text_structure.xml 99.6 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#MirosławDrzewiecki">Otwieram posiedzenie Komisji. Porządek dzienny został państwu przedstawiony w formie pisemnej. Czy są uwagi do porządku dziennego? Nie stwierdzam, zatem porządek dzienny uważam za przyjęty. Przechodzimy do realizacji pierwszego punktu porządku obrad, w ramach którego rozpatrzymy informację ministra edukacji narodowej i sportu o przebiegu współpracy resortu z organizacjami pozarządowymi w zakresie zlecania zadań w dziedzinie kultury fizycznej i sportu oraz organizacji letniego wypoczynku ze szczególnym uwzględnieniem akcji „Sportowe wakacje”. Informację przedstawi pan minister Adam Giersz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AdamGiersz">Na wstępie kilka ogólnych uwag dotyczących naszej współpracy z organizacjami pozarządowymi. W ramach MENiS współpracą tą zajmują się dwa departamenty. Główna część tej współpracy jest realizowana przez Departament Sportu Powszechnego. W roku 2003 sport powszechny był finansowany z trzech budżetów, a mianowicie z części 25 - Kultura fizyczna i sport, ze środka specjalnego i w pewnym zakresie z części 30 - Oświata i wychowanie. Z tego ostatniego źródła dofinansowano programy „Sportowe wakacje” i „Wypoczywam razem”. Nakłady na trzy zadania: sport dzieci i młodzieży, sport osób niepełnosprawnych i sport powszechny, kształtują się w kolejnych trzech latach w sposób następujący: 2002 r.- 64 mln 684 tys. zł, 2003 r. - 66 mln 387 tys. zł i 2004 r. - planujemy wydatkować kwotę prawie 71 mln zł. W ramach tych trzech zadań najwięcej środków finansowych planujemy wydać na sport dzieci i młodzieży. Chciałbym zwrócić uwagę, że w ramach sportu dzieci i młodzieży w roku 2003 w porównaniu do roku 2002 nastąpiło obniżenie nakładów finansowych. Jest to związane z przesunięciem środków na szkolenie młodzieży uzdolnionej sportowo. Zgodnie z sugestiami Komisji na rok 2004 zaplanowano znaczący przyrost środków na sport dzieci i młodzieży. Jest to wzrost o 14 proc. Oznacza to, że w 2003 r. miało miejsce tylko jednoroczne obniżenie nakładów na sport dzieci i młodzieży. Zarysowuje się wyraźna tendencja wzrostowa w zakresie aktywizacji środków zewnętrznych, których pojawianie się jest generowane przez te programy. Chcielibyśmy, żeby pieniądze pochodzące z tych programów wspierały działania organizacji pozarządowych. Owo wsparcie powinno aktywizować środki zewnętrzne. Na razie są to głównie środki samorządowe. Jeżeli przyjmiemy za 100 proc. nakłady z roku 1999, to wydatki jednostek samorządu terytorialnego w dziale - kultura fizyczna i sport wzrosły łącznie o 143 proc. Oznacza to, że środki asygnowane w ramach tych programów, służą aktywizowaniu środków samorządowych. Chcielibyśmy te środki tak wykorzystywać, żeby we wszystkich programach składanych nam przez organizacje pozarządowe był również przewidywany udział innych źródeł finansowania, a zatem, żeby to nie było tylko powierzanie zadań oraz ich 100-procentowe finansowanie. Sprzyjają temu zwłaszcza nowe programy takie jak „Animator sportu dzieci i młodzieży”, „Animator sportu osób niepełnosprawnych” czy „Organizator sportu w środowisku wiejskim”. Nasza polityka w zakresie finansowania zadań publicznych realizowanych przez organizacje pozarządowe zmierza w tym roku do zwiększania uczestnictwa w sporcie dzieci i młodzieży i w sporcie powszechnym. Będziemy natomiast zmniejszać udział wydatków na szkolenia kadr, promocję i wydawnictwa. Chcemy rzeczywiście aktywizować sportowo społeczeństwo, w tym zwłaszcza dzieci i młodzież, ale odbędzie się to kosztem tamtych wydatków. Istotną szansą, która nie jest do tej pory wykorzystywana przez pozarządowe organizacje sportowe, stanowią przepisy ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie. Według aktualnych danych status organizacji pożytku publicznego uzyskało 15 stowarzyszeń kultury fizycznej. Na ogół są to kluby sportowe, ale wśród tych podmiotów są też na przykład: Podkarpackie Stowarzyszenie Związków Sportowych, Stowarzyszenie „Parafiada”, Wielkopolski Okręgowy Związek Żeglarski, KS „Flota” i MKS Oława. Status organizacji pożytku publicznego mogą uzyskiwać kluby, a także stowarzyszenia grupujące inne stowarzyszenia.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#AdamGiersz">Na razie żadna z dużych ogólnopolskich organizacji kultury fizycznej nie posiada takiego statusu. Ten status daje szansę na pozyskiwanie 1 proc. z kwoty PIT. Obserwujemy niepokojąco niski poziom udziału wolontariatu w akcjach, które są przez nas dofinansowywane, ponieważ istotną stałą pozycję w preliminarzach stanowią wynagrodzenia sędziów, instruktorów, wykładowców, członków obsługi technicznej etc. Oczekiwalibyśmy zwiększonego udziału wolontariuszy w działalności stowarzyszeń. Ponadto przybywa potencjalnych beneficjentów tych środków, ponieważ powstaje coraz więcej stowarzyszeń i wpływa do nas coraz więcej wniosków składanych przez stowarzyszenia. Jest to ruch obywatelski i on się rozszerza. Stąd konieczne jest rozdzielanie tych pieniędzy pomiędzy większą liczbę podmiotów niż dotychczas. Podstawowy element w zakresie finansowania organizacji pozarządowych to środki pochodzące z dopłat do stawek w grach Totalizatora Sportowego. Niestety negatywna tendencja z końca ubiegłego roku pogłębia się. Rok 2003 zakończyliśmy wpływami o mln zł mniejszymi niż planowaliśmy. Plany opiewały na kwotę 460 mln zł, a wyniosły one 457 mln zł. Według danych za I kwartał tego roku, wpływy te wynoszą o 20 mln zł mniej od planowanych, czyli prawie o 20 proc. mniej. Proszę mieć świadomość faktu, że może to spowodować niewykonanie planów, także w zakresie finansowania organizacji pozarządowych. W związku z tym, dokładniej niż zwykle weryfikowane są wnioski. Wnikliwie przyglądamy się pozycjom kosztów, ponieważ mamy świadomość, że mamy o 20 proc. mniej środków niż planowaliśmy. Mamy nadzieję, że ta tendencja w pewnym stopniu się odwróci. Nie znam przyczyn spadku wpływów Totalizatora Sportowego, ale jest on faktem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#MirosławDrzewiecki">Rozumiem, że porównuje się analogiczne okresy lat 2003 i 2004.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AdamGiersz">Tak. Jest to porównanie dwóch pierwszych kwartałów tego roku i roku 2003. Wpływy wyniosły dokładnie o 15 mln zł mniej. Natomiast w stosunku do planu - zakładaliśmy 5-procentowy wzrost przychodów - jest to o 20 mln zł mniej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MieczysławBorowy">Ale więcej wynosi kwota środków nie wykorzystanych w zeszłym roku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#AdamGiersz">Tamte środki zostały wykorzystane. Tak wyglądają tendencje w zakresie wpływów ze środków z dopłat do stawek w grach Totalizatora Sportowego. Jeżeli te tendencje będą się pogłębiać, to sytuacja w zakresie finansowania tych zadań będzie trudna. Prosiłbym panią dyrektor o bardziej szczegółowe omówienie przedstawionej informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#BarbaraWybraniecLewicka">Na wstępie chciałabym przeprosić, że przedstawiony materiał jest tak obszerny. Może on być trudny do odczytania ze względu na to, że podaliśmy w nim dużo liczb. Przepraszam również za kilka błędów, które wyłapaliśmy już po powieleniu materiału. Znajduje się tutaj wiele różnych danych statystycznych i niestety nie ustrzegliśmy się błędów w ich przytoczeniu. W związku z tymi błędami dostarczyliśmy państwu dodatkowe kartki, które zawierają erratę tych błędów. Przechodząc do meritum pragnę poinformować państwa, że Departament Sportu Powszechnego powstał w wyniku połączenia trzech byłych departamentów, które realizowały zadania z zakresu sportu powszechnego. Były to: Departament Sportu Dzieci i Młodzieży oraz dawny Departament Sportu Powszechnego, które działały w ramach Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu oraz Departament Kultury Fizycznej, który działała w ramach Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. Owe zmiany administracyjne spowodowały, że w 2002 r. zastaliśmy, jako Departament Sportu Powszechnego MENiS, taki stan, iż podpisane były już umowy na zadania państwowe. Wówczas było jeszcze niewiele czasu na przyjrzenie się, jak w całości wygląda realizacja sportu powszechnego w Polsce. Dlatego w roku 2003 poza zmianami pewnych procedur, które obowiązywały nas w resorcie, w zasadzie nie zmienialiśmy żadnych koncepcji. Zmiany będą następowały dopiero w roku 2005, ponieważ analiza wykonania zadań z roku 2003 pozwoli nam na wyciągnięcie wniosków i przebudowanie niektórych programów. Chodzi o to, żeby nie dochodziło do powielania się pewnych zagadnień. W takim przypadku nie mamy przejrzystości tego, co robią stowarzyszenia. Często bywa tak, że na przykład szkolenie kadr jest realizowane z trzech równych budżetów. Jest to zupełnie niepotrzebne. Wydaje się, że należy przyjąć jasną koncepcję, kto czym się zajmuje, żeby nie dochodziło do rozpraszania środków, na przykład, żeby nie opracowywać bardzo podobnych publikacji i nie powielać różnych akcji promocyjnych. Wydaje nam się, że przeprowadzona szczegółowa analiza - jej wyniki znajdują się w przedstawionym materiale - pozwoli na porządkowanie tego systemu i na budowanie nowej bardzo przejrzystej koncepcji sportu powszechnego w Polsce. Pocieszając jest to, że na ten rok dysponujemy nieco większymi środkami finansowymi. Zapewne można liczyć jeszcze na to, że program ten wzmocnią jeszcze środki pozyskane w wyniku rozwiązania zapisanego w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Chodzi szczególnie o jego wzmocnienie tam, gdzie dotychczas nic się nie działo, a więc w biednych gminach, gdzie nie były prowadzone zajęcia sportowe dla dzieci i młodzieży. Te środki są szacowane na ten rok w kwocie około 18 mln zł w sumie z ubiegłorocznymi wpływami. Muszę powiedzieć, że wcale dobrze nie wyglądają wpływy z opłat od reklamy piwa. Na koniec roku 2003 wynosiły one 5 mln 800 tys. zł. W tej chwili wpływy są podejrzanie niskie. W styczniu pozyskaliśmy z tego źródła 1 mln zł, a w kolejnych dwóch miesiącach wpływy wynosiły po około 600 tys. zł, a więc jakby malały. Należy żywić nadzieję, że po nowelizacji ustawy uda się ten system uszczelnić, co spowoduje większy napływ środków z opłat od reklam piwa i w ciągu tego roku zwiększą się możliwości finansowego wspierania sportu powszechnego. Pozwolę sobie na jeszcze kilka zdań komentarza na temat przedstawionego materiału. Jak wspomniał pan minister, z dużym zainteresowaniem zostały przyjęte w środowisku te programy, które pozwalają zdobywać środki zewnętrzne i aktywizować lokalne struktury w zakresie organizacji imprez sportu powszechnego. Mam na myśli przede wszystkim bardzo duże zainteresowanie programem „Animator sportu dzieci i młodzieży” oraz wprowadzonym w ubiegłym roku programem „Organizator sportu dzieci i młodzieży w środowisku wiejskim”. Na te programy przeznaczamy więcej pieniędzy. Dodam, iż Najwyższa Izba Kontroli pozytywnie oceniła realizację programu „Animator sportu dzieci i młodzieży”. Naszą poważną bolączką jest fakt, iż nie możemy zbyt pozytywnie zrelacjonować realizacji programu „Animator sportu osób niepełnosprawnych”. Przyczyny tego stanu są rozliczne i dosyć skomplikowane. Mimo, że przedtem wydawało się, iż ten program przestanie funkcjonować, to teraz ma on szansę większego powodzenia, jako że jego koordynacja została przejęta przez Szkolny Związek Sportowy. Oznacza to, że oba programy „Animator” są koordynowane przez jedno stowarzyszenie. Zapewne pozwoli to na łatwiejsze dotarcie do środowisk, do których te programy są adresowane. Jeżeli chodzi o sport osób niepełnosprawnych, to borykamy się z dużym problemem związanym z istotną grupą sportowców niepełnosprawnych, mianowicie ze środowiskiem sportowców głuchych i niedosłyszących. Od lat mamy w tym środowisku do czynienia ze skomplikowaną sytuacją. Przedstawialiśmy ją już na forum Komisji w poprzedniej kadencji Sejmu. Prowadzimy windykację długów na kwotę 191 tys. zł. Nie możemy współpracować z organizacją centralną, czyli Polskim Związkiem Sportu Głuchych. Sportowcy nie mogą startować na arenie międzynarodowej, ponieważ PZSG nie może ich zgłaszać. Ministerstwo wspiera jednak działalność klubów sportowych realizujących działalność w zakresie sportu głuchych i niedosłyszących. W każdym razie sytuacja w sporcie tej grupy niepełnosprawnych jest dość skomplikowana. Jeżeli chodzi o sport powszechny, to realizowane są te programy, które od lat były traktowane priorytetowo, czyli programy rozwoju sportu w środowisku wiejskim i środowisku akademickim. Zadania związane z wiodącymi ludowymi klubami sportowymi zostały przekazane do Departamentu Strategii i Rozwoju Sportu MENiS. Zagadnienia te wiążą się komplementarnie ze sportem młodzieżowym. W związku z tym wydaje się, że w ramach tamtego departamentu realizacja tych zadań otrzyma lepsze wsparcie merytoryczne. Ponadto bardzo ważnymi, ciekawymi i godnymi kontynuacji są zadania, które wiążą się z tworzeniem ośrodków joggingu, czyli biegania po zdrowie. Zadanie to jest realizowane przez Towarzystwo Krzewienia Kultury Fizycznej. Zostało ono bardzo dobrze przyjęte w środowisku. Jeżeli chodzi o wypoczynek sportowy dzieci i młodzieży, to pragnę poinformować państwa, że ilość środków finansowych oraz liczba uczestników letnich sportowych wakacji w ubiegłym roku kształtują się mniej więcej na tym samym poziomie, co w roku 2002.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#BarbaraWybraniecLewicka">Widać natomiast wyraźny spadek liczby zadań finansowanych ze środków z części oświatowej subwencji ogólnej. Jest to spowodowane tym, iż znacznie pomniejszone zostały środki finansowe na program „Wypoczywam czynnie”. Spadła również liczba osób biorących udział w tym programie. Pragnę podkreślić, że pod koniec ub. roku dzięki środkom oświatowych, w tym ze środków z części 25 - kultura fizyczna, zorganizowano ferie zimowe w miejscu zamieszkania. Akcja ta objęła 32 tys. dzieci i młodzieży i zrealizowaliśmy ją w okresie między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem. Zagospodarowaliśmy w ten sposób niewykorzystane pieniądze z różnych innych źródeł. Warto podkreślić, że najwięcej imprez masowych dla dzieci i młodzieży zorganizowały: Towarzystwo Krzewienia Kultury Fizycznej, Polski Związek Lekkiej Atletyki i Rada Główna Zrzeszenia Ludowe zespoły Sportowe. Najwięcej obozów wakacyjnych zorganizowały: Szkolny Związek Sportowy, Polski Związek Piłki Nożnej i Polski Związek Kolarski. Najbardziej popularni animatorzy działają w zakresie lekkiej atletyki, piłki nożnej i koszykówki. Najwięcej imprez zorganizowano w Wielkopolsce. Tutaj działało najwięcej organizatorów i w ogóle w tym regionie ta działalność jest rozwijana bardzo aktywnie. Na drugim miejscu jest woj. łódzkie. Nie chodzi mi o to, żeby zrobić przyjemność panu przewodniczącemu. Po prostu tak wyglądają statystyki, zresztą przytoczone w materiale. Jeżeli chodzi o sport osób niepełnosprawnych, to najwięcej członków zrzeszają stowarzyszenia: Olimpiady Specjalne - Polska, Polskie Towarzystwo Społeczno Sportowe „Sprawni Razem” i Polski Związek Sportu Niepełnosprawnych „Start”. To są te organizacje, które systematycznie działają na rzecz całorocznej aktywności fizycznej osób niepełnosprawnych. Odbywa się to w ramach klubów. Jest to więc ta gwarantowana niezbędna aktywność fizyczna osób niepełnosprawnych, która ma stanowić element rehabilitacji. Na zakończenie wspomnę, ze Departament Sportu Powszechnego prowadzi obecnie windykację niecałego 1 mln zł długów związanych z nieprawidłowym wykorzystaniem środków finansowych. Długi te pochodzą z lat 1999–2002 i łącznie wynoszą 974,5 tys. zł. Ta windykacja jest bardzo skomplikowana, ponieważ niektóre stowarzyszenia zmieniły siedzibę, czy wręcz gdzieś poginęły. Niemniej jednak kontynuujemy te działania. Część długów udało nam się już odzyskać, ale wydaje się, że w niektórych przypadkach będziemy z tym mieli duże trudności. Na razie tyle z mojej strony. Dodam tylko, że z części - oświata i wychowanie, Departament otrzymał w 2003 r. kwotę 330 tys. zł. W 2004 r. otrzymaliśmy z tego źródła kwotę 460 tys. zł. Pieniądze te są przeznaczone głównie na działania w ramach Europejskiego Roku Edukacji Poprzez Sport, program rozwoju turystyki dziecięcej i młodzieżowej - jest to niewielka kwota 110 tys. zł - oraz na organizację Sejmiku Szkolnej Kultury Fizycznej. Otrzymaliśmy zatem wsparcie również z budżetu oświatowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MirosławDrzewiecki">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MieczysławBorowy">Miałem zamiar na dzisiejszym posiedzeniu Komisji obrazić panią minister Krystynę Łybacką. Chciałem to czynić oficjalnie i po to, żeby pani minister pozwała mnie do sądu. Może wtedy w końcu pani minister by się z nami spotkała. Pan poseł Roman Jagieliński - szef frakcji parlamentarnej - dzwonił do mnie 8 razy, żebym pomógł w tym, żeby umowa ZLZS wreszcie przeszła. Pan poseł Mieczysław Czerniawski już od dwóch lat nie może się spotkać z panią minister. W tej sytuacji pomyślałem, że dzisiaj obrażę panią minister. Ona pozwie mnie do sądu i wreszcie się spotkamy, bo na posiedzeniach tej Komisji pani minister również się nie pojawia. Dzisiaj na szczęście dwaj panowie przewodniczący Komisji odradzili mi czynienie obraźliwych porównań. Powiedzieli mi, że nie muszę tego czynić i że może załatwimy sprawę do końca kwietnia. Miesiąc temu pan przewodniczący był świadkiem jak mówiłem panu ministrowi Adamowi Gierszowi, że za rządów AWS mieliśmy umowy podpisane już w lutym. Dzisiaj MENiS ma pieniądze Skarbu Państwa i to już od lutego, ale nie dało ani złotówki Zrzeszeniu Ludowe Zespoły Sportowe, Szkolnemu Związkowi Sportowemu, PZSN „Start” ani Towarzystwu Krzewienia Kultury Fizycznej. Co wy robicie? Wy na tym oszczędzacie? Robicie fundusz specjalny? Macie jakieś odsetki od tych kwot? Gdyby nasza organizacja była biedna, to dawno by padła. Panie ministrze, nie byłoby potrzebne Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, gdyby nie działalność stowarzyszeń kultury fizycznej i ich klubów. Nie potrzeba byłoby pana w resorcie w ogóle. Wystarczyłoby tylko i wyłącznie Ministerstwo Edukacji Narodowej. Po co nam wiceminister do spraw sportu, który nic nie załatwia, chociaż jest już kwiecień. Organizuję imprezy w marcu i w lutym. Wrzeszczę na Sejmie i nic to nie daje. Nie obrażam dzisiaj pani minister. Niech nie przychodzi na posiedzenia sejmowych komisji... Cieszę się, że kongres Polskiego Stronnictwa Ludowego zapisał w swojej uchwale powołanie „Ministerstwa Młodzieży i Sportu”. Nasze koło SLD Smolna, do którego do 16 marca należał marszałek Marek Borowski, również wystosowało do panów Leszka Millera i Krzysztofa Janika wniosek, że sport nie chce należeć do skostniałego resortu edukacji. Dwa podmioty pozbawione środków nie mogą się łączyć w trzeci, bo w ten sposób powstaje trzeci nędzarz. Dajcie nam te trzy departamenty i te same pieniądze i niech dalej funkcjonuje Urząd Kultury Fizycznej i Sportu albo „Ministerstwo Młodzieży i Sportu”. Proszę nas nie łączyć z tym biednym resortem edukacji narodowej. Mój wniosek wygląda w sposób następujący. Jest połowa kwietnia. Nie mamy podpisanej ani jednej umowy. Co tydzień piszemy 3 tys. nowych wniosków. Pani dyrektor Barbara Wybraniec-Lewicka ma cały gabinet w papierach. Pan minister Adam Giersz odrzuca te wnioski twierdząc, że nie będzie finansowania szkolenia kadr. Panie ministrze, pan jest od krótkiej piłki, czyli od ping-ponga, natomiast my jesteśmy od dłuższej piłki, czyli od piłki nożnej, siatkówki i rekreacji. Trzeba szkolić kadry. Niech pan odróżni stowarzyszenie centralne od gminy. My mamy gminom pomagać. Pracę ma stracić 60 tys. nauczycieli. W tym roku 1600 nauczycieli uzyska w TKKF uprawnienia - podpisze je pan minister Adam Giersz - instruktorów rekreacji, rehabilitacji, jeździectwa, aerobiku, fitness etc. Oznacza to, że nauczycieli, których pan zwolni, my przyjmiemy do prywatnych klubów, oraz do organizacji typu ZLZS czy AZS.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#MieczysławBorowy">Ludzie ci dostaną pensje i będą mieli nowy dyplom podpisany przez pana ministra Adama Giersza. Pan minister stwierdził w tym tygodniu „Nie szkolimy”. Co to znaczy „Nie szkolimy”. Jeżeli zaczął się mecz, panie ministrze, to nie wolno w jego trakcie zmieniać przepisów. Pani dyrektor Barbara Wybraniec-Lewicka - ona nie ponosi żadnej winy za zaistniały stan rzeczy - podpisała z nami w styczniu porozumienie, a pan minister teraz w kwietniu mówi nam „żadne szkolenia, żadne wydawnictwa”. Pan minister może tak powiedzieć o roku 2005, ale nie o roku bieżącym. W żadnym przypadku na to nie pozwolimy. Nie można nami tak manipulować. Proszę Komisję, żebyśmy mówili o zmianach na rok 2005, a jeżeli chodzi o rok 2004, to niech pan minister podpisze do jutra, względnie do soboty. W praktyce kończy się rok. Jeżeli pan minister ma zamiar przekazać Centralnemu Ośrodkowi sportu pieniądze na program „Ateny 2004” dopiero w czerwcu, to lepiej niech pan w ogóle ich nie przekazuje, bo igrzyska zakończą się zanim pan przekaże te pieniądze. Lubię pana dr Adama Giersza. Szanuję go. Natomiast nie możemy akceptować takiej zabawy. Rozmawiajmy o zmianach w 2005 r. Ma pan ochotę zmienić koncepcję dotyczącą całego sportu polskiego, to proszę bardzo, ale nie w czasie meczu. Ten mecz zaczął się w styczniu. Mógł pan w grudniu wymyślać te zmiany. Teraz proszę to podpisać do jutra. Jeżeli tak się nie stanie, to będę jednak za tym, żeby tę sprawę skierować na zupełnie inne tory. Rzecz w tym, że powiedziałem już ludziom w terenie, że mają już przygotowywać się do konkursów ofert związanych z obozami oraz innymi imprezami sportu powszechnego. Ja już nie mogę się wycofać. Pana ministra mogą 4 maja odwołać. Mnie nie, bo ja będę prezesem TKKF jeszcze przez 4 lata. Muszę być konsekwentny i realizować te zadania. Miesiąc temu mówiłem to samo. Nie ma żadnego postępu. Nie mam żadnej umowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MirosławDrzewiecki">Rozumiem, że pan minister Adam Giersz chce zabrać głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AdamGiersz">Rzeczywiście muszę zabrać głos. Do tej pory rozmawialiśmy - wydawało mi się - merytorycznie, ale teraz rozmawiamy już jak gdyby politycznie. Jeszcze nigdy dyskusje o sporcie nie przybierały takiego charakteru. Oczywiście te emocje najbardziej wzbudzają pieniądze. Rzeczywiście nie zgadam się na to, żeby znaczną część pieniędzy, które mamy na upowszechnianie kultury fizycznej, przeznaczać na szkolenie działaczy wszelkiego rodzaju zamiast na zwiększenie uczestnictwa dzieci i młodzieży oraz osób dorosłych w uprawianiu sportu. Podstawowy spór z panem prezesem Mieczysławem Borowym wyniknął na takim tle, że pan prezes zaproponował nam ogólnopolskie szkolenia trenerów działalności pożytku publicznego. Nie jest to zadaniem ministra edukacji narodowej i sportu. Ministrem właściwym w tym zakresie jest minister gospodarki, pracy i polityki społecznej, który ma wdrażać ustawę o działalności pożytku publicznego i wolontariacie. W odpowiedzi na nasze zapytanie dlaczego przewiduje się tak wysokie koszty, czyli 250 zł na jednego szkolonego, pan prezes Mieczysław Borowy przesłał pismo, w którym napisał nam, że dobrze, w takim razie będzie szkolonych 800 trenerów. Jeżeli tak się stawia sprawę, to takie działanie przestaje być wiarygodne. Skontaktowałem się w tej sprawie z ministrem gospodarki, pracy i polityki społecznej i oczywiście okazało się, że szkolenie i prowadzenie akcji informacyjnej dotyczącej ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie to jest zadanie jego resortu. Ustaliliśmy więc, że możemy sfinansować jedno ogólnopolskie szkolenie. Natomiast nie będziemy w całej Polsce szkolić trenerów działalności pożytku publicznego. Nie na to bowiem przeznaczone są pieniądze na upowszechnianie kultury fizycznej. To jest zasadniczy spór i to z nim wiązała się moja opinia, że będziemy ograniczać szkolenie kadr. Powiedziałem to również w tym kontekście, że my wydajemy coraz więcej pieniędzy na szkolenie kadr, a potem z wszystkich preliminarzy widać, że wszyscy ci ludzie oczekują wynagrodzenia. Rozumiem, gdybyśmy szkolili wolontariuszy, którzy później animują ten cały ruch sportowy. Ale jeżeli potem te osoby ustawiają się w kolejce po wynagrodzenie, to sądzę, że powinni oni sami zainwestować w podnoszenie swoich kwalifikacji. Prowadzimy oczywiście wszelkiego rodzaju kursy instruktorskie. Robimy to na ogólnych zasadach. W większości są to kursy opłacane przez osoby, które chcą uzyskać kwalifikacje i potem pracować w danym zawodzie. Możemy wspomagać pewne elementy, natomiast nie możemy działalności TKKF sprowadzać do szkolenia kadr. Pan prezes zarzucił nam również, że nie podpisujemy umów i nie wiadomo co robimy z tymi pieniędzmi. Za chwilę pani dyrektor przedstawi informację na temat aktualnej sytuacji w tym zakresie. Chcę tylko powiedzieć, że na przykład zostały podpisane wszystkie umowy z ZLZS i stało się to bez pana interwencji. Nie rozumiem, dlaczego miałby pan być pośrednikiem w naszych rozmowach z ZLZS, który jest jednym z głównych beneficjentów w ramach systemu sportu powszechnego oraz sportu dzieci i młodzieży. Gdyby panów posłów to interesowało, to ma przy sobie dokładny wykaz dotyczący dofinansowania wszystkich polskich związków sportowych oraz wojewódzkich i ogólnopolskich stowarzyszeń kultury fizycznej na rok 2004. Decyzja dotycząca podziału tych środków została podjęta w lutym.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#AdamGiersz">Obecnie analizujemy konkretne wnioski i preliminarze na konkretne zadania. W pierwszej kolejności staramy się podpisać umowy dotyczące zadań, które mają być realizowane w najbliższym czasie. Nie podpisujemy na razie umów na cały rok. Jeżeli przyznaliśmy jakiejś organizacji 5 mln zł na ten rok, to nie podpisujemy w tej chwili umowy na całą kwotę - jest to również związane z zagrożeniami dotyczącymi wpływów z Totalizatora Sportowego, o których mówiłem - ale podpisujemy sukcesywnie umowy na konkretne zadania, które mają być realizowane w najbliższym czasie. Jeszcze raz zaznaczę, że szczegółowo - może szczegółowiej niż dotychczas - analizujemy te preliminarze. Sprawdzamy, jaki jest koszt szkolenia na jedną osobę i jakie są koszty pośrednie realizacji danego zadania. To jest pewna zmiana dotychczasowej procedury, która generalnie jest związana z faktem, iż staramy się oszczędzać pieniądze. Poza tym oczekujemy, że organizacje pozarządowe również będą aktywne w pozyskiwaniu środków samorządowych oraz od wszelkiego rodzaju sponsorów - nie tylko z kasy państwowej; to jest najłatwiejsze - zwłaszcza przy promocji sportu dla wszystkich. Wydaje się to dość wdzięcznym zadaniem. Tak wyglądają przyczyny obecnego stanu rzeczy. Jeżeli państwo pozwolicie, to pani dyrektor przedstawi teraz szczegółową informację dotyczącą sytuacji w zakresie podpisywania umów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MieczysławBorowy">Panie przewodniczący. Mam jeszcze jedną uwagę. Czy można?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MirosławDrzewiecki">Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MieczysławBorowy">Pan minister Dagmir Długosz został dzisiaj o 14.00 odwołany ze stanowiska wiceministra gospodarki, pracy i polityki społecznej. Nie nadzoruje on już wdrażania ustawy o pożytku publicznym i wolontariacie. Jednak pana ministra Adama Giersza nikt nie zwolnił z nauczenia nas, jak korzystać z możliwości zawartych w tej ustawie. Nie zrobiliście państwo nic w celu zapewnienia nam dostępu do innego źródła finansowania naszej działalności. Oprócz środków z MENiS otrzymujemy teraz możliwość korzystania ze środków, które są w gestii MGPiPS. Pan minister powinien nas nauczyć korzystania z tych środków, a także ze środków unijnych. Niestety pan minister nic nie zrobił w tym kierunku. Mogę pod auspicjami Krajowej Federacji Sportu dla Wszystkich zorganizować szkolenie prezydentów miast. Przyjedzie ich pięciuset, bo oni chcą się nauczyć korzystać z tych środków. Na razie nikt nie przekazuje im tej wiedzy. Resort edukacji narodowej i sportu nie umie nic w zakresie pozyskiwania dla sportu środków dzięki rozwiązaniom ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie. Nie umiecie państwo również nic, jeżeli chodzi o pozyskiwanie środków unijnych. Ja też nie umiem tego robić, ale chcę się nauczyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#AdamGiersz">Jeżeli pan prezes niczego nie umie, to nie wiem dlaczego sprawuje on funkcję prezesa TKKF. Myślę, że ta dyskusja jest...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MieczysławBorowy">Kto korzystał z pieniędzy...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MirosławDrzewiecki">Przepraszam pana prezesa. Myślę, że to nie jest dobry moment na tego typu dyskusję. Bardzo bym nie chciał, żebyśmy nie używali takich sformułowań, jak pan prezes, że oto od 4 maja pan minister może już nie być ministrem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MieczysławBorowy">Nie powiedziałem w ten sposób.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#MirosławDrzewiecki">W polityce panują takie realia, że każdy piastuje stanowisko przez pewien określony czas. Może będzie tak, jak mówi pan prezes, a może wcale nie. Nam w każdym razie byłoby bardzo miło dalej współpracować z panem ministrem. Jeżeli zapadnie inna decyzja to będziemy musieli dalej pracować z kim innym. Natomiast nie mogę się zgodzić z pinią, że nikt nikogo o niczym nie informuje i nikogo niczego nie uczy. Z socjalizmu jednak już wyszliśmy i w obecnych realiach nie jest tak, że ktoś może powiedzieć „Nauczcie mnie, bo jak mnie nie nauczycie, to sobie nie poradzę”. Trochę samodzielności jest niezbędne. Wracając do meritum chciałbym stwierdzić, iż z wypowiedzi pani dyrektor zrozumiałem, że zmniejszenie kwoty dotacji na szkolenia trenerów i wolontariuszy sprawia, iż liczba szkolonych osób jest mniejsza o około 6 tysięcy. Czy mam rację?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#AdamGiersz">Pan prezes Mieczysław Borowy mówił o szkoleniach w roku 2004, a sprawozdanie dotyczy roku 2003.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#MirosławDrzewiecki">Rozumiem. Ale chcę to uściślić, bo tutaj też zaznacza się znaczny spadek. Szkoli się o 2/3 osób mniej, ale rozumiem, że zamysł resortu polega na tym, żeby więcej pieniędzy przekazywać na uczestnictwo w sporcie powszechnym. Zwracając się do pana prezesa pragnę stwierdzić, że pan minister z pewnością przekaże pani minister te uwagi. Dziękuję panu prezesowi za to, że jednak nie obrażał on pani minister. Wytworzyłoby to zupełnie bezsensowną sytuację. Myślę więc, że te gorzkie wypowiedzi były podyktowane niecierpliwością związaną z późniejszym niż w latach ubiegłych przekazywaniem środków na działalność stowarzyszeń. Jednak z tego, co mówił pan minister nie chodzi tu o zatrzymanie tych pieniędzy na jakimś rachunku. Usłyszałem, że decyzje zostały podjęte w lutym, a obecnie trwa szczegółowa analiza wniosków. Uważam, że to dobrze, iż wnioski są szczegółowo analizowane. Oby tylko nie czyniono tego opieszale. Szczegółowe merytoryczne analizowanie wniosków to jest gwarancja, iż mniej pieniędzy wycieknie z tego systemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#BarbaraWybraniecLewicka">Zgodnie z sugestią pana ministra, chciałabym poinformować państwa, jaki jest aktualny stan, w zakresie podpisywania umów. Do wczoraj podpisaliśmy 70 umów na prowizorium budżetowym, na te zadania, które były realizowane w styczniu i w lutym. Między innymi była to umowa z ZLZS. Ogólnie mówiąc stan na wczoraj - dzisiaj są podpisywane kolejne umowy - wygląda w sposób następujący. W ramach sportu osób niepełnosprawnych podpisaliśmy 74 umowy na kwotę 12 mln 800 tys. zł. Jest to więc ponad połowa budżetu. Część tej kwoty pochodzi z pieniędzy zarezerwowanych, bo nie wiemy, jakie będą wpływy z Totalizatora Sportowego. Umowy nie mogą więc być podpisane w 100 proc., bo powstałoby zbyt duże zagrożenie. Jeżeli chodzi o sport wszystkich dzieci, to w ramach budżetu, który wynosi prawie 29 mln 800 tys. zł, to do wczoraj zawarliśmy umowy na 11 mln zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#MirosławDrzewiecki">To jest więcej niż 1/3.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#BarbaraWybraniecLewicka">Najgorzej jest ze sportem powszechnym. Podpisaliśmy do tej chwili 17 umów na kwotę 4 mln zł. W tym obszarze realizowane są dwa duże programy: rozwoju sportu wiejskiego oraz rozwoju sportu akademickiego. To na ogół są bardzo duże całoroczne umowy, stąd trudności w pełnym skompletowaniu dokumentów, żeby można było rzeczywiście podpisać umowy na cały rok. Z ZLZS już wszystko jest podpisane Przy okazji chcę poinformować państwa - zresztą wspominałam o tym - że z budżetu państwa przekazaliśmy do Departamentu Strategii Rozwoju Sportu kwotę 2 mln 900 tys. zł na wiodące ludowe kluby sportowe. Pozostała więc w naszym departamencie tylko ta część budżetu, która dotyczy programu upowszechniania sportu. Jeżeli chodzi o Akademicki Związek Sportowy, to mamy już pełną dokumentację. Do niedawna była ona opracowywana w taki sposób, żeby dawała podstawy do podpisania umów. Mogę powiedzieć, że po analizie dokumentacji, którą otrzymujemy oraz po poprawkach - było już dużo poprawek - należy ocenić sytuację dość optymistycznie. Dopowiem jeszcze, że budżet był podpisany 26 lutego, wraz z rozdzielnikiem, a zatem kwota jest zagwarantowana. Tyle, że do tej kwoty trzeba teraz przygotować dokumenty, które pozwolą na podpisanie umowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#BogusławWontor">Rozumiem pana prezesa Mieczysława Borowego, który przedstawił dzisiaj wiele krytycznych uwag, zapewne nie do końca nieuzasadnionych, bo jest oczywiste, że przedstawiciele stowarzyszeń sportowych chcieliby na początku roku, a najlepiej już na koniec roku poprzedzającego, wiedzieć jakimi środkami będą dysponowali i mieć je zagwarantowane. Chciałbym jednak, żeby te krytyczne uwagi nie zamgliły nam obrazu całości i nie spowodowały wyobrażenia, że oto pani minister Krystyna Łybacka, pan minister Adam Giersz oraz wszyscy pozostali urzędnicy resortu zajmujący się kulturą fizyczną źle wykonują swoją pracę i w ogóle to wszystko niewłaściwie funkcjonuje. Nie chciałem zabierać głosu w dyskusji, ale pragnę wyrazić opinię, że ten cały system funkcjonuje dobrze. Oczywiście zawsze może on funkcjonować lepiej. Może też funkcjonować gorzej. Uważam jednak, że nie jest źle. W zeszłym roku przy okazji różnych wyjazdów obserwowałem realizację zadań zlecanych przez MENiS i zawsze byłem podbudowany i pod dużym wrażeniem. Dotyczy to również imprez organizowanych przez TKKF. Miałem okazję przekonać się, że to stowarzyszenie robi bardzo wiele wspaniałych rzeczy. Moim zdaniem, dzieje się to również dzięki nie najgorszej współpracy z MENiS. To co resort zaproponował i to co pan minister Adam Giersz robi dla polskiego sportu osobiście oceniam bardzo wysoko. Wychodzenie z jakimiś daleko idącymi wnioskami może źle rokować na przyszłość. Czasami jest tak, że chce się coś poprawić, ale wprowadzając różnego rodzaju zmiany można zepsuć to co nieźle funkcjonuje. Chciałbym zatem podziękować resortowi oraz panu ministrowi Adamowi Gierszowi za dobrą pracę i za to, co...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#MirosławDrzewiecki">Ale proszę się jeszcze nie żegnać z panem ministrem. Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#BogusławWontor">Za to co MENiS pożytecznego zrobiło w 2003 r. Myślę, że nie będzie najgorzej w roku 2004 i w latach następnych. Spodziewam się, że TKKF i inne stowarzyszenia kultury fizycznej również nie będą miały najgorzej. Wierzę, że te osoby, które w ramach MENiS zajmują się tymi problemami, będą robiły wszystko, żeby ten system jak najlepiej funkcjonował.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#MirosławDrzewiecki">Dziękuję panu posłowi za te słowa otuchy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#TadeuszTomaszewski">Przepraszam za moje spóźnienie, ale musiałem w imieniu klubu zabierać głos na sali plenarnej. Dlatego mogę powtórzyć jakąś kwestię, która była już poruszana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#MirosławDrzewiecki">Nie sądzę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#TadeuszTomaszewski">Gdyby tak się jednak stało, to z góry przepraszam. Po pierwsze, chciałbym spojrzeć na omawiany temat nie przez pryzmat TKKF, ZLZS i innych ważnych stowarzyszeń, ale przez pryzmat zasad dotyczących relacji między władzą publiczną a podmiotami pozarządowymi działającymi w obszarze kultury fizycznej. To jest clou naszej rozmowy. Materiał został przygotowany w taki sposób, żeby pokazać obszary tej współpracy oraz poinformować nas o liczbie partnerów w niej uczestniczących. Uważam jednak, że powinniśmy porozmawiać o owych relacjach. Wydaje mi się, że w te wzajemne relacje wkradły się negatywne elementy takie jak brak wzajemnego zaufania. Niestety, jeżeli przejawia się brak zaufania mówiąc, że niektóre podmioty pozarządowe niezgodnie z prawem wykorzystują środki finansowe, to jest to droga donikąd. Był już jeden minister - pan Michał Bidas - który uważał, że wszystko, co określa się mianem stowarzyszeń kultury fizycznej, należy zlikwidować, bo jest to źródło zła i „przekrętu”. W związku z powyższym chciałbym, żeby działalność stowarzyszeń kultury fizycznej sprowadzić na grunt przepisów ustawy o organizacjach pożytku publicznego i wolontariacie. W tej ustawie pisze się, jak powinny wyglądać te wszystkie relacje pomiędzy podmiotami pozarządowymi a władzą publiczną. Ten cały system powinien funkcjonować na zasadzie wzajemnego zaufania, jawności i partnerstwa. A partnerstwo wcale nie polega na tym, że po kilkadziesiąt razy trzeba chodzić czy dzwonić do urzędu. Ono polega na tym, że jeżeli wypracowany zostanie odpowiedni system, to wszyscy powinni wiedzieć czego można się spodziewać. Chciałbym się zatem zwrócić z prośbą, żebyśmy pamiętali o tym, iż istnieje ciągłość władzy publicznej. Nie możemy ulegać psychozie związanej ze zmianą rządu i podobnymi okolicznościami. Przecież bardzo wiele programów, które są obecnie realizowane przez resort we współpracy z partnerami pozarządowymi, powstało w 1994, 1995, 1996 i w następnych latach. Ekipy rządzące się zmieniały, ale na szczęście te programy trwają i istnieją instrumenty finansowe do realizacji tych zadań. Istotne są zatem pewne zasady dochodzenia do umów całorocznych. Pojedyncze umowy to jest zupełnie inna formuła. Podmioty pozarządowe, znając priorytety rządu w obszarze kultury fizycznej i sportu, w odpowiednim terminie - w trakcie prac nad projektem budżetu państwa - na przykład do września roku bieżącego, gdy chodzi o budżet na następny rok, zgłaszają swoje nowe programowe inicjatywy, które do tej pory nie były priorytetami rządu. Jeżeli resort uzna, że są to inicjatywy godne rozważenia, to oczywiście będzie zabiegał o to, żeby znaleźć instrument ich finansowania, w budżecie lub w ramach środków specjalnych. To jest istotny element. Chodzi bowiem o to, żeby partnerzy pozarządowi nie czuli się odrzuceni, kiedy to już w lutym, marcu czy w kwietniu usłyszą „Nie, bo to jest zła inicjatywa”. Rzecz tylko w tym, że na razie nie ma instrumentów finansowania. Nie może być tak, że ktoś przychodzi ze znakomitą koncepcją. Ona musi być od razu rozpatrzona, ale ze względu na brak środków finansowych odpowiedź jest odmowna.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#TadeuszTomaszewski">Przyjęcie wniosku to jest dopiero pierwszy etap. Natomiast drugi etap to jest moment, kiedy rząd przyjął projekt budżetu państwa i skierował go do Sejmu. Przecież wszyscy doskonale wiemy, co w Sejmie można zmienić w takim projekcie. W ramach budżetu kultury fizycznej i sportu zmiany te mogą wynosić 1 do 3 proc. Tak wynika z naszych kilkunastoletnich doświadczeń. Nie ma więc tutaj możliwości dokonywania poważnych przesunięć. Dlatego uważam, że okres od przyjęcia projektu budżetu przez rząd do momentu zakończenia sejmowych prac nad projektem, czyli do podpisania ustawy budżetowej przez prezydenta to odpowiedni czas na negocjacje z partnerami społecznymi. Kiedy wszystko jest już wydyskutowane, wówczas przychodzi moment podpisania umowy. Może to się odbywać w światłach jupiterów, bo przecież jest to ważny moment, gdy państwo zleca swoje zadania segmentowi obywatelskiemu i przekazuje na ten cel środki finansowe. Robi się tak na przykład w Wielkopolsce. Marszałek zaprasza beneficjentów współpracy i publicznie w obecności dziennikarzy podpisuje z nimi całoroczne umowy, po wcześniejszych konsultacjach. Jeżeli chodzi o etap ostatni, to każdy minister podpisujący te umowy ma prawo przyglądać się projektom, elementom ich realizacji itd. Natomiast warto byłoby powołać wspólny zespół złożony z przedstawicieli resortu oraz podmiotów pozarządowych. Może udałoby się zaprosić do udziału w jego pracach - jako ekspertów - również przedstawicieli podmiotów kontrolujących, czyli NIK, RIO i ewentualnie samorządy. Chodzi bowiem o to, żeby określić pewne minimum dotyczące dokumentów, które muszą być dołączone do tego wniosku. Rzeczywiście nie powinniśmy wpadać w pułapkę „kwitomanii”. To nam grozi jeżeli okaże się, że ciągle potrzebne są jakieś nowe dokumenty. Nie wiem, czy rzeczywistość jest już na tyle skomplikowana, że w przypadku obozu, który rozpoczyna się 22 lipca już teraz trzeba dostarczyć na piśmie liczbę jego uczestników. Sądzę, że to jest po prostu fikcja. Po co w takim razie są umowy cywilnoprawne zawierane między podmiotem pozarządowym a organizatorem. W takiej umowie można przecież napisać, iż na przykład na miesiąc przed rozpoczęciem obozu należy dostarczyć kartę kwalifikacyjną obiektu, wykaz kadry, zgłoszenie do kuratorium, listę uczestników itd. Chciałbym zaapelować do pana ministra, żeby taki zespół powstał i zaczął analizować te wszystkie kwestie. Byłoby to robione na spokojnie i bez patrzenia przez pryzmat własnego wniosku tylko szerzej. W ten sposób ustalane byłyby zasady współpracy i przygotowywania tej niezbędnej dokumentacji, która jest związana z wydatkowaniem środków finansowych i musi spełniać pewne wymogi. Dokumentacja ta może być jednak tworzona etapami, a niekoniecznie w marcu czy kwietniu, kiedy są podpisane całoroczne umowy. Pozostała jeszcze jedna dosyć istotna kwestia, mianowicie fakt, że w ramach wieloletnich programów, organizacje pozarządowe aplikują o możliwość realizacji priorytetów ustalonych przez rząd. Natomiast pole, w zakresie realizacji własnych pomysłów za pomocą środków publicznych, jest bardzo wąskie. Rzecz w tym, że obowiązuje ustawa budżetowa, w której wymienione są określone programy. Sprawia to, że te możliwości są bardzo niewielkie.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#TadeuszTomaszewski">Jeżeli mamy już określone oferty tego rodzaju, to one muszą się pojawić w odpowiednim czasie. Przecież to m. in. w wyniku pracy naszej Komisji zostały wdrożone: program „Animator sportu osób niepełnosprawnych” - we współpracy ze środowiskiem sportu osób niepełnosprawnych - czy podobny program dla środowiska wiejskiego oraz inne tego typu programy. Należy nieco inaczej spojrzeć na tych, którzy w imieniu państwa realizują te programy. Oni podjęli się określonego wysiłku. Istotny jest również fakt, że podmioty te zabezpieczają odpowiednią grupę ludzi, swoje struktury itd. Nie można jednak postrzegać tego w taki oto sposób, że skoro na przykład Szkolny Związek Sportowy realizuje dwa programy „Animator”, na które w budżecie na ten rok otrzymuje bodaj 8 mln 200 tys. zł, to znaczy, że SZS po prostu otrzymał taką kwotę. Nie wolno tak na to patrzeć, bowiem SZS otrzymał zadanie koordynacji realizacji tych programów w imieniu państwa, bo resort nie jest w stanie tego robić i nie jest to jego zadanie. Inna sprawa, że Szkolny Związek Sportowy otrzymał środki finansowe na zadania własne, takie jak organizacja Igrzysk Młodzieży Szkolnej itp. i te zadania po prostu realizuje. Często w potocznej opinii powstają takie skojarzenia. Są one krzywdzące dla organizacji, które podejmują się realizacji programów rządowych. Przecież również stowarzyszenia interdyscyplinarne realizują cały cykl programu rządowego związanego ze szkoleniem trenerów itd. To nie jest nic nagannego, a wręcz przeciwnie, bo ta forma działalności organizacji pozarządowych jest bardzo potrzebna. Obserwując pracę różnych podmiotów realizujących zadania w zakresie kultury fizycznej należy wyraźnie wydzielić to co ma charakter programów rządowych. Zdecydowana większość tych organizacji dobrze sprawdza się w realizacji tych programów. Chciałbym jeszcze raz zgłosić formalnie mój wniosek i zwrócić się do pana ministra o powołanie takiego zespołu. Chodzi o to, żeby już po podpisaniu tych wszystkich umów popracował spokojnie nad tymi zagadnieniami. Konieczne jest wyznaczenie czasu dochodzenia do umów całorocznych oraz okresu składania nowych ofert programowych. To wcale nie jest dobrze, że te oferty pojawiają się na Komisji. Wiemy o tych ofertach, ponieważ przejęliśmy je ze środowisk, które je przygotowywały. Natomiast powinny one się pojawiać na etapie konsultacji i uzgodnień rządowych. Nas powinny one interesować o tyle, że jeżeli realizowane są dwa, trzy programy i brakuje środków finansowych, to Komisja może wyrazić swoją opinię. Ale przecież priorytety - zgodnie zresztą z przyjętą strategią rozwoju sportu polskiego, która jest głównym dokumentem w tym zakresie - wyznacza rząd, a segment pozarządowy współuczestniczy w ich realizacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#JanuszJackowski">Myślę, że dzisiaj jest okazja, żebyśmy się przyjrzeli, czy jeden z najważniejszych elementów sportu powszechnego, jakim jest akcja „Sportowe wakacje”, ma być realizowany przez polskie związki sportowe. Wszyscy wiemy o tym, że zadaniem polskich związków sportowych jest przygotowywanie reprezentacji narodowej seniorów i juniorów w okresach przedolimpijskich, w ramach kadry A i B. Nie ulega zatem wątpliwości, że podmioty te mają bardzo dużo pracy. Najlepszym dowodem na to, że niektóre związki nie dają sobie rady z nawałem zadań, jest fakt, że obecnie nie wiemy jeszcze jak został w ubiegłym roku zrealizowany program szkolenia kadry C, a mamy już połowę kwietnia. Tak więc niektóre związki i tak mają kłopoty bez obarczania ich realizacją akcji „Sportowe wakacje”. Trudno sobie wyobrazić, żeby w polskim związku sportowym odbywano naradę na temat, czy „Jacuś z Suchego Lasu” może jechać na sportowe wakacje. Takie postawienie sprawy jest dla mnie czymś utopijnym. Wiem, że w tym roku jest już za późno, żeby to zmienić, bowiem już za niecałe 3 miesiące zaczynają się wakacje. Trzeba się jednak zastanowić, czy w 2005 r. nie odjąć związkom tego zadania. Wiem, że polskie związki sportowe chcą realizować tę akcję. Wiadomo przecież, że od kosztów organizacji można zarobić pewien procent. Ale czy rzeczywiście muszą one się tym zajmować i czy w ich wykonaniu zdaje to egzamin. Przecież związki i tak zlecają te zadania wojewódzkim interdyscyplinarnym związkom sportowym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#BartłomiejKorpak">Chciałbym gorąco poprzeć propozycję pana posła Tadeusza Tomaszewskiego. Gdy spojrzy się na przykład na działalność naszego stowarzyszenia, to wydaje się, że pewna formuła funkcjonowania stowarzyszeń trochę się wyczerpuje w tym układzie: państwo - stowarzyszenia. Dzieje się tak dlatego, że pojawia się pewna frustracja związana z bieżącymi problemami. Myślę, że stowarzyszenia na początku lat 90. przyjęły na siebie dość dużą odpowiedzialność za pewne dziedziny do tamtej pory całkowicie upaństwowione. Wzięliśmy na siebie te obowiązki jednocześnie biorąc na siebie cały ciężar biurokracji. Bardzo często oznacza to paraliż działalności stowarzyszeń. Nie mówię o tych największych stowarzyszeniach, które są reprezentowane na tym posiedzeniu. Mam na myśli te małe stowarzyszenia, które nie mają żadnej szansy wziąć udziału w procesie, który jest oferowany. Jako stowarzyszenia bierzemy na siebie odpowiedzialność za działalność, którą realizujemy w imieniu państwa. Akurat wychowanie fizyczne młodzieży, organizacja czasu wolnego czy po prostu zajęcia sportowe, które organizujemy dla młodzieży, w pewnym momencie były doktrynalnie związane z powinnością państwa. Wzięliśmy na siebie te formy działalności, ale w tej chwili trochę cierpimy, ponieważ bieżące kłopoty powodują - zgodnie z tym, co mówił pan prezes Mieczysław Borowy - że w iluś miastach, uczelniach i klubach pojawia się paląca kwestia: za co, kiedy i jak zorganizować daną formę działalności. Wydaje się niestety, że ten system został źle zaprojektowany, ponieważ realnie wygląda to tak, że wszyscy oczekują pieniędzy, których tak naprawdę nie ma. System bazuje bowiem na środkach centralnych i samorządowych, ale jest to margines wydatków, które na ten cel są ponoszone. W związku z tym jesteśmy trochę na marginesie zainteresowania i działalności finansowej samorządów, a także budżetu centralnego, a przy tym wszyscy oczekują finansowania ze źródła, które było do tej pory najpewniejsze, czyli z budżetu państwa. Tak to realnie wygląda. Myślę, że zadaniem zespołu, o którym mówił pan poseł Tadeusz Tomaszewski powinno być nie tylko przyglądanie się sposobowi nawiązywania partnerskich relacji między państwem reprezentowanym przez resort a stowarzyszeniami, ale również praca nad stworzeniem trochę innego systemu funkcjonowania. Został zrobiony pierwszy krok w postaci stworzenia statusu organizacji pożytku publicznego, ale nie wszystkie stowarzyszenia sportowe mogą się w tej formule odnaleźć, z rożnych powodów. Myślę, że związany z organizacjami pożytku publicznego system odpisów od PIT z czasem zacznie funkcjonować, ale to jest proces, który musi jeszcze potrwać. Natomiast wydaje mi się, że tak na dobrą sprawę systemu finansowania kultury fizycznej w obecnym układzie nie ma w ogóle. System, który był kiedyś oparty o szkołę, klub czy miasto przestał już funkcjonować. Na jego miejsce nie powstało nic nowego. Funkcjonuje tylko złudne wyobrażenie, że wszystko załatwi centralny budżet i minister edukacji narodowej i sportu.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#BartłomiejKorpak">Biorąc pod uwagę realia finansowe jest to niemożliwe. Pozostaje zatem pewna frustracja, która rodzi się wśród działaczy różnego szczebla. Sądzę, że wspólnie ze wszystkimi stowarzyszeniami - także tymi, które zajmują się kulturą, sztuką czy działalnością charytatywną - powinniśmy zastanowić się, jak przy pomocy parlamentu zmienić prawodawstwo polskie, żeby środki na tego typu działalność pozyskiwało się w ramach pewnego mechanizmu, a nie ciągłą walką o środki finansowe, których ilość jest ograniczona. W związku z powyższym, gorąco popieram postulat, który został zgłoszony przez pana przewodniczącego Tadeusza Tomaszewskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#MirosławDrzewiecki">Pozwolę sobie na jedną uwagę. Otóż tak naprawdę wszyscy mówią o tym - nie spotkałem się dzisiaj z innymi wypowiedziami - jak państwo ma zagwarantować większą ilość środków finansowych na to, żeby lepiej realizować te zadania. Niestety nie słyszę, żeby ze strony podmiotów pozarządowych pojawiały się pomysły na znalezienie jakichś innych źródeł finansowania. Gdybyśmy zebrali przedstawicieli wszystkich podmiotów, które są beneficjentami budżetowych pieniędzy, to oni wszyscy twierdziliby, że pieniędzy budżetowych na te zadania jest za mało i rzeczywiście jest ich za mało.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#BartłomiejKorpak">Przepraszam, ale ja mówiłem, że chodzi o taki system, który pozwoli na przykład uczelniom - w przypadku sportu akademickiego - łożyć więcej na sport. Tak, żeby nie było to zadanie państwowe, tylko zadanie uczelniane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#MirosławDrzewiecki">Ale z uczelniami sprawa jest o tyle skomplikowana, że nie są one zainteresowane rozwojem sportu uczelnianego, mimo, że zarabiają duże pieniądze na prowadzeniu studiów wieczorowych i zaocznych i są obecnie zamożnymi instytucjami. Nie są to już biedne peerelowskie uczelnie, ale mimo korzystnej sytuacji finansowej, sport w dalszym ciągu jest na ostatnim miejscu. Nie wynika to z polityki państwowej, tylko z własnej polityki uczelni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WitoldDłużniak">Całe moje doświadczenie zawodowe i polityczne sprawia, że staram się z wielkim zrozumieniem podchodzić do problemów, które ma przed sobą MENiS, ale proszę mi wierzyć, że nie mogę zrozumieć - nigdy nie byłem zapraszany do takiej dyskusji - skąd akurat w tym roku wzięły się tak poważne problemy. Tak źle jak jest obecnie nie było jeszcze nigdy, a przecież ani PZSN „START” ani Polski Komitet Paraolimpijski nie występują o jakieś nadzwyczajne środki finansowe. W zasadzie od lat mamy ten sam poziom finansowania na utrzymanie całego sportu osób niepełnosprawnych. Z całą odpowiedzialnością mówię, że obecnie PZSN „START” zrzesza blisko 60 organizacji, które zajmują się 19 paraolimpijskimi dyscyplinami sportu. Tymczasem pieniędzy jest coraz mniej. W ustawie o kulturze fizycznej jest napisane, że do 5 proc. wpływów z Totalizatora Sportowego może być przeznaczone na sport osób niepełnosprawnych. Proszę nie mieć do mnie pretensji, jeżeli zapytam: dlaczego nie można skorzystać z owych pozostałych 95 proc.? Wiem, że istnieją pewne zobowiązania dotyczące inwestycji. Zwracam uwagę na fakt, że ten rok to rok olimpijski, a więc dla nas paraolimpijski. Wypracowaliśmy pewien wzorzec i trzymamy się go. Polega on na zachowywaniu równowagi między sportem, pracą i nauką. Nie kieruję tych uwag do pani dyrektor Barbary Wybraniec-Lewickiej, z którą miałem od lat przyjemność współpracować i pracować. Nie mogę jednak zrozumieć wielu kwestii. Wypowiedź pana posła Bogusława Wontora pozostawiła mi tylko głęboką wiarę, że będzie lepiej, choć niektórzy mówią, że...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#BogusławWontor">Ale jest dobrze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#WitoldDłużniak">Nie, panie pośle. Gdybym zabierał głos przed panem prezesem Mieczysławem Borowym, to powiedziałbym to samo, co on. Za długo się znamy, za bardzo się cenimy i za bardzo szanuję pana prezesa, żebym w ogóle miał krytykować jego wystąpienie. On jest tak samo zdesperowany jak ja. Jeżeli składamy wnioski w październiku, a w lutym na spotkaniu z panią minister Krystyną Łybacką słyszymy „nie będziecie mieli gorzej niż mieliście”, po czym okazuje się, że jednak jest gorzej, to co nam pozostaje. Niech przedstawiciele MENiS odpowiedzą nam na to pytanie. My również zatrudniamy niewielką grupę pracowników. To niesie ze sobą określone koszty. Jeżeli dzisiaj szukacie państwo oszczędności w zmniejszeniu środków na szkolenie oraz na promocję, to przecież to są śmieszne kwoty. One niczego nie uratują. Takie oszczędności nic nie dadzą, ale jednocześnie te ubytki mnie pogrążą, bo cała nadzieja dla sportu niepełnosprawnych jest związana z faktem, że nas bardzo poważnie alimentuje życzliwy nam Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Bez tego w ogóle nie dalibyśmy sobie rady, ale to jest transakcja wiązana. Jeżeli dostaję z PFRON pieniądze na promocję, to liczę również na kilkadziesiąt tysięcy złotych z MENiS. Jeżeli słyszę od pana ministra, że obcina się wydatki na promocję, to jak to się ma do sytuacji, w której ja muszę zdobywać sponsorów. Jak PZSN „START” ma to robić? Kto mnie wpuści do telewizji i pozwoli mówić przez pół godziny „sponsorujcie nas”. Nasz biuletyn dochodzi do posłów, senatorów oraz do przedstawicieli administracji terenowej. Jako lekki żart traktuję odsyłanie nas do samorządów terytorialnych. One stoją przed takimi samymi problemami jak my. Większości organizacji zrzeszonych w PZSN „START” nie przyznano jeszcze żadnych środków od jednostek samorządu terytorialnego. Z pewnością te środki będą mniejsze niż dotychczas. Mówię to z największą troską. To jest rok rozgrywania igrzysk paraolimpijskich, a na cały sport paraolimpijski przyznaje się tylko 7 mln zł. Na dzień dzisiejszy finansuje się z tej kwoty działalność 40 organizacji. Gdybym miał to w centralnym układzie, to byłoby doskonale. Równocześnie bardzo obniżony jest wskaźnik jeżeli chodzi o kwotę przeznaczoną na obsługę tego zadania. W tym roku PZSN „START” brakuje środków na utrzymanie niewielkiej kadry, którą zatrudniamy. Brakuje około 100 tys. zł. Taka jest prawda, panowie posłowie. Uważa się, że my wyprzedajemy naszą bazę. Do wyprzedaży części byliśmy zmuszeni przez śp. ministra Jacka Dębskiego. Ratujemy się jak możemy. Powiedzcie nam państwo z kierownictwa resortu, ile naprawdę otrzymamy pieniędzy. Jeżeli będę posiadał taką wiedzę, to zwolnię pracowników i przeprowadzę weryfikację dyscyplin, które rozwijamy. Będzie mi bardzo trudno to zrobić, bo jestem w tym ruchu 40 lat, ale muszę to zrobić. Równocześnie mam świadomość, że zapiszę się w historii jako ten, który zlikwidował wspaniały sport dzielnych niepełnosprawnych ludzi. Pozostaje mi głęboka wiara, że nie będzie jednak tak źle. Jestem przekonany, że atakowanie pana ministra Adama Giersza jest rzeczą najłatwiejszą, bo to wszystko jest łatwo powiedzieć...</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#WitoldDłużniak">Mam jeszcze uwagę do pana posła Tadeusza Tomaszewskiego. Panie pośle, jak powołamy ten zespół to... Mnie kiedyś uczyli „jak chcesz coś przewrócić, to powołaj departament koordynujący oraz radę”. Uważam po prostu, że to będzie za długo trwało Ja nawet nie demonizuję sytuacji. Trzeba powiedzieć prawdę, że mimo nie podpisania umów, to powoli mniej czy więcej, ale jednak jakieś pieniądze otrzymujemy. W przeciwnym razie dawno ogłosilibyśmy upadłość. Ja przynajmniej jakieś środki otrzymuję. Mam jednak straszliwe długi. Nikt już nie chce naszej organizacji kredytować. Mówi się nam, że jeżeli nie jesteśmy w stanie dać 20 proc. zaliczki za zgrupowanie czy obóz młodzieżowy, to nie możemy liczyć na zorganizowanie czegokolwiek. Powiedzcie nam państwo, ile naprawdę otrzymamy środków, to podejmę najtrudniejsze odpowiedzialne decyzje. Najpierw dowiedziałem się, że nie będzie środków na szkolenie. Potem, że nie będzie ich na promocję. Przerzucamy tony materiałów. Gdzie tu jest sens? Muszę wylać swoje żale, bowiem jestem na posiedzeniu Komisji sejmowej. Jestem również czynnym wyborcą i płacę podatki. Doszukuję się w tym wszystkim sensu. Jak to wszystko zrobić, żeby... Chodzi przecież o tak niewielkie środki. Tylko 7 mln zł na cały sport paraolimpijski. Spróbujmy realnie spojrzeć na tę kwotę. Byłem prezesem Polskiego Związku Kolarskiego, a także wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej i dzięki tym doświadczeniom wiem, że owe 7 mln zł to jest margines wydatków na sport. Odnoszę nieraz wrażenie...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#MirosławDrzewiecki">Polski Związek Piłki Nożnej nie otrzymuje pieniędzy z budżetu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#WitoldDłużniak">... jakbyśmy byli traktowani jak czwartorzędna czy pięciorzędna organizacja. Może w ogóle niepełnosprawni nie powinni zajmować się sportem i byłoby najwygodniej. Mówiąc to wszystko kieruję się głęboką troską. Jestem naprawdę przejęty. Wszyscy bardzo przeżywamy tę sytuację. Obecna struktura nie wytrzyma tej sytuacji. Powiedzcie nam państwo wcześniej, że pieniędzy będzie mało, a wtedy my przeprowadzimy konieczne redukcje w sposób elegancki. Miejmy jednak świadomość, że wszyscy będziemy tymi, którzy zlikwidują sport osób niepełnosprawnych w Polsce. Nie ma na świecie państwa, które by nie alimentowało sportu osób niepełnosprawnych. Państwo musicie mieć świadomość, że w sporcie osób niepełnosprawnych funkcjonują sponsorzy. Mamy sponsorów, ale na szczeblach lokalnych, czyli tam gdzie są zawodnicy i biedne kluby. Finansowanie sportu niepełnosprawnych przez sponsorów może się bardzo łatwo przerodzić w żebractwo, czyli chodzenie po firmach i wyciąganie ręki po pieniądze. Nie mamy przecież takiego dostępu do telewizji jak byśmy chcieli. By nie kończyć wypowiedzi pesymistycznym akcentem powiem państwu, że jesteśmy znakomicie przygotowani do igrzysk paraolimpijskich. Jeszcze nigdy nie wysyłaliśmy tak silnej reprezentacji. Nasi młodzi sportowcy zdobywali wszystkie kwalifikacje na podstawie rankingów oraz w ramach limitów. Brak środków finansowych nie przekłada się negatywnie na poziom naszych reprezentantów, bo to są ludzie niesłychanie zdolni i wspaniali sportowcy. Może trochę wyprzedzę wypadki, ale powiem państwu, że jeszcze nigdy nie było takiej oprawy medialnej, jaką będą miały najbliższe igrzyska. Jesteśmy już po rozmowach z panem prezesem Janem Dworakiem oraz panem Andrzejem Siezieniewskim. Wszystko wskazuje na to, że będzie nawet codzienne półgodzinne studio paraolimpijskie. Będziemy się łączyli z Atenami i pokazywali tych wspaniałych ludzi. Tymczasem tutaj, proszę państwa, my musimy walczyć o 1 mln zł. Nie mogę tego zrozumieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#AdamGiersz">Może najpierw kilka zdań sprostowania. Chciałem wcześniej powiedzieć o kwestii, którą podniósł pan poseł Tadeusz Tomaszewski, mianowicie o relacjach władzy publicznej i trzeciego sektora, czyli sektora organizacji pozarządowych. Jednak, żeby o tym mówić, to trzeba mówić o stanie faktycznym. Sądziłem, że ta dyskusja potoczy się w tym kierunku, ale okazało się, że dotyczy szczegółowych umów. Po pierwsze, chciałbym od razu sprostować, że pieniędzy na sport osób niepełnosprawnych nie jest mniej w budżetach. Nie można mówić, że jest mniej pieniędzy na sport osób niepełnosprawnych, bo jest to nieprawda. Wykonanie w roku 2002 wynosiło około 21 mln 177 tys. zł, w 2003 r. - 21 mln 245 tys. zł, a plan na rok 2004 przewiduje kwotę 22 mln 75 tys. zł. Nie jest więc mniej pieniędzy tylko jest ich tyle samo. Po drugie, chcę powiedzieć, że w ramach tych 22 mln zł podpisano już 80 proc. umów, a mówimy o umowach całorocznych. Proszę więc mówić prawdę. Wreszcie trzecia najważniejsza sprawa. Słyszymy narzekania, że jest tak mało pieniędzy dla tych organizacji. Chcę powiedzieć, że PZSN „START” oraz Polski Komitet Paraolimpijski łącznie uzyskują 50 proc. wszystkich środków przeznaczonych na sport osób niepełnosprawnych. Czy te narzekania należy rozumieć w taki sposób, że mamy wszystkie pieniądze przeznaczone na sport niepełnosprawnych dać tym dwóm organizacjom? My rozdzieliliśmy te pieniądze na 120 stowarzyszeń. To jest kwestia do dyskusji: czy po prostu powinniśmy monopolizować tę działalność i przeznaczyć wszystkie pieniądze na sport niepełnosprawnych dla jednego stowarzyszenia czy po prostu... Zresztą prawo zabrania nam tworzenia takich monopoli. To jest otwarty konkurs ofert i każdy ma prawo zgłosić ofertę na wykonanie zadania publicznego. Przecież to jest....</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#MieczysławBorowy">Ale pan minister trzyma te pieniądze u siebie...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#AdamGiersz">Minister edukacji narodowej i sportu dysponuje środkiem specjalnym i 5 proc. kwoty ogólnej jest przeznaczone na sport osób niepełnosprawnych Te 22 mln zł zostało podzielone na 120 organizacji. Z tego 50 proc. otrzymał PZSN „START' oraz współdziałający z nim Polski Komitet Paraolimpijski. Takie są fakty i 80 proc. umów zostało już podpisane. Nie wiem więc dlaczego w tej chwili taka atmosfera wytworzyła się na posiedzeniu Komisji. Odniosę się teraz do ogólniejszej kwestii, którą poruszył pan poseł Tadeusz Tomaszewski. Istotnie powinniśmy stale doskonalić relacje między władzą publiczną a sektorem pozarządowym. Rzeczywiście ustawą ustrojową jest ustawa o organizacjach pożytku publicznego i wolontariacie. Jako taka powinna ona być konstytucją naszej współpracy. Na jej podstawie powinniśmy dochodzić do pewnego systemu wyboru najlepszych ofert i określania priorytetów. Do tej pory takim forum była ta Komisja. Myślę, że relacje, które mieliśmy do tej pory - dzisiaj przebieg posiedzenia ma wyjątkowy charakter - były relacjami partnerskimi. To przecież na posiedzeniach tej Komisji ustalaliśmy priorytety w zakresie sportu wszystkich dzieci oraz sportu powszechnego. W zasadzie wszystkie sugestie pojawiające się podczas obrad Komisji były później przekładane na budżet Ministerstwa. Natomiast w tej chwili mówimy o poziomie poszczególnych projektów, która składają się na programy tutaj określone. Na tym tle toczy się dyskusja. Myślę, że zespół, o jakim mówił pan przewodniczący Tadeusz Tomaszewski, mógłby być pożyteczny, bowiem pomógłby on nam w racjonalnym rozdzielaniu tych środków. Zawsze czynność ta jest skażona pewnym subiektywizmem. Z drugiej jednak strony proszę zauważyć, że to są pieniądze publiczne, a wszelkie wydatki publiczne są coraz mocniej kontrolowane. Wszystkie projekty muszą spełniać konkretne wymogi. Często jest tak, że wiemy, że dana kwota trafi na właściwy cel i spowoduje wykonanie określonego zadania publicznego we właściwy sposób. Natomiast projekty muszą również spełniać wymogi formalne i my od tego nie możemy odstąpić. Co roku Najwyższa Izba Kontroli kontroluje wszystkie wydatki i niestety mamy coraz więcej spraw windykacyjnych dotyczących stowarzyszeń, które nie rozliczyły się z tych pieniędzy. Nie możemy zatem odstąpić od formalnych zasad określonych w ustawie o finansach publicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#TadeuszTomaszewski">Pan prezes Witold Dłużniak oraz pan minister Adam Giersz odnieśli się do propozycji, którą zgłosiłem. Pragnę stwierdzić, że uczyniłem to w duchu ustawy o organizacjach pożytku publicznego i wolontariacie. Ustawa ta przewiduje, że władza publiczna może powoływać takie zespoły konsultatywne w obszarach, w których realizowane są zadania pożytku publicznego. Zwracając się do pana prezesa Witolda Dłużniaka pragnę stwierdzić, że nie chodziło mi o powołanie zespołu po to lub przyspieszał lub opóźniał podpisywanie umów. To nie o to chodzi. To są problemy bieżące i kto inny ma się zajmować ich rozwiązywaniem. Pan minister słusznie stwierdził, że ta dobra atmosfera współdziałania w tym roku trochę się zepsuła. Analizowanie ofert i podpisywanie umów rozłożyło się na nieco dłuższy okres. Mamy zatem do czynienia z podwyższoną temperaturą niecierpliwego oczekiwania. Z pewnością sytuacja jest trudna. To trzeba wyraźnie powiedzieć, bo przecież te wypowiedzi nie biorą się z nikąd. Są obszary, w których wszystko jest uregulowane. Na przykład, nie słyszałem o żadnych problemach w obszarze współzawodnictwa sportowego dzieci i młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#komentarz">Głos z sali: Ale w tym obszarze obowiązują jasne i czytelne mierniki.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#TadeuszTomaszewski">Ale od mierników nie jest organizacja pozarządowa, tylko państwo ma je przygotować. Właśnie o tym mówimy, że trzeba przygotować pewne zasady, według których wszyscy będą postępować. Moja propozycja nie polega na tym, żeby zespół opiniował wnioski. W żadnym wypadku. To jest odpowiedzialność konstytucyjna ministra i nikt nie ma prawa się do tego wtrącać. Chodzi mi o ustalenie toku postępowania i wzajemnych, zgodnych z prawem, relacji. Chodzi o całą procedurę od września, kiedy składa się oferty, aż do momentu podpisania umów. Tam gdzie będzie to możliwe i zgodne z prawem niezbędne jest również uproszczenie biurokracji. Chodziłoby głownie o te sprawy. Jeżeli członkowie zespołu doszliby do wniosku, że można podjąć również inne kwestie, to z czasem mogliby je zgłosić ministrowi. Zespół ten może powołać minister, jeżeli uzna to za stosowne. Natomiast Komisja sejmowa jest forum, na którym należy dokonywać oceny priorytetów przedstawianych przez rząd, ewentualnie do przekazywania jakichś sugestii. To było dotychczas czynione i faktem jest, że działo się to z udziałem partnerów pozarządowych, którzy uczestniczą w obradach Komisji. Chcę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że wszystkie sugestie naszej Komisji były brane pod uwagę przez wszystkie kolejne rządy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#MirosławDrzewiecki">Widzę, że pan prezes Witold Dłużniak chce zabrać głos. Proszę bardzo, ale nie kontynuujmy już tego sporu. Bardzo bym prosił, żeby to były dwa zdania, tak jak pan prezes zapowiada.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#WitoldDłużniak">Zwracając się do pana posła Tadeusza Tomaszewskiego, pragnę stwierdzić, że przepraszam, może za dużo powiedziałem, ale moje słowa podyktowało mi moje doświadczenie dotyczące funkcjonowania różnego rodzaju gremiów. Po pańskich wyjaśnieniach z wielkim optymizmem będę oczekiwał powołania tego zespołu. Odniosę się jeszcze do wypowiedzi pana ministra. Otóż, panie ministrze, jest mniej środków, bo jeżeli od lat są na tym samym poziomie, to nie uwzględnia się inflacji, na szczęście niewielkiej. Ponadto myślałem, że nie będę już słuchał uwag, że PZSN „START” jest jakimś monopolistą. Jeżeli w ciągu 5 lat liczba organizacji zrzeszonych w naszym Związku zwiększa się prawie o 1/3, to czy to znaczy, że te wstępujące organizacje od razu dostają od nas pieniądze. Tak nie jest. Co więcej my stosujemy wobec tych organizacji dwuletnią kwarantannę. Mówimy „Pokażcie, co potraficie, na przykład czy potraficie zdobywać środki w terenie”. Uważam, że tylko duże organizacje grupujące mniejsze organizacje z terenu mogą być prawdziwym partnerem dla strony rządowej. Może to będzie niegrzeczne z mojej strony, ale także w przedstawionym materiale widzę nazwy organizacji, które doskonale znam, i bardzo poważnie bym podważył to, czym one się tu legitymują, a pieniądze też biorą. Powiedziano tutaj, że 50 proc. środków jest przeznaczone dla PZSN „START”, ale przecież bywało i 80 czy nawet 90 proc.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#MirosławDrzewiecki">To nie jest zdrowy układ.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#WiesławWilczyński">Po raz pierwszy chciałbym wyrazić duże uznanie dla materiału, jaki został przygotowany. Pokazuje on realną rzeczywistość w zakresie sportu osób niepełnosprawnych oraz sportu powszechnego. Trudno nawet czynić porównania do niedawno przedstawianego materiału zawierającego podsumowanie pierwszego roku realizacji strategii rozwoju sportu polskiego na lata 2002–2012. Tamten materiał był zwykłym „gniotem” i po prostu nie nadawał się do prezentacji. Do przedstawionego dzisiaj materiału nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Zawiera on bogate statystyki oraz wnioski. Pragnę stwierdzić, że jakkolwiek ten materiał rzetelnie pokazuje rzeczywistość sportu powszechnego, to jednak sama ta rzeczywistość jest nieco zafałszowana. Chodzi mi o to, że w ramach działalności ZLZS ze środków na sport powszechny da facto finansuje się także sport wyczynowy. Tę sytuację trzeba raz na zawsze naprawić. Z całym szacunkiem dla ZLZS, ale trzeba owe wiodące ludowe kluby sportowe wyprowadzić z finansowania w ramach sportu powszechnego. Nie oszukujmy się, że tam jest 19 mln zł na upowszechnianie sportu, skoro część tych pieniędzy jest przeznaczana na sport wyczynowy. To jest pierwsza sprawa, którą chciałem poruszyć. Druga sprawa. Otóż sport powszechny kojarzy mi się z upowszechnianiem, czyli stosowaniem takich form promocji, żeby jak najwięcej ludzi dostrzegało zdrowotne walory sportu. Tutaj tego brakuje, bo na każdej stronie pisze się o współzawodnictwie. Oczywiście ktoś kto uprawia sport dla zdrowia również może uczestniczyć we współzawodnictwie. Proszę zwrócić uwagę, że generalnie, jeżeli chodzi o jakość życia, to sport i właściwe odżywianie ma na tę kategorię wpływ oceniany na 58 proc. Ten element nie jest obecny w tych wszystkich programach i to mnie martwi. Jeżeli chodzi o realizację programów finansowanych przez państwo, to brakuje współpracy z samorządami. Te związki są bardzo słabe. Jeżeli programy rządowe nie będą ściśle związane z programami czy działalnością samorządów w obszarze upowszechniania sportu, to nigdy owo upowszechnianie nie będzie miało realnego wymiaru. Kolejna istotna kwestia to promocja kultury fizycznej i sportu. Niezależnie od tego, czy na ten cel przeznaczy się 19, 29 czy 50 mln zł, to i tak będzie to za mało na upowszechnianie sportu w prawie 40-milionowym państwie. Mówiłem o zdrowotnych walorach sportu. Sądzę, że w sporcie powszechnym najistotniejsze jest, żeby przeciętny obywatel uprawiał sport, bo tym samym chroni siebie przed różnymi zagrożeniami zdrowotnymi. W tym kontekście pragnę stwierdzić, że misją telewizji publicznej jest pokazywanie sportu i jego zdrowotnych walorów. Jest to zapisane w ustawie. Z audycji telewizyjnych praktycznie tylko Sportowy Turniej Miast i Gmin ma jakiś związek ze sportem powszechnym. Inne audycje sportowe dotyczą sportu uprawianego przez wąskie grupy wyczynowców. Trudno zatem powiedzieć, że TVP działa na rzecz promocji sportu oraz jego zdrowotnych walorów. To mnie bardzo martwi. Uważam, że organizacje, które zajmują się sportem powszechnym powinny mieć swoje miejsce na antenie telewizyjnej i radiowej.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#WiesławWilczyński">Chodzi bowiem o to, żeby coraz więcej ludzi uprawiało sport dla siebie. Taka jest istota sportu powszechnego. W krajach wysoko rozwiniętych już dawno zrozumiano, że numer 1 to jest sport powszechny, a dopiero numer 2 to jest sport wyczynowy. Zdrowe społeczeństwo to mniejsze wydatki na opiekę zdrowotną. Jest to społeczeństwo bardziej szczęśliwe i dłużej żyjące. Niestety w Polsce jest odwrotnie. Na pierwszym miejscu jest sport wyczynowy, a dopiero potem jest sport powszechny, sport osób niepełnosprawnych i sport wszystkich dzieci. Co to jest za wynik: 21 tysięcy dzieci uczestniczących w sportowych wakacjach? Wysyłam teraz córkę na taki wiosenny wyjazd sportowo-rekreacyjny. Tylko czworo dzieci z jej klasy może jechać za pieniądze rodziców. Reszta musi zostać w domu. Te 21 tysięcy to naprawdę jest kropla w morzu. Przecież jeszcze gorsza jest sytuacja ekonomiczna rodzin poza Warszawą, na przykład na Pomorzu oraz tzw. Ścianie Wschodniej, gdzie pewnie żadne dziecko nie wyjedzie. Oczywiście rozumiem, że w zakresie finansowania tych wyjazdów istnieją pewne trudne do przeskoczenia ograniczenia finansowe. Promocja i upowszechnianie kultury fizycznej i sportu to jest podstawowe zadanie państwa i jego organów realizujących zadania w zakresie sportu powszechnego, a także stowarzyszeń wspierających realizację tych zadań. To jest podstawowa sprawa. Prosiłbym o zwrócenie na nią uwagi oraz o pewną korektę polityki w zakresie upowszechniania i rozwoju sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#MieczysławBorowy">Pragnę stwierdzić, że pan poseł Tadeusz Tomaszewski, który jest posłem już trzecią kadencję, dyplomatycznie ujął to, co chciałem powiedzieć na temat partnerskiej współpracy władzy publicznej z sektorem pozarządowym. Pozwolę sobie na jeszcze jedną uwagę pod adresem pana Adama Giersza, który podobnie jak ja od lat jest działaczem sportowym i społecznym. Od 15 lat jestem właścicielem prywatnego przedsiębiorstwa. Zatrudniam 400–500 osób. Jestem średnio zamożny. Trochę mniej zamożny od pana przewodniczącego Komisji. Mówię o tym po to, żeby zaznaczyć, że nie żyję z działalności w TKKF. Zarabiam w tej organizacji 1500 zł miesięcznie pracując 7 dni w tygodniu. Dopłacam do TKKF 10 tys. zł. Pan Adam Giersz nigdy w życiu do mnie nie zadzwonił. Odsyła mi dokumenty. On, który jest w porównaniu ze mną niezamożny i jeszcze nic nie zrobił w ramach przedsiębiorczości czy prywatnej inicjatywy - jako minister robi wiele - do mnie nie zadzwoni nigdy. Ja dzwonię do niego sto razy, ale on nigdy nie oddzwoni. Jakie partnerstwo? Pani minister Krystyna Łybacka nie oddzwoniła przez dwa lata. Spotkałem ją 16 sierpnia w biurze poselskim w Poznaniu. Obiecała mi wówczas realizację inwestycji. Pan minister Adam Giersz podpisał, że będzie realizowana inwestycja w 2004 r. Pan prezes Andrzej Kraśnicki również wystosowywał pismo w tej sprawie. Jednak inwestycja realizowana nie jest. Bardzo lubię pana ministra, ale mam jedną prośbę. Szanujmy działaczy społecznych. Ja nie żyję z TKKF. Ja nie walczę o pieniądze dla Borowego. Walczę o to, żeby moje i pana ministra dzieci i wnuki były wychowywane w zdrowym ciele. Medale, o które chce zabiegać pan minister mnie nie interesują. Niech tych medali nie będzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#MirosławDrzewiecki">Myślę, że zgadzamy się z opinią, iż sport powszechny jest najważniejszy, choć pan prezes wyraża ją dzisiaj bardzo emocjonalnie i pozwolił sobie na pewne wycieczki osobiste. Myślę, że ta dyskusja dobiega już końca. Zgadzam się z opinią pana Wiesława Wilczyńskiego, że przedstawiony materiał jest bardzo dobrze przygotowany. Dziękuję za to. Chciałbym podzielić się z państwem pewną refleksją z dzisiejszego posiedzenia. Otóż również nam udzieliła się taka atmosfera, jaka od pewnego czasu panuje w kraju. Zastanawiam się, jak to się dzieje, że w Polsce wszyscy narzekają. Na przykład pan prezes Witold Dłużniak mówi, że jest mniej pieniędzy, a okazuje się, że nie jest ich mniej. W Polsce nikt nie ma pieniędzy i w ogóle jest tragedia. Wszystko zapadło się pod ziemię. Nigdy nie mówiłem, że na sport jest wystarczająco dużo pieniędzy. Natomiast umiem ocenić, czy w latach 2002, 2003 i 2004 przeznacza się na sport identyczne, mniejsze czy większe kwoty. Jeżeli Amerykanina zapytamy jak się czuje, to nawet jak znajduje się w sytuacji kryzysowej odpowie „świetnie, wspaniale”. Spotykamy Polaka w supermarkecie, jego córka wynosi z butiku całe naręcza ubrań, on ma wózek pełen zakupów. Pytamy go „jak ci się żyje”. Ona nam odpowie „W tym kraju nie da się żyć. Trzeba stąd wyjechać”. Wydaje mi się, że my dzisiaj prowadzimy rozmowę w takim właśnie stylu. To media go narzuciły. Ciągle słyszymy, że wszystko w naszym kraju jest do niczego. Gdyby się opierać na lekturze gazet oraz na przekazach radiowych i telewizyjnych, to trzeba by się chyba powiesić. Okazuje się bowiem, że wszyscy bardzo źle żyją, a przecież przeciętny Polak żyje parę razy lepiej niż żył wiele lat temu. Nie popadajmy zatem w takie skrajności. Uważam, że resortowi też udzieliła się ta atmosfera. Z pewnością takie zawirowanie rządowe, jakie miało miejsce w ciągu ostatnich dwóch miesięcy również nie sprzyja jakości pracy jego tempu itd. Mam wrażenie, że sportem przeważnie zajmują się ludzie, którzy się na nim znają i niezależnie czy są specjalistami od krótkiej czy od długiej piłki, to serce dla sportu mają po właściwej stronie. Sądzę, że mimo tych ostrych słów nie będziemy się na siebie gniewali rozumiejąc, że trzeba realizować te zadania. Pani dyrektor Barbara Wybraniec-Lewicka przytoczyła dane, z których wynika, że podpisano już bardzo wiele umów i że codziennie będzie się ich podpisywało coraz więcej. Mam nadzieję, że załatwiona będzie również sprawa TKKF. Kończąc tę dyskusję chciałbym, żeby pojawiło się trochę optymizmu, bo nigdy nie jest tak źle, jak to panowie przedstawiacie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#TadeuszTomaszewski">Chciałbym zgłosić formalną prośbę do pana ministra. Otóż zgodnie z ustawą o organizacjach pożytku publicznego i wolontariacie w przyszłym roku Sejmowi będzie składane sprawozdanie z jej wdrażania. Wszystkie badania pokazują, że wśród organizacji pozarządowych ponad 50 proc. stanowią organizacje zajmujące się kulturą fizyczną i sportem. W związku z tym warto, żebyśmy mieli swoje miejsce w tym sprawozdaniu. Powinniśmy monitorować, to co się wydarzy jeszcze w tym roku, zwłaszcza w ramach relacji samorządów ze stowarzyszeniami kultury fizycznej. Ze względu na fakt, iż przesunęliśmy moment zlecania zadań - w związku z procedurą konkursową - do 1 czerwca w zasadzie dopiero przyszły rok będzie rzeczywistym sprawdzianem. Warto jednak obserwować sytuację, bo w niektórych dziedzinach zagwarantowano odrębny sposób zlecania zadań niż przewiduje ustawa o organizacjach pożytku publicznego i wolontariacie. Może się okazać, że przyjęte rozwiązania powodują, iż dostępność do środków publicznych zdecydowanie się pogorszyła, a poza tym zmniejsza się ilość środków finansowych. Jeżeli nie będzie projektów itd., to samorząd będzie przeznaczał pieniądze na coś innego. Niezbędne jest zatem dokonanie wspomnianej analizy. Stąd prośba, żeby w tym sprawozdaniu zostały uwzględnione elementy - niezbędny jest monitoring i zbieranie informacji - dotyczące kultury fizycznej. Mam jeszcze jedną prośbę. Otóż w poprzednich latach wypoczynek dzieci ze środowisk popegieerowskich wspierała m. in. Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, następnie Agencja Nieruchomości Rolnych. Wypoczynek ów miał głównie formę wyjazdową. Dokonywano również zakupu wyprawki w postaci dresu oraz innych tego typu elementów. W tym roku te zadania zostały przeniesione do kompetencji innych instytucji państwowych i samorządowych. Innymi słowy zostały one przeniesione tam, gdzie trudno będzie znaleźć tego, kto takie zadanie będzie ewentualnie realizował. Obecnie dysponujemy nowym instrumentem finansowego zasilania organizacji zajęć sportowo-rekreacyjnych - środek specjalny tworzony z opłat od reklamy napojów alkoholowych - chciałbym prosić o rozważenie inicjatywy, żeby 100 tys. dzieci z całego kraju przez 14 dni uczestniczyło w zajęciach rekreacyjno-sportowych w formie półkolonii. Koszt osobodnia miałby wynosić 10 zł, z tego 6 zł pochodziłoby z owego środka specjalnego, a 4 zł musiałoby pochodzić od środowiska lokalnego. Z owych 6 zł kwota 5 zł obowiązkowo byłaby przeznaczona na dożywianie, a złotówka na program dzienny. Natomiast z części wyasygnowanej przez środowisko lokalne 3 zł byłoby przeznaczone na opłacenie wychowawcy, a 1 zł na program dzienny. Jestem pewien, że można zorganizować takie zajęcia za te pieniądze, jako że mam zaszczyt kierować stowarzyszeniem, które w ubiegłym roku zorganizowało zajęcia w miejscu zamieszkania dla 6,5 tys. dzieci. Dzienny koszt wyniósł 8 zł - środki pochodziły z Agencji - ale wiem, że można to zrobić za 6 zł dziennie. Zorganizowaliśmy ów wypoczynek we współpracy z samorządami. Pokryły one koszt opłacenia wychowawców. Agencja sfinansowała dożywianie i program, a stowarzyszenie pokryło koszty związane z samą organizacją.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#TadeuszTomaszewski">Akcja objęła 115 miejscowości. Zajęcia odbywały się w wiejskich świetlicach, ośrodkach kultury oraz w palcówkach oświatowych. Mimo, że w zajęciach uczestniczy 15 dzieci, wszystko musi się odbywać zgodnie z prawem i trzeba przejść taką samą procedurę jak w przypadku organizacji wielkiego obozu. Organizowanie tych form wypoczynku jest jednak możliwe. W dodatku mamy środki finansowe na ten cel. Koszt po stronie środka specjalnego wyniósłby 8 mln 400 tys. zł, ale ktoś to musi zorganizować. Wyliczyłem, że na jedno województwo trzeba przekazać po 20 tys. zł na koszty obsługi. Na okres pół roku trzeba zatrudnić jedną księgową i ponieść jeszcze drobne dodatkowe koszty. W sumie daje to kwotę 8 mln 900 tys. zł. Oczywiście nie da się tego zrobić na zasadzie relacji resortu z dużą liczbą drobnych podmiotów. Trzeba te zajęcia organizować w porozumieniu z władzami województw, tak jak to do tej pory robiliśmy w przypadku realizacji innych programów. Marszałek wskazuje organizację wiodącą, która jest w stanie takie zadanie przygotować i zrealizować. Możliwa jest również współpraca z innymi partnerami szczebla wojewódzkiego, na przykład ze Związkiem Harcerstwa Polskiego, Caritas, Szkolnym Związkiem Sportowym czy Zrzeszeniem Ludowe Zespoły Sportowe. Jeżeli te podmioty są gotowe współpracować i mają koncepcję realizacji, to można za pomocą tej akcji osiągnąć wiele celów. Wśród nich jest poprawa stanu bezpieczeństwa w środowisku wiejskim. Jest to realizowane we współpracy z Kasą Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Są już ludzie, którzy pojadą na wieś i przeprowadzą interesujące zajęcia na ten temat. W prowadzeniu tych zajęć będą również uczestniczyli przedstawiciele Państwowej Straży Pożarnej, Policji oraz specjaliści od zagrożeń związanych z narkomanią, alkoholizmem oraz innymi patologiami. Możemy liczyć na współpracę instytucji kultury. W każdym województwie marszałek jest organem prowadzącym dla takich instytucji. Jeżeli jakiś teatr będzie chciał przygotować spektakl, z którym jeździłby od powiatu do powiatu, to dzięki temu możemy dzieciom za darmo zaprezentować sztukę teatralną w miejscu zamieszkania, nie mówiąc o tym, że może być odwrotnie i wówczas dzieci pojechałyby do teatru. Przypominam, że chodzi o okres wakacji. Artyści zapewne też wyjeżdżają na urlopy, a teatr jest zamykany. Ale jeżeli pomyśli się o tym już teraz, to marszałek będzie w stanie to dzięki swoim służbom zorganizować. Istotne jest, że rok bieżący został ogłoszony Europejskim rokiem Edukacji poprzez Sport. Sądzę, że również wspomniane dożywianie jest istotnym elementem. Chodzi o zagospodarowanie czasu wolnego przez 8 godzin dziennie. Oczywiście sportowe wakacje mają inny charakter. Odbywają się one w formie wyjazdowej i potrzebne są środki na realizację programu obozów. Na organizację sportowych wakacji przeznaczamy jednak określoną kwotę. Wiadomo, że akcja objęła w zeszłym roku 22 tys. uczestników. W przypadku tej nowej inicjatywy opisanymi formami wypoczynku objęlibyśmy aż 100 tys. dzieci. Zwracam się z prośbą o rozważenie takiej możliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#AdamGiersz">Dziękuję za tę propozycję. Właśnie tak rozumiem partnerstwo. To jest rozmowa o programach, a nie rozmowa towarzyska. Wydaje się, że ta propozycja spełnia cele ustawy. Po to walczyliśmy o ów środek specjalny związany z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, żeby zapobiegać patologiom społecznym wśród młodzieży. Organizacja w miejscu zamieszkania półkolonii dla 100 tys. dzieci, przy tak niskich kosztach, jest możliwa do przeprowadzenia. Byłby to jasny sygnał, że wykorzystujemy środki pozyskane dzięki przepisom wspomnianej ustawy na organizowanie wypoczynku dla dzieci z biednych środowisk. Nie chodzi tylko o dzieci wiejskie, bo przecież w wielu dużych miastach - na przykład na Śląsku - są takie dzielnice, gdzie dzieci żyją w ogromnej biedzie. Przygotujemy zatem propozycje dotyczące realizacji tej inicjatywy. Rozumiem, że Komisja wyraża opinię, że inicjatywa ta jest warta poparcia i realizacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#KrzysztofKsiążek">Pan przewodniczący apelował o to, żeby widzieć również jasne strony rzeczywistości, a nie tylko narzekać. Mimo, że pan prezes Witold Dłużniak miał przez moment wątpliwości, co do sensu powoływania gremium, w ramach którego powstałaby płaszczyzna kontaktów władzy publicznej z organizacjami pozarządowymi, to jednak ta koncepcja wydaje mi się słuszna. Nie wiem, czy musi to być zespół, ale na pewno należałoby zorganizować spotkanie, podczas którego moglibyśmy wspólnie przyjrzeć się tym zagadnieniom. Jestem bardzo częstym gościem w MENiS i muszę powiedzieć, że podziwiam jego pracowników, że potrafią się poruszać w tym gąszczu papierów i odnaleźć właściwe wnioski. Tych wniosków jest masa i powoduje to formuła polegająca na tym, że każdy może złożyć wniosek do MENiS. Nie wiem, czy zmiana tego stanu rzeczy byłaby niezgodna z jakimiś przepisami czy ustawami. Czy naprawdę partnerem dla Ministerstwa jest uczniowski klub sportowy, który organizuje sportowe wakacje i otrzymuje dofinansowanie wyjazdu 20 osób. Przecież ten wniosek trzeba sprawdzić. Trzeba również uwiarygodnić tego petenta, a następnie podpisać umowę. Procedura jest identyczna, jak w przypadku umowy na kilka milionów złotych. Na przebieg dzisiejszego spotkania ma wpływ skład jego uczestników. Proszę zwrócić uwagę, że na sali obrad obecni są szefowie największych ogólnopolskich organizacji. Bardzo możliwe, że gdyby w posiedzeniu Komisji brali udział prezesi małych klubów, to wyrażaliby oni zadowolenie, że otrzymali od resortu klika tysięcy złotych, które zapewniają realizację jakiegoś zadania. Jako prezes Szkolnego Związku Sportowego mogę dodać, że z pewnością 2600 osób jest bardzo zadowolone z programu „Animator sportu dzieci i młodzieży”, jednak nasza organizacja stała się jakby ofiarą tego programu, bowiem realizujemy program za 7–8 mln zł, ale z tych pieniędzy nic nie zostaje dla nas, bo praktycznie cała kwota trafia do owych 2600 osób prowadzących zajęcia. Pan przewodniczący pytał, czy my potrafimy poszukiwać środków pozabudżetowych. Otóż drugie tyle jest wygenerowane z budżetów samorządowych. Właściwie żaden z pozostałych programów Ministerstwa nie jest obwarowany wymaganiem, iż trzeba zdobyć drugie 50 proc. środków. Chciałbym dodać, że beneficjentami środków z dotacji z MENiS mogą być praktycznie wszyscy, a nie tylko realizujący program w barwach SZS. W komisjach wojewódzkich zasiadają przedstawiciele kuratora, marszałka, ZLZS, SZS oraz wojewódzkiego interdyscyplinarnego związku sportowego. Jest to bardzo otwarty program. Jako SZS musimy walczyć z mylnym wrażeniem, że to my otrzymujemy te pieniądze. Owa przytłaczająca kwota, która jest naprawdę przeznaczana na wypłaty dla tych 2600 osób, może tworzyć wrażenie, że my jesteśmy taką bogatą organizacją. Ktoś mógłby stwierdzić, że na nasze statutowe zadania, które teoretycznie są oceniane pozytywnie, powinniśmy otrzymywać mniej pieniędzy, skoro już i tak korzystamy z tak wysokiego dofinansowania. Do tych 8 mln zł dochodzi jeszcze ponad 3 mln zł na Igrzyska Młodzieży Szkolnej.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#KrzysztofKsiążek">Te pieniądze również są rozdzielane na 16 województw, a nie pozostają w żadnej centrali. Departament Strategii Rozwoju Sportu współpracuje z 16 wojewódzkimi federacjami, czyli tylko 16 podmiotów zwraca się o środki finansowe. W związku z tym praca tego Departamentu jest dużo łatwiejsza. Otwartość Departamentu Sportu Powszechnego na pewno jest zaletą, ale niewykluczone, że właśnie ta otwartość jest przyczyną tak dużej liczby zgłoszeń. Być może zwiększona liczba wniosków jest związana a Europejskim Rokiem Edukacji poprzez Sport, z racji zwiększonej promocji tych programów. W związku z tym programy tych największych organizacji musiały poczekać. Prosiłbym o rozważenie możliwości, żeby te ogólnopolskie programy największych organizacji mogły być rozpatrywane w ostatnim kwartale roku poprzedzającego. Chodzi mi o to, żeby ciągłość i jakość tych sprawdzonych programów nie musiała być udowadniana co miesiąc, kwartał czy co pół roku. Mówię to jako przedstawiciel organizacji, która realizuje rządowy program. Bardzo liczę na efekty spotkania takiego gremium. Zgadzam się dzisiaj z panem posłem Tadeuszem Tomaszewskim w zadziwiającej liczbie spraw. Skład tego gremium powinien być uzupełniony o przedstawicieli organów kontrolnych. Myślę, że obie strony, tak resort, jak i organizacje pozarządowe, mają zbytni respekt wymagań formalnych. Myślę, że tak źle nie jest, aczkolwiek moglibyśmy obniżyć liczbę owych formalnych punktów. W przeciwnym razie będziemy tracili czas, który powinien być przeznaczony na merytoryczną działalność.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#MirosławDrzewiecki">Na tym zakończyliśmy realizację pierwszego punktu porządku obrad. Przechodzimy do punktu drugiego, czyli do spraw bieżących.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#JacekFalfus">Mam przed sobą pismo Polskiego Komitetu Olimpijskiego, które zostało złożone na ręce przewodniczącego Komisji. Pismo to dotyczy pozytywnej opinii w kwestii rozstrzygnięcia starań medalistów Zawodów Przyjaźni z 1984 r. o objęcie ich świadczeniami pieniężnymi, które otrzymują medaliści olimpijscy. Rozmawialiśmy na ten temat na forum podkomisji. Jej posiedzenie prowadził pan poseł Tadeusz Tomaszewski. Ustaliliśmy wówczas, że w momencie pojawienia się opinii PKOl jeszcze raz zajmiemy się tą sprawą na forum Komisji. Proszę zatem prezydium o rozważenie możliwości wprowadzenia takiego punktu do naszego planu pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#MirosławDrzewiecki">Na pewno rozważymy tę kwestię, aczkolwiek sądzę, że przyznanie owych świadczeń tej grupie osób to jest raczej skomplikowana sprawa, nawet zważywszy na opinię PKOl.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#TadeuszTomaszewski">Ta opinia PKOl mówi o problemie, natomiast my ją wykorzystamy podczas prac nad nowelizacją ustawy o kulturze fizycznej. Owa opinia była nam potrzebna, ponieważ dotąd nie było wiadomo, czy w trakcie nowelizacji w ogóle będziemy podejmować temat owych świadczeń. Myślę, że sprawa nadal jest bardzo skomplikowana. Nie mówię tylko o aspekcie finansowym, ale o zasadniczym merytorycznym aspekcie. Podkomisja przygotuje to zagadnienie do rozstrzygnięcia przez Komisję. Z pewnością przedstawimy sprawę wariantowo. Komisja to rozstrzygnie. Powstanie projekt komisyjny, a potem będziemy oczekiwać stanowiska rządu, tak jak w przypadku każdego projektu ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#MirosławDrzewiecki">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w sprawach różnych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#EugeniuszKłopotek">Podczas jednego z ostatnich posiedzeń umawialiśmy się na wyjazdowe posiedzenie, które miałoby się odbyć w Cetniewie. Chodzi o tę słynną sprawę tablicy pamiątkowej Feliksa Stamma. Byłem ostatnio w Cetniewie i to co zobaczyłem sprawia, iż uznaję zasadność interwencji pana posła Jerzego Kuleja. Należałoby umieścić tę tablicę przed wejściem po lewej stronie na ścianie. U góry będzie napis „Centralny Ośrodek Sportu...” itd., a z boku będzie się znajdowała tablica. Myślę, że przeniesienie tej tablicy wiąże się z niewielkimi kosztami. Skoro wówczas umawialiśmy się na 18 maja, to proponuję spotkać się w porze obiadowej. Po obiedzie odbyłaby się uroczystość, a na drugi dzień rano moglibyśmy porozmawiać o COS Cetniewo. Na ten temat z pewnością warto rozmawiać, zwłaszcza w kontekście kolejnej inwestycji, która - mim zdaniem jest tam niezbędna - a której stan obecnie szpeci cały ośrodek. Chodzi mi oczywiście o „rozgrzebaną” budowę stadionu. Wszystko na terenie COS w Cetniewie jest już super i tylko ten stadion, który znajduje się zaraz przy wjeździe na teren ośrodka. To jest naprawdę fatalna wizytówka. Trzeba będzie się nad tym problemem, bo szkoda tego ośrodka. On ma służyć przede wszystkim sportowi, ale ważne są również walory estetyczne jego położenia. Prosiłbym pana przewodniczącego, żebyśmy jako prezydium Komisji zwołali we wspomnianym terminie owo posiedzenie wyjazdowe w Cetniewie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#MirosławDrzewiecki">Nikt nie zgłasza już chęci zabrania głosu. Wobec wyczerpania porządku dziennego zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>