text_structure.xml 151 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JanChojnacki">Otwieram posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa połączone z seminarium. Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa jest organizatorem dzisiejszego spotkania przy współudziale Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu i zaangażowaniu przedsiębiorców oraz organizacji związanych z szeroko rozumianym pojęciem ochrony środowiska w zakresie produktów odpadowych, opakowań itd. Serdecznie witam wszystkich przybyłych na dzisiejsze spotkanie. Program i porządek dzienny dzisiejszego seminaryjnego posiedzenia Komisji państwo otrzymali. Jeśli ktoś z państwa chciałby wygłosić dodatkowy referat, możemy to uwzględnić. Przepraszam za zmianę sali. Zgodnie z planem mieliśmy obradować w Sali Kolumnowej, ale tam debatuje nasza „najlepsza” Komisja, która bada tak zwaną aferę Rywina. Tytułem wstępu powiem, że 1 maja br. Polska staje się członkiem Unii Europejskiej, w której ochrona środowiska jest na szczególnie wysokim poziomie. Nasz kraj musi się dostosować do wymogów unijnych, zapisów ustawowych i musi to realizować. Nie wystarczy zapisanie tego w odpowiednich dokumentach. Ważna jest realizacja tych zapisów w naszym codziennym życiu. Oczywiście to nie oznacza, że do tej pory nic nie robiliśmy, zaniechaliśmy działań w ochronie środowiska, ale poziom realizacji w krajach unijnych na pewno jest wyższy aniżeli w naszym kraju. Uważam, że w naszych działaniach powinniśmy zmierzać do tego - chyba taka szansa się rysuje - żeby na bazie odpadów opakowaniowych stworzyć nową gałąź przemysłu, w ramach której przedsiębiorcy nie tylko będą zagospodarowywać i unieszkodliwiać te odpady, ale będą na siebie zarabiać, czerpać zyski z tej działalności. Taka perspektywa powinna być wiodąca w naszym myśleniu. Zdajemy bowiem sobie sprawę z tego, że jeśli obowiązki wynikające z ustawy nałożymy na producentów i importerów, to koszt tych działań wejdzie w koszt produktu, a wtedy konsument musi więcej zapłacić za produkt, który kupuje. Należy pamiętać, że producenci nie mają na ten cel dodatkowych pieniędzy, a więc to wszystko musi tworzyć ekonomiczną całość. Dlatego należałoby się zastanowić, co zrobić, żeby wprowadzić taką gospodarkę, w której - pomijając to, że w początkowym okresie te opłaty będą musieli ponosić i producenci i użytkownicy określonych produktów - dążąc do rozwiązań jeszcze dziś nieracjonalnych a nawet wydających się niemożliwymi, zacząć na tym zarabiać. Podam znany mi przykład - moje życie zawodowe jest związane z górnictwem. Kilkanaście lat temu mieliśmy wielki problem, co robić z odpadami z elektrowni, elektrociepłowni i dużych kotłowni. Toczyły się debaty, czy można je zagospodarować, czy nie. Dziś wiemy, że oprócz tego, że można je lokować w podziemnych wyrobiskach, wiele z nich wykorzystuje się w przemyśle do tworzenia nowego produktu. W tym przypadku również powinna nam przyświecać myśl, żeby z tych odpadów robić nowe produkty. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie da się wykorzystać wszystkiego, ale należy dążyć do tego, żeby wykorzystać jak najwięcej. Uważam także, że nie powinniśmy czekać na to, co zrobią w Unii Europejskiej, w której obecnie odchodzi się od stosowania opakowań plastykowych i puszek i przestawia się na opakowania szklane.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#JanChojnacki">Dlaczego nie mamy ich wyprzedzić i nie zacząć działań na szerszą skalę? Zmieńmy to, że na Wschód sprzedaje się licencje, z których Zachód się wycofuje i bądźmy w tych działaniach pierwsi. Jeszcze nie tak dawno - zapewne większość z państwa to sobie przypomina - kiedy kupowało się butelkę napoju, płaciło się kaucję za butelkę. Przy zwrocie butelki otrzymywało się wpłaconą kaucję. Jednak zachwyciliśmy się innymi opakowaniami, które w praktyce okazały się wygodne, chociaż napój w nich nie ma takiej wartości jak z opakowania szklanego. Okazały się wygodne i poręczne, bo łatwo się ich pozbyć. Dlatego właśnie dziś te odpady leżą byle gdzie. Warto by się zastanowić, czy nie zorganizować czegoś podobnego, co już było. Kiedy wracam pamięcią do lat mojej nauki w szkole podstawowej, przypominam sobie, że zbieraliśmy złom i różnego rodzaju odpady - szklane i szmaciane. Ktoś to zbierał i przerabiał. Był to rodzaj zorganizowanej zbiórki odpadów produktowych i opakowaniowych. Jednak dziś trzeba do tego podjeść inaczej. Uważam, że naukowcy i przedsiębiorcy znajdą takie rozwiązania, które będzie można wprowadzić w życie, żeby nie trzeba było budować kolejnych zwałowisk odpadów na powierzchni, tylko je zagospodarować lub unieszkodliwić i umieścić w wyrobiskach dołowych, których w Polsce jest bardzo dużo. Oczywiście musi to być tak zrobione, żeby za 20, 30 czy 100 lat nie okazało się szkodliwe dla środowiska. Tyle tytułem krótkiego wstępu. Może jest to nietypowe spojrzenie na te sprawy, ale chyba trafia ono do każdego z nas. Jako pierwszy zabierze głos pan minister Krzysztof Zaręba, który z pozycji Ministerstwa Środowiska oceni realizację ustawy o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej i depozytowej, a także ustawy o opakowaniach i odpadach opakowaniowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#KrzysztofZaręba">Przedmiot dzisiejszego posiedzenia dotyczy dwóch ustaw. Pierwszą z nich jest ustawa o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej i depozytowej, która została uchwalona 11 maja 2001 r. i z dniem 1 stycznia 2002 r. wprowadziła obowiązki dla przedsiębiorców i importerów wprowadzających na rynek krajowy produkty w opakowaniach lub inne wybrane produkty w zakresie gospodarowania odpadami powstającymi z tych produktów i opakowań ze względu na wymogi ochrony środowiska. Mamy jeszcze stosunkowo niewielkie doświadczenia, jeśli chodzi o ocenę funkcjonowania, ponieważ są one zaledwie roczne. Dopiero został podsumowany 2002 r. Były to z naszej strony pierwsze próby oceny funkcjonowania. Jeśli chodzi o 2003 r. nie posiadamy jeszcze pełnych informacji. Raporty i informacje, które mają spływać do marszałków województw w marcu, jeszcze nie dotarły do resortu. Zatem dopiero w późniejszym terminie będziemy mogli ocenić postępy w 2003 r. Ta ustawa implementuje do polskiego prawa regulacje prawne obowiązujące w Unii Europejskiej, które dotyczą gospodarki odpadami, w tym dyrektywy w sprawie odpadów, opakowań i odpadów opakowaniowych, olejów odpadowych, zużytych baterii i akumulatorów oraz przepisy w sprawie substancji zubożających warstwę ozonową. Przepisy te wprowadziły nowe instrumenty ekonomiczne, których w polskim prawie nie było, takie jak opłaty produktowe i opłaty depozytowe. Instrument ten jest oparty na obowiązku zapewnienia przez przedsiębiorców wprowadzających na rynek produkty w opakowaniach oraz inne produkty wymienione w ustawie określonych poziomów odzysku i recyklingu, zarówno w przypadku opakowań jak i odpadów poużytkowych, które powstały w trakcie eksploatacji urządzeń, imiennie określonych w tym zakresie. Jeżeli nie osiąga się poziomu odzysku i recyklingu, jest obowiązek wnoszenia opłaty produktowej. Obowiązek zapewnienia odpowiednich poziomów odzysku może być realizowany przez przedsiębiorcę samodzielnie lub przez organizację odzysku. Nadzór nad wypełnianiem przepisów ustawy został powierzony Inspekcji Handlowej oraz Inspekcji Ochrony Środowiska. W ustawie określono również obowiązek składania marszałkowi województwa w terminie do końca marca każdego roku sprawozdania z wielkości wprowadzanych na rynek opakowań i produktów, osiągniętych wielkości odzysku i recyklingu oraz wnoszonych opłat produktowych. Do monitorowania funkcjonowania przepisów ustawy o obowiązkach przedsiębiorców w tym zakresie, w Ministerstwie Środowiska powołany został zespół, który wydaje opinie, wnioski i propozycje dotyczące wypełniania tych obowiązków, a także propozycje korekt i zmian, które w okresie zbierania doświadczeń są dość powszechne. Ustawy - co może potwierdzić pan przewodniczący - są czasem 2–3-krotnie nowelizowane w cyklu rocznym. Zatem i teraz mamy przygotowane określone rozwiązania. Należy także zaznaczyć, że oprócz prac tego zespołu monitorującego, Akademia Ekonomiczna w Krakowie wykonała analizę i ocenę funkcjonowania opłat produktowych i depozytowych.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#KrzysztofZaręba">Natomiast Główny Inspektorat Ochrony Środowiska przeprowadził kontrolę sporej reprezentacji podmiotów gospodarczych podlegających tej ustawie, zawierając jej wyniki w ocenie wypełniania przez przedsiębiorców przepisów ustawy z 2001 r. o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania tymi odpadami oraz o opłacie produktowej i depozytowej. Z zagregowanych danych dotyczących wykonania przez przedsiębiorców i organizacje odzysku założonych na 2002 r. poziomów recyklingu wynika, że wyraźnie przekroczono poziomy recyklingu dla odpadów opakowaniowych, zwłaszcza dla odpadów z opakowań z tworzyw sztucznych, aluminium, stali, drewna, papieru i tektury. Minimalnie zostały przekroczone założone na 2002 r. poziomy recyklingu odpadów szklanych i wielomateriałowych. Bardzo dobre wyniki osiągnięto w przypadku odpadów z takich produktów jak oleje smarownicze i opony, natomiast nieco gorsze w przypadku niektórych odpadów poużytkowych - nie opakowań - gdzie poniżej założeń wypadła realizacja poziomu odzysku i recyklingu odpadów i urządzeń zawierających substancje zubożające warstwę ozonową, czyli freony i ich pochodne. Najsłabiej wypadła zbiórka akumulatorów niklowo-kadmowych i baterii, co jest wynikiem braku systemu zbiórki tego typu odpadów na szczeblu gminnym, do czego gminy są zobowiązane. Dla przykładu podam państwu kilka liczb. Poziom recyklingu w przypadku odpadów opakowaniowych i tworzyw sztucznych jest stosunkowo niski. Wymagany poziom wynosił 7 proc., natomiast uzyskaliśmy 11,4 proc. W przypadku opakowań z papieru i tektury wymagany poziom recyklingu w 2002 r. był określony na 37 proc., a uzyskaliśmy 44 proc. W przypadku opakowań z materiałów naturalnych, czyli drewna i tekstyliów, wymagany poziom wynosił 5 proc., osiągnęliśmy prawie 28 proc. Zatem w tym zakresie, jak dotąd, spełniamy wymagania, które jednak corocznie są podnoszone. Dlatego z każdym rokiem poprzeczka będzie podnoszona coraz wyżej, w związku z czym sprawność funkcjonowania tego systemu musi się stale poprawiać. W projekcie nowelizacji ustawy opracowanym w Ministerstwie Środowiska na podstawie postulatów zgłaszanych zarówno przez przedsiębiorców recyklerów, jak i organizacje odzysku oraz organa administracji publicznej, a także na podstawie własnych opracowań, o których już wspominałem - analizy wykonanej w Akademii Ekonomicznej w Krakowie oraz wyników kontroli przeprowadzanych przez inspekcje wojewódzkie i zbieranych przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska do oceny sytuacji w kraju - przewiduje się między innymi wprowadzenie nowego dokumentu potwierdzającego dokonanie odzysku i recyklingu. Ten dokument jest niezbędny z uwagi na stwierdzony między recyklerami a przedsiębiorstwami handel dokumentami sprawozdawczymi o uzyskaniu określonych wyników, podczas gdy w rzeczywistości tego obrotu, czy odzysku lub recyklingu nie było. Ponadto planujemy wprowadzenie dodatkowych obowiązków i wymagań wobec organizacji odzysku, między innymi, podniesienie kapitału zakładowego organizacji z obecnie obowiązującego 1 mln zł do poziomu 5 mln zł. Proponujemy również wprowadzenie zwolnienia od wnoszenia opłaty produktowej, jeżeli roczna wartość tej opłaty nie przekracza 50 zł, aby wyeliminować sytuację, w której koszty wyliczenia i wpłacenia opłaty przekraczają jej wartość. Przewiduje się również zmodyfikowanie przepisów dotyczących akumulatorów, rozszerzając ich listę o pozostałe, dotychczas nie podlegające przepisom ustawy, które są dostępne na rynku.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#KrzysztofZaręba">Planujemy również wprowadzenie zmodyfikowanego przepisu wyłączającego z obowiązku zapewnienia odzysku i recyklingu opakowania mające bezpośredni kontakt z lekami, a nie, jak dotychczas, tylko ich część. Dla ułatwienia gospodarowania środkami z opłaty produktowej planuje się wprowadzenie dodatkowych terminów ich przekazywania między organami administracji publicznej. Przewiduje się także wprowadzenie zmian doprecyzowujących dotychczas obowiązujące przepisy, między innymi poprzez dodanie definicji pojęcia „wytwórca produktu” oraz oznaczenie „przedsiębiorcy”, co powinno jednoznacznie i ostatecznie rozstrzygnąć dotychczasowe wątpliwości w tym zakresie. Informuję, że 15 marca br. projekt ustawy został skierowany do uzgodnień społecznych i międzyresortowych. Ustawa ta będzie wymagać dodatkowo nowelizacji z uwagi na uzyskanie przez Polskę członkostwa w Unii Europejskiej i konieczność objęcia jej regulacjami również przedsiębiorców dokonujących wewnątrzwspólnotowego nabycia oraz wewnątrzwspólnotowej dostawy produktów i produktów w opakowaniach, ponieważ w tym zakresie znikają pojęcia „importu” i „eksportu”. W dniu 11 lutego br. została przyjęta nowa dyrektywa o opakowaniach i odpadach opakowaniowych, która wprowadza znacząco wyższe wymagane poziomy recyklingu dla poszczególnych rodzajów opakowań, o czym już wspomniałem. Polska stara się o uzyskanie 3-letnich okresów przejściowych na osiągnięcie docelowych podwyższonych poziomów recyklingu w 2012 r. Jeśli chodzi o ustawę o opakowaniach i odpadach opakowaniowych, weszła ona w życie 1 stycznia 2002 r. Określa wymagania, jakie powinny spełniać opakowania ze względu na zasady ochrony środowiska oraz sposoby postępowania z opakowaniami i odpadami opakowaniowymi. Z dniem uzyskania przez Polskę członkostwa w Unii Europejskiej wejdą w życie przepisy zmieniające obecną ustawę. Zmiany te dotyczą rozszerzenia grupy przedsiębiorców o podmioty dokonujące wewnątrzwspólnotowego nabycia lub wewnątrzwspólnotowej dostawy opakowań i produktów oraz zniesienia obligatoryjnego obowiązku znakowania opakowań. To nie znaczy, że opakowań nie można oznaczać. Po prostu nie ma takiego obligatoryjnego obowiązku. Dlatego te sprawy będą regulowane rozporządzeniem ministra środowiska. W przypadku, gdy przedsiębiorca będzie chciał oznaczać opakowania, będzie zobowiązany do stosowania wzorów opakowań określonych w tym nowym rozporządzeniu. W ustawie wskazano również szczegółowe wytyczne dotyczące opakowań wielokrotnego użytku, z uwzględnieniem możliwości ich odzysku i recyklingu, a także opakowań przydatnych do odzysku przez recykling materiałowy, w postaci energii, przez kompostowanie i biodegradację. Jeśli zatem opakowanie jest zgodne z normami zharmonizowanymi, uznaje się, że te szczegółowe wytyczne zostały spełnione. Zgodnie z art. 12 ustawy z 30 sierpnia 2002 r. o systemach oceny zgodności zostało wydane Obwieszczenie Prezesa Polskiego Komitetu Normalizacyjnego z 29 lipca 2003 r. w sprawie wykazu norm zharmonizowanych, w którym ogłoszone zostały numery i tytuły norm zharmonizowanych. Jednakże normy dotyczące opakowań wielokrotnego użytku oraz wymagań dla opakowań przydatnych do recyklingu materiałowego nie uzyskały dotychczas statusu norm zharmonizowanych ani w Polsce, ani w Unii Europejskiej. Zatem w tej chwili istnieje obowiązek, który jeszcze nie jest precyzyjnie określony.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#KrzysztofZaręba">Ponadto ustawa zobowiązuje producenta, importera oraz eksportera opakowań, a od 1 maja br. także dokonującego wewnątrzwspólnotowego nabycia i dostawy, do składania właściwemu marszałkowi województwa - podobnie, jak w przypadku pierwszej ustawy - rocznego sprawozdania za poprzedni rok kalendarzowy o masie wytworzonych, przywiezionych z zagranicy i wywiezionych za granicę opakowań, według rodzajów materiałów, z jakich zostały wykonane, z wyszczególnieniem opakowań wielokrotnego użytku oraz informacji o przestrzeganiu ograniczeń dotyczących zawartości metali ciężkich. Na podstawie tych sprawozdań marszałkowie województw sporządzają i przesyłają ministrowi środowiska raporty wojewódzkie. Ponieważ - jak już wspomniałem - 2002 r. był pierwszym rokiem sprawozdawczym w zakresie zbierania danych o masie opakowań wytwarzanych w kraju oraz przywiezionych z zagranicy i wywiezionych za granicę, z tych danych nie można wyciągnąć wniosków dotyczących trendów. Z uzyskanych danych wynika, że najwięcej opakowań wprowadzanych na rynek pochodzi z produkcji krajowej, w tym przeważa produkcja z papieru i tektury, których masa wynosi ponad 11 mln ton. Na zdecydowanie niższym poziomie znajduje się produkcja opakowań z tworzyw sztucznych oraz metali - po około 250 tys. ton rocznie. Na poziomie 150 tys. ton znajduje się produkcja opakowań wielokrotnego użytku. Połowę wytworzonych w kraju opakowań wielokrotnego użytku stanowią opakowania z drewna. Import opakowań kształtuje się na poziomie 200 tys. ton. Z reguły są to opakowania jednorazowe, głównie z tworzyw sztucznych oraz z papieru i tektury. Stanowi on zaledwie kilka procent dostaw opakowań. Natomiast na wysokim poziomie - około 900 tys. ton - ustalił się eksport. Jest więc 4,5 razy większy aniżeli import. Zagadnienia dotyczące zawartości metali ciężkich w opakowaniach zostały unormowane w rozporządzeniu ministra środowiska z 30 grudnia 2002 r. w sprawie zawartości ołowiu, kadmu, rtęci i chromu sześciowartościowego w opakowaniach oraz w rozporządzeniu ministra środowiska z 8 kwietnia 2003 r. w sprawie sposobu ustalania sumy zawartości ołowiu, kadmu, rtęci i chromu sześciowartościowego w opakowaniach. W związku z powyższym, ze względu na określenie sposobu ustalania zawartości metali ciężkich w opakowaniach, które nastąpiło po upływie okresu sprawozdawczego, w raportach wojewódzkich nie zostały zamieszczone dane na temat przestrzegania przez przedsiębiorców ograniczeń dotyczących zawartości metali ciężkich w opakowaniach. W 2002 r. zostały zakończone prace nad oprogramowaniem bazy danych dotyczących wytwarzania i gospodarowania odpadami oraz gospodarki opakowaniami i odpadami opakowaniowymi. Oprogramowanie to zostało przekazane większości urzędów marszałkowskich, żeby usprawnić obieg informacyjny. Przepisem wywołującym najwięcej dyskusji, jeśli chodzi o ustawę o opakowaniach i odpadach opakowaniowych, jest obowiązek wpłaty kaucji za opakowania zawierające środki niebezpieczne, do których zalicza się między innymi środki ochrony roślin. Wywołuje to liczne protesty ze strony rolników. 4 marca br. odbyło się w Sejmie posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, na którym sprawa ta była szczegółowo dyskutowana. Komisja ze zrozumieniem podeszła do trudnej sytuacji rolników, ale jednocześnie podkreśliła istotną rolę ochrony środowiska w rolnictwie, co było głównym powodem wprowadzenia kaucji na opakowania po środkach ochrony roślin i nawozach.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#KrzysztofZaręba">Stwierdzono, że konieczne jest znalezienie rozwiązań kompromisowych. Komisja zdecydowała również, że zwróci się do ministrów: zdrowia, rolnictwa i rozwoju wsi oraz środowiska o przygotowanie i przyjęcie w możliwie najkrótszym terminie rozporządzenia ministra zdrowia określającego rodzaje opakowań, dla których stosuje się inną wysokość kaucji, w którym zostałaby określona zerowa kaucja, pod warunkiem zwrotu opakowań w określonym czasie. Jest to taki system, jak ten, o którym wspominał pan przewodniczący. Co prawda nie było w nim zerowej kaucji, ale, jeśli chodzi o opakowania szklane, funkcjonował on nie najgorzej, a nawet znacznie lepiej niż teraz. Natomiast 19 marca br. w Ministerstwie Środowiska odbyło się spotkanie z przedstawicielami Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin oraz zainteresowanych resortów, na którym przedyskutowano możliwości techniczne takich rozwiązań. Żeby nie przedłużać mojego wystąpienia, nie będę już mówić o szczegółach. Powiem tylko o wynikach kontroli funkcjonowania omawianych dziś ustaw. Kontrolą zostało objętych 138 przedsiębiorstw - 110 przedsiębiorców, 14 organizacji odzysku, a także 14 posiadaczy odpadów dokonujących odzysku i recyklingu oraz pośredników. Trzeba powiedzieć, że z 70 proc. przedsiębiorców zobowiązanych do wniesienia opłaty, około 70 proc. wywiązało się z tego zobowiązania. Natomiast 30 proc. nie wniosło opłat. Te opłaty nie są duże - około 20 mln zł w skali kraju. Nie jest to więc kwota, która by decydowała o procesie tworzenia i skutecznym zabezpieczaniu. Jednak wyniki recyklingu wskazują równocześnie, że są jakieś efekty. Oczywiście rokrocznie będziemy kontrolować to zjawisko, ponieważ te ustawy z tego względu, że są nowe, wymagają specjalnej troski, nie ma bowiem jeszcze utrwalonego zwyczaju ich stosowania i egzekwowania. Zatem - powtarzam - z 70 proc. zobowiązanych 70 proc. wniosło a 30 proc. nie wniosło opłaty. Ci, którzy wnosili opłaty czasem nie dopłacili, a czasem nadpłacili. Są to stosunkowo niewielkie kwoty, ale - co ważne - zasada liczenia nie jest w pełni opanowana. Jeżeli chodzi o ocenę stosowania tak zwanej ustawy produktowej, która polega na stworzeniu systemu rozwiązywania problemów związanych z ograniczeniem ilości wytwarzanych w kraju odpadów oraz racjonalizacji ich zagospodarowania, wyniki kontroli wskazują, że w wyniku konkurencji oraz prób omijania, a teraz wymiany obrotu papierowego, uzyskiwane opłaty nie są jeszcze - o czym wspomniałem - tak skutecznym instrumentem wpływającym na rozwój selektywnej zbiórki. W związku z tym będziemy corocznie dyscyplinować podmioty gospodarcze i organizacje odzysku i recyklingu, żeby sytuacja systematycznie ulegała poprawie. To z mojej strony wszystko. Myślę, że problemy poruszone w trakcie dzisiejszego spotkania spróbujemy wspólnie przedyskutować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JanChojnacki">Dziękuję, panie ministrze. O zabranie głosu proszę panią dr Hannę Żakowską z Centralnego Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Opakowań, która opowie nam o polskim modelu gospodarki odpadami opakowaniowymi na tle systemów krajów unijnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#HannaŻakowska">Jestem pracownikiem Centralnego Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Opakowań - kierownikiem Zakładu Ekologii Opakowań. Miło jest mi przedstawić państwu moje spostrzeżenia i refleksje dotyczące polskiego modelu gospodarki odpadami opakowaniowymi, który chciałabym porównać z systemami unijnymi. Dlatego pozwolę sobie w kolejności omówić podstawy prawne systemu organizacyjno-prawnego w Unii Europejskiej, systemy oparte na opłatach licencyjnych - czyli dominujący system w Unii Europejskiej związany z użytkowaniem znaku „Zielony Punkt”, wspomnę o innych systemach i na zakończenie porównam polski model gospodarki odpadami opakowaniowymi z systemami Unii Europejskiej. System prawny w Unii Europejskiej dotyczący gospodarki odpadami opakowaniowymi opiera się na Dyrektywie 94/62/EC. Jak zauważył pan minister, dyrektywa ta została znowelizowana w tym roku. Istotne jest to, że Unia Europejska ma regulacje dotyczące wszelkich odpadów. Doszli tam do wniosku, że odpady opakowaniowe to specyficzna grupa, która wymaga odpowiedniego podejścia i dlatego w 2004 r. pojawiła się ta dyrektywa. Opiera się ona na zasadzie „dyrektyw nowego podejścia”. Co to oznacza? „Dyrektywy nowego podejścia” są wprowadzane po to, żeby zapewnić w obrocie tylko wyroby bezpieczne dla zdrowia, życia i środowiska. System prawny w Unii Europejskiej opiera się na ogólnych wytycznych zawartych w dyrektywie, natomiast do dyrektywy są standardy w postaci norm i raportów wydane przez Europejski Komitet Normalizacji. Szczegóły techniczne zawarte w normach są dość istotne. Trzeba stwierdzić, że mamy zaległości w wydawaniu tychże standardów unijnych przez Polski Komitet Normalizacyjny i trudności z przełożeniem ich na praktykę produkcyjną i handlową. Z tym polski model ma sporo problemów. Oprócz standardów, Komisja Europejska wydaje decyzje. O ile dyrektywy muszą być wtłoczone do ustawodawstwa poszczególnych państw, o tyle decyzje Komisji Europejskiej mają moc wiążącą. Ukazało się sporo decyzji dotyczących Dyrektywy 94/62/EC. Już w 1997 r. wydana została decyzja nr 129, która wprowadziła w Unii Europejskiej dobrowolny system identyfikacji wszystkich materiałów opakowaniowych, łącznie z identyfikacją opakowań wielomateriałowych. Decyzja nr 138 dotyczy formularzy, według których kraje członkowskie przesyłają do Brukseli dane o realizacji Dyrektywy 94/62/EC. Te decyzje, to szczegóły, które pomagają w funkcjonowaniu wytycznych Dyrektywy 94/62/EC. Żeby wyjaśnić funkcjonowanie „dyrektywy nowego podejścia” przygotowałam dla państwa schemat, który ilustruje „cykl życia” opakowania. Górna część wykresu dotyczy sfery produkcyjnej - produkcji opakowań, użytkowania opakowań i wyjęcia produktu. W momencie wyjęcia produktu powstaje opakowanie poużytkowe, które, o ile jest opakowaniem jednorazowego użycia, staje się odpadem opakowaniowym. Natomiast opakowanie wielokrotnego użycia, po dokonaniu pewnych czynności dostosowania do ponownego napełnienia, zostaje zwrócone do producentów wyrobów w celu ponownego napełnienia. Tak więc od razu widać, że opakowania wielokrotnego użycia są korzystniejsze z punktu widzenia przeciwdziałania powstawaniu odpadów, bo stają się odpadem później.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#HannaŻakowska">Dolna część schematu ilustruje postępowanie z odpadami. Proszę zauważyć, że przy odpadach wielokrotnego użycia jest wymieniona norma dotycząca kryteriów, które musi spełnić opakowanie, żeby można je było zakwalifikować do opakowań wielokrotnego użycia. Ta norma jest już wprowadzona w Polsce. Jest to norma europejska wydana przez Polski Komitet Normalizacyjny jako PN-EN 13429. Opakowania jednorazowego użycia, po wyjęciu produktu, stają się odpadem. Co się dalej dzieje z tym odpadem opakowaniowym? Po pierwsze - mówi o tym dyrektywa - odpady wytworzone powinny podlegać odzyskowi. Jest to preferowana metoda postępowania z odpadami. Przez odzysk rozumie się odzysk energii. Proszę jednak zauważyć odnośnik dotyczący konkretnej normy PN-EN 13432, która zawiera kryteria dla opakowań przydatnych do odzysku energii. W Polsce jest to przyszłość, ponieważ nie mamy spalarni odpadów komunalnych, a lokalna spalarnia odpadów w Warszawie przy ul. Zabranieckiej ma problemy, ponieważ spalanie jest dużo droższe niż recykling. W Polsce opłaca się wozić odpady opakowaniowe 200–300 km poza Warszawę i deponować je na składowiskach odpadów. Obok odzysku energii, drugą możliwością jest recykling organiczny lub materiałowy. Podane są tu dwie normy, które dotyczą tych opakowań. Jeżeli chodzi o recykling materiałowy, opakowania powinny odpowiadać kryteriom zawartym w normie PN-EN 13430. Jeżeli chodzi o kompostowanie i recykling organiczny, to również jest przyszłość. Na Zachodzie są materiały podlegające biodegradacji, natomiast w Polsce jeszcze ich nie mamy, ponieważ są one dużo droższe niż tradycyjne tworzywa sztuczne, chociaż kompostowanie jako metoda odzysku odpadów jest znacznie tańsza niż recykling materiałowy i spalanie. Po co przedstawiłam ten schemat? Proszę zwrócić uwagę na podejście Unii Europejskiej. To nie jest podejście do odpadów wytworzonych. Ta dyrektywa wprowadziła jakby nową filozofię myślenia o odpadach - odpadem trzeba się zająć w momencie powstawania. Dyrektywa 94/62/EC mówi o wielu działaniach, które mają na celu zapobieganie powstawaniu odpadów. Za tę sferę działań odpowiedzialny jest przemysł. O producentach opakowań, użytkownikach opakowań i jednostkach handlowych, mówi się jako o ogniwach łańcucha opakowaniowego. Te podmioty, jednostki, mają największy wpływ na to, ile odpadów opakowaniowych zostanie wytworzonych i czy opakowania wprowadzane na rynek - w kontekście całego systemu opakowania - odpowiadają kryteriom zawartym w konkretnych normach, które wymieniłam. W systemach Unii Europejskiej założono dużą odpowiedzialność przedsiębiorców za powstawanie odpadów i pewne czynności prewencyjne. Dlatego w regulacjach prawnych poszczególnych państw członkowskich, które przełożyły wytyczne Dyrektywy 94/62/EC, jest mowa o odpowiedzialności producentów, czyli o przeciwdziałaniu powstawaniu odpadów. W większości państw Unii Europejskiej wprowadzono obowiązek odbioru własnych opakowań po wprowadzonych na rynek produktach. Oczywiście jest to zapis mało praktyczny - dotyczy właściwie opakowań wielokrotnego użycia. Jednak ten obowiązek można by było zrealizować poprzez organizacje odzysku powołane przez sferę przemysłową. Tak powstała idea organizacji odzysku, która w Polsce - moim zdaniem - została całkiem wypaczona. Organizacje odzysku to spółki akcyjne, w których uczestniczą jednostki mające do wykonania obowiązek odbioru własnych opakowań. Akcjonariusze w postaci przedstawicieli producentów, użytkowników opakowań i jednostek handlowych, wchodzą do organizacji, przy czym - z tego, co wiem - w Unii Europejskiej jest realizowana formuła non profit.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#HannaŻakowska">Oznacza to, że spółka akcyjna będąca organizacją odzysku powinna przeznaczać wypracowany przez siebie zysk na cele statutowe. Na przykład, w Niemczech, żeby pewna grupa podmiotów nie zdominowała organizacji, stosuje się zasadę jednej akcji dla jednej firmy. Myślę, że w Polsce, patrząc na powstałe organizacje odzysku, mało osób wie o takim podejściu. Zasada jest taka, że organizacje odzysku przejmują sferę działań przypisaną do tej pory administracji państwowej, po to, żeby lepiej, efektywniej zarządzać pieniędzmi. Oczywiście organizacje odzysku zarządzane są przez przedstawicieli przemysłu, bowiem w państwach Unii Europejskiej wyznawana jest zasada, że urzędnicy nie są w stanie efektywnie zarządzać pewną masą odpadów - lepiej to zrobi przemysł poprzez powołanie organizacji zarządzającej całą pulą odpadów. Istotne jednak jest to, że organizacja musi być uprawniona do funkcjonowania, musi być zawiązana zgodnie z określonymi celami, które spowodują właściwą gospodarkę odpadami opakowaniowymi. Zazwyczaj uprawnia je minister odpowiedzialny za środowisko w danym państwie. Organizacja jest również zobligowana do prowadzenia sprawozdawczości, a więc systemy są tańsze, bo nie wymaga to wysyłania dziesiątek formularzy. Oczywiście uczestniczenie w organizacjach odzysku ze strony przemysłu czy podmiotów mających obowiązki nie jest obligatoryjne. Jeżeli przedsiębiorstwo nie chce przekazać swoich obowiązków organizacji może to robić samodzielnie, ale samodzielna realizacja obowiązku polega na odebraniu własnych odpadów od klientów, a w praktyce zrealizowanie takich działań jest dość problematyczne. Na przedstawionym schemacie widzą państwo przykład takich organizacji w poszczególnych państwach Unii Europejskiej, przy czym pozwoliłam je sobie podzielić na organizacje związane i niezwiązane z „Zielonym Punktem”. Idea organizacji działających na podstawie pobierania opłat licencyjnych za użytkowanie „Zielonego Punktu” powstała w Niemczech. Powołała ją do życia organizacja Duales System Deutschland A. G. Ta idea zdominowała całą Europę - ponad 20 państw realizuje opłaty licencyjne za użytkowanie znaku „Zielony Punkt”. Jednak organizacje funkcjonują nie we wszystkich państwach. Przykładem jest Dania, gdzie za odpady opakowaniowe odpowiedzialne są władze lokalne. Specyficznym krajem jest również Wielka Brytania, gdzie ta odpowiedzialność została rozłożona na producentów opakowań, użytkowników opakowań itd. Jednak system angielski okazał się nieefektywny, a Anglia jest krytykowana za małą sprawność i niedopełnienie poziomów odzysku i recyklingu wprowadzonych Dyrektywą 94/62/EC. W każdym z państw członkowskich Unii Europejskiej, gdzie funkcjonuje system związany z „Zielonym Punktem”, gospodarka odpadami może odbywać się całkiem inaczej. Przykładem jest Austria, gdzie „Zielonym Punktem” objęte są opakowania z gospodarstw domowych i opakowania przemysłowe, czyli zużyte opakowania powstające na terenie podmiotów gospodarczych. Inaczej jest w Niemczech, na terenie których „Zielony Punkt” jest związany tylko z opakowaniami jednostkowymi - handlowymi. W każdym z tych państw model systemu jest dostosowany do konkretnych warunków, stanu finansów itd.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#HannaŻakowska">Chciałabym zwrócić uwagę na różnice w odpadach opakowaniowych, które powstają w gospodarstwach domowych i na terenie podmiotów gospodarczych. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że dużo łatwiej i taniej jest pozyskać odpady powstające w podmiotach gospodarczych zajmujących się wytwarzaniem opakowań, wytwarzaniem różnych wyrobów czy w jednostkach handlowych, ponieważ są to zazwyczaj odpady jednomateriałowe, o dużej masie, zgromadzone na konkretnym terenie i wstępnie posegregowane. Większy problem jest z odpadami, które powstają w gospodarstwach domowych. Odpady tego rodzaju pochodzą z opakowań jednostkowych, zazwyczaj wielomateriałowych, charakteryzujących się niską masą i trudnych w recyklingu. Koszt zebrania tych odpadów z gospodarstw domowych jest znacznie wyższy. W rozmowach z przedstawicielami polskich organizacji odzysku uzyskałam informację, że zbieranie odpadów powstających w gospodarstwach domowych może być kilka, a nawet kilkanaście razy droższe niż odpadów pochodzących z podmiotów gospodarczych, co ma odzwierciedlenie w polskim modelu, bowiem około 40 organizacji odzysku powstałych w Polsce w pierwszej kolejności wzięło się za odpady pochodzące z podmiotów gospodarczych. Natomiast organizacje, które chciały budować system przyszłościowy uwzględniając odpady pochodzące z gospodarstw domowych, musiały podnieść stawki opłat recyklingowych, co skutkuje odpływem od nich klientów. Widzą państwo znak „Zielonego Punktu”. 20 państw w Europie realizuje system gospodarki odpadami opakowaniowymi poprzez system opłat licencyjnych za użytkowanie znaku „Zielony Punkt”. Jednak w Niemczech działają również inne organizacje. Nie tylko Duales System Deutschland wprowadził specjalne znakowanie. Widzą teraz państwo znak RESY - Spółki RESY GmbH - która zajęła się odpadami z papieru i tektury pochodzącymi z opakowań transportowych i zbiorczych. W tym przypadku również funkcjonuje system opłat za użytkowanie takiego znaku. Jakie są plusy systemu gospodarki odpadami opakowaniowymi, którymi zarządza przemysł? Przemysł, który ma w tym swój udział, jest zainteresowany jak najtańszym pozyskaniem odpadów. Wydaje się więc, że w tym przypadku koszty pozyskania odpadów, odzysku i ich segregacji są niższe niż kiedy załatwia się to poprzez administrację państwową czy publiczną. Stawki opłat są uzależnione od rodzaju materiału, objętości, powierzchni. Ustawione są w ten sposób, że preferuje się warianty korzystniejsze dla środowiska. Jeżeli państwo zwrócą uwagę na układ opłat produktowych w Polsce, to stwierdzą, że co roku opłata produktowa jest największa dla innej grupy odpadów. Na przykład, w 2002 r. najwyższa opłata produktowa za tonę dotyczyła odpadów z papieru i tektury, w 2003 r. tworzyw sztucznych i aluminium, a w 2004 r. będą nią objęte tworzywa sztuczne. Z szacunków na 2007 r. wynika - jeśli układ stawek produktowych nie ulegnie zmianie - że najwyższa opłata dotyczyć będzie odpadów wielomateriałowych. Zatem z porównania stawek opłat licencyjnych z opłatami produktowymi w Polsce wynika, że nie ma przemyślanej koncepcji, które rodzaje opakowań w Polsce są preferowane.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#HannaŻakowska">Chciałabym jeszcze omówić akty prawne. Na planszy widzą państwo zestawione ustawy, które konsumują Dyrektywę 94/62/EC. Okazuje się, że co pół roku następuje nowelizacja albo wpływa projekt nowelizacji, w związku z czym nie tylko przedsiębiorcy, ale i urzędnicy administracji publicznej i samorządowej mają trudności z ogarnięciem ogromu zmian. Wydaje się, że wprowadzane nowelizacje powinny być przemyślane. W ostatniej nowelizacji ustawy o opakowaniach i odpadach opakowaniowych również pojawiły się niedoróbki. Zamiast wyrazu „środowiska” pojawił się wyraz „środka”. Mam nadzieję, że zostanie to wyjaśnione. Należy uważniej pisać nowe regulacje, żeby były one czytelne, zrozumiałe i wolne od niedoróbek. Jest już projekt nowelizacji ustawy o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej i opłacie depozytowej. Ministerstwo Środowiska prosi o uwagi, ale z przesłanych wyjaśnień wynika, że poprawki dotyczą drobiazgów, a chodzi przecież o zmiany rozwiązań systemowych, które usprawniłyby funkcjonowanie polskiego modelu. Oto polski model, w którym przedsiębiorcy są zobligowani do realizacji limitu recyklingu. W państwach Unii Europejskiej na przedsiębiorców nie są nałożone procentowe poziomy recyklingu. Dyrektywa mówi o poziomach recyklingu i odzysku nałożonych na kraj. W Polsce przełożono realizację poziomów recyklingu i odzysku na przedsiębiorców. Można to było zrobić, ale istotne jest, czym to skutkuje przy wprowadzeniu w przypadku opakowań symboliki PKWiU. Skutkuje to tym, że przedsiębiorcy w 2002 r. gros czasu spędzali na wyjaśnianiu symboliki PKWiU, sprawdzali, które rodzaje opakowań są objęte obowiązkiem, a które nie, musieli przeliczać procenty. Jest to dość skomplikowane. Wydaje się, że jest to niepotrzebna strata czasu. Dużo prostsze byłoby wykorzystanie modelu unijnego - na przedsiębiorcę nałożony jest obowiązek odbioru, natomiast procentowe poziomy recyklingu na organizacje. Ilość tych organizacji powinna być policzalna, bo łatwiej jest je kontrolować niż dziesiątki tysięcy przedsiębiorstw w Polsce. Pan minister powiedział o kontroli w 138 podmiotach. Stanowią one znikomy procent podmiotów, które mają tego rodzaju obowiązki. Jeżeliby ta kontrola miała być efektywna, powinna chyba sporo kosztować, biorąc pod uwagę, że obowiązek recyklingu dotknął każdego, kto cokolwiek produkuje, importuje i wprowadza do obrotu. Polski model - jak już powiedziałam - obliguje przedsiębiorców do recyklingu pewnego procentu grup materiałowych wprowadzonych na rynek. Przedsiębiorcy mogą to realizować na 3 sposoby. Jest to przedstawione na schemacie. Pierwszym sposobem jest samodzielna realizacja obowiązku, która polega na samodzielnym przekazaniu odpadów albo posiłkowaniu się firmą usługową, tak zwaną trzecią stroną. Są tu 2 warianty do wyboru. Drugim sposobem jest współpraca z organizacją odzysku - wnoszenie do tej organizacji opłat recyklingowych. Jednak nikt nie przewidział, że w Polsce powstanie około 40 tych organizacji. Natomiast w Unii Europejskiej nie ma państwa, w którym występowałaby taka mnogość organizacji odzysku. W najbardziej skomplikowanym wariancie angielskim - z tego, co wiem - jest ich 16.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#HannaŻakowska">Co to oznacza? W Polsce nie ma tyle odpadów, żeby wszystkie z tych organizacji mogły dobrze funkcjonować z pobieranych opłat. To, po pierwsze. Po drugie, jest problem dokumentowania recyklingu. Jeżeli SAD dokumentuje zrealizowany obowiązek, to obawiam się, że niektóre organizacje eksportując odpady za wschodnią granicę w celu deponowania ich na składowiskach mogą bezkarnie obniżać stawki i odbierać klientów organizacjom, które rzeczywiście budują przyszłościowo system mający na celu pozyskiwanie odpadów z gospodarstw domowych. Jedna odnoga tego systemu - zaznaczona kolorem niebieskim - jest podobna do systemu unijnego opartego na zarządzaniu odpadami przez grupę przedsiębiorstw przemysłowych. Natomiast drugą odnogą - postrzegam ją jako relikt poprzedniego systemu nakazowo-rozdzielczego - jest opłata produktowa. Jest to centralnie ustalana opłata, która jakby blokuje wolny rynek w zakresie odpadów opakowaniowych. Trafia ona do marszałka województwa, następnie do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a potem do wojewódzkiego funduszu ochrony środowiska i gospodarki wodnej, żeby w konsekwencji - dopiero po roku - o te pieniądze mogła się upomnieć gmina, o ile pozyska jakąś masę odpadów. Zatem patrząc na polski model z logicznego punktu widzenia, wyraźnie widać, że system zarządzany przez przemysł i z jednego konta na pewno będzie dużo sprawniejszy niż system centralnie pobieranych opłat. Uważam, że system opłat produktowych umrze śmiercią naturalną, dlatego że jest to obecnie najdroższy wariant. Poza tym w Polsce jakby usankcjonowano powstawanie organizacji odzysku na bazie wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Ja nie jestem prawnikiem, ale myślę, że w Sejmie jest wielu prawników znających się na tego typu sprawach. Mam wątpliwości, czy wchodzenie wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej, które dystrybuują opłatę produktową, do organizacji odzysku, nie jest mieszaniem pieniędzy publicznych z niepublicznymi. Miało to już być wyjaśnione, ale - niestety - nie udało się. Na zakończenie swoich materiałów zestawiłam pewne problemy, które - moim zdaniem - wymagają pewnych zmian, korekt. Bardzo dobrze się stało, że w Polsce pojawiły się ustawy dotyczące odpadów opakowaniowych, jednak dobrze by było ten polski model modyfikować pod kątem efektywności, bo - nie oszukujmy się, że jest inaczej - wszyscy za ten system płacimy. Płacą również przedsiębiorcy, jeśli chodzi o wyjaśnianie spraw zupełnie niezwiązanych z gospodarką odpadami. Proszę zauważyć, że prawie połowę formularza OŚOP1 zajmuje sprawozdawczość dotycząca opłat produktowych. U nas sprawozdawczość odnosząca się do odpadów opakowaniowych w większości dotyczy spraw nie mających wpływu na Dyrektywę 94/62/EC i dane, które potem Polska powinna przesyłać do Brukseli. Zestawienie, o którym powiedziałam, zawiera problemy, które wymagają dopracowania. Pierwszy punkt już omówiłam. Moim zdaniem, należy zastanowić się nad wariantem nakładającym na przedsiębiorców obowiązek recyklingu za cały tonaż wprowadzanych na rynek opakowań z wyrobem, natomiast procentowym poziomem recyklingu obciążyć organizacje odzysku, skoro mamy ich tak dużo.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#HannaŻakowska">Kolejny problem dotyczy dokumentowania recyklingu. Obecny system nie daje żadnych gwarancji i jest polem do nadużyć. Polski model jest bardzo skomplikowany i obejmuje kilka wariantów realizacji obowiązku - samodzielnie, przez osobę trzecią, organizację odzysku czy opłaty produktowe. Warto się zastanowić nad możliwością uproszczenia tego systemu, żeby zaoszczędzić czasu administracji publicznej, państwowej i przedsiębiorcom. Wyznaczane centralnie stawki opłat - moim zdaniem - blokują grę rynkową, bo opłaty recyklingowe powinny być odzwierciedleniem kosztów pozyskania odpadów, a nie procentową pochodną stawki opłaty produktowej. Wiadomo, że to, co ustala się centralnie, na pewno odbiega od rzeczywistości i blokuje grę rynkową, jeżeli chodzi o koszty czy opłaty recyklingowe. Następną sprawą jest brak merytorycznej kontroli nad organizacjami odzysku. W Polsce można założyć organizację odzysku będąc osobą fizyczną, mając odpowiedni kapitał. Nawet nie trzeba tego kapitału dokumentować. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś, kto wkłada w to swój kapitał, nie chciał mieć z tego zysku. To - moim zdaniem - jest zaprzeczenie idei organizacji odzysku, bo to nie jest typowa spółka powołana do generacji zysku, tylko do wypełniania obowiązków. Widząc potrzebę pewnych uregulowań, w Zakładzie Ekologii Opakowań podjęłam inicjatywę pod nazwą „Lista referencyjna organizacji odzysku”. Zostały opracowane kryteria oceny organizacji odzysku. Są one opublikowane i każda organizacja może je przeczytać. W tym roku, w wyniku dotychczasowych doświadczeń, trochę je zmodyfikujemy. Te kryteria zostały wprowadzone w życie po to, żeby podnosić poziom organizacji, żeby miały świadomość, że jest to pewna filozofia gospodarki odpadami, w której liczy się nie zysk finansowy, ale korzyści dla środowiska. W przedłożonych materiałach zestawiłam organizacje, które uzyskały minimalną liczbę punktów i trafiły na listę referencyjną. W niedługim czasie opublikuję kryteria oceny zakładów recyklingowych w celu stworzenia ich listy. Dlaczego? Dlatego, że ze strony wielu przedsiębiorstw docierają do mnie sygnały dotyczące realizacji obowiązku recyklingu. W Polsce dokumentem potwierdzającym recykling jest karta przekazania odpadu. Taką kartę może wystawić każdy zakład, który otrzymał od starosty pozwolenie na tę działalność, chociaż wiadomo, że starości mogą się czasem mylić. W związku z tym funkcjonują zakłady, które nie realizują recyklingu zgodnego z definicją, a posiadają taki dokument wystawiony przez starostę. Moja inicjatywa ma na celu usystematyzowanie pojęć, które z procesów można zaliczyć do odzysku, a które do recyklingu, bowiem jest to istotne z punktu widzenia osiągnięcia konkretnych poziomów. Poza tym ważne jest właściwe ewidencjonowanie tych procesów. Być może lista referencyjna zakładów recyklingowych pomoże organizacjom odzysku i przedsiębiorcom wyjaśnić pewne problemy - o ile będzie pozostawiony wariant samodzielnej realizacji obowiązku - i umożliwi właściwe wydawanie dokumentów potwierdzających recykling. Następny punkt dotyczy organizacji, w których udział mają wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Jak już zauważyłam, wydaje mi się, że jest to mieszanie pieniędzy publicznych i niepublicznych.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#HannaŻakowska">Niech na ten temat wypowiedzą się prawnicy. Ja w rozmowach z prawnikami słyszałam dwie sprzeczne opinie. Zatem wśród prawników nie ma jednomyślności, jeśli chodzi o to, czy taki wariant jest możliwy z punktu widzenia prawa obowiązującego w Polsce. Zwracam również uwagę na brak zdecydowanych preferencji dla opakowań korzystniejszych dla środowiska. Przykładowo w Niemczech system depozytowy, który zaczął funkcjonować od 2003 r. i dotyczy opakowań jednorazowego użycia do napojów, zwolnił z tego obowiązku pudełka z laminatów do napojów, ponieważ analiza cyklu życia wykazała, że obciążenia dla środowiska w przypadku stosowania tych opakowań są porównywalne z obciążeniami wynikającymi ze stosowania opakowań wielokrotnego użycia. Natomiast zdecydowanie niekorzystne są opakowania jednorazowego użycia zarówno szklane jak i z tworzyw sztucznych, a także puszki aluminiowe. Te opakowania zostały w Niemczech objęte depozytem. Jest to przykład wykorzystywania instrumentów oceny opakowań do tego, żeby można było obciążać rodzaje opakowań mniej korzystne dla środowiska. Zwracam również uwagę na to, że mimo pewnych ustaleń terminologicznych jest jeszcze sporo wątpliwości. Chodzi o wypełnianie sprawozdań OŚOP1, a także sprawozdań OPAK. Kto ma to robić? W wielu przypadkach ktoś, kto kupuje materiał opakowaniowy w postaci folii, może zostać producentem opakowań, jeżeli na liniach do napełniania formuje z tej folii torebkę. W sensie terminologicznym opakowaniem jest torebka, bo folia jest materiałem opakowaniowym i właściwie producentem torebki jest producent wyrobu. Wielu producentów wyrobów nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy. Nie będę przedłużać mojego wystąpienia. Przedstawiłam moje przemyślenia, wątpliwości, żeby wywołać dyskusję, z której - mam nadzieję - wyłoni się lepszy model polskiego systemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JanChojnacki">Dziękuję pani doktor za przestawienie materiału w szerokim zakresie. Mam nadzieję, że w dyskusji zostanie to wykorzystane. Ponieważ do kolejnego wystąpienia trzeba zainstalować inny sprzęt, przedłużymy planowaną przerwę do 20 minut, a zrezygnujemy z przerwy przewidzianej w późniejszym czasie. Ogłaszam 20-minutową przerwę.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#JanChojnacki">Witam państwa po przerwie. Ponieważ okazało się, że w Biurze Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu przygotowano na dzisiejsze seminarium mniej materiałów niż jest zapotrzebowanie, prosiłbym przedstawiciela Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu o poinformowanie państwa o możliwościach otrzymania tych materiałów, a także z przebiegu dzisiejszego spotkania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MirosławSobolewski">Bardzo się cieszymy, z tak dużego zainteresowania naszymi materiałami. Przerosło ono nasze najśmielsze oczekiwania. Wiemy, że materiałów konferencyjnych zabrakło. Jednak mam dla państwa dobrą wiadomość. Biuro Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu - jak zwykle - przygotuje biuletyn, do którego wejdzie zarówno zapis dyskusji, państwa wystąpienia, wszystkie materiały zawarte w teczce z Biura Studiów i Ekspertyz, jak i dodatkowe materiały, które zostaną przez państwa nadesłane do Biura po dzisiejszym seminarium. Zatem wszystkie osoby, które czytelnie wpisały się na listę lub zostawiły swoje wizytówki w koszyku przy wejściu do sali, otrzymają książeczkę, która będzie podsumowaniem naszego dzisiejszego spotkania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JanChojnacki">Kontynuujemy realizację programu seminaryjnego posiedzenia Komisji. Teraz zabierze głos pan Jerzy Ziaja, przedstawiciel Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu, który wygłosi wykład na temat szans i barier rozwoju przemysłu ekologicznego opartego na wykorzystaniu odpadów. Jest to ważny głos ze strony przedsiębiorców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JerzyZiaja">Dziękuję Komisji za zaproszenie i umożliwienie mi wystąpienia w imieniu przedsiębiorców, którzy wykonują obowiązki w zakresie odzysku i recyklingu, przy czym chodzi o wywiązanie się z zobowiązań Polski w stosunku do krajów Unii Europejskiej. Ogólnopolska Izba Gospodarcza Recyklingu powstała w 1999 r. i reprezentuje podmioty, które zajmują się odzyskiem i recyklingiem. Interesuje nas przede wszystkim odzysk i recykling odpadów opakowaniowych, ale także artykułów poużytkowych. Opakowania zbiorcze, które występują w handlu, występują również w przemyśle. Natomiast opakowania jednostkowe występują u konsumenta. Handel i przemysł produkują opakowania zbiorcze, a także transportowe. My, jako konsumenci, a więc ostatni użytkownicy opakowań jednostkowych, produkujemy odpady opakowaniowe po opakowaniach jednostkowych. Jeśli chodzi o opakowania zbiorcze, jest to wszystko to, co jest kupowane jednostkowo przez konsumentów - butelki z winem, piwem i wodą mineralną. Natomiast opakowania transportowe ułatwiają transport opakowań jednostkowych oraz zbiorczych. Dyrektywa 94/62/EC dała możliwość tworzenia organizacji odzysku. W wyniku zapisów dotyczących opakowań można się było spodziewać, że organizacje odzysku skoncentrują się na najłatwiej dostępnych opakowaniach, a więc skierują się w stronę handlu i przemysłu. Tak też się stało. Stawki wynegocjowane z przemysłem, jeżeli chodzi o wykonanie obowiązku odzysku i recyklingu, które kształtowały się na poziomie 600 zł za tonę opakowań z papieru i tektury, 150 zł za tonę opakowań ze szkła i 2500 zł za tonę opakowań z tworzyw sztucznych, zostały pomniejszone i nazwane opłatą recyklingową. Kształtowała się ona w przedziale od 40 do 80 proc. opłaty produktowej. Na prezentowanym slajdzie widoczny jest spadek stawki opłaty recyklingowej z 240 zł w 2002 r. do 40 zł, jeśli chodzi o papier i makulaturę. Dlaczego tak się stało? Dlatego, że w handlu i przemyśle, chcąc zaoszczędzić na wywozie odpadów, belują makulaturę, folię. Ustawa nie mówi konkretnie, że chodzi o opakowania jednostkowe po chemii gospodarczej, tylko że chodzi o opakowania z tworzyw sztucznych, czyli o folię. Jeżeli chodzi o przygotowanie wysokości opłaty produktowej, bazowaliśmy na selektywnej zbiórce, która była prowadzona w trzech aglomeracjach miejskich. W dużej aglomeracji - Warszawie, w średniej aglomeracji - Rzeszowie i jeśli chodzi o niską zabudowę - w Żywcu. Na podstawie danych otrzymanych z zarządów oczyszczania miasta w 2002 r., obliczyliśmy, że średnie pozyskanie makulatury kosztuje 60 zł za kilogram, a więc 600 zł za tonę, stłuczki szklanej - 410 zł za tonę, puszek i tworzyw sztucznych - 1770 zł za tonę. Jak powinien funkcjonować polski model odzysku i recyklingu? Na pierwszym miejscu są producenci opakowań, którzy produkują opakowania dla producentów wyrobów w opakowaniu. Te opakowania razem z produktem są dalej przekazywane do handlu hurtowego lub detalicznego i trafiają do konsumentów. Tak naprawdę to my, konsumenci, jesteśmy producentem odpadów opakowaniowych. W zasadzie powinniśmy tego rodzaju odpad selektywnie zbierać.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#JerzyZiaja">Mówi o tym ustawa o odpadach. Przedsiębiorcy, którzy wywożą odpady, powinni je również selektywnie składować na składowisku. Selektywna zbiórka może się odbywać przy pomocy worków, pojemników ustawianych na osiedlach. Zbiórka, transport i odbiór odpadów powinny być prowadzone przez wyspecjalizowane firmy, a odpady powinny być przekazywane do firm, które mają stosowne decyzje dotyczące odzysku. Odzyskane w ten sposób odpady, zbelowane i przygotowane do następnego procesu technologicznego, powinny być przekazywane na podstawie karty przekazania odpadu do zakładu recyklingowego, który ma stosowne zezwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej, a reszta powinna trafić do unieszkodliwienia. Jeśli chodzi o przepływ opłaty produktowej, jako konsumenci jesteśmy płatnikiem wszystkiego, co narzuci nam producent, łącznie z podatkiem VAT. To my płacimy podatek VAT, a producent wyrobów w opakowaniu odprowadza go w naszym imieniu do urzędu skarbowego. Upraszcza to procedurę płacenia podatku VAT, ponieważ inaczej urzędy skarbowe byłyby zaabsorbowane przez 38 mln płatników tego podatku. Opłata produktowa od konsumenta, poprzez handel, trafia do producenta wyrobów w opakowaniu. Zgodnie z ustawą o obowiązkach przedsiębiorcy, producenci i importerzy mają obowiązek odzysku i recyklingu odpadów opakowaniowych. Mogą to wykonać za pośrednictwem organizacji odzysku, na podstawie umowy cywilnoprawnej. Żeby organizacja mogła spełnić ten obowiązek, musi mieć jakieś dane. Musi więc być prowadzona sprawozdawczość w odniesieniu do podmiotu, który ma ten obowiązek, dotycząca wielkości wprowadzonej masy opakowaniowej. Oczywiście na wykonywanie takiego obowiązku organizacji odzysku będą potrzebne środki finansowe. Opłata produktowa jest jakby sankcją. Jest to maksymalna stawka, jaką można by nałożyć na przedsiębiorcę. Opłata recyklingowa - jak widzieli państwo na poprzednich slajdach - jest o wiele mniejsza. Organizacja odzysku, w myśl ustawy o obowiązkach przedsiębiorców, nie może prowadzić działalności gospodarczej w zakresie odzysku i recyklingu. Dlatego powinna podpisywać stosowne umowy z firmami, które mogą prowadzić tę działalność gospodarczą również na podstawie umowy cywilnoprawnej. Z kolei firmy zajmujące się odzyskiem nie prowadzą recyklingu, a więc również konieczna jest umowa cywilnoprawna. Jeżeli chodzi o wykonanie recyklingu, według nas, w tym zakresie niezbędna jest karta potwierdzająca wykonanie obowiązku recyklingu - druk samokopiujący z numerem nadanym przez urząd skarbowy lub inną instytucję. Druk zatrzymywałby recykler, jedną kopię - firma, która mu przekazała odpad, drugą kopię - organizacja odzysku, trzecią - producent do ewentualnej kontroli ze strony marszałka województwa lub Ministerstwa Środowiska. Za tego rodzaju przekazaniem karty potwierdzającej recykling, a także wykonanie tego obowiązku, w firmie zajmującej się odzyskiem powinny się pojawić środki finansowe. Będą one skierowane do recyklera, a także na pokrycie kosztów transportu selektywnej zbiórki tych odpadów oraz kosztów związanych z unieszkodliwianiem tych odpadów. Opłata produktowa powinna dotyczyć tego, co nie zostało odzyskane i przekazane do recyklingu i trafiać z organizacji odzysku do urzędu marszałkowskiego, następnie do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i wreszcie do firm, które się zajmują odzyskiem lub recyklingiem na pokrycie dodatkowych kosztów związanych z odzyskiem i recyklingiem.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#JerzyZiaja">Organizacja odzysku - w przeciwieństwie do obecnej sytuacji - powinna podlegać Ministerstwu Środowiska lub Ministerstwu Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Wykluczy to wiele nieprawidłowości sprawozdawczych. Natomiast, żeby Ministerstwo Środowiska mogło normalnie kontrolować i weryfikować dane, powinno również dysponować sprawozdawczością producentów wyrobów w opakowaniu lub importerów. Nadzór nad organizacjami odzysku powinno sprawować Ministerstwo Środowiska, a nie - jak obecnie - urząd marszałkowski. W prezentowanej tabeli widzą państwo założone limity odzysku i recyklingu odpadów opakowaniowych, a także faktycznie uzyskane poziomy odzysku. Opierają się one na danych, które zostały zebrane w 2002 r., przekazanych do urzędów marszałkowskich a następnie do Ministerstwa Środowiska. W tabeli 2 poz. 2, 3 i 4 wyraźnie widać, że wszystkie poziomy zostały przekroczone. Czy świadczy to o tym, że ustawa jest dobra, czy o tym, że już kiedyś - a więc w poprzednim okresie - funkcjonował w Polsce system odzysku i recyklingu? Jestem skłonny twierdzić, że system odzysku i recyklingu funkcjonował w Polsce w latach 90. Potwierdzają to dane, z których wynika, że poziomy zaproponowane przez Sejm były już odzyskiwane w latach 1998–1999. Na dowód tego, że ustawa nie wprowadziła żadnego systemu, mogę przytoczyć poziomy odzysku świetlówek, opon, urządzeń chłodniczych oraz innych artykułów poużytkowych, w przypadku których nie zostały uzyskane minimalne poziomy odzysku. Z tej tabeli wynika, że gdybyśmy tę część, która nie została odzyskana, pomnożyli przez wysokość stawki opłaty produktowej, uzyskalibyśmy kwotę 1,7 mld zł. Z jednej strony jest ona bardzo duża, a z drugiej niewielka. 1 tona odpadów komunalnych to 5 m sześciennych. Takie dane uzyskaliśmy od firm prowadzących składowiska. Przyjęliśmy, że koszt budowy 1 m sześciennego składowiska wynosi 100 zł. Jednak są różne składowiska. W przypadku składowisk, które mają 60 ha - a są i takie - koszt budowy 1 m sześciennego wynosi 20–30 zł. Mamy 1000 składowisk, przy czym w przypadku nowo wybudowanych składowisk, w których jest wszystko, co trzeba, koszt wynosi około 1000 zł. Z danych wynika, że po odjęciu masy, którą odzyskaliśmy w 2002 r., zdeponowaliśmy na składowiskach 1,8 mln ton odpadów opakowaniowych. Mnożąc to przez 5 m sześciennych i 100 zł uzyskujemy kwotę 941 mln zł. Proszę pamiętać, że aby taki obszar zrekultywować, należy dołożyć prawie tę samą kwotę. Do tego należy jeszcze doliczyć 30-letni okres monitoringu. Wiadomo, że takie składowisko pracuje. Jeżeli zapadnie się, to znaczy, że rekultywację należy przeprowadzić jeszcze raz. Jakie to jest obciążenie finansowe dla jednego Polaka? Jest to 4,13 zł dla przeciętnego Polaka, który płaci podatki. Gdyby wszystkie opakowania były objęte opłatami produktową i recyklingową, konsument z tytułu opłaty produktowej, która trafiła do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w 2002 r. - na podstawie danych z organizacji odzysku, że na wykonanie obowiązku otrzymały od przedsiębiorców 100 mln zł i doliczając 1,7 mld zł z tytułu opłaty produktowej za nie odzyskane opakowania - płaciłby miesięcznie 4 zł. Co w tej sytuacji należy zrobić? Przede wszystkim należy egzekwować prawo, które obecnie funkcjonuje.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#JerzyZiaja">Mówię „funkcjonuje” w cudzysłowie, ponieważ nie ma dostatecznej kontroli nad tym, co się z tym odpadem dzieje. Nie ma kontroli nad tym, że opłata za korzystanie ze środowiska jest wielokrotnie naliczana. To, że odpady z jednego miasta wyjeżdżają do drugiego miasta, jest zyskiem dla przedsiębiorcy. Przykładowo składowisko w Warszawie, które powstało w 1974 r., eksploatowane było latami przez różne firmy. Teraz, z powodu nieopłacalności, wywozi się odpady poza teren Warszawy. Jestem za tym, żeby ograniczyć liczbę podmiotów, które mają obowiązek odzysku. Ułatwi to organom państwowym kontrolę, czy te podmioty rzeczywiście wykonują ten obowiązek. Następną sprawą jest zlikwidowanie możliwości przenoszenia zebranych odpadów opakowaniowych na rok następny. Taką możliwość mają zarówno przedsiębiorcy jak i organizacje odzysku. Natomiast przedsiębiorcy, którzy faktycznie władają danym odpadem, nie mają takiej możliwości. Co się w związku z tym dzieje? Otóż firma, która ma 50–100 ton zebranej folii, odsprzedaje ją z końcem grudnia Kowalskiemu, a 1 stycznia odkupuje i sprzedaje dalej. Należy umożliwić podmiotom działającym w branży odzysku i recyklingu korzystanie ze środków finansowych z tytułu opłaty produktowej przekazanej do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Firmy, które się tym faktycznie zajmują, zostały pominięte w rozporządzeniu o redystrybucji środków finansowych pochodzących z opłaty produktowej. Dostęp do tych środków mają wyłącznie producenci i organizacje odzysku. Postuluję wprowadzenie druku ścisłego zarachowania potwierdzającego obowiązek recyklingu przez zakłady certyfikowane. Są zakłady, które obecnie funkcjonują, mają stosowne decyzje, ale wielu urzędników nie zna się na procesie technologicznym. To, że jest młyn i myjka nie oznacza, że zostanie przerobionych 2000 ton w skali roku, ponieważ faktycznie jest to możliwe na poziomie 300–400 kg. Natomiast taki zakład wystawia potwierdzenie, że wykonano recykling w wysokości 2000 ton. Należy doprowadzić do tego, żeby eksport nie był potwierdzeniem wykonania recyklingu. Eksport jest możliwy tylko i wyłącznie wtedy, kiedy nie ma mocy przerobowych na trenie kraju i kierowany tylko do tych zakładów, które posiadają certyfikację. Tak się dzieje z odpadem importowanym przykładowo z Niemiec. Dodam, że propozycje nowelizacji ustawy są zamieszczone w materiałach. Jednym z najważniejszych punktów jest wprowadzenie opłaty produktowej za każdy nieodzyskany kilogram opakowań wprowadzonych na rynek w przeciwieństwie do tego, co jest obecnie, że opłata produktowa obejmuje tylko różnice między poziomem przewidzianym w ustawie a faktycznym odzyskiem. Żeby środki finansowe mogły napędzić koniunkturę, musi być rozliczenie miesięczne lub kwartalne. Nie może być tak, żeby środki finansowe kumulowane w urzędzie marszałkowskim, a następnie w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, trafiały do przedsiębiorców prowadzących odzysk i recykling nie wcześniej niż po 18 miesiącach. Na tym zakończę moją prezentację. Jeśli będą pytania, służę informacjami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JanChojnacki">Ponieważ na dzisiejsze seminaryjne posiedzenie Komisji nie mógł przybyć pan Paweł Głuszyński, reprezentujący Ogólnopolskie Towarzystwo 3M, wystąpi teraz pan Tomasz Chruszczow, który reprezentuje Stowarzyszenie Forum Opakowań Szklanych. Pan Tomasz Chruszczow wygłosi referat podsumowujący 2 lata funkcjonowania systemu odzysku i recyklingu opakowań i odpadów poużytkowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#TomaszChruszczow">Dziękuję za umożliwienie mi wystąpienia na tym seminarium. Mamy podsumowany jeden rok działania systemu, a drugi spróbujemy oszacować. W pierwszym roku, jak wiadomo - zgodnie ze sprawozdaniami z urzędów marszałkowskich - wprowadzono na rynek około 2,5 mln ton opakowań, a więc o około 1 mln ton mniej niż przewidywano w Krajowym planie gospodarki odpadami. W sumie poddano recyklingowi około 24 proc. masy - o czym już powiedział pan minister Krzysztof Zaręba we wprowadzeniu - i wykonano - niekiedy z nawiązką - wszystkie obowiązki recyklingowe przewidziane na 2002 r. Zebrano około 20 mln zł z opłat produktowych za opakowania. Jednak zastanawiająca, a nawet niepokojąca jest wynosząca 1 mln ton rozbieżność między założeniami a rzeczywistym wykonaniem wynikającym ze sprawozdań z urzędów marszałkowskich. Zastanówmy się, skąd się ona wzięła. Po pierwsze, wydaje się, że pierwszy rok działania systemu, z intencji ustawodawcy, nie dotyczył wszystkich. Spora grupa małych i średnich przedsiębiorstw, niektórzy „konfekcjonerzy”, duża część handlu nie byli objęci tymi obowiązkami, w związku z tym nie weszli do bilansu raportowanego marszałkom. Część przedsiębiorstw po prostu się migała, co pokazały późniejsze kontrole Inspekcji Ochrony Środowiska. Dosyć nieszczęśliwe było to, że zakłady pracy chronionej będąc zwolnione z opłat produktowych nie bardzo poczuwały do dbania o wykonanie obowiązku recyklingu. Aczkolwiek taki obowiązek na nich ciążył, jego egzekucja była niemożliwa. Jeśli chodzi o kwity - po wystąpieniach moich przedmówców nie muszę o tym mówić. Nie przyczyniło się to do prawidłowego zaksięgowania wszystkich opakowań wprowadzonych na rynek. Wydaje się, że 2003 r. przyniesie mniejszą różnicę między założeniami a rzeczywistością. Natomiast czas pokaże, co będzie w roku bieżącym. Sporo dziś mówiono o organizacjach odzysku. Pozwolę sobie tylko zwrócić uwagę na jedną, istotną kwestię. Każda organizacja odzysku będąc spółką akcyjną ponosi pewne koszty działania. Można je szacować między 2 a 4 mln zł rocznie, bo jest to skala, którą każda z tych organizacji musi osiągnąć, aby zrealizować swoje statutowe cele. Jeżeli porównamy to z zapewne nieco zawyżonymi oszacowaniami wartości rynku odzysku - te liczby, to wielkości mas opakowań wprowadzanych na rynek w kolejnych latach, zgodnie z Krajowym planem gospodarki odpadami, pomnożone przez około 40 proc. stawki opłaty produktowej - okazuje się, że około 2007 r. wartość rynku, czyli suma pieniędzy, która powinna być zebrana na osiągnięcie wymaganego w tym roku poziomu odzysku i recyklingu, sięgnie około 1 mld zł. To są pieniądze, o które wszyscy się biją, a które są naszym kosztem społecznym ponoszonym na realizację postanowień dyrektywy i ustawy. Można tylko domyślać się, biorąc pod uwagę nowe poziomy określone Dyrektywą 12 z 2004 r. - a więc nową dyrektywą opakowaniową - że około 2014 r. ta kwota podwoi się. Jednak w bliższej perspektywie mamy rok 2007 i w tym roku musimy nie tylko rozliczyć się z przewidzianych poziomów recyklingu przewidzianych dla każdego z materiałów, ale i osiągnąć 50-procentowy odzysk masy wszystkich opakowań wprowadzonych na rynek. Nawet zakładając, że dzięki postępowi technicznemu, wyższej świadomości społeczeństwa itd., uda się zredukować tę globalną masę opakowań, na przykład do 3 mln ton, to i tak pozostanie kwestia odzyskania, a więc najpierw zebrania, około 1,5 ton opakowań.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#TomaszChruszczow">Jak to wygląda na wykresie? Wydaje mi się on dość wyraźny, ale proszę zwrócić uwagę na to, że w Polsce - jak wiadomo - nie ma spalarni. Można powiedzieć, że w Polsce cały odzysk jest realizowany poprzez jedną z metod odzysku, a więc recykling. Jeżeliby ten stan rzeczy utrzymał się do 2007 r., to w tym okresie odzysk równy recyklingowi wyniesie dla wszystkich opakowań nie więcej niż 40–42 proc. Zabraknie więc dość znacznej masy zebranych opakowań, którą będzie można zaraportować jako poddaną odzyskowi. Jest to kolejny koszt, który my wszyscy, jako podatnicy, będziemy musieli ponieść, jeżeli nie zrealizujemy celu określonego w dyrektywie, zgodnie z Traktatem zjednoczeniowym. 8–10 proc. to będzie co najmniej około 300 tys. ton opakowań. Chwilowo nie widać działań, które by prowadziły do wykonania tego obowiązku. Jako ciekawostkę mogę pokazać, jak szacujemy sytuację w przypadku opakowań szklanych. Linia brązowa, która kończy się na 2003 r., pokazuje, ile odpadów rzeczywiście udało się poddać recyklingowi. Tę wiedzę czerpiemy z własnych badań, danych uzyskanych z hut szkła. Są to dokładne informacje o tym, ile przetopiono odpadów z opakowań szklanych. W 2003 r. przetopiono nieco ponad 140 tys. ton. Tyle przetopiono co najmniej, bo są to dane tylko z największych hut. Nie obejmują one małych hut, które mogą przetapiać po kilkaset ton odpadów szklanych. Zatem na pewno nie jest to liczba mniejsza niż 140 tys. ton, co pozwala nam szacować, że osiągnęliśmy około 20 tys. nadwyżki w odniesieniu do wymaganego w tym roku poziomu recyklingu. Jeżeli jednak poprowadzimy linię trendu i porównamy ją z granatową linią oznaczającą wymagania, to okaże się, że już w połowie 2005 r. - jeśli nie nastąpią żadne radykalne działania, zmiany w podejściu do rozwiązania problemu odzysku, a więc zintensyfikowania zbiórki - zacznie brakować materiału do odzysku. Szkło będzie pierwszym materiałem trudnym do pozyskania, natomiast w 2006 r. zabraknie wszystkich materiałów. W związku z tym, jako kluczowy, strategiczny nie tylko dla przedsiębiorców, bo przede wszystkim dla kraju, należy postawić problem, jak rozwiązać kwestię 50-procentowego odzysku opakowań w 2007 r. nie mając rozwiniętego systemu selektywnej zbiórki, a także jasnej, jednolitej strategii edukacji ekologicznej dopasowanej do tego tematu. Za chwilę ktoś z państwa powie, że przecież jest program i będzie miał rację, ale potrzebna jest strategia do rozwiązania problemu opakowań, ponieważ nie została jasno określona rola przedsiębiorców w osiąganiu poziomu odzysku. Pamiętamy, że w ustawie jest to zapisane dość enigmatycznie - 50 proc. pojawia się w tabelce. Przez 2 lata nie dotyczyło to przedsiębiorców. Od 1 stycznia już dotyczy, ale nadal nie wiemy, jak, ponieważ nie została rozstrzygnięta kwestia sankcji za osiągnięcie poziomu odzysku. Wiemy, co się stanie, jeżeli przedsiębiorca nie potrafi wykazać osiągnięcia poziomu recyklingu, ale nie wiemy, co się zdarzy, jeżeli nie potrafi osiągnąć poziomu odzysku. O tej dyrektywie mówił na wstępie pan minister, ale dla porządku przypominam, że dla „krajów piętnastki” - z wyjątkiem Irlandii, Grecji i Portugalii - przewidziany jest rok 2008.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#TomaszChruszczow">Dyrektywa dopuszcza w przypadku Polski maksymalny okres przejściowy do 2014 r. Mam nadzieję, że o taki okres przejściowy nasze władze zechcą wystąpić. Natomiast istotnym novum jest to, że podano wymagane poziomy recyklingu dla poszczególnych grup materiałowych. Znowu największe wymagania dotyczą opakowań szklanych, bo aż 60-procentowy recykling. Podobnie w przypadku papieru, kartonu i metali - wzrost do 50 proc. Zatem cel, który musimy osiągnąć między 2012 a 2014 r. jest bardzo ambitny i trudny. Jakie są zagrożenia? Na pewno tak duża liczba organizacji odzysku nie jest pomocna. Trzeba znaleźć sposób na to, żeby ilość zaczęła przechodzić w jakość. Ogromnym problemem jest brak motywacji ekonomicznej dla gmin. Nie da się w Polsce zorganizować systemu selektywnej zbiórki bez udziału samorządów, gmin. Jeżeli gminy właściwie są karane za aktywność - bo rozporządzenie ministra środowiska odebrało im możliwości korzystania z opłat produktowych, jeżeli współpracują z organizacją odzysku - to nie jest dobrze. Wydaje się, że minister środowiska jeszcze raz powinien rozważyć tę kwestię. Nie ma mechanizmu powodującego większe zainteresowanie inwestowaniem w rozwój systemu selektywnej zbiórki w gminach. Tak naprawdę, to, co się dzieje, jest wynikiem świadomości gmin, ich umiejętności w pozyskiwaniu rozmaitych środków i pewnych starań przemysłu, który w miarę możliwości stara się wspierać wdrażanie standardów w gospodarce odpadami, dzięki którym możliwy jest recykling i możliwe jest prowadzenie odzysku. O problemie wykonywania recyklingu materiałów z opakowań zbiorczych i transportowych mówił pan Jerzy Ziaja. Dodam tylko, że rzeczywiście z punktu widzenia prawa wszystko jest w porządku. Natomiast nie jest w porządku z punktu widzenia strategii. Nie jest działaniem dalekowzrocznym, jeżeli teraz czerpiemy tylko ze źródeł tanich i łatwo dostępnych, a zapominamy, że niebawem trzeba będzie sięgnąć do źródeł trudniej dostępnych. Zmierzamy do tego, co w tym roku w Portugalii spowodowało 60-procentową podwyżkę opłat. A teraz jest lament, ponieważ przedsiębiorcy tego się nie spodziewali. Jeśli chodzi o kontrolę Inspekcji Ochrony Środowiska, czy o handel kwitami, była już o tym mowa. Przejdę do innych kwestii. Zastanówmy się, co w tym zakresie może zrobić prawo. Moim zdaniem, projekt zmian w ustawie o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej i opłacie depozytowej w dużym stopniu odpowiada na te postulaty, ale kilka kwestii można by rozwiązać inaczej i doprecyzować tak, by system był szczelny. Na pewno prawo powinno wspierać wiarygodność organizacji odzysku. Organizacje te, jako twory wspierane i finansowane przez przedsiębiorców, a więc tych, którzy są tym najbardziej zainteresowani, którzy są prawdziwymi uczestnikami systemu, powinny być wsparte przez przepisy w zamian za to, że organizacje bardziej otwarcie, jawnie będą prowadzić swoją działalność i pozwolą się traktować jak prawdziwe instytucje zaufania publicznego, tak, jak fundusze emerytalne czy towarzystwa ubezpieczeniowe, bo w gruncie rzeczy organizacje odzysku też są takimi instytucjami finansowymi. Uważamy, że należy rozważyć poddanie pewnym regulacjom struktury kosztów organizacji.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#TomaszChruszczow">Chodzi o to, aby określona część środków uzyskanych z opłat wnoszonych przez przedsiębiorców była obligatoryjnie przeznaczana na wsparcie selektywnej zbiórki. Niekoniecznie poprzez dotacje dla gminy, czy formy darowizny. Niech to będzie zaangażowanie tych środków w sprzęt, w infrastrukturę, w coś, co rzeczywiście pozwoli rozwijać selektywną zbiórkę. Ci z państwa, którzy mnie znają, wiedzą, że o standardach mogę mówić długo. Tym razem powiem tylko, że są potrzebne. Proponujemy, żeby minimalny procent - o czym mówiłem przed chwilą - ustalić na poziomie około 70, aby większość środków przedsiębiorców była angażowana w budowę infrastruktury zbiórki selektywnej. Jest to pewnie trudne do zapisania, ale chyba możliwe. Jeśliby tę kwestię dobrze rozważyć, jakieś rozwiązanie by się znalazło. Popieramy wprowadzenie odrębnego dokumentu potwierdzającego recykling, który nie jest kartą przekazania odpadu. Należy rozdzielić te dwa nurty ewidencyjne. Karta przekazania odpadu jest dokumentem, który wynika z ustawy o odpadach. Jest to dokument ogólny, regulujący ewidencję wszystkich odpadów, których katalog zajmuje kilkadziesiąt stron. My zajmujemy się tylko bardzo drobnym wycinkiem tego katalogu, a w gruncie rzeczy - przy pomocy tego dokumentu - rozliczaniem pieniędzy. W związku z tym ten dokument bardziej będzie musiał spełniać wymagania dla akcji czy zbywalnych certyfikatów niż dla karty przekazania odpadu. Zapewne bardziej by stymulowało i sprzyjało rozwojowi selektywnej zbiórki podregulowanie struktury opłat za korzystanie ze środowiska w taki sposób, by najtańszą metodą unieszkodliwienia odpadów nie było składowanie odpadów zmieszanych. W tej chwili jest to najtańsza metoda. Nie chcę dłużej zatrzymywać się przy sprawach dotyczących tego dokumentu, bo nie czas i miejsce na to. Powiem jednak, że zgadzamy się z propozycją 4-odcinkowego dokumentu, o czym mówił prezes Jerzy Ziaja. Uważamy, że odcinek „A”, oryginalny, będący prawdziwym potwierdzeniem recyklingu - tylko na jego podstawie można by było wykazać przed marszałkiem lub innym organem, że przedsiębiorca rzeczywiście tego recyklingu dokonał - byłby przekazywany przez recyklera bezpośrednio do organizacji odzysku lub do przedsiębiorcy, który zostanie zadeklarowany przez dostawcę odpadów. Odcinek „B” otrzymałby zbieracz albo gmina. Odcinek „C” służyłby bilansowaniu rynku, a odcinek „D” pozostałby u recyklera. Zaznaczam przy tym, że wystawienie tego dokumentu nie byłoby przywilejem, tylko obowiązkiem recyklera. W związku z tym w naszych wcześniejszych dyskusjach pojawiła się obawa, że recykler uzyskałby władzę nad odpadem. Jednak tak by nie było - uzyskałby dodatkowy obowiązek wystawienia dokumentu i poddania się pewnemu reżymowi związanemu z kontrolą ze strony rozmaitych organów państwa. Pojawia się kwestia wprowadzenia nowej kategorii uprawnionego recyklera. Kim byłby takowy uprawniony recykler? Oczywiście miałby zezwolenie starosty, jak wszyscy, którzy zajmują się gospodarką odpadami, zgodnie z ustawą o odpadach. Posiadałby również odpowiednią instalację do prowadzenia recyklingu odpadów w rozumieniu ustawy o obowiązkach przedsiębiorców - mówił o tym prezes Jerzy Ziaja.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#TomaszChruszczow">Musiałby również dobrowolnie zgłosić się do rejestru recyklerów. Tylko taki recykler mógłby, a jednocześnie byłby zobowiązany do wystawiania dokumentu potwierdzenia recyklingu. Tylko dokument takiego recyklera byłby uznany za wykonanie obowiązku. Odrębną kwestią jest bilansowanie rynku. Uważamy, że w tym przypadku niezbędnym elementem jest ciągła kontrola. W porównaniu z tym, co pokazywał w swoim wystąpieniu Jerzy Ziaja, różnimy się tylko w jednej kwestii. Jerzy Ziaja postulował wprowadzenie kontroli administracyjnej, rządowej. My uważamy, że to byłby błąd. Cały system działa wolnorynkowo. W związku z tym i kontrola musi być rynkowa. Proponujemy zatem, aby same organizacje odzysku powołały własną instytucję rozrachunkową. Czy ją nazwiemy izbą rozrachunkową odzysku czy jakimkolwiek innymi mianem, nie ma znaczenia. Istotne jest, jakie funkcje ma spełniać ta instytucja. Ma ona rejestrować wszystkie potwierdzenia recyklingu - odcinki „C” otrzymywane od recyklerów, masę opakowań wprowadzanych na rynek, monitorować rynek odzysku, przygotowywać raporty dla administracji państwowej, upowszechniać standardy. Tę listę można by kontynuować. Na zakończenie powiem, że nie ma ważniejszej kwestii niż zbiórka odpadów. Bez tego nie da się nic zrobić. Nie będzie możliwa jakakolwiek forma odzysku, jeżeli odpady nie zostaną zebrane. W związku z tym na tym powinna się skoncentrować uwaga zarówno uczestników rynku jak i organów państwa, które wpływają na całość poprzez rozmaite regulacje. Ustawa produktowa jest w gruncie rzeczy ustawą o finansach. To nie jest ustawa o odpadach. Ma ona olbrzymi wpływ na konkurencyjność. Dlatego trzeba powiedzieć, że celem tej ustawy nie było to, by z tytułu jej istnienia komukolwiek było lepiej lub gorzej. Ona nie miała się przyczynić do czyjegoś powodzenia lub jego braku. Jest ona dlatego, że Polska przyjęła na siebie określony obowiązek. Ta ustawa tworzy ramy do rozwoju systemu, który i tak musielibyśmy stworzyć. A korzystając z doświadczeń europejskich stworzyliśmy całkiem niezły system. Muszę przyznać, że bardzo chwalę ten system, ponieważ są jego pierwsze wymierne efekty. Dziękuję za brawa. Dzięki działaniu tego systemu zmniejszyła się ilość odpadów na składowiskach. Powstaje rynek. Są nowe miejsca pracy. Uważam, że nie ma żadnego powodu do totalnej krytyki tego systemu, a tym bardziej nie ma powodu do żadnych rewolucyjnych zmian. Natomiast podejście do rozwiązania problemu powinno polegać na dbałości o to, by był on dobry dla polskich przedsiębiorców, ponieważ to oni go finansują. Ten system wymaga tylko monitoringu, kontroli i ulepszeń. Skoro rozległy się brawa, pozwolę sobie tylko wyrazić głębokie ubolewanie i smutek z takiego powodu, że przedstawiciel Centralnego Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Opakowań, skądinąd instytucji państwowej, wygłasza poglądy, w których próbuje klasyfikować opakowania na lepsze lub gorsze i adaptować wyniki badań nad oceną „cyklu życia” w Niemczech, które nijak się mają do polskiego systemu, a tym samym wprowadza w błąd zarówno posłów jak i inne osoby obecne w tej sali. Z tego powodu jest mi bardzo smutno.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanChojnacki">Dziękuję za wystąpienie. Przechodzimy do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#ZbigniewFornalski">Zgadzam się z moim przedmówcą, że funkcjonująca ustawa jest dobra. Jej twórcom przyświecała myśl, że polskie społeczeństwo jest biedne, a więc nie stać nas na tak drogie systemy, jak DSD czy ARA, które funkcjonują w Niemczech i Austrii. Natomiast odrębną sprawą są problemy i patologie, jakie pojawiły się w 2 latach obowiązywania tego systemu. Wynikają one głównie ze zbyt małej kontroli systemu przez organa do tego powołane, aczkolwiek wiąże się to również z finansami. Te problemy i patologie można podzielić na 3 grupy. Są one następujące. Po pierwsze, omijanie systemu przez podmioty, które mają obowiązek. Po drugie, poświadczenie recyklingu przez podmioty, które nie dokonują recyklingu. Po trzecie, wielokrotne wykorzystywanie kart przekazania odpadów do potwierdzenia recyklingu. Jeśli chodzi o prezentowane tu dane, dotyczące wyników za 2002 r., które w odniesieniu do pewnych rodzajów odpadów opakowaniowych były bardzo optymistyczne - na przykład, papier i tektura - chciałbym sprostować, że na pewno tak nie jest. My wiemy, ile wprowadziliśmy papieru na opakowania na rynek. Wiadomo, że ten papier był używany tylko do celów opakowaniowych. Samej tektury falistej, która służy głównie do opakowań zbiorczych i transportowych, w 2002 r. wyprodukowaliśmy ponad 600 tys. ton. A gdzie są opakowania wprowadzone z towarami z importu, opakowania z tektury litej, opakowania miękkie itd.? Zatem masa opakowań, jakie weszły z towarami na rynek, na pewno przekracza 1 mln ton i mieści się na poziomie między 1 mln a 1,2 mln ton. To samo dotyczy recyklingu. Dysponuję dokładnymi danymi z zakładów papierniczych, które przerabiają makulaturę, zwłaszcza opakowaniową. W 2002 r. przerobiliśmy ponad 500 tys. ton, a oprócz tego i inne rodzaje makulatur - na przykład, zadrukowaną. Jednak przerobiliśmy 500 tys. ton makulatury opakowaniowej, co nijak się ma do wartości podanych w sprawozdaniu. Zatem wskaźnik recyklingu jest mniej więcej na poziomie, jakiego wymaga ustawa. Różnica na plus może wynosić nie więcej niż 1 proc. Chciałbym również odnieść się do sprawy selektywnej zbiórki, o czym już mówili moi przedmówcy. Jeżeli chodzi o papier i tekturę, nikt nie będzie zbierać z gospodarstw domowych opakowań po papierosach, bo one z odpadami mieszanymi suchymi nadają się do spalania. Natomiast istotna jest selektywna zbiórka w przypadku handlu, czy małych miejscowości, a więc źródeł trudno dostępnych, wymagających znacznych kosztów. Przecież teraz w Polsce w każdej wsi jest kilka sklepów, które generują duże ilości opakowań zbiorczych i transportowych, które są palone lub lokowane na wysypiskach śmieci, bowiem logistyka odbioru tych odpadów jest kosztowna. Na tego rodzaju selektywną zbiórkę - jeśli chodzi o papier i tekturę - powinno być większe dofinansowanie, żeby ruszyła ona w mniejszych miejscowościach. Jeśli chodzi o gospodarstwa domowe, również mamy dużo do zrobienia, ale jest to inny zakres - makulatura zadrukowana, gazety, czasopisma, ulotki reklamowe. W nowelizacji ustawy, jeśli chodzi o reklamę komercyjną, jest to już wprowadzone i mam nadzieję, że zostanie utrzymane.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#ZbigniewFornalski">Poza tym został opracowany program pilotażowy dotyczący makulatury zadrukowanej - gazet, książek ulotek reklamowych, który będzie uruchomiony przy udziale Ministerstwa Środowiska. Jednak jest to przyszłość. Natomiast, jeśli chodzi o opakowania z papieru i tektury, ważne są małe źródła, w przypadku których są wysokie koszty selektywnej zbiórki. Przejdę do sprawy dokumentu. Dziś dużo powiedziano na temat dokumentu potwierdzającego recykling. Jestem zwolennikiem dokumentu poświadczającego recykling w jednym egzemplarzu, dobrze zabezpieczonego, który będzie wędrować od recyklera, który ma prawo go wystawić, do tego, kto zleca - organizacji odzysku, czy przedsiębiorcy wprowadzającego towar opakowany na rynek. Taki dokument powinien być zabezpieczony hologramem. Może je drukować Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych. Wstępne rozmowy na ten temat były już prowadzone. Powinny być oznaczone serią i numerem. Oprócz tego każdy recykler powinien tam wpisać swój numer. W tytule powinna być wymieniona nazwa i kod odpadu i inne dane, które w tej chwili znajdują się na karcie przekazania odpadu. Zatem ten dokument funkcjonowałby niezależnie od karty przekazania odpadów, która idzie w ślad za odpadem, a jednocześnie byłby jedynym dokumentem odpowiednio rejestrowanym, który wróci do mającego obowiązek - przedsiębiorcy czy organizacji odzysku - i potwierdzającym wykonanie recyklingu. Dzięki temu nie będzie żadnych możliwości wykonywania kserokopii i innego rodzaju kombinacji, jak obecnie. Chciałbym jeszcze odnieść się do pewnych elementów, które pojawiły się w nowelizacji ustawy o obowiązkach przedsiębiorców. Między innymi chodzi o wyeliminowanie opakowań wielomateriałowych. Jak wiemy, są one najbardziej kłopotliwe w recyklingu. W Polsce praktycznie nie ma instalacji do ich recyklingu. Jeżeli chodzi o opakowania zawierające w sobie głównie papier i tekturę, w Szwecji, Finlandii czy Hiszpanii są takie instalacje. Można tam eksportować tego typu odpady opakowaniowe, ale pod warunkiem, że się je zbierze. Jeżeli ich nie zbierze się selektywnie - wymaga to poniesienia odpowiednich kosztów na selektywną zbiórkę - nie przerobi się tego w papierni razem z innymi odpadami opakowaniowymi, ponieważ każda papiernia może przerabiać odpowiednie rodzaje makulatury. Innych tego typu odpadów żadna papiernia nie przerobi, gdyż wejdą one w produkt, który będzie potem niskiej jakości. Na to zwracam uwagę. Norma jest europejska, a więc nie ma tu typowo polskich rozwiązań. Oczywiście są instalacje do przerobu specjalnych odpadów i zgodnie z nową normą - specjalne odpady z papieru i tektury się w nich pojawiają, ale - jak powiedziałem - można je selektywnie zebrać i skierować do jednej wytwórni czy na eksport. Dlatego eliminowanie tej grupy odpadów z ustawy jest błędem. Czym innym jest rozliczanie w grupie materiału przeważającego, jeżeli chodzi o wykonanie obowiązku, a czym innym jest nałożenie obowiązku wynikającego z ustawy. Wydaje mi się, że aby uzyskać pieniądze na selektywną zbiórkę odpadów opakowaniowych wielomateriałowych, bezwzględnie muszą one być w ustawie utrzymane, bo inaczej w ogóle nie będą zbierane. Jeśli chodzi o kapitał organizacji odzysku, należy go podnieść, ale w taki sam sposób dla wszystkich, bez żadnych wyjątków. Odrębną sprawą jest kontrola systemu przez urzędy marszałkowskie.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#ZbigniewFornalski">Stawka 0,5 proc., jaka teraz funkcjonuje, to żadne pieniądze. Po rozmowach w Urzędzie Marszałkowskim w Łodzi wyraźnie widać, że dwie młode osoby, które tam pracują, mogą pewne dane obrobić na komputerach, ale nie ma żadnej kontroli przedsiębiorców. Zatem uważam, że nawet 2 proc. przewidziane w nowelizacji ustawy, to za mało. Potrzeba 3–5 proc. Należy rozważyć, żeby urzędy marszałkowskie miały więcej środków finansowych na kontrolę wykonywania obowiązku. Oczywiście wiadomo, że te pieniądze są „znaczone” i nie można ich przeznaczać na inne cele. Zatem jeszcze raz podkreślam, że pozytywnie odbieram uznanie ulotek reklamy komercyjnej jako makulatury zadrukowanej i mam nadzieję, że w przyszłości również inne rodzaje makulatur będą włączone do tej ustawy, bo jest to cenny surowiec, który niepotrzebnie trafia z gospodarstw domowych na wysypiska w odpadach zmieszanych, a mógłby z powodzeniem być przerobiony w przemyśle papierniczym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanCieszkowski">Reprezentuję Organizację Odzysku „Czyste Środowisko” oraz Polską Izbę Gospodarki Odpadami, która zrzesza sto kilkadziesiąt podmiotów zajmujących się zbieraniem odpadów, a także jestem przewodniczącym komisji do spraw recyklingu i organizacji odzysku przy tej organizacji. Trudno nie zacząć od krótkiej polemiki, ponieważ referaty wygłoszone przez moich poprzedników są dyskusyjne. Pozwolę sobie zgodzić się z panem Tomaszem Chruszczowem. System - generalnie - nie jest zły. Zawiera pewne błędy, co jest nieuniknione przy tworzeniu nowych tego typu systemów, ale jestem przekonany - tak samo jak organizacje, które reprezentuję - że system działa zupełnie dobrze, co widać na przykładzie przeprowadzonych inwestycji, o czym tu się nie mówi. Naprawdę wiele firm sporo inwestuje w rozwój selektywnej zbiórki - poprzez budowę linii recyklingu i linii sortowniczych, zakup zbiorników do segregacji, kontenerów. Prowadzi się selektywną zbiórkę odpadów w gminach poniżej obecnych kosztów, co oznacza, że w ten sposób dofinansowuje się działalność gmin. Zatem nie jest tak, że w tym zakresie nic się nie dzieje. Nie zgadzam się z tym że system oparty na elementach rynkowych, wolnorynkowych i ekonomicznych jest nieskuteczny. Jest on jak najbardziej skuteczny. Nasze społeczeństwo jest biedne, dlaczego więc od samego początku szukamy najdroższych rozwiązań i krytykujemy, że rozwiązania oparte na najniższych cenach są złe. One są bardzo dobre, a ceny na pewno wzrosną, jeżeli będą rosły poziomy odzysku. Róbmy to sensownie. Nie zgodzę się z tymi przedstawicielami organizacji odzysku, którzy twierdzą, że działają non profit, a zyski wypracowane w poprzednich latach wykorzystają w taki sposób, że obniżą ceny usług dla przedsiębiorców. To jest błąd, bo w tym momencie w kraju wszystkie istniejące środki powinny być reinwestowane w rozwój recyklingu, budowanie systemu recyklingu, a nie w obniżanie przedsiębiorcom kosztów. Mówią państwo, że przedsiębiorcy ponoszą duże koszty związane z tym system. Nie, przedsiębiorcy wcześniej czy później przerzucą te koszty na społeczeństwo. To my ponosimy koszty recyklingu, o czym będę mówić później. Dodam, że reprezentuję również grupę roboczą, która działa przy Ministerstwie Środowiska w związku z „ustawą opakowaniową”. Zostałem upoważniony przez 5 dużych organizacji do przedstawienia naszej koncepcji zmian. Wiedzieliśmy, że zmiany będą wprowadzane. Przygotowaliśmy propozycje. Niestety, w materiale, który niedawno otrzymaliśmy, zostały uwzględnione tylko kosmetyczne zmiany, a dwie najistotniejsze, które postulujemy, zostały pominięte. Proszę zauważyć, że mój głos reprezentuje opinię praktyków, a to przecież praktycy powinni szukać jak najłatwiejszych rozwiązań. Do czego zmierzam? Zgadzam się z panią dr Hanną Żakowską, że prawo trzeba stanowić z należytą starannością. Chcieliśmy zrobić to jak najbardziej starannie. W związku z tym nie zgadzamy się z wyeliminowaniem odpadów wielomateriałowych, o czym mówił pan Zbigniew Fornalski. Jest to odpad, który - jeżeli nie będzie finansowana jego zbiórka - trafi na wysypiska. Jest to rocznie kilkadziesiąt tysięcy ton - głównie tetrapaku. Dlatego proponowaliśmy, żeby nie wprowadzać takiego rozwiązania, natomiast alternatywnie zapisać, że dotyczy to tylko tych opakowań wielomateriałowych, w przypadku których jeden składnik stanowi ponad 95 proc. masy. To wyeliminowałoby problem folii aluminiowanych, metalizowanych, a także nakrętek i wieczek do słoiczków, w których udział plastyku jest znikomy i z technologicznego punktu widzenia nie stanowi żadnego problemu.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#JanCieszkowski">Następną kwestią, w przypadku której będziemy polemizować, jest uregulowanie recyklingu. Proponuje się tu bardzo skomplikowane i drogie systemy, a my - jako praktycy - chcemy, żeby udokumentowanie również było tanie. Dlatego karta przekazania odpadu od samego początku nie była złym rozwiązaniem. Natomiast złym rozwiązaniem był brak trzeciego egzemplarza tej karty, w związku z czym do rozliczenia służyły kserokopie, które nie są dokumentem. Już 2 lata temu na spotkaniu zespołu roboczego mówiłem, że posługiwanie się kserokopiami będzie błędem. Zaproponowaliśmy dokładny wzór dokumentu i przesłaliśmy do Ministerstwa Środowiska do pana dyrektora Sobieckiego wzór karty przekazania odpadu, która w tym przypadku, do rozliczenia recyklingu, miałaby tylko dodatkową trzecią stronę. Ta strona byłaby potwierdzana przez 2 firmy, ale miałaby znamiona oryginału - oryginalną pieczątkę i podpis. Dlaczego dotyczy to dwóch stron, a nie tylko recyklerów? Dlatego, że my chcemy zbudować system, a przecież system polega na współdziałaniu. Nie ma nic lepszego niż współdziałanie, wspólne podpisanie dokumentu rozliczeniowego. Nie będę mówić o mniej ważnych zmianach, które proponujemy, ponieważ wiem, że informację na ten temat będziemy mogli przesłać do biuletynu i na pewno to zrobimy. Jednak chciałbym jeszcze coś dodać, ponieważ zaproponowano tu jakieś sztuczne twory, systemy ewidencji sprawdzania organizacji odzysku. Uważam, że w tym zakresie również byłoby możliwe znalezienie prostszych rozwiązań, co proponujemy. Wystarczyłoby prowadzić ewidencję recyklerów. Nie chodzi o koncesje. Ten, kto chce uczestniczyć w systemie recyklingu podawałby, że dysponuje technologią, ma możliwości i byłby umieszczany w centralnym komputerze na liście ewidencyjnej. Zamiast 4 kopii dokumentów z hologramami, wystarczyłoby, żeby przedsiębiorcy i organizacje musieli na koniec roku podawać, z usług których recyklerów z listy korzystali i przesyłać to do centralnego systemu. Nie byłoby to drogie. Poza tym, nawet gdyby centralny system od początku nie działał idealnie, to sama świadomość, że dane dotyczące wydanych kwitów będą centralnie gromadzone i sumowane, skutecznie zniechęci tych, którzy nie chcą uczciwie działać w systemie, do wydawania 2–3 pokwitowań na ten sam recykling. Najważniejsze jest, żeby ten system zazębiał się i funkcjonował na zasadzie współdziałania. Nie przyjmujmy zatem rozwiązania, że recykler sam może wydać potwierdzenie recyklingu, bo znów będzie działać w pojedynkę, kiedy łatwiej jest coś „pokombinować”, a nie w dwójkę i zapiszmy w ustawie, że jest on zobowiązany do wykonania potwierdzenia recyklingu. Jeżeli będą ze sobą współdziałać dwie strony - zbieracz i recykler - na pewno się ze sobą dogadają. Wierzę, że system wolnorynkowy, na zasadzie współdziałania firm, zadziała. Dajmy mu szansę i nie mówmy po 2 latach funkcjonowania, że zła jest zasada. Zasada nie jest zła. Zidentyfikowaliśmy niedociągnięcia i jesteśmy w stanie szybko je poprawić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#HenrykBuczak">Chciałbym się odnieść do referatu pani dr Hanny Żakowskiej, którego spora część była poświęcona problematyce „Zielonego Punktu”. Między innymi znalazło się tam sformułowanie, że „Zielony Punkt” daje gwarancje odbioru opakowania do odzysku. Prosiłbym referentkę, żeby wyjaśniła, w jaki sposób funkcjonuje to w Polsce, bo ja nic takiego nie widzę. Co więcej, uważam, że w Polsce nie jest to potrzebne, ponieważ nasz system prawny w tym zakresie funkcjonuje trochę inaczej niż w Niemczech - przedsiębiorca ma zebrać nie te opakowania, które wprowadził na rynek, tylko opakowania tego samego rodzaju. W związku z tym jest to zupełnie inny system. Jest to kluczowa sprawa. Prosiłbym panią Hannę Żakowską o wyjaśnienie, jak ta gwarancja funkcjonuje. W tymże referacie znalazło się również stwierdzenie, że do systemu „Zielonego Punktu” przystąpiło 20 państw. Wyjaśniam, że „Zielony Punkt” to znak, którego właścicielem jest prywatna organizacja Duales System Deutschland. Również PRO-EUROP, która udziela sublicencji innym organizacjom, jest firmą prywatną. W tym przypadku nie ma umowy międzypaństwowej. To firmy prywatne z 20 państw wykupiły licencję. Ma to zupełnie inną wymowę niż umowa międzypaństwowa. Zatem nie gloryfikujmy „Zielonego Punktu”. Dodam, że system, który wprowadziła firma DSD w Niemczech okazał się chyba najdroższym systemem w Europie. Spotkał się on z krytyczną oceną Federalnego Urzędu Kartelowego, który w ubiegłym roku ukarał firmę DSD karą w wysokości 4 mln euro za utrudnianie innym firmom dostępu do rynku odzysku. Przy tej okazji informuję, że w Polsce 31 grudnia ubiegłego roku prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie antymonopolowe przeciw firmie, która w Polsce jako jedyna jest uprawniona do udzielania licencji na stosowanie znaku „Zielony Punkt”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JanChojnacki">Proszę panią dr Hannę Żakowską o udzielenie panu Henrykowi Buczakowi krótkiego wyjaśnienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#HannaŻakowska">Myślę, że nie doczytał pan mojego referatu, dlatego, że „Zielony Punkt” nie dotyczy tylko Niemiec, ale 20 państw, które przyjęły tę ideę. Chodzi o oznakowanie opakowań symbolem, który oznacza, że ten, kto je wprowadził na rynek, wniósł odpowiednie opłaty, które są przekazywane na rzecz zbiórki. Dokładnie to oznacza symbol „Zielonego Punktu” na opakowaniach. 20 państw unijnych ma organizacje, które przyjmują opłaty na zasadzie opłat licencyjnych. W Polsce też jest taka organizacja. Proszę zauważyć, że jeśli chodzi o „Zielony Punkt”, nie wszędzie jest drogo. W tabeli przedstawione są opłaty w poszczególnych państwach. Te opłaty zdecydowanie się różnią. Proszę więc nie upraszczać sprawy. Tu chodzi o przedstawienie modelu funkcjonowania. Opłaty licencyjne można w Polsce przetransponować na opłaty recyklingowe. Ja nie jestem zwolenniczką żadnej dominacji, również „Zielonego Punktu”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JanChojnacki">Przypominam, że nie prowadzimy dalszej polemiki. Pan Henryk Buczak może się zgadzać z uzyskanym wyjaśnieniem, ale nie musi, bowiem każdy z nas, podobnie jak organizacje, ma różne zdanie na te same sprawy. W związku z tym różnice w poglądach będą zawsze. Teraz zabierze głos pan dr Witold Lenart.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WitoldLenart">Zmienię temat dyskusji, żeby nie było nerwowej atmosfery. Ze strony pana Tomasza Chruszczowa kierowane było do mnie pytanie. Mogę powiedzieć, że edukacja ekologiczna w Polsce jest starannie przygotowana poprzez dokumenty, które jakiś czas temu zostały uzgodnione. W tym względnie wszystko jest w porządku. Znacznie gorzej - jak zawsze - jest u nas z realizacją, a w przypadku gospodarki odpadami edukacja ekologiczna jest szczególnie ważna w odniesieniu do społeczeństwa, które mieści się w przedziale od 5 do 25 proc. - a więc między tymi, którzy samoistnie odczuwają potrzebę zajmowana się zrównoważonym rozwojem, i tymi, którym jest to obojętne. W tej grupie edukację ekologiczną trzeba organizować niezwykle starannie i selektywnie. Jest to zadanie dla nas wszystkich. Wtedy osiąga się rezultaty bez konieczności używania metody bata i marchewki - którą tu proponuje się wielokrotnie. To jest pierwsza moja uwaga. Druga uwaga dotyczy gmin. Państwo kierują pod adresem gmin - co jest typowe w rozmowach na temat ochrony środowiska - wiele postulatów i życzeń. Jednak gminy mają to „w nosie”. Może im to być obojętne, ponieważ taka jest struktura naszego państwa. Jesteśmy państwem unitarnym i gminy są niezależne. Nie ma sposobu na wyegzekwowanie od gmin niczego, jeśli nie znajdziemy odpowiednich systemów. Spełniłaby tę rolę zmiana prawa - być może konstytucji. Ustawa dotycząca porządku i czystości w gminach - doskonale państwu znana, chociaż dziś nie przywoływana - powinna być jak najszybciej zmieniona. Ile gmin zabrało się za robotę przy Programie gospodarki odpadami, którą - zgodnie z ustawą - mają skończyć w czerwcu tego roku? Mogę państwu powiedzieć, że jest ich kilka procent. Powiaty nie wykonały tych zobowiązań. Dobrze wiem, że wokół Warszawy większość powiatów tego nie wykonała. Nie jesteśmy w stanie nic im zrobić z tego tytułu. Zatem w jaki sposób wdrożymy wspaniałe idee, propozycje, o których tu mowa, w przypadku potrzeby podwyższenia poziomu recyklingu czy odzysku ponad kilkadziesiąt procent, kiedy będzie trzeba zabrać się za odpady komunalne, które tkwią w gminach? Nie zrobimy tego, jeżeli nie będą wykonywane podstawowe zadania, jak Program gospodarki odpadami - pomijając to, czy jest on dobrze zrobiony, czy źle, bo jest to zupełnie inna kwestia. Jest to droga, którą musimy przebrnąć sami, bo wybraliśmy system władzy w naszym kraju, w którym wzmocniliśmy możliwość działania samorządów na tym polu. Jednak tym samorządom należy pomagać. Należy je wspomagać edukacją, a także w jakiś sposób kontrolować. Chodzi o to, żeby to można było egzekwować nie poprzez inspektoraty ochrony środowiska, o czym tu wspominano, które - niestety - są za słabe, żeby to wykonać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WłodzimierzRząsa">Stanowisko Stowarzyszenia Forum Opakowań Szklanych zostało wcześniej przedstawione przez pana Tomasza Chruszczowa. W jego i swoim imieniu dziękuję za nagrodzenie tego wystąpienia brawami. Natomiast ja przestawię kilka swoich uwag i sugestii natury ogólnej. Nowa „ustawa produktowa” obowiązuje od początku 2002 r. Wiemy, że rok 2002 został dokładnie opisany - są raporty, wszystko o nim wiemy. Rok 2003 został dość dobrze oszacowany, także mniej więcej wiemy, co się zdarzyło. Natomiast rok 2004 - bieżący - został przez nas dość dobrze zaplanowany, co oznacza, że my, ludzie z branży, wiemy właściwie wszystko na temat połowy okresu obowiązywania nowej ustawy, ponieważ mamy nowy obowiązek do 2007 r. Żeby odpowiedzieć na pytanie, czy ustawa działa dobrze czy źle, można powiedzieć, że to zależy od punktu widzenia. Według mnie, najważniejszymi podmiotami, które mogą o to pytać, są przedsiębiorcy, państwo i samorządy oraz środowisko. Z punktu widzenia przedsiębiorców, jest to bardzo ważne, ponieważ to oni łożą na nowe obowiązki i za to odpowiadają. Jest to dla nich ważne, żeby w najlepszy sposób mogli spełnić to, czego się od nich wymaga. Z punktu widzenia państwa istotne jest, czy Polska jako nowy kraj Unii Europejskiej zaraportuje odpowiednie wykonanie poziomu odzysku i recyklingu, o czym mówią dyrektywy. Chciałbym wyraźnie powiedzieć - co na pewno nie spotka się z dobrym przyjęciem przez moich kolegów z innych organizacji - że organizacje odzysku, recyklerzy, firmy zbierające odpady, a nawet ośrodki naukowe nie są prawdziwymi podmiotami tego systemu, ponieważ pełnią tylko funkcje usługowe. Musimy cały czas pytać, co jest dobre i czy jest to dobre z punktu widzenia przedsiębiorców. Natomiast przedsiębiorcy, biorąc pod uwagę 2,5-letnie doświadczenia, mogą mówić, że w latach 2002–2004 poziomy odzysku i recyklingu zostały wykonane za bardzo małe pieniądze. Przedsiębiorcy w Polsce płacą bardzo niskie opłaty recyklingowe. Te opłaty w ostatnich 2 latach znacząco spadły, ale przedsiębiorcy mówią - teraz sytuacja jest dobra, ale co będzie w przyszłości. Przedsiębiorcy mówią też, że ponieważ w przypadku niektórych materiałów istnieje możliwość wykonania obowiązku materiałami transportowymi, przemysłowymi, zbiorczymi, występuje nierówność traktowania różnych przedsiębiorców. Jeżeli przedsiębiorca lokuje na rynku napój w puszce, w opakowaniu plastykowym, w szkle czy opakowaniu z tetrapaku, to z jego punktu widzenia istniejące regulacje powodują wielką dyskryminację opakowań, które są raczej dobre dla środowiska, ponieważ w przypadku opakowań plastykowych, z tworzyw sztucznych czy kartonowych można bez problemu, łatwo i tanio wykonać obowiązki opakowaniami zbiorczymi - o czym mówiłem. Przedsiębiorcy zgłaszają takie uwagi, pytają, co można zrobić, żeby do tego rodzaju dyskryminacji nie dochodziło w przyszłości. To powoduje zaburzenie równowagi konkurencyjnej przedsiębiorstw. Wydaje mi się, że aby ten problem został rozwiązany, musimy skierować się w stronę rozwiązań proponowanych przez nasze Stowarzyszenie w wystąpieniu Tomasza Chruszczowa. Wydaje się ważne, żeby organizacje odzysku których jest bardzo wiele, wykonywały swoje obowiązki w imieniu swoich klientów inwestując w selektywną zbiórkę poprzez inwestowanie w systemy zbiórki w samorządach. Mój przedmówca powiedział, że samorządy nie są zainteresowane udziałem w systemie, ponieważ nie są wspomagane przez przedsiębiorców, spółki odzysku. Natomiast przedsiębiorcy pytają, co się dzieje z opłatami recyklingowymi wpłacanymi do spółek odzysku.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#WłodzimierzRząsa">W tej chwili gros tych pieniędzy przeznacza się na własne potrzeby organizacji odzysku, za które kupują one także lepsze lub gorsze kwity na rynek, który się wytworzył. Postulujemy, żeby około 70 proc. środków zbieranych przez organizacje odzysku było przeznaczanych na wspomaganie selektywnej zbiórki w samorządach. Proponujemy także - o czym mówił Tomasz Chruszczow - powołanie izby rozrachunkowej recyklingu. Będą na pewno głosy przeciw, mówiące, żeby było tak, jak teraz. Tak jest dobrze, niech wolny rynek zrobi porządek. Jednak w przypadku środowiska wolny rynek nie do końca może zrobić porządek. Uważamy, że prawdziwe i uczciwe organizacje odzysku chętnie wezmą udział w dobrowolnym systemie „samocertyfikowania” i „samorozliczania”, ponieważ wtedy będzie łatwiej zapanować nad recyklerami, rozpowszechniać standardy i osiągnąć w przyszłości wymagane poziomy. Jak już powiedziałem wcześniej, 3 pierwsze lata obowiązywania nowego prawa można ocenić pozytywnie, natomiast problem pojawi się w następnych latach. Najpierw w przypadku szkła, a potem innych materiałów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MaciejKopczyk">Dziękuję za zaproszenie na dzisiejsze seminaryjne posiedzenie Komisji, ponieważ „ustawa o opłacie produktowej i opłacie depozytowej” nie dotyczy tylko opakowań. Dotyczy również akumulatorów i baterii, o czym dziś w ogóle nie mówiono. Mówiono o tym tylko w aspekcie niewykonania obowiązku i wykonania obowiązku z nadwyżką w dziedzinie akumulatorów niklowo-kadmowych wielkogabarytowych. Odnosząc się do ustawy w dzisiejszym kształcie, powiem, że jeżeli chodzi o definicje, ustawa nie obejmuje wszystkiego. Po pierwsze, jest definicja akumulatora kwasowego ołowiowego, która wyklucza z opłaty depozytowej cały zakres akumulatorów stacjonarnych. Definicja „akumulator przemysłowy” w ogóle nie mieści się w żadnych pojęciach standardowych, bo akumulatorem przemysłowym będzie akumulator do wózka widłowego w przemyśle. A czy w handlu będzie on akumulatorem przemysłowym, czy nie? Jest to określenie nieprecyzyjne. Dlatego proponuję, aby przy nowelizacji ustawy obowiązkiem opłaty depozytowej objąć wszystkie rodzaje akumulatorów kwasowych, tym bardziej, że ten system, ze względów ekonomicznych, bardzo skutecznie działa. Odzysk, recykling ołowiu jest w tej chwili praktycznie 90-procentowy. Ponieważ jednak zmienia się PKWiU, należałoby zróżnicować opłatę depozytową, zgodnie z PKWiU, na akumulatory do 5 kg, a 10 zł powyżej 5 kg pozostawić, jak jest obecnie. Po drugie, definicja „baterii pierwotnych”, w PKWiU tzw. baterii galwanicznych, również jest nieprecyzyjna. Ministerstwo Środowiska w projekcie zmian uwzględniło to, o czym kilkakrotnie mówiliśmy na spotkaniach. Nie ma baterii wtórnych. PKWiU dzieli wyroby tej branży na 2 grupy - akumulatory i baterie. Kolejną sprawą jest funkcjonowanie ustawy i to, dlaczego wynikające z niej obowiązki nie są wykonywane. Najważniejsze jest zbudowanie systemu zbiórki baterii i akumulatorów. Trzeba uwzględnić, że oprócz akumulatorów wielkogabarytowych niklowo-kadmowych, które są użytkowane praktycznie tylko w określonych miejscach w przemyśle - a tam recykling i odzysk przebiega bardzo dobrze - pozostałe rodzaje baterii akumulatorów są rozproszone. Jest to jeden z najbardziej rozproszonych produktów występujących w społeczeństwie. Można powiedzieć, że każdy z nas tu obecnych ma przy sobie przynajmniej 2–3 baterie. Dlatego zadeklarowane poziomy odzysku nie będą możliwe do uzyskania. W grupie roboczej, do której zostałem dokooptowany niedawno, proponujemy, żeby te poziomy przez pewien czas utrzymać na stosunkowo niskim pułapie, a podwyższyć je nieco po jakimś czasie funkcjonowania systemu. Wynika to również z faktu, że baterie i akumulatory są odpadem niebezpiecznym. Tworzenie systemu zbiórki baterii i akumulatorów jest problemem. Można próbować zbierać baterie w szkołach, ale jak to wygląda od strony prawnej. Czy wolno w szkołach zbierać odpady niebezpieczne? Przy opłacie depozytowej zostało unormowane rozwiązanie dotyczące gromadzenia akumulatorów. W przypadku baterii, wszystkich rodzajów akumulatorów konsumpcyjnych, takich jak baterie do telefonów komórkowych, elektronarzędzi itd., w dalszym ciągu funkcjonuje to na zasadzie, że jest to odpad niebezpieczny. W zasadzie nie działa zgodnie z prawem jakikolwiek system, który może funkcjonować powszechnie. Pewnego rodzaju problemem jest włączenie baterii i akumulatorów do ustawy, która dotyczy przede wszystkim opakowań, częściowo świetlówek, olejów i opon. Jest to jednak problem zupełnie innego rodzaju i wagi, ze względu na rozproszenie i definicję tych odpadów.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#MaciejKopczyk">Są to odpady rozproszone i we wszystkich naszych przepisach definiowane jako niebezpieczne. Prosiłbym o uwzględnienie tych uwag, bo wydaje się to konieczne z punktu widzenia sprawnego funkcjonowania ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JanChojnacki">Teraz zabierze głos pan minister, który po swoim wystąpieniu musi nas opuścić ze względu na ważne prace w rządzie. Zapewniam jednak, że zostaną z nami przedstawiciele Ministerstwa Środowiska oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, którzy odnotowują na bieżąco wszystkie uwagi i propozycje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#KrzysztofZaręba">Pozostaną z państwem panie naczelniczki. Myślę, że ich obecność jest najważniejsza, ponieważ to one pracują nad przygotowaniem tego, co później przekłada się na przepisy nowelizacyjne. Są również: pan dr Stanisław Garlicki, który ma uwagi dotyczące funkcjonowania Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej w całym systemie oraz pan prezes EKOFUNDSZU, którego możliwości, jeśli chodzi o system organizacyjny, są niewielkie, ale w przypadku spraw finansowych - duże. Dziękuję państwu za bardzo ciekawą konferencję, za państwa poglądy, które mobilizują Ministerstwo do działania, mimo że pierwszy etap prac nad nowelizacją ustawy i poprawkami wniesionymi w ramach prac resortowych jest zamknięty. Jednak ten pierwszy etap nie kończy dyskusji, bo wiemy z praktyki, że podczas zbierania uwag w procesie konsultacji, a także w czasie prac Komisji czy podkomisji, wszystko może się zmienić. Pamiętają przecież państwo nasze dyskusje nad pomijanym dziś całkowicie problemem recyklingu pojazdów, kiedy po roku zaczęliśmy pracę od nowa, ponieważ nie można było dojść do porozumienia z bardzo silnym i wpływowym lobby samochodowym. Jeśli chodzi o lobby samochodowe, nie jest to sprawa resztek, które zostają, tylko przede wszystkim atrakcyjnego rynku handlowego, o który każdy zabiega. Te wpływy były na tyle silne, że „przewróciły” nam zapisy. Nie będę mówić o kulisach, bo jeszcze zachęciłbym państwa do różnych lobbingowych działań, co byłoby niebezpieczne dla tej noweli. Dziękuję również za to, że ocena dotychczasowego systemu generalnie jest pozytywna. Wiadomo, że ten system nie jest doskonały. My też mamy tę świadomość. Jeżeli jednak porównamy tę sytuację z okresem sprzed 5 lat, to wyraźnie widać, że jest to coś zupełnie innego. Zmienia się podejście do tego problemu. Konieczność wdrażania prawa europejskiego, dostosowania się do wymogów unijnych, spowodowała całkowite przewartościowanie przynajmniej do szczebla wojewódzkiego. Na niższym szczeblu bywa różnie, bowiem - była dziś o tym mowa - zaledwie kilka procent gmin podjęło pracę nad planami gospodarki odpadami, a w przypadku powiatów jest to tylko kilkanaście procent, mimo że termin upłynął 31 grudnia 2003 r. Bez tego trudno budować system gospodarki odpadami, ponieważ buduje się go na kanwie powiatów i związków międzygminnych, a w gminach często nie wiedzą, że spoczywa na nich tego rodzaju obowiązek, jak w przypadku baterii, których zbieranie powinno być systemowo zorganizowane na szczeblu gmin, o czym mówił ostatni z mówców. Świadomość w tym zakresie znacznie wzrosła, ale system jest nie tyle wolnorynkowy, ile bodźcowy, bo to, że fundusze wojewódzkie i Narodowy, a także w niewielkim stopniu powiatowe, wspierają tworzenie systemu, jest niewątpliwie istotnym bodźcem. Nie wierzę w hasła, że rynek wszystko ureguluje. Są to hasła bałamutne i nieprawdziwe. Jeżeli jako podstawę do oceny przyjmiemy system prawno-organizacyjny Unii Europejskiej, to zauważymy, że w Unii Europejskiej wszystko jest tak regulowane i reglamentowane, że w ogóle nie ma gry wolnorynkowej.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#KrzysztofZaręba">Jest to fikcja. Tworzy się tylko hasła, że rynek załatwi sprawę. Nieprawda. Rynek załatwił nasz kraj tak, że niewiele z tego pożytku. Gdybyśmy lepiej pilnowali i lepiej organizowali państwo, gdybyśmy dbali o dochody państwa, państwo miałoby środki i możliwości organizowania i stymulowania wielu działań. Uważam, że ten system dlatego zadziałał i nie najgorzej funkcjonuje, bo ma stymulatory i działają pewne bodźce. W związku z tym myślę, że do szczegółów ustosunkujemy się nie w dyskusji, tylko poprzez przeanalizowanie wszystkich uwag zgłoszonych dziś przez państwa. Panie naczelniczki wszystko skrzętnie notują. Myślę więc, że będzie z tego spory pożytek w postaci poprawek, które trzeba będzie wprowadzić. Trzeba będzie także przemyśleć zgłoszoną tu propozycję, żeby wygładzać to nie tylko w szczegółach, ale i zastanowić się nad tym, co w tym systemie należy zmienić i co do niego wprowadzić, żeby był doskonalszy, a nie tylko zmieniać nazewnictwo, uściślać pojęcia, są to bowiem drobiazgi. Najważniejsza jest cała koncepcja, która wymaga doskonalenia, chociaż system - jak powiedziałem - jest wzorowany na systemie unijnym. Można powiedzieć, że w generaliach zostanie on zachowany, natomiast z pewnością musimy go doskonalić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JanChojnacki">Dziękuję panu ministrowi. Mam nadzieję, że uczestnicy seminaryjnego posiedzenia Komisji nie będą mieli nic przeciw temu, jeśli pan minister nas opuści. Teraz zabierze głos pan poseł Stanisław Dulias, a następnie pani Sabina Kowalska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#StanisławDulias">Dzisiejszy temat jest szeroki i wymaga spojrzenia z wielu stron. Na kilka spraw chciałbym zwrócić uwagę. Po pierwsze, chodzi o sytuację Polski pod względem możliwości finansowych. Zdajemy sobie bowiem sprawę z tego, że jeżeli chcemy mówić o odzysku czy o recyklingu, to musimy również mówić o pieniądzach. Jeśli nie da się preferencji, trudno mówić o funkcjonowaniu systemu. Wiem, że w Czechach obowiązuje taki system. Jest to sprawa decydująca. Natomiast nasza obecna sytuacja jest taka, że znacznej części przedsiębiorstw nie stać na ponoszenie kosztów, ponieważ przez kilka lat ich rentowność była bliska zera. Przedsiębiorca płacił składkę do ZUS czy podatek do urzędu skarbowego, a pozostałe opłaty zostawiał na później. Z tego wynikają zaszłości. Poza tym chciałbym zauważyć, że żyjemy w kraju, który obniża swój potencjał gospodarczy. Jest on już o 50 proc. mniejszy w porównaniu z naszym szczytowym okresem produkcyjnym. Uważam, że brakuje nam odniesienia. Czy odnosimy to do wielkości uzysku odpadów, czy do wielkości produkcji obecnej czy dawnej? Uważam, że w prowadzonym monitoringu na to trzeba zwrócić szczególną uwagę i pod tym kątem ustawić potrzeby. Zorganizowanie tej konferencji było potrzebne. Daje to nam rozeznanie w sytuacji. Pracuję w Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa i uważam, że przekazano tu wysoce profesjonalną wiedzę. W wyniku dotychczasowej dyskusji nasuwa się generalny wniosek, że w odniesieniu do odzysku i recyklingu powinniśmy dopracować ogólne założenia i plan, a nie tworzyć tego w formie wyrywkowej. Dużo prościej rozwiązuje się problemy w rozbiciu na działy na przykład w zakresie akumulatorów - ale, kiedy połączy się to w całość, widać, że nie ma generalnego programu, który byłby w pełni zsynchronizowany. Na to należy zwrócić uwagę. Niewykluczone, że jedno z najbliższych naszych spotkań powinno do tego zmierzać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#SabinaKowalska">Reprezentuję zakład unieszkodliwiania odpadów, a więc miejsce, gdzie odpady są przygotowywane do recyklingu. Chciałabym wrócić do podstaw. Jak państwo słyszeli od moich przedmówców, rezerwy proste odpadów surowcowych pochodzących z handlu i z przemysłu wyczerpują się albo wyczerpią się w ciągu najbliższych kilku lat. W związku z tym chciałabym zapytać obecnych tu recyklerów oraz przedstawicieli organizacji odzysku, skąd zamierzają pozyskać odpady surowcowe do przetworzenia. Reprezentując zakład unieszkodliwiania odpadów, który jest teraz w budowie, ale pod koniec roku będzie już eksploatowany, powiem, że gminy - wobec których kierowano tu głosy niezadowolenia - muszą najpierw wyłożyć ogromne pieniądze, żeby taki zakład wybudować. Potem muszą pobrać od mieszkańców opłaty, żeby taki zakład mógł być eksploatowany. Na koniec muszą stworzyć mechanizmy z zakresu prawa lokalnego, aby zagwarantować takiemu zakładowi dostarczenie odpadów na jego teren. Dlaczego? Dlatego, że unieszkodliwianie 1 tony odpadów w dziurach w ziemi - nazywanych składowiskami albo wysypiskami - kosztuje około 30 zł. Natomiast obróbka w zakładzie unieszkodliwiania odpadów, wliczając amortyzację - a więc rozliczając nakłady inwestycyjne, koszty eksploatacyjne, opłaty środowiskowe - kosztuje 100–120 zł, a nawet więcej, w zależności od warunków lokalnych, kosztów transportu i itd. Zatem jaka jest konkurencyjność zakładów unieszkodliwiania odpadów? Żadna. W związku z tym chciałabym zadać pytanie - na razie retoryczne, aczkolwiek mam nadzieję, że znajdzie się na nie odpowiedź - czy budować zakłady unieszkodliwiania odpadów, sortownie, żeby odzyskiwać surowce, czy tworzyć mechanizmy zapewniające dostawę odpadów do tych zakładów, czy do 2008 r. zapełniać wszystkie dziury w ziemi, które obecnie istnieją - taka polityka również może być prowadzona. Nie ukrywam, że nasza gmina lokalnym prawem pewne sprawy uregulowała, w związku z czym nasz niepokój jest minimalny. Wypowiadam się tu raczej w aspekcie innych podmiotów, które przygotowują się do budowy tego typu obiektu. Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę, dlatego, że spędza nam ona sen z powiek. Mamy dwa podstawowe obowiązki. Jeden wynika z art. 61 ustawy o odpadach, w którym mówi się o tym, że cena za składowanie odpadów powinna obejmować: budowę instalacji, koszt eksploatacji i rekultywacji, koszt monitoringu, dozoru. Jednak w ustawie o podatku dochodowym od osób prawnych doczytają się państwo, że rekultywacja może być kosztem uzyskania przychodu, ale tylko jednego roku. Jeżeli prowadzimy kwaterę składową przez 10–15 lat, to okazuje się, że fundusz rekultywacji możemy tworzyć z zysku po opodatkowaniu, czyli najbardziej korzystne byłoby w ostatnim roku eksploatacji takiej kwatery podnieść cenę 400-krotnie i odłożyć środki na fundusz rekultywacji. Wtedy będzie to zgodne z prawem. Jest to absurd. Jakby tego było mało, zgodnie z wytycznymi - nie dyrektywami - kwatery składowe powinny być budowane w taki sposób, żeby odpady można było w nich deponować nie dłużej niż 10 lat. Następnie należy je rekultywować i otwierać kolejną kwaterę składową. Wszystko pięknie, ale jeżeli weźmiemy do ręki ustawę o podatku dochodowym od osób prawnych i rozporządzenie w sprawie stawek amortyzacji, doczytamy się, że taką kwaterę składową należy amortyzować 23 lata, żeby odpisać ją w całości jako koszt uzyskania przychodu.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#SabinaKowalska">Zatem podatkowo amortyzujemy 10-letnią kwaterę przez 23 lata. Jeśli chcemy być solidni względem fiskusa, oznacza to, że nigdy nie jesteśmy w stanie zgromadzić środków na rekultywację, a także zamortyzować wybudowanego obiektu. Dlatego chciałabym uczulić Ministerstwo Środowiska, które współpracuje przecież z Ministerstwem Finansów, aby patrzeć na gospodarkę odpadami jako na jeden kompleksowy system. Nie mówmy w oderwaniu o jednej ustawie nie biorąc pod uwagę pozostałych ustaw, bo efekt tego jest dramatyczny. Państwo zastanawiają się, czy dodać przecinek, kropkę, czy postawić myślnik, a ja pytam, skąd mamy wziąć surowce do recyklingu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JerzyStarypan">Reprezentuję 18 gmin Żywiecczyzny, które przez 9 lat prowadzą selektywną zbiórkę. Chciałbym skonfrontować nasze doświadczenia z przedstawioną tu oceną funkcjonowania ustawy. Aby uzyskać efekty, trzeba mieć pieniądze. Na razie efekty odzysku i recyklingu są uzyskiwane w różny sposób. Pan dr Witold Lenart mówił, że gminy czekają. Jeżeli nie ma pieniędzy na zbiórkę, gospodarkę odpadami, to gminy wybierają najprostszą drogę, jaką jest wpuszczenie rynkowego, prywatnego przewoźnika, który zabierze odpady na bardzo tanie składowisko - na przykład, 30 zł za 1 tonę. Do budowy takich składowisk przygotowuje się na Śląsku wiele firm prywatnych. Chcą robić biznes. Nie wiem, czy jest to zgodne z polityką państwa, ale według mnie, raczej nie. Nie zgodzę się z panem Tomaszem Chruszczowem, że system jest dobry. Może teoretycznie system zbiórki i odzysku odpadów opakowaniowych jest dobry, ale efekty są mierne. W 2001 r., kiedy nie było systemu, odzysk i recykling szkła opakowaniowego był większy niż w 2002 r. Co prawda w 2003 r. nastąpił wzrost odzysku opakowań szklanych, ale jest to wynik wysokich dopłat recyklingowych w 2002 r. W przypadku szkła ta dopłata spadła z 70 zł za 1 tonę do 55 zł za tonę. W przypadku tworzyw sztucznych nastąpił drastyczny spadek dopłat - z 1200 zł za tonę do 200 zł za tonę. Niektóre organizacje z powodu warunków umowy nie mogą tej ceny zniżyć, ale jednak ją zniżają, a inne organizacje płacą jeszcze mniej. Zatem ten system nie jest skuteczny. Na to, że w 2002 r. uzyskaliśmy przekroczenie poziomu, miało wpływ przejęcie poprzedniego poziomu recyklingu i pewne oszustwa, które można przecież wykryć i udokumentować. Są to: „lewe” kwity - o czym była tu mowa - zmiana kwalifikowania kodów odpadów - „gazetówka” w niektórych podmiotach staje się odpadem opakowaniowym. Nie wiem, gdzie się zbiera odpady metalowe, być może w przemyśle, ale w „komunalce” prawie się tego nie robi. To znaczy zbiera się je, ale nie dokumentuje, ponieważ żadna z hut nie ma możliwości potwierdzenia recyklingu odpadów ze stali białej. Innym przykładem jest przekwalifikowanie odpadów przemysłowych na odpady zbierane z rynku. Takie przykłady można mnożyć i dokumentować. Chciałbym również nawiązać do wypowiedzi pana prezesa Włodzimierza Rząsy, który powiedział, że skutek funkcjonowania obecnej ustawy należy oceniać w zależności od punktu widzenia. I tak, z punktu widzenia przedsiębiorców jest świetnie, mamy przekroczone poziomy, koszt jest bardzo niski - 2,50 zł za 1 kg odpadów opakowaniowych. Organizacje płacą 20 gr, a przedsiębiorcy - tak mi się wydaje - około 50 gr, a może mniej. Przedsiębiorcy i organizacje odzysku uważają, że jest świetnie, są zyski. Pan minister poruszył kilka kwestii, z którymi się zgadzam. Powiedział między innymi, że w krajach Unii Europejskiej to nie jest rynek odpadów, tylko bardziej „komunalka”. Byłem w Lipsku, Berlinie i Wiedniu, gdzie przyglądałem się, jak wygląda gospodarka odpadami. Nie jest to jeszcze do nas przeniesione. Ministerstwo Środowiska uważa, że jest dobrze, bo poziomy są przekroczone, koszty nie są duże, a przedsiębiorcy są zadowoleni.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#JerzyStarypan">Jednak już widzimy, że Ministerstwo obawia się, co będzie później. Reprezentuję tu i samorządy i „komunalkę”, jako członek Zarządu Krajowej Izby Gospodarki Odpadami w rejestracji. Mamy zbieżne interesy - czystość gmin i wywiązywanie się z obowiązków, które narzucają ustawy o odpadach i o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Samorządy nie są w tej chwili zadowolone. Te kilka procent samorządów, które prowadzą kompleksową gospodarkę odpadami, inwestują, obawiają się, bo nie ma pieniędzy nie tylko na zbiórkę odpadów opakowaniowych, ale odpadów w ogóle. Dlaczego? Dlatego, że ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach nakłada obowiązek referendum. W związku z tym w gminach nie ma praktycznie zarządzania gospodarką odpadami. Jak gospodarką odpadami zarządza prezydent Poznania, który ma 30 firm wywozowych? Nie zarządza. Docierają do niego tylko śladowe informacje - nie wie, ile wywozi jedna firma ani gdzie wywozi, co z tym robi. Nie ma systemu zarządzania środowiskiem i gospodarką odpadami. W Warszawie jest 280 firm, a w Łodzi 80. Jest to chaos. Samorządy są niezadowolone, bo te obowiązki są coraz większym zagrożeniem dotyczącym finansowania samorządów i przyznawania środków na rozwój. Z punktu widzenia środowiska ta ustawa nie skutkuje - zaśmiecone nieruchomości, drogi, lasy. Dlaczego? Gdyby gmina mogła nałożyć obowiązek odpłatności za usuwanie odpadów - przejęłaby od mieszkańców obowiązek usuwania odpadów - byłyby pieniądze, ustaliłaby taki poziom odpłatności, któryby pozwalał na utrzymanie środowiska w czystości. My mamy wysoki poziom odzysku, bo odzyskujemy średnio 30 proc. szkła wypuszczanego na rynek, około 30 proc. tworzyw sztucznych, natomiast borykamy się z kłopotem, jakim jest niska emisja. Jeżeli mieszkaniec jest poddawany presji rynku czy opłacalności, to nie odda odpadu, tylko spali kaloryczne opakowanie w swoim domowym kotle. Jaki ma to wpływ na środowisko, zdrowie? Ze społecznego punktu widzenia, a więc mieszkańca, można powiedzieć, że ustawa funkcjonuje dobrze, bo mieszkańcy ponoszą niskie opłaty albo w ogóle ich nie ponoszą. Jednak jest i druga strona medalu. Ja się denerwuję, jeżeli mój sąsiad pali odpadami albo podrzuca pod moją posesję lub na ulicę odpady, także opakowaniowe. Bardzo ważne jest tworzenie planów gospodarki odpadami. Mówiono tu dziś, że te plany się opóźniają. Dzieje się tak dlatego, że w gminy zastanawiają się, jak zaplanować swoją gospodarkę opadami - czy ustalić segregację, czy poziomy odzysku. Jeżeli obecnie ma tylko możliwość wywozu odpadów, a przymierzy się do segregacji odpadów, ponosi od razu olbrzymie koszty. Środki pochodzące z opłaty produktowej pokrywają około 20 proc. kosztów zbiórki. Mówi się, że opłaty produktowe bardzo obciążają przedsiębiorców czy przemysł. Jeżeli za 1 tonę puszek płaci się 600 zł, to koszt 1 puszki wynosi 3 gr. Co to jest za obciążenie? Przecież i tak pokryje to konsument. Wiele gmin i firm komunalnych zastanawia się, czy podpisywać umowy z organizacjami odzyskowymi czy może czekać na opłaty produktowe przekazywane przez wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej, jeżeli bowiem jest obostrzenie, że te dopłaty nie mogą się sumować, to może lepiej nie spisywać umowy i sięgnąć po opłaty produktowe. Jeśli dodamy te dwa źródła finansowania zbiórki i recyklingu odpadów opakowaniowych, to i tak nie przekroczymy nawet 50 proc. kosztów zbiórki i recyklingu odpadów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JanChojnacki">Apeluję o dyscyplinę czasową. Oddaję głos pani Jolancie Borowczyk reprezentującej Wielkopolski Urząd Marszałkowski w Poznaniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JolantaBorowczyk">Zostało bardzo mało czasu, a ocena wnikliwie przedstawiona przez referentów i uczestników seminaryjnego posiedzenia Komisji nie zamyka całości tematu, ponieważ tych problemów jest o wiele więcej. Sądzę, że omawianie uzyskanych efektów nie powinno się skończyć na tym spotkaniu. Myślę w tej chwili o przedsiębiorcach, którzy samodzielnie wywiązują się z obowiązku nałożonego ustawą, o czym dziś praktycznie nie mówiliśmy, a jest to poważny problem, który znajduje odzwierciedlenie w urzędach marszałkowskich i na forum przedsiębiorstw - co jeszcze raz podkreślam - samodzielnie wywiązujących się z obowiązku nałożonego ustawą. Przedsiębiorcy mają problemy przede wszystkim z przekazaniem odpadów do recyklingu, ponieważ nie każdy recykler - czego mamy dowody - jest zainteresowany przyjęciem odpadów poużytkowych i opakowaniowych do recyklingu. Tym samym zamyka się drogę przedsiębiorcy, który - zgodnie z ustawą - chce samodzielnie ten obowiązek wykonać. Brakuje - o czym była tu mowa - jasnych kryteriów oceny, czy jest to proces recyklingu, czy jest to właściwy recykler. Tego przedsiębiorcom brakuje. Zatem stworzenie centralnego rejestru recyklerów i określenie, jakie procesy technologiczne są recyklingiem, na pewno ułatwią i uregulują wiele spraw. Nie będzie tylu problemów, o których dziś mówimy. Przykładowo powiem - jeśli chodzi o 2003 r. sprawa przedstawia się trochę lepiej - że w 2002 r. były problemy, ponieważ przedsiębiorcy przekazując w dobrej wierze makulaturę do punktów skupu byli przekonani, że jest to recykling. Często te firmy miały w swojej nazwie wyraz „recykling”, chociaż faktycznie nie zajmowały się recyklingiem. Jest to jedna z przyczyn uzyskania tak wysokich efektów recyklingu w skali kraju - kontrola 2002 r., która jest jeszcze otwarta, może wykazać, że znaczna cześć przedsiębiorców wykazała nie proces recyklingu, tylko przekazanie odpadów do punktu skupu. Wyniki są zawyżone między innymi z tego powodu. Dodam, że zgłoszony wniosek, aby zwiększyć środki na rzecz urzędów marszałkowskich do realizacji obowiązków wynikających z ustawy, jest słuszny. Proponowany 2-procentowy wzrost na pewno nie da takich możliwości, jakie byłyby wymagane, mimo że województwo wielkopolskie za 2002 r. uzyskało z opłaty produktowej najwięcej środków, bo ponad 4,5 mln zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#RyszardBurzyński">Nawiązując do wstępnej wypowiedzi pana przewodniczącego, chciałbym się zastanowić nad tym, czy istniejący system odzysku odpadów sprzyja kreowaniu branży polegającej na odzysku odpadów. Z punktu widzenia firmy, którą reprezentuję - firmy recyklingowej, posiadającej instalację do recyklingu najnowocześniejszą w Polsce i w Europie - odpowiem, że jest to mało prawdopodobne. System, który funkcjonuje, spowodował to, że nasza firma nie recykluje odpadów zebranych na polskim rynku, tylko odpady zebrane za granicą. Proszę się nie obawiać, że na świecie nie ma odpadów. Jest ich bardzo dużo i można je pozyskać. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że systemu ustrojowy organizacji odzysku - wiem, że niektórym z państwa się narażę - prowadzi, niestety, do koncentracji, często nieuczciwych praktyk i monopolizacji rynku. Na naszym rynku, gdzie powstała jedna organizacja odzysku stricte zajmująca się tym rynkiem, zaistniał taki stan rzeczy, że inne organizacje odzysku chcące się zajmować odzyskiem opon nie mogą tego czynić, a firma recyklingowa, którą reprezentuję, musiała emigrować z usługami poza granice kraju. Dlaczego? Dlatego, że my proponujemy usługę odzysku na poziomie 17–22 proc. naszej krajowej opłaty produktowej, natomiast koszty organizacji odzysku - według naszych szacunków - kształtują się na poziomie 50–60 proc. Jak więc może dojść do sytuacji, że organizacja, która proponuje 2-krotnie niższy koszt wykonania tej usługi, jest z rynku eliminowana - ku naszej radości, bo w tej chwili czujemy, że żyjemy, bowiem na rynku zagranicznym lepiej się to robi? To po pierwsze. Po drugie, w Polsce nie prowadzi się selektywnej zbiórki. W Polsce działają 74 bieżnikownie, które pozyskują tak zwane karkasy do tego, by prowadzić bieżnikowanie opon i za 30 proc. ceny uzyskują 80 proc. jakości nowej opony. Kupują to za granicą - za 5 euro w Wielkiej Brytanii, 1,5–3 euro w Niemczech i 4 euro w Holandii. Ponadto wydaje mi się, że system prawny spowodował, że mamy instytucjonalnego, formalnego pośrednika. Jako prawnik i ekonomista nie mogę zrozumieć, jak to jest, że instalację tego typu, którą reprezentuję, nazywa się tak zwaną osobą trzecią, skoro wszyscy na świecie wiedzą, że relacja między tym, kto ma wykonać obowiązek a tym, kto to może zrobić, jest prosta, najlepsza i jedynie słuszna, zwłaszcza, gdy za tym idą niskie ceny. Po trzecie - podzielam pogląd pana prezesa Jerzego Ziaji - beneficjentami systemu są przedsiębiorstwa wprowadzające produkt na rynek i organizacje odzysku, ale nie konsumenci, którzy na naszym rynku płacą w pełnej wysokości opłatę produktową w cenie opony - opłatę nie wyodrębnioną, a przecież jest to usługa, produkt w rozumieniu PKWiU - na całym świecie tak się to klasyfikuje. Konsument kupując nową oponę płaci opłatę produktową, ale w fakturze tego nie widać. Wydaje się więc słuszne, by dla monitorowania całego systemu sprzedać konsumentowi to, co on kupuje. On chce kupić czyste środowisko po rzetelnej, uczciwej, należnej cenie za tę usługę. Ja użytkując oponę nie kupuję opony, bo bym jej nie używał, gdyby nie zaspokajała moich potrzeb. Tak samo nie płacę za usługę odzysku dlatego, że mam płacić, tylko dlatego, że chcę mieć czyste środowisko.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#RyszardBurzyński">Zatem także w tym sensie ta ustawa nie spełnia oczekiwań. Co więc proponujemy? Nie kwestionuję, że system egzystuje. W teoretycznych założeniach nie odbiega on od tego, co spostrzegamy na całym świecie, a współpracujemy z firmami w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Europie. Jednak na niektórych rynkach jest diametralnie różny. Uważam, że trzeba zbadać przepływy odpadów od poziomu podstawowego do końca. Wówczas będziemy wiedzieć, kto i w jakim stopniu ma udział w tym rynku i jakie procesy na tym rynku zachodzą. W tej chwili mamy fragmentaryczną informację. Wiem, że na rynku opon jest 5 producentów i 2 firmy transportowe, które zmonopolizowały zagraniczny rynek zbierania opon. Mogę podać nazwy tych firm. Są tylko dwie. Trzeba również zbadać przepływy finansowe począwszy od konsumenta, który kupuje oponę. Co producenci zaoferowali konsumentom od 1 stycznia 2002 r.? W pismach do dilerów zaproponowali, by opłatę produktową liczyć w cenie. Teraz już tej opłaty nie ma, ona znikła, ale wciąż ją płacimy. Z tego powodu uważam, że te przepływy trzeba zbadać i dopiero wówczas budować modele i systemy. Poza tym, trzeba porównać systemy w sąsiadujących krajach i ich skutki z punktów widzenia społecznego, ekonomicznego i gospodarczego. Nie można mówić, że system w Niemczech jest drogi, bo opierając się na przykładzie opon powiem, że odzysk opony w Niemczech kosztuje 90 eurocentów, a jeśli porównamy to z ceną nowej opony w Niemczech, to jest tańszy niż u nas. Jak więc liczyć te wzajemne korelacje? Rozsądnie, uwzględniając wszystkie elementy. Uważam również, że w ustawie - na przykład, o podatku od wartości dodanej - należy zadysponować, żeby w fakturze produktu wprowadzanego na rynek była odrębna pozycja pt. opłata produktowa czy środowiskowa, żeby było wiadomo, ile to kosztuje i za co się płaci. Natomiast licencjonowanie prowadzących instalacje uważam za bezsens, ponieważ my mamy uprawnienia wynikające z tzw. BAT-u. Kto jest w stanie lepiej niż to prawodawstwo zweryfikować, czy dana instalacja jest dobra pod względem ekologicznym? Nikt i nic innego, tylko procedury odpowiednich instytucji i wyspecjalizowanych instytutów. Struktura kapitałowa w organizacjach odzysku powinna być spolaryzowana, albo przynajmniej powinno być tak, jak w wielu organizacjach we Francji czy Szwecji, gdzie nie tylko producenci są założycielami i zarządzającymi strukturami tych organizacji, ale także organizacje konsumenckie, ekologiczne. Wówczas ten układ będzie zrównoważony. Kolejna moja propozycja polega na tym, żeby doprowadzić do rzeczywistego współdziałania między krajową administracją zajmującą się gospodarką odpadami a administracją państw członkowskich Unii Europejskiej, bo dochodzi do takich paradoksów, że nam łatwiej jest zmienić prawo niemieckie, żeby można było transferować oponę kupioną w Niemczech przez polską granicę, okazuje się bowiem, że po stronie niemieckiej inne przejścia graniczne niż po stronie polskiej uprawnione są do dokonywania transferu, odpraw tych odpadów. Oczywiście to się zmieni, ale nie szybko. Przedostatnia propozycja dotyczy klasyfikacji surowców. Czy surowiec odzyskany w procesie recyklingu jest odpadem czy surowcem? Zajmowaliśmy się tym problemem, a skutek jest bardzo poważny, bowiem kilkakrotnie zatrzymano nam na granicy granulat, który produkujemy z opon niemieckich i wywozimy do Włoch na budowę obiektów olimpijskich. Na niektórych przejściach granicznych jest to traktowane jako odpad, chociaż na innych przejściach, czy w innych krajach - Słowacji czy Węgrzech - nie. System nie jest zsynchronizowany. Ten stan rzeczy powoduje utrudnienia dla przedsiębiorców. Ostania propozycja, chociaż najprostsza i o niewielkich skutkach, jest bardzo istotna.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#RyszardBurzyński">Dystrybucja środków z opłaty produktowej musi być także kierowana do tych, którzy prowadzą instalacje. System wsparcia inwestycji z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej jest taki, że nasza firma 7 lat wcześniej została zmuszona do spłaty swojego zobowiązania, bowiem łatwiej jest zarabiać na wolnym rynku Europy Zachodniej niż w Polsce obsługiwać fundusz ekologiczny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JanChojnacki">Nadal proszę o przestrzeganie dyscypliny czasowej. Teraz głos zabierze wiceprezes Ekofunduszu, pan Jan Ostapiuk, a następnie, jako ostatni mówca, wystąpi pan Wojciech Piontek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JanOstapiuk">Kilka osób w dzisiejszej dyskusji wspominało o środkach finansowych, pieniądzach, w związku z tym uznaję za swój obowiązek powiedzieć kilka zdań na ten temat. Kiedy kilka lat temu - również pod przewodnictwem pana posła Jana Chojnackiego - debatowano o ustawie o odpadach, zapewne nikt nie sądził, że będzie to początek tak dynamicznie rozwijającego się rynku w naszym kraju. Jest to rynek bardzo interesujący, rozwijający się i przynoszący przyzwoite pieniądze, co nie znalazło odzwierciedlenia w tabelkach, które były prezentowane. Ekofundusz jest organizacją, która dysponuje środkami niepublicznymi, w związku z tym krzyżują się u nas ścieżki przedsiębiorców prywatnych, samorządów, osób prywatnych i organizacji pozarządowych. Patrząc przez pryzmat tych wszystkich, którzy do nas przychodzą dyskutować o pieniądzach, składają wnioski, możemy ocenić, jak ten rynek funkcjonuje. Z ubolewaniem trzeba powiedzieć, że w procesie tworzenia systemu zakładów unieszkodliwiana odpadów, systemu selektywnej zbiórki, segregacji i wszystkiego, co z tym się wiąże, nie ma środków pochodzących z organizacji odzysku. Od początku funkcjonowania systemu - a w tej chwili finansujemy około 20 projektów odpadowych związanych z selektywną zbiórką i segregacją - w żadnym projekcie, montażu finansowym nie trafiłem na środki pochodzące z organizacji odzysku. W związku z tym powstaje pytanie, gdzie są te pieniądze. Czy rzeczywiście są przejadane przez organizacje odzysku jako środki na własne utrzymanie? Gdzie się podziewają? W referatach wspominano, że dynamicznie rozwija się rynek selektywnej zbiórki, że są kupowane pojemniki, samochody itd. Jednak - jak powiedziałem - w projektach, z którymi mamy do czynienia, nie zauważyłem tych pieniędzy. Zatem uwaga jednego z referentów, żeby obligatoryjnie przeznaczyć określony procent wpływów na rozwój selektywnej zbiórki, jest ze wszech miar zasadna. Bezwzględnie powinno to się stać elementem systemu. Ekofundusz finansuje zarówno selektywną zbiórkę jak i segregację. Swoją mądrość czerpiemy przede wszystkim z doświadczeń przedsiębiorstw zbierających odpady. W ubiegłym roku, kiedy organizowaliśmy seminarium podobne do dzisiejszego, zadaliśmy pytanie operatorom, na co wydać pieniądze, żeby były jak najefektywniej wykorzystane. Odpowiedź była zdecydowanie jednoznaczna - selektywna zbiórka, pojemniki a dopiero później segregacja. I tak staramy się te pieniądze wydawać. W związku z tym chciałbym zgłosić uwagi, które można wykorzystać w praktyce. Pani dr Hanna Żakowska miała absolutną rację mówiąc, że wchodzenie przez wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej udziałami kapitałowymi do organizacji odzysku jest psuciem rynku. Uważam, że powinno to być prawem zabronione. To nawet nie dotyczy konfliktu kapitał prywatny a środki publiczne. Jest to po prostu psucie dobrze rozwijającego się rynku. Jest to kryminogenne. Jestem także przewodniczącym rady nadzorczej jednego z wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej i nie wyobrażam sobie, żeby rada dopuszczała taką możliwość, a rzeczywiście 3 fundusze w Polsce weszły kapitałowo do tego typu organizacji. Zgłaszam tę uwagę jako wniosek. Drugi wniosek również wynika z dzisiejszej dyskusji. Także chodzi o psucie rynku, ale poprzez tak zwane prywatne zakłady unieszkodliwiania odpadów.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#JanOstapiuk">Składowiska liczące 60 ha są faktem. One istnieją i są finansowane z funduszy ekologicznych. 30-hektarowy obiekt w Myśliborzu, czy 40–50-hektarowy obiekt koło Zgorzelca i następny koło Wrocławia, to są obiekty, które odbierają odpady zmieszane po 25 zł i zostały sfinansowane ze środków z funduszy ekologicznych. Myślę, że należałoby odnotować, żeby tego typu prymitywne fragmenty gospodarowania odpadami nie mogły być finansowane z funduszy ekologicznych. Kto tworzy władzę w funduszach? Samorząd. Ale swoich przedstawicieli mają także: minister, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej itd. Uważam, że powinno to być zdecydowanie zabronione, ponieważ jest to psucie rynku i tworzenie czegoś, co nigdy nie ma prawa prawidłowo funkcjonować. Mam jeszcze jedną uwagę dotyczącą wypowiedzi mojego przedmówcy z „ABC Recykling”. Jeśli chodzi o opony, jest to ciekawe zjawisko. Ekofundusz próbował zorganizować kilka projektów, mimo że to nie jest odpad niebezpieczny, a my zajmujemy się tylko odpadami komunalnymi i niebezpiecznymi. Na rynku polskim nie ma opon. Kolejną uwagę kieruję do przedstawicieli Ministerstwa Środowiska - może by Inspekcja Ochrony Środowiska poszukała, gdzie są opony, bo na polskim rynku ich nie ma. Wiem, że są w szklarniach, w tunelach foliowych i cementowniach - tu jest to zorganizowane - ale generalnie tego rodzaju odpadów nie ma. Zwracam się z apelem do pana Tomasza Chruszczowa - nie tak ostro z definicją recyklera. Nie zamordujmy tego rynku. Uważam, że sugeruje pan za daleko idącą definicję recyklera - zarejestrowany, z odpowiednimi papierami, zgłoszony i zweryfikowany. A co z tymi, którzy mają dwie maszynki do cięcia odpadów i robią naprawdę porządną robotę? Ludzie zbierają odpady, rozdrabniają je i dostarczają do organizacji. W przypadku zdefiniowania recyklera jako kogoś jednoznacznie określonego, zepsujemy ten rynek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WojciechPiontek">Chciałby odnieść się do tego, co powiedział pan Tomasz Chruszczow na temat zwiększenia udziału gmin w opłacie produktowej. Muszę powiedzieć, że zaczęliśmy drzeć szaty nad czymś, czego nie ma. W zeszłym roku w skali kraju ta opłata wyniosła tylko 11 mln zł. W związku z tym zwracam się do pana z pytaniem, w czym chce pan zwiększać ten udział. Czy chodzi o transfery dla poszczególnych gmin rzędu 50–60 gr czy 20 zł? Wobec tego pozwolę sobie również odnieść się do propozycji, którą przedstawił pan minister mówiąc, że likwidujemy pobór opłat poniżej 50 zł, bo wiążą się z tym zbyt duże koszty. Jak wyglądają koszty w przypadku rozdysponowywania tej opłaty? Kolejna sprawa. Jaką pan widzi możliwość zwiększenia tej opłaty? W tej chwili opłata w Polsce jest karą ekologiczną, a nie opłatą z definicji. Jeżeli więc chcemy zwiększyć dochody, musielibyśmy z systemem naliczania opłat zrobić to, co proponował pan prezes Jerzy Ziaja - naliczać od wszystkiego i potem dokonywać redystrybucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#TomaszChruszczow">Panie przewodniczący, czy mogę odpowiedzieć na zadane pytania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#JanChojnacki">Proszę, ale bardzo krótko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#TomaszChruszczow">Myślę, że zaszło nieporozumienie. Mówiłem, że systemy zbiórki selektywnej w gminach - dziękuję panu prezesowi Janowi Ostapiukowi za słowa uznania - powinny mieć zagwarantowane finansowanie ze środków pozyskiwanych od przedsiębiorców przez organizacje odzysku. To jest podstawowy strumień pieniędzy. Mówiłem również o tym - i tylko w tym kontekście wspomniałem o opłatach produktowych, których było około 20 a nie 11 mln zł - że nie należy wprowadzać dodatkowych ograniczeń na dostępność środków z tych opłat, co skutkuje tylko niepotrzebnym ich rozproszeniem, polegającym na tym, że jeżeli gmina ma umowę z organizacją odzysku, to nie może się starać o pieniądze z opłat produktowych. Tylko tyle. Natomiast całkowicie nie zgadzam się z koncepcją fiskalną, którą od kilku lat prezentuje prezes Jerzy Ziaja, a której trudno będzie uzyskać uznanie wśród przedsiębiorców, ponieważ nie jest to koncepcja pozwalająca zrealizować obowiązek przy niskich kosztach. Jest to koncepcja opodatkowania. Jeżeli koszt puszki wynosi 3 gr, to biorąc pod uwagę, że w Polsce wprowadza się na rynek około 2 mld puszek, mówimy o 60 mln zł rocznie. Czy to są małe pieniądze?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JanChojnacki">Z dyskusji wynika, że obecnie funkcjonujące prawo nie jest najgorsze. Nie powiem, że jest ono doskonałe, bo trzeba jeszcze zmienić wiele mechanizmów, przepisów ustawowych, ale w referatach i w dyskusji przeważała opinia, że jest to porządnie przygotowane. Nie możemy się obawiać, że po naszym wejściu do Unii Europejskiej w maju br. odkryjemy nagle „nowy świat”. Uważam, że możemy wprowadzić wiele nowego, a także skorzystać z doświadczeń państw, które już funkcjonują w tym układzie zbiorowym. W związku z tym, jeżeli mają państwo konkretne propozycje dotyczące zapisów, które mają ulepszyć ustawy, prosiłbym o ich zgłaszanie. Uprzedzam jednak państwa, że wiele organizacji ekologicznych i odzyskowych, wielu przedsiębiorców, będzie mieć inny punkt widzenia na sprawę. Apeluję przy tym, żeby w tych propozycjach uwzględnić konsumenta, podatnika, którym jest każdy z nas, żeby mieć na uwadze również jego interes. Bo tu się płaci 3 gr, tam 5–10 gr, z tego składa się złotówka, 10 zł, 100 zł, a obywatel ma tylko określone środki, którymi może dysponować. Jeżeli mówimy o zrównoważonym rozwoju, gdzie trzeba połączyć dobro przemysłu z dobrem środowiska, to musimy również mówić o zrównoważonym rozwoju, w którym uwzględnione są możliwości nabywcze społeczeństwa, ochrona środowiska i gospodarka, które w umiejętny sposób się zazębiają. Dziękuję państwu za udział w dzisiejszym seminaryjnym posiedzeniu Komisji. Uważam, że poruszany dziś problem jest niezwykle ważny. Dlatego przypuszczam, że po pewnym okresie funkcjonowania w Unii Europejskiej spotkamy się ponownie, by zobaczyć, jak znaleźliśmy się w nowych realiach ekonomiczno-finansowo-środowiskowych. Zamykam seminaryjne posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>