text_structure.xml
92.8 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#RobertSmoleń">Otwieram posiedzenie Komisji do Spraw Unii Europejskiej. Witam serdecznie wszystkich członków Komisji, przedstawicieli rządu oraz przedstawicieli Biur Kancelarii Sejmu. Przepraszam za opóźnienie, które zostało spowodowane tym, że rozpatrywanie pierwszego punktu porządku dziennego Sejmu, którym była zmiana na stanowisku marszałka, przedłużyło się ponad wstępnie zaplanowany czas. Nasze posiedzenie zostało zwołane bezzwłocznie po zakończeniu tego punktu posiedzenia plenarnego. Projekt naszego porządku dziennego otrzymaliście państwo przedłożony przez prezydium w zawiadomieniu. Czy są uwagi do tego projektu? Nie słyszę. Stwierdzam więc, że porządek został przez Komisję zaakceptowany i będziemy według niego obradować. W pierwszej kolejności, zgodnie ze zwyczajem, chcę rozpatrzyć pkt VI: informację o projektach aktów prawnych UE i odnoszących się do nich stanowiskach rządu, w stosunku do których Prezydium zgodnie z jednomyślną opinią posłów koreferentów wnosi o niezgłaszanie uwag. Dzisiaj mamy tylko jeden taki dokument. Jest to „Wniosek dotyczący rozporządzenia Rady, nakładającego ostateczne cło antydumpingowe na przywóz węglika wolframu oraz stapianego węglika wolframu pochodzących z Chińskiej Republiki Ludowej (COM/2004/776)”. Panowie posłowie koreferenci Aleksander Grad i Piotr Gadzinowski wnieśli, aby sprawy tej nie rozpatrywać na posiedzeniu Komisji i tym samym nie zgłaszać uwag do projektu tego wniosku. Czy są inne opinie? Nie słyszę. Stwierdzam więc, że Komisja postanawia nie zgłaszać uwag do tego projektu. Przystępujemy do rozpatrzenia pkt I: rozpatrzenie w trybie art. 10 ust. 2 ustawy z dnia 11 marca 2004 roku informacji Rządu dotyczącej przyczyn nieuwzględnienia w stanowisku rządu opinii Komisji odnośnie do „Projektu rozporządzenia Rady zmieniającego rozporządzenie 2037/2000/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w zakresie roku bazowego dla przydzielania ilości substancji HCFCs dla nowych państw członkowskich (COM/2004/550)”. Rząd jest reprezentowany przez pana ministra Jerzego Swatonia. Serdecznie witam pana ministra. Chcę powiedzieć, że mamy do czynienia z sytuacją precedensową, albowiem po raz pierwszy obradujemy w trybie art. 10. Przypomnę, że ten tryb opisany w ustawie odnosi się do sytuacji, kiedy Komisja do Spraw Unii Europejskiej Sejmu wydała opinię w sprawie rozpatrywanej w trybie art. 6 ust. 3 lub art. 9 ust. 1 ustawy z dnia 11 marca 2004 roku i w takim przypadku opinia ta „powinna stanowić podstawę stanowiska Rady Ministrów”. Jednak ust. 2 art. 10 stanowi, iż „w przypadku, gdy stanowisko Rady Ministrów, o którym mowa w ust. 1, nie uwzględnia opinii organu właściwego na podstawie regulaminu Sejmu, przedstawiciel Rady Ministrów ma obowiązek niezwłocznie wyjaśnić organowi właściwemu na podstawie regulaminu Sejmu” - czyli naszej Komisji - „przyczynę rozbieżności”. Mamy do czynienia z taką właśnie sytuacją. Komisja rozpatrywała ten projekt dokumentu, wydała opinię odmienną od propozycji rządu, po czym otrzymaliśmy w dniu 7 grudnia ubiegłego roku korespondencję od pana ministra Jarosława Pietrasa, do której załączona była informacja dotycząca rozbieżności między stanowiskiem rządu a opinią wyrażoną przez Sejm w odniesieniu do projektu tego dokumentu.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#RobertSmoleń">Ministerstwo Środowiska w uzgodnieniu z Ministerstwem Gospodarki i Pracy podtrzymało stanowisko rządu przedstawione Komisji do Spraw Unii Europejskiej, a następnie, jak rozumiem, to stanowisko zostało przez Komitet Europejski Rady Ministrów, a tym samym, zgodnie z przyjętą procedurą w ramach rządu, przez cały rząd zatwierdzone. Po raz pierwszy mamy do czynienia z tego typu konfliktem. Cieszę się, że możemy wysłuchać informacji z ust ministra konstytucyjnego, pana Jerzego Swatonia. Chciałbym, aby było to, tak jak sobie zakładaliśmy, stałą praktyką, by w przypadku takich właśnie sytuacji wyjaśnienia przedkładał minister konstytucyjny. Bardzo więc proszę pana ministra o wyjawienie powodów, dla których rząd postanowił podtrzymać swoje stanowisko mimo odmiennej opinii Komisji do Spraw Unii Europejskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JerzySwatoń">Kwestia ta jest ujęta językiem prawniczym w materiale Biura Studiów i Ekspertyz Sejmu, który państwo otrzymaliście, ponieważ problem dotyczy rozbieżności co do tego, czy Komisja wydała opinię, czy też dokonała zapisów, w których wyraziła swój pogląd w omawianej sprawie. Jak wynika z tej przestawionej państwu ekspertyzy, Komisja od strony formalnej nie wydała opinii do stanowiska rządu. Stąd też w tym przypadku sprawa nie podchodzi pod art. 10 ustawy o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w UE i z tego punktu widzenia rząd nie naruszył prawa. Tak jest to sformułowane w tej opinii i taka była również nasza opinia. Natomiast, tak jak oczekiwaliśmy i o ile mi wiadomo, było to sygnalizowane na wcześniejszych posiedzeniach, Komisja Europejska zaczęła mieć wątpliwości co do określenia pułapu bazowego wnioskowanego przez nowe kraje członkowskie UE na poziomie średniej z lat 2002–2003. I Komisja na wniosek Komitetu Zarządzającego przyjęła, że w roku 2005 obowiązują limity roku bazowego 1999. Innymi słowy, na dzisiaj sytuacja prawna jest taka, że w roku 2005 obowiązują limity roku 1999, czyli tak, jak to widziała Komisja. Z tego punktu widzenia nie ma więc na dzień dzisiejszy problemu. Oczywiście problem pojawi się w drugiej połowie 2005 roku, kiedy na pewno stanie na gremiach Komisji, ponieważ nie zdjęto z porządku obrad tego dokumentu o zmianie poziomów bazowych. Ponownie na forum będzie dyskusja nad tym dokumentem. Podstawowym argumentem, którym rząd się kierował przy niezmienianiu swojego stanowiska, był fakt, że za tą propozycją, żeby dokonać korekty i przyjąć rok bazowy 2002–2003, średnią z tych lat za obowiązującą dla nowych krajów członkowskich, opowiadały się wszystkie nowe kraje członkowskie. Jedynie Polska by się wyłamała i byłaby jedynym krajem, który nie podzielałby tego poglądu. Ponieważ prowadzimy równolegle rozmowy w sprawie różnych limitów na zanieczyszczenia, na dwutlenek węgla czy inne substancje chemiczne i nasza gra z nowymi krajami UE jest wspólną grą, więc, mając na uwadze, że niewielkie by były straty i szkody z tytułu utrzymywania jednolitego stanowiska w dziesiątce, nie chcieliśmy się wyłamywać, aby mieć zagwarantowane poparcie w tych przypadkach, kiedy Polska będzie potrzebowała poparcia dla utrzymania swoich limitów bazowych. To, żeby nie opuszczać w trakcie rozmów z Komisją Europejską pozostałych krajów „dziesiątki” w tym zakresie, było główną przesłanką, którą rząd się kierował. Komisja Europejska oczywiście przygotowuje projekt rozporządzenia, ale to rozporządzenie musi być dopiero przyjęte przez Radę i PE. Rada ds. Środowiska składa się z ministrów środowiska, więc chciałbym zasygnalizować, że z chwilą, gdy kiedyś ewentualnie głosowany w niej projekt zmian, to wówczas zawsze minister środowiska będzie mógł zmienić zdanie albo przed taką procedurą można się będzie porozumieć co do zmiany stanowiska. Dlatego, konkludując, ponieważ rząd otrzymał od Komisji zapis ustaleń, a nie opinię w rozumieniu rządu i zgodnie z tym, co zawiera ekspertyza, nie nastąpiło naruszenie prawa i rząd nie musiał tego zapisu uwzględniać.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JerzySwatoń">Po drugie, na dzisiaj, w roku 2005 rokiem bazowym jest rok 1999. Natomiast sadzę, że ten problem ponownie stanie na posiedzeniu Komisji przy wypracowywaniu stanowiska wtedy, kiedy Komisja Europejska na nowo nada bieg dokumentowi w świetle limitów, które będą obowiązywały w roku 2006 i w dalszych latach. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że na przykład kraje nowo przystępujące do UE, jak Rumunia i Bułgaria, zdecydowanie opowiadają się za progiem 2002–2003, ponieważ to się często wiąże z ilością starego sprzętu, do którego renowacji, konserwacji i napraw są potrzebne te substancje, jak i z poziomem koniunktury gospodarczej, a te lata są dla tych krajów o wiele korzystniejsze niż rok 1999.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#RobertSmoleń">Dziękuję, panie ministrze, za te wyjaśnienia. Zanim przystąpimy do merytorycznego rozpatrywania sprawy, chcę wyrazić pewną opinię odnoszącą się do aspektu proceduralnego. Otóż otrzymaliśmy pismo z 7 grudnia, w którym rząd sam powołuje się na art. 10 ust. 2 ustawy z dnia 11 marca 2004 roku, przekazując nam w załączeniu przyjętą przez KERM informację dotyczącą rozbieżności między stanowiskiem rządu a opinią wyrażoną przez Sejm. Myślę więc, że nie ma wątpliwości, że w tym trybie obradujemy, skoro sam rząd na ten tryb wskazał. Opinia BSE Sejmu, na którą pan minister się powołał, jest opinią z 16 grudnia, o którą poprosiliśmy po otrzymaniu tego pisma przesłanego po posiedzeniu KERM. Mogę zapytać Komisję o zdanie, ale w moim przekonaniu jeżeli zapis ustaleń zawiera merytoryczne opinie odnoszące się do projektów dokumentów, jest opinią w rozumieniu ustawy, bo zapis ustaleń jest tak samo dokumentem przechowywanym w archiwach Kancelarii Sejmu - nadaje mu się odpowiednią rangę i odpowiedni bieg, jest odpowiednio sygnowany i podpisywany. W związku z tym myślę, że możemy spokojnie uznać, że jest to również opinia. Ale powiem też, że rozpatrywaliśmy tę sprawę na posiedzeniu prezydium i ustaliliśmy, że skoro jest taka opinia BSE mówiąca o tym, że tylko to, co się nazywa opinią zdaniem BSE powinno mieć taką rangę, to będziemy od tej pory wszystkie merytoryczne opinie ubierać w taką właśnie formę. Prawo jednak nie działa wstecz. Występowaliśmy, zakładając, że to jest opinia i jest ona zresztą bardzo precyzyjnie sformułowana. Pozwolę sobie je przytoczyć: „Komisja rozpatrzyła projekt wniosku” - i tu jest nazwa - „Komisja uznaje za właściwe przyjęcie dla nowych dziesięciu krajów członkowskich, w tym Polski, 1999 roku jako bazowego dla ustalenia limitu na wykorzystanie w produkcji i imporcie wodorochlorofluorowęglowodorów. Komisja oczekuje od rządu RP prezentowania takiego stanowiska, które będzie uwzględniało zarówno potrzebę ochrony środowiska, jak również importerów i producentów polskich”. Jest tu więc wyraźne zwrócenie się do rządu z oczekiwaniem. Przypomnę, że rozpatrywaliśmy ten dokument w trybie art. 6 i z tego, co pan minister przed chwilą powiedział, rozumiem, że w drugiej połowie roku będzie on rozpatrywany przez instytucje UE i wtedy rząd będzie zobligowany do tego, żeby w trybie art. 9 ponownie zwrócić się do Komisji z prośbą o opinię. Myślę więc, że wtedy będziemy mogli jeszcze raz rozpatrzyć sprawę. Będziemy bogatsi o wiedzę odnoszącą się do aktualnych stanowisk poszczególnych państw i o wiedzę odnoszącą się do tego, jakie są realne możliwości negocjacyjne. Natomiast dzisiaj chciałbym, abyśmy zakończyli naszą dyskusję uwzględnieniem tej debaty w zapisie ustaleń, czyli w tym dokumencie, który tak właśnie się nazywa, i w tym dokumencie albo krótko podtrzymamy nasze stanowisko, albo też uznamy argumenty i zapiszemy, że Komisja przychyla się do jakiegoś innego rozwiązania, przy świadomości tego, że tak czy owak sprawa będzie jeszcze raz omawiana. Tyle tytułem wyjaśnień proceduralnych. Otwieram teraz dyskusję i pytam, czy ktoś z państwa posłów wyraża wolę wzięcia w niej udziału.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#GrażynaCiemniak">Kwestia, o której mówimy, czyli projektu stanowiska rządu, ale także stanowiska zajętego przez Radę Ministrów w kwestii przyznanych ilości substancji wodochlorofluorowęglowodorów dla nowych państw członkowskich i roku bazowego ma dwa aspekty: formalnoprawny i merytoryczny. O formalnoprawnym mówił pan przewodniczący. Chciałabym zgłosić wniosek formalny, bo akurat ten projekt stanowiska rządu był bardzo szczegółowo omawiany na posiedzeniu Komisji do Spraw Unii Europejskiej, więc, by nie było w przyszłości niedomówień czy wątpliwości, proponuję, by nasza Komisja, niezależnie, czy mamy uwagi lub zastrzeżenia do projektu stanowiska rządu, czy wyrażamy tylko pozytywną opinię, zgadzając się na opinię wyrażoną w projekcie stanowiska rządu, wyrażała na piśmie opinię do każdego projektu stanowiska rządu. Jeżeli będzie ona zgodna z projektem stanowiska rządu, to będzie tylko napisane, że jest zgodna, a jeżeli będą zastrzeżenia czy zwrócenie uwagi na coś szczególnego, to też będzie to można zapisać. Taki jest mój wniosek. Myślę, że w ten sposób unikniemy takiej sytuacji, jaka dzisiaj zaistniała. Aczkolwiek, jeśli chodzi o merytoryczną stronę, to myślę, że nasza Komisja powinna przyjąć do wiadomości uwzględnienie roku 1999 jako roku bazowego dla roku 2005, natomiast Komisja do Spraw Unii Europejskiej powinna podtrzymać stanowisko, iż rokiem bazowym dla przydzielenia ilości substancji wodorochlorofluoroweglowodoru dla nowych państw członkowskich powinien być 1999 rok i zwrócić się do rządu o prezentowanie takiego stanowiska na posiedzeniu Rady ds. Środowiska podczas prac nad projektem dokumentu COM/2004/550, uwzględniającego bazowe ilości substancji na rok 2006 i kolejne lata. To jest moja propozycja opinii naszej Komisji. Natomiast musimy przyjąć do wiadomości stanowisko, które również pan minister zaprezentował w tej kwestii, że jest pewne współdziałanie w trakcie prac nad różnymi projektami aktów prawnych i na pewno Polska nie może się tak zachowywać, żeby pozostawała sama czasami w jeszcze ważniejszych sprawach. Niemniej jednak akurat sprawa wodorochlorofluorowęglowodorów jest o tyle istotna, że Komisja Europejska ma niechętny stosunek do pozyskiwania przez przedsiębiorstwa z importu substancji kontrolowanych, a te właśnie do takich należą. Świadczy o tym fakt - mamy to w uzasadnieniu w naszych dokumentach - że w październiku 2004 roku nie były jeszcze znane ostateczne limity importowe dla krajów, przedsiębiorców, podczas gdy wnioski wpłynęły do Komisji Europejskiej przed przystąpieniem nowych krajów, a więc i Polski, do UE. Udział importu wynosi około 5 proc. Pozornie jest to niedużo, ale to bardzo dużo dla przedsiębiorców, ponieważ Polska w ogóle nie produkuje tego typu substancji i istota zmian kwot bazowych polega na tym, żeby ograniczać i import, i stosowanie substancji kontrolowanych przez wszystkie kraje nie tylko UE, ale te, które przystąpiły do Konwencji. Muszę powiedzieć, że trochę się dziwię, dlaczego pozostałe kraje członkowskie zabiegały o rok 2002–2003 jako korzystniejszy, bo przecież zgodnie z Konwencją co roku powinno się zmniejszać import i wykorzystanie wodorochlorofluorowęglowodorów. To jest mój, jako koreferenta do tego projektu stanowiska rządu, komentarz i moja opinia.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#GrażynaCiemniak">Podtrzymuję stanowisko, które zaproponowałam na wstępie wypowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#AndrzejGrzyb">Na kanwie tej dyskusji pojawia się problem natury ogólniejszej, który został wyartykułowany dosyć mocno w ekspertyzie BSiE i również we wcześniejszym piśmie, na które powoływał się pan przewodniczący i które jako Komisja otrzymaliśmy na początku grudnia. Mianowicie sprawa dotyczy tego, jaki charakter w trybie ustawy o relacjach pomiędzy parlamentem a rządem ma opinia. Ta opinia może być przedmiotem jakiejś szerszej refleksji, być może nie dzisiaj, ale kiedy będziemy się zastanawiali nad skutecznością funkcjonowania tej ustawy, a mamy już przecież wiele uwag co do jej funkcjonowania, w szczególności do przyjętych rozwiązań, że opinia o projekcie aktu prawnego UE wyrażona przez Komisję nie ma charakteru wiążącego, nawet gdyby dotyczyła dożywotnych interesów w uznaniu parlamentu. Więc de facto duża część kompetencji przekazanych poprzez wejście Polski do UE i podpisanie traktatu akcesyjnego powoduje, że tak naprawdę przy takim postawieniu pewnych pryncypiów tylko egzekutywa decyduje o stanowieniu prawa, które jest na szczeblu wspólnotowym, a głos parlamentu może być głosem absolutnie niewiążącym egzekutywę. To jest pytanie ogólne o ten podnoszony bardzo często deficyt demokracji, a ta sprawa jest swoistym exemplum. Bo jak do tych decyzji odnoszą się ci, którzy zostali wybrani, żeby stanowić prawo w imieniu tych, których głosy otrzymali? Jest tu pewien problem, myślę, że ta sprawa wróci, i to z pewnym natężeniem, być może akurat nie w stosunku do problemu wodorochlorofluorowęglowodorów, ale gdy to będzie dotyczyło decyzji innej rangi. Rada Ministrów skorzystała z przepisu art. 10 ust. 2, który pozwala jej zajmować stanowisko odmienne od przyjętego przez Komisję do Spraw Unii Europejskiej. Zatem niezależnie od tego, czy podzielamy pogląd, czy też nie, że nasza wyrażona tu opinia, czy stanowisko ma charakter opinii, mimo że nie było opinią nazwane, to musimy się zgodzić z tym, że nasza kompetencja jest ograniczona w skutkach. My wydajemy opinię, ale rząd, Rada Ministrów, tej opinii wcale nie musi podzielić i może wyrazić zupełnie inne stanowisko na posiedzeniu Komisji Europejskiej. Uważam, że to jest problem, który na tle tego incydentalnego problemu rozważanego dzisiaj jest wyraźnie wyartykułowany i myślę, że z tą sprawą przyjdzie się zmierzyć, jeżeli nie Sejmowi obecnej kadencji, to następnej. W szczególności, kiedy dojdzie do pewnej refleksji nad funkcjonowaniem ustawy, w trybie której parlament działa i kształtuje swoje relacje w sprawach dotyczących UE. Zresztą takich problemów jest więcej. Ten jest jednym z kluczowych - jaka jest waga specjalnej komisji powołanej przez parlament do monitorowania całego procesu stanowienia prawa w UE i innych na styku między państwem narodowym, państwem członkowskim a instytucjami UE?</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#RobertSmoleń">Czy są jeszcze głosy w dyskusji?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#AndrzejGałażewski">Gwoli uzupełnienia - jest jeszcze gorzej, niż mówił poseł Andrzej Grzyb, dlatego że jest wiele przepisów ustaw, które dostosowują nasze prawo do prawa unijnego, a nasza Komisja już w ogóle tego nie śledzi. Na przykład będzie omawiana na tym posiedzeniu sprawa powołania spółek europejskich. Trzeba by w ogóle przedyskutować sens funkcjonowania tej Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#RobertSmoleń">Więcej zgłoszeń nie słyszę. Chcę najpierw wyjaśnić te sprawy, które ostatni dwaj posłowie poruszyli. Otóż, po pierwsze, tak miało być, tak jest napisana ta ustawa i cały Sejm miał świadomość, że taką ustawę uchwala. Było to poprzedzone wieloma ekspertyzami i opiniami konstytucjonalistów. Ta ustawa jest zbudowana na założeniu, że mówimy tu o kontroli Sejmu nad działalnością Rady Ministrów. To nie jest element procesu legislacyjnego, stanowienia prawa, mimo że w istocie rzeczy wiele z tych dokumentów, które opiniujemy, rozporządzeń, staje się prawem bezpośrednio obowiązującym w Polsce. Natomiast uznaliśmy, że nie możemy zgodnie z polskim systemem konstytucyjnym prowadzić mandatu wiążącego, bo minister, który bierze udział w posiedzeniu Rady, jest tylko jednym z 25 uczestników tego procesu i nie wyłącznie od niego zależy, jaki kształt jakaś regulacja przyjmie. Oczywiście, że jest tak, że nawet opinia, która, jak mówi ustawa, powinna stanowić podstawę stanowiska rządu, nie jest wiążąca. Rząd ma prawo, i to jest expressis verbis powiedziane w ustawie, zająć inne stanowisko, tyle że musi wytłumaczyć przyczynę zajęcia stanowiska odmiennego od opinii Komisji. Nie wyobrażam sobie, żeby to były jakieś częste przypadki, które by wskazywały na to, że rząd lekceważy zdanie Sejmu. Wówczas z pewnością mielibyśmy do czynienia z kryzysem między dwiema instytucjami władzy publicznej w Polsce. Takie przypadki mogą zaistnieć i pewnie zaistnieją, bo Komisja może przyjąć inne kwestie za najistotniejsze, a rząd inne. Chodzi o to, żeby rząd w sposób uargumentowany, racjonalny przedstawił swoje racje, tak żeby Komisja miała przekonanie, że to nie jest przejaw lekceważenia zdania Sejmu w tych sprawach. Jeżeli chodzi o drugą sprawę, którą poruszył pan poseł Andrzej Gałażewski, to taka jest filozofia tej ustawy, że Komisja do Spraw Unii Europejskiej opiniuje właśnie tę część prawa, która jest stosowana bezpośrednio w polskim porządku prawnym, oraz te projekty, które są na wstępnym etapie, tzn. są tylko projektami. Natomiast całe zadanie uchwalania ustaw wykonujących prawo spoczywa nie na Komisji do Spraw Unii Europejskiej, tylko na komisjach branżowych. To również jest zapisane i w ustawie, i w regulaminie Sejmu. Takie jest założenie, bo od 1 maja prawo, które jest uchwalane przez polski Sejm i Senat, musi być zbieżne z regulacjami unijnymi. Nie jest wyłącznie odpowiedzialnością jednej wybranej komisji, ale całego Sejmu. Musimy do tego przywyknąć, że od 1 maja jest już inaczej. Była Komisja Europejska, która wyłącznie tym się zajmowała, wkraczając w domeny innych komisji branżowych. Wówczas mieliśmy do czynienia z zarzutem, że Komisja Europejska niezasadnie przyjmuje pewną część kompetencji, która właściwie powinna być powierzona komisjom branżowym, bo one się na tym lepiej znają. Na przykład były takie zarzuty, że prawo telekomunikacyjne może być lepiej rozpatrywane w komisji branżowej - mówię to, patrząc na pana posła Andrzeja Namysło, który się tym zajmował - ponieważ tam są posłowie, którzy mają większą wiedzę na ten temat. Teraz mamy do czynienia z odwrotną sytuacją. Właśnie komisje branżowe mają rozpatrywać te ustawy, które wykonują prawo w UE. I tak ma być. Być może założenie jest błędne, być może należałoby więcej kompetencji ściągnąć tutaj, ale odnoszę wrażenie, że ta komisja chyba nie narzeka na brak spraw, którymi się zajmuje.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#RobertSmoleń">Trochę wykraczamy poza to, czym mamy się zajmować dzisiaj w tym punkcie, ale oczywiście takie przypomnienie zawsze jest ważne, zwłaszcza że jest to pierwsze posiedzenie w tym roku i pierwszy punkt merytoryczny tego posiedzenia. Jeżeli chodzi o sytuację, z którą mamy w tej chwili do czynienia, czyli sytuację rozbieżności między opinią Komisji a stanowiskiem, które zamierza zająć rząd, to przypomnę, że pani poseł Grażyna Ciemniak zaproponowała, aby w tej sprawie wydać opinię i tak możemy zrobić. Proponowałem wcześniej, aby to było ustalenie w naszym zapisie ustaleń. Możemy wydać opinię, natomiast oczywiście musiałaby to być opinia w trybie art. 158 regulaminu Sejmu, czyli nie ta, która wynika z ustawy z 11 marca 2004 roku, ale ta, która wynika z regulaminu Sejmu. Po uchwaleniu jest z nią inny tryb postępowania i również ma inne znaczenie. To są dwie drogi, którymi możemy w tej chwili pójść. Czy pani poseł ma gotowy projekt tej opinii? Jeżeli tak, to poproszę, abym mógł mieć go przed oczami. Ponieważ jest taki wniosek ze strony jednego z członków Komisji, to w pierwszej kolejności poddam pod głosowanie to rozwiązanie. Jeśli nie uzyskałoby ono akceptacji, moglibyśmy wrócić do tego, które proponowałem na początku, przy czym merytorycznie sprowadza się ono do tego samego, czyli żeby wyrazić satysfakcję z tego powodu, że na dzisiaj rok 1999 jest jako bazowy i żeby podtrzymać oczekiwanie Komisji, aby rząd w dalszych pracach utrzymywał ten pogląd, żeby to właśnie ten rok był rokiem bazowym. Projekt opinii: Komisja do Spraw Unii Europejskiej przyjmuje do wiadomości uwzględnienie przez Komisję Europejską 1999 roku jako roku bazowego dla przydzielenia substancji HCFCs dla nowych państw członkowskich na 2005 rok. Komisja do Spraw Unii Europejskiej podtrzymuje stanowisko, że rokiem bazowym dla przydzielenia substancji HCFCs dla nowych państw członkowskich na rok 2006 i lata następne powinien być rok 1999. Komisja zwraca się do Rady Ministrów o prezentowanie takiego stanowiska na posiedzeniu Rady ds. Środowiska podczas prac nad projektem rozporządzenia Rady zmieniającego rozporządzenie 2037/2000/WE Parlamentu Europejskiego i Rady odnośnie do roku bazowego dla przydzielania ilości substancji HCFCs dla nowych państw członkowskich COM/2004/550. Dodałbym: Komisja do Spraw Unii Europejskiej, po rozpatrzeniu w trybie art. 10 ust. 2 ustawy z 11 marca 2004 roku informacji rządu dotyczącej przyczyn nieuwzględnienia w stanowisku rządu opinii Komisji - i dalej tak, jak pani poseł zaproponowała.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#AndrzejMarkowiak">Mam pytanie w związku z tym, że w tej opinii mamy zawarte sformułowanie „i na lata następne”. Rozumiem, że każde powracanie do tego tematu będzie się wiązało ze zmianą tej opinii, która będzie miała ciągłość na zawsze. Bądźmy świadomi, że podejmujemy decyzję już na wieki wieków, chyba że zechcemy ją zmienić. Nowa będzie się wiązała ze zmianą tej opinii, którą za chwilę prawdopodobnie przyjmiemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#RobertSmoleń">Rozumiem, że jeśli rozporządzenie zostanie zmienione, to tak będzie, natomiast jeśli prace nad tym rozporządzeniem będą się ciągnęły albo będą cyklicznie odpierane, to oczywiście cyklicznie będziemy do sprawy powracać. To zależy od tego, jak zostanie zmienione rozporządzenie PE i Rady. Proszę pana ministra o wyrażenie zdania.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JerzySwatoń">Chcę tylko zauważyć, że jeżeli przyjmiemy te słowa „na lata następne” bez określenia cezury, to postęp jest w ogóle niemożliwy. Przecież postęp polega na tym, że mamy eliminować, bo, przypominam, nie chodzi o import spoza krajów UE. Jeżeli 95 proc. wodorochlorofluorowęglowodorów kupujemy w krajach UE, a tylko 5 proc. poza, to chodzi o to, żebyśmy 100 proc. kupowali w UE, a w międzyczasie zmniejszali limit, czyli jeżeli w wyniku jakiegoś postępu 2–3 proc. zredukujemy, bo ileś urządzeń pójdzie do lamusa, to 2 proc. możemy chyba nagrodzić zakupami w UE. Uważam, że niepotrzebnie widzimy ten problem w zbyt dużym wymiarze. Rozumiem, że intencje są takie, że nie wiemy, czy Komisja przedstawi propozycje na lata 2006–2010, czy na 2006–2008. Chodzi o to, żeby w tym nowym projekcie, który trafi ponownie do dyskusji, zaprezentować poziom 1999 roku, na taki interwał czasowy, jaki będzie w tym rozporządzeniu, ale też nie umiem w tej chwili powiedzieć, jak to zapisać. Natomiast chcę zwrócić uwagę, że jeżeli ma być postęp, to trzeba będzie od tego poziomu bazowego odejść.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#RobertSmoleń">Myślę, że problem jest jeszcze trochę inny. Otóż to, co nas boli, to jest dyskryminacja nowych państw członkowskich w stosunku do starych, więc może powinniśmy to zapisać w ten sposób, że Komisja do Spraw Unii Europejskiej podtrzymuje stanowisko, że rok bazowy dla przydzielenia ilości substancji HCFCs dla nowych państw członkowskich na rok 2006 i lata następne powinien być taki sam jak dla krajów UE, krajów będących członkami UE przed 2004 rokiem.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JerzySwatoń">Chcę zwrócić uwagę jeszcze na jeden aspekt, bo padło pytanie, dlaczego nowe kraje? Problem w tym, że nowe kraje chcą rok bazowy 2002–2003, bo na przykład Węgry w 1999 roku zero importowały, a w latach 2002 i 2003 miały import, czyli dla nich rok 1999 to jest właśnie dyskryminacja nowego kraju UE. I na tym polega problem, że większość nowych krajów UE uważa, że pułap 1999 roku ich dyskryminuje. Nie chcieliśmy dać wyraźnie do zrozumienia, że się od nich odcinamy, bo my chcemy 1999 rok. Ale problem w tym, że te nowe kraje i te, które w przyszłości dojdą, będą jeszcze bardziej dyskryminowane tym pułapem 1999 roku.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#RobertSmoleń">To może nie mówmy o roku bazowym dla nowych państw członkowskich, tylko dla Polski. Rzeczywiście nie ma powodu, żeby występować w imieniu pozostałych dziewięciu krajów. Niech one same swoje stanowisko sformułują. Czyli brzmiałoby to w ten sposób: Komisja do Spraw Unii Europejskiej wyraża opinię, że rok bazowy dla przydzielenia ilości substancji HCFCs dla Polski na rok 2006 i lata następne powinien być ten sam co dla krajów będących członkami UE przed rokiem 2004.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#GrażynaCiemniak">Oczywiście myślę, że nie ma sensu spierać się o drobiazgi, tylko że cały problem polega na tym, że projekt rozporządzenia dotyczy roku bazowego dla nowych krajów członkowskich. Nie mówi się o krajach „piętnastki” i dlatego ja jeszcze raz wyrażę swoje zdziwienie. Rozumiem, o czym mówi pan minister, że na przykład Węgry po 1999 roku importowały, w 1999 nie, ale przecież zmierzamy do tego, żeby w ogóle wyeliminować stosowanie tych substancji, zmniejszając import w kolejnych latach. Są przecież procenty ustalone konwencją i rokiem odniesienia jest 1999 rok. Powinniśmy zmniejszać import i Polska też powinna zmniejszać import, czy w ogóle stosowanie tych substancji, ale nie można zmieniać roku bazowego, bo to jest nieuzasadnione. I nie zgadzam się z tym, że to jest dyskryminacja innych, nowych krajów członkowskich, że akurat jest 1999 rok, a nie 2002, kiedy więcej importowały niż w 1999 roku. Bo na dobrą sprawę nie powinny zwiększać importu, tylko zmniejszać, jeżeli podpisały konwencję międzynarodową. Nie będę się upierała przy swojej propozycji i zgadzam się na zmiany w stosunku do mojego projektu, natomiast byłabym ostrożna. Utrzymałabym 1999 rok, bo nie ma dyskusji co do roku bazowego dla krajów „piętnastki”. To dotyczy nowych krajów. I w tym Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#RobertSmoleń">Tak, ale jeżeli napiszemy „ten sam rok”, a zostanie utrzymany 1999, to rozumiem, że rząd będzie się starał, żeby dla Polski to był ten sam rok. Jeżeli zostanie ten rok bazowy zmieniony, bo być może kiedyś przyjdzie do głowy pozostałym, łącznie ze starymi członkami UE taki pomysł, to wtedy będzie to cały czas ten sam rok i nie ma mowy o jakiejś dyskryminacji Polski w stosunku do innych krajów. Czy jest sprzeciw wobec takiej treści opinii Komisji, którą odczytałem?</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#AndrzejGałażewski">Jest sprzeciw.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#RobertSmoleń">W związku z tym głosujemy. Kto jest za tym, aby Komisja przyjęła opinię, którą przed chwilą odczytałem? Stwierdzam, że Komisja 15 głosami, przy 9 głosach przeciwnych i braku wstrzymujących się, przyjęła przeczytaną przeze mnie opinię. Dziękuję panu ministrowi Jerzemu Swatoniowi i panu ministrowi Andrzejowi Mizgajskiemu za przedstawienie wyjaśnień. Zamykam rozpatrywanie pkt I. Przechodzimy do pkt II, czyli rozpatrzenia w trybie art. 6 ust. 3 ustawy z dnia 11 marca 2004 roku projektu dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ilości nominalnych towarów paczkowanych, uchylającej dyrektywę Rady 75/106/EEC i 80/232/EEC oraz zmieniającą dyrektywę Rady 76/211/EEC (COM/2004/708 końcowy). Rząd jest reprezentowany przez pana ministra Mirosława Zielińskiego. Witam pana ministra. Jako posłowie koreferenci swoją opinię wyrazili poseł Andrzej Markowiak i posłanka Grażyna Ciemniak, przy czym pani poseł Grażyna Ciemniak wniosła, aby sprawę na posiedzeniu Komisji omówić, a pan poseł Andrzej Markowiak takiej potrzeby nie widział. Pani poseł Grażyna Ciemniak chwilowo nas opuściła. Czy można w trybie pilnym prosić o powrót? Tymczasem proszę, pan poseł Andrzej Markowiak.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#AndrzejMarkowiak">Ponieważ termin złożenia opinii koreferenta był wyznaczony na dzień 3 stycznia, zmieściłem się w tym terminie, ale później otrzymałem jeszcze dwie opinie, czy sugestie Polskiej Federacji Producentów Żywności i Związku Producentów Cukru, które w formie apelu zwracały się za moim pośrednictwem o to, aby jednak zmienić podejście do tego problemu. W związku z tym chcę powiedzieć, że byłbym za tym, aby jednak zmodyfikować moją opinię i podjąć dyskusję na ten temat, uwzględniając te argumenty, które są przytoczone w tych dwóch stanowiskach.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#RobertSmoleń">Jest już pani poseł Grażyna Ciemniak, możemy więc wrócić do normalnego porządku zabierania głosu. Poproszę najpierw pana ministra, a później panią poseł Grażynę Ciemniak jako tę, która chciała sprawę omawiać.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MirosławZieliński">Proponowana regulacja ma za zadanie uproszczenie istniejących przepisów. W odniesieniu do jednego z towarów - do włóczki - wycofuje normalizację opakowań. Do tej pory mieliśmy regulowane objętości alkoholi, a także aerozoli, i to zarówno metanowych, jak i szklanych. Zmiany, które są w tej chwili proponowane, polegają na objęciu normalizacją opakowań kawy rozpuszczalnej oraz cukru białego. I to jest właściwie ta zmiana, która może budzić pewne dyskusje. Chciałbym jednak podkreślić, że proponowane przez Komisję w tej chwili przedziały dotyczące masy to są te, które są stosowane w praktyce handlowej. Waga tej regulacji polega na ujednoliceniu, a właściwie podtrzymaniu ujednolicenia objętości i masy niektórych produktów po to, żeby ułatwić przepływ tych produktów na jednolitym rynku oraz żeby ułatwić konsumentom rozeznanie, co kupują i w jakich ilościach. Z tego punktu widzenia proponowana regulacja jest korzystna dla prawidłowego funkcjonowania rynku.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#GrażynaCiemniak">Przygotowując koreferat i opinię do projektu stanowiska rządu, uznałam, że celowe jest, aby na posiedzeniu Komisji do Spraw Unii Europejskiej omówić projekt stanowiska rządu i w stosunku do dokumentu COM/2004/708, dotyczącego ilości nominowanych towarów paczkowanych, jednak zająć stanowisko, wynikające z tej formalnej sytuacji, jaka zaistniała przy omawianiu poprzedniego punktu, aby Komisja zawsze wyrażała swoją opinię, nawet jeżeli jest ona w pełni zgodna z projektem stanowiska rządu. Ale dodatkowym argumentem potrzeby omówienia na posiedzeniu Komisji stało się również to, że otrzymałam opinię BSiE, w której zwraca się uwagę na to, że warto byłoby rozważyć sytuację dotyczącą opakowań wielokrotnego użytku, ponieważ, jak wynika z uzasadnienia potrzeby wprowadzenia projektu dyrektywy, propozycja ta nie ma wpływu na politykę środowiskową. I tutaj zgadzam się z opinią BSiE, że to uzasadnienie jest słuszne, jeżeli nie dotyczy opakowań wielokrotnego użytku, ponieważ stosowanie opakowań zwrotnych, czyli tych wielokrotnego użytku, dla wybranych grup towarów może znacznie przyczynić się do zmniejszenia ilości nagromadzonych odpadów opakowaniowych w środowisku i tym samym ograniczenia oddziaływania na środowisko, tym bardziej że ilość nagromadzonych odpadów w Polsce jest poważnym problemem, a więc wykorzystywanie wybranych grup opakowań dla wybranych grup towarów opakowań wielokrotnego użytku na pewno powinno być promowane. W związku z tym zastanawiam się, czy nie warto by było podczas prac nad projektem dyrektywy jednak zastanowić się nad tymi opakowaniami, które mogą być, czy są, opakowaniami wielokrotnego użytku. Głównie mam tutaj na myśli ilości nominalnych opakowań dla napojów, ale być może i innych napojów, które mogłyby być czy są stosowane w opakowaniach wielokrotnego użytku. Opinię, którą nasza Komisja mogłaby wyrazić, uzależniałabym od wyjaśnień przedstawiciela rządu, czy w ogóle ten temat był rozważany podczas dotychczasowych prac, czy nie. Jakie było zajmowane stanowisko, czy w ogóle było zajmowane stanowisko i w jakim kierunku sprawy zmierzały.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#AndrzejMarkowiak">Nie chciałbym się już wypowiadać na temat kwestii dotyczącej opakowań wielokrotnego użytku, bo wydaje mi się, że jest to mimo wszystko problem marginalny. Z punktu widzenia odzysku czy recyklingu odpadów to ma jakieś znaczenie, ale głównie powinniśmy mieć na myśli opakowania szklane, a te szklane i tak są na ogół poddawane recyklingowi, chociaż w postaci stłuczki szklanej. To już nie jest najgorzej. Niech one nie trafią do środowiska. Natomiast sprawa, o której powiedziałem wcześniej, dotyczy właśnie sugestii wynikających z opinii Polskiej Federacji Producentów Żywności i Związku Producentów Cukru. Nie zdawałem sobie sprawy, i to jest może mój grzech, że w obrocie są opakowania, z którymi na co dzień mamy do czynienia - kto jeździ pociągiem, szczególnie Intercity, korzysta z opakowań cukru czy kawy, które są mniejsze niż przewiduje dyrektywa. Chciałbym się zorientować, czy MGiP brało pod uwagę te sytuacje, w których w obrocie funkcjonują opakowania inne niż te przewidziane w dyrektywie, a które są dość masowo stosowane. Czy nie powinniśmy w związku z tym zrewidować naszego stanowiska. O ile wiem, jest na sali przedstawiciel Polskiej Federacji Producentów Żywności, więc gdyby była potrzeba, mógłby ewentualnie przybliżyć nam szczegóły i uświadomić reperkusje przyjęcia dyrektywy w tym kształcie, w jakim jest ona przez rząd zaopiniowana.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#RobertSmoleń">Otwieram dyskusję. Kto z państwa posłów chciałby wziąć udział? Nie widzę zgłoszeń. Czy przedstawiciel Polskiej Federacji Producentów Żywności chciałby wziąć udział w dyskusji?</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JacekCzarnecki">Skierowaliśmy nasze stanowisko do Komisji, zresztą wcześniej również konsultowaliśmy je z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi i zostało ono poparte w opinii MRiRW skierowanej do MGiP. Otóż Federacja jest przeciwna zawartemu w zmianie dyrektywy o towarach paczkowanych określaniu ścisłych formatów. Przede wszystkim, poza formatami mini oczywiście, które na przykład mają zastosowanie w cukrze, to są również tak zwane formaty uzupełniające, czyli takie, gdzie mamy na przykład dodane 15 proc. Uważamy, że wspomniany przepis nie znajduje uzasadnienia ani z punktu widzenia producenta, ani konsumenta. Dlaczego „nie” z punktu widzenia producenta? Po pierwsze dlatego, że stanowi ograniczenie swobody gospodarczej, wprowadza również niepotrzebne utrudnienia w swobodnej konkurencji. Spowoduje też opóźnienie innowacji, ponieważ nowe produkty często występują w takich różnych nietypowych formatach, w nietypowych wielkościach. Dlaczego „nie” z punktu widzenia konsumenta? Dlatego, że przede wszystkim jest to ograniczenie prawa swobodnego wyboru, jest to zmniejszenie funkcjonalności, tzw. dyspozycyjności żywności i również jest to niepotrzebne ze względu na obowiązek oznaczenia towarów podwójną ceną. Otóż ustawa o cenach z 2001 roku, o ile się nie mylę, nakłada obowiązek podwójnego podawania ceny, czyli zarówno ceny sprzedaży pojedynczego opakowania, jak również ceny za jednostkę. W tej sytuacji ta zasada, ten przepis umożliwia porównywanie cen produktów w opakowaniach o różnych wielkościach. Ten argument wziąłem z tekstu uzasadnienia stanowiska rządu i Komisji Europejskiej. W związku z tym uważam, że przytaczając taki argument, Komisja Europejska zaprzecza sama sobie w odniesieniu do regulowania wielkości opakowań zarówno kawy, jaki i cukru. Reasumując, uważamy, że przepis ten nie ma sensu, że pogorszy tylko kondycję i krajowego, i europejskiego sektora żywnościowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#RobertSmoleń">Czy po tej wypowiedzi ktoś z posłów chciałby wziąć udział w dyskusji? Nie słyszę. Proszę więc pana ministra o ustosunkowanie się do tych głosów, które padły.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#MirosławZieliński">Odniosę się najpierw do kwestii bardzo istotnej, czyli opakowań wielokrotnego użytku. Chcę powiedzieć, że stanowisko, jakie możemy przedstawić, jest dokładnie takie, jakie proponują państwo posłowie. Zakres tej dyrektywy nie reguluje jednakowoż charakteru opakowań. Reguluje tylko albo masę, albo objętość i to w jednakowym stopniu dotyczy opakowań jednorazowych, jak i wielokrotnych. Oczywiście problem stosowania opakowań wielokrotnych z punktu widzenia ochrony środowiska jest również przedmiotem regulacji unijnych i przy dyskusji przy wprowadzaniu tych właściwych regulacji prezentujemy takie samo stanowisko, jakie przedstawili państwo posłowie. Jeżeli chodzi natomiast o wielkości i o wpływ na swobodę konkurencji i na rynek, to chciałbym powiedzieć, że, po pierwsze, ujednolicenie opakowań ułatwia wybór konsumenta. Jest kwestia promocji +15, +10 proc. Te regulacje dotyczą oczywiście całej UE i konkurencja jest jednakowa dla wszystkich krajów. Jestem przekonany, że wprowadzenie tej regulacji poprawi sytuację polskich producentów. Ponadto, co ma może znaczenie historyczne, te regulacje już obowiązywały, były w innych dyrektywach. Co prawda mamy pewien okres, można powiedzieć, bezprawia w tym zakresie, bo prawdziwe dyrektywy, tzw. dyrektywy pionowe, zostały uchylone dwa lata temu. Przy okazji uchylania tych dyrektyw Komisja zobowiązała się do podjęcia inicjatywy wprowadzenia tej regulacji do tej dyrektywy, którą z punktu widzenia obejmowania wszystkich towarów nazywamy dyrektywą horyzontalną w zakresie ilości nominalnych w opakowaniu. I jeszcze jeden bardzo ważny punkt. Te regulacje dotyczą wyłącznie zakresu, który jest objęty minimalną i maksymalną wielkością. To znaczy, jeśli mamy 1 gram cukru czy 2 gramy cukru w torebce, którą stosujemy w pociągu czy samolocie, to oczywiście to nie jest przedmiotem regulacji. Nikt nie ma zamiaru zmuszania do rozdysponowania cukru w samolocie w ilości 250 gram jako najmniejsze opakowanie. Tak że sadzę, że Polska Federacja Producentów Żywności nie powinna mieć żadnych obaw.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#RobertSmoleń">Szczerze mówiąc, pewną wątpliwość Federacja u mnie również zasiała, bo myślę, że niezależnie od tego ta dyrektywa będzie ustanawiała jednolite warunki konkurencji na całym obszarze UE. Być może polski konsument jest już przyzwyczajony do pewnych zachowań i być może to przyzwyczajenie obejmuje również to, że pewne towary w ramach promocji są sprzedawane w nieco powiększonych opakowaniach. Oczywiście można uznać, że należy takie przyzwyczajenia zmieniać. Ale mówię to tylko jako pewną uwagę na marginesie, bo właściwie do tej pory w dyskusji nie padł wniosek, żeby jakąś inną opinię wyrazić poza tą, którą rząd proponuje. Wręcz przeciwnie, jest opinia pani poseł Grażyny Ciemniak, aby właśnie taką opinię wyrazić.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#AndrzejMarkowiak">Tytułem zapewnienia, aczkolwiek może niepotrzebnie, chcę zwrócić uwagę na to, że ta dyrektywa dotyczy obligatoryjnego stosowania opakowań tylko bardzo wąskiej grupy towarów: cukru, aerozoli i napojów alkoholowych, do których dodano, o ile dobrze pamiętam, wina aromatyzowane i likiery. Tak że to nie jest zamach na konkurencyjność generalnie, ponieważ zawężono zagadnienie do niewielkiej grupy towarów, schodząc z fakultatywności stosowanej przez te dyrektywy, o których mówi pan minister, już wyłącznie do tej wąskiej grupy towarów. Nie jest to więc problem masowy.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#GrażynaCiemniak">Dziękuję panu ministrowi za wyjaśnienie, ale chciałabym doprecyzować, czy dobrze myślę. Otóż, jeżeli wejdzie w życie ta dyrektywa w takiej treści, jak jest przedłożona, czyli fakultatywnie, będzie można w Polsce dla różnych napojów, również innych niż napoje alkoholowe, określić nominalne wielkości opakowań. Czy tak należy to rozumieć? Czy w pracach nad innymi dyrektywami z punktu widzenia ochrony środowiska będą czy są zapisane takie rozstrzygnięcia, żeby wtedy, kiedy są to opakowania wielokrotnego użytku, były również znormalizowane, mówiąc w skrócie? Bo to na pewno ułatwiłoby obrót tymi opakowaniami nie tylko z punktu widzenia ochrony konsumenta, ale całego systemu obrotu opakowań wielokrotnego użytku. Oczywiście w przypadku napojów.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#RobertSmoleń">Proszę pana ministra o odpowiedź i przystąpimy do podjęcia decyzji.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#MirosławZieliński">Może najpierw jeszcze dodatkowa informacja. Te regulacje zostały wprowadzone przez UE wiele lat temu, jeszcze przez EWG, po to, żeby chronić konsumenta, ponieważ na rynku pojawiały się różne rodzaje opakowań - trochę mniej, trochę więcej - przeważnie mniej i właśnie przy tych produktach było najwięcej nieprawidłowości, co tłumaczy, dlaczego tak niewielki jest ten zakres. Jeżeli chodzi o ochronę środowiska, to oczywiście regulacje są. Mamy naszą ustawę o opakowaniach, mamy regulacje unijne, które na przykład zobowiązują producentów piwa do odzyskiwania butelek czy puszek, też określonych ilości. To wszystko więc jest przedmiotem prac i chcę zapewnić panią poseł i Komisję, że środowisko jest przedmiotem naszej nieustającej troski i MGiP zawsze wspiera w tych działaniach MŚ.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#RobertSmoleń">Czy ta odpowiedź usatysfakcjonowała panią poseł? Tak. Jak rozumiem, wolą Komisji jest poprzeć rząd, czyli poprzeć ten projekt dyrektywy, bo nie słyszałem odmiennej propozycji. Szczerze mówiąc, chętnie bym to uczynił, dokonując odpowiedniego zapisu w tym dokumencie, który nazywamy zapisem ustaleń, chociaż pani poseł Grażyna Ciemniak proponowała, żeby to była odrębna opinia. Ta odrębna opinia niewiele by wniosła, bo ona musiałaby brzmieć po prostu tak, że Komisja do Spraw Unii Europejskiej popiera projekt dyrektywy w sprawie ilości nominalnych towarów paczkowanych itd. Jeżeli byśmy poszli tą drogą, mielibyśmy cały zalew opinii, które nie miałyby merytorycznego elementu. Szczerze mówiąc, po to wprowadziliśmy te dwa odrębne rodzaje dokumentów: opinię merytoryczną Komisji, najczęściej odmienną od rządu oraz zapis ustaleń, w którym odnotowujemy wszystkie ustalenia, w szczególności te, gdzie rozpatrywaliśmy jakieś dokumenty i nie wyrażaliśmy odmiennych opinii do tych dokumentów. Wolałbym przy tym pozostać, więc jeśli pani poseł nie upierałaby się szczególnie mocno, to proponuję, aby pójść tą droga, którą już wypracowaliśmy w Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#GrażynaCiemniak">Nie upierałabym się szczególnie, natomiast uważam, że jeżeli będziemy mieli uwagi, nawet przy pozytywnej opinii, to jednak trzeba wyrazić opinię, bo unikniemy sytuacji, jaka zaistniała przy poprzednim punkcie dzisiaj omawianym na posiedzeniu Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#RobertSmoleń">Dokładnie tak i ja uważam i tak będziemy postępować, a teraz stwierdzam, że Komisja rozpatrzyła projekt dyrektywy PE i Rady w sprawie ilości nominalnych towarów paczkowanych, uchylającej dyrektywę Rady 75/106/EEC i 80/232/EEC oraz zmieniającej dyrektywę Rady 76/211/EEC (COM/2004/708 końcowy) i postanowiła nie zgłaszać uwag do tego projektu. Dziękuję panu ministrowi Mirosławowi Zielińskiemu. Przystępujemy do pkt III, czyli rozpatrzenia w trybie art. 6 ust. 3 ustawy z dnia 11 marca 2004 roku raportu Komisji w sprawie kwoty produkcji skrobi ziemniaczanej oraz projektu rozporządzenia Rady zmieniającego rozporządzenie nr 1868/04, ustalające kwoty produkcji skrobi ziemniaczanej (COM/2004/772 końcowy). Jako posłowie koreferenci zostali poproszeni o wyrażenie opinii pani poseł Zofia Grzebisz-Nowicka i pan poseł Stanisław Kalemba. Oboje stwierdzili, że sprawę trzeba omówić na posiedzeniu Komisji. Rząd miał reprezentować pan minister Andrzej Kowalski, jednak zwrócił się z prośbą, żeby usprawiedliwić jego nieobecność, ponieważ jest dzisiaj zajęty w związku z wizytą pani komisarz Mariann Fischer-Boel, z którą i my będziemy się spotykać o godzinie 16.00 na naszym posiedzeniu. W zastępstwie jest obecna pani dyrektor Bogumiła Kasperowicz, którą serdecznie witam, a w pierwszej kolejności proszę panią Zofię Grzebisz-Nowicką o wyrażenie opinii odnoszącej się do tego dokumentu.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#ZofiaGrzebiszNowicka">Uznaliśmy obydwoje z posłem Stanisławem Kalmbą, że powinniśmy omówić na posiedzeniu Komisji propozycję zawartą w projekcie rozporządzenia, dlatego że sprawa jest niezwykłej wagi. Moje stanowisko, i z tego, co wiem, posła Stanisława Kalemby też, jest popierające stanowisko rządu. Rząd polski słusznie wyraził sprzeciw wobec propozycji przedłużenia na kolejne dwa lata gospodarcze tj. 2005–2006 i 2006–2007 kwoty produkcji skrobi ziemniaczanej w niezmienionej wysokości w stosunku do roku 2004–2005, czyli na poziomie 144 tys. 985 ton i domaga się, też bardzo słusznie, przyznania Polsce kwoty produkcji skrobi ziemniaczanej w wysokości 180 tys. ton. Z jakich względów powinniśmy poprzeć stanowisko rządu? Jest co najmniej pięć powodów. Po pierwsze, z powodu wysokiego areału pod ziemniakami w Polsce oraz wspaniałego klimatu i warunków glebowych, agrotechnicznych, do uprawy ziemniaków. Nasze ziemniaki są bardzo wysokiej jakości i skrobia z tych ziemniaków przerabiana w Polsce jest też wysokiej jakości. Przypomnę, że Polska od wielu lat była producentem skrobi ziemniaczanej w Europie. Zajmowaliśmy czwarte miejsce po Niemcach, Holandii i Francji i powinniśmy to miejsce utrzymać, a nie być spychani na dalsze pozycje. Po drugie, nasze moce przerobowe przemysłu wytwórczego ziemniaczanego są wystarczająco duże. Mogą produkować 220 tys. ton, a więc to, o co postuluje polski rząd, czyli 180 tys. ton, to i tak jest poniżej możliwości produkcyjnych naszych zakładów. Nasze trzynaście zakładów, bo w tylu właśnie jest produkowana skrobia, jest zlokalizowanych głównie na terenie tych województw i powiatów, gdzie jest strukturalne bezrobocie, więc jest to także aspekt społeczny. Pozostawienie na niezmienionym poziomie 144 tys. 985 ton produkcji skrobi ziemniaczanej spowodowałoby zwolnienie pracowników przygotowanych do tego rodzaju produkcji, a więc byłaby to ogromna strata dla tych regionów, powodująca opóźnienie ich rozwoju. Kolejny aspekt sprawy to względy ekonomiczne. Przyjęcie propozycji zawartej w projekcie rozporządzenia, czyli utrzymanie status quo spowodowałoby w dopłatach bezpośrednich utratę 2 mln 700 tys. euro dla plantatorów ziemniaka, a dla zakładów przetwórczych około 60 mln euro. Są to więc duże straty ekonomiczne. Jeszcze jeden aspekt. Przypomnę, że w trakcie negocjacji akcesyjnych, wtedy kiedy były negocjowane warunki członkostwa w obszarze rolnictwa, zabiegaliśmy jako Polska o przyznanie Polsce kwoty produkcji skrobi ziemniaczanej na poziomie 260 tys. ton, i to byłaby ta wielkość, która by satysfakcjonowała nasze polskie rolnictwo, naszą gospodarkę. Natomiast przyjęto wówczas okres bardzo niekorzystny dla produkcji ziemniaka i produkcji skrobi w naszym kraju. Lata 1999–2002 były to lata i powodzi, i suszy, i bardzo niekorzystnych warunków. I wtedy nie udało się polskiemu rządowi mimo bardzo mocnych argumentów, z których tylko część dziś przytaczam, wynegocjować kwoty wyższej niż te 144 tys. 985 ton. A więc karanie Polski, tak to nazwę, tak niskim limitem produkowanej skrobi ziemniaczanej przez kolejne dwa lata jest niezgodne z żadną z zasad UE.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#ZofiaGrzebiszNowicka">Powinniśmy tutaj jako Komisja do Spraw Unii Europejskiej bardzo mocno poprzeć stanowisko rządu i domagać się, żeby przynajmniej na tym poziomie wnioskowanym przez rząd, czyli 180 tys. ton, uzyskać kwotę produkcji skrobi ziemniaczanej. Jeszcze jedno pytanie do pani dyrektor. 13 grudnia 2004 roku to stanowisko zostało zaprezentowane na specjalnym Komitecie ds. Rolnych UE. Z materiałów, jakie posiadam, wynika, że tylko Litwa nas poparła i Litwa zażądała wzrostu o 400 proc., natomiast my składamy wniosek o podwyższenie tylko o 24 proc. tego limitu, który mamy przyznany na rok bieżący, a więc i tak bardzo niewiele w stosunku do naszych możliwości produkcji ziemniaka i produkcji wysokiej jakości skrobi ziemniaczanej. Na koniec jeszcze jeden argument - przecież produkcja skrobi jest średnio o 7 proc. niższa od limitów produkcyjnych dla wspólnego rynku europejskiego, a więc nikomu to nie zagraża, żadnemu z państw starej „piętnastki” ani nowym członkom. W związku z tym dziwię się, i myślę, że takie zdziwienie poparte argumentami wyraża także rząd polski, że nie chcą uznać naszych argumentów i naszych racji. Panie przewodniczący, uważam, że powinniśmy bardzo mocno poprzeć rząd i dzisiaj, korzystając z obecności pani przewodniczącej Komisji ds. Rolnictwa i Rozwoju Wsi PE, tę kwestię należałoby także podnieść.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#StanisławKalemba">Oczywiście, że trzeba się zgodzić z argumentami mojej przedmówczyni. Uważam, że limit skrobi przyznany Polsce to jest temat bardzo wstydliwy dla UE, ale też niedobrze świadczy, że nie udało nam się w negocjacjach wynegocjować tego limitu chociażby na poziomie około 200 tys. ton. Tu nie chodzi o jakieś pieniądze, tylko o to, żeby wykorzystać możliwości produkcyjne surowca, zakładów, które dostosowały się do produkcji i naszego zużycia na rynku, zresztą ciągle rosnącego. Taki przykład - produkujemy chyba 7 razy więcej surowca niż Niemcy, 5 razy więcej niż Holandia i potrafimy to robić świetnie. Mamy dzisiaj zakłady dostosowane do produkcji, które zainwestowały potężne środki, które mogą wyprodukować około 220, a nawet więcej tys. ton, czyli mogą pokryć nasze zapotrzebowanie krajowe i jeszcze wyprodukować na eksport. Zgadzam się ze stanowiskiem rządu, przy czym uważam, że powinniśmy pójść bardziej odważnie, zwrócić się o limit co najmniej do 200 albo 220 tys. ton. Zresztą ta sprawa jest znana, podnosiliśmy ją przy różnych spotkaniach i z komisjami Bundestagu, i innymi. Nam nie chodzi o środki, tylko o to, żeby wykorzystać nasze możliwości, dać ludziom pracę, nie importować skrobi. Mamy surowiec, mamy dostosowane zakłady. I tu jest jeszcze istotna sprawa dla warunków polskich - mamy przeważający udział gleb kompleksu żytnio-ziemniaczanego. Jak Polska wstąpiła do UE, żyto wyeliminowano z interwencji, a mogliśmy na tym najwięcej skorzystać. Co do ziemniaków, które dają nam możliwości, nie chce nam się przyznać limitu. Uważam, że to jest sprawa skandaliczna, więc wzmógłbym jeszcze to stanowisko rządu i prosiłbym ewentualnie o uzgodnienie propozycji, żeby wystąpić o przyznanie limitu na poziomie 200 tys. ton z tego względu, że tendencje wzrostu zużycia skrobi w ogóle są bardzo optymistyczne, więc może dojść nawet za 10 lat do zużycia 300 tys. ton skrobi w Polsce, gdzie mamy surowiec. Moja propozycja więc idzie w tym kierunku, żeby Komisja sama zaproponowała zwiększenie naszego wniosku do 200 tys. ton, przynajmniej na te dwa najbliższe lata. Było to już mówione - widać, że limit unijny nie jest wykorzystany nawet w 7 proc., jak się podaje, zróżnicowanie produkcji skrobi we wszystkich państwach zależy od przebiegu pogody itd. Czyli, jeśli w roku 2000 nie wyprodukowaliśmy maksymalnie, to proszę porównać, jak to wygląda w innych państwach. I co jest ciekawe, Niemcy, Holandia, mając bardzo wysokie limity, włącznie z Francją, przewidują dalszy wzrost skrobi, a my mamy utrzymać na tym samym poziomie. Nie ma więc mowy o jakichś równoprawnych warunkach. Nawet nie chce się nam podać wędki tu, gdzie mamy świetne warunki. Wiadomo, że obecnie importujemy skrobię, czyli wozimy drzewo do lasu. Ile zaimportowaliśmy skrobi w roku poprzednim, w roku obecnym, jak się przewiduje w najbliższych latach i jednocześnie jaki procent produkcji skrobi Niemcy, Holandia, Francja eksportują? Nie powinniśmy pozwolić na takie stanowisko. Oczywiście tu jest mowa o stanowisku Litwy, tylko my mamy limit około 145 tys. ton, a Litwa ma około 5,8 tys. ton, czyli w zasadzie symboliczny. Nawet jeśli powiemy 200, 300, 400 proc., to tutaj jest główny nasz interes. Proszę zobaczyć: na 25 państw członków UE nowe państwa mają 186 tys. ton produkcji skrobi, a państwa „piętnastki” 1 mln 760 tys. ton. Uważam, że Komisja powinna wesprzeć stanowisko rządu, ale wystąpić na te najbliższe dwa lata co najmniej o te 200 tys. ton, które zabezpieczy nasz rynek, spożycie wewnętrzne. Nie ma co ukrywać: gdzie my mamy szukać możliwości eksportowych, jak nie w tej branży, dostosowanej do tych wymogów?</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#RobertSmoleń">Były pytania do pani dyrektor i zaraz poproszę o udzielenie odpowiedzi, ale chcę spytać, czy ktoś jeszcze chciałby zabrać głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#RenataRochnowska">Popieram wypowiedź pani poseł Zofii Grzebisz-Nowickiej, jak również pana posła Stanisława Kalemby i chcę zwrócić uwagę jeszcze na dwa aspekty ekonomiczne. Pierwszy dotyczy zakładów ziemniaczanych. Jak wszyscy wiemy, przeszły one głęboką restrukturyzację, która pociągnęła za sobą olbrzymie koszty. Niektóre zakończyły tę restrukturyzację, natomiast znane są też zakłady, gdzie restrukturyzacja nadal trwa i cały czas ponoszone są niemałe koszty. Zmierzam w tym kierunku, o którym mówił pan poseł Stanisław Kalemba, żeby stworzyć szansę wykorzystania zdolności produkcyjnej tym zakładom. Powinniśmy może jednak nie domagać się tej maksymalnej zdolności produkcyjnej 220 tys. ton, natomiast zwiększyć propozycję rządową do 200 tys. ton. Drugi aspekt ekonomiczny dotyczy gospodarstw rolnych. Jest nam wiadomo, że gospodarstwa rolne mogą na słabych gruntach alternatywnie produkować żyto. Z kolei ceny żyta kształtują się na rynku aktualnie w granicach około 300 tys. zł. Jest to cena bardzo niska ze względu na to, że żyto nie znajduje się w wykazie zbóż objętych interwencją. Tak więc i ze względu na rolnictwo wykorzystanie tych słabych gruntów, szczególnie w strefach o wysokim bezrobociu, jak również ze względu na wykorzystanie zdolności produkcyjnych zakładów ziemniaczanych popieram wniosek pana posła Stanisława Kalemby o zwiększenie limitu do 200 tys. ton.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#RobertSmoleń">Czy jeszcze ktoś chciałby wziąć udział w dyskusji? Nie słyszę. Proszę panią dyrektor o ustosunkowanie się do tych głosów, a zwłaszcza do postulatu, aby ta kwota wynosiła nie 180, a 200 tys. ton.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#BogumiłaKasperowicz">Pani poseł Zofia Grzebisz-Nowicka, pan poseł Stanisław Kalemba i pani poseł Renata Rochnowska w zasadzie bardzo szczegółowo omówili uzasadnienie do wniosku do Komisji Europejskiej o przyznanie większej kwoty skrobi dla Polski. Chcę się odnieść do jednej sprawy, mianowicie do tego, w jaki sposób przebiegały negocjacje i w jaki sposób możliwe było uwzględnienie wniosku Polski w trakcie negocjacji. Zgodnie z przepisami, które wtedy obowiązywały, zresztą obowiązują nadal, przy kwotowaniu produkcji skrobi bierze się pod uwagę produkcję z trzech lat referencyjnych i tak jak pani poseł Zofia Grzebisz-Nowicka zauważyła, mieliśmy jeden taki nieszczęśliwy pogodowo rok 1999, który bardzo nam zaniżył produkcję w tych trzech latach referencyjnych. Z tych trzech lat referencyjnych, które były brane pod uwagę w trakcie negocjacji, średnia produkcja dla nas przypadała na poziomie 127 tys. ton, a zostało wynegocjowane prawie 145 tys. ton. Teraz uzasadniając i sprzeciwiając się stanowisku propozycji Komisji o pozostawienie na tym samym poziomie wielkości kwoty produkcji skrobi, rząd zaproponował wystąpienie o 180 tys. ton. Czym się kierowaliśmy? Oprócz tych wszystkich argumentów, które państwo posłowie przedstawiali, również dodatkowo argumentujemy tym, jaki jest potencjał produkcyjny zakładów skrobiowych. Podnosimy też, że w bardzo trudnych warunkach ten sektor był restrukturyzowany. Podkreślamy również inną sprawę, a mianowicie to, że bardzo dużo środków publicznych było skierowanych na modernizację i dostosowanie się tego sektora - bo do tej pory przecież jest, wdrożony kilka lat wcześniej, program branżowy dla przetwórstwa ziemniaka, w którym kredyty o bardzo niskim oprocentowaniu mogły być wykorzystane zarówno na inwestycje związane z modernizacją, jak i głównie z ochroną środowiska, żeby te zakłady mogły normalnie produkować, kiedy już jesteśmy we Wspólnocie. Z naszych wyliczeń wynika, i było to również podnoszone w trakcie debaty na posiedzeniu plenarnym, że w ostatnich latach produkowaliśmy we wszystkich naszych trzynastu przedsiębiorstwach średnio 176 tys. ton skrobi. Zaproponowaliśmy, że będziemy się ubiegać o 180 tys. ton. Przypomnę, że Sejm już w 2001 roku uchwalił ustawę o regulacji rynku skrobi. Były rozporządzenia wykonawcze do tej ustawy, w których Rada Ministrów określała poziom kwot dla kraju, a potem te kwoty były rozdzielane dla przedsiębiorstw produkujących skrobie. Okazało się, że poziom, który Rada Ministrów proponowała, mianowicie 200 tys. ton w jednym roku, 220 i 240 tys. ton w następnych, nigdy praktycznie w produkcji nie został osiągnięty. Najwyższa produkcja wynosi 176 tys. ton. Kolejna sprawa, którą musimy również brać pod uwagę, to jest to, że mamy stowarzyszenia i związki, które zrzeszają zarówno plantatorów ziemniaków skrobiowych, jak i producentów skrobi. Propozycja Komisji Europejskiej była bardzo szeroko konsultowana, zasięgaliśmy opinii, jakie według nich, według ich potencjału, są możliwości kontraktacji bazy surowcowej, możliwości przede wszystkim zbycia wyprodukowanej skrobi, jakie mają poglądy na ten temat. Z tych informacji i opinii wynika, że gdyby się udało wynegocjować poziom produkcji w wysokości 180 tys. ton, to z punktu widzenia producentów skrobi i z punktu widzenia producentów ziemniaków skrobiowych, gdzie też następuje bardzo duża restrukturyzacja, a wymogi są bardzo wysokie, ta kwota by ich satysfakcjonowała. Tyle do kwestii, którą postawił pan poseł Stanisław Kalemba. Odnośnie do eksportu i importu chcę powiedzieć, że w 2003 roku eksport skrobi wynosił 31 tys. 821 ton, a w 2004 roku 49 tys. ton, natomiast jeśli chodzi o import, to w 2003 roku, tak jak pan poseł słusznie zauważył, tradycyjnie Polska była importerem. Ale chcę powiedzieć nie o czystej skrobi, tylko głównie o modyfikatach skrobiowych. W 2003 roku ten import wynosił 116 tys. ton, a w 2004 roku jest to już znikoma ilość, bo 1141 ton.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#RobertSmoleń">Chcę zaproponować taki projekt opinii Komisji: „Komisja do Spraw Unii Europejskiej po rozpatrzeniu w trybie art. 6 ust. 3 ustawy z dnia 11 marca 2004 roku raportu Komisji w sprawie kwoty produkcji skrobi ziemniaczanej oraz projektu rozporządzenia Rady zmieniającego rozporządzenie nr 1868/04, ustalające kwoty produkcji skrobi ziemniaczanej (COM/2004/772 końcowy), negatywnie opiniuje powyższy projekt, a w szczególności propozycję przyznania Polsce na kolejne dwa lata gospodarcze, tj. 2005–2006 i 2006–2007 kwoty produkcji skrobi ziemniaczanej w niezmienionej wysokości w stosunku do roku gospodarczego 2004–2005, tj. 144 tys. 985 ton. Komisja wyraża pogląd, że Polsce powinna zostać przyznana kwota produkcji skrobi ziemniaczanej w wysokości...” - i tu zdaję się na państwa: czy 180 tys., czy 200 tys. ton.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#StanisławKalemba">Skoro zużycie wynosi około 190 czy 200 tys. ton, to w tych informacjach co do importu na ten rok czegoś brakuje. Prosiłbym, żeby to uzupełnić. Tu, na posiedzeniu Komisji trzeba powiedzieć, ile w danym roku będzie wynosił eksport i ile import, bo to, co państwo podaliście, grubo się nie zgadza. Ja bym zaproponował naszej Komisji, aby naszym wsparciem rządu było to, że Komisja widzi sprawę jeszcze jaskrawiej niż rząd. Nie oczekujemy pomocy, tylko chcemy tę wędkę, żeby można było produkować. Mamy surowce, mamy praktycznie wszystko. Prosiłbym, żebyśmy wzmocnili starania rządu, czyli wystąpili o 200 tys. ton.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#ZofiaGrzebiszNowicka">Mam pytanie do pani dyrektor: czy podniesienie limitu o 20 tys. ton uruchomi całą nową procedurę? Bo wniosek ze strony rządu został już złożony i przedstawiony, jak mówiłam, 13 grudnia 2004 roku. Czy zmiana tej kwoty będzie powodowała uruchomienie całej procedury od nowa?</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#BogumiłaKasperowicz">Bardzo trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Nie przekazałam jeszcze jednej informacji, a w Sejmie toczyła się na ten temat dyskusja. Oczywiście przedstawiciel, który był obecny na posiedzeniu specjalnego Komitetu ds. Rolnictwa w momencie, kiedy raport i propozycja zmiany rozporządzenia były dyskutowane, przedstawił zgodnie z instrukcją nasze stanowisko i postawił wniosek, że Polska będzie się ubiegała o 180 tys. ton. Ale pragnę również poinformować Komisję, że ponieważ z nieznanych nam przyczyn Komisja Europejska, która miała przedstawić raport do 30 września, zrobiła to dopiero w grudniu, resort rolnictwa w osobie pana ministra Wojciecha Olejniczaka nie czekając, wystąpił z propozycją dużo wcześniej, bo na początku grudnia, o to, żeby Polsce przyznać większą kwotę produkcji skrobi. Nie znam dokładnie procedur, ale prawdopodobnie zmiana uruchomiłaby całą procedurę. A w tej chwili z przekazów Komisji Europejskiej wynika, że jest to dokument, który został poddany pod dyskusję PE.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#RobertSmoleń">Zwracam uwagę, że w tej wersji przeczytanej przeze mnie mówi się, że Komisja wyraża pogląd, że Polsce powinna zostać przyznana kwota itd. Więc jeżeli Komisja uważa, że powinna to być kwota 200 tys. ton, to tak napiszmy i to jest tylko opinia Komisji, a nie zobowiązanie rządu, że ma te 200 tys. ton wynegocjować. Czy jest zgoda?</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#StanisławKalemba">My wzmacniamy starania rządu. W końcu jeśli Komisja ma zająć stanowisko, to ma prawo do tego i nie mówmy, że już jest zamknięte czy że potrzebne są nowe procedury. Gdyby można było jeszcze uaktualnić dane za 2004 rok, bo tu się nie zgadza. Nie powinniśmy się z tym tak rozstać.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#RobertSmoleń">Czy ministerstwo jest gotowe takiego uaktualnienia dokonać?</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#BogumiłaKasperowicz">Jest gotowe. Mam rozpisane w tabeli aktualne dane dotyczące skrobi i już odpowiadam panu posłowi. W 2003 roku eksport skrobi, mówię o czystej skrobi, nie o modyfikatach skrobiowych, wynosił 31 tys. 830 ton, a w 2004 roku 49 tys. ton. Natomiast jeśli chodzi o import czystej skrobi, w 2003 roku były to 3762 tony, a w 2004 roku 9893 tony. Jeśli chodzi w ogóle o skrobię, modyfikaty skrobiowe, dekstryny, maltodekstryny, to import w 2003 rok wynosi około 100 tys. ton.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#RobertSmoleń">Dziękuję bardzo, informacja została udzielona, rozumiem, że pan poseł Stanisław Kalemba jest już usatysfakcjonowany, pan poseł Jarosław Kalinowski również, bo widziałem jego wielkie zainteresowanie. Czy jest sprzeciw wobec przyjęcia przez Komisję opinii w wersji, którą odczytałem wcześniej, z wpisaniem 200 tys. ton?</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#AndrzejMarkowiak">Chciałbym wiedzieć, czy rząd będzie prezentował stanowisko zgodne z naszą opinią, żeby potem znowu nie było tak, że będzie musiał się spowiadać, jak to już było dzisiaj na posiedzeniu, z tego, że zajął stanowisko odmienne od opinii Komisji. Żebyśmy byli świadomi, bo jeżeli to się wiąże z nowymi procedurami, to musimy być poważni i obawiam się, że rząd choćby z tego względu, że stracilibyśmy powagę wobec Komisji Europejskiej, będzie unikał zgłaszania ponownie w bardzo krótkim terminie kolejnego wniosku z kolejnym podwyższeniem limitu. Być może należałoby do tego dochodzić stopniowo. Chciałbym usłyszeć od pani dyrektor, czy rząd uwzględni naszą opinię, czy nie. A jeśli nie, to dlaczego? Unikniemy wtedy tej spowiedzi w związku z niewykonaniem zaleceń czy opinii Komisji na którymś z kolejnych posiedzeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#RobertSmoleń">Obawiam się, panie pośle, że pani dyrektor może mieć pewien kłopot z zadeklarowaniem tego, co rząd będzie, a czego nie będzie robił. Dlatego dbam o to, aby reprezentacja rządu była na szczeblu ministerialnym. Dzisiaj jest szczególny przypadek i wyraziłem zgodę, żeby rząd był reprezentowany przez panią dyrektor, ale myślę, że to nie jest pytanie do pani dyrektor, która w imieniu rządu nie może zaciągnąć tutaj żadnego zobowiązania. Jak rozumiem, pan poseł Andrzej Markowiak wzywa nas do rozważnego postępowania. To może napiszmy „w wysokości nie mniejszej niż 180 tys. ton”? Ponieważ stenogram zostanie przedstawiony również rządowi, a z niego wyraźnie wynika, że opinia Komisji jest taka, żeby to było 200 tys. ton, a jedynie ze względu na to, żeby nie powodować nadmiernych komplikacji negocjacyjnych przyjmujemy ostrożniejszą formułę.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#StanisławKalemba">Uważam, że musimy mieć trochę odwagi i Komisja może wesprzeć rząd. Proponuję w tej sytuacji, żeby przegłosować formalnie mój wniosek, aby to była kwota 200 tys. ton.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#RobertSmoleń">Kto jest za tym, aby kwotą wymienioną w naszej opinii było 200 tys. ton? Padło 5 głosów za. Kto jest za tym, aby wpisać formułę „nie mniej niż 180 tys. ton”? Padło 12 głosów za. Stwierdzam, że Komisja 12 głosami i przy braku głosów wstrzymujących się, postanowiła przyjąć formułę zapisu „nie mniej niż 180 tys. ton”. Teraz poddam pod głosowanie całą opinię. Kto jest za przyjęciem opinii w wersji, którą odczytałem, wraz z formułą „nie mniej niż 180 tys. ton”? Stwierdzam, że Komisja 13 głosami, przy braku głosów przeciwnych i 4 głosach wstrzymujących się, postanowiła przyjąć opinię w sprawie kwoty produkcji skrobi ziemniaczanej oraz projektu rozporządzenia Rady zmieniającego rozporządzenie nr 1868/04, ustalające kwoty produkcji skrobi ziemniaczanej. Zamykam pkt III, dziękuję bardzo. Rząd zwrócił się z prośbą o zmianę kolejności rozpatrywania ostatnich dwóch punktów. Przychylam się do tej prośby, przechodzimy więc do rozpatrzenia pkt V, czyli w trybie art. 8 ustawy z dnia 11 marca 2004 roku projektu rozporządzenia Rady nakładającego na właściwe władze państw członkowskich zobowiązanie do systematycznego stemplowania dokumentów podroży obywateli państw trzecich podczas przekraczania granicy zewnętrznej UE oraz zmieniające Konwencję Wykonawczą do Układu z Schengen oraz wspólny podręcznik (COM/2003/664 końcowy). Rząd jest reprezentowany przez pana ministra Pawła Dakowskiego, którego serdecznie witam. Panowie posłowie koreferenci Andrzej Grzyb i Arkadiusz Kasznia dopiero na posiedzeniu, co wynikało oczywiście z tempa, w jakim pracujemy, przedstawili opinię popierającą opinię Rady Ministrów. Obydwie opinie są właśnie takie, ale mamy tu do czynienia z dokumentem, który wydaje się ważny. Został przekazany Polsce 1 grudnia 2004 roku, 21 grudnia KERM sformułował swój projekt stanowiska, a 22 grudnia został on przekazany Komisji. Rozpatrzmy ten dokument. Bardzo proszę pana ministra Pawła Dakowskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#PawełDakowski">Przepisy Konwencji Wykonawczej do Układu z Schengen z 14 czerwca 1985 roku nie zawierają jasnych uregulowań w odniesieniu do obowiązku stemplowania dokumentów podróży obywateli państw trzecich, którzy przekraczają zewnętrzne granice UE. Doprowadziło to do wykształcenia różnych procedur postępowania w poszczególnych krajach członkowskich, które sprawiają trudności w określeniu, czy wymogi związane z pobytem obywateli państw trzecich w zakresie długości pobytu na terytorium państw członkowskich UE zostały spełnione. Ten projekt, który państwo macie przed sobą, ma wprowadzić standard w tej dziedzinie i obowiązek państw członkowskich w zakresie systematycznego stemplowania dokumentów podróży obywateli spoza UE podczas wjazdu i wyjazdu na przejściach granicznych znajdujących się na granicach zewnętrznych. Na podstawie stempla w dokumencie podróży będzie można określić datę i miejsce przekroczenia granicy i na tej podstawie ustalić długość pobytu obywateli państw trzecich. Rząd oczywiście popiera ten projekt rozporządzenia Rady Ministrów, który nakłada na właściwe władze państw członkowskich takie właśnie zobowiązanie do stemplowania dokumentów. To uregulowanie spowoduje, że nie będzie różnego traktowania tych dokumentów i obywateli. Wprowadzona zostanie jednolita zasada. Jeżeli chodzi o skutki prawne, ta regulacja będzie powodowała konieczność zmian w rozporządzeniach ministra spraw wewnętrznych z czerwca 2002 roku w sprawie kontroli granicznej wykonywanej przez funkcjonariuszy straży granicznej. Dokument ten nie wprowadza żadnych skutków społecznych, jak również nie pociąga za sobą skutków gospodarczych oraz finansowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#RobertSmoleń">Jak powiedziałem, obaj posłowie koreferenci popierają to stanowisko rządu, więc nie zachęcam ich do zabierania głosu. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos w tym punkcie? Nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja wysłuchała i przyjęła do wiadomości informację rządu dotyczącą procedury przyjmowania projektu rozporządzenia Rady nakładającego na właściwe władze państw członkowskich zobowiązanie do systematycznego stemplowania dokumentów podroży obywateli państw trzecich podczas przekraczania granicy zewnętrznej UE oraz zmieniające Konwencję wykonawczą do układu z Schengen oraz wspólny podręcznik (COM/2003/664 końcowy). Dziękuję bardzo panu ministrowi. Przystępujemy do rozpatrzenia pkt IV. Jest to rozpatrzenie w trybie art. 8 ustawy z dnia 11 marca 2004 roku wniosku dotyczącego rozporządzenia Rady „Europejski Fundusz Rybołówstwa” (COM/2004/497 końcowy). Chcę przypomnieć, że jest to dokument, który otrzymaliśmy w ramach pakietu legislacyjnego Nowej Perspektywy Finansowej. Ten dokument został zgodnie z decyzją Komisji przekazany stałej podkomisji ds. NPF z zaleceniem, aby rozpatrzyć go szczegółowo i zaproponować Komisji opinię po tym, jak zostanie przygotowane polskie tłumaczenie tego projektu aktu prawnego. Polskiego tłumaczenia wciąż nie ma, natomiast mamy zmienione stanowisko rządu i dlatego ta sprawa trafia dzisiaj do nas. Rząd powinien być reprezentowany przez pana ministra Andrzeja Kowalskiego, ale z tych samych względów, o których już wcześniej mówiłem, czyli z powodu obecności pani komisarz Mariann Fischer-Boel, jest nieobecny. Jest natomiast pan dyrektor Lech Kempczyński. Witam pana dyrektora. Chciałbym usłyszeć właściwie tylko wyjaśnienia, dlaczego nastąpiła zmiana stanowiska rządu. Będę sugerował, aby zalecić stałej podkomisji uwzględnienie tych wyjaśnień, które pan dyrektor za chwile nam złoży, kiedy będzie rozpatrywała ten dokument.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#LechKempczyński">Aktualizacja stanowiska rządu dotyczy dwóch dosyć drobnych kwestii, mianowicie w chwili obecnej nie można ocenić skutków finansowych dla budżetu wprowadzenia Funduszu, bo jak pan przewodniczący zauważył, trwają prace nad Perspektywą Finansową UE i dopiero wypracowanie Perspektywy będzie tym krokiem, który pozwoli na określenie stopnia Funduszu. W tej chwili mamy tylko bardzo generalną informację o Europejskim Funduszu Rybackim. Będzie mianowicie przewidziana kwota prawie 5 mld euro na lata 2007–2013, czyli będzie to więcej o 1 mld 300 mln euro niż obecny finansowy instrument wspierania rybołówstwa, przy czym do tej kwoty włącza się już Bułgarię i Rumunię. Następna zmiana jest bardzo kosmetyczna, chodzi o to, że dosyć nieszczęśliwie przetłumaczono nazwę Funduszu jako Europejski Fundusz Rybołówstwa. Jest to drobny niuans językowy. Angielski wyraz „fishery” jest przetłumaczony jako rybołówstwo, a znaczy to rybactwo. Tak więc prawidłowa nazwa tego Funduszu używana w języku polskim i w polskich dokumentach powinna brzmieć „Europejski Fundusz Rybacki”. To są te aktualizacje, które wprowadziliśmy, natomiast w pozostałej części stanowiska nie ma żadnych zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#RobertSmoleń">Czy są jakieś zgłoszenia do dyskusji w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#AleksanderCzuż">Ponieważ resort rolnictwa sprecyzował uwagi do tego projektu rozporządzenia na piśmie, uważam, że dzisiaj należałoby przyjąć stanowisko rządu zaprezentowane w załączniku do materiału. Na podkreślenie zasługuje fakt, że rząd bardzo mocno optuje za modernizacją i rozbudową zakładów przetwórstwa rybnego, nie tylko małych, ale i średnich firm, i oby to się powiodło rządowi, bo w naszych polskich warunkach jest to niezmiernie istotne. Ponieważ są propozycje zapisów do poszczególnych artykułów, proponowałbym pozytywnie zaopiniować stanowisko rządu w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#RobertSmoleń">Za chwilę poproszę pana posła Józefa Cepila o wypowiedzenie się, jednak nalegam, aby nie łamać postanowień, które Komisja przyjęła. Komisja przyjęła wyraźną opinię mówiącą o tym, że wszystkie dokumenty będziemy rozpatrywać dopiero wtedy, kiedy będą polskie tłumaczenia. To są zbyt ważne dokumenty, aby opierać się na innych wersjach językowych bądź wyłącznie na wyjaśniających notatkach, które otrzymujemy od rządu. Powołaliśmy stałą podkomisję właśnie po to, żeby w szczegółach te wszystkie dokumenty analizowała i w związku z tym nie sądzę, aby te zmiany, które przedstawił pan dyrektor Lech Kempczyński, uzasadniały odstępstwo od tej zasady, którą przyjęliśmy. Tym bardziej że gdybyśmy zrobili odstępstwo w tym przypadku, trudno byłoby odeprzeć zarzut, że powinniśmy tak naprawdę wydawać opinię we wszystkich innych przypadkach, również tam, gdzie nie ma polskich wersji językowych. Tak więc pozostaję przy zdaniu, aby stała podkomisja ds. NPF uwzględniła wypowiedź pana dyrektora, która dzisiaj padła, oraz nowe okoliczności, przedstawione przez rząd przy sporządzeniu projektu opinii, który będziemy następnie na posiedzeniu Komisji omawiać i podejmować decyzję.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#JózefCepil">Między innymi dlatego prosiłem, żeby ten dokument był omawiany na posiedzeniu Komisji, abyśmy nie przeszli obok bez echa. Chcę państwu przedstawić opinię związków zawodowych rybaków. Jest to opinia pozytywna i w jej świetle uważamy, że należy się pochylić nad tym dokumentem, ale nie być aż tak przesadnym w jego negatywnej ocenie. Związki zawodowe rybaków oceniają ten dokument w ten sposób: „Należy stwierdzić, że rząd względnie dobrze przygotował uwagi do projektu rozporządzenia. Zauważyć tu można te elementy funkcjonowania rybołówstwa, których nie udało się naszym negocjatorom w roku 2002 i 2003 wynegocjować dla możliwości rozwoju rybołówstwa polskiego. Dotyczy to przede wszystkim regulacji pomocy finansowej na budowę nowych i modernizację statków rybackich w zakresie szerszym, niż uwzględnia to rozporządzenie Rady nr 2371/2001. Przypominamy sobie w tym względzie dużą determinację rybaków polskich, którzy domagali się w tym obszarze odpowiednich derogacji, które, niestety, do dnia dzisiejszego nie zostały z UE ustalone. Zaniedbanie to powoduje, że rybacy polscy, poza pomocą finansową na złomowanie swoich jednostek, nie mogą liczyć na swój dalszy rozwój w sektorze rybołówstwa”. Taka jest opinia związków zawodowych, a ja proszę też członków Komisji o wyrażenie swojej opinii i być może Komisja wypracuje jakąś wspólną.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#RobertSmoleń">Proszę o uwzględnienie tej opinii również przez stałą podkomisję ds. NPF. Ponieważ nie widzę więcej zgłoszeń, to stwierdzam, że Komisja wysłuchała i przyjęła do wiadomości informację rządu dotyczącą zmiany stanowiska rządu odnośnie do wniosku dotyczącego rozporządzenia Rady „Europejski Fundusz Rybacki” (COM/2004/497 końcowy). Komisja zaleca uwzględnienie wyjaśnień rządu w tej sprawie w pracach stałej podkomisji ds. NPF.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#LechKempczyński">Tytułem małego wyjaśnienia - ja dysponuję polskim tłumaczeniem rozporządzenia, stąd była ta uwaga, że nazywa się to „Europejski Fundusz Rybactwa”.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#RobertSmoleń">Miałem informację, że takiego tłumaczenia nie ma, ale skoro jest, to w takim razie proszę podkomisję, aby bezzwłocznie ten dokument przeanalizowała. Dziękuję panu dyrektorowi za szybką reakcję w tej sprawie. Stwierdzam, że rozpatrzyliśmy pkt IV, ostatni, porządku obrad, ale chcę jeszcze poruszyć dwie sprawy. Po pierwsze, przypominam członkom Komisji, że o godzinie 16.00 mamy posiedzenie wspólne z Komisją Rolnictwa. Na tym posiedzeniu będzie obecna pani komisarz UE ds. rolnictwa Mariann Fischer-Boel. To posiedzenie odbędzie się w sali kolumnowej. Po drugie, miałem zamiar poprosić Komisję o upoważnienie do tego, aby zwrócić się pisemnie do przewodniczącego PE, pana Josepa Borrella, z prośbą o nadesłanie nam tekstu jego wystąpienia, które zostało dzisiaj w prasie zrelacjonowane, po to, żebyśmy mieli materiał, na podstawie którego moglibyśmy się zastanowić, co dalej. Ale ponieważ ta sprawa była dzisiaj dyskutowana na posiedzeniu plenarnym, co prawda bez konkluzji, więc chcę zapytać, jaka jest opinia członków Komisji. Czy powinniśmy takie działanie podjąć, czy też powinniśmy w tej sprawie pozostać biernymi i poczekać, aż ktoś inny takie działanie podejmie?</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#AndrzejGałażewski">Rozumiem, że na posiedzeniu Sejmu był co najmniej dwugłos. Jest to sprawa trochę delikatna, ale jednak prośba o dostarczenie tekstu tej delikatności nie zaburza i warto się zwrócić do źródła, bez komentarza na razie, żeby pan przewodniczący był uprzejmy przysłać nam to, co powiedział.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#JerzyCzepułkowski">Jestem innego zdania. Uważam, że partnerem przewodniczącego PE jest przewodniczący parlamentu polskiego i on powinien wystąpić o coś takiego i interweniować, jeśli rzeczywiście interesy polskie zostały naruszone. Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten tekst próbowali nam dostarczyć nasi przedstawiciele w Brukseli, jeśli mają do niego dostęp. Sądzę, że nie jest to materiał ani tajny, ani skrywany. Mamy przecież w Brukseli osoby, które współpracują na stałe z naszą Komisją i nie trzeba drogi oficjalnej, abyśmy jako Komisja ten materiał uzyskali. A oficjalnie proponuję, aby to uczynił marszałek Sejmu. Możemy się do niego zwrócić o to, aby wystąpił z prośbą o ten tekst.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#ZofiaGrzebiszNowicka">Chcę zaproponować, aby nasz przewodniczący wystąpił do rządu o przedłożenie nam tego tekstu, ponieważ wszystko, co dotyczy Polski, rząd monitoruje. Dlatego powinniśmy poprosić rząd, żeby nam przedłożył na najbliższym posiedzeniu Komisji informację, jak w istocie wyraził się pan przewodniczący PE. Jeśli uznamy, że nowy marszałek Sejmu też nie będzie korzystał z tej oczywistej drogi rządowej, żeby się zapoznać, to myślę, że wystąpi, a jeśli nie, to wówczas dopiero my zwrócimy się do marszałka.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#AndrzejGrzyb">Uważam, że większą zręcznością jest wystąpienie przez Komisję niż obciążanie tym rządu, tym bardziej że to jest normalna procedura, że parlamenty reagują na wystąpienia kogoś, kto też jest z organu wybieralnego. Odnośnie do tego, co powiedział pan poseł Jerzy Czepułkowski, to gdyby sprawa dotyczyła wypowiedzi przewodniczącego parlamentu narodowego, podzielałbym opinię, że właściwym do wystąpienia byłby marszałek Sejmu, natomiast dotyczy to akurat PE, a więc parlamentu, w którym również mamy swoich przedstawicieli, posłów, w związku z tym uważam, że ta droga jest jak najbardziej uprawniona. Zresztą był pewien precedens w wypowiedzi pana przewodniczącego Pata Coxa do ziomkostw niemieckich. Była taka wypowiedź i jako Komisja zabraliśmy w tej sprawie głos, co spotkało się później z reakcją, która wyjaśniła wiele kwestii z tym związanych. Nie uważam więc, aby to było jakieś proceduralne uchybienie i oczekiwanie, co w tej sprawie zrobi egzekutywa, rząd organ Sejmu, któremu są powierzone sprawy dotyczące UE, nie jest - uważam - rozwiązaniem dobrym. Podzielam pogląd pana przewodniczącego, że Komisja jak najbardziej może wystąpić o tekst czy stenogram tego wystąpienia po to, aby móc się do tego odnieść, a pretekstem są jak najbardziej doniesienia medialne, wielce niepokojące.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#AndrzejGałażewski">Chcę poprzeć część wypowiedzi posła Jerzego Czepułkowskiego, mianowicie, żeby się zwrócić do polskich parlamentarzystów w PE, żeby ze swojej strony przedsięwzięli jakieś działania wyjaśniające.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#JerzyCzepułkowski">Jednak się upieram, że protokół prawdopodobnie nie przewiduje takiej formy korespondencji z przewodniczącym PE. Myślę o tym, że samo wystąpienie jest swego rodzaju reakcją czy retorsją na wypowiedź. Bo problem nie leży w uzyskaniu tekstu, więc samo oficjalne wystąpienie jest zapowiedzią przyszłej polemiki z takim wygłoszonym tekstem i twierdzę, że protokół nakazuje, aby to uczynił marszałek Sejmu, a nie Komisja, bo dlaczego nie rada sołecka?</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#RobertSmoleń">Może wyjaśnię, dlaczego nie rada sołecka, bo pan poseł Jerzy Czepułkowski obraża Komisję. Zgodnie z regulaminem Sejmu to Komisja jest organem wyspecjalizowanym do spraw UE, a nie rada sołecka i dlatego uważam, że Komisja ma tytuł, aby poprosić o taki tekst i poddać go pewnej analizie. Oczywiście można obarczyć tym marszałka Sejmu wybranego dzisiaj. Nie ma co ukrywać, że marszałek Sejmu ma mnóstwo obowiązków, więc nie będzie to na pewno na pierwszym miejscu zajęć, które podejmuje. Chcę też zwrócić uwagę, że z przewodniczącym Josepem Borrellem spotykaliśmy się jako Komisja i myślę, że to były dobre spotkania zarówno w Brukseli, jak i tutaj, w Warszawie, podczas jego pobytu w gronie prezydium. Ale nie upieram się. Możemy poczekać, aż zrobi to marszałek. Przypominam tylko, że to było wystąpienie w madryckim instytucie, więc oczywiście tekst może być dostępny w Brukseli, ale z taką samą łatwością, jak i w Warszawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#JerzyCzepułkowski">Chciałbym dokończyć. Ja nie zapraszam do tego, żebyśmy byli bierni. Zwróćmy się jako Komisja dzisiaj do marszałka o to, aby coś takiego uzyskać. Natomiast równie dobrze możemy w pierwszej kolejności sprawę przekonsultować z kimś, kto naszym Sejmie jest biegły w kwestiach protokołu dyplomatycznego w, a są przecież takie sejmowe komórki. Jeśli chodzi o rząd, jestem przekonany, że te kwestie są analizowane, bo od tego są placówki dyplomatyczne, ambasadorowie, którzy natychmiast mają tego typu informacje wraz z komentarzami, są odpowiednie departamenty w MSZ, które te sprawy analizują, oceniają, podejmują decyzje co do sposobu reakcji, a przewodniczący Komisji dostają te raporty i natychmiast będą wiedzieli, co tam było i co rząd w tej sprawie zamierza i czy reakcja jest adekwatna do bodźca, który ją wywołał.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#AndrzejMarkowiak">Myślę, że zaczynamy dzielić włos na czworo. Nasi szpiedzy na pewno te notatki mają i mogą je przekazać, natomiast, żeby już się trzymać tej formuły upoważnienia, to proponowałbym, abyśmy upoważnili przewodniczącego Komisji do skonsultowania z marszałkiem Sejmu trybu postępowania w tej sprawie. Marszałek Sejmu jest dzisiaj wybrany, choćby z tego względu należy mu się pierwszeństwo w decydowaniu. Komisja jest organem Sejmu, ale na czele Sejmu stoi marszałek i jak znam marszałka, to on sobie z tym nadmiarem obowiązków szybko poradzi, a z drugiej strony ma wyjątkowego nosa, jeżeli chodzi o sprawy międzynarodowe, z wiadomych względów. Powinniśmy więc chyba tak zrobić, żeby upoważnić przewodniczącego do skonsultowania z marszałkiem sprawy wystąpienia polskiego Sejmu w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#BogdanDerwich">Chcę powiedzieć mniej więcej w tym samym stylu - Komisja Sejmu RP ma zamiar zapoznać się z rzeczywistą treścią wystąpienia, natomiast inicjatywa należy do prezydium Komisji. Jeżeli można bezpośrednio, to bezpośrednio, a jeżeli nie, to trzeba to zrobić przez odpowiednie gremia do tego upoważnione, ale na pewno jest taka potrzeba, żebyśmy ten tekst jak szybciej dostali i mogli się do niego odnieść.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#RobertSmoleń">Po tych dwóch głosach zamykam posiedzenie konstatacją, że będziemy się kierować tym tokiem, który pan poseł Andrzej Markowiak i pan poseł Bogdan Derwich zasygnalizowali. Dziękuję za udział w posiedzeniu Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>