text_structure.xml 49.6 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JerzyJaskiernia">Otwieram posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych. Witam posłów i zaproszonych gości. Porządek dzienny został państwu rozesłany na piśmie. Czy są uwagi do porządku obrad? Nikt się nie zgłasza, zatem stwierdzam, że porządek został przyjęty. Punkt I przewiduje omówienie problematyki restrukturyzacji NATO i nowej koncepcji bezpieczeństwa po rozszerzeniu paktu. Otrzymali państwo stosowne dokumenty przygotowane przez resort spraw zagranicznych i resort obrony. Proszę o zabranie głosu podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Adama Rotfelda.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AdamRotfeld">Wstępnie uzgodniłem z ministrem Andrzejem Towpikiem, że podzielimy się prezentacją spraw związanych z restrukturyzacją NATO. Będę mówił głównie o sprawach politycznych, a aspekty wojskowe zaprezentuje minister Andrzej Towpik. W nawiązaniu do materiału, który został przekazany członkom Komisji, dotyczącego restrukturyzacji NATO i nowej koncepcji bezpieczeństwa po rozszerzeniu paktu, chciałbym przedstawić kilka elementów, które osadzają to zagadnienie w szerszym kontekście. Transformacja NATO determinowana jest kilkoma istotnymi czynnikami. Mam na myśli: - kolejny etap rozszerzenia NATO, - zmieniającą się percepcję nowych zagrożeń na początku XXI w., po wydarzeniach z 11 września 2001 r., - przebieg kryzysu irackiego oraz inne operacje, w które sojusz albo sojusznicy są lub będą zaangażowani (Bałkany i Afganistan), - redefinicję systemu bezpieczeństwa międzynarodowego w relacji transatlantyckich (kryzys iracki potwierdził potrzebę takiej redefinicji), - tempo i kierunek dalszego rozwoju Wspólnej Europejskiej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa oraz Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony w ramach Unii Europejskiej, a także przebieg procesu rozszerzenia Unii. Jak wiadomo, transformacja polityczna NATO jest kontynuowana od wielu lat. Formalnie została zapoczątkowana w lipcu 1990 r. na szczycie w Londynie, a jej obecny etap określany jest decyzjami szczytu NATO w Pradze z listopada 2002 r. Ten etap zostanie zakończony podczas kolejnego spotkania na szczycie, najprawdopodobniej w maju przyszłego roku. Rozszerzenie NATO o kolejnych siedem państw poszerzy strefę stabilności i przewidywalności w obszarze euroatlantyckim. Powszechnie uważa się, że przyjęcie nowych członków poszerzy grono zwolenników opcji proatlantyckiej w sojuszu. Oczywiście w pewnej mierze jest to uproszczenie, niemniej jednak nie jest ono całkowicie bezzasadne. Z naszego punktu widzenia cenne jest również to, że proces rozszerzenia odbywa się w sposób niekonfrontacyjny w stosunku do Rosji. Stało się tak w wyniku nowej konstrukcji stosunków między NATO a Rosją. Mam na myśli porozumienie zawarte w czasie nadzwyczajnego szczytu w maju ubiegłego roku, gdzie powołano nową Radę NATO - Rosja. Równoległe trwa proces określania relacji między Sojuszem Północnoatlantyckim a Unią Europejską. Wypracowywane są mechanizmy współpracy obu tych struktur. Praktycznym przejawem tego procesu jest przejęcie przez Unię Europejską misji w Macedonii oraz podobne plany w stosunku do misji w Bośni i Hercegowinie. Kryzys iracki stał się bardzo poważnym katalizatorem dynamicznych przemian w międzynarodowym systemie bezpieczeństwa i przez wielu jest traktowany jako źródło napięć i kryzysów również wewnątrz sojuszu. Mam na myśli przede wszystkim różnicę stanowisk w kontekście planowanej pomocy dla Turcji oraz szerzej, w relacjach transatlantyckich w ogóle. Jesteśmy świadkami głębokiej transformacji w stosunkach międzynarodowych. Jak ukształtuje się ten nowy system - trudno dziś przewidywać. Struktury determinujące współpracę europejską i euroatlantycką ulegają bardzo poważnym zmianom. Kryzys wokół Iraku postawił na porządku dziennym sprawę nowego porządku światowego, nowej architektury bezpieczeństwa, nowych relacji transatlantyckich, skuteczności organizacji międzynarodowych. Coraz częściej mówi się o marginalizacji niektórych struktur bezpieczeństwa. Kilka słów na temat implikacji wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#AdamRotfeld">Podstawowe kierunki transformacji sojuszu w płaszczyźnie technicznej określone zostały decyzjami przyjętymi podczas szczytu NATO w Pradze. Mam na myśli przede wszystkim: - utworzenie tzw. Sił Odpowiedzi NATO (NRF), - zobowiązania w dziedzinie zdolności obronnych, - reformę struktur dowodzenia NATO. Restrukturyzacja sojuszu w wymiarze wojskowym zmierza do jego dostosowania do nowych wyzwań bezpieczeństwa i do nadania siłom zbrojnym sojuszu charakteru bardziej mobilnego. Siły powinny być lepiej wyposażone oraz przystosowane do działań na odległych teatrach działań wojennych i w warunkach użycia broni masowego rażenia, przy ograniczeniu statycznych sił zbrojnych przystosowanych do obrony terytorium. Zmiany mają służyć poprawie zdolności do reagowania na konflikty, które mogą zagrozić stabilności w strefie euroatlantyckiej, nawet jeśli zagrożenie takie występuje poza tzw. obszarem traktatowym sojuszu. Obecne dyskutuje się nad możliwością zaangażowania sił NATO w Afganistanie oraz w Iraku. W obu przypadkach nie mamy do czynienia z wojenną fazą kryzysu, ale raczej z fazą stabilizacyjną. Jakie są zagrożenia dla procesu transformacji? Wymienię niektóre zjawiska, które mogą spowolnić albo już spowolniły realizację głównych elementów procesu przemian sojuszu. Mam na myśli: - kryzys zaufania wewnątrz sojuszu, - podważanie zasad solidarności i spójności sojuszniczej, - rozdźwięki w stosunkach transatlantyckich, - pogłębiające się podziały zarówno wewnątrz NATO, jak i w Unii Europejskiej. Symptomy te występują już dzisiaj. Wcześniej był to konflikt dotyczący sposobu rozwiązania kryzysu irackiej. Obecnie jest to różnica poglądów na temat tego, kto i w jakim zakresie ma spełniać wiodącą rolę w odbudowie i kształtowaniu nowego państwa irackiego. W tym celu powstają koalicje poza sojuszem, niekiedy skierowane przeciwko sojuszowi czy Stanom Zjednoczonym. Mam na myśli doraźny sojusz, którego znaczenia i trwałości nie należy przeceniać, między Francją, Rosją a Niemcami. Jego wyrazem było niedawne spotkanie i odpowiedni komunikat. Jednocześnie cztery państwa europejskie - Francja, Niemcy, Belgia i Luksemburg w ramach Unii Europejskiej próbują tworzyć ściślejszą współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony. 29 kwietnia br. odbędzie się w tej sprawie spotkanie. Sama idea jest świadectwem braku porozumienia co do pożądanego przez Europejczyków kształtu wspólnej polityk w tej dziedzinie. W naszym przekonaniu może przyczynić się do pogłębienia podziałów między lepszymi i gorszymi członkami Unii Europejskiej. Mówiąc wprost, mam wrażenie, że idea, która ma dziś wiele różnych interpretacji, jest interpretowana przez stronę niemiecką poprzez porównanie tego przyszłego ewentualnego uzgodnienia do porozumienia z Schengen. Wskazuje się, że proces zaczął się od niewielkiej grupy państw, a potem dołączyły do niego inne kraje. Francja nawiązuje do koncepcji, która w 1953 r. została odrzucona przez Zgromadzenie Narodowe Francji, mianowicie do europejskiej wspólnoty obronnej. Belgia ma przede wszystkim na względzie aspekty wewnętrzne. Nie przeceniałbym tej inicjatywy, ale z pewnością nie sprzyja ona budowaniu ścisłych związków i spoistości sojuszu. Ostatnia sprawa, o której chciałbym powiedzieć, dotyczy implikacji dla Polski. Podstawy architektury bezpieczeństwa w obszarze euroatlantyckim określane są na nowo w procesie, który jest pełen napięć i nieprzewidywalnego rozwoju sytuacji, dlatego trudno dziś o jednoznaczną prognozę definitywnych implikacji obecnego kryzysu w stosunkach transatlantyckich. Jeżeli utrzyma się klimat wzajemnych pretensji i dążenie do konfrontacji, możemy być, niestety, świadkami podziału w Europie na frakcje pro i antyatlantycką. Możemy też być świadkami pewnej marginalizacji NATO. Z tego względu należy pozytywnie ocenić przebieg zwołanego ad hoc, z inicjatywy Stanów Zjednoczonych, spotkania Rady Północnoatlantyckiej na szczeblu ministrów spraw zagranicznych 3 kwietnia br. Spotkanie to potwierdziło wspólną wolę konstruktywnej dyskusji. Dominował ton pojednawczy i poszukiwanie wspólnych rozwiązań. W naszym interesie leży łagodzenie istniejących napięć i wyciąganie wniosków z dotychczasowych rozbieżności. W swoim działaniu staramy się tak postępować. Uważamy, że na sojuszu spoczywa zasadniczy obowiązek utrzymania więzi transatlantyckich i niedopuszczenie do izolowania lub budowania bezpieczeństwa europejskiego w opozycji do Stanów Zjednoczonych.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#AdamRotfeld">W naszym przekonaniu Polska powinna pozostać orędownikiem powrotu do normalnego funkcjonowania wspólnoty transatlantyckiej. Sojusz atlantycki powinien być skutecznym, efektywnym instrumentem zarówno w relacjach transatlantyckich, jak i w utrzymaniu pokoju i bezpieczeństwa w szerszym zakresie w środowisku międzynarodowym. Obecnie sojusz jest głównym gwarantem naszego bezpieczeństwa. Dla Polski sprawą i wartością nadrzędną jest zachowanie wiarygodności i solidarności sojuszniczej. Zależy nam na tym, aby sojusz w pełni i terminowo realizował wszystkie decyzje podjęte podczas szczytu NATO w Pradze. W tej sposób uzyskamy pewność, że sojusz ewoluuje zgodnie ze zmianami zachodzącymi w środowisku bezpieczeństwa, że reaguje na te zmiany w sposób adekwatny i wypełnia swoje podstawowe funkcje obronne w sposób plastyczny oraz demonstruje nowe podejście, czyli posiada potencjał umożliwiający reakcję również tam, gdzie zagrożenie ma charakter nowy i dopiero się pojawia. Należymy do państw, które nie chcą dokonywać wyborów między Stanami Zjednoczonymi, NATO a Unią Europejską, czy też między opcją pro lub antyatlantycką. W naszym przekonaniu są to dylematy fałszywe, a nawet szkodliwe. Jesteśmy przekonani, że Unia Europejska może i będzie harmonizować swoje interesy z NATO i nie ma między tymi strukturami zasadniczych sprzeczności. NATO i Unia Europejska tylko wspólnie mogą skutecznie służyć interesom, które gwarantują Polsce bezpieczeństwo. Kilka zdań na temat nowej koncepcji bezpieczeństwa po rozszerzeniu sojuszu i Unii Europejskiej. Nie ulega wątpliwości, że koncepcja bezpieczeństwa ulegnie modyfikacji, jakkolwiek nie zasadniczej zmianie. Zapewnienie bezpieczeństwa będzie coraz częściej wyzwaniem politycznym, a nie tylko wojskowym. W naszej ocenie NATO jest organizacją, której podstawowym zadaniem jest obrona państw członkowskich. Ten kanon nie powinien ulec zmianie. Zmienią się natomiast rodzaje zagrożeń, które występują w świecie, ale dotyczą również państw członkowskich sojuszu. Proces transformacji wojskowej i technicznej sojuszu ma sprawić, że organizacja ta dostosuje swoje zdolności, potencjał i zasoby do aktualnie dominujących w świecie zagrożeń. W tym samym czasie funkcja sojuszu pozostanie niezmieniona. Będzie się sprowadzać się do obrony członków NATO, bez względu na rodzaj i kierunek zagrożenia. Innymi słowy, proces rozszerzenia sojuszu nie powinien mieć wpływu na tę fundamentalną funkcję, jaką w sprawach bezpieczeństwa realizuje NATO.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę o zabranie głosu podsekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Andrzeja Towpika.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AndrzejTowpik">Postaram się bardzo krótko przedstawić niektóre aspekty wojskowe związane z nową koncepcją bezpieczeństwa NATO i restrukturyzacją sojuszu. Warto przypomnieć, że w ciągu pierwszych czterdziestu lat istnienia Sojuszu Północnoatlantyckiego, a więc od końca lat 40. do początku lat 90. jego działalność związana była głównie z art. 5 traktatu północnoatlantyckiego, a więc z obroną przed atakiem na państwa sojuszu oraz z obszarem określonym w art. 6 traktatu północnoatlantyckiego, który mówi o obronie głównie państw członkowskich sojuszu w Europie i w Ameryce Północnej. Siły, którymi dysponował sojusz dla realizacji tych działań, były siłami ciężkimi, statycznymi, przeznaczonymi do obrony terytorium państw członkowskich. W pewnym sensie były przywiązane do terytorium państw członkowskich. Od początku lat 90. w obszarze zagrożeń dla państw sojuszu dostrzegamy istotną zmianę. Następuje zrozumienie, że dokonało się istotne zmniejszenie zagrożeń dla terytorium państw członkowskich. Jak stwierdzono w koncepcji strategicznej, przyjętej w 1999 r., wielki konflikt na obszarze Europy spowodowany atakiem na państwa sojuszu jest coraz mniej prawdopodobny. Pojawiły się ogniska konfliktów poza terytorium państw członkowskich, niemniej jednak zagrażające bezpieczeństwu państw sojuszu. Przykładem może być sytuacja na Bałkanach i seria konfliktów na tym obszarze. Pojawiły się zagrożenia związane z terroryzmem oraz z proliferacją broni masowego rażenia i środków jej przenoszenia. Chociaż proliferacja broni masowego rażenia i środków jej przenoszenia może następować z daleka od terytorium państw członkowskich, to jednak jest to nie tylko wzrastająca tendencja, ale również bardzo niepokojąca, bowiem dostęp do broni masowego rażenia zyskuje coraz więcej państw. Dotyczy to również dostępu do środków jej przenoszenia, także na znaczne odległości. Istnieje silna obawa, że broń masowego rażenia i środki jej przenoszenia mogą dostać się w ręce grup terrorystycznych, a więc organizacji pozarządowych. Nakładanie się proliferacji broni masowego rażenia z rozwijającym się terroryzmem jest jednym z głównych niebezpieczeństw dostrzeganych przez państwa sojuszu. Problem, jaki powstaje przed paktem, sprowadza się do tego, czy i jak NATO winno wprowadzić nowe zagrożenia do swojej doktryny oraz czy i jak NATO powinno być wojskowo przygotowane do odpowiedzi na te nowe zagrożenia, które są poza terytorium państw członkowskich i związane są z terroryzmem oraz proliferacją broni masowego rażenia. Potrzebny jest zupełnie nowy charakter sił - siły lekkie, mobilne, zdolne do przerzutu na znaczne odległości, zdolne do samodzielnego wsparcia z daleka od terytorium państwa, do którego należą. Dostrzegając te wszystkie niebezpieczeństwa, mimo dyskusji, jaka się toczy w sojuszu, nie wprowadzono zmian do koncepcji strategicznej, a więc do koncepcji bezpieczeństwa. Chodzi o zmianę koncepcji strategicznej przyjętej w kwietniu 1999 r. Istnieje pewna obawa, wyrażana przez niektóre państwa, przed globalizacją NATO, a więc przed tym, by NATO stało się organizacją odpowiedzialną za bezpieczeństwo na całym świecie.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#AndrzejTowpik">Te obawy, mimo że istnieje świadomość potrzeby wprowadzenia zmian do koncepcji strategicznej sojuszu, uniemożliwiły wprowadzenie tych zmian. Podjęto decyzje pozwalające na stawienie czoła nowym zagrożeniom, przygotowujące do podjęcia działań przez Sojusz Północnoatlantycki w sytuacji, kiedy państwa ad hoc, w określonej sytuacji uznają, że takie działanie jest potrzebne. Jeśli chodzi o nowe środki, które zostały wypracowane i uzgodnione przez sojusz, obejmują one przede wszystkim trzy bardzo poważne przedsięwzięcia. Po pierwsze, przyjęcie zespołu zobowiązań narodowych lub wielonarodowych dotyczących rozwoju zdolności wojskowych. W czasie szczytu praskiego przyjęto ponad 400 zobowiązań, w tym Polska przyjęła 23 zobowiązania, które dotyczą czterech kategorii przedsięwzięć: - zwiększenia skuteczności bojowej posiadanych przez państwa członkowskie sił i zwiększenia interoperacyjności tych sił, a więc możliwości współdziałania, - usprawnienia systemów dowodzenia, łączności i informacji, - wprowadzenia środków pozwalających na ochronę sił przed bronią masowego rażenia oraz pozwalających na działanie w warunkach użycia takiej broni, - zwiększenia możliwości przerzutu wojsk przy pomocy tzw. transportu strategicznego morskiego i lotniczego. Po drugie, podjęto decyzję o utworzeniu Sił Odpowiedzi, a więc wielonarodowych sił Sojuszu Północnoatlantyckiego, zdolnych do podjęcia działań w okresie od 3 dni, które powinny być nowocześnie wyposażone, zdolne do działania również w warunkach użycia broni masowego rażenia i mieć wstępną gotowość operacyjną w październiku 2004 r., a pełną gotowość operacyjną w październiku 2006 r. Ostateczne decyzje co do koncepcji tych sił powinny zapaść w czasie spotkania ministrów obrony w czerwcu br. Po trzecie, podjęto decyzje o zmianie systemu dowodzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego. Prace prowadzone są nadal. Być może w czasie spotkania ministrów obrony, które odbędzie się w czerwcu br. pewne wyniki mogą być już zatwierdzone. Zmiana w systemie dowództw Sojuszu Północnoatlantyckiego zakłada dwa elementy. Po pierwsze, zmniejszenie dowództw operacyjnych, które przedtem były przygotowane głównie dla działań na obszarze Europy, i zwiększenie ich możliwości przerzutu oraz rozwijania poza terytorium europejskim, w zależności od potrzeb. Chodzi o uczynienie ich bardziej mobilnymi niż do tej pory. Po drugie, utworzono jako jedno z dowództw strategicznych tzw. dowództwo transformacji, które nie jest dowództwem operacyjnym, natomiast ma służyć przede wszystkim modernizacji i rozwojowi sił sojuszniczych. Polska stara się o ustanowienie na swoim terytorium jednego z elementów tego dowództwa, który jest określany jako centrum szkolenia sił połączonych i promocji nowych doktryn. Proces realizacji tych decyzji z pewnością będzie wieloletni. W przypadku zrealizowania istotnie zmieni możliwości działania Sojuszu Północnoatlantyckiego w sytuacji nowych zagrożeń. Chociaż nie dokonano formalnej zmiany doktryny strategicznej sojuszu, istnieje świadomość potrzeby takich zmian i na pewno dyskusje będą kontynuowane. Podjęto praktyczne środki, które pozwalają Sojuszowi Północnoatlantyckiemu podjąć odpowiednie działania w odpowiedzi na nowe zagrożenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy państwo posłowie mają pytania do przedstawicieli rządu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MarianPiłka">Chciałbym podzielić się moimi refleksjami, przede wszystkim w nawiązaniu do wypowiedzi ministra Adama Rotfelda. Myślę, że zasadniczy problem NATO polega na tym, że po upadku systemu komunistycznego mamy do czynienia z kryzysem tożsamości tej struktury. Trudno funkcjonować sojuszowi obronnemu w sytuacji, gdy nie ma jasno zdefiniowanego przeciwnika. W przeszłości spoistość sojuszy zależała od przeciwnika. Obecnie takiego przeciwnika nie ma i powoduje to problemy dotyczące tożsamości NATO. Drugim czynnikiem, który w zasadniczy sposób wpływa na obecną sytuację, jest globalizacja. NATO ograniczało się tylko do przestrzeni euroatlantyckiej. Obecnie mamy do czynienia z wyzwaniami, które są zlokalizowane przede wszystkim poza tym obszarem, ale mającymi istotne znaczenie dla tego obszaru. W związku z tym chyba nieuniknioną konsekwencją przekształceń NATO będzie konieczność rozszerzenia jego funkcjonowania, jeżeli sojusz ma przetrwać i być zasadniczym elementem bezpieczeństwa we współczesnym świecie. Ograniczenie się tylko do przestrzeni euroatlantyckiej jest czynnikiem zdecydowanie niedostatecznym. Osobiście określiłbym to, co się dzieje obecnie w strukturach bezpieczeństwa bardziej jako trzęsienie ziemi niż transformację, choć z transformacją oczywiście mamy do czynienia. To, co się dzieje w Europie, jest szalenie niepokojące, bo może doprowadzić do zupełnego rozkładu NATO, jego marginalizacji, tak że przestanie być elementem potrzebnym w budowie bezpieczeństwa. Takie zagrożenie istnieje. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na proces integracji europejskiej i relacje pomiędzy Unią Europejską a NATO. Pan minister powiedział, że nie chcemy dokonywać wyboru pomiędzy Europą a USA, między Paktem Północnoatlantyckim a Unią Europejską. Myślę, że jesteśmy w sytuacji konieczności wyboru między NATO, Stanami Zjednoczonymi a pewną wizją Unii Europejskiej. Sądzę, że jest możliwość zachowania stanowiska, o którym mówił pana minister, ale tylko w sytuacji, gdy inna koncepcja integracji europejskiej zostanie zrealizowana. Unia Europejska stoi przed zasadniczymi pytaniami o swoją przyszłość i tożsamość. Odpowiedź na te pytania będzie miała zasadniczy wpływ również na funkcjonowanie NATO. Jeżeli Unia Europejska podąży w kierunku wyznaczonym przez Niemcy i Francję, czyli budowy wspólnej polityki obronnej i wspólnej polityki zagranicznej, będzie to stanowiło poważne zagrożenie dla NATO i będziemy mieli do czynienia z próbą działania wymierzonego przeciwko Stanom Zjednoczonym, z mniejszymi lub większymi elementami współdziałania z czynnikami spoza układu euroatlantyckiego, przede wszystkim z Rosją i niewykluczone, że z innymi podmiotami. Logika rozwoju sytuacji będzie wtedy wymuszała na Unii Europejskiej działania, które będą prowadziły do świata wielobiegunowego, a zatem świata, który będzie przeciwstawiony dominacji amerykańskiej. W moim przekonaniu nie leży to w naszym interesie. Powinniśmy w zdecydowany sposób poprzeć inną koncepcję Unii, która nie prowadzi do wspólnej polityki obronnej i wspólnej polityki zagranicznej, bo to nie będzie leżało w naszym interesie.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#MarianPiłka">Sądzę, że powinniśmy zdecydowanie poprzeć stanowisko prezydenta Klausa. Unia Europejska powinna we właściwy sposób odpowiedzieć na stojące przed nią wyzwania. Pierwszym z nich jest stopniowa utrata konkurencyjności gospodarczej, co jest związane z przesocjalizowaniem gospodarki europejskiej. Już dziś wiadomo, że działania związane z deklaracją lizbońską nie uczynią Europy konkurencyjną. To nie jest kierunek, w którym Europa powinna podążać. Drugie wyzwanie to kryzys demograficzny, imigracja do Europy i w perspektywie długofalowej marginalizacja znaczenia Europy. Wspólna polityka obronna i zagraniczna nie tylko nie są odpowiedzią na te zasadnicze wyzwania, ale mogą przyczynić się do uwikłania Europy w konflikt ze Stanami Zjednoczonymi, ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami dla Polski. Polska z jednej strony powinna być rzecznikiem umacniania solidarności euroatlantyckiej, ale z drugiej strony powinna przeciwstawić się niemiecko-francuskim koncepcjom przyszłości Unii Europejskiej. Nie powinniśmy być czynnikiem wspierającym jakiekolwiek rozwiązania w zakresie wspólnej polityki militarnej. Jeśli chodzi o pomysły utworzenia wspólnych sił europejskich, uważam, że logika ich powstania będzie je sytuowała w opozycji do Stanów Zjednoczonych. Będzie to osłabiać naszą pozycję. Sądzę, że pozycja polityczna i militarna Polski będzie związana z bliską współpracą ze Stanami Zjednoczonymi. Jeśli nie będzie takiej współpracy, nastąpi marginalizacja pozycji naszego kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AntoniKobielusz">Sądzę, że obecna faza transformacji w NATO musi być rozpatrywana również z uwzględnieniem zmiany doktryny wojskowej Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza w kontekście walki z terroryzmem. Niedawno odbyło się w Atenach kolokwium poświęcone tej problematyce. Stany Zjednoczone zakładają w doktrynie, iż w przyszłości zadbają o to, żeby mieć dostateczny potencjał, aby nie obawiać się żadnych zagrożeń. Upraszczam tę kwestię, ale jej istota sprowadza się właśnie do tego. To powoduje, że w ramach NATO Stany Zjednoczone gwałtownie wzmacniają się i są jedyną znaczącą potęgą wojskową w układzie NATO, co może być przyczyną napięć. Istotny jest również aspekt europejski, relacje między Unią Zachodnioeuropejską a NATO. Nie szedłbym tak daleko jak poseł Marian Piłka, który wyostrzył możliwość zagrożeń. Europa próbuje znaleźć zadanie dla własnych sił europejskich, zwłaszcza w odniesieniu do konfliktów na mniejszą skalę, podejmując działania w zakresie bezpieczeństwa. Wiadomo jednak, że w skali dużego zagrożenia Europy czy w Europie czynnikiem gwarantującym pokój może być tylko i wyłącznie NATO. Sądzę, że Europa od wielu lat poszukuje z jednej strony własnych rozwiązań obronnych, umocnienia swojej podmiotowości, a z drugiej strony wyraźnie samoogranicza się w tym obszarze, zakładając, że w przypadku poważnego konfliktu głównym czynnikiem będzie NATO. Oczywiście w interesie Polski są jak najlepsze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. W interesie Polski jest znacząca obecność Ameryki w Europie, natomiast podmiotowość samej Europy w stosunkach międzynarodowych, w relacjach obronnych też jest bardzo istotna, tym bardziej że jest oczywiste, iż w przypadku jakichś napięć, konfliktów na Bałkanach czy w innych miejscach, niekoniecznie zawsze będzie potrzebna interwencja Stanów Zjednoczonych. Niekiedy jest wskazane, żeby własnymi środkami Europa rozwiązywała konflikty europejskie, zwłaszcza te drobne. Wydaje mi się, że powinniśmy, dbając o relacje transatlantyckie, mieć również dobre relacje w Europie, zgodnie z zasadą, że trzeba mieć przyjaciół także blisko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#BogdanBłaszczyk">Na marginesie dzisiejszej dyskusji chciałbym przekazać kilka osobistych refleksji z ostatniej naszej wizyty w Bundestagu. Grupa 20 parlamentarzystów przebywała w Niemczech 10 dni. Głównym tematem rozmów była kwestia implementacji prawa europejskiego do prawa narodowego, ale wszystkie spotkania i panele dyskusyjne kończyły się sprawami bezpieczeństwa i wspólnej polityki zagranicznej Europy. Odbyliśmy szereg spotkań z politykami frakcji rządzącej i z opozycji. Byliśmy indagowani o nasze stanowisko w sprawie wojny irackiej. Odniosłem wrażenie, że obecny rząd kanclerza Schroedera częściowo realizuje tę politykę w pewnych uwarunkowaniach polityki wewnętrznej i planowanych reform socjalnych, chcąc zyskać poparcie społeczne. Bazuje na tych tendencjach, które są dominujące w społeczeństwie niemieckim. Mam na myśli stosunek społeczeństwa niemieckiego do wojny, do udziału Bundeswehry w konfliktach zbrojnych. Polityka kanclerza spotyka się z dużym zrozumieniem i aplauzem, niemniej jednak opozycja podkreślała z całą mocą, że jeszcze nigdy w historii powojennej Niemcy nie popełniły tak dużo błędów w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, jak obecnie. Wyraźnie dało się odczuć zrozumienie i poparcie dla polityki Polski. Oczywiście podkreślano, że sprawa jest dyskusyjna, ale odniosłem wrażenie, że z dużym niesmakiem chadecja odbiera politykę rzucenia się w ramiona Francji. Myślę, że polityka niemiecka będzie ewoluować w kierunku bliższym naszego stanowiska. Nawet ze strony polityków SPD w kuluarowych rozmowach podkreślano, że polityka kanclerza wynika oczywiście z jego osobistych przekonań, ale również z chęci zyskania poparcia społeczeństwa przed przeprowadzeniem reform wewnętrznych, gospodarczych i socjalnych. Ten rząd ma bardzo nikłe poparcie i ta polityka pozwala mu zyskiwać poparcie społeczne dla planowanych reform wewnętrznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze wystąpienia w dyskusji? Skoro nie ma, prosiłbym ministra Adama Rotfelda o odniesienie się do problemów poruszonych w dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#AdamRotfeld">Odniosę się do spraw politycznych, a aspekty wojskowe pozostawię ministrowi Andrzejowi Towpikowi. Poseł Marian Piłka ma rację, twierdząc, że stoimy wobec fundamentalnej zmiany, która jest dla każdego sojuszu poważnym wyzwaniem. Po upadku systemu dwubiegunowego NATO znalazło się w sytuacji konieczności określenia nowych zadań. Zgadzam się, że jest to sprawa podstawowa, która rzutuje na myślenie w sojuszu w odniesieniu do wszystkich innych spraw. Podzielam również pogląd, że globalizacja stawia przed NATO nowe zadania. Pojawia się kwestia, czy działania NATO mają ograniczać się do obszaru euroatlantyckiego. Dziś nikt nie ma wątpliwości, że jeśli sojusz ma przetrwać, jeżeli ma być żywotny, nie może ograniczać się tylko do obszaru objętego traktatem waszyngtońskim, ale wychodzić poza, uwzględniając nowe zagrożenia. Należy stawiać czoła zagrożeniom tam, gdzie one powstają. Zgadzam się z opinią, że to nie jest transformacja, lecz trzęsienie ziemi. Mówiłem o transformacji, którą NATO świadomie podejmuje, natomiast trzęsienie ziemi jest zawsze niekontrolowanym zjawiskiem i ono występuje niezależnie od planowanych działań. Nikt nie przygotowuje ani nie kontroluje trzęsienia ziemi, ono po prostu występuje i trzeba na nie reagować. Z tego punktu widzenia trzęsieniem ziemi były wydarzenia z 11 września 2001 r., które pokazały, że mamy do czynienia z zupełnie innym światem. To, co dotychczas było traktowane jako pewnik, czyli że Stany Zjednoczone są obszarem stanowiącym sanktuarium bezpieczeństwa, że nikt nie waży się zaatakować Ameryki, okazało się iluzją. Nie tylko odważono się zaatakować Stany Zjednoczone, ale, co więcej, było to całkowitym zaskoczeniem dla amerykańskich służb wojskowych i wywiadowczych. Sposób, w jaki to się wydarzyło, zmusił do całkowicie nowego podejścia. Chciałbym teraz omówić sprawę, która jest najbardziej kłopotliwa i trudna, mianowicie kwestię integracji europejskiej versus NATO. W moim przekonaniu, jeśli do Unii Europejskiej i do NATO należą te same państwa (tylko nieliczne z państw Unii Europejskiej nie należą do NATO - Irlandia, Finlandia, Szwecja, Austria), to z natury rzeczy musi być możliwe wypracowanie jakiejś formuły instytucjonalnej, która pogodzi interesy bezpieczeństwa. Niemcy, które są członkiem NATO i które razem z Francją są głównym czynnikiem napędzającym w procesie integracji europejskiej, nie są dwoma różnymi państwami, lecz tym samym państwem. W przypadku Francji sprawa przedstawia się nieco inaczej, ponieważ Francja w 1967 r. zadeklarowała, a w 1968 r. wystąpiła ze struktur wojskowych NATO, nadając sojuszowi charakter raczej organizacji politycznej. Wszystkie pozostałe kraje uważają, że jest to przede wszystkim organizacja wojskowa. Z tego punktu widzenia nie widziałbym tego problemu, jako dylematu nie do pogodzenia, lecz przeciwnie. W ostatnim okresie obserwujemy nie tylko pojednawczy ton, ale poszukiwanie wspólnych rozwiązań, które przybliżają nas do wspólnego stanowiska. Przykładem jest to, co się wydarzyło w 1998 r. w Saint-Malo, gdzie Wielka Brytania i Francja zapoczątkowały proces budowy nowego typu wspólnej polityki obronnej i bezpieczeństwa, co dziś znane jest jako ESDP.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#AdamRotfeld">Nie jest to produkt niemiecko-francuski, lecz brytyjsko-francuski. W całej tej dyskusji sprawa Wielkiej Brytanii znikła z pola widzenia. Nasze stanowisko w tej mierze jest bardzo bliskie pojmowaniu wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony przez Wielką Brytanię. Poseł Antoni Kobielusz wspomniał o Unii Zachodnioeuropejskiej. Chciałbym powiedzieć, że właśnie w 1998 r. w Saint-Malo zaczął się proces zaniku Unii Zachodnioeuropejskiej. Unia Zachodnioeuropejska istnieje dziś jako byt wirtualny. Gdyby nie art. 5 paktu brukselskiego z 1948 r., to UZE przestałaby istnieć. Unia Zachodnioeuropejska istnieje tylko wewnątrz Unii Europejskiej ze względu na treść tego artykułu, który ma podobnie fundamentalne znaczenie, jak art. 5 w traktacie waszyngtońskim. Dlatego w dalszym ciągu mówimy o wspólnocie Unii Europejskiej i Unii Zachodnioeuropejskiej, choć UZE została wchłonięta do struktur Unii Europejskiej i dziś nie istnieje jako byt samoistny. Próba tworzenia systemu bezpieczeństwa i obrony w opozycji do Stanów Zjednoczonych nie powiodła się 50 lat temu i moim zdaniem - nie powiedzie się również obecnie. Budowanie euroatlantyckiej wspólnoty obronnej musi brać pod uwagę rolę i znaczenie Stanów Zjednoczonych. Nie uważam, aby było to niemożliwe w specyficznym zakresie w ramach Unii Europejskiej. Unia Europejska jest z natury rzeczy zjawiskiem całościowym, kompleksowym, wielowymiarowym i nie można sprowadzać stojących przed nią wyzwań do zagadnień gospodarki czy demokracji. Unia Europejska znajduje się w procesie kształtowania zupełnie nowej jakości w stosunkach międzynarodowych. Dotychczas jest to największy sukces Europy. Jest to projekt, który się udał, i to w stopniu większym, niż wielu oczekiwało. Nie jesteśmy w stanie do końca sobie uświadomić, jak wielkie znaczenie miało wprowadzenie wspólnej waluty euro, które scaliło nie tylko pod względem ekonomicznym, ale i społecznym cały obszar. Uważam, że tak się stanie kiedyś, również w zakresie polityki obronnej i bezpieczeństwa, jakkolwiek podzielam pogląd, że ta dziedzina jest najbardziej delikatna i państwa niechętnie rezygnują w tej mierze z poczucia autentycznej gwarancji bezpieczeństwa. W związku z tym pełne przejęcie funkcji gwaranta bezpieczeństwa i obrony przez Unię Europejską jest sprawą dalekiej przyszłości. Dochodzenie do tego procesu zaczęło się i ta droga rokuje więcej perspektyw pozytywnych niż negatywnych. Innymi słowy, jestem w tej mierze raczej optymistą i uważam, że uda się przezwyciężyć te napięcia, które powstały. One nie powstały po raz pierwszy, jest to zjawisko całkiem naturalne. Ostatnia uwaga dotyczy stanowiska chadecji i socjaldemokracji w odniesieniu do konfliktu irackiego. Najistotniejsze jest jednak stanowisko społeczeństwa niemieckiego. Kanclerz Schroeder dlatego uczynił z tej sprawy hasło, które pomogło mu zwyciężyć w wyborach, ponieważ liczył, że większość społeczeństwa niemieckiego optuje za taką polityką, i nie przeliczył się. W związku z tym stał się w jakimś sensie więźniem własnego hasła wyborczego. Jest to problem dla wielu polityków - czy mieć odwagę przeciwstawić się własnemu elektoratowi, z uwagi na pewne racjonalne przesłanki, i przegrać, czy stanąć na czele pewnego ruchu społecznego, ale równocześnie sprowadzać kraj na pewne drogi czy bezdroża, z których trzeba potem powracać, żeby własnemu krajowi zapewnić autentyczne gwarancje bezpieczeństwa. Mam wrażenie, że Niemcy znajdują się obecnie na dobrej drodze. Jestem przekonany, że mamy za sobą okres największych napięć w stosunkach amerykańsko-niemieckich. W tej chwili trwa proces przywracania normalnych stosunków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę o zabranie głosu ministra Andrzeja Towpika.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AndrzejTowpik">Pozwolę sobie ustosunkować się do kilku kwestii poruszonych w dyskusji. Pierwsza dotyczy znaczenia Sojuszu Północnoatlantyckiego. Obserwuje się tendencję do wskazywania, że właściwie sojusz nie ma w tej chwili wielkiego znaczenia, a zapomina się o tym, że po raz pierwszy w swojej historii NATO prowadzi trzy równoległe operacje pokojowe - w Kosowie, Bośni i w Macedonii. Sojusz jest właściwie jedynym ośrodkiem współpracy państw i poszukiwania właściwych metod walki zarówno z terroryzmem, jak i z proliferacją broni masowej zagłady. Uważam, że znaczenie sojuszu w dalszym ciągu jest istotne i pozostanie istotne. Zgadzam się z posłem Marianem Piłką, że jednym z ważnych zadań jest globalizacja i przyjęcie przez NATO pewnych funkcji globalnych. Wydaje mi się, że jest to nieuchronne. Z drugiej strony warto pamiętać, że Sojusz Północnoatlantycki w tej chwili nie pełni tylko funkcji gwaranta przed atakiem na państwa członkowskie. Sojusz rozwinął szereg funkcji politycznych, w zakresie współpracy polityczno-wojskowej z innymi państwami, które są elementami budowania bezpieczeństwa europejskiego. Obecnie powinniśmy rozważać NATO jako system NATO, który został stworzony. Obecnie NATO to organizacja 19 państw, to również forum współpracy 46 państw w ramach programu „Partnerstwo dla pokoju” i Rady Współpracy Północnoatlantyckiej, to specjalny mechanizm współpracy między NATO a Rosją i między NATO a Ukrainą. Jest również tzw. dialog śródziemnomorski, a więc współpraca państw NATO z grupą państw z basenu Morza Śródziemnego. Znaczenie systemu NATO dla stabilizacji i bezpieczeństwa jest - w moim przekonaniu - bardzo istotne. Testem znaczenia NATO mógłby być test próżni. Wyobraźmy sobie, że nie ma NATO, nie ma form współpracy NATO - Rosja, NATO - Ukraina, nie ma „Partnerstwa dla pokoju”. Jak wyglądałaby wówczas sytuacja w Europie? Wydaje mi się, że odpowiedź jest dosyć oczywista. Największe zainteresowanie państwa wzbudziła kwestia relacji między Stanami Zjednoczonymi a Europą czy relacji między NATO a Unią Europejską. Rozwój integracji europejskiej jest procesem nieuchronnym. Sądzę, że jeśli nie nastąpią trudne do przewidzenia wydarzenia, ta dynamika będzie obejmowała również dziedzinę polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i obrony. Wydaje mi się, że integracja europejska w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony jest potrzebna i korzystna zarówno dla Stanów Zjednoczonych, bo Stany Zjednoczone chcą mieć partnera, ale również dla państw europejskich. Często mówimy o luce technologicznej czy wojskowej, jaka istnieje między Stanami Zjednoczonymi a Europą. Ta luka będzie się pogłębiała, chociażby z tego powodu, że mamy do czynienia z ogromną luką budżetową. Stany Zjednoczone wydają dwukrotnie więcej na cele obronne niż wszystkie państwa europejskie razem wzięte. Co więcej, wydają połowę tych środków nie w ramach jednego budżetu, ale w ramach piętnastu budżetów wojskowych. Jeżeli nie ma perspektywy znaczącego podniesienia wydatków wojskowych państw europejskich, a chcą te ograniczone środki przeznaczone na obronę wydawać w sposób najbardziej racjonalny, w sposób, który przyniesie największy przyrost zdolności wojskowych, muszą to robić w ramach wspólnego organizmu.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#AndrzejTowpik">Głównym problemem jest znalezienie właściwych form współpracy między sojuszem a Unią Europejską. Państwa, które są członkami i sojuszu, i Unii Europejskiej, mają jedne siły zbrojne, które mogą być wykorzystywane w operacjach, które będą podejmowane przez NATO bądź przez Unię Europejską. Unia Europejska nie musi dublować wszystkich mechanizmów, które istnieją w NATO. Z mojego punktu widzenia problem nie sprowadza się do dylematu: NATO czy Unia Europejska, tylko: jak doprowadzić do możliwie harmonijnej współpracy i najbardziej racjonalnego wykorzystywania środków. Takie jest stanowisko MON. Starając się jak najlepiej wykonywać wszystkie zobowiązania związane z naszym członkostwem w Sojuszu Północnoatlantyckim, równocześnie rozpoczęliśmy przygotowania, które powinny dać nam możliwość zarówno aktywnego, jak i znaczącego udziału w ramach wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony Unii Europejskiej. Uważam, że powinniśmy szukać swojego miejsca zarówno w NATO, jak i w Unii Europejskiej w sprawach bezpieczeństwa i obrony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę o zabranie głosu dyrektora Departamentu Polityki Bezpieczeństwa w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#AdamKobieracki">Prawdą jest, że mamy do czynienia z trzęsieniem ziemi w strukturach bezpieczeństwa, że NATO grozi marginalizacja, ale my też musimy zmienić swoją percepcję Sojuszu Północnoatlantyckiego. W 1989 r. NATO nie prowadziło żadnej operacji. Było najważniejsza strukturą bezpieczeństwa w Europie, bo charakter zagrożenia bezpieczeństwa był przede wszystkim wojskowy. Dziś jest inaczej i nasze oczekiwania wobec NATO też muszą się zmieniać. Musimy zaakceptować fakt, że zagrożenia dla bezpieczeństwa w Europie są dużo bardziej zróżnicowane, nie tak jednoznacznie wojskowe. Dużo więcej jest zagrożeń politycznych, nieprzewidywalnych. W związku z tym instrumenty, które NATO będzie stosować, gwarantując obronę i bezpieczeństwo, też będą inne. To nie będą tylko armie, środki wojskowe, lecz coraz częściej instrumenty działania politycznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JerzyJaskiernia">Zamykam dyskusję. Sądzę, że była to bardzo ważna wymiana poglądów, pokazująca nową sytuację w NATO po rozszerzeniu i w kontekście wydarzeń, o których wielokrotnie na forum Komisji mówiliśmy. Z udziałem panów ministrów mówiliśmy o sytuacji w Iraku. Dziś mamy podpisanie traktatu akcesyjnego. Niewątpliwie będziemy wielokrotnie powracali do tych zagadnień. Chciałbym podziękować panom ministrom i panu dyrektorowi za to bardzo szczegółowe przedstawienie problematyki i za wyczerpujące odpowiedzi na pytania. Dyskusja potwierdziła główne dylematy, które występują. Jesteśmy w fazie, kiedy jest już wiele odpowiedzi, ale również pojawia się szereg pytań, na które będziemy próbowali również na forum Komisji odpowiedzieć. Przechodzimy do pkt. II porządku dziennego, który obejmuje rozpatrzenie zawiadomienia Prezesa Rady Ministrów o zamiarze przedstawienia Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej do ratyfikacji, bez zgody wyrażonej w ustawie, Umowy o akcesji Republiki Chorwacji do Środkowoeuropejskiej Umowy O Wolnym Handlu (CEFTA), sporządzonej w Zagrzebiu dnia 5 grudnia 2002 r. (druk nr 1465). Otrzymali państwo stosowny dokument. Zwracam uwagę, że Biuro Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu przygotowało opinię, w której stwierdza się, że umowa nie zawiera postanowień mieszczących się w katalogu spraw wymagających ratyfikacji za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie, w związku z tym może zostać ratyfikowana w trybie przewidzianym w art. 89 ust. 2 konstytucji. Stwierdzam również, że nie wpłynęły zastrzeżenia do trybu ratyfikacji ze strony członków Sejmu w terminie wyznaczonym przez marszałka Sejmu. Czy w związku z tym są jakieś pytania do ministra spraw zagranicznych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MarianPiłka">Mam pewne wątpliwości natury prawnej. Jestem wielkim zwolennikiem umowy o wolnym handlu z Chorwacją, tylko trzeba pamiętać, że umowa znosi cła i powoduje konsekwencje budżetowe. Czy ten aspekt nie powoduje konieczności ratyfikacji tego typu umowy za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania? Skoro nie ma, proszę ministra Sławomira Dąbrowę o odniesienie się do uwag posła Mariana Piłki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#SławomirDąbrowa">Gdyby skutki dla budżetu państwa związane ze zniesieniem ceł były znaczące, uzasadniona byłaby ratyfikacja za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie. Zdaniem rządu taka sytuacja nie zachodzi, ponieważ Polska zawarła 7 listopada 2001 r. dwustronną umowę z Chorwacją o wolnym handlu. Ta dwustronna umowa utraci moc z chwilą wejścia Chorwacji do CEFTA. Różnice nie są zasadnicze, to znaczy w istotny sposób nie zwiększą się ani nie zmniejszą ulgi czy obciążenia celne. Wejście do CEFTA dla Chorwacji, która ma takie same dwustronne umowy ze wszystkimi innymi dotychczasowymi członkami CEFTA, ma charakter ekonomiczny, bo pewne niuanse i różnice jednak istnieją. Zostały one wynegocjowane przez obie strony, czyli przez dotychczasowych członków CEFTA i przez Chorwację, a więc nikt nie będzie stratny. CEFTA przerosła oczekiwania jej inicjatorów. Stała się bowiem tak popularnym i wysoko cenionym ugrupowaniem ekonomicznym, że nowo powstałe państwa, w tym Chorwacja, starały się o członkostwo w CEFTA. W skali regionalnej była to swego rodzaju nobilitacja. Każde z państw starających się o członkostwo w CEFTA musi spełnić trzy warunki: - członkostwo w Światowej Organizacji Handlu, - podpisanie umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską, - zgoda wszystkich dotychczasowych członków. Z przystąpieniem Chorwacji ta formuła w jakiejś mierze się wyczerpie, ponieważ żadne inne państwo nie jest zaproszone do udziału w CEFTA przez pozostałych członków. Z drugiej strony w maju 2004 r. CEFTA przestanie obowiązywać wobec tych państw, które przystąpią do Unii Europejskiej. CEFTA będzie obowiązywać tylko pomiędzy państwami, które nie wejdą do UE.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JerzyJaskiernia">Rozumiem, że możemy traktować wątpliwość pana posła jako wyjaśnioną. Czy są inne zastrzeżenia? Nikt się nie zgłasza. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja stwierdza, iż została zastosowana prawidłowa procedura ratyfikacyjna. Nie słyszę sprzeciwu. Stwierdzam, że Komisja uznała tryb ratyfikacji za właściwy. Przechodzimy do pkt. III porządku dziennego, który obejmuje rozpatrzenie zawiadomienia Prezesa Rady Ministrów o zamiarze przedstawienia Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej do ratyfikacji, bez zgody wyrażonej w ustawie, Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Irlandii o współpracy w zakresie zwalczania przestępczości zorganizowanej i innej poważnej przestępczości, podpisanej w Warszawie dnia 12 maja 2001 r. (druk nr 1468). Zwracam uwagę, że Biuro Studiów i Ekspertyz przygotowało stosowną ekspertyzę. Konkluzja jest następująca: „Przedmiotowa umowa nie spełnia żadnej z przesłanek przewidzianych w art. 89 ust. 1 konstytucji, zatem nie zachodzi potrzeba ratyfikowania jej za uprzednią zgodą parlamentu wyrażoną w ustawie. Wspomniane wyżej umowy dotyczące tych samych zagadnień przedmiotowych zostały również uznane za nie podlegające obowiązkowi uzyskania takiej zgody”. Stwierdzam, że nie wpłynęły zastrzeżenia ze strony członków Sejmu w terminie wyznaczonym przez marszałka Sejmu. Czy są pytania do ministra spraw zagranicznych w związku z tą umową? Nie ma żadnych wątpliwości. Czy pan minister chciałby przedstawić jakieś informacje uzupełniające?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#SławomirDąbrowa">W ostatnich miesiącach przedstawiamy szereg umów o zwalczaniu przestępczości zorganizowanej. Chciałbym poinformować członków Komisji, że w Irlandii nie została jeszcze dokonana ratyfikacja umowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JerzyJaskiernia">Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja stwierdza prawidłowość trybu ratyfikacji zastosowanego w odniesieniu do tej umowy. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja uznała tryb zastosowany przez Prezesa Rady Ministrów za prawidłowy. Przechodzimy do pkt. IV, który obejmuje rozpatrzenie zawiadomienia Prezesa Rady Ministrów o zamiarze przedstawienia Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej do ratyfikacji, bez zgody wyrażonej w ustawie, Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Finlandii o współpracy w zakresie zapobiegania i zwalczania przestępczości zorganizowanej i innych przestępstw, podpisanej w Helsinkach dnia 4 listopada 1999 r. (druk nr 1471). Zwracam uwagę państwa posłów, że stosowną ekspertyzę przygotowało Biuro Studiów i Ekspertyz. Profesor Zdzisław Galicki w konkluzji stwierdza, że umowa nie spełnia żadnej z przesłanek przewidzianych w art. 89 ust. 1 konstytucji, zatem nie zachodzi potrzeba ratyfikowania umowy za uprzednią zgodą parlamentu wyrażoną w ustawie. Stwierdzam, że nie wpłynęły zastrzeżenia ze strony członków Sejmu w terminie wyznaczonym przez marszałka Sejmu. Czy państwo posłowie mają pytania do ministra spraw zagranicznych? Nikt się nie zgłasza. Czy pan minister chciałby przedstawić dodatkowe informacje?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#SławomirDąbrowa">Po stronie fińskiej procedura zatwierdzenia umowy została zakończona. Po ratyfikacji umowy przez Polskę wejdzie ona w życie. Chciałbym prosić Komisję o dużą dozę cierpliwości, gdyż w różnych stadiach negocjowania jest około 20 tego typu umów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy ktoś z państwa posłów wnosi sprzeciw co do trybu zastosowanego przez rząd? Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja stwierdza prawidłowość trybu ratyfikacji. Nie słyszę sprzeciwu. Stwierdzam, że Komisja uznała prawidłowość trybu ratyfikacji w odniesieniu do omawianej umowy. Przechodzimy do spraw różnych. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos? Nikt się nie zgłasza. Pragnę poinformować członków Komisji, że w dniu 22 kwietnia nie przewidujemy posiedzenia. Następne posiedzenie odbędzie się 6 maja o godz. 13.00. i o godz. 14.30. wspólnie z Komisją Finansów Publicznych. Czy są inne sprawy różne? Skoro nie ma, dziękuję za udział w obradach. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>