text_structure.xml 106 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#StanisławKopeć">Otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony. Czy ktoś z państwa ma jakieś uwagi do zaproponowanego porządku obrad? Nie widzę. Chciałbym państwa poinformować, że do skrytek poselskich został dostarczony materiał dotyczący organizacji rynku drobiarskiego i różnych działań interwencyjnych rządu na tym rynku. Dzisiaj otrzymaliście państwo krótkie sprawozdanie z działalności Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi za ostatnie sześć miesięcy. Ten dokument informuje o tym, czym Komisja się zajmowała i jakie problemy próbowała rozwiązać. W części statystycznej można się na przykład dowiedzieć, ile mieliśmy posiedzeń. Kolejne posiedzenie Komisji odbędzie się 2 kwietnia 2002 r. Omówimy wówczas plan finansowy Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Otrzymamy także informacje dotyczące realizacji programów IACS i SAPARD po zakończeniu negocjacji z firmą HewlettPackard. Członkowie Komisji otrzymali dzisiaj także opracowanie Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu, wykonane na zlecenie Komisji, a dotyczące stanu rybołówstwa w Polsce. Ten materiał oraz dzisiejsza dyskusja stanowi punkt wyjścia i pewnego rodzaju przygotowanie do wyjazdowego posiedzenia Komisji we Władysławowie 24 i 25 kwietnia 2002 r. Oczekujemy jeszcze na decyzję pana marszałka w tej sprawie. Mam nadzieję, że tym razem to spotkanie się odbędzie. Przy okazji dziękuję panu posłowi Kazimierzowi Plocke za zaproszenie i chęć przyjęcia Komisji we Władysławowie. Przystępujemy do realizacji pierwszego i drugiego punktu - informacja o sytuacji w polskim rybołówstwie i przygotowaniach do nowej polityki rybackiej państwa oraz o stanie negocjacji z Unią Europejską w zakresie rybołówstwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JózefPilarczyk">Mówiąc o rybołówstwie w Polsce, myślimy o rybołówstwie bałtyckim, dalekomorskim i śródlądowym. W tej chwili na całym świecie istnieje problem zmniejszających się żywych zasobów akwenów morskich. Ta sytuacja wywołuje perturbacje ekonomiczne u wszystkich podmiotów, które żyły do tej pory z rybołówstwa. Problem zmniejszających się żywych zasobów mórz i oceanów dotyczy rybołówstwa bałtyckiego, ale także wpływa na połowy dalekomorskie. Myślę tutaj o polskich podmiotach działających w tej dziedzinie gospodarki. Jeśli chodzi o rybołówstwo bałtyckie, to polskie podmioty działają opierając się na regulacjach ustawowych. Projekt ustawy o regulacji rynku rybnego jest dzisiaj przedmiotem obrad Rady Ministrów i w najbliższym czasie trafi do Sejmu. Połowy na Bałtyku regulowane są także przez decyzje Międzynarodowej Komisji Rybołówstwa Morza Bałtyckiego, która przyznaje limity połowów w tym akwenie morskim. Limity połowów są ustalane na podstawie przeprowadzanych badań i analiz. Niestety te badania coraz częściej wskazują na konieczność ograniczenia połowów. Dotyczy to szczególnie cennych gatunków ryb, między innymi dorsza. Jeśli chodzi o połowy dalekomorskie, to problem nakładanych ograniczeń i limitów połowowych jest jeszcze bardziej dotkliwy. W materiale, który państwo otrzymaliście informujemy o sytuacji trzech polskich przedsiębiorstw zajmujących się połowami dalekomorskimi. W najgorszej sytuacji ekonomicznej jest przedsiębiorstwo „Gryf”. Właściwie znajduje się ono w stanie upadłości. W dosyć trudnej sytuacji jest przedsiębiorstwo „Odra”. Natomiast w nieco lepszej sytuacji jest przedsiębiorstwo „Dalmor”. Zarówno „Odra” jak i „Dalmor” mają bardzo ograniczone możliwości korzystania z akwenów Federacji Rosyjskiej. Obydwa przedsiębiorstwa do tej pory prowadziły połowy na Morzu Ochockim oraz na Morzu Beringa. Komitet Rybołówstwa Federacji Rosyjskiej nie przyznał w 2002 r. kwot połowowych na tych wodach, ponieważ, jak twierdzi, zasoby na tych terenach znacznie się zmniejszyły. Jest tak szczególnie na Morzu Beringa, bowiem nawet po uzyskaniu kwot połowowych nie opłacało się tam łowić - jednostki musiały poszukiwać ryb, czasami z miernym skutkiem. Chciałbym państwa poinformować, że prowadzimy obecnie rozmowy na bardzo wysokim szczeblu, po to aby uzyskać kwoty połowowe dla przedsiębiorstwa „Dalmor” na Morzu Ochockim. Jak na razie nie udało nam się niczego uzyskać. Należy wspomnieć o tym, że polskie przedsiębiorstwa nie otrzymują kwot połowowych za darmo. Za przywilej łowienia na tych wodach trzeba płacić. Te trzy przedsiębiorstwa, które do tej pory korzystały z łowisk Federacji Rosyjskiej, mają w stosunku do niej bardzo poważne długi. Przedsiębiorstwo „Odra” próbuje uregulować te zaległości finansowe, przekazując w zamian dwa statki ze swojej floty. Wydaje się, że również przedsiębiorstwo „Dalmor” będzie w stanie spłacić zaległe kwoty. Przedsiębiorstwa dalekomorskie różnie radzą sobie z nowymi uwarunkowaniami. „Odra” prowadzi połowy na obszarach morskich Mauretanii i na wodach Antarktydy, natomiast „Dalmor” swoje trzy statki wyczarterował do spółek zagranicznych i prowadzą one połowy na łowiskach Nowej Zelandii.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#JózefPilarczyk">Dwa statki „Dalmoru” eksploatowane są na wodach antarktycznych. A zatem w rybołówstwie dalekomorskim są bardzo poważne problemy wynikające z sytuacji finansowej przedsiębiorstwa, ale także z braku dostępu do limitów w obcych strefach połowowych. Flota bałtycka liczy 422 statki rybackie o długości powyżej 15 m, które operują na polskich obszarach morskich i 570 statków o długości całkowitej poniżej 15 m, prowadzących połowy na obszarze morza terytorialnego oraz 307 statków o długości całkowitej poniżej 15 m prowadzących połowy na obszarach morskich wód wewnętrznych, czyli w Zalewach Wiślanym, Szczecińskim wraz z jeziorem Dąbie i Kamieńskim. Jeśli chodzi o rybołówstwo bałtyckie, to sytuacja jest bardzo trudna. Zdaniem wielu rybaków oraz specjalistów, należy ograniczyć liczbę jednostek dokonujących połowów w tym akwenie wodnym. Liczba statków w stosunku do zasobów oraz wobec limitów przyznawanych przez Międzynarodową Komisję Rybołówstwa Morza Bałtyckiego jest zbyt duża. Unia Europejska rozwiązuje ten problem poprzez finansowanie programu restrukturyzacji rybołówstwa. Jednym z głównych instrumentów jest wypłacanie odszkodowania za likwidację jednostek. Wszystko wskazuje na to, że w przypadku polskich rybaków takie rozwiązanie byłoby konstruktywne, dawałoby bowiem perspektywy pracy i życia. Jeszcze w tym półroczu trafi do Sejmu ustawa dotycząca restrukturyzacji rybołówstwa, w której zostanie zawarty ten mechanizm. Niemniej jednak możliwości budżetu w 2003 r. będą na tyle skromne, że trudno dzisiaj mówić o skutecznym zaangażowaniu środków publicznych w realizację programu restrukturyzacji rybołówstwa na miarę oczekiwań. Ustawa ma przede wszystkim umożliwić przygotowanie instytucji i procedur do wprowadzenia programu zaraz po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Poprawa sytuacji ekonomicznej rybaków na Morzu Bałtyckim może nastąpić tylko na skutek ograniczenia ilości jednostek, które mają prawo do prowadzenia połowów. Niewątpliwie najcenniejsze kwoty połowowe dotyczą dorsza i łososia. Instytut Rybołówstwa Śródlądowego prowadzi program zarybiania łososiem. W ostatnim czasie widać efekty tych działań. W Unii Europejskiej obowiązują zasady, które są nazywane Wspólną Polityką Rybacką. Jednym z elementów tej polityki jest to, że strefy ekonomiczne poszczególnych państw są udostępniane na zasadzie wzajemności wszystkim krajom członkowskim. Nasi negocjatorzy próbują uzyskać zgodę Unii Europejskiej na to, aby przez pięć lat po uzyskaniu członkostwa ograniczyć połowy na Morzu Bałtyckim przez jednostki, które charakteryzują się długością powyżej 30 m i mocą silnika powyżej 611 KW. Chodzi oczywiście o jednostki pochodzące z krajów będących obecnie członkami Unii Europejskiej. A zatem przez pięć lat te statki nie mogłyby prowadzić połowów w polskiej strefie ekonomicznej. Nasze stanowisko negocjacyjne ma pewne wady. Zwraca się nam uwagę na to, że w naszym wniosku nie wskazujemy analogicznego ograniczenia dla polskich jednostek. Kutrów spełniających wymóg 30 m długości i 611 KW mocy silnika jest w Polsce dziewięć. One mogłyby łowić na wodach należących do Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#JózefPilarczyk">W tym przypadku byliśmy zbyt zachłanni i nie zastosowaliśmy zasady wzajemności. Nasze stanowisko negocjacyjne w kwestii rybołówstwa zostało oparte na dwóch elementach. To stanowisko ma swoje uzasadnienie ekonomiczne i biologiczne. Duże jednostki stosujące odpowiednie techniki połowowe powodują dość znaczne zubożenie środowiska naturalnego Bałtyku. Taki wpływ na środowisko mają polskie, ale również duńskie i szwedzkie kutry rybackie. Podstawowym instrumentem regulacyjnym są limity połowowe. A zatem kutry mogą łowić takie ilości ryb, jakie wynikają z przyznanych im limitów. Jest to tylko część prawdy. Liczą się jeszcze takie elementy, jak na przykład szybkość i możliwość dokonywania połowów w trudniejszych warunkach. Ponadto jeśli duży statek wyładuje ryby w małym porcie, to mniejsze jednostki mają przez kilka dni kłopot ze sprzedażą złowionych przez siebie ryb. Chciałbym powiedzieć, że podczas negocjacji brakuje argumentów, aby skuteczniej bronić naszego stanowiska. Mam nadzieję, że w zdobyciu nowych argumentów pomoże nam środowisko polskich rybaków, tak abyśmy mogli osiągnąć założony cel. Polska jako przyszły członek Unii Europejskiej jest zobowiązana do wprowadzenia prawodawstwa, które obowiązuje w państwach członkowskich. Wiąże się to z utworzeniem instytucji, które będą czuwać na realizacją Wspólnej Polityki Rybackiej. W przypadku Polski do pełnienia tych obowiązków zostanie dostosowany Departament Rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz trzy Okręgowe Inspektoraty Rybołówstwa Morskiego w Gdyni, Słupsku i Szczecinie. Zostanie również utworzony i będzie prowadzony rejestr statków rybackich. Chodzi między innymi o uzyskanie szczegółowej statystyki połowów. Konieczny będzie także stały nadzór statków na łowisku. Temu ma służyć system satelitarnej kontroli. Dlatego statki będą musiały być wyposażone w odpowiednie urządzenia, które pozwolą poznać ich pozycję na łowisku. Zanim Polska przystąpi do Unii Europejskiej, administracja rządowa i środowisko rybackie muszą stworzyć sektorowy program operacyjny w ramach Narodowego Planu Rozwoju. Ten program umożliwi wykorzystanie funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. To jest jeden z ważniejszych elementów, który wspomoże restrukturyzację polskiego rybołówstwa. Chciałbym państwa poinformować, że zgodnie z harmonogramem rozmów, negocjacje w obszarze „Rybołówstwo” powinny się zakończyć w czerwcu tego roku. W marcu odbędą się jeszcze dwie rundy negocjacji. W kwietniu zostaną doprecyzowane szczegóły techniczne. Wtedy też potwierdzimy nasze zobowiązania wynikające z konieczności dostosowania polskiego prawa do wymogów Unii Europejskiej. Jeśli wszystko będzie przebiegać zgodnie z planem, to w maju rząd będzie mógł przedstawić nasze ostateczne stanowisko Komisji Europejskiej. Jak już mówiłem, szczegóły techniczne zostaną uzgodnione dużo wcześniej, dlatego wydaje się, że w czerwcu negocjacje w tym obszarze zostaną zamknięte.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#StanisławKopeć">Zanim otworzę dyskusję, chciałbym przypomnieć, że problematyka rybołówstwa leży w obrębie zainteresować Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Komisji. Przez ostatnie kilka lat nie zajmowaliśmy się tą tematyką. Dzisiaj analizujemy sytuację rybołówstwa nie tylko ze względu na zbliżający się termin zakończenia negocjacji z Unią Europejską w tym obszarze, ale również dlatego, że w tym sektorze gospodarki łącznie z przetwórstwem pracuje blisko 35 tys. osób. Jeśli chodzi o dane statystyczne dotyczące tej sfery, to panuje tu duży bałagan. Kolejne opracowania podają różne dane. Dlatego zwracam się do pana ministra Józefa Pilarczyka, aby podlegające mu instytuty naukowe spróbowały przygotować wiarygodne i jednolite opracowania statystyczne, wykorzystując parametry obowiązujące w Unii Europejskiej. Na przykład Główny Urząd Statystyczny informuje, że w Polsce średnie spożycie ryb wynosi 6,7 kg na osobę, natomiast Morski Instytut Rybacki podaje, że zjadamy aż 12 kg ryb. Przypominam, że w Europie ten wskaźnik wynosi 22 kg. Kiedyś ten sektor gospodarki działał w Polsce bardzo prężnie. Dzisiaj sytuacja jest znacznie gorsza. Dwa przedsiębiorstwa połowów dalekomorskich są w złej kondycji ekonomicznej. Przed nami trudne decyzje dotyczące między innymi restrukturyzacji rybołówstwa oraz dostosowania polskiego prawa do wymogów Unii Europejskiej. Musimy się także wypowiedzieć w kwestii postanowień Międzynarodowej Komisji Rybołówstwa Morza Bałtyckiego. Zapewne będą o tym mówić przedstawiciele organizacji rybackich. Mam tutaj na myśli wprowadzenie trzymiesięcznego okresu ochrony dorsza. Komisja powinna także ocenić działalność okręgowych inspektoratów rybołówstwa oraz zapoznać się z problematyką handlu zagranicznego rybami. Pan minister Józef Pilarczyk wspominał o skierowaniu do Sejmu projektów dwóch ustaw. Jeden z nich dotyczy regulacji rynku ryb, natomiast drugi jest związany z restrukturyzacją tej branży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzPlocke">W imieniu rybaków, chciałbym ponowić zaproszenie skierowane do Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Prosimy o odwiedzenie powiatu puckiego i Władysławowa. Będziecie się państwo mogli przekonać, jak ważną dziedziną gospodarki jest rybołówstwo. Powiat pucki właściwie żyje z rybołówstwa, ponieważ ma 140 km linii brzegowej. To jest prawie 30% granicy państwowej. Na tym terenie około 5 tys. osób jest zatrudnionych bezpośrednio w tej branży, uwzględniając przetwórstwo rybne. Pośrednio z rybołówstwa żyje ponad 14 tys. osób. Wśród 68 tys. mieszkańców powiatu to jest znaczny odsetek. Jeśli chodzi o flotę kutrów bałtyckich, to 25% z nich, czyli 134 jednostki, stacjonują na terenie powiatu puckiego. W zakresie rybołówstwa przybrzeżnego, czyli takiego, które funkcjonuje do 12 mil morskich od linii brzegowej, z 63 miejscowości 12 baz znajduje się na terenie powiatu puckiego i stacjonuje tam 230 łodzi przybrzeżnych. A zatem wydaje się, że takie wyjazdowe posiedzenie Komisji jest bardzo potrzebne. Uzyskacie państwo interesujące informacje, które pomogą rządowi prowadzić dalsze negocjacje z Unią Europejską. W materiale, który przygotowało Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi czytamy: „Rybołówstwo jest jedną z priorytetowych dziedzin gospodarki”. Jeśli tak rzeczywiście jest, to parlament powinien dla tej dziedziny gospodarki stworzyć dobre prawo. Chciałbym się odnieść do wypowiedzi pana ministra Józefa Pilarczyka. Chodzi o polskie stanowisko w zakresie ochrony zasobów ryb na Morzu Bałtyckim. Rybacy proponują ustanowienie obszarów zamkniętych dla połowów, aby umożliwić ochronę narybku. To wymaga określonych działań prawnych. Myślę, że wspólnie z rządem wypracujemy takie stanowisko, które usatysfakcjonuje zarówno Unię Europejską, jak i polskich rybaków. Proponujemy także, aby do traktatu akcesyjnego dodać następujący zapis: „Unia Europejska zaakceptuje wprowadzenie na terenie polskiego obszaru morskiego, terenów wyłączonych czasowo lub trwale z połowów określonymi typami narzędzi połowowych i będzie respektowała zamknięcie tych obszarów dla połowów po wejściu Polski do Unii Europejskiej”. Uzasadnienie tej propozycji jest bardzo proste. Dla ochrony zasobów ryb w Morzu Bałtyckim, konieczne jest czasowe lub stałe ustanowienie obszarów zamkniętych dla połowów w miejscach, gdzie występuje narybek. Takie miejsca zostaną określone po przeprowadzeniu badań zasobów polskiej strefy rybackiej, ale także stref rybackich innych państw. Chcielibyśmy, aby te badania zakończono w 2003 r. Widzimy także konieczność utrzymania ograniczeń technicznych dla kutrów eksploatowanych na Morzu Bałtyckim. Ograniczenia muszą obowiązywać we wszystkich państwach, których jednostki prowadzą połowy w tym rejonie. Pan minister Józef Pilarczyk wyjaśniał już o jakie statki chodzi. To są duże jednostki, które po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej mogłyby łowić na polskich wodach. Stosowanie rozwiązań przyjętych przez Polskę jest równoznaczne z ograniczeniem nakładu połowowego poprzez ograniczenie dzielności morskiej jednostek rybackich. Podobne stanowisko zajmuje również Unia Europejska, przedstawiając propozycję zmian we Wspólnej Polityce Rybackiej, przy czym w „zielonej księdze” mówi się tylko o ograniczeniu nakładu połowowego, nie podając sposobu osiągnięcia celu. Nasza propozycja umożliwia także bardziej racjonalne wykorzystanie funduszy strukturalnych w tym funduszu rozwoju regionalnego i funduszu socjalnego.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#KazimierzPlocke">Wprowadzenie do eksploatacji mniejszych kutrów rybackich pozwoli na zwiększenie zatrudnienia w stosunku do jednej tony poławianych ryb, co powinno się przyczynić do zmniejszenia bezrobocia na terenach nadmorskich wszystkich państw Unii Europejskiej, które są położone nad Morzem Bałtyckim. Chciałbym jeszcze wrócić do cytowanego przeze mnie fragmentu materiału, mówiącego, że „rybołówstwo jest jedną z priorytetowych dziedzin gospodarki”. Chodzi o to, aby prowadzić dobrą politykę rybacką i o stworzenie dobrego prawa w tej dziedzinie. A zatem ustawa dotycząca restrukturyzacji polskiego rybołówstwa musi wynikać z polityki rybackiej i musi być środkiem do osiągnięcia celu. Kolejne akty prawne dotyczą rybołówstwa morskiego oraz regulacji rynku rybnego. Mam nadzieję, że rząd dotrzyma danego słowa i projekty tych ustaw wkrótce trafią do Komisji oraz że pozna je również środowisko rybackie. Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że parlament powinien przyjąć dobre rozwiązania w zakresie polityki rybackiej, a Ministerstwo Rolnictwo i Rozwoju Wsi powinno czuwać nad przygotowaniem projektów tych ustaw. Apelujemy również o to, aby środowisko rybackie mogło wyrazić swoją opinię odnośnie nowo tworzonego prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MaciejDlouhy">Pan poseł Stanisław Kopeć mówił o trzymiesięcznym okresie ochronnym żywych zasobów Bałtyku. To nie jest jedyny element, który okazał się być niebezpieczny dla rybaków prowadzących połowy na Morzu Bałtyckim. Jednocześnie wprowadzono obowiązek wymiany sprzętu - inny rozmiar oczek w sieciach. Ponadto nikt nie przewidział tego, że w tym roku będą bardzo trudne warunki pogodowe. Przez blisko cztery miesiące nie mogliśmy prowadzić połowów ze względu na pogodę. Jeśli połączymy te wszystkie elementy - trzymiesięczny okres ochronny rekomendowany przez Międzynarodową Komisję Rybołówstwa Morza Bałtyckiego i przyjęty przez naszą delegację rządową, warunki pogodowe oraz wymianę sprzętu, która kosztowała 60 tys. zł w przypadku jednego kutra - to zdamy sobie sprawę, w jak trudnej sytuacji znaleźli się polscy rybacy. Taki okres ochronny oznacza, że przez trzy miesiące zakład pracy pod nazwą „kuter rybacki” nie może normalnie funkcjonować, natomiast musi ponosić wszystkie koszty takie jak składki na ZUS, opłaty, podatki itd. Takiej sytuacji nie wytrzyma żadne przedsiębiorstwo. Obawiam się, że w takich okolicznościach rybacy złamią trzymiesięczny zakaz prowadzenia połowów w lecie. Rybacy nie będą przestrzegać rekomendacji Międzynarodowej Komisji Rybołówstwa Morza Bałtyckiego. Sygnalizuję państwu ten problem. Konieczne jest wsparcie polskiego rybołówstwa. Trudno mi powiedzieć, w jakiej formie to powinno nastąpić. Zdajemy sobie sprawę z ograniczeń budżetu państwa. Nie może być jednak takiej sytuacji, w której polska delegacja rządowa biorąca udział w posiedzeniach Międzynarodowej Komisji Rybołówstwa Morza Bałtyckiego nie bierze pod uwagę tych wszystkich elementów, o których mówiłem przed chwilą. Unia Europejska wspiera sektor rybacki. Jeśli nie robi tego Unia Europejska, to zastępują ją państwa członkowskie. Nasze rybołówstwo nigdy nie sięgało po pieniądze publiczne i nigdy nie było wspierane w jakiś bezpośredni sposób. Między innymi dlatego chcielibyśmy, aby Polska jak najszybciej przystąpiła do Unii Europejskiej. Chciałbym państwu wytłumaczyć, dlaczego tak bardzo obawiamy się dużych statków z Danii i Szwecji. Polska strefa ekonomiczna to jest bardzo płytki teren, ale też wielokrotnie bogatszy jeśli chodzi o zasoby żywe, niż wody państw członkowskich Unii Europejskiej. Tereny wodne tych państw są mocno przetrzebione przez statki, które doskonale wyposażone technicznie, mogą znajdywać ławice ryb za pomocą sonarów. Oczywiście istnieją limity połowowe, ale trzeba pamiętać o tym, że na naszych łowiskach znajdą się jednostki wielu państw. To będą kutry z Danii, Finlandii, Szwecji, Wysp Owczych i Niemiec. Gdzie, w tej sytuacji, mają prowadzić połowy polskie kutry? W Szwecji? Przecież tamte łowiska są bardzo ubogie. To jest podstawowe zagrożenie. Niech każdy odłowi swój limit, ale w naszej strefie ekonomicznej znajdą się jednostki z wielu państw, a będą tu też łowić nasze kutry. Mówię oczywiście o dużych jednostkach. W 1997 i 1998 r. mieliśmy przedsmak tej sytuacji. Nie wiem, dlaczego nie użyto tego argumentu w negocjacjach.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#MaciejDlouhy">Na naszych wodach znalazło się kilkadziesiąt kutrów o długości powyżej 30 m. Sama Szwecja posiada około 60 takich kutrów. Tyle samo ma Dania. Nie wiem, ile jednostek mają Niemcy i Wyspy Owcze. Te kutry mają taką moc maszyn i taki sprzęt połowowy, że będą łowiły od dna do powierzchni wody. Tymczasem nasze łowiska są bardzo płytkie. To są kutry, które łowią przemysłowo. One stosują sieci z oczkami o średnicy 8 mm. Rozwartość tej sieci wynosi 300 m. Proszę sobie wyobrazić, co się stanie, gdy na naszych łowiskach pojawi się większa ilość takich jednostek. Jak już powiedziałem wcześniej, mimo wszystko opowiadamy się za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Zostaniemy wtedy objęci Wspólną Polityką Rybacką. Do tej pory państwo nie stosowało jednolitej polityki wobec tego sektora. Oczywiście to nie jest wina tego rządu. Taki stan istnieje od dziesięciu lat. Brak polityki rybackiej był też pewnego rodzaju polityką.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#BogdanWaniewski">Chciałbym zacząć od sprostowania pewnych informacji, które zostały tutaj przedstawione. Pan minister Józef Pilarczyk podał pewne dane, które funkcjonują od połowy lat dziewięćdziesiątych. Jak mówi przysłowie: nieprawda powtórzona dwa razy, staje się prawdą. Tak też było w tym przypadku. Pan minister stwierdził, że w Polsce jest dziewięć statków, które mają powyżej 30 m długości i 611 KW mocy silnika. Tymczasem chciałbym państwa poinformować, że w Polsce jest tylko jedna jednostka, która spełnia te dwa warunki łącznie. Dla porównania dodam, że w Szwecji jest 65 takich statków, a Dania wpuszcza w basen Morza Bałtyckiego 40 tego rodzaju jednostek. Chciałbym powiedzieć, że raczej nie obawiamy się floty duńskiej. Oni muszą funkcjonować w ramach przyznanych limitów. Chodzi o coś innego. Przy tego rodzaju dużych statkach Bałtyk staje się małym jeziorem. Kiedy polskie kutry stoją przez trzy miesiące w portach, ponieważ mamy problem dzielności morskiej jednostek, te duże statki prowadzą normalną eksploatację łowisk i wchodzą do polskich portów z rybami wtedy, gdy nasze jednostki wyruszają w morze. W takiej sytuacji nasze kutry nie mają właściwie po co wychodzić w morze, ponieważ rynek ryb świeżych w Polsce jest dosyć płytki. Od początku lat dziewięćdziesiątych zostały zniszczone struktury przechowywania i dystrybucji ryb. To się powoli odbudowuje, ale nie można jeszcze mówić o normalizacji. Unia Europejska właściwie przyznała się do tego, że jej polityka rybacka poniosła totalną klęskę. Założenia tej polityki były słuszne, ale w branży rybackiej nie bez znaczenia jest rozwój techniczny. Użycie nowego sprzętu doprowadziło do tego, że zdolności połowowe floty Unii Europejskiej są obecnie większe niż przed restrukturyzacją tego sektora. W związku z tym strona unijna będzie chciała jak najszybciej uzyskać dostęp do polskich łowisk i zredukować naszą flotę. Po co likwidować własne jednostki, skoro po restrukturyzacji polskiej floty rybackiej, globalnie wszystko się będzie zgadzać?W tej sytuacji Polska powinna nalegać na jak najmniejszą redukcję naszych jednostek. W tej chwili jesteśmy w trakcie uzgadniania sposobu wykorzystania funduszy strukturalnych. Mam nadzieję, że to się wszystko uda przeprowadzić. Jak już powiedziałem, niektóre przedstawione państwu dane, nie są prawdziwe. W materiale, który państwo otrzymaliście jest napisane, że powinniśmy zlikwidować 126 kutrów. W jaki sposób to obliczono? Wydaje mi się, że ta liczba nie jest wiarygodna. Skąd wiadomo, że nie trzeba będzie zredukować 200 kutrów? Bez gruntownej analizy wszystkich elementów nie będziemy mogli stworzyć wiarygodnego programu restrukturyzacji. Prześlemy te wszystkie dokumenty do Brukseli i Komisja Europejska to wszystko odrzuci. Powtórzy się sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia w przypadku programu SAPARD, który nie został uruchomiony do dzisiaj. Chciałbym się jeszcze wypowiedzieć w kwestii zmiany prawa. To nie dobrze, że najbardziej oczekiwana ustawa dotycząca struktur branży rybackiej zostanie skierowana do Sejmu na samym końcu.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#BogdanWaniewski">Pan minister Józef Pilarczyk stwierdził, że najpierw trafią do parlamentu projekty ustaw dotyczących regulacji rynku ryb oraz rybołówstwa morskiego. Zmiany w rynku ryb oznaczają ustanowienie portów, w których te ryby będzie się sprzedawać. Tam będzie musiała powstać cała infrastruktura. Jeśli wcześniej nie określimy docelowej ilości kutrów, to cała operacja nie będzie miała sensu. Na przykład nie ma większego sensu budowa takiej infrastruktury w Świnoujściu, jeśli tam zostaną dwie łódki. Takie statki mogą przecież stacjonować w Dziwnowie. A zatem wszelkie zmiany trzeba zacząć od restrukturyzacji sektora rybackiego. Mam nadzieję, że uda nam się to wszystko przeprowadzić w odpowiedniej kolejności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MarekGzel">Chciałbym poruszyć dwie sprawy. Pierwsza z nich dotyczy okresu ochronnego. Międzynarodowa Komisja Rybołówstwa Morza Bałtyckiego przyjęła zasadę, że przez trzy miesiące od 1 czerwca do 31 sierpnia będzie na Bałtyku obowiązywał zakaz połowu dorsza. Organizacje rybackie zwracały się już kilkakrotnie do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi z wnioskiem o rozwiązanie problemu wydłużonego okresu postoju. Muszę powiedzieć, że do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Pan prezes Maciej Dlouhy sygnalizował już stopień determinacji rybaków, a nawet możliwość naruszenia przepisów. Uważamy, że jednak należy przestrzegać obowiązującego zakazu. Natomiast bez zrekompensowania wydłużonego okresu postoju nie ma o tym mowy. Mam pytanie do pana ministra Józefa Pilarczyka. Jak Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zamierza ten problem rozwiązać? Okres ochronny dorsza rozpoczyna się 1 czerwca, czyli na znalezienie wyjścia z tej sytuacji mamy zaledwie półtora miesiąca. Druga sprawa jest związana z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Nasze największe obawy budzi okres po zamknięciu negocjacji w obszarze rybołówstwo. Chcielibyśmy wiedzieć, czy zostaną podjęte jakieś działania, a jeśli tak to jakie, aby przygotować polskie rybołówstwo do momentu wstąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej? Po przeprowadzeniu konsultacji wewnątrz organizacji rybackich uważamy, że rybołówstwo jest tym działem gospodarki, który może być w sposób wzorcowy wprowadzony do Unii Europejskiej. To dotyczy stosunkowo niewielkiej liczby osób, a środki na rozwój tej branży są wydzielone w ramach funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. W stosunku do tych regulacji nikt nie zgłasza zastrzeżeń. Wewnątrz Unii Europejskiej przyznaje się licencje połowowe. Znane są także zasady regulujące rynek rybny. Właściwie powinniśmy przygotować tę dziedzinę gospodarki, przy wsparciu funduszu strukturalnego, w sposób bezkonfliktowy. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że nie ma odpowiednich osób, które mogłyby tym procesem pokierować. Nie twierdzę, że trzeba zwiększyć zatrudnienie w administracji rządowej, ale w Departamencie Rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi pracuje kilka osób, które są w stanie rozwiązywać tylko bieżące problemy. Kto w tej sytuacji ma przygotować zmiany strukturalne, które będą realizowane po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Podczas szkoleń i seminariów organizowanych przez przedstawicielstwa Unii Europejskiej, mówiono nam, że ta sama osoba powinna przygotować i realizować projekt restrukturyzacji. Tymczasem my nie widzimy osób, które mogłyby się tym zająć. Odpowiedni departament w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi ma za mało pracowników. We wszystkich programach opracowywanych w poprzednich latach zakładano, że w końcowej fazie negocjacji z Unią Europejską, w tym departamencie będzie pracowało 25 osób. Zaprzestanie prac nad przygotowaniem programu restrukturyzacji, po zakończeniu negocjacji z Unią Europejską, może skutkować klęską rybołówstwa po przystąpieniu Polski do tej organizacji. Ten dział gospodarki jest i tak w stosunkowo dobrej sytuacji, ponieważ w trakcie rozmów z przedstawicielami Unii Europejskiej przekazano nam informację, że w programie strukturalnym obejmującym rybołówstwo nie będzie ograniczeń finansowych. Będzie natomiast dyskusja na temat zmiany struktury wydatków, ponieważ od 2003 r. ma być stosowana nowa Wspólna Polityka Rybacka. Zmiany polegają między innymi na tym, że więcej środków ma być przekazywanych na restrukturyzację, a mniej na modernizację. Niemniej jednak środki na modernizację będą. W przypadku rybołówstwa bałtyckiego możemy mówić o kwocie 200–250 mln euro, z czego 75% jest finansowane przez Unię Europejską.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#MarekGzel">Dlatego chcielibyśmy zwrócić państwa uwagę na konieczność przeanalizowania sposobu organizacji i przygotowania wejścia polskiego rybołówstwa do Unii Europejskiej. Jeśli chodzi o dostosowanie polskiego prawa w zakresie rybołówstwa do wymogów Unii Europejskiej, to jak państwo słyszeliście wszystkie organizacje wyrażają na to zgodę. Tego się nie obawiamy. Dyskusje toczą się tylko wokół dopuszczalnej wielkości kutrów prowadzących połowy oraz łowisk. To są sprawy do negocjacji. Wydaje mi się, że osiągniemy na tym gruncie porozumienie. Znacznie poważniejszym problemem jest sposób przygotowania tego sektora gospodarki do funkcjonowania w realiach wspólnego rynku Unii Europejskiej. Jak już powiedziałem, biorąc pod uwagę zakres działania oraz środki finansowe, którymi możemy dysponować, polskie rybołówstwo może być przygotowane do procesu integracji europejskiej w sposób wzorcowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JózefPilarczyk">Pan Marek Gzel pytał o stanowisko Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi odnośnie skrócenia okresu ochronnego dorsza, który został wprowadzony decyzją Międzynarodowej Komisji Rybołówstwa Morza Bałtyckiego we wrześniu ubiegłego roku. Argumentacja, którą przedstawiło środowisko rybackie, wydaje się przekonująca, dlatego wystąpimy z wnioskiem o skrócenie okresu ochronnego. Dla mnie najbardziej racjonalny jest argument, mówiący o przestoju w pracy spowodowanym warunkami atmosferycznymi. W tym czasie nie zmniejszano przecież populacji dorsza. W związku z tym obawy Międzynarodowej Komisji Rybołówstwa Morza Bałtyckiego być może trochę się zmniejszyły. Na przyszłość przy podejmowaniu tego rodzaju decyzji, powinniśmy dysponować odpowiednimi dokumentami. Wcale nie jestem przekonany, że Międzynarodowa Komisja Rybołówstwa Morza Bałtyckiego ma pełny obraz sytuacji. Niewątpliwie należy zwrócić większą uwagę na możliwości dokładniejszych badań Morza Bałtyckiego. Jest to ważne szczególnie w tej chwili, gdy prowadzimy negocjacje z Unią Europejską. Podczas tych rozmów przede wszystkim liczą się argumenty. W każdym przypadku, również przy występowaniu o pięcioletni okres przejściowy, musimy podać racjonalne uzasadnienie. Jeżeli mówimy o uwarunkowaniach biologicznych, to potrzebne są dowody. Musimy udowodnić, że w danym akwenie i w określonym czasie należy ograniczyć połowy. Jak już powiedziałem, wydaje mi się, że w kwestii skrócenia okresu ochronnego połowu dorsza argumentacja środowisk rybackich jest zasadna. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wystąpi z odpowiednim wnioskiem o zwołanie nadzwyczajnej sesji Międzynarodowej Komisji Rybołówstwa Morza Bałtyckiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MaciejDlouhy">Zwołanie Międzynarodowej Komisji Rybołówstwa Morza Bałtyckiego w trybie nadzwyczajnym nie będzie możliwe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JózefPilarczyk">Nie mam takiego doświadczenia w tym zakresie, jak przedstawiciele środowisk rybackich. Jeśli jednak zwołanie nadzwyczajnej sesji tej organizacji nie jest możliwe, to dlaczego państwo występujecie o skrócenie okresu ochronnego dorsza? Ta kwestia wymaga jeszcze szczegółowej analizy. Niemniej jednak chciałbym państwa zapewnić, że dostrzegamy ten problem. Być może dobrym rozwiązaniem byłaby rekompensata finansowa tych przestojów, ale skąd wziąć na to pieniądze. W budżecie zarezerwowano pewne środki dla rybołówstwa, ale mają być przeznaczone na zarybianie i dopłaty do wykupu kwot połowowych w innych państwach. Część środków zostanie przeznaczona na dopłaty do kredytów restrukturyzacyjnych, które mogą zaciągać podmioty zajmujące się rybołówstwem i przetwórstwem ryb. Zgadzam się z poglądem wyrażonym przez pana Marka Gzela, który stwierdził, że w procesie przygotowywania polskiego rybołówstwa do funkcjonowania w Unii Europejskiej, ważniejsze będzie sprawne działanie administracji, stworzenie dobrych procedur oraz program operacyjny, przy pomocy którego będziemy restrukturyzować tę branżę. Uważam, że to jest wielka szansa dla rybołówstwa. Tę szansę możemy jeszcze wykorzystać. Dysponując instrumentami Wspólnej Polityki Rybackiej, po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej możemy zapewnić stabilne życie kilkudziesięciu tysiącom osób zajmujących się rybołówstwem i przetwórstwem. Chciałbym państwa poinformować, że utrzymujemy stały kontakt z przedstawicielami środowisk rybackich a w szczególności z członkami sztabu kryzysowego rybołówstwa. Na bieżąco przekazujemy im informacje dotyczące postępów w negocjacjach z Unią Europejską. Przecież wynegocjowane warunki będą dotyczyć tych środowisk. Niewątpliwie pan Marek Gzel ma rację twierdząc, że ograniczona liczba pracowników Departamentu Rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie pozwala jeszcze na uruchomienie wszystkich procedur, które będą obowiązywać. Z harmonogramu, który przyjął również Komitet Integracji Europejskiej, wynika, że w najbliższym czasie będziemy mieli szansę zatrudnienia dodatkowych osób.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#StanisławKopeć">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w tej sprawie? Nie widzę. Wobec tego chciałbym państwu zaproponować podjęcie pewnych działań przed wyjazdowym posiedzeniem Komisji we Władysławowie. Dobrze się stało, że mogliśmy poznać szczegóły dotyczące negocjacji w obszarze „Rybołówstwo”. Te negocjacje powoli zbliżają się do końca. To jest niezwykle ważna sprawa dla polskiej gospodarki żywnościowej. Zwracam się do przedstawicieli organizacji rybackich, aby przygotowali swoje wnioski odnośnie poruszanych podczas dzisiejszej dyskusji tematów. Rozpatrzymy je podczas dwudniowego, wyjazdowego posiedzenia Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi 24 i 25 kwietnia 2002 r. Oczekujemy również konkretnych propozycji rozwiązań oraz zmian legislacyjnych. Środowisko rybackie przygotowało materiał, w którym znajdują się wyliczenia kosztów trzymiesięcznego przestoju statków. To może być dobra podstawa do wystąpienia z wnioskiem do Międzynarodowej Komisji Rybołówstwa Morza Bałtyckiego o skrócenie okresu ochronnego dorsza lub do poszukiwania sposobu wypłaty rekompensat z budżetu państwa. A zatem oczekujemy państwa propozycji. Proszę przesyłać swoje wnioski do sekretariatu Komisji, ale tak abyśmy mogli je otrzymać przynajmniej tydzień przed wyjazdowym posiedzeniem. Proponuję przyjęcie informacji Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o sytuacji w polskim rybołówstwie i przygotowaniach do nowej polityki rybackiej państwa oraz o stanie negocjacji z Unią Europejską w zakresie rybołówstwa. Na zakończenie apeluję, aby Morski Instytut Rybacki wspólnie z Instytutem Rybactwa Śródlądowego przygotowały spójne dane dotyczące polskiego rybołówstwa. Mówiłem wcześniej o pewnych rozbieżnościach. W jednym materiale jest mowa o 44 zakładach przetwórczych przygotowanych do funkcjonowania po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, w innym dokumencie mówi się o 55 takich przedsiębiorstwach. Na te kwestie zwracali uwagę sami rybacy, ponieważ to ma swoje znaczenie przy różnego rodzaju obliczeniach na przykład przy obliczaniu odszkodowania za likwidowany kuter. Mam nadzieję, że przed kolejnym posiedzeniem Komisji poświęconym tej tematyce, otrzymamy projekt ustawy dotyczącej regulacji rynku rybnego oraz przynajmniej zarys projektu związanego z restrukturyzacją branży rybackiej. O tych problemach powinniśmy rozmawiać na wyjazdowym posiedzeniu Komisji we Władysławowie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JózefPilarczyk">Chciałbym wyjaśnić, skąd się biorą te rozbieżności, jeśli chodzi o dane dotyczące rybołówstwa. To nie jest pierwszy raz, gdy otrzymujemy różne dane statystyczne. Wszystko zależy od tego, czy uwzględniamy kutry, które spełniają obydwa parametry, czyli ponad 30 m długości i 611 KW mocy silnika. Jak już powiedziałem, w Polsce jest dziewięć kutrów, które spełniają przynajmniej jeden z tych warunków. Jest jeden statek, który spełnia oba kryteria.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#BogdanWaniewski">Na tę listę dziewięciu kutrów, ktoś wpisał dwa kutry B25, które mają 24 metry długości i 311 KW mocy silnika. A zatem w Polsce jest tylko jeden kuter, który spełnia oba parametry zapisane w ustawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JózefPilarczyk">Myślę, że urzędnicy w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi potrafią liczyć. Wszystko zależy od tego, jakie informacje zostaną im przekazane. Jeśli chodzi o ilość zakładów przetwórczych posiadających certyfikaty Unii Europejskiej, to sytuacja jest podobna. W tej chwili bardzo dużo zakładów uzyskuje certyfikaty. Trwa proces dostosowania tych przedsiębiorstw. Być może te dane były przygotowywane w różnym czasie na podstawie danych GUS i instytucji weterynaryjnych. Niemniej jednak ten proces jest dynamiczny. Myślę, że niepokojąca byłaby taka sytuacja, w której zmniejszałaby się liczba zakładów posiadających certyfikaty Unii Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#StanisławKopeć">Przed dzisiejszym posiedzeniem Komisji odbyłem kilka spotkań z rybakami. To oni prosili mnie o ujednolicenie tych danych. Chciałbym również powiedzieć, że podczas tych spotkań stale podkreślano dobrą współpracę z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Proponuję przyjęcie informacji Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o sytuacji w polskim rybołówstwie i przygotowaniach do nowej polityki rybackiej państwa oraz o stanie negocjacji z Unią Europejską w zakresie rybołówstwa. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja przyjęła tę informację. Sprzeciwu nie słyszę. Ogłaszam dziesięć minut przerwy.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#StanisławKopeć">Wznawiam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Przystępujemy do rozpatrzenia trzeciego punktu porządku obrad - informacja o realizacji ustawy z dnia 21 czerwca 2001 r. o regulacji rynku cukru. Bardzo proszę panią minister Barbarę Misterską o przedstawienie przygotowanej informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#BarbaraMisterska">Członkowie Komisji otrzymali na piśmie informację dotyczącą realizacji ustawy z dnia 21 czerwca 2001 r. o regulacji rynku cukru. Dlatego chciałabym ją tylko skomentować. Minister skarbu państwa kilkakrotnie już zwracał uwagę na pewne aspekty sprawy, które utrudniają realizację zapisów art. 20 ust. 1 i 2 ustawy o regulacji rynku cukru. Chodzi przede wszystkim o postanowienia sądów wydane wobec Śląskiej Spółki Cukrowej SA, wobec akcji Mazowiecko-Kujawskiej Spółki Cukrowej S.A., Cukrowni Malbork SA i Cukrowni Nowy Staw SA oraz wobec akcji Poznańsko-Pomorskiej Spółki Cukrowej S.A., Cukrowni Gryfice SA, Cukrowni Kluczewo SA i Cukrowni Pruszcz SA. Sąd zabezpieczył powództwo inwestorów zagranicznych poprzez zakaz zarządzania i dysponowania prawami do tych akcji. W dwóch cukrowniach, w których Mazowiecko-Kujawska Spółka Cukrowa SA posiada 51% akcji, to jest w Cukrowni Malbork SA i Cukrowni Nowy Staw SA, spółka Nordzucker AG uczestnicząca w procedurze wyboru nabywcy akcji wniosła pozew przeciwko Mazowiecko-Kujawskiej Spółce Cukrowej SA o przeniesienie na Nordzucker AG własności 51% akcji w tych cukrowniach. Postanowieniem z 24 maja 2001 r. Sąd Okręgowy w Toruniu zabezpieczył zgłoszone roszczenie poprzez zakazanie jakiegokolwiek rozporządzania przedmiotowymi akcjami. W dniu 18 marca 2002 r. odbyło się kolejne posiedzenie tego sądu, który uchylił zabezpieczenie powództwa wobec Nordzucker AG w postaci zakazu zbywania akcji w dwóch cukrowniach: w Cukrowni Malbork SA i Cukrowni Nowy Staw SA. Postanowienie sądu nie jest jeszcze prawomocne. W dniu 20 lipca 2001 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał postanowienie zabezpieczające roszczenie spółki Nordzucker AG odnośnie 51% akcji w cukrowniach Gryfice SA i Kluczewo SA. Ta sprawa do dzisiaj nie wróciła na wokandę sądową. A zatem postanowienie sądu o zakazie dysponowania akcjami tych spółek nadal obowiązuje. W przypadku Śląskiej Spółki Cukrowej SA złożono dwa powództwa. Pierwsze zostało złożone przez firmę Saint Louis Sucre SAS i dotyczy wydania 95% akcji Śląskiej Spółki Cukrowej SA. Druga sprawa została wniesiona przez Ministerstwo Skarbu Państwa o wydanie postanowienia w sprawie ważności umowy nabycia tych akcji. W dniu 6 marca 2002 r. odbyła się rozprawa sądowa. Sąd oddalił wniosek pełnomocnika Ministerstwa Skarbu Państwa, aby zawiesić postępowanie do czasu rozpoznania sprawy z powództwa Ministerstwa o uznanie ważności zawartej umowy. Sąd nakazał Ministerstwu Skarbu Państwa przedstawienie odpowiedzi na powództwo, które zostało skierowane przez firmę Saint Louis Sucre SAS. Ten dokument został przygotowany. Termin złożenia odpowiedzi mija w piątek 22 marca 2002 r. Kolegium Ministerstwa Skarbu Państwa uznało, że złoży wniosek o oddalenie powództwa inwestora francuskiego. Biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności oraz wolę Ministerstwa Skarbu Państwa zrealizowania ustawy o regulacji rynku cukru, została przygotowana nowelizacja ustawy. Projekt został przyjęty 14 marca 2002 r. przez Komitet Rady Ministrów i rekomendowany Radzie Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#StanisławKopeć">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WojciechSzczęsnyZarzycki">Mam przed sobą materiał przygotowany przed Ministerstwo Skarbu Państwa i muszę powiedzieć, że tytuł tej informacji nie odpowiada temu, co powinno się w tym dokumencie znaleźć. To miała być informacja dotycząca realizacji ustawy o regulacji rynku cukru z dnia 21 czerwca 2002 r. Tymczasem po przeczytaniu materiału dowiadujemy się, że ustawa nie jest realizowana. Chciałbym powiedzieć kilka słów o sytuacji w polskim cukrownictwie. Myślę, że w tym materiale są takie elementy, które sygnalizują likwidację polskiego cukrownictwa. Wiem, że cukier jest sprzedawany poniżej ceny minimalnej. W ten sposób dochodzi do rozregulowania rynku cukru. A przecież rynek jest regulowany poprzez specjalną ustawę. Powstaje pytanie, czyje zaniedbania doprowadzają polskie cukrownictwo do likwidacji?Media informują o składanych wnioskach o upadłość w przypadku kilku cukrowni wchodzących w skład Śląskiej Spółki Cukrowej SA. Myślę, że te informacje są prawdziwe. One określają stan ekonomiczny tych cukrowni. Przez kilka lat apelowałem do ministra skarbu państwa o opiekę nad majątkiem cukrowni. Sprawę badała Najwyższa Izba Kontroli oraz Urząd Kontroli Skarbowej. Wszelkie kontrole potwierdzały łamanie przez zarządy spółek cukrowych oraz rady nadzorcze ustawy o regulacji rynku cukru. Cukier sprzedawano w ramach promocji, przy czym koszty tej promocji były wyższe niż dochody ze sprzedaży cukru. Na to są dowody. Myślę, że jeśli minister skarbu państwa nie podejmie odpowiednich kroków, to tych cukrowni będzie coraz mniej. Pracownicy tych zakładów zostaną zwolnieni, obciążając dodatkowo budżet państwa. Bardzo wyraźnie widać, że nie ma obecnie właściwego nadzoru nad tym majątkiem. Jakie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ministerstwo Skarbu Państwa podejmą kroki, aby rozwiązać ten problem? Ta trudna sytuacja wynika między innymi z tego, że cukier jest importowany i sprzedawany poniżej ceny minimalnej. Chciałbym również zasygnalizować potrzebę wydzielenia pewnej ilości cukru i przekazania go do Agencji Rynku Rolnego. Chodzi o zlikwidowanie dosyć dużej nadwyżki tego surowca. Nie może być takiej sytuacji, w której rolnicy będą kredytować funkcjonowanie cukrowni. W niektórych częściach kraju rolnicy otrzymują pieniądze za dostarczony surowiec z sześciomiesięcznym opóźnieniem. Czasami trzeba nawet czekać dłużej. Dlatego uważam, że należy przekazać pewną ilość cukru do Agencji Rynku Rolnego, tak jak to miało miejsce dwa lata temu. Wtedy zakupiono 450 tys. ton. Eksperci twierdzą, że w tej chwili należałoby pobrać z rynku około 300 tys. ton cukru. Sądzę, że takie działanie jest niezbędne. To musi być skoordynowane z dyscypliną wewnętrzną zarządów wszystkich cukrowni, które powinny dbać przynajmniej o utrzymanie ceny minimalnej, ponieważ ona gwarantuje dochód tym przedsiębiorstwom. Przypominam, że w ubiegłym roku cukrownie uzyskały 200 mln zł zysku przy 9% rentowności. Te dane wskazują, że tego rodzaju przetwórstwo w Polsce radzi sobie całkiem dobrze i można jeszcze uratować wiele cukrowni. Wydaje się, że trzeba podjąć szybkie działania, aby zapobiec upadłości cukrowni. Trzeba te zakłady dołączyć do innych spółek, zabezpieczając je przed likwidacją. Kiedy zostanie wreszcie zrealizowana ustawa o regulacji rynku cukru? Jeśli nadal będziemy czekać na postanowienia sądów, to może się okazać, że zostanie zlikwidowanych więcej cukrowni. Jak już powiedziałem, potrzebne są tutaj szybkie i zdecydowane działania rządu.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#WojciechSzczęsnyZarzycki">Należy zapobiegać takim sytuacjom, w których cukier jest sprzedawany poniżej ceny minimalnej. Należy wyciągać konsekwencje wobec tych osób, które do tego dopuszczają.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AndrzejAumiller">Wydaje się, że niedługo nie będziemy musieli zabiegać w Unii Europejskiej o przyznanie większych do kwot produkcji cukru. Jeśli zostaną zlikwidowane kolejne cukrownie, to zaproponowany nam w negocjacjach limit produkcji będzie całkowicie wystarczający. Podczas jednego z posiedzeń Komisji proponowałem przedstawicielom Ministerstwa Skarbu Państwa, aby podążać inną ścieżką prywatyzacji. Można dokonać sanacji cukrowni wchodzących w skład Śląskiej Spółki Cukrowej SA poprzez włączenie ich do holdingów, które w ubiegłym roku osiągnęły spore zyski. W tym kontekście chciałbym zapytać panią minister Barbarę Misterską, czy Krajowa Spółka Cukrowa zostanie utworzona w terminie przewidzianym w uchwale Sejmu? Czy spółka Polski Cukier SA zostanie utworzona z tych cukrowni, które miały pierwotnie tworzyć ten holding? Czy Ministerstwo Skarbu Państwa podejmuje jakieś działania dla ratowania upadających cukrowni?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#GrzegorzGórniak">Jakie jest stanowisko Ministerstwa Skarbu Państwa odnośnie postępowania prezesów Śląskiej Spółki Cukrowej SA? Ci panowie powinni dbać o majątek Skarbu Państwa. Tymczasem w Cukrowni Ziębice SA w trakcie kampanii cukrowniczej 1999–2001 wydano jednej z giełd bez fakturowania prawie 3 tys. ton cukru. Obecnie w związku z tą sprawą przeprowadzona jest kontrola skarbowa. Podobnie jest w Pastuchowie. Jeden z prezesów Śląskiej Spółki Cukrowej SA powiedział mi wczoraj, że jego nie interesuje, jak działają podległe mu cukrownie. On jest zainteresowany sprzedażą akcji Śląskiej Spółki Cukrowej SA firmie Saint Louis Sucre SAS.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#KazimierzPlocke">W informacji przygotowanej przez Ministerstwo Skarbu Państwa czytamy, że 1 marca 2002 r. został zakończony proces uzgodnień resortowych, a 14 marca Komitet Rady Ministrów miał przyjąć projekt nowelizacji ustawy o regulacji rynku cukru. Czy ten projekt został przyjęty?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#BarbaraMisterska">Jak już powiedziałam, Komitet Rady Ministrów przyjął projekt nowelizacji tej ustawy 14 marca 2002 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#KazimierzPlocke">Chciałbym, aby prezydium Komisji dokonało swojego rodzaju przeglądu kompetencji poszczególnych resortów. Za politykę rolną w Polsce odpowiada Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi i to ono powinno się zajmować kwestiami własności ziemi i prywatyzacji cukrowni, a nie Ministerstwo Skarbu Państwa. Wydaje mi się, że trzeba podjąć prace nad zmianą przepisów w tym zakresie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#LeszekKorzeniowski">Wczoraj w Cukrowni Ziębice SA podzielono limit produkcyjny pomiędzy sąsiednie cukrownie. Jednak kiedy ogłasza się upadłość przedsiębiorstwa, pojawia się syndyk, który może nie wyrazić zgody na zmianę limitów produkcyjnych. W tym momencie syndyk ma możliwość sprzedania tego limitu, każdemu kto zaoferuje największą kwotę. Rozdziałem limitów produkcyjnych zajmuje się Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dlatego chciałbym prosić pana ministra Józefa Pilarczyka, aby Ministerstwo zaakceptowało ten podział limitu, który się wczoraj dokonał, zanim w Cukrowni Ziębice SA pojawi się syndyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#StanisławKopeć">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos? Nie widzę. Bardzo proszę przedstawicieli rządu o udzielenie odpowiedzi na zadane pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#BarbaraMisterska">Pan poseł Wojciech Zarzycki trochę przekornie powiedział, że nasza informacja nie dotyczy realizacji ustawy o regulacji rynku cukru. Chciałabym powiedzieć, że ta ustawa jest realizowana. Odnosiliśmy się do art. 20 tego aktu prawnego. W mojej wypowiedzi zwracałam uwagę na to, że nie ma możliwości realizacji art. 20 ustawy, który nakłada obowiązek na ministra skarbu państwa połączenia spółek cukrowych oraz cukrowni spółek barterowych, gdzie Skarb Państwa i spółki posiadają łącznie 100% akcji. To nie jest możliwe z przyczyn obiektywnych. Są takie spółki, w których te warunki kapitałowe są spełnione, a które nie mogą być włączone do Krajowej Spółki Cukrowej. Wolą ministra skarbu państwa jest wypełnienie oczekiwań parlamentu w kwestii realizacji ustawy. Aby to było możliwe, konieczna jest nowelizacja art. 20 ust. 1 ustawy o regulacji rynku cukru. Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, aby ta nowelizacja została przeprowadzona jak najszybciej. Projekt ustawy został przygotowany i zaakceptowany przez Komitet Rady Ministrów. Wkrótce projekt ustawy będzie przedmiotem obrad Rady Ministrów i trafi do Sejmu. Nowelizacja tego przepisu polega na tym, że usuwa się z ustawy warunek uczestnictwa w procesie łączenia cukrowni wszystkich przedsiębiorstw, w których Skarb Państwa ma 100% akcji. Jeśli chodzi o kwestie regulacji rynku cukru, to pytania o przestrzeganie ceny minimalnej należy kierować raczej do przedstawiciela Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#KrzysztofJeznach">Pan poseł Wojciech Zarzycki mówił o wielu elementach wpływających na rynek cukru w Polsce. Przypominam, że urzędy kontroli skarbowej przeprowadziły kontrolę cukrowni i okazało się, że gdyby ściągnięto naliczone kary z tytułu nieprzestrzegania ustawy o regulacji rynku cukru, to z 76 cukrowni obecnie funkcjonujących na rynku pozostałoby może 15. W przypadku jednej cukrowni kara wynosiła 56 mln zł. Ta cukrownia nie byłaby w stanie zapłacić tak wysokiej kary, w związku z tym odwołała się od tej decyzji. Wówczas anulowano kary. Minister skarbu państwa w porozumieniu z ministrem rolnictwa i rozwoju wsi w 2000 r. próbował uregulować rynek cukru. Zlikwidowaliśmy nadwyżkę 25% kwoty A, którą przekwalifikowano na kwotę C. Jak państwo wiecie, ten cukier został skierowany na eksport. Po tej operacji sytuacja na rynku się poprawiła. Przypominam, że chodziło o 407 tys. ton. Ceny cukru wzrosły nawet do 2,40 zł za kg. Okazało się jednak, że nadwyżka cukru była większa. A zatem oba resorty miały rację, mówiąc o konieczności pobrania z rynku 650 tys. ton cukru. Środowisko producentów uznało, że tak dużej nadwyżki cukru na rynku nie ma. Dzisiaj środowisko producentów znowu informuje, że na rynku znajduje się 270 tys. ton nadwyżki cukru. Oczywiście możemy o tych problemach dyskutować z prezesami cukrowni, które się znajdują w rękach państwa. Proszę jednak nie zapominać, że w Polsce działają również prywatne przedsiębiorstwa. Jeżeli nie będzie solidarności w środowisku, to tego rynku nigdy nie uda się uregulować. Chciałbym również powiedzieć, że Ministerstwo Skarbu Państwa wspólnie z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi mimo wszystko stara się wypracować jakieś wyjście z tej sytuacji, jednak dopóki nie będzie inicjatywy ze strony środowiska, minister rolnictwa zapewne nie będzie mógł zlikwidować nadwyżki cukru. Pan poseł Wojciech Zarzycki mówił, że rynek jest rozregulowany również na skutek importu cukru. Chciałbym wyjaśnić, że do Polski rocznie importuje się tylko 60–70 tys. ton cukru. Proszę pamiętać, że krajowa produkcja wynosi 1.530 tys. ton w kwocie A. W tej sytuacji mogła powstać nadwyżka rzędu 270 tys. ton. Myślę, że nie bez znaczenia jest tutaj ciągle spadające spożycie tego produktu. W wielu wypowiedziach zwracano uwagę na możliwość upadłości niektórych cukrowni wchodzących w skład Śląskiej Spółki Cukrowej SA. Przedstawiciele Ministerstwa Skarbu Państwa wielokrotnie zwracali uwagę na trudną sytuację tych przedsiębiorstw. Te cukrownie są zdekapitalizowane, stare o niskich mocach przerobowych oraz wysokim technicznym koszcie wytworzenia kilograma cukru. W niektórych przypadkach techniczny koszt wytworzenia cukru przewyższa cenę minimalną. O tych wszystkich aspektach państwa informowaliśmy. Jeśli chodzi o Cukrownię Ziębice SA, to w dniu 28 lutego 2002 r. odbyło się Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, które podjęło decyzję odnośnie dalszych losów spółki. Na początku marca zarząd tej spółki, zgodnie z przepisami prawa upadłościowego, na trwałe zaprzestał płacenia długów, w związku z tym musiał złożyć do sądu wniosek o ogłoszenie upadłości.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#KrzysztofJeznach">Nie wiem, jaka będzie decyzja sądu. Z mojego doświadczenia wynika, że w niektórych przypadkach sądy nie chcą ogłaszać upadłości, ponieważ nie starcza masy upadłościowej na zaspokojenie roszczeń wierzycieli. Cukrownia Ziębice SA podpisała stosowne umowy z plantatorami. Ci ludzie przejdą z wyprodukowanym przez siebie surowcem do okolicznych cukrowni. Chodzi tutaj między innymi o Cukrownię Strzelin SA.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#LeszekKorzeniowski">Syndyk może uznać, że limit produkcyjny stanowi masę upadłościową zakładu. Przecież ten limit ma określoną wartość. Syndyk sprzeda majątek cukrowni łącznie z limitem produkcyjnym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#KrzysztofJeznach">Sprawdzimy jak ta kwestia wygląda od strony prawnej i poinformujemy państwa o wynikach tych analiz na następnym posiedzeniu Komisji. Pan poseł Grzegorz Górniak mówił o tym, że zarząd Śląskiej Spółki Cukrowej SA łamie prawo. Już na poprzednim posiedzeniu Komisji prosiliśmy pana posła o przekazanie pisemnej informacji o takich przypadkach, abyśmy mogli to sprawdzić. Ministerstwo Skarbu Państwa stara się sprawdzać przestrzeganie przez cukrownie ceny minimalnej cukru. Rady nadzorcze składają nam odpowiednie sprawozdania. Oczywiście nie wszystkie przedsiębiorstwa składają te sprawozdania. Prywatne cukrownie nie chcą tego robić. Natomiast ze sprawozdań rad nadzorczych wynika, że cena minimalna w roku obrotowym 2001 była przestrzegana. Bardzo prosimy, aby pan poseł Grzegorz Górniak przedstawił nam na piśmie informację dotyczącą łamania prawa przez prezesów cukrowni. Wtedy będziemy mogli tę kwestię wyjaśnić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JózefPilarczyk">Chciałbym powiedzieć, że wiele cukrowni, również tych wchodzących w skład Śląskiej Spółki Cukrowej SA znalazło się w trudnej sytuacji, ponieważ ich zarządy nie przestrzegały zapisów ustawy o regulacji rynku cukru. Pan Krzysztof Jeznach stwierdził, że gdyby urzędy kontroli skarbowej chciały respektować zapis ustawy, to doprowadziłyby te cukrownie do upadłości. Być może tak by było. Nie mogę się pogodzić z takim stwierdzeniem, jeśli członkowie rady nadzorczej oraz prezes Śląskiej Spółki Cukrowej SA nie ponieśli z tego tytułu żadnych konsekwencji. W moim przekonaniu niekoniecznie trzeba doprowadzać cukrownie do upadłości. Trzeba raczej odwołać kilku prezesów, którzy szukają różnych sposobów, aby ominąć przepisy ustawy. Niedawno otrzymałem informacje, że w Śląskiej Spółce Cukrowej SA sprzedaje się cukier po 1,80 zł za kilogram. Myślę, że minister skarbu państwa sprawując nadzór właścicielski poprzez rady nadzorcze w najbliższym czasie sprawdzi, czy tak się dzieje naprawdę. Nie podzielam poglądu, że można rozwiązywać problemy finansowe cukrowni tylko poprzez ogłaszanie ich upadłości. Kiedyś posłowie opozycji zarzucali mi, że jestem odpowiedzialny za to, co syndyk zrobił w Cukrowni Klecina SA. W tej chwili sytuacja się powtórzy. Syndyk nie będzie brał pod uwagę opinii plantatorów czy innych producentów z tego regionu, ale będzie się starał uzyskać jak największą cenę za kwotę produkcyjną cukru. Chciałbym się jeszcze odnieść do wypowiedzi pana posła Grzegorza Górniaka. Prezesi Śląskiej Spółki Cukrowej SA uznali, że cukrownie można restrukturyzować tylko przez sprzedaż akcji inwestorom strategicznym lub przez upadłość. Tymczasem istnieje inne rozwiązanie. Są cukrownie, które mogą przejąć zadłużenie Cukrowni Ziębice SA razem z kwotami produkcyjnymi i limitami dla plantatorów. Moim zdaniem należy się temu problemowi przyjrzeć bliżej. Odnoszę wrażenie, że poprzez ogłaszanie upadłości tych trzech cukrowni w Śląskiej Spółce Cukrowej, stwarza się pozory kryzysowej sytuacji. Zarządy wielu cukrowni deklarują chęć brania udziału w rozwiązaniu problemu tych cukrowni, które dzisiaj są w trakcie upadłości. Niekoniecznie te problemy musi bezdusznie rozwiązywać syndyk, ale w tej kwestii musi się wypowiedzieć zarząd Śląskiej Spółki Cukrowej SA. Chciałbym powiedzieć, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi z niepokojem patrzy na tego typu działania. Jeżeli będziemy mieli możliwość oddziaływania na te sprawy poprzez naszych przedstawicieli w radach nadzorczych, to spróbujemy ten stan zmienić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#GrzegorzGórniak">Jeśli chodzi o Cukrownię Ziębice SA, to tam przekazano 3 tys. ton cukru na giełdę we Wrocławiu bez fakturowania. Ponadto uruchomiono sklepy i hotele, które przynoszą rocznie 600 tys. zł strat. Po zgłoszeniu tych nieprawidłowości do urzędu skarbowego oraz do Najwyższej Izby Kontroli cukrownia szybko ogłosiła upadłość. Ta cukrownia jest w dobrej kondycji finansowej, tylko brakuje tam gospodarza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#MieczysławAszkiełowicz">Po wysłuchaniu tej dyskusji, dochodzę do wniosku, że minister skarbu państwa nie panuje nad majątkiem, który mu został powierzony. Jeżeli działania tego resortu dalej będą szły w tym kierunku, to niedługo nie będziemy mieli czym gospodarować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#EdmundBorawski">To zjawisko, które dzisiaj omawiamy na przykładzie cukrowni, zachodzi w całej gospodarce rolnej. Dzieje się tak dlatego, że nie ma mechanizmu restrukturyzacji poszczególnych branż. Jedne zakłady popadają w długi, drugich nie stać na przejęcie tych struktur ze względu na wysokie zadłużenie. Istnieje potrzeba wytworzenia pewnych mechanizmów, które umożliwiałyby wypłacanie rekompensat firmom, które przejmują zadłużone zakłady. W Polsce bardzo dużo likwiduje się teraz mleczarni. Wszyscy to akceptujemy, tylko narzekamy, że nie potrafimy temu zaradzić. Polskiego kapitału nie stać na przejęcie zadłużonej firmy i spłacenie jej zobowiązań. W związku z tym warto pomyśleć o wprowadzeniu pewnych mechanizmów finansowych, które umożliwiłyby zaistnienie polskiego kapitału.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WojciechSzczęsnyZarzycki">Nie zgadzam się z opinią, że odpowiedzialność za stan polskich cukrowni ma na siebie wziąć Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. To Skarb Państwa odpowiada za sytuację ekonomiczną przedsiębiorstw. Wielokrotnie mówiłem o sytuacji Śląskiej Spółki Cukrowej SA oraz o nieodpowiedzialnych działaniach jej zarządu. Zwracałem się o wyciągnięcie konsekwencji wobec prezesów tej firmy. Dzisiaj można powiedzieć, że w niektórych cukrowniach wyraźnie widać brak właściwego nadzoru. Tak naprawdę można zapytać, jaki był cel stworzenia holdingu i funkcjonowania zarządu Śląskiej Spółki Cukrowej SA? Efekty tych działań znamy. One są zapisane w protokołach pokontrolnych Najwyższej Izby Kontroli. Proponuję, aby Komisja wystosowała do rządu dezyderat, w którym zwrócimy uwagę na sytuację polskich cukrowni i nadwyżkę cukru pozostającego na rynku. Zwrócimy się także o wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do tych zarządów, które dopuściły się łamania przepisów ustawy o regulacji rynku cukru. W związku z nowelizacją ustawy proponuję, aby przy okazji uregulować kwestię obrotu cukrem w ten sposób, że każdy podmiot, który się tym zajmuje, musiałby przestrzegać ceny minimalnej. W przeciwnym wypadku nie da się uregulować rynku cukru. Taki obowiązek muszą też mieć cukrownie prywatne, również te przejęte przez kapitał zagraniczny. W dezyderacie trzeba także zwrócić uwagę na konieczność zrewidowania wysokości importu cukru. Według moich danych do Polski sprowadza się rocznie około 90 tys. ton. Przy tak dużym imporcie nie poradzimy sobie z własną nadwyżką. Jak sądzę, taki limit importowy wiąże się z porozumieniami podpisanymi w ramach CEFTA. Powinniśmy wystąpić o renegocjację tych porozumień. Umowy podpisane w ramach CEFTA zezwalają na wprowadzanie ograniczeń importowych w szczególnych wypadkach. Nadwyżka cukru na rynku będzie stale wzrastać. Były przypadki, że cukier, który miał być tylko przewożony tranzytem przez terytorium Polski, znikał gdzieś po drodze. W 1998 r. było trzysta takich transportów cukru. Myślę, że obecnie jest dobry moment na podjęcie zdecydowanych działań w kierunku uregulowania rynku cukru. W ubiegłym roku w Polsce wyprodukowano mniej cukru niż zapisano w kwocie A. Pan minister Józef Pilarczyk stwierdził, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi jest zaniepokojone ogłaszaniem upadłości coraz to nowych cukrowni. Myślę, że nie tylko Komisja Skarbu Państwa jest odpowiedzialna za majątek publiczny. O ten majątek powinien dbać każdy parlamentarzysta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#AleksanderGrad">Myślę, że niepokojąca jest ta rozbieżność stanowisk przedstawiciela Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz przedstawicielki Ministerstwa Skarbu Państwa. Sądzę, że przedstawiciele rządu w tak zasadniczej kwestii powinni prezentować jednolite stanowisko. W przyszłości proszę się porozumiewać w takich kwestiach przed przedstawianiem swoich opinii na posiedzeniu Komisji. Druga uwaga dotyczy trybu prac nad nowelizacją ustawy o regulacji rynku cukru. Już czwarty miesiąc rząd przygotowuje projekt ustawy. Przypominam, że pierwotny projekt ustawy przesłano do uzgodnień międzyresortowych już 21 listopada 2001 r. Gdyby rząd chciał rzeczywiście szybko i sprawnie opracować ten projekt, to mógłby to zrobić przez siedem dni. A zatem cały proces uzgodnień można było zakończyć w listopadzie, a projekt skierować do Sejmu jeszcze w ubiegłym roku. Tymczasem państwo udajecie, że chcecie coś zrobić, ale twierdzicie, że nie możecie. Przy tym trybie przyjmowania projektu ustawy, ustawa zostanie uchwalona przez Sejm na jesieni tego roku. Platforma Obywatelska od początku twierdziła, że termin realizacji ustawy uchwalony przez Sejm nie jest realny. Opowiadaliśmy się za urealnieniem tego terminu. Natomiast z państwa wypowiedzi wynika, że powołanie Krajowej Spółki Cukrowej będzie trwało znacznie dłużej niż się ktokolwiek spodziewał. Być może rząd ma jakieś inne intencje wobec Krajowej Spółki Cukrowej. Dla nas one nie są jednoznaczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JózefPilarczyk">W kontekście wypowiedzi pana posła Aleksandra Grada chciałbym powiedzieć, że odpowiadałem na pytania posłów. To nie było stanowisko rządu. Pytano mnie w jaki sposób oceniam regulację rynku cukru i sposób przestrzegania zapisów ustawy. Na to pytanie odpowiedziałem. Nie widzę tutaj żadnych rozbieżności. Minister skarbu państwa odpowiada za sprawy dotyczące gospodarowania i nadzoru nad majątkiem. Natomiast minister rolnictwa i rozwoju wsi odpowiada za regulację rynku cukru. Moja wypowiedź dotyczyła tylko tych kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#StanisławKopeć">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w tej sprawie? Nie widzę. W takim razie zamykam dyskusję. Mam nadzieję, że projekt nowelizacji ustawy o regulacji rynku cukru stanie się przedmiotem obrad Rady Ministrów już na początku kwietnia i niezwłocznie zostanie skierowany do Sejmu. Chciałbym się jeszcze odnieść do wypowiedzi pana posła Kazimierza Plocke. Ustawa o regulacji rynku cukru zawiera elementy, które mieszczą się w kompetencji zarówno Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi jak i Ministerstwa Skarbu Państwa. Dlatego większość spraw z tym związanych jest jednak omawiana na posiedzeniach Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jeśli chodzi o sprzedaż ziemi cudzoziemcom, to odpowiednia ustawa jest wykonywana przez ministra spraw wewnętrznych i administracji. Natomiast nad projektem ustawy dotyczącej obrotu ziemią są prowadzone prace w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Tej problematyce jest też poświęcony kolejny punkt dzisiejszego porządku obrad. Bardzo proszę o przedstawienie informacji o założeniach i stanie prac nad rządowym projektem ustawy o obrocie ziemią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#SzymonGiżyński">Zanim przystąpimy do rozpatrywania kolejnego punktu porządku dziennego, chciałbym złożyć wniosek formalny o odrzucenie informacji Ministerstwa Skarbu Państwa w sprawie realizacji ustawy o regulacji rynku cukru. Zgadzam się z panem posłem Wojciechem Zarzyckim, iż ta informacja jest przedziwna pod względem formalnym. Ten dokument nie dotyczy bowiem realizacji ustawy. Możemy w nim przeczytać o tym, w jaki sposób ustawa nie jest realizowana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#StanisławKopeć">Zgłoszono wniosek formalny. W związku z tym przystępujemy do głosowania. Kto z państwa jest za odrzuceniem informacji Ministerstwa Skarbu Państwa dotyczącej realizacji ustawy z dnia 21 czerwca 2001 r. o regulacji rynku cukru?Stwierdzam, że Komisja przy 11 głosach za, 4 przeciw i 3 wstrzymujących się, odrzuciła tę informację.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WojciechSzczęsnyZarzycki">Chciałbym przypomnieć, że proponowałem przyjęcie dezyderatu w sprawie sytuacji na rynku cukru.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#StanisławKopeć">Dezyderat w tej sprawie został już wcześniej wysłany i nie uzyskaliśmy jeszcze odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WojciechSzczęsnyZarzycki">Chodziło mi o to, aby zwrócić szczególną uwagę na obecną sytuację.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#StanisławKopeć">Myślę, że jednak powinniśmy zaczekać na odpowiedź na poprzedni dezyderat Komisji. Przystępujemy do rozpatrzenia kolejnego punktu porządku obrad - informacja o założeniach i stanie prac nad rządowym projektem ustawy o obrocie ziemią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JanBielański">Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi od trzech miesięcy opracowuje projekt ustawy o obrocie nieruchomościami rolnymi. To jest ustawa o charakterze ustrojowym, ponieważ dotyczy bardzo szerokiej grupy obywateli, właścicieli nieruchomości rolnych i reguluje niezmiernie ważny segment życia społecznego. Z tego względu prace nad tym projektem trwają dosyć długo. Chciałbym podkreślić, że to prawo nie jest wymierzone przeciwko cudzoziemcom. Opracowujemy ustawę, która będzie dotyczyć również polskich obywateli. Naturalnie przepisy będą musiały być stosowane również przez cudzoziemców chcących kupić ziemię na terytorium Polski. Jednak ustawa jest adresowana przede wszystkim do polskich obywateli. Jak państwo wiecie, w tej chwili nie ma żadnych ograniczeń, jeśli chodzi o obrót nieruchomościami rolnymi. Każdy może kupić i sprzedać dowolną nieruchomość. Nie ma wymogów dotyczących kwalifikacji kupującego i obszaru nabywanej nieruchomości. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi pragnie, aby ta ustawa stwarzała warunki do poprawy struktury obszarowej gospodarstw rolnych i przeciwdziałała dużej koncentracji ziemi. Wydaje nam się, że obecnie taki proces zachodzi. Są już gospodarstwa rolne skupiające wiele tysięcy hektarów. Zmierzamy również do tego, aby gospodarstwa były prowadzone przez rolników, posiadających kwalifikacje rolnicze. Ustawa definiuje pewne pojęcia, których brakowało w dotychczas obowiązującym ustawodawstwie. Próbujemy tutaj sformułować definicję gospodarstwa rodzinnego, które zgodnie z Konstytucją RP jest podstawą ustroju rolnego w Polsce. Gospodarstwo rodzinne, to takie gospodarstwo, które jest prowadzone osobiście przez właściciela lub właściciela i domowników bez zatrudniania stałej siły roboczej z zewnątrz. Przez osobiste prowadzenie gospodarstwa będziemy uznawać taką sytuację, w której właściciel będzie podejmował wszelkie decyzje dotyczące działalności rolniczej w tym gospodarstwie oraz bezpośrednio wykonywał prace związane z prowadzeniem gospodarstwa. Jak już powiedziałem, zakładamy wprowadzenie obowiązku posiadania kwalifikacji rolniczych. To może być wiedza teoretyczna, poświadczona dyplomem ukończenia szkoły średniej bądź wyższej lub będą to kwalifikacje, które zostaną stwierdzone przez wójta na tej podstawie, że ktoś pracował w gospodarstwie rodziców przez określony czas. Będą jeszcze inne wymogi dotyczące nabywcy nieruchomości. Będzie on musiał mieszkać w miejscowości, w której położona jest przynajmniej część nabywanej nieruchomości. Ta ziemia może być w kilku miejscach, ale przynajmniej w jednej miejscowości, gdzie część tej nieruchomości się znajduje, nabywca powinien mieszkać. Ponadto nabywca będzie się musiał zobowiązać do tego, że będzie mieszkać w tej miejscowości przez określony czas. To zostanie umieszczone w akcie notarialnym. Proponujemy także, aby istniał wymóg przebywania w Polsce przez określony czas. Nie podaję tutaj żadnych liczb, ale przedstawiam państwu ogólny kierunek wprowadzanych rozwiązań. Chciałbym podkreślić, że ustawa znajduje się w fazie projektu i nie była konsultowana z żadnymi ciałami społecznymi ani z innymi organizacjami. Chcielibyśmy również postawić pewne wymagania spółkom, które nabywają ziemię w Polsce. Spółka nabywająca nieruchomość rolną, będzie musiała wykazać, że przy jej rejestracji zapisano, że jej podstawowa działalność jest związana z rolnictwem. Siedziba tej spółki będzie się musiała znajdować na terenie gminy, w której położona jest nabywana nieruchomość.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#JanBielański">Ponadto członkowie zarządu tej spółki powinni mieć kwalifikacje rolnicze. Wyjątki od tej zasady mógłby stosować wojewoda, który przyznawałby specjalne zezwolenie w szczególnych wypadkach również określonych w ustawie. Decyzja byłaby podejmowana po zasięgnięciu opinii izby rolniczej. W ustawie chcemy mocno wyeksponować rolę izb rolniczych. Chodzi o to, aby izby rolnicze interesowały się obrotem ziemią na danym terenie oraz miały prawo występować do wojewody, aby ten nakazał sprzedaż nieruchomości, jeżeli nabywca nie przestrzega zapisów ustawy. Wprowadzamy również ograniczenia w podziale gospodarstw. Kiedy zmieniano Kodeks cywilny w 1990 r., sądzono, że zniesienie barier w obrocie nieruchomościami doprowadzi do koncentracji ziemi. Te przewidywania się nie sprawdziły. Następuje gwałtowne rozdrabnianie działek w gospodarstwach i samych gospodarstw rolnych. Dlatego chcielibyśmy wprowadzić ograniczenia, polegające na tym, że ustanowi się optymalną powierzchnię w danym województwie, która w jakiś sposób będzie korelowała z obecną wielkością średniego gospodarstwa. Ograniczenie będzie polegało na tym, że nie będą mogły powstawać gospodarstwa mniejsze niż wynosi optymalna powierzchnia w danym województwie. Oczywiście od tej zasady byłyby także odstępstwa, ale generalnie gospodarstwo mogłoby zostać podzielone wtedy, gdy w wyniku tego podziału nie powstaną gospodarstwa mniejsze niż wynosi optymalna powierzchnia. Wielkość optymalnej powierzchni zależałaby od regionu kraju. Naturalnie gospodarstwo na Podkarpaciu będzie miało inną optymalną powierzchnię niż na przykład w Wielkopolsce. Wielkość powierzchni optymalnej w danym województwie ustalałby co roku minister rolnictwa i rozwoju wsi w porozumieniu z sejmikiem województwa oraz izbą rolniczą. Wprowadzone zostaną również normy określające maksymalną wielkość gospodarstwa. Analogicznie do poprzedniego rozwiązania, maksymalna wielkość gospodarstwa będzie zależała od regionu kraju. Przyjęliśmy już pewne założenia odnośnie tych parametrów, ale nie chciałbym teraz zdradzać, jakie wielkości są proponowane dla poszczególnych województw. Jak już powiedziałem, to jest dopiero projekt ustawy. Chcielibyśmy także rozszerzyć listę przypadków, w których przysługiwałoby prawo pierwokupu. Obecnie takie prawo przysługuje tylko dzierżawcy. Wyjątkowo prawo pierwokupu ma także Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, jeśli nabyte od niej grunty są sprzedawane w ciągu pięciu lat po nabyciu. Natomiast dzierżawca może skorzystać z prawa pierwokupu, jeśli zawarł umowę dzierżawy na dłużej niż trzy lata. Proponujemy, aby dzierżawca miał prawo pierwokupu, jeśli umowa będzie faktycznie wykonywana przez trzy lata. Dzierżawca będzie się musiał także zobowiązać do tego, że będzie osobiście prowadzić działalność rolniczą oraz mieszkać w gminie, w której położona jest ta nieruchomość. Jak już powiedziałem, rozszerzamy krąg osób, które będą mogły skorzystać z prawa pierwokupu. Jeżeli z tego prawa nie skorzysta dzierżawca, to będzie mógł nabyć tę nieruchomość jego sąsiad. Nadrzędne będzie tutaj prawo pierwokupu przez Skarb Państwa. Skarb Państwa mógłby w każdym przypadku kupić nieruchomość po określonej przez siebie cenie, jeśli byłaby ona potrzebna do realizacji polityki państwa. Ustawa wprowadzi zmiany w szeregu innych ustaw. Między innymi trzeba będzie znowelizować Kodeks cywilny w zakresie zniesienia współwłasności. Pewne zmiany będą konieczne w Prawie geodezyjnym i kartograficznym. Rejestracji będą podlegały również umowy dzierżawy. Obecnie w ewidencji gruntów i budynków rejestrowana jest tylko własność gruntów. Nic nie wiemy o dzierżawach. Umowy zawierane pomiędzy osobami fizycznymi nie są nigdzie rejestrowane. W związku z tym nie znamy skali tego zjawiska. Jedynie Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa rejestruje takie umowy na własny użytek, ale to nie jest wymóg systemowy. Chcemy również wprowadzić pewne zmiany w ustawie o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa. Chodzi o regulacje dotyczące działalności Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Jak już powiedziałem, proces tworzenia tej ustawy jest bardzo trudny, ponieważ dotyka ona niezmiernie ważnego obszaru życia społecznego. Projekt ustawy jest już praktycznie gotowy i został poddany ocenie ekspertów w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#JanBielański">Spodziewam się, że projekt lada dzień zostanie także skierowany do konsultacji z organizacjami rolniczymi a następnie trafi do uzgodnień międzyresortowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#StanisławKopeć">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#StanisławStec">Sądziłem, że dzisiaj otrzymamy projekt ustawy, ponieważ miał być on omawiany na posiedzeniu Rady Ministrów 12 marca 2002 r. Rada Ministrów zapewne dysponowała tekstem pisanym. Dzisiaj przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oświadcza, że projekt został poddany ocenie ekspertów i dopiero potem będzie przesłany do zaopiniowania organizacjom rolniczym. Chciałbym wiedzieć, kiedy członkowie Komisji otrzymają projekt ustawy? Uważam, że powinniśmy otrzymać ten projekt przez rozesłaniem go do organizacji rolniczych lub równocześnie z tymi organizacjami. Posłowie spotykają się z rolnikami i chcą prowadzić dyskusję na ten temat, zanim odbędzie się pierwsze czytanie w Sejmie. Kiedy rozpatrzeniem projektu zajmie się rząd? Kiedy projekt ustawy znajdzie się w Sejmie? Na podstawie informacji, jakie otrzymywaliśmy do tej pory z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, mówiliśmy na spotkaniach z rolnikami, że ustawa zostanie uchwalona do końca czerwca bieżącego roku. Wydaje mi się, że ten termin jest poważnie zagrożony. Wszyscy mają duże oczekiwania wobec tej ustawy. Należy uniemożliwić spekulacje w obrocie ziemią. Dlatego dobrym pomysłem jest wprowadzenie nadrzędnego prawa pierwokupu ze strony Skarbu Państwa i prawa zakupu gruntu przez sąsiada. Ta ustawa jest pilnie potrzebna. Dlatego jeszcze raz proszę, aby przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi jednoznacznie stwierdził, kiedy członkowie Komisji otrzymają projekt tej ustawy. Projekt nie musi być doskonały. Chodzi o tekst, który powstanie po ocenie ekspertów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#JózefPilarczyk">Rząd jest zdeterminowany, aby ustawa została uchwalona do końca tego półrocza. Aby tak się stało, ustawa musi być dobrze przygotowana. W kluczowych kwestiach zgłoszono do tej ustawy zastrzeżenia natury konstytucyjnej. Nie chcielibyśmy wywoływać dyskusji, wtedy gdy projekt nie jest jeszcze dopracowany. Dlatego tekst został poddany ocenie ekspertów również pod kątem zgodności tych przepisów z Konstytucją RP. Do końca kwietnia projekt ustawy powinien zostać przekazany do Sejmu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#RomualdAjchler">Traktuję tę dzisiejszą dyskusję jako konsultację. Od dawna zabiegałem o to, aby taka debata się odbyła. Zdawałem sobie sprawę z tego, że nie będziemy dyskutowali o gotowym projekcie ustawy. Zresztą byłoby niedobrze, gdybyśmy mieli się wypowiadać o gotowym projekcie przedstawionym przez rząd. Jestem przekonany, że dzisiejsza dyskusja uzmysłowi osobom przygotowującym projekt ustawy, że istnieją jeszcze inne rozwiązania, które moim zdaniem ta ustawa powinna zawierać. W informacji przedstawionej przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie dostrzegłem żadnych elementów, które dotyczyłyby spółdzielczości produkcji rolnej. Przedstawiciel Ministerstwa mówił tylko o rozwiązaniach prawnych dotyczących spółek. Chciałbym zwrócić uwagę autorom projektu, że w ustawie należy uwzględnić rozwiązania dotyczące członków spółdzielni i spółdzielni, które dzisiaj dobrze gospodarzą. W ustawie próbujecie państwo zdefiniować pojecie „gospodarstwo rodzinne”. Chciałbym wiedzieć, jak ta definicja będzie rozumiana w kontekście spółdzielczości rolniczej. Znam strukturę rolniczych spółdzielni produkcyjnych i wiem, że tworzą je rolnicy posiadający własne grunty. A zatem jest to forma wielorodzinnych gospodarstw rolnych. Przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi mówił także o planowanych ograniczeniach w nabywaniu gruntów. Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. W niektórych regionach wielkość gospodarstwa ma nie przekraczać 300 ha. Ciągle mówi się o indywidualnym gospodarstwie, nie uwzględniając specyfiki polskiego rolnictwa. Mam tu na myśli spółdzielnie produkcyjne. Jak już powiedziałem, mam wątpliwości, czy należy ograniczać możliwość nabywania ziemi osobie, która chce pracować w gospodarstwie i tam żyć. Taka osoba może posiadać liczną rodzinę i używać takiej technologii, która pozwoli jej uprawiać znacznie większe obszary. W ustawie dopuszcza się, żeby w gospodarstwie pracowali również domownicy. Kto zostanie uznany za domownika? Czy w tym pojęciu mieszczą się tylko dzieci i żona rolnika?Chciałbym, aby ustawa uwzględniała specyfikę spółdzielczej produkcji rolnej. Czy rolnicze spółdzielnie będą również miały możliwość zakupu tylko 300 ha? Jak państwo zamierzacie rozwiązać ten problem. Osobiście uważam, że te ograniczenia powinny obowiązywać członków spółdzielni, tak aby każdy z nich miał możliwość nabycia 300 ha ziemi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#WojciechOlejniczak">Zgadzam się z opinią pana posła Stanisława Steca, że trudno jest dyskutować o projekcie ustawy, którego tak naprawdę nie znamy. Przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi przedstawił nam jedynie ogólne założenia ustawy. W tej sytuacji powstaje szereg pytań. Dlaczego spółka ma być zarejestrowana w gminie, a nie w powiecie? Przecież może się zdarzyć, że obszar gospodarstwa znajduje się częściowo w innej gminie. Bardzo dyskusyjne są także ograniczenia dotyczące wielkości nabywanych gruntów. Dzisiaj w Polsce mamy do czynienia z taką sytuacją, że największe zagrożenie spekulacją ziemią dotyka gospodarstw wielkoobszarowych oraz gruntów, które są własnością Skarbu Państwa. To nowe prawo może natomiast ograniczyć i tak mały obrót ziemią między gospodarstwami indywidualnymi. W ten sposób możemy zablokować korzystne zmiany obszarowe w małych gospodarstwach. Nie wiem, czy to jest dobry kierunek działania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#AleksanderGrad">Wszyscy czekamy niecierpliwie na tę ustawę. Tymczasem 22 marca 2002 r. zostanie zamknięty obszar negocjacyjny „swobodny przepływ kapitału”. Wiemy, że obrót ziemią mieści się w tym obszarze. W związku z tym chciałbym wiedzieć, czy założenia tej ustawy są uwzględnione w naszym stanowisku negocjacyjnym? Czy te rozwiązania stanowią integralną część polskiego stanowiska negocjacyjnego? Jeśli założenia do ustawy są związane ze zgodą Polski na zamknięcie tego obszaru negocjacyjnego, to dzisiejsza dyskusja nie ma sensu. Przypominam deklaracje rządu. Równolegle z zamknięciem tego obszaru negocjacyjnego miały być znane założenia do ustawy o obrocie ziemią. Dzisiaj krąży kilka projektów tej ustawy i nie wiemy, który z nich zostanie zaakceptowany. Dlatego chciałbym wiedzieć, które założenia są integralną częścią polskiego stanowiska negocjacyjnego w obszarze „swobodny przepływ kapitału”? Co prawda przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi stwierdził, że ustawa nie jest wymierzona w cudzoziemców i będzie dotyczyć wszystkich polskich obywateli, ale tak naprawdę wiemy, że przede wszystkim to prawo rozwiązuje problem zakupu ziemi przez obcokrajowców. Z mediów dowiadujemy się, że w uzasadnieniu do ustawy jest mowa o cudzoziemcach. Jeśli ta ustawa ma być dobrze przyjęta i nie zakłócić negocjacji z Unią Europejską, to może byłoby dobrze, gdyby z uzasadnienia do ustawy usunięto stwierdzenie, że to prawo rozwiąże problem dzierżawy i sprzedaży ziemi cudzoziemcom. Przez ostatnie 12 lat w Polsce nie było żadnej strategii obrotu ziemią. Jak w tej sytuacji można nałożyć ograniczenia dotyczące wielkości nabywanych gruntów? Jak rząd zamierza te ograniczenia wprowadzić w praktyce? Wydaje mi się, że te limity będą wpływały na dostęp do dopłat bezpośrednich. Jeżeli ktoś będzie miał większe gospodarstwo, niż przewiduje to ustawa, to otrzyma dopłaty tylko za ten maksymalny obszar określony w tym akcie prawnym. Chciałbym się jeszcze wypowiedzieć w kwestii wyznaczania najmniejszej wielkości gospodarstwa rolnego. Z doniesień mediów wiem, że ustawa zakłada, że najmniejsze gospodarstwa rolne będą miały 15 ha, a samorządy wojewódzkie będą mogły obniżać ten pułap o 50%. To oznacza, że najmniejsze gospodarstwa będą mogły posiadać 7,5 ha ziemi. Jak to założenie odczytywać w kontekście takich regionów Polski jak Małopolska czy Podkarpacie, gdzie średnie gospodarstwo ma wielkość 4 ha?Jak w nowych warunkach będzie funkcjonować Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa? Jeśli ustawa wejdzie w życie, w jaki sposób Agencja będzie obracać ziemią? Czy prawdą jest to, że będzie się tym zajmować Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, natomiast Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa przestanie istnieć? Czy w rządzie jest konsensus, aby takie rozwiązanie zostało przyjęte?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#WojciechSzczęsnyZarzycki">Przy tworzeniu tej ustawy należy uwzględnić politykę rolną państwa. Ustawa musi być także zgodna z Konstytucją RP. Jeśli zakładamy możliwość sprzedaży ziemi cudzoziemcom, ta ustawa musi być także zgodna z prawem obowiązującym w niektórych państwach Unii Europejskiej. Mam tu na myśli przede wszystkim średnią wielkość gospodarstwa w Unii Europejskiej. Ta kwestia określa, jaka powinna być wielkość gospodarstw w Polsce. Czy nieograniczenie wielkości gospodarstw może oznaczać znaczną redukcję ilości gospodarstw w Polsce? Przypominam, że w Polsce jest około 1,1 mln gospodarstw. Kiedyś były minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek mówił o tym, że w Polsce powinno pozostać 200 tys. gospodarstw. Dlatego ważne jest to, aby ograniczyć możliwość zakupu ziemi. To ograniczenie powinno także dotyczyć rolników w kraju. Niedobrze się stało, że pozwolono na zakup olbrzymich połaci ziemi w Polsce. Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa argumentowała tę sprzedaż koniecznością wykorzystania budynków znajdujących się na tych terenach. Tymczasem proszę mi pokazać w województwie Zachodniopomorskim miejsce, gdzie te budynki są używane. One są w tej chwili w bardzo złym stanie, ponieważ nikt się nimi nie zajmuje. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale pan dyrektor Jan Bielański stwierdził, że rolnicy nie będą mogli używać stałej siły roboczej. Czy ten zakaz będzie obowiązywał przez cały rok, czy sezonowo będzie taka możliwość? Jeśli będzie można zatrudniać sezonowo, to sprytne osoby znajdą na pewno jakieś rozwiązanie, aby ominąć ten zakaz. Przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi stwierdził także, że optymalna wielkość gospodarstwa będzie określana przez ministra raz w roku. Dlaczego nie częściej? Moim zdaniem, to powinno być zapisane w ustawie. Nie wyobrażam sobie, aby ten parametr był ustalany w dowolny sposób co roku. Tego nie można zaakceptować. Autorzy projektu proponują, aby w przypadku sprzedaży ziemi, prawo pierwokupu miała Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. Ja bym przyjął jeszcze bardziej radykalne rozwiązanie. We Francji, jeśli dochodzi do sprzedaży ziemi, pierwszeństwo w zakupie ma Skarb Państwa. Należy także zlikwidować możliwość spekulacji ziemią. Wszyscy obcokrajowcy, którzy kupiliby ziemię od Skarbu Państwa, nie mogliby jej sprzedać przez dwanaście lat. To jest równoznaczne z przyjętym okresem przejściowym w uruchomieniu wolnego obrotu ziemią. Zgadzam się z wyrażonym tutaj poglądem, że trudno jest dyskutować o ustawie, nie dysponując tekstem pisanym. Zgadzam się także z panem posłem Aleksandrem Gradem, który stwierdził, że Komisja powinna wiedzieć, jakie założenia do tej ustawy zostały dołączone do polskiego stanowiska negocjacyjnego w obszarze „swobodny przepływ kapitału”. Nie chciałbym, aby się później okazało, że ta dyskusja nie była potrzebna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#AndrzejAumiller">Pan dyrektor Jan Bielański mówił o ograniczeniach w nabywaniu ziemi przez cudzoziemców. Jeśli jednak cudzoziemiec kupi ziemię, to w księdze wieczystej będzie figurował jako jej właściciel i żadne sankcje, o których pan mówił, nie będą obowiązywać. W Unii Europejskiej prawo własności jest nienaruszalne. Chciałbym, aby przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi bardziej szczegółowo przedstawił rozwiązania dotyczące zakupu ziemi przez spółki. Jakich spółek te rozwiązania będą dotyczyć?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#StanisławKopeć">Przypominam, że rząd miał przedstawić informację o stanie prac nad projektem ustawy o obrocie ziemią. Komisja nie zwracała się do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o przedłożenie projektu ustawy. Nie przewidywaliśmy także dyskusji nad projektem ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#JanBielański">Pan poseł Stanisław Stec stwierdził, że Komisja powinna otrzymać projekt ustawy równocześnie z organizacjami rolniczymi. Chciałbym powiedzieć, że do Sejmu przesyłamy już projekty uzgodnione i szczegółowo opracowane. Niemniej jednak, kiedy tekst ustawy zostanie uzgodniony, na pewno przekażemy go do wiadomości Komisji. Przypominam, że w tych sprawach obowiązuje właściwy tryb postępowania. Nie możemy Komisji przekazywać nie do końca opracowanego projektu ustawy, ponieważ niektóre rozwiązania mogą jeszcze ulec zmianie. Być może niektóre przedstawione dzisiaj państwu rozwiązania, w ogóle nie znajdą odzwierciedlenia w ustawie. Już w tej dyskusji pojawiły się pierwsze krytyki niektórych pomysłów. Na przykład pan poseł Wojciech Olejniczak mówił o zagrożeniu zatrzymania obrotu ziemią między rolnikami. A zatem w tej chwili tekst ustawy nie powinien być jeszcze podawany do publicznej wiadomości. Pan poseł Aleksander Grad pytał, czy założenia ustawy były integralną częścią polskiego stanowiska negocjacyjnego w obszarze „swobodny przepływ kapitału”. Rzeczywiście w Brukseli pytano nas, w jakim kierunku zmierzają przygotowywane przez nas regulacje. Zreferowaliśmy te kwestie w ogólnych zarysach. Zapewniliśmy przedstawicieli Komisji Europejskiej, że te przepisy w żadnym razie nie uderzą w cudzoziemców. Są to przepisy, które są przede wszystkim adresowane do naszych obywateli. Oczywiście każdy, kto będzie chciał nabyć ziemię w Polsce, będzie się musiał zastosować do tego prawa. W związku z tym, tylko w tym kontekście ustawa dotyczy cudzoziemców. Podkreślam jeszcze raz, że ustawa nie jest wymierzona w cudzoziemców. Jak już powiedziałem, zreferowaliśmy przedstawicielom Komisji Europejskiej ogólne założenia tej ustawy i muszę powiedzieć, że nie usłyszeliśmy żadnych zastrzeżeń z ich strony. Pewne kontrowersje są jeszcze związane z dzierżawcami, którzy pracują w Polsce na zasadzie samozatrudnienia. Spór dotyczy sposobu liczenia okresu dzierżawy. Jeśli chodzi o sprzedaż ziemi, to od 1920 r. obowiązują ciągle te same przepisy. Wiem, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowuje nowelizację tej ustawy. Zmiany idą w tym kierunku, aby skonkretyzować kryteria udzielania zezwoleń na zakup ziemi cudzoziemcom. W tej chwili nie ma takich kryteriów. Minister spraw wewnętrznych i administracji oraz minister rolnictwa i rozwoju wsi, który potwierdza zgodę w przypadku sprzedaży nieruchomości rolnej, mają w tym zakresie całkowitą swobodę działania. Jak już powiedziałem, górne limity zakupu ziemi będzie ustalał minister rolnictwa i rozwoju wsi. W ustawie nie mówi się, jak często minister będzie to robił. Ja być może trochę na zapas powiedziałem, że ta procedura będzie powtarzana co roku. Optymalna wielkość gospodarstwa będzie określana w oparciu o średnią wielkość gospodarstwa w województwie. Jeśli dzisiaj w województwie podkarpackim średnie gospodarstwo rolne ma powierzchnię 4 ha, to te wartości będą brane pod uwagę. Oczywiście w tej sprawie będzie się także wypowiadał sejmik województwa i miejscowa izba rolnicza. Pan poseł Rumuald Ajchler pytał o rozwiązania dotyczące spółdzielni produkcyjnych.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#JanBielański">Ten wątek będzie musiał być rozbudowany w ustawie. W tym projekcie rzeczywiście bardzo niewiele miejsca poświęcono rolniczym spółdzielniom. Niemniej jednak one są traktowane jako związek osób indywidualnych, a zatem normy stosowane wobec rolników indywidualnych będą mnożone przez liczbę członków spółdzielni. Tak sobie to wyobrażam. To jeszcze wymaga dopracowania. Jeśli chodzi o prawo pierwokupu, to nie przewidujemy likwidacji Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. W ustawie mówi się, że prawo pierwokupu będzie realizować jedna z agencji funkcjonujących w sferze rolnictwa. Sądzę jednak, że najbardziej odpowiednim i przygotowanym do tego podmiotem jest właśnie Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa mniej pasuje do tego schematu. Pan poseł Wojciech Zarzycki mówił o sprzedaży dużych obszarów ziemi. Rzeczywiście tworzono takie latyfundia pod pretekstem zachowania istniejących na nich budynków. Nikt nie unieważni tych decyzji. Nie będzie drugiej reformy rolnej. Chyba, że Sejm uzna inaczej i nakaże rozparcelowanie tych majątków. Jeśli chodzi o egzekwowanie wymogów tej ustawy, to przewidujemy wprowadzenie nakazów sprzedaży. Jeżeli nabywający nie zastosuje się do przepisów ustawy, izba rolnicza będzie mogła złożyć wniosek do wojewody, aby nakazał sprzedaż ziemi. Takie rozwiązania są stosowane w Danii. Tam jeżeli właściciel nabywa odpowiednią powierzchnię gruntów, musi zamieszkać w danej miejscowości, albo w promieniu 10 km od tej nieruchomości. Jeśli nabywca nie spełni tego warunku, otrzymuje nakaz sprzedaży ziemi. Podobnie będzie w Polsce. Nabywca w ciągu pół roku będzie musiał zamieszkać w miejscowości, w której leży przynajmniej część zakupionej przez niego nieruchomości. Będzie musiał również zadeklarować odpowiedni czas zamieszkiwania w tym miejscu. Jeżeli nie dotrzyma tego warunku zostanie wystawiony nakaz sprzedaży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#JózefPilarczyk">Im bardziej zaawansowane są prace nad ustawą, tym więcej pojawia się problemów. Jeśli chodzi o górny limit wielkości kupowanego gruntu, to jest to dylemat o charakterze konstytucyjnym. Z jednej strony istnieje problem tych wielkich posiadłości, z drugiej strony mówimy o ograniczeniu prawa własności lub dysponowania własnością oraz możliwości swobodnego obrotu kapitałem. Ten dylemat musi być rozstrzygnięty, zanim opublikujemy choćby projekt ustawy. Chciałbym również powiedzieć, że nie ma rozbieżności pomiędzy założeniami do projektu ustawy o obrocie ziemią, a tym co przekazaliśmy Komisji Europejskiej podczas negocjacji w obszarze „swobodny przepływ kapitału”. Wydaje mi się, że nie ma potrzeby przypominania państwu głównych założeń naszego stanowiska negocjacyjnego w tym obszarze. Są one powszechnie znane. Mówimy o dwunastoletnim okresie przejściowym w przypadku sprzedaży ziemi rolniczej cudzoziemcom. Pewne wyjątki dotyczą dzierżawców, którzy w zależności od regionu Polski będą mogli kupować ziemię po różnym okresie zamieszkiwania na terenie gminy, gdzie znajduje się zakupiona przez nich nieruchomość rolna. W ustawie mówi się także o tym, że nabywcy będą musieli osobiście uprawiać ziemię. Niewykorzystane przez dzierżawcę prawo pierwokupu ma przechodzić na sąsiada. Jeśli i on nie będzie zainteresowany zakupem gruntu, ziemię będzie mogła nabyć Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. Być może będzie ona działać pod inną nazwą z nieco zmodyfikowaną listą zadań. Wydaje się, że Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa wypełniła już swoją podstawową rolę. Obecnie będzie wykonywać zadania banku ziemskiego. Te kwestie nie są jeszcze do końca rozstrzygnięte. Podobnie jak rozwiązania dotyczące spółdzielczej formy własności. Stosowanie górnych limitów powierzchniowych, moim zdaniem, nie jest dobrym rozwiązaniem. Jeśli taki limit zostanie wprowadzony, to w ustawie trzeba będzie szczegółowo opisać uwarunkowania regionalne. Osobiście popieram takie rozwiązania, które uwzględnią regionalne uwarunkowania. Górny limit posiadanej ziemi nie powinien być ustalany centralnie. O ostatecznym kształcie ustawy i tak zadecyduje parlament. Generalnie chodzi o to, aby przyspieszyć restrukturyzację rolnictwa i nie dopuścić do lokaty kapitału w nieruchomościach rolnych. Bardzo państwa proszę o cierpliwość. Rząd potrzebuje jeszcze kilku tygodni na przygotowanie projektu i skonsultowanie go z organizacjami rolniczymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#AleksanderGrad">Chciałbym się odnieść do wypowiedzi pana dyrektora Jana Bielańskiego. Wiele kwestii z naszego stanowiska negocjacyjnego staje się założeniami do ustawy o obrocie ziemią. Chodzi miedzy innymi o definicje. Rząd Holandii poprosił o dodatkowe wyjaśnienia i je otrzymał. To się ściśle wiąże z tą ustawą. Przypominam, że ustawa reguluje obrót ziemią przez indywidualnych posiadaczy gruntów. Tymczasem w Polsce sprzedawano ziemię spółkom prawa handlowego. Nie bardzo widzę możliwość, przejścia z jednego modelu do drugiego, bez zawirowań, które mogą spowodować ominięcie przez te podmioty niektórych przepisów. Dlatego mówiłem o konieczności zdefiniowania gospodarstwa rodzinnego. Prosiłem także o wyjaśnienie zastosowania minimalnych limitów wielkości sprzedawanej ziemi. Jak już powiedziałem, w niektórych regionach kraju wielkość średniego gospodarstwa daleko odbiega od przyjętych limitów. W tym kontekście pytałem także o dopłaty bezpośrednie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#JózefPilarczyk">Zasady dotyczące dopłat bezpośrednich będą takie same, jakie obowiązują w Unii Europejskiej. Minimalna powierzchnia uprawy, która będzie brana pod uwagę przy stosowaniu dopłat bezpośrednich wynosi 30 arów. Polska nie występowała o zmianę zasad finansowania Wspólnej Polityki Rolnej. Uczestniczyłem w debacie sejmowej, która dotyczyła sprzedaży ziemi cudzoziemcom. Chciałbym przypomnieć, że takiej transakcji muszą chcieć obie strony. A zatem Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa musi wyrazić chęć sprzedaży ziemi. A zatem musi być wola polityczna, aby wystawiać na sprzedaż państwową ziemię. W związku z tym nie obawiałbym się dzisiaj, że wszystko co obecnie jest dzierżawione przez obcokrajowców, musi być sprzedane. Dzierżawca będzie mógł skorzystać z prawa pierwokupu pod warunkiem, że Agencja będzie chciała ten grunt sprzedać. To nie oznacza, że Agencja tę ziemię sprzeda. Podobnie sprawa wygląda, jeśli chodzi o prywatnych właścicieli. Oni muszą wykazać chęć sprzedaży ziemi. Sądzę, że nie wszyscy dzierżawcy, po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, otrzymają akty własności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#JanBielański">Chciałbym jeszcze dodać, że jeśli chodzi o dopłaty bezpośrednie, to tak jak powiedział pan minister Józef Pilarczyk, one przysługują od 30 arów upraw. Natomiast kwestia kwotowania produkcji ma na celu zagwarantowanie zbytu. Dlatego w ustawie chcemy zawrzeć przepis, który będzie stanowił, że podział działek rolnych nie może prowadzić do powstawania obszarów mniejszych niż 30 arów. Jeśli rolnik posiada 60 -arową działkę, to będzie mógł ją podzielić na dwie części. Jeśli to pole ma 40 arów, to będzie je musiał sprzedać w całości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#AleksanderGrad">Ciągle mówimy o 30 arach powierzchni gospodarstwa. Czym innym jest definicja minimalnej i maksymalnej powierzchni gospodarstwa. To nie jest tak, że jeśli mam gospodarstwo rolne o powierzchni 30 arów, to jestem rolnikiem. Chciałbym jeszcze zaapelować do państwa, aby w tej ustawie jak najmniej decyzji było podejmowanych na podstawie subiektywnej oceny różnych urzędników. Była tutaj mowa o tym, że w wyjątkowych wypadkach zgodę na zakup ziemi będzie wydawał wojewoda, wójt lub izba rolnicza. Dojdzie do tego, że to będzie bardzo korupcjogenna ustawa. Sprawy będą „załatwiane” przez urzędników, a nie będzie stosowana normalna procedura. W ustawie należy zawrzeć obiektywne i jednoznaczne kryteria, które musi spełnić nabywca. Nie może być takich zapisów, że w uzasadnionych przypadkach, jeśli spółka nie ma siedziby w gminie, w której znajduje się nieruchomość, to wojewoda może wyrazić na to zgodę. Wiadomo, co wtedy zrobi prezes takiej spółki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#StanisławKopeć">Zamykam dyskusję. Prawdziwa debata jest jeszcze przed nami. Prawdopodobnie Prezydium Sejmu skieruje projekt tej ustawy do Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej oraz Komisji Skarbu Państwa. Możemy sobie zatem wyobrazić, ile pracy jest jeszcze przed nami. Niemniej jednak uzyskaliśmy dzisiaj podstawowe informacje na ten temat. Myślę, że autorzy projektu wezmą pod uwagę nasze sugestie w dalszych pracach nad ustawą. Na pewno dopracowania wymagają jeszcze rozwiązania dotyczące spółdzielni produkcyjnych. Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>