text_structure.xml 117 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#MirosławDrzewiecki">Otwieram wyjazdowe posiedzenie Komisji. Odbywa się ono w ośrodku szkoleniowo-wypoczynkowym należącym do Totalizatora Sportowego, ponieważ w dzisiejszym porządku dziennym mamy rozpatrzenie informacji o stanie i rozwoju gier liczbowych w Polsce. Temat ten będzie referowany przez pana prezesa Mirosława Roguskiego. Zanim przejdziemy do realizacji porządku dziennego, chciałbym zapoznać członków Komisji z treścią listu, który przyszedł do nas w tym tygodniu i jest adresowany do przewodniczącego Komisji Kultury Fizycznej i Sportu. Autorem listu jest doradca prezydenta RP do spraw sportu pan Stanisław Paszczyk, który - jak wszyscy wiemy - do niedawna pełnił funkcję prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Oto treść tego listu: „Szanowny panie przewodniczący, zwracam się do pana z prośbą o przekazanie wszystkim członkom Komisji, którą pan kieruje, serdecznych podziękowań za współpracę ze mną jako prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Te słowa podziękowania kieruję szczególnie za pomoc w doprowadzeniu do realizacji Centrum Olimpijskiego, do stworzenia unikalnego w skali Europy (opinia Juana Antonio Samarancha) Centrum Edukacji Olimpijskiej oraz pomoc w przeniesieniu Muzeum Sportu ze strasznych warunków materialno-lokalowych na Skrze do Centrum Olimpijskiego. Dziękuję. Przy tej okazji chciałbym na pana ręce wyrazić, myślę nie tylko moje, ale także dotychczasowych władz PKOl, serdeczne gratulacje za na wskroś apolityczne traktowanie problemów sportu polskiego i rozwiązanie z ogromną wrażliwością szczególnie tych dotychczasowych spraw ekonomicznych i zarządzanie sportem polskim wraz z wyrazami głębokiego szacunku dla pana i wszystkich posłów tej Komisji składa Stanisław Stefan Paszczyk.” Chciałbym poinformować panów posłów, że jako przewodniczący Komisji wysłałem do pana Stanisława Paszczyka list, w którym podziękowałem mu za współpracę z Komisją. Jeżeli ktoś z panów chciałby się zapoznać z treścią tego listu, to jest on w sekretariacie u pana Andrzeja Baczewskiego. Myślę, że w ten sposób Komisja kończy pewien etap współpracy z PKOl. Zazwyczaj jest tak, że w demokratycznych wyborach raz się wygrywa, a innym razem się przegrywa. Ten etap naszej współpracy z panem Stanisławem Paszczykiem zakończył się, co nie znaczy, że nie spotkamy się na innej niwie i nie będziemy nadal współpracowali. Przechodzimy teraz do realizacji porządku dziennego. Pan prezes Mirosław Roguski przedstawi nam informację o stanie i rozwoju gier liczbowych w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MirosławRoguski">W imieniu Rady Nadzorczej, która jest reprezentowana przez panią Elżbietę Moniuszko, pełniącą funkcję dyrektora generalnego w Ministerstwie Skarbu Państwa, oraz przez pana Andrzeja Adamczyka, pozostałych członków Zarządu oraz pracowników naszej spółki, w tym szefów wszystkich związków zawodowych chciałbym złożyć na ręce pana przewodniczącego złożyć serdeczne podziękowania za to, że Komisja postanowiła zająć się dzisiaj tak ważnym dla naszej firmy i dla polskiego sportu problemem. Istotnym momentem było, gdy podczas jednego z posiedzeń Komisji - przewodniczył mu pan poseł Tadeusz Tomaszewski - odbywała się dyskusja na temat obsługi bankowej środka specjalnego. Posłowie zadali wówczas pytanie o kondycję firmy, która ów środek specjalny wygospodarowuje. Myślę, że teraz jest ważny moment w historii naszej spółki, która w tym roku obchodzi 50-lecie swojej działalności. Jesteśmy głęboko przekonani, że kondycja naszej firmy jest bardzo ważna dla polskiego sportu, a także dla Komisji, która z taką dbałością podchodzi do zagadnień związanych z naszą działalnością. Mam prawo tak powiedzieć, ponieważ jestem zapraszany na wszystkie posiedzenia Komisji i mogę na jej forum prezentować nasze opinie i stanowiska. Komisja czuwa nad zabezpieczeniem środków finansowych dla polskiego sportu, czemu dała wyraz podczas obrad plenarnych Sejmu, kiedy to z jej inspiracji rozpatrywano punkt dotyczący problemów polskiego sportu. Wówczas dość wnikliwie przepytywano ministra edukacji narodowej i sportu w zakresie wydatkowania środków z dopłat do stawek w grach liczbowych. Chciałbym zwrócić państwa uwagę na kilka kwestii. Postaraliśmy się, żeby materiały, które dzisiaj państwu udostępniliśmy, prezentowały rynek polskiego hazardu na podstawie raportów sporządzonych przez departament, którym kieruje pan dyrektor Marek Oleszczuk, oraz naświetliły sytuację gier liczbowych, które są najbardziej istotne z punktu widzenia finansów polskiego sportu. Myślę, że nie jest przypadkiem to, że mówimy o grach liczbowych. Rzecz bowiem w tym, że te gry generują największe środki finansowe na polski sport. Różnica między tymi grami a innymi, które są objęte monopolem Skarbu Państwa, polega na tym, że od stawek w tych grach pobiera się 25-procentową dopłatę na sport i kulturę narodową. Pozostałych gier, czyli wideolotka, telebingo oraz loterii pieniężnej, dotyczy 10-procentowa dopłata. Jest zrozumiałe, że Komisja interesuje się realizacją tychże gier liczbowych oraz ich miejscem w polskim hazardzie. Są one bowiem źródłem, z którego finansowany jest polski sport. Totalizator sportowy ze względu na rodzaj misji, która legła u postaw w momencie jego powoływania, dużą wagę przywiązuje do tego, żeby oprócz tych wszystkich funkcji, które mają do spełnienia wszystkie spółki prawa handlowego, realizować również tę ważną misję społeczną - tak to traktujemy - czyli pobierać dopłaty stanowiące pewien wkład obywateli w rozwój polskiego sportu. Chciałbym mocno zaakcentować fakt, że pracownicy spółki Totalizator Sportowy pozostają w głębokim sporze z ministrem kultury, który traktuje te środki jak pieniądze swojego resortu.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MirosławRoguski">Myślę, że jest to również zasługą Komisji, że w sporcie pieniądze pozyskiwane ze stawek w grach liczbowych są wyraźnie odróżniane od innych pieniędzy. Jestem państwu za to bardzo wdzięczny i chcę podziękować posłom, którzy w trakcie dyskusji sejmowych - przypomnę wystąpienie pana posła Mirosława Drzewieckiego na forum Sejmu - akcentowali, że mamy w tym przypadku do czynienia z pewną funkcją społeczną realizowaną przez nasza spółkę. W dodatku cała dyskusja dotyczy pieniędzy, które pochodzą od społeczeństwa. Po pierwsze, zasadniczym i kluczowym zagadnieniem jest kwestia, jakie istnieją realne podstawy, żeby w najbliższych latach traktować środek specjalny jako trwałe źródło zasilania polskiego sportu. Przedstawimy państwu informację na temat kondycji naszej firmy oraz planów na najbliższe lata, jednak ta dyskusja byłaby niepełna, gdybyśmy nie powiedzieli państwu o pewnych zagrożeniach. Nie ma bowiem obszaru działalności biznesowej, nawet takiego, który jest objęty monopolem państwa pozornie niezagrożonym konkurencją. Rzecz bowiem w tym, że z pewnością monopol państwa nie jest dany raz na zawsze. Mamy świadomość, że naszym obowiązkiem jest podzielenie się z państwem informacjami, iż bez pewnych ofensywnych działań naszych oraz administracji państwowej, a także bez zainteresowania się naszą sytuacją przez środowisko sportowe oraz przez parlamentarzystów będzie niejednokrotnie dochodziło do ryzykownych sytuacji. Niebezpieczeństwem jest kurczenie się możliwości zasilania polskiego sportu z tego źródła. Jeżeli chodzi o sytuację Totalizatora Sportowego, to przypomnę, że na gry liczbowe przypada około 96 proc. naszej sprzedaży. Mówiłem już o tym, że gry liczbowe to jest priorytet, który nasza spółka przed sobą postawiła. Niejednokrotnie byliśmy krytykowani przez tych, którzy chcieliby widzieć rynek hazardu jako rynek zdemonopolizowany. Zarzucano nam, że nie wkładamy w rozwój innych produktów takiego samego wysiłku jak w rozwój gier liczbowych. Uważamy jednak, że przyjęcie takiego kierunku jest związane z naszą misją społeczną. Poza tym daje to miejsca pracy. Każda nasza kolektura to są co najmniej dwa miejsca pracy. Gry liczbowe generują również większe niż inne gry hazardowe środki na polski sport. Wprawdzie dwa lata temu w wielu grach otwarty został polski rynek hazardu. Pojawiły się na tym rynku podmioty obecne na rynku europejskim. Jednak Totalizator Sportowy utrzymuje 50-procentowy udział w polskim rynku hazardu. Dzieje się tak dzięki temu, że 95 proc. naszej oferty wypełniają właśnie gry liczbowe. Taka jest struktura naszej sprzedaży. Dokonaliśmy wielu zmian i podjęliśmy decyzje, które w najbliższych latach pozwolą - jak mamy nadzieję - na utrzymanie naszego udziału w rynku hazardu. Co roku zwiększamy dywidendę i inne świadczenia z zysku dla budżetu. Przypomnę, że w 2004 r. zwiększyliśmy o prawie 16 proc. zysk netto w porównaniu z rokiem 2001. To samo dotyczy przekazywanej dywidendy oraz różnych innych świadczeń. W ciągu ostatnich trzech lat Totalizator Sportowy odprowadził do budżetu - w postaci podatku od gier, podatku dochodowego oraz dywidendy - ponad 3.800.000 tys. zł. Jeżeli chodzi o podatki, to można powiedzieć, że przy naszym 50-procentowym udziale w rynku hazardu dostarczamy do budżetu około 65 proc. podatków związanych z hazardem. Świadczy to, iż nie tylko realizujemy naszą misję w sytuacji, gdy mamy największe obciążenia związane z ową 25-procentową dopłatą, ale także stale zwiększamy nasz udział procentowy w płaconych podatkach. Na przykład w 2004 r. odprowadziliśmy w formie podatków o ponad 15 proc. większą kwotę podatków w porównaniu do roku 2001. Corocznie zwiększamy również kwoty przekazywane na sport. Myślę, że warte podkreślenia jest to, że dzieje się tak mimo faktu, iż od momentu znowelizowania ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych mamy do czynienia z podziałem ogólnej kwoty dopłat. To znaczy na sport przeznaczone jest tylko jej 80 proc. Sądzę, że jest to istotna informacja. Wszyscy państwo pamiętacie, jaki niepokój budził ten problem w trakcie prac legislacyjnych. Dyskutowaliśmy wówczas na forum Komisji na ten temat i zastanawialiśmy się, co zrobić, żeby ta nowelizacja - polegała ona na przeznaczeniu na kulturę narodową 20 proc. kwoty uzyskiwanej z dopłat do stawek w grach liczbowych - nie spowodowała ograniczenia dopływu środków dla polskiego sportu. Przypomnę tylko podstawowe dane liczbowe. Otóż w 2002 r. Totalizator Sportowy przekazał na polski sport kwotę 447.000 tys. zł. To było o 5 proc. więcej niż w roku 2001. W 2003 r. analogiczna kwota wyniosła 456.000 tys. zł, czyli o 7 proc. więcej niż w roku 2001. Natomiast w 2004 r. przekazaliśmy kwotę 481.000 tys. zł, czyli o 13 proc. więcej w porównaniu z rokiem 2001. Oznacza to, że w wyniku podjętych przez nas działań inwestycyjnych i organizacyjnych, głównie dzięki decyzji o 70-procentowym rozwoju sieci, jak również koncentracji pewnych nakładów na przedsięwzięcia marketingowe i reklamowe, udało nam się wyrównać ów 20-procentowy ubytek związany z podziałem ogólnej kwoty dopłat. Istotne jest, żeby przypomnieć, że pobieranie owych 25-procentowych dopłat do stawek w grach liczbowych odbywa się w taki sposób, że spółka oraz kolektorzy ponoszą wszystkie koszty tego procesu. Na przykład w przeciwieństwie do ZUS jesteśmy instytucją, która we własne koszty wlicza wszystkie koszty i nie obciąża dodatkowo beneficjentów tych dopłat. Nie będę ukrywał, że istnieje na tym tle spór z naszymi kolektorami. Nie narzekamy również na brak „przyjaciół” Totalizatora Sportowego oraz polskiego sportu, którzy składają w tej sprawie różnego rodzaju wnioski do Urzędu Antymonopolowego itd. Kierownictwo firmy oraz jej pracownicy są świadomi społecznej misji, którą wypełniamy, oraz jakie przesłanki decydowały o jej podjęciu. Pragniemy zatem utrzymać tę formułę, jakkolwiek budzi ona wiele wewnętrznych napięć. Szacujemy, że koszty pobierania dopłat ponoszone przez kolektorów wynoszą około 45.000 tys. zł. Jest to wkład spółki, który może nie jest na zewnątrz widoczny, ale my ewidencjonujemy go od pewnego czasu, chociażby ze względu na wymagania, które postawił przed nami Urząd Antymonopolowy. Sądzę, iż należy podkreślić to, że utrzymanie tendencji wzrostowej, jeżeli chodzi o poziom wszystkich wpłat do budżetu państwa i oraz środków przekazywanych na sport, było efektem podjęcia w połowie 2002 r. strategicznej decyzji o szybkim rozwoju sieci sprzedaży.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MirosławRoguski">W trakcie dyskusji odbywających się w ramach prac nad nowelizacją ustawy stwierdziliśmy, że istnieje bardzo dużo grup lobbingowych i oraz instytucji, które są zainteresowane tym, żeby w krótszej lub dłuższej perspektywie ograniczyć wpływy i udział monopolu spółek skarbu państwa w obszarze gier losowych. Nie ma sensu ukrywać w tym gronie, że takie jest podejście wielu przedstawicieli środków przekazu, ośrodków naukowych czy politycznych. Totalizator Sportowy nie może się cieszyć sympatią paru sztandarowych tytułów prasowych, ponieważ jest zaprzeczeniem tezy, iż podmiot państwowy czy społeczny nie może być efektywny. Pojawiają się zatem opinie, że w tym obszarze konieczna jest prywatyzacja, po co utrzymywać monopole itp. Były również podejmowane próby takich nowelizacji oraz tworzenia na rynku takiej sytuacji, żeby efektywność naszego funkcjonowania była mniejsza. W zaistniałej sytuacji rozważaliśmy różne warianty i podjęliśmy decyzję o bardzo szybkim rozwoju sieci sprzedaży. Jak już stwierdziłem, rozszerzyliśmy tę sieć o 70 proc. Narzuciliśmy sobie również ostry reżim oszczędnościowy, co umożliwiło nam samodzielne sfinansowanie tegoż rozwoju. Wygenerowaliśmy około 110.000 tys. zł na zakup 6600 lottomatów najnowszej generacji. Zakup ten został sfinansowany przez spółkę i żadnym stopniu nie spowodował zmniejszenia dywidendy odprowadzanej do Skarbu Państwa. W przeciwieństwie do wielu innych spółek nie jesteśmy rozpieszczani, jeżeli chodzi o pobór dywidend. Były takie lata, w których dywidenda od Totalizatora Sportowego stanowiła 38–40 proc. całej dywidendy pobieranej od spółek Skarbu Państwa. Możecie sobie zatem państwo wyobrazić, jakie wewnętrzne oszczędnościowe działania były podjęte w celu wygenerowania środków na zakup tych urządzeń oraz na zapewnienie odpowiedniej lokalizacji. Korzystając z okazji chciałbym wyrazić podziękowania załodze oraz związkom zawodowym, ponieważ cały ten proces nie był łatwy. Uderzał on w interesy wielu naszych pracowników czy współpracowników, jako że trudniej prowadzi się działalność w sytuacji, gdy tuż obok na ulicy, na stacji benzynowej lub w supermarkecie wyrasta konkurencja. Ostatnie 2–3 lata naszej pracy, jako zarządu spółki, polegały także na przekonywaniu do przyjętej strategii. Oczywiście tworzyliśmy w tym czasie polityką oszczędnościową, a także podpisywaliśmy umowy z głównymi partnerami sieciowymi. Obecnie mamy podpisane umowy z największymi partnerami sieciowymi działającymi na terenie Polski, w tym z Ruchem, Kolporterem, a także sieciami dystrybucji paliw, takimi jak Shell czy Orlen, oraz z dużymi domami towarowymi. Proces rozbudowy sieci był jednak dla nas, jako zarządu spółki, jak i dla rady nadzorczej oraz kierownictw związków zawodowych, bardzo skomplikowany. Musieliśmy przełamać pewien stereotyp myślenia dużej grupy naszych kolektorów, którzy przez długi okres funkcjonowali w takiej rzeczywistości, że w powiecie nie ma drugiej kolektury, a więc konkurencji dla nich. Założyliśmy kolektury w ponad 2 tys. nowych miejscowości. Zaowocowało to tym, że nie doszło do spadku naszych dochodów oraz kwot przekazywanych Skarbowi Państwa oraz polskiemu sportowi. Kondycja spółki jest dobra. Średnia płaca również nie należy do najniższych. Dysponujemy również środkami inwestycyjnymi wygospodarowanymi na dalszy rozwój firmy.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MirosławRoguski">Osiągnęliśmy to wszystko w taki sposób, że zostały wprowadzone dość drastyczne zasady redukcji kosztów. Oszczędności zostały poczynione głównie poprzez redukcję kosztów materiałów eksploatacyjnych, losów loterii pieniężnych itp. W wyniku postępowań przetargowych nastąpiła redukcja kosztów w wielu pozycjach. Udało się korzystniej ukształtować rynek dostawców. Wszystko to miało duże znaczenie, bowiem koszty spadały nawet o 80 proc. Oczywiście te zmiany nie odbywały się bezkonfliktowo. Byliśmy atakowani przez media zaprzyjaźnione z producentami urządzeń związanych z naszą branżą. Byliśmy również przedmiotem licznych kontroli. Jesteśmy chyba jedyną spółką, która jest kontrolowana z taką częstotliwością. Wczoraj zakończyła się już czwarta w ciągu kadencji tego zarządu kontrola NIK. Myślę, że o tych faktach trzeba tutaj powiedzieć, żeby uzmysłowić państwu, że rozwój Totalizatora Sportowego nie był sielankowy nie tylko ze względu na wewnętrzne problemy oraz konieczność wygospodarowywania tych środków, ale również ze względu na takie specyficzne kibicowanie nam ze strony wielu instytucji. To nie było kibicowanie na stadionie, ale raczej pod stadionem. Wiele razów odczuwamy do tej pory. Kolejna istotna kwestia, o której trzeba dzisiaj powiedzieć, to konieczność pokrycia przez spółkę kosztów działań podejmowanych w przeszłości przez jej poprzednie kierownictwa. W wielu publikacjach pojawiały się opinie, że pewne nieprawidłowości i straty finansowe były konsekwencją polityki, którą firma prowadziła w latach 1998–2000. Odczuwamy skutki niekorzystnych umów, poręczeń i gwarancji. Musieliśmy te skutki zneutralizować. Mam tu na myśli niekorzystne inwestycje finansowe, chociażby zakup obligacji CODE za ponad 60.000 tys. zł. W tym samym okresie musieliśmy zneutralizować niekorzystne skutki finansowe na łączną kwotę ponad 130.000 tys. zł. Odeszliśmy od polityki inwestycyjnej tego typu, czyli od kupowania różnego typu obligacji oraz od inwestycji giełdowych. Bardzo istotną funkcją, którą spełniamy dla państwa, jest to, że wszystkie nasze środki lokujemy w papierach skarbowych. Być może nie jest to tak efektywne, ale daje to przychody dla Skarbu Państwa oraz zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Naszym dużym sukcesem związanym z redukcją kosztów jest to, że pomimo tylu problemów i tak gwałtownego rozwoju oraz niezahamowania wypływu pieniądza do Skarbu Państwa, spółka osiągnęła i utrzymuje jedną z wyższych rentowności w na rynku gier losowych. W grach liczbowych nasza rentowność sięga 8 proc., a w loteriach sięga ona 5–6 proc. Prawdopodobnie porównywalna jest tylko rentowność salonów gier na automatach. W 2003 r. wyniosła ona 7 proc. W tym okresie kluczową sprawą dla nas i dla polskiego sportu było przezwyciężenie pewnego problemu, o którym dyskutowaliśmy również na forum Komisji, mianowicie jak zostanie społecznie zaakceptowana 20-procentowa podwyżka dopłaty do stawek w grach liczbowych związana z wprowadzeniem 5-procentowej dopłaty na kulturę. Mieliśmy świadomość tego - wynikało to z wcześniejszych doświadczeń - że w pierwszych miesiącach po wprowadzeniu takiej podwyżki następuje gwałtowny spadek liczby zawieranych zakładów. Tak też się stało, ale stosunkowo szybko wyszliśmy z tego spadku. Natomiast nadal problem tego rodzaju dotyczy loterii pieniężnych. Jednak zaledwie 4-procentowy udział tych loterii w naszych wpływach sprawia, że nie ma to realnego wpływu na ogólne wpływy spółki.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#MirosławRoguski">W celu skrócenia okresu zmniejszenia wpływów włożyliśmy spore pieniądze i spory wysiłek w uzyskanie społecznej akceptacji owych dopłat. Było to przedsięwzięcie, które firma podjęła wspólnie z TVP i różnymi innymi mediami. Na sali obrad jest obecny pan dyrektor Józef Węgrzyn, który przez cały rok wspólnie z Fundacją Olimpijską obsługiwał sponsorowany przez nas telewizyjny Magazyn Olimpijski, który przyczynił się do ukształtowania świadomości społecznej na temat celowości pobierania owych dopłat. W materiałach, które państwo dzisiaj otrzymaliście, zawarta jest informacja na temat wzrostu akceptacji społecznej dla instytucji dopłat do stawek w grach liczbowych przeznaczanych następnie na polski sport. Na początku wszyscy obawialiśmy się, że owe dopłaty mogą powodować odwrócenie się od Totalizatora Sportowego, szczególnie w sytuacji, gdy rysowała się perspektywa, że gwałtownie rozwinie się rynek automatów niskohazardowych. Sądzę, że poza rozwojem sieci sprzedaży niezwykle ważna dla sytuacji naszej firmy była właśnie akceptacja wizerunku Totalizatora Sportowego, szczególnie po kampanii negatywnej, która była prowadzona na przełomie 2000 i 2001 r. oraz w 2002 r. Owa akceptacja jest jednym z elementów, które pozwalają przedstawiać Komisji pozytywny obraz i gwarantować, iż istnieją szanse i realne podstawy do tego by stwierdzić, że w najbliższej perspektywie gry liczbowe będą trwałym źródłem dopływu środków finansowych. Jeżeli chodzi o naszą strategię na najbliższe lata, to ona wynika - po pierwsze - z rozpoznania rynku oraz z chęci kontynuowania służebnej roli wobec polskiego sportu, a obecnie również wobec polskiej kultury. Po drugie, naszym zamiarem jest utrzymanie dominującej pozycji na rynku gier liczbowych. Nasza działalność przynosi wymierne korzyści dla polskiego sportu, ale prezentujemy również punkt widzenia - sądzę, że jest on w dużym stopniu podzielany przez Ministerstwo Finansów - iż należy zachować szczególną ostrożność przy rozpatrywaniu różnego typu nowinek i propozycji, takich jak masowe wprowadzenie do oferty wideoloterii oraz innych rozwiązań, które niosą ze sobą poważne uboczne skutki społeczne. Dlatego bierzemy pod uwagę wysokość dopłat do stawek w grach liczbowych oraz analizy, które są wykonywane na rynku amerykańskim, kanadyjskim i europejskim, a dotyczących właśnie wideoloterii. Mamy świadomość, że stopień uzależnienia od tych gier jest na tyle duży, że w pewnym momencie powstaje problem społeczny oraz konieczność walki z tymi uzależnieniami. Dlatego wydaje nam się, że w najbliższym pięcioleciu kierunek rozwoju naszej firmy powinien polegać na dalszym umacnianiu sieci sprzedaży. Podkreślałem już, że mamy swoje punkty sprzedaży w ponad 2 tys. nowych miejscowości. Ze względu na potrzeby partnerów sieciowych wydłużone zostały godziny pracy w naszej sieci sprzedaży. Ten model tworzy dużą liczbę miejsc pracy. Podstawową kwestią jest to, że w przypadku gier liczbowych można mówić o tym, że ryzyko uzależnienia jest najmniejsze w porównaniu z wszystkimi innymi grami hazardowymi. Wydaje nam się, ze ten cały kompleks uwarunkowań społecznych, ekonomicznych i politycznych sprawia, że chcemy realizować naszą dotychczasową strategię pomimo pojawiających się na łamach wybranych gazet podpowiedzi różnych suflerów.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#MirosławRoguski">Wiemy, jakie firmy, które znowu chcą nam dostarczyć technologii oraz sprzętu do wideoloterii za kilkaset milionów złotych, proponują różne zmiany, na przykład zdjęcie z wideoloterii monopolu państwowego. Pojawiały się takie postulaty. Nawet przedstawiciele Senatu sugerowali, żeby minister finansów szybko podjął taką decyzję. My w tym wypadku mamy świadomość tego, że niejednokrotnie podejmuje się decyzję o objęciu czegoś monopolem, żeby mieć nad tym czymś kontrolę i móc wybrać właściwy dla kraju i dla społeczeństwa model, który będzie się realizowało. W gospodarce rynkowej jest to normalne zachowanie. Naszą intencją nadal jest utrzymanie dominującej pozycji na rynku gier hazardowych. Chcemy rozwijać naszą spółkę poprzez maksymalne wykorzystanie dotychczasowej sieci sprzedaży oraz nałożenie na tę sieć innych produktów, ale jednak utrzymanie dominującej pozycji gier liczbowych. System, którym dysponujemy, został nam zaoferowany przez amerykańską firmę GTECH Corporation pozwala nam na stosunkowo szybkie i nowoczesne wchodzenie w inne obszary usług. Po pierwsze, chodzi o inne produkty loteryjne. Wydaje nam się, że w pewnej perspektywie czasowej będziemy rozpatrywali problem wprowadzenia do naszej oferty zakładów związanych z grami zespołowymi oraz zakładów bukmacherskich, ale zachowujemy dużą ostrożność, ponieważ mamy świadomość, że niejednokrotnie właśnie te zakłady przynoszą skutek w postaci negatywnego oddziaływania na markę naszych głównych produktów. Drugi z kierunków naszego rozwoju dotyczy tzw. małych płatności. Będzie można w naszych kolekturach płacić rachunki, doładowywać karty komunikacji miejskiej, kupować karty pre-paid itd. Cały ten program chcemy w najbliższym czasie realizować. Technologia, którą obecnie dysponujemy, pozwala na wykonywanie takich funkcji. W wielu wypadkach - przeprowadziliśmy taki eksperyment na Mazowszu i Podlasiu - można mówić o tworzeniu równoległej alternatywnej, w stosunku do zwijanej sieci bankowej czy pocztowej, sieci usług niezbędnych dla ludności. Chodzi przede wszystkim o ludność wiejską czy małomiasteczkową, która coraz częściej musi się posługiwać takimi rachunkami czy dokonywać takich płatności. Eksperyment, który realizowaliśmy wspólnie z urzędami zatrudnienia na terenie Mazowsza i Podlasiu, potwierdził, że jest to szansa tworzenia miejsc pracy głownie dla absolwentek uczelni wyższych, które niejednokrotnie nie mają perspektyw zatrudnienia w dużych miastach i muszą wracać do mniejszych ośrodków, z których się wywodzą. Oczywiście to nie znaczy, że nie prowadzimy studyjnych prac nad tymi grami, które oferuje nam monopol państwa, czyli telebingo oraz wideoloteriami. Mamy świadomość ograniczeń. Jeżeli zostaną podjęte decyzje, to z pewnością poprzedzimy je studiami ekonomicznymi i studiami społecznymi. Uważamy, że jeżeli w Europie wideoloterie są realizowane w 4 czy 5 krajach, to nasz kraj ma inne obszary, na których może rywalizować z tymi krajami, i nie musi oferować społeczeństwu masowych igrzysk. To decyduje o naszej ostrożności, choć nie zamyka tego całego procesu studyjnego. Powiem teraz o zagrożeniach dla rozwoju naszej firmy.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#MirosławRoguski">Pierwsze z nich znane jest już Komisji i środowiskom sportowym. Nasze stanowisko w tej sprawie zostało zaakceptowane przez ministra edukacji narodowej i sportu, rząd oraz większość parlamentarzystów europejskich. Dotyczy ono treści dyrektywy o usługach, a szczególnie jej punktu mówiącego o tym, że w Unii Europejskiej można będzie znieść zasadę jurysdykcji narodowej nad grami hazardowymi. Nie tylko my, ale większość loterii państwowych oraz narodowych komitetów olimpijskich upatruje w tej koncepcji poważne niebezpieczeństwo dla finansowania sportu oraz kultury. Jesteśmy co do tego zgodni. Chciałbym podziękować za wsparcie, które w tym zakresie uzyskaliśmy od posłów. Proszę również o to, żeby utrzymywać zainteresowanie tą sprawą. Wydaje nam się, że jest ono nam potrzebne. Stanowisko wypracowane przez naszych prawników jest jednym z istotnych elementów stanowiska Stowarzyszenia Loterii Europejskich. Stanowisko to zostało zaakceptowane przez rząd. Akceptują je również podmioty prywatne, choćby Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe. Podmioty te uważają, że jeżeli chce się prowadzić tego typu działalność, to trzeba tworzyć spółki na terenie kraju i tutaj płacić podatki, a nie wyprowadzać ich poza Polskę. Dotyczy to szczególnie podatku dochodowego. Kolejny problem polega na tym, że oprócz globalnego lobbingu na rzecz likwidacji owej jurysdykcji narodowej mamy do czynienia z lobbingiem wewnętrznym. Rzecz w tym, że równolegle, nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach, wiele firm bukmacherskich próbuje tworzyć przychylną atmosferę dla rozluźniania zasad obowiązujących w zakresie monopolu państwowego w obszarze gier hazardowych. Kolejne zagrożenie to przeniesienie tzw. modelu argentyńskiego z rynku usług finansowych na rynek usług hazardowych. Jako Totalizator Sportowy wspólnie z Ministerstwem Finansów próbujemy docierać do opinii publicznej. Pokazujemy przykłady ewidentnych oszustw, takich jak bezprawne używanie naszego znaku firmowego oraz fikcyjnego podejmowania rozmów, co czyni się tylko po to, żeby później powoływać się na rzekome porozumienia zawarte z nasza firmą. Ten kierunek działań jest bardzo niebezpieczny. Jeżeli to wszystko zostało uporządkowane na rynku finansowym, to w chwili obecnej opinia publiczna jest wprowadzana w błąd przez część mediów, które dopuszczają się nieprawidłowości w pogoni za łatwymi reklamami. One są zamieszczane niezgodnie z prawem. Opinia publiczna nie zdaje sobie sprawy z tego zagrożenia, a jest ono dosyć poważne. W obecnej chwili możemy powiedzieć Komisji, że wartość kapitału posiadanego przez spółkę - przypomnę, że kapitał zakładowy spółki wynosi 115.000 tys. zł, a jej wartość wycenia się na kwotę ponad 2.300.000 tys. zł - pozwala na optymistyczną ocenę możliwości realizacji drugiego etapu naszego rozwoju. Niezbędne jest dokonanie pewnej racjonalizacji naszej sieci sprzedaży. Mamy świadomość, że działając w tak szybkim tempie i zwiększając w ciągu dwóch lat sieć sprzedaży o 70 proc. musieliśmy popełnić szereg błędów. Sądzimy, że będziemy musieli stawić czoła wielu problemom związanym ze zmianą lokalizacji oraz z podnoszeniem na wyższy poziom jakości naszych usług. Mamy świadomość, że w wielu wypadkach mamy do czynienia z niedostateczną ich jakością. Jednakże ostatnia kontrola NIK wskazała, że na setki milionów zawieranych zakładów Dużego Lotka liczba reklamacji wynosi 300 rocznie. W przypadku kumulacji dokonuje się 12–15 milionów operacji, a do kolektur w ciągu jednego dnia przychodzi kilka milionów klientów.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#MirosławRoguski">Wydaje nam się, że przypadki niewłaściwego obsługiwania naszych klientów będą stopniowo eliminowane. Ostatni problem dotyczy naszych relacji ze sportem. Myślę, że naszym istotnym wkładem jest pobieranie dopłat bez naliczania dodatkowych kosztów. Pragnę zwrócić uwagę na fakt, że nasza firma lokuje się dość daleko w różnych rankingach, ponieważ 25 proc. wartości naszej sprzedaży nie wlicza się do naszych obrotów. Jest to dla firmy pewien problem, ale kluczowym zagadnieniem jest przełamanie pewnego stereotypu. Mówiłem o nim podczas posiedzenia Komisji oraz na spotkaniu z prezesami polskich związków sportowych. Otóż wiele klubów, które nie mają pieniędzy na utrzymanie swoich obiektów, kieruje do nas roszczenia, żądania, prośby - to przyjmuje różne formy - jakby zapominając o tym, że my jesteśmy spółką prawa handlowego. Nasza firma wykłada rocznie około 10.000 tys. zł na różne formy sponsoringu oraz inne formy współpracy z klubami sportowymi, ale środki na ten cel są ograniczone. Mamy zawartych wiele umów. Wśród nich jest umowa z Polsatem, która angażuje 40 proc. środków wydawanych przez firmę na reklamę. To decyduje o tym, że niejednokrotnie przepraszamy działaczy sportowych oraz posłów i działaczy samorządowych interweniujących w takich sprawach. Po prostu nie jesteśmy w stanie sprostać tym prośbom. Obecnie dotyczy to również środowisk związanych z kulturą. Wydaje nam się, że nadal główną formą odpowiedzi na to społeczne zapotrzebowanie będzie zwiększanie środków z dopłat do stawek w grach liczbowych, które przekazujemy tym dwóm środowiskom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#MirosławDrzewiecki">Dziękuję panu prezesowi za przedstawienie tej dość wyczerpującej informacji. Otwieram dyskusję. Może zanim zabiorą głos posłowie, chcieliby zabrać głos przedstawiciele związków zawodowych lub Rady Nadzorczej spółki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#ElżbietaBoniuszko">Jestem od niedawna członkiem Rady Nadzorczej, a mianowicie od sierpnia 2004 r., ze wskazania ministra Skarbu Państwa, jako organu reprezentującego prawa własności Skarbu Państwa. Muszę przyznać, że kwestia funkcjonowania spółki jest istotna nie tylko z punktu widzenia przychodów na określone cele, ale jest to działalność narażona z racji swojego charakteru - jest to hazard - na szczególny ogląd społeczny. Wszystko, co dzieje się w tej spółce znajduje się pod szczególnym nadzorem publicznym. Od 2001 r. spółka wychodzi z dość trudnej sytuacji. Na tyle, na ile przez ten czas poznałam dokumenty źródłowe, mogę stwierdzić, że we wcześniejszym okresie doszło do zawarcia bardzo wielu niekorzystnych umów, które przyczyniły się do wyprowadzenia ze spółki dużych kwot. W tym zakresie toczą się właściwe postępowania. Część z tych umów udało się obecnemu zarządowi renegocjować w taki sposób, że negatywne skutki, jakie te umowy generowały, zostały złagodzone. Niemniej jednak w dalszym ciągu obowiązują dwie dość niekorzystne umowy. Pierwsza z nich to wspomniana umowa z Polsatem. Druga z umów dotyczy wykonywania przez spółkę znaczących funkcji społecznych, bo poniekąd wspieramy naukę polską utrzymując Bibliotekę Uniwersytetu Warszawskiego. Niestety. Umowa ta jest zawarta na niekorzystnych warunkach i nie można jej rozwiązać do roku 2009. To oczywiście przekłada się głównie na wizerunek finansowy spółki zależnej, która działa na obiekcie wynajętym od BUW. W ocenie Rady Nadzorczej działania podejmowane przez zarząd spółki zmierzają we właściwym kierunku. Chodzi przede wszystkim o uporządkowanie i obniżkę kosztów własnych związanych z prowadzoną działalnością. Podjęte zostały również prace, o których wspomniał już pan prezes, związane z analizą rynku gier oraz zapotrzebowania społecznego w zakresie otwierania nowych obszarów działalności. Realizowane są prace, których celem jest wprowadzenie w obszar zainteresowań Totalizatora Sportowego nowych produktów związanych z rynkiem hazardu. Sądzę, że w tym lub w przyszłym roku spółka podejmie działania w celu uzyskania nowej siedziby. Wiązałoby się to z budową magazynów oraz z lepszym zabezpieczeniem bonów do losowania. Muszą one być traktowane prawie jak banknoty i podlegają specjalnemu nadzorowi. W zakresie nadzoru realizowanego przez Radę Nadzorczą zwracamy szczególną uwagę na wypełnianie przez firmę funkcji ekonomicznej poprzez generowanie znaczących środków dla Skarbu Państwa, tak poprzez system podatków wpływających bezpośredni do budżetu państwa, ale również poprzez dywidendę co roku pobieraną przez Skarb Państwa. Niemniej jednak działania związane ze wzrostem efektywności muszą iść w parze z dostosowywaniem spółki do wzrastających wymagań rynku i wymogów konkurencji. Wiąże się to z potrzebą inwestowania w nowe technologie związane z tą dziedziną działalności gospodarczej. W ocenie Rady Nadzorczej spółka realizuje obecnie właściwy kierunek działań. Te newralgiczne punkty, o których wspomniałam - mówił o nich również pan prezes - chyba zostały rozpoznane i zabezpieczone.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#ElżbietaBoniuszko">Mamy zatem wrażenie, że uda się ten kierunek utrzymać i pomnożyć sukcesy firmy poprzez poszukiwanie nowych dziedzin działalności. Teraz jest szczególny okres dla spółki, ponieważ w tym roku kończy się kadencja obecnego zarządu i czekają nas wybory. Rozpoczęło się postępowanie konkursowe. Zgłoszono 9 kandydatów. Wszyscy ono spełniają oczekiwania, które zostały publicznie ogłoszone. Można mieć nadzieję, że nowy zarząd nie będzie gorszy od aktualnego. Korzystając z okazji chciałabym w obecności Komisji wyrazić dotychczasowemu kierownictwu Totalizatora Sportowego podziękowanie za bardzo sensowne prowadzenie tej spółki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MirosławDrzewiecki">W dalszej części posiedzenia poprosimy pana prezesa o rozwinięcie tematu owych zaszłości w postaci niekorzystnych umów, które zostały zawarte przez poprzednie kierownictwa spółki. Sprawę umowy z CODE znamy z prasy, ale rozumiem, że jest jeszcze parę umów, które nie były opisywane w prasie. Być może nie są to umowy o tak dużej wartości, ale są one kulą u nogi i zostały podpisane w sposób daleki od przejrzystości. Czy przedstawiciele związków zawodowych chcieliby teraz zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#ElżbietaSzmajda">Moja rola jest dość trudna, ponieważ podczas wszystkich posiedzeń zabieram głos po panu prezesie, który udziela kompletnej informacji. Mnie wypada jedynie dodać, że z pewnością jest ewenementem w zakresie stosunków na linii pracodawca - związki zawodowe, że w naszej firmie współpraca ta układa się dość dobrze, ponieważ wraz z obecnym zarządem spółki udało nam się wspólnie, mimo wszystkich „zgrzytów” - rolę moderującą spełniała Rada Nadzorcza - ułożyć naszą współpracę w taki sposób, że doszło do integracji załogi, związków zawodowych i wszystkich organów spółki wokół wspólnego celu, jakim jest rozwój firmy. Zintegrowana załoga świadoma strategii spółki będzie działać w taki sposób, żeby wszystko chodziło jak w zegarku. Nie zawsze to się udaje. Mówił o tym pan prezes. Dają się we znaki najróżniejsze zaszłości w postaci owych umów. Te sprawy ciągną się za nami. Jak przewodnicząca związku zawodowego mogę wyrazić się mniej oględnie. Otóż mają miejsce napaści zewnętrzne na spółkę oraz próby zakłócenia spokoju wewnętrznego w spółce. Musimy się zatem wszyscy bardzo ostrożnie zachowywać. Panowie posłowie uświadamiają sobie, że to jest spółka Skarbu Państwa generująca poważne dochody, utrzymująca swoją pozycję na rynku i wspierająca polski sport oraz w dużym stopniu polską kulturę. Mamy zresztą wielkie pretensje do ministra kultury, że nie podkreśla publicznie faktu, że większe pieniądze dla kultury to nie wzięły się nie wiadomo skąd. A to jest dla nas ważne z punktu widzenia naszych kontaktów z grającymi. Miliony ludzi, którzy przynoszą swoje pieniądze do kolektur, muszą wiedzieć, że część z tych pieniędzy jest przeznaczana na cele społeczne. Dzięki temu mniejsze jest poczucie przegranej i większa chęć do kolejnego zakupu naszego produktu. To są normalne prawa, które rządzą na tym rynku. Jako załoga często sygnalizujemy zarządowi różne niepokojące objawy na linii firma - klienci. Polacy lubią sport, kochają kulturę i chcą wiedzieć, że ich pieniądze nie są gdzieś tam przeblankietowane czy wytransferowane za granicę na jakieś dziwne inwestycje. Oni chcą wiedzieć, że zgodnie z długoletnią tradycją - w tym roku Totalizator Sportowy będzie obchodził swoje 50-lecie - i celem, dla którego została powołana, firma finansuje polski sport. Powinno być powszechnie wiadome, że Totalizator Sportowy to jest spółka Skarbu Państwa, czyli że nie dzieje się u nas nic podejrzanego i skandalicznego. Różnego typu ataki na spółkę, w tym ataki prasowe - na przykład wczorajszy dość dziwny artykuł w „Gazecie Wyborczej” - powodują sytuacje, że klient przychodzi do kolektury i mówi „Wy oszuści coś kombinujecie. Mówicie, że budujecie obiekty sportowe, a tak naprawdę nie wiadomo co tam się dzieje”. Mam dość dokładne informacje, ponieważ w tej kolekturze pracują moi związkowcy. Takie osoby zagrają albo nie, ale zazwyczaj oplują kolekturę lub kopną w jej ścianę i sobie idą. Jeżeli mamy dobrze funkcjonować na tym rynku i jako spółka przynosić określone dochody dla Skarbu Państwa, to potrzebne jest nam zaufanie społeczne.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#ElżbietaSzmajda">Ośmielę się stwierdzić, że przez lata pracy obecnego zarządu spółki ów zarząd miał większe problemy z utrzymaniem zaufania społecznego niż z samym kierowaniem spółką. Każdy atak prasowy powoduje spadek obrotów firmy. Jeżeli obecna kumulacja dojdzie do 8000 tys. zł, a zatem nie osiągnie 9000 tys. zł, to będzie to efekt wczorajszego artykułu w „Gazecie Wyborczej” i „zadymy” - posłużę się wyrazem używanym przez związkowców - która znowu powstała wokół spółki. Nie jest zamiarem naszego związku wywoływanie jakichkolwiek awantur wewnątrz spółki. Mamy wystarczająco dużo problemów na zewnątrz, zatem musimy szukać porozumienia, choć zdarza się, że ze sobą walczymy. Proszę jednak zauważyć, że to, co dzieje się wewnątrz firmy nigdy nie wydostaje się na zewnątrz. Jako związkowcy unikamy mediów. Zresztą wydaje się, że zarząd również nie bardzo lubi występy w mediach. Chodzi nam wszystkim o to, żeby nie podważyć społecznego zaufania do spółki. Wszelkie rewelacje czy sensacje na temat naszej firmy od razu odbijają się na percepcji społecznej, co w rezultacie przekłada się na nasze obroty. Myślę, że cokolwiek będzie się działo w przyszłości, to jednak można mieć pewność, że jako związki zawodowe oraz cała załoga firmy mamy świadomość, że musimy być bardzo zintegrowani wokół realizacji naszych celów. Jeżeli będą pytania do załogi lub do związków zawodowych, to chętnie na nie odpowiemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MirosławDrzewiecki">Po wypowiedziach pana prezesa, przedstawicieli Rady Nadzorczej oraz przedstawicielki związków zawodowych mogę stwierdzić, że jeżeli chodzi o wzajemne relacje wewnątrz spółki, to wszystko jest w porządku. Oby było tak dalej. Jako przewodniczący Komisji mogę tylko państwu oraz całej załodze podziękować, że wykonujecie dobrą robotę, co w sposób nadzwyczajny zwiększa szansę na to, żeby polski sport w ogóle istniał. Ludzie sportu oraz nasza Komisja w przeciwieństwie do ministra kultury przy każdej okazji powtarzają, że owa koncepcja dopłat wymyślona tak niewiele lat temu spowodowała, że polskie dzieci, młodzież, a także ludzie dorośli mają szansę bywać na jakichś obiektach sportowych. Te 3 tys. obiektów, które zostały wybudowane przy dofinansowaniu z tej puli, to nie tylko powód do dumy. Rzecz w tym, że gdyby tych obiektów nie było, to nasze społeczeństwo miałoby tak ograniczony dostęp do obiektów sportowych, że nie wyobrażam sobie, jak wyglądałby dzisiaj polski sport i w ogóle nasz kraj. To między innymi dlatego Komisja od lat walczy o utrzymanie tego środka specjalnego. Różni ministrowie finansów obiecywali, że zlikwidują ów środek specjalny, a w to miejsce pojawią się pieniądze z budżetu. Tyle, że środek specjalny w formule, w jakiej funkcjonuje, jest czymś przewidywalnym. Pan prezes cytował dane z kolejnych lat od roku 2001. One układają się w logiczną całość. Wpływy z dopłat do stawek w grach liczbowych co roku o wzrastają o kilka procent, co oznacza, że możemy cokolwiek prognozować w sporcie. Natomiast jeżeli zadeklaruje coś minister finansów, nawet gdy jest wicepremierem, to przecież on w ciągu dwu miesięcy czy pół roku może przestać pełnić swoją funkcję, a jego następca po prostu nie respektuje ustaleń poprzednika. W związku z tym powstaje tragiczna sytuacja dla sportu. Sądzę, że bez względu na to, jak będzie wyglądała reforma centrum oraz jakie będą posunięcia nowego rządu, troska o polski sport wymaga, żeby nadal był on dofinansowywany ze środków z dopłat do stawek w grach Totalizatora Sportowego. Jest tak jeszcze z jednego względu. Pani przewodnicząca bardzo ładnie powiedziała, że Polacy lubią sport i kochają kulturę. Ja bym powiedział, że Polacy tak naprawdę kochają sport, a kulturę szanują. Niezbędne jest zatem docieranie do klienta firmy z informacją, że z jego pieniędzy budowane są owe obiekty sportowe. Wmurowywanie tablic, które o tym informują, nie powinno być traktowane jak przypinanie sobie orderów, natomiast chodzi o to, żeby Polacy mieli świadomość, że owe 25 groszy dopłaty do ceny jednego zakładu - 20 groszy jest przeznaczane na sport, a 5 groszy na kulturę - to jest ogromny wkład Totalizatora Sportowego w rozwój polskiego sportu. W krótkim przedziale czasowym byłoby trudno przekonać Polaków, że Totalizator Sportowy buduje te obiekty, bo byłoby ich niewiele, natomiast po tych wszystkich latach powstało już 3 tys. takich obiektów. Są to stadiony, hale, baseny etc., a zatem efekty są tak namacalne, że większość mieszkańców naszego kraju ma świadomość co rzeczywiście Totalizator Sportowy ma wspólnego ze sportem.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#MirosławDrzewiecki">Przecież tak naprawdę firma zajmuje się grami hazardowymi i nie trzeba mieć żadnych umiejętności sportowych poza tym, że jeżeli wyjdzie się z domu tuż przed zamknięciem kolektury, to trzeba podbiec, żeby zdążyć wysłać kupon. Natomiast nazwa „Totalizator Sportowy” jest tak zbudowana i historycznie uwarunkowana, że ludzie w Polsce uważają, że firma ma związek przede wszystkim ze sportem. Uważam, że z kulturą jest nieco inaczej i nie jest tylko kwestia tego, że obecny minister kultury pan Waldemar Dąbrowski jest specyficznym ministrem i ma specyficzne podejście do Totalizatora Sportowego, bo nawet innemu ministrowi kultury będzie trudno przekonać Polaków, że wkład firmy w rozwój kultury jest tak znaczący. Ze sportem jest inaczej, bowiem sport i Totalizator Sportowy jest w odczuciu społecznym jakby jednym organizmem. Tej wartości nie wolno utracić. Przy każdej okazji trzeba o niej przypominać. Jest korzystną okolicznością, iż Totalizator Sportowy jest spółką Skarbu Państwa. Wiadomo, że im lepsza jest pozycja firmy na rynku, tym większe są korzyści dla Skarbu Państwa oraz dla polskiego sportu. Byłoby dobrze, żeby media, przynajmniej te publiczne, jak najlepiej pokazywały ów wkład, który obywatele wnoszą w rozwój tej dziedziny i jakie są tego widoczne efekty. Z budżetu państwa na sport przeznacza się 130.000 tys. zł, czyli statystycznie po około 3,20 zł na jednego mieszkańca Polski, natomiast grający de facto płacą na sport ponad czterokrotnie więcej. Proszę spojrzeć jakie to są proporcje. Bez tych środków polski sport praktycznie przestałby istnieć. W ciągu tych 9 lat grający wpłacili na sport miliardy złotych. To jest ogromna liczba obiektów sportowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#ElżbietaSzmajda">Nawiązując do wypowiedzi pana przewodniczącego pragnę zwrócić uwagę, że środki z owej dopłaty przeznaczane na lokalne inwestycje sportowe najczęściej nie są pokazane jako środki pochodzące właśnie z tego, a nie innego źródła. Odpowiednia informacja nie trafia do świadomości środowiska lokalnego, więc traktuje się je jako środki budżetowe. Moi związkowcy informują mnie, że jeżeli w jakimś mieście budowano obiekt sportowy ze środków z dopłat, to jednak władze miasta nie podkreślały tego faktu w żaden sposób. Nie umieszczało się odpowiedniej tablicy na obiekcie. O pochodzeniu tych pieniędzy milczały lokalne media. Tak było do niedawna. Na szczęście od około dwóch lat obecny zarząd spółki bardzo pilnuje tego, żeby tę sytuację zmienić. To się powoli dzieje. Jednak przez kilka lat moi związkowcy oraz inni pracownicy firmy mieli poczucie, że nie jest doceniana ich rola, zwłaszcza że dopłaty do stawek w grach liczbowych są przez nich pobierane za darmo. Wynagrodzenie w kolekturach ma charakter prowizyjny, a więc owe dopłaty stanowiły 20 proc. ich prowizji, a w tej chwili stanowią już 25 proc. Dobrze, że obecnie podkreślane są zasługi pracowników firmy w zakresie pobierania owej dopłaty i ratowania polskiego sportu. Chciałabym serdecznie za to podziękować panu prezesowi oraz całemu zarządowi. Przez parę lat byliśmy darmowymi poborcami podatkowymi Skarbu Państwa i nawet nikt nam za to nie mówił „dziękuję”. To było bardzo nieładne. Zatem dziękuję, panie prezesie, że przynajmniej w tej formie starał się pan nas wynagrodzić za darmową pracę, bo tak to trzeba ujmować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MirosławDrzewiecki">Jeżeli wcześniej nie informowano o pochodzeniu pieniędzy, które posłużyły do realizacji tych inwestycji, to był to błąd w sztuce. Obecnie, gdy wizytujemy nowe obiekty, to one są odpowiednio opisane. Są na nich montowane tablice. Powinien być to obowiązek, bo jest to niezbędne z marketingowego punktu widzenia. W Polsce i nie tylko u nas często zdarza się, że jeżeli ktoś wybudował jakiś obiekt w danym mieście, to najchętniej informuje, że za wszystko sam zapłacił, mimo, że dany obiekt powstawał dzięki łączeniu środków z różnych źródeł. Taka panuje zasada i oczywiście zdarzają się wyjątki, ale to są rzeczywiście wyjątki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#ElżbietaNiebisz">Chciałabym uzupełnić wypowiedzi dotyczące sytuacji spółki. Wypowiedzi pana prezesa oraz przedstawicielki Rady Nadzorczej wskazują na to, że spółka zmierza we właściwym kierunku. Widać to po wynikach w zakresie wzrostu przychodów oraz kwot przekazywanych do budżetu oraz wysokości kwoty pochodzącej z dopłat do stawek w grach liczbowych. Jest bardzo istotne podkreślanie, że podatki, dywidenda oraz dopłaty stanowią dużą część przychodów, które generuje Totalizator Sportowy. Świadczy to o tym, że firma realizuje misję, która została jej powierzona. Sądzę, że Ministerstwo Kultury nie docenia faktu, iż otrzymuje środki z dopłat do stawek w grach liczbowych wynika z tego, że te pieniądze wpływają do tego resortu dopiero od dwóch lat. Zapewne przyjdzie moment, gdy fakt ten zostanie odpowiednio doceniony. Jeżeli chodzi o Ministerstwo Skarbu Państwa jako właściciela spółki, to oczywiście my oceniamy całokształt działania spółki. Działania, które są podejmowane przez Zarząd pod bezpośrednim nadzorem Rady Nadzorczej pozwalają sądzić, że nie ma powodu do niepokoju. Oczywiście, spółka ma swoje problemy, ale myślę, że już je zidentyfikowała i będzie pracowała nad ich rozwiązaniem. Istotne jest, żeby wyniki finansowe spółki poprawiały się. Mogę zadeklarować, że nasz resort będzie wspierał spółkę w tych obszarach, w których jest to niezbędne. Dzisiaj omawiamy temat gier liczbowych. Jest to obszar monopolu państwa, w którym funkcjonuje Totalizator Sportowy. Jeżeli chodzi o drugą spółkę, która również jest jednoosobową spółką Skarbu Państwa, czyli Polski Monopol Loteryjny, to nie prowadzi ona działalności w obszarze gier liczbowych, tylko zajmuje się loteriami pieniężnymi. Sądzę zatem, że będziemy wspierać Totalizator Sportowy, żeby miał on szansę rozwijać się w tym podstawowym obszarze jego działalności, jakim są gry liczbowe. Jeżeli będą potrzebne środki na inwestycje, to sądzę, że będziemy w stanie, jako właściciel, rozważać poziom dywidendy, którego będziemy oczekiwali jako wpłaty do budżetu. Uczynimy to w ramach podsumowania i oceny roku działalności spółki i jeżeli pojawią się uzasadnione wnioski, iż większa część pieniędzy powinna być pozostawiona w spółce na jej rozwój i realizację przyjętych kierunków w tym zakresie, to z całą pewnością resort podejmie taką decyzję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JustynaGarbarczyk">Bardzo serdecznie dziękuję panu przewodniczącemu za zaproszenie na posiedzenie Komisji Kultury Fizycznej i Sportu, które odbywa się w Wyszkowie. Myślę, że nasze miasto już wygrało los na loterii - może jeszcze nie szóstkę w Dużego Lotka - ze względu na fakt, że Totalizator Sportowy ulokował właśnie tu, w Wyszkowie siedzibę swojego nowego ośrodka szkoleniowo-wypoczynkowego. Dzięki temu możemy dzisiaj gościć tak szacowną Komisję na terenie naszego powiatu. Chciałabym nawiązać do wypowiedzi pani przewodniczącej Elżbiety Szmajdy. Sądzę, że będę wyrazicielem opinii wszystkich samorządowców w Polsce, gdy powiem, że bardzo sobie cenimy środki finansowe, które możemy pozyskiwać od Totalizatora Sportowego na budowę nowych obiektów sportowych. Nie ukrywamy pochodzenia tych środków. Wręcz chwalimy się, skąd je pozyskaliśmy. Lokalna prasa szeroko o tym pisze. Liceum w Wyszkowie, które w tym roku obchodziło 90-lecie, przez cały okres swojego istnienia nie posiadało sali gimnastycznej. W zeszłym roku rozpoczęliśmy budowę Sali, i to tylko dzięki temu, że uzyskałam dofinansowanie w wysokości 25 proc. kosztów inwestycji. W sierpniu będziemy uroczyście otwierać ten obiekt. Już dzisiaj serdecznie zapraszam wszystkich państwa na tę uroczystość. Mam nadzieję na wsparcie finansowe nie tylko w zakresie inwestycji sportowych, ale również na działalność kulturalną w naszym powiecie. Rozmawiałam na ten temat z panem prezesem. W maju organizujemy wyścig kolarski im. Trochanowskiego dookoła powiatu. Mamy nadzieję na współpracę w tym zakresie i patronat pana przewodniczącego Komisji nad tym wyścigiem. Zagęszczenie sieci kolektur Totalizatora Sportowego na terenie kraju spowodowało, że także w naszym powiecie powstały nowe miejsca pracy. W ciągu ostatnich dwóch lat w Wyszkowie powstawały nowe kolektury i działo się to dzięki współpracy z powiatowymi urzędami pracy i porozumieniu z Totalizatorem Sportowym mieszkańcy powiatu byli zatrudniani w ramach prac interwencyjnych. Chciałabym jeszcze raz podkreślić, że nie ukrywamy informacji o źródłach dofinansowania naszych inwestycji, a wręcz chwalimy się tym, że możemy pozyskiwać te pieniądze. Dla nas, jak i dla wszystkich samorządowców, jest to ogromne wsparcie finansowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MirosławDrzewiecki">Dziękuję pani za tę wypowiedź. Chcę powiedzieć, że jedną sprawę już pani załatwiła. Mnie jest łatwiej od razu podjąć decyzję, bowiem nie jestem spółką Skarbu Państwa. Patronat nad tym wyścigiem został zatem przyjęty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JustynaGarbarczyk">Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MirosławDrzewiecki">Bardzo proszę. Zapomnieliśmy o jednej kwestii. Może stało się tak dlatego, że w skład naszej Komisji wchodzą sami mężczyźni. Chciałbym złożyć wszystkim paniom obecnym na sali obrad najserdeczniejsze życzenia z okazji Dnia Kobiet.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MarekOleszczuk">W celu uzupełnienia informacji na temat sytuacji Totalizatora Sportowego chciałbym przekazać pewne spostrzeżenia poczynione przez Ministerstwo Finansów, które pełni rolę regulatora rynku i dokonuje oceny dokonań Totalizatora Sportowego w szerszej perspektywie całego rynku gier. Jeżeli chodzi o stan obecny, to Totalizator Sportowy w ciągu ostatnich kilku lat potwierdził wiodącą rolę na rynku gier hazardowych. Ta pozycja firmy jest ugruntowana i stabilna. Obserwujemy dużą koncentrację kierownictwa spółki wokół działalności podstawowej. Zauważamy, że profili inwestycyjny koncentruje się wokół tej działalności, która jest najbardziej rentowna. Wydaje nam się, że jest to bardzo sensowne. Z punktu widzenia interesu budżetu państwa oraz celów społecznych, które są realizowane dzięki środkom wypracowanym przez spółkę, tego rodzaju podejście do prowadzenia działalności gospodarczej wydaje się ze wszech miar uzasadnione. W relacjach do regulatora rynku, czyli do Ministerstwa Finansów, chciałbym podkreślić dużą wrażliwość władz spółki na kwestię przestrzegania procedur oraz przepisów prawa. Mogę określić te relacje jako pełen profesjonalizm. Jednocześnie pragnę zaznaczyć, że w ciągu wieloletniej współpracy Ministerstwa Finansów z Totalizatorem Sportowym nie zawsze te relacje były właściwe. Jeżeli chodzi o perspektywy rozwoju firmy, to w tym zakresie bardzo istotna wydaje się zamieszczona w materiale Totalizatora Sportowego tabela, która przedstawia wydatki na gry liczbowe na jednego mieszkańca w poszczególnych krajach Unii Europejskiej. Można wysnuć wniosek, że perspektywy rozwoju Totalizatora Sportowego są bardzo dobre. Generalnie perspektywy rynku gier w Polsce są bardzo dobre, ponieważ wydatki konsumpcyjne na rozrywkę i hazard stanowią obecnie kilka procent kwot, które na te same wydatki przeznacza się średnio w innych krajach Unii Europejskiej. Ta tabelka w zasadzie jest odzwierciedleniem teorii potrzeb Maslowa. Należy się spodziewać, że większe przychody potencjalnych graczy oznaczają większe wydatki na usługi, w tym na gry hazardowe. Perspektywy wyglądają zatem bardzo dobrze. Teraz kilka zdań o zagrożeniach. Chciałbym podkreślić pewną kwestię, która została już zasygnalizowana przez pana prezesa. Chodzi o projekt dyrektywy dotyczącej swobody świadczenia usług na rynku wewnętrznym. Jest to poważne zagrożenie nie tylko dla Totalizatora Sportowego, ale także dla wielu loterii z poszczególnych krajów Unii Europejskiej. One musiałyby się zmierzyć z najsilniejszymi operatorami gier, działającymi obecnie na rynku francuskim i niemieckim. Rzecz bowiem w tym, że przyjęcie tej dyrektywy w postaci zaproponowanej przez Komisję Europejską, czyli bez wyłączenia gier hazardowych, spowodowałoby w dłuższej perspektywie czasowej wyraźną polaryzację, której koszty społeczne byłyby poniesione na mniejszych rynkach - tak to określę najogólniej - natomiast beneficjentem przychodów, dochodów i podatków byłyby kraje najsilniejsze, czyli prawdopodobnie Niemcy, Wielka Brytania i Francja.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#MarekOleszczuk">Uczestniczymy w pracach Europejskiego Stowarzyszenia Regulatorów Hazardu i prezentujemy stanowisko - wspólnie minister finansów, rząd oraz Totalizator Sportowy - zmierzające do wyłączenia gier hazardowych z zakresu działania tej dyrektywy. Na szczęście nie jest to tylko polskie stanowisko, bowiem wielu regulatorów i operatorów z innych krajów europejskich jednoznacznie identyfikuje te zagrożenia. Na razie wnioski o wyłączenie hazardu zostały przyjęte, aczkolwiek konieczne jest dokładne monitorowanie rozwoju sytuacji wokół tej dyrektywy, bowiem wiąże się ona z innymi kwestiami, a nie tylko z zagadnieniami związanymi z grami hazardowymi. Najgorsze, co mogłoby się zdarzyć, to złożenie tematu gier hazardowych na ołtarzu innych wyższych celów w ramach rozwiązań, które są proponowane. Mówimy w tej sprawie jednym głosem. Projekt dyrektywy w tej postaci stanowi realne zagrożenie. Wydaje się, że na obecnym etapie udało nam się oddalić to zagrożenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MirosławDrzewiecki">Pan dyrektor od wielu lat kieruje Departamentem Gier Losowych i Zakładów Wzajemnych, zatem jest prawdziwym fachowcem w tej dziedzinie. Chciałbym nawiązać do owej tabeli, o której pan dyrektor wspominał, bo ona rzeczywiście bardzo dużo pokazuje. Widzimy tutaj znakomite perspektywy dla gier losowych w Polsce. Życzyłbym Totalizatorowi Sportowemu, żeby gonił operatorów z Singapuru. Z tej tabeli wynika bowiem, że tamtejsze wydatki na gry liczbowe wynoszą na 1 mieszkańca około czterokrotnie więcej niż w Anglii, która zajmuje pod tym względem pierwsze miejsce w Europie. Skoro Polski rynek hazardu ma takie perspektyw, to należy przewidywać, że przez cały czas będzie się na nim toczyła ostra walka. W związku z tym, chwila nieuwagi może doprowadzić do tego, że na naszym rynku pojawią się silni operatorzy zagraniczni, którzy mogą zrobić dokładnie to, o czym mówił pan dyrektor, czyli wydrenować zyski poza nasz kraj. Konsekwencją byłby kompletny regres w zakresie budowy obiektów sportowych. Nie byłoby również mowy o wspieraniu finansowym kultury. Te pieniądze zostałyby po prostu wytransferowane. Mechanizmy rynku gier losowych są na tyle skomplikowane i delikatne, że niezbędna jest duża ostrożność, żeby tego rynku nie popsuć. Pan prezes czyni bardzo dobrze zwiększając liczbę kolektur, bowiem druga tabela mówi nam o tym, że tam gdzie jest mało kolektur - takim krajem jest Holandia - przekłada się to na poziom wydatków na 1 mieszkańca. Holendrzy, którzy żyją przecież w kraju o wysokim stopniu rozwoju cywilizacyjnego, są na tyle leniwi, że jak nie mają w pobliżu kolektury, to nie grają. W sumie z takich dwóch tabel można wyciągnąć wiele wniosków, które pokazują pewną perspektywę w zakresie koniecznych decyzji i posunięć. Mam jeszcze jedną uwagę. Dotyczy ono zamierzeń spółki na przyszłość. Uważam, że byłoby bardzo sensowne, gdyby najwyższa wygrana mogła wynosić 50.000 tys. zł. Już dzisiaj magia owych kilkumilionowych kwot pojawiających się w przypadku dużej kumulacji, powoduje że liczba grających gwałtownie się zwiększa, ale wyobraźmy sobie, co by było, gdyby wygrane mogły być jeszcze większe. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się USA, gdy dochodzi do kumulacji na poziomie 50.000 tys. czy 70.000 tys. dolarów. Wówczas praktycznie gra cała ludność danego stanu. Pamiętamy przecież ograniczenie, które decydowało, że w Toto Lotka można wygrać tylko 1000 tys. zł. Gdy powstała możliwość wygrywania większych kwot, to od razu cała sprawa zyskała inną jakość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MichałKaczmarek">Korzystając z okazji, chciałbym poruszyć kilka kwestii, o których nie było jeszcze dzisiaj mowy. Sądzę, że jest faktem o kapitalnym znaczeniu, że udało nam się przez dwie kadencje Sejmu skutecznie bronić tak potrzebnego dla polskiego sportu rozwiązania jak środek specjalny tworzony z dopłat do stawek w grach liczbowych. Wykazaliśmy konsekwencję w działaniu, i to ponad podziałami politycznymi. Raczej wszyscy wiedzą o tym, że dzięki dofinansowaniu z tegoż środka specjalnego powstaje w Polsce znakomita większość obiektów sportowych, aczkolwiek podzielam pogląd, że nie zawsze samorządy chcą dzielić się swoim sukcesem i informują o tego typu źródłach finansowania zrealizowanych inwestycji. Skoro na przykład sponsor drużyny czy klubu ma gwarancję, że jego logo będzie prezentowane na planszach umieszczonych w hali czy na stadionie, to tym bardziej obowiązkiem - także moralnym - jest zainstalowanie na obiekcie tablicy informującej o tym, że obiekt został wybudowany przy dofinansowaniu ze środków z dopłat do stawek w grach liczbowych Totalizatora Sportowego. Niezwykle istotne jest również to, że z tego samego źródła pochodzi większość środków na rozwój sportu dzieci i młodzieży. Niestety, fakt ten nie jest wystarczająco rozpropagowany. A przecież środki te mają kapitalne znaczenie, skoro polski sport dzieci i młodzieży reprezentuje dobry poziom i jest prawidłowo poukładany. Świadczą o tym wszystkie europejskie statystyki. Po prostu przedpole wyczynowego sportu seniorowskiego jest znakomicie przygotowane właśnie dzięki środkowi specjalnemu. Korzystając z obecności przedstawicieli Ministerstwa Skarbu Państwa - resort jest właścicielem spółki - oraz Ministerstwa Finansów chciałbym stwierdzić, że nie może być takiego poczucia, że oto pracownicy Totalizatora Sportowego oraz osoby, które prowadzą kolektury, pobierają owe 25 proc. dopłaty do stawek w grach liczbowych, nie otrzymując za to żadnego wynagrodzenia, można powiedzieć - w sposób charytatywny. Czy nie można tej kwestii uregulować ustawowo, żeby wszystko na ten temat zostało jasno zapisane? Ta sprawa wraca za każdym razem, gdy na forum Komisji rozpatrujemy zagadnienia związane z Totalizatorem Sportowym. Może ten problem da się jednak jakoś rozwiązać. Mam jeszcze kilka uwag praktycznych dotyczących funkcjonowania firmy. Wnoszę je także jako osoba grająca w gry liczbowe Totalizatora Sportowego. Pierwsza sprawa to godziny otwarcia kolektur. W przypadku kumulacji szalenie ważne są ostatnie godziny przed losowaniem. W sieci Shell zmiany pracowników odbywają się około godz. 19.00–20.00, co powoduje, że kolektury zamyka się o 20.00. Sam ostatnio robiłem o to awanturę. Pytałem dlaczego kolektura jest zamykana o godzinie 20.00, skoro w niektórych miejscach można grać do godziny 21.15. Usłyszałem odpowiedź, że odbywa się zmiana pracowników i automat do gry jest już nieczynny. A przecież wiadomo, że kolektury są najbardziej potrzebne w ostatnich godzinach przed losowaniem, zwłaszcza gdy dochodzi do wysokiej kumulacji. Zwracam więc uwagę na to, że system zmianowy na stacji benzynowej ani na moment i do samego końca nie powinien powodować wyłączenia automatu do gry. Te automaty po to zostały tam zainstalowane, żeby można było z nich korzystać do ostatnich minut przed losowaniem.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#MichałKaczmarek">Nie ulega wątpliwości, że znakomitym pociągnięciem była rozbudowa sieci sprzedaży, ale nich owa sieć będzie w stu procentach wykorzystywana. Kolejna kwestia do rozważenia. Mówiłem o tym już dwa czy trzy lata temu. Zastanawiam się, czy obecny poziom nagród w przypadku wygranych drugiego i trzeciego stopnia jest właściwy. Coraz więcej grających uważa, że składa się na wygrane pierwszego stopnia. Dzisiaj „piątka” ma bardzo niewielką wartość. Czy nie należałoby podjąć próby jakiejś reformy systemu wygranych. Chodziłoby o to, żeby grono beneficjentów nie było tak wąskie. Może tych zastrzeżeń nie mają grający w systemach, bowiem oni celują w te najwyższe wygrane. Natomiast większość grających kupuje po jednym lub najwyżej po kilka zakładów i raczej podziela moją opnie w tym zakresie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MirosławDrzewiecki">Chciałbym od razu odnieść się do uwag pana posła na temat uregulowania kwestii wynagrodzeń za pobieranie dopłat do stawek w grach liczbowych. Otóż tego tematu w ogóle nie będziemy otwierali. Nie stwarzajmy komukolwiek okazji do kolejnego „grzebania” przy środku specjalnym. Trudno. Pan prezes, Rada Nadzorcza oraz związki zawodowe muszą wytłumaczyć załodze, że sytuacja jest taka, jaka jest. Nie rozgrzebujmy tej sprawy dla dobra środka specjalnego. Natomiast co do drugiej kwestii mogę powiedzieć tyle, że jeżeli panu posłowi o 20.00 na stacji Shell zamykają kolekturę, to proszę zmienić stację. Jeżeli chodzi o poziom wygranych, to skoro chcemy mieć możliwość wygrania 15.000 tys. zł nie oczekujmy, że „trójka” da nam coś poza zwrotem kosztów. Tak jest na całym świecie. To jest zwykła matematyka. Wystarczy usiąść przy komputerze i obliczyć, że jak pula ma być wysoka, to wygrane dalszych stopni muszą być naprawdę niskie. Dzisiaj totalizator jest naprawdę sportowy, bo liczy się tylko pierwsze miejsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#KazimierzPietrzyk">Przede wszystkim chciałbym podziękować panu prezesowi za obszerną i dokładną informację. Domyślam się, że pan prezes również startuje w konkursie, który w najbliższym czasie się odbędzie. Życzę panu, żeby pan w dalszym ciągu pełnił swoją funkcję. Prowadzi pan firmę z sukcesem. Zapewne wykorzysta pan ten handicap i rozstrzygnie konkurs na swoją korzyść. Pan przewodniczący wyłapał z wypowiedzi pani reprezentującej Radę Nadzorczą spółki, informację, która wzbudziła również moje zainteresowanie. Usłyszeliśmy, że za czasów poprzedniego zarządu zostało zawartych wiele niekorzystnych umów. W dalszym ciągu obowiązują dwie z tych umów. Jak jedna z nich wymieniona została umowa z Polsatem. Prosiłbym o nieco więcej informacji na ten temat, a niezależnie od odpowiedzi, jaką usłyszymy, chciałbym stwierdzić, że jeżeli w Polsce w ogóle ma funkcjonować sport profesjonalny, to musi on na siebie zarabiać. To jest możliwe tylko poprzez świadczenie usług w ramach reklamy publicznej. Najbardziej efektywną i oczekiwaną przez potencjalnych sponsorów forma reklamy publicznej jest reklama telewizyjna. Jako prezes klubu mam dosyć bogate doświadczenia w tym zakresie i mogę powiedzieć, że mieliśmy ogromne kłopoty, żeby jakąkolwiek stację telewizyjną zainteresować przeprowadzaniem transmisji z meczów siatkarskich najwyższej rangi, nawet z meczów w ramach europejskich rozgrywek pucharowych. Start naszego klubu, jako mistrza Polski, w Lidze Mistrzów był zagrożony, bo nikt w Polsce nie chciał pokazywać tych meczów w swoim programie. Jakoś wybrnęliśmy z tej kłopotliwej sytuacji i prawdę mówiąc - stało się to dzięki Polsatowi. Dotyczy to również kilku innych dyscyplin sportu, a jeżeli chodzi o siatkówkę, to została podpisana umowa, to Polsat podpisał trzyletnią umowę na prawa do prowadzenia transmisji z meczów Polskiej Ligi Siatkówki. Oczywiście przedstawiciele Polsatu twierdzą, że to nie jest jeszcze ten etap, żeby oni za te prawa płacili, ale zaoferowali oni bardzo ciekawy pakiet programów sportowych, w którego skład wchodzą dwa mecze tygodniowo, magazyny oraz ileś powtórek w tygodniu. Jest to pakiet, który można zaprezentować sponsorowi i zagwarantować mu, że reklama publiczna będzie przez klub skutecznie realizowana. To jest bardzo ważne, bowiem pozwala nam w ogóle funkcjonować. Oczywiście, inne dyscypliny otrzymują pieniądze za prawa do transmisji od różnych stacji telewizyjnych. Nam jeszcze się to nie udaje. Kilka lat temu próbowaliśmy dojść do porozumienia z TVP 3, ale skończyło się na podpisaniu umowy, która jednak nie była realizowana, bo zawsze pierwszeństwo miały jakieś sprawozdania, pielgrzymki czy jeszcze coś innego. Transmisje z meczów nie były realizowane. Dochodziło do awantur ze sponsorami itd. Może komuś w tym gronie nie podobać się to, co mówię, ale informuję państwa, że takie jest postępowanie Polsatu, przynajmniej jeżeli chodzi o sport. Sporo mówiono dzisiaj o osiągnięciach Totalizatora Sportowego. W tym kontekście chciałbym poinformować pana prezesa spółki, a także pana prezesa Polskiej Konfederacji Sportu, że jesteśmy w Kędzierzynie w trakcie odbioru wielofunkcyjnej hali sportowej. Trzeba jeszcze przygotować odpowiednią tablicę.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#KazimierzPietrzyk">Otrzymaliśmy dofinansowanie w kwocie 9600 tys. zł. Jest to obiekt, który był wyrzutem sumienia epoki Gierka. Inwestycję rozpoczęto pod koniec lat 70., ale przerwano ją w 1982 r. Udało nam się po wielu latach doprowadzić do jej zakończenia. Mamy zatem wielofunkcyjną, nowoczesną halę na 3 tys. widzów, z klimatyzacją etc. Otwarcie obiektu odbędzie się za kilka tygodni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#AndrzejKraśnicki">Mam ogromną satysfakcję, że będę mógł w tak znakomitym gronie wyrazić opinię środowiska sportowego o Totalizatorze Sportowym, który w świadomości tego środowiska od kilkudziesięciu lat jest głównym sponsorem polskiego sportu. Dzięki grającym oraz znakomitej pracy kierownictwa spółki, zarówno jej zarządu, jak i rady nadzorczej, możemy jeszcze uczestniczyć i nie kompromitować się w międzynarodowym współzawodnictwie sportowym. Porównując nakłady budżetowe na sport ze środkami Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej z przykrością konstatujemy, że środki z budżetu są zdecydowanie skromniejsze. Stawia nas to w niezwykle trudnej sytuacji finansowej, jeżeli chodzi o realizację przygotowań do najważniejszych imprez sportowych, tak europejskich i światowych, jak i krajowych. Totalizator Sportowy zawsze był związany ze sportem. W tej sytuacji wprowadzanie innych beneficjentów środków z dopłat wydaje mi się nienaturalne. Być może samo utrzymanie środka specjalnego przy sporcie jest sukcesem, ale obawiam się, że do dzielenia tego tortu znajdą się inni chętni, na przykład środowisko związane z ochroną zdrowia. Dopuszczono już wydatkowanie środków z dopłat na kulturę. Uważam, że nie jest to najbardziej naturalne. Dlatego przedstawiciele tego środowiska nie dostrzegają zbyt wyraźnie pieniędzy, które stwarzają lepsze możliwości rozwoju dla tej dziedziny. Mam nadzieję, że Totalizator Sportowy pozostanie na zawsze związany ze sportem i działalność na rzecz sportu pozostanie podstawowym kierunkiem. Za granicą wygląda to różnie. Miałem kiedyś taki pomysł - dzisiaj już nieaktualny - żeby kierowanie polskim sportem połączyć z finansami Totalizatora Sportowego. To nie jest zupełne novum, ponieważ takie rozwiązanie funkcjonuje w wielu państwach. Być może kiedyś ta koncepcja zostanie u nas zastosowana, a może nigdy do tego nie dojdzie. W każdym razie niezwykle ważny dla całego środowiska sportowego jest poziom zarządzania spółką i jakość pracy jego załogi. Obecnie wszystko pod tym względem wygląda bardzo dobrze, za co chciałbym jeszcze raz podziękować kierownictwu firmy oraz jej pracownikom w imieniu całego środowiska sportowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#TadeuszTomaszewski">Chciałbym przedstawić ocenę Totalizatora Sportowego w dwóch aspektach. Po pierwsze, chcę ocenić firmę jako spółkę Skarbu Państwa, a po drugie, jako podmiot gospodarczy funkcjonujący na rynku hazardu, ale wypełniający jednocześnie określoną społeczną misję. Jak wynika z opinii Rady Nadzorczej, Ministerstwa Skarbu - jako właściciela - związków zawodowych oraz z informacji zarządu, firma Totalizator Sportowy funkcjonuje prawidłowo. Firma jest zarządzana w sposób profesjonalny i ma przygotowany plan rozwoju. Kierownictwo spółki sygnalizuje również uwarunkowania wynikające z członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Podczas posiedzenia Komisji, które jakiś czas temu odbywało się w gmachu Sejmu, pan prezes był bardziej zaniepokojony tymi kwestiami europejskimi. Obecnie sygnalizowane wcześniej zagrożenie zostało na moment odłożone, dzięki współdziałaniu przedstawicieli Totalizatora Sportowego, rządu oraz parlamentarzystów europejskich, ale przygotowując strategię rozwoju spółki trzeba mieć je na uwadze. Chciałbym nawiązać do wypowiedzi pana prezesa Andrzeja Kraśnickiego. Rzeczywiście jest tak, że od czasu do czasu, zwłaszcza w kręgach sportowych, pojawiają się pomysły - dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy stanowisko obejmuje nowy minister lub zmienia się rząd - żeby Totalizatorem Sportowym zarządzały bezpośrednio osoby kierujące polskim sportem. W związku z powyższym chciałbym zapytać przedstawiciela Ministerstwa Finansów, czy kiedykolwiek rozważano taką koncepcję i czy w jakiejś perspektywie czasowej jest to w ogóle rozważane. Chodzi o to, żeby umieć jasno odpowiedzieć tym, którzy przedkładają takie łatwe propozycje dotyczące uzdrowienia sytuacji polskiego sportu. Badania, które zostały przeprowadzone wśród grających, zawierały pytanie: kto powinien decydować o przeznaczeniu środków z dopłat. Wyniki tych badań pokazują, że grający mają zaufanie do profesjonalistów, czyli do zarządu Totalizatora Sportowego. Takich odpowiedzi jest najwięcej. Dopiero potem jest mowa o społecznych komitetach, MENiS, PKOl itd. Oznacza to, że fakt, iż firma jest w ostatnich latach dobrze zarządzana, przynosi również efekty w zakresie świadomości społecznej. Można to zinterpretować krótkim zdaniem: dość manipulowania przy Totalizatorze Sportowym. Mówiła o tym pani przewodnicząca związku zawodowego. Sądzę, że gdybyśmy przyjrzeli się różnym zawirowaniom wokół firmy, to nasunęłoby się stwierdzenie, że najwięcej grali Totalizatorem Sportowym politycy. Gdy do tego dochodziło, to firma na tym przegrywała. Zmniejszały się jej wpływy itd. W związku z tym powiedzmy sobie w ten sposób: im mniej politycy będą grali Totalizatorem Sportowym, tym firma ta będzie miała lepsze wyniki. Obecnie uruchomiono procedury, które będą - ja sądzę - obowiązywały zawsze. Polegają one na tym, że kiedy kończy się kadencja zarządu, wówczas odbywa się konkurs i wyłania się kolejny zarząd. Bez względu to, kto w danym momencie jest ministrem, te decyzje są przez resort szanowane, a ocena i los zarządu zależą tylko od tego, jakie firma osiąga wyniki i na ile realizuje ona strategię państwa. Pozostał jeszcze jeden istotny dla oceny firmy element. Pani reprezentująca Radę Nadzorczą powiedziała, że teraz wszystko jest już w porządku, ale są jakieś zaszłości. Wypadałoby zatem zapytać, gdzie była Rada Nadzorcza i przedstawiciele Ministerstwa Skarbu Państwa, kiedy podpisywano te wszystkie niekorzystne umowy. Zostawiam jednak tę kwestię, bowiem chciałbym się dowiedzieć, jak to jest obecnie ułożone w ramach spółki i czy takie inwestycje...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#ElżbietaBoniuszko">Poprzednia Rada Nadzorcza działała równolegle z tamtym zarządem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#TadeuszTomaszewski">Zostawiam teraz wszystkie zaszłości ocenie NIK oraz innych instytucji, natomiast chciałbym zapytać, jak obecnie jest to ułożone. Czy aktualnie takie posunięcia jak inwestowanie w spółki zewnętrzne itp. wymaga zgody Rady Nadzorczej, czy Rada Nadzorcza w tych projektach uczestniczy itd. Pozostaje jeszcze jedna istotna kwestia. Chodzi mi o ów obszar misji publicznej. W przedstawionych materiałach często jakby zarysowuje się pytanie: czy to, co robimy, jest zgodne z polityką państwa. Na firmę został nałożony obowiązek pobierania od grających owych dopłat i jest to całkowicie spójne z ową polityką. Przyjęty przez Radę Ministrów dokument pt. „Strategia rozwoju sportu do 2012 roku” wyraźnie mówi, że podstawowym źródłem finansowania sportu dzieci i młodzieży, sportu osób niepełnosprawnych oraz wspierania inwestycji sportowych są środki z dopłat do stawek w grach liczbowych. A w tych dwóch pierwszych obszarach jest to jedyny instrument państwa w zakresie kształtowania pomocniczej polityki w stosunku do samorządów i organizacji pozarządowych. Oznacza to, że wszyscy ci, którzy zarządzają państwem - tak członkowie rządu, jak i parlamentu - muszą o tym pamiętać. Nie mogą oni pod wpływem chwili czy emocji podejmować decyzji o dofinansowywaniu ze środków z dopłat jeszcze innych dziedzin. Była dzisiaj mowa o tym, że może niedobrze się stało, że z tego źródła dofinansowuje się również kulturę. Nie chciałbym w ten sposób do tego podchodzić, ale proponuję, żebyście sobie państwo przypomnieli moment, gdy przed parlamentem odbywała się demonstracja policjantów. Wiem co wtedy mówili członkowie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Obecny kandydat opozycji na premiera proponował „weźcie pieniądze z Totalizatora Sportowego”. Ja wiem, że co innego mówi się, gdy jest się w opozycji, a co innego jak się rządzi. O tym wszyscy zdążyliśmy się przekonać. Chcę tylko zaapelować, żebyśmy nie ulegali emocjom i pokusie przyjmowania szybkich i łatwych rozwiązań, bo można w ten sposób zepsuć systemowe rozwiązania, które dobrze funkcjonują. Dlaczego minister kultury nie podkreśla skąd pochodzą te pieniądze? Po prostu sytuacja z finansowaniem kultury jest odwrotna jak z finansowaniem sportu. W przypadku sportu środki z dopłat pokrywają 4/5 wydatków, natomiast w przypadku kultury jest dokładnie odwrotnie. Minister kultury 4/5 wydatków pokrywa ze środków budżetowych. Sądzę, że musi upłynąć trochę czasu, zanim to drugie źródło zacznie być bardziej doceniane. Niezbędna jest również czujność przy budowaniu zapisów. Co by się stało, gdybyśmy nazwali to, co powstało po przekształceniu środka specjalnego: „Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej Totalizatora Sportowego”. Oczywiście przedstawiciele środowiska sportowego wiedzą dokładnie, co to jest za Fundusz, ale gdyby przyjąć taką nazwę, to na każdym wniosku i we wszystkich innych miejscach i dokumentach musiałaby być zapisana właśnie ta nazwa. Wszyscy ci, którzy w jakikolwiek sposób zetknęliby się z tymi Funduszem - na przykład grający - wiedzieliby, z jakich środków jest on tworzony. Uważam zatem, że musimy na każdym kroku wykazywać ową marketingową czujność w stosunku do grających. Zapewne jest tak, że znaczna część samorządów pamięta o tym źródle dofinansowania przy konstruowaniu preliminarzy inwestycji sportowych.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#TadeuszTomaszewski">Muszę jednak państwu powiedzieć, że byłem świadkiem wielu otwarć obiektów, które wybudowano dzięki dofinansowaniu ze środków Totalizatora Sportowego. Czy wiecie państwo, o kim najczęściej pamiętają władze samorządowe? Otóż pamiętają o tej instytucji oraz o tej osobie, która ostatnia podejmuje decyzję o uruchomieniu pieniędzy na inwestycję, czyli o marszałku i o urzędzie marszałkowskim. To jest bohater nr 1, bo to on przyniósł pieniądze. Czasami ktoś coś wspomni o środkach z dopłat do stawek w grach liczbowych. Nawet marszałek jak mu się przypomni, to o tym powie. Natomiast obecnie wszystko to jest tak ustawione, że środki z dopłat stanowią instrument polityki władz samorządowych. Tak jest w wielu województwach. Byłem ostatnio w woj. podkarpackim i mogłem się przekonać jak to wygląda - temu 100 tys. zł, tamtemu 80 tys. zł i jeszcze kolejnym podmiotom po podobnej drobnej sumie. Lista ma 80 inwestycji, z których każda jest realizowana po 4–5 lat. Po prostu marnowane inwestycje. Wcale bym nie chciał, żeby tam był eksponowany Totalizator Sportowy. W związku z powyższym, chciałbym zgłosić następującą koncepcję. Otóż co roku ustalana jest lista inwestycji samorządowych realizowanych przy dofinansowaniu ze środków z dopłat do stawek w grach liczbowych. Sądzę, że byłoby warto, gdyby resort edukacji narodowej i sportu wspólnie z Totalizatorem Sportowym oraz bankiem organizował spotkania - właściwie bank powinien w znacznej mierze sfinansować te spotkania, jako że również czerpie profity z obsługi Funduszu - podczas których samorządowcy mogliby się lepiej zapoznać z misją Totalizatora Sportowego i nabyć umiejętność przekazywania tej wiedzy środowiskom lokalnym. Ostatecznie dzięki realizacji tej misji środki finansowe docierają również na poziom samorządów. Nie chodzi tylko o kwestię świadomości wójtów, burmistrzów i starostów, bowiem ta świadomość najczęściej u nich występuje, ale powinni ją uzyskać również ci wszyscy, którzy korzystają z tych obiektów sportowych. Jeżeli samorządowcy nie zadbają o to, żeby te informacje były przekazywane, to wzrost świadomości społecznej w tym zakresie nie będzie odczuwalny. Kolejna kwestia. Otóż w przedstawionych materiałach zamieszczono wyniki badań dotyczących opinii na temat przeznaczenie wolnych środków finansowych. Sprawa ta jest związana z szerszym problemem, który był tutaj poruszany, czyli z kwestią atmosfery wokół Totalizatora Sportowego. W tym kontekście istotna jest kwestia wydawania środków z dopłat na sport dzieci i młodzieży. Zestawienia przytoczone w tabeli 7 ze str. 31 zawiera odpowiedzi na pytanie: „Na jakie cele Totalizator Sportowy powinien przeznaczać część wolnych środków?” Zestawia się tutaj wyniki z lat 2002 i 2004. Okazuje się, że największy wzrost w stosunku do roku 2002 odnotowano w przypadku celu: sport niepełnosprawnych. Wynosi on 9,3 proc. Wzrost 5,2 proc. dotyczy celu: obiekty sportowe, a 6,6 proc. celu: sport masowy. Największy spadek dotyczy celu: klęski żywiołowe. Cele, które w 2002 r. były na czołowych miejscach, nie odnotowują wzrostu. Natomiast wzrost preferencji badanych odnotowują te cele, na które rzeczywiście te środki są przeznaczane. Ta tendencja jest - moim zdaniem - bardzo prawidłowa. Sądzę podobne prawidłowości występują również w obszarze kultury.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#TadeuszTomaszewski">Nie wystarczy pokazywać zdjęcia z hierarchami czy z zabytkami. To oczywiście jest ważne, ale trzeba również pokazywać młodych artystów, koncerty i inne lokalne imprezy kulturalne, czyli wszystko to, co jest blisko zwykłych ludzi. Wówczas poprawią się notowania i percepcja społeczna celów związanych z kulturą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#GrzegorzGruszkaniez">Obecnie jest czas, gdy wokół mnożą się afery, ale mamy przykład firmy, której afery dotyczyły w latach poprzednich latach, natomiast ten zarząd pokazał, że potrafi właściwi inwestować i uporządkować te wszystkie kwestie, choć boryka się jeszcze z pewnymi zaszłościami, które są związane z zawartymi umowami. Istnieją oczywiście pewne zagrożenia. Mówił o nich m.in. pan dyrektor z Ministerstwa Finansów. Nie bagatelizowałbym tych zagrożeń, bo czasami uspokajamy się nawzajem, a potem okazuje się, że władze Unii i tak robią swoje. Wtedy możemy sobie protestować. Prosiłbym zatem, żeby nie rezygnować z działań mających na celu wyłączenie hazardu z dyrektywy o usługach na rynku wewnętrznym. Rozpoczyna się konkurs o stanowisko prezesa zarządu spółki. Zgłosiło się do niego kilku nowych kandydatów. Dorobek i doświadczenie pana prezesa są niekwestionowalne. Życzyłbym panu prezesowi, żeby ten dorobek został dostrzeżony. Obecnie panuje tendencja do niespodziewanych zmian w kierownictwach resortów. Uważam, że źle by się stało, gdyby pan prezes Mirosław Roguski przestał pełnić swoją funkcję. A my dowiedzielibyśmy się, że jego miejsce zajął ktoś, o kim nic nie wiemy. Mówię to publicznie, bo skoro szanujemy dorobek tego zarządu i pana prezesa, to powinniśmy jasno to wyrażać. Pan przewodniczący Tadeusz Tomaszewski słusznie stwierdził, że marszałkowie województw są w terenie postrzegani jako udzielni dysponenci tych pieniędzy. Czasami psuję atmosferę podczas uroczystości otwarcia różnych obiektów, ponieważ mówię o tym, że te pieniądze pochodzą od Totalizatora Sportowego, a właściwie od grających z tego województwa czy nawet z tej miejscowości. Może należałoby wypracować jakąś koncepcję bliższej współpracy Komisji czy może samego zarządu spółki. Chodziłoby o to, żeby informacja o pochodzeniu tych środków była pełniejsza i bardziej rozpowszechniona. Na zakończenie jeszcze jedna kwestia. Otóż życzyłbym budowniczym IV Rzeczypospolitej - o planach takiej budowy sporo ostatnio się słyszy - by nie zniszczyli tego dorobku i tych rozwiązań. Niektórzy uważają środki z dopłat za łatwe do wykorzystania źródło wydatków. Oczywiście oni nie powinni po te pieniądze sięgać, a instytucja dopłat powinna służyć szczególnie polskiemu sportowi i kulturze. Badania pokazują, że grający mają z tego powodu satysfakcję. Obawiam się, że owe koncepcje budowy IV Rzeczypospolitej mogą być zagrożeniem dla tych sprawdzonych rozwiązań - tak było już w poprzedniej kadencji Sejmu - a następnie pojawią się problemy i będzie trzeba wszystko naprawiać. Wierzę, że tak się nie stanie, ale zagrożenie istnieje, bo zawsze jest wielu chętnych, żeby sięgnąć po łatwe pieniądze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#MirosławDrzewiecki">Z tego, co wiem, to żaden z członków naszej Komisji nie szuka IV Rzeczypospolitej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#EdwardManiura">Sądzę, że mimo podziałów politycznych w Komisji rzeczywiście nie będziemy szukać IV Rzeczypospolitej, jeżeli chodzi o sport. Chciałbym się jednak odnieść do kilku kwestii. Ogromną satysfakcję sprawiło mi, gdy zapoznałem się z listą różnego rodzaju inicjatyw, które są wspierane przez Totalizator Sportowy. Tych inicjatyw jest chyba kilkaset i najczęściej są to małe lokalne inicjatywy. Chciałbym zapytać pana prezesa, czy istnieje jakiś klucz czy zasady w zakresie skutecznego ubiegania się o wsparcie lokalnego przedsięwzięcia. Druga sprawa. Była tutaj mowa o inwestycjach. Myślę, że ten problem wymaga zastanowienia. W wielu województwach inwestycje są realizowane w sposób bardzo sensowny. Cykle inwestycyjne są bardzo krótkie. Dzięki temu buduje się dobrze i tanio. Niestety, w niektórych innych województwach są stosowane praktyki - mówił o tym pan poseł Tadeusz Tomaszewski - polegające na politycznym podziale tych środków. Chciałbym podkreślić jeszcze jedną kwestię. Otóż obecnie obowiązują określone wymogi MENiS dotyczące budowy obiektów sportowych. Jednak często lokalne środowiska sportowe potrzebują nie pełnowymiarowych sal sportowych, tylko chcą realizować małe inwestycje, takie jak budowa kortu tenisowego, nowej płyty boiska etc. Lokalni działacze sportowi mają problemy, ponieważ gminy wiejskiej nie stać na pokrycie całych kosztów takiego przedsięwzięcia, a nie ma bodźca w postaci tych choćby 20 proc. Kiedy pracowaliśmy nad nowelizacją ustawy, zgłaszałem pomysł, żeby utworzyć jakąś niewielką pulę środków na wspieranie tego typu małych inwestycji. Dołączam się do prośby, którą przedmówcy kierowali do pana prezesa, żeby przedstawił nam wszystkie problemy związane z umowami zawieranymi przez poprzednie kierownictwo firmy. Myślę, że powinniśmy wiedzieć, kto, kiedy i jakie podpisywał umowy i co to wówczas oznaczało dla firmy, a także co oznacza teraz i jeszcze przez kilka następnych lat. Podzielam opinię, że skoro firma działa prawidłowo, to - jakkolwiek konkurs musi być przeprowadzony - należy dokonać wyboru, który zapewni dalsze prawidłowe funkcjonowanie firmy. Przy okazji chciałbym zapytać: kiedy nastąpi rozstrzygnięcie owego konkursu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#ElżbietaBoniuszko">Nie będę szczegółowo omawiała tematu owych umów, bowiem najlepiej poinformowaną w tym zakresie osobą jest pan prezes. Odniosę się do kwestii, która panowie posłowie podnieśliście w kontekście roli Rady Nadzorczej i funkcjonowania spółki jako narzędzia do generowania środków na określony cel. Zostało to tak pomyślane, żeby ludzkie słabości do hazardu zostały wykorzystane do osiągnięcia bardzo pozytywnego celu, jakim jest pozyskanie środków finansowych dla realizacji potrzeb społeczeństwa związanych ze sportem. Wydaje mi się, że fakt, iż fundusz celowy jest zarządzany przez kogoś innego niż sama spółka jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Uważam, że źle by się działo, gdyby funkcje związane z rozwojem sportu były bezpośrednio połączone z rolą związaną z zarządzaniem spółką. Układ zapisany w ustawie i obecnie funkcjonujący daje czysty obraz podziału ról. Wiadomo, że zarząd spółki pilnuje sprawnego działania całego mechanizmu, natomiast powołane do tego organy państwowe i stowarzyszenia sportowe zastanawiają się, w jaki sposób należy wykorzystać te środki finansowe. Oczywiście, dzieje się to z udziałem parlamentu. Jeżeli chodzi o tę specyficzną rolę Totalizatora Sportowego, o której tak wiele mówimy, to trzeba pamiętać o tym, że ta spółka wypełnia pewną funkcję społeczną, ale wdzięczność społeczeństwo jest winne samo sobie. Oczywiście Totalizator Sportowy w jakiś sposób identyfikuje udział społeczeństwa w finansowaniu sportu, ale przecież to nie jest tak, że Totalizator Sportowy jest tą instytucją, na której powinny się skupiać wszystkie gratulacje i podziękowania. Chyba nie o to chodzi. W zasadzie społeczeństwo swoim słabościom zawdzięcza to, że wpływają dodatkowe środki na realizację jego potrzeb w zakresie sportu. Dlatego bardzo ostrożnie podchodziłabym do takiej swoistej gloryfikacji roli samego zarządu i jacy to my jesteśmy wspaniali. Robimy to, co zostało nam powierzone, i czynimy to w określonym celu, który wynika z określonego przepisu. Jeżeli chodzi o funkcjonowanie spółki, to rzeczywiście jest tak, że z uwagi na rolę społeczną, jaką ona spełnia, jest ona w pewnym sensie uwarunkowane politycznie. Powoduje to, że w różnych okresach wobec spółki generowane są różne oczekiwania. Oczywiście wszystko zależy od ludzi, którzy wykonują określone funkcje, czyli od ich odporności na naciski polityczne, uczciwości, rzetelności i kompetencji. Człowiek jest z natury rzeczy istotą słabą. Przecież nawet podczas dzisiejszego posiedzenia wśród członków Komisji pojawiają się różne oczekiwania w stosunku do tego Funduszu. W tym momencie pozwolę sobie odpowiedzieć, że Rada Nadzorcza zajęła konkretne stanowisko w kwestii celów na jakie przeznacza się wolne środki. Do Totalizatora Sportowego wpływa mnóstwo podań, pism i petycji. Wiele z nich jest popieranych przez różne podmioty, w tym również przez parlamentarzystów. Jako Rada Nadzorcza wyraziliśmy opinię, że skoro spółka ma dawać na coś pieniądze, a daje je nie z tych pieniędzy, które ustawowo są swoistego rodzaju podatkiem, dopłatą czy dywidendą, to niech przynajmniej daje pieniądze w taki sposób, żeby było to jasne i czytelne, czyli na takie imprezy czy na takie dziedziny i dyscypliny sportu, które dają szanse na uzyskanie tytułu mistrzowskiego lub innego liczącego się sukcesu sportowego. Chodzi o to, żeby było wiadomo, za co płacimy. Rzecz bowiem w tym, że wpływa mnóstwo podań o wspieranie różnego rodzaju działań, które potem rozpływają się w niebycie.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#ElżbietaBoniuszko">Dlatego Rada Nadzorcza zajęła stanowisko, że jak mamy płacić, to efekt musi być widoczny i proporcjonalny do zaangażowanych środków. Jeżeli chodzi o konkurs na prezesa firmy, to jako przedstawicielka Rady Nadzorczej bardzo się cieszę, że państwo pozytywnie oceniacie funkcjonowanie spółki i jej obecnego zarządu. To przecież z inicjatywy posłów w ustawie o komercjalizacji znalazł się zapis, że wygaśnięcie kadencji zarządu czy też zmiana w zarządzie powoduje obowiązek przeprowadzania konkursu na stanowisko prezesa zarządu. Wszystko ma być czytelne, a więc musi się odbyć publicznie i przy otwartej kurtynie. W tym właśnie kierunku zmierzamy. Oczywiście życzymy obecnemu zarządowi wygrania tego konkursu, bo to jest dobry zarząd i cześć mu za to i chwała. Chcę jednak powiedzieć, że wśród 9 pozostałych kandydatów są naprawdę dobrzy fachowcy i walka będzie trudna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#MirosławDrzewiecki">Czy wśród nich są członkowie obecnej Rady Nadzorczej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#ElżbietaBoniuszko">Nie. Jest tylko jeden członek byłej Rady Nadzorczej i jeden były dyrektor. Pięć osób jest zupełnie z zewnątrz. Nie były one związane ani z tą spółką, ani z Polskim Monopolem Loteryjnym. Wydaje mi się, że taki konkurs jest również szansą na pewną gloryfikację swoich osiągnięć na tle innych osób, które w tym konkursie uczestniczą. Rada Nadzorcza nie odważyłaby się poprowadzić tego konkursu w taki sposób, żeby było wiadomo, iż wynik jest z góry znany. Byłoby to nieuczciwe. Totalizator Sportowy jest to spółką o charakterze publicznym, a więc nie ma żadnych przeszkód, żeby przy przesłuchaniach były obecne osoby trzecie. Sądzę, że będzie w nich uczestniczył przedstawiciel ministra. Również posłowie mogą wziąć w nich udział na prawach obserwatora. Chodzi o to, żeby wszystko odbyło się w sposób rzetelny, przejrzysty i niebudzący podejrzeń. Z punktu widzenia Rady Nadzorczej ów konkurs jawi się jako doskonałe rozwiązanie, bo przynajmniej my, jej członkowie, będziemy wolni od zarzutów - już się takowe pojawiają - że pewnie coś kręcimy i tak naprawdę chcemy, żeby pozostał obecny zarząd.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#MirosławDrzewiecki">Chciałbym panią od razu uspokoić, że ani przewodniczący, ani Komisja w pełnym czy okrojonym składzie nie będą decydowali, kto ma być prezesem spółki. Wypowiedzi posłów, które dotyczyły tej kwestii, mają charakter ich osobistych opinii. Natomiast nie jest naszą intencją namaszczanie kogokolwiek. Po prostu oceniamy pracę spółki. Nasze intencje powinny być zrozumiałe. Prawda jest taka, że w naszym interesie, jako posłów Komisji Kultury Fizycznej i Sportu, leży to, żeby ta spółka była jak najlepiej zarządzana, przynosiła jak największy zysk, a zatem jak najwięcej wpłacała na polski sport. Jeżeli chcemy mieć gwarancję, że tak będzie, to zarząd spółki powinien być jak najbardziej profesjonalny. Natomiast mogę sobie wyobrazić sytuację, że spółka nie ma nic wspólnego ze sportem, tylko prowadzi zakłady losowe i gry liczbowe, a wszystkie pieniądze są wpłacane do budżetu państwa. Nikt nie prosi spółkę o żadną pomoc finansową. Realizuje ona identyczną działalność jak do tej pory, ale w sensie odbioru społecznego jej działalność ma dużo mniejszą rangę. Bardzo mi się podobało to, co powiedziała pani przewodnicząca związku zawodowego. Rzeczywiście poczucie przegranej, gdy nie skreśliło się odpowiednich numerów, a wydało pewną sumę pieniędzy, może być minimalizowane świadomością, że uczestniczy się w finansowaniu budowy obiektów sportowych, rozwoju sportu dzieci i młodzieży itd. Być może nasze intencje zostały źle zrozumiane, bowiem nie chodziło nam o gloryfikowanie firmy czy jej obecnego zarządu. Po prostu wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Skarbu oraz Ministerstwa Finansów uspokoiły nas co do kwestii, że kierunek działania i rozwoju firmy jest prawidłowy, a spółka nie straciła sterowności i ma największy udział w polskim rynku hazardu. Zatem prognozy na przyszłość są dobre, a skoro tak, to można powiedzieć, że firma jest dobrze zarządzana. Oczywiście, nie znaczy to, że nie może być lepiej zarządzana. To jest zawsze możliwe. Można tworzyć różne nowe produkty. Pan prezes mówił o koncepcji tworzenia nowych produktów, które będzie można sprzedawać. Jednak pewne produkty wiążą się z zagrożeniem uzależnieniami itd. W imieniu Komisji, jako jej przewodniczący, czuję się w obowiązku wyjaśnić pani, że my naprawdę wiemy mniej więcej, jakie obowiązują procedury i na czym one polegają. Z pewnością nie przyszliśmy tutaj wybierać prezesa spółki. Tyle tytułem wyjaśnienia. Zostało nam już niewiele czasu. Prosiłbym zatem pana prezesa, żeby odpowiedział na pytania zadane przez członków Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#MirosławRoguski">Na wstępie chciałbym państwu podziękować za te elementy oceny, które państwo dzisiaj przedstawiliście. Myślę, że jest to już dla nas wystarczająca satysfakcja za okres pracy, który poświęciliśmy naszej firmie. Według mnie wszystkie poruszone dzisiaj problemy dotyczą istoty dylematów przed którymi stoimy. Wbrew pozorom, że taką spółką jak nasza zarządza się łatwo - niby wszystko sprowadza się do jednego bębna losującego i systemu on line - borykamy się z wieloma problemami. Jednym z nich jest chociażby poruszona przez pana posła Michała Kaczmarka kwestia relacji między wygranymi, stawkami i dopłatami. Jest to fundamentalny problem. Po wprowadzeniu dopłat pojawił się nawet nacisk ze strony wielu wybitnych specjalistów, żeby podnieść cenę zakładu. Przecież bezpośredni wpływy na wysokość wygranych ma wartość stawki. Jeżeli na czyjąś wyobraźnię działają te wielkie wypłaty w euro, które zdarzają się w europejskich grach liczbowych, to powinno się pamiętać o tym, że stawka za jeden zakład wynosi tam 1 euro, a nie 1 zł. Analizowaliśmy zachowanie polskich grających. Większość zawieranych w Polsce zakładów to zakłady pojedyncze po 1 zł plus 25 gr, a 40 proc. zakładów zawiera się podczas największych kumulacji. Trzeba pamiętać o tym, że gry liczbowe to jest generalnie oferta dla ludzi biednych. W związku z tym podjęliśmy decyzję - była ona krytykowana przez wiele osób, w tym przez naszego amerykańskiego partnera - że nie podnosimy ceny za zakład. Na str. 26 pokazujemy ten wzajemny związek polegający na tym, że wzrost sprzedaży dzięki nie podnoszeniu owej ceny. Dylematy istnieją, ale oczywiście będziemy pracować nad ich rozwiązaniem. Za sukces można uznać fakt, że zostaliśmy zaproszeni przez największe europejskie loterie do wspólnego przedsięwzięcia pod nazwą pod nazwą Euromilion. Czekają nas rozmowy z Ministerstwem Finansów, bowiem udział w tej grze wymaga pewnych zmian w przepisach. Byliśmy już z wizytą we Francji i Portugalii. Jako jedyny kraj z dziesiątki nowych członków Unii Europejskiej zostaliśmy zaproszeni do udziału w budowie. Kolejna sprawa to środek specjalny. Chcielibyśmy zasygnalizować dwie kwestie. Po pierwsze, doszliśmy już do granicy możliwości w zakresie manipulowania przy wysokości owych dopłat. Gracze inaczej oceniają tę kwestię. Ta konstrukcja jest bardzo korzystna dla sportu, ale gracze uważają, że funkcjonuje ona ich kosztem. Wiadomo przecież, że firma oblicza kwoty na wygrane w odniesieniu do stawki, która wynosi 1 zł, natomiast grający stwierdza, że przecież on zapłacił za zakład 1,25 zł. Akcentujemy tę kwestię i to dobrze, że Komisja dostrzega, iż ta liczna grupa osób, które chcą być beneficjentami wpływów ze środków z dopłat, powinna pamiętać o tym, że w pewnym momencie można zarżnąć kurę znoszącą złote jajka. Poruszono tu również kwestię - wspominała o tym pani przewodnicząca Elżbieta Szmajda - rekompensaty finansowej za pobieranie dopłat do stawek w grach liczbowych. Przekonywaliśmy naszych związkowców, żeby nie interesować się na razie tą kwestią. De facto to nie my ani nie nasze związki zawodowe to czynią, tylko lobbyści z zewnątrz - często są to osoby, które kiedyś odeszły z firmy - nasyłają na nas na przykład Inspekcję Pracy, a senator z prowincjonalnego miasta sugeruje, że nasze kolektury, które są przecież cztery razy większe niż francuskie czy hiszpańskie, nie spełniają norm unijnych.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#MirosławRoguski">Był też taki przypadek, iż skierowano do Urzędu Antymonopolowego wniosek, w którym zapytuje się, czy niepłacenie prowizji od pobieranych dopłat nie jest praktyką monopolistyczną. To jest taka uwaga na marginesie. Chcę powiedzieć, że my przyjęliśmy pewną wykładnię, która jest dla nas istotna. Została ona zaakceptowana przez prywatne firmy zajmujące się hazardem. Mam na myśli poważne podmioty, a nie ludzi, którzy ustawiają automaty do gry na dworcach po uprzednim zdjęciu ich z TIR-ów. Tacy ludzie jednego dnia robią to w Holandii, a na drugi dzień w Polsce i są związani z grupami przestępczymi typu „Pruszków” czy „Wołomin”. Tak więc w trakcie dyskusji nad ustawą o grach losowych, zakładach wzajemnych i grach na automatach przyjęliśmy założenie, że mamy świadomość, iż z racji tego, że niektóre gry - na przykład gry liczbowe - są objęte monopolem, firma, która je realizuje, ponosi określone koszty swojego funkcjonowania. To jest argument, który pozawala nam również działać na forum europejskim na rzecz utrzymania jurysdykcji narodowej nad tymi formami hazardu. To nie jest przecież tak, że obowiązują różne reguły gry. My jako firma tego typu dostarczamy 65 proc. ogólnej kwoty podatków, które wpływają z rynku hazardu. Dodatkowo dostarczamy środki z dopłat do stawek w grach liczbowych. To jest argument za utrzymaniem monopolu państwa na określone gry. Nie jest prawdą, że monopol jest realizowany tylko na takiej zasadzie, że rząd czy parlament o tym zdecydował. Z owym monopolem łączą się przecież określone obciążenia dla firm, które go realizują. Myślę, że nasza załoga to rozumie. Już powiedziałem, że z jej strony nie pojawiają się inicjatywy w kierunku uzyskania jakiejś rekompensaty za pobieranie dopłat. Jakkolwiek, jeżeli będziemy zmuszeni, to dokonamy pewnych korekt, co oznacza, ż resort finansów będzie musiał się pogodzić z obniżeniem rentowności spółki - takie są realne skutki, zresztą te działania podmiotów zewnętrznych są właśnie na to zorientowane - albo...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#MirosławDrzewiecki">Panie prezesie, przepraszam, że wpadnę panu w słowo. Nie mówmy, że ktoś coś robi za darmo, bo tak de facto nie jest. Jeżeli prowadzący kolekturę otrzymuje taki procent od obrotu, jakby cena zakładu wynosiła 1 zł, a tak naprawdę zakład kosztuje 1,25 zł, to na pozór wydaje się, że 20 proc. utargu nie jest objęte prowizją. Przecież można powiedzieć, że 10 gr to jest prowizja od 1,25 zł. Nie można zatem podnosić argumentu, że prowizja ma wynosić jakąś określoną kwotę. To przecież jest umowa. Gdyby to była umowa o pracę, to ustalona byłaby jakaś określona stawka. Chyba nie jest tak, że ktoś się więcej napracuje, jeżeli przyjmie zakład za 1,25 zł, a nie za 1 zł. Sądzę, że ta rzesza ludzi, którzy kiedyś pracowali w Totalizatorze Sportowym, a teraz prowadzą lottomaty, kolektury itd., gnębi firmę i stara się za wszelką cenę wyciągnąć więcej pieniędzy. Oni jednak przyjęli fałszywy tok myślenia, bo jeżeli nazwiemy to inaczej, to wszystko jest w porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#MirosławRoguski">Działanie tych ludzi to jest swoiste nękanie naszej firmy obliczone na to, żeby osłabić monopol i znaleźć lukę dla firmy, dla której się obecnie pracuje. Tak my, jak i pan dyrektor Marek Oleszczuk, doskonale wiemy o tym, że rzesze byłych pracowników Totalizatora Sportowego są obecnie forpocztą prywatnych firm zachodnich. Oczywiście my tłumaczymy - zgodnie z tym, co mówił pan przewodniczący - że również od całości można ustalić prowizję na innym poziomie i wyjdzie na to samo. Kluczową sprawą jest, żeby już nie manipulować przy tych dopłatach, bo to zagraża tak naszym interesom, jak i interesowi polskiego sportu. Jeżeli chodzi o czas otwarcia kolektur, to sprawa ta jest bardzo istotna. Konieczność przedłużenia tego czasu to był główny powód tego, że zdecydowaliśmy się na współpracę z partnerami sieciowymi. W naszej firmie obowiązuje stary układ zbiorowy, który nakłada takie zasady, jak obowiązywały w przeszłości. Kolekturę zamyka się o 18.00 niezależnie od tego, czy jest kumulacja, czy jej nie ma. Dzięki współpracy z partnerami sieciowymi wydłużyliśmy godziny pracy kolektur. Nie wszędzie to do końca zagrało. Musieliśmy zaakceptować pewną sytuację u partnerów, choć w tym zakresie następują pożądane zmiany. Przyjrzymy się jeszcze umowie z Shellem. Jeżeli chodzi o poziom wygranych drugiego i trzeciego stopnia, to przez cały czas analizujemy tę kwestię. Pozostaje jednak problem stawek. Myślę, że w kilkuletniej perspektywie te stawki muszą ulec podwyższeniu. Jednak w okresie najbliższych 2–3 lat nie chcemy przy tym manipulować. Pojawiło się pytanie: co zamierzamy w związku z działaniami podejmowanymi przez naszą konkurencję. Otóż przyjęliśmy wariant ucieczki do przodu. Chcemy zajmować określone miejsce na tym rynku, bronić naszych pozycji i je rozbudowywać. Wraz z panem Franciszkiem Zalewskim przyszliśmy z rynku ubezpieczeniowego i dokładnie wiemy - uczestniczyliśmy w kreowaniu nowych firm ubezpieczeniowych - że najkosztowniejszą rzeczą jest budowa sieci sprzedaży. Dlaczego wpadł w tarapaty Polski Monopol Loteryjny oraz różne inne firmy? Ano dlatego, że zrezygnowały z rozwoju i utrzymania własnej sieci sprzedaży. Ile było deklaracji zagranicznych partnerów, że zbudują sieć itd. Oczywiście oni nie zbudowali sieci sprzedaży, a powodem tego były ogromne koszty tego przedsięwzięcia. W przypadku naszej firmy szczęściem w nieszczęściu było to, że potrafiliśmy jakby odwrócić część niekorzystnych umów zawartych przez spółkę w minionym okresie. Jedną z nich była umowa zawarta z GTECH Corporation dotycząca wymiany 6600 starych lottomatów na nowe. Po roku, gdy zaczęliśmy wymieniać te lottomaty, zjawił się prywatny dostawcy kaset barwiących, który stwierdził, że mamy jeszcze do odebrania 200 tys. kaset za 7000 tys. zł i albo płacimy wszystko od razu, albo bierzemy kasety i płacimy za 3 miesiące, kiedy zakup nam się zwróci. Podjęliśmy wtedy desperacką decyzję o rozwoju. Stwierdziliśmy, że nic nie wycofujemy, nie oddajemy GTECH Corporation ani nie bierzemy upustu. Oczywiście, do pana dyrektora Marka Oleszczuka i pani dyrektor Elżbiety Niebisz wpłynęła wtedy ogromna liczba donosów. Zarzucano nam, że działamy na szkodę kolektorów. Ale dzięki całej tej sytuacji przenieśliśmy część kosztów rozwoju sieci sprzedaży na naszych partnerów sieciowych. W tym przypadku ponosiliśmy tylko koszt lottomatów, natomiast wszystkie dodatkowe koszty związane z założeniem punktu sprzedaży ponosił Kolporter, Shell, Ruch itp.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#MirosławRoguski">Były realizowane takie działania. Chciałbym panów posłów zapewnić, że owa ucieczka do przodu nadal jest podstawowym modelem naszego działania. Teraz zmienia się charakter tych działań. Konieczne jest nałożenie na naszą sieć nowych gier oraz usług. Chodzi również o to, żeby tym osobom, które domagają się wyższej prowizji, stworzyć szersze perspektywy działania. Musimy uczciwie powiedzieć tym ludziom, że do przeszłości odchodzi model, w którym z kolektury żyła cała rodzina. Oczywiście pozostały jeszcze relikty z tamtej epoki. Pan poseł słusznie tutaj powiedział, że to są beneficjenci, którzy traktowali kolektury Totalizatora Sportowego tak, jak w II Rzeczypospolitej traktowano starostwa. Mamy taki przypadek w Warszawie, że 16 kolektur ma rodzina jednego z byłych dyrektorów w naszej firmie. My dowiedzieliśmy się o tym dopiero w momencie, gdy ten człowiek poskarżył się na nowe realia i w ten sposób jakby sam się zadenuncjował. Z pewnością musimy walczyć z tego typu przypadkami. Jeżeli chodzi o kwestię zaszłości, czyli umów z Polsatem etc., to naszą intencją było, po pierwsze, żeby ich nie nagłaśniać medialnie. Uważamy, że wbrew pozorom nie służy to rozwiązaniu tych problemów. Występuje inne zjawisko. Otóż ci ludzie sądząc, że kontynuujemy praktyki, które oni realizowali w zakresie materiałów eksploatacyjnych, skierowali uwagę naszą oraz NIK na inne pokłady nieprawidłowości, które w przeciwnym razie mogłyby pozostać nieodkryte. Izba tylko podczas jednej kontroli wykryła w tamtych obszarach 17.000 tys. zł strat. Mówiłem już o tym, że sprawa owych kaset barwiących spowodowała, że zastosowaliśmy desperacki ofensywny wariant i odwróciliśmy trudną sytuację na naszą korzyść. Najpoważniejszy problem wiązał się z umową z CODE. Utopiono w tym aż 60.000 do 80.000 tys. zł. Te pieniądze są już praktycznie nie do odzyskania. Chodziło głównie o zakup jakichś podmokłych gruntów pod Krakowem czy gdzieś tam. Kwotę 10.000 tys. zł wydano na obligacje spółki INSBUD. „Gazeta Wyborcza” ewidentnie pisze w tej sprawie nieprawdę. Faktem jest, że wydano 10.000 tys. na te obligacje. Zastaliśmy tę sytuację. Te środki były nie do odzyskania Powstała idea, żeby firma INSBUD przynajmniej wybudowała nam siedzibę, jednak firma ta zbankrutowała. Może nie będę w tej chwili wchodził w szczegóły. Kolejna kwestia, o której panowie posłowie powinniście wiedzieć to jest fakt, że z firmy wyprowadzono znak Toto Lotek. Mało kto wie o tym, że ten znak nie należy już do Totalizatora Sportowego. Wraz ze znakiem wyprowadzono również gry. Ten proces rozpoczął się za czasów pana dyrektora Sołtysińskiego, a za czasów pana prezesa Sykuckiego wyprowadzono do końca gry, zakłady wzajemne oraz znak. Ktoś był na tyle bezczelny, że ostatnio oferowano nam o możliwość odkupienia tego znaku za kilka milionów złotych. Na samych rolkach i blankietach zmniejszyliśmy koszty o kilkanaście milionów złotych. Jednostkowe ceny blankietów spadły o około 50 proc., a rolek kuponów o prawie 60 proc. Jest jeszcze umowa z uniwersytetem. Po negocjacjach uniwersytet uznał, że rzeczywiście nasze obciążenia powinny być zmniejszone. Zmalały one o 32.000 tys. zł. Proszę sobie na tym przykładzie wyobrazić, jak wielka była skala rożnych przedsięwzięć i zobowiązań. Jeżeli chodzi o umowę z Polsatem, to myślę, że zostaliśmy trochę źle zrozumiani. Nie krytykujemy Polsatu za jego politykę i nie mamy nic przeciwko współpracy z tą stacją.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#MirosławRoguski">Musimy jednak publicznie powiedzieć o tym, że 40 proc. naszego budżetu marketingowego zostało zabukowane do 2009 r. w jednym medium Obecnie znalazłem się w takie sytuacji, że jeżeli przychodzi do mnie przedstawiciel dużego klubu sportowego, to zazwyczaj informuje mnie on, że główną wartością oferty marketingowej klubu są transmisje telewizyjne. Wtedy mówię, że mamy już nadmiar transmisji telewizyjnych - płacimy za nie ponad 30.000 tys. zł - i Polsat co roku przesuwa mi te transmisje na następny rok. Chcieliśmy z tej sytuacji wyjść w taki sposób, że zamiast płacić TVP za realizację Magazynu Olimpijskiego zaproponowaliśmy, iż zrealizujemy ten program w Polsacie. Spotkaliśmy się jednak z odmową. Niewątpliwie jest dla nas problemem, że mamy umowę z jednym mediów. Wolelibyśmy rozproszyć te pieniądze - to jest ponad 30,000 tys. zł - na wiele mediów. Dałoby to inne efekty w zakresie sprzedaży. Przez cały czas staramy się negocjować i doskonalić nasze relacje z mediami. Udało nam się osiągnąć to, że poza 2–3 dziennikarzami, którzy są lobbystami na stałe związanymi z grupami byłych pracowników firmy - wszyscy o tym wiedzą, łącznie z ich redakcjami - to generalnie nie możemy narzekać na media. Na przykład tradycyjny dystrybutor zdrapek, czyli Superekspres, przekonała się do tego, że bezpieczniej jest brać nasze zdrapki i insertować je u siebie. Z kolei spółka Springer, która zaryzykowała własny druk zdrapek, właśnie skapitulowała i stwierdziła, że padła ofiarą fałszerstwa. Firma ta ukrywa skalę związanych z tym strat, ale ja myślę, że gdybym miał takie straty na zdrapkach, to bardzo krótko pełnilibyśmy z kolegą Franciszkiem Zalewskim nasze funkcje. Generalnie nie możemy narzekać na media. Udało nam się teraz wraz z z panem Robertem Korzeniowskim stworzyć kolejny program w telewizji publicznej. Sprawa finansowania tego programu jest obecnie rozpatrywana przez resort finansów. Nawiązuję w tym momencie do kwestii systemu kontroli. Być może jest on jedną z przyczyn, dla których współpracujemy głównie z małymi klubami sportowymi. Otóż obowiązuje nas ustawowy zapis - jak wszystkie spółki Skarbu Państwa - że do 5 tys. euro zarząd spółki może podjąć decyzję samodzielnie. Proces decyzyjny dotyczący wydatku do 50 tys. euro realizuje Rada Nadzorcza, natomiast powyżej tej kwoty decyzje podejmuje minister finansów. Zmieniliśmy zatem politykę. Wiadomo, że tak w sporcie, jak i w kulturze, najłatwiej znajduje się sponsorów na wielkie przedsięwzięcia. Natomiast do nas garną się te podmioty, które mają problem z pozyskaniem niezbędnych brakujących 3–5 tys. zł. W związku z faktem, że są to nasi długoletni partnerzy, staramy się im tego wsparcia udzielać. Zgadam się z panem posłem Kazimierzem Pietrzykiem, że Polsat bardzo dużo robi dla popularyzacji sportu. Natomiast ja muszę zajmować się interesami spółki. Z pewnością nie podpisałbym umowy, która angażowałaby tak wysoki procent środków firmy we współpracę z jedną stacją telewizyjną. Choć być może doprowadzi to do korzystnej dla polskiego sportu sytuacji, mianowicie, że zrealizujemy w Polsacie ten program sportowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#MirosławDrzewiecki">Dziękuję panu prezesowi za te wyjaśnienia. Dziękujemy również za to, że firma gościła nas dzisiaj w swoim ośrodku. Myślę, że klimat tego spotkania - jak na rozmowę o pieniądzach - był wyjątkowo miły. Życzę przedstawicielom Totalizatora Sportowego, żeby swoją misję wypełniali jak najlepiej, a jak za rok spotkamy się na podobnym posiedzeniu, żebyśmy mogli mówić o tym, że w 2005 r. wpłynęło od firmy grubo ponad 500.000 tys. zł na sport, czego sobie i państwu życzę. Wobec wyczerpania porządku dziennego, zamykam wyjazdowe posiedzenie Komisji Kultury Fizycznej i Sportu.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>