text_structure.xml 84 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JózefPilarczyk">Witam wszystkich państwa serdecznie. Chciałbym poinformować, że porządek dzienny wspólnego posiedzenia przewiduje wysłuchanie i rozpatrzenie informacji na temat polskiego prawa żywnościowego w świetle dyrektyw Unii Europejskiej. Zapytuję, czy są jakieś uwagi do porządku dziennego posiedzenia połączonych Komisji? Nie ma. W związku z tym przystępujemy do realizacji przyjętego porządku. Zgodnie z nim, swoje stanowisko zaprezentuje przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, prezes Rady Krajowej Federacji Konsumentów i wiceprezes Stowarzyszenia Konsumentów Polskich. Jako pierwsza zabierze głos pani minister Berak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JadwigaBerak">Chciałabym przedstawić państwu zagadnienia związane z nadzorem nad jakością żywności w Polsce oraz z prawem żywnościowym w powiązaniu z dyrektywami Unii Europejskiej. To bardzo ważne zagadnienia, gdyż na polu jakości żywności rozegra się rywalizacja naszego przemysłu rolno-spożywczego z rynkami zagranicznymi. Trzeba powiedzieć, że najlepszym systemem zarządzania gospodarkami jest system zarządzania poprzez jakość. Mamy kilka instytucji, które zajmują się nadzorem nad jakością produktów rolnych. Jednakże ich kompetencje zazębiają się i nie są czytelne. Nie jest też czytelny cały system zarządzania jakością produktów rolnych w Polsce. Mam nadzieję, że pierwsze nasze rozmowy na ten temat uporządkują ten bardzo ważny problem, także z punktu widzenia Ministerstwa Rolnictwa, które w swoim segmencie nadzoruje również jakość zdrowotną produktów roślinnych. Chodzi tu przede wszystkim o zagadnienia związane z nadzorem fitosanitarnym. Nadzorujemy również, poprzez Departament Weterynarii, jakość zdrowotną i handlową żywności. Chodzi o to, by system nadzoru był jasny i czytelny. Sprawa ta jest związana z programami PHARE, które mają służyć wspomaganiu systemu kontroli w poszczególnych branżach rolno-spożywczych. Dopóki nie stworzymy czytelnego systemu zarządzania, nie mamy co myśleć o wykorzystaniu tych środków. W roku 1998 zdarzyło się tak, że program PHARE, mający wspomagać nasz system kontroli jakości w poszczególnych branżach rolnych, nie został zrealizowany z powodu braku czytelnego systemu zarządzania.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#JadwigaBerak">Państwo posłowie otrzymali z naszego resortu informację na temat polskiego systemu prawa żywnościowego w świetle dyrektyw Unii Europejskiej. Do tej informacji załączyliśmy szczegółowe przepisy w postaci trzech załączników do poszczególnych pakietów zagadnień. Załącznik 1 związany jest z wykazem dyrektyw dotyczących warunków weterynaryjnych przy produkcji, obrocie oraz imporcie produktów żywnościowych pochodzenia zwierzęcego. Warunki te były prezentowane w ramach screeningu wielostronnego i dwustronnego w Brukseli w dniu 22 października 1998 r. Dołączony został również załącznik nr. 2 z wykazem dyrektyw dotyczących jakości zdrowotnej żywności, prezentowany przez przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej w ramach harmonizacji polskich przepisów z prawodawstwem wspólnoty na screeningu dwustronnym 31 sierpnia i 2 września 1998 r. Nawiązaliśmy współpracę z Ministerstwem Zdrowia i Opieki Społecznej i wspólnie pracujemy nad tym segmentem nadzoru nad jakością żywności. Chodzi o segment, który jest w gestii Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, Jest to segment jakości zdrowotnej produktów roślinnych. My zaś nadzorujemy segment dotyczący jakości zdrowotnej produktów zwierzęcych. Chcemy ściśle współpracować z resortem zdrowia. Generalnie, wszystkie kwestie dotyczące nadzoru nad warunkami zdrowotnymi żywności i żywienia w Polsce, regulują dwie ustawy: wiodąca ustawa z 1970 r. o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia oraz ustawa z 24 kwietnia 1997 r., dająca ministrowi rolnictwa nadzór nad jakością zdrowotną żywności pochodzenia zwierzęcego.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#JadwigaBerak">Kolejny nasz załącznik, nr 3 - to wykaz dyrektyw dotyczących jakości handlowej żywności, prezentowany przez przedstawicieli Departamentu Rynku i Giełd Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, w ramach harmonizacji polskich przepisów z prawodawstwem Unii Europejskiej, na screeningu żywnościowym w Brukseli w dniu 1 września 1998 r. Jest to obszerny pakiet zagadnień. Przedstawiliśmy polskie przepisy, które są kompatybilne z przepisami Unii i jednocześnie wskazaliśmy, w jakich obszarach brak jest polskich przepisów i należałoby je jak najszybciej wydać. Chciałabym tylko podkreślić, że zgodnie z ustaleniami polskiego rządu, do końca 2002 roku musimy nasze przepisy dostosować do przepisów unijnych.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#JadwigaBerak">Chcielibyśmy, aby nasz nadzór nad żywnością został uporządkowany w następujący sposób: minister rolnictwa powinien mieć nadzór nad jakością zdrowotną produktów zwierzęcych poprzez Departament Weterynarii, od 1 stycznia 1999 r. - poprzez Inspekcję Weterynaryjną i odpowiadać za jakość handlową produktów żywnościowych, poprzez połączenie działających odrębnie na dzień dzisiejszy instytucji w jedną, o nazwie Państwowa Inspekcja Żywności. Wszystkie elementy wypływające z dyrektyw zawartych w poszczególnych załącznikach byłyby ujęte w czytelny nadzór państwowy, sprawowany przez jednego ministra nad całą jakością handlową żywności w Polsce. Takie są wymagania dyrektyw unijnych.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#JadwigaBerak">Jest jeszcze jeden problem, który należałoby poddać pod dyskusję. Państwowa Inspekcja Handlowa również zajmuje się segmentem nadzoru nad jakością handlową i zdrowotną żywności. W ustawie o Państwowej Inspekcji Handlowej zapisane jest to w ten sposób, iż zadaniem Państwowej Inspekcji Handlowej jest kontrola jakości i bezpieczeństwa towarów i usług, w szczególności zagrażających życiu lub zdrowiu konsumentów. Tu właśnie mamy do czynienia z nakładaniem się kompetencji. Jeżeli za jakość zdrowotną produktów roślinnych ma odpowiadać minister zdrowia, za jakość zdrowotną produktów pochodzenia zwierzęcego zaś ma odpowiadać minister rolnictwa, to w takim razie nakładanie się na ten system odpowiedzialności kompetencji Państwowej Inspekcji Handlowej nie jest pożądane. Dlatego proponujemy w swoich wnioskach, aby nadzór nad jakością zdrowotną i handlową wyłączyć z uprawnień Państwowej Inspekcji Handlowej. Jest to kwestia do przedyskutowania, ale z pewnością decyzję podjąć trzeba.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#JadwigaBerak">Uważamy również, że należy zdecydowanie ograniczyć liczbę organów urzędów kontroli jakości zdrowotnej żywności. Chcielibyśmy wprowadzić pełną odpowiedzialność producenta lub podmiotu wprowadzającego do obrotu środek spożywczy za jego bezpieczeństwo zdrowotne. Należy również zobowiązać producentów żywności do wprowadzania systemu zapewnienia jakości zdrowotnej, zgodnie z zasadami analizy zagrożeń i krytycznych punktów kontroli zagrożeń systemem „Hazard”, zatwierdzonym przez Państwową Inspekcję Sanitarną, która jest agendą Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, upoważnioną do kontroli jakości zdrowotnej żywności - jeśli chodzi o żywność pochodzenia roślinnego lub Państwową Inspekcję Weterynaryjną - jeśli chodzi o nadzór nad jakością zdrowotną produktów pochodzenia zwierzęcego. Jest to ważne także z punktu widzenia podnoszenia konkurencyjności polskich produktów rolno-spożywczych. Kolejną sprawą jest certyfikacja. Zagadnienia dotyczące tego problemu związane są również z naszym włączeniem się w struktury Unii Europejskiej. Certyfikacja była przedmiotem odrębnej dyskusji na screeningu, poświęconej kwestii wolnego przepływu towarów.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#JadwigaBerak">Na zakończenie chciałabym podkreślić, jak ważnym zagadnieniem, związanym z konkurencyjnością naszych towarów po wejściu do struktur europejskich, jest podnoszenie jakości produktów rolno -spożywczych, jak istotny jest czytelny system kontroli, a także posiadanie właściwego logo, które nadawałoby odpowiednią wartość, swego rodzaju certyfikację produktowi rolnemu. Przypomnę, że 21 lipca 1998 r. w Komitecie ds. Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego, odbyła się dyskusja na temat jakości produktów rolno - spożywczych, gwarancji bezpieczeństwa produktów żywnościowych. Uznano, że należy wyasygnować odpowiednią kwotę na wprowadzenie logo jakości dla produktów unijnych. Podkreślano, że nie chodzi tylko o ekologiczną produkcję roślinną, ale także zwierzęcą, oraz o to, by ta jakość była odpowiednio sygnowana na towarach. Wnioskowano też, by premiować tego typu produkcję poprzez odpowiednie ulgi podatkowe, jak również by promować, poprzez system ulg podatkowych, nabywanie takiej żywności. Są to zagadnienia priorytetowe, wymagające jasnych, czytelnych uregulowań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#AgnieszkaPomiernaAndruchowska">Chciałabym powiedzieć, że w obszarze zainteresowań naszego urzędu znajduje się problematyka prawa żywnościowego, aczkolwiek głównie w zakresie jego wpływu na ochronę zdrowotnego i ekonomicznego interesu konsumenta. Państwowa Inspekcja Handlowa, jako nasz organ, pełni bardzo ważną funkcję kompleksowej kontroli działalności rynku, zarówno żywnościowego jak i artykułów przemysłowych. W naszych kontaktach z przedstawicielami Unii Europejskiej spotykamy się z opinią, że Państwowa Inspekcja Handlowa jest stosunkowo nowoczesną strukturą, niezbędną w działalności rynku, wobec perspektywy naszego przystąpienia do Unii Europejskiej, gdzie weryfikacja jakości produktu odbywa się nie na etapie produkcji czy też przed wprowadzeniem produktu do obrotu, ale właśnie na rynku. Również brytyjski minister rolnictwa w swoim wystąpieniu w kwietniu 1998 r. na temat powołanego w Wielkiej Brytanii nowego organu Agencji Standardów Żywności podkreślił, że motywem powołania tej agencji, jako organu związanego może bardziej nawet z ministerstwem zdrowia, niż z ministerstwem rolnictwa, była nie tylko choroba wściekłych krów ale także to, że ministerstwo rolnictwa, jako mające w swym zakresie działania wspieranie interesów rolników i przemysłu spożywczego, w potocznym rozumieniu nie zawsze jest organem, który budzi zaufanie obywateli, co do właściwej kontroli bezpieczeństwa żywności. Pomimo że w Wielkiej Brytanii istnieje także odpowiednik naszej Państwowej Inspekcji Handlowej, który zajmuje się kontrolą wyrobów znajdujących się w sklepach, powołano ten nowy organ, o którym wcześniej wspomniałam.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#AgnieszkaPomiernaAndruchowska">Rola Państwowej Inspekcji Handlowej jest naprawdę bardzo ważna. Znajdujemy się w okresie przejściowym, jest coraz mniej kontroli wyrobów przed ich wejściem na rynek, nie mamy jeszcze w pełni wprowadzonych mechanizmów obecnych w Unii Europejskiej. Chodzi mi tu o odpowiedzialność producenta i sprzedawcy za produkt i ewentualne szkody, jakie może on wyrządzić konsumentowi.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#AgnieszkaPomiernaAndruchowska">Wspólną płaszczyzną dla prawa żywnościowego i prawa ochrony konsumenta są dwie główne kwestie: bezpieczeństwo produktu oraz rzetelność informowania i oznakowania produktu nie wprowadzającego w błąd nabywcy. Bezpieczeństwo produktu, w tym również żywności, nie jest w polskim prawie wyeksplikowane wprost. Egzekwowanie wprowadzania na rynek bezpiecznej żywności odbywa się za pomocą zachowania wymogów w zakresie wytwarzania i obrotu, stosowania obowiązkowych norm i poddawania wyrobów certyfikacji. W Unii Europejskiej obowiązuje dyrektywa w sprawie bezpieczeństwa produktu. Zobowiązuje ona wszystkich wytwórców, niezależnie od rodzaju produktów, do wprowadzania na rynek wyłącznie towarów bezpiecznych. Dyrektywa ta definiuje pojęcie towaru bezpiecznego jako takiego, który w dającym się przewidzieć użytkowaniu nie stwarza zagrożenia dla zdrowia lub życia użytkownika. W Unii obowiązują również mechanizmy wstrzymywania wytwarzania oraz wycofywania z obrotu produktów niebezpiecznych.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#AgnieszkaPomiernaAndruchowska">Trzeba zaznaczyć, że w prawie polskim nie ma definicji wyrobu bezpiecznego i nie ma wprost sformułowanego obowiązku wprowadzania na rynek wyłącznie towaru bezpiecznego. Problem powstaje dopiero w momencie, gdy klient poniesie szkodę. Dochodzenie ewentualnych odszkodowań od producenta jest również utrudnione, gdyż polskie prawo formułuje odpowiedzialność producenta na zasadzie winy. Poszkodowany musi udowodnić, że z winy producenta powstała szkoda. W Unii Europejskiej obowiązuje zasada ryzyka; przyjmuje się, że jeśli producent wprowadził na rynek dany produkt, który okazał się wadliwy i w związku z tym ktoś poniósł szkodę na zdrowiu lub życiu, to winę za to ponosi producent, który powinien dołożyć wszelkich starań, aby uniknąć powstawania takich zagrożeń. W Polsce nie ma organu upoważnionego do wydania zakazu obrotu jakimś konkretnym wyrobem. Jest to sytuacja dość trudna i byłaby bardzo kłopotliwa, gdyby na rynku pojawił się jakiś niebezpieczny produkt masowo nabywany. Z tych względów nasz Urząd opracował projekt ustawy wdrażającej postanowienia tej dyrektywy. Niedługo znajdzie się on w uzgodnieniach międzyresortowych. Jest to fundamentalny akt formułujący definicję produktu bezpiecznego, nakładający na wszystkie podmioty na rynku obowiązek wprowadzania wyłącznie produktów bezpiecznych. Naszym zdaniem jest to akt bardzo istotny. Drugim elementem prawa żywnościowego, który decyduje o bezpieczeństwie ekonomicznym i zdrowotnym konsumentów, jest właściwe oznaczanie żywności. To ważne zwłaszcza teraz, kiedy wiele osób cierpi na różnego rodzaju alergie. Pełne oznakowanie produktu, z wykazem wszystkich jego składników lub też ostrzeżeniem, jest niezwykle ważne. Właściwa informacja wpływa nie tylko na bezpieczeństwo zdrowotne, ale i ekonomiczne. Konsumenci chcą otrzymać wyrób takiej jakości, jakiej się spodziewali nabywając go. Działania Państwowej Inspekcji Handlowej na tym polu są szczególnie efektywne. Producenci starają się, poprzez oznakowanie produktu, przekonać do jego kupowania. Nie chcąc więc zniechęcić potencjalnych klientów do jego nabycia, nie umieszczają niektórych informacji lub zamieszczają informacje wprowadzające nabywcę w błąd. W tej dziedzinie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prowadzi wiele działań mających na celu ochronę interesów konsumentów. Wnioskuje on do Państwowej Inspekcji Handlowej o przeprowadzenie kontroli, jak również dokonuje analizy wyników przeprowadzonych przez nią kontroli. Występuje także z wnioskami o zmianę przepisów lub podjęcie stosownych działań do właściwych organów.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#AgnieszkaPomiernaAndruchowska">Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wykorzystuje uprawnienia nabyte rok temu, związane z występowaniem do sądu w sprawach dotyczących praktyk nieuczciwej konkurencji, w stosunku do podmiotów reklamujących żywność niezgodnie z prawem. W tym roku skierowaliśmy na drogę sądową 6 spraw, część z nich dotyczy reklam wyrobów żywnościowych. Urząd nasz prowadzi samodzielnie lub poprzez zlecenie innym organom, akcję edukacyjną dla konsumentów, aby nauczyć ich poruszania się w nowej rzeczywistości oraz zasad nabywania towarów, na przykład tego, na co mają zwrócić uwagę na opakowaniu produktu, w jaki sposób mogą reklamować towar niewłaściwy. Analizując wyniki kontroli prowadzonych przez Państwową Inspekcję Handlową muszę powiedzieć, że ich plon daje ogromną wiedzę, nie zawsze zachęcającą do konsumpcji żywności w Polsce. Niektóre wyniki kontroli napawają smutkiem. Na przykład, zgodnie z polską obligatoryjną normą na wędliny z roku 1996, jednym z rodzajów szynki jest wędzonka szynkopodobna, która jest wędliną parzoną, a nie wędzoną, składającą się z mielonego mięsa, konserwantów i stabilizatorów. Tego typu lektura wyników kontroli daje pewne wyobrażenie o tym, co tak naprawdę jemy. Nie zawsze nazewnictwo jest adekwatne do tego, co się nam oferuje. Producenci usiłują nas zachęcić do zakupu deklarując na przykład, że akurat ten olej nie zawiera cholesterolu, choć wiadomo, że żaden nie zawiera. Zdarzył się nawet producent soków owocowych zachęcający reklamą swój produkt, jako nie zawierający cholesterolu... Cieszymy się, że systematyczne kontrole Państwowej Inspekcji Handlowej doprowadziły do tego, że niektóre wyroby podniosły swoją jakość. Tak było na przykład z miodem pszczelim, który nie zawsze był właściwej jakości. W ciągu kilku lat jednak systematycznie się ona podnosiła. Jesteśmy przekonani, że systematyczne kontrole Państwowej Inspekcji Handlowej prezentujące przegląd sytuacji na rynku na przestrzeni lat, bardzo dobrze służą zarówno producentom jak i konsumentom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Państwo posłowie otrzymali przygotowany przez nas materiał. Nie będę więc powtarzać tych danych. Zwrócę jedynie uwagę na najistotniejsze zagadnienia. Polskie prawo żywnościowe nie stanowi odrębnej gałęzi prawa. Składają się nań przepisy pochodzące z różnych jego dziedzin. Najistotniejsza jest niewątpliwie ustawa o warunkach żywności i żywienia z 1970 r. wraz aktami wykonawczymi i kilkunastoma wprowadzonymi zmianami. Ustawa ta normalizuje warunki produkcji i obrotu środkami spożywczymi, używkami, określa wymagania dotyczące urządzeń, aparatury, narzędzi, stykających się z żywnością w procesie produkcji lub w obrocie środkami spożywczymi. Naszym zdaniem jest to ustawa najistotniejsza z punktu widzenia prawa żywnościowego, wszystkie szczegółowe rozporządzenia i zarządzenia dotyczące żywności lub przemysłu rolno-spożywczego powołują się na nią. W naszej ocenie ustawa ta wymaga pewnej nowelizacji, a przynajmniej opublikowania jednolitego tekstu, ponieważ jest tak dużo zmian, że powołanie się na odpowiednie jej artykuły sprawia trudność nawet fachowcom. Największą wadą prawa żywnościowego jest jego wielkie rozdrobnienie, duża liczba przepisów wykonawczych, odsyłaczy, brak jednolitych tekstów nowelizowanych przepisów. Naszym zdaniem przepisy stają się w wielu wypadkach zagmatwane i niejednoznaczne. Często też posługujemy się rozwiązaniami prawnymi z okresu II Rzeczypospolitej, a przecież od tego czasu zmieniła się i technologia, i produkty, i różne aspekty produkcji.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Jeśli chodzi o bezpieczeństwo produktu, to trzeba powiedzieć, że w prawie polskim nie istnieją specjalne odrębne przepisy. Problemy te są regulowane przepisami Kodeksu Cywilnego, który określa odpowiedzialność producenta za czyn własny i tzw. cudzy oraz odpowiedzialność sprzedawcy z tytułu rękojmi za wady, za nienależytą jakość produktów. Warto przypomnieć, że wszystkie artykuły spożywcze podlegają reklamacji na podstawie dwóch przepisów: rozporządzenia Rady Ministrów z 1995 r. w sprawie szczegółowych warunków zawierania i wykonywania umów sprzedaży rzeczy ruchomych z udziałem konsumentów i rozporządzenia ministra handlu wewnętrznego z 1970 r. o ustalaniu terminu zawiadomienia o wadach fizycznych, z tym że jak pokazuje praktyka, rozporządzenie w tej chwili nie funkcjonuje. Pojawiło się wiele nowych produktów, a nawet te, które były na rynku poprzednio, uległy tak daleko posuniętym przeobrażeniom, że nie pasują do treści tego rozporządzenia. Typowym przykładem takich produktów są jogurty. Rozporządzenie mówi o reklamowaniu jogurtów natychmiast, a najdalej na drugi dzień po dokonaniu zakupu, podczas kiedy nasze jogurty mają przeważnie miesięczny termin przydatności do spożycia.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Jeśli chodzi o urzędową kontrolę produktów żywnościowych, to prowadzi ją 6 instytucji: inspekcja sanitarna, weterynaryjna, skupu i przetwórstwa artykułów rolnych, handlowa, centralny inspektorat standaryzacji, inspekcja ochrony roślin - organ powołany do kontroli i nadzoru nad ochroną roślin uprawnych. W związku z reformą ustrojową państwa zmianie uległy nazwy i kompetencje poszczególnych organów administracji publicznej. Dlatego też zostały zmienione nazwy i kompetencje tych instytucji. Zmiany te zostały opublikowane w dzienniku Ustaw nr 106 z 1998 r.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Dyrektywy unijne, w tym ramowa, dotycząca higieny produktów żywnościowych, zawierają zasady i procedury zgodności z tymi zasadami. Mówi się tam m.in. o analizie zagrożeń, poprzez krytyczne punkty kontroli, o stosowaniu dobrej praktyki higienicznej, produkcyjnej, o koncepcji analizy zagrożeń w oparciu o punkty krytyczne. Dodatkowo istnieją jeszcze szczegółowe dyrektywy dotyczące higieny i problemów zdrowotnych poszczególnych produktów na przykład: mleka surowego, mięsa mielonego, mięsa z ryb, drobiu, a także jaj.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Jeżeli chodzi o nasze przepisy, to regulują to zarówno normy przedmiotowe jak i zakładowe oraz rozporządzenia szczegółowe.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Został opracowany projekt rozporządzenia ministra zdrowia dotyczący warunków, jakie powinno spełniać mleko surowe oraz mleko pasteryzowane, przeznaczone do produkcji. Projekt ten jest zgodny z dyrektywą nr 46 z 1992 r., dotyczącą mleka surowego, przetworzonego termicznie oraz produktów na bazie mleka.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Odrębnej informacji wymaga, naszym zdaniem, żywność przeznaczona do specjalnych celów żywieniowych. Jeśli chodzi o nasze prawodawstwo, to na podstawie dyrektywy z 1989 r. do tego rodzaju żywności zaliczono m.in. żywność dla niemowląt, mleko stosowane podczas karmienia sztucznego i inne produkty stosowane po okresie karmienia naturalnego, żywność dla dzieci, żywność niskoenergetyczną, produkty dietetyczne, żywność bezglutenową, żywność dla sportowców i żywność dla osób z zaburzeniami metabolizmu węglowodanów. Również w krajach wspólnoty szeroko propagowane są przepisy zawarte w międzynarodowym kodeksie marketingu produktów zastępujących mleko kobiece. Przepisy dotyczą substytutów mleka oraz innych artykułów przeznaczonych dla niemowląt do 6 miesiąca życia, mleka modyfikowanego krowiego i sojowego.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Zasady kodeksu są również propagowane w Polsce, nasza Federacja również bierze w tym udział. Nie istnieją u nas odrębne uregulowania dotyczące żywności przeznaczonej do specjalnych celów żywieniowych. Obowiązują w tym zakresie normy polskie, jak również resortowe dokumenty, dotyczące na przykład żywności dietetycznej, dla której najistotniejsze jest rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie szczególnych warunków produkcji i wprowadzania do obrotu dietetycznych środków spożywczych i używek. Warto pamiętać, że produkty te powinny posiadać atest Głównego Inspektora Sanitarnego, uzyskany na podstawie badań przeprowadzonych przez kompetentne jednostki, takie jak: Instytut Matki i Dziecka, Instytut Żywności i Żywienia, bądź Państwowy Zakład Higieny. Produkty spożywcze, przeznaczone dla niemowląt i dzieci do roku, powinny posiadać atest Instytutu Matki i Dziecka.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Substancje dodatkowe - te kwestie reguluje u nas zarządzenie ministra zdrowia z 1993 r. Było ono opracowane zgodnie z dyrektywami unijnymi: ramową dyrektywą o dodatkach z 1989 r. wraz z dyrektywami dotyczącymi szczegółowych postanowień o substancjach słodzących, barwnikach i substancjach innych, niż barwniki i środki słodzące. W naszym odczuciu zarządzenie dotyczące dodatków wymaga nowelizacji i dostosowania ściśle do przepisów unijnych. Z chwilą przyłączenia Polski do struktur Unii będziemy zobowiązani do przestrzegania zasady wzajemności, mówiącej o tym, że produkt wyprodukowany w jednym z krajów członkowskich, musi być dopuszczony do sprzedaży w pozostałych krajach unijnych. Tak więc, polscy konsumenci zetkną się z produktami wzbogaconymi o nowe, nieznane dodatki, a w wielu przypadkach już się z taki sytuacjami spotykają. Mimo iż niektóre z dodatków nie są wymienione w zarządzeniu, są jednak stosowane na podstawie indywidualnych zezwoleń, udzielanych producentom lub importerom przez Głównego Inspektora Sanitarnego, na podstawie opinii jednostek naukowo - badawczych i na podstawie unijnych przepisów.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Cytowane wcześniej przeze mnie zarządzenie o dodatkach z 1993 r. jest bardziej restrykcyjne, niż unijne dyrektywy, zawiera ponad sto dodatków mniej, aniżeli dyrektywa unijna. Z tego względu chociażby, powinno ono być zmienione i dostosowane do aktualnego stanu wiedzy na temat stosowanych praktyk produkcyjnych.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Jeśli chodzi o substancje aromatyzujące i rozpuszczalniki, nie będę tego dokładniej omawiać, gdyż pokrywa się to z rozporządzeniem o dodatkach.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Generalnie można stwierdzić, że nasze rozporządzenie ministra rolnictwa z 1994 r. o znakowaniu środków spożywczych, jest spójne z dyrektywą Unii Europejskiej z 1979 r., łącznie z uzupełnieniami z 1986 i 1989 r. Spośród wszystkich wyróżników, jakie powinny znaleźć się na opakowaniu, chciałabym zwrócić uwagę na nazwę produktu i najistotniejsze związane z tym niedociągnięcia. Rozporządzenie mówi, że nazwa produktu powinna być zgodna z obowiązującymi normami, precyzyjnie informować o produkcie, zawierać informacje dotyczące zastosowanych procesów technologicznych, napisy i ilustracje nie mogą wprowadzać w błąd. Trzeba pamiętać, że niektóre nazwy są ściśle zdefiniowane, chociażby przez kodeks żywnościowy i w związku z tym powinny być u nas respektowane. Dotyczy to takich nazw jak: „jogurt”, „bio”. Przedrostek „bio” powinien być używany wobec produktów zawierających żywe bakterie probiotyczne, acidofilne i bifidobakterie. Niestety użycie tych nazw nie pokrywa się z rzeczywistością, z cechami produktu, lecz używa się ich jako swoistej reklamy.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Następną sprawą, o której chciałam powiedzieć, jest używanie słowa „masło” w odniesieniu do produktów, które nic z nim nie mają wspólnego. Pewnym nieporozumieniem jest używanie określenia „masło roślinne” w odniesieniu do margaryny. Równie często nadużywanym słowem jest przymiotnik „ekologiczny”. Jeśli chodzi o żywność ekologiczną, to u nas nie ma sprecyzowanych przepisów dotyczących wymogów, jakie musi spełniać tego rodzaju żywność. Są jednak wytyczne, które mówią, że żywność ekologiczna, to żywność wyprodukowana metodami ekologicznymi i posiadająca atest Ekolandu. A więc na opakowaniu produktu powinien być umieszczony numer atestu, imię i nazwisko oraz adres producenta. Atest nie jest wydawany na czas nieograniczony, a jedynie na okres jednego roku. Jest on ponawiany, o ile producent jest zainteresowany dalszą działalnością tego rodzaju.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Zgodnie z ustawodawstwem polskim, przedmioty przeznaczone do bezpośredniego kontaktu z żywnością, muszą posiadać atest Państwowego Zakładu Higieny, który sprawuje nadzór sanitarny. Ponadto, nad bezpieczeństwem produktów stykających się z żywnością, czuwa Polskie Centrum Badań i Certyfikacji, na podstawie ustawy o badaniach i certyfikacji. Niektóre wyroby krajowe, mogące stwarzać zagrożenie, podlegają obowiązkowi zgłaszania na zastrzeżony przez Centrum Badań i Certyfikacji znak bezpieczeństwa i oznaczanie tym znakiem. Istotną informacją dla konsumenta będzie również oznaczanie opakowań. Z dniem 1 stycznia 1999 r. wejdzie w życie rozporządzenie ministra ochrony środowiska określające szczegółowe zasady oznaczania opakowań, ułatwiające ich dalsze wykorzystanie, zgodnie z wymogami ochrony środowiska. Oznaczenia, które tam są podane, dotyczą opakowań z aluminium i z tworzyw sztucznych. Istotną sprawą, która czeka na uregulowanie, jest żywność modyfikowana genetycznie, czyli uzyskiwana w wyniku zmian kodu genetycznego.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Jak dotąd, z informacji przekazywanych z Brukseli wynika, że około 60% żywności znajdującej się na rynku unijnym zostało wyprodukowanych lub zawiera organizmy modyfikowane genetycznie. W związku z tym, tam istnieją pewne przepisy regulujące te zagadnienia. Są to dyrektywy z 1990 r. dotyczące kontrolowanego uwalniania genetycznie modyfikowanych mikroorganizmów i zamierzonego uwalniania do środowiska organizmów genetycznie modyfikowanych oraz rozporządzenie z 1997 r. o obowiązkowym oznaczaniu niektórych odmian żywności, innych niż te, o których mówi dyrektywa dotycząca etykietowania.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#ElżbietaSieliwanowicz">W 1998 r. została przyjęta treść nowego rozporządzenia o obowiązkowym oznaczaniu żywności wyprodukowanej przy pomocy genetycznie modyfikowanych organizmów. To rozporządzenie dotyczy produktów bezpośrednio otrzymanych z GMO, nie obejmuje np. dodatków do żywności, enzymów, protein, bakterii produkowanych przy użyciu modyfikowanych mikroorganizmów. Jeśli chodzi o żywność modyfikowaną genetycznie, to w Polsce, w zasadzie jest tylko jeden przepis, który zacznie obowiązywać od 1 stycznia 1999 r. Jest to ustawa z 29 sierpnia 1997 r., określająca zasady wprowadzania organizmów transgenicznych do środowiska. Zgodnie z nią, każdy podmiot wprowadzający do obrotu produkty zawierające organizmy w formie eksperymentu, a także produkty składające się z organizmów modyfikowanych lub ich fragmentów, powinien ubiegać się o zezwolenie ministra ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa. Ustawa przewiduje także, że produkty zawierające te organizmy powinny być odpowiednio oznakowane i opakowane. Jak to będzie rozwiązane w Polsce, zadecydują wspólnie: minister ochrony środowiska, minister zdrowia, minister rolnictwa wraz z Komitetem Badań Naukowych. Ustalona zostanie również specjalna lista produktów zmienionych genetycznie, lub zawierających transgeniczne składniki, które legalnie będzie można wprowadzać do obrotu.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Zgodnie z porozumieniem, zawartym pomiędzy ministrem ochrony środowiska, a Instytutem Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Radzikowie, który ze strony polskiej prowadzi najdalej posunięte badania w tym zakresie, będzie realizowany projekt związany ze wspieraniem przygotowania krajowych ram bezpieczeństwa biologicznego. Projekt ten ma doprowadzić do przygotowania i rozpowszechnienia tzw. krajowych wytycznych bezpieczeństwa biologicznego, przy uwzględnieniu wymogów unijnych.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Sprawa następna, to jakość wody pitnej. Sprawę tę reguluje w państwach unijnych dyrektywa z 1982 roku. Jest ona w chwili obecnej nowelizowana między innymi w zakresie różnego rodzaju substancji toksycznych. Natomiast w przypadku naszych przepisów, minimalne wymagania dla wody pitnej i na potrzeby gospodarcze określa u nas rozporządzenie ministra zdrowia i opieki społecznej z 1990 r. Jest ono w tej chwili w stadium nowelizacji, uwzględniającej między innymi zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia oraz postanowienia cytowanej przeze mnie dyrektywy, z tym że według fachowców, jakość naszej wody pitnej oraz przeznaczonej na potrzeby gospodarcze, a tym samym technologiczne, jest drastycznie niższa, niż w Unii Europejskiej i w efekcie może to doprowadzić do znaczącego obniżenia konkurencyjności naszych wyrobów na rynkach unijnych, gdy zostaniemy włączeni w unijne struktury.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#ElżbietaSieliwanowicz">Ostatnia sprawa, to są pestycydy i środki ochrony roślin. Tutaj istnieje dyrektywa ramowa, wprowadzająca w państwach Unii zasadę kontroli pestycydów zarówno podczas uprawy, jak i badania ich pozostałości w produktach spożywczych, bądź w artykułach pochodzenia zwierzęcego, na owocach, warzywach, ziemniakach itp. W prawodawstwie polskim reguluje to rozporządzenie ministra zdrowia z 1997 r. o najwyższych, dopuszczalnych pozostałościach środków chemicznych stosowanych przy ochronie, przechowywaniu i transporcie roślin. Ponadto obowiązuje ustawa z 1995 r. o ochronie roślin uprawnych, określająca dopuszczalne środki chemiczne, stosowane w ochronie, a także sankcje karne za nieprzestrzeganie okresów karencji. Jak pokazuje praktyka, jest to niezmiernie trudne do wyegzekwowania przez służby powołane do sprawowania nadzoru czyli przez Państwową Inspekcję Ochrony Roślin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JózefPilarczyk">Dziękuję bardzo za to obszerne i kompleksowe omówienie problemu. Chciałbym również wyrazić uznanie za materiał, który Federacja Konsumentów nam przedstawiła. Poproszę teraz o zabranie głosu przedstawiciela Stowarzyszenia Konsumentów Polskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#AndrzejJanicki">Wystąpienia moich szanownych poprzedników zwróciły uwagę na najważniejsze problemy, związane z naszym prawem żywnościowym. Chciałbym, w związku z tym, już tylko bardzo krótko odnieść się do wybranych aspektów. Ws-pomniany tutaj problem uregulowania prawnego wprowadzania na rynek bezpiecznego produktu, jest bodajże jednym z najważniejszych. Rozstrzygnięcia dotyczące tej kwestii powinniśmy jak najszybciej wprowadzić między innymi dlatego, że zarówno z kontaktów z producentami, jak z różnych badań wynika, że tak naprawdę, w ciągu ostatnich kilku lat, nastąpiło pewne zahamowanie poprawy. O ile, w pierwszych latach, można było rzeczywiście zauważyć poprawę jakości wielu produktów żywnościowych, to w tej chwili obserwujemy, że procent wadliwych wyrobów na rynku utrzymuje się na pewnym, stałym poziomie. Niezbędna jest więc zmiana jakościowa. I tutaj to nowe uregulowanie prawne, dotyczące sposobu opracowywania nowych technologii, nowych wyrobów, czy też już istniejących, uzyskiwania zezwoleń na te produkty, jest doprawdy konieczne. Nie uzyskamy lepszej jakości, jeżeli nie będzie lepszego prawa.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#AndrzejJanicki">Drugi aspekt, o którym chciałbym państwu powiedzieć, dotyczy ochrony konsumentów. Rzeczywiście, sygnalizowane zarówno w wystąpieniu pani dyrektor jak i wystąpieniu przedstawiciela Federacji Konsumentów problemy związane z nieprawidłową informacją o produktach żywnościowych na etykiecie, wymagają ponownego rozpatrzenia aktualnie istniejących w tym względzie rozporządzeń, jak również zastanowienia się, jak w prawodawstwie, dotyczącym funkcjonowania urzędów, instytucji kontrolnych, wprowadzić takie uregulowania, które dałyby większe możliwości wpływania na to, co producenci wypisują na etykietach swoich wyrobów.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#AndrzejJanicki">Może jeszcze wspomnę o substancjach dodatkowych. Wiadomo, że jest przygotowywany projekt nowego rozporządzenia dotyczący substancji dodatkowych. W starym rozporządzeniu było ich dopuszczonych około 150. W nowym rozporządzeniu będzie ponad 200, w tym szereg substancji smakowo-zapachowych, bez symbolu E - pochodzenia naturalnego. Projekt tego dokumentu zakłada bardzo silne zbliżenie w swej treści do dyrektywy obowiązującej w krajach Unii Europejskiej. Chciałbym jednak zaznaczyć, że w kwestii dodatków są dwie, sprzeczne opinie: środowiska producentów i środowiska konsumentów. Wiadomo, że konsumenci się boją dodatków. Jeżeli słyszą o ich dużej liczbie, to natychmiast protestują. Natomiast dla producentów dodatki stanowią bardzo duże ułatwienie technologiczne, spełniają wiele bardzo ważnych funkcji, bez niektórych nawet nie udaje się otrzymać produktów takich, jak te o obniżonej energetyczności, niskokalorycznych, o małej zawartości soli. Są to grupy wyrobów, które muszą też być na rynku, a jednak w tym momencie powstaje konflikt. Pewne dodatki trzeba zastosować, a tu konsumenci się ich boją... Przewiduję pewne problemy przy końcowej redakcji tego dokumentu.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#AndrzejJanicki">Wspomniana w referacie przedstawiciela Federacji Konsumentów jakość wody pitnej i technologicznej w przemyśle spożywczym może rzeczywiście przysporzyć nam wielu kłopotów. Jest tu niezbędna nowelizacja aktualnie obowiązującego rozporządzenia. Niestety, prawdopodobnie tu również nastąpi konflikt z producentami żywności, ponieważ te podwyższone wymagania co do jakości wody, będą pociągały za sobą spore nakłady inwestycyjne na uzdatnianie i przygotowanie wody przeznaczonej do produkcji żywności. Niemniej jednak jest to wręcz kluczowa sprawa. Ostatnia sprawa, którą chciałbym poruszyć, to świadomość konsumentów. Wydaje nam się, że można działać na dwóch polach. Pierwsze pole - to edukacji młodych konsumentów, a więc odpowiednie programy nauczania w szkołach podstawowych, czy średnich. Są w tej kwestii pewne rozwiązania i propozycje, związane zwłaszcza z żywieniem człowieka, z żywnością, opracowane w jednostkach dydaktycznych szkół wyższych. Trzeba te rozwiązania wykorzystać i wprowadzić do programów szkolnych jakąś podstawową wiedzę o żywności i żywieniu.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#AndrzejJanicki">Druga sprawa - to edukowanie konsumentów dojrzałych. Może się to odbywać już tylko na poziomie rynku. Na pewno etykieta i informacja o produkcie są elementem edukacyjnym, ale wydaje nam się, że to może być za mało. Edukacja konsumentów musi odbywać się przy udziale zarówno środków masowego przekazu jak i organizacji handlowych. Czy tu można się spodziewać jakichś regulacji prawnych? To jest trudne, ponieważ w przypadku wolnego rynku oddziaływanie na instytucje handlowe jest bardzo ograniczone. Niemniej jednak warto by się zastanowić nad tym, jak zrealizować na poziomie organizacji handlowej prawo konsumenta do bycia wyedukowanym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JózefPilarczyk">Zanim otworzę dyskusję, chciałbym zwrócić uwagę pań i panów posłów oraz wszystkich uczestników, że tematem dzisiejszego posiedzenia jest informacja na temat polskiego prawa żywnościowego. Prosiłbym o ograniczanie swoich wypowiedzi i opinii do tego tematu. Niewątpliwie wszyscy, którzy próbują oceniać i porównywać jakość środków żywnościowych, kwestie związane z opakowaniami, handlem, organizacją, widzą różnicę na plus. Natomiast przypominam, że głównym celem dzisiejszego posiedzenia połączonych Komisji jest rozpatrzenie informacji na temat polskiego prawa żywnościowego. Chciałbym prosić o zabranie głosu przedstawiciela ministra zdrowia, jako że minister zdrowia nadzoruje wykonanie ustawy i jest upoważniony do kontroli przepisów. Chciałbym również, abyśmy usłyszeli wypowiedź na temat poprzedniej nowelizacji tej ustawy, bo z materiałów przedstawicieli Federacji Konsumentów wynika, że istnieje pilna potrzeba nowelizacji ustawy o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia. Z ust przedstawi-cieli rządu, taka potrzeba nie została tak wyraźnie wyartykułowana. Chciałbym, abyśmy po prostu jasno określili, czy dostosowaniem prawa żywnościowego do ustawodawstwa Unii Europejskiej będziemy się zajmować kompleksowo czy cząstkowo? Na razie wszystko na to wskazuje, że zajmujemy się takim cząstkowym dostosowaniem prawa żywnościowego do unijnych wymogów. Wydaje mi się, że tutaj mogą być argumenty różne. Kompleksowe uregulowanie i dostosowanie jest bardzo trudne i to tym bardziej że już w tej informacji referujący nam wskazali, że kompetencje znajdują się w kilku resortach, począwszy od ministerstwa zdrowia, poprzez ministerstwo rolnictwa, ministerstwo przemysłu, ministerstwo ochrony środowiska i pewno w jednym dokumencie, w jednej ustawie, byłoby trudno to wszystko zebrać w ustawę pod nazwą: „Prawo żywnościowe w Polsce”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#LeszekDziamski">Chciałbym odnieść się polemicznie wobec wypowiedzi pani dyrektor Andruchowskiej. Z faktu powołania w Wielkiej Brytanii niezależnego organu do badania jakości żywności wysunęła pani dosyć kuriozalną tezę na temat definicji ministerstwa rolnictwa, do którego, wedle pani słów, ze względu na obronę rolników, społeczeństwo nie może mieć zaufania. Za ten odcinek działalności, o którym dziś mówimy, odpowiada w Ministerstwie Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej - Państwowa Inspekcja Weterynaryjna i lekarze weterynarii. Jestem jednym z nielicznych przedstawicieli tego pięknego zawodu w Parlamencie i chciałbym ostro zaprotestować przeciwko takiemu stawianiu sprawy. Jednym z efektów takiego myślenia jest sprawa „mleko polskie a Unia Europejska”. Nie chciałbym nadmiernie rozwijać tu tego tematu. W podkomisji opracowywana jest ustawa o zawodzie weterynarza. Długo dyskutowaliśmy i doszliśmy do wspólnego wniosku, że jest to zawód zaufania publicznego.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#LeszekDziamski">Jeżeli zaś chodzi o ogólne sprawy, to należy cieszyć się z tego, że ustawa będzie nowelizowana. Trzeba rozdzielić nadzór nad żywnością na dwie agendy. Jeden nadzór powinien zajmować się zdrowotną jakością żywności, za który odpowiadają dwie inspekcje, między innymi wspomniana tu, Państwowa Inspekcja Weterynaryjna. Chciałbym poprzeć tezę wygłoszoną przez panią minister Berak, na temat pokrywania się kompetencji i niektórych uprawnień kilku instytucji sprawujących nadzór nad jakością żywności. Chciałbym poprzeć myśl przewodnią, że nadzór handlowy powinien zostać ograniczony do jednej inspekcji. Bardzo podoba mi się pomysł powołania jednej inspekcji żywnościowej, kumulującej zakres działania kilku inspekcji. Wyszłoby to na zdrowie i konsumentom i producentom. Chciałbym również, aby nowelizacji przyświecało takie założenie, by te inspekcje nie stanowiły czegoś w rodzaju „nadpolicji”. Otrzymanie certyfikatu, pozwolenia itp. powinno być bardzo trudne, ale później, po ich wydaniu, trzeba mieć zaufanie do producenta, który je uzyskał na swoje produkty. Zachęcałbym do takiego właśnie myślenia o polskim prawie żywnościowym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#ReginaPawłowska">Chciałam zapytać przedstawicieli ministerstwa rolnictwa, czym jest spowodowana ta chęć wyłączenia ze sprawowania kontroli Państwowej Inspekcji Handlowej? Wśród konsumentów, właśnie Państwowa Inspekcja Handlowa cieszy się największą wiarygodnością. Czego byśmy dobrego nie powiedzieli na temat wszystkich innych instytucji, Federacji Konsumentów, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, to i tak, dla przeciętnego nabywcy, rzecznikiem jego interesów jest Państwowa Inspekcja Handlowa. Nie wierzę i nie zgadzam się w tej kwestii z moim przedmówcą, że przedstawiciele ministerstwa rolnictwa, odpowiedzialni za dobrą jakość produktów żywnościowych, są zainteresowani wycofywaniem przeterminowanej żywności ze sklepów. Natomiast Państwowa Inspekcja Handlowa nagminnie odkrywa, szczególnie w supermarketach, praktykę polegającą na przebijaniu na opakowaniach daty przydatności produktów do spożycia. Jest rozbieżność interesów producenta i konsumenta. Sugerowanie, że w ramach ujednolicania naszych przepisów z prawem europejskim, powinniśmy pójść w kierunku ograniczenia kontroli, nie odpowiada stanowi faktycznemu, jaki jest w Unii. Ostatnio byłam w Parlamencie Szwedzkim, w którym ochroną konsumenta zajmują się aż cztery sejmowe komisje. Cała uwaga jest skierowana na ochronę konsumenta, a nie producenta. W końcu tenże producent, w innych branżach też jest konsumentem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#StanisławKalemba">Sądzę, że co do jednego jesteśmy zgodni: nie stać nas na pewno na to, aby te same czynności, jeśli chodzi o kontrolę zdrowotności żywności, prowadziło kilka instytucji. W kontekście informacji, które tu usłyszeliśmy, potrzebne są nowe uregulowania prawne. Obawiam się, że na jednej instytucji tu się nie skończy. Trzeba bowiem uwzględnić nie tylko produkcję surowców, ale także przetwórstwo, transport, hurtownie, handel itp. Inną specyfikę mają produkty roślinne, a inną zwierzęce. To także kwestia wyposażenia laboratoriów przeprowadzających badania żywności. W moim przekonaniu, w grę może tu wchodzić konkretny projekt rządowy, uzgodniony pomiędzy resortami. Przestrzegałbym tylko przed tym, aby w sporach o istnienie pewnych instytucji i etatów, nie angażować Brukseli czy Unii Europejskiej, tak, jak to już miało miejsce w pewnym przypadku. To się musi w takiej sytuacji źle skończyć. Konieczne jest jasne stanowisko rządu i w tym na pewno pomogą nasze Komisje. Mam pytanie do przedstawicieli ministra rolnictwa i ministra zdrowia. Chciałbym, abyśmy otrzymali informację na temat stanu rolnictwa ekologicznego, a także o tym, jakie obowiązują przepisy w tym zakresie, jakie atesty, jak również, co w tej dziedzinie powinniśmy zrobić, uwzględniając dyrektywy Unii Europejskiej? Mam też pytanie związane z jakością naszej żywności. Jak ocenić można naszą żywność pod względem zdrowotności, w porównaniu z produktami żywnościowymi innych krajów? Często za granicą mówi się o dobrej zdrowotności naszych płodów rolnych, reklamuje się jej zalety. Natomiast tu, w kraju, ten aspekt jakby nie jest doceniany. Jak wyglądałoby takie porównanie naszej żywności z produktami innych krajów pod względem na przykład zawartości pestycydów? Z tego, co wiem, nasze zużycie aktywnych środków ochrony roślin jest kilkunastokrotnie mniejsze, niż w krajach Unii. Jak możemy mocne atuty naszej żywności wykorzystać w jej promocji? Wygląda na to, że nie doceniamy tego aspektu. Miałbym pytanie także do Państwowej Inspekcji Handlowej, jakie było jej stanowisko na początku lat 90., kiedy zniesiono cła na ponad 250 produktów żywnościowych i tej żywności napłynęło do kraju bardzo wiele. Jak podawały dane GUS, około 47% tych produktów nie spełniało polskich norm. Jakie było wówczas stanowisko instytucji zajmujących się kontrolą i nadzorem w tej dziedzinie? Proponowałbym, by w przyjęciu informacji przez Komisje znalazł się wniosek, iż to rząd powinien przedstawić konkretną propozycję rozwiązania legislacyjnego, w postaci projektu uzgodnionego między resortami, z zastosowaniem rozwiązań obowiązujących w Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#StanisławKalemba">Przestrzegałbym przed sporami pomiędzy resortami i instytucjami, a szczególnie przed włączaniem do tych sporów Brukseli, bo już raz, w podobnej sytuacji, niespecjalnie wyszło nam to na dobre.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#HenrykWujec">W informacji przedstawionej przez panią minister Berak, w części poświęconej wnioskom podano, że Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, w porozumieniu z Ministerstwem Zdrowia, przedstawia propozycję uporządkowania systemu nadzoru nad żywnością. Wydaje mi się, że to dotyczy również uregulowań obowiązujących w Unii Europejskiej. Byłoby dobrze, aby włączony w to był Komitet Integracji Europejskiej. Z przedstawionych postulatów wynika, że rozróżnia się pojęcie jakości zdrowotnej i jakości handlowej. Organy, które będą prowadzić kontrolę dotyczącą jakości zdrowotnej, to Państwowa Inspekcja Sanitarna i Państwowa Inspekcja Weterynaryjna. One właśnie miałyby pozostać, natomiast jakość handlową miałby, wedle tej propozycji, nadzorować utworzony organ, który nazywałby się prawdopodobnie Państwową Inspekcją Żywnościową lub Państwową Inspekcją Gospodarki Żywnościowej. Wydaje się racjonalne, aby jeden organ prowadził taką kontrolę zamiast kilku, wśród których można wymienić: Centralny Inspektorat Standaryzacyjny, Państwową Inspekcję Skupu i Przetwórstwa Artykułów Rolnych oraz Państwową Inspekcję Handlową - w części zajmującej się tymi zagadnieniami. Moje pytanie jest podobne do tego, które już padło wcześniej: które ze spraw, pozostających dotąd w kompetencjach Państwowej Inspekcji Handlowej zostałyby włączone do tego nowego organu rządowej kontroli żywności? Rozumiem, że Państwowa Inspekcja Handlowa, jako taka, by pozostała, tylko część jej kompetencji byłaby włączona do tego nowego organu?</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#HenrykWujec">Ważne jest również to, że w postulatach zawarte jest stwierdzenie, że należy wprowadzić odpowiedzialność producenta włączającego do obrotu środek spożywczy, za jego bezpieczeństwo zdrowotne. Przedstawicielka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów również podkreśliła, że ta sprawa nie jest uregulowana i potrzebny jest projekt ustawy, który zawierałby taką regulację.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#HenrykWujec">Reasumując uważam, że te postulaty dość dobrze obrazują to, co trzeba zrobić, aby poprawić kontrolę żywności. Chodzi o uporządkowanie tej kontroli. Popieram postulat pana posła Kalemby, że trzeba by zgłosić projekty rządowe, które zawierałyby rozstrzygnięcia dotyczące między innymi bezpieczeństwa zdrowotnego produktów i utworzenia jednego organu kontrolującego jakość handlową produktów żywnościowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#SzczepanSkomra">Rozpocznę od stwierdzenia, że jestem ogromnie rad, że dzisiaj możemy mówić na temat prawa żywnościowego w świetle dyrektyw Unii Europejskiej. Informacja, którą tu przedstawiono wskazuje, na jakim odcinku nasze prawo jest dostosowane do prawodawstwa unijnego. W niektórych przypadkach nasze rozwiązania stawiają ostrzejsze warunki, niż przewidują to rozwiązania unijne. Jednakże są też przypadki, gdzie prawo to jest niedoskonałe. Popieram wniosek moich poprzedników, aby w miarę szybko, w odpowiedzi na propozycje rządowe tymi tematami mogła się zająć Wysoka Izba. Wiele razy postulowaliśmy, że należałoby doprowadzić do uchwalenia nowej ustawy o warunkach żywności i żywienia. Ta, która dotychczas obowiązuje pochodzi z lat 70. i nie przystaje do dzisiejszej rzeczywistości. A ustawa ta jest podstawą do działania Państwowej Inspekcji Sanitarnej i w pewnej mierze także Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej. W Polsce mamy wiele przepisów, wiele organów kontroli, ale jak przychodzi do wyegzekwowania pewnych decyzji czy wymagań, to okazuje się, że nie wiadomo, kto czym ma się zająć. Chciałem zapytać, w jaki sposób Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej zamierza zapewnić pełną realizację nowego, bardzo dobrego i odważnego rozporządzenia, dotyczącego jakości mleka surowego? Właściwa jakość mleka stanowi podstawę jego eksportu, jak również eksportu artykułów mleczarskich. Chciałbym też zapytać, kto czuwa nad bezpieczeństwem zdrowotnym artykułów z importu? Jaka instytucja rządowa zbadała z tego punktu widzenia na przykład jogurty Jogobella?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#CzesławPogoda">Chciałbym podnieść kwestię właściwej koordynacji poczynań Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej i Sanepidu-u. Kto odpowiada za transport, sposób i środki transportu określonych produktów żywnościowych, na przykład mięsa i jego przetworów? Wiemy o tym, że jak grzyby po deszczu powstają hurtownie, które funkcjonują w różnych warunkach, są to często tzw. hurtownie garażowe, do których Sanepid podchodzi dość „luźno”. Jednakże są one pod kontrolą, natomiast transport z zakładów przetwórczych, nieraz z bardzo odległych krańców Polski nie jest w ogóle kontrolowany. Wozi się wyroby na duże odległości w samochodach, które nie są chłodniami, nie są izotermami. Jest to skandaliczne. I jeszcze jedno pytanie: kto odpowiada za jakość zdrowotną wyrobów garmażeryjnych, na terenie zakładów mięsnych. Czy jest to Sanepid czy też Państwowa Inspekcja Weterynaryjna? Wydaje mi się, że w tym zakresie kompetencje tych organów krzyżują się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JózefPilarczyk">Czy ktoś jeszcze z państwa posłów chciałby zabrać głos? Nie widzę. Wobec tego proszę o wypowiedź panią podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#IrenaGłowaczewska">Pozwolę sobie przypomnieć to, o czym już po części była mowa. Obowiązująca ustawa z 1970 r. o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia niezależnie od jej niedoskonałości daje ministrowi zdrowia podstawę do działań na rzecz poprawy stanu zdrowia publicznego i wiodącą rolę ochrony stanu zdrowia ludności. Równocześnie nakłada na ministra zdrowia obowiązek nadzoru zwierzchniego nad wykonaniem przepisów tej ustawy przez organy kontroli żywności podległe różnym resortom. Do realizacji tej kontroli służy głównie Państwowa Inspekcja Sanitarna, która podlega Głównemu Inspektorowi Sanitarnemu. Jest to organ składający się z wojewódzkich stacji sanitarno-epidemiologicznych. W tej chwili powstają powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne. Są one wyposażone w laboratoria, które wykonują pełny zakres badań niezbędnych dla oceny bezpieczeństwa żywności, jak również jej wartości odżywczej. Mogę powiedzieć, że służba sanitarno-epidemiologiczna jest dobrze przygotowana do prowadzenia pełnego monitoringu w zakresie bezpieczeństwa żywności pochodzenia roślinnego i mieszanego, higieny żywienia i prewencji chorób na tle wadliwego żywienia. Natomiast nadzór nad produktami pochodzenia zwierzęcego leży w gestii Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Tak więc dwie inspekcje: sanitarna i weterynaryjna są głównie odpowiedzialne za całość nadzoru nad jakością zdrowotną żywności i dodatkowo nad jakością handlową. Wydaje mi się, że w tej chwili różne części nadzoru nad jakością zdrowotną żywności są realizowane przez bardzo różne inspekcje, których kompetencje i działania w wielu punktach powielają się. To z kolei wprowadza w błąd producentów i jest szalenie kosztowne. Z tego powodu wydaje nam się, że uporządkowanie uprawnień do kontroli i zapewnienie prawidłowego nadzoru nad produktami żywnościowymi jest sprawą niezwykle ważną. Musi to jednak być skupione w jednej instytucji. Istotne jest to, by troska o jakość zdrowotną żywności pozostała w gestii ministra zdrowia. Tylko bowiem ten minister jest w stanie ocenić, czy dany produkt żywnościowy jest szkodliwy dla zdrowia, czy też nie. Uważam, że to rozwiązanie powinno pozostać. Trwają rozmowy z Unią Europejską, kolejne dyrektywy są omawiane przez naszych przedstawicieli, którzy spotykają się stale w Brukseli z przedstawicielami Unii Europejskiej. Nie wydaje mi się, aby istniały jakieś zasadnicze rozbieżności między prawem polskim, a unijnym. Po prostu konieczne jest doprecyzowanie wymogów, przyjęcie takiego ustawodawstwa, które by na każdym odcinku odpowiadało rozwiązaniom unijnym, ale jeszcze raz podkreślam, to nie oznacza, iż istnieją jakieś zasadnicze rozbieżności. Reasumując uważam, że najistotniejsze jest uporządkowanie nadzoru nad jakością zdrowotną żywności, z zachowaniem podległości tego nadzoru ministrowi zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#IrenaGłowaczewska">Oczywiście, w całym mechanizmie nadzoru mogą uczestniczyć różne inspekcje, ale muszą być zintegrowane i w aspekcie zdrowotnej wartości żywności być podległe ministrowi zdrowia. Jeśli pan przewodniczący pozwoli, to chciałbym poprosić o kilka dodatkowych wyjaśnień pana dyrektora Szponara, który jest naszym ekspertem z Instytutu Żywności i Żywienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#LucjanSzponar">W odpowiedzi na państwa pytania chciałbym stwierdzić, że stan ustawodawstwa polskiego w zakresie jakości zdrowotnej żywności i ustawodawstwa Unii Europejskiej jest bardzo do siebie zbliżony. Najlepszym tego dowodem jest fakt, iż kiedy w dniach 1 i 2 września br. przedstawiciele i eksperci ministerstwa zdrowia i ministerstwa rolnictwa byli na wspólnym przeglądzie ustawodawstwa - uznano, że praktycznie wszystkie nasze regulacje prawne są bardzo zbliżone, brak jest istotnych rozbieżności. Są rozbieżności natury formalnej, które najdalej do 2002 r. zostaną usunięte. Jednym z niezbędnych elementów uporządkowania tej kwestii jest nowelizacja ustawy o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia, ewentualnie uchwalenie nowej ustawy. Powszechnie jednak uważa się, że łatwiej będzie osiągnąć zamierzony cel poprzez nowelizację ustawy, niż przez tworzenie nowej, tym bardziej że i w Unii Europejskiej trwają podstawowe prace nad nową ustawą, która byłaby odpowiednikiem naszej ustawy o żywności.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#LucjanSzponar">Nie wiadomo, czy tworzenie nowego polskiego aktu prawnego, wyprzedzającego decyzje Unii Europejskiej, byłoby dobrym rozwiązaniem. Poza tym, pani minister Głowaczewska prezentuje taki punkt widzenia, że tyle bezpieczeństwa dla zdrowia w Polsce, ile w Unii Europejskiej. Oznacza to, że należy przyjąć ustawodawstwo Unii Europejskiej, nasze z nim zharmonizować. Ta sprawa jest do zrealizowania w ciągu najbliższych trzech lat, pod warunkiem, że nowelizacja ustawy o warunkach żywności i żywienia zostanie przyjęta. Natomiast trzeba powiedzieć, że jakość zdrowotna żywności w Polsce nie odbiega istotnie od jakości żywności Unii Europejskiej. Jest natomiast prawdą, że jeśli chodzi o żywność importowaną, to odsetek prób zakwestionowanej żywności jest niższy, niż żywności polskiej. Pamiętajmy jednak że żywność importowana stanowi tylko niewielki margines żywności ogólnego spożycia.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#LucjanSzponar">Jeżeli mówimy o jakości żywności w aspekcie zdrowotnym, to jednym z doskonałych mierników tej jakości jest między innymi zapadalność na zatrucia i zakażenia pokarmowe. Liczba rejestrowanych zatruć i zakażeń w Polsce, w stosunku do liczby rejestrowanej w Stanach Zjednoczonych, pozostaje na zbliżonym poziomie. Poziom naszego bezpieczeństwa żywności jest, praktycznie biorąc, taki sam. Odrębnym zagadnieniem jest realizacja tych regulacji prawnych w praktyce przez służby kontroli żywności. W całej pełni popieram te głosy, które mówią o zintegrowaniu służb kontrolnych. Państwowa Inspekcja Sanitarna i Państwowa Inspekcja Weterynaryjna mają kompetencje oraz bazę laboratoryjną i kadrową, by doprowadzić do tego, aby jakość żywności odpowiadała standardom międzynarodowym. Chcę ponadto powiedzieć, że wszystkie misje, jakie były w Polsce od 1990 r., zwracają uwagę na to, że nasze służby kontroli żywności powinny być zintegrowane. W moim przekonaniu, dzięki inicjatywie pani minister Berakowej i pani minister Głowaczewskiej, próba integracji służb kontroli żywności ma szanse powodzenia. Jest bardzo potrzebna, cieszę się, że po tylu latach dyskusja na ten temat zbliża się do końca. Przedstawiciele Unii powiadają tak: jakość handlowa produktu, to sprawa związana z finansami konsumenta, zaś jakość zdrowotna - to domena służb posiadających kompetencje i kwalifikacje do sprawowania nad nią nadzoru. Integracja tych służb jest bardzo korzystna także z ekonomicznego punktu widzenia, co z łatwością można wykazać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JózefPilarczyk">Chciałbym również wyrazić swój pogląd, że odpowiedzialne za stan jakości zdrowotnej żywności powinno być Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej. W związku z tym mam pytanie do pani minister Głowaczewskiej i do pana dyrektora Szponara: państwo powinniście również uznać, że ministerstwo powinno odgrywać wiodącą rolę przy nowelizacji ustawy. Na jakim etapie jest ministerstwo z przygotowaniem jej? W moim przekonaniu, jest nie do przyjęcia pogląd, żeby poczekać na członkostwo w Unii Europejskiej i dopiero wówczas zadeklarować, że przyjmujemy przepisy unijne. Uważam, że to bardzo dobrze, iż funkcjonuje termin 31 stycznia 2002 r. deklarowany z polskiej strony. To termin dobry, mobilizujący, trafny z punktu widzenia propagandowego, natomiast realia mogą odbiegać od zakładanych dat. Proponowałbym więc, aby niezależnie od tego, kiedy wstąpimy do Unii Europejskiej, dokonać nowelizacji ustawy. Dlatego ponawiam moje pytanie o to, na jakim etapie znajdują się prace nad nią?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#LucjanSzponar">Projekt nowelizacji tej ustawy jest już w obiegu międzyresortowym, zmierzamy do tego, aby jak najszybciej wprowadzić odpowiedniki dyrektyw unijnych. Jeśli mam właściwe informacje, to Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej przesłało projekt noweli do uzgodnień międzyresortowych mniej więcej dwa tygodnie temu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JadwigaBerak">W szczegółach faktycznie w zasadzie nie ma sprzeczności między naszym prawodawstwem, a unijnym. Nasze prawo jest nawet niejednokrotnie bardziej restrykcyjne niż przepisy Unii Europejskiej. Jednakże chodzi o strategię nadzoru nad jakością żywności w Polsce. Jej wypracowanie jest niezwykle potrzebne. Nie jest to tylko moje stanowisko, ale także przedstawicieli ministerstwa zdrowia, ekspertów, którzy zajmują się tą dziedziną i znają te zagadnienia. Niezależnie od tego, czy i kiedy wejdziemy do Unii, musimy kreować jakość naszych produktów, bo dzięki temu produkty te staną się konkurencyjne na wszystkich rynkach. Chciałabym nawiązać do rozmów w Brukseli, gdzie podczas screeningu padały liczne pytania na temat strategii, systemu zarządzania jakością w Polsce. Jest kwestia tylko taka, czy ustalić ten system drogą nowelizacji ustawy, czy też może potrzebne były, przynajmniej taki jest mój pogląd, dwie horyzontalne ustawy. Jedna dotycząca jakości zdrowotnej żywności, a druga - jakości handlowej żywności oraz trzy ustawy o inspekcjach: weterynaryjnej, sanitarnej i jakości handlowej. To by porządkowało całe zagadnienie z punktu widzenia strategii nadzoru nad jakością żywności w Polsce. Porządkowałoby też nadzór poszczególnych ministerstw.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JadwigaBerak">Nawiązując do wypowiedzi pana przewodniczącego Pilarczyka, chciałabym zaakcentować potrzebę i konieczność wypracowania takich rozwiązań. Jeszcze raz podkreślam, że jest kwestią dyskusyjną, czy w pakiecie tych dwóch ustaw: o jakości zdrowotnej żywności i o jej jakości handlowej powinny się znaleźć nowe akty prawne, czy też może to być nowelizacja przepisów już istniejących. Generalnie trzeba by zapytać: jeżeli jest tak dobrze, to czemu jest tak źle. Bo jest źle. Jednak te napisy na opakowaniach żywności są nieuczciwe i nie odpowiadają rzeczywistym cechom produktów. Trzeba uporządkować wiele przepisów i jednoznacznie stwierdzić, że były one dopasowane do dawnego systemu nakazowo - rozdzielczego i nijak się mają do gospodarki wolnorynkowej.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JadwigaBerak">Chciałabym wspomnieć o kwestii, o której tu jeszcze dziś nie mówiliśmy. Chodzi o sprawę Komitetu Kodeksu Żywności, odpowiednika rozwiązania, które istnieje w Światowej Organizacji Zdrowia i Światowej Organizacji Żywności. Również w Polsce taki komitet jest potrzebny. Byłby on swego rodzaju pasem transmisyjnym i prezentowałby nasze stanowisko w organizacji międzynarodowej. Taki szczątkowy komitet istnieje przy Centralnym Inspektoracie Standaryzacji, ale na pewno nie odpowiada on wymaganiom obecnej chwili.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JadwigaBerak">Pani posłanka Pawłowska podnosiła sprawę organów kontrolnych związanych z nadzorem nad jakością żywności. Już mówiłam, dlaczego chcielibyśmy to wszystko uregulować i zintegrować w jeden system. Chcemy wprowadzić ustawę o jakości handlowej żywności w Polsce. Wszystkie te sprawy będą znormalizowane i czytelne. Pan poseł Kalemba wspominał o laboratoriach. To również ważna sprawa. W Unii Europejskiej jest tak, a i u nas również tak być powinno, że każda instytucja nadzorująca jakość powinna mieć jedno laboratorium akredytowane przez unijne instytucje. Wyniki otrzymywane przez takie laboratoria nie mogą już być przez nikogo kwestionowane. Jeżeli chodzi o nadzór nad jakością żywności pochodzenia zwierzęcego, to takie laboratorium będzie w Państwowym Instytucie Weterynarii. Są przeznaczone środki na utworzenie tego laboratorium.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#JadwigaBerak">Był taki okres, gdy wiele się mówiło o żywności ekologicznej. Teraz problem jakby zszedł na dalszy plan, jest okres zastoju. Przy nadprodukcji żywności, nie możemy ciągle mówić o intensyfikacji naszej produkcji, a powinniśmy mówić o tym, że możemy produkować zdrową żywność. Jest na nią zapotrzebowanie, szczególnie w bogatych państwach, gdzie ludzie mają pieniądze na kupno takiej żywności. Jak wiadomo, jest ona droższa w produkcji. W miarę polepszania się naszej sytuacji ekonomicznej, również i u nas będzie rosło zapotrzebowanie na żywność ekologiczną. W tej chwili mamy w Polsce ledwie 207 gospodarstw i tylko 4 przedsiębiorstwa przetwórcze, spełniające warunki wymagane przy produkcji żywności metodami ekologicznymi. Są one zarejestrowane przez Ekoland, który jest upoważniony do prowadzenia takiej rejestracji. Ekoland jest organizacją o randze światowej. Ponieważ tego typu gospodarstw jest bardzo mało, ministerstwo opracowało program rozwoju gospodarstw ekologicznych do 2015 r. W ramach rozporządzenia ministra rolnictwa są zwracane środki właścicielom gospodarstw, które zostały poddane badaniom koniecznym przy uzyskaniu atestu Ekolandu. Badania te bowiem są dość kosztowne. Jest to ważne, tym bardziej że cały czas Unia Europejska obawia się naszej konkurencji właśnie w związku z produkcją zdrowej żywności. Stale jest podkreślany fakt, że w polskich gospodarstwach zużywa się siedmiokrotnie mniej środków ochrony roślin, trzykrotnie mniej nawozów, niż w krajach Unii. To bardzo ważna kwestia z punktu widzenia produkcji ekologicznej.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#JadwigaBerak">Nasuwa mi się często powtarzane zdanie, że warunkiem zdrowia i przetrwania człowieka jest zdrowe środowisko, w którym żyje. Niezależnie od tego, co będziemy robić w innych dziedzinach, musimy dbać o zdrowe środowisko, a elementem tego zdrowego środowiska jest produkcja zdrowej żywności. Wydaje mi się, że powinniśmy o tym cały czas pamiętać i dyskutować o tej sprawie. Pan poseł Wujec pytał o Państwową Inspekcję Handlową. Uważam, że mówiąc o strategii nadzoru trzeba pamiętać o tym, że nie powinny się nakładać kompetencje poszczególnych organów kontroli. Trzeba też brać pod uwagę to, że jeśli chodzi o kwestię jakości zdrowotnej żywności i jej jakości handlowej, to kompetencje organów kontroli będą się zazębiały. Państwowa Inspekcja Handlowa ma do kontrolowania tak wielki obszar działalności, że żywność może z powodzeniem zostać wyłączona spod jej nadzoru. Jak już powiedziałam, w tych podstawowych ustawach: o jakości zdrowotnej żywności i o jakości handlowej żywności, można sprecyzować te wszystkie zagadnienia i podzielić dokładnie nadzór i kompetencje. Przypominam o segmencie konsumenckim. Poprzez organizacje samorządowe, jak również poprzez pozyskiwanie środków od samych konsumentów, może być prowadzona kontrola konsumencka, która notabene jest bardzo potrzebna. W krajach unijnych funkcjonuje ona w szerokim zakresie. W Polsce, w miarę rozwoju gospodarczego i w miarę przypływu środków finansowych, również tego typu kontrola będzie możliwa. Mówię o środkach finansowych, gdyż taka kontrola, jeśli ma być niezależna, musi posiadać wystarczające środki na swoje działanie. Państwo odpowiada za produkcję zdrowej żywności i jakość produkcji, jednakże nieodzowny jest także nadzór konsumencki.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#JadwigaBerak">Pytano o to, kto odpowiada za import produktów żywnościowych. Jeśli chodzi o produkty zwierzęce, za import odpowiada Departament Weterynarii Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, za pozostałe produkty żywnościowe odpowiada Sanepid, czyli nadzór lekarzy medycyny. To słuszny podział. Nadzór nad jakością żywności w Polsce powinien znaleźć się w Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej oraz w Ministerstwie Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, bo specjalistami od tego nadzoru powinni być lekarze. Pan poseł Pogoda pytał o transport. Jest to dziedzina zupełnie nie uregulowana i trochę wstydliwa w Polsce. Za transport i obrót odpowiada Państwowa Inspekcja Sanitarna, za kontrolę produktów i za składowanie odpowiada Państwowa Inspekcja Weterynaryjna. W Unii Europejskiej są bardzo restrykcyjne przepisy w tej kwestii. Na przykład, jeśli chodzi o rybołówstwo, to skrzynki, w których przechowuje się ryby, muszą być bardzo dokładnie myte i poddane innym wymaganym zabiegom. Wiem, że jedna z instytucji wystąpiła nawet o stworzenie specjalnej linii do mycia tych skrzynek.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#JadwigaBerak">Pytano, kto odpowiada za jakość produktów garmażeryjnych. Mamy tu do czynienia z nakładaniem się kompetencji. Powinna za tę kwestię odpowiadać Państwowa Inspekcja Sanitarna, ale dotyczy to kontroli bezpośrednio w masarni. Za produkcję mięsną odpowiada Państwowa Inspekcja Weterynaryjna. Jest to niedoprecyzowane i należałoby kwestię odpowiedzialności w tych sprawach jasno uregulować. W naszym ministerstwie prowadzimy monitoring surowców, środków żywnościowych, gleb. Jest to pomocne przy tworzeniu mapy produkcji zdrowej żywności. Powinno się to również przyczynić do zwiększenia bezpieczeństwa żywności. Trzeba przy tym zaznaczyć, że nie mamy regulacji dotyczących bezpośrednio bezpieczeństwa żywności. Istnieje ona wycinkowo, ale prawnego uregulowania, wprost dotyczącego tej kwestii, nie mamy.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#JadwigaBerak">Jeśli chodzi o mleko, to chciałabym panu posłowi Skomrze odpowiedzieć, że działamy w oparciu o ustawę o żywności z 1970 r. Doświadczenie płynące z kontroli unijnej nad pozyskiwaniem mleka w Polsce dowiodło, że absolutnie trzeba znowelizować wszystkie przepisy dotyczące nadzoru weterynaryjnego, związanego z pozyskiwaniem mleka. Na razie odpowiednie rozporządzenie zostało wydane przez ministerstwo i znajduje się w uzgodnieniach międzyresortowych. W najbliższym czasie zostanie ono opublikowane. Jest pewien niepokój wśród rolników i wśród odbiorców mleka w związku z tym, iż normy obowiązujące w Unii Europejskiej są dość rygorystyczne. Musimy się jednak do nich dostosować, jeśli nie chcemy stracić setek milionów dolarów z eksportu mleka. Musimy mieć świadomość, że jest to także w trosce o konsumenta. Będzie wprowadzone vacatio legis w dwóch obszarach. Jeśłi chodzi o normy unijne związane z mlekiem, to będą one u nas obowiązywały od 1 stycznia 2003 r. Będzie również obowiązywało 9. miesięczne vacatio legis, jeśli chodzi o przetwarzanie mleka. Na dzień dzisiejszy, zarówno przetwarzanie mleka jak i mleko do spożycia nie są objęte żadną normą. Dopiero po 9. miesiącach od wejścia w życie tego rozporządzenia, będzie można robić przetwory mleczne tylko z takiego mleka, które spełnia normy wymienione w tym akcie prawnym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JózefPilarczyk">Panu posłowi Skomrze chodziło o to, czy minister rolnictwa będzie konsekwentny i od 1 stycznia 1999 r. uzna normę za obowiązującą. W ubiegłym roku, termin wejścia w życie tej normy przedłużył on do 1 stycznia 1999 r. Niektórzy rolnicy, mający kłopoty z dotrzymaniem norm, mają nadzieję, że ten termin znów zostanie odłożony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WojciechZarzycki">Dzisiejsze posiedzenie, poświęcone dostosowaniu polskiego prawa żywnościowego do przepisów unijnych, narzuca mi pytanie. Aby można było uzyskać odpowiednie wejście z naszymi produktami żywnościowymi na rynki europejskie muszą być spełnione warunki produkcyjne. Pani minister mówiła, że jest tylko 207 gospodarstw ekologicznych, produkujących tę najlepszą żywność. W Austrii jest 20% takich gospodarstw. Jakie kroki podejmie ministerstwo w najbliższych miesiącach, aby stworzyć warunki preferencyjne dla takiej produkcji, uwzględniając specyfikę tej produkcji: niższe plony, niższe z niej dochody? Jakie kroki zamierza podjąć resort, by wypromować tę żywność na rynku krajowym i na rynkach światowych? Jest to ważne, tym bardziej że gospodarstwa ekologiczne zagospodarowują bezrobotnych na wsi. Tak więc chodzi nie tylko o dostosowanie naszego prawa do przepisów unijnych, choć to sprawa bardzo ważna, ale także o to, by poprzez wprowadzenie rygorów tego prawa, nie spowodować zdecydowanego zmniejszenia możliwości eksportowych polskich produktów żywnościowych na rynki europejskie i światowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JózefPilarczyk">Prosiłbym panów posłów, abyśmy ściśle trzymali się naszego tematu i wzięcie pod uwagę, że za 20 minut rozpoczynamy kolejne posiedzenie. Sądzę, że żywność ekologiczna może być jednym z tematów, na którymś z najbliższych posiedzeń naszej Komisji. Dzisiaj nie mamy wystarczających materiałów, by o tym szerzej dyskutować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#BogumiłCiaś">Na naszym rynku funkcjonuje 7 inspekcji. W kompetencji ministra rolnictwa funkcjonują 4 inspekcje. Państwowa Inspekcja Handlowa funkcjonuje w kompetencjach prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Są to specyficzne funkcje. Do zadań Państwowej Inspekcji Handlowej, oprócz ochrony interesów konsumentów, należą także: mediacje, poradnictwo, prowadzenie sądów konsumenckich. Jest to zupełnie odmienny blok spraw. Państwowa Inspekcja Handlowa, poza kontrolą jakości produktów spożywczych, zajmuje się kontrolą artykułów przemysłowych, jak również kontrolą jakości usług. Specyfika funkcjonowania Państwowej Inspekcji Handlowej polega między innymi na tym, że operuje ona w ostatnim ogniwie obrotu towarowego. Pozostałe inspekcje koncentrują swoje działania na: przetwórstwie, produkcji, transporcie i magazynowaniu. Natomiast Państwowa Inspekcja Handlowa operuje w placówkach handlowych, a więc w supermarketach, na bazarach, targowiskach, obejmuje handel obwoźny, obnośny, jak również usługi i gastronomię. Trzeba powiedzieć, że wymaga to specyficznych metod działania, gdyż kontrola ta działa na styku sprzedawca - konsument. Państwowa Inspekcja Handlowa stoi przede wszystkim na straży interesów konsumenta. Niezależnie od tego, jakie decyzje zapadną na szczeblu rządowym, czy dojdzie do połączenia inspekcji i czy część zadań przejdzie do nowo powołanej Państwowej Inspekcji Żywnościowej, musimy mieć świadomość, że potrzeb-na będzie wyspecjalizowana grupa pracowników, spełniających funkcję Państwowej Inspekcji Handlowej, realizującej zadania w tym ostatnim ogniwie. To właśnie ona będzie reagowała na skargi konsumentów w sprawie przeterminowanej żywności, złego oznakowania, złej jakości produktów, niedoważania towarów, oszukiwania na cenie itp.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#BogumiłCiaś">Czułem się zobowiązany do powiedzenia tych słów, abyśmy, przy podejmowaniu decyzji o integrowaniu systemu kontroli, mieli świadomość skutków dokonywanych wyborów. W propozycjach pracy nad nową koncepcją stworzenia inspekcji żywnościowej, zabrakło mi udziału Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, którego zadaniem priorytetowym jest ochrona interesów konsumenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#RomualdAjchler">Tematem dzisiejszego posiedzenia jest informacja na temat polskiego prawa żywnościowego w świetle dyrektyw Unii Europejskiej. Wysłuchaliśmy pani minister, która mówiła o tym, jakie instytucje zostaną powołane. My, tu, na tej sali, będziemy tworzyli prawo dostosowujące nasze przepisy do unijnych. Sejm uczyni to, co będzie należało do jego kompetencji. Tak samo uczyni rząd i poszczególne ministerstwa. Mnie natomiast chodzi o realizację tego prawa w kraju, przez podmioty gospodarcze. Niedawno otrzymałem taką informację, że na przykład, gdybyśmy byli już dziś w Unii Europejskiej, to 70 lub 80% zakładów przetwórstwa mięsnego musiałoby zostać zamkniętych w związku z tym, iż nie spełniają one unijnych wymogów. Gdybyśmy przejrzeli wszystkie dziedziny naszego przetwórstwa, to może z wyjątkiem mleczarstwa, gdzie jest lepsza sytuacja, podobna rzecz mogłaby się powtórzyć. Może się więc okazać, że wprawdzie mamy dobrze opracowane prawo, a podmioty które maja funkcjonować w oparciu o jego przepisy, nie są do tego absolutnie przygotowane.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#RomualdAjchler">Zmierzam do pytania, czy resort rolnictwa myśli o tym, czy pozyska środki z krajów Unii Europejskiej na to, aby wymagane normy móc zrealizować w praktyce produkcyjnej. Myślę tu o pomocy rolnikom lub przedsiębiorstwom, które mają wdrażać to prawo. Są na to potrzebne ogromne pieniądze. Czy możemy sobie pozwolić na to, aby wchodząc do Unii, wyeliminować 80% naszego przemysłu mięsnego? Czy może następuje już przygotowywanie naszych zakładów, ich modernizacja, jeśli tak, to kto ponosi koszty tego przystosowania? Czy przewidziana jest pomoc tym zakładom w formie subwencji, dotacji itp.? Czy jest to tylko tworzenie prawa i instruktaż? Czy możemy wykorzystać przedakcesyjne środki z Unii Europejskiej? Byłbym przeciwnikiem takiej perspektywy, że kiedy za kilka lat wejdziemy do Unii, padnie połowa naszego przemysłu. Z pewnością kraje Unii zadbają o to, by przerób produktów spożywczych był realizowany zgodnie z literą naszego i unijnego prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JózefPilarczyk">Proponuję, aby pani minister odpowiedziała posłowi Ajchlerowi w indywidualnym trybie. Jest to bardzo ważny temat, ale luźno związany z naszą dzisiejszą debatą. Myślę, że mógłby to być temat naszego kolejnego posiedzenia, na początku przyszłego roku. Rozumiem intencje pana posła, ale zostało nam 11 minut do rozpoczęcia następnego posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#RomualdAjchler">Zgadzam się z propozycją pana przewodniczącego i chętnie przystąpię do dyskusji z panią minister na poruszony tu temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JadwigaBerak">Problem, który poruszył pan poseł Ajchler jest niezwykle ważny. Najpierw potrzebne jest nam czytelne prawo, czytelny system zarządzania, a następnie pieniądze unijne na wdrożenie nowego systemu. Już mówiłam, że II program PHARE, przewidujący przyznanie w 1998 i 1999 r. dużych środków, nie został przez nas wykorzystany, ponieważ strona unijna zarzuciła nam brak jasnego podziału kompetencji, czytelnego prawa i klarownego nadzoru nad jakością. To jest tematem dzisiejszego spotkania. Oczywiście cała ta działalność w obrębie prawa i organizacji ma w efekcie przełożyć się na funkcjonowanie naszych przedsiębiorstw zgodne z unijnymi normami. Chodzi nam o to, by firmy nasze nie wypadły z rynku.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#JadwigaBerak">Nawiązując do pytania pana posła Zarzyckiego chcę poinformować, że minister rolnictwa chce powołać agencję marketingu polskiej żywności. Jest duży pakiet spraw związanych z żywnością ekologiczną i sądzę, że ten rodzaj produkcji żywności również zostanie objęty działaniem agencji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JerzyZając">Dzisiaj usłyszeliśmy bardzo wyczerpujące informacje. Ma powstać nowa agenda do spraw badania żywności, agencja do spraw marketingu. Widać, że rozrasta się biurokracja, ale czy przez to uzdrowimy polskie rolnictwo i szybciej wejdziemy do Unii Europejskiej? Mam co do tego poważne wątpliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JadwigaBerak">Chciałabym odnieść się do wypowiedzi pana posła Zająca. Nie chodzi o rozrost biurokracji, a o łączenie inspekcji, zmniejszanie biurokracji, czytelność kompetencji. Jeśli zaś chodzi o agencję promocji żywności, to będzie się ona utrzymywała z własnych pieniędzy. Przedsiębiorcy będą płacić za promocję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JózefPilarczyk">Myślę, że zapoznaliśmy się ze stanem faktycznym w dziedzinie będącej przedmiotem dzisiejszego posiedzenia. Z ust przedstawicieli kierownictw resortów usłyszeliśmy dość optymistyczne informacje. Wszystko na to wskazuje, że i w rozmowach z Unią i w pracach dostosowawczych jest postęp, że nasze działania można ocenić pozytywnie. Również poszczególne resorty i instytucje nie widzą jakichś większych trudności w dostosowaniu naszego prawa do przepisów Unii Europejskiej. Wydaje mi się, że należałoby zwrócić uwagę na konieczność przyspieszenia nowelizacji ustawy. Chciałbym zaproponować, aby do końca pierwszego kwartału 1999 r., do obydwu Komisji trafiły informacje o działalności inspekcji zajmujących się nadzorem nad jakością zdrowotną i handlową żywności. Dzisiaj te dwie sprawy się mieszały - stan prawny, stan dostosowania naszego prawa i praktyczne stosowanie przepisów. Przyjmijmy więc termin: koniec I półrocza 1999 r. Będzie wówczas możliwe uwzględnienie półrocznych sprawozdań z działalności tych instytucji. Otrzymamy pełne i rzetelne informacje.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#JózefPilarczyk">Sądzę, że Komisje nie mają potrzeby ustosunkowywania się wobec tych informacji, które mówiły o łączeniu lub powoływaniu pewnych instytucji. Są to bowiem informacje dotyczące planowanych działań, a decyzje w tych kwestiach podejmie Rada Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#JózefPilarczyk">Czy są jeszcze jakieś propozycje dotyczące dzisiejszego posiedzenia? Nie widzę. Uważam, że pozostając przy dotychczasowych ustaleniach, mogę zakończyć nasze obrady. Zamykam więc posiedzenie połączonych Komisji. Za pięć minut, również w Sali Plenarnej, odbędzie się posiedzenie Komisji Rolnictwa.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>