text_structure.xml
68.8 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#FranciszekStefaniuk">Otwieram posiedzenie Komisji Witam członków Komisji, pana ministra Jakuba Wolskiego oraz kandydatów na konsulów. Porządek dzienny posiedzenia to wydanie opinii o kandydatach na stanowiska konsulów generalnych Rzeczypospolitej Polskiej w Hamburgu, Chicago, Sydney i Londynie oraz sprawy bieżące. Czy są jakieś uwagi do porządku dziennego? Nie słyszę. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że porządek obrad został przyjęty. Nie słyszę głosów przeciwnych. Przechodzimy do rzeczy. Witamy kandydatów na konsulów: pana Jana Granata, pana Jarosława Łasińskiego, pana Ryszarda Sarkowicza i pana Janusza Wacha. Proszę ministra Jakuba Wolskiego o przedstawienie kandydatów.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JakubWolski">Mam duży zaszczyt w imieniu ministra Adama Rotfelda zaprezentować Komisji te kandydatury. Będę charakteryzował poszczególne kandydatury, ale nie tak dokładnie, ponieważ mają państwo notatkę biograficzną każdego z nich. Każdy z kandydatów przedstawi swoją koncepcję misji. Pozwolę sobie jednak zwrócić uwagę na pewne szczególne elementy, bo akurat ci kandydaci na to zasługują. Mamy dzisiaj dosyć liczną ich grupę. Z satysfakcją mogę powiedzieć, że są to kandydaci bardzo dobrzy, fachowcy i specjaliści. Przedstawiam w imieniu pana ministra Adama Rotfelda ludzi „z najwyższej półki” polskiej służby konsularnej. Czy można przejść już do przedstawienia poszczególnych kandydatur?</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#FranciszekStefaniuk">Tak, naturalnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JakubWolski">Pierwsza to kandydatura ambasadora tytularnego Jana Granata na stanowisko konsula generalnego w Hamburgu. Chcę zwrócić uwagę na trzy elementy, zanim oddam głos kandydatowi. Mamy do czynienia z zawodowym dyplomatą, z człowiekiem, który całe swoje życie zawodowe spędził w MSZ. W MSZ nabył ogromne doświadczenie. Te trzydzieści trzy lata kariery w MSZ Jana Granata to już jest rzadkość. Sam mam trzydzieści trzy lata pracy w MSZ i jest chyba ludzi z takim stażem może dziesięciu. Jest to pokolenie odchodzące, ale ciągle jeszcze bardzo aktywne. Zawodowy dyplomata MSZ ma ogromne doświadczenie. Mamy do czynienia z wybitnym specjalistą z zakresu problematyki niemieckiej. Jeżeli zajrzymy do biografii, przekonamy się, że pracował na różnych placówkach, ostatnio jako konsul generalny w Lipsku, ale również w Berlinie. Jeżeli chodzi o niemcoznawców, to jest jednym z najwybitniejszych, jakich mamy w tym momencie w MSZ. Chciałbym bardzo gorąco zarekomendować kandydaturę ambasadora Jana Granata, wskazując również na jego niewątpliwe zasługi w działalności w Niemczech, ostatnio w charakterze konsula generalnego zajmującego się m.in. opieką nad grobami, nad miejscami pamięci w Niemczech. Pozostawił również swój ślad w kształtowaniu sytuacji nadgranicznej. Sądzę, że w Hamburgu na pewno będzie działał tak samo, jak w Lipsku, a więc wzorowo.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#JakubWolski">Kandydat na stanowisko konsula generalnego RP w Hamburgu Jan Granat : Hamburski okręg konsularny to 4 północno-zachodnie landy Niemiec, to obszar 65 tys. km kwadratowych i 26 mln mieszkańców. Jest to ważna część na mapie Niemiec, z którą łączą Polskę bardzo ożywione kontakty, i to wywodzące się już z XIII wieku, kiedy powstał Związek Hanzeatycki. Historia dyplomacji polskiej odnotowuje, że pojawił się w Hamburgu przedstawiciel polskiego króla. Hotel Lambert z księciem Adamem Czartoryskim miał też swego przedstawiciela. Początek kontaktów handlowych przypada na wiek XIII. Pięć polskich miast było w XV wieku członkami Związku Hanzeatyckiego. Chciałbym trochę na tych tradycjach bazować w rozmowach z Niemcami i przy prowadzeniu pracy z Polonią. Chełmno, Kraków, Toruń, Gdańsk i Elbląg mają dzisiaj związki partnerskie z tym regionem. Chcemy spożytkować te tradycje do budowania przyszłości. Największe skupiska Polonii wywodzące się z zaboru pruskiego pojawiły się w tym regionie w XIX wieku. Potem ludność napływała też z innych zaborów. W XIX w. już w Hanowerze i w Hamburgu mieliśmy kilkunastotysięczne grupy Polonii. Po I wojnie światowej pojawiła się tam kolejna fala Polonii. Głównie byli to robotnicy sezonowi, którzy poszukiwali pracy. Po II wojnie światowej kolejne fale migracji docierają do tego regionu. Nie będę o tym szczegółowo mówił. Na portach północno-zachodniej części Niemiec kończył się szlak armii gen. Stanisława Maczka, gdzie jeszcze dwa lata jego żołnierze stacjonowali jako wojska okupacyjne. Mamy zatem dużo grobów naszych rodaków, którzy trafili do obozów koncentracyjnych. Są one rozsiane po całym terytorium północno-zachodnich Niemiec. Mieliśmy więźniów obozów koncentracyjnych i tysiące polskich robotników przymusowych związanych z tamtym regionem. Przed paroma laty taką smutną kartą, ponownie odkrytą, było przypomnienie o istnieniu i urządzenie grobów polskich dzieci urodzonych przez polskie robotnice przymusowe. Chcę zająć się pielęgnacją tych miejsc pamięci narodowej, co jest zadaniem łatwiejszym niż przedtem, gdyż mamy nowe porozumienia z Niemcami. Ponadto mamy dobrze pracującą Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Dochodzi do tego zainteresowanie miejscowej Polonii, która zbiera materiały dotyczące tego okresu, co też jest ważne. Konsulat w Hamburgu to jedna ze starszych placówek polskich w Niemczech, bo już w maju 1919 r. powstało Biuro Informacyjne ds. Konsularnych. 1 lutego 1921 r. RP ustanowiła swój konsulat. W przyszłym roku będziemy obchodzić wspaniałe dwa jubileusze - 85-lecie ustanowienia konsulatu i 15-lecie reaktywacji jego działalności już w III RP. Chcę nadać wysoką rangę polityczną obchodom tych rocznic, żeby służyły refleksji nad przeszłością, przeglądowi współczesności i budowaniu polsko-niemieckiego partnerstwa, z którego należało by ostatecznie wyeliminować obciążenia wynikające z przeszłości. Szczególną uwagę chcę poświęcić działaniom sprzyjającym lepszemu poznaniu i zrozumienie obu społeczeństw i sprzyjającym przezwyciężaniu negatywnych stereotypów i uprzedzeń. Chce wykorzystać bardzo szeroką infrastrukturę istniejących kontaktów.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#JakubWolski">Partnerstwa regionów, miast i gmin niemieckich w 75 proc. mają swoje odpowiedniki po stronie polskiej, głównie w województwach północnej-zachodnio Polski, więc w województwie pomorskim, dolnośląskim i wielkopolskim. Chcę wykorzystać do zacieśniania związków wymianę młodzieży, spotkania, współpracę organizacji pozarządowych, fundacje, które również prowadzą ożywioną współpracę z Polską. Z 50 zarejestrowanych w całych Niemczech aż 23 towarzystwa polsko-niemieckie działają w tym regionie. To będzie ważny partner do działań na rzecz przezwyciężania negatywnych skutków przeszłości, służący poznaniu i zrozumieniu. Za 10 dni zaczyna się inauguracja w Berlinie Roku Polsko-Niemieckiego. Wiążę z tym wielką nadzieję. Uważam, że obchody te przyczynią się do postępu w dziele poznania i zbliżania narodów. Na terenie mojego przyszłego okręgu konsularnego przewidzianych jest 15 centralnych imprez, które będą trwały do 2006 r. Dziesiątki innych będą organizowane przez związki polonijne i towarzystwa niemiecko-polskie. Infrastrukturę i doświadczenia, które zdobędziemy w trakcie realizacji Roku, chcę w następnych latach spożytkować do ożywienia współpracy w tym regionie. Wcześniejsze dobre doświadczenia z zakresu współpracy ze szkołami i centrami edukacyjnymi wyniesione z Lipska i Berlina chcę spróbować przenieść na grunt Okręgu Hamburskiego. Mam na myśli program zbliżania i przyjaznego, życzliwego poznawania sąsiadów. Taka współpraca z młodzieżą ma znaczenie dla przyszłości naszych stosunków. Chcę też współpracować z mediami. Media w Niemczech odgrywają wielką rolę w kształtowaniu opinii. Mamy złe doświadczenia. Nie będę przypominał niektórych audycji radiowych kończących się dowcipami antypolskimi. Mamy też wiele świetnych przykładów. Z moich doświadczeń wynika, że ludzie częściej biorą do ręki gazety regionalne, niskonakładowe, a nie „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Z tamtych gazet czerpią informacje i słuchają miejscowego radia. Tam też trzeba prowadzić prace nad kreowaniem wizerunku Polski. Ten region jest ważnym naszym partnerem gospodarczym, bo 18 proc. obrotów handlu zagranicznego przypada na ten właśnie teren Niemiec. Tradycyjnie polskie firmy są obecne na targach i imprezach morskich. Chciałbym, żeby nasza obecność była tam coraz bardziej widoczna. Chcę przyjrzeć się nowym zjawiskom. W okręgu konsularnym zarejestrowano do dzisiaj 600 polskich firm, których założyciele są z Polski bądź założone zostały przez polskie podmioty prawne. Zamierzam zatem koncentrować uwagę na przeglądzie ich sytuacji i rozwoju ich działalności. Będę starał się zapewnić obecność konsulatu polskiego na wszystkich imprezach targowych. 58 tys. obywateli polskich, 360 tys. osób pochodzenia polskiego bądź mających polskie korzenie to duża część społeczności na tym terenie. Znaczna część z nich posiada podwójne obywatelstwo. Jest to zróżnicowana społeczność. Na ich aktywność i sytuację ma wpływ wiele czynników. Z grubsza je wymienię: długość pobytu, status prawny, motywy emigracji, wykształcenie, status majątkowy, stopień znajomości języka niemieckiego. Z tego okręgu dochodzą sygnały, że traktat polsko-niemiecki, który w decydującym stopniu rozstrzyga o pozycji Polonii, nie jest w pełni realizowany.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#JakubWolski">Jak wiadomo, nie przyznaje on mniejszości polskiej statusu mniejszości narodowej. Będę się starał, aby Polonia i organizacje polonijne tworzyły właściwe programy i potrafiły przedkładać w tej sprawie dobre wnioski. Zamierzam rozmawiać z władzami, aby te programy były finansowane przy udziale władz miejscowych. Chciałbym może na tym poprzestać, mówiąc na zakończenie, że przedmiotem mojego zainteresowania będzie młodzież, media polonijne, jak również współpraca z duszpasterstwem polonijnym, które na tym terenie ma 11 polskich parafii i obchodzić będzie 2 ważne jubileusze, w tym 30-lecie polskiej misji katolickiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#FranciszekStefaniuk">Czy są pytania?</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AntoniKobielusz">Słusznie pan powiedział, że podstawą działalności jest traktat z początku lat 90. On rzeczywiście nie przyznaje statusu mniejszości, ale domyślnie chodzi o jednakowe traktowanie polskiej grupy w Niemczech, jak mniejszości niemieckiej w Polsce. To jest przede wszystkim zobowiązanie dla władz niemieckich. Jak przychodzi do realizacji postanowień, to wówczas mówi się, że jest to państwo federalne, że odpowiednie kompetencje w sprawie oświaty i mediów są na poziomie landów. Inaczej mówiąc, rozgrzesza się centralę, jeśli mamy zastrzeżenia. Stan stosunków nie jest najlepszy, ale na razie go nie zmienimy. Pan był uprzejmy wspomnieć o sprawach edukacyjnych. Byłem tam niedawno. Jest problem uznawania matur z języka polskiego jako drugiego języka. Sporo osób o polskich korzeniach uczy się polskiego języka, zna ten język. To powinno być ich atutem i zwiększać ich szansę w życiu. Nie powinno ich się zobowiązywać do nauki jeszcze innego, oprócz niemieckiego, języka zdawanego podczas egzaminu dojrzałości. Myślę, że to nie jest właściwe. Czy ma pan w tej sprawie jakiś pomysł, mając na uwadze dotychczasowe doświadczenia? Podobny problem jest z mediami. Zawsze się skarżą, że o niewłaściwych godzinach są emitowane polskie programy. Sprawa najważniejsza dotyczy kontaktów młodzieży. Chcielibyśmy mieć jak najlepsze stosunki z bardzo ważnym sąsiadem. Myślę, że pozycja polskiej grupy w środowisku, w którym przebywa, będzie decydowała o jej samopoczuciu. Wspieranie polskich firm, ale również dbałość o wykształcenie i kwalifikacje młodych ludzi polskiego pochodzenia może znakomicie poprawić ich status i pozycję społeczną. Był papież Polak. Teraz jest papież Niemiec. Czy te fakty będą sprzyjały poprawie stosunków polsko-niemieckich, takiemu rzeczywistemu zbliżeniu, czy też nie?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#FranciszekStefaniuk">Wczoraj media pokazały, że Polacy bardziej się cieszą z tego faktu niż Niemcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#MariaPotępa">Dużo kwestii, które chciałam zaakcentować poruszył już poseł Antoni Kobielusz. Powiem tylko o jednej, która pozostała jeszcze niedopowiedziana. Na taka liczbę obywateli polskich i ogromną grupę osób pochodzenia polskiego liczba uczących się języka jako języka ojczystego albo obcego wynosi tylko 800. Przyzna pan, że jest to mizerne zainteresowanie. Przed chwilą słyszałam, że deklaruje pan współpracę z centrami edukacyjnymi i zamierza poprawić sytuację w tej dziedzinie, co mnie cieszy. Chcę zwrócić uwagę na doświadczenia wyniesione z wyjazdu do Bawarii. Wiem, że na terenie Hamburga jest „dachowa” organizacja polonijna. W Schleswigu-Holsteinie jej nie ma. W moim przekonaniu liczne organizacje polonijne prowadzą swoisty wyścig do władz landów o dofinansowanie swojej działalności. To stanowi zarzewie pewnych występujących między nimi konfliktów. Z takimi zjawiskami się zetknęliśmy. Oni wzajemnie się nie kochają. Czy widzi pan możliwość integracji środowiska, szczególnie tam, gdzie nie ma organizacji „dachowych”, żeby nie dochodziło do niepotrzebnych animozji? Deklarowany jest brak współpracy, ale w rzeczywistości jedni występują kontra drugim, co na pewno nie wpływa na integrację Polonii i efektywność działań organizacji polonijnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#AndrzejPiłat">Niemcy to kraj bardzo podzielony. Nasze stosunki z Niemcami zawsze napotykały na duże trudności, zwłaszcza na bazie uznania Polaków jako oddzielnej grupy. Niemcy zawsze deklarowali co innego, a co innego w efekcie wychodziło. Wydaje się, że mamy bardzo dobre stosunki polsko-niemieckie, ale są uprzedzenia z poprzedniego okresu. Rząd niemiecki często woli brak wsparcia tłumaczyć pozarządowymi decyzjami. Kiedy mówimy o Polonii na Wschodzie, to największym problemem jest pomoc socjalna dla tych grup. Pomijam, że między sobą oni też toczą rywalizację. W przypadku Niemiec nie występuje problem pomocy socjalnej, natomiast jest problem godności polskiej grupy, nauki języka, utrzymywania więzi z macierzą. Ważne jest wspieranie wszystkich działań ukierunkowanych na młodzież i rozwijanie jej naturalnych kontaktów. Pewnie nie jest to jego główną rolą, ale Konsulat Generalny musi się włączyć do pokazywania Polski jako innego kraju, który ma inną technikę i technologię, który może realizować różne przedsięwzięcia z Niemcami. Nie jest tak, że Niemcy, a potem długo nic i dopiero jesteśmy my, ze swoimi siłami rolnymi. Kontakty są naturalne. Chciałbym wyrazić swoją pozytywną opinię, że pan ambasador zgodził się pojechać w charakterze konsula generalnego, jako że pół życia spędził w Niemczech. Znam opinie kolegów z MSZ, że jest człowiekiem o ogromnej znajomości obyczajów i życia w Niemczech. Miałem już kiedyś okazję poznać pana ambasadora Jana Granata. Mogę wyrazić zadowolenie, że taka osoba zgodziła się kandydować na szefa konsulatu RP w Hamburgu. Życzę powodzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#FranciszekStefaniuk">Wszystkie opinie i uwagi przydadzą się w pracy, chociaż pan konsul jest człowiekiem doświadczonym. Chciałem zadać pytanie na temat problemu, który już poruszyła posłanka Maria Potępa. Jaka jest pańska wiedza na temat konsolidacji ośrodków polonijnych, bo to jest jeden z trudniejszych tematów w pracach naszych konsulów?</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JanGranat">Traktat polsko-niemiecki w istocie nie przyznaje mniejszości polskiej takiego właśnie statusu, ale daje jej jednak duże uprawnienia. Są możliwości prawne i faktyczne utrwalania swojej tożsamości narodowej. Jak potrafimy korzystać z tego traktatu? Rzeczywiście, administracja niemiecka ma to do siebie, że jest perfekcyjna. Jeśli jest z góry hasło, że należy coś zrobić, to urzędnik je realizuje. Jeśli nie ma takiego hasła, to szuka przepisu. Wobec tego moim zadaniem będzie przybliżanie na różnych szczeblach urzędniczych przepisów traktatu. Trzeba wskazywać, że grupa polska, jak to określono w traktacie, ma prawo domagania się określonych uprawnień. Okręg konsularny jest świetnym poletkiem doświadczalnym, bo z 4 mniejszości narodowych uznanych w Niemczech 3 działają w tych landach, tj. Duńczycy, Fryzowie i Romowie. Czwartą mniejszość stanowią Serbowie Łużyccy, żyjący tam, gdzie niedawno byłem. Wiąże się z tym możliwość prowadzenia dialogu, jeśli pokażemy, jaka duża liczba naszych obywateli tam mieszka. Liczebność wszystkich ludzi należących do wymienionych już grup ocenia się na 250–300 tys. osób. Natomiast w tych czterech landach naszych rodaków jest 360 tys. Traktat polsko niemiecki chcę wykorzystywać do dialogu, ale jest to przede wszystkim podstawa do domagania się określonych działań przez Polonię. Słusznie posłanka Maria Potępa wskazywała na istnienie rywalizacji w ubieganiu się o środki. Rzeczywiście mamy dwie organizacje dachowe w Hamburgu i Dolnej Saksonii. W Schleswigu-Holsteinie zastosowano inną metodę. Co jakiś czas powołuje się wspólnego rzecznika. W Bremie nie nastąpiło wydzielenie takiego gremium. Z tego wynikają problemy. Na poziomie dużych miast sytuacja jest mniej skomplikowana. Bardziej złożona jest na poziomie federalnym. Jak państwo wiecie, dzisiaj pełnomocnik do spraw kultury przy Urzędzie Kanclerskim chciałby otrzymać projekt zaopiniowany przez ogólnoniemiecką organizację „dachową”. To jest istota problemu Polonii w Niemczech. Przewodniczący był uprzejmy zapytać mnie o wiedzę o procesach integracyjnych toczących się w środowisku polonijnym. Po części uczestniczyłem w spotkaniach, które wyłaniały kolejne struktury, np. w Berlinie. Na dzisiaj nie mamy przedstawicielstwa uznanego przez władze niemieckie. Prowadzony dialog jest bardzo ożywiony. Premier Jerzy Buzek parę razy występował w tych sprawach, podobnie jak inne osoby. Przy ocenianiu projektów są również problemy z rywalizacją poszczególnych regionów. Media polonijne w moim przyszłym okręgu konsularnym tworzą 4 gazety i 4 radiostacje. W porównaniu z innymi regionami wygląda to nie najgorzej. Otrzymują częściowe dofinansowanie ze Wspólnoty Polskiej oraz z miejscowych źródeł. Gazety zdobywają pieniądze od sponsorów i tych, którzy wykupują miejsca reklamowe. Olbrzymie znaczenie mają kontakty młodzieży. Będę do tego przywiązywał szczególną uwagę. Chcę, by w regionie zastosować doświadczenia z innych moich pobytów w Niemczech. Północna część Niemiec ma dobre osiągnięcia w zakresie prezentacji polskich filmów. Chciałbym zachęcić młodzież polonijną do stworzenia klubu filmowego. Tak się stało w Lipsku, gdzie młodzi ludzie nakręcili parę filmów i dostali sporo nagród.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#JanGranat">Główny animator tego klubu jest teraz studentem akademii filmowej. W ten sposób możemy rozwijać zainteresowania młodzieży, które rzutują na ich przyszłą pracę zawodową. Mam też propozycję zorganizowania klubu polonijnych internautów. Zbliżenie młodego pokolenia może następować też w tej formie nowoczesnej komunikacji. Niekoniecznie muszą chodzić do klubu polonijnego. Praca z młodzieżą jest ważna, bo wiele działających organizacji nie myślało o wychowaniu kolejnego pokolenia. Dzisiaj są kanapowymi, dogorywającymi organizacjami. Młode organizacje, teraz powstałe, o profilu społeczno-kulturalnym, przyciągają do siebie młode pokolenie. W Bremie przyjęto tzw. program bremeński. W 35 niemieckich szkołach tego regionu uczy się języka polskiego jako ojczystego bądź obcego. Jest nauczany jako pierwszy albo drugi język, z możliwością zdawania matury. Na tle całych Niemiec sytuacja tam jest niezła. Liczba 800 osób obejmuje dzieci uczęszczające do szkół niemieckich. Natomiast do szkół polonijnych, głównie prowadzonych przez centra Kościoła katolickiego, uczęszcza 1100 osób. W zajęciach w szkółkach polonijnych bierze udział 200 osób. Będę starał się zachęcać do korzystania z podręcznika, który został opracowany dla młodzieży polonijnej. Chrześcijańskie centrum krzewienia kultury, języka i tradycji organizuje - przy wsparciu Wspólnoty Polskiej - wielką konferencję nauczycieli. Chciałbym, żeby poprawiła się sytuacja w zakresie studiów polonistycznych, bo to jest czynnik wpływający w dużym stopniu na rozwój oświaty polonijnej. Niestety, w tym regionie nie kształci się studentów na tym kierunku. Jest problem, kto miałby uczyć dzieci języka polskiego. Będę apelował, żeby organizacje miedzy sobą nie konkurowały, a próbowały często tworzyć wspólne programy na rzecz całej Polonii, niekoniecznie własnych członków. Wtedy prawdopodobnie będzie można łatwiej uzyskać środki i taka inicjatywa będzie miała większe poparcie u miejscowych władz. Myślę, że wybór papieża, który był bliskim, zaufanym współpracownikiem i przyjacielem Jana Pawła II jest dobrą dla nas wiadomością. Polacy, jak już wiemy, poprosili, aby papież z nimi się spotkał. Pierwsza wizyta będzie z pewnością na Światowym Dniu Młodzieży w Kolonii, w sierpniu. Z Kolonii jest niedaleko do Polski. Żywimy nadzieję, że na to spotkanie przyjadą bardzo duże grupy polskich uczestników.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#FranciszekStefaniuk">Wpierw wysłuchamy wszystkich kandydatów, a potem wydamy opinię.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JakubWolski">Teraz przedstawię osobę młodą. Pan Jarosław Łasiński jest wicedyrektorem Departamentu Konsularnego i kandydatem na konsula generalnego w Chicago. Jest 42-letnim kandydatem, ale bardzo doświadczonym. Pracuje już 18 lat w MSZ, z tego 8 lat w Ameryce. Jest to dosyć długi okres. Mamy tutaj takie elementy charakterystyki, jak doświadczenie i kariera dyplomatyczna. Jest to pracownik, który zawsze był związany z MSZ, a jednocześnie funkcjonujący na terenie USA, w dodatku prawnik. Jarosław Łasiński jako dyrektor Departamentu Konsularnego i Polonii zajmuje się obecnie bardzo trudnymi kwestiami dotyczącymi stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Chodzi o high level working group - wysoką grupę współpracy dotyczącą kwestii wizowych. Byliśmy razem w USA i na co dzień kooperujemy. Kooperacja układa się świetnie. Kariera zawodowa za granicą oraz w MSZ - w moim przekonaniu - absolutnie predestynuje kandydata do tego, ażeby posłać na bardzo trudną placówkę konsularną do Chicago. Panie dyrektorze, proszę o przedstawienie swojej koncepcji działania na tym trudnym terenie.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#JakubWolski">Kandydat na stanowisko konsula generalnego RP w Chicago Jarosław Łasiński : W chicagowskim okręgu konsularnym zamieszkuje prawie 3 mln osób polskiego pochodzenia, czyli 1/3 całej Polonii, jaką mamy w USA. Te liczby powodują, że na czoło zainteresowania wysuwa się problematyka polonijna. Sprawy Polaków za granicą, współpracy z nimi to jeden z najważniejszych elementów polskiej polityki zagranicznej. Niejako automatycznie wyznacza to priorytety, jakimi będę się kierował, obejmując przyszły urząd w Chicago. Przede wszystkim zamierzam wspierać wszelkie działania, których celem będzie podniesienie rangi i znaczenia Polonii amerykańskiej. Silna, mówiąca jednym głosem w istotnych sprawach Polonia na pewno ułatwi zajęcie przez naszych rodaków w USA należnego im miejsca na mapie politycznej Ameryki. Potencjał, który drzemie w Polakach polskiego pochodzenia, jest ogromny. Pokazała to chociażby akcja wspierania polskich aspiracji związanych z członkostwem w NATO. Warunkiem powodzenia takich działań będzie pełna, zaangażowana i partnerska współpraca ze wszelkimi organizacjami polonijnymi, zwłaszcza z najważniejszą z nich - Kongresem Polonii Amerykańskiej. Okazji do takiej współpracy nie będzie brakowało. Mógłbym wskazać dwa najważniejsze - moim zdaniem - tematy do współpracy. Będzie to kwestia wspierania naszych starań dotyczących objęcia Polski programem ruchu bezwizowego, jak i kwestia związana ze staraniami o zalegalizowanie pobytu obywateli polskich przebywających w USA bez prawa do legalnego pobytu. Warunkiem podnoszenia rangi Polonii będzie, jak sądzę, aktywizacja lokalnych środowisk polonijnych. Stąd nie zawaham się wspierać wszelkich działań, które będą miały na celu umacnianie jedności tych środowisk. Wśród tych działań widzę jako najważniejsze otwarcie się tradycyjnych organizacji polonijnych na środowiska tzw. nowej Polonii oraz zaktywizowanie młodzieży. Młodzież tradycyjnie pozostaje na uboczu głównego nurtu działań polonijnych, nie garnie się do pracy na tej niwie. Istotnym zadaniem, które widzę przed sobą będzie wspieranie polonijnych inicjatyw kulturalnych. Pielęgnowanie kultury polonijnej ma kapitalne znaczenie dla integracji środowisk i podniesienia świadomości narodowej naszych rodaków zamieszkałych w Stanach Zjednoczonych. Ma to też wymiar edukacyjny, dlatego że młodzież polonijna najczęściej niewiele wie o korzeniach i tradycji kultury kraju ojców. Można też wskazać na promocyjną rolę kultury polonijnej, dlatego że większość lokalnych inicjatyw kulturalnych nie jest nastawiona tylko i wyłącznie na zaspokajanie własnych potrzeb tych środowisk, ale jest adresowana również do środowisk spoza kręgu polskiego. Jeżeli chodzi o polonijną działalność kulturalną, to nie ulega wątpliwości, że w samym Chicago baza materialna do jej prowadzenia jest doskonale rozwinięta. Niestety, nie można tego jednak powiedzieć o tych bardziej odległych, mniejszych skupiskach polonijnych. Stąd sądzę, że bez wsparcia konsulatu, bez pomocy w organizowaniu imprez, bez wyposażania bibliotek polonijnych, instytucji, szkół w książki, filmy, spektakle teatralne na kasetach video, bez pomocy w organizowaniu koncertów, wystaw ta działalność na pewno nie będzie mogła osiągnąć takiego poziomu, jak byśmy sobie życzyli.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#JakubWolski">Oczywiście, przy wspieraniu działalności kulturalnej należy pamiętać, aby równolegle promowano tradycyjną, obecną w organizacjach polonijnych kulturę ludową, jak i właściwe prezentowano dobrze dobraną ofertę tzw. kultury wysokiej. To jest szczególnie istotne przy adresowaniu tej oferty do młodzieży polonijnej, która obcując na co dzień z przedstawicielami kultury amerykańskiej w sposób naturalny mniej zna zwłaszcza współczesnych przedstawicieli kultury polskiej, naszych wybitnych twórców. W działalności kulturalnej nie mniej istotne będzie wspieranie działań związanych z właściwym zabezpieczeniem archiwów polonijnych i poloników. Tutaj szczególne znaczenie chyba będzie miało nawiązanie i kontynuowanie właściwej współpracy z unikalnym Muzeum Polskim w Chicago. Kolejnym istotnym elementem, na który będę zwracał uwagę w swojej pracy, są sprawy związane z rozwijaniem i podtrzymywaniem znajomości języka polskiego Polonii amerykańskiej. Ma to istotne znaczenie przede wszystkim dla utrzymania świadomości narodowej. Rangę tego problemu dobrze oddają słowa Jana Pawła II, który powiedział, że „nie da się niczym zastąpić języka ojczystego”. Jeżeli chodzi o okręg konsularny w Chicago, to w samym mieście udało się wprowadzić nauczanie języka polskiego jako języka obcego do szkół publicznych. Niestety, w innych regionach, dalej położonych, nie udało się tego uczynić. Sądzę, że będzie to jeden z priorytetów, którymi się będę kierował, działając w tej sprawie. Równie ważne w nauczaniu języka polskiego jest wspieranie szkółek polonijnych, zwłaszcza tych małych, odległych, sobotnich, utrzymywanych przez składki rodziców, działających najczęściej przy polskich parafiach. Nie obędzie się bez pomocy w zakresie zaopatrzenia w podręczniki oraz doskonalenia zawodowego nauczycieli i pomocy metodycznej. Równie ważne będzie wsparcie inicjatyw zmierzających do reaktywowania Katedry Języka Polskiego na Uniwersytecie Loyola w Chicago. Jest to naturalne zaplecze do kształcenia polonistów. Kolejnym istotnym elementem mojego przyszłego działania w konsulacie będzie współpraca z mediami polonijnymi, które są tam dość szeroko rozpowszechnione, zarówno prasa, jak i radio, a nawet telewizja. Sądzę, że uda nam się doprowadzić do wspólnego występowania w obronie dobrego imienia Polski i Polaków, zwłaszcza szybkiego, zdecydowanego reagowania na pojawiające się od czasu do czasu w miejscowej prasie sformułowania nieprawdziwe lub obraźliwe dla Polski i Polaków. Równie istotnym elementem jest generalna działalność promocyjna, czyli przekazywanie miejscowym środowiskom wiedzy o Polsce, o naszych osiągnięciach, miejscu w Europie, naszej kulturze i nauce. Widzę tutaj dużą rolę w podtrzymywaniu i rozwijaniu kontaktów tak z miejscowymi władzami, jak i środowiskami opiniotwórczymi. Myślę, że kontakty z kadrą naukową wyższych uczelni i ze środowiskami biznesowymi też są bardzo istotne, z tymi ostatnimi zwłaszcza, gdy wchodzi w grę promocja gospodarcza. Jest to kwestia przede wszystkim zachęcania do bezpośrednich inwestycji w Polsce, jak i ułatwiania prezentacji polskiej oferty handlowej, produktów i producentów na miejscu.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#JakubWolski">Wszystkie te działania nie odniosą zamierzonego efektu, jeżeli nie będzie towarzyszył im sprawny i przyjazny interesantom pracownik konsulatu. Ja o to będę dbał. Z racji pełnienia obowiązków w Departamencie Konsularnym Polonii bliska jest mi problematyka związana z pomocą dla naszych rodaków na Wschodzie. Uwarunkowania historyczne, jak i aktualna sytuacja w niektórych krajach za naszą wschodnią granicą powodują, że właśnie ten temat staje się priorytetowy w polskiej polityce polonijnej. Zdaję sobie sprawę z tego, że podejmowane w latach ubiegłych próby zainteresowania Polonii amerykańskiej kierowaniem różnych form pomocy dla Polaków na Wschodzie nie odniosły tych efektów, których się spodziewaliśmy. Niemniej jednak na pewno będę podejmował próby zainteresowania miejscowych środowisk polonijnych tym tematem.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#FranciszekStefaniuk">Czy są pytania do kandydata?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#AntoniKobielusz">Jakie są pańskie prognozy co do rozwoju sytuacji w Kongresie Polonii Amerykańskiej? Zmiany, które się dokonały w sposób naturalny, mogą mieć wpływ na dalsze jej działania. Mieliśmy dotychczas taką sytuację, że osoby polskiego pochodzenia w tych władzach były raczej osobami majętnymi, przy całym rozwarstwieniu, które zawsze występuje. Ich pozycja polityczna była jednak słabsza niż innych grup narodowościowych. Stąd pytanie: czy widzi pan, że będą następowały pozytywne zjawiska? Jako poseł ze Śląska cieszę się, że część Polonii w Stanach Zjednoczonych mówi piękną gwarą śląską, ale wiem, że oni innego języka polskiego nie znają. Tutaj jest pewien niedostatek. Bardzo cenię, że oni gwarę zachowali. Chodzi mi o to, że w tych mniejszych ośrodkach właśnie gdyby nie szkółki parafialne i jeszcze inne formy działalności edukacyjnej, rzeczywiście by ten język zapomnieli. Wydaje mi się, że to rozróżnienie między historyczną Polonią, starszą i tą, która niedawno przyjechała, jest dosyć ważne, bo jednak oferta musi być trochę zróżnicowana. Od lat różne zespoły, a nawet poszczególni artyści z Polski wyjeżdżali, żeby spotykać się z Polonią w USA. Czasami były to występy na bardzo wysokim poziomie, a czasami była to zwykła chałtura. Stąd moje pytanie, czy rzeczywiście ma pan jakiś pomysł na to, żeby tam trafiały zespoły artystyczne na najwyższym poziomie, żeby mogli zainteresowani wynieść z takiego koncertu coś nie tylko dla siebie, ale żeby w środowisku, w którym żyją, mogli być dumni z tego, że oto przyjechał z Polski zespół artystyczny na najwyższym poziomie.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JanByra">Chciałem się podzielić jedną opinią. Bardzo mi się podoba wizja sprawowania urzędu zaprezentowana przez dyrektora Jarosława Łasińskiego. Chciałem powiedzieć, że pan Jarosław Łasiński z panem Jarosławem Kisielewskim współpracowali w naszej podkomisji, która miała sprawdzić nadzór MSZ nad fundacją „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Nasze doświadczenia ze współpracy są bardzo dobre. Panowie zaprezentowali wysoką klasę kompetentnych urzędników. Te powody sprawiają, że chętnie i z pełnym przekonaniem poprę kandydaturę pana Jarosława Łasińskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#ElżbietaRadziszewska">Moje pierwsze pytanie dotyczy partnerstwa miast. Wiadomo, że jest to element współpracy, który uruchamia wszystkie inne oboczne działania, sprzyjające rozwojowi współpracy. Jak pan widzi tę sprawę? Mamy partnerstwo z bardzo różnymi miastami, ale najczęściej blisko położonymi Polski. W Stanach Zjednoczonych ten aspekt współpracy rozwija się powoli. Patrząc na to, co robią przedstawiciele innych nacji np. Rosjanie, którzy są bardzo aktywni i działają bardzo żywiołowo, jak pan widziałby sprawę uaktywnienia politycznego Polaków, niezależnie od tego, czy na poziomie lokalnym, czy na wyższym poziomie politycznym, obojętnie z jakiego ugrupowania politycznego? Jadąc do USA, spotykamy kongresmenów, lokalnych działaczy politycznych, którzy niby wywodzą się z Polonii. Mają polskie nazwiska i właściwie to polskie nazwisko jest jedyną cechą wiążącą z Polską i Polakami. Nie potrafią powiedzieć nawet „dzień dobry” i nie odczuwają wewnętrznej potrzeby kontaktowania się z Polonią czy z Polakami, czy w ogóle z Polską. Bywa tak, że tradycyjnie niezależnie od przynależności do partii politycznej kongresmenem pozostaje ktoś, kto ma polskie korzenie. Czy widziałby pan szansę w uaktywnieniu również politycznym Polaków, zwłaszcza że wiele osób z młodego pokolenia może chętnie podjęłoby się tego typu działalności?</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#RomanGiertych">Chcę przeprosić za spóźnienie i za to, że nie mogę prowadzić dzisiejszego posiedzenia, ponieważ trwa posiedzenie Komisji Śledczej. Mam pytanie do kandydata na konsula w Chicago. Wiemy, że w Stanach Zjednoczonych organizowane są w różny sposób przez grupy narodowościowe, tzw. lobby polityczne działające w określonych kierunkach. W przypadku lobby polskiego we współczesnej historii znamy jeden przypadek bardzo mocnego zaangażowania Polonii w konkretny projekt polityczny. Chodziło o przystąpienie Polski do NATO. W przeszłości mieliśmy przykłady zaangażowania Polonii amerykańskiej w takie projekty jak budowa armii polskiej na Zachodzie w czasie I wojny światowej, pomoc w czasie II wojny światowej. Cała armia Józefa Hallera była zbudowana z ochotników pochodzenia polskiego, mieszkających w Ameryce. Te wszystkie elementy tworzą pewną świadomość polonijną. Jak pan widzi zaangażowanie konsulatu we wspieranie Polonii? Konsulat nie jest od tego, aby organizować lobby. Może pewne rzeczy wspierać bądź nie wspierać, może pewne przedsięwzięcia inicjować, pomagać w ich realizacji bądź nie. Sądzę, że działalność konsulatu w tym aspekcie powinna być jak najszersza, ale z uwzględnieniem miejscowej specyfiki. W tym znaczeniu mam pytanie o kontakty z Kongresem Polonii Amerykańskiej. Ta sprawa była już wielokrotnie omawiana. Gościliśmy świętej pamięci Edwarda Moskala w czasie, gdy były uroczystości w Senacie. Prezes Edward Moskal przybył wtedy na posiedzenie Komisji. Mam pytanie o wizję współpracy z jego następcą. Jak to pan widzi, jak również całą współpracę z Polonią?</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JarosławŁasiński">Część odpowiedzi będzie łączona, ponieważ niektóre elementy pytań się zazębiają. Było pytanie o perspektywy sytuacji w Kongresie Polonii Amerykańskiej. Mówiłem już o tym, że czekają nas dwie duże inicjatywy. W jedną z nich Kongres jest już zaangażowany tj. kwestię objęcia Polaków reżimem bezwizowym. Druga sprawa dotyczy legalizacji pobytu naszych rodaków, którzy mieszkają tam bez prawa legalnego pobytu. Co do możliwego rozwoju sytuacji w Kongresie Polonii Amerykańskiej, to myślę, że kluczowe znaczenie będą miały czerwcowe wybory prezesa Związku Narodowego Polskiego. Początkowo wybory miały się odbyć na początku maja, a teraz słyszymy, że będzie to na początku czerwca. Kandydaci widzą potrzebę przyciągnięcia nowej bazy członkowskiej do swojej podstawowej organizacji, ponieważ utrzymują się ze sprzedaży ubezpieczeń. Bez nowych członków, bez otwarcia na nową Polonię, nie będzie sprzedaży polis, czyli nie będzie pieniędzy na podstawową działalność kulturalną, edukacyjną i wspieranie Kongresu. Zakładam, że będzie tak, jak tradycja wskazuje, czyli każdorazowy prezes organizacji finansującej działalność Kongresu zostanie prezesem Kongresu. Otwarcie na nową Polonię nastąpi poprzez Kongres, co pozwoli na przyciągnięcie tych organizacji, które dotychczas nie garnęły się do współpracy. Ważne jest przyciągnięcie tych osób, które pozostawały na boku, zwłaszcza młodych ludzi. Myślę, że w ten sposób odpowiadam na pytanie nie tylko o możliwe scenariusze rozwoju samej sytuacji w KPA i w organizacjach go tworzących. Odpowiadam też na pytanie o możliwości współpracy. Jeżeli chodzi o kwestię jakości oferty kulturalnej prezentowanej w lokalnych środowiskach polonijnych, to należy pamiętać o jednym, że czym innym od aktywności wspieranej przez konsulat jest działalność komercyjna prowadzona przez agencje impresaryjne, które sprowadzają artystów z Polski. Robią to według własnego uznania, patrząc na to, czy zwrócą się im koszty. Koszty takiego przedsięwzięcia są olbrzymie. Składają się na to koszty sprowadzenia artysty, przelotu, zakwaterowania i zapłaty honorarium, plus załatwienie specjalnej wizy. Nie ma możliwości, żeby artysta wjechał na wizie turystycznej i niejako przy okazji dał występ poprzedzony sprzedażą biletów. Trzeba dużego wysiłku organizacyjnego i sporych pieniędzy, żeby do tego doprowadzić. Czym innym jest kwestia wspierania takiej oferty przez konsulat i przez władze polskie. Tu niestety wracamy znowu do punktu wyjścia. Pieniądze często są po prostu niewystarczające. Moim zadaniem będzie znaleźć tych, którzy za to zapłacą. Odpowiadając od razu na pytanie posłanki Elżbiety Radziszewskiej powiem, że niewykorzystane możliwości tkwią w słabej, moim zdaniem, ofercie programu siostrzanego między Chicago a Warszawą. Problem polega znowu na funduszach, które ze strony władz miejskich zostały znacząco ograniczone, dlatego nic się nie dzieje. Marzę o tym, żeby można było zorganizować miesiąc teatru polskiego, warszawskiego w Chicago. Byłaby to impreza nie tylko właściwie pokazująca naszą ofertę kulturalną, ale zakładam, że przyciągająca i tych, którzy chodzą na wszystko, co polskie, i tych, którzy może pierwszy raz by się spotkali z przejawami polskiej kultury.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JarosławŁasiński">A mamy przecież co pokazać. Jeżeli chodzi o lobbing, to można to robić w USA albo przez wynajęcie profesjonalnej firmy lobbingowej, albo tak jak do tej pory, chociażby w przypadku wspomnianych przez pana przewodniczącego wysiłków związanych ze wspieraniem polskich aspiracji do NATO. Główną rolę w tej sprawie odegrał Kongres Polonii Amerykańskiej. Jeżeli chodzi o kwestie lokalne, czyli wspieranie chociażby polskich kandydatów w wyborach lokalnych, to najlepsze skutki odnosi powołanie tzw. partii czyli political election committee. One są tworzone niezależnie od Kongresu, ale i przez sam Kongres. Problem z większą bytnością polityków polskiego pochodzenia czy wręcz Polaków w lokalnych władzach czasami wiąże się z pewnymi wyborami za opcjami politycznymi. Polonia, zwłaszcza ta tradycyjna, jest przeważnie republikańska. Stąd trudno jest się jej przebić do władz miejskich Chicago, które jest miastem zdecydowanie demokratycznym. Oczywiście, nie jest rolą konsulatu przekonywanie lokalnych działaczy politycznych na takiej zasadzie: „słuchajcie, może zmieńcie opcję polityczną”, bo to jest indywidualna sprawa każdego działacza. Jeżeli sami dojdą do wniosku, że nie opcja polityczna jest ważna, a lokalne sprawy Polaków, środowiska polskiego, to na pewno odniosą sukces. Nie zawaham się wesprzeć jakichkolwiek inicjatyw, które będą miały na celu zbudowanie i wsparcie jedności w środowisku polonijnym. Mówiąc o tym miałem na myśli aktywność polityczną na lokalnej scenie, natomiast jeżeli chodzi o lobbing ogólnokrajowy, to pierwszoplanową rolę będzie odgrywała ambasada, a wszystkie konsulaty będą z nią współpracowały. Zakładam, że wiodącą rolę będzie jednak odgrywał Kongres Polonii Amerykańskiej jako najbardziej powszechna organizacja, która była i chyba jest zawsze najlepszą reprezentacją interesów polskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#JakubWolski">Chciałbym przedstawić kandydaturę pana radcy ministra Ryszarda Sarkowicza, który był również w Chicago. To jest pierwszy element, na który chcę zwrócić uwagę przy tej kandydaturze, a więc na bardzo duże doświadczenie konsularne właśnie w Chicago, gdzie pan minister dwukrotnie piastował stanowisko konsula generalnego. Ostatnio uczestniczył w polskiej delegacji na pogrzeb świętej pamięci Edwarda Moskala w Chicago. Jak państwo wiecie, pojechała tam delegacja z MSZ. Doświadczenie w konsulacie w Chicago są bardzo ważną cechą tej kandydatury. Jest tutaj drugi element bardzo szczególny, na który zwracam uwagę. Chodzi o połączenie elementu kariery dyplomatycznej z karierą naukową. Pan Ryszard Sarkowicz jest profesorem nadzwyczajnym prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim, jest autorem wielu publikacji, książek, wybitnym specjalistą w dziedzinie prawa, a obecnie jest wicedyrektorem Departamentu Protokołu Dyplomatycznego, który też zajmuje się tematyką prawną. Wiedzy prawnej w pracy konsularnej nigdy nie jest za dużo. Stąd też to doświadczenie polonijne, jak i doświadczenie naukowe, prawne predestynuje kandydata do tego stanowiska. Bardzo gorąco chciałbym zarekomendować tę kandydaturę.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#JakubWolski">Kandydat na stanowisko konsula generalnego RP w Sydney Ryszard Sarkowicz : Aktywność każdego konsula, niezależnie od tego, czy on jest w Sydney, czy w Londynie, jest wyznaczona - moim zdaniem - trzema determinantami. Pierwszym czynnikiem są przepisy, które nakładają na konsula określone zadania, określone funkcje, które musi wykonać. Są to zadania o charakterze rutynowym, administracyjno-prawnym, ale niezwykle ważnym, ponieważ od tego zależy polityka naszego państwa, tak jak to dyrektor Jarosław Łasiński podkreślił. Chodzi tutaj o sprawne załatwienie takich spraw, jak: wszystkie sprawy prawne, paszportowe, wizowe i związane z opieką konsularną. To są działania, o których nie możemy zapominać, ponieważ poprzez jakość tej pracy ocenia się nas wszystkich. Drugim czynnikiem, który wyznacza program działania konsula, jest ogólna strategia państwa polskiego, interesy Polski lokalizowane w danym regionie. Konsulat we współpracy z ambasadą musi realizować te zadania. W przypadku Australii są to dwa cele zasadnicze: po pierwsze, rozwijanie współpracy w zakresie bezpieczeństwa i zwalczania terroryzmu; po drugie, promocja polskiej gospodarki, rozwijanie wzajemnych relacji biznesowych. W zakresie pierwszego tematu, a więc kwestii bezpieczeństwa, mamy już nawiązaną współpracę. Współpracujemy głównie w dziedzinie zwalczania terroryzmu. Rozwijane są szczegółowe programy zwalczania rozprzestrzeniania się broni masowego rażenia. Nie jesteśmy zadowoleni ze współpracy gospodarczej, a to z tej prostej przyczyny, że nie można być zadowolonym, jeżeli Australia jest 26 inwestorem w naszym kraju. Nie powinniśmy być także zadowoleni, skoro nasze obroty z Australią plasują się na 67 miejscu. W związku z tym jest wiele do zrobienia. Nie może tego zrobić tylko ambasada, która jest niewielka. Nie może tego zrobić także mały wydział handlowy. Musi o to zabiegać każdy konsul, który jest wysłany na placówkę, tym bardziej że jest to jedyny zawodowy konsulat w Australii, jedyny na tym kontynencie. Trzeci determinant w działaniu konsula to specyfika środowiska wyznaczonego przez dany okręg konsularny. Wysłuchałem ambasadora Jana Granata, który powiedział, że ma w okręgu 26–27 mln ludzi żyjących na 65 tys. km kwadratowych. Pomyślałem, że mój konsulat też swoim zasięgiem obejmuje 26–27 mln ludzi, ale żyjących na obszarze 7,5 mln km kwadratowych. Będą mnie kosztowały dojazdy niezbędne przy załatwianiu spraw, ale to już inna kwestia. Chciałbym zwrócić uwagę, że ta specyfika decyduje o tym, co należy dokładnie zrobić, przede wszystkim dla środowiska politycznego. Nie mamy powodów do zadowolenia, jeżeli we władzach federalnych nie ma żadnego przedstawiciela środowiska polonijnego. Owszem, we władzach stanowych mamy na niższych szczeblach osoby pochodzące z Polski. Musimy zintensyfikować działania, tak żeby znaleźć jakąś formułę, abyśmy mieli należytą reprezentację we władzach federalnych i odpowiednio wysoką we władzach stanowych. Kolejna sprawa to praca ze środowiskiem polonijnym. Jak w każdym ośrodku polonijnym, trzeba dbać o zbliżenie „rozsypującej się” czasami Polonii, o integrację z jednej strony starej, czasami już wymierającej, która nie za bardzo potrafi znaleźć wspólny język z nową Polonią, młodą i z generacji solidarnościowej. Trzeba znaleźć odpowiednie formuły, które by w jakiś sposób ją integrowały. Myślę, że takie pomysły mam, bazując na poprzednich doświadczeniach.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#JakubWolski">Następnym zadaniem jest promocja nauki, oświaty, kultury, ale z dostosowaniem do potrzeb danego środowiska. W związku z tym nie chodzi o to, żeby sprowadzać - powiedzmy - dla młodzieży bardzo wybitnych artystów, jeżeli ci artyści tworzą dzieła, które nie cieszą się zainteresowaniem młodych. Pamiętam, jak przyjechali Piotr Paleczny i Krystian Zimmerman. Mieliśmy wspaniałą dorosłą publiczność, ale młodzież była znudzona. Natomiast gdy przyjechał i zagrał Leszek Możdżer, to słuchały go tłumy młodych, 300–400 osób. W związku z tym trzeba dostosować ofertę w dziedzinie kultury, spotkań naukowych czy jakieś innej współpracy naukowej do potrzeb poszczególnych grup adresatów. Nie zapominajmy, że konsulat nie promuje tylko polskiej kultury dla Polaków, ale także dla całego środowiska australijskiego. Musimy się sprzedać tam i zrobić to jak najlepiej. Niewątpliwie naszym zadaniem musi być także ochrona polskiego imienia wszędzie tam, gdzie jest ono w jakiś sposób szargane. Ciągle mamy nieprzychylne opinie o antysemityzmie. Należy również pamiętać o ochronie pamiątek narodowych, o ochronie tych miejsc, które są z Polską związane. W związku z tym trzeba pamiętać, że Góra Kościuszki powinna się nadal tak nazywać, a nie - jak niektórzy chcą - żeby nazywała się inaczej. Trzeba pamiętać o wkładzie polskim w kulturę australijską i należy rozwijać pewne integrujące programy. Moim zdaniem takim programem integrującym środowisko polonijne może być potrzeba wsparcia Polaków na Wschodzie. Pamiętam w okręgu chicagowskim chcieliśmy stworzyć program, który by wspierał młodych Polaków z Ukrainy czy z Kazachstanu, aby studiowali w Polsce. Chodziło nam o to, by za pieniądze podarowane przez amerykańskich Polonusów przyjeżdżali i studiowali w naszym kraju. Wtedy to się niestety, nie powiodło. Donatorzy, owszem, byli i czekali, żeby wyłożyć pieniądze, ale nie było zorganizowanych struktur, które by im pomogły w przeprowadzeniu od strony organizacyjnej takiego pomysłu. Należy przecież przeprowadzić selekcję kandydatów i zapewnić nad nimi opiekę. Teraz mamy takie struktury, mamy fundację i uczelnie, które są życzliwie nastawione do tego programu.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#AntoniKobielusz">Australia jest bardzo duża. To jest fakt. Znakomita większość Polaków jest skupiona w pięciu centrach. Niewielu jest rozproszonych po różnych terenach i z nimi chyba tylko przez Internet pan konsul będzie mógł się skontaktować. Tam jest taka sytuacja, że np. próba stworzenia wydawnictwa o dużym zasięgu kończy się niepowodzeniem. W jednym centrum, na przykład w Melbourne można coś zrobić, natomiast nie jest to możliwe w skali całej Australii. To też trochę ułatwia działalność konsula, bo nie musi się zajmować wszystkimi miejscowościami, co jest generalnie niemożliwe do wykonania. Natomiast niezmiernie cenne są działania integracyjne w tych środowiskach, gdzie są duże skupiska Polonii. Życzę panu powodzenia. Australia wykorzystuje Internet do szkolnictwa na najniższym poziomie, ze względu na odległości między osadami. Szansą do nawiązania kontaktów z młodzieżą może być specjalnie opracowana strona internetowa i jakiś stały kontakt poprzez pocztę elektroniczną z wybranymi punktami, gdzie skupia się Polonia, gdzie są młodzi ludzie. Inaczej nie będzie pan w stanie utrzymać tego kontaktu, a poza tym koszty przejazdu są olbrzymie. Zachęcałbym do tego.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#AndrzejPiłat">Z grubsza już wiem, jak będzie wyglądała rola konsula w Australii. Jest to ogromny kontynent, ludzie trochę rozrzuceni, na szczęście w kilku miejscach. Być może warto by było zaktywizować ich trochę politycznie, co byłoby nie bez znaczenia w przyszłości. Ten okręg konsularny obejmuje także Nową Gwineę, Wyspy Marshalla, Wyspy Salomona i cały obszar państw Oceanii. Konsulat znajduje się w Sydney, a dla obywateli innych państw służy on pomocą prawną czy ewentualnie jakąś inną. Rozumiem, że w stosunku do tych krajów może być taka rola konsulatu. Organizowanie czegokolwiek na tych wyspach wydaje się nie bardzo realne. Czy tak to rzeczywiście jest?</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#FranciszekStefaniuk">W związku z tym, że ma pan przed sobą trochę większy zakres pracy, proszę już teraz krótko odpowiedzieć, ponieważ boję się, że nie będzie komu oceniać przedstawionych kandydatur.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#RyszardSarkowicz">Na pewno pomysł kontaktu przez Internet z tymi, którzy są niedostępni w dużych ośrodkach, jest cenny, przy czym - zaznaczam - jest już częściowo realizowany. Wiem, że w Australii Zachodniej już jest dopuszczalna i stosowana taka forma np. promowania wiedzy o języku czy nawet zdawania niektórych testów. W związku z tym warto by ją upowszechnić w innych stanach. Uwaga pana posła jest słuszna, że praktycznie w tych bardziej odległych zakątkach, jak Papua i Nowa Gwinea czy Fidżi, czy jakieś inne państwo Oceanii, musimy się ograniczyć tylko do pomocy konsularnej w nagłych wypadkach, np. w przypadku aresztowania. Musimy tam być, jeżeli prawo wymaga od nas podjęcia określonych działań. W innym przypadku technicznie nie jest to możliwe.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JakubWolski">Mam przyjemność zaprezentować ostatniego kandydata, pana Janusza Wacha, kandydata na konsula generalnego w Londynie. Jest to kolejny bardzo dobry przykład połączenia fachowości i doświadczenia. Z jednej strony długoletnia kariera w MSZ i co bardzo ciekawe - wyjątkowa wiedza na temat Wielkiej Brytanii, tj. kraju przyszłego urzędowania. Pan Janusz Wach to dyplomata niezwykle aktywny. Ma bardzo duże osiągnięcia zawodowe, dobrze oceniany jest przez swoich zwierzchników. Podczas pobytu w Londynie rzeczywiście może się poszczycić dużymi osiągnięciami w zakresie tworzenia sieci konsulów honorowych. Sądzę, że w świetnie znanym panu Januszowi Wachowi miejscu jego praca będzie się charakteryzowała fachowością i efektywnością działania. To gwarantuje, że będzie to bardzo dobry kierownik placówki konsularnej.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#JakubWolski">Kandydat na stanowisko konsula generalnego RP w Londynie Janusz Wach : W związku z uwagą pana przewodniczącego może w trochę zmienionej formule przedstawię swoją wizję działania, w formie przede wszystkim w skróconej, zwięzłej, bez rozwodzenia się na temat tła historycznego i funkcjonowania urzędu konsularnego. Może jednocześnie ograniczę się do kwestii par excellence konsularnych i polonijnych, pozostawiając problemy, które bardziej się mieszczą w kompetencjach ambasady, Instytutu Kultury Polskiej, Wydziału Ekonomiczno-Handlowego ambasady. Te wszystkie placówki funkcjonują w promieniu dosłownie 100 m od siedziby Konsulatu Generalnego w Londynie. Oczywiście, to nie znaczy, że akurat w tych dziedzinach konsulat wykazuje się kompletną bezczynnością. Wskazuje jedynie na to, że jest w tej placówce podział kompetencji. Każda z tych placówek spełnia jakieś koordynacyjne role w stosunku do określonych problemów, zagadnień i osób. Konsul generalny RP w Londynie kieruje urzędem konsularnym, który zalicza się do grona większych urzędów konsularnych funkcjonujących poza granicami RP. Obsługuje grono około 400 tys. rodaków i obywateli polskich zamieszkujących bądź przebywających na obszarze kompetencji terytorialnej tego urzędu, która obejmuje większość obszaru Wysp Brytyjskich, z wyjątkiem Szkocji i wysp północnych. Do tego dochodzi również pewien mały obszar w Europie kontynentalnej, jak również obszary tzw. zamorskie, gdzie władze brytyjskie sprawują kompetencje zagraniczne w państwach zamorskich. Mam przede wszystkim na myśli Wyspy Bahama. Oprócz grona osób z tego terenu, konsulat co roku obsługuje również, tak jak to wynika ze statystyki, kilka tysięcy cudzoziemców w zakresie przede wszystkim problematyki imigracyjnej, co ma swoje źródło w charakterze siedziby. Siedziba konsulatu jest w mieście będącym jednym ze światowych centrów finansów, handlu zagranicznego, jak również świata kultury, mieście o wyjątkowo kosmopolitycznym charakterze. Mając to wszystko na uwadze moja wizja sprawowania funkcji konsula generalnego będzie zmierzała do tego, aby zapewnić sprawność, efektywność i skuteczność w działalności konsulatu i żeby urzędnicy konsularni wykazywali się fachowym przygotowaniem do wypełnianych zadań. Chciałbym również do maksimum wykorzystać warunki lokalowe i personalne urzędu do tego, ażeby miał on charakter przyjazny interesantom. Zdaje sobie sprawę, że są to sprawy, o których nie powinno się mówić, ale mając na uwadze moje doświadczenia, obserwacje, jak i posiadane informacje uważam, że wiele zależy od konsula generalnego, a jeszcze więcej zależy od personelu. W związku z tym jedno ze swoich zadań chcę skupić na pracy w zespole, ażeby uświadomić pracownikom pewne sprawy, kryteria, standardy, które będę chciał zastosować w urzędzie. Nie będę ukrywał, że sposób mojego rozumowania, jeśli chodzi o funkcjonowanie urzędu, podyktowany jest również potrzebami środowiska polonijnego, w jakim ten urząd funkcjonuje. Tak jak wcześniej wspomniałem, nie będę przedstawiał rysu historycznego na temat rodowodu emigracji polskiej, a właściwie nie emigracji, a społeczności polskiej w Wielkiej Brytanii.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#JakubWolski">W tym gronie nie muszę wskazywać na jej historyczne i wojskowe korzenie, które ogromnym cieniem kładą się na społeczność funkcjonującą w Wielkiej Brytanii i na jej struktury instytucjonalne. Przechodząc już do problematyki polonijnej, która jest chyba głównym obszarem działalności konsulatu generalnego, chciałbym skoncentrować uwagę przede wszystkim na pomocy i współuczestniczeniu w ochronie i otaczaniu opieką wszystkich dóbr, jakie ta społeczność wytworzyła w okresie życia poza granicami kraju. Nie będę się bał użyć tego sformułowania, dóbr, które złotymi zgłoskami wpisują się do naszego dziedzictwa narodowego. Zamierzam wykorzystać moją pracę do aktywizacji młodego pokolenia Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. Mówiąc o młodym pokoleniu, chciałbym być dobrze zrozumianym. Jest to drugie czy trzecie pokolenie emigrantów. Niekoniecznie to musi oznaczać, że chodzi o młodzież lub ludzi w wieku załóżmy do trzydziestki. Zamierzam ich zaktywizować i do pewnego stopnia dzielić z nimi odpowiedzialność za te dobra kultury narodowej. Będę to czynił poprzez kultywowanie bliskich kontaktów i współpracy z kierownictwami instytucji i organizacji polonijnych. Kontakty z tą młodzieżą zamierzam wykorzystywać do realizacji innych celów, zwłaszcza w obszarze propagowania kultury polskiej w środowisku polonijnym. Przechodząc do sprawy propagowania kultury polskiej w tym środowisku, sądzę, że będzie na miejscu, jeżeli zwrócę uwagę, że jestem pod wrażeniem tego, co się dzieje w Londynie, jeśli chodzi o kulturę polonijną i sposób, w jaki ona jest eksponowana, wykorzystywana, a także ile osób z dóbr kultury w tym mieście korzysta. Oczywiście, Wielka Brytania nie jest na tyle wielkim krajem, żeby możliwość bezpośredniego kontaktu ludzi z ośrodków regionalnych z tą kulturą była niemożliwa. Odnoszę jednak takie wrażenie, że sporo jest do zrobienia w zakresie eksponowania kultury polonijnej i kultury polskiej w polonijnych ośrodkach regionalnych. Chcę przywiązać do tego dużą uwagę i zaangażować siebie, urząd i przede wszystkim młodych ludzi do propagowania kultury polskiej i eksponowania jej zarówno w środowisku polonijnym regionalnym, jak również w brytyjskich społecznościach lokalnych, co będzie służyć podnoszeniu rangi polskiej grupy etnicznej w tych ośrodkach. Zamierzam do tego celu inspirować zarówno kierownictwa organizacji polonijnych z siedzibami w Londynie, jak również ludzi młodej generacji żyjących w ośrodkach polonijnych z dala od stolicy. Dbając o zachowanie przez tę wspaniałą grupę etniczną tożsamości narodowej, mam zamiar dużo uwagi przywiązać do współpracy w zakresie poszerzania form nauki języka polskiego w szkołach. Mam pewne pomysły i doświadczenia ze swoich poprzednich placówek, jak można ludzi, a przede wszystkim dzieci i młodzież, zachęcić do nauki języka polskiego. Chcę wykorzystać swoje doświadczenia. Jestem prawie pewien, że one zdadzą egzamin. Chciałbym również bliżej zająć się sprawą pomocy zarówno Ministerstwu Edukacji Narodowej i Sportu, jak i Wspólnocie Polskiej oraz instytucjom polonijnym zajmującym się tą sferą działalności polonijnej, w zredagowaniu podręcznika nauki języka polskiego dla dzieci, które nie mają żadnej styczności z tym językiem, tzn. dla dzieci wywodzących się z tzw. straconego pokolenia Polaków, bo nastąpiła przerwa między dziadkami a wnukami w ciągłości znajomości języka polskiego. Mam swoje doświadczenia z poprzedniej placówki w Kanadzie, gdzie rozpoczął się pęd do znajomości języka ojczystego przez dzieci rodziców, którzy stracili kontakt z tym językiem. Mimo dużego zaangażowania Związku Nauczycielstwa Polskiego w Kanadzie, nauczycieli wywodzących się z najnowszej emigracji polskiej, którzy piastowali funkcje personelu dydaktycznego, w placówkach nauki języka polskiego nie można było znaleźć podręcznika, który byłby do wykorzystania przez dzieci. Dostępne podręczniki były albo przeznaczone dla osób, które posiadają jakąś znajomość języka polskiego, albo dla osób, które są dorosłe i potrafią zrozumieć formę prezentowania języka polskiego w dostępnych podręcznikach. Dla dzieci czegoś takiego nie było. Mając na uwadze wagę problemu intensyfikowania kontaktów między członkami wspólnoty narodowej polskiej, chciałbym również zainspirować organizacje polonijne do włączenia się do wspólnych działań. Mam jeden plan szczególny. Mając na uwadze fakt, że w drodze realizacji prawa natury następuje wymiana generacji środowiska polonijnego w Wielkiej Brytanii, chciałbym podjąć na nowo (albowiem rozpocząłem coś takiego w połowie lat dziewięćdziesiątych) akcję upamiętniania obecności znaczących Polaków w Wielkiej Brytanii, przede wszystkim w Londynie, przy wykorzystaniu możliwości, jakie w tym zakresie dają instytucje brytyjskie. Z sukcesem upamiętniliśmy prezydenta Edwarda Raczyńskiego odpowiednią tablicą pamiątkową, która spełnia standardy British Heritage.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#JakubWolski">Mając na uwadze innych przedstawicieli społeczności polonijnej, których historia, losy wojny rzuciły na obszar Wysp Brytyjskich, chciałbym również poszukać śladów obecności tych ludzi przy pomocy zarówno młodzieży, szkół, parafii, jak i materiałów źródłowych z Instytutu Sikorskiego i z bibliotek. Na tej podstawie możemy trafić do tych miejsc oraz zainspirować do opracowania mapy poloników w Londynie, albowiem tego akurat nie ma - praktycznie rzecz biorąc - w żadnych przewodnikach po tym kraju czy po stolicy. Chciałbym jeszcze na jedno zwrócić uwagę, a mianowicie...</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#FranciszekStefaniuk">Panie konsulu, przepraszam, ale pozwoli pan, że zapytam, czy Komisja ma jakieś pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#ElżbietaJankowska">W swoim wystąpieniu przedstawił pan właściwie całą problematykę, która nas interesowała, ale mnie jeden problem szczególnie zainteresował. Jakie podejmie pan działania w zakresie pomocy Polakom, którzy od maja 2004 r. masowo przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii i borykają się z różnymi problemami? Wiemy o tym, że Polonia zaangażowała się bardzo w ten problem. Jakie podejmie pan formy współpracy z tymi Polakami i Polonią, która rozumie ten problem?</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#FranciszekStefaniuk">Powiedziałbym, że mam jedną z najbardziej rzeczowych dyspozycji, to nawet nie pytanie, a dyspozycja. Niech pan może nie udziela odpowiedzi, bo to jest sugestia do pańskiej pracy. Pan w zasadzie już wspomniał o upamiętnieniu wielkich Polaków. Stara Polonia już odchodzi. Wielu jej przedstawicieli posiada osobiste zasoby archiwalne. Jest taka sugestia do pańskiej pracy, żeby podjął pan działania zmierzające do zabezpieczenia tych pamiątek, by przekazać je Polsce. One mają bardzo wielką cenę. Chodzi nie o odpowiedź, ale o to, żeby pan te sugestie realizował w swojej działalności. Proszę udzielić odpowiedzi na pytanie pani posłanki.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JanuszWach">Dziękuję za to pytanie, gdyż pozwoli mi ono dokończyć wypowiedź, w której chciałem odnieść się do tej sprawy. Nawiązując do wypowiedzi moich poprzedników, chciałbym wskazać na to, że urząd konsularny, którym ewentualnie będę kierował, funkcjonuje w trochę innych realiach. Proszę sobie uświadomić, że od 1 maja 2004 r. jest to urząd funkcjonujący na obszarze unijnym, w państwie, które zostało całkowicie otwarte dla obywateli polskich. W związku z tym mamy do czynienia z masowym napływem obywateli polskich, z napływem osób, które przybywają legalnie, by podejmować legalną pracę i żeby kształcić się w najlepszych wyższych uczelniach, oraz osób, które wymykają się jakimkolwiek definicjom. Nie jest to póki co Polonia, a właściwie należałoby się zastanawiać, co będzie oznaczała Polonia w obszarze Unii Europejskiej. To jest właściwie zagranica według definicji zagranicy sprzed 1 maja 2004 r. Teraz to nie jest już koniecznie zagranica. Szczerze powiedziawszy, to oni już nawet nie potrzebują paszportu, żeby dojechać do Wielkiej Brytanii. Występują oczywiście problemy i potwierdzam to, że Polonia bardzo zaangażowała się w ich rozwiązywanie. Zjednoczenie Polskie wspólnie z konsulatem podjęło działania informacyjne adresowane do osób, które planowały i planują pobyt w Wielkiej Brytanii. Chodzi o to, by im unaocznić, jak wygląda system ubezpieczeń społecznych, jaki obowiązuje system zatrudnienia, jaka jest opieka zdrowotna, czego można oczekiwać od władz lokalnych w zakresie obrony interesów pracobiorcy i do jakich zobowiązań jest powołany pracodawca. Może tylko zwrócę uwagę na wpływ na pracę urzędu konsularnego napływu po 1 maja 2004 r. grupy osób szacowanej na 60 tys. Wspomnę, że za 6 miesięcy ubiegłego roku w statystyce wykazanej przez konsulat o 100 proc. wzrosła liczba drobnych bezzwrotnych zapomóg udzielonych przez konsula, o 150 proc. wzrosła liczba pożyczek udzielanych przez urząd konsularny, o 230 proc. wzrosła liczba wypadków losowych, jakim ulegają obywatele polscy na terenie Wielkiej Brytanii.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#FranciszekStefaniuk">Komisji chodzi o to, żeby szczególną opieką objąć te osoby, o których mówiła posłanka, ponieważ mamy sugestie i sygnały, że często ci ludzie wpadają w pułapki tych europejskich wyzwań. Jest sugestia ze strony Komisji, żeby pan ze szczególną troską podszedł do tej tematyki. Chcemy odpowiedzi „tak” albo „nie”.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JanuszWach">Bezwzględnie tak. Do pewnego stopnia jakby panaceum na tę sprawę jest podejmowanie działań prewencyjnych już w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#FranciszekStefaniuk">Kandydatów zapraszamy na kilkuminutową przerwę. Komisja za chwilę przystąpi do dalszej pracy.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#FranciszekStefaniuk">Panie ministrze, panowie konsulowie. Chciałem poinformować, że we wszystkich opiniach Komisja pozytywnie ustosunkowała się do pańskich kandydatur. Wszystkie opinie mają charakter pozytywny. Komisja zwróciła uwagę na waszą wiedzę i doświadczenie. Jeżeli to, co przedstawili panowie w zaprezentowanych informacjach przełoży się na waszą pracę, to ona będzie miała wymiar niemalże bohaterski. Pierwsze trzy opinie zostały przyjęte jednogłośnie, natomiast ostatnia opinia jest pozytywna, jedna osoba wstrzymała się od głosu. Chcę zaznaczyć, że możecie być państwo dumni z takich opinii Komisji. Tylko nieliczni kandydaci uzyskują pozytywne opinie jednogłośne. W imieniu Komisji chcę życzyć panom owocnej pracy, dobrych kontaktów i dobrych efektów pracy, a także dużo zdrowia i niekłamanej tęsknoty za ojczyzną.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JakubWolski">Chciałem bardzo serdecznie podziękować Komisji za jednomyślność. Minister Adam Rotfeld będzie zadowolony, że tak dzielnie tutaj walczyli nasi kandydaci. Naprawdę ważne jest to, że państwo doceniacie fakt fachowości naszych kandydatów.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#FranciszekStefaniuk">Dziękuję wszystkim za udział w obradach. Zamykam posiedzenie Komisji Łączności z Polakami za Granicą.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>