text_structure.xml
71.7 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JanuszPiechociński">Otwieram posiedzenie Komisji Infrastruktury. W porządku dziennym mamy temat: Rynek kredytów hipotecznych w Polsce. Standardy umów, system ubezpieczeń inwestorów budowanych. Referują przedstawiciele Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, Związku Banków Polskich oraz Fundacji na rzecz Kredytu Hipotecznego. Czy do porządku dziennego panie lub panowie posłowie wnoszą uwagi?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JerzyPolaczek">Proponuję uzupełnienie porządku obrad dzisiejszego posiedzenia o punkt II - przyjęcie opinii Komisji Infrastruktury dla Komisji Finansów Publicznych zawierającej definicję społecznego budownictwa mieszkaniowego. Sprawa jest o tyle pilna, że w Komisji Finansów Publicznych trwają obecnie prace nad nowelizacją ustawy o podatku od towarów i usług VAT. W przyszłym tygodniu ustawa ta ma być głosowana w Sejmie. Z tego, co jest mi wiadome, wczoraj na posiedzeniu Komisji Finansów Publicznych były rozpatrywane propozycje ujęcia w tej ustawie definicji społecznego budownictwa mieszkaniowego. Wskazane byłoby wobec tego zgłoszenie przez Komisję Infrastruktury takich poprawek do ustawy o podatku VAT, które by uwzględniały postulat podnoszony przez naszą Komisję od początku kadencji objęcia budownictwa społecznego stawka preferencyjną. Jak sądzę, jest to również zgodne z intencjami rządu, który deklarował wprowadzenie do polskiego systemu prawnego tego rodzaju regulacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JanuszPiechociński">Czy do porządku dziennego są jeszcze inne uwagi lub propozycje? Nie słyszę. Ponieważ resort infrastruktury w debatach budżetowych i podatkowych nie podejmuje kwestii związanych z budownictwem, proponuję zwołanie w tej sprawie specjalnego posiedzenia Komisji Infrastruktury w przyszły wtorek, czyli 16 grudnia br. Będziemy oczekiwać obecności na posiedzeniu pana premiera Marka Pola. Przez ostatnie dwa lata padały bardzo czytelne deklaracje przedstawicieli rządu dotyczące podatku VAT w budownictwie z wykorzystaniem szóstej dyrektywy Rady Unii Europejskiej. Na ten temat wypowiadali się przedstawiciele środowisk oraz naszej Komisji, ale reakcje resortu były wątpliwe, czasami na nasze wystąpienia w ogóle nie otrzymywaliśmy odpowiedzi. Dlatego potrzebne jest nam spotkanie z nadzorującym te kwestie przedstawicielem rządu. Poza tym bardzo dawno już pana wicepremiera Marka Pola nie było na posiedzeniu Komisji Infrastruktury, a przecież powinniśmy się spotykać nie tylko wtedy, kiedy jest rozpatrywany wniosek o odwołanie pana premiera z funkcji. Deklarowałem, że pod kolejnym wnioskiem nie tylko się podpiszę, ale nawet go zainicjuję. Okres ochronny się kończy. Dwa lata temu rząd przedstawił program „Infrastruktura - klucz do rozwoju”. Rząd nie realizuje jednoznacznie niczego, co było deklarowane w tym dokumencie. Były zapowiedzi przygotowania projektu ustawy o zwrocie podatku VAT inwestorom, ale projekt „poległ” w trakcie konsultacji z resortem finansów. W ustawie o podatku od dochodów osób fizycznych wykreślono wszystko to, co służyło infrastrukturze. Zburzyliśmy poprzedni system zasilania budownictwa mieszkaniowego, a w to miejsce nie stworzyliśmy żadnego innego systemu. Przed drugim czytaniem ustawy o podatku VAT potrzebna jest generalna próba, czy w tym obszarze nie tylko nasza Komisja, ale cały Sejm może się z tym rządem porozumieć. Na co się zdadzą nasze kolejne dezyderaty i opinie, skoro po kilku miesiącach otrzymujemy odpowiedź negatywną. Jednocześnie podejmowane są tylko pozorowane działania, które jednoznacznie pokazują, że rząd grał na zwłokę. Tak było w przypadku naszej jednomyślnej opinii o podatku VAT na usługi internetowe. Dlatego sądzę, że takie rozwiązanie będzie lepsze od proponowanego przez pana posła Jerzego Polaczka. Potrzebna nam jest szczera rozmowa z panem wicepremierem Markiem Polem. Musimy wiedzieć, czy w tym rządzie ogóle istnieje lobby inwestorskie i czy potrafi wyartykułować swoje propozycje. A może ma się to odbywać na zasadzie odbywania konferencji, zbierania podpisów i protestów rozsyłanych przez posłów i poszczególne środowiska? Bo wynik tego głosowania jest państwu znany.; jeden z posłów zgłosił poprawkę do ustawy, aby wymusić na rządzie zdefiniowanie budownictwa społecznego. Niestety, większość posłów Komisji Finansów Publicznych z powodu totalnie negatywnego stanowiska reprezentanta resortu finansów, odrzuciła ten pomysł. Dlatego między innymi jest potrzebne spotkanie naszej Komisji z panem wicepremierem, szefem resortu infrastruktury i autorem programu rządowego, który daje własną twarz dla kreowania programu „Infrastruktura - klucz dla rozwoju”. Na tym spotkaniu odpowiemy sobie, czy ten program w ogóle jest wdrażany, czy też trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że jest to program historyczny, który odkładamy na półkę.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JanuszPiechociński">Czy pan poseł Jerzy Polaczek zgadza się na takie załatwienie sprawy?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JerzyPolaczek">Jeśli pan przewodniczący Janusz Piechociński podejmie zobowiązanie, że nadzwyczajne posiedzenie Komisji odbędzie się w najbliższy wtorek w godzinach przedpołudniowych, to wycofuję swój wniosek o rozszerzenie porządku obrad dzisiejszego posiedzenia Komisji. Wnoszę jednak o to, aby podstawą dyskusji na tym dodatkowym posiedzeniu stał się projekt opinii Komisji, który przygotowałem dla Komisji Finansów Publicznych. Czy mogę na to liczyć, panie przewodniczący?</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JanuszPiechociński">Oczywiście. Porządek posiedzenia z panam premierem Markiem Polem poszerzymy o materiały zawierające wszystkie dotychczas niespełnione postulaty, rezolucje i dezyderaty, które nasza Komisja skierowała pod adresem rządu. Sądzę, że przed ostatecznym uchwaleniem budżetu jest to ostatnia szansa na rozpatrzenie jakiegokolwiek naszego postulatu. Zwracam uwagę, że jeśli wejdą w życie pewne rozwiązania legislacyjne, to po 1 maja przyszłego roku będą blokowane także opiniami i decyzjami zewnętrznymi Unii. Wejdziemy przecież w system budżetowy Unii Europejskiej. Jeśli zatem nie rozstrzygniemy wcześniej kwestii związanych z obniżonym podatkiem VAT na usługi budowlane wynikających z definicji budownictwa społecznego, to później będzie to już raczej mało prawdopodobne. Czy jest zgoda Komisji na to, aby dzisiejsze posiedzenie odbyło się już godnie z wcześniej przedstawionym państwu porządkiem dziennym, a sprawę podatku VAT, która obecnie należy do najważniejszych dla wielu posłów i dla Komisji Infrastruktury, rozważyć na specjalnym posiedzeniu Komisji? Posiedzenia takie zwołam na dzień 16 grudnia br. w godzinach rannych, zaraz po rozpoczęciu plenarnych obrad Sejmu. Czy jest zgoda państwa na taką propozycję? Nie słyszę sprzeciwu. Przyjęliśmy porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia Komisji. Zapraszam państwa na posiedzenie Komisji za tydzień. Bardzo proszę, abyście państwo zapoznali się wcześniej ze szczegółowymi projektami dotyczącymi podatku VAT na budownictwo mieszkaniowe. Przechodzimy do realizacji porządku dziennego. Witam przedstawicieli rządu z prezesem Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast panią Urszulą Słowik i oddaję pani głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#UrszulaSłowik">Przygotowanie materiałów na dzisiejsze posiedzenie Komisji w trzech blokach tematycznych, które państwo zaproponowali, było wyjątkowo trudne. Z jednej strony mamy rynek kredytów hipotecznych, z drugiej ubezpieczenia, czy raczej system ubezpieczeń inwestorów budowlanych i umowy. Opracowanie tak różnych tematycznie bloków nastręczało wiele trudności. Wyjaśnię, na czym polegała podstawowa trudność, a mianowicie wybór adresata. Wybór adresata, który przygotuje materiały na posiedzenie Komisji, był o tyle trudny, że przedstawicielem rządu zajmującym się rynkiem bankowości, bo tak trzeba patrzeć na sprawę, jest Ministerstwo Finansów. Chodzi przecież przede wszystkim o rozwiązania bankowe związane z rynkiem hipotecznym. O systemie kredytów hipotecznych powiem za chwilę, wcześniej jednak chciałam zwrócić uwagę państwa na dwa pozostałe elementy - na system ubezpieczeń inwestorów budowlanych i na umowy zawierane z deweloperami przez klientów, czyli indywidualnych inwestorów. Zarówno w jednym, jak i drugim temacie bardziej biegłe i kompetentne od naszego Urzędu są inne jednostki. Proszę mi wierzyć, że nie jest to żadna „spychotechnika”, ale zwykłe stwierdzenie stanu faktycznego. Oceniając jednak sytuację na rynku kredytów hipotecznych w Polsce od strony prawnej i stosowanych rozwiązań, trudno byłoby znaleźć jednego adresata materiałów dla Komisji. Nie wszystkie zachowania na tym rynku regulowane są przepisami prawa. Bardzo dokładnie staraliśmy się o tym powiedzieć w informacji pisemnej, którą dla państwa przygotowaliśmy w naszym Urzędzie. Ponadto materiały przygotował Związek Banków Polskich, którego przedstawiciele są obecni na posiedzeniu oraz Fundacji na rzecz Kredytu Hipotecznego. Chciałabym za przyzwoleniem pana przewodniczącego przedstawić kilka uwag na temat rynku kredytów hipotecznych. Rynek ten na dobrą sprawę funkcjonuje dopiero od kilku lat. Na początku pod tym pojęciem funkcjonowały wszystkie kredyty, które były wykorzystywane na finansowanie nieruchomości. Zabezpieczeniem tych kredytów miała być owa nieruchomość. Dopiero po kilku latach funkcjonowania gospodarki rynkowej mogliśmy zacząć mówić o prawdziwych kredytach hipotecznych, czyli kredytach udzielanych przez wyspecjalizowane banki hipoteczne. Banki te nie powstały jednak na początku gospodarki rynkowej. Dlatego dzisiaj nadal mówimy o kredytach hipotecznych udzielanych zarówno przez banki uniwersalne, jak i o kredytach hipotecznych, które udzielając wyspecjalizowane banki hipoteczne. Różnica między nimi jest istotna, ponieważ warunki udzielania kredytów przez banki hipoteczne zostały określone w ustawie o listach zastawnych i hipotekach z dnia 29 sierpnia 1997 roku. Zgodnie z tą ustawą bank hipoteczny jest wyspecjalizowaną instytucją finansową, której podstawowy przedmiot działalności stanowi udzielanie kredytów zabezpieczonych hipoteką i refinansowanie tych kredytów środkami uzyskanymi z emisji listów zastawnych. Bezpieczeństwo inwestowania w listy zastawne pozwala na uzyskanie przez bank kapitału kredytowego o długim okresie wymagalności.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#UrszulaSłowik">Sposób pozyskania kapitału kredytowego, opierający się na środkach uzyskanych z emisji listów zastawnych, pozwala więc znacząco ograniczyć ryzyko banku związane z dostosowaniem długoterminowych kredytów do niewspółmiernych czasowo źródeł ich finansowania. W efekcie oprocentowanie kredytów może być niższe. W przypadku banku hipotecznego nie jest możliwe zabezpieczenie hipoteczne na wszystkie rodzaje nieruchomości i nie na wszystkie prawa do nieruchomości. Druga różnica polega na tym, że w bankach hipotecznych występują różne produkty bankowe ze względu na okres udzielenia kredytu, jak również ze względu na podmioty i prawa, na których kredyty mogą być zabezpieczane. Stąd też przy analizie statystyk Narodowego Banku Polskiego czy Głównego Urzędu Statystycznego, nie znajdujemy porównania tych kredytów. Pod takimi samymi tytułami kredytów znajdujemy różne ich definicje. W ten sposób kredyty mieszkaniowe i kredyty na nieruchomości w części klasyfikacji uznawane są za takie same kredyty hipoteczne. Jak powiedziałem, jest to konsekwencja tego, że wcześniej pod nazwą kredytów hipotecznych zaczęły funkcjonować kredyty mieszkaniowe. Spróbuję podsumować informacje o rynku kredytów hipotecznych związanych z nieruchomościami, bo to określenie wydaje mi się najbardziej bezpieczne. Z pewnością istotnym elementem tego rynku jest zwiększenie zainteresowania finansowaniem nieruchomości z kredytów. To jest również konsekwencja faktu, że już wyczerpały się oszczędności gospodarstw domowych. W latach 90. nie było jeszcze potrzeby aż takiego korzystania z kredytów. Dzisiaj widzimy, że wzrost portfela kredytowego oraz wzrost kredytu w finansowaniu nieruchomości mieszkaniowych przez gospodarstwa domowe jest stały i znaczny. Rozwój kredytów mieszkaniowych związany jest również z funkcjonowaniem systemu prawnego wraz z otoczeniem. Musimy pamiętać o możliwościach dochodowych gospodarstw domowych, a więc o wspomnianych wcześniej oszczędnościach, ale także o rozwiązaniach prawnych związanych z księgami wieczystymi, z wpisami do tych ksiąg i obligatoryjnością wpisów. Jest to szczególnie istotne przy kredytach, przy których otrzymaniu zabezpieczenie hipoteczne jest bezwarunkowe. Tymczasem, jak wiadomo, kredyty mieszkaniowe nie są zabezpieczane hipoteką. Istotne jest także to. jak instytucje finansowe postrzegają rynek nieruchomości. Myślę, że na ten temat wypowiedzą się jeszcze przedstawiciele Fundacji na rzecz Kredytu Hipotecznego oraz Związku Miast Polskich. Nie zawsze przecież sam fakt zabezpieczenia na nieruchomości jest wystarczający. My to rozumiemy. W świecie ucywilizowanym i żyjącym od dawna w rzeczywistości rynkowej, nieruchomość jest najlepszym zabezpieczeniem kredytu. Dzieje się tak z prostego powodu; nieruchomości nie można ukraść. Na tym polega klasyczna teoria nieruchomości. Nieruchomość jest zabezpieczeniem, którego nie możemy przenieść. Poza tym uzależnienie nieruchomości od otoczenia gwarantuje w dłuższym okresie wzrost jej wartości. Z nieruchomością jest tylko jeden problem; musi być dobrze wyceniona. Wartość udzielonego kredytu jest odpowiednio oszacowana w związku z ryzykiem niespłacenia tego kredytu. Obowiązuje przy tym zasada, której w Polsce, niestety, jeszcze nie ma. Jeśli kredyt nie jest spłacany, to bank nie ma żadnego problemu z przejęciem nieruchomości.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#UrszulaSłowik">U nas banki mają takie problemy. Co z tego bowiem, że bank teoretycznie stanie się właścicielem nieruchomości lokalowej, kiedy nie jest w stanie pozbyć się lokatorów i sprzedać nieruchomości aby odzyskać pożyczone pieniądze. Na ogół sprzedaje się takie nieruchomości poniżej wartości udzielonego kredytu. Do tego dochodzą kwestie techniczne związane z obrotem nieruchomościami, wpisem do księgi wieczystej i przejęciem nieruchomości. Bank musi ją wpisać w swoje aktywa, tymczasem cały system i otoczenie prawne na to nie pozwala. Mam nadzieję, że za kilka lat dojdziemy jednak do takich systemów, dość powszechnie stosowanych na świecie, i że banki będą priorytetowo traktować nieruchomości jako zabezpieczenie kredytowe. Obecnie obowiązujące systemy ochrony właścicieli nieruchomości są u nas niedoskonałe. Nie będę przedstawiała państwu informacji statystycznych, które zawarliśmy w swoim pisemnym opracowaniu dostarczonym na dzisiejsze posiedzenie. Podane dane obrazują portfel i skalę udzielanych kredytów. Zwracam państwu uwagę na fakt, który na ogół nie jest zauważany. Chodzi o złożoność operacji kredytowych na rynku nieruchomości i czas, w którym one się realizują. To jest jeden z powodów, że to nie rząd powinien wychodzić z inicjatywą. To rynek powinien decydować o wielu mechanizmach jego funkcjonowania, a nie normy prawne. Popełniliśmy już wiele błędów, próbując określić w przepisach prawych rozwiązania i mechanizmy, które powinny być regulowane przez sam rynek. Dzisiaj wszyscy ponosimy tego konsekwencje. Kilka zdań o systemach ubezpieczeń inwestorów budowlanych. Dzisiaj na rynku dostępne są bardzo ograniczone produkty ubezpieczeń. Przedsiębiorstwa ubezpieczeniowe oferują firmom budowlanym właściwie tylko ubezpieczenia związane z robotami budowlanymi. Pewnym usprawnieniem jest możliwość kupna tak zwanego pakietu, w którym ubezpieczenie działa od momentu rozpoczęcia do czasu zamknięcia budowy, łącznie z ubezpieczeniami cywilnymi robotników na placu budowy itd. Przy tym uwzględnia się moment ryzyka, który jest nieodłącznym elementem każdego ubezpieczenia. Nie działają natomiast ubezpieczenia skojarzone z kredytowaniem inwestycji budowlanej, firmy nie oferują tak zwanego ubezpieczenia rynkowego, który bierze pod uwagę fakt, że inwestycja może nie być „trafiona” w sensie rynkowym. Ponadto same rozwiązania dotyczące kredytów też pozostawiają wiele do życzenia. Można by zadać pytanie, czy te wszystkie kwestie powinny podlegać regulacjom ustawowym? Jeśli tak właśnie miałoby być, to chyba regulacji wymaga sama konstrukcja i mechanizmy ubezpieczeń. Natomiast sam produkt powinien być już dziełem rynku. To ubezpieczający powinien decydować o tym, kogo i za ile chce ubezpieczać. Jeśli strony nie widzą potrzeby ubezpieczenia, to jakiekolwiek wymuszanie byłoby niebezpieczną interwencją w funkcjonowanie rynku. Kolejny problem wywołany przez Komisję wiąże się z umowami na roboty budowlane w Polsce. Myśmy podeszli do tego tematu jedynie od strony umów budowlanych, natomiast jak zauważyłam, inni zaproszeni goście potraktowali temat z punktu widzenia innych umów zawieranych na rynku wtórnym. Nasz Urząd, co już podkreślałam, nie jest właściwy w kwestii budownictwa.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#UrszulaSłowik">Istnieją standardy umów budowlanych, ale nie są one normatywem. Tak konstruowane są umowy, jaka jest forma realizacji inwestycji. Obligatoryjne są jedynie pewne elementy umów, które muszą być w nich zapisane. Z Prawa budowlanego wynika, że sposób realizacji inwestycji przez generalnego wykonawcę czy inwestora zastępczego lub w innych formach warunkuje i decyduje o tym, jakie elementy i zobowiązania określone są w umowie. Jedynie Prawo budowlane określa, jakie to powinny być zapisy w umowach oraz jakie to rodzi konsekwencje. Mówiąc o systemach ubezpieczeń często ma się na uwadze fakt nierealizowania płatności przez inwestorów wobec firm wykonawczych. Kwestia ta znalazła nawet specjalne uregulowanie prawne w formie ustawy. Płatności powinny być uregulowane w okresie 60 dni, ale przepis ten jest wyłącznie przepisem martwym. Trzeba pamiętać, że cykl budowlany nie odpowiada cyklom stosowanym w wymianie handlowej. Dlatego stosowanie takiego ograniczenia przy realizacji inwestycji budowlanych byłoby bardzo niebezpieczne. Tyle moich uwag ogólnych i obserwacji z racji tego, że zajmujemy się polityką mieszkaniową i finansowaniem mieszkalnictwa przez państwo, ale nie od strony komercyjnej. Z wieloma rozwiązaniami przychodzi się nam spotykać jako konsekwencją działań podejmowanych w procesach budowlanych. Urząd zajmuje się etapem następnym, a więc już po zrealizowaniu inwestycji.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JanuszPiechociński">Czy przedstawiciel Związku Banków Polskich chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#MariuszZygierewicz">Podobnie jak pani prezes, postaram się krótko omówić kilka ważnych sprawach dotyczących kredytów mieszkaniowych i rynku nieruchomości. Kredytowanie nieruchomości dla banków jest bardzo istotną formą działalności finansowej. Dość powiedzieć, że cały przyrost akcji kredytowej w sektorze bankowym odpowiada wielkości udzielanych kredytów na nieruchomości. Od pewnego czasu widoczny jest wzrost udziału kredytów hipotecznych w ogólnej puli kredytów bankowych. Jeśli rok temu udział ten wynosił w granicach 14%, to w roku 2003 przekroczył już 18% i nadal rośnie. Dotyczy to nie tylko kredytów mieszkaniowych, ale także kredytów na nieruchomościach, w tym również nieruchomościach przemysłowych. W roku 2003 ten przyrost był naprawdę imponujący i nieporównywalny z latami poprzednimi. Cechą specyficzną rynku kredytów mieszkaniowych jest to, że w porównaniu z innymi rynkami kredytowymi, zwłaszcza udzielanymi osobom indywidualnym, znaczący udział mają kredyty udzielane w walutach obcych. Zjawisko to nie jest spotykane w innych rodzajach kredytów dla osób fizycznych. Zmiany kursu walut, które dokonały się w roku 2003, spowodowały także zmiany warunków obsługi niektórych kredytobiorców. Chodzi o kredyty zaciągnięte w walutach obcych. Dla banków jest istotne, że w przypadku kredytów mieszkaniowych jakość kredytów jest o wiele lepsza niż w przypadku innych kredytów. O ile średnia kredytów zagrożonych wynosi w całym sektorze bankowym w granicach 22%, to w przypadku kredytów mieszkaniowych wynosi ona 16,%, a kredytów hipotecznych w granicach 6–7%. Wynika to również z faktu, że większość stanowią kredyty długoterminowe i skutki będą widoczne dopiero później. Niemniej jednak dobra jakość kredytów hipotecznych sprawia, że banki są zainteresowane ich udzielaniem. Po tym względem konkurencja na rynku jest bardzo duża. Dochodzi nawet do konkurowania między bankami matkami a bankami hipotecznymi będącymi spółkami zależnymi. Jednak dalszy przyrost liczby i wartości udzielanych kredytów mieszkaniowych napotyka na istotną barierę. Jest nią finansowanie tych kredytów. Kredyty mieszkaniowe z natury rzeczy są kredytami wieloletnimi, głównie udzielanymi na okres 15–20 lat. Natomiast po stronie depozytów przeważają zdecydowanie kredyty krótkoterminowe; 90% depozytów wynoszą poniżej jednego roku. Depozyty 5-,10- czy 15-letnie stanowią margines depozytów uzyskiwanych przez cały sektor bankowy. W konsekwencji nadzór bankowy, nie bez racji, zwraca uwagę bankom, że mówiąc obrazowo, zaczyna nam się „rozjeżdżać” struktura aktywów i pasywów. W efekcie banki przy prowadzeniu akcji kredytowej w odniesieniu do kredytów mieszkaniowych w przyszłości mogą stanąć przed dylematem, czy przypadkiem nie trzeba ograniczyć akcji kosztem utrzymania bieżącej płynności banku i takiego pozyskiwania środków, aby dopasowanie pasywów, czyli depozytów, do aktywów było odpowiednie. Między innymi z tego powodu Związek Banków Polskich zwracał uwagę, aby banki mogły być także aktywnym uczestnikiem indywidualnych kont emerytalnych.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#MariuszZygierewicz">Chodzi właśnie o stworzenie możliwości dopasowania struktury depozytów i pasywów poprzez wydłużenie pasywów tak, aby w przyszłości mogły one w większym stopniu służyć finansowaniu długoterminowych przedsięwzięć inwestycyjnych, w tym także inwestycji budownictwa mieszkaniowego. Związek Banków Polskich chciałby jeszcze zwrócić uwagę na niektóre inne ograniczenia. Cały czas mamy problem, zwłaszcza w przypadku małych deweloperów, z identyfikacją ich kondycji finansowej. Od przyszłego roku w Biurze Informacji Kredytowej uruchomiony zostanie kolejny rejestr, który będzie ewidencjonował nie tylko klientów indywidualnych, ale także podmioty gospodarcze. Mamy nadzieję, że funkcjonowanie rejestru pozwoli na lepszą identyfikację i eliminację tych potencjalnych kredytobiorców, którzy wydają się nie spełniać kryteriów niezbędnych do udzielenia kredytów. Chcę podkreślić jeszcze jedną kwestię, o której wspomniała także pani prezes Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast. W Związku Banków Polskich przygotowywany jest system informacji o cenach transakcyjnych nieruchomości, który pozwoli nam w sposób bardziej obiektywny ocenić wartość zabezpieczeń. Nadzór bankowy z dużym zainteresowaniem przygląda się naszym działaniom i gotów jest do złagodzenia wymogu tworzenia rezerw celowych wychodząc z założenia, że wspomniany system pozwoli bankom lepiej chronić się przed utratą środków z tytułu udzielonych kredytów mieszkaniowych. Czego nam ciągle brakuje i co lansujemy w zakresie kredytowania budownictwa mieszkaniowego? Wydawało się, że w roku 2002 rynek mieszkaniowy przeżywać będzie spore trudności, co spowoduje zaostrzenie warunków udzielania kredytów i współpracy deweloperów z nabywcami mieszkań. Mimo tych okoliczności nie rozwinął się do dzisiaj jeszcze system rachunku powierniczego. Taką usługę świadczą w Polsce zaledwie dwa lub trzy banki. To powoduje - co prawda - zwiększenie kosztów transakcji, tak dla dewelopera jak i klienta, ale zwiększa bezpieczeństwo obrotu gospodarczego. I ten moment jest bardziej istotny. Z przykrością stwierdzamy, że pod tym względem niewiele się zmienia. Kilka zdań o ubezpieczeniach. O ile ubezpieczenia kredytowe funkcjonują od dawna, o tyle znacznie gorzej jest z ubezpieczeniem procesu budowlanego. Brakuje nam takiego ubezpieczenia. W efekcie ryzyko jest przerzucane na klientów. Także bank ponosi ryzyko kredytując działalność deweloperską. Pozostaje jeszcze cała sfera związana z bezpieczeństwem obrotu gospodarczego, o czym już mówiła pani prezes. Chodzi o dokończenie elektronizacji ewidencji ksiąg wieczystych, usprawnienie działalności sądów i stworzenie lepszych możliwości dochodzenia roszczeń. Trudno za prawidłową uznać sytuację, kiedy klient spłacający kontrahenta uchodzi za klienta niepoważnego. Efektem są kolejne zatory płatnicze w gospodarce. Bez możliwości przyspieszenia procesu dochodzenia należności, i to zarówno należności kredytowych, jak i należności od klientów w obrocie gospodarczym między kontrahentami, ryzyko kredytowania będzie z biegiem czasu rosło.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanuszPiechociński">Czy przedstawiciele Fundacji na rzecz Kredytu Hipotecznego chcieliby się wypowiedzieć? Jeśli tak, to bardzo proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#AgnieszkaTułodziecka">Bardzo chętnie skorzystam z okazji. Ponieważ jesteśmy na posiedzeniach Komisji najrzadszym gościem, pozwolę sobie wyrazić przekonanie, że częstsza obecność Fundacji w pracach Sejmu w obszarze finansowania rynku nieruchomości byłaby bardzo pożądana i może podniosłaby efektywność prac legislacyjnych oraz ich spójność. Infrastruktura przepisów dotyczących finansowania rynku nieruchomości jest bardzo złożona. Niestety, przepisy te nie są zbyt dobrze koordynowane, wypadnięcie jednego klocka z układanki powoduje lawinę złych skutków. Fundacja na rzecz Kredytu Hipotecznego jest przedstawicielem szerokiego spectrum problematyki. Jesteśmy nie tylko wyrazicielami opinii banków.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JanuszPiechociński">Byłbym wdzięczny, gdyby pani prezes odniosła się do rynku kredytów hipotecznych, a nie wypowiadała się na temat działalności Fundacji i czym ona się zajmuje. Zainteresowani i tak dotrą indywidualnie do Fundacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AgnieszkaTułodziecka">Właśnie chciałam zainteresować Komisję Infrastruktury naszą działalnością.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JanuszPiechociński">Ale i ile wiem, Fundacja prowadzi także innego rodzaju działalność. Bardzo proszę, aby pani prezes odniosła się do rynku kredytów hipotecznych, a nie promowała Fundację na posiedzeniu komisji sejmowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AgnieszkaTułodziecka">Dobrze, zrobię to, ale i tak ta kwestia wyjdzie w trakcie przedstawienia zakresów merytorycznych działalności Fundacji. Myślę panie przewodniczący, że jest rzeczą ważną, aby patrzenie na rynek finansowania nieruchomości odbywało się zarówno przez pryzmat banków, jak i konsumentów i regulatorów tego rynku. Do tego właśnie zmierzam w swojej wypowiedzi. Rynek finansowania nieruchomości rozwija się w Polsce bardzo dobrze i banki bardzo aktywnie uczestniczą na tym rynku. Przyrosty akcji kredytowych zostały już państwu zaprezentowane przez przedstawiciela Związku Banków Polskich. To odpiera zarzut, że banki są na tym rynku zbyt mało aktywne. Mówię o tym dlatego, że ciągle jest wywierana bardzo duża presja na sektor bankowy finansowania procesów zachodzących na rynku nieruchomości. Nie zawsze jest to korzystne dla gospodarki. Obserwujemy bowiem wzrost ryzyka w tych segmentach rynku, szczególnie jeśli chodzi o finansowanie deweloperskie; już co czwarty kredyt jest zagrożony. Obyśmy nie przeinwestowali tego rynku oraz nie spowodowali zadłużenia zarówno ludności, jak i podmiotów gospodarczych. Może to doprowadzić do fali upadłości, eksmisji i innych niekorzystnych zjawisk, które obecnie obserwujemy w niektórych krajach europejskich. Aby tak się nie stało, najważniejsze jest rozdzielenie tych sfer finansowania albo podmiotów, albo obszarów na rynku nieruchomości, które byłyby ważne dla gospodarki, ale są związane z wysokim ryzykiem, i przyporządkowania programów wspieranych przez rząd. W Polsce obecnie nie ma takich programów, a te sensowne, które istnieją, jak na przykład kredyt o stałej stopie procentowej, właściwie nie funkcjonują. Można tylko się zastanowić dlaczego tak się dzieje. Krajowy Fundusz Mieszkaniowy jest dobrze rokującym systemem, ale przeżywa obecnie trudności. Na forum Sejmu oczekiwałabym dyskusji nad tym, w jaki sposób pomoc rządu i inne działania wspierające z jego strony można by ujawnić w praktyce. To jest jedna sfera działalności, natomiast bankom należałoby pozostawić ich racjonalne działanie na zasadach komercyjnych. Aby utrzymać tak imponujące tempo wzrostu kredytowania rynku nieruchomości jak w ostatnich latach, potrzebna jest większa efektywność hipoteki. Moi przedmówcy podali argumenty przemawiające za hipoteką. Jest to ciągle najtańszy dla kredytobiorcy sposób na zabezpieczenie kredytu, a także najbardziej skuteczny dla banku. Niestety, w Polsce hipoteka nie ma jeszcze takiej efektywności, która by pozwalała z optymizmem patrzyć w przyszłość. Wynika to z braku koordynacji regulacji w wielu obszarach, które składają się na efektywność hipoteki. Podam kilka przykładów związanych z pracami legislacyjnymi prowadzonymi w ostatnich miesiącach br. Mieliśmy już dokonaną nowelizację prawa upadłościowego, która co prawda jest bardzo dobra dla hipoteki, ale zawiera kilka rozwiązań pozwalający na ucieczkę w upadłość i od konsekwencji finansowych. Istnieją projekty idące w takim kierunku, aby również dopuścić upadłość osób fizycznych. Byłoby to bardzo złe rozwiązanie ze względu na negatywne skutki dla efektywności i ryzyka kredytowania na rynku nieruchomości. Prawo egzekucyjne określa pozycję hipoteki jako zabezpieczenia.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#AgnieszkaTułodziecka">W tym zakresie dokonało się ostatnio bardzo wiele dobrych rzeczy. W słynnym art. 1025 Kodeksu postępowania cywilnego hipoteka jest na wysokim miejscu, ale ciągle jeszcze istnieją zaszłości związane z tajnością zabezpieczeń. Trzeba bacznie obserwować, co się dzieje w propozycjach ordynacji podatkowej. Ostatnio zgłoszone propozycje są trochę niepokojące. Pozwolę sobie jeszcze zwrócić uwagą na prawo eksmisyjne. Ten wątek już się dzisiaj pojawił w wypowiedziach przedmówców. Rzeczywiście, przyjęte rozwiązania są nieprawidłowe i niespójne z prawem europejskim. Prymat praw dłużnika, który nie spłaca kredytu, nad prawem wierzyciela, jest wręcz niekonstytucyjny. Istnieje niezagospodarowane pole, które, jak się wydaje, powinien wypełnić Urząd Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast we współpracy z Ministerstwem Finansów. Chodzi o to, aby skupić się na takiej możliwości oferowania przez gminy lokali zastępczych, które byłyby odpowiedzią na eksmisję i zapewniały godne warunki życia osobom eksmitowanym. Nie można przerzucać tej odpowiedzialności na banki i obciążać ryzyka naszych depozytów złożonych w bankach. Kolejnym, niedawnym przykładem nielogicznej drogi popierania rozwiązań niesprzyjających rozwojowi rynku nieruchomości, jest przyjęcie po wpływem pewnych grup logistycznych zasady, iż jedynie rzeczoznawcy majątkowi mogą dokonywać oceny ryzyka wycen. Banki nie mają prawa zatrudnić takich fachowców u siebie, aby kontrolować to ryzyko. Takie rozwiązanie znajduje się w znowelizowanej ustawie o gospodarce nieruchomościami, która jest już w ostatniej fazie prac legislacyjnych. To jest sytuacja absolutne kuriozalna i jest jeszcze czas, aby to zmienić i pójść w kierunku ucywilizowania tego rodzaju regulacji prawnych. Znane są także inne przykłady działań mogących zaburzyć dobrze rozwijający się proces finansowania rynku nieruchomości przez banki. Na przykład w ustawie o funduszach inwestycyjnych pojawia się wątek przyznania funduszom sekurytyzacyjnym tytułu egzekucyjnego, a jednocześnie ten tytuł próbuje się odebrać bankom. Stwarza to sytuację, która w efekcie może doprowadzić do natychmiastowego podrożenia kredytów. Bo jeżeli obecnie z kredytowania nieruchomości odzyskuje się jedynie 40% i to po półtorarocznym lub dłuższym postępowaniu sądowym, to nie trzeba się dziwić, że banki żądają dodatkowych zabezpieczeń, które kosztują klienta. W ten sposób odcina się od razu możliwość takiego dobrego kredytowania o niskiej stopie procentowej i uznania kredytu hipotecznego za kredyt bezpieczny. Pojawiają się także ostatnio modne tematy, które, niestety, nie podają rzetelnej informacji. Obawiam się z tego powodu o decyzje Sejmu podejmowane w niedalekiej w przyszłości. Pojawia się na przykład hasło sekurytyzacji, które ciągle kojarzy się z próbą przywilejów związanych z tym procesem. To narusza warunki równej konkurencji w sferze finansowania refinansowania kredytów hipotecznych. Drażniące jest samo hasło, pod którym te inicjatywy przebiegają, mówi się bowiem o potanieniu kredytu hipotecznego. Trzeba by się głęboko zastanowić nad stosowaniem ulg finansowych na koszt podatników. To samo dotyczy ubezpieczeń kredytów. Nie do końca podzielam entuzjazm niektórych, którzy uważają za słuszny ten kierunek rozwoju produktów ubezpieczeniowych i wpływania na kredyty hipoteczne. Tymczasem ubezpieczenie powstaje wtedy, kiedy jest ryzyko. Jeżeli mamy niedoskonałość infrastrukturalną związaną również z przepisami, z czego wynika długi okres oczekiwania na wpis hipoteki do księgi wieczystej, to w tej sytuacji pojawia się produkt ubezpieczeniowy na zabezpieczenie tego ryzyka. Tylko że to dodatkowo kosztuje klienta 1 lub 2% wartości kredytu.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#AgnieszkaTułodziecka">Jeżeli będzie istniało ryzyko braku eksmisji, to być może też pojawi się produkt ubezpieczeniowy i klient zostanie zmuszony do jego wykupienia. Jeżeli w ten sposób będziemy rozwiązywali problemy preferując niektóre systemy, którymi miałyby się zajmować instytucje centralne, to efektem wcale nie musi być potanienie kredytu. A tego się przecież od banków oczekuje. W swoje wypowiedzi chciałam pokazać wielowątkowość aspektów infrastruktury prawnej finansowania nieruchomości i zwrócić uwagę na dwa istotne projekty, które mam nadzieję, niebawem trafią do parlamentu. Projekty te są między innymi wynikiem naszej pracy w ostatnich 3–4 latach. Mam na myśli ustawę o finansowaniu deweloperskim. Jest ona w zasadzie już gotowa od kilku miesięcy i doprawdy nie wiem, dlaczego nie trafia na ścieżkę legislacyjną. Tymczasem sytuacja jest dramatyczna. Rośnie ryzyko bankowe w tym sektorze i nie oczekujmy, że banki będą finansowały ten sektor w obecnych warunkach. Dramatyczna także staje się sytuacja klientów firm deweloperskich, którzy w sytuacjach krytycznych nie mają żadnych praw i możliwości egzekwowania wkładu. Druga ustawa jest niezmiernie skomplikowana i trudno byłoby oczekiwać od parlamentu zrozumienia wszystkich jej aspektów. Jest to ustawa o długu gruntowym, która między innymi wprowadza listową formę hipoteki. Taka regulacja pozwoliłaby na to, aby kredytobiorca nie był skazany na jeden bank, z którym rozpoczął proces finansowania inwestycji, tylko aby z listem hipotecznym mógł zmieniać bank w zależności od swoich potrzeb i oferty bankowej. Kredytobiorca miałby możliwość wyboru takiego banku, który by go finansował w sposób najbardziej pewny i najtańszy.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanuszPiechociński">Z dzisiejszego posiedzenia, jak zresztą ze wszystkich posiedzeń Komisji, sporządzany jest protokół zamieszczany w sejmowym Biuletynie Informacyjnym. Bardzo bym prosił, aby pani prezes Fundacji zapoznała się z tym protokołem. Wysoko cenimy sobie materiał, która przedstawiła pani prezes Komisji na piśmie, ale niektóre fragmenty pani wypowiedzi są dość intrygujące.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#AgnieszkaTułodziecka">Taka jest moja rola.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanuszPiechociński">Jest pani prezes gościem na posiedzeniu Komisji, dlatego nie będę komentował pani wystąpienia, podobnie jak nie komentuję wystąpień innych zaproszonych osób. Najwyżej nie przedłużam zaproszeń na kolejne posiedzenia Komisji. Otwieram dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#HenrykDługoszniez">Jestem pod wrażeniem wystąpienia pani prezes Fundacji na rzecz Kredytu Hipotecznego. Absolutnie nie zgadzam się z pani twierdzeniem, które zresztą znane jest w kuluarach Sejmu, że jakoby niedouczony parlament odebrał bankom możliwość zatrudniania rzeczoznawców majątkowych. Tak nie jest. Banki mogą przecież powołać spółkę prawa handlowego i zatrudnić w niej rzeczoznawców majątkowych. Problem polega na tym, że dzisiaj bank wyznacza swoich rzeczoznawców w sprawach majątkowych; chodzi oczywiście o nieruchomości. Dochodzi do takich sytuacji, że jeden rzeczoznawca wycenia wartość nieruchomości według cen rynkowych na 100 tysięcy zł, a rzeczoznawca bankowy na 40 tysięcy zł. Banki żądają zabezpieczenia na nieruchomościach minimum na poziomie 200–300% wartości nieruchomości. Moim zdaniem Sejm poszedł w dobrym kierunku uchwalając w nowelizowanej ustawie o gospodarce nieruchomościami zasadę wyboru rzeczoznawcy majątkowego. Jeśli rynek nieruchomości jest rynkiem otwartym, to rzeczoznawcy wykonujący swój zawód będą starali się wykonywać swoją profesję jak najbardziej prawidłowo. Bank zawsze może powołać drugiego rzeczoznawcę majątkowego do wyceny nieruchomości, ale nie może narzucić kredytobiorcy konkretnego Kowalskiego. Myślę, że w ustawie o gospodarce nieruchomościami znalazło się prawidłowe rozwiązanie. Nie ma dla sektora bankowego żadnego niebezpieczeństwa jeśli chodzi o wycenę nieruchomości. Jak powiedziałem, każdy szanujący się bank może powołać spółkę prawa handlowego i w niej zatrudnić swoich rzeczoznawców majątkowych. Kredytobiorca będzie miał możliwość rzetelnej wyceny, a nie obligatoryjnej wyceny bankowej. Taka jest rzeczywistość na rynku nieruchomości i mogę to udowodnić na przykładzie setek przypadków. Mam jeszcze jedną uwagę. Oczekuję ze strony rządu inicjatywy legislacyjnej dotyczącej relacji między deweloperami a inwestorami indywidualnymi. Może dzięki temu uda się zakończyć najbardziej oszukańczą w świecie działalność niektórych deweloperów. Musimy ukrócić tego rodzaju praktyki, wobec których klienci są bezradni. Słychać co prawda głosy, że upowszechnienie rachunku powierniczego oraz wprowadzenie na rynek produktów ubezpieczeniowych przenoszących ryzyko realizacji inwestycji budowlanej na wyspecjalizowane instytucje, podroży kredyt. W cywilizowanym świecie dzieje się tak, że deweloper nie może wziąć pieniędzy od osoby fizycznej, jeżeli cała operacja finansowa nie jest prowadzona przez bank. To bank ma znaleźć sobie firmę albo robić to własnymi siłami, która będzie kontrolować przebieg realizacji inwestycji budowlanej. Także bank decyduje o zwolnieniu środków na realizację tej inwestycji, ale jest przede wszystkim dla klienta gwarantem, że jego pieniądze są bezpieczne. Dzisiaj absolutnie nie może być pewien, czy nie straci dorobku całego swojego życia, bo deweloper zbankrutował. Jestem pewien, że bardzo potrzebne jest prawne uregulowanie tego problemu, ponieważ tylko w Warszawie znane są bankructwa kilku firm deweloperskich, po których słychać był tylko wielki płacz klientów. Osobiście znam kilka takich przypadków, kiedy ludzie stracili dorobek całego swego życia na skutek zbankrutowania deweloperów. O tym problemie mówimy już jednak od kilku lat i chociaż sprawa wydaje się prosta do uregulowania, nic się nie zmienia.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#HenrykDługoszniez">Chodzi tylko o to, aby deweloper realizujący inwestycję budowlaną dla osób fizycznych, nie działał sam, ale poprzez bank. Nie wiem, czy spowoduje to wzrost kosztu kredytu bankowego, a w efekcie całej inwestycji mieszkaniowej. Myślę, że same banki będą zainteresowane tym, by te koszty nie wzrosły nadmiernie. Stawką jest jednak zwiększenie bezpieczeństwa wszystkich stron, a więc przyszłego właściciela mieszkania, wykonawcy usług budowlanych, jak również banku. Zmniejszy się również ryzyko kredytowe dewelopera. Ubezpieczając kredyt, bank jest bowiem zdecydowanie bardziej skłonny do udzielenia kredytu deweloperowi, skracając procedury jego przyznawania do minimum. Warunkiem ubezpieczenia kredytu może być obowiązek korzystania z rachunku powierniczego, jak i ubezpieczenia podwykonawców. Pani prezes Fundacji powiedziała, że z kredytowania nieruchomości odzyskuje się tylko 40% środków. Być może nawet tak jest, ale dotyczy to kredytów udzielanych w bardzo odległych latach. Nie wiem, czy pani prezes orientuje się, jak wygląda obecnie sytuacja na rynku mieszkaniowym. Jeśli bank udziela dzisiaj kredytu na kupno mieszkania w Warszawie, ale także w każdym inny mieście, to jest absolutnie bezpieczny i na ogół z góry pobiera kwoty, które mu się należą za obsługę kredytu. Jeśli poważnie chcemy mówić o rozwoju rynku kredytów hipotecznych, to przede wszystkim nie powinniśmy malować aktualnego jego stanu w ciemnych barwach, jak to zrobiła pani prezes. Zapewne dla banków byłoby korzystne, gdyby na tym rynku obowiązywały czytelne reguły gry. I to rynek zdecyduje, czy kredytami mieszkaniowymi i obrotem nieruchomości będą bardziej zainteresowane banki polskie, niemieckie, czy banki o kapitale mieszanym. Na koniec jedna uwaga. Dopóki w Polsce będziemy mieli deficyt finansów publicznych w wysokości 50 mld zł, dopóty ograniczone są możliwości zmian na rynku pieniądza. Banki mają bardzo prosty sposób zarabiania na tym rynku, kupując jedynie kilka razy w roku emisje papierów wartościowych państwa. Także z tego powodu banki stawiają swoim klientom bardzo trudne warunki udzielania kredytu, a nie dlatego, że w minionych latach udzieliły bardzo dużo kredytów nietrafionych. Jak wynika z doniesień prasy, i z tym problemem banki jakoś sobie radzą, stosując różne sposoby odzyskania środków finansowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JerzyPolaczek">Chciałbym się skupić tylko na jednym uczestniku szeroko rozumianego rynku nieruchomości, a mianowicie nabywcy nieruchomości. W materiałach przygotowanych na dzisiejsze posiedzenie Komisji znajduje się wiele spostrzeżeń, a także konkretnych wniosków do legislacji. Myślę, że zadaniem Komisji Infrastruktury jest znalezienie odpowiedzi na węzłowe problemy i zjawiska występujące na rynku finansowania budownictwa mieszkaniowego, w tym także funkcjonowanie banków hipotecznych. Już obecnie mamy w Polsce rynek klienta, aczkolwiek trafne są uwagi, że nie spowodowało to korzystnej ochrony nabywcy nieruchomości mieszkaniowych znajdujących się w fazie projektowania czy realizacji. W jednym z numerów dziennika Rzeczpospolita” znalazłem opinię dość lakoniczną, ale oddającą istotę rzeczy. Cytuję: „Dziś nabywca mieszkania wpłaca pieniądze na konto dewelopera czy spółdzielni i praktycznie nie ma nad nimi żadnej kontroli. Co jakiś czas wybucha kolejna afera z niesolidnym inwestorem, który zebrał od klientów gotówkę, a mieszkań nie wybudował”. Takie informacje nie tworzą najlepszego klimatu wokół budownictwa mieszkaniowego realizowanego przez firmy deweloperskie i mają niewątpliwie wpływ na decyzje tysięcy ludzi w Polsce, którzy się zastanawiają, z jakich skorzystać kredytów. Wątpliwości budzą warunki umów zawieranych z klientami. Jak wynika z kontroli przeprowadzonej przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, z 164 kontroli podmiotów działających w roku 2003 na rynku deweloperskim, aż w 66 przypadkach zakwestionowano wzory umów stanowiących formalną podstawę relacji między klientem a deweloperem i bankiem. W tym kontekście zrozumiałe zainteresowanie budzić musi zapowiedź projektu ustawy o ochronie nabywcy w umowach deweloperskich. Komisja oczekuje od rządu takiej inicjatywy ustawodawczej, aby z jednej strony zapewnić ochronę interesów indywidualnych inwestorów, ale z drugiej zwiększyć zainteresowanie banków hipotecznych kredytami mieszkaniowymi, zwłaszcza w perspektywie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Wnioski z dzisiejszego posiedzenia Komisji, a jest ich co najmniej kilka, powinny zobowiązać rząd do podjęcia inicjatyw ustawodawczych między innymi w obszarze standaryzacji umów i równości stron. Mam także prośbę do przedstawicieli rządu obecnych na posiedzeniu, aby odnieśli się do zapowiedzi ustawy o długu gruntowym, nad którym prace trwają już od ponad roku. To jest nowa norma w prawie rzeczowym, która może dobrze służyć stronom umów. Proszę także o ocenę procesu informatyzacji ksiąg wieczystych prowadzonej w ramach programu PHARE 2000. Jego celem jest utworzenie zintegrowanego systemu katastralnego, stanowiącego jednolity zbiór danych o nieruchomościach, umożliwiającego między innymi wymianę danych między systemem ksiąg wieczystych i systemem ewidencji gruntów i budynków oraz modernizację ewidencji podatkowej. System ten znakomicie skraca procedury powodując, że oferta kredytów hipotecznych może być znacznie bardziej atrakcyjna. Oczekuję konkretnej odpowiedzi, kiedy rząd przedstawi projekty wspomnianych ustaw w parlamencie.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#ŁukaszAbgarowicz">Najpierw odniosę się do wypowiedzi dotyczących systemu Escru i oceny rynku deweloperów. Firmy deweloperskie i spółdzielnie oferujące mieszkania na rynku nie upadają sami z tego powodu, że tak im się podoba lub tego chcą. Dlatego nazywanie rynku deweloperów bandyckim jest nie w porządku. Natomiast jeśli chodzi o kontro Escru, to korzystanie z niego będzie kosztowało i to wcale nie mało, bo 2–3% ceny mieszkań. Z pewnością warto wprowadzić ten system, wszelako pod warunkiem, że nie będzie to system obligatoryjny i klient firm deweloperskich będzie mógł dokonać wyboru wiedząc, że za korzystanie z pośrednictwa banku będzie musiał więcej zapłacić. Są deweloperzy wiarygodni, ale są też na rynku firmy niebudzące zaufania. Wszystkie jednak działają w warunkach konkurencji. Jeśli chodzi o umowy między deweloperami czy sprzedającym mieszkania a klientem, to chyba nie uda się dokonać ich standaryzacji. Można jedynie określić podstawowe warunki, jakie taka umowa musi spełniać. Wiele bowiem elementów umów wynika po prostu z konkurencji między firmami oferującymi mieszkania na rynku nieruchomości. Umowa może przecież zawierać wiele elementów dodatkowych, które są korzystne dla klientów. Wracając do działań, które należałoby podjąć lub którym należałoby się przeciwstawić, pragnę zwrócić uwagę, że Sejm pracuje obecnie nad wnioskiem o kompletny zakaz eksmisji na bruk. Z punktu widzenia kredytów hipotecznych zabezpieczonych na mieszkaniach zakaz taki jest czynnikiem, który „położy” rynek nieruchomości bądź też w ogromnym stopniu podroży kredyty bankowe. Już teraz można sobie wyobrazić kłopoty wynikające z tego rodzaju zapisu ustawowego. Istotną rzeczą, na którą moim zdaniem należy zwrócić uwagę, jest relacja między długoterminowymi kredytami mieszkaniowymi a strukturą depozytów. Mówił o tym przedstawiciel Związku Banków Polskich. Jeżeli poważnie myślimy o rozwoju tego rodzaju kredytów i o rozwoju budownictwa mieszkaniowego, należy uruchomić środki pochodzące z długoterminowych oszczędności społeczeństwa, czyli z funduszy emerytalnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JanuszPiechociński">Poprosimy teraz panią prezes o wypowiedź, a raczej odpowiedź na liczne pytania zadane w dyskusji przez państwa posłów.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#UrszulaSłowik">Może bardziej spróbuję udzielić wyjaśnień, które jednocześnie będą odpowiedzią na wątpliwości i pytania państwa posłów. Zacznę od rachunku powierniczego. Trzeba od razu powiedzieć, że to nie jest system Escru. Tak nazwano system rachunku powierniczego kilka lat temu, kiedy zaczęto o tym mówić w Polsce i tak już pozostało. System ten jest stosowany w pośrednictwie obrotem nieruchomościami, a nie w deweloperstwie. Umowa Escru, która do nas trafiła ze Stanów Zjednoczonych, zawiera zupełnie inne elementy. Dlaczego o tym mówię? Dlatego że środowisko pośredników w obrocie nieruchomościami myśli już o prawnym uregulowaniu zbliżonym do systemu amerykańskiego. Nie powinniśmy zatem mylić pojęć. Jeśli chodzi o ustawę o rachunku powierniczym, to rzeczywiście, projekt był dość długo przygotowywany w rządzie, ale na szczęście już jest po uzgodnieniach międzyresortowych. W trakcie prac nad tym projektem pojawiło się kilka problemów. Jednocześnie trwały i trwają nadal prace nad zmianą innych ustaw, od których zależy ostateczny kształt ustawy o rachunku powierniczym. Mam na myśli ustawę o Narodowym Banku Polskim, nad którą pracuje obecnie Wysoka Izba oraz Prawo upadłościowe, niedawno uchwalone przez Sejm. Od regulacji zawartych w tych dwóch aktach prawnych zależą między innymi niektóre zapisy ustawy o rachunku powierniczym. Nie można było wyjść z rozwiązaniami szczegółowymi, dopóki nie zyskają akceptacji Sejmu rozwiązania systemowe. Dotąd w polskim systemie prawnym dotyczącym bankowości nie istniało pojęcie takiego produktu bankowego, jakim jest rachunek powierniczy. Stąd też jeszcze na etapie prac nad projektem ustawy zrezygnowaliśmy z nazwy rachunku powierniczego w samym tytule ustaw. Konstrukcja rachunku powierniczego proponowana w ustawie o Narodowym Banku Polskim jest inna od tej, którą się proponuje w umowach deweloperskich z tego powodu, że mówimy o dwustronności lub trójstronności umowy. Na tym polega różnica z rachunkiem powierniczym, który jest tylko umową dwóch stron. Jeden z posłów pytał, kiedy ustawa znajdzie się w Sejmie. Trudno dokładnie odpowiedzieć na to pytanie. Mogę jedynie powiedzieć, że jedynym elementem ustawy, który pozostał do uzgodnienia, jeszcze kwestia szczegółowych rozwiązań dotyczących upadłości. Istota tej regulacji polega na tym, aby wyłączyć z masy upadłościowej dewelopera przedsięwzięcie inwestycyjne. W niektórych przypadkach będzie to dość łatwe. Banki bowiem coraz częściej zabezpieczają się w ten sposób, że wymagają od dewelopera założenia spółki celowej na konkretne przedsięwzięcie. Jeśli jednak takie rozwiązanie jest zastosowane, to istnieje konieczność wydzielenia tego przedsięwzięcia inwestycyjnego z masy upadłościowej dewelopera. W innym przypadku nie ma to najmniejszego sensu. Problemem jest także obligatoryjność niektórych przepisów. Dyskusja na ten temat wstrzymała prace nad projektem na prawie dwa miesiące. Jak państwo się orientują, środowisko bankowe nie jest jednorodne. Projekt ustawy był konsultowany kilkakrotnie z przedstawicielami środowisk bankowych, których opinie były odmienne, w każdym razie nie jednoznaczne.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#UrszulaSłowik">Ponadto stanowisko to w czasie ulegało zmianom, podobnie zresztą jak stanowisko środowisk deweloperskich. A z opiniami obydwu tych środowisk bardzo się liczymy. Wracam do pytania, czy rachunek powierniczy ma być obligatoryjny. W polskim systemie prawnym nie ma możliwości ustawowego zapisania rachunku powierniczego, który byłby nieobligatoryjny. To się po prostu nie mieści w naszym systemie prawnym, nie ma takich wzorców. Gdyby jednak rachunek powierniczy miał nie być obligatoryjny, to zapomnijmy o ustawie. Dlatego takie rozwiązanie zostało przyjęte w projekcie rządowym. Jest to jednak obligatoryjność z pewnymi wyłączeniami. Do takich wyłączeń należą ubezpieczenia samego dewelopera. Jak już powiedziałam, trudno przewidzieć, kiedy ustawa o rachunku powierniczym trafi do parlamentu. W każdym razie jeszcze w tym miesiącu projekt ustawy zostanie przedstawiony na posiedzeniu Komitetu Rady Ministrów. Wszelkie wątpliwości, a takie były ze strony niektórych resortów, zostały już na - szczęście - wyjaśnione. Sądzę, że na początku przyszłego roku projekt ustawy powinien trafić do laski marszałkowskiej. W wypowiedziach kilku posłów podnoszona była kwestia kosztów. Panują opinie, że wprowadzenie obligatoryjnego rachunku powierniczego spowoduje znaczne podniesienie kosztów kupowanych mieszkań. Nie bardzo mogę się z tym zgodzić. Przeciwnicy ustawy szermują argumentem, że będzie to dodatkowe obciążenie klientów. Nie wiem, na jakiej podstawie kształtuje się takie opinie. Jeśli bank będzie mógł obracać środkami, które zostaną w nim zdeponowane, to cała operacja wcale nie musi zwiększyć kosztów inwestycji budowanej. Jest to szczególnie istotne przy rachunku zamkniętym. Przecież to jest dla banku dodatkowe zabezpieczenie finansowe. Ale zgadzam się, że sytuacje mogą być różne. Inaczej to będzie wyglądało w przypadku rachunku otwartego. Ale w żadnym wypadku nie może być mowy o podniesieniu kosztów inwestycji budowlanej o 2–3%, jak to się próbuje straszyć klientów argumentując, że projekt ustawy należy odrzucić. W ogóle dość często pojawiają się ostatnio hasła mówiące o podrożeniu kredytów. Właściwie o czym my mówimy? Czy o podniesieniu stóp procentowych kredytów mieszkaniowych? Przecież wcale nie jest powiedziane, że oprocentowanie kredytów musi się kształtować na obecnym poziomie. Nie powinniśmy stale powtarzać, że rząd nic nie robi, aby zmienić istniejący stan rzeczy, a banki tylko chcą zarobić. I tylko te dwie opcje są przedstawiane. Spróbujmy się zastanowić, gdzie naprawdę leży sedno sprawy i co trzeba zmienić w naszym systemie prawa. Trzeba przyznać, że system bankowy w pewnym sensie ponosi konsekwencje tego, że w swoim czasie zachłysnął się kredytami w latach 90., nie uwzględniając tego, że wtedy dokonywano przeszacowania wartości i nie rozróżniano dwóch różnych pojęć, a mianowicie ceny i wartości. Okres boomu kredytowego sprawił, że dzisiaj tych wartości nie można już odzyskać, do odzyskania jest jedynie jakiś procent starych należności kredytowych. To był efekt nierozumienia praw rynku, na którym funkcjonujemy. Nie rozumieli tego zresztą sami uczestnicy tego procesu. Dlatego powinniśmy być dzisiaj bardzo ostrożni przy ferowaniu opinii, kto jest temu winien i kto powinien dokonać naprawy. Poza tym nie jest rolą rządu osłanianie banków przed ryzykiem, co sugerowała w swojej wypowiedzi pani Agnieszka Tułodziecka z Fundacji na Rzecz Kredytu Hipotecznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JanuszPiechociński">Ale rolą rządu jest stymulowanie rynku, a banki są jego elementem. Zastanawialiśmy się jak rozumieć to ryzyko; czy bardzo szeroko, czy też bardzo wąsko i czy banki są naszym sprzymierzeńcem, czy może przeciwnikiem. Czy są jeszcze inne głosy w dyskusji? Nie widzę zgłoszeń. W posiedzeniu Komisji udział bierze liczba grupa przedstawicieli środowiska budowlanego. Czy pani prezes mogłaby powiedzieć, czy Urząd Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast sporządził definicję budownictwa społecznego, którą następnie rekomendował rządowi? Jeśli taka definicja powstała, to może pani prezes nam przynajmniej zdradzi jej treść.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#UrszulaSłowik">Konieczność zdefiniowania budownictwa społecznego zrodziła się z ogromnej obawy o konsekwencje związane z podatkiem VAT na usługi budowlane na poziomie 22%. Obecnie nie ma takiej potrzeby z tego powodu, że od 1 maja przyszłego roku znajdziemy się w okresie przejściowym do 2007. Do tego czasu sprzedaż mieszkań objęta będzie podatkiem VAT na poziomie 7%. Pragnę zwrócić uwagę państwa, że z szóstej dyrektywy Rady UE wyraźnie wynika, że fakt istnienia budownictwa społecznego wiąże się z programami, które Polska już posiada. Chodzi o programy ujęte w ustawy, które regulują kwestie finansowania budownictwa ze środków budżetowych w postaci Krajowego Funduszu Mieszkaniowego czy programu budownictwa socjalnego, czy też innych rozwiązań w rodzaju np. kredytu o stałej stopie procentowej, Funduszu Dopłat itd. My takie programy już mamy, dlatego do roku 2007 zupełnie nie ma potrzeby definiowania budownictwa społecznego, bo obowiązywać będzie okres przejściowy, który wiąże się ze stosowaniem obniżonej, 7-procentowej stawki podatku VAT na mieszkalnictwo. To był główny powód, że Urząd nasz nie przedstawił rządowi definicji budownictwa społecznego. O jeszcze jednej rzeczy chciałam jeszcze państwo powiedzieć. Zdefiniowanie budownictwa społecznego po roku 2007 jest o tyle trudne, że nigdzie takiej definicji nie ma i będziemy jedynym krajem w Unii, który zdefiniuje takie budownictwo. Taka definicja nie funkcjonuje w żadnym innym kraju, który podlega wspomnianej szóstej dyrektywie Rady UE ani innym dyrektywom Unii Europejskiej. Problem polega również na tym, że definiując budownictwo społeczne w Polsce możemy sami sobie nałożyć pętlę na szyję.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JanuszPiechociński">Może odpowiem na wątpliwości pani prezes w następujący sposób. Wszystko byłoby w porządku, gdyby Urząd Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast nie był głównym Urzędem, ale małym departamentem w Ministerstwie Infrastruktury. Sądzę, że i w takim układzie organizacyjnym realizowane byłyby cele polityki mieszkaniowej państwa, a budownictwo rozwijało. Wszystko byłoby w porządku także od strony legislacji, gdyby ustawy byłyby dobrze przygotowane. Nie byłoby potrzeby funkcjonowania żadnej odrębnego Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, nie potrzebny byłby prezes tego Urzędu w randze wiceministra infrastruktury. Po co miałby istnieć urząd takiego prezesa? Czy tylko po to, aby prezes mógł uroczyście przecinać wstęgi i wręczać nagrody na konkursach o tytuł najlepszego dewelopera? Z równym skutkiem taką wstęgę mógłby przecinać dyrektor departamentu w resorcie infrastruktury. Możemy traktować budownictwo mieszkaniowe, a także definicję budownictwa społecznego w sposób wąski lub szeroki. Komisja sejmowa i całe środowisko budowlane potraktowało bardzo szeroko administrację związaną z budownictwem, bo postrzegamy budownictwo jako istotny czynnik stymulujący rozwój całej gospodarki narodowej. Widzimy w budownictwie jeden z istotnych czynników wychodzenia z kryzysu i walki z bezrobociem, pobudzania procesów inwestycyjnych oraz rozwiązywania ludzkich i społecznych problemów. Staram się nigdy nie dokonywać podziału na „was” i „nas”, ale w tym wypadku to uczynię. Wy za to, a więc rząd, resort infrastruktury oraz - jak widać - także kierownictwo Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, powtarzacie stale, że na wszystko mamy jeszcze czas. Mówicie, że nic specjalnego się nie dzieje, mamy dobry rynek, a wzrost podatku VAT na usługi budowlane będzie minimalny. Pani minister Elżbieta Mucha z Ministerstwa Finansów powiedziała nawet, że będzie to wzrost nic nieznaczący i na rynku budowlanym wszystko jest w porządku. Nie ma więc problemu likwidacji wszelkich ulg w ustawach podatkowych, nie ma problemu podwyżki podarku VAT. Niech przedsiębiorcy budowlani się nie niepokoją, bo do roku 2007 mamy okres przejściowy. Od takich stwierdzeń rozpocznę w następny wtorek, 16 grudnia posiedzenie Komisji Infrastruktury na spotkaniu z panem wicepremierem Markiem Polem, politycznym przedstawicielem rządu odpowiedzialnym za ten obszar spraw. Jeżeli nadal będzie w kraju tak, że rząd będzie słuchał postulatów i nawiązywał dialog jedynie z tymi grupami społecznymi, które przyjadą do Warszawy i głośno zaznaczą swoją obecność, coś podpalą, zniszczą, zablokują i wyjdą na tory lub będą głodować po to, natomiast tych, którzy nie palą, nie niszczą i nie protestują, nawet się nie słucha i nie odpowiada na ich postulaty lub wyrzuca je do kosza mówiąc, że nie ma żadnego problemu, to powiem tylko tyle, że problem jest. Kolejny raz Komisja Infrastruktury zdefiniowała problemy w obszarze infrastruktury w związku z datą 1 maja 2004 r., kiedy rozpatrywaliśmy sytuację polskich marynarzy pływających na statkach pod obcą banderą. Stwierdziliśmy, że zagraża redukcja z pracy ponad 30 tysiącom marynarzy.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#JanuszPiechociński">W związku z nieprzygotowanym transferem środków z budżetu do budżetów samorządów terytorialnych na przewozy regionalne grozi utrata pracy kilkudziesięciu tysięcy kolejarzy. Jeśli wszystko tak dalej pójdzie, realna staje się groźba utraty pracy pracownikom kilku tysięcy firm budowlanych. Tymczasem my sobie wymieniamy bardzo ogólne i bardzo subtelne uwagi na ten temat. Bardzo proszę, aby resort infrastruktury i Urząd Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast przedstawił Komisji na piśmie własną wizję wykorzystania szóstej dyrektywy UE, jako aktywnej formy stosowanej w Unii Europejskiej. Albo napiszcie wprost, że szósta dyrektywa nam jest niepotrzebna, bo w Polsce budownictwo ma wszystko, co jest potrzebne w Unii Europejskiej. Jeżeli ma wszystko, to proszę to wyraźnie napisać w piśmie do Komisji. Proszę jednak, aby pani prezes prześledziła wszystkie postulaty i uwagi, które padły na posiedzeniach Komisji Infrastruktury i na posiedzeniach Sejmu w ciągu ostatnich dwóch lat i kto je zgłaszał. Warto także przeczytać co, kto i kiedy pisano na temat skutków podniesienia podatku VAT w budownictwie. Rozumiem, że czas świąt Bożego Narodzenia sprzyja temu, aby było miło i sympatycznie. Ale jeszcze przed tymi świętami czeka nas bardzo poważna dyskusja. W mojej ocenie, dochodzimy do kresu, że możemy oszukiwać ludzi, że wielki program rządowy „Infrastruktura - klucz do rozwoju”, za który my także odpowiadamy, jest realizowany. W którymś momencie trzeba sobie odpowiedzieć, co robimy, aby było inaczej. Czy administrujemy państwem od konfliktu do konfliktu, czy też staramy się aktywnie rozwiązać kilka najważniejszych spraw. Dlatego już dzisiaj zapowiadam, że starannie przygotuję się do wtorkowego spotkania z panem wicepremierem. Papier, jak wiadomo, jest cierpliwy, dlatego wydobędę wszystkie wystąpienia osób, które w tej i innych salach sejmowych, znajdę, kto co powiedział, jakie złożył deklaracje, i co razem zrobiliśmy i do czego razem dopuściliśmy. Czas najwyższy zrobić taki rachunek sumienia. W mojej ocenie, za bardzo dajemy wiarę założeniu, że wszystko ma się kręcić wokół budżetu. Tymczasem jest to budżet „zjadania własnego ogona”, nie jest natomiast budżetem, który cokolwiek ma zmienić. Wszystko ma polec na ołtarzu tego, że zbijamy deficyt budżetowy i szukamy pieniędzy nie tam gdzie trzeba. Zachowujemy się więc nieracjonalnie z punktu widzenia przyszłości. W obszarze infrastruktury dostrzegam defensywną postawę i cofanie się. Resort infrastruktury i jego agendy nie walczą z ministrem finansów o drobne rzeczy, ale z tych drobnych rzeczy robią się potem rzeczy wielkie, które powodują degradację tego sektora gospodarki narodowej. Dlatego bardzo świadomie starałem się doprowadzić do spotkania w przyszły wtorek, na którym uczciwie spojrzymy sobie prosto w oczy i odpowiemy, czy ten proces jeszcze kontrolujemy, czy tylko udajemy, że sprawujemy nad nim kontrolę. Bardzo proszę panią prezes Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, aby jego kierownictwo było przygotowane do tego spotkania w zakresie problematyki budowlanej i mieszkaniowej. Sięgniemy bowiem także do deklaracji i wypowiedzi państwa z ostatnich lat.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#HenrykDługoszniez">Z pewnością pan przewodniczący Janusz Piechociński zna autora tych ostrzeżeń i tylko przez grzeczność nie chce go wymieniać z imienia i nazwiska. Ja nie mam takich oporów i to powiem. Otóż autorem wypowiedzi, jak to w budownictwie wszystko zdrożeje, jeszcze za zarządów premiera Jerzego Buzka, był obecny prezes Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast pan Marek Bryx. Przypomnę, że pan prezes sporządził opinię, z którą zapoznał naszą Komisję, w której to opinii napisał, w jakich dziedzinach i o ile wszystko zdrożeje po podwyższeniu podatku VAT za usługi i materiały budowlane. O ile pamiętam, był to rok 2000. Powinniśmy się odnieść do tamtych wypowiedzi i deklaracji. Zdarza się przecież, że i profesorowie się mylą. Może byłoby dobrze sporządzić aktualną opinię o tych samych sprawach dotyczących mieszkalnictwa i budownictwa. Mamy przecież już koniec roku 2003 i wiele rzeczy uległo zmianie. Natomiast jeśli chodzi o nadzieje pana przewodniczącego, to nie wiem, czy pani sekretarz Komisji posiada jakąś specjalną czcionkę, którą byśmy zapisali wszystkie nasze postulaty, prośby i życzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JerzyPolaczek">Nie chciałbym rozwijać dalszej dyskusji o sprawach podniesionych przez pana przewodniczącego Janusza Piechocińskiego, który zresztą powiedział prawie wszystko to, o czym ja także chciałem się z państwem podzielić. Mam nadzieję, że jednym z punktu wtorkowego posiedzenia będzie przyjęcie przez Komisję Infrastruktury propozycji merytorycznych do ustawy o podatku od towarów i usług VAT. Korzystając z obecności na posiedzeniu Komisji przedstawicieli rządu chciałbym zacytować fragment pisma, które minister Komitetu Integracji Europejskiej pan Jarosław Pietras przesłał do podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Pracy, pani Krystyny Górki. Pismo dotyczyło budownictwa i szóstej dyrektywy UE. Cytuję fragment tego pisma: „W projektowanej ustawie o podatku od towarów i usług VAT, będącej obecnie przedmiotem prac legislacyjnych w Sejmie, nie wprowadzono fakultatywnie obniżonej stawki VAT na towary i usługi związane z budownictwem realizowanym w ramach polityki społecznej. Jedną z przyczyn takiego stanu wydaje się być brak określenia w polskim ustawodawstwie pojęcia budownictwa społecznego. W poszczególnych krajach członkowskich budownictwo realizowane w ramach polityki społecznej jest kształtowane w różnorodny sposób, jednak stałym elementem wydaje się być finansowanie lub współfinansowanie ze środków publicznych takiego budownictwa, a także w niektórych krajach członkowskich zawężenie kręgu beneficjentów budownictwa społecznego”. Dalej czytamy konkluzję: „Podsumowując właściwe wydaje się stwierdzenie, iż w świetle przepisów Szóstej dyrektywy materiały budowlane mogą być objęte obniżoną stawką VAT, ale tylko w takim zakresie, w jakim materiały te stanowić będą składową część sprzedaży usług budowy i remontów domów mieszkalnych w ramach prowadzonej polityki społecznej (tak zwanego budownictwa społecznego)”. Nic mi nie jest wiadomo o jakiejś decyzji rządu, o którą się wielokrotnie upominaliśmy. Mam nadzieję, że jeśli pan wicepremier Marek Pol będzie obecny w najbliższy wtorek na posiedzeniu Komisji, to ustosunkuje się do cytowanego pisma pana ministra Jarosława Pietrasa. Myślę także, że jeśli Komisja Finansów Publicznych otrzyma od nas propozycję dotyczącą zapisu w ustawie o podatku VAT, to może w jakiejś mierze z niej skorzysta. Czas po temu jest jak najbardziej właściwy, a nasza propozycja warta spożytkowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JanuszPiechociński">Po tych wypowiedziach panów posłów, łatwiej będzie pani prezes Urzędu Mieszkalnictwa zrozumieć nasze zniecierpliwienie i rozgoryczenie. Wiem, że pani nie zna całej korespondencji, która jest kierowana do Komisji Infrastruktury w przedmiocie, o którym mówił pan poseł Jerzy Polaczek. Jest ona pełna sprzeczności i odsyłania do sąsiada. Byłoby lepiej, żeby rząd uczciwie powiedział, że nie spina się pierwszy budżet Polski w Unii Europejskiej i w związku z tym musimy opodatkować wszystko, co się rusza, bo jest to konieczne, gdyż na wszystko nie starcza nam środków. Taka postawa byłaby uczciwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#UrszulaSłowik">Czy pan przewodniczący pozwoli mi odnieść się do wypowiedzi panów posłów?</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanuszPiechociński">Nie chciałbym dzisiaj prowadzić dalej tej dyskusji. Skoro tak jest, jak powiedziałem, trzeba to powiedzieć nam wprost, a także całemu społeczeństwu, że w związku z tym, co się dzieje w naszej gospodarce, oraz z naszymi zobowiązaniami finansowymi wobec Unii Europejskiej, nie stać nas na ulgi, na budownictwo społeczne i na niższy podatek VAT. Wszystko równo musi dojść do poziomu maksymalnego 22%, bo takie są wymagania i potrzeby. Może kiedyś będzie lepiej. Więc może lepiej powiedzieć to wszystko wprost, niż oszukiwać się w korespondencji i szukać jakiś nowych interpretacji. Czas najwyższy, byśmy zmierzyli się z tym problemem i podjęli racjonalne rozwiązania. Dla środowiska budowlanego bardzo ważne są rozwiązania zawarte w ustawie o podatku VAT, dla nas zresztą również. Ważne jest również to, czy w zgodzie z dyrektywami unijnymi można racjonalnie realizować politykę mieszkaniową i czy szósta dyrektywa UE stwarza nam możliwości utrzymania niższego podatku VAT na budownictwo socjalne. Dokładnie zapoznałem się z treścią tej dyrektywy i ze zdziwieniem wysłuchałem wypowiedzi pani prezes, że w żadnym innym kraju unijnym nie funkcjonuje definicja budownictwa społecznego. Poszczególne kraje wykorzystają to, że w dyrektywie stosuje się bardzo elastyczne formuły. Można zadać tylko pytanie, czy Polska wymaga formuły sztywnej, czyli żadnej, czy też formuły elastycznej, a więc szerokiej. Do tej pory myśleliśmy, że kiedy pojawiła się groźba podniesienia stawki podatku VAT, uda się nam rozpiąć nad budownictwem parasol ochronny, którym stanie się właśnie szósta dyrektywa UE i w ten sposób zabezpieczymy przynajmniej budownictwo społeczne. Tymczasem okazuje się, że nie chcemy skorzystać z tej okazji. Dziękuję wszystkim za udział. Posiedzenie Komisji Infrastruktury uważam za zamknięte.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>