text_structure.xml 69.1 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#TeresaJasztal">Otwieram posiedzenie Komisji Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn. Witam panie posłanki i panów posłów oraz wszystkich zaproszonych gości. Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został państwu doręczony na piśmie. Czy są uwagi do zaproponowanego porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. Stwierdzam, że Komisja zaakceptowała zaproponowany porządek obrad. Problem przemocy wobec kobiet nie jest nowy. Prawie codziennie prasa donosi o tego typu aktach agresji. W tym roku w lutym na 97. posiedzeniu Sejmu było pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Odbyła się wtedy debata, która miała bardzo różny, czasem dziwny przebieg. Prawdopodobnie nie jesteśmy jeszcze dobrze przygotowani do oceny tego zjawiska. Jest ono wstydliwe, często ukrywane, niechętnie o nim mówimy. Jednak coraz częściej kobiety zdają sobie sprawę, że przemoc nie jest tylko wtedy, gdy są bite, ale może ona mieć zupełnie inny charakter, również psychiczny. Cieszę się, że ta wiedza do wszystkich dociera. Pragnę poinformować, że na bieżącym posiedzeniu Sejmu odbędzie się drugie czytanie rządowego projektu ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, jest więc szansa jej uchwalenia. Zadania Krajowego Programu Działań na Rzecz Kobiet, które zostały opracowane przez poszczególne ministerstwa podyktowane były koniecznością wywiązania się z podjętych przez rząd zobowiązań. Jakie są efekty tych działań, ze Sprawozdania nie bardzo jeszcze wynika. Mam nadzieję, że dzisiaj przy okazji relacji przez poszczególne ministerstwa dowiemy się więcej. Do projektu ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie została wprowadzona poprawka, która oprócz nałożenia na Radę Ministrów obowiązku składania co roku sprawozdania z realizacji Krajowego Programu Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie, mówi, że ono zawierać ocenę skuteczności przyjętych rozwiązań prawnych oraz innych zadań z zakresu przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Do tej pory właściwie nigdy nie ocenialiśmy skutków. Mamy informacje, ile odbyło się szkoleń, czego one dotyczyły, jakie grupy zostały przeszkolone, ile godzin szkolenia, jacy ludzie, natomiast o efektach nie bardzo jeszcze wiemy. Czy wynika to z braku monitoringu, czy może jest jeszcze na to za wcześnie? Dzisiaj spróbujemy sobie na te pytania odpowiedzieć. Bardzo proszę przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MariuszŚwiderski">W naszym resorcie osobą, która zajmuje się tą tematyką, jest pan radca generalny Piotr Mielecki. Nie mógł niestety uczestniczyć w dzisiejszym posiedzeniu, dlatego też chciałem przeprosić za ewentualne uchybienia, jakie mogą wyniknąć w trakcie dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#TeresaJasztal">Na pewno jest pan świetnie przygotowany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#MariuszŚwiderski">Wspierają mnie trzy panie, które reprezentują Policję, Straż Graniczną i Urząd do Spraw Repatriacji i Cudzoziemców, dlatego też sądzę, że sobie poradzimy. Oddam teraz głos przedstawicielce Komendy Głównej Policji, najlepiej zorientowanej w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MonikaKorpikiewicz">Czynnie uczestniczyłam w każdym posiedzeniu podkomisji dotyczącym projektu ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, jestem więc niemalże zżyta z tą ustawą. Uważam, że nikt nie powinien podawać w wątpliwość kwestii konieczności wprowadzenia tego typu aktu prawnego. Wiem, że projekt tej ustawy spotykał się z krytyką i wzbudzał ogromne kontrowersje. Związane one były chociażby ze środkami prawnymi, które próbowaliśmy do niej wprowadzić. Mogą one być przedmiotem sporów, ponieważ są może troszeczkę na pograniczu prawa własności. Takiej krytyce był poddawany, między innymi zapis mówiący o opuszczeniu przez sprawcę przestępstwa z użyciem przemocy lokalu zajmowanego wspólnie z pokrzywdzonym. Jednak pomimo sporów przepis ten pozostał i sąd będzie mógł orzekać nakaz opuszczenia miejsca zamieszkania przez sprawcę przemocy. Teraz też mamy różne mechanizmy i narzędzia prawne, które służą ochronie ofiar przemocy w rodzinie, ale nowa ustawa będzie doskonałym narzędziem w walce z przemocą w rodzinie, ponieważ zawiera elementy, które uświadomią ofiary przemocy w rodzinie o tym, że przemoc jest przestępstwem i wskażą drogę i mechanizmy wyjścia z tej opresji. Z drugiej strony projekt ustawy zakłada, że możemy również wpływać na postępowanie samego sprawcy przemocy w rodzinie i poprzez pewne działania edukacyjno-korekcyjne wywierać na niego odpowiedni wpływ. Nie będzie nową wiadomość, iż niestety statystyki przestępczości wskazują nadal, że to jednak kobiety są tą większością maltretowaną i tą większością, która nie potrafi się poruszać wśród obowiązujących obecnie narzędzi prawnych. Ponieważ reprezentuję służby kryminalne, chciałabym się odnieść do sytuacji jaka występuje, gdy prowadzimy postępowanie przygotowawcze. Na etapie postępowania przygotowawczego już widzimy, że osoba wymaga pomocy. Możemy ją skierować do instytucji, które udzielą jej wsparcia. Jednak kontakt z Policją to jest ten moment, kiedy pokrzywdzonego należy bardzo dokładnie poinformować o uprawnieniach, jakie posiada na gruncie prawa karnego. Dlatego też z Biurem Rzecznika Praw Obywatelskich chcemy opracować odpowiednie pouczenie dla pokrzywdzonego, które nie będzie zbyt profesjonalne, jeśli chodzi o stronę prawniczą, ale przystępne i żeby po przeczytaniu było wiadome, co dalej robić. Ma to być informacja faktycznie umożliwiająca wykorzystanie wszelkich uprawnień, aby osoba pokrzywdzona nie błądziła w meandrach prawa. Razem z panią doktor Moniką Płatek brałyśmy również udział w tworzeniu podwalin Krajowego Programu na Rzecz Ofiar Przestępstw. Wiem, że będzie on już niedługo uruchamiany i uważam, że to też będzie kolejne dobre narzędzie. Pogram ten umożliwi wykazanie, co konkretnie zostało zrobione na rzecz ofiar przestępstw, szczególnie ofiar przemocy w rodzinie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#TeresaJasztal">Czy do wypowiedzi pani komisarz są jakieś uwagi bądź pytania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#ElżbietaŁukacijewska">Pani komisarz powiedziała, że są odpowiednie przepisy prawa, tylko kobiety nie umieją z nich skorzystać. Wynika z tego, że jeżeli nie ma chęci ze strony organów, które są zobowiązane do tego, aby przeciwdziałać przemocy, uzbrajanie się w kolejne zapisy prawne nic w tej materii nie zrobi. Proszę państwa, z lektury prasy, obserwacji otoczenia, z rozmów z kobietami można powziąć przekonanie, że zgłaszane akty przemocy są często przez policjantów lekceważone. Poszkodowani słyszą od nich: to jest nie nasza sprawa, to jest problem rodzinny, załatwcie to sami. Również materiał jaki otrzymaliśmy z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na temat przemocy wobec kobiet, tak naprawdę w większości zajmuje się handlem ludźmi. Oczywiście jest to też ogromny problem, ale jednak kwestia przemocy została zepchnięta na bok. Pokazuje to, że samo Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, jako organ chyba najbardziej uprawniony, aby zająć się tego typu sprawami i mieć najlepsze rozeznanie w tej materii, trochę spłyca ten temat. Sądzę, że istotną częścią tego problemu jest właśnie podejście funkcjonariuszy, osób, które z racji wykonywanego zawodu zajmują się tymi sprawami. Najlepsze zapisy prawa, nie rozwiążą żadnych spraw, jeżeli będzie blokada w ludziach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MonikaPłatek">Dzisiaj reprezentuję Polskie Stowarzyszenie Edukacji Prawnej, ale zostałam wywołana również jako przedstawiciel Rzecznika Praw Obywatelskich, który ma reprezentować interesy ofiar przestępstw. Chciałabym się ustosunkować do trzech bardzo ważnych kwestii, ponieważ one się cały czas powtarzają i cały czas jak gdyby utrwalamy błędną wiedzę, już nie tylko w społeczeństwie, ale i wśród posłów. Dobrze, aby ta wiedza była prawidłowa. Po pierwsze, nakaz opuszczenia mieszkania nie ma nic wspólnego, ze sprawami dotyczącymi własności mieszkania. Nic. To jest tak, jakbyśmy powiedzieli, że nie możemy komuś nakazać pójścia do aresztu, bo go pozbawiamy jego mieszkania. Nakaz pozbawienia mieszkania wynika ze złamania przepisów prawa karnego i nie ma nic wspólnego z kwestią własności mieszkania, którą reguluje Kodeks prawa cywilnego, ewentualnie szczegółowe przepisy, które dotyczą własności mieszkań. Tych dwóch rzeczy nie należy mieszać. Tym bardziej, że na dzień dzisiejszy i niestety w projekcie tej ustawy również mamy sytuację, w której jakoś nikt się nie przejmuje tym, że w większości przypadków to właścicielki mieszkań muszą je opuścić, podczas gdy sprawca przemocy naruszający prawo karne pozostaje w tym mieszkaniu. I w dalszym ciągu, również w projekcie tej ustawy, utrzymujemy stereotyp, który zapewnia ofiarom przemocy, kobietom z dziećmi miejsce w ośrodkach i schroniskach, natomiast ja tam nie widzę, szczerze mówiąc, zbyt wielu możliwości, żeby wyegzekwować prawo. Druga sprawa. Ja nie bardzo wiem, tak naprawdę, o jakiej informacji dla pokrzywdzonej czy pokrzywdzonego my tutaj mówimy, ponieważ jedyna informacja jaka jest w tym względzie potrzebna to właśnie taka, że to nie od osoby pokrzywdzonej zależy byt przestępstwa przemocy w rodzinie. Art. 207 Kodeksu karnego, który reguluje kwestie przemocy w rodzinie, mówi nam, że jest to przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego. Policja i prokuratura mają obowiązek ścigania tego przestępstwa. Nie jest to przestępstwo, które można umorzyć, jak się to robi, niestety, bardzo często w praktyce. Takich spraw, które przychodzą do Rzecznika Praw Obywatelskich mamy dziesiątki i setki. Umarza się je, ponieważ pokrzywdzona wycofała skargę. To nie jest przestępstwo skargowe. Umarza się, ponieważ pokrzywdzona wycofała wniosek. To nie jest przestępstwo wnioskowe. W związku z tym, mamy sytuację, w której policja i prokuratura stwarzają bezprawnie, bez podstaw prawnych nowe instytucje, na podstawie których umarzają postępowanie. To, co, pokrzywdzona ma wiedzieć, to właśnie tylko to, że każde bicie jest tak naprawdę naruszeniem prawa. To nie ma być tak, że ja mam być bita miesiąc, dwa, trzy, cztery i czekać aż mnie prawie zlikwidują. Każde bicie jest przemocą i wystarczy również w świetle art. 207 Kodeksu karnego jednorazowe stosowanie przemocy, żeby uznać, że ten artykuł został złamany. Wszystko co ma wiedzieć pokrzywdzona, to właśnie to, że prokuratura i policja są obowiązane prowadzić tę sprawę. Nie ma czegoś takiego, że na podstawie braku zeznań głównej pokrzywdzonej możemy umorzyć postępowanie, a tym najczęściej tłumaczy się te zachowania.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#MonikaPłatek">Gdybyśmy tak postępowali, większość spraw w Polsce powinna być po prostu umorzona. Trzecia sprawa. Rzeczywiście, w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich został przygotowany, wysiłkiem bardzo wielu organizacji rządowych i pozarządowych projekt Krajowego Programu Na Rzecz Ofiar Przestępstw, ale gospodarzem tego programu jest Ministerstwo Sprawiedliwości. Co się dzieje z Programem? Na to pytanie może odpowiedzieć w tej chwili tylko i wyłącznie Ministerstwo Sprawiedliwości. Z Programem można się rzeczywiście zapoznać na stronach internetowych Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#KarolNapierski">W nawiązaniu do wystąpienia mojej przedmówczyni pragnąłbym poczynić kilka uwag. Z całym szacunkiem, ale pani Monika Płatek nie przedstawiła tego zagadnienia tak, jak ono w rzeczywistości wygląda. Otóż, jeśli chodzi o postawę pokrzywdzonej w sprawach o znęcanie, to rzecz nie polega na tym, że pokrzywdzona wycofuje wniosek czy skargę, pokrzywdzona przychodzi i oświadcza, że odmawia zeznań. To jest zupełnie co innego, to jest decyzja pokrzywdzonej bardzo brzemienna w skutkach. Oczywiście, ma ona takie prawo od samego początku trwania postępowania przygotowawczego i również w postępowaniu sądowym. Natomiast odmowa zeznań powoduje, że wcześniejsze zeznania, które pokrzywdzona złożyła, nie mogą być w żadnym przypadku dowodem. Jaką mamy sytuację dowodową w sprawach dotyczących znęcania się nad członkiem rodziny, z reguły nad kobietą i dziećmi? Otóż, głównym dowodem, który spaja wszystkie inne, są zeznania pokrzywdzonej. Ona dostarcza dowodu, że znęcanie ma charakter systematyczny, że jest ono wywołane nadużywaniem alkoholu, że polega na takich a nie innych codziennych, czy bardzo często powtarzających się ekscesach ze strony współmałżonka czy innego partnera. Jeśli chodzi o świadków obcych, którzy nie mają prawa odmowy zeznań, to z reguły są to sąsiedzi, którzy albo byli świadkami jakichś incydentalnych, oderwanych wydarzeń jednostkowych, albo też znają sprawę wyłącznie z relacji pokrzywdzonej. Zatem są to świadkowie, których rola w procesie jest niewspółmiernie mniejsza niż rola pokrzywdzonej. Jeżeli pokrzywdzona odmawia zeznań i nie ma tego elementu spajającego inne dowody, to zdarza się, że w takiej sprawie nie będzie podstaw do wniesienia aktu oskarżenia. Zjawisko to, nie jest tak powszechne jak mogło się to wydawać w świetle relacji pani Moniki Płatek. Przytoczę dane za ubiegły rok. W Polsce wszczętych zostało 37,5 tysiąca spraw o znęcanie. Ja troszkę zaokrąglam te cyfry, nie będę podawał z dokładnością do jedności, gdyż to tylko zaciemnia obraz. 37,5 tysiąca spraw wszczęto. To jest sporo. W prokuraturach załatwiono 1700 tys. spraw, a z tego 37,5 tysiąca spraw dotyczyło znęcania, więc jest to poważny problem również społeczny. Spośród 37,5 tysiąca spraw, w 22 tysiącach przypadków zostały wniesione akty oskarżenia. Ta ilość w stosunku do 415 tysięcy aktów oskarżenia wniesionych przez prokuraturę w roku ubiegłym w Polsce to jest 5,3%. Zatem ponad 5% wniesionych przez prokuraturę aktów oskarżenia to są sprawy o znęcanie się nad członkiem rodziny. Umorzono 250 spraw. Zatem nie jest to, jeśli chodzi o umarzanie postępowań, problem, który stanowiłby, moim zdaniem, jakąś cezurę niepokojącą. Bo na 22 tys. aktów oskarżenia, tylko w 250 przypadkach prokuratorzy wydali postanowienia o umorzeniu postępowania. Oczywiście, każda decyzja prokuratora o umorzeniu postępowania może być zaskarżona przez pokrzywdzoną do sądu. Z tym, że jeżeli pokrzywdzona odmawia zeznań, to na ogół z tego uprawnienia później nie korzysta, bo odmowa zeznań przez pokrzywdzoną z reguły podyktowana jest tym, że albo nastąpiła jakaś forma pogodzenia między nią a jej partnerem, albo też zachodzą inne przyczyny, na przykład rozstanie, które powodują, że pokrzywdzona przestaje przejawiać zainteresowanie losem sprawy, którą sama wywołała, składając zameldowanie.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#KarolNapierski">Jest jeszcze jedna kwestia, o której pragnę wspomnieć, mianowicie kwestia dotycząca ścigania z urzędu. Rzeczywiście, jest to przestępstwo ścigane z urzędu. Niemniej jednak w ponad 90% przypadków źródłem informacji na temat znęcania jest pokrzywdzona. To właśnie pokrzywdzona przychodzi i zgłasza ten fakt policji albo prokuratorowi. Zdarzają się sporadyczne przypadki, że o takich sprawach zawiadamiają obce osoby, które widzą, co się dzieje i zdecydowały się na to, aby uruchomić organy ścigania. Rzecz jasna ten sygnał jest również sygnałem wystarczającym i organy te mają obowiązek sprawę wyjaśnić. Przy przestępstwach ściganych z urzędu obojętne jest źródło z jakiego policja, czy prokuratura dowiadują się o danym zdarzeniu. Niemniej jednak w tym zakresie, bez aktywnego udziału osób pokrzywdzonych, trudno sobie wyobrazić, aby można było tę patologię natury rodzinnej skutecznie zwalczać. Jak się przedstawia ilość osób skazywanych za przestępstwo znęcania się nad członkiem rodziny? W roku 2004 za znęcanie się skazano 17 tysięcy osób, przy czym zakwalifikowane formy znęcania, kiedy połączone one były ze szczególnym okrucieństwem i wtedy kiedy pokrzywdzony podejmował próby samobójcze, dalszych 185 przypadków. Więc jest to również ilość znacząca. W zeszłym roku sądy w Polsce osądziły 570 tysięcy osób, ponad 17 tysięcy osób skazano za przestępstwo przemocy w rodzinie. W roku 2003 ilość ta była sporo mniejsza, wynosiła 11.600 osób, natomiast w roku 2002 była zbliżona do tej z ubiegłego roku, wynosiła 14.200 osób. Tak wyglądają te dane - i moim zdaniem - resort sprawiedliwości zarówno w postępowaniu przygotowawczym, jak również jeśli chodzi o działalność orzeczniczą sądów staje na wysokości zadania, ponieważ żadna sprawa nie jest bagatelizowana. Natomiast sposób jej załatwienia zdeterminowany jest materiałem dowodowym. Dotyczy to nie tylko spraw o przemoc w rodzinie, ale wszystkich spraw, jakie znajdują się w wymiarze sprawiedliwości. Cezura materiału dowodowego, który musi wystarczać do uznania winy człowieka za stwierdzoną w rozumieniu Kodeksu karnego i Kodeksu postępowania karnego jest barierą, która nie może być w żaden sposób kwestionowana. Na forum spotkań organizowanych przez Rzecznika Praw Obywatelskich spotykałem się z zarzutami, że prokuratura przywiązuje zbyt dużą wagę do zeznań pokrzywdzonej i w przypadku odmowy tych zeznań pochopnie umarza sprawy i że w takim przypadku powinna zawsze rozważać możliwość warunkowego umorzenia postępowania, a zatem rozwiązania, które stwierdza winę, ale nie łączy się ze skazaniem. Zresztą o warunkowym umorzeniu rozstrzyga również sąd na wniosek prokuratora. W tym rozumowaniu jest zawarte zasadnicze nieporozumienie, ponieważ przy warunkowym umorzeniu postępowania wina sprawcy musi być udowodniona w nie mniejszym stopniu, niż wtedy kiedy jest on skazywany. Chodzi tylko o to, że warunkowe umorzenie postępowania może nastąpić w sytuacji, gdy stopień szkodliwości społecznej czynu nie jest znaczny, gdy sprawca nie był karany, gdy przestępstwo zagrożone jest karą do 3 lat pozbawienia wolności i zachodzi duże prawdopodobieństwo, że mimo nieskazania ta osoba nie popełni przestępstwa. Wyznacza się okres próby dla sprawcy, po upływie którego zaciera się ten fakt. Uwarunkowania te muszą być spełnione w komplecie. Przestępstwo znęcania się nad członkiem rodziny, czy też nad inną osobą, jest zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności i wobec tego warunkowe umorzenie w zasadzie jest w tym przypadku niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#KarolNapierski">Oczywiście w art. 66 par. 2 Kodeksu karnego przewidziano możliwość umorzenia warunkowego postępowania o przestępstwo zagrożone karą do 5 lat wtedy gdy nastąpi pojednanie pokrzywdzonego z podejrzanym, gdy nastąpi wyrównanie szkody, jeśli zaistniała itd. Nie każdy przypadek, gdy pokrzywdzona odmawia zeznań kwalifikuje się akurat do tego sposobu załatwienia. Dlatego też, musimy mieć świadomość, że przepisy prawne są tak, a nie inaczej ukształtowane i prokurator nie może decyzji procesowych opierać na przesłankach, które nie znajdują odpowiedniego odzwierciedlenia czy pokrycia w przepisach prawa w tym zakresie. Oprócz działań natury karnej prokuratura prowadzi pewne działania natury profilaktycznej. Następują one wtedy, gdy pokrzywdzona zgłaszając fakt, który może wskazywać na znęcanie, jednocześnie określa od razu na samym wstępie swojej inicjatywy, że jej nie zależy na postępowaniu karnym i że ona zeznań nie złoży. Zwraca się do prokuratora o udzielenie jej pomocy, ale nie w formie postępowania karnego. No więc wtedy w ogóle nie ma mowy o postępowaniu przygotowawczym, bo z góry wiadomo, że ta osoba nie złoży zeznań, że zwraca się o podjęcie przez prokuratora działań natury profilaktycznej. W swoim czasie, w latach tak zwanych minionych, przed 90. rokiem była to bardzo często stosowana forma działania prokuratury, preferowana przez ówczesne kierownictwo prokuratury i moim zdaniem sprawdzająca się w rzeczywistości. Obecnie profilaktyczne oddziaływanie prokuratury, pozakarne formy działań prokuratury w przepisach ustawy o prokuraturze oraz w regulaminie wewnętrznego urzędowania powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury zostały zminimalizowane i wobec tego te działania prokuratury są o wiele mniej rozbudowane i właściwie nie ma instrumentu prawnego, który by pozwolił, żeby ten stan zmienić i nakazać prokuratorom, aby w tym zakresie wykazywali większą aktywność. Aktywność ta w tej chwili polega na tym, że jeżeli prokurator uzna, iż tego rodzaju działanie byłoby celowe, to może oczywiście wezwać zainteresowane osoby, a więc małżonków czy partnerów i taką rozmowę przeprowadzić. W okresie gdy było ono często stosowane, skutki tych działań były różnorakie. Były i takie, że osoba wzywana do prokuratury kwestionowała w ogóle to wezwanie. Sam się spotykałem z tego rodzaju przypadkami, że taki dżentelmen pytał mnie, w jakim trybie został wezwany, bo żadna procedura nie przewiduje, również i wtedy nie przewidywała, tego rodzaju postępowania polegającego na tym, że wzywa się kogoś i przeprowadza z nim rozmowę ostrzegawczą. Jest więc tutaj, moim zdaniem, pewna luka w prawie, która być może powinna być wypełniona w tej ustawie, a która pozwalałaby prokuratorowi na tego rodzaju działania w sposób jednoznaczny. Niemniej jednak, to jest i tak pozostawiane do sfery uznania prokuratora, czy na tego rodzaju inicjatywę odpowie pozytywnie. Pragnę powiedzieć, że obciążenie pracą w prokuraturze jest bardzo wysokie i oscyluje wokół ponad 30 spraw miesięcznie na jednego prokuratora. Stąd też dodatkowe czynności wymagałyby wzmocnienia kadrowego prokuratury, a to jest kwestia już budżetu i innych zagadnień. Ale może za dużo rozgadałem się na temat profilaktyki. W każdym razie nie dopuszczamy do sytuacji, aby kobieta zgłaszająca się do prokuratury z prośbą o pomoc odeszła bez tej pomocy, ale rozmiary owej pomocy zależą głównie od stanowiska danej osoby i od tego, jak dalece jest ona zdeterminowana, żeby prokurator uruchomił te działania, które może uruchomić według obowiązującego prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WiesławaTaranowska">Kwestia przemocy wobec kobiet nie jest w zakresie obowiązków związków zawodowych, niemniej jednak Komisja Kobiet działająca przy Ogólnopolskim Porozumieniu Związków Zawodowych bardzo często zajmuje się tymi sprawami, ponieważ są to problemy naszych związkowczyń pokrzywdzonych w stosunkach partnerskich. Co możemy odpowiedzieć sobie po stwierdzeniu pana prokuratora, że jest mało kadr prokuratorskich, że prokuratura jest załadowana wszelkiego rodzaju sprawami, że problemu szybko nie rozwiążemy. Nie rozwiążemy, bo proszę spojrzeć na nasze sądownictwo, załadowane sądy, wlokące się sprawy, a kobieta zostaje sama. Bardzo źle się stało, że odstąpiono od działań prewencyjnych prokuratury, ponieważ rzeczywiście kiedyś dawało to efekty i postraszenie delikwenta prokuratorem odnosiło pewne skutki. Dopóki nie będzie przekonania, że kobieta jest na gorszej pozycji w naszym społeczeństwie, to nie zdołamy wiele zdziałać. W dużych miastach ludzie mają zupełnie inną mentalność, inne spojrzenie na problem przemocy, maltretowania i bicia w rodzinie. Natomiast proszę spojrzeć na środowiska mniejsze, wiejskie i małomiasteczkowe. To jest zwykła codzienność, że chłop babę bije. Znamy nawet przysłowia polskie, które poruszają ten temat. Dopóki nie uświadomimy wszystkich, że każdy człowiek ma prawo do godnego życia i nie musi być maltretowany przez drugą osobę, to na pewno wiele nie zdziałamy. Małżeństwo w naszym społeczeństwie jest rzeczą świętą i mąż może żonie wszystko zrobić. Dopóki nie będzie innego podejścia naszych służb mundurowych, zwykłych policjantów w komisariatach do problemu przemocy, do kobiety poszkodowanej, to możemy tworzyć prawo, tworzyć różne ustawy, a problem nie zniknie. Problem będzie. Sądzę, że taka ulotka wręczana osobie poszkodowanej na pewno pomoże jej w poruszaniu się w przepisach prawa i w dotarciu do odpowiednich instytucji. Niemniej jednak najważniejszą rzeczą jest ten pierwszy kontakt w komisariacie, najbardziej istotne, jak tam osoba poszkodowana zostanie potraktowana. Nie wiem, czy jest jakaś forma szkolenia policjantów w tym zakresie, uświadamiania ich, jak ogromnie ważne jest pierwsze spotkanie z ofiarą przemocy. I zmiana świadomości policjantów ze środowisk małomiasteczkowych i wiejskich, że kobieta ma swoje prawa, jest normalną istotą ludzką i nie musi być krzywdzona. Mamy bardzo wiele przykładów właśnie z tych środowisk wiejskich i małomiasteczkowych, że zanim pokrzywdzona kobieta wyjdzie z komisariatu, to mąż już wie, że ona tam była. Bo to są przecież koledzy. To jest małe środowisko. Nad tym problemem też trzeba się bardzo, bardzo mocno zastanowić. Zmiana prawa niewiele zmieni, dopóki nie będzie uświadomienia społeczeństwa. Jest jeszcze jedna ważna kwestia. Uważam, że w każdym komisariacie powinien być do dyspozycji lekarz orzekający, dokonujący obdukcji. Poszkodowana kobieta przychodzi do komisariatu, jest pobita, skatowana, policjant pisze w protokole: ślady zasinienia, gdzieś tam widział jakieś okaleczenia i wysyła ją do orzecznika lekarskiego.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#WiesławaTaranowska">Różnie bywa, ale przeważnie lekarze mają prywatne gabinety i za taką obdukcję trzeba zapłacić. Dla kobiety z biednego środowiska, uzależnionej finansowo od męża-oprawcy, jest to naprawdę bardzo trudne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MonikaPłatek">Przyznam szczerze, że mam bardzo przykre uczucie takiego deja vue. Mnie naprawdę nie zależy na tym, żeby tutaj prowadzić potyczki słowne. Zdaję sobie sprawę, że dopóki będzie takie stanowisko, jakie w tej chwili reprezentuje Ministerstwo Sprawiedliwości, to bez względu na to, czy państwo wprowadzą nową ustawę, czy też nie, nic się nie zmieni. Przecież pan prokurator Karol Napierski bardzo dobrze wie, że ilość postępowań prowadzonych przez prokuratury, czy wpływających do sądu wcale nie oddaje skali zjawiska. Zapomnieliśmy raptem o przedstawicielach Policji, którzy są na tej sali, zapomnieliśmy o 100 tysiącach spraw zgłaszanych do policji, do „Niebieskiej Karty”, do telefonów zaufania. Te sprawy są, w związku z tym trzeba zdawać sobie sprawę, że to jest tak, jakbyśmy powiedzieli, że się nie zmienia w ogóle statystyka gwałtów. Statystyka gwałtów nie pokazuje ile jest gwałtów, tylko pokazuje ile kobiet jest gotowych do tego, żeby wnieść wniosek o ściganie gwałtu. Tak samo tutaj mamy do czynienia z sytuacją, o czym pan prokurator również bardzo dobrze wie, że pogodzenie się między stronami, które są skłócone nie ma wpływu na byt lub niebyt sprawy karnej. Fakt, że pokrzywdzona przestaje przejawiać zainteresowanie nie jest podstawą do tego, żeby mogła przestać przejawiać zainteresowanie prokuratura, czy sądy. Ale oczywiście będzie tak, jak mówi pan prokurator. Mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, w większości przypadków, proszę państwa, Kodeks karny nie jest w stanie rozwiązać żadnych problemów społecznych. Czasami jest w stanie je stworzyć, natomiast najczęściej nie jest wstanie ich rozwiązać, z wyjątkiem kilku przypadków, jednym z nich jest przemoc w rodzinie. Pokrzywdzona osoba bez względu na płeć i bez względu na wiek, w momencie kiedy dzieje jej się krzywda, musi mieć świadomość, że dzieje jej się krzywda i że znajdzie ochronę. To nie może być tak, że ja otrzymam informację i mam chodzić po urzędach i się domagać. Przecież żyjemy w kraju, w którym obowiązuje zasada legalizmu, to organy ścigania są zobowiązane do tego, żeby przede wszystkim przeciwdziałać przestępczości, dopiero później ścigać. I w związku z tym, to nie jest tak, że jakiekolwiek moje działania mogą tutaj wpłynąć na byt tego co się dzieje. Pan prokurator ma rację, być może niedouczeni, być może zagonieni prokuratorzy umarzają wnioski i skargi. Czasami jest tak, że rzeczywiście pokrzywdzona odmawia zeznań. Tylko my nie wiemy, czy odmawia dlatego, że się boi, czy odmawia dlatego, że jest to kolejny taki przypadek i nie otrzymała pomocy, czy to jest dlatego, że już ją przekonali, iż pomoc ze strony prawa i organów ścigania będzie żadna. Myślę, że prokuratury miałyby znacznie mniej pracy, gdyby zajęły się problemem przemocy w rodzinie, ponieważ nie zajmując się nią, dają bardzo wyraźny, głośny sygnał do wszystkich sprawców przemocy, że prawo nie działa, że są bezkarni. Nie udawajmy, że my tego nie wiemy. Proszę państwa następny problem, który jest bardzo silnie związany z faktem przemocy w rodzinie, to są dzieci. Świadek przemocy jest ofiarą przemocy. Jeżeli my nie wiemy, co w takiej sytuacji robić, proszę bardzo jest art. 572 Kodeksu postępowania cywilnego. To nie prokuratura ma się tym zajmować, tym się mają zająć sądy cywilne. To nie prokuratura ma wzywać małżonków, którzy mają ze sobą problemy. Dlatego mamy ustawę o pomocy społecznej i dziesiątki instytucji, które naprawdę są do tego powołane. Jest 400-stronicowy dokument pokazujący, gdzie w Polsce, w najmniejszej wiosce i miasteczku ofiara przemocy może szukać instytucji, która ma w nazwie pomoc ofiarom przemocy. Nie wiem, jak one działają, ale urzędników, urzędów, stołków, krzeseł, pieniędzy, które na to wydajemy, jest cała masa. W związku z tym ma pani rację, jeżeli się nie zmieni nastawienia do tego problemu, to się nic nie zmieni. Tyle tylko, że prawo ma to do siebie, że z jednej strony nie może wprowadzać rewolucji, ale z drugiej strony ma możliwość narzucania pewnych standardów. My nie jesteśmy innym społeczeństwem niż Austriacy, Norwedzy, Francuzi, Włosi czy Hiszpanie. Mamy podobnie dramatyczne sytuacje. Była niedawno taka głośna sprawa w Warszawie, ojciec zabił nożem córkę. Od dwóch lat wiedzieliśmy, że w tej rodzinie jest przemoc. Od dwóch lat wszyscy o tym wiedzieli. Można było tego uniknąć? Można, gdybyśmy zadziałali, gdybyśmy właśnie zastosowali prawo. Niestety, tego nie zrobiliśmy. Austriacy osobie, która po ujawnieniu faktu przemocy powiadamia o pogodzeniu, mówią: w porządku, wy się pogodziliście, ale tutaj zostało złamane prawo. Proszę państwa, to jest sprawa poważna i nikt z nas nie chce przysparzać pracy prokuraturze, ja zdecydowanie nie chcę napędzać więcej osób do zakładów karnych ani dawać argumentów, żeby budować więcej zakładów karnych. Istnieją przecież inne formy działania. Austriacy poradzili sobie z tym problemem, pana bądź panią stosujących przemoc natychmiast wysyła się na kursy, stosuje się różnego typu terapie, za które osoby te muszą zapłacić. Oni dobrze wiedzą, że jeżeli złamią przepisy, to czekają ich znacznie poważniejsze konsekwencje. To jest również bardzo silny sygnał dla ofiary, że jest chroniona. Nasze zachowanie ofiar nie bierze się z tego, że są to już osoby całkowicie zdołowane, choć część z nich na pewno jest, tylko są to w większości przypadków osoby, które nie wierzą w działanie prawa i niestety, trudno im będzie uwierzyć, jeżeli będziemy mówili w ten sposób, że pokrzywdzona przestaje nagle przejawiać zainteresowanie sprawą, którą sama wywołała. To nie pokrzywdzona wywołała sprawę, to sprawca naruszając prawo, wywołał sprawę. To nie pokrzywdzona jest od tego, żeby tę sprawę prowadzić, tylko z naszych podatków płacimy policji, prokuraturze i sądom, żeby to robili.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#TeresaPiotrowska">Tematem dzisiejszego posiedzenia jest przeciwdziałanie i eliminowanie przemocy wobec kobiet. Mamy diagnozę, mamy stosy przeróżnych materiałów, w których ta diagnoza jest postawiona. Teraz przed sobą mam informację rządu dotyczącą realizacji Krajowego Programu Działań na Rzecz Kobiet - drugi etap wdrożeniowy na lata 2003–2005. Rozdział trzeci dotyczy przemocy wobec kobiet. W celu strategicznym zapisano przeciwdziałanie i eliminowanie przemocy wobec kobiet. Rola Ministerstwa Sprawiedliwości jest bardzo szeroko określona. Zwracam się do pana prokuratora krajowego, nie bardzo rozumiem pańskie stwierdzenie, że być może w projekcie ustawy, nad którym będziemy dzisiaj debatować podczas drugiego czytania, można było coś zawrzeć, ale tego nie zawarto. Ja tego nie rozumiem. Jeśli mamy razem szukać możliwości eliminowania i przeciwdziałania przemocy w rodzinie, to musimy się tak mobilizować, żeby wszystko co możliwe próbować zapisać. Przecież to państwo z własnego doświadczenia wiedzą jakie ewentualnie przepisy mogłyby posłużyć przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. W związku z tym, jeśli państwo widzieli czy widzą, iż jest luka w prawie i można by było na przykład zastosować tzw. rozmowę ostrzegawczą, a być może jeszcze inne zapisy mogłoby się w tej ustawie znaleźć, to ja pytam, dlaczego one się nie znalazły. Państwo byliście odpowiedzialni za przygotowanie tej ustawy. Chcę zwrócić uwagę, że wzbudzała ona emocje podczas debaty przy pierwszym czytaniu, nie dlatego, że posłowie byli przeciwni omawianiu tego problemu, ale my byliśmy, żeby nie użyć tutaj złego słowa, zirytowani poziomem tego projektu ustawy, który został zaprezentowany Wysokiej Izbie. Przecież każdy, kto dzisiaj weźmie do ręki projekt ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, który wyszedł z Komisji, to musi stwierdzić, że to jest zupełnie inny projekt, aniżeli ten, który wpłynął do Sejmu. W związku z tym, pytam się, kto go przygotowywał? Jeśli rzeczywiście będziemy tworzyli takie prawo, to ono nic nie zmieni, nie odmieni sytuacji, z jaką mamy obecnie do czynienia. My będziemy w dalszym ciągu to prawo ośmieszać. Problem przemocy jest i jest to problem narastający. W związku z tym, chciałabym usłyszeć od pana prokuratora, dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości nie brało udziału w pracach nad projektem ustawy. Dzisiaj jest drugie czytanie projektu ustawy, być może jest jeszcze czas, być może jeszcze można wnieść poprawki, które ją udoskonalą i rzeczywiście poza tymi elementami, które udało się podczas prac podkomisji wypracować, jeszcze dołożyć jakieś instrumenty, które będą służyły tej sprawie. Bo ja jestem przekonana, że nie ma w Sejmie posła, który by udawał, że problemu przemocy nie ma. Spieraliśmy się o zapisy, o kwestie propagandowe, a tego mamy dość. Tutaj są potrzebne konkretne instrumenty, konkretne zapisy, które będzie można potem realizować w życiu. Jeśli miałby być to tylko taki projekt, który ma zapisane pobożne życzenia, a nie daje możliwości egzekwowania i realizowania, to lepiej nie tworzyć takiego prawa. Dokumentów mamy całe stosy, a efekty takie, jakie są. Mam nadzieję, że pan prokurator ustosunkuje się do mojej wypowiedzi i odpowie, czy rzeczywiście można jeszcze do projektu ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie wprowadzić takie zapisy, które zdaniem państwa ją udoskonalą, przez co stanie się lepsza do wykorzystania przez wszystkich praktyków, którzy z problemem przemocy w rodzinie na co dzień się stykają i na co dzień próbują te problemy rozwiązywać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#GrażynaCiemniak">W informacji rządu dotyczącej realizacji Krajowego Programu Działań na Rzecz Kobiet drugi etap wdrożeniowy na lata 2003–2005 przeczytałam o opracowywaniu materiałów edukacyjnych, informatorów i poradników dla kobiet ofiar przemocy oraz osób, które chcą im pomagać. To bardzo ważne zadanie, ale, niestety, z tej informacji wynika, że Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu oraz Ministerstwo Sprawiedliwości tego zadania nie realizuje. W związku z tym mam pytanie, dlaczego nie opracowano materiałów edukacyjnych, informatorów dla kobiet ofiar przemocy, ale także dla osób, które chcą im pomagać. Wydaje mi się, z naszej dyskusji też to wynika, że kształtowanie świadomości, iż są ofiary przemocy i są to głównie kobiety, powinno być w każdym miejscu. Myślę, że nie tylko potrzeba poradników dla ofiar przemocy, które, jak wynika z informacji, Komenda Główna Policji przygotowała i wręcza ofierze podczas interwencji policyjnej wobec przemocy lub wkrótce po niej, ale także pokazania, jakie są konsekwencje przewidziane dla potencjalnych sprawców przemocy. Niech oni wiedzą o tym że, to nie jest wina tej osoby, która stała się ofiarą, tylko, że problem polega na tym, że to sprawca dokonuje określonego czynu przemocy wobec kobiety. I sądzę, że takie informacje byłyby istotnym elementem przeciwdziałania przemocy w rodzinie, przynajmniej w jakimś stopniu. Musi być kompleks działań, wiele różnych działań. A mnie tego elementu trochę brakuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#DorotaKozieł">Chciałabym odpowiedzieć na pytanie dotyczące wprowadzenia zadań profilaktycznych dla policjantów. Przecież takie zadania profilaktyczne miała spełniać również procedura „Niebieskiej Karty”. Policjanci, którzy są dzielnicowymi, mają określone zadania związane z procedurą „Niebieskiej Karty”. Rozmowy interwencyjne, o których mówił pan prokurator krajowy, są przecież prowadzone przez policjantów. Różnie one skutkują i różne reakcje wywołują u sprawców. W większości przypadków, sprawcy śmieją się policjantom prosto w twarz i mówią: co mi pan może zrobić. Tak to mniej więcej wygląda. Pracuję z ofiarami przemocy. Poszkodowani przychodzą do mnie z zawiadomieniami z prokuratury o umorzeniu sprawy. Powód umorzenia: „znikoma szkodliwość społeczna”. Jak można mówić o znikomej szkodliwości społecznej, jeżeli ojciec zabija córkę. Dzwoni do mnie sąsiadka kobiety, nad którą znęca się partner. Mężczyzna ma wyrok w sprawie karnej, wyrok jest prawomocny, został skazany, ale dalej się nad nią znęca, ona dalej się boi, policja o wszystkim wie, nikt nie jest w stanie nic zrobić. Zastanówmy się więc, gdzie jest popełniony błąd. Odpowiem również na pytanie dotyczące materiałów edukacyjnych. Poradniki istnieją, wydawane są między innymi przez Ogólnopolskie Pogotowie „Niebieska Linia”. Ale nie tylko Pogotowie zajmuje się tymi sprawami, również różne organizacje pozarządowe zajmują się problematyką przemocy w rodzinie. W ośrodkach pomocy społecznej tworzone są punkty interwencyjne. Wydawane są ulotki, które docierają do ofiar przemocy. Ale tak naprawdę potrzebne są dodatkowe przepisy, które dają możliwość egzekwowania prawa. Nowa ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie miała je wprowadzić. Między innymi, o czym już mówiła pani doktor Monika Płatek, prawo do tego, aby to sprawcę wyprowadzać z mieszkania, a nie ofiarę. Ja przez sześć lat pracowałam w schronisku dla ofiar przemocy. Serdecznie zapraszam do odwiedzenia takiego miejsca, aby państwo zobaczyli, jak trzydzieści osób, kobiet i dzieci gnieździ się w schronisku dla ofiar przemocy w rodzinie, a pan siedzi w czteropokojowym mieszkaniu. Jest to nieprzyjemny widok, niech mi państwo wierzą. Często te kobiety przychodziły i pytały, dlaczego tak jest, że one właśnie muszą uciekać, a uciekają nieraz z piątką dzieci. Chcę również poinformować państwa o ilości spraw zgłaszanych do Pogotowia „Niebieska Linia”, o ilości telefonów, które odbieramy. Rocznie jest ich około trzynastu tysięcy, większość dotyczy problemu przemocy w rodzinie. Dzwonią do nas świadkowie, dzwonią do nas ofiary, dzwonią do nas sprawcy. Problem jest również w tym, żeby kobieta, która zgłasza się do prokuratury czy na policję, rzeczywiście uzyskała tę pomoc w pełni. Takie sprawy traktuje się, jak nic nie znaczące, bo to jest problem, który powinien zostać w czterech ścianach. Zgodzę się tutaj z panią, która mówiła, że jeżeli nie zmienimy mentalności społeczeństwa, to rzeczywiście będzie to problem, którego nie rozwiążemy.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#DorotaKozieł">Jak rozumiem, jednym z celów wprowadzenia nowej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie miała być zmiana mentalności i sposobu patrzenia na przemoc, ukazanie, że jest to właśnie problem. To nie jest tak, że dziecko, czy żona jest naszą własnością, że człowiek jest czyjąś własnością. Nikt nie może być czyjąś własnością. Nie mogę traktować dziecka w sposób uwłaczający, poniżający go tylko dlatego, że jest moje, bo je urodziłam. Tak nie można. Proszę państwa, jeżeli mamy narzędzia prawne, które możemy wykorzystywać w przypadkach przemocy, to należy je wykorzystywać. Prokuratura może z urzędu podejmować działania. Dlaczego tego nie robi? Nie robi, niestety, tak jest. W praktyce spotykam się z takimi przypadkami. Poradnictwo prawne w Pogotowiu „Niebieska Linia” jest dosyć mocno rozbudowane i nie ma takiej możliwości, żeby u nas z dnia na dzień dostać się do prawnika, żeby prawnik miał wolne godziny. Przychodzą do nas poszkodowane kobiety i mówią o niedociągnięciach prokuratury czy policji. Skarżą się, że nie są brane pod uwagę materiały dowodowe. Jeżeli dostarczają nam materiały dowodowe, to je bierzmy. Spróbujmy wyciągnąć z tego wszystko, co się da. Poruszę jeszcze sprawę obdukcji. To nie jest tak, że obdukcja jest tylko i wyłącznie płatna. W ogóle nie powinna być płatna. Jest płatna, jeżeli kobieta przychodzi trzy, cztery dni po fakcie przemocy. Można zastosować zwykłe zaświadczenie lekarskie z pogotowia ratunkowego. Jednak bardzo często policja albo prokuratura nie respektują takiego zaświadczenia, twierdząc, że nie ma podstawy prawnej. Jest to nieprawda, jest przepis mówiący o tym. Jeżeli przychodzi na policję osoba pobita, to policjant ma prawo i obowiązek wysłać ją na obdukcję, wówczas obdukcja jest bezpłatna. Zastanówmy się, gdzie popełniamy błąd. Jeżeli przychodzimy i debatujemy nad tym jaka jest słuszność tej ustawy, a operujemy mitami i stereotypami dotyczącymi przemocy, to może jednak problem jest między nami. Zastanówmy się, jeśli my się nie potrafimy porozumieć, to co mają zrobić te kobiety. Zapraszam państwa do schroniska dla ofiar przemocy, albo do spotkania z tymi osobami, wtedy zmieni się cały państwa pogląd, na to, co to znaczy być ofiarą przemocy w rodzinie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JerzyŁabuda">Chciałem odnieść się do wypowiedzi pani posłanki, która stwierdziła, że odpowiedzialność za ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie ponosi wyłącznie Minister Sprawiedliwości, bo to on jest autorem projektu tej ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#TeresaPiotrowska">Ja nie powiedziałam, że autorem jest wyłącznie Minister Sprawiedliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JerzyŁabuda">Powiedziała pani, że on jest autorem tej ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#TeresaPiotrowska">Współautorem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JerzyŁabuda">Teraz pani poseł zmienia wypowiedź. Ja dobrze pamiętam. Chciałbym powiedzieć państwu, że Minister Sprawiedliwości nie jest i nie może zostać uznany za odpowiedzialnego za tę ustawę, ponieważ nie jest autorem projektu tej ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#TeresaPiotrowska">Czy nie poczuwa się do odpowiedzialności?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JerzyŁabuda">Oczywiście, poczuwa się, jest członkiem rządu i poczuwa się do odpowiedzialności. Ale nie jest autorem projektu tej ustawy. Na druku sejmowym nr 3639, pierwotnym druku tego projektu, do prezentowania stanowiska rządu w tej sprawie w toku prac parlamentarnych został upoważniony Minister Polityki Społecznej. Oczywiście Minister Sprawiedliwości poczuwa i poczuwał się od samego początku do odpowiedzialności za tę ustawę. W związku z tym współuczestniczył w tworzeniu przepisów prawnych, zwłaszcza przepisów karnych. Przepisy, które zmieniają Kodeks karny i przepisy, które wprowadzają nowe środki karne, to są przepisy autorstwa właśnie Ministerstwa Sprawiedliwości. Za te przepisy Ministerstwo Sprawiedliwości może ponosić odpowiedzialność. Naszym zdaniem, zdaniem Departamentu Legislacyjno-Prawnego, który w pracach nad tą ustawą współuczestniczył, przepisy, które zostały wprowadzone dotyczące zwłaszcza artykułów 13–16, są w naszej ocenie wystarczające do uzyskania celu, który projektodawcy zakładają w ustawie. Oczywiście każdy akt prawny, również i ta ustawa, w toku dalszych prac legislacyjnych może zostać uzupełniona o inne przepisy, o inne zapisy. Natomiast odnosząc się do uwagi o możliwości wprowadzenia obowiązku ze strony prokuratury, czy prokuratorów prowadzenia rozmów tzw. ostrzegawczych, to rzeczywiście jest tak, jak wspomniał pan prokurator krajowy Karol Napierski, nie ma, przynajmniej na razie, takiego upoważnienia, aby prokurator tego rodzaju profilaktyczne rozmowy prowadził. Ale to nie jest i chyba nie powinno być przedmiotem tej ustawy. Jeżeli rzeczywiście taki obowiązek miałby zostać wprowadzony, to tylko w regulaminie dotyczącym działania prokuratury bądź w Kodeksie postępowania karnego. Powinna być to instytucja procesowa, a nie pozaprocesowa. Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie jest autorem wszystkich przepisów i nie może mu zostać przypisana odpowiedzialność za wszystkie uregulowania, które się w tej ustawie znalazły.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#TeresaJasztal">Na marginesie spraw, o których dzisiaj mówimy, chciałam zwrócić uwagę jeszcze na jedną kwestię. Przyjęto do realizacji Krajowy Program Działań na Rzecz Kobiet - drugi etap wdrożeniowy na lata 2003–2005 i rozpisane są zadania do wykonania przez poszczególne resorty. Odnoszę czasem takie wrażenie, że wszystko tam działa oddzielnie: program sobie, zadania przydzielone sobie, ni stąd, ni zowąd pojawiają się różne problemy, które się nagle w jakiś tam sposób próbuje rozwiązać. Gdy czytam projekt ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, gdzie znów próbuje się powoływać przy Prezesie Rady Ministrów specjalny organ zwany Radą, w skład którego znów wchodzą: Minister Sprawiedliwości, Minister Pracy, Minister Spraw Wewnętrznych, Minister Edukacji itd. itd., to dziwię się, bo przecież wiem, że w Krajowym Programie Działań na Rzecz Kobiet to wszystko jest rozpisane. Pytanie moje brzmi, czy nie ma między tymi wszystkimi działaniami korelacji? Myślę, że taką rolę pełnił i pełni do tej pory Pełnomocnik Rządu do Spraw Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn, który próbował to wszystko ująć w jakieś ramy. Może one nie są jeszcze doskonałe. I tak tworzymy kolejne ciała, kolejne przepisy, które nie będą w stanie tego problemu wyeliminować. Nasuwa mi się takie porównanie. Gdy po wypadkach toruńskich na posiedzeniu Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży rozmawialiśmy o problemie przemocy w szkole, stwierdziliśmy wtedy, że dokładnie wszystkim wiadomo, gdzie w szkołach odbywają się tego typu ekscesy. To są toalety, szatnie i najbardziej ciemne zakątki w szkole. Wszyscy o tym wiemy, nauczyciele też o tym wiedzą, więc dlaczego do aktów przemocy wśród dzieci ciągle dochodzi w tych samych miejscach? Obawiam się, że ta brutalizacja życia codziennego, szczególnie wśród młodzieży, używanie wulgarnego, agresywnego języka przez bardzo młodych ludzi spotęguje się. Przecież oni, w dorosłym życiu prawdopodobnie będą tak samo się zachowywali. Boję się, że problem, o którym dzisiaj mówimy, problem przemocy w rodzinie wcale nie będzie malał, ale będzie narastał. I to zarówno ze strony chłopców, jak i dziewcząt. Obserwujemy obecnie bardzo agresywne, bardzo brutalne zachowania wśród dziewcząt. Sądzę, że powinniśmy, media również, bić na alarm. Bić na alarm i ukazywać wszystkim dzisiejszym dorosłym, co nas czeka, jeżeli będziemy obojętni na tego typu zachowania. Jeszcze za mało jest tego alarmu, niepokoju, niezgody na tego typu działania. Społecznej niezgody. Bo prawda jest też taka, że sąsiedzi widzą, słyszą i nie reagują. Miesiącami słyszą płacz dziecka czy płacz kobiety, wszystko to co się dzieje obok w mieszkaniu i udają, że to ich nie dotyczy. Dzisiaj może ich nie dotyczy, ale za chwilę mogą się z taką samą przemocą spotkać na zewnątrz, poza murami swojego mieszkania. Gdy czytam, że Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu przeprowadziło szkolenie i brało w nich udział 100 osób, 200 osób, 50 osób, 70 osób, to mi się śmiać chce. Bo skala zjawiska przemocy jest ogromna, a efektów tych szkoleń nikt nie bada. Mówimy odbyły się szkolenia, przeszkoliliśmy tyle osób i sprawa jakby z nas spływa. Wydaje mi się, że powinno się jednak oceniać po efektach, nawet jeżeli są one na razie niewielkie. Jeżeli wszyscy się nie zmobilizujemy i nie zaczniemy na ten temat głośno mówić, ostrzegać, oburzać się, to zostanie wszystko wyciszone. Nie ma problemu, przyłożył babie, no i co, należy się jej. Tak się mówi u nas. A dziecko. Dziecko też, ostatecznie jak nabroiło, ileż to roboty dać mu klapsa. Tylko że klaps nie jest równy temu, co dzieje się w rodzinach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#AnnaPrzyborowska">Słucham wszystkich wypowiedzi z zainteresowaniem i najwyższym skupieniem. Właściwie zgadzam się ze wszystkimi kolejnymi osobami, które zabierały głos. Doszłam więc do wniosku, że nie ma sensu, żebym się odzywała, postanowiłam słuchać. Jednak teraz muszę się wtrącić i opowiedzieć państwu o zdarzeniu, którego wczoraj byłam świadkiem. Działo się to przed moim domem. Podkreślam, że mieszkam na Sadybie, a nie na Brzeskiej. Usłyszałam krzyk. Wyszłam na balkon i zobaczyłam leżącego na chodniku młodego mężczyznę. Był prawie nieprzytomny. Drugi młody człowiek bił się, jak sądzę, z małżeństwem, mniej więcej w moim wieku, może nawet troszkę starszym. Jak zrozumiałam z okrzyków, które do mnie docierały, zareagowali oni na katowanie chłopaka. Udało im się napastnika powstrzymać, pomimo że był on również wobec nich agresywny. Po krótkiej chwili przyjechało pogotowie, przyjechała policja. Pogotowie zabrało tego, który leżał. Wokół miejsca zdarzenia pojawił się tłumek zainteresowanych. Młodzi mężczyźni byli miejscowi, z tego osiedla. Policjanci spisali chłopca i odeszli. Obserwowałam, jak się zakończy całe zdarzenie. Mama, która stała przy chłopcu, tak sądzę, że mama, tak się zachowywała i tak wyglądała, powiedziała - przecież mówiłam ci, że nie należy się bić. Chciałabym państwu również przypomnieć sprawę, o której media ostatnio informowały, o tym jaka była reakcja policji na skargi społeczności w małej wiosce koło Dobrego Miasta i co z tego wynikło. Wszyscy na pewno wiedzą, więc nie będę się rozwodziła. Proszę państwa, wszystkie działania wokół ustawy, a w każdym razie dzisiejsza debata są słuszne, pomimo tego, że ja widzę ten problem znacznie szerzej. Sądzę, że nie tylko ja, ale wszyscy wiemy, że ogólnie przemoc w społeczeństwie jest bardzo ważnym problemem. Omawiając kwestię przemocy wobec kobiet, nie możemy pomijać ogólnego problemu przemocy w społeczeństwie, z którym przecież mamy do czynienia na każdym kroku. Być może nawet słuszną jest rzeczą, że w tym gronie próbujemy się zastanawiać, tak jak zrozumiałam, przede wszystkim nad problematyką przemocy w rodzinie. Chłopak, który bił, wyrósł w jakiejś rodzinie i gdzieś się tych wzorców przemocy nauczył. Nie możemy uważać, że były to wzorce płynące tylko z telewizji, chociaż to ma również swoje kapitalne znaczenie, o którym też nie można zapominać. Żeby zakończyć i wyjaśnić dlaczego w ogóle zabrałam głos, chcę powiedzieć, że jeżeli chodzi o środki prewencyjne, o których była dzisiaj mowa, odnoszę wrażenie, że jednak mniejszą wartość będą miały działania, które można określić słowami „bicie na alarm”. Nie oceniam, co za nimi się kryło, aczkolwiek one, na tym etapie naszej sytuacji społecznej, są też potrzebne. Uważam, że należy zrobić wszystko, aby zmienić język dyskursu społecznego, żeby o wszystkich sprawach, a w szczególności o sprawach rodziny, przestać mówić w sposób taki, który sugerowałby przeciwstawianie stron, wprowadzający agresję, tylko żeby znaleźć taki sposób mówienia, z którego wynikałoby, że jednak więzami, a może lepiej powiedzieć relacjami, które łączą członków społeczeństwa w ogóle, a rodziny w szczególności, powinny jednak być szacunek, miłość i zaufanie.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#AnnaPrzyborowska">Może brakuje takich słów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#TeresaJasztal">Oczywiście, uczyliśmy dzieci takich magicznych słów: proszę, dziękuję i przepraszam. Dzisiaj to wszystko poszło trochę w zapomnienie i mamy tego skutki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#MonikaPłatek">Będę starała się dostosować do pani prośby i pewne kolokwializmy, które mi przychodzą na myśl, postaram się usunąć i zastąpić je innymi słowami. Przyznam się, że bardzo miło mnie zaskoczyła postawa pań posłanek i widzę, iż rzeczywiście jest duża wola, aby ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie była dobra i żeby ją wprowadzić. Czytając poszczególne projekty, miałam co do tego pewne wątpliwości. Wydawało mi się, że chodzi głównie o to, żeby ustawa była. Ale słyszę, że rzeczywiście jest dobra wola, skoro i Ministerstwo Sprawiedliwości przyznaje się do autorstwa części przepisów. Ja bym chciała, żeby wreszcie nastąpił taki moment, aby ludzie pracujący w Ministerstwie Sprawiedliwości zrozumieli, że nie pracują dla ministra sprawiedliwości, dla swojego szefa, tylko dla mnie, dla zwykłego szarego obywatela, po to żeby prawo dobrze działało. Projekt tej ustawy, niestety, bardzo wyraźnie pokazuje, że problem polega na tym, iż ofiary przemocy są grupą osób nieważnych, mało znaczących, a związku z tym objętych gorszą ochroną prawną. Chciałabym państwu zwrócić uwagę na kilka przepisów. Artykuł 13 mówi o tym, że gdy osoby w związku z wykonywaniem swoich obowiązków służbowych powzięły podejrzenie o popełnieniu przestępstwa z użyciem przemocy wobec członków rodziny powinny niezwłocznie zawiadomić o tym policję lub prokuratora. Tutaj właśnie nasuwają mi się kolokwializmy, między innymi, że to jest cyrk. Proszę państwa, pomijając zasady legislacji, rozporządzenie z 2002 roku mówi, że nie tworzy się prawa, które już obowiązuje. Ale naprawdę nie uwierzę, bo mam o panach dobre zdanie, nie uwierzę, że w Ministerstwie Sprawiedliwości nie zna się art. 304 Kodeksu postępowania karnego, który każdego obywatela zobowiązuje, na zasadzie obowiązku społecznego, do zawiadomienia o przestępstwach, a wszystkich tych, którzy urzędowo są związani z tymi sprawami, w paragrafie 2 tym bardziej zobowiązuje. Stwierdziłam, że ofiary przemocy to jest grupa osób gorzej chroniona, o którą się nie dba, wcześniej powiedziałabym, że ma się ją w nosie, ale teraz powiem, że po prostu nie zapewnia się jej adekwatnej ochrony prawnej, takiej jak innym obywatelom, z którymi się liczymy. Najlepiej świadczy o tym art. 15 projektu ustawy, który brzmi: „Jeżeli zachodzą przesłanki dla zastosowania tymczasowego aresztowania wobec oskarżonego o przestępstwo o przemoc, sąd może zamiast tymczasowego aresztowania zastosować dozór policji, pod warunkiem, że oskarżony opuści lokal zajmowany wspólnie z pokrzywdzonym w wyznaczonym przez sąd terminie i określi miejsce pobytu”. Proszę państwa, przesłanki do tymczasowego aresztowania zachodzą w bardzo wąskim, określonym zakresie, to nie jest środek, którym można szastać. Jeżeli zachodzą przesłanki do tymczasowego aresztowania, należy zastosować tymczasowe aresztowanie. Nie można stawiać w gorszej sytuacji pokrzywdzonego przemocą w rodzinie, dlatego że jest pokrzywdzonym przemocą w rodzinie. Na świecie są trzy sposoby uregulowania tego problemu. Pierwszy w krajach, gdzie przestrzega się prawa, jest taki, że nie odróżnia się przemocy w rodzinie od przemocy w miejscu publicznym.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#MonikaPłatek">Każda przemoc jest objęta taką samą równą ochroną. Nasze rozwiązanie traktowane jest jako pozytywne i jako postępowe z tego względu, że należymy do kręgu krajów, które wcześniej w ogóle nie dostrzegały przemocy w rodzinie jako problemu i jako powodu do ochrony prawnej. Jest również trzecie podejście. W krajach skandynawskich przemoc jest znacznie surowiej karana, z tego względu, że teren prywatny, jest terenem, gdzie człowiek ma prawo do zwiększonej ochrony i poczucia bezpieczeństwa. W związku z tym naruszenie tego prawa jest traktowane surowiej. Jeżeli ustawa ma chronić ofiary przemocy w rodzinie, nie możemy dopuszczać do sytuacji, w której zastosowanie zakazu zbliżania się sprawcy do ofiary jest pod warunkiem, że sprawca łaskawie zgodzi się wyjść. Tak być nie może. Również dlatego, że zakaz zbliżania się, to nie jest środek karny, to jest środek zabezpieczający. Nie stosuje go prokurator i sąd, tylko policjant. Tak jest w Austrii, w Hiszpanii, w tych krajach, na które państwo się również powołujecie w uzasadnieniach. To ma być środek, który przeciwdziała ponownemu powtórzeniu przestępstwa. Poruszę kolejną kwestię, którą również podkreśla Ministerstwo Sprawiedliwości, ale ja nie podzielę tego stanowiska. Art. 275 Kodeksu postępowania karnego mówi o dozorze policyjnym i na dzień dzisiejszy daje policji możliwość stosowania tego środka. Jest art. 276, który wymaga niewielkiej nowelizacji, i wprowadzamy ten środek. Ministerstwo Sprawiedliwości podkreśla, że takie możliwości są, tyle tylko, że się tego nie stosuje. I z tym się zgodzę. Ważne jest, aby w tych przepisach dozór policji wyraźnie sformułować. Trzeba zapewnić, aby dozór policyjny był dozorem, który daje poczucie bezpieczeństwa i gwarantuje to bezpieczeństwo w momencie, kiedy jest oznaczane. Przy okazji chcę podkreślić, że ja naprawdę z wielkim szacunkiem odnoszę się do pracy policji. Nie chciałabym robić analizy poszczególnych artykułów, ale niestety, zarówno art. 14, art. 15 i następne są powtórzeniem tego, co już jest. My już mamy takie przepisy. Jaki szczególny cel miałby przyświecać temu, żeby raz jeszcze to wprowadzać? I ostatnie dwie uwagi. Pierwsza dotyczy obdukcji. Obdukcja nie jest obowiązkiem pokrzywdzonej osoby, obdukcja to jest dowód w sprawie. Dowody w sprawie zbiera policja i prokuratura. W niektórych krajach funkcjonuje bardzo proste rozwiązanie, na jednej kartce papieru narysowana jest sylwetka człowieka, na drugiej twarz, w dwóch ujęciach, z profilu i na wprost. Policjant, który przychodzi na interwencję, zaznacza na rysunkach miejsca śladów pobicia. Na podstawie tej dokumentacji prokurator decyduje o skierowaniu danej osoby na obdukcję. Obdukcja jest bezpłatna proszę państwa. To, że u nas się za nią płaci, jest to być może pomyłka, a być może to nie jest pomyłka, bo to przecież jest dobry interes, prawda. Obowiązkiem prokuratora bądź policjanta jest wydanie skierowania na obdukcję. Jest to dowód w sprawie. To nie poszkodowany zbiera dowody w sprawie, zwłaszcza takiej o której mówi art. 207 Kodeksu karnego, która podlega ściganiu z oskarżenia publicznego, to organy ścigania to robią. Druga uwaga, już ostatnia, dotyczy utworzenia przy Prezesie Rady Ministrów organu opiniodawczo-doradczego do spraw przemocy w rodzinie zwanego Radą.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#MonikaPłatek">Ktoś powiedział, że jak chcemy urwać łeb sprawie, to wtedy tworzymy Radę. Obawiam się, czy przypadkiem to nie będzie podobna sytuacja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#TeresaJasztal">Przepraszam bardzo, ale to nie Komisja Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn pracowała nad projektem ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Wtedy jeszcze naszej Komisji nie było. To Komisja Polityki Społecznej i Rodziny wypracowała projekt ustawy, który będzie przedstawiony na dzisiejszym posiedzeniu Sejmu. Nie ma już czasu, ale jeżeli pani doktor Monika Płatek uważa, iż można do tego projektu ustawy wprowadzić jeszcze zapisy, które pozwolą na lepszą ochronę ofiar przemocy, to mam prośbę, aby takie poprawki spróbować zgłosić pani poseł Izabeli Sierakowskiej, lub innej osobie, która będzie wypowiadała się w imieniu klubu. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że zgłoszenie dzisiaj kolejnych poprawek może spowodować, iż ustawa w ogóle nie zostanie uchwalona. Musimy więc wybierać. Projekt ustawy najprawdopodobniej jest pewnym kompromisem. Nie pracowałam przy tej ustawie, ale domyślam się, dlaczego niektóre zapisy z Kodeksu karnego, o których pani mówiła, zostały powtórzone. Kodeks karny nie jest wszystkim znany, a w tym przypadku jest nadzieja, że ustawa będzie czytana, szczególnie przez kobiety. Środowiska kobiece zapoznają się z tymi zapisami. Sądzę, że dlatego zostały one wprowadzone. Oczywiście staramy się nie powtarzać regulacji prawnych z innych kodeksów. Projekt ustawy, który będzie dzisiaj prezentowany Wysokiej Izbie, na pewno jest wynikiem pewnego kompromisu. Podejrzewam, że w posiedzeniach Komisji Polityki Społecznej i Rodziny i powołanej do rozpatrzenia tego projektu ustawy podkomisji uczestniczyli przedstawiciele różnych środowisk, a także eksperci. Teraz musimy się zastanowić, czy wnoszenie kolejnych poprawek pozwoli nam uchwalić tę ustawę, czy raczej wręcz przeciwnie. Myślę, że jednak przeciwnie, po prostu umrze ona śmiercią naturalną. Sądzę, że mimo wszystko korzystniej będzie, jeżeli ustawa zostanie uchwalona. Będzie oddziaływać zapobiegawczo, informacyjnie, ale też spowoduje utworzenie różnych instytucji, które będą instytucjonalnie zajmować się pomocą osobom poszkodowanym. Dlatego też uważam, że może lepiej jednak odstąpić od wnoszenia poprawek, bo jeżeli one będą radykalnie ją zmieniały, to istnieje niebezpieczeństwo, że w ogóle nie wejdzie w życie. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#MonikaKorpikiewicz">Ja też mam świadomość, że projekt ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie nie jest doskonały, nie jest perfekcyjny, tym bardziej że dotyka bardzo delikatnego, ale bardzo istotnego problemu. Podzielam zdanie pani przewodniczącej, że należy zrobić pierwszy krok. Ustawa będzie tym pierwszym krokiem, sygnalizującym bardzo mocno, że taki problem istnieje. I na pewno będzie „rozreklamowana” przez media. Sądzę, że powinna być uchwalona. Zgadzam się również z państwem, że istotną rolę odgrywa tutaj edukacja. Przygotowałam pewne opracowanie i bardzo żałuję, że dzisiaj go nie przyniosłam, żeby państwu pokazać. Moja praca dotyczy problemu znęcania się i postępowania policji od prewencji do zakończenia postępowania przygotowawczego, jak również udziału policji w trybie ścigania z oskarżenia prywatnego, gdy dochodzi do jednego uderzenia, które jeszcze nie jest znęcaniem, ale już może stanowić jakby jego początek, i można je w samym zarodku zdławić. Opracowanie to, po sprawdzeniu w Biurze Prawnym Komendy Głównej Policji, będzie dostarczone policjantom. Zredagowałam je wspólnie z panem prokuratorem Norbertem Zawadzkim ze Szczecina i jeżeli państwo wyrażą taką chęć, jestem w stanie dostarczyć ten materiał. Jest tam określona cała procedura policji od momentu zaistnienia problemu, jest również poruszona kwestia prewencji związana np. z realizacją zarządzenia nr 21 tzw. Niebieskiej Karty. Chciałabym jeszcze wyjaśnić pewną kwestię. Pani Monika Płatek w swojej wypowiedzi stwierdziła, że nie tyle informacja jest potrzebna osobie pokrzywdzonej, ale sam fakt, że została ona pokrzywdzona jest przestępstwem i powinniśmy tej osobie udzielić wszelkiej pomocy. I oczywiście tak jest. Ja mówiłam o przygotowaniu odpowiedniej informacji. Przy pierwszym kontakcie z pokrzywdzonym wręczamy mu pouczenie. Jest ono napisane być może zbyt trudnym językiem i chodzi nam o przygotowanie wersji łatwiejszej w odbiorze. Osoba poszkodowana, gdy otrzymuje od nas taką pisemną informację, jest zestresowana, w fatalnym stanie psychicznym. Dopiero później, gdy spokojnie przeczyta, może dokładnie rozeznać swoją sytuację. Nie oznacza to, że zostawiamy osoby pokrzywdzone bez pomocy, tylko z kartką papieru. Proszę, aby mylnie nie odebrano moich intencji i moich słów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JerzyŁabuda">Tylko kilka zdań, odnośnie do głosu pani doktor Moniki Płatek. Bardzo słuszna jest uwaga pani przewodniczącej, że ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie jest efektem kompromisu. Dodam, że nie kompromisu, tylko daleko idącego kompromisu wypracowanego przez rząd. Wiem, jakie były początki prac nad tą ustawą. Ministerstwo Sprawiedliwości dystansowało się od wstępnego projektu tej ustawy. Pragnę przypomnieć, że po zmianach dokonanych podczas prac w komisji i podkomisji zyskał on formę, która będzie dzisiaj przedstawiona do drugiego czytania, czyli jest formą zaakceptowaną przez panie i panów posłów. Będzie to prawdopodobnie, nawet bez poprawek zgłoszonych w drugim czytaniu, ustawa sejmowa. Ja się nie przywiązuję do tego projektu, proszę mnie źle nie zrozumieć, ale zgłoszenie poprawek teraz, w drugim czytaniu, kiedy stoimy przed jednym jedynym posiedzeniem Sejmu przed końcem kadencji, jest zamordowaniem tej inicjatywy. I należy sobie z tego zdawać sprawę. Oczywiście można mieć uwagi do pewnych rozwiązań. Pani doktor Monika Płatek skrytykowała w większości te przepisy, które wcześniej, jak powiedziałem, zostały wprowadzone z inicjatywy Ministra Sprawiedliwości, ale jeszcze raz podkreślam, Minister Sprawiedliwości dystansował się od takiej regulacji, uważając ją początkowo za nadregulację, regulację niepotrzebną. I te przepisy są kompromisem również ze strony Ministra Sprawiedliwości. Tak pani doktor, jest to kompromis wypracowany wspólnie w łonie rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#TeresaJasztal">Materiały, które od państwa otrzymujemy na posiedzenia naszej Komisji, w moim przekonaniu są bardzo ważne. Wprowadzają posłów, członków tej Komisji, w różne aspekty spraw dotyczących kobiet. Poruszane są w nich między innymi problemy dotyczące zdrowia, edukacji, przemocy, handlu ludźmi, prostytucji. I za to chciałam państwu podziękować, jednocześnie wyrażając żal, że nie udało się tej Komisji powołać w poprzedniej kadencji, czy od początku tej kadencji. Powiem dlaczego. Właśnie dlatego, że przy tego typu ustawach, jak dzisiaj omawiana o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, posłowie z tej Komisji, wyposażeni w ogromną wiedzę merytoryczną, mogliby bardzo wiele wnieść, z innego punktu widzenia, z zupełnie innego oglądu sprawy. Tak się, niestety, nie stało. Mam nadzieję, że Komisja Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn będzie stałym elementem polskiego parlamentu i w następnej kadencji Sejmu również będzie się zajmowała problemami, które dotyczą kobiet, ale jednocześnie i całego polskiego społeczeństwa. Chciałam państwu bardzo serdecznie podziękować za udział w dyskusji. Zamykam posiedzenie Komisji Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>