text_structure.xml 112 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JanChojnacki">Otwieram posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Witam członków Komisji i przybyłych gości. Porządek naszego dzisiejszego posiedzenia uległ zmianie. Ponieważ Senat rozpatrzył w piątek ustawę o zmianie ustawy o odpadach, rozszerzymy porządek obrad o punkt dotyczący uchwały Senatu RP w sprawie ustawy o zmianie ustawy o odpadach, który rozpatrzymy jako pierwszy. Nad następnymi punktami obradować będziemy w kolejności zgodnej z zaproponowaną w powiadomieniach o posiedzeniu. Czy wobec tak zaproponowanego porządku posiedzenia są uwagi ze strony pań i panów posłów? Nie ma uwag. W związku z tym przystępujemy do rozpatrzenia 1 punktu porządku obrad. Proszę panią posłankę Joannę Grobel-Proszowską o przedstawienie Komisji poprawek Senatu z propozycją, jak się do nich ustosunkować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JoannaGrobelProszowska">Senat w odniesieniu do art. 43a ust. 1, 4 i 6 zaproponował skreślenie wyrazów „punkt skupu złomu”. Wcześniej zapis był następujący: „posiadacz odpadów prowadzący punkt zbierania odpadów metali, w tym punkt zbierania złomu...”. Zatem Senat uznał, że mówiąc o punkcie zbierania odpadów metali rozumie się przez to również punkt zbierania złomu. Wydaje mi się, że tego rodzaju poprawkę można przyjąć. Ta sama poprawka dotyczy także przepisu karnego, czyli art. 75a w brzmieniu: „Kto prowadząc punkt zbierania odpadów metali...”, z którego wykreśla się wyrazy „w tym punkt skupu złomu”. Według mnie tę poprawkę można przyjąć. Nie wiem tylko, panie przewodniczący, czy te poprawki poddamy pod głosowanie oddzielnie, czy razem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JanChojnacki">Myślę, że razem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JoannaGrobelProszowska">Kolejna poprawka Senatu dotyczy tego, nad czym Komisja się głowiła. Nie chcieliśmy bowiem nakładać obowiązku na dzieci, harcerzy i osoby dorosłe oddające do skupu złomu - jak to sformułowaliśmy na posiedzeniu Komisji - puszki metalowe, czyli odpady opakowaniowe po napojach i innych produktach żywnościowych. Mówię w tej chwili o art. 43a ust. 7. Senat zaproponował, aby pozostawić zapis, że przepisy ust. 1–6 nie dotyczą metalowych odpadów opakowaniowych po produktach żywnościowych i skreślić wyrazy „napojach i innych”. Ta poprawka również jest do przyjęcia. Ostatnia poprawka dotyczy przepisu karnego i polega na tym, żeby po wyrazach: „Kto prowadząc punkt zbierania odpadów przyjmuje odpady...” dodać wyrazy „metali inne niż metalowe odpady opakowaniowe po produktach żywnościowych, bez potwierdzenia tożsamości...”. Jest to poprawka doprecyzowująca, w której kładzie się nacisk na to, że puszki po produktach żywnościowych można przyjmować bez legitymowania osoby oddającej złom do punktu skupu i wypełniania formularza przyjęcia odpadów. Tę doprecyzowującą poprawkę przepisu karnego także można przyjąć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JanChojnacki">Przystępujemy do procedowania nad poprawkami Senatu. Proszę o stanowisko rządu do dwóch pierwszych poprawek, które - według mnie - powinny być poddane pod głosowanie łącznie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#AndrzejMizgajski">Zostaliśmy zaskoczeni tym tematem, ale - podobnie jak pani posłanka - uważamy, że są to poprawki o charakterze precyzującym. W związku z tym nie zgłaszamy do nich zastrzeżeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JanChojnacki">Proszę jeszcze o opinię ze strony Biura Legislacyjnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#IdaReykowska">Wszystkie poprawki mają charakter uściślający. Wydaje się, że można je rozpatrzyć łącznie, szczególnie, że istnieje wyraźne powiązanie poprawki nr 2 z poprawką nr 3, które na pewno trzeba rozpatrywać łącznie. Sugerujemy, że ze względu na charakter poprawek, można jednocześnie rozpatrzyć wszystkie poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JanChojnacki">Czy są inne uwagi ze strony pań posłanek i panów posłów? Nikt się nie zgłasza. Wobec tego pytam, czy ktoś jest przeciwny przyjęciu takiego sposobu procedowania, żeby w jednym głosowaniu przyjąć wszystkie przedłożone poprawki Senatu? Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja zaakceptowała ten sposób procedowania. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja zaakceptowała propozycję, żeby jednocześnie głosować nad wszystkimi poprawkami Senatu. Przystępujemy do głosowania. Czy ktoś jest przeciwny przyjęciu wszystkich poprawek Senatu? Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że poprawki zostały przyjęte. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja przyjęła poprawki Senatu. Proponuję, żeby sprawozdawcą w tej sprawie nadal była pani posłanka Joanna Grobel-Proszowska. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja przyjęła tę propozycję. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja przyjęła propozycję, żeby sprawozdawcą była pani posłanka Joanna Grobel-Proszowska. Przechodzimy do rozpatrzenia 2 punktu porządku dziennego - gospodarka finansowa w parkach narodowych. Proszę o zabranie głosu głównego konserwatora przyrody.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#AndrzejMizgajski">Niestety, główny konserwator przyrody musiał udać się w podróż zagraniczną. Pani minister Ewa Symonides prosi o usprawiedliwienie i przeprasza za nieobecność. W jej imieniu pozwolę sobie w dużym skrócie przestawić zagadnienie będące przedmiotem dzisiejszego posiedzenia. Są tu obecni liczni dyrektorzy parków narodowych. Jest też obecny pan dyrektor Jan Wróbel z Ministerstwa Środowiska, myślę więc, że w przypadku szczegółowych pytań, wspólnymi siłami, będziemy w stanie przedstawić państwu to zagadnienie od podszewki. Najważniejsze jest to, że sytuacja parków narodowych nie zmieniła się w stosunku do stanu sprzed roku, przynajmniej w zakresie liczb, ponieważ środki budżetowe przewidziane na parki narodowe wynoszą 102 proc. kwoty przeznaczonej na ten cel w 2003 r. W praktyce jest to utrzymanie stabilnego poziomu, biorąc pod uwagę wielkość inflacji. Ponadto budżety parków narodowych w ponad 50 proc. pochodzą ze środków funduszy celowych. To, co parki otrzymują z budżetu państwa stanowi 50 proc. tego, co wydają. Trzeba więc powiedzieć, że w praktyce, przy tym niezwykle skromnym finansowaniu z budżetu państwa - co wynika z przedstawionej informacji, a także z rzeczowej opinii z Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu - jest to mniej niż skromna wielkość. Myślę, że tyle, jeśli chodzi o sprawy ogólne. Jeśli zajdzie potrzeba uszczegółowienia, pan dyrektor Jan Wróbel i poszczególni dyrektorzy parków narodowych są gotowi do udzielenia dalszych informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanChojnacki">O przedstawienie koreferatu proszę panią posłankę Elżbietę Łukacijewską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#ElżbietaŁukacijewska">Jestem zażenowana, że podsekretarz stanu ma tylko tyle do powiedzenia na temat sytuacji finansowej parków narodowych. Żałuję, że na dzisiejszym posiedzeniu nie ma pana ministra Czesława Śleziaka - który prawie nie odwiedza naszej Komisji - ani pani minister Ewy Symonides, aby wysłuchali uwag dotyczących gospodarki finansowej parków narodowych, o których mówi się, że są dobrem ogólnonarodowym pokrywającym zaledwie 1 proc. powierzchni Polski i o które powinniśmy szczególnie dbać. Odnoszę wrażenie, że rząd nie do końca starannie dba o to dziedzictwo narodowe. Żałuję, że nie ma tu pani minister Ewy Symonides, zwłaszcza w kontekście wprowadzenia przez Senat i przyjęcia przez Sejm poprawki nr 9 do ustawy o ochronie przyrody. Jestem zdumiona, że rząd nie protestował, ale do tego przejdę później. Uważam, że przedłożony materiał powinien nosić nazwę „Problemy finansowe parków narodowych”, bowiem - co wielokrotnie podkreślałam - posłowie na posiedzeniach Komisji zwracali uwagę pani minister i panu ministrowi, że gdyby nie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i Ekofundusz, parki narodowe miałyby się bardzo źle. Ponadto nie zgodzę się ze zdaniem pana podsekretarza stanu, że opinia przygotowana w Biurze Studiów i Ekspertyz jest rzeczowa, ponieważ - według mnie - przepisano tylko to, co jest zawarte w informacji otrzymanej od rządu. Przejdę teraz do szczegółowego omówienia materiału. Rzeczywiście, jak powiedział pan minister, środki na 2004 r. stanowią 96 proc. środków na 2002 r. i 102 proc. na 2003 r. Jednak, biorąc pod uwagę budżet parków narodowych, trzeba się odnieść do 2001 r., kiedy drastycznie - o 25 proc. - ograniczono ten budżet. Od tego zaczęło się nieszczęście. Zatem, jeżeli mamy się odnosić, to nie do dwóch ostatnich lat, tylko do 2001 r. W zeszłym roku, kiedy w Komisji rozpatrywaliśmy podobny temat, mówiliśmy o olbrzymich zadłużeniach w stosunku do pracowników z tytułu sortów, delegacji czy wyjazdów samochodowych. Niestety, Ministerstwo Środowiska nie wskazuje wielkości tych zobowiązań, natomiast w materiale Krajowego Zarządu Parków Narodowych czytam, że jest to kwota rzędu 1,5 mln zł. Ministerstwo cieszy się, że wypłacono 474 tys. zł, ale trzeba powiedzieć, że odbyło się to kosztem wydatków majątkowych, a więc zaniechaniem ratowania rozpadających się budynków, przeprowadzania koniecznych remontów, czy chociażby przygotowania projektów, bez których nie jest możliwe sięganie po dotacje, środki finansowe. Dyrektorzy parków narodowych podpisali ugody z pracownikami, co pozwoliło uniknąć procesów sądowych i płacenia odsetek, natomiast Ministerstwo Środowiska wyjednało jedynie zgodę na to, żeby przesunąć środki inwestycyjne na częściową realizację zobowiązań wobec pracowników. Należy jednak postawić pytanie, co będzie w 2004 r. i 2005 r.? Przecież dalsze zobowiązania będą obciążać budżet, a w ustawie budżetowej na 2004 r. nie doczytałam się, żeby były środki na pokrycie zobowiązań z tego tytułu. Poza tym Ministerstwo Środowiska nie wspomina, że te zobowiązania będą dotyczyć także 2005 r. Jeśli chodzi o gospodarstwa pomocnicze, na str. 3 materiału stwierdzono, że parki narodowe otrzymują dofinansowanie ze źródeł pozabudżetowych.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#ElżbietaŁukacijewska">To nie do końca jest prawdą, ponieważ wiadomo, że z tych źródeł mogą być realizowane tylko konkretne projekty i to zawsze z udziałem własnym. W rzeczywistości gospodarstwa pomocnicze wydatkując środki na zadania statutowe w parku narodowym balansują na granicy płynności finansowej, może z wyjątkiem Tatrzańskiego Parku Narodowego i Parku Narodowego Gór Stołowych, gdzie zyski gospodarstwa pomocniczego są większe. W przypadku wydatków majątkowych, sytuacja jest ciekawa. Dyrektorzy wielokrotnie zawracali uwagę na to, że zasób mieszkaniowy jest bardzo duży. Brak remontów, inwestycji, powoduje dekapitalizację majątków. W 2003 r. zaledwie 8 proc. kwoty przyznanej z budżetu zrealizowano w formie wydatków majątkowych. Natomiast nic nie mówi się o tym, że jednym ze sposobów zdjęcia obciążeń majątkowych jest sprzedaż zbędnego majątku. O tym już kiedyś mówiłam. Niestety, Ministerstwo Środowiska uparcie nie wyraża zgody na sprzedaż budynków, które niszczeją, niemal się rozpadają, nie dając tym samym szansy ich użytkownikom na wyłożenie własnych pieniędzy na ten cel. Dlaczego taka instytucja, jak parki narodowe, ma remontować budynki ludziom, którzy często nie mają z nimi już nic wspólnego? Czy nie można, wzorem Lasów Państwowych, sprzedać tych budynków? Wrócę jeszcze do sprawy gospodarstw pomocniczych. Są one zobligowane do oddawania 50 proc. zysków do budżetu państwa. Jest to realizowane na podstawie rozporządzenia ministra finansów. Te pieniądze trzeba oddawać. Nie zawsze w parkach narodowych mają na tyle silną wolę, żeby wypracowywać zysk, skoro i tak mają te środki oddać. W związku z tym pytam, czy w tak trudnej sytuacji finansowej parków narodowych Ministerstwo Środowiska nie pomyślałoby o zmianie rozporządzenia, żeby te środki zostawały w parkach. W informacji o wydatkach majątkowych czytamy również o najważniejszych inwestycjach - modernizacji hotelu „Iwa” w Białowieskim Parku Narodowym, budowie Centrum Organizacji i Zarządzania w Kampinoskim Parku Narodowym oraz budowie Centrum Edukacji Ekologicznej wraz z muzeum w Magurskim Parku Narodowym. Jednak w materiale zabrakło informacji o kosztach realizacji tych przedsięwzięć, bo niektóre z nich - jak chociażby budowa Centrum Organizacji i Zarządzania w Kampinoskim Parku Narodowym - realizowane są od 1995 r. Wiadomo, że jeżeli inwestycja jest realizowana przez wiele lat, to jej koszt rośnie. W tym przypadku nie mamy punktu odniesienia - nie wiemy, jaki był zaplanowany koszt realizacji inwestycji, jaki jest zakres już wykonanych prac i na co jeszcze potrzebne będą pieniądze. Czytamy także, że dość dużo środków przeznaczono na wykup gruntów - 307,9 tys. zł. Ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej na wykup gruntów przeznaczono ponad 4 mln zł. W zeszłym roku zainteresowałam się sprawą ceny 1 ha gruntu, która jest bardzo duża. W Krajowym Zarządzie Parków Narodowych wyjaśniono mi, że wykupy dotyczą przede wszystkim Kampinoskiego Parku Narodowego, a ceny gruntów w okolicy Warszawy są znaczne. Natomiast dotarła do mnie informacja, że ciekawe są wnioski o wymianę gruntów z Kampinoskim Parkiem Narodowym.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#ElżbietaŁukacijewska">Dobrze by było, żeby kiedyś w kręgu zainteresowania Komisji znalazło się to, czy nie dochodzi do spekulacyjnej wymiany gruntów z wysoko postawionymi ludźmi w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MarekSuski">Zgłosiłem taki wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#ElżbietaŁukacijewska">Bardzo dobrze. Ja również zainteresowałam się tą sprawą, bo wydaje mi się, że niedobrze się dzieje. Jeśli chodzi o środki pozabudżetowe, wiadomo, że znaczące środki przekazano z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej i gospodarstw pomocniczych, głównie na plany ochrony. Wyniosły one ogółem 34,3 mln zł. Proszę jednak zauważyć, że przecież plany już były gotowe, tylko ustawa wprowadziła nakaz realizacji nowych planów. Należy zapytać, czy trzeba było ponieść aż tak znaczne koszty. Co trzeba było zrobić takiego, że koszty nowelizacji planów - bo nie sądzę, żeby nie opierano się na materiałach zawartych we wcześniejszych planach - były aż tak wysokie? W związku z tym pytam pana ministra, za co w parkach narodowych będą realizowane te plany, bo jeśli czytamy, że prawie na nic nie ma pieniędzy, a na działalność, poza płacami, zostaje zaledwie kilka procent środków, to trzeba się nad tym poważnie zastanowić. Przepraszam panów dyrektorów za to, co mówię, ale występuję w dobrej wierze. Mamy parki narodowe, ale kto się przejmuje ich funkcjonowaniem. Kto przy ustalaniu projektu budżetu walczy o to, żeby na ochronę środowiska i parki narodowe było więcej pieniędzy? Przejdę teraz do feralnej poprawki w ustawie o ochronie przyrody, którą wprowadził Senat. Szkoda, że nie stało się tak, że pieniądze mogą przekazywać dyrektorzy parków, które mają dobrą sytuację finansową. Niestety, Senat wprowadził zapis obligatoryjny, który poparła większość sejmowa. W związku z tym chciałbym zapytać przedstawicieli ministra finansów i pana ministra, jak to się ma do zapisów budżetowych, że w środku roku budżetowego - bo ustawa wchodzi od 1 maja bieżącego roku - dyrektorzy mają oddawać 15 proc. środków. Nie chciałabym być źle odebrana. Rozumiem, że te środki mają służyć Tatrzańskiemu Ochotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu i Górskiemu Ochotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu. Na moim terenie również działają te instytucje. Trzeba coś robić, bo faktycznie są one nie dofinansowane, ale wydaje mi się, że nie można dyrektorów parków narodowych stawiać w sytuacji, kiedy mają zatwierdzone plany finansowe, że mają oddawać 15 proc. środków na ten cel, bo ustawodawca tak wymyślił. Może wyjątkowo dla dwóch parków narodowych nie będzie to problemem, ale dla większości będzie to trudne. Jestem zażenowana, że ani Ministerstwo Środowiska, ani rząd nie zgłosiły weta znając sytuację finansową parków narodowych. Praktycznie nie było żadnej odpowiedzi na poprawkę zgłoszoną przez Senat. Konkludując powiem, że chciałabym, żeby, jeśli w Komisji podnosimy problematyczny temat, nie było to czcze gadanie, tylko szły za tym konkretne efekty. Dlatego chciałabym zapytać, jakie działania zamierza rząd podjąć, aby parkom narodowym, które są dobrem ogólnonarodowym, nie zaglądała w oczy bieda, żeby pracownicy tych parków byli normalnie wynagradzani i co miesiąc otrzymywali to, co im się należy zgodnie z umową o pracę. Natomiast, jeśli chodzi o ocenę materiału - powtarzam - zabrakło w nim informacji na temat kłopotów, problemów i wielkości zaległości.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#ElżbietaŁukacijewska">Dlatego oceniam go negatywnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JanChojnacki">Panie ministrze, proszę o odniesienie się do wystąpienia pani posłanki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#AndrzejMizgajski">Pani posłanko, chciałbym przeprosić, że wprawiłem panią w zażenowanie. Rzadko mi się zdarza, że kogoś żenuję. Jeśli chodzi o to, co miałem do powiedzenia, nie chciałem powtarzać informacji zawartych w materiale, który państwo otrzymali. Może to zabrzmi nieskromnie, ale w ubiegłym roku przekazałem członkom Komisji książkę, którą redagowałem i przygotowałem pt. „Ochrona przyrody - stan i perspektywy”, gdzie zagadnienia dotyczące także parków narodowych są przedstawione całościowo i na tle tego, co jest w Niemczech. Pani posłanka zapewne otrzymała tę książkę. Dlatego nie chciałem powtarzać treści zawartych w książce. W związku z tym proszę o wyrozumiałość w kwestii, że nazbyt krótko to ująłem. Stało się tak również przez szacunek dla fachowców - obecnych tu dyrektorów parków narodowych - którzy w szczegółach znają te sprawy. W odniesieniu do budżetu i tego, co robi rząd, chciałbym krótko powiedzieć, że rząd zatrzymał „degrengoladę finansów” w parkach narodowych. Pani posłanka wspomniała o tym, że w 2001 r. finansowanie parków narodowych spadło o 25 proc. Ten proces został zatrzymany. Teraz jesteśmy w fazie stabilizacji finansów, aczkolwiek niewątpliwie to finansowanie musi być lepsze. Oczywiście nie możemy mówić w sposób wyabstrahowany tylko o finansach. W pełni podzielam pogląd, że potrzebna jest szersza debata. Nie chodzi o same liczby. Potrzebne jest szersze spojrzenie na to zagadnienie. Myślę, że obecni tu dyrektorzy parków narodowych, a zwłaszcza dyrektor departamentu w Ministerstwie Środowiska, pan Jan Wróbel, szczegółowo przekażą państwu pewne informacje. Jeśli można, przekażę głos panu dyrektorowi Janowi Wróblowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JanChojnacki">Proszę, panie dyrektorze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JanWróbel">Problem jest trudny i istnieje od lat. Można tylko mieć nadzieję, że przy tak głębokim zaangażowaniu, jakie wykazuje pani posłanka Elżbieta Łukacijewska, wcześniej czy później nastąpi poprawa sytuacji finansowej parków narodowych. Ministerstwo Finansów doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że minister środowiska ma znaczący wpływ na dysponowanie środkami funduszy celowych i przy próbie uzyskiwania większej przychylności ze strony Ministerstwa Finansów na rzecz zwiększenia budżetu parków narodowych zawsze otrzymujemy odpowiedź, że mamy w swojej dyspozycji fundusze celowe. Jak wobec tego dyskutować w tym zakresie? Rzeczywiście, gdyby fundusze celowe przestały dziś dofinansowywać parki narodowe, trzeba by było ogłosić upadłość parków narodowych. Jednak na razie nam to nie grozi. Natomiast od wielu lat, systematycznie udaje się nam spowodować, że przepisy w zakresie gospodarstw pomocniczych pozwalają na prowadzenie tych gospodarstw przez parki narodowe. Wielokrotnie próbowano zlikwidować niektóre środki specjalne, czy gospodarstwa pomocnicze przy parkach narodowych. Dopóki one istnieją, są mobilizacją dla dyrektorów parków narodowych do uzyskiwania możliwie wysokich dochodów w gospodarstwach pomocniczych, aczkolwiek bez naruszenia podstawowych celów parku narodowego. Jest to dążenie do uzyskania środków nie poprzez nadmierne pozyskanie drewna, ale przez właściwe gospodarowanie drewnem, które się pozyskuje i sprzedaje. Proszę jednak zauważyć, że odprowadza się 50 proc. zysku, czyli pozostałości środków na koniec roku, ale w ciągu roku można wykorzystywać wszystkie środki wypracowane w gospodarstwach pomocniczych. Trzeba przyznać, że parki narodowe w większości wydatkują te środki w ciągu całego roku, a pozostawienie nawet 50 proc. zysku gospodarstw pomocniczych jest niezmiernie istotne w przypadkach klęsk żywiołowych, które powodują wywroty, złomy, wiatrołomy liczone w tysiącach metrów w poszczególnych parkach narodowych. W takich przypadkach sprzedane drewno pozyskane w wyniku klęsk żywiołowych pozwala - przynajmniej w granicach 50 proc. zysku na koniec roku - zachować te środki na lata następne, na likwidację skutków tych klęsk. Problem sprzedaży budynków w parkach narodowych jest szczegółowo analizowany od dawna. W każdym konkretnym przypadku dokładna analiza dotyczy każdego budynku proponowanego do sprzedaży przez dyrektorów parków narodowych. Niestety, muszę powiedzieć, że w wielu przypadkach te propozycje nie były poparte rzetelną analizą sytuacji mieszkaniowej w perspektywie 10–15 lat. Łatwo by było dziś sprzedać ileś budynków zamieszkałych przez emerytów, a nawet przez osoby postronne, ale przecież wiemy, że w parkach narodowych konieczne jest zabezpieczenie mieszkań służbowych dla niektórych służb odpowiedzialnych za ten olbrzymi majątek, za ochronę przeciwpożarową, ochronę przed kradzieżami, kłusownictwem itd. Ci ludzie muszą mieszkać w terenie, jak jest w przypadku Lasów Państwowych. Dlatego, jeśli dziś wyprzedamy mieszkania, które pozornie są zbędne, to za kilka lat trzeba będzie wydatkować olbrzymie środki na inwestycje w zakresie budowy osad służbowych. Wobec tego do sprzedaży przeznaczane są tylko te budynki, które nie nadają się do remontu kapitalnego ze względu na stopień zużycia, jak i całe bloki mieszkalne, które parki narodowe przejęły po dawnych pegeerach - na przykład, Magurski Park Narodowy.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#JanWróbel">W dalszym ciągu dyrektorzy parków narodowych dopracowują - do czego zostali zobligowani - polityki mieszkaniowe w perspektywie do 15 lat. Wykupy gruntów oparte są na obowiązujących przepisach. Zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami, wyceny gruntów dokonują biegli rzeczoznawcy, co zresztą nie daje podstawy do zakupu po tej cenie, ponieważ dyrektor traktuje to jako wskazówkę pomocniczą. Jednak w przypadku parków, gdzie wykupy są największe, umożliwiając sprawdzenie poprawności wyliczeń dokonanych przez biegłych, pracownicy banku uzyskali stosowne uprawnienia w zakresie wyceny, żeby mogli sprawdzać rzetelność tych wyliczeń. Oczywiście zachodzą podejrzenia, że z wymianą gruntów w parkach narodowych mogą się wiązać pewne nieprawidłowości, ale proszę zauważyć, że dotychczasowa i nowo uchwalona ustawa przewidują, że wyłączenie gruntu z granic parków narodowych może nastąpić tylko w przypadku utraty wartości przyrodniczych. Wobec tego nie ma obawy, że wymienione grunty w środku parku, oddane przez rolnika, oddane w drobnych enklawach położonych poza głównymi kompleksami leśnymi, staną się działkami budowlanymi. Musiałyby one utracić wartości przyrodnicze, a dotyczy to między innymi kompleksów leśnych, cennych łąk itd. Niemniej jednak z ostrożności ten problem podlega aktualnie kontroli ze strony Ministerstwa Środowiska, która ma na celu sprawdzenie rzetelności i zasadności wymiany gruntów proponowanej przez dyrektorów parków narodowych. Koszty planów ochrony rzeczywiście były stosunkowo duże, ale proszę zauważyć, że w stosunku do poprzednich lat, kiedy opracowywano plany na 10 lat, te są opracowane na 20 lat. Tym samym dokładność opracowań, dokumentacji niezbędnej do sporządzenia planów ochrony, jest większa, a więc i kosztowniejsza. Oświadczam jednak, że na przepracowanie planów sporządzonych przed nowelizacją ustawy o ochronie przyrody z 2000 r. parki narodowe nie wydatkowały żadnych pieniędzy. Wszystkie te prace są wykonane przez służby parków narodowych. Zatem na podstawie bogatej dokumentacji wówczas sporządzonej powstały projekty planów ochrony dla 21 parków narodowych. Plan dwudziestego drugiego parku jest na ukończeniu, a jeśli chodzi o 23 park, niedługo ogłosi przetarg na opracowanie planu. Wykonały to więc służby parków narodowych. Są to pewnego rodzaju syntezy dużych planów zawężone do zakresu, który określa ustawa o ochronie przyrody. Czy będą środki na realizację tych planów? Zakres zadań rzeczowych określony jest tam w stopniu optymalnym. Jak w przypadku wielu innych działań w sferze budżetowej, również i tu rzeczywisty rozmiar zadań będzie zależny od posiadanych środków. Sytuacja nieco się zmienia w związku z objęciem parków narodowych obszarem sieci Natura 2000. To, co wcześniej wydawało się, że warto zalesić - łąki, nieużytki - dziś, w świetle unijnych dyrektyw, stanowi szczególną wartość europejską. Dlatego z pewną ostrożnością przyglądamy się uzasadnieniu wykupienia gruntów we wszystkich parkach narodowych, bo jeżeli je wykupimy, trzeba będzie szukać chętnych do wykaszania i wypasania. Inaczej te prace będą musiały być wykonywane ze środków budżetowych, staraniem parku narodowego. Dlatego w wielu przypadkach lepiej zachować gospodarstwa rolne w granicach parku, szczególnie na użytkach zielonych, gdyż ekstensywne użytkowanie jest zbieżne z nową ideologią ochrony przyrody - ochroną w warunkach użytkowania gospodarczego. Jeśli chodzi o senacką poprawkę do ustawy, rząd protestował i wyrażał swoją opinię. Natomiast senatorzy wnosili o 25 proc. Udało się spowodować, że jest to tylko 15 proc.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#JanWróbel">Proszę zauważyć, że ta poprawka została przegłosowana w Sejmie. A poza tym doskonale wiemy, na ile mogą się zdać protesty rządowe w trakcie prac parlamentarnych nad aktem prawnym. Można protestować, ale przecież decyzja nie należy do nas. W tym przypadku i wielu innych, było podobnie. Jakie będą podjęte działania? Zdaniem kierownictwa resortu, skrócenie drogi decyzyjnej od ministra do dyrektorów parków narodowych poprzez zlikwidowanie Krajowego Zarządu Parków Narodowych ma służyć zwiększeniu nadzoru nad parkami narodowymi i daniu możliwości dogłębnych analiz zakresu działania. Wychodzimy z założenia, że o sytuacji decyduje nie tylko wysokość środków, ale i gospodarowanie tymi środkami. Na pewno wyeliminujemy zbędne imprezy, które nie służą rzeczywistym celom parków narodowych. W ten zakres wchodzą również koszty związane z delegacjami. Dyrektorzy jeżdżą od parku do parku narodowego biorąc udział w różnych imprezach, które - powtarzam - nie zawsze są zasadne, a potem brakuje pieniędzy na rozliczanie kosztów delegacji, rozjazdów własnych pracowników. Kolejną poruszoną sprawą są zarobki w parkach narodowych. Trzeba powiedzieć wprost, że możemy przyjąć system działania z Lasów Państwowych - zostawimy w leśnictwach jednoosobowe obsady i doprowadzimy do takiego stanu zatrudnienia jak w Lasach Państwowych. Wielokrotnie to analizowaliśmy. Jednak związki zawodowe, które często słusznie zabiegają o poprawę wynagrodzeń, wolą poziom zatrudnienia pozostawić bez zmian, aniżeli pójść w tym kierunku. Przy analizie wysokości wynagrodzeń w parkach narodowych i Lasach Państwowych trzeba to mieć na uwadze - jednoosobowa obsada na 1000 ha lub na jedno leśnictwo. Generalnie sytuacja jest taka, jak ujęto w materiale i jak ją przedstawiła pani posłanka Elżbieta Łukacijewska, ale w pewnym stopniu może ona ulec poprawie w zależności od rozwiązania przez Komisję Europejską sprawy dofinansowania działalności na obszarach sieci Natura 2000. Niestety, Komisja Europejska do tej pory nie określiła swojego stanowiska w tej sprawie. Jednak, jak określa dyrektywa, jeżeli Komisja Europejska nie da środków, nie będziemy wykonywać żadnych zadań tylko przesuniemy je na następne lata.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#ElżbietaŁukacijewska">Ad vocem. Odniosę się do trzech spraw. Po pierwsze, źle pan mówi, panie dyrektorze, że nie będziemy wykonywać zadań, bo doskonale pan wie, że jeżeli Komisja Europejska nie da środków - a ja wielokrotnie mówiłam, że nie da pieniędzy na sieć Natura 2000 - to będziemy płacić kary. Szkoda, że nie zostało to wyraźnie wyartykułowane na posiedzeniu Sejmu. Po drugie, mówił pan, że będą potrzebne mieszkania służbowe dla pracowników. W związku z tym chciałabym zwrócić uwagę, że jeśli państwo lub dyrektorzy parków nie będą inwestować w już istniejącą substancję mieszkaniową, może się okazać, że jej nie będzie. Poza tym nie widziałam jeszcze osady, z której eksmitowano by dotychczasowych użytkowników, żeby przekazać budynek komuś innemu. Uważam, że te budynki przez wiele lat, a może nigdy, nie zostaną zwolnione. Po trzecie, mówiąc w kontekście poprawki nr 9 o tym, że rząd nie ma wpływu na parlament, chyba pan obraża własny rząd.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JanChojnacki">W parlamencie jest demokracja. Jeśli jest 231 głosów - jest większość, jeśli mniej - nie ma większości. W takim przypadku nie ma znaczenia, jakiej opcji politycznej jest rząd. Poproszę teraz o wypowiedź pana dyrektora Jana Misiaka z Kampinoskiego Parku Narodowego. Ponieważ pani posłanka wspomniała o nielegalnej wymianie gruntów, dobrze by to było od razu wyjaśnić, ponieważ największe wrażenie wywiera plotka, która się szybko rozpowszechnia. Najlepiej zdementować pogłoski u źródła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JanMisiak">Zacznę od ceny wykupu gruntów. Cena gruntów w Kampinoskim Parku Narodowym pod Warszawą kształtuje się na poziomie 0,8–1 zł za metr kwadratowy. Czy to jest dużo, czy mało? Nie wiem. Uprawnieni rzeczoznawcy majątkowi, osoby publicznego zaufania, tak szacują i tak płacimy. Poza parkiem te ceny są o wiele wyższe. Często aż tak wysokie, że wielokrotnie przekraczają ceny, które płaci park. Mówię o gruncie. Myślę, że dyrektorzy innych parków nie są przerażeni cenami, które płaci Kampinoski Park Narodowy. Czy wymianę gruntów prowadzoną na podstawie ustawy o gospodarce nieruchomościami, z pełnym przestrzeganiem prawa, można nazywać spekulacyjną? Parki narodowe nie mają osobowości prawnej, a więc na każde użyczenie majątku Skarbu Państwa, nawet na przeciągnięcia kabla energetycznego czy telekomunikacyjnego, na jakąkolwiek dzierżawę czy wynajem, w tym na obrót w postaci wymiany nieruchomości, park narodowy musi uzyskać zgodę ministra nadzorującego, a więc w tym przypadku ministra środowiska. Natomiast w przypadkach przekraczających - o ile dobrze pamiętam - 50 tys. euro, taką transakcję należy zgłosić ministrowi Skarbu Państwa. To wszystko robimy. Nie interesują mnie nazwiska, tylko dobro parku, racjonalna gospodarka gruntami i organizowanie terenów Skarbu Państwa tam, gdzie rząd specjalną decyzją zlecił parkowi wykup gruntów. Wymiana gruntów służy powiększaniu własności Skarbu Państwa tam, gdzie mamy taki obowiązek prawny. Jednak wokół parku, z różnych powodów, są drobne powierzchnie, które nie mają żadnego znaczenia dla ochrony przyrody, natomiast mają ogromne znaczenie dla tworzenia gruntów Skarbu Państwa w trwałym zarządzie Kampinoskiego Parku Narodowego tam, gdzie mamy taki obowiązek. Jeśli chodzi o wartość tych gruntów, wszystko to odbywa się na podstawie wyceny wartości nieruchomości wykonanej przez uprawnionych rzeczoznawców majątkowych, którzy wiedzą, jak się sporządza operaty szacunkowe. Proszę wybaczyć, ale nie zajmuję się plotkami. To wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JanChojnacki">Otwieram dyskusję. Jako pierwszy zabierze głos pan poseł Maciej Giertych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#MaciejGiertych">Skoro już został poruszony temat Kampinoskiego Parku Narodowego, od tego zacznę. Panie dyrektorze, docierają do nas pełne obaw sygnały ze strony ludzi, od których park chciałby wykupić grunty na potrzeby parku, że po wykupie nastąpi zmiana zasad użytkowania tych gruntów a park sprzeda je jako działki budowlane. Właściciele obawiają się tego rodzaju operacji, że najpierw zabierze im się grunt na potrzeby parku, po bardzo niskiej cenie, a potem park albo Skarb Państwa sprzeda ten grunt na działki budowlane. Zdaję sobie sprawę z tego, że dyrektor parku narodowego na pewno takiej decyzji nie będzie podejmować, bo istnienie parku jest w jego interesie i nie chce mieć działek budowlanych na tym terenie, ale chodzi o to, że spotykamy się z tego typu obawami. Właściciele gruntów, którzy sami chcieliby je sprzedać po dobrej cenie jako podwarszawskie posiadłości pod budowę domów, nie dostają na to zezwolenia, bo to nie jest teren budowlany. Mają jednak takie obawy. Myślę, że to nie jest kwestia plotek, tylko obawy przed utratą szansy na korzystne sprzedanie swojej ziemi, która wynika z faktu istnienia parku narodowego i chęci powiększania jego areału. Takie jest źródło nacisku na posłów, żeby tej sprawy pilnować. W związku z tym zadam pytanie, co by się stało, gdyby to rzeczywiście nastąpiło. Co by było, gdyby doszło do wykupu gruntów po niskiej cenie i późniejszej zmiany planów zagospodarowania terenu? Czy pierwotny właściciel mógłby w umowie sprzedaży zabezpieczyć się klauzulą, że gdyby taka zmiana nastąpiła, z tego tytułu coś mu się należy? Myślę, że w tej sprawie o to chodzi. Nie ma zaufania do instancji państwowych, że rzeczywiście chodzi o wykup gruntów na potrzeby parków narodowych. Jaka mogłaby być regulacja w tym kierunku? Następne pytanie dotyczy załącznika nr 3 z przedłożonego materiału. Wynika z niego, jeśli chodzi o bazę mieszkaniową, że Kampinoski Park Narodowy góruje nad pozostałymi parkami. Skąd tak wielka liczba mieszkań? Rozumiem, że mogą być pewne zaszłości, jeśli chodzi o budynki mieszkalne, ale jeśli chodzi o pozostałe budynki wykorzystywane na potrzeby parku, jest ich aż 387. Czy nie zachodzi taka sytuacja, że są budynki, które by trzeba zrównać z ziemią? Kiedyś je wykupiono, na zasadzie eliminowania ludzi żyjących w środku parków narodowych, ale nie ma potrzeby, żeby tego rodzaju zabudowania dalej trwały. Dlatego pytam, z czego wynika tak wielka liczba budynków na terenie tego parku. Przejdę teraz do innego zagadnienia. W Sejmie odbyła się debata w sprawie 15-procentowego odpisu od środków płaconych za wstęp do parków narodowych na rzecz Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W dostarczonych nam materiałach próbowałem znaleźć informację, o jakie kwoty chodzi. W załączniku nr 4 jest pozycja dotycząca przychodów z udostępniania parków. Czy to o to chodzi? Czy nie są w tym uwzględnione, na przykład, tablice reklamowe przy szosie? Czy to jest tylko kwota za wejście do parku, czy jeszcze za coś innego? Jest to istotna informacja, ponieważ w sumie jest to dość znaczna pozycja - 16 mln w skali całego kraju to więcej niż jedna trzecia tego, co parki dostają. Czy od tego ma być odliczane 15 proc.? Rozumiem, że dotyczy to tylko parków górskich.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#MaciejGiertych">Taka była senacka decyzja, która została zaakceptowana przez Sejm. Na zakończenie chciałbym poruszyć pewną ogólną sprawę. Nie jestem księgowym. Nie znam się na tym i dość trudno mi się czyta tego typu materiały. Jednak, jeżeli dostaję do ręki taki materiał, to przede wszystkim chciałbym zobaczyć, ile środków wpływa, a ile wychodzi. W tym przypadku, załącznik nr 1 dotyczy wpływów budżetowych - 55,4 mln zł. W załączniku nr 4 wyszczególnione są przychody własne w ogólnej kwocie 45,4 mln zł. Natomiast w załączniku nr 6 mowa jest o środkach pozabudżetowych w kwocie 27,6 mln zł. Po podsumowaniu jest to kwota 128,4 mln zł. Zaznaczam, że są to wpływy. Natomiast, jeśli chodzi o wydatki, sumuję kwoty z załącznika nr 2–55,5 mln zł i z załącznika nr 5–41,9 mln zł i otrzymuję kwotę ponad 97 mln zł. Z tego działania wynikałoby, że parki narodowe otrzymały prawie 30 mln zł więcej niż wydały. Na pewno to nie jest tak, jak liczę i dlatego brakuje mi zestawienia, które by połączyło dane przedstawione w tabelach, dzięki czemu wiedzielibyśmy, ile i na co wydano, i ile zostało. Tego mi brakuje w przedłożonym sprawozdaniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JanChojnacki">Zwracam się do panów dyrektorów parków narodowych, żeby powiedzieli o problemach i przedstawili propozycje poprawy sytuacji, zmiany przepisów ustawowych lub podzielili się z nami informacją o tym, co jest dobre i czemu niewiele trzeba, żeby było jeszcze lepsze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JanMisiak">Może najpierw odpowiem na pytania pana posła Macieja Giertycha dotyczące obaw zgłaszanych przez właścicieli gruntów. Proszę się nie obawiać. Wykup gruntów jest realizowany w konkretnym celu. To jest wpisane do aktu notarialnego. Celem jest ochrona przyrody. Jeśli zmienia się ten cel, dyrektor parku ma obowiązek powiadomić poprzedniego właściciela o tym, że dany grunt stał się zbędny dla ochrony przyrody. Wtedy poprzedni właściciel ma prawo w pierwszej kolejności odzyskać grunt. Zatem nie ma tu żadnych niebezpieczeństw. Odbywa się to po cenach aktualnie obowiązujących, ponieważ grunt może stracić swoje przeznaczenie po 5 czy 10 latach. Istotne jest to, że dyrektor parku ma obowiązek powiadomić pierwotnego właściciela o tym, że dany grunt stał się zbędny dla ochrony przyrody. Dyrektor nie może więc samodzielnie rozporządzać takim gruntem, przeznaczać go na działki budowlane czy inne cele. Grunt jest wykupiony na rzecz ochrony przyrody. Mówi o tym ustawa o gospodarce nieruchomościami. Tak więc właściciel może odzyskać grunt. Jeśli chodzi o bazę mieszkaniową, rzeczywiście jest ona duża. To prawda, że są w tym zakresie ogromne zaszłości z wielu dziesięcioleci. Jednak wiąże się to z tym, o czym mówiła już pani posłanka. Konia z rzędem temu, kto, według obowiązującego prawa lokatorskiego, wysiedli z domu dzieci byłego pracownika. Ustawa o ochronie praw lokatorskich i najmie lokali jest tak skonstruowana, że mamy związane ręce. W naszym przypadku nałożyło się jeszcze to, że kiedyś były załogi robotnicze. Ci ludzie pozostali w mieszkaniach. Dziś często są to emeryci albo ich dzieci. To powiększa liczbę lokali, jakimi dysponuje park narodowy. Wymienione 387 budynków w rubryce „Pozostałe”, to są właśnie tego rodzaju budynki. Aktualnie narasta problem związany z rozbiórką budynków. Do niedawna park nie miał trudności z rozbiórką budynków - sprzedawaliśmy je na materiały rozbiórkowe. W tej chwili takiego zainteresowania nie ma. Budynki wykupione z gruntami na rzecz ochrony przyrody, zgodnie z obowiązującymi przepisami, powinny zostać rozebrane. Niestety, na to nie mamy środków. Wśród wymienionych 387 budynków jest około 40, które powinniśmy rozebrać, ale nie mamy na to pieniędzy. Dodam jeszcze kilka zdań na temat tego, co mówiłem wcześniej o wymianie i wykupie gruntów. Kampinoski Park Narodowy od 1975 r. przejął, wykupił i nabył w formie wymiany prawie 11 tys. ha gruntów. Ta problematyka wielokrotnie była przedmiotem różnych kontroli - Najwyższej Izby Kontroli, prokuratury, Urzędu Ochrony Państwa, Ministerstwa Środowiska. Żadna z tych kontroli nie wykazała uchybień ani po stronie parku, ani po czyjejkolwiek innej stronie. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JanChojnacki">Teraz zabierze głos pani posłanka Zofia Krasicka-Domka, a potem pan poseł Marek Suski. Jeszcze raz zapraszam panów dyrektorów do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#ZofiaKrasickaDomka">Z przedstawionych materiałów o gospodarce finansowej w parkach narodowych wynika, że środki finansowe są niewystarczające. W związku z tym mam następujące pytanie. Czy prezydium Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa przychyli się do wniosku o wystosowanie dezyderatu Komisji w sprawie poprawy sytuacji finansowej parków narodowych poprzez wsparcie z budżetu, co umożliwi im prawidłowe funkcjonowanie? Myślę, że wszystkich tu obecnych nie trzeba przekonywać do tej sprawy, ale pozwolę sobie jeszcze na kilka zdań refleksji. W piątek 16 kwietnia bieżącego roku głosowaliśmy nad poprawkami do nowelizowanej ustawy o ochronie przyrody. Broniąc parków narodowych zabrałam głos z trybuny sejmowej w związku z poprawką nr 11. Powiedziałam wtedy, że parki narodowe mają szczególne znaczenie, z jednej strony dla zachowania zasobów biologicznych, a z drugiej strony dla zachowania zasobów kultury niezwykle istotnej dla tożsamości narodowej. Za tą poprawką zagłosowało 370 posłów, co zapobiega pomysłowi jednego z posłów polegającemu na szerokim otwarciu parków narodowych dla inwestycji. To prawda, że z tego byłyby pieniądze, dochody uzupełniające budżety parków narodowych, ale jak wielka byłaby strata. Dlatego mamy obowiązek zatroszczyć się o dofinansowanie niedoborów w parkach narodowych. Z tego wynika moje pytanie na wstępie o dezyderat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#MarekSuski">O ile sobie przypominam, sformułowaliśmy dezyderat tej treści, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy zrobili to ponownie. Natomiast, jeśli dobrze pamiętam, zgłaszałem do planu pracy na pierwsze półrocze temat dotyczący wymiany gruntów w Lasach Państwowych i parkach narodowych. Wydaje mi się, że ten punkt będzie uwzględniony. Wtedy zapewne odbędziemy szerszą debatę na ten temat. Dodam, że do tej pory kilku posłów zwracało się z interpelacjami w różnych sprawach związanych z wymianą gruntów. Przyznam się, że ja również - w odniesieniu do Kampinoskiego Parku Narodowego. Otrzymałem odpowiedź, chociaż nie na wszystkie pytania. Pytałem o złożone wnioski, a otrzymałem odpowiedź tylko w sprawie dokonanych wymian. Nie dowiedziałem się nic na temat przypadków, w których nastąpiła odmowa. Nie wiem, na jakim to jest etapie. Były również sprawy wymiany gruntów w Lasach Państwowych i parkach krajobrazowych, które pracownicy zgłaszali do Najwyższej Izby Kontroli, a nawet do prokuratury. Kontrole potwierdziły różnego rodzaju nieprawidłowości. Odpowiedzi, jakie w tych sprawach otrzymali posłowie - opowiadali mi o tym - były wymijające. Zatem mamy prawo być zaniepokojeni sytuacją zarówno w parkach jak i Lasach Państwowych. Mam nadzieję, że Komisja zajmie się tą problematyką na jednym ze swoich posiedzeń jeszcze w pierwszym półroczu. W związku z tym prosilibyśmy o przygotowanie szczegółowego materiału - nie tak krótkiego, jak dziś rozpatrywany - z podaniem, gdzie i jakie grunty zostały wymienione. Dobrze by było, żeby podano również rynkowe ceny gruntów, bowiem inna jest wartość gruntu w Kampinoskim Parku Narodowym od strony Warszawy niż oddalonego, z drugiej strony parku. Różnice cen wynikają z bliskości Warszawy. Proszę o przygotowanie specyfikacji wymiany gruntów na posiedzenie Komisji. Jeśli to posiedzenie miałoby się odbyć wcześniej, prosiłbym o wcześniejsze nadesłanie materiałów, bo sygnały, które do nas docierają, są niepokojące.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JanChojnacki">Oddaję głos dyrektorowi Bieszczadzkiego Parku Narodowego, panu Janowi Komornickiemu - byłemu przewodniczącemu sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JanKomornicki">Muszę powiedzieć, że jestem jednym z najmłodszych stażem dyrektorów parków narodowych, aczkolwiek w tym gronie spotykaliśmy się w II kadencji Sejmu przez prawie 4 lata. Ponieważ jestem dyrektorem Bieszczadzkiego Parku Narodowego, będę mówić przede wszystkim o odczuciach dotyczących sytuacji finansowej, w jakiej znajduje się ten park. Jest to największy pod względem powierzchni górski park narodowy, który jest zlokalizowany na obszarze olbrzymiego bezrobocia i bardzo małego zaludnienia, na terenach po IGLOPOL-u i pegeerach. Nie jest to zresztą wyjątek, jeśli chodzi o historię parków narodowych. W związku z tym pewna aktywizacja tych obszarów również należy do obowiązków dyrektora parku narodowego, bo - czego nie można nie zauważyć - tam też mieszkają ludzie, chociaż w niewielkiej liczbie. Ponieważ lubię być dobrze poinformowany, poprosiłem o przedstawienie mi treści dezyderatu nr 7 z 6 maja 2003 r., podpisanego przez pana przewodniczącego, w którym wnoszono do prezesa Rady Ministrów w okresie, kiedy jeszcze pracowano nad projektem budżetu państwa na 2004 r., o to, żeby stosownie zabezpieczyć budżety parków narodowych. Przeczytałem także odpowiedź na ten dezyderat. Domyślam się, że Komisja tę odpowiedź przyjęła, chociaż w niej nie deklarowano się do niczego. Mogę tylko powiedzieć - na pewno w imieniu wszystkich dyrektorów parków narodowych i zapewne Krajowego Zarządu Parków Narodowych oraz Ministerstwa Środowiska - że dziękuję, za to, że Komisja uparcie powraca do tego trudnego tematu, ponieważ dyrektorzy parków narodowych, jako ludzie zaangażowani, którzy wiele lat przepracowali w ochronie przyrody i pasjonują się tym całe życie, chcieliby wykonywać powierzone im zadania najlepiej jak potrafią, natomiast nie mają żadnych perspektyw na poprawę sytuacji finansowej parków narodowych - trudno ją dostrzec - chyba, że zaczną redukować zatrudnienie. Jak zauważył pan dyrektor Jan Wróbel - notabene również kiedyś członek Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa - możemy próbować redukować, zmniejszać i łączyć, ale należy pamiętać, że park narodowy wymaga szczególnej troski. Zadania ochronne nie są zadaniami gospodarczymi, które można w szerszym stopniu prywatyzować, czy wykonywać je w formie usług. Może się jednak okazać, że taka będzie konieczność. W parkach narodowych jest mnóstwo trudnych problemów, w przypadku których potrzebne są zdecydowane działania. Pani posłanka tego nie powiedziała, ale jeśli mówimy o sytuacji finansowej, o tym, że dziś 76 proc. środków, które otrzymują parki narodowe z budżetu, przeznaczane są na osobowy fundusz płac i pochodne - to oczywiście jest średnia, bowiem w Bieszczadzkim Parku Narodowym jest to większy procent środków - i jeśli dodamy do tego rosnące podatki, które musimy płacić od nieruchomości, od wielu gruntów, a także coraz wyższe koszty energii - o czym tu nie wspomniano, a przecież my również płacimy za prąd, za ogrzewanie naszych biur, osad ośrodków edukacji, ośrodków informacyjnych itd. - to nic dziwnego, że próbuje się poszukiwać oszczędności na przykład na transporcie, co jest trudne.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#JanKomornicki">W przypadku Bieszczadzkiego Parku Narodowego z jednego końca parku na drugi jest ponad 100 km, a z leśnictwa Górny San do parku trzeba przejechać prawie 50 km i wrócić. Nie chcę mówić, że jeżdżę konno i rowerem, bo staram się jak najwięcej jeździć prywatnym samochodem, ale na własny koszt, bowiem otrzymując limity ograniczające poruszanie się samochodami - zarówno dla gospodarstwa jak i budżetu - staję w sytuacji, w której powinienem zwrócić się do służby parku, żeby w ogóle zaprzestano używania pojazdów samochodowych i polegano na własnych nogach czy korzystano z rowerów. Bardzo trudno pracuje się w warunkach, kiedy z konieczności trzeba sięgać do dziwnych rozwiązań. Wracając do sytuacji płacowej - nie chcę mówić w imieniu innych dyrektorów parków narodowych - powiem, że dziś średnia płaca pracowników parków narodowych, którą zawsze porównywano do pracy leśników - czasem leśnicy mieli trochę lepszą płacę, a czasem była lepsza w parkach narodowych - jest o wiele niższa od średniej płacy w Lasach Państwowych. Jest niższa prawie o 50 proc. To jest motywacja do znalezienia odpowiedniej kadry. Znalezienie chętnych do takiej pracy nie zawsze jest proste. Jako dyrektor parku narodowego, który przez wiele lat zajmował się również ratownictwem górskim - przez 15 lat byłem z wyboru naczelnikiem całego Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, a także pracowałem w Tatrach nie tylko w Tatrzańskim Parku Narodowym, ale i w dzisiejszym Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym, a więc tatrzańskiej grupie GOPR-u chciałem powiedzieć, że bardzo mnie zmartwiło przyjęcie tej poprawki. Jeśli wejdzie ona w życie - a mam poważne wątpliwości do jej konstytucyjności z uwagi na to, że weszłoby to w trakcie roku jako obciążenie obligatoryjne, które wkracza w materię dochodów przewidywanych, a więc jest rodzajem podatku, który 7 górskich parków narodowych pobierających opłaty za wstęp na swój teren, miałoby świadczyć na rzecz jednostek uwzględnionych w budżecie ministra spraw wewnętrznych i administracji jako instytucje będące w systemie ratownictwa - parki narodowe zostałyby obciążone w szczególny sposób, bowiem zgodnie z art. 12 ust. 9 przyjętej już ustawy o ochronie przyrody, park narodowy - w zdaniu poprzedzającym tę nieszczęsną poprawkę Senatu - jest zobowiązany do dbania o infrastrukturę turystyczną parku pod kątem bezpieczeństwa turystów. Zatem i tak to mamy robić, a 15 proc. brutto z tego, co przyjęliśmy, mielibyśmy od 1 maja oddawać organizacjom, które mają znacznie większą szansę na znalezienie sponsorów niż my. Muszę powiedzieć, że jestem zmartwiony, ponieważ przewidziałem, że pieniądze, które miałem otrzymać, będą stanowić udział w projektach przyjętych przez Narodowy lub wojewódzki fundusz ochrony środowiska i gospodarki wodnej - zobowiązałem się do udziału własnego. Chodzi o 100 tys. zł. W związku z tym muszę pomyśleć o redukcji zatrudnienia, bowiem zatrudnienie jest limitowane przychodami w gospodarstwach pomocniczych. Nie chcę mówić o kolegach, ale powiem o sobie, że kiedy nie ma żadnych innych, pewnych dochodów w parkach narodowych, zabranie tej części dochodu właśnie parkom narodowym w sytuacji kompletnej mizerii finansowej, jest dość poważnym „wypadkiem przy pracy”, jeśli mogę zażartować nieco z procesu legislacyjnego, który tak się zakończył. Jak w tym przypadku postąpię jako obywatel? Jeszcze nie wiem. Muszę jednak powiedzieć, że jako obywatel mam ogromną ochotę wnieść w tej sprawie skargę konstytucyjną - bo konstytucja na to mi pozwala - w sprawie niezgodności. Gdyby jeszcze w przepisach przejściowych i końcowych zapisano, że ma to zastosowanie od przyszłego roku, zapewne miałbym większy kłopot.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#JanKomornicki">Jeśli jednak jest to robione z dniem 1 maja bieżącego roku, w sytuacji, kiedy funkcjonuje ustawa budżetowa - przychody w naszych gospodarstwach są jej częścią - jest to trudne do zrozumienia. Generalnie uważam za korzystne, że się rozmawia o tej trudnej sytuacji, przy czym chciałbym wyraźnie powiedzieć - myślę, że będzie to zgodne z intencjami mojego resortu - że bez zdecydowanej, rewolucyjnej i jednorazowej zmiany podejścia do finansów parków narodowych nie możemy mówić, że będą one funkcjonować normalnie, rzetelnie wypełniać to, czym Polska chce się szczycić w Unii Europejskiej. Jeżeli przy realizacji planów, czy działań związanych z obszarami sieci Natura 2000 będziemy korzystać że środków Unii Europejskiej, co przyjdzie nam z pewnym trudem, to dobrze. Jednak parki narodowe nadal będą parkami narodowymi. Parki narodowe są tym, czym Polska naprawdę może się szczycić w Europie. Polska, mając dobry system, może być w tym zakresie nauczycielem dla znakomitej większości krajów europejskich, jeśli nie dla wszystkich. Dlaczego ma to niszczeć? Dlatego potrzebne jest zdecydowane i jednorazowe zadziałanie w tym zakresie. W związku z tym chciałbym prosić, żeby, jeżeli Komisja zechce podjąć dezyderat, o którym była mowa - ośmielam się to mówić, ponieważ zasiadałem w tej Komisji - zastosować czasem rozwiązanie polegające na nie przyjęciu odpowiedzi, bo jeśli będzie jej udzielać minister, to wiadomo, że nie ma on wpływu na decyzje finansowe, które podejmuje rząd przyjmując uchwałą projekt budżetu na następny rok.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JanChojnacki">Proszę chętnych o zabieranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#ZdzisławSzkiruć">Powiem o kilku sprawach. Po pierwsze, w przypadku Wigierskiego Parku Narodowego 20–30 proc. rocznego budżetu stanowią dotacje zewnętrzne. W 2000 r. było to 20 proc. Zatem, gdyby nie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Ekofundusz i inne podobne instytucje, park nie byłby w stanie realizować żadnych zadań statutowych, jakie nałożyła na niego ustawa. Dlatego tym instytucjom należą się gorące podziękowania za to, że chcą przyjmować wnioski od parków narodowych i wspierać działania edukacyjne, związane z zagospodarowaniem turystycznym, termomodernizacją, naprawą budynków itd. Są jednak działania, których te fundusze, z racji swoich statutów, nie mogą wesprzeć. Mam na myśli likwidację majątku - na przykład, dawnych ośrodków wczasowych. Rozebranie każdego z nich kosztuje kilka tysięcy złotych. Tak jest w Kampinosie, a także w Wigierskim Parku Narodowym. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej nie daje na to środków. Nie ma też środków budżetowych. Ze społecznego punktu widzenia wygląda to następująco - nie ma turystów, stoją jakieś zabudowania, po co to oni wykupili, przecież ktoś mógłby jeszcze na tym zarobić. Brak środków finansowych na zrealizowanie zadania powoduje zamęt społeczny. Co zrobić, żeby te środki uzyskać? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli chodzi o dekapitalizację majątku, który najczęściej znajduje się wewnątrz parku - tak jest w przypadku Wigierskiego Parku Narodowego - sprzedaż budynków ludziom, którzy bardzo dawno temu pracowali w parku narodowym, oznaczałaby wprowadzenie na grunty Skarbu Państwa obcej własności. Przecież nie chodzi o sam budynek, bo należałoby sprzedać jeszcze działkę itd. To w przypadku parku narodowego spowodowałoby pojawienie się funkcji, które nie są pożądane, a przecież chcemy zmniejszać urbanizację parków. Zatem dekapitalizacja majątku jest oczywista. Ani ja, ani wielu moich kolegów nie znaleźliśmy pomysłu na to, skąd brać środki, żeby to uporządkować. Jednym z pomocnych elementów byłoby to - jak było dawniej - gdybyśmy mogli skromne zyski gospodarstw pomocniczych pozostawiać sobie w całości mając świadomość, że w takiej sytuacji nie są one do wykorzystania w jednym roku budżetowym. W taki sposób tworzyłaby się możliwość bardziej racjonalnego ich zagospodarowania i zrealizowania zadań, na które nie możemy uzyskać środków z innych źródeł. Tyle z mojej strony, jeśli chodzi o bolączki, które we wszystkich parkach są podobne. Wynika to z przedstawionego materiału.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#StanisławDulias">W dotychczasowych wypowiedziach można się dopatrzyć takiego sensu, że jest ktoś, kto nie chce dawać pieniędzy - zaznaczam, żeby była jasność, że nie reprezentuję koalicji rządzącej - i są tacy, którzy czują się pokrzywdzeni tym, że tych pieniędzy nie mają. Z mojego doświadczenia wynika - przemawiają za tym bezwzględne fakty - że sytuacja finansowa w parkach narodowych nie poprawi się. Jeżeli nawet jest teraz szansa, żeby to obiecywać, jest ona złudna. Natomiast są możliwe pewne rozwiązania. W tym kontekście zwracam się z pytaniem do przedstawiciela rządu o ukierunkowanie działań zmierzających do wykorzystania środków pomocowych. Według mnie, jeśli chodzi o środki budżetowe, sytuacja będzie trudna. Nie wierzę w to - podobnie jak i ci, którzy mają rozeznanie w tym zakresie - żeby zostały zwiększone środki budżetowe. Natomiast zdajemy sobie sprawę z tego, że jeżeli nawet środki będą w podobnej wysokości, jak teraz, to będą rosły koszty, a więc dojdzie do tego, czego się wszyscy obawiamy, że pieniędzy dla parków narodowych będzie coraz mniej. Inną możliwością są środki na działalność regionalną. Uważam, że w tym kierunku należy zmierzać. Wystarczy, że rząd zgłosi taki wniosek, a my go przyjmiemy i pieniądze będą. To mówię z przymrużeniem oka. Zaś poważnie mówiąc, takie kierunki należałoby przyjąć. Doskonale wiemy - tu ukłon w stronę panów dyrektorów parków narodowych - że widać efekty pracy wykonywanej w parkach narodowych. Szkoda by było, żeby brak środków był przyczyną zaprzepaszczenia tych starań, zaangażowania i tego, co mamy lepszego niż gdzieś indziej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PawełSkawiński">Chciałbym wskazać pewne możliwości, bo - według mnie - w przypadku 56 mln zł przeznaczonych na parki narodowe można zastosować inny rozdział, żeby te środki były kierowane bardziej na ochronę przyrody niż na takie cele, jak dziś. Pierwszym sposobem są oszczędności w umundurowaniu. Obecne rozporządzenie obliguje nas do wydawania mundurów. W Tatrzańskim Parku Narodowym mamy 200-tysięczne zaległości w tym zakresie, które będą się powiększać. Nie możemy tych kosztów pokryć ze środków pochodzących z gospodarstwa pomocniczego. Jednak problem nie polega na tym, że nie mamy pieniędzy w gospodarstwie pomocniczym. W Tatrzańskim Parku Narodowym mamy dość duże przychody. Natomiast są pewne ograniczenia, żeby tymi środkami pokrywać zobowiązania osobowe nakładane przez rozporządzenie. Zatem szukajmy rozwiązań w przypadku tak zwanych mundurów punktowych. Na te mundury naprawdę niewiele nam trzeba. Wystarczy nam system punktowy i lepsze gospodarowanie środkami w tym systemie. Myślę, że jakiś sposób musi się znaleźć. Jeśli znalazły sposób Lasy Państwowe, czemu nie mielibyśmy go znaleźć w parkach narodowych. Jeśli chodzi o sprawy mieszkaniowe, każdy z większych parków narodowych jest małą spółdzielnią mieszkaniową. Jest to potężny problem. Są osoby, które w parku narodowym nigdy nie pracowały, a którym musimy zapewnić wymianę dachu czy założenie ogrzewania. Te koszty są ponoszone niepotrzebne. Skoro obiekty wielorodzinne, oderwane od parku, zlokalizowane na obrzeżu parku, które nie mają charakteru osady, leśniczówki czy strażnicówki, są nie do odzyskania, może lepiej je sprzedać. Myślę, że głęboka analiza, o której mówił pan dyrektor Jan Wróbel, mogłaby doprowadzić do wskazania możliwości pewnych oszczędności. Takie są dwie kwestie, w przypadku których moglibyśmy inaczej gospodarować przeznaczonymi nam 56 mln zł. Chciałbym także zwrócić uwagę na ogólną sprawę. Budżet państwa przeznacza na parki narodowe tyle pieniędzy, że - tak można stwierdzić - w przeliczeniu na 1 ha przypada 176 zł. Jeśli weźmiemy pod uwagę dopłaty do rolnictwa, standardy europejskie, są to śmiesznie małe pieniądze. Jeśli nawet dodamy do tego inne fundusze oraz środki z gospodarstw pomocniczych, otrzymamy kwotę 320 zł na 1 ha, a więc 65 euro. Zatem ochrona przyrody 1 ha powierzchni parku w skali Polski kosztuje 65 euro. Przy tym należy sobie uświadomić, że parki narodowe przyjmują rocznie 10 mln turystów. Jak wielkie mają do wykonania zadania społeczne, a jak marne pieniądze. Myślę, że jeśli podejmą państwo decyzję o wystosowaniu dezyderatu, należałoby zwrócić uwagę na tę wielką dysproporcję między finansowaniem ochrony przyrody a olbrzymią rolą społeczną, jaką jest chociażby przyjmowanie 10 mln turystów rocznie. Na zakończenie chciałbym się odnieść do kwestii finansowania przez parki działalności ratowniczej. Myślę, że idea zrodziła się tylko w odniesieniu do ratownictwa w Tatrach. Chodziło przede wszystkim o utrzymanie tego, co najdroższe, a więc akcji ratunkowej z użyciem śmigłowca. Taka była inicjatywa Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jako dyrektor parku nie mogłem powiedzieć „nie”, ponieważ są oczekiwania społeczne w tym względzie. Natomiast przeniesienie tego na całe Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe jest nieporozumieniem.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PawełSkawiński">Poza tym propozycja fakultatywnego zapisu, że dyrektor może przeznaczyć środki na ten cel, została zamieniona w Senacie na zapis obligatoryjny. Jest to złe rozwiązanie. Jest absurdalnym pomysłem, żeby 15 proc. dochodów z biletów wstępu do jaskini Łokietka w Ojcowskim Parku Narodowym przeznaczać na ratownictwo, które nie ma nic wspólnego ani z jaskinią Łokietka, ani z Ojcowskim Parkiem Narodowym. Ta idea - według mnie - mogłaby być utrzymana jedynie w przypadku ratownictwa w Tatrach. W skali Tatrzańskiego Parku Narodowego byłoby to 800 tys. zł rocznie, które na pewno by były bardzo pomocne i nie zachwiały wpływów, jakie mamy z biletów wstępu w Tatrzańskim Parku Narodowym. Nie podpisuję się - i nigdy się nie podpisywałem - pod rozwiązaniami poszerzającymi ten zakres. Przymus przeznaczania 15 proc. środków na GOPR jest okradaniem bardzo biednych parków narodowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#JanSzafrański">Magurski Park Narodowy jest jednym z większych parków górskich - obejmuje 20 tys. ha. W przyszłym roku będzie obchodzić dziesięciolecie istnienia. Chciałbym doprecyzować myśl pana dyrektora Pawła Skawińskiego dotyczącą mieszkań. Do Magurskiego Parku Narodowego również należy wiele mieszkań, prawie 100 budynków. Można powiedzieć, że jesteśmy spółdzielnią mieszkaniową. Pozbycie się pewnych budynków - w naszym przypadku 7 bloków mieszkalnych - jest możliwe tylko po cenach obniżonych, ponieważ w naszych popegeerowskich warunkach nikt tego nie kupi po cenach rynkowych. Dlatego miałbym prośbę do pana ministra i pana dyrektora Jana Wróbla, żeby - jeżeli jest to możliwe - pozwolić nam na pozbycie się części infrastruktury mieszkaniowej. Kiedy Magurski Park Narodowy był tworzony, budynki będące częścią byłego nadleśnictwa i pegeerów weszły w jego skład. Tych budynków mamy za dużo. Ponieważ chciałbym, żeby nasze dzisiejsze spotkanie zakończyło się pozytywnym efektem, bo wszyscy narzekamy, powiem o pewnej sprawie. Magurski Park Narodowy nie jest oazą szczęśliwości. Podobnie jak dyrektorzy, którzy już dziś zabierali głos, odczuwamy zaległości, jeśli chodzi o mundury czy płace. Jednak w ostatnich 3 latach udało się nam zrealizować wniosek Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, która obradowała w Krempnej 12 maja 1999 r., że przy parku powinien powstać ośrodek edukacyjny wraz z muzeum. Informuję, że budynek jest już wybudowany, dzięki pieniądzom budżetowym i głównemu sponsorowi - Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który zainwestował w to najwięcej środków. Do ukończenia są jeszcze drogi dojazdowe, place. Pierwsze wyposażenie również wlicza się w koszt inwestycji. W naszym przypadku do zakończenia potrzeba jeszcze 3,4 mln zł, ale w bieżącym roku budynek może już funkcjonować. Główna sala wystawowa o powierzchni 400 m kwadratowych będzie systematycznie urządzana, ponieważ mają tam być prezentowane 4 pory roku i 4 główne ekosystemy. Nie będziemy urządzać uroczystego otwarcia, ponieważ nas na to nie stać. Natomiast tych z państwa posłów, którzy będą w pobliżu Beskidu Niskiego, zapraszam do obejrzenia obiektu, o którym mówię. Jest on wybudowany tanim kosztem, dzięki głównego sponsorowi - Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JanMisiak">Od pewnego czasu znane jest nam pojęcie świadczeń wymagalnych. Mówiąc o nich mamy na myśli pracowników parków narodowych, nasze obowiązki podatkowe względem gmin, ale nie tylko. Dlaczego więc pomijamy nasze zobowiązania wymagalne w przypadku ustawy - Prawo budowlane, która nakłada na zarządców nieruchomości obowiązek wykonywania odpowiednich prac, corocznych przeglądów - na przykład, kanałów wentylacyjnych, kominowych, instalacji gazowych - czy co 5 lat przeglądów instalacji elektrycznej, prowadzenia odpowiedniej dokumentacji budynków. My tego nie robimy od wielu lat, podobnie jak i bieżącej konserwacji, drobnych, większych i kapitalnych remontów. Od wielu lat nie prowadzimy żadnej działalności w tym względzie. Przypuszczam, że podobnie jest w innych parkach narodowych. Dlaczego nasze zobowiązania wynikające z innych ustaw nazywamy świadczeniami wymagalnymi, a pomijamy Prawo budowlane? Myślę, że ustawy, które uchwala Sejm, trzeba traktować na równi. Bardzo się cieszę, że Komisja zajmie się sprawą wymiany i wykupu gruntów. Jest to konieczne. Jeśli są takie doniesienia, uważam to za trafną decyzję i popieram ją. Jednak proszę nie żądać od dyrektorów parków podawania dzisiejszych cen wolnorynkowych pewnych nieruchomości. Po co jest uprawniony rzeczoznawca majątkowy? Mogę przedstawić orientacyjną sytuację na jakimś rynku, ale to rzeczoznawca - zgodnie ze standardami zawodowymi, rozporządzeniem Rady Ministrów w sprawie wykonywania wyceny nieruchomości i sporządzania operatów szacunkowych zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami - wykonuje określone prace i czynności, bada rynek lokalny, ustala parametry nieruchomości zabudowanej, niezabudowanej i na tej podstawie wycenia nieruchomość o konkretnym położeniu, uwarunkowaniach itd. Zatem nie jest tak, że możemy dowolnie podawać ceny nieruchomości na czyjekolwiek życzenie. Nie jesteśmy do tego uprawnieni. Pan poseł powiedział, że nie otrzymał od nas pełnej odpowiedzi na swoje pytania. Celem odpowiedzi było poinformowanie o zrealizowanych wymianach. Taką odpowiedź pan poseł otrzymał. Natomiast wnioski zgłoszone do ministra środowiska o przeprowadzenie wymiany nie świadczą o zrealizowanej wymianie, bo nie wiadomo, czy minister na to się zgodzi. Ponieważ w Kampinoskim Parku Narodowym kumulują się chyba wszystkie problemy i zagrożenia przyrody, z wyjątkiem ściśle górskich i wysokogórskich, zapraszam Komisję do Kampinoskiego Parku Narodowego na sesję wyjazdową. Pokażemy państwu wszystko, łącznie ze słynną wymianą gruntów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#JanKorybo">Jesienią ubiegłego roku mieliśmy okazję spotkać się z Komisją Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa w Kudowie na wyjazdowym posiedzeniu, podczas którego były szeroko prezentowane problemy Parku Narodowego Gór Stołowych. Przy okazji dzisiejszego spotkania chciałbym tylko przybliżyć państwu sprawę, o której mówiła pani posłanka w koreferacie wymieniając 2 parki narodowe, które jakoby na tle innych mają się lepiej. Chodzi o Tatrzański Park Narodowy i Park Narodowy Gór Stołowych. Podana informacja może być myląca. Tatrzański Park Narodowy odwiedza 2,7 mln turystów rocznie, natomiast Park Narodowy Gór Stołowych około 300 tys. rejestrowanych turystów, ale oczywiście generujemy wpływy z tej turystyki. Chciałbym państwu przybliżyć mechanizm naszego postępowania w zakresie pracy tego gospodarstwa pomocniczego. Park Narodowy Gór Stołowych praktycznie od kilku lat nie otrzymuje żadnych środków inwestycyjnych. Te środki, w ramach strategii budowy dużych ośrodków - jak Białowieża i inne - były kierowane przez resort na ten cel. W związku z tym jako dyrektor Parku Narodowego Gór Stołowych od początku jego funkcjonowania musiałem przyjąć własną strategię dla tego parku, bo jak może funkcjonować park narodowy bez środków inwestycyjnych? Środki inwestycyjne - o czym posłowie doskonale wiedzą - uczestniczą w projektach na dotacje celowe, bo strony umowy - Ekofundusz, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej czy wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej - w przypadku zadań inwestycyjnych oczekują udziału ze strony parku, który niejednokrotnie sięga 50 proc. wkładu. W związku z tym zaczęliśmy oszczędzać, żeby wypracować własne pieniądze, z których realizowaliśmy różne wydatki majątkowe z tym związane. Jest to główna myśl mojej wypowiedzi, ponieważ mogłoby się zrodzić fałszywe przekonanie, że Park Narodowy Gór Stołowych można ominąć, ponieważ sam sobie poradzi w tym zakresie. Z dużym niepokojem przyjąłbym sytuację, gdyby instytucje dotujące odwróciły się od Parku Narodowego Gór Stołowych mówiąc, że oddajemy do budżetu państwa pieniądze dzieląc się zyskiem. Jeszcze raz podkreślam, że ten zysk jest skromny - wypracowujemy rocznie 200–300 tys. zł - z czego 50 proc. trafia do urzędu skarbowego, natomiast pozostałe 50 proc. w całości przeznaczamy na środki inwestycyjne paku narodowego. W ubiegłym roku realizowaliśmy za to wykupy gruntów. Robiliśmy to za własne pieniądze. Proszę zauważyć, jak dziwnie krąży pieniądz w parkach narodowych. O tym chciałem państwu powiedzieć. Natomiast dziś niepokoi mnie coś innego. O ile w ubiegłym roku 25 proc. całego obrotu środkami w parku narodowym stanowiły dotacje celowe pochodzące z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Ekofunduszu, Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i innych oraz ze środków specjalnych - ponad 1 mln zł - o tyle w tym roku, do tej pory, nie mamy zawartej ani jednej umowy, oprócz umowy z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na kwotę 13 tys. zł. Oczywiście negocjacje trwają. Mamy dobrą sytuację w Wojewódzkim i Narodowym Funduszu, ale oddala się to w czasie. Jest już koniec kwietnia. Mieć 1 mln zł do dyspozycji w przypadku zadań ochronnych, a go nie mieć, ma znaczenie. Z tym wiąże się nasza troska na dziś. Tyle z mojej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JanuszKochanowski">Reprezentuję park narodowy odmienny niż moi przedmówcy. Jest to mój własny podział - na parki, które mają duże dochody z turystyki i parki, które nie mają tych dochodów lub mają niewielkie, ale mają dochody z innych źródeł. W przypadku Parku Narodowego Bory Tucholskie głównym dochodem są środki ze sprzedaży drewna. Proszę jednak zauważyć, że ten dochód z każdym rokiem maleje. Jest to logiczne. Zawsze można przytoczyć argument, że taki park, który „żyje” ze sprzedaży drewna, będzie pozyskiwać więcej drewna niż wymagają zadania ochronne. Jednak dochody ze sprzedaży drewna z roku na rok maleją. Są też i takie parki, które w ogóle nie mają dochodów. Proszę zauważyć, że w przypadku gospodarstw pomocniczych - jeśli się analizuje załącznik nr 4 są parki narodowe o niewielkich dochodach, które będą spadały, i są parki, które w ogóle nie mają dochodów. Należy być tego świadomym. Dlaczego Park Narodowy Bory Tucholskie - podobnie jak inne parki o niskich dochodach - nie ma dochodów z turystyki? Dlatego, że nie pobiera opłat za wstęp. Jest kilka parków, które - jak sądzę - przez najbliższych 20 lat nie będą pobierać opłat za wstęp na swój teren. Nie wynika to z faktu, że są mało atrakcyjne, tylko z tego, że nie ma takich możliwości, ponieważ dostęp do parku jest z każdej strony. To nie jest nasze zaniedbanie. Można szukać źródła dochodów w turystyce również w tych parkach, ale do tego potrzebne są inwestycje. Atrakcyjną inwestycją przyciągniemy turystów w określone miejsca. Nie mówię o inwestycji w samym parku, w jego wnętrzu, ale w jego otoczeniu. Tyle, jeśli chodzi o głos sygnalizujący, że są parki, które nie mają wiele środków i mają niewielką perspektywę na ich zwiększenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#ElżbietaŁukacijewska">Moim celem i zadaniem było pokazanie, że dyrektorzy parków narodowych nie mogą być zostawieni sami sobie, że sytuacja w parkach narodowych jest trudna. Pan dyrektor Jan Wróbel powiedział, że to dobrze, że mamy Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i Ekofundusz. Ja też tak uważam, ale trzeba patrzeć na to perspektywicznie. Środki z ekokonwersji, którymi obraca Ekofundusz, kiedyś się skończą. Środki Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - coraz częściej się to podkreśla - powinny w większej części trafiać na uzupełnienie wkładów instytucji, które starają się o dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej na zadania proekologiczne. Może się więc okazać, że środki, jakie Narodowy Fundusz będzie mógł przekazywać na parki narodowe, będą coraz mniejsze. W związku z tym nie można się nagle ocknąć w sytuacji, że parki będą mieć odcięte źródło dofinansowania. Jeszcze raz powtarzam, jeśli jest to tylko 1 proc. kraju, a do tego dobro ogólnonarodowe uznane ustawą, to budżet państwa powinien zabezpieczyć pieniądze, żeby parki narodowe mogły normalnie funkcjonować. Zwracam się teraz do pana dyrektora Parku Narodowego Gór Stołowych. Panie dyrektorze, ja nie zamierzałam pokazać, że pański park ma się trochę lepiej niż inne. Chwała panu za to, że prowadzi pan taką gospodarkę, że sobie radzicie. Mówiąc o Parku Narodowym Gór Stołowych i Tatrzańskim Parku Narodowym zawęziłam się tylko do gospodarstwa pomocniczego. Potwierdzam, że sytuacja w parkach narodowych jest zła. Nie miałam na myśli tego, żeby był pan pominięty przy rozdziale środków tylko dlatego, że gospodarstwo pomocnicze odprowadza trochę pieniędzy. Na zakończenie zwracam się do pana dyrektora Kampinoskiego Parku Narodowego. Myślę, że pan trochę zbyt osobiście przyjął sprawę wymiany gruntów. Przecież my mamy świadomość, że ostatecznie decyduje minister. Wiadomo, że nie pan dyrektor jednoosobowo podejmuje decyzję o wymianie gruntów. Co prawda nie jest to temat dzisiejszego posiedzenia, ale sygnalizuję, że zdarzają się sytuacje, że ktoś kupuje grunt daleko od Warszawy, po drugiej stronie parku i wymienia go na grunt blisko Warszawy. Poza tym, z rzeczoznawcami różnie bywa. Jeśli słyszę, że rzeczoznawca wycenia grunty w parku narodowym i pana Gudzowatego, to wątpię, czy jest to wycena obiektywna. Ponieważ takie sygnały do nas docierają, dobrze będzie, jeśli któreś z posiedzeń Komisji poświęcimy temu zagadnieniu. W związku z tym uważam, że Komisja po raz kolejny powinna podjąć decyzję o wystosowaniu dezyderatu, ale bardzo ostrego w tonie. Jednak nie chodzi o to, żeby uzyskać odpowiedź ze strony ministra środowiska, że znamy sytuację i będziemy działać, tylko o to, żeby wspólnymi siłami, przy poparciu posłów - wciąż powtarzam, że jest to Komisja, która stara się wspierać wszystkie inicjatywy zmierzające do zwiększenia środków na ochronę środowiska - o te pieniądze zawalczyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JanChojnacki">Cieszę się, że zauważyła pani, iż mimo braku środków finansowych dyrektorzy parków narodowych jakoś sobie radzą. Jedni mają więcej problemów, inni mniej, ale każdy z nich, mimo braku środków, w miarę możliwości stara się prowadzić właściwą politykę. Nie zaprzeczam, że na zakończenie zaproponuję powołanie grupy posłów, która przygotowuje projekt dezyderatu, ale przypominam, że później wszystko będzie zależeć od stanu kasy i tego, jak podzieli się środki - kogo wyrzucić z chałupy, a kogo nie. Panie ministrze, oddaję panu głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#AndrzejMizgajski">Pani posłanko, w pełni zgadzam się z przedstawionymi konkluzjami. Co więcej, jestem upoważniony stwierdzić, że jest już gotowa informacja, która w najbliższych dniach zostanie państwu przedstawiona, na temat obrotu gruntami w parkach narodowych. Zatem w każdej chwili jest możliwość przeprowadzenia debaty na ten temat. To, po pierwsze. Po drugie, dyrektorzy parków narodowych otrzymali już polecenie dokonania analizy gospodarki mieszkaniowej i programu tej gospodarki w dłuższym przedziale czasowym. Zatem to również wkrótce będzie wyjaśnione, ponieważ 4 maja odbędzie się narada z dyrektorami parków narodowych, podczas której podjęte zostaną stosowne ustalenia. Nie ma pana posła, który mówił o środkach pomocowych. Pozwolę sobie na uwagę, że to pojęcie powinno się już wyrzucić z terminologii. Obecnie nie mówimy o środkach pomocowych, tylko - przykładowo - o środkach strukturalnych. W tej sprawie mogę mówić wprost opierając się na własnym doświadczeniu i wiedzy. Na ochronę przyrody wprost będzie tych środków niewiele. Są to środki z funduszu LIFE-Przyroda. To nie będą duże pieniądze, poza niejasną sprawą sieci Natura 2000. Natomiast wejść parkom narodowym z czystą ochroną przyrody w Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju Regionalnego czy w inne programy funduszy strukturalnych na pewno będzie bardzo trudno. Powtarzam, że niejasna sytuacja dotyczy kwestii sieci Natura 2000. Padło tu stwierdzenie, że potrzebna jest taka procedura, że rząd zgłosi wniosek, a posłowie podniosą za tym ręce i pieniądze się znajdą. Gdyby w taki sposób generowało się pieniądze, byłoby bardzo dobrze. Niestety, jak wszyscy dobrze wiemy, sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. To wszystko z mojej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#JanChojnacki">Podsumowując ten punkt porządku dziennego proponowałbym powołanie zespołu redakcyjnego, który przygotuje projekt dezyderatu. W jego skład weszliby posłowie: Elżbieta Łukacijewska (PO), Hanna Gucwińska (UP), Zofia Krasicka-Domka (LPR), Jan Szwarc (SLD) oraz Stanisław Dulias (niez.). Zespół w tym składzie przygotowałby projekt dezyderatu, który rozpatrzylibyśmy na jednym z posiedzeń Komisji. Czy jest zgoda na tę propozycję ze strony członków Komisji? Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja wyraziła na to zgodę. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja wyraziła zgodę na powołanie zespołu redakcyjnego w zaproponowanym składzie. Zgłoszone dziś uwagi zostaną uwzględnione w projekcie dezyderatu. Zaznaczam, że ma to zainteresować nie tyle ministra środowiska, ile rząd. Dziękuję panom dyrektorom parków narodowych za udział w dzisiejszym posiedzeniu Komisji. Zamykam 2 punkt porządku obrad. Przystępujemy do rozpatrzenia 3 punktu porządku dziennego. Wysłuchamy teraz informacji na temat zbiórki i regeneracji olejów przepracowanych w Rafinerii Nafty „Jedlicze” SA. Oddaję głos panu prezesowi Zarządu Krzysztofowi Janasowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#KrzysztofJanas">Pozwoliłem sobie przygotować dla państwa krótką informację na temat zbiórki i regeneracji olejów przepracowanych w Rafinerii Nafty „Jedlicze”. Ze względu na porę, postaram się bardzo sprawnie i szybko wprowadzić państwa w temat i przedstawić kilka istotnych kwestii. Rafineria Nafty „Jedlicze” nie jest nowicjuszem na rynku w zakresie zagospodarowania olejów przepracowanych. W tej materii działamy praktycznie od 1963 r. Zajmujemy się olejami przepracowanymi sukcesywnie poprawiając jakość i wprowadzając technologie, które pozwalają coraz lepiej regenerować te oleje. Na początku lat 90. zainwestowaliśmy środki w pierwszą fazę programu inwestycyjnego, który zakończyliśmy w latach 2000–2001. W efekcie oddaliśmy najnowocześniejszą w tym rejonie Europy - a praktycznie jedną z dwóch najnowocześniejszych - instalację do regeneracji olejów przepracowanych. Można powiedzieć, że jest to już światowa technologia, która całkowicie eliminuje szkodliwość olejów przepracowanych poprzez rozbijanie zwłaszcza wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych, które są najbardziej groźną substancją rakotwórczą bardzo źle oddziałującą na środowisko. W ten program zainwestowaliśmy w sumie ponad 300 mln zł. Dlatego podejmujemy wszelkie działania mające na celu wykorzystanie tej instalacji w słusznym celu. Od początku byliśmy zwolennikiem prowadzenia zbiórki olejów przepracowanych poprzez organizację non profit, która koordynowałaby nie tylko zbiórkę, ale także przemysłowe zagospodarowanie tych olejów. Stało się to możliwe po zmianie filozofii finansowania zbiórki olejów przepracowanych od 1 stycznia 2002 r., w wyniku wejścia w życie ustaw o odpadach i o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej i opłacie depozytowej. Niestety nie udało się wzorem innych państw stworzyć jednej organizacji, która by koordynowała wszystkie działania. Zadziałały tu wolny rynek i trudne do przejścia procedury obowiązujące w ramach ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. Niemniej jednak zupełnie zmieniła się filozofia dotycząca zbiórki olejów przepracowanych. Można powiedzieć, że w ostatnich latach rynek olejów przepracowanych przejawiał zachowania, których nie można racjonalnie wytłumaczyć. W latach 1998–2001 na polskim rynku zbierano oleje przepracowane na poziomie 60–80 proc. całej ilości olejów smarowych wprowadzanych na rynek zarówno przez producentów krajowych jak i importerów. Było to poziom rzędu od 170 do 270 tys. ton. W Rafinerii Nafty „Jedlicze” w tamtym okresie zbierano odpowiednio: 38 tys. ton w 1999 r., 60 tys. ton w 2000 r. i 70 tys. ton w 2001 r. Po zmianie przepisów w zakresie finansowania zbiórki olejów przepracowanych od 1 stycznia 2002 r. sytuacja diametralnie się zmieniła. W 2002 r. i w 2003 r. poziom zbiórki sięgał 78 tys. ton w skali całego kraju. Rafineria Nafty „Jedlicze” zebrała odpowiednio 22,5 tys. ton olejów przepracowanych w 2002 r. i 24 tys. ton w 2003 r. W materiałach przedstawiamy państwu na wykresie ilość olejów wprowadzonych na polski rynek w 2002 i 2003 r., ilość możliwą do zebrania i faktycznie zebraną.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#KrzysztofJanas">Co możemy zauważyć analizując te wykresy? Fakt, że regeneracji w instalacji w rafinerii według najlepszej dostępnej technologii poddano tylko niecałe 40 proc. wszystkich olejów, które były regenerowane w 2002 r. i w 2003 r. Oznacza to, że nie jest stosowany art. 39 ustawy, czyli preferencja w zakresie regeneracji olejów przepracowanych. W dalszym ciągu stosuje się przestarzałe technologie, które tylko powierzchownie oczyszczają oleje przepracowane nie dokonując ich pełnej regeneracji, a więc nie przemieniając ich z powrotem w pełnowartościowe bazy olejowe, z których wytwarzane są po raz kolejny oleje przepracowane. Jest to dla nas ogromny problem, ponieważ ta instalacja była przygotowywana po to, żeby móc regenerować całość olejów zebranych z rynku. Średnio na rynek polski wprowadza się 200–220 tys. ton olejów smarowych, z czego efektywny wskaźnik zbiórki - między 35 a 40 proc. olejów poddanych regeneracji, czyli 80 tys. ton - to jest właśnie moc naszej nowoczesnej instalacji hydrorafinacji. Tyle jesteśmy w stanie zregenerować i taką moc stawiamy do dyspozycji wszelkim organizacjom, które zajmują się regeneracją olejów przepracowanych. Poziom uzyskiwany w latach 2000–2003, po zmianie przepisów, o których mówiłem, jest porównywalny ze średnim poziomem uzyskiwanym w rozwiniętych krajach europejskich, które - podobnie jak Polska - troszczą się o ekologię. Na co chciałbym zwrócić państwa uwagę? Przede wszystkim na to, że mimo zapisu w art. 39 - o czym już mówiłem - dotyczącym preferencji dla regeneracji, wciąż toleruje się spalanie olejów przepracowanych. Widać to wyraźnie w zapisie odnoszącym się do wskaźników mówiących o obowiązkowym poziomie dotyczącym zbiórki olejów przepracowanych i poziomie regeneracji. Wskaźnik dotyczący regeneracji do 2007 r. zwiększa swój udział procentowy, ale nie przekracza 70 proc. W bieżącym roku jest to odpowiednio 40 proc. - obowiązkowy poziom zbiórki olejów przepracowanych i 22 proc. - obowiązkowy poziom regeneracji olejów przepracowanych. Co to powoduje? Wynikiem tego jest ogromna konkurencja w pozyskiwaniu olejów przepracowanych, tym bardziej, że jest to dość cenny energetycznie surowiec, pomijając fakt, że w jego skład wchodzi praktycznie cały układ Mendelejewa, a więc wszystkie pierwiastki, a także niebezpieczne związki, które nie regenerowane, tylko zagospodarowywane w inny sposób, trafiają do środowiska i niestety - działają na nie negatywnie. Ta sytuacja powoduje ostrą walkę konkurencyjną o olej przepracowany. W związku z tym przedsiębiorcy poszukujący tego surowca kierują go głównie - dla obniżki kosztów - do spalania, co potwierdza moją tezę wysuwaną na początku, że preferencja dla regeneracji nie jest kontrolowana ani monitorowana. W pewnym sensie jest to zrozumiałe, bo każdy dąży do obniżenia kosztów zbiórki olejów przepracowanych i do wygospodarowania dodatkowych zysków. Jednak - moim zdaniem - nie powinno się to odbywać kosztem opłaty produktowej, którą wnoszą producenci olejów przepracowanych w kierunku finansowania organizacji, które powinny zajmować się zbiórką tych olejów w celu ich regeneracji. Ta opłata stanowi dodatkowe źródło zysku dla niektórych organizacji, które niekiedy preferują spalanie i stosują się tylko i włącznie do minimalnych wskaźników zapisanych w ustawie, do czego - naszym zdaniem - nie powinno dochodzić.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#KrzysztofJanas">Art. 39 powinien być egzekwowany. Półtora roku temu, w wyniku posiedzenia Komisji, Ministerstwo Środowiska miało spowodować przegląd technologii w zakresie regeneracji olejów przepracowanych. Do tej pory ten postulat nie został wykonany. Oczywiście przeprowadzono przegląd przestrzegania przepisów o ochronie środowiska, niemniej jednak nie dokonano przeglądu technologii, które są wykorzystywane przy regeneracji olejów przepracowanych. Stąd moje stwierdzenie, że niektóre przestarzałe technologie nie do końca można uznać za te, które pozwalają na regenerację olejów przepracowanych. Mówię to na podstawie naszych doświadczeń wynikających z funkcjonowania technologii hydrorafinacji. Bardzo trudno jest pozyskiwać dobre oleje bazowe z regeneratów nie mając instalacji tego typu, co my. Dlatego, aby idea ustawy o odpadach i obowiązkach przedsiębiorców w zakresie zagospodarowania odpadów mogła być do końca wdrożona, pozwoliliśmy sobie przedstawić państwu wnioski, które - naszym zdaniem - pozwolą na lepsze wdrożenie i implementację przepisów ustawy dotyczącej gospodarki odpadami czy ustawy dotyczącej obowiązków przedsiębiorców w kierunku bardziej korzystnym dla środowiska, dzięki któremu nie będzie emisji szkodliwych związków do środowiska. Uważamy, że 50-procentowy poziom odzysku zapisany w 2007 r. będzie bardzo trudny do uzyskania. Doświadczenie i dane statystyczne z innych krajów wskazują, że jest to możliwe na poziomie 35–40 proc. Oczywiście cały czas próbujemy przygotować i implementować rozwiązania, które przygotują nas do osiągnięcia takiego wskaźnika, między innymi poprzez Konsorcjum, którego jesteśmy właścicielem w 87 proc. Proponujemy implementację ogólnokrajowego systemu zbiórki olejów przepracowanych poprzez gminy. Ma to na celu zebranie olejów przepracowanych od rozproszonych wytwórców odpadu. Dotychczasowe rozwiązania i działania ukierunkowane były na instytucjonalnego wytwórcę odpadów - duże przedsiębiorstwa, zakłady i punkty usługowe. A przecież jest jeszcze wielu wytwórców drobnych. Ich potencjał szacujemy na 15–20 tys. ton olejów odpadowych, które można i powinniśmy zebrać poprzez sieć, za którą - naszym zdaniem - powinna odpowiadać gmina, samorząd terytorialny, zgodnie z planami dotyczącymi zagospodarowania odpadów i czystości środowiska. Takie rozwiązanie przygotowaliśmy i popularyzujemy poprzez spotkania z przedstawicielami samorządów na poziomie wojewódzkim. Obecny tu pan prezes Cygan i jego pracownicy odbyli wiele spotkań z wojewódzkimi władzami samorządowymi, żeby przekonać je o konieczności implementacji tego systemu. Wtedy - naszym zdaniem - osiągnięcie wskaźnika 50 proc. będzie możliwe, jeśli będziemy pamiętać o indywidualnym kliencie. Niemniej jednak, dążąc do wyeliminowania patologicznej sytuacji, o której mówiłem przed chwilą, żeby popyt na oleje przepracowane był zrównany z ich podażą, powinniśmy corocznie analizować wskaźnik poziomu na każdy kolejny rok. Zapisanie tego autorytatywnie w modelu do 2007 r. powoduje, że w tej chwili trwa silna walka konkurencyjna o olej odpadowy, co powoduje podnoszenie cen za ten bardzo niebezpieczny odpad i eskalację poziomu. Cena dochodzi już do 8000 zł za tonę, a więc jest zbliżona do ceny ropy. W założeniu miało to być bezpłatne, a finansowana miała być tylko zbiórka olejów przepracowanych. W taki sposób zostaje wypaczana idea. A dzieje się tak ze względu na zbyt wysokie przy obecnym systemie zbiórki poziomy odzysku olejów, a zbyt niskie poziomy regeneracji.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#KrzysztofJanas">Dlatego uważamy, że wskaźnik odzysku olejów przepracowanych - szczególne kierowanych do regeneracji - powinno się ustalać na każdy rok na podstawie doświadczenia i statystyki z lat poprzednich. Postulujemy też, by zrównać obowiązek odzysku oleju z poziomem recyklingu. Wówczas mielibyśmy do czynienia z rzeczywistym wsparciem ze strony ustawodawcy w zakresie regeneracji olejów przepracowanych. Regeneracja jest bez wątpienia najlepszym sposobem zagospodarowania odpadów pod względem technicznym, ekonomicznym, ekologicznym i strategicznym i powinna być wspomagana przez państwo wszelkimi możliwymi sposobami. Takim sposobem, między innymi, jest zrównanie poziomu regeneracji, recyklingu olejów przepracowanych z obowiązkowym poziomem odzysku olejów odpadowych. Olej odpadowy nie spełniający warunków regeneracji powinien zostać zagospodarowany alternatywnie, a wytwórca odpadu nie nadającego się do regeneracji, zgodnie z zasadą „zanieczyszczający płaci”, powinien za to zapłacić, a nie uzyskiwać z tego dodatkowych profitów. W dalszym ciągu uważamy, że jeżeli jest w kraju instalacja spełniająca wszelkie wymogi najlepszej dostępnej technologii, powinna być wykorzystana. W związku z tym postulujemy, żeby proces regeneracji był prowadzony tylko w instalacjach spełniających zasadę najlepszej dostępnej technologii. Jest to zgodne z art. 143 ustawy - Prawo ochrony środowiska. Dopuszczenie innych technologii jest cichym przyzwoleniem tylko na powierzchowną zmianę olejów przepracowanych. Takie technologie nie ingerują wewnątrz, jak w procesie hydrorafinacji, gdzie wodorem rozbija się poszczególne pierścienie węglowodorów aromatycznych. Sugerujemy również, aby na oleje odpadowe, które nie są poddawane regeneracji, a więc nie są przekształcane na oleje bazowe wykorzystywane do produkcji olejów smarowych, tylko poddawane są działaniom energetycznym - wzorem innych państw - nałożyć dodatkowy podatek. Nie ma znaczenia, czy to będzie podatek akcyzowy, czy środowiskowy. Dzięki temu poszukujący surowców energetycznych nie uzyskiwaliby dodatkowych korzyści kosztem opłaty produktowej pobieranej od producentów wprowadzających na rynek oleje smarowe. Generalnie uważamy, że pozyskiwanie olejów odpadowych powinno być bezpłatne. Wytwórca odpadu powinien bezpłatnie stawiać go do dyspozycji organizacji, która zajmuje się zbiórką olejów odpadowych, przepracowanych i kieruje do regeneracji. Właśnie na ten cel była planowana opłata produktowa. Jest to możliwe do wprowadzenia poprzez wpisywanie w decyzjach na wytwarzanie olejów odpadowych obowiązku przekazywania olejów odpadowych przez wytwórców do jednostek, które mają instalacje zgodne z zasadą BAT. To samo dotyczy transportu olejów przepracowanych. Proponujemy także rozważenie wpisania popularyzowanego ostatnio przez Konsorcjum zintegrowanego ogólnego systemu zbiórki i zagospodarowania olejów przepracowanych do Krajowego Planu gospodarki odpadami. Wtedy, gdyby skutecznie implementować nasze rozwiązania prawne, moglibyśmy dodatkowo zebrać z rynku 15–20 tys. ton olejów przepracowanych. Nie trafiłyby one do środowiska, a więc odbyłoby się to z korzyścią dla środowiska.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#KrzysztofJanas">Mówię to na podstawie ankiety, jaką Koncern „ORLEN” przeprowadził w połowie zeszłego roku, w której pytano o poziom wymiany olejów silnikowych dokonywanych przez indywidualnych odbiorców, a więc nie w specjalistycznych stacjach obsługowych. Wszystko to, co państwu w skrócie przedstawiłem, ma na celu podkreślenie konieczności faktycznego priorytetu dla regeneracji. On jest zapisany w ustawie, ale - niestety - nie jest egzekwowany. Mam nadzieję, że propozycje, które państwu przedstawiłem w przedłożonym materiale i swoim wystąpieniu, pozwoliłyby na skuteczne wdrożenie priorytetu regeneracji olejów przepracowanych. Kontaktujemy się w tej sprawie z Ministerstwem Środowiska, ale trudno nam wyegzekwować jakieś działania w tym zakresie. W związku z tym dziękuję za umożliwienie mi wystąpienia na posiedzeniu Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa przed paniami posłankami i panami posłami, żeby ten problem zasygnalizować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JanChojnacki">Kto zabierze głos w tej sprawie ze strony Ministerstwa Środowiska?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#AndrzejMizgajski">Proszę o zabranie głosu pana dyrektora Marka Sobieckiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#MarekSobiecki">Jeśli chodzi o zarzut nie przeprowadzenia przeglądu instalacji, przypominam, że rok temu, w kwietniu 2003 r., Inspekcja Ochrony Środowiska przeprowadziła szeroką kontrolę w zakresie przestrzegania wymagań ochrony środowiska w zakresie gospodarowania olejami odpadowymi. Tym samym został zrobiony przegląd instalacji służących uzdatnianiu lub unieszkodliwianiu olejów odpadowych. Być może jest to dla państwa niewystarczające, bo jest faktem, że Inspekcja nie oceniła innych instalacji aż tak negatywnie, jak sugerował pan prezes. Odnosząc się do oceny całego systemu, chciałbym podkreślić, że zdaniem Ministerstwa Środowiska, instrumenty prawno-ekonomiczne wprowadzone w 2002 r. stymulują działanie całego systemu, chociaż wyniki uzyskane w 2002 r. i 2003 r. w zakresie odzysku i recyklingu olejów odpadowych przekraczające limity prawne nie zasłaniają występujących jeszcze mankamentów. Wynikają one z tego, że przepisy prawne obowiązują od dość krótkiego okresu. W związku z tym są pewne problemy z ich interpretacją, wypełnianiem prawa zgodnie z intencjami ustawodawcy. Te mankamenty próbujemy zlikwidować. Z inicjatywy Ministerstwa Środowiska została uchwalana przez parlament taka zwana ustawa czyszcząca w zakresie ustaw odpadowych. Przygotowujemy w tej chwili projekt nowelizacji ustawy o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej i opłacie depozytowej. Ten projekt właściwie jest już gotowy i w najbliższym czasie skierujemy go na posiedzenie Komitetu Rady Ministrów, a następnie Rady Ministrów. Mam nadzieję, że około połowy roku trafi on do Sejmu. Będzie więc okazja do dyskusji na temat postulatów, które usłyszeliśmy z ust pana prezesa. Myślę, że wiele z nich należy poddać dyskusji w Komisji, Sejmie i Senacie by podjąć właściwe decyzje. Jeśli chodzi o poziomy, które zostały ustalone w zakresie odzysku olejów odpadowych na 2007 r. w ustawie o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej i opłacie depozytowej, chciałbym przypomnieć, że kiedy ta ustawa powstawała, przygotowywano projekt, a następnie trwała praca w Sejmie - to samo dotyczy tak zwanej ustawy czyszczącej - przedstawiciele branży aktywnie uczestniczyli w tych pracach, zabierali głos na posiedzeniach w Ministerstwie Środowiska a następnie w Sejmie. Przypominam też, że poziom 50 proc., który teraz uważają państwo za nierealny, niemożliwy do osiągnięcia, był ustalony w parlamencie przy państwa pozytywnym stosunku. Doskonale pamiętam, ponieważ uczestniczyłem w tych pracach, kiedy ówczesny poseł sprawozdawca - pan poseł Józef Górny - zadawał pytania przedstawicielom branży. Wtedy 50 proc. było poziomem kompromisowym. Teraz są z tym problemy. Myślę jednak, że można do tego wrócić i przedyskutować na posiedzeniach Komisji, przy okazji prac nad zmianą ustawy o obowiązkach przedsiębiorców - wspomniałem, że ta nowelizacja jest już gotowa. Podkreślam, że te 50 proc. „nie wzięło się z sufitu”. Było to przedmiotem szerokich dyskusji w Sejmie, a także z przedstawicielami branży.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#MarekSobiecki">Kontrola Inspekcji Ochrony Środowiska w tej branży wskazuje, że system zadziałał, że zostały przyjęte dobre przepisy prawno-ekonomiczne, chociaż - co jeszcze raz podkreślam - nie przesłania to nam różnych mankamentów, które należy usuwać. Prawo należy doskonalić. W najbliższym czasie będzie do tego okazja w pracach nad nowelizacją ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#JanChojnacki">Czy wśród pań posłanek i panów posłów są chętni do zabrania głosu w dyskusji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#WitoldFirak">Cieszę się, że firma, która zajmuje się działaniami proekologicznymi, występuje z pomysłami, które mogłyby usprawnić cały proces przeróbki olejów odpadowych w taki sposób, żeby było jak najmniej emisji szkodliwych substancji do środowiska, a także wskazuje w swoich pismach do Ministerstwa Środowiska mankamenty systemu i problemy, które można by rozwiązać, co usprawniłoby system odzyskiwania olejów przepracowanych i przerabiania ich nie w formie spalania, tylko regenerowania. Panie dyrektorze, przypominam sobie, że w 1994 r. - a więc 10 lat temu - polemizowałem z ministrem Modzelewskim na temat blendingu paliw, który wtedy w bandycki sposób odbywał się w stodołach, szopach itp. Pan minister Modzelewski w stylu podobnym do pana próbował mi odpowiedzieć z trybuny sejmowej spłycając problem. Ten problem - po moim pytaniu - istniał jeszcze przez kilka lat, a państwo polskie tolerowało bandyckie metody produkcji, dodawania oktanów do benzyn bazowych. Nie było to objęte akcyzą i ludzie w ten sposób zbijali fortuny, a pan minister Modzelewski twierdził, że w ogóle nie ma problemu - Inspekcja wszystko sprawdziła. W wystąpieniu pana prezesa - a miałem również możliwość zapoznania się z pismami kierowanymi do Ministerstwa Środowiska - nie zauważyłem żadnego zarzutu wobec Ministerstwa Środowiska, tylko prośbę o rozwiązanie problemu. Jednak ja mam zarzut. Dlaczego od 7 stycznia do 1 marca bieżącego roku Ministerstwo Środowiska nie zdołało odpowiedzieć na pismo skierowane do ministra środowiska? Według mnie, jest to przynajmniej nieeleganckie, żeby nie odpowiedzieć w tak ważnej sprawie poważnej firmie, która - bez względu na ocenę Inspekcji - posiada w tej chwili jedyną w Polsce instalację do przerobu spełniającą najwyższe kryteria nie tylko krajowe, ale i europejskie. Dziwi mnie fakt, że przez 2 miesiące Ministerstwo Środowiska nie miało czasu, żeby odpowiedzieć na te pisma. Być może dlatego dziś słuchamy tych ważnych spraw na posiedzeniu Komisji, bo Ministerstwo Środowiska nie miało czasu, żeby się tym zająć. W związku z tym postulowałbym, żebyśmy jako Komisja - aczkolwiek nie w taki sposób, jak mówił pan dyrektor, że podyskutuje się o tym przy okazji nowelizacji ustawy o obowiązkach przedsiębiorców, bo tak naprawdę to się nie podyskutuje i nic się z tym nie zrobi - przejęli pomysły zawarte w piśmie z Rafinerii Nafty „Jedlicze” i zwrócili się do resortów finansów i środowiska, by pilnie zajęły stanowisko na piśmie. Uważam bowiem, że problem jest bardzo istotny, a rozwiązania zaproponowane w pismach Zarządu Rafinerii Nafty „Jedlicze” są podane na tacy, wystarczy, żeby nad nimi pochylili głowy urzędnicy w ministerstwach. Chciałbym, żebyśmy doprowadzili do sensownych rozstrzygnięć w tej sprawie, ponieważ znowu wraca to, o czym mówiłem kiedyś przy okazji blendingu, że firmy „krzak” korzystają z tego, że stworzyło się pewne systemy. Jednak nie korzysta z tego państwowa firma i organizator zbiórki olejów odpadowych, tylko firmy „krzak”, które dumpingowo windują ceny i nie zważając na emisję szkodliwych substancji powstających przy spalaniu tych olejów robią na tym interes. Uważam, że jesteśmy tu od tego - przedstawiciele Ministerstwa Środowiska, Ministerstwa Finansów oraz Komisja - żeby z tym coś zrobić. Rozwiązania są gotowe. Zostawiam prezydium Komisji decyzję, jak się tym zająć, natomiast żądam, by zająć się tym poważnie i nie spłycać tematu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#MaciejGiertych">Mam tylko uwagę terminologiczną. W przypadku wykresów, jakie otrzymaliśmy od państwa, a także w wypowiedzi pana prezesa pojawiło się pojęcie „ilość olejów pozostawionych w środowisku”. Natomiast generalnie mówi się o ilości oleju wprowadzanego na rynek i możliwej do zebrania. Możliwa do zebrania jest połowa tego, co wprowadzono na rynek. Połowa, która nie jest możliwa do zebrania jest wprowadzana do środowiska. Czy nam się to podoba, czy nie, tak czy inaczej, ta część oleju trafi do środowiska. Natomiast ilość oleju pozostawionego w środowisku - jak tu jest podane - teoretycznie można było zebrać, ale nie zebrano, w związku z czym nie zrealizowano nadziei, że połowa jest do odzyskania. Wydaje mi się, że warto by było, żebyśmy byli świadomi tego, że pozostaje w środowisku ta połowa, która nie jest brana pod uwagę jako możliwa do ściągnięcia. Myślę, że wraz z rozwojem technologii i przy uwzględnieniu różnych innych spraw część możliwa do zebrania będzie rosła. Trzeba mieć świadomość tego, że zależy nam na tym, by malała ilość olejów odprowadzanych do środowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#StanisławDulias">Mam kilka krótkich pytań. Po pierwsze, ile firm w Polsce - poza Rafinerią Nafty „Jedlicze” - zajmuje się skupem i przerabianiem olejów odpadowych. Po drugie, jakie wiążą się z tym zasady. Wiemy, że główny wpływ na wielkość skupu ma czynnik ekonomiczny. Jakie zachęty są stosowane i czy w ogóle są stosowane, bo z przedłożonej informacji wynika, że jest tendencja, żeby zbiór odbywał się bez ponoszenia kosztów? Myślę, że jakieś zachęty są stosowane, ale nic o tym nie wiem, bo nie znam sprawy. Po trzecie, czy zastanawiali się państwo nad tym, że ustawa o recyklingu pojazdów zmieni cały układ, sieć punktów skupu. Sądzę, że będzie to mieć wpływ na uporządkowanie tego rynku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#JanChojnacki">Proszę o wypowiedź ze strony Ministerstwa Środowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#AndrzejMizgajski">Pozwolę sobie zabrać głos, ponieważ pan dyrektor Marek Sobiecki posądzony został o spłycenie tematu. Panie pośle, myślę, że panu dyrektorowi nie można postawić takiego zarzutu, bowiem powiedział wyraźnie, że wszelkie propozycje są przyjęte i muszą otrzymać postać prawną. Nadarza się ku temu okazja, gdyż finalizuje się przygotowanie projektu rządowego, który będzie przedłożony Sejmowi. W toku prac legislacyjnych jest możliwość ujawnienia wszelkich opinii i racji. Oczywiście nie muszę państwu przypominać, że jest możliwe także sejmowe przedłożenie stosownej nowelizacji. Także nie nazwałbym tego spłyceniem. Kolejną sprawą jest nie udzielenie przez 2 miesiące odpowiedzi na pismo. Wyjaśnimy te kwestię i odpowiedź - mam taką nadzieję - zostanie udzielona w szybkim trybie. Nie byliśmy zaskoczeni tematem dzisiejszego posiedzenia Komisji. Zaproszenie otrzymaliśmy wcześniej, ale materiał dopiero dziś. Zapewne inaczej niż posłowie, ale jakoś dajemy sobie radę. To wszystko z mojej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#JanChojnacki">Czy pan prezes udzieli odpowiedzi na zadane pytania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#KrzysztofJanas">Krótko odpowiem na zadane pytania. Są 3 znaczące organizacje zajmujące się odzyskiem olejów przepracowanych na rynku polskim. Pierwszą jest Konsorcjum Olejów Przepracowanych - Organizacja Odzysku z siedzibą w Jedliczu kontrolowana przez Rafinerię Nafty „Jedlicze”. Konsorcjum to ma około 31 proc. rynku. Druga, to Organizacja Odzysku PLASTEKOL z siedzibą w Warszawie, kontrolowana przez Rafinerię Nafty w Jaśle. Zajmuje się także pozyskiwaniem tworzyw sztucznych. Trzecią jest OILER z siedzibą w Tczewie. Operuje w północnej części Polski zajmując się głównie pozyskiwaniem olejów przepracowanych w kierunku energetycznym, a także innymi odpadami. Organizacje PLASTEKOL i OILER mają mniej więcej po 29 proc. rynku. Na pozostałe organizacje przypada około 11 proc., z czego 2 proc. należą do GLIMAR-u, który samodzielnie zajmuje się obowiązkiem zbiórki olejów przepracowanych z rynku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#WładysławStępień">Sprawa regeneracji olejów przepracowanych staje na posiedzeniu Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa po raz drugi. Przypominam, że z inicjatywy posłów Podkarpacia, pana posła Witolda Firaka i mojej - zapoznani zostaliśmy zarówno z propozycjami ze strony Rafinerii Nafty „Jedlicze” jak i Konsorcjum, które zostało powołane - postanowiliśmy doprowadzić do konkretnej współpracy między przedsiębiorstwami, które mają instalacje i mogą się tym zajmować, zgodnie z prawem i rozstrzygnięciami systemowymi obowiązującymi w Polsce i Europie, a stroną rządową. Przepraszam, że nie uczestniczyłem od początku w tej debacie, ale odbywały się końcowe negocjacje w sprawie Huty „Stalowa Wola”, a jest to potężny problem. Jednak zdążyłem się zorientować, że pan minister i jego współpracownicy zamierzają przedstawić Sejmowi propozycje stosownych rozwiązań. Chciałbym prosić, panie ministrze, żeby Ministerstwo Środowiska zajęło się skoordynowaniem w najbliższym czasie spotkania z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Finansów, żebyśmy mogli na ten temat porozmawiać. Deklarujemy z panem posłem Witoldem Firakiem udział w takim spotkaniu z przedstawicielami rafinerii i innych zainteresowanych struktur, żebyśmy wypracowali pogląd, jak Komisja powinna wspierać działania rządu w tym zakresie. Myślę też, że propozycja pana przewodniczącego Jan Chojnackiego, żeby przygotować dezyderat do rządu w tej sprawie, będzie korzystna. Chciałbym, żeby ten temat nie stawał po raz kolejny na posiedzeniu Komisji, a dzieje się tak tylko dlatego, że niewiele się posunęliśmy do przodu w sprawach, które proponują fachowcy, którzy mają pełne rozpoznanie i możliwości technologiczne do realizacji tego celu. Nikt nie kwestionował, że tak należy działać. Dlatego dziękuję przedstawicielom Rafinerii Nafty „Jedlicze” za to, że jest inicjatorem tego typu rozwiązań mających na względzie dobro kraju i poprawę stanu środowiska w przypadku gospodarki olejami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#JanChojnacki">Jak pan poseł Władysław Stępień wspomniał, zaproponuję pewne rozwiązanie zmierzające do pogodzenia ekonomii z ochroną środowiska, bo jak wynika z informacji przedstawionej przez pana prezesa, spalanie tych olejów jest dla środowiska niezwykle szkodliwe. Ponieważ nie można ich łączyć z olejem opałowym, który jest mniej szkodliwy, muszą być podjęte działania w celu ochrony środowiska. Dlatego proponuję powołanie 5-osobowego zespołu redakcyjnego w następującym składzie: pan poseł Witold Firak (SLD), pan poseł Władysław Stępień (SLD), pani posłanka Halina Talaga (SLD), pan poseł Lech Kuropatwiński (Samoobrona) i pani posłanka Grażyna Pijanowska (SLD), który przygotuje odpowiednie wystąpienie do rządu w sprawie właściwego podejścia do wykorzystania olejów odpadowych i ich regeneracji. Czy jest zgoda Komisji na powołanie takiego zespołu? Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja wyraziła zgodę na powołanie zespołu. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja powołała zespół redakcyjny. Przechodzimy do kolejnego punktu porządku dziennego - sprawy bieżące. Czy ktoś z pań posłanek i panów posłów chciałby zabrać głos w sprawach bieżących? Nikt się nie zgłasza. Wobec wyczerpania porządku obrad, zamykam posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>