text_structure.xml 74.4 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JerzyJaskiernia">Otwieram posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych. Witam posłów i zaproszonych gości. Porządek dzienny został państwu przedłożony na piśmie. Czy są uwagi do porządku obrad? Nikt się nie zgłasza. Stwierdzam, że porządek dzienny został przyjęty. Przystępujemy do realizacji pierwszego punktu porządku dziennego, który obejmuje zaopiniowanie wniosku o wotum nieufności dla ministra spraw zagranicznych. Czy jest obecny przedstawiciel wnioskodawców, poseł Gabriel Janowski? Proszę o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#GabrielJanowski">Przypadł mi w udziale obowiązek przedstawienia wniosku o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza. Jeśli państwo pozwolą, przytoczę zwięzłe uzasadnienie wniosku, a następnie postaram się je uzupełnić. W ostatnich dniach minister spraw zagranicznych, pan Włodzimierz Cimoszewicz przedstawił podczas wizyty w Brukseli istotne ustępstwa rządu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie warunków przystąpienia Polski do Unii Europejskiej bez poinformowania o powyższym fakcie Sejmu RP, Komisji Europejskiej oraz polskiej opinii publicznej, a następnie systematycznie uchylał się od przedstawienia tego stanowiska i przyczyn jego zmiany w Komisji Europejskiej Sejmu RP.Myślę, że należy ten wniosek rozpatrzyć w szerszym kontekście. Po pierwsze, trzeba przeanalizować strategię negocjacyjną, którą przyjął nowy rząd. Po drugie, rozważyć nasze stanowisko w sprawie sprzedaży polskiej ziemi. Po trzecie, uwzględnić okoliczności, jakie towarzyszyły przedstawieniu polskiego stanowiska w Brukseli. Jesteśmy świadkami zmiany strategii negocjacyjnej obecnego rządu, polegającej na uelastycznieniu i przyspieszeniu negocjacji. Powstaje pytanie, czy rząd ma uprawnienia, by tak diametralnie zmienić stanowisko negocjacyjne przedstawiane przez poprzedni rząd. Strategia negocjacyjna nie powinna wynikać z aktualnego składu rządu, lecz uwzględniać opinię społeczeństwa. Ostatnie wybory parlamentarne wskazują na zmianę nastawienia społeczeństwa do tak ważnej sprawy jak integracja Polski z Unią Europejską. W parlamencie są co najmniej dwa ugrupowania, które bardzo sceptycznie podchodzą do tej sprawy. To niejako nakazywało, by rząd przyjął stanowisko bardziej odzwierciedlające nastroje opinii publicznej, a więc stanowcze, leżące w interesie Polski. Stało się dokładnie odwrotnie - dokonano uelastycznienia polskiego stanowiska i przyspieszenia negocjacji. Przechodzę do meritum sprawy, to znaczy do omówienia, czego dotyczy uelastycznienie i przyspieszenie. Chodzi o polską ziemię, która zgodnie z sugestiami przedstawionymi w Brukseli ma być dosyć swobodnie nabywana przez cudzoziemców Przypomnę, że poprzedni rząd przyjął w swoim stanowisku 18-letni okres przejściowy na sprzedaż polskiej ziemi. Przyjęto zatem kryterium czasowe. Przyznam, że ja osobiście byłem przeciwny tej koncepcji, uznając, że kryterium czasowe nie jest najwłaściwsze w tak ważnej sprawie. Kryterium ekonomiczne byłoby bardziej klarowne i sensowniejsze. Gdy dochody Polski i krajów Unii byłyby na podobnym poziomie, wówczas moglibyśmy przystąpić do wymiany kapitału, jakim jest ziemia. Okres 18-letni był przez niektórych uznany za wystarczająco długi, a przez innych za zbyt krótki. Prezydent Aleksander Kwaśniewski w styczniu br. stwierdził, że 18 lat to bardzo długi okres. Dla mnie jest to niezrozumiałe. Jak prezydent państwa mógł oficjalnie podważać stanowisko negocjacyjne rządu. Doczekaliśmy się innego stanowiska, w którym skrócono okres przejściowy do 12 lat. Być może dla niektórych okres 12-letni również jest bardzo długi. Rząd zaproponował, bez wiedzy parlamentu i szefów klubów parlamentarnych, że cudzoziemcy będą mogli nabywać ziemię w Polsce po 3-letnim okresie dzierżawy. Skrócono również okres przejściowy na nabywanie tzw. działek  rekreacyjnych przez cudzoziemców. W zamyśle poprzedniego rządu był to okres  12-letni. Obecny rząd skrócił okres przejściowy do 7 lat. Jest to poważne ustępstwo. Czy jest zagrożenie wykupywania na dużą skalę polskiej ziemi przez obcokrajowców? Oficjalnie stanowisko brzmi, iż są to opinie przesadzone, że nie ma takiego zagrożenia, iż zagraniczni dzierżawcy to dosłownie jednostki. Chciałbym przekonać członków Komisji, że istnieje realne zagrożenie masowego wykupu polskiej ziemi. Sądzimy tak na podstawie dotychczasowej praktyki. Mimo restrykcyjnego prawa regulującego nabywanie ziemi, ok. 0,5 mln ha ziemi w tej chwili jest we władaniu obcokrajowców. Gros to ziemie dzierżawione przez spółki z udziałem kapitału obcego, ale część jest dzierżawiona przez rolników indywidualnych, a także nabyta notarialnie. Są rozmaite sposoby, by wejść w posiadanie ziemi w Polsce, nie zawsze zgodnie z obowiązującym prawem. Niestety, sami Polacy w tym procederze uczestniczą. Oczywiście jest to naganne i powinno być karalne. Jest to zjawisko, nad którym nie można przejść do porządku dziennego. Liczba, którą przytoczyłem, jest sygnałem alarmującym, że następuje przejmowanie polskiej ziemi. Są już powiaty, gdzie gros ziemi jest we władaniu obcokrajowców. Chodzi o ziemie najwyższej jakości, o najżyźniejsze gleby. Polscy rolnicy uskarżają się, że sami nie mogą nabywać ziemi w celu powiększenia swoich gospodarstw, ponieważ sąsiedzi nie są skłonni udostępnić im ziemi w sposób dobrowolny, a Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa nie czyni nic, by wydzielić fragmenty ziemi należące do wielkich dzierżawców czy właścicieli na rzecz upełnorolnienia polskich rolników. Wykupywanie polskiej ziemi nie tylko jest zagrożeniem, ale faktem. Świadczą o tym liczby, które zawarła w swoim sprawozdaniu Agencja Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa. W krajach zachodnich, szczególnie w Niemczech, powstają stowarzyszenia i fundacje, których zadaniem jest ułatwienie nabywania ziemi w Polsce. Farmerzy zachodni otrzymują dopłaty wyrównawcze do płodów, które są produkowane w Polsce. Jest to sprawa kuriozalna, ale z punktu widzenia prawa niemieckiego jest dopuszczalna. Banki są przychylne kredytowaniu na rzecz nabywania ziemi w Polsce i sprzętu rolniczego do uprawy gruntów w Polsce. Cała polityka niemiecka nastawiona jest na ułatwienie nowej kolonizacji na terenach Polski. Mówię to z całą odpowiedzialnością. W jednym z wywiadów prasowych użyłem tego sformułowania. Mimo że wywiad był autoryzowany, w ostatecznej wersji stwierdzenie o kolonizacji zostało wykreślone. Okazało się, że pismo ma niemieckiego wydawcę. Jak państwo wiecie, 90% prasy lokalnej w północno-zachodniej części kraju jest we władaniu wydawców niemieckich i prawie 80% prasy krajowej. Jak zatem można przeprowadzić rzetelną dyskusję na ten temat? Dla niektórych dzienników i wydawców jest to temat tabu, którego oficjalnie poruszać nie można. Po wyjazdowym posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi poprzedniej kadencji, które odbyło się w woj. zachodniopomorskim, wysłałem do wielu redakcji odpowiednie materiały, aby prasa poinformowała opinię publiczną o zagrożeniach związanych z wykupem polskiej ziemi. Żadna z gazet poza „Naszym Dziennikiem” nie opublikowała tych informacji. Czy było to przypadkowe, czy celowe - nie mnie sądzić. Przedstawiam sprawę ziemi jako kluczową, ponieważ w tej chwili dla Polaków jest to najważniejszy problem. Jest to jedyny kapitał, którym Polacy jeszcze dysponują. Proszę sobie uzmysłowić, że główne dziedziny wytwórczości polskiej zostały przejęte przez kapitał obcy.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#GabrielJanowski">Podam przykład cementowi czy przemysłu rolno-spożywczego. 75% banków jest we władaniu obcego kapitału.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JerzyJaskiernia">Jest prośba, żeby pan poseł skoncentrował się na uzasadnieniu wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#GabrielJanowski">Panie przewodniczący, uzasadnienie, które przedstawiam, jest - w moim przekonaniu - jak najbardziej adekwatne. Ziemia jest ostatnim naszym dobrem i kapitałem. Proces przejmowania polskiej ziemi już następuje. Przedstawione w Brukseli polskie stanowisko negocjacyjne sprzyja tej tendencji. Wracam do kwestii zmiany stanowiska negocjacyjnego. Z 18 do 12 lat skrócono okres przejściowy na zakup ziemi rolnej i leśnej. To oznacza, że nie tylko grunty rolne będą mogły być nabywane, ale również areały lasów. Dotychczas powszechne było przekonanie, że lasy powinny być dobrem narodowym, które nie może podlegać parcelacji. Zgodnie ze stanowiskiem negocjacyjnym lasy będą mogły być nabywane, choćby jako działki rekreacyjne. Już obecnie na Pomorzu Zachodnim działki rekreacyjne są nabywane przez obcokrajowców. Skrócenie okresu przejściowego z 18 do 7 lat uważamy za wysoce szkodliwe. Są już opinie niektórych krajów członkowskich Unii, iż z kategorii działek rekreacyjnych należy wyłączyć pensjonaty, które będzie można nabywać jako nieruchomości od momentu przystąpienia Polski do Unii, bez żadnego okresu przejściowego. Jest to kolejna próba, aby ostatnie przyczółki miejsc rodzimej przedsiębiorczości zostały zawłaszczone. Rząd wyraził zgodę na sprzedaż ziemi pod inwestycje. Nie negujemy znaczenia inwestycji zagranicznych w Polsce. One są potrzebne, ale trzeba głęboko się zastanowić, czy te regulacje nie będą sprzyjać nadużyciom. Opinia rządu, iż możliwe jest przygotowanie stosownych ustaw, które będą w sposób zdecydowany ograniczały nabywanie i spekulacje ziemią, wydaje się nieuzasadniona. Po pierwsze, praktyka wskazuje, że omija się prawo. Po drugie, coraz uboższe polskie społeczeństwo będzie narażone na pokusę, by sprzedawać ziemię. Rolą państwa jest czynić wszystko, by wzmocnić polski stan posiadania i polskie rolnictwo, żeby nie było konieczności sprzedaży ojcowizny. Tak zdecydowane uelastycznienie stanowiska negocjacyjnego i odejście od w miarę racjonalnego stanowiska poprzedniego rządu, a także okoliczności, w jakich zostało ono przedstawione w Brukseli, to znaczy z pominięciem parlamentu i mediów, skłaniają do wyrażenia wotum nieufności wobec ministra spraw zagranicznych pana Włodzimierza Cimoszewicza. Jest to dobry moment, by zarówno rząd in gremio, jak i poszczególni ministrowie głęboko zastanowili się przed podjęciem ważnych decyzji, ponieważ skutki są dalekosiężne. Nie można podchodzić do tego w sposób nieprofesjonalny. Wcześniej określono całą sprawę jako błąd techniczny wynikający z okoliczności. Zwracano uwagę na małą dociekliwość dziennikarzy. Proszę państwa, ja wykazywałem dociekliwość na posiedzeniu Komisji Europejskiej, kiedy ministrowie Danuta Hübner i Jan Truszczyński przedstawiali nam stanowisko negocjacyjne, informując, że rezygnujemy z 18-letniego okresu przejściowego na rzecz 12-letniego. Wtedy uprzedzałem i przewodniczącego Komisji Europejskiej, i ministrów, że Komisja Europejska może przeobrazić się w komisję sprawy przeciwko negocjatorom i przewodniczącym Komisji, jeżeli negocjacje z Unią Europejską będą źle prowadzone, tzn. z pominięciem zasadniczego interesu Polski. Niestety, pan minister w wielkopańskim guście zaproponował Europejczykom znakomite warunki nabywania ziemi, i to w sytuacji przejęcia głównych dziedzin gospodarki, mediów, banków przez obcy kapitał, co może oznaczać kolejny rozbiór Polski. Te działania muszą być przez Sejm jednoznacznie ocenione.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#GabrielJanowski">Jest to dobry moment, by nasi negocjatorzy i rząd uświadomili sobie, jak wielką historyczną odpowiedzialność ponoszą za to, co czynią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JerzyJaskiernia">Dziękuję posłowi Gabrielowi Janowskiemu za uzasadnienie wniosku. Chciałbym poinformować Komisję o piśmie, które skierował do mnie minister spraw zagranicznych. Brzmi ono następująco: „Szanowny panie przewodniczący, odpowiadając na uzasadnienie wniosku przedstawione na piśmie przez posłów wnioskodawców chciałbym zaznaczyć, że niestety jestem zmuszony do udzielenia odpowiedzi również na piśmie, ze względu na niezwykle napięty kalendarz ministra spraw zagranicznych; w najbliższych dwóch tygodniach - szczyt OBWE, szczyt NATO, szczyt Unii Europejskiej, wizyta w Waszyngtonie. Lakoniczność tekstu uzasadnienia utrudnia zajęcie merytorycznego stanowiska. Poruszona tematyka była przedmiotem debaty plenarnej Sejmu RP w dniu 29 listopada br. oraz obrad Komisji Europejskiej w dniu 30 listopada br. Z udzielonych podczas tych obrad wyjaśnień wnika, że podczas obrad tegorocznej Rady Stowarzyszenia UE 20 listopada br. w Brukseli nie odstąpiono od stanowiska rządu przyjętego w dniu 15 listopada br. Odbiega też od prawdy stwierdzenie, że nie poinformowano w należyty sposób opinii publicznej. Odbyła się na ten temat konferencja prasowa i tylko wskutek potknięcia o czysto technicznym charakterze, polegającego na braku pisemnej informacji, i wobec faktu, że dyskusja w trakcie konferencji skoncentrowała się na najważniejszych elementach proponowanej modyfikacji stanowisk negocjacyjnych, przekazana informacja okazała się niepełna. Nie miało to jednak zasadniczego znaczenia w kontekście nowej strategii negocjacyjnej. Należy dodać, że reprezentanci rządu gotowi byli udzielić stosownych odpowiedzi, jeszcze przed posiedzeniem rządu. Prosili jednak, ze zrozumiałych względów, o zamknięty charakter obrad. Z możliwości tej nie skorzystano. Podobnie jak nie umożliwiono przedstawienia pełnej informacji o decyzjach rządu panom ministrom Janowi Truszczyńskiemu - głównemu negocjatorowi i Jarosławowi Pietrasowi. Kategorycznie odrzucam więc postawiony w uzasadnieniu wniosku zarzut i do tego ograniczam swą odpowiedź. Równocześnie chciałbym zaznaczyć, że rezygnuję z prawa do obrony. Ze względu na pobyt za granicą proszę o głosowanie pod moją nieobecność. Z poważaniem Włodzimierz Cimoszewicz”.Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MichałKamiński">Na wstępie chciałbym poruszyć kwestię bezpośrednio związaną z listem, który pan przewodniczący odczytał. Ta sprawa ma związek z meritum wniosku o wotum nieufności wobec ministra spraw zagranicznych. Otóż jednym z istotnych powodów tego wniosku był fakt, iż polskie społeczeństwo i parlament traktowane były z lekceważeniem przez rząd RP, w tym przypadku przez ministra spraw zagranicznych. Dzisiejszy list, niestety, potwierdza tendencję pana ministra do lekceważenia Sejmu i Komisji Spraw Zagranicznych. Sformułowanie, że pan minister zrzeka się prawa do obrony sugerowałoby niemal szlachetny gest ze strony niesłusznie zaatakowanego ministra. Moim zdaniem, filozofia zaprezentowana w takim stwierdzeniu nie uwzględnia zapisów Konstytucji RP, która wyraźnie stanowi o odpowiedzialności parlamentarnej ministrów, w tym także pana Włodzimierza Cimoszewicza. Pan minister nie tylko nie powinien zrzekać się prawa do obrony, ale informacja na temat działań, które podejmuje w związku z wotum nieufności czy w związku z meritum sprawy, jest w istocie jego obowiązkiem, z którego rezygnować nie powinien. Ta sprawa jest pobocznym, choć istotnym wątkiem całej debaty nad wnioskiem o wotum nieufności dla ministra Włodzimierza Cimoszewicza. Sam sposób poinformowania polskiej opinii publicznej, w istocie kompromitujący rząd i tę część administracji, która odpowiada za proces integracji europejskiej, jest problemem technicznym z tego powodu, że dotyczy wyłącznie formy, w jakiej my, jako społeczeństwo, jesteśmy informowani. Ta forma jest skandaliczna. Na ten temat powiedziano już wiele. Nie może być tak, że polscy dziennikarze, a za ich pośrednictwem polskie społeczeństwo o stanowisku polskiego rządu dowiadują się od dziennikarzy zagranicznych w Brukseli. Jest to ilustracją podejścia do procesu integracji europejskiej, w której Polska nie jest podmiotem, lecz przedmiotem, a społeczeństwo polskie nie jest podmiotem procesów integracyjnych, lecz ich bezwolnym i traktowanym pogardliwie - co konstatuję z przykrością - przedmiotem. Sprawa ma również wymiar merytoryczny. Nie dotyczy tylko formy, w jakiej minister spraw zagranicznych poinformował opinię publiczną o ustępstwach rządu polskiego względem Unii Europejskiej. Problem dotyczy zasadniczych polskich interesów narodowych w procesie integracji europejskiej. Nie chciałbym zbyt długo mówić o sprawach, które poruszył poseł Gabriel Janowski. Pragnę tylko zwrócić uwagę na fakt, że istotą podejścia wielu posłów w Sejmie i dużej części opinii publicznej do kwestii ochrony ziemi w procesie integracji czy po wejściu Polski do UE, jest postawienie sobie zasadniczego pytania - czym jest proces integracji europejskiej. Do tej pory ze strony prominentnych ideologów tego procesu zarówno w Polsce, jak i w Unii Europejskiej słyszeliśmy, że integracja jest niejako historyczną polską koniecznością, zwieńczeniem zmagań Polski o wolność i naturalnego procesu wyzwalania się z dyktatury. Oznacza zatem zajęcie miejsca w rodzinie wolnych narodów świata. Przekonywano, że jest to nie tylko techniczne działanie polskiej dyplomacji, ale niejako zobowiązanie moralne. Na marginesie warto z pewną ironią skonstatować fakt, że często różni orędownicy integracji europejskiej powołują się na autorytet Ojca Świętego i na Kościół katolicki w Polsce, przy czym czynią to w sposób wybiórczy.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#MichałKamiński">Są to najczęściej ludzie, którzy w innych sprawach zajmują stanowisko przeciwne do stanowiska papieża. Kwestia wolnego obrotu ziemią wymaga odpowiedzi na pytanie, czy w istocie proces integracji europejskiej dokona się w warunkach dla naszego kraju godnych. Zarówno obecnie, jak i w ciągu najbliższych 12 lat, siła nabywcza przeciętnego Polaka będzie w stopniu znaczącym odbiegać od siły nabywczej obywateli Unii Europejskiej. Możliwości działań ekonomicznych, które będą mogli podejmować w Polsce obywatele UE, nie będą porównywalne z możliwościami obywateli polskich na terenie Unii. Fakt, że polskie społeczeństwo jest zubożałe i domaga się w procesie integracji szczególnego traktowania, jeśli chodzi o obrót ziemią, nie jest konsekwencją genetycznego upośledzenia narodu polskiego. Sytuacja znaczącej dysproporcji pomiędzy rolnikiem i biznesmenem w Unii Europejskiej i w Polsce jest prostą konsekwencją faktu, że Polska jest wolnym krajem zaledwie od 12 lat. Warunki rozwoju ekonomicznego polskich rolników, klasy średniej, szeroko rozumianej polskiej przedsiębiorczości są w mniejszym lub większym stopniu normalne dopiero od 12 lat, podczas gdy Zachód Europy ma za sobą jeśli nie 200 lat rozwoju kapitalizmu, to przynajmniej 45 lat wolnej gospodarki. Od polskiego społeczeństwa oczekuje się niejako pokonania tej samej drogi, na przebycie której społeczeństwa zachodnie miały co najmniej 45 lat. Stawiam tezę, iż pozwolenie na tak krótki okres przejściowy będzie oznaczać wystawienie Polakom po raz drugi rachunku za II wojnę światową. Już raz zapłaciliśmy cenę za to, że państwa zachodnie tak, a nie inaczej nas potraktowały. Jest bardzo istotny aspekt polskiej polityki narodowej, który związany jest z takim, a nie innym kształtem granic Rzeczypospolitej i z historią Ziem Zachodnich i Północnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JerzyJaskiernia">Miałbym prośbę, aby zechciał pan skoncentrować się na sprawie wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MichałKamiński">Uzasadniam, dlaczego popieram wniosek o odwołanie ministra Włodzimierza Cimoszewicza, w związku ze stanowiskiem w sprawie ziemi. Trzeba pamiętać, że Polska od 1989 r. jest bez przerwy przedmiotem intensywnej niemieckiej polityki narodowej, której w wymiarze pewnych deklaracji towarzyszą gesty jak najbardziej wobec Polski przyjazne, choć nie tylko. Wspomnę choćby wypowiedź oficjalnego reprezentanta rządu niemieckiego hrabiego Otto Lambsdorfa, której nie bez związku ze sprawą ziemi - powiedział, że dla Polaka jest naturalne, iż pracuje u niemieckiego bauera. W związku z tym jest to naturalny proces historyczny, że Polacy jeżdżą do Niemiec, aby pracować na ziemi, która do nich nie należy. O tej wypowiedzi trzeba zawsze pamiętać, rozmawiając także o ziemi w Polsce. Poza tymi werbalnymi przyjaznymi gestami wobec Polski, istnieje jeszcze twarda praktyka polityki niemieckiej, która nawet, jeśli nie jest inspirowana przez władze NRF, to jest konsekwentną polityką narodu niemieckiego prowadzoną względem narodu polskiego. Przejawem tego jest nie będący przecież przypadkiem fakt, że kapitał niemiecki wykupujący gazety koncentruje się na niektórych terenach Rzeczypospolitej. Nie jest przypadkiem, że na wyraźne pytania zarówno ziomkostw, jak i poszczególnych posłów do Bundestagu różnych kadencji, czy traktat polsko-niemiecki rozstrzygnął cywilnoprawne roszczenia Niemców do ziemi w Polsce, Trybunał Federalny aż trzykrotnie odpowiadał, że nie, ponieważ traktat polsko-niemiecki reguluje wyłącznie przynależność prawno-międzynarodową dawnych terenów Rzeszy niemieckiej, które obecnie są w granicach państwa polskiego. Taki jest zapis ostatniego artykułu traktatu polsko-niemieckiego. Wszystkie te fakty skłaniają do tego, by patrzeć ze szczególną ostrożnością na sytuację, w której ziemie zachodnie i północne będą poddane możliwości niekontrolowanego nabywania przez obywateli niemieckich. Zwracam uwagę na ogromną dysproporcję ekonomiczną pomiędzy obywatelami Polski i Republiki Federalnej Niemiec. Właśnie dlatego uważamy, że wniosek o wotum nieufności dla ministra spraw zagranicznych trzeba poprzeć. Musimy dać do zrozumienia naszym partnerom, że ta obłędna polityka zagraniczna, która przez ostatnie 12 lat zakładała, że mamy na świecie samych przyjaciół, w Polsce napotkała na zasadniczy sprzeciw. Ta polityka po prostu musi się skończyć. Pan minister Włodzimierz Cimoszewicz jest tej polityki prominentnym przedstawicielem. Jego stosunek do polskich interesów narodowych najlepiej ilustruje jego list do „Gazety Wyborczej”, w którym społeczeństwo polskie nazwał hołotą. To jest sposób uprawiania polityki, na który nie możemy się zgodzić. Dlatego popieramy wniosek o wotum nieufności dla ministra spraw zagranicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MarekJurek">Sprawa wypowiedzi i polityki prowadzonej przez ministra Włodzimierza Cimoszewicza ma aspekty ekonomiczne, społeczne, demokratyczne, narodowe i państwowe. Krótko to zreferuję, a potem przedstawię moje wnioski. Jeśli chodzi o aspekt ekonomiczny, wiadomo, że wartość polskiej ziemi jako towaru będzie przez najbliższych kilkanaście lat nieprzerwanie rosła. Mamy do czynienia z propozycją decyzji politycznej, aby to dobro, którego wartość będzie samoczynnie wzrastać, mogło być przedmiotem sprzedaży na wolnym międzynarodowym rynku praktycznie od zaraz, czyli w kilka lat po ewentualnym wejściu Polski do Unii Europejskiej. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to decyzja błędna. Wykup ziemi w Polsce istnieje. Mówił o tym poseł Gabriel Janowski. Kilka dni temu zapewne wiele osób spośród państwa miało okazję przeczytać w „Rzeczpospolitej” dramatyczny i znaczący list prof. Gołoskiego z Poznania, znanego tam uczonego i działacza społecznego, który pisze, że w tej chwili wiele niemieckich rodzin ziemiańskich dzierżawi swoje majątki. Ci ludzie w kilka lat po ewentualnym wejściu Polski do Unii Europejskiej będą mogli zamieszkać w swoich domach czy w swoich dworach. Tymczasem państwo polskie wielokrotnie w ciągu 12 lat niepodległości powtórzyło, że na przywrócenie domów wypędzonym z domów Polakom państwa polskiego nie stać. Sprawa ma także aspekt demokratyczny. Chodzi o szacunek dla opinii publicznej. Pomieszanie dóbr prywatnych i publicznych, które jest widoczne w liście ministra Włodzimierza Cimoszewicza, jest przerażające. Żyjemy w państwie demokratycznym. Minister ma obowiązek utrzymywać kontakt z komisją parlamentarną, nadzorującą i obserwującą działalność jego resortu. Tymczasem minister uważa, że kontakty z Komisją są mało znaczącym dodatkiem do jego pracy. Podejrzewam, ale jest to tylko hipoteza, że poseł Włodzimierz Cimoszewicz bardziej serio traktuje swój okręg wyborczy, z którego zapewne znowu będzie kandydował w wyborach, niż minister Włodzimierz Cimoszewicz Komisję Spraw Zagranicznych, z którą wspólnie powinien prowadzić politykę zagraniczną polskiego państwa. Jest to całkowicie niewłaściwe i niedopuszczalne jako zasada współpracy ministra z Komisją. Sprawa ma również aspekt państwowy, ponieważ dotyczy powagi negocjacji. Zazwyczaj odrzucenie jakiegoś traktatu jest bardzo dramatycznym wyrazem polityki państwa i zdarza się bardzo rzadko. W związku z tym w interesie powagi własnego państwa każdy rząd powinien prowadzić negocjacje w kontakcie z instytucjami politycznymi, a jeżeli to jest państwo demokratyczne, to w kontakcie z opinią publiczną, ze społeczeństwem, aby ta polityka antycypowała decyzje, które potem będzie podejmować organ ratyfikujący, w tym wypadku cały naród. Aspekt narodowy wyraża się tym, że ziemia jest dla nas wartością zasadniczą. Wiadomo, że ziemia jest podstawą utrzymania największej części polskiej klasy średniej, to znaczy rolników. Ziemię powinniśmy chronić w sposób szczególny. Mamy za mało sukcesów w stosunku do skali możliwości, jeżeli chodzi o tworzenie mocnej klasy średniej, jako podstawy demokracji w Polsce w ciągu ostatnich 2 lat.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#MarekJurek">Mamy ogromną klasę właścicieli. Jednocześnie dobro, które stanowi całkowitą lub częściową podstawę utrzymania tej grupy ludzi, w polityce prowadzonej przez ministra Włodzimierza Cimoszewicza traktuje się nazbyt lekko. Obawiam się, że wszystko to może mieć jak najgorsze konsekwencje polityczne i ekonomiczne. Nawet zakładając, że w ramach wolnego przepływu kapitału część polskiej ziemi może być kiedyś przedmiotem zakupu, pojawia się pytanie, dlaczego tak obniżamy zysk z tego tytułu. O konsekwencjach społecznych mówiłem. Zgoda na takie standardy demokratycznego państwa, jakie proponuje minister spraw zagranicznych w kontaktach z Komisją, może mieć w przyszłości fatalne skutki dla kontroli społecznej. Mówimy o Unii Europejskiej, w której działania publiczne podlegają ograniczonej kontroli, dlatego że jest to niemożliwe, a jednocześnie we własnym państwie narodowym zmniejszamy znaczenie instytucji reprezentujących opinię publiczną i ich wpływ na działalność rządu. Biorąc to pod uwagę, uważam, że postąpimy tym lepiej, im wcześniej jako Komisja zarekomendujemy odwołanie ministra spraw zagranicznych. Kontynuacja jego działalności to kontynuacja tych tendencji, które w każdym wymiarze są szkodliwe. Jeżeli chcemy zmiany w tak wielu wymiarach polityki polskiej, powinniśmy jak najszybciej zmienić człowieka, który nadaje kierunek tej polityce. W związku z tym bardzo zdecydowanie popieram wniosek o odwołanie pana Włodzimierza Cimoszewicza z zajmowanego stanowiska i wniosek, żeby Komisja zarekomendowała Sejmowi podjęcie takiej decyzji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#BogdanKlich">Różnica między poglądem wypowiedzianym przez posłów Gabriela Janowskiego i Michała Kamińskiego a poglądem mojego środowiska polega na tym, że w opinii panów posłów zbyt dużo jest elementów kontynuacji w polityce zagranicznej realizowanej przez ministra Włodzimierza Cimoszewicza, a w przekonaniu mojego środowiska zbyt mało. Większość argumentów została już wypowiedziana zarówno ze strony obrońców, jak i krytyków ostatnich wydarzeń, w których uczestniczył minister Włodzimierz Cimoszewicz. Chciałbym ograniczyć się tylko do kilku kwestii. Po pierwsze, w przeciwieństwie do tego, o czym pisze minister Włodzimierz Cimoszewicz, moje środowisko traktuje ten błąd komunikacyjny nie jako techniczny, lecz jako błąd istotny, o znaczeniu politycznym. Nie jest to tylko i wyłącznie kwestia drobnego nieporozumienia. Był to błąd powodujący zamęt w głowach tych, którzy niedługo będą głosować w referendum na temat przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Z punktu widzenia ludzi, którzy uważają, że szansą Polski jest, aby traktat akcesyjny został przyjęty w referendum jak największą liczbą głosów, przy jak najwyższej frekwencji, tego typu błędy polityczne mogą się obracać przeciwko tym szansom. To podkreślaliśmy w swoich wystąpieniach sejmowych. Po drugie, uważamy, że gra podjęta przez ministra Włodzimierza Cimoszewicza z partnerami z Unii Europejskiej, jest bardzo ryzykowna. Określilibyśmy to jako zmiany w polskiej strategii negocjacyjnej. Nie podzielamy poglądu wyrażanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, że do żadnych poważnych zmian nie doszło. W naszym przekonaniu są to zmiany istotne, które mogą doprowadzić do przyspieszenia negocjacji i spowodować - co już się stało - konieczne otwarcie, ale cena, jaką możemy zapłacić za zmianę strategii negocjacyjnej, może być wysoka. Trochę uspokaja nas informacja, którą przekazali członkowie polskiej delegacji na posiedzenie Rady Stowarzyszenia, że ze strony Unii Europejskiej byłaby gotowość do przyjęcia naszego oczekiwania na 12-letni okres przejściowy w zakresie dostępu do polskiej ziemi. Powtarzam raz jeszcze, że gra jest bardzo ryzykowna. Minister spraw zagranicznych nie dał nam szansy, żebyśmy zorientowali się, jaka jest jego taktyka i czy są jakieś nieujawnione atuty strony polskiej w rozmowach z Brukselą. W związku z tym środowisko Platformy Obywatelskiej głosowało za odrzuceniem informacji przedstawionej przez ministra, może w mniejszym stopniu ze względu na złagodzenie naszego stanowiska negocjacyjnego odnośnie do zakupu polskiej ziemi, natomiast w większym stopniu ze względu na to, iż ze strony unijnej nie było jasnych i jednogłośnie brzmiących deklaracji odnośnie do tego, jaki będzie skutek złagodzenia stanowiska w zakresie dostępu do rynku pracy. W naszym przekonaniu, w dzisiejszych czasach, kiedy liczy się przede wszystkim kapitał wiedzy oraz dostęp do możliwości pracy, akurat ten obszar negocjacyjny jest ważniejszy z punktu widzenia społecznego niż ziemia, mająca charakter bardziej symboliczno-historyczny. Znane mi opracowania eksperckie pochodzące z różnych środowisk ekonomicznych nie określają skali możliwego wykupu naszej ziemi, natomiast wynika z nich jednoznacznie, że dopóki polska ziemia nie będzie wydajna w sensie ekonomicznym, podobnie jak ziemia w innych krajach Unii Europejskiej, dopóty nie będzie atrakcyjnym towarem dla inwestorów z krajów należących do Unii. Obecnie opłacalność ekonomiczna polskiej ziemi jest 10-krotnie mniejsza niż w Niemczech i wielokrotnie mniejsza niż w innych krajach Unii Europejskiej, podczas gdy sytuacja na rynku pracy w Polsce, przy bezrobociu zbliżającym się do 20%, jest problemem społecznym porównywalnym z problemem hiperinflacji z początku lat 90.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#BogdanKlich">Jest to największy problem społeczny Polski na początku XXI wieku. Jak słyszeliśmy w wystąpieniu wicepremiera Marka Belki, rząd nie ma jasnej recepty, w jaki sposób można by się uporać z tym problemem do końca 2002 r. Zatem szansa na otwarcie unijnych rynków pracy dla naszych pracowników jest szansą społeczną i to dla różnych kategorii zawodowych. Ja wspomniałem, głosowaliśmy za odrzuceniem informacji przedstawionej przez ministra spraw zagranicznych, natomiast w sprawie wniosku o wotum nieufności mamy wątpliwości. O ile w negocjacjach krytyka dokonana przez opozycję podczas ostatniego posiedzenia parlamentu, w głosowaniu nad informacją może być pomocna dla naszych negocjatorów, o tyle osłabienie pozycji ministra, dokonane poprzez wotum nieufności wobec niego może być szkodliwe dla pozycji negocjacyjnej naszego kraju. Dlatego nasze środowisko opowiada się za udzieleniem ostrzeżenia ministrowi spraw zagranicznych, ale w postaci „żółtej”, a nie „czerwone kartki”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MarianPiłka">Najpierw chciałbym wypowiedzieć uwagę dotyczącą wystąpienia posła Bogdana Klicha. W Niemczech jest liczba grupa osób, które są emocjonalnie związane z Ziemiami Zachodnimi i Północnymi. Bez względu na wartość ekonomiczną dla nich ziemia ta stanowi wartość. Informacja o wstępnej zgodzie państw Unii Europejskiej na 12-letni okres przejściowy na zakup ziemi przez cudzoziemców wskazuje na to, że Unia Europejska gotowa jest do daleko idących ustępstw w tej kwestii, a ustępstwa w znacznej mierze zostały zniweczone przez kapitulanckie stanowisko rządu w negocjacjach z Unią Europejską. Strategia negocjacyjna poprzedniego rządu, polegająca na twardych negocjacjach, przynosiła konkretne rezultaty, jak choćby w kwestii ostatniego zamkniętego rozdziału dotyczącego ochrony środowiska. Uzyskaliśmy 9 okresów przejściowych, w stosunku do 2–3, jakie wynegocjowali Węgrzy i Czesi. Ten fakt pokazuje, że twarde negocjacje przynoszą określone rezultaty, korzystne dla naszego kraju. Koszty wprowadzania w życie standardów w zakresie ochrony środowiska są bardzo wysokie. Osobiście uważam, że ostatnie wybory stworzyły pewną szansę negocjacyjną dla Polski. Wejście do parlamentu ugrupowań o wyraźnie eurosceptycznym charakterze wywołało niepokój w kręgach Komisji Europejskiej. Strona polska powinna ten niepokój zdyskontować, aby uzyskać korzystne warunki negocjacji. W moim przekonaniu rząd zniweczył tę korzystną koniunkturę. Odwołanie ministra Włodzimierz Cimoszewicza będzie wyraźnym sygnałem, że Polska nie zaakceptuje zbyt daleko idących ustępstw w kluczowej dla siebie sprawie. Sądzę, że sprawa zakupu ziemi przez cudzoziemców ma fundamentalne znaczenie, ponieważ zachowanie rządu i ministra Włodzimierza Cimoszewicza, realizowana przez niego kapitulancka strategia prowadzi do pogłębiania się nastrojów eurosceptycznych, a zatem do przegranego referendum w sprawie akcesji Polski do Unii Europejskiej. W interesie dobrych warunków integracji leży odwołanie ministra Włodzimierza Cimoszewicza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AleksanderMałachowski">Słyszeliśmy prezentację postaw eurosceptycznych. Powiedziano wszystko, co w tej mierze zwykło się mówić. Jest to wynik raczej pewnych postaw politycznych niż rzeczywistej troski, związanej z problemem obrotu ziemią. Dwie kwestie nie zostały jednak poruszone. Po pierwsze, ziemia, o której mówi się, że jest cenna i Polakom niezwykle potrzebna, leży w znacznej mierze odłogiem. Spora część polskiej ziemi uprawnej, ok. 2 mln ha, nie jest uprawiana. Poziom kultury rolnej na wielu obszarach nie jest najwyższy. Druga kwestia, która została pominięta, dotyczy przygotowywanej ustawy, która na wzór ustaw zachodnioeuropejskich wprowadza bardzo surowe rygory w sferze obrotu ziemią. Skoro posłowie twierdzą, że znaczna część polskiej ziemi już dzisiaj jest w obcych rękach, zapewne jest to prawda. Ważne jest, że ta ziemia jest uprawiana, w przeciwieństwie do ziemi w polskich rękach, która leży odłogiem. W tej chwili część kraju obejmująca ziemie odzyskane zamiera. Wykorzystują to rewizjoniści niemieccy. Znaczna część posłów wypowiadających się w dyskusji w ostatnich latach miała możność przeciwdziałać tym tendencjom. Rząd prawicowy jakoś nie dał sobie rady z rozwiązaniem tego problemu. Sytuacja jest trudna. Popełnione zostały generalne błędy w transformacji ustrojowej. Polska stała się krajem otwartym dla obcego kapitału i zagranicznych technologii. Polska zyskała wręcz status kraju kolonizowanego. Kolejne zakłady ogłaszają upadłość. Mieszkam w Międzylesiu obok fabryki aparatury wysokiego napięcia, która do niedawna była jedną z najpotężniejszych tego typu firm eksportowych i poważnym konkurentem na rynku międzynarodowym. Została wykupiona przez firmę angielską znaną na rynkach międzynarodowych, która szybko zamknęła fabrykę. Maszyny zostały wywiezione. Gmina wykupiła budynek administracyjny, a puste hale fabryczne są niewykorzystane. Trzeba sobie zadać pytanie, czy osłabienie pozycji ministra spraw zagranicznych przysłuży się Polsce, czy też istnieje poważne ryzyko, że wszystkie nasze spory, konflikty, demonstracje eurosceptycyzmu zaszkodzą krajowi. Nie neguję faktu pewnej niezręczności politycznej, polegającej na tym, że nie poinformowano dostatecznie szeroko społeczeństwa polskiego, a ściślej polityków, bo przecież to nie społeczeństwo nadaje taką rangę temu incydentowi. Nie stwarzajmy fikcji, że ta sprawa tak bardzo dotknęła społeczeństwo. Została ona nagłośniona przez prasę i eurosceptyków. Jest to rewanż za przegrane wybory. Prawica przegrała wybory i teraz ludzie, którzy doprowadzili do klęski swoich własnych partii, a którzy dzisiaj są w nowych partiach, krytykują działania nowego rządu. Przy czym niektórzy czynią to względnie rozumnie, z myślą o przyszłości Polski, a inni fascynują się wyłącznie tym, jaką popularność mogą zdobyć w społeczeństwie i nie zastanawiają się, czy Polsce służy to, co robią. Czy szansa na przystąpienie do grona bogatych państw może się powtórzyć? Wielu ludzi twierdzi, że w perspektywie historycznej jest to szansa niepowtarzalna. Jeśli nie znajdziemy się w gronie państw zaproszonych do przystąpienia do Unii, stanie się z nami coś podobnego jak z Białorusią. Eurosceptycy mówią kwestie nieprawdziwe, nierealne, niezwiązane z rzeczywistością.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#AleksanderMałachowski">Znam Hiszpanię, Portugalię, Grecję. Te kraje dużo zyskały dzięki członkostwu w Unii Europejskiej. To samo „grozi” Polsce. Przystąpienie do Klubu Bogatych Krajów oznacza dla nas wzrost znaczenia na arenie międzynarodowej i perspektywy rozwoju. Oczywiście możemy pójść śladem Białorusi, Kazachstanu i innych biednych krajów, które powstały po upadku Związku Radzieckiego. Jako przedstawiciel Klubu Parlamentarnego Unii Pracy jestem przeciw odwołaniu ministra Włodzimierza Cimoszewicza z pełnionej funkcji. Sugerowałbym, aby wyciszyć dyskusję w tej sprawie. Nie zapominajmy, że w Unii Europejskiej są polonosceptycy, którzy o szansach zjednoczenia z Polską wcale nie myślą jak o wielkim szczęściu. Dyskusja wzniecona przez polskich eurosceptyków może być przez nich wykorzystana ze szkodą dla Polski. Jeżeli chcemy sami sobie zaszkodzić, to odwołajmy ministra spraw zagranicznych i szukajmy pretekstów, aby takie działania podejmować. Wnoszę o zakończenie dyskusji i odrzucenie wniosku o odwołanie ministra Włodzimierza Cimoszewicza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanuszDobrosz">Myślę, że w tej dyskusji brakuje głosu realisty w sprawach europejskich. Stronnictwo, które reprezentuję, wielokrotnie akcentowało, że polska ziemia nie jest tylko kwestią patriotyzmu. Sytuacja Polski i ziem odzyskanych nie nieporównywalna z żadnym innym krajem, który przystępował do Unii Europejskiej. Kolejne ekipy rządowe nie chcą albo nie potrafią zdać sobie sprawy z tego prostego faktu. Ani Hiszpania z Francją, ani Holandia z Niemcami, ani inne kraje, które ze sobą graniczą w Unii Europejskiej nie są w takiej sytuacji, że doktryna prawna państwa sąsiadującego, najsilniejszego państwa Unii Europejskiej - Niemiec do dziś nie uznała zmian własnościowych na ziemiach odzyskanych. Chciałbym przypomnieć, że rezolucja Bundestagu z 1998 r. przewagą głosów CDU, CSU i liberałów poparła roszczenia Związku Wypędzonych. Nie znajdujemy się w sytuacji komfortowej. Dodam, że list intencyjny ministra Genschera towarzyszący traktatowi polsko-niemieckiemu z 1991 r. wyraźnie formułował niemieckie oczekiwania na zorganizowane osadnictwo. Popatrzmy na ten aspekt sprawy z punktu widzenia tego, co się stało w Brukseli. W przeciwieństwie do posłów wcześniej zabierających głos nie podnosiłbym aż takiego larum, gdyby przepisy wewnętrzne polskiego prawa były wcześniej uchwalone i zabezpieczały interes polskiego rolnika. Myślę, że wszystkie ugrupowania parlamentarne będą przychylne rozwiązaniom prawnym zapobiegającym wykupywaniu polskiej ziemi przez cudzoziemców. Polskie Stronnictwo Ludowe nie może zgodzić się na to, aby zagraniczni dzierżawcy już po 3 latach mogli starać się o prawo własności. Na Dolnym Śląsku 100 tys. ha najlepszej ziemi jest zagrożonych wykupem, a na terenie całego kraju jest to ok. 500 tys. ha. Proszę minister Danutę Hübner o informację, czy rząd wycofa się z tej deklaracji. Minister Jan Truszczyński w trakcie interpelacji i zapytań poselskich argumentował, że to rozwiązanie dotyczy tylko rolników indywidualnych. Zwracam uwagę, że spółka z kapitałem mieszanym może zmienić formę własności na indywidualną. Oczekuję jasnego stanowiska, czy polscy negocjatorzy wycofają się z niefortunnej deklaracji w sprawie możliwości zakupu ziemi przez cudzoziemców po 3-letniej dzierżawie. Inne rozwiązania również nie budzą wielkiego entuzjazmu, ale kwestię, którą poruszyłem, uważamy za kardynalną. Prosimy o wyjaśnienie tej sprawy. Nie zgodziłbym się z opinią, że praca jest wyższą wartością niż ziemia. Ziemię traci się bezpowrotnie, pracę można podjąć wielokrotnie. Zaskoczyła mnie postawa liberałów łotewskich. Były szef rządu łotewskiego do niedawna szef Komisji Spraw Zagranicznych parlamentu Łotwy, zapytany w trakcie naszej wizyty o stosunek Łotwy do sprawy zakupu ziemi, powiedział, że zgoda na zakup ziemi przez cudzoziemców nie jest możliwa, zważywszy na różnicę cen. Łotysze nie traktują ziemi wyłącznie jako miejsca produkcji żywności. Zdają sobie sprawę, że ziemia w niedługim czasie będzie miejscem produkcji dla energetyki. Apeluję, żeby w tej sprawie zachować zdrowy rozsądek. Proszę panią minister o wyjaśnienie tej kwestii. Zwracam uwagę, że o sprawie nie była poinformowana nie tylko opozycja, ale i ugrupowanie koalicyjne. Tym, którzy uważają, że zagrożenia są wydumane, chciałbym zacytować plan Stolpego z 1991 r., który wyraźnie stwierdzał, że po polskiej stronie granicy, do 150 km, należy ograniczać produkcję.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#JanuszDobrosz">Dzisiaj widoczne są skutki realizacji tego planu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MaciejGiertych">Chciałbym zwrócić uwagę na ważną kwestię, która nie była poruszona w dyskusji. Minister Włodzimierz Cimoszewicz wykazał, że jest niekompetentnym ministrem. Negocjacji nie prowadzi się w taki sposób, że jednostronnie uelastycznia się stanowisko negocjacyjne. Jeżeli jedna ze stron decyduje się na ustępstwa w jakiejś dziedzinie, to powinna liczyć na korzyści w innym obszarze. Jednostronne ustępstwa nie są skuteczną metodą w negocjacjach. Świadczy to o niekompetencji ministra spraw zagranicznych. „Rzeczpospolita” zamieściła dwie wypowiedzi ministra Włodzimierza Cimoszewicza w Brukseli. Dotyczyły one drugiego filaru i podatku importowego. Pan minister zaprzeczył temu, jakoby wypowiadał się na ten temat. Jak to jest możliwe, że najpoważniejszy polski dziennik informuje o wypowiedziach ministra za granicą, a Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie dementuje tych doniesień? Uważam, że należy odwołać ministra Włodzimierza Cimoszewicza z pełnionej funkcji. Absolutnie nie godzę się na sformułowanie posła Aleksandra Małachowskiego, który utożsamia eurosceptyków z ludźmi odpowiedzialnymi za wyprzedaż przemysłu i zaniedbania w rolnictwie. Dawna prawica na czele z panem Leszkiem Balcerowiczem nie ma nic wspólnego z obozem eurosceptyków, który znalazł się w Sejmie i jest przeciwnikiem zarówno pana Leszka Balcerowicza, jak i rządu SLD. Nie jesteśmy odpowiedzialni za to, czego dokonały poprzednie ekipy rządzące, które - tak jak i obecny rząd - realizowały program integracji z Unią Europejską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#DanutaHojarska">W imieniu Klubu Parlamentarnego Samoobrony proszę, żeby nie obrażać polskich rolników. Proszę nie mówić, że ziemie należące do rolników leżą odłogiem. Mogę podać nazwiska byłych ministrów, których ziemie na Żuławach leżą odłogiem. Po wypowiedzi ministra spraw zagranicznych w Brukseli rolników ogarnął strach. Ludzie boją się wykupywania ziemi przez Niemców. W gospodarstwie położonym blisko Słupska właściciel i brygadzista są Niemcami. Mówią do pracowników w języku niemieckim. Ludzie są załamani. Moi dziadkowie i rodzice uprawiali ziemię na Żuławach. Nie mogę zrozumieć, dlaczego Polska dobrowolnie zgadza się na sprzedaż tej ziemi. Zwracam się do posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego. Nie żałuję, że po 20 latach odeszłam z PSL. Myślałam, że jesteście patriotami. Możecie czuć się obrażeni, ale mówię to, co myślę. Jak potraktował posłów minister Włodzimierz Cimoszewicz w trakcie interpelacji i zapytań poselskich? Ja czułam się obrażona. Uważam, że skoro zostałam wybrana przez 10 tys. ludzi, należy mi się szacunek. Gdyby nie odbyła się w Brukseli konferencja prasowa, czy dzisiaj znalibyśmy szczegóły polskiego stanowiska negocjacyjnego? Na pewno nie, bo byłoby to utajnione. Samoobrona będzie głosować za odwołaniem ministra Włodzimierza Cimoszewicza. Trzeba ponosić konsekwencje popełnionych błędów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JerzySzteliga">Nie będę odnosił się do treści uzasadnienia i do wypowiedzi posłów wnioskodawców. Chciałbym zwrócić uwagę, że brniemy w zaułek, który nie ma związku z meritum sprawy. Przypominam, że o ograniczeniach ustawowych dotyczących ochrony polskiej ziemi to my będziemy decydować, bo tak stanowi konstytucja. To Sejm będzie stanowić prawo. Część posłów wnioskodawców próbuje wręcz ograniczać konstytucyjne prerogatywy Rady Ministrów. Państwo kwestionujecie prawo Rady Ministrów do działania w ramach konstytucji. Kwestionujecie prawo wypowiadania się przez urzędującego ministra spraw zagranicznych. Kiedy minister prosił, ze względu na charakter negocjacji, o poufność debaty, Komisja sejmowa odmówiła odbycia posiedzenia zamkniętego. Szanując pogląd posłów wnioskodawców, mając zdanie przeciwne, proszę o to, abyśmy uporządkowali debatę. O kwestii ziemi będziemy dyskutować w komisjach i na posiedzeniach plenarnych. Będziemy szukać sposobu obrony ziemi. Obecnie, kiedy negocjacje znalazły się w kluczowej fazie, powstrzymajmy się przed jałowymi dyskusjami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#AntoniKobielusz">Chciałbym powołać się na wypowiedź posła Mariana Piłki. W poprzedniej kadencji byliśmy członkami Komisji Spraw Zagranicznych i domagaliśmy się, żeby nas rzetelnie informowano przynajmniej o zarysie założeń strategii negocjacyjnej. Pamiętam, że zwracano wówczas uwagę na konieczność zachowania ostrożności, bo nie można za wcześnie ujawniać pewnych informacji. Myślę, że minister Włodzimierz Cimoszewicz i wiceminister Danuta Hübner kierowali się zasadą ostrożności, kiedy na posiedzeniu Komisji Europejskiej byli obecni dziennikarze. Chciałbym zapytać, czy rzeczywiście po wyborach doszło do zmiany priorytetów polskiej polityki zagranicznej? Dotychczas rząd nie poinformował o żadnych zmianach. Myślę, że rząd ma prawo do zmiany strategii negocjacyjnej. Poprzednia strategia doprowadziła do tego, że na przełomie czerwca i lipca nie tylko nie byliśmy wśród pierwszej piątki, jeżeli chodzi o zamknięte rozdziały negocjacyjne, ale byliśmy na końcu następnej. Tylko dwa państwa były w sytuacji gorszej niż my. Pochodzę z południowej części Polski. Często bywam w Republice Czeskiej. Słyszałem w wielu miejscach publiczne wypowiedzi, że nie jest w interesie Czech oczekiwanie, aż Polska będzie gotowa do członkostwa. Czy Polska będzie miała więcej, czy mniej korzyści z tego, że polski rząd zracjonalizował poprzednie stanowisko? Przecież już w tej chwili minister Włodzimierz Cimoszewicz ma prawo oczekiwać na to, aby w odpowiedzi na uelastycznienie polskiego stanowiska państwa Unii uelastyczniły swoje, np. odnośnie do okresów ochronnych dla zatrudnienia. Obserwujemy pozytywne reakcje, np. Hiszpanii. Wiem, że stosunki polsko-niemieckie stanowią niezwykle skomplikowaną materię. Polacy mają szczególny stosunek do ziemi. Chciałbym, żeby Polacy mogli kupić ziemię, gdzie tylko zechcą. Kwestia szans rozwojowych jest priorytetowa. Wejście do Unii jest dla nas szansą. Powinniśmy skoncentrować się na tym, żeby wynegocjować optymalne warunki dla Polski, uzyskać w miarę szybko członkostwo i rozwijać się razem z innymi narodami. Z tego powodu, mimo uprzedzeń w relacjach polsko-niemieckich, powinniśmy zaprzyjaźnić się z Niemcami, a potem wspólnie rozwiązywać ważne problemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#EdwardPłonka">Naszą dyskusję zdominowała sprawa ziemi. Jest to zrozumiałe, ponieważ ziemia ma charakter szczególny. Ziemię można sprzedać tylko raz. Teoretycznie można ją odkupić, ale jeżeli sprzedamy ją tanio, to będziemy musieli odkupić za duże pieniądze. Przypominam sobie dyskusję w Szwecji przed wstąpieniem tego kraju do Unii Europejskiej na temat wykupu ziemi przez Niemców. Pojawił się wówczas pomysł, aby zezwalać na wykup ziemi w pewnych enklawach, przy jednoczesnym uniemożliwieniu połączenia wykupionych obszarów w przyszłości. Czy nie moglibyśmy zastanowić się nad takim rozwiązaniem? Minister Włodzimierz Cimoszewicz znalazł się pod presją czasu w procesie negocjacji z Unią, ale nie do końca znamy kulisy rozmów. Uważam, że powinniśmy je poznać. Nie można radykalnie zmienić kierunku negocjacji w stronę ustępstw. Musimy do końca utrzymywać twarde stanowisko. Zawsze można je złagodzić. Nawiązując do sformułowania użytego przez posła Bogdana Klicha, opowiadam się za udzieleniem ministrowi upomnienia w postaci „żółtej kartki”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JózefStasiewski">W sprawie ziemi nie powinniśmy prowadzić dyskusji. Jeżeli rodzice wychowali nas w duchu patriotycznym, powinniśmy bronić polskiej ziemi. Chciałbym wyrazić sprzeciw wobec sposobu, w jaki minister spraw zagranicznych traktuje członków Komisji. Jestem również posłem Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Minister Krzysztof Janik uczestniczy niemal w każdym posiedzeniu Komisji. Niestety, minister spraw zagranicznych nie bierze udziału w pracach komisji sejmowych. Nie wiem, czy jest to przejaw arogancji. Samoobrona uważa, że trzeba odwołać ministra Włodzimierz Cimoszewicza z zajmowanego stanowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JerzyJaskiernia">Chciałbym w imieniu prezydium Komisji przedstawić państwu następujący problem. Do dyskusji zgłaszają się kolejni posłowie, a odnoszę wrażenie, że główne argumenty zostały już wypowiedziane. W dalszej części posiedzenia przewidziane jest spotkanie z gościem z Chorwacji, który czeka już od kilkudziesięciu minut. Jeśli państwo uważacie, że są jeszcze jakieś nowe argumenty, które mogłyby wpłynąć na decyzję Komisji, to proszę o ich postawienie. Jeśli nie, to proponuję, żebyśmy podjęli decyzję. Przypominam, że będzie jeszcze debata na forum Sejmu, w czasie której kluby parlamentarne będą prezentowały swoje stanowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#MarianKwiatkowski">Sytuacja przedstawia się dramatycznie. Minister Włodzimierz Cimoszewicz nie powinien prezentować w Brukseli nowego stanowiska w sprawie obrotu ziemią. Parlamentarzyści, których wybrał naród, muszą bronić polskiej ziemi. Minister powinien konsultować swoje decyzje z reprezentantami społeczeństwa. To nie może być stanowisko negocjacyjne wyłącznie premiera czy ministra spraw zagranicznych. Może Polacy powinni wypowiedzieć się w referendum, czy polska ziemia jest na sprzedaż. Klub Parlamentarny Samoobrony uważa, że wniosek zgłoszony przez posła Gabriela Janowskiego jest uzasadniony i dlatego go popieramy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MarianPiłka">Chciałbym najpierw przedstawić dwie uwagi do wypowiedzi posła Aleksandra Małachowskiego. Pragnę zaprotestować przeciwko insynuacjom w stosunku do posłów, którzy jakoby mieli się kierować złą wolą, a nie sprawami merytorycznymi. Zawsze, kiedy słyszę tego typu domniemania, myślę, że każdy sądzi po sobie. Mam nadzieję, że w przyszłości nie będzie tego typu insynuacji. Druga uwaga dotyczy pewnego sposobu argumentacji. Pan poseł Aleksander Małachowski powiedział, że lepiej, jeśli ziemia jest zagospodarowana przez Niemców, niż gdyby miała leżeć odłogiem. To przypomina pewne stanowisko, które przed I wojną światową zgłosiła Róża Luksemburg wskazując na nadrzędność myślenia ekonomicznego. Ponad wymiarem ekonomicznym są pewne wartości nadrzędne. W związku z tym argumenty ekonomiczne są istotne, ale nie najważniejsze. Dlatego prosiłbym, aby tego neoluksemburgizmu w naszych debatach nie prezentować, bo on się historycznie skompromitował. Miejsce Polski w Europie będzie zależało od warunków integracji. Dlatego chcemy, żeby te warunki zapewniały Polsce godne miejsce. Niepokoi nas kapitulancka postawa obecnego rządu w procesie negocjacji. W moim przekonaniu źle rozpoznano sytuację. To może nas znacznie więcej kosztować niż układ stowarzyszeniowy, który był źle wynegocjowany, czego skutkiem był ogromny deficyt handlowy w ostatnich latach. Sądzę, że wyraźny sygnał w postaci dymisji ministra Włodzimierza Cimoszewicza może świadczyć o tym, że nasze społeczeństwo nie zaakceptuje jakichkolwiek warunków integracji. Czynnik ten może okazać się pomocny w uzyskaniu dobrych warunków integracji dla Polski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#MichałKamiński">W dyskusji pojawił się argument, jako byśmy mieli możliwość, niezależnie od prowadzonych negocjacji, regulowania kwestii obrotu ziemią w naszym ustawodawstwie narodowym. Komisja Europejska wypowiedziała się na ten temat w ubiegłym tygodniu. Stwierdziła bardzo wyraźnie, że niemożliwe jest wprowadzenie pewnych ograniczeń dotyczących obrotu ziemią. „Rzeczpospolita” przytoczyła przykład bardzo restrykcyjnych przepisów w tej dziedzinie we Francji, które musiały być uchylone ze względu na to, że uznano, iż są sprzeczne z prawem europejskim. Przypomnę, że istotą bycia w Unii Europejskiej jest nadrzędność ustawodawstwa europejskiego nad prawem narodowym. Nie poruszajmy się w sferze mitów. Jeżeli zgodzimy się na pewne rozwiązania, będą one obowiązywać. Wejście Polski do Unii oznacza podrzędność naszego prawa względem ustawodawstwa europejskiego. Usłyszeliśmy pogląd, że jeśli próbujemy dziś rozmawiać na ten temat - co jest zgodne z konstytucją i z obyczajem demokratycznym - można to traktować jako chęć rewanżu za przegrane wybory. Przypomnę, że w poprzedniej kadencji wybory przegrała partia Leszka Millera, ale nikt z tego powodu nie odbierał mu prawa do krytyki rządu Jerzego Buzka przez ostatnie 4 lata. Jest to istotna rola opozycji. W poprzedniej kadencji Sejmu nie pozwoliłbym sobie na mówienie, że SLD nie ma prawa krytykować rządu, bo przegrał wybory. Obecna opozycja zachowuje się w podobny sposób. Wyborcy ocenią, czy mamy rację. Usłyszeliśmy opinię, że cała nasza argumentacja wynika wyłącznie z niechęci do Unii Europejskiej. Nie mogę mówić w imieniu wszystkich. W Sejmie są posłowie, którzy kwestionują ideę integracji europejskiej. Ja nie należę do tej grupy. Istotą sporu, jaki posłowie Prawa i Sprawiedliwości prowadzą z obecnym rządem, nie jest kwestia, czy Polska ma być członkiem Unii Europejskiej, lecz na jakich warunkach. Problemem nie jest to, czy atmosfera wokół traktatu akcesyjnego będzie sprzyjająca jego zaakceptowaniu przez społeczeństwo. Podstawową kwestią jest to, czy traktat akcesyjny będzie właściwie wynegocjowany. Chciałbym móc głosować za traktatem akcesyjnym Polski do Unii Europejskiej, bo wiedzę szansę Polski w Unii. Przykłady krajów Unii Europejskiej pokazują, że można z tej szansy skorzystać. Przywoływana dziś Hiszpania jest dobrym przykładem, ale są kraje, które nie wykorzystały szansy. Bardzo bym prosił, żebyśmy sobie wzajemnie nie zarzucali poglądów, których nie reprezentujemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JerzyJaskiernia">Stwierdzam, że dyskusja została zamknięta. Przystępujemy do podejmowania decyzji. W trakcie dyskusji poseł Aleksander Małachowski zgłosił wniosek o wyrażenie negatywnej opinii w stosunku do wniosku o uchwalenie wotum nieufności. Wniosek ten poddam pod głosowanie. Jeżeli zostanie poparty, oznaczać to będzie, że Komisja formułuje opinię negatywną. Jeżeli wniosek zostanie odrzucony, będzie to oznaczać, że Komisja wyraża pozytywną opinię w sprawie wniosku o wotum nieufności. Czy w sprawie procedury głosowania są uwagi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#MarekJurek">Przecież spotkaliśmy się, żeby zaopiniować wniosek sformułowany w parlamencie. Wniosek posła Aleksandra Małachowskiego nie różni się przedmiotem od wniosku zgłoszonego w debacie parlamentarnej, tylko jest sformułowany w przeciwnym kierunku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JerzyJaskiernia">Jeżeli państwo kwestionujecie propozycję, żeby głosować opinię negatywną, mogę poddać pod głosowanie opinię pozytywną w sprawie wotum nieufności dla ministra spraw zagranicznych. Chodzi o to, żeby rozstrzygnięcie było klarowne. Ponieważ poseł Aleksander Małachowski zgłosił formalny wniosek, chciałbym poddać go pod głosowanie. Jeżeli państwo uważacie, że powinniśmy głosować wniosek o wydanie opinii pozytywnej, przystaję na tę propozycję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#MarekJurek">Prosiłbym, żebyśmy głosowali wniosek sejmowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JerzyJaskiernia">Marszałek Sejmu zwrócił się do nas o wydanie opinii. My nie głosujemy nad wnioskiem o uchwalenie wotum nieufności, bo to zrobi Sejm. Komisja ma wyrazić opinię pozytywną lub negatywną, w odniesieniu do tego wniosku. Ponieważ poseł Aleksander Małachowski wniósł o wyrażenie opinii negatywnej, uznałem, że poddanie tego wniosku pod głosowanie uczyni decyzję Komisji klarowną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#MarekJurek">Wnoszę o zarekomendowanie Sejmowi głosowania pozytywnie za wnioskiem o odwołanie ministra Włodzimierza Cimoszewicza ze stanowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JerzyJaskiernia">Rozumiem, że pan poseł opowiada się za wyrażeniem pozytywnej opinii wobec wniosku o wotum nieufności. Ustalamy, czy będziemy głosowali opinię pozytywną, czy negatywną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#MarekJurek">Przez szacunek dla wieku posła Aleksandera Małachowskiego, wycofuję swój wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#JerzyJaskiernia">Ponieważ poseł Marek Jurek wycofał swoje zastrzeżenie, będziemy głosowali, kto z posłów jest za uchwaleniem opinii negatywnej, a więc kto jest przeciwko wnioskowi o wotum nieufności. Przystępujemy do głosowania. Kto z posłów jest za uchwaleniem przez Komisję Spraw Zagranicznych opinii negatywnej? Stwierdzam, że Komisja 13 głosami, przy 8 przeciwnych i 4 wstrzymujących się, wyraziła opinię negatywną w sprawie wniosku o uchwalenie wotum nieufności ministrowi spraw zagranicznych Włodzimierzowi Cimoszewiczowi. Przechodzimy do wyboru posła sprawozdawcy. Proszę o zgłaszanie kandydatur.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#JerzySzteliga">Zgłaszam kandydaturę posła Antoniego Kobielusza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy pan poseł się zgadza?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#AntoniKobielusz">Tak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są inne kandydatury? Nie ma. Kto z posłów jest za wyborem posła Antoniego Kobielusza na sprawozdawcę Komisji?Stwierdzam, że Komisja 17 głosami, przy braku głosów przeciwnych i 4 wstrzymujących się, wybrała posła Antoniego Kobielusza na sprawozdawcę Komisji. Po 3-minutowej przerwie przystąpimy do realizacji drugiego punktu porządku dziennego, który obejmuje stosunki polsko-chorwackie i spotkanie z wiceprzewodniczącym chorwackiego Saboru prof. Zdravki Tomacem.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#JerzyJaskiernia">Witam serdecznie pana marszałka. Chcielibyśmy porozmawiać na temat stosunków polsko-chorwackich. Jeśli pan marszałek pozwoli, oddam głos ministrowi Stefanowi Mellerowi, a potem prosiłbym pana marszałka o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#StefanMeller">Miałem przyjemność odbyć dziś z panem marszałkiem dłuższą rozmowę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdzie omówiliśmy stosunki dwustronne między Polską a Chorwacją, a także sytuację w regionie i w świecie. Niewątpliwie Chorwacja znajduje się w szczególnym miejscu Europy. Nasze stosunki bilateralne z Chorwacją wpływają na spojrzenie Polski na sytuację europejską, zaś Polska jawi się Chorwacji również jako miejsce szczególne. Dwustronne stosunki polityczne układają się bardzo dobrze. Dotyczy to także współpracy wojskowej i stosunków gospodarczych. Wymiana gospodarcza w ostatnim czasie uległa znaczącemu wzrostowi. Jestem przekonany, że po wystąpieniu pana marszałka będziecie państwo mogli zadać wiele szczegółowych pytań, na które otrzymacie wyczerpujące odpowiedzi. Ja ze swej strony chciałem państwa bardzo przeprosić, ponieważ nie przypuszczałem, że punkt pierwszy porządku obrad potrwa tak długo, a zwołałem w Ministerstwie Spraw Zagranicznych naradę związaną z wizytą premiera Leszka Millera w Moskwie, którą muszę poprowadzić. Proszę państwa o wybaczenie, iż muszę opuścić posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JerzyJaskiernia">Dziękuję panu ministrowi za informację o stanie stosunków polsko-chorwackich. Proszę o zabranie głosu pana marszałka Zdravko Tomaca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#ZdravkoTomac">Wielki to dla mnie zaszczyt, że mogę uczestniczyć w posiedzeniu Komisji. Tak się składa, że w ciągu ostatnich 2 lat jestem w Polsce już po raz trzeci. Dwukrotnie byłem jako przewodniczący Komisji Polityki Zagranicznej, a raz towarzyszyłem prezydentowi Republiki Chorwacji. Latem br. oczekiwałem rewizyty posłów z Komisji Spraw Zagranicznych w Chorwacji, ale - niestety - w związku z wyborami wizyta nie odbyła się. Dlatego chciałbym ponowić zaproszenie dla Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP do złożenia wizyty w Chorwacji. Obiecuję, że program ułożymy w ten sposób, iż będą państwo nie tylko w Zagrzebiu, ale zobaczą również chorwackie morze. Polska jest dla Chorwacji partnerem strategicznym, jednym z najważniejszych krajów, z którym pragnęlibyśmy rozwinąć stosunki we wszystkich dziedzinach. Chcielibyśmy podziękować polskim władzom, wszystkim partiom działającym w Sejmie za pomoc, jakiej Polska udzieliła Chorwacji na jej drodze do Europy. Jesteśmy szczególnie zainteresowani nawiązaniem bardzo bliskich kontaktów ze wszystkim krajami Europy Środkowej, a w tym regionie Polska odgrywa rolę szczególną. Podpisana niedawno umowa o wolnym handlu umożliwia rozwój współpracy gospodarczej i w innych dziedzinach. Chorwacja jest nadzwyczaj zainteresowana tym, by w jak najkrótszym czasie stać się członkiem CEFTA.Myślę, że należałoby przyspieszyć prace nad układem o przyjaźni między obu państwami. Chorwacja pragnie przynależeć do Europy Środkowej i sądzi, że kraje tego regionu powinny jeszcze bliżej ze sobą współpracować. Naszym przyjaciołom próbujemy tłumaczyć, dlaczego Chorwacja nie akceptuje pojawiających się koncepcji, które Chorwację umieszczają w części Bałkanów Zachodnich. Staramy się wyjaśnić, dlaczego nie chcemy się zgodzić na włączenie nas w projektowane sojusze ekonomiczne na obszarze Półwyspu Bałkańskiego. Chorwacja przeżyła bardzo wyniszczającą wojnę, ale ciągle jeszcze jest obciążona stosunkami z krajami sąsiednimi, które znajdują się w stanie permanentnego kryzysu. Chcemy przyczynić się do tego, by w Bośni i Hercegowinie, Jugosławii, Macedonii i Albanii sytuacje kryzysowe zostały jak najszybciej przezwyciężone, ale nie możemy zgodzić się na to, by dzielić los tych krajów w stanie kryzysu i aby na nas ciążyła odpowiedzialność za to, co tam się dzieje. Jesteśmy zainteresowani tym, by przystąpić do unii celnej z Europą Środkową, a nie Bałkanami. Właśnie dlatego chcemy zapoznać naszych przyjaciół z problemami, z którymi się borykamy i z naciskami, na jakie jesteśmy narażeni. Oczywiście nie oznacza to, że Chorwacja nie chce przyjąć odpowiedzialności i części obowiązków związanych ze stabilizacją sytuacji na Bałkanach. Zależy nam na tym, abyśmy byli bardziej postrzegani jako kraj śródziemnomorski, kraj środkowoeuropejski, a nie tylko kraj, którego losy już na wieki miałyby być związane z Bałkanami. Druga sprawa, o której chciałbym powiedzieć, to nasze podziękowanie za wsparcie Chorwacji na jej drodze do NATO i drodze europejskiej. Polska, w przeciwieństwie do niektórych innych krajów, prowadzi pod tym względem politykę całkowicie nieegoistyczną. Pragniemy również bardzo podziękować za dzielenie się z nami doświadczeniami z drogi, którą Polska już przebyła. Polska jest w NATO, a wkrótce stanie się członkiem Unii Europejskiej. Te podziękowania odnoszą się do posłów wszystkim kadencji i ugrupowań.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#ZdravkoTomac">Była to dla nas niezwykle cenna pomoc. Między naszymi krajami nie ma otwartych problemów, ale przyjaźń i współpraca mogłyby być lepsze niż są. Statystyki wykazują, że w br. odwiedziło Chorwację ok. 400 tys. Polaków. Ci ludzie to najlepszy pomost między naszymi krajami. Podjęliśmy trudną, o strategicznym znaczeniu decyzję, że wybudujemy autostradę od granicy węgierskiej do Rijeki i drugą odnogę do Splitu. Jesteśmy przekonani, że w ten sposób Chorwacja stanie się bliższa dla Polaków. Wspólnie jesteśmy w koalicji antyterrorystycznej i dzielimy troskę o przyszłość świata. Oba nasze kraje mają za sobą bardzo trudną historię, w której narażeni byliśmy na agresję ze Wschodu i z Zachodu. Nierzadko nasze terytoria były przedmiotem pretensji obcych państw. Teraz mamy swoje państwo. Pragniemy być w Unii Europejskiej, we wspólnocie równoprawnych narodów i obywateli. Polska wcześniej wejdzie do Unii Europejskiej. My się z tego cieszymy, ponieważ jesteśmy przekonani, że Polska, będąc członkiem Unii Europejskiej, będzie mogła więcej i lepiej pomagać Chorwacji, tak jak czyniła to dotychczas. Raz jeszcze w imieniu swojej komisji i parlamentu zapraszam państwa do Chorwacji. Mam nadzieję, że współpraca międzyparlamentarna przyczyni się do poprawy już i tak dobrych stosunków między obu państwami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JerzyJaskiernia">Bardzo dziękuję panie marszałku, za te serdeczne słowa i za zaproszenie, które przyjęliśmy z zainteresowaniem. Na pewno zrobimy wszystko, aby w tej kadencji Sejmu mogło być zrealizowane. Czy ktoś z państwa chciałby zadać pytanie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#JanChaładaj">Polska bardzo ceni sobie współpracę z Chorwacją. Uważamy, że w sferze stosunków gospodarczych ciągle nie wykorzystujemy wszystkich potencjalnych możliwości. Już w latach 1996–1997, mimo że Chorwacja nie była jeszcze członkiem WTO, podjęliśmy aktywny monitoring barier ekonomicznych, które mogłyby utrudnić podpisanie umowy o wolnym handlu. Do podpisania umowy doszło w ub.r.Głównym produktem eksportu chorwackiego do Polski była wtedy „Vegeta”. Obecnie firma „Podravka” wybudowała fabrykę w Polsce. Jesteśmy w stanie eksportować „Vegetę” do Chorwacji. Czy są produkty eksportowe, które mogłyby zastąpić „Vegetę”? Jeżeli chodzi o nasz eksport, zdajemy sobie sprawę, że Chorwacja nadal dotkliwie odczuwa skutki działań wojennych. Jak parlament i rząd chorwacki widzą udział polskich przedsiębiorstw w odbudowie chorwackiego przemysłu i energetyki? W jakich dziedzinach oczekuje się aktywności Polaków?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#BogdanKlich">Polska potrzebuje stabilnego partnera w Europie Południowo-Wschodniej, a Chorwacja potrzebuje partnera w Europie Środkowej, który ma istotne dokonania na drodze do NATO i Unii Europejskiej. Takie założenia legły u podstaw współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony między odpowiednimi resortami obu krajów przed 2 laty. Muszę powiedzieć z satysfakcją, że ten dialog krótki i intensywny z moim partnerem, ministrem Kozlicą zaowocował dobrym porozumieniem między naszymi krajami, co do wymiany eksperckiej i wymiany doświadczeń. Chciałbym pana zapytać o perspektywy współpracy wojskowej między naszymi krajami. Jak pamiętam, przed rokiem planowaliśmy ją na zasadzie wymiany naszych doświadczeń w drodze do NATO, a chorwackich w zakresie działań operacyjnych waszej wojny narodowej. Mówiliśmy też o wsparciu waszej roli w programie „Partnerstwo dla pokoju”. Jak pan widzi dalsze kroki w kierunku zacieśniania współpracy między siłami obronnymi obu krajów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#JoannaSosnowska">Chciałabym dowiedzieć się, czy kobiety są obecne w parlamencie Chorwacji? Jak liczna jest to reprezentacja i czy powierza się im ważne funkcje polityczne?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są jeszcze pytania do naszego gościa? Jeśli nie, proszę pana marszałka o udzielenie odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#ZastępcaprzewodniczącegoZdravkoTomac">Zacznę od ostatniego pytania, które jest najłatwiejsze. W obecnej kadencji kobiet jest o wiele więcej niż było dotychczas. W mojej partii socjaldemokratycznej 25% parlamentarzystów to pani posłanki. W kierownictwie partii 40% stanowią kobiety. Niektórzy panowie mówią, że wkrótce trzeba będzie stworzyć forum ochrony praw mężczyzn. W pozostałych klubach poselskich udział kobiet jest zdecydowanie mniejszy. Prezydium parlamentu, niestety, nie ma kobiety, natomiast kilka kobiet pełni funkcję przewodniczących komisji. Panuje przekonanie, że w polityce kobiety są zbyt słabo reprezentowane. Jeżeli chodzi o współpracę w dziedzinie obronności, to według moich informacji rozwija się ona dobrze. Realizowane są wspólne projekty, również w zakresie przemysłu obronnego. Sądzę, że rezultaty będą pozytywne. Jest to jedna z dziedzin, których współpraca rozwija się nie tylko dobrze, ale i bardzo konkretnie. O ile wiem, prowadzone są rozmowy dotyczące samolotów „MIG”. Chodzi o szkolenie chorwackich pilotów na tych samolotach. Jeżeli chodzi o firmy „Pliva” i „Podravka”, jesteśmy szczęśliwi, że zainwestowały i mają swoje filie w Polsce. Sądzę, że są możliwości, by inne firmy chorwackie poszły tą samą drogą. Po podpisaniu umowy o wolnym handlu rynek Chorwacji jest otwarty dla wszystkich polskich przedsiębiorstw. Te wielkie inwestycje, które wkrótce rozpoczną się w Chorwacji, stwarzają również szansę obecności polskich przedsiębiorstw przy ich realizacji. Dobrze by było, żeby zajęły się tym na początek oba rządy, żeby nie wszystko pozostawiać wolnemu rynkowi. Ponieważ nasi premierzy dobrze się znają, sądzę, że uda się im dojść do konkretnych wniosków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#JerzyJaskiernia">Dziękuję panu marszałkowi za to niezwykle ciekawe wystąpienie. Jestem przekonany, że w trakcie tej kadencji dialog polsko-chorwacki będzie kontynuowany. Bardzo bym prosił pana marszałka o przekazanie pozdrowień dla całej Komisji Spraw Zagranicznych Soboru Chorwackiego. Wyrażam przeświadczenie, że my parlamentarzyści wniesiemy istotny wkład do rozwoju stosunków polsko-chorwackich, które są dobre, ale mają nowe perspektywy, zwłaszcza w obszarze gospodarczym, współpracy wojskowej i innych. Reprezentujemy dwa kraje ważne w Europie, które powinny się porozumiewać, współpracować i przyczyniać do bezpieczeństwa naszego kontynentu. Dziękuję bardzo panu marszałkowi i życzę dobrego pobytu w Polsce. Czy w sprawach różnych ktoś chciałby zabrać głos? Nie słyszę. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>