text_structure.xml 27.1 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#StanisławKania">Myślę, że zaszła pomyłka w sprawie daty wspomnianego posiedzenia, ponieważ nie przypominam sobie, bym w posiedzeniu 19 czerwca uczestniczył. Nie jestem nawet przekonany, że podanego dnia odbyło się ono.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#StanisławKania">- str. 12, 2 szpalta, 4 akapit powinien brzmieć: Różniliśmy się na tym wrześniowym posiedzeniu w istotnych sprawach. Nie pora tu na bliższe omawianie tych spraw, niemniej najważniejsza jest konkluzja, jaką posiedzenie zakończono. Po wystąpieniu moim, a następnie gen. W. Jaruzelskiego stwierdzono zgodnie, że stan wojenny nadal pozostaje w sferze planów i że należy wykorzystać wszelkie środki polityczne, by uniknąć konieczności zastosowania w praktyce opracowanych koncepcji.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#StanisławKania">- str. 15, 2 szpalta, 4 akapit, należy poprawić w ostatnim zdaniu nazwisko „Brusakowa” na „K. Rusakowa”.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#StanisławKania">- str. 15, 2 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: Trudno mi potwierdzić, że mogłem wygłosić na naradzie przemówienie, w którym podkreślałbym inspirujący wpływ wystąpienia L. Breżniewa, na naradzie w dniu 5 grudnia 1980 r. w Moskwie, na nasze postępowanie. Była to narada, która zaczęła się bardzo groźnie; prezentowano w wystąpieniach ostre oceny i osądy. Podobnie ostry i gromki charakter miało wystąpienie L. Breżniewa, lecz trudno się było w nim dopatrzeć inspiracji, czy nawoływania do radykalnych rozstrzygnięć.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#StanisławKania">- str. 16, 1 szpalta, 1 akapit powinien brzmieć: Jeśli zaś chodzi o telefoniczną rozmowę z 30 marca 1981 r. - z moich notatek wynika zresztą, że chodzi o 31 marca - wspomniałem, iż partyjne kierownictwo, w tym i ja, zostaliśmy poddani krytyce ze strony członków Komitetu Centralnego. Nie sądzę, by przekazanie takiej informacji można było uznać za skargę. Chodziło mi jedynie o zaznaczenie, że z jednej strony mówi się o potrzebie radykalizmu, a nasza baza żąda czegoś zupełnie innego. I tak część członków KC opowiadała się za rozwiązaniami radykalnymi, ale większość dążyła do szukania wszelkich możliwości na rozwiązanie konfliktu metodami politycznymi i niedopuszczenie do konfrontacji.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#StanisławKania">- str. 16, 1 szpalta, 2 akapit powinien brzmieć: O ile zresztą pamiętam, Breżniew moją wypowiedź odebrał opacznie, że w krytyce członków KC dominuje nacisk na radykalne rozstrzygnięcia.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#StanisławKania">- str. 16, 1 szpalta, 4 akapit powinien brzmieć: Na spotkaniu, o które prosił, zaprezentowałem naszą ocenę sytuacji w kraju, swój pogląd na stan wojenny, podkreśliłem niedopuszczalność myśli o interwencji zbrojnej. W. Kruczkow w odpowiedzi stwierdził, że nie wyobraża sobie takiej krwawej wizji konfrontacji; wspomniał fatalną atmosferę towarzyszącą transportowi trumien z zabitymi żołnierzami radzieckimi z Afganistanu. Oświadczyłem rozmówcy, że z Polski musiałyby być organizowane całe transporty kolejowe z trumnami zabitych, gdyby doszło do interwencji.</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#StanisławKania">- str. 16, 2 szpalta, 1 akapit powinien brzmieć: Kruczkow smutno potakiwał głową, a następnego dnia poprosił o kolejne spotkanie, na którym zaproponował przeprowadzenie w dowolnym miejscu w Polsce lub na terytorium radzieckim rozmów z J. Andropowem i D. Ustinowem. Byliśmy zgodni co do tego, iż winno to być spotkanie tajne, bez komunikatu.</u>
          <u xml:id="u-1.8" who="#StanisławKania">Powtórzę to, co powiedziałem już gen. W. Jaruzelskiemu przez telefon. Nie sądzę, by ktokolwiek mógł uwierzyć, że ze strony L. Breżniewa mogło paść w owym okresie - w lipcu 1981 r. - zapewnienie, że nie będzie w naszym kraju interwencji. Swój stosunek do zagrożenia interwencją i prognozy w tej sprawie wyprowadzałem z innych faktów, niż przytoczone rzekome stwierdzenia Breżniewa. Jest to oczywiście nieprawda. Nie mogłem więc informować o tym. W. Pożogi.</u>
          <u xml:id="u-1.9" who="#StanisławKania">- str. 22, 1 szpalta, 2 akapit powinien brzmieć: Oświadczam więc, że niejednokrotnie strona radziecka przywoływała w rozmowach z nami swoje interwencje zbrojne w innych krajach, odwoływano się do potrzeby demonstrowania przez nas męstwa przytaczając dowody z historii, z własnej historii, związane z walką, z siłami przeciwnymi rewolucji, czy też nowej władzy radzieckiej.</u>
          <u xml:id="u-1.10" who="#StanisławKania">-str. 22, 2 szpalta, 2 akapit powinien brzmieć: Podkreślam, że efekty konferencji krymskiej jednoznacznie świadczyły, że strona radziecka przyjęła do wiadomości wyniki IX Zjazdu PZPR, z jego linią programową, z powołanymi na nim władzami. Po rozmowach przeprowadzonych na Krymie nastał krótki czas ciszy politycznej, zburzonej następnie nie tylko pod wpływem procesów starczych jakie toczyły kierownictwo radzieckie, lecz i pod wpływem wydarzeń zaistniałych podczas zjazdu „Solidarności” i krótko po nim.</u>
          <u xml:id="u-1.11" who="#StanisławKania">Nie uważałem wyników krymskiego spotkania za początek długotrwałej zmiany stanowiska strony radzieckiej. Ale dla nas każdy czas miał znaczenie i dlatego oceniam to wszystko wysoko.</u>
          <u xml:id="u-1.12" who="#StanisławKania">- str. 24, 1 szpalta, 5 akapit powinien brzmieć: Czy pamięta pan, że na posiedzeniu Biura Politycznego latem 1981 r. zwracałem się 3-krotnie o zwolnienie z tej funkcji, uzasadniając prośbę niemożnością dalszego wykonywania obowiązków premiera w istniejącej w kraju sytuacji?</u>
          <u xml:id="u-1.13" who="#StanisławKania">- str. 24, 2 szpalta, 1 akapit powinien brzmieć: Nie ulega wątpliwości, że W. Jaruzelski był osobą, którą chętnie wysuwano na ważne stanowiska. Tak było i po odejściu z funkcji I sekretarza E. Gierka. Należałem wtedy do osób zgłaszających na to miejsce kandydaturę generała.</u>
          <u xml:id="u-1.14" who="#StanisławKania">- str. 25, 1 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: Muszę przy tym zaznaczyć, że bardzo nas rozczarował A. Gromyko, który był przecież wybitnym politykiem, wytrawnym dyplomatą, a w rozmowie z nami wygłaszał zdumiewające poglądy. Nawiązując do różnych osobliwości narodowych stwierdził, iż nie rozumie, dlaczego rozwiązania odpowiadające np. Gruzinom czy Rumunom nie odpowiadają Polakom. Chodziło o stanowisko w sprawie polskiej polityki rolnej, wyznaniowej, w dziedzinie praw obywatelskich i tego, że Polska jest krajem bez więźniów politycznych. Było to oryginalne na tle jednakowych niemal rozwiązań w innych sojuszniczych krajach. W rozmowie owej poruszyliśmy również temat destrukcyjnego działania wojskowych radzieckich znajdujących się w Polsce. Ich poczynania dotyczyły wysokich rangą polskich wojskowych, którym zadawano pytanie zacytowane przed chwilą przez gen. Jaruzelskiego. Pamiętam taki sygnał - nie jedyny - przekazany z Poznania przez gen. Edwarda Łukasika, o rozmowie z radzieckim generałem, który po wywodach o potrzebie ratowania Polski przed kontrrewolucją, chciał się dowiedzieć, czy będzie wykonany rozkaz, jeśli przyjdzie nie od ministra czy kierownictwa.</u>
          <u xml:id="u-1.15" who="#StanisławKania">- str. 26, 1 szpalta, przedostatni akapit powinien brzmieć: W sprawie „Solidarności” kardynał w rozmowach ze mną wyrażał zaniepokojenie, tłumacząc jednak zarazem postępowanie związku jego spontanicznością i wpływami przywódców. Nie jest tajemnicą niechętny stosunek kardynała i członków Episkopatu do Komitetu Obrony Robotników, co wiązało się z obawami upolitycznienia solidarnościowego ruchu.</u>
          <u xml:id="u-1.16" who="#StanisławKania">- str. 26, 2 szpalta, 1 akapit powinien brzmieć: Bardzo ważne były stwierdzenia kardynała dotyczące systemu ustrojowego Polski. Zdawał sobie sprawę, iż państwo musi funkcjonować i rozwiązywać swe problemy licząc się ze swą obecnością w bloku krajów socjalistycznych. Nie było nawet śladu rozważań o sytuowaniu Kościoła w jakiejś wyimaginowanej Polsce po obaleniu ówczesnego systemu ustrojowego.</u>
          <u xml:id="u-1.17" who="#StanisławKania">- str. 26, 2 szpalta, 5 akapit powinien brzmieć: Ważniejsze w tych sprawach są rozmowy z przedstawicielami „Solidarności”. Wiem dobrze, że ton rozmów prymasa Wyszyńskiego z przedstawicielami „Solidarności” był bardzo krytyczny, przedstawiał surowe oceny, kierował przestrogi, nawoływał do rozsądku.</u>
          <u xml:id="u-1.18" who="#StanisławKania">- str. 26, 2 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: Chciałbym jednak zapytać pana, czy stanowisko pozostałych krajów w bloku odbiegało znacznie od stanowiska ZSRR? Jak to było w wypadku NRD, Czechosłowacji, Bułgarii? Chodzi mi nie tylko o postawę zamanifestowaną w grudniu 1980 r. w Moskwie, lecz także o późniejsze rozmowy, listy. Przypomina pan sobie zapewne rozmowę z J. Kadarem, odbytą wiosną 1981 r. podczas pańskiego pobytu na Węgrzech. Nawet Kadar, który chyba najlepiej rozumiał nasze położenie, bardzo ostro oceniał naszą sytuację.</u>
          <u xml:id="u-1.19" who="#StanisławKania">- str. 27, 1 szpalta, przedostatni akapit powinien brzmieć: Muszę tu jednak zaznaczyć, iż w dokumentach tych nie sposób się doszukać zamiarów interwencji. Znamienne jest, że w opublikowanych wspomnieniach radzieckich - od instruktora KC, przez generałów centralnych sztabów, aż do generalnego sekretarza partii - nikt nie wie o zamiarach interwencji. Wspomnienia dowódców niższych szczebli są inne, ale niektóre z nich groteskowe.</u>
          <u xml:id="u-1.20" who="#StanisławKania">- str. 28, 1 szpalta, 2 akapit powinien brzmieć: Miałem świadomość wręcz osobistej odpowiedzialności, gdyby zjazd nie sprostał potrzebom chwili, gdyby doszło do przyjęcia nieodpowiedzialnej platformy programowej bądź do wyłonienia kierownictwa nie zdającego sobie sprawy z realiów politycznych.</u>
          <u xml:id="u-1.21" who="#StanisławKania">- str. 28, 1 szpalta, 5 akapit powinien brzmieć: Realnie rzecz biorąc, reformy wówczas nikt poza partią nie mógł zaproponować, a wbrew partii oznaczało walkę. Natomiast poparcie dla niej „Solidarności” bardzo ułatwiłoby jej prowadzenie.</u>
          <u xml:id="u-1.22" who="#StanisławKania">- str. 28, 1 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: Najbardziej spornym punktem projektu reformy był samorząd pracowniczy. Okazaliśmy daleko posuniętą wolę usytuowania samorządu w gospodarce, jako bardzo ważnego ogniwa - przedstawicielstwa załóg uczestniczącego w zarządzaniu. Okazało się po latach, że stosunek kierowniczych kręgów „Solidarności” do samorządu był niezwykle koniunkturalny. Ujawniło się to w całej rozciągłości, kiedy „Solidarność” zaczęła mieć najwięcej do powiedzenia - wtedy właśnie osamotniony samorząd zostawiony został własnemu losowi.</u>
          <u xml:id="u-1.23" who="#StanisławKania">- str. 28, 2 szpalta, 2 akapit powinien brzmieć: Sytuacja zaostrzyła się, ponieważ był to pierwszy wypadek od 1980 r., kiedy protesty przeniosły się na ulicę. Zaczęło zanosić się na to, z czym mieliśmy do czynienia w Poznaniu w 1956 r. oraz na Wybrzeżu w 14 lat później i w Radomiu.</u>
          <u xml:id="u-1.24" who="#StanisławKania">- str. 31, 1 szpalta, 3 akapit powinien brzmieć: Nie można zapominać, że i w samej partii wielki był zasięg sprzeciwu, obawy o następstwa konfrontacji. Znamienne było i to, że w „Solidarności” działało milion członków partii, 20% członków Komitetu Centralnego należało do tego związku. To też był nasz potencjał.</u>
          <u xml:id="u-1.25" who="#StanisławKania">- str. 31, 1 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: Niemniej, jeśli patrzeć wstecz, cieszę się, że stan wojenny nie wywołał wojny domowej, że liczba ofiar była stosunkowo niewielka, że chociaż zahamowane zostały reformy, to udało się załatwić sprawę we własnym gronie - obyło się bez obcej interwencji.</u>
          <u xml:id="u-1.26" who="#StanisławKania">-str. 32, 1 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: Do dziś dziwię się, że działacze „Solidarności” w tej sprawie zamykają się w sobie. Czy naprawdę nie uświadamiali sobie skutków takich poczynań niosących groźbę wojny domowej?</u>
          <u xml:id="u-1.27" who="#StanisławKania">- str. 32, 2 szpalta, 2 akapit powinien brzmieć: Będąc przeciwny, jako sekretarz partii, stanowi wojennemu, bo tak oceniałem wówczas sytuację, głośno oświadczałem, że socjalizmu trzeba bronić, tak tak niepodległości kraju. Tych słów nikt na mnie nie wymusił. Głosiłem je w przekonaniu, że są rubieże zmian w kraju, że trzeba go bardzo demokratyzować i reformować, zmieniać ludzi, dać przykład wyrywania ze starczego bezruchu dla całego naszego systemu, ale na gruncie socjalizmu.</u>
          <u xml:id="u-1.28" who="#StanisławKania">Nie. Chociaż pewien wpływ mogły mieć, ale nie zasadniczy.</u>
          <u xml:id="u-1.29" who="#StanisławKania">- str. 39, 1 szpalta, 2 akapit powinien brzmieć: Zwrócono mi kiedyś uwagę, że w szczycie konfliktów strajkowych na posiedzeniu komitetu w Gdańsku posłużyłem się słowem „kontrrewolucja”. Interesująco ocenia ten fakt, L. Wałęsa w swojej książce. Spytano również, czy nie żałuję tego. Pragnę więc oświadczyć, że mimo upływu lat w najmniejszym stopniu nie żałuję użycia tego słowa, ani też w najmniejszym stopniu nie odczuwam z tego powodu żadnego skrępowania. Posłużę się argumentem, którego użyłem wtedy, gdy mnie o to zapytano. Polityk, od którego wiele zależy w rozwiązaniu wielkiego społecznego konfliktu - a byłem wówczas takim politykiem - a który wyłącza z rozumowania jakąkolwiek myśl o ostrej amunicji, ma prawo do ostrych słów, nawet gdyby brzmiały najgroźniej. Za pomocą tych słów chce się wpłynąć na otrzeźwienie, na uspokojenie nastrojów. O to zresztą wówczas w Gdańsku, a później w całym kraju, chodziło.</u>
          <u xml:id="u-1.30" who="#StanisławKania">- str. 40, 2 szpalta, 4 akapit powinien brzmieć: Mówię o zamknięciu granicy z NRD dla ruchu bezpaszportowego, koncentracji wielkich sił wzdłuż naszych granic. Wówczas to Breżniew zwrócił się do mnie z propozycją zwołania do Moskwy narady w sprawach polskich. Gen. Jaruzelski przekazał informację o rozmowie z marszałkiem Kulikowem, który zwracał się o zgodę na faktyczne otwarcie naszych granic dla wojsk sąsiadów, które pod pozorem ćwiczeń miały wejść do Polski. Przedstawiciele Sztabu Generalnego - wraz z obecnym tu dziś gen. T. Hupałowskim - przywieźli z Moskwy odbitkę mapy, na której zaznaczono pożądaną przez radziecki Sztab Generalny dyslokację ok. 18–20 dywizji, na różnych obszarach Polski w pobliżu wielkich aglomeracji.</u>
          <u xml:id="u-1.31" who="#StanisławKania">- str. 40, 2 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: Stawało się więc jasne, że idzie ku czemuś strasznemu. Dlatego też podjąłem starania, by dotrzeć do Breżniewa przed umówionym terminem narady, gdyż były podstawy do przekonania, że została ona zwołana dla akceptacji decyzji wejścia wojsk do Polski. Najbardziej dramatyczny był moment, kiedy za pośrednictwem ambasadora radzieckiego otrzymałem od Breżniewa wiadomość, że rozmowy przed naradą nie będzie. str. 41, 1 szpalta, 2 akapit powinien brzmieć: O samej naradzie już mówiłem. Był to surowy sąd nad rozwojem spraw w naszym kraju. Później nastąpiła zapowiedziana rozmowa z Breżniewem. Najważniejsze jego słowa cytowałem. One tworzyły przekonanie, że oddala się interwencja, ale może wrócić. I wreszcie, że beze mnie nie wejdą, co należy rozumieć, że bez naszej wiedzy nie wejdą. Były to ciężkie słowa, nie retoryka. Każdy z tych zwrotów spełnił się w pełni.</u>
          <u xml:id="u-1.32" who="#StanisławKania">- str. 41, 2 szpalta, 3 akapit powinien brzmieć: Można się zastanawiać, czy koncentracja wojsk wzdłuż naszych granic nie była demonstracją na postrach, blefem w celu wywołaniu reakcji obliczonej na skłonienie nas do radykalnych siłowych działań. Otóż stwierdzam z całą stanowczością, że nie. Demonstracje takie traktuje się jako kolejne ogniwa eskalacji różnych posunięć i nacisków.</u>
          <u xml:id="u-1.33" who="#StanisławKania">- str. 41, 2 szpalta, przedostatni akapit powinien brzmieć: Dlatego też jestem przekonany, że nie był to blef, że wspomniana koncentracja wojsk nie była pomyślana jako element zastraszenia. To był zamiar, z którego się wycofano.</u>
          <u xml:id="u-1.34" who="#StanisławKania">- str. 42, 1 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: W różnych enuncjacjach odnotowana została obecność wojsk sojuszniczych na naszych granicach jesienią 1981 r. Ja nie znam dowodów, które by przekreślały moje przekonanie o tym, że oznaczało to gotowość do działań, kiedy załamie się stan wojenny. Liczono na jego powodzenie, ale na wszelki wypadek zgromadzono odwody.</u>
          <u xml:id="u-1.35" who="#StanisławKania">- str. 45, 1 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: Nie ma w tym wypadku mowy o poczuciu solidarności, co sugerował poseł P. Pankanin. Nie wymienię nazwisk nie dlatego, że łączy mnie z ludźmi tymi świadomość więzi historycznej. Uważam natomiast za bezsens omawianie tych gorzkich spraw z powoływaniem się na nazwiska ludzi bez wyobraźni, którzy wchodzili wówczas w skład kadry partyjnej, Biura Politycznego, czy oficerów wojska. Ujawnienie się prawdziwego oblicza niektórych tych osób nastąpiło w dużej mierze na posiedzeniu plenarnym zwołanym po otrzymaniu przez nas listu KPZR. Najważniejszy wszakże był fakt, że większość Komitetu Centralnego opowiedziała się wtedy po stronie dotychczasowej linii, której chcieliśmy bronić - torowała ona drogę do IX Zjazdu PZPR.</u>
          <u xml:id="u-1.36" who="#StanisławKania">- str. 47, 2 szpalta, 3 akapit powinien brzmieć: Niemniej jestem przekonany, że na decyzję niewkroczenia wówczas wpłynął ten cały zespół przyczyn, które już tu omawiałem - m.in. obawy przed reperkusjami, jak również pod wpływem uporczywego prezentowania naszych racji, łącznie z niewyrażaniem zgody na taką operację. Oczywiście, że nie było to ograniczenie się do kategorycznego stwierdzenia w formie: nie zgadzamy się na wejście wojsk. Trzeba było szukać klucza do przekonującego, nie do demonstracyjnego, a skutecznego działania.</u>
          <u xml:id="u-1.37" who="#StanisławKania">- str. 48, 2 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: Nie zamierzam wypowiadać się w kwestiach prawnych, czyli związanych z pierwszą częścią oceny sejmowej. Niezależnie od tego, jak to ktoś oceni uważam, iż kwestie prawne decyzji o stanie wojennym to nie najważniejsza sprawa. Za najważniejszą uznaję kwestię zasadności przeprowadzenia takiej operacji. Podkreślałem niejednokrotnie brak dostępnych szerokiej opinii publicznej opracowań na temat poważnego niebezpieczeństwa wybuchu wewnętrznego.</u>
          <u xml:id="u-1.38" who="#StanisławKania">Co tu jest niejasnego?</u>
          <u xml:id="u-1.39" who="#StanisławKania">- str. 50, 1 szpalta, 1 akapit powinien brzmieć: Jeśli zaś chodzi o moje stosunki z gen. Jaruzelskim, to proszę pozwolić mi na zachowanie odrobiny prywatności. Nie uważam zresztą, by były tu jakieś wątpliwości. Wiadomo, w jak bliskich stosunkach byliśmy i był czas, kiedy można było mówić o najbliższej przyjaźni. Bardzo więc proszę o niestawianie pytań, na które odpowiedź jest oczywista i dlatego trudno zabierać na ten temat głos.</u>
          <u xml:id="u-1.40" who="#StanisławKania">Zostałem powołany przed oblicze Komisji w charakterze świadka i w takiej roli tu występuję w sensie prawno-procesowym. Staję przed wami nie jako obserwator, kibic, który informuje o faktach i zjawiskach zasłyszanych; mam pełną świadomość, że znalazłem się tu z racji funkcji, jaką pełniłem, jako człowiek odpowiedzialny za to wszystko co się działo. Czuję się odpowiedzialny zarówno za działania, jak i za zaniechania, a także za oceny we wszystkich sprawach, które wiązały się z ówczesną sytuacją, od proklamacji omówionej tu nowej polityki po kwestionowane dziś słownictwo.</u>
          <u xml:id="u-1.41" who="#StanisławKania">- str. 50, 1 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, co leżało u podstaw wprowadzenia stanu wojennego, to twierdzę, że w przekonaniu tych, którzy o tym decydowali było wyłącznie uchronienie Polski przed nieszczęściem, przed niebezpieczeństwem wybuchu wojny domowej, która musiałaby pociągnąć za sobą obcą interwencję.</u>
          <u xml:id="u-1.42" who="#StanisławKania">- str. 50, 2 szpalta, 1 akapit powinien brzmieć: Zwracam się do Komisji z prośbą, by ktoś z jej członków zechciał zgłosić pewien wniosek. Słusznie kierujemy postulaty do dawnych sojuszników w sprawie udostępnienia dokumentacji ówczesnych posunięć i rozmów. Mamy bowiem prawo wiedzieć, co składało się na kolejne wydarzenia kształtujące los naszego kraju. Jestem zdania - i to jest właśnie ten wniosek - żeby Komisja była rzecznikiem otwarcia polskich archiwów poza normy czasowe ustalone dla innych czasów, normy o absurdalnym już dziś charakterze. Brak dostępu do licznych dokumentów stwarza pole do najprzeróżniejszych domniemań, do wygłaszania tez niczym w rzeczywistości nie uzasadnionych. Uważam, że nadeszła już pora udostępnienia dokumentacji, gdyż zniknęły powody dla dalszego otaczania jej tajemnicą. Oczywiście - i to jest w pełni uzasadnione - z wyjątkiem dokumentów, które w całym cywilizowanym świecie są chronione jako tzw. dobra osobiste, które jeszcze w gruncie rzeczy należałoby zdefiniować.</u>
          <u xml:id="u-1.43" who="#StanisławKania">- str. 52, 1 szpalta, 3 akapit powinien brzmieć: Baliśmy się, że konflikt przeniesie się na ulice, a zagrożenie to znacznie wzrosło latem 1981 r.: demonstracje uliczne „marsze głodowe”, zapowiedziany „marsz gwiaździsty” o szerszym niż wydarzenia lokalne charakterze, demonstracja przy rondzie na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich w Warszawie - choć w tym ostatnim przypadku trudno mówić o ostrym wystąpieniu, była to demonstracja o zupełnie innym charakterze; chodziło o pokazanie władzy, iż można nie licząc się z niczym sparaliżować miasto i przy okazji w cyrkowy sposób odprawiać mszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#BogdanBorusewicz">A nie kilkuset? Proszę o informację, czy w związku z tym zgromadzeniem władza również żywiła jakieś obawy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#StanisławKania">Żadnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#BogdanBorusewicz">Zaprzecza pan. Dlaczego więc władza nie lękała się wtedy niepożądanego rozwoju wydarzeń? Dlaczego obawy pojawiły się później?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#StanisławKania">Teza taka oparta była zapewne na mniemaniu, że do Polski wtargną jakieś hordy, o których nie wiemy i będą trwać targi o to, kto będzie miał lepszą dyslokację. Nie ma podstaw do takiego rozumowania. Nie zmieniły się bowiem do ostatniej chwili poglądy radzieckie zakładające wprowadzenie interwencyjnych wojsk na zasadzie przyzwolenia polskiego kierownictwa. Mogły być ewentualnie samowolne lokalne uzupełnienia - w rodzaju „mostu powietrznego”, o którym mówił gen. Jaruzelski - ale nie wchodziły w rachubę siły nieprzewidywalnej wielkości.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#StanisławKania">- str. 53, 2 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: Wspominałem już, że pojawiły się próby utworzenia nielegalnego Biura Politycznego PZPR, o czym dowiedziałem się znacznie później. Ludzie z tej grupy zwracali się również wprost do sojuszników z radami na temat zorganizowania interwencji, co znajduje odbicie w dokumentach.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#StanisławKania">- str. 54, 1 szpalta, 5 akapit powinien brzmieć: Natomiast wielość funkcji w ręku gen. Jaruzelskiego znacznie ułatwiała mu - jeśli żartem mówić - koordynację przedsięwzięć między I sekretarzem, premierem i ministrem obrony.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#StanisławKania">- str. 56, 1 szpalta, 2 akapit powinien brzmieć: Niezależnie od tego, jaki miała charakter uroczystość odsłonięcia pomnika w Gdańsku, proszę o wyjaśnienie, czy była ona wyrazem protestu - jak miało być 17 grudnia 1981 r. - czy też była to uroczystość, w której brali udział przedstawiciele władzy wysokiego szczebla, z przewodniczącym Rady Państwa, Henrykiem Jabłońskim na czele. Jak mi wiadomo, na 17 grudnia przedstawicieli władz nie zapraszano.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#StanisławKania">Działania „Solidarności” jesienią po grudzień 1980 r. bardzo drażniły i niepokoiły władze. Przyznam, że szczególnie gorzko odebrałem strajk ostrzegawczy w październiku 1980 r., który był demonstracją lekceważenia władzy i rezygnacji szukania porozumienia.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#StanisławKania">- str. 57, 2 szpalta, ostatni akapit powinien brzmieć: W opisywanym okresie, jesienią 1980 r., nie było nawet szczególnie wielkich radzieckich nacisków na wprowadzenie stanu wojennego. Dlatego też z wielkim przerażeniem, ale i zdziwieniem odbieraliśmy groźne sygnały świadczące o zbliżającej się interwencji w grudniu 1980 r. Później rzeczywiście sytuacja się bardzo komplikowała, przybywało powodów do zwiększonego niepokoju. Niemniej w pewnym sensie krzepiące było to, że w Moskwie dokonano przewartościowania poglądów. Na plan główny wysunięto nadzieje na powodzenie w Polsce operacji stanu wojennego. Temu podporządkowano wszystkie radzieckie działania związane z naszym krajem; uruchomiono system nacisków mający na celu zmuszenie nas do rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#StanisławKania">- str. 58, 1 szpalta, 1 akapit powinien brzmieć: Liczono się z tym, że wyjście takie jest realne i dokonywano modyfikacji założeń wprowadzenia swoich sił zbrojnych do Polski - w każdym okresie na innej zasadzie. W marcu przewidywano wkroczenie Armii Radzieckiej w chwili ogłoszenia stanu wojennego, później natomiast przyjęto koncepcję roli tej armii jako odwodu strategicznego na wypadek niepowodzenia polskich działań. To nie jest kwestia wielkości zagrożenia, a zmiany koncepcji, przekonania, że nasza armia, nasze siły porządkowe są zdolne do przeprowadzenia takiej operacji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>