text_structure.xml 24 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JózefOleksy">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam wszystkich zebranych. W porządku dziennym mamy dziś jeden punkt. Czy mają państwo uwagi do tej propozycji? Nie słyszę uwag. Porządek dzienny został przyjęty. Marszałek Sejmu skierował do naszej Komisji również propozycję Klubu Ligi Polskich Rodzin i Koła Poselskiego Katolicko-Narodowego o wprowadzenie do porządku obrad Sejmu informacji rządu o stanie negocjacji. Marszałek zwrócił się do nas z prośbą o przedyskutowanie tego wniosku na posiedzeniu Komisji Europejskiej z udziałem przedstawicieli rządu. Kto reprezentuje rząd?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MichałCzyż">Oczekujemy przybycia za chwilę pana ministra Jana Truszczyńskiego, który teraz uczestniczy w konferencji prasowej rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JózefOleksy">Cieszy nas, że wiceminister zechce przybyć na posiedzenie naszej Komisji. Rozpoczniemy więc dyskusję na temat skierowanego do Komisji do pierwszego czytania poselskiego projektu uchwały w sprawie zawieszenia negocjacji z Unią Europejską. Projekt uchwały brzmi: „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uznaje za sprzeczne z polskim interesem narodowym stanowisko rządu RP w sprawie rolnictwa zajęte w rozmowach z Unią Europejską. W związku z tym Sejm domaga się zawieszenia negocjacji w obszarze rolnictwa do czasu wyrażenia przez Komisję Europejską UE zgody na pełne dopłaty bezpośrednie dla rolników oraz tzw. limity produkcyjne wystarczające dla zachowania bezpieczeństwa żywnościowego Polski.” Pod projektem podpisali się głównie posłowie Ligi Polskich Rodzin. Wnioskodawców reprezentuje poseł Antoni Macierewicz, któremu oddaję głos. Będziemy debatować bez udziału przedstawicieli rządu, nad czym bardzo ubolewam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AntoniMacierewicz">Mam zaszczyt przedstawić projekt uchwały wzywającej rząd RP do zawieszenia negocjacji z Unią Europejską w obszarze „Rolnictwo”. Uchwała ta została złożona na ręce marszałka Sejmu w dniu 15 października br., zaś do pana przewodniczącego Józefa Oleksego przekazana została do pierwszego czytania w Komisji 18 października br. Mija więc ponad miesiąc.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JózefOleksy">Projekt trafił do mnie 23 października br.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#AntoniMacierewicz">Data 18 października widnieje w tekście listu pana marszałka: „Szanowny Panie Przewodniczący, informuję, że Marszałek Sejmu, zgodnie z art. 37 ust. 1 i art. 40 ust. 1 regulaminu Sejmu - po zasięgnięciu opinii Prezydium Sejmu - skierował w dniu 18 października 2002 r. poselski projekt uchwały w sprawie zawieszenia negocjacji z Unią Europejską (druk nr 1007) do Komisji Europejskiej do pierwszego czytania.” Trzeba powiedzieć, że lepiej późno niż wcale. Mam nadzieję, że do 12 grudnia br., czyli do szczytu w Kopenhadze, Sejm zdoła podjąć decyzję w sprawie tej uchwały. Gdyby jednak tak się nie stało, jestem przekonany, że już dzisiejsze stanowisko Komisji będzie mieć, w przekonaniu wnioskodawców, istotne znaczenie dla przebiegu rokowań i przyszłości kraju. Projekt uchwały został przedstawiony przed chwilą przez pana przewodniczącego. Uchwała powstała w chwili, gdy na posiedzeniu Komisji Europejskiej główny negocjator rządu, pan minister Jan Truszczyński, poinformował nas o przyjętej przez rząd zmianie stanowiska negocjacyjnego strony polskiej w odniesieniu do rolnictwa. Przedstawił on podstawowe założenia nowego stanowiska. Po raz pierwszy wówczas zaprezentowano parlamentarzystom i opinii publicznej to, czemu rząd przez ubiegłe pół roku stanowczo zaprzeczał, a mianowicie pan minister stwierdził, że polscy negocjatorzy rezygnują ze starania się o pełne dopłaty bezpośrednie dla rolników i zgadzają się, aby oscylowały one w pierwszym roku członkostwa w granicach 25–30% dopłat uzyskiwanych przez rolników krajów Unii Europejskiej. Polscy rolnicy mieliby uzyskać dopłaty równe Francuzom i Niemcom dopiero po 10 latach od formalnego wejścia Polski do Unii Europejskiej. Należałoby więc zastanowić się, czy z tego punktu widzenia termin 2004 roku rzeczywiście oznacza znalezienie się polskich rolników w Unii Europejskiej, czy też jest rodzajem fikcji prawnej. Wydaje się, iż dla rolników jest to data fikcyjna i należałoby raczej mówić o roku 2012 lub 2013. Dodajmy od razu, że deklarowane publicznie 25–30% to w istocie 12–15% kwot uzyskiwanych np. przez rolnika niemieckiego. Dzieje się tak ze względu na różnice podstawy, od której oblicza się wysokość dopłat. Okazało się, iż polscy negocjatorzy rządowi czują się zmuszeni do zaakceptowania unijnego punktu widzenia na tzw. kwoty produkcyjne, czyli nałożone na polskich producentów ograniczenia ilości produkowanych płodów rolnych. Kwoty te zostały wyliczone w taki sposób, że nie pokrywają nie tylko polskich możliwości produkcyjnych, ale nawet krajowego zapotrzebowania na dane towary. Oznacza to, że w dziedzinach, w których Polska może i powinna być eksporterem, będzie przymusowym importerem. Przyczyną takiego stanowiska Unii jest obawa przed zdolnościami konkurencyjnymi polskich rolników. Narzędziem negocjacyjnym było odwołanie się do poziomu produkcji, czyli tzw. plonów referencyjnych z lat największego załamania polskiego rolnictwa. Unia i błędy polskich rządów z lat 1995–1999 walnie się do tego przyczyniły. Po raz pierwszy ujawniono, że Polska może być płatnikiem netto, czyli wpłacana przez nas składka członkowska będzie zapewne wyższa niż fundusze powracające do polskich podatników. Wynika to z faktu, iż choć sumy postawione do dyspozycji Polski mają być wyższe niż składka, to tylko ich część przekazywana jest obligatoryjnie, a wypłata reszty zależy od dobrej woli centrali w Brukseli.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#AntoniMacierewicz">To samo ocenia wiarygodność i przydatność przedstawionych programów aplikacyjnych. Doświadczenie innych krajów uczy, że fundusze takie wykorzystywane są w najlepszym razie w wysokości 50%, a to znaczy, że wbrew wszelkim deklaracjom, wbrew manipulacjom liczbami Polska będzie płatnikiem netto. Sytuację tę najbardziej trafnie scharakteryzował podczas posiedzenia Komisji Europejskiej w dniu 8 października br. dziś nieobecny pan minister Jan Truszczyński, stwierdzając, iż od tego momentu strategicznym celem polskiego rządu jest dążenie do tego, by sytuacja konkurencyjna polskich rolników na rynku europejskim nie pogorszyła się, a nie do tego, aby rolnicy nasi uzyskali równe możliwości konkurencyjne w ramach wspólnego rynku, jak to rząd wielokrotnie publicznie deklarował. Pytaniem otwartym pozostaje, czy narzucone przez Unię warunki, jakie przyjął rząd RP, są w stanie zagwarantować realizację nowego celu strategicznego. Trzeba też jasno powiedzieć, że jego akceptacja przez rząd oznacza przyjęcie z góry, że Polska i Polacy będą partnerami drugiej lub trzeciej kategorii w Unii Europejskiej, wobec których nie obowiązuje zasada równych praw i równych obowiązków. Mimo ponoszenia przez wiele lat ciężaru nierównoprawnych stosunków z Unią Europejską, po formalnym wejściu do Unii, nasza sytuacja gospodarcza nie poprawi się. Przeciwnie, przyjęcie takich warunków może pogorszyć nawet tak skrajnie trudną dzisiaj sytuację polskich rolników, a w konsekwencji całego społeczeństwa. Według raportu FAPA tylko przy poziomie 95–100% dopłat bezpośrednich rolnicy mają szansę nie stracić wobec unijnej konkurencji. Według innych dostępnych ekspertyz nawet 100% dopłat nie gwarantowałoby wyrównania możliwości konkurencyjnych rolników polskich i unijnych. Takie dane były wielokrotnie cytowane podczas debat Komisji Europejskiej Sejmu przez posłów reprezentujących różne ugrupowania i poglądy polityczne, a w zasadzie wszystkie ugrupowania parlamentarne, że wymienię posłankę Zofię Grzebisz-Nowicką, posła Stanisława Kalembę, posła Gabriela Janowskiego, posła Bogdana Pęka, posła Wacława Klukowskiego, Jacka Soskę, czy posła Michała Kamińskiego. Fakty nie ulegają więc wątpliwości. Rząd akceptuje jednak, jak się zdaje, argumentację Unii Europejskiej z większą skwapliwością niż dba o interesy Polski. Tymczasem argumenty Unii, które są przedstawiane przeciwko polskim interesom narodowym są fałszywe. Pierwszy sprowadza się do przekonywania, że w kasie unijnej nie ma pieniędzy, a tzw. Agenda 2000, ustalająca budżet Unii do 2006 roku nie przewidywała większych sum i dlatego nie można zwiększyć dopłat bezpośrednich. Jest rzeczą zupełnie niebywałą, iż polscy negocjatorzy przyjmują ten argument w milczeniu, w sytuacji gdy dostępne dokumenty jasno stwierdzają, że Agenda 2000, przewidując przyjęcie pierwszych nowych członków w styczniu 2002 roku, zagwarantowała również niezbędne fundusze na finansowanie ich obecności w Unii w 2002 i 2003 roku. Budżet Unii dysponuje więc dodatkowymi funduszami przeznaczonymi na finansowanie akcesji, które ze względu na odłożenie w czasie przyjęcia nowych członków nie zostały wykorzystane. Mogą więc, a nawet powinny być przeznaczone na dopłaty bezpośrednie. Dlaczego członkowie polskiej delegacji nie podnoszą tego argumentu? Znają go, a przynajmniej znać powinni.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#AntoniMacierewicz">Drugi argument Unii Europejskiej sprowadza się do tezy, że pełne dopłaty zdemoralizowałyby polskich rolników, uniemożliwiły pożądaną restrukturyzację polskiego rolnictwa, a przede wszystkim uprzywilejowałyby Polaków wobec rolników unijnych. Słyszeliśmy te argumenty z ust różnych przedstawicieli Unii Europejskiej. Okazuje się, że równość praw widziana jest w Brukseli jako zagrożenie i nieuzasadniony przywilej. W tej argumentacji tkwi istota problemu. Polskie rolnictwo widziane jest jako zagrożenie nie dlatego, że jest jakoby zacofane i niewydolne. Przeciwnie - dlatego, że już dziś jest konkurencyjne, a wprowadzenie go do Unii na tych warunkach ma na celu obezwładnienie groźnego rywala. Warto, przy okazji tych nieprawdziwych tez, przypomnieć, że przez ubiegłe lata w Polsce, na skutek błędnej polityki handlu z Unią Europejską, przybyło ponad milion bezrobotnych. Obliczenia przedstawione podczas rozmów polskiej delegacji w Kopenhadze w dniach 23–24 września br. mówią, że akcesja na obecnych warunkach może spowodować pojawienie się dodatkowych 2 milionów bezrobotnych, licząc tylko tych, którzy po upadku ich gospodarstw będą zmuszeni opuścić wieś. Koszty z tego powodu bliskie są wielkości funduszy, jakie ewentualnie uzyskamy z Brukseli na restrukturyzację naszej gospodarki pod dyktando europejskie. Oznacza to, że nie tylko doraźnie, ale też długofalowo Polska będzie tracić na warunkach wynegocjowanych przez rząd pana Leszka Millera. Odwołuję się tylko do faktów i kwestii przesądzonych, ale negocjacje nie są przecież jeszcze zakończone. Jeżeli będą nadal prowadzone w ten sam sposób przez tę samą ekipę, mogą przynieść wiele niespodzianek. Wiadomo, że stawiana jest teza, iż polski budżet powinien wyrównać dopłaty bezpośrednie, choć publicznie tezie tej wczoraj zaprzeczał pan minister Grzegorz Kołodko. Teza jednak znalazła się wczoraj w komunikacie rządu po obradach na temat stanowiska negocjacyjnego. Wiadomo też, że Unia domaga się bezwarunkowego zdjęcia wszelkiej ochrony polskiej produkcji rolnej przed konkurencją dotowanej żywności unijnej. Wiadomo wreszcie, że na skutek protestu Holandii Unia waruje sobie prawo zakwestionowania w każdym momencie własnych zobowiązań pod pretekstem złego wywiązywania się Polski z ustaleń. Wiadomo też, że rząd chce przeforsować ustawodawstwo wyrażające zgodę na sprzedaż ziemi cudzoziemcom, co oznacza dodatkowe pogorszenie sytuacji polskich rolników i zagrożenie polskiego stanu posiadania, zwłaszcza na ziemiach zachodnich i północnych. Mógłby ktoś powiedzieć, że to tylko rolnictwo, czy warto więc dla rolnictwa ryzykować przyszłość całego kraju. Po pierwsze, rolnictwo to jedna trzecia ludności i ważne źródło polskiej siły i potencjału gospodarczego Polski. Po drugie, nie jest prawdziwą teza, że ten sposób negocjacji i ich konsekwencje odnoszą się tylko do rolnictwa. Jest ono jedynie przykładem błędów negocjacyjnych, które pojawiają się też w innych dziedzinach gospodarki. Identyczne ustępstwa uczyniono w górnictwie, energetyce i ostatnio w hutnictwie. Nieprawdziwymi są więc tezy, jakoby „zaciśnięcie pasa” przez pierwszy rok członkostwa stwarzało szansę na przyszłość. Przeciwnie, przyszłość rysuje się jeszcze groźniej niż teraźniejszość. Takie były przesłanki uchwały, w której domagamy się zawieszenia negocjacji. Wychodzą one z błędnych założeń ideowych, politycznych i taktycznych, muszą więc prowadzić do złych skutków.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#AntoniMacierewicz">Uchwała nie została poddana natychmiast pod głosowanie, co umożliwiło rządowi popełnienie następnych błędów. Odnoszę się do przyjęcia przez rząd pana Leszka Millera w dniu 20 listopada br. decyzji o zaakceptowaniu warunków Unii Europejskiej w dziedzinie rolnictwa, a szczególnie zasady dopłat bezpośrednich w tzw. systemie uproszczonym. Oznacza to zgodę na przyznanie wszystkim rolnikom 200–300 zł miesięcznie jałmużny i zagrożenie ruiną najlepszych polskich gospodarstw, co stwierdził publicznie poseł Artur Balazs, niewątpliwy zwolennik wejścia Polski do Unii Europejskiej, choć jednocześnie jeden z niewielu, którzy umieją twardo negocjować z Unią. Rząd ma nadzieję, że kosztem polskiego interesu narodowego wygra referendum i to pokazuje najlepiej, że mamy do czynienia z negocjacjami nieudolnymi i nieodpowiedzialnymi. W tej sytuacji Sejm ma obowiązek domagać się przerwania działań, które szkodzą Polsce. Jeżeli dziś nie zrobi tego parlament, okaże się, że jedynym, lecz jakże kosztownym sposobem renegocjowania złych porozumień z Unią Europejską będzie odrzucenie traktatu akcesyjnego w referendum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JózefOleksy">Zanim przejdziemy do dyskusji, chciałbym wrócić do zapytania marszałka Sejmu w sprawie propozycji wprowadzenia do porządku obrad Sejmu informacji rządu o efektach negocjacji Polski z Unią Europejską. To konsumowałoby inny wniosek Klubu Prawo i Sprawiedliwość, aby rząd przedstawił informację na temat negocjacji w obszarze „Rolnictwo” ze szczególnym uwzględnieniem bezpieczeństwa żywnościowego i norm sanitarnych. Sądzę, że można połączyć te dwa wnioski. Czy ktoś jest przeciwny pozytywnemu rekomendowaniu Prezydium Sejmu wprowadzenia do porządku obrad Izby takiego punktu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#StanisławDulias">Nie jestem przeciwny, lecz chcę podkreślić, że istnieje także poselski projekt zmiany terminu wejścia Polski do Unii Europejskiej. Otrzymali państwo ten dokument w druku nr 1098. Uważam, że to kolejny temat, który należałoby dołączyć do takiego punktu obrad Sejmu. W wielu sprawach materiały Klubu LPR i Samoobrony są zbieżne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JózefOleksy">Ten druk nie został skierowany oficjalnie do Komisji. Powróćmy do przesądzenia rekomendacji Komisji dla wniosków w sprawie wprowadzenia do porządku obrad Sejmu informacji rządu o stanie negocjacji akcesyjnych. Wnoszę o pozytywne zaopiniowanie tych wniosków. Uważam, że Izba za mało interesuje się sprawami integracji, a jest to najważniejsza sprawa w tej kadencji parlamentu. To niedobrze, że potrzebne są wnioski, aby podjąć debatę na temat kolejnych szczegółów negocjacji. Rząd konsultuje się z Brukselą właściwie codziennie, a parlament nie uczestniczy, niestety, w obiegu informacji w takim wymiarze, w jakim powinien. Myślę o konsultacjach wyprzedzających decyzje. Nieraz mówiliśmy o tym na posiedzeniach naszej Komisji. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja pozytywnie zaopiniowała wnioski poselskie. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja rekomenduje Prezydium Sejmu wprowadzenie do porządku najbliższych obrad Sejmu punktu dotyczącego informacji rządu o stanie negocjacji akcesyjnych. Sądzę, że mogłoby to się stać na posiedzeniu w dniach 3–6 grudnia br. Powracamy do projektu uchwały, zaprezentowanego przez pana posła Antoniego Macierewicza. Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JerzyCzepułkowski">Zgłaszam wniosek o odrzucenie projektu uchwały w pierwszym czytaniu. Uważam, że uzasadnienie jest zbędne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#StanisławKalemba">Wciąż nie ma na sali przedstawiciela rządu, a chciałbym go zapytać, czy rząd bierze na siebie odpowiedzialność za wyrównanie poziomu dopłat bezpośrednich do konkurencyjnej wysokości wobec Unii? Pan poseł przedstawił rzetelnie merytoryczne uzasadnienie do projektu. Propozycja Unii Europejskiej w dziedzinie rolnictwa jest nieludzka. Powstaje pytanie, dlaczego tylko tej grupie proponuje się gorsze warunki członkostwa. Dotychczas nie odbyło się rozszerzenie Unii, w którym zaproponowano by jednej grupie tak inne warunki akcesji. Podczas ostatniego posiedzenia sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi analizowano sytuację dochodową wsi. Ocena jest zgodna, w ciągu kilkunastu lat rolnicy stracili realnie ponad połowę swoich dochodów. W stosunku do 1997 roku jest to 47%. W 2000 i 2001 roku rolnicy stracili kolejne 10% dochodów. Prawdopodobnie taka sama sytuacja nastąpi w 2002 roku. Skoro takie są fakty, a Komisja Europejska UE zna je doskonale, to dlaczego proponuje się rolnictwu tak dyskryminujące warunki akcesji? Przyjęcie ich bez zagwarantowania rekompensaty budżetowej oznaczać będzie poświęcenie rolnictwa na ołtarzu członkostwa. Do tej pory rząd twierdził, że chce, aby rolnictwo polskie było objęte pełnym zakresem Wspólnej Polityki Rolnej UE. Wiemy dziś, że to mało realne oczekiwanie. Pojawiają się propozycje innych rozwiązań finansowych. Czy są one realne? Uważam, że dochodzenie do pełnych dopłat bezpośrednich powinno trwać najdłużej do 2006 roku. Do tego czasu zaś budżet krajowy powinien wyrównywać różnice. Nie rozumiem, dlaczego Unia proponuje naszemu rolnictwu dramatycznie inne warunki, skoro współczynnik wsparcia polskiego rolnictwa przez mechanizmy nierynkowe, według wskaźnika światowego, wynosi tylko 10%, podczas gdy w USA jest to 21%, a w Unii Europejskiej 35%. Gorsze warunki nie pomogą w restrukturyzacji naszego rolnictwa. Znaczna część rolników zbankrutuje. Bez opinii rządu trudno nam będzie zająć stanowisko wobec projektu uchwały. Co do oceny merytorycznej, zgadzam się z wnioskodawcami. Byliśmy ostatnio z delegacją parlamentarną w Stanach Zjednoczonych. Przedstawiono nam analizy, z których wynika, że polskie rolnictwo straci najwięcej na akcesji. Łagodniej odczują to Węgrzy i Czesi. Sumienie podpowiada mi, że trzeba odpowiednio ocenić przebieg negocjacji w obszarze rolnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AndrzejNamysło">Wspieram wniosek pana posła Jerzego Czepułkowskiego. Kiedy czytam projekt uchwały, dostrzegam niespójność wewnętrzną. W jaki sposób można domagać się wstrzymania negocjacji w obszarze „Rolnictwo”, a z drugiej strony oczekiwać, że Komisja Europejska przystanie na nasze propozycje? Z debaty wynika, że w dziedzinie rolnictwa jedynym problemem są dopłaty bezpośrednie. Wszyscy jednak wiemy, że istnieje wiele innych problemów, które znalazły przychylną opinię ze strony Unii Europejskiej. Składam więc wniosek o zwrócenie się do rządu z apelem o przedstawienie bilansu negocjacji i przerwać dyskusje na ten temat. Pan poseł Stanisław Kalemba zasugerował w swoim wystąpieniu, że nie ma środków na restrukturyzację obszarów wiejskich, a tu akurat są pieniądze i to większe niż można oczekiwać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MarekKotlinowski">Chcę dać wyraz oburzeniu, że w trakcie rozpatrywania tak ważnej uchwały nie ma na sali przedstawiciela rządu. Będziemy krajem trzeciej kategorii w Unii Europejskiej. Sprawa ma fundamentalne znaczenie dla kraju. Proszę państwa posłów o odważne zagłosowanie za przyjęciem tej uchwały. Rząd powinien w takiej sytuacji odpowiedzieć na pytania posłów i wyrazić stanowisko wobec projektu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JanuszLewandowski">Projekt uchwały jest zastępczą formułą rezygnacji z członkostwa Polski w tej rundzie rozszerzenia Unii. Jest to jednak materia referendum akcesyjnego. Dałoby się usprawiedliwić złożenie takiego projektu jako tzw. ostra gra polityczna, ale tylko wówczas, jeżeli rozszerzenie bez Polski byłoby niemożliwe. Wtedy mało skuteczna decyzja Komisji byłaby formą nacisku. Niestety, rozszerzenie Unii w tej rundzie jest możliwe bez Polski. Wnoszę o odrzucenie projektu uchwały.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#AleksanderSzczygło">Dokonana przez pana posła Antoniego Macierewicza ocena sytuacji jest jak najbardziej słuszna. Nie zgadzam się z konkluzjami, lecz z samą oceną. Rozszerzenie bez Polski jest, moim zdaniem, mało prawdopodobne. Wiedzą o tym wszyscy, którzy zajmują się Unią Europejską. Proszę wziąć np. pod uwagę nakłady, jakie Unia poniosła na przygotowanie krajów zza jej wschodniej granicy do wstąpienia do Wspólnoty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JózefOleksy">Przystępujemy do głosowania. Kto z państwa jest za odrzuceniem projektu uchwały w sprawie zawieszenia negocjacji z Unią Europejską w pierwszym czytaniu? Stwierdzam, że Komisja, przy 21 głosach za, 4 głosach przeciw, 3 głosach wstrzymujących się, zdecydowała o odrzuceniu projektu uchwały w pierwszym czytaniu. Proponuję, aby sprawozdawcą Komisji w tej sprawie był poseł Wojciech Olejniczak. Kto z państwa jest za powierzeniem tej funkcji panu posłowi? Stwierdzam, że Komisja, przy 26 głosach za, 1 głosie przeciwnym, 1 głosie wstrzymującym, zdecydowała o wyborze na sprawozdawcę Komisji pana posła Wojciecha Olejniczaka. Pan minister Jan Truszczyński przybył właśnie na salę, jednak zakończyliśmy już rozpatrywanie projektu. Przykro nam, że nie mieliśmy okazji gościć przedstawiciela rządu podczas dyskusji. Komisja wyraża niezadowolenie z tego powodu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JanTruszczyński">Przepraszam. Nie miało prawa to się zdarzyć. Jednak pan premier zobowiązał mnie do udziału w konferencji prasowej, która rozpoczęła się o 10.00. Zabierałem głos jako pierwszy i zaraz wyszedłem, aby dotrzeć do Sejmu na posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JózefOleksy">Przyjmujemy przeprosiny, ale nie zadowala nas wyjaśnienie. Nie po raz pierwszy Komisja podejmuje ważne kwestie bez umocowanych przedstawicieli rządu. Pozostanie nam jeszcze do omówienia wniosek klubu Samoobrony w sprawie przesunięcia terminu wejścia Polski do Unii Europejskiej. Jeżeli ten dokument wpłynie do naszej Komisji dzisiaj, jutro rano zbierzemy się w celu jego omówienia. Dziękuję za udział w posiedzeniu. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>