text_structure.xml 167 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JacekPiechota">Otwieram posiedzenie Komisji Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Witam serdecznie posłów, witam naszych gości: podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki Wojciecha Katnera, wiceprezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów panią Elżbietę Ostrowską, głównego inspektora Inspekcji Handlowej pana Andrzeja Królikowskiego. Koreferentem w sprawie tematów dziś podejmowanych jest poseł Adam Szejnfeld, wiceprzewodniczący naszej Komisji.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#JacekPiechota">Uzgodniliśmy w gronie prezydium sposób procedowania, polegający na tym, by nie powtarzać przy każdym z trzech punktów porządku cyklu: referat, koreferat, dyskusja, lecz ująć problematykę zawartą w owych punktach łącznie, co jest tym zasadniejsze, że wszystkie trzy dotyczą handlu. Proponujemy zatem, aby najpierw referat przedstawił minister Wojciech Katner, później zabrałaby głos prezes Elżbieta Ostrowska, główny inspektor Inspekcji Handlowej Andrzej Królikowski, po czym wygłosiłby koreferat poseł Adam Szejnfeld, ustosunkowując się do tematyki poruszonej przez kolejnych przedmówców, a następnie rozpoczęlibyśmy dyskusję dotyczącą poruszonych kwestii.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#JacekPiechota">Mamy, naturalnie, świadomość odrębności niektórych zagadnień, ale nie sądzimy, by nie dało się ich potraktować w przedstawiony powyżej sposób, bo - jak powiedziałem - wszystkie odnoszą się do tej samej problematyki. Sądzimy, że taki tryb umożliwiłby sprawniejszy przebieg obrad.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#JacekPiechota">Czy wyrażają państwo zgodę na powyższą propozycję? Nie widzę sprzeciwu, w związku z czym uznaję, że możemy procedować w taki właśnie sposób. Proszę więc pana ministra o prezentację projektu pt. „Program rozwoju handlu wewnętrznego do 2003 roku”, który to dokument otrzymaliśmy wcześniej, oraz o przedstawienie „Analizy sytuacji w sferze handlu wewnętrznego ze szczególnym uwzględnieniem problemów koncentracji i współpracy krajowych producentów i dystrybutorów”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechKatner">Panie przewodniczący, szanowni państwo. Trzeba zacząć od tego, iż są w gospodarce rynkowej sprawy, które na pierwszy rzut oka wydają się samoregulujące się i jako takie nie wymagające większej ingerencji państwa, przede wszystkim ze względu na fundamentalną zasadę swobody działalności gospodarczej oraz bardzo istotnej zasady wolności umów. Sytuacja taka istnieje głównie dlatego, że mamy do czynienia z niemal stuprocentowym rynkiem prywatnym w handlu, a zatem działalność organów państwa może się tu wydawać zgoła niepotrzebna, a jeśli już ma występować, to jedynie w nieznacznym stopniu. To jednak tylko pozory. W rzeczywistości bowiem opisane okoliczności wymagają prowadzenia określonych analiz panującej w handlu sytuacji, tym bardziej że rynek jest w gruncie rzeczy jeszcze bardzo słaby i podatny na wielorakie zjawiska powodujące jego chwiejność. Biorąc to pod uwagę, sporządziliśmy „Analizę sytuacji w sferze handlu wewnętrznego ze szczególnym uwzględnieniem problemów koncentracji i współpracy krajowych producentów i dystrybutorów”, która okazała się dość pomocna przy opracowywaniu „Programu rozwoju handlu wewnętrznego do roku 2003”. W takiej właśnie kolejności chciałbym zająć się prezentowaniem wymienionych dokumentów, gdyż „Analiza (...)” obrazuje dosyć wiernie aktualną sytuację w interesującej nas dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechKatner">Jak powstała „Analiza (...)”? Otóż Instytut Rynku Wewnętrznego i Konsumpcji przeprowadził badania związane z koncentracją handlu, współpracą krajowych producentów i dystrybutorów, zbierając od 113 producentów wybranych branż rozmaite informacje, które następnie poddał analizie. Istotą tego przedsięwzięcia była chęć stwierdzenia, jak wysoki jest stopień koncentracji handlu, na ile sytuacja taka odbija się pozytywnie na owej dziedzinie oraz czy występują jakieś negatywy takiego stanu rzeczy. Chodziło również o zbadanie, czy wykorzystywana jest przewaga ekonomiczna jednych przedsiębiorców nad innymi w negocjacjach odbywających się przy zawieraniu umów. A to w tym celu głównie, by można się było przekonać, czy nie występują okoliczności, w których równość podmiotów wobec prawa jest jedynie równością teoretyczną, nie znajdującą odbicia w praktyce gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WojciechKatner">Pragnęliśmy się też przekonać, czy prawdziwe są - kierowane między innymi do ministerstwa - informacje, płynące ze strony przedstawicieli drobnego handlu, a mówiące o tym, iż codzienną niemal praktyką jest dyktowanie przez wielkie sieci handlowe warunków producentom, dostawcom, hurtownikom.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WojciechKatner">Analiza wykazała, że nie można na razie mówić w omawianym przypadku o pozycji dominującej czy choćby zbliżonej do niej, gdy chodzi o udział w rynku w taki sposób, jak wynikałoby to z rozumienia ustawy o przeciwdziałaniu monopolistycznym i ochronie konsumenta. Rzecz w tym, że na koncentrację sprzedaży na rynku znaczący wpływ wywiera działalność kapitału zagranicznego - spółki z kapitałem zagranicznym dominują zdecydowanie w grupie największych przedsiębiorstw handlowych, których obroty przekraczają 100 milionów złotych rocznie.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WojciechKatner">W przekroju wojewódzkim największa koncentracja sprzedaży występuje w obszarach najsilniej zurbanizowanych, czyli w województwie mazowieckim i śląskim, podczas gdy w regionach o charakterze rolniczym - takich, jak: województwo opolskie, warmińsko-mazurskie, lubuskie - koncentracja ta jest zgoła minimalna.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WojciechKatner">Uprzedzając ewentualne uwagi na ten temat, pragnę od razu zaznaczyć, że sytuacja zmienia się bardzo szybko. Zamieściliśmy w naszych dokumentach dane oparte na badaniach statystycznych GUS, a więc dane oficjalne za rok 1998, gdyż za 1999 rok dysponujemy jedynie danymi częściowymi, które przekażemy państwu, bo całościowych materiałów w tej kwestii można się spodziewać dopiero latem. Mówię o tym, ponieważ na pewno wielu z obecnych na sali ma okazję obserwować swoistą eksplozję w zakresie koncentracji hipermarketów.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#WojciechKatner">Z analizy wynika, że w opinii firm produkcyjnych oraz dostawców występują bardzo pozytywne efekty koncentrowania działalności handlowej; dostrzega się korzyści płynące ze współpracy z zagranicznymi sieciami handlowymi; zauważa się fakt unowocześniania sposobu sprzedaży, oferowania towarów konsumentom, a także korzystne zmiany w relacjach między producentami i hurtownikami. Widać z analizy, że cenione są przede wszystkim takie zalety współpracy z wielkimi sieciami, jak pewność zapłaty za sprzedawane wyroby - fakt ten podkreśla niemal 80 procent producentów - docenia się możliwość osiągania dużej skuteczności promocji, możliwość sprzedaży wielkich partii towaru. Oczywiście, są to efekty niedostrzegalne dla konsumentów, ale przecież mówimy teraz o przedsiębiorcach.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#WojciechKatner">Opisane zalety wykazane są zresztą nawet przez te wspomniane wcześniej częściowe badania dotyczące roku 1999.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#WojciechKatner">Jednocześnie jednak jako wysoce uciążliwe przedstawiane są rozliczne warunki narzucane producentom przez wielkie sieci handlowe, przy czym od razu należałoby zaznaczyć, iż badania innego rodzaju - prawno-porównawcze, które prowadzimy ze względu na przygotowane rozwiązania legislacyjne - wykazują, iż w wielu krajach opisana sytuacja dotyczy także handlu średniego, a nawet małego, tak że narzucanie przez sieci warunków producentom trudno uznać za działanie typowe wyłącznie dla tego dużego handlu. Wspominam o tym, ponieważ często uznaje się u nas, że kwestia dotyczy wyłącznie tego ostatniego handlu.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#WojciechKatner">Co mam na myśli, mówiąc o narzucanych warunkach? Chodzi o wysokie upusty od ceny podstawowej, wymuszane na dostawcach, podobnie jak wymuszanie na producentach uczestniczenia w kosztach finansowania promocji towarów za pomocą wprowadzania opłat za samo uzyskiwanie możliwości sprzedaży nowych towarów. Bardzo rozpowszechnione jest zjawisko tzw. upustów promocyjnych, czyli obniżanie cen towarów w okresie ich promocji, przy czym największa uciążliwość polega na tym, że w grę wchodzi już niemal permanentna promocja - przynajmniej za granicą tak rzecz wygląda. Prawie stale niektóre towary znajdują się w wyprzedaży, niezależnie od zalet owych towarów czy też sezonu, nie mówiąc już o jakichś szczególnych okazjach.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#WojciechKatner">Kolejna uciążliwość to żądanie zapłaty za miejsce ekspozycji towaru w placówce handlowej - tzw. opłata za półkę - wymuszanie towarów przeznaczonych do degustacji, rozdawanie bezpłatnych próbek reklamowych, jak też opłaty za informacje na temat produktów, zamieszczanie w różnego rodzaju pisemkach reklamujących sklepy czy towary, wraz z wiadomościami o stosowanych w tych sklepach upustach.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#WojciechKatner">Najmocniej akcentowana jest sprawa zbyt długich terminów płatności za dostarczony towar, co szczególnie dokuczliwe staje się w wypadku towarów cieszących się znacznym popytem, a zatem dostarczanych codziennie - jak na przykład produkty spożywcze - podczas gdy zapłata za nie następuje na przykład za 45 dni. Przeciętny czas oczekiwania to 30 dni, ale bywa, że wynosi on 60 lub nawet więcej dni - również w wypadku towarów żywnościowych. W bieżącym roku sygnalizowano nam 120 dni czekania na zapłatę.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#WojciechKatner">Coraz częściej mamy do czynienia z informacjami o sprzedaży towarów na zasadach komisowych, przy czym sytuacja nie ma nic wspólnego z komisem według ogólnie rozumianego znaczenia tego pojęcia, jak też z komisem w rozumieniu kodeksu cywilnego. W praktyce bowiem takie założenie powoduje po prostu obciążenie producenta całym ryzykiem tego typu transakcji.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#WojciechKatner">Producenci skarżą się także, że w efekcie umów zawartych na duże dostawy rozszerzają specjalnie produkcję, by zamówieniom tym sprostać, po czym okazuje się, iż w momencie dostarczania towarów - wyprodukowanych za pomocą pobranych kredytów - sieci handlowe żądają obniżenia cen, a gdy producenci nie wyrażają zgody na takie postępowanie, handlowcy rezygnują z przyjęcia towarów. Napływają do nas pytania, kierowane przede wszystkim przez małych bądź średnich przedsiębiorców, jakie jest wyjście z zaprezentowanej sytuacji, co robić z linią technologiczną uruchomioną specjalnie w celu realizowania długoterminowej umowy.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#WojciechKatner">Badania wyraźnie wskazują, iż siła nabywcza zdecydowanie przesuwa się w kierunku dużych sieci handlowych, co jest zresztą charakterystyczne dla krajów, w których przez wiele lat panowała tradycyjna gospodarka rynkowa. W warunkach naszego kraju taki obrót spraw w szczególnie niekorzystnej sytuacji stawia zwłaszcza producentów drobnych, także tych należących do mikroprzedsiębiorców.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#WojciechKatner">Istotnie, kwestią najpoważniejszą z wymienionych są długoterminowe okresy płatności. Dostawcy i poddostawcy domagają się jakiejś regulacji ustawowej, która mogłaby uporządkować tę sprawę, choć, jak wszyscy wiemy, rozwiązanie tego typu kolidowałoby zapewne z kodeksową zasadą swobody zawierania umów.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#WojciechKatner">Pragnę poinformować państwa, że prowadzone są prace z tego zakresu, które zaowocują zapewne kolejną dyrektywą europejską, a to w związku z tym, iż wspomniany problem staje się prawdziwą plagą w większości państw Europy.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#WojciechKatner">Zupełnie nowym zjawiskiem, z którym zetknęliśmy się w roku 2000 — sprzecznym zresztą z obowiązującym w Polsce ustawodawstwem — jest pojawienie się obok towarów opatrzonych znakiem towarowym producenta, czego wymaga ustawa o znakach towarowych, towarów oznakowanych znakiem handlowym, w efekcie którego to zabiegu okazuje się nagle, że kupujemy kawę, cukier czy kaszę „Leclerc” bądź „Auchan” itd. Tak być nie powinno, ponieważ wiadomo, że wymienione przykładowo firmy nie produkują tych towarów, lecz tylko konfekcjonują je i sprzedają. Warto dodać, że o ile w przepisach obowiązujących w krajach Unii Europejskiej postępowanie tego rodzaju jest dopuszczalne, o tyle według przepisów polskich sytuacja taka nie jest zgodna z prawem. Oczywiście, ważna jest i zgodność z prawem unijnym, gdyż nasze warunki w opisanym zakresie są po prostu surowsze, ale problem istnieje, dlatego przede wszystkim, iż raptem pojawiają się anonimowi zupełnie producenci. Spotykamy się zatem ze skargami producentów, którzy nie mogą być zadowoleni z faktu, że na półkach stoją w sklepie towary — najczęściej spożywcze — wytworzone przez tego samego producenta, a odmiennie oznakowane. Jedne bowiem opakowania opatrzone są znakami własnymi producentów, inne zaś noszą znaki handlowe, tak że prawdziwy producent jest anonimowy. Już tylko dla ścisłości przypomnę, że towary opatrzone znakiem handlowym są nieco tańsze od tych noszących znaki producenta, a więc są znacznie łatwiej sprzedawane.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#WojciechKatner">W efekcie omawianych badań Ministerstwo Gospodarki opracowało „Program rozwoju handlu wewnętrznego do 2003 roku”, który to program jest obecnie przedmiotem obrad Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, a następnie zaprezentowany zostanie na forum Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#WojciechKatner">Dokument, o którym mówię, zawiera obszerną diagnozę stanu polskiego handlu, przy czym szczególną uwagę zwraca się w nim na silne rozdrobnienie handlu. Świadczy o tym już choćby fakt, że mamy w naszym kraju około pół miliona sklepów, a łącznie z wszelkimi kioskami i straganami liczba punktów sprzedaży detalicznej zbliża się do miliona. Jak wykazuje statystyka, prawie 92 procent tych punktów to placówki niewielkie, nie przekraczające powierzchni 50 metrów kwadratowych. Myślę, że warto dodać, iż przeciętnie na jeden sklep w Polsce przypada 86 klientów, a jeśli weźmiemy pod uwagę również wymienione wcześniej kioski i stragany, liczba klientów wyniesie przeciętnie na jedną placówkę około 40 osób.</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#WojciechKatner">Z badań prowadzonych w tej dziedzinie na świecie wynika zaś dowodnie, że nie jest w stanie utrzymać się placówka handlowa, która obsługuje około 40 osób. Jeżeli nawet punkt taki jakoś funkcjonuje, to jedynie w takim zakresie, że wystarcza na utrzymanie prowadzącej go rodziny, ale nie ma już mowy o perspektywach rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#WojciechKatner">Udział wielkopowierzchniowych obiektów handlowych na koniec 1998 wynosił około 0,7 procent; dziś oceniamy, że udział ten kształtuje się w wysokości jednego procenta, ponieważ, jak wiemy, powierzchni tego typu przybywa w naszym kraju niezmiernie szybko.</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#WojciechKatner">Sądzę, że warto też zwrócić uwagę na fakt, iż rentowność netto w handlu w pierwszym półroczu 1999 roku wynosiła zaledwie pół procenta, a przedsiębiorstwa duże - czyli takie, które zgodnie z polskim ustawodawstwem zatrudniają powyżej 250 osób - wykazują wręcz rentowność ujemną, średnio jest mowa o minus jednym procencie. Nie muszę przypominać, że w tej sytuacji przedsiębiorstwa owe nie muszą nic wnosić do budżetu państwa.</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#WojciechKatner">Kolejna sprawa, na którą należałoby zwrócić uwagę, to fakt, iż w konsekwencji rozdrobnienia w handlu hurtowym i detalicznym istnieje niezadowalająca sprawność funkcjonowania kanałów dystrybucji. Niski jest także poziom koncentracji organizacyjnej, wynikający z niewielkiej skłonności do współdziałania. Mamy w tym zakresie do czynienia z dość zachowawczymi postawami kupieckimi. Z drugiej jednak strony należy zaznaczyć, iż sytuacja rynku w roku 1999 spowodowała niejaki wzrost zainteresowania polskich handlowców skupieniem się w rozmaitych organizacjach oraz tworzeniem wspólnych ośrodków dystrybucyjnych.</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#WojciechKatner">W programie nakreślone zostały przewidywane kierunki zmian w handlu wewnętrznym, kierunki związane ze wzrastającym udziałem wielkopowierzchniowych obiektów handlowych. Dziś możemy mówić już prawie o 20 procentach obrotu w skali kraju, a przewiduje się w różnych badaniach, że w ciągu najbliższych lat dojść może nawet do podwojenia owego udziału bądź też do jeszcze znaczniejszego jego wzrostu.</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#WojciechKatner">Nowe zjawiska występujące w handlu, o których mówimy w programie, to m.in. funkcjonujące w praktyce umowy, nie mające uregulowania w kodeksie cywilnym bądź też regulowane obecnie - jak na przykład przyjęta niedawno przez Sejm i wchodząca w życie od 1 lipca tego roku ustawa dotycząca sprzedaży na odległość, poza lokalem przedsiębiorstwa. Rzecz odnosi się również do całkiem nowych form sprzedaży pozaustawowych - w rodzaju sprzedaży nazywanej sprzedażą piramidalną, argentyńską itd. Podobnie wygląda sprawa transakcji zawieranych za pomocą środków elektronicznych, zwłaszcza sprzedaży internetowej.</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#WojciechKatner">Głównym celem omawianego programu jest stworzenie otoczenia sprzyjającego rozwojowi handlu wewnętrznego w warunkach swobodnej konkurencji i zgodnie z potrzebami konsumentów. Podejmowane działania zmierzają więc do zapewnienia warunków, w których będą mogły rozwijać się wszelkie formy handlu, przy wzajemnym dotrzymywaniu reguł uczciwej konkurencji. Mają temu służyć realizowane cele pośrednie w rodzaju: zapewnienie prawidłowych warunków konkurencji, zwiększenia stabilności i przejrzystości zasad funkcjonowania handlu, usprawnienia kanałów dystrybucji. Rzecz oczywista, że nie uda się żadnych założeń osiągnąć bez stosownych instrumentów. Dlatego też pracujemy nad dostosowaniem do powstających potrzeb odpowiednich instrumentów zarówno o charakterze ekonomicznym, organizacyjnym, jak i prawnym. Jeśli państwo pozwolą, postaram się bardzo krótko, niemal w sposób hasłowy, zaprezentować poszczególne typy owych instrumentów.</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#WojciechKatner">Kwestia instrumentów prawnych nie jest obca zresztą członkom Komisji Małych i Średnich Przedsiębiorstw, gdyż wiąże się z faktem przyjęcia przez rząd i skierowania do Sejmu projektu nowelizacji ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym, jak też z projektem nowej ustawy odnoszącej się do tego samego zagadnienia w aspekcie sieci wielkopowierzchniowych. Widzimy konieczność uzupełnienia przepisów o zagospodarowaniu przestrzennym o regulacje wprowadzające obowiązek uwzględniania w planach rozwoju przestrzennego gminy terenów przeznaczonych pod budowę obiektów handlowych o powierzchni sprzedażowej powyżej 2 tysięcy metrów kwadratowych. Należy też dokonać rozbicia miejscowości na te liczące poniżej 20 tysięcy mieszkańców i pozostałe, i od tego uzależniać wielkość powierzchni sprzedażowej. Niezbędne jest także przyjrzenie się przepisom dotyczącym cen. Nie dalej jak wczoraj Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o cenach, trwają wszakże jeszcze dyskusje, gdzie powinny zostać umieszczone regulacje związane z ingerencją w ceny. Chodzi o to przede wszystkim, iż część przepisów dotyczy bezpośrednio cen, część zaś zwalczania nieuczciwej konkurencji, zwłaszcza gdy w grę wchodzą ceny rażąco niskie, których zastosowanie ma na celu wyeliminowanie innych sprzedawców, a to już ewidentny objaw nieuczciwej konkurencji.</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#WojciechKatner">Kolejne propozycje to założenia regulacji prawnej zmierzającej do skrócenia terminów płatności za dostarczony towar. Propozycje idą w kierunku realizacji projektów Unii Europejskiej, szczególnie zaś, gdy w rachubę wchodzą terminy płatności dłuższe niż 21 i 45 dni.</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#WojciechKatner">Propozycje następne wiążą się z regulacjami umowy sprzedaży. Chodzi o przepisy względnie obowiązujące, to znaczy takie, że strony mogą się umówić inaczej, niż stanowią przepisy, lecz gdyby nie zdecydowały się na zastosowanie indywidualnych umów w tym zakresie, powinny posłużyć się regulacjami zawartymi w kodeksie cywilnym. Postanowiliśmy także dokonać analizy przepisów prawnych i przedstawić propozycje dokonania ich zmian lub uzupełnień pod kątem zapewnienia bezpieczeństwa obrotu w transakcjach zawieranych za pomocą środków elektronicznych. Przedłożony został Wysokiej Izbie w tym zakresie projekt opracowany przez międzyresortowy zespół, powołany przez Prezesa Rady Ministrów w maju ubiegłego roku. Prace tego zespołu dobiegają końca, a ich efektem są projekty całego szeregu aktów prawnych związanych z posługiwaniem się metodami elektronicznymi. Projekty zawierają m.in. przepisy już uchwalone - jak na przykład w ustawie prawo bankowe czy w obecnym projekcie ustawy ubezpieczeniowej.</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#WojciechKatner">Pierwszym aktem prawnym tego typu, który zostanie przygotowany zapewne jeszcze w tym roku pod auspicjami ministra spraw wewnętrznych i administracji, będzie ustawa o podpisie elektronicznym. Wiąże się to z dyrektywą europejską z grudnia 1999 roku.</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#WojciechKatner">Instrumenty ekonomiczne - czy też finansowe - o których tu mówimy, to te, związane z małymi i średnimi przedsiębiorstwami - z promocją gospodarczą, dokapitalizowaniem z Krajowego Funduszu Poręczeń Kredytowych Banku Gospodarstwa Krajowego, wsparciem kapitałowym lokalnych, regionalnych poręczeń kredytowych, systemem wzajemnych gwarancji lokalnych i regionalnych funduszy poręczeń kredytowych, siecią konsultacyjno-doradczą dla małych i średnich przedsiębiorców w zakresie działalności funduszy poręczeniowych.</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#WojciechKatner">Jeśli chodzi o instrumenty organizacyjne, to w toku są prace, które usprawniają działalność w omawianym zakresie. I tak między innymi powstanie Agencja Promocji i Rozwoju Przedsiębiorczości, rozwinięta zostanie działalność ośrodków specjalizujących się w świadczeniu usług doradczych, co nastąpi w ramach krajowego systemu usług dla małych i średnich przedsiębiorstw. Ośrodki te będą również świadczyły usługi doradcze z zakresu informacji, szkoleń itp. Wdrożony też będzie system monitorowania stanu przedsiębiorstw handlowych oraz ich wrażliwości na zmiany instrumentów ekonomiczno-finansowych. Będzie też brana pod uwagę analiza doświadczeń krajów Unii Europejskiej w tym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#WojciechKatner">Muszę powiedzieć państwu, że często bywamy wprost zdumieni, gdy przekonujemy się, jak daleko idzie niekiedy ingerencja państwa w poszczególnych krajach unijnych w sprawy handlu, przy czym ingerencje te mają jeden przede wszystkim cel - dbałość o zrównoważoną sytuację różnych ekonomicznie podmiotów handlowych.</u>
          <u xml:id="u-2.34" who="#WojciechKatner">Do instrumentów edukacyjno-informacyjnych zaliczamy między innymi dostosowanie systemu kształcenia zawodowego w zakresie handlu do zmieniających się potrzeb tego sektora gospodarki, jak też skorygowanie doboru kierunków kształcenia i doskonalenia zawodowego oraz modernizację programów nauczania. Jest to również stworzenie warunków dla rozwoju systemu pozaszkolnego kształcenia zawodowego w dziedzinie handlu, jak też przygotowanie programów szkoleniowych dla osób podejmujących działalność handlową bądź już prowadzących ją. Ważna rola w tym zakresie przewidziana jest dla propagowania informacji na ten temat w działalności organów zarówno rządowych, jak i samorządowych. Mamy nadzieję, iż wdrożenie przedstawionego programu przyczyni się do wyrównywania warunków konkurencji, co niewątpliwie wpłynie na usprawnienie przepływu towarów i usług, a podjęte działania służyć mają zarówno polskim przedsiębiorcom, producentom, dystrybutorom i handlowcom, jak i konsumentom.</u>
          <u xml:id="u-2.35" who="#WojciechKatner">Jak państwo zapewne zauważyli, program ów zakłada ingerowanie za pomocą regulacji ustawowych jedynie w tych przypadkach, gdzie okazuje się to niezbędne, to znaczy gdy sytuacja budzi poważne zastrzeżenia. Nie muszę chyba dodawać, że regulacje prawne zgodne będą z prawem Unii Europejskiej - w tym m.in. przepisy dotyczące kodeksu cywilnego, a odnoszące się do umowy leasingu.</u>
          <u xml:id="u-2.36" who="#WojciechKatner">Myślę, że to już wszystko tytułem wprowadzenia. Gdyby zechcieli państwo zadać jakieś szczegółowe pytania lub poruszyć pominięte ewentualnie kwestie, ustosunkuję się do nich w dalszej części posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JacekPiechota">Dziękujemy bardzo, panie ministrze.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#JacekPiechota">Prosimy o zabranie głosu panią prezes Elżbietę Ostrowską, która wypowie się na temat naruszania prawa, dobrych obyczajów, interesów klienta podczas prowadzenia działalności handlowej, jak też porównania w tym zakresie małych i średnich przedsiębiorstw oraz dużych firm handlowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#ElżbietaOstrowska">Panie przewodniczący, szanowni państwo. Zaznaczam od razu, że moje spojrzenie na handel będzie nieco odmienne od tego, które zaprezentował minister Wojciech Katner. Odmienność owa wynika już z samej tematyki zagadnienia, którą mam się zająć. Zamierzam bowiem przedstawić przykłady zachowań przedsiębiorstw handlowych naruszających prawo i dobre obyczaje, a także zaprezentować możliwości przeciwdziałania tego typu postępowaniom i eliminowania ich z praktyki gospodarczej. Muszę zacząć od tego, iż kompetencje prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów do eliminowania zachowań przedsiębiorców naruszających prawo i interesy nabywców wynikają generalnie z dwóch ustaw: ustawy o przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym i ochronie konsumentów oraz ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#ElżbietaOstrowska">Pierwsza z wymienionych regulacji dotyczy przedsiębiorców zajmujących na rynku pozycję dominującą. Nie ma jednak praktycznie zastosowania w odniesieniu do sfery handlu z uwagi na jego strukturę podmiotową i znaczne rozdrobnienie, o czym zresztą wspominał pan minister. Żadne z przedsiębiorstw handlowych funkcjonujących w sferze handlu wewnętrznego, łącznie z wielkimi sieciami handlowymi, nie ma pozycji takiej, która pozwalałaby uznać, iż w grę wchodzi dominant rynkowy, i przypisywać jego zachowaniom cechy praktyki monopolistycznej.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#ElżbietaOstrowska">W związku z powyższym eliminowanie nagannych rynkowo - zwłaszcza z punktu widzenia interesów konsumentów - zachowań w działalności handlowej odbywa się przede wszystkim na podstawie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Art. 19 tej ustawy daje prezesowi UOKiK kompetencje do występowania z roszczeniami na drogę sądową przeciwko przedsiębiorcom dopuszczającym się czynów nieuczciwej konkurencji, w tym nierzetelnej i wprowadzającej w błąd reklamy.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#ElżbietaOstrowska">Uprawnienie owo prezes Urzędu realizuje przede wszystkim w interesie społecznym, czyli kwestionuje takie zachowania przedsiębiorców, które mają charakter czynów nieuczciwej konkurencji i naruszają zarazem interes publiczny, interes ogółu konsumentów bądź też interes znacznych ich grup.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#ElżbietaOstrowska">Z zasady natomiast Urząd nie angażuje się w spory pomiędzy poszczególnymi przedsiębiorcami, wychodząc z założenia, że mają oni możliwości dochodzenia swych roszczeń samodzielnie.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#ElżbietaOstrowska">Weryfikując działania przedsiębiorców z punktu widzenia przestrzegania ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, prezes UOKiK korzysta z różnych źródeł informacji, a głównie z wyników kontroli prowadzonych przez Inspekcję Handlową; wykorzystujemy również sygnały zgłaszane przez konsumentów i ich skargi, jak też ogólnopolski monitoring reklam, prowadzony w Urzędzie.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#ElżbietaOstrowska">Jeżeli z wymienionych źródeł napływają sygnały mówiące o tym, że zachowanie danego przedsiębiorcy, stosowana przez niego praktyka rynkowa, działania promocyjne naruszają przepisy ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, wystosowujemy do tego przedsiębiorcy wezwanie o dobrowolne zaniechanie tego typu praktyk. Podkreślam słowo „dobrowolne”, ponieważ prezesowi Urzędu ustawa nie nadaje żadnych uprawnień władczych, a zatem nie może on niczego przedsiębiorcy nakazać; może jedynie wzywać go do dobrowolnego skorygowania zachowań. Jeśli przedsiębiorca wezwanie takie zlekceważy, prezes może wystąpić z roszczeniem na drogę sądową.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#ElżbietaOstrowska">W roku ubiegłym wezwań, o których mówię, wystosowaliśmy 107, z czego 22 skierowane zostały do dużych firm, a 85 do firm małych i średnich. Z powyższych danych nie należy jednak wysnuwać wniosków, iż małe i średnie przedsiębiorstwa częściej dopuszczają się naruszeń przepisów ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Rzecz w tym po prostu, iż masa małych i średnich przedsiębiorstw jest znacznie większa w obrocie, dlatego też częściej do nich kierujemy wezwania.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#ElżbietaOstrowska">Jakiego typu praktyki były najczęściej przez nas kwestionowane? Przede wszystkim nieprawidłowe, wprowadzające w błąd, a tym samym mogące narazić konsumenta na szkodę, oznakowanie towarów. Zaznaczyć należy, iż zarzut ten stawialiśmy zarówno wytwórcom, jak i sprzedawcom, zwłaszcza że coraz częściej mamy do czynienia z sytuacją, w której właśnie sprzedawca pod własną nazwą handlową, z własną metką, wprowadza towary do obrotu. Tego typu praktyki występowały zarówno w działalności małych, jak i dużych przedsiębiorców.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#ElżbietaOstrowska">Kolejną kwestionowaną przez nas praktyką była reklama wprowadzająca w błąd. Jako adresatów tego typu zarzutów i naszych wezwań należy wymienić przede wszystkim firmy prowadzące sprzedaż wysyłkową, rzekomo premiowaną licznymi nagrodami. Jest to obszar olbrzymich naruszeń interesów konsumenta, przy czym często w grę wchodzą tu firmy małe, zwijające swą działalność, kiedy pojawiają się poważne zarzuty co do ich funkcjonowania. Inna rzecz, że następnie podejmują one tę działalność od nowa, tyle że pod nowym szyldem, co niesłychanie utrudnia ściganie tego typu zachowań i eliminowanie ich z rynku.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#ElżbietaOstrowska">Kwestionowaliśmy też często działania reklamowe naruszające dobre obyczaje. Zarzuty tego typu kierowaliśmy równie często do dużych, co i do małych firm. Zdarzały się tu przypadki drastyczne. I tak na przykład w pewnej niewielkiej sieci handlowej działającej w regionie śląskim w sprzedaży znajdowały się artykuły odzieżowe przeznaczone dla dzieci i młodzieży. Odzież ta opatrzona była metką własną sklepu, na której to metce widniały dwa kościotrupy w zupełnie jednoznacznej pozycji. Podkreślam fakt, że tak znakowany artykuł kierowany był do dzieci i nastolatków.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#ElżbietaOstrowska">W ramach naszych działań, zmierzających do eliminacji czynów mających charakter reklamy naruszającej dobre obyczaje, kwestionowaliśmy na przykład takie działania reklamowe, które — kierowane również do dzieci i młodzieży — wykorzystywały sceny przemocy i agresji. W sprzedaży znajdowały się między innymi cukierki typu „lizaczek” oznakowane rysunkiem hełmu hitlerowskiego i swastyki. Kwestionowaliśmy też spoty reklamowe, które zachwalając artykuły z natury rzeczy przeznaczone dla dzieci i młodzieży, czyli batoniki czekoladowe, wykorzystywały sceny agresji i przemocy, przejawiającej się w bójce na boisku szkolnym czy też w klasie.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#ElżbietaOstrowska">Kolejny kwestionowany przez nas w działalności handlowej obszar wiązał się z reklamą sprzeczną z przepisami prawa. Przedmiotem naszych zarzutów była tu przede wszystkim reklama sprzedaży piwa rzekomo bezalkoholowego, będąca w naszej ocenie często kryptoreklamą sprzedaży alkoholu.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#ElżbietaOstrowska">Trudno dokonać jednoznacznego rozróżnienia, które z owych nagannych praktyk występują głównie w działalności małych i średnich, a które w działalności dużych firm handlowych. Z naszych obserwacji wynika bowiem, że charakter naruszeń prawa wynika raczej z branży, ze specyfiki rynku, na którym funkcjonuje przedsiębiorstwo, niż z wielkości tego przedsiębiorstwa. Nie ulega jednak wątpliwości, iż działania dużych firm mogą przynieść większe szkody społeczne, niż dzieje się to w wypadku firm małych, a to dlatego, że duże firmy mają większą możliwość oddziaływania na konsumenta, częstokroć stosują przy tym bardziej wyrafinowane metody działalności marketingowej. W konsekwencji zaś w znacznie większym niż działania podmiotów małych narażają na szwank interesy ekonomiczne konsumentów, a niekiedy nawet szkodliwie wpływają na ich zdrowie. A; propos wspomnianych 107 wezwań wystosowanych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów do przedsiębiorców dodam, iż ponad 70 procent tych spraw zostało załatwionych w ten sposób, że przedsiębiorcy uznali zasadność naszych argumentów i przeprowadzili dobrowolną korektę swego postępowania. Procent przyznania Urzędowi racji i decyzja o dokonaniu zmiany praktyk marketingowych okazał się nieco wyższy w przypadku dużych firm - ponad 80 procent firm dużych, do których skierowaliśmy wezwania, zareagowało już na pierwsze nasze pismo pozytywnie i wyeliminowało kwestionowane przez nas postępowanie.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#ElżbietaOstrowska">Jeśli chodzi o firmy niewielkie, spotykaliśmy się niekiedy z sytuacją, którą już wcześniej sygnalizowałam, a mianowicie taką, kiedy to dana firma po otrzymaniu naszego wezwania kończyła swą działalność, znikając z rynku. Często zresztą jedynie po to, by po kilku miesiącach wznowić działalność pod innym szyldem i na innym rynku lokalnym, bez zmiany wszakże nagannego postępowania.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#ElżbietaOstrowska">W przypadku firm, które nie ustosunkowały się pozytywnie do wezwań UOKiK i nie dokonały zmian w swym postępowaniu, czyli w dalszym ciągu naruszały - według naszej oceny - przepisy ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, Urząd występował z roszczeniem na drogę sądową. Pozwów takich skierowaliśmy dotychczas do sądu kilkanaście. Muszę jednak od razu zauważyć, iż ze względu na niezwykle przeciągające się procedury sądowe efektywność tego typu załatwiania spraw jest bardzo niska.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#ElżbietaOstrowska">Pierwszy pozew skierowaliśmy do sądu w grudniu 1997 roku; mamy połowę maja roku 2000 i do tej pory z 12 spraw końcowe rozstrzygnięcie zapadło tylko w 2 sprawach. Pozostałe - łącznie z tą skierowaną na drogę sądową w grudniu 1997 roku, a dotyczącą sprzedaży piwa bezalkoholowego - wciąż nie mogą doczekać się rozstrzygnięcia.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#ElżbietaOstrowska">Nie muszę państwa chyba przekonywać, że kilkuletnia procedura rozpatrywania sprawy w odniesieniu do rzeczy tak krótkotrwałej, jaką z natury swej jest reklama, działalność marketingowa, sprawia, iż ten tryb dochodzenia roszczeń charakteryzuje się wyjątkowo niską efektywnością.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#ElżbietaOstrowska">Pragnę przypomnieć, iż Wysoki Sejm przyjął, a prezydent podpisał nowelizację ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, nowelizację, która zmierza w kierunku zwiększenia uprawnień prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a także innych podmiotów, które mogą występować z roszczeniami na gruncie tej ustawy. Podstawowym zapisem wspomnianej nowelizacji, mającym na celu zwiększenie uprawnień podmiotów występujących z roszczeniami, w wyniku którego następuje przesunięcie ciężaru dowodu prawdziwości reklamy na reklamodawcę. To znaczący krok, ponieważ dotychczas sytuacja wyglądała w ten sposób, że występujący z roszczeniem związanym z jakąś reklamą musiał udowodnić jej nieprawdziwość, co w wypadku konieczności udowodnienia, że reklamodawca mija się z prawdą, podając skład danego produktu czy zachwalając efekty działania, bywało zadaniem bardzo trudnym, gdyż pociągało za sobą potrzebę przeprowadzenia skomplikowanych niekiedy badań laboratoryjnych. Należało udowodnić na przykład, iż jakiś proszek do prania nie zawiera środków wybielających czy też tylu enzymów, o ilu mówi reklamodawca.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#ElżbietaOstrowska">Zgodnie z obecnym brzmieniem ustawy to reklamodawca, producent, firma zajmująca się reklamą, sprzedawca będą musieli udowodnić prawdziwość zawartych w reklamie danych odnoszących się do danego produktu, o ile zaistnieją okoliczności, w których będzie można postawić omawianemu działaniu zarzut, że w grę wchodzi reklama wprowadzająca w błąd.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#ElżbietaOstrowska">Jest to zresztą rozwiązanie stosowane w wielu krajach europejskich i zalecone przez dyrektywę Unii Europejskiej. Jestem przekonana, iż regulacja ta zdyscyplinuje w dużym stopniu rynek działalności reklamowej czy marketingowej.</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#ElżbietaOstrowska">Chciałabym się odnieść jeszcze do działalności wielkich sieci handlowych. Otóż Urząd od pewnego już czasu otrzymuje sygnały o nieprawidłowościach występujących w ich funkcjonowaniu, a przede wszystkim o działaniach mających charakter narzucania nie-korzystnych warunków umów dostawcom - małym i średnim firmom.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#ElżbietaOstrowska">Tego typu praktyki jednak, z uwagi na wspomnianą już wcześniej sytuację w zakresie struktury podmiotowej handlu, nie mogą być rozpatrywane na gruncie ustawy o przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym. Żadna bowiem z tych sieci nie ma pozycji, która uzasadniałaby postawienie zarzutu stosowania takich praktyk. Niemniej jednak Urząd interesuje się tym problemem. I tak z naszej inicjatywy do strategii cząstkowej „Przeciwdziałanie monopolom i umacnianie konkurencji” wprowadzone zostało zadanie pod nazwą „Analiza sytuacji w sferze handlu wewnętrznego”, ze szczególnym uwzględnieniem współpracy z dostawcami, którego efekty minister Wojciech Katner referował.</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#ElżbietaOstrowska">Zorganizowaliśmy również spotkania z przedstawicielami producentów, krajowych dostawców dóbr konsumpcyjnych, współpracujących z dużymi sieciami, a także rozesłaliśmy do nich ankietę, mającą na celu uzyskanie bliższych informacji na temat skali występującego zjawiska. Zależało nam na wnikliwym rozpoznaniu szczególnie dolegliwych dla producentów przejawów zachowań wielkich sieci.</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#ElżbietaOstrowska">Na pewną znamienną rzecz muszę w związku z tym zwrócić uwagę. Otóż dostawcy, producenci, którzy w rozmowach kuluarowych zgłaszają bardzo liczne uwagi na zachowania wielkich sieci, w kontaktach oficjalnych, a zwłaszcza w podawaniu informacji na piśmie przejawiają w tym zakresie ogromną wstrzemięźliwość. Zdajemy sobie sprawę, skąd ta różnica. Nie ma co ukrywać, że wielkie sieci mimo stwarzanych przez siebie uciążliwości są wciąż na tyle atrakcyjnym partnerem dla producentów, dla dostawców, iż mamy do czynienia z objawami silnej obawy utraty kontaktu z nimi. Oficjalnie więc ci ludzie nie potwierdzą informacji udzielanych poufnie, gdyż obawiają się narazić swym wielkosieciowym partnerom.</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#ElżbietaOstrowska">Kontynuujemy badania ankietowe dotyczące sytuacji w kanałach dystrybucji na styku z wielkimi sieciami. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów na jednym z ostatnich posiedzeń powołał grupę międzyresortową, której zadaniem jest wypracowanie propozycji takich działań o charakterze legislacyjnym, finansowym, organizacyjnym, które będą służyć równoważeniu interesów wielkich sieci handlowych oraz małych i średnich dostawców. Prace tej grupy trwają, a przewodniczy im prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Sądzę, że uda się wypracować w ten sposób rozwiązania, które pozwolą uporządkować nieco tę sferę kontaktów skoncentrowanego handlu i rozdrobnionych na ogół producentów bez nadmiernego ograniczania swobody prowadzenia działalności gospodarczej i bez naruszania interesów konsumentów. Trzeba bowiem nieco podkreślić fakt, że wielkie sieci zostały powszechnie zaakceptowane przez konsumentów i oznaczają dla nich duże zwiększenie użyteczności, efektywności usług handlowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JacekPiechota">Dziękuję pani prezes. Nie ukrywam, że czujemy się nieco zaskoczeni informacją o liczbie spraw skierowanych do sądu. Sądzę, że w dyskusji będziemy mieli możliwość wymienić poglądy na ten temat i ewentualnie ustalić, czy tak niska liczba opisanych przypadków wynika z tego, że sytuacja jest tak dobra, czy też raczej po prostu z faktu, że niewiele podmiotów poddawanych jest kontroli.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#JacekPiechota">Proszę teraz o zabranie głosu głównego inspektora Inspekcji Handlowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#AndrzejKrólikowski">Panie przewodniczący, szanowni państwo. Myślę, że udzielenie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy naruszenia prawa, dobrych obyczajów, interesów klienta stanowią wyjątki, czy też są zjawiskiem występującym powszechnie, jest praktycznie niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#AndrzejKrólikowski">Nie odważyłbym się wypowiedzieć w tym względzie jednoznacznej opinii, tym bardziej że miałbym to uczynić jako przedstawiciel Inspekcji Handlowej, a więc instytucji powołanej przede wszystkim do ujawniania, ścigania i eliminowania różnorakich patologii, z jakimi mamy do czynienia na naszym rynku. Obawiam się w tej sytuacji, że moja opinia byłaby nieobiektywna, ponieważ wygłaszałbym ją z pozycji człowieka, który widzi rzecz całą od strony negatywów, jako że wyłapywanie negatywów jest moim zadaniem.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#AndrzejKrólikowski">Nie chciałbym swą wypowiedzią sprawiać wrażenia, że uchylam się od wygłoszenia oceny sytuacji w omawianym zakresie, lecz czuję się zarazem zobowiązany do przypomnienia państwu, iż w ramach swych możliwości kadrowych i finansowych Inspekcja jest w stanie objąć działaniami kontroli jedynie niewielką liczbę przedsiębiorców działających na naszym rynku. Minister Wojciech Katner podał, że mamy około 500 tysięcy większych przedsiębiorstw handlowych, a łącznie z różnymi kioskami i straganami jest to około miliona podmiotów. W dyspozycji Inspekcji Handlowej pozostaje natomiast tysiąc pięćset pięć etatów kalkulacyjnych w skali kraju, a zatem trudno założyć, że można przeprowadzać znaczącą liczbę kontroli przedsiębiorców.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#AndrzejKrólikowski">Nie bez znaczenia jest również fakt, iż swe działania Inspekcja podejmuje w tych obszarach rynku, w których występuje najwięcej skarg od konsumentów, jak też wobec tych konkretnych przedsiębiorców, na których skargi wpływają bezpośrednio. Dlatego też liczba stwierdzonych nieprawidłowości ujawnionych w trakcie kontroli przeprowadzonej przez Inspekcję Handlową jest znaczna. Dla przybliżenia członkom Komisji obrazu sytuacji będącej przedmiotem dzisiejszych obrad podam kilka danych statystycznych, które pozwolą lepiej zorientować się w tej problematyce. Otóż w roku 1999 przy użyciu wspomnianych naszych sił przeprowadziliśmy 30 tysięcy kontroli, co w porównaniu z niemal milionem przedsiębiorstw o charakterze handlowym może wydać się mało imponujące, ale chciałbym też od razu dodać, że w wyniku owych kontroli skierowaliśmy prawie 68 tysięcy wniosków mających na celu wyeliminowanie stwierdzonych w toku kontroli nieprawidłowości. 125 spraw skierowaliśmy z kolei do organów ścigania, z której to liczby w 58 sprawach skierowano już do sądu akty oskarżenia.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#AndrzejKrólikowski">Do kolegiów do spraw wykroczeń skierowanych zostało w roku ubiegłym około 2 tysięcy spraw. Kolegia orzekły w tymże okresie grzywny w łącznej kwocie ponad pół miliona złotych.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#AndrzejKrólikowski">Nałożyliśmy ze swej strony około 20 tysięcy mandatów karnych na sumę niemal 2 milionów złotych. Średnia wysokość mandatu nie była wprawdzie w roku ubiegłym wysoka, bo wynosiła 98 złotych, niemniej wzrasta ona z roku na rok.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#AndrzejKrólikowski">Niezależnie od działań własnych Inspekcji Handlowej kierowaliśmy często sprawy do innych inspekcji czy instytucji odpowiedzialnych za poszczególne zakresy działania. I tak około tysiąca spraw skierowaliśmy do organów skarbowych i około 2 tysięcy 400 spraw do organów sanitarnych. Organy te podjęły dalsze czynności, do których Inspekcja Handlowa nie była upoważniona.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#AndrzejKrólikowski">Organy skarbowe orzekły w odniesieniu do przekazanych im przez nas spraw wpłaty kwot nienależnych i dodatkowych - z ustawy o cenach - na ponad 200 tysięcy złotych.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#AndrzejKrólikowski">Skarg do Inspekcji Handlowej wpłynęło w roku ubiegłym około 12 i pół tysiąca, z czego niemal połowa załatwiana jest na korzyść konsumentów, co świadczy o negatywnym postępowaniu przedsiębiorców wobec konsumentów.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#AndrzejKrólikowski">Utworzone przed kilku laty, a funkcjonujące na podstawie znowelizowanej ustawy o Inspekcji Handlowej od stycznia 1999 roku, polubowne sądy konsumenckie przyjęły w roku ubiegłym około 4 tysięcy wniosków, z czego tysiąc 600 zakończyło się ugodami zawartymi przed sądem. Wydanych zostało około 400 wyroków. W wyniku rozpatrzenia spraw przez polubowne sądy konsumenckie około 60 ich procent zakończyło się pozytywnie dla konsumentów, którzy w efekcie odzyskali około 800 tysięcy złotych.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#AndrzejKrólikowski">Wszystko to świadczy o tym, iż wskaźniki są znaczne, zwłaszcza w stosunku do 30 tysięcy przeprowadzonych przez nas kontroli. Można chyba stwierdzić, iż ponad 70 procent naszych kontroli jest „wynikowych” — jak to nazywamy, a co oznacza konkretny ich efekt.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#AndrzejKrólikowski">Niewątpliwie przyczynia się do tego nasz sposób postępowania, o czym już mówiłem. Kierujemy bowiem swe kontrole tam, skąd napływa najwięcej skarg, skąd dobiegają sygnały o nieprawidłowościach.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#AndrzejKrólikowski">Jeżeli zaś chodzi o stwierdzane przez nas nieprawidłowości, to jedno, co można na ten temat powiedzieć na pewno, to że są one bardzo różnorodne, począwszy od uchybień w zakresie nieprawidłowego oznaczenia placówki czy przedsiębiorstwa po wprowadzenie do obrotu wyrobów nie poddanych certyfikacji, a podlegających certyfikacji na znak bezpieczeństwa, przez co mogą w znacznym niekiedy stopniu zagrażać życiu bądź zdrowiu nabywcy danego wyrobu.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#AndrzejKrólikowski">Należy podkreślić, że praktycznie nie ma większego znaczenia, czy w odniesieniu do negatywów występujących na rynku chodzi o niewielkie sklepy tradycyjne, czy też o sklepy wielkopowierzchniowe, ponieważ z naszych obserwacji wynika, iż rozmiary stwierdzonych nieprawidłowości są w obydwu rodzajach placówek zbliżone. Być może jest to jednak opinia nieco na wyrost, ponieważ pierwszą dużą kontrolę hipermarketu przeprowadziliśmy w ostatnich tygodniach, w związku z czym analizujemy właśnie wyniki tej kontroli. Po zakończeniu tego etapu pracy będziemy mogli powiedzieć coś więcej w tej kwestii czy też wysnuć wnioski w sprawie proporcji nieprawidłowości do rodzaju placówki handlowej. Niemniej jednak, jak wspomniałem, na razie odnosimy wrażenie, że skala wielkich nieprawidłowości jest zbliżona w tradycyjnych jednostkach handlowych i w jednostkach wielkopowierzchniowych. Choć z drugiej strony należy zaznaczyć, że w supermarketach nie stwierdzamy praktycznie jednego - braku szyldu czy informacji na temat placówki. Z doświadczenia wiemy wszyscy, że już z daleka rzucają się w oczy napisy będące nazwami tych sklepów, jak: Geant, Carrefour, Ikea itd.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#AndrzejKrólikowski">Wszystkie jednak pozostałe zastrzeżenia, począwszy od przeterminowanych towarów po złe oznakowanie odnoszące się do ceny bądź też w ogóle brak ceny dotyczą zarówno małych sklepów, jak i hipermarketów.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#AndrzejKrólikowski">Nie ulega przy tym wątpliwości, iż hipermarkety mają znacznie bogatszą ofertę towarową jak też sposób ekspozycji towarów. Dysponują także z reguły znacznie nowocześniejszym wyposażeniem. Na tym właśnie polega zasadnicza różnica miedzy nimi i sklepami tradycyjnymi, choć istnieje już całkiem sporo placówek może niewielkich, bo zatrudniających 50–60 osób, a stojących pod wspomnianym względem na całkiem przyzwoitym poziomie.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#AndrzejKrólikowski">Jakie są główne przyczyny obecnego stanu rzeczy? Z naszych obserwacji prowadzonych w ciągu ostatnich lat wynika, że są to dwie główne przyczyny. Po pierwsze, do handlu w latach dziewięćdziesiątych trafiła cała rzesza ludzi, którzy stracili zatrudnienie w innych branżach, i którzy nie mając nowego sposobu na zarobkowanie, podjęli się działalności handlowej, wychodząc z założenia, że to działalność najprostsza, ograniczająca się do nabycia towaru w jednym miejscu i sprzedania go w innym. Różnicę istniejącą miedzy ceną nabycia towaru i ceną jego zbycia traktowali jako czysty dochód. Podejrzewam, iż przez myśl im nawet nie przyszło, iż w działalności handlowej obowiązują konkretne zasady i reguły, których należy przestrzegać, by pozostawać w zgodzie z przepisami prawnymi. Kierowali się w swej działalności dewizą: kupić tanio, sprzedać drogo, i nie sądzili, by należało poświęcić nieco czasu na zagłębienie się w istotę zagadnienia, w które się zaangażowali.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#AndrzejKrólikowski">Po drugie zaś, w wielu przypadkach poważny problem stanowi brak kapitału. Istotnie bowiem nasi drobni kupcy nie dysponują dużymi pieniędzmi i starają się tak prowadzić działalność, by utrzymać po prostu rodziny. W tym celu większość z nich kieruje się wyżej wspomnianą dewizą: kupić tanio, sprzedać drogo, nie zważając w gruncie rzeczy na jakość nabywanego w ten sposób towaru. Za sprawę zdecydowanie wtórną uważają zatem, czy sprzedają towar wysokiej jakości, czy też taki, którego nie da się nawet określić jako dobry.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#AndrzejKrólikowski">Zważywszy ten fakt, jesteśmy zdania, że ogromnie ważne znaczenie ma w omawianym wypadku działalność edukacyjna, prowadzona zarówno przez Inspekcję Handlową, jak i media, które poprzez publikowanie różnego rodzaju informacji z tej dziedziny dostarczają konsumentom całkiem sporej wiedzy. W ten sposób konsumenci zyskują świadomość, jak poruszać się w sklepach i zwracać uwagę na sprawy wskazywane w audycjach radiowych, telewizyjnych czy też w publikacjach prasowych. Dodam jeszcze, iż od roku 1999 Inspekcja Handlowa zobowiązana jest ustawowo do prowadzenia bezpłatnego poradnictwa konsumenckiego. Prowadzimy więc poradnictwo tego typu poprzez sieć 16 wojewódzkich inspektoratów i delegatur, jak również w Głównym Inspektoracie. O skali potrzeb konsumenckich w tym zakresie świadczy liczba porad udzielonych w ubiegłym roku i osobiście przez inspektorów, i pisemnie, i telefonicznie. Łącznie obliczamy udzielone porady na 162 tysiące, przy czym mniej więcej jedna czwarta tej liczby przypada na porady udzielone osobom, które w końcu okazywały się nie tyle konsumentami, co przedsiębiorcami pragnącymi w ten sposób uzyskać interesujące ich informacje, by ustrzec się w prowadzeniu działalności handlowej przed błędami. Niekiedy ludzie ci pozostawali do końca rozmowy anonimowi, lecz sposób zadawania przez nich pytań, dociekania pewnych rzeczy ewidentnie wskazywał, że nie mamy do czynienia ze zwykłym konsumentem. Nie uważamy takiego postępowania bynajmniej za naganne, choć jesteśmy zdania, że przedsiębiorcy, dysponując nieco większymi środkami finansowymi niż konsumenci, mogliby pozwolić sobie na korzystanie z doradztwa prawnego innego typu niż instytucja państwowa. Jeżeli jednak osoby takie już się do nas zwracają o radę, nie ujawniając w dodatku, kim są naprawdę, porad, naturalnie, udzielamy. Poradnictwo świadczone przez Inspekcję Handlową wciąż się rozrasta. Według najświeższych danych za pierwszy kwartał roku bieżącego w okresie tym udzieliliśmy porad obliczanych na 44 tysiące. Wskazywałoby to na co najmniej 10-procentowy wzrost w stosunku do roku ubiegłego. Jako Inspekcja Handlowa, nie uważamy występujących na rynku negatywów za coś wyjątkowego ani też za zjawiska powszechne. Taka jest po prostu rzeczywistość w omawianej dziedzinie, spotykamy się z nią w związku z naszą działalnością ustawową, przy czym oczywiste jest, że zjawiska patologiczne musimy eliminować za pomocą form, o których mówiłem wcześniej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JacekPiechota">Dziękuję bardzo. Oddaję głos posłowi koreferentowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#AdamSzejnfeld">W odniesieniu do „Programu rozwoju handlu wewnętrznego do 2003 roku” należy powiedzieć, iż główne przesłanie, jakie się z niego wyłania, tożsame jest z określonym na wstępie celem, czyli z tworzeniem otoczenia sprzyjającego rozwojowi handlu wewnętrznego w warunkach swobodnej konkurencji i zgodnie z potrzebami konsumentów. Cel to niełatwy, gdy mówimy jednocześnie o tworzeniu sprzyjającego otoczenia i o swobodnej konkurencji.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#AdamSzejnfeld">W programie określone zostały kierunki działania, które należy podjąć dla zrealizowania głównego celu i przygotowania polskiego handlu do konkurencji w strukturach europejskich. Łatwo można wyodrębnić owe trzy kierunki. Są to: kształcenie i utrzymywanie warunków sprzyjających rozwojowi handlu wewnętrznego zgodnie z tendencjami światowymi; wspieranie procesów dostosowawczych przygotowujących polskie przedsiębiorstwa handlowe do warunków otwartego rynku i wspomaganie różnych form integracji i koncentracji handlu. Program zawiera też zestaw instrumentów polityki handlowej, o czym wspominał już minister Wojciech Katner, a zatem przypomnę tylko, iż są to instrumenty prawne, finansowe oraz organizacyjne i edukacyjno-informacyjne. Nie będę rozwijać tego tematu, ponieważ oprócz informacji udzielonej w tym zakresie przez pana ministra możemy przeczytać sporo o tych instrumentach w dostarczonym tekście. Z drugiej jednak strony może należałoby poświęcić im nieco uwagi ze względu na fakt, że dotyczą niezmiernie istotnej sprawy, a ponadto wydają się niekiedy dość kontrowersyjne. Może w drodze kompromisu zajmiemy się oceną instrumentów prawnych, przy czym proponuję, byśmy spojrzeli na tę kwestię pod tym kątem, czy wyczerpują one katalog przedsięwzięć legislacyjnych, które rząd i ewentualnie parlament powinny podjąć, czy też nie. Na podstawie tekstu programu i wypowiedzi pana ministra wynotowałem 9 tematów prawnych, które mają zostać podjęte. Nie będę jednak na razie zagłębiać się w szczegóły.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#AdamSzejnfeld">Jeśli chodzi o instrumenty organizacyjne i edukacyjno-informacyjne, są one najmniej wymierne, ale chyba tym bardziej dyskusyjne, a zatem sądzę, że warto by wrócić do nich w dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#AdamSzejnfeld">Kto odpowiada za realizację programu, wiadomo państwu z treści dokumentu, więc myślę, że mogę oszczędzić sobie powielania informacji na ten temat.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#AdamSzejnfeld">Jeżeli zaś chodzi o jego finansowanie, to nie bardzo się orientuję, na ile jesteśmy dziś w stanie dokonać oceny w tej kwestii, co nie zmienia faktu, że dyskusja na ten temat mogłaby się okazać bardzo interesująca. Jak bowiem już państwo wiedzą, na realizację programu przewiduje się 8 milionów 625 tysięcy złotych - na wszystkie lata, których program dotyczy, przy czym kwota najmniejsza przypada na rok bieżący, jest to bowiem tylko około 755 tysięcy złotych. W roku 2001 ma to być 3 miliony 690 tysięcy złotych, w roku 2002 przewiduje się kwotę 2 milionów 585 tysięcy złotych, a w 2003 roku milion 595 tysięcy złotych.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#AdamSzejnfeld">Należałoby się zatem zastanowić, na ile przewidziana kwota jest wystarczająca na wdrożenie całego programu. Myślę, że warto pamiętać, iż program ów ma być wdrażany łącznie z kierunkami działania wobec małych i średnich przedsiębiorstw, co powinno okazać się korzystne ze względów finansowych, ponieważ część działań będzie wspólnie przeprowadzana, a zatem i finansowanie rozłoży się na obydwie strony. Niemniej uważam, że powinniśmy przeanalizować, czy podana kwota ma szansę pokryć wszelkie potrzeby związane z wdrażaniem programu.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#AdamSzejnfeld">Program jako dokument zawiera ocenę stanu handlu wewnętrznego, kierunki rozwoju tego handlu, jak również warunki jego rozwoju. Niezmiernie interesujące wydają mi się dane dotyczące oceny aktualnego stanu handlu wewnętrznego, w związku z czym sądzę, iż warto przytoczyć niektóre z nich, choćby na potrzeby biuletynu, tym bardziej że biuletyny z posiedzeń komisji są czytane. Być może więc właśnie za ich pośrednictwem poszerzona zostanie wiedza niektórych kupców w omawianej dziedzinie, co uznałbym za pożyteczne, gdyż z tego, co wiem, wynika, że znajomość tej problematyki wśród nich bywa zgoła minimalna, jeśli nie żadna wręcz. Brak zaś świadomości na temat stanu polskiego handlu nie może działać motywująco na uczestników działalności tego typu.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#AdamSzejnfeld">Przejdźmy zatem do liczb. Otóż z zaprezentowanego przez Ministerstwo Gospodarki dokumentu wynika, że handel tworzy 18,3 procent produktu krajowego brutto, co daje mu drugą, po przemyśle, pozycję pod tym względem. Liczba osób zatrudnionych w dziale handel i naprawy to ponad 2 miliony, co stanowi 13 procent zatrudnionych w gospodarce. Z tego punktu widzenia jest więc handel prawdziwą potęgą. Mimo tak poważnego dla gospodarki narodowej znaczenia kondycja finansowa jednostek handlowych jest bardzo słaba, na co wpływ mają różne czynniki, a między nimi: wysokie rozdrobnienie placówek, niska rentowność - podaje się, iż wynosi ona 0,3 procent netto, przy czym w hurcie jest to 0,5 procent, a w detalu minus 0,8 procent. Nie ukrywam, że to dane wprost szokujące. Kolejne czynniki wpływające negatywnie na kondycję finansową jednostek to niska sprawność gospodarowania środkami obrotowymi oraz wysoki poziom zadłużenia, powiązane z niskim poziomem kapitału własnego.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#AdamSzejnfeld">Liczba przedsiębiorstw handlowych - o czym była już zresztą mowa - wynosi około miliona, w tym samych sklepów 451 tysięcy, spośród których ponad 95 procent zatrudnia do 5 osób. To bardzo wymowny przykład skali rozdrobnienia, z jaką mamy do czynienia. Z drugiej strony można wszakże na podstawie tych danych ocenić skalę naszej niewiedzy. Mówię tak, ponieważ wiadomo nam, jaka jest metodologia badań statystycznych, a więc siłą rzeczy wiadomo również, że większość tych firm w ogóle nie jest badana, w związku z czym nie wiemy z kolei, jaki w tych firmach jest stan rzeczywisty.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#AdamSzejnfeld">Średnia powierzchnia sklepu wynosi 51,8 metrów kwadratowych, przy czym na jeden sklep przypada statystycznie 86 klientów, a na jedną placówkę handlu detalicznego — czyli po uwzględnieniu wspomnianych już kiosków i straganów — już tylko około 40 kupujących. Stan ten znacznie odbiega od sytuacji panującej w tej dziedzinie w krajach Unii Europejskiej, gdyż w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców w Polsce średnia powierzchnia sprzedażowa wynosi 632 metry kwadratowe, podczas gdy w państwach unijnych jest to 1000–1200 metrów kwadratowych. Sytuacja ta ma istotny wpływ na rentowność rodzimych podmiotów działających w zakresie handlu.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#AdamSzejnfeld">Zaznaczyć od razu wypada, że wcale nie lepiej sprawa przedstawia się w handlu hurtowym. Swojego rodzaju lekarstwem na ten stan rzeczy jest koncentracja i globalizacja obserwowana w handlu. Przejawia się to w unifikacji metod działania firm handlowych, stosowanych technik sprzedaży, strategii marketingowych oraz sposobów kształtowania struktury sieci handlowej i zaspokajania potrzeb konsumentów. Wpływa to pozytywnie na poprawę jakości metod oferowania nabywcom towarów oraz na obniżenie kosztów i cen.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#AdamSzejnfeld">Najwyraźniejszym przejawem globalizacji jest rozwój sieci wielkopowierzchniowych obiektów handlowych, rozwój ten jednak już od kilku lat wywołuje w Polsce falę niezadowolenia, poważnych obaw i protesty środowisk kupieckich.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#AdamSzejnfeld">Na podstawie analizy oceny stanu aktualnego handlu wewnętrznego program określa kierunki rozwoju handlu detalicznego, handlu hurtowego oraz handlu elektronicznego. Biorąc pod uwagę wielkość czynników determinujących rozwój handlu wewnętrznego, program wyodrębnia zasady i reguły, których uwzględnienie może doprowadzić do stworzenia modelu handlu mogącego sprostać obecnym wymaganiom rynku, a w przyszłości stworzyć konkurencyjność polskiego handlu w stosunku do przedsiębiorstw zagranicznych, które będą do naszego kraju wkraczać jeszcze szerzej po zakończeniu procesu integracji. Uważam, że niewątpliwym walorem przedstawionego Komisji programu jest zaprezentowanie aktualnych analiz na temat stanu handlu w Polsce oraz przyczyn takiego właśnie stanu. Nie ukrywam wszakże, że dostrzegam w tym programie i niejakie słabości, do których zaliczyłbym zbyt wąskie potraktowanie analizy stanu rozwoju super- i hipermarketów na terenie naszego kraju oraz rzeczywistego ich wpływu na stan polskiego kupiectwa z jednej strony i na sytuację polskich dostawców towarów i usług ze strony drugiej.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#AdamSzejnfeld">Myślę też, że powinien być położony silniejszy akcent na wspieranie dążeń polskich handlowców do samoorganizowania się, jak też konsolidację kapitałowo-organizacyjną w celu tworzenia sieci sklepów i własnych marketów. Bez większego wsparcia państwa trudno sobie bowiem wyobrazić, by ów sektor poradził sobie samodzielnie z konkurencją zagraniczną.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#AdamSzejnfeld">Sądzę także, że otrzymalibyśmy pełniejszy obraz sytuacji, gdyby w części wstępnej programu znalazły się dane i analizy dotyczące stanu handlu w Europie Zachodniej, obowiązujących tam zasad i przepisów oraz wnioski wyciągane z tej wiedzy. Za zasadne uważałbym zamieszczenie danych tego rodzaju, ponieważ procesy zachodzące w handlu mają charakter ponadnarodowy i ponadpaństwowy. Tak więc etapy, które kraje zachodnioeuropejskie mają już za sobą, stanęły dopiero przed naszym krajem, a lepiej by było, gdybyśmy mieli możliwość uniknięcia błędów, które popełnili wcześniej inni. I to chyba wszystko w odniesieniu do pierwszego punktu naszego dzisiejszego porządku, czyli programu handlu wewnętrznego.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#AdamSzejnfeld">Jeżeli zaś chodzi o temat drugi posiedzenia, czyli o koncentrację i współpracę krajowych producentów i dystrybutorów, co zresztą wiąże się ściśle z tematem pierwszym, to należy zaznaczyć, iż w obecnej dobie rozwoju gospodarki światowej charakterystyczna jest globalizacja rynku, która dokonuje się poprzez współpracę i koncentrację producentów oraz dystrybutorów towarów. Koncentracja zaś dokonuje się w kilku wymiarach: kapitałowym, organizacyjno-technicznym i funkcjonalno-przestrzennym.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#AdamSzejnfeld">Jestem zdania, że nie ma większej potrzeby charakteryzować tu poszczególnych wymiarów, choć niewątpliwie to również bardzo ważny aspekt omawianej dziedziny, tyle że - jak sądzę - nie tak ważny dla członków Komisji jak dla osób, które w handlu funkcjonują w sposób bezpośredni i praktyczny, a nie tylko teoretyczny. Osoby te zaś na pewno będą mieć dostęp do materiałów, które nam zostały zaprezentowane, a zatem pozwolę sobie pominąć w swym wystąpieniu tę kwestię.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#AdamSzejnfeld">Niewątpliwie natomiast należy zwrócić szczególną uwagę na fakt, że Polska znajduje się dopiero na początku drogi prowadzącej w kierunku procesów mogących zaowocować koncentracją i globalizacją handlu. Wynika to wyraźnie z danych zamieszczonych zarówno w programie, jak i w dokumencie poświęconym analizie koncentracji. Z jednej strony to sytuacja nie najlepsza i należałoby procesy te przyśpieszać, z drugiej zaś strony należałoby sytuację powstająca w wyniku tego przyspieszenia monitorować i reagować wówczas jedynie, gdy w grę wchodziłyby zachowania niekorzystne, o czym mówił minister Wojciech Katner.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#AdamSzejnfeld">Jako dowód, że Polska znajduje się dopiero na początku drogi do koncentracji handlu, można przytoczyć dane mówiące o tym, iż łączny udział firm handlowych zatrudniających ponad 20 osób to zaledwie jeden procent, a ponad 96 procent to firmy małe. Jestem przekonany, iż należy dążyć do stopniowej zmiany tego stanu rzeczy, ponieważ w inny sposób nie da się podnieść rentowności kształtującej się aktualnie na poziomie ułamka procenta. Pewnym lekarstwem będzie więc doprowadzenie polskiego handlu do stanu, który już od jakiegoś czasu występuje na świecie.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#AdamSzejnfeld">Sprawą niezwykle kontrowersyjną jest ocena zalet i wad współpracy polskich firm produkcyjnych i handlowych z zagranicznymi sieciami handlowymi. Sporządziłem cały katalog plusów i minusów takiego rozwiązania, ale myślę, że i nad tym problemem nie będę się rozwodzić, ponieważ temat ten przewijał się przez wypowiedzi moich przedmówców. Odbyliśmy zresztą kiedyś posiedzenie Komisji poświęcone temu wyłącznie problemowi, właśnie wówczas przedstawiłem państwu taki spis plusów i minusów. Dziś sprawa współpracy jest nam wszystkim znana jeszcze lepiej niż przed rokiem czy dwoma laty, a więc uważam, że niecelowe byłoby powracanie do argumentów przemawiających za współpracą polskich producentów i handlowców z wielkimi sieciami bądź też świadczących o potrzebie zaniechania owej współpracy. Nie można jednak pominąć ważnego bez wątpienia aspektu tej sprawy. Chodzi mianowicie o nieco więcej niż skalę oddziaływania super- i hipermarketów na rozdrobniony polski handel, ten zwłaszcza, który sąsiaduje z tymi molochami w danym mieście. Rzecz dotyczy bowiem walorów super- i hipermarketów we wpływie ich na filozofię handlu.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#AdamSzejnfeld">Niewątpliwym walorem jest wiedza, jaka płynie z funkcjonowania wielkopowierzchniowych obiektów handlowych, wiedza, której nabywają drobni kupcy, uczący się w ten poglądowy sposób porządkowania oferty handlowej. Przekonują się, jak można handlować w nowoczesny sposób, w innym stylu, choć niekoniecznie w innym wymiarze. Metody i formy dominujące bowiem w handlu wielkopowierzchniowym nie są przecież przypisane wyłącznie temu rodzajowi handlu. Nadają się do pozytywnego zastosowania również w rodzimych sieciach sklepów, jak i w pojedynczych jednostkach handlu. Obserwujemy zresztą wyraźnie, że polscy kupcy chętnie przejmują nowe metody funkcjonowania na rynku, nowe metody sprzedaży towarów, jak też - a może nawet przede wszystkim - organizowania się w związki zakupowe itp. Dzięki temu małe nawet przedsiębiorstwa handlowe, funkcjonujące w rozdrobnieniu, mogą obniżać cenę i korzystają z tej możliwości, schodząc do poziomu ofert supermarketów. Bez koncentrowania podaży i popytu w stosunku do producentów i hurtowników byłoby to niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#AdamSzejnfeld">Korzystając m.in. z organizowania się w związki zakupowe, stają się powoli coraz bardziej konkurencyjni.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#AdamSzejnfeld">Jeśli chodzi o przygotowane przez Ministerstwo Gospodarki dokumenty, to zdecydowanie pozytywnie oceniam materiał zatytułowany „Analiza sytuacji w sferze handlu wewnętrznego ze szczególnym uwzględnieniem problemów koncentracji i współpracy krajowych producentów i dystrybutorów”. Mam też do niego mniej uwag i zastrzeżeń niż do samego programu. Jestem przekonany, że w ramach programu procesy koncentracji, współpracy przedsiębiorstw handlowych powinny być nadal badane, ponieważ brak aktualnej wiedzy na ten temat nie daje szans prawidłowego realizowania programu.</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#AdamSzejnfeld">Sam program, przewidziany na cztery lata, powinien natomiast podlegać bieżącym korektom, zależnie od sytuacji powstającej na rynku wewnętrznym. Korygowanie założeń programu to bardzo istotna sprawa, zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, że dane statystyczne, na bazie których program opracowano, są nieco opóźnione do aktualnej sytuacji, która zmienia się w tym względzie bardzo szybko.</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#AdamSzejnfeld">Dynamika rozwoju handlu wielkopowierzchniowego jest ogromna. Przecież jeszcze przed rokiem mogliśmy stwierdzić, że nie ma w Polsce żadnego problemu z handlem tego typu. Dziś jednak - na podstawie nowych danych - widać wyraźnie, że nastąpił niewyobrażalny wprost skok, w związku z czym należałoby zapewne przyjąć, iż jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie działania, to za trzy lata niewiele już da się w tym zakresie zrobić poza ratowaniem rodzimego handlu funkcjonującego w szczątkowej formie.</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#AdamSzejnfeld">Trzeci temat dzisiejszego naszego posiedzenia to naruszenia prawa, dobrych obyczajów, interesów klienta podczas prowadzenia działalności handlowej. Główne instytucje, które odpowiadają w naszym kraju za nadzorowanie sytuacji w tym względzie to przede wszystkim Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Inspekcja Handlowa.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#AdamSzejnfeld">Zastrzec należy od razu, że lista naruszeń prawa, dobrych obyczajów, interesów klienta nie ogranicza się jedynie do tych, które można by zawrzeć w katalogu zgodnym z katalogiem uprawnień i kompetencji wspomnianych instytucji, jak też kilku innych, m.in. Państwowej Inspekcji Sanitarnej, Państwowej Inspekcji Pracy itd.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#AdamSzejnfeld">Jeśli chodzi o Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, to stwierdzono już tu, że bada on sprawy głównie z punktu widzenia dwóch aspektów: przestrzegania praw konsumenckich oraz przepisów i zasad uczciwej konkurencji. Nie ma potrzeby wygłaszania dłuższej mowy na ten temat, gdyż prezes Elżbieta Ostrowska przekazała nam sporo informacji w tej sprawie. Dodam więc tylko, że w aspekcie przestrzegania praw konsumenckich głównym aktem prawnym, którym należy się kierować, jest ustawa z 1993 roku o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, a w odniesieniu do aspektu przestrzegania przepisów i zasad uczciwej konkurencji głównym aktem prawnym jest ustawa z 1990 roku o przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym i ochronie interesów konsumentów.</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#AdamSzejnfeld">Jestem przekonany, iż szczególnie wiele uwagi powinniśmy poświęcić pracom legislacyjnym nad zapowiadaną ustawą, tak by zmienić obecnie panującą sytuację, w której Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma za małe uprawnienia. Sądzę, że na tym właśnie tle tak mało - bo tylko 12 - spraw skierowano do sądu. Nie w tym rzecz, że sytuacja wygląda tak poprawnie, iż nie zachodzi potrzeba ingerowania. Nic podobnego. Zasady i przepisy odnoszące się do zwalczania nieuczciwej konkurencji są wciąż naruszane, ale Urząd nie ma kompetencji, które pozwoliłyby mu na podejmowanie konkretnej działalności. Po pierwsze, wśród firm handlowych nie ma monopolistów, w związku z czym trudno stosować ustawę przeciwdziałania praktykom monopolistycznym, a po drugie, gdyby nawet były takie firmy, to UOKiK na bazie wspomnianej ustawy nie ma możliwości podejmowania ingerencji. Dlatego też należy dążyć do jak najrychlejszej zmiany opisanej sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#AdamSzejnfeld">W kwestii Inspekcji Handlowej, powołanej głównie w celu ochrony interesów gospodarczych państwa, ale i w celu ochrony interesów konsumentów, chciałbym rozszerzyć informacje przekazane nam przez głównego inspektora, który w swej wypowiedzi ograniczył się w zasadzie do podania pewnych danych statystycznych. Myślę zaś, że powinniśmy trochę więcej wiedzieć na temat kompetencji Inspekcji Handlowej.</u>
          <u xml:id="u-8.30" who="#AdamSzejnfeld">Otóż prowadzi ona kontrolę legalności i rzetelności działania przedsiębiorców w zakresie produkcji, handlu i usług, kontrolę jakości i bezpieczeństwa towarów i usług, podejmuje mediacje i inne działania interwencyjne w celu ochrony interesów indywidualnych oraz praw konsumentów, prowadzi laboratoria kontrolno-analityczne, organizuje i prowadzi polubowne sądownictwo konsumenckie, jak też poradnictwo dla konsumentów.</u>
          <u xml:id="u-8.31" who="#AdamSzejnfeld">Główny inspektor opracowuje kierunki działania Inspekcji Handlowej oraz plany kontroli o znaczeniu krajowym, zatwierdzone prze prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Na marginesie muszę tu zaznaczyć, iż Inspekcja podlega właśnie Urzędowi. Inspektorzy wojewódzcy ustalają natomiast własne plany pracy, uwzględniając w nich zarówno plany krajowe, jak i potrzeby rynku lokalnego.</u>
          <u xml:id="u-8.32" who="#AdamSzejnfeld">Jeśli chcielibyśmy wymienić najczęściej występujące w omawianym zakresie uchybienia, powinniśmy zacząć od: niewłaściwej jakości oferowanych towarów, nieprawidłowego oznakowania wyrobów, nieprzestrzegania obowiązku posiadania atestów, certyfikatów bezpieczeństwa, nieprzestrzegania warunków składowania i magazynowania towarów, nieprzestrzegania terminów ważności wyrobów, nieprzestrzegania przepisów sanitarnych, nieprzestrzegania przepisów odnoszących się do legalności działania przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-8.33" who="#AdamSzejnfeld">Inspekcja Handlowa może stosować działania o charakterze administracyjnym oraz zmierzające do ukarania sprawców ujawnionych przestępstw. Nie sądzę, by istniała potrzeba zagłębiania się w tę kwestię, podobnie jak nie widzę potrzeby powtarzania danych statystycznych przytoczonych już przez głównego inspektora. Podzielę się jedynie z państwem w odniesieniu do tych danych refleksją, że 30 tysięcy przeprowadzonych kontroli to moim zdaniem niemało i że liczba ta świadczy o dużej aktywności Inspekcji w tym zakresie. Wszystkie pozostałe dane liczbowe świadczą zresztą o tym, że instytucja ta funkcjonuje aktywnie, badając rynek wewnętrzny.</u>
          <u xml:id="u-8.34" who="#AdamSzejnfeld">Pozostanie jedynie kwestią oceny najpierw ze strony pana inspektora, a następnie członków Komisji, na ile jest to działanie skuteczne, w jakim stopniu wpływa na poprawę sytuacji w omawianej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-8.35" who="#AdamSzejnfeld">O przyczynach istniejącego stanu rzeczy również powiedzieli moi przedmówcy, a zatem nie będę dublował ich wypowiedzi, choć czuję się zobowiązany do podkreślenia, że to niezmiernie istotna wiedza. Jeżeli bowiem chcemy eliminować niepożądane zjawiska, musimy znać ich przyczyny, ponieważ inaczej trudno byłoby się uporać z patologiami czy choćby sytuacjami niewłaściwymi.</u>
          <u xml:id="u-8.36" who="#AdamSzejnfeld">Myślę, że przyszła pora, by powiedzieć sobie szczerze, iż poza przejawami łamania prawa w zakresie bezpośrednio podlegającym Inspekcji Handlowej, zwłaszcza w dużych placówkach i hurtowniach, a przede wszystkim w sieciach sklepów wielkopowierzchniowych, zdarzają się także liczne przypadki łamania zasad i przepisów polskiego prawa w różnych innych dziedzinach. Najczęściej dochodzi do łamania przepisów prawa cywilnego, prawa pracy oraz prawa gospodarczego - w tym zasad i przepisów odnoszących się do uczciwej konkurencji. W wielu sieciach sklepów wielkopowierzchniowych pracownikom każe się niekiedy pracować po 12 godzin na dobę bądź też nawet po 15 czy więcej bez opłaty za dodatkowe godziny ani bez dnia wolnego w zamian za pracę w święta czy niedziele. Zaniża się płace, przy czym występują też przypadki ustalania wynagrodzeń poniżej płacy minimalnej.</u>
          <u xml:id="u-8.37" who="#AdamSzejnfeld">Jak wynika z kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, w większości supermarketów nie przestrzega się również przepisów BHP.</u>
          <u xml:id="u-8.38" who="#AdamSzejnfeld">Podobnie wygląda sprawa z przepisami prawa cywilnego i prawa gospodarczego oraz dobrymi obyczajami kupieckimi. Duże sieci handlowe stosują warunki umów rażąco niekorzystne dla dostawców towarów i usług. Wymusza się na przykład na producentach dostarczających towary bardzo długie terminy płatności — o czym mówił minister Wojciech Katner — często są to terminy ponad dziewięćdziesięciodniowe, jak wynika z sygnałów, które do mnie napływają. W tej sytuacji uznałbym za rzecz zupełnie do przyjęcia, gdyby w grę wchodziły terminy 30–45-dniowe, o których wspomniano wcześniej.</u>
          <u xml:id="u-8.39" who="#AdamSzejnfeld">Zmusza się też dostawców do udzielania bardzo znacznych rabatów, do partycypowania w kosztach reklam, przyjmowania z powrotem nie sprzedanego towaru itp.</u>
          <u xml:id="u-8.40" who="#AdamSzejnfeld">Często bywają przypadki niedopuszczalnej praktyki odsprzedawania towarów po cenie zakupu, a więc bez marży, a w skrajnych przypadkach nawet poniżej ceny zakupu - w celu eliminacji ryzyka w handlu.</u>
          <u xml:id="u-8.41" who="#AdamSzejnfeld">Te wszystkie nielegalne bądź też wykorzystujące luki prawne działania powodują, iż polskie małe i średnie przedsiębiorstwa nie są w stanie konkurować z placówkami będącymi na rynku potentatami. Pogarsza się więc sytuacja drobnego handlu rodzimego, który pozbawiony jest możliwości wynegocjowania u producentów takich samych warunków płatności jak super- i hipermarkety. Zachwianiu ulegają w efekcie warunki panujące na konkurencyjnym wolnym rynku, a pozycja gospodarcza i kondycja finansowa stają się uzależnione nie od własnej pomysłowości i przedsiębiorczości, lecz od wielkości przedsiębiorstwa.</u>
          <u xml:id="u-8.42" who="#AdamSzejnfeld">Tu właśnie widzę powód do ingerencji państwa w tę materię.</u>
          <u xml:id="u-8.43" who="#AdamSzejnfeld">Dostawcy sieci sklepów wielkopowierzchniowych starają się w ten sposób pozyskiwać tanie, a w zasadzie darmowe kredyty na działalność nie tylko handlową, ale i inwestycyjną, na co wskazują dane, a co jest szczególnie karygodnym postępowaniem.</u>
          <u xml:id="u-8.44" who="#AdamSzejnfeld">Biorąc to wszystko pod uwagę, jestem przekonany, że już zgłoszone propozycje legislacyjne, które pomogą zmienić opisaną sytuację, należy poprzeć. Należy też jednak zastanowić się nad innymi równie niezbędnymi inicjatywami, które byłyby w stanie wpłynąć na poprawę sytuacji. Sądzę, że należałoby między innymi zwiększyć zakres kompetencji Inspekcji Handlowej oraz Państwowej Inspekcji Pracy, rozszerzając ich uprawnienia kontrolne o możliwość dokonywania inspekcji przestrzegania przepisów dotyczących nieuczciwej konkurencji. Na razie bowiem wymienione inspekcje nie mają takich kompetencji, tak przynajmniej wynika z moich wiadomości na ten temat. Jeżeli jednak jestem w błędzie, bardzo proszę o sprostowanie.</u>
          <u xml:id="u-8.45" who="#AdamSzejnfeld">Powinny zostać rozszerzone również kompetencje kontrolne prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w stosunku do wielkopowierzchniowych sieci handlowych. Organizacjom zaś zrzeszającym producentów powinno zostać przyznane prawo żądania wszczęcia postępowania w zakresie stosowania praktyk monopolistycznych. Obecnie bowiem, o ile mi wiadomo, organizacje owe takiego prawa nie mają. Należałoby też niewątpliwie rozważyć możliwość dokonania zmian w prawie cywilnym w zakresie swobody umów oraz przepisów o cenach. Dobrze zatem, że istnieją już stosowne projekty w tej materii. Niedopuszczalne jest bowiem stosowanie cen rażąco niskich, a więc dumpingowych.</u>
          <u xml:id="u-8.46" who="#AdamSzejnfeld">W podsumowaniu należy stwierdzić, iż naruszanie prawa, dobrych obyczajów, interesów klienta podczas prowadzenia działalności handlowej występuje zarówno w dużych, jak i małych oraz średnich przedsiębiorstwach handlowych. Obawiam się, że wyeliminowanie tego zjawiska nastąpi wyłącznie za przyczyną szerszej i skuteczniejszej działalności odpowiednich instytucji oraz organów takich jak: Inspekcja Pracy, Inspekcja Handlowa, Inspekcja Sanitarna, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów itp.</u>
          <u xml:id="u-8.47" who="#AdamSzejnfeld">Potrzebne jest w tym celu zaangażowanie samych handlowców, zwłaszcza organizacji kupieckich, w podnoszenie etyki zawodowej, kreowanie i promowanie wewnętrzne dobrych obyczajów kupieckich i zwalczanie na wszelkie możliwe sposoby nieuczciwości w handlu. Spore znaczenie będzie mieć tu rozwój konkurencji, lecz tylko konkurencji zdrowej i uczciwej.</u>
          <u xml:id="u-8.48" who="#AdamSzejnfeld">To bardzo istotne. Dzisiaj bowiem wszelkie zło występujące w polskim handlu — w tym przejawy nieuczciwości, łamania dobrych obyczajów kupieckich, naruszania zasad konkurencji — zrzucane bywa najczęściej na sklepy wielkopowierzchniowe, czyli w praktyce na około 200 funkcjonujących w naszym kraju supermarketów. Można by więc sądzić, że w polskim handlu, wśród drobnych i średnich przedsiębiorców działających w tym sektorze wszystko jest w porządku, wszystko odbywało się lege artis. A tak przecież nie jest.</u>
          <u xml:id="u-8.49" who="#AdamSzejnfeld">Bardzo wiele z tych istniejących nieprawidłowości można by usunąć za pomocą zwykłego podnoszenia jakości pracy, a przede wszystkim przestrzegania zasad etyki kupieckiej i promowania jej przejawów. Jeśli oczekujemy, że będą ją prezentowały supermarkety, to i tak powinniśmy oczekiwać jej w pierwszej kolejności od rodzimych handlowców. Inna rzecz, że najpierw trzeba promować wewnętrznie wszelkie jej przejawy i ukazywać, że można handlować uczciwie. Wiemy przecież wszyscy, że konsumenci najchętniej będą korzystali z tych sklepów, w których nie tylko łatwiej i taniej można zrobić zakupy, ale i obowiązywać będą zasady kupieckiej uczciwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JacekPiechota">Dziękuję bardzo za tak wnikliwą analizę zaprezentowanych Komisji dokumentów. Widać już, że mamy bogaty materiał do dyskusji, a zatem proponuję przystąpić do wymiany poglądów w kwestiach stanowiących przedmiot naszego dzisiejszego posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JerzyBudnik">Chciałbym się zwrócić do ministra Wojciecha Katnera z pytaniem. Zanim jednak zadam je, muszę powiedzieć, że bardzo żałuję, iż nie uda nam się ze względów czasowych poruszyć wielu ważnych spraw związanych z handlem wewnętrznym. Żałuję również, że tematyka dzisiejszego posiedzenia jakoś nie cieszy się zainteresowaniem kolegów, o czym świadczy dość niska frekwencja. Pytanie, które kieruję do pana ministra, dotyczy sprawy interesującej zapewne nie tylko mnie, ale i obecnych tu przedstawicieli środowiska kupieckiego. Wdzięczny będę więc za wyjaśnienia, jaki model handlu wewnętrznego jest przez resort gospodarki preferowany. Czy jest pan minister w ogóle zwolennikiem określenia konkretnego modelu? Myślę, że interesująca byłaby informacja, czy rząd widzi potrzebę rozważenia modelu, który byłby użyteczny z ekonomicznego punktu widzenia. Chodzi o taki mianowicie model, w którym zdecydowana większość obiektów handlowych stanowiłaby własność rodzimą, opartą na polskim kapitale, podczas gdy reszta dopiero należałaby do właścicieli supermarketów o proweniencji zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#JerzyBudnik">Proszę o informację, czy jest pan minister zwolennikiem określenia takiego modelu, a następnie odpowiedniego prowadzenia polityki rządu, służącej wypracowaniu takiej właśnie optymalnej struktury, i ingerowania jedynie w wypadkach, gdzie okaże się to niezbędne. Dobrze by się stało, gdyby pan minister zechciał też powiedzieć, czy obecna sytuacja nie świadczy o tym, że potrzeba taka już istnieje.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#JerzyBudnik">Moim zdaniem w obecnych warunkach mamy do czynienia z sytuacją, w której istotnie rządzi rynek, rządzi notabene coraz lepiej, i klienci to lubią, tyle że nie muszą oni zdawać sobie sprawy z faktu, że powstają jednocześnie pewne długofalowe konsekwencje ekonomiczne takiego stanu rzeczy dla polskiej gospodarki. Proszę więc o ocenę tych zjawisk ze strony rządu oraz o poinformowanie, czy pan minister jest zwolennikiem określenia docelowego modelu handlu wewnętrznego, w którym większość obiektów należałaby do rodzimych przedsiębiorców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AndrzejLewiński">Panie przewodniczący, szanowni państwo. Przede wszystkim dziękuję za zaproszenie na obrady Komisji Małych i Średnich Przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#AndrzejLewiński">Jeżeli zaś chodzi o wypowiedź posła Jerzego Budnika, to uważam, że poruszył pan poseł niezmiernie ważny temat, niezależnie od konkretnego modelu handlu. Rzecz bowiem w tym, że jeśli sytuacja będzie rozwijać się nadal w tym kierunku, w którym rozwija się obecnie, to przewiduję, że w latach 2003–2005 około 70–80 procent dystrybucji polskiej przejętych już będzie przez sieci handlowe skupiające super- i hipermarkety, centra handlowe oraz sklepy dyskontowe. To zaś oznacza konieczność zlikwidowania około 300–350 tysięcy sklepów, z czego centra polityczne i gospodarcze nie zdają sobie chyba sprawy.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#AndrzejLewiński">Musimy mieć też świadomość, że model gospodarczy funkcjonujący obecnie w Polsce nie jest przystosowany do aktualnego modelu dystrybucji towarów. Wiem, naturalnie, że pion reprezentowany w Ministerstwie Gospodarki przez ministra Wojciecha Katnera doskonale orientuje się, iż mamy do czynienia z nieuchronnością i nieodwracalnością pewnych procesów. Wiadomo bowiem chyba wszystkim zainteresowanym, że dystrybucja towarów oparta na pojedynczych sklepach to już przeszłość.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#AndrzejLewiński">Z drugiej jednak strony należałoby chyba zastanowić się nad słowami pana ministra, który mówił o zdumieniu wręcz informacji o rozmiarach ingerencji niektórych państw zachodnich w sferę handlu wewnętrznego, ze szczególnym uwzględnieniem dystrybucji towarów. Myślę, że to znamienny przykład dbałości tych państw o zachowanie stosownych proporcji i równowagi.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#AndrzejLewiński">Warto też zapewne rozważyć, jaki model byłby najodpowiedniejszy dla polskich warunków. Czy powinniśmy przyjąć model Europy północnej, w którym 90 procent dystrybucji przejęte zostało przez 5 największych sieci handlowych, czy model Europy środkowej, gdzie przejęcie wyraża się 70 procentami, czy też model południa Europy - m.in. Włoch, Grecji, Portugalii, Hiszpanii - gdzie w grę wchodzi około 50 procent? Przyjęcie tego ostatniego modelu przez nasz kraj oznaczałoby konieczność likwidacji tylko około 200 tysięcy sklepów.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#AndrzejLewiński">Pozostaje jednak jeszcze kolejne pytanie: gdzie polscy drobni czy średni producenci będą sprzedawać swoje towary? Pytanie to jest w moim przekonaniu w pełni uzasadnione, ponieważ nie istnieje u nas system regulacji rynkowej. Nie wiemy więc, ile towarów importowanych sprzedaje się na terenie kraju w handlowych sieciach polskich i zagranicznych. Jedne źródła mówią o 90 procentach, inne o 60 procentach.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#AndrzejLewiński">Jako reprezentant Polskiej Izby Handlu i Usług, czuję się zobowiązany poinformować członków Komisji, że zwrócimy się z tym problemem do Sejmu. Wystąpimy o powołanie komisji nadzwyczajnej do zbadania sprawy, gdyż obawiamy się, by sytuacja w naszym kraju nie przypominała tej, która wystąpiła swego czasu we Francji. Mam na myśli okres, w którym Jacques Chirac kandydował na prezydenta. Właśnie wówczas Francuzi zorientowali się, że z ich sieci handlowych zniknęły niemal zupełnie rodzime towary. Doceniając wagę problemu, przed którym stanęliśmy, popieram inicjatywę pionu reprezentowanego przez ministra Wojciecha Katnera, choć zarazem obawiam się, że te słuszne inicjatywy nie zdołają się przebić prze centra polityczno-gospodarcze naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#AndrzejLewiński">W odniesieniu do systemu antymonopolowego do walki z nieuczciwą konkurencją, uważamy, że musi powstać większa spójność działań, by można w ogóle liczyć na jakieś pozytywne rezultaty. Z propozycjami w tej kwestii również zwrócimy się do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#AndrzejLewiński">Jeszcze kilka zdań na temat rentowności firm handlowych. Co najmniej zastanawiające są podane w wyniku najnowszych badań efekty działalności wielkich sieci. I tak na przykład portugalski Jeronimo wykazuje rentowność ujemną na poziomie 252 milionów złotych, Real - minus 262 miliony złotych, Geant - minus 64 miliony złotych, Auchan - minus 4 miliony złotych, Carrefour - minus 70 milionów złotych.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#AndrzejLewiński">Jak dane te mają się do publikowanej przez „Financial Times” najlepiej prosperującej „pięćsetki” handlowej świata? Wszystkie te przedsiębiorstwa wykazują zyski. Jak więc jest możliwe, że te działające w Polsce ponoszą straty? I to tak olbrzymie? Uważam, że to sprawa, którą powinni zainteresować się bliżej i państwo posłowie, i Sejm jako ciało ustawodawcze, i rząd polski. Wiemy już, że musimy przyjąć model handlu na wzór europejski, że musi to być model nowoczesny, ale przecież nie do zaakceptowania jest sytuacja, w wyniku której grozi zagłada polskiej przedsiębiorczości oraz polskiego handlu.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#AndrzejLewiński">Na październik planujemy zorganizowanie kongresu handlu polskiego - nie wykluczam, że będzie to kongres tego rodzaju nie tylko pierwszy, ale i ostatni - podczas którego chcielibyśmy przedstawić nasze stanowisko w sprawach, które dziś państwu sygnalizuję, jak też propozycje rozwiązania skomplikowanych problemów. Na razie zaś prosimy o wsparcie tych działań pionu ministra Wojciecha Katnera, które mogą doprowadzić do pożądanej zmiany sytuacji, gdyż zmierzają w dobrym kierunku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AndrzejSkorulski">Prezes Andrzej Lewiński podjął już temat, który zamierzałem poruszyć, gdy zgłaszałem chęć zabrania głosu, lecz może pan minister zechciałby podać informacje w kwestii modelu polskiego handlu. Czy Polska będzie zmierzać w kierunku modelu, który określany bywa mianem niewidzialnej ręki rynku, czy też może udało by się stworzyć jakiś własny rozsądny model? Mówiąc, „rozsądny”, mam na myśli model, który pozwoliłby na zachowanie stosownych proporcji, tak by nie wykluczyć z naszego rynku wielkich sieci handlowych, ale też nie skazałby na niebyt małych i drobnych handlowców, niewielkich rodzinnych sklepów, podobnie jak i nieco większych obiektów handlowych, które przecież zapewniają sporo miejsc pracy. Myślę, że nie jest tak, że należy opowiedzieć się kategorycznie wyłącznie za wielkimi sieciami bądź też forsować działanie jedynie tradycyjnych placówek handlowych, ponieważ przy rozważnym potraktowaniu tej sprawy da się pogodzić funkcjonowanie obydwu form handlu na polskim rynku.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#AndrzejSkorulski">Od tych uwag ogólnych chciałbym przejść do szczegółów. Otóż z wielkim zainteresowaniem podchodzę do zamieszczonego w programie ministerstwa punktu pod nazwą „Uwarunkowania regionalne rozwoju handlu”. Nie ulega wątpliwości, że to bardzo ładne ujęcie tematu, tyle że nasuwa mi się w związku z nim pytanie, na które mam nadzieję, że zechce odpowiedzieć pan minister. Jak mianowicie miałoby to być realizowane?</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#AndrzejSkorulski">Na stronie 19 tego materiału czytamy: „Dla pełniejszego zaspokojenia potrzeb okolicznych mieszkańców konieczne jest zapewnienie lokalnym sklepom na terenach wiejskich możliwości modernizacji i rozwoju”. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do zacytowanych słów. Są one niewątpliwie słuszne i godne poparcia. Prosiłbym wszakże o wyjaśnienie, w jaki sposób można by zrealizować ujętą w te słowa koncepcję.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#AndrzejSkorulski">Pewne obiekcje wzbudza w tym kontekście wysokość kwot zawartych w tabeli zamieszczonej na końcu materiału. W pozycji 3.4. wyszczególnione zostało zadanie o treści: „Analiza doświadczeń krajów Unii Europejskiej w działaniach sprzyjających rozwojowi handlu na terenach wiejskich i przedstawienie propozycji ich zastosowania w warunkach polskich”. Na zadanie to w latach 2000–2003 przewiduje się 250 tysięcy złotych, czyli bardzo niewiele, gdyby w ramach tej kwoty zamierzano dokonać wszystkich planowanych działań. Kwota owa mogłaby się okazać natomiast wystarczająca, gdyby miała pokryć przetłumaczenie stosownych materiałów, dokonanie ich analizy oraz przygotowanie propozycji, o których mowa w zacytowanym tekście.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#AndrzejSkorulski">Musimy także pamiętać, że w grę wchodzi czynnik czasowy. Jest niemal połowa roku 2000, a my mówimy dopiero o planowanych czynnościach. Jeżeli więc propozycje, do których odnosi się treść nr 3.4. w tabeli, gotowe by były - przy realnym spojrzeniu na tę sprawę - w roku 2002 czy nawet 2003, to obawiam się, że nie da się już wiele uczynić dla handlu funkcjonującego na terenach wiejskich.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#AndrzejSkorulski">Chciałbym spytać też pana ministra o kolejną rzecz wymagającą — moim zdaniem — komentarza. Otóż na stronie 32 w pkt 1.8. czytamy: „wprowadzenie do ustawy o cenach przepisu zakazującego sprzedaży towarów po cenie rażąco niskiej w celu wyeliminowania zjawiska sprzedaży w handlu towarów w cenie, po której zostały zakupione u producenta”. Jak się okazuje, występuje tu pewna rozbieżność, w związku z czym prosiłbym pana ministra o wyjaśnienie, na czym rozbieżność ta polega. Czy chodzi o to, że wprowadzenie takiej regulacji jest niemożliwe, czy też brak jeszcze uzgodnień w tej kwestii formuły?</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#AndrzejSkorulski">Kolejna uwaga dotyczy pozycji 1.9. o treści: „Przedstawienie założeń regulacji prawnej zmierzającej do skrócenia terminów płatności za dostarczony towar”. Prosiłbym o wyjaśnienie, czy praca nad projektem tej regulacji znajduje się na takim etapie, że jeszcze w tym roku mogłoby dojść do sfinalizowania tej sprawy, czy też to dopiero ogólna koncepcja? Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z poważnym problemem i należałoby jak najszybciej doprowadzić do stosownych rozwiązań, tym bardziej że sprawa ta przewija się w wypowiedziach podczas obrad różnych gremiów już od kilku lat. Myślę, że dobrze by się stało, gdyby możliwe było podjęcie konkretnych rozstrzygnięć jeszcze tego roku.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#AndrzejSkorulski">Proszę też pana ministra o wyjaśnienie, czy „Program rozwoju (...)”, który został nam zaprezentowany, a który jest w zasadzie uzupełnionym i zaktualizowanym tekstem przygotowanym w roku ubiegłym, stanowi w tej chwili dokument, na który możemy się powoływać w swych pracach, i który może być realizowany przez ministra finansów, ministra gospodarki, ministra edukacji narodowej — zgodnie z zapisami w nim widniejącymi — czy też jest to tylko propozycja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JacekPiechota">To ostatnie pytanie jest bardzo istotne, gdyż determinuje ocenę szans na realizację określonych zapisów.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#JacekPiechota">Jako kolejny dyskutant zabierze głos poseł Grzegorz Walendzik, który zapewne ma nam wiele do powiedzenia w sprawie regulacji prawnych odnoszących się do terminów płatności - na podstawie doświadczeń naszej Komisji, wyniesionych z wizyty w Wielkiej Brytanii. Poseł Grzegorz Walendzik przewodniczy ponadto podkomisji, która zgromadziła wiele materiałów w kwestii owych terminów. Może więc tą drogą uda się szybciej niż za pośrednictwem rządu sprawę tę wreszcie rozwiązać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#GrzegorzWalendzik">Mam kilka uwag odnoszących się do omawianych dziś tematów, jak też kilka pytań, związanych przede wszystkim z tymi przedłużanymi w nieskończoność terminami płatności, z którym to problemem usiłujemy coś zrobić, lecz jak wiemy wszyscy, idzie to bardzo opornie, z różnych zresztą względów.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#GrzegorzWalendzik">Prosiłbym ministra Wojciecha Katnera o bliższe wyjaśnienia odnośnie do zawartej w programie propozycji przewidzianej do realizacji jeszcze w tym roku. Otóż na stronie 32 w pkt. 1.9. czytamy o: „przedstawieniu założeń regulacji prawnej zmierzającej do skrócenia terminów płatności za dostarczony towar”. Według programu za inicjatywę tę odpowiada minister gospodarki. Nie muszę chyba przypominać, że jest już maj, a konkretnych projektów, o ile mi wiadomo, jeszcze nie ma.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#GrzegorzWalendzik">Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że projekt poselski, który został w tej sprawie złożony, nie może się przebić przez procedury ze względu na negatywne opinie prawne, nie dające możliwości skierowania go do pierwszego czytania. Zbliżaliśmy się już wprawdzie do konkretnych rozwiązań, ale okazało się, że są one nie do przyjęcia ze względów prawnych. Sytuacja więc pozostaje wciąż bez zmian.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#GrzegorzWalendzik">Jeżeli zatem w Ministerstwie Gospodarki przygotowano projekt takich regulacji, to sądzę, że należałoby połączyć nasze wysiłki, co być może pozwoliłoby na uczynienie kroków w odpowiednim kierunku. Trzeba by ponadto uczynić to jak najszybciej, ponieważ droga legislacyjna jest długa. Jeśli rzeczywiście - zgodnie z cytowanym zapisem pkt 1.9. programu - propozycja ma zostać zrealizowana w roku bieżącym, to niezbędne byłyby wyjaśnienia pana ministra, z których moglibyśmy się dowiedzieć, na jakim etapie znajduje się opracowywanie projektu regulacji w zakresie terminów płatności.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#GrzegorzWalendzik">Myślę, że w sytuacji, gdy posłowie nie są w stanie zaakceptować regulacji, z którymi zapoznali się w Wielkiej Brytanii ani też zmienić ich tak, by odpowiadały naszym potrzebom, być może ministerstwo okaże się władne przetransportować te regulacje w taki sposób, by dało się je zastosować w warunkach polskich. Może dałoby się zarazem uwzględnić dyrektywę europejską, która jest przygotowywana? Mam wrażenie, że ministerstwo dysponuje odpowiednimi informacjami w tym zakresie. Powinniśmy pamiętać, że rozwiązanie kwestii przeterminowanych płatności to ważny czynnik, który w znaczący sposób może wpłynąć na poprawę sytuacji w zakresie uczciwej konkurencji. Opowiadamy się, naturalnie, za wolną konkurencją, zgodnie z zasadami obowiązującymi w tym względzie w krajach europejskich, wiemy jednak, że konkurencja ta nie jest uczciwa. Jeśli bowiem ktoś korzysta ze 120-dniowego kredytu kupieckiego, wymuszonego w dodatku, to wiadomo, że nie postępuje uczciwie w stosunku do pozostałych konkurentów, a my nie mamy możliwości, by temu przeciwdziałać.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#GrzegorzWalendzik">Kolejna sprawa, która budzi moje zaniepokojenie, dotyczy niskiej rentowności dużych sklepów. To moim zdaniem zjawisko zadziwiające, wymagającego dogłębnego zanalizowania. Sądzę, iż to właśnie Ministerstwo Gospodarki mogłoby się przyjrzeć bliżej podawanym wynikom finansowym owych sklepów. Wydaje się bowiem oczywiste, że w jakimś stopniu mamy do czynienia z ukrywaniem dochodów, bądź powiększaniem kosztów i myślę, że bardzo interesujące byłoby poznanie sposobów stosowanych przy tym. Niewątpliwie pora już opracować regulacje prawne, które mogłyby zapobiec uprawianiu tego procederu, tym bardziej że odbija się to negatywnie na budżecie państwa. Za pomocą niewykazywania dochodów duże przedsiębiorstwa nie odprowadzają bowiem podatków do budżetu.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#GrzegorzWalendzik">Wymienione sprawy przy obecnym stanie regulacji prawnych są na razie nie do rozwiązania, ale kolejna powinna być znacznie łatwiejsza do przeprowadzenia, ponieważ istnieją ku temu stosowne regulacje. Nie pamiętam w tej chwili, jaki akt prawny normuje kwestię opisywania poszczególnych towarów w języku polskim, ale jestem przekonany, że regulacja taka została przyjęta. Często jednak przepis ów nie jest przestrzegany. Nie wiem, czy przedstawiciele Inspekcji Handlowej zwrócili na to uwagę, ale z własnego doświadczenia wiem, że wiele towarów nie jest opisanych po polsku. Być może przyczyna tkwi w tym, że przestałoby się w niektórych przypadkach opłacać sprowadzanie do naszego kraju towarów, które wymagałyby zmiany etykietek czy drukowania informacji w języku polskim, a wiadomo, że to pociągnęłoby za sobą dodatkowe koszty.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#GrzegorzWalendzik">Rzecz następna dotyczy również artykułów pochodzenia zagranicznego. Otóż gdy mówimy o wspieraniu małej przedsiębiorczości, to wydawałoby się, iż szansą dla drobnych przedsiębiorców i możliwością dystrybuowania ich wyrobów są wielkie sieci handlowe, mające dostęp do dużych klientów. Z dochodzących wszakże do nas sygnałów wynika, że to tylko pozory. Chciałbym się zatem dowiedzieć, czy istnieje możliwość, aby na przykład przy wydawaniu zezwoleń na rejestracje tych firm zagwarantować sobie pewną pulę udziału środków pochodzenia krajowego.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#GrzegorzWalendzik">Kolejna sprawa wiąże się z wprowadzeniem ostatnio do Sejmu nowelizacji ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym. Istotą jej jest projekt rozwiązania, na mocy którego gminy zyskałyby prawo decyzji w kwestii powstania na danym obszarze obiektu handlowego o dużej powierzchni, czyli super-, czy hipermarketu.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#GrzegorzWalendzik">Obawiam się, że może na tym tle dochodzić do nieporozumień czy nawet poważnych problemów, a to z tego względu, iż ze strony środowisk samorządowych paść mogą zarzuty pod adresem takiego rozwiązania. Wiadomo, że gminy pragną zyskać konkretne dochody, w związku z czym sprzedaż nieruchomości - będąca pewną formą prywatyzacji mienia komunalnego - może zostać wstrzymana, gdy gminy zaczną występować z roszczeniami opieranymi na argumentach, że sprzedaż owych nieruchomości spowoduje spadek dochodów gminnych.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#GrzegorzWalendzik">Pamiętajmy przy tym, że gminy obowiązane są do przestrzegania ustawy o zamówieniach publicznych. W takiej zaś sytuacji gmina nie może sprzedać terenu miejscowym nabywcom, gdyż transakcja taka zostałaby unieważniona przez wojewodę jako przeprowadzona w niezgodzie z prawem, ponieważ konieczne jest ogłoszenie przetargu.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#GrzegorzWalendzik">Jeśli więc chcielibyśmy w miejscowościach zablokować żywiołowe powstawanie wielkopowierzchniowych obiektów handlowych, to sądzę, że należałoby się zastanowić nad nowelizacją ustawy o zamówieniach publicznych - w tym kierunku, by stworzyć szansę sprzedaży terenów należących do gminy miejscowym organizacjom czy kupcom indywidualnym, jeśli byłoby to uzasadnione z punktu widzenia interesu lokalnego gminy, handlu itp.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#GrzegorzWalendzik">Dzisiaj bowiem sytuacja wygląda tak, że jest wystawiany pewien teren na sprzedaż, a ogólny plan zagospodarowania przestrzennego nie zabrania wznoszenia obiektu handlowego, a więc gmina ogłasza przetarg, który wygrywa oferent najwyższej ceny, przekraczającej niekiedy wielokrotnie inne oferty, składane przez miejscową konkurencję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JacekPiechota">O sprawie wielkopowierzchniowych obiektów handlowych i o ustawie o zagospodarowaniu przestrzennym będziemy dyskutować na posiedzeniu 23 maja, ponieważ zgodnie z decyzją Marszałka Sejmu projekt ten został skierowany do pierwszego czytania na wspólnym posiedzeniu trzech Komisji: Małych i Średnich Przedsiębiorstw, Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#JacekPiechota">Jeśli jednak chodzi o inne sprawy, uważam, że warto by było wzmocnić starania podkomisji, której przewodniczy poseł Grzegorz Walendzik, doświadczeniami zebranymi przez Ministerstwo Gospodarki, być może w efekcie wspólnych prac prędzej powstałaby inicjatywa ustawodawcza, bez czekania na przyjęcie programu rządowego. Namawiam więc obydwie zainteresowane strony do nawiązania bezpośredniego kontaktu w tej kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WitoldNieduszyński">Mam ogólną uwagę do powszechnej polityki uprawianej przez firmy z kapitałem zagranicznym, które to firmy regularnie zawyżają koszty, zerując w ten sposób zysk. W efekcie unikają płacenia podatków. Sytuacja taka występuje zarówno w firmach produkcyjnych, jak i handlowych. Myślę, iż warto wiedzieć, że w Wielkiej Brytanii na przykład urząd skarbowy nie zaakceptuje sytuacji, w której niewielka firma w koszty wlicza dajmy na to zakup rolls-royce'a, choć oczywiście uzna zakup samochodu skromniejszej marki.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#WitoldNieduszyński">Może to tylko kwestia lepszego przyjrzenia się cenom zakupu stosowanym przez sieci handlowe. Myślę, że należałoby się tym zająć, gdyż tu musi się kryć moim zdaniem jeden z powodów opisywanej sytuacji, wynikającej z polityki zerowania zysku, a niekiedy wręcz wykazywania przez sieci rentowności ujemnej, podczas gdy w rzeczywistości zysk lokowany jest za granicą. Wiadomo zaś, że z punktu widzenia interesów gospodarczych Polski jest to działalność bardzo szkodliwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JerzyBudnik">Chciałbym dodać kilka słów w nawiązaniu do wypowiedzi posła Grzegorza Walendzika. Otóż jestem samorządowcem, podobnie zresztą jak pan poseł. Dlatego też muszę przypomnieć, że aby przekazać teren lokalnej inicjatywie kupieckiej - bo o to nam głównie chodzi - można zorganizować przetarg ofertowy. Wówczas natomiast niekoniecznie grunt stanowiący przedmiot przetargu nabyć musi ten, kto oferuje najwyższą cenę. Przetargi ofertowe pozwalają bowiem wybrać oferenta dysponującego innymi niż największe pieniądze atutami, ważnymi dla organizatorów przetargu. W takim wypadku nie obowiązują przepisy ustawy o zamówieniach publicznych, obowiązują natomiast przepisy ogólne dotyczące przetargów na majątek komunalny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JacekPiechota">Z drugiej jednak strony, kiedy dokonana zostanie zmiana ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym i dany teren przeznaczony zostanie pod funkcje usługowe, ale nie pod budowę supermarketu, to tym samym tego rodzaju kontrahenci nie wezmą udziału w przetargu, nawet takim, w którym wygrywa osoba oferująca najwyższą cenę. Dlatego też sądzę, że działania sugerowane przez rząd zmierzają w dobrym kierunku. O tym jednak, jak wspomniałem, będziemy mogli dokładniej porozmawiać na posiedzeniu 23 maja. Wcześniej już zresztą połączone Komisje uznały, że nie istnieje konieczność przyjmowania ustawy o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych, podzielając stanowisko reprezentowane prze ministra Wojciecha Katnera, który przedstawił na posiedzeniu połączonych Komisji argumentację w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#JacekPiechota">Jak powiedziałem, wrócimy do tej kwestii 23 maja, uwzględniając, oczywiście, już dziś zasygnalizowane sprawy i zadane pytania.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#JacekPiechota">Do inspektora Andrzeja Królikowskiego pragnę skierować pytanie, czy Inspekcja Handlowa miewa do czynienia z sytuacjami, w których przeprowadza się kontrolę przestrzegania nieżyciowych przepisów; czy kontrolują państwo spełnianie wymogów nie pasujących do wymogów gospodarki rynkowej? Pan inspektor wspomniał na przykład o niewłaściwym oznaczaniu sklepów, a przecież tak naprawdę największą karą, jaka spada na właścicieli nie oznakowanych odpowiednio placówek, jest brak klientów, którzy takich sklepów po prostu nie zauważają. Myślę, że w warunkach gospodarki wolnorynkowej jest to kara tak dolegliwa, że żadna inna nie jest praktycznie potrzebna. Podobnie nieżyciową regulacją wydaje się w dzisiejszych warunkach inny przepis, dotyczący karania za nieudostępnianie towarów klientom. Mówiliśmy o tym na poprzednim posiedzeniu Komisji, kiedy to podejmowaliśmy problematykę przepisów prawa karnego oraz przepisów prawa o wykroczeniach.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#JacekPiechota">Prosilibyśmy więc reprezentanta Inspekcji Handlowej o podzielenie się z Komisją doświadczeniami z tej dziedziny, ponieważ opinie na temat owych nieżyciowych przepisów i ich egzekwowania pomogłyby nam w podjęciu decyzji o ewentualnych zmianach przepisów zupełnie nie pasujących do realiów gospodarki rynkowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#GrzegorzWalendzik">Mam jeszcze jedno pytanie, odnoszące się do programu rozwoju handlu wewnętrznego. Na stronie 32 w pkt 1.8. zapisano: „Wprowadzenie do ustawy o cenach przepisu zakazującego sprzedaży towarów po cenie rażąco niskiej w celu wyeliminowania zjawiska sprzedaży w handlu towarów w cenie, po której zakupione zostały od producenta”. To interesująca i potrzebna inicjatywa. Jak rozumiem, dotyczy ona m.in. dużych sieci handlowych. Pytanie, które nieodparcie się tu nasuwa, ma związek z podanym w programie terminem realizacji, przewidzianym na rok bieżący, i brzmi bardzo prosto: kiedy to zrobimy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JacekPiechota">To rzeczywiście podstawowe pytanie, odnoszące się zresztą nie tylko do tego punktu programu. Wcześniej zadano też pytanie, czy materiał dziś omawiany to projekt ministra gospodarki, czy też dokument przyjęty już przez rząd. Pytali również państwo o możliwości dotrzymania zamieszczonych w programie poszczególnych terminów. Nie ulega wątpliwości, że to bardzo ważna kwestia, ponieważ znana jest nam procedura uzgodnień międzyresortowych itd. Wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że należy pomóc rodzimym handlowcom w drodze między innymi zmian ustawowych, lecz w wielu obszarach nie udaje się nam wyjść poza etap dyskusji. Uważam tę sytuację za niepokojącą, w związku z czym pytanie o terminy wydaje się jak najbardziej uzasadnione, jeśli chodzi o program rządowy.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#JacekPiechota">Z dyskusji wynika, że nie ma krytycznych uwag pod adresem tego programu, wszyscy zgadzamy się z jego meritum, niemniej sprawa terminów - czy raczej możliwości ich dotrzymania - musi budzić wątpliwości. Oddaję głos panu ministrowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WojciechKatner">Panie przewodniczący, szanowni państwo. Dziękuję za głosy w dyskusji. Jeśli zaś chodzi o pytania, które państwo w jej toku postawili, nie ukrywam, że znajdujemy się w trudnej sytuacji, co potwierdzić może kierująca Departamentem Handlu i Usług dyrektor Maria Bienias, która mi dziś towarzyszy i z którą na bieżąco staramy się uzgodnić odpowiedzi. Wszystkim nam zresztą wiadomo, że sytuacja panująca w sferze handlu jest bardzo skomplikowana. Wszyscy jesteśmy przecież konsumentami, a ponadto uczestniczymy w różnych spotkaniach, mamy doświadczenia własne, słyszymy opinie płynące od znajomych, członków rodziny, którzy wiedząc, czym się zajmujemy, wyrażają zdumienie, że jeszcze nic nie zostało zrobione tam, gdzie ingerencja państwa wydaje się niezbędna.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#WojciechKatner">Ogólnie rzecz biorąc, występują dwa skrajne w tej dziedzinie poglądy, które później siłą rzeczy przenoszą się na pracę rządu i parlamentu, poglądy silnie argumentowane przez zwolenników każdego z nich. Według pierwszej koncepcji rzecz całą załatwi wspomniana przez posła Andrzeja Skorulskiego „niewidzialna ręka rynku”, która to teoria głosi, że należy po prostu spokojnie poczekać, aż wszystkie niejasne sprawy z tej dziedziny same się ułożą, bo minęło dopiero 10 lat działania handlu na nowych warunkach i potrzeba jedynie czasu, by wszelkie rządzące tym rynkiem reguły i zasady stały się przejrzyste i czytelne. Oczywiście w procesie wyjaśniania się spraw poddać się muszą słabsi, a zwycięsko wyjdą ci, którzy stoją mocno i zakorzenili się w nowych realiach. Pozostali mają — według zwolenników tej teorii — zmienić branżę. Ogólnie rzecz biorąc, pogląd taki może wyglądać na słuszny, ale tylko z pozoru. Cóż bowiem są w stanie uczynić w praktyce ludzie, którym działalność handlowa nie powiedzie się? Postawmy się na przykład w sytuacji górnika, który musiał odejść z kopalni i pobrawszy sporą odprawę, zainwestował ją w działalność handlową, po czym okazuje się, że nie może on sobie poradzić i grozi mu plajta. Następne pieniądze, jakich może oczekiwać, to te z pomocy społecznej.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#WojciechKatner">Koncepcja druga równoważna jest ze stanowczym domaganiem się ustawowych regulacji w dziedzinie handlu oraz kierowania rynkiem poprzez decyzje administracyjne. Ze zbliżonymi tendencjami mamy do czynienia również w propozycjach zgłoszonych w dzisiejszej dyskusji - jak na przykład w tej, by powstała ustawa o handlu, obejmująca wszelkie sytuacje będące przedmiotem omawiania na niniejszym posiedzeniu i zawierająca stosowne ich rozwiązania. Możemy, oczywiście, powiedzieć w tym kontekście, że w bardzo wielu krajach obowiązują ustawy o handlu, również w krajach europejskich, przy czym noszą one różne nazwy i obejmują różne kwestie.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#WojciechKatner">Jednak sądzę, że należy się poważnie zastanowić nad celowością wprowadzenia ustawy tego typu w polskich warunkach, gdzie od zaledwie kilku lat panuje wolny rynek, przy czym jest to niewątpliwie rynek kupujących. To oni zachłysnęli się zupełnie nowymi po wielu latach posuchy sklepowej możliwościami w nabywaniu towarów, i nie da się ukryć, że sytuacja taka w pełni im odpowiada. To właśnie kupujący decyduje, czy dany towar zostanie nabyty, czy też będzie zalegał półki sklepowe. Jest to także niewątpliwie rynek wielkich sieci, zdominowanych przez kapitał obcy. Obawiam się, że gdy obowiązywać zacznie ustawa o handlu, następnym etapem będzie „bitwa o handel” itd. Odżyją wcześniejsze pojęcia, o fatalnych przecież skojarzeniach.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#WojciechKatner">Biorąc to wszystko pod uwagę, staramy się w swych działaniach wypośrodkować rozwiązania. Z jednej strony mamy na względzie, że dzisiejsza gospodarka o charakterze swobodnym, która musi być oparta na wolnym rynku i na zasadzie wolności umów - co po raz kolejny mocno podkreślam. Każdy z kontrahentów powinien zawierać takie umowy, które najbardziej są przydatne w jego konkretnej sytuacji i odpowiadają potrzebom stron umowę zawierających. Uważam zatem, że bardzo celowe jest niedawne przywrócenie z kodeksu zobowiązań do kodeksu cywilnego zapisu mówiącego o wolności umów.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#WojciechKatner">Z drugiej jednak strony zdajemy sobie sprawę z konieczności ochrony słabszych w sensie słabszych ekonomicznie, gdyż pod względem prawnym nie są oni wcale słabsi. Dlatego też chciałbym parę słów poświęcić opiniom, jakie zgłoszono w toku dyskusji na ten temat. Otóż gdy zwracają państwo uwagę na problemy powstające na tle stosowania cen quasi-dumpingowych, to muszę odpowiedzieć, że przecież w ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji istnieje art. 15, który mówi o owej cenie rażąco niskiej, tyle że jest to regulacja zupełnie nie przestrzegana. Dlaczego tak się dzieje? A dlatego, że ustawa ta oparta jest na cywilnoprawnym dochodzeniu roszczeń, co mnie osobiście - jako człowiekowi od 30 lat zajmującemu się prawem cywilnym - bardzo odpowiada.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#WojciechKatner">Inna rzecz, że nie we wszystkich sytuacjach droga cywilnoprawna jest skuteczna, a więc zupełnie pozbawione racji jest utrzymywanie, iż wszelkiego typu sprawy mają być załatwiane wyłącznie na drodze sądowej i wyłącznie w postaci roszczenia cywilnoprawnego. Najdobitniejszym przykładem niecelowości takiego założenia jest sytuacja, w której okazuje się, że przepisy, o jakich mowa, są kompletnie nieskuteczne.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#WojciechKatner">W związku z pytaniami, które padły w dyskusji, chciałbym zwrócić uwagę na dziewięć spraw.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#WojciechKatner">Zacznę od pytania o charakter programu. Otóż jest to tekst będący już po wszystkich uzgodnieniach międzyresortowych, przy czym powstała w związku z jego treścią jedna tylko wątpliwość, odnosząca się do propozycji związanej z ceną rażąco niską. Program przedstawiony został Komitetowi Ekonomicznemu Rady Ministrów i zaakceptowany przez to gremium, z tym tylko że należy dopracować jeszcze sprawy dotyczące relacji istniejących między drobnym handlem a handlem dużym, tak by nie popełnić żadnych błędów w tym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#WojciechKatner">Spotkaliśmy się z sugestią, by w przyszły czwartek zaprezentować KERM powtórnie ów tekst, uzupełniony zgodnie z uwagami zgłoszonymi na wcześniejszym etapie prac. Następnie zaś można by ów program przedłożyć Radzie Ministrów, po czym propozycję legislacyjną skierować do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#WojciechKatner">W kwestii „niewidzialnej ręki rynku” mamy z ministrem Januszem Steinhoffem identyczne zdanie, polegające na tym, że akceptujemy samo to zjawisko, z tym wszakże zastrzeżeniem, iż nie może występować wymienność w rozumieniu pojęć „wolność handlu” i „dowolność handlu”, bo jak wiadomo, oznaczają one coś zupełnie odmiennego. Opowiadamy się zatem za wolnością, lecz występujemy przeciwko dowolności w tym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#WojciechKatner">Obawiam się, że jeżeli wciąż będą wymiennie traktowane powyższe pojęcia, to sytuacja zacznie przypominać obrazek popularnego satyryka Andrzeja Mleczki, zamieszczony w ostatnim numerze „Polityki”. Widzimy na nim kurę z łańcuchem na szyi, która wygląda z psiej budy i przemawia do zdumionej świni: „Na co się tak patrzysz? Jesteśmy przecież w wolnym kraju i każdy robi, co chce”.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#WojciechKatner">Właśnie przed tym „każdy robi, co chce” powinniśmy się bronić, bo inaczej nie wiadomo, kiedy przekroczone zostaną wszelkie granice zdrowego rozsądku. Granicą wolności poczynań w omawianej kwestii są niewątpliwie w kontekście prawa cywilnego naruszenia interesu drugiego człowieka. Dlatego też niedopuszczalne jest zasłanianie się sloganem o wolnym rynku — niedopuszczalne zwłaszcza, by takie stanowisko zajmowały organizacje rządowe bądź samorządowe — podczas gdy w praktyce codziennej słabszy nie ma żadnej ochrony, mimo sprzyjających mu zapisów ustawowych. Teoria bowiem teorią, a w rzeczywistości słabsi pozostają zupełnie bezradni. Mówi im się wprawdzie, że mogą się zwrócić do sądu w obronie swych praw, ale po pierwsze wymaga to wniesienia stosownych opłat, a po drugie wiadomo z góry, że postępowanie sądowe trwać będzie kilka lat.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#WojciechKatner">Jak wspomniała prezes Elżbieta Ostrowska, z 12 spraw skierowanych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów do sądu w ciągu ostatnich lat zaledwie dwie znalazły rozstrzygnięcie. Sfinalizowania nie może doczekać się m.in. złożona w roku 1997 sprawa związana z reklamą alkoholu, zupełnie przecież banalna. Wszyscy wiedzą, że mamy do czynienia z łobuzami, ale nie można sobie z nimi poradzić.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#WojciechKatner">Tak więc mimo rad udzielanych słabszym, w wyniku których powinni się oni kierować na drogę sądową, wiadomo, że rozstrzygnięcie we wniesionej przez nich sprawie zapadnie wówczas, gdy nie będzie już pozwanego, a zatem nie będzie nikogo, kto mógłby wykonać korzystny dla powoda wyrok.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#WojciechKatner">W pełni zgadzam się z tymi z państwa, którzy są zdania, że zmiany w gospodarce powinny następować stopniowo — na zasadzie ewolucji, a nie rewolucji. Znakomicie by było, gdyby cały parlament podzielał to stanowisko. Nagłe zmiany oznaczałyby bowiem sytuację, w której w dziedzinie handlu mielibyśmy do czynienia jedynie z nowoczesnymi galeriami, które nie miałyby żadnej konkurencji. Użyłem słowa „galerie”, gdyż, jak państwo pamiętają, od wczoraj weszła w życie ustawa o języku polskim, dlatego też staram się unikać słów „supermarkety” czy też „hipermarkety”. O ile pamiętam, mają się one w polszczyźnie zwać galeriami handlowymi. Sami państwo zwrócili uwagę, że w krótkim czasie powstaną bardzo liczne tego typu placówki, w efekcie czego kilkaset tysięcy osób stałoby się bezrobotnymi, a to w związku z likwidacją około 300 tysięcy sklepów tradycyjnych. Należy zapobiec takiemu obrotowi sprawy. Jedynym wyjściem jest powolne zmierzanie w takim kierunku, bo i obecna sytuacja wcale nie jest zadowalająca. Mamy na przykład w tej chwili 8 razy więcej sklepów niż Wielka Brytania, co świadczy o ogromnym rozdrobnieniu polskiego handlu, i co wcale nie jest zjawiskiem korzystnym. Niemniej taka sytuacja to wynik przemian z ostatnich kilku lat, a to z tego względu, że po utracie dotychczasowego zatrudnienia wciąż najprostszym sposobem na nowe życie jest mimo wszystko uruchomienie drobnego handlu. Wymaga on bowiem najmniejszych inwestycji.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#WojciechKatner">W jaki sposób można by kwestię tę uregulować w odniesieniu do poszczególnych regionów Polski? Propozycja ministerstwa polega na tym, by w ramach regionalnego programu rozwoju finansowego przez PHARE postąpić tak, jak słusznie wspomniał jeden z członków Komisji. Należy mianowicie doprowadzić do sfinansowania wszystkiego co możliwe, zwłaszcza w odniesieniu do rynków wiejskich, czy raczej prowincjonalnych, mówiąc ogólnie.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#WojciechKatner">Od razu zaznaczam, że mieliśmy w tym względzie nieco szerszą koncepcję, która nie zyskała wszakże poparcia, a zatem nie znalazła również odbicia w przedstawionym państwu programie rozwoju. Chodziło nam mianowicie o to, by dla ułatwienia konsolidowania się rodzimego handlu wprowadzić choćby czasowe ulgi, bo nie chcę użyć słowa „przywileje”. Uważaliśmy, że powinno istnieć coś, co miałoby szansę zachęcić rodzimych handlowców do jednoczenia się — tym bardziej że na razie łączy ich jedynie podejmowane ryzyko. Ludzie ci mogliby się przekonać, że podejmowane są działania, które sprzyjają ich interesom, w związku z czym coraz liczniej przystępowaliby zapewne do tworzonych organizacji handlowych. Widzieliby troskę państwa o swych obywateli, a nie o inwestora zagranicznego.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#WojciechKatner">Poseł Jerzy Budnik pragnąłby wiedzieć, czy preferujemy jakiś konkretny model handlu. No cóż, mogę jedynie powiedzieć, że nie da się tego zrobić. Pomijam już uwarunkowania ekonomiczne, ale mamy przecież zobowiązania międzynarodowe - m.in. WTO, zobowiązania dotyczące swobody handlu, wynikające z negocjacji przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej - które umożliwiają nam wszelkie działania wiążące się z preferowaniem krajowych przedsiębiorców czy producentów.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#WojciechKatner">I tu kolejna sprawa, na którą muszę zwrócić uwagę. Otóż za bardzo rozsądną uważam propozycję zawartą w nowym projekcie ustawy o zamówieniach publicznych, mówiącą o preferowaniu rodzimych przedsiębiorców. Powtarzam: jest ona bardzo rozsądna, ale jedynie do czasu przystąpienia naszego państwa do Unii Europejskiej. Nie muszę nawet dodawać, że propozycja ta jest mocno kontekstowa w związku z naszymi planami przystąpienia do Unii. Proszę też, by zechcieli państwo zwrócić uwagę na poprawkę do ustawy o pomocy publicznej, uchwalonej przed dwoma tygodniami. Nie ulega wątpliwości, iż poprawka owa - wniesiona przez posłankę Janinę Kraus - jest bardzo szlachetna, a nawet chwytająca za serce, ale w gruncie rzeczy niewykonalna. Niemniej to już krok w tym kierunku, aby w zakresie pomocy publicznej coś zaczęło się wreszcie dziać, gdyż na razie wciąż jeszcze tylko na ten temat mówimy.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#WojciechKatner">Podnoszono w dyskusji kwestię znakowania towarów, opisywania ich po polsku itp. Proponowałbym pamiętać, że wejście od wczoraj ustawy o języku polskim to po prostu kwestia przepisów kolejnej ustawy. Przecież nasze regulacje prawne już od dawna stanowią, że opisy na towarach muszą być w języku polskim. Tyle tylko, że po raz kolejny musimy sobie postawić pytanie, czy te przepisy są w ogóle egzekwowalne. Czy jest sens wprowadzania kolejnych przepisów bez praktycznych możliwości ich wyegzekwowania?</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#WojciechKatner">Inspektor Andrzej Królikowski, przewodniczący Inspekcji Handlowej, zwrócił uwagę na fakt, że na 450 tysięcy sklepów funkcjonujących na terenie naszego kraju jest tylko półtora tysiąca inspektoratów Inspekcji. Chciałbym się więc podzielić z państwem refleksją, że to w moim przekonaniu wcale nie najgorsza sytuacja, ponieważ prosty rachunek wskazuje, że na jednego inspektora przypada około 300 sklepów w ciągu roku, czyli mniej więcej codziennie mógłby on kontrolować jeden sklep. Myślę, że to nie takie znowu kłopotliwe, tym bardziej że udałoby się za pomocą takich kontroli wytworzyć pożądaną atmosferę. Wiadomo by było, że kontrole się odbywają, i że nikt, kto łamie przepisy, nie powinien czuć się bezkarny. Ważne przy tym, by nie były to kontrole u drobnych sklepikarzy, bo tak naprawdę - jakąż oni mają klientelę? Z wyliczeń wynika, że jest to około 40 osób, co w skali ogólnej nie ma praktycznie żadnego znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#WojciechKatner">Kontrolować by należało natomiast super-, czy hipermarkety, wyłapując towary opisane wyłącznie w obcych językach, a wszyscy wiemy, że jest takich mnóstwo. Jeżeli zaś widnieje na nich informacja po polsku, to wypisana jest tak drobniutkim drukiem, iż obawiam się, że niedługo — wzorem państw unijnych — Sejm będzie musiał uchwalać ustawy o wielkości druku na opakowaniach, tak by dało się instrukcję czy też informację w ogóle przeczytać bez używania lupy.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#WojciechKatner">Kolejna sprawa wiąże się z obecnością polskich towarów w sklepach dużych sieci handlowych. Otóż otrzymujemy informacje, z których wynika, że 80 czy nawet 90 procent towarów sprzedawanych w tych placówkach to towary polskie. Za polski towar uważam przy tym towar obcej marki, ale wykonany w naszym kraju.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#WojciechKatner">Sprzeciwiamy się zdecydowanie, i liczymy na poparcie w tym względzie państwa posłów, obecności na przykład w sklepach kawy „Tesco”, którą sam widziałem w sklepie tej nazwy. Przecież w rzeczywistości kawa taka nie istnieje. Jeśli uporamy się z tym między innymi problemem, znacznie prostsze stanie się poznanie prawdziwego producenta danego produktu, a zatem już zupełnie łatwe będzie stwierdzenie, ile polskich produktów znajduje się naprawdę w sprzedaży w obiektach wielkich sieci handlowych.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#WojciechKatner">Zaznaczam jednak, że możemy to zrobić tylko za pośrednictwem instytutu badawczego lub Inspekcji Handlowej, która prowadzi stosowne badania. Innej drogi do stwierdzenia stanu faktycznego nie ma, gdyż sieci te są prywatne i nikt nie ma możliwości prowadzenia badań, jeśli nie wchodzi w grę naruszenie interesu budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#WojciechKatner">Nie ulega jednak wątpliwości, iż powinniśmy wiedzieć, jakie towary sprzedawane są w wielkich sieciach handlowych. Nie mamy żadnego interesu w tym, by być jedynie klientami, ponieważ produkt krajowy brutto musi z czegoś powstawać.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#WojciechKatner">Ma zdecydowaną rację poseł Witold Nieduszyński. Nie jestem ekonomistą, lecz również uważam, że należy poprzez organy kontroli skarbowej ustalać prawdziwą sytuację finansową poszczególnych obiektów handlowych, które wykazują ujemną rentowność. Inna rzecz, że w grę wchodzą na ogół podmioty działające w holdingu, w związku z czym opłaca się im stosować i cenę quasi-dumpingową i rentowność ujemną, gdyż w skali holdingu i tak będzie to zysk, i to ogromny.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#WojciechKatner">Apeluję więc do państwa posłów o podjęcie prac nad finansowo-prawnymi rozwiązaniami tego rodzaju, które zniosą dla wielkopowierzchniowych obiektów handlowych wszelkie ulgi związane z wysokością inwestycji. Wiemy, że z podatku pozwala zwolnić zainwestowanie 2 miliardów euro, a w rzeczywistości mamy do czynienia z sytuacją, w której istotnie są inwestycje, ale jakiego rodzaju? Wznoszony jest obiekt, składający się ze ścian, podłogi i dachu, a całe zagospodarowanie to już rzecz osób prowadzących w tym obiekcie butiki.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#WojciechKatner">Polscy handlowcy protestują przeciw uznawaniu tego typu działalności za inwestycję. „Cóż to za inwestycja — mówią — polegająca na postawieniu blaszaka, który w krótkim czasie może zostać rozebrany?”. Ja wszakże nie patrzyłbym na tę sprawę w taki sposób. Jestem zdania, że mamy szansę nauczyć się metod handlowania, obserwując działalność tych obiektów. Przecież nasi rodzimi kupcy bywają w tych obiektach i widzą, że prowadzą oni zupełnie inny od tradycyjnego model handlu. Widziałbym tu raczej powód do zadowolenia, że można się tym sposobem nauczyć czegoś nowego.</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#WojciechKatner">Nie zmienia to jednak faktu, ze należałoby postawić pewną barierę ilościową. To zresztą kolejny problem. Czy można w ogóle taką barierę wznieść?</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#WojciechKatner">Zwracali państwo uwagę na fakt, że w Europie Południowej nie ma prawie wcale super- i hipermarketów. Dodać należy, że jeśli chodzi na przykład o Włochy, sytuacja zależy od regulacji regionalnej; i tak w północnej części kraju funkcjonują wielkopowierzchniowe obiekty handlowe, których na mocy urzędowego zakazu nie ma w części południowej. Zakaz taki obowiązuje zresztą i w innych krajach.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#WojciechKatner">Nie wyobrażam sobie jednak wprowadzenia takiego zakazu u nas. Moim zdaniem wszystko, co możemy w tej sprawie zrobić, zawarliśmy w propozycji rządowej odnoszącej się do zmian w ustawie o zagospodarowaniu przestrzennym. Na większą ingerencję państwa nie możemy sobie pozwolić.</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#WojciechKatner">Zjawiska, które obserwujemy głównie w wielkich miastach, gdy chodzi o wyprzedaż gruntu musimy chyba uznać za cenę, jaką płacimy za wolność gospodarczą, za liberalizm. Dochodzi jednak przy tym do nagannych postępowań, jak na przykład w Łodzi, gdzie niemal w otulinie parku krajobrazowego wykupiła teren warszawska firma z rodzaju „Krzak”, skupując od szeregu licznych właścicieli prywatnych ziemię. Wiadomo już, że firma ta nie dokonywała transakcji za własne pieniądze, działała jako podmiot podstawiony, w czym utwierdza nas następny jej krok — sprzedaż owych terenów firmie Auchan. Co możemy w podobnych sprawach zrobić? Znalezienie wyjścia pozostawiam państwu posłom.</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#WojciechKatner">Sprawa następna wiąże się z przedłużeniem terminów płatności oraz cen rażąco niskich. Gdy chodzi o tę pierwszą kwestię, wspomniałem wcześniej, że w krajach Unii Europejskiej problem ów stał się tak poważny, że powstał projekt dyrektywy europejskiej, która ma pomóc w jego rozwiązaniu. Nie dalej jak wczoraj otrzymaliśmy kolejną wersję owego projektu i właśnie według niego proponować będziemy rozwiązanie ustawowe jeszcze w roku bieżącym. Nie ukrywam jednak, że kryje się tu dodatkowy kłopot. W grę wchodzi bowiem ustawa, która ma regulować jedynie kwestię terminów płatności, w związku z czym nie bardzo sobie jeszcze wyobrażam jej kształt.</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#WojciechKatner">Na razie przewidujemy jedynie, że będzie to rozwiązanie, według którego terminem podstawowym byłoby 21 dni, a 45 dni byłby to termin maksimum - jak zresztą proponuje się w projekcie wspomnianej dyrektywy europejskiej, w której znajdują się jeszcze propozycje rozwiązań na wypadek, gdyby ów maksymalny termin został przekroczony. My zamierzamy w takim wypadku zaproponować zabezpieczenie wekslowe. Jeżeli nie wchodzi ono w rachubę, stosowany być może jedynie termin 21-dniowy oraz odsetki za następne dni.</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#WojciechKatner">Jak jednak wykazuje dyskusja przeprowadzona dziś w Ministerstwie Finansów, wszystko wskazuje na to, że i taką regulację będzie można jakoś ominąć. Dlatego też w krajach Unii ciągle projekt dyrektywy w tym zakresie jest tylko projektem. Wiadomo też jednak, że w krajach unijnych projekty traktowane są na równi z przepisami - dlatego głównie, że całymi latami nie przybierają kształtu ostatecznych rozwiązań.</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#WojciechKatner">W naszym przypadku należy dołożyć wszelkich starań, by stosowne przepisy zostały tak skonstruowane, żeby nie dało się ich obejść. Muszę na marginesie powiedzieć państwu, że gdybym był radcą prawnym przedsiębiorstwa, które ma się zastosować do planowanej regulacji, już wiedziałbym, jak ją obejść. Widzę nawet cztery sposoby na umknięcie przepisom tego typu.</u>
          <u xml:id="u-21.38" who="#WojciechKatner">Jądro problemu tkwi w tym jak skonstruować przepisy, nie naruszając przy tym wolności zawierania umów? Jak nie skrzywdzić osób, które skarżąc się na nabywców, godzą się jednocześnie na przedłużanie terminów płatności? Pamiętajmy przy tym, że mamy tu w praktyce do czynienia z kredytem kupieckim, nie oprocentowanym, za który można zbudować kolejny supermarket Auchan. Nie chodzi zresztą wcale o wskazanie palcem tego akurat obiektu handlowego, to tylko przykład. Dostawcy - powiedzmy, że piekarze, bo to oni zwrócili się do nas ostatnio w sprawie owych płatności - są zupełnie zagubieni. Ubolewają, oczywiście, nad tak długim zwlekaniem z wypłaceniem im należnych kwot, ale z drugiej strony doceniają to, że codziennie otrzymują pieniądze - z ogromnym poślizgiem, bo za pieczywo dostarczone przed 60 dniami, niemniej otrzymują je.</u>
          <u xml:id="u-21.39" who="#WojciechKatner">W znacznie gorszej sytuacji są na przykład dostawcy ozdób choinkowych przyjętych do sprzedaży w wielkiej sieci na warunkach komisu. W kilka dni po Bożym Narodzeniu większość tych ozdób wróciła do producentów. Taka praktyka woła po prostu o pomstę do nieba. Dlaczego całe ryzyko handlowe zrzucane jest na producenta? Tak być nie może. Jeżeli jednak ktoś zaproponowałby tym producentom niewyrażenie zgody na dostarczenie towaru do sprzedaży na warunkach komisowych, spotkałby się z oburzeniem tych ludzi. Argumentowaliby, że jeśli nie wstawią swego sklepu do sklepów wielkich sieci, to ich firma pozostanie nieznana, a wówczas nawet małe sklepy nie będą chciały nabywać jej produktów. Ten problem wymaga pilnego rozstrzygnięcia, ale nie wiemy, w jaki sposób mogłoby to zostać przeprowadzone. I jeszcze wspomniane ceny rażąco niskie. Na wczorajszym posiedzeniu Rady Ministrów premier stwierdził, że należy stworzyć taki przepis, który byłby skuteczny, skoro ten obecnie obowiązujący nie spełnia swego zadania.</u>
          <u xml:id="u-21.40" who="#WojciechKatner">W propozycjach, które omawiane były we wcześniejszej części posiedzenia, mówiono m.in. o nowelizacji ustawy antymonopolowej, w której miałaby zostać wprowadzone pojęcie ceny rażąco niskiej oraz rażąco wysokiej, tak by stosowne zapisy mogły mieć wpływ na wszczęcie postępowania antymonopolowego. Reprezentująca Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prezes Elżbieta Ostrowska od razu wszakże stwierdziła, iż propozycja ta nie dotyczy przedsiębiorstw handlowych i sytuacja taka utrzyma się przez najbliższe lata, ponieważ nie będzie w tym okresie przedsiębiorstw tego typu, które można by uznać za dominujące.</u>
          <u xml:id="u-21.41" who="#WojciechKatner">Cóż więc można zrobić, gdy permanentnie mamy do czynienia z sytuacją, w której w kolejnych ogniwach sprzedaje się towary po cenie niższej niż cena ich nabycia, a postępowanie takie jest mimo wszystko opłacalne? Jeżeli bowiem któryś handlowiec sprzedaje asortyment ograniczony na przykład do stu towarów, to nie może sobie pozwolić na to, by stale mieć w sprzedaży towar po cenie niższej niż wynosił koszt jego nabycia.</u>
          <u xml:id="u-21.42" who="#WojciechKatner">Gdy ktoś ma jednak sklep sprzedający 100 tysięcy towarów - to sytuacja jest zupełnie inna, to takie postępowanie może być na porządku dziennym. Handlowiec wyprzedający towar po cenie niższej od ceny jego kupna nie odczuje żadnej różnicy finansowej bądź też z góry zakłada powstanie straty. Ale niekoniecznie musi dojść do niej. To kwestia psychologii. Handlowiec decydujący się na przykład na sprzedaż cukru po cenach wyjątkowo niskich układa ten towar na odległych półkach, a klienci zmierzający do dokonania okazyjnego zakupu kupują po drodze mnóstwo innych rzeczy, które w zwykłych okolicznościach nie wzbudziłyby nawet ich zainteresowania. Czy należy więc dążyć do zmiany tego stanu rzeczy? Opcja reprezentowana w tej kwestii przez Ministerstwo Finansów jest taka, by pozostawić sprawy swemu biegowi. Skoro klienci dokonują zakupów, należy uznać to za ich sprawę; jeżeli sprzedawca chce niemal za darmo pozbywać się towaru, to również należy pozostawić jego uznaniu.</u>
          <u xml:id="u-21.43" who="#WojciechKatner">W wielu krajach wprowadzono w życie ustawy związane z omawianymi cenami. W Niemczech na przykład ustawa taka obowiązuje od stycznia 1999 roku, we Włoszech od 31 marca 1998 roku, w Belgii od 14 lipca 1991 roku; we Francji istnieje w tym zakresie ustawa znacznie wcześniejsza, ale i taka, którą wprowadzono w roku 1996. Ponadto przed dwoma tygodniami dyskutowano tę kwestię w parlamencie francuskim, przy czym rzecz dotyczyła paliw, dostarczanych po niższej cenie przez dostawców dużych, w efekcie powstała groźba bankructwa podmiotów małych, których nie stać było na zastosowanie takiej samej obniżki cen.</u>
          <u xml:id="u-21.44" who="#WojciechKatner">Kwestia, o której mówimy, dotyczy więc nie tylko naszego kraju. Wszędzie trwają na ten temat dyskusje, wszędzie rozważa się, jak należy postąpić z cenami, które nie są dumpingowe, lecz quasi-dumpingowe, a zatem nie da się tu zastosować postępowania antydumpingowego. Muszę państwu powiedzieć, że musieliśmy ustąpić dzisiaj w odniesieniu do projektu ustawy o cenach, choć mam głębokie przekonanie, płynące z doświadczeń własnych, także naukowych, że kwestia ta powinna znaleźć rozstrzygnięcie właśnie w ustawie o cenach, w której regulowana jest sprawa kształtowania cen. Minister finansów nie wyraża jednak na to zgody.</u>
          <u xml:id="u-21.45" who="#WojciechKatner">Proponujemy więc w tej sytuacji - w porozumieniu z prezes Elżbietą Ostrowską - podjęcie próby rozwiązania tego problemu w postaci przedstawienia w nieodległym czasie projektu nowelizacji ustawy o zwalczaniu konkurencji. Opisane postępowanie należałoby uznać w tym celu za nieuczciwą konkurencję i wyciągać w stosunku do takich działań odpowiednie konsekwencje. Nie ukrywam jednak, że musimy starannie rozważyć wszelkie aspekty tej sprawy, tym bardziej że na razie nie na wszystko patrzymy jednakowo. Istota rzeczy polega bowiem na tym, iż ustawa o nieuczciwej konkurencji skonstruowana jest w ten sposób, że dochodzenie przez poszkodowanych roszczeń odbywać się ma na zasadach cywilnoprawnych. My zaś proponujemy nadanie w niej odpowiednich uprawnień Inspekcji Handlowej, która mogłaby wówczas przeprowadzać badania i od razu w wypadku stwierdzenia naruszenia przepisów nakładać przewidziane w takich okolicznościach sankcje.</u>
          <u xml:id="u-21.46" who="#WojciechKatner">W propozycji zmiany ustawy o cenach miałoby to być rozwiązanie polegające na wprowadzeniu bardzo wysokich opłat na rzecz budżetu oraz obowiązku zwrócenia pieniędzy osobie, której towary sprzedane zostały za tak niską cenę - i to wszystko w trybie natychmiastowym. Gdyby było wiadomo, że w grę wchodzi taki właśnie tryb, działanie przepisów okazałoby się na pewno skuteczne. Starą zasadą prawniczą jest, że nie tyle ważne jest brzmienie przepisu, ile świadomość, iż wykonywany jest on skutecznie i od razu. Może państwo posłowie przy pracy nad ustawą o cenach dojdą do wniosku, że racja leży po naszej stronie? My wszakże musimy zachować lojalność i zachowywać się w sposób zgodny z postanowieniami Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-21.47" who="#WojciechKatner">Reasumując, przypomnę, że w naszych działaniach staramy się o to, by ingerencja państwa w funkcjonowanie handlu była zgoła minimalna i występowała jedynie w wypadkach absolutnie koniecznych. W tychże jednak wypadkach działanie przepisów powinno być wyłącznie skuteczne, gdyż w przeciwnym razie przepisy nie mają sensu. Chodzi o osiągnięcie stanu, w którym z czystym sumieniem będziemy mogli stwierdzić, że nie budujemy państwa prawnie naiwnego. Żadne państwo nie może dobrze funkcjonować w warunkach prawnej naiwności, przejawiającej się m.in. w tym, że co chwilę niemal dochodzi się do wniosku, iż konieczna jest nowelizacja kolejnych przepisów, ponieważ aktualne okazują się nieskuteczne, nie zapewniające ochrony słabszym. Pamiętajmy, że w prawie cywilnym od wieków sytuacja wygląda tak, że rację ma wierzyciel, a nie dłużnik, a słabszemu należy zapewnić ochronę. Właśnie pod kątem potrzeb słabszych powinniśmy konstruować przepisy.</u>
          <u xml:id="u-21.48" who="#WojciechKatner">Panie przewodniczący, ponieważ poseł koreferent Adam Szejnfeld wysoko ocenił program rozwoju handlu przedstawiony przez Ministerstwo Gospodarki, może należałoby się jedynie zastanowić nad jego udoskonaleniem w toku realizacji? Oczywiście, musimy trzymać się terminów, na co zwrócił uwagę poseł Grzegorz Walendzik. Zdaję sobie sprawę, że najskuteczniejsze by było wprowadzenie naszego programu od zaraz, ale wiem również, iż jest to w praktyce niemożliwe, tym bardziej że istnieją rozbieżności w zasadniczych sprawach, a do przedstawienia projektu Sejmowi konieczna jest zgoda wszystkich resortów. Muszę poinformować państwa, że nie wiadomo mi nic o inicjatywie wspomnianej w dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-21.49" who="#WojciechKatner">Może inicjatywy poselskie mogłyby przyspieszyć sprawę? Deklaruję ze swej strony chęć współdziałania ministerstwa w tym zakresie, o ile tylko projekty nie będą zawierać rozwiązań powodujących nadmierną ingerencję w sferę handlu i jeśli nie wywołają zastrzeżeń mówiących o tym, iż występujemy przeciwko wolnemu rynkowi. Tym bardziej że nie występujemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JacekPiechota">Dziękuję bardzo. Z wielkim zainteresowaniem i pozytywnym nastawieniem słuchaliśmy wystąpienia pana ministra i wypada jedynie żałować, że zepsuł pan nieco jego efekt, stwierdzając pod koniec swej wypowiedzi, iż pozostanie pan lojalny wobec uzgodnień rządowych. To jednak, naturalnie, tylko uwaga tytułem żartu.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#JacekPiechota">Wracając zaś do meritum, dodam, że współpraca z naszą Komisją została w resorcie przypisana w jakiś sposób wiceministrowi Tadeuszowi Donocikowi, zajmującemu się problematyką małej i średniej przedsiębiorczości. O inicjatywie podjętej przez Komisję Małych i Średnich Przedsiębiorstw, a prowadzonej przez posła Grzegorza Walendzika, informowaliśmy kierownictwo resortu gospodarki. Sądzę więc, że sprawa ta utknęła gdzieś po drodze, lecz nie widzę przeszkód, by obecnie znowu podjąć starania w kierunku wskazanym przez tę inicjatywę.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#JacekPiechota">W odpowiedzi na sugestię pana ministra informuję, że gotowi jesteśmy do współpracy z resortem i chętnie podejmiemy cały szereg inicjatyw związanych z ewentualnymi zmianami obowiązującego aktualnie prawa, tak by przepisy lepiej pasowały do realiów i odpowiadały w większym stopniu naszym poglądom. Z satysfakcją zaś mogę stwierdzić, że poglądy te zbieżne są z poglądami kierownictwa resortu gospodarki. Mam nadzieję, że zwierzenia pana ministra na temat umiejętności doradzania w kwestii obejścia dyrektywy unijnej nie oznaczają chęci szukania tego rodzaju pracy, a zatem mogę przypuszczać, że przed nami długa jeszcze współpraca.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#JacekPiechota">Kiedy mowa była o przepisach ustawy o języku polskim, jak też wcześniej o istniejących w tym zakresie przepisach, doszliśmy z posłem Adamem Szejnfeldem do wniosku, że egzekucja ich zawsze pozostawiała wiele do życzenia. Nie tylko ich zresztą, ponieważ wyegzekwowanie jakichkolwiek przepisów stanowi w naszym kraju niekiedy poważny problem. Może główny inspektor Inspekcji Handlowej, pan Andrzej Królikowski byłby w stanie podpowiedzieć nam jakieś sposoby na poprawę tej sytuacji? Może warto by poświęcić tej kwestii odrębne posiedzenie Komisji? Myślę, że gdy będziemy planować tematykę posiedzeń na kolejne półrocze, powinniśmy wrócić do tej sprawy. Przykładów na łamanie przepisów w zakresie ochrony polszczyzny jest mnóstwo, spotykamy się z nimi codziennie. Już tylko jako ciekawostkę podam, że gdy kupowałem dziś piankę do golenia, to jedynym zrozumiałym słowem wśród innych słów zamieszczonych na opakowaniu wydało mi się słowo „gillette”, które chyba również trudno uznać za słowo polskie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#ElżbietaOstrowska">Postaram się krótko uzupełnić swą poprzednią wypowiedź o sprawy podniesione w toku dyskusji. I tak jeśli chodzi o oznakowanie towarów w języku polskim, to rzeczywiście nie mamy do czynienia z żadnym novum; przepisy tego typu funkcjonują od lat, tyle że nie były do tej pory zagrożone sankcją karną, co w oczywisty sposób utrudniało ich egzekwowanie. Od wczoraj weszła w życie ustawa o języku polskim, która poza grzywną przewiduje możliwość nawiązki, a zatem znacznej dolegliwości finansowej dla przedsiębiorcy nie przestrzegającego przepisów tego rodzaju.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#ElżbietaOstrowska">Na straży tejże ustawy w zakresie związanym z obrotem handlowym stoi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Inspekcja Handlowa. Już w okresie wyprzedzającym o kilka tygodni wejście w życie ustawy otrzymywaliśmy liczne zapytania napływające od przedsiębiorców, którzy prosili o wyjaśnienia w zakresie konkretnych nazw, możliwości ich przekształcania w wersje polskojęzyczne. Jesteśmy więc zdania, iż ustawa ta stanowi pewien instrument, który umożliwi zapanowanie nad naszym rynkiem i doprowadzenie do posługiwania się polszczyzną, jak też do tego, że każdy towar opatrzony będzie wszelkimi oznaczeniami, instrukcjami obsługi wydrukowanymi po polsku. Stanie się on więc bardziej dostępny dla konsumentów i znacznie dla nich użyteczniejszy niż w sytuacji, gdy polskimi informacjami nie był opatrzony.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#ElżbietaOstrowska">Była w dyskusji również mowa o oznaczaniu lokali przedsiębiorstw. Poseł Jacek Piechota wyraził opinię, że to zapewne nie najważniejszy element, w związku z czym nie istnieje w zasadzie potrzeba sprawdzania, czy lokal przedsiębiorstwa, sklep jest odpowiednio oznakowany, jak też, że być może mamy tu do czynienia z przepisem martwym.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#ElżbietaOstrowska">Jestem w tej kwestii odmiennego zdania, a to z tego względu, iż sprzedawca nie może pozostawać anonimowy wobec konsumentów, chociażby z tego powodu, że nie wiadomo wówczas, gdzie należy dochodzić reklamacji, jaki adres podać, gdy chodzi o podlegający reklamacji towar, co do którego konsument podejmie decyzję wystąpienia do sądu polubownego czy też na drogę sądową. To sprawy tylko pozornie drobne, lecz ze skarg kierowanych do UOKiK wiemy, że klienci często miewają problemy z podaniem m.in. danych, o których wspomniałam. A w takich wypadkach sąd nie przyjmuje pozwu.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#ElżbietaOstrowska">Opowiadamy się oczywiście, za liberalizacją tam, gdzie jest to zasadne, natomiast podstawowe wymogi wobec przedsiębiorców powinny być naszym zdaniem zachowane, przynajmniej te, które dają konsumentom pewien instrument dochodzenia swych roszczeń.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#ElżbietaOstrowska">Leżą przede mną wyniki najświeższej ogólnokrajowej kontroli przygotowanej na zlecenie prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przez Inspekcję Handlową. Kontrola dotyczyła prawidłowości funkcjonowania wielkopowierzchniowych obiektów handlowych, a jednym z jej elementów było stwierdzenie, jakie są proporcje artykułów krajowych i importowanych w asortymencie poszczególnych hiper- i supermarketów. Wyniki jeszcze nie są podsumowane, niemniej jednak już na pierwszy rzut oka widać, że w poszczególnych grupach asortymentowych udział wyrobów polskich wynosi do trzydziestu kilku — co notabene jest rzadkością — poprzez 50–60–70 procent — najczęściej — do 90, a nawet 100 procent. Można zatem sądzić, że powtarzany często zarzut o wypieraniu produktów polskich przez zagraniczne w handlu wielkosieciowym bywa stawiany na wyrost. Z otrzymanych materiałów wynika bowiem wyraźnie, że rzeczywistość jest inna. Dodam, że nie jest to efekt sporadycznej kontroli. Podobna została przeprowadzona przed dwoma laty, a jej wyniki zbliżone były do dzisiejszych, co oznacza, że i udział produktów krajowych w asortymencie wielkopowierzchniowych obiektów handlowych utrzymuje się na zbliżonym poziomie, w granicach 60–70 procent.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#ElżbietaOstrowska">Sądzę, że nie byłoby dobrze, gdybyśmy wielkim sieciom, ale i innym palcówkom handlowym czynili zarzut z tytułu uzupełniania przez nie oferty towarowej artykułami importowanymi. Taki bowiem zabieg zwiększa możliwości wyboru dokonywanego przez konsumentów. Z różnych badań socjologicznych prowadzonych w ostatnim czasie wynika jednoznacznie, że możliwość wyboru między towarami krajowymi i zagranicznymi uważana jest za jedną z największych zdobyczy transformacji ustrojowej. Nie pozbawiajmy więc konsumentów owej zdobyczy w imię preferowania polskich towarów w asortymencie sieci sklepowych.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#ElżbietaOstrowska">Jeśli chodzi o wprowadzenie nowych regulacji prawnych dotyczących stosowania przez wielkie sieci ceny sprzedaży niższej od ceny zakupu towaru, to minister Wojciech Katner zapoznał już państwa z pewnymi koncepcjami w tej dziedzinie. Jak rozumiem, zespół powołany decyzją Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, podobnie jak i zainteresowane resorty, będzie starał się wypracować taką koncepcję, która pogodzi interesy wszystkich stron. Proszę bowiem pamiętać, że ta sprzedaż poniżej kosztów zakupu często jest elementem polityki prokonsumenckiej stosowanej przez wielkie sieci. W grę wchodzą promocje, okazjonalne obniżki cen itp. Należy zatem uważać, by ograniczając działania o charakterze nieuczciwej konkurencji, zmierzającej do wyeliminowania innych przedsiębiorstw z rynku, zwłaszcza mniejszych sieci, nie popaść w przesadę, która w efekcie doprowadzić może do skrępowania działalności gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#ElżbietaOstrowska">Będziemy pracować nad propozycjami w odniesieniu do ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Chciałbym wszakże zwrócić uwagę na fakt, iż zmiana obecnie obowiązującego w tej ustawie trybu sądowego na tryb administracyjny nie oznacza bynajmniej automatycznego zwiększenia liczby urzędników ani kontrolerów. Wprawdzie tryb sądowy jest niesprawny, ponieważ procedury ciągną się w nieskończoność, co obraca się niekiedy przeciwko powodom, lecz i tryb administracyjny podporządkowany jest konkretnym wymogom i rodzi określone koszty, które w wyniku przyjęcia proponowanych zmian będzie musiał ponosić budżet państwa, finansując organy kontroli. Tryb administracyjny również kieruje się pewnymi procedurami, które niekiedy także wymagają czasu, zwłaszcza jeżeli liczba spraw gwałtownie wzrośnie. Wówczas nieuchronna będzie sytuacja, w której na efekty kontroli trzeba będzie także poczekać. Musimy spojrzeć prawdzie w oczy: w dyskutowanej kwestii nie ma rozwiązań prostych i łatwych do przeprowadzenia, działających niemal od ręki, jak sobie to niekiedy wyobrażamy.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#ElżbietaOstrowska">I już chyba ostatnia uwaga. Otóż obawiam się, byśmy w tych naszych uzasadnionych skądinąd działaniach, zmierzających do uporządkowania kanałów dystrybucji, uporządkowania sfery kontaktów między wielkimi sieciami a drobnym handlem i dostawcami, nie stracili z oczu konsumentów. Przecież to właśnie im ma służyć handel, a nie handlowcom. To konsumenci poprzez swój wybór decydują, czy zakupów dokonywać będą w super- i hipermarketach, czy też w małych sklepach. Jeżeli zatem w sposób administracyjny będziemy nadmiernie chronić polski handel tylko dlatego, że jest on polski, a nie dlatego, że odznacza się sprawnością, większą użytecznością dla konsumentów, to będzie oznaczać, że na konsumentów przenosimy koszty związane z niesprawnością handlu. Dlatego też jestem zdania, że musimy chronić to, co na ochronę tę zasługuje, nie zapominając przy tym, czemu w ostatecznym rachunku ma służyć handel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JacekPiechota">Apeluję o nieco dłuższą perspektywę patrzenia, o co zresztą jako Komisja apelowaliśmy wielokrotnie. Rzecz bowiem w tym, że jeśli nie będziemy egzekwowali obowiązku umieszczania w obiektach handlowych polskich towarów, obowiązku szanowania polskiego producenta, pozwolimy siłą rzeczy na sytuację, w której rozwój sieci finansowany będzie przez polskich producentów - jak zresztą dzieje się dziś często - a niebawem okaże się, że konsument, którego tak chronimy, nie będzie miał gdzie zarabiać. Jeżeli zaś nie będzie zarabiał, to i nie będzie kupował towarów, w wielkich sieciach również.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#JacekPiechota">Cała sytuacja, w obliczu której stanęliśmy, ma znacznie głębsze dno, niżby się z pozoru wydawało, jak też więcej aspektów niż tylko prawo konsumenta. Musimy więc na rzecz tę patrzeć całościowo, uwzględniając wszelkie jej aspekty. Zgadzamy się, oczywiście, z prokonsumenckim nastawieniem, a zatem tym bardziej musimy szukać rozwiązania jak najbliższego złotemu środkowi. Powinniśmy więc mieć na względzie nie tylko ochronę polskiego kupca z samego założenia, że mamy go bronić, lecz dlatego, że za tym kryje się szereg bardzo istotnych dla polskiej gospodarki spraw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#AndrzejKrólikowski">Mówiąc szczerze, problemy, w odniesieniu do których zamierzałem zabrać głos, poruszyła już prezes Elżbieta Ostrowska, w związku z czym dodam kilka słów w niektórych sprawach. I tak w kwestii likwidacji anonimowości sprzedawców chciałbym przypomnieć, iż regulacje w tym zakresie wprowadził ustawodawca w ustawie o działalności gospodarczej, wskazując, że palcówka musi być oznaczona za pomocą szyldu zawierającego elementy informacji odnoszącej się do podmiotu prowadzącego działalność, jak również do rodzaju owej działalności.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#AndrzejKrólikowski">Padły w dyskusji przypuszczenia, że być może niektóre z naszych kontroli opierają się na sprawdzaniu, czy kontrolowani przestrzegają nieżyciowych przepisów, co podważałoby sens działania kontrolerów. Myślę, że to nie tak wygląda. Oczywiście, może się zdarzyć, że gdzieś w terenie któryś inspektor postąpi w opisany sposób, podejmując działania, które dziś uważamy za typowe dla minionej epoki. Generalnie jednak rzecz ujmując, nawet w okresie obowiązywania poprzednich zapisów ustawy o Państwowej - wówczas - Inspekcji Handlowej, czyli przed 31 grudnia 1998 roku, kiedy to naszym głównym zadaniem było zwalczanie spekulacji i ochrona mienia społecznego, nie zajmowaliśmy się w rzeczywistości zwalczaniem spekulacji, lecz prowadzeniem kontroli o charakterze prokonsumenckim.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#AndrzejKrólikowski">Do dziś zresztą staramy się zapomnieć o tym, co jeszcze widnieje w zapisach ze starych rzeczy, niemożliwych w obecnych realiach do realizacji i niepotrzebnych. Nie da się bowiem ukryć, że zapisy takie jeszcze istnieją, mimo że ustawa o Inspekcji Handlowej uległa zasadniczej modyfikacji od 1 stycznia 1999 roku, a relikty, o których mówię, są zgoła szczątkowe.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#AndrzejKrólikowski">Jeśli chodzi o przestrzeganie regulacji odnoszących się do obowiązku opatrywania towarów polskimi napisami, to sytuacja w tym względzie nie wygląda wzorcowo. W obiektach handlowych znajduje się przecież wiele towarów pozbawionych odpowiedniej informacji w języku polskim. Nie ukrywam, że zamierzaliśmy skontrolować przestrzeganie przepisów w tym zakresie w związku z wejściem w życie ustawy o języku polskim, aktu prawnego bardzo ważnego; nie ma aktu wyższego rangą, który mówiłby jeszcze coś na ten temat. Kontrola taka na pewno się odbędzie. Niemniej jednak chciałbym się z państwem podzielić informacją, że przed dwoma tygodniami byłem w Ikei, sztandarowym, moim zdaniem, wielkopowierzchniowym sklepie, w którym nawet kanapa nie była opisana po polsku ani też krzesło czy inny mebel. Podczas tej ostatniej wszakże wizyty, w Jankach, ujrzałem, ku mojemu zdziwieniu, iż pojawiły się tam polskie opisy, a nawet więcej - dodano również inne polskojęzyczne informacje, polegające m.in. na wymienieniu części składających się na dany mebel itp.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#AndrzejKrólikowski">Odnoszę więc wrażenie, że sześciomiesięczne vacatio legis dla ustawy o języku polskim już przynosi pożądane skutki. Nie oznacza to, że wszędzie jest już wszystko zgodne z tymi przepisami. Będziemy zatem zwracać szczególną uwagę na to, by na wszystkich wyrobach znajdowały się informacje po polsku. Dodać trzeba, że otrzymujemy bardzo liczne zapytania z tej dziedziny, napływające od kupców, zwłaszcza importerów, którzy chcą wiedzieć, jak mają wyglądać wymagane przez ustawę oznakowania. Wiemy, że ustawa ujmuje sprawę bardzo ogólnie, dlatego też pytań z nią związanych napływa ogromnie wiele. Mam jednak nadzieję, że uporamy się z tym nawałem, podobnie jak z kontrolą w tym zakresie. Członkowie Komisji wykazują wielkie zainteresowanie tym tematem, w związku z czym wyniki owej kontroli przekażemy państwu do wiadomości, kiedy dokonamy podsumowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JacekPiechota">Szanowni państwo. Myślę, że odbyta dziś dyskusja była bardzo interesująca i obejmująca wiele kwestii, co jest - moim zdaniem - wymowną przesłanką do dalszych prac Komisji.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#JacekPiechota">W gronie prezydium uzgodniliśmy propozycję, którą chciałbym teraz państwu przekazać. Otóż jesteśmy zdania, iż na podstawie zakończonej właśnie dyskusji, wygłoszonych uwag powinniśmy jako prezydium przygotować projekt opinii Komisji Małych i Średnich Przedsiębiorstw, który przedstawilibyśmy do uchwalenia na następnym naszym posiedzeniu. Rzecz w tym bowiem, że zaprezentowany nam przez ministra Wojciecha Katnera „Program rozwoju handlu wewnętrznego do 2003 roku” nie został jeszcze przyjęty przez rząd. Skierowalibyśmy zatem na ręce premiera opinię na temat tego programu. Należałoby uczynić to jak najszybciej, przed przyjęciem dokumentu przez Radę Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#JacekPiechota">Jestem zdania, że cały szereg kwestii podniesionych w toku dyskusji nadaje się do wpisania wprost do projektu. Myślę też, że moglibyśmy spróbować podpowiedzieć premierowi Jerzemu Buzkowi, iż ustawa o terminach płatności jest ustawą, której materia nadaje się do takiego właśnie uregulowania. Myślę również, że warto pamiętać, iż premier Wielkiej Brytanii Tony Blair taką właśnie ustawę wprowadził tuż po objęciu stanowiska, a problematyka z tym związana była jednym z głównych elementów jego programu wyborczego. Panie ministrze, zachęcam do kontaktów z podkomisją, której przewodniczy poseł Grzegorz Walendzik; być może w ten sposób prace nabiorą szybszego tempa. Ponieważ projekt opinii przedstawimy na następnym posiedzeniu, nie kończymy rozmowy na temat dzisiaj omawianej problematyki. Czy wyrażają państwo zgodę na tę propozycję? Tak. Dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#JacekPiechota">Mam jeszcze kilka komunikatów. Jak wspomniałem wcześniej, 23 maja odbędzie się pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym. Marszałek Sejmu zadecydował, iż czytanie to nie nastąpi na posiedzeniu plenarnym, lecz w gronie Komisji: Małych i Średnich Przedsiębiorstw, Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#JacekPiechota">24 maja odbędziemy posiedzenie wspólne z Komisją Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisją Gospodarki w sprawie praw własności przemysłowej.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#JacekPiechota">25 maja zaś spotkamy się w gronie naszej Komisji, a posiedzenie poświęcimy ocenie małych i średnich przedsiębiorstw jako miejsca pracy. Głównym problemem, na który chcemy zwrócić uwagę, jest wpływ obciążeń biurokratycznych na działalność tych przedsiębiorstw. Czy są inne uwagi bądź wnioski? Nie ma.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#JacekPiechota">Dziękuję wszystkim państwu za udział w obradach. Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>