text_structure.xml
118 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#RyszardHayn">Otwieram wyjazdowe posiedzenie sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży w Olsztynie. Porządek obrad został wszystkim państwu doręczony. Witam przedstawicieli Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, władz wojewódzkich, miejskich i samorządowych Warmii i Mazur oraz miasta Olsztyna, Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, a także licznie przybyłych pozostałych gości, dyrektorów szkół i wójtów gmin woj. warmińsko-mazurskiego. Przed przystąpieniem do obrad udzielam głosu przedstawicielom gospodarzy naszego spotkania.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#ZbigniewKarpowicz">W imieniu władz miasta Olsztyna witam państwa serdecznie. Życzę państwu owocnych obrad w otoczonym lasami mieście 11 jezior, obchodzącym swoje 650-lecie.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#HannaBojarska">W imieniu wojewody warmińsko-mazurskiego i swoim własnym serdecznie dziękuję państwu posłom i panu ministrowi Franciszkowi Potulskiemu za to, że zechcieliście zaszczycić nas swoją obecnością i odbyć posiedzenie sejmowej Komisji zajmującej się edukacją młodzieży w stolicy Warmii i Mazur. Znaczący udział w przygotowaniu dzisiejszego posiedzenia ma pani posłanka ziemi warmińsko-mazurskiej Danuta Ciborowska, za co składam jej podziękowanie. Życzę państwu wypracowania w wyniku obrad konstruktywnych wniosków pozwalających na osiągnięcie poprawy jakości oświaty i edukacji w kraju, a także w naszym regionie.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#RyszardHayn">Oba punkty naszego posiedzenia ściśle się ze sobą wiążą w jeden obszar problemowy: jakości nauczania w polskich szkołach oraz podnoszenia jakości pracy szkół. W związku z tym proponuję wysłuchanie zapowiedzianych informacji i referatów, a następnie przeprowadzenie łącznej dyskusji. Udzielam głosu panu ministrowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#FranciszekPotulski">Wszyscy państwo otrzymali dwie informacje MENIS: o osiągnięciach uczniów po ukończeniu szkoły podstawowej i osiągnięciach uczniów po ukończeniu gimnazjum, prezentowanych na podstawie sprawozdań o wynikach sprawdzianu sześciolatków i egzaminu gimnazjalnego, przeprowadzonych w kwietniu i w maju 2003 r., oraz o wynikach testu przeprowadzonego w Polsce w ramach programu badań umiejętności uczniów na zlecenie Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Obie informacje nie wymagają szczególnych objaśnień, natomiast proszę dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, pana Mirosława Sawickiego o bardziej szczegółowe przedstawienie wyników uzyskanych przez polskich uczniów w ramach sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#MirosławSawicki">Zacznę od kilku słów wstępu do prezentacji wyników sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego, a następnie zabierze głos ekspert CKE pan Adam Brożek, który jest jednym z autorów dostarczonego państwu materiału o organizacji, przeprowadzeniu i analizie uzyskanych wyników sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego. Po wystąpieniu pana eksperta pozwolę sobie na wygłoszenie ogólnego komentarza o prezentowanych materiałach.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#AdamBrożek">Przeprowadzanie egzaminów zewnętrznych nie jest jeszcze ciągle sprawą zamkniętą. Egzaminy takie odbyły się dopiero dwa razy; pierwszy raz w roku 2002, a po raz drugi w roku 2003. Mamy więc za sobą dopiero pierwsze doświadczenia. Obecnie, po dwóch latach, zgodnie z realizacją postanowienia przyjętego przez Centralną Komisję Egzaminacyjną, standardy wymagań egzaminacyjnych powinny zostać poddane weryfikacji i szczegółowemu oglądowi, aby w świetle uzyskanych doświadczeń ustalić, jak one są odbierane, czy są dobrze skonstruowane oraz w jakim zakresie wymagają udoskonalenia. Pierwsza sesja poświęcona tym sprawom odbędzie się 7 i 8 października br. w Spale. System przeprowadzania egzaminów zewnętrznych nie jest zamknięty, ponieważ nie została jeszcze do niego włączona matura. Pierwsza nowa matura odbędzie się w 2005 roku, a egzamin zawodowy w 2004 roku, czyli w najbliższej wiosennej sesji egzaminacyjnej. Co można powiedzieć o uzyskanych wynikach przeprowadzonych egzaminów i jakości kształcenia w polskich szkołach? W zakresie pięciu głównych umiejętności tzn. czytania, pisania, rozumienia, korzystania z informacji oraz wykorzystywania wiedzy w praktyce obraz statystycznego szóstoklasisty w roku 2003 wygląda następująco. Podstawowe standardy egzaminacyjne w tym zakresie zostały osiągnięte, ponieważ uzyskano wyniki zadowalające. W skali kraju w zakresie umiejętności czytania wynik sięga blisko 80 proc. punktów możliwych do uzyskania. Statystycznie uczeń 6 klasy szkoły podstawowej osiąga w tym zakresie wynik więcej niż zadowalający. W zakresie umiejętności pisania wynik jest nieco słabszy, bo sięga ok. 75 proc. punktów możliwych do uzyskania, ale jest to wynik ogólnie zadowalający. W zakresie umiejętności rozumowania wynik jest poniżej zadowalającego w stosunku do przyjętej normy osiągnięć uczniów. W zakresie umiejętności korzystania z informacji uzyskany wynik jest stosunkowo najwyższy i sięga blisko 90 proc. punktów możliwych do uzyskania. Najsłabsze wyniki uczniowie szóstych klas uzyskali w zakresie wykorzystania wiedzy w praktyce, bo tylko ok. 60 proc. punktów możliwych do uzyskania. Liczby te podane są w tabelach zamieszczonych w naszej informacji o wynikach sprawdzianu. Jeżeli dokonamy bliższego uszczegółowienia poszczególnych obszarów umiejętności, to możemy ustalić, jakie wyniki uczniowie osiągali w zakresie umiejętności cząstkowych należących do poszczególnych obszarów. W zakresie czytania sprawdzana była umiejętność czytania krótkiego tekstu popularnonaukowego. Ogólny wynik sięga 90 proc., a więc jest więcej niż zadowalający. W zakresie czytania tekstu literackiego wynik jest wyraźnie słabszy. Tu krótka dygresja. Kiedy podzieliliśmy uczniów na warstwy według płci, tzn. na chłopców i dziewczęta, okazało się, że w zakresie czytania tekstu popularnonaukowego uzyskane wyniki są niemal identyczne, natomiast dziewczęta zdecydowanie przewyższają chłopców w zakresie umiejętności czytania tekstu literackiego. Być może, w niektórych środowiskach istnieją takie niepożądane stereotypy kulturowe, że chłopcom, czyli mężczyznom, nie przystoi posługiwanie się delikatnością takich tekstów. W zakresie pisania sprawdziliśmy trzy umiejętności cząstkowe: przedstawianie danych na diagramie, które uczniowie dostają w postaci tabel, redagowanie listu oraz formułowanie zwięzłej odpowiedzi na zadane pytanie. W przedstawieniu danych na diagramie uzyskano wynik dobry, bo aż 90 proc. punktów możliwych do uzyskania. W umiejętności redagowania listu osiągnięto wynik słabszy, ale zadowalający.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#AdamBrożek">Najsłabiej wypadła umiejętność udzielania zwięzłej odpowiedzi na zadane pytanie. Uczniowie mają kłopoty ze zwięzłością odpowiedzi, ale - jak wiadomo - nie tylko uczniowie. W obszarze umiejętności rozumowania wyniki są ogólnie słabsze niż w zakresie czytania i pisania. Sprawdzano umiejętność cząstkową polegającą na operacji umysłowej umieszczania dat w przedziałach czasowych i porównywania czasu trwania zdarzeń. Wynik wynosi tutaj ok. 76 proc. punktów, chociaż uznajemy go za zadowalający. Jeżeli chodzi o umiejętność rozpoznawania własności figur i ustalanie sposobu rozwiązywania zadania, analizowanie wyników obliczeń, to osiągnięcia uczniów są słabsze i wynik jest niżej niż zadowalający. Zauważamy taką prawidłowość, że tam, gdzie wchodzą w grę pewne elementarne umiejętności matematyczne, tam osiągnięcia uczniów są słabsze. Wykorzystanie wiedzy w praktyce dotyczyło sprawdzenia umiejętności rozwiązywania problemów praktycznych z wykorzystaniem obliczeń dotyczących czasu, pieniędzy, procentów oraz własności figur. Tu uzyskano wynik najsłabszy w całym teście sprawdzianu. Nie przekraczał 60 proc. punktów możliwych do uzyskania. Jest to wynik niski. To dotyczy w zasadzie zasobu umiejętności matematycznych, stosowanych w praktyce. Umiejętność polegająca na znajomości zasad zdrowego stylu życia oraz korzystania z instrukcji obsługi domowych urządzeń technicznych wypadła poniżej poziomu zadowalającego, chociaż wynik uzyskano nieco lepszy niż w innych umiejętnościach. Tak wygląda obraz umiejętności statystycznego ucznia, który w ubiegłym roku szkolnym skończył szóstą klasę i obecnie jest w gimnazjum. W naszym raporcie zamieściliśmy wiele wniosków kierowanych do poszczególnych odbiorców wyników sprawdzianów. Podkreślam tam, że ci uczniowie, którzy uzyskali bardzo słabe wyniki w zakresie czytania, w zakresie pisania i w zakresie innych umiejętności, wymagają specjalnej opieki. Ich trzeba umieć zidentyfikować w gimnazjum, ponieważ w przeciwnym razie niektórzy z nich nie będą w stanie nadrobić zaległości. To są umiejętności, tego nie można się nauczyć sposobem studenckim, tzn. coś wykuć przez kilka dni, aby mieć wiedzę chwilową, a potem zdać i zapomnieć. Otoczenie tych uczniów opieką jest zadaniem dla nauczycieli i dyrekcji gimnazjów. Przechodzę do omówienia wyników egzaminu gimnazjalnego. Egzamin ten składał się z części humanistycznej i części matematyczno-przyrodniczej. Średni wynik ucznia w części humanistycznej za cały test wyniósł niespełna 32 punkty na 50 możliwych do uzyskania. Ciekawe jest zróżnicowanie wyników w warstwach. Warstwy zostały wyodrębnione ze względu na podział administracyjny kraju przyjęty w statystyce GUS. Najlepsze wyniki średnio uzyskiwali uczniowie gimnazjów miejskich. Wyniki uczniów gimnazjów wiejskich i miejsko-wiejskich różnią się minimalnie. Jeżeli chodzi o osiągnięcia w części humanistycznej egzaminu chłopców i dziewcząt, widać zdecydowaną przewagę dziewcząt. Chłopcy znacznie gorzej radzą sobie z wykazaniem swoich umiejętności w tej części egzaminu, natomiast te różnice zanikają w części matematyczno-przyrodniczej egzaminu. W części matematyczno-przyrodniczej średni wynik na 50 punktów możliwych do uzyskania wyniósł 25,2 punkty, a więc jest znacznie niższy niż w części humanistycznej. Jest to pewna prawidłowość. W sprawdzianie szóstoklasistów, tam, gdzie pojawiały się umiejętności matematyczne, wyniki były znacznie niższe niż w tych umiejętnościach, które możemy sklasyfikować jako humanistyczne.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#AdamBrożek">I to potwierdza się w wynikach egzaminu gimnazjalnego. Jeżeli chodzi o zróżnicowanie wyników w zależności od typu gminy, wyniki są następujące. Gminy wiejskie i miejsko-wiejskie osiągają wyniki zbliżone, natomiast wyniki gmin miejskich są nieco lepsze, aczkolwiek ta różnica w części matematyczno-przyrodniczej jest mniejsza niż w części humanistycznej. Wyniki chłopców i dziewcząt w części matematyczno-przyrodniczej niczym się nie różnią, a ta różnica jest - jak mówiłem - wyraźna w części humanistycznej egzaminu. Wiele emocji budzą przygotowania „Mapy osiągnięć powiatów” ilustrujące wyniki uzyskane przez uczniów poszczególnych powiatów na egzaminie gimnazjalnym. Niektóre gazety opatrywały te mapy złowieszczymi tytułami w rodzaju: „Na zachodzie ciemniej” albo „Na zachodzie bez zmian” w stosunku do roku ubiegłego. W tym roku, aby uniknąć używania tego rodzaju frazeologii, zmieniliśmy paletę barw oznaczających na mapach poziom uzyskanych wyników. Tym razem wyniki słabe w powiatach zaznaczone są kolorami jasnymi. Jesteśmy w woj. warmińsko-mazurskim i trzeba stwierdzić, że tutaj następuje szczególne skupienie wyników niskich. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że ta „mapa osiągnięć powiatów” jest różnicująca, tzn. nie jest to bezwzględny obraz osiągnięć. Kolory oznaczają relacje jednych wyników do drugich i zawsze gdzieś muszą być owe białe plamy, czyli tam, gdzie uzyskano wyniki najniższe, i zawsze muszą być te czarne plamy, czyli oznaczające wyniki najlepsze. Gdybyśmy taką operację statystyczną przeprowadzili w Finlandii, też mielibyśmy wyniki najwyższe i wyniki najniższe, mimo występowania tam stosunkowo niewielkich różnic. One bezwzględnie procentowo byłyby wyższe niż u nas. Nam chodzi o to, aby te wyniki uzyskane w powiatach były coraz lepsze, żeby uczniowie osiągali coraz więcej punktów na sprawdzianie i egzaminie gimnazjalnym.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#MirosławSawicki">Podsystem egzaminów zewnętrznych jest elementem systemu oświaty. Nie jest to stwierdzenie odkrywcze, ale chcę zwrócić uwagę na to, że podstawowy dokument przesądzający o tym, jakie umiejętności są sprawdzane na egzaminie i w jaki sposób, wynika z rozporządzenia ministra edukacji narodowej w sprawie standardów wymagań stanowiących podstawę przeprowadzania sprawdzianu i egzaminów. Ten dokument z kolei wynika z podstawy programowej, przy czym w jakimś sensie jest uboższy wobec tej podstawy, dlatego że są pewne umiejętności, które szkoła jest zobowiązana kształcić i które opisuje podstawa programowa. Natomiast nie dają się one sprawdzić poprzez egzamin zewnętrzny w formie pisemnej - bez współpracy w grupie. Jest wiele takich umiejętności. Dlatego mówię, że mamy do czynienia z podsystemem systemu oświaty, żeby wyraźnie podkreślić, iż system egzaminów zewnętrznych nie stanowi konkurencji ani w swoich intencjach, ani w sposobie działania dla oceniania wewnątrzszkolnego. Nie sądzimy, że to jest ważniejsze niż wewnątrzszkolne ocenianie uczniów. Ocenianie wewnątrzszkolne obejmuje rozwój młodego człowieka oraz uwzględnia równe uwarunkowania, natomiast egzamin zewnętrzny jest to akt jednorazowy, nie biorący pod uwagę faktu, czy uczeń „miał do szkoły pod górkę”, czy nie miał. Po prostu opisuje pewien stan w określonym momencie na pewnym etapie kształcenia. Egzamin zewnętrzny jest bardzo ważny z tego punktu widzenia, że obejmuje całą populację, tzn. w każdym ze sprawdzianów i egzaminów gimnazjalnych brało udział ponad 500 tysięcy uczniów. I o ile można rozmawiać o uzyskanych wynikach czerpiąc informacje z danych opracowanych na poziomie kraju, na poziomie każdego z województw i pewnie na poziomie powiatu, o tyle rozważania o wynikach na poziomie gminy czy pojedynczego ucznia nie dają pewności, że ten wynik jest absolutnie rzetelny. Jest tak jednak, dlatego, że przy rozwiązywaniu testów, w których zawarte są pytania zamknięte, istnieje pewien element przypadku, który polega choćby na odgadywaniu jednej z możliwych odpowiedzi. Dlatego ten wynik jest trudniejszy do prostego interpretowania przez sumę uzyskanych punktów. System egzaminów zewnętrznych nie tyle służy wprost do oceny pracy danej szkoły, czy wprost i wyłącznie do oceny pracy danego nauczyciela poprzez podanie wyniku punktowego, ile służyć może jako diagnoza, w której oczywiście jest pewien element oceny, mianowicie, jaka jest sytuacja w danym miejscu - pojedynczym, lokalnym. Można zadawać sobie pytanie, dlaczego taka sytuacja istnieje, i szukać odpowiedzi na to pytanie. Dopiero wówczas ten wynik punktowy egzaminu oraz odpowiedź na pytanie, dlaczego ten wynik jest taki - przez porównanie z innymi szkołami, ale też przez podanie wartości bezwzględnych wyniku danej szkoły - może stanowić przesłankę do formułowania lokalnej polityki edukacyjnej. Najlepszą przesłanką dla formułowania oceny pracy szkoły będzie obserwacja, czy szkoła, czy nauczyciele dostosowują swój warsztat pracy do tego, co wynika z tych dwóch elementów: wyniku egzaminu i rozważania, dlaczego jest taki.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#MirosławSawicki">Taki jest najważniejszy cel wprowadzenia egzaminów zewnętrznych: dostarczanie przesłanek dla kreowania polityki oświatowej. Polityka oświatowa państwa może być na tej podstawie kreowana, ponieważ element przypadku, który istnieje w sprawach indywidualnych, nie istnieje na poziomie kraju. Różne przypadkowe odpowiedzi wzajemnie się niwelują przy tak dużej populacji egzaminowanych, dlatego uzyskany wynik można traktować jako wiarygodny. Jest on wiarygodny pod warunkiem, że nie było ściągania na egzaminie. Nadzór pedagogiczny przeprowadzał analizy porównawcze wyników egzaminów zewnętrznych oraz wyników oceniania wewnętrznego z późniejszą karierą danego absolwenta gimnazjum i te wyniki są dość rozbieżne. Niestety, w bardzo wielu przypadkach świadczy to o tym, że dobry wynik na egzaminie był uzyskany dzięki ściąganiu. Trzeba zwalczać ściąganie i to nie jest tylko kwestia etyki i uczciwości; to jest również kwestia tego, aby uzyskiwać rzetelny wynik, konieczny dla kreowania polityki edukacyjnej. Jak należy ocenić tegoroczne wyniki sprawdzianu i egzaminów gimnazjalnych? Sądzę, że nie da się ich do końca porównać z wynikami ubiegłorocznymi. Liczby punktów uzyskanych w tym roku i w roku ubiegłym są różne. Wynika to m. in. z faktu, że sprawdzane były różne umiejętności. Standardy edukacyjne przewidują sprawdzanie kilkudziesięciu umiejętności w rozbiciu na wiele rozmaitych czynności, które są sprawdzane w trakcie egzaminu. W związku z tym nie ma mowy, żeby egzamin wyczerpywał pełną listę umiejętności zawartych w standardach edukacyjnych. Przy badaniu dwuletniego cyklu nie da się jeszcze powiedzieć, że można dokonać pełnego porównania ze sobą arkuszy egzaminacyjnych. Do tego można podejść po pewnym czasie. Egzamin zewnętrzny nie jest klasówką, a żadna klasówka nie da tylu informacji o umiejętnościach ucznia w rozbiciu na poszczególne umiejętności cząstkowe, które były sprawdzane. Żadna klasówka nie jest tak przygotowana, nie jest tak sprawdzana i nie jest tak oceniana. Przygotowanie arkusza egzaminacyjnego polega na tym, że najpierw ustala się zestaw umiejętności, które dany arkusz egzaminacyjny będzie sprawdzał, i dopiero porównanie tego ze standardami pozwala na dobieranie zadań. Standaryzacja przeprowadzana jest na roczniku wcześniejszym, a nie na tym, który zdaje egzamin. Z tego wynikają wnioski wymagające poprawy arkuszy i ujętych w nich zadań. Zakładamy, że dana populacja uczniów opanowała pewną umiejętność, jeżeli wskaźnik łatwości zdawania tej umiejętności dla tej populacji wynosi 70 proc. punktów możliwych do uzyskania. Arkusze powinny się składać z takich zadań, gdzie ten wskaźnik średni będzie właśnie taki. Ocenianie wyników jest bardzo trudne, dlatego że trzeba wprowadzić pewne procedury i mechanizmy, które zapewniają porównywalność i jednolitość stosowania kryteriów oceny po to, żeby można było uzyskać na tej podstawie rzetelną informację. Nie może dojść do takiej sytuacji, że w jednym województwie wynik średni wynosi 35 punktów, a w województwie sąsiednim - 30 punktów tylko dlatego, że stosowano inaczej kryteria, bo wtedy nie ma podstawy do oceny. Niezwykle istotne jest stosowanie jednolitych kryteriów dla uzyskania wiarygodnej informacji.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#MirosławSawicki">Egzamin zewnętrzny daje nam do ręki narzędzie służące do wskazania organom prowadzącym diagnozy na temat stanu oświaty na ich terenie i do próby podpowiedzenia, jakie narzędzia mogą być wykorzystane dla poprawy tego stanu rzeczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#RyszardHayn">Dziękuję panom za informacje i komentarze. Teraz poprosimy panią dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łomży o przedstawienie nam sytuacji w zakresie jakości edukacji w regionie warmińsko-mazurskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#HelenaSytyniec">Okręgowa Komisja Egzaminacyjna obserwuje wyniki w woj. warmińsko-mazurskim już od dwóch lat. Przeprowadziliśmy sprawdzian i egzamin gimnazjalny próbny oraz sprawdzian i egzamin właściwy w 2003 roku. Wyniki uzyskane w woj. warmińsko-mazurskim były jednymi z najsłabszych w kraju. Bardzo to nas zmartwiło i dlatego zaraz po przeprowadzeniu sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego podjęliśmy próby ustalenia przyczyn tego stanu rzeczy. Zwróciliśmy się do Instytutu Nauki o Wychowaniu Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, aby można było ustosunkować się do tego, co zostało zawarte w raporcie, jaki sporządziła senacka komisja pod hasłem „pierwsza odsłona”. Ta pierwsza odsłona pokazywała już pewne problemy, jakie mogą być związane z przeprowadzeniem egzaminu czy sprawdzianu. Postanowiliśmy przyjrzeć się poszczególnym gminom i szkołom, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego tak źle jest w woj. warmińsko-mazurskim. Powiemy o tym za chwilę. Podjęliśmy również ewaluację wykorzystania raportów, czyli faktycznie sprawozdań opracowanych przez Okręgową Komisję Egzaminacyjną, a kierowanych do szkół i do samorządów terytorialnych jako głównych odbiorców wyników. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że wykorzystanie tych sprawozdań będzie bardzo dobre, jeżeli te wyniki będą zrozumiałe, jeżeli będzie można z nich korzystać dla celów praktycznych. Wiedzieliśmy z ewaluacji, że - niestety - najtrudniejszym momentem jest przekazanie opracowania o wynikach do samorządów terytorialnych. Łatwiej było trafić z tymi sprawozdaniami do szkół, ponieważ zespoły nauczycielskie już nieźle operują pomiarem dydaktycznym, co sprawia pewne trudności samorządom. W tym roku podeszliśmy do tego nieco inaczej i inaczej przygotowaliśmy raporty i sprawozdania. Wrócę do tego za chwilę. Wykonaliśmy badania sondażowe, aby ustalić, na jakie trudności napotyka nauczyciel przygotowujący ucznia do sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego, a także jakiej i skąd oczekuje pomocy. Przechodzę do przedstawienia wyników sprawdzianów i egzaminów. W tym roku każde dziecko otrzymało po raz pierwszy z Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej wydruk swoich wyników, w którym była podana punktacja uzyskana za każdą czynność wykonaną na egzaminie. Uczeń mógł sobie na tej podstawie zrobić katalog umiejętności, z którymi dobrze sobie poradził, i tych, z którymi miał kłopoty, patrząc jednocześnie na schemat punktowania i ogólny wynik, jaki uzyskał. W tym celu, aby uczeń mógł dobrze odczytać dostarczony mu wydruk, opracowaliśmy przewodnik służący do właściwego skatalogowania i oceny swoich umiejętności przez ucznia. Trudność polega na tym, że nie wszystkie szkoły potrafią wykorzystać czas od momentu otrzymania wyników z Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej do chwili rozdania uczniom zaświadczeń o zdanym egzaminie. W tym czasie powinna odbyć się rozmowa nauczyciela z uczniem, aby uczeń, podejmując kolejny etap kształcenia, mógł skorzystać z wyników uzyskanych na egzaminie zewnętrznym. Każda szkoła otrzymuje w tym roku raport Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej, przygotowany indywidualnie dla niej. Każda szkoła otrzymuje swoje wyniki i odpowiednie opracowanie tych wyników określających poziom osiągnięć z poszczególnych czynności zestawionych klasami, a także zestawionych umiejętnościami.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#HelenaSytyniec">Jest to przydatne każdej szkole dla skorygowania programu kształcenia uczniów. Przygotowując raporty dla samorządów, także opracowaliśmy je indywidualnie dla każdej gminy. Te raporty są tak sporządzone, że mają tam wyniki uzyskane przez poszczególne szkoły, a także wyniki poziomu umiejętności uczniów w całej gminie. Czy to wystarczy, aby takie raporty w pełni wykorzystać - powiem za chwilę. Postanowiliśmy także uprościć język komunikowania, tzn. pokazać wyniki w taki sposób, żeby można było na tej podstawie sporządzić np. plan doskonalenia nauczycieli, a także harmonogram kursów czy zespołów samokształceniowych rady pedagogicznej. Przygotowaliśmy także odpowiedni schemat pozwalający na interpretowanie wyników sprawdzianu przeprowadzonego w roku 2003 na terenie woj. warmińsko-mazurskiego w zakresie umiejętności czytania - według przyjętych standardów. W tym schemacie są ujęte szkoły w podziale na te, które osiągnęły wyniki niskie, następnie - wyniki niżej średniej, dalej - wyniki średnie i wreszcie - wyniki wyżej średniej oraz wyniki wysokie. Odpowiednio pogrupowaliśmy na wykresie opanowane przez uczniów umiejętności według klasyfikacji pomiaru pana prof. Bolesława Niemiecko. Z wykresu poświęconego sklasyfikowaniu stopnia umiejętności czytania badanych podczas sprawdzianu w woj. warmińsko-mazurskim wynika, że w ocenie trzech czynności: przestrzeganie norm językowych, przestrzeganie norm ortograficznych oraz przestrzeganie norm interpunkcyjnych żadna ze szkół w żadnej z tych kategorii nie uzyskała zadowalającego wskaźnika. Jest to wskazówka do pracy samokształceniowej dla nauczycieli. Najtrudniejszym obszarem przy ocenie i interpretacji jest badanie umiejętności wykorzystania wiedzy w praktyce. Tutaj żadna z umiejętności określonych w standardzie nie została opanowana. Kiedyś, gdy jeszcze nie było powszechnych egzaminów zewnętrznych, każdy ośrodek doskonalenia zawodowego nauczycieli przygotowywał sam taką diagnozę, aby mógł lepiej określić program kursów czy zespołów samokształceniowych. Teraz jest to już przygotowane dla każdego, kto planuje takie doskonalenie się w zawodzie. Wyniki uzyskane przez uczniów analizowaliśmy w taki sposób, żeby pokazać także wszystkie placówki, które pracują na rzecz nauczyciela i mogą udzielić mu pomocy w przygotowaniu do zajęć szkolnych. Dla przykładu podaliśmy procent uczniów z dysleksją, którzy wzięli udział w sprawdzianie. Dokonaliśmy zestawienia według powiatów woj. warmińsko-mazurskiego. Są tu ogromne różnice np. między Olsztynem a Elblągiem. Nie jest tak, że w tych wskazanych w zestawieniu powiatach jest mniej uczniów z dysleksją, a tylko może to świadczyć o utrudnionym dostępie do placówki zajmującej się takimi uczniami lub zaniedbano wczesną pomoc dyslektykom. Trudno jest tu coś wyrokować, ale dostarczyliśmy dane, które wymagają odpowiedniej analizy i badań. Przechodzę do omówienia bardzo dla nas ważnej sprawy, bo zajęliśmy się tym po raz pierwszy. Otóż w ubiegłym roku, przekazując raporty o wynikach sprawdzianu i egzaminów do gmin, wystrzegaliśmy się tego, aby nie podawać średnich wyników uzyskanych przez poszczególne szkoły. Obawialiśmy się rankingów, których wyniki publikowane były w ubiegłym roku przez gazety, i rodzice zaczęli przenosić swoje dzieci do szkół lepiej notowanych, nie biorąc pod uwagę tego, że jest to np. szkoła integracyjna, której wyniki są nieco inaczej oceniane. Musi być jakiś wskaźnik, według którego gmina może monitorować poziom oświaty i będzie mogła ocenić, czy następuje postęp, czy też nie.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#HelenaSytyniec">Będą zawsze dwa wskaźniki: jeden, według którego będziemy się porównywać ze średnimi wynikami ogólnopolskimi, i drugi, według którego będziemy się porównywać z wynikami uzyskiwanymi w innych województwach. Gdy patrzymy na „mapę osiągnięć powiatów” niektóre z nich zaznaczone są kolorem białym, to wcale nie oznacza, że w tym powiecie wszystkie gminy są na takim samym niskim poziomie. Trzeba to analizować głębiej. Opracowaliśmy pięciostopniową skalę, grupując odpowiednio powiaty według uzyskanych wyników, ale także w porównaniu z wynikami uzyskanymi w roku ubiegłym. Pozwala to na ocenę tego, gdzie następuje poprawa, a gdzie wyniki pozostają na tym samym poziomie. Powiaty zaznaczone na mapie powiatowej kolorem białym zupełnie inaczej wyglądają po odpowiednim zestawieniu i zaprezentowaniu wyników uzyskanych przez poszczególne gminy. Odnosząc wyniki gmin do wyników poszczególnych województw, można inaczej ocenić niektóre regiony. Opracowujemy w związku z tym odpowiednie raporty dla poszczególnych gmin, uwzględniając te różne wskaźniki porównawcze. W tym roku podejmujemy nowe działania w ramach statutu Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej, aby można było podnosić jakość pracy szkół w woj. warmińsko-mazurskim. Pierwszą inicjatywa jest stworzenie bardzo silnej płaszczyzny współpracy między kuratorem oświaty, dyrektorami szkół i samorządami terytorialnymi. Od początku powstania Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej nie organizujemy żadnych spotkań z dyrektorami szkół w większych grupach niż 20–30 osób w poszczególnych powiatach. Ostatnio w sierpniu w ramach planu opracowanego wspólnie z kuratorem oświaty odbyliśmy spotkanie ze wszystkimi wizytatorami, na którym przeanalizowaliśmy wyniki sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego uzyskane w woj. warmińsko-mazurskim i ustaliliśmy hierarchię zadań, jakie należałoby podjąć, oraz określiliśmy, w czym mogłaby pomóc Okręgowa Komisja Egzaminacyjna działając wspólnie z kuratorem oświaty. Podczas ubiegłorocznych spotkań z dyrektorami szkół w małych grupach zastanawialiśmy się wspólnie, jak należy interpretować uzyskane wyniki sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego oraz jak je wykorzystać przez nadzór pedagogiczny, który sprawuje dyrektor szkoły. W tym roku chcemy zając się analizą wyników z punktu widzenia poprawiania programów działania szkół, tzn., jak określić strategiczne działania w ramach pracy szkoły, aby poprawić wyniki nauczania. Takie spotkania z dyrektorami szkół odbywać się będą w październiku i listopadzie. Najmniej stosunkowo zrobiliśmy w kierunku zaciśnięcia współpracy z samorządami terytorialnymi. W blisko 30 proc. gmin organizowaliśmy spotkania i byliśmy obecni na posiedzeniach rad gmin, gdzie referowaliśmy wyniki sprawdzianu i egzaminu. Chcielibyśmy objąć taką współpracą wszystkie gminy i wszystkie samorządy. Przedwczoraj i wczoraj odbyła się u nas konferencja na temat diagnostyki w polityce oświatowej samorządu terytorialnego. Chcemy stworzyć płaszczyznę wymiany doświadczeń i poglądów praktyków i naukowców zajmujących się problemami pedagogiki i edukacji. Do końca listopada odbędą się spotkania środowiskowe z samorządami terytorialnymi.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#HelenaSytyniec">Wiemy, że takie spotkania lepiej się udają, kiedy samorząd sam o nie zabiega. Gdy wysyłamy nasze raporty, zgłaszamy jednocześnie ofertę i gotowość spotkania się z samorządem. W tym roku postanowiliśmy odwiedzić wszystkie te samorządy, na terenie, których uzyskano najsłabsze wyniki sprawdzianu i egzaminu. Stwierdziliśmy wyraźną spójność i współzależność między przygotowaniem egzaminatorów a wynikami egzaminów. Mamy jednak pewien problem. Dysponujemy grupą wyszkolonych egzaminatorów przekraczających o 20 proc. faktyczne potrzeby przeprowadzania sprawdzianów i egzaminów gimnazjalnych. Wydawałoby się, że jest to komfortowa sytuacja. Niestety, egzaminatorzy ci nie są równomiernie rozmieszczani na edukacyjnej mapie województwa. Są gminy, które nie mają ani jednego egzaminatora, ale są i takie, które mają więcej niż 10 egzaminatorów. Część egzaminatorów uczy w szkołach ponadgimnazjalnych, a nie w gimnazjach, albo uczy w szkołach podstawowych, ale ponieważ są magistrami, mogą być egzaminatorami w gimnazjach. Staramy się wspomagać szkoły przez angażowanie do przeprowadzenia egzaminów wykwalifikowanych egzaminatorów. Skupiliśmy naszą uwagę na właściwym i czytelnym przekazywaniu wyników sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego do szkół i samorządów, na szkoleniu egzaminatorów i na wspomaganiu nauczycieli, dostarczając im materiały metodyczne o kryteriach i ocenach umiejętności uczniów w przygotowaniu ich do sprawdzianu i egzaminu. W ramach naszego programu badań chcemy przyjrzeć się w woj. warmińsko-mazurskim podstawowym uwarunkowaniom jakości nauczania i jakości pracy szkół. Po pierwsze, chodzi o zbadanie sprawy selekcji uczniów do oddziałów w szkole. Zdarza się bardzo często, że w gimnazjum czterodziałowym jest jedna tzw. klasa wyrównawcza, chociaż nauka w tej klasie nie ma charakteru wyrównawczego, a tylko kieruje się do niej dzieci najsłabsze w nauce. Do tego trzeba podejść bardziej racjonalnie. Innej selekcji uczniów dokonuje się ze względu na miejsce ich zamieszkania i czas dojeżdżania do szkoły. Powstają wówczas dwa środowiska: dzieci tzw. gminnych i dzieci wiejskich, mieszkających dalej od gminy. W związku z tym narastają problemy wychowawcze, ale nie ma czasu, aby o tym teraz mówić. Ocenialiśmy także bardzo szczegółowo warunki stworzone przez samorządy dla szkół. Okazuje się, że w województwie warmińsko-mazurskim są gminy, o których trudno powiedzieć, czy gmina mogłaby jeszcze coś zrobić dla tych szkół. Są pracownie komputerowe, są sale gimnastyczne, wyposażenie szkoły jest dobre i wszyscy nauczyciele legitymują się wyższym magisterskim wykształceniem, a mimo to wyniki nauczania są słabe. Gdy podjęliśmy badanie indywidualnego przypadku kilku gmin, okazało się, że dużo jest nauczycieli nauczania początkowego, przekwalifikowanych na nauczycieli innych przedmiotów, i potrzebne jest im wsparcie metodyczne. Oni nauczyli się treści tego nowego przedmiotu, ale nie znają metodologii jego prowadzenia i brak im wyczucia poziomu wymagań. W tym roku będziemy badali jeszcze inne czynniki, które mogą warunkować słabe wyniki, przy udziale w tej analizie samorządów, nadzoru pedagogicznego i Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#RyszardHayn">Dziękuję za interesująca informację. Czy pan kurator zechce zabrać głos? Proszę bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JanuszBarszczewski">Zastanawiamy się nad wynikami egzaminu gimnazjalnego, powtarzając po części to, o czym mówił pan minister na wczorajszym spotkaniu z dyrektorami szkół w olsztyńskim gimnazjum nr 3. Wyniki zewnętrznego sprawdzianu i zewnętrznego egzaminu gimnazjalnego w woj. warmińsko-mazurskim są niezadowalające i to jest fakt. Bezdyskusyjne jest również to, że z punktu widzenia poprawy wyników najbardziej ważne dla szkoły, nauczyciela i ucznia, a także rodzica i nadzoru są wyniki ucznia i wyniki szkoły. Ogólność ocen wyników powiatów i wyników gmin jest już sprawą wtórną. Zgadzam się z wyrażoną tu opinią, że wszelkie rankingowanie szkół przynosi więcej złego niż dobrego. Ono tworzy nacisk społeczny, aby już w tym momencie pomagać tam, gdzie wyniki są słabsze. Dla nas jako nadzoru wyniki uzyskane przez powiaty czy gminy niczemu nie służą, wprowadzają natomiast trochę zamieszania wśród tych, którzy stanowią otoczenie szkoły. Gdybym miał podać państwu przyczyny słabych wyników uzyskanych przez uczniów i szkoły w woj. warmińsko-mazurskim, to wymieniłbym trzy grupy przyczyn. Pierwsza grupa - to uwarunkowanie samego województwa - społeczne, gospodarcze i geograficzne - bo one także silnie oddziaływają na wyniki. I chciałbym to państwu zasygnalizować. Druga grupa - to czynniki sprawcze tkwiące w samej szkole - po stronie nauczyciela, ucznia i jego rodziny. Trzecia grupa - to czynniki wynikające z funkcjonowania organów prowadzących i finansujących szkoły. Województwo warmińsko-mazurskie - czwarte w kraju pod względem powierzchni - charakteryzuje się małą gęstością zaludnienia, dużą powierzchnia lasów i jezior, słabą siecią dróg, także kolejowych. To wszystko powoduje, ze województwo to jest dość specyficzne. Należy do tego dodać jeszcze dużą liczbę miejscowości i obszarów popegieerowskich, określanych jako tereny zapaści cywilizacyjnej, co powoduje, że w woj. warmińsko-mazurskim stopa zarejestrowanego bezrobocia wynosi 27 proc., a na niektórych terenach wynosi nawet 30–35 proc. Kolejna sprawa - to brak wielkich centrów miejskich. Nie rodzi to potrzeby wyższego rzędu, które powstają w wielkich aglomeracjach miejskich. Są u nas aglomeracje, ale niewielkie, a więc Olsztyn liczący ponad 170 tysięcy mieszkańców, Elbląg liczący 110 tysięcy mieszkańców i Ełk liczący ok. 70 tysięcy mieszkańców. Są one położone w dużej odległości od siebie. Reszta województwa to małe miejscowości, bardzo rozproszone. Jest to ważne, bo np. przy organizowaniu nadzoru pedagogicznego nad szkołami mieliśmy poważne trudności z rozmieszczeniem tego nadzoru w miejscowościach dość daleko od siebie położonych, często o ok. 200 kilometrów. Jeżeli omówiliśmy te uwarunkowania społeczno-gospodarcze i geograficzne, to chciałbym państwu teraz przedstawić, jak pracuje nadzór pedagogiczny w woj. warmińsko-mazurskim. W 1999 r. nastąpiła zmiana zasięgu nadzoru pedagogicznego. Nadzór ten budowaliśmy głównie w Olsztynie jako centrum, a poza tym w Elblągu i Ełku utworzyliśmy dwa równorzędne ośrodki nadzoru. Nie sprawdziła się w naszym województwie koncepcja organizowania tzw. Biur terenowych nadzoru, czyli przypisania wizytatora do powiatu czy do gminy. Z uwagi na duże odległości taki wizytator spotykał się z kuratorem raz albo dwa razy w roku, i faktycznie był sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem, a nie uchem i ręką kuratora.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#JanuszBarszczewski">Skoncentrowaliśmy nadzór - jak mówiłem - w Olsztynie, Elblągu i Ełku i są to silne delegatury z szerokimi uprawnieniami. Mamy w województwie 62 wizytatorów i 26 pracowników administracji kuratoryjnej i obsługi. Średnio na jednego wizytatora przypada 30 placówek do nadzoru. Nie byłbym dobrym szefem, gdybym powiedział, że jest to liczba wystarczająca, bo każdy kurator chciałby, aby tych wizytatorów było więcej. Uważam jednak, że liczba ta jest maksymalna, ponieważ maksymalnie staraliśmy się ograniczyć liczbę pracowników pomocniczych na rzecz zwiększenia zatrudnienia wizytatorów. Dwa lata temu, obejmując stanowisko kuratora oświaty, pozwoliłem sobie przedstawić dokument, nad którym pracowaliśmy rok, a który był płaszczyzną porozumienia samorządu, dyrektorów szkół i nadzoru w sprawie rozwoju oświaty oraz w sprawie podnoszenia jakości edukacji. Staraliśmy się napisać tę strategię bardzo prosto w postaci skromnego materiału, aby był on czytelny i dawał wyraźny sygnał do opracowania strategii oświatowej lokalnym samorządom terytorialnym oraz jasny sygnał szkołom do opracowania własnych programów rozwoju. Tyle o kuratorium. Przejdźmy do omawiania kolejnych spraw, w których upatrujemy możliwość poprawy jakości edukacji. Sprawa kadry nauczycielskiej - tu woj. warmińsko-mazurskie nie jest w ogonie, a zajmuje jedno z czołowych miejsc w Polsce. Mamy bardzo dobrą kadrę z przygotowaniem pedagogicznym, przy czym wśród ponad 23 tysięcy nauczycieli w większości są to nauczyciele z wyższym wykształceniem. Mamy ponad 5 tysięcy nauczycieli dyplomowanych. Bardzo się cieszę, że w woj. warmińsko-mazurskim w tym roku utrzymaliśmy liczbę 349 zgód na pracę w szkole nauczycieli bez pełnych kwalifikacji pedagogicznych. W większości są to filolodzy, którzy uzyskują taką zgodę kuratora. Od dwóch lat prowadzimy taką politykę, o której wiedzą i samorządy, i dyrektorzy szkół, a mianowicie monitoringu wydanych zgód i nie przedłużamy zezwolenia, jeżeli taki nauczyciel nie podjął żadnej formy doskonalenia swoich kwalifikacji. Dwa lata temu, kiedy obejmowałem funkcję kuratora, były takie przypadki, że nauczyciel 15 lat z rzędu co roku uzyskiwał zgodę na pracę, nie mając wymaganych kwalifikacji. Rozpoczęty w roku ubiegłym system skłonienia takich nauczycieli do zdobywania kwalifikacji będzie kontynuowany i sądzę, że przyniesie efekty, a liczba nauczycieli bez kwalifikacji będzie stale malała. Ci nauczyciele to czynnik wpływający potencjalnie na jakość edukacji. Oczywiście, trzeba tym ludziom pomóc, trzeba dać im szansę, nie można zakazać pracy, bo w małych szkołach wiejskich nauczyciel musi być „wieloprzedmiotowcem” i dlatego trzeba da mu czas na uzupełnienie kwalifikacji. Kolejna sprawa - to nauczyciele dyplomowani, którzy są różnie oceniani. Jako kurator bardzo się cieszę, że tacy nauczyciele pojawili się w oświacie, że wiąże się to z awansem finansowym i motywacją do większej aktywności. W tym roku blisko 7 tysięcy nauczycieli mogło ubiegać się i uzyskiwać stopień nauczyciela dyplomowanego. Uzyskało ten stopień 3700 nauczycieli, to znaczy, że uzyskali ci go ci nauczyciele, którzy mieli osiągnięcia i mogli je udokumentować. W tym roku uaktywniła się grupa nauczycieli języków obcych w związku z tym, że duże aglomeracje miejskie zaczęły poważniej podchodzić do zatrudnienia tych nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#JanuszBarszczewski">Jest to oczywiście efekt wykształcenia takich nauczycieli przez kolegia nauczycielskie. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, będę szczęśliwy, bo oznaczać to będzie, że z czasem ci nauczyciele będą docierali także do mniejszych miast w naszym województwie. Powiem teraz kilka słów o szkołach. Do roku 2000 mieliśmy do czynienia z niepokojącą sytuacją na terenie województwa, bo gminy, reorganizując sieć szkolną, decydowały się często na likwidację placówek. Dopustem bożym był luty, kiedy to kurator był niemal zasypany wnioskami o likwidację szkół. Odpowiednie umocowanie prawne kuratora dzięki staraniom resortu umożliwiło powstrzymanie tego procesu. Liczba wniosków o likwidację, uzasadniana względami ekonomicznymi uległa znacznemu zmniejszeniu. Zgodę na likwidację wydano w 40 przypadkach. Ta tendencja jest malejąca. Kurator warmińsko-mazurski postanowił, że do likwidacji szkół będzie podchodził bardzo rygorystycznie. Reorganizacja placówek oświatowych w woj. warmińsko-mazurskim dobiega już końca. Możemy jeszcze rozmawiać o likwidacji kilku placówek, ale nie może być już mowy o 40 placówkach. Określamy proste kryterium wyrażenia zgody na likwidację jeśli dzieci pojadą do szkoły lepszej, nowocześniejszej, lepiej wyposażonej, z lepszą kadrą pedagogiczną, a także będą miały lepszy dojazd. Będę apelował, zresztą już apelowałem, do samorządów o to, aby chronić dzieci najmłodsze z klas I-III przed nadmiernie długimi dojazdami do szkół. I do poprawy sytuacji tym zakresie przyczyniły się samorządy, które w tym roku dzięki dużemu wysiłkowi inwestycyjnemu budują 60 nowych szkół i sal gimnastycznych na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. Trzeba teraz powiedzieć kilka słów o uczniach. Mamy obecnie do czynienia z niżem demograficznym. Poprzedni rok był ostatnim rokiem swego rodzaju błogostanu w szkołach podstawowych. Nabór uczniów był jeszcze większy o 4 tysiące od liczby miejsc, a teraz w naborze do szkół podstawowych i ponadpodstawowych mamy regres, tzn. liczbę uczniów mniejszą o ponad 5 tysięcy od oferowanej liczby miejsc w szkołach. Sytuacja naszego ucznia jest nietypowa i chciałbym powiedzieć o dwóch sprawach. U nas, jak w każdym innym województwie, zła sytuacja gospodarcza, wysoka stopa bezrobocia, duże obszary po byłych pegeerach powodują, ze mamy dużą stosunkowo liczbę dzieci, które dopiero w szkole otrzymują posiłek, niekiedy jedyny w ciągu dnia. Jest u nas 67 tysięcy dzieci żywionych tylko i wyłącznie ze środków programu rządowego na dożywianie w szkołach. Nie mówię tu o programach organizacji pozarządowych czy programach różnych agencji. Jest to w sumie liczba bardzo duża. Potrzeby w tym zakresie - niestety - nie maleją. Dodam, że te 67 tysięcy dzieci to jest 7 proc. ogółu uczniów w woj. warmińsko-mazurskim, a są to przede wszystkim uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów. Druga kwestia dotyczy wychowania przedszkolnego i organizowania tzw. klas zerowych na terenie województwa. Tu jest bardzo duży regres. W końcu lat 80. i na początku lat 90. wskaźnik dzieci korzystających z wychowania przedszkolnego wynosił ponad 99 proc. Obecnie wychowaniem przedszkolnym objętych jest w woj. warmińsko-mazurskim 48 proc. dzieci w tej grupie wiekowej. Wskaźnik ten znacznie poprawiają teraz oddziały zerowe w szkołach. Nasze samorządy spokojnie przygotowują się do roku 2004, kiedy to zostanie wprowadzony obowiązek rocznego przygotowania przedszkolnego dla dzieci 6-letnich. Poważnym czynnikiem oddziaływującym na jakość nauczania i jakość pracy szkół jest w naszym województwie dowożenie uczniów do szkoły.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#JanuszBarszczewski">Dowozimy bardzo dużo uczniów i to na znaczne odległości. Trzeba przyznać szczerze, że dowożenie to nie jest idealne. Bardzo często dziecko oczekuje nawet półtorej godziny na odjazd ze szkoły i około godziny na dojazd, a wcześniej musi dojść do autobusu szkolnego. Mimo że zajmowanie się dowożeniem dzieci do szkół to nie jest mój ustawowy obowiązek, jednak kuratorium dokładnie obserwuje i analizuje tę sytuację. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że dziecko w woj. warmińsko-mazurskim, przy tak dużym rozproszeniu małych miejscowości i szkół, nie ma szans na skrócenie czasu dojazdu do szkoły. Oznacza to, że praca zespołów wyrównawczych, kół zainteresowań czy praca indywidualna z nauczycielem są niemal niemożliwe do zorganizowania. Mamy sporadyczne przypadki, kiedy to szkoła zdobywa środki pozabudżetowe i może organizować dodatkowe zajęcia w soboty, na których frekwencja zainteresowanych uczniów wynosi nawet 90 proc. - dzięki zapewnianiu dowożenia dzieci właśnie w soboty. Wielu uczniów takiej szansy nie ma. Niemożliwe jest także organizowanie zajęć drużyn harcerskich w szkołach i to jest poważny problem. Z dodatkowych zajęć szkolnych, wychowawczych, kulturalnych korzystają niemal wyłącznie dzieci mieszkające w najbliższym sąsiedztwie szkół organizujących takie zajęcia. Tu następuje samoistna selekcja uczniów i dyrektor szkoły nie umie znaleźć rozwiązań tej kwestii. Sytuacja z dowożeniem uczniów stopniowo się poprawia. Obecnie dowożenie uczniów w naszym województwie jest bezpieczne, ponieważ dwukrotnie w tym roku wizytatorzy, policja i służby drogowe skontrolowały stan techniczny autobusów. Wyrzutem sumienia są jeszcze trzy przyczepy zwane „bonanzami”, którymi dowozi się uczniów w gminie Kozłowo, i tej gminie trzeba pomóc. Z budżetowej rezerwy celowej kupowane są gimbusy. Nasze województwo otrzymało 71 gimbusów, z czego 22 w tym roku. Oczekujemy jeszcze na nimbusy dla 32 gmin...</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#RyszardHayn">Przepraszam bardzo, panie kuratorze, wiem, że pan ma nam bardzo dużo do powiedzenia, ale proszę to zrobić bardziej syntetycznie i zamierzać do zakończenia wypowiedzi. Chcemy wysłuchać jeszcze innych głosów, także poselskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JanuszBarszczewski">Takie są przyczyny zewnętrzne rzutujące na jakość pracy szkół i jakość nauczania. Nie można twierdzić, że przyczyny, słabszych wyników sprawdzianów i egzaminu gimnazjalnego tkwią tylko i wyłącznie w pracy szkół i ucznia. Muszę jednak powiedzieć o jeszcze jednej kwestii. Zalecania, żeby nie zatrudniać zbyt dużej liczby nauczycieli dyplomowanych pobierających wyższe uposażenia, a korzystać z nauczycieli kontraktowych i stażystów, wprowadzanie programów oszczędnościowych w szkołach w postaci np. niepłatnych zastępstw na pierwszych albo ostatnich godzinach lekcyjnych - zdarzają się dość często. Byłoby niepokojące, gdybyśmy mieli szukać oszczędności w taki sposób w oświacie i w szkołach. U nas jedna trzecia gmin wykorzystuje przyznawaną im subwencję oświatową w całości na szkoły, a jedna trzecia gmin to są takie, które wydają mniej, niż wynosi subwencja oświatowa. Jedna z gmin wydaje tylko 82 proc. środków przyznanych jej na oświatę. Kuratorium koncentruje swoją pracę na jednej podstawowej sprawie, a mianowicie na działaniach wspomagających szkoły. Temu służą granty przyznawane szkołom przez kuratora.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#RyszardHayn">Proszę o zabranie głosu pana profesora Ireneusza Białeckiego, który będzie mówił o wynikach badań umiejętności polskich uczniów, przeprowadzonych na zlecenie OECD.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#IreneuszBiałecki">Zostały państwu dostarczone materiały o wynikach badań przeprowadzonych w Polsce w ramach programu międzynarodowej oceny umiejętności uczniów, nazwanym w skrócie PISA. Opisane wyniki tych badań trzeba traktować poważnie z rozmaitych względów, m. in. Dlatego, że wskaźnik tych wyników uwzględniany jest w planach Unii Europejskiej, w tzw. strategii lizbońskiej, która odnosi się do rozwoju edukacji. Mimo zastrzeżeń umieszczanych w tego typu raportach, że nie chodzi tu o wprowadzenie rankingu krajów, w których przeprowadzone były takie badania, to jednak coś takiego wynika z raportu PISA i zaangażowane są tu ambicje narodowe. Warto o tym powiedzieć, że np. Niemcy, którzy według własnego mniemania uzyskali wynik poniżej oczekiwań, a są one nieco lepsze od polskich, opracowali i przyjęli po tych badaniach plan rozwoju edukacji. Prowadzona jest tam bardzo poważna debata na ten temat. Warto nie tylko z tego względu traktować poważnie te wyniki. Inne testy wskazują na to, że ci uczniowie, którzy mają dobre rezultaty i dobre średnie, będą potem dobrze zarabiać, będą mieli wyższą pozycję w społeczeństwie i będą przydatni społeczeństwu w pracy i w życiu lokalnym. Polską specyfikacją według tych badań jest to, iż mamy stosunkowo dużo uczniów ze słabymi wynikami, bo aż 22 proc. na tym najniższym poziomie edukacji. Te kraje, w których badania wypadły zadowalająco, jak np. Finlandia i Korea, nie mają tak dużej liczby uczniów na tym poziomie. Takie jest pierwsze przesłanie raportu, że uczniowie są wyuczalni. Np. nauczyciele u nas wyrażają często przekonanie, że ok. 20 proc. uczniów nie można nauczyć matematyki w zakresie większym, niż to się robi. Matematyki można jednak tak uczyć, aby ten wskaźnik zmniejszyć. Warto powiedzieć o tym, że wyniki przeprowadzonych badań niekoniecznie źle świadczą o systemie szkolnym, i to z dwóch powodów. Po pierwsze eksperci układający zadania ujęte w testach mierzenia umiejętności zakładają, że te umiejętności będą potrzebne w życiu i w pracy zawodowej, a także poza pracą zawodową - przy wyborach politycznych, wyborach konsumenckich, braniu i spłacaniu kredytów i innych typów zadań życiowych. Testy te nie były układane według tego, co jest w programie szkolnym, a więc szkoła może uczyć dobrze, tylko czego innego. W tym teście użytym przy badaniach umiejętności wyraźnie widać, że to zróżnicowanie jest skorelowane i połączone z cechami środowiska domowego i raczej mniej z zamożnością domu, a bardziej z poziomem kulturalnym, który mierzony jest liczbą książek w domu rodzinnym albo czynnym uczestniczeniem w kulturze. To zróżnicowanie społeczne poza szkołą ma bardzo duże znaczenie. Nie jestem w tej chwili przygotowany, aby na tym tle mówić o polityce edukacyjnej, a pyza tym trzeba ją układać na poziomie tych, którzy tę politykę tworzą, tzn. niektóre kwestie na poziomie administracji centralnej, ale większość w samorządach i z dyrektorami szkół. Teraz tam się decyduje, jak uczyć, kogo uczyć, kogo przyjmować do szkoły. Np. elementem tej polityki jest m. in. decydowanie o tym, czy publikować średnie wyników poziomu umiejętności uzyskanych dzięki testom prowadzonym w ramach egzaminów zewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#IreneuszBiałecki">Można je podawać wyłącznie do wiadomości szkół, przekazując ewentualnie informacje, jaka jest odległość wyników od średniej krajowej czy wojewódzkiej. Trzeba jednak pamiętać, że rankingi szkół według uzyskiwanych wyników i tak są tworzone w gazetach, i o tym, że rodzice lepiej wykształceni, którym zależy na poziomie nauczania ich dzieci, będą zabierać je ze szkół niżej notowanych w rankingu i przenosić do tych szkół lepszych. Przez to słabsze szkoły będą jeszcze słabsze, a te lepsze jeszcze lepsze. To z kolei ma dalsze konsekwencje dla polityki edukacyjnej, a mianowicie, aby dążyć do podniesienia poziomu nauczania w słabszych szkołach przez organizowanie dodatkowych lekcji czy dodatkowej opieki. Jak wiadomo, taka segregacja ma także złe następstwa. Z raportu PISA wynikają np. takie rekomendacje, które stosowane są w niektórych krajach, żeby filmy nadawane w telewizji i oglądane przez młodzież nie były dubbingowane, ale miały napisy, co skłoni do posługiwania się tekstem i rozumienia tekstu, były takie propozycje, aby w szkołach podstawowych czytać przez godzinę po cichu teksty, a potem dyskutować o tym, co się przeczytało. Oczywiście, wymaga to odpowiedniego doboru tekstów. Z wyników uzyskanych w Polsce płynie taka nauka czy taki wniosek, że trzeba skoncentrować politykę edukacyjną na najsłabszej grupie stanowiącej 25 proc. ogółu uczniów. W niektórych krajach prowadzona już jest taka polityka. Cechą polskiego systemu edukacji jest to, że występują bardzo duże różnice między szkołami, tzn., że jest jakaś bardzo ostra segregacja przy przyjmowaniu uczniów do szkół ponadpodstawowych. W innych krajach tego nie ma, tam jest bardzo często zróżnicowanie, ale wewnątrz szkoły natomiast nie ma takich dużych różnic między szkołami. Trzeba pomyśleć o polityce nakierowanej na tych najsłabszych uczniów, a taka polityka powinna być prowadzona przez samorządy, i trzeba zmienić za pomocą te polityki nastawienie dyrektorów szkół, którzy w sposób naturalny orientują się na wyczyn, na uczniów reprezentujących najwyższy poziom. Kilka razy byłem w szkołach i widziałem w gabinetach dyrektorów szafy z pucharami i proporcami za jakieś przodownictwa uczniów czy klas. Szkoła stara się zdobywać wyróżnienia, za co dyrektor jest rozliczany, nawet jeżeli nie oficjalnie, to w oczach rodziców. Uważam, że te zadania i umiejętności sprawdzane w ramach programu PISA są ważne. Trzeba przyjrzeć się naszym standardom edukacyjnym i podstawom programowym i pomyśleć, jak się mają te zadania zawarte w teście PISA do tego, co jest w naszych testach egzaminacyjnych, i tego, co jest w programach nauczania. W tej sprawie jest organizowane za dwa dni w Konstancinie Centralnej spotkanie Komisji Egzaminacyjnej z zespołem analizującym raport PISA i przedstawicielami MENiS.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#RyszardHayn">Dziękuję panu profesorowi. Przystąpimy teraz do dyskusji nad materiałami i dotychczasowymi wypowiedziami.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AntoniStryjewski">Zacznę od tego, co przedstawił pan kurator. Jeżeli podane w informacji dane są prawdziwe, a nie wątpię, że tak, to rzeczywiście słaby wynik sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego w woj. warmińsko-mazurskim w jakiś sposób jest usprawiedliwiony. Trudno wymagać lepszego wyuczenia dziecka, które traci cztery godziny na dojazd czy na dojście do szkoły. Tu są absurdalne sytuacje lokalne. Można jednak wskazać na wadliwe sprzężenie zwrotne między wysiłkiem nauczycieli a niewyuczeniem ucznia. Próba obciążania wadliwością pracy nauczyciela jest równie wadliwa, jak samo to oskarżenie. W raporcie OECD/PISA są przedstawione badania sprzed trzech lat, ale wyraźnie się tam pokazuje, że ogólny poziom cywilizacyjny społeczeństwa kształtuje możliwości wyuczalności tego społeczeństwa na kolejnym etapie jego rozwoju. Woj. warmińsko-mazurskie i wiele innych dzielnic Polski doświadczyło tragicznego upadku cywilizacyjnego po okresie tzw. przełomu, co znalazło wyraz w utracie pracy. Gdy nastąpił upadek PGR, to przestały one dawać jakikolwiek dochód i byłym pracownikom, i państwu. Powstał problem z dalszym kształceniem, z rozumieniem potrzeby kształcenia i w rezultacie ogólny poziom podupadł i dzisiaj efekty są tragiczne dla naszego kraju, bo nie tylko dla tego regionu. Trzeba było dokonać takiej analizy, czy poziom wykształcenia, poziom cywilizacyjny, który istniał przed 1989 rokiem. Poziom wyuczalności młodzieży jest porównywalny z obecnym poziomem i czy był gorszy, czy lepszy. Procent skolaryzacji jest dzisiaj bardzo duży, ale jeżeli prawdą jest to, o czym informuje nas pan kurator, to zdobywanie wykształcenia dla 70 proc. uczniów w tym regionie kończy się na poziomie gimnazjalnym. Następny w kolejności pod tym względem jest region śląski. Tam jest taka sama katastrofa edukacyjna. Jeżeli zahamowany zostanie także tam rozwój gospodarczy, czyli wstrzymany zostanie dopływ pieniądza, a tym samym i proces rozwijania cywilizacji, to siłą rzeczy nie będzie potrzeby dalszego kształcenia dzieci i młodzieży, a więc i rozwoju cywilizacyjnego. Już dzisiaj jedna trzecia młodzieży kończy edukację na poziomie gimnazjalnym, a wcale niemały procent na poziomie podstawowym. Raport OECD/PISA pokazuje, że tylko ok. 6 proc. populacji młodzieży zasili przyszłą elitę polityczną, menedżerską i intelektualną. Oznacza to, że nie będzie w ogóle zastępowalności, naród będzie musiał pozyskać elity z zewnątrz. I to jest tragedia wyrażająca się w przekonaniu, że niech nami nawet diabeł rządzi, byle rządził, znajduje już swój obraz rzeczywisty, oczywiście nie w postaci diabła. Na tym polega dramat naszej sytuacji. Jeżeli nasza młodzież nie spełnia elementarnych kryteriów cywilizacyjnych i rozwojowych, co jest pochodną tego, że polskie rodziny nie spełniają tych kryteriów i państwo nie spełnia tych kryteriów cywilizacyjno-rozwojowych, to należy bić na alarm i szukać rozwiązań, oczywiście nie tu, na posiedzeniu Komisji. Chodzi o system gospodarowania i kierowania państwem. Niemniej jednak my jako członkowie Komisji sejmowej, a także całe środowisko nauczycielskie i oświatowe musi przekonywać, że obecny układ cywilizacyjno-gospodarczy przekłada się na sytuację w edukacji.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#AntoniStryjewski">Jeżeli ponad 10 proc. polskiej młodzieży to są funkcjonalni analfabeci, jest to po prostu tragedia. Oni nie będą ze zrozumieniem czytali czegokolwiek w przyszłości. Pani kierująca Okręgową Komisją Egzaminacyjną poinformowała nas, że Komisja przekazała dzieciom materiał o sposobie przygotowania się do egzaminów, i uznać to trzeba za potrzebne. Jeżeli jednak połowa z tych dzieci nie rozumie tego, co czyta, to jaki jest z tego pożytek? Jak one mają się przygotować do egzaminu? Wykonano dobrą robotę, tylko czy we właściwym kierunku? Mówimy o egzaminach zewnętrznych. Cały ten system został wprowadzony po to, żeby ustalić, czy nasze szkoły dobrze i jak uczą, oraz wprowadzić pewnego rodzaju ranking nauczania szkolnego. Jeżeli mamy dzięki temu mapę nauczania z zaznaczonymi poziomami jego wyników, czy oznacza to, że np. całe szkolnictwo woj. warmińsko-mazurskiego przeniesione zostanie do Warszawy czy do Krakowa, bo tam lepiej są wyuczeni uczniowie w szkołach? Cały problem poziomu nauczania pozostanie przecież tutaj. Sądzę, że za kilka lat będziemy mieli 100 proc. nauczycieli dyplomowanych, bo nauczyciele wykazują ogromny wysiłek samokształceniowy i słusznie będzie im się należał taki awans. Okoliczności zewnętrzne i uwarunkowania lokalne będą jednak powodowały defekty rozwojowe i niewyuczalność społeczeństwa. Jeśli w tym województwie jest znaczna liczba uczniów, którzy tracą trzy-cztery godziny na dojazd do szkoły i powrót do domu, a ponad 60 tysięcy dzieci będzie potrzebowało jednego posiłku dziennie, i to właśnie w szkole, to co tu mówić o dobrej nauce i efektach nauczania. Uważam utrzymywanie komisji egzaminacyjnych za duży zbytek w takiej sytuacji, w jakiej dzisiaj jesteśmy. Komisja ustala pewien stan wiedzy i umiejętności uczniów i stopień ich wyuczalności, ale nie daje odpowiedzi na pytanie, czy cały nasz system oświaty jest dostatecznie sprawny. Jeżeli zadajemy pytania uczniom o dwa poziomy niższe od tych, które przewidują standardy edukacyjne, to uzyskujemy fałszywe dane o ich umiejętnościach. Jeżeli uzyskamy odpowiedzi całkowicie poprawne, to tylko w odniesieniu do tego obniżonego poziomu, a tak zrobiono. Przecież te pytania, które przygotowano, ocenione zostały przez nauczycieli jako infantylne i nieodpowiadające poziomowi, jaki teoretycznie zakładano. Czy stać nas na taki luksus, jakim jest utrzymywanie Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i okręgowych komisji, a także cały ten system egzaminowania wymagający dokumentowania, archiwizowania, rozprowadzania materiałów i ich zabezpieczania? Jest to, moim zdaniem, zbędny wydatek grosza publicznego, którego jest stale za mało na oświatę. Nie powiększajmy zbędnych kosztów systemu oświaty. Powołanie komisji egzaminacyjnych było potrzebne jakichś powodów politycznych, a nie merytorycznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#RyszardHayn">Przepraszam, panie pośle. Mówiliśmy już o potrzebie zwięzłości wypowiedzi, której to umiejętności nie mają uczniowie, ale my zaczynamy popełniać ten sam błąd. Zwracam się do pana posła i wszystkich dyskutantów, abyśmy się streszczali i zmierzali do konkluzji. Proszę to wziąć pod uwagę.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AntoniStryjewski">Jeszcze tylko kilka słów i kończę. Przyznacie państwo, że dobierając pytania można sterować socjotechnicznie świadomością społeczną i rozwojem cywilizacyjnym społeczeństwa. I tak się postępuje przy egzaminach uczniów. Co faktycznie ujawniły wyniki przeprowadzonych egzaminów? Czy to, że polskie dzieci są źle uczone, czy też że są niewyuczalne? Oczekuję odpowiedzi na te pytania od pana kuratora i obecnych tu nauczycieli. Być może, trzeba zmienić koncepcję nauczania, jeżeli dzieci są źle uczone, a może to te dzieci są niewyuczalne, a więc trzeba zbadać wszystkie przyczyny tej niewyuczalności i dojść do takiego systemu, który będzie przydatny przyszłemu pokoleniu, bo to pokolenie należy uznać za stracone. Być może, słuszne jest stwierdzenie zawarte w raporcie PISA, że ogólny poziom cywilizacyjny stoi u nas na przeszkodzie dobremu uczeniu bądź jest stymulatorem złego uczenia. Być może, trzeba zmienić wzorce kulturowe. Mówimy wszędzie o tym, że młodzież nie czyta, że rodzice i osoby starsze też nie czytają, ale za to wszyscy oglądają telewizję. Trzeba więc zmienić cały wzorzec kulturowy, aby zachęcić do roztropnego czytania i rozumienia tego, co się czyta. Koniecznie trzeba zmienić ekonomiczne życia społeczeństwa, ale to nie jest już przedmiotem naszych obrad w tej Komisji. Wszyscy tu obecni - i my jako posłowie, i przedstawiciele organów zarządzających mieniem publicznym - jesteśmy jednak za to odpowiedzialni.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#TeresaJasztal">Nie mogę zgodzić się z tym, co powiedział pan poseł Antoni Stryjewski, ponieważ jestem gorącą zwolenniczką egzaminów zewnętrznych. Umożliwiają one porównywanie wyników nauczania, ujawnianie braków w nauczaniu i dążenie do jego doskonalenia. Chciałam podziękować pani dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Dowiedziałam się od pani wielu nowych rzeczy i wykonała pani ogromną pracę, aby doprowadzić do tego, żeby z uzyskania stosunkowo niskich wyników egzaminu zrobić sprawę i żeby szkoła, samorząd i kurator, a także ośrodek metodyczny kształcenia nauczycieli działały aktywnie i wspólnie na rzecz zmiany obecnej sytuacji. Ośrodki doskonalenia nauczycieli są w gestii samorządów województwa, ale obecny tu jest marszałek sejmiku wojewódzkiego i zapewne samorząd podejmie starania, aby program szkoleniowy nauczycieli zmierzał w tym kierunku. Dotychczas nie zwróciłam uwagi na taki fakt, że duża grupa nauczycieli, którzy uzyskali dodatkowe kwalifikacje w ramach zdobywania kolejnych stopni awansu zawodowego, to nauczyciele nauczania początkowego i nauczyciele obcych języków. I tych nauczycieli trzeba teraz wesprzeć, bo oni nie opanowali jeszcze metodyki nauczania na wyższym poziomie i nie do końca rozumieją swoje nowe zadania. Kierunek działań, jaki obrali państwo, jest na pewno dobry. Mnie także przeraża dowożenie dzieci do szkół. To myśmy tym dzieciom zgotowali taki los. Decydując o zmianie strukturalnej systemu szkolnego, nie mieliśmy dokładnego rozpoznania sytuacji każdego województwa. Czym zawiniło to dziecko, które jedzie do szkoły półtorej godziny, a wraca do domu ponad dwie godziny, a także musi bardzo długo czekać na rozpoczęcie zajęć, bo dojazd jest tak właśnie zorganizowany? Gdyby takie dziecko mogło w tym czasie oczekiwania na zajęcia korzystać z pomocy nauczycieli w dobrze zorganizowanej i dobrze wyposażonej szkole, byłoby to dla niego nawet korzystne. Szkoły musiałyby zapewne zatrudniać dodatkowych nauczycieli. W przeciwnym razie, kiedy dziecko nic nie robi poza czekaniem, wiele traci i nie ma wielkiej ochoty do nauki. Jesteśmy za taki stan odpowiedzialni jako dorośli, jesteśmy winni, że skazaliśmy te dzieci na takie warunki i to w bardzo wielu gminach. Winne są także te samorządy, które pochopnie likwidowały wszystko, co się dało zlikwidować w sieci szkolnej, poczynając od przedszkoli, i w wielu gminach nie ma przedszkoli. W wielu krajach 80–90 proc. małych dzieci chodzi do przedszkoli, a u nas tę sprawę zlekceważono i temu poddały się samorządy. Obecnie będziemy odtwarzali z wielkim trudem sieć przedszkoli. Pod tym względem nowej organizacji systemu szkolnego reforma oświaty była źle przygotowana. Nie sprawdziliśmy, jakie będą tego skutki i teraz mamy tego efekty. O tym, że dzieci dzieli się na swoje, czyli gminne, i nie swoje, czyli dowożone z dużych nieraz odległości, przekonaliśmy się wizytując woj. dolnośląskie. W Sobótce dzieci popełniły samobójstwo na skutek takiego podziału i niechęci jednych dzieci do drugich. Nauczyciele nie dostrzegli w porę tej sytuacji. Była tu mowa o tym, że samorządy otrzymały raport Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#TeresaJasztal">Chciałabym zapytać, jak odniosły się do tego samorządy i na co zwróciły uwagę. Czasem zdarza się tak, że gdy szkoła osiąga nie najlepsze wyniki w nauczaniu, karani są za to nauczyciele. Nie przyznaje się im nagród, dodatków motywacyjnych. Trzeba dużo mądrości i dużego zrozumienia dla różnych uwarunkowań, żeby nie w taki sposób traktowane były te wyniki. Powstaje pytanie, jak samorząd ma je traktować, zwłaszcza że ma zupełnie inne kompetencje niż kurator i cały nadzór pedagogiczny.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#KrystynaSzumilas">Zacznę może od roli samorządu w tym systemie oceniania wyników egzaminów zewnętrznych i badania stanu polskiej edukacji. Jestem także zwolenniczką tego systemu i myślę, że w ciągu dwóch lat stało się coś ważnego w naszym kraju, bo teraz możemy na podstawie badań, których nie prowadzono dotychczas, ocenić umiejętności np. czytania przez polskich uczniów, a tym samym przez nasze społeczeństwo. Gdybyśmy trzy lata temu zapytali ministra edukacji, w jakim stopniu polskie dzieci opanowały czytanie, mógłby - co najwyżej -odpowiedzieć, że średnia ocena z języka polskiego jest trzy i pół albo cztery. To nic nie mówi o umiejętności czytania. Teraz możemy w przybliżeniu powiedzieć, że jest określona grupa uczniów, która tę umiejętność opanowała bardzo dobrze, i jest duża grupa uczniów, która z tą umiejętnością sobie nie radzi. W każdej szkole wiemy, które dziecko ma z tym problem, i możemy temu przeciwdziałać. Jak to należy zrobić? Należy wskazać tu na rolę, jaką spełnia dyrektor szkoły i grono nauczycielskie, ale w rzeczywistości wpływ ma na to środowisko, w którym uczeń żyje, a to środowisko przez sam tylko system edukacji nie ulega zmianom. Kto może zmienić to środowisko? To środowisko może zmieniać samorząd w gminie, może zmieniać samorząd wojewódzki na swoim terenie i może to środowisko zmieniać państwo przez podejmowanie właściwych decyzji strategicznych, gospodarczych i społecznych. I tu dochodzimy do problemu, w jakim stopniu wyniki egzaminów zewnętrznych mogą być wykorzystywane nie tylko do poprawy jakości pracy polskiej szkoły, ale również poprawy warunków życia dziecka, które uczy się w polskiej szkole. I w tym mają dużą rolę do odegrania samorządy, ale samorządy mają w tym zakresie nie do końca określone kompetencje. Ustawa o systemie oświaty wyraźnie mówi, że to nadzór pedagogiczny odpowiada za jakość pracy szkoły, a samorządy odpowiadają za to, żeby w szkole były umyte okna, żeby były pomalowane klasy i za dowożenie dziecka do szkoły. W ciągu ostatnich dwóch lat pracy tego Sejmu odebraliśmy bardzo dużo kompetencji samorządom. Daliśmy samorządom taki sygnał, że z jednej strony wprowadzamy zewnętrzne ocenianie uczniów i szkół, ale z drugiej strony jednak izolujemy ustawowo samorządy od podejmowania decyzji dotyczących funkcjonowania polskiej szkoły. Warto zastanowić się głęboko nad kompetencjami samorządu. Jeżeli chcemy pozyskać samorządy i chcemy, żeby były partnerami w poprawianiu stanu, poziomu i rozwoju polskiej edukacji, to musimy im przekazać sygnał, że one mają tu coś do powiedzenia. Chwała okręgowym komisjom egzaminacyjnym, które robią bardzo dużo, aby, mimo że samorządy takich kompetencji nie mają, wyposażyć je w pełną znajomość wyników egzaminów zewnętrznych, aby pokazać im, co tak naprawdę mierzą te egzaminy, a przez to zachęcić również do prowadzenia polityki proedukacyjnej na terenie, jaki obejmuje dany samorząd. Pan kurator powiedział zdanie, które zapisałam, że dla kuratora nie ma znaczenia tzw. „mapa osiągnięć powiatu” i nie ma znaczenia, jaki wynik ogólny uzyskało województwo. Dla kuratora ma znaczenie wynik, jaki uzyskuje pojedyncza szkoła.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#KrystynaSzumilas">Uwaga nadzoru pedagogicznego skupia się na pracy szkoły. Jednak w tym zdaniu widać brak takiego ogniwa, jakim jest przeniesienie tego, co dzieje się w szkole, na środowisko, w którym działa. Apeluję, aby poza takimi stwierdzeniami, że samorządy likwidują szkoły i placówki oświatowe, mówić również o tym, co dobrego robią samorządy dla rozwoju edukacji na swoim terenie. Do tego, aby wszystkie samorządy tak postępowały, potrzebne są odpowiednie narzędzia w postaci kompetencji i bezpośredniego wpływu na funkcjonowanie szkół. Wyniki egzaminów zewnętrznych ujawniły, że uczniowie, którzy uzyskiwali bardzo niskie i najniższe oceny punktowe, żyją i uczą się w miastach. Jest takich uczniów ponad 18 proc. Natomiast aż 26 proc. takich uczniów to są uczniowie małych gmin miejsko-wiejskich. Jeżeli popatrzymy na wykaz gmin, w których jest więcej uczniów o bardzo wysokich wynikach, ten udział jest dokładnie odwrotny. Okazuje się, że blisko 25 proc. uczniów szkół w miastach osiąga bardzo dobre wyniki i dobre wyniki, a tylko 18 proc. uczniów szkół w gminach wiejskich i miejsko-wiejskich osiąga takie wyniki. Jest to sygnał dla polityki oświatowej państwa, ale również sygnał dla samorządów, że trzeba wspomagać szkoły w małych miejscowościach i pracujących tam nauczycieli. Apelowano tu do wojewódzkich ośrodków metodycznych o udzielanie takiej pomocy, i od trzech lat na terenie kraju powstają powiatowe i gminne ośrodki doskonalenia nauczycieli. To są jednostki samorządu terytorialnego działające w konkretnym powiecie lub w gminie. W sytuacji województwa, w którym teraz jesteśmy, ważne jest, aby droga nauczyciela do ośrodka doskonalenia była także krótsza. Moim zdaniem, takim elementem wspierania nauczyciela na wsi po to, aby wyniki egzaminów wiejskich uległy poprawie, powinno być wspieranie tych ośrodków powiatowych i gminnych doskonalenia nauczycieli i zapewnienie im dobrych warunków finansowych. Mam nadzieję, że będzie możliwość podyskutowania o tym przy rozważaniach nad zmianami w Karcie Nauczyciela, zwłaszcza w art. 70a, bo tam proponowane są takie zmiany, które mogą spowodować, że te ośrodki pozostaną bez wsparcia finansowego i będą wyłącznie na garnuszku gminy, a zamiast rozwijać się, mogą być zlikwidowane. Ważna jest sprawa samej organizacji egzaminów zewnętrznych. Ta akcja od strony logistycznej jest udana. Jest to ogromne przedsięwzięcie i ogromna liczba dzieci przystępujących do egzaminów. Odbyło się to w całej Polsce bardzo sprawnie. Natomiast jest pewien problem z rzetelnością wyników egzaminów. Wiemy, że dochodziło do sytuacji, kiedy egzamin musiał być unieważniony i nie przez to, że stwierdzono, iż dziecko ściągało, ale przy sprawdzaniu okazywało się, że albo nauczyciel sam poprawił dziecku zadanie, albo wyniki danej grupy uczniów były identyczne i było duże prawdopodobieństwo, że komisja egzaminacyjna pozwalała na ściąganie. Tam, gdzie stwierdzono, że miało miejsce ewidentne ściąganie, egzaminy zostały unieważnione. Uczniowie musieli po raz drugi przystąpić do egzaminu. Była to kara dla uczniów, którzy przystąpili do tego egzaminu. Co się stało z nauczycielami egzaminującymi i dyrektorem szkoły odpowiedzialnym za przebieg egzaminu i co się stało z obserwatorami zewnętrznymi obecnymi na egzaminie, gdzie doszło do ściągania? Dowiedziałam się z przerażeniem, że unieważniono także te egzaminy, których obserwatorem zewnętrznym był wizytator oświaty.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#KrystynaSzumilas">Trzeba na to zwrócić szczególną uwagę i przypilnować, aby w przyszłym roku nie było takich sytuacji, i żeby karane były nie tylko dzieci, ale żeby również wyciągane były służbowe konsekwencje w stosunku do osób, które były obecne przy egzaminach zewnętrznych i są odpowiedzialne za ich prawidłowe przeprowadzenie. Na koniec mała dygresja. Wyniki egzaminów ujawniły, że szkoły niepubliczne osiągnęły bardzo dobre wyniki, i sądzę, że ta burzliwa dyskusja dotycząca siatki godzin lekcyjnych w tych szkołach i jakby przymuszania szkół niepublicznych, aby realizowały obowiązujący ramowy plan nauczania, była niepotrzebna. Egzaminy wykazały, że szkoły niepubliczne dobrze uczą powierzone im dzieci, nawet jeżeli w niektórych z nich, podobnie jak i w niektórych szkołach publicznych, mogło dojść do przypadków ściągania na egzaminie. Ogólnie wynik egzaminów w szkołach niepublicznych był dużo lepszy niż w szkołach publicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#RyszardHayn">Zanim udzielę głosu pani posłance Danucie Grabowskiej, zapisanej do dyskusji, apeluję do państwa, którzy są gośćmi na naszym posiedzeniu, o udział w dyskusji, bo państwo macie także prawo głosu. Jesteśmy bardzo ciekawi państwa opinii i proszę zgłaszać się do dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#DanutaGrabowska">Jesteśmy w województwie, w którym skumulowały się polskie biedy. Dlatego składam szczególne podziękowanie koleżance posłance Danucie Ciborowskiej i władzom województwa za to, że nas tu zaprosili, że nie boją się rozmawiać o tym bardzo trudnym problemie, bo najgorsze są metody strusia, że skoro jest jakiś trudny problem, to my go odłóżmy. A przecież trudny problem sam się nie rozwiąże. Obecność przedstawicieli władz województwa na naszych obradach świadczy o tym, że te problemy nie są państwu obojętne. Nie jest to pierwsze spotkanie członków naszej Komisji na temat egzaminów zewnętrznych. Omawialiśmy pierwsze doświadczenia i wszyscy się już dużo nauczyli i wiedzą dokładnie, do czego te egzaminy służą. Gdy porównuję materiały, jakie dostaliśmy na pierwsze nasze posiedzenie Komisji poświęcone tym sprawom, z materiałami, które mamy do dyspozycji obecnie, to muszę z przyjemnością stwierdzić - i chyba państwo to potwierdzą - że jest między nimi ogromna różnica jakościowa i że teraz mówimy o sprawach bardziej konkretnych. Po to został zorganizowany egzamin zewnętrzny, żeby porównywać rzeczy porównywalne i oceniać pracę szkoły oraz sytuację w oświacie, która ulega przecież zmianom, i to na lepsze. Bardzo dobrze, że mówimy o tych sprawach na przykładzie konkretnego województwa, które ma swoje liczne problemy. Apeluję do państwa z tego województwa, abyście nie myśleli, że u was jest najgorzej, bo z przedstawionej mapy regionów i powiatów wynika, iż woj. warmińsko-mazurskie nie jest wcale w najgorszej, chociaż bardzo trudnej, sytuacji. Zastanawiam się jednak, czy większe tradycje oświatowe, mniejsza migracja ludności w niektórych województwach nie jest również tym elementem, który wpływa na jakość kształcenia. Trudno powiedzieć, że woj. podkarpackie to jest region mlekiem i miodem płynący, a jak się patrzy na tę mapę, to jest tam zupełnie nieźle, jeśli chodzi o wyniki egzaminu. Na wszystkie te uwarunkowania trzeba popatrzeć i spokojniej, i szerzej. Nastąpił znaczny postęp jeśli porównać to, co prezentowała nam Centralna Komisja Egzaminacyjna na poprzednim posiedzeniu Komisji poświęconemu tym kwestiom, z materiałami przedstawionymi nam teraz. Pan dyrektor CKE powiedział, że wprowadzenie egzaminów zewnętrznych nie jest jeszcze procesem zamkniętym, i trudno się z tym nie zgodzić. To, że państwo mają zamiar się spotkać i mówić o problemach, które się rysują na tle dotychczasowych doświadczeń przeprowadzania egzaminów zewnętrznych, jest tego dowodem. Będziecie państwo zapewne mówić o pytaniach egzaminacyjnych i zastanawiać się, na ile są one skorelowane z podstawami programowymi. Podpowiedziałabym jeszcze, aby omówić także problem różnego rodzaju podręczników, aby ocenić, jak ich treść ma się do tego, czego wymaga się od uczniów na egzaminie. Bardzo ważnym problemem jest także doskonalenie nauczycieli i to, jak im pomóc. Mówimy o szkole życzliwej dla dziecka, ale szkoła powinna być życzliwa także dla nauczyciela. Wymagamy od nauczyciela, aby obiektywnie oceniał ucznia i żeby był mu życzliwy, ale podobnie ma się sprawa z nauczycielami podnoszącymi swoje kwalifikacje, którym trzeba pomagać i odnosić się do nich życzliwie. Podzielam pogląd, że ośrodki doskonalenia muszą być blisko nauczycieli, ale trzeba się zastanowić, jak blisko.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#DanutaGrabowska">Jako pedagog ze sporym doświadczeniem nie wyobrażam sobie powoływania różnych ośrodków doskonalenia nauczycieli w gminie malej i typowo rolniczej. Kto kogo i jakimi metodami ma tam kształcić i doskonalić? Kiedyś było tak, że takie ośrodki organizowano na szczeblu powiatów i właściwie to wszystko już było. Warto więc zastanowić się nad tym, czy nie wrócić do dawnych, sprawdzonych metod wtedy, gdy rozmawiamy o sprawnym, życzliwym nauczycielowi, ale kompetentnym doskonaleniu nauczycieli. Kolejna sprawa, nad którą nie możemy przejść do porządku dziennego, to kształcenie nauczycieli. Znów się narażę, ale powiem, że skoro mamy nadmiar nauczycieli nauczania początkowego, a uczelnie pedagogiczne z całym spokojem przeprowadzają cały wielki nabór kandydatów na tego rodzaju kierunki, to nie rozumiem, jak można to robić. Przecież po pięciu latach opuści taką uczelnię absolwent, który na samym starcie będzie bezrobotny i musi być od razu przekwalifikowany. Czy w biednym państwie stać nas na to, aby z kasy państwowej przeznaczać na to pieniądze? Czy jest to uczciwe wobec młodej osoby, która jeszcze ma prawo błądzić i nie bardzo wie, co robi, wybierając ten zawód, nie zadaje sobie sprawy z konsekwencji swojego wyboru? Na to trzeba zwróci uwagę. Nie wiem, jak długo będziemy jeszcze czekać na ustawę o szkolnictwie wyższym i jak długo nie będziemy mieli odwagi odpowiedzieć sobie na niektóre naprawdę proste pytania. Jeżeli chodzi o okręgowe komisje egzaminacyjne, to bardzo dobrze, że one nie tylko przedstawiają wyniki sprawdzianu i egzaminów, ale również zastanawiają się nad tym, jak być tym ogniwem życzliwym nauczycielowi, jak pomóc w rozwiązaniu stojących przed nim problemów nauczania. Dlatego w odróżnieniu od pana posła Antoniego Stryjewskiego chylę czoło przed okręgowymi komisjami egzaminacyjnymi za to, że w miarę nabywania doświadczeń i umiejętności przygotowują różnego rodzaju materiały, które mają wspomóc nauczyciela, a także ucznia. To jest bardzo ważne. Zastanówmy się nad sprawą szkół. W dużych miastach, głównie w Warszawie, ale nie tylko, prowadzony jest taki ranking. Czy jest on szkodliwy? Tam, gdzie jest duża konkurencja, może częściowo tak. To nie jest jednak odrębny temat. Może nie należy upubliczniać takich rankingów tam, gdzie jest szczególnie źle, aby ponad miarę nie zawstydzać tych gorszych szkół. Jednak taką gorszą szkołą trzeba się zainteresować i rozmawiać z jej nauczycielami, zastanawiać się, jak podnieść poziom takiej szkoły. Nie wszystko zależy od nauczycieli, ale od różnych czynników i warunków lokalnych. Trzeba sprawiedliwie rozkładać odpowiedzialność. Moim zdaniem, nie można dłużej czekać z wydaniem rozporządzenia o nadzorze pedagogicznym. W ustawie są teraz odpowiednie zapisy, ale muszą być uzupełnione jasnym i czytelnym rozporządzeniem - po to, aby zapoznać z nim gruntownie nie tylko pracowników kuratoriów i odpowiednio ich przeszkolić, ale również nauczycieli, żeby wiedzieli, czego mają prawo się spodziewać. Trzeba też zapoznać z tym samorządy, ale wyważając proporcje pomiędzy nadzorem a doskonaleniem nauczycieli, bo wymagać można tylko od tego, komu stwarza się odpowiednie warunki i podaje się pomocną dłoń.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#DanutaGrabowska">Jeżeli w woj. warmińsko-mazurskim na jednego wizytatora przypada ok. 30 szkół - przy takich odległościach między tymi szkołami - to nadzór jest taki, na jaki stać takiego wizytatora. Zauważam, że w szkołach zaczynają się zastanawiać nad tym, z jakim uczniem mają do czynienia, i robi się nawet takie wewnętrzne sprawdziany. I to dzieje się głównie w gimnazjum, a więc w szkole bardzo trudnej do prowadzenia i ze względu na trudny wiek uczniów, i ze względu na to, że ta szkoła trwa krótko, a pogram jest bogaty, i że dzieci pochodzą z różnych środowisk. Jest dobrze, jeśli nauczyciel chce wiedzieć, jacy uczniowie trafili do szkoły, co może z nimi robić, aby uzupełnić zaległości, czy zmienić pewne, nie zawsze dobre, upodobania. Powstaje w związku z tym problem wyrównywania dysproporcji w wiedzy uczniów i stosowania różnych metod wychowawczych. Nie bójmy się powrotu do konserwatyzmu w polskiej oświacie, m. in. powrotu do zajęć wyrównawczych. My boimy się teraz nawet do tego, żeby to, co jest dobre, nazywać po imieniu. Bardzo ważne jest zastanowienie się nad tym, na ile pytania egzaminacyjne odpowiadają programom nauczania i podręcznikom oraz przede wszystkim podstawom programowym poszczególnych przedmiotów. I tego należałoby oczekiwać od Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, bo, być może, jest znacznie lepiej, jeśli chodzi o efekty nauczania, niż wynikałoby to z uzyskanych na egzaminie ocen punktowych. I jeszcze jedna kwestia i apel do władz wojewódzkich. Jeżeli nie ma żadnej innej egzekucji, to powinno się stosować publiczne zawstydzenie tych gmin, w których bieda aż piszczy, a środki z subwencji oświatowej przeznacza się na inne cele. Niech to będzie normalnie naganne i niech będzie nagłośnione.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#DanutaCiborowska">Do dzisiejszego posiedzenia i mojego wystąpienia przygotowałam się w sposób niezwykle praktyczny. Ze wszystkich materiałów, które otrzymaliśmy, wyłania się obraz statystycznego ucznia, a więc anonimowego. W celu pogłębienia tego obrazu statystycznego ucznia odbyłam wspólnie z kolegami wiele spotkań i rozmów, aby pokazać całej Polsce, że na Warmii i Mazurach nie jest wcale tak źle, jak wynika z danych statystycznych. Mamy wielkie trudności, co jest faktem, ale nie możemy godzić się, aby ten przekaz statystyczny powodował, że opinia o warmińsko-mazurskim uczniu i nauczycielu jest taka, iż są to nieudacznicy. To jest tylko część prawdy o poziomie i nauczycieli, i uczniów, ale to nie tak bardzo odbiega od tego, co jest w innych województwach. Odbyłam wiele spotkań i konsultacji z praktykami, z ludźmi, którzy posługują się nie tylko informacjami i analizami statystycznymi, ale badaniem tego, co kryje się za tymi danymi, a więc uzdolnień uczniów, metod nauczania, możliwości przyswajania wiedzy na tle konkretnych warunków rodzinnych, społecznych i gospodarczych. Rozmawiałam również z uczniami, którzy poddawani są przyjętym metodom nauczania, a potem egzaminowaniu zewnętrznemu. Z tego, co ustaliłam, wyłania się obraz następujący. Po pierwsze - egzamin zewnętrzny został wpisany w system oświaty oraz został przyjęty przez środowiska szkolne i zostanie utrwalony jako metoda, chociaż jest ogromnym stresem dla każdego młodego człowieka. Pozornie wydaje się, że uczeń przystępuje do egzaminu i bez specjalnych emocji pisze testy, ale jest to tylko pozór obojętności. Taka postawa jest obroną przed stresem, jaki przeżywa uczeń na egzaminie zewnętrznym. Po drugie - ten egzamin jest stresem także dla rodziców. I musimy mówić o tym otwarcie, bo to później rodzice w domu rodzinnym po powrocie dziecka z egzaminu odbierają to, co uczeń przeżył. Powoduje to wzrost napięcia emocjonalnego w całym środowisku domowym. Po trzecie - uczeń będzie przystępował do egzaminu, bo taki jest wymóg, ale chce, aby wynik egzaminu mógł uzyskać najszybciej, jak tylko jest to możliwe, wręcz niemal natychmiast. Każdy dzień zwłoki powoduje zmniejszenie się napięcia i zainteresowania wynikami egzaminu. Uczeń po prostu staje się obojętny także wtedy, gdy wreszcie dowiaduje się o wyniku. To się po prostu rozmywa w świadomości młodego człowieka. W związku z tym nie jest to egzamin, który mobilizuje, bo mobilizuje tylko taki egzamin, którego wynik otrzymuje się niezwłocznie i już następnego dnia można go poprawiać, jeśli wypadł niepomyślnie. Była tu mowa o powtarzaniu egzaminu wtedy, gdy stwierdzono ściąganie, czy nawet podejrzewano o to uczniów, a czasem nawet nauczycieli o współudział. Tego się nie da uniknąć całkowicie, bo tak było od stuleci, i szkoła rządzi się pewnymi zwyczajami. Można i trzeba temu przeciwdziałać, ale całkowicie wyeliminować się nie da. Obciążanie za to osób towarzyszących egzaminowanym tzn. nauczycieli czy obserwatorów, jest w pewnych przypadkach uzasadnione, ale nie trzeba tego uogólniać i stwarzać atmosfery powszechnej podejrzliwości i braku zaufania do wszystkich.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#DanutaCiborowska">Osiągane na egzaminie wyniki są najważniejsze dla ucznia i jego rodziców, dla dyrektora szkoły i nauczyciela, który prowadzi danego ucznia. Statystyka i uogólnianie danych o wynikach średnich i porównywaniu ich w różnych przekrojach ma swoje uzasadnienie, ale to nie ma w zasadzie wpływu na pojedynczego ucznia. W związku z tym owe raporty o egzaminach, przygotowywane przez Okręgową Komisję Egzaminacyjną, są rozmaicie przyjmowane w szkołach, do których trafiają. Czytałam takie raporty i stwierdziłam, że 15 stron zajmowała czysta statystyka w różnych tabelkach i słupkach odpowiednio kolorowanych. Wygląda to bardzo atrakcyjnie wzrokowo. Natomiast podsumowanie i wnioski zawierające zresztą suche stwierdzenia zajmowały zaledwie połowę strony. Jeżeli tak ma to wyglądać i być powielaniem statystyki, to szkoda na to czasu i papieru. Taki materiał trafiający do szkoły powinien być nieco inaczej przygotowany i redagowany. Egzamin zewnętrzny wywołuje niezwykle silny stres także u nauczycieli. Cokolwiek byśmy o takim egzaminie powiedzieli, jest to swego rodzaju bicz na nauczycieli. Przez pryzmat statystyki po wynikach egzaminu oceniamy także nauczycieli, a przecież nie zawsze jest to uzasadnione i nie można się tylko tym kierować. Za tym kryje się człowiek ze wszystkimi swoimi możliwościami dydaktycznymi. Wyniki wykorzystywane są czasami do uzasadniania decyzji, jakie nie powinny być podejmowane. Nie zgadzam się z panem posłem Antonim Stryjewskim, że powinno się zlikwidować okręgowe komisje egzaminacyjne, bo są zbytecznymi instytucjami. One powinny działać z bardzo prostego powodu: po prostu są wpisane w system edukacji jako powołane do prowadzenia egzaminów zewnętrznych. Ja osobiście uważam, że okręgowych komisji egzaminacyjnych powinno być więcej. Taka komisja powinna być powołana także w woj. warmińsko-mazurskim z uwagi na jego specyfikę i szczególną sytuację gospodarczą i ludnościową. Jest to ogromne obszarowo województwo o bardzo rozproszonym osadnictwie, co odbija się na pracy szkół. Jeżeli mamy poprawić jakość nauczania, to dużym wsparciem dla kuratora, dyrektorów szkół i ośrodków metodycznych byłaby okręgowa komisja egzaminacyjna z siedzibą w Olsztynie, z uwagi na znaczne oddalenie obecnie zajmującej się naszym województwem Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łomży. Prosiłabym pana ministra, aby wziął to pod rozwagę. Najlepszym momentem do powołania u nas Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej byłby rok 2005, kiedy będzie wprowadzona nowa matura. To mogłoby się przyczynić do poprawy wyników egzaminacyjnych w naszym województwie.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#AnnaMościcka">Nieco zdziwiłam się, że pani dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łomży nie wymieniła wśród swoich sprzymierzeńców placówek doskonalenia nauczycieli. My do dzisiaj nie otrzymaliśmy raportów, jakie Okręgowa Komisja Egzaminacyjna przesłała do wszystkich szkół. W takiej sytuacji braku dostatecznych informacji trudno planować doskonalenie nauczycieli. W roku ubiegłym pani dyrektor gościła w mojej placówce i poznała zespół pracujący w Ośrodku już od 10 lat. Są to wszystko ludzie bardzo kompetentni. Ja również nie wyobrażam sobie, że mogłoby powstać 20 czy 30 powiatowych czy nawet gminnych placówek doskonalenia nauczycieli w tym województwie, bo kto by w nich pracował? Musieliby to być wysoko kwalifikowani ludzie reprezentujący różne umiejętności, co w metodyce pedagogicznej jest niezwykle istotne. Jesteśmy dobrze przygotowani do wykonywania naszych zadań, tym bardziej, że dobrze orientujemy się w poziomie szkół i zatrudnionych w nich nauczycieli. Każda forma zajęć prowadzonych w ośrodku jest ewaluowana i dokładnie wiemy, ilu nauczycieli wymaga podnoszenia kwalifikacji. W roku ubiegłym w woj. warmińsko-mazurskim doskonaliły swoje kwalifikacje 23 tysiące nauczycieli. W zasadzie każdy nauczyciel powinien się doskonalić, aby można było uzyskać odpowiednie przełożenie w postaci lepszych wyników nauczania. Są nauczyciele, którzy doskonalili się już wielokrotnie, ale są i tacy, którzy nigdy nie dotarli do żadnej placówki pomocy metodycznej, kształcenia czy doskonalenia. Powinniśmy podjąć wspólne działania, aby wszyscy nauczyciele byli objęci systemem doskonalenia. Mogę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że tam, gdzie wyniki egzaminów wypadły dobrze, był to efekt przygotowywania uczniów przez nauczycieli doskonalących się i mam na to dowody. Trzeba pamiętać o tym, aby środki na doskonalenie, chociażby w postaci grantów kuratora oświaty, trafiały do nauczycieli, aby mogli z nich korzystać.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#GrażynaŻytko">Reprezentuję grupę doradców metodycznych, którzy pracują bezpośrednio z nauczycielami i próbują ich wspomagać. Chciałam państwa poinformować o rozwiązaniu, jakie zastosowano w Bartoszycach. Samorząd miasta Bartoszyce i starosta powiatu bartoszyckiego zorganizowali zespół doradców, który funkcjonuje na zasadach nieco innych niż kiedyś funkcjonowali doradcy tzn. aby praca była wykonana, a koszty były jak najniższe. O tym, że praca doradców jest potrzebna, świadczy liczba nauczycieli korzystających z doradztwa. Z naszej pomocy w roku ubiegłym skorzystało 2800 nauczycieli. Pani dyrektor Anna Mościcka już mówiła o tym, że niektórzy czują potrzebę utrzymywania ścisłych kontaktów z metodykami i doradcami, ale są i tacy, którzy w ogóle nie korzystają z takiej pomocy. Tymczasem taka pomoc jest potrzebna niemal wszystkim nauczycielom. W ośrodkach doskonalenia nauczyciele zdobywają różne umiejętności potrzebne im w pracy, natomiast my, jako doradcy, pomagamy im we wdrożeniu tego, czego się nauczyli na różnych kursach doskonalących. W naszym województwie działa więcej takich ośrodków doskonalenia i zespołów doradztwa. Wiem, że samorządy organizują je w różny sposób. Nasze rozwiązanie na razie sprawdziło się, bo jest jednym z najtańszych.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#BożenaHarbaszewska">W mojej szkole podstawowej i w gimnazjum uczy się łącznie 480 uczniów. Osobiście uważam, że woj. warmińsko-mazurskie nie ma niskiego wyniku sprawdzianów i egzaminów zewnętrznych, biorąc pod uwagę te wszystkie uwarunkowania, o których już była mowa. Moja szkoła uzyskała w tym roku dobry wynik ogólny, ale myślę już o roku przyszłym, bo wiem, że w jednej z klas gimnazjum będę miała wynik niski, dlatego że zdecydują tu uwarunkowania społeczne. Przeprowadziliśmy badania konfrontujące uzyskane przez uczniów wyniki z poziomem wykształcenia rodziców. W mojej szkole ponad 90 proc. uczniów ma rodziców, którzy ukończyli tylko szkołę podstawową. Z każdym rodzicem staramy się omawiać wynik egzaminu wewnętrznego i zewnętrznego ich dziecka, ale większość rodziców nie czuje potrzeby przyjścia do szkoły i zainteresowania się wynikami nauczania swoich dzieci. Nie chcą rozmawiać na ten temat. To także wpływa na poziom pracy ucznia i jego zainteresowanie nauką. W mojej szkole organizuję egzaminy wewnętrzne w grudniu, bo raport Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej i zawarte w nim informacje i uwagi są pożyteczne, ale nie są dostateczną podstawą do przygotowania programu naprawczego dla tych uczniów, którzy mają braki albo trudności w nauce. Ja swoje raporty wewnętrzne piszę nieco inaczej. Statystyka zajmuje w nich trzy strony, a wnioski - siedem stron. Te raporty są omawiane z rodzicami, chociaż ich nie zawsze to interesuje. Wielu rodziców z góry zakłada, że nie pośle dziecka do szkoły średniej, bo ich na to nie stać. Zachętą są tu stypendia fundowane przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa dla uczniów, którzy podejmą naukę w szkole średniej. Apeluję o pomoc stypendialną dla tych dzieci z biednych rodzin. Szkoły średnie są zlokalizowane w znacznej odległości od miejsc zamieszkania, głównie w dużych miastach, a wielu nieraz zdolnych uczniów nie stać na opłacenie stancji. W związku z obojętnym stosunkiem rodziców do nauki swoich dzieci nie mają one sprzyjających warunków domowych, aby przygotowywać się do lekcji, i dlatego staramy się organizować więcej zajęć dodatkowych, podczas których nauczyciele pracują z dzieckiem w szkole. Wykorzystywane są do tego tzw. godziny dyrektorskie, ale to nie wystarcza. Powstaje nowy priorytet - nauczanie języków obcych począwszy od drugiej klasy szkoły podstawowej. Na to też potrzebne są godziny dodatkowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WłodzimierzSzelążek">Moje gimnazjum osiągnęło wynik bardzo dobry, wyższy od średniej krajowej, i to zarówno w części egzaminu dotyczącej przedmiotów humanistycznych, jak i zwłaszcza w części dotyczącej przedmiotów matematyczno-przyrodniczych. Osiągnięto to dzięki rzetelnej pracy nauczycieli i uczniów, także na zajęciach pozalekcyjnych, które większość nauczycieli prowadziła społecznie. Nie wiem tylko, co będzie za dwa-trzy lata, kiedy ci nauczyciele zdobędą najwyższe stopnie awansu zawodowego i wówczas nie będzie im się chciało tego robić. Wtedy wyniki nauczania mogą być gorsze. Mówiono o większym zaangażowaniu samorządów w sprawy szkół, o wyposażeniu ich w odpowiednie kompetencje i instrumenty działania. Najważniejszym dla nich instrumentem są pieniądze, bo bez pieniędzy nauczycielom przestanie się chcieć dbać o wyższy poziom nauczania.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#RyszardHayn">Pani dyrektor prosiła o umożliwienie jej odniesienia się do poruszonych tu kwestii.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#HelenaSytyniec">My także się uczymy i eliminujemy dostrzeżone przez nas i wskazane nam z zewnątrz błędy w pracy. Przyjmuję wszystkie uwagi, jakie tu zgłoszono pod adresem Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Gdy przygotowaliśmy pierwsze raporty o wynikach sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego i przesłaliśmy je do samorządów, zbadaliśmy, co się z nimi stało. Stwierdziliśmy, że w 80 proc. samorządów wcale ich nie przeczytano. Tak było z raportem o pierwszym egzaminie. Przy drugim egzaminie, kiedy poza danymi o wynikach przedstawiliśmy mapę Polski, na której wskazane były niskie wyniki szkół woj. warmińsko-mazurskiego, wówczas nasze raporty wzbudziły pewne zaintrygowanie. Skutek był jednak taki, że w tych szkołach, gdzie stwierdzono niskie wyniki, zastosowano najprostszy instrument: niskie wyniki - obniżenie dodatku funkcyjnego dyrektorowi szkoły. Myśmy na wszystkich spotkaniach z samorządami zgłaszali weto wobec takiej metody postępowania. Nie chcemy niczego narzucać samorządom, ale widzę możliwość udzielenia innej formy pomocy szkołom przez samorządy niż ta, jaka zastosowano. Podam przykład jednej z gmin - Rozogi. Dokonaliśmy wspólnie z wójtem dokładnej analizy wyników uzyskanych przez szkoły tej gminy. Nie jesteśmy tylko instrumentem statystycznym - mówię to do pani posłanki Danuty Ciborowskiej. W gminie Rozogi jest czterooddziałowe gimnazjum, ale dwie klasy gimnazjalne uczą się w terenie w szkołach podstawowych. Gdy porównywaliśmy wyniki egzaminów, zastanawialiśmy się także nad tym, jak wpływa taka lokalizacja na uzyskane wyniki, a także nad tym, jakie są powody tego, że w dwóch oddziałach gimnazjalnych w Rozogach jeden ma wyniki słabe, a drugi dobre. Czy wyselekcjonowano dzieci, aby te zdolniejsze trafiły do jednego oddziału, czy też stosowano inne metody nauczania? Wójt ma teraz pełny obraz stanu edukacji w gimnazjum. W sprawach reorganizacji sieci szkolnej czy doskonalenia nauczycieli można porozumiewać się z samorządami i przekazywać odpowiednie argumenty wynikające z danych o sprawdzianach i egzaminach. Mamy kontakty z wojewódzkim ośrodkiem metodycznym i ośrodkiem doskonalenia nauczycieli i przekazujemy nasze uwagi. Przy organizowaniu doskonalenia nauczycieli trzeba, naszym zdaniem, sprawdzać kogo się doskonali i co się doskonali. Popieram doradców metodycznych, tylko nie na najniższym szczeblu. W naszych raportach nie ma aż tak dużo statystyki, ale jest tam przede wszystkim analiza zadań egzaminacyjnych i osiąganych przez uczniów wyników. Staramy się ustalać, co jest przyczyną tego, że dzieci sobie nie radziły z zadaniami. Dlatego wydaliśmy materiały instruktażowe, oparte na tych badaniach. Nasze tegoroczne raporty znacznie różnią się od ubiegłorocznych. Pani dyrektor szkoły z Jedwabna nie powiedziała o jednej bardzo istotnej sprawie. W ubiegłym roku to właśnie samorząd zaprosił Okręgową Komisję Egzaminacyjną na spotkanie radnych i pamiętam, co mówili rolnicy, a zarazem ojcowie uczniów tej szkoły po spotkaniu. Wykazali dużo troski o pracę szkoły i o wyniki osiągane w niej przez ich dzieci. Ja osobiście mam wielkie zaufanie do rodziców, do rodziny i wiem, że mogą i chcą wspomagać szkołę. Wyniki uczniów z Jedwabna są w tym roku lepsze, i to zdecydowanie. Wielki postęp odnotowaliśmy w Ełku. Egzaminy wiążą się ze stresem, młodzież przeżywa je bardo mocno.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#HelenaSytyniec">Jedna z uczennic, córka pracownika naukowego Uniwersytetu, gdy otrzymała wyniki, jakie uzyskała na egzaminie, uciekła z domu, bo dla niej była to wielka tragedia, że tak słabo wypadła na egzaminie. Uczennica ta podczas wcześniejszych badań wykazała się wysokim ilorazem inteligencji, a także miała wysokie oceny w ciągu roku szkolnego. Ponieważ rodzice byli zaniepokojeni jej stanem nerwowym, odbyliśmy wspólnie rozmowę i staraliśmy się dociec przyczyn tak słabego wyniku na egzaminie. Okazało się, że ta zdolna uczennica nie czyta do końca poleceń dotyczących zadania, które ma rozwiązać. Ponieważ zrobiła także wiele błędów językowych, pytaliśmy, czy pisała w szkole podania. Okazało się, że pisała ich bardzo dużo i odbyła wiele ćwiczeń. Na pytanie, dlaczego w takim razie egzamin wypadł źle, odpowiedziała, że nikt jej prac klasowych nie sprawdzał na lekcjach. Jestem daleka od uogólnień, ale często zdolni uczniowie nie są dostatecznie kontrolowani, nie sprawdza się dokładnie zadań, które rozwiązują, czy tekstów, które piszą. Potem następują takie przypadki, że uzyskują oni niskie oceny.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#RyszardHayn">Jeżeli są jeszcze jakieś kwestie do wzajemnego wyjaśnienia, to mogą panie to zrobić po posiedzeniu. Proszę o zabranie głosu pana ministra.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#FranciszekPotulski">Chciałbym zacząć od tego, że nic, co jest nowego w oświacie, nie dzieje się nagle, a to, co dzieje się w oświacie dzisiaj, powoduje skutki, które wystąpią dopiero za 5–6 lat. Dlatego warto do wielu spraw podchodzić bardzo spokojnie i w bardzo wyważony sposób. Jeżeli chodzi o to, czy umiałbym trzy lata temu odpowiedzieć na pytanie, czy dzieci potrafią czytać książki, powiedziałbym, że tak, w zdecydowanej większości. Dodałbym może nieco więcej, a mianowicie to, że książka stała się - niestety - droga i media wypierają książkę. Oglądałem szkolne podręczniki multimedialne; możemy nad tym ubolewać, ale taki jest ten czas. Książka zmienia swój charakter i swoją rolę, ale też nie wrócą czasy, gdy książka była tania i powszechnie dostępna. Podjęto ostatnio takie akcje, żeby przynajmniej kwadrans dziennie czytać dziecku książkę, i przypomina mi to ten okres, gdy mówiło się: „Poczytaj mi, mamo”. Faktem jest, że musimy w szkole wrócić do pewnych dawnych metod, z których niepotrzebnie zrezygnowaliśmy. Dyrektorzy, nauczyciele i wizytatorzy w tych placówkach, gdzie przebieg egzaminów został zakłócony w wyniku ich niedbalstwa, nie mogą otrzymać pozytywnej oceny pracy i nie mogą ubiegać się o wyższe stopnie awansu zawodowego. Kuratorzy na naradzie, jaka odbyła się w lipcu na temat przebiegu i wyników egzaminu, tę formułę przyjęli. Niektórzy dyrektorzy byli pod presją i swoich nauczycieli, i części rodziców, którzy mówili, że nasze dzieci muszą dobrze zdać, a więc należy przymknąć oczy na to, że się im pomaga, czy też że one sobie wzajemnie pomagają na egzaminie. Przypominam, że powiaty i środowiska, jeżeli chodzi o warunki są porównywalne, a jednak wyniki są różne - i dobre, i złe. Jeżeli chodzi o problem dowożenia dzieci, to przypomnę, że to nie kurator likwiduje szkoły. Na naradzie kuratorów mówiliśmy, że ewentualna zgoda na likwidację szkoły może być wydana wtedy, gdy dowóz dzieci do nowej szkoły czy nowego miejsca nauki nie przekroczy godziny. Takie przypadki, o jakich tu mówiono, zostały spowodowane przyjętymi w swoim czasie decyzjami o zmianach w sieci szkolnej i teraz trzeba będzie sobie z tym jakoś poradzić. Warto zastanowić się nad losem przedszkoli i wychowania przedszkolnego teraz, gdy koszty realizacji tego zadania zostały przesunięte do gmin i one mają je pokryć ze swoich dochodów. Trzeba ostrożnie patrzeć na zmianę w finansowaniu zadań oświatowych. Są dobre i bardzo dobre samorządy, które rozumieją istotę zadań oświatowych. Są jednak i takie, które nie w pełni doceniają te zadania. Była mowa o systemie doradztwa. Jestem w dużym kłopocie, bo wysłuchałem dwóch wypowiedzi. Z jednej wynikało, że trzeba prowadzić doradztwo tylko w wojewódzkim ośrodku metodycznym czy ośrodku doskonalenia nauczycieli. Z drugiej wynikało, że trzeba te ośrodki doradztwa usytuować bliżej nauczycieli, nawet w gminach. Podany był przykład Bartoszyc, ale ze sprawozdania o wynikach egzaminów można wyczytać, że Bartoszyce nie wypadły tak imponująco. W woj. warmińsko-mazurskim jest dużo powiatowych placówek doradztwa, zdecydowanie więcej niż w innych regionach Polski. Jeżeli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Egzamin zewnętrzny został przeprowadzony dopiero dwa razy i nie można jeszcze formułować ostatecznych wniosków.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#FranciszekPotulski">Ten egzamin za rok będzie organizowany po raz trzeci i wtedy nie uciekniemy od wniosków i od dokładniejszej jeszcze analizy owych białych plam, którymi oznaczone są te obszary, gdzie egzamin wypadł zdecydowanie słabo. Jeżeli chodzi o system doradztwa, to sytuacja się komplikuje, ponieważ koledzy ze związków zawodowych bardzo mocno opowiadają się za tym, aby wyeliminować z obecnej ustawy - Karta Nauczyciela zapis o możliwości tworzenia systemu doradztwa, domagając się, aby przeznaczone na ten cel pieniądze trafiły bezpośrednio do nauczyciela. Być może, ci, którzy kochają wszelką prywatyzację, ucieszą się z tego powodu, bo nie będzie innego wyjścia, jak tylko powiedzieć, że skoro nauczyciel dostaje pieniądze na doskonalenie, to niech płaci za doskonalenie. Może będzie to jakaś weryfikacja jakości świadczonych w tym zakresie usług. Będziemy o tym dyskutować. Trzeba zastanowić się także nad modelem doradztwa. Przy nowelizacji ustawy o systemie oświaty próbowaliśmy przenieść doradztwo i poradnie psychologiczno-pedagogiczne w gestię kuratora jako narzędzia nadzoru pedagogicznego. Obecnie wojewódzki ośrodek doskonalenia nauczycieli podlega marszałkowi sejmiku wojewódzkiego, chociaż nie jest on tak bardzo zainteresowany prowadzeniem takiego ośrodka. On jest organem prowadzącym tylko dla części szkół, które już doradztwa nie potrzebują. Nowe rozporządzenie o nadzorze pedagogicznym będzie wkrótce podpisane. Nastąpiło tu pewne opóźnienie, bo wydawało się, iż sprawy są bardzo skomplikowane. Należało również uwzględnić nowe zapisy ustawy o systemie oświaty. Dokument ten był bardzo dokładnie konsultowany z kuratorami. Jeżeli chodzi o kształcenie nauczycieli, to znowelizowana ustawa o systemie oświaty nakazuje zmienić standardy od 1 października 2004 r. Dotyczy to dwóch przedmiotów, które mają być prowadzone jako drugi przedmiot: technologie informatyczne i język obcy. To powinno spowodować złagodzenie bezrobocia wśród nauczycieli - kiedyś początkowego nauczania, a teraz zintegrowanego. Nauczyciele nauczający w najmłodszych klasach już wcześniej uczyli się prowadzenia innego przedmiotu. Niż demograficzny powoduje pewne konsekwencje. Po prostu dla części nauczycieli nie ma pracy. W zasadzie tylko nauczyciele wychowania fizycznego mają zapewnioną pracę w szkołach przez pewien czas. Inni, i to niezależnie od tego, czy nauczanie jest zintegrowane, czy nie, będą mieli problemy z pracą. Wprowadzane obecnie dwuzawodowstwo nauczycieli, tzn. prowadzenie zajęć z dwóch przedmiotów być może spowoduje silniejsze skutki niż obecnie. Mogą być różne przyczyny przeznaczania przez samorządy środków z subwencji oświatowej na inne cele. Pani posłanka Danuta Grabowska proponuje, aby zawstydzać takie samorządy. Nie podzielam do końca tego poglądu. Proszę zauważyć, że są takie samorządy, które racjonalizowały sieć szkolną - i to nie tylko przez likwidację części szkół - przez co doprowadziły do lepszego funkcjonowania oświaty na ich terenie. Dlaczego nie mają teraz części środków z subwencji oświatowej przeznaczać na inne cele, skoro wcześniej np. zapożyczyły się, aby poprawić wyposażenie szkół czy wybudować nowe budynki obok starych? Sytuacja jest bardziej skomplikowana i nie można wytykać palcami tych, którzy mniej wydali niż dostali w ramach subwencji. Podzielam tę troskę, że zbyt dużo szkół przypada na jednego wizytatora, ale przypominam wszystkim, że kurator jest pracownikiem wojewody i tu trzeba szukać rozwiązań dla tej kwestii.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#FranciszekPotulski">Rozważaliśmy model ponownego związania kuratora z resortem edukacji, ale państwo dobrze wiedzą, że opór samorządów terytorialnych był wielki i spowodował, iż ta administracja pozostała w układzie wojewódzkim. Były przecież takie osoby, które ostro protestowały przeciwko polecaniu czegokolwiek kuratorowi przez ministra. Tu trzeba się zdecydować na jakiś model. Cieszę się z gestu pana kuratora wyrażającego chęć zwiększenia liczby wizytatorów, i w jego imieniu zwracam się do pana wojewody warmińsko-mazurskiego, aby tę sprawę przemyślał. Kiedyś wydawało mi się, że sprawdzian po szkole podstawowej powinien być przeprowadzony inaczej. Teraz, po dwóch latach, nie mam już takich wątpliwości jak wcześniej. Prosiłbym, aby do tego nie wracać i nie proponować żadnych zmian, bo nawet gdyby się dużo na ten temat mówiło, tak jak jest pozostanie przez pięć lat. Przed nami nowa matura i egzamin zawodowy. Jest tu trochę problemów i wątpliwości, ale plusów jest chyba więcej. Ma to być rzetelna ocena wiedzy i umiejętności, a także przyrostu wiedzy i umiejętności, ale miary muszą być odpowiednio wyważone. Jeżeli chodzi o terminy egzaminów, to koledzy z komisji egzaminacyjnych wiedzą, że nie ma mowy o tym, aby dokonać tu jakichś zmian. Egzamin nie może się odbywać w późniejszym terminie niż data zakończenia roku szkolnego. Ostatni dzień roku szkolnego musi być dniem zakończenia procesu egzaminowania. Każdy, kto pracował w szkole, wie, że mogliśmy pisać różne regulaminy samorządu szkolnego i dzieci zawsze kłóciły się z nami o dwie rzeczy, a mianowicie żądały, aby wynik sprawdzianu i egzaminu był ogłaszany nie później niż po tygodniu od ich przeprowadzenia i żeby drugiego egzaminu nie ogłaszać, jeżeli pierwszy nie został sprawdzony. I rzeczywiście, trzeba ogłaszanie wyników przyspieszyć. Jeżeli zapadnie decyzja o reorganizacji okręgowych komisji egzaminacyjnych, to na pewno nie w okresie nowej matury. Gdybyśmy nałożyli na te nowe zadania dodatkowe zmiany w zarządzaniu procesem egzaminów, moglibyśmy spotkać się z krytyką, jak sądzę, nie tylko posłów tej Komisji. Na pewno rady pedagogiczne powinny dokonywać analiz różnicy między ocenami egzaminu wewnętrznego a wynikami egzaminu zewnętrznego oraz powinny zastanowić się, co robić, aby wyniki w następnym roku były lepsze. Mamy teraz, po trzech latach prowadzenia procesu zdobywania przez nauczycieli wyższych stopni zawodowych, już 90 tysięcy nauczycieli dyplomowanych, co przekłada się na wzrost liczby tych nauczycieli w szkołach. Nie może być jednak takiej sytuacji, że w szkole polowa nauczycieli to mistrzowie, a wyniki egzaminów są marne. Jeżeli chce się być nauczycielem dyplomowanym, to trzeba mieć znaczący dorobek zawodowy. Być może, trzeba na nowo przemyśleć, co to znaczy „znaczący dorobek”: czy jest to organizowanie jednego czy drugiego konkursu dla uczniów, czy są to po prostu wyniki nauczania wyrażające się w ocenach egzaminacyjnych. Czas próby dla nauczycieli nadejdzie wtedy, gdy rząd zgłosi do Sejmu projekt, aby okresy między ubieganiem się przez nich o poszczególne stopnie awansu zawodowego były dłuższe i aby liczyły się wyniki pracy wykonanej w tym okresie. Jeżeli ktoś ubiega się o stopień nauczyciela mianowanego, niech pracuje dwa lata, aby można było stwierdzić, co w tym okresie osiągnął.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#FranciszekPotulski">Przed uzyskaniem najwyższego stopnia zawodowego - nauczyciela dyplomowanego - powinien nauczyciel pracować co najmniej 17 lat. Awans nie jest celem, ale środkiem osiągnięcia ważnego celu podnoszenia poziomu edukacji w kraju. Chciałbym zasugerować, aby spotkania organizowane przez Okręgową Komisję Egzaminacyjną odbywały się w gonie tych wszystkich, którzy decydują o tym, co się w szkole dzieje. Mają to być przedstawiciele nadzoru pedagogicznego, dyrektorzy szkół, przedstawiciele jednostek samorządu terytorialnego, a także przedstawiciele związków zawodowych nauczycieli. Związki zawodowe nauczycieli zgłaszają dzisiaj różne żądania, ale funkcjonują na zasadzie specjalnej ustawy, zgodnie z którą muszą także odpowiadać za to, co się w szkole dzieje. Do dziś oczekuję stanowiska ogniwa związkowego pracującego w szkole toruńskiej, gdzie doszło do wiadomych wydarzeń. I nie mogę się doczekać, a przecież razem odpowiadamy za to wszystko, co się dzieje w szkole. Nie można oczekiwać działań czy pomocy tylko ze trony nadzoru pedagogicznego czy doradców. Musimy zastanowić się także nad tym, co zrobić, aby wzmocnić pozycję dyrektora w szkole. Obecnie dyrektor może oddziaływać tylko dobrym słowem. Trwa spór o to, czy dodatkiem motywacyjnym ma dysponować dyrektor, czy też minister, i o to, kto ma decydować o wysokości tego dodatku. Zdecydujmy, jak ma być. Mówiono tu o biedzie w oświacie. Przypomnę, że w 2000 r. było w budżecie 100 mln zł na wsparcie zadań oświatowych, a w efekcie wydano 60 mln zł, ponieważ był to rok tzw. dziury budżetowej i rozmaitych ograniczeń. Obecnie, po trzech latach, w budżecie państwa na łagodzenie biedy w oświacie przeznacza się 240 mln zł. To jest koszt wyprawki szkolnej, dofinansowanie obiadów w szkole i inne wydatki, a nie czuć, aby coś się poprawiło. Czy tak bardzo poszerzył się obszar biedy, czy też samorządy zaczęły wycofywać swoje pieniądze z chwilą gdy zaczęły przychodzić środki z budżetu? I to, co miało być wsparciem wysiłków samorządów, po prostu zastąpiło te wysiłki. I to powinniśmy sobie wyraźnie powiedzieć i jakoś sobie z tym poradzić. Nie da się dobierać i grupować uczniów zdolnych i pracowitych oraz rodziców zaangażowanych i mądrych. Można ewentualnie pomyśleć o takim dobraniu mądrych władz oświatowych, czego sobie i państwu życzę. Mówiono, ze samorządy musza dać pieniądze na oświatę. Otóż w woj. warmińsko-mazurskim w roku 2002, który mamy już rozliczony, 1/3 samorządów miała pieniądze, ale wydały na zadania oświatowe mniej, niż dostały w subwencji. Nie oceniam tego, bo być może, że była taka konieczność, aby wydać te środki na inne cele. Część tych pieniędzy przeznaczona została na inwestycje oświatowe. 1/3 samorządów wydała tyle, ile dostała, a tylko 1/3 samorządów dołożyła z własnych środków. Komisja ma w swoim planie wysłuchanie w grudniu informacji Najwyższej Izby Kontroli na temat kontroli wydatkowania środków z subwencji oświatowej. I odbędzie się dyskusja nad wynikami tej kontroli, a więc nad tym, kto, ile, z czego i na co wydał. Chcę zakończyć takim stwierdzeniem, że każdy problem w oświacie to jest kij, który ma dwa, a nawet trzy końce.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#FranciszekPotulski">Czegokolwiek by dotknąć, to okazuje się, że są problemy, i to bardzo złożone. Nie ma prostych recept na ich rozwiązywanie. Nie ma idealnych instytucji w oświacie i nie ma takich, które są tylko złe. Nie ma idealnych nauczycieli i nie ma takich, którzy są tylko źli. Problem polega na tym, abyśmy spokojnie i rozważnie wprowadzali zmiany w oświacie - te, które są niezbędne i konieczne - ale pamiętajmy o tym, że oświata źle nosi wszelkie rewolucje.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#RyszardHayn">Mieliśmy mówić tylko o wynikach sprawdzianów i egzaminów na tle jakości nauczania i jakości pracy szkół, a zeszliśmy na sprawy realnej rzeczywistości, w jakiej żyjemy, zwłaszcza tu, w woj. warmińsko-mazurskim. Jesteśmy zaangażowani w różne sprawy i żyjemy w rozmaitych regionach i środowiskach. Znamy wiele problemów funkcjonowania oświaty i tych, które wynikają z uwarunkowań społecznych, gospodarczych i innych. Takie spotkanie jak dzisiejsze pozwala nam lepiej uświadomić sobie, na jakie poważne problemy napotyka edukacja w naszym kraju. Była to dla nas, posłów jeszcze jedna pouczająca lekcja. Temat sprawdzianów i egzaminów będzie zapewne wracał na posiedzeniach naszej Komisji, podobnie jak będzie omawiany przez państwo, działających i pracujących w różnych ogniwach, instytucjach i zespołach, nie tylko przecież oświatowych. Podzielam pogląd, że egzaminy zewnętrzne są ważnym czynnikiem ustalania praktycznie wszystkiego, tego, co dzieje się w naszych szkołach i w oświacie. Można wskazać na pewne luki tego systemu, ale jest to niewątpliwie bardzo rzetelne źródło informacji o tym, co dzieje się w naszej edukacji. I co roku będziemy mieli możność dokonywać dzięki temu systemowi kolejnych ocen i analiz oraz poszukiwać lepszych rozwiązań służących podnoszeniu jakości nauczania i pracy szkół. Dziękuję wszystkim państwu za udział w obradach, które były ciekawe i pożyteczne. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>