text_structure.xml 65.5 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#WsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">- wysłuchała informacji o sytuacji na rynku mięsa wieprzowego ze szczególnym uwzględnieniem jego eksportu,</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#WsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">- wysłuchała informacji o funkcjonowaniu systemu rejestracji koni oraz wynikających z tego konsekwencjach dla obrotu krajowego i eksportu,</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#WsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">- rozpatrzyła projekt dezyderatu w sprawie produkcji biopaliw.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#WsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">W posiedzeniu uczestniczyli przedstawiciele: Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi z sekretarzem stanu Józefem Śliwą, Agencji Rynku Rolnego z zastępcą prezesa Stanisławem Stańką, Związku Hodowców Koni oraz Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych Andrzej Czubała.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony. Czy ktoś z państwa ma jakieś uwagi do zaproponowanego porządku obrad?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WojciechZarzycki">Uważam, że Komisja powinna dzisiaj wystosować dezyderat do rządu w sprawie produkcji biopaliw. Komisja Europejska zarzuca polskiemu rządowi, że nie realizuje jej zaleceń w zakresie udziału biokomponentów w paliwach płynnych. Grożą za to określone sankcje finansowe. Wszyscy wiemy, jak zła jest obecna sytuacja na rynku zbóż i jak niskie są ceny żyta. Przypominam, że żyta nie kupuje się w skupie interwencyjnym. Dlatego uważam, że powinniśmy wystosować dezyderat do rządu. Chodzi o podjęcie działań mających na celu umożliwienie przetwarzania żyta na bioetanol. W ten sposób wypełnimy zalecenie Komisji Europejskiej, a rolnicy będą mogli uzyskać rentowną cenę za zboże. To jest bardzo pilna sprawa. Myślę, że wszyscy członkowie Komisji przychylą się do mojego wniosku. Rząd powinien natychmiast wprowadzić takie rozwiązania, które zmuszą producentów paliw do stosowania odpowiedniej ilości biokomponentów, zgodnie z rozporządzeniem Komisji Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa chciały zabrać głos w tej sprawie? Nie widzę zgłoszeń. W takim razie dodajemy ten punkt do porządku obrad. Bardzo proszę wnioskodawcę o przygotowanie projektu dezyderatu. Chciałbym państwa poinformować, że w sierpniu odbędzie się jeszcze jedno posiedzenie Komisji, na którym przyjmiemy sprawozdanie z czteroletniej działalności. Termin zwołania posiedzenia uzależniam od terminu ostatniego posiedzenia Sejmu. Przystępujemy do realizacji pierwszego punktu porządku obrad - informacja o sytuacji na rynku mięsa wieprzowego ze szczególnym uwzględnieniem jego eksportu. Bardzo proszę pana ministra Józefa Śliwę o przedstawienie przedmiotowej informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JózefŚliwa">Sytuacja na rynku wieprzowiny jest obecnie zadowalająca. Niektóre dane dotyczące pogłowia macior i liczby prosiąt mogą świadczyć o zmianie tej sytuacji w ciągu następnych kwartałów. Sądzimy, że na przełomie roku możemy mieć do czynienia ze szczytową produkcją. Za chwilę powiemy o działaniach, które chcemy podjąć w porozumieniu z Komisją Europejską, aby złagodzić efekt nadprodukcji. Pan prezes Stanisław Stańko szczegółowo omówi obecną sytuację na rynku wieprzowiny,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#StanisławStańko">Już miesiąc temu przekazaliśmy Komisji pisemną informację dotyczącą sytuacji na rynku wieprzowiny. Wtedy posiedzenie Komisji zostało odwołane. Właściwie od tego czasu na rynku trzody chlewnej niewiele się zmieniło. Zgodnie z przewidywaniami ostatnio notowana cena żywca wieprzowego wynosi średnio 4,08 zł za kg. Oczywiście ceny są zróżnicowane w zależności od klasy mięsa. Niewielkie ożywienie występuje, jeśli chodzi o handel zagraniczny. W 2005 r. produkcja i sprzedaż wieprzowiny była różna w obu półroczach. Jeśli w pierwszym półroczu była niższa, to w drugim nastąpił wzrost o około 2%. Natomiast w 2006 r. produkcja wieprzowiny może być już o 10% większa niż w tym samym okresie 2005 r. Na skutek zmiany warunków handlu zagranicznego podaż mięsa wieprzowego w pierwszym półroczu 2005 r. była wyższa niż w 2004 r. Wpływ na to miała zmiana bilansu w handlu zagranicznym mięsem i jego przetworami. W 2003 r. saldo w zakresie handlu wieprzowiną wynosiło plus 191 tys. ton, a w 2004 r. plus 78 tys. ton. Szacuje się, że w tym roku saldo pozostanie dodatnie i wyniesie plus 50 tys. ton. Zmniejszył się wywóz, a zwiększył się import mięsa wieprzowego. Jak państwo wiecie, handel wieprzowiną nie wymaga pozwoleń, jeżeli nie są stosowane refundacje. Zainteresowanie refundacjami wywozowymi jest nikłe. Właściwie handel odbywa się bez refundacji. Dotychczas przy zastosowaniu refundacji sprzedano zaledwie 1189 ton. Eksporterzy otrzymali dopłatę w wysokości 1.469.000 zł. W porównaniu do ogólnego obrotu, jest to znikoma ilość. Większa część handlu odbywa się poza ewidencją i systemem pozwoleń. Mięso z refundacjami wywozowymi było eksportowane przede wszystkim do: Stanów Zjednoczonych, Azerbejdżanu, Republiki Korei, Gruzji i Kanady. W porównaniu do roku poprzedniego obserwujemy wzrost zainteresowania przedsiębiorców tym mechanizmem wsparcia. Przez osiem miesięcy 2004 r. z dopłaty do eksportu wykorzystano zaledwie 431 tys. zł. Obecnie jest to prawie trzykrotnie więcej. Przypominam, że dopłaty mogą wyłącznie obejmować mięso eksportowane do krajów trzecich poza terytorium Unii Europejskiej. Wewnątrz Wspólnoty obowiązuje swobodny przepływ towarów. Dlatego wieprzowina napływa z krajów, w których ceny są niższe niż w Polsce. Głównie sprowadzamy mięso z Danii. Obecnie ceny referencyjne w Polsce są o około 5 euro wyższe niż w Danii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JózefŚliwa">Chcielibyśmy się jeszcze wypowiedzieć w kwestii wywozu żywych świń z Polski. Proszę o wypowiedź przedstawiciela Głównego Inspektoratu Weterynarii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JanuszZwiązek">Wszystkie zakłady, które mają uprawnienia do przeprowadzania uboju trzody chlewnej, mogą bez żadnych ograniczeń sprzedawać półtusze odbiorcom ukraińskim i białoruskim. Niedawno polskie ubojnie kontrolowali inspektorzy z Korei, którzy dopuścili osiem nowych zakładów do swojego rynku. Finalizujemy podobne ustalenia z Japonią. Nie ma żadnych ograniczeń w eksporcie półtusz na rynek Stanów Zjednoczonych. Jeśli chodzi o Rosję, to dwa tygodnie temu zakończyła się pierwsza kontrola rosyjskich inspektorów w polskich gospodarstwach produkujących trzodę chlewną. W handlu z Rosją ustalono kontyngent trzody chlewnej w wysokości 200 tys. tuczników. W przypadku warchlaków nie ma ograniczeń. Po kontroli dopuszczono 19 polskich gospodarstw hodowlanych. Zapowiedziano kontrolę następnych 50 gospodarstw. Oficjalnie Rosjanie nie przyjmują z Polski żywca wieprzowego, ale otrzymałem informację, że do Rosji wyjechało już siedemdziesiąt transportów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WojciechMojzesowicz">Które gospodarstwa otrzymały zgodę na eksport żywca? Chodzi o to, abyśmy mogli sprzedawać trzodę chlewną w całej Europie. Wiele firm ma możliwość sprzedaży mięsa, ale nam chodzi o żywiec. Nie rozumiem, dlaczego tylko 50 gospodarstw ma otrzymać zgodę na eksport trzody chlewnej. Jeśli Polska uzyska zgodę, to rozumiem, że można będzie sprzedawać żywiec bez ograniczeń. Co to są za gospodarstwa, które otrzymały pozwolenie na eksport żywca? Kto im wydał certyfikat? Czy są to podmioty z udziałem kapitału zagranicznego, na przykład fermy przemysłowego tuczu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JanuszZwiązek">Kontrole przeprowadzano w gospodarstwach, które same zwróciły się z takim wnioskiem. Chciałbym jednak podkreślić, że to dotyczy tylko handlu z Rosją. Warunki stawia strona rosyjska. Generalnie są to przedsiębiorstwa z polskim kapitałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#StanisławKalemba">Nie ma co ukrywać, że warunki eksportu po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej znacznie się pogorszyły. Myślę tutaj przede wszystkim o rynku wschodnim. Z uzyskanych informacji wynika, że miesięcznie importujemy ponad 11 tys. ton mięsa wieprzowego. Eksportujemy zdecydowanie mniej. Jeszcze kilka lat temu te relacje były zdecydowanie inne. Sprzedawaliśmy na rynku wschodnim znacznie więcej mięsa wieprzowego. Co rząd i Agencja Rynku Rolnego zamierzają w tej sprawie zrobić? Jesteśmy jednym z większych producentów żywca wieprzowego. Co państwo zamierzacie zrobić, aby te relacje poprawić? Wiemy, że sytuacja na rynku wieprzowiny pogorszy się już w czwartym kwartale tego roku. Co do tej pory zrobiono, aby umożliwić handel żywcem? Wiele razy dyskutowaliśmy o konieczności zwalczania choroby Aujeszky'ego. Była o tym mowa przy pracach nad budżetem państwa. Omawialiśmy ten problem na kilku posiedzeniach Komisji. Zapewniano nas, że program zwalczania tej choroby zostanie przygotowany i wdrożony najpierw w Wielkopolsce. Okazało się, że to nie jest możliwe. Potem informowano Komisję, że uwalnianie kraju od choroby Aujeszky'ego rozpocznie się od województwa lubuskiego. Czy ten program jest tam realizowany? Uważam, że to jest najpoważniejsze zagrożenie, jeśli chodzi o eksport żywych sztuk trzody chlewnej. Podczas prac nad ustawą budżetową proponowaliśmy zwiększenie środków na zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt. Wówczas pan minister Wojciech Olejniczak z trybuny Sejmu stwierdził, że środków z pewnością wystarczy. Teraz już wiemy, że program zwalczania choroby Aujeszky'ego nie jest realizowany właśnie ze względu na brak środków. Coraz więcej żywca będziemy sprowadzali z Niemiec, a my będziemy mieli barierę. Czy rząd ma świadomość, jakie mogą być tego konsekwencje w przyszłości? Bardzo proszę pana ministra o bardzo konkretną odpowiedź. Uważam, że zlekceważono problem, kiedy minister rolnictwa i rozwoju wsi zapewnił Sejm, iż wystarczy środków w budżecie państwa na zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt, w tym choroby Aujeszky'ego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#AlfredBudner">Chciałbym się wypowiedzieć w kwestii choroby Aujeszky'ego oraz w kwestii dziwnej choroby, która panowała w maju, a którą nazywaliśmy „grypą rzekomą świń”. Objawy były takie, że zwierzęta były zaziębione i kaszlały. Potem zaczynały padać. W tej chwili ważniejsza jest jednak choroba Aujeszky'ego. Jak ta choroba jest zwalczana w Unii Europejskiej? Kto za to płaci? Jeśli Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, to mamy te same prawa i powinniśmy stosować te same rozwiązania. Nic tutaj nie trzeba nowego wymyślać. Skoro w Unii Europejskiej obowiązują w tym zakresie ogólne przepisy, to trzeba je realizować. Słyszę tutaj, że jakieś gospodarstwa ubiegają się o certyfikat, który umożliwi sprzedaż wieprzowiny do Rosji. Czy wszyscy wiedzieli, że można ubiegać się o takie uprawnienia, czy też to była wiadomość zastrzeżona tylko dla znajomych? Też jestem producentem trzody chlewnej i nic o tym nie wiem. Jeśli to jest zarezerwowane dla znajomych, a podejrzewam, że tak właśnie jest, to trzeba wyraźnie powiedzieć, że pula eksportu jest ograniczona i będą w niej partycypować tylko wybrańcy. Uważam, że takie praktyki są niedopuszczalne. Wszystkich producentów trzody chlewnej w Polsce powinno się traktować w ten sam sposób. Nie można stosować zasady „równi i równiejsi”. Kto taki certyfikat przyznaje? Wiadomo, że jeśli tucznik ma 120 kg wagi, to jest zdrowy. Nie trzeba tutaj nikomu tłumaczyć, że albo świnia zdycha przy wadze 30–40 kg, albo dorasta i jest zdrowa. Czy rzeczywiście potrzebny jest jakiś dodatkowy certyfikat? Nie bardzo rozumiem, o co tutaj chodzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JanAntochowski">W tej chwili jest bardzo duża podaż mięsa wieprzowego oraz stabilne ceny w granicach 4 zł za kg. Czy to ma przełożenie na ceny detaliczne gotowych produktów? Zazwyczaj jest tak, że ceny skupu spadają, a ceny detaliczne pozostają bez zmian. Czy w obecnej sytuacji przetwory mięsne są trochę tańsze? Druga kwestia dotyczy kontroli zakładów przetwórczych, przeprowadzanej przez rosyjskie służby weterynaryjne. Przedstawiciel Inspekcji Weterynaryjnej stwierdził, że niedługo zostanie skontrolowanych 50 gospodarstw. Czy nadal rosyjscy inspektorzy są tendencyjni i złośliwi w trakcie tych kontroli? Czy nadal szukają pretekstu, aby nie dopuścić do sprzedaży wyprodukowanego w Polsce mięsa wieprzowego na ich rynku? W poprzednich latach część nadwyżek mięsa i przygotowanych z tych zapasów przetworów rozprowadzano w ośrodkach pomocy społecznej, szpitalach i innych tego typu instytucjach. Czy nadal to jest możliwe i czy zostaną podjęte takie działania w 2005 r.?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#GabrielaMasłowska">Ile mięsa wieprzowego i jego przetworów eksportujemy na rynki dalekowschodnie? Wiem, że nie tak dawno Tajwan był bardzo zainteresowany importem mięsa wieprzowego i przetworów. Niestety brakowało odpowiedniej reakcji ze strony Polski. Po naszych interwencjach odpowiednie dokumenty zostały wreszcie wysłane. Czy są jakieś efekty tych kontaktów? Czy eksportujemy mięsa na te rynki, w tym głównie na Tajwan? Pamiętajmy, że to jest ogromny rynek zbytu. Tajwan ma 23 mln mieszkańców, a produkuje się tam bardzo mało żywności, tylko 10%. Wobec tego to jest potencjalnie bardzo duży rynek zbytu. A zatem jak w tej chwili wyglądają kontakty handlowe z Tajwanem? Jeśli są pasywne, to czy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wie, jak je zintensyfikować?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#LechKuropatwiński">Minął rok i dwa miesiące od momentu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Kiedy wstępowaliśmy do Wspólnoty twierdzono, że dla polskich producentów żywności otwiera się nowy, olbrzymi rynek. Mówiono, że będziemy mogli sprzedawać nadwyżki produkcji i że dużym zainteresowaniem będzie się cieszyć nasza zdrowa żywność. Tymczasem w maju i czerwcu 2004 r. eksport był znacznie wyższy niż teraz. To ma wpływ na statystykę, chociaż dzisiaj już wiemy, że import przewyższy eksport. Jeśli produkujemy dobrą żywność, to co stoi na przeszkodzie, aby ją sprzedać? Uważam, że firmy, które produkują zdrową, dobrą żywność i sprzedają ją za granicą, powinny być nawet dotowane. Myślę tutaj o środkach, które przeznaczano by na promocję polskiej żywności. W tej chwili wielkie zakłady przetwórcze powiązane z kapitałem zagranicznym, sprowadzają do Polski duże ilości mięsa i żywca. Potem ten towar sprzedaje się poprzez sieci hiper- i supermarketów. To jest olbrzymie zagrożenie dla polskich rolników i producentów żywności. Wiemy, że w kolejnych latach będą obniżane limity produkcji w poszczególnych branżach. Co polscy rolnicy mają produkować? Jaki rodzaj produkcji będzie opłacalny? Jeśli mamy prowadzić gospodarkę planową, to ją prowadźmy. Można powiedzieć rolnikom, że mogą wyprodukować tylko tyle wieprzowiny, ile jest w stanie wchłonąć rynek wewnętrzny oraz ile możemy sprzedać za granicą. Jeśli taki sygnał nie wyjdzie z rządu, to może się zdarzyć, że w 2006 r. żywiec będzie sprzedawany po 1,50–2 zł za kg. Co wtedy zrobi rolnik? Unia Europejska miała rozwiązać wszystkie nasze problemy. Niech teraz ci, co tak mówili, rozwiążą problemy rolników. Kolejna kwestia dotyczy wycofywania polskich leków. Niedawno te specyfiki były skuteczne w leczeniu trzody chlewnej. Teraz wprowadza się drogie leki zagraniczne. Nie mogę tego zrozumieć. Dlaczego nie wycofuje się lekarstwa, które mogą być produkowane w polskich fabrykach? Weterynarze mówią, że nie mogą przypisać tych lekarstw co zwykle, ponieważ zgodnie z przepisami Unii Europejskiej trzeba je wycofać z obiegu. Niedługo będzie tak, że do Polski będzie sprowadzane mięso oraz leki. Co będzie nasze? Nasze będą tylko puste kojce w chlewniach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WojciechMojzesowicz">Mam pytanie do zastępcy Głównego Lekarza Weterynarii. Poseł Alfred Budner poruszył bardzo ważną kwestię. Do tej pory nic nie słyszeliśmy o certyfikatach dla gospodarstw chcących sprzedawać żywiec na rynku wschodnim. Gdzie można uzyskać informację na ten temat? Jakie firmy wystąpiły o przyznanie tego certyfikatu? Jestem przekonany, że w tym nie uczestniczą rolnicy? Zapewne w to są zamieszane duże fermy tuczu przemysłowego. W ostatnich tygodniach obserwuję, że służby związane z rolnictwem nie bardzo chcą już współpracować z Komisją Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Część z nas zapewne tutaj wróci. To bezhołowie nie może trwać sześć miesięcy. Niektórzy wyznają teraz zasadę „hulaj dusza, piekła nie ma”. Każdy robi, co chce i nie odpowiada na pytania. Apeluję, aby te sprawy traktować jednak poważnie. Nie jest tak, że po nas tylko potop. Przyjdą następni i naszym obowiązkiem jest pozostawić sytuację jak najbardziej klarowną. Wszyscy musimy do końca wykonywać swoje obowiązki. Dlatego chciałbym uzyskać precyzyjne odpowiedzi na te pytania. Kto wydaje certyfikaty? Jakie firmy się o to starają? Jaki jest plan Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w zakresie otwarcia rynku? Trwanie w obecnym stanie nie jest dobre. Były wiceminister rolnictwa pan Zięba cały czas krzyczy, że cena wieprzowiny spadnie w trzecim lub czwartym kwartale, bo na to wskazują analizy. Jeśli wszyscy to będą powtarzali, to rolnicy dojdą do wniosku, że nie opłaca im się hodować trzody, skoro cena żywca ma spaść do 3,20 zł za kg. Z moich obserwacji wynika, że póki co nie ma nadmiaru trzody na rynku. Nie straszmy rolników. Naszym zadaniem jest otwarcie rynku. Komisja starała się pozyskać dodatkowe środki na zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt. Czy można się starać o środki z Unii Europejskiej w związku z realizacją programu zwalczania choroby Aujeszky'ego? Chodzi o to, aby otworzyć dla polskich producentów rynek trzody chlewnej. Czy ktoś z państwa ma jeszcze pytania do przedstawicieli rządu i Agencji? Nie widzę zgłoszeń. W takim razie bardzo proszę pana ministra Józefa Śliwę o udzielenie odpowiedzi na zadane pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JózefŚliwa">Od wielu lat rynek trzody chlewnej charakteryzuje się silną dynamiką zmian. Zdarzało się, że w ciągu półtora roku produkcja wzrastała z 16 do 19 mln sztuk. Trudno w tej sytuacji mówić o skutecznych instrumentach regulacji. Powstaje pytanie, czy producenci w racjonalny sposób podejmują decyzje o zwiększeniu hodowli. Z naszych analiz wynika, że jeśli w Polsce produkuje się 17,5–18 mln sztuk świń, to na rynku obowiązują właściwe ceny. Z taką sytuacją mamy do czynienia w ciągu ostatnich miesięcy. Warto się zastanowić, czy wspólnie nie powinniśmy zadbać o to, aby taka wielkość produkcji się utrzymywała. Żaden urzędnik nie ma bezpośredniego wpływu na to, czy na rynku jest 16, 17 czy 19 mln sztuk trzody chlewnej. Należy zatem wyraźnie powiedzieć, że hodowcy trzody też powinni dbać o stabilizację wielkości produkcji. To na pewno wpłynęłoby na rynek trzody i na opłacalność produkcji. Jeśli chodzi o dotacje, to jest to już pomoc krajowa, której w tej chwili się nie przewiduje. Wiemy, że jest nadwyżka na rynku trzody. Wiemy, który z producentów dominuje na rynku Unii Europejskiej. Niestety w Danii ceny żywca wieprzowego są jeszcze mniejsze niż w Polsce. Kolejna kwestia dotyczy eksportu żywca. Wprawdzie dopiero od kilku tygodni sprawuję funkcję wiceministra rolnictwa, ale wiem, że dzisiaj strona rosyjska wymaga certyfikatów od gospodarstw chcących sprzedawać trzodę na tamtym rynku. Pytaliście państwo, dlaczego wybrano do kontroli te, a nie inne gospodarstwa. Po prostu te podmioty się zgłosiły, a lista została przekazana stronie rosyjskiej. Rosjanie nie przyjęli pełnej listy. Dla nich ważna była wielkość fermy oraz nadzór nad hodowlą. Generalnie jest tak, że wniosek o wydanie certyfikatu zgłasza podmiot, który ma już klienta po tamtej stronie granicy. Jeśli Rosjanie określą wymagania względem producentów, to natychmiast umieścimy te dane na stronie internetowej. W tej chwili to był pierwszy taki przypadek. Właściwie to były podmioty, które już podpisały umowy z odbiorcami rosyjskimi i czekały aż tamtejsze służby wydadzą certyfikat. To jest początek drogi do otwarcia rynku, ale warunki stawia tutaj strona rosyjska. Wiem, że w tym obrocie funkcjonują zupełnie przyzwoite ceny, nawet powyżej 4,50 zł za kg żywca. Zastanowimy się nad formą informacji dotyczącej możliwości eksportu, aby zachęcić mniejszych i średnich producentów. Spróbujemy się także dowiedzieć, jakie podmioty mogą być kontrolowane przez służby weterynaryjne Rosji. Jeśli w naszych kontaktach handlowych są jakieś perturbacje, to mają one zdecydowanie podłoże polityczne. Pamiętamy, co Rosjanie zrobili z naszymi podmiotami eksportującymi mięso i przetwory mleczne po wsparciu przez nas pomarańczowej rewolucji na Ukrainie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WojciechMojzesowicz">Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi ma obowiązek dbania o całe polskie rolnictwo. Pan minister ucieka od odpowiedzi. Ktoś coś powiedział, jakaś produkcja etc. Nie jesteśmy na zebraniu sołectwa, tylko na posiedzeniu Komisji. Chciałbym wiedzieć, jakie firmy uzyskały certyfikat na eksport żywca wieprzowego do Rosji, jaki jest ich potencjał produkcyjny oraz jaka jest struktura kapitałowa tych podmiotów? Nie może być tak, że ktoś będzie wskazywał palcem na konkretne firmy. Tu nie ma czystych zasad. Ktoś chce promować tylko część producentów trzody chlewnej. Czy firma Smithfield Foods także wystąpiła o zgodę na eksport żywca do Rosji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JózefŚliwa">Panie pośle, jutro otrzyma pan pełną informację dotyczącą tych firm. To nie jest tajemnica.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WojciechMojzesowicz">Proszę też w tym materiale opisać zasadę przyznawania certyfikatów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#AlfredBudner">Były różne mafie. Teraz jeszcze dojdzie do tego „mafia trzodowa”. Tak to trzeba nazwać, jeśli nadal będziecie państwo w ten sposób rozdawać te kontyngenty. Przychylam się do wniosku posła Wojciecha Mojzesowicza, aby Komisja uzyskała pełne informacje dotyczące wydawania certyfikatów na eksport żywca wieprzowego do Rosji. Nie zgodzimy się na to, żeby w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi pewne sprawy załatwiać pod stołem, albo przy przykrytym stole. Traktujmy wszystkich producentów jednakowo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#RomanKotowicz">Chciałbym się wypowiedzieć w kwestii rynku mięsa wieprzowego. Była tutaj mowa o opłacalności produkcji. Jestem z województwa małopolskiego, gdzie dzisiaj cena żywca wynosi 3,80 zł za kg. Moim zdaniem przy takiej cenie hodowla jest nieopłacalna. Wyprodukowanie 110 kg tucznika kosztuje dzisiaj 420 zł. Zwracam także uwagę na problem napływu wieprzowiny oraz żywca wieprzowego z Danii. Pan minister Józef Śliwa stwierdził, że w Danii są jeszcze mniejsze ceny wieprzowiny niż w Polsce. To jest prawda. Spróbuję wyjaśnić, jak to jest możliwe. Lekarz weterynarii w Danii pracuje w taki sposób, że diagnozuje chorobę i wypisuje receptę. Antybiotyki podaje zwierzętom hodowca. W ten sposób obniża się koszty produkcji. W Polsce to jest nie do pomyślenia. Uważam, że także tą sprawą należałoby się w przyszłości zająć. Należy umożliwić rolnikowi samodzielne podawanie lekarstw zwierzętom. W ten sposób nasza wieprzowina będzie bardziej konkurencyjna na rynku europejskim. Obecnie rolnik nie może nawet zakupić lekarstw w hurtowni leków weterynaryjnych. To jest paradoks.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JanuszZwiązek">Chciałbym wyjaśnić kwestię eksportu do Rosji i certyfikatów. Wydaje mi się, że zostałem źle zrozumiany. Nie mówiłem o certyfikacji. Stwierdziłem, że Rosjanie jak każdy kontrahent, mają prawo skontrolować gospodarstwa, w których będą kupować trzodę chlewną. W tej chwili to jest początek procesu całkowitego otwarcia rosyjskiego rynku. To nie jest tak, że zapukamy i otworzy się brama do czarodziejskiego ogródka. Musimy spełnić pewne wymagania, które sprecyzowali Rosjanie. W tej chwili importerzy rosyjscy dogadali się z producentami w Polsce. Być może to się działo „pod stołem”, ale na pewno nie pod stołem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi ani Głównego Lekarza Weterynarii. W praktyce wygląda to w ten sposób, że porozumiewają się dwa podmioty - eksporter w Polsce i importer w Rosji. A zatem odbiorca rosyjski ma już swoich kontrahentów, z którymi się porozumiał w kwestiach handlowych. Taki odbiorca przedstawia listę producentów, którzy jego zdaniem spełniają warunki w zakresie produkcji i jakości mięsa. Rosjanie zapowiedzieli, że będą kontrolować nawet sprawy związane z podawaniem leków i zachowaniem karencji. Rynek rosyjski po prostu zaczyna przejmować standardy europejskie. W takiej sytuacji, gdy powstaje możliwość eksportu do Rosji, nie możemy powstrzymywać tego procesu, podejmując nierozważne działania. Jestem bardzo zadowolony, że dla naszych towarów powoli otwiera się rynek rosyjski. Nie wolno nam teraz popełnić błędu, bo mogłoby to zaszkodzić o wiele większej wymianie handlowej w przyszłości. Dlatego też poprzez rozmowy z rosyjskim głównym lekarzem weterynarii spowodowaliśmy zmiany w komisji przeprowadzającej kontrole w polskich zakładach. Chodziło właśnie o to, aby ci kontrolerzy nie byli złośliwi. Pamiętamy, co się działo, gdy kontrolowano firmy zajmujące się przetwórstwem mleka. W tej chwili kontrole są prowadzone bez żadnych złośliwości. Prowadzone są bardzo rzetelnie. Dzięki temu, ani jeden kontrolowany podmiot nie został odrzucony. Mówimy o pewnym procesie. Nie można powiedzieć, że rynek od razu się otworzy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WojciechMojzesowicz">Teraz wiemy, o co chodzi. Z poprzedniej pańskiej wypowiedzi wynikało, że to Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wybiera gospodarstwa i przyznaje certyfikat uprawniający do handlu z Rosją. Natomiast jeśli ktoś szuka producentów trzody na terenie Polski, to jest to jego sprawa. Jeżeli Rosjanie chcą skontrolować gospodarstwa, to też jest ich sprawa. Uważam, że zdobywanie wszelkich rynków zbytu to jest bardzo ważna rzecz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JanuszZwiązek">Skoro ta kwestia jest już wyjaśniona, odpowiem na pytanie posłanki Gabrieli Masłowskiej w sprawie Tajwanu. Wysłaliśmy do Tajwanu kwestionariusz zawierający informacje, których od nas wymagano. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi. To świadczy o zainteresowaniu tamtejszego rynku naszymi produktami. Gdyby zainteresowanie było, odpowiedź nadeszłaby szybko i przyjechałaby do Polski delegacja w celu przeprowadzenia kontroli. O zainteresowaniu Rosjan naszym rynkiem świadczy to, że misja kontrolna miała przyjechać za dwa tygodnie, a zjawiła się już tydzień po wizycie Głównego Lekarza Weterynarii w Moskwie. To się stało praktycznie z dnia na dzień. Zadzwoniono do nas we wtorek, a w środę kontrolerzy byli już w Polsce. To też o czymś świadczy. Kolejna kwestia dotyczy wwozu warchlaków do Polski z innych krajów Europy w tym z Danii. Przypominam, że w Unii Europejskiej nie ma granic. Obowiązuje wolna gra rynkowa. Tu się nie da nic zablokować czy uregulować. Ponadto z naszych analiz wynika, że w tej chwili na polskim rynku istnieje niedobór jeśli chodzi o warchlaki. Poseł Lech Kuropatwiński mówił o wycofywaniu polskich leków. Od momentu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej część specyfików produkowano na podstawie wcześniej wydanych pozwoleń. Ponieważ niektóre leki nie spełniały standardów unijnych, Komisja Europejska postawiła warunek - albo producent dostosuje lek do wymogów unijnych, albo trzeba go będzie wycofać. Po wygaśnięciu certyfikatów wydanych przez polski urząd zajmujący się rejestracją leków, producenci nie wystąpili o ponowną certyfikację. Natomiast duża gama leków nadal jest w Polsce produkowana. Jeśli Komisja sobie życzy, możemy przedstawić całą listę. Kolejna kwestia dotyczy współfinansowania programów zwalczania chorób zakaźnych zwierząt. Choroba Aujeszky'ego stanowi bardzo poważny problem. Należy jednak powiedzieć, że w innych krajach Unii Europejskiej z budżetu państwa nie finansuje się w całości programów zwalczania choroby Aujeszky'ego. To jest choroba handlowa, w związku z tym zainteresowany jej zwalczaniem jest także producent. We Francji program zwalczania tej choroby jest finansowany w 33% przez hodowcę, w 33% przez stowarzyszenie producentów i w 33% z budżetu państwa. Państwo członkowskie może przedstawić Komisji Europejskiej projekt zwalczania choroby i wtedy po jego zatwierdzeniu, Unia Europejska refinansuje w kolejnym roku 50% środków wydanych przez budżet państwa. Przedstawiciel izby rolniczej mówił o tym, że rolnik nie może kupować leków w hurtowni. Pierwszy raz słyszę, że w Danii hodowca może operować lekami tak, jak tu nam przedstawiono. Jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym rolnik może sam podawać leki, jest Francja. Francuscy rolnicy wywalczyli sobie to prawo jeszcze przed II Wojną Światową. Generalna zasada powinna być taka, że rolnik może podawać tylko proste leki, ale i wtedy powinien być przeszkolony przez lekarza weterynarii. Zarazem należy zmienić całą procedurę tworzenia dokumentacji w zakresie obrotu lekami. Rolnik weźmie wtedy pełną odpowiedzialność za stosowane leki, za karencję itd. Wprawdzie nie implementowaliśmy wszystkich przepisów Unii Europejskiej w tym zakresie, ale jeżeli Inspekcja Weterynaryjna stwierdzi niewłaściwy poziom leków, czy też niedozwolony poziom hormonów, to zgodnie z dyrektywą nr 9622 całe stado trafia do utylizacji.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#JanuszZwiązek">O tym rolnicy muszą wiedzieć. Muszą znać konsekwencje przekroczenia norm i niestosowania prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#RomualdAjchler">Polski rolnik nie ma możliwości zakupu leków w hurtowni. Lekarstwa może kupić w hurtowni lekarz, który nalicza sobie ponad 30% prowizję. To jest stawianie sprawy na głowie. Duże zakłady nie mogą nawet kupić leków w hurtowni posiadając receptę wystawioną przez lekarza weterynarii. Wydaje mi się, że to jest mechanizm napędzający zarobki osób, które tkwią w tym zawodzie. Chodzi o lekarzy weterynarii. Lekarz weterynarii nie jest od tego, aby handlować lekami. Tymczasem obecne prawo stwarza takie możliwości. Rolnicy słono za to wszystko płacą. To są ogromne kwoty, które trafiają tylko do jednej grupy zawodowej. Trzeba to zmienić. Rozumiem, że obowiązują standardy w zakresie bezpieczeństwa i podawania leków. Nie rozumiem jednak, dlaczego rolnik posiadający receptę nie może wykupić leków w hurtowni. Trzeba iść do apteki prowadzonej przez lekarza weterynarii i nikt nie wie, czy na przykład nie ma jakichś środków zastępczych. Główną rolę odgrywa tutaj interes tych, którzy lekami handlują. Nie powinno tak być. Myślę, że w najbliższej przyszłości trzeba to zmienić, aby ukrócić możliwość spekulacji lekami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#RomanKotowicz">Chciałem podziękować panu posłowi Romualdowi Ajchlerowi za wsparcie w tej sprawie. Ze względu na wysoki koszt leczenia rolnicy często korzystają tylko raz z usług weterynarza. Lekarz przyjeżdża i raz podaje antybiotyk, mimo że na opakowaniu leku jest napisane, że trzeba go stosować dwa dni lub dłużej. W takiej sytuacji może powstać odporność krzyżowa i trzeba będzie stosować znacznie silniejszy antybiotyk. Myślę, że to jest bardzo pilna sprawa. Wprowadzenie zmian w tym zakresie pozwoli obniżyć koszty produkcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WojciechMojzesowicz">Wybrano nowe władze samorządu lekarzy weterynarii. Z poprzednimi władzami nie udało nam się nawiązać współpracy. Mam nadzieję, że z obecnymi dojdzie do porozumienia. W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi także pracują odpowiedni fachowcy. Powinniśmy się kiedyś spotkać i te problemy rozwiązać. Myślę, że uda nam się te sprawy ucywilizować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#StanisławStańko">Chciałbym odpowiedzieć na pytania posłów Jana Antochowskiego oraz Lecha Kuropatwińskiego. Pan poseł Jan Antochowski pytał w jaki sposób duża podaż mięsa wieprzowego przekłada się na ceny detaliczne. To jest bardzo interesujące zagadnienie. Niestety żywiec wieprzowy ma tylko częściowo wpływ na ceny detaliczne. Przetwórstwo i marże stanowią około 40% ceny. W związku z tym spadek cen żywca nie musi się przekładać na spadek cen gotowych produktów żywnościowych. Na przykład jeśli w sklepie wydamy 1 zł na pieczywo, to tylko 11 gr stanowi w tym cena surowca. Ceny zboża spadły, ale ceny detaliczne pieczywa już nie, bo są jeszcze inne koszty. Pan poseł pytał także, czy istnieje możliwość przekazywania wieprzowiny na cele społeczne. W tej chwili nie ma już zapasów interwencyjnych. W Unii Europejskiej możliwa jest pomoc dla najbardziej potrzebujących wtedy, gdy są zapasy interwencyjne. Natomiast najczęściej nie tworzy się zapasów wieprzowiny. Dlatego nie będziemy przekazywać półtusz do tych instytucji, które były wymienione. Jak państwo wiecie, skala i formy interwencji są ograniczone. Praktycznie w Unii Europejskiej nie ma zakupów interwencyjnych. W 2003 r. na skutek skupu interwencyjnego musieliśmy sprzedać nadwyżki wieprzowiny poza granicami kraju. Także w 2004 r. był bardzo duży eksport, ale to wynikało z faktu, iż sprzedawaliśmy półtusze za połowę ceny. Obecnie takie działania nie są możliwe. Przewidując rozwój sytuacji na rynku wieprzowiny, już w styczniu i w lutym wystąpiliśmy do Komisji Europejskiej o dodatkowe wsparcie rynku wieprzowiny. Chcieliśmy, aby dopłatami do eksportu objąć półtusze. Wtedy ceny spadały. Cena referencyjna wynosiła 134 euro za tonę. Niestety nasz wniosek nie uzyskał poparcia ze strony pozostałych krajów członkowskich. Komisja Europejska stwierdziła, że sytuacja jest dobra, a średnia cena referencyjna zapewnia opłacalność produkcji. Obecnie składamy następne wnioski, gdyż analizy wskazują, iż w czwartym kwartale tego roku sytuacja ulegnie zmianie. Biorąc pod uwagę strukturę pogłowia świń w marcu, można powiedzieć o wzroście podaży już w czwartym kwartale tego roku. W 2006 r. podaż będzie jeszcze większa. W marcu było o 11,5% macior prośnych więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. W związku z tym w 2006 r. nastąpi niestety wzrost podaży. W Unii Europejskiej mogą być stosowane dopłaty do eksportu przetworów oraz do przechowywania półtusz. Najczęściej uruchamia się te działania, gdy cena wynosi od 110 do 115 euro w wadze poubojowej. Obecnie średnia cen w Unii Europejskiej wynosi 141 euro za tonę, w Polsce to jest 134 euro, w Danii 125 euro, a w Holandii 127 euro za tonę. A zatem przeciętna cena referencyjna już teraz jest wyższa w Polsce niż w innych krajach. W związku z tym nie ma się co dziwić, że przy braku granic, do Polski będzie przywożona wieprzowina. A zatem najpierw zostaną uruchomione dopłaty do prywatnego przechowywania półtusz. Co prawda w czwartym kwartale sytuacja będzie gorsza niż obecnie, ale Komisja Europejska twierdzi, że nie będzie na tyle zła, by wymagała interwencji.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#StanisławStańko">Przy obecnej sytuacji na rynku zbóż stosunek cen wynosi 1:10 lub 1:11, a to jest właściwa relacja. Wśród krajów, do których eksportujemy wieprzowinę, nie ma Tajwanu. Mięso świeże, schłodzone lub zamrożone sprzedajemy do 14 państw, w tym do: Białorusi, Łotwy, Rosji, Ukrainy, Rumunii, Czech i Węgier. Trzoda żywa przede wszystkim trafia na Litwę, do Rosji, Ukrainy, Rumunii, Węgier i niewielkie ilości do Niemiec. Przetwory żywnościowe na bazie wieprzowiny sprzedajemy przede wszystkim: na Litwie, w Danii, Azerbejdżanie, Słowacji, Rosji, Irlandii, Czechach, Mołdowie, Estronii i niewielkie ilości w Belgii. Podroby, krew i przetworzone wyroby ze świń trafiają do 13 państw, w tym najwięcej do Stanów Zjednoczonych i pewne ilości do Włoch, Niemiec, Danii, Szwecji, Węgier, Republiki Korei, Rosji, Litwy, Grecji, Francji i Estonii. Do tych krajów wysłaliśmy 6,5 tys. ton w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WojciechMojzesowicz">W jaki sposób udało się sprzedać żywą trzodę w Niemczech?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#StanisławStańko">Rzeczywiście sprzedaliśmy do Niemiec 91 ton żywca wieprzowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#WojciechMojzesowicz">Jeśli dla nas to jest zamknięty obszar w przypadku handlu żywcem, to czegoś tutaj nie rozumiem. Niemniej jednak teraz nie będziemy tego wyjaśniali. Przystępujemy do realizacji drugiego punktu porządku obrad - informacja o funkcjonowaniu systemu rejestracji koni oraz wynikających z tego konsekwencjach dla obrotu krajowego i eksportu. Chodzi o to, że w przypadku koni sprzedawanych na rzeź, niepotrzebnie są wydawane kosztowne paszporty. Takie sygnały otrzymujemy od rolników. Odbiorcy koni rzeźnych nie potrzebują takich dokumentów. Podobno te paszporty potem i tak się wyrzuca. Zastanówmy się, jak uprościć procedurę rejestracji koni, aby nie zwiększać kosztów hodowli. Podkreślam, że mówię o eksportowanych koniach rzeźnych. Bardzo proszę pana ministra Józefa Śliwę o przedstawienie przedmiotowej informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#JózefŚliwa">Ten temat udało nam się zgłębić dosyć dokładnie. Odbyło się wiele spotkań z przedstawicielami Polskiego Związku Hodowców Koni. Otrzymujemy także informacje od eksporterów. Problem jest bardzo złożony. Wydawanie paszportów na targowisku, czy w dwa dni po sprzedaży koni niesie ze sobą kilka niebezpieczeństw. Na przykład Włosi nie zabierają tych dokumentów i w ten sposób jest to paszport wielokrotnego użytku. Może to jest margines, ale pomaga to we wprowadzaniu do obrotu zwierząt kradzionych. Główny Lekarz Weterynarii w związku z wnioskami o przyspieszenie trybu wydawania paszportów, podpisał doraźne rozporządzenie, które pozwala szybko wydać paszport nawet na targowisku. Te przepisy miały obowiązywać do 15 lipca 2005 r. Teraz na moje polecenie wydłużono okres stosowania tych przepisów do 1 września 2005 r., ale to nie rozwiązuje problemu. Obserwujemy duży nacisk ze strony eksporterów. Rolnicy mówili, że szkoda im płacić 59 zł. Dzisiaj eksporter bierze za paszport 150 zł. Chciałabym, abyśmy dzisiaj tę kwestię przedyskutowali, ponieważ musimy podjąć decyzję do 1 września. Albo Inspekcja Weterynaryjna zacznie egzekwować przestrzeganie przepisów w zakresie rejestracji koni, albo będziemy wydłużać okres obowiązywania doraźnych rozwiązań i nigdy tego nie uporządkujemy. Chciałbym poznać państwa opinie w tej sprawie. Przecież nikomu nie zależy na tym, aby wprowadzone rozwiązania były sporne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PiotrJakubowski">Chciałbym odpowiedzieć na pytanie, czy możliwa jest sprzedaż koni za granicę bez paszportu. To nie jest możliwe. Komisja Europejska 22 grudnia 1999 r. zmieniła rozporządzenie nr 623 z 1993 r. oraz ustanowiła obowiązek identyfikacji zwierząt hodowlanych i rzeźnych z rodziny koniowatych. W art. 4 tego rozporządzenia czytamy, że: „Państwa członkowskie zobowiązane są zapewnić, aby najpóźniej do 1 lipca 2000 r. wszystkim zarejestrowanym zwierzętom z rodziny koniowatych oraz hodowlanym i użytkowym zwierzętom z rodziny koniowatych towarzyszył dokument identyfikacyjny określony odpowiednio w art. 1 i 3 z wyjątkiem przypadków, gdy ze względu na obowiązkowe wpisy do sekcji określonej w art. 1, konieczne jest niezwłoczne wydanie przed wyznaczonym terminem”. Ten przepis stanowi, że dokument identyfikacyjny towarzyszący zwierzętom hodowlanym i użytkowym z rodziny koniowatych podczas ich przemieszczania musi zawierać przynajmniej informacje przewidziane w sekcjach 1, 2, 3 etc. dokumentu identyfikacyjnego przewidzianego w decyzji nr 93623. Chodzi o paszport stosowany w Polsce. Tak się po prostu znajduje wzór tego dokumentu. Ten paszport posiada cztery sekcje, które służą do identyfikacji konia. Pozostałe rubryki są do wpisów weterynaryjnych i mają bardzo znaczący wpływ dla bezpieczeństwo obrotu i zdrowie publiczne. A zatem paszport spełnia rolę identyfikacyjną i weterynaryjną. W Polsce przepisy związane z identyfikacją koniowatych po raz pierwszy zostały wprowadzone 24 kwietnia 1997 r. Potem były wielokrotnie modyfikowane. Obecne przepisy funkcjonują od kwietnia 2003 r. A zatem mieliśmy dosyć długi okres przejściowy. Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że trzeba wyrobić paszporty. Polska właściwie już pierwszego dnia po przystąpieniu do Unii Europejskiej powinna wdrożyć cytowany przeze mnie przepis. Tymczasem wprowadziliśmy znacznie łagodniejsze przepisy. Nie wymagaliśmy paszportów bezwzględnie i w każdych warunkach. Natomiast w przypadku handlu te dokumenty muszą być, ponieważ takie są wymogi Unii Europejskiej. Zarówno kraje docelowe, jak i te, przez które konie są przewożone tranzytem, mają prawo wymagać paszportu. Zwierzęta koniowate nie są oznakowane i bez dokumentów zawsze mogą być potraktowane jako niewiadomego pochodzenia. Obowiązek posiadania paszportu wynika wprost z przepisów Unii Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WojciechMojzesowicz">Myślę, że każde prawo musi być logiczne. Ile dzisiaj kosztuje wyrobienie paszportu dla konia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PiotrJakubowski">Paszport kosztuje około 50 zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WojciechMojzesowicz">Nie rozumiem dlaczego w przypadku przemieszczenia konia z gospodarstwa do odbiorcy trzeba przygotować paszport, za który rolnik musi zapłacić 50 zł. Powinniśmy tak kształtować przepisy, żeby one wychodziły na przeciw producentom. Przecież jak sprzedaję trzodę chlewną, to nie ma odrębnych dokumentów dla każdego tucznika. Wydaje mi się, że powinniśmy się zastanowić, jak te kwestie unormować. Rozumiem, że to wszystko musi być uporządkowane. Zwierzęta ze stada podstawowego w danym gospodarstwie powinny posiadać paszporty. Natomiast tutaj mówimy o koniach, które są wysyłane na rzeź. W przypadku takich zwierząt powinny być stosowane jakieś uproszczone procedury. Chodzi o to, aby hodowcy nie musieli ponosić dodatkowych kosztów. W przypadku koni rzeźnych to przecież nie musi być tak precyzyjny dokument. Rozumiem, że konie ze stada podstawowego muszą mieć paszporty. Natomiast inne dokumenty trzeba uprościć. To jest duży koszt dla hodowcy. Wystarczy, że ktoś ma pięć klaczy i pięć źrebaków. Dla każdego trzeba wyrobić paszport za 50 zł. Dla rolnika to będzie spory wydatek. Pan minister Józef Śliwa rozmawiał z nami na ten temat. Widzę dużo dobrej woli z jego strony. Nie ma rzeczy niemożliwych. Czy ktoś 20 lat temu przypuszczał, że Związek Radziecki może się rozpaść? Zawsze trzeba wspólnie szukać lepszych rozwiązań. Konie muszą być rejestrowane, ale po co paszport zwierzęciu, które za chwilę zakończy swoje życie w rzeźni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#JózefŚliwa">Bardzo proszę, aby głos zabrał prezes Polskiego Związku Hodowców Koni. To jest organizacja, która zrzesza hodowców koni i jej opinia w tej sprawie jest dla nas bardzo ważna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WojciechMojzesowicz">Na posiedzeniach Komisji zawsze udzielam głosu wszystkim chętnym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#LechKuropatwiński">W pierwszej części posiedzenia dyskutowaliśmy o eksporcie mięsa wieprzowego. Nie chciałbym, aby doszło do tego, że eksport koni rzeźnych zostanie wstrzymany. To by była tragedia, ponieważ to jest chyba jedyny rodzaj hodowli w jakimś stopniu opłacalny. Mamy w Polsce 350, może 400 tys. koni, a wydano paszporty nie więcej niż połowie z nich. A zatem to co powinno być już dawno zrobione, nie zostało dopełnione. Moim zdaniem jest tak dlatego, ponieważ przyznano prawo do wydawania paszportów tylko Polskiemu Związkowi Hodowców Koni. Nie ma komunikacji pomiędzy Związkiem i rolnikiem. Jest wiele takich przypadków, w których rok po zgłoszeniu rolnicy nadal nie otrzymali dokumentów mimo, że za nie zapłacili. Tak jest na przykład w województwie kujawsko-pomorskim. Od 1 września 2005 r. rolnik nie będzie mógł przewozić koni bez paszportu. Nie będzie można przemieścić takiego zwierzęcia na jarmark, do punktu zbiorczego czy też do eksportera. Co wtedy rolnik zrobi? Dlaczego znowu wychodzimy przed szereg. W Hiszpanii wydawane są uproszczone paszporty. Hodowcy z Łotwy i Litwy także sprzedają konie z uproszczonymi paszportami. Takich dokumentów wymagają Włosi, którzy są głównym importerem koni. W Polsce wyznaczono termin wejścia w życie nowych przepisów, po którym eksport prawdopodobnie zostanie wstrzymany. Sami sobie przeszkadzamy. Uważam, że powinniśmy zmienić te przepisy. Należy umożliwić rolnikom eksport koni. W rozporządzeniu jest mowa o dacie 1 stycznia 2006 r. Sądzę, że powinnyśmy powołać podkomisję. Posłowie mogliby pojeździć po jarmarkach, żeby stwierdzić, czy rolnicy przywożący konie do sprzedaży posiadają paszporty. Należałoby odwiedzić kilku większych hodowców koni i sprawdzić, jak to naprawdę jest z tymi paszportami. Rozumiem stanowisko Polskiego Związku Hodowców Koni. Dla Związku to są duże pieniądze. Przecież za wydanie paszportów dla 300 tys. koni będzie można otrzymać kilkanaście milionów złotych. Popełniono błąd, przyznając tylko Polskiemu Związkowi Hodowców Koni prawo do wydawania paszportów. Związek się z tego obowiązku nie wywiązał. Jeśli już musimy stosować w Polsce wszystkie unijne przepisy, to niech tak będzie, ale w takim razie rolnik powinien szybko i bez większego kłopotu uzyskać paszport. W tej chwili odbywa się handel paszportami. Odbiorcy koni we Włoszech w ogóle nie wymagają takich dokumentów. Paszporty są zwracane hodowcom. Może być tak, że za kilka lat okaże się, że sprzedano więcej zwierząt niż wydano paszportów. Wtedy może powstać zagrożenie dla naszych hodowców, ponieważ Komisja Europejska zapyta, jak to się dzieje, że sprzedano więcej koni niż wydano paszportów. Pod takim pretekstem może zostać wstrzymany eksport koni. Jeśli w przypadku koni rzeźnych będą wydawane paszporty uproszczone, to one już nigdy nie trafią do Polski. Tymi dokumentami nie będzie się handlować. Nie mówię tutaj o koniach użytkowych, które muszą mieć paszport.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#AndrzejWoda">Odnoszę wrażenie, że dyskutujemy o dwóch różnych sprawach. Najpierw pojawiło się pytanie, czy konie muszą posiadać paszport. Teraz jest mowa o tym, żeby wydawać paszport uproszczony. Jeśli chodzi o propozycję uproszczenia paszportów, to nie widzę żadnych przeszkód, aby ten problem rozwiązać. Jednak to nie jest temat na dzisiaj. Tego problemu dzisiaj nie rozwiążemy, bo to jest niejako poza nami. Natomiast czym innym jest kwestia konieczności wyrabiania paszportów dla koni. Do tej pory zidentyfikowano i zarejestrowano 165 tys. koni. Nie możemy teraz powiedzieć pozostałym hodowcom, że teraz już mogą tego nie robić. Jak w tej sytuacji postrzegano by państwo, rząd czy Polski Związek Hodowców Koni? Pojawiła się tutaj teza, że to z winy Polskiego Związku Hodowców Koni nie są wydawane paszporty dla tych zwierząt. To nie jest prawda. Przed dłuższy czas nie mogliśmy nakłonić hodowców, aby zechcieli te konie opisać. Nasi pracownicy skarżyli się, że teraz nie mają co robić, a za chwilę będzie nawałnica. Niestety to ze środowiska eksporterów wysyłano sygnały, że dokumenty w przypadku zwierząt rzeźnych nie są konieczne. Wmawiano rolnikom, że paszport do niczego nie jest potrzebny. Odwodzono rolników od opisywania koni. Takie są fakty. A dzisiaj ci sami eksporterzy każą sobie płacić po 150 zł za paszport. Teraz twierdzą, że gdyby był paszport, to rolnik dostałby za konia więcej. Wielokrotnie apelowałem do rolników, także poprzez telewizję, aby zgłaszali konie do opisu. Mówiłem, żeby nie ulegali namowom eksporterów, którzy dzisiaj mówią, że paszport nie jest potrzebny, a jutro każą sobie za to słono zapłacić. Niestety okazało się, że miałem rację. Pan poseł Lech Kuropatwiński stwierdził także, że Polski Związek Hodowców Koni zarabia krocie na wydawaniu paszportów. Jak pan poseł sobie przypomina, początkowo rejestracją koni miała się zająć Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Miało to kosztować 55,75 zł plus koszt dojazdu. W tej chwili za identyfikację trzeba zapłacić 52,50 zł, a rolnik nie pokrywa kosztów dojazdu. Co jest korzystniejsze dla rolnika? Pieniądze, które zarobiłaby Agencja trafiłyby do budżetu państwa. W tej chwili pozyskiwane środki są zagospodarowywane przez Polski Związek Hodowców Koni, a więc trafiają znowu do rolników. Do naszej organizacji należą tylko hodowcy. A zatem te pieniądze trafiają do hodowców. Czy to dobrze, czy źle? W Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa system informatyczny służący do rejestracji bydła przygotowywała firma Hewlett-Packard. Myśmy to zrobili we własnym zakresie w ramach tych środków, o których mówił pan poseł Lech Kuropatwiński. Pan poseł pyta, czy eksport zostanie wstrzymany. Od początku wskazywaliśmy na taką możliwość. Nieustannie powtarzałem, że jeśli rolnicy nie będą opisywali koni, to może wystąpić takie zagrożenie. Proszę jednak nie demonizować i nie mówić, że wydamy 200 tys. paszportów, a sprzedamy 300 tys. koni. Rocznie wysyłamy za granicę około 30 tys. koni. Wobec tego nie ma takiego zagrożenia, że nagle te proporcje zostaną zachwiane.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#AndrzejWoda">Zdarzały się już przypadki, gdy w Niemczech zatrzymywano transporty koni bez paszportów i wszystkie zwierzęta trafiały do utylizacji. Przewożący musiał jeszcze zapłacić wysoką karę. Dzisiaj ten eksporter nie kupi konia bez paszportu. Jeśli chcemy doprowadzić do sytuacji, gdy takie przypadki będą częstsze, to bardzo proszę. Bardzo zabolała mnie krytyka wygłoszona przez pana posła Lecha Kuropatwińskiego pod adresem Polskiego Związku Hodowców Koni. Pan poseł stwierdził, że nasza organizacja jest nieudolna. W Niemczech identyfikacja koni jest prowadzona od 1992 r. Do dzisiaj zidentyfikowano tam 75% z około 1 mln koni. W Polsce po dwóch latach intensywnej pracy Związku zidentyfikowano ponad 50% koni. Czy naprawdę mamy się czego wstydzić? Wydaje mi się, że to nie jest powód do wstydu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#WojciechMojzesowicz">Szkoda, że pan prezes nie wypowiedział się w kwestii paszportów dla koni rzeźnych. Czym innym jest paszport dla konia użytkowego. Taki dokument musi wytrzymać 10 lub 12 lat. Musi być porządnie zrobiony. Natomiast rolnicy buntują się przeciwko temu, że muszą taki sam paszport wyrabiać dla konia na jednorazowy wyjazd do rzeźni. To nie musi być taki kosztowny dokument. Czy nie można tego uprościć? O tym cały czas mówimy? Nie twierdzę, że koń ma podróżować bez paszportu. Chodzi o to, żeby to tyle nie kosztowało. Czy Polski Związek Hodowców Koni jest w stanie wydawać tańsze, uproszczone paszporty dla koni rzeźnych? Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że 50 zł to jest duży wydatek dla rolnika. Skoro Polski Związek Hodowców Koni i tak zarabia na wydawaniu paszportów, to może w ramach promocji obniżyłby opłatę za paszport dla eksportowanych koni? Przecież to od państwa zależy, jaką opłatę pobierzecie za wydanie dokumentów. Rocznie eksportujemy 30 tys. koni, a w Polsce ogółem jest 300 tys. takich zwierząt. Może zatem warto obniżyć opłatę za wydawanie paszportów dla eksportowanych koni rzeźnych. Proszę się odnieść do mojej propozycji. Czy jesteście państwo skłonni obniżyć opłatę za wydanie tego jednorazowego dokumentu, pozwalającego na przewóz konia do rzeźni?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#AndrzejWoda">Wydaje mi się, że poprzednio wyraźnie powiedziałem, iż Polski Związek Hodowców Koni opowiada się za uproszczeniem paszportów dla takich koni. Problem polega na tym, że tego rodzaju decyzje nie leżą w naszej gestii. Takie decyzje należą do Komisji Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#WojciechMojzesowicz">Niech pan nie mówi do mnie jak polityk. Niech pan mówi do mnie, jak hodowca koni. Czy Polski Związek Hodowców Koni jest skłonny obniżyć opłatę za wydanie paszportu dla konia przeznaczonego na sprzedaż za granicę?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#AndrzejWoda">Cena paszportu jest określona w rozporządzeniu ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Koszt dojazdu do konia rzeźnego jest równie wysoki jak koszt dojazdu do konia hodowlanego. Ponadto przy opisie obu tych zwierząt wykonuje się praktycznie tę samą pracę. Potem tylko w przypadku konia hodowlanego pozostaje jeszcze kwestia licencji i wpisania do paszportu rodowodu. Natomiast wykonuje się te same czynności opisowe. A zatem nic w tej materii się nie zmienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#WojciechMojzesowicz">Nie twierdzę, że coś się zmienia. Pytałem, czy jesteście państwo gotowi wyjść na przeciw postulatom rolników, którzy sprzedają konie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#JanuszZwiązek">Przez jedenaście lat pracowałem w terenie jako zwykły lekarz weterynarii. Zajmowałem się także eksportem koni. Nie bronię tutaj hodowców, ale podobne pytanie można by skierować do eksporterów. Czy eksporter nie mógłby pomniejszyć marży o pewną kwotę i przynajmniej częściowo pokryć koszt wydania paszportu? Uważam, że to jest rozsądna propozycja. Przecież na tym rynku nie działają tylko rolnicy i hodowcy. Chciałbym także powiedzieć, że paszport niestety trzeba wyrobić. Od 2007 r. zostanie wprowadzona obowiązkowa rejestracja koni. Wtedy albo koń będzie posiadał paszport, albo chip elektroniczny, który zostanie wszczepiony pod skórę. Chodzi o to, aby uporządkować rynek i zabezpieczyć hodowców przed kradzieżami. W mojej firmie ciągle przesiadywała policja, prowadzać dochodzenia w sprawie kradzieży koni. Wtedy obowiązywały świadectwa pochodzenia. Uważam, że paszport jest o tyle dobry, że znajduje się tam opis konia. Taki dokument trudno jest podrobić. Konie nie są do siebie podobne, inaczej nie byłoby sensu sporządzania opisów. Kolejna kwestia dotyczy zwrotu paszportów. Główny Lekarz Weterynarii wystąpił do Włochów, ale też do innych przedstawicieli krajów członkowskich, o przyspieszenie zwracania paszportów. Nie mamy na to bezpośredniego wpływu. Możemy jedynie słać wnioski. Zapowiedzieliśmy stronie włoskiej, że jeśli nie doprowadzi się do normalizacji w zakresie zwrotu paszportów, to stosowny wniosek złożymy w Komisji Europejskiej. Przypominam, że w przypadku uproszczonych paszportów dla bydła otrzymaliśmy już ostrzeżenie od Włoch, a całym zajściu powiadomiono Komisję Europejską. Te paszporty były fałszowane. Do tej pory wyjaśniamy po kilkanaście takich przypadków dziennie. Zamiast wykonywać nasze ustawowe obowiązki, prowadzimy korespondencję z ambasadą RP w Rzymie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#RomualdAjchler">Jeśli chodzi o paszporty dla koni, to dla mnie sprawa jest oczywista. Takie dokumenty muszą być wydawane i więcej o tym nie dyskutujmy. Musimy stosować obowiązujące przepisy. Pozostaje tylko kwestia obciążania hodowców kosztami wydania paszportów. Pan prezes Andrzej Woda powiedział, że cena paszportu jest zawarta w rozporządzeniu ministra rolnictwa i rozwoju wsi. W związku z tym proponuję, aby zmienić ten akt prawny w taki sposób, że 50% kosztu wydania paszportu poniesie eksporter. W ten sposób zmniejszylibyśmy obciążenia finansowe rolników. Sądzę, że przy dobrej woli ministra rolnictwa i rozwoju wsi ta sprawa jest do załatwienia. Czy są szanse na zmianę tego rozporządzenia i wprowadzenie proponowanego przeze mnie podziału kosztów? Druga kwestia dotyczy zwrotu paszportów. Skoro złożono już na nas skargę za fałszowanie tymczasowych paszportów, to nie popełniajmy tego samego błędu. Uporządkujmy wreszcie te sprawy. Niech wreszcie obowiązują w tym zakresie jakieś stałe zasady. Jeśli jednak na próżno czekamy na zwrot paszportów, to nie należy czekać, tylko od razu wysyłać skargę na Włochów do Komisji Europejskiej. Oni już napisali na nas taką skargę. W takich sprawach nie może być sentymentów. Za chwilę możemy zostać oskarżeni o to, że czegoś nie dopilnowaliśmy lub że wydajemy paszporty, które potem ponownie trafiają do obrotu. Może to tylko doprowadzić do zepsucia naszych relacji z Włochami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#LechKuropatwiński">Zwracam się do prezesa Polskiego Związku Hodowców Koni. Pan prezes stwierdził, że opłata za wydanie paszportu jest określona w rozporządzeniu. Zapewne myślał pan o opłacie za druk, która jest bardzo niska. Proszę nie utożsamiać ceny druku z ceną wydania paszportu. Z tej dyskusji wynika, że Polskiemu Związkowi Hodowców Koni zależy właśnie na uzyskiwaniu opłat za wydanie paszportu. Drugorzędna jest dla mnie kwestia podziału kosztów wydania paszportu. Pan prezes stwierdził, że w Niemczech do tej pory nie zakończono procesu identyfikacji wszystkich koni. Czy my żyjemy w innej Europie? Uważam, że opłata za wydanie paszportu powinna być znacznie mniejsza. Przecież koszt samego druku jest niewielki. Ponadto z wydaniem paszportów też nie muszą się wiązać wysokie koszty. Wystarczy jeśli państwo pójdziecie na jarmark i wydacie uproszczone dokumenty. Wtedy dojazd nie jest tak kosztowny, bo opisujący będzie mógł obserwować na przykład 40 koni. Paszport powinien kosztować 20 zł i wtedy nie byłoby żadnego problemu. Teraz jest tak, że ktoś ma szansę zarobić 50 zł za wydanie paszportu, niezależnie od tego czy przyjechał do jednego konia czy do czterdziestu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#WojciechMojzesowicz">Można to zorganizować w inny sposób. Rolnik zgłaszałby konie do opisu. Osoby opisujące przyjeżdżałyby do większej liczby koni, więc można by ograniczyć koszty wydania paszportu. Proponuję, aby w siedzibie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi zorganizować spotkanie przedstawicieli Związku Hodowców Koni i eksporterów. Komisję mógłby tam reprezentować pan poseł Lech Kuropatwiński, który jest ekspertem w tej dziedzinie. Wówczas można by przedyskutować ten problem i znaleźć rozwiązanie. Nikt nie mówi o tym, aby konie przewozić bez paszportu. Skoro takie są przepisy, paszporty muszą być. Istotne jest to, kto za ten paszport zapłaci. Proszę się zastanowić, co z tym można zrobić. Rzeczywiście dojazd do jednego konia może być kosztowny. Jednak sytuacja będzie zupełnie inna, jeśli Polski Związek Hodowców Koni otrzyma zgłoszenie, że w jakimś miejscu zgromadzono na przykład 40 koni. Wtedy przy wystawianiu paszportów byłyby znacznie niższe koszty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#AndrzejWoda">Chciałbym jeszcze odpowiedzieć na pytanie posła Lecha Kuropatwińskiego. W Niemczech dlatego zidentyfikowano do tej pory 75% koni, ponieważ zwierzęta, które nie opuszczają gospodarstwa, na razie nie muszą być opisywane. Natomiast wszystkie konie, które są przemieszczane, posiadają odpowiednie dokumenty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#JózefŚliwa">Po to wydałem decyzję o przedłużeniu okresu obowiązywania tymczasowych przepisów, aby był czas na taką właśnie dyskusję jak dzisiaj. Odbyłem spotkanie z przedstawicielami Polskiego Związku Hodowców Koni. Planuję także spotkanie z przedstawicielami eksporterów. Zrobimy to w sierpniu przed wydaniem ostatecznej decyzji. Przecież to nie jest tylko kwestia opłaty za wydanie paszportu. Liczy się także miejsce i czas wydania dokumentów dla koni, które są przeznaczone na rzeź. Pozostali hodowcy nie sprawiają żadnych problemów. Oni znają procedury i tam identyfikacja koni przebiega bez zakłóceń. Jeszcze raz powtarzam, że we wrześniu muszą już w tym zakresie obowiązywać stałe przepisy, a nie tymczasowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#WojciechMojzesowicz">Zamykam dyskusję. Dziękuję panu ministrowi za tę deklarację. Uważam, że problem można rozwiązać polubownie. Proszę posła Wojciecha Zarzyckiego o odczytanie projektu dezyderatu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#WojciechZarzycki">„Dezyderat Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi uchwalony 28 lipca 2005 r. w sprawie produkcji biopaliw do prezesa Rady Ministrów. Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi w związku z bardzo trudną sytuacją w zagospodarowaniu zbóż i bardzo niskich cen, w tym żyta nieobjętego skupem interwencyjnym, zwraca się o natychmiastowe podjęcie działań uruchomienia zwiększonej produkcji biopaliw w Polsce. Ostatnie zarzuty wobec Polski przez Komisję Europejską nie wywiązywania się z dyrektywy Unii Europejskiej nakładającej obowiązek 3% udziału objętościowego biokomponentów w paliwach wobec stosowanego w roku bieżącym 0,5% i grożącymi naszemu krajowi sankcjami, wskazują na słuszność postulatów Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi wielokrotnie zgłaszanych pod adresem rządu. Zwiększenie produkcji bioetanolu i estrów kwasów tłuszczowych przyczyni się do poprawy złej sytuacji dochodowej rolników, do rozwoju obszarów wiejskich, ochrony środowiska, a także do mniejszego uzależniania się od drożejącej ciągle ropy naftowej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa ma uwagi do tego projektu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#RomualdAjchler">Mam uwagę do ostatniego zdania. Nie piszmy o uniezależnianiu się od ropy naftowej. Proponuję, aby napisać w ten sposób: „Zwiększenie produkcji bioetanolu i estrów kwasów tłuszczowych przyczyni się do poprawy złej sytuacji dochodowej rolników, do rozwoju obszarów wiejskich, ochrony środowiska, a także do mniejszych zakupów ropy naftowej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#WojciechMojzesowicz">Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja przyjęła dezyderat w proponowanym brzmieniu, Sprzeciwu nie słyszę. Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>