text_structure.xml
98.8 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#GrażynaStaniszewska">Otwieram posiedzenie. Witam serdecznie wszystkich naszych gości: przedstawicieli licznie reprezentowanych związków zawodowych szkół wyższych, Parlamentu Studentów RP, Konferencji Rektorów Wyższych Szkół Niepublicznych, Komitetu Badań Naukowych, Polskiej Akademii Nauk, Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. Witam pana ministra Jerzego Zdradę, który reprezentuje Ministerstwo Edukacji Narodowej.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#GrażynaStaniszewska">Dzisiejsze posiedzenie poświęcone jest omówieniu jednej sprawy, a mianowicie kierunkom zmian systemowych i legislacyjnych w szkolnictwie wyższym oraz założeniom projektu ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym. Powiem szczerze, że już długo oczekujemy na projekt tej ustawy. Mieliśmy to w planie pracy w ubiegłym roku, ale niestety projekt nie był gotowy. Obecnie planowaliśmy rozpoczęcie debaty już nad projektem roboczym ustawy w marcu i znowu do tego nie doszło. Ponieważ ciśnienie środowiska jest ogromne, doszliśmy do wniosku, że skoro Rada Ministrów wykonała pierwsze podejście do zmian w szkolnictwie wyższym rozważając założenia do projektu ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym, powinniśmy zwrócić się do resortu o informację na temat założeń przedłożonych Radzie Ministrów, abyśmy również dokonali takiego pierwszego podejścia. Chcemy wspólnie z przedstawicielami resortu i zaproszonymi gośćmi przedyskutować założenia do projektu ustawy.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#GrażynaStaniszewska">Czy do porządku obrad są jakieś uwagi?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KrystynaŁybacka">W związku zaproponowanym jednopunktowym porządkiem obrad mam pytanie formalne. Jest ono skierowane do pana ministra Zdrady, a nie do prezydium Komisji. Otrzymaliśmy, nie bez trudności, założenia projektu ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. W międzyczasie część członów prezydium prywatnymi kanałami otrzymała również wielostronicowy projekt ustawy i ja mam go w ręku. Proszę o odpowiedź, czy to, czym mamy się dzisiaj zająć, będzie dotyczyło wyłącznie założeń do projektu ustawy, czy też będziemy mówili o projekcie, który już jest znany w środowisku akademickim. Dodam, że te dwa dokumenty różnią się między sobą zasadniczo. Byłabym wdzięczna, gdyby pan minister, informując Komisję o stanie prac nad projektem ustawy, zechciał ustosunkować się do projektu, który trzymam w ręku.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#GrażynaStaniszewska">Sądzę, że pan minister od tego rozpocznie swoją informację. Pytam państwa: czy do porządku obrad są jakieś uwagi lub propozycje?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JanZaciura">Mam pytanie do prezydium. Czym ma się zakończyć nasza dyskusja nad założeniami wstępnymi do projektu ustawy? Czy w ten sposób wypełnimy naszą funkcję konsultanta przed skierowaniem projektu ustawy do parlamentu, czy też zakończymy nasze rozważania jakąś rekomendacją?</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#GrażynaStaniszewska">Wysłuchamy informacji i zadamy pytania, i - jak sądzę - ministerstwo też wyciągnie jakieś wnioski z debaty, jaką tutaj odbędziemy. Mamy taką nadzieję. Będziemy też dopingować resort o przyspieszenie prac nad projektem, aby jak najszybciej trafił on do Sejmu.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#GrażynaStaniszewska">Skoro nie ma innych propozycji do porządku obrad, przystępujemy do prezentacji założeń do projektu ustawy. Głos ma pan minister Jerzy Zdrada.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JerzyZdrada">Na wstępie wyjaśnię kwestię, o którą pytała pani posłanka Krystyna Łybacka. Tekst założeń otrzymaliście państwo w kilka godzin po zażądaniu ich przez prezydium Komisji. Nie było z tym żadnych trudności. Przedstawiamy założenia do projektu ustawy tak, jak się przedstawia wszystkie założenia, tzn. jest to omówienie głównych kwestii i kierunków, w jakich zmierza rozwiązanie tych kwestii. Prezentowaliśmy to już od kilku miesięcy w różnych gremiach nie jako założenia, ale jako pewną koncepcję, m.in. na posiedzeniu prezydium Polskiej Akademii Nauk czy na Konferencjach Rektorów. Nie jest to więc sprawa nowa, jeżeli chodzi o sam pomysł nowej ustawy.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#JerzyZdrada">Projekt tej ustawy rzeczywiście powstaje długo, może za długo. Najważniejszy będzie efekt końcowy, tj. to, co przedstawimy w formie projektu już dopracowanego. Obecnie możemy zreferować założenia. Nie wiem, co pani posłanka Krystyna Łybacka ma jako projekt w swoich rękach, ponieważ prace trwają od stycznia 1998 r. W tym czasie pojawiały się różne wersje robocze, np. prof. Seweryńskiego i prof. Wojtyły. Może któraś z takich wersji trafiła do państwa. Możemy prosić naszych doradców, naszych współpracowników czy osoby, z którymi konsultujemy założenia projektu - bo przecież nie wymyślamy tego tylko przy biurkach, ale w dyskusji ze środowiskiem - o pewną dyskrecję. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że budzi to duże zainteresowanie.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#JerzyZdrada">Uwagi pani posłanki, że założenia odbiegają od projektu ministerialnego, może dotyczyć jakiejś wcześniejszej wersji, ale w ostatnim etapie prac roboczych, które nie są upublicznione, nie różni się od tych założeń. Założenia wrażają to, co chcemy zawrzeć w projekcie ustawy. Założenia są konsultowane z resortami i na najbliższym posiedzeniu Rady Ministrów wypowie się ona, co dalej robić z projektem ustawy o szkolnictwie wyższym. Mam nadzieję, że za tydzień lub dwa tygodnie projekt roboczy będzie już na tyle przygotowany, że będzie mógł być przekazany do konsultacji ze środowiskiem, ale jako projekt roboczy ministerialny, a nie jako projekt rekomendowany przez Radę Ministrów, chyba że Rada Ministrów inaczej zadecyduje. Dopiero potem przygotowalibyśmy projekt, który byłby przedstawiony do pełnych uzgodnień międzyresortowych i skierowany do konsultacji ze związkami zawodowymi. Rada Ministrów zdecyduje następnie, czy projekt ma być skierowany na drogę legislacyjną. Spodziewamy się, że ten etap prac zakończylibyśmy w końcu czerwca, a więc w lipcu Komisja otrzymałaby projekt, który mógłby być poddany normalnej procedurze legislacyjnej.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#JerzyZdrada">Naszym celem jest, aby zakończyć tę procedurę przed 17 października, kiedy upływa konstytucyjny termin obligujący nas do przedstawienia nowych projektów rozwiązań prawnych, dostosowanych do nowej konstytucji. Mam nadzieję, że wypełnimy to zadanie na miesiąc przed upływem tego terminu. W związku z tym Komisja stanie na jesieni przed poważnymi problemami legislacyjnymi dotyczącymi zarówno sfery edukacji, jak i sfery szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#JerzyZdrada">Dzisiaj przedstawiam państwu założenia do projektu ustawy, a więc koncepcję ideową i propozycje niektórych ważniejszych rozwiązań, które w tej ustawie się znajdą. Zreferuję tylko te, które w naszym przekonaniu stanowią o istotnej różnicy między prawem obecnie obowiązującym a tym, co chcielibyśmy, aby weszło w życie na mocy decyzji parlamentu.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#GrażynaStaniszewska">Przyjmujemy tę informację rozumiejąc, że oficjalnego projektu ustawy jeszcze nie ma, że pojawi się on dopiero w czerwcu i zostanie skierowany do konsultacji, a my dostaniemy go do pracy na wakacje, a może po wakacjach.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JerzyZdrada">Moim zdaniem, do prac legislacyjnych przystąpimy wszyscy razem, po uzyskaniu opinii o tym oficjalnym projekcie, dopiero we wrześniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#KrystynaŁybacka">Mam nadzieję, że nie będzie to projekt opatrzony klauzulą pilności.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JerzyZdrada">Niczego takiego w tym momencie nie prze-widujemy. Oczywiście, w interesie szkolnictwa wyższego byłoby, aby jak najszybciej nowe prawo zostało uchwalone, m.in. z tych zasadniczych powodów, jakie zawarte są w art. 70 ust. 2 konstytucji. Jest to cała sfera związana z finansami szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#JerzyZdrada">W 1990 r. parlament uchwalił ustawę o szkolnictwie wyższym oraz ustawą o tytule i stopniach naukowych. W 1997 r. do tych regulacji prawnych doszła nowa ustawa o wyższych szkołach zawodowych, która stworzyła nowy typ uczelni wyższej w Polsce. Wreszcie w roku 1998 została uchwalona ustawa o pożyczkach i kredytach studenckich. Są to najważniejsze regulacje, które dotyczą najważniejszych zagadnień związanych ze szkolnictwem wyższym i studiowaniem. Pod rządami tych regulacji osiągnęliśmy poziom skolaryzacji wyrażający się liczbą 1 300 000 studentów. Okazało się, że rozwiązania wprowadzone w 1990 r., a które dotyczyły rozszerzenia uprawnień autonomicznych uczelni, zlikwidowania limitów przyjęć, stworzenia możliwości zakładania uczelni niepublicznych, zaowocowały wielkim rozwojem szkół zarówno państwowych, jak i niepaństwowych. Obecnie w szkołach niepaństwowych kształci się ponad 300 tys. studentów, niestety 78% na studiach zaocznych. Jeżeli te liczby odniesiemy do 390 tys. studentów w 1989 r., już to pokazuje, jak olbrzymi wysiłek został zrobiony w szkolnictwie wyższym i we wszystkich typach szkół. Podczas tego dynamicznego albo, jak kto woli, nawet rewolucyjnego rozwoju szkolnictwa wyższego zaszły również niekorzystne zjawiska, poczynając od obniżenia nakładów na jednego studenta. Mimo iż ponad trzykrotnie wzrosła liczba studiujących, to tylko liczebność kadry nauczycieli akademickich wzrosła o niespełna 8%. Nastąpiło zachwianie pewnych ważnych proporcji i rażąco odbiega to od sytuacji w krajach wysoko rozwiniętych, zwłaszcza na przodujących uniwersytetach, gdzie przypada 3–4 studentów na nauczyciela akademickiego, podczas gdy u nas w niektórych sektorach szkolnictwa wyższego przypada ponad 30 studentów.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#JerzyZdrada">Biorąc pod uwagę te wszystkie zjawiska, trzeba powiedzieć, że została dokonana rewolucja edukacyjna polegająca także na tym, że znaczna część studiujących podjęła studia za własne pieniądze. Ta możliwość studiowania za własne pieniądze obejmuje już blisko 60% studentów. Są to wszyscy studenci uczelni niepublicznych i znaczna część studentów uczelni państwowych studiujących w systemie kształcenia zaocznego lub wieczorowego.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#JerzyZdrada">Rozwój szkolnictwa wyższego dotyczy zwłaszcza niektórych kierunków. Inne są proporcje studiujących w uczelniach państwowych na kierunkach matematyczno-przyrodniczych, a inne na kierunkach prawnych, socjologicznych, politologicznych, administracyjnych. Dynamiczny wzrost liczby studentów występuje na kierunkach, które mają aktualnie wielki popyt rynkowy. Takie są niektóre konsekwencje generalne tego, co stało się w 1990 r.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#JerzyZdrada">W 1994 r. nie tylko w środowisku akademickim podjęto dyskusje o konieczności przeprowadzenia reformy prawa dotyczącego szkolnictwa wyższego. W różnego rodzaju gremiach formułowane były koncepcje, w jakim kierunku i co należy przede wszystkim uregulować w tym prawie. Od 1997 r. na pierwszy plan w tych rozważaniach zaczęła wysuwać się sprawa odpłatności czy współpłatności za studia jako jedno z zagadnień, które należałoby rozwiązać.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#JerzyZdrada">W wyniku tych dyskusji trwających od pięciu lat, a w niektórych środowiskach dłużej, powołano dwa zespoły. W zespole pana prof. Osiowskiego - byłego przewodniczącego Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego - przygotowane zostały założenia reformy prawa o szkolnictwie wyższym. Drugi zespół, powołany przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich pod przewodnictwem rektora Politechniki Warszawskiej prof. Woźnickiego, również zaczął przygotowywać koncepcję modelu uczelni wyższej. Te prace, dyskusje w środowisku i pewne elaboraty, a także rozważania prowadzone w sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży podczas których postulowaliśmy przygotowanie nowego prawa i długofalowej polityki edukacyjnej, zaowocowały tym, że po uformowaniu się obecnego rządu postanowiliśmy podjąć prace nad nowym prawem o szkolnictwie wyższym. Prace takie zostały zainicjowane w styczniu ubiegłego roku. Dwóm profesorom prawa powierzyliśmy zadanie przygotowania rocznego projektu autorskiego prawa o szkolnictwie wyższym. Opracowanie to spotkało się z bardzo radykalną krytyką środowiska akademickiego w czerwcu ubiegłego roku. Po wniesieniu poprawek otrzymaliśmy nowy projekt w styczniu bieżącego roku, ale w resorcie uznaliśmy, że on nie może również stać się materiałem, nad którym można by rozpocząć dyskusję środowiskową. W związku z tym powierzono mnie, jako wiceministrowi w resorcie edukacji, obowiązek koordynowania prac zespołu złożonego z pracowników ministerstwa, konsultującego się z wybranymi ekspertami tymi, którzy chcieli z nami współpracować w sposób merytoryczny. Zespół ten przygotował założenia do ustawy i pracuje obecnie nad tekstem jej projektu, który, jak powiedziałem, oficjalnie zostanie państwu przedstawiony w czerwcu do konsultacji.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#JerzyZdrada">W wyniku tych prac powstał sześciostronicowy tekst zawierający omówienie najważniejszych założeń projektu ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i przedstawię teraz najważniejsze punkty tego opracowania.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#JerzyZdrada">Po pierwsze, chcemy dostosować prawo o szkolnictwie wyższym do wymogów konstytucji. Jest to niezbędne, bez względu na to, czy opracujemy projekt nowej ustawy, czy tylko szeroką nowelizację dotychczasowej ustawy.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#JerzyZdrada">Po drugie, chcemy objąć tą ustawą całe szkolnictwo wyższe w Polsce, łącznie ze szkolnictwem wojskowym. Chcemy ministrowi właściwemu do spraw edukacji narodowej podporządkować, jako ministrowi nadzorującemu, wszystkie uczelnie wyższe, które obecnie są podporządkowane ministrowi edukacji, ale również innym ministrom branżowym, np. ministrowi zdrowia, ministrowi kultury i sztuki, prezesowi Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki i in. Uważamy, że wprowadzenie takiego jednolitego kierownictwa merytorycznego jest konieczne, co nie wyklucza współpracy właściwych ministrów w programowaniu zadań tych szkół wyższych, które wymagają takiego programowania przy udziale odpowiednich resortów. Dotyczy to np. uczelni medycznych.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#JerzyZdrada">Tą ustawą obejmujemy oczywiście również uczelnie niepubliczne i zamierzamy zamieścić w niej te przepisy, które są obecnie w ustawie o wyższych szkołach zawodowych. Tworzymy jeden akt prawny i nie będzie podziałów. W tej ustawie, jako jednolitym akcie prawnym, chcemy zawrzeć regulacje, które zawarte są w obecnie obowiązującej ustawie o tytule i stopniach naukowych. Inkorporujemy te przepisy w odpowiednich miejscach ustawy i w jej części końcowej, która mówi o tytule naukowym.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#JerzyZdrada">Po trzecie, chcemy w ustawie inaczej określić zasady działania gremiów akademickich. Tworzymy instytucję, która dotychczas w takich rozmiarach nie istniała, a mianowicie Akademicki Komitet Akredytacyjny. Ten Komitet składałby się z dwóch komisji akredytacyjnych: Akademickiej Komisji Akredytacyjnej do spraw studiów, która nadzorowałaby proces edukacji w szkołach wyższych, oraz Akademickiej Komisji Akredytacyjnej do spraw tytułu i stopni naukowych, która byłaby praktycznie przeniesieniem do tej ustawy ciała, nazywanego obecnie Centralną Komisją do spaw tytułu i stopni naukowych, z odpowiednimi modyfikacjami, przy zachowaniu dotychczasowych uprawnień Centralnej Komisji.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#JerzyZdrada">Uważamy, że powołanie Akademickiego Komitetu Akredytacyjnego jest warunkiem niezbędnym do poprawienia stosunków w szkolnictwie wyższym. Chodzi mianowicie o to, aby ten Komitet czuwał nad jakością i standardami kształcenia oraz nad rankingiem kierunków czy szkół wyższych, co podawane byłoby do publicznej wiadomości po to, aby każdy, kto podejmuje pracę w szkole wyższej, i każdy, kto podejmuje studia, dokładnie wiedział, dlaczego wybiera tę uczelnię i czego może się po niej spodziewać, biorąc pod uwagę porównanie z innymi uczelniami.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#JerzyZdrada">Po czwarte, chcemy wzmocnić autonomię szkół wyższych. Pewne prerogatywy, które dotychczas były w rękach ministerstwa, chcemy przekazać rektorom lub senatom uczelni wyższych. Autonomia uczelni wyższych, jak państwo dobrze wiecie, jest zagwarantowana konstytucyjnie. Uważamy, że ta autonomia jest jednym z najważniejszych elementów życia społecznego, a nawet - szerzej to ujmując - kultury w kraju. W związku z tym wiele istotnych kompetencji, np. w sprawach zatrudniania, płac, nadzoru czy dotyczących inicjatywy, przekazujemy szkołom wyższym: ich senatom i rektorom. Proponujemy zmienić charakter i okres kadencji władz rektorskich z dwu- i trzyletnich, jakie dotychczas obowiązują, do jednej pięcioletniej. Taka jedna kadencja pięcioletnia nie byłaby obarczona zabiegami o popularność i reelekcję po trzech latach, a pozwalałaby rektorowi nabyć duże doświadczenie w prowadzeniu uczelni w sposób dla niej najlepszy.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#JerzyZdrada">Po piąte, w związku z tym, że tworzymy Akademicki Komitet Akredytacyjny, zmieniamy zakres uprawnień obecnej Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. Chcemy, aby ta Rada - jako organ przedstawicielski środowiska akademickiego - nadal istniała i zachowała dotychczasowe uprawnienia, a mianowicie opiniowania aktów prawnych i wypowiadania się na temat polityki edukacyjnej w kraju. Utraciłaby natomiast te wszystkie uprawnienia, które ma obecnie, m.in. typu akredytacyjnego, zatwierdzania wniosków itd. Te uprawnienia przeniesione byłyby do Komitetu Akredytacyjnego. W ten sposób Rada Główna Szkolnictwa Wyższego, odciążona od obowiązków akredytacyjnych, mogłaby pracować w mniejszym składzie i mogłaby być inaczej wybierana. Proponujemy, aby Rada Główna była wybierana w taki sposób, że kandydatów na elektorów zgłaszałyby senaty szkół wyższych, a następnie spośród tych kandydatów, tak jak dotychczas, wybierani byliby członkowie Rady. Również skład Akademickiego Komitetu Akredytacyjnego pochodziłby z wyboru, według zasad określonych w ustawie i wybierany byłby spośród doktorów habilitowanych i profesorów.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#JerzyZdrada">Po szóste, chcemy w tej ustawie zmienić pewne formy finansowania gospodarki uczelni. Proponujemy, aby administratorem podległym całkowicie rektorowi był kanclerz uczelni. Inaczej mówiąc, podnosimy rangę obecnego dyrektora administracyjnego do godności kanclerza, dając mu te uprawnienia, które ma jako dyrektor administracyjny, ale nakładając na niego również obowiązek czuwania, dbania i zabiegania w sposób menedżerski o materialny byt szkoły wyższej. Oznacza to, że kandydat na kanclerza powinien posiadać inne predyspozycje od tych, jakich wymaga się obecnie od dyrektora administracyjnego.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#JerzyZdrada">Generalnie utrzymujemy zasadę, że publiczne uczelnie wyższe dostają dotacje z budżetu państwa - z tym, że dotację taką otrzymywałyby w całości, bez podziału tych środków na limit wynagrodzeń i na działalność pozostałą. To uczelnia wyższa decydowałaby, jaki procent z tej dotacji przeznacza na wynagrodzenia, a jaki na inne cele. Chcemy utrzymać w uczelniach stypendia za wyniki w nauce, natomiast stypendia socjalne chcemy przenieść do samorządów powiatowych, a więc tych, które zajmują się szkołami średnimi. I tam student po uzyskaniu immatrykulacji występowałby o udzielenie mu pomocy socjalnej. Chcemy, aby pomoc socjalna obejmowała w jednym pakiecie wszystko to, co teraz jest podzielone na stypendia socjalne, dofinansowanie domów studenckich, dofinansowanie stołówek studenckich. Byłaby to jedna pula środków i z niej udzielano by pomocy dla kandydatów ubiegających się o miejsce na studiach.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#JerzyZdrada">Chcemy, aby w finansowaniu uczelni wydzielone były środki na inwestycje, a więc tak, jak dotychczas, i one pozostawałyby w dalszym ciągu w gestii ministerstwa, a to z tego względu, że polityka inwestycyjna powinna uwzględniać interesy całego szkolnictwa wyższego i ewentualnie wyrównywać te nierówności w infrastrukturze, które lepiej dostrzega się z poziomu ogólnokrajowego i lepiej można je zaspokoić.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#JerzyZdrada">Zamierzamy odejść od limitowania wynagrodzeń. Konstytucja przewiduje możliwość dofinansowywania szkół niepublicznych ze środków publicznych. To wymaga także odpowiedniej regulacji ustawowej.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#JerzyZdrada">Po siódme, w zakresie studiów i spraw studenckich proponujemy podział studiów na trzy stopnie: studia licencjackie czy inżynierskie, studia magisterskie jednolite lub magisterskie uzupełniające dla tych po licencjacie i studia doktoranckie na uczelniach wyższych. Oznacza to poważną zmianę, jeśli chodzi o studia doktoranckie. Obecnie doktoranci są słuchaczami i nie mają uprawnień studenckich, niektórzy tylko mogą mieć uprawnienia pracownicze. W tym przypadku mieliby wszystkie uprawnienia studenckie oraz uprawnienia pracownicze ci, których uczelnia zatrudniałaby do pracy dydaktycznej, tak jak to się dzieje obecnie w uczelniach wyższych.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#JerzyZdrada">Zgodnie z konstytucją, pomocą materialną dla studentów musimy objąć wszystkich studentów, niezależnie od tego, czy studiują w uczelniach publicznych, czy w uczelniach niepublicznych, oraz niezależnie od tego, czy są studentami studiów stacjonarnych, czy niestacjonarnych. Wszyscy studenci w świetle konstytucji powinni mieć prawo ubiegania się o stypendia socjalne, oczywiście na określonych warunkach preferujących socjalną zasadność udzielenia tej pomocy. Jak mówiłem, chcemy te stypendia przenieść na poziom powiatów.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#JerzyZdrada">Chcemy pozostawić odpłatność za te wszystkie formy nauki, które dopuściła obecna ustawa o szkolnictwie wyższy, określając, że podstawową formą studiów są studia dzienne. Oznacza to, że za wszystkie inne formy kształcenia można pobierać opłaty. Chcemy takie opłaty pozostawić za studia podyplomowe, za kursy, za powtarzanie zajęć z powodu uzyskania niezadowalających wyników w nauce. Równocześnie proponujemy wprowadzenie powszechnej zryczałtowanej odpłatności za weryfikację i certyfikację wiedzy. Ta powszechna odpłatność obejmowałaby na równych prawach studentów obecnych studiów dziennych i studentów studiów zaocznych. Według naszych obliczeń, gdyby tą formą objąć wszystkich studentów uczelni publicznych, a taka odpłatność byłaby równowartością 10% średniego wynagrodzenia w kraju, byłaby to opłata - licząc według dzisiejszych cen - wynosząca ok. 1000 zł. Taką opłatę wnosiłby każdy studiujący na studiach dziennych i na studiach zaocznych. Uczelnie publiczne dzięki temu mogłyby utrzymać ten poziom finansowania, który obecnie uzyskują w wyniku odpłatności za studia zaoczne i wieczorowe. Różnie byłoby to w różnych uczelniach, bo nie wszystkie mają taką samą liczbę studentów studiujących zaocznie; niektóre mają ich niewiele. Oznaczałoby to, że jest to opłata wynosząca 100 zł miesięcznie, licząc, że wnoszona byłaby tylko przez 10 miesięcy, co nie wdaje się kwotą zbyt wygórowaną przy kredycie 400 zł miesięcznie i stypendium socjalnym, które jest obecnie wyższe i wynosi ok. 130 zł miesięcznie. Dawałoby to środki dla uczelni, jednocześnie nie obciążając w sposób nadmierny płacących. Byłoby to korzystne dla studiujących w systemie zaocznym czy wieczorowym, zmieniałoby to warunki studiowania dla tych, którzy podejmują studia dzienne. Ten system przewidywałby różnego rodzaju ulgi i zwolnienia odpowiednie do sytuacji socjalnej danego studenta.</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#JerzyZdrada">Po ósme, zamierzamy wprowadzić nowe rozwiązania w zakresie zatrudniania nauczycieli akademickich. Chcemy wprowadzić jednolitą zasadę, że wyłącznie profesor zwyczajny, a mógłby nim zostać tylko nauczyciel akademicki posiadający tytuł naukowy, mógłby być mianowany na stałe. Wszystkie pozostałe stanowiska na uczelni, które utrzymujemy tak, jak dotychczas, tzn. ich podział i gradacja wymagałyby podpisania kontraktu i umowy o pracę na czas określony.</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#JerzyZdrada">Proponujemy odejście od pensum dydaktycznego i wprowadzenie 30-godzinnego ty-godnia pracy dla nauczyciela akademickiego, w którym mieściłyby się w odpowiednich proporcjach zajęcia dydaktyczne, konsultacje i inne obowiązki. Warunki pracy i płacy określałby rektor na mocy uchwały senatu i zawierałby każdorazowo umowę z nauczycielem akademickim. Proponujemy, aby płace były określane według tzw. minimum podstawowego, które corocznie określałby minister edukacji narodowej, biorąc po uwagę wzrost lub spadek inflacji oraz wzrost lub spadek wartości pieniądza. Ponad to minimum, co oznaczałoby, że zaczynamy od obecnego pułapu wynagrodzeń w uczelniach wyższych, każda uczelnia mogłaby określać według własnego uznania wysokość wynagrodzenia na poszczególnych stanowiskach. Mogłoby się to kształtować różnie w różnych uczelniach, a także różnie w tej samej uczelni, jeśli chodzi o te same stanowiska nauczycieli akademickich.</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#JerzyZdrada">Proponujemy również wprowadzenie określenia podstawowego miejsca pracy. To podstawowe miejsce pracy nauczyciela akademickiego brane byłoby pod uwagę przy ustalaniu wszelkich uprawnień, jakie jednostka szkoły wyższej mogłaby uzyskać. Zakładamy, że nauczyciel akademicki mógłby, po zwróceniu się do rektora, uzyskiwać zgodę na dodatkowe zatrudnienie. Dotyczy to szczególnie takich sytuacji, w których nauczyciele akademiccy, zatrudnieni w uczelniach publicznych, mogliby podejmować pracę w uczelniach niepublicznych. Sądzimy, że konieczne jest uporządkowanie tej całej sfery pracy nauczycieli akademickich, ponieważ mamy sytuacje niezdrowe i to niejednostkowe, kiedy „rzemiennym dyszlem” nauczyciele akademiccy objeżdżają wiele szkół niepublicznych. Statystycznie wygląda to tak, że na jednego profesora przypadają dwa etaty profesorskie w skali całego kraju. Jeżeli obecni tu profesorowie nie mają takich dodatkowych etatów, to na kogoś przypadają trzy etaty.</u>
<u xml:id="u-10.24" who="#JerzyZdrada">Sądzimy, że jest konieczność takiego unormowania zakresu obowiązków pracy i tego, co dotyczy zatrudniania nauczycieli akademickich, aby, nie powodując trudności w szkołach niepublicznych, doprowadzić jednak to tego, żeby te szkoły zaczęły zabiegać o własną kadrę, a nie tylko korzystały z kadry pożyczanej z uczelni publicznych. Przepisy te muszą oczywiście uwzględniać obecną sytuację kadrową i należałoby tu wprowadzić pewne okresy dostosowania się do rygorów tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-10.25" who="#JerzyZdrada">Po dziewiąte, w zakresie awansu naukowego proponujemy utrzymać nadawanie stopni naukowych przez jednostki uczelni i inne jednostki naukowe. Uzyskiwanie doktoratu i habilitacji jest możliwe tak jak dotychczas, tylko w tych jednostkach, które mają odpowiednie uprawnienia. Wprowadzamy stopień doktora i doktora habilitowanego sztuki, a w miejsce procedur kwalifikacyjnych pierwszego i drugiego stopnia chcemy zwiększyć wymagania kadrowe przy ubieganiu się o uprawnienia do nadawania stopni naukowych. Uważamy, że jest to niezbędne. Przewidujemy, że obowiązek przedkładania rozprawy habilitacyjnej określiłby Akademicki Komitet Akredytacyjny w tych dyscyplinach czy w tych dziedzinach, w których jest to niezbędne.</u>
<u xml:id="u-10.26" who="#JerzyZdrada">Umożliwiamy wszczęcie procedury habilitacyjnej także za cały dorobek naukowy. Jest to dopuszczone także w obecnej ustawie - z tym że odwrócona jest kolejność. W obecnej ustawie mowa jest o tym, że może być rozprawa habilitacyjna, a ewentualnie może jej nie być. W nowym projekcie chcemy zawrzeć przepis, że procedura obejmie cały dorobek naukowy, natomiast Akademicki Komitet Akredytacyjny może nakazać w tych dyscyplinach, w których jest to istotne, obowiązkowe przedkładanie rozprawy habilitacyjnej.</u>
<u xml:id="u-10.27" who="#JerzyZdrada">I jeszcze chcę powiedzieć kilka słów o sprawie, która budzi pewne kontrowersje. Otóż procedury nadawania tytułu profesorskiego chcielibyśmy utrzymać tylko w szkołach wyższych i do wymagań uzyskiwania tytułu profesorskiego zaliczać nie tylko dorobek naukowy, ale również dorobek dydaktyczny. Ubieganie się o tytuł profesorski byłoby dostępne dla wszystkich, którzy mają stopnie naukowe doktora habilitowanego, pod jednym warunkiem, że będą mieli także doświadczenie dydaktyczne zdobyte w szkole wyższej. Nie zaliczano by tu udziału w studiach doktoranckich, tylko w normalnych uniwersyteckich zajęciach dydaktycznych. Obowiązywałoby to w uczelni publicznej i w uczelni niepublicznej. Jest to pewien sposób na przyciągnięcie do zajęć dydaktycznych w szkole wyższej również pracowników naukowych o bardzo poważnym dorobku i poważnym znaczeniu w świecie naukowym, którzy teraz pracują wyłącznie w instytutach naukowych. Byłby to sposób na uruchomienie większego przepływu kadry naukowej z instytutów naukowych do szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-10.28" who="#JerzyZdrada">Takie są najważniejsze kwestie, które zawarliśmy w tym dokumencie przedstawionym państwu w formie założeń. Gdyby były pytania, postaram się na nie odpowiedzieć podając więcej szczegółów.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#GrażynaStaniszewska">Dziękuję. Otwieram dyskusję, wypowiedzi i pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#EwaSikorskaTrela">Ponieważ założenia do nowej ustawy o szkolnictwie wyższym otrzymałam tydzień temu, odbyłam konsultacje w środowisku uczelni Trójmiasta i instytutów Polskiej Akademii Nauk. Zaprosiłam do tych konsultacji panów rektorów, dyrektorów placówek PAN. Odbyliśmy długą dyskusję nad tymi założeniami i muszę stwierdzić, że środowisko akademickie i naukowe jest podzielone jeszcze bardziej niż do tej pory, jeśli chodzi o wyrażanie opinii w tych kwestiach, które są opisane w założeniach do projektu ustawy o szkolnictwie wyższym. Nie było akceptacji proponowanych dla wielu zapisów ujętych w tych założeniach.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#EwaSikorskaTrela">Podzielam kwestie ujęte w założeniach na takie, które mogłyby być ewentualnie za-akceptowane przez środowiska naukowe i akademickie, i na takie, które uważane są za zbyt rewolucyjne i z którymi nie godzą się te środowiska.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#EwaSikorskaTrela">Budzi zastrzeżenia np. rezygnacja z pensum dydaktycznego. Proponowane 30 godzin zajęć tygodniowo dla nauczyciela akademickiego jest to bardzo duże obciążenie. Gdyby to miało być tylko obciążeniem dydaktycznym, nie będzie akceptacji dla takiej decyzji i wymogu. Wprawdzie w założeniach pisze się, że bezpośredni przełożony zdecyduje, jak będą rozłożone te obowiązki i czy będą to tylko obowiązki dydaktyczne, czy także organizacyjne i naukowe, niemniej jednak zgłaszane są obawy, że tam, gdzie jest kłopot z kadrą, może być tak, że bezpośredni przełożony nałoży obowiązek 30 godzin zajęć dydaktycznych tygodniowo. Jest to co najmniej cztery razy tyle, ile obowiązuje obecnie nauczyciela akademickiego, np. adiunkta. Dla takiego zapisu nie ma akceptacji.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#EwaSikorskaTrela">Obawy budzi także propozycja rezygnacji z rotacji. Uważa się, że jest to pierwszy krok do tego, żeby zahamować rozwój kadry naukowej. Tak samo ocenia się możliwość rezygnacji z ubiegania się o tytuł profesora bez prezentowania oddzielnej pracy i przedstawiania dorobku naukowego po uzyskaniu tytułu doktora habilitowanego. Podczas konsultacji padały ostre stwierdzenia, że to zdecydowanie powstrzymałoby rozwój naukowy, skoro nie byłoby bodźca i konieczności tego, aby przedstawiać swój dorobek naukowy w celu uzyskania tytułu profesorskiego. Mówi się także o tym, że w świetle założeń również w celu otrzymania stopnia naukowego doktora habilitowanego nie byłoby konieczne złożenie oddzielnej rozprawy habilitacyjnej, a wystarczyłoby zebranie publikacji od czasu uzyskania stopnia doktora. To nie znajduje pełnej akceptacji.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#EwaSikorskaTrela">Sprawą, która bardzo zbulwersowała środowisko naukowe, szczególnie Polskiej Akademii Nauk, jest propozycja odebrania placówkom PAN prawa prowadzenia studiów doktoranckich. Przypominam, że w ustawie o Polskiej Akademii Nauk, która została uchwalona półtora roku temu, już w art. 2 mówi się, że Akademia służy rozwojowi nauki, i oprócz prowadzenia badań naukowych jej zadaniem jest kształcenie na różnych poziomach nauczania. Jak propozycja zawarta w założeniach ma się do ustawy o Polskiej Akademii Nauk? Jest to propozycja wyłączenia z procesu dydaktycznego Polskiej Akademii Nauk, która w tej chwili prowadzi własne szkoły. Odebranie tych praw byłoby nie do zaakceptowania.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#EwaSikorskaTrela">Propozycja rezygnacji z tego, aby tytuł profesora można było również uzyskiwać poprzez rady naukowe placówek Polskiej Akademii Nauk, wydaje się wysoce niestosowna. Przecież 80% placówek PAN ma przyznaną kategorię „A”, tzn. najwyższego poziomu naukowego, i wyłączenie ich z procedury i możliwości nadawania tytułu profesorskiego po prostu wydaje się wręcz nietaktem wobec tego środowiska.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#EwaSikorskaTrela">Proponuje się zmianę warunków pracy nauczycieli akademickich: zachowanie mianowania wyłącznie dla profesorów, natomiast rezygnację z mianowania nauczycieli akademickich na inne stanowiska, a więc dla doktora habilitowanego, adiunkta, asystenta czy wykładowcy. Chodzi o stosowanie umów na czas określony, np. na rok. Jak wówczas można byłoby zapewnić stabilizację kadry naukowej i jaka byłaby perspektywa rozwoju naukowego nauczycieli akademickich?</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#EwaSikorskaTrela">Dalsza kwestia - to wprowadzenie odpłatności za niektóre usługi edukacyjne. Jest to wprawdzie zgodne z zapisem konstytucyjnym, ale nie wiadomo, co kryje się pod tym pojęciem „weryfikacja” czy „certyfikacja”, za co student miałby wnosić opłaty. Czy wszystkie egzaminy byłyby obłożone taką daniną, czy też określi się konkretnie w ustawie odpłatne formy kształcenia, czy świadczenia usług edukacyjnych?</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#EwaSikorskaTrela">Podstawowa sprawa - to zaniechanie odbycia konsultacji nad założeniami do projektu ustawy o szkolnictwie wyższym. Mam informację z Krajowej Sekcji Nauki NSZZ „Solidarność”, że tych założeń nie konsultowano z Sekcją. Ta konsultacja ma bardzo ważne znaczenie, ponieważ zmienia się warunki pracy nauczycieli akademickich i związki zawodowe mają prawo wypowiedzieć się na temat tych założeń, zwłaszcza że te zmiany są dość zasadnicze i budzą zastrzeżenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#KrystynaŁybacka">Bardzo obszerna wypowiedź pani posłanki Ewy Sikorskiej-Treli w znacznej części wyczerpała to, o czym chciałam powiedzieć, a co więcej, w znacznym stopniu jesteśmy zbieżne w odczuciach co do przedstawionych założeń. Niemniej jednak pewne sprawy chciałabym krótko rozwinąć. Generalnie mam taką uwagę: czy w istocie głównym celem nowego prawa o szkolnictwie wyższym jest wprowadzenie zapisów zgodnych z konstytucją, czy też w gruncie rzeczy odchodzimy dość daleko od przepisów konstytucyjnych? Mam na myśli np. autonomię wyższych uczelni, ponieważ nie wiem, czy te założenia dotyczą zwiększenia autonomii, czy szczegółowej regulacji. Mówiła o tym również pani posłanka Ewa Sikorska-Trela.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#KrystynaŁybacka">Proszę zwrócić uwagę, że jeżeli zamiast dotychczasowych rozwiązań - a państwo podobno odwołujecie się do tradycji akademickich - wprowadza się 30-godzinny tydzień pracy dla nauczycieli akademickich, oznacza to, że tę ustawę pisał albo ktoś - o co nie podejrzewam - kto całkowicie nie zna specyfiki pracy akademickiej, albo ktoś, kto pozostaje w tym środowisku, ale już nie pracuje, mimo że jest zatrudniony. Gdy czytamy dalsze propozycje nowych rozwiązań, to tę grupę, która pozostaje w środowisku, ale pracować już nie chce, bardzo łatwo wskazać; zdaje się, że autorów projektu ustawy - też. Czy panowie wiecie, jakie w większości uczelni panują warunki pracy? Nie mówię o dydaktyce, która w skrajnych przypadkach może w tym wymiarze być zagrożona, bo nierealne jest, aby dobrze prowadzić zajęcia i jednocześnie wykonywać pracę naukową. Warunki pracy na uczelniach są takie, że ludzie się na kilka miesięcy wcześniej umawiają w sprawie harmonogramu i kolejności korzystania z laboratoriów. Czy państwo nie wiecie, że po 6–7 osób siedzi w jednym pokoju? Założenia te są nierealistyczne i gdzie tu jest miejsce na autonomię, jeżeli państwo odchodzicie od tradycji pracy akademickiej? Przypominam, że tylko w okresie stalinowskim nauczyciele akademiccy byli wyrzucani z uczelni. Mianowanie nauczycieli akademickich to jest akademicka tradycja. Państwo proponujecie mianowanie tylko profesorów, którzy gdy zostają profesorami, mogą już nic nie robić, a reszta ma być zatrudniana na podstawie umowy o pracę - może tylko na jeden rok, bo wtedy i urlopy mogą być krótsze i obciążenie pracą większe. Wszystko to się ze sobą harmonijnie wiąże, tylko nie ma nic wspólnego z autonomią. Generalnie odbieracie państwo tradycją uświęcone warunki pracy nauczycieli akademickich.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#KrystynaŁybacka">Jak można w ustawie zwanej „prawem o szkolnictwie wyższym” zapisać, że od momentu habilitacji profesor nie musi się legitymować żadnym dorobkiem? Co on w takim razie ma robić? Dobrze jest być profesorem, ale żeby być profesorem, powinien on mieć autorytet nie wynikający z samego faktu posiadania tego tytułu, ale z faktu, że jest godzien autorytetu. Nie jestem w stanie tego pojąć.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#KrystynaŁybacka">Państwo chcecie wypełniać obowiązek konstytucyjny bezpłatnego nauczania, proponując wprowadzenie opłat zryczałtowanych za weryfikację wiedzy i certyfikację dyplomów. Pamiętam, jak któryś z panów powiedział na jednej z konferencji, że wprowadzimy odpłatność za certyfikację, ale nie jednorazowo, bo studenci by tego nie wytrzymali, tylko rozłożymy to na poszczególne miesiące i wprowadzimy odpłatność kształcenia, tylko inaczej nazwaną. Miejcie panowie odwagę wystąpić o nowelizację konstytucji, jeżeli zamierzacie wprowadzić odpłatne studia. Na razie obowiązuje zapis konstytucji i proszę powiedzieć jasno, że certyfikacja kosztuje, i np. za wystawienie dyplomu obowiązuje zryczałtowana opłata w wysokości 100 zł, 200 zł czy 300 zł; nie wiem ile, ale chodzi o to, że jest to opłata jednorazowa, a nie rozłożenie opłaty certyfikacyjnej na okres studiów i że jest to wprowadzenie opłaty za weryfikację wiedzy. W takim razie może studenci będą płacili za każde kolokwium, bo to też jest weryfikacja wiedzy; rozmowa nauczyciela ze studentem to też jest weryfikacja wiedzy, bo rozmawiając z nim wiem, co on umie.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#KrystynaŁybacka">Są to bardzo dziwne założenia i jest to próba odejścia od zapisów konstytucyjnych oraz wprowadzenia odpłatności za studia, ale drogą nieformalną.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#KrystynaŁybacka">I mam jeszcze jedną uwagę niezwykle istotną. Państwo proponujecie, aby stypendia socjalne przydzielały władze powiatowe. Samo takie założenie jest dobre, ale jeżeli państwo zamierzacie, tak jak to się dzieje obecnie, na zasadzie subwencji oświatowej przydzielić powiatom według określonego algorytmu jakąś kwotę, to jest tu znów pomieszanie pojęć. Może być tak, że będzie powiat, który w danym roku będzie potrzebował środków na 300 stypendiów, a w innym roku tylko na dwa stypendia. Nie możecie wprowadzać państwo algorytmu, aby powiaty miały pieniądze na stypendia.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#KrystynaŁybacka">Mam jeszcze jedną uwagę ogólną. Miejcie państwo odwagę powiedzieć, że występujecie przeciwko Polskiej Akademii Nauk, bo ten projekt jest wymierzony w Polską Akademię Nauk. Jeżeli państwo zakładacie, że o nadanie tytułu profesorskiego można występować tylko w uczelniach, to stawiacie pracowników Polskiej Akademii Nauk w zupełnie innej sytuacji, niż przewiduje to ustawa. Jeżeli państwo w rozstrzygnięciach dotyczących nadawania tytułu i stopni naukowych wprowadzacie również obowiązek prowadzenia dydaktyki przez uczonych, a równocześnie odbieracie ten przywilej PAN, to czego faktycznie dotyczy ten projekt? Walki z PAN czy uregulowania praw w zakresie szkolnictwa wyższego?</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#KrystynaŁybacka">Chciałabym wiedzieć, co oznacza takie dziwne zdanie, że powołuje się Akademicki Komitet Akredytacyjny, ale równocześnie będzie działała Rada Główna Szkolnictwa Wyższego, która ma mieć wreszcie rzeczywisty wpływ na politykę władz w zakresie edukacji. W czym ma się przejawiać ten rzeczywisty wpływ Rady Głównej, jeżeli powołuje się Akademicki Komitet Akredytacyjny, i jaki tu będzie podział kompetencji?</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#MirosławMossakowski">Obydwie panie posłanki, za-bierając głos, w wielu punktach wyręczyły mnie w tym, co chciałem powiedzieć, niemniej jednak muszę pewne elementy podkreślić i w tym celu je powtórzę.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#MirosławMossakowski">Chcę uznać, że przygotowanie tej ustawy jest bardzo potrzebne i uważam, że włożono w to ogromny wysiłek. Chciałem też podkreślić, że w czasie odbywających się konsultacji zespół przygotowujący projekt ustawy był łaskaw wiele uwag dostrzec i uwzględnić, za co chciałem podziękować. Mam tu na myśli przede wszystkim to, co było w pierwotnym założeniu elementem budzącym bardzo żywe kontrowersje zarówno w środowisku placówek Polskiej Akademii Nauk, jak i w środowisku jednostek badawczo-rozwojowych. Chciałem podkreślić, że są jednostki badawczo-rozwojowe, które są znakomitymi ośrodkami naukowymi. Np. jednostki badawczo-rozwojowe podległe Państwowej Agencji Atomistyki są instytutami naukowymi najwyższej klasy, podobnie jak wiele instytutów medycznych czy weterynaryjnych zaliczanych do kategorii jednostek badawczo-rozwojowych. W związku z tym jest to duże środowisko, a w pierwszej wersji projektu ustawy miało być pozbawione uprawnień do przeprowadzania przewodów habilitacyjnych. Chciałem podziękować panu ministrowi za to, że w wyniku burzliwej dyskusji na spotkaniu prezydium Polskiej Akademii Nauk i prezydium Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej z panem ministrem Handke dokonano odpowiedniej zmiany. Pozwala to mieć nadzieję, że w tym projekcie będzie można również wprowadzić dalsze nowe, a istotne modyfikacje dotyczące funkcjonowania tego prawa. Nazwa - Prawo o szkolnictwie wyższym zawęża zakres problematyki, której projekt ustawy dotyczy, bo obejmuje to także naukę.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#MirosławMossakowski">Chciałbym poruszyć sprawę uprawnień do przeprowadzania przewodu profesorskiego przez rady naukowe placówek Polskiej Akademii Nauk i rady naukowe instytutów resortowych. Rady naukowe tych placówek i instytutów grupują niejednokrotnie większe gremia specjalistów w danej dziedzinie niż najlepsze wydziały uniwersyteckie. Podam przykład Instytutu Farmakologii Polskiej Akademii Nauk, który w swojej radzie naukowej ma wszystkich znaczących farmakologów z całego kraju i wszystkich uczelni, podczas gdy w radach wydziałów poszczególnych uczelni jest tych farmakologów dwóch lub trzech. Podobnie Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk grupuje w swojej radzie naukowej prawie wszystkich znaczących historyków. W tym sensie kompetencje do ocen te rady naukowe mają niewątpliwie zasługujące na ich zauważenie. Odesłanie tych kompetencji do wyższych uczelni oczywiście będzie stanowiło krzywdzące traktowanie tych instytucji naukowych, bo ja wyższe uczelnie traktuję jako instytucje dydaktyczno-naukowe, a instytuty PAN nigdy nie przestały być ważnymi ośrodkami naukowymi, wbrew panującej kiedyś doktrynie o bardziej uprawnionych, która spowodowała podział środowisk naukowych na lepsze i na grosze czy też mniej lub bardziej uprawnione. Doprowadzając sprawę do absurdu, chciałem powiedzieć, że przy tych trudnościach przyznane prawo do prowadzenia habilitacji przez rady naukowe instytutów Polskiej Akademii Nauk przynajmniej niektórym jednostkom badawczo-rozwojowym stanie się iluzoryczne, ponieważ pokolenie profesorów pracujących w uczelniach w sposób naturalny w pewnym momencie wygaśnie i uprawnienia do przeprowadzania przewodów habilitacyjnych i doktorskich same przez się ustaną.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#MirosławMossakowski">Gdyby profesura była stanowiskiem służbowym, tak jak to jest w wielu krajach na świecie, tzn. wyłącznie związana byłaby z pracą w uczelni, to ja z punktu widzenia placówek PAN nie wyrażam żadnych zastrzeżeń, iżby ta profesura funkcjonowała w placówkach Polskiej Akademii Nauk. Założenia do projektu ustawy przewidują jednak, że profesura jest tytułem naukowym. W związku z tym nie do końca zgodziłbym się z założeniem, że uwzględniany ma być przede wszystkim dorobek dydaktyczny. Taki dorobek musi być uwzględniany, ale musi być także uwzględniany dorobek naukowy - ze względu na tytuł naukowy. Chciałbym przy okazji wrazić osobiste zdanie, z którym można się zgadzać lub nie zgadzać, że nie ma dobrego nauczania bez dobrej nauki. Natomiast są bardzo dobrzy nauczyciele nie będący dobrymi pracownikami nauki i odwrotnie. Są znakomici uczeni, którzy zupełnie nie umieją uczyć. Reprezentuję to środowisko i mogę użyć tego określenia, że nie umieją uczyć.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#MirosławMossakowski">W związku z tym pozbawianie tego prawa czy zawężenie tych uprawnień do wyższych uczelni będzie niewątpliwym ograniczeniem i jest to według mnie niesłuszne.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#MirosławMossakowski">Niesłuszne jest również w moim przeświadczeniu pozbawienie placówek Polskiej Akademii Nauk i jednostek badawczo-rozwojowych możliwości prowadzenia studiów doktoranckich. Jeżeli zakłada się zwiększenie liczby osób ze stopniami naukowymi, a przynajmniej ze stopniem doktora, dlaczego zawężamy i pozbawiamy możliwości prowadzenia przewodów doktoranckich przez placówki PAN, które oferują doktorantom znakomite warunki kadrowe - w tym sensie, że może tu istnieć system tutorów. Każdy doktorant może mieć swojego tutora opiekującego się nim na bieżąco i ma niewątpliwie łatwiejszy dostęp do nowoczesnej aparatury naukowej. Dlaczego prawo do prowadzenia studiów doktoranckich zawężamy, zmniejszając znacznie pole, na którym kształcimy ludzi z doktoratami i którzy są nam bardzo potrzebni.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#MirosławMossakowski">Z podobną mocą chciałbym podkreślić sprawę „sprintowej” drogi między habilitacją a profesurą. Przepraszam za to określenie, ale jestem głęboko przekonany o tym, że po habilitacji powinno się uzyskać określony dorobek naukowy, liczący się, znany w środowisku krajowym i międzynarodowym, zanim dostanie się tytuł naukowy profesora. Dlatego uznanie takiej możliwości, że już po habilitacji zostaje się od razu profesorem, w moim osobistym przeświadczeniu jest niesłuszne. Twierdzę, że to skrócenie drogi naukowej nie będzie służyło podniesieniu poziomu naukowego czy zwiększaniu liczby uczonych. W tym miejscu jest jakiś błąd.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#MirosławMossakowski">Rozumiem, że ta ustawa, i odnoszę się z szacunkiem do wszystkich stwierdzeń na ten temat zawartych w ustawie, ma m.in. na celu podniesienie kwalifikacji dydaktycznych, kwalifikacji naukowych. Nie jestem jednak przekonany, że zmiany dotyczące funkcjonowania komisji kwalifikacyjnych i powołanie Komisji Akredytacyjnej będą temu dobrze służyły. Centralna Komisja Kwalifikacyjna w swojej obecnej formie, być może wymagającej modyfikacji, jest instytucją bardzo specyficzną. Jest to instytucja, której działalność powinna doprowadzić do jej zlikwidowania. Muszą jednak do tego zaistnieć określone warunki, aby mogła ona zakończyć swoją pracę. Taka instytucja powinna istnieć tak długo, dopóki nie dojdziemy do fazy - a życzę tego państwu, którzy nie należą do mojej grupy wiekowej, aby dożyli tego momentu - kiedy automatycznie żadna komisja kwalifikacyjna czy akredytacyjna nie będzie już potrzebna i kiedy decyzja uniwersytecka będzie decyzją ostateczną i zamykającą postępowanie. Takiej sytuacji jeszcze nie mamy, o czym świadczy praktyka Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej. Liczba ujawnianych prac naukowych o umiarkowanej wartości, liczba plagiatów wyławianych przez Centralną Komisję wskazuje na zasadność jej funkcjonowania w takiej formie, w jakiej ona istnieje.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#MirosławMossakowski">Na marginesie tego poruszę sprawę szczegółową, ponieważ nie znalazłem tego ani w założeniach, ani w projekcie ustawy: konieczności brania pod uwagę jeszcze jednego elementu przy rozpatrywaniu wniosków o nadanie profesury. Znów odwołam się do swojego wieku. Swego czasu, w systemie uniwersyteckim przed wojną istniało coś, co nazwano komisją wstępną. Polegało to na ankietowaniu kandydata. Gdy miałem zostać profesorem, to wtedy określona liczba specjalistów z mojej dziedziny otrzymała wcześniej zapytanie, czy ja się do tego nadaję z punktu widzenia moralnego, etycznego itd. Sprawa ta jest szczególnie ważna. Uważam, że tego rodzaju postępowanie wstępne, oceniające moralne oblicze pracownika naukowego, powinno być wstępem do nadawania mu jakiegokolwiek tytułu.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#MirosławMossakowski">Kończę apelem, aby w trakcie prac nad projektem ustawy, które będą jeszcze prowadzone, istniała możliwość głębokiego przedyskutowania pewnych zmian, które w moim przeświadczeniu w tym projekcie są niezbędne, a dotychczasowe doświadczenia są dobrym prognostykiem możliwości dokonywania takich zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#GrażynaStaniszewska">Obradujemy w czasie posiedzenia plenarnego Sejmu i mamy nieco mniej czasu na dyskusję. Proponowałabym, abyśmy w formie pytań spróbowali dowiedzieć się, czy też ukierunkować dalsze działania ministerstwa, bo bardzo szeroką dyskusję przeprowadzimy wówczas, gdy dostaniemy choćby roboczy projekt, ale już projekt ustawy, a nie założenia do tego projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JoannaFabisiak">Czym kierowało się Ministerstwo Edukacji Narodowej, odmawiając Polskiej Akademii Nauk możliwości kształcenia doktorów? Były zapewne jakieś przesłanki, na pewno słuszne, pytanie, tylko - jakie.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#JoannaFabisiak">Proponuje się zrezygnowanie z obecnego pensum dydaktycznego, ale równocześnie narzucenie innego pensum, i to w znacznej wysokości - 30 godzin, a wiadomo, że prowadzenie zajęć ze studentami to nie jedyna forma pracy. Do każdych zajęć trzeba się przygotować i poświęcić na to dużo czasu. Jednocześnie proponuje się wprowadzenie kontraktów. Czy połączenie w tych dwóch zamierzeń nie będzie powodowało praktyki uprawiania kiepskiego rzemiosła przez nauczycieli akademickich?</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#JoannaFabisiak">Konsultowałam te założenia nie z pracownikami naukowymi, a ze studentami, pytając jak oni je oceniają. Jest sprawą oczywistą, że ludzie w Polsce chcą się kształcić, i wiadomo że środki, jakimi dysponuje państwo, są niewystarczające. Wprowadzenie pewnej formy odpłatności za studia jest konieczne i mówmy to wprost. To jest dobre, bo ludzie tego chcą, ponieważ chcą się uczyć, a więc trzeba im to zapewnić. To jest sprawa podstawowa. Proszę mi jednak powiedzieć, jeśli były wykonywane takie symulacje, o ile wprowadzenie odpłatnej weryfikacji i certyfikacji wiedzy powiększyłoby nasz budżet szkolnictwa wyższego?</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#JoannaFabisiak">Bardzo słuszne jest wprowadzenie kontroli jakości kształcenia. Rozumiem, że nie dotyczy to tylko uzyskiwania stopni naukowych, ale traktowane będzie szerzej. Jest to kolejny postulat studentów uczelni niepaństwowych i w ogóle studentów, aby tak podnosić jakość kształcenia, żeby mogli się uczyć, naprawdę studiować, a nie tylko uczęszczać na uczelnię. Prosiłabym o rozwinięcie tego wątku, jak państwo planujecie to osiągnąć.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#AndrzejWoźnicki">Chciałbym odnieść się tylko do części problemów. Interesuje mnie problem finansowania szkolnictwa wyższego. Informacja na piśmie i wypowiedź pana ministra rodzi wiele pytań. Jak ustalenia Akademickiego Komitetu Akredytacyjnego będą się przekładały na wysokość budżetów uczelni wyższych? Chcielibyśmy się dowiedzieć czegoś o zasadach parametryzacji ocen uczelni i o algorytmie środków, jakie będą przeznaczane na funkcjonowanie uczelni. Jest chyba sprawą ważną, aby dobre uczelnie miały lepsze możliwości rozwoju, jak również te uczelnie, które potrafią dobrze kształcić i prowadzić prace naukowe na znaczącym poziomie, jeśli jednocześnie robią to w sposób nie powodujący nadmiernych kosztów.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#AndrzejWoźnicki">Następna kwestia dotyczy warunków kształcenia i proporcji środków przeznaczanych na działalność bieżącą oraz na inwestycje służące poprawie toku procesów dydaktycznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#GrażynaStaniszewska">Ja też mam kilka pytań. W przestawionych nam założeniach do projektu ustawy napisano, że udzielając zgody na funkcjonowanie uczelni niepublicznych będzie się brało pod uwagę interes publiczny i dobro szkolnictwa wyższego. Co państwo chcecie ukryć pod takimi sformułowaniami, bo w poprzedniej kadencji Sejmu zdarzyło mi się coś takiego, że minister edukacji odmówił zgody na założenie w Bielsku-Białej kolegium języka angielskiego. Posługiwał się też pojęciem interesu publicznego, a mianowicie mówił, że po pierwsze, już istnieje jedno takie kolegium języków obcych, państwowe, a po drugie, co zrobimy z rusycystami, jeżeli będzie tylu anglistów. Tu też występowano w imię dobra szkół już istniejących i interesu publicznego. Czy będzie teraz coś podobnego, czy coś innego przy udzielaniu zezwoleń na zakładanie uczelni niepublicznych?</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#GrażynaStaniszewska">Bardzo mnie niepokoi rozumienie autonomii szkół wyższych. Gdy rozważamy różne raporty, np. OECD, na temat stanu naszego szkolnictwa wyższego, to słyszymy od licznych zewnętrznych ekspertów taką opinię, że w podnoszeniu poziomu kształcenia i w dostosowaniu uczelni do potrzeb nowoczesnego społeczeństwa i gospodarki przeszkadza nam nadmiernie rozwinięta autonomia szkół wyższych. Pan minister mówi, że zamierza się rozszerzać tę autonomię. Chciałabym coś usłyszeć na ten temat, tzn. w jakim kierunku mamy zmierzać. Ostatnio odbyłam wizytę w jednym z dobrych uniwersytetów amerykańskich w Michigan i zapytałam tam, w jaki sposób wybierany jest rektor. Dowiedziałam się, że w wyborach powszechnych w całym stanie, bo rektor ma do dyspozycji całkiem dużo publicznych pieniędzy i musi mieć nad sobą kontrolę społeczną, a nie tylko kontrolę pracowników zatrudnionych w uczelni. Czy państwo nie rozważacie koncepcji ustanowienia na uczelni rady nadzorczej, która współpracowałaby z uczelnią w imieniu pewnej społeczności, w imieniu podatników, którzy łożą pieniądze za pośrednictwem ministra na konkretne uczelnie? Być może, poprzez takie rady nadzorcze uczelnie byłyby bardziej związane ze środowiskiem i zabiegałyby o dostosowanie swojej oferty edukacyjnej do rzeczywistych potrzeb społeczeństwa, a niekoniecznie do potrzeb kadry zasiadającej w senacie uczelni.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JanZaciura">Przyjmuję taką konwencję naszej dyskusji, ale chciałem raczej zgłosić swoje wątpliwości niż wygłaszać ostateczne poglądy. Pierwsza moja wątpliwość dotyczy zakresu prawa o szkolnictwie wyższym, który wynika z pewnego celu, ale nie określonego dość wyraźnie.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JanZaciura">W tekście informacji czytam, że są dwa cele, które powodują, że pracuje się tak długo nad nowelizacją ustawy o szkolnictwie wyższym. Pierwszy - to dostosowanie przepisów do konstytucji, drugi - to objęcie jednolitym systemem wszystkich uczelni cywilnych publicznych i niepublicznych. Moim zdaniem, to nie wyczerpuje celów przygotowywania nowego prawa o szkolnictwie wyższym. Gdy czyta się założenia projektu ustawy, to pojawiają się różne kwestie, które są uwarunkowane tymi celami. Nie będę powtarzał tego, co zostało tu już powiedziane, np. na temat autonomii czy systemu kierowania i zarządzania w szkołach wyższych.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#JanZaciura">Moja generalna wątpliwość dotyczy tego, czy słusznie Ministerstwo Edukacji Narodowej w dobie decentralizacji, demokratyzacji, autonomii dąży do takiej centralizacji, której resort nie podoła. Gdyby włączyć do systemu szkolnictwa wyższego jeszcze uczelnie tzw. mundurowe, to będziemy mieli superministra edukacji do spraw szkolnictwa wyższego. Ja osobiście pójdę dalej i zgłoszę propozycję likwidacji urzędu ministra edukacji, ale to jest oddzielna kwestia.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#JanZaciura">Mam też uwagi do trybu pracy nad projektem ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym. Uważam, że my jako Komisja Edukacji i Nauki musimy nie tylko uczestniczyć, ale bieżąco obserwować, jak poszczególne gremia pracują nad tym projektem, w jaki sposób zamierzają osiągać cele proponowanych zmian, które kiedyś przedstawiano na posiedzeniu Komisji. Przyjęty sposób pracy nad projektem ustawy prostą drogą zmierza do skłócenia środowiska akademickiego i naukowego, do nieosiągnięcia założonych celów, chyba że zamierza się zbuntować nauczycieli akademickich. Proponowane wyznaczenie wymiaru czasu pracy na 30 godzin to nie jest pensum i proszę tego nie mylić. Z tekstu projektu ustawy wynika, że studenci utracą pewne prawa, które dotychczas mają.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#JanZaciura">Szum informacyjny wokół pracy nad projektem nowego prawa o szkolnictwie wyższym jest ogromny. Przyspieszenie prac nad tym dokumentem, jakie nastąpiło ostatnio, prawdopodobnie wynikało z tego, że uczelnie niepubliczne zbuntowały się i ogłosiły swój obywatelski projekt ustawy w „Rzeczypospolitej”, a obecnie zbierane są pod nim podpisy - i równocześnie, w takim szybkim trybie, przypominającym bieg do Fragala, pojawiły się założenia. Wiemy jednak, że kilka wersji nowej ustawy o szkolnictwie wyższym krążyło i krąży nadal w środowiskach akademickich. Siedzę przy przedstawicielu samorządu studenckiego i widzę, że ma projekt ustawy sygnowany datą 20 kwietnia br., a założenia, które dostaliśmy, są sygnowane datą 22 kwietnia br. Oznacza to, że założenia zostały napisane na podstawie projektu ustawy, bo tak jest łatwiej. W związku z tym kwestionuję taką metodę przygotowania zmian w prawie o szkolnictwie wyższym. Angażowane są do dyskusji nad projektem różne gremia, które gubią się w tym, nad którym właściwie wariantem projektu ustawy pracują. Nasza Komisja musi wrazić w związku z tym obawę, że tych wszystkich ważnych celów, jakie przyświecają wprowadzeniu nowego prawa o szkolnictwie wyższym, nie da się osiągnąć przy takiej metodzie konsultacji. Powołuje się i rozwiązuje rożne zespoły. Powstają nowe i te też ulegają likwidacji. Potem państwo się dziwicie, że w obiegu społecznym jest kilka różnych projektów i tekstów, bo przecież nie można ich aż tak utajnić, aby nie stały się własnością różnych grup i środowisk.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#JanZaciura">Trzecia sprawa i wątpliwość dotyczy kompetencji ciał akademickich, które są, albo które będą powołane. Zapowiada się powołanie Akademickiego Komitetu Akredytacyjnego i należy przez to rozumieć osłabienie obecnie funkcjonującej Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. Przeczytałem, że spośród 11 zadań, które państwo przypisujecie Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego, tylko jedno zadanie ma charakter działania stanowiącego, a inne to są tylko opinie, które Rada może sformułować, różnie zresztą nazwane. Mimo iż stwierdza się, że należy dowartościować funkcje Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, to jednak jej rola będzie w dalszym ciągu byle jaka. W związku z tym, wzorując się na Komitecie Badań Naukowych - jeżeli powstanie nowe ciało wybieralne, powoływane w inny sposób, niż to czyniono dotychczas, i jeżeli mamy zagwarantowaną autonomię uczelni, to dzisiejszy minister edukacji mógłby być w przyszłości przewodniczącym Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, a Rada byłaby jego organem kolegialnym, doradczym. W ten sposób można byłoby uspołecznić proces kierowania szkolnictwem wyższym i inaczej osiągnąć założone cele. Jeżeli dążymy do tego, aby inaczej zarządzać, inaczej organizować szkolnictwo wyższe, to może pójdźmy jeszcze krok dalej. Wówczas będziemy mieli trzeci pion korporacyjnego systemu w sferze nauki i szkolnictwa wyższego. Komitet Badań Naukowych powstaje w wyniku określonej procedury wyborów. Polska Akademia Nauk opiera się na tej samej zasadzie, a więc zarządzanie uczelniami wyższymi też można organizować według takiej zasady. Na czele może stać przewodniczący i nie musi to być minister edukacji narodowej.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#JanZaciura">Czwarta kwestia budząca wątpliwość, to odpłatność za studia. Ta kwestia wynika z zapisu art. 70 konstytucji i trzeba dostosować do niego prawo o szkolnictwie wyższym, aby jakoś wyjść z tego zaklętego kręgu. W tej kwestii mam pewne zastrzeżenia do środowisk akademickich. Gdy pracowaliśmy nad zapisem konstytucyjnym, z uczelni państwowych nadsyłane były wnioski, żebyśmy nie zepsuli tego, co uczelnie dotychczas posiadały i posiadają, mając na myśli odpłatność za studia wieczorowe i zaoczne, bo to przy nędzy budżetowej zasila finansowo system szkolnictwa wyższego. Wtedy przy dużym konsensie w Zgromadzeniu Narodowym zapis art. 70 uzyskał bardzo dużą liczbę głosów. Wówczas rozstrzygnęła się sprawa, że będzie można wprowadzić odpłatność za niektóre usługi edukacyjne - z tym, że taka odpłatność musi być uregulowana ustawą, a nie w żaden inny sposób. Obecnie słyszę z tych samych uczelni państwowych głosy krytyki, że wymyśliliśmy i wprowadziliśmy bardzo niedobry zapis. Chcę pokreślić, że zgłaszany był wówczas znacznie gorszy zapis. Ja osobiście, w odróżnieniu od mojej koleżanki, tak ostro nie oceniam propozycji wyspecyfikowania tych usług edukacyjnych, które powinny by świadczone odpłatnie, pod warunkiem, że powinniśmy to przedyskutować, abyśmy się w tej sprawie zbyt radykalnie nie podzielili i nie naruszyli tego systemu zasilania finansowego szkolnictwa wyższego, jaki jest obecnie. Nie powinniśmy też podzielić szkolnictwa wyższego tak, jak proponowano w jednym z projektów, że bezpłatne będą tylko studia licencjackie, a wszystkie inne będą płatne. W przedstawionym nam projekcie tego nie ma i uważam, że proponuje się w zasadzie dobre rozwiązania, tylko - być może - niektóre usługi edukacyjne nieszczęśliwie zostały określone i powoduje to kontrowersje.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#JanZaciura">Ostatnia kwestia, którą chcę poruszyć, to są stosunki służbowe nauczycieli akademickich. Moim zdaniem, propozycje zawarte w założeniach, jeżeli chodzi o regulacje stosunków pracy, mianowanie nauczycieli akademickich, stanowią znaczny regres wobec tego, co jest. Faktycznie budzi zastrzeżenie wpisanie możliwości rozwiązania stosunku pracy z wieloma nauczycielami akademickimi na podstawie zasad określonych w Kodeksie pracy, a nie na podstawie pragmatyki służbowej nauczycielskiej, określonej w dzisiejszej ustawie o szkolnictwie wyższym. Trzeba wyraźnie określić to, co odnosi się do praw i obowiązków studenckich, a już wyczytałem, że studenci nie mają prawa do ulgowych przejazdów - poza środkami lokomocji miejskiej - i nie znalazłem w przepisach końcowych odesłania do innej ustawy, która takie gwarancje daje. Podobnie trzeba uzyskać zgodę środowiska nauczycielskiego, jeżeli chodzi o stosunki służbowe pracy. Trzeba w tych sprawach uzyskać zgodę partnerów społecznych, którzy mają na nie bardzo krytyczny pogląd. Czym uzasadnione jest dążenie do tego, aby zmniejszyć liczbę pracowników, których stosunek pracy jest chroniony? W tych propozycjach jest dużo niekonsekwencji, bo nie można w stosunku do pracowników stosować zasady odpowiedzialności dyscyplinarnej, jeżeli jednocześnie te grupy pracowników pozbawia się aktu mianowania. Można oczywiście zrobić wszystko, tylko jest pewna tradycja, jest pewna kultura prawna, z której wynika, że wobec pracowników mianowanych stosuje się określone procedury, a w stosunku do pracowników nie mianowanych stosuje się zwykłe zasady kodeksowe. Moim zdaniem, tutaj wyraźnie ogranicza się te uprawnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AndrzejEljasz">Na zebraniu Konfederacji Rektorów Wyższych Szkół Niepublicznych inicjatywa opracowania nowej ustawy o szkolnictwie wyższym została przyjęta bardzo pozytywnie. Niemniej jednak wywołała wiele obaw i chciałbym o tym powiedzieć kilka słów.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#AndrzejEljasz">Pan minister mówił dzisiaj o wskaźnikach obowiązujących w najlepszych uczelniach zachodnich. Jest to sytuacja zwyczajna, bo tam jest bardzo wysoki wskaźnik skolaryzacji, jest także duża liczba pracowników naukowych. Tymczasem my mamy sytuację zdecydowanie nadzwyczajną, tzn. nadal bardzo niski wskaźnik skolaryzacji, a do niedawna skandalicznie niski, oraz bardzo małą liczbę pracowników naukowych w stosunku do potrzeb. Przedstawiony projekt zakłada wprowadzenie wyraźnych utrudnień w rozwoju kadry naukowej, o czym kilku posłów mówiło bardzo wyraziście, a także pan prezes Polskiej Akademii Nauk. Pozbawiając bardzo dobre instytuty naukowe PAN uprawnień, utrudni się rozwój tej kadry. Projekt uderza także w szkoły niepubliczne. Wprowadzając tzw. podstawowe miejsca pracy dla nauczycieli akademickich utrudni się rozwój, a nawet doprowadzi się do likwidacji wielu szkół niepaństwowych. W naszym środowisku jednoznacznie podkreśla się konieczność dbałości o jakość kształcenia, ale jakość kształcenia musi się wiązać z ograniczaniem godzin nadliczbowych. Tymczasem w tym projekcie nie formułuje się takiego zamiaru ograniczenia godzin nadliczbowych, a co więcej, wprowadzając tylko minimum, daje się otwartą drogę do radykalnego zwiększania godzin nadliczbowych. Obecnie w wielu uczelniach państwowych wykonywane godziny nadliczbowe dochodzą do 1000 godzin rocznie na pracownika naukowego, a to jest prawie pięć etatów; tego się w ogóle nie ogranicza, natomiast wprowadza się ograniczenia wieloetatowości i jestem za takim ograniczeniem. Jednak jeżeli zostanie zlikwidowany ten drugi etat wykonywany w szkołach niepublicznych, to faktycznie zlikwiduje się w trybie niemal natychmiastowym bardzo wiele szkół niepublicznych.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#AndrzejEljasz">Dzisiaj pan minister powiedział o okresie przejściowym wprowadzania tych nowych rozwiązań i to mnie ogromnie cieszy, natomiast w projekcie tego nie ma. Co więcej, w projekcie jest taki zapis, iż w trybie natychmiastowym, jeżeli uczelnia nie spełnia jakiegoś wymogu, traci swoje uprawnienia. Jest to przepis bardzo drakoński. Sądzę, że konieczne jest wprowadzenie jakiegoś krótkiego okresu przejściowego, w którym uczelnia musi naprawić istniejący stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#AndrzejEljasz">Pan minister mówił o zwiększaniu autonomii uczelni, przy czym zauważamy, że jest to zwiększanie autonomii tylko w uczelniach państwowych, natomiast w uczelniach niepublicznych widzimy wyraźne ograniczanie tej autonomii. Np. w uczelniach niepublicznych powoływanie rektora przez pana ministra jest wyraźnym ograniczeniem autonomii uczelni.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#GrażynaStaniszewska">Przepraszam, ale my mówimy w tej chwili o jedynym oficjalnym dokumencie, tzn. o założeniach do projektu ustawy. Jakieś robocze projekty gdzieś się pojawiały, ale pan minister oświadczył, że nie ma jeszcze oficjalnego projektu ustawy. Odnośmy się może do zaprezentowanych założeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#AndrzejEljasz">Wycofuję w takim razie tę uwagę, niemniej jednak odwołuję się do tego projektu ustawy, który pan minister osobiście mi wręczył w szkole niepublicznej. W związku z tym nie traktuję tego materiału jako materiału wyłącznie roboczego.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#ZygmuntCybulski">Chciałbym nawiązać do sprawy, którą podjął mój przedmówca, mianowicie do autonomii uczelni wyższych. Ja w przedstawionych nam założeniach nie widzę tego, abyśmy poszli w kierunku zwiększenia autonomii. Autonomia w szkolnictwie wyższym dotyczy wyboru władz i sprawowania ich funkcji w czasie trwania kadencji; dotyczy też organizacji dydaktyki i odpowiedzialności za prowadzenie dydaktyki oraz organizacji nauki, w tym także awansów nauczycieli akademickich. Proponuje się wprowadzenie stanowiska kanclerza, który będzie urzędnikiem mianowanym przez ministra.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JerzyZdrada">Powoływanym, a nie mianowanym.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#ZygmuntCybulski">Może pan minister zechce wyjaśnić, co to znaczy, że on będzie powoływany. Jeżeli źle odczytałem czy źle zrozumiałem tekst, to pan minister na to odpowie.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#ZygmuntCybulski">Druga sprawa - to wybór rektora. Wszystko byłoby w porządku i w tym układzie rektor będzie sprawował władzę. Jednak nad nim i nad organizacją dydaktyki będzie sprawował nadzór Akademicki Komitet Akredytacyjny. I to będzie nadzór nad uczelnią, która ma autonomię. Ten Komitet będzie ustawiał rektora, ustawiał kanclerza, czyli faktycznie sprawował władzę, bo przejmuje część władzy ministra, przejmuje całkowicie kompetencje Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej i przejmuje część władzy Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. Tworzymy nową instytucję, która przejmuje pewne działania istniejących już instytucji. Uzasadnienie tego, zawarte w założeniach do projektu ustawy, wydaje mi się niestosowne i nie przystoi to Ministerstwu Edukacji Narodowej.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#ZygmuntCybulski">Polemizowałbym z panem prof. Mirosławem Mossakowskim. Powiedział pan coś bardzo ważnego, że pokolenie profesorów w szkolnictwie wyższym niestety wygasa. Taka jest prawda. To pokolenie trzeba odtworzyć. Przeciętna wieku profesora na naszych uczelniach wynosi 63 lata. W wieku 65 lat w cywilizowanym świecie profesorowie odchodzą na zasłużoną i przyzwoitą emeryturę. Nie bałbym się, panie profesorze, tego, czego pan się boi, że nauka polska padnie wtedy, kiedy uczelnie będą decydowały o zakończeniu procesów kwalifikacyjnych. U naszych kolegów zza Odry było tak, że dźwignęli się po zniszczeniach wojennych, kiedy było ich zaledwie kilku, i żadne komisje ich nie kwalifikowały, tylko kwalifikowali się sami, w uczelniach, na wydziałach. Jeżeli chcemy przejąć zasady zachodnioeuropejskie, to je przejmijmy.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#ZygmuntCybulski">W sprawie wieloetatowości podzielam zdanie pana posła Jana Zaciury. Rezygnowanie z mianowania nauczyciela akademickiego nie tylko nie przystaje moralnie, jest też niewygodne ze względów organizacyjnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JerzyOlędzki">W zasadzie ograniczę się do podania krótkiego komunikatu. Głosy w dyskusji w sprawie reformy szkolnictwa wyższego przypominają mi polską odmianę wieży Babel. Do chóru głosów z tej wieży nie chcemy się przyłączać. Po wystąpieniu pana ministra Jerzego Zdrady mniej więcej rok temu na Zjeździe Krajowej Sekcji Nauki wywiązała się bardzo emocjonalna i gorąca dyskusja, bo tam właśnie były przedstawione założenia do projektu ustawy. Już po wyjeździe pana ministra ta dyskusja była na tyle emocjonalna, że doszliśmy do wniosku, iż powinniśmy podjąć uchwałę zobowiązującą nas do przygotowania własnego projektu ustawy o szkolnictwie wyższym. Prace nad tym naszym projektem finalizujemy i w przyszłym tygodniu będziemy go konsultować w naszych komisjach zakładowych na uczelniach. Uważamy, że wstępem do dalszych dyskusji, zwłaszcza w gronie naukowym, któremu droga jest prawda, powinno być określenie i odniesienie się do prawdziwych wyzwań, jakie stają przed naszym szkolnictwem. Musimy określić swój stosunek do tego, co dzieje się w świecie. Nie jesteśmy przecież autarkią, a dzieje się bardzo dużo. Wraz z naszym projektem opracowaliśmy dość obszerny dokument związany z oceną stanu wyzwań i barier w szkolnictwie wyższym w Polsce. Mam nadzieję, że uda nam się to szeroko upowszechnić.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#RomualdKotowski">Krajowa Sekcja Nauki otrzymała z Ministerstwa Edukacji Narodowej wstępny projekt ustawy, który nie jest jeszcze projektem oficjalnym. W związku z tym nie możemy jeszcze ustosunkować się do poszczególnych zapisów. Niemniej jednak możemy już powiedzieć, że krytyka tego dokumentu koncentruje się na trzech bardzo istotnych sprawach dla pracowników Polskiej Akademii Nauk. Jako związkowiec często popadam w konflikt w różnych sprawach z prezydium PAN, ale w tych sprawach, jakie wynikają z propozycji zawartych w projekcie ustawy, jesteśmy całkowicie zgodni i krytykujemy te same punkty, które krytykuje prezydium PAN.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#RomualdKotowski">Projekt ustawy utrwala, naszym zdaniem, podział na lepszych i gorszych pracowników nie w zależności od ich poziomu naukowego, ale od pewnego, przypadkowego często, miejsca pracy. Krytyka dotyczy również obniżenia progu wymagań koniecznych do uzyskania tytułu profesora i odebrania praw poważnym instytucjom naukowym, jakimi są instytuty PAN, do kształcenia wysoko kwalifikowanych kadr naukowych. Jest prawdą, że tytuł profesora powinien być związany z osiągnięciami dydaktycznymi, a przecież pracownicy naukowi PAN prowadzą taką działalność dydaktyczną, pracując w wyższych uczelniach polskich i zagranicznych na studiach doktoranckich i prowadząc przewody doktorskie. Odebranie instytutom PAN prawa występowania o nadanie tytułu profesora jest w tym kontekście absolutnie niezrozumiałe.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#RomualdKotowski">Gdy czytamy przepisy projektu ustawy, które faktycznie prowadzą do obniżenia wymagań przy ubieganiu się o tytuł profesora, można złośliwie wyinterpretować, że jest to dożywotnia nagroda za działalność dydaktyczną. Tymczasem o tytule profesora powinna decydować nie tylko dydaktyka, ale i działalność naukowa.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#RomualdKotowski">Jestem pracownikiem Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN. W naszej radzie naukowej zasiada 50 profesorów oraz 31 docentów i doktorów habilitowanych. Rada naukowa w dniu 25 marca br. podjęła uchwałę w sprawie założeń do projektu ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i przesłała ją do sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Przypomnę jeszcze, że nasz Instytut wypromował 543 doktorów nauk technicznych, 148 doktorów habilitowanych i przygotował 90 wniosków o nadanie tytułu profesora. Odebranie takiej instytucji prawa prowadzenia studiów doktoranckich i występowania o nadawanie tytułów profesorskich jest z każdego punktu widzenia czystym nieporozumieniem.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#RomualdKotowski">Przygotowywany projekt ustawy przesądzi o rozwoju edukacji i nauki na najbliższe lata, a te lata będą - być może - decydujące dla przyszłości Polski. To, co się teraz proponuje, wymaga gruntownego przemyślenia i takiego sformułowania przepisów prawa, aby ustawa ta nie szkodziła uczelniom i nauce, ale aby promowała wiedzę i mądrość, aby ułatwiała awans cywilizacyjny polskiej młodzieży chcącej aktywnie uczestniczyć w rozwoju swego kraju i pobierać naukę u najwybitniejszych polskich uczonych, niezależnie od chwilowego miejsca pracy tych uczonych.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#RomualdKotowski">Dysponuję jeszcze jednym dokumentem, który chciałbym przekazać Komisji. Został on opracowany przez pana prof. Wojciecha Pietraszkiewicza z Instytutu Maszyn Przepływowych PAN. Znajduje się w tym dokumencie wiele cennych uwag i sformułowań, z którymi zgadza się dyrektor mojego Instytutu i nasi pracownicy.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WojciechNasalski">Do naszej Komisji należy 90% placówek Polskiej Akademii Nauk i występuję w imieniu nie tylko centrali i placówek warszawskich, ale i mniejszych ośrodków naukowych. Całkowicie zgadzam się z przedmówcami. Wiem, że np. środowisko gdańskie jest bardzo zaniepokojone informacjami, które dochodzą do Gdańska z Warszawy o tej ustawie. Nie jesteśmy w stanie wypracować odpowiedzialnego i wyważonego stanowiska na temat projektu ustawy, bo tego projektu faktycznie jeszcze nie ma. Od wielu miesięcy słyszymy, że ten projekt niebawem się ukaże, a teraz dowiadujemy się, że zostanie on udostępniony w czerwcu i w czerwcu mają się skończyć konsultacje środowiskowe. Nie wyobrażam sobie, aby można było przeprowadzić w tak krótkim czasie prawdziwych konsultacji w środowiskach naukowych i akademickich. Ten problem jest najważniejszy dla środowiska Polskiej Akademii Nauk, ponieważ to środowisko ma poczucie, że zawiesza się w próżni albo wręcz kwestionuje istotę ustawy o Polskiej Akademii Nauk, która została uchwalona przez Sejm w 1997 r., a więc bardzo niedawno. Ministerstwo Edukacji Narodowej stosuje procedurę, która praktycznie wyłącza środowisko Polskiej Akademii Nauk z dyskusji na temat prawa o szkolnictwie wyższym. Dysponujemy dzięki uprzejmości innego związku zawodowego jakimś tekstem kolejnego projektu ustawy. W tym projekcie nie ma ani słowa o Polskiej Akademii Nauk. Tymczasem dla Polskiej Akademii, dla instytutów PAN ta ustawa, jeżeli zostanie przyjęta w takiej formie, w jakiej tu jest prezentowana, ma znaczenie fundamentalne, bo praktycznie zawiesza działanie ustawy o Polskiej Akademii Nauk. Nie wiem, czy to jest w ogóle zgodne z prawem.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#WojciechNasalski">Zwracam państwa uwagę, że pozbawienie prawa prowadzenia studiów doktoranckich przez instytuty Polskiej Akademii Nauk jest bardzo bolesne, bo te studia stanowią podstawowe źródło dopływu młodej kadry naukowej do tych instytutów. Bez tego trudno sobie wyobrazić działalność instytutów PAN w obecnym ich kształcie.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#GrażynaStaniszewska">Proszę, abyśmy nie powtarzali argumentów, które zostały już wyrażone.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PiotrEbbig">Prosiłbym pana ministra tylko o uzasadnienie tezy, iż proponowane wprowadzenie odpłatności za weryfikację i certyfikację wiedzy rzeczywiście zwiększy powszechność i dostępność do studiów wyższych. Jeżeli dobrze zrozumiałem wypowiedź pana ministra, to dochody szkół wyższych, mimo wprowadzenia tej odpłatności, pozostaną na tym samym albo zbliżonym poziomie, co obecnie. Oznacza to, że nie będzie pieniędzy na zwiększenie liczby miejsc do studiowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#GrażynaStaniszewska">Głos ma pan minister Jerzy Zdrada.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JerzyZdrada">Jestem ogromnie wdzięczny za tę dyskusję. Jest to kolejna dyskusja, w której biorę udział i w której wysłuchuję uwag dotyczących istoty rzeczy, ale i uwag, które mijają się z tym, co było w naszych założeniach i z tym, co było naszym zamiarem, oraz przypisują nam jakieś diaboliczne pomysły. Jeszcze raz powtarzam, że nie ma tu żadnego diabolicznego zamiaru ograniczenia praw i działalności Polskiej Akademii Nauk czy jej likwidacji. Jest zaproponowany logicznie pewien system. Jeżeli mówimy, że studia wyższe obejmują licencjat, magisterium i doktorat, to wtedy mówimy o tym, że to odbywa się w szkole wyższej, i jest w tym pewna logika. Powstaje tylko pytanie, czy państwo chcecie się zgodzić z tą logiką, czy nie. Nie trzeba tego traktować tak, iż jest to wymierzone przeciw czemuś. Można sobie doskonale wyobrazić studia doktoranckie w szkole wyższej, prowadzone przy współudziale instytutów naukowych. W ustawie daje się szeroką możliwość tworzenia wspólnych związków kształcenia między instytutami uczelni wyższych, krajowych i uczelni zagranicznych, uczelni wyższych publicznych z uczelniami niepublicznymi i uczelni z różnego rodzaju instytutami czy placówkami naukowymi. To jest możliwe, ale to jest już inne pole działania edukacyjnego. Na tym m.in. polega rozszerzenie autonomii wyższych uczelni, że my zostawiamy to uczelniom i jednostkom naukowym do uzgodnienia i do wspólnego działania, do tworzenia aktów prawnych, które będą je obowiązywać, łącznie z finansowaniem, a nawet z nadawaniem pewnej nazwy takiemu związkowi konfederacyjnemu czy federacyjnemu. Jest to propozycja, która się logicznie broni. Nie chcę być posądzony o to, że jestem wrogiem Polskiej Akademii Nauk, ponieważ 25 lat temu w niej pracowałem i trochę ją znam. Znam większość z państwa, którzy się wypowiadali. I znam tych, którzy się wypowiadali od 1980 r. i żądali zmian w Polskiej Akademii Nauk i dokonało się to, chociaż znacznie później.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#JerzyZdrada">Pani posłanka Ewa Sikorska-Trela poruszyła sprawę rezygnacji z pensum dydaktycznego. My istotnie rezygnujemy z pensum dydaktycznego, ponieważ jest ono krytykowane przez środowiska szkół wyższych jako generujące różne niekorzystne zjawiska, np. nadgodziny. Proponujemy wprowadzenie 30-godzinnego tygodnia pracy, ale jednocześnie wyraźnie mówimy, że jest to zadaniowy czas pracy i że z tego najwyżej 1/3 to są zajęcia dydaktyczne. Funkcje i zadania nauczyciela akademickiego są rozmaite i nie jest to czas do odsiadywania i nie grozi to, że wszyscy zderzą się w jednym małym pokoiku. Wiem, że 4 moich kolegów profesorów na Uniwersytecie Warszawskim ma jeden wspólny pokój o powierzchni 10 m2. Nie będą tam razem siedzieć, myślę, że im to nie grozi.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#JerzyZdrada">Zastanówmy się nad tą sprawą. Jeżeli nie będzie pensum dydaktycznego, to proszę bardzo; jest do wyboru 40-godzinny tydzień pracy według Kodeksu pracy i zupełnie inne warunki. My proponujemy rozwiązanie, które daje inne możliwości i nad tym warto się zastanowić. Jeżeli nie pensum, to co? Przyjęcie tego, co jest zapisane w Kodeksie pracy? Proszę pomyśleć, jakie to powoduje konsekwencje. Tyle mam do powiedzenia na temat czasu pracy, bo to było kwestionowane przez wielu z państwa.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#JerzyZdrada">Umowa o pracę jest naprawdę bardzo naturalnym i najlepszym sposobem zawierania stosunków pracy z wielu powodów. Profesora zwyczajnego mianujemy na stanowisko, bo nadaje się mu tytuł naukowy i dochodzi się do tego poprzez ocenę jego działalności dydaktycznej i znaczącego dorobku naukowego. To jest wyraźnie powiedziane i jest to sformułowanie nie gorsze niż to, które jest w obecnej ustawie. Nie ma tu zasady automatycznego obniżania poziomu i że mianowanie będzie otrzymywane za nic.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#JerzyZdrada">Państwo mówicie, że zwyczajowo pracownicy naukowi szkoły wyższej byli mianowani, mieli jakieś gwarancje. Proszę sprawdzić, jak to jest obecnie z tymi gwarancjami. Jeżeli mówimy o uczelni wyższej i jej autonomii, to autonomia działa w dwie strony. To nie są tylko przywileje, ale również obowiązki, także obowiązki pracodawcy, aby instytucja nazwana w stosunku do pracowników i o tym musimy pamiętać.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#JerzyZdrada">Sprawa odpłatności za niektóre usługi edukacyjne - to sprawa bardzo ważna. Pan poseł Jan Zaciura wspominał o dyskusji nad zapisem konstytucyjnym trzeba było mieć większość, aby przyjąć konkretny tekst zapisu. Jakie były wówczas alternatywy? Pierwsza - nauka jest bezpłatna, kropka i nic więcej. Druga - nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna a zakres odpłatności za niektóre usługi edukacyjne określi ustawa. Taka była moja propozycja uwzględniająca ust. 4 art. 70 konstytucji, gdzie mowa jest o zasadzie powszechnej dostępności do szkolnictwa wyższego i tworzeniu systemów pomocy indywidualnej i pomocy materialnej. W rezultacie zostało to zmodyfikowane i w to miejsce wpisano to co jest w obowiązującej konstytucji, i poparli go ci wszyscy, którzy przegrali głosowania nad inną treścią tego zapisu. Chciano po prostu, żeby było cokolwiek wpisane o odpłatności; w rezultacie przyjęty został kulawy przepis o odpłatności, z którym wszyscy się borykamy. Od półtora roku trwają na ten temat dyskusje także wśród konstytucjonalistów. Nikt nie potrafił dotychczas zaproponować przepisu ustawowego, który dobrze by konsumował to, co jest w tym drugim zdaniu ust. 2 art. 70 Konstytucji. Po raz pierwszy my zaproponowaliśmy, aby nie wprowadzać ceny za różne usługi, wymyśliliśmy ryczałt i określiliśmy go na poziomie, jak nam się wydaje, logicznie niewysokim. Wymyśliliśmy również to, za co można pobierać opłaty, tzn. za weryfikację wiedzy, czyli za wszystkie procedury od każdego kolokwium po ostatni egzamin oraz za certyfikację, czyli wydawanie dyplomu. Nie chcemy tego liczyć indywidualnie i dlatego proponujemy ryczałt. Student płaci 100 zł miesięcznie bez względu na to, ile odbędzie kolokwiów czy egzaminów. Taki jest pomysł, ale ja się przy nim nie upieram. Proszę tylko o przedstawienie pomysłu innego przepisu, który pozwoliłby uniknąć sytuacji, w której ok. 500 tys. studentów straci miejsca na wyższej uczelni. Mam odwagę o tym mówić. Szkoda, że nie ma w tej chwili pani posłanki Krystyny Łybackiej, która mi mówiła o odwadze. Istotnie ja chcę jakiegoś sposobu rozwiązania tego dylematu, jeżeli to ma miejsce na uczelniach publicznych dla 500 tys. studentów, którzy studiują na studiach zaocznych i wieczorowych, bo to w świetle konstytucji jako nauka powinno być bezpłatne. Powiedzmy to publicznie, że wówczas nie będziemy mieli 1.300.000 studentów, tylko 800.000. I wtedy ewentualność jest taka, że ci, co mają pieniądze, pójdą do uczelni niepublicznych. Nie ma w tym niczego złego, ale pamiętajcie państwo jaka jest oferta uczelni niepublicznych w porównaniu z ofertą uczelni publicznych. Uczelnie niepubliczne mają specyficzną strukturę nauki i nigdy nie będą prowadziły tych kierunków studiów, bez których nie istnieje rozwój nowoczesnego państwa, tzn. kierunków przyrodniczych, kierunków eksperymentalnych. Do tego przecież nie można dopuścić. Spróbujmy znaleźć jakieś wyjście. Zaproponowaliśmy pewne rozwiązanie i ono nie ma na celu tworzenia barier, tylko ma na celu wyjście z tych trudności, jakie mamy.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#JerzyZdrada">Dlaczego przenosimy stypendia socjalne do powiatów. Proszę zauważyć, że mamy ok. 100 uczelni państwowych i ok. 160 uczelni niepublicznych. Nim ta ustawa wejdzie w życie, będzie ich 170 albo 180. Proszę policzyć, ile jest powiatów w Polsce. A środki na stypendia musimy dzielić pomiędzy uczelnie. To są pieniądze publiczne i chcemy je dać tej instytucji publicznej, do której student ma bliżej, która ewentualnie zna jego sytuację materialną i gdzie może być dokonana lepsza weryfikacja deklaracji majątkowych. To ma swoją logikę. Jeżeli samorządy będą miały swoje dochody, jeżeli będą chciały prowadzić pewną politykę edukacyjną dla własnej młodzieży, mogą zwiększać te środki. i tak zapewne będzie, jeżeli nie już, to wkrótce.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#JerzyZdrada">Ustalimy pewne zasady określania populacji i potrzeb przydzielania środków na stypendia w powiatach. W części powiatów statystycznie mniej młodzieży idzie na studia. Znamy takie sytuacje, że tylko w niektórych regionach kraju 12% młodzieży wiejskiej uzyskuje maturę, a więc potencjalne uprawnienia do podjęcia studiów. Tam będzie więcej środków i można będzie przyznawać wyższe stypendia, co przyczyni się do przełamywania bariery w dostępności do studiów. To jest jeden ze sposobów i nie będzie uniwersalny. Nie będzie dotyczył 1.300.000 studentów, ale też nie taka przecież liczba studentów potrzebuje pomocy stypendialnej. Pamiętajmy o tym, że już znaczna część studentów płaci za studia, a w naszym systemie potencjalnie może płacić mniej, jeśli on zostanie wprowadzony.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#JerzyZdrada">W sprawie tytułu profesorskiego zapisaliśmy to, co zapisaliśmy. Taka jest koncepcja. Nie jest to tytuł naukowy profesora, jak to reguluje obecna ustawa, ale jest to tytuł profesora, który otrzymuje się za wyniki dydaktyczne i za znaczący dorobek naukowy. To jest też pewien system. Chcielibyśmy przyciągnąć pracowników naukowych PAN i innych jednostek badawczych do dydaktyki w szkołach wyższych, a nie do prowadzenia studiów doktoranckich. To jest rezerwuar wysoko kwalifikowanych pracowników naukowych i co do tego nikt nie ma wątpliwości. Jest to jeden ze sposobów zachęty, chociaż - być może - trochę źle pomyślany. Można to na pewno rozwiązać bez powodowania specjalnych konfliktów emocjonalnych. Nie dybiemy na Polską Akademię Nauk, bo to jest niemożliwe, skoro 80% jej instytutów jest zaliczanych do przodujących placówek w kraju.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#JerzyZdrada">Akademicka Komisja Akredytacyjna nie ma wyręczać nikogo. Jest ona potrzebna, bo tego żąda samo środowisko, a także wymaga tego sytuacja w szkolnictwie wyższym. Samo środowisko akademickie zaczęło już tworzyć instytucje akredytacyjne. Jest np. Uniwersytecka Komisja Akredytacyjna, która działa już od roku. Niemal wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że kontrola jakości kształcenia w szkole wyższej jest warunkiem podniesienia poziomu tego szkolnictwa. Co do wprowadzenia postępowania przedwstępnego, o którym mówił pan prof. Mirosław Mossakowski, wiemy, że przed wojną nie były to decyzje typu administracyjnego. Jeżeli jest taka procedura przedwstępna, to zgodnie z prawem, które obecnie obowiązuje w związku z równością stron, ten, kto odpadnie w tej procedurze, ma prawo dowiedzieć się, dlaczego odpadł, i ewentualnie odwoływać się od decyzji. To nie jest takie proste. Zdaję sobie sprawę z walorów takiej procedury, ale wymaga to rozważenia i odpowiedniego zapisu w ustawie, aby to było obligatoryjne. Trzeba się nad tym zastanowić.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#JerzyZdrada">Jeżeli chodzi o system finansowania, to my sobie to wyobrażamy i mamy to zapisane w naszych koncepcjach, że Rada Główna Szkolnictwa Wyższego określałaby warunki i zasady finansowania - i to byłaby wtedy instrukcja dla ministra edukacji, który razem z Radą decydowałby o wydaniu odpowiednich przepisów w sprawie finansowania, natomiast Akademicka Komisja Akredytacyjna dawałaby ranking. I wiadomo byłoby, ile komu przyznać środków. Byłoby to finansowane zgodnie z jakością i poziomem kształcenia w danej uczelni.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#JerzyZdrada">W sprawie zasady kierowania się interesem publicznym chciałbym wyjaśnić, że dostajemy np. wnioski od uczelni publicznych, aby tworzyć filie czy wydziały zamiejscowe, jak i od uczelni niepublicznych, aby je gdzieś tam powołać, czy też odpowiednie ich filie. Dochodzi to tego, że np. w Kielcach mamy cztery szkoły administracji i zarządzania. Każda z nich ma jakiś swój potencjał. Co w takim przypadku oznacza interes publiczny? Oznacza dbanie o to, żeby studenci kształceni byli nie na krótkich kursach czy jednowydziałowych uczelniach, tylko w uczelni, która ma bardziej rozbudowaną strukturę, która powinna tworzyć środowisko. Sugerujemy często, aby niektóre uczelnie łączyły się w większe struktury, by powstawały uniwersytety tam, gdzie są do tego warunki kadrowe. I tak pojmujemy ten interes publiczny. Ważne jest to, co otrzyma student zwabiony szyldem jakiejś szkoły, bo my za to również ponosimy odpowiedzialność, ponieważ dyplomy wszystkich uczelni mają ten sam walor i mają te same uprawnienia. Jeśli będzie akredytacja, to wtedy studenci będą wybierać uczelnie według danych rankingowych, które będą ogłaszane. Kiedyś dojdziemy do tego, że będzie wiadomo, gdzie warto studiować i gdzie jest najlepszy dany wydział czy kierunek studiów. Już dzisiaj o niektórych się wie, ale my chcemy z tego zrobić powszechną i dostępną informację.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#JerzyZdrada">Zwiększamy autonomię uczelni, ale jednocześnie zwiększamy nadzór nad środkami publicznymi. Ustawa o finansach publicznych wyraźnie określa, że wszystko w uczelni publicznej staje się środkiem publicznym. Jeżeli wprowadzamy takie rozwiązanie, że uczelnia nie będzie miała limitu wynagrodzeń i będzie sama decydowała o tym, jak zagospodaruje środki budżetowe i środki własne, nie oznacza to, że nie będzie żadnej kontroli.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#JerzyZdrada">Może ja nie wypowiem się na temat społecznego projektu ustawy. Jeżeli są zbierane pod nim podpisy, to żal mi tych, którzy się pod tym projektem podpisują, bo jest to wyjątkowy bubel prawny. Taka jest opinia Konferencji Rektorów Szkół Niepublicznych, jak i Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Polskich. A więc nie jest to tylko moja opinia.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#JerzyZdrada">Pojawianie się tych projektów społecznych dowodzi, że jest potrzeba wyjścia z projektem, który mógłby zostać poddany normalnej procedurze legislacyjnej, bo kiedy jest pustka, to wciskają się różne pomysły i buble.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#JerzyZdrada">My nie zamierzamy osłabić Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, chcemy tylko przyznać jej inne kompetencje, skoro chcemy mieć Akademicką Komisję Akredytacyjną - a chcemy ją mieć - Rada Główna w takim kształcie, w jakim jest obecnie, takiemu zadaniu nie podoła. Akademicka Komisja Akredytacyjna będzie przy prezesie Rady Ministrów, będzie miała charakter organu niezależnego. Stąd też wybór tego ciała poprzez senaty uczelni wydaje się nam lepszy.</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#JerzyZdrada">Długo można by jeszcze mówić i prostować, ale nie ma chyba teraz takiej potrzeby. Jesteśmy na bardzo wstępnym etapie dyskusji; w parlamencie podejmiecie państwo regularną debatę, wówczas gdy będzie przekazany oficjalnie projekt ustawy. Sądzę, że będziemy przy dalszych okazjach dyskutować o kierunkach polityki w zakresie szkolnictwa wyższego i wtedy można będzie analizować poszczególne pomysły czy koncepcje przyszłego prawa, jeszcze zanim to prawo w formie projektu ustawy zostanie skierowane do państwa.</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#JerzyZdrada">Dziękuję bardzo za zgłoszone uwagi. Wiele wypowiedzi było ostrych i emocjonalnych - sądzę, że nie zawsze słusznie, ale jako urzędnik państwowy z pokorą przyjmuję głos opinii publicznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#GrażynaStaniszewska">Dziękuję. Omówiliśmy założenia do projektu ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym, zapisane na sześciu stronach. Wiem, że niektórzy z państwa mieli dostęp do różnych roboczych wersji tego projektu i odnosili się do tychże projektów. My traktujemy dzisiejsze posiedzenie jako informacyjne na temat kierunków prac nad projektem ustawy i nasza dzisiejsza dyskusja też ma taki wstępny charakter. Zarówno my w swoich środowiskach, jak i pan minister wyciągniemy wnioski i mam nadzieję, że projekt ustawy, który dostaniemy, będzie odpowiadał na wiele pytań i wątpliwości, które w tej dyskusji się pojawiły.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#GrażynaStaniszewska">Dziękuję bardzo. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>