text_structure.xml 47.8 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JózefOleksy">Witam wszystkich. Otwieram posiedzenie Komisji Europejskiej. Kadry dla Europy będą tematem, do którego trzeba będzie powracać, dziś bowiem możemy jedynie ogólnie mówić o tych kwestiach. Przypominam, że na jednym z poprzednich posiedzeń omawialiśmy już rolę naszej Komisji w ocenie i rekomendowaniu kandydatur na stanowiska. Wtedy ustaliliśmy 11 takich, które byłyby rekomendowane przez Komisję Europejską. Trwają prace nad projektem ustawy i zmianami w regulaminie dotyczącymi współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej. Tych projektów jeszcze państwo nie macie, ale one lada moment wpłyną do Sejmu i będziemy je rozpatrywać. Dotyczą one zmiany roli naszej Komisji we współdziałaniu krajowym, potrzebnym wobec zewnętrznej europejskiej roli państwa polskiego. Pamiętacie państwo, że kiedy odrzucaliśmy materiały rządowe jako niewystarczające, czyniliśmy to dlatego, że rząd przedstawił wyłącznie spis szkoleń urzędników administracji państwowej, co dalece nie wyczerpywało kwestii, którą Komisja się interesuje. Nas interesuje to, jakie będzie podejście do tej kwestii, żeby zarówno ludzie delegowani na stanowiska do UE, jak i ci, którzy będą w Polsce pracować, byli odpowiedni, przynajmniej w tej pierwszej fazie i oczywiście w dalszej obecności Polski w UE. Cele rozbudowy kadr europejskich są określone i to określone prawidłowo. Przypomnę, że jest to harmonizacja prawa z prawem unijnym w jeden system, to już się stało, mamy już ekspertów wyszkolonych w dziedzinie prawa europejskiego. Jest ich jednak za mało, brakuje ich w instytucjach, brakuje ich w kręgach gospodarczych, brakuje ich w samorządach, ale jest już jakiś postęp, zarówno w kwestii stanowienia prawa, jak i wiedzy o prawie europejskim. Po drugie, celem jest uzyskanie przez Polskę realnego wpływu na procesy prawotwórcze w UE i to jest w przygotowaniu. Ustawa będzie określać, w jaki sposób narodowy parlament Polski będzie mógł uczestniczyć w tworzeniu prawa europejskiego, a nie tylko swojego. Po trzecie, kadry dla Europy są potrzebne w sektorze skutecznego pozyskiwania i sprawnego zarządzania środkami z unijnych funduszy, w tym również - to nowość dla polskich urzędników - wspieranie różnych grup zawodowych w dostępie do instrumentów pomocy finansowej. Oczywiście, odpowiedzią na te cele musi być szkolnictwo, choć same szkolenia są celem doraźnym. Do Unii wstępujemy przecież bezterminowo, więc musi to być szkolenie permanentne. Nie jesteśmy jeszcze przygotowani do permanentnego szkolenia kadr na różnych szczeblach administracji i do różnych funkcji. Słuszne jest spostrzeżenie, że europeizacja zadań kadr oraz struktur w państwie będzie procesem nieustannym, a poniekąd i żywiołowym. Musimy z góry przyjąć, że żywiołowość procesu dostosowywania kadr do różnych celów związanych z Europą będzie mieć miejsce, ale jednocześnie musi to być proces nieustanny. Czwarta kwestia, to jest pytanie, czy grozi Polsce odpływ kadr do instytucji unijnych i w ogóle za granicę? Myślę, że w chwili obecnej możemy mówić tylko o odpływie kadr wysoko kwalifikowanych. Dzieje się tak, ze względu na lepsze warunki, jakie są w Unii. Także emigracja do pracy będzie powodować, że część dobrych kadr nie wróci, bo zostanie zaabsorbowana na innym terenie UE.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#JózefOleksy">Jest żywotnym interesem państwa, żeby zdolni, utalentowani i twórczy mieli stworzone takie warunki, aby nawet przy swobodzie poruszania się, braku granic i lepszych warunkach materialnych, jednak zostawali w swoim kraju i tu budowali potencjał i kapitał intelektualny. Wiadomo, że punktem wyjścia w szkoleniu kadr jest znajomość języków obcych, ale słusznie podkreśla się rolę czynnika nieformalnego i kontaktów bezpośrednich w skutecznym działaniu, także w środowisku międzynarodowym. Chcę państwa poinformować, że na 350 tys. polskich urzędników wszystkich szczebli tylko 11 tys. zaangażowanych jest w zadania związane z integracją i członkostwem, z czego 8 tys. w administracji centralnej. Ocenia się więc, że należy dodatkowo zatrudnić docelowo około 6600 tzw. urzędników europejskich, czyli ludzi znających blisko tematykę europejską, ale ulokowanych w polskiej administracji i oddziaływujących w tej kwestii na swoje otoczenie. W Hiszpanii ten sam wskaźnik wynosi 900 tys. urzędników, z czego 120 tys. w samorządach, a w maleńkiej Danii 170 tys., z czego połowa w samorządach. W Czechach przewidziane jest przygotowanie 100 tys. urzędników europejskich. U nas na informacje o zwiększeniu liczebności administracji opinia publiczna reaguje alergicznie. Natomiast strona unijna ocenia nasze potrzeby kadrowe na dodatkowe sto kilkadziesiąt tysięcy urzędników, ale jest to chyba czysto mechaniczne przeniesienie proporcji z obecnych państw członkowskich do Polski. Jedyna z tego korzyść jest taka, że utyskiwania na rozbudowaną polską biurokrację tracą sens przy porównaniu z poziomem biurokracji w krajach UE. Marna to jednak pociecha. Może też być tak, że Unia świadomie daje nam do zrozumienia, że dobrze wie, iż nie mamy rezerw kadrowych, bo wszyscy, którzy się nadają, albo już przy integracji pracują, albo mają lepszą pracę, albo państwo nie ma pieniędzy na ich zatrudnienie lub pozyskanie. Sami wiemy, że dotychczasowymi siłami, którymi dysponujemy, temu zadaniu nie podołamy. W związku z tym rząd przewiduje trzy główne sposoby zapewnienia polskiej administracji właściwych pracowników. Po pierwsze - wymiana, po drugie - szkolenia, po trzecie - przesunięcia w ramach urzędów. Gdy nie wiadomo o co chodzi, to znaczy, że chodzi o pieniądze. Z kolei, gdy nikt nic nie wie, to znaczy, że wszyscy wiedzą. W tym przypadku wszyscy wiedzą, że nie ma pieniędzy i wszyscy wiedzą, że będą redukcje. Strategia stopniowej, rozłożonej na 5 lat, wymiany kadr ma być opracowana do 30 kwietnia 2004 r. Jeśli chodzi o szkolenia, są one zakrojone wyraźnie szerzej niż bezpośrednie potrzeby etatowe, jest to pożądane i stanowi realizację misji nieustannego kształcenia społeczeństwa epoki postindustrialnej, jest to zgodne ze strategią lizbońską. Podejście szkoleniowe zakłada, że jakość kadr da się poprawić, że przysporzenie urzędników kompatybilnych ze standardami Unii da się osiągnąć poprzez podrasowanie już zatrudnionych. Jest to w dużym stopniu samooszukiwanie się. Oczywiście szkolenia muszą być dostępne i to na odpowiednim poziomie, ale decydujące będzie uruchomienie mechanizmów wymuszających samokształcenie się. Największe potrzeby, ze zrozumiałych względów, ma rolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#JózefOleksy">Liczba pracowników tzw. europejskich już zatrudnionych w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Agencji Rynku Rolnego i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa idzie w tysiące. Na tym tle dziwi skromność europejskich potrzeb np. Ministerstwa Skarbu. Napisano tu, że ten resort potrzebuje ich docelowo 9, a ma już 7. To duża skromność. W Ministerstwie Sprawiedliwości jest 50, a ma być 61 pracowników. W sądownictwie dodatkowo 18 etatów, a w MSWiA przyrost z 44 do 74 pracowników do spraw wspólnotowych. Plany szkoleń przedstawiono na poprzednim posiedzeniu bardzo obszernie, ale o zasadach selekcji, doboru, wymiany, kryteriach rekrutacji i środkach motywacji mówi się bardzo oględnie lub wcale. Materiały, które otrzymała Komisja zostały zatwierdzone przez Radę Ministrów w październiku, czyli w większości zostały one opracowane jeszcze w pierwszej połowie roku. Już dziś widać, że terminy realizacji szeregu zapisanych w nich zobowiązań nie zostały dotrzymane. Najważniejszy z niedotrzymanych terminów, to nieprzygotowanie dokumentu „Zasady wyłaniania narodowych ekspertów do pracy w instytucjach Unii”, który miał być gotowy do końca września. Pytam, co się z nim dzieje? Po drugie, brak spisu standardowych wymagań stawianych kadrom europejskim, który miał być gotowy do 15 października. Po trzecie, w tym samym terminie miał powstać spis standardowych wymagań stawianych kadrom europejskim. Kolejne pytanie, czy zasady wyłaniania pracowników służby cywilnej do pracy w instytucjach unijnych istotnie zostaną opracowane do końca roku? Członkostwo w Unii oznacza, że ludzie sprawni i kompetentni muszą być nie tylko w Brukseli, ale i na głębokim zapleczu kraju. W kraju trzeba dysponować nie tylko dyżurnym europejskim interfacem, ale również przestawić cały sposób myślenia. Nie wystarczy już utrzymywanie jednego pracownika eksportowego, którego można wysyłać na konferencje, staże i szkolenia, ponieważ nie ma dla niego zajęcia na miejscu, poza podejmowaniem zagranicznych gości. Dobrze więc, że przewidywane jest utworzenie w określonym terminie zagwarantowanego systemu awansu dla europejskich kadr polskiej administracji. Trzeba też pamiętać, że te ścieżki gwarantowanego awansu muszą być modyfikowane. Oczywistym rozwiązaniem wydaje się stworzenie takiego systemu europejskiego dla zespołów pracowników spełniających najwyższe wymagania jakościowe. Pracownicy ci powinni krążyć pomiędzy instytucjami krajowymi, przedstawicielstwem w Brukseli oraz instytucjami unijnymi. Obsada konkretnych funkcji następowałaby w wyniku wewnętrznego konkursu. Powstaje jednak pytanie, czy w ten sposób nie zbudujemy czegoś w rodzaju „euroklatury”, że nawiążę do praktykowanej kiedyś krajowej nomenklatury. Z drugiej strony nie wiemy, jakie są gwarancje utrzymania takich pracowników w służbie państwowej. Słusznym wydaje się więc postulat objęcia kontraktowych pracowników administracji samorządowej, realizujących zadania wynikające z członkostwa w UE, zasadami służby cywilnej, co powinno zagwarantować stabilizację kadr. Warto by się dowiedzieć, co oznacza brak kadrowego stanu docelowego w przypadku UKIE.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#JózefOleksy">Czy mamy rozumieć, że nastąpi rozśrodkowanie 265 pracowników merytorycznych tego urzędu pomiędzy resorty i inne urzędy centralne? Czy też oznacza to, że wszyscy wyjadą do pracy w instytucjach unijnych? Należy podkreślić, że zwłaszcza w początkowej fazie nie może wystąpić zjawisko utrzymywania ze względów politycznych czy środowiskowych swego rodzaju rezerwy kadrowej. Pierwsze lata członkostwa wymagać będą pełnej mobilizacji kompetentnych ludzi, bo i tak będziemy ich mieli za mało. W sprawach europejskich musi obowiązywać zasada „wszystkie ręce na pokład”. Powiem jeszcze tylko, że trzeba mieć świadomość, iż administracja państwa w coraz większym stopniu stanie się obszarem rekrutacji kadr dla sektora prywatnego, że zjawisko drenażu mózgów powróciło. Trzeba też będzie odpowiadać na pytania, do jakiego stopnia rząd powinien troszczyć się o szansę i sytuację polskich obywateli w instytucjach unijnych. Trzeba bowiem pamiętać, że oferta pracy w instytucjach unijnych skierowana jest raczej do polskojęzycznych obywateli Unii niż do obywateli polskich. Widać to na korytarzach instytucji unijnych, gdzie sporo ludzie mówi po polsku, ale tak naprawdę są ludzie unijni, którzy mieszkają na Zachodzie. Może tak być, że wspólnotowe mechanizmy rekrutacyjne zastąpią martwą ustawę o Służbie Cywilnej, co nie byłoby najgorszym skutkiem tych działań. Pod względem kadr europejskich są i będą niedowartościowane takie urzędy, jak Urząd Służby Cywilnej, który ma aż 7 tzw. urzędników europejskich, Rządowe Centrum Studiów Strategicznych ma ich 18, a Najwyższa Izba Kontroli aż 3. Znana jest awantura w UE o niższe płace dla urzędników z nowych krajów, tzw. reforma Neila Kinnocka, która czyni system bardziej czytelnym w różnych kategoriach urzędniczych i daje możność dokonywania porównań. Dwie najniższe kategorie, które się tworzy, przyznawane mają być uznaniowo, co po prostu oznacza tzw. widełki. Urzędnicy przybywający do Brukseli z daleka otrzymują dodatki, które nawet podwyższą tę różnicę, o której pisała prasa. Kadry dla Komisji Europejskiej Sejmu to pytanie, do którego trzeba wrócić w styczniu, gdy będzie rozpatrywany projekt zmiany regulaminu i projekt ustawy o Komisji Wspólnej ds. Unii Europejskiej. To będzie w ogóle nowa rola Komisji i całego Sejmu. Jeden materiał jakim państwo dysponujecie, to dokument przygotowany przez UKIE „Informacja na temat aktualnego stanu zatrudnienia obywateli polskich w instytucjach UE oraz bieżących konkursów ogłoszonych przez Biuro Rekrutacji Kadr UE”. Nie będę tego czytał. Nie macie państwo natomiast notatki na temat „Zatrudnienie urzędników na stanowiskach, których obsada odbywa się w drodze konkursu otwartego”. Macie jeszcze dokument „Przygotowanie kadr administracji publicznej do realizacji zadań wynikających z członkostwa Polski w UE”. Tyle z mojej strony. Temat jest ogromny, od konkursów na stanowiska w Brukseli, poprzez kształcenie kadr w Polsce, kształtowanie nowych nawyków, nowej mentalności, nowych obyczajów oraz wiedzy o strukturach unijnych. Jednym słowem jest tak, że jeżeli mówimy o przygotowywaniu się do zajęcia przez Polskę dobrej pozycji we wspólnocie, to kadry przesądzą o wszystkim. Nic dodać, nic ująć. Jesteśmy w tej mierze bardzo niefrasobliwi. Chcę państwu powiedzieć, że osoby, które spotykam w Brukseli nie mają żadnego poczucia, że przeszły tutaj jakąś drogę kwalifikacyjną, że w czymkolwiek zależą od Polski. Są to de facto kadry międzynarodowe. Nam musi zależeć na tym, żeby duża część tych kadr czuła przywiązanie do spraw polskich, żeby czuła się trochę na służbie Polski, choć służy w instytucjach nienarodowych. Kadry dla Europy, to jest kształtowanie postaw obywateli polskich w kontekście obywatelstwa europejskiego.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#JózefOleksy">To będzie trwało. Wiemy, że to jest proces długofalowy, ale im szerzej i głębiej będziemy się tym zajmować i uświadamiać sobie, jak wyglądają polskie rady samorządowe i administracja samorządowa, na tzw. prowincji, co można wygrać, a co zmarnować poprzez brak kadr, poprzez brak organizatorów z perspektywą europejską, poprzez brak wiedzy finansowej i znajomości języków, tym jaśniej będziemy wiedzieli, ile mamy jeszcze do zrobienia i jakie opóźnienie nam jeszcze narośnie. Myślę, że Komisja podejmując dziś te tematy czyni to po to, aby zaakcentować ich wagę, bo na pewno tak wszyscy uważamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#TadeuszKozek">Ten duży dokument, który został państwu przekazany, to jest właśnie ten dokument, który został przyjęty przez Radę Ministrów, a dotyczy „Przygotowania kadr administracji publicznej do realizacji zadań wynikających z członkostwa Polski w UE”. Dokument ten został przygotowany przez nasz urząd. Pan przewodniczący wspomniał już o pewnych zawartych w nim konkluzjach. Przygotowując go staraliśmy się przede wszystkim wykonać analizę potrzeb opartą na analizie zadań, jakie będzie musiała wypełniać nasza administracja w związku z członkostwem w UE. Zadania te są już w znacznej mierze wykonywane. Jak wszyscy wiemy, od maja mamy status aktywnego obserwatora, czyli mamy do czynienia ze swoistą symulacją naszego przyszłego, pełnego już uczestnictwa w procesie decyzyjnym UE. To był punkt wyjścia naszych analiz przygotowanych w porozumieniu z resortami i na podstawie informacji przekazanych przez resorty. Braliśmy pod uwagę zarówno kwestie ilościowe, jak i jakościowe, dotyczące przygotowania kadr. Te konkluzje, wnioski i zadania do wykonania zostały zawarte w tym materiale i dotyczą wszystkich tych kwestii. Dotyczą one również kwestii stabilności zatrudnienia w administracji państwowej, bo to też będzie miało bardzo istotne znaczenie dla efektywności realizacji przez tę administrację zadań związanych z członkostwem. Nic tak źle nie wpływa na tego rodzaju współpracę, jak niestabilność kadry administracyjnej. Zadania, które wyznaczono w tym materiale, a które zostały przyjęte przez Radę Ministrów, mają charakter krótko, średnio i długofalowy. Zadania krótkofalowe, o których wspomniał pan przewodniczący, zostały już w większości wykonane. Chodzi o określenie standardowych wymogów, jakie powinna spełniać kadra administracji publicznej realizująca zadania członkowskie, opracowanie programu służby przygotowawczej dla nowo przyjętych pracowników, czy też opracowanie zasad monitorowania przygotowania kadrowego ministerstw. Opracowany został projekt rozporządzenia dotyczącego wyłaniania ekspertów narodowych do pracy w instytucjach europejskich, nie został on jeszcze przyjęty, ale jest już przygotowany przez zespół przygotowawczy KIE. Powstały pewne wątpliwości dotyczące finansowania, tak że prawdopodobnie w najbliższym czasie zostanie opracowana ostateczna wersja tego dokumentu. Jednocześnie nastąpiła weryfikacja analiz, którą wykonaliśmy na podstawie materiałów przesłanych ponownie przez resorty. Jeśli chodzi o ilościowe wyniki tej analizy, to one są zbliżone do tego, o czym wspominał pan przewodniczący, wykazano mianowicie, że potrzeby kadrowe w administracji rządowej wynoszą około 5900 osób. Kroki zaradcze, które należy podjąć w związku z tą sytuacją są oparte na założeniu, że nie będzie możliwe istotne liczbowe zwiększenie administracji. Z tego też względu są to propozycje dotyczące, bądź to zmian organizacyjnych w ramach poszczególnych resortów, bądź też, wymiany kadrowej w poszczególnych resortach w dłuższym okresie czasu, tak aby wzmocnić kadry zajmujące się sprawami europejskimi. Podstawowym zadaniem o charakterze średniofalowym, które zostało przyjęte w tym materiale, jest przygotowanie planu rozwoju zasobów kadrowych niezbędnych do realizacji zadań wynikających z członkostwa, w tym również wypracowanie, wspomnianej przeze mnie wcześniej, strategii stopniowej wymiany kadr. To zadanie ma być zrealizowane do końca kwietnia przyszłego roku.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#TadeuszKozek">Równolegle wytyczono tutaj cały szereg zadań związanych z doskonaleniem zawodowym pracowników administracji publicznej. Są to między innymi zadania dotyczące opracowania resortowych planów szkolenia pracowników w zakresie problematyki UE. Jest to też zadanie dotyczące wprowadzenia systemu szkolenia administracji publicznej wszystkich szczebli w zakresie wiedzy o UE. Zadanie to zostanie wykonane do końca br. przez Urząd Służby Cywilnej we współpracy z UKIE, MENiS i MSWiA. Podsumowując, na razie nie ma istotnych opóźnień w realizacji planu wytyczonego w przyjętym przez Radę Ministrów dokumencie. Należy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że ograniczenia finansowe z jakimi mamy do czynienia będą wpływały na sposób realizacji tego planu. Nie wszystko da się załatwić tylko na drodze wymiany kadr i reorganizacji pracy w poszczególnych ministerstwach. Jeżeli chodzi o kwestię naboru kadr dla instytucji unijnych to większość urzędników, którzy będą zatrudnieni przez Komisję Europejską i inne agendy unijne będzie rekrutowana na podstawie otwartych konkursów. Przewidujemy, że z Polski będzie to około 1300 osób. Docelowo będzie to około 40% pracowników, którzy zostaną przyjęci z nowych krajów członkowskich. Pracownicy na wszystkie stanowiska, począwszy od pozycji A 1, czyli stanowisk dyrektorów generalnych i ich zastępców, poprzez inne stanowiska kierownicze itd., będą wyłaniani na drodze konkursów, chociaż te konkursy różnie będą wyglądały. Ostatnio utrzymaliśmy odpowiedź na pismo skierowane do wiceprzewodniczącego KE Neila Kinnocka, w której poinformował nas o przewidywanym trybie wyłaniania urzędników sprawujących wyższe i średnie stanowiska kierownicze w KE. Równolegle opracowywane są zasady i tryb wyłaniania kandydatów do pracy w instytucjach UE, tych którzy będą delegowani przez polską administrację. Te zasady zostaną w najbliższym czasie przedstawione zespołowi przygotowawczemu KIE, a potem Radzie Ministrów. Dotyczy to takich instytucji, jak Trybunał Obrachunkowy, Komisja Europejska, Komitet Ekonomiczno-Społeczny, Komitet Regionów, Europejski Trybunał Sprawiedliwości, rzecznik generalny w ETS, sąd pierwszej instancji i Europejski Bank Inwestycyjny. Jeżeli są pytania, to bardzo chętnie na nie odpowiem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PawełDakowski">Te działania są dziś prowadzone przez UKIE, ale MSWiA w pewnym zakresie współpracuje, bo zajmuje się przygotowaniem kadr dla administracji terenowej w poszczególnych województwach. Ten proces polega dziś na szkoleniu kadr i przygotowaniu zespołu w każdym z urzędów wojewódzkich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JózefOleksy">Otwieram dyskusję. Nie mówiliście państwo o przemianach w ministerstwach, o reformie UKIE, o służbach europejskich w ministerstwach, bo przecież w każdym z nich jest już departament europejski. Jak to będzie wyglądać? Jaka będzie koordynacja międzyinstytucjonalna? Jaki będzie przepływ kadr pomiędzy instytucjami?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#GrażynaCiemniak">Chcę stwierdzić, że o zakresie szkolenia kadry i osób z administracji centralnej jest sporo informacji w materiale, przyjętym na posiedzeniu Rady Ministrów 7 października br. Odnoszę natomiast wrażenie, że zupełnie nikt nie widzi potrzeby prowadzenia takich szkoleń w samorządach. Czy to zadanie chce się scedować na samorządy? Samorządy starają się radzić sobie same, ale na różnych spotkaniach słyszymy, że jednak oczekują one pomocy w przygotowaniach do wykorzystania, nie tylko środków strukturalnych i Funduszu Spójności, ale przede wszystkim tych wszystkich procedur, które będą realizowane na najniższych szczeblach samorządu. Mam również pytanie, kto będzie prowadził te wszystkie szkolenia, bo jest to bardzo duży zakres? Szokujące są też liczby pokazujące stan docelowy, np. w Ministerstwie Finansów jest to zwiększenie ze 143 osób do 784. Podobnie w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, chociaż tam jest to bardziej zrozumiałe, bo to ministerstwo ma zajmować się koordynacją polityki społecznej. Kolejna sprawa, na 22 stronie jest powiedziane, że „Wojewódzkie ośrodki edukacji europejskiej będą organizowały szkolenia dla administracji rządowej szczebla powiatowego i gminnego oraz dla administracji samorządowej. Ośrodki te powinny być wyłaniane w drodze konkursu i powoływane na czas określony 2–3 lata”. Mam pytanie, czy jest przygotowana procedura konkursowa? Kiedy te ośrodki mają powstać? Żeby nie było tak, jak z regionalnymi centrami informacji europejskiej, bo są centra, które dobrze funkcjonują, ale są i takie, których prawie nie widać, a korzystają z pieniędzy UKIE.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#BogusławLiberadzki">Muszę powiedzieć, że to, co usłyszeliśmy było dużo lepsze od tego, co otrzymaliśmy na piśmie. Wygląda na to, że każdy z ministrów i kierowników urzędów centralnych dostał polecenie, żeby przygotował kwit i te kwity zostały przygotowane. Złączono je w jeden tom i przedłożono nam tutaj. Tylko tyle. W tym dokumencie nie widać żadnej myśli przewodniej, bo co to oznacza, że Ministerstwo Środowiska potrzebuje 57 urzędników ds. europejskich, a Agencja Rynku Rolnego aż 4800. Ministerstwo Środowiska podało 57 osób, to powtórzyliście to w dokumencie, MGPiPS potrzebuje 750, to też to powtórzyliście. W tym nie ma żadnej myśli przewodniej, żadnego wspólnego kryterium i wydzielonych obszarów współpracy. To jest tylko powtórzenie tego, co wymyśliły poszczególne ministerstwa. To jest tylko taki sobie materiał, każdy resort złożył swoją propozycję, ktoś to zszył w całość, ponumerował strony i przedłożyliście to Komisji Europejskiej, aby mieć ten temat posiedzenia za sobą. Tak to oceniam, jeżeli się mylę, to proszę mi to wytłumaczyć. Brakuje mi w tych zapisach odpowiedzi na pytanie, po co mamy zatrudniać „europejczy0ków” oraz całą sferę instrumentalną i metodologicznej. To są tylko dość enigmatyczne sformułowania, że resorty coś tam mają zrobić. Tu są jakieś terminy, które należy traktować jako nieaktualne, bo te zadania dalej są do wykonania. Tak to widzę. Przepraszam za bezpośredniość wypowiedzi, ale taka jest rola Sejmu i komisji sejmowej, musimy wyrażać to, co myśli zwykły wyborca, który na nas głosuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#GabrielJanowskiniez">Korzystając z tego dokumentu pan przewodniczący przywołał dla poszczególnych krajów liczby urzędników, którzy zajmują się problematykę unijną. Polska jawi się jako kraj o bardzo szczupłych zasobach kadr przewidzianych do obsługi tej problematyki. Jest tu wymieniona Dania, nie mówiąc już o Francji, która jest krajem szczególnie etatystycznym i scentralizowanym. Są tu też wyliczone kraje mniej biurokratyczne, ale i one mają te służby bardzo rozwinięte. Czy jesteśmy w stanie sprostać wyzwaniom i zadaniom, jakie przed nami stoją w związku z pełną integracją? Jak będziemy w Europie, to będziemy codziennie odbierać 120 informacji, do których trzeba się będzie odnieść. Oczywiście można po prostu potwierdzić przyjęcie takiej informacji i odłożyć ją ad acta, ale przecież nie o to chodzi. Jeżeli chcemy odnieść jakiś pozytywny skutek, to każda ta informacja musi być przemyślana, opracowana i z jakąś myślą przewodnią przekazana dalej. Tą myślą przewodnią powinno być, żeby to, co będzie dalej w Brukseli trawione przyniosło nam jakieś pozytywne następstwa i skutki. Mam wielką obawę, jeżeli idzie o rzeczywistą integrację, czy rzeczywiście da ona Polsce korzyści. Zanosi się na to, że my tam wejdziemy i będziemy z miesiąca na miesiąc tracili, bo nie nawiążemy z nimi rzeczywistej łączności merytorycznej, koncepcyjnej, twórczej i kreatywnej. Żeby tak się stało musimy mieć w naszych ministerstwach i agendach jakąś ideę przewodnią. Jeżeli nie będziemy mieli takiej koncepcji i tych zdolności, to będziemy tylko odbiorcami produktów, które tam są wytwarzane i które niekoniecznie muszą być dla Polski dobre, a w wielu przypadkach mogą być nawet szkodliwe. Mój przedmówca powiedział, że jest to po prostu zbiór jakiejś tam dokumentacji wykonany na zlecenie, w którym nie ma żadnej myśli przewodniej. Myślę, że rolą naszej Komisji powinno być, poprzez krytykę tego dokumentu, doprowadzenie do stworzenia jakiegoś spójnego programu. Odwołując się do mego ministerialnego doświadczenia chcę powiedzieć, że niestety kadry ministerialne są mało twórcze, bo się po prostu boją. Może to się zmieniło, bo tak było wiele lat temu, ale obawiam się, że niestety tak jest nadal. Tu nasuwa się pytanie, czy kierownicy tych instytucji, którzy z natury powinni być twórczy i kreatywni, przenoszą tę swoją właściwość na urzędników, bo ja odnoszę wrażenie, że to wszystko jest po prostu wielką lipą. Nie ma tutaj prawdziwej koncepcji uczestnictwa naszej administracji w UE. Czy będziemy tylko odbiorcami przesyłek, niezdolnymi nawet do przeczytania ich wszystkich? Przecież nie będziemy w stanie nawet odpieczętować tych wszystkich listów i ustosunkować się do nich. Panie przewodniczący, wygłosił pan tutaj, prawdę mówiąc, takie telenowele, w których zupełnie zabrakło mi pańskich przemyśleń. Może jednak zdobędzie się pan na to w czasie podsumowania? Apeluje do całej Komisji, żeby tę sprawę potraktować poważnie. Jestem znany ze zdecydowanych opinii, ale zwracam uwagę, że wszystkie moje opinie i prognozy sprawdzają się. Apeluję więc, zróbmy coś, abyśmy nie byli ostatnimi w Europie, abyśmy nie zostali poszkodowani przez własną głupotę i nieprzygotowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JózefOleksy">Musiał pan bardzo uważnie słuchać mojego wystąpienia, bo wygłosił pan telenowelę bis i zakończył ją pan apelem - zróbmy coś. Jestem za tym - zróbmy coś.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#GabrielJanowskiniez">Zróbmy coś, ale wedle jakiejś metodologii. Musi pan postawić problemy, a my się do nich odniesiemy, a nie opowiadać telenowele.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#StanisławaPrządka">Chcę zadać pytanie wiążące się z zapewnieniem kadr, zarówno w strukturach europejskich, jak i u nas w poszczególnych urzędach i instytucjach na terenie kraju. Pan przewodniczący w swojej wypowiedzi wskazał, że pewne osoby pracują już w instytucjach UE. Chcę zapytać, czy mamy rozeznanie, ile osób z Polski pracuje dziś w tych strukturach i urzędach UE? Dobrze byłoby wiedzieć, kto kieruje tych pracowników i czy oni także byli przyjmowani na zasadach procedur konkursowych, bo Polska dotychczas jeszcze takich procedur nie przeprowadzała. Obawiam się, że może dojść do takiej sytuacji, że zanim my wykonamy procedury, to tam już niewiele zostanie miejsc dla naszej młodzieży, która przygotowuje się do pracy w tych strukturach? Myślę, że odpowiedź na te pytania będzie bardzo ciekawa dla członków naszej Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AndrzejMarkowiak">Chcę powiedzieć o problemie dość szczegółowym, ale pokazującym wagę spraw związanych z wykorzystaniem środków z programów pomocowych. Razem z panem ministrem Pawłem Dakowskim byliśmy na seminarium podsumowującym funkcjonowanie programu Phare-CBC na pograniczu polsko-niemieckim. W tej chwili ten program jest jeszcze realizowany na pograniczu polsko-czeskim. Kończy się program, który był bardzo udany i zaczyna się nowy pod nazwą Interreg 3. Wszyscy specjaliści, nie tylko z Polski, podkreślają, że do dobrego wykorzystania środków, które będą dostępne w ramach inicjatywy Interreg 3, potrzebne są przede wszystkim odpowiednie kadry, które musimy u siebie posiadać, aby uzyskać akredytację. Obserwując to, co dzieje się z naszymi kadrami mam obawy, czy zdążymy, ponieważ cała ekipa, która była zatrudniona we władzy wdrażającej, nie widzi perspektywy funkcjonowania w nowej rzeczywistości. Problem polega na tym, że o ile programem Phare-CBC zarządzało MSWiA, to Interregiem będzie zarządzało MGPiPS. Wydaje się logiczne, że ta świetnie przygotowana ekipa, która jest już znana po stronie niemieckiej i czeskiej, zostanie zaangażowana do nowego programu, a tymczasem jest ona w rozsypce. Odnoszę wrażenie, że następuje przeciąganie tych osób przez ministrów Krzysztofa Janika i Jerzego Hausnera. Obyśmy nie musieli, jako Komisja Europejska interweniować w tej sprawie, jako rozjemcy. Jeżeli bowiem ten zespół u ministra Jerzego Hausnera nie uzyska akredytacji do zarządzania, to również nie uzyskają akredytacji wszystkie instytucje euroregionalne niższego szczebla, które mają możliwość czerpania z tych pieniędzy. Są to niepotrzebne przepychanki, bo akredytację uzyskały już wszystkie euroregiony, szczególnie te na pograniczu polsko-niemieckim i polsko-czeskim. Byłoby fatalne, gdyby to zamieszanie na poziomie władzy centralnej spowodowało, że po prostu nie będziemy mieli dostępu do tych pieniędzy. Jestem ciekaw, jakie będą losy pracowników tej ekipy władzy wdrażającej, która obecnie jest w likwidacji. Wiem z nieoficjalnych danych, że ma ona pozostać w MSWiA, co byłoby nieszczęściem dla programu Interreg 3.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AndrzejGrzyb">Dokonano recenzji tego dokumentu z punktu widzenia dotychczasowych przemyśleń, które się pojawiały w tej Komisji. Myślałem jednak, że przy okazji jego prezentacji podacie państwo nie tylko informacje na temat tego, co mamy w kraju, ale również to, jaka jest nasza reprezentacja w instytucjach unijnych, w tym również jaka jest intelektualna zasobność polskiej misji w Brukseli. Byłby to jakiś punkt wyjściowy. Drugim elementem powinna być ocena wyliczeń kadrowych, które przedstawiły resorty, bo według mnie są one mocno życzeniowe. Pytam, jakie jest kryterium tych wyliczeń? Czy to kryterium jest porównywalne we wszystkich resortach? Co jest tym kryterium wyznaczającym? Na podstawie tej tabeli nie mogę ocenić, czy jest to rzeczywiste kryterium. A może te oczekiwania resortów są zbyt skromne? Sprawa trzecia, mamy sześciomiesięczne doświadczenia z okresu przejściowego, w którym aktywnie uczestniczymy już we wszystkich procedurach związanych z naszą obecnością w koreperze 1 i koreperze 2. Resorty mają już doświadczenie w reagowaniu na to, co w piątek wieczorem otrzymuje polska misja w Brukseli i przekazuje poszczególnym ministerstwom. Tam trafia to bezpośrednio do stanowiska operacyjnego, które przygotowuje odpowiedź, jakie stanowisko ma w tej kwestii Polska i jaki praktyczny interes powinien być reprezentowany przez naszego reprezentanta na posiedzeniu koreperu. Jak sądzę, podobnie powinno być w innych instytucjach i na innym poziomie reprezentacji. Tak wyobrażam sobie tę współpracę, o której nic państwo nie powiedzieliście. Np. jaki będzie sposób koordynacji opinii wyrażanych przez polskie przedstawicielstwo w Komitecie Regionów ze stanowiskiem ważnego czynnika opiniodawczego, jakim będzie przedstawicielstwo polskich korporacji samorządowych w Komitecie Regionów. Przykład kolejny. Polska ma mieć dużą reprezentację w Komitecie Społeczno-Ekonomicznym. Kto ze strony polskiej administracji będzie trzymał pieczę nad współpracą z KSE? Być może nie dość dokładnie wczytałem się w te materiały, ale przecież są różne kanały oddziaływania, ja tylko wskazuję na te dwa. Wracam do praktycznego wykonywania mandatu aktywnego obserwatora. Wiemy skądinąd, że są resorty, które dobrze radzą sobie z tym sprawnie. Co z tego wynika? Czy te resorty są wystarczająco obsadzone, czy też trzeba je wzmocnić? Jeżeli tak, to dlaczego i jakie doświadczenie z tego wynika? Wiemy też, że są resorty, które sobie po prostu nie radzą, bo są słabo przygotowane kadrowo. Nie chciałbym nikogo urazić, ale jeden z resortów był tutaj często wymieniany i wiemy, że ma on po prostu problemy ze sformułowaniem polskiego interesu w ramach decyzji podejmowanych w UE. Kwestia innych instytucji, jak np. Trybunał Sprawiedliwości. W każdej z tych instytucji Polska będzie miała nie tylko jednego czy dwóch przedstawicieli, ale również pewien aparat administracyjny. Czy również i od tej strony jesteśmy mobilni i sprawni? Sprawa kolejna, czy jest efektywne i potrzebne utrzymywanie podwójnych komórek ds. integracji europejskiej w województwach, czyli samorządowej i urzędu wojewody? Odnoszę wrażenie, że jest to dublowanie funkcji, z którego nie ma żadnej dodatkowej korzyści. To samo dotyczy instytucji przekazujących czy szkolących, np. na poziomie wojewódzkim szkolą stosowne departamenty urzędu marszałka, urzędu wojewody oraz Wojewódzkiego Centrum Informacji Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#AndrzejGrzyb">Chodzi mi o policzenie efektu skali tego wszystkiego, bo okazuje się, że częstokroć trudno jest znaleźć właściwą instytucję, która w sposób kompetentny i standardowy przekaże wiedzę, o którą nam chodzi. Pani poseł Grażyna Ciemniak wskazywała na fakt, że w wielu samorządach istnieje deficyt informacji. Wynika on z faktu, że działania szkolące na rzecz samorządów były bardzo rozproszone. W konsekwencji samorządy podchodzą obecnie z pewną nieufnością do kolejnych nowych projektów szkoleniowych. Chcą mieć gwarancję właściwej jakość tej informacji, żeby nie było to powielanie wiedzy, która już do nich dotarła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#AleksanderSzczygło">Wydaje mi się, że najważniejsza kwestia, którą mamy do omówienia i na którą należy zwrócić uwagę, dotyczy tego, co się stało się po wyborach roku 2001 r., czyli zawieszenie stosowania ustawy o służbie cywilnej. Wiąże się to z tym, o czym piszecie państwo w swoim dokumencie, że za mało jest osób przygotowanych do pełnienia funkcji związanych z integracją Polski z UE. A przecież ustawa o służbie cywilnej i akty wykonawcze do niej, stawiają zatrudnianym urzędnikom dość wysokie wymagania. Dotyczy to takich kwestii, jak znajomość języka, znajomość funkcjonowania organów UE itd. To jest podstawowy zarzut wobec tego, co się działo przez ostatnie ponad 2 lata. Wiąże się to z tym, o czym mówił pan minister Tadeusz Kozek, czyli z niestabilnością kadr w administracji, bo jeżeli wygranie konkursu na stanowisko w jakimkolwiek urzędzie nie gwarantuje zatrudnienia, to ten system traci sens. Podstawą stabilności kadr w administracji publicznej jest możliwość zaplanowania swojej kariery. To jest podstawowy zarzut, który należy postawić działaniom tego rządu po wyborach w 2001 roku. Następna sprawa wiąże się z administracją samorządową i tą „akcyjnością”, jaka miała miejsce przed referendum w czerwcu br. Rząd wyasygnował środki na zatrudnienie w każdej gminie jednej osoby, która miała informować o warunkach członkostwa Polski w UE. Co się stało po kilku miesiącach? Tych ludzi po prostu już tam w większości nie ma. A przecież była to dobra podstawa, aby na bazie tych ludzi stworzyć w kilku tysiącach miejsc w Polsce system stałych punktów informacyjnych. Tym bardziej że działali oni w miejscach, które większość Polaków odwiedza najczęściej, czyli w gminach. Brak pomysłu i propagandowa akcyjność tego działania jest, kilka miesięcy po wygranym referendum, widoczna w sposób bardzo przejrzysty. Co się dzieje teraz z tymi pracownikami? Co się dzieje z tymi młodymi ludźmi, bo byli to najczęściej młodzi ludzie po studiach, czasami z pewnym doświadczeniem, czasami bez doświadczenia. W końcu nie należy wymagać, że osoby, które kończą studia miały duże doświadczenie, są oczywiście wyjątki w tym zakresie, ale mówimy o regule. Wyraźnie brakuje pomysłu na to, czym ma być administracja, zarówno w Polsce, jak i nasza administracja w instytucjach UE. Ustawa o Komitecie Integracji Europejskiej z sierpnia 1996 r. funkcjonuje już ponad 7 lat. Jedyne co zostało tam określone, to budowa podstaw administracyjnych dla integracji Polski z UE. W związku z tym było, teraz już nie ma, ale było dużo czasu, aby zadania opisane w ustawie o KIE wykonać. Chodzi o koordynacyjną funkcję KIE i funkcjonowanie jego urzędu pomocniczego, czyli UKIE. Działa zasada braku pewnej koordynacji i wymuszania przez UKIE od pozostałych ministerstw zachowań, które są potrzebne. Nie będę powtarzał opinii moich poprzedników, ale rzeczywiście jest tak, że liczby, które zostały podane w odniesieniu do poszczególnych ministerstw, nie są niczym wytłumaczone. Nie wiemy, czy ta liczba urzędników będzie wystarczająca, czy nie. Poseł Józef Oleksy mówił np. o 3 takich pracownikach w NIK, że to jest za mało. Trzeba jednak pamiętać, że NIK ma certyfikat aktywności i jakości podejmowanych kontroli i takie automatyczne stwierdzanie, że tylko 3 pracowników na 1800 jest przygotowanych w tej instytucji do kontaktów europejskich jest pewnym, daleko posuniętym nieporozumieniem. Chcę się też zapytać o to zwiększenie zatrudnienia o prawie 6 tys. urzędników. Czy dotyczy ono tylko i wyłącznie administracji rządowej? W związku z tym chcę też zapytać o to, czy ta liczba jest wystarczająca? Mamy obecnie w Polsce około 350 tys. urzędników administracji publicznej, zarówno rządowej, jak i samorządowej, czy te 6 tys. urzędników europejskich jest liczbą wystarczającą? Ja nie twierdzę, że to jest za mało, tylko tu chyba należałoby sięgnąć do pomysłu - wiąże się z tym moja uwaga o faktycznym zawieszeniu funkcjonowania ustawy o służbie cywilnej - pozyskiwania do zadań europejskich, które w każdym ministerstwie będą odgrywały coraz większą rolę, pracowników tych ministerstw. Nie może być tak, że jedynym sposobem na udaną integrację Polski z UE jest zwiększanie liczby urzędników administracji publicznej o 6 tys. osób. Pamiętając o przerostach kadrowych w administracji myślę, że pierwszym krokiem powinno być - oczywiście mówię o funkcjonowaniu administracji rządowej, bo samorządowa to inna sprawa - skorzystanie z tej rzeszy wykształconych, posiadających dobre kwalifikacje, znajomość języków i wiedzę o UE osób, które już pracują w organach administracji rządowej. Nie możemy wzorować się na krajach, takich jak Francja czy Hiszpania, bo, po pierwsze, nas po prostu na to nie stać. Po drugie, nie ma przyzwolenia na to, aby powiększać w nieskończoność rzeszę urzędników administracji publicznej w Polsce. Myślę, że te dwie przesłanki wystarczają do tego, żeby się nad tym wszystkim jeszcze raz głęboko zastanowić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PiotrKownacki">Myślę, że do dokumentu rządowego wkradło się nieporozumienie. Dotycząca NIK liczba trzech osób, która jest w nim podana, to jest liczba osób zatrudnionych w Biurze Integracji Europejskiej, malutkiej komórce organizacyjnej powołanej w naszej instytucji mniej więcej rok temu. Komórka ta zajmuje się rozdziałem poczty przychodzącej z instytucji unijnych oraz, w pewnym ograniczonym zakresie, organizowaniem specjalistycznych szkoleń dotyczących integracji. Natomiast już od kilku lat Izba ściśle współpracuje z Europejskim Trybunałem Obrachunkowym. W ramach tej współpracy NIK, zarówno na etapie programowania jak i przeprowadzania kontroli dotyczących naszego kraju, jest konsultantem ETO. W trakcie przeprowadzania kontroli ekipom audytorów z ETO zawsze towarzyszy kontroler z NIK. Zależnie od potrzeb jest to jedna lub kilka osób z centrali NIK lub delegatur terenowych. Wszystko zależy od tego, jakiego sektora dotyczy dany audyt. Praktycznie w każdej komórce organizacyjnej Izby jest co najmniej kilka takich osób, które są przygotowane do tego rodzaju działań i wykonują je w praktyce. Wszystkie kontrole, które odbywają się w Polsce, są przeprowadzane z udziałem NIK. Nasi pracownicy od kilku lat odbywają wielomiesięczne staże w Europejskim Trybunale Obrachunkowym, co oznacza, że również na miejscu w Brukseli mamy swoich ludzi. Stopień przygotowania NIK do zadań, które będziemy wykonywać już po wstąpieniu naszego kraju do Unii, został pozytywnie oceniony w ostatnim raporcie okresowym Komisji Europejskiej. Nie zgłoszono w nim żadnych zastrzeżeń ani nie udzielono nam żadnych zaleceń, że coś jeszcze mamy zrobić w tym zakresie. Ten zapis, który tu jest, po prostu jest efektem pewnego nieporozumienia przy zbieraniu danych. To nie jest tak, że tylko 3 osoby w Izbie są przygotowane do wykonywania zadań europejskich. Tych osób jest wystarczająco dużo. Również w planie pracy na przyszły rok, który ostatnio został uchwalony przez kolegium NIK, zarezerwowaliśmy odpowiednie środki na dalsze szkolenia i wykonanie tych zadań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JózefOleksy">Jeżeli nie ma więcej wypowiedzi, to na tym kończymy ten temat tylko formalnie, dlatego że z państwa wypowiedzi wynika znacznie szerszy wymiar tego tematu, niż to co na dziś zostało przygotowane. Dziś mamy tylko rzut oka na potrzebę dalszych szkoleń, jak też uświadomienie sobie wagi tematu. Na początku przyszłego roku musimy bardziej konkretnie zapytać rząd, co jest zrobione, żeby przygotowanie i przepływ kadr następowały w szybszym tempie, niż się to na dziś rysuje. Wrócimy do tego tematu na początku przyszłego roku, bo materiał, który nam przedstawił rząd w dalszym ciągu jest bardzo wycinkowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#TadeuszKozek">Ja tylko gwoli wyjaśnienia. Wydawało mi się, że powiedziałem - być może za mało dobitnie - że ten materiał był opracowany na podstawie analizy zadań. To nie jest zlepek pobożnych życzeń ministerstw, ale jest to materiał opracowany po zdefiniowaniu zadań poszczególnych jednostek organizacyjnych, jak też po zdefiniowaniu koniecznej do ich wykonania obsady kadrowej. Nie zgadzam się z tym, co powiedział pan poseł Bogusław Liberadzki, że jest to lipa oraz zlepek pobożnych życzeń uzyskanych z ministerstw. Wydaje mi się, że metodologia zastosowana przy tworzeniu tego dokumentu wyklucza tego typu podejrzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JózefOleksy">Panie ministrze, to co powiedziałem dotyczy tego, że my sformułowaliśmy konkretne pytania, na które nie dostaliśmy odpowiedzi. Albo zapomnieliście o naszych zaleceniach, albo one do was nie dotarły, bo to, co przygotowaliście nie jest z nimi w ogóle zbieżne. Komisja chciała widzieć prezentację kwestii polityki kadrowej w dobie europejskiej w kraju i w instytucjach UE. Myślę, że prezydium Komisji musi się spotkać na roboczo z przedstawicielami UKIE, aby jasno ustalić, co powinno zostać przedstawione Sejmowi, bo wydaje mi się, że się rozmijamy w kwestii zakresu i charakteru tej prezentacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PawełDakowski">Chciałbym się ustosunkować do zagadnienia, które przedstawił pan poseł Andrzej Markowiak. Temat ten budzi niepotrzebnie wiele emocji, a chyba nie jest do końca znany. Chodzi o tzw. władzę wdrażającą, czyli jednostkę, która prowadziła dotychczas i nadal prowadzi program Phare, a w przyszłości będzie prowadzić program Interreg 3. Nie można tu mówić o przeciąganiu liny, ponieważ ta jednostka nigdy nie była w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Trudno mówić, że ktoś próbuje coś przeciągnąć. To jest jednostka, która od zawsze, tzn. od czasu, kiedy wyszła z Urzędu Rady Ministrów, jest w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Działanie, które podjął pan minister Krzysztof Janik ma na celu unormowanie jej statusu prawnego, bo ta jednostka dziś rzeczywiście jest w trakcie likwidacji. Do końca roku zostanie zlikwidowana, ale tylko po to, aby z dniem 1 stycznia przyszłego roku dalej funkcjonować pod tą samą nazwą i wykonywać dokładnie te same zadania, co dotychczas. Nie będzie żadnych zmian kadrowych, nie będzie też żadnych zmian finansowych. Dotychczas jednostka prowadziła te projekty, zarówno dla MSWiA, jak i dla MGPiPS - dalej tak będzie. Program Phare będzie działał jeszcze przez trzy lata. Program Interreg 3 rzeczywiście podlega dziś MGPiPS, ale nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby ta jednostka prowadziła ten projekt.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JózefOleksy">Z tymi uwagami, które na końcu zgłosiliśmy, zostawiamy temat do stycznia. Proszę jednak, aby wcześniej prezydium Komisji spotkało się z kierownictwami: UKIE, MSWiA, MGPiPS oraz MSZ, żeby sprecyzować ten temat, bo mam wrażenie, że on ciągle nie jest sprecyzowany. Ciągle nie ma jasności, jaka będzie polityka kadrowa państwa od momentu wejścia do UE. Zamykam posiedzenie Komisji Europejskiej.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>