text_structure.xml
65.1 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#TeresaJasztal">Otwieram wyjazdowe posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży w gościnnej Bydgoszczy. Jest to drugi dzień naszego pobytu w tym pięknym mieście. Witam wszystkich gości: przedstawicieli Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, Najwyższej Izby Kontroli, Rzecznika Praw Dziecka, władz administracyjnych i samorządowych Bydgoszczy oraz kuratorów szkół, pedagogów, rodziców, a także przedstawiciele związków zawodowych, Wojewódzkiej i Miejskiej Komendy Policji. Porządek obrad przewiduje rozpatrzenie informacji Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu o działaniach podejmowanych w zakresie przeciwdziałania patologiom społecznym i ograniczania ich skutków. Sprawy te przedstawi również wiceprezydent Bydgoszczy. Czy są uwagi do porządku obrad? Nie ma uwag. Po wysłuchaniu informacji przedstawiciela MENiS oraz pana wiceprezydenta proponuję udzielić głosu zgromadzonym na sali przedstawicielom środowisk i instytucji, które na co dzień mają do czynienia z wdrażaniem różnych programów wychowawczych i profilaktycznych mających zapobiegać patologiom występującym wśród dzieci i młodzieży. Pozwoli to na skonfrontowanie naszej wiedzy na ten temat z efektami tych wszystkich działań i organizowania współpracy w tym zakresie różnych organów i instytucji administracyjnych, samorządowych i oświatowych. Proszę o zabranie głosu przedstawiciela MENiS.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#AleksanderTynelski">Dlaczego zajmujemy się problemami współpracy szkoły z rodzicami? Jest to przede wszystkim klucz do sukcesu w wychowaniu dziecka. Jeżeli uda nam się stworzyć sytuację, w której występuje ciągłość i spójność działań wychowawczych, będziemy mieć większe szanse na osiągnięcie sukcesu w wychowaniu młodego człowieka. Chodzi przede wszystkim o to, aby to, co robi szkoła, było kontynuowane w rodzinie. Słusznie ktoś kiedyś zauważył, że szkoła powinna wychowywać nie tylko dzieci, ale także rodziców. Problem polega na tym, że czasami koncentrujemy się tylko na rodzicach ze środowisk zagrożonych patologiami, a powinniśmy prowadzić współpracę z ogółem rodziców. Doświadczenie uczy nas, że ci, których dzieci nie sprawiają żadnych problemów i osiągają dobre wyniki w nauce, najchętniej przychodzą do szkoły, aby wysłuchać pochwał. Natomiast rodzice, których dzieci nie sprawują się w szkole najlepiej, starają się omijać szkołę. Trzeba stale pamiętać o tym, że rodzice, rodzina dziecka to ważny partner w procesie edukacji i wychowania. W naszym prawodawstwie rola rodziny jest bardzo mocno wyeksponowana: prawa rodziców uregulowane są w wielu aktach prawnych, jak chociażby w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w Konwencji o prawach dziecka, w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, a także w ustawie o systemie oświaty i w rozporządzeniach wykonawczych. Trzeba pamiętać o tym, że np. w IV rozdziale ustawy o systemie oświaty jest mowa o zadaniach przedstawicieli rodziców w placówkach oświatowych. Rady rodziców są organem opiniodawczym, wnioskodawczym, a także wykonawczym, w pewnych sprawach związanych ze statutową działalnością szkoły. Te przepisy nie zawierają jednak szczegółowych uregulowań wielu kwestii, które wynikają z życia i ze specyfiki szkoły oraz ze specyfiki społeczności lokalnej. Często pojawiają się różne problemy związane z funkcjonowaniem szkoły, uczniów, a także działaniami rodziców, wynikające z tego, że płaszczyzny funkcjonowania szkoły, uczniów i rodziców nie zawsze są ze sobą zbieżne i sprzyjające współdziałaniu. Szczegółowe rozwiązania dotyczące współpracy z rodzicami powinny znaleźć się w podstawowym dokumencie konstytucyjnym szkoły, tzn. w statucie szkoły oraz w regulaminie rady rodziców, i na to zwraca się baczną uwagę w ramach nadzoru. W najbliższym czasie zostanie znowelizowana ustawa o systemie oświaty; w ramach tej nowelizacji proponowane są takie zmiany, jak obligatoryjne powoływanie rad rodziców w szkołach, bo dotychczas było to dobrowolne, oraz rozszerzenie kompetencji rad rodziców o uprawnienie występowania do organu prowadzącego szkołę lub placówkę, do organu sprawującego nadzór pedagogiczny, tzn. dyrektora i rady pedagogicznej, z wnioskami i opiniami dotyczącymi wszystkich spraw szkoły. Pojawia się też nowy element, a mianowicie rada rodziców będzie opiniowała roczny plan finansowy szkoły oraz perspektywiczny program rozwoju i program wychowawczy szkoły. Jest to wyraźne pójście w kierunku umocnienia roli rodziców w szkole, bo w końcu to dla uczniów i dla ich rodziców funkcjonują szkoły. Jakie jest stanowisko resortu wobec roli rodziców w procesie edukacji? Trzeba przede wszystkim pamiętać o tym, że nie ma żadnej sprzeczności między interesami rodziców a interesami państwa w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#AleksanderTynelski">Na pewno trzeba szczegółowo określić płaszczyzny działania i współdziałania rodziców, rady pedagogicznej, samorządu szkolnego i organu prowadzącego. Rodzice mają niezbywalne prawo do wpływu na edukację swoich dzieci, szczególnie jeżeli chodzi o wybór szkoły oraz uczestnictwo w tworzeniu programów wychowawczych i w wyborze programów nauczania. Jeszcze raz podkreślam, że szkoła jest placówką usługową w procesie edukowania wobec społeczeństwa, rodziców i ich dzieci. Pamiętajmy o tym, że bez dzieci szkoła nie ma racji bytu. Tyle tytułem wprowadzenia do dyskusji. Proszę panią naczelnik Elżbietę Matejko o uzupełnienie mojego wystąpienia i wskazanie na szczegółowe kwestie współpracy szkoły z rodzicami.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#ElżbietaMatejko">W związku z nowym spojrzeniem na rolę rodziców w kształtowaniu oblicza szkoły potrzebne jest wypracowanie odpowiednich form demokratyzacji ich uczestnictwa w procesie edukacji i wychowania. Do tego muszą być przygotowane szkoły oraz nauczyciele i dlatego musimy organizować i wdrażać system szkoleń i już to robimy. Chodzi o szkolenia nauczycieli dotyczące wychowania demokratycznego i wprowadzania zasad partnerstwa i dialogu szkoły z rodzicami. Organizowane są konferencje informacyjno-szkoleniowe, przede wszystkim dla nadzoru pedagogicznego, czyli dla pracowników kuratoriów, a także dla dyrektorów szkół i nauczycieli. Staramy się o zaangażowanie do tych działań szerszego środowiska społecznego i znalezienie wsparcia w organizacjach pozarządowych. Dokonuje się to w ramach systemu zadań realizowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, a zlecanych do wykonania instytucjom i organizacjom spoza sektora publicznego, wyspecjalizowanym w problematyce kontaktów z rodzicami i ich działań na rzecz szkoły i procesy wychowawczego. Np. Społeczne Towarzystwo Oświatowe prowadzi programy realizowane wspólnie z MENiS oraz terenowymi władzami oświatowymi. Jest też wiele mniejszych organizacji wspierających różne działania edukacyjne i wychowawcze szkół i rodziców. Przyjęta i realizowana jest zasada, że przy zlecaniu jakichkolwiek programów profilaktyczno-wychowawczych programy te nie mogą być ukierunkowane tylko na jedną grupę odbiorców, np. nauczycieli. Każdy program profilaktyczny musi być adresowany co najmniej do trzech grup odbiorców, czyli do uczniów, rodziców i nauczycieli. Jesteśmy także zainteresowani szerszym aktywizowaniem środowiska lokalnego. Przeszkoliliśmy ponad 1200 psychologów i pedagogów poradni psychologiczno-pedagogicznych w całym kraju w zakresie praktycznych umiejętności ułatwiających warsztatową pracę z rodzicami i odpowiedniego wspierania szkół w organizowaniu współdziałania szkoły z rodzicami. Centrum Metodyczne Pomocy Pedagogiczno-Psychologicznej utworzyło bazę informacji o miejscach i osobach prowadzących zajęcia dla rodziców i wychowawców. Aktualizujemy generalnie bazę danych o realizowanych w Polsce programach profilaktycznych. Obecnie dysponujemy zaakceptowanymi przez MENiS 23 dużymi programami profilaktycznymi dostępnymi na stronach internetowych. Są oczywiście i papierowe nośniki informacji, które upowszechniamy, o tym, w jaki sposób można taki program wprowadzić w szkole i w jaki sposób można przygotować nauczycieli do jego realizacji. Tę bazę danych mamy zamiar rozwijać i uzupełniać. Kolejne programy przeszły już procedurę certyfikującą i są dostępne do wykorzystania w całej Polsce. W Centrum Metodycznym przygotowaliśmy edukatorów terenowych programu „Szkoła dla rodziców i wychowawców”. W latach 2000–2002 ponad 3 tysiące nauczycieli i rodziców było beneficjentami tego programu. Mamy również przygotowanych do realizacji tego programu 28 liderów terenowych. Na wczorajszym posiedzeniu Komisji była mowa o pewnych problemach związanych z funkcjonowaniem programów profilaktycznych w szkołach.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#ElżbietaMatejko">Chciałbym tu podkreślić istotną sprawę. Oparciem dla działalności profilaktycznej szkoły powinna być dobrze opracowana podstawa prawna. I taką podstawę prawną już mamy od tego roku szkolnego. Do ramowego statutu przedszkoli i szkół - z terminem obowiązywania od początku roku szkolnego. 2002/2003 - wprowadzono zapis o funkcjonowaniu szkolnego programu profilaktyki problemów dzieci i młodzieży. Chciałabym wyjaśnić, czym to się różni od programu profilaktycznego. Ostatnie 10 lat było dekadą profilaktyki. Działania te były rozwijane dynamicznie, ale - niestety - nie zawsze w sposób prawidłowy. Ze względu na coraz większy zasięg tych działań zorientowaliśmy się, że wiele szkół ma problemy z wyborem odpowiednich form pracy w tym zakresie. Spotkaliśmy się ze zjawiskiem tzw. profilaktyki desantowej. Polega to na tym, że organizacja pozarządowa oferuje dyrektorowi szkoły program profilaktyczny i taki program jest realizowany - oczywiście odpłatnie - ale nie zawsze jest to program, jakiego potrzebuje dana szkoła. Podam następujący przykład. Jedna z organizacji, z którą od dawna współpracujemy bardzo blisko i która realizuje takie programy, jakich oczekujemy, została poproszona przez dyrekcję średniej szkoły o przeprowadzenie programu profilaktyki dotyczącego narkomanii. Gdy ta organizacja przeprowadziła diagnozę potrzeb szkoły, okazało się, że istotnie występują w tej szkole problemy, ale dotyczące czego innego. Otóż młodzież sygnalizuje duże trudności polegające na braku poczucia bezpieczeństwa oraz na braku komunikacji nie tylko między nauczycielami i uczniami, ale również na zaburzeniach w komunikacji rówieśniczej i na poczuciu osamotnienia. Został więc tam przeprowadzony program, ale nie dotyczący narkomanii, tylko taki, który odpowiadał konkretnym potrzebom tej szkoły. Nie jest sukcesem zrealizowanie w szkole programu profilaktycznego o charakterze desantowym. Naszym celem jest to, żeby dobrze przygotować i przeprowadzić program profilaktyczny, ale tylko taki, który wynika z konkretnych potrzeb dzieci i młodzieży. To wymaga wstępnej diagnozy potrzeb danego środowiska i zdefiniowania tego, co trzeba tu przeprowadzić, aby zaspokoić te potrzeby. Tylko wtedy można realizować zadania, które pozwolą uzyskać konkretne efekty w danym środowisku i danej szkole. Chodzi o stosowanie profilaktyki problemowej. Jesteśmy wciąż jeszcze świadkami konsekwencji traktowania profilaktyki w odniesieniu do poszczególnych zjawisk jako niemających ze sobą związku, czyli odrębnie stosuje się profilaktykę przeciwdziałania narkomanii, odrębnie - sprawy alkoholizmu, odrębnie - zjawiska agresji i przemocy, a także odrębnie - różne przejawy niedostosowania społecznego. Tymczasem te wszystkie zjawiska mają bardzo podobne źródła, bardzo podobne przyczyny i profilaktyka musi to uwzględniać, bo również podobne są formy przeciwdziałania i eliminowania tych patologii i niedostosowań. Organizacje pozarządowe i agendy rządowe działają jeszcze ciągle odrębnie, ale próbujemy ich działanie koordynować. Udaje się nam stopniowo przygotować część nadzoru pedagogicznego, tzn. wszystkie kuratoria i część dyrektorów szkół, do wdrażania i kontroli szkolnego programu profilaktyki problemów dzieci i młodzieży. Przypominam, że ten program zaczął być wprowadzany dopiero od września 2002 roku i jest on realizowany równolegle z programem wychowawczym szkoły. W przyszłości będzie to wspólny program profilaktyczno-wychowawczy. Obecnie chcemy, aby szkoły nauczyły się wyodrębniania tego, co jest zadaniem profilaktyki polegającej na eliminowaniu zagrożeń i promocji zdrowia, od tego, co ma być działaniem już interwencyjnym. Profilaktyka traktowana problemowo nie może być prowadzona bez aktywnego współdziałania szkoły z rodzicami i z całym środowiskiem lokalnym. Dla szkół prowadzenie działań profilaktycznych jest nowym zadaniem, ponieważ konieczne jest przygotowanie rodziców i przekazanie im niezbędnej wiedzy na temat potrzeb rozwojowych dzieci oraz występujących zagrożeń i praktycznych możliwości przeciwdziałania tym zagrożeniom.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#ElżbietaMatejko">Rodziców trzeba uświadomić, że dzieciom potrzebne są wzory stylu życia i że ważne jest to, aby te wzory były wzorami konstruktywnymi. Trzeba przekonać rodziców, że także w rodzinie odbywa się modelowanie stylu życia dziecka i jego postępowania w różnych sytuacjach. Szersza popularyzacja tych działań profilaktycznych szkoły odbywa się w radiu i w telewizji w postaci artykułów i audycji adresowanych bezpośrednio do rodziców.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#TeresaJasztal">Proszę o zabranie głosu pana prezydenta Bydgoszczy, który przedstawi nam politykę oświatową miasta.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#MaciejObremski">Chciałbym przez chwilę zająć uwagę państwa tym, czy istnieje możliwość i potrzeba kreowania polityki samorządowej w zakresie oświaty. Taka polityka samorządowa jest potrzebna i wynikać powinna z określonych lokalnych uwarunkowań gospodarczych i społecznych oraz wewnętrznych możliwości finansowych i wykorzystywania wszelkich środków poza przekazywanymi przez państwo. W Bydgoszczy taką próbę już podjęto i realizuje się samorządową politykę oświatową, i to już od dłuższego czasu. Uchwała Rady Miejskiej Bydgoszczy z dnia 26 marca 1997 roku określiła cele kierunkowe programu polityki oświatowej miasta na lata 1998–2002, a obecnie są one nadal realizowane, począwszy od tego roku w ramach przyjętego przez radę programu do 2007 roku. Jest to możliwe dzięki temu, że w Radzie Miejskiej Bydgoszczy, a sądzę, że tak jest również w wielu innych miastach, mamy silną reprezentację środowiska oświatowego. Dzięki aktywności i zaangażowaniu przedstawicieli tego środowiska w samorządzie i dobrej współpracy z wydziałem edukacji i sportu urzędu miasta możliwa jest realizacja wielu wartościowych przedsięwzięć w tej dziedzinie naszego życia, mimo posiadania bardzo skromnych środków finansowych. Chciałbym podkreślić, że do takiego działania potrzebna jest stabilność ludzi i zespołów działających w organach samorządowych i w urzędzie miasta, odpowiedzialnych za politykę oświatową, którzy mają wizję rozwoju szeroko rozumianej edukacji i kierują się wyznaczonymi celami. W Bydgoszczy, moim zdaniem, jest szczęśliwy układ personalny. Nie chciałbym wdawać się w szczegóły, ale powiem, że zaangażowanie pani Anny Mackiewicz, przewodniczącej Komisji Edukacji Rady Miejskiej, i dyrektora Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta pana Tadeusza Urbańskiego, a także radnych pracujących w tej komisji i pracowników wydziału przynosi interesujące efekty. Celem strategicznym polityki oświatowej miasta na lata 2003–2007 jest przede wszystkim stworzenie możliwości również ponadstandardowego funkcjonowania szkół i placówek oświatowo-wychowawczych, a także warunków gwarantujących wszechstronny rozwój młodego pokolenia bydgoszczan. Nie jestem pewien, czy powinienem omawiać te zagadnienia, skoro jest to autorskie dzieło wielu osób i które jest niewspółmierne wobec mojego skromnego udziału w tej materii. Byłoby niesprawiedliwe, gdybym tylko ja miał omawiać te kwestie, i dlatego proszę panią przewodniczącą o udzielenie głosu panu dyrektorowi Wydziału Edukacji i Sportu.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#TeresaJasztal">Oczywiście, bardzo proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#TadeuszUrbański">Zgromadziliście się tu państwo, aby dyskutować o tym, jakie działania podejmować, żeby nasze młode pokolenie czuło się coraz bardziej bezpieczne. W bydgoskich szkołach uczy się 65 tysięcy uczniów, którzy na co dzień korzystają z obiektów szkolnych i z obiektów tworzących infrastrukturę placówek oświatowych naszego miasta. Liczba uczniów stopniowo się zmniejsza i to nie jest zjawisko występujące tylko w Bydgoszczy, ale w całym kraju w związku z niżem demograficznym. Corocznie liczba uczniów zmniejsza się o ok. 3 tysięcy. Powoduje to konkretne konsekwencje finansowe w postaci zmniejszania w kolejnych latach kwot subwencji oświatowej. Dlatego liczymy każdą złotówkę i stajemy się coraz bardziej rozważni w wydawaniu pieniędzy, jakie możemy przeznaczyć na oświatę. Nie jesteśmy jednak nadmiernie oszczędni dzięki przychylności Rady Miasta Bydgoszczy i żywemu zainteresowaniu rozwojem oświaty wielu osób pełniących funkcje samorządowe i administracyjne. My, bydgoszczanie, staramy się stworzyć takie warunki do funkcjonowania oświaty i sportu w naszym mieście, aby młodzież miała do dyspozycji szeroką ofertę i nie pozostawała tylko na ulicach, ale mogła korzystać z przygotowanej dla niej bazy placówek oświatowych. Mam do państwa, którzy reprezentujecie najwyższą władzę w kraju, prośbę, abyście państwo - jeżeli znajdziecie trochę czasu - zwrócili uwagę na jeden z najpiękniejszych obiektów w naszym mieście, a mianowicie na halę widowiskowo-sportową „Łuczniczka”. Wiele osób odwiedza ją przy okazji sportowych turniejów międzynarodowych i zazdrości bydgoszczanom tak wspaniałej hali wyrażając uznanie. Obiekt ten oddano do użytku w drugiej połowie ubiegłego roku, a powstał on dzięki przychylności osób, które dołożyły wielu starań, aby można było wykorzystać na ten cel środki resortu edukacji narodowej. W roku ubiegłym oddano także do użytku trzy baseny przyszkolne w dużych osiedlach mieszkaniowych miasta. Obiekty te funkcjonują cały dzień, a z inicjatywy pana prezydenta miasta umożliwiono korzystanie z nich dużej grupie mieszkańców. Decyzją Rady Miejskiej do bieżącego planu inwestycyjnego wpisano trzy dalsze takie obiekty. Jeden z nich to basen przyszkolny, który wybudowany zostanie przy zespole szkół integracyjnych i dostępny będzie dla osób niepełnosprawnych. To cieszy, bo okazuje się, że nawet w tak trudnej sytuacji finansowej miasta takie inwestycje są możliwe. Subwencja oświatowa nie pokrywa wszystkich wydatków na funkcjonowanie bydgoskiej oświaty i dlatego władze miasta z własnych środków przeznaczają znaczne kwoty na cele oświatowe. Jest to wyrazem troski o to, aby każde dziecko, każdy uczeń mógł znaleźć miejsce na rozrywkę i zabawę oraz na uprawianie sportu. W Bydgoszczy prowadzimy specjalne ośrodki szkolno-wychowawcze dla dzieci niedosłyszących i głuchych, a także dla dzieci niedowidzących. Mamy specjalny ośrodek wychowawczy dla dzieci upośledzonych. Zgodnie z założeniami polityki oświatowej miasta i programu na lata 2003–2007, o czym wspomniał pan prezydent, powstanie wkrótce czwarty specjalny ośrodek szkolno-wychowawczy dla dzieci autystycznych.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#TadeuszUrbański">W programie polityki oświatowej miasta wyraźnie sprecyzowano sześć celów. Chciałbym zwrócić państwu uwagę tylko na te z nich, które z punktu widzenia naszego dzisiejszego spotkania wydają się być celami i zadaniami najbardziej istotnymi. Chodzi o działania profilaktyczne przez różne instytucje, w czym bierze udział Straż Miejska i Policja. Wraz ze Strażą Miejską prowadzony był program „Bezpieczna szkoła”, który zyskał powszechne uznanie i akceptację ze strony dyrektorów szkół. Miasto przeznaczyło w minionych pięciu latach kwotę 12 mln zł na realizację zadań oświatowych i zadań z nimi związanych, a prowadzonych w ramach polityki oświatowej. Znaczne kwoty przeznaczono na granty oświatowe w celu objęcia opieką i pomocą grupy dzieci specjalnej troski. Nauczyciele tworzą programy wykraczające poza standardową działalność szkoły, potrzebne w danym środowisku i wychodzące naprzeciw konkretnym zainteresowaniom młodzieży. Po akceptacji takiego programu przeznaczane są na jego realizację odpowiednie środki finansowe. Wnioski o granty rozpatrywane są przez komisję ekspertów. W ostatnich pięciu latach rozpatrzono i zaopiniowano ok. 700 takich wniosków, przeznaczając na ich realizację ok. 3 mln zł.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#TeresaJasztal">Miło nam słuchać tych informacji, ale chcielibyśmy także, aby potwierdzili je obecni tu dyrektorzy szkół i nauczyciele. Sami wczoraj podczas wizytacji trzech placówek oświatowych widzieliśmy efekty ich pracy i oceniamy je bardzo pozytywnie. Przypominam, że dzisiaj mamy zamiar mówić o współpracy szkoły z rodzicami w zakresie przeciwdziałania patologiom społecznym oraz ich skutkom. Oczywiście, działania podejmowane przez samorząd, realizacja grantów oświatowych na rzecz różnych placówek mają określoną wartość i spełniają istotną rolę. Na poprzednim posiedzeniu Komisji usłyszeliśmy opinię resortu, że wiele badań i sygnałów wskazuje na to, iż gimnazja stały się szczególnie trudną szkołą, głównie z powodu zgromadzenia w jednym miejscu młodzieży w tym samym przedziale wiekowym, którą cechuje skłonność do agresji i przemocy. Z tego powodu nauczyciele zatrudnieni w gimnazjach mają wiele kłopotów. Prosiłabym, aby obecni tu nauczyciele zechcieli wypowiedzieć się na ten temat. Gimnazjum już jakiś czas istnieje i jeżeli u was nie występują takie kłopoty wychowawcze, jakie mają inni, chcielibyśmy się dowiedzieć, co zrobiliście, że macie lepszą sytuację, niż jest gdzie indziej. Czy rzeczywiście młodzież w gimnazjach jest aż tak trudna i czy to jest wynik nieprzygotowania wcześniejszego nauczycieli, czy też są inne powody? Ten problem bardzo nas interesuje.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#DanutaKielnik">Pracuję jako pedagog w gimnazjum w bardzo trudnej dzielnicy miasta, jaką jest śródmieście i tzw. „Londynek”. Pani przewodnicząca pytała, czy rzeczywiście gimnazjum jest taką trudną szkołą dla pracy pedagogów i dla młodzieży. Myślę, że tak. Gdyby zależało to ode mnie, a pracuję w tym zawodzie już 24 lata, dałabym znacznie wyższe pensje nauczycielom pracującym w gimnazjum, ale postawiłabym im bardzo wysokie wymagania. Młodzież gimnazjalna jest w wieku rozwojowym, kiedy zaczyna się kryzys tożsamości, i podejmuje ona często bardzo ryzykowne decyzje, a nie ma jeszcze doświadczenia wynikającego z lekcji, jakie daje życie. Traci ona również zaplecze, jakim jest kontakt z rodzicami. W naszym gimnazjum podejmujemy wiele działań zaradczych przede wszystkim w klasach młodszych. Realizujemy program wychowawczo-profilaktyczny „Spójrz inaczej”, jeden z najstarszych w naszym kraju, rekomendowany dla tej grupy wiekowej. Brakuje nam ciągle jeszcze nauczycieli, którzy chcieliby przygotować się do realizacji tego programu. Mamy ich 8 na dwudziestu kilku wychowawców gimnazjum. Inne działania, jak np. treningi zastępowania dyrekcji, treningi umiejętności wychowawczych, prowadzone dla wychowawców, dotyczą już konkretnych zaburzeń w zachowaniach młodzieży. Trening „zastępowania dyrekcji”, który prowadziłam z koleżanką w tym roku, zaczynaliśmy z grupą najbardziej trudnych i zagrożonych uczniów, przejawiających postawy agresywności i niedostosowania. Trening ten ukończyło czworo uczniów. Byliśmy zaskoczeni ich zachowaniem. Nikt ich szczególnie nie przymuszał do zajęć, a po prostu sami chcieli zmienić coś w swoim życiu. Praca nauczycieli w szkołach podstawowych jest stosunkowo łatwa, a potem jest coraz trudniej, gdy młodzież wkracza w wiek dojrzewania, a później jest znowu łatwiej. Trudności w pracy z młodzieżą w tej grupie wiekowej wynikają także z braku zaangażowania się mężczyzn w proces wychowania. Ojcowie często tego unikają pod pretekstem, że przecież oni muszą zarabiać na utrzymanie rodziny. Także w personelu pedagogicznym szkoły brakuje męskich wzorców. Ja osobiście jestem, jak mówią o mnie, kobietą o pewnych cechach męskich i umiem poradzić sobie z najbardziej nawet agresywnym uczniem, ale wiem, że gdybym prowadziła treningi z młodzieżą nie wspólnie z koleżanką, lecz z mężczyzną-terapeutą i trenerem, efekty moich działań byłyby znacznie większe. Obserwuję - i nie tylko ja - zjawisko wycofywania się rodziców z kontaktów ze szkołą. Na zebrania do szkół na 30 rodziców uczniów danej klasy przychodzi 6 czy 7. Wczoraj np. mielimy informacyjne spotkania z rodzicami na temat zagrożeń. Były klasy, gdzie obecny był tylko jeden lub dwóch rodziców. Jest to bardzo niepokojące. Prowadzimy warsztaty umiejętności wychowawczych dla rodziców. Na 300 rodziców uczniów chodzących do danej szkoły zgłasza się 5–6 osób, które chcą skorzystać z naszych rad i coś robić. W naszym systemie oświaty należałoby zwrócić znacznie większą uwagę na formy pracy wychowawczej w gimnazjach. Dużym błędem jest tworzenie - pod pretekstem szukania oszczędności - zbyt dużych placówek szkolnych, a likwidowanie mniejszych i małych gimnazjów, w których jest łatwiej utrzymać porządek i bezpieczeństwo niż w szkołach liczących ponad 1000 uczniów. Nie mówię już o tym, że w małej szkole łatwiejszy i ściślejszy może być indywidualny kontakt z domem rodzinnym ucznia.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#DanutaKielnik">W systemie 8-klasowej szkoły mieliśmy czas na rozpoznawanie sytuacji rodzinnej uczniów, znaliśmy nie tylko rodziców, ale i rodzeństwo ucznia. Obecnie trafiają do szkoły uczniowie z różnych środowisk - na trzy lata. Zanim zorientujemy się, że z dzieckiem dzieje się coś złego, zanim rozpoznamy środowisko i podejmiemy odpowiednie działania, uczeń opuszcza już szkołę. To także zmniejsza skuteczność pracy pedagogów i terapeutów w gimnazjach. Niepokoi mnie bardzo to, że w ramach obecnej reformy oświatowej zapędzono po raz kolejny nauczycieli do udokumentowania swoich kwalifikacji i umiejętności, wskutek czego tkwią oni w papierach, zamiast szukać kontaktów z rodzicami uczniów w sensie działań poszerzających wiedzę i świadomość rodziców z zakresu problemów wychowania. Nauczyciele unikają tego, bo czują się zmęczeni, boją się spotkań z rodzicami, nie bardzo wiedzą, jak postępować z rodzicem agresywnym i roszczeniowym. Podczas treningów czy warsztatów widoczny jest u nauczycieli lęk przed otwarciem się na spotkaniach z rodzicami, a wynika to z poczucia braku kompetencji i umiejętności pracy metodami aktywnymi.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#TeresaJasztal">Nie chcę niczego komentować, ale zgadzam się, że do gimnazjów trafiają dzieci z różnych szkół i różnych środowisk. Wydaje mi się, że można zainteresować się tymi uczniami, gdy są jeszcze w szkołach podstawowych, aby to rozpoznanie nie następowało za późno. Nasza Komisja negatywnie ocenia nadmierną biurokrację towarzyszącą uzyskiwaniu stopni awansu zawodowego przez nauczycieli. Opinię w tej sprawie przekazaliśmy do resortu i liczymy, że nowelizacja Karty Nauczyciela wyeliminuje tę niepotrzebną biurokrację. Z pani wypowiedzi wynika, że nauczycieli nie przygotowano dostatecznie do prowadzenia pracy wychowawczej. Nie poświęcono temu zbyt dużo uwagi i stąd wynikają kłopoty w szkołach.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JarosławDurszewicz">W szkole podstawowej po odejściu klas ósmych jest sytuacja niemal komfortowa. Przychylam się do stwierdzenia pani Danuty Kielnik, że praca w gimnazjum jest niezwykle trudna. To, co dzieje się w gimnazjach, woła o pomstę do nieba. Uczniowie są agresywni, wulgarni. Pani reprezentująca MENiS mówiła o zamiarach dalszego sformalizowania kontaktów rodziców ze szkołą. Obawiam się, że wobec generalnej niechęci rodziców do współpracy ze szkołą jest to narzucanie na siłę czegoś, czego nie będziemy w stanie zrealizować. Rodzice wyraźnie nie chcą współpracować ze szkołą, mimo zachęcania ich do tego. Zorganizowaliśmy klub dla rodziców, w którym rozmawialiśmy o pedagogice. Organizujemy dla rodziców ogniska i inne spotkania. Jednak rodzice nie są generalnie zainteresowani współpracą ze szkołą. Uważam, że ustawowe formalizowanie tej współpracy nie jest potrzebne. Potrzebne jest natomiast to, o czym mówiła pani Danuta Kielnik, mianowicie nauczanie rodziców współpracy ze szkołą poprzez rozmowy o podejmowanie wspólnych działań na rzecz szkoły i uczniów.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#TeresaJasztal">Próby sformalizowania tej współpracy i wpisania do ustawy obowiązku tworzenia rad rodziców nie są podejmowane teraz. Już w czasie poprzedniej nowelizacji ustawy o systemie oświaty były takie próby. Uważałam wówczas, że tworzymy kolejną fikcję, i trzeba będzie rozliczać dyrektorów szkół z czegoś, na co nie mają większego wpływu, ale będą musieli wykonywać to, co im się nakazuje w ustawie. Sprawa ta nie została jeszcze ostatecznie rozstrzygnięta.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ElżbietaWysocka">My mamy sytuację komfortową, ponieważ jesteśmy szkołą niewielką i być może - taką pozostaniemy, jeżeli nie połączy się nas w większy zespół szkół. Jesteśmy szkołą ponadgimnazjalną i uczymy młodzież, która sprawia najwięcej kłopotów. Realizowany jest w naszej szkole wychowawczy program profilaktyki. Patronem naszej szkoły jest książę Przemysław i wokół tej postaci rycerza - Polaka budujemy cały nasz program wychowawczy. Nasza młodzież chętnie organizuje i uczestniczy w widowiskach historycznych. Preferujemy wychowanie przez pracę nie tylko na terenie szkoły, ale we współpracy i na rzecz innych instytucji publicznych. Słusznie mówiono, że wychowywać trzeba także rodziców i zachęcać ich do udziału w działaniach pedagogicznych. Staramy się uświadamiać naszych uczniów, że oni także będą kiedyś rodzicami i powinni już teraz wiedzieć wiele o wychowaniu swoich przyszłych dzieci. Uczniów zapraszamy na spotkania nauczycieli z rodzicami, aby mogli obserwować nasze rozmowy. Warto się zastanowić nad tym, co nam przeszkadza w wychowaniu młodzieży. Sądzę, że trwa swoisty wyścig między nami pedagogami i wychowawcami a tym, co oferują młodzieży media, a więc między tradycyjnymi rozmowami i dyskusjami a tym, co przynoszą techniczne środki przekazu. Moim zdaniem, w procesie wychowania młodzieży przeszkadzają nam media i co jest paradoksalne - także osiągnięcia nowoczesnej techniki w zakresie wzajemnego komunikowania się. To, co się tam oferuje, wymyka się spod kontroli wychowawców i rodziców, a przenika właściwie wszędzie i do wszystkich.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AndrzejBogucki">Byłem już wicedyrektorem szkoły podstawowej 8-klasowej, dyrektorem szkoły średniej, a teraz jestem dyrektorem gimnazjum i zebrałem wiele doświadczeń z kontaktów z młodzieżą i z rodzicami. Moim zdaniem, dobrze się stało, że młodzież w wieku 13–16 lat uczy się teraz w gimnazjach. Nie można było dłużej łączyć grup uczniów 7- czy 8-letnich z uczniami starszymi. Już dawniej staraliśmy się oddzielać w szkołach podstawowych klasy najmłodszych uczniów od klas starszych, przenosząc je nawet do osobnych budynków. Wiem, że młodzież gimnazjalna przysparza wielu kłopotów wychowawczych, jednak ci młodzi ludzie są wspaniali i z uporem szukają swoich dróg w życiu. Tylko od umiejętności i przygotowania nauczycieli i rodziców będzie zależało, w którym momencie i w jaki sposób podamy im rękę. Potwierdzę to, o czym już mówiła pani przewodnicząca, że uczelnie pedagogiczne bardzo słabo przygotowują nauczycieli do pełnienia roli wychowawców. Zawód nauczycielski jest nadmiernie sfeminizowany - z uszczerbkiem dla wychowania, a wychowanie jest bardzo ważną funkcją szkoły. Mówimy dużo o profilaktyce i osłanianiu młodzieży przed różnymi zagrożeniami. Gmina bydgoska, a szczególnie Rada Miejska, od kilku lat prowadzi politykę oświatową, o której mówił pan prezydent i pan dyrektor. Moim zdaniem, nasze miasto i jego władze zrobiły bardzo dużo dla wspierania szkół. Mamy więcej wsparcia od samorządu niż od resortu. Pieniądze, które szkoły dostają ze środków subwencji oświatowej, zaledwie starczają na wypłaty pensji dla nauczycieli. Chwała naszym radnym z lewicy i z prawicy, że znajdują konsensus w sprawach popierania i wspomagania oświaty i szkół. Po roku 1989 poszliśmy generalnie w kierunku uspołeczniania szkół. Rodzice żywo interesowali się życiem i funkcjonowaniem szkoły. Teraz obserwujemy zjawisko odwrotne: rodzice nie szukają kontaktów ze szkołą. Wyrasta mur między rodzicami i nauczycielami. To, o czym mówił mój przedmówca, potwierdza się w wielu szkołach. Powinniśmy teraz określić generalne fundamenty wychowawcze i to jest zadanie dla resortu edukacji. Nie uważam, żeby państwo miało narzucać treści i formy wychowania, chociaż w II Rzeczypospolitej wychowywanie młodzieży przez państwo zdało egzamin. Tak twierdzą teoretycy. Natomiast wychowanie narzucone w PRL jest różnie oceniane. Obecnie zezwolono szkołom na prowadzenie własnej pracy wychowawczej i to zdaje egzamin. Jednak pewne wartości nasze, polskie i wartości europejskie powinny być spójne i wspólne. Nie chodzi tylko o wychowanie obywatelskie do demokracji, ale i o pewne wartości, które czynią później z młodych ludzi obywateli o określonej tożsamości regionalnej, narodowej i europejskiej. Musi być większa mobilizacja nauczycieli w pracy wychowawczej. Na naradach pedagogicznych podkreślamy konieczność doskonalenia się nauczycieli. Prosiłbym resort o zwiększenie środków na doskonalenie nauczycieli. Nauczyciele, mimo niskich zarobków, płacą niemałe kwoty za doskonalenie swoich umiejętności. Dzisiaj nie tak łatwo jest być nauczycielem. Wymagania społeczeństwa i rodziców wobec szkoły są ogromne. Bez wsparcia państwa szkoły nie będą mogły realizować swoich programów.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#AndrzejBogucki">Od miasta dostajemy niemałe środki, a mimo to brakuje nam pieniędzy na wyposażenie szkół, na remonty, na zakupy nowoczesnych środków dydaktycznych. Gimnazja zostały wyposażone w pracownie komputerowe. Teraz trzeba wyposażyć szkoły także w inne środki. Dzisiaj nauczyciel bez nowoczesnych środków dydaktycznych nie może dobrze pracować. Wszyscy mówimy o bezpiecznej szkole, o Policji, o Straży Miejskiej, o profilaktyce, ale najważniejsza jest rodzina i szkoła. Jeżeli nie ma tu właściwych relacji, jeżeli rodzic nie wychowuje swojego dziecka, a szkoła nie pomoże rodzicowi, to potem z nawiązaniem współpracy i wychowaniem są problemy. Mówimy też o agresji wśród młodzieży. Agresja powstaje m.in. wtedy, kiedy nauczyciel za dużo wymaga od ucznia, a uczeń nie radzi sobie z realizacją programu nauczania. Nauczyciele mają teraz swobodny wybór programów, ale uczeń jest pod presją natłoku informacji, bo te programy są zbyt obszerne, zawierają zbyt dużo informacji i uczeń się przed tym broni, nie opanowuje tego materiału. Miasto wspomaga także metodyków, którzy są bardzo potrzebni szkołom. Byłem na szkoleniu w Danii i zapoznawałem się z doskonałą pracą tamtejszych metodyków oświatowych. Nasi metodycy starają się pomagać nam i robią to coraz lepiej. Niektórzy uważają, że metodycy nie mają nic wspólnego z dydaktyką i nie doceniają tej pracy. Nie mają racji.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#AnnaMackiewicz">Mówimy o relacji rodzic - szkoła, mając na myśli tylko działania szkoły. Dziękuję panu dyrektorowi, że wspomniał o metodykach-dydaktykach, ale dobrzy byłoby, gdybyśmy mówili także o wszystkich instytucjach pomocowych. Mam tu na myśli np. Pałac Młodzieży, w którym obradujemy, a który udało się zachować czy nawet poprawić jego warunki działania, a także osiedlowe domy kultury, prowadzone przez spółdzielnie mieszkaniowe. Myślę także o świetlicach środowiskowych, o świetlicach socjoterapeutycznych. Są to placówki działające poza szkołą. Bez mówienia o nich obraz tego, o czym dyskutujemy, nie byłby pełny. Cały czas mamy do czynienia o czymś w rodzaju przeciągania liny w zależności od wyników kolejnych wyborów parlamentarnych i sytuacji w parlamencie. Mam na myśli stosunek do kwestii, kto kogo ma wychowywać w układzie szkoła-rodzice. Czy szkoła ma prawo pedagogizować rodziców? Kto kogo ma wspierać w procesie wychowania: czy szkoła rodzica, czy rodzic szkołę? Propozycja ustawowego określenia roli rady rodziców i wprowadzenie obligatoryjności powoływania takich rad może mieć pozytywne skutki. Mnie nie mieści się w głowie, że na terenie szkoły może nie działać coś na wzór dawnego komitetu rodzicielskiego, obecnie nazywanego radą rodziców. Każdy dyrektor szkoły w imię instynktu samozachowawczego powinien zabiegać o to, aby takie rady były w szkole, bo dobrze jest mieć poparcie przedstawiciela rady rodziców, zasiadającego w komisji konkursowej, przy wyborze kandydatów na stanowisko dyrektora. Jednak takie kategoryczne przymuszanie do tego wymaga jeszcze zastanowienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#HalinaZawisza">Jestem pedagogiem szkolnym w Zespole Szkół Medycznych Liceum Ogólnokształcącego, bo taka jest pełna nazwa tej placówki. Nasze tradycje wywodzą się z dawnego Liceum Medycznego, którego jestem absolwentką. Działamy w sieci szkół, które promują zdrowie od 1996 roku, chociaż już znacznie wcześniej zajmowaliśmy się kształtowaniem postaw pozazdrowotnych jako nauczyciele zawodu. Chciałabym powiedzieć kilka słów o wartościowych i miłych doświadczeniach współpracy z rodzicami. Jest tu razem ze mną jedna z matek pracująca w radzie rodziców naszej szkoły. Bliska współpraca z rodzicami rozwinęła się trzy lata temu, kiedy objęłam funkcję koordynatora programu wychowawczego w szkole. Program ten został opracowany przy udziale rodziców. Wcześniej przygotowałam zespół nauczycieli do prowadzenia zajęć warsztatowych z rodzicami. Program okazał się ciekawy i został zaakceptowany przez radę rodziców i wprowadzony jako element działań wychowawczych uczniów. W tym roku przeprowadziłam badania jakości pracy szkoły w zakresie wychowania. Został opracowany raport pod merytoryczną opieką pani wizytator, który zostanie przedstawiony radzie pedagogicznej jako dowód prowadzenia i efektów współpracy z rodzicami. Współpraca z rodzicami rozwinęła się z inicjatywy rady osiedlowej Bartodziejów. Stąd pochodzi bardzo liczna grupa młodzieży uczącej się w naszym liceum. Dzięki radzie rodziców zorganizowałam w szkole salę terapeutyczną, która służy prowadzeniu zajęć wynikających z programów profilaktycznych, od lat już prowadzonych w naszej szkole. Programy te oparte są na dokładnym rozpoznaniu potrzeb i problemów wychowawczych. Pani reprezentująca tu radę rodziców pomogła mi w wyposażeniu sali terapeutycznej, gdzie odbywają się pozalekcyjne zajęcia o charakterze psychoedukacyjnym. Jestem przekonana, że w każdej szkole można nawiązać kontakt i współpracę z rodzicami, tylko trzeba ich zaprosić do takiej współpracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#MariaDulęba">Pracuję w Zespole Szkół Elektronicznych. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest wiele problemów z wychowaniem młodzieży gimnazjalnej, ponieważ trafia ona także do naszego Zespołu i mamy z nią trochę kłopotów. Wiele już powiedziano o wszystkich trudnościach związanych z realizacją programów wychowawczych i z organizowaniem współpracy z rodzicami. Musimy jednak mieć świadomość faktu, że nie ma innej drogi, jak rozwijanie współpracy z rodzicami, dlatego staramy się o to, aby ta współpraca była możliwie jak najściślejsza, tym bardziej że to rodzice są odpowiedzialni za wychowanie dzieci, co wynika przede wszystkim z ich władzy rodzicielskiej i o czym trzeba przypominać rodzicom oraz wspierać ich działania w tym zakresie. Konieczne jest dbanie o ustalenie właściwych relacji tej współpracy i określenie jej form. Spotkania z rodzicami powinny odbywać się regularnie w tym samym czasie i miejscu, aby stały się dla nich nawykiem. Te spotkania służą przekazywaniu rodzicom informacji o tym, co dzieje się w szkole, głównie w sprawach wychowawczych. Na spotkaniu informuję rodziców, co podejmujemy i co się udaje, a z czym mamy kłopoty. Dzięki temu rodzice angażują się w tę współpracę i niejednokrotnie sami proponują swoją pomoc i pomysły postępowania z dziećmi. Nie jest łatwo rozwijać taką współpracę, ale jest to jedyna droga, aby można było realizować programy wychowawcze, zwłaszcza przeciwdziałać patologiom. Stale i wspólnie musimy podkreślać, że chodzi nam o dobro dziecka. Rodzice muszą nabrać do nas zaufania. Apeluję, abyśmy nie zniechęcali się do kontaktów z rodzicami, mimo że wymaga to wielu starań i cierpliwości. Dzisiaj jest Światowy Dzień Rodzin. Jesteśmy szkołą stowarzyszoną pod patronatem UNESCO i mamy własne kalendarium podejmowania różnych działań, także w ramach pośrednictwa i pomocy rodzinie w przeciwdziałaniu przemocy. Mamy wiele informacji do przekazania rodzicom z tego zakresu. Czasami wydaje się, że rodzice nie wykazują dostatecznie dużo zainteresowania i dobrej woli we współpracy ze szkołami. Musimy uwzględniać to, że rodzic jest często bardzo zabiegany albo wstydzi się pokazać w szkole, bo nie zawsze może usłyszeć miłe słowa o swoim dziecku. Trzeba dbać o to, aby nasze oceny były sprawiedliwe i wyważone, bo tylko wówczas rodzic będzie chciał z nami współpracować.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#TeresaJasztal">Proszę o dalsze wypowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#KrzysztofBrzeziński">Cieszę się z tego, że powstaje wiele programów służących przeciwdziałaniu patologiom występującym wśród dzieci i młodzieży. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że warunkiem powodzenia realizacji tych programów jest ścisła współpraca rodziców ze szkołą i szkoły z rodzicami, a także nauczycieli i rodziców z samorządem szkolnym. Nie ma innej drogi, jak tylko organizowanie i stałe podtrzymywanie tej ścisłej współpracy. Warunkiem powodzenia jest traktowanie rodziców jak partnerów. Szkoda, że nikt z rodziców się tu nie wypowiedział, a więc ja powiem kilka słów nie tylko jako przedstawiciel Biura Rzecznika Praw Dziecka, ale i jako rodzic, a także jako nauczyciel. Szkoła nie jest jeszcze - niestety - partnerem dla rodziców z wielu powodów. Podam kilka przykładów. Rodzice chcą być partnerami dla szkoły, widzą często, że nauczyciel popełnia kardynalne błędy wychowawcze, że nie ma żadnego kontaktu z uczniami i zgłaszają te swoje spostrzeżenia dyrektorowi szkoły. Dyrektor jednak nie chce albo nie może wyciągnąć konsekwencji w stosunku do nauczyciela, bo albo bronią tego nauczyciela związki zawodowe, albo jest to nauczyciel zasłużony, albo Karta Nauczyciela osłania takiego nauczyciela - i nic się nie dzieje. Rodzice się zniechęcają i odsuwają od szkoły. Wiele szkół wykazuje postawy roszczeniowe wobec rodziców. Może nie jest to zjawisko masowe, ale występuje. Byłem tydzień temu na spotkaniu rodziców z nauczycielami poświęconym omawianiu różnych spraw szkoły i uczniów. Trwało ono dość długo i gdy część rodziców już wyszła, wówczas grono pedagogiczne wystąpiło z tym, czy nie ma jakiejś skutecznej recepty na wyegzekwowanie składki na rzecz rady rodziców, bo rodzice nie chcą płacić albo zalegają z taką składką. Zapomina się, że chodzi o pieniądze rodziców, a nie o pieniądze szkoły. Mogą one służyć wspomaganiu działalności statutowej szkoły, ale decyduje o tym rada rodziców. Niekiedy wstrzymuje się wydane świadectwa uczniowi, którego rodzic nie wniesie opłaty na komitet rodzicielski. Takie przypadki się zdarzają. Trzeba też wskazać na luki w przepisach prawnych i ich niedoskonałość, na brak jasno określonych procedur. Np. przedstawiciele rodziców mogą być w komisji konkursowej wybierającej dyrektora szkoły, ale nie określono procedury, kto ma być tym przedstawicielem, jak ma się go wytypować. Dyrektor może wskazać takiego rodzica, może to zrobić samorząd i na tym tle rodzą się nieporozumienia, dochodzi do zatargów i konfliktów między rodzicami. Nie ma określenia trybu tworzenia rad rodziców i powstają one w sposób przypadkowy, bez stosowania jasnych kryteriów wyboru do takich rad. Mówi się, że rodzice mają mieć prawo opiniowania planów finansowych szkoły. Będą mieli takie prawo, ale z tego nic nie wynika. Samorządy tworzą zespoły ekonomiczno-administracyjne i to one badają plany finansowe szkoły, przez co autonomia szkół jest zakłócona. Budżet szkoły jest określony, ale praktycznie dyrektor szkoły nie wie właściwie, ile ma pieniędzy do dyspozycji, bo samorząd lokalny zabiera część tych środków i przenosi do innej szkoły, w której występują pilniejsze potrzeby. Cóż może na to poradzić rodzic? Jak ma to opiniować?</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#TeresaJasztal">Przepraszam, ale nie chciałabym, aby nasza dyskusja przerodziła się w rozważania, co rodzic może, a czego nie może, i jak się wybiera przedstawicieli rodziców do komisji konkursowych na funkcję dyrektora. Ta procedura jest określona.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#KrzysztofBrzeziński">Ta procedura jest określona i zapisana, ale niezbyt jasno, bo mowa jest o ogóle rodziców, a decyduje kilkoro lub kilkanaście osób. Nie zawsze jest tak, że współpraca rodziców ze szkołą układa się źle, bo było wiele głosów, że ta współpraca jest harmonijna. Jeżeli występują jakieś konflikty, to powstają one na ogół z winy władz, jak to jest w Szafarni.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#ArletaGórko">Jak sądzę, państwo wysłuchali z dużym zainteresowaniem wypowiedzi dyrektorów szkół i nauczycieli ponadgimnazjalnych. Możemy im tylko pozazdrościć warunków, w jakich pracują, i tego, że tak dobrze układa się współpraca z rodzicami. Nieco inaczej jest w szkołach dla dorosłych i dla młodzieży starszych roczników. W renomowanych szkołach ponadgimnazjalnych, gdzie rodzicom zależy na tym, aby ich dziecko osiągało dobre wyniki, są oni bardziej aktywni i zaangażowani w sprawy szkoły. Współpraca z rodzicami szkoły masowej-podstawowej i gimnazjalnej - w środowiskach trudnych i zlokalizowanych w dzielnicach miasta, postrzeganych jako zagrożonych różnymi patologiami, jest bardzo trudna. Z wielką uwagą wysłuchałam pani, która mówiła o różnych programach profilaktycznych. Marzy mi się, żeby więcej środków na ich realizację przyznawać tym szkołom, które pracują w trudnych warunkach z powodu ich lokalizacji i specyfiki środowiska, z którego pochodzą uczniowie. Można będzie wówczas tam intensyfikować działania profilaktyczne i wychowawcze i wówczas osiągnie się wyrównanie szans młodzieży. Są szkoły masowe w gęsto zaludnionych dzielnicach miasta - gdzie uczy się niekiedy ok. 2000 uczniów, i tam praca wychowawcza jest zupełnie inna niż w szkołach małych. Dlatego programy profilaktyczne powinny być zróżnicowane i dostosowane do warunków, w jakich dana szkoła funkcjonuje. Tam, gdzie pracuje się z młodzieżą trudną, to trudno pracuje się także z rodzicami.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#HalinaKasica">Jestem zaskoczona, że nikt z obecnych tu rodziców nie zabrał dotychczas głosu. Jestem matką trojga dzieci, które uczą się już w gimnazjach, ale nie tak dawno temu chodziły one do szkoły podstawowej i znam specyfikę obu typów tych szkół. Współpracuję od dawna z panią dyrektor Pałacu Młodzieży, w którym obradujemy, a także ze szkołą średnią, tzn. liceum ogólnokształcącym nr 8 w Bydgoszczy niemal na co dzień. Współpracuję też z gimnazjum nr 9 z dyrektorem, z pedagogami i nauczycielami. Nieco mnie boli, że za wszystko obwinia się rodziców, że nie kontaktują się ze szkołą, że zaniedbują wychowanie swoich dzieci w domu. Niektórzy rodzice nie przychodzą na zebrania do szkół z powodów finansowych, bo spotkania w szkole kojarzone są często tylko z kolejnym apelem o pieniądze na potrzeby szkoły. Nauczyciele nie są skorzy do chwalenia dzieci wobec ich rodziców, co oczywiście dotyka rodziców, którzy oczekują pozytywnych opinii, nawet jeżeli są one nie do końca zasłużone. Niektórzy nauczyciele wykazują swoje niezadowolenie, nie zawsze są życzliwi i uśmiechnięci, tak jak pani dyrektor Pałacu Młodzieży. To powinno być pewną normą, bo uśmiechem można zjednać sobie i ucznia, i rodzica. Często uczniom każe się powtórzyć rodzicom, że ich obecność na zebraniu w szkole jest bezwzględnie obowiązkowa, i jeżeli jakiś rodzic nie będzie obecny, to uczeń musi to wytłumaczyć nauczycielce czy wychowawczyni albo przynieść usprawiedliwienie. Moim zdaniem, jest to słuszne i trzeba to upowszechnić, bo na zebraniach rodziców poruszanych jest wiele ważnych tematów, które powinny obchodzić wszystkich. Jestem przewodniczącą komisji bezpieczeństwa i porządku w radzie osiedlowej dzielnicy Bartodzieje. Utrzymuję stałe kontakty ze wszystkimi, którzy pilnują porządku i bezpieczeństwa, i staram się to wiązać z pracą w szkole. Postuluję, aby podjąć dyskusję na temat Kodeksu karnego na tle różnych zagrożeń bezpieczeństwa. Rodzic często zbyt wiele wymaga od szkoły i od nauczycieli. Tworzy się atmosferę, że jemu wszystko wolno, a nauczyciel ma się go słuchać czy też musi się tłumaczyć z postępowania wobec ucznia. Wykorzystują to szczególnie starsi uczniowie, niekiedy wyzywając nauczyciela, i czują się bezkarni, bo nie ma za to odpowiednich sankcji, nawet jeśli prosi się o pomoc policję. W dzielnicy Bartodzieje nie ma domu kultury. W związku z tym powstała u nas świetlica terapeutyczna, z której korzystają dzieci najbiedniejsze z rodzin, których nie stać na jedzenie i zakup pomocy szkolnych czy podręczników. Dzieci ubogie zazdroszczą tym innym, które nie mają takich kłopotów i nie znają niedostatku, są pięknie ubrane. Świetlica terapeutyczna spełnia ważną rolę integracyjną. Wspomagana jest przez wiele osób, np. właścicielkę hurtowni papierniczej czy właścicielkę piekarni. Takich przykładów jest więcej, wyjdźmy więc stąd uśmiechnięci i myślmy optymistycznie.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#BarbaraPokrzywiec">Reprezentuję Wydział Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. Współdziałamy na co dzień ze szkołami i problemy, o których była tu mowa, są nam znane. To, co dzieje się w szkołach, wymaga stałej współpracy policji z dyrektorami, pedagogami, w wychowawcami klas. Policjanci bydgoscy są w wyjątkowo korzystnej sytuacji, ponieważ w Komendzie Wojewódzkiej, Komendzie Miejskiej i w każdym komisariacie policji w Bydgoszczy są specjaliści do spraw nieletnich i prewencji kryminalnej, dobrze przygotowani do pracy w środowiskach młodzieżowych. W kontaktach z młodzieżą trzeba umieć postępować w różnych, często nietypowych sytuacjach, a także korzystać ze stałych kontaktów z rodzicami i z nauczycielami. Mamy do czynienia jakby z trzema ogniwami: rodzicami, uczniami i nauczycielami. Najsłabszym ogniwem pozostają w dalszym ciągu rodzice. Z dyrektorami szkół współpracuje się nam bardzo dobrze. Jeszcze kilka lat temu mieliśmy informacje o tym, że w szkołach dzieje się źle, ale dyrektorzy i pedagodzy w kontaktach z nami marginalizowali występujące problemy i zagrożenia. Od pewnego czasu nasza współpraca jest na tyle otwarta, że informujemy się wzajemnie o wszystkim, co niedobrego dzieje się z uczniami i wśród uczniów. Jesteśmy obecni w szkołach nie tylko w przypadkach podejmowanych interwencji, kiedy trzeba przesłuchać nieletniego w związku z jakimś wydarzeniem, ale także wówczas, gdy podejmujemy wspólnie ze szkołami działania prewencyjno-profilaktyczne. Nasi specjaliści przygotowują autorskie programy, akceptowane przez wydział oświaty urzędu miasta. Są one dostosowane do pracy z młodzieżą różnych grup wiekowych w szkołach. Zainteresowanie działalnością prewencyjną Policji jest w szkołach bardzo duże. Nasze terminarze są wypełnione terminami spotkań w szkołach, organizowanych na życzenie dyrektorów. W każdym komisariacie Policji w Bydgoszczy powstały w ubiegłym roku czteroosobowe zespoły do spraw nieletnich i prewencji kryminalnej. Współpracują one ze szkołami. Na terenie całego województwa kujawsko-pomorskiego sytuacja jest nieco mniej korzystna, bo takich specjalistów mamy tylko w komendach powiatowych i miejskich. Możemy podać wiele przykładów naszej współpracy ze szkołami i jej efektów.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#TeresaJasztal">Przepraszam, ale jeżeli państwo dobrze współpracujecie, to sądzę, że o tym wszyscy tutaj wiedzą. Nas to tylko cieszy i nie musimy szukać potwierdzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#MarekKoliński">Chciałbym tylko dodać, że mamy także ofertę skierowaną do rodziców. Od dłuższego czasu organizujemy zajęcia dla rodziców, podczas których wyjaśnień udzielają specjaliści od spraw uzależnień. Zapraszamy na takie spotkania z rodzicami prokuratorów, sędziów, przedstawicieli władz miejskich i dyskutujemy o wszelkiego typu patologiach, a także o problemach odpowiedzialności prawnej rodziców i dzieci za wykroczenia czy konflikty w prawem. Spotkania takie cieszą się zainteresowaniem i odbywają się nawet w niedzielne popołudnia. Naszym zdaniem, ustawowe uregulowanie uprawnień rodziców wobec szkoły jest konieczne. Rodzice muszą wiedzieć, co mogą zrobić w szkole, w jakim stopniu liczy się ich opinia i na co mogą mieć wpływ. Rodzice będą chcieli się angażować wtedy, gdy będą wiedzieli, jakie mają prawa. Aktywni rodzice inspirują nauczycieli, a dobrzy nauczyciele mają duży wpływ na postawy rodziców.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#TeresaJasztal">Rady rodziców są w szkołach i mają określone uprawnienia. Obecnie problem polega na tym, czy rady takie mają być powoływane na zasadzie samej tylko chęci, czy obligatoryjnie i we wszystkich szkołach. Mnie osobiście wydaje się, że to, aby rodzice mieli ochotę na aktywne współdziałanie ze szkołą, zależy w dużym stopniu od postawy i autorytetu dyrektora i nauczycieli. Teraz praca w szkole jest trudniejsza niż dawniej, bo świat się bardzo zmienia, zmieniają się obyczaje i zachowania ludzi. Dzisiejsza młodzież to już nie te dzieci, które przed laty były bardziej posłuszne i zdyscyplinowane. Docierają do nich różne informacje, poddawane są rozmaitym wpływom. Jest teraz trudniej pracować z taką młodzieżą. Oczywiście, bieda, która dotyka wiele rodzin, też jest przyczyną tego, że rodzic wstydzi się przyjść do szkoły oraz że dziecko nie chce chodzić do szkoły.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#AntoniStryjewski">Chciałbym zgłosić wniosek formalny, abyśmy dyskusję poselską na tematy tutaj poruszone odbyli na posiedzeniu Komisji w Sejmie.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#TeresaJasztal">Przyjmuję ten wniosek. Udzielam jeszcze głosu pani przewodniczącej Rady Miejskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#FelicjaGwicińska">Problemy, o których mówimy, godne są najwyższej uwagi. Rada Miasta jest nimi szczególnie zainteresowana. Jak państwo słyszeli, ukształtowaliśmy i realizujemy własną politykę oświatową, w ramach której mieści się wiele zagadnień, również będących przedmiotem naszych dzisiejszych rozważań. Jesteśmy państwu wdzięczni, że mogliśmy podzielić się naszymi uwagami i doświadczeniami oraz przedstawić efekty naszej pracy. Imieniu Rady Miasta dziękuję pani przewodniczącej i państwu posłom za przybycie do nas i wysłuchanie tego, co mamy do przekazania. Szczególnie chciałabym podziękować pani posłance Barbarze Hyli-Makowskiej, która - jak podejrzewam - namówiła państwa do przyjazdu do Bydgoszczy. Serdecznie za to dziękuję. Nazwa naszego miast pochodzi od dwóch słów: „być” i „gość”. I dlatego staramy się być bardzo gościnni i prosimy, aby drogi prowadziły państwa jak najczęściej do Bydgoszczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#TeresaJasztal">Dziękuję za te miłe słowa. Nie ukrywam, że miał miejsce pewnego rodzaju lobbing, ale propozycja pani posłanki Barbary Hyli-Makowskiej zbiegła się z tematem wpisanym do naszego planu pracy. Przejęłam wniosek pana posła Antoniego Stryjewskiego, aby drugą część debaty nad tym, czego się tutaj dowiedzieliśmy, odbyć już w Sejmie. Proszę teraz pana dyrektora z MENiS o krótkie ustosunkowanie się do tego, czego może nie wiedział, a tu usłyszał.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#AleksanderTynelski">Dziękuję za wyrażone tu opinie i poglądy. Zgadzam się w pełni z panią reprezentującą rodziców, że nie chodzi o to, aby obciążać rodziców tym, co dzieje się w szkole, i mówić, że rodzice są źli. Stwierdzamy tylko pewien stan rzeczy, że część rodziców ma problemy z dotarciem do szkoły, a być może ta szkoła ma problemy z dotarciem do rodziców. Trzeba zastanowić się nad tym, jaka jest tego przyczyna i jakie znaleźć rozwiązania, żeby ta sytuacja, którą oceniamy negatywnie, uległa zmianie. Dziękuję za wystąpienie pani pedagog z Zespołu Szkół Elektronicznych i podpisuję się pod tym wystąpieniem. O kilku kwestiach tutaj poruszonych chciałbym powiedzieć parę słów. Wiele z wyrażonych tu uwag trzeba zaadresować do samorządów. Np. taka sprawa jak pieniądze na programy profilaktyczne szkół. Tutaj wsparcie ze strony samorządów ma wielkie znaczenie, i to nie tylko w sensie finansowym. To samo dotyczy doradców metodycznych. O roli i działaniach doradcy decyduje w znacznej mierze pracodawca, a pracodawcą jest samorząd. Jest oczywiście kwestia określenia wymagań, jakie trzeba stawiać doradcy metodycznemu. Pojawiało się tu więcej tematów ubocznych, ale bardzo istotnych dla funkcjonowania szkół. Miałbym prośbę do pani kurator, aby cyklicznie organizować w różnych miejscach spotkania z rodzicami, na których będzie się przekazywać uwagi i spostrzeżenia o pracy szkół, słuchać propozycji różnych rozwiązań praktycznych na zasadach partnerskich. Gimnazja mamy takie, jakie mamy. Na pewno lepsze jest gimnazjum mniejsze, gdzie łatwiej poznać wszystkich uczniów, niż gimnazjum nadmiernie liczne. Tu znowu decyzje należą do jednostek samorządu terytorialnego - jaką chce mieć sieć szkół. Chcę państwa zapewnić, że jako resort będziemy czynić starania, aby nastąpiło udrożnienie przepływu informacji między szkołami podstawowymi a gimnazjami, bo często zdarza się, zwłaszcza w dużych aglomeracjach miejskich, że trafia dziecko do gimnazjum, nawet rejonowego, i jest całkowicie anonimowe. Nikt niczego o nim nie wie, a przecież każdy uczeń ma jakąś swoją historię w karierze szkolnej. Ważna jest oferta edukacyjna, z jaką występuje gimnazjum. W dużym stopniu to, aby uczniowie przychodzili do szkoły, aby rodzice chcieli z nią współpracować zależy od tego, czy szkoła potrafi ich zainteresować nie tylko dydaktyką, ale także innymi działaniami oświatowymi i wychowawczymi. Wówczas, gdy uczeń ma do wyboru albo udział w nieformalnej grupie rówieśniczej, którą interesuje się policja, albo zajęcia w szkole, wybierze to drugie. Znam wiele szkół, gdzie tak się dzieje. Dziwię się stwierdzeniom, że rodzice nie są zainteresowani szkołą. Oni są zainteresowani, tylko czasami szkoła robi wszystko, żeby zniechęcić do siebie rodziców. Musimy zastanowić się, czy zrobiliśmy wszystko, żeby rodzicom dać satysfakcję z kontaktów ze szkołą.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#TeresaJasztal">Panie dyrektorze, proszę nie podsumowywać.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#AleksanderTynelski">Dobrze. Sądzę, że gdy dojdzie do kolejnego naszego spotkania, będziemy wówczas w jeszcze lepszym nastroju i wszyscy będą mogli chwalić się współpracą z rodzicami. I rodzice to potwierdzą.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#TeresaJasztal">Nie będę podsumowywała obrad. Jestem też nauczycielką i mogłabym godzinami opowiadać o tym, co robiłam i jakie miałam efekty w pracy z uczniami i z ich rodzicami. Problem pracy wychowawczej w gimnazjach jest problemem poważnym w skali krajowej i o tym mówi się wszędzie. Pani, która zabierała głos jako pierwsza, dała bardzo ładną wykładnię i wskazała na wiele aspektów niedostatków pracy szkoły z rodzicami. Może warto by przeprowadzić badania nad powodami, dla których rodzice unikają kontaktów ze szkołą. Nie możemy opierać się tylko na wrażeniach, ale na konkretnych ustaleniach wynikających z rozmów z zainteresowanymi. Być może, pracownicy uniwersytetu mogliby przygotować odpowiednią ankietę i można by przeprowadzić anonimowo sondaż wśród rodziców. Dużą rolę ma do odegrania nadzór pedagogiczny, bo to służby nadzoru wizytując szkoły mają możliwość rozpoznania sytuacji w zakresie współdziałania rodziców z nauczycielami. Jakie występują trudności? W czym trzeba pomóc szkole i rodzicom, aby te relacje były lepsze? Powinno nam wszystkim zależeć na tym, aby rodzice czuli się odpowiedzialni za swoje dzieci, ale żeby szkoła wychowywała je razem z rodzicami, bez konfliktów i rozbieżności między domem a szkołą w metodach i treściach tego wychowania. Musimy razem działać dla dobra dziecka, a nie przeciwko sobie, bo i takie sytuacje się zdarzają. Chcę państwu podziękować za udział w obradach, za cenne uwagi, a także pani posłance Barbarze Hyli-Makowskiej, która nas tutaj zwabiła. Dziękuję panu prezydentowi, władzom samorządowym Bydgoszczy za miłe przyjęcia nas w tym mieście i w kilku jego placówkach oświatowych. Jesteśmy państwu za to bardzo wdzięczni. Usłyszeliśmy to, co właściwie wiemy, ale jednak wysłuchanie praktyków jest ważne, aby nasze obawy potwierdzić albo je rozproszyć. Inspiruje to nas do pracy parlamentarnej na rzecz oświaty, do tworzenia prawa, które będzie wspomagało wasze wysiłki i wasze starania.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#MaciejObremski">Ośmielam się złożyć ofertę współpracy z sejmową Komisją. Jesteśmy wdzięczni za odbycie obrad Komisji w naszym mieście. Teraz lepiej rozumiemy, że dostrzega się wszystkie problemy edukacji i pracy nie szkół oraz prowadzi się odpowiednie rozpoznania nie tylko w parlamencie, ale tam, gdzie są one rozwiązywane. Odnoszę wrażenie, że wszyscy wychodzimy z tej sali z ogromnym ładunkiem inspiracji do dalszej pracy dla dobra oświaty i dla dobra naszych dzieci i młodzieży.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#TeresaJasztal">Dziękuję i zamykam posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>