text_structure.xml
187 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#RomanJagieliński">Ponieważ wszyscy posłowie otrzymali już porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia Komisji, chciałbym zapytać, czy są jakieś inne propozycje dotyczące porządku obrad?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#RyszardBondyra">W związku z tym, że w Dzienniku Ustaw z dnia 25 marca 1994 r. ukazało się rozporządzenie ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej, w sprawie nabywania nieruchomości po byłych państwowych gospodarstwach rolnych, chciałbym poruszyć tę kwestię w punkcie „sprawy różne”. Pragnę uzyskać opinię Komisji na temat słuszności tego rozwiązania, a szczególnie interesuje mnie możliwość sprzedaży bez przetargu ziemi po byłych państwowych gospodarstwach rolnych jej dotychczasowym dzierżawcom.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#RomanJagieliński">Uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby Komisja rozpatrzyła poruszony przez pana problem w punkcie „sprawy różne”. Chciałbym jednak zaproponować, abyśmy określili czas, jaki przeznaczymy na omówienie poszczególnych problemów. Konieczność ograniczenia czasu naszej dyskusji wynika z tego, że o godz. 15oo rozpoczynają swoje posiedzenia kluby poselskie. Sądzę, że na omówienie pierwszego tematu, czyli oceny stanu i potrzeb w zakresie modernizacji i rozbudowy wiejskich sieci energetycznych wystarczy nam 1 godzina. Na drugi punkt porządku dziennego, czyli omówienie stanu i perspektyw produkcji przemysłu tłuszczowego oraz możliwości uprawy rzepaku, powinniśmy przeznaczyć także około 1 godziny, po czym w przerwie obrad spotkamy się z innymi Komisjami, w celu powołania podkomisji do spraw restytuowania Centralnego Okręgu Przemysłowego. Sądzę, że wspólne posiedzenie Komisji nie będzie trwało zbyt długo, a po jego zakończeniu omówimy przedostatni punkt porządku dnia, czyli informację na temat stanu produkcji ziemniaków i przemysłu ziemniaczanego. Na zakończenie obrad rozpatrzymy punkt „sprawy różne”, a w nim rozporządzenie ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej, o którym wspomniał pan poseł Bondyra.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#RomanJagieliński">Czy członkowie Komisji akceptują moją propozycję? Nie widzę sprzeciwu. W związku z tym uważam, że Komisja przyjęła porządek dzisiejszych obrad.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#RomualdAjchler">Chciałbym zabrać głos w kwestii formalnej. Proponuję, abyśmy na początku naszego posiedzenia omówili problem, który przed chwilą poruszył pan poseł Bondyra.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#RomanJagieliński">Muszę się przyznać, że nie znam tego rozporządzenia i chciałbym najpierw zapoznać się z jego treścią. Jeżeli pan poseł Bondyra byłby tak uprzejmy i zapoznał mnie, w czasie trwania posiedzenia, ze swoim stanowiskiem w tej sprawie oraz przedstawił treść rozporządzenia, którą moglibyśmy udostępnić pozostałym członkom Komisji, to sądzę, że na zakończenie posiedzenia moglibyśmy przeznaczyć trochę czasu na jej przedyskutowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#RomualdAjchler">Moja propozycja, aby Komisja w pierwszej kolejności rozpatrzyła temat poruszony przez pana posła Bondyrę, wynika z faktu, że dysponuję dosyć ograniczonym czasem i byłbym nieobecny podczas omawiania tej kwestii, a muszę przyznać, że jestem nią szczególnie zainteresowany. Sądzę, że krótką informację na ten temat, pan poseł Bondyra mógłby nam przedstawić np. w czasie przerwy.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#RomanJagieliński">Może się jednak tak zdarzyć, że nie będzie kworum lub posłów zainteresowanych prowadzeniem dyskusji na ten temat. Nie wiem, jaką konkluzją moglibyśmy wtedy zakończyć omawianie tej kwestii.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#StanisławPawlak">Sądzę, że jeżeli zdecydujemy się na omawianie tego tematu podczas dzisiejszego posiedzenia, to przedstawiciele resortu rolnictwa powinni mieć możliwość przygotowania się do uzasadnienia swojego stanowiska. Dlatego proponuję, abyśmy tę kwestię omówili w ostatnim punkcie porządku obrad.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#RomanJagieliński">Czy pan wiceminister Jerzy Pilarczyk, jest przygotowany do omówienia tej kwestii podczas dzisiejszego posiedzenia Komisji?</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JerzyPilarczyk">Myślę, że możemy rozpocząć posiedzenie Komisji także i od omówienia tego tematu, ale nie wiem, jaki jest zakres wątpliwości, które wzbudza rozporządzenie ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej. Może się okazać, że zaistnieje potrzeba przygotowania dodatkowych informacji. Gdyby pan poseł Bondyra przedstawił mi zakres problemu, to wtedy mógłbym zaprosić na posiedzenie Komisji, przedstawiciela Agencji Własności Rolnej SP. Sądzę, że pozwoliłoby to na bardziej kompetentne wyjaśnienie wątpliwości i dlatego uważam, że problem poruszony przez pana posła Bondyrę powinniśmy omówić w ostatnim punkcie porządku obrad.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#JerzyPilarczyk">Sądzę, że na razie nie powinniśmy podejmować decyzji o zaproszeniu na nasze posiedzenie przedstawicieli Agencji Własności Rolnej SP. Jeżeli pojawią się jakieś problemy, których nie będziemy w stanie wyjaśnić, to przełożymy rozpatrzenie tej sprawy na następne posiedzenie Komisji, które odbędzie się 28 lub 29 listopada br. Będziemy wtedy mieli czas na zaproszenie kompetentnych osób, które przybędą na posiedzenie Komisji w pełni przygotowane do udzielenia wyczerpujących wyjaśnień.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#RyszardBondyra">Chciałbym państwa poinformować, że rozporządzenie ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej z dnia 6 kwietnia 1994 r., w części poświęconej przetargom, zawiera m.in. stwierdzenie, że: „O przeznaczeniu nieruchomości do sprzedaży i jego cenie, Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, zwana dalej Agencją, zawiadamia osoby, którym stosownie do przepisów Kodeksu cywilnego, przysługuje prawo pierwokupu tej nieruchomości. Osoba, której przysługuje prawo pierwokupu, może w terminie 30 dni od otrzymania zawiadomienia, złożyć na piśmie oświadczenie o zamiarze nabycia nieruchomości po cenie określonej w zawiadomieniu. Po otrzymaniu oświadczenia, Agencja zawiadamia na piśmie kupującego o terminie i miejscu zawarcia umowy”. Chciałbym zwrócić państwa uwagę, że sprzedaż nieruchomości odbywa się bez przetargu, a prawo pierwokupu przysługuje dzierżawcy gruntu. W dalszej części rozporządzenia wymieniono inne formy sprzedaży oraz sposób naliczania należności. Jako podstawę stawki za 1 ha gruntu, przyjętą cenę żyta, w zależności od okręgu, w którym znajduje się nieruchomość. Nie pamiętam, abyśmy tworząc Agencję Własności Rolnej SP, kierowali się ideą umożliwiającą sprzedaż ziemi bez przetargu.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#RomanJagieliński">Przerywam dyskusję na ten temat. Pan poseł Bondyra poinformował nas, na czym polegają jego wątpliwości dotyczące rozporządzenia ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej. Sądzę, że przedstawiciel resortu rolnictwa zastanowią się nad sposobem ich wyjaśnienia.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#RomanJagieliński">Przystępujemy obecnie do omówienia pkt. 1 porządku obrad. Proszę pana wiceministra Pilarczyka, aby przedstawił nam ocenę stanu i potrzeb w zakresie modernizacji i rozbudowy wiejskich sieci energetycznych. Jednocześnie chciałbym prosić pana posła Figurę, aby przygotował się do wygłoszenia koreferatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JerzyPilarczyk">Ponieważ wszystkie materiały dotyczące tego zagadnienia zostały przekazane posłom w odpowiednim terminie, proponuję, aby posłowie zgłosili swoje uwagi i opinie w tej sprawie. Sądzę, że ponowne omawianie informacji zawartych w przedstawionych materiałach, byłoby tylko niepotrzebną stratą czasu.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#RomanJagieliński">Wobec tego oddaję głos panu posłowi Figurze.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#GrzegorzFigura">Na wstępie chciałbym powiedzieć, że materiał przygotowany przez Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, znajdujący się wśród dokumentów przedstawionych na dzisiejszym posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, potwierdza faktyczny stan wiejskich sieci elektroenergetycznych. Nie ma wątpliwości co do tego, że wiejska sieć elektryczna średniego i niskiego napięcia, licząca około 400 tys. km, oraz około 100 tys. wiejskich stacji transformatorowych, w większości pracuje już przez tak długi okres czasu, że uległa naturalnemu zużyciu eksploatacyjnemu.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#GrzegorzFigura">Wiejskie sieci elektroenergetyczne w większości budowane były w latach 50., w ramach tak zwanej powszechnej elektryfikacji wsi i osiedli. Niestety, sieć tę projektowano i budowano, zakładając z góry ograniczenie możliwości rozwojowych indywidualnych gospodarstw rolnych. W związku z tym, znaczna część sieci wiejskich, pomimo ich ciągłej modernizacji, nie może już sprostać wymaganiom współczesnej wsi. Efektem tego są wielokrotnie częstsze i wielokrotnie dłuższe przerwy w dostawie energii elektrycznej dla odbiorców wiejskich, w porównaniu z dostawami energii dla mieszkańców miast.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#GrzegorzFigura">W wielu wsiach, wskutek niemożności zachowania skutecznej ochrony przeciwporażeniowej, nie można podłączać nowych odbiorników energii elektrycznej, a w przypadku kilkudziesięciu tysięcy zagród, nie są zachowane warunki napięciowe. Efektem tej sytuacji, jest niskie zużycie energii w naszym rolnictwie w porównaniu z innymi krajami. Niedostateczny zakres modernizacji sieci powoduje szybkie i dalej postępujące pogorszenie stanu technicznego tych sieci i ograniczenie możliwości rozwoju innych dziedzin infrastruktury technicznej wsi, a także wzrost poziomu zagrożenia porażeniowego i pożarowego. Obecny stan utrudnia procesy rozwojowe wsi, ponieważ uniemożliwia zaspokojenie ciągle wzrastającego zapotrzebowania na energię elektryczną, które spowodowane jest wzrostem mechanizacji procesów produkcyjnych stosowanych w przetwórstwie rolno-spożywczym, rozwojem infrastruktury wiejskiej, a także rosnącymi potrzebami odbiorców wiejskich.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#GrzegorzFigura">Niezbędna wobec tego, jest szybka modernizacja i rozbudowa wiejskich sieci elektroenergetycznych, a jeszcze pilniejsza, jest potrzeba zahamowania postępującej dekapitalizacji. Obecnie stawiamy na wielofunkcyjny rozwój wsi, który wiąże się ze zwiększonym zużyciem energii elektrycznej, będącej najbardziej rozpowszechnioną formą energii, ze względu na łatwość jej wykorzystania i użytkowania w dowolnie wybranym miejscu. Tymczasem wzrasta liczba odmów wydania warunków technicznych przyłączenia odbiorców energii elektrycznej do sieci zasilającej, spowodowana niemożnością dostarczenia energii, w żądanych ilościach i o właściwych parametrach.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#GrzegorzFigura">Szacuje się, że aby poprawić istniejący stan i umożliwić wielofunkcyjny rozwój wsi, wielkość środków niezbędnych na sfinansowanie robót elektryfikacyjnych powinna wynosić około 2 bln zł rocznie. W projekcie ustawy budżetowej na 1995 r. nie przewiduje się, w wydatkach budżetu państwa, dotacji na sfinansowanie nakładów inwestycyjnych przeznaczonych na zadania w zakresie elektryfikacji wsi. Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, w przedstawionym materiale, proponuje rozważenie trzech wariantów pomocy finansowej w zakresie elektryfikacji wsi i rolnictwa. W sytuacji, gdy gotowy jest już projekt budżetu na 1995 r., propozycję resortu rolnictwa należy uznać za spóźnioną. Obawiam się, że stracimy kolejny rok na dyskusję, a efektem tego będzie wyhamowanie procesów rozwojowych polskiej wsi, ponieważ aktualny stan sieci energetycznych będzie barierą w dostarczeniu mocy, jaka mogłaby być pobrana przez użytkowników wiejskich.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#GrzegorzFigura">Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej proponuje przyjęcie pierwszego i drugiego wariantu, z których wynika, że główny ciężar kosztów modernizacji sieci przypadałby na samorządy lokalne. Z doświadczenia wiem, że samorządy lokalne są żywo zainteresowane i bardzo poważnie traktują każdy problem pojawiający się w gminie, ale wiem również, że nie wystarczy im środków na podjęcie niezbędnych działań w zakresie elektryfikacji wsi. W związku z tym uważam, że propozycja resortu rolnictwa jest niewłaściwa, ponieważ nie rozwiązuje problemu.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#GrzegorzFigura">Opowiadam się za przyjęciem wariantu trzeciego, to znaczy dotowaniem zakładów energetycznych zarządzających wiejską siecią energetyczną i odpowiedzialnych za jej rozwój. Moim zdaniem, dotacje mogą być traktowane, jako uzupełnienie kredytów zaciąganych przez zakłady energetyczne. Z projektu ustawy budżetowej wynika jednak, że rząd odrzuca ten wariant, a Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej proponuje przeniesienie odpowiedzialności na samorządy, których nie stać na wykonanie takiego zadania. Wszystko wskazuje więc na to, że problem nadal pozostanie nie rozwiązany, a zmieni się jedynie winny za zły stan sieci elektroenergetycznej. Sądzę, że nie poprawi to sytuacji mieszkańców wsi.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#RomanJagieliński">Rozpoczynamy dyskusję. Czy ktoś z pań lub panów posłów chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#StanisławPawlak">Na wstępie chciałbym zadać kilka pytań. Po przeczytaniu opracowania dostarczonego nam przez resort rolnictwa i wysłuchaniu wypowiedzi pana posła Figury nadal mam wątpliwości, kto ma obowiązek utrzymywania i rozbudowy wiejskiej sieci energetycznej na terenach gmin? Sądzę, że pojawia się tu pewna sprzeczność ustawowa. Ustawa o samorządzie terytorialnym, nakłada ten obowiązek na samorządy terytorialne, a Ministerstwo Finansów bardzo wyraźnie stwierdziło, iż budżet centralny zakłada, że reelektryfikację będą przeprowadzały gminy. Jako burmistrz gminy, nie mogę zgodzić się z tym poglądem. Uważam bowiem, że gmina nie może sama reelektryfikować swego terenu, ponieważ ten proces powinien przebiegać zgodnie z programem, który obejmuje kilka lub przynajmniej dwie sąsiednie gminy. W odpowiedzi na interpelację poselską, którą skierowałem do prezesa Rady Ministrów, minister transportu i gospodarki morskiej przyznając, jak gdyby ten obowiązek gminom stwierdził, że ciąży on na całym państwie, a ostateczną interpretację tej kwestii, musi przedstawić minister przemysłu i handlu.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#StanisławPawlak">Moje wątpliwości budzi również stwierdzenie, zawarte na str. 6 przedstawionego nam materiału, które brzmi: „proponuje się rozważenie następujących wariantów”. Chciałbym zapytać, kto, komu to proponuje? Czy jako posłowie, mamy dzisiaj przyjąć określone warianty, którym nadany zostanie jakiś bieg, czy też jest to materiał rządowy, w którym rząd albo proponuje rozpatrzenie tych propozycji przez Sejm, albo stwierdza, że nie ma w tej sprawie jednoznacznej opinii, ponieważ każdy z wchodzących w jego skład ministrów, ma na ten temat inne zdanie. Jest to, jak sądzę, pewna niewiadoma dotycząca omawianego dzisiaj tematu i żałuję, panie wiceministrze, że uchylił się pan od prezentacji tego materiału, ponieważ sądziłem, że resort rolnictwa zechce nam przedstawić istniejący problem w szerszym ujęciu i poinformuje nas, czy prowadzone są jakieś rozmowy w tej sprawie, jakie szanse realizacji mają poszczególne warianty, który z nich ma największe szanse i co rząd zamierza zrobić, aby zmienić obecną sytuację.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#StanisławPawlak">W większości pochodzimy z terenów wiejskich i doskonale wiemy, jak długie przerwy w dostawie energii elektrycznej następują po każdym nieco silniejszym wietrze i innych nie sprzyjających zjawiskach atmosferycznych lub w wyniku zwiększonego poboru mocy, np. w czasie prac żniwnych. Pan poseł Figura powiedział już, że niektóre linie elektroenergetyczne pochodzą z końca lat pięćdziesiątych i umocowane są na drewnianych słupach. Nie wspomnę już o fatalnym stanie oświetlenia dróg gminnych.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#StanisławPawlak">Obecnie zakłady energetyczne przyjęły bardzo wygodną postawę. Nie wiem, czy państwo o tym wiedzą, ale aby przywrócić oświetlenie uliczne we wsi, gmina musi zlecić to zadanie zakładom energetycznym. Chciałbym zadać pytanie, kto jest właścicielem tej linii? Jeżeli właścicielem linii jest gmina, to urząd gminy, zatrudniając elektryka, może we własnym zakresie i tanim kosztem zapewnić jej właściwą eksploatację. Natomiast, jeżeli właścicielem linii jest zakład energetyczny, to z jakiej racji samorząd ponosić ma koszty związane z naprawą uszkodzeń powstałych w wyniku jej eksploatacji? Jest to więc nie tylko problem oświetlenia dróg krajowych, ale także konserwacji linii, wymiany słupów itd. Jeżeli ciągnik uszkodzi słup elektryczny, to zwykle monopolista, jakim są zakłady energetyczne, dyktuje warunki jego naprawy. Pomijam już problemy małych miasteczek, od których zakłady energetyczne żądają 8–10 mln zł ryczałtu za wymianę, zresztą z wielką łaską, przepalonej żarówki lub kawałka drutu.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#StanisławPawlak">Dlatego oczekuję, że pan wiceminister ustosunkuje się do tych problemów. Poruszamy dzisiaj temat niezmiernie ważny z punktu widzenia interesu mieszkańców terenów wiejskich, ponieważ możliwości zainstalowanych 40 lat temu urządzeń przesyłowych nie zapewniają zaspokojenia istniejącego zapotrzebowania na energię elektryczną.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#StanisławPawlak">Uważam także, że godzina, którą pan przewodniczący Jagieliński, przeznaczył na omówienie tej problematyki, jest czasem zbyt krótkim, aby można było dokonać gruntownej analizy problemu. Nie wystarczy tylko stwierdzenie, że Komisja dyskutowała na ten temat, ponieważ jako posłowie oczekujemy od rządu przedstawienia propozycji konkretnych rozwiązań i uporządkowania tego tematu, tak abyśmy mogli o tym poinformować naszych wyborców.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#RomanJagieliński">Uważam, że pańska wypowiedź była zbyt nerwowa. Kieruje pan bowiem pod adresem prezydium Komisji pretensje, chociaż nie zaaprobowało ono jeszcze zakończenia dyskusji na ten temat. Prezydium Komisji proponuje, aby rząd przedstawił nam konkretne stanowisko w sprawie dekapitalizacji linii energetycznych oraz uporządkowania spraw związanych z prawami własności i odpowiedzialnością zakładów energetycznych oraz samorządów, za konserwację i budowę sieci elektroenergetycznych na wsi. Aby otrzymać takie stanowisko, nasza Komisja powinna wystąpić z dezyderatem, a następnie, po otrzymaniu odpowiedzi, przystąpić do dalszej dyskusji na ten temat.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#StanisławPawlak">Chciałbym zaprotestować przeciwko pańskim stwierdzeniom. Po pierwsze, moja wypowiedź nie miała nerwowego charakteru, a po drugie, posiedzenia naszej Komisji od dłuższego czasu są odfajkowywane. Doskonale słyszałem, jak pan powiedział, że o godz. 121o mamy zakończyć omawianie tego tematu. Nie słyszałem natomiast, żadnej informacji na temat dalszego ciągu tej sprawy. Skąd pan wie, że w wyniku przeprowadzonej dyskusji Komisja sformułuje jakiś dezyderat? Przestańmy nareszcie bawić się w papierki i dezyderaty, tylko, skoro pojawił się już taki problem, gruntownie go przeanalizujmy, wykorzystując w tym celu obecność przedstawicieli rządu. Z odpowiedzi jakie uzyskaliśmy na dotychczasowe dezyderaty Komisji można wywnioskować, że żaden z nich nie przyniósł oczekiwanego efektu. Jeżeli naszą działalność dalej będziemy prowadzili w ten sposób, to moim zdaniem, szkoda na nią czasu, ponieważ nie przynosi ona zamierzonych efektów.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#RomanJagieliński">Odnoszę inne niż pan wrażenie. Skoro jednogłośnie przyjmowaliśmy dotychczas dezyderaty dotyczące różnych kwestii, to nasza praca przyniosła jednak jakieś efekty.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JerzyPilarczyk">Celowo nie zabierałem głosu na początku posiedzenia, ponieważ w naszym opracowaniu przedstawiliśmy członkom Komisji ocenę stanu i potrzeb w zakresie modernizacji wiejskich sieci energetycznych i nie chciałem wykorzystywać na jej ponowne przedstawienie, cennego czasu przeznaczonego na pracę Komisji. Sądzę, panie pośle Pawlak, że w naszym kraju istnieje wiele problemów wymagających rozwiązania i dlatego nie może pan oczekiwać, że w ciągu tygodnia od chwili zgłoszenia do rządu jakiegoś problemu, przedstawi on ostateczny wariant jego rozwiązania. Wydawało mi się, że koncepcje rozwiązania wielu trudnych spraw powinniśmy opracowywać wspólnie z Komisją Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#JerzyPilarczyk">Chciałbym państwu przypomnieć, że pewne rozwiązania, w tym także i na wsi, zostały przesądzone przez inne akty prawne w randze ustawy. Od chwili, kiedy obowiązuje ustawa o samorządach wiejskich, która rozgraniczyła nie tylko kompetencje, ale również stworzyła możliwości rozgraniczenia praw własnościowych, zostały jasno określone pewne zasady. Jak rozumiem, pan poseł nie zgadza się z faktem, że spraw własnościowych gminy, dotyczących urządzeń energetycznych, wynikają określone konsekwencje. Do takich konsekwencji należy m.in. ponoszenie kosztów utrzymania tych urządzeń, a jeżeli są one wyeksploatowane, także konieczność prowadzenia odpowiednich inwestycji. Możemy powiedzieć, że w tej chwili nie ma już mienia, które nie byłoby czyjąś własnością, a w tym także sieci elektroenergetycznych. Jak pan wie, istnieją sieci zakładów energetycznych, sieci samorządów oraz sieci i urządzenia prywatne. Z praw własnościowych wynikają określone obowiązki stanu, który opisaliśmy w naszym opracowaniu i który przedstawił także pan poseł Figura, nastręcza właścicielom, czyli zakładom energetycznym, samorządom oraz rolnikom określone kłopoty.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#JerzyPilarczyk">W opracowaniu podkreśliliśmy konieczność uruchomienia dużych inwestycji. Uważamy, że biorąc pod uwagę stan własnościowy, trzeba opracować konkretne działania. W tym przypadku, nie można jednak opracować jednego programu dla całej Polski. Podobnie, jak to ma miejsce, w programie polityki rolnej, tak samo w zakresie unowocześniania energetyki należy opracować programy modernizacji sieci wiejskich, w których będą uczestniczyć zarówno wojewodowie, samorządy, jak i zakłady energetyczne. Nie jesteśmy dzisiaj w stanie, poza pewną wizją i koncepcją, zaproponować innego sposobu rozwiązania tych problemów. Oczywiście, możemy rozpatrywać także trzeci wariant, ale być może, został on przedstawiony tylko w tym celu, aby stwierdzić, że istnieje taka alternatywa. Jednakże przed jego przyjęciem, musimy mieć świadomość, to znaczy zarówno przedstawiciele rządu, jak i posłowie, którzy niedługo będą przyjmowali projekt ustawy budżetowej, że na jego realizację potrzebne są środki z budżetu państwa.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#JerzyPilarczyk">Biorąc jako podstawę dzień dzisiejszy sądzę, że w procesie rozwiązywania problemów związanych z energetyką muszą uczestniczyć wszystkie trzy elementy, to znaczy administracja państwowa, samorząd oraz szeroko pojęci właściciele, a więc również rolnicy oraz inni właściciele znajdujących się na terenach wiejskich. Nie zamierzaliśmy dzisiaj przedstawiać państwu do zatwierdzenia koncepcji rozwiązania problemów energetycznych, ponieważ wydawało się nam, że jest to problem tak szeroki i tak trudny, że nie będziemy w stanie go rozwiązać podczas jednego posiedzenia, jednej Komisji. Są to bowiem problemy nierozerwalnie związane z budżetem oraz innymi aktami prawnymi i np. przyjęcie propozycji, o których mówił pan poseł Pawlak, wymagałoby zmiany ustawy o samorządzie.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#JerzyPilarczyk">Z informacji, jakie napływają do resortu rolnictwa oraz moich własnych doświadczeń, wynika że właściciel, jakim jest samorząd lub gospodarstwo indywidualne, może porozumieć się z zakładem energetycznym, który stawiając warunek nieodpłatnego przejęcia na własność linii i urządzeń energetycznych, podejmuje się jednocześnie, jako ich właściciel, utrzymania ich ciągłej sprawności. Zdarzają się jednak także i takie przypadki, że zakłady energetyczne działając z pozycji monopolisty, wymuszają na właścicielach, jakimi są przedsiębiorstwa i samorządy, podpisanie umowy o usługową konserwację urządzeń oraz usługowe utrzymanie sprawności urządzeń i energetycznych linii przesyłowych. Jest to jednak zupełnie odrębny problem. Aby jednak taka sytuacja zaistniała, właściciel musi podpisać z zakładem energetycznym umowę, w której ustalone są określone warunki i ceny wykonania konkretnych usług. Pamiętajmy jednak, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby gmina nie podpisała takiej umowy i zorganizowała własną grupę fachowców zajmujących się konserwacją linii i urządzeń, co na pewno spowoduje istotną obniżkę kosztów.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#JerzyPilarczyk">Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej zdaje sobie sprawę, że są to problemy trudne i odpowiadając za ich rozwiązanie, ponieważ dotyczą ona także wsi i rolnictwa, uważa, że nie leżą one tylko i wyłącznie w kompetencjach resortu rolnictwa i nie można ich, ze względu na ich złożoność i wzajemne powiązania, rozwiązać jednym pociągnięciem pióra. Są one bowiem integralnie związane z funkcjonowaniem całej gospodarki, jej ekonomiką, a także wzajemnym oddziaływaniem tych wszystkich resortów, które mają wpływ na funkcjonowanie wsi i rolnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#RomanJagieliński">Czy ktoś z zaproszonych gości chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WiesławPawliotti">Na wstępie chciałbym powiedzieć, że wszystko, co powiedział przed chwilą pan wiceminister Pilarczyk, jest zgodne z prawdą. Zasadniczą kwestią, która nie znajduje zrozumienia, albo nie chce go znaleźć na polskiej wsi, jest kwestia własności i wynikających z niej obowiązków oraz kwestia sposobu zawierania umów na świadczone usługi lub dostawy.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#WiesławPawliotti">Chciałbym pokrótce wyjaśnić państwu, na czym to polega. W cenniku opłat za energię elektryczną przewidziano dwie formy usług. Pierwsza z nich, to oświetlanie dróg, urządzeń, placów itp., natomiast druga to dostawa energii elektrycznej. Są to dwie zupełnie odmienne umowy, ponieważ umowa na dostarczanie energii, jest umową obejmującą dostarczanie energii do urządzeń właściciela, czyli inaczej mówiąc, dostarczanie energii do oświetlania. Natomiast drugi rodzaj umowy dotyczy usługi oświetlania, przy użyciu własnego majątku, to znaczy majątku zakładu energetycznego. Być może, ze względu na niedostatek środków, nie chcę tego przesądzać, ponieważ nie jestem biegłym w tej sprawie, występuje bardzo duży nacisk ze strony samorządów i gmin na taki sposób uregulowania sprawy, jaki był możliwy przed wprowadzeniem w życie ustawy o samorządzie i wynikającymi z niej nowymi obowiązkami samorządu, które polegają na dostarczeniu energii elektrycznej i ciepła.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#WiesławPawliotti">Obecnie mamy do czynienia z pewną dwuistością, która polega na tym, że z jednej strony w eksploatacji znajduje się majątek, który nie jest własnością gminy, a z drugiej strony, pojawił się obowiązek budowania infrastruktury gmin przez ich samorząd. Na tym tle występują zasadnicze nieporozumienia dotyczące tej kwestii.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#WiesławPawliotti">Kolejnym problemem jest brak dostatecznych środków w samej energetyce, który także wpływa na widoczny brak poprawy obecnej sytuacji. Kontrole Okręgowych Inspektoratów Gospodarki Energetycznej oraz rozeznanie prowadzone przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, potwierdzają niedostateczny rozwój sieci elektroenergetycznej na wsi oraz zjawiska, o których wspomina materiał przygotowany przez Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Trzeba jednak przyznać, że w ślad za świadomością stanu rzeczy, nie podążają potrzebne środki. Sejm już wielokrotnie zwracał uwagę na problem reelektryfikacji, ponieważ skala tego problemu jest tak duża, że nie możemy mówić jedynie o modernizacji sieci. W ramach Ministerstwa Przemysłu i Handlu i przy użyciu środków, którymi dysponujemy w wyniku redystrybucji przychodów sektora elektroenergetycznego, przeznaczamy na te cele bardzo poważne kwoty. W tym roku np. przeznaczymy na ten cel kwotę około 450 mld zł, ale przy ograniczonych cenach energii i nie przeszacowanym majątku energetyki, które niedoszacowanie ocenia się w skali od 7 do 10 razy, nie mamy środków niezbędnych do odtworzenia tego majątku. Sądzę, że z rozwiązaniem tego problemu nie poradzi sobie ani energetyka, ani samorząd. Nasze badania jasno wykazują, że zewnętrzne środki, które pochodzą z kasy samorządów, stanowią zaledwie 5% nakładów ponoszonych przez energetykę na modernizację lub nowe inwestycje w wiejskiej sieci elektroenergetycznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#AndrzejAumiller">Uważam, że materiał przygotowany przez Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej dobrze oddaje obraz aktualnej sytuacji w tej dziedzinie, na polskiej wsi. Można powiedzieć, że sytuacja jest bardzo poważna, co zresztą znalazło swój wyraz w końcowych wnioskach autorów opracowania. Sądziłem, że sam fakt umieszczenia tego tematu w porządku dziennym obrad naszej Komisji wystarczy do tego, aby rząd rozpoczął intensywne prace nad przygotowaniem odpowiednich programów, ponieważ sposobu rozwiązania problemów tej skali, nie opracuje się na pewno, podczas jednego posiedzenia Komisji. Muszę przyznać, że w przesłanym nam materiale, resort rolnictwa przedstawił konkretne wnioski i różne warianty rozwiązania kłopotów energetyki. Sądziłem więc, że po wysłuchaniu opinii ekspertów, zastanowimy się wspólnie nad poszczególnymi wariantami i ich przydatnością w aktualnie istniejącej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#AndrzejAumiller">Chcę przypomnieć, że utworzyliśmy samorząd terytorialny, czyli gospodarza terenu, który najlepiej będzie wiedział co należy rozwijać i w jaki sposób. Będzie również decydował o tym, jaka będzie infrastruktura tego terenu, czy powstanie w tym rejonie przemysł rolno-spożywczy, czy też będzie dominowała hodowla bydła, dla podtrzymania której trzeba zapewnić tylko tyle energii, aby możliwe było uruchomienie dojarek i chłodni. Po rozpatrzeniu zaproponowanych przez resort wariantów, opowiadam się za przyjęciem wariantu pierwszego. Uważam bowiem, że dotowanie centralnych instytucji jest nieefektywne z tego względu, że przekazywane im środki zawsze są zbyt małe i zawsze zostaną źle wykorzystane. Gmina, która na ten sam cel otrzyma pieniądze z budżetu państwa, wykorzysta je bardziej efektywnie, ponieważ jej mieszkańcy będą budowali sieć elektroenergetyczną dla siebie i dlatego wybudują ją najlepiej i najtaniej, kierując się perspektywicznym spojrzeniem w przyszłość.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#AndrzejAumiller">Na końcu opracowania autorzy napisali, że zaniechanie pomocy finansowej państwa na rzecz wspomnianej modernizacji i rozwoju wiejskich sieci energetycznych, spowoduje wystąpienie znacznych strat. Jak wynika z tego stwierdzenia, rząd docenia wagę problemu, a zadaniem posłów powinno być zdobycie i przekonsultowanie wszelkich informacji na ten temat w rozmowach z ekspertami i pracownikami zakładów energetycznych w terenie oraz ponowne przedyskutowanie tego tematu na jednym z najbliższych posiedzeń Komisji. Natomiast Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, wspólnie z pozostałymi resortami, powinno opracować program i wytyczyć bliższe oraz dalsze cele, które należy osiągnąć. Wydaje mi się, że taki właśnie cel powinien przyświecać dzisiejszym obradom naszej Komisji i nie ma znaczenia, panie pośle Pawlak, czy na dyskusję o potrzebie modernizacji i rozbudowy wiejskich sieci energetycznych poświęcimy dzisiaj dwie, czy 10 godzin, ponieważ i tak nie zdołamy stworzyć tego, co byśmy chcieli i czego się spodziewamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#GrzegorzFigura">Chciałbym nawiązać do wypowiedzi mojego przedmówcy i stwierdzić, że w ten sposób można mówić przez wiele lat. Pan poseł Pawlak powołał się w swoim wystąpieniu na interpelację jaką wystosował w maju br., natomiast mnie udało się znaleźć interpelację dotyczącą tego samego problemu wystosowaną ponad rok temu, na którą otrzymano nieomal taką samą odpowiedź, wspominając o roli samorządów. Tymczasem nadal nie uregulowana pozostaje kwestia, kto ma inwestować, Ministerstwo Przemysłu i Handlu wspomina o kwocie 40–50 mld zł, która oczywiście jest kwotą nie wystarczającą, Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej nie wspomina o żadnej kwocie, samorządy nie mają pieniędzy i w związku z tym można ogólnie stwierdzić, że problem ten nadal pozostaje nie rozwiązany. Opuszczając dzisiejsze spotkanie możemy być prawie pewni, że w przyszłym roku nie zajdą prawie żadne zmiany. W przekazanych nam materiałach, bardzo często pojawia się sprawa amortyzacji i niedoszacowania środków. Gdyby doprowadzić do ich przeszacowania, które dziesięciokrotnie podwyższyłoby ich wartość, oznaczałoby to uzyskanie bardzo poważnych, dodatkowych środków finansowych na amortyzację sieci i urządzeń.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#GrzegorzFigura">W przypadku spraw, które dotyczą wzajemnych relacji pomiędzy samorządem, a zakładem energetycznym, proszę pamiętać, że samorząd nie będzie prowadził wspólnych inwestycji z zakładami energetycznymi, ponieważ są one dla niego partnerem monopolistą. Dlatego też, nie będzie mógł cztery razy oglądać jednej złotówki zanim ją wyda, ponieważ nie ma czterech firm, które mogłyby przystąpić do przetargu, a z kolei każda gmina, nie będzie tworzyła własnej, specjalistycznej firmy do obsługi i konserwacji urządzeń energoelektrycznych. Być może byłoby to możliwe np. w granicach powiatu.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#GrzegorzFigura">W wyniku przeprowadzonej reformy struktury zarządzania energetyką w Polsce, wprowadzono spółki akcyjne. Być może, gdyby umożliwiono gminom nabycie akcji tych zakładów przyczyniłoby się to do tego, aby samorządy poczuły się współwłaścicielami istniejącej struktury i zainwestowały swoje pieniądze w modernizację i rozbudowę sieci energetycznej. Z przebiegu dzisiejszej dyskusji wynika jednak, że po zakończeniu tego posiedzenia problemy energetyki nadal pozostaną nie rozwiązane, a hasłowe propozycje, zamieszczone w materiale Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, nadal pozostaną tylko hasłami.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#StanisławPawlak">W pełni popieram stanowisko mojego przedmówcy, ponieważ wystarczy na ostatniej stronie przedstawionego nam materiału popatrzeć na puste miejsca, w które nie wpisano kwot, a które dotyczą nakładów finansowych na modernizację i rozbudowę wiejskich sieci elektrycznych w latach 1991–1993. Można zauważyć, że na przestrzeni tych dwóch lat, około 30% województw odstąpiło od jakichkolwiek nakładów na ten cel. Sądzę, że już w 1991–1992 r. można było te informacje potraktować jako sygnał świadczący o występowaniu niekorzystnych tendencji.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#StanisławPawlak">Polemizując z panem wiceministrem Pilarczykiem, chciałbym zapytać, kto jest właścicielem sieci elektroenergetycznej? Proponuję przy tym, abyśmy skoncentrowali się na sieci pracującej w gminach, ponieważ moi przedmówcy używali w swoich wystąpieniach takich określeń, jak sieć zakładowa, sieć gmina itp. Nie mogę zgodzić się z poglądem, że gmina może sobie pozostawić majątek. Jeżeli uzbroimy teren pod budownictwo i zbudujemy linie energetyczne zasilające i oświetlające teren, to aby zakład energetyczny podłączył tę instalację do źródła prądu, trzeba podpisać tzw. PT, czyli akt przekazania środka trwałego na rzecz zakładu energetycznego. Tym samym, to co wcześniej zbudowaliśmy, nie należy już do gminy.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#StanisławPawlak">Proszę, abyśmy jasno rozstrzygnęli następujące kwestie. W przypadku oświetlenia, kto jest właścicielem lampy wiszącej na słupie, jeżeli wszystko zostało przekazane zakładowi energetycznemu? Skoro wszystko zostało przekazane zakładowi energetycznemu, to dlaczego mamy płacić za wymianę nie naszej już żarówki, zasilanej prądem, za który płaci gmina. Jeżeli przepalą się wszystkie żarówki i przewrócą wszystkie linie, a w związku z tym, nikt nie będzie pobierał prądu, to upadną także zakłady energetyczne. Jest to przykład celowo przejaskrawiony, ale przecież teoretycznie może się tak wydarzyć.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#StanisławPawlak">Ponieważ zakłady energetyczne otrzymały określony majątek, to powinny o niego dbać. To państwo, a nie samorząd, powinno dbać o to, aby wszystkie urządzenia i linie były sprawne i funkcjonowały bez zakłóceń. Wiemy jaka jest sytuacja, ale jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że coraz więcej zadań jest przekazywanych na barki gmin. Na każdym kolejnym posiedzeniu Sejmu, podejmujemy ustawę, która przekazuje gminom nowe, kolejne obowiązki.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#StanisławPawlak">Drugi wariant, przygotowany przez resort rolnictwa, zakłada, że gmina powinna zaciągnąć na ten cel kredyt, ale przecież gminy zaciągnęły już kredyty na inne cele, w tym także na rozwój infrastruktury. Podczas dyskusji użyto określenia „majątek zakładów energetycznych” i jest to autentycznie majątek zakładów energetycznych, skoro jednak przedstawiciel Ministerstwa Przemysłu i Handlu usiłuje polemizować z moim poglądem w tej sprawie, to chciałbym mu zadać pytanie, na jakiej podstawie stał się on majątkiem zakładów energetycznych, skoro po wybudowaniu jakiejkolwiek linii lub transformatora, wszystko musiało być im przekazane, bo tak stanowiły obowiązujące do tej pory przepisy. Ustawa o samorządzie terytorialnym nakłada na gminy obowiązek uzbrojenia terenów pod budownictwo i żaden samorząd nie uchyla się od tego obowiązku. Jeżeli wydzielamy 100 działek budowlanych, to musimy ludziom, którzy tam zamieszkają, zapewnić zaopatrzenie w prąd. Skoro jednak został on już podłączony, to na jakiej podstawie musimy ten majątek przekazać zakładom energetycznym, które następnie domagają się od nas pieniędzy za jego konserwację. To nie są majątki gminne i dlatego odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z jakimś nieporozumieniem, które powinniśmy do końca wyjaśnić.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#StanisławPawlak">Jeżeli już rozmawiamy o wariantach, to chciałbym powiedzieć, iż wydaje mi się, że wariant pierwszy jest propozycją bardziej rozsądną, ponieważ gminy nie uchylają się od swoich obowiązków. Nie można jednak jednocześnie pozostawić w tej tabeli pustych miejsc, które świadczą o tym, że przez dwa lub trzy lata nie wykonuje się żadnych prac z zakresu modernizacji i rozbudowy sieci elektroenergetycznej. Otrzymując dotacje gminy muszą prowadzić prace modernizacyjne, ponieważ zmusza je do tego poczucie odpowiedzialności zarówno za wspólny majątek, jak i potrzeby mieszkańców. Nie można jednak nadal utrzymywać takiej sytuacji, że interwencje podejmowane w tej sprawie przez posłów, nie przynoszą konkretnych rozwiązań. Dlatego sądzę, że podczas dzisiejszego spotkania, przedstawiciele rządu powinni przedłożyć nam do akceptacji projekty konkretnych rozwiązań, nie wspominając jednak o tym, że zgodnie z ustawą o samorządzie, obowiązki związane z elektryfikacją należą do zadań własnych gminy, a dzisiejsze spotkanie służy jedynie upewnieniu się, że gminy o tym wiedzą i od tej pory zaczną je realizować, ze względu na to, że projekt ustawy budżetowej został już przygotowany i nic się nie da zmienić.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WandaDąbrowiecka">Chciałabym wyrazić swoje poparcie dla wypowiedzi pana dyrektora, który na co dzień zajmuje się tymi zagadnieniami i jednocześnie dodać do niej kilka zdań uzupełniających. Jak państwu wiadomo, samorządy gminne najlepiej wiedzą, jak duże zasoby energii będą im potrzebne do realizacji potrzeb związanych z rozbudową infrastruktury wsi i jej restrukturyzacji. Wydaje mi się, że skala zagadnień, o których mówimy, jest tak ogromna, i obejmuje swoim zasięgiem tak wiele problemów, że odpowiedzialność za dalszy rozwój sieci energetycznych nie może ponosić wyłącznie Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Musimy pamiętać, że w tej chwili, to gminy decydują o tym, co chcą robić na swoich terenach, dysponując określonym majątkiem i pewnymi koncepcjami własnego rozwoju. Jest to zresztą zgodne z artykułowanym przez gminy, pragnieniem uzyskania pełnej swobody wyboru celu i sposobu jego realizacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#StanisławPawlak">Chciałbym przypomnieć, że według obowiązujących przepisów prawnych, to nie gmina wydaje warunki energetyczne, ale zakład energetyczny, na wniosek odbiorcy energii. Burmistrz chcąc określić warunki energetyczne, musiałby najpierw rozporządzać sieciami elektroenergetycznymi, którymi nie dysponuje. W związku z tym, że ich dysponentem jest zakład energetyczny, to on w oparciu o wcześniejsze dokumenty decyduje, komu i ile energii należy przeznaczyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#RyszardStanibuła">Bardzo często na spotkaniach poselskich spotykam się z pytaniem, czy rolnik, który wzywa ekipę naprawczą w celu usunięcia uszkodzenia, jakie nastąpiło w sieci znajdującej się na jego terenie, ale przed odbiornikiem i licznikiem energii, jest zobowiązany do pokrycia kosztów naprawy. Jakie przepisy określają w takim przypadku, kto i za co powinien płacić?</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#RyszardStanibuła">Wydaje mi się, że rolnik powinien opłacać jedynie koszty naprawy instalacji lub urządzeń znajdujących się poza licznikiem energii, gdy tymczasem bardzo często zdarzają się przypadki obciążania go kosztami naprawy linii znajdujących się przed licznikiem.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#RyszardStanibuła">Chciałbym także uzyskać informację, jakie elementy składają się na koszt 1 kWh energii i w jaki sposób wpływa to na eksploatację całej sieci.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#RyszardStanibuła">Całkowicie zgadzam się z wypowiedzią posła Aumillera. Uważam, że nie powinniśmy obciążać samorządów zbyt dużą liczbą zadań, ponieważ mają one dostatecznie dużo obowiązków. Wydaje mi się, że najbardziej odpowiednie do zastosowania w praktyce są rozwiązania zaproponowane przez rząd w pierwszym wariancie.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WiesławPawliotti">Trzeba powiedzieć, że przepisy określające własność i dostarczanie energii, zostały określone jasno i wyraźnie. Jeżeli ktoś ma jeszcze wątpliwości w tej sprawie, może zapoznać się z uchwałą Trybunału Konstytucyjnego, która określa jednoznacznie zarówno zobowiązania, jak i należności.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#WiesławPawliotti">Chcę jeszcze raz powtórzyć, że o wszystkim decyduje własność urządzeń. Jeżeli sieć należy do zakładu pracy, który jej nie konserwuje, to pretensje wynikające z tego faktu należy kierować do zakładu pracy. Natomiast, jeżeli sieć jest własnością gminy, to pretensje należy kierować do władz gminy.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#WiesławPawliotti">Nowe inwestycje znajdują się w gestii samorządu, ale jednocześnie leżą one w interesie zakładów energetycznych, ponieważ decydują o wzroście sprzedaży energii. Jest to jednak suwerenna decyzja zakładu, który decyduje o tym, czy chce, czy nie chce zwiększyć swoją sprzedaż. Natomiast obowiązek budowy nowych linii należy ustawowo do samorządu. Zależności te wywołują kontrowersje wynikające albo z niezrozumienia istoty problemu i braku jednoznacznego wyjaśnienia tej kwestii, albo z chęci zmiany obecnej sytuacji. Nie mam innego komentarza do poruszonych przez posłów problemów.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#RomanJagieliński">Proszę, aby pan wiceminister Pilarczyk odpowiedział na pytania posłów i ustosunkował się do poruszonych przez nich problemów.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JerzyPilarczyk">Jako najważniejszy organ ustawodawczy, jesteście państwo władni zmienić istniejący porządek prawny również w zakresie praw własności. Nie sądzę jednak, aby ta dyskusja zmierzała do jego zmiany, chyba że taki wniosek lub wnioski zostaną przez państwa złożone.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#JerzyPilarczyk">Nie jestem w stanie powiedzieć, co się składa na cenę 1 kWh energii i myślę, że na to pytanie udzieli państwu odpowiedzi przedstawiciel Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#JerzyPilarczyk">Odpowiadając na pytanie, kto powinien ponosić koszty eksploatacyjne oświetlenia wsi, chciałem powiedzieć, że oczywiście wieś, a wieś, to znaczy samorząd. Natomiast, jeżeli na terenie tej samej wsi ulegnie zniszczeniu urządzenie energetyczne, czyli np. linia przesyłowa lub słup wysokiego napięcia, który jest własnością zakładu energetycznego, to powinien on dokonać jego naprawy na swój koszt. W przypadku, gdy właścicielem tej linii jest samorząd, który podpisał z zakładem energetycznym umowę dotyczącą usuwania awarii, to zakład energetyczny fakturę za wykonaną naprawę wystawi samorządowi. W zależności od tego, jak te przypadki zostały uregulowane dokumentami wewnętrznymi pomiędzy właścicielem, a dostarczycielem energii elektrycznej lub zakładem wykonującym usługę naprawczą, tak są regulowane pod względem finansowym. Podstawą problemu leżącego u źródeł naszej dyskusji, w moim przekonaniu, jest stan urządzeń energetycznych obsługujących wieś, z którego, jak gdyby wynika pytanie, kto powinien inwestować w rozwój linii elektroenergetycznych, aby doprowadzić w konsekwencji do zmiany istniejącego stanu.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#JerzyPilarczyk">Dzisiaj nie istnieje już mienie państwowe, o które powinien martwić się bliżej nieokreślony podmiot, ale mienie zakładu energetycznego, samorządu i indywidualnych właścicieli, czyli rolników i innych zakładów działających na wsi. Dlatego w procesie inwestycyjnym, polegającym na budowie nowych linii i konserwacji już istniejących urządzeń, muszą brać udział przede wszystkim właściciele, a więc albo zakład energetyczny, albo samorząd.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#JerzyPilarczyk">W tabeli na ostatniej stronie opracowania, umieszczono nakłady ogółem, na które składają się przede wszystkim nakłady zakładów energetycznych i nakłady gmin. Z danych umieszczonych w rubryce dotyczących nakładów gmin wynika, że istnieją gminy, które prowadzą inwestycje energetyczne, ale istnieją także gminy, które ich nie prowadzą. Nie chcę w tej chwili wnikać w to, jakie są przyczyny braku inwestycji w niektórych gminach, ani w sytuację wynikającą systemu subwencjonowania gmin. Leży to bowiem, moim zdaniem, w kompetencji samorządów i Ministerstwa Finansów.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#JerzyPilarczyk">Zdaję sobie sprawę, że istnieje wiele zastrzeżeń dotyczących systemu subwencjonowania gmin i zarzutów, że subwencje nie uwzględniają różnego stanu, nie tylko energetyki gminnej, ale również oświaty, służby zdrowia itp. Dlatego może temu problemowi towarzyszyć poczucie pewnej niesprawiedliwości, wynikające z przekonania, że mimo iż przez poprzednie 20 lat nie przeprowadzano w gminach żadnych poważniejszych inwestycji, obecnie wszystkie obowiązki zrzuca się na barki samorządu, który mimo posiadania bardzo skromnych środków, szczególnie w gminach wiejskich nie posiadających środków własnych i gospodarujących środkami pochodzącymi z subwencji, musi dbać o załatwienie wszystkich spraw związanych z funkcjonowaniem gminy, w tym również o budowę i konserwację urządzeń elektroenergetycznych.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#JerzyPilarczyk">Oczywiście, sytuację tę można zmienić poprzez przedstawienie konkretnych propozycji, i dotyczy to nie tylko energetyki, w jaki sposób zmienić subwencjonowanie gmin, aby uwzględniało ono stan techniczny oświaty, służby zdrowia itp. Prawdopodobnie wymyślenie takiego systemu będzie bardzo trudne, podobnie jak systemu subwencjonowania gmin, który by uwzględniał stan urządzeń energetycznych w poszczególnych gminach.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#JerzyPilarczyk">Pragnę zwrócić państwa uwagę, że z danych zamieszczonych we wspomnianej już tabeli wynika, iż są województwa, w których samorząd przeznacza środki znajdujące się w posiadaniu gminy, na zmianę stanu wiejskich sieci energetycznych. W niektórych województwach przeznaczano na ten cel środki przez dwa lata, w niektórych w każdym roku, ale są także takie województwa, w których gminy nie przeznaczyły na ten cel żadnych środków od czterech lat. Chciałbym wobec tego zapytać, kto powinien wyciągnąć wnioski z tych faktów? Czy tylko i wyłącznie rząd, który nie jest właścicielem, ponieważ przestał w nim być, majątku materialnego od 1990 r.?</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#JerzyPilarczyk">Być może, rozwiązanie tego problemu leży w gestii Sejmu lub w gestii rządu, który mógłby przedstawić projekt nowelizacji ustawy o samorządzie terytorialnym. Jednak w obecnie istniejącej sytuacji, rząd nie widzi takiej potrzeby, chyba że Sejm z własnej inicjatywy zgłosi wniosek dotyczący takiej zmiany ustawy o finansowaniu gmin, która uwzględniałaby sytuację w energetyce.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#JerzyPilarczyk">Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że przedstawiony państwu materiał dotyczy oceny stanu i potrzeb w zakresie modernizacji i rozbudowy wiejskich sieci elektroenergetycznych, natomiast nie zawiera on, a tym bardziej nie stanowi pewnej koncepcji, która pozwoliłaby na rozwiązanie tych problemów już po dzisiejszym posiedzeniu Komisji. Problemów, które należy rozwiązać, i to nie tylko dotyczących wsi, jest kilkanaście lub kilkadziesiąt. Uważam, że w obecnej sytuacji najprostszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie propozycji zawartych w wariancie pierwszym lub drugim. Wariant trzeci jest bowiem jednoznacznie związany z zaangażowaniem środków budżetowych, których dystrybucja znajduje się w rękach parlamentu. Jeżeli uznamy, że problem stanu urządzeń elektroenergetycznych na wsi jest problemem najważniejszym spośród wszystkich problemów, z jakimi boryka się nasza gospodarka, to w piątek, rozpoczynając prace nad projektem ustawy budżetowej, możemy ten temat poruszać zarówno podczas posiedzeń tej Komisji, w innych Komisjach, jak i na plenarnym posiedzeniu Sejmu.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#RomanJagieliński">Podobno na wszystkie bolączki najlepsze są fundacje. Proszę zatem przedstawicieli fundacji o przedstawienie swoje stanowiska w tej sprawie. Pan nie jest z fundacji?</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#BogusławKowalewski">Sprawami sektora energetycznego, a zwłaszcza problemami modernizacji i rozbudowy wiejskich sieci elektroenergetycznych zajmuję się od 20 lat i dlatego specjalnie przyszedłem na dzisiejsze posiedzenie Komisji. Pragnę zwrócić państwa uwagę na tę część tabeli, która dotyczy finansowania modernizacji i rozbudowy sieci przez zakłady energetyczne. Wydaje mi się, że w miejscach, w których umieszczono kropki, zamieszczono po prostu nieprawdziwe informacje. Niemożliwe jest bowiem, aby w jednym województwie, np. katowickim, w jednym roku zainwestowano w rozbudowę i modernizację sieci wiejskiej około 90 mld zł, w drugim nic, a w trzecim 83 mld zł. Wydaje mi się, że przygotowując to opracowanie pominięto pewne dane. Znam doskonale sytuację istniejącą na terenie zakładu energetycznego w Kaliszu, który swoją działalnością obejmuje dwa województwa - kaliskie i konińskie. W przedstawionym nam materiale, w jednym z kolejnych lat, nie wykazano środków zakładu energetycznego działającego w woj. konińskim. Śmiem twierdzić, że są to dane nieprawdziwe, ponieważ udział odbiorców wiejskich w ogólnej liczbie odbiorców zakładu energetycznego jest bardzo poważny i dlatego niemożliwa jest taka sytuacja, której zakład może nie inwestować w rozwój tej sieci.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#BogusławKowalewski">Aby stwierdzić, czy wielkość środków uwidocznionych w tabeli, w stosunku do całego obszaru naszego kraju, jest mała, czy duża, trzeba byłoby ją odnieść do wielkości wszystkich środków, jakimi dysponują zakłady energetyczne. W zeszłym roku wielkość wszystkich środków inwestycyjnych, które zakłady energetyczne mogły przeznaczyć na modernizację i rozbudowę sieci, wynosiła około 4,5 bln zł. W tabeli podano, że w przypadku sieci wiejskiej było to 1,78 bln zł, a więc można stwierdzić, że w skali kraju były to środki wcale nie małe. Problem polega jednak na tym, że po pierwsze - zakłady energetyczne muszą inwestować i inwestują, ponieważ jest to ich podstawowa działalność gospodarcza. Pytanie może dotyczyć tylko kwestii, czy więcej pieniędzy przeznaczają na rozbudowę i modernizację sieci wiejskich, czy sieci zasilających sieci wiejskie. Sądzę jednak, że nie możemy mówić w tym przypadku o zbyt dużych przemieszczeniach. Po przekształceniu zakładów energetycznych w jednoosobowe spółki skarbu państwa, stworzone zostały większe możliwości wiązania się samorządów z władzami tych spółek poprzez rady nadzorcze lub w niedługim okresie czasu, przez związki kapitałowe, w celu współuczestniczenia w działalności gospodarczej energetyki. Sądzę, że warto byłoby się zastanowić nad tym, czy właśnie w tym kierunku nie powinny zmierzać nowe inicjatywy, ponieważ naszym podstawowym zadaniem jest lepsze wykorzystanie istniejących środków.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#BogusławKowalewski">Pan dyrektor wspomniał co prawda, o zamiarach dotyczących przeszacowania majątku energetyki, ale przed energetyką stoi także zadanie przejścia na tzw. hurtowy rynek energii. Po dwóch latach, gdy nastąpi uwolnienie urzędowych cen energii, zakłady energetyczne uzyskają większą swobodę w tworzeniu środków przeznaczonych na cele inwestycyjne, które zostaną skierowane na modernizację i rozbudowę sieci energetycznej.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#BogusławKowalewski">Sądzę, że sprawa oświetlenia ulicznego mogłaby być uregulowana w nowym prawie energetycznym. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów przyjął w ubiegłym tygodniu, do dalszego opracowania, projekt prawa energetycznego, w którym znajduje się specjalny paragraf dotyczący uregulowania kwestii oświetlenia ulicznego. Dwaj wojewodowie, którzy są członkami Komitetu, dopilnowali, aby sprawa ta znalazła swoje uregulowanie prawne. Ustawę tę, gdy trafi już do parlamentu będzie można wzbogacić, podobnie jak przygotowywane do niej akty wykonawcze. Inaczej mówiąc, wiele spraw dotyczących tej kwestii będzie można uregulować prawnie już w najbliższych miesiącach.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#GrzegorzFigura">Chciałbym ustosunkować się do wypowiedzi pana wiceministra Pilarczyka oraz dodać kilka własnych uwag na temat problemów poruszanych podczas dzisiejszej dyskusji. Pan wiceminister Pilarczyk zadając pytanie, kto powinien płacić za usługi eksploatacyjne - wskazał na samorządy. Pytając, kto ma inwestować w budowę nowych sieci, także wskazał na samorządy i zakłady energetyczne. W związku z tym chciałbym zadać pytanie. Kto pobiera opłaty za sprzedaż energii elektrycznej z tych właśnie urządzeń?</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#GrzegorzFigura">Wspomniał pan także, że samorządy jednak inwestują, ale chciałbym przypomnieć, że jest to kwota wynosząca zaledwie od 3–5% w skali całego kraju. Są to więc zbyt małe kwoty, aby mogły mieć wpływ na rozwiązanie tych problemów, a jak sądzę, skala tego udziału nie ulegnie zwiększeniu. Uważam także, że pomimo tego o czym pan mówił, powinniśmy wniknąć w przyczyny braku inwestycji samorządowych, ponieważ być może właśnie w tym fakcie tkwi rozwiązanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#StanisławPawlak">Po wysłuchaniu kilku wypowiedzi nurtuje mnie następujące pytanie. Czy zakład energetyczny Toruń postąpił właściwie, żądając z góry od wszystkich samorządów w terenie podpisania druków przygotowanych przez siebie umów na opłatę za konserwację urządzeń elektrycznych będących majątkiem zakładu energetycznego. Jeżeli tak, to po powrocie do mojej gminy zerwę tę umowę i będę zmuszony wyegzekwować opłaty za konserwację.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#StanisławPawlak">Patrzymy na białe punkty w tabeli, o których pan doradca Kowalewski powiedział, że przedstawiają niewiarygodne dane dotyczące nakładów ponoszonych przez stronę rządową. Te białe plamy dotyczą jednak także gmin. Jako burmistrz gminy mogę powiedzieć, że również mam pewne wątpliwości co do ich rzetelności, ponieważ ich liczba jest stosunkowo duża. W miejscach, gdzie znajdujemy konkretne dane, w większości są to nakłady gmin ponoszone na budowę nowych linii energetycznych w osiedlach mieszkaniowych, a nie na konserwację i wymianę urządzeń mających trzydzieści i więcej lat. W tabeli zostały więc uwidocznione kwoty, które gminy przez ostatnie 3–4 lata zainwestowały w uzbrojenie terenu, czyli tak zwaną infrastrukturę. Chciałbym zapytać przedstawiciela Ministerstwa Przemysłu i Handlu, czy ta infrastruktura, czyli transformatory i linie, w myśl obowiązujących dzisiaj przepisów, musi być przekazana zakładom energetycznym, czy nie? Bardzo proszę o jednoznaczną odpowiedź.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#RomanJagieliński">Czy pan wiceminister Pilarczyk chce odpowiedzieć na pytanie pana posła, czy też odpowie na to pytanie pan dyrektor z Ministerstwa Przemysłu i Handlu? O ile wiem, nie musi, i dlatego dziwię się, że takie pytanie zadaje burmistrz.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WiesławPawliotti">Panie pośle, oczywiście, że nie musi być przekazana. Decyduje o tym Kodeks cywilny, który podobnie jak uchwała Trybunału Konstytucyjnego daje jednoznaczną wykładnię, że podmiot, który jest inwestorem posiada prawo własności. Może zacznę od wyjaśnienia pojęcia „przyłączenia”, ponieważ kwestia ta stanowi podstawę dalszych działań.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#WiesławPawliotti">Energetyka zgodnie z prawem wydaje techniczne warunki przyłączenia urządzeń. Ma to na celu spełnienie wymogów pracy systemu i jego bezpieczeństwa. Na tym kończy się pierwszy etap. Po wybudowaniu linii, stacji transformatorowej lub zakładu, który wymaga przyłączenia do sieci, energetyka dokonuje jego odbioru, czyli sprawdzenia zgodności stanu faktycznego z wydanymi warunkami technicznymi. Na tym etapie kończą się wzajemne relacje pomiędzy zakładem energetycznym, a właścicielem.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#WiesławPawliotti">Rodzi się pytanie, czy właściciel chce lub jest w stanie eksploatować i konserwować urządzenia, które wybudował. Na tym etapie nabiera znaczenia zastosowanie Kodeksu cywilnego, czyli umowy. Reasumując trzeba stwierdzić, że właściciel nie musi przekazać zakładowi energetycznemu wybudowanych urządzeń, ale często znajduje się w takiej sytuacji, że korzystniejsze jest dla niego przekazanie tych urządzeń i w tym celu wypełnia wtedy dowód PT. Podobnie wyglądają rozwiązania stosowane w przypadku sieci gazowych, ponieważ samorządy nie mają i nie opłaca się im utrzymywanie własnych służb do konserwacji i remontów sieci.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#WiesławPawliotti">Chciałbym zapytać, kto był właścicielem sieci w Toruniu?</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#StanisławPawlak">Zakłady energetyczne. Wszystkie samorządy musiały podpisać stosowną umowę, ponieważ w przeciwnym przypadku ciemne były zarówno miasta, jak i wsie.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WiesławPawliotti">Jeżeli sieć i urządzenia były własnością zakładu energetycznego, to powinien on podpisać z samorządami umowę na usługę, czyli oświetlanie, a nie na dostawę energii do oświetlania. Chciałbym wyraźnie powiedzieć, bo być może pan tego nie rozumie, że samorządy bardzo często podpisują dwa rodzaje umów, niezależnie od tego, czy majątek, o którym mówimy jest ich własnością, czy własnością zakładów energetycznych. Niektóre z nich żądają wyłącznie dostarczenia energii do swoich urządzeń, natomiast inne żądają zarówno dostarczenia energii, jak i konserwacji urządzeń będących ich własnością.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#WiesławPawliotti">Z odmienną sytuacją mamy do czynienia wówczas, gdy zarówno sieć, jak i urządzenia są własnością zakładu energetycznego, które ma obowiązek podpisać wtedy umowę o oświetlanie, czyli jest zobowiązany zarówno do konserwacji urządzeń, jak i dostarczania energii i w związku z tym pobiera opłaty za wszystkie wykonywane usługi, a nie tylko za dostarczenie energii do oświetlania, jak to interpretują niektóre osoby pragnące płacić niższe stawki. Wydaje mi się, że właśnie to rozróżnienie, a raczej jego brak, jest przyczyną wszystkich rozbieżności, niezależnie od tego, czy jest to kompleksowa usługa oświetlania, czy też tylko dostawa energii do urządzeń właściciela służących do oświetlania. Nie wiem jaką pan zawarł umowę.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#RomanJagieliński">Bardzo proszę, aby państwo unikali poruszania indywidualnych problemów podczas posiedzeń Komisji. Można bowiem spojrzeć na tę sprawę z różnego punktu widzenia i próbować ją rozstrzygnąć w innych sposób.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#AndrzejAumiller">Z informacji pana dyrektora wnika, że aby przekazać urządzenie wystarczy jedynie podpisać PT. Tymczasem obraz rzeczywistości uległ radykalnej zmianie i w tej chwili musimy zdawać sobie sprawę z tego, że istnieje grunt, że trzeba wydzielić działkę, dokonać wpisu do księgi wieczystej itp. Chciałbym pana dyrektora zapytać, czy moje rozumowanie jest prawidłowe?</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#RomanJagieliński">Dyskusję na ten temat zakończy wystąpienie pana wiceministra Pilarczyka.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#JerzyPilarczyk">Sądzę, że pan dyrektor reprezentujący Ministerstwo Przemysłu i handlu, w pełni wyjaśnił wątpliwości posłów dotyczące tego zagadnienia. Doskonale wiemy, że zawierane są różnego rodzaju umowy i pan poseł Pawlak, jako burmistrz ma prawo rozwiązać podpisaną przez siebie umowę, a zakład energetyczny prawdopodobnie nie będzie miał nic do powiedzenia. Przypuszczalnie nadal będzie dostarczał energię elektryczną, ale już na innych warunkach, ponieważ będzie to jedynie dostarczenie energii bez obsługi i konserwacji tego oświetlenia. Sądzę, że tego typu problemy należy rozwiązywać we własnym zakresie.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#RomanJagieliński">Chciałbym zapytać członków Komisji, czy decydujemy się na stwierdzenie, że problem ten nie został do końca wyjaśniony, ale ze względu na jego wagę powinien być ponownie omówiony na następnym posiedzeniu Komisji, czy też uważamy, że uzyskaliśmy dostateczne wyjaśnienia w tej sprawie i pozostaje nam jedynie kwestia pozyskania dodatkowych środków z budżetu państwa, które można byłoby przeznaczyć na wsparcie rozbudowy i modernizacji wiejskich sieci energetycznych. Sądzę, że powinniśmy także opowiedzieć się za przyjęciem jakiegoś wariantu rozwiązania tego problemu. Czy należy go rozwiązać poprzez dofinansowanie samorządu, przy założeniu koordynującej roli urzędów wojewódzkich, czy też poprzez dofinansowywanie zakładów energetycznych. Pan poseł Aumiller zaproponował, abyśmy przyjęli pierwszy wariant, ale jeżeli dobrze zauważyłem, to pan poseł Figura w swoim wystąpieniu zaproponował przyjęcie wariantu trzeciego.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#StanisławPawlak">Proponuję, abyśmy w tej chwili jeszcze nie rozstrzygali, który z wariantów należałoby przyjąć, aby zapewnić zmianę istniejącej sytuacji i poczekali do chwili uzyskania odpowiedzi na moją interpelację. Możemy tę odpowiedź przesłać członkom Komisji i na następnym jej posiedzeniu zdecydować się na przyjęcie konkretnych rozwiązań. Sądzę, że nasze zdanie będzie zależało od tego, jakie stanowisko ostatecznie zajmie w tej kwestii minister przemysłu i handlu. Wydaje mi się, że dla Ministerstwa Przemysłu i Handlu byłoby znacznie wygodniej, abyśmy tę kwestię rozstrzygnęli już dzisiaj. Proponuję zatem, abyśmy podjęcie decyzji przesunęli w czasie do momentu uzyskania odpowiedzi ministra przemysłu i handlu na moją interpretację. Będziemy mogli wtedy wybrać odpowiedni wariant, jeżeli oczywiście państwo uznają, że nadają się one do przyjęcia.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#RomanJagieliński">Wniosek Pana posła Pawlaka traktuję jako wniosek formalny. Sądzę, że wniosek pana posła Aumillera będzie przeciwstawny do wniosku pana posła Pawlaka.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#AndrzejAumiller">Sądzę, że powinniśmy się zwrócić o wyrażenie opinii na ten temat do ekspertów. Będziemy wówczas mogli z całą pewnością ustalić, w jaki sposób ten problem powinien być rozwiązany. Trudno w tej chwili zadecydować o wyborze odpowiedniego wariantu, ponieważ wymaga to nie tylko zmiany ustawodawstwa, ale także wyboru najlepszej, najtańszej i najrozsądniejszej drogi do celu. Rozstrzyganie w tej chwili wyboru właściwej drogi przez głosowanie, byłoby, moim zdaniem, niepoważne. Opinię na temat przydatności poszczególnych wariantów powinniśmy również otrzymać od rządu, który powinien ocenić także koszty związane z ich realizacją. Sądzę, że po porównaniu opinii uzyskanych od naukowców i rządu, będziemy mogli podjąć właściwą decyzję.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#RomanJagieliński">Inaczej mówiąc, poszukujemy wariantu najbardziej efektywnego. Sądzę, że propozycja posła Aumillera zaspokoi również dążenia pana posła Pawlaka. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Komisja Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej postanowiła zwrócić się o opinię w tej sprawie do ekspertów oraz zobligowała wiceministra Pilarczyka do przedstawienia stanowiska rządu. Po otrzymaniu odpowiedzi na interpelację posła Pawlaka, Komisja powróci do omówienia tego tematu na najbliższym posiedzeniu poświęconym sprawom merytorycznym,</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#RomanJagieliński">Nie słyszę sprzeciwu, a więc mogę stwierdzić, że Komisja wyraziła zgodę na proponowany tryb rozstrzygnięcia tej kwestii.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#RomanJagieliński">Przechodzimy obecnie do omówienia drugiego punktu porządku obrad. Chciałbym ponownie udzielić głosu panu wiceministrowi Pilarczykowi, który poinformuje nas o stanie i perspektywach produkcji przemysłu tłuszczowego oraz możliwościach uprawy rzepaku.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#JerzyPilarczyk">Podobnie, jak w przypadku poprzedniego tematu, chciałbym zarekomendować państwu do przyjęcia materiał, który został przygotowany przez Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej i zatytułowany, co chciałbym jeszcze raz podkreślić „Stan i perspektywy produkcji przemysłu tłuszczowego oraz możliwości uprawy rzepaku”.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#JerzyPilarczyk">Staraliśmy się w sposób całościowy ukazać dwa aspekty problemu, wynikające z tak sformułowanego tematu, a więc z jednej strony, szanse dotyczące bezpośrednio produkcji rolnej, związane z produkcją rzepaku, a z drugiej strony problemy wynikające ze stanu branży tłuszczowej.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#JerzyPilarczyk">Analizując stan przemysłu tłuszczowego można powiedzieć, że na tle innych branż, sytuacja tej branży, zarówno z punktu widzenia ekonomii, jak i techniczno-technologicznej, jest stosunkowo dobra. Chciałbym jednak podkreślić, że biorąc pod uwagę np. sytuację przemysłu zbożowo-młynarskiego, owocowo-warzywnego oraz innych branż, to na ich tle sytuację przemysłu tłuszczowego można ocenić jako dobrą.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#JerzyPilarczyk">Pragnę jednak zwrócić państwa uwagę na duże wahania zarówno skali produkcji rzepaku, co ma bezpośrednio związek z sytuacją gospodarstw chłopskich, jak i wielkości przetwórstwa, które oparte jest w przeważającej części o krajowy surowiec, głównie rzepak ozimy. Bardzo duże wahania muszą budzić nasz niepokój, ponieważ powinniśmy pamiętać, że pewnym uzupełnieniem niedoborów surowcowych przemysłu tłuszczowego oraz jego niedoborów technologicznych są tłuszcze pochodzące z surowców importowanych. Jak wynika z przedstawionych państwu danych, wahania te wynikają głównie z opłacalności uprawy rzepaku. Chcę dodać, i być może moja wypowiedź spotka się z negatywną oceną przedstawicieli przemysłu tłuszczowego biorących udział w dzisiejszym posiedzeniu Komisji, że Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej uważa, że nie można niedogodności wynikających z braku surowca regulować tylko i wyłącznie poprzez ułatwienia w nabywaniu surowców importowanych w ostatnich latach, kiedy niedobór krajowego rzepaku był bardzo dokuczliwy pojawiły się wnioski o ustalenie kontyngentów bezcłowych lub obniżenie stawki celnej. Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej uważa, że podstawą funkcjonowania przemysłu tłuszczowego i zapewnienia dostaw krajowego surowca, muszą być wieloletnie umowy, które będą wiązały ze sobą obydwu partnerów, tzn. z jednej strony producentów rzepaku, rolnika i gospodarstwa rolne, a z drugiej strony zakłady przemysłu tłuszczowego.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#JerzyPilarczyk">Uważamy, że takie umowy powinny w bardziej sztywny niż dotychczas sposób wiązać ze sobą obie strony, a mówiąc potocznie można użyć sformułowania „na dobre i na złe”, na lata koniunktury i dekoniunktury, na lata urodzaju i nieurodzaju. W związku z tym sądzimy, że tak, jak ma to również miejsce w innych działach produkcji i przetwórczości rolnej, podstawą funkcjonowania i współdziałania przemysłu z producentami rolnymi, powinny być wieloletnie umowy kontraktacyjne, w których zagwarantowane zostaną interesy wszystkich stron. Tego typu mechanizm funkcjonował w roku bieżącym, ponieważ dobry, pod względem opłacalności i efektywności uprawy rzepaku, rok poprzedni, stał się impulsem do zwiększenia areału uprawy rzepaku. Jak wynika z załączonych do informacji danych, zasiewy rzepaku w stosunku do poprzedniego roku, wzrosły o ponad 20%. Sądzę, że w przyszłym roku przestaniemy już odczuwać skutki niedoboru i nastąpi trwałe powiązanie zakładów przetwórczych z producentami.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#JerzyPilarczyk">Odrębnym problemem jest restrukturyzacja i przekształcenia własnościowe branży tłuszczowej. Podobnie, jak w przypadku wielu innych działów przetwórstwa rolno-spożywczego, temat prywatyzacji przemysłu tłuszczowego wzbudza wiele emocji. W chwili obecnej podjęte zostały decyzje o prywatyzacji trzech zakładów, tzn. zakładów w Brzegu, Gdańsku i Szopienicach. Jeżeli wejdzie ostatecznie w życie program Narodowych Funduszy Inwestycyjnych, to jednym z uczestniczącym w nich przedsiębiorstw będą zakłady tłuszczowe w Bodaczowie.</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#JerzyPilarczyk">Praktycznie więc, bez koncepcji ostatecznych przekształceń własnościowych pozostaną jeszcze trzy zakłady. Pierwszy z nich to zakład w Szamotułach, w stosunku do którego decyzje prywatyzacyjne trzeba podjąć bardzo szybko, właściwie są to dwa zakłady, ponieważ obok starego zakładu znajduje się nowy zakład w budowie, będący inwestycją centralną, która została przerzucona na barki Zakładów Przemysłu Tłuszczowego w Szamotułach. Na temat tego zakładu prowadzono w ostatnim okresie wiele dyskusji, ale pragnę przypomnieć, że dla całej branży organem założycielskim są wojewodowie. W przypadku Zakładów Przemysłu Tłuszczowego w Szamotułach organami upoważnionymi do podjęcia decyzji prywatyzacyjnych są: organy przedsiębiorstwa, organ założycielski, jakim jest wojewoda poznański i minister przekształceń własnościowych. Faktem jest, że decyzję w tej sprawie trzeba podjąć bardzo szybko, ale przypisywanie odpowiedzialności za taki stan ministrowi rolnictwa mija się z prawdą. Minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej od dłuższego czasu prezentuje jednoznaczną opinię w tej sprawie, a jedynym warunkiem jaki stawia, jest to, aby po prywatyzacji zakład ten funkcjonował w oparciu o polski surowiec. Pozostałe sprawy związane z dalszym losem tego zakładu znajdują się w gestii ministra finansów, ministra przekształceń własnościowych, a przede wszystkim w rękach organu przedsiębiorstwa i organu założycielskiego.</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#JerzyPilarczyk">Na 16 stronach materiału przedstawiliśmy członkom Komisji wiele szczegółowych informacji na temat działalności tej branży i sądzę, że może on stanowić dobrą podstawę do dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#RyszardSmolarek">Chciałbym w dwóch zdaniach uzupełnić wypowiedź pana wiceministra Pilarczyka, który powiedział, że nastąpiła poprawa opłacalności produkcji rzepaku i w związku z tym wzrosła liczba zakontraktowanych hektarów upraw tej rośliny. Jest to jednak także wynikiem wprowadzenia od 21 czerwca br. opłat wyrównawczych na import surowego oleju. Z materiału, który przekazaliśmy posłom, wynika że jego import zmniejszył się z 1100 ton do 200 ton. Perspektywa dalszego funkcjonowania opłat, a w związku z tym utrzymania utrudnień związanych z importem surowca jak gdyby wymusiła na zakładach przetwórczych zmiany ich dotychczasowego stosunku do producentów i spowodowała wzrost liczby umów kontraktacyjnych zawieranych z plantatorami rzepaku. Zmusiła także zakłady przetwórcze do oferowania godziwej ceny za surowiec.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#RyszardBondyra">Chciałem zwrócić państwa uwagę na kilka konkretnych problemów związanych z tematem naszej dzisiejszej dyskusji. Sądzę, że przedstawiony nam przez resort rolnictwa materiał jest dostatecznie obszerny i szczegółowy, aby mógł stanowić podstawę do wymiany poglądów podczas posiedzenia Komisji.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#RyszardBondyra">Mówiąc o metodach stosowanych przez zakłady przemysłu tłuszczowego, które mają istotne znaczenie dla wzrostu produkcji rzepaku, nie sposób nie wspomnieć o tzw. formie zaliczkowej. Jest to forma nieznana w innych krajach europejskich, ale w naszych warunkach wartość zaliczek wypłacanych producentom na wiosnę każdego roku, osiąga niejednokrotnie kwotę 5 mln zł na 1 ha. Związane jest z nią jednak pewne nieporozumienie, polegające na tym, że niektóre zakłady przemysłu tłuszczowego już w marcu otrzymują z banków kredyt preferencyjny i mogą wykorzystać go na wypłaty zaliczek, podczas gdy inne, otrzymują ten kredyt, zresztą zgodnie z przepisami, dopiero na skup rzepaku i przerób oleju. Sądzę, że należałoby wyjaśnić tę sprawę i zastanowić się nad tym, dlaczego zakłady tłuszczowe nie są traktowane w ten sam sposób, jak traktuje się cukrownie i po zakupie nasion i przerobieniu ich na olej muszą korzystać z kredytu komercyjnego, mimo że ich produkt nie opuścił jeszcze zakładu. Przypomnę, że cukrownie korzystają z kredytu preferencyjnego aż do momentu sprzedaży cukru.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#RyszardBondyra">Następna sprawa, którą chciałbym poruszyć w swojej wypowiedzi, to perspektywy dalszej uprawy rzepaku. Godne zastanowienia wydaje mi się także i to, że przedsiębiorstwa, które wykorzystując swoją uprzywilejowaną pozycję i uzyskując wcześniej od innych kredyt preferencyjny, zgromadziły poważne zapasy nasion, odsprzedają je obecnie swoim konkurentom w cenie 750 tys. zł za 1 kwintal, podczas gdy średnia cena na rynku osiągała wysokość około 555 tys. zł za 1 kwintal. Mając na uwadze bardzo realny wzrost cen zboża, nawet do poziomu przekraczającego 300 tys. zł za 1 kwintal, należy przypuszczać, że gdyby nadal zakłady przemysłu tłuszczowego były zainteresowane polskim rzepakiem, to osiągalny byłby wskaźnik powyżej 2.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#RyszardBondyra">Na jednym z poprzednich posiedzeń Komisji rozpatrywaliśmy także możliwości uprawy rzepaku na paliwo rolnicze. W kilku słowach chciałbym państwu obecnie powiedzieć, jak rozwiązuje się to zagadnienie w krajach zachodniej Europy. Paliwo ekologiczne w tych krajach sprzedawane jest po cenie o 4 fenigi wyższej od ceny normalnego oleju napędowego, z tym że wahania cen w ciągu jednego dnia osiągają nawet do 20 fenigów, ale cena oleju ekologicznego nigdy nie spada poniżej ceny zwykłego oleju napędowego. Ponadto olej ekologiczny sprzedawany jest w czystej postaci, mimo że istnieje możliwość mieszania go w dowolnej proporcji. Z tych informacji można wyciągnąć dwa wnioski. Albo produkcja oleju ekologicznego jest nieopłacalna, albo jest to wynik celowej polityki rządu zmierzającej do ominięcia Unii Europejskiej i wprowadzenia na ugorowanych zgodnie z jej wymogami 15–20% gruntów i uprawy rzepaku, nie dopuszczając do jego sprzedaży w formie paliwa ekologicznego. Nie oczekuję, co prawda, od naszego rządu wprowadzenia takiej polityki, ale jednak uważam, że w tej sprawie musi się wiele zmienić.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#RyszardBondyra">Pan wiceminister Smolarek wspomniał już o opłatach wyrównawczych, ale chciałem dodać kilka zdań na temat zarówno opłat wyrównawczych, jak i stawek celnych. Sądzę, panie ministrze, że pana radość dotycząca wprowadzenia opłat wyrównawczych, jest przedwczesna, ponieważ nie funkcjonują one w całej branży. Pozostawiono bowiem różne furtki, a jedną z nich jest brak opłat wyrównawczych na tłuszcze, w których przypadku dodatkowo obniżono o 10% obowiązującą dotychczas stawkę celną. Chcę panu powiedzieć, że jeżeli do sprowadzonego tłuszczu dodamy tylko 20% wody, to otrzymamy gotową margarynę. Myślę, że w bardzo krótkim czasie, może to doprowadzić do zatrzymania produkcji w zakładach produkcyjnych w rafineriach oleju. Dlatego proponuję, aby resort rolnictwa jak najszybciej przyjrzał się strukturze importu i uregulował ten problem, ponieważ za 6 miesięcy nie będą już obowiązywały opłaty wyrównawcze, które zostaną skumulowane ze stawkami celnymi.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#RyszardBondyra">Kolejnym problemem są przekształcenia własnościowe tego sektora gospodarki. Ostatnia, wydawałoby się bardzo udana, z punktu widzenia plantatorów i pracowników, którzy otrzymali po 20% udziałów prywatyzacja Zakładów Przemysłu Tłuszczowego w Brzegu, które wykupiła firma z Bostonu, ma także i swoje mniej udane oblicze. Firma ta zainteresowana jest bowiem wykupem następnych zakładów przemysłu tłuszczowego, a niektórym z nich złożyła już nawet odpowiednie oferty. Widziałem jedną z takich ofert, w której proponuje się zwiększenie liczby udziałów przeznaczonych dla pracowników do ponad 20% liczby wszystkich udziałów. Sądzę, że tego typu oferta ma zwiększyć szanse tej firmy na wykup kolejnych zakładów, ponieważ poza udziałami gwarantuje się pracownikom i związkom zawodowym pakiet socjalny na 4 lata, 20% podwyżki itp. Muszę przyznać, że nie spotkałem się z aż tak daleko posuniętymi ustępstwami w innych, prywatyzowanych branżach naszego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#RyszardBondyra">Chciałbym uzyskać wyjaśnienie, w jaki sposób będzie podzielony pakiet udziałów przeznaczony dla plantatorów, ponieważ ponad 40% rzepaku skupują podmioty gospodarcze, które następnie odsprzedają go zakładom przemysłu tłuszczowego. Kto w takim czasie otrzyma należną część pakietu przeznaczonego dla plantatorów, rolnik czy podmiot prowadzący skup rzepaku?</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#RyszardBondyra">Niektóre zakłady przetwórcze zainteresowane są uczestnictwem w szerszych korporacjach, działającym na naszym rynku, ponieważ praktycznie rzecz biorąc, nie mają innego wyjścia. Dopuszczając na nasz rynek firmę Unilever, która wcześniej wykupiła zakłady tłuszczowe na Węgrzech i w byłej Czechosłowacji, nie przypuszczaliśmy zapewne, że w krótkim czasie rozpoczynając od 5%, opanuje 25% naszego rynku. Jest to koncern, który nie ma żadnych problemów z przepływem kapitału i wyciągnięciem swoich zysków z naszego kraju. Jeżeli spojrzymy na sytuację finansową tego zakładu to okaże się, że cały czas wykazuje straty, ale jednocześnie stać go na to, aby co druga reklama w telewizji promowała jego wyroby. Nie wiem, czy transfer zysków za granicę, jest tym czego oczekiwaliśmy od jego działalności i dlatego prywatyzując następne zakłady tego sektora powinniśmy dobrze przeanalizować intencje inwestorów, dotyczące ich przyszłej działalności.</u>
<u xml:id="u-52.8" who="#RyszardBondyra">Na zakończenie chciałbym państwa poinformować o aktualnych cenach rzepaku na światowych giełdach. W Liverpoolu tona rzepaku kosztuje 16.282 tys. zł.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#AndrzejAumiller">Właściwie zostałem zmuszony do zabrania głosu przez pana wiceministra Pilarczyka, który poruszył sprawę nie dokończonej inwestycji w olejarni w Szamotułach, która stała się już tematem nie tylko o znaczeniu lokalnym, ale nawet regionalnym. Sądzę, że na kanwie dzisiejszego posiedzenia powinna się zająć tym tematem Komisja Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, bowiem problem dotyczy ogromnej masy pieniędzy, które zostały zainwestowane w najnowocześniejsze urządzenia i maszyny firmy KRUPP. Już od roku inwestycja ta stoi nie dokończona, embargo nałożone na Jugosławię spowodowało odcięcie dostaw, a stare zakłady olejarskie w Szamotułach prawie cały zysk przeznaczają na obsługę kredytu. Uważam, że nie możemy tej sprawy pozostawić w obecnym stanie i zgodzić się z opinią, że rozwiązanie tego problemu zależy wyłącznie od wojewody.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#AndrzejAumiller">Pan wiceminister przedstawił nam długą listę potencjalnych nabywców i przedstawionych ofert, ale do dnia dzisiejszego, nikt tych zakładów nie przejął, nie znaleziono także inwestora strategicznego, w związku z tym rozwiązanie tego problemu przesuwa się w czasie, nie wiadomo w jak bardzo odległą przyszłość.</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#AndrzejAumiller">Wydaje mi się, że powinniśmy bardzo aktywnie zająć się rozwiązaniem tego problemu, ponieważ jest to drastyczny przykład marnotrawienia środków. Moja propozycja uregulowania tej kwestii, o czym już niejednokrotnie wspominałem, jest bardzo prosta. Sądzę, że mając dosyć silne pewne banki, powinniśmy zaciągnąć w nich kredyt i wykorzystując pozostające w naszej dyspozycji środki zagraniczne, jak najszybciej zakończyć tę inwestycję, a następnie utworzyć jednoosobową spółkę skarbu państwa, a jej akcje wprowadzić na rynek giełdowy.</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#AndrzejAumiller">Sądzę, że na pewno w rejonie Wielkopolski znalazłyby one swoich nabywców i w ten sposób skarb państwa odzyskałby włożone w tę inwestycję pieniądze. Natomiast tolerowanie obecnej sytuacji i poszukiwanie inwestorów strategicznych do niczego nie prowadzi.</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#AndrzejAumiller">Korzystając z okazji chciałbym, panie przewodniczący, poinformować pana, że w naszym posiedzeniu bierze udział dyrektor Zakładów Tłuszczowych w Szamotułach, który z całą pewnością mógłby uzupełnić moją wypowiedź o dodatkowe informacje.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#KazimierzIwaniec">Jak wiemy, obszar uprawy rzepaku został w ostatnich latach znacznie zmniejszony, co spowodowało zarówno wzrost zapotrzebowania na rzepak, jak i jego ceny. Wiedząc, że przemysł tłuszczowy także znajduje się w słabej kondycji finansowej zastanawiam się, czy był on w stanie skupić cały rzepak, jaki został wyprodukowany przez producentów?</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#KazimierzIwaniec">Poseł Aumiller poruszył już sprawę zakładów olejarskich w Szamotułach, ale myślę, że warto byłoby, przy tej okazji, poruszyć także sprawę bardzo dobrego zakładu olejarskiego w Chrzestnie, który znajduje się w województwie olsztyńskim. O ile wiem, w tym przypadku inwestycja została już zakończona, zakład został wyposażony w nowoczesne niemieckie maszyny, ale jego moc produkcyjna jest wykorzystywana w zaledwie 40%. Nie wiem, jakie są dalsze losy tego zakładu, który jako gospodarstwo skarbowe wchodził w skład zasobów Agencji Własności Rolnej SP i w ramach przekształceń własnościowych miał być przejęty przez inną firmę. Czy pan wiceminister Pilarczyk mógłby udzielić nam informacji na ten temat, oczywiście w miarę posiadanych możliwości, ponieważ wydaje mi się, że jest to problem wyjątkowy i dotyczy tylko jednego zakładu.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#RomualdAjchler">Muszę przyznać, że na ten temat dzisiejszych obrad Komisji patrzę z przymrużeniem oka, ponieważ problemy dotyczące uprawy rzepaku w 1994 r. są już historią. Zbliża się rok 1995 i już dzisiaj możemy powiedzieć, co jak myślę mogą potwierdzić uczestniczący w naszych obradach przemysłowcy, że ceny surowca w przyszłym roku będą o wiele niższe niż w 1994 r. Obszar obecnych zasiewów rzepaku stanowi wynik intratnej ceny, której wysokość sięgała 6 mln zł. Dzisiaj zakłady tłuszczowe oferują już rolnikom znacznie niższą cenę i ustalają pomiędzy sobą jej wysokość, aby uniknąć wzajemnej konkurencji.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#RomualdAjchler">Muszę jednak państwa poinformować, że nasi niemieccy partnerzy, którzy zacierają ręce, spoglądając na hektary ziemi obsiane rzepakiem twierdzą, że w przyszłym roku kupią go za stosunkowo niską cenę. Propozycja pana wiceministra Pilarczyka, aby zakłady tłuszczowe wiązały się wieloletnimi umowami kontraktacyjnymi z producentami rzepaku, jest słuszna, ale pod warunkiem, że będą to umowy partnerskie, w których zakłady tłuszczowe nie będą narzucały swoich warunków producentom.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#RomualdAjchler">Dosłownie przed chwilą rozmawialiśmy o energetyce i muszę przyznać, że celowo nie zabierałem głosu w dyskusji, ponieważ denerwują mnie takie debaty. Skoro nie ma już na sali jej reprezentantów, chciałbym powiedzieć, że w moim przekonaniu ich postępowanie nie ma nic wspólnego z normalną działalnością produkcyjno-handlową.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#RomualdAjchler">Wracając do przerwanego wątku, chciałbym powiedzieć, że jeżeli zakłady olejarskie zaproponują producentom zawarcie konkretnych wieloletnich umów kontraktacyjnych, gwarantujące minimalne ceny, to spełnią jeden z podstawowych warunków powodzenia przyszłej działalności zarówno producentów, jak i przetwórców rzepaku. W sytuacji, gdy zaczynamy powoli mówić o wykorzystaniu oleju rzepakowego jako dodatku do oleju napędowego, stworzone zostałyby warunki do powstania stałego ogromnego rynku zbytu. Nieco odmienną kwestią jest sprawa dofinansowania tej produkcji i dlatego chciałbym zaproponować, aby przedstawiciele urzędu zastanowili się nad formami dofinansowania produkcji oleju napędowego z dodatkiem oleju rzepakowego.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#RomualdAjchler">Jeżeli przemysł tłuszczowy będzie postępował tak, jak przemysł cukrowniczy, który cenę produktu ustalał w momencie dostarczenia korzeni buraka, to na własne życzenie spowoduje własny upadek. W ten sposób przyspieszył swój upadek przemysł włókienniczy, zaś jego przedstawiciele, którzy uczestniczyli w jednym z poprzednich posiedzeń Komisji, skarżyli się na swój los i domagali się udzielenia pomocy w jego odbudowie. Dlatego chciałbym z tego miejsca do przedstawicieli przemysłu tłuszczowego skierować apel, aby mając na względzie zapewnienie sobie dostaw odpowiedniej ilości surowca, wystąpili z inicjatywą zmierzającą do zawierania partnerskich umów z producentami rzepaku.</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#RomualdAjchler">Chciałbym jeszcze na chwilę powrócić do sprawy Zakładów Przemysłu Tłuszczowego w Szamotułach, którą poruszył w swojej wypowiedzi pan poseł Aumiller. Moim zdaniem, fakt że stopień zaawansowania inwestycji w tych zakładach wynosi 60% i nadal nie rozpoczęły one produkcji, jest spowodowany wyłącznie nieudolnością naszego rządu, którą można ponieść do n-tej potęgi. Przecież nie można najpierw wydać tak ogromnej kwoty pieniędzy, a następnie wprowadzić embarga na handel z Jugosławią, z inwestycji centralnej przemianować ją na inwestycję wojewody poznańskiego, a za chwilę, co nie jest wykluczone, na inwestycję gminną. Panie ministrze, mimo że darzę pana szacunkiem, uważam, iż obecna sytuacja tych zakładów jest wynikiem nieudolnych działań rządu. Co prawda z jednej strony, koncepcję resortu rolnictwa zakładającą, iż zakłady w Szamotułach będą przetwarzały krajowy surowiec należy uznać za słuszną i trzeba ją, moim zdaniem, pochwalić, ale z drugiej strony, to od pana, jako przedstawiciela rządu, należałoby wymagać podjęcia konkretnych działań mających na celu porozumienia się z ministrem finansów i bankami, w celu rozwiązania nabrzmiałej sytuacji. Nie mogę przyjąć pańskiej argumentacji, w której z jednej strony wskazuje pan na przyjęcie właściwej koncepcji przyszłej działalności zakładu, a z drugiej strony całą odpowiedzialnością za załatwienie tej sprawy obciąża pan ministra finansów, ponieważ w ten sposób nie znajdzie się sposobu rozwiązania tego problemu i za chwilę powróci on na posiedzenie naszej Komisji.</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#RomualdAjchler">Ze względu na to, że budowa w Szamotułach jest inwestycją o dużym znaczeniu gospodarczym, a ponadto w związku z embargiem nałożonym na Jugosławię, ma także swój wydźwięk polityczny, uważam że powinniśmy dążyć do jak najszybszego rozstrzygnięcia tego problemu albo w jedną, albo w drugą stronę.</u>
<u xml:id="u-55.7" who="#RomualdAjchler">Nie chcę w tej chwili wyciągać ostatecznych wniosków, ponieważ uważam, że całą sprawą powinni się zająć fachowcy, którzy mogliby udzielić nam odpowiedzi na pytania: jak należy to zrobić, czy należy doprowadzić do prywatyzacji zakładu, czy nie, jaką formę powinna przybrać pomoc kierowana do tego zakładu itp.</u>
<u xml:id="u-55.8" who="#RomualdAjchler">Uważam, że za rozstrzygnięcie tych problemów odpowiada rząd i nie wiem, panie przewodniczący, czy Komisja nie powinna w sprawie zakładów w Szamotułach wystąpić z dezyderatem skierowanym do rządu, w którym zażądałaby określenia konkretnych zamierzeń rządu w tej sprawie. Myślę, że pan dyrektor zakładu w Szamotułach po części wyjaśni nam pewne niejasności. Nie ulega wątpliwości, że jako posłowie możemy podczas prac nad ustawą budżetową rozważyć pewne możliwości, ale nie ulega również wątpliwości, że do rozwiązywania tego typu problemów uprawniony jest rząd, który nie może się od tego uwolnić przenosząc odpowiedzialność na inne instytucje. Rząd powinien przedstawić w tej sprawie na tyle jasne stanowisko, aby było wiadomo, co należy zrobić.</u>
<u xml:id="u-55.9" who="#RomualdAjchler">Nie znam wielkości budżetu województwa poznańskiego, ale gdy słyszę, że przewidywane koszty zakończenia inwestycji sięgają kwoty 1 bln zł, to jestem przekonany, że w rzeczywistości osiągną kwotę 1,5 bln zł. Czy te pieniądze mogą nie przynosić dochodu? Przyznam, że jest to sytuacja, która przekracza granice zrozumienia.</u>
<u xml:id="u-55.10" who="#RomualdAjchler">Chciałbym również poznać kondycję finansową poszczególnych zakładów przemysłu tłuszczowego, a ponieważ liczba tych zakładów nie jest zbyt duża, sądzę, że nie będzie żadnych problemów z udostępnieniem tych danych członkom Komisji. W związku z tym, że zakłady w Szamotułach usytuowane są w regionie charakteryzującym się dużymi tradycjami produkcji rzepaku, proponuję aby Prezydium Sejmu wystąpiło z inicjatywą takiego rozwiązania problemów tego zakładu, aby ten temat nie powracał już na posiedzenia sejmowej Komisji Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#RomanJagieliński">Z przedstawionych nam informacji wynika, że zakłady przemysłu tłuszczowego charakteryzują się najlepszą kondycją finansową spośród wszystkich zakładów zajmujących się przetwórstwem rolno-spożywczym.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#JerzyPilarczyk">Czy mógłbym odpowiedzieć na zarzuty posła Ajchlera?</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#RomanJagieliński">Bardzo proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#JerzyPilarczyk">Sądzę, że problemy związane z inwestycją w Szamotułach najlepiej przedstawi nam dyrektor tego zakładu, ale w związku z tak jednoznaczną oceną pracy rządu, jaką przedstawił pan poseł Ajchler, chciałbym ostro zaprotestować przeciwko użytym sformułowaniom. Myślę, że pan poseł Ajchler, powinien rozróżnić podział kompetencji pomiędzy różnymi organami państwa i przedsiębiorstw. Być może panu posłowi jest wygodnie obarczać rząd winą za wszystkie negatywne zjawiska występujące w naszym kraju, ale jak pan poseł zapewne pamięta, omawiając poprzedni dzisiejszego posiedzenia, mówiliśmy o tzw. prawach właścicielskich i własności. Chcę, aby pan wiedział, że rząd nie ma prawa podejmować decyzji w sprawie Zakładów Przemysłu Tłuszczowego w Szamotułach, ponieważ organem założycielskim, który reprezentuje w nich skarb państwa, jest wojewoda. W ogłoszonym przez siebie przetargu wojewoda zawarł klauzulę, iż jego przedmiotem będzie 49% akcji. Spowodowało to, że nie otrzymał żadnej oferty. Obecnie wojewoda rozpisał drugi przetarg i może mi pan powie, panie pośle Ajchler, w jaki sposób rząd może zmienić decyzję dyrektora, rady pracowniczej i wojewody? Przecież ten parlament uchwalił ustawy, które wyraźnie określają kompetencje dyrektora, rady pracowniczej, wojewody, rządu. Chciałbym oświadczyć, panie pośle Ajchler, że rząd nie może nic zrobić w sprawie podejmowanych decyzji, bowiem ani minister rolnictwa, ani żaden inny minister, nie ma prawa reprezentować skarbu państwa, który reprezentuje wojewoda. W związku z tym, skoro podczas posiedzenia Komisji używa pan tak ostrych sformułowań, a jednocześnie, nie chce pan przyjąć do wiadomości istnienia określonych, ustawowych uprawnień, to uważam, że albo powinien pan kierować swoje uwagi pod innym adresem, albo zdobyć rzetelne i konkretne informacje.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#RomualdAjchler">Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że winę za obecną sytuację zakładów w Szamotułach ponosi rząd. W swoim wystąpieniu powiedziałem - być może pan tego nie zauważył - że niedługo usłyszymy, iż winę za obecną sytuację tego zakładu ponosi samorząd gminny, ponieważ za chwilę ta inwestycja może stać się inwestycją gminną. Skoro w momencie rozpoczęcia budowy, zakłady w Szamotułach były inwestycją, to dlaczego nagle stały się inwestycją wojewody?</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#JerzyPilarczyk">Ponieważ zmienił się ustrój, panie pośle i powinien pan to zauważyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#RomualdAjchler">To w takim razie rząd powinien wojewodzie przekazać odpowiednie środki na dokończenie inwestycji. Nie można rozpoczynać inwestycji, której się nie kończy, ponieważ jest to marnotrawienie społecznych pieniędzy, z czego doskonale zdaje pan sobie sprawę!</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#RomanJagieliński">Jestem zmuszony przerwać prowadzoną przez panów wymianę poglądów. Proszę, aby obecnie zabrał głos pan dyrektor Ratajczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#TadeuszRatajczyk">Sądzę, że dobrze się stało, iż możemy podczas tego posiedzenia powiedzieć kilka zdań na temat realizacji tej inwestycji. Chciałbym państwu przypomnieć, że inwestycja w Szamotułach jest realizowana jako instytucja centralna i na podstawie umowy podpisanej z ministrem rolnictwa i gospodarki żywnościowej realizuję ją, jako inwestor budujący nowe zakłady. Budowa nowych zakładów przebiegała planowo do czasu wprowadzenia przez polski rząd embarga, tzn. do czerwca 1992 r. Muszę państwu powiedzieć, że przeprowadziłem niezliczoną ilość rozmów w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, aby tę budowę, mimo zgłoszonego embarga, dokończyć w ciągu 6 miesięcy. Niestety, niezbędnego poparcia nie uzyskałem ani w jednym, ani w drugim ministerstwie. Traktując nałożenie embarga, jak działanie siły wyższej, chcieliśmy dokończyć budowę korzystając w tym czasie z usług innego inwestora zagranicznego, który już wcześniej zaangażowany był w prowadzone prace budowlane. Sprawa zakończenia inwestycji w Szamotułach była dwukrotnie przedmiotem obrad rządu. W dniu 6 października Rada Ministrów wydała uchwałę upoważniającą i zobowiązującą ministra finansów do wydania gwarancji na ponowne udzielenie kredytu. Ponieważ niemożliwe było rozdzielenie gwarancji wydanej stronie jugosłowiańskiej, bank handlowy odmówił wydania gwarancji. W związku z tym, problem ten ponownie stał się przedmiotem obrad Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów i posiedzenia Rady Ministrów. Dnia 20 kwietnia 1993 r. rząd podjął decyzję o rozdzieleniu gwarancji i udzieleniu gwarancji bankom niemieckim. Niestety, minister finansów Osiatyński odmówił wykonania uchwały Rady Ministrów i stwierdził, że w tym momencie jest to inwestycja już niespłacalna i w związku z tym Ministerstwo Finansów nie udzieli gwarancji na dokończenie inwestycji, w oparciu o gwarancje ministra finansów. W tej sytuacji wojewoda poznański w uzgodnieniu z Ministerstwem Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, Ministerstwem Finansów oraz Ministerstwem Przekształceń Własnościowych, po konsultacji z ministrem Lewandowskim, który nie chciał się zgodzić na ewentualne ponowne przejęcie i przekształcenie przedsiębiorstwa w jednoosobową spółkę skarbu państwa, dopóki nie zostaną załatwione sprawy zakładów tłuszczowych w Brzegu, ogłosiliśmy przetarg, który - jako kontrahenta wyłonił zagraniczną firmę ADM. Rozmowy z tą firmą prowadziliśmy przez 7 miesięcy i kiedy były one już znacznie zaawansowane i nastąpiło podpisanie wstępnego protokołu, nasz inwestor uzyskał informacje, nazwę je poszczególnymi resortami, że przemysł tłuszczowy w Polsce jest przemysłem strategicznym i nie ma żadnych możliwości uzyskania udziału większościowego. Odbyło się na ten temat kilka spotkań, na których zapadły w tej sprawie jednoznaczne decyzje.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#TadeuszRatajczyk">Drugim elementem potęgującym trudności w rozwiązaniu problemów zakładów w Szamotułach, jest zadłużenie, które w kredycie krajowym wynosi 250 mld zł, a naliczone odsetki - 800 mld zł. Od roku prowadzimy z Bankiem Gospodarki Żywnościowej rozmowy na temat możliwości restrukturyzacji zadłużenia. Nie mieliśmy możliwości przeprowadzenia tej restrukturyzacji w 1993 r., ponieważ Bank Gospodarki Żywnościowej nie spełniał wymogów ustawy budżetowej i nie dysponował środkami na jej przeprowadzenie. Chciałbym dodać, że ta inwestycja, przy tym zadłużeniu i odsetkach jest zupełnie nieopłacalna. Wojewoda dwukrotnie poszukiwał inwestora krajowego poprzez ogłoszenia zamieszczane w prasie centralnej w sierpniu i wrześniu br. Niestety, nie ma w Polsce rodzimego kapitału, który bez gwarancji ministra finansów mógłby nam udzielić tak wysokiego kredytu, zakład także go nie otrzyma, a wojewoda nie dysponuje takimi środkami.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#TadeuszRatajczyk">W związku z tym prowadzimy w tej chwili dalsze intensywne rozmowy z Bankiem Gospodarki Żywnościowej na temat restrukturyzacji zadłużenia oraz staramy się zorientować w możliwościach przejścia zakładu przez konsorcjum.</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#TadeuszRatajczyk">Niestety, w dniu dzisiejszym nie ma kapitału krajowego, który byłby skłonny zainwestować 1,2 bln zł, które byłyby niezbędne do zakończenia w ciągu 12–15 miesięcy budowy zakładu i uruchomienia produkcji. Budowa poszczególnych oddziałów jest zaawansowana w różnym stopniu, ale np. budowa magazynów jest zaawansowana w 90%, budowa oddziałów do przerobu rzepaku i soi jest zaawansowana w 70%. W przypadku uzyskania niezbędnych środków istniałaby szansa uruchomienia w naszych zakładach przerobu, ekstrakcji i rafinerii w lipcu 1995 r.</u>
<u xml:id="u-64.4" who="#TadeuszRatajczyk">Istnieją tylko dwie możliwości, albo uruchomimy ten zakład w oparciu o kapitał krajowy lub zagraniczny na bazie gwarancji rządowej, albo odsprzedamy go za przysłowiową złotówkę kontrahentowi zagranicznemu, ponieważ biorąc pod uwagę aktualne oferty, będzie to właśnie przysłowiowa złotówka. Przypominam, że budowa stanęła w czerwcu 1992 r., a uczestnicy licznych wizytacji, poczynając od ministrów, a na posłach ziemi wielkopolskiej kończąc stwierdzają zgodnie, że biorąc pod uwagę etap na jakim znajduje się budowa, należałoby ją bezwzględnie zakończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#RomanJagieliński">Ogłaszam przerwę w obradach, w czasie której wspólnie z innymi Komisjami dokonamy wyboru podkomisji do spraw poselskiego projektu uchwały w sprawie restytuowania Centralnego Okręgu Przemysłowego.</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#komentarz">(Po przerwie)</u>
<u xml:id="u-65.2" who="#RomanJagieliński">Powracamy do dyskusji nt. przemysłu tłuszczowego i produkcji rzepaku. Proszę o zabranie głosu pana dyrektora Zakrzewskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#MarekZakrzewski">Reprezentuję przedsiębiorstwo państwowe, jedno z większych, spośród 8 przedsiębiorstw przemysłu tłuszczowego obecnych na polskim rynku. Wartość sprzedaży tego przedsiębiorstwa wynosi 2 bln zł., wielkość przewidywanego w 1994 r. zysku, to 200 mld zł, a suma wpływów, jakie z różnych tytułów nasze przedsiębiorstwo odprowadzi do budżetu państwa, sięgnie 0,5 bln zł. Natomiast mamy nieco mniejszy udział w przetwórstwie rzepaku. Skupiliśmy w tym roku około 10% zbiorów krajowych, czyli około 60 tys. ton, co stanowi pełne pokrycie zdolności produkcyjnych. Mamy w myśl doktryny co prywatne to dobre, niepopularny dzisiaj status przedsiębiorstwa państwowego, ale nie tak dawno został wytyczony nowy kierunek dalszych zmian. Sprzedaż dobrego zakładu w Katowicach, w określonych realiach gospodarczych, spowodowało wejście na polski rynek ponadnarodowego koncernu Unilever. Można to porównać jedynie do wpuszczenia szczupaka w ławicę płoci. Tym płotkom jednak urosły zęby, dawały sobie radę i wszystko wskazywało na to, że pozostałe zakłady przemysłu tłuszczowego będą w stanie konkurować z Unileverem. Przykład zakładów w Brzegu, które mogły mu dorównać rozmachem kampanii reklamowej uczył nas, że jednak można przeciwstawić się Unileverowi, mimo że posiadał 30% udziałów w polskim rynku. Jedną decyzją, podjętą w ubiegłym tygodniu, praktycznie przekreślono to co było. Prywatyzacja zakładów w Brzegu metodą kapitałową, poprzez jej sprzedanie Szkunerowi, zmieniła zarówno konfigurację, jak i przyszłość tego przemysłu. Praktycznie można powiedzieć, że dopuszczając do tego, aby dwa zagraniczne podmioty posiadały 50% udziału na polskim rynku, przesądzono właściwie los tego przemysłu - został raczej przesądzony i znajdzie się on w rękach koncernów ponadnarodowych.</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#MarekZakrzewski">W związku z tym, należy sobie zadać pytanie, dotyczące pozostałych państwowych zakładów przemysłu tłuszczowego, jaki kierunek rozwoju powinny wybrać w najbliższej przyszłości. Każdy z tych zakładów ma prawo wyboru tego kierunku i Zakłady Przemysłu Tłuszczowego w Warszawie, wbrew temu co napisano w materiale, także mają swój własny program prywatyzacyjny. Tworząc nasz program doszliśmy do wniosku, że należy powiązać ze sobą dwie kwestie: prywatyzację z możliwym dopływem kapitału. Wydaje mi się, że potrzebny kapitał można pozyskać także w Polsce, ponieważ obserwujemy nadpłynność finansową banków i central handlu zagranicznego. Sądzę, że takie zakłady, jak przedsiębiorstwo w Warszawie, czy Kujawskiej Zakłady Przemysłu Tłuszczowego, mogą znaleźć swoje miejsce w tak pojmowanej prywatyzacji, dzięki której pozostałe zakłady przemysłu tłuszczowego pozostaną w polskich rękach.</u>
<u xml:id="u-66.2" who="#MarekZakrzewski">Moim zdaniem, takie zakłady jak Zakłady Przemysłu Tłuszczowego w Warszawie, Kujawskie Zakłady Przemysłu Tłuszczowego w Kruszwicy czy Wielkopolskie Zakłady Przemysłu Tłuszczowego w Szamotułach, powinny pozostać w polskich rękach dlatego, ponieważ przemysł ten pracuje w obszarze współdziałania z rolnictwem, a rzepak jest polską rośliną oleistą i ta dziedzina gospodarki rolnej powinna być szczególnie chroniona.</u>
<u xml:id="u-66.3" who="#MarekZakrzewski">Rzepak może być rośliną, której naprawa będzie opłacalna tak, jak pokazały to ostatnie dwa lata. W tym roku za tonę rzepaku płaciliśmy w Warszawie 6,6–6,7 mln zł, a jednemu z pośredników zapłaciliśmy nawet 7 mln zł. Były to Państwowe Zakłady Zbożowo-Młynarskie w Brzegu. A zrobiliśmy to dlatego, żeby stymulować rozwój tej produkcji. Z danych, którymi dysponuję i z umów kontraktacyjnych zawartych z naszymi stałymi kontrahentami wynika, że rzepaku z terenów ościennych wokół województwa warszawskiego, będzie w przyszłym roku trzykrotnie więcej niż w roku bieżącym lub roku ubiegłym.</u>
<u xml:id="u-66.4" who="#MarekZakrzewski">Mimo dużych zbiorów rzepaku nie wystarczyło dla wszystkich zakładów tłuszczowych i np. zakłady w Bodaczowie odczuwają jego niedobór. Są jednak i takie zakłady, które mają pewne nadwyżki. Cena, jaka ukształtowała się na rynku była - w moim przekonaniu - ceną zawyżoną, ale być może dobrze, że tak się stało, ponieważ będzie to stymulowało proces odnawiania areału zasiewów rzepaku i zapewni wzrost zaufania do jego uprawy.</u>
<u xml:id="u-66.5" who="#MarekZakrzewski">Rodzi się pytanie, jakie są dalsze perspektywy tej uprawy? Jeżeli sięgniemy do nie tak dawnych czasów, to okaże się, że zbiory rzepaku w Polsce wynosiły nawet około 1,5 mln ton. Przed 10 laty, w związku z nie wystarczającą ilością rzepaku powołano służby rolne, które funkcjonują do dzisiejszego dnia i powinny funkcjonować także w przyszłości, ponieważ są one zaczynem do podnoszenia na coraz wyższy poziom współdziałania pomiędzy rolnikiem i przedsiębiorstwem. Są one niezwykle potrzebne, nieomal niezbędne i dlatego, mimo trudnych czasów, zdecydowaliśmy się na ich utrzymanie. Wydaje mi się, że w przyszłym roku rzepaku będzie jeszcze więcej, a jego ceny ukształtują się na poziomie światowym. Poseł Bondyra, w poprzedniej części naszego posiedzenia stwierdził, że cena 1 tony rzepaku w Liverpoolu wynosi 16 mln zł. Sądzę, że była to cena oleju, a nie rzepaku. Dzisiaj cena 1 tony rzepaku kształtuje się na poziomie 300 dolarów.</u>
<u xml:id="u-66.6" who="#MarekZakrzewski">Proszę zauważyć, że cena stosowana przez nasz zakład, czyli 6,6 mln zł, praktycznie odpowiada cenie światowej i nie będzie już wyższa, ponieważ dyktują ją prawa rynku. W przyszłym roku prawdopodobnie wystąpi nadprodukcja i w związku z tym - być może - spadnie cena rzepaku, która będzie musiała się tak ukształtować, aby była opłacalna dla potencjalnych eksporterów, jakimi będą wyłącznie duże zakłady, czyli PZZ, zakłady tłuszczowe i centrale handlu zagranicznego, które będą miały zapewniony wpływ kapitału, czyli uzyskają kredyty.</u>
<u xml:id="u-66.7" who="#MarekZakrzewski">Nawet przy istniejącej obecnie relacji i obowiązujących cenach światowych, utrzymujemy wskaźnik relacji rzepaku do pszenicy na poziomie 2:1, co wskazuje na opłacalność jego produkcji. Sytuacja zmieni się o tyle, że w przyszłym roku, to rolnik będzie zabiegał o odbiorcę. Jest to jednak nieuniknione i choćby lobby rolnicze chciało jak najwyższych cen, będzie to zależało wyłącznie od rynku, który ukształtuje je tak, jak robił to do tej pory.</u>
<u xml:id="u-66.8" who="#MarekZakrzewski">Na zakończenie chciałbym dodać kilka zdań na temat opłat wyrównawczych. Dla takiego producenta tłuszczów roślinnych, jak zakłady tłuszczowe w Kluczu, opłaty wyrównawcze nie miały żadnego znaczenia. Proszę zauważyć, że w tym roku import wyniesie około 200 tys. ton oleju z czego zakłady w Warszawie sprowadzają miesięcznie około 5 tys. ton. Spadek z wielkości importu oleju z 1,1 mln ton, na 200 tys. ton świadczy o niewielkiej skali problemu. Znacznie większy problem polega na nieszczelności granicy przez którą olej rafinowany przewożony jest jako olej surowy. Sądzę, że jest to temat, który nie tylko należy zbadać, ale także warto o nim podyskutować.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#AndrzejAumiller">Sądzę, że powinniśmy się zastanowić nad cenami reklamy w kontekście intensywności i częstotliwości reklam zachodnich producentów w naszej telewizji, które wypierają z rynku polskie produkty, w tym także produkty polskiego przemysłu tłuszczowego. Myślę, że należałoby zastanowić się nad odpowiednią formą opodatkowania możliwości korzystania z usług polskiej telewizji, ponieważ w przeciwnym razie polskich producentów nigdy nie będzie stać na codzienną reklamę polskiej margaryny, w której udział wezmą najlepsi polscy aktorzy. Musimy się zastanowić nad tym, jak pomóc zakładom tłuszczowym i myślę, że rząd i Sejm powinny w tym zakresie odegrać swoją rolę.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#MariaZajączkowska">Chciałabym zapytać pana dyrektora Zakrzewskiego, dlaczego wypowiada się w imieniu zakładów tłuszczowych w Kruszwicy, które działają na terenie mojego województwa. Po pierwsze - nie są to byle jakie zakłady, o czym świadczy chociażby fakt, że opatrują swoje wyroby znakiem „Teraz Polska”, a ostatnio - „Srebrnym Asem”. Wiem z oficjalnego źródła, że zakłady te zamierzają się sprywatyzować drogą kapitałową przy udziale inwestora strategicznego i giełdy papierów wartościowych.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#MariaZajączkowska">Jak powszechnie wiadomo, różne zakłady znajdują się w różnej sytuacji i nie może pan, podpierając się sytuacją zakładów w Kruszwicy, dokonywać swoistej manipulacji. Na zakłady w Kruszwicy, które również są przedsiębiorstwem państwowym, nikt nigdy nie wywierał presji zmuszając je do prywatyzacji. O jego dobrej sytuacji świadczą nie tylko osiągalne zyski, ale także fakt, że w 1993 r. przeznaczył na inwestycje 68,3 mld zł, w 1994 r. - 120 mld zł. Jak już wspomniałam, nikt na te zakłady nie wywierał presji, a mimo to chcą się sprywatyzować drogą kapitałową z udziałem inwestora strategicznego i bardzo bym prosiła, aby nie wrzucał pan do jednego worka wszystkich zakładów.</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#MariaZajączkowska">Na marginesie chciałabym dodać, że moje informacje nie opierają się wyłącznie na przeprowadzonych rozmowach, ale również na dokumentach potwierdzających przedstawiony przeze mnie stan rzeczy, które otrzymałam od - jak sądzę - ważnej osoby w województwie.</u>
<u xml:id="u-68.3" who="#MariaZajączkowska">Pozwoliłam sobie przejrzeć pewne opracowanie i sądzę że powinniśmy zapoznać się z wnioskami, jakie z analizy obecnej sytuacji wysuwa instytut, cytuję:</u>
<u xml:id="u-68.4" who="#MariaZajączkowska">„Należy podkreślić, że zapoczątkowane w 1989 r. kierunki zmian w strukturze asortymentowej w spożyciu tłuszczów roślinnych, zostały zachowane w I półroczu 1993 r. W konsumpcji margaryny nastąpiło bowiem dalsze zmniejszenie udziału margaryny mlecznej zwykłej, na rzecz margaryn deserowych, o wysokim standardzie jakościowym, a zwłaszcza masła roślinnego. Natomiast w konsumpcji olejów dominował olej rzepakowy, jednakże jego udział malał na rzecz olejów sojowego i słonecznikowego”.</u>
<u xml:id="u-68.5" who="#MariaZajączkowska">W tej analizie, jak się wydaje, tkwi sedno całego problemu. Jak pamiętamy, zabiegaliśmy o to, aby wzrastało spożycie tłuszczy roślinnych, ale w mojej kuchni, a jak sądzę, także w kuchniach moich bliższych i dalszych znajomych, a nawet nieznajomych, spośród dwóch możliwości, tzn. oleju rzepakowego i oleju słonecznikowego lub sojowego, zawsze będzie wybierany olej sojowy lub słonecznikowy. W tym fakcie tkwi istota całej sprawy, ponieważ zakłady przemysłu tłuszczowego muszą nauczyć się uwzględniać gusty swoich potencjalnych klientów. Jeżeli nie będą tego robiły, to nasza dyskusja na ten temat, jest po prostu bezprzedmiotowa, ponieważ klienci nie będą kupowali margaryny mlecznej. Apelowanie o to, aby wszystkie zakłady tłuszczowe zamknąć w jednym worku i przerwać ich prywatyzację, w tym także bardzo dobrego zakładu, który chce się sprywatyzować, jest chyba jakimś nieporozumieniem.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#MarekZakrzewski">Sądzę, że pani poseł źle zrozumiała moją wypowiedź. Nikogo nie chcę wsadzać do jednego worka, a nawet wręcz przeciwnie i uważam, że na rynku polskim zakłady tłuszczowe w Kruszwicy są zakładem wiodącym, pod względem potencjału produkcyjnego. Mieszczą się one na pewno w pierwszej setce przedsiębiorstw przetwórczych w Polsce i poza ogromnym potencjałem produkcyjnym i stosunkowo nowoczesnym parkiem maszynowym, ich ogromną zaletą jest również i to, że znajdują się w centrum rejonu o dużych tradycjach uprawy rzepaku.</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#MarekZakrzewski">Jest jednak pewna zbieżność w fakcie, że zakłady w Kruszwicy - zajmujące pierwsze miejsce pod względem potencjału produkcyjnego, zakłady w Warszawie zajmują drugie miejsce, i zakłady w Szamotułach, które są potencjalnym, ogromnym przetwórcą rzepaku, zostały jak gdyby po drugiej stronie barykady, czyli jako przedsiębiorstwa państwowe. To właśnie miałem na myśli, mówiąc że prywatyzacja tych zakładów powinna być, w jakiś sposób, ukierunkowana.</u>
<u xml:id="u-69.2" who="#MarekZakrzewski">Powracając do pani wypowiedzi, chciałbym jeszcze powiedzieć kilka zdań o olejach. Spożycie tłuszczów roślinnych w Polsce wynosi około 10,5 kg na jednego mieszkańca rocznie, w Danii - 16 kg. Załóżmy, że w roku 2000 spożycie tłuszczów roślinnych w Polsce wyniesie 14 kg i okaże się, że utworzy się nisza rynkowa na około 100 tys. ton. Tę niszę rynkową chcą wypełnić wszyscy, tzn. zarówno zakłady tłuszczowe znajdujące się w Polsce, z których każdy ma swój własny program rozwoju, jak i konkurencja z Zachodu. Z czasem znikną z polskiego rynku także margaryny, jak margaryna zwykła lub mleczna, ponieważ dzisiaj olej słonecznikowy kosztuje 720, a olej rzepakowy 717 dolarów. Jak państwo widzą jest to praktycznie taka sama cena i w związku z tym dawniej ukształtowana relacja cen, która powodowała, że margaryna mleczna produkowana na bazie oleju rzepakowego, była najtańsza, przestaje obecnie istnieć i już nie będzie margaryny mlecznej, ale po prostu margaryna o określonej nazwie handlowej, spełniające określone wymagania żywieniowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#RyszardStaszak">Zakłady Przemysłu Tłuszczowego w Kruszwicy są największymi zakładami w Polsce. W tym roku wartość sprzedaży osiągnęła 3,4 bln zł, a zysk wyniósł 400 mld zł, z tytułu popiwku zapłaciliśmy 10 mld zł, a na inwestycje przeznaczyliśmy 130 mld zł. Moc przerobowa zakładów w Kruszwicy stanowi 40% całego krajowego przerobu rzepaku. W tym roku skupiliśmy 245 tys. ton rzepaku płacąc za 1 tonę surowca od 6,2–6,3 mln zł. Średnia cena skupu z całej kampanii wyniosła 6,4 mln zł, a uwzględniając ceny transportu kształtowała się na poziomie 6,5 mln zł za 1 tonę. Podobnie jak mój przedmówca, uważam że była to cena zbyt wysoka. Zakłady przemysłu tłuszczowego, co zresztą dobitnie wynika z przedstawionych państwu materiałów, nie są zrzeszone w żadnych organizacjach i nie mając monopolistycznych struktur, właściwie konkurowały ze sobą, prowadząc tym samym do wzrostu ceny surowca, która osiągnęła dosyć wygórowany pułap. O tym, że cena ta była za wysoka świadczy chociażby, na pewno rolnicy będą mieli na ten temat zupełnie inne zdanie, nie ustabilizowana hodowla i zbyt śruty. W tej chwili przemysł tłuszczowy ma olbrzymie problemy ze zbytem śruty rzepakowej, ponieważ wynikająca z naszych obliczeń cena śruty, która powinna wynosić 3,0–3,2 mln zł za 1 tonę okazała się za wysoka i w związku z tym byliśmy zmuszeni do jej obniżenia na 2,7 mln zł, a być może w bardzo niedalekiej przyszłości czeka nas dalsze obniżenie jej poziomu. Głównymi przyczynami takiego rozwoju sytuacji są: niestabilność gospodarki oraz okresowy spadek cen śruty sojowej na rynkach światowych i jej olbrzymi import do kraju. Zakłady w Kruszwicy przerabiają częściowo także i soję, ponieważ do tej pory skup rzepaku nie wystarczał na przerobienie 320 tys. ton nasion, znalazły się w związku z tym w trudnej sytuacji i napotykając na ograniczony popyt na śrutę sojową, były zmuszone obniżyć jej cenę. Obawiam się, że te tendencje będą miały duży wpływ na obniżenie rentowności zakładów w Kruszwicy w listopadzie i grudniu br. oraz w styczniu i lutym przyszłego roku. Generalnie na światowym rynku śruty, sytuacja ulega zwykle poprawie w miesiącach marcu oraz kwietniu i sądzę, że opłacalność przerobu rzepaku poprawi także niski kurs dolara.</u>
<u xml:id="u-70.1" who="#RyszardStaszak">Podczas dotychczasowej dyskusji jeden z posłów wyraził obawę, która była jednocześnie przypomnieniem, abyśmy nie zapomnieli o obecnych relacjach i w przyszłym roku przynajmniej utrzymali cenę rzepaku na dotychczasowym poziomie. Wydaje mi się, że byłoby pewnym brakiem lojalności z naszej strony, gdybyśmy chcieli zapłacić plantatorom za rzepak cenę niższą niż w tym roku. Byłoby to nieetyczne, chociaż podobno na pierwszym miejscu znajduje się ostatnio ekonomia, ale obawiam się, że przyszłoroczna cena rzepaku może się ukształtować tylko na nieznacznie wyższym poziomie.</u>
<u xml:id="u-70.2" who="#RyszardStaszak">Biorąc pod uwagę moje 40-letnie doświadczenie, sądzę, że przyszłoroczna cena skupu rzepaku może osiągnąć 6–6,5 mln zł, ale będzie to zależało od zbytu pasz.</u>
<u xml:id="u-70.3" who="#RyszardStaszak">Z ostatnich raportów wynika, że pojawiło się wielkie niebezpieczeństwo związane z uprawą rzepaku. Tegoroczne olbrzymie zbiory rzepaku w Niemczech i Kanadzie mocno skomplikowały sytuację na rynku i obawiamy się, że zbliżają się ciężkie czasy, zarówno w przypadku możliwości zbytu rzepaku, jak i poziomu cen światowych.</u>
<u xml:id="u-70.4" who="#RyszardStaszak">Jeżeli chodzi o przekształcenia własnościowe, to firma, którą reprezentuję wahała się z podjęciem ostatecznej decyzji. Uważam, często używam tego określenia, że słoń po grząskim gruncie musi poruszać się bardzo ostrożnie i rzeczywiście nasza działalność musi być prowadzona z dużą ostrożności. Ponad 3 lata zakłady w Brzegu były spółką skarbu państwa i nikt tak naprawdę nie wiedział, jakie będą ich dalsze losy. W związku z tym my także zastanawialiśmy się nad kierunkiem możliwych przekształceń. Jeżeli po Unileverze zakłady w Brzegu zostałyby wykupione przez Cargilla lub ADM, to istniałoby duże prawdopodobieństwo połączenia tych firm, ponieważ Unilever, który jest ogromnym zakładem produkującym margarynę, nie prowadzi, jako jedyny tego typu zakład przetwórstwa rzepaku. Połączenie dwóch dużych kapitałów, wpłynęłoby automatycznie na poziom cen produktów zarówno Unilevera, jak i firm krajowych.</u>
<u xml:id="u-70.5" who="#RyszardStaszak">Nie wiem dlaczego w dostarczonych państwu materiałach, które są powieleniem materiałów znajdujących się w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych, zamieszczono informację, że zakłady w Kruszwicy zastanawiają się nad prywatyzacją w formie spółki pracowniczej. Sądzę, że bylibyśmy bardzo nierozsądni, posiadając majątek o wartości krajowej około 650 mld zł, a co przy sprzedaży podniosłoby wartość firmy na pewno do wysokości około 1 bln zł, gdybyśmy zdecydowali się na przekształcenie w spółkę pracowniczą. Poważnie zastanawiamy się natomiast nad prywatyzacją kapitałową, i korzystając z usług dwóch firm konsultingowych, powoli zbliżamy się do finału. To co się wydarzyło 8 listopada, wymaga jednak albo zmiany naszego stanowiska, albo głębszego zastanowienia się nad dalszymi krokami, ponieważ tak szybkie sprzedanie zakładów w Brzegu wpłynie natychmiast na inne ukształtowanie kapitału zagranicznego na polskim rynku.</u>
<u xml:id="u-70.6" who="#RyszardStaszak">Pan poseł Aumiller bardzo trafnie ocenił nasze możliwości prowadzenia kampanii reklamowej. Muszę państwu powiedzieć, że rozpoczęliśmy w tym roku kampanię reklamową w telewizji publicznej, przeznaczając na ten cel 20 mld zł, ale co to znaczy przy nakładach Unilevera, które wynoszą ponad 100 mld zł, czy zakładów w Brzegu, które w tym roku wstrzymały inwestycje i przeznaczyły na reklamę ponad 70 mld zł.</u>
<u xml:id="u-70.7" who="#RyszardStaszak">Musimy się zatem zastanowić na proporcjami pomiędzy nakładami na reklamę, a nakładami na inwestycje w sytuacji, gdy od dzisiaj reklamujemy się w telewizji centralnej wspólnie z zakładami w Warszawie w czasie pomiędzy dziennikiem a prognozą pogody. Koszt 30 sekund takiej reklamy wynosi dokładnie 360 mln zł.</u>
<u xml:id="u-70.8" who="#RyszardStaszak">Chciałbym powrócić jeszcze do kwestii ceny i kondycji zakładów tłuszczowych. Odnosząc się do informacji zawartych w koreferacie pana posła Bondyry chciałbym powiedzieć, że nie ma żadnych nieprawidłowości w tym, iż niektóre firmy łatwiej od innych uzyskują kredyty preferencyjne, ponieważ nie decydują o tym żadne inne względy, poza kondycją finansową firmy.</u>
<u xml:id="u-70.9" who="#RyszardStaszak">Jeżeli chodzi o preferencyjny kredyt skupowy, którego oprocentowanie wynosiło 19%, to chciałbym powiedzieć, że zapewniając rolnikom w formie zaliczki nasiona siewne, nawozy, środki ochrony roślin, a w przypadku większych zasiewów, także śrutę rzepakową, mieliśmy możliwość w momencie uruchomienia kredytów obrotowych ich zamiany na preferencyjny kredyt skupowy. Stanowiło to dla nas sporą ulgę, ale jednocześnie było także jak gdyby pośrednio formą kredytowania rolnictwa. W tegorocznym projekcie budżetu, nie znalazłem niestety zapisu, który by stwierdzał dopuszczalność tego rodzaju i w związku z tym poprzez Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej zwróciliśmy się do ministra finansów, aby także i w tym roku stworzona została możliwość sfinansowania kierowanych do rolników nasion, nawozów i środków ochrony roślin, kredytem skupowym. Uzyskaliśmy w tej sprawie poparcie ze strony resortu rolnictwa, a Ministerstwo Finansów, które miało podobno udzielić nam pozytywnej odpowiedzi, po dwóch tygodniach zmieniło zdanie i zajęło negatywne stanowisko w tej sprawie. Rozmowy prowadzone z ministrem finansów nie przyniosły żadnych rezultatów, ponieważ kierownictwo tego resortu uważa, że przemysł tłuszczowy znajduje się w tak dobrej kondycji, że nie potrzebuje korzystać ze wspomnianej wcześniej formy zamiany kredytów. Chciałbym powiedzieć, że do dnia 1 czerwca zakłady w Kruszwicy udzieliły rolnikom pośrednio około 500 mld zł, a do tej pory w przyszłoroczny skup zaangażowaliśmy już ponad 100 mld zł. Na szczęście mogę korzystać z kredytu oprocentowanego na 33%, ale różnica pomiędzy tym kredytem, a kredytem preferencyjnym, którego stopa procentowa wynosi 19%, w skali roku dałaby kwotę 25 mld zł, czyli akurat tyle ile potrzebuję na reklamę i wojnę z Unileverem w telewizji centralnej. Wydaje mi się, że skoro w tym roku sprawa ta jest też nie do załatwienia, to przynajmniej w przyszłym roku kwestia preferencyjnego kredytowania skupu powinna stanowić troskę Komisji, ponieważ związana jest z kredytowaniem rolnictwa. W przeciwnym wypadku zrezygnujemy z prowadzenia dotychczasowej działalności służącej wspomaganiu rolnictwa, ponieważ nie będzie nas stać na zaangażowanie tak pokaźnych kwot, tym bardziej że areał uprawy rzepaku zwiększył się ostatnio o 30%.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#RomanJagieliński">Z dostępnych danych trudno wypowiedzieć taki wniosek.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#RyszardStaszak">Nie ma na ten temat oficjalnych danych, ale mogę stwierdzić, że na naszych terenach rzepakiem obsiano ponad 500 ha.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#RomanJagieliński">Po wysłuchaniu wypowiedzi dyrektorów zakładów przemysłu tłuszczowego, chciałbym im zadać jedno pytanie. Jak można pogodzić panów wypowiedzi, z jednej strony mówiąc o bardzo wysokich zyskach, a z drugiej strony o zbyt wysokiej cenie, jaką zapłaciliście plantatorom za dostarczony surowiec? Mało tego, mówiąc o wysokich zyskach, stwierdzają panowie jednocześnie, że powinniśmy część środków budżetowych przeznaczyć na kredyt skupowy, aby w ten sposób zapewnić wam środki na prowadzenie kampanii reklamowej.</u>
<u xml:id="u-73.1" who="#RomanJagieliński">Czy przy tak wysokich zyskach, nie możecie wspólnie zakończyć inwestycji w Szamotułach i jako holding stanowić poważną konkurencję dla Unilevera i innych koncernów?</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#RyszardStaszak">Mówiliśmy o zyskach brutto. Od wymienionych kwot należałoby odjąć 42% podatków i wydatków na własne inwestycje.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#RomanJagieliński">Sądzę, że konkretną rozmowę na ten temat możemy przeprowadzić w innych warunkach. Moje uwagi mają, co prawda, charakter refleksji, ale sądzę, że akurat w tej branży można byłoby się pokusić o wprowadzenie pewnych rozwiązań, które spowodowałyby wzrost jej konkurencyjności.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#JanuszMaksymiuk">Uważam, że głównym przedmiotem naszych rozważań powinno być udzielenie odpowiedzi na pytanie, jak zachować pozytywne tendencje w produkcji rzepaku. Sądzę, że odpowiedź na tak sformułowane pytanie szczególnie powinna interesować członków Komisji Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, ponieważ po to jest przemysł, aby z jednej strony produkował określone wyroby, a z drugiej strony, żeby producent rzepaku miał zapewniony zbyt swojego produktu.</u>
<u xml:id="u-76.1" who="#JanuszMaksymiuk">Czy pan dyrektor mógłby powtórzyć, ile podatku odprowadziły do budżetu zakłady w Warszawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#MarekZakrzewski">Łącznie około 0,5 bln zł.</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#JanuszMaksymiuk">Gdyby to były moje zakłady, to wydałbym na reklamę nie 20 mld zł, tylko 200 mld zł. Chyba że założymy, że produkt pana zakładu nie znajdzie nabywców, nawet mimo reklamy.</u>
<u xml:id="u-78.1" who="#JanuszMaksymiuk">Chciałbym jednak pana zapytać, dlaczego nie wydał pan na ten cel większej kwoty pieniędzy? Jest to jak gdyby rozwinięcie pytania, które zadał panu, pan przewodniczący Jagieliński, ponieważ można było osiągnięty zysk przeznaczyć w różny sposób i na różne cele.</u>
<u xml:id="u-78.2" who="#JanuszMaksymiuk">Spóźniłem się nieco na obrady Komisji, i jeżeli wcześniej mówiono już na ten temat, proszę nie odpowiadać na moje pytanie, ponieważ przeczytam to w protokole z posiedzenia Komisji. Nikt z panów nie powiedział, jak postrzega w perspektywie przyszłej prywatyzacji rolę i miejsce producenta. Jest to dla członków Komisji niezwykle istotna kwestia, szczególnie w sytuacji, gdy rozmawiamy o poszczególnych zakładach.</u>
<u xml:id="u-78.3" who="#JanuszMaksymiuk">PZZ Opole kupując rzepak dla zakładów w Warszawie, kupił go na terenie działania zakładów w Brzegu. Wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby pieniądze, które płaci się za skup i tak daleki transport brały się z księżyca, ale przecież, przy prawidłowo prowadzonej polityce zakładów, można byłoby te dodatkowe pieniądze przeznaczyć dla, lub zainwestować w producenta z okolic zakładów warszawskich. Jest to, jak się wydaje, doskonały przykład braku perspektywy w działaniu i liczenia jedynie na koniunkturę.</u>
<u xml:id="u-78.4" who="#JanuszMaksymiuk">Jaki interes może mieć Komisja Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w konserwowaniu i utwierdzaniu praktyk polegających na tym, że jeden zakład drugiemu podkupuje surowiec, zamiast prowadzić prawidłową politykę w zakresie współpracy z producentem. Odpowiedź na to pytanie muszę uzyskać, abym wiedział, jakie mam zająć stanowisko, jako przedstawiciel Komisji.</u>
<u xml:id="u-78.5" who="#JanuszMaksymiuk">Muszę potwierdzić wypowiedź pana dyrektora, który wspomniał o pośrednim kredytowaniu rolnictwa poprzez zakup nasion, nawozów itp. Niestety, w tej chwili zakłady tłuszczowe chcą odstąpić od tej formy kredytowania rolnictwa, ale nie wiem, czy zdają sobie sprawę, że przy zwiększonych zasiewach rzepaku, braku pieniędzy na rynku i braku inicjatywy ze strony zakładów zbierzemy nie 30 kwintali rzepaku, tylko 12. Zakłady tłuszczowe będą zadowolone, ponieważ i tak otrzymają dostateczną ilość surowca, ale w konsekwencji nastąpi ponowne załamanie produkcji rzepaku na 4 lata. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku rzepaku jarego, kiedy niektórzy rolnicy zebrali 5 kwintali, a inni 20,a przemysł tłuszczowy był zadowolony, ponieważ w momencie, gdy przywieziono mu ze 100 ha 500 kwintali, to otrzymał swoje 500 ton. Natomiast rolnicy, którzy się na to nabrali, jakie mogą mieć przemyślenia na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-78.6" who="#JanuszMaksymiuk">Jak możemy mówić o zachowaniu pozytywnych tendencji w produkcji rzepaku, skoro zakłady tłuszczowe prezentują takie stanowisko?</u>
<u xml:id="u-78.7" who="#JanuszMaksymiuk">Chciałbym zapytać - jak panowie mają zamiar zainwestować nadwyżki finansowe w zakup nawozów w kampanii 1995 r., 1996 i 1997 r. Pozytywne skutki ubiegłorocznych działań widoczne są bowiem we wzroście areału zasiewów i jestem ciekawy, czy zdołamy utrzymać tę tendencję?</u>
<u xml:id="u-78.8" who="#JanuszMaksymiuk">Sądzę, że ulga w cenie śruty rzepakowej, którą stosują zakłady tłuszczowe wobec producentu rzepaku, wynosząca od 3 do 5% jest stanowczo za mała. Czy cena śruty rzepakowej dla producenta, który uprawia zwykle buraki i hoduje bydło, nie powinna kształtować się na poziomie 60% ceny śruty ogólnodostępnej, aby stanowić dodatkowego zasilenia producenta?</u>
<u xml:id="u-78.9" who="#JanuszMaksymiuk">Dobrze, że rozpatrujemy sytuację w poszczególnych zakładach i zajmujemy się problemami poszczególnych branż, ale sądzę, że głównie powinno nas interesować, jak się będzie rozwijała uprawa rzepaku i przemysł tłuszczowy. Natomiast, który zakład upadnie, a który na tym zyska, to dla mnie, jako członka Komisji Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej jest mniej ważne, ponieważ równie ważne jest to, aby rozwijało się 100 małych tłoczni oleju, które przerabiają po 10 ton. Koncentracja ma na pewno pewne plusy, ale nie powinniśmy zbytnio zagłębiać się w analizę poszczególnych zakładów.</u>
<u xml:id="u-78.10" who="#JanuszMaksymiuk">Pan dyr. Staszak w swojej wypowiedzi stwierdził, że zakłady udzieliły rolnikom zaliczki na 2 tygodnie przed terminem skupu. Dlaczego wobec tego, nie mogą dzisiaj udzielić zaliczki na poczet 1997 r., a za pieniądze odprowadzane do budżetu zakupić nowych technologii, które pozwoliłyby na obniżenie kosztów jednostkowych. Praktyki stosowane przez zakłady zdążają nie w kierunku obniżenia kosztów jednostkowych, tylko zabezpieczenia sobie surowca za wszelką cenę.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#RomanJagieliński">Nie podzielam pana poglądu, ponieważ każdy zakład, który przerabia 60 tys. ton jest naszej gospodarce potrzebny, natomiast o tym w jaki sposób należy dogadywać się z przemysłem nie decyduje Komisja Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, tylko rolnicy, którzy powinni stworzyć odpowiednie struktury, aby mogli być stroną podczas prowadzenia negocjacji z przemysłem.</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#JanuszMaksymiuk">Chciałem powiedzieć, że pan przewodniczący podziela pogląd, iż na posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej nie powinniśmy mówić o tym, który zakład ogłosi upadłość, ponieważ najważniejszą kwestią jest to, aby funkcjonowały wszystkie zakłady.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#RyszardBondyra">Panie dyrektorze, powiedział pan, że przedstawione przeze mnie dane, dotyczące ceny na giełdach światowych są nieprawdziwe. Otóż chcę panu powiedzieć, że są to aktualne dane, które uzyskałem z Departamentu Handlu Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą. Jeżeli uważa je pan za niewiarygodne, to nic nie mogę na to poradzić. Jeszcze raz chciałbym powtórzyć, że w Liverpoolu tona rzepaku kosztuje 458 funtów. Mówiąc, że podane przeze mnie ceny są za wysokie, miał pan zapewne na myśli rzepak kanadyjski, sprzedawany w Kanadzie, którego cena wynosi 353 dolary kanadyjskie. Jednak do tej ceny należy doliczyć transport i ubezpieczenie do burty statku oraz transport i ubezpieczenie do kraju przeznaczenia. Jeżeli chodzi o ceny oleju, to rzeczywiście są one do siebie zbliżone, ale znacznie wyższe od tych, o których wspomniał pan w swojej wypowiedzi. Na giełdzie znajduje się w tej chwili olej holenderski, którego cena za 100 kg wynosi 123 guldeny oraz surowy olej sojowy w cenie 121 guldenów. Mogę więc powiedzieć, że podane przeze mnie uprzednio dane znajdują swoje potwierdzenie w materiałach przedstawionych przez Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą. Jeżeli dalej będzie pan twierdził, że są one nieprawdziwe, to proszę o bezpośrednie sprawdzenie tych informacji na giełdzie.</u>
<u xml:id="u-81.1" who="#RyszardBondyra">Następną kwestią, którą chciałbym poruszyć jest problem kredytowania rolnictwa przez zakłady przetwórcze. Zakłady te rzeczywiście kredytują rolnika, ale jednocześnie doliczają rolnikom taki sam procent, jaki płacą bankom. Nie można więc tego procesu nazwać kredytowaniem, ponieważ zakłady przetwórcze jedynie przesyłają pieniądze.</u>
<u xml:id="u-81.2" who="#RyszardBondyra">Pan przewodniczący Jagieliński wspomniał o możliwości zawiązania konsorcjum. Chciałbym powiedzieć, że uczyniono już taką próbę, ale dyrektorzy zakładów przetwórczych nie mogli dojść do porozumienia w kwestii podziału władzy.</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#RomanJagieliński">Informacje, które uzyskał pan poseł Bondyra świadczą o tym, że dołożył on starań, aby szczegółowo zapoznać się z tematem naszego dzisiejszego posiedzenia. Widzę, że prosi jeszcze o głos pan poseł Soska, ale chciałem przypomnieć, że pozostał nam jeszcze do omówienia temat związany z przemysłem ziemniaczanym, na którego omówienie zamierzaliśmy przeznaczyć także jedną godzinę.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#JacekSoska">Chciałem zapytać jaka powierzchnia została obsiana rzepakiem w 1994 r.? W materiale, który otrzymaliśmy z resortu rolnictwa określono tę wielkość na podstawie prawdopodobnych danych Głównego Urzędu Statystycznego. Sądzę, że w ostatnich latach możemy mówić o bardzo różnym stanie uprawy rzepaku. W 1989 r. wystąpiła nadprodukcja tej rośliny, która spowodowała, że rolnicy bardzo długo oczekiwali na należne im pieniądze. W następnym roku nastąpił gwałtowny spadek upraw rzepaku, co spowodowało wzrost jego ceny i dziwi mnie, że pan dyrektor, który zabierał głos na ten temat powiedział, że tylko pobieżnie jest zorientowany o wielkości zasiewów w jego rejonie i stwierdził, że przedsiębiorstwa produkujące oleje nie znają dokładnie wielkości upraw rzepaku. Mówię to w obecności przedstawicieli Agencji Rynku Rolnego, ponieważ spodziewam się, że może zaistnieć konieczność interwencyjnego skupu rzepaku. Sądzę, że do tej pory powinna być już opracowana szczegółowa prognoza wysokości zbiorów rzepaku w 1995 r. Dziwi mnie, że dyrektorzy przedsiębiorstw przetwórczych działają w tak nie zorganizowany sposób opierając się na niesprecyzowanych informacjach o skali zasiewu.</u>
<u xml:id="u-83.1" who="#JacekSoska">Prywatyzacja, panie przewodniczący, tego sektora gospodarki jest bardzo poważnym problemem, ponieważ zakłady te są jednym z elementów przemysłu rolno-spożywczego. Mam określone zdanie o dyrektorach zakładów, którzy nie zważają na spółki pracownicze i nie wspominają nawet o producentach, a rolnictwo kredytują z jego własnych pieniędzy. Dlatego sądzę, że prywatyzacja tego sektora jest problemem, którym powinna się zająć Komisja Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Dzisiaj na spotkaniu koalicyjnym była mowa o tym, że chcecie państwo wprowadzać kapitał, a chłopom dawać jałmużnę. Nie możemy się zgodzić na to, aby za własne pieniądze rolnik czekał w kolejce po kredyt preferencyjny, który obecnie przeznaczony jest głównie dla firm, w tym także dla firm pośredniczących. Nie mogę przyjąć do wiadomości takiej sytuacji, w której zakład przeznacza na reklamę 70 mld zł, a 24 mld zł wydaje jako zadatek na potrzebny mu do produkcji surowiec, stanowiący podstawę jego dalszej egzystencji i rozwoju. Dlatego sądzę, że w IV kwartale br. powinna być już opracowana przez Agencję Rynku Rolnego, w miarę dokładna prognoza wysokości upraw i przewidywanych cen skupu, pozwalająca na uregulowanie rynku rzepaku.</u>
<u xml:id="u-83.2" who="#JacekSoska">Polska była niegdyś potentatem wśród światowych producentów rzepaku, i jeszcze niedawno jego produkcja wahała się w granicach około 1,5 mln ton i była oparta na uprawach indywidualnych rolników. Dzisiaj produkcja rzepaku jest o połowę mniejsza i wynosi około 600 tys. ton. Sądzę więc, że należałoby opracować szczegółowy plan dotyczący rozwoju i rozszerzenia tej uprawy. Prosiłbym przedstawicieli Agencji Rynku Rolnego, aby powiedzieli nam, czy na podstawie materiałów otrzymanych z Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, Agencja podziela pogląd o braku problemów związanych ze skupem rzepaku. Moim zdaniem, takie problemy na pewno się pojawią, ponieważ znaczny obszar tegorocznych zasiewów jest wynikiem wysokiej ceny skupu w ubiegłym sezonie i podaż rzepaku będzie w przyszłym roku tak znaczna, że przemysł nie będzie w stanie skupić całości wyprodukowanego przez rolników surowca. Myślę, że spowoduje to konieczność wprowadzenia interwencyjnego skupu rzepaku przez Agencję Rynku Rolnego i wprowadzenie ceny minimalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#MarekZakrzewski">Ponieważ pojawiło się w czasie dyskusji kilka tematów zacznę od ich uporządkowania ze względu na radykalność towarzyszących im stwierdzeń.</u>
<u xml:id="u-84.1" who="#MarekZakrzewski">Za przedsiębiorstwo państwowe odpowiada dyrektor przedsiębiorstwa niezależnie od tego, czy to się komuś podoba, czy nie. O takim lub innym wizerunku przedsiębiorstwa świadczą jego wyniki i zarzut dotyczący zbyt dużych zysków jest po prostu nieuzasadniony. Sądzę, że państwo źle zrozumieli moją wypowiedź. Powiedziałem mianowicie, że o tym czy przedsiębiorstwo jest dobre świadczy płacenie podatków. Nie chodzi mi tylko o podatek dochodowy, ponieważ jak państwo wiedzą obciążenia przedsiębiorstwa pochodzą także z innych tytułów. Są to m.in. podatek VAT, podatek od środków transportu, podatek od nieruchomości, fundusz pracy, opłaty gruntowe, cło, podatek graniczny itd. Suma tych wszystkich opłat zasila budżet państwa i sferę wokółbudżetową. W przypadku zakładów tłuszczowych w Warszawie sięgnie ona kwoty 0,5 bln zł. Natomiast zysk, jaki po zapłaceniu wszystkich podatków pozostanie w zakładzie wyniesie około 80 mld zł, z czego 70 mld zostanie przeznaczonych na inwestycje. Jeżeli doliczymy do tego amortyzację, to w sumie na inwestycje w tym roku wydamy 100 mld zł. Inwestujemy również sferę otoczenia rolnictwa, ponieważ chcemy sobie zapewnić dostawy surowca. Jeżeli ktoś z państwa nie jest w pełni zorientowany w problemie, to prawdopodobnie nie wie, że rzepak udaje się na terenach na zachód od Wisły, natomiast nie udaje się na terenach na wschód od linii Wisły, ponieważ odmiany uprawiane w naszym kraju wymagają specjalnych warunków. Drugi problem polega na tym, że w rejonie Polski północno-wschodniej, większość gospodarstw stanowią gospodarstwa niewielkie, o powierzchni 2–3 ha. Myślę, że świadczy to o tym, gdzie można produkować rzepak, a jednak produkuje się go także w tych małych gospodarstwach. Zakłady w Warszawie nigdy nie miały pełnego zabezpieczenia w surowiec, nawet w przypadku, gdy zbiory w Polsce wynosiły około 1,5 mln ton. Rzepak musiał być przywożony do naszych zakładów z innych rejonów. Dawniej w tym celu powoływaliśmy specjalne grupy, które zajmowały się zakupem rzepaku, dzisiaj takich czynności już nie podejmujemy i jesteśmy skazani na to, że albo uzyskamy surowiec, albo nie. Mimo licznych problemów nie skarżymy się na brak surowca, podobnie jak zakłady w Kruszwicy i kilka innych przedsiębiorstw, ale nie można mówić, że istnieje duża podaż rzepaku. Sądzę, że istnieje potrzeba odtworzenia bazy przetwórczej, nawet do 1,5 mln ton, ponieważ wiążą się z tym konkretne zyski.</u>
<u xml:id="u-84.2" who="#MarekZakrzewski">Chciałbym podtrzymać to, co powiedziałem na dzisiejszym posiedzeniu na temat cen rzepaku. Ceny oleju rzepakowego na giełdzie w Hamburgu wahają się w granicach 717 dolarów za tonę, a ceny nasion wynoszą od 295–300 dolarów za tonę. Jeżeli któryś z panów posłów ma inne zdanie na ten temat, to chciałbym powiedzieć, że codziennie kupujemy nasiona rzepaku zarówno na rynku w Polsce, jak i za granicą i bezpośrednio sprowadzamy masę tonażową. Na przykład Zakłady Przemysłu Tłuszczowego w Warszawie sprowadzają 5 tys. ton oleju miesięcznie. Znamy więc ceny jakie obowiązują na rynkach i wiemy, jak będzie wyglądał ten rynek w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-84.3" who="#MarekZakrzewski">Jeżeli chodzi o śrutę rzepakową, to chciałbym powiedzieć, że obecnie jesteśmy zawieszeni w próżni. Stosujemy co prawda, preferencje dla tych rolników, którzy są trwale z nami związani, ale ilu ich jest? W rejonie Warszawy jest ich stosunkowo niewielu. Na pewno w rejonie Brzegu lub Kruszwicy takich indywidualnych rolników związanych na trwałe z zakładami przetwórczymi jest znacznie więcej, ale większa jest także, w tych rejonach, liczba dużych gospodarstw.</u>
<u xml:id="u-84.4" who="#MarekZakrzewski">Ceny śruty rzepakowej, które zamykają bilans możliwości uzyskania zysku z przerobu rzepaku są niższe na rynkach światowych niż na rynku polskim. Śrutę rzepakową sprzedaje się dzisiaj w cenie od 2,6–2,8 mln zł i rzadko który zakład proponuje cenę opłacalności, która wynosi 3–3,2 mln zł. Cena śruty rzepakowej na rynkach światowych wynosi około 132 dolarów. Aby sprzedać ją na rynku należy dowieźć ją do portu, co kosztuje 20 dolarów, przechowanie w elewatorze 8 dolarów, fracht i załadunek około 8 dolarów. Dochodzą do tego jeszcze koszty transportu, najlepiej na chłonne rynki duńskie. Okaże się, że śrutę trzeba będzie sprzedawać za cenę 115 dolarów według ceny zakładu. Mamy więc pewien obraz sytuacji, z którego wynika, że pieniądz rządzi rynkiem i wskazuje po jakiej cenie można surowiec kupić lub sprzedać na rynkach światowych.</u>
<u xml:id="u-84.5" who="#MarekZakrzewski">Jeżeli chodzi o konsorcjum, to chciałbym powiedzieć, że rzeczywiście istniała taka idea oparta na powiązaniu zakładów praktycznie bez dopływu kapitału. Musiała ona oczywiście upaść, ponieważ żaden z zakładów tłuszczowych nie miał odpowiedniego kapitału, a idea holdingu polegała na stworzeniu grupy przedsiębiorstw powiązanych ze sobą w następujący sposób: duży zakład ma udziały w mniejszym, mniejszy w jeszcze mniejszym, a najmniejszy wnosi swoje udziały do największego. Taki rodzaj holdingu można jednak utworzyć tylko na papierze, a jego konstrukcja od samego początku była niezbyt przejrzysta i musiała być poddana krytyce, w wyniku której zrezygnowano z próby tworzenia takiego holdingu.</u>
<u xml:id="u-84.6" who="#MarekZakrzewski">Następną kwestią, którą chciałem poruszyć jest kwestia kredytów. Byłoby bardzo dobrze, gdyby kredyty docierały bezpośrednio do gospodarstw rolnych i samych rolników oraz były przeznaczone na ściśle określoną produkcję. Jak na razie przemysł tłuszczowy jest zainteresowany pozyskiwaniem kredytów, które muszą mieć gwarancje. Nie wiem, czy panowie posłowie mają jakąś inną propozycję w tej sprawie. Sprawa kredytów nie jest tak prosta, jakby się wydawało. Zabezpieczenie w skupowym kredycie preferencyjnym dla zakładów tłuszczowych w Warszawie wahało się z reguły od 40–55%. Sprawa ta była przedmiotem badania przeprowadzonego przez Najwyższą Izbę Kontroli. Najlepszym rozwiązaniem tego problemu byłoby, moim zdaniem, stworzenie mechanizmu, pewnego rodzaju regulatora, który pozwalałby na to, aby środki te uzyskiwały bezpośrednio gospodarstwa indywidualne lub spółdzielnie produkcyjne takie lub inne, w celu rozwijania produkcji, która w ich realiach wydawałaby się najbardziej opłacalna.</u>
<u xml:id="u-84.7" who="#MarekZakrzewski">Chciałbym jeszcze poruszyć temat zakładu w Chrzestnie. Był to zakład wysokiego tłoczenia, którego produkcja pozwalałaby na uzyskanie wysokogatunkowego oleju tłoczonego i bogatej w tłuszcz śruty, której wysokoenergetyczne właściwości mogły być wykorzystane w procesie skarmiania zwierząt hodowlanych. Zakład ten, o ile wiem, miał być powiązany z położonym obok gospodarstwem rolnym. Jak wiemy nastąpił okres transformacji ustrojowej, który spowodował, że przedsięwzięcie to okazało się nietrafne, bowiem zabrakło zwierząt, które mogły być skarmiane przerobioną śrutą. Problem tego zakładu polegał na tym, że produkowana śruta była bardzo droga. Nawiasem mówiąc, zakład ten przejęła jakaś spółka, z którą miałem kontakty handlowe. Dwukrotnie skredytowałem zakup oleju z tego zakładu z uwagi na to, że miał on kłopoty związane z rozruchem i 2 czy 3 mld zł jakie uzyskali z zakładów warszawskich, były formą przedpłaty okresowej przeznaczonej na uruchomienie produkcji. Muszę powiedzieć, że miałem ogromne problemy z odzyskaniem tych pieniędzy. Nie mogę więcej na ten temat powiedzieć, ponieważ w związku z nie wywiązaniem się przez zakłady w Chrzestnie z zawartej umowy nie chciałem ponownie z nimi rozmawiać.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#RomanJagieliński">Proszę pana wiceministra Pilarczyka o ustosunkowanie się do poruszonych problemów.</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#JerzyPilarczyk">Kontynuując ostatni wątek wypowiedzi pana dyrektora, należy stwierdzić, że jest to „nieszczęście”, które dotknęło w sumie bardzo dobre państwowe przedsiębiorstwo rolne. Decyzja o wybudowaniu zakładu tłuszczowego została podjęta bowiem w momencie, gdy tuż za plecami znajdowały się 72-procentowe kredyty. Jest to mały zakład i cały problem sprowadza się do tego, że za zobowiązania finansowe kombinatu zastawiony został jego majątek i w tej chwili trwają trudne rozmowy pomiędzy bankiem gdańskim a Agencją Własności Rolnej Skarbu Państwa, która w międzyczasie stała się właścicielem tego przedsiębiorstwa. Ponieważ sprawy majątkowe decydują o tym, czy firma może zaciągnąć kredyt i przerabiać taką ilość surowca, żaden bank, z uwagi na brak zdolności kredytowej nie chce jej udzielić kredytu na skup. Sądzę, że sprawa Chrzestna nie ma znaczenia dla całego przemysłu tłuszczowego, ponieważ przyszłość rysująca się przed takimi wytwórniami jest, moim zdaniem, niewielka. Mogą one mieć jedynie znaczenie lokalne, a produkowane przez nie olej może zaspokajać jedynie lokalne potrzeby. Myślę, że w dzisiejszych czasach, jest to doskonały przykład chybionej inwestycji.</u>
<u xml:id="u-86.1" who="#JerzyPilarczyk">Generalnie chciałbym jednak powiedzieć o pewnej sprawie, o której nie mówiłem zbyt wyraźnie w moim pierwszym wystąpieniu. Problemy, o których wspominał zarówno pan poseł Soska, jak i pan poseł Maksymiuk sprowadzają się do jednej kwestii, to znaczy braku koordynacji potrzeb przemysłu i możliwości upraw. Myślę, że do popełnienia błędów w tej materii muszą się przyznać zarówno zakłady przemysłowe, jak i producenci rolni oraz ich reprezentacje. Otóż nie wyobrażam sobie, aby w dłuższym przedziale czasowym funkcjonowały pomiędzy producentami a przetwórstwem rolnym takie stosunki, że w związku z dobrą koniunkturą producenci będą bez opamiętania powiększać dany gatunek uprawy i w wypadku gorszej koniunktury położą przemysł na obie łopatki. Wobec tego wydaje mi się, że niezmiernie konieczne jest zastanowienie się nad kształtem systemu, który miałby obowiązywać w przyszłości, a jego celem byłoby zarówno zapewnienie producentom zbytu surowca, jak i zapewnienie zakładom przetwórstwa rolnego możliwości jego pozyskania.</u>
<u xml:id="u-86.2" who="#JerzyPilarczyk">Wydaje mi się, że jest to zadanie zarówno dla poszczególnych branż przemysłu, nie tylko przemysłu tłuszczowego, jak i dla reprezentacji rolników i producentów. Sądzę, że związki rolników i producentów powinny także odgrywać istotną rolę w negocjowaniu cen i ustalaniu wszystkich warunków, o których wspominaliśmy podczas dzisiejszego posiedzenia. W momencie, gdy zapewnimy funkcjonowanie takiego mechanizmu, nie będzie istniała potrzeba zastanawiania się, czy Agencja Rynku Rolnego będzie i w jakim stopniu musiała interweniować na rynku rzepaku, ponieważ w moim przekonaniu, rynek ten jest ostatnim rynkiem, na którym powinna ona interweniować. W tym roku może bowiem zaistnieć taka sytuacja, że rolnicy będą oczekiwali interwencji Agencji, podczas gdy już dzisiaj z dużym prawdopodobieństwem mogę powiedzieć, że takiej interwencji nie będzie, ponieważ być nie może. Niemożliwa jest bowiem interwencja w sytuacji, gdy z różnych przyczyn, w tym również koniunkturalnych występuje zjawisko niczym nie uwarunkowanej nadprodukcji. Sądzę, że nie możemy dopuszczać do tak dużej rozbieżności w wysokości plonów pomiędzy poszczególnymi latami, a poza tym nie możemy opierać skupu tylko o działania Agencji Rynku Rolnego, która może działać jedynie w wyjątkowych wypadkach.</u>
<u xml:id="u-86.3" who="#JerzyPilarczyk">Według danych szacunkowych zasiano 450–500 tys. ha rzepaku. Powiedziałem szacunkowych, ponieważ Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej nie jest dzisiaj w stanie podać szczegółowych danych na ten temat. Również GUS ustala te wielkości szacunkowo i tak już niestety jest i nadal będzie, że nie będziemy w stanie podać precyzyjnych danych. Zakładamy tolerancję 50 tys. ha i podobną tolerancję musimy przyjmować także w przypadku szacowania wielkości plonów.</u>
<u xml:id="u-86.4" who="#JerzyPilarczyk">Następną kwestią, o której chciałbym powiedzieć jest prywatyzacja i udział w niej rolników indywidualnych. W tej sprawie bardziej władny niż przemysł jest parlament, ponieważ ustawa o przekształceniach własnościowych i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, dokładnie określa formę i zakres prywatyzacji, w jakiej mogą uczestniczyć plantatorzy. W przypadku zakładów w Brzegu przyjęto, że 20% akcji przeznacza się dla plantatorów, a 20% dla pracowników zakładu. Dzisiaj trwają dyskusje, czy nie lepiej byłoby, aby było to 10% akcji przekazanych bezpłatnie. Rozstrzygnięcie tej kwestii należy jednak do parlamentu, podobnie jak trwającej w tej chwili dyskusji na ten temat w komisjach trójstronnych. Muszą one znaleźć rozwiązanie w parlamencie, w postaci zmiany ustawy o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych lub uchwalenie nowej. Jeżeli chodzi o udział rolników w prywatyzacji, to w naszym przekonaniu o realnym udziale rolników możemy mówić wtedy, kiedy przyjmiemy zmiany, o których wspomniałem, tzn. że rolnicy otrzymają bezpłatnie 10% akcji lub udziałów prywatyzowanych przedsiębiorstw. Jest to jedyna realna szansa na udział rolników w prywatyzacji, ponieważ przy obecnym poziomie rentowności gospodarstw indywidualnych rolnicy nie są w stanie partycypować w prywatyzacji nawet wtedy, gdy swoje 20% akcji będą mogli wykupić za 50% ich wartości. Sądzę, że wobec tych problemów, które stoją przed przetwórstwem rolnym, a także biorąc pod uwagę kondycję gospodarstw, możemy powiedzieć, że właściciele gospodarstw i plantatorzy, obojętnie w jakiej branży produkcji rolnej, nie są w stanie odgrywać znaczącej roli w dążeniu zakładów do szybkiego rozwoju w dorównaniu konkurencji. Myślę o tym, że potencjalni właściciele akcji muszą mieć możliwość zgromadzenia kapitału, który posłużyłby rozwojowi tego przemysłu. Rolnik lub plantator, przy korzystnym ukształtowaniu przepisów ustawowych, może stać się biernym współwłaścicielem akcji, natomiast przy tym poziomie rentowności gospodarstw, nigdy nie będzie aktywnym inwestorem. Myślę, że w tych gałęziach przemysłu, w których istnieje potrzeba aktywnego kapitału, na pewno się go nie wygeneruje w gospodarstwach rolnych przy istniejącej strukturze i obecnych warunkach.</u>
<u xml:id="u-86.5" who="#JerzyPilarczyk">Reasumując ten problem, chciałbym powiedzieć, że uprawa rzepaku i działalność przemysłu tłuszczowego jest jedną z większych szans, jakie stoją przed polskim rolnictwem ze względu na ogromne perspektywy. Biorąc pod uwagę nawet istniejący obecnie stan, to zakończenie inwestycji w Szamotułach gwarantuje wzrost możliwości przerobowych tego przemysłu o około 150 tys. ton, a uruchomienie inwestycji w Brzegu dalsze 200 tys. ton. Z tego co wiem, minister przekształceń własnościowych stwierdził, że inwestor w Brzegu nie chce poprzestać na tym poziomie produkcji i zamierza ją zwiększyć. Rysuje się więc potencjalna możliwość wypełnienia luki w postaci 100 tys. ton tłuszczów roślinnych co stwarza ogromną szansę dla dalszego wzrostu produkcji rzepaku. Nie wspominam już o tym, ponieważ jest to problem następnego 10-lecia, że ogromną szansą wykorzystania mocy produkcyjnych przemysłu tłuszczowego i polskiego rolnictwa jest uprawa rzepaku na potrzeby paliwowe. Myślę, że ta kwestia stanowi jak gdyby drugą szansę, która pojawi się, gdy w pełni wykorzystamy pierwszą, polegającą na zaspokojeniu potrzeb spożywczych i paszowych, ponieważ śruta rzepakowa może odgrywać istotną rolę w bilansie paszowym i białkowym produkcji zwierzęcej.</u>
</div>
<div xml:id="div-87">
<u xml:id="u-87.0" who="#RomanJagieliński">Na tym chciałbym zakończyć dyskusję. Jeżeli chce pan, panie pośle Bondyra, wypowiedzieć się na ten temat, to proszę uczynić to w jednym zdaniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-88">
<u xml:id="u-88.0" who="#RyszardBondyra">Chciałbym poruszyć jeszcze jedną sprawę. Życzę panu dyrektorowi, aby się nie zdziwił, gdy rzepak zniknie z naszego rynku w momencie, jeżeli nadal będziemy mówili o obniżeniu jego ceny. Chciałem panu przypomnieć, że stawka celna w eksporcie do krajów Unii Europejskiej wynosi 0%, a ponadto Unia Europejska nie wyznaczyła ani jednego kilograma kontyngentu, co oznacza, że istnieją nieograniczone możliwości eksportu.</u>
</div>
<div xml:id="div-89">
<u xml:id="u-89.0" who="#RomanJagieliński">Chciałbym zapytać członków Komisji, czy podejmiemy obecnie decyzję w sprawie przemysłu tłuszczowego? Pan poseł Aumiller zgłosił wniosek, abyśmy wystąpili z dezyderatem do premiera Rzeczypospolitej w sprawie sytuacji zakładu tłuszczowego w Szamotułach. Czy są w tej kwestii inne uwagi?</u>
</div>
<div xml:id="div-90">
<u xml:id="u-90.0" who="#KazimierzIwaniec">Myślę, że podczas dzisiejszego posiedzenia Komisji rozpatrywaliśmy sprawę całego przemysłu tłuszczowego i byłoby niewskazane, gdybyśmy ustosunkowali się tylko do sprawy Szamotuł. Rozumiem, że sprawa Szamotuł jest bardzo drażliwa, podobnie zresztą jak sprawa Chrzestna, ale w obecnej sytuacji nie możemy pozostawić całego przemysłu tłuszczowego, a nie tylko pojedynczych zakładów. Trzeba tę dyskusję podsumować jakimś dokumentem i sądzę, że najbardziej słuszna będzie w tym przypadku forma dezyderatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-91">
<u xml:id="u-91.0" who="#JacekSoska">Uważam, że problemy przemysłu tłuszczowego są równie ważne jak przemysłu tytoniowego i dlatego zaniepokoiło mnie zdanie, w którym pan wiceminister stwierdził, że albo 10% akcji zostanie przekazanych rolnikom za darmo, albo 20% po cenach preferencyjnych. Sądzę, że 20% akcji po cenach preferencyjnych jest istotnym czynnikiem, który powinien wywołać zainteresowanie ze strony rolników lub pracowników. Myślę, że dotychczasowe doświadczenia prywatyzacyjne wskazują, że 10% akcji nie jest wielkością aż tak istotną, aby producenci czy plantatorzy byli nią zainteresowani.</u>
<u xml:id="u-91.1" who="#JacekSoska">Dezyderat, który mam być podsumowaniem naszej dzisiejszej dyskusji, nie może być dokumentem z którego nic nie będzie wynikało. Uprzednio ktoś już powiedział, że dezyderaty są tylko po to, aby je wysyłać, a nadchodzące odpowiedzi są nieistotne, ale w tym wypadku problem dotyczy Paktu o przedsiębiorstwie państwowym, który jest tak samo ważny dla wszystkich przemysłów przetwórczych. Uważam, że liczba akcji będących w posiadaniu plantatorów powinna być na tyle znacząca, aby rolnicy i plantatorzy poczuli się odpowiedzialni za swoje działania. Proponowane 10% akcji, jest liczbą zbyt małą i w związku z tym powstaje problem, w jaki sposób można doprowadzić do sytuacji, aby tych akcji w posiadaniu plantatorów było znacznie więcej. Uważam więc, że z definicji powinien być stworzony zapis stwierdzający, że w przypadku przemysłu rolno-spożywczego, w którego funkcjonowaniu znaczną rolę odgrywają plantatorzy, zakłady przetwórcze są od nich zależne i aby uniknąć stosowania kredytów skupowych większa część akcji prywatyzowanych zakładów powinna zostać przekazana nieodpłatnie plantatorom. Poprzednio wnioskowałem, aby było to 30% akcji i uważam, że nie jest to liczba zbytnio wygórowana. Taki wniosek zgłosiłem w Sejmie poprzedniej Kadencji, podczas dyskusji dotyczącej Paktu o przedsiębiorstwie. Sądzę, że taki wniosek powinna postawić także Komisja Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, ale myślę jednocześnie, że nie powinien on mieć formy dezyderatu, ponieważ prawdopodobna odpowiedź będzie negatywna. Wiemy bowiem jaki pogląd w tej sprawie reprezentuje pan wiceminister Pilarczyk, który stwierdzi, że proponowana przez niego wielkość jest w pełni wystarczająca. Powstaje więc problem, a jaki sposób przedstawić tę sprawę, która dotyczy zarówno przemysłu tłuszczowego, tytoniowego, jak i innych dziedzin produkcji.</u>
<u xml:id="u-91.2" who="#JacekSoska">Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że moim zdaniem, kontraktowanie jest wstępem do kontyngentowania. Jeżeli związki zawodowe są słabe, a plantatorzy są niezorganizowani, to nie uda się uporządkować rynku. Kontraktacja surowca przez zakłady przetwórcze ma jeden cel, jakim jest nadprodukcja przynosząca zysk zakładom.</u>
</div>
<div xml:id="div-92">
<u xml:id="u-92.0" who="#JerzyPilarczyk">Panie pośle, podzielam pana pogląd, że rolnicy powinni posiadać 30% akcji prywatyzowanych przedsiębiorstw, ale takie rozwiązanie powinno być przyjęte ustawowo.</u>
</div>
<div xml:id="div-93">
<u xml:id="u-93.0" who="#JacekSoska">Pan wiceminister powiedział, że jest zadowolony z faktu, że dla rolników przeznacza się 10% akcji.</u>
</div>
<div xml:id="div-94">
<u xml:id="u-94.0" who="#JerzyPilarczyk">Powiedziałem, że 10% akcji należy przekazać rolnikom nieodpłatnie. Jest to, moim zdaniem, dużo korzystniejsze rozwiązanie niż przekazanie im 20% akcji za pół ceny, ponieważ przy tym poziomie opłacalności gospodarstw, nie będą w stanie ich wykupić.</u>
</div>
<div xml:id="div-95">
<u xml:id="u-95.0" who="#RomanJagieliński">Proponuję, aby prezydium Komisji zastanowiło się nad treścią dezyderatu i na następnym posiedzeniu przedstawiło jego treść członkom Komisji do akceptacji.</u>
<u xml:id="u-95.1" who="#RomanJagieliński">Obecnie przechodzimy do omówienia trzeciego punktu porządku dnia, a mianowicie materiałów na temat ziemniaka i przemysłu ziemniaczanego. Proszę o zabranie głosu posła Zarzyckiego, który przedstawi nam koreferat na ten temat.</u>
</div>
<div xml:id="div-96">
<u xml:id="u-96.0" who="#WojciechZarzycki">Dobrze się stało, że rozważamy dzisiaj kwestię stanu produkcji ziemniaków i przemysłu ziemniaczanego w Polsce. Gdybyśmy sięgnęli do historii, to Polska zawsze zajmowała poczesne miejsce w produkcji ziemniaka na świecie i myślę, że po części jest tak nadal, gdyż w strukturze zasiewów, ziemniak nadal zajmuje w Polsce czołową pozycję. Informację na temat produkcji ziemniaka zestawiłem z informacją o stanie jego uprawy w jednym z pięciu liczących się w produkcji ziemniaka województw, dodatkowo znanego w kraju z racji dobrych jakościowo ziemniaków konsumpcyjnych, w którym udział upraw ziemniaka w ogólnej strukturze zasiewów wynosi około 23–25%, czyli woj. sieradzkiego.</u>
<u xml:id="u-96.1" who="#WojciechZarzycki">Chcę powiedzieć, że materiały dotyczące informacji o stanie produkcji ziemniaków i przemysłu ziemniaczanego nie są pełne. Sądzę, że brakuje w nich dokładnych danych o sytuacji w zakładach przemysłu ziemniaczanego, a ponadto w ogóle nie mówi się o perspektywach jego rozwoju. Muszę jednak stwierdzić, że przedstawione materiały znajdują swoje potwierdzenie w informacjach będących charakterystyką tego problemu w woj. sieradzkim. Niewielkie różnice dotyczą jedynie wysokości plonów i wpływających na nie czynników.</u>
<u xml:id="u-96.2" who="#WojciechZarzycki">Ziemniak nie ma dużych wymagań glebowych i jego uprawa udaje się na glebach lekkich, ale o wysokiej kulturze i przy odpowiednim poziomie nawożenia. W Polsce jest wiele województw, na terenie których można uprawiać ziemniaki z racji niskiej bonitacji gleb i osiągać stosunkowo wysokie plony. Z danych zamieszczonych w informacji możemy przeczytać, że w latach 1990–1991 produkcja ziemniaka osiągała 36 mln ton. W roku obecnym wyniosła ona 22 mln ton, a plony ze 185 kwintali z hektara spadły do wysokości 130 kwintali z hektara. W przedstawionych nam materiałach nie wspomina się jednak opłacalności produkcji, tak jakby niemożliwe było określenie przy jakiej wielkości produkcji, należy prowadzić uprawę ziemniaka. Powszechnie wiadomo, że w Polsce w produkcji ziemniaka występują dwa bieguny - klęska urodzaju i klęska nieurodzaju, ponieważ agroklimatyczne warunki uprawy ziemniaka zależą od warunków pogodowych, a szczególnie od ilości opadów. Gdybyśmy sięgnęli do danych obrazujących zmiany pogodowe to moglibyśmy stwierdzić, że począwszy od 1981 r. występuje w coraz większym stopniu zjawisko suszy.</u>
<u xml:id="u-96.3" who="#WojciechZarzycki">Chciałbym powiedzieć, że materiał jest dobrze przygotowany, a w tabeli zamieszczonej na str. 6 opracowania umieszczono dane dotyczące wielkości zbiorów ziemniaka, rodzaju zastosowania jakie znajduje w gospodarstwach, tzn. sadzenie, spasanie, spożycie, sprzedaż oraz eksport. Okazuje się, że w latach 1990–1991 wyeksportowaliśmy 1,54 mln ton, a w roku obecnym jedynie 400 tys. ton.</u>
<u xml:id="u-96.4" who="#WojciechZarzycki">Należałoby w tym miejscu zauważyć, że w tych materiałach brak jest odniesienia do bardzo istotnej kwestii, która ma duży wpływ na opłacalność produkcji ziemniaka, czyli na rolę postępu biologicznego. Sądzę, że pogarszająca się sytuacja ekonomiczna rolnictwa i jego otoczenia decyduje m.in. o tym, że występuje niska opłacalność i wysokie ryzyko produkcji sadzeniaków, brak niestabilności popytu na sadzeniaki wynikający po części z niskiej dochodowości gospodarstw rolnych, zła sytuacja ekonomiczna przedsiębiorstw nasiennych oraz coraz mniejsze zainteresowanie tym rodzajem produkcji rolnej wynikające z jej niskiej rentowności. Bardzo istotnym czynnikiem jest również problem hodowli ziemniaka. Jeżeli zważymy jaką rolę spełnia postęp biologiczny, to możemy powiedzieć, że przeznaczona w budżecie państwa na rok obecny kwota na wspomaganie jego produkcji jest bardzo niewielka. Myślę, że jeżeli nie będzie lepszego wspomagania produkcji sadzeniaków, to nadal będzie trwała obecna sytuacja, w której wymiana materiału kwalifikacyjnego w sadzeniakach występuje co 40 lat. Tak mówią cyfry. Rodzi się pytanie, co należało zrobić, aby powstała możliwość zwiększenia opłacalności produkcji poprzez odpowiedni kwalifikowany materiał sadzeniakowy. Musimy się zastanowić nad tym, jaka powinna być w tym przypadku rola interwencjonizmu państwowego, który zwiększyłby możliwości hodowli, produkcji oraz obrotu sadzeniakami.</u>
<u xml:id="u-96.5" who="#WojciechZarzycki">Jak już wspomniałem, w przedstawionych nam materiałach brakuje odniesienia do problematyki przetwórstwa. Chciałbym zauważyć, że wśród dochodów płynących z gospodarstwa rolnego, są również dochody uzyskiwane ze sprzedaży ziemniaków gorszej jakości. Zapobieżenie stratom ma szczególne znaczenie w tym roku wobec istniejącego dużego zagrożenia gniciem ziemniaków, gdy tymczasem gorzelnie ograniczyły ich zakupy z racji wyższej ceny, którą muszą płacić rolnikom, aby zrekompensować ich nakłady poniesione przy produkcji. Wszyscy wiemy, że jest to roślina, której uprawa jest bardzo kapitałochłonna. Przyczyn powstania obecnej sytuacji gorzelnicy upatrują w nieodpowiednim poziomie ceny za surówkę ziemniaczaną.</u>
<u xml:id="u-96.6" who="#WojciechZarzycki">Chciałbym również zwrócić uwagę, że ziemniak kojarzy się nie tylko z konsumpcją, ale także z bardzo szeroką paletą innych możliwości, z których należałoby zwrócić uwagę na możliwości płynące z należytego wykorzystania nadających się do tej produkcji gleb i dochodowości gospodarstw, wynikające z wykorzystania spirytusu ziemniaczanego jako dodatku do paliw. Ponieważ w przedstawionych nam materiałach brakuje tej informacji, nie wiem jakie są perspektywy dalszego rozwoju tej formy wykorzystania ziemniaków.</u>
<u xml:id="u-96.7" who="#WojciechZarzycki">Mimo że informacja na temat istniejącego stanu została przygotowana dosyć dokładnie, należy jednak podkreślić brak określenia perspektyw rozwoju i odniesienia do ważnych problemów, jakie dotykają polskiego rolnictwa. Nie odpowiada one na pytanie, czy istnieje szansa na zwiększenie produkcji ziemniaka oraz sposobu uzyskania większej opłacalności jego uprawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-97">
<u xml:id="u-97.0" who="#RomanJagieliński">Chciałbym zdyscyplinować naszą dyskusję i dlatego proszę o maksymalne skracanie czasu wypowiedzi. Sądzę, że plantatorzy będą mogli zakończyć swoją wypowiedź po upływie 5 minut, natomiast wszyscy pozostali po 1 minucie. Chciałbym państwa przeprosić za podjęcie takiej decyzji, ale zmusza mnie do tego upływający czas.</u>
</div>
<div xml:id="div-98">
<u xml:id="u-98.0" who="#JanOlejniczak">Chociaż omawiany dzisiaj temat jest niezmiernie ważny, to jednak podporządkowując się woli pana przewodniczącego skrócę moją wypowiedź do kilku zdań. Ten kierunek produkcji rolnej w Polsce jest całkowicie zaniedbany i nie jesteśmy w stanie w najbliższym czasie go odbudować, mimo że na produkcję ziemniaków w Polsce byliśmy, jesteśmy i będziemy skazani. Na taką sytuację wpływają nasze naturalne warunki glebowe i klimatyczne. Powszechnie wiadomo, że mamy w Polsce około 70% gleb żytnio-ziemniaczanych i powstaje pytanie, co będziemy siać i sadzić na tych obszarach, jeżeli wyeliminujemy ziemniaki. Uważam, że proces eliminacji ziemniaka już się rozpoczął, ponieważ z 2 mln ha upraw areał zmniejszył się do około 1,5 mln ha, a być może, jest jeszcze mniejszy.</u>
<u xml:id="u-98.1" who="#JanOlejniczak">Jedną z konsekwencji obecnej sytuacji jest niewykorzystanie możliwości produkcyjnych polskiego przemysłu ziemniaczanego, którego moc przerobowa wynosząca 1,3–1,5 mln ton wykorzystywana jest tylko w 30%, ponieważ przerabiamy obecnie zaledwie 340 tys. ton ziemniaków. Moim zdaniem, jest to olbrzymie zagrożenie, z którego konsekwencji powinniśmy zdawać sobie sprawę. Jeżeli dalej będziemy prowadzili taką gospodarkę, także w innych działach produkcji rolnej, to nie będziemy mogli mówić o rozwoju gospodarki kraju.</u>
<u xml:id="u-98.2" who="#JanOlejniczak">Jakie działania należy podjąć, aby zmienić obecną sytuację. Sądzę, że jednym ze sposobów jej naprawy jest wzrost produkcji spirytusu na bazie surowca ziemniaczanego. W gorzelniach moglibyśmy przerobić około 3 mln ton surówki ziemniaczanej ponosząc jedynie niewielkie nakłady inwestycyjne. Wydaje się, że jest to kwestia ogromnych zaniedbań, które są trudne do wyeliminowania.</u>
<u xml:id="u-98.3" who="#JanOlejniczak">Panie wiceministrze, chcę powiedzieć, że całkowicie upadła hodowla sadzeniaka i o ile natychmiast nie ochronimy tego co posiadamy, już w tej dziedzinie, to później będziemy musieli odnowić hodowlę sadzeniaków ogromnym nakładem kosztów, a chciałbym przypomnieć, że wyhodowanie jednej odmiany trwa 10 lat. Należy więc, moim zdaniem, zachować istniejące odmiany i produkować nowe.</u>
<u xml:id="u-98.4" who="#JanOlejniczak">Muszę także powiedzieć, że zerwaniu uległy więzi i kontakty przemysłu z plantatorami i to nie tylko w przemyśle ziemniaczanym, ale i w pozostałych gałęziach przetwórstwa rolno-spożywczego. Tę piramidę przestawia się szczytem do dołu, zapominając o tym, że każdy kierunek przemysłu rolno-spożywczego musi bazować na surowcach rolnych. O tym dzisiaj się nie mówi i nie mówi się także o plantatorach i ich udziale w procesie produkcyjnym, pozostawiając im jedynie podporządkowanie się decyzjom zakładu. Polski plantator jest zaangażowany i nie liczy na jednorazowy sukces, ponieważ wie, że musi inwestować w dany kierunek produkcji. Myślę, że świadomość tego faktu powinna zobowiązać nas do określenia konkretnych działań, wbrew utartemu obecnie poglądowi, że nie istnieje potrzeba ograniczania zakresu rozwoju jakichkolwiek kierunków produkcji, ponieważ wszystko ureguluje wolny rynek. Jakie są wyniki działania wolnego rynku możemy zobaczyć ponosząc związane z tym konsekwencje. W żadnym kraju nie spotyka się takiej sytuacji, w której władza, to znaczy ci, którzy odpowiadają za gospodarkę nie wspomagała i nie kierowała rozwojem produkcji. Nie mówię w tej chwili o powrocie do systemu nakazowego, ponieważ nie ma do niego powrotu, ale moim zdaniem, konieczne jest uporządkowanie polityki i określenie kierunków rozwoju. Rolnik, który chce być plantatorem ziemniaka lub buraka cukrowego musi wiedzieć, jakie są perspektywy rozwoju jego produkcji, ponieważ inwestuje na okres wielu lat ogromne pieniądze, których nikt mu nie da. Plantator musi je wypracować i dlatego musi mieć gwarancję utrzymania produkcji ziemniaka lub buraka cukrowego.</u>
<u xml:id="u-98.5" who="#JanOlejniczak">Uważam, że nadszedł odpowiedni czas, aby zastanowić się nad tymi sprawami. Zwracam się z prośbą do szanownych posłów, aby problem ten rozważyli bardzo szczegółowo i podjęli działania, które doprowadzą do tego, że nasz kraj znów stanie się potęgą ziemniaczaną.</u>
</div>
<div xml:id="div-99">
<u xml:id="u-99.0" who="#RomanJagieliński">Rodzi się pytanie, czy opracowaniem takiego programu powinna się zająć Komisja Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, czy też związek plantatorów ziemniaka? Byłbym bardzo zadowolony, gdyby związek opracował taki plan i przedstawił go do akceptacji członkom Komisji. Czy pan wiceminister chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-100">
<u xml:id="u-100.0" who="#JerzyPilarczyk">Pragnę zwrócić państwa uwagę na strukturę wykorzystania zbiorów ziemniaka, z której wynika cel istnienia jego uprawy. Z kształtu tej struktury należałoby wyciągnąć odpowiednie wnioski, ponieważ nie można twierdzić, że rząd powinien zajmować się wyłącznie rozwiązywaniem problemów związanych z uprawą ziemniaków. Generalnie rzecz biorąc, dominującą formą wykorzystania ziemniaków jest ich zużycie w gospodarstwach, czyli można powiedzieć, że czynniki od których zależy produkcja ziemniaków przeznaczanych na zewnątrz gospodarstwa, są bardzo ograniczone. Niewątpliwie w przypadku upraw buraków i ziemniaków musimy przyjąć do wiadomości fakt, że rynek zbytu na eksport od 4 lat ulega wyraźnemu ograniczeniu i raczej trudno przewidywać, aby w najbliższych latach ziemniak mógł być przedmiotem eksportu, jak np. w latach 1990–1991.</u>
<u xml:id="u-100.1" who="#JerzyPilarczyk">Jeżeli chodzi o przemysł przetwórczy, to jego działalność jest również ograniczona i trzeba pamiętać o tym, że jego zdolności przetwórcze, wynoszące około 1,5 mln ton, wobec 30, 28 czy 27 mln ton ogólnej produkcji, są praktycznie marginalne. Dlaczego w roku ubiegłym przemysł ziemniaczany nie był w stanie przerobić całego surowca, a w tym roku cierpi z tego powodu, że nie przerobi więcej niż 50% tego co mógłby przerobić. Czy mechanizm, który spowodował taką sytuację został uruchomiony przez rząd? Proszę uczciwie powiedzieć, panie przewodniczący, w jaki sposób rząd mógł zapobiec temu, że przemysł ziemniaczany nie jest w stanie skupić wystarczającej ilości potrzebnego surowca. Jeżeli popatrzymy na cyfry, to okaże się, że w ciągu ostatnich pięciu lat jest to uprawa w bardzo znacznym stopniu uzależniona od wpływów atmosferycznych. Dlaczego plony są tak niskie? Ponieważ czynników plonotwórczych jakie stosowane są na Zachodzie, w Polsce stosuje się bardzo mało. Chodzi tu nie tylko o nawozy, ale wszystkie firmy, które oczekują produkcji ziemniaków na potrzeby swoich zakładów produkujących chipsy, frytki itp. twierdzą, że bez nawadniania upraw ziemniaczanych niemożliwe jest utrzymanie stabilnej produkcji. Taka jest prawda. Jeżeli w Polsce zaistnieją sprzyjające warunki pogodowe, to zbiory ziemniaka sięgają 36 mln ton, a jeżeli będą one niesprzyjające, to zbiory będą o 50% niższe. W tych warunkach nigdy nie należy oczekiwać stabilnej produkcji ziemniaków, stabilnego przemysłu ziemniaczanego, nawet w sytuacji, gdybyśmy zaangażowali dużo większe środki w postęp biologiczny lub w hodowlę ziemniaków.</u>
<u xml:id="u-100.2" who="#JerzyPilarczyk">W moim przekonaniu sytuacja w hodowli i postępie biologicznym nie jest aż tak zła, jak pan to przedstawił. Oczywiście, w każdej dziedzinie, która utrzymywana jest ze środków budżetowych występuje w ostatnim okresie bardzo duży niedostatek środków, ale nie jest on aż tak duży, aby wielkość środków przeznaczonych na hodowlę decydowała o problemach występujących w gospodarstwach prowadzących uprawę ziemniaka, czy przedsiębiorstwach przemysłu ziemniaczanego.</u>
<u xml:id="u-100.3" who="#JerzyPilarczyk">Niestabilność tego kierunku produkcji powoduje ekonomiczną niestabilność gospodarstw rolnych i ekonomiczną niestabilność przemysłu przetwórczego. Nie wszystko więc wygląda tak, jak to przedstawił pan przewodniczący Olejniczak, który stwierdził, że przedstawiciele rządu nie pomagają i nie doceniają wagi tego problemu. Czy możemy dzisiaj powiedzieć, że ochrona celna produktów przemysłu ziemniaczanego jest nie wystarczająca? Co można zarzucić rządowi w tym zakresie? Oczywiście można powiedzieć, że gdyby środki przeznaczone na postęp biologiczny były 2 lub 3 razy większe, to na pewno wszystko by się udało. Przypomnę, że w ub. roku ziemniak kosztował 40 tys. zł za kwintal, a dopłata z postępu biologicznego do sadzeniaków wynosiła 80 tys.zł do jednego kwintala. Jak daleko można jeszcze pójść? Na ile w istniejącej sytuacji budżetowej wystarczy posiadanych środków?</u>
</div>
<div xml:id="div-101">
<u xml:id="u-101.0" who="#JanOlejniczak">Ale za to, ja jako rolnik nie ponoszę odpowiedzialności, ponieważ muszę żyć, jak każdy inny obywatel w tym kraju w oparciu o wyliczenia ekonomiczne, wielkość i wartość wytworzonego produktu.</u>
</div>
<div xml:id="div-102">
<u xml:id="u-102.0" who="#JerzyPilarczyk">Podstawową zasadą obowiązującą w gospodarce rynkowej, która szczególnie dotyczy producentów i bez względu na to czy nam się to podoba, czy nie, musimy ją przyjąć i respektować, jest to, że trzeba mieć dla kogo produkować po określonej cenie. Musimy sobie odpowiedzieć na to pytanie nie tylko w przypadku uprawy ziemniaków i rynku ziemniaczanego. Dlatego też nie oceniałbym tej kwestii tak jednoznacznie, ponieważ sytuacja istniejąca w ostatnich dwóch latach, jest sytuacją skrajnie nienormalną. W roku ubiegłym wystąpiły problemy związane ze zbiorem 36 mln ton ziemniaka i wszyscy oczekiwali od rządu, że rozwiąże ten problem i skupi nadwyżkę, uruchomi kredyty itp. Powołaliśmy w tym celu zespół międzyresortowy, którego zadaniem było rozwiązanie problemów nadwyżki ziemniaka, ale od początku wątpiłem sens jego istnienia, ponieważ bez uzbrojenia w postaci mechanizmów interwencyjnych nie był on w stanie nic zrobić. Agencja Rynku Rolnego mogła interwencyjnie wykupić kilkadziesiąt tysięcy ton, a przemysł przetwórczy mógł niewiele więcej zrobić. Nie można oczekiwać od rządu, że zarówno w latach nadzwyczajnego urodzaju, jak i w latach niedoboru i klęski będzie rozwiązywał problemy przemysłu ziemniaczanego.</u>
</div>
<div xml:id="div-103">
<u xml:id="u-103.0" who="#RomanJagieliński">Widzę, że nie rozstrzygniemy tego problemu na dzisiejszym posiedzeniu Komisji. Czy panowie posłowie Maksymiuk i Siedlecki mogą zrezygnować z prawa do zabrania głosu? Wprowadzimy ten temat do porządku obrad następnego posiedzenia Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-104">
<u xml:id="u-104.0" who="#JanuszMaksymiuk">Jeżeli pan przewodniczący odłoży dyskusję na ten temat, chcę bowiem powiedzieć, że przyjechałem specjalnie w tym celu, aby uczestniczyć w dyskusji na temat przemysłu ziemniaczanego.</u>
</div>
<div xml:id="div-105">
<u xml:id="u-105.0" who="#RomanJagieliński">Chcę stwierdzić, że wprowadzimy tę kwestię na następne posiedzenie Komisji, na którym odbędzie się dalszy ciąg dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-106">
<u xml:id="u-106.0" who="#JanuszMaksymiuk">W takim razie aprobuję decyzję prezydium Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-107">
<u xml:id="u-107.0" who="#HenrykSiedlecki">Sądzę, że temat ten powinniśmy kontynuować na następnym posiedzeniu Komisji, ponieważ z dotychczasowej dyskusji wynika, że za wszystko co się dzieje odpowiedzialny jest Pan Bóg. Nie rozumiem, dlaczego mieszamy w te sprawy Pana Boga.</u>
</div>
<div xml:id="div-108">
<u xml:id="u-108.0" who="#RomanJagieliński">Przepraszam pozostałych uczestników naszego posiedzenia za to, że nie udzielę im już głosu w dyskusji, ale wzywają nas inne obowiązki. Zaprosimy panów na następne posiedzenie Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-109">
<u xml:id="u-109.0" who="#JanuszMaksymiuk">Chciałbym zabrać głos w kwestii formalnej. Proponuję, abyśmy poczynając od tego posiedzenia określali w programie termin zakończenia posiedzenia Komisji, tak aby osoby uczestniczące w naszych obradach mogły zaplanować czas pobytu. Uważam, że jeżeli zapiszemy, kiedy planowane jest zakończenie omawiania konkretnego tematu nie będziemy mieli do siebie nigdy pretensji.</u>
</div>
<div xml:id="div-110">
<u xml:id="u-110.0" who="#RomanJagieliński">Chcę panu przypomnieć, że na początku dzisiejszych obrad poinformowałem wszystkich obecnych o reżimach czasowych w jakich powinniśmy się zmieścić w trakcie omawiania poszczególnych tematów. Problem polega na tym, że gdy występujemy z propozycją omawiania konkretnych tematów nie możemy wiedzieć, że akurat w tym samym czasie koalicja będzie chciała dyskutować na tematy bardziej strategiczne. Pozostał jeszcze do rozstrzygnięcia wniosek posła Bondyry.</u>
</div>
<div xml:id="div-111">
<u xml:id="u-111.0" who="#RyszardBondyra">Proponuję rozpatrzenie tej sprawy w następnym posiedzeniu Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-112">
<u xml:id="u-112.0" who="#RomanJagieliński">Bardzo dziękuję za taką propozycję rozwiązania tego problemu.</u>
<u xml:id="u-112.1" who="#RomanJagieliński">Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>