text_structure.xml 91.7 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#CezaryMiżejewski">Otwierając kolejne posiedzenie, witam przybyłych członków Komisji i zaproszonych gości. Zgodnie z wcześniej przyjętym planem, będziemy rozmawiać o ekonomiczno-finansowych instrumentach polityki regionalnej. Najpierw jednak chciałbym poinformować o dwóch, związanych z naszymi pracami, zdarzeniami, które miały miejsce między posiedzeniami.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#CezaryMiżejewski">Po pierwsze - Rada Ministrów wystąpiła do Sejmu z projektem ustawy o nowelizacji ustawy o zatrudnieniu i przeciwdziałaniu bezrobociu. Do 14 grudnia spodziewane jest sprawozdanie problemowych komisji. W projekcie tym, konkretnie w art. 35, zawarto delegację dla rządu do określenia regionów (województw lub ich części), którym ma być udzielana pomoc z budżetu, innymi słowy - wobec których mogą być stosowane instrumenty ekonomiczno-finansowe polityki regionalnej. Pierwszy raz, m.in. dzięki staraniu sejmowej Komisji Polityki Społecznej, pojawiło się pojęcie „regionów restrukturyzowanych”; wcześniej utożsamiano je z gminami.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#CezaryMiżejewski">Po drugie - Komisja Polityki Społecznej analizowała części projektu ustawy budżetowej na 1996 r. wiążące się bezpośrednio, jak określał to profesor Grzegorz Gorzelak, z prowadzeniem polityki regionalnej. Chodzi o rezerwę na regionalne programy restrukturyzacyjne, w tym na realizację „Kontraktu dla Śląska”. Komisja zaproponowała istotne zmiany, być może nie tyle finansowe, ile merytoryczne. Wystąpiła mianowicie z wnioskiem, aby środki te były kierowane na programy regionalne, a nie wyłącznie na inwestycje. Komisja postuluje również zmiany umożliwiające faktyczne wykorzystanie sum przeznaczonych na urzeczywistnianie wspomnianego kontraktu. Okazało się bowiem, że, gdyby - jak dotychczas - miały one formę rezerwy budżetowej, nie można byłoby z nich skorzystać. Proponuje się zatem wprowadzenie do projektu nowego przepisu, dzięki któremu środki te mogłyby posłużyć objęciu akcji Funduszu Górnośląskiego oraz być skierowane na inne lokalne instytucje, stosownie do postanowień „Kontraktu dla Śląska”. Propozycje te polecam paniom posłankom i panom posłom będącym także członkami Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów, prosząc o ich poparcie.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#CezaryMiżejewski">Wracając do tematu dzisiejszego posiedzenia, chciałbym poinformować, że uprzedziłem już przedstawicieli Centralnego Urzędu Planowania, iż nie będziemy zajmować się niekonstruktywną krytyką przedłożonych dokumentów rządowych. Potraktujemy dzisiejsze spotkanie raczej jako informacyjne.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#CezaryMiżejewski">Przypomnę, że w raporcie dotyczącym polityki regionalnej państwa CUP podkreślił, że baza danych o stosowanych instrumentach jest zbyt skromna, że stosowne informacje są trudne, a nawet wręcz niemożliwe do zdobycia. Ponadto w „Raporcie” omówiono - w zasadzie - tylko instrumenty dostosowane do gmin zagrożonych wysokim, strukturalnym bezrobociem. Wiadomo jednak, że wiele innych instytucji, poza związanymi z Ministerstwem Finansów, sięga po instrumenty realizacji polityki regionalnej. Myślę tu m.in. o: Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Polskiej Fundacji Promocji i Rozwoju Małych i Średnich Przedsiębiorstw, Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Dziś mamy okazję bliżej przyjrzeć się ich działalności.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#CezaryMiżejewski">Zwracam uwagę na otrzymaną wczoraj z Ministerstwa Finansów informację dotyczącą efektywności instrumentów ekonomiczno-społecznych stosowanych w gminach zagrożonych wysokim bezrobociem strukturalnym. Dokument sygnowany jest przez podsekretarza stanu Witolda Modzelewskiego. Informacja - przesłana na nasz wniosek - jest precedensowa - pierwszy raz tak szeroko i kompleksowo opisuje efektywność preferencji finansowych przyznanych gminom zagrożonym. Sądzę, że możemy to również sobie zapisać po stronie plusów. Przypomnę, że jeszcze niedawno - w trakcie prac stosownego zespołu rządowo-związkowego - dane te były trudne do zdobycia. Otrzymaliśmy także omówienie brytyjskiej ustawy o rozwoju przemysłowym z 1982 r., opracowane przez Biuro Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu. Można się z niego dowiedzieć, jak stosuje się w Wielkiej Brytanii instrumenty ekonomiczno-finansowe na terenie Anglii, Szkocji, Walii, Irlandii Północnej. Na tym etapie poprzestaniemy na omówieniu tego aktu prawnego. Spodziewam się, że w najbliższym czasie otrzymamy tłumaczenie jego tekstu oraz innych, merytorycznie powiązanych ustaw.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#CezaryMiżejewski">Proponuję przejście do omówienia poszczególnych instrumentów polskiej polityki regionalnej. Czy przedstawiciele Ministerstwa Finansów są gotowi do przedstawienia opracowania sygnowanego przez ministra Witolda Modzelewskiego?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#StanisławDzierżyc">Informacje dotyczące efektywności instrumentów ekonomiczno-społecznych stosowanych w gminach zagrożonych wysokim bezrobociem strukturalnym, moim zdaniem, zawiera wszystkie dane, którymi aktualnie dysponuje Ministerstwo Finansów. Omówione zostały głównie skutki przyznania ulg inwestycyjnych. Przy okazji chciałbym podkreślić, że instytucja ta funkcjonuje od 1993 r., opierając się na stosownym rządowym rozporządzeniu. W pierwszym okresie jego obowiązywania idea ulg, możliwości biorące się z nich nie zostały w pełni wykorzystane przez zainteresowanych. Dlatego Rada Ministrów uznała, że potrzebna jest nowelizacja podstawy prawnej, a - w zasadzie - że należy wydać nowe rozporządzenie. Zaczęło ono obowiązywać w bieżącym roku, kompleksowo regulując kwestie związane ze stosowaniem ulg inwestycyjnych. Nowe przepisy konstruowano, opierając się głównie na normach obejmujących tzw. „powszechne ulgi inwestycyjne”. Nieco inna jest tylko zasada stosowania odliczeń. Polega ona na tym, że podatnicy z gmin zagrożonych strukturalnym bezrobociem mogą odjąć od dochodów przed opodatkowaniem 50% poniesionych wydatków inwestycyjnych. Innymi słowy - pozwala się im na obniżenie dochodu podlegającego opodatkowaniu. W przypadku małych gmin (do pięciu tysięcy mieszkańców) ulga wynosi do 75% wydatków inwestycyjnych. Istotne znaczenie ma danie podatnikowi dokonującemu odliczeń w roku, w którym nie uzyskał dochodu pozwalającego na skorzystanie z ulg, możliwości uczynienia tego z dochodów wypracowanych w trzech następnych latach podatkowych. Zatem - przywilej nie przepada, tak jak w przypadku wspomnianych powszechnych ulg podatkowych. Kolejna zmiana w stosunku do stanu poprzedniego polega na tym, że podatnik nie musi czekać z oddaniem inwestycji, już w trakcie ponoszenia nakładów może skorzystać z możliwości dawanych przez rozporządzenie.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#StanisławDzierżyc">Tyle wstępnych uwag ogólnych. Chciałbym ponownie podkreślić, że przedstawiona informacja zawiera wszelkie dane będące aktualnie w dyspozycji Ministerstwa Finansów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#CezaryMiżejewski">W bieżącym roku Rada Ministrów zwiększyła preferencje, w tym miejscu pozwolę sobie na cytat z informacji Ministerstwa Finansów, „mając na uwadze niewielkie zainteresowanie podmiotów gospodarczych i - stosunkowo niewielkie - efekty stosowania ulg inwestycyjnych”. Tymczasem, jak wynika z podanych liczb, liczba podatników korzystających z ulg na podstawie nowego rozporządzenia jest mniejsza niż poprzednio. Tak wynika z zamieszczonych w informacji danych. Pisze się, że od 1 stycznia do 30 września 1995 r. z ulg skorzystało 95 podatników będących osobami prawnymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#StanisławDzierżyc">Przepraszam, pozwolę sobie na sprostowanie. Otóż na podstawie poprzednio obowiązującego rozporządzenia (weszło ono w życie w 1993 r.) łączna kwota ulg wyniosła, jeśli dobrze pamiętam, 117 mld starych złotych. Prawdą jest, że z możliwości dawanych przez tamte przepisy skorzystała minimalna liczba podatników. W tej chwili nie mamy informacji, które pozwoliłyby stwierdzić, ilu było ich w bieżącym roku. Mogę natomiast powiedzieć, że kwota wydatków inwestycyjnych w przedmiotowych gminach sięgnęła, w trzech kwartałach br., z górą siedemnastu milionów nowych złotych, zaś obniżony z tego tytułu podatek wyniósł siedem milionów złotych. Istotnie, liczba korzystających z ulg nie jest duża. Trudno ocenić, dlaczego tak się dzieje, jakie są przyczyny niechęci przedsiębiorców do stosowania tej instytucji. Gdyby Komisja złożyła stosowny wniosek, zwrócilibyśmy się do izb skarbowych o stosowne informacje. Osobiście przypuszczam, że w regionach zagrożonych wysokim strukturalnym bezrobociem nie funkcjonują firmy o znaczącym potencjale gospodarczym. Działają tam raczej drobni rzemieślnicy korzystający z tzw. „karty podatkowej”, ta zaś jest najbardziej ulgową formą opodatkowania i nie obliguje podmiotów do prowadzenia ewidencji podatkowej. Wysokość opłaty zależy od liczby zatrudnionych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#CezaryMiżejewski">Gdyby ktoś z obecnych miał pytania do przedstawiciela Ministerstwa Finansów, to proszę o ich zadawanie. Dla mnie interesujące są przyczyny słabego wykorzystywania instytucji inwestycyjnych ulg podatkowych oraz innych preferencji. Uważam, że po części powoduje to niedostateczna informacja o tych możliwościach. Znaczenie ma również powód wskazany przez przedmówcę. Jednak w dokumencie przedstawionym przez Ministerstwo Finansów pisze się, że ponad połowa łącznej kwoty powstającej z tytułu ulg przypada w 1994 r. na województwa koszalińskie i słupskie. Tymczasem, z powyższych wyjaśnień wynika, że powinny być to regiony bardziej uprzemysłowione - Łódź lub Wałbrzych. Skąd ta rozbieżność?</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#CezaryMiżejewski">Po drugie - czy przyczyn należy szukać tylko w złej informacji o możliwościach dawanych przez rozporządzenie i w zbyt małej ilości kapitału ulokowanego w tych regionach, czy też także w złej konstrukcji rozporządzenia Rady Ministrów? Być może nie idzie ono w kierunku oczekiwanym przez potencjalnych użytkowników inwestycyjnych ulg podatkowych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#StanisławDzierżyc">W naszym przekonaniu ta przyczyna nie wchodzi w grę. Nowe rozporządzenie, bardziej niż poprzednie, sprzyja korzystaniu z ulg. Nie mogę zgodzić się z tezą, że jego treści nie zostały rozpowszechnione. Zostały, w stopniu podobnym do poinformowania o rozporządzeniu dotyczącym powszechnych ulg podatkowych. Moim zdaniem, podkreślam to ponownie, przyczyną jest zbyt mała liczba podmiotów prowadzących działalność gospodarczą w gminach o wysokim strukturalnym bezrobociu. Jeśli tam funkcjonują, to raczej świadczą usługi typu: szewstwo, fryzjerstwo itp., zaś te firmy korzystają z karty podatkowej. Większe przedsiębiorstwa, prowadzące tzw. „księgi przychodów i rozchodów” są w mniejszości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#KatarzynaMałyszDuczkowska">Chcę podzielić się opinią, która dotyczy zarówno tego, o czym już mówiliśmy, jak i tego, o czym mówić z pewnością będziemy.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#KatarzynaMałyszDuczkowska">Po pierwsze - podpisuję się pod twierdzeniem pana posła Cezarego Miżejewskiego, że podstawową przyczyną niekorzystania przez inwestorów z różnych ulg i preferencji jest brak informacji. Od września br. miałam okazję odwiedzić pięć krajów, europejskich i pozaeuropejskich. W żadnym polskim biurze radcy handlowego nie spotkałam broszury, w której informuje się potencjalnych inwestorów zagranicznych, obojętnie - dużych czy małych, z jakiej formy pomocy - bezpośredniej, pośredniej, budżetowej, pozabudżetowej, krajowej lub zagranicznej - mogą oni skorzystać. Takich opracowań nie znalazłam także w kraju - ani w województwach, ani w gminach, ani w ośrodkach doradztwa rolniczego, a także w bankach. Tymczasem są to inwestycje mające wpływ na zachęcanie do inwestowania w danym regionie. Dlatego uważam, że w wyniku prac Komisji - a może rezultacie inicjatywy CUP lub organów dysponujących preferencjami i ulgami - powinien pojawić się dokument, który w skondensowanej formie wskazywałby na wszystkie możliwości - bezpośrednie i pośrednie, zwrotne i bezzwrotne, krajowe i zagraniczne - skorzystania przez inwestorów z pomocy finansowej. Potrzebne jest również pilne, szerokie upowszechnienie tego opracowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MarianMichalski">Podzielam opinie i wnioski przedmówczyni. Prawdą jest, że brakuje u nas koordynowania przez rząd lub jego agendy, korzystania z instrumentów ekonomicznych, głównie finansowych. Ktoś powinien decydować o tym, kto, kiedy i w jakich kierunkach rozdysponowuje środki. Wiem, że w zainteresowanych środowiskach nie ma również stosownej informacji.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#MarianMichalski">Nie mogę zgodzić się z przedstawicielem Ministerstwa Finansów, który twierdził, że stosowane instrumenty są wystarczające dla gmin dotkniętych wysokim bezrobociem, a wśród nich dla tych, którym przekazano mienie po wojskach b. ZSRR. W obowiązującym rozporządzeniu oraz w projekcie nowej regulacji znalazł się przepis przewidujący, że z preferencji (do 75%) mogą skorzystać wyłącznie gminy otrzymujące subwencje wyrównawcze, a przecież wiele jednostek nie dostaje ich. Niedawno - uczestnicząc w posiedzeniu stosownej sejmowej komisji, która omawiała projekt ustawy o finansowaniu gmin - postulowałem uelastycznienie tego przepisu i wprowadzenie wskaźnika od 75 do 85%, co otwierałoby burmistrzom i wójtom możliwość prowadzenia negocjacji z Ministerstwem Finansów, w trakcie których mogliby dowieść, że z własnych środków mogą wyasygnować tylko 15%, a nie 20 lub 25%. Takich gmin jest dużo w województwie jeleniogórskim. Przykładowo - Osiecznica, Lubawka, która przejęła miasto zamieszkiwane uprzednio przez 20 tys. żołnierzy radzieckich, mając 33 mld starych złotych budżetu po prostu zadławiła się tym majątkiem. Nie otrzymuje subwencji wyrównawczej i nie może skorzystać z 75% wskaźnika.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#CezaryMiżejewski">Pan poseł mówił o innej formie preferencji, objętej innego rodzaju rezerwą budżetową.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#CezaryMiżejewski">Zgadzam się z panią minister K. Małysz-Duczkowską oraz posłem M. Michalskim, że brak informacji o możliwościach skorzystania z pomocy finansowej jest istotną barierą. Nie ma aktu prawnego ani czytelnego opracowania, które ujmowałyby łącznie wszystkie preferencje i ulgi ekonomiczno-finansowe dla gmin zagrożonych strukturalnym bezrobociem. Wspominałem o tym zresztą w niedawno opublikowanym artykule, usiłując w nim wskazać na istniejące instrumenty; nie wiem, czy udało mi się wymienić wszystkie. Z pewnością brakuje publikacji - takiej na poziomie operacyjnym, bo „raport” ma inny charakter - dzięki której gminy mogłyby być lepiej poinformowane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MarcinRybicki">Czy trzeba szukać nowych instytucji, które miałyby propagować istniejące rozwiązania? Wydaje mi się, że nie, bo takie już działają, chociaż - być może - nie najlepiej wywiązują się ze swych zadań. Promocję poza krajem ma prowadzić Polska Agencja Inwestycji Zagranicznych, która ma to czynić za pośrednictwem biur radców handlowych. W polskich urzędach wojewódzkich funkcjonują wydziały rozwoju gospodarczego (czasem nazywają się wydziałami promocji i rozwoju), które powinny dołożyć wszelkich starań, aby rozpropagować na swoim terenie odpowiednie decyzje lub inicjatywy rządu. Mnie osobiście zaskakują dane ilustrujące stan korzystania z ulg. Przykładowo - województwo łódzkie rozwija się dziś dobrze. Powstało tam dużo małych i średnich firm. Tymczasem w dotychczasowym wykazie informuje się, że tylko 10 z nich skorzystało z ulg, podczas gdy - według mojej wiedzy - działalność rozpoczęło chyba kilkaset firm. Ta różnica jest znamienna. Należy zatem szukać sposobów zdyscyplinowania i pobudzenia do działania odpowiednich instytucji, bo widocznie nie najlepiej wywiązują się ze swych obowiązków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#GrzegorzGorzelak">Przedstawiona informacja Ministerstwa Finansów dotyczy, cytuję - „efektywności instrumentów ekonomiczno-społecznych stosowanych w gminach zagrożonych wysokim bezrobociem”. Uważam, że należy zakwestionować zasadność użycia w tytule terminu „efektywność”, tylko bowiem na stronie 4 ilustruje się ją pisząc: „W 1994 r. z preferencji tych skorzystało 269 podatników, a dodatkowe zatrudnienie wyniosło 460 pracowników. Największy przyrost zatrudnienia wystąpił na terenie gmin województwa łódzkiego i wyniósł 171 pracowników, co stanowi 37,2% ogólnego przyrostu zatrudnienia”. Ten związek rzeczywiście ukazuje efektywność, gdyż w wyniku skierowania określonej ilości środków otrzymano daną liczbę nowych miejsc pracy. Jednak w innych częściach informacji Ministerstwa Finansów wykazuje, ile i gdzie wydano pieniędzy, nie wspominając o skutkach tych działań. Nasuwa się zatem prosty wniosek - informację poświęcono nakładom, do badania efektywności jest jeszcze daleko. Wiemy przecież, ile łoży się w Polsce na służbę zdrowia, ale nie znamy poziomu zdrowotnego społeczeństwa itp.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#GrzegorzGorzelak">Co roku jeden z instytutów Uniwersytetu w Glasgow wydaje opracowanie rozmiarów naszej książki telefonicznej, w którym publikuje się zestaw wszystkich instrumentów polityki regionalnej stosowanych w krajach Europy Zachodniej. Znajdują się tam także: omówienia, analizy, wskazanie na zmiany w stosunku do stanu poprzedniego oraz ilustracja skutków wywołanych przez funkcjonowanie tych instrumentów. Ten sam instytut prowadzi także bazę danych dla inwestorów, którzy interesują się korzystną lokatą kapitału. Zatem w innych państwach sieć informacyjna jest bardzo rozwinięta. Myślę, że warto dostać się do niej, zamieszczając stosowne dane o naszych instrumentach polityki regionalnej. To, co dziś mamy do zaoferowania we wspomnianym szkockim wydawnictwie, zajęłoby 2–3 strony. Na marginesie wspomnę, że Luksemburg ma w nim kilkakrotnie więcej (około 10 stron). Dostarczyłem Komisji swoją książkę na te tematy. W znacznej części wykorzystałem w niej ww. informator.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#CezaryMiżejewski">Komisja dysponuje jednym egzemplarzem wydawnictwa szkockiego uniwersytetu. Niestety, wyłącznie w języku angielskim. Tłumaczenie tego tomu przekracza dziś możliwości Kancelarii Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#CezaryMiżejewski">Ciągle wracamy do bariery informacyjnej. Z pewnością powinniśmy odnotować biorące się stąd trudności. Nie chcę oceniać w tej chwili, kto i w jakim stopniu im zawinił. Po prostu stwierdzam fakt.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#KatarzynaMałyszDuczkowska">Nawiązując do uwag profesora Grzegorza Gorzelaka, chcę zauważyć, że - wbrew obiegowej opinii - instrumenty polskiej polityki regionalnej nie są wcale tak skromne. Dosyć dokładnie przeanalizowałam aktualny stan, gdyż kończę właśnie książkę poświęconą tej problematyce. 36 stron zajęło w niej zebranie instrumentów, z których mogą skorzystać potencjalni inwestorzy.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#KatarzynaMałyszDuczkowska">Zostałam chyba źle zrozumiana przez pana ministra Marcina Rybickiego. Nie chodziło mi o to kto jest odpowiedzialny za dostarczenie i rozesłanie pod właściwy adres opracowań informacyjnych, ale o to, kto sporządzi odpowiedni dokument, w którym - choćby na wzór artykułu pana posła Cezarego Miżejewskiego - znajdą się potrzebne dane. Inwestor powinien wiedzieć, co da mu ulokowanie kapitału w określonym regionie, z jakich ulg będzie mógł wówczas skorzystać. Przykładowo - inwestycja w rolnictwo może być dziś wspierana z 40 różnych źródeł. Informacje są, ale w papierach urzędników, nie trafiając do zainteresowanych przedsiębiorców. W tym procesie nie my, lecz oni są najważniejsi, bo głównie dzięki ich aktywności realizowana może być ta część polityki regionalnej, bo dla nich tworzono te instrumenty. Takie opracowanie musi powstać, choćby na potrzeby naszych inwestorów. Powinien szybko dotrzeć do województw, gmin, ośrodków doradztwa rolniczego, banków itp. Gdyby Komisji udało się doprowadzić do tego, to część jej zadań zostałaby spełniona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#CezaryMiżejewski">Zgadzam się z przedmówczynią. Rzeczywiście - pierwszy wniosek nasuwający się z dzisiejszej dyskusji dotyczy braku informacji. Na marginesie tej kwestii zauważę jednak, że dobrze byłoby, aby - oprócz ewentualnych inwestorów - także posłowie mieli świadomość istniejących instrumentów. Nie jest bowiem pewne, że wiemy o nich wszystko.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#CezaryMiżejewski">Drugi problem, poruszony już przez przedstawiciela Ministerstwa Finansów, to brak na obszarach objętych ulgami podatników dysponujących stosownym kapitałem inwestycyjnym. Mówiono, że dominują tam rzemieślnicy z mniejszymi środkami, korzystający z tzw. „karty podatkowej”. Przypomnę, że w gminach zagrożonych wysokim bezrobociem, tego typu podatnik może zatrudnić większą - niż to wynika z ogólnych regulacji - liczbę pracowników, bez zmiany warunków opodatkowania. Tymczasem w dostarczonym z Ministerstwa Finansów materiale czytamy, że z tej preferencji skorzystało w 1994 r. 269 podmiotów, zaś dodatkowe zatrudnienie wyniosło 496 osób. Największy przyrost nastąpił w województwie łódzkim - 171 pracowników (37,2% ogólnego wzrostu zatrudnienia). Powstaje zatem pytanie - dlaczego na tych terenach nie sięga się nawet po kartę podatkową? Przecież 269 podatników to - przepraszam za słowo - śmieszna liczba. Czy potencjalni, uprzywilejowani podatnicy nie wiedzieli o możliwościach płynących z karty? Chyba wiedzieli, bo są one regulowane przez ogólne, znane dosyć szeroko, przepisy.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#CezaryMiżejewski">Być może preferencje, o których mówię, zostały źle skonstruowane. Proszę przedstawiciela Ministerstwa Finansów o wyjaśnienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#StanisławDzierżyc">Przepisy dotyczące karty podatkowej funkcjonują już kilkanaście lat. Trudno odpowiedzieć mi na pytanie, dlaczego dziś na wymienionych obszarach korzysta się z nich rzadko. Faktem jest, że regulacje te obejmują drobnych rzemieślników i kupców, prowadzących głównie działalność w zakresie handlu artykułami spożywczo-rolnymi. Wspominałem już, że jest to najdogodniejsza forma opodatkowania. Wysokość opłat ustalana jest wspólnie ze Związkiem Rzemiosła Polskiego oraz naczelnym organem samorządu kupców. Każda zmiana dotycząca karty jest analizowana przez te instytucje. Przedstawiają one swe opinie, które - z reguły - są brane pod uwagę przy kolejnych nowelizacjach.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#StanisławDzierżyc">Zawarte w dostarczonym Komisji opracowaniu dane są zestawieniem liczb nadesłanych przez poszczególne izby skarbowe. Dlaczego jest tak źle? Nie potrafię na to odpowiedzieć, gdyż nie dysponuję dziś odpowiednimi informacjami. W przesłanym materiale sfotografowano po prostu rzeczywistość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#CezaryMiżejewski">Pewne przypuszczenie jednak się nasuwa. Otóż, pisząc wspomniany już artykuł dla „Agroprzemian”, natknąłem się na niejasność w przepisach rozporządzenia regulującego kartę podatkową. Usiłowałem dowiedzieć się w Ministerstwie Finansów, czy w ramach jednej stawki podatkowej można zwiększyć zatrudnienie, nie powodując jej zmiany. Nie uzyskałem jednoznacznej odpowiedzi. Ta sama wątpliwość dotyczyła stosowania ulgi z tytułu wykształcenia ucznia, która w gminach zagrożonych sięga 20% za wyszkolenie jednej osoby, z możliwością zwiększenia o 100% w przypadku edukowania następnych. Nikt nie wiedział, czy tę dodatkowo odpisywaną kwotę oblicza się z uwzględnieniem wcześniej potrąconych 20%, czy też nie. Tymczasem różnica jest istotna - w praktyce sięga od kilkuset tysięcy do kilku miliardów starych złotych. Nie można pominąć tych niejasności interpretacyjnych, jeśli mówi się o znaczeniu dobrej informacji o instrumentach finansowych. Wróćmy jednak do pytania o inne, poza informacyjnymi, przyczyny niekorzystania z ulg podatkowych. Wskazywaliśmy już na zbyt małe zaangażowanie kapitału. Wiemy, że jedną z barier rozwoju przedsiębiorczości jest za drogi kredyt. Aby usunąć tę przeszkodę, rząd postanowił wspierać inwestycje w małe i średnie przedsiębiorstwa, przynajmniej tak wynika z jego deklaracji. Służyć mają temu fundusze poręczeniowe oraz system odpowiednich dotacji. Pamiętam, że w budżecie na 1995 r. przewidziano środki dla Banku Gospodarstwa Krajowego, który owych poręczeń miał udzielać. Sumy te nie zostały w ogóle wykorzystane - żadnych poręczeń nie udzielono. Wiem, że powstają inicjatywy uruchomienia funduszy poręczeniowych. Podejmują ją m.in. Polska Fundacja Promocji i Rozwoju Małych i Średnich Przedsiębiorstw oraz Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Myślę, że reprezentanci wymienionych potwierdzą, czy moje informacje są dokładne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#KatarzynaGurbiel">Fundacja została zarejestrowana dopiero we wrześniu br. Zatem nie mogę się jeszcze pochwalić wieloma dokonaniami. Powstała ona na bazie zespołu pracującego dotychczas w ramach Funduszu Współpracy, który już wcześniej, w ciągu ostatnich 4 lat, działał na rzecz budowy sieci instytucji świadczących usługi doradcze, informacyjne i szkoleniowe dla małych i średnich firm. W dyskusji wspomniano o funduszach poręczeniowych. Chciałabym zgłosić kilka uwag do tego, co powiedziano o stosownych środkach będących w dyspozycji Banku Gospodarstwa Krajowego. Nie braliśmy udziału w opracowaniu tego systemu. Rzeczywiście ten fundusz praktycznie nie funkcjonuje, choć formalnie istnieje. Myślę, że nieudzielanie poręczeń spowodowane jest brakiem zainteresowania ze strony potencjalnych klientów. Dotychczas Ministerstwo Finansów i Bank nie zbadały przyczyn tego stanu rzeczy. Natomiast - z inicjatywy resortu przemysłu i handlu - rozpoczęła pracę grupa robocza, która rozpocznie na początku przyszłego roku analizowanie tego problemu. Mam nadzieję, że doprowadzi do przedstawienia propozycji takiej modyfikacji tego systemu finansowania, aby zostały wykorzystane, jedyne w końcu, pieniądze przeznaczone z budżetu na wsparcie rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#KatarzynaGurbiel">Inne inicjatywy z tego zakresu mają charakter regionalny, lokalny. Część z nich wymienialiśmy w dostarczonej Komisji pisemnej informacji. Z pewnością pani dr Grażyna Gęsicka może powiedzieć o nich więcej, gdyż pracuje nad realizacją programu zawierającego osiem funduszy wspomagających tę część gospodarki. PFP i RMiŚP podpisała już umowy przewidujące udzielenie wsparcia dla dwóch funduszy poręczeń wzajemnych. Działają one w gminie Dzieżgoń w województwie elbląskim i gminie Biłgoraj w zamojskim. Pomoc została udzielona w wyniku wygrania przez nie ogólnokrajowego konkursu. Fundusze te rozpoczną działalność w przyszłym roku, po przeszkoleniu personelu i zamknięciu prac nad ich prawnym oprzyrządowaniem. W planach Fundacji na 1996 r. przewiduje się stworzenie koncepcji - w ramach programu PHARE - krajowego systemu poręczeń opartego na funduszach lokalnych oraz ich regwarancji przez szczebel centralny. Prace te wymagają czasu i myślę, że efekty nie pojawią się wcześniej niż w 1997 r. Taką datę przewidują również dokumenty rządowe określające politykę państwa wobec małych i średnich przedsiębiorstw, czyniąc Ministerstwo Finansów odpowiedzialnym za opracowanie tej koncepcji. Rozmowy się rozpoczęły, przy czym resort uważa, że wcześniej problemu nie da się rozwiązać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#CezaryMiżejewski">Odnotowujemy zatem kolejny instrument - poręczenia kredytowe. Niestety, nie funkcjonują jeszcze środki zgromadzone na ten cel w Banku Gospodarstwa Krajowego. Dokładnych informacji o przyczynach dotychczas nie ma.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#KatarzynaGurbiel">Jak powiedziałam, można się ich tylko intuicyjnie domyślać. Przykładowo - trudne warunki udzielania poręczeń, skomplikowane procedury, brak uzgodnień wniosków z bankami. Rzeczywiście - pogłębionej analizy powodów ciągle nie ma.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JanŚwirepo">Podzielę się uwagami dotyczącymi rozwoju małej i średniej przedsiębiorczości. Jestem reprezentantem takiej właśnie firmy, która cztery i pół roku temu przeszła na status spółki pracowniczej, poprzednio będąc zakładem państwowym. Z tym dniem wszystkie banki wypowiedziały nam umowy kredytowe. Trzeba było spłacić pożyczki. Szukaliśmy poręczycieli. Okazuje się, że trzeba liczyć tylko na siebie. Znalazł się jednak partner niemiecki, który zaoferował stosowną przedpłatę. Dzięki niej firma mogła przetrwać. Nie udało się to sześciu podobnym przedsiębiorstwom, które musiały upaść. Dziś nadal nie można uzyskać poręczeń kredytowych. Przeszkody widzi się w płynności finansowej, w nie gwarantowanych spłatach itp. Problem się nie zmienia - ciągle nie można uzyskać jakiejkolwiek ulgi, czy też innej formy pomocy. Nadal nie można przebić tej ściany. Pochodzę z tzw. „obszaru popegeerowskiego”, na którym jest sporo małych i średnich firm, które z dnia na dzień upadają, chociaż mają zamówienia eksportowe, długie tradycje i kwalifikowanych pracowników. Brakuje jednak kapitału obrotowego i inwestycyjnego. W tej sytuacji bez ryzyka można powiedzieć, że w tej dziedzinie nie ma żadnej polityki państwa. Zbieg okoliczności, możliwości kooperacji z partnerem zagranicznym oraz jego finanse decydują o przetrwaniu firmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JózefGruszka">Uważam, że trzeba wrócić do początku dzisiejszego posiedzenia, bo to pozwoli na dokładniejszą analizę problemów. Moim zdaniem, wielkie znaczenie trzeba przykładać do dobrej informacji o istniejących instrumentach. Zasadnicze pytanie brzmi - jaki powinna mieć ona zakres i kto przygotuje opracowanie zawierające stosowne kompendium wiedzy? Wspominała już o tym pani minister K. Małysz-Duczkowska. Sądzę, że gdyby udało nam się dziś odpowiedzieć na to pytanie, to posiedzenie zakończyłoby się wymiernym efektem. Uważam, że powinniśmy zobowiązać rząd do sporządzenia katalogu uwarunkowań sprzyjających regionalizacji polityki państwa. Dla mnie adresatem tego postulatu jest CUP. Możliwości przecież są, choć wydaje się, że ich nie ma, bo zainteresowani nie mogą dotrzeć do źródeł stosownej informacji. Mówimy, że nie są wykorzystywane ulgi wynikające z rozporządzenia Ministra Finansów oraz inne udogodnienia dla inwestorów. Oceniam, że przyczyna nie tkwi w braku odpowiedniego kapitału na danym terenie. Jeżeli pojawi się odpowiednia, szeroko kolportowana informacja, to trafi on do danego regionu z prostej przyczyny - inwestycja będzie opłacalna.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#JózefGruszka">Konkludując - musi pojawić się kompleksowe opracowanie, jasne i przystępnie napisane. Różnorodność, zróżnicowanie źródeł informacji nie pomoże w rozwiązaniu problemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#KatarzynaMałyszDuczkowska">Uważam, że trzeba poprzeć oceny i poglądy przedmówców dotyczące barier rozwoju małej i średniej przedsiębiorczości. Moim zdaniem, uruchomienie funduszów poręczeniowych jest nakazem chwili. Obojętnie - czy powstaną one na skalę lokalną, wojewódzką, czy też regionalną. Być może potrzebne są trzy ich rodzaje. Dziwię się, że przedstawiciel Ministra Finansów nie informuje głośno o przyczynach niepowstawania funduszów powierniczych. Tymczasem, w mojej ocenie, to właśnie resort finansów jest przeciwny. Powód jest prosty - jeśli zostaną one dokapitalizowane - z budżetu lub odpowiednich agencji - to zawsze rodzi się pytanie: czy fundusz jest w stanie zapewnić zwrot pożyczki?</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#KatarzynaMałyszDuczkowska">Mechanizmy rządzące resortem podpowiadają, że nie jest w stanie, że środki te trzeba traktować jako dotacje. Ja natomiast mam pytanie merytoryczne: czy wsparcie funduszy dodatkowymi środkami w ramach pomocy dla regionów - nawet gdyby okazało się, że w grę wchodzi po prostu dotacja - nie powinno być traktowane jako, swego rodzaju, opłacalna inwestycja? Przecież - tworzy się organ zarządzający tymi środkami, istnieje lokalna inicjatywa skierowana na ich wykorzystanie, ustala się priorytety regionalne. Ponadto - przekazanie tych pieniędzy może być impulsem dla zgromadzenia dodatkowych, własnych środków, większych niż przekazane z budżetu. Czy zatem - nawet gdyby okazało się, że pomoc będzie bezzwrotna - nie jest to lepsza forma interwencji państwa niż przekazanie dotacji danemu przedsiębiorstwu, które w następnym roku budżetowym znów wyciągnie rękę?</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#KatarzynaMałyszDuczkowska">W Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, oprócz instrumentów, o których powie jej przedstawiciel, stosuje się przepis z rozporządzenia stanowiący, że wspiera ona instytucje współpracujące i pracujące na rzecz rozwoju drobnej przedsiębiorczości na obszarach wiejskich. Za taki podmiot może być uznany także fundusz gwarancyjny. Otóż, dotychczas Agencja nie wsparła ani jednego funduszu, bo Ministerstwo Finansów nie jest pewne, czy przekazana kwota będzie mogła być później zwrócona. Ja natomiast uważam, że - nawet gdyby zwrot nie nastąpił, to uruchomione dzięki tym pieniądzom inicjatywy i tak, per saldo, będą opłacalne. Kredyty są potrzebne. Ludzie wzięliby je, ale nikt im nie chce poręczyć. Przecież idzie tu o finansowanie lokalnych przedsięwzięć, a nie ulega wątpliwości, że w najbliższym czasie właśnie dzięki nim będzie dokonywał się rozwój gospodarczy. Trudno wyobrazić sobie ten proces bez wsparcia go pożyczkami. W tym kontekście rola funduszy jest bardzo duża. Dlatego opowiadam się za sformułowaniem wniosku, w którym powinno się stwierdzić, że warto zdecydować się na wspomaganie funduszów bezzwrotnymi kwotami, że taka forma inwestycji państwa potrzebna jest na obecnym etapie rozwoju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#CezaryMiżejewski">Zatem, obok informacyjnej, pojawiła się następna bariera - Ministerstwo Finansów. Czy przedstawiciel resortu mógłby to skomentować? Z milczenia wnioskuję, że przyjmuje on tę uwagę do akceptującej wiadomości, co oczywiście zostaje zaprotokołowane.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#CezaryMiżejewski">Spróbujmy teraz ustalić trzecią przeszkodę. Nie chciałbym szczegółowo rozpatrywać konstrukcji poszczególnych ulg. Zastanówmy się raczej nad tym, czy preferencje są „trafione”, czy wywołują spodziewane skutki? Z dotychczasowej dyskusji wynika, że nie, a ponadto - że nie wiadomo dlaczego. Pani Krystyna Grubiel mówiła, że nie ustalono dokładnie powodów niefunkcjonowania poręczeń, podobnie jest w przypadku stosunkowo niskiej popularności karty podatkowej oraz niewykorzystania ulg inwestycyjnych. Myślę, że w kolejnym wniosku moglibyśmy postulować zbadanie tych przyczyn. Nie można przecież zrzucać wszystkiego na niedostateczną informację. Przecież są chyba województwa i gminy, do których dotarła stosowna wiedza, skoro w Koszalinie i Słupsku korzysta się z ulg. Być może w Łodzi gorzej jest z informacją. Może zatem konstrukcja ulg jest zła - sprawdza się w województwach koszalińskim i słupskim, zaś w innych nie. Być może preferencje powinny być zróżnicowane?</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#CezaryMiżejewski">W dyskusji nawiązywano już do działalności Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która korzysta z osobnej, nie omawianej w Raporcie o polityce regionalnej, ścieżki preferowania inicjatyw lokalnych. Proszę jej reprezentanta o przekazanie dokładniejszych informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#AnnaWójcicka">W bieżącym roku, we wrześniu, uruchomiliśmy nową linię kredytowania małych przedsiębiorstw. Nie dysponuję jeszcze danymi dotyczącymi listopada, ale w dwóch poprzednich miesiącach w całym kraju powstało 708 nowych miejsc pracy. Niestety, nie mogę powiedzieć, jak rozkłada się to na poszczególne województwa, nie przygotowano jeszcze odpowiedniej analizy. Podana liczba ilustruje możliwości zatrudnienia na terenach wiejskich lub gmin. Na jedno miejsce pracy przeznaczono tam 10 tys. nowych zł, w formie pożyczki zwrotnej, ale bez oprocentowania. Pożyczkobiorca może ubiegać się o sumę potrzebną na utworzenie, co najwyżej, sześciu nowych miejsc pracy. Przyjęto takie zasady, kierując się specyfiką małej przedsiębiorczości. Karencja jest jednoroczna. W okresie trzech lat pieniądze mają być zwrócone. Moim zdaniem, dwumiesięczne doświadczenia dowodzą, że forma ta przyjęła się. Na przyszły rok podpisaliśmy - jak dotychczas tylko odpowiednią umowę z Bankiem Gospodarki Żywnościowej, czyli - za jego pośrednictwem - także z bankami spółdzielczymi, które są najbliżej potrzebujących kredytów. W 1996 r. zamierzamy zawrzeć kontrakty, także z innymi bankami. Myślę, że wśród nich będzie również PKO BP, który ma swoje oddziały w wielu regionach kraju.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#AnnaWójcicka">Inną formą służącą małej i średniej przedsiębiorczości jest udzielanie gwarancji i poręczeń. Tę ścieżkę uruchomiliśmy już w ubiegłym roku. Korzystanie z niej idzie opornie. Do bieżącego roku udzielano tylko 37 gwarancji i poręczeń. Uważamy, że główną przyczyną jest to, że potencjalni kredytobiorcy nie dysponują stosownym zabezpieczeniem poręczanych sum. Przy czym my nie wymagamy - tak jak banki - zabezpieczenia w stosunku 1 do 3 lub 4 wysokości gwarantowanego kredytu. Zadowolimy się regulacją 1 do 1, poręczając do 60% branego kredytu. Okazuje się, że całym swoim majątkiem pożyczkobiorca uprzednio musiał zagwarantować 40% kredytu branego w banku. Do nas zgłaszają się o poręczenie pozostałej sumy. W mojej ocenie tu właśnie tkwi przyczyna stosunkowo słabego korzystania z tych możliwości. Analizowaliśmy wszystkie trafiające do nas wnioski. Odrzuciliśmy 30% z nich, właśnie z powodu braku zabezpieczenia, choć biznesplan nie był zły.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#BarbaraImiołczyk">Według mnie, celem pracy Komisji jest udzielenie odpowiedzi na kilka pytań: czy funkcjonujące instrumenty są wystarczające, czy odpowiadają potrzebom? Czy działają one dobrze, czy też nie? Jeśli zaś nie, to dlaczego tak się dzieje? Sądzę, że Komisja musi rozwiać te wątpliwości. Nie wystarczy stwierdzić, że nie bardzo wiemy, jakie są te instrumenty, że ci, którzy chcą z nich skorzystać nie mogą tego zrobić, bo nie mają stosownych informacji. Podejrzewam, że także my zbyt mało o tym wiemy. Po pierwsze - powinniśmy uzyskać tę wiedzę. Po drugie - musimy się dowiedzieć, czy instrumenty pasują do sytuacji, czy - posługując się nimi - można korzystnie zmienić złą sytuację, jeśli zaś nie, to dlaczego? Powtarzam - samo stwierdzenie, że mechanizmy nie funkcjonują, nie wystarczy. Nasuwa się kolejne pytanie - kto ma udzielić nam tych odpowiedzi? Myślę, że ci, dla których usiłuje się tworzyć te możliwości. Proponuję, aby Komisja doprowadziła do spotkania autorów odpowiednich przepisów z ich odbiorcami. Być może wówczas u źródła zasięgnęlibyśmy potrzebnych informacji. Moglibyśmy np. dowiedzieć się, dlaczego nie wykorzystywane są ulgi inwestycyjne. Można spytać o to wielu ekspertów, fachowców, ale nie wiem, czy ta wiedza wystarczy, czy droga dochodzenia do niej nie byłaby za długa. Przecież te informacje potrzebne są nam natychmiast. Z myślą o tym kieruję do pana przewodniczącego Cezarego Miżejewskiego powyższą sugestię. Chciałabym, aby członkowie Komisji dysponowali tą wiedzą. Chętnie przeczytam artykuł posła C. Miżejewskiego poświęcony instrumentom finansowym polityki regionalnej. Okazuje się, że pani minister Krystyna Małysz-Duczkowska dysponuje być może jeszcze szerszymi informacjami. Mam nadzieję, że wiedza stanie się również naszym udziałem.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#BarbaraImiołczyk">Z moich dotychczasowych obserwacji, tak na pierwszy rzut oka, wynika, że możliwości korzystania z preferencji są na tyle rozproszone, że istnieje taka wielość decydentów, iż nie sposób skorzystać z tych instrumentów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#CezaryMiżejewski">Całkowicie zgadzam się z przedmówczynią. Dziś dokładnie nie przeanalizujemy funkcjonowania wszystkich mechanizmów, nie ocenimy też dokładnie ich efektywności. Chciałbym, abyśmy wypracowali sobie ogólny osąd - że, w rzeczywistości, nie są stosowane, że zostały źle skonstruowane. Na tym powinniśmy skoncentrować ewentualne wnioski kierowane pod adresem rządu. Nie mam nic przeciwko zorganizowaniu spotkania, być może w formie seminarium, autorów odpowiednich przepisów z ich odbiorcami. Mogłoby to pomóc obydwu stronom. Na marginesie przypomnę, że następne posiedzenie odbędzie się w Wałbrzychu, gdzie postaramy się dowiedzieć, dlaczego ulgi inwestycyjne i karty podatkowe i inne preferencje nie są stosowane na poziomie lokalnym. Oczywiście nie przeszkadza to w zorganizowaniu odrębnego spotkania w formule proponowanej przez panią poseł Barbarę Imiołczyk lub seminaryjnego.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#CezaryMiżejewski">Prezydium Komisji na bieżąco dostarczało wszystkie materiały, którymi dysponowaliśmy. Wiemy jednak, że zawierają one tylko ułamek wiedzy o problemie. Uważam, że trzeba przygotować pełne opracowanie, w którym zostaną omówione wszystkie instrumenty finansowe polityki regionalnej. Mam nadzieję, że Komisja przyczyni się do tego. Obecnie jednak powinniśmy sformułować generalne wnioski dotyczące treści „Raportu”, w którym wskazano na stosowane instrumenty, stwierdzając jednak, że autorzy nie wiedzą, jakie skutki one wywołują. Mogę zrozumieć takie postawienie sprawy, gdyż sam usiłowałem tego dociec, lecz nie udało mi się. Profesor Grzegorz Gorzelak skrytykował informację przedstawioną dziś przez Ministerstwo Finansów. Uważam, że - mimo swych rad - na tle pozostałych dokumentów jest ona jednak dobra. Pojawiło się bowiem opracowanie, które - po raz pierwszy - ilustruje stan rzeczy, chociaż nie ukazano w nim w pełni efektywności stosownych instrumentów. Nie mogliśmy się o tym także dowiedzieć, analizując wykorzystanie środków budżetowych. Sądzę, że na konieczność usunięcia tych braków wskażemy w końcowych wnioskach Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#AnnaWójcicka">Chciałabym dodać, że Agencja wspomaga także realizację programów regionalnych zatwierdzonych, na wniosek wojewodów, przez Ministra Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Dotyczą one, w zasadzie, tylko otoczenia rolnictwa. Wiążą się z nimi dogodne preferencje kredytowe (tylko 10% oprocentowania pożyczki spłaca biorący ją podmiot).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#CezaryMiżejewski">Nie znałem tej formy preferencji. Proszę Agencję o nadsyłanie nam pisemnej, szerszej informacji o stosowanych przez nich instrumentach. Przyda się ona także w przygotowaniach do wspomnianego seminarium.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#GrzegorzGorzelak">Chciałbym się podzielić pewną wątpliwością - czy rzeczywiście mówimy o polityce regionalnej i jej instrumentach? Jeśli bowiem słyszę, że istnieje program, który działa identycznie we wszystkich województwach i nie różnicuje się terytorialnie instrumentów, to nie można nazwać takiej praktyki prowadzeniem polityki regionalnej. W Polsce istnieje wiele polityk, w ich ramach stosuje się wiele instrumentów - w stosunku do dużych, małych i średnich przedsiębiorstw, datuje się także państwowe molochy. Działania te wywierają różne regionalne skutki, ale trudno je uznać za posługiwanie się instrumentami polityki regionalnej. Być może dlatego pani minister K. Małysz-Duczkowska uważa, że wymienienie tych urządzeń zajmie 36 strony książki, ja zaś uważam, że tylko 3. W szkockim informatorze zamieszcza się tylko dane o polityce regionalnej realizowanej przez rządy centralne i ich agendy, skoordynowanej i zróżnicowanej przestrzennie na terytoriach poszczególnych krajów. Nie informuje się w tym opracowaniu o politykach prowadzonych przez różne agendy, w sposób mniej lub bardziej skoordynowany. Te inicjatywy rządzą się swoimi zasadami i preferencjami. To nie są instrumenty polityki regionalnej. Do barier wymienionych przez przewodniczącego Cezarego Miżejewskiego dołączyć trzeba barierę fundamentalną - brak polityki regionalnej. Nie można jej bowiem prowadzić bez wzajemnie kompatybilnych i skutecznych instrumentów. W każdym państwie są one przecież podporządkowane kryterium zwanemu „problemem danego kraju”. My nie wiemy, co w Polsce jest takim problemem. Nie mamy polityki regionalnej. Jesteśmy zatem skazani na fragmentaryczne działania różnych agencji, agend, fundacji, stowarzyszeń itp. Dużo mówiono o programie PHARE, ale przecież nie jest on instrumentem polityki regionalnej państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#KatarzynaMałyszDuczkowska">Zmuszona jestem do dodatkowych wyjaśnień, aby dowieść przedmówcy, że mamy jednak do czynienia z programami regionalnymi. Otóż, Agencja uruchomiła linie kredytowe dostępne dla wszystkich podmiotów podejmujących przedsięwzięcia związane z wcześniej określonymi priorytetami. Nie mówię w tej chwili o tzw. ogólnym kredycie modernizacyjnym, ale o specjalnym, tanim, bo dziesięcioprocentowym. Przeznacza się go na produkcję i przetwórstwo mleka, na produkcję wołowiny o jakości extra oraz na odnowę stada owiec. Sześcioprocentowy kredyt można otrzymać na powiększenie gospodarstw rolnych. Funkcjonuje także specjalny kredyt dla młodych rolników. Nie są to programy regionalne, chociaż chłonność na poszczególnych obszarach jest zróżnicowana. Przykładowo - w wyniku skorzystania z tych instrumentów w województwie kaliskim 1 ha gruntu kosztuje 100 mln. starych złotych, zaś w bielskim cena ziemi nie drgnęła, bo tam rozwija się głównie drobna przedsiębiorczość. Są jednak programy regionalne, czyli takie, które aktywizują społeczności lokalne wokół określonej inicjatywy wymagającej wsparcia przez publiczne środki finansowe. W takich przypadkach nie ma sensu uruchamiania linii kredytowej jednakowej dla całego kraju. O jakie przypadki chodzi? Przykładowo - kilka gmin w danym województwie chce rozwinąć uprawę i przetwórstwo lnu, czy też produkcję i przerób koziego mleka lub zakładanie plantacji owoców i ich przetwórstwo. Tego typu przedsięwzięcia z pewnością mają regionalny charakter. Obserwujemy je głównie w województwie wałbrzyskim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#GrzegorzGorzelak">Przecież to nie jest polityka regionalna. Przykładowo - czy można za taką uznać dotowanie górnictwa? Z pewnością nie. Możemy tu, co najwyżej, mówić o regionalnych skutkach polityki sektorowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#KatarzynaMałyszDuczkowska">Jeżeli finansuje się całe polskie górnictwo, to ma pan rację. Jeśli jednak wspomaga się wyłącznie kopalnie w województwie wałbrzyskim, to mamy do czynienia z prowadzeniem polityki regionalnej. Ja mówiłam o finansowaniu programów tylko dlatego, że powstały one w ściśle określonych województwach. Produkcja i przetwórstwo mleka koziego są wspomagane wyłącznie dlatego, że rozwinie się w województwach - krośnieńskim i nowosądeckim. Z takich preferencji nie korzystają: suwalskie, białostockie, olsztyńskie itp. Podobny mechanizm dotyczy uprawy chmielu - wspomaga się ją w województwie lubelskim, a nie gdzie indziej. Zatem, finansowanie uruchomione jest dlatego, że istnieje program regionalny dla danego obszaru.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#JózefŁochowski">Uważam, że trzeba podkreślić, iż znajdujemy się dopiero w stadium tworzenia tej polityki. Dlatego nie należy upierać się przy status quo. Jestem za tym, aby włączyć istniejące agencje, w tym szczególnie ARiMR, do realizacji programów regionalnych. Trzeba stworzyć takie mechanizmy, które pozwolą działać nie dlatego, że dane województwo o to wnosi, ale dlatego, że dyktują to założenia polityki państwa. One powinny w przyszłości powodować kierowanie preferencyjnych środków do regionów. Tworząc koncepcję takiej polityki, powinniśmy założyć, że pieniądze budżetowe należy świadomie kierować do określonych regionów, co będzie realizacją właściwej polityki regionalnej. Oczywiście nie oznacza to pominięcia w dofinansowaniu specyficznych programów, jak wspomniana już produkcja mięsa, mleka itp. Wnoszę zatem, aby nie spierać się o to, co już jest, lecz aby zaproponować włączenie istniejących agencji - przynajmniej częściowo - do realizacji polityki regionalnej. Jest to tym bardziej wskazane, że dysponują one gotowymi strukturami, które mogą podołać zadaniom i nie trzeba tworzyć czegoś od początku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#KrzysztofWolfram">Przypuszczam, że to, co powiem, nie będzie popularne. Otóż, myślę, że dzisiejsza dyskusja jest skażona jedną, główną wadą - błąd, pewne jej skrzywienie, istniał już od początku naszych prac, od kiedy zadaliśmy sobie pytanie o istotę polityki regionalnej i pojęcie regionu. Podejrzewam, że każdy z nas inaczej rozumie te terminy. Boję się, że może to doprowadzić do, swego rodzaju, bezwładu, do sytuacji klinczu - dążenie każdego z nas do przeformowania swego poglądu i swych ocen spowoduje niemożność skonkretyzowania wniosków i stworzenia w miarę jednolitego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#KrzysztofWolfram">Nad naszą dyskusją i nad polityką regionalną ciąży czterdzieści kilka powojennych lat, w których unifikowano wszystko. Na czym to polegało? Choćby na głoszeniu zasady - każdemu według jego potrzeb, uważano, że każdy ma taki sam żołądek, że każdy musi tyle samo zjeść. Takie były deklaracje, ale w rzeczywistości nie było równości, założenie funkcjonowało jednak w teorii. Moim zdaniem, polityka regionalna to polityka świadomego wspierania różności. Nie polega ona na rozdawaniu środków po to, aby doprowadzić do unifikacji. Dla zilustrowania tej tezy posłużę się dwoma przykładami z dwóch krańców Polski. Na obszarze północno-wschodnim, objętym programem „Zielone Płuca Polski” przyjęto założenie, że teren ma pozostać nieskażony, ekologicznie czysty, że ma na nim funkcjonować system instrumentów chroniących środowisko przyrodnicze. Jeśli ten cel ma być zrealizowany, to z góry można przyjąć, że potrzeby finansowe będą tak duże, iż takich środków nie dostanie pozostała część kraju. Oczywiście podniosą się protesty - z innych województw zaczną zgłaszać pretensje - jak to, przecież każdy powinien dostać po równo. Tyle samo trzeba dać kaliskiemu, sieradzkiemu i tarnobrzeskiemu. Dlaczego preferowane ma być tylko tych dziewięć północno-wschodnich województw? Odpowiedź jest prosta - potrzebują one więcej środków, gdyż utrzymanie na tym samym obszarze czystego środowiska naturalnego będzie korzystne dla całego kraju, będzie bazą dla szybkiego rozwoju rolnictwa i turystyki. Efektywność inwestowania w ekologię na tym terenie jest tak duża, że jedna złotówka zwróci się dziesięciokrotnie szybciej niż na Śląsku. Oczywiście, może to spowodować, że koledzy z województwa katowickiego „położą się pokotem”, protestując - co ten człowiek opowiada, on chce zabrać nam nasze pieniądze! Tymczasem na wspieraniu tak pojętych różnic, na ich wykorzystywaniu polega polityka regionalna. Natomiast, jeśli któryś z inwestorów, mniejszych lub większych, będzie próbował założyć w białostockim lub suwalskim np. zakład garbarski, to powinno się mu postawić absolutne veto, obłożyć czterokrotnie wyższymi podatkami z metra kwadratowego wznoszonego zakładu. To też może być instrument polityki regionalnej. Jeśli natomiast inwestycja ta ma być realizowana - przykładowo - w województwie kaliskim, to takich restrykcji nie powinno się stosować, w grę mogą wejść preferencje, gdyż wartość tego obszaru, z punktu widzenia kryterium ekologicznego, jest stukrotnie mniejsza niż wartość terenu objętego programem „Zielone Płuca Polski”. Być może przesadzam, ale czynię to, aby lepiej zilustrować moje racje. Powtarzam zatem - polityka regionalna jest polityką różnic, polityką ich wspierania. Prowadząc ją, trzeba umieć powiedzieć „nie” tym, którzy dążą do unifikacji. Inaczej ciągle będą powstawały problemy podobne do tych, które rodzą się przy omawianiu działalności Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która stosuje te same zasady, przyznając środki dla województw - opolskiego, leszczyńskiego, katowickiego i białostockiego. To nie jest polityka regionalna, to jest polityka resortu, który chce wesprzeć produkcję rolniczą na danym terenie lub w całym kraju. Oczywiście, to postępowanie może wspomagać politykę regionalną, ale nie ma z nią nic wspólnego. Według mnie, na tym terenie potrzebne są inne przedsięwzięcia. Otóż w tych dziewięciu województwach jest dużo małych wsi, zamieszkałych przez wielu biednych ludzi, dla których jedyną możliwością wyjścia z sytuacji jest pomoc w przygotowaniu infrastruktury na takim poziomie, aby można było przyjąć turystów. Brakuje im jednak pieniędzy. Potrzebny jest zatem system finansowania, który pozwoli zbudować toalety, urządzić kuchnie z prawdziwego zdarzenia, zadbać o budynki. Dopiero wówczas gość z Zachodu zdecyduje się przyjechać i spędzić urlop na wsi.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#KrzysztofWolfram">Oczywiście nie każdy musi dostać taką samą ilość pieniędzy. Decydować powinna zdolność do ich właściwego wykorzystania. W każdym razie, od tego trzeba zacząć inwestycje w agroturystykę. Innymi słowy - środki na nią przeznaczone nie będą równo dzielone w skali całego kraju. Trzeba je zainwestować głównie tam, gdzie warunki sprzyjają efektywnym ich wykorzystaniu. Takim regionem jest obszar objęty programem „Zielone Płuca Polski”. Ponadto, charakteryzuje się on dużą stopą bezrobocia. Być może osiągniemy sukces, jeśli do problemu podejdziemy od strony różnic oraz ujawnienia sprzeczności między interesami poszczególnych obszarów.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#KrzysztofWolfram">Po drugie - istocie polityki regionalnej nie odpowiada sprowadzania jej do poziomu pojedynczej gminy. Nie chodzi o ten szczebel. Jaki zatem wchodzi w grę? Przed kilkoma tygodniami zaczęliśmy szukać odpowiedzi na to pytanie. Nie doszliśmy do konkluzji. Trzeba jednak ustalić, co jest regionem, na jakim poziomie go usytuować? Z pewnością nie jest nim gmina czy miasto. Granica może być płynna, można wytyczać ją na okres przejściowy. Musi jednak być zakreślana. Osobiście uważam, że nie można jej ograniczyć do województwa. Trzeba poszukiwać specyfiki danego obszaru. Jeśli go nie zdefiniujemy - łącznie z powiązaniami ekonomicznymi, społecznymi itp. - to nie można będzie mówić o istnieniu polityki regionalnej, a tym bardziej o jej instrumentach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#GrzegorzGorzelak">Pozwolę sobie na dwie, porządkujące dyskusję, uwagi. Po pierwsze - trzeba odróżnić politykę regionalną prowadzoną na szczeblu kraju od polityk regionalnych uprawianych przez poszczególne podmioty terytorialne. Niestety, dotychczas nie czyniliśmy tego rozróżnienia. Pan poseł Krzysztof Wolfram wskazał na przykład z lokalizacją garbarni i stosowaniem stawek podatkowych. Tego typu decyzje mieszczą się właśnie w gestii owych podmiotów terytorialnych, upoważnionych do tego na podstawie określonych przepisów. Natomiast kwestią polityki centralnej jest wyposażenie ich w odpowiednie instrumenty, dzięki którym realizować będą mogły zaplanowane przedsięwzięcia. Innymi słowy - wydaje mi się, że przedmiotem prac Komisji jest polityka regionalna prowadzona na poziomie krajowym.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#GrzegorzGorzelak">Po drugie - trzeba odróżnić politykę regionalną adresowaną do podmiotu gospodarującego, dzięki której można wpłynąć na jego zachowania przestrzenne (np. - preferencje skłaniające do lokalizacji inwestycji) od polityki skierowanej na jednostki przestrzenne, czyli województwo, gminę lub ich grupy. Pierwszy rodzaj można nazwać regionalizacją polityk sektorowych, zaś rezultatem tego procesu, dzięki stosowaniu różnych preferencji, jest m.in. lokalizacja inwestycji. Wówczas adresatem jest podmiot gospodarczy, zaś w drugim przypadku wojewoda, kilku z nich lub zespół gmin, czemu towarzyszy dotowanie odpowiednich budżetów.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#GrzegorzGorzelak">Jeszcze innym instrumentem polityki regionalnej są inwestycje centralne. Mają one istotne znaczenie oddziaływujące na strukturę przestrzenną kraju.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#GrzegorzGorzelak">Te płaszczyzny trzeba rozróżnić po to, aby klarowniejsza była dyskusja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#AnnaWójcicka">Agencja nie prowadzi polityki regionalnej ani żadnej innej polityki. My uczestniczymy jedynie w jej realizacji. Twórcami polityki są bowiem: Sejm, rząd, czy też nasz resortowy minister.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#AnnaWójcicka">Wczoraj brałam udział w spotkaniu reprezentantów regionu centrum Polski. Uczestniczyło w nim m.in. 5 wojewodów. Na początku połączyło ich zanieczyszczenie rzek przepływających przez te województwa.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#AnnaWójcicka">Podpisano odpowiednie porozumienie. Wczorajsze spotkanie było trzecim z kolei. Zaczęło się bowiem od wód, a skończyło się na agroturystyce. Ciągle pojawiają się nowe, wspólne tematy i problemy. Przystąpiono zatem do tworzenia nowego programu dla tego regionu. Odpowiednie organy muszą go zatwierdzić i przyznać potrzebne środki. Nie czuję się na tyle zorientowana, aby powiedzieć, która instytucja jest tu właściwa. Chyba nie Agencja, ani resortowy minister, gdyż my działamy na obszarze wsi i rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#AnnaWójcicka">Nie mogę zgodzić się z twierdzeniem, że gmina nie może być podmiotem realizującym politykę dla rozwiązania własnych problemów. Przecież ona podejmuje decyzje w tym zakresie, gdyż najlepiej zorientowana jest w potrzebach. Dlatego m.in. do nas kierowane są oddolne inicjatywy, które przybierają postać lokalnych programów zatwierdzanych w stosownych trybie. W dokumentach tych trzeba wskazać na przyczyny podjęcia określonych przedsięwzięć, na środki i na spodziewane efekty ich zastosowania. Jeśli program zostanie przyjęty przez resort rolnictwa, to Agencja wspomaga go. Powiadamiamy o tym banki i ośrodki doradztwa rolniczego, które świadczą pomoc konsultingową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#JerzyKołodziejski">Okazuje się, że przy okazji omawiania szczegółowych problemów z zakresu polityki regionalnej zawsze wracamy do podstaw, czyli do sytuacji trafnie zdiagnozowanej w raporcie CUP. Innymi słowy - do podmiotu polityki regionalnej, a właściwie do jego braku. Wydaje się, że jeśli nie rozwiążemy tej kwestii, to żadnego problemu cząstkowego nie potrafimy rozwikłać. Ponadto - zapętlimy sytuację, czyniąc ją gorszą od obecnej, gdy będziemy usiłowali wprowadzić pojęcie rzeczywistego podmiotu polityki regionalnej. Na czym polega kwestia? Otóż, aktualnie w Polsce uprawiana jest wyłącznie polityka interregionalna, czyli międzyregionalna. Jej podmiotem jest rząd centralny, działający bezpośrednio, za pośrednictwem Sejmu, resortów oraz wojewodów. Podmioty te stosują instrumenty polityki regionalnej. Nie jest natomiast nią polityka prowadzona przez gminy, można ją nazwać lokalną. Jeśli natomiast powstanie porozumienie grupy gmin i w jego wyniku powstanie prawnie usankcjonowany podmiot, to jego działania mogą być uznane za prowadzenie polityki regionalnej. Zatem, dopóki nie pojawi się taki organizm wszczepiony w politykę intraregionalną, to cała polityka regionalna w kraju będzie chroma.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#JerzyKołodziejski">W Unii Europejskiej, w państwach o rozwiniętych demokracjach, jej podstawą jest polityka intraregionalna uprawiana przez podmioty utworzone w danych regionach. Oczywiście, u nas za region może być uznane województwo, może być to inny, większy lub mniejszy obszar, ale musi być zinstytucjonalizowany, czyli posiadać wyłonione, prawnie umocowane, władze oraz własny budżet. Moim zdaniem, w Polsce jest już najwyższy czas, aby poruszyć problem konieczności wprowadzenia, nie tyle powiatów, ale regionów, drugiego szczebla samorządowego. W zależności od tego, jaki on będzie, okaże się, czy potrzebne są powiaty. Dziś takiej pewności nie ma. Trzeba rozwiązać tę kwestię, czekanie nie jest wskazane. Wypowiadam się tak kategorycznie, mam bowiem nadzieję, że sejmowa debata nad polityką regionalną zostanie wykorzystana także do rozpoczęcia dyskusji nad tym problemem. Podkreślam ponownie - istotą decentralizacji państwa nie jest wprowadzenie powiatu, lecz drugiego poziomu samorządu terytorialnego, czyli regionu. Sprawą wyboru jest, czy ma być to dzisiejsze województwo, czy też większy obszar. Temat musi być jednak podjęty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#CezaryMiżejewski">Kwestie podmiotu polityki regionalnej omawiane będą również na wyjazdowym posiedzeniu w Wałbrzychu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#KrzysztofWolfram">Z sali słyszałem protesty, gdy mówiłem o unifikowaniu życia w PRL. Proszę pozwolić mi zatem na krótką uwagę w trybie ad vocem.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#KrzysztofWolfram">Oczywiście, w pełni zgadzam się z twierdzeniem, że celem jest rozwój poprzez wykorzystanie różnorodności. Ona jest już dana, nie trzeba jej ani tworzyć, ani też zbyt długo szukać. Ponawiam swoją tezę - w czasach realnego socjalizmu rzeczywiście przyjęto założenie, że każdy powinien dostać po równo. Trywializuję zagadnienie, ale wytyczną tę odnoszono zarówno do jednostki, jak i do grup - społecznych, etnicznych, czy też narodowościowych. Unifikacja dotyczyła poziomu dochodów, potrzeb, standardu życia itp. Wszystko miało być urządzone „na szaro”. Przecież „ćwiczyliśmy” to przez wiele lat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JózefGruszka">Krótko skomentuję podnoszoną kwestię stosunku polityki regionalnej do istniejących różnic. Uważam, że nie ma między nami zasadniczej odmienności zdań - jesteśmy raczej zgodni, że należy wykorzystywać walory poszczególnych regionów. Posłuję z województwa kaliskiego, nie mam pretensji do pana posła Krzysztofa Wolframa, że kilkakrotnie podał je za przykład ilustrujący swoje tezy. Twierdzę bowiem, że specyfikę terenu trzeba uszanować, że trzeba wykorzystać ją dla osiągnięcia efektów ekonomicznych. Zatem - instrumenty należy tak kształtować, aby były przydatne w określonych regionach, aby były dostosowane do ich specyfiki. Mając to na względzie, twierdzę, że w przedstawionym katalogu nadal takich urządzeń brak. Trzeba zatem zastanowić się, jak można usunąć ten brak, także poprzez odpowiednie dostosowanie istniejących instrumentów do charakteru regionów.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#JózefGruszka">Ponadto sądzę - prowadząc politykę informacyjną w tym zakresie - trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jak dotrzeć z wiedzą o stosowaniu takich kryteriów do zainteresowanych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#CezaryMiżejewski">Wiele instytucji rzeczywiście posługuje się instrumentami terytorialnie zróżnicowanymi. Obawiam się jednak, że każda z nich prowadzi własną politykę regionalną, posiłkuje się swoimi jej kryteriami. Przecież Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa też prowadzi politykę, ale - niestety - niezbyt dokładnie odpowiada ona temu, co zostało zapisane w „Zasadach”. Po wypowiedziach posłów, którzy wcześniej zapisali się do głosu, ciekawe byłoby wysłuchanie informacji przedstawiciela resortu przemysłu, który mógłby nam powiedzieć o tym, jak kształtuje się polityka dotycząca specjalnych stref ekonomicznych. Wydaje mi się, że zmierza ona jeszcze w innym kierunku. Niedawno miałem okazję zapoznania się z dokumentem jednej z fundacji rolniczych. Wskazywano w nim na obszary, które - spełniając kryteria wyznaczone przez Unię - powinny skorzystać z z jej środków. Okazało się, że spełniają je tereny inne, niż wskazane w „Zasadach”. Zatem - każda instytucja prowadzi własną politykę, przy braku koordynacji, przynajmniej takie mam podejrzenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#BarbaraImiołczyk">Jestem w niezręcznej sytuacji. Nie mogłam wcześniej uczestniczyć w posiedzeniach Komisji. Nie wiem zatem, czy prace zaczęły się od zdefiniowania polityki regionalnej i jej podmiotu. Sądziłam, że tak. Okazuje się jednak, że było inaczej.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#BarbaraImiołczyk">Chciałabym podziękować profesorowi Jerzemu Kołodziejczykowi za poczynione uwagi, bowiem dotknął sedna sprawy. Nie można przecież mówić o polityce regionalnej przy braku jej podmiotu, jeżeli nie został zdefiniowany region. W tej sytuacji, jest to dla mnie oczywiste, że trzeba uznać zań województwo. Głoszę to zresztą od dawna, że od tego trzeba zacząć, aby kontynuować dyskusję. Rozwój regionów może odbywać się dzięki stworzeniu im możliwości prowadzenia własnej polityki. Jest jednak absolutnie niezbędne realizowanie polityki przez szczebel centralny. Uważam, że dokonujemy obecnie próby określenia istniejących aktualnie instrumentów interwencji państwa, a nie jego polityki regionalnej. Chcemy ocenić, jak są wykorzystywane, czy są sprawne, czy też nie. W tym zakresie podzielam wnioski pana przewodniczącego Cezarego Miżejewskiego. Nie zgodzę się jednak z propozycją, aby teraz, po zakończeniu tego etapu prac sejmowej komisji zajmującej się powiatami, na nowo zaczynać dyskusję, tym razem o regionach. W efekcie nie załatwimy ani jednej, ani drugiej sprawy. Uważam - że mając na względzie racje tych, którzy walczą o drugi szczebel władz samorządowych - że wprowadzenie powiatu wymusi zmianę podziału terytorialnego kraju - stworzenie dużych województw. Nie mogą istnieć powiaty i 49 województw. Otwartą kwestią pozostaje ich liczba. Mam nadzieję, że wybór będzie oparty na kryteriach funkcjonalnych, w mniejszym stopniu na politycznych. Mam taką nadzieję, że decydowały będą głównie względy na przyszły podział terytorialny kraju, na potrzeby z tym związane i rozwój Polski. Mogę zrozumieć, że dziś zakończeniu dyskusji stoją jeszcze na przeszkodzie przyczyny polityczne. Finalizacji nie można jednak odkładać. Ostateczne decyzje są jednak niezbędne. Zresztą nie tylko w tej kwestii, także w przypadku innych reform, które ciągle czekają na urzeczywistnienie. Wspomnę choćby o zmianie systemu ubezpieczeń zdrowotnych, o których niedawno mówiono w Sejmie. Podkreśla się potrzebę wprowadzenia kas zdrowotnych. Rodzi to kilka pytań: jaki mają mieć kształt? Ile ma ich być? Można długo jeszcze uciekać od odpowiedzi na nie. Czym dłuższa będzie jednak ucieczka, tym większą szkodę wyrządzi się sprawie.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#BarbaraImiołczyk">Jako posłanka opozycyjna, jestem gotowa do dyskusji, do uczestniczenia w próbie podejmowania decyzji. Uważam jednocześnie, że polityczne rozstrzygnięcia już powinny nastąpić. Zależy to od obozu rządzącego. Zgadzam się z posłem Krzysztofem Wolframem, że w polityce regionalnej trzeba wykorzystywać istniejące zróżnicowanie. Jestem z województwa katowickiego. Za chwilę będę uczestniczyła w kontynuowanym drugi już dzień seminarium nt. prawnych następstw łagodzenia społecznych skutków restrukturyzacji przemysłu. Celem tego spotkania jest m.in. przedstawienie konkretnych wniosków pod adresem parlamentu, m.in. próba odpowiedzi na pytanie, co zrobić, aby w tym regionie nie trzeba było aż tak „się dusić”. Owe „duszenie”, co podkreślano w trakcie pierwszej części seminarium, będzie trwało. Istnieje bowiem koncepcja rozwiązania problemów opracowana na poziomie regionalnym, ale nadal nie jesteśmy pewni, jak do niej podejdzie centrum. Czy zgodzi się na przekształcenie, czy też nie? Innymi słowy - jeśli mamy się rozwijać, to w jakim kierunku? Czy niewielkie własne środki oraz pomocowe z Unii Europejskiej zostaną skierowane do Katowic, czy też do regionu objętego programem „Zielone Płuca Polski”? Jeśli zostaną podzielone, to w jakiej proporcji? Jeżeli dostaniemy ich część, to na co ma być przeznaczona? Pytania, zresztą absolutnie podstawowe, można mnożyć. Póki co, pracujemy nad rozwiązaniami prawnymi, których celem jest poprawa sytuacji, które mają spowodować, że województwo katowickie nie będzie się aż tak „dusiło”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#CezaryMiżejewski">Przepraszam panią poseł, że nie dotarły do niej zaproszenia na posiedzenia Komisji. Informuję, że próbowaliśmy definiować politykę regionalną i jej podmiot. Profesorowie - Grzegorz Gorzelak i Jerzy Kołodziejski na każdym posiedzeniu przypominają nam o tych pojęciach, kierując się względami edukacyjnymi. Uważam, że słusznie to robią, gdyż chodzi o najbardziej istotne kwestie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#MarianMichalski">Moim zdaniem, jako generalny instrument polityki regionalnej powinno się traktować przede wszystkim wiedzę o Polsce - o każdym województwie, o jego kondycji i naturalnych walorach. Drugim instrumentem są środki budżetowe znajdujące się w dyspozycji rządu, przeznaczone na kredyty lub zasilanie fundacji. Trzecim narzędziem jest perspektywiczna wizja kraju, państwa. Ten problem wiąże się z pracami Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego. Naszą Komisję, z ustrojowego punktu widzenia, sytuowałbym zaraz po niej, na drugim miejscu. Mam inne zdanie niż pani poseł Barbara Imiołczyk - sądzę, że powinniśmy działać dłużej, jako komisja stała, gdyż nasze prace powinny być skorelowane z dochodzeniem do kształtu nowej ustawy zasadniczej, głównie zaś z określeniem przyszłego podziału terytorialnego państwa. Myślę, że powinniśmy także zapoznać się z informacjami poszczególnych ministrów, którzy przedstawiliby nam obraz województw widziany poprzez pryzmat polityk sektorowych. Następny instrument, to przygotowanie wykonawców polityki regionalnej, czyli zainwestowanie w szkolnictwo wyższe i średnie zawodowe. Absolwenci tych szkół będą bowiem w przyszłości pracować nad urzeczywistnieniem przyjętej koncepcji polityki regionalnej.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#MarianMichalski">Wnoszę zatem o zaplanowanie etapowości naszego działania, o ujmowanie go w dłuższej perspektywie, a także o bieżące informowanie zainteresowanych środowisk o dotychczasowych efektach naszych prac. Konkludując - samodzielnie, nawet z pomocą poszczególnych ministerstw, nie będziemy w stanie zrobić wszystkiego i osiągnąć pełnej wiedzy o problematyce. Trzeba sięgnąć także po instrument w postaci Komitetu Badań Naukowych, „wmontować” w nasze prace granty, które pozwoliłyby ostrzej wychwycić potrzeby i skuteczniej dążyć do ich zaspokojenia. Uważam, że rząd już powinien, poprzez KBN, zainicjować stosowne prace, wesprzeć je środkami. Kierunki jawią się przecież z odbytej debaty sejmowej na temat problemów polityki regionalnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#CezaryMiżejewski">Na jednym z poprzednich posiedzeń formułowaliśmy podobny wniosek. Sądzę, że powinien on znaleźć się w końcowym stanowisku Komisji. Przecież w „Strategii dla Polski” politykę regionalną uznano za jeden z priorytetów, a zatem odpowiednie preferencje powinna ona mieć w pracach KBN.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#CezaryMiżejewski">Wspominaliśmy już o zróżnicowaniu polityk poszczególnych instytucji działających na interesującym nas obszarze. Gościmy dziś reprezentantkę resortu przemysłu, która zajmuje się specjalnymi strefami ekonomicznymi, co wiąże się z omawianą problematyką. Nie powinniśmy zbytnio wchodzić w szczegóły, ale warto by wiedzieć, czy działalność resortu w tym zakresie koresponduje z kierunkami określonymi w rządowych „Zasadach polityki regionalnej”, czy też zupełnie się z nimi rozmija.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#TeresaKorocińska">Specjalne strefy ekonomiczne, jak sama nazwa wskazuje, powstały jako specjalny instrument polityki państwa. Powinny być zatem stosowane tam, gdzie uruchomienie innych narzędzi nie wystarcza. Chodzi jednak o rzeczywiste posługiwanie się nimi, a nie o sytuację, w której oferta dla regionów jest dosyć szeroka, jednak nie korzystają one z niej, występując do szefa resortu o utworzenie strefy, bo to wydaje im się rozwiązaniem najszybszym i najłatwiejszym. Tych wniosków, mniej lub bardziej dojrzałych, jest bardzo dużo. Kiedy do nas trafiają, staram się dowiedzieć u wojewody, jakie instrumenty i w jakim stopniu zostały wcześniej wykorzystane. Trudno zdobyć mi te informacje, właściwie do mnie w ogóle nie docierają. Często spotykam się z zarzutem, że stosuję swoistą „spychotechnikę”, że nie chcę dopuścić do utworzenia strefy i zaczynam wymyślać sztuczne przeszkody. Nie uważają mych inicjatyw za poważne. Na moje pisma, w których pytam o uprzednie wykorzystanie innych instrumentów, w zasadzie nie otrzymuję odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#TeresaKorocińska">Problem specjalnych stref ekonomicznych jest o tyle skomplikowany, że istnieje na wielu płaszczyznach, a zatem nie można go łatwo przełożyć na język polityki regionalnej. W ministerstwie przyjęliśmy, że w ciągu dwóch najbliższych lat będziemy wspierać te inicjatywy lokalne, które wiążą się z priorytetami przyjętymi w „Zasadach polityki regionalnej państwa”. Jedna z preferencji obejmuje wspomaganie restrukturyzacji górnictwa i hutnictwa, druga tzw. „regiony zacofane gospodarczo”, co odnosimy do województw suwalskiego i olsztyńskiego. Jesteśmy zainteresowani tworzeniem specjalnych stref ekonomicznych typu parków technologicznych. Chodzi nam o wsparcie zamieszczonego w rządowym programie uzyskania międzynarodowej konkurencyjności polskiej gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#TeresaKorocińska">Niedawno Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów dyskutował nad dokumentami określającymi założenia i plan tworzenia specjalnych stref ekonomicznych. Nie uczestniczyłam w tym posiedzeniu, ale przekazano mi, że oceniono, iż jesteśmy w stanie otwierać, co najwyżej, trzy do czterech stref rocznie. Osobiście uważam, że jest to bardzo dużo. Trudno jest bowiem precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie, ile znajduje się w Polsce mobilnego kapitału, który może być zainwestowany zarówno w strefach, jak i w przedsiębiorstwach go potrzebujących. Nikt nie potrafi obecnie precyzyjnie tego określić. Zatem, kłopotliwe jest ustalenie, czy ma to być jedna, dwie, czy też dziewięć stref specjalnych rocznie. Próbujemy to jednak oszacować. Ponadto - istnieje także problem konkurencyjności przedsiębiorstw działających w strefie w stosunku do istniejących poza nią. Trudno jest utrzymać stosowną równowagę. Poza tym obowiązuje nas porozumienie o subsydiowaniu przez państwo pomocy dla regionów. Wymagane jest mianowicie sprostanie wymogom dotyczącym stopy bezrobocia i dochodu na głowę mieszkańca.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#TeresaKorocińska">W związku z tym - w najbliższych dwóch latach chcemy utworzyć trzy specjalne strefy ekonomiczne w województwach: katowickim (trzy zaplanowano w „Kontrakcie dla Śląska”), wałbrzyskim (jedną, o czym mówiono przy przyjmowaniu odpowiedniego programu regionalnego, zakładającego likwidację Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego) oraz jedną w suwalskim. Rozważamy także utworzenie stref nie będących priorytetowymi z punktu widzenia interesu państwa, ale mogących wchłonąć, czy też pobudzić inwestycje zagraniczne, które bez takich preferencji nie zostałyby u nas ulokowane, a w innym kraju. Oczywiście, oceny w tym zakresie są bardzo dyskusyjne. Wnioskodawcy z danych regionów utrzymują oczywiście, że w razie nieutworzenia strefy na ich terenie stracą partnerów, ale nie ma przecież weryfikowalnych kryteriów oceny ich argumentów. Mówię m. in. o strefie w Żarnowcu, na terenie elektrowni jądrowej, gdzie istnieje bardzo rozwinięta infrastruktura. W każdym razie tego typu strefy miałyby znikome preferencje, co też jest cechą naszej polityki w tym zakresie. Ostatnio uruchomiliśmy strefę w Mielcu. Formalnie została już otwarta, ale ciągle jest na etapie organizacji, dokładniej rzecz biorąc - w fazie przejmowania jej majątku przez zarządzającego, czyli Agencję Rozwoju Przemysłu oraz finalizowania zarządzeń Ministra Przemysłu i Handlu dotyczących rokowań. Prawdopodobnie te ostatnie rozpoczną się w styczniu, co oznacza, że inwestorzy będą wkraczać do strefy. Myślę, że na namacalne efekty trzeba będzie poczekać rok lub dwa lata. Można powiedzieć, że specjalnie opóźniamy powstanie następnych stref, uważając, że mielecka musi trochę okrzepnąć. Jej utworzenie wymagało sporych nakładów. Dlatego nie możemy sobie pozwolić na otwieranie stref konkurencyjnych, do momentu, w którym „nie przekroczy ona masy krytycznej”, osiągając taki stopień rozruchu, który umożliwi dalsze, samoistne funkcjonowanie tej machiny. Ponadto - doświadczenia zgromadzone dzięki tworzeniu strefy mieleckiej wskazują, że precedensowe rozwiązania mogą być obarczone błędem. Przykładowo - już formułuje się uwagi krytyczne dotyczące stosownych przepisów - rządowego rozporządzenia i ustawy.</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#TeresaKorocińska">Gdyby pojawiły się dodatkowe pytania, chętnie na nie odpowiem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#JanŚwirepo">Zanim przejdę do pytań, podkreślę, że w całości utożsamiam się z poglądami profesora Jerzego Kołodziejskiego, polityka regionalna bowiem nie tylko powinna generować zróżnicowanie regionów, musi być również efektywna, tzn. pobudzać ich rozwój. Pieniądz przeznaczony na ten cel nie może się zmarnować.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#JanŚwirepo">Teraz chciałbym przejść do skomentowania informacji przedmówczyni. Powiem wprost - jej wypowiedź mną wstrząsnęła. Otóż, inwestor zagraniczny inaczej ocenia możliwości powstające w specjalnej strefie ekonomicznej położonej 60 km od aglomeracji berlińskiej, a taką jest Kostrzyń, zaś inaczej szanse stwarzane w województwie suwalskim. Ministerstwo odmiennie podchodzi do problemu. Powiedziała pani, że czwarta z kolei strefa powstanie w 1996 r. właśnie w tym województwie.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#JanŚwirepo">Tymczasem w innym regionie może znaleźć się inwestor, z kapitałem umożliwiającym stworzenie dwudziestu tysięcy miejsc pracy. Nie widzi się tego albo ocenia jako nieefektywne, bo trzeba zaktywizować opóźnione w rozwoju województwo suwalskie, bo takiego terminu pani użyła.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#JanŚwirepo">Poseł Krzysztof Wolfram słusznie mówił o inwestowaniu w turystykę i w ekologię regionu objętego programem „Zielone Płuca Polski”. Tymczasem kryteria podejmowania decyzji nie są jasne, być może wpływają na nie względy polityczne. Nie wiem, co przesądziło o lokalizacji specjalnej strefy ekonomicznej w województwie suwalskim. Nie wiem, jakie efekty ekonomiczne to przyniesie. Nie jestem także pewny, czy kapitał pójdzie do Mielca. Wiem, że Chiny przygotowały już setki tysięcy hektarów dla takich przedsięwzięć, natomiast my nakazujemy - idźcie do Mielca lub Suwałk, a nie do Kostrzynia, choć z niego blisko do Berlina, który ma kilka milionów mieszkańców, potrzebujących jedzenia, usług itp. Przecież inwestować trzeba tam, gdzie można spodziewać się efektu. My usiłujemy działać odwrotnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#KrzysztofWolfram">Chciałbym poprosić panią o sformułowanie swoistej listy rankingowej obszarów mających szansę na utworzenie specjalnych stref ekonomicznych. Powiedzmy, że Mielec by „wypalił”, że wszystko dobrze by się układało. Może sformułowanie „lista rankingowa” nie jest najszczęśliwsze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#TeresaKorocińska">Takiej listy nie ma. Nie zapadły jeszcze decyzje lokalizujące następne po Mielcu strefy, choćby dlatego, że wnioskodawcy nie nadesłali jeszcze porządnie opracowanych koncepcji. Propozycje, o których mówiłam, biorą się z inicjatyw już przygotowywanych, w dodatku pokrywających się z polityką regionalną rządu w tej dziedzinie. Ponownie podkreślam - następnych decyzji lokalizacyjnych jeszcze nie ma. Z uwagi na przedsięwzięcie mieleckie, stoimy na stanowisku, że druga strefa powinna być otwarta pod koniec przyszłego roku. Każda z inicjatyw zostanie poddana - na zlecenie resortu - ocenie niezależnych ekspertów, którzy wypowiedzą się na temat poziomu koncepcji i możliwości jej realizacji (finansowych i ekonomicznych). Dodam, że cały ciężar finansowy musi ponieść region. Istnieje ewentualność zasilenia środkami pomocowymi, ale budżet nie może wesprzeć tych inicjatyw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#KrzysztofLaga">Należę do grupy posłów, którzy pracowali nad tworzeniem ustawy dotyczącej specjalnych stref ekonomicznych. Dlatego chciałbym wziąć w obronę Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że specjalne strefy ekonomiczne zostaną uznane przez władze wojewódzkie i samorządowe za cudowny instrument - jedyny, dzięki któremu można szybko zlikwidować trudności gospodarcze. Sądzę, że pan poseł Jan Świrepo, niestety, tak uważa. Mieszkam w województwie katowickim, które - jak powiedziała przedstawicielka resortu przemysłu - ma dosyć duże szanse na otwarcie takiej strefy. We wspomnianym „Kontrakcie dla Śląska” wspomina się o utworzeniu trzech. Obecnie w ministerstwie znajdują się cztery znane mi wnioski z tego regionu - Jastrzębie-Żory, Tychy, Bytom i Sosnowiec, zresztą mój okręg wyborczy. Wszystkie propozycje oceniam jako bardzo poważne. Wiem, że zaczęły się już spory o to, który ma być wcześniej załatwiony. Obawiam się, że - mówiła o tym pani Teresa Korocińska - stworzenie zbyt dużej liczby stref w krótkim czasie spowoduje zbytnie rozproszenie kapitału. Być może „pcha się on drzwiami i oknami” do Chin, które przygotowują tysiące hektarów z przeznaczeniem na specjalne strefy. Obawiam się, że kilkaset hektarów w Mielcu trudno będzie zapełnić inwestorami, a co dopiero mówić o innych częściach kraju. Niewątpliwie można je traktować jako instrument polityki regionalnej. Nie należy być jednak niepoprawnym optymistą i używać tego narzędzia ostrożnie.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#KrzysztofLaga">Konkludując - następne, po mieleckiej, strefy powinny powstać po upływie odpowiedniego czasu. Pamiętam bowiem, że już wtedy, gdy tworzyliśmy ustawę, pojawiały się kontrowersje. Dotyczyły m.in. przepisów zawierających delegacje dla Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Spierano się, czy z możliwości tych powinno ono korzystać samodzielnie, czy też w porozumieniu z szefami innych resortów.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#KrzysztofLaga">Dlatego uważam, że z uruchomieniem następnych stref trzeba poczekać do końca przyszłego roku. Pozwoli to na dokładniejszą obserwację Mielca i wyciągnięcie odpowiednich wniosków. Instrument jest bowiem delikatny, łatwo go uszkodzić. Często bywam w MPiH, zasięgając informacji o nadesłanych wnioskach. Jest ich dużo, część dosyć dobrze przygotowana. Nie oznacza to jednak, że wszystkie muszą być szybko zrealizowane. W ustawie stawia się przecież konkretne warunki - trudny i długi jest etap rokowań, trzeba zorganizować przetarg itp. Proces nie jest zatem prosty. Myślę, że na dzisiejszym spotkaniu Komisji powinniśmy zaakcentować potrzebę istnienia specjalnych stref. W dalszych fazach - może za kilka miesięcy, jeśli powołana zostanie stała komisja - możliwe będzie sformułowanie bardziej szczegółowych wniosków i ocen, być może z udziałem przedstawicieli Mielca, którzy przedstawią pierwsze doświadczenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#ZygmuntJakubczyk">Po tak bogatej wymianie poglądów niewiele zostało mi do dodania. Chciałbym jednak podkreślić słuszność uwag przedmówcy. Ja też uważam, że specjalne strefy ekonomiczne są tylko jednym z instrumentów polityki regionalnej. Jeśli słyszę, że przedstawicielka MPiH zapowiada utworzenie większej ich liczby, to zadaję sobie pytanie o rolę, jaką mają spełnić. Załóżmy, że otwierać się będzie rocznie trzy strefy. Po 5 latach będzie ich piętnaście lub dwadzieścia. Wszystkie województwa pokryje siatka specjalnych stref. Nie wydaje mi się to sensowne. Przecież specjalny obszar ma ściągać nie tylko kapitał polski, lecz głównie zagraniczny. Gdzie jest wówczas miejsce na konkurencyjność? W tym kontekście dziwi mnie zamiar utworzenia trzech stref w województwie katowickim. Jak decydenci wyobrażają sobie ich funkcjonowanie? Sądzę, że jest to problem dla MPiH. Z pewnością doświadczenia mieleckie dadzą wiele do myślenia. W tę strefę zainwestowano wiele państwowych pieniędzy. Pani Teresa Korocińska wspomniała, że inne województwa nie otrzymują już tak wydatnej pomocy, że muszą liczyć na własne środki. Rodzi się zatem pytanie - dlaczego specjalnie traktuje się Mielec, zaś inne regiony normalnie?</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#ZygmuntJakubczyk">Ponownie podkreślam - strefy są ważnym, ale nie jedynym instrumentem polityki. Nie można traktować ich jako cudowne antidotum na lokalne problemy. Trzeba się dobrze zastanowić nad tym, ile ma ich być, gdzie mają powstać i czemu mają służyć. Nie może się nagle okazać, że cała Polska została obstawiona specjalnymi strefami ekonomicznymi, gdyż wówczas zagubi się ich sens.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#CezaryMiżejewski">Zmierzamy już do końca tego posiedzenia Komisji. Komentując kwestie związane ze specjalnymi strefami ekonomicznymi, chciałbym podzielić się kilkoma refleksjami. Otóż, nie powinniśmy dziś zasypywać przedstawicielki MPiH pytaniami, szczegółowo roztrząsając powody tworzenia strefy w Suwałkach, a nie w Kostrzyniu itp. Zresztą poseł Krzysztof Budnik skierował niedawno do ministra stosowne zapytanie poselskie. Na marginesie spraw związanych ze strefą mielecką powstaje jednak generalne pytanie o efektywność kumulowania różnych instrumentów. Pani T. Korocińska mówiła, że strefy powstają tam, gdzie dotychczas stosowane narzędzia nie przyniosły rezultatów. Wydaje mi się, że pod tym kątem warto przeanalizować przypadek Mielca. Od kilku lat umiejscawia się tam inwestycje infrastrukturalne, zwiększa się wydatki na fundusz pracy oraz z rezerwy regionalnej. Trafiają również pieniądze w ramach realizacji programu STRUDER. Teraz powstaje specjalna strefa ekonomiczna. Uzasadnione jest zatem pytanie - jakie są wyniki kumulowania tych instrumentów? A może żadne?</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#CezaryMiżejewski">Z przebiegu dzisiejszej dyskusji wynikają następujące konkluzje, które wykorzystamy w końcowym stanowisku:</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#CezaryMiżejewski">- za pierwszą barierę uznać trzeba niedostateczną informację o istniejących instrumentach ekonomiczno-finansowych;</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#CezaryMiżejewski">- konieczne jest różnicowanie instrumentów w zależności od specyfiki regionu, do których są kierowane, trzeba zaś unikać ich unifikacji;</u>
          <u xml:id="u-52.4" who="#CezaryMiżejewski">- zadbać trzeba o dokładniejsze wyspecyfikowanie adresata tych instrumentów, gdyż dotychczasowe doświadczenia wykazują, że dziś właściwie do nikogo one nie trafiają.</u>
          <u xml:id="u-52.5" who="#CezaryMiżejewski">Myślę, że powinniśmy także rozważyć propozycję pani poseł Barbary Imiołczyk, która postuluje zorganizowanie spotkania z udziałem twórców i odbiorców omawianych narzędzi.</u>
          <u xml:id="u-52.6" who="#CezaryMiżejewski">Czy są jeszcze jakieś uwagi? Skoro nie, to zamykam posiedzenie Komisji. Dziękuję za udział w dyskusji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>