text_structure.xml 32.9 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JózefOleksy">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam serdecznie naszego gościa, komisarza Michaela Barnier i towarzyszące mu osoby. Nasz gość zajmuje się w Komisji Europejskiej sprawami współpracy regionalnej i reformy instytucjonalnej w Unii. Jest członkiem Konwentu UE, reprezentującym Komisję Europejską. Jest bardzo twórczym i aktywnym uczestnikiem spotkań, którego głos wnosi nowe spojrzenie kierunkujące często myślenie Konwentu. Jest pan gościem Komisji Europejskiej Sejmu RP, której zadaniem jest monitoring procesu akcesji Polski do Unii Europejskiej oraz monitoring wykorzystania środków przedakcesyjnych i finansowej strony przygotowań Polski do członkostwa. Drugim nurtem naszej działalności jest legislacyjne przygotowanie do akcesji. Komisja prowadzi tę działalność wedle specjalnego regulaminu, usuwającego wszelkie opóźnienia czasowe w procesie dostosowania polskiego prawa do acquis communautaire. Witając naszych gości, proszę o przedstawienie informacji, jak pan komisarz ocenia sytuację w Unii po szczycie w Sewilli? Jakie instytucjonalne przemiany są konieczne w Unii? Jak w związku z licznymi dyskusjami oceni pan proces akcesyjny? W naszej Komisji zasiadają specjaliści w wielu dziedzinach. Komisja jest politycznie pluralistyczna. Można więc liczyć na ciekawą dyskusję. Pan Michael Barnier jest kompetentnym przedstawicielem Komisji Europejskiej i opinii europejskiej w szerokim tego słowa znaczeniu. Oddaję panu głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MichaelBarnier">Jestem bardzo szczęśliwy, że w spotkaniu towarzyszy mi pan Bruno Dethomas i część mojej ekipy, czyli Dyrekcji Generalnej zajmującej się polityką regionalną. Wdzięczny jestem za umożliwienie mi spotkania z polskimi parlamentarzystami. Cieszę się też, że z panem Józefem Oleksym mogę spotkać się w Warszawie. Mamy okazję widzieć się właściwie co tydzień na spotkaniach Konwentu UE. Kilka lat temu miałem okazję gościć w Sejmie jako minister Republiki Francuskiej. Półtora roku temu byłem w Polsce w roli komisarza. W komisji zajmującej się integracją europejską więcej czasu w moim wystąpieniu chcę poświęcić sprawie dialogu między Komisją Europejską i parlamentami narodowymi. Nie zapomniałem doświadczeń 22 lat sprawowania przeze mnie funkcji posła i senatora. Będą senatorem przewodniczyłem komisji zajmującej się sprawami Unii Europejskiej. Chcę pokazać państwu, że nie jestem bezdusznym technokratą przysłanym przez Brukselę, lecz politykiem, członkiem kolegium Komisji Europejskiej. Dwa tematy wydają mi się interesujące i mam nadzieję, że zainteresują państwa posłów. Po pierwsze chodzi o politykę spójności, za którą odpowiadam w Komisji Europejskiej. Współpracuję w tej kwestii z dwojgiem moich kolegów - Franzem Fichlerem i panią komisarz zajmującą się sprawami społecznymi. Odpowiadam też za program ISPA, który już niebawem stanie się o wiele bardziej treściwy. Dotyczyć będzie wsparcia regionalnego, udzielanego m.in. Polsce zaraz po akcesji. Na pewno uznają państwo, że kwoty z programu ISPA są niewystarczające, doskonale państwa rozumiem. Jednak są to sumy dość wysokie, stanowią ponad połowę wartości kredytów proponowanych przez Komisję Europejską dla 10 krajów, które wstąpią do Unii w 2004 roku. Zależy mi, aby te środki zostały wykorzystane w terenie w Polsce przez wojewodów, burmistrzów, wójtów gmin z korzyścią dla obywateli polskich. Trochę czasu chcę poświęcić funduszowi spójności. Wasza Komisja jest bowiem odpowiedzialna za monitoring wykorzystania środków pomocowych. W obiektywny sposób chciałbym zauważyć, że obecny rząd polski dokonał wielkiego postępu w zakresie przygotowania kolejnych rozdziałów negocjacyjnych. Szczególnie interesuje mnie rozdział 21, poświęcony funduszowi spójności i polityce regionalnej. Mam nadzieję, że rozdział ten zostanie zamknięty jesienią br. Będę rozmawiać na ten temat z panem premierem i panem prezydentem. Wraz z ministrami chcę sprawdzić, w jakich dziedzinach powinien być dokonany postęp. Nie chodzi o wskazanie plusów i minusów. Chcę być pewien, że przyznane Polsce po 2004 roku kredyty europejskie zostaną wykorzystane zgodnie ze ścisłymi przepisami, zaakceptowanymi w Berlinie. Procedury europejskie nie są proste. Projekty powinny być dla was korzystne i dobrze przygotowane. Istotną rolę odgrywa koordynacja międzyresortowa, wprowadzenie systemu kontroli wykorzystania tych środków. Musimy być pewni, że administracja polska na szczeblu centralnym i szczeblach regionalnych będzie posiadać odpowiednie zasoby ludzkie i techniczne, aby właściwie wykorzystać środki z Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MichaelBarnier">Stwierdzam, że w obecnych krajach członkowskich Unii pojawiają się też problemy z pełnym skonsumowaniem pieniędzy z funduszy unijnych. Pieniądze powinny służyć Polsce dla uzyskania postępu technologicznego, poprawy jakości życia i pracy, lepszego wykształcenia polskich obywateli. W tej chwili po obu stronach trwają prace nad stanowiskiem w rozdziale 21, nad przyszłym programem operacyjnym Unii. Regionom zaleciliśmy realizację programu jednolitego i programów sektorowych. Chodzi m.in. o konkurencyjność małych przedsiębiorstw, transport i środowisko. Podkreślam, że w ciągu ostatnich miesięcy zanotowano istotny postęp w przygotowaniach do zamknięcia rozdziału 21. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy uda się mam zamknąć negocjacje w tym obszarze. Pan przewodniczący powiedział, że spotykamy się często na spotkaniach Konwentu UE. To bardzo oryginalna forma konferencji z udziałem państw członkowskich i kandydujących na takich samych prawach. Komisja Europejska opowiadała się od początku za taką równością. Wspólnie proponujemy rozwiązanie kwestii ram instytucjonalnych Unii Europejskiej, które będą obowiązywać Polskę i wszystkie kraje członkowskie od 2004 roku. Po raz pierwszy zdarza się, że ważna reforma Unii jest przygotowywana w takiej formie. Nie są to konferencje dyplomatyczne. Z otwartością mogę powiedzieć, że jest to nowa metoda, a mam doświadczenie jako negocjator - ze strony Francji - traktatu amsterdamskiego oraz negocjator Komisji Europejskiej przy traktacie nicejskim. Na końcu tej drogi w 2003 lub 2004 roku odbędzie się Konferencja Międzyrządowa, która zadecyduje o treści i zasięgu tej reformy. Jednak przygotowanie do podjęcia decyzji należy do grupy 105 przedstawicieli rządów, parlamentów krajowych, Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i regionów. Prezentujemy pluralizm polityczny, instytucjonalny i narodowy. Pod kierownictwem prezydenta Giscarda d'Estaing próbujemy wyobrazić sobie treść przyszłego traktatu konstytucyjnego. Zanim przejdziemy do debaty nad poszczególnymi rozdziałami traktatu europejskiego, prowadzimy w Konwencie szeroką dyskusję otwartą na istotne tematy, ważniejsze od instrumentarium reformy. Tworzymy wizję drogi, na której chcemy się znaleźć. Niedługo na tę drogę wstąpi także Polska. Jest to strefa wielkiego rynku, wolnego handlu. Teraz funkcjonuje w ramach Piętnastki, niedługo będzie pierwszą potęgą gospodarczą świata. Z tego punktu widzenia europejski model gospodarczy stanowi już odpowiedź na obawy wyrażane z powodu ryzyka globalizacji. Udowodniliśmy, że może istnieć rynek na wysokim szczeblu w inny sposób niż dżungla. Na wielkim rynku europejskim mamy reguły konkurencji, minima socjalne, redystrybucję finansów budżetowych, drugi budżet Unii w postaci funduszu spójności, za który odpowiadam. Istnieje tu szereg reguł, które służą poprawie warunków życia, udoskonaleniu. Czy jesteśmy jednak tylko wspólnym rynkiem? Unia Europejska nie ogranicza się tylko do tego obszaru działań. Musimy być także wspólnotą humanistyczną, która interesuje się losem obywateli. Ważne jest tu bezpieczeństwo, zwalczanie przemytu, walka z terroryzmem i mafią, ochrona środowiska i bezpieczeństwo żywności. Trzecie wielkie wyzwanie polityczne, które staje się przedmiotem konsensu w łonie Konwentu, dotyczy pozycji tej solidarnej wspólnoty. Musi być ona zdolna stać się potęgą światową. Ma być jednym z wielkich ważnych partnerów tego świata.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MichaelBarnier">Nie występujemy przeciwko Stanom Zjednoczonym Ameryki, które są wielką potęgą światową. Konieczne jest wzajemne poszanowanie i dialog. Dotyczy to także innych potęg światowych, jak Rosja, Chiny, Indie. Zależy nam na utrzymaniu wielobiegunowości świata, a nie istnieniu dominującej jednej potęgi. Unia Europejska nie może pozostać tylko potęgą regionalną. Musi stać się potęgą światową poprzez wspólną politykę zagraniczną i bezpieczeństwa. Trzeba mówić jednym głosem w handlu światowym. Wyobraźcie sobie państwo, że Europa jest podzielona w wielkich światowych negocjacjach handlowych. Dlaczego szanuje się nasze poglądy? Ponieważ mamy jednego rzecznika europejskiego, który mówi w imieniu całej Unii. Gdyby Francja czy Polska, a tym bardziej malutkie państwa rozmawiały z Amerykanami i Japończykami we własnym imieniu, ich poglądy zostałyby łatwo zdominowane. Trzeba zharmonizować instrumentarium instytucjonalne, co będzie współgrać z naszymi wielkimi ambicjami politycznymi. Jestem członkiem Komisji Europejskiej od 3 lat. Posiadam pewne doświadczenie. Komisja Europejska jest specjalną instytucją, której nie znajdziemy w żadnej innej organizacji na świecie. Instytucja ta dysponuje pamięcią projektu europejskiego od momentu jego powstania. Jeszcze przed traktatem rzymskim powstała wspólna instytucja - wysoki przedstawiciel węgla i stali. Komisja Europejska nie rości sobie praw bycia rządem Unii Europejskiej. Zajmuje się tylko składaniem propozycji Wspólnocie. 50 lat temu we Wspólnocie były 3 kraje duże i 3 mniejsze, które miały porównywalne gospodarki. Nie było takich różnic, jak dzisiaj. Jednak już wtedy ojcowie-założyciele uznali, że w centrum organizacji trzeba umieścić instytucję, która będzie dbać o interes ogólny, która zaprojektuje wytyczne i linię działań. Decydują przede wszystkim ministrowie krajów członkowskich, niedługo także ministrowie polscy, którzy będą podejmować wspólne decyzje unijne. W wielu dziedzinach głos ma Parlament Europejski. W opublikowanym 22 maja br. dokumencie podkreśla się wagę silnego trzonu Unii. Są to trzy instytucje - Rada Ministrów Unii, Parlament Europejski i Komisja Europejska. Ta ostatnia proponuje rozwiązania. Ta metoda może zostać poprawiona, można poprawić też przejrzystość procesów decyzyjnych. W nowych traktatach należy zmienić pewne elementy. Jednak podstawowa metoda musi zostać zachowana, aby utrzymać nasz europejski dorobek. Metoda ta stanie się podstawą do realizacji wielkich wyzwań, stojących przed Europą. Nie udało się nam jeszcze zrealizować wszystkich celów. m.in. chodzi o zarządzanie gospodarką europejską ze wspólną walutą, o wspólną przestrzeń wymiaru sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych czy o wspólną politykę zagraniczną i bezpieczeństwa. Metoda wspólnotowa po pewnych poprawkach powinna być wykorzystana do realizacji tych celów. Jeżeli tak się nie stanie, a kilka krajów będzie starało się przewodniczyć innym, wszystko zostanie zablokowane. Będziemy tylko mieć strefę wolnego handlu. Na początku projektu europejskiego była ambicja polityczna, zmierzająca ku pokojowi i stabilności w Europie. Dla realizacji tego projektu powstały instytucje, czyli Komisja Europejska, który jest niezależna i może proponować rozwiązania. Zapewniono równowagę między wielkimi i małymi krajami. Komisja Europejska pracuje w bardzo oryginalny sposób.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MichaelBarnier">Nie jesteśmy rządem i tak nie funkcjonujemy. Każdy z 20 komisarzy ma równą władzę, a każdy z nas jest tak samo odpowiedzialny. Przewodniczący Komisji nie jest arbitrem, a kiedy komisarze nie dochodzą do konsensu, przeprowadzamy głosowanie. Każdy komisarz ma jeden głos, także przewodniczący. Komisarze mają własne gabinety złożone z 6 osób. Są to załogi międzynarodowe. W mojej ekipie reprezentowane są 4 narodowości. Współpracownicy śledzą poczynania innych komisarzy, abym mógł aktywnie uczestniczyć w decyzjach kolegialnego ciała. Przymus pracy razem, słuchania opinii innych są konieczne. Reprezentujemy różne poglądy, jest wśród nas 16 byłych ministrów w różnych opcji politycznych. Wszyscy musimy uzgadniać nasze stanowisko, musimy dbać o ogólny interes Unii. Należy to zachować w Unii liczącej 25 członków, a być może w przyszłości 30 członków. Wszystkie te kwestie dotyczą was bezpośrednio. Polska będzie jednym z 6 wielkich krajów Unii Europejskiej. Będzie odgrywać dużą rolę na szczeblu dyplomatycznym. Nie może pozwolić sobie na wejście do Unii, która nie będzie dobrze funkcjonować. Macie obowiązek uczestnictwa w reformach Unii. Powinniście wpływać na kształt przyszłej Wspólnoty. Cieszę się, że miałem okazję pokazać państwu, w jakim duchu pracuje Komisja Europejska. Jestem gotów odpowiedzieć na państwa pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JózefOleksy">Dziękujemy za wprowadzenie do dyskusji. Sądzę, że będzie jeszcze okazja, aby nawiązał pan do ostatniego raportu Komisji Europejskiej, przedstawionego Konwentowi UE. Dotyczy on kwestii, nad którymi pracuje Konwent. Zanim otworzę dyskusję, pragnę zwrócić uwagę na fakt, iż w tej chwili toczy się dyskusja na temat zakresu wspólnotowości Unii, czyli metod wspólnego decydowania w porównaniu z decydowaniem międzyrządowym. Jest to związane z miejscem i rolą Komisji Europejskiej jako wspólnego organu Unii. W czasie polskich dyskusji zastanawiamy się również nad tym problemem. Jak pan słusznie zauważył, mamy prawo i obowiązek uczestniczenia w debacie europejskiej. Dotyczy to również naszej przyszłości. Chcemy, aby Unia Europejska była sprawna i skuteczna, aby podejmowano w niej racjonalne decyzje. Chcemy wspólnoty wartości, wspólnoty zasad i idei. Nie chcemy także, aby była to tylko Unia jednolitego rynku i konkurencji. Powinna to być wspólnota ludzi, a taka powinna kierować się jasnymi regułami i być blisko ludzi. Zgadzamy się z pana opinią na ten temat. Zbliżamy się do kwestii, którymi pan komisarz zajmuje się bezpośrednio. W imieniu naszej Komisji chcę podkreślić, że w Polsce kończą się prace nad narodowym planem rozwoju. Będzie on podstawą negocjacji z Komisją Europejską. Chodzi o tzw. podstawy wsparcia Wspólnoty. Program zostanie przedstawiony w listopadzie 2002 roku. Jest powiązany z wieloletnim programem budżetowym w związku z planowaniem wykorzystania środków z funduszy strukturalnych i funduszu spójności. Cieszy nas korzystny dla Polski punkt widzenia, który zaprezentowała Komisja Europejska w sprawie podziału środków pomiędzy 10 nowych członków. 54,2% środków ma być przeznaczone na pomoc strukturalną. Uważamy też za korzystne proponowane zwiększenie udziałów w funduszu spójności w całości alokacji strukturalnej dla nowych państw członkowskich z 18% do jednej trzeciej. Bardzo dobrze odbieramy propozycję ustalenia poziomu 85% współfinansowania unijnego w przedsięwzięciach funduszu spójności w nowych krajach członkowskich. Pozytywnym elementem jest też propozycja podwyższenia maksymalnego poziomu maksymalnego poziomu współfinansowania unijnego do 80% w przedsięwzięciach realizowanych w ramach sekcji gwarancji, dotyczących rozwoju obszarów wiejskich. W sprawach, którymi pan kieruje w Komisji Europejskiej, odnajdujemy bardzo korzystne myślenie o nowych krajach członkowskich. To o tyle ważne, że nadzieje kandydatów są bardzo silnie związane z zasilaniem finansowym Unii. Fundusz spójności sprzyja wyrównywaniu poziomu rozwojowego członków. Pozwolę sobie zadać pytanie jako pierwszy. Proszę o przedstawienie Komisji pana stosunku do pojawiającej się w Unii i w Konwencie idei możliwej renacjonalizacji niektórych wspólnotowych polityk. Niektórzy wymieniają tu Wspólną Politykę Rolną, która musi podlegać zmianom, ale również politykę spójności i rozwoju regionalnego. Istnieje w Polsce zgodna opinia, że jesteśmy zainteresowani przeciwdziałaniem skłonnościom renacjonalizacyjnym. Potrzebujemy tradycyjnego modelu pomocy unijnej w różnych dziedzinach. Koncepcja renacjonalizacji, na szczęście jeszcze niesprecyzowana, uszczuplałaby możliwości skorzystania z szans, jakie tworzy Unia Europejska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AndrzejNamysło">Swoje pytania skupię głównie na kwestiach, którymi pan komisarz zajmuje się na co dzień. Wiemy, że Polska zbliża się do zakończenia negocjacji w rozdziale dotyczącym polityki regionalnej. Wspomniał pan o pewnych problemach, o których chciałby pan rozmawiać w Warszawie z szefem rządu i prezydentem. Jakie są to problemy? Druga kwestia dotyczy przyszłości Unii Europejskiej. W jakim kierunku będzie zmierzać integracja europejska? Jaką rolę odegrają w niej regiony? Czy nadal obowiązywać będzie solidaryzm w zakresie wyrównywania poziomu rozwoju cywilizacyjnego poszczególnych rejonów Europy? Jest to dla nas ważna kwestia, ponieważ stoimy przed koniecznością restrukturyzacji obszarów wiejskich, co wymaga poważnego wsparcia. Jakimi metodami wyrównywać się będzie poziom rozwoju regionów? Czy będzie to nadal dominujący nurt działań Unii Europejskiej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#RobertSmoleń">W swoim raporcie sprzed kilku lat pan komisarz opisał możliwe sposoby modyfikacji koordynacji instrumentów strukturalnych. Proszę, aby pan komisarz podzielił się z nami - na podstawie dyskusji, która odbyła się wówczas i debaty o przyszłości Unii, jaka toczy się dziś - swoją intuicją co do przyszłego kształtu polityki spójności i polityki wsparcia regionów. Wiem, że dopóki nie zapadną decyzje, nie może pan powiedzieć, jak to będzie wyglądać w przyszłej Unii. Jednak chciałbym poznać pana przypuszczenia. Druga kwestia dotyczy zasady solidarności. Teraz mówi się dużo o subsydiarności, o podziale kompetencji, o elementach instytucjonalnych. Myślę, że w kontekście takich dyskusji w krajach kandydujących szczególnie ważne jest, abyśmy przekonali naszych obywateli, iż Unia Europejska jest zbudowana na zasadzie solidarności, a nie miejscem, w którym negocjuje się tylko własne interesy gospodarcze. Jakie miejsce zajmować będzie zasada solidarności w przyszłej Unii Europejskiej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#AndrzejMarkowiak">Przepraszam, że moje pytanie będzie bardzo szczegółowe. Jest to jednak dla nie wyjątkowa okazja dowiedzieć się czegoś od osoby doskonale zorientowanej w kwestiach związanych z funduszem spójności i funduszy strukturalnych. Za kilka dni nasza Komisja będzie podejmować decyzję w sprawie dystrybucji tych funduszy w Polsce, zmieniać będziemy ustawę o finansach publicznych. Czy w krajach, które korzystają z tych funduszy od lat, środki są dystrybuowane przez budżety krajowe, czy są wprowadzane do budżetów, czy też istnieje tendencja do rozliczania ich poza budżetami narodowymi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MichałKamiński">Moje pytanie będzie również związane z zasadą solidarności w Unii. Czy tocząca się między Polską a Unią Europejską dyskusja w sprawie dopłat bezpośrednich dla rolników pozwoli nam przekonać polskich rolników, że Europa, do której zmierzamy, jest Europą solidarną w sytuacji, w której ich pozycja ekonomiczna, według propozycji Komisji Europejskiej, będzie nieporównywalnie niższa od pozycji producentów rolnych w Unii? Czy na problemy polskiego rolnictwa Unia byłaby skłonna spojrzeć z perspektywy unijnej solidarności, a nie wyłącznie z perspektywy unijnej kasy? Jest to oczywiście bardzo istotne. Drugie pytanie jest bardziej kontrowersyjne. Jest związane z informacją, jaką opublikowała dzisiejsza gazeta „Rzeczpospolita”, iż pan komisarz odradza Polsce ubieganie się o tzw. Invocatio Dei w przyszłej Karcie praw podstawowych Unii. Mówił pan tutaj, że Europa nie powinna być jedynie wspólnym rynkiem, lecz także Europą humanistyczną. Czy te dwie opinie nie kłócą się ze sobą? Invocatio Dei nie musi być związane z żadnym konkretnym wyznaniem religijnym. Będzie wyrazem szacunku dla korzeni europejskich. Tradycja europejskiego humanizmu, która ma różne oblicza, o czym mogli przekonać się powstańcy w Wandei, ma 200 lat, podczas gdy tradycja chrześcijańskiej Europy, która też ma swoje ciemne strony, liczy 2000 lat. Czy odwołanie się do chrześcijańskiej tradycji Europy z szacunkiem dla różnorodności religijnej współczesnego kontynentu i dla ludzi, którzy nie wierzą w Boga, nie byłoby właściwym krokiem? Z polskiego punktu widzenia pozwoliłoby to wielu naszym obywatelom poczuć się we wspólnej Europie bezpieczniej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechMojzesowicz">Z przyjemnością wysłuchałem pana opinii, iż Polska to jeden z największych krajów Europy, że będzie się liczyć w Unii Europejskiej. Cieszę się, że dostrzegł pan, iż Francja czy Niemcy, choć silne, są zbyt małymi organizmami na arenie międzynarodowej, aby wywierać poważny wpływ na kierunki rozwoju współpracy światowej. Unia Europejska ma być naszym wspólnym obrońcą interesów. To ciekawe stwierdzenia. W negocjacjach zauważamy jednak, że strona unijna prezentuje pozycję pozbawioną zasady solidaryzmu. Mamy stworzyć silny organizm europejski, dający szansę Polsce, Francji, Niemcom czy Anglii równomiernego rozwoju i równego traktowania obywateli tych państw. Nie podzielam opinii kolegi, że nasze rolnictwo jest słabe. Jest przecież rolnictwo bardzo dobre, będące w stanie konkurować z rolnictwem Unii. Jestem przedstawicielem polskiej wsi i przewodniczącym sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W imieniu polskiej wsi mogę więc powiedzieć, że nie oczekujemy specjalnej pomocy, lecz takiego samego traktowania. Proszę tak przekazywać to unijnej opinii publicznej. Polska wieś chce być elementem Wspólnej Polityki Rolnej, co stwarza szansę konkurowania na rynkach światowych. Nie przeceniamy naszej roli, ale zauważamy ostatnio, iż w rozmowach z polskimi negocjatorami Unia nie dostrzega tego aspektu. Chcemy być waszymi partnerami. Mam nadzieję, że zmieni się stosunek Unii do naszej wsi. Nie jest ona tylko balastem dla Unii, lecz jest obszarem podmiotów gospodarczych, które wniosą coś do wspólnej konkurencji na rynkach światowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MichaelBarnier">Dziękuję państwu za tak szeroki zakres pytań i szczerość wypowiedzi. Postaram się odpowiedzieć równie szczerze. Mówili panowie o dyskusji wokół polityki spójności. Nie mogę jeszcze powiedzieć, jaka będzie polityka spójności Unii po 2007 roku. W tej chwili realizujemy ustaloną w Berlinie politykę na lata 2000–2006. Debatę na temat przyszłej polityki spójności chcę przeprowadzić przy udziale krajów kandydujących. W maju br. odbyła się konferencja, w której uczestniczyło ok. stu przedstawicieli krajów i regionów. Polska miała tam swoich reprezentantów. Dzisiaj nie powiem, jakie sumy Rada Europejska przeznaczy na politykę spójności. Zapewniam państwa, że Polska będzie członkiem Unii, kiedy rozpocznie się dyskusja na temat nowych ram polityki spójności. Wspólnie podejmiemy decyzje. Od traktatu nicejskiego, na prośbę Hiszpanii, została utrzymana jednomyślność w tym zakresie decyzyjnym. Możecie państwo wyobrazić sobie, jak trudne jest moje zadanie. Muszę zaproponować rozwiązania, które znajdą poparcie wszystkich członków. Można już wyróżnić 2–3 kierunki działań w ramach polityki spójności, jednak nie możemy jeszcze mówić o kwotach. Decyzje budżetowe podejmą politycy, szefowie państw i rządów. Jestem przekonany, że po rozszerzeniu Unii propozycje będą bardziej zróżnicowane. W wielu fragmentach powstaną nierówności. Na pewno trzeba będzie przeznaczyć więcej środków na likwidację lub zmniejszenie nierówności. Wszyscy ministrowie i szefowie państw członkowskich są zgodni co do konieczności zachowania polityki solidarności, która będzie zorientowana priorytetowo na regiony najbiedniejsze, opóźnione rozwojowo. Wiem, że myśli się częściej o państwach, ale należy również przyjrzeć się sytuacji regionów. Przyglądając się polskim województwom dostrzegam, że wschodnie wymagają największej pomocy. Podobnie jest w innych krajach kandydujących. Teraz dwie trzecie środków przyznano regionom zapisanym w celach nr 1. Oceniając sytuację w Polsce widzę, że wszystkie regiony waszego kraju są kwalifikowane do celów nr 1. W tej chwili Polska osiąga ok. 38% średniej europejskiej dochodów. PKB wynosi ok. 39% dochodu europejskiego. Tak więc dziś wszystkie regiony polskie podlegały kwalifikacji do celów nr 1. Państwo będzie więc korzystać znacząco z funduszu spójności. Takie zapewnienie mogę państwu przekazać. Środki będą koncentrowane na najbardziej zapóźnionych regionach. Część środków funduszu spójności zostawiamy dla regionów, które mają wyższe wskaźniki dochodowe, ale chcą zrealizować jakieś projekty w swoich regionach. We Francji nie ma właściwie biedniejszych regionów, ale Francja otrzymuje 15 mld euro rocznie, podobnie jak zachodnie Niemcy i północne Włochy. Debata na temat przyszłej polityki spójności trwa. Płatnicy netto, jak Holandia, Niemcy, mówią o idei renacjonalizacji. Nie są to opinie rządów ani głów państw, lecz liderów politycznych. Jako osoba odpowiedzialna za te kwestie przeciwstawiam się renacjonalizacji polityki spójności. Można pójść daleko na drodze do uznania partnerstwa regionów, jeżeli rządy zgadzają się z taką propozycją.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#MichaelBarnier">Możliwe jest wszystko, jednak granicą zmian jest renacjonalizacja. Jesteśmy wspólnotą humanistyczną, a nie tylko wspólnym rynkiem. Dowodem niech będzie polityka spójności i inne polityki europejskie. W województwach dostrzeżecie szybko, że w polityce spójności nie chodzi tylko o pieniądze, lecz o pozafinansowy efekt dźwigni. Chodzi o administrację w regionach, o partnerstwo między regionami, między sektorem prywatnym i publicznym regionów, o współdziałanie stowarzyszeń i związków zawodowych itd. Myślę też o politycznym wymiarze spójności. Trafia najbliżej ludzi. Tłumaczenie idei projektu europejskiego powinno wskazywać na efekty polityki regionalnej, aby uświadomić polskim obywatelom, że Unia Europejska jest blisko i może poprawić poziom życia. Cieszy mnie, że pan przewodniczący pozytywnie ocenił nasze decyzje na lata 2004–2006, w których Polska otrzyma ponad połowę środków, przeznaczonych dla krajów nowo przyjętych. Zaproponowałem też, aby zwiększyć część funduszu spójności, co wiąże się z programem ISPA. Są to środki na budowę dróg, ochronę środowiska. Jesteśmy pewni, że w tych ogromnych projektach środki będą wykorzystane w odpowiedni sposób. Główny cel polityki spójności to zmniejszenie nierówności między regionami. Chcemy uniknąć podziału na Europę bogatych i Europę biednych. Rzeczywistość polityki regionalnej, która otrzymuje drugi budżet Unii Europejskiej, dowodzi, że pracujemy nad jednolitą Europą. Nie jestem zwolennikiem superpaństwa europejskiego. Uważam, że narodowości nie powinny się mieszać, lecz zrównywać. Jestem gaullistą i uważam, że Europa nie może być musem owocowym, musi zachować tożsamości narodowe. Pracujemy nad wspólną Europą, ale nie jest ona ujednolicona. Dzięki budżetowi spójności podtrzymujemy różnice regionów, ich swoistość. Chcemy, aby ludzie pozostawali w swoich małych ojczyznach, nie uciekali do bogatszych miast. Drugim elementem polityki spójności jest więc uznanie różnorodności, przywiązanie do wielokulturowości. Środki z funduszu spójności przechodzą przez fundusz narodowy, w którym są uzupełniane o krajowe kofinansowanie. Kraje dokonują podziału środków samodzielnie. Obecnie pracujemy nad polityką zarządzania środkami funduszu spójności. Należy uznać zasadę, zgodnie z którą środki muszą być uzupełniane o wkład własny państwa członkowskiego. Pan poseł Wojciech Mojzesowicz mówił o bardzo trudnej kwestii rolnictwa. Nie mogę wchodzić w szczegóły, choć problematyka ta interesuje mnie, jako osobę pochodzącą z dużego regionu rolniczego. Byłem bardzo zaangażowany w sprawy rolników w moim regionie. Teraz w Komisji Europejskiej tymi sprawami zajmuje się Franz Fichler. Nie mogę wypowiadać się na ten temat. Przypomnę tylko, że mamy świadomość, iż Polska jest wielkim krajem rolniczym i takim chce pozostać. Wiemy, że polskie rolnictwo musi zostać zrestrukturyzowane. Nie jesteście pierwsi w takiej sytuacji. Nie powinniście mieć kompleksów z tego powodu. Obserwowałem procesy restrukturyzacyjne w innych krajach po II wojnie światowej, znikały małe gospodarstwa rolne w warunkach o wiele trudniejszych niż te, które zastanie Polska. Wówczas nie było wspólnej polityki rolnej. Mamy świadomość, że sprawa rolnictwa jest trudnym i wrażliwym tematem.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#MichaelBarnier">Przede wszystkim chcemy zachować jednolitą Wspólną Politykę Rolną. Musi zostać zmodernizowana. Trzeba brać pod uwagę związane z nią wyzwania, jak bezpieczeństwo żywności czy ochrona środowiska, w tym gleby, jakość produktów rolnych itp. Kierunki te będą bardziej podkreślone w nowej wizji polityki rolnej Unii. Na pierwsze trzy lata zaproponowaliśmy utrzymanie dopłat na pewnych warunkach. Wiem, że warunki te nie odpowiadają życzeniom polskiego rządu. Chcę jednak zauważyć, że wiele krajów członkowskich ocenia, iż proponuje się zbyt wiele. Projekt Komisji Europejskiej mieści się pośrodku tych stanowisk. Dowodem dobrej woli jest zgoda na przełożenie na początek jesieni liberalizacji wymiany na rynku zbóż. Znaleźliśmy wyjście z sytuacji i doszliśmy do porozumienia. Komisja Europejska musi zdawać sobie sprawę z rzeczywistości rolnictwa polskiego, ale musi też uwzględniać opinie aktualnych państw członkowskich Unii. Na zakończenie pragnę odpowiedzieć na pytanie pana Michała Kamińskiego. Powtórzę to, co powiedziałem wczoraj dziennikarzom. Kwestia Invocatio Dei była przedmiotem dyskusji, choć w innej formie i przy użyciu innych słów, w 2001 roku podczas omawiania projektu Karty praw podstawowych. Zaproponowana redakcja zawierała zbliżoną formułę do omówionej przez pana posła, który mówił o spuściźnie europejskiej, o korzeniach. Na prośbę niektórych rządów, w tym francuskiego, takie odniesienie zostało skreślone. Osobiście podpisałem wówczas wraz z osobistościami z prawicy i lewicy petycję publikowaną w jednym z katolickich dzienników, w której zaznaczyliśmy, iż żałujemy, że nie przekazano prawdy, tego, co pan wymienił. Trzeba pokazać, czym jesteśmy, jakie są nasze chrześcijańskie korzenie. Taka jest prawda w Europie. Tu się zgadzamy. Temat projektu Karty praw podstawowych został zamknięty w Nicei. Wiem, że polski rząd chciałby, aby w przyszłym traktacie konstytucyjnym znalazła się Karta praw podstawowych. Jest to możliwe, ale tylko tyle mogę teraz o tym powiedzieć. Niektóre rządy są przeciwnego zdania. Jeśli dojdzie do otwarcia dyskusji na temat treści Karty, pojawią się nie tylko sprawy spuścizny europejskiej, ale także sprawa praw społecznych, a tu mogą pojawić się problemy. Trzeba więc być ostrożnym. Polska będzie uczestniczyć w debacie na temat Karty, można zgłosić każdą propozycję, ale przypominam, że każdy dokument musi być zatwierdzony podczas Konferencji Międzyrządowej. Wówczas wszyscy musimy znaleźć jedno stanowisko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JózefOleksy">Pan komisarz dał dziś dowód, jak w krótkim czasie można przekazać wiele treści. W wielu kwestiach nasze spojrzenie jest jednakowe. Mam nadzieję, że nie jest to nasze ostatnie spotkanie. Delegaci Polski do Konwentu chcą blisko współpracować z innymi, gdyż dyskusja przynosi korzyści. Dziękuję za wizytę w polskim parlamencie. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>