text_structure.xml
191 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#GrażynaStaniszewska">Otwieram posiedzenie i na wstępie wyrażam wielkie zadowolenie z faktu, że mogliśmy przyjechać do Kwidzyna. Podczas naszej dwudniowej wizyty chcielibyśmy zapoznać się z pomysłami samorządu miasta w zakresie prowadzenia placówek oświatowych i z realizacją tych pomysłów. Na przykład o eksperymencie wprowadzenia bonu oświatowego wiele już wiemy z doniesień prasowych. Z dużym zainteresowaniem wysłuchamy relacji przedstawicieli władz samorządowych miasta o tym, co wymyślono tu w zakresie finansowania i wspomagania zadań edukacyjnych przez gminę i miasto.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#GrażynaStaniszewska">Inicjatorem dzisiejszego posiedzenia jest pan poseł Jerzy Godzik, były burmistrz Kwidzyna, a obecnie poseł na Sejm z ramienia Unii Wolności. Oddaję panu posłowi głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JerzyGodzik">Serdecznie dziękuję prezydium Komisji, paniom i panom posłom za to, że przyjęli moje zaproszenie i wykazali zainteresowanie tym, co tu się dzieje. Chciałbym przedstawić burmistrza Kwidzyna pana Leszka Czarnobaja, który od 1990 r. do końca 1997 r. był zastępcą burmistrza - ja byłem w tym czasie burmistrzem - i zajmował się sprawami oświaty. Przedstawiam obecnego zastępcę burmistrza do spraw oświaty pana Romana Berę, który był przewodniczącym Rady Miejskiej. Proszę o zabrania głosu pana burmistrza Leszka Czarnobaja.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#LeszekCzarnobaj">Zacznę od kilku informacji o naszym mieście. Jak państwo wiecie, Kwidzyn ma długą i bogatą historię. Liczy obecnie 40 tysięcy mieszkańców i znajduje się w granicach województwa elbląskiego. Nikt chyba nie weźmie mi tego za złe, jeżeli powiem, że większość mieszkańców Kwidzyna marzy o powrocie do województwa gdańskiego. Jest to miasto ludzi młodych. Mamy siedem szkół średnich, a więc dużo, jak na miasto tej wielkości, z czego dla sześciu szkół organem prowadzącym jest gmina. W Kwidzynie przejęliśmy praktycznie całą oświatę poza placówkami szkolnictwa specjalistycznego i szkołą, która pozostaje w gestii Ministerstwa Rolnictwa. Prowadzimy również Dom Dziecka. Budżet miasta zamyka się kwotą blisko 57 mln zł, podczas gdy miasto leżące nieopodal ma budżet mniejszy o połowę. Prawie połowę tej kwoty przeznaczamy na edukację.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#LeszekCzarnobaj">Miasto Kwidzyn przeżywa dość intensywny rozwój gospodarczy. Ruch ten rozpoczął się od bardzo głośnej swego czasu prywatyzacji w roku 1993 Zakładów Celulozowo-Papierniczych i ich sprzedaży amerykańskiej firmie International Paper.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#LeszekCzarnobaj">Od tego czasu notujemy szybki rozwój całej gospodarki miasta. W okresie ostatnich dwóch lat bezrobocie w Kwidzynie spadło z 26% do ok. 10%. Mieszkańcy wykazują wielką aktywność gospodarczą. Statystycznie co 14. mieszkaniec miasta prowadzi działalność gospodarczą na swój rachunek.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#LeszekCzarnobaj">Dalszy rozwój miasta i jego gospodarki nie będzie możliwy bez dobrze zorganizowanej i rozwijającej się oświaty. Takie przekonanie zapanowało już w pierwszej kadencji Rady Miejskiej i zrozumienie dla tego poglądu wykazuje Rada Miejska drugiej kadencji. Nie oznacza to wcale, że my bezkrytycznie przekazujemy pieniądze na oświatę sądząc, iż przekazywanie coraz większych kwot załatwi sprawę. Bacznie obserwujemy, co się za te pieniądze robi i jakie się osiąga efekty. Staramy się badać w sposób ciągły, jak te pieniądze są wykorzystywane i czy nie można ich wykorzystywać lepiej. Uważamy, że tylko zmiany na lepsze prowadzą do rozwoju.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#LeszekCzarnobaj">Do rozwoju oświaty przywiązujemy szczególnie dużą wagę, ponieważ zdajemy sobie sprawę z tego, że rozwój oświaty to nie tylko rozwijanie szkolnictwa wyższego. Przy pomocy pani profesor Putkiewicz i pracowników naukowych Uniwersytetu Warszawskiego chcielibyśmy i chcemy, aby jak najpilniej wdrożyć i bardzo intensywnie rozwijać nauczanie na wyższym poziomie w pierwszych trzech klasach szkół podstawowych. Od nawyków nabytych przez uczniów tych klas nie można się uwolnić - ani od złych, ani od dobrych. Chcemy, aby uczniowie pozyskiwali tylko dobre nawyki.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#LeszekCzarnobaj">Bardzo ważny jest intensywny rozwój oś-wiaty. Ostatnio gościliśmy przedstawicieli francuskiej firmy, która chce w Polsce utworzyć 1200 nowych miejsc pracy. W kręgu zainteresowań tej firmy jest m.in. miasto Kwidzyn. Przedstawiciel firmy, będąc u mnie, zadał mi tylko dwa pytania. Czy mamy koncepcję poprawy sieci komunikacyjnej? Odpowiedziałem, że pan poseł Godzik wygrał wybory dlatego, iż obiecywał most na Wiśle, i mamy nadzieję na realizację tego zamiaru. Drugie pytanie dotyczyło poziomu edukacji i wykształcenia w mieście, tzn. ilu uczniów szkół średnich dostaje się na studia, ilu studiuje i ilu kończy studia.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#LeszekCzarnobaj">To jest przykład dokonywania pewnej oceny. Większym efektem i możliwym do szybkiego osiągnięcia jest wykonanie kilku kilometrów chodników na ulicach i ten, kto się do tego przyczyni, będzie chwalony. Jest to jednak patrzenie raczej krótkowzroczne, chociaż inwestora zachęca także dobry poziom infrastruktury miejskiej i wygląd miasta. Cóż jednak przyjdzie nam z tego, jeżeli poziom wykształcenia ludzi chodzących po tych pięknych chodnikach będzie niski? Jeszcze nie tak dawno temu w Kwidzynie notowaliśmy tylko 6% mieszkańców z wyższym wykształceniem, co stawiało nas w kraju na niezbyt chlubnym miejscu. Obecnie już 10% mieszkańców miasta ma wyższe wykształcenie i sądzę, że ten procent będzie wzrastał, co pozwoli na jeszcze szybszy rozwój gospodarki. Przedsiębiorstwa i firmy, które chcą podjąć działalność w Kwidzynie, sugerują nam, że bez zwiększenia liczby ludzi z wyższym i dobrym średnim wykształceniem nie mamy szans rozwoju.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#LeszekCzarnobaj">Chciałbym teraz przedstawić państwu pewną filozofię i politykę w odniesieniu do edukacji w mieście Kwidzynie. Sprawą najistotniejszą jest to, że jeżeli chce się wydawać dobrze i celowo pieniądze, trzeba mieć wizję tego, na co się chce je wydać. Jeżeli takiej wizji nie ma, będzie się działało po omacku i będzie się popełniało wiele błędów.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#LeszekCzarnobaj">Powstała w Kwidzynie pod auspicjami władz samorządowych, Fundacja „Oświata”, o czym powiemy później. Staramy się jeździć po Polsce i odwiedziliśmy już ok. 12% miast i gmin, a także gościliśmy u siebie przedstawicieli wielu gmin, sondując opinie o naszym bonie oświatowym. Pytają nas przede wszystkim o to, w jaki sposób wprowadziliśmy ten bon i jaki uzyskujemy efekt, bo inne sprawy są jakby mniej istotne. Chcemy pokazać, czym jest taki bon oświatowy i do czego służy. Służy on m.in. do wprowadzania jasnych i czytelnych sposobów finansowania placówek oświatowych i osiągania jakościowej zmiany w staraniach o wysoki poziom edukacji na każdym poziomie. Nasz sposób podejścia i proponowane przez nas rozwiązania nie są oczywiście uniwersalne. Nie ma takiej sytuacji, że jest tylko jeden jedyny pomysł, ale mamy taki właśnie pomysł i jest on przez nas wdrażany. Dzieląc się naszymi doświadczeniami nie twierdzimy, że nasze rozwiązania są najlepsze i do zastosowania wszędzie. Według nas można je wykorzystać gdzie indziej, ale nigdy tego nie mówimy, bo podejść do tematu pod hasłem „edukacja” powinno być tyle, ile jest gmin. Państwu posłom chciałbym podać informację, że w Kwidzynie na 28 radnych 20 związanych jest z Unią Wolności. W siedmioosobowym zarządzie miejskim 6 osób jest członkami Unii Wolności. Jednym z zastępców burmistrza jest przedstawiciel AWS. W naszym mieście od wielu już lat przeważają poglądy centroprawicowe i mieszkańcy dają temu wyraz w wyborach samorządowych. W wyborach do parlamentu jest nieco inaczej.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#LeszekCzarnobaj">W 1997 r. wprowadziliśmy bon oświatowy i rozdaliśmy go wszystkim dzieciom, które szły do przedszkola, do szkoły podstawowej czy do szkoły średniej. Ten bon oświatowy nie jest jeszcze taki, jak nam się marzy, jednak postanowiliśmy go wprowadzić powszechnie. System naliczania kosztów w ramach bonu funkcjonował u nas już przez pięć lat. Telewizja kablowa Kwidzyn poprosiła mnie o wywiad na temat tego bonu. Przed programem przeprowadzono sondę uliczną. Na 12 zapytanych osób nikt nie wiedział, że w Kwidzynie jest coś takiego, jak bon. W związku z tym postanowiliśmy, że sprawą najważniejszą jest uświadomienie wszystkim tego, co się robi i dlaczego to się robi. Ponieważ tej świadomości zabrakło, wydrukowaliśmy bon oświatowy, aby rodzic wiedział, że gdy zanosi ten bon do placówki oświatowej, to razem z nim zanosi także pieniądze. Wie, że nie są to jakieś pieniądze pochodzące z podatków. W rozumieniu liberalnym byłoby najlepiej, aby rodzic sam zanosił te pieniądze do placówki oświatowej, ale na razie wystarczy, że zanosi taki bon oświatowy.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#LeszekCzarnobaj">Przenosząc dziecko z przedszkola do szkoły podstawowej, a potem do szkoły średniej, zabiera ten bon i łącznie z wnioskiem o przyjęcie dziecka zanosi go do szkoły. To jest również w sensie psychologicznym ważne, bo rodzic nabiera przekonania, że dana szkoła ma tyle pieniędzy, ilu jest w niej uczniów i że ten bon jest coś wart.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#LeszekCzarnobaj">W celu podkreślenia ważności stosowania bonu oświatowego 13 grudnia 1997 r. red. Jacek Kalabiński przekazał relację z Waszyngtonu, której fragment brzmiał następująco: „Zębami, pazurami i dolarami bronią się związki nauczycielskie w Ameryce przed wprowadzeniem bonów oświatowych, które pozwoliłyby rodzicom na swobodny wybór pomiędzy szkołami publicznymi, prywatnymi i wyznaniowymi. Nauczyciele twierdzą, że nowy system niechybnie skazałby dzieci z ubogich rodzin na najgorsze szkoły. Badania opinii publicznej wykazują jednak, że najuboższe rodziny najbardziej chcą wprowadzenia bonu, bo wówczas występuje równość szans”. Istotnie, bony mające taką samą wartość, chociaż można oczywiście odpowiednio różnicować, dają właściwie takie równe szanse. I dalej red. Kalabiński pisze: „Dyskusja o konieczności reformy oświaty trwa bez przerwy, ale potężne związki zawodowe nauczycieli blokują wszelkie próby stworzenia systemu, w którym szkoły musiałyby ze sobą konkurować i podnosić poziom nauczania”. Gdybym nie wiedział, że to jest artykuł nadany z Waszyngtonu, sądziłbym, że jest to artykuł pisany w Warszawie. Przytaczam to, aby uświadomić wszystkim, jak trudna w realizacji jest ta idea bonu oświatowego. Dlaczego wprowadziliśmy bon oświatowy?</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#LeszekCzarnobaj">Gdy rozpoczynaliśmy kadencję, w siedmioosobowym składzie zarządu miasta tylko jedna osoba związana była ze sferą budżetową podległą miastu. Jako zupełni amatorzy uznaliśmy, że sposób kreowania budżetu jest swego rodzaju poplątanie z pomieszaniem. Sporządziliśmy ten budżet początkowo tak, jak nakazują to przepisy i urzędnicy zajmujący się administracją. Pytaliśmy wszystkie placówki oświatowe o kwoty, jakich potrzebują na dana rok budżetowy. Trzeba było podzielić posiadane środki odpowiednio pomiędzy placówki i dokonać różnych cięć oraz przesunięć, ale trudno było o precyzyjne ustalenia. Uznaliśmy w końcu, że nie po to zostaliśmy powołani do pełnienia funkcji politycznych, aby bawić się w rachmistrzów, którzy ustalają różne wielkości środków w ramach tego, co jest w budżecie.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#LeszekCzarnobaj">Obecnie, mówiąc skrótowo, jest zupełnie odwrotnie. Szkoły dostają tyle pieniędzy, ile możemy dać. Wartość bonu oświatowego mnożona jest przez 12 oraz przez liczbę dzieci i tyle pieniędzy dostaje dyrektor. Bez względu na to, co by robił i o co zabiegał. Praktycznie ta wartość nie ulega zmianie. Nie jesteśmy oczywiście aż tak pryncypialni i wprowadzane są pewne drobne zmiany.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#LeszekCzarnobaj">Gdy dwa lata temu gościliśmy przedstawicieli dwóch zaprzyjaźnionych z Kwidzynem miast: niemieckiego Celle i szwedzkiego Olofstrőm w osobach burmistrzów i odpowiedzialnych za oświatę, zapytano mnie, jakie musiałyby powstać sytuacje, aby budżet danej szkoły można było zwiększyć. Takie sytuacje teoretycznie są dwie: wtedy, gdy zwiększy się we wrześniu liczba dzieci w danej placówce lub gdy nastąpi jakaś katastrofa w postaci powodzi czy pożaru. Wówczas można mówić o zmianie wartości budżetu. Komentarz był taki, że w Szwecji jest to nie do przyjęcia, bo co wtedy robiłby radny, jeżeli nie brałby udziału w przydziale pieniędzy dla danej szkoły. My także tak uważamy, chociaż może część tu obecnych kolegów z tym się nie zgodzi, że radny w gminie jest od kreowania polityki, a nie od sprawdzania, czy dyrektor szkoły zamiast jednego globusa powinien ich kupić dziesięć, bo to jest wewnętrzna sprawa szkoły.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#LeszekCzarnobaj">Ustaliliśmy, że w centrum naszej uwagi jest szkoła, ale my nie jesteśmy po to, aby tę szkołę tylko rozliczać i ganić dyrektora za coś, co mu się nie udało. Cała nasza działalność nastawiona jest na pomoc szkole po to, aby dyrektor szkoły mógł być jak najbardziej komunikatywną osobą w stosunku do nauczycieli i do rodziców, a także w stosunku do władz organu prowadzącego szkołę i przedstawicieli Ministerstwa Edukacji Narodowej czy kuratora. Nabyte doświadczenia wskazują na to, że jednak w tej materii popełniamy pewne błędy, ale dzisiaj nie będę o nich mówił.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#LeszekCzarnobaj">Wartość bonu oświatowego ma w sobie tylko wartość tego, co związane jest z bieżącym utrzymaniem placówki, a więc co potrzebne jest na płace i pochodne, różne świadczenia, organizowanie kół zainteresowań, dokształcanie nauczycieli. Poza tym kierowane są środki na duże remonty i nowe inwestycje. Jeżeli chodzi o remonty, to opracowany jest czteroletni program remontów w takim zakresie, na jaki nas stać. Oczywiście, potrzeby są czterokrotnie większe, ale nie ma na to środków. Co roku przeznaczamy kwotę ok. 800 tys. zł, którą dzielimy na najpilniejsze zadania. Koncentrujemy te środki i każdy wie, kiedy dana placówka zostanie generalnie wyremontowana.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#LeszekCzarnobaj">Bon oświatowy nie powoduje uzdrowienia wszystkiego, jednak wywołuje pewne zjawiska. W 1991 r., kiedy pełen naiwności, będąc w Szwecji, zapytałem ile osób pracuje na rzecz organizowania opieki przedszkolnej w przeliczeniu na jeden oddział, wyjaśniono mi, że mają dwa i pół etatu na jeden oddział liczący 20–22 dzieci. Jeżeli rodzice chcą poszerzyć zakres tej opieki, wówczas wnoszą odpowiednie opłaty. Sądziłem, że w Kwidzynie uda się to rozwiązać podobnie. Okazało się, że na jeden oddział - chociaż nieco liczniejszy - w przedszkolu przypada sześć i pół etatu i uznaliśmy, że przy takim obciążeniu budżet naszego miasta w przyszłości tego nie udźwignie. Jest oczywiście bezdyskusyjne, że sześć osób lepiej opiekuje się grupą dzieci niż na przykład dwie lub trzy osoby. Z tym się zgadzamy. Jednak okazuje się, że w ramach podstaw programowych wystarcza całkowicie dwa i pół etatu. Na tej podstawie przeliczono, ile kosztuje opieka nad jednym dzieckiem i teraz po prostu tylko mechanicznie nalicza się te kwoty w danym roku budżetowym. Dyrektor placówki już w styczniu wie ile będzie miał pieniędzy na dany rok budżetowy.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#LeszekCzarnobaj">Każdy dyrektor otrzymuje z miejskiego zakładu budżetowego wydruk kosztów na jednego ucznia we wszystkich ich elementach. Przyrównuje się do innych szkół i wyciąga pewne wnioski. Doprowadziło to do tego, że zmniejszyły się kwoty przeznaczane na administrację obsługi szkoły. Okazało się, że w większości szkół nie trzeba aż tylu etatów, bez których kiedyś w szkole nie wyobrażano sobie życia. O liczbie takich etatów najlepiej może zdecydować dyrektor szkoły i rada szkoły, która z nim współpracuje. Również wydatki na utrzymanie szkół w zakresie ciepła, energii elektrycznej itp. w przeliczeniu na jednego ucznia zmalały. Nie oznacza to, że w kwidzyńskich szkołach jest zimno i ciemno. Było to wynikiem przeprowadzonych analiz, co można zrobić, aby obniżyć koszty kształcenia. Niemal wszystkie uzyskane oszczędności z tej całej otoczki działalności szkoły zostały wykorzystane na sferę dydaktyczno-wychowawczą. Gdy zaczynaliśmy naszą pracę w 1992 r., w jednej ze szkół liczącej około tysiąca uczniów było ok. 20 godzin zajęć tygodniowo wykraczających poza ramowy program nauczania. Przy tym samym poziomie dotacji do jednego dziecka z budżetu gminy obecnie jest już w tej samej szkole ponad 180 godzin tygodniowo wykraczających poza ramowy program nauczania.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#LeszekCzarnobaj">Nie spowodował tego sam bon oświatowy, bo on jest tylko pewnym instrumentem działania. Jeżeli napotka się opór osoby, która prowadzi szkołę, to z faktu wprowadzenia bonu nic nie wyniknie. Było to możliwe dzięki wzmocnieniu pozycji dyrektora.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#LeszekCzarnobaj">Gdy mówimy o finansach, to sprawą, którą należałoby najpilniej załatwić w oświacie - mówią o tym niemal, wszyscy - jest nieprzyzwoicie niska pensja nauczyciela. Jest to oczywiste i mam nadzieję, że doczekamy takich czasów, kiedy problem ten będzie zanikał.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#LeszekCzarnobaj">Chciałbym jednak wrócić do sprawy pozycji dyrektora w placówce oświatowej. Otóż zauważyliśmy, że barierą psychologiczną jest niska jeszcze świadomość swojej pozycji samych zainteresowanych. Można się napracować, wprowadzić wiele nowych rozwiązań, a potem i tak spotka się to z wielkim oporem. W grudniu 1997 r. przestałem zajmować się oświatą i teraz dostrzegam jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Niedawno byłem na spotkaniu nauczycieli w Jeleniej Górze i z przerażeniem stwierdziłem, że osoby pracujące w oświacie nie chcą wprowadzania pewnych reform w edukacji. Dlatego jest bardzo istotne, aby następowała zmiana poglądów i zmiana świadomości w tym środowisku i określenia, jaka ma być oświata. Jeżeli świadomość ma być taka, jaką zaprezentował jeden z dyrektorów szkoły, mówiąc, że czeka na to, aby przyjechał ktoś z Warszawy i dał mu wytyczne, to niczego nie osiągniemy. W takim duchu wypowiada się jeszcze wiele osób pracujących w edukacji. Jest to bardzo niebezpieczne zjawisko, bo reforma przy takich przekonaniach nigdy się nie uda. Niemożliwe jest opracowanie założeń polityki oświatowej dla miasta Kwidzyna w Warszawie. Korzystamy z pomocy pani prof. Putkiewicz z Uniwersytetu Warszawskiego, ale jest ona już prawie kwidzynianką, zna dokładnie wszystkie nasze problemy i wie w czym nam pomóc.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#LeszekCzarnobaj">Programu oświatowego dla Kwidzyna nie można byłoby ułożyć bez znajomości naszego środowiska i naszych warunków. Dlatego tak wielką wagę przywiązujemy do tego, aby dokonywać przełamywania bariery psychologicznej i przełamywania przekonania, że przecież kiedyś było tak i było dobrze, więc po co wprowadzać jakieś zmiany.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#LeszekCzarnobaj">Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, kiedy wprowadzaliśmy bon oświatowy. Jeden z moich kolegów zapytał mnie, czy wyobrażam sobie, że dyrektor przedszkola, który przed 1989 r. decydował tylko o tym, czy dziecko przyjąć do przedszkola, czy nie, a często decydował, że nie, nagle otrzymuje budżet rzędu 12 mld starych złotych i ma nim gospodarzyć, co stwarza mu zupełnie inną sytuację i pozycję. Zastanawialiśmy się, co należy zrobić, aby na to pytanie można było odpowiedzieć. Uznaliśmy, że sprawą najważniejszą jest to, aby zainwestować w pierwszej kolejności w dyrektorów placówek oświatowych, żeby przeszli szkolenie z zakresu finansów i prawa, w tym prawa budżetowego. Musieliśmy podjąć ten trud, aby wspólnie zacząć inaczej patrzeć na edukację. Ten proces inwestowania w dyrektorów prowadzimy bezustannie. Nie ma roku, abyśmy nie odbywali kilku wspólnych szkoleń dla dyrektorów placówek i tzw. liderów, o czym powie państwu mój zastępca, kolega Bera. To, co trzeba wydawać na szkolenie dyrektorów, czerpiemy z budżetu miasta i tego nie bierze się z budżetu szkoły. W sporadycznych przypadkach szkoły trochę wspomagają tę akcję. Bez tej inwestycji w dyrektora i nauczyciela żadne nowe trendy rozwijania edukacji nie zostaną wdrożone. Jesteśmy o tym przekonani.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#LeszekCzarnobaj">Obserwujemy, jak zmienia się w Kwidzynie nauczyciel, co potwierdzają prowadzone przez nas badania. Wiemy, jakie pytania stawiał w 1992 r., a o czym rozmawia dzisiaj i jakie ma teraz problemy. Do osiągnięcia doskonałości jest jeszcze bardzo daleko. W 1997 r. przeprowadziliśmy badania ankietowe wśród mieszkańców miasta i tylko - a może „aż” - 32% odpowiedziało, że w kwidzyńskiej szkole coś się zmieniło, a 68% odpowiedziało, że nic się nie zmieniło. Osobiście uważam to za sukces, bo w 1992 r. tylko 1% mieszkańców mówił, że coś się tutaj w ogóle zmieniło.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#LeszekCzarnobaj">Wiemy dobrze, jak wiele trzeba włożyć pracy w dokształcanie i uzupełnianie wiedzy przez nauczycieli. W 1992 r. poziom wykształcenia kadry szkół podstawowych w Kwidzynie był stosunkowo niski - tylko 44% nauczycieli miało wyższe wykształcenie. Obecnie wyższe wykształcenie ma już blisko 70%, a za dwa lata będzie je miało prawie 90% nauczycieli. Zdobywanie wyższego wykształcenia to jest tylko jeden z kierunków podnoszenia poziomu nauczania. Prowadzone są różne formy dokształcania, warsztaty i dyskusje. To pozwala kształtować zupełnie inne spojrzenie kadry nauczającej na swoje zadania.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#LeszekCzarnobaj">Skoro jest tak dobrze, to dlaczego te 68% mieszkańców badanych ankietowo twierdzi, że nic się nie zmieniło w oświacie i w szkole? Wynika to z tego, że szkoła jest oceniana przez rodzica wtedy, kiedy on do niej przychodzi na wywiadówkę. Jeżeli wywiadówka w szkole odbywa się w ten sposób, że pani nauczycielka ma sprawę tylko do jednego z rodziców, a innym nie ma nic do zaproponowania, to każdy wychodzi z przekonaniem, że nic się w szkole nie zmieniło. A tak niewiele trzeba, aby zobaczył szkołę jako placówkę nie tylko uczącą dzieci. Trzeba wiedzieć o tym, że rodzica interesuje przede wszystkim to, aby jego dziecko kończąc szkołę dostało się na studia albo było dobrze wykształcone, zdrowe fizycznie i moralnie. I tego oczekują rodzice, a jakimi metodami osiąga to szkoła, jest to dla nich drugorzędne.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#LeszekCzarnobaj">Ostatnio wprowadziliśmy coś, co nazwaliśmy „umową menedżerską”, ponieważ doszliśmy do wniosku, że jeśli dyrektor szkoły ma mieć silną pozycję i wdrażać trudne tematy, to nie może się obawiać ani burmistrza, ani nikogo, że mogą go zaraz zwolnić z pracy. Dlatego zawieramy z dyrektorami umowę na pięć lat, z której m.in. wynika, że można go odwołać tylko w przypadku popełnienia czynu określonego w par. 42 kodeksu karnego, tzn. defraudacji, czy kradzieży. Dyrektora można także zwolnić wówczas, gdy cztery z sześciu ciał reprezentujących społeczność szkolną ustalą, że dyrektor szkoły nie realizuje programu rozwoju szkoły. Te sześć ciał to: rada szkoły, rada rodziców, rada pedagogiczna, samorząd uczniowski, nadzór pedagogiczny i my - jako organ prowadzący. Gdy cztery z tych gremiów uznają, że dyrektor nie realizuje programu rozwoju szkoły, następuje natychmiastowe rozwiązanie umowy o pracę.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#LeszekCzarnobaj">Daliśmy jednocześnie dyrektorowi zapewnienie czy gwarancję, że jeżeli go odwołamy, tylko my, czyli jako zarząd miasta, jako jedyni podejmiemy taką decyzję, a odwołamy go np. po roku pracy, to za dalsze cztery lata płacimy mu taką pensję, jaką miałby jako dyrektor. Jest to mocne postawienie sprawy i umocnienie pozycji dyrektora, który nie może tłumaczyć się tym, że ktoś go chce usunąć i dlatego nie może realizować wyznaczonych celów. Podstawowym dokumentem, na podstawie którego stwierdzamy, czy dany dyrektor lub kandydat na dyrektora jest dobry, czy zły, jest program rozwoju szkoły, który musi napisać. To jest jak gdyby zbiór deklaracji dyrektora wobec szkoły na pięć lat i określenie, jaka ma być ta szkoła, którą kieruje. Te wszystkie jego poczynania są oparte na konkretnych realiach, bo on wie, że system finansowania w postaci bonu oświatowego gwarantuje mu pewną stabilność finansów, którymi może dysponować. Dyrektor wie, że jeżeli przykładowo zwolni jeden etat administracyjny, który z wszystkimi pochodnymi kosztuje ok. 20 tysięcy złotych, to nikt mu tych pieniędzy nie zabierze dzisiaj, jutro ani pojutrze. On te pieniądze przeznaczy na rozwój sfery dydaktyczno-wychowawczej szkoły. Najlepszy program jest wybierany w drodze postępowania konkursowego lub w drodze głosowania, mówiąc pokrótce.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#LeszekCzarnobaj">Drugim aspektem jest to, że raport o szkole jest oparty na bazie bonu oświatowego jako nośnika finansowego działalności szkoły. Po każdym roku dyrektor szkoły pisze raport o swojej szkole. Opracowaliśmy wzór takiego raportu i każdy, kto jest zainteresowany daną szkołą, może odpowiedzieć sobie na pytania: jaki tu jest uczeń, jakie jest wykształcenie kadry nauczającej, czy nauczyciele się dokształcają i jakie ukończyli dotychczas szkolenia i w jakim zakresie? Ile kosztuje jeden uczeń, ile jest godzin ponadwymiarowych i jakich? W jakich konkursach startują uczniowie? Jeżeli są prowadzone badania zdrowotności dzieci, to jakie są wady postawy czy najczęściej spotykane schorzenia? Zawsze można zadać pytanie, po co to się właściwie robi. Nie robimy tego po to, aby potem powiedzieć dyrektorowi, że w raporcie czegoś nie uwzględniono albo obraz szkoły nie jest zbyt dobry.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#LeszekCzarnobaj">Raport dyrektora jest dokumentem, który ma służyć radzie szkoły. To członkowie rady szkoły powinni odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to, co zostało zrobione, i to, co zostało zaproponowane, ich satysfakcjonuje. Jeżeli ich to satysfakcjonuje, a my również obserwujemy, że następuje rozwój szkoły, a nie stagnacja, to nie występujemy z żadnymi uwagami czy sugestiami. Wychodzimy z założenia, aby nie pchać się tam, gdzie nas nie proszą.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#LeszekCzarnobaj">Na podstawie raportu o szkole można sobie odpowiedzieć na pytanie, czy szkoła jest dobra, czy zła. Nigdzie nie określamy, która szkoła jest pierwsza, a która druga itd., ponieważ uważamy, że kryterium osiągania sukcesu przez różne szkoły musi być różne. Nie można jednej miary przyłożyć do wszystkich szkół i ustalić, która jest najlepsza, a która najgorsza.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#LeszekCzarnobaj">W naszej burzliwej historii mieliśmy i taki okres błędów i wypaczeń, kiedy wszystkie konkursy dodawano, coś odejmowano, przez coś dzielono i wystawiano laurki oraz ustalano kolejność miejsc. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że miało to swoje zalety, ale miało też wiele wad. Dla zilustrowania tego, jak ważne dla szkoły jest to kryterium sukcesu, posłużę się przykładem. Po pewnym czasie zauważyliśmy, że mnożą się w szkołach różnego rodzaju konkursy, a tymczasem dyrektorzy umawiali się między sobą, że jeden zrobi konkurs plastyczny również dla sąsiedniej szkoły, a drugi, z tamtej szkoły, zrobi konkurs muzyczny. I raz wygrywał jeden, a raz drugi. Uznaliśmy, że to jest droga donikąd.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#LeszekCzarnobaj">Szkoła powinna określić to, co jest dla niej miarą sukcesu np. w zakresie plastyki. Nie mogą to być wyniki konkursów plastycznych. Sukcesem może być to, że pojadą w plener, pojadą na wystawę, a przy okazji wystawią jakieś prace, z których jedna zdobędzie laur. Staramy się nad tym pracować, chociaż nie mamy tu gotowych wzorców.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#LeszekCzarnobaj">Jeden z redaktorów zapytał mnie, czy to już jest koniec eksperymentów w Kwidzynie. Odpowiedziałem, że wtedy, kiedy skończą mi się pomysły, trzeba będzie mnie odwołać. Tylko zmiany i to zmiany na lepsze są dzisiaj dźwignią postępu i to one powodują, że społeczność lokalna się rozwija. Jeżeli to, co robi się w Kwidzynie i w innych miastach, będzie się mierzyć jedną miarą, wówczas tej miary nie ma. Są oczywiście porównywalne pewne parametry, jak np. konkursy przedmiotowe i ich wyniki, ale to jest obarczone wielkim błędem, bo trudno sobie wyobrazić, aby szkoły, które nie mają odpowiedniej bazy, pracują w bardzo trudnym środowisku i mają inne ważne zadania, mogły być nastawione na taki czy inny konkurs dlatego, że ktoś ich z takiego powodu umieszcza w jakiejś klasyfikacji.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#LeszekCzarnobaj">Jako samorząd musimy się nastawiać na to, że musimy pomagać szkole. W Kwidzynie mamy Miejski Zakład Budżetowy, który jest jednostką obsługującą w sensie ekonomicznym, prawnym, finansowym, księgowym zamówienia publiczne, remonty wszystkich placówek i całą sferę budżetową. Oczywiście, ta jednostka nie ma mocy decyzyjnej. Jedynym dysponentem środków w szkole jest dyrektor szkoły. Dyrektor Miejskiego Zakładu Budżetowego nie może niczego zrobić bez zgody dyrektora szkoły czy jego polecenia. Całkowita odpowiedzialność obciąża dyrektora, a zakład jest tylko jednostką usługową.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#LeszekCzarnobaj">Miejski Zakład Budżetowy jest jednostką idealnie nadającą się do prywatyzacji. Uważamy, że to co prywatne jest lepsze od budżetowego, ale nie zdecydowaliśmy się jeszcze na to, jeżeli mielibyśmy w takim przypadku zapłacić dodatkowo 22% VAT. Nie byłoby to racjonalne, skoro w przypadku zakładu budżetowego nie jesteśmy tym obciążani. Ta relacja między zakładem budżetowym a dyrektorem szkoły jest taka, że dyrektor nie musi się pytać, czy może coś wydać, coś kupić, coś zrobić za otrzymane pieniądze. Zakład budżetowy nalicza technicznie wartość bonu oświatowego, przelicza to na kwoty budżetowe, robi wspólnie z dyrektorem placówki plany i czuwa nad realizacją tylko jednego: jeżeli zapisane jest, że trzeba wydać złotówkę, to można wydać tylko złotówkę, a nie np. złotówkę i dziesięć groszy. Całkowitym i jedynym dysponentem środków w szkole jest dyrektor szkoły.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#LeszekCzarnobaj">Pytają nas, czy nie jest to swego rodzaju centralizacja. Odpowiadam, że absolutnie nie. Spotykam się z wieloma koleżankami i kolegami pracującymi w zarządzie miasta i zajmującymi się oświatą i wiem, że nadal jest tak, jak bywało dawniej, że gdy przyznawano szkole budżet w wysokości np. 100 zł, a zaoszczędzono w tym budżecie złotówkę, to dyrektor pisał do zarządu pismo, czy może tę wolną złotówkę wykorzystać. Wówczas ten najmądrzejszy zarząd wypowiadał się na ten temat i mógł mu ewentualnie zostawić tę wolną złotówkę, bo np. spadły ceny węgla. U nas o to dyrektor nie pyta, a sam dysponuje tymi pieniędzmi, choć są pewne wymogi, jakie stawia regionalna izba obrachunkowa.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#LeszekCzarnobaj">Z naszych doświadczeń wynika, że to jest w sumie tańsze, bo gdyby trzeba było liczyć wszystko w szkole, wypadłoby to zdecydowanie drożej. Ponadto jest to koncentracja kapitału ludzkiego i koncentracja kapitału w sensie środków finansowych. Miejski Zakład Budżetowy obsługuje 31 jednostek. Średnio na jedną placówkę przypada 0,7 etatu obsługi. Proszę mi pokazać, kto jest w stanie dzisiaj świadczyć sobie sam usługi za taką wartość etatu. Również w kwotach bezwzględnych wypada to zdecydowanie taniej.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#LeszekCzarnobaj">Są oczywiście pewne niedogodności funkcjonowania tego zakładu, bo księgowa nie siedzi blisko dyrektora i wszystkie informacje są gdzieś daleko od miejsca pracy dyrektora szkoły, ale przy dzisiejszej technice i możliwościach łączności nie jest to żaden problem.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#LeszekCzarnobaj">Ważnym ogniwem jest tutaj rada szkoły. Po skonstruowaniu budżetu dyrektor szkoły musi uzyskać opinię rady szkoły, chociaż on jest wyłącznym dysponentem budżetu i może się z opinią rady nie zgodzić. Jest jednak między nami taka umowa, że jeżeli rada szkoły będzie miała inną opinię o budżecie szkoły niż dyrektor, to dyrektor ma nas o tym poinformować, a my ustalimy kto ma rację. Do dzisiaj jednak ani razu nie było takiej sytuacji. Wynika z tego, że najtrafniejsze decyzje zapadają bezpośrednio w placówce.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#LeszekCzarnobaj">Jeżeli w wyniku lekkiej zimy nie wykorzystano wszystkich środków przewidzianych na zakup opału, to dyrektor nas nie pyta, czy może te pieniądze wydać na pomoce naukowe. Dokonuje tego sam, pamiętając oczywiście o wymogach formalnych, z jednym zastrzeżeniem, że musi mieć na taką zmianę w budżecie pozytywną opinię rady szkoły. Bez tego nie może wydać tych pieniędzy. Nie sprawdzamy tego, ale od czasu do czasu wysyłamy rewidenta, aby sprawdził, czy tym formalnościom stało się zadość. To również powoduje, że rola rodzica w szkole rośnie. Często pada pytanie: dlaczego rodzic nie przychodzi do szkoły? Jeżeli przyniesie pieniądze w postaci bonu i pytają go jako reprezentanta rodziców, czy te pieniądze są dobrze wydawane, i przedkłada mu się odpowiednie materiały, ile przypada na jednego ucznia i jakie szkoła ma sukcesy, to on wówczas będzie - mamy taką nadzieję - chętniej i częściej przychodził do szkoły. Będzie to proces długi i sam o tym wiem, bo uczestniczę w wyborach tzw. trójek klasowych i często nie ma kandydatów. Nad tym musimy jednak pracować, aby rodzice mieli duży i coraz większy wpływ na to, co dzieje się w szkole.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#LeszekCzarnobaj">Z perspektywy lat mogę stwierdzić, że środki pozostające w szkole są na pewno coraz lepiej wykorzystywane. Więcej osób trafia do szkół, więcej idzie na studia. To można zmierzyć i ustalić. Jest oczywiście dużo spraw niewymiernych, trudnych do zdefiniowania, czy to jest sukces szkoły, czy też nie.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#LeszekCzarnobaj">Ważnym i bodaj czy nie najważniejszym elementem działań i życia szkoły jest rola nadzoru pedagogicznego. Od razu chcę powiedzieć, że nasza współpraca z tym nadzorem w Kwidzynie układa się bardzo dobrze, i nie mówię tego tylko dlatego, że obecny jest pan kurator, bo zawsze to mówię. Z historii naszej współpracy z nadzorem pedagogicznym podam taki przykład. W 1992 r., kiedy przejęliśmy szkoły podstawowe, odbywały się kompleksowe kontrole we wszystkich tych szkołach. Podczas podsumowania tych wizytacji dowiedziałem się, gdzie wykonuje się prawidłowo rozkład lekcji, gdzie jest dobra frekwencja na lekcjach, i podawano inne tego rodzaju informacje. Na końcu odczytano „cenzurki” i wskazano, która szkoła jest bardzo dobra. Ucieszyłem się z tego, że przejmujemy szkoły bardzo dobre, a nie tylko dobre czy dostateczne, niemniej jednak zapytałem wówczas, jak można sprawdzić, czy dana szkoła jest dobra, co sądzą o niej rodzice. Czy przeprowadzano jakieś ankiety, czy prowadzono jakieś badania jakości szkoły? Dzisiaj mówi się o standardach, ale wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, jak to nazwać. Wiedzieliśmy jednak jedno, że takich pytań stawiać nie ma sensu, bo w każdej szkole prowadzi się prawidłowo dzienniki zajęć lekcyjnych. Nie kwestionuję celowości sprawdzania pewnych wymogów prawnych i formalnych. To trzeba robić, ale nie może to być jedynym kryterium oceny, czy dana szkoła jest dobra, czy zła.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#LeszekCzarnobaj">Gdy w roku ubiegłym byłem na podsumowaniu podobnych wizytacji, wyglądało to już mniej więcej tak, jak myśmy sobie wtedy o tym marzyli.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#LeszekCzarnobaj">We wszystkich naszych działaniach dążymy teraz do tego, aby pozycja dyrektora placówki była silna i aby nie był on uwikłany wyłącznie w sprawy formalne i porządkowe. Nie chodzi tylko o same decyzje czy opinie nadzoru pedagogicznego. Chodzi o wspólne wypracowywanie standardów szkoły i wspólne podejście do spraw edukacji. Popełnialiśmy dawniej sporo błędów, kiedy dodawaliśmy ilości zużytego opału do konkursów plastycznych czy polonistycznych, a potem dzieliliśmy to według jakiejś średniej liczby uczniów i wtedy miała być określana na tej podstawie klasyfikacja szkół. To mamy już za sobą.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#LeszekCzarnobaj">Uznajemy za ważne to, co dzieje się w szkole, ale równie ważne jest dla nas wspomaganie szkoły przez różnego rodzaju instrumenty i badania i o takich badaniach będzie dzisiaj mówiła pani prof. Putkiewicz. Uznajemy też, że szkoła nie jest miejscem, gdzie ma się dokonywać rywalizacja na niwie sportowej. Szkoła ma być miejscem, gdzie mówi się o zdrowym stylu życia, gdzie wychowuje się według wzorców takiego zdrowego stylu życia, a nie rywalizuje się o osiąganie laurów sportowych. Mówimy jasno, że miejscem zdobywania tężyzny fizycznej jest klub sportowy.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#LeszekCzarnobaj">W Kwidzynie wśród uczniów między piątym rokiem szkoły podstawowej a czwartym rokiem szkoły średniej, sport w klubach uprawia 18–19% całej tej populacji. Z danych 1994 r. wynika, że średnia porównywalna wynosiła w Polsce ok. 6%, a w krajach zachodnich, gdy spada poniżej 25%, to ogłaszają alarm i twierdzą, że społeczeństwo staje się coraz mniej sprawne.</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#LeszekCzarnobaj">Szkoły nieodpłatnie korzystają w Kwidzynie z Centrum Komputerowo-Językowego i z Centrum Sportu. Każdy uczeń, który chce, może z tego korzystać, bo to pokrywa budżet miasta.</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#LeszekCzarnobaj">Jeszcze kilka słów chciałbym powiedzieć o Fundacji „Oświata”. Fundacja ta zajmuje się prowadzeniem oświatowych placówek niepublicznych. Na dziewięć przedszkoli w mieście tylko dwa są samorządowe. Mamy nadzieję, że od stycznia 1999 r. będzie już tylko jedno. Pozostałe są albo prywatne, albo prowadzone przez Fundację „Oświata”. Prowadzimy wspólnie z fundacją system badań w szkołach, udzielamy stypendiów uczniom, wspomagamy dokształcających się nauczycieli. Gdyby prowadzono to w urzędzie miasta, trzeba byłoby zatrudnić przynajmniej trzech urzędników. Prowadzi to obecnie fundacja, której tylko prezes jest na etacie, jednocześnie będąc dyrektorem szkoły. Rada nadzorcza Fundacji działa społecznie i zna wszystkie problemy szkół. Stypendiów udziela się uczniom oraz osobom, które studiują i wcale nie muszą tu wracać. Ważne dla nas jest to, że pochodzą z tego miasta i zdobywają wyższe wykształcenie. Oczywiście, nie są to ani liczby, ani kwoty nas satysfakcjonujące, bo jeżeli wspomagamy pięć osób studiujących, to jest to stanowczo za mało. Sądzę, że po dzisiejszym spotkaniu z sejmową Komisją nakłady na oświatę wzrosną i będziemy w stanie finansować takich stypendiów więcej, również stypendiów dla uczniów.</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#LeszekCzarnobaj">Takie rzeczy też trzeba robić, aby system oświaty był zamknięty i kompletny. Nie można dzisiaj, przy obecnym systemie kształcenia, np. w szkołach pedagogicznych, nie prowadzić takiej działalności, jaką zainicjowaliśmy, bo wówczas nie osiągniemy postępu w dziedzinie edukacji nie tylko tu w Kwidzynie. Dodam jeszcze, że globalnie dokładamy do subwencji oświatowej, jaką dostajemy na szkoły podstawowe, ok. 15% środków własnych. Średnio np. jedno dziecko w przedszkolu kosztuje nas 131 zł miesięcznie, przy czym sama ta kwota nie jest niczym znaczącym. Jeżeli uczeń w szkole podstawowej kosztuje nas 136 zł miesięcznie, to trzeba pytać, co się mieści w tym koszcie. Jeżeli opłaca się z tego 167 godzin zajęć tygodniowo więcej i dokształcanie nauczycieli oraz organizowanie kół zainteresowań, to oczywiście jest to dobry wskaźnik. Jeżeli jest to tylko realizacja ramowego programu nauczania, a pracowników administracji jest dwa razy więcej niż potrzeba, to jest to wskaźnik zły.</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#LeszekCzarnobaj">W stosunku do placówek niepublicznych staramy się mierzyć je tą samą miarą, co nasze placówki samorządowe. Ostatnio „Rzeczpospolita” opublikowała artykuł, z którego wynika, że szkoły niepubliczne w Warszawie płacą za czynsz. U nas wszyscy, którzy uzyskują od nas budynek, nie płacą z tego tytułu żadnego czynszu. Przekazywany jest on w użytkowanie nieodpłatne. Również jeżeli taki budynek wymaga remontu, bierzemy to pod uwagę, bo jest to nasze wspólne mienie komunalne, służące w tym momencie oświacie. Dążymy do tego żeby bon oświatowy był jednakowy dla wszystkich. Jeżeli dajemy złotówkę na przedszkole samorządowe, to także złotówkę dajemy na przedszkole niepubliczne, prowadzone przez Fundację „Oświata”. Możemy to robić bez uszczerbku dla naszego budżetu i uznajemy, że również powinna być zachowana równość wszystkich tych placówek wobec finansów.</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#LeszekCzarnobaj">W przypadku szkół podstawowych nie mamy szkół niepublicznych z prostej przyczyny. Wprowadzenie dzisiaj w Kwidzynie szkoły niepublicznej podstawowej wiązałoby się z tym, że zamiast złotówki na jej utrzymanie, dostalibyśmy 50 groszy w ramach subwencji oświatowej. Takich naiwnych tutaj nie ma. Dlatego czekamy na to, aż nastąpi jednak równość sektorów. W przypadku przedszkoli finansujemy je z dochodów własnych i robimy to ze świadomością, że tak powinno być.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#LeszekCzarnobaj">Jeżeli występuje chęć przekształcenia placówki samorządowej w placówkę niepubliczną, przekazują z całym wyposażeniem osobie, która to będzie prowadzić. Gdy w wyniku takiego przekształcenia część osób traci pracę, wówczas koszty przekształcenia pokrywane są przez miasto. Bezrobocie, jak już powiedziałem, w Kwidzynie na szczęście spada i są możliwości przekwalifikowania się.</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#LeszekCzarnobaj">Na tym skończę swoją może zbyt długą prezentację, ale starałem się przedstawić to wszystko, co robimy w dziedzinie oświaty.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#GrażynaStaniszewska">Dziękuję panu burmistrzowi. Posłowie sygnalizowali mi, że mają wiele pytań w związku z wypowiedzią pana burmistrza, ale może wysłuchamy dwóch następnych wystąpień, które mogą nam dostarczyć odpowiedzi na część pytań czy wątpliwości. Głos ma zastępca burmistrza do spraw oświaty pan Roman Bera. Po tym wystąpieniu wysłuchamy pani prof. Putkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#RomanBera">Pan burmistrz Czarnobaj skoncentrował się na pewnej filozofii, którą kierowała się w swoich działaniach rada miejska w poprzedniej i obecnej kadencji. Ja chciałbym skupić się na pewnych szczegółach i konkretach, chociaż nie zamierzam państwa zasypać gradem liczb. One są podane w materiałach, które państwo otrzymali w teczkach. Pokrótce omówię najważniejsze sprawy i najważniejsze wskaźniki dotyczące głównie pozyskiwania i wykorzystywania środków pozabudżetowych.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#RomanBera">Zamierzam przedstawić kierunki wspierania placówek oświatowych przez samorząd miejski, sposoby pozyskiwania środków finansowych przez same placówki i to, co jest najważniejsze, a więc na co placówki przeznaczają te środki, czyli nieco uwagi chcę poświęcić ich działalności merytorycznej.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#RomanBera">Źródłem finansowania kwidzyńskich szkół jest oczywiście głównie subwencja oświatowa oraz dotacja kuratorium na zadania zlecone, dotacja uzupełniająca rady miejskiej na bieżącą działalność, dotacja rady miejskiej do wybranych kierunków funkcjonowania szkół, a także środki pozabudżetowe, które są pozyskiwane przez same placówki. Chcę krótko omówić te pięć elementów finansowania placówek oświatowych.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#RomanBera">W zestawieniu zawartym w materiałach ujęta jest pewna zależność pomiędzy wysokością subwencji na realizację zadań oświatowych a dotacją rady miejskiej do bieżącej działalności placówek oświatowych z uwzględnieniem środków na remonty, bez innych celowych kierunków wydatkowania pieniędzy na oświatę podstawową ze środków miasta. Ten wskaźnik waha się od 12,8% w 1994 r. do 17,5% w bieżącym roku i w roku poprzednim.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#RomanBera">Chciałbym skomentować kwestię subwencji oświatowej. Subwencja na zadania oświatowe na ten rok została podzielona pomiędzy poszczególne gminy według algorytmu, który uwzględniał wnioski zespołu do spraw reformy systemu oświaty. Sam fakt takiego właśnie sposobu naliczania subwencji oceniamy bardzo pozytywnie. Jest to pewien element obiektywizacji przy naliczaniu wielkości subwencji. Natomiast duże wątpliwości pojawiają się po dokładniejszej analizie przyjętych wskaźników. Chcę omówić nieco szerzej tylko dwa z nich.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#RomanBera">Pierwszy - to jest wskaźnik oznaczony w subwencji symbolem RO. Jest to kalkulacyjna roczna kwota pozostałych wydatków bieżących w przeliczeniu na jednego ucznia. Została ona oszacowana na ponad 292. Jeżeli pomnożymy ten wskaźnik przez przeliczeniową liczbę uczniów, to otrzymamy kwotę dla Kwidzyna nieco ponad 1,6 mln zł. Te wydatki obejmują m.in. odprawy emerytalne, nagrody jubileuszowe, urlopy zdrowotne, odszkodowania z tytułu chorób zawodowych, zastępstwa, nauczanie indywidualne itd., a więc to wszystko, czego dyrektor szkoły nie może odmówić. Nie może odmówić wypłaty pensji nauczycielom, nie może też nie zapłacić za zużytą energię. Kwota planowana na rok bieżący - a jest to plan powiększony w stosunku do bardzo oszczędnego wykonania roku ubiegłego - jest większa o ok. 400 tys. zł. W związku z tym według mnie jest to duży wskaźnik zaniżenia samej subwencji.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#RomanBera">Drugi wskaźnik oznaczony symbolem MO jest to tzw. standardowa liczba nauczycieli przypadająca na jeden oddział szkolny. Przeprowadziłem symulację tego wskaźnika na przykładzie szkoły, której dyrektorem byłem do końca grudnia 1997 r. Ten wskaźnik, licząc tylko to, co minister edukacji publikuje w zarządzeniu w sprawie minimalnego ramowego planu nauczania, a więc to, co powinno być zagwarantowane subwencją oświatową, wynosi po dokładnym wyliczeniu 1,824. W przypadku kolejnej szkoły, gdy przeliczyłem to przy pomocy pani dyrektor tamtej szkoły, wskaźnik ten wyniósł 1,849. Oznacza to już pewne zaniżenie subwencji. W materiałach podałem te wyliczenia i zapraszam do przemyśleń.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#RomanBera">Nieco więcej chciałbym powiedzieć o wspomaganiu działalności merytorycznej. Subwencja oświatowa na wspomaganie działalności szkół podstawowych Kwidzyna wynosi 8,706 mln zł. Rada miejska do bieżącej działalności szkół dodaje kwotę 918 tys. zł. Te dwie kwoty tworzą jakby jeden zbiór i ta łączna kwota jest dzielona poprzez system bonu oświatowego na poszczególne placówki. Dyrektor szkoły otrzymuje informację, jakim budżetem dysponuje, i jego zadaniem, a także zadaniem rady pedagogicznej jest podzielenie tego funduszu. Pod koniec roku oczekujemy zawartej w raporcie o szkole odpowiedzi na pytanie, co szkoła zrobiła z przyznanymi jej środkami finansowymi.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#RomanBera">Chciałbym teraz powiedzieć kilka słów o badaniach naukowych dotyczących wspomagania zadań edukacyjnych placówek oświatowych. Na ten cel zaplanowaliśmy kwotę 80 tysięcy złotych. Pan burmistrz mówił już, że jednym z dokumentów, jakie sporządza się w szkole, jest program rozwoju szkoły. Program taki musi opierać się na jakiejś diagnozie. W naszym przekonaniu nie może to być diagnoza sporządzana wyłącznie przez nauczycieli pracujących w danej szkole. Diagnoza taka musi być poparta informacjami, które uzyskujemy z ankiet przeprowadzanych wśród rodziców i uczniów, a także z materiałów kuratorium oświaty, ponieważ podczas wizytacji szkół również zbiera się opinie od uczniów i rodziców na temat szkół.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#RomanBera">W materiale dostarczonym państwu wymienione są tematy zaplanowane na rok bieżący. Jest to np. badanie osiągnięć szkolnych uczniów klasy drugiej. W zakresie prowadzenia badań współpracujemy z Uniwersytetem Warszawskim, Uniwersytetem Gdańskim, z Wojewódzkim Ośrodkiem Metodycznym w Elblągu, z Akademią Medyczną w Gdańsku.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#RomanBera">Pan burmistrz mówił o planie doskonalenia kadry kierowniczej szkół. W 1998 r. organizujemy sześć szkoleń tej kadry i chcielibyśmy, aby w tych zajęciach brali udział nie tylko dyrektorzy, ale i tzw. liderzy oświatowi. W Kwidzynie mamy już takich liderów, chociaż nie we wszystkich szkołach. Zorganizowaliśmy szkolenie na temat organizacji i zarządzania oświatą dla osób zainteresowanych zdobyciem stanowisk kierowniczych w oświacie.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#RomanBera">W czerwcu organizujemy dwa konkursy na stanowiska dyrektorów szkół. Właśnie w celu wyposażenia kandydatów w odpowiednią wiedzę odbył się wspomniany przeze mnie kurs prowadzony przez Centrum Edukacji Nauczycieli w Gdańsku. W ubiegłym roku na taki kurs zapisało się 20 nauczycieli, w tym roku już 40.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#RomanBera">Chcemy również przekazać pewne informacje na temat zamówień publicznych, ponieważ przepisy dotyczące zamówień zmieniają się. Każdy dyrektor powinien orientować się w tych zagadnieniach. Dlatego wspólnie z Agencją Zamówień Publicznych w Słupsku przeprowadzimy takie szkolenie. Inny temat szkolenia - to edukacja jako dialog i partnerstwo. Są to wspólne warsztaty dla dyrektorów, nauczycieli, rodziców i młodzieży, które prowadzi Centrum Psychologiczne ze Szczecina. Wojewódzki Ośrodek Metodyczny z Katowic przeprowadzi szkolenie na temat przyspieszania uczenia się w klasie. Wreszcie odbędzie się szkolenie na temat reformy oświaty w Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Gdańsku. Jeżeli tempo wdrażania reformy zostanie przyspieszone i powstawać będą nowe akty prawne, wówczas różnych form szkolenia będzie więcej. Już wkrótce chcemy zorganizować takie szkolenie.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#RomanBera">W Kwidzynie powstało Centrum Komputerowo-Językowe. Jest to dar International Paper dla Kwidzyna. Od momentu przekazania tego obiektu miastu, koszt jego utrzymania ponosi miasto. Jest to kwota ponad 1 mln zł rocznie. Ideą darczyńcy, a my tę ideę szanujemy, było to, aby Centrum świadczyło swoje usługi nieodpłatnie dzieciom i młodzieży Kwidzyna w zakresie obsługi komputerów, informatyki oraz nauki języków obcych. Z pracą Centrum zapoznacie się państwo w czasie wizytacji.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#RomanBera">W budżecie miasta przeznaczamy pewną kwotę na nagrody dla uczniów za wybitne osiągnięcia w dziedzinie nauki, sportu i kultury. W tym roku jest to kwota 12,8 tys. zł. Szkoły przedstawiają wnioski i uczniowie dostają te nagrody.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#RomanBera">Fundacja „Oświata” przekazuje na działalność na rzecz szkół podstawowych kwotę ok. 40 tys. zł. Państwo dobrze wiecie, że w gminach funkcjonuje fundusz przeciwdziałania alkoholizmowi. Jest on tworzony z opłat wnoszonych przez prowadzących sprzedaż alkoholi. Z tego funduszu pochodzą środki na dotacje do świetlic środowiskowych w szkołach. W tym roku planujemy na ten cel kwotę 20 tys. zł. Z gminnego funduszu ochrony środowiska przeznaczamy kwotę 17,5 tys. zł na popularyzowanie wiedzy ekologicznej.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#RomanBera">Odrębną pozycją są nagrody burmistrza. Jest to kwota 30 tys. zł. Nagrody te przyznaje się pracownikom pedagogicznym. Oczekujemy na inicjatywy szkół w zakresie współpracy z uczelniami. Mamy tu zaplanowaną rezerwę celową w kwocie 15 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#RomanBera">W Kwidzynie funkcjonuje Centrum Sportu i Rekreacji. W ramach tego Centrum prowadzimy m.in. bezpłatną naukę pływania dla wszystkich dzieci klas trzecich. Chcemy, aby wszystkie dzieci Kwidzyna potrafiły pływać. Wszyscy uczniowie klas trzecich obowiązkowo przez cały rok odbywają lekcję wychowania fizycznego na pływalni miejskiej, a po raz drugi w dalszym cyklu kształcenia - w ramach pewnej części wychowania fizycznego - uczniowie korzystają nieodpłatnie z obiektów Centrum. Ostatnio wprowadziliśmy pewną minimalną symboliczną odpłatność, ponieważ stwierdziliśmy znaczne dewastowanie majątku i sprzętu.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#RomanBera">Na remonty w placówkach oświatowych przeznaczamy w tym roku kwotę 515 tys. zł. Nie uwzględnia się tu oczywiście inwestycji, bo jest na to przeznaczona osobna pula środków w budżecie. Same szkoły pozyskały środki w wysokości blisko 240 tys. zł. Dysponujemy jeszcze pewną rezerwą w wysokości 24 tys. zł na konkursy rejonowe wiedzy, na wspieranie edukacji o integracji europejskiej, na wspieranie inicjatyw dotyczących rozwijania samorządności wśród uczniów. Po dodaniu tych wszystkich pozycji - poza kwotą subwencji oświatowej na finansowanie szkolnictwa podstawowego - przeznaczamy 2,938 mln zł. W stosunku do kwoty subwencji oświatowej, która wynosi ponad 8,706 mln zł, jest to 33,7% bez środków na inwestycje. Jest to więc ogromny wysiłek miasta. Można założyć, że na szkoły podstawowe przeznaczamy tyle, ile otrzymujemy środków w ramach subwencji, a środki z budżetu miasta przeznaczamy co roku na zbudowanie jednej sali gimnastycznej i będzie to trwało tak długo, dopóki zaspokoimy potrzeby szkół. Jest to pewien wybór. Należałoby się jednak wówczas zastanowić, jak bez tych dodatkowych środków wyglądałaby u nas oświata. Gdyby subwencja oświatowa wystarczała na to, o czym przed chwilą mówiłem to miasto Kwidzyn co roku mogłoby budować jedną salę gimnastyczną, a brakuje nam jeszcze sześć takich sal.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#RomanBera">Szkoły ponadpodstawowe wspomagamy nieco skromniej, ponieważ głównym zadaniem własnym gminy są szkoły podstawowe. Jednak i tu przeznaczamy sporo środków. Dotacja kuratora oświaty do sześciu szkół ponadpodstawowych wynosi blisko 8,400 mln zł, miasto dokłada do bieżącej działalności tych szkół kwotę 53 tys. zł i ta kwota jest dzielona pomiędzy placówki w postaci bonu oświatowego. Jest ona uzupełniana o kwotę w postaci dotacji na podwyżki płac dla pracowników szkolnictwa ponadpodstawowego.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#RomanBera">Udział szkół ponadpodstawowych w wydatkach Miejskiego Zakładu Budżetowego wynosi prawie 200 tys. zł. Są to środki przeznaczane na badania ankietowe, na doskonalenie kadry kierowniczej. Z Fundacji „Oświata” szkoły te otrzymują kwotę ok. 40 tys. zł. Szkoły podstawowe same pozyskały w roku ubiegłym ponad 450 tys. zł. Z funduszu ochrony środowiska przeznaczamy dla tych szkół kwotę 17,5 tys. zł. Na nagrody burmistrza przeznaczamy dodatkowo 10 tys. zł. Mamy też pewne środki w rezerwie, które chcemy przeznaczyć dla Technikum Przemysłu Wikliniarsko-Trzciniarskiego wówczas, gdy MEN podejmie decyzję o utworzeniu na bazie tego technikum - liceum technicznego. Na nagrody dla uczniów przeznaczamy 11 tys. zł, a na udział uczniów szkół ponadpodstawowych w kosztach Centrum Komputerowo-Językowego - ponad 480 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#RomanBera">Jeżeli porównamy dotacje i wszystkie pozostałe wydatki, jest to 13 mld starych złotych w stosunku do 83 mld starych złotych, czyli nasz udział wynosi ok. 16–17%.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#RomanBera">Wspominaliśmy już, że są dwa podstawowe dokumenty, które regulują rytm życia szkół w Kwidzynie. Nie są one jeszcze spójne do końca, ale co roku je doskonalimy. Punktem wyjścia jest oczywiście program rozwoju szkoły, a końcowym dokumentem jest raport o szkole. Te dwa dokumenty spina plan finansowy.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#RomanBera">Wszystkie wydatki szkoły w roku budżetowym można podzielić na trzy sfery. Są to: płace pracowników pedagogicznych i pochodne, płace pracowników administracji i obsługi wraz z pochodnymi oraz utrzymanie szkoły i pozostałe wydatki. Spośród tych trzech sfer chroniona jest ta pierwsza. Ilość środków finansowych przeznaczanych na płace dla nauczycieli jest wprost proporcjonalna do wielkości oferty edukacyjnej składanej przez szkołę uczniom i ich rodzicom. Wszystkie szkoły są w pełni samodzielne w zakresie kształtowania swego budżetu, oczywiście w ramach budżetu. Wszelkie oszczędności, które wynikają z racjonalizacji wydatków, szkoły mogą kierować na zwiększenie oferty edukacyjnej. Szkoła ma pełne gwarancje zawarte w uchwale Rady Miejskiej, że środki zaoszczędzone w wydatkach na administrację, obsługę i utrzymanie placówki pozostają w jej dyspozycji w bieżącym roku budżetowym oraz w latach następnych. Na przesunięcie środków pomiędzy poszczególnymi paragrafami budżetowymi wymagana jest tylko zgoda rady szkoły.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#RomanBera">Chciałbym podać kilka przykładów racjonalizacji wydatków szkoły. Jest to np. prywatyzacja stołówek szkolnych. W Kwidzynie wszystkie stołówki szkolne są prywatne. Na mocy umowy zawartej między dyrektorem szkoły a prywatną firmą nastąpiło przekazanie kuchni i stołówki szkolnej razem z niezbędnym sprzętem kuchennym i wyposażeniem jadalni. Szkoła dotuje firmę, przekazując co miesiąc środki pewnym określonym algorytmem uwzględniającym przede wszystkim liczbę żywionych dzieci. Cena posiłku wymaga uzgodnienia z radą szkoły. Ajent z kolei zwraca szkole koszty energii cieplnej, energii elektrycznej, wody i gazu. Naprawy bieżące, utrzymanie pomieszczeń w należytej czystości są obowiązkiem ajenta. W przypadku rezygnacji ajenta z prowadzenia stołówki jest on zobowiązany do zwrotu użyczonego sprzętu w stanie technicznym zgodnym ze stanem w dniu przekazania. Roczne oszczędności w budżecie szkoły wynikające z prywatyzacji stołówek wynoszą od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#RomanBera">Drugim przykładem może być racjonalizacja zatrudnienia pracowników administracji i obsługi. Z tabeli zamieszczonej w materiałach wynika wyraźnie, że nastąpiło zmniejszenie liczby zatrudnionych w sferze administracji i obsługi szkół. Dokonano również pewnej restrukturyzacji zatrudnienia. W szkołach praktycznie nie ma już np. kucharek, ale zwiększyła się liczba konserwatorów, czyli osób odpowiadających za wykonanie remontów. W budżecie miasta jest pewna kwota na remonty i jest ona dzielona proporcjonalnie do liczby uczniów pomiędzy poszczególne szkoły. W tym roku jest to 10 zł na ucznia. Szkoła otrzymuje tę kwotę i zakupuje z tych środków materiały.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#RomanBera">Zmodernizowaliśmy systemy grzewcze w szkołach. W mieście funkcjonuje Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, które kupuje energię cieplną z Zakładów International Paper i sprzedaje ją użytkownikom. Nie jest to wcale tanie ciepło, chociaż porównując z sytuacją w innych miastach tej wielkości jest względnie tańsze. Niemniej jednak zastosowanie pełnej automatyki, która pozwala na obniżanie temperatur w godzinach nocnych i wówczas, gdy nie ma uczniów w szkole, przynosi ogromne oszczędności. W tym roku dzięki lekkiej zimie oszczędności te są znaczne.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#RomanBera">Rada miejska nałożyła na dyrektora szkoły obowiązek opracowania programu rozwoju szkoły. Mówiliśmy już, że musi on być pozytywnie zaopiniowany przez radę pedagogiczną, samorząd uczniowski, radę rodziców, radę szkoły, organ nadzorujący i organ prowadzący.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#RomanBera">Chciałbym powiedzieć kilka słów na temat takiego przykładowego programu rozwoju szkoły. Szkoły w różny sposób podeszły do tych programów i różnie je układają. Program rozwoju szkoły nr 8 składa się np. z ośmiu projektów obejmujących swoim zasięgiem całokształt pracy szkoły, przy czym siedem projektów opracowali liderzy zespołów powołanych przez radę pedagogiczną, a projekt ósmy, dotyczący organizacji i zarządzania szkołą, opracował dyrektor i wicedyrektorzy szkoły. Podczas opracowywania planu rozwoju szkoły przygotowaliśmy pewien schemat rozwoju organizacyjnego szkoły. Jest on kompilacją pewnych materiałów, które można było uzyskać podczas szkolenia w ramach TERNO. Pewne materiały opublikował Wojewódzki Ośrodek Metodyczny w Elblągu, a pewne propozycje wynikają z naszych własnych przemyśleń. Trzeba było taki program zainicjować, a następnie przejść do działania oraz powołać grupę sterującą, aby taki program opracować, realizować i ocenić jego funkcjonowanie.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#RomanBera">W szkole podstawowej nr 8 dokonano we wrześniu ub. roku podziału rady pedagogicznej na siedem zespołów i tym zespołom przyporządkowano pewne dziedziny edukacyjne zgodne z dokumentem MEN, który inicjował reformę oświaty, czyli podstawowe programy obowiązkowych przedmiotów ogólnokształcących. Powołano zespoły: edukacji wczesnoszkolnej, edukacji humanistycznej, edukacji przyrodniczej, edukacji matematyczno-informatycznej, edukacji w zakresie nauk ścisłych i technicznych, edukacji artystyczno-literackiej oraz opieki i wychowania.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#RomanBera">Podstawowym kryterium udziału nauczyciela w pracach konkretnego zespołu była zgodność głównego przedmiotu nauczania z zakresem dziedzin edukacyjnych będących w kompetencji danego zespołu. Każdy zespół wyłonił ze swego grona lidera. Szczególną uwagę zwrócono na to, aby nauczyciele wybierali lidera bez żadnych sugestii ze strony np. dyrektora szkoły. W skład zespołów wchodzą wicedyrektorzy szkoły, nie mogą jednak pełnić roli lidera. W ten sposób wyłoniono grupę sterującą złożoną z siedmiu liderów zespołów i trzech członków dyrekcji szkoły. Grupa ta nie jest zamknięta. W przyszłości celowe byłoby włączenie do jej prac przedstawicieli rady rodziców czy też samorządu lokalnego. Zespoły te opracowały projekty rozwoju poszczególnych elementów działalności edukacyjnej szkoły. Każdy taki projekt składa się z dwóch części. Każda część ma swój horyzont czasowy.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#RomanBera">Część pierwsza obejmująca okres czterech lat składa się z takich elementów, jak: główne cele, diagnoza stanu obecnego, priorytety rozwojowe szkoły. Część druga obejmuje okres jednego roku i dlatego musi być opracowywana na każdy kolejny rok. Składa się ona z harmonogramu, zadań szczegółowych, określenia środków oraz kryteriów osiągania sukcesu i sposobów weryfikacji.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#RomanBera">W fazie konstruowania i realizacji projektu niezmiernie ważna jest ewolucja zmian, potrzebna do oceny w fazie planowania, określenia celów i wypracowania kryteriów sukcesu i porażki. W fazie zastosowań trzeba oceniać czy też monitorować, a więc ciągle nadzorować i sprawdzać, czy jesteśmy na właściwej drodze. W fazie instytucjonalizacji trzeba też mówić o mocnych i słabych stronach, aby można było formułować zalecenia do dalszych zmian.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#RomanBera">Przytoczę przykład opracowania przygotowanego przez zespół edukacji wczesnoszkolnej. Nie będę wdawał się w szczegóły, tylko wskażę na pewną ścieżkę działań, która będzie korespondowała z wynikami badań, o których będzie mówiła pani prof. Putkiewicz.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#RomanBera">W 1995 r. zespół naukowców pod kierunkiem pani profesor przeprowadził badania związane z poziomem umiejętności uczniów, które wypadły bardzo źle w jednej dziedzinie: czytania ze zrozumieniem. Zespół do spraw edukacji wczesnoszkolnej, który został powołany w szkole, za jeden z czterech głównych celów postawił sobie poprawienie umiejętności czytania ze zrozumieniem oraz narracji wśród uczniów. W części programu pod nazwą „Dokąd zmierzamy?” czytamy: „Chcemy ogłosić i rozstrzygnąć konkurs mający na celu znalezienie sposobów polepszających ciche czytanie ze zrozumieniem oraz podniesienie poziomu narracji wśród uczniów”.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#RomanBera">W harmonogramie umieszczono punkt: „Ogłoszenie konkursu dla nauczycieli nauczania początkowego, dotyczącego poprawy cichego czytania ze zrozumieniem i narracji wśród dzieci”. Ustalono też termin złożenia prac konkursowych, zapoznania nauczycieli z nagrodzoną pracą oraz zatrudnienia logopedy. Wśród zadań wymieniono poszczególne etapy realizacji tego zamierzenia. Przewidziano środki dla autora zwycięskiej pracy oraz na płacę dla logopedy. Za kryterium sukcesu uznano poprawienie jakości pisanych przez uczniów wypracowań, a także stopnia rozumienia czytanego tekstu. Oczywiście, ważne jest, aby program przewidywał, w jaki sposób zostanie to sprawdzone. Zespół przyjął takie założenie, że nastąpi to poprzez badanie wyników nauczania oraz ocenę rezultatów prac uczniowskich.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#RomanBera">Inne szkoły opracowały również według swojego uznania projekty rozwoju szkoły, które są realizowane. Chciałbym tu podać kilka przykładów i wrócę do kwestii finansowych. W naszym materiale podaliśmy tytuły projektów, które realizuje szkoła podstawowa nr 4. Tytuły tych projektów są następujące: „Każdy ma prawo do sukcesu w nauczaniu początkowym”, „Nauczanie międzyprzedmiotowe i poziome w zakresie nauk ścisłych”, „Szkoła o przyrodzie w ramach zajęć z geografii, biologii i ekologii”, „Moją ulubioną lekcją - lekcja wychowania fizycznego”, „Wychowanie artystyczne”, „Nauka jako jedna integracyjna całość” oraz „Diagnozowanie celów, metod i potrzeb szkoły”. W celu zrealizowania tych projektów liderzy uznali wspólnie z dyrektorem i radą szkoły, że należy wprowadzić pewne zajęcia ponad minimum programowe. I ta szkoła realizuje 70 godzin zajęć tygodniowo ponad to minimum. Ustalone są kwoty na realizację tych celów, opłaca się umowy autorskie zawarte z liderami, delegacje dla nauczycieli wyjeżdżających na szkolenia. Każdy lider ma do wykorzystania pewną kwotę. W celu realizacji większości projektów potrzebne są zajęcia pozalekcyjne.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#RomanBera">W materiałach macie państwo informacje i zestawienia dotyczące innych szkół kwidzyńskich. Potwierdzają one to, że jeżeli porównamy rzeczywisty plan nauczania z minimalnym programem ramowym i dodamy do tego zajęcia pozalekcyjne, okaże się, iż w tygodniowym wymiarze jest więcej o kilkadziesiąt do ponad 170 godzin zajęć, niż wynika to z minimalnego programu nauczania w szkole.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#RomanBera">O reformie systemu edukacji mówi się co najmniej od kilkunastu lat. Mam doświadczenia pedagogiczne zebrane w ciągu 20 lat pracy i wiem, że przez ten cały okres mówiło się o reformie w takim lub innym ujęciu. Ogłoszona obecnie przez ministra edukacji wstępna koncepcja reformy jest spójna, czytelna i całkowicie zmienia filozofię systemu edukacji. Nawiasem mówiąc, jest to koncepcja w zasadzie niewiele różniąca się od zaprezentowanej przez poprzednią ekipę, przynajmniej jeżeli chodzi o filozofię.</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#RomanBera">Chciałbym jeszcze dodać, że z inicjatywy Fundacji „Oświata” odbyliśmy ok. 50 seminariów z udziałem zarządów gmin, radnych i dyrektorów placówek oświatowych. W czasie prezentacji sposobów zarządzania oświatą w Kwidzynie spotkaliśmy się wszędzie z bardzo dobrym przyjęciem. Wiele gmin, nie czekając na wytyczne, podejmuje działania reformatorskie. Na podstawie tych obserwacji uprawnionym wydaje się być stwierdzenie, że MEN znajdzie w gminach przy wdrażaniu reformy swoich sojuszników. Gmina ma jednak tyle możliwości, ile władzy, a władzy tyle, ile pieniędzy, czyli 15% udziału w dochodach pochodzących z podatków.</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#RomanBera">Aby reforma się powiodła, w moim przekonaniu, muszą nastąpić szybkie i radykalne decyzje w trzech zakresach, tzn. po pierwsze, w zakresie podstaw programowych i tutaj potrzebna jest odważna decyzja w sprawie redukcji wiedzy encyklopedycznej. Tego nie da się osiągnąć kosmetyką. Po drugie, muszą nastąpić zmiany w zakresie finansowania edukacji, że nie wspomnę o zmianach w statusie zawodowym nauczyciela oraz po trzecie, powinna nastąpić racjonalizacja i weryfikacja sieci placówek. Podstawy programowe muszą zostać odważnie zredukowane do niezbędnych informacji w zakresie tzw. wiedzy encyklopedycznej i przekształcone w kierunku zajęć dotyczących nabywania przez ucznia określonych umiejętności. Warto zastanowić się nad zaproszeniem do tworzenia podstaw i programów nauczania nie tylko nauczycieli, ale i rodziców.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#RomanBera">Sami nauczyciele nie przeprowadzą reformy systemu edukacji. Podobnie w procesie reformowania służby zdrowia powinni wziąć udział przede wszystkim pacjenci, a nie tylko lekarze.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#RomanBera">Środki na zadania oświatowe można znaleźć w budżecie państwa, jednak decyzja, czy dotować paliwo potrzebne rolnikom, czy też przeznaczyć środki na utworzenie biblioteki na wsi, nie należy do radnych gminy. Decyzja, czy utrzymywać kolosy na glinianych nogach w postaci „Ursusa” czy nierentownych kopalń, czy też przeznaczyć środki na reformę edukacji - też nie należy do rady gminy. Ta decyzja należy do pań i panów posłów oraz senatorów. Liczymy na podjęcie szybkich decyzji w tych i w innych sprawach dotyczących rozwoju edukacji w kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#GrażynaStaniszewska">Dziękuję panu za wystąpienie, a szczególnie za tę ostatnią naukę skierowaną do nas. Oddaję głos pani prof. Putkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#ElżbietaPutkiewicz">Mam przyjemność pracować z gminą Kwidzyn już dwa lata, przy czym od razu chcę wyjaśnić, że nie jestem kierownikiem zespołu. Nasz zespół składa się z czterech całkowicie pełnoprawnych osób, tj. pani dr Murawskiej, pana dr Żytko i pana dr Dolaty oraz mnie. Obecnie ze względu na pilne prace uniwersyteckie zespół liczy trzy osoby.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#ElżbietaPutkiewicz">Dokładnie dwa i pół roku temu w imieniu pana burmistrza Czarnobaja zadzwoniła do nas pani pełnomocnik do spraw edukacji i zamówiła konkretną działalność. Było to dla nas bardzo ciekawe, czekaliśmy na to wszyscy, bo zajmujemy się teorią szkoły. Niektórzy z nas mają też doświadczenia praktyczne. Wiedzieliśmy i wiemy, że szkoła jest instytucją szczególną i bardzo interesującą, ale przyzwyczajoną do działalności w ramach hierarchii biurokratycznej, całkowicie przyzwyczajoną do działań w oderwaniu od otoczenia społecznego. To przyzwyczajenie do pracy w hierarchii biurokratycznej związane jest z tym, że szkoła czeka na wskazówki, a nawet na rozkazy płynące z góry. Jak szkoła realizuje swoje zadania? Realizuje je tak, jak każda instytucja zamknięta, wobec czego dysponuje pewnym zasobem wiedzy swojej własnej, która czasami jest tylko sumą wiedzy indywidualnych nauczycieli i indywidualnych pracowników oświatowych działających w szkole. Ten zasób wiedzy jest często intuicyjny. Te intuicje są różne: jedne lepsze, drugie gorsze. Są to również wnioski wynikające z praktyki pracy nauczycielskiej, czasami wiedzy proceduralnej. Narzekamy zawsze, że szkoła ma wiedzę proceduralną dlatego, że nie jest specjalnie otwarta na to, co ogólnie nazywamy akademią. Nie bardzo ma ochotę słuchać dyskursu społecznego. Tymczasem zadzwonił do uniwersytetu pan burmistrz miasta, a było to zaraz po zakończeniu przez nas ogólnopolskich badań osiągnięć szkolnych trzecioklasistów, i zaprosił nas do Kwidzyna, abyśmy wykonali podobne zadanie.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#ElżbietaPutkiewicz">Było to bardzo interesujące. W drodze do Kwidzyna zastanawialiśmy się, jakie to mają być zadania przewidziane dla nas przez gminę.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#ElżbietaPutkiewicz">Burmistrz wyjaśnił nam, że bardzo go interesuje to, jak wygląda poziom osiągnięć trzecioklasistów kwidzyńskich na tle osiągnięć ogólnopolskich, ale interesuje go przede wszystkim, jak na podstawie tego, co zbadamy i zmierzymy, zmieniać szkołę, jak współpracować z nauczycielami, jak im po prostu pomóc, aby nie poruszali się przypadkowo i w różnych kierunkach, bo wynik wtedy nie jest najlepszy.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#ElżbietaPutkiewicz">Jechaliśmy do Kwidzyna, widząc przed sobą perspektywę takiej szkoły, która jest mało otwarta na społeczeństwo lokalne, bo taka jest nasza szkoła, która, jak sama o sobie mówi, podąża o pół kroku za modą. Posługując się metaforą społeczną, jest to pół kroku za modą, a w metaforze sportowej jest to pozostawanie o trzy okrążenia za modą. Dzieje się zaś tak dlatego, że szkoła nie słucha tego, co dzieje się wokół niej. Gdy przyjechaliśmy tu, stwierdziliśmy ze zdziwieniem, że szkoły kwidzyńskie są po prostu otwarte, słuchają głosów z zewnątrz i wiedzą, co dzieje się w Kwidzynie, bo to jest ich otoczenie społeczne i chcą się zmieniać.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#ElżbietaPutkiewicz">Przygotowaliśmy pewien plan, który początkowo był dość skromny, ale potem zaczął się rozwijać i myśmy go uzupełniali. Pierwszy punkt tego planu dotyczył monitorowania osiągnięć szkolnych. Drugi punkt zakładał uczynienie edukacji procesem ciągłym. Trzeci punkt obejmował kwestie doskonalenia umiejętności przygotowywania programów kształcenia przez nauczycieli. Co to jest monitorowanie? Jest to pewna metoda, dzięki której przez pomiar osiągnięć szkolnych dowiadujemy się, jaki jest system edukacyjny, czyli jakie są programy, jakie są metody pracy i co można ewentualnie w szkole zmienić, aby poprawić nieco sytuację, jeżeli różni się trochę od ideału, albo żeby ją bardzo poprawić, jeżeli różni się znacznie od ideału. Inaczej mówiąc, monitorowanie to nie pomiar osiągnięć szkolnych indywidualnych uczniów, tylko poprzez analizę osiągnięć szkolnych uczniów określenie tego, co się faktycznie dzieje w szkole. Analizujemy np. typowe błędy popełniane w zadaniach matematycznych, typowe błędy w procesie czytania, typowe błędy w wypowiedziach dzieci. Monitorowanie prowadzimy metodami pisemnymi ze względów ekonomicznych. Na podstawie analizy tych typowych błędów zastanawiamy się, jakie błędy, nieścisłości czy po prostu nieporozumienia dydaktyczne zdarzają się na lekcjach.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#ElżbietaPutkiewicz">Po przeprowadzeniu badania osiągnięć szkolnych, a prowadziliśmy do tej pory badania osiągnięć trzecioklasistów i absolwentów klasy ósmej, każdy z dyrektorów szkół i władze miasta Kwidzyna dostają od nas raporty, w których prezentujemy to, co wypadło dobrze, co wypadło gorzej, a co wypadło tak, że możemy to zaliczyć do słabej strony szkoły czy klasy. Do tego dołączamy poufne informacje dla nauczycieli, np. dla nauczyciela matematyki w klasie n-tej, że ze względu na strukturę społeczną dzieci z jego klasy, dużą liczbę rodziców ze średnim wykształceniem, ta klasa powinna z czytania ze zrozumieniem osiągać znacznie lepsze wyniki, niż osiąga. Proponujemy takie lub inne rozwiązania. Te rozwiązania dyskutowane są podczas warsztatów metodycznych. Np. mieliśmy takie spotkanie metodyczne, po diagnozie osiągnięć trzecioklasistów na temat czytania, ze szczególnym uwzględnieniem czytania ze zrozumieniem zadań matematycznych. Jest to takie samo czytanie ze zrozumieniem, tylko trudniejszych tekstów.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#ElżbietaPutkiewicz">Po diagnozie osiągnięć szkolnych absolwentów klasy ósmej prowadziliśmy spotkanie pod tytułem „Wiedza proceduralna i wiedza teoretyczna”. Jednym z aspektów, na który zwróciliśmy uwagę, było to, że dzieci, które kończą klasę ósmą, są sprawne w algorytmach, w procedurach, a niezbyt sprawne tam wszędzie, gdzie trzeba rozwiązywać problemy. W tym roku planujemy monitorowanie w klasie drugiej.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#ElżbietaPutkiewicz">Następny punkt naszego programu - to doskonalenie umiejętności przygotowywania programów nauczycielskich. Ten program zaczęliśmy wcześniej, niż ogłoszono go w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Pan burmistrz mówił zresztą, że jest mało czasu, aby czekać na reformę, a więc zróbmy reformę lokalną, i taką reformę robiliśmy. Naszym założeniem jest to, że dzieci są bardzo zróżnicowane i każdy nauczyciel powinien nauczyć się przygotowywać kilka programów dla klasy. Przekonaliśmy chyba nauczycieli klas pierwszych edukacji początkowej, że dostali po zerówce dobre dzieci, tylko że w każdej klasie jest np. tyle samo dzieci czytających, co i nie czytających. To jest zgodne z prawem fizjologicznego rozwoju nauki czytania i to nie jest wina zerówki. W związku z tym nauczyciel, który ma w klasie połowę dzieci czytających, a połowę nie czytających, musi przygotować odpowiedni program pracy z nimi. Nie chodzi tu tylko o wybranie podręczników, ale musi nauczyć się organizować pracę tak, aby jednak mieć co najmniej 1/4 czasu na indywidualizację procesu kształcenia. I to jest możliwe, chociaż bardzo trudne. Nauczyciele zdają sobie z tego sprawę. Trochę się na nas obruszają, że my jesteśmy teoretykami, ale jednak dochodzimy w końcu do porozumienia.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#ElżbietaPutkiewicz">W tym etapie poświęconym doskonaleniu umiejętności przygotowywania programów kształcenia, było ważne to, że przygotowaliśmy materiały dla nauczycieli w postaci książeczek testowania pierwszoklasisty pt. „Poznaj swoich uczniów”, i przez cały październik nauczyciele samodzielnie badali umiejętności siedmiolatków. To była dla nich ciężka praca, ale sami się przekonali, jak niezwykle zróżnicowane dzieci przyszły na pierwsze lekcje do klasy pierwszej. Przeprowadzenie diagnozy przez samego nauczyciela jest to początek przyswojenia sobie nowoczesnych umiejętności, jeżeli dobrze odczytujemy życzenia reformatorów szkoły.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#ElżbietaPutkiewicz">Następny fragment naszego programu, to jest uczynienie ciągłym całego procesu edukacji. I tu zaczęliśmy znowu od początku. Nauczyciele klas zerowych otrzymali przygotowany przez nas kwestionariusz „Jaki jesteś, siedmiolatku”. Jest to kwestionariusz umiejętności - teraz mówi się „kompetencji społecznych” - takich maluchów przychodzących do szkoły. Ten kwestionariusz na podstawie co najmniej rocznej, a czasami dłuższej obserwacji, jeżeli dziecko przebywa w przedszkolu dłużej, wypełniają nauczyciele zerówek i przekazują ze szczegółowymi dodatkowymi informacjami nauczycielom klas pierwszych. Dla osiągania pełnego zrozumienia jest konieczne spotkanie się tych nauczycieli razem i próbowaliśmy doprowadzić do takiego spotkania, a będą jeszcze spotkania następne.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#ElżbietaPutkiewicz">Jeżeli ktoś nie jest dokładnie wprowadzony w specyfikę szkoły, nie wie, że szkoła ma swoje bariery i pewne momenty przejścia: z zerówki do klasy pierwszej, z edukacji początkowej do klas starszych, a potem znowu do szkoły średniej. Następny punkt naszego programu - to uczynienie w pewnym stopniu gładszym tego przejścia ze szkoły podstawowej do szkoły średniej. Wraz z nauczycielami i władzami Kwidzyna przygotowujemy jednolity egzamin dla uczniów po klasie ósmej, sumujący edukację w szkole podstawowej i będący jednocześnie podstawą klasyfikacji do szkół średnich. Pierwszym etapem prac nad tym egzaminem był właśnie pomiar osiągnięć absolwentów klasy ósmej, którego dokonaliśmy w czerwcu ub. roku.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#ElżbietaPutkiewicz">Bardzo dobrze pracuje się nam z gminą, ale także wydaje nam się, że widzimy korzyść dla uniwersytetu, który reprezentujemy. Korzyść ta jest taka, że przede wszystkim w jakiś sposób dotykamy rzeczywistości oświatowej - to jest sprawa oczywista. Jest jednak i inna korzyść, a mianowicie taka, że te nasze badania opublikowaliśmy w książce wydanej przez oficynę uniwersytecką i ta książeczka jest już obecnie podręcznikiem dla studentów. A więc szykujemy już nowych nauczycieli i pedagogów, a ponieważ czytają ją na wydziale psychologii, więc także i psychologów dla oświaty gminnej. To Uniwersytet Warszawski ma od Kwidzyna. Zresztą napisaliśmy na pierwszej stronie tej książki, że ona nie ukazałaby się bez dobrej woli i współpracy nauczycieli i władz Kwidzyna, za co bardzo dziękujemy jako autorzy.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#ElżbietaPutkiewicz">To jest krótka prezentacja tego wszystkiego, co robimy już przez dwa lata w Kwidzynie. Z drugiej strony jest to tak intensywna praca, że wydawało nam się, iż pracujemy tu już dłużej niż dwa lata.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#GrażynaStaniszewska">Mam teraz gorącą prośbę do posłów, aby spróbować podzielić naszą debatę na dwie części. W pierwszej proponuję zadawać pytania do burmistrzów i ewentualnie do kuratora, a także do dyrektorów szkół, którzy są tu obecni, do radnych w odniesieniu do tego, co sami wymyślili i wypracowali. W drugiej części odbylibyśmy dyskusję, której oczywiście dzisiaj nie zamkniemy, bo chciałabym gospodarzy naszego spotkania poinformować, że sejmowa Komisja rozpoczęła kilka tygodni temu debatę nad systemem finansowania oświaty w Polsce w kontekście reformy. Omawialiśmy raport Najwyższej Izby Kontroli na temat subwencji oświatowej i finansowania inwestycji oświatowych w ciągu kilku ubiegłych lat. Dzisiejsza nasza wizyta w Kwidzynie jest wizytą studyjną. Postanowiliśmy zapoznać się z państwa pomysłami, żeby wzbogacić swoją wiedzę na temat możliwości wypracowania nowych zasad finansowania oświaty.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#GrażynaStaniszewska">Dzisiaj tej dyskusji nie zakończymy, ale przeniesiemy ją do parlamentu po to, aby omówić w szerszym kontekście całość problematyki i sformułować odpowiednie stanowisko i dezyderat zarówno do ministra edukacji, jak i do ministra finansów, z którego chcemy zrobić prawdziwego sojusznika reformy edukacji i zmiany systemu finansowania oświaty.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#GrażynaStaniszewska">Zanim przejdziemy do pytań, chciałam oddać głos panu ministrowi Karwackiemu, który nie może pozostać z nami do końca naszych obrad. Proszę pana ministra, aby ocenił to, co zostało tutaj przedstawione i wydał na ten temat swoją opinię.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#AndrzejKarwacki">Proszę mi wybaczyć, że muszę wcześniej wyjechać, ale na jutro rano muszę przygotować bardzo istotny materiał dla pana premiera Balcerowicza związany z naszą przyszłością. To, co tutaj usłyszałem i poznałem, bardzo mnie wzbogaca. Pewne tezy przygotowałem sobie już wczoraj, a teraz muszę ten materiał zredagować.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#AndrzejKarwacki">Czuję się zaszczycony uczestnictwem w tym spotkaniu. Jest ono dla mnie wprost zdumiewające, aczkolwiek przyjechałem tu zwabiony przynętą w postaci bonu oświatowego i mogę się czuć nieco oszukany. W sumie sprawa bonu w tej prezentacji schodzi na plan dalszy. Dzięki temu jednak miałem możliwość poznać rozwiązania systemu zarządzania i funkcjonowania oświaty w Kwidzynie. Jest to system bardzo dojrzały. Hasło bonu jest pewnym elementem organizacji i zarządzania, ale według mnie bardziej motywującym i wychowawczym. Praktycznie system został tu opracowany przez zespół ludzi, którzy zrozumieli i dojrzeli do wprowadzenia zmian. Zespół ten miał odwagę podjąć takie wyzwanie i ocenić swoje możliwości, a także sięgnąć po pomoc fachowców z Uniwersytetu Warszawskiego. Wspólnie sformułowano swoje cele, opracowano je i już wdrożono. I oto mamy ten efekt, jaki został nam zaprezentowany. Jest to nowoczesny system funkcjonowania, zarządzania, sterowania całą oświatą. Jestem pełen uznania i proszę przyjąć moje najserdeczniejsze gratulacje.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#AndrzejKarwacki">Z pozycji przedstawiciela Ministerstwa Edukacji Narodowej mogę postrzegać, że jest to praktycznie pilotaż reformy, która jest aktualnie przedmiotem ogólnonarodowej debaty. Jest to pilotaż, który powinien być powielany już w kolejnych jednostkach i obszarach kraju. Muszę powiedzieć nawet więcej, że to, co państwo tu zaprezentowali, jest albumem z kolorowymi ilustracjami do koncepcji reformy aktualnie rozważanej. Wspomniano tutaj, że nie jest to reforma tej ekipy, tylko poprzedniej. Nie ubiegam się o autorstwo ani nikt z aktualnego kierownictwa resortu nie ubiega się o takie autorstwo zamierzeń reformy. Jest to dorobek przemyśleń wielu pokoleń pracowników oświaty, ale także i kadry ministerialnej, która w znakomitej części pracuje nadal i pracuje koncepcyjnie. Natomiast w zależności od pogody zmieniają się akcenty tych rozwiązań. Jeden z panów podniósł słusznie, że nie zaistniał jeszcze ten moment podjęcia decyzji, że trzeba tę reformę realizować i że trzeba dokonać zmian.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#AndrzejKarwacki">Aktualnie kierownictwo resortu jedynie otworzyło dyskusję, nie da się ukryć - obecnie już bardzo intensywną. W tej dyskusji należy sobie powiedzieć to, co państwo zrobili w Kwidzyniu już dwa lata temu, że trzeba dokonać zmian w oświacie, że trzeba wiele rzeczy poprawić, a także szukać instrumentów tej poprawy. Bardzo się cieszę, że te doświadczenia, uzyskane tutaj, są tak zbieżne z zamierzeniami resortu. Oczywiście, wszelkie zamierzenia zależą od pieniędzy, co podkreślali także państwo w swoich wypowiedziach. Nie wystarczy wiedzieć, co trzeba zmienić i jak zreformować edukację, ale trzeba mieć odpowiednie środki, konkretnie w postaci subwencji. I tutaj mam na uwadze rozstrzygnięcia, które powinny zostać przyjęte w najbliższym czasie. Powiem szczerze, że to spotkanie, zorganizowane z inicjatywy Komisji i władz Kwidzyna, jest jak najbardziej na czasie, dosłownie niemal, co do godziny.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#AndrzejKarwacki">W ostatnich tygodniach w gremiach rządowych rozważana jest koncepcja średniookresowej strategii finansów publicznych na lata 1999–2001. Była ona już prezentowana w wielu gremiach i ma być ostatecznie przedstawiona w najbliższy wtorek, stąd ta pilność przedstawienia naszej opinii w tej sprawie. W tej opinii będą zawarte również te sugestie państwa. Mam moment dokonywania zasadniczych wyborów rozstrzygających o przyszłości. Chciałbym krótko państwu przedstawić, jak to wygląda z pozycji makroekonomicznych i jakie to są wybory, a zwłaszcza rozstrzygnięcia.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#AndrzejKarwacki">Są to przede wszystkim rozstrzygnięcia ustrojowe w zakresie decentralizacji zarządzania państwem. Musimy sobie powiedzieć, że ta decentralizacja dotyczy głównie sfery świadczeń i usług publicznych, a więc także oświaty. Drugi kompleks wyborów to są wybory ekonomiczne ku przyszłości. Zarysuję tylko to, jakie kwestie tutaj wchodzą w grę. Po pierwsze, jest to stabilizacja tempa rozwoju gospodarczego. Mamy wysokie tempo tego rozwoju, sięgające prawie 6% w skali roku. Niestety inne wskaźniki makroekonomiczne są jednak niekorzystne i sygnalizują możliwość takiego krachu, jaki miał miejsce w Czechach, gdzie nastąpił w ciągu jednego roku spadek o 20% tempa rozwoju. Trzeba zrobić wszystko, aby do tego nie doprowadzić.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#AndrzejKarwacki">Kolejny element - to konieczność uporządkowania finansów publicznych, czyli m.in. przekazanie co najmniej połowy tych środków w ręce samorządów. Środki publiczne zostaną podzielone na dwa segmenty. Będzie to segment państwowy, związany z podstawowymi prerogatywami państwa, czyli obronnością, sprawiedliwością, rozbudową globalnej infrastruktury. I będzie segment samorządowy, czyli związany z potrzebami bieżącymi i rozwojowymi lokalnej społeczności. W tej sferze środków publicznych w nowym ustroju będzie m.in. funkcjonowała oświata. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że są dwie opcje w tych sprawach. Pan burmistrz i państwo zachęcali Komisję, aby się jasno określiła w tych rozstrzygnięciach, jeżeli chodzi o oświatę. Jakie są te dwie opcje? Pierwsza opcja preferuje uzyskanie wysokiego tempa rozwoju i dobrobytu gospodarczego wraz z umocnieniem podstawowych prerogatyw państwa, a więc obronności, infrastruktury, sprawiedliwości i bezpieczeństwa, z eufemistycznym określeniem racjonalizacji wydatków na sferę socjalną. Następuje wówczas niewątpliwie wzmocnienie państwa w tych podstawowych ogniwach, natomiast racjonalizacja dotyczyć ma wydatków na sferę socjalną.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#AndrzejKarwacki">Druga opcja preferuje też rozwój, ale nie przy tak głębokiej racjonalizacji sfery socjalnej, w tym edukacji i nauki, jako najsilniejszych bodźców do ogólnego rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego państwa. Takie są granice wyborów, w ramach których w tych dniach podejmowane będą wstępne decyzje. Inaczej to ujmując, trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy sfera usług publicznych ma być klientem gospodarki, czy też siłą rozwojową gospodarki. Tak można lapidarnie spuentować ten dylemat, który stoi obecnie przed nami. Czy edukacja, nauka, ubezpieczenia mają być klientem gospodarki, czy też mają być jej siłą napędową? Te relacje muszą zostać określone.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#AndrzejKarwacki">Rozwój ekonomiczny i gospodarczy nie może następować w innym tempie niż rozwój społeczny i cywilizacyjny. One muszą być ze sobą zsynchronizowane. Zbyt duży dystans między tymi dwoma kierunkami rozwojowymi prowadzi niestety do destrukcji.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#AndrzejKarwacki">Tu jeden z panów już powiedział, że będziemy mieli dobrobyt i świetną gospodarkę, natomiast pod względem cywilizacyjnym może i świetną gospodarkę, natomiast pod względem cywilizacyjnym może nastąpić przyhamowanie, co nie byłoby korzystną tendencją.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#AndrzejKarwacki">W tym momencie wyborów istotne znaczenie będzie miało określenie miejsca i pozycji edukacji. Bardzo budujące są priorytety rządu dla edukacji. Rząd postrzega znaczenie szeroko pojętej edukacji dla rozwoju kraju. Niestety musi to być odpowiednio wkomponowane w scenariusz średnioterminowej strategii finansowej. Wstępne propozycje, jakie są przedkładane, nie gwarantują niestety dużego otwarcia w tym kierunku. Do dzisiaj nie ma jednak żadnych zasadniczych rozstrzygnięć.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#AndrzejKarwacki">Jeden z panów zadedykował pod moim adresem problemy podstaw programowych, systemu finansowania, statusu nauczyciela i sieci szkół. Wszystkie te kwestie są aktualnie w fazie projektowania i będą dosyć szczegółowo rozpatrywane. Sądzę, że w końcu kwietnia dojrzały projekt zostanie udostępniony do poważnej merytorycznej dyskusji we wszystkich środowiskach oświatowych.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#AndrzejKarwacki">Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że niczego nie zrobimy, jeżeli nie będzie dojrzałej i świadomej woli dokonania tych zmian, a w szczególności w środowiskach oświatowych. Mamy do wyboru: albo edukacja i oświata będą siłą napędową postępu i rozwoju cywilizacyjnego nas wszystkich, i to w wymiarze środowiska rodzinnego, lokalnego i całej społeczności ogólnokrajowej, albo też będziemy się angażować w usypywanie różnych okopów i mogił dla zasłużonych w obronie racji nie do utrzymania na dzień dzisiejszy.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#GrażynaStaniszewska">Dziękuję panu ministrowi. Sądzę, że pan minister może przekazać z dzisiejszego spotkania panu ministrowi finansów na pewno jeden wniosek, który wyraźnie się tu przewijał: że rozwój gospodarczy nie będzie pełny i nie będzie możliwy, jeżeli nastąpi zastój w edukacji.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#GrażynaStaniszewska">Proponuję teraz rozpocząć rundę pytań, abyśmy mogli jeszcze dokładniej poznać to, co wypracowano w Kwidzynie. Zastanowimy się potem, które elementy przenieść do sformułowania naszych oczekiwań i do dezyderatu kierowanego do rządu.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#GrażynaStaniszewska">Pierwszy do zadawania pytań zgłosił się pan poseł Potulski. Pan poseł jest reprezentantem Gdańska.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#FranciszekPotulski">Zadam sporo pytań, pomimo że pan burmistrz na samym początku raczej źle się wyrażał o zadających pytania.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#FranciszekPotulski">Ile jest dzieci w wieku przedszkolnym, tzn. 4–6 lat i ile z nich objętych jest nauczaniem przedszkolnym w Kwidzynie? Znalazłem w materiałach pewne dane, ale nie wiem, czy są to wszystkie informacje na ten temat. Są tam pewne liczby w nawiasach, co wymaga wyjaśnienia. Bon oświatowy kształtuje rynek usług szkolnych. Rozumiem tę intencję, ale mam w związku z tym pytanie: czy jakaś szkoła została rozwiązana, bo nie było chętnych uczniów, ponieważ ze swoim bonem zgłosili się do innych szkół?</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#FranciszekPotulski">Bon oświatowy może też dać skutek odwrotny, tzn. może ukształtować rynek uczniów. Szkoła będzie mogła dobierać sobie uczniów. Czy był taki przypadek, że szkoła odmówiła przyjęcia ucznia, np. trudnego wychowawczo, albo z jakimiś wadami rozwojowymi, i oświadczyła, że takiego ucznia nie będzie uczyć? Co to znaczy, że wartość bonu można zróżnicować? Zostało to tak powiedziane i chciałbym wiedzieć co to znaczy.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#FranciszekPotulski">Czy są klasy liczące ponad 30 uczniów, dlatego że np. szkoła chce zracjonalizować wydatki? Czy zostały zniesione rejony szkolne? Czy w wyniku tego, że uczeń przychodzi z pieniędzmi, w szkołach doprowadzono do tego, że klasy liczą ponad 30 uczniów, bo wówczas można lepiej gospodarować środkami?</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#FranciszekPotulski">Ile zajęć średnio w tygodniu ma nauczyciel? Czy opłaca się nie remontować szkoły na bieżąco i czekać, aż miasto raz na cztery lata i tak wyremontuje szkołę?</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#FranciszekPotulski">Czy poziom szkoły wpływa na wysokość nakładów? Czy dobra szkoła może zwiększyć nabór uczniów, licząc się z obniżeniem poziomu nauczania? Czy szkoły są premiowane, a jeśli tak, to za co?</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#FranciszekPotulski">Jaka jest średnia płaca nauczyciela i średnia płaca pracownika obsługi? Ile w ramach dodatkowych nakładów na szkoły przeznacza się na wzrost płac? Jaki procent wynagrodzenia stanowi wysokość dodatku motywacyjnego dla nauczycieli?</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#FranciszekPotulski">Czy nauczyciele dobrych szkół zarabiają więcej, a jeśli tak, to z czego czerpie się na to środki?</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#FranciszekPotulski">Jakie są relacje między radą szkoły a radą rodziców i jak jest w tym usytuowana Fundacja „Oświata”? Czy Fundacja ma tylko dokładać pieniądze, czy też może stawiać jakieś warunki szkole czy placówce?</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#FranciszekPotulski">Stwierdzono, że w raporcie o rozwoju szkoły mówi się, na jakim szkoła jest poziomie, chociaż pan burmistrz w swojej wypowiedzi usiłował to nieco zamazać. Umówmy się, że chodzi o taki problem. Powiedzmy, że szkoła jest na poziomie - nazwijmy to - miernym. Pieniądze z bonów nie wystarczą na przesunięcie się o dwa stopnie w górę. W informacji podana jest taka pozycja, z której wynika, że dotacja rady miejskiej jest tylko do wybranych kierunków czy celów. Czy można powiązać te dwa źródła finansowania? Szkoła jest słaba i państwo, chcąc poprawić jej kondycję, zwiększacie nakłady.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#FranciszekPotulski">Miejski Zakład Budżetowy robi plany finansowe wspólnie z dyrektorem. Pan burmistrz dodał, że „mamy taką nadzieję”. Dlaczego taka uwaga i czy to oznacza, że na tym styku czasami iskrzy? Jaki jest stopień skomputeryzowania Miejskiego Zakładu Budżetowego i szkół? Chodzi mi w tym przypadku o zarządzanie. Czy dyrektor szkoły porozumiewa się z Zakładem Budżetowym przy pomocy komputera, czy po prostu jedzie do zakładu, aby coś ustalić czy wyjaśnić?</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#FranciszekPotulski">Ile średnio wynosi składka na komitet rodzicielski w szkole podstawowej i w szkole średniej?</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#FranciszekPotulski">Czy dyrektor szkoły może środki uzyskane z oszczędności przenieść na płace, np. na dodatek dydaktyczny dla nauczycieli?</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#FranciszekPotulski">Czy byłoby sensowne zrezygnowanie z zajęć dydaktyczno-wyrównawczych na rzecz zmniejszenia liczby uczniów z wadami rozwojowymi, licząc takiego ucznia za 1,5 czy za 2 osoby?</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#FranciszekPotulski">Jaki procent w budżecie szkoły stanowią nakłady na opiekę i wychowanie?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#GrażynaStaniszewska">Pytań było mnóstwo, a więc oddają głos panu burmistrzowi. Zachęcałabym także do udzielania odpowiedzi dyrektorów szkół.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#LeszekCzarnobaj">Nie przypominam sobie, abym powiedział, że ten, kto zadaje pytania, jest niebezpieczny czy zły, ale widocznie muszę przejść drugi stopień umiejętności komunikowania się, bo pierwszy stopień tych umiejętności okazuje się niedostateczny.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#LeszekCzarnobaj">W związku ze spadkiem bezrobocia, mimo niżu demograficznego, liczba dzieci w przedszkolach rośnie. Jeżeli chodzi o grupę dzieci sześcioletnich, to prawie 100% uczestniczy w zajęciach przedszkolnych. W grupie dzieci w wieku 3–5 lat można to ocenić na 50–60%. Podane w informacji liczby w nawiasach dotyczą liczby dzieci w grupach tzw. żłobkowych.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#LeszekCzarnobaj">Czy bon oświatowy doprowadził do likwidacji którejś ze szkół? Po pierwsze, nie takie jest założenie wprowadzenia tego bonu czy sposobu naliczania, natomiast oczywiste jest, że może tak się zdarzać, iż dzieci nie będą szły do określonej szkoły i nie będzie można tego bonu wykorzystać w tej szkole. Jeżeli chodzi o szkoły podstawowe, takiej sytuacji nie było dlatego, że mamy niż demograficzny, a nie dość, że nie zamykamy szkół, to jeszcze budujemy nowe pomieszczenia dydaktyczne.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#LeszekCzarnobaj">Liczba miejsc w szkołach jest większa aniżeli liczba dzieci podejmujących naukę w szkołach podstawowych. Niektóre szkoły mają nawet do 50% dzieci spoza swojego rejonu.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#LeszekCzarnobaj">Rejonów szkolnych nie zlikwidowaliśmy, one istnieją, a więc obowiązkiem szkoły jest przygotowanie takiej liczby miejsc, która odpowiadałaby liczbie dzieci w danym rejonie. Tak się szczęśliwie składa, że każda ze szkół ma więcej miejsc, niż wynosi liczba dzieci w danym rejonie.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#LeszekCzarnobaj">Pan poseł ma rację, że najlepiej umieścić dzieci w klasach 40-osobowych i powierzyć je nauczycielowi ze średnim wykształceniem. Wtedy jest to najbardziej ekonomicznie i sporo pieniędzy zostaje. W uchwalonych przez samorząd miejski założeniach polityki oświatowej ustaliliśmy coś odwrotnego niż to, co obserwujemy w niektórych gminach. Tam burmistrz, czy naczelnik wydziału oświaty określa liczby dzieci i zaleca dyrektorom szkół, aby dopisać jeszcze po kilkoro do każdej klasy. W naszej uchwale rady miejskiej jest taki zapis, że średnia liczba dzieci w klasie w szkole podstawowej ma wynosić 26. W szkole średniej ta liczba jest nieco większa, ale prowadzimy te szkoły dopiero trzy lata. Gdy niż demograficzny trafi do tych szkół, obniży się również i tam liczba dzieci w klasach.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#LeszekCzarnobaj">Mówimy tu oczywiście o średniej w szkole. Jeżeli jest taka sytuacja, że z danego rejonu zgłasza się do szkoły np. tylko 32 dzieci, to dyrektor może uruchomić klasę 32-osobową lub też dwie klasy 16-osobowe, na które nie dostanie dodatkowych pieniędzy. Dlatego dyrektorzy szkół dostają od nas prognozy demograficzne do roku 2008 czy do roku 2010, aby w ramach swojej i pobliskich szkół prowadzić taką politykę naboru, która doprowadzi do tego, iż ta liczba dzieci zostanie tak podzielona, żeby oddziały klasowe liczyły nie więcej niż 25 dzieci. Są oczywiście takie sytuacje, że liczba ta jest większa. Do mnie nikt się nie zgłosił z taką sprawą, że w którejś szkole odmówiono przyjęcia dziecka. Niemniej jednak na pewno zdarzają się takie sytuacje. Jeżeli szkoła ustaliła, że jest możliwe przyjęcie np. tylko 1000 dzieci, aby nie pogorszyć warunków pracy i nie zwiększać nadmiernie liczby uczniów w klasach, to gdy wpływa 1100 podań o przyjęcie dzieci do takiej szkoły, te 100 podań odrzuci według własnych kryteriów, ustalonych przez dyrekcję w uzgodnieniu z radą szkoły.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#LeszekCzarnobaj">Wartość bonu oświatowego w przedszkolach jest jednakowa i na każde dziecko wynosi 121 zł, natomiast jeśli chodzi o dzieci w szkołach, to wartość tego bonu jest zróżnicowana, bo uwzględnia się wiele czynników. Ustalając wartość bonu oświatowego, braliśmy początkowo pod uwagę położenie terytorialne i poziom techniczny szkoły, a także rodzaj środowiska lokalnego i poziom wykształcenia nauczycieli. Rozpiętość wartości bonu waha się od 100 zł do 136 zł.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#LeszekCzarnobaj">Szkoły są remontowane przez dyrektora szkoły na bieżąco, natomiast jest jeszcze drugie źródło finansowania dużych remontów, jak np. wymiana dachu, wymiana sieci grzewczej w szkole itp. To mieści się w planie czteroletnim. Nie ma jednak roku, aby części pieniędzy planowanych na remonty nie przeznaczać na potrzeby każdej szkoły. Na bieżąco szkoły są remontowane ze środków, jakie wynikają z ogólnej wartości bonów w danej szkole.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#LeszekCzarnobaj">Nie zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie, aby ustalać wartość bonu i wysokość nakładów na szkołę w zależności od osiągnięć szkoły. Osobiście jestem temu przeciwny, ponieważ uważam, że jest to bardzo niebezpieczny kierunek. I niczego takiego na razie nie przewidujemy. W szkołach przodujących w ocenie rady szkół i nas jako nadzoru oraz nadzoru pedagogicznego wyróżniani są poszczególni nauczyciele, poszczególni uczniowie i poszczególni dyrektorzy placówek.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#LeszekCzarnobaj">Plan rzeczowo-finansowy szkoły jest układany na rok. Jeżeli jest tak łagodna zima, jak w tym roku, to nie ma żadnych przeszkód, żeby za zgodą rady szkoły dyrektor przeniósł np. pieniądze zaoszczędzone na opale - na opłacenie dodatków motywacyjnych dla nauczycieli. Uzależnione jest to tylko od decyzji dyrektora za zgodą rady placówki i rady pedagogicznej.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#LeszekCzarnobaj">Działalność Fundacji „Oświata” jest osobnym podmiotem i osobnym podmiotem jest szkoła i funkcjonujące w niej organy - takie, jak rada szkoły czy rada rodziców. Natomiast, jeżeli Fundacja ze środków, które posiada, przeznacza część pieniędzy np. na pomoc nauczycielowi, który się dokształca, to we wniosku musi być pozytywna opinia dyrektora szkoły i rady szkoły. Jeśli Fundacja ustanawia nagrody dla uczniów, to nie dokonuje wyboru, ale tylko ustala limit wysokości tych nagród. To musi uzyskać akceptację czy pozytywną opinię tych ciał, które wymieniłem.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#LeszekCzarnobaj">Jeżeli chodzi o priorytetowe kierunki wybrane przez rady szkoły, to mieliśmy dotychczas trzy takie kierunki: program wychowania zdrowotnego dzieci klas I-III, traktowanych jak oczko w głowie, program kształcenia obywatelskiego w szkole samorządowej oraz program przeciwdziałania przemocy i uzależnieniom. O wartość środków potrzebnych na realizację tych programów zwiększała się wartość bonów.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#LeszekCzarnobaj">Kładziemy nacisk na to, aby takie programy powstawały bezpośrednio w szkole, gdzie muszą być wyłaniani liderzy, z którymi zawierane są umowy. Lider przygotowuje program rzeczowo-finansowy obejmujący zamierzania i cele bliższe oraz dalsze i wówczas jest możliwość dodatkowego wspomagania finansowego takich programów.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#LeszekCzarnobaj">Wszystkie szkoły kwidzyńskie objęte są programem kształcenia obywatelskiego.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#LeszekCzarnobaj">Jeżeli chodzi o wzajemne relacje Miejskiego Zakładu Budżetowego i dyrektora szkoły, to pytanie zostało tak sformułowane, jak gdyby odnosiło się do tego, co było dawniej, a mianowicie wtedy, gdy budżet przygotowywała główna księgowa w Zakładzie Budżetowym, a dyrektor nie miał w tym większego udziału i przeważnie godził się na takie przedłożenie. Dzisiaj odwróciliśmy tę procedurę. Budżet przygotowuje najpierw dyrektor i daje odpowiednie wytyczne do Miejskiego Zakładu Budżetowego.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#LeszekCzarnobaj">Miejski Zakład Budżetowy jest w całości skomputeryzowany. W tym roku zakończy się skomputeryzowanie szkół. Będą odpowiednie linie połączeń i kontakt między poszczególnymi placówkami będzie się odbywał właśnie w taki sposób.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#LeszekCzarnobaj">Czy szkoła może zrezygnować z zajęć wyrównawczych? Już mówiłem, że my naliczamy tylko wartość techniczną całości budżetu, którym dysponuje szkoła w kwocie globalnej. Natomiast to, czy szkoła zrezygnuje z jakichś zajęć na rzecz innych, należy do wyłącznej kompetencji dyrektora po uzgodnieniu z radą szkoły. Chcę powiedzieć jednoznacznie, że jeżeli będą się pojawiały nagminnie sytuacje sprzeczne z tym, co powinno dziać się w polskiej szkole, a likwidowane będzie to, co jest bezwzględnie potrzebne i należałoby to poszerzać, to z pewnością nadzór pedagogiczny na to zareaguje. Zostanie to na pewno ujęte w sprawozdaniu z wizytacji czy diagnozie sytuacji w danej placówce, które otrzymuje kuratorium. Można się spodziewać także negatywnej opinii pedagogów i rad szkół. Nie uzurpujemy sobie tego, że tylko my wiemy, gdzie należy udzielić zezwoleń, ile, kiedy i komu oraz ustalać jakie zajęcia można prowadzić w danej placówce.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#LeszekCzarnobaj">Jest to wyłączna kompetencja szkoły. Projekt organizacyjny placówki zatwierdzany jest zawsze dopiero po zadaniu dwóch pytań: czy jest to projekt zgodny z minimum programowym określonym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz czy mieści się on w budżecie. Jeśli uzyskujemy odpowiedzi pozytywne, projekt organizacyjny podpisywany jest natychmiast.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#RomanBera">Powiem jeszcze kilka słów tytułem uzupełnienia. Dotacje do wybranych celów, o jakich mówiłem, są przedstawione w zestawieniu dotyczącym wspomagania działalności merytorycznej szkół, które jest w materiale. Jest tu wymienione to, co mieści się poza bonem oświatowym. Wymienia się tu m.in. badania naukowe, doskonalenie kadry, udział w kosztach Centrum Komputerowo-Językowego, nagrody dla uczniów, działalność na rzecz szkół Fundacji „Oświata” itd. To są celowe wydatki miasta na rzecz szkół podstawowych. Odrębne zestawienie dotyczy szkół ponadpodstawowych.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#RomanBera">Plan finansowy szkoły jest planem finansowym jej dyrektora, natomiast Miejski Zakład Budżetowy pełni funkcję usługodawczą, gdyż dyrektor nie musi się znać na wszystkich szczegółach dotyczących paragrafów budżetowych, nazewnictwa itd. Pełną odpowiedzialność i swobodę, jeśli chodzi o finanse, ma dyrektor placówki. I on może przenieść środki, uzyskane z tytułu oszczędności w zakupach energii cieplnej, na płace nauczycieli. Oczywiście, musi się to dziać zgodnie z obowiązującymi regułami, czyli dyrektor musi zawiadomić skarbnika miasta, aby ująć pewne sprawy i pozycje w planie budżetowym miasta. Pełnym dysponentem środków budżetowych jest dyrektor szkoły.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#RomanBera">Wysokość składek na komitety rodzicielskie regulują rodzice. Oni też decydują o wydatkach z tych środków. Zmniejszają się wielkości wpływów z tych źródeł i to jest chyba zjawisko powszechne.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#RomanBera">Nie mamy takiego zestawienia dotyczącego wysokości nakładów na opiekę i wychowanie. Funkcjonują świetlice szkolne, biblioteki. Chciałbym poinformować państwa, że w Kwidzynie jest trend odwrotny niż w kraju, tzn. my otwieramy biblioteki. W tym roku uruchamiamy bibliotekę na nowym osiedlu mieszkaniowym. W ub. roku otworzyliśmy bibliotekę środowiskową na jednym z osiedli mieszkaniowych. Biblioteki w szkołach są, nie ma natomiast etatów kierownika świetlicy, gdyż taki etat, według dyrektorów szkół, okazał się zbędny i można środki uzyskane z tego tytułu przeznaczyć np. na zajęcia pozalekcyjne.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#RomanBera">Nie potrafię obecnie wyliczyć średniej płacy nauczyciela, ale nie jest ona u nas wyższa, niż wynika to z zarządzeń Ministerstwa Edukacji Narodowej, jeżeli chodzi o płace zasadnicze. Jeżeli nauczyciele zarabiają w Kwidzynie więcej, to dlatego, że są zajęcia pozalekcyjne, że są programy autorskie, że po prostu więcej pracują. Natomiast gminy nie stać na to, aby np. zwiększyć płace zasadnicze nauczycieli. Trzeba dodać, że mamy pewne dodatkowe środki na wynagrodzenia dla liderów zespołów edukacyjnych.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#RomanBera">Każdy uczeń ma prawo do nauki i jeżeli należy on formalnie do rejonu danej szkoły, to dyrektor szkoły nie może mu odmówić przyjęcia, nawet jeżeli jest to uczeń trudny, sprawiający kłopoty.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#RomanBera">Istnieje taki element uwzględniany przy naliczaniu dotacji na poszczególne placówki, który zależy od pewnych zmian w strukturze placówki. Jeżeli np. w tym roku uznaliśmy, że wartość bonu oświatowego w stosunku do roku ubiegłego ma wzrosnąć o 16%, to tak się stało w siedmiu szkołach, a w jednej wartość bonu wzrosła o 17%, ponieważ w tej szkole nastąpiło największe zmniejszenie liczby uczniów. W bonie, który zawiera w sobie także koszty utrzymania szkoły, zmniejszyła się wielkość tych środków i dlatego wartość tego bonu uległa zwiększeniu. W innej ze szkół rok temu oddano do użytku salę gimnastyczną w trakcie roku szkolnego. Utrzymanie takiej sali kosztuje, a szkoła nie otrzymała na to środków. W tym przypadku także zwiększono wartość bonu. Oszacowano koszt utrzymania sali, podzielono go przez liczbę uczniów i miesięcy i w ten sposób oszacowano wzrost wartości bonu oświatowego.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#RomanBera">Zajęcia wyrównawcze są w naszych szkołach priorytetem. Jeżeli występuje taka potrzeba zorganizowania zajęć wyrównawczych, to one są organizowane. Sądzę, że wszędzie obserwujemy wzrost liczby uczniów, którzy wymagają takiej opieki i dodatkowej edukacji, i to się organizuje.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#RomanBera">Było jeszcze dodatkowe pytanie, czy dyrektorzy, nauczyciele i rodzice odpowiedzieliby tak, jak ja na zadane tu pytania. Nie odpowiem na to jednoznacznie, ale opowiem zdarzenie, które mnie spotkało. Byliśmy z takimi samymi wykładami w Zakopanem. Jeden z dyrektorów szkoły podszedł do mnie i mówi:”Wszystko, o czym pan mówił, ładnie wygląda, ale byłem na wczasach z jednym nauczycielem z pańskiej gminy i tego, czego nasłuchałem się o panu, nie powtórzę, bo nie chcę wymieniać tych określeń”. Zaciekawiło mnie, jakie argumenty wytoczono przeciwko mnie i dlaczego akurat tak zostałem scharakteryzowany. Uznano - nie tylko zresztą mnie za nawiedzonego, który przychodzi do szkoły i pyta, co się robi, jak się robi, za ile się robi, i wymusza podejmowanie intensywniejszej pracy.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#RomanBera">Skoro do tej pory nie było odpowiedzi na pytanie, że jeżeli dajemy złotówkę, to co za to mamy, jakie osiągamy efekty w danej placówce, to nie dziwię się takim oporom, bo ja również na miejscu tego człowieka uznałbym może takie sprawdzanie efektów w sposób bardziej wymierny i dokładniejszy za naruszenie świętego spokoju. Zmuszamy nauczycieli do dokształcania się, do udziału w konferencjach i części osób może się to nie podobać. Wiem, że gdybyśmy przeprowadzili tajne głosowanie, to może 51% głosujących zaakceptowałoby moje postępowanie, co daj Boże, bo może wynik byłby gorszy.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#GrażynaStaniszewska">Czy państwo dyrektorzy szkół chcieliby dodać coś od siebie? Były pytania o wysokość składki na komitet rodzicielski szkoły, o relacje między radą szkoły a radą rodziców.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#MałgorzataPłocharska">Składki na komitet rodzicielski w różnych szkołach są różne: od 10 zł do 30 zł rocznie. Nie wiem, jakie są to kwoty w szkołach średnich. Instytucja rady szkoły już się tak dalece ugruntowała, że spełnia właściwą rolę, czyli jest organem, który pomaga dyrektorowi, ale który go również opiniuje. Rady szkoły mają ogromne znaczenie i rola dyrektora jest w ten sposób jakoś kontrolowana, a także umacniana. Dotyczy to także budżetu szkoły, który jest przedkładany do zaopiniowania radzie szkoły.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#MałgorzataPłocharska">Relacja między radą szkoły a radą rodziców jest według mnie prawidłowa. Najczęściej przedstawiciel rady rodziców wchodzi w skład rady szkoły i przenosi problemy podnoszone na spotkaniach rodziców na forum rady szkoły.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#MałgorzataPłocharska">Pan poseł pytał o liczbę godzin pracy nauczycieli. Zamyka się to w granicach ok. półtora etatu i staramy się, aby ich nie było więcej. Nauczyciel nie jest chyba zdolny do większego wysiłku - tym bardziej że powołaliśmy grupy liderów i np. u nas w szkole już od września nauczyciele dodatkowo wykonują prace w zespołach i raz w tygodniu spotykają się w grupach, którymi kierują liderzy, i robią te rzeczy, o których tu już wspominano.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#MałgorzataPłocharska">Pytał pan poseł, jaka jest sytuacja w szkołach, w których jest dużo uczniów. W przypadku mojej szkoły 56% uczniów są to uczniowie spoza rejonu. Ze swojego rejonu mamy ok. półtorej klasy, natomiast na dzień dzisiejszy chętnych jest aż na sześć klas i na pewno nie będzie możliwości przyjęcia takiej liczby uczniów. Rada szkoły zdecydowała, że zostaną przyjęte przede wszystkim dzieci, których rodzeństwo chodzi już do tej szkoły, a także te, których rodzice wcześniej złożyli podania. Na pewno nie mamy prawa odmówienia przyjęcia dziecka do szkoły dlatego, że ono jest z rodziny patologicznej, jeśli jest z naszego rejonu. Na pewno nie chciałabym takiego ucznia przyjąć, gdybym miała możliwość dokonania wyboru.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#GrażynaStaniszewska">Może przejdziemy do następnych pytań. Uzyskałam informację, że przy każdej szkole w Kwidzynie istnieje rada szkoły, co chyba należy do wyjątków w kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#LeszekCzarnobaj">Znaleźliśmy na to sposób. Naszym warunkiem przekazania pełnej niezależności finansowej szkole było to, że jeżeli państwo chcecie sami gospodarzyć to należy w szkole powołać radę szkoły. Jeżeli takiej rady nie będzie, to wolne środki i pomieszczenia będą mogły być wykorzystane tylko za zgodą zarządu miasta. Ponieważ przyszliśmy do pracy w zarządzie z przemysłu, to ułożyliśmy sobie to według zasad prawa handlowego, a więc dyrekcja jest zarządem firmy, rada szkoły jest radą nadzorczą, a miasto z kolei wspólnie z organem nadzorującym jest czymś w rodzaju zgromadzenia wspólników. I powstał taki właśnie układ.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#GrażynaStaniszewska">Zabierze głos pan poseł Kazimierz Marcinkiewicz z Gorzowa Wielkopolskiego, który reprezentuje Akcję Wyborczą „Solidarność”. Informuję, że pan poseł Potulski reprezentował Sojusz Lewicy Demokratycznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Sądziłem, że po panu pośle Potulskim nie zdołam już zadać nowych pytań, ale kto pyta, nie błądzi, a ja nie chcę błądzić. I mam jeszcze kilka pytań.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Czy jest już widoczna różnica pomiędzy szkołami podstawowymi? Czy one zaczęły różnić się pod względem dydaktycznym? Przypuszczam, że tak, ale czy zaczęły się różnić także pod względem wychowawczym, wdrażania jakichś programów wychowawczych? Czy szkoły zaczęły zabiegać o ucznia i czy widać to, że szkoła jest otwarta na tych innych uczniów i robi starania, aby tych lepszych przyciągnąć do siebie?</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Czy nie analizowaliście państwo wpływu braku zapisu kwoty na bonie oświatowym, bo taki zapis mógłby być takim psychologicznym oddziałaniem na rodziców i uczniów i spowodować inne podejście ich, do całej tej kwestii? W moim przekonaniu sam zapis, ile rodzic wnosi do szkoły środków finansowych, ma też swoje znaczenie.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Czy analizowano, w jakiej części różnią się te wartości bonów i czy te różnice są związane z wydatkami płacowymi, czy też z wydatkami rzeczowymi, czego ja się spodziewam?</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#KazimierzMarcinkiewicz">W jakim stopniu, w jakim zakresie nauczyciele uczestniczą w całym tym procesie reformowania szkoły i w jaki sposób to robią? Czy robią to raczej pod naciskiem, czy z przyjemnością?</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Jak układają się stosunki z nauczycielskimi związkami zawodowymi? Czy one uczestniczą w procesie reformy? Jak np. ZNP odnosi się do tych wszystkich kwestii związanych z bonem i z tym, co tu się dokonuje?</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Jakie jest podejście opozycji w radzie, w gminie do tego wszystkiego? Myślę, że warto takie pytania zadać w związku z ewentualnością powołania powiatów i przejęcia prowadzenia szkolnictwa ponadpodstawowego przez powiaty, a także możliwością powstania wówczas innego układu politycznego, np. w radzie powiatowej. Czy ten sposób uprawiania polityki oświatowej na tym terenie ma szanse kontynuowania bez względu na różne perturbacje polityczne?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#RomanBera">Zacznę od odpowiedzi na pytanie dotyczące opozycji: jak opozycja zachowuje się w radzie miejskiej wobec naszych inicjatyw? Przez blisko cztery lata byłem przewodniczącym rady miejskiej i mam na to pewien pogląd. Otóż w radzie staramy się nie różnicować spraw edukacji z punktu widzenia politycznego. Wyznajemy taką zasadę, że pęknięta rura czy dziurawy chodnik to nie są sprawy wywołujące różnice polityczne. To są po prostu rzeczy do zrobienia. Mogę stwierdzić, że jest zrozumienie tego od lewej do prawej strony sceny politycznej rady miejskiej.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#RomanBera">Przykładowo podam, że ostatnia uchwała rady o przekształceniu przedszkola samorządowego w przedszkole niepubliczne została przyjęta jednogłośnie. W radzie są przedstawiciele AWS i SLD, a także bezpartyjni. Natomiast NSZZ „Solidarność” protestował przeciwko tej uchwale i ma do tego prawo.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#RomanBera">Jeżeli chodzi o wartość bonu, to w 1998 r. najtańsza jest szkoła nr 9, gdzie wartość bonu wynosi 129 zł. Tyle otrzymuje szkoła miesięcznie na jednego ucznia. Najdroższą szkołą jest szkoła nr 2, a także nr 3, a wartość bonu jest tu zbliżona i wynosi 160 i 165 zł. To są szkoły o małej liczbie uczniów. Można zastanawiać się, czy nie należałoby tych dwóch szkół połączyć, bo byłoby to na pewno sensowne ekonomicznie. Niż demograficzny trwać będzie jeszcze kilka lat, ale gdybyśmy zamknęli którąkolwiek z placówek, to za chwilę zdecydowanie wyższe będą koszty ich odtwarzania wtedy, gdy wystąpi wyż demograficzny. Niż demograficzny obecnie stwarza okazję do poprawy warunków pracy szkół i nauczycieli. Dlatego sensowniej jest dodać do bonu pewne kwoty. Wartość bonu zwiększa się także w miarę znaczącego wzrostu wykształcenia nauczycieli. Posługujemy się w związku z tym pewnym współczynnikiem, przy którego pomocy staramy się ręcznie to regulować.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#LeszekCzarnobaj">Zgadzam się z tą opinią, że na bonie oświatowym powinien być umieszczony zapis o jego wartości, bo podnosi to jego znaczenie, gdy widzi się określoną kwotę. Myśmy uruchamiali ten bon, licząc na ukształtowanie świadomości, że przynosi się go do szkoły i za tym idą konkretne pieniądze. Wpisywanie kwoty ustalanej na dany rok wiąże się z drukowaniem nowego bonu co rok. Będziemy się zastanawiali nad tym i podejmiemy jakąś decyzję. Koszty druku nie są tak duże.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#LeszekCzarnobaj">Różnice w wartości bonu nie wynikają z wielkości wydatków pozapłacowych. Na to składa się kilka elementów, m.in. poziom wykształcenia i wiek kadry, lokalizacja i organizacja szkoły. Obserwujemy to, że wydatki rzeczowe na ucznia są w szkołach zbliżone - z tym, że te różnice, które wcześniej występowały, zostają przeniesione na sferę dydaktyczno-wychowawczą.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#LeszekCzarnobaj">W wydatkach rzeczowych poważną pozycją są koszty ciepła. Gdy były to tylko koszty węgla, to ci, co palili węglem, mogli mieć mniejsze koszty, ale gdy doda się do tego płace palaczy, wywóz i przywóz, okazywało się, że nie jest to wcale o wiele tańsze, a jakie niewygodne. Poczynania dyrektorów zmierzają w tym kierunku, aby jednostkowe koszty zbliżały się i były porównywalne w poszczególnych placówkach. Różnice występują w poziomie płac. W 1992 r. w jednej ze szkół liczba nauczycieli z wyższym wykształceniem wynosiła 7%, a były szkoły, w których nauczycieli z wyższym wykształceniem było prawie 60%. I stąd wynikają różnice w kwotach na wynagrodzenia kadry. Czy nauczyciele przyjmują te zmiany pod naciskiem, czy z dobrej woli? Trudno mi na takie pytania odpowiadać. Myślę, że na to udzielą odpowiedzi dyrektorzy szkół. Nie ulega jednak wątpliwości, że sporo rzeczy robionych jest jakby pod naszym naciskiem. Nie jesteśmy po to, aby dyrektorzy nas lubili, ale po to, aby osiągać określone efekty. Gdybyśmy to zostawili i powiedzieli „róbta co chceta”, to nigdy byśmy niczego nie zrobili, bo po co robić coś zupełnie inaczej. Na pewno wywieramy nacisk na kierownictwo placówek w sprawie wprowadzania nowych metod zarządzania.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#LeszekCzarnobaj">Powiem kilka słów o opozycji wobec wprowadzania powiatu i o związkach zawodowych. Sytuacja jest taka, że dyskutujemy i spieramy się, przy czym my jesteśmy twardzi, a związki zawodowe też. Mniej już dyskutujemy teraz za pośrednictwem prasy, a więcej na wspólnych spotkaniach czy nawet w cztery oczy. Czy bardziej dopieka mi „Solidarność”, czy ZNP? W Kwidzynie wszyscy dobrze wiedzą, kto mi najbardziej dopiekał, a mianowicie opozycja w radzie.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#LeszekCzarnobaj">Kolega Bera mówił, że to wszystko tak gładko przechodzi - jednomyślnie czy jednogłośnie. Ugrupowanie, które ma w składzie rady swoją reprezentację w postaci zarządu i ma 22 radnych na 26, stanowi pewną siłę i opozycja musi być uległa i rozmawiać z nami. Byłaby inna sytuacja, gdyby te proporcje były inne, np. 16 do 14 czy 14 do 13. Wówczas te relacje nie byłyby takie proste i okazałoby się, że nie tylko wdrożenie reformy, ale i ułożenie chodnika jest sprawą polityczną.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#LeszekCzarnobaj">Czy to, co robimy i co osiągnęliśmy, przełoży się na przyszły powiat? Myślę, że tak. To, co robimy w Kwidzynie, jak gdyby pączkuje. Odbywaliśmy spotkania i seminaria z udziałem przedstawicieli wszystkich gmin ościennych. Wyjaśnialiśmy, co robimy i jak robimy. Czy będzie to gdzie indziej wdrażane? Wiele elementów jest już wdrażanych w szkołach, ale mamy obawy, że w przypadku innego wyniku wyborów przyjdzie ktoś inny, jeśli będzie miał inne, lepsze pomysły, to dobrze, ale gdy będzie miał pomysły gorsze, wówczas takie zagrożenie istnieje.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#EdwardMurdzia">Pan burmistrz był łaskaw zostawić mi ocenę poziomu szkół i ustosunkowanie się do tego, czy to, co tu się robi, wpływa jakoś na ogólny poziom edukacji. Potrzebnych jest znacznie więcej czynników, żeby ten poziom rósł szybko i zauważalnie. Wydaje się, że w sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie oświata, trzeba robić wiele wysiłków, aby powstrzymać upadek poziomu oświaty, zwłaszcza że może nie stoimy na rozdrożu, ale nie zaczęliśmy jeszcze realizować reformy oświatowej - zarówno programowej, jak i strukturalnej. To jest jeszcze przed nami, a wiemy, że to jest bardzo potrzebne i ma sprzyjać podniesieniu poziomu oświaty i jej unowocześnieniu.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#EdwardMurdzia">Działania podjęte w Kwidzynie spowodowały, że poziom szkół nie uległ obniżeniu. Jeżeli chodzi o szkoły podstawowe, to dwie z nich są czołowymi szkołami w województwie. Gdy wybieraliśmy szkoły pilotażowe do wdrażania reformy, aby sprawdzać nowe rozwiązania na ich przykładzie i ułożyć pierwszy plan dydaktyczny szkoły już w myśl nowych podstaw programowych oraz określić standardy i kryteria ocen, to wybraliśmy również szkołę z Kwidzyna, bo wyróżnia się aktywnością, lepiej przygotowanym gronem pedagogicznym i może podjąć nowatorskie działania.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#EdwardMurdzia">Świadczy to o tym, że szkoły kwidzyńskie dzięki zainteresowaniu władz miejskich i ich pomocy wyróżniają się na tle innych. Gdyby jeszcze do tego doszła satysfakcja materialna nauczycieli, to również poziom innych szkół w Polsce podniósłby się znacznie. Także w Kwidzynie zdecydowanie lepiej by to wszystko wyglądało.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#EdwardMurdzia">Niektóre pytania świadczą jakby o takim zdziwieniu. Po co oni to robią i co oni z tego mają? Muszę przyznać, że takie zdziwienie towarzyszyło i mnie, gdy zostałem kuratorem, a pan burmistrz Czarnobaj przyszedł do mnie i powiedział, że chce w myśl art. 104 ustawy o systemie oświaty przejąć szkoły średnie. Też zadawałem sobie pytanie, a co on z tego będzie miał, poza tym, że musi do tego interesu dołożyć? A on, jak i cały zarząd miasta i rada miejska chcą do tego dokładać. Oni po prostu żyją oświatą i chcą swojej młodzieży zabezpieczyć nowoczesną, lepszą przyszłość.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#EdwardMurdzia">Wyraziłem na to zgodę, chociaż wiedziałem, że niektórzy moi koledzy dyrektorzy szkół, będą na mnie psioczyć, i tak było istotnie. Jednak na szczęście nie straciłem ich sympatii, a teraz nawet mówią, że jest nieźle pod zarządem miasta. Ucieszyłem się, że miasto chce przejąć szkoły średnie. Gdy proponowałem to innym, nie chcieli. Tu występuje motywacja wewnętrzna powodowana chęcią pomocy oświacie, a niczym innym, bo do tego tylko dokładają. Trzeba do tego też dużo sił, bo wieczorami trzeba bywać na radach szkół. Chcą się uczyć, my zresztą też się od nich uczymy. Zmusili nas do podniesienia jakości naszej pracy nie tylko na terenie Kwidzyna, a my z kolei trochę zhumanizowaliśmy ten nieco zmodernizowany Zarząd Miasta Kwidzyna. Korzyści są więc obopólne.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#LeszekCzarnobaj">Na pewno odnotować możemy postęp w pracy szkół. Możemy to śledzić na podstawie pewnych porównań do lat poprzednich. Są elementy, które są łatwo mierzalne, jak liczba laureatów, liczba absolwentów dostających się do szkół średnich oraz absolwentów szkół średnich dostających się na studia. Nie ma roku, aby było z tym gorzej, to utrzymuje się na takim samym poziomie lub rośnie z każdym rokiem. Natomiast obserwujemy rzecz następującą, że kiedy odeszliśmy od takiego jakby technicznego patrzenia na szkołę, nasze szkoły stały się inne. Traktowaliśmy je dawniej niemal jednakowo, nie znajdując różnic. Teraz jest inaczej.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#LeszekCzarnobaj">Muszę przyznać, że jednym z argumentów, skłaniających mnie do przejęcia szkół, było to, że dyrektor liceum nr 1, pan Iwicki był kiedyś moim wychowawcą i chciałem mu pokazać, jak to jest, kiedy raz jest się podwładnym, a raz przełożonym.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#GrażynaStaniszewska">Chciałabym teraz oddać głos przedstawicielom związków zawodowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#GrażynaWojtaś">„Solidarność” nie jest przeciwko zmianom, przeciwko reformie, co widać od początku naszego działania. Mamy natomiast cały czas problemy dotyczące płac nauczycieli i traktowania nauczycieli. Od momentu przejęcia przez samorząd lokalny szkół podstawowych nauczycielom zabrano dodatek motywacyjny i od tego się zaczęło. Myśmy twierdzili, że w Kwidzynie nauczyciele są dobrzy i powinni dostawać ten dodatek motywacyjny. Zaczęło się to dyskusją w prasie, a skończyło na sporze zbiorowym i może dlatego powstał ten problem. Nie twierdziliśmy nigdy, że wszyscy nauczyciele muszą dostać po równo, czyli po 5%, natomiast uważaliśmy, że nie można zamieniać tzw. dodatku motywacyjnego, który powoduje zwiększenie funduszu płac, na nagrody. Chodziło nam również o to, że nagroda ma inny charakter. Filozofia pensji zasadniczej jest inna niż filozofia nagrody. Pensję zasadniczą otrzymuje się za solidną, systematyczną pracę. Jako polonistka pracująca od lat w szkołach wiem, na czym to polega i ile pracy ma nauczyciel. Natomiast w wyniku przyznawania nagród następował ranking między nauczycielami i szkołami. Na tej podstawie punktowało się nauczycieli, uczniów i szkoły. Doprowadziło to do sytuacji wypaczającej samą istotę nagrody.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#GrażynaWojtaś">„Solidarność” twierdziła i twierdzi cały czas, że nieważne są wiadomości encyklopedyczne, tylko umiejętność myślenia i wyciągania wniosków, a także umiejętność czytania i rozumienia. To był nasz główny spór i on się cały czas toczy właśnie o to, ponieważ zmieniono angaże nauczycielom. Dzięki tej zmianie dyrektorzy, a także burmistrz mieli więcej możliwości w operowaniu finansami, bo od przyznawanych dodatków płaciło się składkę na ZUS, a od nagród tego się nie płaciło i dzięki temu fundusz się zwiększał.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#GrażynaWojtaś">Drugi problem dotyczy przedszkoli. Bon oświatowy jest zróżnicowany i stosowane to jest w szkołach, przedszkola mają ten sam bon. Doprowadziło to do tego, że dzieci w grupach, głównie sześciolatków, jest ponad 30, bo tam nie obowiązują przepisy MEN o dopuszczalnej liczbie dzieci w grupie czy w klasie.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#GrażynaWojtaś">Do tego doprowadza się poprzez likwidację przedszkoli samorządowych, a wiemy, że obowiązkiem gminy jest zabezpieczenie możliwości korzystania przez dzieci z przedszkoli. Gdy zlikwiduje się przedszkola samorządowe na rzecz przedszkoli podległych Fundacji „Oświata” i przedszkoli prywatnych, to w tych przedszkolach niepublicznych zwiększa się liczba dzieci w grupach, zwiększa się liczba godzin pracy nauczycieli. Tam nie obowiązuje Karta Nauczyciela ani nie obowiązują przepisy MEN. Chyba nikt się nie spodziewa, aby „Solidarność” występowała przeciwko lepszym warunkom pracy nauczycieli. Nie wyobrażam sobie tego, aby ktoś mógł sformułować wobec nas taki zarzut. Mówiono o nas, że nie jesteśmy postępowi. Wszędzie tam, gdzie była możliwość wystąpienia z poparciem dla reform w oświacie, oferowaliśmy naszą pomoc i wydawaliśmy nasze opinie. Nie zawsze się z nich korzysta.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#GrażynaWojtaś">Dostajemy wszystkie projekty uchwał rady miejskiej do zaopiniowania, co jest zgodne z naszym wspólnym porozumieniem. Gdy jednak opiniujemy coś negatywnie, to powinniśmy, zgodnie z ustawą o związkach zawodowych, otrzymać odpowiedź, dlaczego nie uwzględniono naszych uwag, a zdarza się to często. Tego nie możemy się doprosić. Chcemy wiedzieć, że nasze uwagi były rozpatrywane i jakoś się do nich ustosunkowano. Nie możemy przyjąć do wiadomości takiej opinii, że wszystko, co robimy i z czym występujemy, jest złe.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#GrażynaWojtaś">Skorzystam z okazji, że obecna tu jest większość członków sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, a mam upoważnienie udzielone mi przez Krajową Sekcję Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, i chcę zadać dwa pytania. Jak długo oświata będzie finansowana według liczby etatów kalkulacyjnych? Jest to bowiem nasza związkowa zmora, że etat kalkulacyjny jest liczony na osobę zatrudnioną, a nie na liczbę godzin pracy. Wiemy, że jeden pracuje na dwóch etatach, a drugi tylko np. na pół etatu, tymczasem wszystko liczone jest jako etat kalkulacyjny. Wiemy, że doprowadza to do ogromnych zadłużeń kuratoriów oświaty, bo nie ma odpowiedniego przelicznika na faktycznie wydawane pieniądze na płace dla nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#GrażynaWojtaś">Druga kwestia i nasza bolączka jest taka, że płace dla nauczycieli kształtowane są według tabeli, w której tylko 67% stanowi pensja zasadnicza, a reszta to są różne dodatki.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#GrażynaWojtaś">Ta płaca kształtowana jest według sytuacji w szkołach kuratoryjnych. W tej chwili wiemy, że gdy szkoły podstawowe oddane zostały samorządom, a szkoły średnie na mocy ustawy o wielkich miastach - w większości również, to w gestii kuratorium pozostały szkoły i placówki droższe, a więc wszystkie szkoły specjalne, domy dziecka, ośrodki młodzieżowe, gdzie poza różnymi dodatkami jest praca nocą. Tych różnych dodatków jest tam więcej, a więc średnia płaca nauczyciela znowu spada. Kiedy my wreszcie realniej popatrzymy na kształtowanie się płac nauczycieli?</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#GrażynaWojtaś">Jeżeli chodzi o wszelkie reformy, to mam nadzieję, że pan burmistrz zrozumie, że jesteśmy postępowi i także próbujemy cokolwiek zmieniać. To zresztą chyba widać, bo upominaliśmy się dłuższy czas o negocjowanie układu zbiorowego dla pracowników administracji i obsługi w oświacie i to się teraz przeprowadza, chociaż z ogromnym opóźnieniem. Jesteśmy przygotowani do negocjacji w sprawie redagowania układu zbiorowego dla nauczycieli. Mogliby państwo skorzystać także z naszych doświadczeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JolantaSzulc">Nasza współpraca z władzami miejskimi w okresie tej czteroletniej kadencji układała się dość dobrze, natomiast są oczywiście sprawy sporne, o których mówiła pani przewodnicząca oddziału NSZZ „Solidarność”. Bardzo dobrze, że nasze spotkania z władzami miasta odbywają się teraz systematycznie raz w miesiącu, chociaż - zdaniem zarządu związku - powinniśmy spotykać się znacznie częściej. Prosiliśmy o umożliwienie nam udziału w spotkaniach z dyrektorami szkół, ponieważ jest wiele spraw, które wymagają dyskusji i wyjaśniania.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#JolantaSzulc">Chciałabym odnieść się do tego, o czym mówiła pani Grażyna Wojtaś, a mianowicie do zwiększenia stawki zasadniczej wynagrodzenia nauczycieli. Jest to nasza wspólna bolączka. W niektórych szkołach - nie. Dyskutowaliśmy na ten temat już kilka razy. Tylko w jednej szkole podstawowej stosuje się zwiększoną stawkę zasadniczą, chociaż jest to, zdaniem nauczycieli, niezbyt korzystne i wywołuje dużo kontrowersji. Dyrektor szkoły, zgodnie z rozporządzeniem ministra, może to wprowadzać, ale powinien konsultować ze związkami zawodowymi. Nie we wszystkich placówkach istnieje współpraca dyrektorów z ogniwami związków zawodowych. Jest to sprawa dla nas bardzo ważna. Nie chodzi tu o nagrodę, ponieważ może ją dostać nauczyciel za uzyskane osiągnięcia i odpowiedni, wyróżniający go poziom pracy. Stawka zasadnicza jest przyznawana raz w miesiącu i nie zależy od tego, ile godzin przepracuje nauczyciel i ile ma nadgodzin, chociaż niektórzy dyrektorzy tak to interpretują. Chodzi w tym przypadku o codzienną, mrówczą pracę nauczyciela. Ponadto w placówkach obowiązuje także regulamin określający zasady przyznawania stawki zasadniczej.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#JolantaSzulc">Idea bonu edukacyjnego jest nieco utopijna, ponieważ ona nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Nie jestem przeciwniczką reform, raczej je popieram, bo pracuję w zawodzie już bardzo długo i przeżyłam wiele przemian. Było już wielu ministrów, którzy próbowali reformować oświatę. Jestem bardzo wdzięczna za to, że w Kwidzynie mamy tak wspaniały zarząd miasta, który zajmuje się troskliwie sprawami edukacji. Widzę jednak zagrożenia dla szkoły i dla nauczycieli. Bon edukacyjny nie jest - wbrew temu, co się o nim mówi - szansą na podniesienie statusu materialnego nauczycieli. Nie powoduje podniesienia stawki zasadniczej. Poprawienie statusu płacowego może wynikać tylko z bodźca materialnego. Nie daje też poczucia takiej stabilizacji zawodowej, jaką byśmy sobie życzyli, ponieważ zbyt niska pensja zasadnicza nie wpływa mobilizująco na pracę nauczyciela i raczej nie zachęca do efektywnej pracy.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#JolantaSzulc">W związku z wprowadzonym przez szkoły programem oszczędnościowym nastąpiły zwolnienia nauczycieli, szczególnie nauczania początkowego. Według przyjętych założeń klasa ma liczyć 26, w klasie jest ich mniej, dyrektorzy łączą niektóre klasy i powstają klasy ponad 30-osobowe, co powoduje, że praca nauczyciela jest mało efektywna i mało wydajna.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#JolantaSzulc">Moim zdaniem, nowa reforma nie poprawia statusu nauczycieli młodych, ponieważ przyjmowani są nie na etat, ale na umowę, a ponadto otrzymują bardzo niskie stawki wynagrodzeń. Najniższe wynagrodzenie w Polsce wynosi obecnie 500 zł miesięcznie, a młodzi nauczyciele mają otrzymywać 383 zł. Dziwię się, jak można było przyjąć taką tabelę płac. Jeżeli bon edukacyjny ma zostać przyjęty powszechnie, to trzeba się zastanowić nad tym, czy ma on więcej zalet, czy więcej wad, czy warto go wprowadzać w obecnej sytuacji oświaty. Bon stwarza pewną konkurencję między nauczycielami, ponieważ, gdy rodzic ma prawo wyboru szkoły dla swojego dziecka, to ma także prawo wyboru nauczyciela, a cieszy się uznaniem tylko ten nauczyciel, który jest lepszy. Ten, który nie podnosi swoich kwalifikacji, nie pracuje dobrze, musi odejść ze szkoły. Nie można tego ocenić pozytywnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#BarbaraLewicka">Chciałabym zająć stanowisko w sprawie dodatku czy też zwiększonego wynagrodzenia dla nauczycieli. Jest to sprawa dosyć skomplikowana. Nie jest prawdą, że wywiera się nacisk na szkoły i dyrektor razem z radą pedagogiczną nie może wprowadzać zwiększenia wynagrodzeń dla nauczycieli. Nieporozumienie polegało na tym, że wszyscy nauczyciele, zgodnie ze starą tradycją, przyjmowali, że ten dodatek motywacyjny, jak się go tu skrótowo nazywa, będzie jednakowy dla wszystkich. Gdy okazuje się, że jest on różnicowany, to rady pedagogiczne nie chcą tego dodatku. My jako dyrektorzy szkół podstawowych jesteśmy otwarci na to, aby w każdej chwili przejść na inną formę wynagrodzeń, ale rady pedagogiczne tego nie chcą. Występuje tu rozbieżność między stanowiskiem, które prezentują związki nauczycielskie, a stanowiskiem rad pedagogicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#BarbaraPiekarz">Nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że nasze klasy są zbyt liczne. Reprezentuję szkołę nr 6. W mojej szkole klasy są mało liczne, w klasie jest 25 uczniów. W szkole już szósty rok prowadzimy nauczanie zintegrowane. Szkoła wdrożyła już pierwszy etap edukacji wczesnoszkolnej, zgodnie z założeniami nowej reformy. Taki program nie może być realizowany w klasach zbyt licznych.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#BarbaraPiekarz">Było pytanie dotyczące wynagradzania nauczycieli. Marzy nam się, by nauczyciel teraz i w przyszłości był motywowany zarówno wysokością pensji zasadniczej, jak i dodatkami motywacyjnymi. Chcemy mieć nauczycieli twórczych i kreatywnych. Takiego chcemy mieć ucznia i takiego chcemy mieć nauczyciela. Nauczyciele oczekują takiej motywacji nie w postaci stałego dodatku.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#BarbaraPiekarz">Zadano pytanie, czy nauczyciele uczestniczą w reformowaniu szkoły. Będę chyba wyrazicielką nauczycieli wszystkich szkół kwidzyńskich, jeżeli powiem, że od dwóch lat, czyli od momentu ukończenia szkolenia, staramy się wykorzystywać to, co zostało wypracowane podczas warsztatów wewnątrzszkolnych. Takie zajęcia są nadal prowadzone. Np. w mojej szkole odbyło się ostatnio spotkania z psychologiem. Przygotowujemy warsztaty dotyczące sposobów kształtowania twórczego ucznia i nauczyciela.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#BarbaraPiekarz">Gdy zaczęła się dyskusja na temat zmian w oświacie, odbyliśmy warsztaty pt. „Opór wobec zmian”. Pozwoliło to na wyjaśnienie wielu kwestii. Szkoły różnią się programami. Inny jest np. program nauczania zintegrowanego. Realizujemy również programy szkoły otwartej. Szkoła otwarta skupia przede wszystkim uczniów, którzy nie wiedzą, co zrobić z czasem, uczniów przeciętnych. Mamy na to fundusze.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#BarbaraPiekarz">Pozytywnym zjawiskiem jest to, że rodzice przychodzą obecnie do szkoły i zapisują do niej swoje dzieci bez szczególnych wątpliwości, bo poziom szkół kwidzyńskich jest mniej więcej równy. Optymistyczne jest również to, że rodzice, zapisując swoje dziecko do szkoły, wybierają jednocześnie nauczyciela, wskazując, który nauczyciel ma je uczyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#RomanBera">Zabieram teraz głos jako były dyrektor szkoły, bo byłem nim do końca grudnia ub. roku. W szkole nr 8 wszyscy nauczyciele opowiedzieli się za nagrodami, a nie za dodatkiem do comiesięcznej pensji. Wypłacono im nie 5%, ale 8% nagród. Faktycznie nie odprowadzono dzięki temu należności do ZUS. Uznaliśmy, że to nauczyciele powinni ustalać sami, czy chcą dostawać teraz 5% i mieć później, za 20 lat, o kilka złotych wyższą emeryturę, czy 8% już dzisiaj. Z prostego rachunku wynika, że opłaca się to drugie rozwiązanie. Pytaliśmy o to także przedstawicieli związków zawodowych działających w placówkach.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#RomanBera">Jaka była wysokość tych nagród? Były to nagrody od 15 mln starych złotych do 4 mln starych złotych. W rezultacie 8 nauczycieli dostało po 15 mln zł, 12 nauczycieli - po 12 mln zł. W sumie 45 na 54 zatrudnionych w szkole nauczycieli dostało nagrody. Dostali je także nauczyciele niepełnozatrudnieni.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#RomanBera">Prowadzenie rankingu szkół było wspólnym błędem naszym i jednego z wizytatorów, bo istotnie dodawano wyniki nauczania do wyników konkursów plastycznych, a są to wartości i wyniki niemożliwe do zasumowania.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#RomanBera">Szkoły są różne i pod względem organizacji, i pod względem poziomu nauczania. Szkoła nr 9 np. wygrywa po raz drugi w tym roku igrzyska młodzieży szkolnej w województwie.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#RomanBera">Wśród pięciu szkół, które zajęły pierwsze miejsca w konkursach przedmiotowych, trzy z nich to szkoły kwidzyńskie. Jedna z naszych szkół uzyskuje świetne wyniki w pracach ekologicznych. Ostatnio szkoła nr 5 uzyskała dobre wyniki w dziedzinie samorządności. Szkoła nr 4 należy do Stowarzyszenia Szkół Twórczych.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#RomanBera">Była mowa o naradach dyrektorów i udziale w nich przedstawicieli związków zawodowych. Na ostatniej takiej naradzie, mimo zaproszenia, nie było przedstawiciela Związku Nauczycielstwa Polskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#GrażynaStaniszewska">Uważam, że różnica zdań, jaka się tu ujawnia, jest zupełnie naturalna. Inna jest rola związków zawodowych, inna dyrektorów szkół, a jeszcze inna zarządu miasta. Ta wymiana opinii jest w sumie twórcza, bo zarówno zarząd zmienia swoje koncepcje pod wpływem prowadzonych negocjacji i ścierania się różnych racji, jak i nauczyciele, a także dyrektorzy przyjmują uzasadnione racje zarządu.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#GrażynaStaniszewska">Kontynuujemy pytania. Głos ma pan poseł Kopeć reprezentujący Stargard Szczeciński i Sojusz Lewicy Demokratycznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#StanisławKopeć">Przyjechałem na to spotkanie z naczelnikiem wydziału oświaty naszego miasta z dwóch powodów. Po pierwsze, dwa lata temu, kiedy sejmowa Komisja w podobnej sprawie odwiedziła 75-tysięczny Stargard, nasze działania różniły się od tych, które są prowadzone w Kwidzynie, tylko tym, że brakowało u nas takiego dokumentu, jakim jest bon oświatowy. Dzisiaj przyjechaliśmy, aby przekonać się, jak państwo to realizują. We wszystkich parametrach jesteśmy praktycznie porównywalni.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#StanisławKopeć">Mam pytanie bardziej generalne. Państwo podali ustami swoich burmistrzów, że 50% budżetu miasta, to znaczy połowę z tych 570 mln zł, przeznaczacie na oświatę. Stargard Szczeciński przeznacza na oświatę 37% swego budżetu. Budżet jest taki sam, choć miasto jest dużo większe. Obecnie w tym mieście, gdzie akurat rządzi SLD z Unią Wolności - a tu jest odwrotnie - pojawiły się bardzo silne opory co do realizacji programu oświatowego, rozłożonego na wiele lat.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#StanisławKopeć">Państwo również mówili o realizacji programu w cyklu wieloletnim. Jak państwo widzą w najbliższej przyszłości szanse uratowania tego programu, gdyby dokonany został zwrot - niekoniecznie w ugrupowaniu politycznym, ale w spojrzeniu na edukację, gdyby powołany został mniej proedukacyjny zespół Zarządu Rady Miejskiej, a bardziej np. liberalny i związany z inną sferą działalności? Dzisiaj rozmawiamy tylko w gronie ludzi zachłyśniętych oświatą i chwała wam za to. Ale przecież nie wszyscy w mieście tak myślą. Co wtedy stanie się z tym programem? Jakie będą szanse utrzymania tego kursu? My w Stargardzie już teraz przeżywamy te problemy. Rośnie nacisk społeczny i formułuje się opinię, że za duże jest obciążenie budżetu miasta nakładami na oświatę. Wszystko można zrobić inaczej i lepiej i państwo ten trud podjęli. Wyrażam uznanie za przygotowanie materiałów i wnikliwą analizę stanu i potrzeb edukacji w mieście.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#StanisławKopeć">Jeszcze mam pytania do pana kuratora i do panów burmistrzów. Zacznę od pytań do panów burmistrzów. Pan użył określenia, że szkoły publiczne dostają od pana tyle samo środków, co niepubliczne. Jak to się ma do postanowień zawartych w ustawie o systemie oświaty? Na jakiej podstawie prawnej tak się postępuje?</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#StanisławKopeć">Użył pan określenia, że środki z wydatków rzeczowych dyrektor może przenieść na osobowy fundusz płac tylko w uzgodnieniu z radą szkoły, czyli bez zgody organu prowadzącego. A co na to regionalna izba obrachunkowa?</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#StanisławKopeć">Panu burmistrzowi Berze przypominam, że z wpływów z podatków gmina otrzymuje nie 15%, ale 17% w formie odpisu.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#StanisławKopeć">W swoim interesującym wystąpieniu pani prof. Putkiewicz mówiła o badaniach pedagogicznych, o eksperymentach wykonywanych na zlecenie gminy. Czy odbyło się to poza wiedzą kuratora? Jak to ocenić na tle ustaleń ustawy o systemie oświaty?</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#StanisławKopeć">Bon edukacyjny w przypadku rejonizacji szkół podstawowych jest mniej groźny, natomiast jeżeli chodzi o szkoły ponadpodstawowe, gdzie nie ma takiej równości ze względu na ukierunkowanie wielu z tych szkół, młodzież może wybierać bardziej zdecydowanie jedne szkoły, a do innych się nie zgłaszać. Załóżmy tę najgorszą wersję, czego nikomu nie życzę jako dyrektor szkoły z 30-letnim stażem. Kto wtedy zlikwiduje i zamknie szkołę? Kurator czy burmistrz?</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#BarbaraHylaMakowska">Również chciałam podziękować za starannie przygotowane materiały. W moim województwie też będą mogli sobie to porównać ze swoimi eksperymentami. Chciałabym zapytać o to, co tu już podkreślano, że skoro samorząd jest tak bardzo ekspansywny - bo jest i trzeba to pochwalić - jaki jest udział nadzoru pedagogicznego przy rozdziale dodatków motywacyjnych dla dyrektorów szkół? Czy robi to tylko samorząd? Jaki mają tu udział przedstawiciele związków zawodowych?</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#BarbaraHylaMakowska">Jestem działaczem związkowym i dziwię się, że dyrektorzy szkół wyrażają zgodę na zmianę dodatku motywacyjnego, który jest częścią składową pensji nauczyciela, chociaż nie każdy go musi dostać na nagrody, od których nie odprowadza się składki na ZUS. Gmina może dać pieniądze na takie nagrody, ale nie bez porozumienia się ze związkami zawodowymi. Czy obowiązują jakieś regulaminy przyznawania tych dodatków motywacyjnych i nagród? Jeżeli w szkole dobrze mają funkcjonować wszystkie jej organy, tzn. rada szkoły, rada rodziców, rada pedagogiczna i związki zawodowe, to wszyscy nawzajem muszą się szanować i każdy ma swoje miejsce i zadania.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JanZaciura">Ponieważ postawiono tak wiele pytań, to ja zrezygnuję z zadawania pytań dodatkowych, ale podziękuję pani poseł przewodniczącej i panu posłowi Marcinkiewiczowi, że zwrócili uwagę na kompleks problemów wynikających ze współdziałania organów szkoły i władz gminnych ze związkami zawodowymi.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#JanZaciura">Chciałem nawet prosić, aby ten fragment wypowiedzi, w którym cytowany jest wywód pana Kalabińskiego. Zaadresowany do dzisiejszego naszego gremium, wykreślić z protokołu. Nie będę tego uzasadniał, bo sądzę, że ten wątek został już wyjaśniony dostatecznie jasno.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#JanZaciura">Zgadzam się z panem burmistrzem, że remont chodnika nie jest kwestią polityczną. Byłem w tutejszej siedzibie ZNP i stwierdzam, że takich ładnych chodników nie spotyka się wokół tego rodzaju budynków. Jeżeli udało się ułożyć takie chodniki, to myślę, że i ze związkami zawodowymi można dobrze współdziałać dla dobra oświaty.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#JanZaciura">Solidaryzuję się z tymi głosami, w których podkreślano, że otrzymaliśmy bardzo dobre materiały i że to posiedzenie jest bardzo potrzebne i pożyteczne i zapewne wnioski z niego zostaną wykorzystane przy rozwiązywaniu wielu kwestii szczegółowych.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#JanZaciura">Chciałbym jednak zadać dwa pytania. Jedno kieruję do pana kuratora i jedno do pana burmistrza. Ustawa o systemie oświaty wyraźnie rozgranicza obowiązki i zadania dyrektora szkoły jako kierownika zakładu pracy od kompetencji i obowiązków organu prowadzącego szkołę, bez względu na to, jaki to jest szczebel samorządowy, a także wyraźnie określa kompetencje nadzoru pedagogicznego. Czy pan kurator nie uważa, że tutaj w wyniku dużych ambicji i - powiem to - średnich kompetencji władz gminy powstała taka sytuacja, że gmina ta jest prawie przygotowana do wypełniania funkcji nadzoru pedagogicznego? Jeżeli dzisiaj dyskutujemy o tym co może się stać w przyszłości, to sądzę, że niektóre z tych działań gminy, chociażby zlecenia prowadzenia badań naukowych, przejęcie pewnych kompetencji w nauczaniu początkowym, przygotowanie dziecka do szkoły - są to typowe zadania dla nadzoru pedagogicznego. Tymczasem te zadania podejmuje gmina i chwała jej za to. Nasuwałaby się taka myśl, że np. finansowanie takich badań mogłoby być realizowane wspólnie albowiem jest to niezbędne dla szerszych refleksji.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#JanZaciura">Następna kwestia dotyczy kontraktów menedżerskich z dyrektorami szkół, czyli oceny ich pracy. Faktycznie nie było tu mowy o tym, jak się dokonuje oceny pracy dyrektora szkoły i jak organy za to odpowiedzialne współdziałają ze sobą, jak się wyłania kandydatów na dyrektorów, czy zachowana jest zasada kontrasygnaty kuratora przy powoływaniu na te stanowiska. Chodzi mi o to, czy pan kurator ocenia bardzo dobrze funkcjonowanie tej gminy z punktu widzenia kierowania sprawami oświaty jako całości, gdy gmina wyręcza pana w pewnych czynnościach i inspiruje pana do zmiany koncepcji sprawowania nadzoru. Powiem szczerze, że takie krytyczne uwagi o nadzorze pedagogicznym, jakie usłyszałem od pana burmistrza, doprowadziłyby mnie do takiej refleksji, że coś muszę zmienić w swojej pracy.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#JanZaciura">Ostatniej uwagi nie sformułuję w postaci pytania, ale refleksji, której nie chcę z pewnych względów zakończyć pytaniem. Przy okazji wywołania tematu pt. bon oświatowy przedstawili nam państwo pewną wizję polityki edukacyjnej w gminie.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#JanZaciura">Uważam, że sprawa bonu oświatowego zeszła tu jakby na plan dalszy i chyba dobrze się stało, bo patrzymy na wszystkie kwestie edukacji kompleksowo. Jednak zastanawiam się nad tym, że część zadań ciążących na administracji publicznej - bez względu na to, czy jest administracja rządowy, czy samorządowa - państwo w imię reformowania edukacji cedujecie na inne ogniwa albo prywatyzujecie. Taka prywatyzacja jest widoczna w przedszkolach, taka forma scedowania zadań władzy publicznej zawarta w w koncepcji powołania Fundacji „Oświata”.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#JanZaciura">Podam taki przykład. Jeżeli Fundacja jako podmiot gminy faktycznie prawny, wypełnia pewne czynności w stosunku do nauczyciela, a to zadanie dla nauczyciela jest adresowane do władzy publicznej, to moim zdaniem przekazywanie tego zadania bez specjalnych środków na jego realizację lub bez specjalnej umowy jest nie najlepszym rozwiązaniem w sensie prawnym. Art. 70 Karty Nauczyciela nakłada na administrację obowiązek utworzenia specjalnego funduszu na dokształcanie i doskonalenie zawodowe nauczycieli, a więc nie można tego zadania, które jest adresowane do władzy publicznej, scedować na inny podmiot - tym bardziej że ten podmiot nie jest jednostką organizacyjną gminy, tylko oddzielnym podmiotem prawnym, takim, jakim jest np. spółka. Sądzę, że państwo macie wysokie kompetencje, ale niestety niektóre czynności przenieśliście, wzorując się na przykładach, z przemysłu. Pan burmistrz zresztą przyznał się do tego szczerze, czym mnie całkowicie rozbroił. Dlatego formułuję to nie w postaci pytania, tylko końcowej uwagi.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#EwaSikorskaTrela">Nasze spotkanie jest bardzo pouczające. Materiały są bardzo ładnie wydane i ciekawe. Chcę zwrócić uwagę na zawarte w nich stwierdzenie, że „wyraźny wpływ na podniesienie nauczania ma wprowadzenie zmodyfikowanego systemu płac dla dyrektorów szkół”. Czy zupełnie zapomniano o nauczycielach? Czy na sali są obecni tylko dyrektorzy szkół, czy też są również nauczyciele?</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#EwaSikorskaTrela">Koleżanka z „Solidarności” wspomniała, że było wiele uwag na temat dodatku motywacyjnego, który był przydzielany w wysokości 5% funduszu płac. A jaka jest w związku z tym wysokość płacy dyrektora szkoły, bo w tym opracowaniu napisano, że jest ona wyższa, niż przewidują to tzw. widełki tabeli płac? Jak te 5% dla nauczyciela przekłada się na wysokość płacy dla dyrektora? Jaka jest różnica między tą motywacyjną częścią wynagrodzenia dla nauczyciela?</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#EwaSikorskaTrela">Jak radzą sobie szkoły w Kwidzynie z problemem przemocy, który pojawia się ostatnio jako problem naczelny wśród młodzieży? Czy taki problem w tutejszych szkołach występuje?</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#FranciszekPotulski">Chciałem się wypowiedzieć jako długoletni dyrektor szkoły i jako człowiek szukający dobrej metody. Jedno jest poza sporem, że szkoła i oświata wymagają zmian - i to zarówno programowych, strukturalnych, jak i zasad finansowania.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#FranciszekPotulski">Wydaje mi się, że przyjęta w Kwidzynie koncepcja jest interesująca. Czuję pewien niedosyt, jeżeli chodzi o tę koncepcję, i mam sporo wątpliwości. Wydaje mi się, że mankamentem tej metody jest to, iż nie ma zróżnicowania płac i nakładów. Moim zdaniem, od takiego różnicowania płac dobrego i słabego nauczyciela nie uciekniemy. Spodziewałem się, że w tej gminie, przy tym systemie, nauczyciel zarabia przeciętnie przynajmniej 150% średniej krajowej, bo wtedy byłoby coś za coś. Mam wrażenie, że jest coś, a nie ma za co.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#FranciszekPotulski">W ramach wydatkowania nakładów celowych należałoby również dążyć do wyrównywania szans między szkołami, a tego nie ma. Zróżnicowanie bonów w zależności od szkoły, ręcznie sterowane -o czym państwo powiedzieli - moim zdaniem osłabia tę całą ideę. Nie ma groźby upadku szkół, nie widzę chęci zabiegania o ucznia, bo ręcznie się wyrównuje pewne różnice. Rozumiem ten argument, że koszt utworzenia szkoły ma tu istotne znaczenie, ale też wszystkiego nie wyjaśnia.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#FranciszekPotulski">Mówiono o zasadzie rejonizacji szkół, co ja rozumiem tak, że w jednym rejonie jest np. 32 uczniów, w drugim rejonie jest też 32 uczniów i dwie szkoły mają cztery oddziały. Gdyby cała ta grupa uczniów była w jednej szkole albo przynajmniej połowa do niej przeszła, to można byłoby zorganizować trzy oddziały normalnie funkcjonujące, chociaż wiem, że trudno wtedy o decyzje, która szkoła ma oddać uczniów innej szkole i co zrobić z jednym czy z półtora etatu nauczyciela.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#FranciszekPotulski">Na marginesie, koleżance z „Solidarności” chcę powiedzieć, że etaty kalkulacyjne są wyliczane oczywiście według liczby godzin, i to od dawna, a w przypadku subwencji oświatowej nie ma ich w ogóle. Subwencja jest inaczej naliczana.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#FranciszekPotulski">Myślę, że ta koncepcja słabo przekłada się na gminy wiejskie. O ile państwo są w mieście i można mówić o tym, że odległość miejsca zamieszkania ucznia od szkoły nie przekracza trzech kilometrów, o tyle w przypadku szkół wiejskich jest na pewno inaczej.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#FranciszekPotulski">Przy tej koncepcji wyeliminowano elementy rywalizacji. Sądzę, że w tym przypadku państwo przyjęli złą koncepcję, i ona w pewnym stopniu kompromituje cały zamysł. Byłem przekonany, że ta koncepcja jest do końca przemyślana i przy pomocy Uniwersytetu Warszawskiego jest dobrze realizowana. Byłem u pana burmistrza i teraz rozumiem, dlaczego nie chciał mi dać materiałów dotyczących rankingu i oceny szkół, bo powiedział, że to jest poufne i że Kwidzyn za to zapłacił nie po to, aby te informacje wychodziły poza miasto, chyba że sobie to od nich kupię. Rozumiem, że coś tu nie wyszło i stąd taka rezerwa. W dalszym ciągu jestem przekonany, że szkoła może odmówić przyjęcia ucznia. Rejonizacja załatwia tę sprawę na poziomie szkoły podstawowej, ale nie na poziomie szkoły średniej.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#FranciszekPotulski">Wyjaśniano nam, jaka jest relacja między radą szkoły a radą rodziców i stwierdzono, że wszystko jest w porządku i prawidłowo. Tak mówi każdy i niczego to nie wyjaśnia. W dalszym ciągu nie wiem, jak w mojej szkole ustawić prawidłowo te relacje, aby nie byli to ciągle ci sami ludzie i żeby nie zachodziły na siebie kompetencje. Kiedyś usiłowałem doprowadzić do tego, żeby taką rolę, jaką pełni obecnie w tej gminie dyrektor-menedżer, spełniała właśnie rada szkoły, nawet z prawem wyrażania corocznie wotum zaufania dla dyrektora. Myślałem nawet o tym, aby istniało prawo weta z obu stron: ze strony nadzoru pedagogicznego i ze strony rady pedagogicznej.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#FranciszekPotulski">Nie zrozumiałem do końca, jak odbywa się pozyskiwanie dodatkowych środków przez szkoły. Kwota podana w zestawieniach nie jest mała. Uderzyło mnie to, że kwoty te są bardzo zróżnicowane, jeżeli chodzi o pozyskiwanie tych środków przez szkoły średnie. Mam wątpliwości, czy państwo nie przeznaczają majątku oświatowego na cele nieoświatowe, czy szkoła nie jest nastawiona specjalnie na pozyskiwanie takich środków i czy nie odbywa się to ze szkodą dla realizacji zadań edukacyjnych.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#FranciszekPotulski">Chciałbym dowiedzieć się przy okazji, chociaż może nie na tym forum, jak wynagradzani są pracownicy zakładu budżetowego, to zawsze będzie coś iskrzyło i nie będą oni pełnili wobec szkół służebnej roli, o jakiej państwo mówią. Nie podzielam oceny wstępnych koncepcji reformy oświaty, jaką wyraził pan burmistrz Bera, m.in. udziału gmin w podziale podatku dochodowego od osób fizycznych. Nie podzielam poglądu pani prof. Putkiewicz, że szkoła czeka na odgórne wytyczne. A nawiasem mówiąc, pytanie o to, czy można potraktować ucznia z niedomogami rozwojowymi jako półtora ucznia, kosztem ewentualnego zrezygnowania z zajęć dydaktyczno-wyrównawczych, byłoby właściwie zaadresowane do pana. Gdybyśmy mieli klasę liczącą 20 uczniów, w tym kilku takich, którzy wymagają zindywidualizowanego potraktowania, czy można wtedy wyeliminować z siatki godzin zajęcia wyrównawcze?</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#FranciszekPotulski">Nie podzielam też poglądu wyrażonego przez pana burmistrza na wstępie, dotyczącego oceny pracy i świadomości nauczycieli i dyrektorów szkół. Być może, mylę się. Szkolenia są potrzebne, ale z innych powodów, chyba że Kwidzyn nie miał czy nie ma szczęścia ani do nauczycieli, ani do dyrektorów szkół. Trzeba mieć - moim zdaniem - większą wiarę w ludzi.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#FranciszekPotulski">Chciałbym podtrzymać protest w sprawie przyznawania złotówki dla placówki publicznej i takiej samej złotówki dla placówki niepublicznej, z tego względu, że osoby wysyłające swoje dzieci do placówek niepublicznych mają ulgi podatkowe. I to jest chyba kamyczek do ogródka sejmowego. Nie można z dwóch różnych źródeł, nie mających żadnego związku, finansować tych samych zadań edukacyjnych. Musimy się na coś zdecydować, tzn. na to, że rezygnujemy z ulgi podatkowej, bo gdyby dodać ulgę plus tę jedną złotówkę przeznaczoną na każdego ucznia, to łączny koszt nakładów państwa byłby wyższy w odniesieniu do placówek niepublicznych niż przypadający na przeciętnego ucznia w szkole publicznej, przynajmniej jeżeli chodzi o szkołę średnią.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#GrażynaStaniszewska">Będę prosiła teraz o końcowe wypowiedzi i prosiłabym, aby skupić się na tym, co było naszym głównym tematem, a więc czy w istocie ten bon oświatowy jest tylko - jak państwo to widzicie - instrumentem uświadomienia rodzicom i nauczycielom, że to są po prostu pieniądze, czy też wywołuje to jakąś konkurencję między szkołami. Cała idea bonu oświatowego, którą się zachwycamy, jeżeli się nią w ogóle zachwycamy, wynika właśnie z tego, że ona powinna wywołać większą troskę i zabieganie szkół o ucznia oraz konkurencję między szkołami i nauczycielami. Jeżeli tego nie ma, to wydaje się, że trochę ta idea traci sens.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#GrażynaStaniszewska">Pozwolę sobie zadać jeszcze krótkie pytania. Ile osób zatrudnia wydział oświaty w gminie? Ile osób zatrudnia Miejski Zakład Budżetowy, zakładając, jak rozumiem, że szkołami zajmuje się jeszcze jakaś komórka inwestycyjna, tj. tymi dużymi remontami czy nowymi budowami, np. budową sal gimnastycznych itp. Chodzi mi o to, ile osób zajmuje się w gminie sprawami szkół, poza dyrektorami tych placówek i pracownikami szkół.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#EdwardMurdzia">Pani prof. Putkiewicz nie prowadziła legalnie swoich badań, ponieważ kurator nie został o tym powiadomiony, a jest to czynność nadzoru pedagogicznego. Dowiedziałem się o tym pod koniec tych badań, ale uznałem je, bo cóż było robić. Ponadto, gdy uzyskałem wgląd w dokumenty, to tylko porozmawialiśmy sobie o tym, że nie będziemy w tym przypadku prowadzić sporów kompetencyjnych, ale w przyszłości lepiej będzie to zalegalizować, chociażby przez wcześniejsze zgłoszenie i przedstawienie zakresu takich badań. Ja wówczas prosiłbym o przyjęcie do ekipy prowadzącej badania moich doświadczonych i naprawdę trochę znających się na rzeczy doradców metodycznych czy konsultantów. Pan burmistrz mi to obiecał i sądzę, że tak będzie w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#EdwardMurdzia">Było wiele takich spraw, o które się nie spieraliśmy, ponieważ w sumie rzecz zmierzała ku dobremu i podobnych błędów nie będziemy popełniać.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#EdwardMurdzia">Zlikwidować szkołę może organ prowadzący po uzyskaniu zgody kuratora. Mam nadzieję, że są to tylko rozważania teoretyczne, i do tego nie dojdzie.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#EdwardMurdzia">Pytano o dział nadzoru pedagogicznego w rozdziale dodatków motywacyjnych dla nauczycieli. Nadzór nie bierze w tym żadnego udziału, prawo na to nie pozwala. Dyrektor musi być oceniany raz na pięć lat, chyba że poprosi o wcześniejszą ocenę. Dodatki motywacyjne, podobnie jak i nagrody z funduszu nagród, rozdaje organ prowadzący. Tak zapisane jest w Karcie Nauczyciela. Mimo że np. nagrodę z okazji Dnia Edukacji, którą przyznaje kurator czy minister, nazywa się nagrodą za wybitne osiągnięcia dydaktyczne i wychowawcze, to jednak daje je na poziomie gminy ten organ, który nie dokonuje wcale takiej oceny. To jest absurd, podobnie jak w przypadku dodatku motywacyjnego. W gminie Kwidzyn jest akurat dobra wola konsultowania tego z wizytatorem odpowiedzialnym za ocenę pracy szkół, które wizytuje i lustruje na co dzień. Zarząd miasta część pieniędzy - co jest rzadkością - przeznacza na nagrody kuratora, bo takie jest życzenie nauczycieli. W Kwidzynie jest to dość powszechne, że burmistrz zrzeka się pieniędzy, które ma do dyspozycji, aby nazwać nagrodę dla nauczycieli nagrodą kuratora. Można tu wiele rzeczy wytłumaczyć dobrą wolą, dlatego i z mojej strony musi być dobra wola.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#EdwardMurdzia">Gmina jest przygotowana do pełnienia roli nadzoru pedagogicznego i miała takie ambicje. Wyjaśniliśmy sobie też tę sprawę, że w tej chwili powoływania własnego nadzoru pedagogicznego byłoby nielegalne, i tu zgłosiłbym zdecydowany sprzeciw. Takie ambicje wyrażana są nie tylko w tej gminie, ale i w samym Elblągu i trudno jest to zwalczyć, ale wydaje mi się temu zapobiegać. Znacznie większe zakusy były wtedy, kiedyśmy się tylko poznali w tej pracy, niż w tej chwili. Wiem, że również w przyszłości gmina czy powiat nie będą mieć własnego nadzoru pedagogicznego, że pozostaną trzy stopnie - dyrektor szkoły, kurator i minister - ale będą mogły mieć własny ośrodek doskonalenia nauczycieli. O tym się myśli i to nie jest nadzorem, a pomocą dla doskonalenia warsztatu pracy nauczyciela.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#EdwardMurdzia">Jeżeli chodzi o uwagi krytyczne dotyczące nadzoru, to są one nieaktualne panie prezesie Zaciura. Tak oceniał początkowo zarząd miasta naszą pracę. Teraz wygląda to trochę inaczej, ale te nasze wzajemne kontakty, tj. kuratora z zarządem miasta, bardzo ambitnym i zajmującym się tak aktywnie oświatą, są coraz lepsze, chociaż mam z tym trochę kłopotów, ale to mnie cieszy, bo tu wykuwa się coś nowego. Obym miał zawsze do czynienia z takimi ludźmi! Oni też nas doskonalą. Już mówiłem, że my też zmieniamy nasz warsztat, musimy zasługiwać na uznanie, a więc muszą się zmieniać wizytatorzy. Mamy efekty i uzyskujemy wysokie oceny zarządów gminnych, bo my o nie też musimy dbać.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#LeszekCzarnobaj">Mówiąc o nadzorze, powiedziałem to w czasie przeszłym. Może nie wszyscy to zauważyli, a to jest zasadnicza różnica. Chciałbym odpowiedzieć na pytanie o to ręczne sterowanie różnicowaniem płac. Mówiliśmy, że jest to ręczne sterowanie, ale proszę zauważyć, że pan burmistrz Bera powiedział, że jest to sterowanie w zakresie 1 procenta. Trudno sobie wyobrazić, żeby tego nie robić ręcznie, bo skoro oddaje się szkole nowy obiekt czy halę, to nie można powiedzieć: jest nam bardzo przykro, macie taki i taki bon i proszę ten obiekt utrzymać ze środków, jakie ma szkoła.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#LeszekCzarnobaj">W liberalnym rozumieniu konkurencyjności ten bon nie spełnia takich funkcji, bo rejonizacja szkół istnieje. Jednak liczba miejsc w szkołach podstawowych jest zdecydowanie większa niż liczba uczniów, a więc taki element konkurencji między szkołami istnieje. To nie jest jeszcze pełna konkurencja. Bon nie może sam kreować takiej konkurencji. On może być tylko jednym z elementów. Chodzi także o stabilność finansową szkoły. Złotówka dziś zaoszczędzona nigdy szkole nie zostanie zabrana.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#LeszekCzarnobaj">Całej idei bonu nie da się przedstawić w ciągu jednej godziny, aby uczynić ją czytelną we wszelkich szczegółach. Stoimy także na stanowisku, że ta część dotycząca pozyskiwanych środków jest tylko częścią informacyjną i sugerujemy szkołom, że szkoły nie są od zarabiania pieniędzy. Jeżeli są takie środki pozabudżetowe, to bardzo dobrze, ale one nie mają wpływu na obniżenie wartości bonu. Zgadzam się oczywiście, że byłoby niedobrze, gdyby szkoła nastawiona była na maksymalne zarabianie pieniędzy na innych zadaniach niż te, do których realizacji została powołana.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#LeszekCzarnobaj">Gdy mówi się, że edukacja ma mieć wiele wspólnego z przemysłem to znaczna część nauczycieli się oburza, a ja uważam, że tak być powinno. Trzeba się zastanowić, do czego ma służyć wyższy poziom edukacji. Rozwoju gospodarczego nie można zapewnić bez wysokiego poziomu edukacji, czyli dobra edukacja jest ściśle związana z przemysłem, z gospodarką. To, co wykonała pani profesor ze swoim zespołem, kosztowało jednak sporo pieniędzy, a pan poseł wpadł na pięć minut do mnie i chciał, abym panu dał wszystkie materiały z badań. Nie mogłem tego zrobić, aby nie narażać budżetu na straty, za co przepraszam. Będziemy zmierzali do tego, aby współpraca organu prowadzącego ze związkami zawodowymi była taka dobra, jak te chodniki, o których pan poseł wspomniał. Wszyscy sobie tego życzymy, ale w zakresie utrzymywania tej współpracy jest jeszcze wiele do zrobienia. Ona z roku na rok jest lepsza. Już nauczyliśmy się rozmawiać ze sobą, co nie znaczy, że jest zgoda na to, co zgłosi jedna czy druga strona.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#LeszekCzarnobaj">Jeżeli chodzi o uwagę, że scedowaliśmy czy chcemy scedować część naszych obowiązków na Fundację „Oświata”, to nie jest tak, jak próbuje się to przedstawić. Fundacja ma jednak prawo wspomagać nauczycieli, ma prawo nagradzać najlepszych uczniów, a także wiele innych praw i my jej tych praw nie odbieramy. Dyrektor szkoły ma też prawo do nagradzania nauczycieli, wspomaga również nauczycieli dokształcających się.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#LeszekCzarnobaj">Są trzy źródła finansowania dokształcania nauczyciela. Jednym źródłem są jego środki własne, drugim są środki przyznawane mu przez dyrektora szkoły, a trzecim - środki z Fundacji „Oświata”. Oczywiście, wspomaga nauczyciela także kurator oświaty.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#LeszekCzarnobaj">Problem oceny pracy szkół i wysokości zarobków dyrektorów jest rozwiązany systemowo. Mamy tu własny system, tu wymyślony, skonsultowany ze związkami zawodowymi, z nadzorem pedagogicznym, z radami szkół, z radami rodziców. Trwało to długo, bo prawie rok. Przygotowaliśmy projekt uchwały o polityce oświatowej miasta i każdy miał prawo wnieść do niego swoje uwagi. Jedni wnieśli lepsze, inni gorsze, a jeszcze inni w ogóle nie wnieśli. W rezultacie został wymyślony taki system, że dyrektor szkoły nie pracuje w nadgodzinach, chociaż ma dużo zajęć. W związku z tym pobiera ustalone w umowie wynagrodzenie w wysokości, na jaką pozwala rozporządzenie ministra edukacji. Jest to stawka zasadnicza plus 50% i dodatek funkcyjny, który jest różnicowany w zależności od liczby oddziałów w szkole. Są to pensje w granicach 1.650 zł. Jeżeli ktoś uważa, że jest to pensja za duża, to ja mam odmienne zdanie. Dlaczego my jako organ prowadzący tak akcentujemy pozycję dyrektora i przydzielamy mu dodatkowe wynagrodzenia? Dlatego, że naszą rolą jest kreowanie postaci dyrektora placówki, a nie mieszamy się do tego, jak on sobie układa stosunki z nauczycielami. To leży całkowicie w kompetencjach dyrektora placówki, oczywiście jeżeli jest w zgodzie z przepisami prawnymi, w tym z uchwałami gminy. Jeżeli ta polityka gminy ma być realizowana prawidłowo, to osobą, która ją realizuje, musi być dyrektor szkoły.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#LeszekCzarnobaj">Wyznaję zasadę, chociaż jestem teraz urzędnikiem, że im więcej urzędników, tym gorzej, bo mnożą się wówczas problemy. Nie mamy u nas wydziału oświaty, jest tylko pani pełnomocnik do spraw oświaty, a prowadzimy przedszkola, 8 szkół podstawowych, 6 szkół średnich, a także Dom Dziecka, żłobek i całą sferę działalności sportowej i kultury. Nie ma żadnych wydziałów sportu czy wydziałów kultury. Uznajemy, że osobą, która kreuje politykę, jest dyrektor danej placówki i niepotrzebni są mu żadni pośrednicy, którzy przeszkadzaliby mu tylko w pracy.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#LeszekCzarnobaj">Gdy w jednym z miast położonych niedaleko Kwidzyna zapytałem kiedyś przewodniczącego Komisji Edukacji, czy mają wydział do spraw sportu i kultury, odpowiedział, że mają i w jednym pracują trzy osoby, i w drugim pracują trzy osoby. A co one robią? No, koordynują, ale co koordynują - tu były już kłopoty z odpowiedzią. Koordynują poczynania dyrektora w zakresie tego, co on dobrze wie, jak ma robić. U nas nie ma takich wydziałów.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#LeszekCzarnobaj">Przytoczyłem fragment artykułu pana red. Kalabińskiego nie po to, aby to adresować do Związku Nauczycielstwa Polskiego, ale po to, aby uzmysłowić pewne zjawisko, że idea bonu - a dzisiejsza dyskusja też o tym świadczy - która wydawała się dość prosta, wzbudza tyle emocji i niezrozumienia. Cytowałem to, aby pokazać, że również w USA istnieją poważne problemy z wprowadzeniem bonu oświatowego.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#LeszekCzarnobaj">Chciałbym jeszcze raz zaakcentować słuszność naszego działania na prostym przykładzie dyrektora przedszkola. Jeżeli w 1989 r. dyrektor przedszkola decydował tylko o tym, czy dziecko przyjąć, czy nie przyjąć do przedszkola, chociaż też nie zawsze on o tym decydował, to dzisiaj dostaje 12 mld starych złotych i o tych środkach decyduje. Umówmy się, że trzeba w taką osobę zainwestować w sensie ekonomicznym, prawnym, organizacyjnym itd. Stwierdzamy, że jest to potrzebne, i uważamy, że trzeba to kontynuować.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#LeszekCzarnobaj">Zgadzam się z uwagami dotyczącymi zakładu budżetowego, że aby w pełni zrealizować tę ideę, iż jest to jednostka usługowa, to dyrektor szkoły powinien mieć wpływ na wynagradzanie pracowników tego Zakładu. Takie porozumienie jest już u nas zawarte i jest to taka pseudoprywatyzacja. Dyrektor będzie miał taki wpływ, jeżeli zakład budżetowy będzie całkowicie jednostką prywatną, a pieniądze będą do wyłącznej dyspozycji dyrektora szkoły i dyrektor szkoły na zasadzie umowy cywilnoprawnej będzie wypłacał pensje pracownikom zakładu. Odstąpiliśmy od tego tylko z takiego powodu, że musielibyśmy zapłacić 22% VAT. Uznaliśmy, że taki wydatek byłby niepotrzebny i wymyśliliśmy to porozumienie i zapewniam państwa, że dyrektor szkoły i jednostki obsługiwane przez zakład mają wpływ na to, ile tych pieniędzy płynie do nich z zakładu budżetowego. W zakładzie budżetowym pracuje 21 osób i obsługują one 31 jednostek w zakresie prawnym, finansowym, księgowym, bhp i innych spraw. Jeżeli dyrektor ma problemy np. z remontem dachu, to nie musi tego sprawdzać ani przygotowywać kalkulacji, bo uważamy, że ma za wysokie kwalifikacje, aby je na to marnował, tylko zleca do załatwienia osobie, która ma po temu właściwe kwalifikacje. Dyrektor powinien maksymalnie skoncentrować swój czas na działaniach organizacyjnych, innowacyjnych itd. Usługa zakładu budżetowego obejmuje również wszelkie sprawy remontów wraz z przetargami. Inwestycje są prowadzone poprzez dział inwestycji miejskich.</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#LeszekCzarnobaj">Nie ma takich sytuacji, aby nagroda burmistrza nie była zgodna z uchwalonym i uzgodnionym z oboma związkami nauczycielskimi regulaminem. Regulaminy takie są i są przez nas przestrzegane.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#LeszekCzarnobaj">Pan poseł, mówiąc o placówkach niepublicznych, wspomniał jak gdyby - chociaż może źle to zrozumiałem - że ktoś o poglądach liberalnych jest jakby antyedukacyjny. Jestem zdecydowanym zwolennikiem pojęć liberalnych, a z pana wypowiedzi wynikało, że jesteśmy dzisiaj proedukacyjni, a gdyby doszła do władzy opcja liberalna, wówczas te proedukacyjne nastawienie mogłoby zniknąć. Jest to fałszywe przekonanie. Znaczna część osób w Kwidzynie związanych z Unią Wolności pochodzi z byłego Kongresu Liberalno-Demokratycznego o wyraźnym nastawieniu liberalnym.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#LeszekCzarnobaj">Jeżeli chodzi o przenoszenie środków między paragrafami budżetowymi, to chcę powiedzieć, że dzieje się to zgodnie z prawem. Pan poseł mówił, że u niego jest tak samo. Cieszę się, że jest wiele gmin w Polsce, które robią wiele dobrego dla oświaty, natomiast u nas jest jednak nieco inaczej. Było pytanie, czy dyrektor ma prawo przenosić środki między paragrafami i czy będzie to musiał robić za zgodą burmistrza, bo to prawie jest tak samo, a jednak inaczej. Jeszcze raz podkreślam, że robimy to zgodnie z prawem. Odpowiednie uprawnienia ma dyrektor, a my tylko potwierdzamy, że jest to zgodne z prawem i wymaganiami regionalnej izby obrachunkowej.</u>
<u xml:id="u-39.15" who="#LeszekCzarnobaj">Jeżeli coś nie było wyjaśnione dostatecznie w pierwszej części posiedzenia, wynikało to z krótkiego czasu na wprowadzenie do tematu, za co przepraszam. Myślenie na skróty czasami prowadzi do nie dość precyzyjnej prezentacji.</u>
<u xml:id="u-39.16" who="#LeszekCzarnobaj">Była podniesiona kwestia przekazywania środków dla placówek niepublicznych powyżej 50% środków przyznawanych placówkom publicznym. Na bieżące funkcjonowanie tych placówek niepublicznych przekazujemy 50% środków, natomiast pozostałe 30% czy 50% otrzymują z Fundacji. Te placówki funkcjonują w naszych obiektach, w związku z czym nikt nie zabrania nam, abyśmy inwestowali w nasz obiekt, w jego utrzymanie, w naszą strukturę komunalną. Gdy to się weźmie pod uwagę i zestawi razem, wychodzi, że to finansowanie sięga granicy 80 czy 100%. Jeżeli będą silne naciski organów uprawnionych do sprawdzania tych wydatków i funkcjonowania samorządu lokalnego, aby zlikwidować taką praktykę, że placówki niepubliczne czy prowadzone przez Fundację „Oświata” otrzymują porównywalnie tyle samo środków, co publiczne, będziemy przeciw temu ostro protestować i próbować w inny sposób wyrównywać szanse.</u>
<u xml:id="u-39.17" who="#LeszekCzarnobaj">Miałem na myśli tylko przedszkola, mówiąc o placówkach niepublicznych, a nie szkoły. To chciałbym wyjaśnić.</u>
<u xml:id="u-39.18" who="#LeszekCzarnobaj">Mówiono, że należałoby zastanowić się, czy nie jest to podwójne dodawanie środków. Chciałbym powiedzieć, że jeżeli w prywatnym czy niepublicznym przedszkolu liczba dzieci jest nieco mniejsza niż w przedszkolach samorządowych, to i odpłatność jest większa. Przykładowo wynosi np. 55 zł w przedszkolach samorządowych, a 75 zł w przedszkolach prywatnych.</u>
<u xml:id="u-39.19" who="#LeszekCzarnobaj">Pewnym pomysłem do rozważenia jest propozycja likwidacji ulg podatkowych, a powiększenie dochodów gmin i zwiększenie dotacji dla placówek samorządowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#RomanBera">Kilka słów chciałbym powiedzieć na temat Fundacji „Oświata”. Fundacja ta otrzymuje dotacje z urzędu miasta, a także sama wypracowuje środki. Kilkakrotnie już była dzisiaj o tym mowa, że poprzez tę Fundację organizujemy seminaria dla gmin i oczywiście nie za darmo. Fundacja otrzymuje od nas środki, a my zarabiamy seminariami dla Fundacji, ponieważ sami prowadzimy zajęcia seminaryjne nieodpłatnie. Jest to kwota znacząca. Fundacja otrzymuje także środki od sponsorów. W materiałach podaliśmy kierunki wydatkowania środków przez Fundację. Powiem tylko o jednym. Są to pożyczki na opłacanie czesnego za studia dla nauczycieli. Pożyczki te są zwracane przez nauczyciela po okresie zakończenia studiów, bo wtedy on już nieco więcej zarabia. Jeżeli ukończył studia w terminie, to umarza mu się 25% pożyczki. Jeżeli uzyskał oceny dobre, to umarza mu się kolejne 25% pożyczki, a za oceny bardzo dobre następne 25%.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#RomanBera">Fundacja stara się, aby jeżeli udzieliła pożyczki konkretnemu nauczycielowi, doprowadzić tę sprawę do końca.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#LeszekCzarnobaj">Nie odpowiedziałem jeszcze na jedno pytanie. Dotyczyło ono problemu przemocy w szkołach czy wobec uczniów. To zjawisko oczywiście występuje. Robiliśmy badania i ankiety. Chcę jednak powiedzieć, że w 1997 r. byliśmy jedynym miastem w naszym regionie, w którym przestępczość i przemoc wśród nieletnich zmniejszyły się. Jest to w dużym stopniu efektem wzrostu liczby godzin kół zainteresowań i zajęć dodatkowych, zwiększenia środków przeznaczanych na sport, uruchomienia wielu nowych obiektów sportowych. Uchwaliliśmy program „Bezpieczny Kwidzyn”. Zawarte są w nim wszystkie te elementy, na które powinniśmy zwracać uwagę. Mamy pieniądze na realizację tego programu, m.in. na działania profilaktyczne. Powołano stowarzyszenie, które ten program realizuje.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#LeszekCzarnobaj">Nie chcemy wprowadzać tego, co zastosowano np. w Radomiu, ale straż miejsca ma polecenie prowadzenia szczególnej kontroli zachowania się młodych osób, ale to już jest inny temat.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#ElżbietaPutkiewicz">Sądzę, że jestem dopiero na początku współpracy z gminą Kwidzyn i dziękuję panu kuratorowi, że mnie zaakceptował. Chciałabym odpowiedzieć na trzy pytania. Pierwsza sprawa jest taka, że różnimy się w wizji szkoły, czy jest ona i czy powinna być centralnie kierowana, czy nie. Pan poseł ma inne zdanie, ja mam inne, ale to chyba nie przeszkodzi nam w rozmowie. Druga sprawa, którą podjął pan poseł, to jest problem zróżnicowania bonu. Istotnie, były w świecie przeprowadzane takie eksperymenty, np. Kalifornia miał zwiększoną wartość bonu w przypadku dzieci imigrantów. Jest to jednak bardzo trudna sprawa, bo trzeba opracować wyjątkowo jasne kryteria, kto taki zwiększony bon dostaje.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#ElżbietaPutkiewicz">Trzecia sprawa dotyczy monitorowania. Metoda, jaką my propagujemy nie tylko w Kwidzynie, ale i w całym kraju, jest metodą doskonalenia edukacji, a nie wprowadzania rankingów. Jest to metoda zbliżona do stosowanej we Francji, a nie taka, jaka jest stosowana w Anglii. W Anglii to monitorowanie jest prowadzone po to, żeby robić rankingi szkół, natomiast we Francji jest to taka idea, do której my się zbliżamy, aby doskonalić system edukacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#GrażynaStaniszewska">Dziękuję państwu za udzielenie odpowiedzi. Chciałabym poinformować, że jedno z ostatnich posiedzeń Komisji w Warszawie poświęciliśmy analizie tego, co robi gmina Warszawa-Centrum w zakresie oceny jakości pracy szkół i zarządzania jakością pracy szkół. Gmina Warszawa-Centrum wzoruje się na systemie szkockim. Ci, którzy nam to prezentowali, podkreślali, że ich również nie interesuje ranking szkół, a tylko wizerunek szkoły i określenie jej słabych i mocnych stron - po to, aby w oparciu o to móc zbudować plan rozwoju szkoły. Dopiero później ocenia się uzyskiwany postęp i efekty, bo każda szkoła ma inny punkt startu i przeważnie inny program i jest oceniana indywidualnie, czy się zmienia, czy też nie robi postępów.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#GrażynaStaniszewska">Oba te posiedzenia naszej Komisji są dla nas bardzo ważne i dostarczają cennych informacji. Chciałam bardzo serdecznie podziękować gospodarzom - członkom zarządu miasta, radnym, nauczycielom, dyrektorom szkół kwidzyńskich, pani profesor i całemu zespołowi, a także panu kuratorowi. Bez dobrej współpracy i zapału, z jakim tu się spotykamy, nie byłoby tak nowatorskich pomysłów, które wzbogacają dyskusję na temat dalszego rozwoju edukacji.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#GrażynaStaniszewska">Dziękuję państwu za tę otwartość i przychylność dla oświaty, za te wszystkie pomysły, które nam zaprezentowaliście. Będziemy je jeszcze dokładnie studiować. Gdybyśmy mieli jeszcze jakieś pytania, to pozwolicie, że się do was zwrócimy. Na tym nie kończymy naszej dyskusji, bo będziemy jeszcze rozmawiali indywidualnie na temat niektórych szczegółów. Dziękuję wszystkim i zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>