text_structure.xml
62 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#MarekSawicki">Otwieram 49. posiedzenie Komisji i witam państwa posłów oraz przybyłych gości. Porządek posiedzenia został paniom posłankom i panom posłom doręczony. Czy są do niego uwagi? Nie widzę, wobec tego przechodzimy do realizacji punktu pierwszego naszego posiedzenia, czyli rozpatrzenia informacji na temat wdrażania zasad Międzynarodowego kodeksu marketingu produktów zastępujących mleko kobiece. O zabranie głosu proszę przedstawicielkę Federacji Konsumentów.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#ElżbietaSzadzińska">Ponieważ Federacja przygotowała materiał dotyczący tematu dzisiejszego posiedzenia, nie będę szczegółowo omawiać wszystkich kwestii, a zatrzymam się jedynie na najistotniejszych. Tak jak wspomniano w materiale, Międzynarodowy kodeks marketingu produktów zastępujących mleko kobiece liczy już 18 lat. Został on uchwalony z inicjatywy UNICEF-u, WHO oraz organizacji pozarządowych, które działają w obszarze żywienia niemowląt i dzieci. Cała akcja została wywołana praktykami producentów żywności dla niemowląt, przede wszystkim tym, że duże partie mieszanek i odżywek były bezpłatnie przekazywane szpitalom, głównie w krajach Trzeciego Świata. Stwierdzono, że po zastosowaniu tych mieszanek na tamtejszym terenie gwałtownie wzrosła śmiertelność niemowląt spowodowana chorobami układu przewodu pokarmowego. W krajach wysoko rozwiniętych takich objawów nie stwierdzono, między innymi z uwagi na wysoki standard życia. W chwili obecnej stanowisko Światowej Organizacji Zdrowia jest jednoznaczne, że niemowlęta do szóstego miesiąca życia powinny być w zasadzie karmione wyłącznie piersią, bo pokarm matki zaspokaja wszelkie potrzeby dziecka i wiele wskazuje na to, że niesie on ze sobą wiele dobrodziejstw, jak chociażby uodpornienie dziecka na choroby, minimalizowanie możliwości wystąpienia alergii, także kobiecie przynosi wiele korzyści zdrowotnych. Również pozytywną stroną karmienia naturalnego jest aspekt psychologiczny, podczas karmienia nawiązuje się bowiem ścisła więź emocjonalna między matką a dzieckiem.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#ElżbietaSzadzińska">Do materiałów przygotowanych państwu dołączyłam informację o tym, jak wygląda sytuacja prawna Kodeksu świecie, ile państw wdrożyło ten Kodeks w całości, ile włączy częściowo do swoich przepisów prawnych, a także ile krajów w dalszym ciągu zastanawia się nad taką możliwością oraz które kraje problemem tym w ogóle nie są zainteresowane.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#ElżbietaSzadzińska">W aspekcie naszej harmonizacji prawa z prawem Unii Europejskiej chciałabym przypomnieć, że dwie dyrektywy unijne poświęcone produktom dla dzieci, mieszankom mlecznym, również wspominają o Kodeksie. Pierwsza, to dyrektywa z 14 maja 1991 r., która mówi, że: „Zważywszy na wysiłki mające na celu zapewnienie lepszej ochrony zdrowia niemowląt, zasady dotyczące składu, znakowania i reklamowania produktów dla nich przeznaczonych, ustanowione w omawianej dyrektywie, powinny być zgodne z zasadami i celami Międzynarodowego kodeksu marketingu produktów zastępujących mleko kobiece”. Artykuł 1 tej dyrektywy zaleca krajom członkowskim zwrócenie uwagi na zasady i cele Kodeksu. A zasady te odnoszą się do wszystkich produktów żywnościowych, przeznaczonych dla dzieci do szóstego miesiąca życia. Jest 10 głównych zaleceń tego Kodeksu. Pierwsza dotyczy zakazu reklamy wszelkich produktów związanych z karmieniem niemowląt w pierwszym półroczu ich życia. Druga - zakazu przekazywania matkom przez producentów i dystrybutorów nieodpłatnych próbek produktów dla niemowląt. Trzecia - zakazu promocji tych produktów na terenie placówek służby zdrowia. Czwarta - zakazu doradzania matkom - przez osoby opłacane przez producentów - używania tych produktów. Piąta - zakazu dostarczania przez producentów pracownikom służby zdrowia próbek produktów i innych darów. Próbki mogą być dostarczane jedynie dla celów badawczych. Kodeks zabrania również umieszczania na opakowaniu mieszanek informacji sugerujących, że produkt jest zbliżony wartością do pokarmu naturalnego, czyli mleka kobiecego, a więc napisów mówiących, iż mleko jest humanizowane lub modyfikowane. Te napisy nagminnie spotyka się na opakowaniach. Kodeks zabrania również umieszczania wizerunku dziecka. Uważa się, że ten wizerunek idealizuje mieszankę i zachęca do jej używania. Nie wolno także umieszczać przepisów dotyczących przyrządzania mieszanek z mleka w proszku, używanego do celów spożywczych oraz mleka skondensowanego, słowem z tych wszystkich produktów, które nie są przeznaczone i wskazane dla niemowląt. Kodeks mówi również o tym, że informacja przekazywana przez producentów pracownikom służby zdrowia powinna zawierać tylko fakty naukowe i mieć charakter obiektywny. Kodeks wspomina też o tym, że na opakowaniach mieszanek powinny być zamieszczane informacje o korzyściach płynących z karmienia naturalnego oraz o niebezpieczeństwach stosowania danego produktu niezgodnie z instrukcją, albo też bez porady lekarza.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#ElżbietaSzadzińska">Wdrażanie tej dyrektywy zostało już zakończone. Pięć państw: Dania, Francja, Luksemburg, Holandia i Hiszpania zakazały reklamy mieszanek dla niemowląt w środkach masowego przekazu. Odnosi się to do mieszanki I, czyli dla dzieci do czwartego miesiąca życia. Natomiast Luksemburg poszedł dalej, bo tam nie pozwala się reklamować mieszanki tzw. następnej, czyli przeznaczonej dla dzieci od czwartego, piątego miesiąca życia. W Luksemburgu konsumenci są w uprzywilejowanej sytuacji, ponieważ jeśli uważają, że dana reklama narusza zasady Międzynarodowego kodeksu marketingu, to mogą tę reklamę zaskarżyć.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#ElżbietaSzadzińska">Zarówno w Luksemburgu, jak i w Holandii nie wolno rozdawać darmowych próbek produktów dla niemowląt w placówkach opieki zdrowotnej. W Wielkiej Brytanii nie można zamieszczać reklam mieszanek w czasopismach poświęconych żywieniu dzieci, w Finlandii zabrania się ich w czasopismach, które są skierowane do rodziców.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#ElżbietaSzadzińska">W Polsce Kodeks nie jest prawem obowiązującym, więc producenci nie są zobowiązani prawnie do jego przestrzegania, co najwyżej mogą czuć się do tego zobowiązani moralnie. Można powiedzieć, ze Kodeks w wielu punktach jest nagminnie łamany. Co prawda reklamy, o której tu mowa, nie ma na bilbordach na ulicach ani w środkach masowego przekazu. Na pierwszy rzut oka jej nie ma. Jednakże generalnie, ta reklama odbywa się na terenie placówek służby zdrowia. Całe ściany są tam obwieszone plakatami reklamującymi mieszanki, soki, przeciery itp. Są gabloty z akcesoriami służącymi do sztucznego karmienia, a więc ze smoczkami, butelkami, które również są objęte zakazem reklamy. Jest też pełna gama ulotek pochodzących od producentów. Każdy z nich określa siebie jako eksperta w sprawie żywienia niemowląt. Matka przychodząc do takiej przychodni, a robi to często, bo obowiązuje ja kalendarz szczepień, wizyty kontrolne itp., od razu w poczekalni ma przegląd tego, co może podać swemu dziecku, aby wyglądało ono tak, jak na reklamie.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#ElżbietaSzadzińska">To z pewnością skuteczny sposób reklamy, w dodatku oszczędza pieniędzy na reklamowanie się w środkach masowego przekazu i trafia bezpośrednio do grupy osób najbardziej zainteresowanych.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#ElżbietaSzadzińska">Federacja Konsumentów wydała publikację, w której są przykłady tego, jak producenci łamią zasady Kodeksu.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#ElżbietaSzadzińska">Dwa lata Federacja robiła monitoring przestrzegania Kodeksu na terenie placówek służby zdrowia. Przeprowadzaliśmy ankiety z matkami. Posiadamy zdjęcia dokumentujące nasze badania. Widać na nich cale ściany przychodni obwieszone reklamami żywności dla niemowląt, a także zegary „ozdobione” reklamą jednej z firm produkujących taki pokarm. W tym zakresie sprawa się komplikuje, gdyż dotyczy tzw. sponsoringu. WHO dwa lata temu w jednej ze swoich rezolucji starało się uregulować te kwestę. Wiadomo, że placówki służby zdrowia korzystają ze sprzętu zakupionego przez sponsorów. Powiedziano, że na sprzęcie zakupionym przez sponsorów, może być umieszczone logo firmy, nie może zaś tam umieszczona być nazwa produktu. Jednakże zakaz ten jest łamany. Dla przykładu podam, że dysponujemy zdjęciami dwóch zegarów wiszących w większości naszych szpitali położniczych. Ufundowane zostały przez Ovitę Nutricię, a umieszczona na nich nazwa firmy nie narusza Kodeksu, gdyż wspomagająca dyrektywa WHO dopuszcza, by na sprzęcie darowanym przez producenta mogło być umieszczone jego logo. Natomiast inny zegar, z nazwą Nutramigen, a więc z nazwą produktu firmy Nutricia, dyrektywę narusza.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#ElżbietaSzadzińska">Producenci trafiają do matek nie tylko przez placówki służby zdrowia. Spotykam się z matkami w Instytucie Matki i Dziecka. Pytam przy tej okazji lekarzy, dlaczego zgadzają się, by w przychodniach znajdowały się materiały o takich metodach karmienia, czy znajdują się tam informacje przydatne lekarzom. Oczywiście cała wina nie leży po stronie służby zdrowia, po prostu przychodnie są tak biedne, zaniedbane, że personel obwieszając dawno nie malowane ściany kolorowymi, miłymi dla oka plakatami uważa, że to polepsza nastrój osób korzystających z pomocy tych przychodni. Ulotki znajdujące się na stolikach lekarze oceniają jako bezwartościowe w tym sensie, że nie ma w nich fachowej informacji skierowanej do lekarzy. Jest to po prostu reklama, a nie materiały przeznaczone dla lekarzy, choć tak właśnie twierdzą producenci.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#ElżbietaSzadzińska">Producenci trafiają do konsumentów także inną drogą. Są to na przykład listy rozdawane w szpitalach na oddziałach położniczych, albo też matki znajdują je w swoich skrzynkach na listy, po powrocie ze szpitala. Tu dochodzi dodatkowy aspekt ochrony danych osobowych. W tym typie działalności specjalizuje się Ovita Nutricia, która przesyła list gratulacyjny w związku z urodzeniem się dziecka i dołącza do tego ulotkę o dziecku, które się dopiero narodziło. Wspomniano tam o karmieniu piersią, jest rysunek tego dotyczący, ale zaraz potem jest już tekst na temat karmienia butelką. Oczywiście wszyscy producenci mówią, że najlepsze jest karmienie piersią, ale jeśli piersią karmić się dziecka nie chce lub nie można, to w ulotkach znajduje się reklama produktów, które to karmienie piersią mają zastąpić. Jeśli karmienie piersią nie jest możliwe z przyczyn medycznych, to wiadomo, że takiemu dziecku podaje się mieszankę. Jest to oczywiście poza dyskusją. U dołu listu, o którym wspomniałam, jest kupon zwrotny, na którym matka może umieścić swoje dane i jeśli kupon odeśle producentowi, to ma zapewnione otrzymywanie drogą pocztową informacji i próbek produktów, a także broszurek, w miarę rozwoju dziecka. Producenci wykorzystują wszelkie możliwości dotarcia do kobiet mających małe dzieci.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#ElżbietaSzadzińska">Chciałabym państwu zademonstrować przykłady reklam umieszczanych w czasopismach medycznych, takich, jak: Nowa Pediatria, Nowa Medycyna, Medycyna Wieku Rozwojowego, a także w pismach przeznaczonych dla rodziców. We wszystkich można znaleźć reklamy mleka dla dzieci. Jest tam między innymi logo Gerbera, z którym jest zawsze problem, bo umieszcza on na swoich opakowaniach wizerunek dziecka i tłumaczy to tym, że jest to logo firmy, a więc nie dochodzi do łamania Kodeksu. Reklamy się powtarzają, są to te same firmy, te same produkty. Nakłady czasopism są duże, poczytność też jest duża.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#ElżbietaSzadzińska">Dużym naruszeniem Kodeksu jest reklamowanie produktów za pomocą reklamy przedstawiającej matkę karmiąca piersią. Zawarta jest w tym sugestia, że produkt jest tak samo dobry jak pokarm naturalny.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#ElżbietaSzadzińska">W wydawnictwie Instytutu Żywności i Żywienia również znajdujemy reklamę firmy Gerber, z wizerunkiem matki karmiącej piersią. Tytuł broszurki to: „Żywność, żywienie, zdrowie w okresie dzieciństwa”. Przypuszczam, że wydanie publikacji było sponsorowane przez Gerbera. Widocznie dyrektorowi Instytutu nie udało się wynegocjować innych warunków. Niemniej reklamowany jest tam produkt przeznaczony do karmienia noworodków oraz dzieci w następnych etapach życia. Jest to, można powiedzieć, z punktu widzenia Kodeksu największe przewinienie. To samo robią firmy produkujące butelki i smoczki. W niektórych reklamach smoczek porównywany jest do piersi, sugerując, że ma taką samą konstrukcję, jak anatomiczna konstrukcja brodawki piersi. To już jest wątpliwe także pod względem moralnym. W materiałach, które państwu przekazałam, można zapoznać się szczegółowo z Kodeksem, rezolucjami WHO, które wspierają Kodeks i mówią o konieczności promocji i ochrony karmienia naturalnego, jest też deklaracja Innocenti, odnosząca się do pięknej inicjatywy UNICEF-u: „Szpital przyjazny dziecku”. W tej chwili mamy już w Polsce ponad 30 szpitali przyjaznych dziecku, gdzie dzieci, po urodzeniu, prawie w 100% są karmione piersią, z wyłączeniem przeciwwskazań medycznych. Są to szpitale, w których przestrzegane są zasady Kodeksu, na ich terenie nie ma żadnej promocji, marketingu, ani paczek wypisowych. Zmorą szpitali, a zarazem działaniem przeciw Kodeksowi, są słynne paczki „Dzidziuś”, które zawierają próbki. Wiem, że w części szpitali, gdzie te paczki są rozprowadzane, dyrektorzy żądają, by te były próbki wyjmowane z paczek, by pozostały w nich tylko kosmetyki. Są tam także dołączone materiały reklamowe producentów, więc wyjęcie saszetki z kaszką przeznaczoną dla dzieci od piątego miesiąca życia to jest rozwiązanie połowiczne.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#ElżbietaSzadzińska">W czasopismach, które zaprezentowałam, można trafić także na najnowszą akcję marketingową - infolinię. Reklama producentów idzie w tym kierunku, by przekonać kobiety, że ich dziecko, pod wpływem zastosowania reklamowanych produktów, będzie tak samo ładnie wyglądało, jak to na reklamie. Idzie też w kierunku wytworzenia w kobiecie przekonania, że będzie bardziej swobodna i niezależna, a także, że w procesie wychowania będzie mógł uczestniczyć ojciec. Dlatego też informacje o infolinii są z wizerunkiem ojca wraz dzieckiem. Rysunek sugeruje, że ojciec ma jakiś problem z karmieniem dziecka i w związku z tym dzwoni do producenta, który mu z pewnością poradzi, co ma zrobić. Nie jest to prawdą, gdyż chociażby przepisy Kodeksu pracy chronią kobietę, także tę wracającą z urlopu macierzyńskiego. Nie ma drastycznych sytuacji, aby kobieta nie mogła kontynuować karmienia piersią nawet po urlopie macierzyńskim.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#ElżbietaSzadzińska">Federacja Konsumentów nie wchodzi w aspekty medycznych korzyści płynących z karmienia piersią. My zawsze mówimy o korzyściach ekonomicznych, że po pierwsze jest to tańsze, a mieszanki są drogie, przeciętne opakowanie, wystarczające na dwa, trzy dni kosztuje od 7 do 10 zł. Kobieta musi skalkulować, co jest bardziej ekonomiczne. W regionach słabszych ekonomicznie procent kobiet karmiących piersią jest wyższy. Sami lekarze podkreślają, że jest to również spowodowane warunkami ekonomicznymi i kalkulacją ekonomiczną. Trzeba także patrzeć w przyszłość. Jeśli dzieci karmione piersią mają być zdrowsze, to w przyszłości będzie to skutkowało lepsze zdrowie społeczeństwa, mniejsze obciążenie służby zdrowia. Dzieci będą mniej chorowały, mniej korzystały ze szpitali, porad lekarskich, a matki będą brały mniej zwolnień. Mówi się także, że karmienie piersią wpływa korzystnie na rozwój psychiczny dziecka, na więź z matką. Można domniemywać, że takie dzieci rzadziej będą popadać w konflikty, mniejsza będzie patologia społeczna. Można również domniemywać, że dziecko, które ma wytworzone prawidłowe więzi emocjonalne, będzie się prawidłowo emocjonalnie i psychicznie rozwijało.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#ElżbietaSzadzińska">Sądzę, że jest to problem wart zastanowienia, ponieważ korzyści ekonomiczne, zdrowotne i społeczne przemawiają za tym. Nie można liczyć na dobrą wolę producentów, że zaprzestaną reklam, że będą się stosować dobrowolnie do przepisów Kodeksu, chociaż trzeba przyznać, że producenci taką chęć deklarują. Bardzo często na ulotkach jest umieszczana informacja o Kodeksie. Taki jest zresztą wymóg dyrektywy. Ja na przykładzie swoich rozmów z przedstawicielami producentów mogę powiedzieć, że wszyscy oni zapewniają mnie, iż ich pracownicy znają Kodeks. Wówczas pytam, czy się do niego stosują. Najczęściej albo nie otrzymuję odpowiedzi, albo też jest to odpowiedź wymijająca.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#ElżbietaSzadzińska">W dyskusjach, na nasze zarzuty pada zawsze odpowiedź: ale u nas Kodeks nie obowiązuje. Nie mamy obowiązku stosować się do jego przepisów. Taka sama odpowiedź pada podczas rozmów z redakcjami czasopism. Trzeba tu wymienić najstarsze polskie pismo poświęcone małemu dziecku - „Twoje Dziecko”, które propaguje karmienie piersią, włącza się w prace UNICEF-u, związane z akcją „szpital przyjazny dziecku” i stara się w jakiś sposób przestrzegać Kodeksu. Z drugiej jednak strony wiadomo, że nie można wymagać od pisma, aby w ogóle zaprzestało umieszczania reklam, bo po prostu nie utrzyma się na rynku. Sytuacja jest na tyle poważna i na tyle skomplikowana, iż jak sądzę, państwo wezmą ją pod uwagę i zastanowią się nad możliwymi rozwiązaniami problemu, jak ustrzec kobiety przed zalewem reklamy. Nie chodzi o to, aby kobiety karmiły piersią pod przymusem. To wolny wybór kobiety. Ogromną rolę odgrywają w tym wypadku lekarze, położone, szkoły rodzenia, lekarze rodzinni. Chodzi o to, aby kobietę, jeszcze w okresie ciąży, przekonali, iż najlepsze, co może dać swemu dziecku, to jej własny pokarm. Później zaś chodzi o to, by kobieta nie była bombardowana reklamą, nie zastanawiała się, czy dobrze robi karmiąc dziecko piersią, bo może lepiej byłoby podać mieszankę. Z ankiet, które przeprowadziliśmy z matkami wynika, że tak naprawdę porada lekarska dotycząca sztucznego karmienia jest dopiero na trzecim miejscu. Na pierwszym miejscu jest reklama. Kiedy pytaliśmy, dlaczego dana kobieta stosuje tę, a nie inną mieszankę, najczęściej padała odpowiedź, że to z powodu ładnej reklamy lub z powodu przekonania, iż firma produkująca tę mieszankę jest wiarygodna. Przekonanie to zaś także wynikało z reklamy. Na drugim miejscu uplasowała się porada koleżanki, która swoje dziecko również karmi tym samym produktem i uważa, że jest on dobry. Oczywiście nie wiadomo, czy koleżanka zasięgnęła porady lekarza, czy też skorzystała z porady jakiejś innej koleżanki lub z materiałów reklamowych. Dopiero na trzecim miejscu jest porada lekarska.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#KatarzynaPiekarska">Mam pytanie do pani Szadzińskiej, Otóż z podanej przez panią informacji wynika, że całkowitego zakazu dokonało tylko 5 państw, zaś w Wielkiej Brytanii nie wolno zamieszczać wspomnianych reklam tylko w pismach poświęconych żywieniu dzieci, a w Finlandii - w czasopismach dla rodziców. Dlaczego tak opornie idzie wprowadzanie tego Kodeksu?</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#KatarzynaPiekarska">Sprawa druga. Niezbyt podobało mi się sformułowanie: „Jak ustrzec kobiety przez zalewem reklamy”. Poczułam się nim dotknięta, jako kobieta, a być może przyszła matka. Kobiety nie są osobami tak nierozgarniętymi, że jeśli patrzą na zegar w szpitalu i widzą na nim reklamę firmy z uśmiechniętą buzią dziecka, to już nie są w stanie dokonać wyboru tego, co jest najlepsze ich dzieci. Poza tym, dlaczego się nie zastanawiamy, jak ustrzec mężczyzn przed zalewem reklamy? Mam nadzieję, że mój mąż, jeśli zostanę matką, także będzie chodził do przychodni z dzieckiem. Wobec tego też będzie przeglądał całą masę broszur, a więc także będzie narażony na zalew reklamy. Jestem przekonana, że też sobie z tym poradzi. Rozumiem, że można wprowadzić zakaz upowszechniania niektórych treści i zastanawiać się, jak ustrzec dzieci przed pewnym typem reklamy. Natomiast pora przestać, szczególnie w tym gmachu, traktować kobiety tak, jak dzieci.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#TadeuszPawlus">W przekazanym materiale jest stwierdzenie, że w ostatnim dziesięcioleciu obserwuje się zmniejszenie ilości kobiet karmiących piersią. Od 1990 lub 1991 problem ten został w Polsce dostrzeżony, czyli właśnie w tym samym okresie. Może więc lepiej „nie dostrzegać” tego problemu, a kobiety być może karmiłyby piersią, gdybyśmy tej problematyki nie formalizowali. Widzę z własnych obserwacji, że jest tendencja odwrotna, więcej kobiet niż kiedyś decyduje się karmić piersią. Jak to jest, że wszelkie konferencje, spotkania dla lekarzy, które mają promować program karmienia piersią, sponsorują akurat firmy takie, jak Gerber? Jest dla mnie nienaturalne, aby firma, która produkuje sztuczny pokarm, działała przeciw sobie i lansowała karmienie naturalne... Jeżeli w dużym ośrodku firma wyłożyła dużą sumę na konferencję i za udział lekarza, to czuje się on w pewnym sensie zobowiązany do dyskretnej reklamy sponsora. Podczas takiej konferencji karmienie piersią nie jest tak lansowane, jak powinno być.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#LucjanSzponar">Zacznę od tego, że nasz materiał, o którym mówiła pani Szadzińska, zawiera pewien zasób informacji, co do wartości którego była uprzejma wyrazić swoją opinię. Odnosząc się do tej kwestii chciałbym zaznaczyć, że po pierwsze, w dyrektywie Unii Europejskiej jest napisane, że reklamy dotyczące dietetycznych środków spożywczych zastępujących mleko matki mogą być zamieszczane w publikacjach specjalizujących się w tematyce związanej z opieką nad dzieckiem oraz w publikacjach naukowych, a także dydaktycznych. Z tym chyba pani Szadzińska się zgodzi. Nasza książeczka, o której była uprzejma wspomnieć przedstawicielka Federacji Konsumentów, została wydana w cyklu „Biblioteka lekarza rodzinnego”. Druga sprawa: w tej książeczce wszędzie jest podkreślana dominacja karmienia piersią nad innymi metodami żywienia niemowląt. Podany jest także Międzynarodowy kodeks marketingu produktów zastępujących mleko kobiece, a także dyrektywy europejskie tyczące tej kwestii.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#LucjanSzponar">Proponowałbym, by przedstawiane informacje były prezentowane w sposób rzeczowy i obiektywny. Kolejna kwestia: w sprawie nadrzędności karmienia piersią nie ma dyskusji, wszyscy się z tym zgadzamy i dążymy do upowszechnienia tej metody karmienia. Najlepszym sposobem do osiągnięcia tego celu jest edukacja matek, przygotowanie personelu służby zdrowia i wprowadzanie zasad obowiązujących w szpitalach przyjaznych dziecku. Podam tu przykład: szpital w woj. ciechanowskim, w okresie od 1991 r. do 1997 r.-- odsetek matek karmiących dzieci piersią do szóstego miesiąca życia dziecka wzrósł z 20% do 75%, w tym samym przecież czasie, kiedy działają setki firm reklamujących produkty zastępcze. To, co mówię, nie oznacza, że jesteśmy przychylni agresywnej reklamie, to z pewnością nie. Natomiast twierdzę, że można przy pomocy systemu edukacji, działającego zarówno na poziomie szpitala, jak i poradnictwa w przychodniach, wprowadzić pożądany model żywienia niemowląt.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#LucjanSzponar">Kolejna kwestia, o której tu mówiono - czy rzeczywiście spada odsetek matek karmiących piersią. Z badań GUS za 1996 r. wynika, że odsetek dzieci karmionych piersią w wieku sześciu miesięcy, wynosi, po skorygowaniu, 24,3%, natomiast do trzeciego miesiąca życia odsetek ten wynosi kilkadziesiąt procent. Możemy więc powiedzieć, że wedle danych statystycznych następuje poprawa w zakresie ilości kobiet karmiących piersią, a to jest bardzo korzystne zjawisko. Jednakże nie dziwmy się, że do nie tak dawnych czasów sytuacja była inna. Proszę pamiętać, że instytucje naukowe, jeszcze 20 lat temu mówiły o prymacie karmienia butelką nad karmieniem piersią. Dopiero w ostatnich lata prowadzimy określone działania na rzecz karmienia piersią.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#LucjanSzponar">Natomiast trzeba spojrzeć na kwestię tę od strony sytuacji zdrowotnej społeczeństwa. Pani Szadzińska wymieniała tu kraje Unii Europejskiej w związku z wprowadzaniem Kodeksu. Na przykład jeżeli chodzi o umieralność niemowląt, która jest jednym ze wskaźników zdrowotności społeczeństwa, to dla Luksemburga wynosi ona 6 dla Włoch - 7 dla Irlandii i Grecji po 8, dla Niemiec 6 - na 1000 żywych urodzeń. W Polsce ten wskaźnik wynosi 12,6. W latach 1980–1990 umieralność niemowląt spadła u nas o 6 punktów, a w ciągu 6 lat od 1990 do 1996 r. spadła o dalsze sześć punktów. Niezależnie więc od sytuacji rynkowej, nastąpiła poprawa stanu zdrowia dzieci. Jakie powinny być dalsze kroki? Polska powinna w naszym przekonaniu dostosować się w procesie integracji do wymogów Unii Europejskiej. Mamy przygotowany przez Instytut Żywności i Żywienia w porozumieniu z Centrum Zdrowia Dziecka i z Instytutem Matki i Dziecka projekt rozporządzenia, którego cały trzeci punkt mówi o wprowadzaniu wymogów unijnych. Projekt jest już gotów do uzgodnień wewnątrzresortowych i międzyresortowych. Jest tam mowa o zakazie reklamy, ale powiedziane jest też jasno, że w publikacjach o charakterze dydaktycznym, przeznaczonych dla lekarzy, tego typu reklama ma służyć fachowemu doradztwu.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#LucjanSzponar">Jeśli chodzi o jakość mieszanek, to z pewnością one zawsze nie będą doskonałe, ale ich jakość w ciągu 15–20 lat ogromnie się zmieniła in plus.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#LucjanSzponar">Reasumując trzeba powiedzieć, że w najbliższym czasie, sądzę, że najpóźniej w przyszłym roku, ukaże się znowelizowane rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej w sprawie szczególnych warunków produkcji i wprowadzania do obrotu dietetycznych środków spożywczych, określające, iż w zakładach służby zdrowia reklamy, o których dziś mówimy, nie mogą występować. Natomiast to, co piszą na ulotkach producenci odżywek, nie opiniowanych przez Instytut Matki i Dziecka, Centrum Zdrowia Dziecka i Instytut Żywności i Żywienia, będzie ich sprawą. Zasady marketingu artykułów zastępujących mleko kobiece w zakresie kompetencji resortu zdrowia są przestrzegane, mimo braku uregulowań prawnych w tej kwestii. Co to oznacza? Oznacza to, że na opakowaniach środków spożywczych, przeznaczonych dla niemowląt w pierwszym roku życia, nie są naruszane zasady Kodeksu. Oczywiście jest to pewien proces, to kwestia edukacji, kwestia dotarcia do świadomości kobiet, mężczyzn i rodzin, ale są różne uwarunkowania i trzeba je w swoich działaniach brać pod uwagę. Zdarzają się nierzetelności. Ukazała się publikacja, pani Szadzińska wie, o jakiej mówię, wydana przez WHO, w której stwierdzono, że Polsce łamie się zasady Kodeksu. Badania robiono w Warszawie, a przecież ich wyniki nijak mają się do sytuacji w całej Polsce. Prosiliśmy o materiały, aby się do tej pracy odnieść, niestety nie otrzymaliśmy ich.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#LucjanSzponar">Moim zdaniem należy zachować umiar i zdrowy rozsądek w całej sprawie, także w stosowaniu zakazów i ich charakterze. Powinna decydować świadomość kobiet i personelu medycznego, edukacja i klarowne prawo. Takie prawo, w moim przekonaniu, niedługo już będzie w Polsce. Czy zagwarantuje ono 100% efekt? Z pewnością nie.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#LucjanSzponar">Z całym naciskiem powtarzam, że absolutnie popieram metodę karmienia piersią. Ale też zastanawiam się nad tym, czy firmy, o których tu dziś mówimy, czynią tylko samo zło? Nie będę tu dziś odpowiadał na to pytanie. Sądzę jednak, że należy je zadać, jeśli się myśli w kategoriach ekonomicznych, społecznych i politycznych. Nie występuję tu na pewno jako obrońca żadnej z firm, jestem zwolennikiem karmienia piersią, ale zdaję sobie sprawę, że wdrożenie tego modelu karmienia jest procesem wymagającym czasu i zabiegów. A sytuacja w tym zakresie stale się poprawia.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PawełJanuszewicz">Zabieram dziś głos nie tylko jako dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka, ale również jako Krajowy Specjalista ds. Pediatrii przy Ministrze Zdrowia. Z przyjemnością przysłuchuję się dyskusji i cieszę się, że dyskutanci dostrzegają problem reklamy produktów zastępujących mleko kobiece. W tej chwili jednak metoda karmienia piersią zwycięża, co podkreślam z całym naciskiem. Dla wszystkich pediatrów jest jedyną słuszną zasadą, wszyscy mają tego jasność. Krótko mówiąc sytuacja jest taka, że pomimo reklam, matki zachowują zdrowy rozsądek i stosują karmienie piersią. Natomiast trzeba by się dłużej zatrzymać nad kwestią rzetelności informacji. Federacja Konsumentów nawet w tych materiałach, które udostępniła Komisji, zawarła duże nieścisłości. Od 1995 r. ten rynek żywnościowy podlega jurysdykcji także Centrum Zdrowia Dziecka, jako instytutu resortowego. Tej informacji tu nie ma. Niestety Federacja nie informowała nas o żadnych badaniach, o których dziś tu mówiono. Nie mamy wpływu na to, co Federacja publikuje. W świadomości społecznej informacja na temat nierzetelnej reklamy, pomimo ewidentnych, dobrze przez panią Szadzińską udokumentowanych faktów, jest mylona z informacją o jakości produktu. To jeden z najgroźniejszych elementów. Przeciętny człowiek nie bardzo rozróżnia te sprawy. Rozumie z tego tyle, że jeśli źle się mówi o żywności dla dzieci, to coś jest z nią nie tak. Nie dostrzega się faktu, że chodzi o naganność ukazywania się reklamy tej żywości w pewnych jej formach, a nie o samą żywność. Pan dyrektor Szponar i mój instytut pilnujemy, aby wszystkie produkty, które są na rynku, spełniały normy europejskie. Pan dyrektor Szponar podkreślił, jako kompetentna osoba, że każdy produkt, który otrzymuje dziecko od okresu tuż po urodzeniu, do końca okresu młodzieńczego, spełnia najsurowsze wymagania Unii Europejskiej. Informacja nagłaśniana przez media, niekompletna, częściowo tylko prawdziwa, jest mylona przez matki. Rozumieją one tyle, że to sztuczne mleko jest złe, coś z nim jest nie tak. Jest ogromna populacja matek, które muszą korzystać z karmienia sztucznego. Jest to fakt fizyczny. Część populacji kobiecej, szczególnie w miarę rozwoju dziecka, korzysta z tych produktów i jest niedobrze, gdy rozpowszechniane informacje wnoszą nieuzasadniony niepokój, co do jakości tych produktów. Ludzie nie wiedzą, co to jest Międzynarodowy kodeks marketingu produktów zastępujących mleko kobiece. To aż siedem wyrazów, do tego całość niewiele mówi temu, kto się ze sprawą nie zetknął. Dlatego powstaje niepokój. Z całym naciskiem podkreślam jeszcze raz: produkty, które znajdują się na rynku, są monitorowane przez odpowiednie instytucje, mają najwyższą jakość, zgodnie z normami europejskimi. Kwestia reklamy, sami państwo widzą, jak wygląda. Wydaje mi się, że informacja powinna zawsze zawierać przekaz, że karmienie piersią jest numer jeden. Sztuczny pokarm nie jest zły, jest dobry, zgodny z normami europejskimi, natomiast nie powinien w pierwszych miesiącach życia dziecka, jeśli to tylko możliwe, zastępować mleka matki. Kwestia reklamy to inna sprawa, coś tu się nam myli. Pewne rzeczy są ewidentnie pomieszane. Musimy rozróżniać, o czym mówimy: o reklamie czy o informacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#LilianaUstaborowiczJakimowicz">Chciałabym przyłączyć się do głosu pani Szadzińskiej. Jako przedstawicielka organizacji konsumenckiej chciałabym powiedzieć, że rzeczywiście mylimy pojęcia. Czym innym jest reklama, a czym innym informacja. Właściwa, rzetelna informacja jest statutowym zadaniem organizacji konsumentów, ale także specjalistycznych instytutów, które oprócz swoich zadań w zakresie leczenia, kształtują także świadomość medyczną i sposób zachowania ludzi. Natomiast reklama ma konkretny cel, którym jest zachęcenie do kupna konkretnego produktu. Nasze prawo się rozwija, także prawo dotyczące żywności. Znajdują się tam także przepisy dotyczące reklamy. Ustawa o przeciwdziałaniu czynom nieuczciwej konkurencji zabrania reklamy niezgodnej z prawem, nieuczciwej, niezgodnej z dobrymi obyczajami. Trzeba z przykrością powiedzieć, i tu popieram panią Szadzińską, że jako społeczeństwo mamy tendencję do omijania zakazów. Nie uświadamiamy sobie, na czym polega zło wynikające z nierzetelnej reklamy, ponieważ działa ona na naszą podświadomość. Nie chodzi przecież o to, że matka lub ojciec nie dbają o dziecko. Chodzi o to, że reklama oddziałuje na nich, pomimo że nie zdają oni sobie z tego sprawy. Dlatego my, jako organizacja konsumencka, występujemy przeciwko reklamie wykorzystującej wizerunek dziecka lub reklamom skierowanym do dzieci, bo uważamy, że nie można „żerować” na nieświadomych niczego dzieciach. Działania organizacji konsumenckich są w tym wypadku godne uznania, a to, że czym innym jest reklama, a czym innym informacja, jest sprawą oczywistą i poza dyskusją.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#ElżbietaSzadzińska">Chciałabym ustosunkować się do wypowiedzi, które zostały skierowane pod moim adresem. Przepraszam bardzo panią poseł, jeśli uraziłam pani uczucia, ale wydaje mi się, że w Polsce jeszcze nie ma w 100% małżeństw partnerskich i w wielu rodzinach jest tak, że dziećmi w przeważającej mierze zajmuje się kobieta i to ona decyduje o tym, jak dziecko jest wychowane, jak jest odżywiane. Moim zdaniem ta reklama w większym stopniu jest skierowana do kobiet. O tym, że kobiety ulegają jednak reklamie świadczy nasza ankieta, przeprowadzona w ośmiu miastach w Polsce. Ta publikacja, o której wspomniał pan dyrektor Szponar, nie była naszego autorstwa. Nasze badania wprawdzie były także prowadzone na zlecenie UNICEF-u, ale w ośmiu ośrodkach miejskich. Pokazały, że reklama ma jednak wpływ na decyzje podejmowane przez matki. W reklamie, jest także wykorzystywany ojciec, infolinie skierowane są nawet bardziej do ojca, niż do matki.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#ElżbietaSzadzińska">Mówiłam głównie o Kodeksie, pan dyrektor Szponar odwoływał się przede wszystkim do dyrektywy. Kodeks traktuje szerzej zagadnienie niż dyrektywa, która daje pewną możliwość wyboru, mówi, że kraje członkowskie mogą wdrożyć zasady Kodeksu, co nie oznacza, że muszą. Tylko część krajów go wdrożyła i to tylko w zakresie dotyczącym karmienia do trzeciego miesiąca życia dziecka, natomiast Kodeks mówi o mleku także na dalsze miesiące. Wdrażanie tych postanowień idzie tak wolno, gdyż nacisk lobby producenckiego jest bardzo silny. Najbardziej opornie wdrażanie dyrektywy idzie w Niemczech. Na terenie Niemiec producenci Milupa, Humana, bardzo mocno lobbują na swoją rzecz. Trzeba rozróżniać postanowienia dyrektywy od Kodeksu. Kodeks idzie dalej, głębiej, ma bardziej sprecyzowane określenia, natomiast dyrektywa daje pewną swobodę. Jeśli chodzi o przepisy o znakowaniu żywności, to są zgodne z prawem unijnym, nie ma tu żadnych zastrzeżeń. Badania, o których wspominałam, zostały przeprowadzone na reprezentatywnej grupie, bo robiono je w ośmiu dużych ośrodkach miejskich, gdzie badano przynajmniej dwie przychodnie zdrowia, przynajmniej dwa szpitale. Przebadano kobiety na każdym oddziale, także kobiety, które miały dzieci starsze, na przykład pytano także matkę, która miała dziecko ośmiomiesięczne. Sądzę, że o jakiejś reprezentatywności można mówić. Nie zgodziłabym się ze stwierdzeniem, że społeczeństwie nie ma świadomości istnienia Kodeksu. Ona jest. Jest ponad trzydzieści szpitali przyjaznych dziecku, są tam przestrzegane zasady Kodeksu. Szpitale te przyjmują kobiety z bardzo odległych miejsc w Polsce, bo kobiety chcą rodzić w takich szpitalach. Ta inicjatywa bardzo pomaga naturalnemu karmieniu. Cała działalność mająca na celu upowszechnianie karmienia piersią oraz projekt, w ramach Narodowego Programu Ochrony Zdrowia, który dotyczył promowania karmienia piersią, również wiele zdziałał. Stąd ta rosnąca ilość kobiet karmiących piersią. Ale, tak jak mówiłam, kobiety do karmienia piersią zmusić nie można, to musi być jej wybór, dlatego są organizacje społeczne działające na rzecz karmienia piersią, są grupy matek wspierających. Wszystkie te osoby o Kodeksie wiedzą, znają jego zasady. Dlatego nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że tej świadomości w społeczeństwie nie ma, że Kodeks jest odbierany jako informacja o tym, że coś ze sztuczną żywnością jest nie tak. Producenci w swoich ulotkach umieszczają informację, że produkt posiada atest Instytutu Matki i Dziecka lub Centrum Zdrowia Dziecka, co, jako organizacja konsumencka, uważamy za pewne naruszenie zasad, bo przecież każdy produkt dla dzieci do lat trzech musi posiadać taki atest. Tak więc producenci trochę nadużywają argumentu atestu. Niemniej jest to gwarancja dla kobiet, że jest to produkt najwyższej jakości. Kobiety, które stosują sztuczną żywność podkreślają, że wybrały tę mieszankę, ponieważ uważają, że producent jest rzetelny, gdyż jego produkt posiada odpowiedni atest. Z sygnałów, które otrzymujemy od konsumentów wynika, iż zainteresowanie publikacjami z Kodeksem, które wydaliśmy, wcale nie ograniczyło się do szpitali przyjaznych dziecku i do UNICEF-u, czy do grup matek karmiących piersią.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#ElżbietaSzadzińska">Przychodzili do nas rodzice malutkich dzieci, którzy usłyszeli o Kodeksie i chcieli zapoznać się z naszymi materiałami na ten temat. Dlatego twierdzę, że ten problem istnieje w świadomości społecznej. Chodzi o to, aby ta reklama nie naruszała dobrych obyczajów, nie była nierzetelna, nie wprowadzała w błąd i nie była agresywna.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#MarekSawicki">Czy są jeszcze osoby chętne do zabrania głosu? Jeśli nie, przechodzimy do drugiego punktu. O krótkie wprowadzenie zarówno do opinii, jak i do dezyderatów, proszę pana posła Koralewskiego, który od tego momentu przejmie również prowadzenie obrad.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Prowadzenie obrad przejmuje poseł Jerzy Koralewski (UW))</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JerzyKoralewski">Mają państwo przed sobą propozycje dokumentów. Jest to opinia nr 9 oraz dezyderat nr 1 i 2. Pierwszy dokument jest skierowany do Ministra Finansów i do Ministra Pracy i Polityki Socjalnej. Przypomnę, że wszystkie trzy dokumenty były związane z naszymi wyjazdowymi posiedzeniami. Opinia nr 9 dotyczy organizacji i płac, które w Inspekcji Handlowej są wyjątkowo niskie. W roku ubiegłym średnia płaca w Inspekcji Handlowej to 1029 zł, czyli o 315 zł mniej, niż wynosiło przeciętne wynagrodzenie w czwartym kwartale 1998 r. Zawsze zabiegaliśmy o to, aby to wynagrodzenie było przynajmniej porównywalne ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce ze względu na charakter pracy. Jest to rodzaj parapolicji, często praca ta jest niebezpieczna. Takie płace są po prostu korupcjogenne. Teraz poprosiłbym pana inspektora Królikowskiego o komentarz do tego dokumentu, a potem państwa posłów o ewentualne uwagi.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#AndrzejKrólikowski">Powiedziałbym dodatkowo tylko tyle, że dyskutowany dokument stanowi nawiązanie do opinii nr 3 z roku ubiegłego, który wówczas przyjęła Komisja Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Już wtedy wskazywała ona na niski poziom plac w Inspekcji. Niestety, w porównaniu z rokiem ubiegłym on się absolutnie nie poprawił. Nowe zadania, które od 1 stycznia bieżącego roku doszły dla Inspekcji, spowodowały dodatkowy postulat ze strony Komisji, który znajduje się w opinii nr 9. Chodzi o wspomożenie Inspekcji dodatkowymi etatami na wykonanie nowych zadań w sposób jak najbardziej korzystny dla polskiego konsumenta. Mam nadzieję, że może, choć nie w takim stopniu, jak w opinii jest sugerowane, ale jednak nastąpi jakaś poprawa sytuacji finansowej Inspekcji Handlowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JerzyZając">Mam wątpliwość, czy jak dopiszemy ten nowy element, o etatach, to czy cała sprawa będzie miała szanse powodzenia? Chodzi mi o taktyczne „rozegranie” sprawy. Poprzednio nie udało się nam nic załatwić, teraz zaś nie tylko, że chcemy podnieść płace, ale także występujemy o dodatkowych 150 etatów. Ze względów taktycznych to może nie być dobrym rozwiązaniem. Jeśli pan przewodniczący wyrazi osobistą chęć przeprowadzenia sprawy przez Komisję Finansów Publicznych, to ja się zgadzam.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JerzyKoralewski">Deklaracja stawiania tego na Komisji Finansów Publicznych byłaby z mojej strony truizmem, bo robię to zawsze podczas prac Komisji. Natomiast co do skutków, nikt z nas zaręczyć nie może. Jest natomiast inny aspekt sprawy. Jeśli teraz nie postawimy tej kwestii, to właściwie minie termin, bo prace nad budżetem już trwają. Poza tym wnosimy o ustosunkowanie się rządu do tego dokumentu, jego odpowiednich agend i mam nadzieję, że otrzymamy dokument, w którym będą sprecyzowane możliwości bądź niemożność zrealizowania naszych postulatów i zawarcia ich w projekcie budżetu. Takie działanie z naszej strony po prostu się Inspekcji należy.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#LucjanSzponar">Sprawa służb kontrolnych w Polsce, a Inspekcja Handlowa, Inspekcja Sanitarna należą do tej grupy służb, wymaga kompleksowego rozważenia. Każda decyzja dotycząca etatów, wynagrodzenia itp. powinna być rozważana wspólnie dla wszystkich tych służb. Generalnie, liczba służb kontrolnych w Polsce, liczba osób zatrudnionych w tych służbach, w porównaniu z innymi krajami, w tym z krajami Unii Europejskiej, jest wysoka. W związku z tym należy rozpatrywać restrukturyzację komplementarnie i wówczas może okazać się, że liczba etatów, jaka przypada na służby kontrolne w Polsce, jest wyższa aniżeli potrzeby. Gdybyśmy jeszcze przyjrzeli się temu, ile badań analitycznych i innych robionych jest w Polsce, może się okazać, że liczba tych badań jest zbyt wysoka w stosunku do potrzeb. Występuję tu jako dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia, jako osoba, która się tym zajmuje.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#LucjanSzponar">Od 10 lat nie może sobie Polska poradzić, mimo wielu ekspertyz, w tym ekspertów z FAO, z uporządkowaniem i organizacją służb kontrolnych. Trzy parlamenty, pięć rządów nie potrafiło podjąć ostatecznych decyzji w kwestii restrukturyzacji służb kontrolnych w zakresie żywności. Rozumiem pana inspektora, że występuje o zwiększenie etatów i wynagrodzeń. Jednakże musimy patrzeć na to, co to oznacza dla ekonomiki kraju. Chyba że wychodzimy z założenia, że jest to sposób na częściowe rozwiązanie problemu bezrobocia. Wówczas zwiększamy liczbę etatów. Wszystko zależy od przyjętej filozofii. Reasumując: uważam za bardzo ważne to, by każdy nowy wydatek, nowa inicjatywa, dotycząca powoływania kolejnych służb kontrolnych, były rozpatrywane w sposób komplementarny, a decyzje były podejmowane na szczeblu rządowym.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#AndrzejKrólikowski">Mógłbym powiedzieć tylko jedno zdanie, iż dzisiejsze posiedzenie nie dotyczy ani nowelizacji ustawy o Inspekcji Handlowej, ani sytuacji wszystkich służb kontroli żywności, jakie działają na terenie naszego kraju, innego ich usytuowania itp. Wiem, że są pomysły dotyczące tej kwestii i, jak na razie, nie mogą one ujrzeć światła dziennego. Odbywają się za to inne działania, nie chciałbym już tu mówić, w jaki sposób, panie profesorze Szponar, są blokowane przez Ministra Zdrowia nasze akty wykonawcze.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JerzyKoralewski">Sądzę, że możemy podzielić troskę pana profesora Szponara, ale idąc tym tropem można by także snuć refleksję co do połączenia Instytutów, bo jak wiemy powołanie bytów jest proste, ale ich likwidacja już taka prosta nie jest. Dziś mówimy o ustawie, która reguluje działalność Inspekcji. Nakłada ona na Inspekcję pewne zadania i w tym zakresie Komisja czuje się kompetentna, by się wypowiadać co do warunków wypełniania tych zadań. Gdyby wszyscy wykazali taką troskę, od parlamentu aż po wykonawców aktów prawnych, pewnie reforma administracyjna państwa byłaby znacznie dalej posunięta. Czy ktoś z państwa posłów chciałby zabrać głos? Nie widzę, wobec tego zapytuję, czy ktoś jest przeciwny przyjęciu tej opinii. Nie widzę. Wobec tego opinię nr 9 uważam za przyjętą. Przechodzimy do Dezyderatu Nr 1. Jest to również dokument wynikający z naszych niedawnych podróży i zwracamy się w nim bezpośrednio do Prezesa Rady Ministrów. Problem ograniczenia przemytu alkoholu należy bowiem nie tylko do jednego ministerstwa. Jak wiadomo, rzeczywiste spożycie alkoholu w kraju nie maleje, zaś spożycie alkoholu produkowanego w Polsce się zmniejsza. Jeśli chodzi o przemyt, to jest tu kilka dróg, począwszy od tego najbardziej spektakularnego przemytu, czyli „mrówkowego”, aż po zorganizowany przemyt „zaginionego tranzytu”. Często w grę wchodzi przemoc. Problem jest w uszczelnieniu granic, w wielkości akcyzy, jaką nasz kraj nakłada na alkohol (wszyscy wiemy, że koszt wyprodukowania alkoholu stanowi tylko kilka procent jego ceny, reszta to podatek i akcyza). Dlatego zwracamy się o podjęcie stosownych działań w następujących zakresach: 1. Faktycznego uszczelnienia granic przed nielegalnym napływem alkoholu do Polski oraz ograniczania zorganizowanego przemytu alkoholu, w tym tzw. „zaginionego tranzytu”, a co się z tym wiąże skuteczniejszego eliminowania obrotu alkoholem z nielegalnych źródeł. 2. Przeanalizowania zasadności obecnego poziomu, a także zapowiedzianych podwyżek stawek podatku akcyzowego na alkohole wysokoprocentowe, w porównaniu z analogicznym podatkiem w krajach sąsiednich. 3. Przeanalizowania wielkości wpływów z tytułu stawek podatku akcyzowego na alkohole wysokoprocentowe na dochody budżetu państwa w okresie ostatnich pięciu lat. 4. Eliminowania nierzetelnych podmiotów wprowadzających do obrotu alkohol z nielegalnych źródeł. Jeśli można, prosiłbym pana Marka Przybylskiego o krótki komentarz do tego, co przeczytałem.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#MarekPrzybylski">To, co powiedział pan przewodniczący, jest wystarczającym komentarzem do treści dezyderatu, jednakże przytoczę kilka informacji, które przekazałem na posiedzeniu wyjazdowym Komisji. Generalnie, jeśli chodzi o kwestię przywozu alkoholu, to przywóz nielegalny jest sprawą zauważaną przez służby celne. Jeżeli chodzi o legalny przywóz alkoholu, to z danych, które posiadamy, wynika, że nastąpił znaczący wzrost przywozu win. Być może jest to jedna z przyczyn tego, że spada spożycie i zakup alkoholu wysokoprocentowego. Jeśli chodzi o kwestię przemytu, to przemyt „mrówkowy” jest dosyć istotny, to zjawisko zauważone i zwalczane w tej chwili z dużą skutecznością. W zeszłym roku ukazało się rozporządzenie Ministra Finansów, które reguluje dość ostro przywóz alkoholu przez „mrówki”. Dobry przykład skuteczności, nie chcę przez to powiedzieć, że jest to bardzo wysoka skuteczność, można było zaobserwować w Kudowie, podczas posiedzenia wyjazdowego. Widać było, że ilość osób, które przenoszą alkohol zmalała, a nie była to mistyfikacja dla potrzeb Komisji. Jeśli chodzi o przemyt zorganizowany, to, tak jak pan przewodniczący był uprzejmy zauważyć, sprawa zwalczania przemytu łączy się przede wszystkim z uszczelnieniem granic. Tutaj administracja celna prowadzi konkretne działania. Jeśli chodzi o wykrywalność, to porównując lata 1997–1998, w odniesieniu do wódek wysokoprocentowych, wzrosła ona o 100%. Jest to zauważalny wskaźnik, aczkolwiek zgadzam się, że niewystarczający. Jeśli chodzi o kwestię zorganizowanego przemytu, to sprawa jest bardziej skomplikowana i wykracza jednak poza możliwości administracji celnej. Działania operacyjne policji, choć nie tylko policji, są tu wskazane. Adresatem dezyderatu jest nie tylko administracja celna.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JerzyKoralewski">Wspomniał pan o 100% wzroście wykrywalności przemytu wódek wysokoprocentowych. Czy mógłby pan przybliżyć posłom, jaki rzeczywisty procent ilości cystern wwożących alkohol jest kontrolowany, bo wówczas będzie można się zorientować, co oznacza ów 100% wzrost wykrywalności.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MarekPrzybylski">Rzeczywisty procent kontroli to nie tylko kontrola wyrobów alkoholowych. Jeśli chodzi o te wyroby, to jest bardzo niski. Taki standard jest w Europie i na świecie, nie przekracza on 5%.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#BronisławDankowski">Jestem trochę zaniepokojony. Pan Przybylski mówił tu o „mrówkach”, przenoszących alkohol przez granicę, a moim zdaniem zbyt mało uwagi poświecił hurtownikom. Czy prawdą jest, że w nielegalny handel alkoholem są zaangażowane mafie, działające wspólnie z urzędami celnymi? Takie pogłoski ciągle kursują. Większy nacisk położyć należałoby na ten aspekt sprawy, a nie na działalność „mrówek”. Ich działalność nie może w aż tak znacznym stopniu wpływać na spadek spożycia alkoholu krajowego.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#BronisławDankowski">Kolejna kwestia to ceny. Jeżeli jest różnica w cenie alkoholu u nas i w krajach ościennych tak duża, to problem musi istnieć. Gdyby ceny te były porównywalne, to problem przemytu alkoholu zniknąłby automatycznie.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MarekPrzybylski">Jeśli chodzi o kwestię cen, to jest oczywiste, że relacje cenowe stymulują rynek. Jeżeli zaś chodzi o sprawę przemytu „mrówkowego” i zorganizowanego, to oczywiście przemyt zorganizowany jest zjawiskiem znacznie groźniejszym od „mrówkowego”. Ale zwalczanie tego zjawiska wykracza poza kompetencje administracji celnej, bo nie jest to tylko sprawa kontroli na granicy, ale także rozpoznania policyjnego. Chciałbym też podkreślić jeszcze jedną rzecz. Nie chcę tu tłumaczyć administracji celnej, ale ważną sprawą jest kwestia bezpieczeństwa kontroli, i to nie tylko celników. W przemyt zorganizowany zainwestowane są duże pieniądze, duże środki, nierzadko środki przemocy. Jest to problem trochę niedostrzegany. My go podejmujemy i staramy się działać.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JerzyKoralewski">Przypomnę, że nie tak dawno powołaliśmy do życia Inspekcję Celną, czyli rodzaj policji celnej, która się rozwija i jak na razie spektakularnych sukcesów jeszcze nie ma. Jest też instytucja zakupu kontrolowanego, która sądzę, że będzie musiała być stosowana także w odniesieniu do urzędników celnych. Przy tym, jak powiedział pan dyrektor, przemyt jest działalnością bardzo dochodową, a więc i łączącą się z niebezpieczeństwami dla tych, którzy chcieliby go ograniczyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#MarekPrzybylski">Mówiono tu o „zaginionym tranzycie”. Otóż jeśli alkohol jest zgłoszony do odprawy celnej, to takiego problemu praktycznie nie ma, gdyż stosujemy tu zabezpieczenia. Jeśli chodzi o przewóz za karnetami TIR, to w ogóle alkoholu wysokoprocentowego nie można przewozić, więc praktycznie „zaginionego tranzytu”, jako takiego, nie powinno być, natomiast może chodzić o klasyczny przemyt.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JerzyKoralewski">Czy chodzi w tym zabezpieczeniu o to, że pobiera się całkowite cło i zwraca je dopiero na granicy? Czy taka jest procedura?</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#MarekPrzybylski">Tak właśnie jest, panie przewodniczący.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JerzyKoralewski">Czy ktoś z państwa posłów ma jeszcze jakieś zapytania i uwagi? Nie widzę. Wobec tego zapytuję, czy ktoś jest przeciwny przyjęciu dezyderatu nr 1. Nie widzę, skoro tak, dezyderat ten uważam za przyjęty. Przechodzimy do dezyderatu nr 2. Wracamy znów do Inspekcji Handlowej. Poproszę jeszcze raz pana głównego inspektora, aby powiedział nam o dzisiejszym stanie organizacji podległych mu służb w aspekcie reformy administracyjnej, czy są to struktury jednolite, czy nie, czy mamy jakąś wizję docelową w tym względzie? Jak wiadomo, istnieje podwójna podległość wojewodom i Głównemu Inspektorowi. Prosimy o naświetlenie problemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#AndrzejKrólikowski">Rzeczywiście, za struktury jednostek terenowych w zasadzie odpowiadają wojewodowie, ponieważ jest to aparat im podległy. Niemniej jednak Inspekcja, jest instytucją kontrolną działającą na terenie całego kraju opierając się na centralnych planach działania, i w moim odczuciu, i w odczuciu prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, któremu Inspekcja podlega, powinna mieć jednolite wszystkie struktury. Tymczasem, po uchwaleniu ustaw dotyczących reformy terytorialnej, można powiedzieć, że mamy w tym zakresie, przynajmniej na dzień dzisiejszy, na podstawie tymczasowych statutów i tymczasowych regulaminów urzędów wojewódzkich, „radosną twórczość”. Są najróżniejsze nazwy jednostek terenowych. Nie mówię o nazwach inspektoratów, bo są to czasami odniesienia do nazw samych województw, stąd mamy Śląski Wojewódzki Inspektorat, Mazowiecki Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej - i z tym ewentualnie moglibyśmy się pogodzić, bo by odzwierciedlało siedzibę położenie naszej jednostki wojewódzkiej.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#AndrzejKrólikowski">Tymczasem Inspekcja działa jeszcze w 33 innych miejscach, jako jednostki terenowe wojewódzkich inspektoratów, i w tym zakresie mamy ową „radosną twórczość”. Mamy więc: oddziały terenowe, oddziały zamiejscowe, zamiejscowe wydziały oddziałów i delegatury. Tymczasem ustawa o administracji rządowej w województwie w art. 36 przewiduje tylko i wyłącznie jeden rodzaj jednostek miejscowych takich służb, jak między innymi Inspekcja Handlowa, a mianowicie delegatura. Takie delegatury mamy na dzień dzisiejszy w pięciu województwach: w Poznaniu, Gdańsku, Białymstoku, Łodzi i Rzeszowie. Wojewoda rzeszowski skorygował decyzję delegata rządu z roku ubiegłego i w końcu kwietnia br. przekształcił oddziały Inspekcji Handlowej w delegatury. Pozostali wojewodowie na razie myślą nad tym tematem. Wielokrotnie występowałem do delegatów rządu i do wojewodów, w roku ubiegłym, a także i teraz, w końcu kwietnia, wystąpiłem do tych wojewodów, którzy jeszcze nie zamknęli ustaleń organizacyjnych w swoich województwach, o przekształcenie wszystkich oddziałów w delegatury, szczególnie, że dodatkowo jeszcze w rozporządzeniu Rady Ministrów, które ustaliło taryfikator dla pracowników między innymi Inspekcji Handlowej, jako stanowisko specyficzne dla wojewódzkiego inspektoratu Inspekcji Handlowej ustanowiło dyrektora delegatury. To już wskazuje, że ten człowiek powinien kierować jednostką terenową, powołaną na podstawie art. 36 ustawy o administracji rządowej w województwie. I w tym kontekście wydaje mi się, że zarówno interpelacja pana posła Zająca sprzed kilku tygodni, jak i dezyderat Komisji będzie bardzo pomocny. Uporządkuje sprawy strukturalne i doprowadzi do tego, że przedsiębiorcy, którzy działają na terenie różnych województw będą mieli w każdym województwie do czynienia z taką samą nomenklaturą, z takimi samymi nazwami jednostek terenowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JerzyZając">Brakuje mi tu jednego zdania, że Komisja prosi o udzielenie odpowiedzi w ciągu 30 dni. Prosiłbym o uzupełnienie dezyderatu o to sformułowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JerzyKoralewski">Oczywiście, trzeba wprowadzić ten zapis.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#CezaryZaremba">Chciałem uzupełnić informację o istniejących delegaturach. W projektach statutów wojewódzkich, które otrzymaliśmy z ośmiu województw, mamy w pięciu przypadkach przewidziane delegatury: w wielkopolskim, mazowieckim, dolnośląskim, pomorskim i lubelskim, W małopolskim i opolskim nie ma delegatury, natomiast w województwie podlaskim jest propozycja utworzenia oddziału Inspekcji Handlowej. Ten statut nie jest zatwierdzony, znajduje się obecnie na etapie zatwierdzania jego legalności. Zapewnienie pełnej jednolitości nazewnictwa prawdopodobnie nie będzie możliwe, gdyż na mocy art. 36 ustawy o administracji rządowej, wojewoda może tworzyć delegatury, ale nie musi. Są więc takie przypadki, jak województwo małopolskie, gdzie nie ma żadnych delegatur. Chciałbym zgłosić uwagę do treści dezyderatu. Jest tam wspomniany art. 36 ust. 6, a powinien być to ust. 2, a w art. 26 ust. 3, pkt. 6 powinno być: ust. 3, pkt. 6 do 8., bo jak rozumiem, chodzi o artykuł określający zawartość statutu wojewódzkiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JerzyKoralewski">Dziękuję za uwagi, dokonamy poprawek zgodnie ze stanem materialnym prawa. Natomiast co do meritum, to chciałbym powiedzieć, że właśnie w tym celu występujemy do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, aby w ramach kompetencji doprowadził do ujednolicenia struktur.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#AndrzejKrólikowski">Doskonale wiem, że wojewodowie mogą tworzyć delegatury, jest w ustawie taki zapis, ale chciałem zwrócić uwagę, że te jednostki już są, istnieją fizycznie i pracują tam ludzie, którzy teraz są zatrudnieni albo w oddziałach, albo zamiejscowych oddziałach, albo w zamiejscowych wydziałach oddziałów. A powinni pracować w delegaturze, bo jest to jedyna struktura przewidziana ustawą o administracji rządowej. Tak więc nie chodzi tu o tworzenie czegokolwiek nowego, jest jeden jedyny przypadek, gdzie chcemy utworzyć zupełnie nową strukturę, akurat jest w tym województwie na to zgoda i wojewody, i wojewódzkiego inspektora, brakuje jedynie pieniędzy na siedzibę, na odremontowanie lokalu. Chodzi o Ełk, ale to sprawa przyszłości, co najmniej 3 miesięcy. Wojewoda warmińsko-mazurski chce tam utworzyć delegaturę, gdyż jest to rozległy teren. Wszędzie indziej te jednostki są. Inspekcja działała w 49 miejscach, działa i będzie działać, bo tutaj nie ma żadnych zastrzeżeń ze strony wojewodów. Wyjątkiem są dwa województwa: opolskie i świętokrzyskie, które nie miały i nie maja delegatur, nie są one tam przewidziane. Zdziwiony jestem województwem podlaskim, które wcześniej miało delegaturę w Łomży i w Suwałkach, a teraz widzę, że wojewoda zmienia zdanie po paru miesiącach, trochę to zastanawiające. Szefami delegatur są wojewódzcy inspektorzy, którzy działali do 31 grudnia 1998 r. Oczywiście na razie są pełniącymi obowiązki szefów, bo jeszcze ten proces nominowania trwa. Dopiero w połowie inspektoratów zostali powołani inspektorzy wojewódzcy przez nowych wojewodów i w ślad za tym wszystkie stanowiska są obsadzane, ale w ośmiu województwach jeszcze są osoby pełniące obowiązki inspektorów. Ci ludzie fizycznie są i pracują.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JerzyKoralewski">To znaczny postęp, bo podczas naszego spotkania na posiedzeniu wyjazdowym wszyscy, poza panem, Głównym Inspektorem, byli pełniącymi obowiązki inspektorów. Tak więc idziemy w dobrym kierunku.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#JerzyKoralewski">Czy są uwagi do treści dezyderatu? Jeśli nie ma, zadam ponownie pytanie, czy ktoś jest przeciwny przyjęciu dezyderatu nr 2, po omówionych uzupełnieniach i poprawce. Nie widzę, dezyderat uważam za przyjęty. Tym samym wyczerpaliśmy nasz porządek dzienny. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>