text_structure.xml 137 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#AdamSzejnfeld">Witam państwa na kolejnym posiedzeniu Komisji Gospodarki. W dzisiejszym porządku obrad przewidziany jest jeden punkt - rozpatrzenie informacji rządu o aktualnej sytuacji Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA oraz perspektywach tej Grupy w przyszłości w kontekście bezpieczeństwa energetycznego kraju. Zaproponowaliśmy, aby referującymi przedstawicielami rządu byli minister Skarbu Państwa oraz minister gospodarki i pracy. Czy są pytania, uwagi lub wnioski dotyczące porządku obrad? Jeśli nikt się nie zgłosi, uznam, że Komisja przyjęła porządek dzienny. Nikt się nie zgłasza. Stwierdzam, że Komisja porządek dzienny przyjęła. Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA jest niezwykle ważnym podmiotem w ramach zaopatrzenia Polski w energię elektryczną. Jest jednym z najtańszych wytwórców, mającym bardzo duży udział w ogólnej produkcji energii elektrycznej w Polsce. W związku z tym jest podmiotem niebywale ważnym nie tylko dla sektora energetycznego, ale w ogóle dla gospodarki polskiej. Ze względu na to, że już od kilku lat, a na pewno od kilkunastu miesięcy, dochodzą do opinii publicznej - a także do Sejmu i członków sejmowej Komisji Gospodarki - różne, w tym niepokojące informacje odnoszące się do realizacji planów inwestycyjnych w Zespole PAK, głównie jeśli chodzi o blok energetyczny Pątnów II, którego realizacja jest warunkiem sine qua non przyszłości funkcjonowania całej Grupy energetycznej - nie mówiąc o realizacji innych koniecznych inwestycji w Zespole, takich jak modernizacja bloku Pątnów I postanowiliśmy zwołać posiedzenie Komisji na ten temat. Niestety, dotychczasowe wystąpienia, w tym pisma, interpelacje, nie wyjaśniły nam sytuacji. Podobnie doniesienia medialne, chociaż - patrząc na nie z jednej strony - budujące. Co kilka tygodni dowiadujemy się za pośrednictwem mediów, że problem finansowania bloku Pątnów II jest bliski rozwiązania, sprawa jest niemal załatwiona, po czym okazuje się, że do finału daleko. Ponieważ trwa to miesiące, postanowiliśmy bezpośrednio porozmawiać na ten temat, przy udziale wszystkich stron zainteresowanych: strony rządowej - Skarb Państwa jest bardzo poważnym udziałowcem Grupy, inwestora strategicznego, którym jest firma „Elektrim” i samej firmy z Zarządem na czele oraz reprezentantami załogi. Chcielibyśmy się dowiedzieć, jak jest naprawdę, jakie są rokowania na najbliższy okres, czego my - ludzie zajmujący się polską gospodarką, którzy mają szeroki ogląd sytuacji i sektora energetycznego - możemy się spodziewać w tym zakresie. Chcielibyśmy się dowiedzieć, co zamierzają podmioty, które są w sprawę zaangażowane, a przede wszystkim rząd i inwestor strategiczny, by rozwiązać problemy, o których zaraz będziemy rozmawiać, ze szczególnym uwzględnieniem spięcia finansowego i realizacji inwestycji Pątnów II. Wiemy, że termin realizacji tej inwestycji został już przesunięty na - o ile dobrze pamiętam - sierpień 2006 r. Mamy więc do czynienia nie tylko z miesiącami, ale i latami przesunięcia tak istotnej inwestycji. Pewnie nie budziłoby to dużych obaw, gdyby nie było wątpliwości co do szans ostatecznego sfinansowania tego przedsięwzięcia. Dlatego na początku proszę - jak zwykle - żebyśmy przyjęli metodologię dzisiejszych prac. Najpierw oddam głos stronie rządowej, która - zgodnie z porządkiem obrad - przedstawi informację na ten temat.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#AdamSzejnfeld">Jako pierwszy wystąpi pan minister Dariusz Marzec, a jako drugi pan minister Jacek Piechota - ze względu na to, że wiodącym resortem rządu w tej sprawie jest Skarb Państwa. W dalszej kolejności oddałbym głos przedstawicielom inwestora strategicznego, czyli reprezentantowi „Elektrimu”, następnie - jeśli będzie taka wola i chęć - przedstawicielom Zarządu PAK i związków zawodowych, po czym otworzyłbym dyskusję. Zanim przejdziemy do realizacji porządku dziennego, chciałbym poinformować, że otrzymali państwo materiały, które do tej pory do nas spłynęły. Są to: opinia Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego w Poznaniu, ostatnia korespondencja między Skarbem Państwa a spółką „Elektrim” - czyli pismo ministra Skarbu Państwa z 10 listopada br. i odpowiedź „Elektrimu” z 15 listopada br., apel Rady Miasta Konina, stanowiska i komunikaty Międzyzakładowego Tymczasowego Komitetu Koordynacyjnego Związków Zawodowych Kopalni „Konin” i „Adamów”, pismo wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli pana Krzysztofa Szwedowskiego. Ponieważ do tej pory nie otrzymaliśmy pisemnego stanowiska Ministerstwa Skarbu Państwa - zawsze wymagamy dostarczenia materiału na piśmie przed posiedzeniem Komisji - pozwoliłem sobie powielić moją interpretację w tej sprawie i odpowiedź na nią ze strony rządu reprezentowanego przez ministra Skarbu Państwa, ponieważ ze względu na tę interpelację sprawy te były szczegółowo wyjaśniane. To może państwu pomóc w dyskusji i późniejszym zajmowaniu się tym zagadnieniem, aczkolwiek od chwili udzielenia odpowiedzi minęło już kilka miesięcy i chcielibyśmy się dowiedzieć, co przez ten czas się wydarzyło. Proszę pana ministra Dariusza Marca o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#DariuszMarzec">Nie chciałbym państwa zanudzać szczegółami tej historii od początku. Pozwolę sobie na kilka zdań podsumowania i stwierdzenie oczywistych faktów, z których wszyscy zdajemy sobie sprawę, ale które warto podkreślić. Tytułem wstępu przedstawię państwu kilka informacji. Przede wszystkim wydaje mi się, że nie ma sensu, żebyśmy wszyscy tracili czas na dyskutowanie nad tym, czy umowa prywatyzacyjna PAK-u była dobra, czy nie. Stwierdzam, że umowa prywatyzacyjna PAK-u była niedobra. Została zawarta w sposób niewłaściwy, który nie odzwierciedlał sytuacji finansowej - prawa głosu z posiadanych akcji i wykonywania tych praw na Walnym Zgromadzeniu akcjonariuszy. O tych faktach nie ma co dziś dyskutować, bo nie jest to w tej chwili najważniejsze. Warto podsumować i potwierdzić, że jest to umowa zła. Jednak musimy zrozumieć - chciałbym to potwierdzić - że, niestety, jest to umowa obowiązująca, ważna. Umowa prywatyzacyjna została zawarta z inwestorem w imieniu Skarbu Państwa reprezentowanego przez ministra Skarbu Państwa. Ta umowa wyznacza obszar i ramy, w których możemy się poruszać i funkcjonować. To chciałem państwu powiedzieć po pierwsze, żeby uniknąć ewentualnych pytań dotyczących naszego stosunku do tej umowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#AdamSzejnfeld">Przepraszam, że wchodzę w słowo, ale jest to bardzo poważne stwierdzenie i na pewno od razu wywoła chęć zadawania pytań. Może by więc pan minister od razu rozwinął ten wątek i powiedział, dlaczego uważa, że jest to zła umowa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#DariuszMarzec">Jest to umowa, która mimo sprzedaży pakietu mniejszościowego oddaje inwestorowi pełną kontrolę operacyjną nad spółką. Mimo że Skarb Państwa cały czas jest 50-procentowym akcjonariuszem w tej spółce, nie ma praktycznie żadnego wpływu na zarządzanie operacyjne spółką. Jest to największa wada tej umowy i największy problem, z jakim Skarb Państwa i wszyscy zainteresowani muszą się borykać. Ta sprawa jest publicznie znana. Mogę natomiast oświadczyć, że w taki sposób nie powinno się prowadzić prywatyzacji i minister Skarbu Państwa w taki sposób nie będzie prywatyzował spółek. To po pierwsze. Po drugie, ta umowa nakłada na inwestora dość istotne obowiązki, między innymi związane z inwestycją Pątnów II. Są one nakładane wyłącznie na inwestora. Natomiast Skarb Państwa nie ma żadnych obowiązków inwestycyjnych związanych z Pątnowem II. Obowiązki inwestycyjne związane z Pątnowem II ma inwestor, który do takich inwestycji bezwarunkowo się zobowiązał w umowie prywatyzacyjnej. Określona jest w niej procedura, kiedy to ma być zrobione i procedura ewentualnych kar umownych, gdyby te inwestycje nie zostały wykonane. Warto o tym pamiętać. Nie jest to deklaracja i umowa wspólna inwestora i Skarbu Państwa, że będą prowadzić inwestycję Pątnów II czy jakiejkolwiek innej spółki Skarbu Państwa. Jest to bezwarunkowa - co podkreślam - deklaracja i zobowiązanie inwestora do zainwestowania odpowiednich środków w określonym czasie. Wydaje mi się, że warto o tym pamiętać i ustawić tę sprawę w odpowiednim kontekście. Doskonale państwo wiedzą, że pojawiły się określone problemy, po pierwsze, z kondycją inwestora strategicznego w spółce PAK, który w pewnym momencie przestał dysponować środkami wystarczającymi na sfinansowanie tej inwestycji. Trzeba jednak oddać honor „Elektrimowi”, że zainwestował - wraz z grupą kapitałową „Elektrimu” - dużo pieniędzy. Chodzi o kwoty powyżej 100 mln euro. Wspólnie z PAK-iem ponad 200 mln euro. Sam „Elektrim” włożył w tę inwestycję w gotówce ponad 100 mln euro. O tym również trzeba wiedzieć i pamiętać. Jednak jest faktem, że obecnie „Elektrim” nie jest w stanie sfinansować tej inwestycji, dalej jej prowadzić, co powoduje określone zagrożenia dla funkcjonowania całej grupy kapitałowej PAK-u, wszystkich podmiotów, które tam funkcjonują. Poza tym - na pewno więcej na ten temat powie pani prezes Katarzyna Muszkat - fakt, że PAK musiał finansować pewne inwestycje, miał zasadniczy i dramatyczny wpływ na jego sytuację finansową. To, że nie było środków zewnętrznych na finansowanie tej inwestycji - pewne środki musiały być wyłożone przez PAK - spowodowało efekt kuli śnieżnej - pogarszanie się sytuacji finansowej spółki. Nie chcę na ten temat zbyt dużo mówić. W celu sfinansowania tej inwestycji trwały rozmowy pomiędzy inwestorem, instytucjami finansowymi oraz potencjalnym odbiorą energii elektrycznej z bloku, jakim są Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Te rozmowy trwały dość długo. Były zintensyfikowane w ostatnich miesiącach. Miały na celu umożliwienie podpisania umowy na odbiór energii elektrycznej w przypadku rozwiązania kontraktów długoterminowych. Niestety, w ostatnim czasie - o ile dobrze pamiętam, jest to kwestia 10 dni, może 2 tygodni - banki poinformowały instytucje finansowe, że zawieszają negocjacje związane z podpisaniem umowy uznając, że obecnie nie jest możliwe osiągnięcie porozumienia satysfakcjonującego trzy strony.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#DariuszMarzec">Proszę pamiętać, że mówimy o umowie, której wymiar finansowy wynosi kilka miliardów złotych w okresie 12 lat. Rozmawiały o tym trzy strony - inwestor, banki i Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które miałyby być odbiorcą. Wszystko to odbywa się w sytuacji, kiedy zgodnie z ciążącymi na Polsce zobowiązaniami rozwiązuje się, a nie zawiązuje kontrakty długoterminowe, co tworzy określone obszary i elementy ryzyka, które PSE, jako spółka Skarbu Państwa, musiały uwzględnić. Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że w tych negocjacjach minister Skarbu Państwa zrobił wszystko, co mógł zrobić w ramach obowiązującego prawa. Jasno i otwarcie stwierdzam, że minister Skarbu Państwa nie dysponuje takimi możliwościami, żeby prezesowi spółki Prawa handlowego kazać podpisać umowę na kilka milionów złotych. Takiej możliwości nie ma, ponieważ prezes i zarząd spółki osobiście odpowiadają za wszelkie ryzyka wynikające z komercyjnej umowy. Nie ma takich możliwości prawnych, a nawet byłoby łamaniem prawa, gdyby minister Skarbu Państwa wydawał takie dyspozycje. Byłoby to działanie bezprawne. Natomiast minister Skarbu Państwa angażował się w mediacje, by pomóc stronom osiągnąć porozumienie. W siedzibie ministerstwa odbyło się wiele spotkań zarówno z przedstawicielami banków, inwestora i spółki nakierowanych na doprowadzenie do porozumienia. Nie zmienia to jednak faktu, że porozumienie musi mieć sens ekonomiczny dla wszystkich zainteresowanych stron. Na dzień dzisiejszy takiego porozumienia nie dało się osiągnąć. W związku z tym minister Skarbu Państwa wystąpił do Zarządu „Elektrimu” z pismem, w którym zwrócił się o pilne przedstawienie wiarygodnych źródeł finansowania gwarantowanych inwestycji oraz zdolności „Elektrim” SA do wywiązywania się ze wszystkich zobowiązań wynikających z powyższej umowy. Wystąpienie to ma swoje uzasadnienie w umowie prywatyzacyjnej, która w odpowiednim paragrafie stanowi, że jeśli jedna ze stron poweźmie podejrzenie, że może ponieść szkodę poprzez nierealizowanie umowy, wtedy powiadamia stronę o takim zagrożeniu, co powoduje uruchomienie pewnej procedury wynikającej z umowy. 15 listopada br. otrzymaliśmy na to pismo odpowiedź, w której „Elektrim” nie poczuwa się do odpowiedzialności, próbując przerzucić odpowiedzialność za finansowanie tej inwestycji na Skarb Państwa, co nie znajduje ani odzwierciedlenia, ani potwierdzenia w umowie prywatyzacyjnej, która - powtarzam - mówi o bezwarunkowym obowiązku inwestora do przeprowadzenia pewnych inwestycji. Taki jest na dzień dzisiejszy formalny stan rzeczy. Jeśli chodzi o plany, o to, co minister Skarbu Państwa zamierza robić w tej sytuacji, powiem, że minister musi brać pod uwagę kilka elementów. Po pierwsze, musi brać pod uwagę obowiązującą umowę prywatyzacyjną i procedury z nią związane. Po drugie, takie, a nie inne zapisy statutu spółki, które - niestety - wprost nadają „Elektrimowi” pewne uprawnienia. Jednak nie może zostawić tego tematu bez kontynuacji. Intencją ministra Skarbu Państwa jest to, żeby PAK pozyskał inwestora zdolnego do finansowania programu jego rozwoju i inwestycji. W tym zakresie mamy dwie możliwości. Pierwsza jest taka, żeby poszukiwać inwestora, który zapewni rozwój tej grupie energetycznej, spółce i zespołowi - mówimy tu o elektrowniach, ale nie możemy zapominać o kopalniach i całym zagłębiu - co odbędzie się w porozumieniu z „Elektrimem”.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#DariuszMarzec">Natomiast, jeżeli Skarb Państwa miałby się zaangażować bezpośrednio w aktywne organizowanie finansowania, wymagałoby to zmiany statusu spółki, ponieważ Skarb Państwa angażując się w organizowanie finansowania musiałby odzyskać prawa przynależne z pakietu akcji, którym ewentualnie chciałby dysponować. Zaznaczam, że pozyskanie finansowania to może być albo sprzedaż 50-procentowego pakietu akcji Skarbu Państwa inwestorowi, ale wtedy do akcji muszą być dołączone prawa wykonywania głosu z tych akcji, albo, jeśli Skarb Państwa miałby wykonywać jakieś inne ruchy, typu połączenia kapitałowe PAK-u i tego pakietu, musi się to wiązać z kontrolą operacyjną, która wobec obowiązujących umów jest w rękach „Elektrimu”. Skarb Państwa będzie prowadzić rozmowy z inwestorem w takim kierunku, żeby albo wspólnie procedować w celu pozyskania inwestora, stronę trzecią, albo, jeśli Skarb Państwa ma się w to aktywnie włączyć - po potwierdzeniu przez „Elektrim”, że nie jest w stanie tej inwestycji finansować, jak odczytuję pismo z 15 listopada br. - muszą wrócić prawa głosu do akcji, którymi Skarb Państwa dysponuje. Wtedy Skarb Państwa może aktywnie włączyć się w poszukiwanie finansowania dla tej inwestycji. Na tym etapie aktualnie jesteśmy. To wszystko z mojej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AdamSzejnfeld">Przeglądałem materiały, którymi dysponujemy i á propos tego, co powiedział pan minister, że umowa prywatyzacyjna jest zła, ponieważ strona rządowa straciła kontrolę, ponieważ oddała zarząd operacyjny, informuję, że mam przed sobą pismo pana ministra Tadeusza Soroki, z którego by wynikało, że było to działanie świadome, celowe i korzystne dla rządu, ponieważ odbyło się na zasadzie coś za coś. Czytam: „Określone w umowie prywatyzacyjnej zobowiązania inwestycyjne „Elektrim” SA, szacowane na około miliard dolarów, przyjęcie przez inwestora pełnej odpowiedzialności za ich realizację pod rygorem wysokich kar umownych w wysokości ponad 2,5 mln zł za każdy niezrealizowany MW mocy elektrycznej, związane było z przekazaniem kontroli operacyjnej nad Spółką przez Skarb Państwa”. Rozumiem więc, że Skarb Państwa rezygnując z inwestowania i dawania pieniędzy przerzuca obowiązek inwestycyjny - ponad 3 mld zł - wyłącznie na „Elektrim”, ale w zamian za to daje „Elektrimowi” zarząd operacyjny. To była jednak umowa dwustronna - ktoś, za coś, do czegoś się zobowiązał. Nie daje pieniędzy, ale daje zarząd. Inwestujesz, ale w zamian masz zarząd. Dalej czytam, że Skarb Państwa zobowiązał się do takiego głosowania na Walnym Zgromadzeniu Spółki, aby umożliwić „Elektrimowi” SA realizację przyjętych zobowiązań. Niemniej jednak Skarb Państwa uzależnił wykonanie swoich zobowiązań w tym zakresie od wykonania przez „Elektrim” SA zobowiązań określonych w art. 4, tj. zobowiązań inwestycyjnych. Oznacza to, że jeżeli zobowiązania inwestycyjne nie są realizowane, zmienia się status zapisów umownych. Przeczytałem to w piśmie pana ministra Tadeusza Soroki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#DariuszMarzec">To wszystko prawda, panie przewodniczący, ale z jednym zastrzeżeniem. W moim przekonaniu powinno to być związane ze sprzedażą pakietu większościowego. Jeżeli są zobowiązania, inwestor ma coś zrobić, bierze za to odpowiedzialność, to powinien wziąć odpowiedzialność mając większość akcji, a nie - brać odpowiedzialność mając mniejszościowy pakiet akcji. Na tym polega różnica. Powinna obowiązywać generalna zasada - tyle władzy w spółce, ile posiadanych akcji, udziałów. Inaczej prowadzi to do sytuacji, że akcjonariusz większościowy praktycznie nie ma wpływu na to, co się w spółce dzieje, a więc sytuacji, jaka jest w tej chwili.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AdamSzejnfeld">Zapewne porozmawiamy o tym w dalszej części posiedzenia. Teraz oddaję głos panu ministrowi Jackowi Piechocie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JacekPiechota">Z punktu widzenia sytuacji w sektorze elektroenergetycznym, kwestii bezpieczeństwa energetycznego kraju, inwestycja w Pątnowie jest bezsprzecznie ważna w kontekście całości systemu. Obecnie w elektroenergetyce jest nadwyżka zainstalowanych mocy. Przypominam, że wynoszą one 34 tys. MW. W najbardziej szczytowym okresie zimowym maksymalne zapotrzebowanie wynosi 24 tys. MW, a średnioroczne - od 16 do 18 tys. MW. Jednak w świetle wzrostu gospodarczego kraju, prognozowanego wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną - tak jednoznacznie wskazują wszystkie prognozy - a również w kontekście rosnących wymagań w zakresie ochrony środowiska, planowana inwestycja spełniająca standardy ekologiczne jest niezwykle istotna dla zachowania stabilności systemu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z dużym zaawansowaniem inwestycji i już poniesionymi nakładami. Natomiast to, w jaki sposób jest realizowana inwestycja i w jaki sposób jest finansowana jej realizacja, jest kwestią zaangażowania Skarbu Państwa lub zdolności do zrealizowania zobowiązań inwestycyjnych inwestora. O tym mówił przed chwilą pan minister Dariusz Marzec. Realizacja w Polsce unijnych rynkowych dyrektyw istotna jest nie dlatego, że wymaga tego Komisja Europejska, ale przede wszystkim dlatego, że oczekuje tego rynek, odbiorca, gospodarka. Przewiduje się, że w wyniku wprowadzenia regulacji rynkowych, konkurencji w sektorze elektroenergetycznym, będziemy mieć do czynienia z konsekwentnym obniżaniem kosztów, a więc i z konsekwentnym obniżaniem ceny energii elektrycznej dla odbiorców finalnych, gospodarki. W wyniku realizacji programu tworzenia konkurencyjnego rynku energii elektrycznej i gazu ziemnego, chcemy osiągnąć sytuację jak najkorzystniejszą dla gospodarki, ale także w wyniku realizacji tego programu w inny niż do tej pory sposób finansowane muszą być inwestycje w podsektorze wytwarzania energii elektrycznej. Od połowy lat 90. aż dotychczas inwestycje realizowane były na podstawie tak zwanych kontraktów długoterminowych. Operator systemu przesyłowego łączący swoją działalność w zakresie przesyłu z działalnością w zakresie obrotu energią - Polskie Sieci Elektroenergetyczne - zawierał długoterminowe kontrakty gwarantujące inwestorom odbiór energii elektrycznej w określonej formule cenowej w okresie nawet do 20 lat. Najdłużej obowiązujące kontrakty długoterminowe obejmują okres aż do 2024 r. Kontrakty długoterminowe, zgodnie z unijnymi dyrektywami tworzącymi warunki do konkurencyjnego rynku, muszą zostać rozwiązane. Ta kwestia jest przedmiotem prac w rządzie, w Ministerstwie Gospodarki i Pracy. Natomiast w żaden sposób nie możemy podzielić opinii wyrażonej w piśmie inwestora do ministra Skarbu Państwa - podanym do wiadomości członkom Komisji Gospodarki, że to problem kontraktów długoterminowych nie pozwala inwestorowi wywiązać się z zobowiązań inwestycyjnych czy zakłóca proces realizacji inwestycji. Do tej pory, w trakcie prac nad programem zmierzającym do rozwiązania kontraktów długoterminowych, w Polsce zostały uruchomione dwie inwestycje w tym sektorze - w elektrociepłowni „Zielona Góra” oraz w elektrowni „ELCHO-Chorzów”.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#JacekPiechota">Zatem sam proces prac prowadzonych nad rozwiązaniem problemu kontraktów długoterminowych uniemożliwił tym inwestorom wywiązanie się z określonych zobowiązań inwestycyjnych. Jednocześnie pragnę państwa poinformować, że w toku konsultacji z Komisją Europejską osiągnęliśmy porozumienie w sprawie takiego modelu obliczania kosztów osieroconych, w którym byłyby uwzględnione również skutki rozwiązania kontraktu długoterminowego dla PAK-u, który by uzyskał prawo do otrzymywania zgodnej ze standardami unijnymi pomocy publicznej z tytułu rozwiązania kontraktów długoterminowych w sytuacji, gdyby znalazł się w rynkowym otoczeniu i trzeba by było wyrównać wynikającego z tego straty poprzez pomoc publiczną udzielaną na nowych zasadach. Dlatego też w żaden sposób nie możemy się zgodzić, że ta kwestia rzutuje na możliwości realizacji tej inwestycji. Absolutną nieprawdą jest to, o czym pisze inwestor mieszając różnego rodzaju doniesienia prasowe w tym zakresie, podając do wiadomości ministra Skarbu Państwa i Komisji, że - cytuję: „Komisja Europejska jednoznacznie negatywnie oceniła likwidację kontraktów długoterminowych poprzez ustawę i jednorazowe rekompensaty”. Nieprawda, to nie Komisja Europejska, która w tym zakresie stwierdziła jedynie, że inwestorzy nie mają prawa do jednorazowego odszkodowania. W związku z tym musieliśmy odstąpić od tego rodzaju konstrukcji przy programie rozwiązywania kontraktów długoterminowych. Natomiast ostatnie rozmowy prowadzone przez mnie w Brukseli zmierzają do rozwiązania, zgodnie z którym kontrakty długoterminowe będą musiały być rozwiązane na podstawie porozumienia między wytwórcami a Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi - ale chodzi o porozumienie o rozwiązaniu, a nie o zawarciu nowych kontraktów. W zamian wytwórcy uzyskają prawo do pomocy publicznej stabilizującej sytuację w otoczeniu rynkowym, gdyby miała się ona pogorszyć. Natomiast w przypadku, gdyby nie doszło do takiego porozumienia między wytwórcami a Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi, a więc gdyby taka formuła nie została dobrowolnie wdrożona przez obie strony, wówczas Komisja Europejska musiałaby wszcząć postępowanie wobec konkretnych wytwórców w sprawie korzystania z niedopuszczalnej formy pomocy publicznej, za jaką musiałyby być uznane kontrakty długoterminowe po ustawowym okresie obligującym do osiągnięcia porozumienia w zakresie rozwiązania poszczególnych kontraktów długoterminowych. Zatem nie ma mowy o tym, żeby w opinii Komisji Europejskiej miało dojść do nowego porozumienia w sprawie zakupu energii. Dlatego też podmiotem, który prowadził negocjacje - mówił o tym pan minister Dariusz Marzec - z konsorcjum banków, PAK-iem i inwestorem, nie są Polskie Sieci Elektroenergetyczne, a ich spółka „Elektra”, która się zajmuje i będzie się zajmować obrotem energią. Na spotkaniu z przedstawicielami konsorcjum banków, które prowadzi negocjacje z inwestorem, informowaliśmy szczegółowo o naszych rozmowach z Komisją Europejską, o stanie prac nad programem rozwiązania kontraktów długoterminowych, przedstawiając również bardziej szczegółowe informacje wskazujące, że sytuacja inwestorów, którzy posiadają kontrakty długoterminowe w warunkach rynkowych, będzie nieco lepsza niż pozostałych wytwórców, ponieważ będzie stabilizowana w wyniku ewentualnej udzielanej pomocy publicznej w formule obliczanych kosztów osieroconych zgodnej z modelem akceptowanym przez Komisję Europejską. Zatem, jeśli chodzi o pytanie o to, jak miałyby być finansowane inwestycje w polskiej elektroenergetyce w przyszłości, w warunkach konkurencyjnego rynku energii elektrycznej, odpowiadam, że miałyby być finansowane przez inwestorów na podstawie sygnałów płynących z rynku, możliwości inwestorów. W wyjątkowym przypadku Komisja Europejska pozwala na angażowanie w proces inwestycyjny środków publicznych.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#JacekPiechota">Ten wyjątkowy przypadek jest możliwy wówczas, gdy programy wieloletnie, ocena sytuacji na rynku monitorowanej przez rząd pokazują, że w określonym czasie, w kilkuletniej perspektywie, w systemie może nastąpić niedobór mocy, a nie są rozpoczynane procesy inwestycyjne przez inwestorów. W tego rodzaju sytuacji, kiedy w prognozie mógłby nastąpić niedobór mocy zainstalowanych w systemie, rząd ma prawo - zgodnie z unijną dyrektywą rynkową - ogłosić przetarg na budowę nowych mocy, deklarując jednocześnie określony poziom pomocy publicznej dla inwestora, który podejmie się realizacji takiej inwestycji. Musi to być przetarg ogłaszany na terenie Unii Europejskiej, otwarty dla wszystkich inwestorów potencjalnie zainteresowanych prowadzeniem tego rodzaju inwestycji. Implementacja przepisów tej dyrektywy rynkowej znajduje się obecnie w parlamencie. Podkomisja wyłoniona z Komisji pracuje nad nowelizacją Prawa energetycznego, gdzie również są zapisy pozwalające prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki - w sytuacji, w której niedobór mocy wynikałby z długoterminowych prognoz - ogłosić tego rodzaju przetarg wraz z oferowanym zakresem pomocy publicznej dla inwestora, który podejmowałby się takiej inwestycji. W przeciwnym wypadku każda inna forma pomocy publicznej dla inwestora realizującego określone przedsięwzięcia inwestycyjne, zgodnie z unijnymi zasadami, jest niedopuszczalna i z pewnością wymagałaby notyfikowania w Komisji Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AdamSzejnfeld">Chciałbym, aby teraz głos zabrał przedstawiciel firmy „Elektrim”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#RomanJarosiński">Trochę trudno mi się odnieść do wypowiedzi pana ministra Skarbu Państwa, który skrytykował umowę prywatyzacyjną. Nie mnie, skromnemu człowiekowi, ją oceniać. Jednak wydaje mi się, że nie można zjeść ciastka i mieć to samo ciastko. Jest to poza dyskusją. „Elektrim” - mówię o aktualnym inwestorze - nigdy nie uchylał się od swoich obowiązków wynikających z umowy prywatyzacyjnej. Wielokrotnie podkreślaliśmy, że ten inwestor, jak żaden w Europie i mało który w Europie, wyłożył ponad 45 proc. środków własnych na sfinansowanie tak olbrzymiej inwestycji. Jest to ewenement, bo na ogół ze środków własnych finansuje się od 20 do ponad 20 proc. inwestycji. Jak pan przewodniczący był uprzejmy powiedzieć, łącznie z PAK-iem, na inwestycje zostało już wydatkowane 210 mln euro. Wywiązując się z pierwotnych zadań związanych z podwyższeniem kapitału uważaliśmy, że reszta inwestycji musi być przeprowadzona metodą finansowania długiem. W związku z tym zaczęliśmy rozmowy z konsorcjum bankowym - trwające już od kilkunastu miesięcy - na temat możliwości sfinansowania budowy bloku w Pątnowie II. Rozmowy trwały bardzo długo i były ciężkie. „Elektrim” stale był zobowiązany do przedstawiania nowych form zabezpieczeń, do spełnienia kolejnych żądań banków. Wreszcie, po wielu miesiącach, z ulgą przyjęliśmy zbliżający się finał rozmów z bankami. Wydawało się nam, że sprawa finansowania jest prawie dopięta, tym bardziej że - jak państwo doskonale wiedzą z enuncjacji prasowych, ale nie tylko - banki wyznaczały kolejne terminy komitetów kredytowych, które musiały być później przekładane, ponieważ nie wszystkie warunki zostały spełnione. Ostatnim takim warunkiem były trwające intensywnie rozmowy między dostarczycielami energii, czyli między PAK-iem, przedstawicielami Pątnowa II, odbiorcą, czyli PS „Elektra” i gwarantem, jakim są Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Oczywiście w tych rozmowach uczestniczyły banki. Od pewnego czasu ministerstwo Skarbu Państwa zaczęło patrzeć na to z zainteresowaniem i zintensyfikowało swój nadzór nad tymi rozmowami. Wydawało się nam, że tego typu opcja doprowadzi do szybkiego zamknięcia finansowania. Jednak z chwilą, kiedy również po długotrwałych negocjacjach z PS „Elektra” udało się ustalić ostateczny tekst porozumienia związanego z odbiorem energii, sprawa przeszła dalej - kierownictwo PSE, jako gwarant, musiało tę umowę ocenić i parafować. I tu zaczęły się problemy. My właściwie spełniliśmy wszystkie dotychczasowe żądania stawiane przez banki w układzie trójstronnym. Właściwie nie zostało już nic do spełnienia, zgodnie z ich oczekiwaniami. Natomiast - moim zdaniem, z niezrozumiałych bliżej względów - nastąpiło usztywnienie stanowiska PSE, które są oczywiście 100-procentową spółką Skarbu Państwa i wiem, panie ministrze, że szef resortu nie może wpływać na władze spółek Prawa handlowego. Jednak chodzi o coś, co się nazywa interesem społecznym. Nie bardzo rozumiem, jaki społeczny interes był w tym, że nie udało się nam dokończyć rozmów zgodnie z oczekiwaniami zarówno banków, jak i nas. W tej chwili, jeśli chodzi o sytuację między inwestorem i PAK-iem, jest ona patowa.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#RomanJarosiński">Jednak to nie oznacza, że rozmowy z bankami nie są prowadzone. My naprawdę jesteśmy odpowiedzialnym inwestorem. Zdajemy sobie sprawę z wagi, rangi społecznej i socjalnej, z konglomeratu zagadnień związanych z umową prywatyzacyjną. Dlatego prowadzimy rozmowy z bankami na temat innego rodzaju zabezpieczeń. To po pierwsze. Po drugie, o czym pan minister już wie, bo sygnalizowaliśmy, że prowadzimy intensywne rozmowy z trzecimi inwestorami i inwestorami branżowymi, którzy by mogli zastąpić „Elektrim” w tej chwili już ze wszystkich stron pejoratywnie określany. Jeśli uda się nam sfinalizować te rozmowy - a sądzimy, że tak się stanie - będzie nowy inwestor, którego - mam nadzieję - resort Skarbu Państwa zaakceptuje. To wszystko, panie przewodniczący, jeśli chodzi o naszą ocenę sytuacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AdamSzejnfeld">Za chwilę oddam głos prezes Katarzynie Muszkat, którą proszę o przedstawienie sytuacji od strony zarządu i być może w trochę szerszym zakresie niż tylko od strony inwestycji w Pątnowie II. Chodzi mi w ogóle o Grupę Pątnów-Adamów-Konin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#KatarzynaMuszkat">W zasadzie chciałabym wypowiedzieć się w dwóch, obszarach nawet w trzech obszarach, w jakich przyszło dzisiaj funkcjonować Zespołowi Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA. Pierwszą sprawą, podnoszoną tutaj bardzo często, jest stwierdzenie „działalność operacyjna”. Niezależnie od tego, jakie postanowienia są zawarte w umowie prywatyzacyjnej, jestem prezesem zarządu od dnia 4 maja 2004 roku. Staram się w sposób równoprawny traktować wszystkich akcjonariuszy bez wyjątku. Niewątpliwie potwierdzi to minister Dariusz Marzec, jako że szanujemy się i wszelkie informacje o spółce zarówno na życzenie akcjonariusza prywatnego, jak i Skarbu Państwa są udzielane na bieżąco. Oceniam, że nawiązaliśmy bardzo pozytywną współpracę w zakresie rozwiązywania podstawowych problemów Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA. Chcę przedstawić Komisji trochę pozytywnych informacji. Zapanowała atmosfera dość minorowa. Chciałabym, abyśmy w wyraźny sposób rozdzielili obszar operacyjnego zarządzania i bieżącego życia firmy, od obszaru, który wymaga rozwiązań, czyli od obszaru inwestycyjnego. Jeżeli chodzi o operacyjne zarządzanie firmą, to firma pracuje w sposób stabilny. W roku bieżącym wyprodukuje około 12.500.000 MWh energii elektrycznej, na którą zawarła kontrakty. Kontrakty realizowane są terminowo. Wywiązujemy się ze wszystkich naszych zobowiązań. Historycznie rzecz ujmując, zastałam w spółce pewne zobowiązanie przeterminowane. Na dzień dzisiejszy pozawieraliśmy z wierzycielami porozumienia o spłacie tych zobowiązań. Mam na myśli porozumienia, które dają bezpieczeństwo całemu układowi energetycznemu w regionie konińsko-turkowskim. Chodzi o spłatę zobowiązań, które zastałam, historycznych, zaległych wobec Kopalni Konin i wobec Kopalni Adamów. Nie doszło do porozumienia w spłacie zaległości wobec Polskich Sieci Elektroenergetycznych, które także zastałam na dzień 4 maja 2004 roku. Porozumienie, które było zasymulowane jako projekt, realizujemy. Z zobowiązań wywiązujemy się na bieżąco. Teraz chciałabym się odnieść do niedoboru. Uważam, że jest on wynikiem pewnych systemowych rozwiązań przyjętych przez państwo polskie. Zastałam niedobór środków na poziomie między 155 a 165 mln zł. Mówię o środkach obrotowych, koniecznych do finansowania bieżącej działalności firmy. Chcę powiedzieć, że o około 60 mln zł odbudowaliśmy naszą płynność finansową, prowadząc bieżącą działalność operacyjną. Reszta zobowiązań, która została rozłożona na raty, w nowych terminach będzie regulowana wobec naszych kontrahentów. Chcę podkreślić, że od tej pory Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów Konin SA funkcjonuje w sposób normalny i na bieżąco wywiązuje się z zaciągniętych zobowiązań wobec osób trzecich. Za chwilę będę miała wyniki prowadzonej przez nas działalności gospodarczej za 10 miesięcy. Po 9 miesiącach firma wypracowała zysk na poziomie 32,5 mln zł. Jest to zysk bezpieczny. W rachunku wyników założono stosowne rezerwy. Z punktu widzenia bieżącej działalności firmy nie ma żadnych zagrożeń. Jednakże taki stan rzeczy możemy kontynuować przez okres do 2–5 lat maksymalnie.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#KatarzynaMuszkat">Dalsze życie i bezpieczeństwo Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA rozumiem jako produkcję na poziomie z dnia dzisiejszego. Nie będziemy tutaj robić wykładów kosztowych. Niemniej jednak rachunek ekonomiczny, ekonomia firmy tego wymaga, żeby produkcja nie spadła poniżej poziomu, o którym już mówiłam, tj. 12.500.000 MWh rocznie. Konieczne są inwestycje. Dzisiaj inwestycje te budzą bardzo wiele emocji w regionie konińsko-turkowskim. Rozumiem to. Wspomniane inwestycje budzą także u mnie niepokój, ponieważ mam świadomość, że mamy określony czas, żeby je zrealizować. Oprócz pozyskania pieniędzy, potrzebny jest czas na przeprowadzenie procesów inwestycyjnych. Na chwilę chciałabym nawiązać do ogólnych regulacji właściwych dla branży energetycznej w kraju. Nie podejmując żadnej polemiki, chcę powiedzieć ministrowi Jackowi Piechocie, że kiedy siedzi się przy stole z przedstawicielami instytucji finansowych, banków, ewentualnych bądź potencjalnych dawców pieniądza, są podnoszone dwa tematy. Pierwszym tematem jest kontrakt długoterminowy i co w zamian. Instytucja kontraktu długoterminowego jest podważana przez rząd polski. Może nie powinnam mówić, że chodzi o rząd polski, gdyż takie wymogi stawia Komisja Europejska i Unia Europejska. Jest to tzw. niedozwolona pomoc publiczna. Niemniej jednak tak długo, jak rząd polski nie postawi kropki nad i nie powie, co w zamian za kontrakt długoterminowy, tak długo banki będą szukały różnych form zabezpieczenia. Wielomiesięczne negocjacje kosztowały cały zespół, a więc układ właścicielski „Elektrim” plus PAK - to pewnie przerazi członków Komisji - około 8 mln euro. W to wchodzą koszty kancelarii prawnych, doradztwa, negocjacji, zjazdów, przejazdów. Są to wydatki, jakie ponieśli inwestor i spółka, a mimo to finansowanie nie doszło do skutku. Jak długo rząd polski nie postawi kropki nad i, nie powie, co z kontraktami długoterminowymi, co z pieniądzem, który stanowi niewątpliwie pewnego rodzaju bezpieczeństwo funkcjonowania podmiotów z branży i jest gwarancją stabilności przychodów dla instytucji finansowych, tak długo branża będzie miała problemy pozyskaniem finansowania na kolejne inwestycje. Nie myślę w tej chwili wyłącznie o Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA. Wiemy o projekcie potężnego bloku energetycznego o potencjale produkcyjnym, jeśli dobrze pamiętam, 830 czy 860 megawatów. Wiemy również o innym projekcie podobnym do Pątnowa II, na który bardzo trudno jest „spiąć” finansowanie. To jest pierwszy element makropolityki rządu polskiego, który ma zasadniczy wpływ na to, jak instytucje finansowe zapatrują się na finansowanie inwestycji w branży energetycznej. Drugi element - podobno był elementem wprowadzonym jako rozwiązanie doraźne, tymczasowe - to akcyza. Wprowadzenie w 2002 roku akcyzy, dodatkowego obciążenia dla producenta zaangażowało ze środków obrotowych Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA kwotę poniżej 200 mln zł. Ta kwota została zaangażowana z bieżących środków obrotowych. Nie jesteśmy jej w stanie odzyskać, a przecież byłyby to pieniądze, które mogłyby wspomagać procesy inwestycyjne spółki. Jako profesjonalny prezes i zarządca mam pewnego rodzaju podejście. Zdrowie ekonomiczne spółki i dobra ekonomika firmy odzwierciedlają się, odbijają się w wartości przedsiębiorstwa, a wartość przedsiębiorstwa stanowić może satysfakcję materialną, finansową dla inwestorów.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#KatarzynaMuszkat">Żeby wartość przedsiębiorstwa mogła rosnąć, potrzebne jest nie tylko działanie po stronie operacyjnej zarządu, nie tylko istotne są zobowiązania inwestora, ale także ważne są warunki, jakie państwo stwarza producentom. Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA od stycznia 2004 roku nie ma ani jednej zakontraktowanej długoterminowo megawatogodziny. Działa całkowicie bez kontraktów długoterminowych i ma olbrzymi wolumen energii. Według jednych stanowi on 10% energii kraju, według innych 12%. PAK ma bardzo znaczący udział, jeśli chodzi o produkcję energii elektrycznej w Polsce. Produkujemy naszą energię bez kontraktów długoterminowych. Deregulacja w polskiej branży energetycznej polega także na tym, że mamy do czynienia z nierównoprawnymi warunkami funkcjonowania producentów. Są producenci, którzy mają 60% produkcji w kontraktach długoterminowych i gwarantowaną cenę na poziomie między 160 a180 zł, a niektórzy nawet 200 zł za megawatogodzinę. Oni przy kosztach produkcji na poziomie np. 140 zł za megawatogodzinę mają nawiązkę między 40 a 60 zł. Tą właśnie nawiązką finansują produkcję, którą obracają na „wolnym rynku”. Tu zawsze bym chciała stawiać cudzysłów. Śmiem twierdzić, że w Polsce wolnego rynku jeszcze nie ma. Może zmierzamy w tę stronę, niemniej jednak nasz „wolny rynek” jest rynkiem bardzo ułomnym, jeśli obracamy na nim energią i po 160 zł, i po 115 zł, tak jak Zespołowi Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA, któremu przyszło funkcjonować bez kontraktów długoterminowych, bez gwarantowanych cen. Podałam ceny średnie z 2004 roku. Gdyby nie taka sytuacja, gdybyśmy mieli równoprawne warunki funkcjonowania, porównywalne z innymi producentami, gdyby został prawdziwie wyzwolony w polskiej gospodarce element konkurencji, gdyby nie akcyza, która została wprowadzona i której nie obserwujemy u producentów zachodnioeuropejskich, która miała być elementem tymczasowym, a utrwaliła się, tak jak to bywa z różnymi protezami, gdyby nie została wzruszona instytucja kontraktu długoterminowego, prawdopodobnie dzisiaj nie prosilibyśmy nikogo o gwarancję poręczenia, spółka bałaby zdolna do zaciągnięcia kredytu inwestycyjnego w takim wymiarze, jaki byłby jej potrzebny. Mówimy dzisiaj bardzo dużo o Pątnowie II, ponieważ jest to inwestycja, która została rozpoczęta i sfinansowana w 40%. Na dalsze 60% na ten moment nie znajdujemy pokrycia. Jeżeli obiektywnie mamy rozmawiać o potrzebach Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA, to przed nami terminowo wyznaczone dwie inwestycje proekologiczne, dwie instalacje odsiarczania dla bloków Pątnowa I. Przypomnę, że na dzień dzisiejszy mamy 6 bloków energetycznych, po 200 megawatów każdy. Bloki te wymagają modernizacji. Chodzi o termin najodleglejszy z możliwych, w którym modernizacja powinna być podjęta. Wcześniej mówiłam, że najdalej za 5 lat bezwzględnie trzeba będzie odstawić pierwsze bloki i je modernizować po to, żeby utrzymać 2332 megawaty zainstalowanych mocy w Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA Od tego zależy życie okręgu konińsko-turkowskiego. Patrząc strategicznie jak zarządca na swoją spółkę, uważam, że trzeba po kolei przecinać pewne węzły gordyjskie. Pierwszym takim węzłem do przecięcia jest kwestia inwestycji Pątnów II. Jeżeli stałoby się tak, jak wspomniał mój przedmówca, prezes Roman Jarosiński, że spółka dostałaby gotówkę w postaci podwyższenia kapitału, wówczas sama miałaby zdolność kredytową do zaciągnięcia kredytu inwestycyjnego na modernizację Pątnowa I.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#KatarzynaMuszkat">Aktywów Pątnowa I i Pątnowa II nie można rozrywać. Dzisiaj są one odrębnymi organizmami prawnymi, ale tak naprawdę jest to sztuczny podział. Jest to jeden układ technologiczny, są wspólne instalacje choćby nawęglania. Prawdę mówiąc, to dzielenie na Pątnów I i Pątnów II jest trochę niezręczne. Jest to jedna technologia. Dla mnie jest to jeden Pątnów. Jeżeli nawet ze względów finansowych, dla aranżacji kredytu czy z jakichkolwiek innych względów Pątnów II zaistniał jako odrębna osoba prawna, to natychmiast po wybudowaniu bloku i po przesyle pierwszej kilowatogodziny należy rozpocząć prace, by wspomniane spółki przeszły na jeden bilans. Tak naprawdę ich aktywami należy zarządzać łącznie. Gdyby stało się tak, że kapitał pozyskamy nie w formie kredytu, ale jako kapitał własny, to będę tutaj absolutnie szczera, że byłaby to dla spółki sytuacja najlepsza. Odpowiedni kapitał na odpowiednim poziomie plus odpowiednia struktura pasywów czyli źródeł finansowania aktywów Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA pozwoliłyby w spokoju operacyjnym nawiązać z instytucjami finansowymi relacje w celu pozyskania finansowania dla Pątnowa I. Jeszcze raz chciałabym członkom Komisji, jej przewodniczącemu i wszystkim zebranym powiedzieć, że nie mogę jako zarządca potwierdzić, że wina za fakt, że do dzisiaj nie mamy finansowania, leży wyłącznie po stronie inwestora. Jak mnie zapewniono, inwestor czyni wszelkie starania, by znaleźć finansowanie alternatywne. Chcę Komisji podać przykład z życia z ostatnich tygodni. Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA otrzymał bardzo atrakcyjną propozycję, ofertę kontraktu eksportowego. Moglibyśmy wyeksportować energię. Instytucją, która złożyła ofertę, jest potężna instytucja finansowa. Chodzi o duży wolumen energii. Niestety, nawet jeżeli domówilibyśmy ten kontrakt od strony warunków biznesowych i byłoby to dla nas opłacalne, a także pod kontrakt uzyskalibyśmy prefinansowanie, co rozwiązałoby sporo problemów, okazuje się, że w torebkach od cukru energii nie wniesiemy, nie przeniesiemy przez granicę czeską, niemiecką czy inną. Po prostu, nie mamy możliwości zawarcia długoterminowego kontraktu na przesył, ponieważ system przyjęty obecnie w kraju jest taki, że to Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłaszają na okresy roczne aukcje, gdzie stawiają do dyspozycji producentów określone moce jako zdolności eksportowe i transgraniczne. Każde rozwiązanie, które przyniesie dla nas 200 mln euro, będzie rozwiązaniem pozytywnym i dobrym. Wtedy sobie poradzimy. Kiedy rozmawialiśmy o kredycie w wysokości 311 mln euro dla Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA, rozważaliśmy generalne wykonawstwo przez firmę Levalin, o czym członkowie Komisji zapewne przeczytali w prasie. Pojawił się wymóg banków i instytucji finansowych, by od tej pory gwarancje dobrego wykonania, jakości wykonania dawała firma będąca generalnym wykonawcą, wskazana przez banki. Jeżeli byłyby pieniądze z innego źródła niż kredyt finansowy, niż kredyt udzielany przez konsorcjum banków, można by było w inny sposób zaaranżować dokończenie prac związanych z oddaniem bloku do eksploatacji. Wówczas moglibyśmy zaoszczędzić zarówno na kosztach generalnego wykonawstwa, jak i na wysokich odsetkach od udzielonego finansowania, jakie należałoby zapłacić instytucjom finansowym.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#KatarzynaMuszkat">Inwestor zapewnił mnie, że w najbliższych dniach rozpocznie rozmowy ze Skarbem Państwa w sprawie końcowej koncepcji, w efekcie której Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA uzyska pieniądze na finansowanie swoich inwestycji. Jeszcze chwilę cierpliwości. Trzeba dać trochę czasu na rozmowy inwestora z Ministerstwem Skarbu Państwa i wydyskutowanie optymalnego rozwiązania w sytuacji, kiedy banki nie udzieliły kredytów i rozbiliśmy się o długo negocjowaną umowę, w którą włożyliśmy wiele pieniędzy. Jest pewna nieprzekraczalna data. Uczciwie informuję Komisję, że chodzi o dzień 31 grudnia 2004 roku. Chcę przypomnieć, że na rachunku Elektrowni Pątnów II do końca tego roku znajduje się kredyt Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska w wysokości około 50 mln euro. Jestem po rozmowie z prezesem tego funduszu. Jeżeli nie zamkniemy finansowania choćby w formie dokumentacyjnej do 31 grudnia 2004 roku, wówczas zarząd Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska będzie musiał podjąć decyzje prawdopodobnie nieprzychylne spółce. To byłoby bardzo niekorzystne. Myślę, że środki zostałyby bezpowrotnie stracone. Zarówno inwestor strategiczny, jak i Minister Skarbu Państwa, a więc akcjonariusze Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA, czasu nie mają zbyt wiele. Po rozmowach z inwestorem strategicznym ufam, że jednak dofinansowanie z alternatywnym zabezpieczeniem uda się zaaranżować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#AdamSzejnfeld">Powiem szczerze, że parę informacji, które zostały tutaj przedstawione, uważam za bardzo ważne i ciekawe. Wymieniliśmy poglądy. Spoglądaliśmy na siebie. Szokująca jest np. informacja, że 8 mln euro, jak do tej pory, stanowi koszt negocjowania finansowania. Można by powiedzieć, że 30 albo 40 mln zł zostało wyrzucone w błoto, gdyby przyjąć, że mogłaby być lepiej realizowana kwestia dochodzenia do finansowania. Na pewno trzeba będzie głębiej porozmawiać, gdy przejdziemy do fazy dyskusji - przedtem chciałbym oddać głos przedstawicielom związków zawodowych - na temat konkretnych powodów wzbraniania się przez konsorcjum bankowe przed udzieleniem kredytu. To wydaje się kluczową sprawą. Jeżeli jest prawdą to, co mówi prezes Katarzyna Muszkat, że Pątnów jako grupa działa bardzo dobrze, że PAK jako zespół elektrowni produkuje energię elektryczną i przez najbliższe lata nie ma w tym zakresie zagrożenia, jeśli prawdą jest, że jest to energia o tyle tańsza na rynku, to nasuwa mi się trochę smutna refleksja, że my wszyscy jako odbiorcy energii elektrycznej, obywatele polscy i firmy de facto dofinansowujemy inne elektrownie. Produkują one o kilkadziesiąt złotych drożej w przeliczeniu na jeden megawat. Z drugiej strony mamy problem z finansowaniem inwestycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JacekPiechota">Dlatego chcemy rozwiązać kontrakty długoterminowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#AdamSzejnfeld">Długo to jednak trwa. Przypomnę, że stosowna ustawa trafiła do Komisji Gospodarki. Jej procedowanie zostało jednak wstrzymane. Od paru miesięcy nie mamy możliwości nad nią pracować. Trzeba będzie wyjaśnić, dlaczego nie można uzyskać finansowania. Z tego, co powiedzieli dzisiaj obecni na sali ministrowie i prezesi, można wywnioskować, że na razie schodzimy do punktu, który się nazywa Polskie Sieci Elektroenergetyczne. 100% posiada Skarb Państwa. Chodzi o współudziałowca Grupy PAK, która ma problem z uzyskaniem finansowania. Powiedziałbym, że jest to co najmniej ciekawa sytuacja, żeby nie powiedzieć - dziwna. Nie znamy się osobiście, więc pytam ogólnie, kto z reprezentantów załogi chciałby zabrać głos. Proszę się zgłaszać, jeżeli ktoś chce. Oczywiście nie ma takiego obowiązku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JadwigaPokora">Chcę podziękować w imieniu załogi, że przewodniczący Komisji doprowadził do takiego spotkania. Możemy spotkać się z członkami Komisji i przekazać im swoje bolączki. Minister Dariusz Marzec powiedział, że była zła umowa prywatyzacyjna. Potwierdzam, że była ona bardzo zła. Dnia 30 marca 1999 roku została podpisana między Skarbem Państwa a „Elektrimem”. Jeszcze ani jednej złotówki inwestor nie dał budżetowi, a już „Elektrim” miał władzę operacyjną nad Zespołem Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin S.A. Zapłata za 20% akcji nastąpiła dopiero po 6 miesiącach, dokładnie 30 września. Umowa rzeczywiście została bardzo źle skonstruowana. My jako przeciętni związkowcy, pracownicy PAK uważamy, że jednak Ministerstwo Skarbu Państwa powinno wyciągnąć jakieś konsekwencje w stosunku do inwestora z uwagi na nierealizowanie umowy prywatyzacyjnej. Skarb Państwa ma przedstawiciela w radzie nadzorczej, we władzach spółki, ma za sobą walne zgromadzenie akcjonariuszy. Są sprawozdania sporządzane przez zarząd spółki i radę nadzorczą. Przecież Skarb Państwa na bieżąco powinien analizować, jaka jest sytuacja. 30 września 2004 roku minęło 5 lat. Praktycznie zostały nam tylko 4 lata do utraty ważności umowy prywatyzacyjnej. Pierwszy termin oddania bloku Pątnowa II minął 30 września 2004 roku. Kolejny termin upływa dnia 1 lipca 2006 roku. Nie wiem, czy jest jeszcze kolejny termin oddania bloku do użytku, czy nie. Nas interesuje nie tylko Pątnów II. Czujemy i wierzymy, że ów Pątnów II zostanie dokończony. Nie wiemy tylko, przez kogo, kto wejdzie w tę inwestycję. W Pątnowie II znajdzie zatrudnienie około 50 osób. W Pątnowie I mamy 6 bloków po 200 megawatów. Zgodnie z umową prywatyzacyjną miały być one zmodernizowane. Do 2009 roku miały być zmodernizowane 4 bloki po 230 megawatów. Na dzień dzisiejszy w Pątnowie I miało być zatrudnionych 500 ludzi. Chodzi o 500 osób z produkcji. Nie mówię o osobach zatrudnionych w obsłudze i działalności technicznej. Nas interesuje nie tylko dokończenie inwestycji Pątnów II, ale również zmodernizowanie, zgodnie z zapisami umowy prywatyzacyjnej, do 2009 roku urządzeń Pątnowa I, tak żebyśmy mieli w tym właśnie roku bodajże 2212 megawatów mocy. Nie możemy czekać, że, jak minie termin, Ministerstwo Skarbu Państwa rozpocznie procedurę wyciągania konsekwencji. Chyba można monitorować na bieżąco, jak przebiega inwestycja, jak są realizowane zapisy umowy prywatyzacyjnej. Myślę, ze jakiś wpływ na to mamy. Nie chcę bronić ani ministra Skarbu Państwa, ani „Elektrimu”. My nie jesteśmy od rządzenia, tylko od patrzenia. Cały czas chcieliśmy rozmawiać zarówno ze Skarbem Państwa, jak i z „Elektrimem” czyli inwestorem. Nasze pisma, prośby o negocjacje, o spotkanie, o porozumienia na dzień dzisiejszy nic nie dają. Chodzą tylko papierki. Nie ma woli ani z jednej, ani z drugiej strony, żeby usiąść przy stole ze związkowcami i z kopalni, i z elektrowni, żeby porozmawiać, powiedzieć nam prawdę. Niech to będzie gorzka prawda. My naprawdę chcemy wiedzieć, czy nasze zakłady będą istnieć, czy nie, czy rzeczywiście za 4 lata Unia Europejska nam je zamknie, bo nie nadają się one do dalszej produkcji. Dla załóg bardzo ważnym dokumentem jest załącznik do umowy prywatyzacyjnej czyli pakiet gwarancji socjalnych.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#JadwigaPokora">Nie jest on w całości realizowany, tak jak było zapisane. Zgłaszają się do nas, do Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA wierzyciele o spłacenie pożyczek, choćby Embud, Alstom. Jako załoga mamy prawo żądać od stron, które zawarły umowę prywatyzacyjną, wywiązania się z realizacji pakietu gwarancji socjalnych. Chodzi m.in. o wykup akcji pracowniczych. Niektórzy ludzie już zdążyli umrzeć, niektórzy „chodzą na ostatnich nogach”. Chcieliby coś zrobić z należnymi im pieniędzmi, ale na dzień dzisiejszy nie ma na to żadnej szansy. W pakiecie była mowa o podwyżkach płac, o świadczeniach zdrowotnych, o utrzymaniu wspólnego funduszu socjalnego, o jakichś domach wypoczynkowych. To wszystko jakby nam ucieka. Wyprzedaje się powoli majątek Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA poprzez sprzedaż spółek - córek, obiektów socjalnych czy wczasowych. To nie miało tak być. W pakiecie gwarancji socjalnych w pierwszym punkcie zapisano, że realizacja pakietu może nastąpić tylko wtedy, kiedy będzie realizowany program inwestycyjny i modernizacyjny. Program inwestycyjny odnosi się do dokończenia budowy bloku na 462 megawaty w Pątnowie II, natomiast program modernizacyjny odnosi się do modernizacji urządzeń Pątnowa I. Jeżeli nadarzyła się okazja, że wszyscy dzisiaj trafiliśmy na posiedzenie Komisji, oczekiwałabym jakiejś deklaracji albo debaty sejmowej na ten temat. My naprawdę chcemy wiedzieć, co z nami będzie, czy nasze zakłady będą istniały, czy będą miejsca pracy. W naszych obydwu zakładach, w Zespole Elektrowni PAK i w kopalniach Konin i Adamów pracuje 11 tys. ludzi. Niech każdy z nas ma tylko dwie osoby na utrzymaniu, to powstanie z tego bardzo duże miasto. Chcemy żyć i pracować. Chcemy, żeby nasze dzieci nie uciekały z Konina. Zresztą nie mają gdzie uciekać, bo wszędzie jest bieda i bezrobocie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#SławomirMazurek">Przed chwilą zabierał głos przedstawiciel związków zawodowych z Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA. Ja reprezentuję związek zawodowy z Kopalni Węgla Brunatnego Konin. Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA to 3 elektrownie. Właścicielem kopalni jest w 100% Skarb Państwa. Kopalnie nie należą do wspomnianego zespołu elektrowni. Istnieją dwa centra: z jednej strony Turek, z drugiej Kopalnia Adamów i Elektrownia Adamów. Funkcjonują one w sprzężeniu zwrotnym, tzn. w układzie, w którym i kopalnie, i elektrownie są przygotowane na taki, a nie inny odbiór przez określoną liczbę lat. Turku problem Pątnowa II nie dotyczy, natomiast żywotnie dotyczy Kopalni Konin i miasta Konina. Została wydana decyzja przez Urząd Marszałkowski w Poznaniu na budowę instalacji odsiarczania spalin na dwa bloki od dnia 1 stycznia 2006 roku, na kolejne od dnia 1 stycznia 2008 roku. Czy w związku z tym, że, jak powiedziała prezes Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA, odstawianie bloków do modernizacji rozpocznie się za 5 lat, nie grożą nam daty, które zostały ustalone w decyzji urzędu marszałkowskiego? Pątnów II jeszcze nie powstał, a ma odbierać z kopalni zatrudniającej 5 tys. osób 2,7 mln ton węgla brunatnego rocznie. W chwili obecnej Pątnów I czyli istniejących 6 bloków po 200 megawatów - zużywa 11 mln ton węgla brunatnego rocznie. Ponadto należy przypomnieć, że sprawa nie dotyczy tylko instalacji odsiarczania spalin, ale przesuwanej już kilkakrotnie daty śmierci technicznej wspomnianych bloków. Opóźnianie terminu oddania do użytku bloku na 460 megawatów w Pątnowie II w powiązaniu z zapisem umowy prywatyzacyjnej, w którym stwierdza się, że decyzja o skali i zakresie modernizacji bloków na Pątnowie I zostanie podjęta po zakończeniu realizacji inwestycji gwarantowanej, rozwojowej, jaką jest Pątnów II, oznacza - jeśli trzymać się literalnie zawartej umowy, której nie skomentuję, gdyż minister Dariusz Marzec wyraził się dosadnie, szkoda tylko, że tak późno - że na Pątnów I, jeśli będziemy przestrzegać terminów, a właściwie na budowę instalacji odsiarczania spalin po prostu nie ma miejsca. Cykl inwestycyjny budowy czy modernizacji jakiegokolwiek bloku energetycznego trwa około 3 lat. W 3 lata nie wybuduje się żadnej nowej „odkrywki” z uwagi na istniejące procedury formalnoprawne i czas budowy. Układ Kopalnia Konin - Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA jest układem, w którym zostało przygotowanych tyle złóż do eksploatacji, jakie są potrzeby elektrowni. Musimy wiedzieć, ile i na kiedy mamy przygotować węgiel. Jeśli ma to być robione na szybko, to proszę nam o tym powiedzieć, bo za chwilę będzie za późno. Jeśli wcale to nie jest potrzebne, trzeba zaniechać procesu inwestycyjnego. W górnictwie nie planuje się inwestycji z wyprzedzeniem jednego roku. Są to cykle sześcio albo ośmioletnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AdamSzejnfeld">To, o czym przed chwilą była mowa, na pewno też jest ważnym wątkiem. To nie jest kwestia samych tylko elektrowni, ale i kopalni, i to nie tylko tych, które są w Grupie PAK. Dziękuję za poruszenie tego wątku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#ZbigniewBojnowski">Istnieje jedna przesłanka, żebym tutaj zabrał głos. Czy prawdą jest, że w roku 2005 będzie wyłączony jeden blok w Elektrowni Adamów? Jest prawdą, że tworzymy jeden organizm gospodarczy, że Kopalni Adamów nie dotyczy bezpośrednio sprawa Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA. Jednak w kontekście wyłączenia jednego bloku działalność Kopalni Adamów będzie niewyobrażalnie trudna. Trudno sobie wyobrazić, by kopalnia ta mogła w takiej sytuacji prowadzić normalną działalność gospodarczą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#AdamSzejnfeld">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#ZdzisławJankowski">Byłem pracownikiem. W chwili wielkiego zagrożenia dla Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA założyłem Związek Zawodowy „Solidarność 80”. Już wtedy przestrzegałem przed pewnymi niebezpiecznymi działaniami, nad którymi dzisiaj dyskutujemy. Broniłem wówczas, jak tylko mogłem, ówczesnego ministra Skarbu Państwa Mirosława Pietrewicza. Myślę, że z pozytywnym skutkiem. Osoba, która czasami była atakowana przez niektórych posłów, naprawdę chciała coś zrobić. Chciała, żeby można było zobaczyć jakieś pozytywne światełko. Wtedy, kiedy Siemens „wszedł” do Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA, chciał 51% po to, żeby „wyprowadzić” cale zaplecze, majątek w niewiadomym kierunku. Te wszystkie działania od początku czyli od 8–9 lat oceniałem prawie zawsze negatywnie. Pisałem 5 interpelacji. Dwa razy występowałem z zapytaniami wiążącymi. Zawsze otrzymywałem lakoniczne odpowiedzi. Pisano w nich na okrągło to samo. Przestrzegałem, że obecna forma prywatyzacji, transformacji czy restrukturyzacji, o której czasami mówią ministrowie, jest inną formą okupacji. Oczywiście chodzi o okupacje ekonomiczną, a nie militarną. Niestety, dzieje się tak dlatego, że w haniebnym dziele podboju uczestniczą nasi rodzimi udziałowcy. Czerpią z tego osobiste korzyści, uzyskując koncesje od międzynarodowych sponsorów. Nie mają oni na uwadze sprawy Polski. W swoich interpelacjach szedłem w dwóch kierunkach. Jeden z kierunków to kwestia rozwiązania sprawy „Elektrimu”. Chodzi o działanie ministra Skarbu Państwa w zakresie udzielenia gwarancji rządowej na inwestycję Elektrowni Pątnów, jej drugiego etapu. Dawałem ministrowi Jackowi Piechocie przykład Stoczni Szczecińskiej, co jest dla niej ratunkiem. Szkoda, że minister Jacek Piechota nie ma u nas, w Koninie jakiejś rodziny. Być może, sytuacja inaczej by wyglądała. Drugi kierunek to sprawa „Elektrimu”. Można spytać, czy minister Skarbu Państwa zamierza od spółki „Elektrim” bezwzględnie egzekwować zobowiązania określone w umowie prywatyzacyjnej oraz karę umowną, o której tutaj mówiliśmy. Chodzi o prawie 2,5 mln zł za każdy brakujący megawat. Elektrownia miałaby pieniądze po stronie Skarbu Państwa. Inwestor tych pieniędzy nie ma. Umowa jest rzeczą świętą. Kto nie wywiązuje się z umowy, musi coś stracić. Czy i kiedy minister Skarbu Państwa ma możliwość rozważania umowy prywatyzacyjnej? Na moich 5 interpelacji, na moje zapytania formułowane na forum Sejmu zawsze udzielano odpowiedzi „na okrągło”. Pisano, że coś będzie za tydzień, za dwa, za miesiąc, że będą jakieś ustalenia a to z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi, a to z bankami. Byłem na jednym spotkaniu z przedstawicielami banków. Uważam, że przyszedł czas na podjęcie konkretnych działań w tym kierunku. Jedynym osiągnięciem jest dobra wola polityczna. Jeżeli nie będzie dobrej woli politycznej, będzie to oznaczało, że rząd chce rozwalić Zagłębie Konińskie, czyli to, o czym wcześniej mówiłem. Zwracam się do ministrów obecnych na sali, do przewodniczącego Komisji, który jest łącznikiem, a także do innych posłów, żebyśmy nie dzielili się na jakieś układy polityczne. Powinniśmy pójść w takim kierunku, żeby uratować to, co jeszcze można uratować. Obserwując prywatyzację od paru lat, uważam, że nie służy ona ludziom pracy. Pamiętam, jak 9 grudnia 2003 roku minister Piotr Czyżewski mówił, że na 8,5 tys. zakładów o znaczeniu strategicznym, około 6 tys. zostało sprzedanych, w tym 1,7 tys. zostało wyburzonych do fundamentów. W tym kierunku także mamy zagrożenie. Z niepełnych informacji wynika bowiem, że na tych fundamentach zostały pobudowane niemieckie, francuski i angielskie supermarkety.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#ZdzisławJankowski">Czy w tym kierunku mamy iść? Ministrowie, opamiętajcie się! Namawiam wszystkie związki zawodowe do konsolidacji i zjednoczenia. Proszę nie patrzeć na podziały, na nazwy. Pójdźmy razem jako posłowie! Jako poseł Ligi Polskich Rodzin będę zawsze z wami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#AdamSzejnfeld">Apeluję o to, żeby wypowiedzi były na temat, żeby były merytoryczne. Te, które mają na celu jakieś przekazy polityczne, zostawmy poza posiedzeniem Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PiotrMateja">Mam pytanie do pani prezes Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA, która powiedziała, że w kontraktach długoterminowych, które rząd - zresztą nie tylko rząd - chce rozwiązać, ceny kształtują się mniej więcej na 160 albo 180 zł za megawatogodzinę. Prezes Katarzyna Muszkat powiedziała także, że koszty produkcji średnio wynoszą około 140 zł w przeliczeniu na megawatogodzinę i że jej firma sprzedaje energię elektryczną po 115 zł za megawatogodzinę. Nie wiem, czy dobrze zapamiętałem ceny. Proszę powiedzieć, czy w symulacji finansowej nowej inwestycji, nowego bloku, który w połowie jest wykonany, cena końcowa będzie wynosiła więcej niż 115 zł czy mniej. Może problem tkwi w tym, czy dzisiaj w sposób rynkowy można budować nowe bloki energetyczne. Podejrzewam, że z symulacji finansowej wyjdzie, że cena energii elektrycznej musiałaby wynosić - przykładowo - 150 zł za megawatogodzinę. Mam nadzieję, że prezes Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA potwierdzi lub nie to, co powiedziałem. Widzę, że żaden bank nie udzieli spółce kredytu bez odpowiedniego poręczenia. Chyba z tego się bierze cały problem. Proszę, aby prezes Katarzyna Muszkat do tego wszystkiego się ustosunkowała.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#ArturZawisza">Tylko raz w życiu nocowałem w Koninie i w związku z tym do całej sprawy nie mam stosunku emocjonalnego. Wiedzę o niej czerpię z dokumentów i wypowiedzi, jakie otrzymujemy. Od długiego czasu wiadomo, że mamy do czynienia z problemem pretendującym do miana nierozwiązywalnego. Można zadać pytanie, czy jesteśmy w stanie przybliżyć jakieś rozwiązanie. Z jednej strony słyszymy zdesperowanych ludzi, z drugiej strony działania ministrów są wysoce rozczarowujące. Gdybyśmy chcieli szukać winnych obecnej sytuacji, trzeba by było wskazać na przedstawicieli obydwu ministerstw. Minister Dariusz Marzec powołuje się na absolutną niemożność Ministerstwa Skarbu Państwa. Trzeba jednak powiedzieć ironicznie, że w weselszych czasach władza publiczna była w stanie aresztować prezesów spółek giełdowych, a w czasach smutniejszych minister Skarbu Państwa jest w stanie wyłącznie organizować spotkania mediacyjne. Takie spotkania bardzo dobrze organizują ojcowie paulini na Jasnej Górze. Od ministra Skarbu Państwa oczekujemy dużo więcej. Jest kwestia nadzoru właścicielskiego nad Polskimi Sieciami Elekroenergetycznymi i spółką zależną Polskie Sieci Elektroenergetyczne „Electra”. Odpowiedź ministra Skarbu Państwa, który wymawia się pewną bezradnością, w żadnym razie nie może być przyjęta do wiadomości i zaaprobowana. Minister Skarbu Państwa twierdzi, że nie ma umownego obowiązku ciążącego na resorcie. To prawda, ale jest obowiązek polityczny wynikający z interesu publicznego. Rzeczą ministra Skarbu Państwa jest tak prowadzić sprawy, żeby za chwilę zespół elektrowni nie obrócił się w proch i ruinę. Przecież o to tak naprawdę chodzi. Minister Jacek Piechota jak niezależny analityk opowiedział nam, jak to jest w Polsce z kontraktami długoterminowymi. Jednak minister Jacek Piechota nie jest niezależnym analitykiem, tylko ministrem, który kilkanaście miesięcy temu złożył nam papier, który dzisiaj już pożółkł, papier w sprawie ustawy dotyczącej kontraktów długoterminowych. Rząd wycofał projekt ustawy. Mijają kolejne miesiące. Bezpośrednia odpowiedzialność instytucjonalna i polityczna, żeby sprawę w negocjacjach z Unią Europejską doprowadzić do końca, ciąży właśnie na ministrze Jacku Piechocie. Tymczasem jeszcze w trakcie negocjacji unijnych nie została ona dobrze podjęta. Można było negocjować z Unią Europejską i dzisiaj zupełnie inaczej by to wyglądało. Można było negocjować rzecz skutecznie. Tymczasem po kilkunastu miesiącach jesteśmy w punkcie wyjścia. Sprawa kontraktów długoterminowych jest nierozwiązana. Mają je wszyscy oprócz Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA. W tym kontekście przypominają się słowa Bułata Okudżawy: „nie wierzcie piechocie”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#AlfredBudner">Zespołem Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA zająłem się w czerwcu ubiegłego roku. W dniu 12 listopada 2003 roku od wicepremiera Jerzego Hausnera otrzymałem odpowiedź na moją interpelację. Kończy się ona mniej więcej takim stwierdzeniem, że w zasadzie wszystko jest załatwione, że będzie nowy aneks, właściwie jest po sprawie. Nie uwierzyłem w to. W dniu 2 lutego tego roku zwróciłem się do prokuratury okręgowej, żeby sprawdziła, co „w trawie piszczy”. Nie otrzymałem odpowiedzi. W dniu 29 czerwca tego roku do Prokuratury Rejonowej w Koninie doniosłem o domniemaniu popełnienia przestępstwa przez „Elektrim” SA w związku z prywatyzacją Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA. Zgodnie z właściwością, sprawa została przekazana do Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście. Prokuratura ta odesłała ją do Prokuratury Rejonowej Warszawa Wola, ta z kolei do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, a ta z powrotem do Prokuratury Rejonowej w Koninie. Kółko się zamknęło. Do dnia dzisiejszego od Prokuratury Rejonowej w Koninie nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Jest pięknie i wesoło, nie powiem, że śmiesznie, ponieważ lecą łzy. W związku z tym, że zostało już powiedziane, iż umowa była zła, powiem tak: umowa nie byłaby zła, gdyby była pisana w jednym egzemplarzu. Wszelkie umowy prywatyzacyjne od początku transformacji w Polsce sporządza się w dwóch egzemplarzach. Są umowy pisane na stole i te niepisane, spod stołu. Jest to złe. Śmiem twierdzić, że prawie wszystkie umowy są sporządzane w ten sposób. W dniu wczorajszym uczestniczyłem w spotkaniu z zespołem wojewody. Prezes Katarzyna Muszkat nie potrafiła odpowiedzieć na moje pytanie. Chodziło o to, czy „Elektrim” SA miał pieniądze na inwestycje zgodnie z umową prywatyzacyjną w momencie jej podpisywania. Znalazła się w niej deklaracja, że z własnych pieniędzy sfinansuje wszystkie inwestycje. Wiemy, że nie ma pieniędzy. Rodzi się pytanie, co się z nimi stało. Na podstawie jakiego przepisu umowy prywatyzacyjnej zaciągnięto kredyty, zabezpieczając je na majątku Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA? Czy jest taki przepis w umowie prywatyzacyjnej? Jestem w posiadaniu nie tylko umowy prywatyzacyjnej, ale też wszystkich aneksów do niej. Dlaczego nie zachowano pakietu pracowniczego? O czym świadczy spadek cen akcji? Dlaczego do tego doszło? Dlaczego kolejni ministrowie Skarbu Państwa - nie czynił tego jeden minister - negocjowali z „Elektrimem” SA, dlaczego przystępowali do negocjowania aneksów? Albo siadamy naprzeciwko siebie i podpisujemy umowę, albo dajemy sobie spokój. Kolejni ministrowie przypominają mi kochanka oblubienicy wynoszącego z domu własnej żony wszystko, co się da. Nie dziwię się, że „Elektrim” SA zatrudnił Katarzynę Muszkat na stanowisko prezesa. Jak to jest, że duet prezes Katarzyna Muszkat i minister Jacek Socha nadal prywatyzują? Przecież duet ten już prywatyzował Polską Miedź. Znowu kumple spotkali się przy prywatyzacji. Coś jest nie tak. Po to, żeby nie być gołosłownym, chcę zapytać, co rząd zrobił do tej pory, żeby uzdrowić sytuację. Półtora roku temu powinien powiedzieć „Elektrimowi” SA, że skoro nie spełnił umowy, niech „idzie do diabła”, nie zawraca głowy. A ministrowie co, udają pobożną, świętą Zuzannę? O co tu chodzi. Ministrowie są dysponentem majątku narodowego? Tak go bronią? Prokuratura do dzisiaj nie odpowiada na moje zażalenie.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#AlfredBudner">Kto tym steruje? Powiedzmy sobie to prosto w oczy. Jak to jest, że wiceprezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Szwedowski skarży się na prezes Katarzynę Muszkat, która mówi, co on ma kontrolować? Gdzie my jesteśmy? W jakim kraju żyjemy? Mam tu napisane: „Upoważnieni pracownicy Najwyższej Izby Kontroli udali się w dniu 10 listopada 2004 r. do siedziby Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA w celu rozpoczęcia czynności kontrolnych. W trakcie spotkania prezes zarządu...”</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#AdamSzejnfeld">Materiał ten został rozdany. Wszyscy go znamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#AlfredBudner">Jest to bardzo ważne. Proszę, żeby prezes Katarzyna Muszkat zachowała się tak, a nie inaczej wobec kontrolującej zgodnie z prawem instytucji państwowej. Na koniec w imieniu Klubu Parlamentarnego Samoobrony Rzeczypospolitej Polskiej stawiam wniosek w sprawie powołania podkomisji w ramach Komisji w celu zbadania poczynań „Elektrimu” wobec Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA, zbadania realizacji umowy prywatyzacyjnej, przestrzegania jej przez strony, tj. Skarb Państwa i „Elektrim” SA oraz zasadności i zgodności z prawem aneksów do umowy. Zgłaszam też kolejny wniosek, żeby Komisja wystąpiła do Prokuratury Krajowej o zbadanie kont zagranicznych osób odpowiedzialnych za prywatyzację, poczynając od ministra Emila Wąsacza, kończąc na obecnym ministrze, uwzględniając po drodze wszystkich lobbystów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#AdamSzejnfeld">Chciałem, aby posłowie mieli możliwość zadania pytań i wypowiedzenia się. Mam tu odnotowaną prośbę, aby prezes Katarzyna Muszkat skomentowała pismo wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli. Przyłączam się do prośby posła Alfreda Budnera. Po konsultacjach w trakcie wymiany poglądów, kiedy kontrowersje pomiędzy tym, co prezentuje strona rządowa, a tym, co mówi reprezentant inwestora oraz zarządu - w tle mamy jeszcze opinie związków zawodowych - nie rozmywają się, a wręcz się pogłębiają, w imieniu prezydium chciałbym zaproponować na zakończenie posiedzenia wystąpienie do rządu z dezyderatem w omawianej sprawie. Jest to według nas nie tylko najsilniejszy instrument, jakim Komisja dysponuje w myśl regulaminu Sejmu, ale też w tym zakresie instrument najbardziej właściwy. Podkomisja nie ma żadnych praw. W porównaniu z Komisją może ona niewiele, nie ma uprawnień śledczych ani dochodzeniowych. Nie sądzę, aby powoływanie podkomisji było najlepszym rozwiązaniem. Proszę posła Alfreda Budnera o przeanalizowanie zasadności podtrzymywania swojego wniosku. Jeśli zostanie wycofany, podziękuję, jeśli nie, poddam go pod głosowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#AlfredBudner">Podtrzymujemy wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#AdamSzejnfeld">Kompletnie nie rozumiem występowania do prokuratury o podawanie jakichś kont. Proszę przedstawić to na piśmie. W przeciwnym razie takiego wniosku w ogóle nie poddam pod głosowanie. Chciałbym mieć dokładnie sprecyzowane, o co w nim chodzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#AlfredBudner">Od razu wyjaśnię, że podtrzymujemy pierwszy wniosek, natomiast wycofujemy drugi. Złożymy go sami do prokuratury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#JózefNowicki">Chciałbym podziękować za to, że na posiedzeniu Komisji Gospodarki możemy dzisiaj rozmawiać o sprawie Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA oraz za to, że przewodniczący Komisji zaproponował, aby jej obrady zakończyły się dezyderatem skierowanym do rządu. Niewątpliwie jest to bardzo potrzebne, ponieważ byłoby źle, gdyby kolejny raz odbyła się dyskusja, tym razem na poziomie komisji sejmowej, i gdyby ci, którzy zechcieli przyjechać, wysłuchać opinii oraz wyrazić swoje poglądy, wyjechali z Sejmu z przekonaniem, że spotkaliśmy się, porozmawialiśmy sobie i nic konkretnego z tego nie wynikło. Proszę, aby członkowie Komisji zechcieli poprzeć propozycję przewodniczącego Komisji w sprawie wystosowania dezyderatu. Nie będę już nawiązywał do wypowiedzianych tu opinii, niemniej chciałbym podkreślić jeden bardzo istotny fakt. Działania na rzecz rozwiązania problemów inwestycyjnych w Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA podejmowane są przez różne osoby na różnych płaszczyznach już blisko dwa lata, ponad półtora roku. Gdybym dzisiaj po tym, co powiedzieli reprezentanci inwestora strategicznego, miał odpowiedzieć sobie na pytanie, czy przybliżamy się do rozwiązania problemu, odpowiedź musiałaby być negatywna. Na razie z usłyszanych wypowiedzi nie wynika, żeby sprawy dotyczące kredytu inwestycyjnego czy środków, którymi dysponowałby inwestor strategiczny, miałyby być rozwiązane w ciągu najbliższych tygodni. Przy tej okazji chciałbym podziękować prezes Katarzynie Muszkat za szczerość, którą zaprezentowała zarówno wczoraj podczas posiedzenia Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego, jak też dzisiaj. Szczególnie chodzi mi o ten fragment wypowiedzi, który jest bardzo prawdziwy, że nieprzekraczalną datą rozwiązania problemu finansowania inwestycji Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA jest dzień 31 grudnia 2004 r. Przecież do owej daty przybliżamy się z każdym dniem i z każdą godziną. Myślę, że jest najwyższa pora, żeby strona rządowa, która, co trzeba podkreślić, nie jest stroną umowy prywatyzacyjnej w tym sensie, że ma wykonywać obowiązki, jakie spoczywają na inwestorze strategicznym, zgodnie z pismem, które przez ministra Dariusza Marca zostało skierowane do Grupy „Elektrim” SA, zaczęła egzekwować wykonanie umowy prywatyzacyjnej. Jeśli wczytać się w treść odpowiedzi udzielonej przez władze „Elektrim” SA i jeśli zastanowić się nad tym, co powiedział dzisiaj prezes Roman Jarosiński, dochodzi się do przekonania, że ponownie będziemy mieć do czynienia z sytuacją - przepraszam za porównanie - przerzucania piłeczki pomiędzy inwestorem a Skarbem Państwa w kwestii, która dla nas jest oczywista. Obowiązek zapewnienia źródła finansowania procesu inwestycyjnego w Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA spoczywa na inwestorze strategicznym. Trzeba powiedzieć, co w całej sprawie jest ważne. W wyniku naszych działań, nacisku parlamentarzystów - wszyscy na swój sposób działamy w tej sprawie - rząd na swój sposób jest uwikłany w sprawy Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA. Musiał wzmóc nadzór właścicielski. Domagamy się tego już niemal półtora roku. Stanowisko, jakie w tej sprawie prezentuje minister Dariusz Marzec, rokuje dobrze. Mam pytanie do ministra Dariusza Marca. W piśmie, które zostało skierowane do inwestora strategicznego, przywołane są odpowiednie paragrafy umowy prywatyzacyjnej. Minister Dariusz Marzec informuje także, że zgłosi roszczenia z tytułu niewykonywania stosownych postanowień tejże umowy.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#JózefNowicki">Rodzi się pytanie, kiedy to będzie możliwe. Po drugie, co to właściwie wniesie do sprawy związanej z rozpoczęciem inwestycji Pątnów II i realizacją modernizacji Pątnowa I? Być może osoby nie do końca zorientowane we wszystkim nie czują tego, ale my, którzy mieszkamy w Koninie, którzy znamy problem Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA, wiemy, że jeśli tylko ograniczymy nasze oczekiwania w stosunku do Pątnowa II i pozostawimy sprawę modernizacji Pątnowa I, będziemy mieć do czynienia dokładnie z taką sytuacją, o jakiej mówiła przewodnicząca Jadwiga Pokora, że jest to tylko częściowe rozwiązanie problemu. Mówimy jasno - zwracam się między innymi do prezesa Romana Jarosińskiego - że inwestycję Pątnów II trzeba rozpocząć niezwłocznie. Jest to oczywiste. Trzeba też już modernizować Pątnów I. Po to, żeby znaleźć się na rynku w warunkach, o których mówił minister Jacek Piechota, modernizacja Pątnowa I przez najbliższe dwa lata jest po prostu nieodzowna. Owszem minister Dariusz Marzec będzie dochodził swoich uprawnień w ramach nadzoru w tytułu umowy prywatyzacyjnej. Rodzi się jednak pytanie, czy resort rozważa alternatywne rozwiązania, ale takie, które spowodują, że proces inwestycyjny w Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA zostanie rozpoczęty. Powiem, że z przerażeniem odebrałem informację prezes Katarzyny Muszkat na temat tego, że dotychczasowa obsługa działań związanych z ewentualnym pozyskaniem finansowania wyraża się kwotą 8 mln euro. Jest to porażające. Myślę, że Komisja mogłaby zapoznać się ze strukturą poniesionych wydatków. Istotne jest, ile zostało wydane na to, żeby prowadzić spór ze Skarbem Państwa co do tego, kto ma jakie obowiązki wynikające z umowy prywatyzacyjnej bądź też ma dokonywać ciągłej analizy sytuacji prawnej, w jakiej znajduje się inwestor strategiczny i Skarb Państwa. Być może struktura pokazana przez decydujących o wydatkach byłaby dla nas wielce pouczająca. Chciałbym powiedzieć też o innym koszcie, który - moim zdaniem - jest nie mniej istotny. Nie wiem, na ile jest to prawdziwe, ale najprawdopodobniej każdy miesiąc postoju inwestycji to 2,5 mln euro strat. Wznowienie całego procesu również oznacza dodatkowe koszty. Nie jest to sprawa taka, że jeszcze można rozważać różne koncepcje, coś próbować, wieść spór na argumenty z umowy prywatyzacyjnej. Mam dwa tomy dokumentacji zgromadzone przez półtora roku na okoliczność wymiany dokumentów pomiędzy Ministerstwem Skarbu Państwa, Zespołem Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA a inwestorem strategicznym. Co z tego wynika? Nie ma nic konkretnego ani dla nas, ani dla Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA. Wobec tego powstaje pytanie, które kieruję do prezesa Romana Jarosińskiego. Myślę, że nie może być tak, że będzie się tłumaczył minister Skarbu Państwa oraz prezes zarządu Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA. Proszę, żeby prezes Roman Jarosiński był uprzejmy powiedzieć, czy „Elektrim” SA, uwzględniając graniczne daty, ma przeświadczenie, iż sprosta wyzwaniu, jakie wynika z umowy prywatyzacyjnej, a dotyczy rozpoczęcia i zrealizowania procesu inwestycyjnego w Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA, czy nie. Jeśli przyjąć część uwarunkowań, które wiążą się z ogólną sytuacją oraz tym, co mogą zrobić w tej sprawie Polskie Sieci Elektroenergetyczne poprzez swoje spółki zależne albo Minister Skarbu Państwa, uważam, że nie można wyłącznie tym tłumaczyć niemożności uzyskania kredytu i zawieszenia rozmów korporacyjnych na temat finansowania inwestycji.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#JózefNowicki">Nie da się tego tym uzasadnić. Czy może jest tak, że ogólna kondycja Grupy „Elektrim” SA jest taka, że banki uznały, iż zabezpieczenia są niedostateczne i niewiarygodne. Jeśli tak, to może byłoby najlepiej, gdyby „Elektrim” SA usiadł do stołu ze Skarbem Państwa i nie wiódł sporów, kto ma rację, kto ma obowiązki, a kto prawa, tylko żeby poszukał takiego wspólnego rozwiązania, żeby dobro, o którym rozmawiamy, nie zmarnowało się. Jeżeli komuś do głowy przyszłoby sądzić, że społeczność regionu Konina pozwoli decydentom zmarnować poprzez zaniechanie decyzji albo poprzez błędne decyzje to, co jest dla niej najistotniejsze, jest w błędzie. Dbamy o to, żeby był spokój społeczny, żeby były warunki do konstruktywnej realizacji, ale to wszystko do czasu. Związkowcy mogą potwierdzić, że granice wytrzymałości już zostały przekroczone.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#AdamSzejnfeld">Chciałbym przypomnieć, że planowaliśmy nasze posiedzenie na dwie i pół godziny. W tej chwili minęły dwie godziny i dziesięć minut. Są jeszcze chętni do zabrania głosu w dyskusji. Musimy oczywiście dać czas ministrom, przedstawicielowi inwestora oraz prezes zarządu grupy na ustosunkowanie się do postawionych pytań oraz uwag. Dlatego bardzo proszę o wypowiedzi zwarte, konkretne i na temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#MarekPol">Wyrażę zadowolenie, że dyskusja wreszcie odbywa się na poziomie komisji sejmowej. Poza innymi zaletami tego typu rozmowy - rozmawiamy od ponad dwóch lat i wszyscy już jesteśmy zniecierpliwieni - jest jeszcze ta, że wszystko, co się tu mówi, jest nagrywane i protokołowane. Rzecz jest na tyle istotna, że będą nie tylko protesty społeczne, ale też będą wyciągane konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za ewentualne doprowadzenie Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA do upadłości. Oby tak nie było, ale stenogramy z naszej dzisiejszej dyskusji kiedyś mogą okazać się bardzo przydatne. Chciałbym zwrócić uwagę na rolę ministra Skarbu Państwa. Cokolwiek by mówić o winie „Elektrimu” SA, zarządu Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA, decydującą rolę z publicznego punktu widzenia spełnia minister Skarbu Państwa. Zwracam uwagę, że w ciągu ostatnich trzech lat zmieniło się chyba sześciu ministrów Skarbu Państwa. Wszyscy mieli dobrą wolę. Wszyscy deklarowali mniej więcej to samo co minister Dariusz Marzec. Deklarowali posłom, przedstawicielom firm i członkom rządu. Będąc wicepremierem wielokrotnie bywałem u kolejnych ministrów Skarbu Państwa, prosząc ich o podjęcie zdecydowanych działań. Deklaracje były, ale zmieniał się minister. Wiele wskazuje na to, że minister Dariusz Marzec oraz jego szef mają perspektywy do maja, czerwca, a więc nie mają za dużo czasu. Podkreślam, że wyłącznie dobre deklaracje niewiele rozwiążą. Kolejne miesiące czy lata odkładanych decyzji będą tragiczne w skutkach, będą stanowiły katastrofę dla przedsiębiorstwa. Pozwolę sobie teraz zadać kilka ważnych pytań, które, jak sądzę, dobrze by było, aby zostały wyjaśnione tu, w tym gronie, a jednocześnie zaprotokołowane. Jak powiedziałem, dzisiaj nic nie zastąpi dobrego nagrania oraz dobrego protokołu. Minister Dariusz Marzec chyba słusznie powiedział, że umowa jest bezwarunkowa. Inwestor za to, że zarządza firmą, bezwarunkowo zobowiązuje się do zorganizowania finansowania inwestycji. Bezwarunkowo oznacza bez jakichkolwiek dodatkowych warunków. Rozumiem, że nie ma tam warunków dotyczących kontraktów długoterminowych, takich czy innych zachowań ministra Skarbu Państwa. Jest to rzecz, która została prawnie, jasno opisana. Minister Skarbu Państwa nie ma pola manewru do zastanawiania się, czy „Elektrim” SA zachowuje się lepiej czy gorzej. Zrozumiałem - proszę o potwierdzenie - że mamy do czynienia z bezwarunkowym stwierdzeniem. Rok temu osobiście z wieloma z siedzących tu posłów angażowałem się w ponaglanie ministra Skarbu Państwa do zmiany aneksu umowy prywatyzacyjnej, zgody na zmianę statusu spółki. Słyszałem wówczas przede wszystkim od inwestora, że paraliż ze strony Ministra Skarbu Państwa powoduje, że nie można zorganizować finansowania bez określonych zmian i stworzenia określonych struktur w ramach Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA. Gdy tylko to zostanie zaakceptowane przez ministra Skarbu Państwa, finansowanie ruszy. Minął mniej więcej rok i trzy miesiące po rozpoczęciu poprzedniej rundy. Czy wówczas, kiedy posłowie w jakimś sensie byli nakłaniani przez inwestora do nacisków na resort Skarbu Państwa, inwestor wiedział, czy nie wiedział, że aneks i zmiana umowy spółki nie wystarczą do finansowania? Pytanie to kieruję do prezesa Romana Jarosińskiego.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#MarekPol">Mówiono wtedy: „Niech wreszcie Skarb Państwa nie żąda więcej niż my chcemy, niech tylko podpisze aneks do umowy, a finansowanie ruszy”. Niezależnie od tego, czy inwestor to wiedział, czy nie, ponieważ umowa była bezwarunkowa, bezwarunkowo powinien inwestować. W życiu zdarza się różnie. „Elektrim” SA był kiedyś potężną polską grupą finansową. Wyglądało na to, że prywatyzacja z udziałem „Elektrimu” SA, to tak jak „złapanie Pana Boga za piętę”, ponieważ był to inwestor krajowy. Niestety, załamał się finansowo. Historia albo jeszcze kto inny oceni, dlaczego się załamał. Umowy pisze się nie na warunki luksusowe, ale na te złe, na sytuacje, które mogą się wydarzyć, jak np. załamanie się finansowe inwestora. Dziś wszystko wskazuje na to, że „Elektrim” SA nie jest w stanie doprowadzić do sfinansowania inwestycji, które planował na początku. Jak powiedziała prezes Katarzyna Muszkat - sądzę, że prezes Roman Jarosiński również - pojawia się pomysł dokapitalizowania Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA przez dokooptowanie nowego inwestora, którego „Elektrim” SA poszukuje. Gdy tylko minister Skarbu Państwa dowie się o tym inwestorze, najprawdopodobniej go poprze. Mam pytanie do ministra Skarbu Państwa, czy wie, że mniejszościowy udziałowiec prowadzi nabór inwestorów, którzy mieli wejść do Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA, co może być cenne. Z całą pewnością nowi inwestorzy wchodząc do Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA z odpowiednimi kapitałami rozwodnią udziały Skarbu Państwa i spowodują, że Skarb Państwa nie tylko nie będzie miał wpływu na operacyjne zarządzanie, ale też większości. Czy tego typu poszukiwania ze strony inwestora mniejszościowego są znane i akceptowane przez ministra Skarbu Państwa? Pytanie to wydaje się zasadne. Prezes Katarzyna Muszkat powiedziała, że możemy spokojnie działać przez okres następnych 2–5 lat. Przyznam, że zabrzmiało to bardzo optymistycznie. Potem jednak dodała, że jeśli do końca roku nie będzie finansowania, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska może wejść na konta Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA i zacząć ściągać pożyczkę w wysokości 50 mln euro. Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA to duża firma, ale 50 mln euro wyegzekwowane w krótkim czasie może powalić nawet giganta. Czy prezes Katarzyna Muszkat mówiąc o dwóch, pięciu latach, mówiła wyłącznie o działalności bieżącej, czy brała również pod uwagę to, że Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA swoim majątkiem w dużym stopniu gwarantuje kredyty zaciągnięte pod inwestycje? Czy oznacza to, że w obecnej sytuacji braku finansowania inwestycji Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA może przeżyć dwa do pięciu lat? Moim zdaniem, nie może. O ile wiem, niektórzy wykonawcy inwestycji rzucili się na konta firmy. Sądzę, że w tej sprawie więcej może powiedzieć prezes spółki. Minister Dariusz Marzec mówi, że umowa prywatyzacyjna jest zła. Osobiście również sądzę, że jest ona zła. Na słuszne pytanie przewodniczącego Komisji - coś za coś; jest zarządzanie operacyjne w zamian za zobowiązanie do inwestowania - minister Dariusz Marzec odpowiedział, że umowa byłaby dobra, gdyby „Elektrim” SA miał 50% i np. 1 akcję. Nie sądzę, żeby to była dobra odpowiedź. Zła umowa jest wtedy, kiedy stawia się coś za coś i nie ma w niej zapisów, które umożliwiają działanie jednej stronie, kiedy druga się nie wywiązuje. Wobec tego mam pytanie, czy umowa zawarta przez ministra działającego w poprzedniej kadencji parlamentu wyklucza zwykłe działania w sytuacji, kiedy strony się umawiają? Kiedy jeden się nie wywiązuje, drugi ma prawo działać zgodnie z zasadami logiki, przepisami Kodeksu spółek handlowych itd. Czy taki zapis jest, czy go nie ma? Do tej pory posłowie, którzy biegali do Ministerstwa Skarbu Państwa, dzwonili, pisali, dostawali odpowiedź, że w praktyce minister Skarbu Państwa nie ma w tej chwili możliwości wkroczenia, krótko mówiąc nie ma możliwości przejęcia władztwa nad spółką. Czy minister Dariusz Marzec to potwierdza? Po drugie, czy została w tej sprawie sporządzona jakakolwiek analiza prawna poza Ministerstwem Skarbu Państwa? Czy ktoś niezależny, jakaś niezależna kancelaria prawnicza - nie wiem, za ile, ale zapewne za niemałe pieniądze - zrobiła badanie na temat, czy minister Skarbu Państwa nie może przejąć władztwa nad spółką? Dlaczego o tym mówię? Poszukiwanie dodatkowego inwestora do spółki oczywiście jest bardzo cenne i bardzo atrakcyjne, tylko nie rozumiem, dlaczego robi to „Elektrim” SA, któremu ostatnio idzie ciężko. Wszyscy to wiedzą. Na pewno Skarb Państwa byłby znacznie wiarygodniejszym poszukiwaczem dodatkowego inwestora, rodzi się tylko pytanie, czy może poszukiwać, mówiąc krótko, czy może przejąć władztwo nad spółką. Dochodząc do finału, przypomnę, że minister Jacek Piechota mówił o nadwyżce podaży energii czy też zdolności produkcyjnych. Część z owych zdolności jest tego typu, że gdyby kazać je włączyć, dopiero by się okazało, ile ich jest. Sprawa sytuacji w Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA nie jest tylko sprawą nadwyżki lub niedoboru mocy. Jest to sprawa wielkiego przedsiębiorstwa. Jest to sprawa regionu. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi to nie wszystko. Żyje z tego cała sfera. Upadek Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA to upadek całego regionu. Nie mówię tego po to, żeby jak moi poprzednicy wygłosić: „moja partia w tej sytuacji będzie...”. Po prostu mam świadomość tego, co się tam stanie. Poza tym jest to sprawa gigantycznej odpowiedzialności konkretnych osób, które podejmowały decyzje. Mogę powiedzieć w ten sposób, że decyzje podejmowali ministrowie. Ministrowie przychodzą i odchodzą. Decyzje przygotowywali konkretni ludzie w konkretnych ministerstwach. Na nich spoczywa odpowiedzialność. Nie jestem członkiem Komisji Gospodarki, ale chciałbym zasugerować, aby dezyderat zawierał zobowiązanie ministra do jednoznacznej odpowiedzi, czy minister Skarbu Państwa podjął odpowiednie działania, czy też zaniechał działań w ciągu ostatnich dwóch lat, które pozwoliłyby mu na przejęcie władztwa w Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA i zrealizowanie innej metody finansowania inwestycji niż ta, która pierwotnie była zakładana przy zupełnie innej sytuacji „Elektrimu” SA.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#AndrzejSzarawarski">Postaram się wypowiedzieć bardzo konkretnie w kilku sprawach. Po pierwsze, umowa jest ewidentnie zła, nie tylko dlatego, że Skarb Państwa stracił operacyjne zarządzanie przedsiębiorstwem, ale przede wszystkim dlatego, że blokuje ona dzisiaj jakiekolwiek działania wspomagające ze strony Skarbu Państwa w sytuacji, w jakiej Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA się znajduje. Po drugie, problem Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA trzeba postawić jako problem bezpieczeństwa energetycznego kraju. Nie jest to kwestia tego, kto wykona, a kto nie wykona inwestycji. W rok 2007 wchodzimy z bardzo ostrymi przepisami ekologicznymi, które spowodują, że część zdolności produkcyjnych, o których mówił minister Jacek Piechota, po prostu bezpowrotnie „wypadnie”. Nie będzie można produkować energii z naruszaniem norm ekologicznych. Z uwagi na stan nie będzie się opłacało remontować takich mocy. Gospodarka rozwija się. Dystans zmieni się jednak niekorzystnie dla polskiej gospodarki. O ile nie zbudujemy nowych zdolności, będziemy produkować mniej energii, a zużycie gospodarki zwiększy się. Są też duże potrzeby eksportowe z uwagi na to, że mamy bezpieczną energię, energię opartą na węglu kamiennym, który nie podlega pogodzie itp. Widzieliśmy, co się stało w Europie, kiedy było ładne lato i okazało się, że we Francji, we Włoszech system „siadł”, dlatego że był oparty na paliwach, które w tym momencie były niedostępne czy trudno dostępne. Mówię tu np. o wodzie. Po trzecie, o co nam chodzi? Czy o to, żeby rozliczyć umowę i doprowadzić do sytuacji, w której „Elektrim” SA wypadnie z gry, a Skarb Państwa odzyska władztwo? Ale co dalej? Czy od tego przybędzie choćby złotówka na inwestycje, czy też od tego rozpoczną się nowe kłopoty? Trzeba będzie wszystko rozpoczynać od nowa. Zrodzi się pytanie, kto ma być inwestorem, kto ma ponosić obciążenia finansowe, jak złożyć finansowanie. Wszystko to rozpocznie się od nowa. Mówiąc krótko, mamy świadomość, że są to procesy długotrwałe. Nie da się tego zrobić „na kolanie”. Stracimy kolejne dwa, trzy lata, żeby przygotować inwestycje, które dzisiaj są praktycznie przygotowane. Następna sprawa wiąże się z pytaniem, czy „Elektrim” SA jest dzisiaj wiarygodnym partnerem, czy jest w stanie udźwignąć zobowiązania, jakie na nim ciążą. Wystarczy wejść do Internetu, żeby przeczytać ogólnodostępne informacje typu: „kolejne starcie z wierzycielami, wierzyciele domagają się od „Elektrimu” SA 2 mld zł z tytułu obligacji”. Nie będę tego dalej cytował, dlatego że każdy może to znaleźć w Internecie. Rodzi się pytanie o „chowanie głowy w piasek”. Skarb Państwa uważa się za bezpieczny, ponieważ nie jest stroną umowy i wymaga czegoś od „Elektrimu” SA. Wszyscy wiemy, że „Elektrim” SA obecnie nie jest w stanie udźwignąć zobowiązań. Na inwestycje trzeba popatrzeć przyjmując hierarchię ważności. Co obecnie jest ważniejsze, wybudować Pątnów II czy zmodernizować Pątnów I? Bezpieczeństwo przedsiębiorstwa polega na tym, aby nagle w 2007 r. nie zderzyło się ze ścianą, że Pątnów I nie odpowiada normom ekologicznym i w związku z tym trzeba zamknąć jeden, drugi czy trzeci blok.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#AndrzejSzarawarski">Według mnie, dzisiaj sytuacja dojrzała do tego, żeby po pierwsze strony umowy prywatyzacyjnej, minister Skarbu Państwa i „Elektrim” SA usiadły do stołu i po pierwsze, zweryfikowały realność wykonania umowy. Od tego trzeba zacząć. Trzeba stwierdzić, czy zapisy umowy są realne, czy też jest to pusty skrawek papieru, za którym nic się nie kryje. Po drugie, trzeba ustalić hierarchię ważności, co trzeba w Pątnowie rozwiązać w pierwszej kolejności, co w drugiej, co w trzeciej. Być może trzeba się skoncentrować na modernizacji Pątnowa I, mając w perspektywie kontynuację inwestycji Pątnów II, ale w takim układzie, żeby to było można udźwignąć finansowo. Trzecią rzeczą jest skoordynowanie inwestycji w elektrowni z inwestycjami w kopalni. Są to także kosztowne inwestycje, o których się tu nie mówi. Wymagają one skorelowania w czasie. Jedne i drugie nie dadzą się zrobić w ciągu pięciu minut „na kolanie”. Do przyjętego harmonogramu inwestycji w zespole elektrowni trzeba dostosować harmonogram realizacji inwestycji w kopalniach tak, żeby nie okazało się, że albo utopimy wielkie pieniądze w inwestycji w kopalniach i nie będzie odbioru węgla, albo w którymś momencie, kiedy pojawią się zdolności, nie będzie przygotowane zaplecze surowcowe. Wymagana jest zatem korelacja. Ostatnia rzecz wiąże się z pytaniem o finansowanie. Jeżeli „Elektrim” SA jest dzisiaj niewydolnym partnerem, jest niewiarygodny dla banków choćby z tego tytułu, że poza realizacją umowy prywatyzacyjnej ma zupełnie inne problemy finansowe, rodzi się pytanie, czy „chować głowę w piasek”, czy jako Skarb Państwa nie wziąć odpowiedzialności z uwagi na interes społeczny i bezpieczeństwo energetyczne państwa. Nie wiem, czy dzisiaj nie jest potrzebna zmiana umowy po to, żeby Skarb Państwa jako nie pasywny, ale aktywny inwestor mógł zabezpieczyć gwarancjami państwowymi finansowanie tak wielkiej inwestycji. Jest to jednak pomoc publiczna. W tym momencie problem ewentualnego wykorzystania gwarancji państwowych, co mogłoby rozwiązać problem finansowania poprzez udzielenia bankom wiarygodnej gwarancji, musi być uzgodniony jako pomoc publiczna w Brukseli. Jest to rola rządu, którą rząd powinien wykonać, gdyby taka droga została przyjęta. Proponuję, abyśmy nie stawiali wniosków typu skierowania sprawy do prokuratura, ponieważ donikąd to nie prowadzi, tylko posadzili odpowiedzialnych za przedsiębiorstwo i inwestycję do stołu, żeby zastanowili się oni, gdzie kto musi się cofnąć, gdzie kto musi się zaangażować i w jaki sposób to skoordynować tak, żeby inwestycję można było w określonym czasie zrealizować i przede wszystkim zapewnić jej źródła finansowania. W innym układzie będzie to oznaczało to, o czym mówił poseł Marek Pol. Brak rozwiązania sytuacji wcześniej czy później doprowadzi do upadłości Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA. Jeżeli nie odtworzy się zdolności produkcyjnych, jeżeli nie zrealizuje się inwestycji, jeżeli nie będzie produkcji na poziomie pokrywającym koszty - jest określony taki pułap - firma zacznie generować straty i w końcu dojdzie do jej upadłości. Byłoby to najgorsze rozwiązanie, za które ktoś powinien trafić do „kryminału”.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#AndrzejSzarawarski">Mam nadzieję, że do niego nie dojdzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#AdamSzejnfeld">Był to głos, który zawierał bardzo wiele konkluzji, a nie tylko pytań. Faktycznie z niektórych wypowiedzi wynika tylko jeden wniosek, że z umowy należy wykluczyć „Elektrim” SA. Jednak co dalej? Miliardy złotych musiałby wtedy wyłożyć Skarb Państwa, bo któż inny. Chyba nie jest to dobre rozwiązanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#TomaszCzajkowski">Tematy i problemy związane z „Elektrimem” SA, górnictwem i Zespołem Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA powielają się. Chciałbym wyrazić ogromne zdziwienie. W regionie wiemy, że liderem w rozwiązywaniu problemów społecznych na tym terenie przez ostatnie półtora roku został poseł Józef Nowicki. Jakoś dziwnie się złożyło, że nie uzyskał wsparcia w definitywnym działaniu na rzecz przekonsultowania jeszcze raz projektów biznesowych, warunków, które przeszkadzają i warunków, które ewentualnie pomagają. Mówię to z całą odpowiedzialnością, ponieważ rozmawialiśmy już trzy razy w Ministerstwie Skarbu Państwa. Wydaje się, że problemy społeczne posłów absolutnie nie interesują. Wciąż obracamy się wokół jakiegoś lobbingu. Odpowiedzialnie chciałbym powiedzieć, że presja ze strony załóg jest ogromna. Nie może być żadnej, najmniejszej niespodzianki. Ogromna lawina społeczna jest gotowa do największych bałaganiarskich przedsięwzięć po to, aby odreagować zagrożenia. Zdecydowanie musi się urodzić odpowiedź na stawiane pytania. Bardzo mi przykro z powodu, że poseł Andrzej Szarawarski lepiej zna problemy regionu konińskiego niż pozostała elita posłów regionu wielkopolskiego. Może odbędzie się spektakl ludzi, którzy ewentualnie pokażą społeczeństwu konińskiemu, że nikt inni, tylko oni. Chodzi o główny wskaźnik spokoju i uczciwe rozwiązanie problemu. Dzisiaj trzeba szybko zmienić scenariusz. Nie sądzę, żeby wyedukowane i doświadczone grupy w Ministerstwie Skarbu Państwa, jak i parlamentarzyści z tego regionu nie potrafili w błyskawicznym tempie udzielić odpowiedzi, na którą oczekuje załoga. To zapewni spokój i uczciwe rozwiązanie problemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#BronisławDankowski">Wszystkie tematy, które chciałem podnieść, poruszyli już posłowie Józef Nowicki i Marek Pol. Sądzę, że dyskusja ta odzwierciedla sytuację, jaka panuje w Koninie. Załoga ma rację co do jej oceny. Nie możemy dopuścić, żeby w Koninie nastąpiły jakiekolwiek społeczne rozruchy, przy braku decyzji. Jestem zbulwersowany stanowiskiem prezes Katarzyny Muszkat. Mam pismo wiceprezesa NIK, w którym stwierdzono, że Skarb Państwa ma ponad 50% udziałów w spółce, a pani prezes odmówiła kontroli NIK. W dezyderacie trzeba ostro podkreślić, że jest to niedopuszczalne. NIK w naszym imieniu kontroluje poczynania podmiotów, a uniemożliwia mu się przeprowadzanie kontroli. Z tego wypływa wniosek, że w tej spółce są jakieś nieprawidłowości i dlatego boi się jakiejkolwiek kontroli. W trybie pilnym ten temat musi być rozwiązany. Dezyderat musi być szybko podjęty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#AdamSzejnfeld">Rozumiem, że zaraz otrzymamy na te wątpliwości odpowiedź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#MarekWaszkowiak">Nawiązuję do tego, co powiedział poseł Marek Pol. W momencie podpisania umowy prywatyzacyjnej, bez względu na barwy polityczne, wszyscy byli zadowoleni, że ruszy inwestycja w Koninie. Było to dość dobitnie wyrażone. Chciałbym zwrócić uwagę na kilka elementów. Obowiązywały wówczas kontrakty długoterminowe, o których mówiła pani prezes. Nie obowiązywała akcyza na energię. Jej wprowadzenie radykalnie zmieniło warunki inwestowania. W tym momencie pojawiły się pierwsze problemy. Minister Skarbu Państwa twierdzi, że nie ma możliwości oddziaływania na ten podmiot, mimo że jest większościowym udziałowcem. Jeżeli minister podpisywał aneks z „Elektrimem”, to - w moim przekonaniu - musiał mieć wizję, co będzie za 12 czy 24 miesiące. Tam były klauzule stanowiące, że od pewnego momentu minister Skarbu Państwa może dość ostro egzekwować niewywiązywanie się z inwestycji. Wiem, że jeszcze trochę czasu na to potrzeba. Jakie wizje miał minister Skarbu Państwa, podpisując ten aneks? Pani prezes powiedziała, że 31 grudnia tego roku mija na to nieprzekraczalny termin. Nie wiem, co zrobi „Elektrim”, bo nie mam na to wpływu, gdyż jestem tylko jednym z obywateli tego kraju. Chcę jednak wiedzieć, co zrobi po 31 grudnia 2004 r. minister Skarbu Państwa. Nie daj Boże, żeby stało się coś złego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#IreneuszNiewiarowski">Z góry przepraszam, że nie dam konkretnych rad. Nie czuję się powołany do ich udzielania. Nie jestem specjalistą i nie mogę znać szczegółowo tej materii. Na marginesie chcę zadać pytanie, co zrobili ci, którzy tę sprawę dogłębnie znają od wielu lat, rozmawiają, dyskutują, a rozwiązania nie widać. Wiemy, jaki jest stan rzeczy. Wiemy, że oddala się rozwiązanie, na które wszyscy czekają. Nawet robi się sytuacja dramatyczna, bo pada grudniowa data. Bez przerwy jest lansowana opinia, która wraca jak mantra, nie mówię, że jest niesłuszna, tylko jest bezpłodna. Zgodnie z nią umowa prywatyzacyjna jest zła, a całą winę ponosi „Elektrim”. Pewnie i ponosi, ale co z tego wynika. Należy spółkę zmusić do określonych działań, jednak - z drugiej strony - umowa prywatyzacyjna mówi, że nie można tego zrobić. Co daje taka dyskusja? Jest jałowa, nie przynosi żadnego rozwiązania. Raz tylko uczestniczyłem w spotkaniu, w którym brali udział przedstawiciele wszystkich zainteresowanych banków i „Elektrimu” oraz PSE i Ministerstwa Skarbu Państwa. To, co powiem, jest tylko moim wrażeniem, a nie opinią specjalisty. Według mnie tam nie było złej woli. Banki miały chęć dogadania się, „Elektrim” też, bo jaki ma interes, żeby tracić włożone pieniądze? PSE zachowywało się w mojej opinii, może błędnej, trochę wymijająco. Z tego spotkania i z przeróżnych wypowiedzi, które do mnie docierają, wyciągam wniosek, że tak naprawdę klucz do rozwiązania problemu jest w PSE i czytaj dalej - w Ministerstwie Skarbu Państwa. Dlaczego tego rozwiązania nie ma? Można zapytać, czy rozwiązanie, które jest trudne i wymaga specjalnych modeli, przekracza możliwości intelektualne, jeśli jest wola pozostałych partnerów? Nie przekracza. Czy w związku z tym mamy do czynienia z postawą typowo asekuracyjną? Obawiam się, że może to jest prawda. Formalnie było wszystko w porządku, jest umowa i rozmawiamy. Proszę nie traktować tego jako zarzutu, ale może takim elementem kreującym wspomnianą postawę jest to, że zainstalowanej mocy jest znacznie więcej niż zużywanej. Może tak naprawdę widzenie z Warszawy jest zupełnie inne niż widzenie z Konina. Taka postawa niczemu nie służy, zapowiada wszystko, co najgorsze. Jak już było powiedziane, ze względów społecznych Ministerstwo Skarbu Państwa nie ma prawa od tego umywać rąk. Kilka lat temu, przy protestach opozycji wprowadzono akcyzę na prąd. Zastanawiano się, jakie straty przyniesie to w regionie konińskim. To też powoduje utrudnienia w realizacji omawianej inwestycji. Konkretna większość wprowadzała tę decyzję, wszyscy wiemy, jaka. Powinno to powodować odpowiedzialność i próbę znalezienia rozwiązania. Kończąc, apeluję o wysiłek intelektualny. Apeluję też, żeby jednak rozmawiać, bo żadne wymuszenia czy inne tego typu działania nie przyniosą pożądanych skutków. Jak przyniosą jakiś skutek, to też gorzką satysfakcję, bo to, co najważniejsze, może się nie udać. Proszę, aby w dezyderacie zawrzeć odpowiednie zapisy dotyczące obowiązków Ministerstwa Skarbu Państwa w tej kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#AdamSzejnfeld">Na tym kończymy wystąpienia w dyskusji. Powracamy do wystąpień strony rządowej oraz przedstawicieli inwestora. Chciałbym, żebyście państwo się odnieśli do pytań, by odpowiedzi mogły rozwiać wątpliwości uczestników posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#DariuszMarzec">Pojawił się postulat dotyczący możliwości rozwiązania umowy prywatyzacyjnej. Taka procedura w umowie prywatyzacyjnej nie istnieje. Odniosę się do kwestii zobowiązań inwestycyjnych inwestora. Określony jest termin wykonania tych inwestycji. Po tym terminie istnieje mechanizm naliczania kar umownych. Jest on rozciągnięty w czasie. Nie ma instytucji rozwiązania umowy prywatyzacyjnej. W Polsce by nikt nie inwestował, gdyby minister Skarbu Państwa nagle podejmował decyzję o rozwiązaniu umowy prywatyzacyjnej. Żaden przedsiębiorca by nie inwestował, gdyby jego inwestycje nie były w umowie chronione. Nadzór właścicielski ministra Skarbu Państwa nad PSE nie polega na tym, że minister dzwoni do prezesa spółki i mówi, że ma on zawrzeć kontrakt, który go wiąże na kilka miliardów złotych przez następne 12 lat. Takich telefonów już w Polsce trochę było i może wiele inwestycji tak wygląda, jak wygląda, bo w ten sposób były podejmowane decyzje. Nadzór właścicielski ministra Skarbu Państwa w ten sposób się nie realizuje i nie będzie się realizował, ponieważ jutro posłowie złożą wniosek o powołanie kolejnej komisji, która będzie analizowała bezprawne działania MSP i wywieranie bezprawnego wpływu, wywołującego potencjalnie wielkie szkody w spółkach prawa handlowego i powodującego nieodwracalne szkody w majątku państwowym. Dokładnie taka komisja, z takim tytułem do działania musiałaby zacząć pracę. Zgodnie z prawem, zgodnie z Kodeksem handlowym decyzje komercyjne podejmuje zarząd spółki. Minister Skarbu Państwa nie ma obowiązku, ani nie ma prawa wywierać wpływu na decyzje, ponieważ za to grozi odpowiedzialność karna. Musimy zdawać sobie sprawę, że te działania są w domenie odpowiedzialności osobistej członków zarządu. Zadano pytanie, po co minister Skarbu Państwa próbuje sprawować władztwo nad spółką. Chodzi o to, że jako akcjonariusz ma się aktywnie włączyć w poszukiwanie finansowania inwestycji, aktywnie to znaczy zaangażować się czy poprzez spółkę zależną, czy poprzez PSE, czy poprzez poszukanie inwestora, który byłby w stanie ją sfinansować. Musi temu inwestorowi zaoferować większościowy pakiet akcji, z kontrolą operacyjną. Nie kwestionowałem kompetencji prezes Katarzyny Muszkat, bo - jak pani powiedziała - te relacje układają się bardzo dobrze. Minister Skarbu Państwa z potencjalnym inwestorem rozmawiać nie może, jeżeli nie jest mu w stanie zaoferować pakietu akcji wraz z kontrolą operacyjną. Jeżeli minister Skarbu Państwa ma to robić, to wraz z tymi akcjami musi mieć prawo do wykonywania głosu z tych akcji. Wówczas jest sens szukania inwestora, bo wtedy te akcje mają dla niego wartość. W tym kierunku zmierzają działania ministra Skarbu Państwa. W przypadku niemożliwości sfinansowania tej inwestycji przez „Elektrim”, a na to wygląda, może wspólnie z „Elektrimem” tego inwestora poszukać. Zadano też pytanie, czy minister Skarbu Państwa jest poinformowany o tym, że „Elektrim” tego inwestora szuka? Oficjalnie nie, ponieważ pismo z „Elektrimu” o niczym takim nie mówi. Natomiast sam osobiście kilkakrotnie mówiłem, że rozwiązaniem problemu jest nowy inwestor. Mówiłem o tym inwestorowi obecnemu, mówiłem jego głównym akcjonariuszom.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#DariuszMarzec">Rozwiązaniem jest nowy inwestor, który zarówno odkupi akcje Skarbu Państwa, jak i akcje posiadane przez „Elektrim” i zapewni środki finansowe na rozwój tej grupy. Mówię o tym i podtrzymuję, bo ta grupa nie potrzebuje dotacji budżetowej, lecz kapitału komercyjnego. Potrzebuje inwestora. Niestety, tak się stało, że obecny inwestor tych środków zapewnić nie może. Teraz powiem, jakie mechanizmy są zawarte w umowie, na podstawie których minister będzie chciał dalej działać. Zapis umowy co do gwarantowanych inwestycji jest prosty, nie pozostawiający żadnych wątpliwości. Kupujący zobowiązuje się bezwarunkowo wobec sprzedającego nie później (itd.) spowodować i zapewnić nabycie przez spółkę maszyn itd. mających na celu dokonanie pełnej modernizacji i uruchomienia jednego lub dwóch bloków w elektrowni Pątnów II o łącznej mocy nie mniejszej niż 460 megawatów. Ten zapis nie pozostawia żadnej wątpliwości. Obowiązek inwestora jest bezwarunkowy. Rozumiem, że w obecnym kształcie rynku energetycznego jest kłopot z pozyskaniem finansowania inwestycji od instytucji finansowych. W tym, co mówiła prezes Katarzyna Muszkat jest dużo prawdy. Możemy się tylko z tym zgodzić. Natomiast formalnej strony to nie zmienia. Zobowiązanie inwestora nie jest uwarunkowane żadnymi działaniami ze strony Skarbu Państwa bądź spółek Skarbu Państwa. Taka jest formalna strona tej umowy, chociaż rozumiemy uwarunkowania i argumenty podnoszone przez inwestora. Zgłoszono też pytanie dotyczące zbycia akcji przez „Elektrim”. Jest w umowie zapis, że „Elektrim” do czasu wykonania tej inwestycji bez zgody Skarbu Państwa nie może zbyć akcji. Nie mam żadnego problemu, że „Elektrim” szuka inwestora, bo i tak z tym inwestorem będzie musiał przyjść do ministra Skarbu Państwa. Minister przeprowadzi negocjacje w sprawie przejęcia przez nowego inwestora zobowiązań inwestycyjnych wynikających z umowy. W umowie jest również zapis, który stanowi, że kupujący zobowiązuje się do zachowania własności akcji przez okres co najmniej do zakończenia realizacji gwarantowanych inwestycji, chyba że sprzedający wyrazi pisemną zgodę na ich zbycie. Nie ma możliwości, że poza plecami ministra Skarbu Państwa odbędzie się jakakolwiek transakcja na akcjach „Elektrimu” i w miejsce tego podmiotu wejdzie jakiś inwestor, który nie będzie zobowiązany do przeprowadzenia z MSP negocjacji. Wydaje się, że jakiekolwiek działania podejmowane przez „Elektrim” odnośnie do rozmów i poszukiwania inwestora nie powodują żadnego ryzyka po stronie ministra Skarbu Państwa, bo ten inwestor i tak będzie musiał zgłosić się do ministra. Poseł pytał, co możemy zrobić, aby inwestycja była kontynuowana i czemu służą te działania, jakie podejmowane są w tej chwili przez ministra Skarbu Państwa. One służą przejęciu władztwa nad spółką w sytuacji, kiedy mamy przesłanki graniczące z pewnością, że „Elektrim” nie jest w stanie tej inwestycji sfinansować. Tylko po przejęciu władztwa nad spółką pakiet akcji można zaoferować jakiemuś inwestorowi, gdyby nie udało się go poszukać wspólnie z „Elektrimem”. Natomiast zgadzam się, że szybciej i prościej byłoby, gdyby te poszukiwania odbywały się we współdziałaniu akcjonariuszy. Nikt, żaden nowy inwestor nie będzie zainteresowany wchodzeniem do spółki w przypadku konfliktu jej głównych akcjonariuszy, którzy toczą sprawy w sądzie. Każdy nowy inwestor poczekałby na rozwiązanie tych konfliktów przez sąd. Dopiero później może wszedłby do spółki i podejmował inwestycje. Preferowałbym rozwiązanie takie, w którym mamy współdziałanie akcjonariuszy nakierowane na wejście strony trzeciej, nowego inwestora, wiarygodnego finansowo, posiadającego środki pozwalające na dokończenie tej inwestycji.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#DariuszMarzec">To rozwiązałoby występujące problemy. Trzeba powiedzieć, że sprawa jest skomplikowana, jeżeli chodzi o niewywiązywanie się ze zobowiązań inwestycyjnych. Po pierwsze, w umowie były określone terminy. Potem było zawarte porozumienie przedłużające te terminy. Jest kwestia interpretacji, co to znaczy niewywiązywanie się z umowy. Formalnie rzecz biorąc, można oficjalnie to stwierdzić po upływie określonego w umowie terminu. Minister Skarbu Państwa nie będzie takiej interpretacji stosował. Zastosuje taką interpretację, że jeżeli na dzisiaj mamy przesłanki, graniczące z pewnością, że tych terminów dotrzymać się nie da, to oznacza, że inwestor nie wywiązuje się ze zobowiązań. W związku z tym minister podejmuje kroki przewidziane umową prywatyzacyjną. Musimy szczerze powiedzieć, że to nie jest proste, nawet jeżeli z umowy prywatyzacyjnej wynika, że minister może zawiesić swoje zobowiązania do powoływania członków rady nadzorczej przez „Elektrim” itd. Już w statucie spółki są przepisy mówiące, że rada nadzorcza powołuje członków zarządu lub cały zarząd wyłącznie spośród osób uzgodnionych z „Elektrim” SA. Natomiast odwołanie członków zarządu odbywa się na wniosek „Elektrim” SA. Tak mówi statut. Żeby go zmienić, trzeba posiadać 75% udziałów, a tego Skarb Państwa nie ma. Koło więc się zamyka. Nie podejmuję się wyjaśnić, jak to wszystko zostało ułożone. Nawet jeśli podejmie działania na podstawie umowy prywatyzacyjnej, to później nadzieje się na statut, który nie pozwala odwołać albo pozwala tylko powołać członków zarządu spośród osób wskazanych przez tego akcjonariusza. Żeby zmienić statut, trzeba takiej większości, której nie posiada Skarb Państwa. Dlatego jeszcze raz podkreślam, że najlepiej jest, jeśli rozwiązanie problemów odbywa się przy porozumieniu głównych akcjonariuszy. To jest najszybsze i najefektywniejsze rozwiązanie, pozwalające uniknąć potencjalnie wieloletnich sporów prawnych. Takie rozwiązanie chcemy przyjąć. Jeszcze raz chciałbym oświadczyć, że minister Skarbu Państwa naprawdę w ramach obowiązującego prawa czyni wszystko, aby ta inwestycja się domknęła. Pytanie było takie, czy ta spółka chciałaby podżyrować 200 mln euro albo 2 mld zł. Na dzisiaj nie ma możliwości, żeby w sposób bezpieczny, w pełni zabezpieczający interesy spółki Skarbu Państwa dokonać takiego podżyrowania. Takie są smutne okoliczności tej sprawy. Skarb Państwa robi wszystko, żeby ten problem rozwiązać. Doskonale rozumie problemy regionu, kopalni, zatrudnionych tam ludzi. Musimy się poruszać w ramach obowiązującego prawa. Obowiązujące prawo nie dopuszcza, żeby decyzje o wartości kilkuset milionów, a nawet kilku miliardów złotych podejmować na telefon czy w sposób łamiący zasady prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JacekPiechota">Kilka kwestii było adresowanych do Ministra Gospodarki i Pracy, jak chociażby sprawa kontraktów długoterminowych i regulacji rynku. Pani prezes sama udowodniła, jak bardzo potrzebny jest rynek energii elektrycznej, jak potrzebne jest rozwiązanie problemu kontraktów długoterminowych, podając różnice w cenach, które uzyskiwane są przez wytwórców. Mamy sytuację, gdy nie efektywność, nie jakość źródeł energii, lecz zawarte w okresie wielu lat, za czasów różnych rządów kontrakty długoterminowe gwarantują wielu wytwórcom odbiór energii po określonej z góry cenie. Nie powiedziałem, że dzisiaj jest rynek. Nie ma rynku, bo 60% energii pochodzi z kontraktów długoterminowych. Zatem trudno mówić o jakimkolwiek rynku. To udowadnia, że ZE PAK SA w warunkach rynku energii elektrycznej, w warunkach uwolnienia od długoterminowych kontraktów ma określone perspektywy. To uwolnienie jest również w interesie PAK. Pracując nad modelem, w trakcie negocjacji z Komisją Europejską uzyskaliśmy to, że kontrakt Pątnowa jest podstawą do obliczania tzw. kosztów osieroconych. Ten wytwórca będzie miał prawo do uzyskania pomocy publicznej zgodnej z prawem. Nie jest tak, że banki o tym nie wiedzą, bo sam je informowałem na spotkaniu w resorcie tydzień temu. Zwracam uwagę, że w dyskusji rzadko wymieniane były banki. Pytałem ich przedstawicieli, czy bezpieczniejsza jest inwestycja w absolutnie wolnorynkowych relacjach, kiedy wytwórca ma zdolność do obsługi kredytów, kiedy uzyskuje wynik dodatni, czy też bezpieczniejsza jest sytuacja, kiedy wytwórca, nawet gdy nie uzyskuje wyniku dodatniego na bieżącej działalności, uzyskuje dodatkową pomoc publiczną, która stabilizuje jego sytuację. Na to przedstawiciele banków odpowiedzieli, że to prawda, ale my tak będziemy oceniać ryzyko, jakby był zupełnie wolny rynek. Nowa sytuacja, tworzenie rynku energii elektrycznej, wdrażanie dyrektyw rynkowych wymaga nowego spojrzenia przez banki na ryzyko finansowania określonych inwestycji w tym sektorze. Banki wiedzą, jak będzie się kształtował ten rachunek, jak będzie kształtował się program. Nie jest to zupełna niewiadoma. Nie będzie gwarancji stabilności przychodów pochodzących z kontraktów długoterminowych. Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że problem rozwiązania kontraktów długoterminowych rząd RP podejmuje od 1998 r. Poprzedni rząd podejmował różnego rodzaju próby rozwiązania tego problemu, czy to poprzez cesję tych kontraktów na spółki dystrybucyjne, czy poprzez tzw. system opłat kompensacyjnych. Naszym poprzednikom nie udało się również tego problemu rozwiązać. W Stanach Zjednoczonych rozwiązanie problemu kontraktów długoterminowych trwało 5 lat. Mówię o tym nie po to, żeby przerzucać na kogoś odpowiedzialność, czy tłumaczyć się, dlaczego tak długo to trwa, tylko pragnę zwrócić uwagę, że umowa prywatyzacyjna była podpisywana w 1999 r. Już wtedy inwestor miał pełne prawo wiedzieć, że kontrakty długoterminowe nie są rozwiązaniem, które będzie obowiązywało po wsze czasy, że rząd podejmuje próby w tym zakresie. Mógł oczywiście założyć, że będą to próby dalej nieudolne i kolejnym rządom nie uda się rozwiązać tego problemu.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#JacekPiechota">Tak zwana dyrektywa rynkowa co do tej kwestii weszła w życie w sierpniu 2003 r. Chcę zwrócić uwagę na fakt, że ta problematyka nie mogła być przedmiotem negocjacji. W żaden sposób w tym obszarze nie mogliśmy niczego negocjować. Dobrze, że poseł, formułując daleko idące oceny rządu czy poszczególnych ministrów, zechciał przynajmniej pamiętać o określonych faktach i datach. Zgadzam się co do kwestii akcyzy na energię elektryczną. Można powiedzieć, że ona utrudniła sytuację wszystkim wytwórcom. Na pewno zakłóciła rachunki, które wcześniej prowadził inwestor. To jest określone utrudnienie. Oczywiście, nie minister gospodarki i pracy był zwolennikiem wprowadzenia akcyzy na energię elektryczną. Ta decyzja wyniknęła z określonej sytuacji budżetu państwa. Nie chcę wracać do historii, co na to się złożyło. Zwracam natomiast uwagę na fakt, że pracując dzisiaj nad polityką energetyczną państwa, chcemy w niej określić ścieżkę obniżania akcyzy na energię elektryczną. Chcemy, aby warunki dla inwestorów były coraz bardziej dogodne. Do roku 2006 mamy okres przejściowy, pozwalający nam na taki system naliczania akcyzy. Akcyza związana jest z producentami i z importerami energii. W przeszłości musi być związana z energią sprzedawaną odbiorcy. Ten okres przejściowy upłynie. System musi się zdecydowanie zmienić. Niestety, nasze transgraniczne moce przesyłowe są bardzo ograniczone. Jest to efekt spuścizny po czasach znacznie bardziej minionych niż okres tego rządu czy poprzedniego gabinetu. Czynimy starania, aby również z funduszy unijnych rozwijać transgraniczne moce przesyłowe i by możliwości realizacji kontraktów z odbiorcami na jednolitym rynku unijnym były coraz większe. Polskie Sieci Elektroenergetyczne pracują nad takim systemem. Chodzi tu o system aukcji na przesył energii elektrycznej również do odbiorców zewnętrznych. Będzie to system przetargów, bo taki musi obowiązywać. Nie można podporządkować mocy przesyłowych potrzebom jednego wytwórcy tylko dlatego, że ma określony kontrakt. Chcę zapewnić posła Zdzisława Jankowskiego, że program stoczniowy nie dotyczy tylko Szczecina, ale również Gdańska, Gdyni, fabryki Cegielskiego w Poznaniu i dziesiątek innych podmiotów w całym sektorze. Jakiekolwiek gwarancje, czy jakakolwiek pomoc publiczna musi się wiązać z redukcją mocy produkcyjnych. W tym wypadku nie chodzi oczywiście o redukcję mocy produkcyjnych w elektroenergetyce. Gwarancje Skarbu Państwa nie są dobrym instrumentem, chociażby z tego powodu, że nie są udzielane tylko na podstawie decyzji politycznych. Sięgnięcie do gwarancji wymaga tych samych zabezpieczeń, co w wypadku kredytowania przez banki. Nie jest to takie proste rozwiązanie, które można by było załatwić polityczną decyzją. Za udzielenie gwarancji Skarbu Państwa autorzy też ponoszą określoną odpowiedzialność. Poziom zabezpieczeń musi być akceptowalny przez ministra finansów, tak jak to się dzieje w przypadku banków. Co do projektu ustawy o rozwiązaniu kontraktów długoterminowych, to mam nadzieję, że poseł Artur Zawisza zgłosi się do prac w podkomisji. Mam też nadzieję, że szybko przeprowadzimy proces legislacyjny. Po ostatnich rozmowach w Brukseli wydaje się, że mamy taką ścieżkę, która pozwoli połączyć nasze prawo i konstytucyjną ochronę umów cywilnoprawnych z wymogami Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o dopuszczalność pomocy publicznej.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#JacekPiechota">Niedługo będzie czas na podjęcie prac w Komisji. Problem od 1998 r. jest podejmowany i po dzień dzisiejszy nie udało się go rozwiązać. Sytuacja Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA wiąże się nie tylko z kwestią nadwyżki mocy. Nie po to mówiłem jak ten bilans dzisiaj wygląda w naszym systemie elektroenergetycznym, ale po to, aby pokazać, że dzisiaj bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego kraju z tego tytułu nie ma. Powiedziałem, co będzie się działo w perspektywie najbliższych lat, jeśli chodzi o wysokie wymogi ekologiczne i konieczność zamykania wielu źródeł energii elektrycznej. Chodzi tu o 2008 r. Z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego ta inwestycja jest pożądana. O tym mówiłem już wcześniej. Nie odnosiłem się do kwestii społecznych i regionalnych, które dla ministra gospodarki i pracy są równie ważne i absolutnie przemawiają za tym, by znaleźć rozwiązania dla finansowania tej inwestycji. O tym mówił wcześniej minister Dariusz Marzec.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#AdamSzejnfeld">Proszę panią prezes Katarzynę Muszkat o odpowiedź na pytania i uwagi. Będziemy za chwilę przystępować do rozstrzygania wniosków formalnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#KatarzynaMuszkat">Chciałabym się odnieść do kilku ważnych spraw i udzielić jednocześnie odpowiedzi na zadane pytania. Może w pierwszej kolejności powiem o kontroli NIK, której jakoby nie wpuściłam do Zespołu Elektrowni PAK Jest to kompletna bzdura. Prosiłabym słuchać bez emocji. To nikt inny jak Sejm RP uchwalił ustawę o Najwyższej Izbie Kontroli i również uchwalił ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Te akty normatywne mówią, że po pierwsze, nie można kontrolować całokształtu działalności, tylko trzeba nazwać przedmiot kontroli. W upoważnieniu, jakie posiadali ci młodzi inspektorzy NIK, którzy do mnie się zgłosili, mieli napisane, że chodzi o działalność ZE PAK SA, w tym umowę prywatyzacyjną, nazywam to w uproszczeniu, bo tak naprawdę chodziło o umowę zbycia akcji PAK zwartą między stronami, dla których PAK nie jest stroną. „Działalność” jest to określenie niedoprecyzowane. Przez termin „działalność” należy rozumieć całokształt działalności. Rozumiem, że jest to obszar operacyjny, produkcja, inwestycje, handel, sprawy socjalne, a więc wszystkie dziedziny działalności spółki. Ustawa wyraźnie nakazuje nazwać przedmiot kontroli. W związku z tym poprosiłam inspektorów NIK o to, żeby dali mi dwa dni czasu na opinię prawną i na to, żebym się zastanowiła, jak zareagować w kontekście nowej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, która panom nawet nie była dobrze znana. Jednocześnie nie mogą być prowadzone dwie kontrole, a jesteśmy w okresie permanentnej kontroli urzędu skarbowego, rozpoczętej w pierwszych dniach sierpnia. Do poniedziałku tego tygodnia trwała ta kontrola. Tego dnia odebraliśmy protokół tej kontroli. Drugi element tej ustawy stanowi, że łączny czas kontroli w roku obrotowym nie może przekroczyć 8 tygodni. W tej sytuacji zwróciłam się do prezesa NIK w terminie uzgodnionym z inspektorami, którzy mnie odwiedzili, z prośbą o: po pierwsze, doprecyzowanie przedmiotu kontroli, po drugie, zaplanowanie tej kontroli na pierwsze dni stycznia. Chodziło o to, żeby już nikt nie wszedł do przedsiębiorstwa, tylko NIK. Zarząd PAK SA, ani ja osobiście nie odmawiałam współpracy z NIK. Wręcz przeciwnie, tylko prosiliśmy o nazwanie przedmiotu kontroli i tak ją zaaranżować, żeby przepisy ustawy o swobodzie działalności gospodarczej zostały dochowane. Kontrola nie może być dłuższa niż 8 tygodni. Tak więc już 8-tygodniowa kontrola wyczerpie czas wszystkim innym kontrolom, a wiem, że urząd skarbowy w dalszym ciągu do nas się wybiera. Pismo, jakie skierowałam, przedłożę teraz panu przewodniczącemu Komisji do wiadomości. Przystępuję do odpowiedzi na pytania merytoryczne. Ważne sprawy zostały podniesione przez przewodniczącego którejś z organizacji związkowych kopalni Konin. Połączę odpowiedź z wątpliwością, którą odczytuję z wypowiedzi posła Marka Pola. Trzeba natychmiast wznowić cykl inwestycyjny i wznowić inwestycję Pątnów II. Cykl inwestycyjny wynosi nie mniej niż 2 lata. Inwestycje modernizacyjne muszą poczekać. Nie może natomiast poczekać montaż instalacji do oczyszczania. Przygotowujemy się do pierwszej instalacji.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#KatarzynaMuszkat">Trwają prace nad uzyskaniem wymaganych zgód i zezwoleń, jak również nad samym projektem. Jesteśmy po publicznym przetargu. Szukamy źródeł finansowania tej inwestycji. Wydaje się nam, że mamy pewną koncepcję. Jeżeli mówiłam o 5 latach, to przez to rozumiem maksymalny okres, przez jaki w stanie nie zmodernizowanym mogą pracować łącznie bloki Pątnowa I. Tak wynika z naszych analiz. Jest to okres maksymalnej wytrzymałości tych bloków. Chciałabym, żeby natychmiast po uruchomieniu Pątnowa II przystąpić do projektu modernizacji Pątnowa I. Zarządzając tą spółką, nie rozróżniam, z uwagi na więzy technologiczne, dwóch Pątnowów. Pątnów jest jeden. Zadano pytanie ważne w kontekście kontraktów długoterminowych. Myślę, że pośrednio na nie odpowiedział już minister Jacek Piechota. Niemniej chcę potwierdzić diagnozę i właściwy sposób odczytania problemu. Pątnów II posiada obecnie ważny dwudziestoletni kontrakt długoterminowy, gwarantujący ceny średnio w okresie dwudziestoletnim na poziomie 150 zł za megawatogodzinę. Gdyby w Polsce nie zaszły pewne procesy i ten kontrakt nie został w pewnym stopniu podważony, to nie byłoby dyskusji o innych zabezpieczeniach. Ten kontrakt gwarantuje takie ceny, takie przychody i obrót na takim poziomie, że banki nie miałby żadnej wątpliwości co do kredytowania i zaaranżowalibyśmy finansowanie inwestycji bez niczyjej pomocy. Umowa, o której tutaj wspominaliśmy, była tak długo negocjowana na czas, kiedy znikną bądź to z mocy ustawy, bądź w jakikolwiek inny sposób kontrakty długoterminowe. Na ten moment banki chciały się zabezpieczyć. Taką gwarancją miała być umowa komercyjna, handlowa, profesjonalna, nie żadne gwarantowane chciejstwo, tylko umowa podparta wolumenem produkcji, a więc umowa o nabycie energii po cenach w określonym korytarzu cenowym, zabezpieczona nie tylko produkcją Pątnowa II, ale także PAK jako spółki matki wobec Pątnowa II. Nie chcę oceniać tej umowy. Banki twierdziły, że godzi ona interesy wszystkich stron. Wytrawny i trudny negocjator siedział po drugiej stronie. Nie mnie jest to oceniać. Ponadto myślę że tu nie jest forum do wypowiadania opinii na temat bądź co bądź biznesowego charakteru tej umowy. Podzielam w tej sprawie opinię ministra Dariusza Marca. Nie rozumiem, dlaczego - wobec zrównoważenia w tej umowie interesów wszystkich stron - zarząd nie chce jej zaakceptować. Jako prezes PAK SA tego nie jestem w stanie zrozumieć, może nie jestem douczona. Poseł Alfred Budner zadał bardzo ważne pytanie. Dostąpiłam wielkiego zaszczytu, bo wyniósł mnie do poziomu intelektualnego ministra Jacka Sochy. Prywatyzacja Polskiej miedzi to myślę...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#AdamSzejnfeld">Prosiłem panią prezes o odniesienie się do wątków i pytań dotyczących PAK SA. Nie ma obowiązku odpowiadania na wszystkie wątki podniesione w dyskusji, a w szczególności te, które wybiegły poza dzisiejszy temat obrad.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#KatarzynaMuszkat">Pytania zostały one już wczoraj postawione, ale poseł nie był zainteresowany odpowiedzią, więc sądziłam, że dzisiaj będzie ku temu okazja. To są najistotniejsze sprawy. Właściwie nie mam nic więcej do komentowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#RomanJarosiński">Kilkakrotnie stwierdzono bezwarunkowość umowy prywatyzacyjnej. Nigdy Elektrim nie kwestionował tej bezwarunkowości, natomiast mówiliśmy o pewnych obiektywnych przesłankach. Poseł Marek Pol mówił, kogo właściwie obchodzą „kadety” i pytał, czy umowa „postkadetowa” zostanie podpisana. To był projekt pionierskiej umowy, również dla banków, o czym wspominał minister Jacek Piechota. Banki po raz pierwszy formułowały taki kształt umowy. Stąd być może wzięły się perturbacje z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi. Chciałbym przypomnieć, że w umowie prywatyzacyjnej jest zapis stwierdzający, iż finansowanie długiem uzależnione będzie m.in. od bieżącej sytuacji na rynkach oraz struktury umów i kontraktów. Nie kwestionując bezwarunkowości obowiązków inwestora, chciałbym przypomnieć, że w trakcie podpisywania tej umowy obie strony doszły do wniosku, że kilka elementów musi zaistnieć, by finansowanie zostało dopięte.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#AdamSzejnfeld">Na tym kończymy dyskusję. Posiedzenie trwa już 3 godz. i 15 minut. Nie jest to nasze ostatnie posiedzenie. Trudno oczekiwać, że w ciągu jednego posiedzenia rozstrzygniemy wszystkie wątpliwości i problemy, których przez kilka lat nie rozwiązały oba rządy, inwestor i zarząd firmy. Nie możemy, po zamknięciu listy mówców, kontynuować dyskusji od nowa. Przedstawicielka NIK prosi o zabranie głosu ad vocem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#ElżbietaSikorska">Chciałabym odnieść się do kwestii umożliwienia kontrolerom NIK przeprowadzenia czynności kontrolnych w Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Naszym zdaniem, zwłaszcza w kontekście wypowiedzi pana ministra Jacka Piechoty, który stwierdził, że ubieganie się postkontrakt długoterminowy jest pewną formą ubiegania się o pomoc publiczną, to podmiotowi ubiegającemu się o tę pomoc powinno zaleć na uwiarygodnieniu siebie. Jeżeli kontrolerzy NIK nie są wpuszczani na kontrolę, to kwestia uwiarygodnienia wydaje się wątpliwa. Nie otrzymaliśmy jeszcze pisma pani prezes, zatem nie będę odnosiła się do postawionych zarzutów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#AdamSzejnfeld">W trakcie dyskusji padły dwa wnioski. Pan poseł Alfred Budner, który nie jest członkiem Komisji, ale jako poseł ma prawo zgłaszać wnioski, wniósł o powołanie przez Komisję Gospodarki specjalnej podkomisji. Ja w imieniu prezydium zgłaszałem wniosek o wystosowanie do rządu dezyderatu w sprawie, o której dzisiaj rozmawialiśmy. Dezyderat zawierałby stanowisko i określone postulaty Komisji. Pan poseł Alfred Budner nie wycofał swojego wniosku. Zatem oba wnioski poddam pod głosowanie. Jako pierwszy poddam pod głosowanie wniosek pana posła Alfreda Budnera. Kto jest za przyjęciem wniosku o powołanie podkomisji? Stwierdzam, że Komisja, przy 1 głosie za, 10 przeciwnych i braku wstrzymujących się, odrzuciła wniosek. Kto jest za przyjęciem wniosku o wystosowanie dezyderatu do rządu? Stwierdzam, że Komisja 9 głosami, przy braku przeciwnych i 2 wstrzymujących się, przyjęła wniosek. Zatem Komisja wystosuje dezyderat do rządu w tej sprawie. Na tym wyczerpaliśmy porządek dzienny. Zamykam posiedzenie Komisji Gospodarki.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>