text_structure.xml 104 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony. Chciałbym państwa poinformować, że w związku z licznymi uwagami rolników w sprawie sposobu przyjmowania wniosków o podział Krajowej Rezerwy Krajowej Kwoty Mlecznej wystąpiłem do ministra rolnictwa i rozwoju wsi o przedłożenie informacji w tej sprawie. W związku z tym proponuję uzupełnić porządek obrad o ten punkt. Ponadto proponuję rozpatrzyć projekt opinii o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa oraz o zmianie innych ustaw (druk nr 2395). Wydanie opinii zlecił marszałek Sejmu na prośbę Komisji Skarbu Państwa. Wyznaczono nam termin 20 stycznia 2004 r., ale wydanie opinii do tego dnia nie było możliwe ze względów technicznych. W związku z tym Komisja rozpatrzy projekt opinii na dzisiejszym posiedzeniu. Czy ktoś z państwa ma uwagi do porządku obrad?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AndrzejAumiller">Jestem członkiem Komisji Skarbu Państwa i chciałbym powiedzieć, że Komisja dzisiaj rozpoczęła pracę nad projektem ustawy o zmianie ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa oraz o zmianie innych ustaw. Powołano podkomisję, która otrzyma opinię Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa ma inne uwagi do porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. Przystępujemy do realizacji pierwszego punktu porządku dziennego. Myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak trudna jest obecnie sytuacja na rynku mięsa. Tym samym pogarsza się sytuacja gospodarstw towarowych nastawionych na hodowlę trzody chlewnej. Bardzo proszę ministra Jerzego Plewę o przedstawienie informacji o rynku trzody chlewnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JerzyPlewa">Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przygotowało obszerny materiał dotyczący sytuacji na rynku trzody chlewnej, którzy otrzymaliście państwo przed posiedzeniem. Dlatego proponuję, aby teraz zabrał głos przedstawiciel Agencji Rynku Rolnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#StanisławStańko">W 2002 i 2003 r. na rynku trzody chlewnej obserwujemy przeważającą podaż nad popytem. Wynika to z wzrostowej fazy cyklu świńskiego. Spadek cyklu rozpoczął się w 2003 r. Niemniej jednak bieżąca produkcja ciągle jeszcze przewyższa zapotrzebowanie rynku krajowego. W latach 2002–2003 Agencja Rynku Rolnego zdejmowała z rynku nadwyżki mięsa wieprzowego, aby nie dopuścić do spadku cen. Także w pierwszej połowie 2004 r. produkcja znacznie przewyższy potrzeby rynku. Szacuje się, że w pierwszym półroczu produkcja mięsa wyniesie 1118 tys. ton, czyli o około 70 tys. ton więcej niż jest w stanie wchłonąć rynek. W związku z tym w grudniu 2003 r. Agencja Rynku Rolnego przygotowała program interwencji, który będzie polegał na zdjęciu nadwyżki mięsa z rynku, co ma zapobiec dalszemu spadkowi cen trzody chlewnej. Przede wszystkim zakupimy 25 tys. ton wieprzowiny w ramach uzupełniania rezerw państwowych. Mięso będzie kupowane po cenach, jakie obowiązywały w zakupach interwencyjnych w 2003 r. Druga forma interwencji, która rozpoczęła się w styczniu, polega na stosowaniu dopłat do eksportu półtusz wieprzowych. Dopłatami objęto 20 tys. ton półtusz, czyli połowę limitu, którym Polska dysponuje w ramach umów WTO. Proponujemy, aby dopłatami do eksportu objąć kolejne 20,9 tys. ton półtusz. Oznacza to, że w ciągu pierwszy czterech miesięcy 2004 r. wykorzystamy całą pulę eksportu wieprzowiny z dopłatami Agencji w ramach umów WTO. W wyniku tych działań ceny mięsa w styczniu i lutym nie powinny się obniżyć. Obecnie średnia cena żywca kształtuje się na poziomie 3,08 zł. W zależności od regionu Polski ceny pozostają w przedziale 3,13–3,03 zł za kilogram żywca. Przewidujemy, że w wyniku spadku podaży w drugim kwartale 2004 r. ceny trzody chlewnej zaczną rosnąć. W końcu czerwca za kilogram żywca będzie można otrzymać od 3,40 do 3,60 zł. W drugim półroczu produkcja może wynieść około 940 tys. ton. Oznacza to, że powtórzy się sytuacja z 2001 r. kiedy to ceny żywca znacznie przekroczyły poziom 4 zł. Wzrost cen powyżej 4 zł będzie wynikał ze zmniejszenia podaży, która nie zaspokoi już krajowych potrzeb. Z tego powodu w trzecim i czwartym kwartale 2004 r. ceny żywca znacznie wzrosną. W wyniku działań Agencji ceny żywca są stabilne. Oczywiście jeśli weźmiemy pod uwagę ceny zbóż, to obecna sytuacja nie jest korzystna dla rolników, jednak te straty zostaną odrobione w drugim półroczu 2004 r. Wskazują na to dane przygotowane przez przedstawicieli ośrodków doradztwa rolniczego. Obecne spadki cen wynikają z przewagi podaży nad popytem. Analiza cen w Unii Europejskiej wskazuje, że od września do grudnia 2003 r. spadki cen na tamtejszym rynku były znacznie większe. Na przykład w Niemczech, Holandii, Belgii i Francji spadki sięgały 25 a nawet 30%. W Polsce w tym samym czasie ceny spadły zaledwie o 17%, ponieważ w końcu listopada i w grudniu Agencja podjęła zakupy interwencyjne oraz dopłaciła do eksportu 5 tys. ton półtusz. W tej chwili w wadze poubojowej klasy E cena półtusz kształtuje się na poziomie 1 euro za kg, czyli tak samo jak w tych krajach Unii Europejskiej, gdzie można kupić najtańszą wieprzowinę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#StanisławKalemba">Bardzo proszę przedstawiciela Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o zaprezentowanie informacji o sytuacji w drobiarstwie ze szczególnym uwzględnieniem rynku mięsa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JerzyPlewa">Według wstępnych szacunków produkcja mięsa drobiowego w wadze poubojowej ciepłej w 2003 r. wyniesie 870 tys. ton i będzie większa od produkcji sprzed roku o około 10%. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego średnie ceny skupu od lutego do października ubiegłego roku, z wyjątkiem sierpnia, wykazały ciągłą tendencję zwyżkową. W listopadzie wyniosły średnio 3,19 zł za kg i były wyższe o 11,9% niż przed rokiem, kiedy to wyniosły 2,85 zł za kg. Ceny sprzedaży w zakładach drobiarskich w grudniu 2003 r. wyniosły dla tuszek kurcząt patroszonych 4,93 zł za kg i były wyższe o 15,7% od cen z 6 stycznia 2003 r., kiedy to wynosiły 4,26 zł za kg. Także ceny zbytu tuszek indyków patroszonych wzrosły w tym samym okresie o około 10%. Od stycznia do października 2003 r. wyeksportowano 74,6 tys. ton drobiu, to jest blisko dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Ponad 42% polskiego mięsa drobiowego trafiło do Niemiec, a blisko 18% do Rosji. Import wyniósł 16,2 tys. ton i był o 22% niższy niż przed rokiem. Importowane mięso w 27% pochodziło z Wielkiej Brytanii i w 15% z Włoch. Z USA sprowadzono 732 tony, co stanowi 4,5% całego importu. Na rynku Unii Europejskiej występuje obecnie wysoki popyt na mięso drobiowe, co jest związane ze spadkiem podaży po pomorze drobiu, jaki wystąpił na obszarze Zachodniej Europy. Niestety eksport z Polski podlega ograniczeniom. Myślę tutaj o umowie handlowej z Unią Europejską o eliminacji ceł oraz subsydiów eksportowych. W ramach tej umowy przyznano nam limit 40 tys. ton, który jest błyskawicznie wykorzystywany. Organizacje zrzeszające producentów drobiu domagają się podniesienia tego limitu. Mimo licznych starań i zabiegów nie udało się przekonać Komisji Europejskiej do zwiększenia kontyngentu preferencyjnego. Komisja stwierdza, że w tej sprawie musi uzyskać zgodę poszczególnych państw członkowskich. To jest długotrwała procedura. Ponadto część krajów nie zgadza się na zwiększenie kontyngentu. W tej sytuacji musimy czekać do 1 maja 2004 r. kiedy to nie będzie żadnych ograniczeń w eksporcie polskiego mięsa drobiowego na Wspólny Rynek. Oczywiście mięso będzie musiało pochodzić z zakładów, które spełniają wymagania weterynaryjne i sanitarne. Według danych Głównego Inspektoratu Weterynarii liczba zakładów posiadających prawo produkcji i eksportu mięsa drobiowego oraz przetworów z tego mięsa na rynki państw członkowskich Unii Europejskiej zwiększyła się z 36 w styczniu do 45 w grudniu 2002 r. i do 56 w styczniu 2004 r. Ponadto trzynaście zakładów stara się o nadanie uprawnień eksportowych. Do momentu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej unijne standardy spełnić powinno około 240 firm drobiarskich. Ponad 40 firm uzyskało okres przejściowy do 1 stycznia 2007 r. na dostosowanie się do wymogów. W pierwszej połowie 2003 r. nastąpiła poprawa przeciętnych wyników finansowych z branży drobiarskiej. Zgodnie z prognozami Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej sytuacja tych firm powinna ulegać dalszej poprawie. Szacuje się, że w 2004 r. w Polsce wyprodukowanych zostanie 900 tys. ton mięsa drobiowego. W 2003 r. wyprodukowano około 870 tys. ton, a zatem nastąpi wzrost produkcji o 30 tys. ton. To jest znacznie niższe tempo wzrostu niż w latach poprzednich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#StanisławKalemba">Jaki jest dzisiaj średni koszt wyprodukowania kilograma żywca wieprzowego? To jest podstawowy punkt odniesienia. Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AlfredBudner">Chciałbym zapytać, skąd państwo bierzecie ceny skupu żywca, które zostały podane w informacji przedstawionej przez zastępcę prezesa Agencji Rynku Rolnego? Jestem producentem trzody chlewnej i od dwóch miesięcy sprzedaję świnie po 2,80 zł za kg. Pan prezes Stanisław Stańko stwierdził, że cena trzody kształtuje się na poziomie 3,14 zł. To nie jest wiarygodna informacja. Jaka cena zrównoważyłaby koszty produkcji? Nawiązuję tutaj do pytania, które zadał poseł Stanisław Kalemba. W produkcji trzody chlewnej istotna jest relacja pomiędzy ceną zboża i ceną żywca. W tej chwili tona pszenicy kosztuje 750 zł. Jęczmień okazyjnie można kupić za 680 zł. Wiemy, że stosunek cen żywca i zboża powinien wynosić 1: 10 lub 1: 12. Tej granicy nie wolno przekroczyć. Uważam, że w tej chwili koszt wyprodukowania 1 kg żywca wynosi powyżej 4 zł. Jak w tej sytuacji można mówić o perspektywie dalszej hodowli trzody chlewnej w Polsce? Pan prezes Stanisław Stańko stwierdził, że będziemy mogli odrobić straty w drugim półroczu 2004 r. A co mamy robić do żniw? Kolejny problem dotyczy produkcji wędlin. W Polsce nie stosuje się żadnej normy. Na naszym rynku wędliny sprzedają wszystkie możliwe firmy. Dzisiaj słyszałem w radiu, że z jednego kilograma mięsa produkuje się 3,30 kg szynki. To jest paranoja. Jeśli będziemy to tolerować, to wieprzowiny w Polsce będzie zawsze za dużo, a konsument będzie płacił za wodę. Przy tak dużym spadku cen skupu żywca wieprzowego, ceny wędlin utrzymały się na dotychczasowym poziomie. Jak to się ma do obecnych cen żywca? Przecież ceny wędlin zostały ukształtowane, gdy skupowano trzodę po 4,60 zł za kg. Czy państwo nie widzicie, że naród jest oszukiwany głównie przez duże koncerny, importerów i eksporterów mięsa? Oni robią co chcą, a wy ich wspieracie. Rząd uważa, że jest wszystko w porządku, naród płaci, a oni nabijają sobie kieszenie. Uważam, że Agencja Rynku Rolnego powinna jak najszybciej podjąć działania, które zrekompensują hodowcom straty. Jeśli tego nie uczyni, na rynku pozostanie tylko firma Smithfield Foods i to ona będzie produkować trzodę chlewną na potrzeby rynku krajowego. W tej sprawie również niewiele zrobiono mimo licznych interpelacji poselskich. Co robi Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, aby zwykłemu producentowi trzody chlewnej ułatwić życie? Chodzi o to, aby rolnicy nie przejadali swoich gospodarstw. Chciałbym wyraźnie powiedzieć, że nie wierzę w zapewnienia, że hodowcy trzody będą mogli odrobić straty w drugiej połowie 2004 r. Uważam, że przedstawione tutaj dane są niewiarygodne. Wystarczy porównać rzeczywiste ceny rynkowe z cenami, które podał pan prezes Stanisław Stańko. Dzisiaj polski chłop bierze na siebie cały ciężar transformacji. Zakłady przetwórcze dostosowują się do wygórowanych wymagań Unii Europejskiej kosztem rolników. O tym trzeba głośno mówić. Przypomnę państwu, co powiedział Leszek Miller podczas swojego expose. Zgodnie z jego słowami, rolnik będzie wiedział co ma produkować, ile ma produkować, kto to kupi i ile za to zapłaci. To są mrzonki. Domagamy się realizacji tych obietnic. Rolnicy powinni mieć zapewnione takie warunki produkcji. Nie żądamy nic więcej. Polscy rolnicy chcą produkować, żywić naród i otrzymywać za to godziwą zapłatę. W tej chwili stosuje się ceny dumpingowe, aby zniszczyć hodowlę. Z tym trzeba skończyć. Tak jest zarówno w przypadku trzody chlewnej jak i drobiu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#RajmundPaczkowski">Rzeczywiście w ciągu trzech kwartałów 2003 r. producenci drobiu znaleźli się w nieco lepszej sytuacji. Udawało się wtedy sprzedawać drób po takich cenach, które zapewniały minimalny zysk. Od 21 września 2003 r. ceny produktów gotowych oraz ceny żywca zaczęły gwałtownie spadać. Będę mówił o produkcji brojlerów, ponieważ ten rodzaj hodowli jest kluczowy dla całego sektora. Trzy czynniki zadecydowały o tym, że polskie drobiarstwo jest w tej chwili w agonii. Organizacje drobiarskie przewidywały tę sytuację, sygnalizując rządowi już w maju 2003 r. potrzebę zwiększenia kontyngentów eksportowych do Unii Europejskiej. Poprzedni kontyngent został wykorzystany już w maju 2003 r. mimo, że pozostawał jeszcze jeden miesiąc do zamknięcia okresu rozliczeniowego. Wówczas mówiliśmy o tym, że następny kontyngent rozpoczynający się w lipcu, zostanie wykorzystany do końca grudnia. Kontyngent został wyczerpany 8 stycznia 2004 r. Pomyliliśmy się zaledwie o kilka dni. Od tego momentu praktycznie załamał się eksport do Unii Europejskiej. Tymczasem na tym rynku sprzedawaliśmy od 6 do 7 tys. ton drobiu miesięcznie. Kolejny czynnik jest taki, że rząd niezbyt przychylnie reagował na nasze propozycje dotyczące promocji polskiego drobiu na rynkach wschodnich. Nie uruchomiono także dopłat przy eksporcie mięsa drobiowego na te rynki. Wprawdzie obiecywano nam 26 mln zł na dopłaty eksportowe, ale skończyło się na obietnicach. W tej chwili polscy hodowcy drobiu mają minimalne kontakty z rynkami wschodnimi, chociaż państwa członkowskie Unii Europejskiej oraz Stany Zjednoczone sprzedają na tych rynkach duże ilości mięsa drobiowego. Na kondycję finansową zakładów drobiarskich w Polsce miała wpływ decyzja o zaprzestaniu stosowania w karmieniu zwierząt mączek mięsno-kostnych. Zakaz stosowania tego surowca w paszach wprowadzono w listopadzie 2003 r. tymczasem, aby spełnić wymogi Unii Europejskiej wystarczyłoby wprowadzić te obostrzenia w lutym tego roku. Sytuacja producentów drobiu byłaby dzisiaj zupełnie inna. Zakaz stosowania mączek mięsno-kostnych powoduje wzrost kosztów utylizacji w zakładach produkcyjnych oraz zwiększenie zużycia pasz treściwych w tuczu. Przy obecnym deficycie zboża i rosnących cenach sytuacja hodowców staje się tragiczna. Następuje przerwanie łańcucha produkcyjnego pomiędzy producentem jaj wylęgowych, wylęgarnią, fermą tuczącą oraz zakładem ubojowym. Ceny tuszek są znacznie niższe od tych wykazanych w materiale przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Wiele podmiotów gospodarczych nie mogąc ulokować swoich produktów na rynku, nie odbiera jaj wylęgowych i brojlerów. Producenci tracą w tej chwili około 70 groszy na każdym kilogramie ubitego drobiu. A sytuacja się jeszcze pogorszy, bowiem do końca kwietnia nie będziemy mieli możliwości eksportowania drobiu do krajów Unii Europejskiej. Możemy podejmować różne działania, ale decyzje polityczne muszą zapaść w innych gremiach. W państwa rękach spoczywa los całego sektora przemysłu rolnego. Trudno będzie nam wrócić na unijny rynek po tak długiej nieobecności.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#RajmundPaczkowski">Węgry negocjowały umowę handlową w tym samym czasie co Polska i uzyskały kontyngent w wysokości 117 tys. ton przy zaledwie 300 tys. ton całej produkcji krajowej. Polska produkując 900 tys. ton wynegocjowała możliwość eksportu 46,7 tys. ton.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WojciechZarzycki">Chciałbym się odnieść do informacji zawartych w materiale przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Czytamy tam, że „od początku października ubiegłego roku obserwuje się spadek cen skupu żywca” wieprzowego. Jak to stwierdzenie traktować w świetle ustawowych obowiązków Agencji Rynku Rolnego? Przecież Agencja powinna działać w kierunku stabilizacji cen. W punkcie trzecim tego samego materiału czytamy, że „w trzecim kwartale 2003 r. w związku z sezonowym spadkiem podaży Agencja sprzedała na rynek krajowy około 14 tys. ton mrożonej wieprzowiny”. Czy w wyniku tej operacji ceny półtusz zaczęły spadać? Czy Agencja postąpiła słusznie kierując na rynek 14 tys. ton mrożonej wieprzowiny? Do tego trzeba doliczyć około 8 tys. ton mięsa, które trafiło do sprzedaży w wyniku realizacji programu nieodpłatnego przekazania żywności z zapasów Agencji Rynku Rolnego w 2003 r. na potrzeby jednostek organizacyjnych pomocy społecznej i organizacji pozarządowych wykonujących zadania z zakresu pomocy społecznej. Można zatem powiedzieć, że w wyniku działania Agencji do sprzedaży trafiło łącznie 22 tys. ton. Działo się to wtedy, gdy obserwowano spadek cen trzody chlewnej. Za tę niegospodarność powinien odpowiadać prezes Agencji. Jak można było wypuścić na rynek taką ilość wieprzowiny, jeśli było wiadomo, że ceny mięsa nadal spadają? Zadaniem Agencji było niedopuszczenie do dalszego spadku cen. Chciałbym państwa poinformować, że o popełnieniu przestępstwa powiadomiłem Prokuratora Generalnego, ministra sprawiedliwości. W doniesieniu stwierdziłem, że prezes Agencji Rynku Rolnego złamał ustawę dotyczącą zamówień publicznych, dopuszczając do przetargu tylko takie zakłady, które posiadały zezwolenie na eksport swoich wyrobów (konserw) do Unii Europejskiej. Do przetargu dopuszczono zatem siedem zakładów, które podzieliły się zleceniem. Ograniczenie takie było niedopuszczalne, ponieważ produkt nie był przeznaczony na rynki zewnętrzne. Według informacji uzyskanych z innych zakładów przetwórczych z dostarczonych przez Agencję półtusz można było wyprodukować 8 tys. ton konserw, czyli o 3 tys. ton więcej niż zamierzają wyprodukować zakłady, które wygrały przetarg. Nieprzestrzeganie przez prezesa Agencji prawa naraziło Skarb Państwa na wielomilionowe straty. Szczególnie negatywnie postrzeganą okolicznością jest jednoczesne zakłócenie stabilizacji rynku mięsa w Polsce. Prezes Agencji Rynku Rolnego uznał, że celowe jest pokrycie kosztów produkcji konserw przez przekazanie odpowiedniej ilości półtusz. To spowodowało wzrost podaży mięsa na rynku i gwałtowny spadek cen skupu z 4 zł do poniżej 3 zł za kg. Doniesienie do prokuratury skierowałem 15 października 2003 r. Odpowiedź otrzymałem 9 grudnia 2003 r. Prokuratura okręgowa poinformowała mnie, że „na podstawie przepisu art. 305 par. 4 k. p. k. w związku ze złożonym zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niegospodarności przez prezesa Agencji Rynku Rolnego przy przetargu na przerób 13,5 tys. ton półtusz wieprzowych uprzejmie zawiadamiam, że prowadzone pod sygnaturą VDS309/03 postępowanie w tej sprawie zostało zakończone postanowieniem z dnia 28 listopada 2003 r. o odmowie wszczęcia śledztwa”. Jak państwo pamiętacie, wspólnie z posłem Alfredem Budnerem wystąpiłem o zbadanie sprawy przez Najwyższą Izbę Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#WojciechZarzycki">NIK bada tę sprawę. Tymczasem prokurator nie dopatrzył się tutaj niegospodarności. Uważam, że każda ilość mięsa wypuszczona na rynek w nieodpowiednim momencie może spowodować spadek cen. Tak było właśnie w tym przypadku. Mam jeszcze pytania do przedstawicieli Agencji Rynku Rolnego. Czy fermy Smithfield Foods korzystają z interwencyjnego skupu półtusz wieprzowych na tych samych prawach co rolnicy? W materiale przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi czytamy, że w okresie dziesięciu miesięcy ubiegłego roku wyeksportowaliśmy 148,5 tys. ton mięsa wieprzowego i prawdopodobnie do końca 2003 r. ilość eksportu przekroczy 200 tys. ton. Informacja została przygotowana 15 stycznia 2004 r. Czy przez pierwsze dwa tygodnie nowego roku nie można było ustalić, ile mięsa udało się wyeksportować w całym 2003 r.? Jeśli w sprawie importu posiadamy tak samo dokładne dane, to nie dziwię się, że nie ma żadnego bilansu produkcji trzody chlewnej w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#ZygmuntPaśnik">Chciałbym się odnieść do materiału przygotowanego przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jeśli chodzi o rynek trzody chlewnej, to przyznaję, że podane w materiale ceny są realistyczne. W centralnej Polsce ceny trzody kształtują się na poziomie 3 zł za kg. Nie zgadzam się natomiast z przedstawioną analizą rynku drobiu. Na rynku obowiązują znacznie niższe ceny drobiu, niż wynikałoby to z materiałów rządowych. Sytuacja na rynku mięsa wiąże się z wysokimi cenami zbóż. Od dłuższego czasu mówi się o potrzebie importu zbóż w ramach bezcłowego kontyngentu. Dlaczego to tak długo trwa? O co w tym wszystkich chodzi? Wygląda na to, że ktoś chce zrobić na tym interes. Tak jest to odbierane przez rolników, którzy muszą kupować pasze. Uważam, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi powinno jak najszybciej otworzyć kontyngent bezcłowy, ponieważ w ten sposób obniżymy koszty produkcji. W tej chwili zboże jest o 40% droższe niż w ubiegłym roku. O 15% wzrosły także ceny koncentratów. Podobnie jest z cenami węgla, energii i wody. Do tego dochodzą jeszcze koszty przystosowania obiektów hodowlanych do wymogów Unii Europejskiej oraz obsługi weterynaryjnej. W tej sytuacji przy dużych ograniczeniach koszt wyprodukowania kilograma żywca wynosi przynajmniej 3,60–3,70 zł. Przy 5 tys. tuczników i obecnych cenach skupu żywca strata gospodarstwa wynosi w tej chwili około 350 tys. zł. Wszyscy myślą, że po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej wieś znajdzie się w lepszej sytuacji, ponieważ będą wypłacane dopłaty bezpośrednie. Obliczyłem, że powinienem otrzymać około 200 tys. zł rocznie dopłat bezpośrednich. Na zakup samych nawozów potrzebuję 100 tys. zł. Tymczasem rolnicy nie będą już mogli korzystać z preferencyjnych kredytów branżowych. Ceny nawozów wzrosły o 50% a i tak nie można ich nigdzie kupić. Ktoś znowu chce na tym zarobić. Czy minister rolnictwa i rozwoju wsi dostrzega ten problem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#DanutaHojarska">Przede wszystkim chciałabym powiedzieć, że podane w materiałach rządowych ceny trzody nie są realistyczne. Trzy dni temu uczestniczyłam w spotkaniu z rolnikami. Dowiedziałam się, że za kilogram żywca w województwie pomorskim można w tej chwili otrzymać 2,80 zł z VAT. Ponadto należy się przyjrzeć działalności podmiotów skupujących trzodę chlewną. Firmy płacą rolnikom za dostarczony żywiec dopiero po miesiącu. Oczywiście w tych firmach przepisywane są kwity i podrabiane podpisy. Rolnicy nie mogą nic zrobić, ponieważ następnym razem nikt od nich tego nie kupi. W materiale przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi podane są ceny wędlin. Przyznam, że w żadnym sklepie nie widziałam tak taniej szynki. Ale może Ministerstwo ma swój własny sklep. Jedna z firm w województwie pomorskim importuje półtusze wieprzowe. Nieustannie przyjeżdżają tam transporty. Tylko od czasu do czasu ten zakład skupuje świnie od okolicznych rolników. Kto na to wszystko pozwala? Myślę, że za właścicielem tej firmy stoi wysoko postawiona osoba. Podam państwu nazwę i adres tego zakładu. Warto się tam wybrać i sprawdzić, ile transportów dziennie tam przybywa. Czy Agencja Rynku Rolnego odzyskała już pieniądze za fikcyjny eksport półtusz do Rosji? Przypominam, że jeden z przedsiębiorców pobrał środki na dopłaty do eksportu, ale mięso zostało w Polsce. Czy już odzyskano te pieniądze? Można by je wykorzystać na interwencyjny skup trzody chlewnej. Czy Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi może otrzymać kalkulację kosztów produkcji mięsa wieprzowego w Polsce? W ubiegłym roku jeden z ośrodków doradztwa rolniczego obliczył, że wyprodukowanie kilograma żywca kosztuje od 3,60 do 3,80 zł. Kiedy poprosiliśmy o tę kalkulację dyrektor tego ośrodka prawie został zwolniony. Inne ośrodki doradztwa rolniczego przedstawiły podobne kalkulacje. W tym roku zboże znacznie zdrożało, co pozwala przypuszczać, że wzrósł także koszt produkcji trzody chlewnej. Ile drobiu importujemy ze Stanów Zjednoczonych? W materiale, który otrzymaliśmy, jest mowa o imporcie 732 ton. Dysponujemy danymi z portu w Gdyni. Sądzę, że informacje zawarte w materiale przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie są prawdziwe. Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła w ubiegłym roku, że część amerykańskiego drobiu z przeznaczeniem na rynek rosyjski, nie opuściła terytorium Polski. Drób został wyładowany w porcie w Gdyni, ale samochody z tym towarem nigdy nie przejechały przez wschodnią granicę. Czy Najwyższa Izba Kontroli zakończyła już kontrolę w sprawie drobiu za 2003 r.? Po 1 maja 2004 r. będziemy mogli bez ograniczeń wysyłać nasze towary na unijny rynek. Czy na nasz rynek nadal będzie trafiał drób wyprodukowany w krajach członkowskich? Czy Unia Europejska będzie mogła dopłacać do eksportu? Wydaje mi się, że Polski rynek zapełni się importowanym drobiem i wtedy nasi producenci znajdą się w naprawdę trudnej sytuacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WłodzimierzMaćkowiak">Na poprzednim posiedzeniu Komisji poświęconym rynkowi drobiu minister Józef Pilarczyk przekonywał nas, że produkcja drobiu w Polsce wzrosła o 20%. Zastanawiałem się, jak to jest możliwe skoro połowa kurników stoi pusta. Gdzie te kury się hoduje? Teraz minister Jerzy Plewa twierdzi, że produkcja wzrosła o 10%. Kolejna kwestia dotyczy cen drobiu podanych w materiale Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Do czego jest potrzebne to Ministerstwo, skoro swoje analizy formułujecie państwo na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego? Czy te dane są wiarygodne? Cały swój majątek oddam, jeśli ktoś mi udowodni, że średnia cena brojlera wynosi 3,19 zł za kg. To jest wierutna bzdura. Minister rolnictwa i rozwoju wsi niefrasobliwie stwierdził, że w 2003 r. plony zbóż w Polsce były o 15% mniejsze niż przed rokiem. Efekty odczuwamy już teraz. Zboża brakuje. Już trzy miesiące temu trzeba było uruchomić bezcłowy kontyngent w imporcie zboża. Dzisiaj karty są już odkryte. Można powiedzieć, że co tydzień ceny paszy wzrastają średnio o 50 zł. Tymczasem ceny kurczaków systematycznie spadają. Prywatne ubojnie płacą po 2,60 lub 2,55 zł za kg drobiu. Tu już nie ma mowy o żadnej kalkulacji kosztów produkcji. Na jakiej podstawie minister rolnictwa i rozwoju wsi twierdzi, że w trzecim kwartale 2004 r. zwiększy się popyt na mięso w kraju, a tym samym poprawi się sytuacja hodowców? W obecnej sytuacji do tego czasu nie będą już istniały polskie zakłady produkcyjne. Jaką rolę pełni tutaj państwo? Wydaje się, że powinno zadbać o interesy rodzimych producentów. Jaka jest w tym wszystkim rola posłów? Czy państwo nie mieszkacie na wsi i nie widzicie, co tam się dzieje? Chyba, że niektórzy z was szykują się do objęcia stanowisk w Brukseli. Tacy posłowie nie widzą tragedii polskiego rolnictwa. Nie widzą ludzi, którzy się wieszają; ludzi zdesperowanych; ludzi o dobrych tradycjach - reprezentuję Wielkopolskę. Tam powstały znakomite gospodarstwa. Rolnicy uwierzyli zapewnieniom rządu, że cena drobiu pozostanie na poziomie 3,20 zł za kg. Wtedy tona paszy kosztowała 7 tys. zł. Niedługo będziemy płacili po 12 tys. zł. Dzisiaj taki rolnik jest traktowany jak przestępca gospodarczy, ponieważ nie może spłacać kredytów. Następny problem dotyczy stosowania w produkcji drobiu mączek mięsno-kostnych. Minister Wojciech Olejniczak wprowadził zakaz stosowania mączek mięsno-kostnych już od listopada. W tym samym czasie wprowadzono zakaz sprowadzania soi, ponieważ ktoś uznał, że to jest odpad. Dlaczego zakazano stosowania mączek mięsno-kostnych w żywieniu zwierząt? Wydaje się, że taki zakaz został wprowadzony z myślą o bezpieczeństwie żywności. Dlaczego w takim razie sprowadza się drób z krajów, gdzie mączka jest nadal stosowana? Mam tu na myśli Brazylię i Stany Zjednoczone. Główny Lekarz Weterynarii stwierdził, że to jest sprawa polityczna. Proponuję, aby nie mieszać ekonomii z polityką. Uważam, że wprowadzono zbyt restrykcyjne przepisy, jeśli chodzi o dobrostan zwierząt. W wielu małych gospodarstwach używa się wody, która właściwie nie nadaje się do picia. Dopóki taką wodę spożywa rolnik, to nikogo to nie interesuje, ale jeśli chciałby zastosować tę samą wodę przy produkcji drobiu, to zabronią mu tego służby sanitarno-weterynaryjne. Takich bezsensownych rozporządzeń jest bardzo wiele. Rok temu dyskutowaliśmy na ten sam temat. Po tamtym spotkaniu posłowie odgrażali się, że polecą głowy, ponieważ otrzymują nieprawdziwe informacje. Dzisiaj spotykamy się prawie w tym samym składzie.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#WłodzimierzMaćkowiak">Nic się nie zmieniło. Posłowie mają się dobrze. Wszyscy są zadowoleni i uśmiechnięci. Kiedy to się wreszcie skończy? Apeluję do waszych sumień. Chyba też jesteście Polakami. Państwo jest dla narodu. Posłowie też powinni służyć społeczeństwu, ponieważ to naród ich wybrał. Urzędnicy też powinni służyć narodowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WojciechMojzesowicz">Myślę, że powinniśmy się powstrzymać od wzajemnych oskarżeń. Jeśli wypowiadamy się na temat innych osób, to powinniśmy o nich coś wiedzieć. Hoduję półtora tysiąca sztuk trzody chlewnej w cyklu zamkniętym. Mam 180 macior. Sprzedaję żywiec po 3 zł za kg i wcale nie jestem szczęśliwy. Bardzo proszę, aby nie mówić, że posłowie nie wiedzą, co się dzieje na wsi. Bardzo mi zależy na tym, aby cena skupu żywca wieprzowego się zmieniła, ponieważ wiem, co się dzieje na rynku. Co miesiąc odstawiam dwieście tuczników. Nie mam możliwości zaprzestania produkcji. Wiem, że niektórzy z państwa są rozgoryczeni, ale proszę się powstrzymać od stawiania tego rodzaju zarzutów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#CzesławPogoda">Bardzo proszę pana przewodniczącego, aby tak prowadził obrady, żeby nie obrażano posłów. Mam olbrzymi szacunek do nazwiska Maćkowiak. Rolnik o takim nazwisku reprezentował Wielkopolskę w Sejmie. Jednak proszę o ten sam szacunek dla posłów. Jeśli pan Włodzimierz Maćkowiak chce startować w następnych wyborach do Sejmu, to przypominam, że one się odbędą wiosną 2005 r. Jeśli pan wygra i zasiądzie w Sejmie, to wtedy będzie pan porządkował sprawy w kraju. Mówmy o problemach. Proponuję, aby w omawianej sprawie wypowiedzieli się przedstawiciele poszczególnych związków i organizacji zrzeszających producentów. Nie rozmawiajmy o poszczególnych oborach. Moglibyśmy o tym długo dyskutować, ponieważ każdy z nas ma jakieś problemy. Jestem posłem od dwunastu lat. Gdybyśmy spotkali się w czerwcu, to zapewne wszyscy producenci zbóż narzekaliby na niską cenę pszenicy. W tej chwili cena pszenicy jest wysoka a w związku z tym wzrosła także cena pasz. To jest oczywiste. Zastanówmy się, jak uporać się z kolejnym cyklem świńskim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#BogdanJudziński">O sytuacji producentów mięsa decydują dwa czynniki: ceny zboża i ceny komponentów białkowych używanych do produkcji pasz. Od kilku miesięcy rośnie cena tych komponentów. Poseł Czesław Pogoda mówił o tym, że jeszcze kilka miesięcy temu martwiliśmy się, czy producenci zbóż będą mogli sprzedać swój towar po odpowiedniej cenie. Rzeczywiście tak było. Wydawało się, że cena zboża powinna być jak najwyższa. Dzisiaj mówimy o tym, że ona jest za wysoka. Wiemy, jakie zagrożenia niesie ze sobą drogie zboże. Cena zbóż rośnie średnio o 10% w ciągu miesiąca. Obecnie zboże jest o 40% droższe niż przed rokiem i o 50% droższe niż w trakcie żniw. Przypominam, że dwie trzecie wszystkich zbóż zużywa się do produkcji paszy. W tej sytuacji producenci mięsa mają poważne kłopoty. Pewnych błędów nie uda się już naprawić. Gdyby dwa miesiące temu podjęto decyzję o uruchomieniu bezcłowego kontyngentu w imporcie zbóż, to dzisiaj ceny na pewno nie byłyby tak wysokie. Wnioski o import zbóż paszowych składano w Agencji Rynku Rolnego do 7 stycznia 2004 r., a już dzisiaj do portu zawinął pierwszy statek z kukurydzą. Jutro ten surowiec zostanie zawieziony w głąb kraju. Można powiedzieć, że rynek i podmioty gospodarcze potrafiły wypełnić swoje role w ciągu dwóch tygodni. Uważam, że dwa miesiące straciliśmy na podjęcie właściwej decyzji. Przypomnę tylko, że już 3 października 2003 r. odbyła się pierwsza dyskusja, podczas której mówiono o konieczności uruchomienia bezcłowego importu zbóż. Gdyby ta decyzja została podjęta szybko, dzisiaj tona zboża byłaby o 30–40 dolarów tańsza. Niemniej jednak obecne transporty też mają wpływ na rynek kukurydzy w kraju. Ceny tego surowca już nie rosną. Jak państwo wiecie podmioty mogą sprowadzić 600 tys. ton zboża w ramach kontyngentu bezcłowego. Rozdysponowano już 400 tys. ton. Pozostało 200 tys. ton. Uważam, że nadeszła pora, aby powiększyć ten kontyngent do 1 mln ton. To nie będzie kosztowało budżetu państwa ani złotówki, a stworzy szansę normalnego funkcjonowania rynku i zapobieżenia dalszemu wzrostowi cen kukurydzy zwłaszcza na przednówku. Kolejna kwestia dotyczy pszenicy. Uważam, że jest najwyższa pora na działania interwencyjne Agencji Rynku Rolnego. Cena pszenicy konsumpcyjnej osiągnęła poziom 750 zł. Moim zdaniem nie można zwlekać z interwencją. Trzeba umieć odróżnić sytuację, w której można wpływać na rynek opinią lub w której trzeba interweniować. Przy obecnych cenach pszenicy nie ma co liczyć na dostawców zewnętrznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#StanisławStec">Myślę, że ceny żywca wieprzowego podawane przez przedstawiciela Agencji Rynku Rolnego są nazbyt optymistyczne. Mówiono tutaj, że trzodę chlewną można sprzedaż po 3,03–3,18 zł za kg. W Wielkopolsce przedsiębiorstwa skupują żywiec po 2,90 zł za kg. Jeśli pomiędzy rolnikiem, a przedsiębiorstwem pojawia się pośrednik, to cena spada do 2,70 zł za kg. Sądzę także, że hodowcy nie będą w stanie odrobić strat w drugiej połowie 2004 r. Co najwyżej będzie możliwe pokrycie kosztów produkcji. Tymczasem rolnicy z Wielkopolski w 2003 r. ze względu na suszę osiągnęli dochody z produkcji rolnej o 40% mniejsze niż w 2002 r. Każdy spadek ceny żywca pogarsza i tak złą sytuację rolników. Lukę w płynności finansowej gospodarstw mogłyby wypełnić kredyty klęskowe, gdyby rolnicy wykazywali zdolności kredytowe. Niestety większość z nich nie ma zdolności kredytowej, a Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie udzielała dotąd poręczeń. Czy w prognozie dotyczącej rynku trzody chlewnej prezes Agencji Rynku Rolnego uwzględnił import trzody realizowany w ramach kontyngentu bezcłowego oraz poza nim? Chciałbym otrzymać na piśmie informację o wielkości importu drobiu w 2003 r. ze Stanów Zjednoczonych. To jest bulwersujące, że ten import nadal jest realizowany. W Wielkopolsce produkuje się 30% całej trzody chlewnej w Polsce. Czy w związku z tym tamtejszy odział Agencji otrzyma większy limit w ramach tych 20 tys. ton zakupów na uzupełnienie rezerw państwowych? Limit, który został przekazany temu oddziałowi, bardzo szybko może się wyczerpać. Wtedy nastąpi kolejny spadek cen. Mam jeszcze pytanie do ministra Jerzego Plewy. Czy istnieje możliwość przyspieszenia wypłat w ramach dopłat bezpośrednich w 2004 r. ze środków krajowych? W budżecie państwa przeznaczono na ten cel 1154 mln zł. Czy tę kwotę możemy zaliczkowo wypłacić już w trzecim kwartale 2004 r.? Chodzi o to, aby nie czekać do listopada lub grudnia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#LesławJakubiec">Jestem producentem jak konsumpcyjnych i reprezentuję tę grupę. Chciałbym poruszyć temat przepisów dotyczących pakowni, sortowni i znakowania jaj. W tej chwili nie istnieją jednoznaczne przepisy dotyczące tego rodzaju działalności. Większość urzędników nie znając przepisów związanych z wyposażeniem ferm oraz zakładów pakowania jaj, próbuje stosować przepisy dotyczące zakładów przetwórstwa jaj lub mięsa. Obecnie w Unii Europejskiej nie ma jednolitych przepisów w zakresie organizacji rynku jaj. Każdy z krajów członkowskich ma swój własny system dystrybucji i sortowania jaj. W wielu krajach, takich jak Belgia, Niemcy lub Holandia sortowanie jaj obywa się na fermach. Kiedy w Polsce ukażą się przepisy regulujące ten segment rynku? W tej chwili urzędnicy i lekarze weterynarii nie wiedzą, jak to wszystko ma wyglądać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#RomualdAjchler">Prawie rok temu Komisja zajmowała się rynkiem drobiu. Dzisiaj spotykamy się prawie w tym samym gronie. Na poprzednim posiedzeniu poświęconym hodowli drobiu postanowiliśmy, że wrócimy do tego tematu i sprawdzimy, co w tej sprawie zostało zrobione. Dzisiejsze posiedzenie Komisji jest konsekwencją tego postanowienia. Chciałbym powiedzieć, że posłowie doskonale orientują się, jaka jest sytuacja na rynku wieprzowiny i drobiu. Nieustannie analizujemy te rynki. Dobrze się stało, że na dzisiejsze posiedzenie przybyło tak wielu przedstawicieli organizacji zrzeszających hodowców drobiu. Państwo możecie potwierdzić nasze informacje o aktualnych cenach drobiu. Strona rządowa przestawia w materiałach średnie ceny żywca wieprzowego i kurczaków, a my wiemy, że rzeczywistość jest inna. Być może średnie ceny skupu nie są najgorsze, natomiast dwa miesiące temu skupowano żywiec wieprzowy po 2,80 zł za kg. W tej chwili ceny wzrosły. Otrzymałem informację, że dzisiaj w skupie można było otrzymać 3,30–3,40 zł. Niemniej jednak minister rolnictwa i rozwoju wsi powinien zrobić wszystko co możliwe, aby sytuacja uległa dalszej poprawie. Powinniśmy wykorzystać możliwości, które mamy jeszcze do 1 maja 2004 r. Prezes Agencji Rynku Rolnego mówił o tym, że trwa skup półtusz na rezerwy państwowe. Chciałbym państwa zapewnić, że posłowie na bieżąco reagują na wszelkie doniesienia dotyczące rynku mięsa. Takie informacje od razu przekazujemy ministrowi rolnictwa i rozwoju wsi oraz szefom agencji. A zatem niesprawiedliwy jest zarzut, który postawił członkom Komisji jeden z dyskutantów. Stwierdzono tutaj, że nie interesuje nas sytuacja hodowców. To nie jest prawda. Najlepszym dowodem naszego zainteresowania jest państwa obecność na dzisiejszym posiedzeniu Komisji. Chcemy poznać państwa opinie i wysłuchać waszych uwag. Być może ta dyskusja przyspieszy pewne decyzje rządu lub wskaże dotychczas niedostrzeżone rozwiązania. Kolejna kwestia dotyczy interwencji na rynku wieprzowiny. Jak już powiedział poseł Stanisław Stec, w Wielkopolsce produkuje się 30% całej polskiej wieprzowiny. W związku z tym rolnicy z tego regionu znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Na domiar złego w tym roku dotknęła ich także klęska suszy. Gospodarstwa zamiast umacniać się przed całkowitym otwarciem rynku po akcesji, systematycznie ubożeją. Wiemy już, że Agencja Rynku Rolnego poprzez różne formy interwencji zdejmie z rynku prawie 60 tys. ton półtusz wieprzowych. Ponadto musimy już teraz zabiegać w Komisji Europejskiej o środki na dopłaty do eksportu, ponieważ tylko w ten sposób będziemy mogli zlikwidować nadwyżki wieprzowiny po przystąpieniu do Unii Europejskiej. Myślę, że rząd wyciągnie wnioski z dzisiejszej dyskusji i po 1 maja 2004 r. sytuacja na rynku trzody będzie znacznie lepsza. Pan Zygmunt Paśnik mówił o tym, że na rynku nie można kupić nawozów. Chciałbym państwa poinformować, że tydzień temu Komisja zajmowała się tym problemem. Zaprosiliśmy przedstawicieli zakładów produkujących nawozy azotowe. Prosiliśmy ich o wyjaśnienie wzrostu cen nawozów oraz trudności występujących na rynku dystrybucji. Zapewniano nas, że w 2004 r. nawozów azotowych na pewno nie zabraknie. Przedstawiciel Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej stwierdził, że polski przemysł nawozowy wykorzystuje zaledwie 50% własnych mocy produkcyjnych. Zdaniem przedstawicieli producentów wzmożony eksport nie wpłynie na dostęp do nawozów azotowych przez polskich rolników.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#RomualdAjchler">Jeżeli ta kwestia nie zostanie w najbliższych dniach wyjaśniona, to wrócimy do tego tematu i ponownie zaprosimy na posiedzenie Komisji przedstawicieli zakładów nawozowych. Istotne w tym wszystkim jest również to, że producenci nawozów mówili o trudnej sytuacji i wzroście kosztów produkcji. A zatem nie jest tak, że Komisja nie interesuje się sprawami wsi. Myślę, że zaproszeni goście w swoich wypowiedziach powinni zaproponować określone rozwiązania. Oczekujemy na państwa uwagi i propozycje. Proszę powiedzieć, na co rząd powinien zwrócić uwagę. Proszę jednak pamiętać o obecnej sytuacji finansów publicznych. W budżecie państwa brakuje pieniędzy. Tego nie ukrywamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#HannaMitońska">Reprezentuję drobnych hodowców z województwa małopolskiego. Po wysłuchaniu tej dyskusji mam wrażenie, że zawsze znajdzie się jakiś powód, aby nie zrealizować naszych postulatów. Albo ktoś podjął niewłaściwą decyzję, albo podjął ją za późno. Zazwyczaj urzędnicy, którzy zawinili, odchodzą i nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. W latach 1995–1996 wzięliśmy ogromne kredyty na budowę obiektów hodowlanych. To nie jest tak, że w każdej chwili możemy zawiesić produkcję. Mamy zawarte umowy kontraktacyjne. Musimy też realizować nasze zobowiązania wobec banków. Szkoda, że w dzisiejszym posiedzeniu nie uczestniczy minister Józef Pilarczyk. Wiemy, że rybołówstwo otrzyma środki na restrukturyzację. Rybacy dostaną pieniądze za złomowanie kutrów i zaprzestanie połowów. Myślę, że rolnicy powinni zasypać polskie sądy wnioskami o odszkodowania za utracone miejsca pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#AndrzejDanielak">Uważam, że sytuacja rolników, w tym producentów drobiu systematycznie się pogarsza. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie przedstawiło w przygotowanych materiałach prawdziwego obrazu rzeczywistości. Także prognozy są całkowicie chybione. Na podstawie takich dokumentów podejmuje się niewłaściwe decyzje. Tak jest od wielu lat. Ciągle słyszymy, że w Polsce za dużo produkuje się drobiu, a jednocześnie urzędnicy podejmują takie decyzje, które wpływają na zwiększenie tej produkcji. To jest obiektywna krytyka. Mam nadzieję, że nikt się z tego powodu nie obrazi, chociaż jeden z posłów mówił o tym, że czuje się urażony. Są takie rozwiązania, które umożliwiają regulację rynku trzody chlewnej i rynku drobiu w Polsce. Środowiska producenckie powinny mieć możliwość współdecydowania o rynkach mięsa oraz o wzmożeniu lub ograniczeniu produkcji. W wielu krajach Unii Europejskiej wprowadzono taki system i on funkcjonuje. W Polsce jakieś siły gospodarcze obawiają się powstania silnych organizacji zrzeszających producentów. Komuś jest na rękę sytuacja, w której samorządy rolnicze nie mają tak naprawdę żadnych uprawnień. Polski Związek Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu złoży na ręce przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi wstępny projekt ustawy, który przynajmniej zapoczątkuje dyskusję w dziedzinie regulacji rynków mięsa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#AldonaŁoś">W 2002 r. na rynku brakowało jaj i piskląt reprodukcyjnych. Producenci chcąc zapobiec takiej sytuacji w 2003 r. powiększyli ilość piskląt o 20%. Ta decyzja okazała się tragiczna w skutkach, ponieważ w tym samym czasie znacznie wzrosła cena pasz. Ponadto wzrosły wszystkie inne koszty produkcji. W tej chwili hodowca drobiu musi ograniczać produkcję, bowiem dopłaca do każdego stada kurcząt. Jeśli z fermy nie zostaną odebrane jaja wylęgowe i trzeba je sprzedać jako jaja spożywcze, to miesięczne straty w fermach reprodukcyjnych sięgają 16 tys. zł. W tej sytuacji trudno mówić o zmniejszeniu kosztów produkcji i spłacie kredytów. Ponadto w ten sposób psujemy rynek jaj spożywczych, ponieważ jajo wylęgowe ma białe żółtko i można je przeznaczyć wyłącznie na mączkę. Za obecną sytuację nie odpowiadają hodowcy drobiu czy trzody chlewnej. Oni nie wiedzieli, jak będzie się kształtować sytuacja na rynku mięsa. Nikt ich nie uprzedził, żeby nie powiększali stad reprodukcyjnych, bo nie będą mogli sprzedać towaru po opłacalnych cenach. Czy nie powinniśmy się zastanowić nad wprowadzeniem przepisów, które uregulują rynek drobiu? Hodowcy drobiu i wieprzowiny oraz producenci miodu znajdą się praktycznie w podobnej sytuacji po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. W tej chwili obawiamy się ograniczyć produkcję, bowiem to grozi upadkiem ferm jeszcze przed 1 maja 2004 r. Być może pewnym wyjściem z sytuacji byłoby przekazywanie nadwyżki towaru tym instytucjom, którym państwo przyznaje środki na żywność. To są wszelkiego rodzaju stołówki i jadłodajnie etc. Te podmioty powinny otrzymywać polską żywność. Jeśli każdy zjadłby tygodniowo jednego kurczaka więcej i jedno jajko, to pozbylibyśmy się ogromnych nadwyżek. Apeluję o to, aby posłowie zastanowili się nad taką możliwością.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WojciechMojzesowicz">Zamykam dyskusję. Chciałbym, abyśmy pamiętali o tym, że w Niemczech stado podstawowe trzody chlewnej liczy 26 mln sztuk. W Niemczech mieszka około 80 mln osób. W Polsce stado podstawowe liczy 20 mln sztuk, przy 38 mln osób. W Polsce produkuje się 26 mln ton zbóż, a w Niemczech 36 mln ton. Dysponujemy podobnym areałem jak Francja czy Niemcy. Mówię o tym, aby uświadomić państwu, że w naszym kraju produkuje się znacznie więcej żywności na jednego mieszkańca. Bardzo proszę przedstawicieli rządu o udzielenie odpowiedzi na zadane pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JerzyPlewa">Chciałbym się odnieść do niektórych wystąpień. Dziękuję za opinie i uwagi. Z wieloma z nich nie mogę się zgodzić. Zapewniam państwa, że wszystkie opinie zostały zauważone i będą wykorzystane w naszej dalszej pracy. Od wielu lat dane statystyczne przygotowywane przez Główny Urząd Statystyczny budzą kontrowersje. Myślę tutaj o informacjach dotyczących chociażby handlu zagranicznego w tym importu. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie dysponuje własnymi oddziałami w każdym województwie, aby na bieżąco zbierać dane o produkcji zwierząt. W tym zakresie swoje ustawowe cele realizuje Główny Urząd Statystyczny. W innych krajach jest podobnie. Resort rolnictwa zbiera dane rynkowe. Była tutaj mowa o cenach, ale nikt nie powiedział, jakiego towaru konkretna cena dotyczy. Przecież jeśli chodzi o trzodę chlewną, to są różne klasy mięsa, które mają decydujący wpływ na uzyskaną cenę w skupie. Mówienie o cenach bez tych parametrów nie ma większego sensu. Uogólnienia w tym zakresie prowadzą do wyciągania różnych, błędnych wniosków. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi dostosowało swoją sprawozdawczość do wymogów Unii Europejskiej. W materiałach podajemy ceny mięsa w zależności od klasy. Rozpiętość cen jest tutaj znacząca. To jest jeden z elementów, który powoduje nieporozumienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WojciechMojzesowicz">Sytuacja jest beznadziejna. Nie starajmy się robić tutaj dobrego wrażenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JerzyPlewa">Z tym nie mogę się zgodzić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WojciechMojzesowicz">Panie ministrze, jak pan będzie hodował trzodę chlewną, to wtedy mi pan przyzna rację.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JerzyPlewa">Pozostanę przy swoim zdaniu. Jeszcze raz powtarzam, że ceny mięsa są zróżnicowane i zależą od klasy. Poseł Wojciech Zarzycki pytał, jak to jest możliwe, że tak długo nie ma informacji o imporcie w 2003 r. Takie dane posiadamy. Oprócz reprezentatywnych danych GUS otrzymujemy informacje od naszych służb z granicy. Na przykład służba weterynaryjna przekazuje nam dane dotyczące importu zwierząt, a Inspekcja Ochrony Roślin informuje nas o sprowadzanych roślinach. Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych analizuje te informacje i raz w tygodniu przekazuje wyniki analiz do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Problem polega na tym, że te dane nie mogą być traktowane jako reprezentatywne i rozpowszechniane jako ostateczne. Jak państwo wiecie dane GUS są formułowane na podstawie dokumentów SAD. Weryfikowanie tych dokumentów wymaga czasu. W związku z tym oficjalne wyniki otrzymujemy z dużym opóźnieniem. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy odcięci od informacji. A zatem w całym 2003 r. wyeksportowano z Polski 240,3 tys. ton półtusz wieprzowych. W tym samym czasie import wyniósł 61,4 tys. ton. Jeśli chodzi o drób w 2003 r. wyeksportowano 99,6 tys. ton, a sprowadzono 21,7 tys. ton. W 1993 r. importowaliśmy 70 tys. ton drobiu, a eksportu praktycznie nie było. Myślę, że te dane powinny być przez państwa właściwie zinterpretowane. Zwracam się szczególnie do tych, którzy użyli bardzo mocnych słów pod adresem polityki rolnej. Niektórzy uważają, że dobra polityka rolna polega na wspieraniu produkcji oraz stabilizowaniu cen. Producenci zboża chcieliby uzyskać jak najwyższe ceny. Podobnie producenci drobiu i wieprzowiny. Nie ma takiego kraju na świecie, który byłby w stanie prowadzić taką politykę. Interesy niektórych producentów są sprzeczne. Na pewno nie da się pogodzić interesów producentów zbóż i producentów mięsa. Wysoka cena zbóż wpływa negatywnie na opłacalność hodowli zwierząt. Tego zjawiska nie można wyeliminować w taki sposób, że na przykład w dzisiejszym posiedzeniu nie uczestniczą producenci zbóż. Wielokrotnie organizowaliśmy takie spotkania, w których uczestniczyli przedstawiciele wszystkich sektorów rolnictwa. Wtedy bardzo trudno było uzgodnić jednolite stanowisko. Najlepszym przykładem braku porozumienia jest dzisiejsza dyskusja. Padały tutaj postulaty, aby chronić rynek jaj wylęgowych. Gdy tylko pojawiają się próby rozwiązania tego problemu, spotykamy się z protestami środowisk, które domagają się całkowitego otwarcia tego rynku. Ochrona tego rynku powoduje podniesienie ceny. W ten sposób polskie towary nie są konkurencyjne na rynkach zagranicznych. A zatem konflikt interesów występuje czasami w tej samej branży. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi na miarę swoich możliwości stara się analizować sytuację na rynkach rolnych. Niestety w dobie wprowadzania oszczędności i ograniczania administracji, mamy poważne problemy kadrowe. Byłoby nam jednak o wiele łatwiej, gdybyśmy mogli się kontaktować z jednym przedstawicielem każdego sektora produkcji rolnej. W niektórych branżach istnieje tyle związków, że mimo iż zajmuję się tą tematyką od wielu lat, nie jestem w stanie zapamiętać nawet ich nazw. W dzisiejszym spotkaniu uczestniczą przedstawiciele: Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu oraz Krajowej Rady Drobiarskiej. Mamy do czynienia ze zrzeszeniami. Może być tak, że stanowisko Związku nie musi odpowiadać stanowisku poszczególnych zrzeszeń.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#JerzyPlewa">Zdarzają się takie sytuacje. To nie jest tylko specyfika drobiarstwa. Także w innych sektorach rolnictwa na szczeblu lokalnym działają organizacje, które w nazwie mają wyrazy „polski”, „krajowy” czy „ogólnopolski”. W jaki sposób możemy wysłuchać postulatów tych wszystkich organizacji? Te postulaty są często sprzeczne. Należy to wszystko wziąć pod uwagę. Posłanka Danuta Hojarska pytała o kalkulację kosztów produkcji. Rzeczywiście ośrodki doradztwa rolniczego przygotowują różne kalkulacje, ale doskonale państwo wiecie, że koszty produkcji zależą od wielu czynników. Liczy się wielkość gospodarstwa, struktura produkcji oraz sposób pozyskiwania paszy. Inny jest koszt produkcji przy wykorzystaniu własnej paszy, a zupełnie inny jeśli rolnik korzysta z kupnego ziarna. Niewątpliwie w lepszej sytuacji jest hodowca, który zakupił zboże w okresie żniw po 450 zł za tonę. Należy się zastanowić, co by się stało, gdyby nastąpił niekontrolowany import zbóż. Pamiętam, jak w 1990 r. rolnicy protestowali przeciwko pomocy zbożowej, bowiem ziarno dostarczano już w trakcie żniw. Pan Bogdan Judziński mówił o tym, że można kształtować rynek przy pomocy opinii. W tym trzeba wykazać dużą ostrożność. W Polsce istnieją różne rynki zbytu. Na rynku krajowych działają duże przedsiębiorstwa. Ale istnieją też rynki lokalne i targowiska. Uważam, że na targowiskach występują znacznie zdrowsze relacje cenowe niż na dużym rynku krajowym. Na rynkach lokalnych ceny zbóż po żniwach były znacznie wyższe niż w skupie. Oznacza to, że podmioty skupowe przyjmowały zboże po bardzo niskich cenach. Obecne ceny zbóż na rynkach targowiskowych są znacznie niższe od cen proponowanych przez podmioty skupowe. A zatem podmioty skupowe mają na względzie maksymalizację zysku i nie interesuje ich stabilizacja rynku. Rynek jest tak zorganizowany, że możliwe jest prowadzenie takich działań. Nie jestem przekonany, że rozszerzenie kontyngentu bezcłowego w imporcie zbóż spowoduje spadek cen kukurydzy o 10–15 zł na tonie. Niekontrolowany import może mieć zupełnie inny wpływ na rynek. Przecież można było kupować zboże w październiku, gdy było znacznie tańsze. Nie można oczekiwać, że rząd będzie podejmował za podmioty gospodarcze decyzje dotyczące bieżącej działalności. Rząd nie ma takich ambicji, uprawnień i możliwości. Nie ulega wątpliwości, że sytuacja na rynkach wieprzowiny i drobiu jest bardzo trudna. Chciałbym jednak przypomnieć, że Agencja Rynku Rolnego mimo obecnej sytuacji finansowej prowadzi interwencję na rynku trzody chlewnej. Myślę, że posłowie doskonale wiedzą, jaka jest sytuacja budżetowa Agencji. Destabilizacja cen jest związana z nagromadzeniem nadmiernych zapasów. Te zapasy trzeba będzie w pewnym momencie upłynnić. Niektórych towarów nie można składować zbyt długo. Ponadto Polska przystępuje do Unii Europejskiej, w której kontroluje się ilość zapasów, aby nie destabilizować cen. Agencja Rynku Rolnego proponowała dopłaty do przechowywania mięsa. Ten instrument nie cieszy się zainteresowaniem. Jak państwo wiecie, na rynku europejskim ceny mięsa wieprzowego pozostają na bardzo niskim poziomie. W grudniu tuż przed świętami, jeden z organów Komisji Europejskiej odrzucił wniosek producentów wieprzowiny o uruchomienie subwencjonowanego eksportu. Wyrażono zgodę na to, aby 80 tys. ton mięsa objąć dopłatami do przechowalnictwa indywidualnego. Jak już powiedziałem, w Polsce ten instrument wsparcia nie cieszy się zainteresowaniem. Jeśli Agencja Rynku Rolnego zgromadzi duże zapasy półtusz, nie wiadomo jak uda jej się to potem sprzedać.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#JerzyPlewa">Ponadto należy przypomnieć, że Komisja Europejska przygotowuje rozporządzenie, zgodnie z którym wszystkie nadmierne zapasy zostaną opodatkowane. Mięso wieprzowe jest na tej liście. To rozwiązanie ma zapobiec spekulacjom. Na wahaniach cen nie zarabiają producenci mięsa, ale gracze rynkowi. Agencja Rynku Rolnego wykorzystała już wszystkie możliwości sprzedaży zapasów półtusz wieprzowych na rynkach zagranicznych. Stosujemy subsydia eksportowe, przez co jesteśmy mocno krytykowani na forum międzynarodowym. Przecież w krajach, do których trafia nasza wieprzowina także są rolnicy. Tak jak polscy rolnicy wielokrotnie żądali zaprzestania importu z krajów, które subsydiują eksport, tak i producenci mięsa za granicą domagają się tego samego od własnych rządów. W tej chwili kurczą się rynki zagraniczne. To nie jest tak, że wystarczy zastosować subsydia, aby znaleźć odbiorcę. W pewnym momencie kraje nadbałtyckie wprowadziły takie bariery celne, że nasze subsydia eksportowe praktycznie nie wystarczały nawet na zrównoważenie tych kosztów. W takiej sytuacji subsydia są przechwytywane przez budżety innych krajów w formie podatku importowego. Są jeszcze pewne możliwości na rynkach rosyjskim i rumuńskim. Musimy jednak pamiętać o tym, że nasz eksport budzi zaniepokojenie tamtejszych producentów. Wszelkie działania w tym zakresie powinny być bardzo wyważone. Nie twierdzę, że powinniśmy zaprzestać subsydiowania eksportu. Działamy zgodnie z międzynarodowymi porozumieniami. Nie przekraczamy limitów przyznanych Polsce w ramach WTO. Poseł Stanisław Stec pytał o możliwość zaliczkowej wypłaty części dopłat bezpośrednich. To zależy od wielu czynników. Przede wszystkim trzeba mieć środki na takie wypłaty. Ponadto musi funkcjonować system IACS. Proszę także wziąć pod uwagę koszty dwukrotnej operacji wypłacania dopłat. W Unii Europejskiej dopuszcza się zaliczkową wypłatę dopłat bezpośrednich, ale to wymaga zgody Komisji Europejskiej. Taka zgoda jest udzielana w wyjątkowych wypadkach. Na przykład w tym roku Komisja Europejska zgodziła się na zaliczkową wypłatę dopłat w krajach członkowskich dotkniętych klęską suszy. Jeszcze raz podkreślam, że wszystkie uwagi i opinie wygłoszone podczas dzisiejszego spotkania zostały skrzętnie zanotowane i spróbujemy wykorzystać je w dalszej pracy. Na pozostałe pytania odpowiedzą przedstawiciele Agencji Rynku Rolnego oraz Inspekcji Weterynaryjnej. Pytano, ile drobiu sprowadzono do Polski ze Stanów Zjednoczonych w 2003 r. Jak już powiedziałem, import z USA wyniósł 732 tony. Pozostaje problem tranzytu amerykańskich kurczaków na Ukrainę. Ta kwestia była wielokrotnie badana. Jeśli chodzi o kontyngent bezcłowy w imporcie zboża, to rozważamy możliwość większego importu. Wszystkie decyzje muszą zapadać zgodnie z prawem. W tej sprawie powinny się na przykład odbyć konsultacje. W związku z tym na uruchomienie kontyngentu trzeba czekać przynajmniej kilkanaście dni. Podobnie jest w Unii Europejskiej. W krajach piętnastki wszystkie rynki rolne są dużo bardziej stabilne. Przyłączamy się do tego systemu, a zatem można przypuszczać, że u nas sytuacja również się poprawi. Najpierw jednak musimy zagospodarować nadmierne zapasy, czemu ma sprzyjać regulacja prawna, o której mówiłem wcześniej.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#JerzyPlewa">Myślę, że proces stabilizacji rynku już by się rozpoczął, gdyby producenci byli lepiej zorganizowani. Nie ma żadnych przeszkód administracyjnych w tworzeniu takich organizacji. Zachęcamy producentów do tworzenia silnych związków i zrzeszeń. Pan Andrzej Danielak mówił o tym, że w czyimś interesie leży rozdrobnienie polskich organizacji producentów. Chciałbym państwa zapewnić, że w naszym interesie jest posiadanie silnego partnera, z którym moglibyśmy konsultować różne rozwiązania. W taki sposób są zorganizowani rolnicy w innych krajach i myślę, że taki model wypracujemy także w Polsce. Przetwórcy także będą zadowoleni, że mają określonego partnera po stronie produkcji. W 2000 r. prowadziłem negocjacje z Unią Europejską dotyczące umowy o wzajemnym zniesieniu ceł na niektóre towary. W tej chwili mamy bardzo dobre wyniki w eksporcie. Oczywiście niezwykle ważny jest obecny kurs euro, ale nawet w pierwszej połowie 2003 r., gdy złotówka była stabilna eksport towarów objętych umową „dwóch zer” znacznie wzrósł. Kiedy prowadziliśmy konsultacje społeczne w sprawie tej umowy, to nikt nie domagał się wprowadzenia większych kontyngentów. Większość partnerów domagała się zamknięcia naszego rynku przy jednoczesnym uzyskaniu możliwości eksportowych. Takich możliwości nie było. Gdybyśmy wcześniej przewidzieli tę sytuację, być może kontyngenty byłyby teraz wyższe. Musimy pamiętać o obronie naszych interesów na każdym etapie. Wprawdzie do akcesji nie pozostało wiele czasu, ale będziemy się starać przekonać Komisję Europejską do zwiększenia kontyngentu w eksporcie drobiu. Na rynkach wschodnich pojawiają się problemy weterynaryjne i być może rynek dzięki temu osiągnie jakąś stabilizację. Mówię tutaj o przypadkach ptasiej grypy. Takie wydarzenia zawsze znajdują odbicie w cenach drobiu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#AndrzejRudy">Chciałbym państwa zapewnić, że tranzyt drobiu z Gdyni do Dorohuska jest bardzo mocno monitorowany. Zajmuje się tym nie tylko Inspekcja Weterynaryjna, ale także inne służby, które moim zdaniem dobrze się wywiązują z tych zadań. Jeśli chodzi o import drobiu ze Stanów Zjednoczonych, to jak już powiedział pan minister Jerzy Plewa, z USA sprowadziliśmy 732 tony kurczaków. Ta liczba nie ulegnie zmianie. W tej chwili tranzyt zmierza przede wszystkim do Kazachstanu i Mołdawii. Ukraina wycofała się z zakupów na rynku amerykańskim. Tak samo postępuje Federacja Rosyjska. Jeśli chodzi o znakowanie jaj, to Inspekcja Weterynaryjna opracowała odpowiednie przepisy. Rozporządzenie regulujące te kwestie znajduje się w ostatniej fazie uzgodnień. Nie można takich spraw załatwiać przy pomocy instrukcji. To musi być odpowiedniej rangi akt prawny. Myślę, że rozporządzenie ukaże się najpóźniej w pierwszej połowie lutego. Kolejny problem dotyczy uzgadniania świadectw zdrowia zwierząt z krajami trzecimi. Chodzi o import mięsa z kurczaków karmionych mączką mięsno-kostną. Ta sprawa także znajduje się w ostatniej fazie uzgodnień. We wszystkich świadectwach zdrowia znajdzie się zapis, że zwierzęta nie pochodzą z hodowli, w której stosowano w paszach mączkę mięsno-kostną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#StanisławStańko">Chciałbym powiedzieć, że wszystkie informacje zawarte w materiale są prawdziwe. Poseł Alfred Budner oraz inni członkowie Komisji zastanawiali się, dlaczego w produkcji trzody występują wahania i czy tego nie można wyeliminować. Wahania na rynku trzody chlewnej należą do cykli koniunkturalnych. Takie cykle były, są i będą. Nikomu na świecie nie udało się tych wahań wyeliminować. Jedyne co można zrobić, to zmniejszyć ich amplitudę. Podobny cykl występuje także w innych krajach. Między cyklem polskim a tym występującym w Unii Europejskiej jest różnica dwóch lub trzech miesięcy. Natomiast fazy cyklu są identyczne. Zgadzam się z opinią, że najmniejsze wahania na rynku trzody chlewnej występują w Danii. Tam jest bardzo silne powiązanie producentów z przetwórcami poprzez różne formy spółdzielczości. Natomiast w krajach, gdzie takich relacji nie ma, spadek cen wieprzowiny był znacznie większy. W połowie września w Niemczech za klasę E w wadze poubojowej za 100 kg płacono 151,90 euro. W końcu grudnia lub na początku stycznia cena wynosiła już 112 euro. W Belgii na początku września płacono 144,80 euro, a w początku stycznia 102 euro. W Holandii w połowie września cena wynosiła 139 euro, a obecnie osiągnęła poziom 100,92 euro. Przeciętna cena w Unii Europejskiej w połowie września kształtowała się na poziomie 143,95 euro za 100 kg klasy E. Obecnie cena wynosi 112,50 euro. A zatem spadki cen na rynkach europejskich są znacznie większe niż w Polsce. A zatem półtusze, które Agencja sprzedała w trzecim kwartale na rynku wewnętrznym nie były przyczyną spadku cen. To wynika z przebiegu cyklu świńskiego. Sprzedaż półtusz na rynku krajowym nie rozregulowała rynku. Pytaliście państwo, czy posiadamy bilans produkcji i czy przedstawione przez nas dane są prawdziwe. Agencja posiada bilans, a dane są prawdziwe. Wskazują na to fakty. W ostatnim czasie Agencja nie pomyliła się typując nadwyżki i niedobory na tym rynku. Wszystkie dane świadczą o tym, że w 2003 r. wyeksportowaliśmy cztery razy więcej półtusz wieprzowych niż wynosił import. Szacujemy, że eksport wyniósł 228 tys. ton, a import 54,8 tys. ton. Poseł Alfred Budner pytał, gdzie są takie ceny żywca, jakie podajemy w materiale. Ceny są bardzo zróżnicowane. Jak już powiedział pan minister Jerzy Plewa, za wieprzowinę płaci się od 2,40 do 3,30 zł za kg w zależności od klasy i regionu. Mam także informacje z kilku zakładów przetwórczych. Na przykład zakład w Mońkach skupuje wieprzowinę po 3,30 zł za kg klasy E i 3,10 zł za kg klasy U. Niektóre zakłady sygnalizują brak żywca dobrej jakości, którego ceny kształtują się powyżej 3,50 zł za kg. W tej chwili występuje wysoka podaż żywca gorszej jakości. A zatem ceny żywca są bardzo zróżnicowane. W zależności od regionu cena żywca wynosi od 3,03 do 3,13 zł. Takie są oficjalne notowania na reprezentatywnych rynkach. Znacznie większe różnice cenowe występują w zależności od klas mięsa. Pana posła Stanisława Steca chciałbym zapewnić, że przy analizie rynku mięsa uwzględniamy także bilans w handlu zagranicznym. Oprócz eksportu następuje także import wieprzowiny. W ramach kontyngentu bezcłowego z Unii Europejskiej od stycznia do kwietnia 2004 r. można importować 13,5 tys. ton mięsa. Do tej pory złożono wnioski o wydanie pozwolenia na import 7,9 tys. ton. Kontyngent bezcłowy w przypadku mięsa drobiowego wynosi 9 tys. ton. Dotychczas wystąpiono o pozwolenia na sprowadzenie 2602 ton. W przypadku mięsa świeżego wołowego kontyngent wynosi 1883 tony, a zwrócono się o pozwolenie na import 275 kg. Wydaje się, że Unia Europejska nie wykorzysta całego kontyngentu bezcłowego ze względu na obecne ceny mięsa i kurs euro. Kolejna kwestia dotyczy interwencji na rynku zbóż konsumpcyjnych. W tej chwili we wszystkich krajach europejskich ceny zbóż są znacznie wyższe niż w Polsce. Należy się zatem zastanowić, czy warto podejmować działania mające na celu obniżenie ceny pszenicy konsumpcyjnej, jeśli za chwilę wszelkie bariery handlowe zostaną zniesione. Uruchomienie rezerw państwowych byłoby zasadne wtedy, gdyby cena zboża w Polsce przekroczyła poziom cen w Unii Europejskiej. Do tego czasu należy zachować spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#StanisławKalemba">Po tej dyskusji wydaje się, że w Polsce są dwa różne rynki rolne. Jeden kreuje się tutaj w Sejmie, a drugi istnieje w rzeczywistości. Stwierdzam to z ogromną przykrością, ponieważ zawsze uważałem, że agencje obsługujące rolnictwo są mocno związane z wsią i rozumieją problemy rolników. Zapewniam państwa, że nie ma dzisiaj takiej możliwości, aby wyprodukować kilogram żywca wieprzowego za 3 zł czy za 2,80 zł. Nie ma takiej możliwości. Prosiłem, aby podać średni koszt produkcji żywca. Istnieją przecież odpowiednie analizy. W Polsce minimalny koszt produkcji żywca wynosi 3,50 zł, przy czym wiadomo, że jakość tego mięsa jest bardzo wysoka. Państwa wypowiedzi są oderwane od rzeczywistości. Trzeba na własne oczy się przekonać, jak to polskie rolnictwo teraz funkcjonuje. Ktoś do mnie ostatnio napisał, że rolnicy żyją w cichej rozpaczy. Rolnicy w ciągu ostatnich lat stracili około 60% dochodów. Jeśli za sprzedane towary nie można kupić nawet połowy środków produkcji, to o czym my w ogóle mówimy? Proszę państwa o bardziej realną ocenę sytuacji na rynkach rolnych. Do każdego kilograma żywca rolnik dokłada około 50 groszy. Im ciężej rolnik pracuje, im więcej produkuje, tym większe ponosi straty. Na tym polega dramat. W Danii jest prawie siedem razy mniej mieszkańców niż w Polsce, a produkuje tyle samo trzody co my. Większą część wieprzowiny eksportuje się stamtąd na inne rynki. Jeśli w Polsce produkcja jest za duża, to czym się mamy zająć? Ceny na rynku a dochody rolników, to są dwie różne sprawy. Może dlatego w Danii o 62% tańsze jest paliwo wykorzystywane do produkcji rolnej. W Niemczech na każde wydane 100 marek zwracano 41 marek. Mówmy o wszystkich mechanizmach. Dzisiaj rolnik sprzedaje tuczniki podmiotowi, który podpisał umowę z Agencją Rynku Rolnego. Rolnik nie wie, które sztuki zostaną przeznaczone do sprzedaży na wolnym rynku, a które są nabywane poprzez skup interwencyjny. Czy nie ma możliwości oznaczenia tych tuczników? Wówczas rolnik opuszczając punkt skupu dysponowałby dokumentem stwierdzającym, które tuczniki nie spełniły wymogów. Dlaczego tego nie robimy? Jeśli zatem słyszę, że wszystko na rynku funkcjonuje dobrze, a tylko rolnicy nie potrafią sobie poradzić w obecnej sytuacji, to jest to nieprawda. Zgadzam się z opinią, że rząd powinien umożliwić funkcjonowanie rolniczym organizacjom zrzeszającym producentów mięsa. W Stanach Zjednoczonych w tamtejszym ministerstwie rolnictwa istnieje specjalny wydział, w którym pracuje 40 osób, a który zajmuje się wyłącznie spółdzielczością. Uważam, że sytuacja na rynku wieprzowiny byłaby znacznie lepsza, gdyby nie działalność wielkoprzemysłowych ferm hodowlanych. Czy istnieje możliwość wprowadzenia takich rozwiązań prawnych, które nadawałyby ministrowi rolnictwa i rozwoju wsi uprawnienia do wydawania zgody na powstawanie tego typu obiektów? Jeśli sytuacja na rynku wieprzowiny jest trudna i mamy ogromną nadwyżkę produkcji, to po co budować nowe fermy. W ten sposób jeszcze bardziej destabilizujemy rynek. Czy w krajach Unii Europejskiej każdy może otworzyć dużą fermę trzody chlewnej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#AndrzejDanielak">Nie otrzymałem odpowiedzi na pytanie dotyczące importu zwierząt karmionych mączką mięsno-kostną. Jeśli w Polsce zakazano używania mączek mięsno-kostnych w paszach dla kurcząt, to dlaczego sprowadzamy drób z krajów, gdzie takie praktyki nadal są stosowane? Żądamy, aby rząd wprowadził zakaz importu takiego mięsa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WojciechMojzesowicz">Myślę, że co do tego nie ma dyskusji. Jeśli w Polsce nie wolno stosować mączek pochodzenia zwierzęcego w hodowli, to powinien istnieć zakaz importu mięsa z krajów, które tej zasady nie przestrzegają.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WłodzimierzMaćkowiak">Nie spodziewałem się, że na moją siwą głowę spadną takie gromy. Przecież są takie słowa jak „proszę”, „przepraszam”, czy „dziękuję”. Jeśli urzędnicy popełnili błąd, to powinni za to przeprosić. Dlatego nie rozumiem, dlaczego przewodniczący Komisji skrytykował moje wystąpienie. Wydawało mi się, że do przewodniczącego Komisji należy zwracanie uwagi posłom. Jednak zaproszonych gości powinno się traktować trochę inaczej, nawet jeśli nie zgadzamy się z ich opinią. Chciałbym powiedzieć, że przyjechałem tutaj na własny koszt. Wstałem o czwartej rano, obszedłem fermę i przyjechałem. Cieszę się, że w hodowli jest wszystko w porządku. Na razie nie myślę o cenie, co mnie spotka i gdzie to sprzedam. Poświęciłem czas dla dobra polskiego drobiarstwa, dla młodzieży. Walczymy o los młodych ludzi, którzy dzisiaj stoją na skraju bankructwa. Niektórzy z nich już są ścigani przez komorników. Żeby tutaj przyjechać poświęciłem nawet sprawy osobiste. Dzisiaj są imieniny mojej ukochanej żony. Jeszcze raz przepraszam, jeśli kogoś uraziłem. Są na tej sali posłowie, którzy są wzorem pracowitości. Ale czy możemy tak powiedzieć o wszystkich posłach? Czy wszyscy tak samo przykładają się do pracy? Czy czasami prywata nie góruje nad interesem publicznym? To właśnie miałem na myśli. Jeśli kogoś uraziłem, to jeszcze raz proszę o wybaczenie. To jest głos zdesperowanych ludzi, którzy nie wiedzą, co w tej sytuacji zrobić. Pijaństwo na wsi rośnie w zastraszającym tempie. To nie wynika z upodobań rolników. W alkoholizm wpycha ich beznadzieja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WojciechMojzesowicz">Pragnę pana uspokoić, że posłowie się tak szybko nie obrażają. Odnosząc się do pańskiej wcześniejszej wypowiedzi, stwierdziłem tylko tyle, że znamy realia, ponieważ większość z nas także prowadzi gospodarstwa rolne. Spodziewałem się, że przedstawiciel rządu potwierdzi, że rynek mięsa w Polsce jest rozregulowany. Zdajemy sobie sprawę z trudności budżetowych i braku środków na interwencję, ale to nie zmienia faktu, iż obecna cena wieprzowiny jest po prostu fatalna. Jeśli dzisiaj rolnicy otrzymają nawet 3,20 lub 3,30 zł za kg żywca, to i tak sprzedają tuczniki poniżej kosztów produkcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#RomualdAjchler">Chciałbym jeszcze wrócić do problemu stosowania mączek mięsno-kostnych w hodowli kurcząt. Trudno jest zaakceptować zgodę rządu na import drobiu z państw, w których stosuje się mączki mięsno-kostne. Jak to jest możliwe, że w Polsce obowiązuje zakaz używania tego komponentu w paszach, a jednocześnie zezwala się na import mięsa z krajów, gdzie w hodowli stosuje się pasze z zawartością mączki mięsno-kostnej? Moim zdaniem powinien zostać wprowadzony zakaz importu takiego drobiu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#CzesławFrischke">Chciałbym zwrócić państwa uwagę na pewien problem. W dniu 12 stycznia 2004 r. wyczerpał się kontyngent na bezcłowy import drobiu do Unii Europejskiej. Wiele polskich zakładów poniosło duże koszty, aby uzyskać zezwolenia eksportowe na rynki państw członkowskich. Dużo wysiłku włożono także w uzyskanie odpowiedniej pozycji na Wspólnym Rynku. Mój zakład zdobył rynki zagraniczne. Dzisiaj jesteśmy w punkcie wyjścia, ponieważ skończył się kontyngent. Czy można w jakiś sposób rozwiązać ten problem? To jest bardzo poważna sprawa, ponieważ za chwilę stracimy ten rynek. Holandia utraciła rynki zbytu z powodu influency. W naszym przypadku wyczerpanie limitów eksportowych przyniesie podobny skutek. Utrata rynków zbytu będzie oznaczać poważne kłopoty całego sektora. Wydaje się, że tej sytuacji należałoby rozważyć możliwość wprowadzenia preferencyjnych kredytów skupowych. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa dopłacałaby do oprocentowana kredytów przeznaczonych na skup drobiu przeznaczonego na eksport. Taka pomoc mogłaby funkcjonować do maja. Tutaj chodzi zalewie o dwa lub trzy miesiące.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#AlfredBudner">Szkoda, że na sali nie ma już przedstawiciela Inspekcji Weterynaryjnej. Chciałbym poruszyć temat znakowania zwierząt. Zgodnie z wymogami Unii Europejskiej rolnicy muszą znakować także trzodę chlewną. Niestety rolnicy nie mają już środków na zakup kolczyków. Tymczasem dowiadujemy się, że jeden kolczyk będzie kosztował powyżej 1 zł. Za co rolnik ma kupić kolczyki dla zwierząt? W Kodeksie cywilnym jest napisane, że jeśli wprowadza się jakieś wymagania, to trzeba za to zapłacić. Będziemy znakować zwierzęta, ale niech ci, którzy wprowadzili ten obowiązek, za to zapłacą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#RomualdAjchler">Poseł Alfred Budner poruszył temat znakowania zwierząt. Przypominam, że ustawa regulująca te kwestie była rozpatrywana przez Komisję Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Mleko zostało już wylane. Trudno mieć pretensje do rządu. Parlament przyjął określone rozwiązania, które rząd musi wdrożyć. Nie ma obowiązku znakowania trzody chlewnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#AlfredBudner">Chciałbym powiedzieć, że nie głosowałem za tym rozwiązaniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WojciechMojzesowicz">Nie będziemy teraz dociekać, kto i jak głosował.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#JerzyPlewa">Chciałbym się wypowiedzieć odnośnie stosowania mączek mięsno-kostnych oraz znakowania zwierząt. Za te sprawy w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi odpowiada pan minister Józef Pilarczyk. Przekażę mu państwa pytania. Żałuję, że posłowie nie zadali tych pytań, kiedy w posiedzeniu uczestniczył jeszcze przedstawiciel Głównego Lekarza Weterynarii. Jeśli chodzi o możliwość wprowadzenia preferencyjnych kredytów w skupie drobiu, to potrzebne są dalsze rozmowy. Proponuję, aby w siedzibie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi zorganizować spotkanie przedstawicieli branży. Wspólnie zastanowimy się, co w tej sprawie można zrobić. Nie mogę w tej chwili stwierdzić, że w budżecie znajdą się środki na dodatkowe kredyty preferencyjne. Ponadto to rozwiązanie może być stosowane tylko do 1 maja 2004 r. Istnieje także obawa, że w ten sposób powstaną nadmierne zapasy drobiu. Zapewniam państwa, że staramy się wykorzystać wszystkie możliwości, które mogą poprawić sytuację. Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie z komisarzem Franzem Fischlerem. Niestety odpowiedź jest jedna - nie ma żadnych możliwości. Nasze argumenty są ważne i zobaczymy, co się jeszcze uda zrobić. Czekamy na państwa sugestie i propozycje innych rozwiązań. Chciałbym się jeszcze ustosunkować do wypowiedzi posła Stanisława Kalemby. Myślę, że nie różnimy się w ocenie sytuacji w rolnictwie. Ona jest trudna. Nie można powiedzieć, że rząd jest zadowolony i nie widzi realnych zagrożeń. Od wielu lat pracuję w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi i sytuacja rolnictwa nigdy nie była na tyle dobra, żebyśmy byli zadowoleni. Natomiast nie mogę się przyłączyć do osób, które tylko krytykują działania innych, nie proponując nic w zamian. Poseł Wojciech Mojzesowicz prosił, aby przyznać mu rację. Gdyby od tego sytuacja w rolnictwie miała ulec poprawie, to ja bym tę rację przyznał. Jednak od ogólnego narzekania ceny mięsa nie wzrosną. Na razie zaproponowano niewiele rozwiązań. Proszę mieć na względzie ogólne uwarunkowania. Znacie państwo sytuację finansową Agencji Rynku Rolnego. Mam jedną zasadę - nie składam obietnic bez pokrycia. Być może są jeszcze takie instrumenty, które można zastosować, by sytuacja uległa poprawie. Jak już powiedziałem, wszystkie propozycje i uwagi zostaną przez nas zanotowane. Poseł Stanisław Kalemba poruszył jeszcze problem wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej. To rzeczywiście jest duży problem. W przyszłości możemy mieć kłopoty ze środowiskiem naturalnym i ograniczeniem rozwoju agroturystyki. Jednak w tej dziedzinie minister rolnictwa i rozwoju wsi nie jest kompetentnym organem. Zgodę na budowę tego typu zakładów wydają władze samorządowe. Minister rolnictwa i rozwoju wsi nie może temu przeciwdziałać. Niemniej jednak sprawa jest analizowana. W Unii Europejskiej obecnie przeważa opinia, że należy zmniejszać obsadę zwierząt w jednym gospodarstwie. Koncentracja produkcji spotyka się tam teraz z krytyką. To są jednak działania długofalowe. Nie ma takiej możliwości, żeby minister rolnictwa i rozwoju wsi zakazał budowy takiego czy innego zakładu.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#JerzyPlewa">A zatem rząd dostrzega trudności. Niestety instrumenty, którymi dysponujemy, nie dają możliwości przedstawienia rozwiązań, które od razu uzdrowią sytuację. Nie mogę państwu obiecać, że tak się stanie. Przed nami jest jeszcze wiele innych problemów. Wystarczy tylko wspomnieć o opodatkowaniu nadmiernych zapasów żywności po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#WojciechMojzesowicz">Zdaję sobie sprawę z ograniczonych możliwości Agencji Rynku Rolnego. Chodzi tylko o to, aby nie koloryzować rzeczywistości. Zgadzamy się co do tego, że rolnicy sprzedają w tej chwili żywiec wieprzowy poniżej kosztów produkcji. Nie rozumiem, jak pan minister może twierdzić, że 3,20 zł za kg, to jest dobra cena.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#JerzyPlewa">Nie powiedziałem, że to jest dobra cena. Stwierdziłem tylko, że mówicie państwo o cenach w oderwaniu od jakości mięsa. Cena mięsa jest zróżnicowana. Zastępca prezesa Agencji Rynku Rolnego przedstawił państwu siatkę cen w zależności od klasy mięsa. Mówiłem także o tym, że na opłacalność produkcji ma wpływ wiele czynników. Jeśli ktoś posiada własne zboże, bo nagromadził je wcześniej, to jest dzisiaj w znacznie lepszej sytuacji. Nie można kalkulować kosztów produkcji w ten sam sposób dla wszystkich producentów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#WojciechMojzesowicz">Wydaje mi się, że każdy z nas pozostanie przy własnej opinii. Przystępujemy do wysłuchania informacji o podziale krajowej rezerwy krajowej kwoty mlecznej. Jak państwo wiecie, Komisja Porozumiewawcza do Spraw Mleka i Przetworów Mlecznych już w czerwcu 2003 roku rozpoczęła pracę nad przygotowaniem „Szczegółowych zasad rozdysponowania krajowej rezerwy krajowej kwoty mlecznej”. Spośród członków Komisji Porozumiewawczej powołano zespół, który zajął się przygotowaniem projektu zasad. Nie ukrywam, że moim zdaniem tę pracę wykonano kiepsko. Przy okazji powstał duży bałagan. Spore zamieszanie wywołała decyzja, aby rozpatrywać wnioski według kolejności ich zgłaszania. Uważam, że to nie była rozsądna propozycja. Należy spokojnie zebrać wszystkie wnioski od uprawnionych. Potem należy podzielić rezerwę pomiędzy zainteresowanych. Bardzo proszę, aby zespół przygotowujący projekt zasad naprawił wszystkie błędy. Szkoda, że przy tworzeniu zasad nie wzięto pod uwagę stanowiska Krajowej Izby Rolniczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#RomualdAjchler">Mam pytanie do przedstawiciela rządu. Kiedy Komisja dyskutowała o projekcie rozporządzenia ministra rolnictwa i rozwoju wsi w sprawie podziału Krajowej Rezerwy Krajowej Kwoty Mlecznej, powstało wiele niedomówień. Proszę, aby wyjaśnić podstawową kwestię. Czy kwota mleczna przydzielona z rezerwy krajowej może zostać sprzedana przez rolnika, a jeśli tak, to kiedy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#ZbigniewIzdebski">Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Rolnik nie będzie mógł sprzedać tej kwoty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#RomualdAjchler">Rozumiem, że jeśli rolnik nie wykorzysta przyznanej kwoty mlecznej, to zostanie mu ona odebrana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#ZbigniewIzdebski">Mówimy o kwocie mlecznej z krajowej rezerwy. Przez trzy lata rolnik nie będzie mógł sprzedać tej kwoty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#RomualdAjchler">Co się stanie, jeśli rolnik nie wykorzysta przyznanej kwoty mlecznej z rezerwy krajowej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#ZbigniewIzdebski">Wtedy sumuje się kwotę podstawową oraz kwotę przyznaną z rezerwy krajowej. Jeśli rolnik wykorzystał mniej niż 70% tej kwoty, to zabiera mu się różnicę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#WojciechMojzesowicz">Oddajmy głos przedstawicielowi Komisji Porozumiewawczej do Spraw Mleka i Przetworów Mlecznych. Czy jest obecny szef zespołu opracowującego zasady podziału Krajowej Rezerwy Krajowej Kwoty Mlecznej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#StanisławMichalski">Z wielkim niepokojem wysłuchałem opinii i pracach zespołu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#WojciechMojzesowicz">Pytałem, czy jest obecny szef zespołu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#StanisławMichalski">Występuję tutaj jako prezes Zarządu Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich oraz jako osoba upoważniona przez przewodniczącego Komisji Porozumiewawczej do Spraw Mleka i Przetworów Mlecznych. Zacznę od pytania. Poseł Wojciech Mojzesowicz stwierdził, że zespół opracowujący zasady podziału Krajowej Rezerwy Krajowej Kwoty Mlecznej wykonał kiepską pracę. Dlaczego pan tak uważa?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#WojciechMojzesowicz">Panie prezesie, to ja zadaję pytania, a pan odpowiada. Jeśli zamienimy się miejscami, to będę odpowiadał na pana pytania. Już raz toczyliśmy ten spór. Byłem w oddziałach terenowych Agencji i wiem co się tam działo. Pewne błędy zostały popełnione. Oczekuję od pana wyjaśnień.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#StanisławMichalski">Co mam wyjaśnić?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WojciechMojzesowicz">Dlaczego wprowadzono zasadę, że kolejność składania wniosków będzie decydowała o przyznaniu dodatkowej kwoty mlecznej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#StanisławMichalski">Przekonali nas do tego prawnicy. Ich zdaniem taka zasada wynika z Kodeksu postępowania administracyjnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#JerzySroga">Chciałbym uzupełnić tę wypowiedź. Wymóg uwzględnienia kolejności składania wniosków wynika także z ustawy o regulacji rynku mleka i przetworów mlecznych. W ustawie jest mowa o tym, że wnioski o przyznanie kwoty mlecznej z rezerwy krajowej należy składać od 1 stycznia 2004 r. Nie podano tam końcowego terminu składania wniosków. Należy zatem rozumieć, że wnioski są przyjmowane do momentu rozdania rezerwy. A zatem logiczna jest zasada, że o przyznaniu kwoty decyduje termin złożenia wniosku. Poseł Wojciech Mojzesowicz stwierdził, że zespół źle opracował zasady podziału krajowej rezerwy krajowej kwoty mlecznej. To jest bardzo krzywdząca ocena. Projekt zasad był omawiany w bardzo szerokim gronie. Nie chcę w tej chwili przypominać, kto brał udział w tej dyskusji. Także izby rolnicze miały możliwość wypowiedzenia się na ten temat. Nikt im nie zabraniał uczestniczyć w pracach Komisji Porozumiewawczej. Ośmiu członków Komisji Porozumiewawczej reprezentuje izby rolnicze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#WojciechMojzesowicz">Ustalono, kto może otrzymać kwotę mleczną z rezerwy krajowej. W tej sytuacji nie może być tak, że osoba uprawniona tej kwoty nie otrzyma. Państwa decyzja wywołała wiele nerwowości. Czy jeśli ktoś uzyskał prawo do otrzymania kwoty dodatkowej, a zbyt późno złożył wniosek, to nic nie dostanie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#JerzySroga">Problem polega na tym, że krajowa rezerwa krajowej kwoty mlecznej jest wartością zamkniętą. To jest ponad 1 mld kg mleka. Jeżeli rolnicy złożą wnioski na większą kwotę, to nie będzie sposobu, aby wszystkich zadowolić. Chcieliśmy wprowadzić pewne ograniczenia w stosunku do takich grup producentów, którzy wydają się mało rozwojowi. Mówię tutaj o limicie 20 tys. kg. Już trwa dyskusja, czy ten limit nie jest zbyt wysoki. Jeśli zrezygnujemy z tej bariery, to wniosków będzie jeszcze więcej. Panuje także przekonanie, że jeśli ktoś nie wyprodukował 20 tys. litrów mleka w roku referencyjnym, to nie może się starać o kwotę mleczną z rezerwy. To nie jest prawda. Jeśli rolnik wykaże, że wyprodukował 20 tys. litrów mleka przez kolejnych dwanaście miesięcy, to uzyska pełne prawa w występowaniu o kwotę. Zgadzam się z opinią, że wokół całej tej sprawy powstała niezdrowa atmosfera. Komisja Porozumiewawcza miała wielki problem ze znalezieniem złotego środka. Niestety nie można wszystkich zadowolić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#WojciechMojzesowicz">Rzeczywiście istnieje 1 mld litrów rezerwy do podziału. Zapewne rolnicy złożyli wnioski na łączną kwotę przewyższającą możliwości rezerwy. W tej sytuacji powinno się zebrać wszystkie wnioski i dokonać podziału procentowego. Nie trzeba tutaj nic wymyślać. Posłowie są pytani przez rolników, dlaczego przy podziale tej rezerwy powstał taki bałagan. Czy myślicie państwo, że Komisja zajmowałaby się dzisiaj tą sprawą, gdyby nie interwencje rolników? Rolnicy dzwonią do mnie i pytają, dlaczego muszą stać w tych długich kolejkach. Wszyscy mają do mnie pretensje. Uważam, że dostępna kwota dodatkowa powinna być podzielona pomiędzy wszystkich uprawnionych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#WojciechZarzycki">Zgadzam się z opinią wyrażoną przez posła Wojciecha Mojzesowicza. Jeśli złożono wnioski na większą kwotę niż przewidziano to w rezerwie, to każdemu powinno się odjąć określony procent. Wtedy nikt nie będzie miał pretensji. Od początku było wiadomo, że zasada „kto pierwszy ten lepszy” wywoła kontrowersje. Trzeba to jak najszybciej naprawić. Czy rozważano możliwość procentowego podziału kwoty dodatkowej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#RomualdAjchler">Należało się spodziewać, że zasady podziału Krajowej Rezerwy Krajowej Kwoty Mlecznej wywołają duże kontrowersje. Kiedy poprzednim razem Komisja omawiała ten temat, podałem pewien przykład. Może się zdarzyć, że ktoś w trakcie roku referencyjnego remontował oborę lub wybudował nowy obiekt. Taki inwestor w roku referencyjnym nie może wykazać wyprodukowania 20 tys. litrów mleka. Co on ma zrobić w tej sytuacji? Rolnik zainwestował w nowoczesną oborę duże środki, a teraz nie będzie mógł otrzymać kwoty mlecznej. Właśnie ze względu na takie sytuacje, minister rolnictwa i rozwoju wsi stworzył rezerwę krajową. Jeszcze raz powtarzam, że to jest bardzo trudne zagadnienie i trzeba je rozpatrzyć ze spokojem oraz z rozwagą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#WojciechMojzesowicz">Mam pytanie do prezesa Agencji Rynku Rolnego. Jak przebiegało składanie wniosków przez rolników? Byłem w kilku oddziałach terenowych Agencji, gdzie w kolejkach stało kilkudziesięciu rolników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#ZbigniewIzdebski">Proces składania wniosków rozpoczął się 1 stycznia 2004 r. Pierwsza fala, o której mówił poseł Wojciech Mojzesowicz już minęła. W tej chwili wszystko przebiega spokojnie. Do tej pory złożono ponad 27 tys. wniosków. Zainteresowanie kwotami z rezerwy krajowej jest różne. Są takie regiony, gdzie nastąpił spadek produkcji mleka i zainteresowanie krajową rezerwą jest niewielkie. Są też takie województwa, gdzie zainteresowanie jest bardzo duże i tam też w pierwszych dniach pojawiały się duże kolejki. W tej chwili sytuacja się ustabilizowała. Większość rolników złożyła już wnioski. Chciałbym wyjaśnić, skąd się wzięła zasada przydziału kwoty mlecznej według kolejności składania wniosków. Ta zasada wynika z art. 3 ust. 1 ustawy o regulacji rynku mleka i przetworów mlecznych. Tam wyraźnie jest napisane, że taką zasadę należy zastosować. Komisja Porozumiewawcza musiała działać zgodnie z uwarunkowaniami prawnymi. Błąd powstał w ustawie z września 2001 r. Żałuję, że kiedy nowelizowano ustawę podkomisja nie wzięła pod uwagę naszych sugestii, aby wprowadzić odpowiednie zmiany. Przedstawiciele Agencji Rynku Rolnego zwracali uwagę, że przy podziale rezerwy będzie decydowała kolejność zgłaszania wniosków, jeśli nie zostanie zmieniony art. 3. Chciałbym państwa poinformować, że rozmawiałem na ten temat z przewodniczącym Komisji Porozumiewawczej panem Stefanem Bartelą. Uzgodniliśmy pewne propozycje zmian, które powinny wyeliminować zgłaszane zarzuty. Wyciągamy wnioski z wydarzeń, które miały miejsce w ciągu ostatnich kilku tygodni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#JerzySroga">Pan prezes Zbigniew Izdebski podał liczbę złożonych wniosków. Czy można wiedzieć, na jaką łączną kwotę opiewają te wnioski? Skoro złożone wnioski o przydział kwot przekraczają wielkość rezerwy, to należy się spodziewać, że będzie ogromne zainteresowanie kupnem kwoty mlecznej. Ustawa o regulacji rynku mleka i przetworów mlecznych zawiera bardzo mało szczegółowych zapisów odnoszących się do sprzedaży i kupna kwoty mlecznej. Być może dojdzie do spekulacyjnego wykupu kwot mlecznych. Proponuję, aby zastanowić się nad doprecyzowaniem tych przepisów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#StanisławMichalski">Chciałbym się ustosunkować do wypowiedzi posła Wojciecha Zarzyckiego. To nie jest tak, że Komisja Porozumiewawcza jest głucha na głosy rolników pojawiające się po opublikowaniu rozporządzenia i zawartych w nim zasad. Z opinii, które do nas docierają, wynika, że kontrowersje wywołała zasada kolejności składania wniosków oraz poziom produkcji mleka, od którego rolnicy zyskują dostęp do rezerwy krajowej. Ten drugi problem budzi najwięcej kontrowersji. Trzeba mieć świadomość, że tutaj chodzi o różne grupy producentów. Przedstawiciel Związku Prywatnych Przetwórców Mleka ma w tej sprawie zupełnie inny pogląd, niż ja jako przedstawiciel Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich, gdzie jest wielu drobnych rolników. Mój Związek przychyla się do tego, aby dopuścić do udziału w podziale Krajowej Rezerwy Krajowej Kwoty Mlecznej gospodarstwa o względnie niskim poziomie produkcji. Inni uważają, że rezerwa powinna być wykorzystana przez gospodarstwa posiadające większą ilość krów. Uważam, że przy formułowaniu zasad nie został popełniony żaden błąd. Komisja Porozumiewawcza nie była jednomyślna. Ostateczną decyzję podjęto w głosowaniu zgodnie z zasadami demokracji oraz przepisami ustawy o regulacji rynku mleka i przetworów mlecznych. Komisja Porozumiewawcza jest skłonna rozpatrzyć inne racje odnośnie poziomu produkcji, od którego rolnicy mieliby dostęp do Krajowej Rezerwy Krajowej Kwoty Mlecznej. Oczekujemy jednak propozycji ze strony Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#JerzyPlewa">Przede wszystkim chciałbym podziękować, że Komisja zajęła się tym ważnym tematem na dzisiejszym posiedzeniu. Do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wpływa w tej sprawie wiele protestów od rolników, ale także od samorządów rolniczych i terytorialnych. Podczas obrad Komisji bardzo trudno będzie wypracować nowe zasady podziału Krajowej Rezerwy Krajowej Kwoty Mlecznej. To jest bardzo ważny problem. Niektórzy dostrzegali to zagrożenie jeszcze przed podjęciem decyzji. Należy ubolewać, że mimo przedstawianych argumentów, nie zastosowano innego rozwiązania. Przejąłem tę sprawę od pana ministra Józefa Pilarczyka, gdy prace nad zasadami podziału rezerwy były już mocno zaawansowane. Po rozmowie z panem ministrem Wojciechem Olejniczakiem mogę tylko powtórzyć to, co powiedziałem podczas wczorajszego posiedzenia senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Istnieje poważny problem. Nie rozwiązuje go przedstawiona tutaj interpretacja, zgodnie z którą rolnicy, którzy w ciągu dwunastu miesięcy wyprodukowali 20 tys. litrów mleka, mogą się ubiegać o przyznanie kwoty z Krajowej Rezerwy Krajowej Kwoty Mlecznej. Znakomita większość rolników oddaje mleko do zakładu, który skupuje mniej niż 20 tys. litrów mleka. Tylko 80 tys. gospodarstw sprzedaje powyżej 20 tys. litrów mleka rocznie. Minister rolnictwa i rozwoju wsi wystąpił do Komisji Porozumiewawczej oraz do prezesa Agencji Rynku Rolnego, aby wspólnie uzgodnili proponowane zmiany. Moim zdaniem główny problem polega na tym, że mamy rok na ostateczny przydział kwot mlecznych. Nigdy nie obserwowaliśmy tak gwałtownego wzrostu sprzedaży mleka do mleczarni. W tej sytuacji wydaje się, że należy zachować fragment rezerwy. W innym przypadku wystąpią niepożądane zjawiska. Jeśli rolnik otrzyma kwotę z rezerwy, to może jej nie wykorzystać. Po dwóch latach będzie mógł ją sprzedać. Mając do dyspozycji tak niewielką rezerwę nie możemy dopuścić do spekulacyjnego obrotu kwotami mlecznymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#RomualdAjchler">Na poprzednim posiedzeniu Komisji zwracałem uwagę na to, aby nie dopuścić do sytuacji, w której rolnik będzie występował o przyznanie kwoty z rezerwy tylko po to, aby później tą kwotą handlować. Jeżeli będzie można sprzedać tę kwotę uzyskaną z rezerwy, to doprowadzimy do powstania zjawisk patologicznych. Nie może być tak, że ktoś uzyska kwotę z rezerwy, a potem ją sprzeda. Właśnie ze względu na takie przypadki, minister rolnictwa i rozwoju wsi powinien mieć własną rezerwę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#StanisławMichalski">Jeszcze raz powtarzam, że Komisja Porozumiewawcza przyjęła zasady zgodne z ustawą o regulacji rynku mleka i przetworów mlecznych. Jeżeli ktoś otrzyma kwotę mleczną z rezerwy, to nie może jej sprzedać przez dwa lata. Jeśli ten rolnik w ciągu pierwszego roku wykorzysta mniej niż 70% ogólnej kwoty, to różnica przyznanej kwoty i kwoty wykorzystanej wraca do rezerwy. Poseł Romuald Ajchler zwrócił uwagę na jeszcze jeden ważny problem. Przypominam, że podczas prac nad ustawą mówiłem o potrzebie wprowadzenia pojęcia promesy na kwotę mleczną. Wówczas nie potraktowano tej propozycji poważnie. Teraz okazuje się, że promesa byłaby bardzo pożyteczna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#JerzyPlewa">Musimy uniknąć sytuacji, w której kwota mleczna zostanie przydzielona, ale nie wyprodukujemy odpowiedniej ilości mleka. Niestety możliwa jest sytuacja, w której ktoś otrzyma kwotę z rezerwy krajowej tylko po to, aby ją sprzedać za dwa lata.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#WojciechMojzesowicz">Myślę, że Komisja Porozumiewawcza musi jeszcze przemyśleć kwestię wysokości bariery dostępu do Krajowej Rezerwy Krajowej Kwoty Mlecznej. Nie można ograniczać dostępu drobnym rolnikom, którzy też są dobrymi producentami mleka. Zamykam dyskusję w tym punkcie. Przystępujemy do rozpatrzenia projektu opinii o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa oraz o zmianie innych ustaw (druk nr 2395). Prezydium Komisji proponuje przyjęcie opinii o następującej treści: „Opinia nr... Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi uchwalona w dniu 21 stycznia 2004 r. o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa oraz o zmianie innych ustaw (druk nr 2395) do Komisji Skarbu Państwa. Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi po zapoznaniu się z rządowym projektem ustawy przedstawia ogólne uwagi do wymienionego projektu. Głównym celem projektu ustawy o zmianie ustawy jest doprowadzenie do sytuacji, w której cały zakres problemów związanych z udzielaniem pomocy społecznej przekazany zostanie, jak to zawarto w uzasadnieniu, do ministra działowego właściwego w tej kwestii. Agencja Nieruchomości Rolnych odciążona zostanie od obowiązków związanych z prowadzeniem działalności z zakresu pomocy społecznej. Wydawać by się mogło, że to rozwiązanie jest logiczne i w pełni uzasadnione. Należy jednak wziąć pod uwagę specyfikę obszarów, na których działa ANR. Problem byłych państwowych gospodarstw rolnych to nie tylko sprawy związane z rozdysponowaniem majątku, ale także problemy ludzkie i społeczne. Istnieje olbrzymia obawa, że przekazanie tych spraw do innego ministerstwa spowoduje traktowanie ich tak samo jak w innych obszarach życia społecznego i gospodarczego na przykład w górnictwie, hutnictwie, a po pewnym czasie zapomnienie o nich. Trzeba wyraźnie podkreślić olbrzymią odrębność problemów społecznych występujących po byłych państwowych gospodarstwach rolnych. Dotyczy to zarówno osób dorosłych, które najczęściej straciły pracę i nie potrafią się w żaden sposób odnaleźć w obecnych warunkach, jak i dzieci i młodzieży, które wychowuje się w tym środowisku. Dzieci te korzystały z różnych form wsparcia ze strony ANR, jak dofinansowanie dożywiania w szkołach, dofinansowanie wyjazdów na kolonie, pomoc stypendialna. Pomimo dużego wsparcia ze strony ANR obserwuje się olbrzymią apatię tego środowiska i narastanie problemów patologicznych. Chcąc nie dopuścić do dalszego narastania dysproporcji pomiędzy grupami społeczno-zawodowymi i dalszego wyobcowania byłych pracowników pegeerów należy szczególny wysiłek skoncentrować na dzieciach w szkołach podstawowych, gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. Chodzi o wyciągnięcie dzieci i młodzieży z tego środowiska, aby nie powielały dotychczasowego sposobu życia. W przeciwnym wypadku, jak wspomniano, trzeba się liczyć z narastaniem patologii i olbrzymim problemem społecznym na tych terenach. W układzie przestrzennym te zjawiska koncentrują się na terenach północno-zachodnich, północnych i północno-wschodnich Polski. Rozwiązanie tych problemów wymaga dużych środków finansowych i znajomości tego środowiska. Zachodzi obawa, że przekazanie tych środków do resortu zajmującego się problematyką społeczną spowoduje „rozmycie” się i tak nie największych środków. Ponadto znajomość środowiska po byłych pegeerach przez ANR jest niekwestionowana. ANR ma za zadanie nie tylko zagospodarowanie mienia po byłych pegeerach, ale także moralny obowiązek rozwiązania problemów ludzkich. Zdaniem Komisji ze względu na specyfikę problemu przekazanie tych zadań do innego resortu jest nieuzasadnione”. Czy ktoś z państwa ma uwagi do przedstawionego projektu opinii? Nie widzę zgłoszeń. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja przyjęła opinię. Sprzeciwu nie słyszę. Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>