text_structure.xml 204 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JuliuszBraun">Otwieram kolejne posiedzenie Komisji. Dzisiejszy porządek dzienny przewiduje jeden punkt, to jest omówienie problemów kinematografii polskiej w warunkach wolnego rynku, ze szczególnym uwzględnieniem oczekiwań wobec ustawo-dawcy. Członków Komisji chciałbym prosić o zgodę na rozszerzenie porządku dziennego o drugi punkt, dotyczący harmonogramu prac naszej Komisji. Jesteśmy zobowiązani przez marszałka Sejmu do przedstawienia informacji o terminach zakończenia prac nad ustawami, zwłaszcza poselskimi, nad którymi pracujemy. Proponuję zatem rozszerzenie porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia o drugi punkt. Czy są inne propozycje w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PiotrSzulkin">Chciałbym przypomnieć, że na ręce pana przewodniczącego złożyliśmy dokument z prośbą o dopisanie do porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia Komisji „innego spojrzenia na problemy kinematografii polskiej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JuliuszBraun">Biorąc pod uwagę wymogi formalne, propozycje dotyczące zmiany porządku dziennego posiedzenia Komisji mogą być zgłaszane wyłącznie przez posłów. Propozycja zgłoszona przez pana P. Szulkina dotyczy punktu pierwszego, czyli problemów kinematografii polskiej.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#JuliuszBraun">Rozumiem, że Komisja przyjęła zaproponowany porządek obrad i zajmiemy się dzisiaj dwiema sprawami, to jest problemami kinematografii polskiej oraz harmonogramem prac Komisji.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#JuliuszBraun">Dzisiejsze posiedzenie chcemy poświęcić ogólnej refleksji na temat polskiej kinematografii. Film i to wszystko, co się dzieje wokół filmu i w związku z filmem, należy do szczególnie ważnych dziedzin życia kulturalnego. O randze tej sfery decyduje m.in. ogromny zasięg oddziaływania. W ostatnich latach także w naszym kraju dokonała się prawdziwa rewolucja. Film dociera do widzów przede wszystkim w ich własnych domach. Dociera przy tym w ogromnej dawce. W ostatniej „Gazecie Telewizyjnej” pan P. Pacewicz wyliczył, że tylko w bieżącym tygodniu dwa programy telewizji publicznej i Polsat proponują 28 filmów fabularnych i 68 odcinków seriali filmowych. Ogromna część polskich telewidzów może oglądać także regionalne programy telewizji publicznej, program satelitarny telewizji Polonia i program Polonia 1. To są podstawowe programy telewizyjne nadawane w języku polskim. Znaczna część odbiorców może oglądać także lokalne programy telewizji kablowej. Oprócz tego trzeba uwzględniać ofertę telewizji obcych. Niemal w połowie polskich domów jest magnetowid.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#JuliuszBraun">Przed nami jest kolejna rewolucja, czy też kolejny etap tej samej rewolucji, związany z rozwojem sieci multimedialnych, cyfrowej techniki przekazu itp. Jutro na posiedzeniu Komisji będziemy szerzej o tych sprawach rozmawiać.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#JuliuszBraun">Takie są takty, niezależnie od tego, jak będziemy oceniać sytuację z punktu znaczenia tych nowych dziedzin przekazu dla sztuki filmowej.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#JuliuszBraun">Po głębokim załamaniu frekwencji w polskich kinach, jakie nastąpiło przed kilku laty, obserwujemy obecnie w Polsce powrót publiczności do kin. W sali kinowej obcuje się z filmem z niepowtarzalnej atmosferze, obserwując przebieg zdarzeń na wielkim ekranie. Obserwujemy także wzrost zainteresowania filmem polskim i to zarówno w kinach, jak i w telewizji.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#JuliuszBraun">Przypominam te wszystkie fakty, powtarzając często pewne truizmy, aby zachęcić dyskutantów do możliwie szerokiego spojrzenia na problemy stanowiące przedmiot dzisiejszego posiedzenia Komisji.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#JuliuszBraun">Do 1989 r. polska kinematografia działała praktycznie w warunkach monopolu państwowego. Dziś sytuacja jest zupełnie inna. Państwo ze środków budżetowych, czyli inaczej mówiąc podatnicy ze swoich pieniędzy, uczestniczą jedynie w finansowaniu produkcji filmowej, a tylko w pewnym zakresie także w zakresie dystrybucji filmów. Przy wszystkich krytycznych opiniach, jakie były i są wygłaszane na ten temat, trzeba przypomnieć, że mimo wielu problemów udało się utrzymać funkcjonowanie produkcji filmowej w Polsce. W wielu krajach, w tym także u naszych bliższych i dalszych sąsiadów, takie posiedzenie jak dzisiejsze nie mogłoby mieć miejsca. Po prostu nie byłoby tematu do rozmowy. Tam kinematografia znalazła się w orbicie czysto rynkowej gry wielkich przedsiębiorstw międzynarodowych.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#JuliuszBraun">Jeśli już jestem przy sprawach rynku, to warto przypomnieć, że kinematografia jest ważną dziedziną kultury, ale także ważnym składnikiem gospodarki. Zaangażowane są w nią ogromne środki finansowe, generowane są wielkie zyski. Jest to także dziedzina, która wpływa dziś w ogromnym stopniu na rozwój technologii.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#JuliuszBraun">Polska kinematografia funkcjonuje dziś dzięki wysiłkom wielu osób, z których wielu obecnych jest na tej sali. Coraz częściej funkcjonuje ona jednak obok prawa, a uczciwie mówiąc, czasem nawet niezgodnie z prawem. Ustawa o kinematografii pochodzi całkowicie z innej epoki i nie musimy się w tej sprawie przekonywać.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#JuliuszBraun">Ustami pana ministra Z. Podkańskiego rząd zadeklarował niedawno radykalne przyspieszenie prac legislacyjnych dotyczących kinematografii. Mam nadzieję, że tym razem złożona deklaracja znajdzie pokrycie w czynach.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#JuliuszBraun">Zanim przystąpimy do dyskusji dotyczącej konkretnego projektu ustawy, chcemy dziś odbyć debatę bardziej ogólną. Chcemy zapoznać się z oczekiwaniami dotyczącymi rozwiązań ustawowych. Na funkcjonowanie kinematografii chcemy spojrzeć w sposób całościowy. Dlatego o wprowadzenie do dyskusji poprosiliśmy osoby, które zaprezentują problemy kolejnych etapów funkcjonowania kinematografii: problemy produkcji, dystrybucji, rozpowszechniania. Czwarta wypowiedź dotyczyć będzie ochrony twórczości polskiej.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#JuliuszBraun">Ochrona twórczości krajowej i twórczości europejskiej jest dziś tematem żywo dyskutowanym w krajach Unii Europejskiej. Jest również tematem ostrych kontrowersji zarówno pomiędzy krajami Unii, jak też między Unią a Stanami Zjednoczonymi, czy w ramach OECD. Ważne jest to, abyśmy w swoich rozwiązaniach uwzględniali istnienie zobowiązań międzynarodowych.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#JuliuszBraun">Mam nadzieję, że dzisiejsza dyskusja określi generalne kierunki tego, co w tytule nazwaliśmy oczekiwaniami wobec ustawodawcy. Nie chcemy mówić o szczegółach, wolimy mówić o rozwiązaniach generalnych. Myśląc realnie spodziewam się także, że na tej sali zarysują się różnice zdań. Zdefiniowanie tych różnic, określenie pola kontrowersji może być pomocne dla podejmowania ostatecznych definicji.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#JuliuszBraun">Kończąc te słowa wprowadzenia, chciałbym podziękować panu przewodniczącemu Komitetu Kinematografii T. Ścibor-Rylskiemu, że zechciał być współorganizatorem dzisiejszego posiedzenia. Witam wszystkich przybyłych gości, przedstawicieli ministerstw, twórców i organizatorów życia filmowego w Polsce. Oczywiście nie jestem w stanie wymienić nazwisk wszystkich gości. Proszę więc przyjąć słowa powitania adresowane do wszystkich twórców, które kieruję imiennie do pana Andrzeja Wajdy.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#JuliuszBraun">Pan P. Szulkin proponował, aby poza przedstawionymi w porządku dziennym referatami, wprowadzić także kolejny referat pod hasłem: inne spojrzenie na problemy kinematografii. W tym wystąpieniu pan P. Szulkin chciałby przedstawić sytuację kinematografii w nieco innym aspekcie. Obawiam się jednak, że takie wystąpienie mogłoby skierować naszą dyskusję w nieco innym kierunku. Dzisiaj chcielibyśmy mówić nie tyle o bieżących problemach kinematografii, lecz o potrzebnych rozwiązaniach przyszłościowych. Oczywiście zapraszamy pana P. Szulkina do dyskusji, ale nie chciałbym poszerzać grona referentów. Pana P. Szulkina zapisuję pierwszego do głosu w dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#JuliuszBraun">Zgodnie z przedstawionym państwu porządkiem dziennym chciałbym prosić o zabranie głosu pana A. Wajdę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AndrzejWajda">Chciałbym zwrócić krótko uwagę państwa na kilka faktów, które pojawiły się w naszej filmowej rzeczywistości. Nie chcę mówić o szczegółach, które zapewne wyłonią się w dalszej dyskusji. Wiele z nich znalazło się zresztą w raporcie, który przygotowaliśmy na dzisiejsze posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#AndrzejWajda">Chciałbym przede wszystkim zwrócić państwa uwagę na fakt, o którym mówił już pan przewodniczący. Znaleźliśmy się w nowej sytuacji, w związku z upadkiem monopolu państwowego w kinematografii. Jest to istotny moment, na który warto zwrócić uwagę, gdyż rzutuje on w sposób istotny na pozostałe problemy.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#AndrzejWajda">Niesprawiedliwość, której doświadczaliśmy przez lata, polegała na tym, że w momencie kiedy minister kultury i sztuki, czy szef kinematografii lub odpowiedni działacz polityczny odpowiedzialny za kinematografię, mówił do mnie „nie”, to rozumiałem, że film nie będzie nigdzie realizowany. Obalenie państwowego monopolu pozwala każdemu w jakiś sposób zrealizować film. Sprawa polega dzisiaj tylko na tym, jak podzielić tę niewielką sumę, którą z naszych podatków społeczeństwo chce przeznaczyć na wsparcie dla rodzimej kinematografii. Oczywiście istnieją w tej sprawie różne opinie i sądzę, że pan P. Szulkin chce wystąpić właśnie w tej sprawie. Nie jest to zatem kwestia incydentalna, dotycząca jakichś szczegółów.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#AndrzejWajda">Można dostrzec dwa zasadnicze punkty widzenia. Jeden z nich reprezentuje Komitet Kinematografii, który od swojego powstania stara się upodobnić nasz system do analogicznych systemów funkcjonujących w krajach zachodnich, głównie we Francji. Polega to na tym, że jeżeli istnieją pieniądze do rozdysponowania z budżetu państwa, to powinny być one rozdysponowane nie jednoosobowo, lecz kolegialnie. Oczywiście każda kolegialność nie budzi zaufania. Jeżeli jednak środowisko filmowe wyznaczyło kilkadziesiąt osób, które czytają scenariusze i wydają swoją opinię, a w dodatku te osoby się zmieniają, to cierpliwy reżyser (a sam na zrealizowanie „Człowieka z marmuru” czekałem 12 lat), może w pewnym momencie znaleźć sojuszników nawet w odniesieniu do projektu, który był wcześniej odrzucany. W tym przypadku zakres sprawiedliwości jest jakby szerszy. Taki reżyser może także otrzymać np. spadek i zrobić film za własne pieniądze, albo znaleźć sponsora, który udzieli mu odpowiedniego wsparcia.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#AndrzejWajda">Problem polega na tym, że kinematografia swoim funduszem nie może wesprzeć przyszłego filmu w stopniu większym niż 30-40% . W tym momencie zaczyna się bunt reżyserów i ludzi kina, że nie mogą zrobić filmu, ponieważ nie mogą znaleźć sojuszników dla wypełnienia dalszych, potrzebnych dla sfinansowania filmu pieniędzy. Drugą część na produkcję filmu daje telewizja. Telewizja publiczna ma swoje zobowiązania wobec publiczności, swoje wyobrażenia o tym, jakich filmów publiczność potrzebuje i oczekuje. Żeby otrzymać następne 50% środków, trzeba się zgodzić z tym, że telewizja ma swoje zdanie i na jeden film chce dać pieniądze, a na inny pieniędzy nie da. Pozostaje jeszcze suma brakująca, którą producent musi gdzieś na rynku znaleźć, jeśli chce film wyprodukować. W tym momencie rozpoczyna się gra wolnego rynku, polegająca na tym, że producenci chcą wspierać jednych reżyserów, a innych nie. Nigdy nie było tutaj sprawiedliwości i jej nie będzie. Wolny rynek nie jest od sprawiedliwości, tylko od tego, aby wspierać tych, do których ma się zaufanie.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#AndrzejWajda">Ponieważ dawniej był jeden producent, to wspierał tych, których chciał, a pozostali stali w kolejce, albo nie robili w ogóle filmów. Dziś, kiedy mamy w Polsce 120 producentów, sytuacja zmienia się na lepszą. Czy można kiedykolwiek wszystkich usatysfakcjonować? Nie.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#AndrzejWajda">Jaki jest inny punkt widzenia na tę sprawę? Można zaproponować, aby szef kinematografii, lub ktoś, kto ją reprezentuje, podejmował jednoosobowo decyzję o tym, komu przekazać pieniądze. Logiczne jest, że pieniądze należałoby przekazywać najlepszym reżyserom. Ponieważ tych pieniędzy nie jest dużo, a widzimy, że na naszych ekranach pojawiają się amerykańskie filmy bardzo kosztowne, więc może polska publiczność byłaby uszczęśliwiona, gdybyśmy wszystkie pieniądze przeznaczyli na produkcję jednego czy dwóch filmów. Takie pomysły przecież były.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#AndrzejWajda">Takie podejście nie zapewnia jednak, że kinematografia, która produkuje dwa filmy rocznie, umożliwi powstanie w ten sposób dwóch arcydzieł. Towarzysz Stalin wpadł na taki pomysł pod koniec swojego życia i radziecka kinematografia produkowała dwa filmy rocznie. Nie były to jednak najlepsze lata jej egzystencji.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#AndrzejWajda">Te filmy byłyby w całości finansowane przez kinematografię, ale nie byłoby nad nimi żadnej kontroli, żadnej pewności, że odniesiemy sukces. Większą pewność daje nam obdzielenie większej liczby reżyserów sumą, którą dysponuje kinematografia.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#AndrzejWajda">Od samego początku uważam, że dla istnienia polskiej kinematografii konieczna jest produkcja 20 do 30 filmów rocznie. Jak długo będziemy produkować taką liczbę filmów, to sytuacja młodego reżysera, który opuszcza szkołę i chce realizować filmy jest względnie korzystna i tak długo może on być polskim reżyserem. Jeśli będziemy natomiast produkowali 2, 4 filmy rocznie, to taki reżyser będzie musiał szukać dla wykorzystania swojego talentu innego kraju.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#AndrzejWajda">Nie chciałbym, abyśmy doczekali takich czasów. Polska kinematografia przez dziesiątki lat udowodniła, że są w Polsce ludzie zdolni do robienia filmów i dała nam przez te lata szanse robienia filmów. Chciałbym, aby tak było dalej, aby polska kinematografia istniała jako przemysł, a nie jako film amatorski. Młody człowiek, który wybiera zawód reżysera filmowego, powinien móc żyć i pracować w Polsce, nie powinien być zmuszany do emigracji. Przy niewielkiej produkcji filmów, nie miałby on szans na realizację w kraju swoich aspiracji zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#AndrzejWajda">Przedstawiłem państwu dwa zasadniczo odmienne punkty widzenia na to, jak dzielić pieniądze przeznaczane na kinematografię.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#AndrzejWajda">Myślę, że warto zwrócić państwa uwagę jeszcze na jedną sprawę. Jeżeli z budżetu państwa bierzemy pieniądze na produkcję filmu, to sprawą logiczną i słuszną byłoby, aby państwo dało nam jakąś szansę zwrotu tych pieniędzy. Taki zwrot jest możliwy tylko wtedy, jeśli nasze filmy dotrą do kina. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że polskie kina opanowane są w ogromnej większości przez produkcję amerykańską. Tak jest w całej Europie i innych krajach. Inne kraje europejskie wytworzyły jednak pewien system obronny, polegający na właściwych rozwiązaniach podatkowych. Kino inaczej płaci za rozpowszechnianie filmu krajowego (wówczas podatek jest mniejszy), a inaczej za firmy importowane.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#AndrzejWajda">Nie chcę przez to powiedzieć, że polskie filmy powinny się znaleźć na ekranach polskich kin, na skutek narzucenia ich polskiej publiczności. O tym w ogóle nie może być mowy, a przy obecnym systemie nie ma na to nawet szans. Filmu publiczności narzucić nie można.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#AndrzejWajda">Pragnę zwrócić uwagę na fakt, że coraz więcej polskich filmów zdobywa widownię kinową. Chodzi o to, aby tych szans nie zamykać. Polska widownia musi mieć szanse obejrzenia polskiego filmu. Co w tym przeszkadza?</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#AndrzejWajda">Przeszkodą jest pewien plan narzucony kinom przez amerykańskich dystrybutorów. Wymuszają oni w kinach miejsce dla swoich filmów. Taka jest gra wolnego rynku. Jeżeli produkujemy polskie filmy, to powinniśmy stworzyć sytuację, abyśmy nie musieli się odwoływać do patriotyzmu polskiego widza kinowego (bo on tego patriotyzmu nie ma). Odwołajmy się do pieniędzy. Znaczenie takiego regulatora widz lepiej rozumie i może zwiększyć swoje zainteresowanie polskim filmem.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#AndrzejWajda">Dlaczego chciałbym, aby polski film docierał do polskiej widowni w kinie? Słusznie pan poseł powiedział, że w kinie mamy do czynienia z innym odbiorem filmu niż w przypadku telewizji. Chciałbym, aby polska publiczność pomiędzy dziesiątkami, czy setkami filmów, których bohaterowie posługują się językiem angielskim, mogła od czasu do czasu usłyszeć z ekranu kinowego polski język. To wydaje mi się najważniejsze, o to walczymy.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#AndrzejWajda">Sądzę, że przy tym stole możemy się różnić w wielu sprawach, ale co do jednej mamy ten sam pogląd. Chcielibyśmy, aby polska publiczność miała możliwość słuchania w kinie polskiego języka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AndrzejGoleniewski">Moje wystąpienie będzie miało charakter bardziej informacyjny. Dystrybucja, obok produkcji i rozpowszechniania, w warunkach wolnego rynku ma się zupełnie dobrze. Ograniczę się zatem tylko do opisu zjawiska. Wnioski będziemy formułować wspólnie z kolegą, który będzie referował kwestie rozpowszechniania filmów. Tam mamy dzisiaj do czynienia z głównymi problemami.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#AndrzejGoleniewski">Na wstępie chciałbym krótko przedstawić państwu historię wolnego rynku dystrybucyjnego w Polsce. Trwa ona zaledwie 6 lat. Chcę także przedstawić państwu strukturę tego rynku i powiedzieć kilka słów o sprawie wspierania dystrybucji filmów polskich, a także filmów wartościowych, artystycznych. Jest to bowiem domena agencji, którą prowadzę.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#AndrzejGoleniewski">W wystąpieniu, które państwu przedstawię, korzystał będę z materiałów przygotowanych przez pana A. Kucharczyka z firmy Graffiti Info, któremu za tę pomoc dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#AndrzejGoleniewski">Szukając źródeł wolnego rynku dystrybucyjnego w Polsce, należy wrócić do 1989 r., kiedy monopolistą w dziedzinie rozpowszechniania filmów w Polsce była jeszcze Centrala Dystrybucji Filmów wspólnie z Filmem Polskim. Przemiany, które rozpoczęły się w 1989 r.,zaowocowały istotnymi zmianami także na rynku dystrybucyjnym. Umożliwiły one dostęp do tego rynku firm prywatnych, które w szybkim tempie rozpoczęły walkę o rynek. Okazało się, że bardzo szybko zdominowały one rynek, mimo że w założeniach reformy pana J. Burskiego przewidywano, aby przynajmniej w początkowej fazie przygotowywanej reformy działały na wolnym rynku również firmy państwowe.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#AndrzejGoleniewski">Były to firmy, które wcześniej zajmowały się rozpowszechnianiem filmów (tzw. OPRF), przekształcone przez J. Burskiego w 7 regionalnych firm dystrybucyjnych (tzw. IFDF). Były to duże firmy, które miały trudności z uzyskaniem kontaktów z partnerami światowymi. Nie potrafiły one zaistnieć na rynku jako dystrybutor dominujący. W stosunkowo krótkim czasie zeszły one do roli firm zajmujących się głównie rozpowszechnianiem filmów oraz innymi inicjatywami z zakresu upowszechniania kultury filmowej.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#AndrzejGoleniewski">Doskonale rozwinęły się natomiast wspomniane już przeze mnie firmy prywatne, które umiały błyskawicznie dostosować się do zmieniających się warunków. Pamiętajmy, że wszystko działo się w sytuacji, gdy kino w Polsce (w tym rynek dystrybucyjny) przeżywało prawdziwy kryzys widowni. Trwający od kilku lat spadek liczby widzów, swoje apogeum osiągnął w 1992 r., kiedy przeciętny Polak statystycznie szedł do kina raz na 4 lata. Liczba widzów w kinach wyniosła wówczas zaledwie 10,5 mln w skali całego kraju.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#AndrzejGoleniewski">Od tego momentu możemy zauważyć bardzo dynamiczny rozwój rynku, który w dużej mierze zawdzięczać należy obecności owych prywatnych dystrybutorów, którzy zdecydowanie ten rynek zdominowali. W 1993 r. mieliśmy już 13,5 mln widzów, w 1994 r. - 17, 5 mln widzów, a w 1995 r. - 22,2 mln widzów w kinach. Obroty sięgnęły w ub.r. blisko 100 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#AndrzejGoleniewski">Jaka jest struktura tego rynku? Prywatne firmy dystrybucyjne należy podzielić na dwie zasadnicze kategorie, tj. firmy, które są związane stałymi umowami z potentatami rynku dystrybucyjnego na świecie oraz firmy nazywane umownie niezależnymi, których kontrakty uzależnione są od sytuacji w danym okresie.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#AndrzejGoleniewski">Firmy związane z potentatami, to przede wszystkim Syrena, która jest największym udziałowcem (ok. 35%) na rynku. Reprezentuje ona 3 wielkie studia z Holywood tj. Disney, Columbia Trystar oraz XX Century Fox. Najdłużej na tym rynku działa firma ITI, która jest przedstawicielem firmy, która z kolei reprezentuje trzy wielkie wytwórnie amerykańskie: Universal, Paramount i MGM. Te dwie firmy mają zdecydowanie największe udziały na rynku dystrybutorów. Wymienić jeszcze można przedstawiciela firmy Warner Bross, który jest trzecim udziałowcem na rynku dystrybucyjnym.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#AndrzejGoleniewski">Przez polski rynek dystrybucyjny w ciągu ostatnich 6 lat przewinęło się łącznie ok. 60 firm. Pozostałe firmy mają mniejszy udział i mniejsze znaczenie niż te, które wymieniłem.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#AndrzejGoleniewski">Chciałbym poinformować państwa jaki był udział państwowych firm dystrybucyjnych na rynku w ostatnich latach. Jeszcze w 1992 r. sięgał on 10,3% , w 1993 r. - 3,3% , w 1994 r. - 0,8% , a w 1995 r. - 0,1% . Można więc powiedzieć, że państwowa dystrybucja filmów stanowi obecnie niewielki ułamek procenta.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#AndrzejGoleniewski">Przy wielu głosach krytycznych w sprawie zdominowania rynku filmowego przez firmy amerykańskie, warto podkreślić, że na polskim rynku mamy do czynienia z firmami, które są firmami polskimi, które zostały związane umowami z przedstawicielami dużych dystrybutorów. Poza przedstawicielstwem firmy Warner Bross są to firmy polskie.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#AndrzejGoleniewski">Jakie to ma znaczenie? Jest to istotne z punktu widzenia przepływu pieniądza. Wszystkie usługi i czynności związane z dystrybucją wykonywane są w większej części w Polsce. Często podnoszonym problemem jest kwestia wykonywania kopii filmowych, bądź sprowadzania kopii z zagranicy. Nie będę rozwijał tego tematu, bo są to zagadnienia złożone, wymagające czasu do objaśnienia. Pragnę tylko zaznaczyć, że sprawy nie są proste i nie sprowadzają się do postawienia tamy przed kopiami, które są sprowadzane do Polski. W ten sposób przemysłu rodzimego nie uratujemy.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#AndrzejGoleniewski">Jakie są konsekwencje tak dynamicznego rozwoju prywatnego rynku dystrybucyjnego? Od początku lat 90. możemy zauważyć zjawisko charakterystyczne praktycznie dla całego świata, a nie tylko dla Europy, czy Europy Wschodniej. Chodzi mi o zdominowanie repertuaru kin przez amerykańską produkcję filmową. W różnych krajach Europy rządy radzą sobie z tym problemem po swojemu. Najczęściej stosuje się mechanizm finansowy, polegający na motywowaniu dystrybutorów do rozpowszechniania filmów innych niż amerykańskie.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#AndrzejGoleniewski">Warto zwrócić uwagę na działania podejmowane w tej sprawie przez Wspólnotę Europejską, Radę Europy i inne organizacje. Opracowano wiele programów, które finansują zarówno wspieranie dystrybucji filmów europejskich oraz wspierają kina, które rozpowszechniają taki repertuar.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#AndrzejGoleniewski">W Polsce m.in. taką funkcję spełnia Agencja Dystrybucji Filmowej, powołana w 1991 r. Zasadniczym celem powołania Agencji było finansowe motywowanie dystrybutorów do sięgania po polski repertuar filmowy oraz do korzystania z wartościowego repertuaru zagranicznego. W ciągu 5 lat swojego działania Agencja wspomogła dystrybucję ponad 100 polskich filmów.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#AndrzejGoleniewski">Jeśli chodzi o dystrybucję polskich filmów, to honor należy oddać dystrybutorom państwowym. W tej dziedzinie ich aktywność była widoczna, chociaż końcowe efekty w postaci wpływów ze sprzedaży biletów nie są wielkie. Należy tu wymienić takie firmy jak Silesia, Odra. Są to instytucje państwowe.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#AndrzejGoleniewski">Także w tej dziedzinie, wśród dystrybutorów filmów polskich zdecydowanie dominują jednak dystrybutorzy prywatni. Oczywiście dynamika rozwoju poszczególnych firm była różna. Myślę, że przede wszystkim wymienić należy Fundację Sztuki Filmowej, firmę Black Cat, firmę Graffiti Info i firmę Syrena. Ta ostatnia firma, specjalizująca się w dystrybucji filmów amerykańskich uczyniła wiele także dla popularyzacji filmów polskich. Jest to wyrazem jej niezależności jako firmy krajowej.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#AndrzejGoleniewski">Wśród dystrybutorów filmów polskich warto również wymienić firmę, która działała na rynku od samego początku. Mam na myśli Młodzieżową Akademię Filmową. Jej zasługi w zakresie rozpowszechniania polskich filmów są trudne do przecenienia.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#AndrzejGoleniewski">Przedstawiłem państwu pokrótce strukturę rynku dystrybucyjnego w Polsce. Chciałbym jeszcze kilka słów powiedzieć o problemach, które dotyczą dystrybutorów na rozwijającym się dynamicznie rynku. Problemy te związane są nie tyle ze sferą dystrybucji, co ze zjawiskiem rozpowszechniania. W ten sposób nawiązuję do kolejnego wystąpienia pana R. Gutka.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#AndrzejGoleniewski">Głównym problemem, z jakim borykają się obecnie dystrybutorzy, który hamuje działania także Agencji Dystrybucji Filmowej, jest baza kinowa. Baza ta przez wiele ostatnich lat systematycznie się kurczyła. Dopiero ostatnio spadek udało się zahamować. Były okresy, kiedy liczba likwidowanych kin była wielka, kiedy kina zamieniano na magazyny i hurtownie. Dopiero od 1992 r., kiedy wyraźnie wzrosły wpływy i możliwości zarobienia na dystrybucji filmów, ta tendencja odwróciła się.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#AndrzejGoleniewski">W stosunku do podaży na rynku liczba kin w kraju jest zdecydowanie za mała. W zapowiedziach na ten rok wymieniono ok. 300 tytułów premier filmowych w kraju. Oznacza to, że przy spełnieniu tych zamierzeń niemal codziennie mielibyśmy w kinach premierę nowego filmu. Baza kinowa jaka istnieje w kraju nie jest w stanie sprostać takiemu zadaniu. Co więcej, nie bardzo wiadomo, jak obecnie można rozwinąć bazę kinową w Polsce. Wiąże się to przede wszystkim z kwestiami prywatyzacji kin.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#AndrzejGoleniewski">Mówiąc o Agencji Dystrybucji Filmowej warto wspomnieć o sieci kin studyjnych. Głównym zadaniem tej sieci jest upowszechnianie filmów polskich. Sieć ta jest alternatywą dla procesów zachodzących na rynku kinowym w ostatnich latach. Faktyczną alternatywą stanie się ona jednak dopiero wówczas, gdy będzie stanowiła liczący się segment wśród 700–800 kin, które jeszcze w Polsce działają. W tej chwili we władaniu Agencji znajduje się 8 kin studyjnych, do których należy doliczyć ok. 25 kin stowarzyszonych z siecią kin studyjnych.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#AndrzejGoleniewski">Tyle chciałem państwu przekazać tytułem wstępu do dalszej dyskusji nt. dystrybucji filmów w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#RomanGutek">Poproszono mnie o zreferowanie spraw związanych ze sferą rozpowszechniania filmów i oczekiwań w tej dziedzinie w stosunku do ustawodawcy.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#RomanGutek">Przypomnę, że na początku lat 80. mieliśmy w Polsce ok. 2 tys. kin. W 1993 r. było w Polsce tylko 755 kin, w 1994 r - 773, a w 1995 r. - 788 kin. Spadek liczby kin w stosunku do tego, czym jeszcze nie tak dawno dysponowaliśmy, jest więc ogromny.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#RomanGutek">Dla polskiej kinematografii sprawa sieci kin w Polsce ma znaczenie fundamentalne. Pan A. Kucharczyk pisał kiedyś w swoim piśmie, iż „Najważniejszą sprawą dla polskiej kinematografii jest dobro polskich kin. Bez polskich kin nie będzie polskich filmów, choćbyśmy nie wiem jak wielkie środki przeznaczyli na produkcję, nie będzie ich gdzie grać”. Zwracał uwagę, że nasilą się tendencje do państwowego interwencjonizmu w kinematografii, kin nie będzie stać na dalszą modernizację. Zreformowana telewizja przestanie wspierać produkcję przeznaczoną na duży ekran. Amerykanie wybudują w Polsce multipleksy, w których wyświetlać będą swoje filmy.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#RomanGutek">Czy ta czarna wizja zarysowana przez A. Kucharczyka ma się spełnić? Jak można obronić polskie kina, jak zwiększyć ich liczbę? Jak wprowadzić do sieci liczącej 750 kin ok. 300 tytułów?</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#RomanGutek">Gdzie jest miejsce dla polskiego kina?</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#RomanGutek">Myślę, że wspólnie powinniśmy się zastanowić jak sobie z tymi problemami poradzić. W tej chwili mamy największy procentowy przyrost liczby widzów w kinach wśród krajów europejskich. To jest zjawisko pocieszające. Decydują o tym przede wszystkim prywatni dystrybutorzy. Mimo tego ogromnego wzrostu, daleko nam jednak jeszcze do poziomu europejskiego. W 1995 r. do kin poszło np. 120 mln Niemców. Jeśli byśmy chcieli osiągnąć porównywalny wynik, to w Polsce powinno pójść do kina w ciągu roku ok. 60 mln widzów. Przypomnę, że w 1995 r. do kin poszło 22,5 mln Polaków.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#RomanGutek">Polski rynek stanowi ogromną potencję, szacowaną na ok. 40 mln dolarów. Jest zatem o co zabiegać. Polska staje się atrakcyjnym miejscem dla zagranicznych inwestorów. Według szacunków statystyczny Polak może wybrać się do kina jeden raz w roku. Można więc liczyć na przyrost frekwencji o ok. 70% , chociaż można tu mówić tylko o pewnych szacunkach.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#RomanGutek">Nie sądzę, aby ratunkiem dla polskiej kinematografii był zapis w ustawie przewidujący konieczność wyświetlania w polskich kinach określonego odsetka polskich filmów. Takie działanie może prowadzić do zubożenia kin, które i tak są już bardzo ubogie, których nie stać na inwestycje. Trzeba przede wszystkim doprowadzić do ostatecznej prywatyzacji kin. To, co rozpoczął zarządzeniem nr 7 pan J. Burski, w praktyce nigdy nie zostało dokończone. Państwowe instytucje filmowe nigdy do końca nie pozbyły się kin, to znaczy nie wydzierżawiły ich, nie oddały w ręce samorządów. Kina te nadal pozostają w gestii państwowych instytucji filmowych. Często tworzą się lokalne monopole, co także jest niebezpieczne.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#RomanGutek">Myślę, że pewnym rozwiązaniem mogą być ulgi podatkowe dla kin wyświetlających polskie filmy. Mówił już o tym dzisiaj pan A. Wajda. Mamy w tym zakresie doświadczenia pochodzące jeszcze z okresu międzywojennego. Podobne rozwiązania stosowane są także w innych krajach.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#RomanGutek">Innym ważnym problemem jest to, że w niedługim czasie pojawią się w Polsce multipleksy. Za kilka tygodni zostanie otwarty w Warszawie pierwszy polski multipleks w kinie Femina. Będą tam 4 sale kinowe. Budowę multipleksów w Polsce zapowiadają firmy zagraniczne. Spółka z udziałem ITI zapowiada wybudowanie do końca tego stulecia 10 multipleksów, przy czym pierwszy z nich ma być oddany do użytku jeszcze w tym roku w Warszawie lub Gdańsku.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#RomanGutek">Nie możemy się godzić na to, aby kina wielosalowe były budowane w Polsce w 100% przez obcy kapitał. W tych przedsięwzięciach powinny być lokowane także polskie pieniądze. Na te budowy potrzebne są korzystne, preferencyjne kredyty. W Anglii stało się tak, że 90% kin znajduje się w rękach Amerykanów. Za preferencyjne kredyty moglibyśmy uzyskać zgodę firm prowadzących multipleksy na to, aby w tych salach były wyświetlane filmy polskie.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#RomanGutek">Kolejną sprawą jest kwestia ZAIKS, która dla kin jest bardzo istotna. Chodzi o odprowadzanie tantiem od publicznego wykonywania utworów muzycznych, wykorzystywanych w filmach. Sądzę, że to Ministerstwo Kultury i Sztuki, albo Komitet Kinematografii, a nie ZAIKS w rozmowach z poszczególnymi dystrybutorami, powinny ustalić stawkę rozsądną dla kin. W ten sposób bowiem uciekają (często za granicę) kolejne pieniądze, które można by przeznaczyć na inwestycje.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#RomanGutek">Innym ważnym zagadnieniem jest rejestracja sprzedaży biletów. Może to nie jest najważniejszy problem do dyskutowania na tym forum, ale chcę głośno o tym powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#RomanGutek">Mówi się, że ok. 20 - 30% pieniędzy pochodzących z biletów do kin nie wraca do dystrybutorów. trudno mi te dane potwierdzić, ale bez rejestracji widzów, bez skomputeryzowania kin i kas kinowych oraz bez pomocy Komitetu Kinematografii trudno będzie tę sprawę jednoznacznie zamknąć.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#RomanGutek">Jak już mówiono, funkcjonuje w Polsce sieć kin studyjnych. Moim zdaniem, jest to jednak sieć bardzo rachityczna, która w praktyce nie rozwiązuje żadnego problemu. W mojej opinii sieć kin studyjnych powinna być w Polsce jedyną siecią państwową. Należy znaleźć w budżecie państwa pieniądze na to, aby te kina wyremontować. Kina te powinny pozostawać w gestii państwowych instytucji filmowych lub agendy Komitetu Kinematografii. Pozostałe kina powinny być sprywatyzowane. Powinniśmy generalnie dążyć do tego, aby stworzyć zamknięty obieg pieniędzy w całym systemie kinematografii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JuliuszBraun">Jako ostatni w cyklu wypowiedzi wprowadzających do dyskusji głos zabierze pan M. Karpiński, który będzie mówił o problemach związanych z ochroną twórczości polskiej. Zanim nasz gość zabierze głos, chciałbym prosić tych z państwa, którzy zamierzają zabrać głos w dyskusji, o zgłoszenia przesyłane na kartkach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MaciejKarpiński">Myślę, że zostałem poproszony o zabranie głosu w tej materii ze względu na to, że od pewnego czasu mam zaszczyt reprezentować Polskę w europejskich instytucjach audiowizualnych. Problem ochrony twórczości narodowej na tle europejskim jest mi zatem w miarę znany. Postaram się państwu bardzo krótko przedstawić tę problematykę.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#MaciejKarpiński">Ochrona twórczości narodowej, w tym twórczości filmowej, a szerzej - twórczości audiowizualnej, stanowi pewną oczywistość, biorąc pod uwagę, że film jest częścią kultury narodowej. Obowiązkiem państwa jest więc roztaczać ochronę nad tą twórczością, nad tym fragmentem kultury narodowej. Problemy zaczynają się oczywiście w momencie gdy chcemy odpowiedzieć na pytania, jak to szczytne i słuszne hasło wprowadzić w czyn.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#MaciejKarpiński">O ochronie twórczości narodowej możemy mówić w wielu aspektach. Istnieje aspekt czysto kulturowy, to znaczy ochrona pewnych wartości, tradycji, tego co nazywamy duchem narodowym. Tych spraw nie da się jednak rozstrzygnąć żadnymi ustawami, ani uregulowaniami prawnymi. Formą ochrony twórczości narodowej jest oczywiście również sam fakt, że państwo nie stroni od finansowania lub dofinansowywania produkcji polskiej. Jest to realna forma ochrony. Gdyby tej formy pomocy ze strony państwa nie było, to prawdopodobnie nie byłoby później już czego chronić. Nie byłoby bowiem filmów, które należałoby chronić.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#MaciejKarpiński">Formą ochrony jest także to, o czym już była mowa, a mianowicie mechanizmy dystrybucyjne, które sprawiają, że film narodowy, film polski otrzymuje preferencje w systemie dystrybucji. Nie chodzi tu jednak o preferencje o charakterze nakazowym, lecz o preferencje natury przede wszystkim ekonomicznej. Wyświetlanie i rozpowszechnianie polskich filmów powinno być dla instytucji i firm, które się tym zajmują opłacalne. To także jest zatem pewna forma ochrony instytucjonalnej twórczości narodowej.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#MaciejKarpiński">Tematem mojego wystąpienia nie są te wszystkie mechanizmy, o których już mówiono i o których zapewne jeszcze będzie mowa. Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę państwa na tego rodzaju uwarunkowania ustawowe i prawne, które zapewniają ochronę rodzimej twórczości audiowizualnej.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#MaciejKarpiński">Aby mówić o takiej ochronie twórczości audiowizualnej, przede wszystkim należy mieć jasną i precyzyjną definicję twórczości narodowej. Bez takiej definicji cały problem będzie trudny do zgłębienia, będziemy błądzić w ciemnościach, będziemy mówić o ochronie, nie bardzo wiedząc, co rzeczywiście powinno być chronione.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#MaciejKarpiński">Jak rozumieć pojęcie filmu polskiego? W dotychczasowych projektach ustawy o kinematografii pojęcie to jest definiowane w sposób dość ogólnikowy. To zaś zostawia duże pole do interpretacji. W gruncie rzeczy można przyjąć, że wiele filmów (np. „Lista Schindlera”) uznać można przy sporym zapasie dobrej woli, za film polski. Bez wątpienia potrzebna jest zatem precyzyjna definicja.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#MaciejKarpiński">Istniejący w tej materii stan rzeczy w Europie Zachodniej przyjmuje dwie odrębne koncepcje takiej definicji. Może to być definicja natury czysto ekonomicznej, finansowej, produkcyjnej. W konwencji o telewizji bez granic, do przestrzegania której Polska jest także zobowiązana jako członek Rady Europy, twórczość europejska określona jest jako utwory, których produkcja lub koprodukcja jest kontrolowana przez europejską osobę fizyczną lub prawną. Można też przyjąć taką definicję, że dzieło polskie, to taki wytwór, którego produkcja bądź koprodukcja jest kontrolowana przez polską osobę fizyczną lub prawną. Taka definicja bierze jednak pod uwagę tylko aspekt ekonomiczny, pomijając całą złożoność problemu.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#MaciejKarpiński">W warunkach współczesnej współpracy międzynarodowej, kwestia udziału finansowego partnerów w produkcji nie wyczerpuje tego zagadnienia. Dlatego możliwa jest również odmienna definicja, która za podstawę przyjmuje udział w przedsięwzięciu filmowym poszczególnych partnerów, ale nie tylko producentów, lecz tych wszystkich, którzy przyczyniają się do powstania filmu.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#MaciejKarpiński">Taki system proponuje m.in. Europejska Konwencja o koprodukcji filmowej z 1992 r. Konwencja ta była przyjęta przez Radę Europy. Zakłada ona bardzo przejrzysty system punktowy, w myśl którego każdy składnik dzieła audiowizualnego otrzymuje określoną liczbę punktów. Można potem wyznaczyć w sposób matematyczny, czy dany utwór spełnia kryteria europejskie, bądź wyczerpuje przepisy narodowe. W takim systemie reżyser otrzymuje 3 punkty, scenarzysta także 3 punkty, kompozytor 1 punkt, aktor w roli pierwszoplanowej - 3 punkty, w roli drugoplanowej - 2 punkty, a w roli osoby towarzyszącej - 1 punkt.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#MaciejKarpiński">Inni twórcy uczestniczący w produkcji filmu otrzymują stosowną liczbę punktów. Suma tych punktów nie może przekraczać 19. Konwencja zakłada, że utwór musi mieć co najmniej 15 punktów, aby spełniał założenia konwencji.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#MaciejKarpiński">To jest definicja, która daje możliwość pewnych precyzyjnych ustaleń. Taka matematyka nie zawsze jednak potwierdza złożoność problemu. Dlatego twórcy konwencji dali możliwość pewnego manewru, zwłaszcza w zakresie tematycznym, uważając, że jeżeli scenariusz w jakiś szczególny sposób podkreśla identyczność kraju, czy całej Europy, wówczas w uzasadnionym przypadku wspomniany próg punktowy może być obniżony.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#MaciejKarpiński">Przedstawiłem państwu dwie możliwe koncepcje sprecyzowania definicji utworu narodowego. Wydaje mi się, że możliwe jest połączenie pierwiastków obu tych definicji i wprowadzenie ich do ustawodawstwa w taki sposób, aby mówiąc o ochronie było całkowicie jasne, jakie utwory polegają tej ochronie.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#MaciejKarpiński">Wspomniana definicja jest również bardzo istotna dla państwowego systemu wspierania twórczości. Przy ograniczonych środkach budżetowych przeznaczanych na ten cel należy przede wszystkim zapobiegać rozpraszaniu tych środków. Powinno być jasno ustalone, jakie podmioty i jakie projekty mają prawo ubiegać się o polskie wsparcie dla utworów audiowizualnych.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#MaciejKarpiński">Wydaje mi się, że taki system punktowy w tym przypadku byłby korzystny. Pozwalałby on w miarę precyzyjnie ustalić, czy dany projekt może być przedmiotem pomocy państwa, czy też należy szukać środków poza strukturami państwowymi. Tyle chciałem państwu powiedzieć o kwestii definicji, która wydaje mi się absolutnie niezbędna.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#MaciejKarpiński">Jeśli natomiast chodzi o ustawowe zapisy dotyczące ochrony narodowych dzieł audio-wizualnych, to powstaje zasadniczy problem. Mówił już o tej sprawie w swoim zagajeniu pan poseł J. Braun. Problem ten polega na tym, że na drodze Polski do Unii Europejskiej (a jak wiadomo jest naszą intencją, aby wstąpić do Unii Europejskiej w jak najkrótszym czasie) pojawi się problem taki, że ustawodawstwo i przepisy obowiązujące w Unii Europejskiej w praktyce nie dopuszczają do tworzenia jakichkolwiek narodowych systemów, które chroniłyby wyłącznie twórczość jednego kraju. Na miejsce takich systemów, Unia Europejska zaleca wprowadzenie ochrony i protekcji dla twórczości europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#MaciejKarpiński">Definicje, które wymieniałem nieprzypadkowo mówiły o twórczości europejskiej, a nie narodowej. Te definicje musiały być bowiem zastosowane nie tylko do twórczości polskiej, ale do całej twórczości europejskiej, tak aby filmy i inne utwory audiowizualne, pochodzące z krajów członkowskich Unii Europejskiej traktowane były w każdym z tych krajów w sposób jednakowy.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#MaciejKarpiński">Próby tworzenia przywilejów dla twórczości narodowej, a nie europejskiej, traktowane mogą być przez Unię Europejską jako pewnego rodzaju problem na drodze wstąpienia Polski do tej organizacji. Ma to już miejsce obecnie. kiedy Polska pretenduje do uczestnictwa w Europejskim Programie Media II. Ten zarzut już został nam tam postawiony. W mniemaniu członków Unii Europejskiej Polska ma zbyt rygorystyczny system już obecnie, jest on uznawany za protekcjonistyczny w stosunku do twórczości własnej. Kraje Unii przyjmują natomiast, że cała twórczość, cała produkcja ze wszystkich krajów musi być na obszarze Unii traktowana na równi, bez żadnych preferencji.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#MaciejKarpiński">Zachodzi pytanie, w jaki sposób można ten problem rozwiązać. Istnieją pewne precedensy i doskonale wiemy, że w niektórych krajach będących członkami Unii Europejskiej, pewne systemy przywilejów i ochrony jednak istnieją. W tych krajach wybrano może okrężną, ale skuteczną drogę osiągania zakładanych celów. Przepisy Unii Europejskiej mówią o twórczości narodowej. Nic nie wspominają natomiast o języku, w jakim tworzone są poszczególne dzieła audiowizualne.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#MaciejKarpiński">Ustawodawstwo francuskie wprowadza np. taką zasadę, że nadawcy telewizyjni zobowiązani są do nadawania określonych ilości programów w języku francuskim. Nie muszą to być utwory francuskie. One muszą być emitowane w języku francuskim, a pochodzić mają z krajów Wspólnoty Europejskiej. Podobna zasada wprowadzona jest w ustawodawstwie hiszpańskim.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#MaciejKarpiński">Ze źródeł zbliżonych do Unii Europejskiej otrzymałem informację, że tego rodzaju zapis kładący nacisk na język, a nie narodowość, może być w tym przypadku przydatny. Oczywiście najbardziej istotnym elementem ochrony utworów audiowizualnych (poza tym, że stają się one przedmiotem pomocy państwa) jest to, w jaki sposób utwory te są rozpowszechniane. Na plan pierwszy wysuwa się zatem sprawa telewizji, jako najpotężniejszego narzędzia propagowania twórczości narodowej.</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#MaciejKarpiński">Jak wiadomo Polska w ustawie o radiofonii i telewizji zapisany ma stosunkowo wysoki próg dla twórczości polskiej. Ten próg jest właśnie przedmiotem dyskusji z Unią Europejską, która nie chce się zgodzić na żadne progi narodowe lub europejskie.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#MaciejKarpiński">Rozwiązaniem może być obciążenie nadawców telewizyjnych większym udziałem własnym. Jeśli bowiem będzie to produkcja własna, to takie sformułowanie nie będzie stało w sprzeczności z zasadami Unii. Jeżeli będzie to produkcja polskiego nadawcy, to jego własna produkcja będzie produkcją polską. Połączenie tych dwóch kryteriów, tj. produkcji własnej i kryterium językowego, może stworzyć możliwość dość skutecznej ochrony polskich utworów na rynku polskim.</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#MaciejKarpiński">Nie chciałbym bardziej zagłębiać się w te zawiłe zagadnienia. Przedstawiłem państwu tylko w sposób ogólny przegląd problemów wiążących się z ochroną narodowej twórczości audiowizualnej. Chciałbym natomiast wspomnieć jeszcze o jednym aspekcie, o którym nie było do tej pory mowy. Chodzi o promocję.</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#MaciejKarpiński">Promocja filmu polskiego jest częścią ochrony filmu polskiego w kraju i na świecie. Każdy dzieło audiowizualne, aby zaistnieć i żyć musi być dostrzegane, oglądane, także w obiegu międzynarodowym. W dość powszechnym mniemaniu twórców i producentów wysiłki na rzecz promocji filmu polskiego w świecie są ciągle niewystarczające. Takie wrażenie można odnieść patrząc na szczupłość środków i fakt, że promocja ciągle nie jest postrzegana jako integralny składnik całego systemu, o którym mowa. Mowa jest przecież o produkcji, dystrybucji i rozpowszechnianiu. Wiele przykładów światowych wskazuje, że bez mocnej promocji, podejmowane wysiłki mogą okazać się nieskuteczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JuliuszBraun">Przechodzimy teraz do dyskusji. Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią o zabranie głosu proszę pana P. Szulkina.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PiotrSzulkin">Pan poseł wyczuł chyba moje intencje. Nie chciałbym przedstawiać państwu żadnego referatu, chcę natomiast zabrać głos w dyskusji. Zabieram głos w swoim imieniu.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PiotrSzulkin">Nie kryjmy podziałów, nie kryjmy dramatów, które mają miejsce w naszym środowisku. Nie chowajmy tych spraw za morzem szczegółów. Sytuacja ma rangę symbolu. Obok mnie siedzi pan A. Wajda - mistrz i ja - Piotr Szulkin, uczeń. Siedzimy przy jednym stole, obok siebie. To jest piękne. Między nami jednak jest niewielka szpara między jednym fragmentem stołu a drugim. Jest to właśnie wąska szczelina, która nas dzieli.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PiotrSzulkin">Jest sprawą oczywistą, że na wiele spraw patrzymy inaczej przez pryzmat własnych doświadczeń, odmiennych kryteriów. Różnimy się generacyjnie, sytuacyjnie, pod względem wpływów itp. Nie ma nic dziwnego w tym, że się różnimy. Ważne jest tylko to, żeby różnice jakie nas dzielą zasypywać w sposób pokojowy, taki aby przyniosło to konstruktywną moc tworzenia czegoś, aby nie było tylko przejawem bezmyślnej walki i przepychanek. Chciałbym bardzo, aby moje wystąpienie było zrozumiane w ten sposób, iż jego celem jest próba zasypania tej małej szparki dla dobra filmu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PiotrSzulkin">W wystąpieniu pana A. Wajdy znalazły się bardzo ważne tezy. Chciałbym się teraz odnieść do niektórych tez zawartych w dzisiejszych wystąpieniach.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PiotrSzulkin">Moją wielką radość budzi fakt, że pan A. Goleniewski, odpowiedzialny za problemy dystrybucji, mówi już w pierwszym zdaniu, że dystrybucja ma się dobrze.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#PiotrSzulkin">Chociaż zrobiłem już w swojej karierze kilkadziesiąt filmów, to jeszcze nie zdarzyło mi się, abym przed publicznością powiedział, że film, który robię ma się dobrze.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#PiotrSzulkin">Ogromnie żałuję, że w dotychczasowych wystąpieniach nie było propozycji tez, które wskazywałyby, co należy zmienić, aby sytuacja uległa poprawie. Przytaczano różnorodne liczby, daty, ale żadnej tezy. Jeśli pan A. Goleniewski mówi, że dystrybucja ma się dobrze, to trzeba otwarcie powiedzieć, że ma się ona rzeczywiście dobrze, ale w odniesieniu do filmów amerykańskich.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#PiotrSzulkin">Pan R. Gutek namawia nas z kolei, abyśmy dofinansowywali multipleksy, czyli sale kinowe podzielone. Chcę zapytać, dlaczego Polska ma dofinansowywać te sale? Przecież wiadomo, że 90% filmów, jakie będą tam wyświetlane, to będą filmy amerykańskie. Myślę, że problem nie polega na tym, abyśmy z kieszeni podatnika dofinansowywali budowę multipleksów po to, aby wyświetlać w nich filmy amerykańskie. Sądzę, że chodzi o to, aby stworzyć takie unormowania prawne, które zagwarantują udział polskiej produkcji w tych salach. Przy istniejącym niedoborze środków, każdy wydatek powinien być rozsądnie zaplanowany. Pieniądze podatnika nie powinny być przeznaczane na dofinansowywanie firm dystrybucyjnych, działających w Polsce, promujących filmy amerykańskie.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#PiotrSzulkin">Podobne refleksje wzbudziło u mnie wystąpienie pana M. Karpińskiego. W swojej przemowie nie powiedział on o jednej sprawie. Jesteśmy jedynym krajem postkomunistycznym, który przyjął rozwiązania ochrony praw autorskich oparte na modelu amerykańskim. Nawet Mongolia i Albania przyjęły model ochrony praw autorskich oparty na rozwiązaniach francuskich.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#PiotrSzulkin">Nie chcę wnikać w szczegóły, ale różnica jest ogromna i zasadnicza. Prawo francuskie chroni autora, a prawo amerykańskie - producenta. Wyrządzona nam została wielka szkoda przez to, że polskie prawo w tym zakresie oparte zostało na modelu amerykańskim. Przecież Polacy ze swoją kulturą i myślą naukową należą do Europy. Prawo to zrodziło się trochę za naszymi plecami. Nie było przecież żadnych środowiskowych konsultacji, a decyzje jakie podjęto, mają kolosalne znaczenie. Stan prawodawstwa w tej chwili jest taki, że mamy ustawę opartą na wzorach amerykańskich, jako jedyny kraj w tej części Europy.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#PiotrSzulkin">Chciałbym teraz przejść do spraw podstawowych. Mówiłem już o symbolicznej szparze, jaka istnieje między panem A. Wajdą i nami. W swoim wystąpieniu pan A. Wajda także pozytywnie wypowiadał się o istniejącym modelu kinematografii. Być może jest to kwestia różnic pokoleniowych, innego sposobu myślenia, ale my sądzimy, że obecny model funkcjonowania kinematografii w Polsce kuleje. System, jaki obecnie w Polsce istnieje, nam nie odpowiada. Nie znaczy to przecież, że chcemy wszystko niszczyć, a takie zamiary nam się przypisuje.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#PiotrSzulkin">Chcemy, aby zmiany, jakie mają przyjść wraz z nowym ustawodawstwem, zawierały w sobie pewne mechanizmy demokratyczne. W naszej młodzieńczej naiwności wierzymy jeszcze w demokrację, jako instrument nadzoru, jako instrument kontroli. W tej chwili sytuacja jest taka, że na czele Komitetu Kinematografii stoi przewodniczący, który wypełnia zadania programowe postawione przez Komitet Kinematografii. Jako Koło Polskich Reżyserów Filmowych przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich, zgłosiliśmy wniosek o wotum nieufności wobec Komitetu Kinematografii. Nie znaczy to, że składamy taki wniosek wobec osoby przewodniczącego Komitetu. On jest tylko narzędziem w rękach Komitetu Kinematografii. Nas nie interesują walki personalne i proszę nas w takie walki nie włączać. Nasz wniosek nie jest wymierzony przeciwko przewodniczącemu Komitetu Kinematografii.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#PiotrSzulkin">Dlaczego złożyliśmy taki wniosek? Dlatego, że dowiedzieliśmy się z wypowiedzi dwóch kolejnych ministrów, że członkowie Komitetu Kinematografii, wedle istniejącego prawa są wybierani dożywotnio. Oznacza to, że kilkanaście osób, które mają reprezentować polską kinematografię, stanowi grono, którego skład nie był konsultowany w sposób demokratyczny ze środowiskiem filmowym. Komitet został utworzony dziwnymi, cichymi działaniami. Okazuje się zaś, że dopóty, dopóki członek Komitetu nie zrezygnuje sam lub nie popełni ciężkiego przestępstwa, Komitet Kinematografii będzie trwał w obecnym składzie dopóki któryś z jego członków nie umrze.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#PiotrSzulkin">Prosiliśmy, aby do składu Komitetu Kinematografii dołączyć kilka osób, które reprezentowałyby nowe spojrzenie na problemy kinematografii. Taki był nasz program minimum. Niestety, odmówiono nam, powiedziano niemal: „poczekajcie aż ktoś umrze, to wtedy was dopiszemy”.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#PiotrSzulkin">Komitet Kinematografii w obecnym kształcie jest swego rodzaju naczelną czapką dla wszystkiego, co się dzieje wokół kinematografii. W założeniu miało to być demokratyczne forum, które gwarantować miało system demokratycznego sposobu administrowania kinematografią w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#PiotrSzulkin">Co się stało? Mamy do czynienia z karykaturą demokracji. W tej chwili w zasadzie nie wiadomo, jak to się stało, że w składzie Komitetu Kinematografii znalazły się te, a nie inne osoby. W tej chwili w skład Komitetu wchodzi zbiór przypadkowych ludzi. Zbór przypadkowych osób nie będzie zaś się czuł zobowiązany do ponoszenia odpowiedzialności przed ludźmi, którzy ich wybrali. Będzie się natomiast kierował interesem własnej małej zbiorowości i interesem własnym.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#PiotrSzulkin">Nasz postulat jest prosty i oczywisty. Prosimy o wydanie jak najszybsze przepisu, który nie musi nawet przybierać rangi ustawy. Chodzi nam przede wszystkim o ustanowienie kadencyjności Komitetu Kinematografii. Dziwimy się osobom zasiadającym w Komitecie, że przy kolejnej zmianie ministrów nie poddali się weryfikacji i nie złożyli zbiorowej rezygnacji po to, aby nowy przewodniczący mógł sobie dobrać najodpowiedniejsze grono. Tylko w taki sposób przewodniczący Komitetu Kinematografii mógłby promować własną politykę w zakresie kinematografii.</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#PiotrSzulkin">Po drugie - postulujemy, aby dobór członków Komitetu Kinematografii odbywał się na zasadach demokratycznych. Powinny być ustalone pewne parytety. 30% członków Komitetu powinno być np. wybierane przez środowisko reżyserów, 30% - przez środowisko producenckie, a 30% członków Komitetu pozostawiamy do obsadzenia przez ministra kultury i sztuki. Oczywiście te proporcje są do negocjacji. Chodzi o to, aby zastosować tu procedury demokratyczne. Dlaczego tak strasznie boimy się w naszej kinematografii demokracji?</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#PiotrSzulkin">Pan A. Wajda powiedział, że kontrpropozycją wobec istniejącego sposobu rozdziału środków jest dofinansowywanie 2, 3 filmów rocznie. To nie jest prawda. Nikt z nas nie proponuje takiego modelu. My proponujemy zupełnie coś innego.</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#PiotrSzulkin">Negujemy istniejący system rozdziału środków budżetowych, które państwo przeznacza na kinematografię, gdyż mamy wrażenie, że większość tych środków jest marnotrawiona. W praktyce zdejmujemy z przewodniczącego Komitetu jakąkolwiek odpowiedzialność za to, jakie filmy kierowane są do realizacji. Okazuje się, że za skierowanie filmu do produkcji w zasadzie nikt nie jest odpowiedzialny, odpowiedzialność jest całkowicie rozmyta.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#PiotrSzulkin">Dziś już nie możemy spotkać sytuacji takiej jak przed laty, kiedy J. Tejchma skierował do produkcji „Człowieka z marmuru”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AndrzejWajda">Na szczęście nie ma już takiego systemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PiotrSzulkin">W obecnym systemie nie ma też jednak odpowiedzialnego za to, że na 30 wyprodukowanych rocznie filmów, co najmniej 15 to są filmy, których powinniśmy się głęboko wstydzić. Nie możemy wskazać osoby, która zawiniła, kierując te nieudane od początku filmy do produkcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JuliuszBraun">Chciałbym prosić państwa o umożliwienie wypowiedzi osobom, które chcą zabrać głos, a zarazem pragnę zwrócić uwagę na fakt, że czas płynie, a mamy już 12 zgłoszeń do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PiotrSzulkin">Postaram się przedstawić te zagadnienia w sposób bardziej skrótowy.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PiotrSzulkin">Chodzi nam o pomysł być może zaskakujący, a mianowicie o zwiększenie uprawnień przewodniczącego Komitetu Kinematografii. Te uprawnienia chcemy zwiększyć po to, aby zaistniała sytuacja, w której pozycja kierowana do produkcji będzie przez konkretną osobę. Wiadomo będzie, kto odpowiada za skierowanie filmu do produkcji.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PiotrSzulkin">Istniejący obecnie układ zakłada, że właściwie to nie przewodniczący Komitetu Kinematografii, ani nie agencje czy eksperci decydują o tym, który film zostanie skierowany do produkcji. Tak naprawdę, to dofinansowujemy telewizję w produkcji filmów. Ostatnie słowo w sprawie, czy film będzie produkowany, czy nie, należy do obecnego na sali pana M. Borka, czyli do telewizji. To właśnie N. Borek mocą własnej decyzji określa podstawowy udział kosztów. W praktyce, to co się nie spodoba telewizji, nie ma prawa ujrzeć światła dziennego.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PiotrSzulkin">Co się zatem dzieje z pieniędzmi, które są w budżecie Komitetu Kinematografii? One są przekazywane do dofinansowanie telewizji. Jeśli bowiem tylko telewizja może wyrazić zgodę na wyprodukowanie filmu (lub odmówić takiej zgody), to stwierdzenie, że Komitet Kinematografii zdecydował o tym, czy film będzie produkowany, czy nie, jest czystą fikcją. Rzeczywista władza w tej materii spoczywa w rękach pana M. Borka.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PiotrSzulkin">W imię dobra nadrzędnego, w imię dobra polskiego filmu, powinniśmy zostawić część tych pieniędzy, aby nie były one przedmiotem politycznych targów. Wiadomo przecież, że telewizja zawsze będzie pod presją polityczną. Wiadomo, że system ekspertów i agencji sprzyjał będzie przepuszczaniu przez „sito” tylko propozycji „okrągłych”, pozbawionych kantów.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PiotrSzulkin">To jest prawdziwa przyczyna tego, że w Polsce powstaje tak wiele nieudanych filmów. Wszystko to, co odbiega od normy, wszystko to, co przedstawiałoby jakikolwiek „lwi pazur” musi być zniszczone, starte na pył.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PiotrSzulkin">Jeszcze kilka słów chciałbym powiedzieć o zmianie systemu dystrybucji. Pan A. Wajda powiedział piękne zdanie o tym, aby polska widownia w kinie mogła usłyszeć polski język. Zgadzam się z tym całkowicie. Ważne jest jednak także to, co w tym języku będzie powiedziane. Widziałem ostatnio wiele polskich filmów, w których język polski ograniczał się do kilku niecenzuralnych wyrazów.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PiotrSzulkin">Chodzi nam więc o to, abyśmy mieli prawo zabierać głos w sprawach istotnych dla społeczeństwa, dla demokratycznej zbiorowości, abyśmy mogli otwartym głosem mówić o dniu dzisiejszym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JuliuszBraun">Chciałbym dokonać sprostowania w odniesieniu do faktów.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#JuliuszBraun">Zgadzam się z poglądem, że Komitet Kinematografii powinien być ciałem kadencyjnym. Według obecnie obowiązującego stanu przepisów, członek Komitetu Kinematografii może być w każdej chwili odwołany. Ustawa mówi bowiem, że członków Komitetu Kinematografii powołuje i odwołuje minister kultury i sztuki na wniosek przewodniczącego Komitetu. Rozumiem więc, że minister ma prawo powołać i odwołać członka Komitetu w dowolnym momencie, w każdym momencie, kiedy ma ochotę to uczynić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PiotrSzulkin">W związku z tym chcę publicznie oświadczyć, że dwóch kolejnych ministrów albo zostało wprowadzonych w błąd przez podległe im służby, albo w sposób świadomy nas okłamało.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WładysławWasilewski">Chcę się zwrócić do Komisji w bardzo konkretnej sprawie. Może ona się wkrótce stać istotnym zagrożeniem dla kinematografii, dla producentów i dla reżyserów.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#WładysławWasilewski">Proszę mi wybaczyć, że będę się posługiwał prawniczymi sformułowaniami. Proszę jednocześnie o uwagę, gdyż sprawa jest naprawdę ważna.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#WładysławWasilewski">Prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w dniu 25 kwietnia 1995 r. wydał instrukcję nr 3, która ukazała się w „Dzienniku Urzędowym” nr 5 z 1995 r. Instrukcja ta zawiera przepisy brzemienne w skutki dla całej kinematografii. Wprowadza ona obowiązek płacenia składek ZUS przez instytucje filmowe od wynagrodzeń z tytułu umów o dzieło i zlecenia wypłacanych przez te instytucje pracownikom zatrudnionym w innym niż zleceniodawca zakładzie pracy.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#WładysławWasilewski">W par. 12 instrukcja stanowi, że do podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie społeczne wlicza się również honoraria wypłacane pracownikom zatrudnionym, własnym i obcym, za realizację i opracowanie filmów w jednostkach do tego uprawnionych, bez względu na rodzaj umowy.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#WładysławWasilewski">Od tej pory ZUS rozpoczął naliczanie składek od wynagrodzeń otrzymywanych przez osoby w jednostkach filmowych, bez względu na tytuł, z jakiego są one wypłacane, co gorsza cofając się do 1990 r. Pomijam już fakt, że praktyka taka stawia pod znakiem zapytania możliwość istnienia działających do tej pory jednostek filmowych w sytuacji, kiedy jednostki te miałyby zapłacić wielomiliardowe kwoty „składek”, z odsetkami, których nie są w stanie wytrzymać ze względów ekonomicznych.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#WładysławWasilewski">Powstaje zatem pytanie, czy ZUS uwzględnił społeczne skutki wprowadzenia przedmiotowej instrukcji w życie, w postaci likwidacji rynku pracy w zawodzie filmowym. Z punktu widzenia prawa wydaje się ważniejsze, że przepisy instrukcji nie są zgodne z aktami prawnymi wyższego rzędu. Żadna bowiem ustawa nie wprowadziła dotąd obowiązku wpłacania składek na ZUS od wynagrodzeń otrzymywanych z tytułu umów o dzieło. Regulacja ustawowa w zakresie obowiązku opłacania składek ZUS od wynagrodzeń otrzymywanych z tytułu umów-zlecenia zawartych w ustawie z dnia 19 grudnia 1975 r. o ubezpieczeniu społecznym osób wykonujących pracę na podstawie umowy agencyjnej lub umowy-zlecenia odbiega od unormowań zawartych w instrukcji prezesa ZUS.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#WładysławWasilewski">Wspomniana instrukcja prezesa ZUS narusza zasadę równego traktowania...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JuliuszBraun">Przepraszam, że wchodzę w słowo, ale nie chciałbym przedłużać tego tematu. Chciałbym bowiem od razu poinformować, co w tej sprawie już robimy.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#JuliuszBraun">Po kolejnych interpelacjach, które nie były skuteczne, ale pozwoliły sprecyzować stano-wisko ministra pracy i polityki socjalnej w tej sprawie, w porozumieniu z panem prezesem J. Dworakiem ze Stowarzyszenia Niezależnych Producentów, uzyskana została w tej sprawie nowa opinia prawna. Z pewnością Komisja będzie jeszcze w tej sprawie podejmować stosowne działania. W pełni zgadzam się z wyrażonym przez pana stanowiskiem i przedstawioną interpretacją przepisów prawa.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#JuliuszBraun">Tylko dlatego pozwoliłem sobie przerwać pańską wypowiedź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WładysławWasilewski">Wobec tego mogę na tym zakończyć swoją wypowiedź, ciesząc się, że w tej sprawie podejmuje się odpowiednie działania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MariuszWalterITI">Chciałbym zacząć swoją wypowiedź od dość istotnego wyjaśnienia z punktu widzenia dystrybutora.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#MariuszWalterITI">W kilku wystąpieniach, a także we wstępnym słowie pana posła J. Brauna znalazło się sformułowanie o tym, że zyski z dystrybucji są wielkie i znaczące. Kilku mówców wspominało o bardzo dobrej kondycji dystrybutorów.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#MariuszWalterITI">Chciałbym do tej opinii wnieść nieco realizmu. 8 lat doświadczeń skłania mnie raczej do innych ocen. Zauważamy tendencję raczej defetystyczną niż optymistyczną. Zarówno dziennikarzom, jak i obecnemu tutaj panu A. Wajdzie starałem się wytłumaczyć podział wpływów z jednego biletu kinowego. Informacja ta stanowiła dla pana A. Wajdy niespodziankę, co upoważniło mnie do zabrania głosu.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#MariuszWalterITI">Chciałbym państwu uzmysłowić, co się dzieje z pieniędzmi pozyskanymi za jeden bilet kinowy. 50% wpływów pozostaje w kinie. 10 do 18% odprowadzamy do właściciela praw i czynimy to awansem. Pozostaje ok. 30% , z których to pieniędzy musimy pokryć takie koszty jak kopie, napisy, dystrybucja. Muszą się tutaj zmieścić także koszty stałe. Im firma jest bardziej rozbudowana, tym te koszty są większe. W kwocie, która pozostaje dystrybutorowi, mieszczą się również częściowo koszty promocji. W owych 30% istotną część stanowią koszty finansowania.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#MariuszWalterITI">Taka jest prawda o „znakomitej” sytuacji dystrybutorów w Polsce, jeśli działają jako firmy funkcjonujące od kilku lat, płacą podatki itp. Tyle tytułem wyjaśnienia.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#MariuszWalterITI">Chciałem pokusić się o pewną konstatację, która wynika jasno z dotychczasowego przebiegu dyskusji. Myślę, że jest powszechna zgoda w trzech sprawach. Po pierwsze - na to, że mamy wolny rynek i że obejmuje on również kinematografię. Jest zgoda na konkurencję. Jest również zgoda na konieczność znalezienia zdrowego systemu ochrony polskiej produkcji filmowej.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#MariuszWalterITI">Chętnie zamieniłbym wyraz „ochrona” na dobrze skonstruowaną „pomoc” dla filmu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#MariuszWalterITI">Na co nie ma zgody? Nie ma zgody na prostackie stwierdzenie: „ludzie chcą oglądać to, co chcą oglądać”. Nie mogę zbyt śmiało formułować swoich ocen, gdyż nie chodzę ostatnio zbyt często do kina. Z dawnej mojej działalności w Komitecie Kinematografii nie pamiętam narady w tak znaczącym składzie, w którym głośno i szczerze mówiło się o jakości produktu. Przyznam, że nie pamiętam takiej narady.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#MariuszWalterITI">Kiedy opuścił nas pan J. Burski i rządy objął po nim W. Dąbrowski odbyło się posiedzenie Komitetu Kinematografii, na którym dyskutowaliśmy kwestie podziału pieniędzy pomiędzy zespoły filmowe, wówczas istniejące. Wobec niemożności zbilansowania nikłych środków wobec wielkich zapotrzebowań ośmieliłem się wówczas zapytać o możliwość zastosowania formuły uwzględniającej np. dorobek, doświadczenie, gwarancję zwrotu poniesionych kosztów itp. Poczułem się wówczas jak człowiek, który zepsuł powietrze w salonie. Następnego dnia poczułem się zobowiązany do opuszczenia Komitetu Kinematografii. Można więc z Komitetu odejść samemu.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#MariuszWalterITI">Później w okazjonalnych kontaktach ze środowiskiem, trudno mi było znaleźć szczere przyznanie się do słabości. Dopiero podczas pokazu filmu „Lista Schindlera” w Krakowie można było na ekranie zobaczyć, że polskie kino wraz z kinem europejskim przeżywa wielki, głęboki kryzys.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#MariuszWalterITI">Zapisałem sobie kiedyś, jakże ciekawą i piękną myśl: „co to za piękny zawód - reżyser filmowy, jeśli tak głośno może się dopominać o pieniądze od państwa”. Rzeczywiście piękny to zawód, jeśli tak głośno można się dopominać o pieniądze od państwa. Jest to zawód bardzo potrzebny i daje to moralną siłę cichego mówienia o słabościach, a głośnego - o nadziejach i chęciach.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#MariuszWalterITI">Sytuacja wygląda tak, że z największą radością wzięlibyśmy do dystrybucji każdy film polski, który rokowałby nam nadzieję wyjścia na zero. Jeśli go bowiem weźmiemy, to z naszym dorobkiem na rynku i naszymi poglądami na tę profesję będziemy musieli wejść w silną promocję, przełamać silny opór kiniarzy. Będziemy musieli zaryzykować spore pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#MariuszWalterITI">Nie prosimy o nic innego jak o to, aby nam dano szanse. My doskonale rozumiemy, że dystrybucja filmów, to nie tylko handel i pieniądz, że to jest część kultury. Rozumiemy, że obecność języka polskiego w naszych kinach nie powinna być tylko listkiem figowym, lecz stanowić powinna nasz obowiązek. Myślę, że jest to obywatelski obowiązek każdego, kto dobrze zarabia, kto swój nos ma jeszcze powyżej wody.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#MariuszWalterITI">Miałem przyjemność dość długo znać wspominanego już tutaj Juliusza Burskiego. To on zaproponował mi udział w Komitecie Kinematografii, a następnie zajęcie się w nim sprawami prywatyzacji. To, o czym myślał J. Burski (jeśli ja dobrze go rozumiałem), to nie jest to z czym mamy dziś do czynienia. Nie jest prawdą twierdzenie, że on coś zawalił i nie można teraz tego odkręcić. On otworzył bramę, ale nie przewidział, że w ślad za tym otwarciem popłynie lawina. To właśnie J. Burski zgodził się na to, aby prywatyzacja nastąpiła dopiero wtedy, kiedy dokładnie określimy statusy własnościowe każdego kina.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#MariuszWalterITI">Dlaczego to jest tak ważne? Trzeba wskazać dwa powody. Dla nabywcy jest to wskazówka, że obiekt jest jego, albo że jest mu wydzierżawiony na tak długi okres, że może spokojnie inwestować.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#MariuszWalterITI">Po drugie - planowano, że najpierw doprowadzi się do pełnej weryfikacji stanu posiadania, do aktów własnościowych włącznie. Dopiero potem miały być odpowiedzi na pytania, komu, w jakich ilościach itd. Myśleliśmy wówczas, że trzeba tworzyć sieci, ale nie duże. Potem zaczęły sprawy biec w sposób niekontrolowany.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#MariuszWalterITI">Jako ciekawostkę mogę podać fakt, że jechałem już do Komitetu Kinematografii, aby podpisać umowę na dzierżawę kina „Moskwa” i uzyskać zgodę na jego przebudowę. Kiedy zajechałem do Komitetu okazało się, że niczego nie podpiszę, bo znalazł się lepszy klient. Z trudem wywalczyłem wówczas kino „Bajka”.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#MariuszWalterITI">Jeśli taki był system prywatyzacji, że możliwe było wycofanie w dniu podpisywania umowy długo wcześniej negocjowanej na rzecz innego kontrahenta, to trudno dziś oceniać te sprawy.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#MariuszWalterITI">Chcę zapytać, czy w zdrowej polityce Komitetu Kinematografii mieści się praktyka, że kina remontowane z państwowych pieniędzy, cudownym zbiegiem okoliczności stają się potem własnością prywatną. Nie chcę tu niczego sugerować.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#MariuszWalterITI">Jeśli jako pierwsi wykreowaliśmy na rynku nową jakość i nie mogliśmy otrzymać w Polsce więcej niż jedno kino, to jak to się dzieje, że obok toczy się inne życie, można nie wpłacać żadnych pieniędzy i zostać właścicielem? Czy chora jest rzeczywistość, czy tylko nasze wyobrażenia o niej? Żyję na tej ziemi i wiem, że tak się dzieje.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#MariuszWalterITI">Jeśli tak poważny i solidny dystrybutor nie jest w tym kraju w stanie dostać kina, a jednocześnie istnieją wielkie sieci kinowe założone kiedyś przez pana Kubiaka, jeżeli wielkie kina w stolicy walą się, a ludzie za nie odpowiedzialni nie potrafią, a ja jakoś ciągle odbijam się od ściany, to proponuję, aby twórcy bliżej przyjrzeli się dystrybutorom, całej procedurze dystrybucji. Niech pomyślą, gdzie podejmuje się mądre i sprawiedliwe działania, a gdzie powstają zagrożenia. Zastanówcie się, dlaczego nie chcemy ryzykować kontaktów z polskim filmem. Po prostu środki, jakimi dysponujemy, nie są wielkie.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#MariuszWalterITI">W większości przypadków gra prowadzona jest uczciwie, ale jest to mechanizm ryzykowny, na którym nie zrobi się „kokosów”, jeśli jest się człowiekiem odpowiedzialnym. Przyjrzyjcie się różnym polom eksploatacji z równą wnikliwością.</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#MariuszWalterITI">Chcę uspokoić pana R. Gutka. Z tego, co mi wiadomo, do budowy multipleksów startuje w Polsce ok. 7 zagranicznych poważnych przedsiębiorców. Nasza spółka także zamierza przystąpić do takiego zadania, razem z Amerykanami, dzieląc się kosztami 50 na 50.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JanDworak">Kiedy pan A. Wajda określił potrzeby środowisk twórczych polskiego kina na 20 do 30 filmów rocznie, to łatwo policzyć, że obecna sytuacja finansowania polskiego kina na to pozwala.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#JanDworak">Wiemy jednak wszyscy, że te źródła finansowania są zawężone i niezrównoważone. Zbyt duży ciężar finansowania ponosi telewizja polska. O wiele mniejszy ciężar spoczywa na barkach Komitetu Kinematografii, nie mówiąc o innych źródłach. W najbliższym czasie telewizja będzie mogła w mniejszym stopniu inwestować, a wpływy z reklam przechwytywać będą w coraz większym stopniu inni nadawcy.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#JanDworak">Krótko mówiąc sytuacja obecna nie jest zła, ale perspektywa kilku najbliższych lat wymaga podjęcia działań wyprzedzających, stworzenia mechanizmów wychodzących naprzeciw pojawiającym się zagrożeniom. O tym, jakie to niebezpieczeństwa mogą się wkrótce pojawić, już dzisiaj sporo mówiono. Może to być m.in. deregulacja, kwestie związane z wchodzeniem Polski do wspólnot europejskich, do OECD, problemy wywołane przez postęp techniczny.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#JanDworak">Mówiono dziś o kilku prawdach, co do których panuje powszechna zgoda. Zgoda panuje co do potrzeby funkcjonowania wolnego rynku w Polsce. Odnosi się ona także do środowiska produkcji audiowizualnej.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#JanDworak">Myślę, że w środowiskach producenckich i twórczych, a zwłaszcza w świadomości urzędników zajmujących się problemami filmu, wciąż nie ma należytej świadomości roli prywatnego producenta. Jeśli jest wolny rynek, to nie jest ważne jaki status ma ten, kto produkuje film czy program. Ważne jest to, co sobą reprezentuje, jaki ma dorobek i jakie daje szanse zrobienia ciekawego, ważnego, kasowego filmu.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#JanDworak">Chciałbym zadeklarowaną zgodę na wolny rynek mediów w Polsce uzupełnić i o ten aspekt.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#JanDworak">Sądzę, że są jeszcze dwie sprawy, które wymagają zgody ze strony środowisk audiowizualnych. Dodatkową zasadą, co do której powinna istnieć powszechna zgoda, jest zasada jawności. Jest to zasada prosta, choć niesłychanie trudna do stosowania w życiu. O zasadzie jawności chciałbym mówić szczególnie w odniesieniu do funkcjonowania wszystkich agend państwa i innych zajmujących się produkcją filmową. Jawność potrzebna jest wszędzie tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze publiczne. Stosowanie zasady jawności potrzebne jest przy podejmowaniu decyzji, przy przepływie pieniędzy itp. Czym innym jest przestrzeganie tajemnicy handlowej, a czym innym przestrzeganie wspomnianej zasady.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#JanDworak">Chciałbym także zgłosić potrzebę zgody co do obowiązywania takiej zasady, że funkcjonariusze agend rządowych powinni charakteryzować się świadomością, że naprawdę to działają po to, aby tworzyć warunki pracy dla twórców i producentów. Często odnoszę jeszcze wrażenie, że w wielu instytucjach, w tym w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, czy Ministerstwie Kultury i Sztuki wciąż obecna jest świadomość człowieka pracującego w mocno zetatyzowanym państwie, który chce realizować jakąś linię polityki państwa. Chciałbym się dowiedzieć, na czym polega linia państwa w tym zakresie. Wcale nie jestem pewien, czy taka linia w ogóle powinna funkcjonować.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#JanDworak">Osobiście uważam, że nie ma takiej linii, nie ma koordynacji działań różnych agend państwa odpowiedzialnych za produkcję filmową, czy szerzej - audiowizualną. Wszystkie agendy, które zostały powołane do tego, aby taką politykę koordynować, w mojej ocenie tego nie czynią.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#JanDworak">Chciałbym więc, aby wytworzyła się świadomość, że sprawą najprostszą nie jest realizowanie jakiejś wydumanej polityki państwa, lecz zastanowić się, co konkretnie może zrobić Komitet Kinematografii, Ministerstwo Kultury i Sztuki czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, aby stworzyć właściwe warunki pracy dla twórców i producentów.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#JanDworak">Myślę, że stosowanie tych zasad, o których przed chwilą mówiłem, wiele spraw mogłoby rozwiązać lub co najmniej ułatwić. Jako Stowarzyszenie Niezależnych Producentów Filmowych i Telewizyjnych złożyliśmy na ręce pana posła J. Brauna nasze stanowisko w sprawie zmian w finansowaniu twórczości filmowej. Bez wątpienia kluczem do tych spraw jest przyjęcie nowej ustawy o kinematografii. To ten nowy akt prawny powinien regulować kwestie, które są obecnie rozwiązane niewłaściwie. Uważam, że jest skandalem fakt, iż do tej pory nie ma dojrzałego projektu takiej ustawy, skonsultowanego i akceptowanego przez środowiska. Przepisy zawarte w ustawie o kinematografii z 1987 r. nie mogą służyć i nie służą produkcji filmowej. Skazują one artystów i producentów na funkcjonowanie w atmosferze swoistej schizofrenii.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#JanDworak">W naszym stanowisku uważamy za pożądane utworzenie krajowego funduszu filmowego zasilanego z różnych źródeł. Wśród różnych źródeł zasilających ten fundusz nie powinno zabraknąć wpływów pochodzących z określonego procentu przychodów na różnych polach eksploatacji wytworów audiowizualnych. Oczywiście, także z biletów kinowych. Jest wiele pól eksploatacji, które mogą zasilać ten fundusz. W tej chwili wiele środków, które mogłyby zasilać taki fundusz produkcji filmowej, przeznacza się na zupełnie inne cele. Jest to również zaniedbanie agend państwowych. Myślę, że jest tu właściwe forum, aby takie mocne opinie formułować.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#JanDworak">Trzecią zasadą przez nas proponowaną jest to, aby fundusz filmowy był kierowany przez osobę ponoszącą personalną odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Uważamy, że jawność i spersonalizowanie tych decyzji jest właściwą formą sterowania tak ważnym strumieniem finansowym.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#JanDworak">Czwartą zasadą, jaką proponujemy, jest to, że środki przyznawane na produkcję filmową powinny mieć formę albo dotacji, albo wkładu koprodukcyjnego. Być może forma dotacji byłaby właściwsza, ale nie chcemy tu z góry niczego przesądzać. Przede wszystkim powinny tu obowiązywać równe prawa dla wszystkich podmiotów działających na rynku. Niezależnie od tego, jaka byłaby to forma, producent powinien mieć zagwarantowane minimum praw do utworu, wynikające z jego wkładu pracy.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#JanDworak">Uważam, że jest już najwyższy czas, aby przy bardzo szerokim współudziale środowisk twórczych i producenckich powstała wreszcie nowa, dobra ustawa o kinematografii. Tylko ona może pomóc nam wszystkim lepiej funkcjonować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JuliuszBraun">Dzisiejsze posiedzenie Komisji ma nam przybliżyć moment, kiedy będziemy mogli rozpocząć dyskusję już o formalnym projekcie ustawy o kinematografii. Bardzo dziękuję za przedstawione w formie pisemnej oczekiwania wobec ustawodawcy w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WiesławGołębiewski">Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu, na wyjazdowym posiedzeniu w Łodzi w marcu 1995 r. miała możliwość zapoznania się ze stanem polskiej kinematografii. Szczególną uwagę Komisji zwrócił stan Łódzkiego Centrum Filmowego, które stanowi poważny fragment bazy decydującej o kondycji kinematografii w warunkach wolnego rynku.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#WiesławGołębiewski">Udało się dzisiaj ujawnić wśród osób siedzących na tej sali trzech członków Komitetu Kinematografii. Dobrze się stało, że o sprawach ważnych i trudnych dla środowiska filmowców i spraw kina dyskutować będziemy w ich obecności.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#WiesławGołębiewski">Kilka słów chciałbym poświęcić ocenie przedłożonego opracowania pt. „Kinematografia polska 95”. Chciałbym pogratulować autorom, czyli Zespołowi Programu i Analiz Biura Komitetu Kinematografii, którzy zręcznie zauważyli, że wytwórnie filmowe świadczą tzw. usługi filmowe. To jest prawda. W Łodzi nie są to już usługi filmowe tylko tzw. usługi filmowe.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#WiesławGołębiewski">Do obecnego stanu Łódzkie Centrum Filmowe doprowadził permanentny stan przekształceń. W załączniku czytamy, że przekształcenia w Łódzkim Centrum Filmowym są przygotowywane organizacyjnie i prawnie od 1991 r. Nie wiadomo, kiedy mają się one zakończyć.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#WiesławGołębiewski">W myśl przedłożonego materiału reforma zmierzać ma do objęcia kinematografii spójnym systemem produkcyjno-ekonomicznym. Autorzy tego materiału, niestety, nie pokusili się o wyartykułowanie jaki zysk na dzisiaj mają dystrybutorzy, który dzielony jest w proporcjach 90% dla dystrybutora, a 10% dla agencji dystrybucji filmowej.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#WiesławGołębiewski">O sile wolnego rynku dystrybutorów decydują ci, którzy czerpią z tego rynku największe dochody. Są to duże pieniądze sięgające 1 bln zł. Część wpływów pochodzi z dzierżawy kin, które są własnością skarbu państwa.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#WiesławGołębiewski">Jako poseł chciałbym pochwalić także inną zręczność autorów, jaka widoczna jest w omawianym materiale. Zespół autorów stwierdza, że celowe jest zaangażowanie środków budżetowych w budowę kin. Już pan P. Szulkim zwrócił uwagę, że chodzi tu o pewien lobbing, zasysanie pieniędzy z budżetu państwa bez jakichkolwiek możliwości choćby częściowego ich odzyskania. Ten lobbing działa wyraźnie w Komitecie Kinematografii pod przewodnictwem pana T. Ścibor-Rylskiego. Mówiłem już, że chodzi o kwotę 1 bln zł, czyli jest o co walczyć.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#WiesławGołębiewski">W przedstawionym przez pana M. Waltera wyliczeniu wpływów z biletów kinowych, zabrakło kwoty sięgającej 2 do 10% wpływów. Być może kwota ta mieści się w rentowności, ale nie należy o niej zapominać. Wolny rynek nie może być sprzeczny z przestrzeganiem interesu narodowego w kulturze, z ochroną polskiego filmu, z interesem budżetu państwa. Jestem przeciwny takiemu kontynuowaniu mechanizmów rynkowych, w których będą funkcjonować wysokie ceny biletów, niskie odpłatności za dzierżawę i śladowe wpływy do budżetu ze wszystkich dziedzin działalności filmowej.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#WiesławGołębiewski">Pan A. Wajda mówił o tym, że polska kinematografia to polski przemysł filmowy. Dopowiadam, że to także Łódzkie Centrum Filmowe. Pan A. Wajda mówił również o pewnym mechanizmie, który lansowałem na posiedzeniu Komisji dwa lata temu. Mowa o zwrocie środków budżetowych na produkcję filmową poprzez sukces finansowy tych przedsięwzięć.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#WiesławGołębiewski">Uważam, że najskuteczniejszą formą ochrony polskiego kina jest przede wszystkim polski film. Z przedłożonego materiału oraz dotychczasowego przebiegu dyskusji wyziera prawda, że jesteśmy bezbronni wobec rynkowego dyktatu filmu amerykańskiego. Bezbronności tej nie powinna przecież umacniać działalność Komitetu Kinematografii, poprzez wiele zaniechań w jego funkcjonowaniu.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#WiesławGołębiewski">Konieczne jest odwrócenie proporcji, tak aby 60% dystrybucji stanowiła twórczość europejska (w tym polska), a 40% - amerykańska. Tę kwestię trzeba rozwiązać w ciągu najbliższych kilku lat.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#WiesławGołębiewski">Wielokrotnie mówiliśmy już o tym, że jeśli cokolwiek ma się zmienić na lepsze w Komitecie Kinematografii, to jakiekolwiek zmiany w tym zakresie należy rozpocząć od ciała odpowiedzialnego za ten sektor, czyli od Komitetu Kinematografii i jego przewodniczącego. Jako poseł obserwuję zanik woli działania i nijakość w działaniu. Ten stan rzeczy nie może trwać wiecznie. Inaczej doprowadzi on do upadku kinematografii polskiej.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#WiesławGołębiewski">Zgadzam się z opinią, że zgodnie z istniejącym stanem Komitet Kinematografii powinien mieć nadany decyzją ministra przymiotnik „warszawski”. Poza osobami z Warszawy nikt więcej nie wchodzi dziś w skład tego ciała. Trudno więc powiedzieć, że jest to ciało reprezentatywne dla wszystkich środowisk filmowych w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#WiesławGołębiewski">Chciałbym zapytać, jaki jest stan realizacji dezyderatu Komisji Kultury i Środków Przekazu z kwietnia 1995 r. Dezyderat ten przyjęliśmy w efekcie w efekcie pobytu Komisji w Łódzkim Centrum Filmowym.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#WiesławGołębiewski">Jakie jest stanowisko Komitetu Kinematografii wobec uwag Najwyższej Izby Kontroli w sprawie odłożenia restrukturyzacji Łódzkiego Centrum Filmowego.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#WiesławGołębiewski">Chcę zapytać przewodniczącego Komitetu Kinematografii, jak daleko zaawansowane są prace nad projektem ustawy o kinematografii.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#WiesławGołębiewski">Jeśli chodzi o cło na materiały fotograficzne i filmowe, to - o ile mi wiadomo - nie były podjęte żadne działania ani nie zgłoszono żadnych propozycji rozmów z Głównym Urzędem Ceł. Pan A. Goleniowski w sposób bardzo dyskretny odniósł się do kwestii sprowadzania kopii filmowych.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#WiesławGołębiewski">O ile mi wiadomo, nadal obowiązuje tzw. odprawa warunkowa, czyli przemyca się kopie do Polski, wyświetla się filmy, oddaje następnie producentom i mamy z tego tytułu zero wpływów do budżetu. Taki stan rzeczy toleruje Komitet Kinematografii, jako urząd odpowiedzialny za regulację tej materii.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#WiesławGołębiewski">Jeśli zatem dystrybutorzy dobrze się czują, to chciałbym zapytać, czy to dobre samopoczucie nie opuszcza także pana T. Ścibor-Rylskiego, przewodniczącego Komitetu Kinematografii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JuliuszBraun">Przepraszam pana posła, ale chciałbym prosić o ograniczenie wypowiedzi do meritum i powstrzymanie się od personalnych odniesień. Starajmy się zachować jak najbardziej merytoryczny ton dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WiesławGołębiewski">Oczywiście mogę się powstrzymać od przytaczania nazwisk, ale i tak wiadomo będzie, o kogo chodzi.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#WiesławGołębiewski">Komitet Kinematografii funkcjonuje wyłącznie dzięki pieniądzom napływającym z budżetu państwa. Ta świadomość musi docierać do wszystkich, a zwłaszcza do przewodniczącego Komitetu. Komitet musi być reprezentantem interesu skarbu państwa w większym stopniu niż ma to miejsce obecnie.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#WiesławGołębiewski">Jeśli chodzi o kwestię dzierżawy kin, to powinna tu obowiązywać prosta zależność finansowa, czyli procentowy odpis od zysków, a nie jakaś wyimaginowana niska suma, która nie może w żaden sposób stanowić o kondycji polskiego kina. Dotychczasowa stała opłata dyskryminuje interes skarbu państwa. W Czechach np. od każdego zakupionego biletu kinowego 1 korona przeznaczana jest na czeski fundusz filmowy. Najwyższy już czas, aby pokusić się o podobne rozwiązanie także w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#WiesławGołębiewski">Jeśli mówimy o kondycji polskiego filmu, to mówimy również o kondycji producentów i o kondycji Łódzkiego Centrum Filmowego znajdującego się w fazie przekształceń. W Łodzi zgromadzono potężną bazę wytwórczą, która powinna procentować. Panująca inercja sprawia, że to tętniące niegdyś życiem Centrum kulturalne zaczyna obumierać. Tymczasem Komitet Kinematografii za pieniądze podatnika podejmuje działania mające na celu rozbudowę podobnego potencjału w Warszawie. Rzecz jasna, takie zamierzenia mogą tylko doprowadzić do pogorszenia kondycji Łódzkiego Centrum Filmowego.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#WiesławGołębiewski">Komitet Kinematografii powinien stwarzać warunki zamawiania usług filmowych w kraju, m.in. na wykonywanie kopii w Łódzkim Centrum Filmowym. Nie powinny być one przemycane z zagranicy.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#WiesławGołębiewski">Swoją wypowiedź chciałbym zakończyć zgłoszeniem kilku wniosków. Proponuję, aby sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu zajęła się oceną realizacji zaleceń swojej opinii nr 2 z 23 kwietnia 1995 r. Zbliża się rok od przyjęcia tej opinii.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#WiesławGołębiewski">Uważam, że warto dokonać pogłębionej oceny polityki Komitetu Kinematografii. Zgodnie z ustaleniami zawartymi w raporcie Najwyższej Izby Kontroli z 16 marca 1995 r. Komitet Kinematografii stanowi istotną przeszkodę w rozwiązywaniu podstawowych problemów jednostek bazy produkcyjnej kinematografii. Oczywiście ocenę tę należałoby poszerzyć o sprawę sposobu i stopnia realizacji zaleceń pokontrolnych NIK.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#WiesławGołębiewski">Kolejna propozycja zmierza do rozpatrzenia celowości dokonania zmian w składzie osobowym Komitetu Kinematografii w celu osiągnięcia pełniejszej reprezentatywności tego grona.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#WiesławGołębiewski">Chciałbym także zaproponować dokonanie oceny zamierzeń przewodniczącego Komitetu Kinematografii w zakresie wznowienia procesu restrukturyzacji jednostek kinematografii regionu łódzkiego. Tę sprawę podnosi m.in. stanowisko zawarte w uchwale sejmiku samorządowego woj. łódzkiego oraz komisji środowiskowej kinematografii. Zgodnie z tą opinią w obecnym składzie, Komitet Kinematografii nie jest reprezentatywny i nie działa zgodnie z przepisami ustawy o kinematografii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JuliuszBraun">Chciałbym przypomnieć, że plan pracy naszej Komisji przewiduje rozpatrzenie spraw dotyczących Łódzkiego Centrum Filmowego. Wobec upływającego czasu chciałbym prosić kolejnych mówców o wyraźne skrócenie wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#MariuszWalter">Gdybym nie zabrał głosu, to mógłbym zostać zaliczony do grona przemytników. Chcę powiedzieć, że płacimy cło za odprawę ostateczną. O ile mi wiadomo tak postępuje zdecydowana większość dystrybutorów. Nie przemycamy kopii. Jeśli ktoś ma inne zdanie w tej sprawie, to chciałbym aby przedstawił wiarygodne dowody.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#MariuszWalter">Pan poseł apelował o przedstawianie konkretnych propozycji. Sam wspomniał o tym, że właściwe proporcje repertuarowe byłyby wtedy, gdyby 60% filmów wyświetlanych w polskich kinach stanowiły filmy europejskie, w tym polskie, a 40% - filmy amerykańskie. Według naszych szacunków obecnie filmy europejskie (w tym polskie) stanowią w kinach ok. 10% repertuaru, a 90% to filmy amerykańskie. Ze swej strony mogę tylko prosić Komisję o zastanowienie się jak to zrobić. aby te proporcje uległy korzystnym zmianom.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#MariuszWalter">Proponowany przez pana posła procent od zysku w kinie może efektownie brzmi, ale faktycznie korzyści wielkich przynieść nie może. W praktyce można by liczyć wówczas na wpływy z 40 do 50% kin w Polsce nieco wyższe od dotychczasowych opłat ryczałtowych, ale z pozostałych kin nie byłoby żadnych wpływów. Na dodatek trzeba byłoby rozbudować kosztowny aparat kontroli, aby wiedzieć jaki jest zysk rzeczywisty i czy prawidłowo odliczany jest proponowany odpis. Myślę, że ta propozycja jest gorsza od rozwiązań stosowanych obecnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PiotrSzulkin">Chcę państwa zapewnić, że nasza pozycja nie ma wiele wspólnego z postawą pięknoduchów, którzy są reżyserami i domagają się tylko pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PiotrSzulkin">My doceniamy wielki wysiłek państwa, które w tak trudnej sytuacji łoży na kinematografię tyle ile może. My chcemy walczyć o to, aby gros tych pieniędzy nie szło w błoto, nie spływało do kanału. To jest treść naszego stanowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JacekSzumlas">Nasza firma działa bardzo niezależnie na rynku. Chcę podkreślić, że kupujemy tylko takie filmy, które chcemy kupić i nie reprezentujemy interesów jakichkolwiek wytwórni zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#JacekSzumlas">W swoim czasie mieliśmy zaszczyt dystrybuować filmy takich reżyserów jak K. Kieślowski, A. Holland czy A. Wajda. Dużo dał mi do myślenia fakt, że łatwiej było te filmy prezentować w kinach prywatnych, niż w kinach państwowych.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#JacekSzumlas">Chciałbym wiedzieć, czy istnieje w tej chwili system, który rzetelnie rozlicza kina państwowe (zatrzymujące jak wiadomo 50% wpływów), osiągające całkiem poważne wpływy. W 1995 r. we wszystkich kinach było 22,5 mln widzów, co oznacza wpływy ok. 44 mln dolarów, z czego połowa zostaje w kinach. Czy te pieniądze wracają do Komitetu Kinematografii lub Ministerstwa Kultury i Sztuki? Czy te rachunki ktoś rozlicza?</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#JacekSzumlas">Myślę, że dystrybutorzy działają już w sposób bardzo przemyślany wspierając jedne filmy kosztem innych. Okazuje się, że trudniej być dziś w Polsce dystrybutorem, a stosunkowo łatwe zyski można czerpać kierując państwowym kinem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#MirosławBorek">Właściwie zostałem tutaj wezwany do zabrania głosu. Rzeczywiście jest tak, że bardzo często decyzja o tym. czy film powstanie czy nie, zapada w telewizji. Chcę jednoznacznie stwierdzić, że nie boimy się odpowiedzialności za tę sytuację.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#MirosławBorek">Korzystając z okazji chciałbym się odwołać tylko do jednej sprawy, którą uważam za niezmiernie istotną. Mam na myśli przyszłą ustawę o kinematografii. Chcę przy tym abstrahować od wszelkich kontekstów personalnych, aby nie marnować czasu.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#MirosławBorek">Chciałbym prosić wszystkie osoby, które będą pracowały nad tą ustawą o pewną zmianę w filozofii myślenia o problemach kinematografii. Po pierwsze chodzi o to, abyśmy przestali traktować kinematografię jako swego rodzaju ubogiego krewnego i przestali o niej mówić wyłącznie w kontekście podziału środków budżetowych. Jest to bowiem perspektywa, która w niezwykle istotny sposób fałszuje obraz rynku. Mówię przy tym wyłącznie o rynku kinowym (bez rynku wideo), który w ub.r. wygenerował 40 mln dolarów. Mówię o tym z całą odpowiedzialnością, taka jest rzeczywistość.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#MirosławBorek">Chciałbym państwa prosić o zaprzestanie dzielenia kinematografii na tę część, która produkuje i tę jej część, która dystrybuuje. Doprowadziliśmy do takiego stanu, kiedy ci, którzy zajmują się dystrybucją są od zarabiania pieniędzy, a ci od produkcji - to są ci, którzy pieniądze tracą.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#MirosławBorek">Chciałbym także państwa prosić, aby w nowym myśleniu o ustawie o kinematografii zadbać o równość szans. Doświadczenie z ostatnich dwóch lat odnoszące się do funkcjonowania na rynku zarówno filmowym, jak i kasetowym nauczyło mnie dostrzegania i rozumienia kilku elementarnych spraw.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#MirosławBorek">Jedną z takich kwestii jest przeświadczenie, że film polski z gruntu jest filmem skazanym na nieistnienie. Nie jest prawdą, że wszyscy dystrybutorzy nie sprowadzają kopii warunkowo. Wręcz przeciwnie, takich dystrybutorów jest wielu i już w umowach licencyjnych mają oni zawarty obowiązek sprowadzenia do Polski określonej liczby kopii. Te kopie w większości są wyeksploatowane i sprowadzane za kwotę ok. 500 dolarów oraz warunkowo odprawiane na granicy.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#MirosławBorek">Nie jest prawdą, że mamy takie same szanse, jeżeli polskie tytuły zdejmowane są decyzją administracyjną, przy frekwencji w kinach sięgającej 70% . Tak było np. z filmem „Tato”.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#MirosławBorek">Myślę, że naszą uwagę powinniśmy skupić także na propozycji powołania funduszu filmowego. Nieważne jest zresztą, jak tę instytucję nazwiemy. Nie ulega wątpliwości fakt, że pozycja kinematografii jako ubogiego krewnego, jako instytucji uzależnionej od przychodów jednej spółki, jest w przetargach z ministrem finansów pozycją skrajnie niekorzystną. Wydaje mi się, że jeśli już uruchomiono pewne procedury, to powinniśmy zadbać o to, aby te procedury, choć w formie szczątkowej, były jednak realizowane do końca. Chodzi więc o to, aby wszyscy nadawcy partycypowali w kosztach kinematografii, aby majątek polskiej kinematografii jakim jest ogromne archiwum, także pracował na rzecz tej kinematografii. Wartość tego majątku rośnie niemal z dnia na dzień. Wszystkie te kwestie powinny być uwzględniane w działalności, czy to komitetu kinematografii, czy funduszu kinematografii.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#MirosławBorek">Mamy kilka sprawdzonych wzorców. Jest system francuski, nieźle radzą sobie z tymi problemami Skandynawowie. Myślę, że podobny sposób funkcjonowania może zaistnieć także w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#MirosławBorek">Jakie są powody, dla których przez 6 lat nie udało się stworzyć w Polsce skutecznych mechanizmów, które uniezależnią finansowanie kinematografii od inflacji i zmieniających się przecież opcji kolejnych decydentów?</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#MirosławBorek">Dzisiejsze spotkanie jest już kolejnym forum dotyczącym problemów kinematografii, w którym mam okazję uczestniczyć. Zastanawiam się więc, czy rzeczywiście nie można przyspieszyć prac nad ustawą o kinematografii. Czy nie można powołać wąskiego grona osób, rzeczywiście zainteresowanych tą ustawą? Odnoszę wrażenie, że do tych spraw podchodzi się trochę na sposób harcerski, a mamy przecież tu do czynienia z poważnym rynkiem i poważnymi pieniędzmi.</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#MirosławBorek">Celowo nie zająłem się w swojej wypowiedzi całym obszarem wideo. Fakt, że z jednego tytułu, tj. „Młodych wilków” wpływy netto wyniosły 4,5 mld zł, dał mi wiele do myślenia na temat środków, jakie są możliwe do uzyskania na tym rynku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JerzyPistelok">Z przedłożonego referatu oraz dotychczasowej dyskusji wywnioskowałem, że oś problemów dotyczących kinematografii przebiega wokół zagadnień produkcji filmowej i dystrybucji.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#JerzyPistelok">Jeśli chodzi o produkcję filmową, to wydaje mi się, że cierpi ona na dwa podstawowe schorzenia. Pierwszym, zasadniczym problemem jest niedostatek pieniędzy, a ściślej rzecz biorąc - słabość finansowa producentów. Drugim problemem jest to, że produkcja filmowa cierpi na nadmiar ambicji reżyserów, nadmiar ambicji twórczych. Ten fakt niesie za sobą określone konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#JerzyPistelok">W tej chwili na rynku produkcji poszukuje się przede wszystkim środków finansowych czy to z Komitetu Kinematografii, czy z innych źródeł publicznych. Niemal zupełnie nie szuka się środków pochodzących z innych źródeł, które na Zachodzie stanowią przeważającą część funduszy finansujących produkcję filmową. Nasi reżyserzy stronią od takich wysiłków. Swoją energię i aktywność skupiają na dążeniu do wyprodukowania arcydzieła filmowego. To powoduje, że nie zwracają uwagi na inne rodzaje produkcji filmowej. Dla nikogo nie jest tajemnicą natomiast, że np. produkcja reklamowa przynosi ogromne dochody. W nowoczesnej Europie ok. 30% kosztów produkcji stanowią koszty reklamy. Pieniądze uzyskane w ten sposób w znacznym stopniu zasilają produkcję filmową.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#JerzyPistelok">Można wskazać wiele znanych nazwisk zachodnich twórców filmowych, którzy nie stronią od produkcji reklamowej. Są to nazwiska pierwszej wielkości, twórcy, którzy nie wstydzą się produkować filmy reklamowe. Tylko Woody Allen za swoje reklamówki dla sklepów spożywczych zarobił 4 mln dolarów, co pozwoliło mu zrealizować kolejny ambitny film artystyczny.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#JerzyPistelok">Wśród naszych producentów trudniej zna-leźć nazwiska znane w świecie filmowym. Najpoważniejsi z nich to Zadrzyński, Karwowski. Roztworowski, Rybarczyk. Dołączają do nich Piwowski czy Bajon. Nie ma natomiast nazwisk znanych twórców, którzy przez produkcję reklam pozyskują środki finansowe na realizację arcydzieł filmowych.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#JerzyPistelok">Myślę, że twórca „Wesela”, gdyby zechciał zrealizować clip reklamowy prezentujący np. nasze wiśniowe sady, to znalazłby środki na kolejne arcydzieło. Przy okazji natomiast moglibyśmy sobie dodatkowo poradzić z problemami produkcji rolniczej. Taka działalność pozwoliłaby dodatkowo na pozyskiwanie pieniędzy na wspieranie twórczości młodych artystów.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#JerzyPistelok">Nie wiem czy Komitet Kinematografii rzeczywiście może być remedium na wszystkie problemy polskiej kinematografii. Urząd ten chciałbym postrzegać jako jednego z wielu producentów, jako producenta, który ze środków państwowych wspiera rodzimą twórczość, a jego dodatkowym zadaniem jest wspieranie młodych, zdolnych, ale mało znanych twórców. Takim ludziom zwykle nie powierza się realizacji filmów, które mogą przynieść wielkie pieniądze. Takie zadanie widzę przed Komitetem Kinematografii.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#JerzyPistelok">Jeśli natomiast chodzi o problemy związane z dystrybucją, to należy się zgodzić z opinią, że niedostateczna baza kinowa i niekonsekwentnie przeprowadzana prywatyzacja kin w pewnym stopniu utrudniają rozpowszechnianie produkcji filmowej.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#JerzyPistelok">Myślę, że jednym z najpoważniejszych problemów dystrybucji filmowej w Polsce jest zmowa dystrybutorów, którzy tak podzielili między sobą rynek, że właściciel kina praktycznie jest bezradny i bezbronny. Jeżeli nie podporządkuje się określonemu dystrybutorowi czy sieci dystrybutorów, to musi wypaść z rynku. Myślę, że jest to jedna z ważnych spraw, która wymaga rozwiązania w nowej ustawie o kinematografii. Trzeba się zastanowić nad rozwiązaniami, które pozwolą zdemonopolizować rynek dystrybutorów, którzy w praktyce narzucają właścicielom kin swoją ofertę i swoje zasady współpracy, a przez to ograniczają swobodę działania właścicieli kin. Właściciele kin zwracają uwagę, że w przypadku wyłamania się z określonej sieci dystrybucyjnej, dane kino szybko umiera śmiercią naturalną.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#JerzyPistelok">Trzeba pomyśleć w jaki sposób poprzez właściwą dystrybucję stymulować taką produkcję filmową, jakiej chcielibyśmy oczekiwać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#DariuszJabłoński">Jestem zarówno reżyserem, jak i producentem. W dzisiejszej debacie zabrał już głos prezes naszego Stowarzyszenia, który mówił ogólnie o problemach kinematografii. Moją wypowiedź proszę potraktować jako uzupełnienie i pewne rozwinięcie wypowiedzi prezesa.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#DariuszJabłoński">Na wstępie chciałbym przedstawić swoją opinię, dlaczego państwo ma obowiązek zajmowania się sprawami filmu kinowego. Te prawdy być może są banalne, ale okazuje się, że co jakiś czas trzeba je przypominać. Chodzi nie tylko o to, aby reżyserzy filmowi mogli realizować swoje ambicje twórcze, ale także o interes państwowy. Interesem państwa jest to, że film kinowy jest najlepszą i najtańszą reklamą kraju, narodu i jego kultury. To jest fakt, któremu nikt nawet nie próbuje zaprzeczać. To, że Niemcy wiedzą, iż istnieje taki kraj jak Burkina Faso, zawdzięczają tylko temu, że kraj ten przedstawił jeden film fabularny na festiwalu, który cieszył się ogromną popularnością. Jest to zatem wymierny zysk i wymierny efekt, o którym państwo zawsze musi pamiętać.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#DariuszJabłoński">Film kinowy służy także utrzymaniu i rozwojowi tożsamości narodowej. Jest sprawą oczywistą, że młodzież, która wciąż ogląda hamburgery i coca-colę, bardzo szybko zechce mieć te towary codziennie w bezpośrednim zasięgu. Tym samym produkty polskie powoli będą wypierane z jej świadomości.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#DariuszJabłoński">Myślę, że zbyt mało w dzisiejszej dyskusji podkreślano, że produkcja filmowa to także ważna gałąź przemysłu. To są tysiące miejsc pracy, to są pieniądze wpłacane w postaci podatków do budżetu państwa, to jest także fakt, że państwo nie musi troszczyć się o utrzymanie kilkudziesięciu tysięcy osób. Kiedy pojawił się problem „Irydy” i zakładów w Mielcu, to wszyscy nagle zajęli się problemami 3 tys. pracowników. Zwracam więc uwagę, że w przemyśle audiowizualnym pracuje kilkadziesiąt tysięcy pracowników, którzy nie liczą na to, że państwo zorganizuje im miejsca pracy.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#DariuszJabłoński">Jak tę pracę zorganizować? Myślę, że część zebranych będzie zaskoczona opinią, jaką chciałem w tej sprawie przedstawić. Wcale nie chcę położyć głównego nacisku na sprawie pieniędzy. Państwo przede wszystkim powinno zorganizować sytuację prawną, w której finansowanie produkcji filmowej możliwe jest niejako automatycznie. Nie chodzi o to, aby bezpośrednio dawać pieniądze, bo takie zasilanie z reguły się źle kończy także dla autorów, którzy łatwo odrywają się od rzeczywistości i od swoich widzów.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#DariuszJabłoński">We Francji, która uznawana jest za kraj najbardziej popierający produkcję filmową w Europie, udział pieniędzy z budżetu w produkcji filmowej sięga 4% . Ale państwo francuskie przez 50 lat organizowało taką sytuację prawną, że ten mechanizm działa i pozwala na wyprodukowanie we Francji 160 filmów rocznie.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#DariuszJabłoński">Myślę więc, że przede wszystkim potrzebujemy pakietu ustaw audiowizualnych, które regulować będą całą strukturę. Przede wszystkim potrzebna jest oczywiście nowa ustawa o kinematografii. Musi ona jednak współpracować z ustawą o radiofonii i telewizji i innymi ustawami. Sama niczego nowego nie stworzy.</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#DariuszJabłoński">Obowiązkiem państwa jest także stworzenie odpowiednich warunków w otoczeniu międzynarodowym. Polska do tej pory nie jest stroną Europejskiej Konwencji o koprodukcji kinematograficznej. Jest jednym z ostatnich państw w Europie, które tej konwencji nie podpisały. Myślę, że najwyższy już czas, aby tę sprawę rozstrzygnąć, gdyż przynależność ta pozwala na uregulowanie przepływu pieniędzy do produkcji polskich filmów z innych krajów.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#DariuszJabłoński">Co powinno się znaleźć w pakiecie ustaw audiowizualnych? Możliwości jest tu wiele. Nie można liczyć na to, że praca ta zostanie wykonana przez Komitet Kinematografii. Jest to ciało demokratyczne, które nie jest w stanie wytworzyć jakichkolwiek uregulowań prawnych. Do tego potrzeba fachowców i pieniędzy. Przecież w normalnym państwie ktoś bierze pieniądze za to, aby takie uregulowania prawne przygotować.</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#DariuszJabłoński">Co powinno się tam znaleźć? Naszym zdaniem przede wszystkim powinno się zlikwidować dyskryminację podmiotów gospodarczych ze względu na formę własności. Takie praktyki nie są bowiem zgodne nawet z Konstytucją. Producenci niezależni nie mają np. prawa do dofinansowania zwrotnego na produkcję kinematograficzną, w odróżnieniu od producentów państwowych. To jest jawna dyskryminacja i z takimi praktykami nie możemy się zgodzić.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#DariuszJabłoński">Pan prezes J. Dworak mówił już o drugiej sprawie, czyli o funduszu filmowym, który nastawiony być powinien wyłącznie na dofinansowanie zwrotne produkcji filmowej. Dlaczego zgłaszamy potrzebę utworzenia oddzielnego funduszu i nie widzimy możliwości wykonywania tych zadań przez komórkę rządową? Po prostu działanie funduszu poza strukturą rządową umożliwia dołączenie innych źródeł finansowania tego funduszu. Oczywiście pieniądze państwowe mogą stanowić zalążek tego funduszu, ale dostrzegać w nim trzeba przede wszystkim inne możliwości pozyskiwania środków finansowych. Można np. wskazać na stały procent ceny biletu kinowego, stały procent wpływu z reklamy każdej stacji telewizyjnej w Polsce itp. Telewizja publiczna wzięła już na siebie obowiązek finansowania produkcji, natomiast stacje prywatne, mimo wymogów koncesji, nie bardzo są skłonne takie zadania podejmować. Być może trzeba ustawowo część wpływów z reklamy włączyć do narodowej produkcji filmowej.</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#DariuszJabłoński">Źródłem pozyskiwania środków mogą być także wpływy z obrotu filmami fabularnymi wyprodukowanymi przez państwo do chwili obecnej. Nie wiemy, dlaczego do dzisiaj filmami tymi obracają zespoły państwowe, które wydają następnie pieniądze na własne utrzymanie i na swoje struktury. Przecież to jest własność państwowa i wpływy z tego tytułu powinny być kierowane do funduszu filmowego, a nie do poszczególnych zespołów.</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#DariuszJabłoński">Kolejną propozycją godną rozpatrzenia jest rozszerzenie odpisów od podatków. O tym mówimy jednak cały czas, ale nie widać, aby w Ministerstwie Finansów ktoś poważnie te propozycje traktował.</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#DariuszJabłoński">Z całą pewnością istnieje konieczność powiązania decyzji o dofinansowywaniu filmów w sposób zwrotny z personalną odpowiedzialnością. Nie może być tak, aby powstało kilkadziesiąt filmów i nikt nie wie, kto te filmy skierował do produkcji.</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#DariuszJabłoński">Istniejące wytwórnie filmowe powinny być poddane jak najszybciej mechanizmom rynkowym. Prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem jest ich szybka prywatyzacja. Dokonać tego jednak należy zarówno szybko, jak i rozsądnie.</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#DariuszJabłoński">Odnosząc się do wypowiedzi pana posła W. Gołębiewskiego, chciałbym powiedzieć, że być może jest tak, że nawet przy najlepszych chęciach Łódzkie Centrum Filmowe, nawet w przypadku wzorowo przeprowadzonej prywatyzacji nie będzie w stanie dalej racjonalnie funkcjonować. Być może ono jest tam po prostu niepotrzebne. Tę sprawę trzeba jak najszybciej wyjaśnić i rozwiązać. Inaczej ten kamień u szyi wkrótce wszystkich nas pociągnie na dno.</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#DariuszJabłoński">Ta uwaga odnosi się także do zespołów państwowych. Należy jak najszybciej umożliwić przekształcenie tych zespołów w taki sposób, aby z jednej strony pracownicy i członkowie tych zespołów mogli korzystać z zysków, ale aby jednocześnie ich długi nie obciążały państwa. Jest to działalność bardzo ryzykowna i może pochłonąć ogromne środki przeznaczane na kinematografię.</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#DariuszJabłoński">Oczywiście te propozycje, które przed chwilą przedstawiłem, w żadnym stopniu nie wyczerpują zagadnienia. Podstawowy strumień środków finansowych powinien płynąć z dystrybucji. Tak jest na całym świecie i nie zmienią tego dotacje państwowe. Pieniądze z dystrybucji muszą systematycznie wpływać.</u>
          <u xml:id="u-32.18" who="#DariuszJabłoński">Od 4 lat domagamy się od państwa wprowadzenia skutecznego systemu kontroli biletów kinowych. Jest to sprawa prosta i konieczna do rozstrzygnięcia. Powstają tu bowiem straty nie tylko dla producentów, ale także dla państwa. Sprawę tę skutecznie rozwiązano np. w Czechach, gdzie biletom do kina nadano taką samą rangę jak banderolom. Potrzebne są także kołowrotki liczące widzów i kasy fiskalne. Te sprawy trzeba załatwić natychmiast.</u>
          <u xml:id="u-32.19" who="#DariuszJabłoński">Kolejną sprawą jest kwestia własności kin. Niebezpieczeństwo polega na tym, że powstają tu łatwo sytuacje nieodwracalne. Jeśli kinom nie zagwarantuje się doinwestowania i modernizacji, to bardzo szybko obudzimy się w kraju, w którym będą tylko kina amerykańskie. Sytuacja przypomina problem okienka telewizyjnego. Nie jest ważne, czy będziemy mieli świetny program. Jeżeli nie będziemy mieli okienka, aby ten program pokazać, to tego programu nikt nie zobaczy.</u>
          <u xml:id="u-32.20" who="#DariuszJabłoński">Nie możemy zabronić Amerykanom, aby inwestowali w Polsce, ale istniejące już w naszym kraju kina powinny pozostać w polskich rękach. Jeśli ktoś chce inwestować budując nowoczesne multipleksy, to oczywiście inna sprawa.</u>
          <u xml:id="u-32.21" who="#DariuszJabłoński">Należy przy pomocy różnych metod zagwarantować obecność w kinach polskich filmów. Można to uczynić np. przy pomocy koncesji zawierającej pewne zobowiązania. Inną metodą może być stosowanie ulg rynkowych dla właścicieli kin, w których wyświetlane są filmy polskie.</u>
          <u xml:id="u-32.22" who="#DariuszJabłoński">Przedstawiłem państwu właściwie wszystkie zasadnicze problemy. Gdyby udało się w miarę szybko zawrzeć te kwestie w regulacjach prawnych, to stworzone zostałyby warunki umożliwiające nadal polskim producentom realizowanie polskich filmów. Z drugiej strony uregulowania te zapewniałyby obecność polskich filmów na ekranach naszych kin. Kryzys w polskiej kinematografii zostałby przezwyciężony, a przyjęte regulacje w sposób naturalny służyć będą rozwojowi polskiej produkcji filmowej. Potem nie trzeba już będzie oddziaływać na kinematografię przy pomocy decyzji centralnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#JuliuszBraun">Chciałbym przypomnieć państwu to, co na samym początku o wspomnianych ograniczeniach mówił pan M. Karpiński. Te ograniczenia Polska już na siebie przyjmuje.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#JuliuszBraun">Jest to wskazówka, że wszelkie formy szczególnej pomocy dla polskiego filmu mogą być realizowane w okresie dostosowawczym. Później trzeba będzie z nich rezygnować. Jeśli zatem chcemy, aby takie działania były podejmowane (a ze wszystkich wypowiedzi wynika, że zgadzacie się państwo z taką potrzebą), to trzeba to robić natychmiast, gdyż później ze względów prawnych nie będzie to możliwe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#KrystynaKrupska">Pan P. Szulkin oburzał się na fakt, że członkostwo w Komitecie Kinematografii jest dożywotne. Chcę powiedzieć, że nie zamierzam spędzić reszty życia na zebraniach Komitetu. Są to - po pierwsze - posiedzenia bardzo wyczerpujące.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#KrystynaKrupska">Komitet Kinematografii jest ciałem ubezwłasnowolnionym przez istniejące prawo, przez ustawę z 1987 r. Jest ona stosunkowo młoda, ale pochodzi przecież z zupełnie innej epoki.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#KrystynaKrupska">Wszystkie działania Komitetu przypominają balansowanie na linie. Co zrobić, aby kinematografia jako tako funkcjonowała, a jednocześnie abyśmy nie musieli pójść do więzienia za łamanie prawa. Podejmowanie decyzji przez Komitet nie jest więc sprawą prostą.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#KrystynaKrupska">Wszyscy członkowie Komitetu zgadzają się z opinią, że potrzebna nam jest zupełnie nowa ustawa o kinematografii, dostosowana do zmienionych warunków ustrojowych oraz do potrzeb przyszłości. Uwzględniać ona musi fakt, że będziemy coraz mocniej wpisani w rzeczywistość europejską.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#KrystynaKrupska">Prace nad nową ustawą o kinematografii trwają już ponad 5 lat. Kolejne warianty, kolejne projekty były odrzucane. Wspólnie z panem ministrem K. Dejmkiem doszliśmy do wniosku, że trzeba zrobić przede wszystkim to, co jest absolutnie konieczne, aby uratować polską kinematografię. Może więc trzeba najpierw doprowadzić do odpowiedniej nowelizacji tej ustawy, która już funkcjonuje, a która została pozbawiona swojego głównego filaru tj. Funduszu Kinematografii. W ustawie pozostały natomiast wszystkie wiążące nas obciążenia.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#KrystynaKrupska">Nawiązując do wypowiedzi pana posła W. Gołębiewskiego chciałabym powiedzieć, że rzeczywiście sytuacja w Łódzkim Centrum Filmowym jest dramatyczna. Wiemy o tym od początku. Kiedyś istniał Fundusz Kinematografii i wpływały na jego konto pieniądze w wysokości 7% budżetu kultury. Obowiązkiem zapisanym w ustawie była dotacja podmiotowa na instytucje filmowe, w tym wytwórnie.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#KrystynaKrupska">W tej chwili na takie działania nie ma środków i mamy tylko martwy zapis w ustawie. Żadne instytucje filmowe nie otrzymują dotacji podmiotowych. Mogą co najwyżej liczyć na dotacje przedmiotowe, czyli na pakiety. Na dofinansowanie mogą liczyć zarówno instytucje państwowe jak i prywatne, z tą różnicą, że w praktyce prywatni producenci nie mogą tych pieniędzy otrzymać.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#KrystynaKrupska">Panu D. Jabłońskiemu chciałabym powiedzieć, że w praktyce nie może liczyć na żadną dotację z Komitetu Kinematografii. Prywatni producenci nie mogą otrzymać dotacji państwowej. Gdyby produkcję filmową uznać za zadania zlecone, to wówczas można by przyznać odpowiednią dotację na ten cel. Wówczas jednak należałoby czekać w ogromnej kolejce na rozpatrzenie tych wniosków.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#KrystynaKrupska">Dobrze się stało, że dyskutujemy tutaj o różnych problemach kinematografii i o możliwych drogach wyjścia z kryzysu. Szczególnie ważne jest to, aby takie dyskusje odbywały się także z udziałem posłów. Mamy nadzieję, że szybko trafi do Sejmu projekt nowelizacji ustawy o kinematografii. Chcę zaapelować do posłów o pomoc w szybkim rozpatrzeniu i przyjęciu tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#KrystynaKrupska">Na ostatnim posiedzeniu Komitet Kinematografii był zmuszony do rezygnacji z przywrócenia funduszu kinematografii. Chcę przy tym powiedzieć, że w projekcie nowelizacji ustawy znajdują się niemal wszystkie propozycje, jakie zostały tu dzisiaj zgłoszone. Wskazano wiele różnych źródeł finansowania kinematografii. Zapewniono m.in. także przejęcie środków pochodzących z filmów, które zostały wyprodukowane wyłącznie ze środków skarbu państwa.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#KrystynaKrupska">W nowelizacji ustawy znalazł się zapis przewidujący kadencyjność Komitetu Kinematografii. Przewidujemy, że kadencja trwać będzie 3 lata. Jest zapis przewidujący, że członkowie Komitetu mają być powoływani przez ministra kultury i sztuki spośród ludzi rekomendowanych przez stowarzyszenia i związki działające w środowisku filmowym.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#KrystynaKrupska">W znowelizowanej ustawie znajdą się więc liczne rozwiązania dostosowane do zmienionej rzeczywistości. Stworzone zostaną warunki do przekształcania instytucji filmowych.</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#KrystynaKrupska">Chcę powiedzieć, że nawet w naszym środowisku wiele osób nie zdaje sobie sprawy, ile kosztuje obecnie wyprodukowanie przeciętnego filmu. Nawet na niewielki film trzeba przeznaczyć 10 do 15 mld zł. Komitet Kinematografii może na ten cel przeznaczyć 4 mld zł. Mamy bardzo mało pieniędzy na całą produkcję filmową, w tym filmy fabularne, edukacyjne i dokumentalne.</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#KrystynaKrupska">Komitet Kinematografii nie może narzucić producentowi, aby swój film zrealizował np. w Łodzi. Obecnie nie ma już narzucania wyboru producenta. To producent wybiera sobie miejsce, gdzie będzie robił film. Oczywiście wybiera w sposób najbardziej ekonomiczny tam, gdzie będzie mógł to zrobić najtaniej.</u>
          <u xml:id="u-34.14" who="#KrystynaKrupska">Zgłoszono w dzisiejszej dyskusji wiele słusznych postulatów, które mają jednak charakter pobożnych życzeń. Pewne sprawy nie są dziś możliwe do zrealizowania. Potrzebny nam jest mądry realizm, abyśmy przy dokonywaniu zmian przysłowiowo nie wylali dziecka z kąpielą.</u>
          <u xml:id="u-34.15" who="#KrystynaKrupska">Apeluję do posłów o wsparcie naszych dążeń, gdyż Ministerstwo Finansów kategorycznie odmawia przywrócenia funduszu kinematografii. Ze swej strony przedkładamy zaś argumenty racjonalne, ekonomiczne. Chodzi nam o zmniejszenie środków bezpośrednio przeznaczanych z budżetu państwa na produkcję filmową.</u>
          <u xml:id="u-34.16" who="#KrystynaKrupska">Mam nadzieję, że nie jest to ostatnie spotkanie w sprawach kinematografii. Kiedy projekt ustawy o kinematografii trafi do Komisji, to liczę na to, że zostaniemy zaproszeni i będziemy mogli posłom przedstawić nasze argumenty.</u>
          <u xml:id="u-34.17" who="#KrystynaKrupska">Na zakończenie chciałabym powiedzieć, że w projekcie ustawy zawarliśmy przepisy o ochronie zawodów filmowych. Mówił o tym dzisiaj przedstawiciel Polsatu.</u>
          <u xml:id="u-34.18" who="#KrystynaKrupska">Jestem przewodniczącą Sekcji Krajowej Pracowników Filmu NSZZ „Solidarność”. Próbujemy wywalczyć te rozwiązania dotyczące ZUS, o których dziś była mowa. Cieszę się, że w tej sprawie będziemy mogli nadal liczyć na pomoc Komisji.</u>
          <u xml:id="u-34.19" who="#KrystynaKrupska">Chcę państwa poinformować, że ZUS opiera się na zapisie, pochodzącym z 1990 r., który stwierdza, że w instytucjach filmowych od pracowników...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#JuliuszBraun">Przepraszam bardzo, ale wchodzimy już w szczegóły, które mogą nie być interesujące lub zrozumiałe dla części osób uczestniczących w tym spotkaniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#KrystynaKrupska">Chcemy prosić państwa o pomoc, gdyż nie ma uregulowań dla wolnych zawodów w kinematografii. Ludzie, którzy nie mają etatów, w praktyce są zawieszeni w swoich prawach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#JuliuszBraun">Chciałbym zaapelować o dokonanie pewnych wyjaśnień w obszarze słownictwa. Kiedy spoglądam na przedstawicieli Ministerstwa Finansów, to odnoszę wrażenie, że kiedy usłyszą oni sformułowanie „powrót funduszu kinematografii”, to mogą przypuszczać, że oczekuje się przywrócenia rozwiązań, które nie pasują do współczesnego systemu finansowego i gospodarczego. Nie używajmy więc sformułowania „powrót funduszu”.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#JuliuszBraun">Instytucja, o którą nam chodzi, to jest zupełnie coś innego niż pamiętany z przeszłości Fundusz Rozwoju Kultury i inne tego typu fundusze celowe, słusznie - moim zdaniem - zlikwidowane przed laty. Nie wprowadzajmy więc niepotrzebnego zamieszania. Tu nie chodzi o żaden powrót.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#RyszardStraszewski">Chciałbym zabrać głos w kilku sprawach, które wydają mi się bardzo ważne.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#RyszardStraszewski">Przede wszystkim chciałbym się ustosunkować do pewnych wypowiedzi pana P. Szulkina i pana A. Wajdy. Wydaje mi się, że to co mówił pan A. Wajda jest mądre, słuszne i celowe. Nie ma dzisiaj innego sposobu rozdzielania pieniędzy z budżetu państwa, jak przez powołaną do tego celu komisję. Był już najwyższy czas, aby skończyć z tym, aby jedna osoba decydowała, jaki film ma być kierowany do produkcji.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#RyszardStraszewski">Mogę zrozumieć żal pana P. Szulkina i tych reżyserów, którzy nie dostają pieniędzy na produkcję. Trzeba jednak zrozumieć, że tych pieniędzy jest mało. Wydaje mi się natomiast, że rozdział pieniędzy przez jedną osobę nie jest najlepszym rozwiązaniem. Konieczna jest komisja, która będzie te pieniądze rozdzielać. Nie może być tak, aby ta niewielka ilość pieniędzy była dzielona przez jedną osobę. Ta osoba może zadecydować o tym, że z jakichś względów wstrzymuje się produkcję jakiegoś filmu, lecz nie może mieć głosu decydującego.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#RyszardStraszewski">Jak długo nie powstanie jakikolwiek fundusz, który będzie mógł finansować całą kinematografię, tak długo istniała będzie różnica pomiędzy producentami prywatnymi i producentami państwowymi. W tej chwili ta różnica polega tylko na tym, w jaki sposób otrzymują oni pieniądze. Państwowi producenci też nie są dotowani podmiotowo i muszą się sami utrzymać, podobnie jak producenci prywatni. Jedyna różnica jest taka, że prywatni producenci utrzymują te firmy poprzez Agencję Produkcji Filmowej, która jest ich koproducentem, natomiast państwowi producenci mogą otrzymać pieniądze bezpośrednio z budżetu państwa.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#RyszardStraszewski">Tak długo jak nie powstanie coś przypominającego były Fundusz Kinematografii (chociaż słusznie podkreśla się, że nie może być bezpośredniego powrotu do starej formuły tego funduszu) i będzie można z niego przekazywać pieniądze bezpośrednio prywatnym producentom, to nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy pracowali na równych zasadach.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#RyszardStraszewski">W 1995 r. na 25 filmów, jakie powstały, ok. 75% wytworzyli prywatni producenci. Producenci państwowi wytworzyli zaledwie ok. 25% produkcji.</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#RyszardStraszewski">Słusznie pan M. Walter mówił, że zarówno dystrybutorzy, jak i producenci w małej mierze korzystają z pieniędzy, które zwracają się przy rozpowszechnianiu filmu. To prawda, że 50% wpływów z rozpowszechniania filmów biorą kiniarze. Pozostała część idzie na utrzymanie dystrybutora.</u>
          <u xml:id="u-38.7" who="#RyszardStraszewski">Pani K. Krupska zwróciła uwagę na koszty wytwarzania filmów. Przypomniała, że na wyprodukowanie nawet skromnego filmu potrzeba dzisiaj ok. 15 mld zł.</u>
          <u xml:id="u-38.8" who="#RyszardStraszewski">Chcę także odnieść się do wypowiedzi pana posła W. Gołębiewskiego, który - jak rozumiem - reprezentuje wyborców łódzkich. Rozumiem zaniepokojenie pana posła, a także jego prośbę i zajęte stanowisko. Wydaje mi się jednak, że Łódzkie Centrum Filmowe przestało już mieć sens, odgrywać dawną rolę w produkcji filmowej.</u>
          <u xml:id="u-38.9" who="#RyszardStraszewski">Kiedyś Łódzkie Centrum Filmowe to była wytwórnia filmów fabularnych, która egzystowała dzięki temu, że polski producent otrzymywał na realizację filmu tyle środków, ile potrzebował. Większość tych środków lokował on w Wytwórni Filmów Fabularnych w Łodzi. Tam powstała ogromna fabryka filmowa. Tam były hale zdjęciowe, wydział budowy dekoracji, aparatura dźwiękowa, sprzęt oświetleniowy itd.</u>
          <u xml:id="u-38.10" who="#RyszardStraszewski">W momencie kiedy państwo przestało w całości dotować produkcję filmową i każdy producent musi zwracać uwagę, aby wydać jak najmniej pieniędzy, kiedy musi zastanawiać się, jak zdobyć dodatkowe środki poza pieniędzmi państwowymi, to lokuje te pieniądze tam, gdzie jest taniej. Lokuje je u prywatnych producentów. W Warszawie pewne usługi filmowe są dużo tańsze niż w Łódzkim Centrum Filmowym. Wydaje mi się, że tylko dzięki uporowi Komitetu Kinematografii i dzięki temu, że przewodniczący tego Komitetu uporczywie walczy o to, aby pracownicy Łódzkiego Centrum Filmowego nie poszli na bruk, wciąż podejmowane są próby restrukturyzacji tego centrum.</u>
          <u xml:id="u-38.11" who="#RyszardStraszewski">Gdybym ja był przewodniczącym Komitetu Kinematografii, to już dawno w ogóle zlikwidowałbym centrum w Łodzi. Ono jest dzisiaj potrzebne tylko do realizacji dźwięku, choć znakomity dźwięk można już otrzymać od prywatnych instytucji działających w Warszawie. Wszystkie usługi, które zapewniało kiedyś Centrum, można dzisiaj dużo taniej uzyskać na rynku prywatnym. Sądzę więc, że atak skierowany przeciwko przewodniczącemu Kinematografii był nie trafiony. Pan przewodniczący robi wszystko, co jest w jego mocy, aby ten moloch, który dzisiaj jest zupełnie nieprzydatny, nie został zlikwidowany.</u>
          <u xml:id="u-38.12" who="#RyszardStraszewski">Na zakończenie chciałbym jeszcze nawiązać do wypowiedzi pana W. Wasilewskiego. Składki na ZUS od honorariów były zawsze płacone. Jako nieliczna grupa wywalczyliśmy prawo do tego, aby z naszych honorariów były zaliczane także składki emerytalne. To jest bardzo nieliczna grupa, chodzi o dziennikarzy i filmowców. Stąd powstała konieczność opłacania składek na ZUS od honorariów. Od tego obowiązku nie możemy uciec. Gdybyśmy nie płacili ZUS od honorariów, powstało niebezpieczeństwo, że w przyszłości honoraria te nie byłyby zaliczane do emerytury.</u>
          <u xml:id="u-38.13" who="#RyszardStraszewski">Inaczej wygląda sprawa odnosząca się do składek na ZUS pochodzących ze zleceń na zewnątrz i zleceń, które dajemy np. pracownikom wytwórni. Co innego natomiast stanowią składki na ZUS od honorariów, które otrzymują ci ludzie, którzy zawarli umowę o dzieło. Oczywiście wówczas składki trzeba płacić, bo inaczej zubożylibyśmy tych ludzi w momencie przejścia na emeryturę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PiotrSzulkin">Wydaje mi się, że głos mego poprzednika jest typowy dla konfliktów, jakie mają miejsce w środowisku filmowym. Jednym z tego przejawów jest kompletne wypaczanie cudzych wypowiedzi, „ustawianie sobie” wyimaginowanego przeciwnika. Ani jednym słowem nie sugerowałem, aby decyzja o skierowaniu filmu do produkcji była jednoosobowa. Jest to wstrętne, okropne i brudne, ustawianie sobie przeciwnika. Jest to tym gorzej, że wygłasza pan takie oceny w imieniu zespołu TOR K. Zanussiego.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PiotrSzulkin">Mówiłem o tym, że powinien istnieć system odpowiedzialności za system kierowania filmów do produkcji. Wskazywałem, że nie może funkcjonować taki system, kiedy odpowiedzialność za politykę w dziedzinie kinematografii, za politykę rozdziału środków, rozpływa się na szersze, abstrakcyjne grono. Nikt wówczas nie jest odpowiedzialny.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PiotrSzulkin">Nigdy więc nie powiedziałem, że jedna osoba ma być wyłącznym dysponentem środków publicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#DariuszJabłoński">Ja także chciałbym wyjaśnić pewne nieporozumienie. Ja mówiłem o dostępie prywatnych producentów do państwowych dotacji zwrotnych. Myślę o grupie reżyserów, którzy pracują ze mną i na pewno nie będą pracować z zespołami państwowymi. W tej grupie jest kilku reżyserów o powszechnie znanych nazwiskach.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#DariuszJabłoński">Jeśli chodzi o sprawę ZUS, to wspomniane uregulowanie pojawiło się w 1987 r., kiedy państwo w całości płaciło za produkcję filmu. W tej chwili nie jesteśmy w stanie zebrać tylu pieniędzy, aby jeszcze pokryć tak wysokie składki na ZUS. Na takie rozwiązanie nikt nie pójdzie, ani telewizja, ani żaden inny inwestor. Nasi współpracownicy zdają sobie z tego sprawę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#JuliuszBraun">Proponuję, aby nie rozwijać tu szerzej sprawy składek ZUS. Doświadczenie wskazuje, że jest to kwestia niezmiernie skomplikowana, także od strony prawnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WiesławGołębiewski">Chciałbym wyprowadzić z błędu pana R. Stra-szewskiego. Ja pochodzę z województwa sieradzkiego i wobec Łódzkiego Centrum Filmowego nie mam żadnych zobowiązań.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#WiesławGołębiewski">Oczywiście przewodniczący Komitetu może podjąć zarówno uzasadnioną decyzję o likwidacji Łódzkiego Centrum, jak i może przedstawić program restrukturyzacji tego Centrum. Najgorsza jest istniejąca sytuacja, w której nic się nie dzieje. Czas wymaga podjęcia konkretnych decyzji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#JanuszKijowski">Na dzisiejsze spotkanie zostaliśmy zaproszeni przez władzę ustawodawczą i wydaje mi się, że najważniejszą sprawą, która powinna nas inspirować w tej dyskusji powinien być problem ustawy o kinematografii. Tylko w tej sprawie powinniśmy oczekiwać na zrozumienie i wsparcie ze strony Komisji.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#JanuszKijowski">Obowiązująca ustawa o kinematografii jest oczywiście przestarzała i nieodpowiednia. Każda nowa ustawa, która nie będzie uwzględniać podstawowej tezy, że powinien powstać zamknięty obieg pieniędzy w całym systemie kinematografii, będzie również ustawą wadliwą, ustawą, która niczego nie załatwi.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#JanuszKijowski">Pan przewodniczący apelował o to, byśmy nie używali pojęcia „fundusz kinematografii”. Zgodnie z naszymi doświadczeniami system ten nie kojarzy się jednak z żadnym innym słowem. Można wymyślać substytuty tego pojęcia, takie jak fundacja, czy instytut filmowy. Myślę jednak, że fundusz kinematografii jest taką jakością, która zadecyduje o tym, czy nowa ustawa będzie miała sens, czy nie. W rozmowach kuluarowych pojawiają się ogromne liczby związane z pieniędzmi, jakie są zaangażowane w produkcji i dystrybucji audiowizualnej. Mowa jest o kilkunastu bilionach złotych. Podatek od takiej kwoty wynosić powinien ok. 2–2,5 bln zł i pieniądze te mogłyby zasilać produkcję i dystrybucję filmową w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#JanuszKijowski">Znajdując się na garnuszku budżetu państwa dysponujemy zaledwie środkami wynoszącymi ok. 10% wspomnianych wielkości.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#JanuszKijowski">Bez stworzenia zamkniętego obiegu pieniędzy, o którym wspominało kilku mówców, każda ustawa będzie zła. Będzie ona tylko retuszem zastanej chorej rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#JanuszKijowski">Chciałbym kilka słów poświęcić także problemom jakości. Wielu reżyserów uważa na szczęście, że to powinien być główny problem, który ich powinien interesować. Wiemy bowiem, że jeśli mechanizmy nie będą prawidłowo funkcjonowały, to na nic nie zda się także nasza jakość.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#JanuszKijowski">Kiedy usłyszałem, że pan P. Szulkin chce zaproponować nowe spojrzenie na problemy kinematografii, to myślałem, że skieruje się właśnie w tym kierunku. Niestety, zawiodłem się.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#JanuszKijowski">Inne spojrzenie na problemy kinematografii nie sprowadza się przecież do tego, czy będziemy produkować 20 filmów rocznie, czy tylko 2. To jest złe ustawienie problemu. Chodzi przede wszystkim o to, czy te filmy będą miały swoich autorów.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#JanuszKijowski">Chcę przypomnieć pewne inicjatywy, jakie wysuwaliśmy przed kilkunastoma laty, kiedy w okresie karnawału „Solidarności” działał Komitet Ocalenia Kinematografii. Marzyliśmy wówczas o kinematografii producenckiej, o kinematografii, która wykreowałaby podstawowe ogniwo funkcjonowania kina w Polsce, to jest producenta. Istniejący dziś kulawy, eklektyczny, niespójny system ogranicza, a w zasadzie uniemożliwia wykreowanie producenta na polskim rynku filmowym.</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#JanuszKijowski">Nie zgadzam się z opinią, że o tym czy jakiś film powstanie, czy nie powinna decydować specjalna komisja. Uważam, że o tym powinien decydować jednoosobowo producent. Powinien on mieć do tego upoważnienie. Komitet Kinematografii powinien zadbać tylko o jedno, powinien on udzielać koncesji producentom filmowym. Jak wiadomo na rynku zarejestrowanych jest ok. 120 producentów, z czego praktycznie działa ok. 20.</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#JanuszKijowski">Jeżeli tych 20 producentów, niezależnie, czy będą to producenci publiczni, państwowi czy prywatni, zgłosi swoje dossier do Komitetu Kinematografii, to Komitet powinien jedynie owo dossier zweryfikować. W następstwie Komitet powinien udzielić takiemu producentowi koncesji na rok, dwa lub trzy. Oczywiście musi za tym iść stworzenie systemu waloryzacyjnego. Oznacza to, że będzie istniała lista oczekiwań, które będą weryfikowanie ex post.</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#JanuszKijowski">To producent, który uzyska subwencję, powinien decydować o tym, jaki film, jaki scenariusz zainicjuje, skieruje do produkcji, a potem będzie się z niego rozliczał. Po roku, dwóch czy trzech latach, dorobek z danego studia będzie weryfikowany. Będzie wiadomo, jaka część wyprodukowanych filmów wzięła udział w zagranicznych festiwalach, zdobyła jakieś nagrody, jaka była frekwencja w kinach, jakie były wpływy, do ilu stacji telewizyjnych dany film został sprzedany.</u>
          <u xml:id="u-43.12" who="#JanuszKijowski">Każda z tych pozycji może być wyrażona przy pomocy jakiejś liczby. Jeśli się okaże, że poszczególny film, czy dorobek danego studia jest per saldo pozytywny, to producent będzie miał przedłużoną koncesję. Jeśli nie, to na zasadach wolnego rynku nastąpi weryfikacja podmiotów producenckich.</u>
          <u xml:id="u-43.13" who="#JanuszKijowski">Dlaczego operuję pojęciem dorobek? Jest bardzo trudno mieć własne oblicze, mieć własny charakter jako producent, jeśli produkuje się jeden film na 5 lat. Ogromnie trudno jest dzisiaj mieć własny repertuar. Jeden podmiot producencki chciałby różnić się od innego. Jeden producent zainteresowany jest bardziej filmem komercyjnym, inny - poetyckim.</u>
          <u xml:id="u-43.14" who="#JanuszKijowski">Każdy rozsądny projekt może znaleźć swoje miejsce na rynku audiowizualnym. Każdy reżyser musi jednak podjąć ryzyko, musi dążyć do zaznaczenia odrębności i wyjątkowości. Producenci pozbawieni możliwości działania, spętani licznymi ograniczeniami, przestają być producentami w rzeczywistym znaczeniu tego słowa. Stają się tylko marionetkami, które nie mogą planować własnego rozwoju artystycznego ani planów artystycznych skupionego wokół siebie zespołu.</u>
          <u xml:id="u-43.15" who="#JanuszKijowski">Mam inne spojrzenie na tę sprawę. Jestem za kolegialnością, jeśli odnosi się ona do weryfikacji podmiotów. Kolegialność dotyczącą scenariuszy, przerabiamy już od kilku lat. P. Szulkin ma tutaj absolutną rację, którą prezentuje być może w sposób zbyt emocjonalny. Rzeczywiście przez to sito nic kanciastego, nic z pazurem nie może się przecisnąć. Mamy na to dowody.</u>
          <u xml:id="u-43.16" who="#JanuszKijowski">Zrozumiała jest kolegialność przy podejmowaniu decyzji strukturalnych, strategicznych, dotyczących funkcjonowania samego systemu. Potem musi być jednak indywidualna opieka i indywidualna odpowiedzialność za rozwój reżyserów, za produkowane tytuły itd.</u>
          <u xml:id="u-43.17" who="#JanuszKijowski">Jestem nieco zażenowany tym, że nasze środowisko Stowarzyszenia Filmowców Polskich jest do tego spotkania i tej dyskusji kompletnie nie przygotowane. Z dużą uwagę wysłuchałem głosu pana J. Dworaka i pana M. Jabłońskiego, którzy reprezentują trochę inne środowisko, a mianowicie Stowarzyszenie Niezależnych Producentów Telewizyjnych i Filmowych. Widzę dużą koherencję w ich głosach. To, co nasi koledzy proponują jest bardzo rozsądne.</u>
          <u xml:id="u-43.18" who="#JanuszKijowski">Z okazji dzisiejszej rozmowy nasze środowisko nie wypracowało żadnego dokumentu, żadnej wspólnej propozycji. Obawiam się, że nasze rozproszone głosy, że nasze emocjonalnie wyrażane żale, nasze frustracje, na krótko odbiją się pewnym echem, które jednak szybko wycichnie. Skończy się tym, że nic się nie zmieni. Udowodnimy kolejny raz, że mamy bardzo słabe środowisko, słaby lobbing filmowy.</u>
          <u xml:id="u-43.19" who="#JanuszKijowski">Chcę wyrazić uwagę pro domo sua. Sądzę, że czas się zebrać, przestać kłócić i wypracować naszą własną wizję na temat przyszłej ustawy o kinematografii. Na razie nie widzę żadnych inicjatyw płynących w tym kierunku ze strony Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Bardzo mnie to martwi i niepokoi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JuliuszBraun">Nawiązując do pierwszej części wypowiedzi pana J. Kijowskiego chciałem powiedzieć, że moje zastrzeżenia budził nie tyle wyraz „fundusz”, co wyraz „powrót”. Nie powinniśmy bowiem sugerować powrotu do rozwiązań nieaktualnych, lecz dyskutować powinniśmy raczej o problemach tworzenia nowych mechanizmów, które w obecnych warunkach byłyby skuteczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#AdamHalber">Przez wiele lat polskie kino było oglądane przez publiczność, dziennikarzy, polityków, przez okulary reżyserów filmowych. Uważam, że reżyserocentryzm jest czymś, z czym naprawdę już pora skończyć.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#AdamHalber">Przejrzałem skład osobowy Komitetu Kinematografii. Okazuje się, że znajduje się tam 11 osób reprezentujących zawód reżysera filmowego. Jest to sposób myślenia o problemach kina już dawno nieaktualny. To jest myślenie z czasów, w których nam wmawiano, że film stoi na reżyserach. Film może tak, ale kino - zdecydowanie nie.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#AdamHalber">Tutaj mamy do czynienia ze zjawiskiem kina, a nie filmu. Dopóki pan minister będzie utrzymywał taki skład Komitetu, dopóty będziemy oglądali kino oczyma reżyserów. Powtórzę, że jest to spojrzenie w znacznym stopniu fałszywe.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#AdamHalber">Panu P. Szulkinowi mogę tylko powiedzieć, że rzeczywiście był wprowadzany w błąd. Pan minister T. Ścibor-Rylski, a wcześniej jego poprzednicy, zgodnie z ustawą mogli odwoływać członków Komitetu Kinematografii. Brak decyzji w tej sprawie doskonale rozumiem. Bardzo trudno prominentnym osobom powiedzieć - dziękuję bardzo, już nie będziemy korzystać z pana usług. Sprawa polega jednak na tym, aby reżyserów nie zastępować kolejnymi reżyserami. To jest błąd.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#AdamHalber">Ustawa zobowiązuje ministra, aby w skład Komitetu Kinematografii wchodzili np. przedstawiciele telewizji polskiej, która stała się wielkim producentem filmów polskich. Oczywiście przedstawicieli telewizji w Komitecie nie ma.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#AdamHalber">Choćbyście państwo produkowali najbardziej fantastyczne filmy, to jeśli one nie zostaną sprzedane w sklepie, jakim w tym przypadku jest kino, to nie ma mowy o tym, aby cokolwiek osiągnąć. Wobec tego chciałbym zapytać pana T. Ścibór-Rylskiego, czy nie należałoby zrewidować składu osobowego Komitetu Kinematografii, zgodnie z przepisami ustawy i potrzebami samego życia. Myślę, że trzeba tam włączyć dystrybutorów i producentów.</u>
          <u xml:id="u-45.6" who="#AdamHalber">Kilka słów chciałbym poświęci samym kinom. Wierzę, że w kinach pozostaje 50% wpływów. Powstaje pytanie, co się dalej dzieje z tymi pieniędzmi. Otóż z tymi pieniędzmi nie dzieje się nic. Właściciele kin kupują sobie luksusowe samochody, a w najlepszym przypadku aparaturę, którą łatwo można zdemontować i usunąć z kina. Oni nie są bowiem na ogół rzeczywistymi właścicielami tych kin. Najczęściej dzierżawią je na krótki termin, taki, który nie pozwala im sensownie inwestować.</u>
          <u xml:id="u-45.7" who="#AdamHalber">Tu pojawia się niezwykle istotny problem. Chcąc przeciwdziałać ekspansji amerykańskich właścicieli kin, należałoby szybko i zdecydowanie podjąć decyzję o prywatyzacji sieci kin. To jest bardzo potrzebne działanie. 7 państwowych instytucji filmowych, właściwie tylko podnajmuje kina firmom lub prywatnym osobom. Na ich utrzymanie przeznacza się 40 do 100 mld zł rocznie.</u>
          <u xml:id="u-45.8" who="#AdamHalber">Chcę zapytać pana ministra, jaki jest jego pogląd na temat szybkiej prywatyzacji kin.</u>
          <u xml:id="u-45.9" who="#AdamHalber">Z przyjemnością słucham głosów podkreślających, że należy bronić polskich filmów. Polski widz powinien słuchać polskiego języka. W Europie istnieją pewne mechanizmy, które powodują, że bilety na film krajowego producenta są tańsze. Dzisiaj wyprawa 3-osobowej rodziny do kina oznacza wydatek w wysokości ok. 400 tys. zł. Gdyby te bilety były tańsze, to przypuszczam, że filmy polskie znalazłyby, choćby ze względów finansowych, większą liczbę widzów. Może w ten sposób uda nam się przekonać polskich widzów do polskiego kina, które opisuje naszą rzeczywistość, pokazuje polskie miasta, nasze samochody itd. Ja jestem wielkim zwolennikiem polskiego, rodzimego kina. Lubię oglądać polskie krajobrazy i obserwować na ekranach rozwiązywanie problemów dotyczących naszej społeczności.</u>
          <u xml:id="u-45.10" who="#AdamHalber">Może celowe będzie wprowadzenie zniżki podatkowej dla tych właścicieli kin, którzy wyświetlają polskie filmy. Oczywiście filmy amerykańskie mają swoje zalety, robione są w nowej technologii. Chciałbym jednak móc w naszych kinach oglądać także polskie filmy.</u>
          <u xml:id="u-45.11" who="#AdamHalber">Gdyby państwowe instytucje filmowe zostały sprywatyzowane, to te pieniądze można byłoby oddać panu ministrowi G. Kołodce, który mógłby z drugiej strony obniżyć podatki na bilety. W ten sposób polskie filmy byłyby z całą pewnością częściej oglądane. Zgłaszam taki pomysł do przemyślenia.</u>
          <u xml:id="u-45.12" who="#AdamHalber">Czy pan minister ma zamiar zmienić skład osoby Komitetu Kinematografii? Jeśli tak, to kiedy? Czy ma pan zamiar uwzględnić potrzeby życia i dostrzec, że kino, to nie tylko reżyserzy, ale także dystrybutorzy i producenci? Jak będzie przebiegała prywatyzacja państwowych instytucji filmowych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#KonradSzołajski">Poza tym, że jestem scenarzystą i reżyserem, jestem także członkiem władz Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Jestem także członkiem zarządu koła Polskich Reżyserów Filmowych przy SFP, którego przewodniczącym jest P. Szulkin.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#KonradSzołajski">Na wstępie chciałbym przeprosić za naszego przewodniczącego, który mówił kwestie słuszne, ale w sposób bardzo emocjonalny. Można powiedzieć, że nasz gniew zogniskował się w jego wypowiedzi. P. Szulkin wypowiedział wszystkie żale, które zbierały się w nas przez ostatnie kilka lat.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#KonradSzołajski">Merytorycznie zgadzamy się z oceną przedstawioną przez P. Szulkina. Jeśli jednak spojrzymy na te sprawy z punktu widzenia ustawodawcy, to te wielkie emocje mogą ustawodawcę ogromnie zdziwić. Po co się tak denerwować, kiedy chodzi przecież tylko o stworzenie dobrych praw.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#KonradSzołajski">Sytuacja reżyserów w naszym kraju od kilku lat jest niesłychanie trudna. Odnosimy wrażenie, że na nas skupił się cały ciężar reformy, przez którą musimy przejść. Sami z tej reformy korzystamy najmniej, a krytyki pod naszym adresem mimo to są formułowane.</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#KonradSzołajski">Nie jestem prawnikiem i nie zamierzam przedstawiać państwu szczegółowych propozycji, jakie prawa należy w Polsce wprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#KonradSzołajski">Nie jest niestety tak, że żyjemy w Ameryce. Nie jest niestety tak, że funkcja producenta jest tą funkcją, z jaką mamy do czynienia w przypadku Hollywood.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#KonradSzołajski">Polska jest krajem europejskim i pewne wzory na nasz grunt przeniesione być nie mogą. Jest rzeczą wspaniałą, że z budżetu tego państwa na produkcję filmową przeznacza się nieco środków, gdy swoje uzasadnione potrzeby zgłaszają żłobki, szpitale, czy przedszkola. Jesteśmy jako reżyserzy bardzo wdzięczni za to. Jeśli porównujemy się z Ameryką, to okazuje się, że realia są tak różne, iż przenoszenie tamtejszych wzorców nie jest możliwe ani celowe. Tam filmy się bronią, wychodzą w kilkuset kopiach i mogą się zwrócić w ciągu kilku dni.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#KonradSzołajski">W Polsce film, który obejrzało 300–400 tys. widzów, uważany jest za sukces. A przecież wpływy nie zwracają tu nawet części kosztów produkcji. O tym trzeba pamiętać, kiedy atakuje się reżyserów za to, że nasze filmy nie odnoszą sukcesu komercyjnego.</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#KonradSzołajski">Te filmy po prostu nie bardzo mogą odnieść taki sukces w sytuacji, kiedy na dodatek znajdujemy się w czasie wychodzenia z wielkiej zapaści. W latach 80. na Zachodzie kino upadło, ale dzisiaj się już podnosi. Polska przeżywa to samo, przesunięte tylko o 10 lat. Dołączył tylko czynnik popularności wideo.</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#KonradSzołajski">Pierwszym znakiem wychodzenia z kryzysu były „Psy”. Ostatnio telewizja chlubi się „Młodymi wilkami” i „Faustyną”. Być może są to tylko wyjątki, ale może to już jest jakiś zaczątek trwałej tendencji. Na tej podstawie nie można jednak wyrokować o całości spraw.</u>
          <u xml:id="u-46.10" who="#KonradSzołajski">Pamiętać trzeba o tym, że Francuzi mają trochę inne prawo. System prawa autorskiego, jaki został wprowadzony w Polsce, nie wiadomo dlaczego wzoruje się na wzorach anglosaskich, a nie na prawie francuskim, a szerzej - europejskim. Powoduje to wiele różnorodnych konsekwencji.</u>
          <u xml:id="u-46.11" who="#KonradSzołajski">Byłem niedawno we Francji i rozmawiałem z przedstawicielami francuskich organizacji ochrony praw autorskich. Ogromne zdziwienie wzbudza u nich fakt, że polski ustawodawca przejął wzory z zupełnie innego kręgu kulturowego.</u>
          <u xml:id="u-46.12" who="#KonradSzołajski">Dzisiaj zastanawiamy się, jak sterować całą kinematografią. W momencie gdyby była szansa na to, aby sprawy autorskie były jeszcze raz podnoszone na posiedzeniu Komisji, to warto dość szczegółowo zapoznać się z doświadczeniami francuskimi.</u>
          <u xml:id="u-46.13" who="#KonradSzołajski">O ile znamy nazwiska wielkich producentów amerykańskich, to w Polsce cała odpowiedzialność w praktyce nadal spoczywa na reżyserze. Dalej jest tak, że to reżyser jest inicjatorem, scenarzystą i twórcą projektu. Oczywiście bywają wyjątki i chwała im za to. Znakomita większość to są producenci, których istnienie polega na tym, że co najwyżej wykupili licencję z Komitetu Kinematografii i produkują dla telewizji w taki sposób, że dostają od niej pieniądze, wynajmują najtańszego realizatora (często bez kwalifikacji). Choć są chwalebne wyjątki, to średnia jest niesłychanie niska.</u>
          <u xml:id="u-46.14" who="#KonradSzołajski">Reżyser, który jest inicjatorem pomysłu projektu, trafia na sytuację jak z Kafki. Mówi się przecież, że mamy wielką liczbę producentów. Faktycznie sytuacja wygląda inaczej. W Polsce jest jeden producent. Żeby zrobić film, trzeba zebrać bardzo dużo pieniędzy. Dzisiaj takie duże pieniądze można pozyskać z Telewizji Polskiej S.A. To jest jakieś 70 - 80% środków, jakie są dostępne na rynku.</u>
          <u xml:id="u-46.15" who="#KonradSzołajski">Niewielki procent środków może się pojawić dzięki Canal +. Doliczyć można jeszcze Polsat. Jeśli więc mówimy o producencie z prawdziwego zdarzenia, to znaczy takim, który dysponuje pieniędzmi, za które robi się większość filmów, to producentem tym może być telewizja.</u>
          <u xml:id="u-46.16" who="#KonradSzołajski">Komitet Kinematografii ustawił się w pozycji chłopca do bicia. Zdecydował bowiem, że będzie tylko dokładał środki do pieniędzy pozyskanych z innych źródeł. Wiemy co się działo z telewizją przez ostatnie lata, wiemy jak wyglądały wybory do nowego zarządu telewizji.</u>
          <u xml:id="u-46.17" who="#KonradSzołajski">Telewizja w Polsce jest, niestety, strukturą polityczną. W związku z tym podlega ona różnorodnym fluktuacjom. Reżyserzy zdani są na pewnego rodzaju mody czy trendy polityczne. Zgadzam się z wypowiedzią pana M. Borka, który reprezentuje tę instytucję. Znalazł się on w sytuacji, dr. Jackilla i mr. Hyda. Z jednej strony jest on dobrym reżyserem, a z drugiej - urzędnikiem tamtej instytucji. Ma w swoim ręku praktyczną możliwość decydowania o być albo nie być wszystkich polskich reżyserów. Wiadomo więc, że w takich warunkach nie może być dobry dla wszystkich.</u>
          <u xml:id="u-46.18" who="#KonradSzołajski">To jest sytuacja straszna, przy tym zła dla niego samego. Prędzej czy później wszyscy będą do niego mieli pretensje. Zły jest sam system. W momencie kiedy taka władza spoczywa w rękach jednej instytucji czy jednego człowieka, to sprawa jest postawiona na głowie.</u>
          <u xml:id="u-46.19" who="#KonradSzołajski">Pamiętam, że jak w latach 70. K. Zanussi opowiadał nam o ówczesnej sytuacji i ówczesnych realiach, to stwierdził, że jeśli nie dogadał się z ministrem na Krakowskim Przedmieściu, to niósł ten sam scenariusz na ul. Woronicza, gdzie prezes telewizji, który był z innej koterii niż minister, na złość ministrowi przyznawał mu na ten film pieniądze. Oczywiście bywały także sytuacje odwrotne. Był to swego rodzaju pluralizm, którego dzisiaj nie ma. Dzisiaj wszystkie scenariusze trzeba zanieść do M. Borka. Jeśli nie podpisze, to można już iść do domu i zacząć pisać następny scenariusz.</u>
          <u xml:id="u-46.20" who="#KonradSzołajski">Tyle chciałem powiedzieć w kwestii producentów i źródeł finansowania. Zgadzam się z tym, co mówił pan D. Jabłoński, że zdecydowanie należy pomóc producentom prywatnym. Powinniśmy wytworzyć taki mechanizm, który pozwoliłby na stworzenie wielu możliwości finansowania. Nie może być tak, aby ta sprawa znajdowała się w jednych rękach, w rękach jednej opcji politycznej lub towarzyskiej. Niezależnie bowiem od tego, czy na czubku tej piramidy będzie siedział geniusz, czy nie, to i tak będzie źle.</u>
          <u xml:id="u-46.21" who="#KonradSzołajski">Myślę, że nie jest dobrze, kiedy bez przerwy atakuje się Komitet Kinematografii. Nie bardzo bowiem wiadomo, do kogo się tę krytykę adresuje. Jak już wskazał P. Szulkin sytuacja jest niezwykle zagmatwana. Nie do końca jest jasne, czy władzą jest kilkunastoosobowy skład tzw. społecznego Komitetu Kinematografii, czy też decyzje spoczywają w rękach przewodniczącego Komitetu. Panuje opinia, że ten społeczny Komitet podejmuje decyzje o charakterze ogólnym, strategicznym, a pan przewodniczący wypełnia te decyzje treścią.</u>
          <u xml:id="u-46.22" who="#KonradSzołajski">W praktyce dzieje się inaczej i wszelkie próby nawiązania dialogu spełzają na niczym. Nie chcę tej krytyki kierować personalnie pod adresem przewodniczącego Komitetu Kinematografii. Nie o to chodzi. Dla nas zarówno Komitet Kinematografii, jak i jego biuro, to są ciała obce, które nie są nam przyjazne. Odczuwamy całkowitą obcość i totalną alienację. Osoby, które są w składzie Komitetu indywidualnie są często naszymi znajomymi lub przyjaciółmi. W całości to jednak nie działa. Nie odczuwamy żadnej ochrony naszego zawodu, żadnej pomocy w bardzo trudnej sytuacji, w jakiej znajdują się wszyscy filmowcy.</u>
          <u xml:id="u-46.23" who="#KonradSzołajski">Myślę, że podstawowy błąd Komitetu Kinematografii polega na grzechu zaniechania, na tym, że Komitet nie robi tego, co powinien. Błąd tkwi nie w tym, co Komitet robi, lecz w tym, czego nie robi. Komitet nie interesuje się wieloma sprawami, którymi powinien się interesować.</u>
          <u xml:id="u-46.24" who="#KonradSzołajski">Trudno krytykować pracę Komitetu konkretnie, ponieważ decyzje Komitetu są tajne. My się nawet o nich nie dowiadujemy. Od dawna mówi nam się, że przygotowywana jest kolejna wersja ustawy o kinematografii, ale nikt z nami nie konsultował żadnego wariantu. Nie konsultuje się ważnych zamierzeń nie tylko z pojedynczymi reżyserami, operatorami czy producentami, ale także z niezależnymi producentami. Istnieje totalny rozdział pomiędzy Komitetem a wszystkimi opiniotwórczymi stowarzyszeniami czy środowiskami, jakie istnieją w kinematografii polskiej.</u>
          <u xml:id="u-46.25" who="#KonradSzołajski">Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Kiedy pytałem o to pojedynczych członków Komitetu, to nie potrafili mi tego wytłumaczyć, ale deklarowali chęć pomocy. Potem jednak okazuje się, że nic z tych deklaracji nie wynika i kiedy idziemy do biura Komitetu, to nikt nam żadnej pomocy nie okazuje, a nasze postulaty trafiają w próżnię.</u>
          <u xml:id="u-46.26" who="#KonradSzołajski">Chciałbym podziękować panu posłowi W. Gołębiewskiemu, którego wypowiedź zawierała pewne argumenty, które chciałem przytoczyć. Podobna sytuacja miała miejsce rok temu. Tam także byłem zaproszony i wygłosiłem okropnie długie exposé zawierające wiele postulatów zgłaszanych przez środowisko filmowców. Wydaje mi się, że było to przysłowiowe walenie grochem o ścianę, ponieważ przez rok nic się nie stało. Do Komitetu Kinematografii złożyliśmy ten sam tekst i nic z naszych postulatów nie zostało uwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-46.27" who="#KonradSzołajski">Dzisiaj, słysząc z ust pana posła W. Gołębiewskiego krytykę pod adresem Komitetu Kinematografii zrozumiałem, że pan poseł wysłuchał wówczas tego wystąpienia, a może nawet przeczytał ten tekst, który znalazł się w protokole posiedzenia Komisji.</u>
          <u xml:id="u-46.28" who="#KonradSzołajski">To jest pocieszające i świadczy o tym, że nawet jeśli minął rok i nic się nie stało, to przynajmniej kilka osób wysłuchało wówczas krytyki. Być może nie wszystkie nasze uwagi i argumenty są trafne. Dopominam się natomiast o to, aby nasze opinie były wysłuchiwane, żeby nas pytano o to, jak poszczególne sprawy rozwiązywać. Minął rok, a nikt nas o to nie zapytał. Zabiegaliśmy o wizytę u kolejnych ministrów, ale wszelkie rozmowy prowadziły do gorących zapewnień, że będzie się korzystać z naszych konsultacji, ale w praktyce nic konkretnego się nie wydarzyło.</u>
          <u xml:id="u-46.29" who="#KonradSzołajski">Myślę, że Komitet Kinematografii, i w tym składzie, w jakim istnieje, oddziela się od środowiska coraz głębszą fosą. Ze swej strony domagamy się, aby ten Komitet zmienić. Nie chodzi nam o to, aby usunąć z jego składu konkretne osoby. Zależy nam na tym, aby zorganizować demokratyczne wybory (o ile w sztuce może istnieć demokracja).</u>
          <u xml:id="u-46.30" who="#KonradSzołajski">Odnosimy wrażenie, że obecna sytuacja, istniejąca od kilku lat jest na rękę części osób, które zasiadają w Komitecie Kinematografii. Gdyby tak nie było, to z pewnością starałyby się one tę sytuację zmienić. One jednak firmują istniejącą sytuację. Sądzę, że niezależnie od istniejącej ustawy trzeba jak najszybciej doprowadzić do tego, aby - w związku z powszechnym niezadowoleniem środowiska z istniejącego stanu - wymienić przynajmniej część składu Komitetu. Jeśli nie jest prawdą to, co powiedziano P. Szulkinowi, że na zmiany w składzie Komitetu trzeba czekać, aż umrze jeden z jego członków, to spróbujmy albo rozszerzyć skład Komitetu, albo dokonać innych zmian.</u>
          <u xml:id="u-46.31" who="#KonradSzołajski">Jeśli chodzi o sprawę funduszu filmowego, to powiem tylko, że jest to doskonały pomysł. Nie będę powtarzał argumentów, które były już tu przytaczane. Chcę powiedzieć, że zależy nam na tym, abyśmy otrzymali jak najwięcej pieniędzy na nasze filmy. Niekoniecznie muszą być to pieniądze pochodzące z kieszeni podatnika. Wiem, że A. Żuławski mówił w telewizji, że trzeba będzie zbudować system, który będzie ściągał pieniądze z dystrybucji zagranicznych filmów. Jeśli pan M. Walter uważa, że jego działalność jest nieopłacalna, to przecież może się zająć czymś innym. Jest kilku dystrybutorów, którzy nie narzekają na problemy finansowe.</u>
          <u xml:id="u-46.32" who="#KonradSzołajski">We Francji na filmy przeznacza się ogromne pieniądze, które nie obciążają podatnika. Chociaż jesteśmy krajem mniejszym i mniej ludzi chodzi u nas do kina, to bez wielkiego trudu można przetłumaczyć na polski francuskie regulacje prawne i zastanowić się, co z tego można zaadaptować na nasz grunt. Być może pewne pomysły można byłoby wprowadzić do nowej ustawy o kinematografii.</u>
          <u xml:id="u-46.33" who="#KonradSzołajski">Nie wiem jak rozwiązać problemy Łódzkiego Centrum Filmowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#JuliuszBraun">Proponuję, abyśmy sprawy dotyczące Łódzkiego Centrum Filmowego dzisiaj pominęli. Wymagają one pogłębionej analizy, a więc i czasu. Godzina jest już późna i trudno byłoby ten temat jeszcze dzisiaj szerzej rozwinąć.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#JuliuszBraun">Obawiam się, że jeśli rozpoczniemy dzisiaj debatę o Łódzkim Centrum Filmowym, to ani jej nie dokończymy, ani nie będziemy w stanie sformułować sensownych konkluzji, ani nie dokończymy tej dyskusji, która nas tutaj zgromadziła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#KonradSzołajski">Chciałbym tylko powiedzieć, że prosimy o decyzję w tej sprawie, ponieważ minął rok od poprzedniego posiedzenia Komisji, a Łódzkie Centrum Filmowe wciąż znajduje się w takim samym stanie.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#KonradSzołajski">Jeśli chodzi o kopie filmowe nadsyłane z zagranicy, to także rok temu publicznie wypowiedziany został postulat w tej sprawie. Obiecano nam, że coś się zmieni. Do dzisiaj nie usłyszałem jednak, aby podjęte były jakieś praktyczne działania. Chciałbym prosić o wyjaśnienie, dlaczego wciąż nie można rozwiązać sprawy kopii filmowych. Jest to przecież sprawa konkretna i szczegółowa.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#KonradSzołajski">Nie bardzo rozumiemy jak wygląda sprawa zespołów filmowych w kontekście własności polskich filmów. Naszym zdaniem lepiej pracuje się z producentami prywatnymi. Istnieje jednak enklawa przy ul. Puławskiej 61. Ma ona niejasny status prawny.</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#KonradSzołajski">Kiedyś były zespoły filmowe. Było to środowisko twórców zgromadzonych wokół wybitnych indywidualności. Były tam swego rodzaju demokratyczne wybory, które wymagały kontrasygnaty ministra, który mianował szefa zespołu. Ludzie, którzy tam siedzieli, byli przez środowisko nie tylko akceptowani, ale także wybrani.</u>
          <u xml:id="u-48.4" who="#KonradSzołajski">Zakręt historii z przełomu lat 1989–1990, który spowodował, że w nasze życie wkroczyła demokracja, jednocześnie odjął demokrację z ul. Puławskiej. Minęło 6 lat i sytuacja jest tam taka, jakby ta instytucja miała być dożywotnia, podobnie jak Komitet Kinematografii. Co więcej słyszymy, że zespoły filmowe sprzedają dziesiątki filmów, które były wyprodukowane przez 50 lat istnienia kinematografii i do 1989 r. w praktyce w 100% były finansowane przez budżet państwa. Ta sprawa nie jest dla nas jasna i chcielibyśmy, aby możliwie szybko ustawodawca położył kres takiej działalności.</u>
          <u xml:id="u-48.5" who="#KonradSzołajski">Myślę, że warto zrobić coś dla kinematografii polskiej i jestem przekonany, że przemawiając tu tak długo nie marnuję państwa czasu. Wróciłem właśnie z Paryża gdzie widziałem, jak jest traktowane polskie kino. Takie nazwiska jak A. Wajda czy K. Kieślowski naprawdę są tam cenione. Polskie filmy tam istnieją, a nasz kraj jest na Zachodzie znany nie z produkowanych samochodów, czy innych wyrobów, lecz właśnie z filmów.</u>
          <u xml:id="u-48.6" who="#KonradSzołajski">Pamiętajmy, że polskie kino to nie tylko sprawa pieniędzy, ale to także reprezentacja kultury polskiej na świecie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#JuliuszBraun">Nie chciałbym być źle zrozumiany. Uważam, że konieczny jest sprawny mechanizm upodobniony do funduszu filmowego. Ostrzegam jednak przed rozumowaniem, że istnieją jakieś pieniądze, które nie obciążają podatnika. Niezależnie od tego, skąd pieniądze będą pochodziły, to ktoś je musi zapłacić albo w formie bezpośrednich podatków, albo droższego biletu kinowego, czy niższego podatku, który nie wpłynie do budżetu. Nie należy zatem tworzyć iluzji, że są jakieś pieniądze, które mogą nie obciążać podatnika.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#komentarz">(Głos z sali: Chciałabym odwołać się do wypowiedzi pana posła A. Halbera. Proporcja podziału wpływów jest następująca: 50% od filmów premierowych, 45% po pierwszych trzech miesiącach, a po 6 miesiącach jest to 40%. Były takie sytuacje w przeszłości, że nasza firma ITI brała za filmy amerykańskie 30% po 6 miesiącach. Tak było w przypadku filmu "Stowarzyszenie umarłych poetów", a za polski film "Wielka majówka" państwowe instytucje filmowe brały 60% od własnych kin.)</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#JuliuszBraun">Nadal mamy sytuację, że pośrednicy państwowi bezprawnie zawyżają procent na naszych filmach. Chcę na to zwrócić państwa uwagę.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#JuliuszBraun">Pan A. Walczak, który znajduje się obecnie w zarządzie Telewizji Polskiej S.A., wskrzeszał państwową sieć kin, co określano wówczas jako ogólnopolską sieć kin.</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#JuliuszBraun">Pod nieobecność pana M. Waltera chciałabym powiedzieć, że rzeczywiście działalność związana z dystrybucją kinową nie przynosi firmie ITI zysków. Mówię to z całą odpowiedzialnością. Eksploatujemy natomiast te filmy na polu wideo i wówczas jest to już działalność zyskowna.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#JuliuszBraun">Nie chciałabym rewanżować się panu K. Szałajskiemu i powiedzieć, że jeśli mu nie wychodzą filmy, to powinien przestać zajmować się reżyserią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#MieczysławVogt">Jestem reżyserem dokumentalistą i pracuję przede wszystkim dzięki funduszom Telewizji Polskiej S.A. Czasem korzystam z funduszy Komitetu Kinematografii. Ta perspektywa rzutować będzie w pewnym stopniu na to, co chcę powiedzieć, choć jest to dość typowa perspektywa większości osób funkcjonujących w naszym środowisku. Większość z nas pracuje dla telewizji i bez telewizji nie może żyć, natomiast bez pieniędzy z Komitetu Kinematografii na ogół może się obyć nawet przez długie lata.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#MieczysławVogt">Patrzenie na kinematografię jako na system produkcji tylko filmów fabularnych przeznaczonych dla kin w wyizolowaniu od całego otoczenia, jest kompletnym anachronizmem. Jeśli nawet rozwiązanie wszystkich spraw związanych ze sferą audiowizualną w jednej ustawie jest zbyt skomplikowane, to sądzę, że na te problemy należy patrzeć kompleksowo, choćby w formie pakietu ustaw.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#MieczysławVogt">Gdyby posłowie dostali w formie dodatku do tego materiału, który został opracowany przez Komitet Kinematografii, również zestawienie, jak poszczególne tytuły były rozpowszechniane i w jaki sposób pieniądze wydane na poszczególne tytuły zwróciły się później z dystrybucji na różnych polach, to być może otrzymaliby bardziej adekwatny obraz sytuacji. Mam bowiem wrażenie, że sam materiał bardziej zaciemnia obraz sytuacji, niż wyjaśnia funkcjonowanie istniejących mechanizmów.</u>
          <u xml:id="u-50.3" who="#MieczysławVogt">Wiele mówi się o tym, że mamy system producencki. W postaci, jaka dominuje w Polsce ma on wiele wad. Wiadomo, że są producenci bardziej i mniej uczciwi. Chcę tylko zwrócić uwagę na pewną modelową sprawę. Jeżeli źródło pieniędzy jest publiczne (na ogół jest to Komitet Kinematografii lub Telewizja Polska S.A.), a z drugiej strony jest prywatny producent, to dochodzi do paradoksu, kiedy jedną osobą, która naprawdę jest zainteresowana jakością produktu jest reżyser, czy realizator. Natomiast producent prywatny, który przerabia publiczne pieniądze, zainteresowany jest wyłącznie maksymalizacją zysku. Nie jest on nagradzany, gdy film ma relatywnie dużą widownię i przynosi duży dochód, ponieważ pieniądze publiczne, które są wkładem w produkcję, muszą być najpierw zwrócone do źródła, a dopiero potem producent mógłby mieć jakieś zyski z eksploatacji.</u>
          <u xml:id="u-50.4" who="#MieczysławVogt">Pan M. Walter mówił o tym, że trudno znaleźć film, na którym można by wyjść przynajmniej na zero. Prawdopodobieństwo, że na jakimś filmie zarobi się, jest zatem nikłe. Okazuje się, że najłatwiej zarobić można na procesie produkcji filmu.</u>
          <u xml:id="u-50.5" who="#MieczysławVogt">Producent nie ma także specjalnych profitów, jeśli film otrzyma otrzyma wiele nagród. Im mniej pieniędzy producent wyda na bezpośrednią produkcję z publicznych źródeł, tym jest w lepszej sytuacji finansowej, tym jego pozycja na rynku jest silniejsza.</u>
          <u xml:id="u-50.6" who="#MieczysławVogt">Uważam, że ta paradoksalna sytuacja powoduje, że te pieniądze, które są wydawane z publicznego źródła, w wielu momentach, w znacznym procencie są marnowane. Ktoś wspomniał, że 20 do 30% wpływów z biletów kinowych idzie na lewo. Obawiam się, że procent pieniędzy publicznych, który idzie na lewo w procesie produkcji nie jest mniejszy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#AndrzejWerner">Odczuwam wielki komfort wypowiadając się na tej sali w obecności tak znakomitego grona. Ten komfort bierze się stąd, że nie reprezentuję żadnego interesu. Nie jestem ani reżyserem, ani producentem, ani dystrybutorem, ani rozpowszechniaczem.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#AndrzejWerner">Reprezentuję tylko jeden interes, który chciałbym nazwać nieco górnolotnie, to jest interes polskiego kina. Co to znaczy? Czy każdego kina w równym stopniu?</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#AndrzejWerner">Nie. Pojawiały się tutaj określenia jakościowe. Mówił o tym m.in. pan M. Walter. Charakterystyczne jest jednak to, że jedynym wyróżnikiem jakościowym było to, że film sam na siebie zarobił.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#AndrzejWerner">Mam wrażenie, że mówiąc o ochronie kina polskiego, dokonujemy tu pewnej mistyfikacji, kiedy mówimy o interesie w różnym stopniu produktu przemysłowego i samego przemysłu filmowego (a jest to bardzo ważna kwestia, bo odnosi się i do ekonomii i do miejsc pracy itd.), jak również - kina artystycznego, które trzeba wyodrębnić z całej masy produkcji filmowej.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#AndrzejWerner">Trzeba zatem podzielić film na taki, który istnieje jako towar, który ludzie chcą kupować i film, który ma szansę być częścią kultury narodowej. Nie oznacza to oczywiście, że taki film nie powinien się dobrze sprzedawać, ale to nie jest jego jedyna wartość i nie jest to jego wartość podstawowa. Do obrony takiego filmu trzeba podchodzić uważniej.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#AndrzejWerner">Pan poseł W. Gołębiewski kierował pod adresem szefa Komitetu Kinematografii zarzuty, że w zbyt małym stopniu pan przewodniczący jest reprezentantem budżetu. Myślę, że w takim rozumowaniu kryje się niebezpieczeństwo pomieszania pojęć. Uważam, że ten fundusz, którym dysponuje Komitet Kinematografii powinien być funduszem bezzwrotnym. Powinien on służyć właśnie filmom artystycznym, twórczości artystycznej, która ma szansę wejść do kultury narodowej. Mówię tylko o tym co już istnieje.</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#AndrzejWerner">Cieszę się, że film „Młode wilki” przyniósł taki wielki sukces finansowy. Myślę jednak, że z faktu, że taki film powstał kultura polska nie została wzbogacona, a być może nawet została zubożona. Wspomniany fundusz mógłby być w przyszłości normalnym funduszem inwestycyjnym dla kina i mógłby ożywić przepływ pieniądza. Jeśli funduszami z kieszeni podatnika na tego rodzaju filmy dysponuje tylko minister, to pieniądze te mogą być inwestowane na innych zasadach niż do tej pory. Tu powinna obowiązywać zasada równoprawnej produkcji i równoprawnego udziału w zyskach. Oznacza to, że fundusz podatnika jest funduszem ochrony artystycznej polskiego filmu.</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#AndrzejWerner">Myślę, że Komitet Kinematografii pozbawiony myślenia reżyserskiego nigdy by tej sprawy nie dostrzegł. Węgry rocznie rocznie produkują mniej więcej tyle samo filmów co Polska. Tam telewizja nie finansuje żadnego filmu. Wszystkie koszty pokrywane są z funduszy państwowych. Jeśli cały świat wie, co to są Węgry, to właśnie z kina węgierskiego. Tego nie osiągną „Młode wilki” i wielka masowa produkcja filmowa.</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#AndrzejWerner">Ze względu na okres przejściowy, prawdopodobnie na początku takie zasilanie finansowe było wskazane. Służyło ono rozkręceniu przemysłu filmowego. Teraz musimy już jednak wyraźnie rozróżnić na co chcemy przeznaczać pieniądze: czy na funkcjonowanie przemysłu filmowego, czy na kino artystyczne.</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#AndrzejWerner">Chcę mówić o wartościach polskiego kina, o tym na czym się znam. Chcę bronić interesów nie dystrybutora czy kiniarza, lecz interesów artystycznego kina polskiego. Chcę wyraźnie powiedzieć, że musi być fundusz na obronę tego kina. Ten fundusz musi pochodzić z kieszeni polskiego podatnika. Natomiast jeśli uznamy, że musi być utworzony fundusz na ochronę polskiego przemysłu filmowego, to będzie to fundusz inwestycyjny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#MirosławBorek">W nawiązaniu do tej wypowiedzi chciałbym zdecydowanie zaprotestować przeciwko dzieleniu filmów na lepsze i gorsze. Dla mnie największym niebezpieczeństwem, jakie stało przed polskim kinem, to było niebezpieczeństwo, jakiego doświadczaliśmy 2–3 lata temu. Wówczas kino nie miało widza.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#MirosławBorek">Myślę, że to właśnie dzięki takim filmom, których nie lubi A. Werner i które muszą być produkowane, wraca szansa na pozyskanie polskiego widza.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#MirosławBorek">Przytoczony przykład Węgier jest bardzo dobry, bo tam państwo wciąż uważa za stosowne odpowiadać za rozwój i zapewniać środki na rozwój kinematografii narodowej. Jest jednak także druga strona tego medalu. Węgierskie filmy nie są przez nikogo oglądane, a zwłaszcza nie są oglądane przez publiczność węgierską. Nie chciałbym, abyśmy się znaleźli w takiej sytuacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#DariuszJabłoński">Poprosiłem o głos wyłącznie po to, aby sprostować ewidentne nieporozumienie.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#DariuszJabłoński">Producent to nie jest ten, kto daje pieniądze. To jest ten, kto wykonuje robotę. Taka dzieli nas różnica od Hollywood.</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#DariuszJabłoński">Gdybym chciał wejść w tę sprzeczkę, którą wywołał pan reżyser, to moglibyśmy ją jeszcze długo kontynuować, a więc powiem tylko tyle. Są producenci, którzy przerabiają pieniądze w takim samym stopniu, jak mogę powiedzieć, że znam reżyserów, którzy przerabiają pieniądze i nic więcej za to nie dają.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#DariuszJabłoński">System, o którym mówiłem ma natomiast uniemożliwić pojawianie się tych negatywnych zjawisk. Dlatego trzeba go stworzyć. Jeśli chcemy natomiast mieć wykształconych, profesjonalnych producentów, to trzeba wydań jeszcze sporo na szkolenia, trzeba stworzyć program szkolenia producentów w takim samym stopniu, jak szkoli się reżyserów. Jeśli chcemy, aby producenci stali się lokomotywą dla polskich kin, to trzeba im w tym pomóc.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#AndrzejWernerKrytyk">Odpowiadając panu M. Borkowi chcę powiedzieć, że nie jestem przeciwko filmom, które zdobywają masowego odbiorcę. Nie chcę dzielić filmów na te, które się ogląda i te, których nikt nie chce oglądać. Jedne i drugie filmy powinny powstawać.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#AndrzejWernerKrytyk">Pieniędzmi podatnika powinniśmy przede wszystkim wspomagać twórczość filmową, a pozostałe filmy przeznaczone dla masowego odbiorcy, które z założenia mają na siebie zarabiać, traktować należy po prostu jako przede wszystkim towar rynkowy. Na produkcję takich filmów można dawać pieniądze, ale trzeba je także odzyskiwać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#JuliuszBraun">Rozumiem, że na kształt wypowiedzi państwa wpływają emocje, ale nie sądzę, aby intencją było to, by dzielić filmy na te, które ktoś ogląda i takie, których nikt nie ogląda. Rozumiem, że widownia może być duża lub mała, ale jako przedstawiciel podatników protestowałbym przeciwko finansowaniu filmów, których nikt nie ogląda.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#AndrzejKucharczyk">Zajmuję się badaniami rynku filmowego w Polsce. Zabieram głos jako ostatni uczestnik dyskusji, a więc wiele spraw, o których ciałem mówić, już omówiono.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#AndrzejKucharczyk">Chcę się z państwem podzielić refleksją bardziej ogólną. Tematem dzisiejszego spotkania są problemy kinematografii w warunkach wolnego rynku. Tak prawdę mówiąc, to o mechanizmach rynkowych niemal w ogóle nie mówiliśmy. Cały czas rozmawiamy o tym, jak podzielić państwowe czy publiczne pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#AndrzejKucharczyk">Muszę przyłączyć się do głosu tych osób, które w pewnym sensie negują potrzebę istnienia Komitetu Kinematografii, przynajmniej w jego obecnym kształcie. Nie jest możliwe, aby o dziedzinie kultury, a zarazem pokaźnej gałęzi przemysłu decydowali twórcy filmowi. Wiemy, że 90% członków Komitetu Kinematografii to są reżyserzy. Uważam, że tu potrzebni są raczej fachowcy, którzy znają się na dystrybucji, na kinach, na tych obszarach gdzie widz ma kontakt z filmem, gdzie generowane są pieniądze, które powinny wracać do producenta.</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#AndrzejKucharczyk">Pan M. Walter wyjaśnił tutaj wiele nieporozumień z zakresu dystrybucji. Chciałem po-wiedzieć państwu, jak funkcjonują kina, gdyż sądzę, że jest to temat najmniej znany.</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#AndrzejKucharczyk">40 mln dolarów, to wpływy w 1995 r. ze wszystkich kin w Polsce. Dochodowych kin mamy w Polsce ok. 100. Pozostałe kina często ulokowane są w domach kultury, są to kina dofinansowywane przez gminy, kina, które tak naprawdę są deficytowe. Cała baza kinowa jest przestarzała, nie remontowana od ponad 20 lat. Nie było na to państwowych pieniędzy, a przed 1989 r. sferę rozpowszechniania wciąż trzeba było dotować. Mimo że do kina ludzie chodzili częściej, to pieniądze raczej wypływały z budżetu do rozpowszechniania, a nie na odwrót.</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#AndrzejKucharczyk">Minister J. Burski przeprowadzał swoją reformę w najgorszym okresie, kiedy do kina prawie już nikt nie chciał chodzić. Wiele kin zostało wówczas sprywatyzowanych i dzięki temu przetrwały. Być może nie dokonano w nich istotnych prac remontowych, co wynikało przede wszystkim z okoliczności, na którą już zwrócił uwagę pan poseł A. Halber. W sytuacji, kiedy umowa dzierżawy podpisana jest na krótki okres i w każdej chwili może być rozwiązana nikt przytomny nie inwestuje dużych pieniędzy w poważną modernizację kina. W tej chwili kina znowu w dużym stopniu niestety są upaństwowione. One są co prawda na przyzwoitym poziomie, ale wiele trzeba zrobić, aby wyprzedzić Amerykanów, którzy zamierzają tworzyć w Polsce sieć nowoczesnych multipleksów.</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#AndrzejKucharczyk">Możemy wkrótce stanąć wobec sytuacji, że powstaną nowoczesne kina amerykańskie i ten majątek, którym w tej chwili dysponujemy i który ma obecnie pokaźną wartość okaże się kulą u nogi. Podobnie jak to było z kinami w mniejszych miejscowościach, majątek ten stanie się bezwartościowy. Być może wkrótce trzeba będzie zainwestować ogromne pieniądze, aby cokolwiek z tego majątku wykrzesać. Nie jestem przy tym przekonany, że w tych pomieszczeniach nadal utrzymałyby się kina.</u>
          <u xml:id="u-56.7" who="#AndrzejKucharczyk">Uważam, że sposobem na te problemy jest szybka prywatyzacja kin. Wiadomo, że budżet nie dołoży do modernizacji kin. Chociaż zgłaszane są takie życzenia, to chyba trudno liczyć na ich realizację. Sprywatyzowana w całości dystrybucja ma się już bardzo dobrze. Kina, które są prywatyzowane na ogół notują znaczny wzrost obrotów. Pamiętajmy, że tylko wówczas, jeśli będzie odpowiednia liczba przyzwoitych kin, to będą stworzone warunki do wyświetlania także filmów polskich.</u>
          <u xml:id="u-56.8" who="#AndrzejKucharczyk">Jak dzieli się pieniądze z kina? W kinach pozostaje 50% wpływów. Na ogół w Europie zostaje znacznie więcej. 50% dla dystrybutora w Polsce to jest jeden z najwyższych wskaźników w Europie. Ceny biletów w dużych miastach utrzymują się na poziomie ok. 2 dolarów, natomiast koszty utrzymania kin utrzymują się na poziomie zachodnim. Kina te muszą się utrzymywać, muszą się modernizować, wymieniać aparaturę. Wszystkie te urządzenia trzeba dziś sprowadzać z Zachodu, płacąc taką samą cenę, jaką płacą kina zachodnie, które zarabiają znacznie więcej dzięki kilkukrotnie wyższym cenom biletów.</u>
          <u xml:id="u-56.9" who="#AndrzejKucharczyk">Nie sądzę, aby pomysł obłożenia kin dodatkowym podatkiem na polską twórczość był pomysłem wykonalnym. Takie pomysły pojawiały się zaś przy okazji prac nad nową ustawą o kinematografii. Uważano, że trzeba ściągnąć pieniądze z biletów kinowych na produkcję polskich filmów.</u>
          <u xml:id="u-56.10" who="#AndrzejKucharczyk">Polskie kina wymagają pilnej i gruntownej modernizacji po to, aby publiczność znowu zechciała do nich chodzić. Mówiliśmy o wzroście frekwencji w kinach i rzeczywiście miała ona miejsce przez dwa lata. Od listopada 1995 r. notujemy jednak ponowny spadek frekwencji w kinach. Spadek ten dotyczy zwłaszcza dużych kin premierowych. W dużych miastach osiągnęliśmy więc już stan nasycenia i trudno liczyć na dalszy wzrost frekwencji bez znacznych inwestycji, gruntownej modernizacji kin.</u>
          <u xml:id="u-56.11" who="#AndrzejKucharczyk">Tak jak w całym systemie, najważniejsze znaczenie odgrywać mogą ulgi podatkowe. Oczywiście wiem, że jest to sprawa trudna.</u>
          <u xml:id="u-56.12" who="#AndrzejKucharczyk">Myślę, że dopóki Komitet Kinematografii będzie się składał głównie z twórców i twórcy będą decydować o tym, kto dostanie pieniądze, to potem będą tylko wzajemne pretensje. Zawsze będziemy mieli do czynienia z niezdrową sytuacją, zawsze będzie to dzielenie pieniędzy, których jest niewiele i zawsze dla kogoś zabraknie.</u>
          <u xml:id="u-56.13" who="#AndrzejKucharczyk">Chciałbym zachęcić państwa do zapoznania się z systemem, jaki obecnie obowiązuje w Irlandii. System ten polega po prostu na ulgach podatkowych. Tam podmioty inwestujące w kino otrzymują ulgi podatkowe. Dzięki temu nie ma jakiejś bezosobowości. Wiadomo, na jaki projekt pieniądze zostały przeznaczone, wiadomo też, czy warto na taki cel zaryzykować i zainwestować własne pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-56.14" who="#AndrzejKucharczyk">Jeśli nawet uda się utworzyć nowy fundusz kinematografii, to znowu powstaje jakieś bezosobowe ciało i nie sądzę, aby światli sponsorzy, którzy chcieliby wspierać polską kinematografię, przekazywali pieniądze, nie wiedząc, na co pieniądze zostaną wykorzystane.</u>
          <u xml:id="u-56.15" who="#AndrzejKucharczyk">Myślę, że dystrybutorzy i największe kina także chętnie przeznaczyliby jakieś środki na wsparcie polskiej produkcji filmowej. Kina także chciałyby prezentować polskie filmy. Do takich działań skutecznie zachęcać by mogła natomiast stosowna ulga podatkowa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#AdamHalber">Sprawa podatków jest dla mnie zadziwiająca. Nie wiem, czy państwu wiadomo, że kino w odróżnieniu od muzeum czy teatru płaci podatek od nieruchomości, taki jak fabryka telewizorów czy cukierków. To także jest sprawa do negocjacji z panem ministrem G. Kołodką.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#JuliuszBraun">W znowelizowanej ustawie o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej wprowadziliśmy rozwiązanie ustawowe dotyczące instytucji kultury. Myślę, że w ustawie o kinematografii powinien się znaleźć odpowiedni zapis.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#JuliuszBraun">Dyskusja dobiegła końca. Nie mam zamiaru podsumowywać wszystkich wypowiedzi. Naszą intencją było zgromadzenie opinii. Wszystkie wypowiedzi znajdą się w biuletynie Komisji i będą mogły być ponownie przeanalizowane. Będziemy mogli wrócić nie tylko do generalnych rozważań i opinii, ale także do konkretnych zgłoszonych propozycji.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#JuliuszBraun">Zgłoszone dzisiaj propozycje układały się w kilka grup. Pierwsza z nich dotyczyła rozwiązań finansowych, a zwłaszcza pomysłu utworzenia funduszu kinematografii. Oczywiście mówiono tu bardzo szeroko o zagadnieniach finansowania produkcji filmowej, dzielono się doświadczeniami, jakie funkcjonują w innych krajach. Nowa ustawa o kinematografii oczywiście do tych kwestii musi się odnieść.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#JuliuszBraun">Druga sprawa dotyczyła przyszłości kin w Polsce. Powtarzał się postulat szybkiej i konsekwentnej prywatyzacji i wyjaśnienia statusu własnościowego kin.</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#JuliuszBraun">Trzecia sprawa, która dominowała nad całą dyskusją, to kwestia potrzeby możliwie szybkiej nowelizacji istniejącej lub uchwalenia nowej ustawy o kinematografii.</u>
          <u xml:id="u-58.5" who="#JuliuszBraun">Wiele uwag zgłaszano pod adresem Komitetu Kinematografii i jego przewodniczącego. Nie chcę zobowiązywać pana przewodniczącego do szczegółowego odniesienia się w tym momencie do całej dyskusji. Jeśli natomiast pan przewodniczący zechce krótko ustosunkować się do jakichś uwag lub odpowiedzieć na pewne pytania, to oczywiście bardzo proszę o zabranie głosu.</u>
          <u xml:id="u-58.6" who="#JuliuszBraun">Chcę jednoznacznie podkreślić, że dzisiejszym spotkaniem nie zamykamy tematu problemów polskiej kinematografii, lecz raczej otwieramy tę debatę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#TadeuszŚciborRylski">Ze zrozumiałych względów nie mógłbym się szczegółowo odnieść teraz do wszystkich uwag i pytań. Za wszystkie wypowiedzi chciałbym bardzo serdecznie podziękować. Wszystkie podniesione sprawy skrzętnie notowałem i liczę na to, że od sekretariatu Komisji będę mógł otrzymać szczegółowy materiał z dzisiejszego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#TadeuszŚciborRylski">Chciałbym się odnieść tylko do spraw, które były najczęściej podnoszone.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#TadeuszŚciborRylski">Od dłuższego czasu do członków Komitetu trafiają uwagi odnoszące się do składu Komitetu Kinematografii. Wielokrotnie tłumaczyłem, że ten Komitet jest autorem reformy kinematografii i ten Komitet musi doprowadzić do odpowiedniego stanu prawnego wszystko to, co zostało wprowadzone w życie. Do momentu nowelizacji ustawy nie ma właściwie możliwości, aby ten Komitet zmienić. Oczywiście można poszczególne osoby odwołać w trybie indywidualnym, ale na tym etapie, w naszej ocenie, nie byłoby to dobre rozwiązanie. Znajdujemy się przecież w przededniu tej nowelizacji, która ureguluje wszystkie prawne rozwiązania, które do tej pory przyjęliśmy, a jak państwo pamiętacie, Najwyższa Izba Kontroli zarzucała nam, że były to rozwiązania niezgodne z obowiązującą ustawą.</u>
          <u xml:id="u-59.3" who="#TadeuszŚciborRylski">Chciałbym też powiedzieć, że w projekcie nowelizacji ustawy - poza tym głównym uregulowaniem, którym jest kadencyjność Komitetu i wskazanie wszystkich organizmów działających w kinematografii, które będą zgłaszały kandydatów do Komitetu Kinematografii - ujęta została sprawa prywatyzacji.</u>
          <u xml:id="u-59.4" who="#TadeuszŚciborRylski">Wszystkie instytucje w kinematografii, poza dwoma przedsiębiorstwami państwowymi, nie mogły się prywatyzować w myśl ustawy o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych. W tej nowelizacji znalazł się zapis przewidujący, że nasze instytucje także będą się mogły prywatyzować w myśl tej zasady.</u>
          <u xml:id="u-59.5" who="#TadeuszŚciborRylski">Jeśli chodzi o kina, to w mojej ocenie dobrze się stało, że ten moment nadszedł dopiero teraz. Pozwoliło to naszym instytucjom na uregulowanie praw własności, a przynajmniej ich wyjaśnienie. W tej chwili instytucje te gotowe są do tego, aby w najbliższym czasie mogły się prywatyzować.</u>
          <u xml:id="u-59.6" who="#TadeuszŚciborRylski">Nie ma tu żadnego innego pomysłu, nie przewiduje się żadnej państwowej sieci kin. Do takich pomysłów już nie będziemy wracać. Zgodnie z regułami gry rynkowej będziemy natomiast chcieli sprywatyzować pozostałe kina.</u>
          <u xml:id="u-59.7" who="#TadeuszŚciborRylski">Mam nadzieję, że mimo częstych zmian, jakie następują w Ministerstwie Kultury i Sztuki, uda się nam w końcu zgłosić taki projekt ustawy o kinematografii, który będzie przyjęty przez kolejnego ministra i projekt ten będzie mógł być poddany szeroko rozumianym konsultacjom środowiskowym. Dopiero wówczas będziemy mogli wyjść z nim na zewnątrz. Projekt ten musi zawierać najnowocześniejsze rozwiązania, sprawdzone w świecie, nie naginane do naszych dzisiejszych potrzeb, składu Komitetu itp.</u>
          <u xml:id="u-59.8" who="#TadeuszŚciborRylski">Dziękuję za wszystkie propozycje i uwagi, także krytyczne, zgłoszone pod moim adresem. Sprawy, o których państwo mówili, postaram się uwzględnić w swojej codziennej pracy.</u>
          <u xml:id="u-59.9" who="#TadeuszŚciborRylski">Na zakończenie chciałbym poinformować, że projekt restrukturyzacji Łódzkiego Centrum Filmowego jest w tej chwili na etapie konsultacji z prezydentem Łodzi i wojewodą łódzkim. Jako wierzycieli łódzkich jednostek zapraszamy ich do współkształtowania proponowanych w tym projekcie rozwiązań. Natychmiast po konsultacjach z prezydentem i wojewodą przystąpimy do konsultacji z załogami zainteresowanych przedsiębiorstw. Na ten cel zabezpieczyliśmy środki w tegorocznym budżecie. O szczegółach poinformuję Komisję przy najbliższej okazji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#JuliuszBraun">Chciałbym także poinformować, że pan przewodniczący obiecał, że dostarczy Komisji jako materiał roboczy do prac nad ustawą zestawienie informacji o tym, jak rozwiązania dotyczące kinematografii funkcjonują w różnych krajach europejskich. Będziemy mogli wówczas wymieniać opinie już nie na podstawie wrażeń z podróży, ale na podstawie dokumentów, które będziemy mieli w ręku.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#JuliuszBraun">Bardzo państwu dziękuję za wytrwałość i za wszystkie wypowiedzi. Przypominam, że mamy jeszcze do rozpatrzenia drugi punkt porządku dziennego. W tym momencie dziękuję naszym gościom za udział w tej części posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#JuliuszBraun">Informuję członków Komisji, że pan marszałek skierował do mnie życzenie, aby Komisja przedstawiła harmonogram prac uwzględniający priorytety rządowe dotyczące ustaw oraz aby Komisja samodzielnie określiła stopień pilności poselskich projektów ustaw, wskazała, które z nich należy rozpatrzyć w pierwszej, a które w dalszej kolejności.</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#JuliuszBraun">O kolejności rozpatrywania projektów ustaw powinny decydować przede wszystkim kryteria merytoryczne. Niemniej jednak Komisje powinny dążyć do zakończenia prac nad projektami, które od dłuższego czasu zalegają. Niezbędne jest także kompleksowe rozpatrywanie projektów dotyczących tej samej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-60.4" who="#JuliuszBraun">W związku z tym chciałbym przypomnieć, że mamy do rozpatrzenia dwa projekty ustawy o Polskiej Agencji Prasowej. Jest to projekt poselski (580 dni od pierwszego czytania) i projekt rządowy (475 dni od pierwszego czytania). Przy rządowym projekcie ustawy nie ma żadnej gwiazdki, co oznacza, że rząd nie nadaje temu projektowi klauzuli pierwszeństwa i nie widzi potrzeby przyspieszenia prac. Jak rozumiem, Komisja taką potrzebę widziała.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Nie mamy projektu ustawy o Polskiej Agencji Prasowej, ponieważ na ostatnim posiedzeniu podkomisji okazało się, że tymczasem Polska Agencja Prasowa straciła swój majątek, który miał być podstawą jej przekształceń. Urząd rejonowy przekazał bankowi majątek, budynki i nieruchomości PAP. Rząd do tej pory nie zajął w tej sprawie stanowiska, gdyż był tak samo jak posłowie zaskoczony przebiegiem zdarzeń.</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Istnieje podejrzenie, że najmniej zaskoczony powstałą sytuacją był prezes PAP, który jednak wcześniej się nie podzielił z Komisją swoją wiedzą na ten temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#JuliuszBraun">Można przez to rozumieć, że w ostatecznej instancji decyduje o tym urząd rejonowy.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#JuliuszBraun">Mam propozycję, abyśmy zwrócili się do rządu z prośbą o pilne stanowisko wobec projektu ustawy o Polskiej Agencji Prasowej w związku z zaistniałą sytuacją. Od odpowiedzi rządu uzależniamy dalszy tryb pracy Komisji w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#JuliuszBraun">Mieliśmy do rozpatrzenia projekt ustawy o zmianie Kodeksu postępowania karnego. Ta sprawa już została zakończona.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#JuliuszBraun">Przy rządowym projekcie ustawy o bibliotekach widzimy dwie gwiazdki, podobnie jak przy rządowym projekcie ustawy o muzeach. Oznacza to, że rząd nadaje tym projektom tryb pilności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Podkomisja zakończyła rozpatrywanie pierwszego artykułu projektu ustawy, co brzmieć może mało obiecująco. Ponieważ jednak ten pierwszy artykuł dotyczył definicji i spraw najbardziej spornych, to można na sprawę patrzyć bardziej obiecująco.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Przewiduję, że do końca maja podkomisja będzie mogła zakończyć swoją pracę. Trudno mi jednak przewidzieć, czy w rzeczywistości uda się taki zamysł zrealizować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#JuliuszBraun">Prośba jest taka, że jeśli sprawę można zakończyć przed 1 czerwca br., to należy możliwie ściśle określić datę zakończenia prac Komisji. Jeśli natomiast nie jest prawdopodobne, aby Komisja zakończyła swoje prace do 1 czerwca br., to wskazać należy miesiąc ukończenia.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#JuliuszBraun">Myślę, że nie uda nam się przed wakacjami zakończyć tych prac. Czy możemy liczyć na to, że cała Komisja zakończy te prace we wrześniu? Może lepiej przyjąć październik?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Ja mogę mówić w tej chwili za podkomisję. Może ona zakończyć swoje prace z całą pewnością przed wakacjami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#JuliuszBraun">Jeśli zatem przed wakacjami otrzymamy sprawozdanie podkomisji, to we wrześniu Komisja powinna te prace zakończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#WiesławGołębiewski">Jeśli chodzi o prace podkomisji do spraw ustawy o bibliotekach, chciałbym poinformować, że odbyła już ona dwa posiedzenia. Powstał projekt wydzielenia z tej ustawy materii do innej ustawy, dotyczącej egzemplarza obowiązkowego. Procedura w tej sprawie została już uruchomiona. Zanim jednak nadany zostanie temu dokumentowi odpowiedni numer druku sejmowego, może upłynąć trochę czasu.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#WiesławGołębiewski">Posiedzenie podkomisji zwołane jest na I dekadę maja. Myślę, że do przerwy wakacyjnej powinno nastąpić zakończenie prac podkomisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#JuliuszBraun">Mamy zatem przygotowany projekt ustawy o egzemplarzu obowiązkowym, który stanowi część materii ustawy o bibliotekach. Ten materiał będzie mógł być przyjęty przez Komisję w czerwcu br. Natomiast prace nad całą ustawą o bibliotekach Komisja zakończyć powinna w październiku.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#JuliuszBraun">Mamy także do rozpatrzenia poselski projekt ustawy Prawo prasowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#AdamHalber">Uważam, że do przerwy wakacyjnej podkomisja zakończy swoje prace. Dwa lata pracy naszej podkomisji pozwoliły na zgromadzenie takiego materiału, że praktycznie już bez dyskusji możemy finalizować te prace.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#JuliuszBraun">Możemy przyjąć, że Komisja zakończy swoje prace w tej sprawie w listopadzie br.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#JuliuszBraun">Jeśli nie ma innych spraw, to zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>