text_structure.xml
83.9 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JózefOleksy">Otwieram posiedzenie Komisji, poświęcone dziś ocenie stanu zaawansowania negocjacji w trudnych obszarach „Rolnictwo” i „Swobodny przepływ kapitału”. Witam wszystkich członków Komisji, przedstawicieli rządu oraz pozostałych gości. Temat posiedzenia jest nakreślony szeroko. Negocjacje w omawianych obszarach będą prowadzone w drugim półroczu 2002 roku, ale uważamy, że już dziś nasza Komisja powinna całościowo podjąć ten ważny temat. Zgodnie z zamierzeniami planujemy niedługo wspólne posiedzenie z Komisją Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Przedstawicielstwo rządu na naszym spotkaniu jest bardzo kompetentne, aby omówić sprawy dotyczące rolnictwa. Chcąc zapewnić prawidłowy przebieg obrad, proszę, aby nie wybiegali państwo poza temat posiedzenia. Nie mówmy o wszystkich problemach rolnictwa i wsi, lecz o sprawach, które są przedmiotem negocjacji. Otrzymali państwo kilka dokumentów, które pokazują stan negocjacji w omawianych dziś obszarach. Za chwilę dostaną państwo również robocze tłumaczenie wspólnego stanowiska Unii Europejskiej w obszarze „Rolnictwo”. Sądzę, że mają państwo w ten sposób pełną informację wraz z analizami. Podczas dyskusji mogą się więc państwo odnieść także do tych materiałów rządowych. Nasze posiedzenie ma być dla państwa okazją do zdobycia dodatkowej wiedzy na temat negocjacji rolnych i zamierzeń rządu w tym obszarze. Będą mogli państwo wykorzystać ją podczas spotkań z wyborcami. Proszę o wprowadzenie do dyskusji pana ministra Jana Truszczyńskiego. Wcześniej zgłosił się jednak pan poseł Roman Jagieliński.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#RomanJagieliński">Pan przewodniczący stwierdził, że jesteśmy w kompetentnym gronie, jednak mam wątpliwości. Ostatnio w wypowiedzi pana ministra Jerzego Plewy w audycji radiowej usłyszałem, że nie może mówić o pewnej kwestii, gdyż nie czuje się kompetentny. Obawiam się więc, że teraz również może się okazać, że nie będzie kompetentny. Być może powinniśmy jednak poprosić o spotkanie z wicepremierem Jarosławem Kalinowskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JózefOleksy">Był zaproszony na to posiedzenie. Nie mógł wziąć udziału w spotkaniu. Sądzę, że osobiście przybędzie na wspólne posiedzenie Komisji Europejskiej oraz Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Sądzę, że pan minister Jerzy Plewa tylko kokietował słuchaczy, mówiąc że nie jest kompetentny. Wiemy wszyscy, że jest osobą w pełni kompetentną w obszarze rolnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JerzyPlewa">Zostałem zaproszony do radia, ale okazało się, że dyskusja dotyczy swobody przepływu kapitału. W związku z tym wyjaśniłem, że w zespole negocjacyjnym odpowiadam za rolnictwo, a nie przepływ kapitału. To przykre, że media, i nie tylko, mylą obszary negocjacyjne. Rozdział „Rolnictwo” nie obejmuje kwestii przepływu kapitału, ani nawet zakupu ziemi. Inne osoby odpowiadają za te kwestie w rządzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JózefOleksy">Proszę jednak przyznać, że okresy przejściowe, dotyczące zakupu ziemi rolnej nierozerwalnie wiążą się z rolnictwem.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WojciechMojzesowicz">Nie wątpię w kompetencje pana ministra Jerzego Plewy, jednak zdajemy sobie sprawę, że omawiane kwestie noszą duży ciężar polityczny. Dobrze byłoby, aby na wspólne posiedzenie w najbliższej przyszłości przybył wicepremier Jarosław Kalinowski. Uznaję fachowość panów wiceministrów, ale tu chodzi głównie o decyzję polityczną.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JózefOleksy">Jest to oczywiste. Przechodzimy do wysłuchania wprowadzenia do dyskusji. Oddaję głos panu ministrowi Janowi Truszczyńskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JanTruszczyński">Ze względu na silną reprezentację resortu rolnictwa nie zamierzam referować meritum naszego stanowiska czy postulatów strony unijnej. Myślę, że zrobią to znacznie lepiej obecni panowie ministrowie. Ostatnie stanowiska negocjacyjne krajów Piętnastki w obszarze „Rolnictwo” zostały przekazane Polsce w końcu października ubiegłego roku - w sprawie weterynarii i ochrony roślin oraz dla pozostałych spraw - na początku grudnia 2001 roku. Stanowisko nie obejmowało jeszcze elementów liczbowych, jak poziom kwot, dobór okresów referencyjnych, wysokość plonów referencyjnych oraz poziom środków finansowych przyznanych polskiemu rolnictwu w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Te elementy obejmowała propozycja Komisji Europejskiej, złożona krajom członkowskim i kandydującym, przedstawiona 30 stycznia br. Wyjściowym założeniem w negocjacjach w kwestiach weterynaryjnych i fitosanitarnych było poprowadzenie i zakończenie rokowań do końca 2001 roku. Z żadnym z krajów kandydujących, poza Słowenią, takiego stanu nie osiągnięto. Rokowania trwają nadal. Polska spodziewa się zakończenia rozmów negocjacyjnych jeszcze w tym półroczu. W reakcji na stanowisko negocjacyjne Unii Europejskiej przedstawiliśmy w końcu stycznia br. przyjęte przez rząd nasze zrewidowane stanowisko negocjacyjne, w którym podtrzymaliśmy szereg postulatów. Część z nich, choć wiążą się z rozwiązaniami przejściowymi, otrzymała akceptację strony unijnej. Istnieje szansa ich uzgodnienia, być może w całości po naszej myśli, w dalszej fazie rokowań. W lutym br. przedstawiliśmy dokumentację techniczną, dotyczącą szeregu naszych postulatów negocjacyjnych, w tym obszerne uzasadnienie dla wniosku negocjacyjnego o prawo produkcji i używania właściwych nazw dla serów produkowanych w Polsce metodą tradycyjną, oscypka i bryndzy. Pod koniec lutego br., uzupełniając informacje o jedną brakującą, przekazaliśmy państwom członkowskim wykaz punktów kontroli granicznej. Jest to 7 punktów kontroli na granicach zewnętrznych dla odpraw weterynaryjnych. Wykonując co do dnia własne zobowiązania i deklaracje negocjacyjne w dniu 7 marca br. przekazaliśmy Unii pełny wykaz zakładów mięsnych, mleczarskich oraz przetwórstwa rybnego, które będą ubiegać się o odpowiednie okresy przejściowe. Oczekujemy na reakcję Komisji Europejskiej, która ma być przedstawiona jako kolejny projekt wspólnego stanowiska państw członkowskich. Jeśli chodzi o wszystko, co nie wiąże się z ochroną roślin i weterynarią, pragnę odwołać się do stanowiska negocjacyjnego Unii Europejskiej z 5 grudnia 2001 roku, którego tłumaczenie zostało państwu dostarczone. Unia zwraca się w nim do Polski o odstąpienie lub zrewidowanie szeregu polskich postulatów negocjacyjnych oraz o kilkadziesiąt dodatkowych wyjaśnień i informacji. Unia chce m.in., abyśmy zrewidowali, co rozumieć należy jako odstąpienie od nich, nasze postulaty, dotyczące możliwości stosowania przez 5 lat po akcesji środków ochronnych w imporcie rolnym, które można byłoby stosować w przypadku znacznych perturbacji cenowych i podażowych na rynku jednego lub większej ilości produktów rolnych w Polsce.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#JanTruszczyński">Unia domaga się też odstąpienia od stosowania przez Polskę po akcesji niektórych stosowanych obecnie instrumentów pomocy państwa, uważając je za niezgodne z wymogami Unii. Chodzi m.in. o dotacje do oprocentowania kredytów. Prace nad naszym stanowiskiem negocjacyjnym trwają nadal. Spodziewam się, że panowie ministrowie będą w stanie przedstawić państwu terminarz prac nad naszą odpowiedzią na stanowisko negocjacyjne Unii Europejskiej z dnia 5 grudnia ubiegłego roku. Zespół międzyresortowy przygotował dla Komitetu Integracji Europejskiej i rządu projekt stanowiska w sprawie udziału Polski w instrumentach finansowych Wspólnej Polityki Rolnej, wielkości kwot i okresów referencyjnych. Stanowisko to obejmuje m.in. takie cele, jak dążenie do uzyskania równych warunków konkurencji dla polskich rolników po przystąpieniu Polski do Unii, dążenie do skrócenia okresu przejściowego w zakresie płatności bezpośrednich, starania o podniesienie poziomu wyjściowego płatności, dążenie do pełnego, efektywnego wykorzystania instrumentów finansowych i strukturalnych, oferowanych Polsce po akcesji, w tym poprzez uproszczenie procedur i wymogów, niezbędnych do spełnienia dla wykorzystania owych instrumentów finansowych. Nasze założenia negocjacyjne są już przedmiotem dialogu politycznego z państwami członkowskimi i Komisją Europejską, a także przedmiotem wymiany poglądów z innymi krajami kandydującymi do Unii Europejskiej. Przykładem może być przeprowadzona w ostatni piątek runda negocjatorów z krajów grupy luksemburskiej. Komisja Europejska złoży najprawdopodobniej krajom członkowskim swoje projekty stanowisk negocjacyjnych w omawianych sprawach na przełomie tego i przyszłego miesiąca. Wiele wskazuje na to, iż w owych projektach nie pokusi się ona jeszcze o zapisanie konkretnych wielkości finansowych dla każdego kraju kandydującego do Unii. Trudno więc określić, jak będzie przebiegać dyskusja między krajami członkowskimi, które muszą uzgodnić wspólne stanowisko do kolejnej rundy negocjacji. Teraz można przyjąć, że praca potrwa wiele tygodni, a realistycznym terminem jej zakończenia byłby przełom czerwca i lipca br. Daleko przed nami jest formalna faza negocjacji w sprawie naszego uczestnictwa we Wspólnej Polityce Rolnej, zapewnienia Polsce wyraźnie lepszych warunków w odniesieniu do kwot, okresów referencyjnych oraz wysokości plonów referencyjnych. Dialog polityczny przygotowuje grunt do fazy negocjacji. Nasze postulaty są w nim nadal forsowane w porozumieniu z innymi kandydatami i samodzielnie. Horyzont końca bieżącego roku jest wykonalny w zakresie weterynarii i ochrony roślin. Tu realnym terminem jest nawet koniec czerwca br. Jeśli zaś chodzi o pozostałe elementy, czyli organizację rynków, organizację pomocy publicznej w rolnictwie, grupy producenckie, specyficzne postulaty polskie związane z niektórymi rynkami produktowymi, trudno powiedzieć dziś, jak długo potrwają negocjacje. Częściowo te elementy są związane z aspektami finansowymi i limitowaniem produkcji rolnej. Nie można wykluczyć, iż negocjacje nad swoistym pakietem potrwają jeszcze szereg miesięcy.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#JanTruszczyński">Na razie przed nami opracowanie zrewidowanego stanowiska polskiego, będącego odpowiedzią na stanowisko Unii Europejskiej. W sprawach finansowych i pokrewnych nie można wykluczyć, że realna faza negocjacji rozpocznie się dopiero późną jesienią tego roku. Dzisiaj nie umiemy jeszcze określić momentu, w którym można by podjąć przy stole negocjacyjnym taką dyskusję. Wszystkie elementy merytoryczne negocjacji w rozdziale „Rolnictwo”, jeśli taka będzie państwa wola, przedstawią panowie wiceministrowie z resortu rolnictwa. Jak państwo wiedzą, stanowisko negocjacyjne Polski w rozdziale „Swobodny przepływ kapitału” kształtowało się stopniowo i dotyczyło głównie pozostających do wyjaśnienia elementów, co do których musieliśmy znaleźć odpowiedź na wspólne stanowisko negocjacyjne Piętnastki, przedstawione Polsce 11 czerwca 2001 roku. Nie będę przypominać już tych elementów, gdyż wielokrotnie prowadziliśmy na posiedzeniu tej Komisji dyskusję w tej kwestii. Dodam tylko, że w reakcji na postulaty negocjacyjne Piętnastki Polska, działając w swoim interesie ekonomicznym i dla zakończenia negocjacji w tym obszarze z racjonalnym wynikiem, zdecydowała się na zrewidowanie szeregu elementów poprzedniego stanowiska i zaproponowała 12 lat okresu przejściowego po akcesji, w trakcie którego utrzymana byłaby procedura indywidualnych zezwoleń dla cudzoziemców, w tym obywateli krajów członkowskich, na nabywanie gruntów rolnych i leśnych. Zaproponowaliśmy też redukcję z 18 do 5 lat po akcesji okresu przejściowego, w trakcie którego dla nabycia nieruchomości o charakterze drugich domów, czyli rekreacyjnych, obywatele innych państw członkowskich Unii podlegaliby nadal procedurze indywidualnych zezwoleń. Zdecydowaliśmy się też na wycofanie postulatu negocjacyjnego, przewidującego pięcioletni okres przejściowy po akcesji na nabywanie nieruchomości na cele inwestycyjne. Zdecydowaliśmy też, aby w odpowiedzi na żądania negocjacyjne Unii Europejskiej, iżby rolnicy pragnący osiedlić się w Polsce i osobiście gospodarować na zasadzie samozatrudnienia, a dysponujący paszportami innych państw członkowskich, mieli prawo nabywania gruntów rolnych bez żadnej procedury zezwoleniowej, złożyć postulat, aby prawo do nabycia takich gruntów rolnych bez procedury zezwoleniowej było poprzedzone okresem obowiązkowej dzierżawy z datą pewną w wymiarze minimum 3 lat w województwach centralnych, wschodnich i południowych oraz minimum 7 lat w województwach północnych i zachodnich. Powodami takiej reakcji na żądania Unii była chęć zapobiegania spekulacji gruntami rolnymi oraz konieczność uwzględniania poziomu istniejących w Polsce społecznych obaw związanych z możliwą liberalizacją nabywania nieruchomości rolnych. Nasza reakcja okazała się jednak niewystarczająca dla sfinalizowania negocjacji w omawianym obszarze. Państwa Piętnastki domagały się od nas szeregu kolejnych spraw, które znajdowały precedensy w uzgodnieniach z innymi krajami kandydującymi. Posłużę się konkretami. Po pierwsze, oczekiwano, że przedstawimy dodatkową argumentację, wykazującą specyfikę Polski i odpowiednio uzasadniającą konieczność odrębności traktowania Polski w zakresie dłuższego okresu przejściowego na nabywanie nieruchomości rolnych i leśnych. Strona polska przedstawiła taką argumentację w ostatniej modyfikacji stanowiska negocjacyjnego.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#JanTruszczyński">Niektórzy twierdzą, że postulat strony wspólnotowej spowodowany był przede wszystkim chęcią zapobieżenia ponownemu otwieraniu tego rozdziału negocjacyjnego przez inne kraje kandydujące do członkostwa, które mogłyby się ubiegać o zrównanie swoich rozwiązań z rozwiązaniami dla Polski. Po drugie, Komisja Europejska postuluje, aby kryteria stosowane przez władzę publiczną przy wydawaniu zezwoleń na nabycie nieruchomości rolnej, leśnej lub rekreacyjnej dla cudzoziemca z innego kraju członkowskiego Unii były przejrzyste, publicznie dostępne, obiektywne i trwałe. Kluczową kwestią jest obiektywizacja kryteriów. Chodziło o to, aby kryteria, których część stosowanych w praktyce nie została nigdzie dotąd opublikowana, nabrały znamion obiektywności poprzez nadanie im rangi aktu prawnego i wyspecyfikowanie podstawowych elementów, jakimi kieruje się władza publiczna przy rozpatrywaniu wniosków cudzoziemców. Musimy stworzyć minimum przejrzystości prawnej. Po trzecie, Unia Europejska postulowała, aby rozwiązanie dzierżawne liczone było nie od dnia akcesji Polski, lecz od chwili zawarcia umowy dzierżawnej. W założeniu miałoby to zabezpieczyć interesy tych obywateli państw członkowskich, którzy już gospodarują w Polsce i są stronami umów dzierżawnych. Ostatnia modyfikacja polskiego stanowiska negocjacyjnego uwzględnia ten postulat. Jednocześnie w wyraźny sposób precyzuje, iż może to dotyczyć wyłącznie osób fizycznych, które działają w Polsce na zasadach samozatrudnienia, gospodarują na ziemi i legalnie przebywają w naszym kraju. Spółki prawa handlowego, ani obecnie, ani w przyszłości, nie mogą korzystać, według naszego stanowiska, z rozwiązania dzierżawnego. Pewna część spośród 195 umów dzierżawy zawartych z Agencją Własności Rolnej Skarbu Państwa ze spółkami prawa handlowego, w których dominujący lub wyłączny udział mają podmioty z krajów członkowskich Unii, została zawarta przez rolników indywidualnych, którzy spełniają kryteria przez nas postawione. Takim podmiotom należy stworzyć możliwość, poprzez cesję praw i obowiązków z umowy dzierżawy, zmiany statusu ze spółki prawa handlowego w osobę fizyczną. To otwiera tym rolnikom objęcie ich rozwiązaniem dzierżawnym przy naliczaniu okresu od daty umowy dzierżawnej, nawet gdy pierwotnie stroną była spółka prawa handlowego. Partner wspólnotowy oczekiwał od nas potwierdzenia, iż w związku z zamierzonymi zmianami ustawowymi, mającymi regulować obrót nieruchomościami rolnymi w Polsce, wszelkie rozwiązania prawne będą spełniać wymóg niedyskryminacji na tle narodowości, języka lub innych wymienionych w aktach wspólnotowych. Takie oczekiwanie Polska jest w stanie spełnić. Ustawa, którą teraz przygotowujemy, nie będzie nosić znamion dyskryminacji. Ostatnia drobna sprawa związana jest z innymi swobodami obowiązującymi w Unii Europejskiej, tzn. ze swobodą osiedlania się czy swobodą podejmowania pracy. Partner wspólnotowy oczekiwał, że obywatele 15 krajów członkowskich i 3 dodatkowych krajów EOG, czyli Norwegii, Islandii i Lichtenschtein, legalnie zamieszkujący w Polsce, będą po akcesji mogli nabywać nieruchomości rekreacyjne bez uciekania się do procedury zezwoleniowej.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#JanTruszczyński">Po akcesji powstanie nowa kategoria - obywatel Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Zmienią się też warunki, na których obywatele ci będą mogli przebywać w Polsce i dla których będziemy określać legalne przebywanie w Polsce. Obywatele, którzy wykażą, iż przed przystąpieniem Polski do Unii przebywali w Polsce przez minimum 4 lata legalnie i nieprzerwanie, będą objęci takim rozwiązaniem liberalizacyjnym. Dotyczy to dopiero okresu po akcesji. Zmodyfikowane stanowisko negocjacyjne Polski otwiera drogę ku zakończeniu negocjacji w omawianym rozdziale. Nie potwierdzam wszystkich sygnałów prasowych, jakie ukazały się ostatnio, ale konstatuję, że Polska przedstawiła swoje zmodyfikowane stanowisko negocjacyjne w dniu 2 marca br. Strona wspólnotowa podjęła pracę nad naszym tekstem w poniedziałek, 4 marca br. Runda negocjacyjna przewidziana jest na dzień 21 marca br. Strona unijna musi zamknąć pracę nad swoją odpowiedzią najpóźniej do 19 marca br. Trwają prace analityczna w Komisji Europejskiej i niektórych krajach członkowskich, mające na celu stwierdzenie, czy parametry rozwiązania dzierżawnego są wykonalne w praktyce. Przekazujemy dzisiaj dodatkowe, uzgodnione z resortem rolnictwa i Agencją Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz resortem spraw wewnętrznych i administracji, wyjaśnienia i interpretacje prawne naszego rozwiązania dzierżawnego. Spodziewam się, że to okaże się wystarczające dla usunięcia wątpliwości Komisji Europejskiej i jednego z państw Piętnastki. Nie mamy gwarancji, że w ciągu najbliższych 6 dni Unii uda się zakończyć prace. W ostatnich dniach kontaktowaliśmy się z szeregiem państw członkowskich. Informacje każą nam być dobrej myśli i zakładać, że data 21 marca br. jest wykonalna. Gdyby miało się okazać, że kraje członkowskie potrzebują więcej czasu, to najbliższą okazją do zamknięcia rozdziału „Swobodny przepływ kapitału” będzie kwietniowa runda negocjacyjna. Sądzę, że na tym powinienem zakończyć moje wprowadzenie. Jestem gotów odpowiedzieć na pytania państwa posłów.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JerzyCzepułkowski">Otwieram dyskusję, w której proszę o formułowanie pytań i uwag.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#MarekKotlinowski">Pragnę zwrócić uwagę na dwa wydarzenia, które wkrótce nastąpią. W piątek w Sejmie odbędzie się debata na temat wniosku o referendum w sprawie sprzedaży ziemi cudzoziemcom, złożonego przez klub Ligi Polskich Rodzin. Równolegle realizowana jest inicjatywa obywatelska w tej samej sprawie. Proszę o wzięcie pod uwagę tych wydarzeń, które mogą zaowocować wypowiedzeniem się społeczeństwa w sprawie sprzedaży ziemi, podczas planowania kalendarza negocjacji w rozdziale „Swobodny przepływ kapitału”.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#RomanJagieliński">Chciałbym uzyskać potwierdzenie w sprawie możliwości przekazania cesją praw spółki prawa handlowego na rzecz osoby fizycznej, co prowadzi do zaliczenia wcześniejszego okresu w czas dzierżawy, konieczny do późniejszego wykupu ziemi na własność. Czy termin będzie liczyć się od chwili podpisania cesji, czy też od dnia podpisania umowy o dzierżawę przez spółkę prawa handlowego? Pan minister podkreślił, że nie potwierdza wszystkich doniesień prasowych. W prasie było duże zamieszanie w tej sprawie, ale do dziś nie usłyszałem oficjalnego stanowiska rządu. Czy w ramach stanowisk negocjacyjnych strona polska przedstawia programy operacyjne w tzw. pakiecie? Myślę o dobrym przykładzie Finlandii, której program został przyjęty przez Komisję Europejską. Ostatnio pakiet uzyskała wschodnia część Niemiec. Dotyczyło to sadownictwa. Myślę też o wpisaniu programu operacyjnego w zakresie restrukturyzacji i poprawy stanu zagospodarowania obszarów popegeerowskich. Pan premier Jarosław Kalinowski występując dziś na trzecim Kongresie Związku Gmin Wiejskich powiedział, że możemy napisać też program zalesienia gruntów. Sądzę, że do podobnych szczegółowych tematów będziemy mieli okazję odnieść się na wspólnym posiedzeniu z Komisją Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WojciechMojzesowicz">Staram się ze spokojem wysłuchiwać wystąpień pana ministra Jana Truszczyńskiego. Jakie jest nasze stanowisko - twarde czy miękkie, zdecydowane czy nie? Sądzę, że wygłaszane przez pana stanowisko polityczne jest miękkie i nie gwarantuje mi, jako rolnikowi, że nasz rząd chce skutecznie negocjować. Co pewien czas dostajemy „prezenty”. Z jednej strony Unia twierdzi, że na jednolitym rynku nie ma lepszych i gorszych. Jednak Unia wmawia nam ciągle, że nasze rolnictwo jest beznadziejne, niekonkurencyjne i potrzebna mu restrukturyzacja, polegająca na zwiększeniu produkcji i efektywności. Dowiadujemy się jednak, że ta sama Unia mówi dalej, że nie pozwoli nam na większą produkcję. Są to przerażające, oczywiste fakty. Czy rząd nie potrafi zebrać tych faktów i powiedzieć jasno, że takie podejście jest nie do przyjęcia? Dzisiaj ponownie pan minister ostrzega nas, że Unia Europejska nie zgadza się, abyśmy stosowali dopłaty do kredytów preferencyjnych. Przypominam panu ministrowi, że to oznacza bankructwo 70–80% gospodarstw, jeśli liczyć potencjał produkcyjny. Korzystają one z kredytów preferencyjnych. Unia z dnia na dzień proponuje zniesienie dopłat do kredytów, a tym samym po akcesji proponuje się nam brak równoprawnych możliwości dla rolnictwa na jednolitym rynku. Równie niepokojąca jest sytuacja przetwórstwa. Unia Europejska broni się przed ekspansją polskich towarów na jej rynek i to jest zrozumiałe. Czy pan nie zauważył jednak, że zabrania się nam produkować chociaż tyle, aby zaspokoić rynek krajowy? Tego nie mogę zrozumieć. Proszę mi to wytłumaczyć. Jeżeli dzisiaj w Polsce potrzeba 250.000 ton krochmalu, a Unia proponuje nam limit 80.000 ton, a tymczasem teraz produkujemy 170.000–180.000 ton. Jaki jest interes Rzeczypospolitej w przyjęciu tej propozycji?Rząd powinien inaczej mówić w Brukseli. Powinien mówić, że reprezentuje sprawne rolnictwo, które chce konkurować na rynkach unijnych, chce konkurować na tych samych warunkach. Nie macie panowie prawa skazać nas na zagładę. To, co dzisiaj obserwujemy, oznacza, że skazujecie najlepsze polskie gospodarstwa rolne na zagładę. Jako negocjator musi pan zdawać sobie z tego sprawę. Integracja z Unią Europejską miała oznaczać szansę rozwoju polskiej gospodarki i polskiego rolnictwa. Sytuacja, jaką obserwujemy dzisiaj, nie daje nam żadnych szans. Pan minister mówi, że polski rząd forsuje pewne postulaty. Być może najpierw rozmawiacie z Unią oficjalnie, a potem na drugiej sali forsujecie postulaty, ale chyba we własnym towarzystwie. Efektów tego działania nie widać. Forsowanie to domaganie się, to prezentacja zdecydowanego stanowiska, która przynosi efekty. Jeśli nawet rząd zgodził się na propozycję Unii Europejskiej, to zaproponujcie, że polscy chłopi zasieją w 2003 roku, pomogą w czynie społecznym rolnikom europejskim w żniwach, a potem przekażą grunty. Może to usatysfakcjonuje tamtych panów?Przebywam w środowisku bardzo dobrych rolników, którzy nie boją się konkurencji w Unii, lecz boją się tego, co robi rząd. Rachunek dzisiejszych negocjacji nie daje im żadnych szans. Myślałem, że skoro ustąpiliście w sprawie zakupu ziemi, to uzyskacie postęp w sprawie kwot produkcji, dopłat państwa do kredytów preferencyjnych, a tu się okazuje, że Unia żąda od nas odstąpienia od pomocy państwa dla rolników. Dyskutować trzeba, ale jeśli nie zmienimy stylu dyskusji politycznej na twardszy, nie mamy szans na dobre efekty w negocjacjach.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#GabrielJanowski">Modyfikacja stanowiska negocjacyjnego w obszarze „Swobodny przepływ kapitału” z 1 marca 2002 roku jest według mnie dokumentem, który jednoznacznie panów kompromituje. Porównuję ten dokument z zagrożeniem, jakie niesie ze sobą sztorm o mocy 10 w skali Beauforta. Taki sprzeciw wywołacie panowie swoim zachowaniem. Pragnę uświadomić państwu, że takie postępowanie kwalifikuje się jednoznacznie do takiej reakcji. W zmodyfikowanym stanowisku rząd napisał, dlaczego Polsce należy przyznać dłuższe okresy przejściowe w odniesieniu do nabywania nieruchomości. Powiada się tu, że stan własnościowy znacznej grupy gospodarstw rolnych nie jest uregulowany, szczególnie na ziemiach zachodnich. Podaje się powody takiego stanu rzeczy. Jaki to jest odsetek gospodarstw i areału? Na ziemiach zachodnich mamy połowę areału krajowego. Ile gruntów ma nieuregulowany stan własnościowy?Wydaje się, że argument, iż w społeczeństwie wyrażane są obawy natury psychologiczno społecznej, jest spłyceniem problemu. Nie tylko tzw. ziomkostwa, ale też poważni politycy w Niemczech mówią, że dostęp do nieruchomości rolnych i innych w Polsce musi być zapewniony bez żadnych ograniczeń, od razu po akcesji. W naszym stanowisku powiada się: „Dlatego Polska zaproponowała w swoim stanowisku negocjacyjnym rozwiązanie, które zabezpieczy interesy wszystkich zainteresowanych”. A ja chciałbym, aby rząd w pierwszej kolejności zabezpieczył interes polskich rolników. Zainteresowanie polską ziemią jest w Unii duże, ponieważ do Bugu to Polska jest „rezerwuarem wolnej ziemi”. To głównie niemieccy obywatele są promotorami w tej sprawie. W polskim stanowisku czytam dalej: „Z jednej strony zapewni to obywatelom państw członkowskich dostęp do nieruchomości w Polsce, w tym także rolnych, w stopniu uzasadnionym gospodarczo”. Jaki to jest stopień? Chodzi o interes obywateli unijnych, czy polskich? Polskie gospodarstwo ma teraz powierzchnię średnio 8,5 ha, zaś unijne - 19 ha. Czy zasoby „wolnej” ziemi mają posłużyć wyrównaniu struktur w Polsce i na Zachodzie? Nie jest to zabezpieczenie interesu polskiego rolnika, lecz rolnika niemieckiego i holenderskiego. Chylę czoła przed talentem Holendrów, którzy wyrwali ziemię morzu. Jednak zdegradowali tę ziemię i dzisiaj swoje fekalia wywożą za wielkie pieniądze do Niemiec. Ci też się przed tym bronią, więc zaczęła się akcja kolonizacyjna na terenach polskich. Nie mam nic przeciwko farmerom holenderskim i niemieckim, ale jestem przeciwny odbieraniu polskim rolnikom prawa do powiększenia swojego gospodarstwa. W dokumencie polskiego rządu czytam: „Z drugiej strony opinię publiczną przekona to, że władze polskie mają nadal kontrolę nad rynkiem nieruchomości w Polsce, a jednocześnie da rządowi czas na uregulowanie spraw własnościowych w rolnictwie i przygotowanie tego sektora gospodarki do konkurencji na wspólnym rynku”. Jakie wykształcenie ma pan, panie ministrze Truszczyński, aby mnie - rolnikowi z wykształcenia i praktyki - powiedzieć, że w ciągu 2 lat przygotuje pan polskich rolników do konkurencji z rolnictwem unijnym, skoro cofnie pan kredyty preferencyjne? Jakie uwagi zgłasza jeszcze Unia co do uprzywilejowania polskiego rolnictwa? Co jeszcze mamy zlikwidować?Czy ma pan świadomość, że przedstawiona przez panów w Brukseli lista przedsiębiorstw, ubiegających się o okres przejściowy, jest niepełna? Poza nią pozostają setki polskich przedsiębiorstw rolnych, garmażeryjnych itp., które z chwilą akcesji będą skazane na zamknięcie.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#GabrielJanowski">Nie będą miały czasu na rozwój i konkurowanie. Trzeba skończyć z demagogią, uprawianą przez rząd, że wasze negocjacje służą Polsce. Służą międzynarodowym grupom kapitałowym, które będą tu lokować swoje pieniądze, aby stworzyć najpierw półkolonię, a potem nawet kolonię. Przestrzegam panów przed taką taktyką negocjacyjną, jaką przyjęliście. My, obywatele polscy, nie dopuścimy do tego, aby wasze propozycje znalazły się w traktacie akcesyjnym. To będzie zguba dla Polski i jej rolnictwa. Kolega użył w swojej wypowiedzi słowo „zagłada”. Pierwszy raz użyłem go kilka tygodni temu. Potwierdziła to pańska koleżanka z SGH, a pan wyraził opinię, że taka porządna osoba i takie rzeczy mówi. Mówi, dlatego że jest porządna. Rząd musi się wycofać z takiego stanowiska, jeżeli chce zachować spokój społeczny w kraju. Jeśli nie wycofacie się, doprowadzimy wszelkimi sposobami do referendum w sprawie zakupu ziemi, a społeczeństwo w blisko 80% popiera zakaz sprzedaży ziemi cudzoziemcom. Po takim wyniku referendum rozpoczną się prawdziwe negocjacje nad ładem europejskim i miejscem Polski w nowym układzie Europy. Chcąc państwu pokazać, co myślą nasi przyjaciele zza Odry, przytoczę słowa pani deputowanej do Parlamentu Europejskiego Elizabeth Schroedter, która jest parlamentarzystką z Niemiec. Powiada ona w wywiadzie dla polskiej gazety: „Polska prosi, np. o 18 lat ochrony ziemi przed swobodnym zakupem przez cudzoziemców, co mogę zrozumieć. Dlaczego jednak niczego nie zrobiliście wcześniej, aby rozwiązać ten problem? Gdy 10 lat temu pytałam o to polskie władze, usłyszałam, że nie będzie sprawy, a wy naprawdę potrzebujecie chronić waszą ziemię przed wykupem. Trzeba upewnić waszych obywateli, że nie zostaną wydziedziczeni. Polski rząd odsuwał jednak ten problem i nie przygotował rozwiązań”. Sądzę, że pani deputowana celnie oddała stan rzeczy. Jej słowa powinny zapaść panom w pamięć i serce.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#MałgorzataRohde">Podzielam, niestety, opinię większości uczestników dyskusji w sprawie sprzedaży ziemi cudzoziemcom. W obszarze negocjacyjnym „Rolnictwo” osobnym problemem jest rybołówstwo. Może być przykładem pozytywnych efektów negocjacji dla Polski. Otrzymaliśmy krótką notatkę na temat postępów rokowań w tym rozdziale. Nie mogę jednak znaleźć informacji, jaki jest stan negocjacji w sprawie proponowanego przez nas pięcioletniego okresu przejściowego na połowy na polskim obszarze morskim? Decyzja miała być przygotowana do 15 marca br. Czy już zapadła? W jaki sposób jest realizowany program restrukturyzacji kutrów w kontekście faktu, iż Unia Europejska deklaruje wsparcie programu? W jakim czasie program może się pojawić? Będzie to ważna informacja dla tej grupy, która jeszcze pozytywnie odbiera proces negocjacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WacławKlukowski">W polskim stanowisku negocjacyjnym w sprawie tzw. drugich domów z 18 lat obniżyliśmy okres przejściowy do 5 lat. Czy pole golfowe o powierzchni 5–7 ha jest obiektem na cele rekreacyjne? A może są to już grunty rolne, bo takie przykłady mamy w naszym województwie? Przygotowując nasze stanowisko musimy spełnić wymóg niedyskryminacji obywateli Unii Europejskiej. Czy 10 lat dochodzenia do unijnego poziomu dopłat bezpośrednich to dyskryminacja, czy nie? Czy 25% dopłat bezpośrednich po akcesji to dyskryminacja, czy nie? Podobnie sprawa wygląda z innymi wskaźnikami. Większość krajów ma wysoki plon referencyjny. My sami, na własną prośbę zaproponowaliśmy bardzo niski plon referencyjny - 3,64 ton z 1 ha. Unia Europejska proponuje nam 2,96 ton. Jak będą przebiegać negocjacje w tej sprawie? Czy zbliżymy się do poziomu 3,64 ha, czy też dojdziemy do poziomu 2,96 ton? W limicie dla skrobi ziemniaczanej zaniżyliśmy poziom sami, chcemy 260.000 ton, zaś Unia Europejska chce przyznać tylko 90.546 ton. Podobnie cukier i kwota B. Chcemy 216.000 ton, zaś proponują nam 74.484 tony. Dla izoglukozy proponowaliśmy 20.000 ton, a przecież produkujemy 40.000 ton rocznie. Unia proponuje nam tymczasem tylko 2.493 tony. Wcale nie zgłosiliśmy zapotrzebowania na len i konopie. Polska chce dopłat do 2.200.000 sztuk buhajów-wolców. Unia Europejska proponuje dopłatę do 857.000 sztuk. Czy podczas negocjacji pozostaniemy przy swoich propozycjach, czy też zbliżymy się do poziomu oferty unijnej? Jeżeli obniżymy jeszcze już zaniżone wskaźniki, to polskie rolnictwo upadnie. W Agendzie 2000 w Berlinie przyjęto finansowe progi. Polsce proponuje się teraz, że będzie dochodzić przez 10 lat do poziomu dopłat bezpośrednich Unii. Hiszpanie i Niemcy mówią już dziś, że nie będą więcej płacić do budżetu Unii, a po 2006 roku będą starać się ograniczać dopłaty do rolnictwa. Jakie więc są nasze szanse na skorzystanie z równych dopłat? Proszę pana ministra o skomentowanie pana własnej wypowiedzi w programie telewizyjnym. Powiedział pan, że jako główny negocjator Polski negocjuje pan tylko to, co poleci panu rząd. Przyjąłem to jak zachowanie Piłata.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#SylwiaPusz">Czy użytkowanie wieczyste zostało objęte naszym stanowiskiem negocjacyjnym? Być może znajduje się ono w propozycji dotyczącej dzierżawy, choć wydaje mi się, że nie. Jakie regulacje będą obowiązywać w kwestii użytkowania wieczystego gruntów?</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JózefCepil">Dostaliśmy przed posiedzeniem dokument pt. „Wspólne stanowisko Unii Europejskiej w obszarze Rolnictwo”. Nie mieliśmy szansy zapoznać się z tak obszernym materiałem. Jeśli chcemy poważnie dyskutować, proponuję przenieść dyskusję nad tym dokumentem na przyszły tydzień. Na stronie 13 tego dokumentu jest mowa np. o fasoli. Jak mi wiadomo, fasola w województwie świętokrzyskim obejmuje bardzo duży areał. W materiale powiła się nieścisłość. Napisano, że fasola vulgaris - kod CN 071333 nie kwalifikuje się do do płatności za areał zgodnie z rozporządzeniem UE Nr 1251/99. Jednak fasola vicia faba jest włączona pod numerem kodu CN 071350 i kwalifikuje się do płatności za areał. Trzeba jednak wyjaśnić czy chodzi o fasolę vicia faba var major, czy vicia faba var minor? Poniżej, w pkt. 15 mowa jest o rzepaku. Odmiany dwuzerowe mają być zakwalifikowane w ramach plonów roślin uprawianych na gruncie ornym. Może to mieć wpływ na przyszłość paliwa ekologicznego, ponieważ rzepak przeznaczony na jego produkcję będzie inaczej oznaczony i na pewno nie będzie stanowić zagrożenia dla uprawy rzepaku jadalnego. Uprawa rzepaku na paliwa jest tak restrykcyjnie opisana, że jeśli w sąsiedztwie znajduje się inny rzepak, to następuje przepylenie i olej straci właściwości konieczne dla produkcji paliwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#BogdanPęk">Na wstępie postaram się spokojnie stwierdzić, że sytuacja jest o wiele poważniejsza, niż się niektórym liberałom wydaje. Przed chwilą usłyszałem z ust pani poseł Marty Fogler słowa, które mnie przeraziły. Pani poseł wyszła, ale zapowiedziałem jej, że to powiem głośno. Zastępca członka Konwentu wygłosiła opinię w rodzaju: czego chcecie, skoro chłopki pod Warszawą nawet pietruszki nie produkują, bo im się nie chce, więc jakiej ziemi bronicie? Z przerażeniem konstatuję, że jest to bardzo powszechny pogląd w niektórych kręgach. Kryptoliberałom nie dziwię się, gdyż nie przypilnowali nawet sprawy podatku VAT w budownictwie. Jednak w tych sprawach trzeba wiele się uczyć. Nauka jest tu konieczna. Rolę edukacyjną powinna odegrać nasza Komisja. Ogólne pojęcie o rolnictwie jest przerażające. Na jakim etapie są prace nad ustawą, która ma zabezpieczać porozumienie, ocenione jako postęp w sprawie zakupu ziemi? Bez tej ustawy, która kompleksowo i skutecznie będzie chronić polską ziemię postęp jest iluzoryczny. Kiedy ustawa trafi do Sejmu, jakie są jej główne założenia?Z pewnością żadna ustawa o ochronie polskiej ziemi nie będzie spełniać swojej roli, jeżeli w Unii ukształtują się nierówne warunki gospodarowania. Przyjmujemy próbę narzucenia nam przez Brukselę niepartnerskich, nieuczciwych warunków. Kluczową sprawą z pewnością będzie ostateczne stanowisko negocjacyjne polskiego rządu w kwestii dopłat bezpośrednich, plonów referencyjnych, limitów produkcji itd. Dzisiaj rząd polski oświadczył jedynie, że nie do przyjęcia jest tylko dziesięcioletni okres dochodzenia do pełnego finansowania rolnictwa. Resztę propozycji skrytykował, lecz nie powiedział, że są nie do przyjęcia. Mamy wstępne wyliczenia. Podam przykład produkcji zbóż. Gdyby przyjąć propozycję Unii, a ta zapowiada że nie ustąpi, przychód ze sprzedaży 1 tony zboża w Polsce wynosiłby 117 euro, w tym dopłata stanowiłaby 15,5 euro. W Niemczech zaś dochód ten wynosi 277 euro, w tym dopłata 126 euro. Kto kupiłby wyprodukowane tańszym kosztem zboże? Nikt. Na otwartym rynku byłoby ono droższe, a koszty wyprodukowania tego zboża były stracone. Najlepsze polskie gospodarstwa upadłyby w pierwszej kolejności, ponieważ jako gospodarstwa towarowe muszą ponieść poważne nakłady produkcyjne. Mówię o tych oczywistych faktach, gdyż nawet wśród elit zajmujących się integracją europejską nie ma wystarczającego pojęcia o tym, co oznacza przyjęcie takiego stanowiska. Kolejna kwestia to kwota dopłat bezpośrednich do 1 ha ziemi. W Unii Europejskiej na 137 mln ha przypada 33 mld euro, zaś na 1 ha przypada 240 euro. W Polsce ma to być 0,6 mld euro i 30 euro na 1 ha. To nie jest nawet żart. To zaprzecza idei wspólnej Europy, która powstawała, aby wyrównywać szanse przy jednolitych możliwościach gry na rynku. Można mnożyć przykłady. Plon referencyjny zakłada, że dobry polski rolnik otrzyma dopłatę do plonu 29,6 ton, a jeśli wyprodukuje 60 ton, to traci na całej nadwyżce. To próba sprowadzenia nas do wydajności z okresu wczesnego Gomułki. Chyba nie możemy zgodzić się na taki poziom. Jestem przekonany, że jeśli w tej sprawie nie widać będzie w rządzie pełnej świadomości i determinacji, to nie ma siły, aby polskie społeczeństwo zaakceptowało w referendum takie propozycje. Polskie rolnictwo, które dziś ma stosunkowo niewielki udział liczbowy w PKB jest sektorem bez znaczenia. Tylko przez przyjęcie takich warunków Unii tracilibyśmy rocznie ok. 5 mld euro w samym rolnictwie. Gdybyśmy nawet byli w stanie skonsumować fundusze pomocowe Unii, a to wymaga wydatkowania określonych kwot przez Polskę, to doliczając składkę do budżetu Unii, okaże się że jesteśmy płatnikiem netto, i to przez dłuższy czas. Skąd wziął się pomysł Komisji Europejskiej, aby do pełnego finansowania rolnictwa dochodzić w Polsce przez 10 lat? Rozumiem, że w obecnym budżecie Unii nie ma pełnych środków na rozszerzenie.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#BogdanPęk">Nie mogę jednak pojąć, dlaczego Unia Europejska ma nas traktować jako obywateli drugiej kategorii w następnym budżecie i jeszcze przez kolejne dwa lata? To niebywały skandal. Takie stanowisko może narzucić tylko najeźdźca zagarniętemu państwu. Takie propozycje składa się partnerom, którym powtarza się, że mają działać na wspólnych dla wszystkich zasadach?Konieczna jest lepsza edukacja społeczna, gdyż jeśli doprowadzimy do załamania polskiego rolnictwa, a do tego prowadzą propozycje Unii, to skutki nie będą dotyczyć tylko mieszkańców wsi, ale całej polskiej gospodarki, która nie może liczyć na takie wsparcie z innych funduszy pomocowych, które pokryłoby choć w części załamanie ogólnogospodarcze. Zdolność nabywcza ludności wiejskiej spadnie dramatycznie, spadną obroty, produkcja itd. Mówię o tym kolejny raz, ponieważ świat dziennikarski również nie zdaje sobie sprawy z faktu, czym groziłoby przyjęcie takich propozycji Unii. Pisze się na ten temat oględne artykuły. Dlaczego tak ważna jest obrona polskiej ziemi? Przyczyny są zasadnicze. Dzisiaj mamy dużo odłogów, gdyż nie opłaca się uprawiać ziemi ze względu na politykę kolejnych rządów i nadmierne otwarcie rynku na poważnie dofinansowywane towary pochodzenia rolnego i przetworzone. Ceny ziemi w Polsce są znacznie niższe niż w Unii Europejskiej. W niektórych przypadkach nawet dwudziestokrotnie niższe. Potencjał nabywczy ludności polskiej jest również wielokrotnie niższy od potencjału nabywczego ludności unijnej. Nie możemy więc zliberalizować na razie obrotu ziemią, ponieważ pozbylibyśmy się ziemi w krótkim czasie. Nie mówię już o układach politycznych, które nadal są żywe u niektórych naszych sąsiadów. Nie chcę jednak demonizować tych spraw. Jeśli wyrówna się poziomy dochodowości i cen, nie będzie potrzebna ochrona polskiej ziemi. Na zakończenie wrócę do ustawy. Kiedy pojawi się jej projekt? Ci się w nim znajdzie? Mam przed sobą dokument, dotyczący modyfikacji polskiego stanowiska negocjacyjnego w rozdziale „Swobodny przepływ kapitału”. Mówi się tu o spółkach prawa handlowego i dzierżawach. Wspomina się też tu o ustawie, ale nie wiemy nadal, co w niej będzie. To powoduje dodatkowe spekulacje. Proszę o wyjaśnienie tej kwestii.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#CezaryStryjak">Oprócz sprawy obrotu ziemią interesuje mnie kwestia oznaczania napojów alkoholowych. Czy istnieją trudności z uzyskaniem rezerwacji dla Polski gwarancji dla polskich wyrobów alkoholowych, znanych w Europie? Nie jest to oczywiście najważniejsza kwestia, ale po przeczytaniu stanowiska Unii Europejskiej jestem zaniepokojony. Wódka „Wyborowa” jest najbardziej znanym polskim towarem i nie wyobrażam sobie, aby musiała być sprzedawana pod inną nazwą. Czy są problemy z rejestracją tych nazw?</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AndrzejMarkowiak">Z analizy proponowanych przez stronę polską kwot produkcyjnych próbuję określić pewne trendy w rolnictwie. Kwoty powinny odzwierciedlać nasze zamiary co do rozwoju pewnych branż przetwórstwa i produkcji. Przyznam, że niektórych kwestii nie rozumiem. Jak pamiętam, wystąpiliśmy o kwotę dla produkcji cukru na poziomie 1.650.000 ton, a dziś nasz rynek jest w stanie chłonąć 1,5 mln ton. Czy jesteśmy w stanie skonsumować proponowaną przez nas kwotę w całości? Podobnie wygląda sytuacja z tytoniem. Postulujemy kwotę produkcji na poziomie 70.000 ton, a aktualnie w Polsce kontraktujemy 27.000 ton, jak mówił swego czasu minister Jerzy Pilarczyk. Unia proponuje kwotę 37 mln ton. Czy skonsumujemy taką produkcję?W drugą stronę idą propozycje dotyczące kwot produkcyjnych dla izoglukozy. Technologia jej pozyskiwania dopiero wkracza do Polski. Na ten rok limit określono na poziomie 42.500 ton, zaś proponujemy w naszym stanowisku 20.000 ton. Czyżby producenci izoglukozy w Polsce powinni już zacząć ograniczać swoją produkcję? Dotyczy to także producentów pszenicy. W dyskusjach o obrocie ziemią niektórzy bardzo obawiają się spekulantów z Unii Europejskiej. Czy w równym stopniu nie zagrażają nam rodzimi spekulanci, którzy skupują ziemię na preferencyjnych warunkach, bez żadnych ograniczeń. Ich celem nie jest uprawa gruntów lub utrzymanie lasów, lecz lokowanie spekulacyjnego kapitału. Ostatnio słyszałem, że w Bieszczadach moi znajomi widzieli ogromne połacie lasów, kupione przez byłych urzędników ministerialnych, którzy na wyjątkowo korzystnych warunkach wykupywali i zapewne będą wykupywać ziemię. Skoncentrowani na wrogich spekulantach z Unii Europejskiej zapominamy, że wartościowa ziemia przechodzi w kraju w ręce tych, którzy wcale nie zamierzają jej uprawiać. Uważam, że mity trzeba korygować, a obawami objąć wszystkich spekulantów.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JanuszLewandowski">Czy rozmawiając dzisiaj o obrocie ziemią i dzierżawie tonem podniosłym, to rozmawiamy o tym w kraju, w którym obowiązuje zakaz obrotu ziemią? Czy jesteśmy w podobnej sytuacji co Ukraina czy Rosja, które rozważają dopiero swoje kodeksy ziemskie? Obrót ziemią jest w Polsce możliwy od dłuższego czasu. Jest reglamentowany, lecz możliwy. Czy minione 12 lat nie powinny być drogowskazem dla dyskusji o popycie na polską ziemię? Czy historia ostatnich 12 lat nie potwierdza raczej wywodu posła Andrzeja Markowiaka, a więc istnienia spekulacji wewnętrznej? Nie ma wielkiego popytu wśród cudzoziemców. 195 zarejestrowanych umów, które umożliwiają przekształcenie dzierżawy w prawo własności nie potwierdza niesłychanego zainteresowania. Czy podobne obawy były żywione w krajach, które w przeszłości przystępowały do Unii Europejskiej? Jakie były późniejsze losy, czy potwierdziły te obawy? Czy projekty ustawy o reglamentacji obrotu ziemią ułatwiają, czy utrudniają obrót ziemią w porównaniu z prawem, które obowiązuje od 12 lat? Czy zamrożenie obrotu jest sposobem na waloryzację i cenę polskiej ziemi, o co tak bardzo troszczył się pan poseł Bogdan Pęk?</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#AntoniMacierewicz">Mam nadzieję, że pan minister szczegółowo odpowie na pytania pana posła Janusza Lewandowskiego i nie będziemy już musieli się zastanawiać, dlaczego Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa tak gospodaruje ziemią, jak gospodaruje, dlaczego stosuje takie, nie inne preferencje, dlaczego otrzymujemy kłamliwe raporty na temat stanu sprzedaży ziemi i dlaczego pan, jako polski negocjator, uważa za możliwe stwierdzenie, że pan nie wie, ile ziemi pozostaje w dzierżawie i cudzoziemców, a prowadzi pan negocjacje w tej kwestii, podejmując wiążące dla Polski decyzje. Pan minister wspomniał, że żądania „naszych partnerów” z Unii Europejskiej idą dalej i dotyczą różnych innych instrumentów pomocy państwa w obszarze rolnictwa, poza dopłatami do kredytów preferencyjnych. Proszę precyzyjnie określić, czego Unia Europejska domaga się od nas jeszcze? Czy domaga się np., abyśmy nie realizowali dopłat do paliwa rolniczego itp.? Gama pomocy dla rolnictwa, pomimo starań pana posła Janusza Lewandowskiego i wielu podobnie myślących członków SLD, jest wciąż dość duża. Które z tych instrumentów będą nam jeszcze odjęte?</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WacławKlukowski">Chcę uzupełnić moje pytania. Czy w ustaleniu powierzchni podstawowej uprawy zbóż i w propozycji Polski ujęto 2 mln ha odłogów?Różnica cen ziemi ornej i leśnej w Unii Europejskiej jest kolosalna. Czy nie możemy tu zaproponować długiego okresu przejściowego, aż ceny się wyrównają?</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JózefOleksy">Wyczerpaliśmy listę pytających. Proszę teraz przedstawicieli rządu o odpowiedzi na pytania i ustosunkowanie się do uwag państwa posłów.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#CzesławSiekierski">Podzielając obawy i troski państwa posłów, proszę jednak o więcej obiektywizmu. Stanowisko rządu wobec propozycji Komisji Europejskiej z 30 stycznia br. jest powszechnie znane, było jednoznacznie krytyczne. Mówiliśmy, że jesteśmy niezadowoleni z takiej propozycji. Jeszcze bardziej dobitnie powiedział to wicepremier Jarosław Kalinowski. Nasza opinia jest zbieżna z opiniami związków rolniczych i państwa posłów. Zaproponowane rozwiązania, dotyczące obrotu ziemią, w części uzgodnione, są jednym z lepszych warunków, jakie można było wynegocjować w tej sytuacji. Dyskusja nadal trwa. Okres dzierżawy 3 i 7 lat, podział Polski na dwie części, określenie warunków niezbędnych do spełniania przy zakupie ziemi, co ogranicza krąg potencjalnych kupców - wszystko to znalazło się w naszym stanowisku negocjacyjnym i będzie w ustawie, o której za chwilę. Rozumiem uwarunkowania historyczne, ekonomiczne i polityczne możliwości nabywczych, jednak proszę o odrobinę obiektywizmu. Ostatnio rozmawiałem z rodziną, w której jest dwóch synów i jeden z nich zastanawia się, czy nie pojechać do Holandii i tam założyć gospodarstwo. Skoro Holendrzy przyjeżdżają tutaj, to dlaczego my nie mamy pojechać tam? Takie możliwości też się otwierają. Znajdujemy się teraz w początkowej fazie negocjacyjnej. Wiemy, że rolnictwo to jeden z najtrudniejszych rozdziałów. Sądzę, że w Polsce wzrośnie poszanowanie dla ziemi na skutek zainteresowania się nią obywateli innych państw członkowskich. Będzie też rosła cena. Nikt nam nie każe tej ziemi sprzedawać, to nie będzie obowiązek. Podzielam ocenę sytuacji i powiązanie sprzedaży ziemi z opłacalnością produkcji. Ta ostatnia będzie decydować o cenie ziemi. Przy zaproponowanych warunkach akcesji najwięcej stracą duże gospodarstwa, prowadzące intensywną produkcję, przede wszystkim zbożową. Zespół międzyresortowy, pracujący pod przewodnictwem ministra Jerzego Plewy, przeprowadził szereg analiz, pokazujących, przy jakim poziomie dopłat zaczynamy zyskiwać, a nie tracić. Będzie to przedmiotem dyskusji. W końcowej fazie rozmów należy problemy przedstawiać pakietowo. Wysokości dopłat nie są ważne, lecz limity produkcyjne. Te określa się na wiele lat. Dopłaty w dłuższym okresie są wsparciem dla gospodarstw, więc mamy i tu propozycję. Można w pierwszym okresie po akcesji zmniejszyć środki strukturalne, zaś zwiększyć dopłaty bezpośrednie. Takie propozycje trudno są akceptowane przez stronę unijną, jednak można ją złożyć. W ten sposób podnosimy konkurencyjność polskiego rolnictwa. Jeśli miałby być utrzymany zaproponowany poziom dopłat ze względu na sytuację budżetową Unii, to konieczne jest utrzymanie ochrony naszego rynku. Nie możemy zgodzić się na pełną liberalizację handlu. Musimy wyłączyć pewne produkty spod zasady liberalizacji, ponieważ w przeciwnym razie nie pokonamy konkurencji. Dopiero zwiększenie poziomu dopłat bezpośrednich doprowadzi do wzrostu konkurencyjności i stwarza realną szansę walki o rynek. Inaczej rozumiem pojęcie twardych czy miękkich negocjacji.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#CzesławSiekierski">Jeśli są one spokojne, nie znaczy że są miękkie. Mogą być twarde, jeśli stanowisko poparte jest argumentami. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby taka wiedza, jaką prezentują państwo posłowie, była bardziej powszechna w społeczeństwie. Niektórzy twierdzą, że nawet trzy czwarte Polaków jest za integracją europejską i wiele osób pyta, czy przez nasze problemy z rolnictwem mamy opóźniać wejście do Unii, tracić szansę? Tak myśli część społeczeństwa. Oczywiście, są też wygłaszane inne poglądy, ale powyższe przeważają w społeczeństwie. Projekt ustawy dotyczącej zakupu ziemi została skierowana do uzgodnień międzyresortowych. Fazy uzgodnień w resortach, uzgodnień ze związkami rolniczymi nie należy pomijać. Ustawa porządkuje te kwestie i ma zapewnić poprawę struktury obszarowej gospodarstw rolnych oraz upodmiotowić w obrocie ziemią rolnika. W ustawie mowa jest o szeregu warunkach, które muszą być spełnione, aby rolnik mógł uczestniczyć w obrocie ziemią. Chodzi m.in. o samozatrudnienie, zamieszkanie, wykształcenie, doświadczenie itp. Mowa jest też o powierzchni podstawowej i maksymalnej gospodarstwa. W jednakowym zakresie ustawa ta będzie obejmować polskich i unijnych rolników. Prace nad ustawą są bardzo trudne. Sądzę jednak, że już wkrótce trafi ona do komisji sejmowych. Wspólnym wysiłkiem stworzymy ustawę, która będzie korzystna dla rolników, ale nie będzie ograniczać możliwości sprzedaży ziemi pod pewnymi warunkami. Uważam, że ustawa dopełni nasze stanowisko negocjacyjne.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JerzyPilarczyk">Z niektórych wypowiedzi państwa posłów można było wywnioskować, iż w pewnych obszarach niekorzystne rozwiązania dla Polski zostały już przesądzone, a rząd i zespół negocjacyjny nie troszczył się o interesy polskich producentów. Pan minister Jan Truszczyński wskazywał w swojej wypowiedzi, w którym miejscu negocjacji się znajdujemy. Odpowiedź na stanowisko negocjacyjne Polski, które było przedłożone w 1999 roku, w jednej części dotyczy spraw fitosanitarnych i weterynaryjnych, i tę otrzymaliśmy w październiku ubiegłego roku, oraz - w drugiej części - pozostałych kwestii związanych z obszarem rolnictwa, i tę dostaliśmy na początku grudnia 2001 roku. Negocjacje w tych ważnych kwestiach mają się rozpocząć w drugiej połowie bieżącego roku, a może nawet pod koniec roku. Wszystkie opinie państwa posłów dotyczą materii, która jest teraz przedmiotem dokładnych analiz rządu. Zmierzamy do dobrego przygotowania się do negocjacji, które są przed nami. Opublikowany 30 stycznia br. dokument Komisji Europejskiej nosi miano komunikatu Komisji Europejskiej. Nie jest to oficjalne stanowisko Unii Europejskiej w bardzo ważnych kwestiach finansowych. Są to propozycje do dyskusji i są one oceniane zarówno po polskiej, jak i po unijnej stronie. Słyszycie państwo opinie i dyskusje prowadzone w państwach członkowskich po publikacji tego komunikatu. Polski zespół negocjacyjny i rząd na nic się nie zgodziły. Nie ma żadnych uzgodnień i przesądzenia spraw w obszarach, które są ewidentnie niekorzystne dla Polski. Posądzanie nas o zaprzedanie Polski, o godzenie się na pewne rozwiązania, podane w komunikacie z 30 stycznia br. jest niesłuszne. Komunikat Komisji Europejskiej służy nam do dobrego przygotowania się do właściwych negocjacji. Zgodnie z harmonogramem w pierwszej połowie tego roku mają się zakończyć negocjacje w obszarze Rybołówstwo. Informuję, że jutro będą przeprowadzone szczegółowe negocjacje techniczne, dotyczące rozwiązań zawartych w naszym stanowisku negocjacyjnym. Zmierzamy ku maksymalnemu zabezpieczeniu interesów polskich rybaków i tego sektora naszej gospodarki. Niektóre stwierdzenia, zapisane w stanowisku negocjacyjnym z 1999 roku stawiają nas teraz w trochę kłopotliwej sytuacji. Nie były dość precyzyjne i często należy je modyfikować, gdyż nie oddają rzeczywistości. Dla polskich rybaków istotną kwestią są nie tylko zapisy w stanowisku negocjacyjnym, lecz możliwość korzystania z funduszy strukturalnych po akcesji. W ramach Narodowego Programu rozwoju planuje się sporządzenie planu operacyjnego do wykorzystania funduszy strukturalnych w obszarze Rybołówstwo. Program ten opracowujemy uwzględniając oczekiwania środowiska rybackiego w kraju. Mamy świadomość, że rybacy liczą na realizację takiego programu. Nasze działania mają przygotować program operacyjny w taki sposób, aby zaraz po akcesji otworzyć możliwości korzystania z funduszy strukturalnych Unii. Zaproponowane w komunikacie Komisji Europejskiej kwoty są w większości przypadków niezadowalające dla strony polskiej.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#JerzyPilarczyk">Niektóre propozycje kształtują się zaś na wyższym poziomie niż aktualny poziom kontraktacji czy produkcji. Z wielkim zakłopotaniem patrzymy na sytuację w przemyśle tytoniowym. Mamy problemy z realizacją kontraktacji na poziomie 27.500 ton. Zachęcamy producentów różnymi bodźcami do kontraktacji tytoniu, angażując środki budżetowe. Nie wspomnę o naszej propozycji kontraktacji po akcesji na poziomie 70.000 ton. Postaramy się chociaż obronić propozycję Unii Europejskiej, a więc kontraktację na poziomie niecałych 38.000 ton. Teraz skup tytoniu jest o wiele niższy. Propozycja polskiego rządu z 1999 roku oraz oferta Komisji Europejskiej są podstawami do negocjacji. Nic nie zostało przesądzone. Bronić będziemy na przykład naszej propozycji 70.000 ton kontraktacji tytoniu w Polsce, ponieważ uważamy, że mamy warunki do produkcji takiej ilości tytoniu. Po uzyskaniu członkostwa będziemy mogli proponować surowiec tytoniowy zakładom w całej Unii Europejskiej. Z niczego tu nie rezygnujemy. Pewnym problemem będzie obrona naszej kwoty cukrowej, szczególnie w zakresie kwoty B. Proponowaliśmy, aby wynosiła ona 216.000 ton, podczas gdy z umowy w ramach Światowej Organizacji Handlu wynika, że możliwość produkcji w zakresie kwoty B, czyli produkcji na eksport z dopłatami, jest dużo mniejsza. Unia Europejska proponuje, aby nasza kwota B uwzględniała nasze zobowiązania z umowy z WTO.Podkreślam jeszcze raz, że również w tym przypadku polski rząd nie zajął ostatecznego stanowiska i nie przedstawił kompromisowych rozwiązań. To jest przed nami. Będziemy zabiegać o to, aby uzyskać najkorzystniejsze rozwiązania. Problem izoglukozy jest również trudny i kontrowersyjny. Mam nadzieję, że uda się nam przekonać Komisję Europejską, iż propozycja kwoty produkcji izoglukozy i sposób ustalania poziomu są nie do przyjęcia w polskich warunkach, ponieważ produkcja jest uruchamiana od niedawna. Przyjmowanie jakiejś średniej z ostatnich 3 lat wypacza możliwości produkcyjne Polski. Kiedy zgłaszano nasze stanowisko w 1999 roku, nie uwzględniono rozwoju produkcji. Teraz produkuje się w Polsce ponad 50.000 ton rocznie. Przyjęcie dawnej propozycji polskiego rządu oznaczałoby już ograniczenie produkcji trzykrotnie. Ten dylemat należy rozwiązać. Alternatywą jest import, a przecież mamy świadomość, że niektórym podmiotom na rynku europejskim o to może chodzić. Zobowiązaliśmy się do reprezentowania polskich interesów i będziemy konsekwentnie osiągać wyznaczone cele. Nie ma, moim zdaniem, zagrożenia dla rzepaku na cele konsumpcyjne w sytuacji, gdy zostanie uruchomiony program biopaliw. Wrócę na chwilę do obszaru bazowego. Składa się na niego poziom uprawy zbóż motylkowych, gruboziarnistych i rzepaku. Do tego obszaru będziemy otrzymywać dopłaty bezpośrednie. Ustalenie globalnego obszaru bazowego jest więc bardzo ważne. Z perspektywy lat mogę stwierdzić, że wyjściowa propozycja rządu polskiego była tu stosunkowo niska. Obszar bazowy 9.248.000 ha w moim przekonaniu jest nieco za niski. Unia Europejska potwierdza niemal taki sam poziom bazowy, więc powstaje pytanie, czy nasza oferta była dobra. Pytali państwo, czy w tym mieszczą się ugory. W pewnym zakresie. Obszar produkcyjny użytków rolnych w Polsce wynosi ponad 18 mln ha.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#JerzyPilarczyk">Według metodologii używanej w Unii Europejskiej można było uwzględnić z tego obszar niewiele ponad 9 mln ha. Obszar bazowy bezpośrednio nie przekłada się na ilość uprawnianych zbóż czy obszary ugorowane w Polsce. Pytano, ile ziemi sprzedaje Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. Co roku otrzymujemy szczegółowe raporty z informacjami, ile ziemi jest dzierżawione, ile sprzedawane, w tym także obywatelom innych państw. Z raportów do tej pory nie wynika szczególne zagrożenie. Są to ułamki procentów. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie Agencja przekaże przez Ministerstwo Skarbu Państwa taki raport parlamentowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JózefOleksy">Na zakończenie proszę o odpowiedzi na pozostałe pytania pana ministra Jana Truszczyńskiego. Po zakończeniu tury odpowiedzi udzielę ponownie głosu państwu posłom.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JanTruszczyński">Pan poseł Marek Kotlinowski pytał o uwzględnianie przez rząd wyników referendum w sprawie zakupu ziemi przez cudzoziemców. Nie zajmę żadnego stanowiska w tej sprawie. Negocjujemy na podstawie stanu faktycznego i decyzji podejmowanych przez rząd w konsultacji z partiami politycznymi koalicji i opozycji, wchodzącymi w skład parlamentu. Co do zasadności organizacji takiego referendum, kosztów i następstw nie będę się wypowiadać. Jest to faza domniemań i hipotez, a w negocjacjach opieramy się tylko na faktach. Pan poseł Roman Jagieliński pyta o możliwość przekazania cesją praw i obowiązków z umowy dzierżawnej i sposób obliczania okresu dzierżawy. Reguluje to art. 509 i kolejne Kodeksu cywilnego. Termin reguluje zaś art. 81 Kodeksu cywilnego. Podstawowym założeniem jest tu unikanie dodatkowych kosztów administracyjnych. Nie tworzymy takiego rozwiązania, aby rzucać ludziom kłody pod nogi. Trzeba oczywiście zapewnić wszystkim jednakową procedurę. Na ogół obejmuje ona wierzytelności i dług. W przypadku długu na dokonanie cesji konieczna jest zgoda drugiej strony, a nią jest Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. Myślę, że w ten sposób Agencja rozwiąże problem. O szczegóły techniczne proszę pytać przedstawicieli Agencji. Wydaje mi się, że do przejęcia nieruchomości obciążonej długami przez nową stronę umowy o dzierżawę. Termin powinien się liczyć od chwili, w której zaczęła obowiązywać umowa dzierżawna. Chodzi bowiem o to, aby faktycznie gospodarujący rolnik, który „chodzi tylko w butach spółki prawa handlowego”, ponieważ nie miał innej możliwości wydzierżawienia ziemi w Polsce, nie został ukarany odmową liczenia okresu dzierżawy od chwili rzeczywistego rozpoczęcia uprawy dzierżawionej ziemi. Programy operacyjne będą przedstawiane podczas negocjacji w rozdziale „Polityka regionalna i koordynacja instrumentów strukturalnych”. Swoiste programy operacyjne na lata 2002–2003, czyli ostatnie lata przed akcesją, jak sądzimy, zostały omówione z Komisją Europejską. Są one związane ze wstępnym narodowym planem rozwoju. Teraz rząd przygotowuje taki plan. W kwietniu lub maju br. będzie on przedmiotem debaty z Komisją Europejską. Plan chcemy omówić ze stroną wspólnotową do końca bieżącego roku. Towarzyszyłby mu jeden regionalny program pomocy z 16 komponentami wojewódzkimi oraz kilka horyzontalnych programów operacyjnych. W ślad za uzgodnieniami takiego zestawu dokumentów chcemy negocjować w ciągu tego roku wszystkie konkretne zapisy planu. Chcemy zamknąć temat możliwie jak najszybciej przed naszą akcesją. Mają to być ramy wsparcia Wspólnoty. Jest to dokument finansowo obligujący Komisję Europejską i chcielibyśmy, aby został podpisany zaraz po 1 stycznia w roku, w którym wejdziemy do Unii Europejskiej. Zapewni nam to otrzymywanie szybko środków zaliczkowych, a następnie zwrotu poniesionych wydatków z pomocy unijnej. W rozdziale „Rolnictwo” i „Swobodny przepływ kapitału” nie negocjujemy żadnych programów operacyjnych. Jako urzędnik nie mogę ustosunkowywać się do opinii pana posła Wojciecha Mojzesowicza. Odniosę się tylko do faktów, które pan przytoczył. Jednak na wstępie powiem, że nie pierwszy raz mamy do czynienia z sytuacją, w której pan poseł i wielu innych, krytykując styl i treść prowadzonych negocjacji, czyni to w taki sposób, jakby negocjacje rozpoczęły się miesiąc lub tydzień temu. Polskie postulaty negocjacyjne i kontrpostulaty lub żądania partnerów unijnych pojawiają się od 2–3 lat.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#JanTruszczyński">Żadna sprawa nie pojawiła się na stole negocjacyjnym niedawno, nagle i nie wiadomo skąd. Nie mogę się więc zgodzić z krytyką, opartą na założeniu, że Polska została zmuszona do czegoś w ostatnich dniach, że już się ugięła i zaakceptowała, a właściwie to nie Polska, lecz główny negocjator i rząd. Tak nie jest i pan o tym także wie. Istnieją formy pomocy publicznej, które zdaniem naszych partnerów są dopuszczalne w rolnictwie wspólnotowym, i takie, które nie są dopuszczalne. W 1999 roku w naszym stanowisku negocjacyjnym zgłosiliśmy informację o stosowanych w Polsce formach pomocy publicznej, wskazując że chcemy je kontynuować po akcesji. Pierwsza reakcja nastąpiła w czerwcu 2000 roku. Spotkaliśmy się z krytyką naszego stanowiska i stwierdzeniem, że nasze formy nie spełniają wymogów praktyki i legislacji wspólnotowej. Sytuacja nie zmieniła się, potrzymaliśmy nasze stanowisko. Strona unijna w grudniu 2001 roku powtórzyła, że niektóre ze środków pomocy publicznej wykazanych przez Polskę do utrzymania nie wydają się zgodne z legislacją wspólnotową w tej dziedzinie. Chodzi np. o dopłaty do stóp oprocentowania kredytów rolnych na zakup materiału siewnego, nawozów sztucznych, paliw i pasz oraz zakup i przechowalnictwo produktów rolnych. W związku z tym Unia Europejska zwróciła się ponownie do Polski o rozważenie zmiany stanowiska w sprawie takich form pomocy publicznej. Negocjacje tu się jednak nie kończą. Resort rolnictwa pracuje teraz nad stanowiskiem negocjacyjnym, będącym reakcją na te uwagi Unii. Praca trwa, zespół negocjacyjny nie otrzymał jeszcze projektu naszego stanowiska. Szukam w wypowiedzi pana posła Gabriela Janowskiego pytania. Jako konkretną sprawę wydobyłem z niej kwestię nieuregulowanego stanu własnościowego. Możemy różnić się opiniami na temat argumentacji, jaką używa Polska, aby pokazać odmienną sytuację naszego kraju w stosunku do innych kandydatów, co ma uzasadniać długość okresu przejściowego. Nie wiem jednak, dlaczego miałby pan się nie zgadzać, skoro mamy otrzymać znacznie dłuższy okres przejściowy. Nasza sytuacja na tle innych kandydatów jest lepsza. Unia Europejska porównuje propozycje innych państw aplikujących, więc nie możemy zachowywać się tak, jakby Węgry, Słowenia czy Czechy nie istniały. Warunki, które zaproponował polski rząd w negocjacjach, a które raczej zaakceptowała strona unijna, są odmienne, lepsze od tego, co wynegocjowały inne kraje kandydujące. Odpowiadają one polskiej specyfice, a jej elementem jest fakt, że stan stosunków własnościowych w województwach północnych i zachodnich pozostaje nadal nie w pełni uregulowany, mimo wielu prób. Istnieje możliwość przekształcenia w tytuł pełnej własności istniejących form, lecz nie jest ona często wykorzystywana. Stan nastrojów jest ważnym elementem, ponieważ wielu mieszkańców i rolników traktuje rozwiązania przejściowe, ograniczające dostęp cudzoziemców z Unii do gruntów rolnych na tych terenach jako jedyną barierę, zapobiegającą spekulacjom i wyrugowaniu ich z ziemi. O wyrugowaniu nie może być mowy i mówiliśmy o tym wielokrotnie. Traktaty założycielskie Wspólnoty, orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości, porozumienia Unii Europejskiej z krajami trzecimi nie poruszają w najmniejszym stopniu sprawy praw własności, zwłaszcza własności ziemi w którymkolwiek z krajów członkowskich. Były, są i będą to sprawy regulowane przez prawo narodowe. Akcesja nie ma żadnych konsekwencji prawnych dla tych, którzy nie posiadają pełnego tytułu własności do swoich gospodarstw.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#JanTruszczyński">Proszę nie wracać już do tego tematu, ponieważ nie jest to temat negocjacyjny. Pytanie o odsetek areału proszę zadać w resorcie spraw wewnętrznych lub w urzędach wojewódzkich. Nie znam statystyki przekształceń praw własności. Nie jest to konieczne przy negocjacjach. Unia nas o to nie pyta. Oczekiwano od nas wykazania polskiej specyfiki. Wykazaliśmy. Jeśli będą pytania Unii Europejskiej, podobne do tych, które postawił pan poseł Gabriel Janowski, postaramy się na nie odpowiedzieć precyzyjnie. Poseł Wacław Klukowski pytał, czy pięcioletni okres przejściowy na nabywanie nieruchomości do celów rekreacyjnych obejmuje pola golfowe. Chodzi o świadczenie usług sportowych. Operator gospodarczy, chcący otworzyć pole golfowe, musi zarejestrować się w tym celu. Ma prawo nabyć ziemię pod pole golfowe. Jeśli znajdzie się sprzedawca, jeżeli kupiec spełni wymogi związane z uzyskaniem zezwolenia i jeżeli w planie zagospodarowania przestrzennego gminy zostaną wydzielone grunty na cele inwestycyjne, wówczas inwestor może kupić ziemię bez zezwolenia. Jeśli jednak nie zostaną spełnione takie warunki, należy starać się o indywidualne zezwolenie. Pole golfowe nie może być kwalifikowane jako nieruchomość rekreacyjna, kupowana dla własnych potrzeb. Nasze stanowisko negocjacyjne wyraźnie oddziela te kwestie. Pan poseł pyta także, czy dziesięcioletni okres przejściowy na dochodzenie do pełnego wymiaru dopłat bezpośrednich jest dyskryminacją. W sensie materialnym byłaby to dyskryminacja, ale wiadomo, że kraje kandydujące starają się o skrócenie tego okresu maksymalnie do końca 2006 roku. Z punktu widzenia legislacji wspólnotowej nie jest to jednak dyskryminacja. Rolnik posiadający inny paszport niż polski, ale działający na terenie Polski, byłby poddany temu samemu reżimowi ograniczonego dostępu do dopłat bezpośrednich co obywatel polski. Nie można więc mówić z tego punktu widzenia o dyskryminacji. Pan poseł chciał też, abym skomentował moją wypowiedź, w której stwierdziłem, iż negocjuję tylko to, co poleci mi rząd, określając to jako zachowanie Piłata. Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym określeniem. Negocjacje prowadzi rząd, a nie ja osobiście. Negocjator ma obowiązek wykonać polecenia rządu. To jest moje zadanie, a także znalezienie instrumentów, pozwalających na spełnienie tego obowiązku. Jeśli się nie udaje wynegocjować danego stanowiska, negocjator ma obowiązek uzyskać od rządu nowe instrukcje. Pan poseł Janusz Lewandowski pyta, czy podobne obawy były żywione w innych krajach członkowskich Unii Europejskiej. Tak, ale w bardziej ograniczonej skali. Problem występował w Finlandii, w Tyrolu w Austrii oraz w mniejszym stopniu w Szwecji. Jak państwo wiedzą, w tych krajach wynegocjowano rozwiązania przejściowe ograniczone czasowo do 5 lat, które uniemożliwiały zakup bez zezwolenia zakup nieruchomości rekreacyjnych obywatelom obcym. Ograniczenia austriackie dotyczyły zarówno obywateli innych państw członkowskich, jak i innych Austriaków, którzy nie mieszkali w Tyrolu lub Salzburgu. Okres przejściowy zakończył się w 2000 roku. Wszyscy nasi rozmówcy z perspektywy czasu twierdzą, że rozwiązania przejściowe w praktyce okazały się zbyteczne. Nie obserwowano pędu do nabywania nieruchomości rekreacyjnych w żadnych z tych krajów po zakończeniu okresu przejściowego. W innych krajach nie wyrażano obaw i lęków przed nabywaniem ziemi przez cudzoziemców w stopniu, który zmuszałby rządy tych krajów do refleksji nad jakimiś ograniczeniami.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#JanTruszczyński">W niektórych państwach istniały wcześniej ograniczenia, dotyczące wszystkich, także własnych obywateli. Jeśli uznane były w Unii za zbyt restrykcyjne, zostały zmienione. Tak było w Grecji, która stosowała szeroką interpretację strefy przygranicznej. W efekcie ok. 40% terytorium kraju była zakwalifikowane do takiej strefy, a tu obowiązywały ograniczenia w nabywaniu nieruchomości. Orzeczeniem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości zalecono Grecji zmianę interpretacji strefy przygranicznej. Obecnie strefy te zajmują mniej niż 10% całości terytorium. Nasze obawy tłumaczy się historią kraju i wieloma innymi czynnikami. Nie miało to miejsca w żadnym innym kraju członkowskim. Problem nie występuje też w żadnym innym kraju kandydującym do Unii Europejskiej. Tu pojawia się kwestia naszej specyfiki i potrzeba starań o odmienne rozwiązania przejściowe na nabywanie nieruchomości przez obywateli innych państw członkowskich. W Polsce cudzoziemiec ma teraz możliwość nabycia każdego rodzaju nieruchomości oraz możliwość wydzierżawienia nieruchomości. W licznych przypadkach cudzoziemiec nie musi się ubiegać o zezwolenie. W latach 90. nasze przepisy w tym zakresie uległy pewnej ewolucji w kierunku liberalizacji prawa. Dotyczy to również nieruchomości rolnych i leśnych, i choć tu procedura wydawania zezwoleń jest sprawna, to kryteria wydania zgody na nabycie nieruchomości rolnych są stosowane w zdecydowany, surowy sposób, co ogranicza w istotny sposób obrót ziemią. Statystyki z ostatnich 10 lat pokazują, że 25.000 ha zostało legalnie kupionych przez cudzoziemców oraz 25.000 ha zostało wydzierżawionych. To pokazuje skalę problemu. Pan poseł Antoni Macierewicz pyta, dlaczego uważam za możliwe stwierdzenie, że nie wiem, ile ziemi jest dzierżawione przez cudzoziemców. Mieliśmy już okazję wymiany poglądów na ten temat podczas posiedzenia podkomisji. Problem pojawi się w chwili, gdy z jednej strony mamy obywatela polskiego, rolnika wydzierżawiającego ziemię, z drugiej strony cudzoziemiec, obywatel Unii Europejskiej, który legalnie zamieszkuje w Polsce i osobiście gospodaruje na ziemi, a dysponuje umową dzierżawy, której można nadać pewną datę i regularnie uiszcza czynsz dzierżawny, i przebywa w Polsce jako dzierżawca ponad 2 lata. Powtórzę, jeśli krytykom rozwiązania rządowego, czy nawet zwolennikom znane byłyby jakiekolwiek takie przypadki, powiemy - jest problem. Według mojej wiedzy nikt nie przytoczył ani jednego konkretnego przypadku, w którym występowałaby taka umowa dzierżawy. Nie możemy więc tworzyć bytów z niczego. Założenia negocjacyjne nie mogą powstawać na podstawie opinii, iż istnieje zagrożenie. Kwestią do rozstrzygnięcia są umowy zawierane przez cudzoziemców, które można zidentyfikować. Cudzoziemiec chce mieć minimalną pewność prawną. Jeśli chce gospodarować tu osobiście, będzie chciał, aby jego status prawny był określony. Taka osoba nie będzie zainteresowana dzierżawą małego gospodarstwa, o czym świadczą raporty ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Zainteresowanie dotyczy dużych gospodarstw. Nie należy mówić o sytuacjach, które - jeśli w ogóle występują - to na bardzo małą skalę.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#JanTruszczyński">Trzeba spełnić wszystkie warunki, a takich sytuacji nie ma. Poziom prawdopodobieństwa wystąpienia takich przypadków jest niezwykle mały. Fakt, iż nikt nie zidentyfikował w Polsce ani jednej umowy dzierżawnej opisanego typu, świadczy przecież o czymś. Proszę nie obarczać mnie odpowiedzialnością za prowadzenie negocjacji bez wiedzy o stanie zagrożenia. Negocjatorzy nie znają takiego zagrożenia, gdyż go nie ma. Pomoc publiczna została przeze mnie omówiona. Resort rolnictwa przygotowuje teraz naszą odpowiedź na stanowisko Unii Europejskiej w tej kwestii.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#AntoniMacierewicz">Czy pana wypowiedź miała oznaczać, że według pana wiedzy w Polsce nie ma dzierżaw indywidualnych cudzoziemców? Wskazałem, że pan minister nie wie, ile jest dzierżaw w Polsce, a nie że one są. Być może w taktyce negocjacyjnej słowo miewa inne znaczenie niż tradycyjne. Ja będę jednak przywiązywać wagę do pana słów i będę wracać do tego przez lata.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanTruszczyński">Moim zdaniem istnieje niezwykle niskie prawdopodobieństwo, iż w Polsce istnieją umowy dzierżawy między podmiotami, będącymi po obu stronach osobami fizycznymi, kiedy jeden z podmiotów - obywatel państwa członkowskiego Unii Europejskiej - spełnia równocześnie wszystkie pozostałe kryteria, określone przez nas jako wymogi do uznania za dzierżawcę, którego można objąć proponowanym rozwiązaniem dzierżawy na okres 3 lub 7 lat.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#RomanJagieliński">Chciałbym otrzymać szczegółowe stanowisko w poruszanej przeze mnie kwestii. Czy mamy pewność, że kredyty preferencyjne, inwestycyjne, zostaną po akcesji uznane za dopuszczalne? Czy nie okaże się, że z dniem akcesji wszystkie kredyty preferencyjne zostaną przekwalifikowane natychmiast na kredyty komercyjne? Musielibyśmy teraz określić, że preferencyjne warunki kredytowe obowiązują tylko np. do 31 grudnia 2003 roku. Nie można jednak twierdzić teraz, że istnieje taka możliwość. Rozumiem, że w ramach rozdziału dotyczącego polityki regionalnej będą prezentowane nasze programy operacyjne i horyzontalne. Dziś są one elementem polityki rozwoju. Kiedy będziemy mogli dowiedzieć się, co w nich się znajdzie? Czy rząd ma przygotowane zarysy programów operacyjnych? Czy możemy włączyć się w prace nad tymi projektami? Dzisiejsze prawo dopuszcza prawo pierwokupu po 3 latach dzierżawy, co zapisano w nowelizacji ustawy o obrocie nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa. Uważam, że stanowisko negocjacyjne nie jest prawem i dlatego pytam: czy rząd zamierza przedłożyć Sejmowi nowelizację, w której zmieni się sytuację w niektórych regionach kraju i tam prawo pierwokupu będzie obowiązywać po 7 latach? Takie prawo dyskryminuje także polskich rolników, o czym już mówiłem. Taka nowelizacja doprowadziłaby do tego, że polski rolnik musiałby przez 7 lat płacić czynsz dzierżawny. Utrudnimy życie również polskim obywatelom. Z wypowiedzi panów ministrów wywnioskowałem, że rolnik holenderski, który wydzierżawił ziemię jako podmiot prawa handlowego, nabywa uprawnienia do wykupu gruntu w czasie określanym od chwili podpisania pierwszej umowy o dzierżawę. Za zgodą Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa uzyskuje on prawa nabyte. Wprowadzenie okresu 7 lat dzierżawy pozostaje więc tylko w sferze propagandowej i nie prowadzi do skutków w sferze wykonawczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WacławKlukowski">Pan minister odpowiedział na moje pytanie, mówiąc że cudzoziemcy dzierżawiący ziemię w Polsce tracą także na rozwiązaniach dla Polski, tzn. 25% dopłat bezpośrednich i 10 latach okresu przejściowego. Naszych rolników jest prawie milion, a cudzoziemców będzie kilka tysięcy, więc trzeba chyba zauważyć, że głównie będą poszkodowani polscy rolnicy. Ta mała grupka i tak będzie finansowana przez swój kapitał rodzimy. Faktycznie, zagraniczne osoby fizyczne mają w tej chwili niewielki udział w dzierżawie, ale spółki prawa handlowego mogą przekazać prawa cesją na osobę fizyczną. W województwie zachodniopomorskim spółki z kapitałem zagranicznym posiadają już ponad 112.000 ha gruntów w dzierżawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JanTruszczyński">Sprawa kredytów preferencyjnych może ewentualnie zostać wyjaśniona przez kolegów z resortu rolnictwa. Mogą oni powiedzieć, czy ten temat podjęli już w pracach nad odpowiedzią Polski na stanowisko Unii. Być może informacja o kredytach jest przedwczesna, ale należy tu podkreślić, że będziemy musieli lepiej zdefiniować warunki równej konkurencji. Musimy mówić o wyrównaniu do pełnego poziomu dostępu do dopłat bezpośrednich poprzez zestaw innych instrumentów. Musimy się zastanowić, czy wynegocjowanie utrzymania niektórych elementów pomocy publicznej, stosowanej wobec rolnictwa także po akcesji, byłoby jednym z metod wyrównania sytuacji w rolnictwie. Jeśli tak, to trzeba wskazać, w jakim stopniu instrument ten pomógłby w wyrównaniu warunków konkurencji. W tym duchu pracujemy nadal nad stanowiskiem negocjacyjnym. Nie wydaje mi się, żebyśmy już teraz mieli modyfikować nasze stanowisko negocjacyjne w sposób, jakiego domaga się nasz partner unijny.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JerzyPlewa">Unia Europejska domagała się od kandydatów, aby na wcześniejszym etapie negocjacji zdefiniować formy pomocy państwa. W tym celu przedstawiono odpowiedni formularz. Mieliśmy w nim pokazać, jakie formy pomocy nowe państwo członkowskie będzie chciało utrzymać po przystąpieniu do Unii. Formy pomocy wymagają określonej procedury Komisji Europejskiej. To ona akceptuje rozwiązania. Można się ubiegać o to w dowolnym momencie, ale trzeba pamiętać, że formy pomocy z budżetu krajowego są bardzo ograniczone. Np. Francja wspierała ostatnio gospodarstwa, które ucierpiały w wyniku pryszczycy zwierząt. Polska i wiele innych kandydatów stwierdziło, że przedstawimy nasze propozycje, ale najpierw chcemy wiedzieć, jaką pomoc będzie uzyskiwać nowy kraj członkowski z budżetu unijnego. Od tego zależy reakcja. Poinformowaliśmy też, jakie formy pomocy stosujemy obecnie, mówiąc iż będziemy ubiegać się o zachowanie niektórych z form pomocy. Ostateczne stanowisko w tej sprawie zajmiemy jednak po uzyskaniu pewności co do form pomocy wspólnotowej. Do tej pory nie odnotowaliśmy żadnego postępu w negocjacjach. Strona unijna wskazała tylko, że pewne formy pomocy, w tym kredyty preferencyjne, stanowią odstępstwo od zasad Unii Europejskiej. Jak państwo wiedzą, komunikat Komisji Europejskiej nie jest stanowiskiem w sprawie dopłat bezpośrednich. Temat przesuwa się więc na później, co powoduje, że będziemy mieć mniej czasu, np. na konsultacje społeczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JerzyPilarczyk">Transakcji kupna-sprzedaży muszą dokonywać dwie strony. Jeśli jedną z nich jest Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, reprezentująca państwo, to istnieje możliwość kształtowania polityki w tym zakresie przez wyrażanie zainteresowania sprzedażą ziemi państwowej. Jeżeli Skarb Państwa chce za wszelką cenę sprzedawać ziemię, to musi liczyć się z tym, że potencjalnym zainteresowanym będzie dzierżawca, np. obywatel zagraniczny z Unii. Może on skorzystać z prawa pierwokupu. Jeśli jednak Agencja powie, że dominującą formą jest dzierżawa i nie postawi sprawy sprzedaży, to praktycznie problem nie będzie istnieć. Wszystko zależy od zarządzających mieniem Skarbu Państwa. Od nich zależy, czy chcą sprzedawać ziemię, czy nie.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JanTruszczyński">Programy operacyjne są przygotowywane w Ministerstwie Gospodarki, Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Ministerstwie Infrastruktury, Ministerstwie Środowiska. Nie umiem jeszcze powiedzieć, kiedy zostaną państwu przedstawione. W pracach biorą udział reprezentanci środowisk zainteresowanych.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#AndrzejGrzyb">Posłowie otrzymali swego czasu wstępny materiał, dotyczący narodowego programu rozwoju. W nim podniesiona była kwestia programów operacyjnych. Gdyby, proponując inną prędkość wprowadzania form wsparcia dla polskiego rolnictwa, Unia dopuściła do stosowania narodowych możliwości uzupełniania kwot pomocy, kwestia kredytów preferencyjnych zostałaby rozwiązana. Jednocześnie sądzę, że nie jest możliwe, aby zawarte wcześniej umowy kredytowe były kwestionowane po akcesji. Chodziłoby tylko o nowe kredyty, uruchamiane po dniu akcesji. Wyczerpaliśmy temat dyskusji. Dziękuję państwu za udział w debacie. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>