osoby, który w tego typu budynkach dokonywali jedynie napraw lub rozbudowy. Skarżący zwraca uwagę, że nastąpiło tu jakby ograniczenie prawa już nabytego, bo przy pierwotnym brzmieniu art. 207 miał on możliwość uzyskania prawa do użytkowania wieczystego danej nieruchomości, a obecnie jest tego prawa pozbawiony. Nasze stanowisko jest takie, że nie ma tu naruszenia norm konstytucyjnych z tego względu, że ustawodawca, zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z dnia 16 września 2003 r., może dokonywać modyfikacji uprawnień i przywilejów i nie jest tu ograniczony żadnymi horyzontami czasowymi. Inne nieco stanowisko zajął w tej sprawie Prokurator Generalny, który uważa, że znowelizowany przepis jest częściowo niezgodny z art. 2, art. 32 i art. 64 konstytucji, a mianowicie w zakresie, który dotyczy spraw wszczętych i niezakończonych przed wejściem w życie kwestionowanego przepisu.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#BohdanKopczyński">Czy są uwagi lub pytania dotyczące tak przedstawionej opinii w sprawie o sygn. akt SK 30/04?</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#EugeniuszKłopotek">Czy chodzi tu o użytkowników, którzy przed rokiem 1990 nabyli prawo do użytkowania wieczystego na mocy prawa?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#EwaJanik">Nie. Ustawa mówi o użytkownikach, którzy nabyli takie prawo w drodze umowy, natomiast skarżący nie nabyli go, ani w drodze umowy, ani z mocy prawa.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#EugeniuszKłopotek">To znaczy, że oni zwlekali z załatwieniem formalności i kiedy wszedł nowy przepis, przypomnieli sobie o sprawie i uznali, że nowy przepis ograniczył ich prawa. Rozumiem i nie mam już innych pytań.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#BohdanKopczyński">Czy są jeszcze jakieś uwagi lub pytania? Nie słyszę. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja przyjmuje stanowisko, jakie zaprezentowała posłanka Ewa Janik do sprawy o sygn. akt SK 30/4, jak również wyraża zgodę na to, aby pani posłanka reprezentowała Sejm w tej sprawie przed Trybunałem Konstytucyjnym. Sprzeciwu nie słyszę, a zatem wystąpimy, w imieniu prezydium Komisji, do marszałka o udzielenie pani posłance stosownego pełnomocnictwa do stawienia się w wyznaczonym terminie przed TK. A teraz przechodzimy do omówienia kolejnej sprawy. Ma ona sygn. akt SK 58/03, a projekt opinii przedstawi poseł Wojciech Szarama.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WojciechSzarama">Sprawa o sygn. akt SK 58/03 dotyczy skargi konstytucyjnej dwóch obywateli pozbawionych wolności i przetrzymywanych tymczasowo w areszcie ponad trzy lata. Wystąpili oni do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności art. 263 par 4 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. - Kodeks postępowania karnego z art. 31 ust. 1 i 3, art. 41 ust. 1 i art. 45 ust. 1 Konstytucji RP oraz art. 9 pkt 3 Międzynarodowego paktu praw obywatelskich i politycznych. Do wniosku tego dołączył się też rzecznik praw obywatelskich. Obywatele ci skarżą możliwość przedłużania przez sąd aresztu tymczasowego na okres ponad 2 lat, o czym mówi wskazany przez nich artykuł Kodeksu postępowania karnego. Legislatorzy z Biura Legislacyjnego, jak również z Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu, a także ja osobiście, proponujemy zajęcie takiego stanowiska, że zaskarżone artykuły są zgodne z przywołanymi wzorcami konstytucyjnymi. I tak art. 31 konstytucji mówi, że „ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw”. W tym przypadku mamy do czynienia właśnie z takim ograniczeniem korzystania z konstytucyjnych praw i wolności, gdyż jest to konieczne w demokratycznym państwie dla bezpieczeństwa i zapewnienia porządku publicznego. Aresztowanie na tak długi okres jest stosowane w wyjątkowych sytuacjach i za każdym razem poddawane jest wnikliwej analizie sądu. Kolejny, zakwestionowany artykuł, czyli art. 41 konstytucji mówi o tym, że: „Każdemu zapewnia się nietykalność osobistą. Pozbawienie lub ograniczenie wolności może nastąpić tylko na zasadach i w trybie określonym w ustawie”. Również w tym przypadku, całość tego zagadnienia jest określona w ustawie, a ograniczenie wolności i nietykalności osobistej nastąpiło na podstawie orzeczenia sądu w ściśle określonych sytuacjach. Skarżący przywołali także art. 45 konstytucji, który mówi o prawie do sądu, ale z tym ewidentnie nie możemy się zgodzić, bo wniosek prokuratury o przedłużenie tymczasowego aresztowania jest rozpatrywany właśnie przez sąd, a więc nie można tu mówić o zamknięciu skarżącym drogi sądowej. W związku z powyższym wnoszę o uznanie zaskarżonego przepisu Kodeksu postępowania karnego za zgodny ze wskazanymi wzorcami konstytucyjnymi i przesłanie takiego stanowiska do Trybunału Konstytucyjnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#BohdanKopczyński">Czy są uwagi lub pytania do tak zaprezentowanej opinii w sprawie o sygn. akt SK 58/03?</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#EugeniuszKłopotek">Daleki jestem od tego, aby ułatwiać życie przestępcom, ale w świetle tego co stało się na Śląsku, o czym dowiedzieliśmy się w ostatnich dniach, że przetrzymywani ponad dwa lata ludzie zostali uniewinnieni, wydaje się, że coś tu jednak jest na rzeczy. Jeżeli wymiar sprawiedliwości nie potrafi przez dwa lata doprowadzić do wydania pierwszego wyroku, to może to budzić nasze wątpliwości. Dlatego też może należałoby rozważyć pójście w tej sprawie nieco innym tropem zwracając uwagę, że ustawodawca daje sobie jednak trochę za dużo swobody. Za chwilę może się okazać, że takie tymczasowe aresztowanie będzie trwać latami i wówczas jest to niewątpliwie naruszenie istoty wolności. Aresztowanie jest przede wszystkim po to, aby dana osoba nie umawiała się z innymi w celu mataczenia, a także, aby ta osoba nie przepadła nam z pola widzenia. Można jednak zastosować w tym celu inne środki zapobiegawcze, choćby w postaci zabrania paszportu. Poddaję więc ten problem pod dyskusję, mając cały czas na uwadze to co się stało na Śląsku.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#BohdanKopczyński">Podzielam wypowiedzianą przez posła Eugeniusza Kłopotka wątpliwość, bo często stawiam sobie również pytanie, jako praktyk, czy norma procesowa zawarta w art. 263 par. 4 kpk jest rzeczywiście nienadużywana. Paragraf 4 tego przepisu kodeksowego wyraźnie określa, w jakich okolicznościach sąd apelacyjny może przedłużyć tymczasowe aresztowanie, ale w tego rodzaju sprawach konieczne jest, aby „ściągnąć cugle” sądowi, ponieważ relacja między art. 41 i 42 konstytucji, w których jest mowa o godności i wolności człowieka, staje się iluzją. Jest to natomiast prawo materialne, bo wolność człowieka jest jego prawem przyrodzonym. Jako obrońca wiem z praktyki, jak często prokuratorzy i sędziowie przyprawiają mnie niemal o palpitacje serca z powodu wniosków o przedłużanie aresztowania, podczas gdy w tym okresie nie dokonują żadnej czynności procesowej. Ostatnio poruszaliśmy ten problem na posiedzeniu Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka i doszło tam nawet do ostrej scysji między mną a Prokuratorem Krajowym Karolem Napierskim. Pan prokurator wskazał nam, ile jest tymczasowych aresztowań w przypadku przestępstw gospodarczych i innych trudnych przypadków, a także ile jest skazanych, nie wskazał natomiast, ilu jest uniewinnionych lub ile spraw umorzono. Chciałbym zatem zaapelować zarówno do pracowników Biura Legislacyjnego jak i do posła Wojciecha Szaramy, aby tam gdzie chodzi o wolność człowieka kierować się tzw. uczuciami wyższymi, które niestety, u prawników-karnistów, są na ogół wyraźnie stępione. Oni traktują człowieka jak rzecz. Zabierając głos nie chcę narzucać zmiany stanowiska, ani też nie stawiam wniosku o głosowanie nad przedstawioną opinią. Rozwijam tylko myśl, jaką wyraził poseł Eugeniusz Kłopotek, który nie jest prawnikiem. Tym bardziej sobie cenię jego uwagi, bo my, prawnicy postrzegamy niektóre sprawy z wyraźnym skrzywieniem zawodowym.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MałgorzataWiniarczykKossakowska">Chciałabym zapytać posła Wojciecha Szaramę, jakie jest stanowisko w tej sprawie Prokuratora Generalnego?</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WojciechSzarama">Prokurator Generalny wniósł o umorzenie tego postępowania z przyczyn formalnych. W stanowisku tym czytamy: „Kwestią podstawową wymagającą uzgodnienia w przedmiocie zaskarżonego art. 263 par. 4 kpk jest ustalenie czy postanowienie sądu, w związku z którym skarga została wniesiona, ma charakter orzeczenia ostatecznego, mogącego w myśl art. 79 ust. 1 konstytucji, stanowić o prawnej dopuszczalności skargi konstytucyjnej”. Wniosek do TK dotyczy dwóch spraw, dwóch osób fizycznych, które złożyły takie same skargi konstytucyjne. W obydwu przypadkach Prokurator Generalny wnosi o umorzenie ze względów formalnych. Ja nie sądzę, aby prokuratura miała się odnosić merytorycznie do tych skarg i podzielać wątpliwości skarżących oraz Rzecznika Praw Obywatelskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MałgorzataWiniarczykKossakowska">Przyzna pan jednak, że okres dwuletni przebywania w areszcie jest okresem dość długim do tego, aby zarówno sąd, jak i prokuratura zdążyły zebrać materiał dowodowy. W ciągu tych dwóch lat powinny się odbyć wszystkie przepisane prawem procedury prowadzące do wydania wyroku. Popatrzmy na to z punktu widzenia praw i wolności obywatelskich. W ten sposób możemy przedłużać ten okres do 3–4 lat, i co potem...</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WojciechSzarama">Ja także, jak chyba każdy z nas, podzielam ten niepokój i te wątpliwości. Sytuacje, że ktoś po kilku latach pobytu w areszcie zostaje uniewinniony wyrokiem sądu, albo po prostu wypuszczony, bo prokuratura dojdzie do wniosku, że na podstawie zebranego materiału, wobec danej osoby nie da się sporządzić aktu oskarżenia, w każdym przypadku są godne ubolewania. W przypadku niewłaściwego postępowania prokuratury są one nawet godne potępienia. Moim zdaniem jednak, w tych konkretnych przypadkach mamy do czynienia z niewłaściwym stosowaniem obowiązującego prawa lub z ewidentnymi pomyłkami. Takie rzeczy się zdarzają. Z tego jednak co wiem, przedłużanie tymczasowego aresztowania ponad okres dwóch lat stosowane jest wyjątkowo. Nie jest to nagminne i zawsze podlega ścisłej kontroli sądowej. Na postanowienie sądu apelacyjnego o przedłużeniu aresztowania na czas oznaczony służy zażalenie, które jest rozpatrywane także przez sąd apelacyjny, ale w poszerzonym składzie. Postępowanie sądu jest w tych przypadkach dosyć drobiazgowe, bo jak wiemy, można się tu narazić na skargę do Trybunału Międzynarodowego na przewlekłość postępowania, jak również można narazić Skarb Państwa na odszkodowanie, w przypadku wyroku uniewinniającego. Podzielając wątpliwości państwa i opowiadając się za tym, że takie przedłużenie powinno mieć charakter absolutnie wyjątkowy, jednocześnie uważam też, że nigdy nie powinno ono dotyczyć sytuacji, gdy w czasie takiego aresztowania nic się nie dzieje w sprawach procesowych. Trzeba bowiem pamiętać, że mamy również do czynienia z sytuacjami takimi jak np. w procesie „Krakowiaka” gdy okresy tymczasowego aresztowania będą zapewne przedłużane, ale dzieje się tak dlatego, że nie dokonano odpowiedniego zabezpieczenia toku procesu, nie wyznaczając odpowiedniej liczby rezerwowych ławników i sędziów. Takie przypadki powinny być administracyjnie kontrolowane przez wymiar sprawiedliwości i rugowane, natomiast sama instytucja możliwości przedłużenia aresztu tymczasowego ponad dwa lata, niestety, powinna być zachowana.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#GrzegorzKozubski">Uzupełniając wypowiedź pana posła chciałbym dodać, że zasadą kodeksową jest, że łączny okres stosowania aresztowania tymczasowego, do chwili wydania pierwszego wyroku przez sąd pierwszej instancji, nie może przekroczyć dwóch lat. W wyjątkowych sytuacjach sąd apelacyjny może ten okres przedłużyć, gdy powstaje np. potrzeba zawieszenia postępowania karnego, gdy następuje przedłużająca się obserwacja psychiatryczna aresztowanego lub przedłuża się okres opracowania opinii przez biegłego, gdy wykonywanie czynności dowodowych dotyczy sprawy o szczególnej zawiłości lub odbywa się poza granicami kraju, gdy następuje celowe przewlekanie postępowania przez oskarżonego, a także z powodu innych, istotnych przeszkód, których usunięcie było niemożliwe. Ja uczestniczyłem w pracach nad nowelizacją wielu kodeksów i tworzeniem nowej procedury karnej i tam ogromne dyskusje wzbudzały właśnie przepisy określające sztywne granice tymczasowego aresztowania. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego będzie więc miał kapitalne znaczenie dla tej sprawy przecinając ostatecznie wszelkie dyskusje, jakie się na ten temat toczyły.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#BohdanKopczyński">Zgadzam się z tym, co pan powiedział, ale jednocześnie dodam, że faktycznie, ex cathedra to może i ładnie wygląda. Kiedy jednak chodzi się po więzieniach, a mnie się to często zdarza, wówczas widać, czy i jakie czynności procesowe są wykonywane. Dodam, że wiele z tych czynności można przeprowadzać w warunkach wolnościowych i nie zawsze jest konieczność stosowania najostrzejszego środka zabezpieczenia, jakim jest tymczasowe aresztowanie. Niestety, profesorowie biorący udział w dyskusjach nad nowelizacja przepisów, ciągle reprezentują myślenie sprzed wielu lat. Ja zresztą stale toczę z nimi spory, bo z jednej strony mówi się o podstawowych wartościach, a z drugiej widać częsty niedowład organizacyjny i zwykłą znieczulicę, zaś uzasadnienia przed sądem apelacyjnym mają charakter jedynie mechaniczny, przy czym formułowane są żargonem prawniczym, który sprowadza się do wskazania artykułów i paragrafów. Taka jest, niestety, rzeczywistość, co poświadcza choćby ostatnia, wspomniana już dziś sprawa trzech aresztowanych na Śląsku, którzy ponad dwa i pół roku pozbawieni byli wolności. To nie jest tylko ich tragedia, ale także tragedia ich rozbitych rodzin, a więc problem pokoleniowy. Państwo to potężny aparat, który uderzając w jednostkę niszczy jednocześnie całe struktury społeczne. My, jako Komisja Ustawodawcza musimy mieć tego świadomość. Ja ogromnie się cieszę, że już coraz bardziej ma tę świadomość również Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka, bo i tam jest ona bardzo potrzebna. Nie stawiam sprzeciwu wobec opinii, jaką przedstawił poseł Wojciech Szarama, i jeżeli nikt z państwa nie wniesie sprzeciwu, uznam, że podtrzymujemy, jako Komisja, stanowisko zajęte przez pana posła, tyle tylko, że chcemy zaznaczyć, jakie problemy wywołuje sprawa poruszona przez skarżących. Sprzeciwu nie słyszę, uznaję więc, że Komisja przyjęła opinie w sprawie o sygn. akt SK 58/03 i jednocześnie wyraża zgodę, aby poseł Wojciech Szarama reprezentował Sejm w tej sprawie przed Trybunałem Konstytucyjnym. W imieniu prezydium Komisji wystąpimy zatem do marszałka o udzielnie panu posłowi stosownego pełnomocnictwa. Obecnie przechodzimy do omówienia kolejnej sprawy. Ma ona sygn. akt KP 2/04. Ponieważ poseł Marek Wikiński, który nad przygotowaniem projektu opinii w tej sprawie pracował, jest dziś nieobecny, proszę przedstawiciela Biura Legislacyjnego o zapoznanie nas z tym projektem.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#UrszulaSęk">Sprawa o sygn. akt KP 2/04 dotyczy wniosku Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o zbadanie zgodności art. 1 pkt 1 ustawy z dnia 14 maja 2004 r. o zmianie ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, w części obejmującej dodany ust. 5, w zakresie, w jakim wyłącza on udzielanie świadczeń zdrowotnych z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej i stomatologii z zakresu prowadzenia na terenie publicznego zakładu opieki zdrowotnej działalności polegającej na udzielaniu takich samych świadczeń zdrowotnych, które są udzielane przez ten zakład, z art. 2 i art. 32 ust. 1 Konstytucji RP. Zdaniem prezydenta przepis ten narusza zasadę dostatecznej określoności przepisów prawa stanowiącą jedną z zasad poprawnej legislacji, co w konsekwencji oznacza złamanie zasady demokratycznego państwa prawnego, wyrażonej w art. 2 konstytucji oraz zasadę równości wobec prawa wyrażoną w art. 32 konstytucji. W dniu uchwalenia ustawy przez Sejm, tj. 14 maja 2004 r., rzeczywiście termin „podstawowa opieka zdrowotna” nie był ustawowo zdefiniowany, z tym że można go było uznać za notoryjnie znany, gdyż był stosowany w systemie umów o udzielanie świadczeń zdrowotnych zawieranych ze świadczeniodawcami przez Narodowy Fundusz Zdrowia i jego rozumienie nie budziło dotąd wątpliwości interpretacyjnych. Sytuacja zmieniła się o tyle, że z dniem 1 października 2004 r. weszła w życie ustawa z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, która definiuje już pojęcie „podstawowa opieka zdrowotna”. Ponieważ ta właśnie ustawa ma charakter podstawowy w dziedzinie ochrony zdrowia, więc należy uznać, że w aktualnie obowiązującym stanie prawnym przepis jest precyzyjny i nie powoduje wątpliwości interpretacyjnych. Odnośnie do sformułowania „świadczenia stomatologiczne” wydaje się, iż zarzut też jest nietrafny, gdyż świadczeń tych udzielać mogą wyłącznie osoby wykonujące zawód dentysty, który jest odrębnym zawodem medycznym. Zgodnie z brzmieniem tego przepisu nie powinno także budzić wątpliwości, że wyłączenie zakazu dotyczy wszelkich świadczeń stomatologicznych. Odnośnie zarzutu naruszenia zasady równości podkreślić należy, że zasada ta nie ma charakteru bezwzględnego. Dopuszczalne jest różnicowanie sytuacji prawnej podmiotów podobnych, byle tylko odstępstwa od nakazu równego traktowania znajdowały uzasadnienie w przekonujących kryteriach, na podstawie których nastąpiło owo zróżnicowanie. Należy także wskazać, iż celem wprowadzonego w art. 1 ust. 5 ustawy o zakładach opieki zdrowotnej zakazu udzielania przez podmioty niepubliczne na terenie publicznego zakładu opieki zdrowotnej takich samych świadczeń zdrowotnych, jakie są udzielane przez ten zakład, było wyeliminowanie nieprawidłowości polegających na korzystaniu przez te podmioty z mienia publicznych zakładów opieki zdrowotnej przy udzielaniu przez nie konkurencyjnych świadczeń nie finansowanych ze środków publicznych. W trakcie prac nad nowelizacją ustawy wskazywano jednak, że nieprawidłowości te dotyczyły głównie świadczeń specjalistycznych, a nie świadczeń z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej i stomatologii.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#UrszulaSęk">Dlatego też wydaje się, że z punktu widzenia celu tego przepisu tak szerokie ustanowienie zakazu, który dotyczyłby wszelkich świadczeń zdrowotnych, nie było konieczne. Zauważyć należy ponadto, że świadczenia z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej i stomatologii udzielane są prawie wyłącznie przez podmioty niepubliczne, a ich udzielanie w pomieszczeniach wynajmowanych od publicznych zakładów opieki zdrowotnej wpływa na bardziej równomierne rozmieszczenie placówek podstawowej opieki zdrowotnej i stomatologii, a co za tym idzie, zwiększa dostępność do tych świadczeń. Wprowadzenie proponowanego zakazu mogłoby doprowadzić do sytuacji, że placówki te trzeba byłoby przenosić w inne miejsca bądź też zamykać, co w rezultacie utrudniłoby pacjentom dostęp do tego rodzaju świadczeń. Wyłączenie z owego zakazu świadczeń z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej i stomatologii podyktowane było koniecznością zapewnienia pacjentom ciągłości opieki zdrowotnej na poziomie zaspokojenia ich podstawowych potrzeb zdrowotnych. Z tego punktu widzenia należy również wskazać na art. 68 ust. 1 i 2 konstytucji, który gwarantuje każdemu prawo do ochrony zdrowia oraz równy dostęp do świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Oznacza to, że na władze publiczne nałożono obowiązek stworzenia podmiotom udzielającym świadczeń takich warunków funkcjonowania, aby zapewnić obywatelom rzeczywisty dostęp do podmiotu udzielającego świadczeń. Uznając, iż świadczenia podstawowej opieki zdrowotnej i stomatologii mają podstawowe znaczenie dla ochrony zdrowia, zróżnicowanie sytuacji podmiotów w zależności od rodzaju udzielanych świadczeń należy uznać za uzasadnione w świetle art. 68 ust. 1 i 2 konstytucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#BohdanKopczyński">Czy są pytania lub uwagi dotyczące tak zaproponowanej opinii w sprawie o sygn. akt KP 2/04?</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#EugeniuszKłopotek">Czy to pan prezydent wystąpił z tym wnioskiem?</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#UrszulaSęk">Tak. To jest wniosek przed podpisaniem ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#EugeniuszKłopotek">Ja zrozumiałem, że pan prezydent uważa, że choć ustawodawca dopuścił swobodę działalności gospodarczej w postaci świadczenia usług np. stomatologicznych, to jednocześnie uznaje, że w publicznej placówce służby zdrowia taki stomatolog nie może funkcjonować, mimo że zapłaci czynsz i pokryje inne koszty. Czy tak?</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#UrszulaSęk">Zarzut naruszenia zasady równości wynika z tego, że przy zastosowaniu kryterium przedmiotu udzielanych świadczeń, z zakresu zakazu udzielania konkurencyjnych świadczeń wyłączono tylko stomatologię i podstawową opiekę zdrowotną, a nie wszystkie świadczenia. Dodam, że przepis ten wyszedł z Sejmu w takim brzmieniu, że wyłączone było udzielanie konkurencyjnych świadczeń w pełnym zakresie. W Senacie zgłoszono do niego poprawkę, która wyłączyła z tego zakazu właśnie świadczenia stomatologii i podstawowej opieki zdrowotnej. Warto tu porównać dobro chronione z dobrem naruszonym. Z jednej strony obywatelom gwarantowane jest równe prawo dostępu do świadczeń, ale jeśli świadczeń tych udzielają niepubliczne podmioty w pomieszczeniach wynajmowanych w placówkach publicznych, to wpływa to na łatwiejszy dostęp do owych świadczeń, bo ich sieć jest bardziej gęsta. Z kolei te właśnie świadczenia uznane zostały jako podstawowe z punktu widzenia potrzeb zdrowotnych ludności.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#EugeniuszKłopotek">Chciałbym jednak mieć zupełną jasność w tej sprawie. Pan prezydent uważa, że albo wszyscy mają zakaz, albo nikt nie ma zakazu. My natomiast przyjęliśmy w ustawie, zgodnie z poprawką Senatu, że zakaz ten nie dotyczy podstawowej opieki zdrowotnej i stomatologii. No więc faktycznie, jest tu problem. Moje stanowisko w tej kwestii jest takie, że ja nie widzę przeszkód, abyśmy mieli wprowadzać jakiekolwiek zakazy. Jeżeli szef publicznej placówki opieki zdrowotnej zgadza się na wynajęcie jakiegoś pomieszczenia osobie, która ma uprawnienia i chce udzielać świadczeń czy prowadzić badania, nawet specjalistyczne z zakresu opieki zdrowotnej, to dlaczego ona nie mogłaby tego robić. Po co pacjent, który chce za taką usługę zapłacić, biegać ma po całym mieście i szukać odpowiedniego gabinetu, gdy może go mieć w swojej przychodni, blisko miejsca zamieszkania. Ja uważam, że nie powinno być żadnego zakazu, dla nikogo. To jest kwestia umowy cywilnoprawnej miedzy tym, kto prowadzi dany publiczny zakład opieki zdrowotnej, a osobą, która chce tam wynajmować pomieszczenia na prywatny gabinet.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#EwaJanik">Myślę, że jednak trzeba ten problem rozpatrzyć bardzo spokojnie. Popatrzmy na taką oto sytuację. Jest zakład publicznej opieki zdrowotnej, wybudowany i wyposażony ze środków publicznych. Wiemy też, że 60 proc. społeczeństwa żyje na poziomie minimum socjalnego, a do tego służba zdrowia jest ogromnie zadłużona, choć jednocześnie sprzęt i różne specjalistyczne urządzenia, jakimi ta służba dysponuje wykorzystywane, są na skandalicznie niskim poziomie, w porównaniu do innych państwa europejskich. Tam, w tzw. dziennej służbie zdrowia są one wykorzystywane w granicach 80 proc. czasu pracy określanego na 12 godzin. U nas jest to wykorzystanie w granicach 60 proc. Jeszcze gorzej jest w szpitalach gdzie operuje się przez 4–6 godzin na dobę, podczas gdy na Zachodzie przez 18–24 godzin. Jeśli w takiej sytuacji wprowadzimy zasadę, że w publicznych zakładach opieki zdrowotnej będzie można wynajmować pomieszczenia i sprzęt lekarzom świadczącym prywatne usługi medyczne, to szybko dojdziemy do konstatacji, że najczęściej są to ci sami lekarze, którzy świadczą tego rodzaju usługi w ramach publicznego zakładu. Niemożliwe jest zatem zachowanie tu jakiegoś zdrowego rozsądku i równowagi w interesie tej bardzo licznej grupy biednych pacjentów, którzy nie mogąc się dostać w ograniczonym do minimum czasie pracy lekarza w placówce publicznej, będą zmuszani, aby korzystać z jego usług odpłatnych. Z tego punktu widzenia niedopuszczalne jest zatem, aby w publicznych placówkach służby zdrowia świadczone były jakiekolwiek usługi prywatne. Ja rozumiem wszelkie hasła o dodatkowych ubezpieczeniach i rozwijaniu dodatkowych możliwości odpłatnego uzyskiwania świadczeń, co pozwoli na ich przyspieszenie i usprawnienie. Tylko proszę pamiętać, że grupa osób, które mają dochody wystarczające na to, aby korzystać z prywatnych usług medycznych, jest bardzo wąska i dlatego nie czas jeszcze i nie pora, aby w ogóle o takich rozwiązaniach myśleć.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#AdamMarkiewicz">Ja również jestem temu przeciwny. Podam przykład szpitala w pewnej miejscowości, gdzie starosta wymyślił, że do godziny 12 ludzie będą się leczyć w ramach NFZ, a po godzinie 12 będą się leczyć prywatnie, płacąc za usługi z własnej kieszeni. Daje to oczywiście lekarzom możliwość, aby odsyłać pacjentów na prywatne wizyty, twierdząc, że do godziny 12 już nie ma wolnych miejsc. W innym zakładzie, ginekolog przyjmuje pacjentki ubezpieczone tylko przez jedną godzinę, a co za tym idzie, trzeba czekać na wizytę miesiąc czasu. Odpłatnie jednak można być przyjętym w tym samym gabinecie, przez tego samego lekarza natychmiast. Idea wolnego dostępu do lekarza jest z pewnością słuszna, ale w aktualnej sytuacji, w jakiej żyje nasze społeczeństwo, powinniśmy jednak stosować pewne represje, aby lekarze nie wykorzystywali sytuacji dla łatwego bogacenia się. Rozwiązanie widziałbym np. w tym, aby zabronić wynajmowania takich gabinetów lekarzom pracującym w danej placówce w ramach publicznej opieki zdrowotnej. Jeśli już wynajmować, to niech to będą lekarze z innych miejscowości. Niech np. z Wrocławia przyjadą do Świdnicy i niech sobie tam przyjmują.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#BohdanKopczyński">Zgadzam się z państwem, że przy takim wykorzystywaniu bazy publicznych zakładów opieki zdrowotnej popieramy tylko szybkie bogacenie się lekarzy, którzy w łatwy sposób dochodzą potem do otwierania własnych gabinetów, ale wykorzystując w tym celu sieć placówek publicznych, w których pacjenci mają utrudniony dostęp do bezpłatnej opieki.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#EugeniuszKłopotek">Nie znam się na służbie zdrowia, ale biorąc całą rzecz na chłopski rozum, chciałbym wiedzieć, czy chodzi tu o taką sytuację, że lekarz wynajmujący pomieszczenie w publicznej placówce służby zdrowia nie ma własnego sprzętu, tylko pracuje na sprzęcie będącym własnością tej placówki? Jeśli chodzi o takie sytuacje, to powinien być bezwzględny zakaz. A skoro mówimy o pracy lekarzy w szpitalach, to przecież oni mają umowy lub są na kontraktach i obowiązuje ich jakiś określony limit godzin. Nie może więc być tak, że do 12 pracują na rzecz publicznej służby zdrowia, a po 12 - na prywatne konto. Jeśli zaś chce on dorabiać prywatnie, to po wypełnieniu całego limitu pracy w ramach kontraktu i jeśli chce mieć gabinet w tym samym szpitalu, to musi go wyposażyć we własny sprzęt.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#BohdanKopczyński">Sytuacje mogą być różne, ale w przypadku tej ustawy przyjęto takie rozwiązanie prawne, że wyłączono pewną grupę z obowiązującego zakazu, do czego ustawodawca ma prawo i co jest zgodne z konstytucją. Wyłączenie to likwiduje jednocześnie mechanizm korupcyjny.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#AdamMarkiewicz">Nawiązując do tego, o czym mówił poseł Eugeniusz Kłopotek chcę powiedzieć, że lekarz może mieć wyznaczony czas pracy w szpitalu również i do godziny 16, ale i tak może powiedzieć, że więcej pacjentów nie przyjmie, bo nie płaci mu za to NFZ. O godz. 16.30 może natomiast danego pacjenta przyjąć, tylko już odpłatnie i na terenie tego samego szpitala.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#BohdanKopczyński">Widzę, że problem ten wzbudza ogromne emocje, ale wracajmy do stanowiska, jakie przedstawiła legislatorka. Dyskusja jest bardzo ożywiona, ale nie bierze w niej udziału poseł Marek Wikiński, który będzie reprezentował Sejm w tej sprawie przed Trybunałem Konstytucyjnym. Proponuję zatem, aby na dzisiaj zakończyć dyskusję i nie podejmować decyzji, przekładając rozstrzygniecie do czasu, aż wypowie się poseł sprawozdawca. Być może konieczne będzie głosowanie lub nawet zmiana sprawozdawcy, zobaczymy.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#EugeniuszKłopotek">Ja rozumiem, że na tym etapie, jaki mamy dzisiaj, dopuszczamy korupcję wśród stomatologów i lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Pan prezydent zaś uważa, że albo należy dopuścić do korupcji wszystkich albo nikogo. Czy takie jest stanowisko pana prezydenta?</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#UrszulaSęk">Panie pośle, jest akurat odwrotnie. Teraz nie ma w ogóle zakazu udzielania konkurencyjnych świadczeń. Sejm próbował wprowadzić taki zakaz w stosunku do wszelkich świadczeń zdrowotnych, natomiast Senat, swoją poprawką, wyłączył z tego powszechnego zakazu podstawową opiekę zdrowotna i stomatologię. Sejm to przyjął, natomiast prezydent ma wątpliwości, czy takie wyłączenie było słuszne.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#EugeniuszKłopotek">I pan prezydent ma rację.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#UrszulaSęk">Ale wtedy nie będzie w ogóle zakazu.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#BohdanKopczyński">W związku z tym, że nieobecny jest poseł, który będzie w tej sprawie występował przed Trybunałem Konstytucyjnym, odkładamy przyjęcie opinii i przechodzimy do wysłuchania projektu opinii w kolejnej sprawie. Ma ona sygn. akt K 3/04.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#AdamMarkiewicz">Sprawa o sygn. akt K 3/04 dotyczy wniosku grupy posłów o stwierdzenie, że ustawa z dnia 10 kwietnia 2003 r. o zmianie ustawy o grach losowych, zakładach wzajemnych i grach na automatach oraz o zmianie niektórych innych ustaw, zwana dalej „ustawą o grach” jest:</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#AdamMarkiewicz">1) niezgodna w zakresie regulowanym art. 1 pkt 3a - w części odnoszącej się do dodawanego w ust. 1 pkt 2b oraz pkt 8 skarżonej ustawy - z art. 2, art. 7 oraz art. 213 Konstytucji RP,</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#AdamMarkiewicz">2) niezgodna w zakresie regulowanym art. 1 pkt 7 i art. 1 pkt 44 oraz w zakresie dotyczącym limitów lokalizacyjnych dla urządzeń wideoloterii - z art. 2, art. 7 oraz art. 32 Konstytucji RP,</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#AdamMarkiewicz">3) niezgodna w zakresie dopuszczającym do nieograniczonego dostępu nieletnich do gier hazardowych transmitowanych przez środki masowego przekazu - z art. 2, art. 7, art. 48 oraz z art. 72 Konstytucji RP,</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#AdamMarkiewicz">4) niezgodna w zakresie regulowanym art. 1 pkt 19 w części dotyczącej ust. 2 i 4 w nowelizowanym art. 20 - z art. 32 ust. 1 i 2 oraz z art. 153 Konstytucji RP,</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#AdamMarkiewicz">5) niezgodna w całości z art. 2 i art. 7 Konstytucji RP. Po analizie zaskarżonych przepisów przygotowaliśmy następujące stanowisko, które w imieniu Sejmu będę przedstawiał przed Trybunałem Konstytucyjnym. Ot</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#AdamMarkiewicz">óż stwierdzamy, że: 1) w zakresie regulowanym: a) art. 1 pkt 3a w części odnoszącej się do dodawanego w ust. 1 pkt 2b - jest niezgodna z art. 7 i art. 213 Konstytucji RP oraz nie jest niezgodna z art. 2 Konstytucji RP. Ta ustawa nie była konsultowana z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji i jest niezgodna z konstytucją, ponieważ narzuca telewizji, iż będzie mogła być nadawana publiczna audycja telewizyjna w programie ogólnopolskim dotycząca losowania gier, przy których urządzający grę oferuje wygrane pieniężne lub rzeczowe, b) w części dotyczącej art. 1 pkt 8 podlega umorzeniu z uwagi na niedopuszczalność orzekania; 2) w zakresie regulowanym: a) art. 1 pkt 7 oraz w zakresie dotyczącym braku limitów lokalizacyjnych dla urządzania wideoloterii - podlega umorzeniu z uwagi na zbędność orzekania. Ustawa określa, że urządzenia te mogą być lokalizowane w określonych miejscach, odpowiednio oddalonych od szkół, czy miejsc kultu religijnego a także, iż nie może ich być w jednym miejscu więcej niż 3. Trudno więc tu doszukać się naruszenia norm konstytucyjnych, b) art. 1 pkt 44 - nie jest niezgodny z art. 32 Konstytucji RP; 3) w zakresie dopuszczającym do nieograniczonego dostępu nieletnich do gier hazardowych transmitowanych przez środki masowego przekazu - podlega umorzeniu ze względu na zbędność orzekania; Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma prawo ustalić i ustala, kiedy dopuszczalne są jakie programy, a ustawa nie mówi nic o czasie, w jakim mają się odbywać transmisje. Rada skorzysta więc ze swoich uprawnień, dobierając odpowiedni czas z uwagi na nieletnich widzów. Sama transmisja losowania nie jest też namawianiem do hazardu, choć może być jego reklamą, ale w domu to rodzice powinni mieć wpływ na to, co oglądają dzieci, bo to jest ich rola jako wychowawców. 4) W zakresie regulowanym art. 1 pkt 19 w części odnoszącej się do ust. 2 i 4 art. 20 - nie jest niezgodna z art. 32 ust. 1 i 2 oraz z art. 153 Konstytucji RP. Wnioskodawcy podnoszą tu, że minister finansów powołuje komisję egzaminacyjną składającą się z pracowników urzędu obsługującego tego ministra, ale tylko część z tych pracowników będzie otrzymywać wynagrodzenie za tego rodzaju pracę, co jest dowodem na nierówne traktowanie takich samych podmiotów. Naszym zdaniem nie jest to niezgodne z konstytucją, choć np. Prokurator Generalny uznał, że jest niezgodne. Jeśli chodzi o całość ustawy, stwierdzamy, że nie jest ona niezgodna z art. 2 i art. 7 Konstytucji RP, bo skoro w przepisach szczegółowych tylko w jednym wypadku dopatrujemy się niezgodności z konstytucja, to trudno całej ustawie przypisać taką niezgodność. Dodam jeszcze, że jest również ekspertyza Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu, która popiera nasze stanowisko.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#BohdanKopczyński">Czy są pytania lub uwagi do tak przedstawionej opinii w sprawie o sygn. akt K 3/04? Nie słyszę, a zatem uznaję, że Komisja tę opinię przyjmuje. Rozumiem też, że nie ma sprzeciwu wobec tego, aby poseł Adam Markiewicz reprezentował Sejm w tej sprawie przed Trybunałem Konstytucyjnym. Sprzeciwu nie słyszę, a więc w imieniu prezydium Komisji wystąpimy do marszałka o udzielenie panu posłowi stosownego pełnomocnictwa. W ten sposób wyczerpaliśmy porządek dzisiejszego posiedzenia. Czy ktoś jeszcze chciałby zabrać głos w tzw. sprawach różnych?</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#EdwardPłonka">W związku z tym, że marszałek zarządził zmianę terminu głosowań podczas obecnego posiedzenia Sejmu, chciałbym zapytać, czy zapadła już decyzja co do naszego posiedzenia w dniu 17 lutego, które zaplanowane jest na godz. 17.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#BohdanKopczyński">Nie chcę jeszcze niczego przesądzać, ale skoro będą wówczas głosowania, to mają one pierwszeństwo, a posiedzenie Komisji obędzie się bezpośrednio po głosowaniach. Na dziś to już wszystko. Dziękuję za udział w dyskusji. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>