text_structure.xml 60.7 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#TadeuszTomaszewski">Otwieram posiedzenie Komisji. Pierwszym punktem porządku dziennego jest rozpatrzenie informacji o zakresie i poziomie opieki zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Punkt drugi to sprawy różne, w tym - znajdujący się już w posiadaniu posłów - projekt opinii nr 13 Komisji, która ma być skierowana Prezesa Rady Ministrów, w sprawie podnoszonej przy rozpatrywaniu budżetu UKFiT w części dotyczącej budżetu wojewodów. Poza tym jest jeszcze sprawa wyjazdu jednego parlamentarzysty na II Zgromadzenie Ogólne Parlamentarzystów Działaczy Harcerskich w Manili w sierpniu przyszłego roku.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#TadeuszTomaszewski">Przystępujemy do punktu pierwszego. Proszę o wprowadzenie ministra K. Kuszewskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#KrzysztofKuszewski">Pewnym 'zakrętem' w organizacji opieki zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą był 1992 rok. Podjęto wtedy dość ryzykowną - a w tym czasie, jako pracownik Państwowego Zakładu Higieny, byłem tym, który dość krytycznie patrzył na zachodzące zmiany - ale myślę, że słuszną decyzję, całkowitej zmiany podejścia do zapewnienia opieki zdrowotnej dzieciom w szkole. Do tego momentu uważało się, że jeśli w szkole jest lekarz, pielęgniarka, gabinet, a w nim waga i oszklona szafka, to mamy bardzo dobrą opiekę lekarską nad dziećmi i młodzieżą. Oczywiście to nieprawda. Nic z tego nie wynikało. Lekarzy było mniej niż szkół - nie można było zatrudnić ich aż tylu. Marnowano ich czas. Natomiast pielęgniarki były osobami dość przypadkowymi, rzadko higienistkami szkolnymi, które 'wykruszyły się' ze szkół.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#KrzysztofKuszewski">W takim stanie pewnie trwalibyśmy przez całe lata, gdyby nie pewna odwaga, którą wtedy wykazano. Co się stało? Przyjęto założenie, że to nie szkoła, tylko rodzice odpowiadają za zdrowie dziecka. Także sam uczeń musi zostać włączony do procesu dbania o swoje zdrowie, gdyż jako dorosły człowiek, będzie musiał samodzielnie zmieniać swoje zachowania zdrowotne - nie palić, uprawiać sport i czynić wiele innych rzeczy, których nie będę tu wymieniał. Wreszcie - również szkoła ma swoje obowiązki, ale musi je wypełniać tak, aby zostały wykonane zadania opieki nad uczniami. Nie chodzi o to, żeby ktoś siedział w szkole. Tu jest zasadnicza różnica. Działanie czynne zamiast biernego. Płacenie lekarzowi za faktyczną opiekę nad dzieckiem, w zleconym mu zakresie, a nie za to, że przyszedł do szkoły i odsiedział w niej ileś godzin. Kolejnym założeniem nowego programu była przewaga działań profilaktycznych nad doraźnymi, takimi jak zaklejenie plastrem zranienia, czy pierwsza pomoc przy wypadku na sali, boisku. Oczywiście taką opiekę również trzeba prowadzić, ale nie jest konieczne, aby w tym celu w szkole musiał stale być obecny pracownik personelu medycznego.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#KrzysztofKuszewski">Jak zwykle po zmianach reorganizacyjnych, po wprowadzeniu nowego systemu w szkołach nastąpił pewien 'dołek'. Nowe rozwiązania jeszcze nie funkcjonowały, a stare zlikwidowano. Ale nie wywołało to - z wyjątkiem opieki stomatologicznej - negatywnych skutków. Po krótkim spadku liczby zaszczepionych dzieci, sytuacja powróciła do pewnej normy. Zresztą nie wszędzie taki spadek nastąpił. W jednych województwach wprowadzono nowy system w całości, w innych częściowo. Były i takie, w których pozostawiono stary system, ale w skali kraju dotyczy to zaledwie 15% szkół.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#KrzysztofKuszewski">Zmiany zaowocowały jednym, bardzo niekorzystnym skutkiem, miałem okazję mówić o tym na posiedzeniu plenarnym Wysokiej Izby. Mianowicie sprywatyzowała się stomatologia i wszyscy ci, którzy mogli leczyć zęby dzieciom, uznali, że jest to bardzo marnie płatne zajęcie. Lepiej pracować w swoim prywatnym gabinecie, niż fluorkować i lakować zęby w szkole. Nie chcę przez to powiedzieć, że w ogóle nie było profilaktyki stomatologicznej, w jednych miejscach objęła ona 46%, w innych ponad siedemdziesięciu procent uczniów. W Polsce jest około 16 tys. stomatologów, a na 'ekwiwalentach' pracuje około 8 tys, czyli połowa, co moim zdaniem jest co najmniej błędem statystycznym lub świadczy o praktyce fikcyjnego zatrudniania stomatologów na etacie.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#KrzysztofKuszewski">Natomiast, jeśli chodzi o rzeczywiście nowoczesną opiekę zdrowotną, nastąpiły dość pozytywne zmiany. Liczba zatrudnionych na zasadzie kontraktów pediatrów, lekarzy ogólnych i rodzinnych, niedługo przekroczy tysiąc - 16 grudnia br. zdaje egzamin kolejnych sześćset kilkadziesiąt osób. Jest to niezwykle dynamicznie rozwijająca się dziedzina. Lekarz pediatra - polscy pediatrzy są wyśmienicie przygotowani do pediatrii społecznej - przyjeżdża do jednej, dwóch, trzech szkół, i sprawuje opiekę nad dziećmi, przeprowadza wymagane badania. Otrzymuje wynagrodzenie za wykonanie usługi, za to, co zrobi - nie musi być w szkole cały dzień. Natomiast na miejscu jest stale pielęgniarka, która prowadzi wiele działań profilaktycznych.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#KrzysztofKuszewski">Chciałbym podkreślić, że w Narodowym Programie Zdrowia pojawił się nowy element - celem numer jeden jest zwiększenie aktywności fizycznej obywateli polskich, szczególnie dzieci. Na posiedzeniu tej właśnie Komisji chcę szczególnie zaakcentować i prosić o promowanie w każdym możliwym miejscu idei, że promotorem zdrowia - niejako z urzędu, dlatego, że został do tego przygotowany - jest nauczyciel wychowania fizycznego. Pielęgniarka i lekarz współpracują z nimi ale on musi się tego nauczyć na studiach, musi tworzyć nowe, zdrowe polskie społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#KrzysztofKuszewski">Toczą się dyskusje, czy szkole ma działać wyposażony gabinet lekarski, czy też raczej profilaktyczno-leczniczy, dla pielęgniarki, która jest przygotowana do pracy w systemie szkolnym. W tym drugim przypadku cały proces leczniczy i diagnostyczny odbywałby się tam, gdzie są do tego odpowiednie możliwości. Przepraszam, ale tu wtrącę dygresję, chyba zapomniałem o tym powiedzieć. W momencie, kiedy wprowadzano instytucję lekarza rodzinnego, ludzie, którzy ją promowali, chcieli wykluczyć z systemu polskich pediatrów - 5100 osób doskonale przygotowanych do pracy w szkołach oraz lekarzy ogólnych, których było 1800, i stworzyć zupełnie nowy zawód. Na szczęście same pediatryczki - przepraszam, za to określenie, ale w tej grupie ogromną większość stanowią panie - 'wytupały' ówczesnego podsekretarza stanu w MZiOS na spotkaniu w Hotelu Marriot. Po prostu chciał wyeliminować 5100 pediatrów przygotowanych do opieki nad dziećmi. Wygrano walkę o opiekę, szczególnie nad młodszymi dziećmi, przez fachowo przygotowane do tego osoby.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#KrzysztofKuszewski">Opieka nad dziećmi małymi, od 'zerówki' do skończenia szkoły podstawowej jest - nie używając wielkich słów - wystarczająca. Nie mogę powiedzieć - doskonała, choć na pewno w niektórych miejscach tak jest, ale w skali całego kraju resort ocenia ją jako wystarczającą. Ale tu trzeba wtrącić uwagę - są rejony wiejskie, gdzie stan opieki nad dziećmi nie jest zadowalający. Natomiast generalnie można stwierdzić, że reforma opieki zdrowotnej nad dziećmi powiodła się. Jeśli chodzi o młodzież ze szkół ponadpodstawowych, z całą pewnością reforma się nie udała - po prostu nie osiągnęliśmy celu. Wprowadzono pewne jej elementy, ale nie udało się przygotować młodych ludzi do wejścia w dorosłe życie, w sensie promocji zdrowia, profilaktyki i wyposażenia ich w pewną wiedzę. Przyczyny były różne, nie chcę tu o nich wszystkich mówić, ale właściwie nie znaleziono odpowiedniego systemu.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#KrzysztofKuszewski">Na koniec chciałbym poinformować, jakie są zamiary resortu. Rozmaite jednostki, działające w trzypoziomowym systemie opieki nad dziećmi i młodzieżą w szkołach, zbierają i przesyłają materiały ankietowe, na podstawie których robione jest podsumowanie. Po tej rewizji resort doszedł do wniosku, że do programu należy wprowadzić pewne poprawki, lub podjąć - w sposób pozaadministracyjny - bardziej intensywne działania. Jutro odbędzie się drugie czytanie i głosowanie nad projektem ustawy o ubezpieczeniach zdrowotnych. Mam nadzieję, że w ustawa zostanie uchwalona najbliższych dniach, co da możliwość przepływu pieniędzy w to miejsce, gdzie jest wykonywana usługa. A więc usługa w postaci profilaktycznej opieki nad dziećmi i młodzieżą będzie przedmiotem kontraktów, w których usługodawcą będzie regionalna powszechna kasa ubezpieczenia zdrowotnego. Projekt zakłada powstanie kilkunastu takich samorządnych kas, wszystkie będą miały pewną wspólną zasadę polityki zdrowotnej. Wtedy sprawa wymiaru finansowego wynagrodzeń dla lekarzy i stworzenia odpowiednich warunków do opieki, będzie uregulowana i powiązana z wysokością składki ubezpieczeniowej.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#KrzysztofKuszewski">Drugą kwestią, o której chciałbym wspomnieć, jest coś, co określamy inwestowaniem w zdrowie - najlepsza inwestycja, jaką możemy zrobić - nie tylko nauczyć, ale przystosować ucznia do zdrowego sposobu życia. Chciałbym, abyśmy realizowali tę ideę niezależnie od bezpośredniej medycznej opieki nad dziećmi i młodzieżą, po zwiększeniu liczby terenowych poradni medycyny szkolnej i zatrudnieniu większej liczby pielęgniarek szkolnych, szczególnie na wsi. To są działania o charakterze technicznym, które musimy podjąć, gdyż w przeciwnym przypadku po prostu nie wprowadzimy systemu w pełnym wymiarze.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#KrzysztofKuszewski">Natomiast, wprowadzając Narodowy Program Zdrowia, wielką wagę musimy przywiązywać do tego, że jest w nim co najmniej kilka punktów adresowanych do dzieci i młodzieży. Leżą one w gestii resortu edukacji, kultury fizycznej i turystyki, ochrony środowiska, a również i samorządów terytorialnych, które na miejscu muszą stworzyć warunki do tego, aby dzieci mogły się dobrze rozwijać. Kończąc moje wystąpienie, chciałbym prosić Komisję o przyjęcie informacji resortu, ale również o uwagi, z których skorzystamy, podejmując kolejny krok i dokonując korekty programu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#TadeuszTomaszewski">Tak się składa, że minister K. Kuszewski jest wiceprzewodniczącym Komitetu Sportu Dzieci i Młodzieży, w którym reprezentuje Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej, więc ma w swoim życiorysie tę sportową 'notkę'. Proszę o pytania, opinie i uwagi do przedstawionego materiału.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#SławomirMarczewski">Po dokładnym zapoznaniu się z Informacją przedstawioną przez MZiOS, można wyciągnąć zasadniczy wniosek - materiał jest w miarę rzetelny, gdyż nie odbiega od sytuacji, która panuje w Polsce powiatowej. Dokładnie nakreśla zmiany, które nastąpiły, przede wszystkim w 1992 i sposób, w jaki obecnie sprawuje się opiekę zdrowotną nad dziećmi i młodzieżą.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#SławomirMarczewski">Nie zgadzam się z ministrem K. Kuszewskim w jednej sprawie - mieszkam w małej miejscowości, znam teren wiejski i wiem, że na wsi, tam, gdzie służba zdrowia funkcjonuje w sposób normalny, a w większości jednostek tak jest, dzieci wiejskie są poddawane badaniom w dziewięćdziesięciu kilku procentach. System jest bardzo prosty - wzrasta rola rodziców, dziecko z kartą przychodzi do lekarza i chroniona jest jego prywatność. Jeśli cierpi na jakieś schorzenia, nie wyciąga się tego na forum klasy, jak to kiedyś było, gdy dzieci badano 'hurtem' w szkole. W tej chwili zachowana jest anonimowość - dziecko przychodzi z rodzicem do lekarza. Każde musi być zbadane w ramach badań profilaktycznych z tego względu, iż wychowawca wymaga karty badania bilansowego. Karta obowiązuje przy każdym badaniu profilaktycznym i musi być dostarczona przez rodzica do wychowawcy, pielęgniarki. Tam lekarz wpisuje swoje uwagi, propozycje skierowania do poradni. Dlatego uważam, że ten system jest zdecydowanie lepszy, a miałem przyjemność pracować również i w poprzednim.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#SławomirMarczewski">Chciałbym zwrócić uwagę na to, że być może właśnie w środowisku wiejskim jest zbyt mało pielęgniarek. W miastach sytuacja nie wygląda tak źle, jeśli ich liczba w danym mieście, w zależności od jego wielkości, wynosi 900, 700 czy 100. Na wsi pielęgniarka może przyjeżdżać raz na jakiś czas do szkoły, rozdać karty badań profilaktycznych i zrobić badania przesiewowe, szkoły wiejskie nie są aż tak liczne. Ale pielęgniarek jest zbyt mało. Niejednokrotnie jedna obsługuje trzy-cztery szkoły, w promieniu nawet 5–15 kilometrów. Tu widzę problem.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#SławomirMarczewski">Poza tym materiał jest dobry. Jeżeli rozpowszechni się instytucja lekarzy rodzinnych, system jeszcze bardziej się umocni, z korzyścią dla dzieci. Natomiast problemem jest brak kadry pielęgniarskiej na terenach wiejskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MarianMichalski">Sądzę, że dzisiaj podejmujemy bardzo istotny temat, związany ze zdrowotnością młodzieży, a przede wszystkim z profilaktyką i opieką nad ich zdrowiem - to chyba nie ulega wątpliwości. Ze swoich doświadczeń, jako nauczyciel i trener, ten, który poświęcił około czternastu lat najrozmaitszym badaniom, a przede wszystkim rozwojowi dzieci i młodzieży, muszę stwierdzić, iż mimo naszych zabiegów, modernizacji opieki zdrowotnej, która rzekomo jest lepsza niż inne, zakres jej działania, szczególnie w szkołach podstawowych, średnich i prawdopodobnie wyższych, pozostawia wiele do życzenia. Z czego to wynika? Wydaje mi się, że z kilku przyczyn. Pierwsza i zasadnicza - chodzi chyba o naszą ogólną tajemnicę narodową - wynika ze złej higieny żywienia. Druga - ze złej higieny pomieszczeń, w jakich uczy się nasza młodzież, tak szkół średnich, jak i przede wszystkim podstawowych. A więc nie są przestrzegane pewne normy, nie tylko higieniczne, ale przede wszystkim te najważniejsze, podstawowe.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#MarianMichalski">Stan zdrowia dzieci i młodzieży jest taki, jaki jest. Przecież prawie każda akademia wychowania fizycznego przeprowadza cykliczne badania, które wykazują, iż około 60%, a może nawet 65% młodzieży posiada najrozmaitsze wady postawy, nie mówiąc już o innych dysfunkcjach, jak ucieczka od normy w pojemności życiowej płuc i inne. Ale ostatnio zaobserwowano również, iż bardzo duży odsetek dzieci zapada na choroby oczu, co również wynika chyba ze złej higieny, a może i ze złego odżywiania się tej populacji.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#MarianMichalski">Sprawozdanie faktycznie jest całościowe i oddaje aktualny stan rzeczy. Jest w nim zapis, który stanowi, że higienistka - na co dzień w zasadzie jedyny patron dziecka w jego opiece nad zdrowiem w szkole - ma za cel przede wszystkim wychowanie zdrowotne. O ile pamiętamy, z definicji wychowania zdrowotnego, chociażby Macieja Denela, jest to płaszczyzna działania, na której styka się medycyna i kultura fizyczna. Medycyna daje treść, a wychowanie fizyczne, w sensie dydaktyki, wszelkie formy i metody wdrażania tychże treści medycznych do systemu zdrowia. Wiemy, że wychowanie zdrowotne składa się z pewnych części: wychowania seksualnego, wychowania w bezpieczeństwie, nauki pierwszej pomocy itp. Bardzo słusznie minister K. Kuszewski stwierdził, iż w tej mierze oczekuje się chyba od nauczyciela wychowania fizycznego większej ingerencji, nie tylko w sam zabieg poprzez ruch, czyli profilaktykę zdrowotną, ale przede wszystkim dbałości o kontrolę nad rozwojem fizycznym, ściśle skorelowanym ze stanem zdrowia. Ale czy tak jest? Czy tę świadomość mają akademie, które przygotowują nauczycieli wychowania fizycznego? Ostatnio w czasie pewnej konferencji, na której byli obecni przedstawiciele środowisk akademickich, którzy przygotowują wychowawców fizycznych dla szkół podstawowych, średnich i nie tylko, powiedziałem, że dzisiejsza polska szkoła oczekuje nie na magistrów wf, tylko na magistrów nauczycieli wychowania fizycznego. Oni muszą czuć i umieć to wdrażać, poprzez cały system, od przedszkola do 25 roku życia polskiej populacji. Prawdopodobnie tu tkwi cały nasz dylemat.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#MarianMichalski">Jest drugi problem - widzę, że akurat jest tu obecny przedstawiciel medycyny sportowej, dyrektor Z. Rusin. W Polsce zaniechano badań nad rozwojem i stanem zdrowia populacji dzieci i młodzieży. Ostatnie takie badania przeprowadzono w 1979 roku. Działał jeszcze system resortowy 101, nad którym sprawował pieczę antropolog prof. Janusz. Na tym skończyła się wiedza o ogólnopolskich badaniach poziomu rozwoju dzieci i młodzieży. W związku z tym składam wniosek, aby Komisja zaproponowała MZiOS, UKFiT, a może i MEN, podjęcie resortowych, ogólnopolskich badań, które dadzą nam odpowiedź na pytanie, jak wygląda rozwój morfologiczny, motoryczny i zdrowotny populacji kraju na tle jego regionów, a może i Europy. Byłby to dla nas wspaniały materiał, z którego otrzymalibyśmy odpowiedź, w jakiej sytuacji się znajdujemy, jeżeli chodzi o rozwój fizyczny dzieci i młodzieży, ściśle związany z poziomem zdrowotności populacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#ZbigniewPietrzykowski">Chcę pozytywnie ustosunkować się do Informacji przedstawionej przez ministra K. Kuszewskiego na temat poziomu opieki zdrowotnej, szczególnie nad młodzieżą. Zacytuję zdanie, które znalazło się w tym sprawozdaniu: 'w centrum zainteresowania jest zdrowie jednostki, pojedynczego ucznia, który jest podmiotem działania szkoły i służby zdrowia'. Za tę podmiotowość chcę w imieniu dzieci i młodzieży serdecznie podziękować. W dalszej części sprawozdania jest ona dosyć wyraźnie zaakcentowana, a nie zawsze tak było. Ta idea przyświecała doktorowi Korczakowi: dziecko ma prawo do szacunku. W szkołach jeszcze bardzo rzadko można zaobserwować takie podejście do uczniów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#SławomirMarczewski">Chciałem zadać pytanie. Opieka stomatologiczna nad dziećmi i młodzieżą jest rzeczywiście bardzo słaba - w tej chwili funkcjonuje wiele systemów. Działają samodzielne zakłady i podpisuje się kontrakty, ale w większości stomatolodzy są zatrudnieni w Zakładach Opieki Zdrowotnej. Podejrzewam, że gdyby ZOZ mogły na większą skalę kupować usługi od lekarzy stomatologów, problem zostałby rozwiązany szybciej. Czy istnieje możliwość skorzystania w większej skali z usług prywatnych gabinetów lekarzy stomatologów, które ten sposób mogłyby obsługiwać szkoły?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#TadeuszTomaszewski">Chcę zadać pytanie, czy w związku z wprowadzeniem reformy ubezpieczeń zdrowotnych, nastąpią jakieś zmiany w systemie opieki zdrowotnej, czy też planuje się, że system, o którym dziś tu mówimy, będzie funkcjonował w postaci nakreślonej w Informacji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#KrzysztofKuszewski">Przede wszystkim, szczególnie po wypowiedzi posła Z. Pietrzykowskiego, muszę powiedzieć, że jest tu obecna autorka tej części programu, prof. B. Wojnarowska, z którą - powiem szczerze - na początku toczyliśmy wojnę o szczepienia. Wojna skończyła się dobrze, dziś nie wstydzę się tego powiedzieć, ale wtedy uważałem, że polskie dzieci nie muszą być zaszczepione. Szczepienia się odbyły i można stwierdzić, że wspomniana przez posła Z. Pietrzykowskiego idea podmiotowości dziecka, która wydawała się sprawą tak ogólnikową, znalazła zrozumienie wśród lekarzy i w resorcie, za co chciałem podziękować prof. B. Wojnarowskiej.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#KrzysztofKuszewski">Czy można prowadzić opiekę zdrowotną nad dziećmi i młodzieżą w systemie kontraktowym? Debaty na ten temat już się skończyły i poseł S. Marczewski wie doskonale, że w tej chwili działa 70 samodzielnych zakładów, które mogą zawierać kontrakty i można u nich zamówić każdą dowolną usługę, również sprawowanie opieki stomatologicznej. Natomiast w ciągu półtora roku Naczelna Rada Lekarska nie zaopiniowała pozytywnie rozporządzenia Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej w sprawie kontraktów. W związku z tym, po upływie półtora roku, zostanie ono wprowadzone w życie bez opinii. Rozporządzenie stanowi, iż ten kto zamawia usługę i płaci, zawiera kontrakt z wykonawcą - tak jak działa wolny rynek. Po prostu nadszedł moment, w którym nie możemy już dłużej czekać. Lekarze zarabiają mało, a ich wynagrodzenia mogłyby być większe, wtedy zrobiliby więcej dobrego dla dzieci, choćby w sprawie, o którą pytał poseł S. Marczewski. Na ostatnim posiedzeniu, w odpowiedzi na pytanie posła J. Rulewskiego, pokazałem, kto podpisał się pod wzorem rozliczenia kontraktu. Ten sam człowiek, który dziś jest przewodniczącym Komisji ds. Prywatnych Praktyk, doktor Święcicki. Posłużyłem się nazwiskiem, ponieważ nadszedł taki moment, w którym trzeba powiedzieć: nie bawmy się, tylko zróbmy coś. Niedobrze jest być zawsze popędzanym i stawianym w kącie, za to, że administracja jest zła i nie chce prywatyzacji, podmiotowości lekarzy. To nie administracja rządowa powstrzymuje zmiany. Od 1991 r., kiedy weszła ustawa o zakładach opieki zdrowotnej, teoretycznie było to możliwe, ale nikt nie przygotował rozporządzenia. Zostało opracowane 2 lata temu i od półtora roku spokojnie sobie 'leży' - pewnie kiedyś resort uzyska jakąś opinię, ale nie będzie już na nią czekać.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#KrzysztofKuszewski">Dlaczego mówię o tym z pewną emocją? Mamy słuszny protest lekarzy, którzy mają rację, zarabiają rzeczywiście bardzo mało. Wiadomo, że w systemie kontraktowym zarabia się dwadzieścia kilka, trzydzieści, a nawet osiemdziesiąt starych milionów złotych miesięcznie. Dlaczego nie pozwolić lekarzom na takie zarobki? Na rynku tworzy się konkurencja o pracę w niektórych wielkich prywatnych gabinetach. Z zawodu jestem lekarzem, pochodzę z lekarskiej rodziny i nie można podejrzewać mnie o niesprzyjanie lekarzom. Trzeba sobie zdać sprawę - można brać w leasing przychodnie, gabinety, które są w szkołach. Jedynym warunkiem jest posiadanie pierwszego stopnia specjalizacji. I nagle mamy do czynienia z wielkim sprzeciwem. Resort chciał sprywatyzować całą stomatologię, w rzeczywistości ona się już sprywatyzowała, w odczuciu społecznym w państwowej przychodni nie można nic zrobić, trzeba iść do prywatnego lekarza. W tej chwili już nic więcej się nie wydarzy, rozmowy trwają, nie wiadomo, jak się zakończą, być może konflikt zostanie rozładowany. W każdym razie 16 lub 18 grudnia br. resort złoży po prostu oświadczenie. Jedno jest pewne - zacznie funkcjonować system kontraktowy i będą działać samodzielne zakłady opieki zdrowotnej.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#KrzysztofKuszewski">W projekcie przyszłorocznego budżetu przeznaczono 230 mln zł na usamodzielnienie wszystkich zakładów opieki zdrowotnej w Polsce. To jest 'rzut na taśmę' - wprowadzenie wolnego rynku, aby samodzielny zakład mógł działać w otoczeniu innych, również samodzielnych zakładów i mógł z nimi konkurować. Jeżeli nie będzie konkurencji, tak naprawdę nie będzie rynku. W związku z tym, w projekcie budżetu znalazły się środki przeznaczone na sporządzenie rejestru usług medycznych w wysokości 94 mln zł. W tym roku kwota wynosiła 70 mln zł, a więc powiększono ją wyłącznie o wartość wynikającą z inflacji. Rejestr usług medycznych umożliwi rozliczanie się przy pomocy rachunku. Jaki będzie związek między samodzielnymi zakładami opieki społecznej i systemem kontraktowym? Ustaliliśmy, że przy umowie między dysponentem środków, a więc wojewodą lub samorządem, a zakładem, zasadą będzie, że zakład określi, w jakim czasie wprowadzi lekarzy pracujących 'na zewnątrz' do systemu kontraktowego. Jest to zdecydowanie bardziej opłacalne - liczba świadczeń i zarobki lekarzy ulegną zdecydowanemu zwiększeniu, a kolejki będą krótsze. Jedna proteza wykonywana przez stomatologów w systemie kontraktowym kosztuje średnio 79 zł, a w tradycyjnym - ponad 170 zł. A więc w systemie kontraktowym tkwią rezerwy. Myślę, że w ten sposób udzieliłem odpowiedzi na pytanie posła S. Marczewskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#KrzysztofKuszewski">System kontraktowy i samodzielne zakłady będą funkcjonować również w systemie ubezpieczeń zdrowotnych. Zakres świadczeń zagwarantuje ustawa. Znajdą się w nim wszystkie świadczenia profilaktyczne oraz te, o których tu mówimy. Uważam, że samodzielny zakład mógłby korzystać z kilku źródeł finansowych, również samorządów terytorialnych, które de facto staną się organizatorami zmian - przecież Polska decentralizuje się z roku na rok. Na pewno prędzej czy później do tego dojdzie - samorząd będzie mógł zamówić dodatkowe świadczenia związane z profilaktyką, na przykład w zakresie, który interesuje Komisję i mnie także leży na sercu, to znaczy sportu dzieci i młodzieży, przygotowaniem ich do nowego życia. Także chodzi o zasadniczą zmianę - płatne będzie świadczenie, a nie sam fakt istnienia szpitala czy przychodni. Druga najważniejsza zmiana, to oddzielenie płatnika, od tego, kto oferuje daną usługę - żelazny fundament każdej reformy. Nie może być tak, że te dwie rzeczy znajdują się w jednym ręku, wtedy nikomu nie zależy na wykonaniu świadczenia, nie funkcjonują mechanizmy rynkowe. Zwiększają się koszty, przyjmuje się do pracy dużo ludzi, którzy mało zarabiają, a de facto za tę niewydolność płaci pacjent, dostępem do drogich technologii medycznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JadwigaBłoch">Chciałam zadać jedno szczegółowe pytanie. Czy znane są dane dotyczące wad postawy u dzieci? Czy resort prowadzi dokładne badania na ten temat, a jeśli tak, to czy krzywa wad postawy u dzieci rośnie, czy maleje?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#KrzysztofKuszewski">Profesor B. Wojnarowska może przedstawić bardzo szczegółowo ten problem. Ja powiem tylko jedną rzecz. Resort prowadzi bardzo 'prymitywne' ogólne badania. Zwiększenie tempa wzrostu u dzieci na całym świecie - również w Polsce - powoduje, że mają one 'skrzydlate' łopatki, garbią się. Nie chcę rozwijać tego doskonale znanego państwu tematu, ale jest jedna, niezwykle istotna sprawa. Zwiększenie odsetka dzieci z wadami postawy nastąpiło po części w wyniku zmniejszenia aktywności fizycznej, a to wiąże się z dwoma wielkimi wynalazkami współczesności - telewizorem i komputerem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#BarbaraWojnarowska">Jeśli chodzi o dane obiektywne, oparte na pełnej diagnostyce, to uważamy, że odsetek dzieci, które mają zaburzenia układu ruchu, nie przekracza w Polsce 10%. Skolioza, najpoważniejsze zaburzenie, dotyczy 2–4% dzieci. Natomiast dane pochodzące z różnych ośrodków, zbierane rozmaitymi metodami wskazują, że wadliwą postawę ma 70–90% dzieci. Jeżeli jakieś zjawisko występuje u 90% populacji, to trzeba powiedzieć, że w końcu XX wieku, taka jest postawa ciała u dziecka. Dlaczego? Miedzy innymi dlatego, że niska jest aktywność fizyczna dzieci i nie jesteśmy w stanie zorganizować gimnastyki korekcyjnej dla 70% populacji. W naszym przekonaniu problem wad postawy jest rozdmuchany - działania powinny mieć inny kierunek, a mianowicie profilaktyki, w postaci zwiększenia aktywności fizycznej, a nie gimnastyki korekcyjnej dla 70% uczniów, tj. 5 mln dzieci.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#BarbaraWojnarowska">Widzimy, że są znacznie poważniejsze problemy, które wymagają rozwiązania, niż tzw. wady postawy. Jeden z moich znakomitych szefów, profesor Jaczewski mówi, że woli żyć w społeczeństwie, które ma płaskie stopy, ale jest zdrowe psychicznie. W tej chwili, jeśli chodzi o młodzież, to problemem numer jeden są zaburzenia zdrowia psychospołecznego, natomiast uważam, że rozdmuchiwanie tego, co naprawdę nie istnieje, nie ma sensu.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#BarbaraWojnarowska">Chcę także powiedzieć, że w moim przekonaniu, a jestem lekarzem, który przez wiele lat parał się medycyną sportową, kultura fizyczna objęła dwa ekstrema populacji. Jedno - sport wyczynowy oraz drugie - człowieka niepełnosprawnego. Pozostawiono całą populację 'w środku', nic jej nie oferując. To jest problem. To samo dotyczy dzieci w wieku szkolnym. Z jednej strony mamy szkoły sportowe, w których pracuje się i osiąga wyniki znacznie łatwiej niż w innych szkołach, a z drugiej gimnastykę korekcyjną, której skuteczność jest naprawdę minimalna. Stoimy przed wielkim wyzwaniem, co zrobić ze zwykłymi ludźmi, którzy nie mają wad postawy i nie są wyczynowymi sportowcami. To jest wyzwanie dla kultury fizycznej, w świetle narodowego programu zdrowia: co zaoferować, żeby wszyscy chcieli się ruszać i mieli motywację do ruchu, żeby kończąc szkołę, człowiek nie był analfabetą ruchowym - umiał pływać, jeździć na łyżwach, grać w tenisa. Natomiast marzę o tym, abyśmy zostawili wady postawy na boku. Taka jest moja opinia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#TadeuszTomaszewski">Prof. B. Wojnarowska postawiła dość mocną tezę. Sądzę, że znaczna część działań adresowanych do dzieci i młodzieży, również sport dla wszystkich itp., podejmowanych przez ostatnie trzy lata - 8 czy 7 programów, które realizują wspólnie UKFiT, MZiOS i MEN, jest próbą odpowiedzi na ten problem. Wspomniane programy są skierowane przede wszystkim do osób spoza grona sportowców wyczynowych i niepełnosprawnych. Podam tu kolejny przykład programu uczniowskich klubów sportowych, który przez 2 lata objął 2,5 tys. uczniów, jest ruchem rodziców dzieci i młodzieży. Podjęto szereg innych inicjatyw, które przyniosły pewien efekt, skoro na przykład w systemie współzawodnictwa dzieci i młodzieży, jakim są Igrzyska Młodzieży Szkolnej, w 1994 r. brało udział 4% populacji, w następnym 29%, a w tym ponad trzydzieści procent. Jest pewien ruch w dobrym kierunku, zwłaszcza jeśli chodzi o sport dla wszystkich, rekreację ruchową. Natomiast pozostało tu wiele do zrobienia. Naprzeciw problemom wychodzą między innymi kolejne dwa programy, mianowicie upowszechniania kultury fizycznej i sportu w środowisku wiejskim oraz akademickim. Niemniej jednak, oczywiście wymienione przeze mnie inicjatywy są nadal kroplą w morzu potrzeb.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MarianMichalski">Nie usłyszałem odpowiedzi przedstawiciela resortu, na moje pytanie o system badań. Nie wiem, czy zakłady antropologii poszczególnych akademii wychowania fizycznego zajmują się takowymi. Od kilkunastu lat nie spotkałem się z wynikami kompleksowych badań na temat rozwoju fizycznego dzieci i młodzieży, tak pod względem morfologicznym, jak motorycznym i zdrowotnym. Podobnie jak prof. B. Wojnarowska, zajmowałem się sprawami wad postawy, bardzo często studenci pisali prace na temat ich oddziaływania na psychikę ucznia, jego osobowość. Nie mogę zgodzić się z jej propozycją, aby zostawić problem wad postawy na boku. Nie mówię o dorosłych, bo są oni na tyle wykształceni i inteligentni, że nie wytykają innym wad postawy, ale wystarczy, że jedno dziecko powie drugiemu 'platfus' - a tak bardzo często się dzieje - i dziecko jest psychicznie zniszczone. Ono potrzebuje rehabilitacji psychicznej, nie tylko fizycznej. To jest problem.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#MarianMichalski">Istnieje także drugi problem - dyrektor Z. Rusin chyba zechce się wypowiedzieć na ten temat - wzmożonej liczby zajęć wychowania fizycznego w sensie wyczynu sportowego. Oczywiście, wszyscy wiemy, że nadmierna jednostronna praca prowadzi do kalectwa. Jak temu przeciwdziałać w szkołach mistrzostwa sportowego, jak znaleźć odpowiedź na pytanie, w którym momencie już przeholowaliśmy z dozą natężenia ruchu albo ćwiczeniami. W moim odczuciu, przeciążenie treningami bardzo często ruguje uzdolnione sportowo dzieci ze sportów w wieku seniorskim - są zniszczone. To jest wielki problem.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#MarianMichalski">Skrzywienie kręgosłupa - obojętnie jakie - powoduje dysfunkcję wszystkich narządów wewnętrznych, które zostają zdeformowane i są chore. Czy dziecko z wadą postawy może uprawiać sport, a jeżeli tak, to jaki? Ile zła wprowadza niekiedy do szkoły lekarz, zwalniając dziecko ze wszystkich zajęć wf. Nie zawsze, ale bardzo często. A powinien tylko udzielić przeciwwskazań do pewnych ćwiczeń. Ale lekką ręką zwalnia się ze wszystkich zajęć studenta, ucznia szkoły średniej i podstawowej. Ten problem dotyczy tematu dzisiejszego posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JadwigaBłoch">Muszę po części poprzeć posła M. Michalskiego, a częściowo nie zgodzić się z prof. B. Wojnarowską. Otóż swego czasu, jako dyrektor szkoły, także prowadziłam swego rodzaju badania - rzeczywiście 90% dzieci posiadało różne wady postawy. Gimnastykę korekcyjną prowadzi się nie tylko w klasach 1–3, można ją realizować również poprzez uświadamianie rodziców, jakie ćwiczenia mogą prowadzić z dziećmi w domu. To może robić pielęgniarka i nauczyciel kultury fizycznej. A więc, jeżeli zapomnimy o fakcie, że istnieją wady postawy, stwierdzając, tak jak dziś mówił minister K. Kuszewski, że nasze dzieci rosną bardzo szybko i przerastają rodziców - a nauczyciel nie będzie znał danej wady postawy, ćwiczenia na zajęciach kultury fizycznej mogą sprawić dziecku zło. Na przykład istnieją takie wady, przy których dziecko nie powinno skakać, bo to spowoduje ich pogłębienie. Niestety, tak jest i nauczyciel kultury fizycznej powinien wiedzieć o tym, jakiego ćwiczenia dziecko nie powinno wykonywać. Moim zdaniem nie powinniśmy jednak zapominać o tej bardzo ważnej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#JadwigaBłoch">Chyba powinniśmy zwrócić się także do dziennikarzy, którzy potrafią uprawiać różnego rodzaju propagandę, nie zawsze dobrą. Na przykład czytam w gazecie - 'posłowie zaserwowali trzecią godzinę kultury fizycznej'. A czy ktoś napisał, że zaserwowali dzieciom i młodzieży trzecią godzinę zdrowia? Wydłużyli dzieciom czas pracy w szkole, ponieważ na lekcjach kultury fizycznej zostały połączone grupy, na sali gimnastycznej zamiast 40 dzieci znalazło się nagle 60. Warunki prowadzenia zajęć wf. są tragiczne, a czasem nawet skandaliczne, bo tak podchodzą do zajęć dyrektorzy lub nauczyciele. Z przykrością stwierdzam, że dziennikarze podchodzą do tematu w sposób sensacyjny i piszą o higienie w następujący sposób. Są szkoły, które posiadają sale gimnastyczne, a nawet takie dobrodziejstwa, jak prysznice. Ale dzieci z nich nie korzystają. A dlaczego? Minister K. Kuszewski, stwierdził, że należy prowadzić odpowiednie szkolenia dla studentów AWF. Studenci to przyszli nauczyciele wychowania fizycznego, natomiast dziś w szkołach uczą już konkretni ludzie. Może należałoby przeprowadzić z nimi odpowiednie szkolenia, seminaria, żeby zaczęli uczyć dzieci, jak korzystać z tych dobrodziejstw, które znajdują się w szkołach.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#JadwigaBłoch">Jeśli nauczyciel patrzy szablonowo na swój przedmiot, 45 minut 'katuje' dzieci na sali gimnastycznej, a potem równo z dzwonkiem wypuszcza na przerwę. Ponieważ posłowie zaserwowali dzieciom trzecią godzinę zajęć, czas pracy się wydłużył, a co za tym idzie, w wielu szkołach skrócono przerwy do 5 minut. W ciągu 5 minut dzieci nie mają czasu, żeby się przebrać, w tych samych strojach idą na kolejne lekcje, a już na pewno nie pójdą pod prysznic, chyba, że któreś wyniosło ten nawyk z domu. A więc zadaję wprost pytanie - kiedy przestaniemy mówić: 'musimy stworzyć warunki dobrego zdrowia'? Słyszę to już trzeci rok, od kiedy zasiadam w parlamencie. Kiedy powiemy - 'stworzyliśmy warunki dobrego rozwoju dla dzieci i młodzieży'? Niezbędne wyposażenie jest w szkołach, tylko wreszcie trzeba nauczyć się z niego korzystać.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#JadwigaBłoch">Mówi się o pielęgniarkach, które są obecne na lekcjach kultury fizycznej. To nieprawda. Jeżeli pielęgniarka 'trafi' do dziecka, to zmierzy jego wzrost i wagę, od czasu do czasu zrobi fluoryzację zębów i jeśli jest taka potrzeba, przeprowadzi delikatny wywiad z dzieckiem. To wszystko, co pielęgniarki robią w szkołach. Czy w szkołach podstawowych pielęgniarki prowadzą pogadanki z dziećmi na temat zdrowego żywienia? Nie. A powinny. Czy prowadzą z dziećmi rozmowy? Nauczyciele chorują, w szkołach wielokrotnie są 'okienka', które dyrektor może wykorzystać. Ale wielokrotnie pielęgniarki nie chcą brać udziału w takich pogadankach, tłumacząc się, że dyrektor szkoły ich nie zatrudnia. Nie wiem, czy porozumienie między MEN i MZiOS pozwala na to, aby dyrektor polecił pielęgniarce przeprowadzenie w wolnej godzinie pogadanki z dziećmi, jak higienicznie pracować na lekcji kultury fizycznej. Poza tym, wydaje mi się, że również nauczyciele wf. nie zwracają zbytnio uwagi na higienę. Jeżeli nauczyciel widzi, że z jego lekcji dziecko w tym samym stroju idzie na dalsze zajęcia, to trzeba zweryfikować swoje poglądy, i tak jak wcześniej powiedziałam, przeprowadzić pogadankę z nauczycielami - skłonić ich, aby uczyli dzieci korzystania z pryszniców. Mówiłam o dziennikarzach ziemi lubuskiej, którzy napisali, że w szkołach średnich, gdzie młodzież właściwie powinna już dużo wiedzieć na temat higieny, są nie wykorzystywane łazienki i prysznice. Po czyjej stronie jest wina?</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#JadwigaBłoch">Wydaje mi się, że zdrowie psychiczne jest rzeczywiście ważne, to prawda, że bardzo pogarsza się u naszej młodzieży. Ale jest to spowodowane również poprzez media, w których jest zbyt dużo wulgaryzmów. Dzieci są bardzo nerwowe, dzisiaj nie można dziecka zdenerwować, bo potrafi ono powiedzieć dorosłemu - nawet nauczycielce - wszystko, bardzo dużo złego i w brutalny sposób. Niedługo nauczyciele będą bali się powiedzieć cokolwiek dziecku. Moim zdaniem, winę za to ponoszą między innymi media. A więc rzeczywiście, należy zwrócić uwagę - i to szczególną - na zdrowie psychiczne dzieci, ale nie możemy zapomnieć o wadach postawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#TadeuszKowalczyk">W przeciwieństwie do poseł J. Błoch, zgadzam z wypowiedzią prof. B. Wojnarowskiej. Rzeczywiście, w ofercie skierowanej do dzieci i młodzieży, znajdują się dwa ekstrema: maksimum - dla wyczynowców i minimum - dla osób niepełnosprawnych. Natomiast o tych zwyczajnych, nie najlepszych - 'średniaków' ma dbać wyłącznie szkoła. Mnie również, jako nauczyciela jednej ze szkół średnich, których jest najwięcej - zespołu szkół zawodowych w branży metalowej, te sprawy bolą i pewnych rzeczy nie mogę zrozumieć.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#TadeuszKowalczyk">Nie byłem gorącym orędownikiem trzeciej, czwartej, piątej godziny kultury fizycznej, w pierwszych dwóch latach w szkolnictwie ponadpodstawowym, bez reorganizacji szkolnictwa zawodowego, co mówiłem wielokroć na posiedzeniach Komisji. Nie chcę podpisywać się pod nierealnymi, absurdalnymi propozycjami, a przecież o 'średniaków' mają dbać tylko szkoły. Na jednym z poprzednich posiedzeń Komisji pytałem się, czy szkoły zdołają udźwignąć ciężar, którym zostały obarczone - kultura fizyczna, zdrowie, kultura, kształcenie i przygotowanie do zawodu, dorosłego życia, wychowanie seksualne, światopoglądowe, naukowe. Czym jeszcze obciąży się szkoły? W zasadniczej szkole technicznej branży 'mechanik pojazdów samochodowych' w pięciodniowym cyklu pracy są dwa dni zajęć praktycznych i trzy dni teoretycznych. Kiedy mamy tego wszystkiego uczyć? Jak będzie to wyglądać za rok, czy dwa? Czy wf. będzie dwa razy dziennie? Mówiłem, że bez reorganizacji szkolnictwa, jest to nierealne. Jeden z posłów odpowiedział mi: przecież uczniowie mogą rozegrać mecz, dwie godziny będą z głowy, bo mecz ma dwie połowy, każda po 45 min. Ale jednostka lekcyjna i mecz to zupełnie różne sprawy. Jednostka lekcyjna ma określony temat i prowadząc ją, uzyskujemy takie, a nie inne cele. Zgadzam się z opiniami, że media, zwłaszcza sportowe, przesadziły, pisząc o higienie na lekcjach kultury fizycznej. Ale co ma robić nauczyciel wf., promotor zdrowia, aby zmieścić się w czasie - zrealizować swoją jednostkę lekcyjną i wykąpać młodzież, która za 10 minut ma być na chemii, lub w innej pracowni, mieszczącej się dwa piętra wyżej? Powiedzcie mi państwo, jak to zrobić? Nie mówię już o sprzęcie, który musi być sprawny, ręcznikach. Czy młodzież wiejską będzie stać na to, aby nosiła do szkoły ręczniki, jeśli nie chce nosić butów na zmianę? Musimy patrzeć na realia.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#TadeuszKowalczyk">Powinniśmy przyjąć pewne minimum, poniżej którego nie możemy zejść. W przeciwnym razie szkoły będą protestować, gdyż jest to niemożliwe. Tym bardziej że niedawno mówiliśmy o innych przedmiotach, które mają pojawić się w szkołach. Weszła w życie ustawa i trzeba wprowadzić zajęcia wychowania seksualnego. Na poprzednim posiedzeniu Komisji minister M. Grabowska nie odpowiedziała mi na pytanie, czy wychowanie seksualne będzie przedmiotem, czy też zajęcia będą odbywać się w innej formie. A powinien być to przedmiot. A więc, jeśli cokolwiek oferuje się 'średniakom', robią to tylko szkoły, natomiast inne gremia - kluby, organizacje, jak powiedziała prof. B. Wojnarowska, zajmują się sportem wyczynowym i niepełnosprawnych. 'Średniacy' mają tylko szkołę, od podstawówki, poprzez szkoły średnie, do wyższych uczelni. Obawiam się, czy szkoły podołają zadaniom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#ZbigniewRusin">Wydaje mi się, że dyskusja na temat wad postawy będzie trwała tak długo, jak będzie istniała ludzkość. Wszystko zależy od punktu widzenia - kiedy badania prowadzą ortopedzi, nie widzą wad postawy, natomiast specjaliści bez wykształcenia ortopedycznego dostrzegają ich bardzo dużo. Zgadzam się z prof. B. Wojnarowską - nie jest tak, jak często opisuje to prasa, że nasza młodzież jest niedowartościowana pod względem fizycznym. Ja widzę to wszystko inaczej. Sam jestem absolwentem wyższej szkoły wychowania fizycznego, od wielu lat Polska jest krajem chyba najbardziej bogatym w te uczelnie. Ale co z tego? Na 100 absolwentów kończących akademie, 25% trafia tam, gdzie powinno - do swojego zawodu. Natomiast 75% - wszędzie, kiedyś najwięcej sprzedawało lody, gdyż była to najbardziej intratna działalność. Dlatego dziś trudno sobie wyobrazić, aby w szkołach można było zmienić cokolwiek na lepsze.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#ZbigniewRusin">Na akademiach wychowania fizycznego, w filiach, na studiach zaocznych, naprawdę kształcimy fachowców, studentom wkłada się do głowy wiedzę, która byłaby bardzo przydatna. Ale w szkołach tej wiedzy nie przekazują ci, którzy ją otrzymują, często czynią to ludzie przypadkowi. Pielęgniarka ma zastąpić wszystkich. A przecież może ona wykonać tylko pewne czynności. W szkole musi pokazać się lekarz, uczeń powinien mieć kontakt ze stomatologiem. Wydaje mi się, że musi nastąpić poprawa kultury nauczania wychowania fizycznego, zdrowotnego - w pierwszym rzędzie w szkołach podstawowych, a następnie średnich. W tej chwili na wyższych uczelniach, w tym na akademiach medycznych, prawie nie ma zajęć wychowania fizycznego. Jeśli lekarz nie będzie promotorem zdrowia, to o czym mamy mówić? Ubolewano tu, że dzieci nie korzystają z pryszniców. Kto ma nauczyć tego nawyku w szkole? Kto nauczy chodzić pod prysznic chłopaka na wsi, który kąpie się raz na tydzień?</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#ZbigniewRusin">Stąd wydaje mi się, że podstawą sprawą jest kształcenie odpowiednich kadr, które muszą pracować w zawodzie. Wtedy wszystko będzie wyglądać całkowicie inaczej. Nie wyobrażam sobie lekarzy sprzedających lody, albo inżynierów architektów nie pracujących w swoim zawodzie. A wśród absolwentów akademii wychowania fizycznego jest to nagminne. Na ten temat napisano mnóstwo prac. I to jest - uważam - największy problem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AndrzejKrawczyński">Byłoby niedobrze, gdybym, reprezentując UKFiT, wyszedł z tej sali bez odniesienia się do wypowiedzi prof. B. Wojnarowskiej. Jest prawdą, że UKFiT zajmuje się sportem wyczynowym, tak jak i sportem osób niepełnosprawnych. Są to elementy kultury fizycznej. Sport osób niepełnosprawnych w ponad 50% jest adresowany do dzieci i młodzieży - grupy, którą jeszcze przed 3–4 laty nikt się nie zajmował. Dziś mamy określone systemy, w których wyczyn i rywalizacja, wcale nie są najważniejsze. Istnienie w tym ruchu, robienie tego, co dzieci naprawdę chcą i traktowanie ich podmiotowo, jest właśnie tą sprawą, którą z wielką satysfakcją chciałem się z państwem podzielić.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#AndrzejKrawczyński">Działania Urzędu skierowane do dzieci i młodzieży, to nie tylko gigantyczny program sportu wszystkich dzieci. Istnieje kilkanaście olbrzymich stowarzyszeń wyznaniowych, przy których działają organizacje sportowe - salezjańskich, katolickich, prawosławnych i wielu innych. One również prowadzą zajęcia dla dzieci - są to dodatkowe działania uzupełniające wychowanie fizyczne w szkołach. W parafialnych, salezjańskich i prawosławnych klubach dzieci spotykają się regularnie, ponieważ chcą to robić. Nie narzuca im się rygorystycznych programów i planów - spotykają się, aby robić to, co im w danym momencie sprawia przyjemność. Są organizowane również spotkania weekendowe, podczas których dzieci rywalizują ze sobą, co jest zjawiskiem naturalnym. Istnieje cała sfera działania zespołów sportowych, o których wspomniał poseł T. Tomaszewski oraz TKKF. Wszystko, co wymieniłem, naprawdę stanowi duży obszar działania UKFiT.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JanuszJurek">Chciałem przyłączyć się do wcześniejszych wypowiedzi, niemniej w trochę innej tonacji. Zajmuję się osobiście sportem niepełnosprawnych i mam głęboką wdzięczność dla prof. B. Wojnarowskiej, za poruszenie tematu zaburzeń psychospołecznych. Rzeczywiście jest tak, co dotyczy nie tylko sportu, ale również wielu innych dziedzin życia społecznego i zawodowego, że niepełnosprawności widoczne gołym okiem, które wzbudzają pewnego rodzaju emocje społeczne, znajdują swoje ujście w różnego rodzaju programach, próbach rozwiązywania problemów i specyficznego podejścia do określonych grup. Podam tu przykład bardzo wrażliwego społecznie kalectwa, jakim jest brak wzroku. Jak wiadomo, ta grupa społeczna cieszy się w społeczeństwie szczególnym zaangażowaniem emocjonalnym. Mogę tu wymienić również osoby poruszające się na wózkach, które w swojej ekspansji wykazują dużą wolę znalezienia sobie miejsca w życiu, próbują rozwiązywać swoje problemy i docierają do różnych decydentów w rozmaitych kwestiach, także w dziedzinie sportu.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JanuszJurek">Wiele w tym względzie zrobił w ostatnich latach UKFiT, również jeśli chodzi o grupy dzieci i młodzieży z zaburzeniami psychospołecznymi. Kiedyś nie było takich organizacji, jak chociażby 'Sprawni razem', nie było całego cyklu olimpiad specjalnych, wielu innych specjalistycznych organizacji, które zajmują się opieką nad dziećmi i młodzieżą z tak zwanymi zaburzeniami mentalnymi.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JanuszJurek">Ale jeszcze raz chcę podkreślić, w którym miejscu nie zgadzam się z prof. B. Wojnarowską. Mianowicie postrzegam niepełnosprawność jako jedną z przyczyn zaburzeń psychospołecznych, na ten temat mówił dość dużo poseł M. Michalski. Każde odchylenie od normy - szczególnie w wieku dziecięcym - wywołuje różnego rodzaju sytuacje stresowe, które z kolei są przyczyną pewnych zaburzeń w sferze emocjonalnej i psychicznej. Dlatego też nie bagatelizowałbym sprawy różnego rodzaju deficytów parcjalnych. Profesor B. Wojnarow-ska doskonale wie, że w różnych sytuacjach, szczególnie w układach interpersonalnych, niepełnosprawność lub odbieganie od normy czasami decydują o zdrowiu psychicznym. Zresztą mamy podstawową dewizę - nie można traktować oddzielnie zdrowia psychiczne-go i fizycznego. Jedno warunkuje drugie i praktycznie wzajemnie się przenikają. Stąd też - dziękując za zwrócenie uwagi na tę kwestię - chciałem z głęboką troską podkreślić, że nie bagatelizowałbym i nie chcę, żeby przez kogokolwiek była bagatelizowana sprawa wad postawy. Nie zgadzam się z argumentacją, że żyjemy akuratnie w takim okresie, iż być może niedługo wszyscy będziemy mieli lekko przygarbione plecy i zaczniemy się zastanawiać, dlaczego ktoś ma je proste.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JadwigaBłoch">Chcę polemizować z niektórymi wypowiedziami. Otóż, jeśli chodzi o handel, to ręczę, że na granicy zajmują się nim ludzie o różnych profesjach, również lekarze i wychodzi im to całkiem dobrze. Nam się jedynie wydaje, iż lekarze nie mogą zajmować się innymi profesjami. Ale to tylko na marginesie.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#JadwigaBłoch">Jeżeli są do tego warunki, można nauczyć dzieci korzystać z pryszniców, mogą zająć się tym nauczyciele kultury fizycznej. Jeśli podczas swoich zajęć nauczyciel przez 45 minut ćwiczy z dziećmi przewroty w przód i w tył, może to zrobić atrakcyjniej w pół godziny, a przez 15 minut przygotować je i nauczyć, w jaki sposób skorzystać z pryszniców. A więc wszystko zależy od dobrej woli nauczyciela kultury fizycznej, stąd też wystąpiłam z wnioskiem, aby nawiązać dialog z tymi ludźmi i spowodować, żeby oprócz siebie i swoich programów, które mają realizować, postrzegali także dziecko, fakt, że po lekcji wf. musi ono pójść na dalsze zajęcia.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#JadwigaBłoch">Poza tym wydaje mi się, że można dokonać różnego rodzaju zmian przy okazji wielkiej reformy oświatowej. Najwyższy czas, aby usunąć z programów nauczania w szkołach podstawowych wiadomości encyklopedyczne - dzieci miałyby więcej czasu, między innymi na ruch. Ale to leży w gestii resortu edukacji. Być może Komisja powinna zająć się weryfikacją programów nauczania kultury fizycznej, które czasami są trudne do pojęcia. Jeśli dziecko dowiaduje się, że ma skakać przez skrzynię, czuje strach i nie idzie na lekcję wf. Zarzucono nam, że zajęliśmy się wyłącznie tematami sportu dzieci niepełnosprawnych i wyczynowego. Może jest tak, że po prostu tylko o tych tematach mówimy głośno. Przecież działają szkolne kluby sportowe, skierowane do wszystkich grup dzieci. W Zielonej Górze, gdzie odbyło się posiedzenie Komisji, istnieją różnego rodzaju kluby, a oferta dodatkowych zajęć skierowana jest do wszystkich dzieci. Dużo zależy od samorządu lokalnego i jego zasobności finansowej. Jest coraz więcej propozycji zajęć pozalekcyjnych dla wszystkich dzieci, nie tylko sprawnych lub sprawnych inaczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#TadeuszKowalczyk">Chyba zostałem źle zrozumiany. Powiedziałem tak: można wprowadzić dodatkowe zajęcia wychowania fizycznego, ale pod warunkiem re-organizacji szkolnictwa, a więc między innymi programów nauczania różnych przedmiotów, w tym i wf. Jeśli chcemy wprowadzać nowatorskie rozwiązania, a pozostałe kwestie leżą 'odłogiem', uważam to za absurdalne. Nie jestem przeciwnikiem sportu wyczynowego czy niepełnosprawnych. Ale jeśli proponuje się coś więcej lub wychodzi z pewnymi innowacjami, to tylko dla wspomnianych dwóch grup, pozostawiając 'średniaków' samym sobie. Tylko szkoła bierze ich na swoje barki. Nie neguję wcale działalności UKS, LZS ale w praktyce oferta i stopień jej wykorzystania, to całkiem różne sprawy. Ile dzieci ze wsi, małych i dużych miast uprawia sport? Minister A. Krawczyński mówił o klubach sportowych prowadzonych przez różne kościoły. W województwie kieleckim takie kościoły najpierw musiałyby powstać. Jestem członkiem Rady Wojewódzkiej LZS i wiem, że zakres działalności klubów jest duży. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie mam do nikogo pretensji ani też nie uważam, że jedni są preferowani a inni 'utrącani', oferta jest tylko nierównomiernie rozłożona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#BarbaraWojnarowska">Przepraszam, że wywołałam 'wilka z lasu', nie miałam takiego zamiaru. Chcę odpowiedzieć na kilka pytań, najpierw posłowi M. Michalskiemu na temat badań nad rozwojem dzieci i młodzieży. Jeśli chodzi o rozwój fizyczny dzieci, badania wykonywane są co 10 lat na reprezentatywnej grupie przez Zakład Antropologii PAN we Wrocławiu. Co 10 lat otrzymujemy syntetyczny obraz rozwoju somatycznego populacji. W ostatnich latach badania sprawności fizycznej prowadził zespół po kierownictwem, najpierw prof. Trześniowskiego, potem prof. Przebędy z AWF w Warszawie. Tego typu badania są niezwykle kosztowne. Żeby zrobić je solidnie, potrzebne są duże nakłady - pojawia się pytanie, czy dzięki temu, że poznamy ich wyniki, osiągniemy cokolwiek. Nasza filozofia jest następująca - prowadzimy badania, jako punkt wyjścia do programu interwencyjnego, żeby sprawdzić, co się nie udało. Natomiast myślę, że w tej chwili jesteśmy zbyt biedni, aby prowadzić badania dla nich samych.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#BarbaraWojnarowska">W Instytucie co cztery lata bada się zachowania zdrowotne - mamy wiedzę, w jakim kierunku należy dążyć, aby zapobiegać zaburzeniom. Nie lekceważymy problemu wad postawy, w medycynie szkolnej przyjęliśmy następujące założenia: zajmujemy się indywidualnie każdym uczniem, który jest wielokrotnie badany, także pod kątem wad postawy. Mamy system kwalifikacji do zajęć wf., w którym lekarz określa, jakie są wymagania lub przeciwwskazania dla danego ucznia.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#BarbaraWojnarowska">Chciałabym powiedzieć, że istnieje bardzo silny związek pomiędzy psychiką i postawą. Na przykład Francuzi uważają, że wada postawy - oczywiście poza zmianami strukturalnymi, kiedy mamy do czynienia z ewidentnym skrzywieniem kręgosłupa - to jest tak zwany mental problem. Kwestia wad postawy jest niezwykle kontrowersyjna. Nie lekceważymy jej, ale nie uważamy, że jest priorytetem. Najlepiej byłoby, gdybyśmy wszyscy byli młodzi, zdrowi i bogaci, ale tego nie da się zrobić. W naszej sytuacji musimy wybierać priorytety, to co możemy zrobić, co jest najpilniejsze. Z naszych obserwacji wynika, że priorytetem - kiedy postawimy na jednej szali wady postawy i problemy zdrowia psychicznego - jest ten drugi problem.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#BarbaraWojnarowska">Nie zgadzam się z opinią poseł J. Błoch na temat pielęgniarek szkolnych. Są one oceniane jako najlepiej przygotowana grupa zawodowa pielęgniarek. Być może obserwacje poseł J. Błoch pochodzą z jednego lub dwóch przypadków, tak jak w każdym zawodzie i tu trafiają się różni ludzie. Od 10 lat funkcjonuje w Polsce trzystopniowy system kształcenia pielęgniarek. Nastąpiła zmiana ich mentalności i profesjonalnego przygotowania. Wiele z nich to naprawdę uczciwie i samodzielnie pracujące osoby, które stanęły na samodzielnym posterunku, współpracują z nauczycielami wychowania fizycznego. Jest to wielka rewolucja, w której pielęgniarka 'wyszła zza pleców' lekarza i funkcjonuje w szkole jako samodzielny pracownik. Pracę całej szkolnej służby zdrowia oceniamy bardzo pozytywnie, pielęgniarki szkolne w Polsce są naprawdę znakomite. Ocenę poseł J. Błoch przyjmuję jako krzywdzącą dla tej wspaniałej, nie docenionej przez szkołę grupy zawodowej. Szkoła cierpi, że straciła lekarza. Dlaczego? Bo nie ma komu wypisywać recept. Natomiast pielęgniarka jest w szkole na co dzień. Mamy najlepszą ze znanych mi w świecie normę - etat pielęgniarki na liczbę uczniów. Niewątpliwie jest to sukces, zwłaszcza, że opieka profilaktyczna nad uczniami naprawdę nie jest traktowana priorytetowo. Uważam, że to, co dokonało się w ostatnich latach, kiedy szkoła dostrzegła w pielęgniarce partnera, jest wielkim osiągnięciem tych kobiet, które są najniżej opłacane w całej służbie zdrowia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JadwigaBłoch">Nie mówiłam o fachowości pielęgniarek, tylko o ich zaangażowaniu w pracę, a to jest różnica.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#TadeuszTomaszewski">Myślę, że prof. B. Wojnarowska odpowiedziała na to pytanie, mówiąc, że pielęgniarki szkolne są tak 'dobrze' opłacane. Czy ktoś jeszcze chce zabrać głos w tej sprawie? Nie widzę, zatem zgodnie z wnioskiem jednego z przedmówców, rozumiem, że Komisja przyjęła informację, z wszystkimi sugestiami, które pojawiły się w dyskusji, adresowanymi do MZiOS i MEN oraz w przeciwnym kierunku - od ludzi, którzy pracują na co dzień w służbie zdrowia do Komisji czy UKFiT.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#TadeuszTomaszewski">Przechodzimy do spraw organizacyjnych. Członkowie Komisji otrzymali projekt opinii nr 13 do Prezesa Rady Ministrów, w sprawie budżetu wojewodów w zakresie kultury fizycznej i sportu. Czy są uwagi do projektu? Opinia jest odzwierciedleniem dyskusji, którą toczyliśmy przy omawianiu projektu budżetu. Czy jest sprzeciw wobec przyjęcia opinii w takim kształcie? Nie widzę, wobec tego stwierdzam, że Komisja przyjęła opinię, która poprzez Marszałka Sejmu trafi do Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#TadeuszTomaszewski">Posłowie otrzymali materiały z MEN - są one próbą odpowiedzi na wątpliwości i zapytania zgłoszone głównie przez poseł J. Błoch - a także materiał dotyczący zasad dofinansowania wymiany międzynarodowej oraz materiał informacyjny na temat stanu przygotowań Komitetu Organizacyjnego do Zimowych Igrzysk Olimpijskich Zakopane 2006. Z tego ostatniego materiału wynika, iż Olimpijskie Biuro Strategii zaprasza Komisję na wyjazdowe posiedzenie do Krakowa. Sądzę, że uwzględnimy tę propozycję w planie pracy Komisji na pierwsze półrocze 1997 r. Na miejscu będzie można zapoznać się z aktualnym stanem przygotowań Komitetu Organizacyjnego do sporządzenia wniosku do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#TadeuszTomaszewski">Prezydium Sejmu podjęło decyzję, iż jeden parlamentarzysta weźmie udział w II Zgromadzeniu Ogólnym Światowego Związku Parlamentarnego Skautów w dniach 17–22 sierpnia 1997 r. w Manili. Czy ktoś z obecnych na sali jest czynnym działaczem ZHP? Poseł M. Michalski. Temat spotkania brzmi: 'Narodowa i międzynarodowa polityka młodzieży', zaś motto: 'Słuchać młodzieży i słuchać przyszłości'. Rozumiem, że poseł M. Michalski jest zainteresowany wyjazdem. Powinniśmy wybrać posła, który ewentualnie mógłby zastąpić posła M. Michalskiego w Manili. Może posła S. Marczewskiego? Nie ma sprzeciwu. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>