text_structure.xml 248 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 2 m. 35 po poł.).</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów Wincenty Witos, Minister Spraw Zagranicznych Eustachy Sapieha, Minister Spraw Wewnętrznych Leopold Skulski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Maciej Rataj, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Józef Raczyński, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Aprowizacji Bolesław Grodziecki, Minister Sprawiedliwości Stanisław Nowodworski, Minister b. dzielnicy pruskiej Władysław Kucharski, Kierownik Ministerstwa Zdrowia Publicznego Witold Chodźko.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Sprawiedliwości Jan Morawski, w Ministerstwie Skarbu Roman Rybarski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 216 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 217 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają posłowie: Harasz i Pużak. Listę mówców prowadzi p. Pużak.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#AntoniHarasz">Interpelacja pp. Kunickiego, Regera i tow. ze Związku P. P. S. do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie gwałtów, popełnionych przez władze czesko-słowackie na ludności polskiej pod zaborem czeskim.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Dębskiego i kol. z klubu P. S. L. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie rozmieszczania oddziałów wojskowych po wsiach, a w szczególności w sprawie umieszczenia pułku kawalerii we wsi Siennica Różana i Wola Siennicka gminy Rudka pow. krasnostawskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Madeja i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie reklamacji Bronisława Oberca z Rymanowa w pow. sanockim.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Rajskiego i kol. z klubu P. S. L. do p. Ministra Poczt i Telegrafów w sprawie nadużyć na poczcie w Ochotnicy w pow. nowotarskim.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Niedziałkowskiego do p. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Spraw Wojskowych w sprawie konfiskowania przez organa cenzury niektórych pism zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Wyznań i Oświecenia w sprawie nieodbudowanych szkół ludowych zniszczonych przez wojnę w pow. mieleckim, niskim, kolbuszowskim i tarnobrzeskim.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Misiołka i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie aresztowań w Krechowicach w pow. doliniańskim.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Kurczaka i kol. z klubu P. S. L. do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Spraw Wewnętrznych w sprawie zabójstwa gospodarza na podwodzie przez oficera Wojsk Polskich w celu zabrania i sprzedania koni i w sprawie lekkomyślnego szafowania podwodami przez starostwo i P. K. U. w Łowiczu.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#AntoniHarasz">Interpelacja pp. Tona, Farbsteina i m. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie traktowania żydów w obozach dla internowanych i nieudzielania odpowiedzi na interpelację.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i in. do p. Ministra Skarbu w sprawie wyznaczania podatków od zysków wojennych na mieszkańców pow. bielskiego, zrujnowanych przez wojnę.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Herza i kol. z klubu N. P. R. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie wyborów do ciał samorządowych w b. dzielnicy pruskiej.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i in. do p. Ministra Rolnictwa w sprawie niewypłacania mieszkańcom pow. bielskiego w woj. bałostockim odszkodowań za zabijane z polecenia rządowego weterynarza bydło rogate podczas walki z księgosuszem.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i in. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie istnienia straży kresowej w pow. bielskim.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i in. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie rozdziału przyznanej pow. bielskiemu zapomogi w wysokości 20 milionów marek.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i in. do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Robot Publicznych w sprawie budowy szosy między miastem Ciechanowcem a Brańskiem w pow. bielskim w woj. białostockim.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i in. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie projektowanego podziału pow. bielskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i in. do p. Ministra Skarbu w sprawie niepopierania pożyczki Odrodzenia i premiowej przez właściwe władze pow. bielskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i in. do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie przyznanego miastu Ciechanowcu w ziemi bielskiej, w woj. białostockim miliona marek na odbudowę.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i in. do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie odbudowy pow. bielskiego, w woj. białostockim.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i in. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie powolnego działania instancji apelacyjnej w sprawach rekwizycji mieszkań.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. dr. Dymowskego i in. do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie budowy mostu na rzece Nurcu pod Ciechanowcem w pow. bielskim, w woj, białostockim.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i in. do p. Ministra Poczt i Telegrafów w sprawie linii telefonicznej między Brańskiem a Ciechanowcem w ziemi bielskiej w woj. białostockim.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Bochenka i tow. do p. Ministra Poczt i Telegrafów w sprawie nieregularnego funkcjonowania poczty w Myślenicach.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Bochenka i tow. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie nadużywania stanowiska sędziowskiego przez sędziego w Jordanowie.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Bochenka i tow. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Aprowizacji w sprawie zamknięcia powiatu nowotarskiego dla wywozu artykułów pierwszej potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Tomaszewskiego i tow. do p. Ministra Rolnictwa z powodu stosunków panujących na obszarze dworskim Chaskla Wallach a w Lutczy.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Seiba i tow. do p. Prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego przeciw sposobom przeprowadzenia dzikiej parcelacji na obszarze dworskim Staszkowce w pow. gorlickim.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Matusza i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie zapłaty za wozy dostarczone z gminy Haczów w pow. brzozowskim.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#AntoniHarasz">Interpelacja posłów Zw. L. N. do p. Ministra Skarbu w sprawie niedającego się usprawiedliwić popierania Moszka Garfinkla, handlującego spirytualiami w Ciechanowie, przez naczelnika okręgu akcyzowego Ciechanów — Mława — Przasnysz Mansweta Sobolewskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Madeja i tow. do p. Ministra Aprowizacji o zwrot zboża, zarekwirowanego nieprawnie w roku 1919.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Marchuta i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych z powodu szykan stosowanych przez starostę Strzelbieskiego w Gorlicach przeciw popisowym.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Marchuta i tow. do p. klubu N. Zj. L. do pp. Ministrów Aprowizacji i Spraw Wojskowych w sprawie nadużyć przy ściąganiu kontyngentów w pow. nieszawskim.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Marchuta i tow. do p. klubu N. P. R. do p. Ministra Poczt i Telegrafów w sprawie telefonów łódzkich.</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Waszkiewicza i kol. z klubu N. P. R. do p. Ministra Aprowizacji w sprawie aprowizacji Łodzi.</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Dębskiego i kol. z klubu P. S. L. do pp. Ministrów Robót Publicznych i Skarbu w sprawie niewypłacania przyznanych zasiłków na odbudowę ludności pow. chełmskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Dębskiego i kol. z klubu P. S. L. do pp. Ministrów Rolnictwa i Spraw Wojskowych w sprawie przydziału koni zdemobilizowanych dla drobnych rolników ziemi chełmskiej.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Dębskiego i kol. z klubu P. S. L. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Spraw Wojskowych w sprawie przymusowych świadczeń, nakładanych na ludność powiatu chełmskiego przy robotach fortyfikacyjnych i przy budowie lodołomów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">P. Prezydent Ministrów donosi mi, iż p. Naczelnik Państwa zwolnił p. Edwarda Pepłowskiego z urzędu Ministra Pracy i Opieki Społecznej, poruczając mu sprawowanie nadal dotychczasowych funkcji aż do chwili mianowania następcy.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Zarazem donoszę Izbie, iż odbył się sąd marszałkowski w sprawie p. Rączkowskiego przeciw posłowi Stapińskiemu o obrazę. P. Stapiński w interpelacji i z trybuny sejmowej zarzucił p. Rączkowskiemu akcję w zawieraniu kontraktu przez Małopolski Związek Garbarzy i w sprawie eksportu 4 wagonów skór za granicę. Sąd marszałkowski orzekł: Zarzuty, podniesione w interpelacji p. Stapińskiego z dn. 14 grudnia 1920 r. przeciwko p. Rączkowskiemu są nieuzasadnione. Sąd marszałkowski stwierdził, że chociaż Małopolski Związek Garbarzy nie dotrzymał swoich zobowiązań wobec Rządu, to jednak z tego powodu żadna wina na p. pośle Rączkowskim nie ciąży.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego: Pierwszy punkt spada z porządku dziennego na życzenie Rządu; punkt drugi również spada z powodu nieobecności referenta, tak samo punkt trzeci. Przystępujemy do Nr. 4 porządku dziennego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#KazimierzSobolewski">Panie Marszałku, co się stało z pierwszym punktem porządku dziennego?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Spadł z porządku dziennego na życzenie Rządu i nikt przeciw temu nie protestował.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#komentarz">(P. Ks. Sobolewski: Protestuję przeciw temu)</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Trzeba było zawczasu protestować. Na dzisiaj sprawa ta jest załatwiona. Na końcu posiedzenia może ksiądz postawić wniosek, ażeby tę sprawę umieścić na porządku dziennym następnego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do Nr. 4 porządku dziennego: dalszy ciąg trzeciego czytania ustawy o Konstytucji Rzeczypospolitej. (Druk Nr. 2561).</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Czerniewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PCzerniewski">Wysoki Sejmie! Oto dochodzimy do ważnej i doniosłej dla całego narodu i Państwa naszego chwili uchwalenia pierwszej konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Aczkolwiek ta konstytucja według mniemania wielu, a może nawet i całej Izby, zawiera w sobie niejedną niedokładność, niejedną ujemną stronę, to jednak musimy powiedzieć, że bądź co bądź w zasadniczych swych rysach odpowiada potrzebom i żądaniom narodu. Mówię to śmiało i podkreślam, że jeżeli cudzoziemcy nawet Francuzi oceniają ją w sposób godny, to tembardziej my sami ocenić ją tak musimy. Ja osobiście i klub mój jesteśmy dalecy od tego, żeby ją uważać za ideał doskonałości, i twierdzić, że odpowiada całkowicie potrzebom rozwojowym narodu i Państwa Polskiego, niemniej jednak daję zdrową podstawę do dalszego rozwoju ustroju państwowego.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PCzerniewski">Przedewszystkiem istota konstytucji musi być podłożem dla swobodnego rozwoju społeczeństwa i Państwa. Ponieważ konstytucja określa zasadnicze formy, w których rozwija się Państwo i społeczeństwo, oraz stosunek społeczeństwa do Państwa i nawzajem Państwa do społeczeństwa, przeto powinna ułatwiać naturalny rozwój sił społecznych i naturalne kształtowanie się narodu. Musi ona dostatecznie zabezpieczać siłę Państwa na zewnątrz i rozwój narodu wewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PCzerniewski">Aby wykonać te żądania, konstytucja musi być wynikiem dwóch rzeczy zasadniczych, mianowicie: tradycji dziejowych narodu, musi być zgodna z jego psychiką i musi odpowiadać zewnętrznym warunkom położenia Państwa; musi brać pod uwagę elementy składowe obywatelskie masy swojego narodu i charakter państw i narodów ościennych.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PCzerniewski">Wszystko co się tyczy swobodnego, rozwoju społeczeństwa i narodu leży w tradycjach ustroju Państwa Polskiego, niestety w tradycjach oderwanych w ciągu 150 lat niewoli, zdawałoby się zniszczonych, jednak w istocie swej tkwiących w głębi duszy narodu polskiego. Wolność obywatelska, decentralizacja i rozwój samorządu ziemskiego, łączenie się na zasadzie dobrowolnego porozumienia poszczególnych narodów i plemion, to wszystko jest tem bogatem, zaszczytnem i chlubnem dla nas dziedzictwem. Niestety nie leży w tradycji polskiej, przynajmniej w tradycjach ostatnich stuleci istnienia byłej Rzeczypospolitej, zabezpieczenie sił państwa formą ustroju. Siła Państwa polskiego ongi zabezpieczała się siłą moralną obywateli, a gdy siła moralna słabła, wtedy i państwo nie znajdowało dostatecznej podpory. Zabezpieczenia państwa przez sam ustrój państwowy nie było pomimo silnego ducha narodowego minionych pokoleń; było to zasadniczą wadą i dlatego obecnie konstytucja na tę wadę musi zwrócić uwagę.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PCzerniewski">Różnorodność elementu obywatelskiego, rozmaity stopień jego wyrobienia wymaga silnej władzy wykonawczej, której ongiś Rzeczpospolita Polska nie miała dostatecznie zawarowanej. Silna, sprawna władza wykonawcza, kierująca bezpośrednio losami państwa, jak każda władza wykonawcza, ale działająca ściśle na zasadach prawa, jest to postulat narodu w stosunku do konstytucji. Ale obok tej władzy wykonawczej i po nad nią jest władza ustawodawcza, jako pośrednik pomiędzy narodem a Państwem, jako wyraziciel woli narodu, opiekun gwarancji swobód obywatelskich i opiekun społeczeństwa w Państwie. Cała trudność zagadnienia wszystkich konstytucji, jako form ramowych, podstawowych rozwoju narodu mieści się właśnie w należytem ustosunkowaniu tych dwóch czynników, t.j. narodu jako całości i Państwa. I to są walne zasadnicze zadania konstytucji. Otóż w naszych warunkach, w czasach, kiedy państwo nie buduje się jak, ongiś przed wiekami, przez władzę z góry narzuconą inicjatywą i pracą twórczą jednej genialnej głowy, lub genialnej dynastii jak piastowska, ale kiedy sam naród bierze na własne barki odpowiedzialność za tworzenie Państwa, należy przedewszystkiem narodowi zabezpieczyć dostateczny wpływ na rozwój Państwa, i zwrócić uwagę na należyty rozwój obywatelski społeczeństwa, bo tylko rozwój obywatelski, wykształcenie i doświadczenie polityczne, może odpowiedzieć tym trudnym i ciężkim zadaniom, w jakich się znalazła Polska po odzyskaniu niepodległości i w chwili budownictwa swojego nowoczesnego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PCzerniewski">I dlatego klub nasz i ja, jako jego przedstawiciel, w podkomisji Konstytucyjnej obstawaliśmy i obstawać zawsze będziemy ze szczególnym naciskiem przy szerokim, normalnym, zdrowym rozwoju samorządu miejscowego, albowiem zdaniem naszem jest on — nie jak powiedział kol. Niedziałkowski — drugim kamieniem węgielnym wolności politycznej, lecz pierwszym warunkiem wolności obywatelskiej i pierwszym kamieniem węgielnym wolności politycznej w Polsce. Tam, gdzie naród przystępuje do budownictwa Państwa, tylko doświadczone głowy i doświadczone ręce mogą go z należytą siłą i umiejętnością dźwignąć i zabezpieczyć. I dlatego szczególnie dla nas potrzebne jest wyrobienie polityczne, dla nas, którzyśmy mieli nić tradycji pracy politycznej niemal zerwaną, dla których nić ta musiała się w najcięższych warunkach wić w podziemiach w obcych znienawidzonych formach państwowości. Skądinąd zaś tradycje te musiały pobudzać do marzeń o państwie idealnem jakgdyby pozbawionem realnych warunków istnienia, a teraz marzenia te muszą być uzdrowione, społeczeństwo nasze musi normalnie wyrabiać się politycznie. Do tego jest mojem zdaniem, jedna droga. Nie zebrania się w Sejmie, bo Sejm tak nie wyrabia, choć jest koniecznym wykładnikiem życia narodowego i organizacji, ale jeśli chodzi o szkołę polityczną, o istotne wyrobienie, to i nie referendum, jak się zdawało kol. Niedziałkowskiemu, do tego prowadzi, ale realne dotykanie się pracy bieżącej, życia społecznego i państwowego, elementów życia państwowego, któremi są jednostki samorządowe. Wielkie wiekowe doświadczenia wskazują, że narody mniejsze, szybciej dojrzewały, więcej obywatelsko się wyrabiały. Jeśli patrzymy z pewną zazdrością na wyrobienie się obywateli małej Szwajcarii, to musimy sobie powiedzieć: dlatego się tak wyrobili, że w poszczególnych kantonach w niewielkiem stosunkowo zakręcie realna i rzeczywista, praca ich hartowała i wyrabiała.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PCzerniewski">Wielkie narody i państwa mają tylko jedną drogę wykształcenia i wyrabiania swoich obywateli, t, j, drogę szerokiego rozwoju samorządu lokalnego. Stąd, jak już w poprzednich swoich przemówieniach podkreśliłem, zawarowanie samorządu miejscowego jest dla nas jedną z najważniejszych rzeczy. Jeszcze, będąc członkiem Podkomisji Konstytucyjnej, starałem się na to zwrócić uwagę. Nawet żądałem, ażeby w rozdziale pierwszym pod tytułem „Rzeczpospolita”, obok artykułu 2, gdzie są określone wszystkie zasadnicze fundamenty władzy Rzeczypospolitej Polskiej, był wstawiony art. 3 w którymby było powiedziane: Ustrój Rzeczypospolitej opiera się na szerokim samorządzie lokalnym (czy też miejscowym). Ale wymagało to zupełnie innej konstrukcji konstytucyjnej i dlatego w ostateczności zgodziłem się, ażeby tego nie umieszczać. Umieszczenie tego wymagałoby bowiem przejrzenia konstrukcji całej Ustawy Konstytucyjnej, wymagałoby, ażeby obok 6 rozdziałów zasadniczych, po trzecim rozdziale o Władzy Wykonawczej był rozdział czwarty p. t. „Samorząd”. I wszystkie te zawarowania samorządu, które są obecnie rozproszone po całej ustawie konstytucyjnej musiałyby być nie tylko zgromadzone w tym rozdziale ale również o wiele gruntowniej i obszerniej opracowane. Tam musiałoby być też zawarowane powszechne prawo głosowania do samorządu miejscowego t. j. to, czego żądał poseł Niedziałkowski. Ponieważ jednak taka zmiana wymagałaby zasadniczego przerobienia całej pracy od początku co przewlekłoby ustanowienie Konstytucji w nieskończoność, wobec tego zmuszeni byliśmy nasz postulat, w imię potrzeb społeczeństwa i dobra narodu, odłożyć na czas późniejszy. Za 10 lat, kiedy znowu przystąpimy do rewizji niniejszej ustawy konstytucyjnej, będziemy walczyli o ten samorząd z całą stanowczością i mamy nadzieję, że znajdziemy poparcie w społeczeństwie i znajdziemy doświadczonych i wykształconych obywateli, właśnie w zakresie życia samorządowego, którzy sami będą oceniali należycie potrzebę takiego mianowicie uformowania ustawy konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PCzerniewski">Na razie, aczkolwiek teoretycznie wielu przedstawicieli rozmaitych klubów i stronnictw stwierdzało i stwierdza nadal, że uznaje potrzebę rozwinięcia szerokiego samorządu lokalnego, jednakże niestety bardzo często w praktyce, dąży się do niszczenia zasadniczych pierwiastków tego samorządu. Choćby np. tak zwana unifikacja Wielkopolski i Pomorza, którą nie jest niczem więcej, jak czasami niestety tylko niszczeniem, niedostatecznie zrozumianych, często cennych lokalnych właściwości, ślepem parciem do centralizacji i niwelacji.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PCzerniewski">Proszę Panów, jeżeli rozwój samorządu lokalnego jest nam tak bardzo potrzebny, to oprócz tych względów, które przed chwilą wymieniłem są jeszcze inne. Mianowicie jesteśmy społeczeństwem, które po wiekowej niewoli skleiło się z rozmaitych części. Idziemy do zjednoczenia, zespolenia narodu polskiego, ale nie mechanicznego, przy pomocy z góry, przez centralizację, bo to do niczego nie doprowadzi, oprócz do rozgoryczenia obywateli, tylko przez organiczne zrastanie. Jedynie pieczołowita praca w tym kierunku, ażeby stopniowo z biegiem czasu, przy odpowiedniem uwzględnieniu potrzeb lokalnych, następowało też stopniowe zrastanie się organizmu narodowego, prowadzi do celu. Państwo i naród nie jest maszyną, złożoną z kółek, które można mechanicznie przypiłować i dopasować. Państwo i naród jest żywym organizmem, posiada żywą duszę, której naginać i łamać wbrew jej naturalnemu rozwojowi nie można i nie wolno, bo to się mści na samem życiu narodu.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PCzerniewski">Proszę Panów, w takim rozwoju samorządu widzimy przedewszystkiem doniosłość dlatego, że zagadnienie, nad którem wiele głów wielkich i pracujących głęboko w zakresie nauki i wiedzy państwowej nieraz napróżno zastanawiało się nad pogodzeniem ujawniających się często sprzeczności między państwem a społeczeństwem, między dążeniem, zresztą naturalnem Państwa do omnipotencji, której społeczeństwo musi się przeciwstawiać, a dążeniem do osłabiania Państwa przez omnipotencję samego społeczeństwa, jedynie samorząd w praktyce daje najpewniejsze rozwiązanie.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PCzerniewski">Mamy wiele przykładów dziejowych takiej ostatecznej krańcowości. Wygórowany despotyzm, biurokratyzm i centralizm policyjnego państwa Fryderyka, a tuż obok nasza własna Rzeczpospolita Polska, w której przewaga społeczeństwa nad Państwem była niestety tak ogromna, że dopóki społeczeństwo posiadało dość ducha obywatelskiego znać tego nie było, ale kiedy duch ten się osłabił, Państwo okazało się formą, która, niezdolną będąc do utrzymania społeczeństwa, rozsadziła się pod naparem odśrodkowych dążeń tegoż społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#PCzerniewski">Możemy więc iść tylko jedną drogą t. j. podtrzymania i rozwijania naturalnych dążeń samego społeczeństwa od związków t. zw. dobrowolnych organizacji, do związków t. zw. przymusowych od związków przymusowych, lokalnych jak gmina, samorząd miejski, do związku przymusowego centralnego i najwyższego, którym jest samo Państwo.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PCzerniewski">Otóż aczkolwiek pod tym względem konstytucja nas w całości nie zadowala, jednak zostawia możność rozwoju w tym kierunku. Dlatego ostatecznie zgodziliśmy się i razem z innemi klubami postaraliśmy się i dopilnowaliśmy tego, żeby w obecnym art. 3 było umieszczone, że „Rzeczpospolita, opierając swój ustrój na zasadzie szerokiego samorządu terytorialnego przekaże przedstawicielom tego samorządu właściwy zakres ustawodawstwa i t. d.”. Jest to niewiele w stosunku do tego, co w istocie rzeczy żądamy, jest to jednak fundament, punkt wyjścia, możność dalszej organizacji i przerabiania sprawy.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel).</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#PCzerniewski">Teraz właśnie przejdę do tej rzeczy, która jest bolączką Panów z lewicy. Dla mnie jedną z gwarancji przyszłego rozwoju samorządu, jest Senat, choć nie w takiej formie jak to było w pierwotnem założeniu. Sądzimy, że może w krótkim czasie przekształci się on na reprezentację samorządu lokalnego. Niestety w obecnem sformułowaniu nie jest w niczem reprezentacją samorządu terytorialnego. Jednak jest tu jedna rzecz ważna. Senat jest dla nas czynnikiem rozwagi, czynnikiem ułatwienia, wyrobienia obywatelskiego, którego nam właśnie tak brakuje. Dla nas Senat jest jednocześnie zadatkiem tego, że w przyszłości może się on przekształcić w reprezentację samorządu miejscowego. Jeśli za dziesięć lat będziemy walczyć o samorząd, a jest to naszem stanowczem dążeniem, to w takim razie nasze stronnictwo będzie się domagać wówczas, ażeby Senat przekształcić na wzór senatu Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, ażeby stał się reprezentacją sumy doświadczenia, wyrobienia, potrzeb i interesów samorządu lokalnego. Wtedy i swojemu zadaniu równoważenia, większej rozwagi daleko lepiej i słuszniej odpowie. Ale gdybyśmy Senatu wcale nie uchwalili, gdyby miał być tylko sam Sejm nawet bez tego zadatku, to wtedybyście i wy Senatu reprezentującego samorząd lokalny nie stworzyli i dlatego jest to dla nas tak potężnym i ważnym argumentem rozwojowym. Kol. Niedziałkowski powiedział, że to jest ostatni „sztuczny mur prawicy” a ja twierdzę, że to jest pierwszy stopień do przyszłego nowego ustroju wolności, siły, godności, zrównoważenia praw i obowiązków obywateli.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#PCzerniewski">Dla wyrobienia obywatelskiego kol. Niedziałkowski zaleca nam referendum, my zaś wypowiadamy się przeciwko referendum.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(Głos: Boicie się)</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#PCzerniewski">My się referendum boimy,...</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(Głos: Tchórze)</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#PCzerniewski">... zupełnie śmiało mówię, my się boimy referendum dla Rzeczypospolitej dlatego, że to pogłówne głosowanie ludu, jako fałszowane niejednokrotnie, bywało bardzo często podstawą dla despotyzmu. Oprócz malutkich kantonów Szwajcarii bywały referenda i gdzieindziej, np. we Francji. Panowie raczą przypomnieć sobie owe plebiscyty francuskie i to, że pogłówne głosowanie ludu francuskiego doprowadziło do dyktatury Napoleona I, a później do samowładztwa o wiele mniej groźnego jego bratanka Napoleona III, że to głosowanie pogłówne doprowadziło do zalania Francji krwią, do jej klęski, nieszczęść i Komuny paryskiej. My nie chcemy nieszczęścia i klęski dla Polski. Na to się nie zgodzimy.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#PCzerniewski">Mam nadzieję, że nie tak, jak to sobie wyobrażają niektórzy, t. zw. obrońcy ludu, Polska idzie w królestwo próżniactwa i rozpasania, lecz że idzie i iść będzie w królestwo pracy. I dla zagwarantowania tej pracy, jej słusznych praw i obrony, widzimy drogę nie w ustawodawczej Izbie Pracy.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Tylko w Senacie)</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#PCzerniewski">Kol. Niedziałkowski powiedział, że Izba pracy to jest legalne, konstytucyjne przedstawicielstwo Polski pracującej; uposażył ją też we władzę prawodawczą. Ale proszę Panów, byłoby to tylko źródło pieniactwa konstytucyjnego. Bo wyobraźcie sobie, Panowie, dwie instytucje ustawodawcze, wyobraźcie sobie podwójną odpowiedzialność ministrów, wyobraźcie sobie dwie instytucje ciągnące w rozmaite strony — jakby na tem wyszła Rzeczpospolita Polska.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#PCzerniewski">Czyżby nie było to ciąganiem się i pieniactwem konstytucyjnem? Zdaje mi się, że w kolegach obudził się duch dawnej Rzplitej szlacheckiej, boć nasza szlachta takie pieniactwo lubiła. I Panowie mnożycie te instytucje ustawodawcze, przeciwstawiające się senatowi, który w naszej konstytucji nie ma ani praw inicjatywy ustawodawczej, ani istotnej władzy.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#PCzerniewski">Wy jednocześnie ustanawiacie drugą izbę ustawodawczą dlatego, aby ona wyrugowała, jak powiadacie paskarstwo i wyzysk, ale mnie się zdaje, że tam, gdzie jest pieniactwo i kłótnie, tam właśnie paskarstwo i wyzysk wzrasta. Gdzie dwóch się kłóci, tam trzeci i to najmniej sumienny korzysta. Dopiero wtedy byśmy doszli do prawdziwego raju pieniactwa dla paskarzy, gdybyśmy mieli takie dwie izby: jedną ustawodawczą ogólną Rzplitej Polskiej, a drugą specjalną, jako Izbę pracy. Polska pracująca powinna mieć nie jakieś uboczne organy ustawodawcze, ale jak reprezentacją Polski panującej winien być Sejm, tak reprezentacją Polski pracującej również winien być sam Sejm.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#PCzerniewski">W Sejmie powinna być reprezentowana sama praca, nie może być w nim próżniaków i paskarzy. Sejm powinien być wyrazem pracy polskiej i ludu pracującego w Polsce. To jest dopiero pełnią prawa, a nie jakaś przybudówka uboczna.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#komentarz">(Wrzawa w centrum i na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#PCzerniewski">Proszę Panów, również często atakuje się w naszej konstytucji sprawę narodowościową, która zdaniem niektórych klubów jak np. żydowskiego była potraktowana w sposób skandaliczny, gorszący i oburzający w konstytucji. Dla sił odśrodkowych, dla tych, którzy sprawę swobody rozwoju plemion narodowości identyfikują z rozprężeniem państwa, dla tych być może tak jest. Ale Polska ma tradycje unionizmu, Polska umiała przyciągać narody, do niej narody dobrowolnie garnęły się przez cały ciąg jej istnienia aż do dnia dzisiejszego, bo i dzisiaj petycje z powiatów pozostałych za kordonem bolszewickim, petycje, na których widnieją podpisy nie tylko prawosławnych ale i żydów, wskazują na dążenie tych ludów do zespolenia się z Polską. One nie szperają w paragrafach Konstytucji, one nie mówią o tem, że będą pokrzywdzone, one wiedzą, że tutaj znajdą zawarowanie swoich praw takie, jak nigdzieindziej.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Nie wiedzą jeszcze o szkole wyznaniowej).</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#PCzerniewski">Proszę Panów, aczkolwiek jesteśmy za zawarowaniem praw narodowościowych w myśl odwiecznych tradycji polskich, i one są zdaniem naszem dostatecznie i gruntownie zawarowane w tych paragrafach, to niemniej musimy powiedzieć, że główną ideą przeszłości polskiej tradycji, w którą patrzeć winniśmy nie dlatego, ażeby ją tylko ślepo naśladować, bo było wiele ciężkich wad i win, ale dlatego, ze tam były i wielkie posunięcia sprawiedliwe i wielkie idee, główną tradycją naszego unionizmu była idea wychowawcza narodu. Myśmy przygarniali do naszego gniazda narody o kulturze wiele niższej i wiele niższem wyrobieniu politycznem i czyniliśmy ogromne wysiłki, w tym celu, aby te narody uspołecznić, uobywatelnić, podnieść i wykształcić. To jest zasadnicza idea unionizmu polskiego, idea bezprzykładna w dziejach, to jest chluba i zaszczyt nasz. My się tego wypierać nie potrzebujemy i nie możemy pod karą zatracenia racji swojego istnienia. Tą drogą powinniśmy iść. Jest to jedyna realna droga dla rozbudowy Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#komentarz">(Głos: Wy nią nie idziecie)</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#PCzerniewski">Idea wychowawcza zrobiła to, że przez sto ośmdziesiąt kilka lat mozoliliśmy się nad wykształceniem narodu i społeczeństwa litewskiego, ażeby ono dostatecznie dojrzałe, mogło się zlać z Polską. Uobywatelniliśmy go, postępowaliśmy tak krok za krokiem. Każdy akt unii, każdy zatarg, chwilowe nieporozumienie, to nic innego jak tylko jaskrawy wielkiemi zgłoskami wypisany wysiłek Rzeczypospolitej w celu podniesienia i uobywatelnienia narodu na tej olbrzymiej połaci kraju Rzeczypospolitej Polskiej, jednej i nierozdzielnej.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#PCzerniewski">Proszę Panów, myśmy stawali wtedy po stronie tych, którzy byli uciśnieni. Jeżeli podczas Unii Lubelskiej nie doszło do tak ostatecznego zespolenia, jak w czasie ustawy konstytucji z dnia 3 maja, to dlatego, iż możnowładztwo litewskie opierało się temu wszystkiemi siłami. Znacie tę historię bardzo dobrze. Szeroki gmin szlachecki, ten ostatni stopień społeczny, który miał głos, domagał się tego i sprawił, że województwa t. zw. Rusi koronnej przystąpiły wbrew nim bezpośrednio do złączenia się z koroną Polską. To był wielki wysiłek naszej przeszłości. My nadal tą drogą iść zamierzamy i pójdziemy. Jednak trzeba pamiętać o tem, że jak niema nic dziwaczniejszego a, powiem nawet bardziej smutnego w wychowaniu młodzieży, nad megalomanię dzieci, na którą niestety często patrzyliśmy, tak niema nic potworniejszego nad szowinistyczną megalomanię ludów i plemion, bez dorobku dziejowego. Jeżeli ludy, niemające dorobku dziejowego, ani doświadczenia, ani wykształcenia, unoszą się imperializmem i z tym imperializmem występują, to nie tylko idą do zguby, ale i ten naród z którym współżyją, pod którego opieką rozwijają się, ściągają na niższy stopień. My na to pozwolić nie możemy. Trzeba umieć wychować ludy nie w sposób przypadkowy, jak to się zdarza, gdy się chce im dawać to, co zażądają, słusznie czy niesłusznie, sprawiedliwie czy nie sprawiedliwie, trafnie czy nietrafnie, bez względu na ich uzdolnienie i stopień rozwoju. Temu przeciwstawić się musimy, ale także jesteśmy głęboko przeświadczeni, i wierzymy, że w łonie Rzeczypospolitej wykształcą się do życia obywatelskiego olbrzymie zastępy dotychczas jeszcze nie wyrobionych i niewykształconych dostatecznie plemion, ludów i narodów. Dlatego obstajemy przy brzmieniu stwierdzającem, że mamy wychowywać ludy w granicach samorządu powszechnego.</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#PCzerniewski">Ale gdybyśmy nawet zastosowali najlepsze metody do ułożenia ustawy konstytucyjnej, w celu rozwinięcia państwa i społeczeństwa polskiego, to wszystko jeszcze nie wystarczy, a nawet i doświadczenie życiowe i to nie wystarczy bez siły moralnej narodu. Proszę Panów, obok sił materialnych, nawet obok sił intelektualnych istnieje jeszcze siła moralna narodu. Niestety, mam wrażenie, że w naszem społeczeństwie pewne koła zapomniały o istnieniu i wadze tej siły. I otóż my, szczególnie nasze stronnictwo mocno stara się ją podkreślić i podtrzymać. Na nic wszelkie wysiłki i zabezpieczenia sił państwa, swobód obywatelskich, rozwoju narodu bez wewnętrznej siły moralnej samych obywateli i całego narodu. Dlatego taki nacisk kładziemy na duchowy rozwój narodu, na jego moralne podstawy. A jeśli mówimy o moralnych podstawach, to pierwsze miejsce zajmuje religia narodu.</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#PCzerniewski">I powołam się tutaj na wielkiego mówcę parlamentarnego, jednego z największych, jakich świat widział Burk'ego, który, myśląc o Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, powiedział: „jeśliby brakło czegokolwiek jeszcze do tego wpływu przemożnego, jaki forma rządu wywiera na umysły, religia byłaby brak ten zapełniła, religia, która jest zawsze podścieliskiem energij”. To są słowa tego człowieka. „Religia, która jest zawsze podścieliskiem energij”, bynajmniej się nie zużyła, ani osłabła u naszego ludu, ona dotychczas stanowi treść istotną i siłę wielką naszego społeczeństwa; religia się zespoliła z poczuciem narodowości węzłem nierozerwalnym. Tam, gdzie czasem zachwiała się wiara w przyszłość narodu i społeczeństwa, na pomoc przychodziła wiara religijna, wiara wielka i silna. Mamy tego dowody dziejowe, których wyliczać tutaj nie zamierzam. Ale od najwcześniejszych dat, od chwili kiedy naród był w rozbiciu po nieszczęściach, religia stawała się spoidłem, cementem, stawała się mocą, która naród poruszyła, jak to widzieliśmy za Władysława Łokietka, słuszniej i piękniej zwanego Niezłomnym, albo za Kazimierza Wielkiego. I, proszę Panów, ta sama religia stawała się czynnikiem potężnym dla rozwoju Unii Polsko-Litewskiej, a nawet przy rozwoju konstytucjonalizmu naszego w XV stuleciu. Ona wreszcie stała się czynnikiem potężnym wówczas, kiedyśmy odpierali nawałę wschodnią Cara Iwana Groźnego, kiedy wypędzaliśmy Szwedów z Polski i proszę Panów to była ta moralna siła, która tkwiła w narodzie, która go podniecała i podnosiła w chwilach największej stagnacji i upadku. To było to remedium, które go dźwigało i umacniało.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#PCzerniewski">Proszę Panów, dla siły narodu, nie jest wystarczające tylko zabezpieczenie swobód obywatelskich, ale równocześnie konieczne jest zabezpieczenie moralnego rozwoju obywateli i dlatego musi być uznane ugruntowanie pierwiastku religijnego. Najważniejszym czynnikiem zabezpieczenia, jak powiedziałem, jest religia i jej stanowisko w państwie. Stąd to wypływają t. zw. artykuły wyznaniowe, nie z tych odruchów, o których mówił kol. Niedziałkowski. Kolega Niedziałkowski powiedział, że nie może uwierzyć, ażebym ja naprawdę poważnie powiedział, że należy naukę historii traktować na zasadach kanonów kościoła rzymsko-katolickiego. Proszę Panów, jeżeli kto nie odczuwa, nie rozumie doniosłości potęgi moralnej jaka tkwi w podniesieniu religijności narodu, to dla tego naturalnie sprawa szkół wyznaniowych ściąga się tylko do wykładania tych lub innych kanonów wyznaniowych. Ale tu zupełnie o co innego chodzi. Poseł Niedziałkowski miał słuszność, ja poważnie tego nie powiedziałem, powiedzieć nie mogłem, to byłoby śmieszne, i godne chyba felietonów „Robotnika”, ale wcale nie byłoby słuszne i istotne. To też tego nie mówiłem. Tu o co innego chodzi. Wielu z nas przeszło szkołę moskiewską, wielu miało w ręku podręcznik Iłowajskiego, który parzył palce, i wywoływał rumieniec oburzenia na twarzy. Wielu z was czuło, jak tam sponiewierano najświętsze uczucia narodu polskiego, shańbiono patriotyzm i sfałszowano przeszłość. Wiecie o tem wszyscy dobrze. Otóż my również wiemy dobrze, że i inne święte i wielkie uczucia narodu polskiego mogą być fałszowane, poniewierane i hańbione. Wiemy o tem, że są podręczniki, i są nauczyciele, którzy stawiają sobie za cel podkopywanie najświętszych wierzeń ludu polskiego. Wiemy o tem, że są nauczyciele, którzy potrafią fałszować prawdę dziejową, starają się wykazać, że wszystkie najgłębsze uczucia i wierzenia narodu, to są tylko śmieszne przywidzenia i mary. I oto dlatego my stawiamy ten artykuł o nauczaniu na zasadach wyznania ucznia, żeby zabezpieczyć duszę polską od hańbiących zamachów na jej najświętsze uczucia, bo innych gwarancji niestety tu nie mamy. Nie chcemy, żeby dusza polskiego dziecka była tak samo wypaczana, jak wypaczał ją Iłowajski, z którym dusza polska musiała walczyć całą potęgą swego uczucia.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Pan jest twórcą polskiej iłowajszczyzny)</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#PCzerniewski">Ja się wcale nie kryję, że musiałem stoczyć wielką walkę duchową zanim przyszedłem do przeświadczenia, że najświętsze wierzenia ludu polskiego muszą być zabezpieczone tą a nie inną drogą. I są nas legiony, którzyśmy przeszli przez ogień zwątpienia i negacji, ale po wielkiej walce duchowej wróciliśmy do wiary ojców naszych i braci ludu naszego i nie wstydzimy się teraz tego, dość mamy siły moralnej, żeby w imię tych haseł dalej walczyć.</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#PCzerniewski">Prezydent katolik was boli i może najbardziej was boli, ale dlatego tylko właśnie, że dla was te najświętsze uczucia narodu i to przeświadczenie i wiara są martwą literą. Wy, rzekomi obrońcy robotników, traktujecie robotników jak maszyny, które trzeba dobrze czyścić i smarować. Dla nas robotnik jest przedewszystkiem człowiekiem, który pracuje mozolnie, walczy nieraz krwawo o kawałek chleba, o swe istnienie, ale który ma też w sanktuarium swej duszy swoje pragnienia, swoje święte ukochania i wierzenia, z któremi trzeba współczuć, które trzeba ukochać, tak jak on je kocha. I biada tym, którzy chcą mu je wydrzeć sponiewierać i oplwać, wtedy i chleb z grubą omastą nie okupi tej poniewierki. Lud nasz i robotnik nasz zachował w sercu swojem tę głęboką wiarę i te wielkie przeświadczenia. Panowie napadacie na zasadę Prezydenta Polaka i katolika, a ja wam powiem, że to jest słuszne i oczywiste, że wymagania te są zupełnie uzasadnione. Bo z jakiej to, zapytam, kultury wyrosła treść narodu Polskiego, jego najgłębsza istota, czy z bezwyznaniowej, nieokreślonej, czy jakiej innej może? Nie, ona wyrosła z kultury zachodnio chrześcjańskiej, z kultury rzymsko-katolickiej. To trzeba jasno sobie powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#PCzerniewski">Fałszerstwa historyczne nie pomogą. Wierzenia głębokie łączą obecne pokolenia z pokoleniami przeszłemi i te pokolenia obecne mają dużo sił moralnych, które zaczerpnęły z wierzeń pokoleń przeszłych. Ma to znaczenie i wartość bezpośrednią, zasadniczą, najsłuszniejszą i najprawdziwszą, że naród, który teraz krwią swoją, swoim wysiłkiem wywalczył niepodległość państwa, chce w symbolu swojego państwa, swojej jedności widzieć skupione wszystkie wierzenia swoje i swoich ojców. Dlatego to tu nie wystarczy mędrca szkiełko i oko, ale powiadam słowami wielkiego mistrza naszego: Miej serce i patrzaj w serce. Niestety serca u was nie widzę.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#PCzerniewski">Tak samo kol. Niedziałkowski przytoczył przykład — przemówienie jednego z posłów w małem miasteczku, który miał powiedzieć, że jeden z generałów dlatego uratował Warszawę, że krzyżem leżał przez trzy tygodnie w kościele katedralnym. Zapytuję jak to można wogóle przez trzy tygodnie krzyżem leżeć w kościele? To jest trochę dziwaczne. Wogóle to przemówienie, gdybym go nawet nie znał, wydawałoby mi się nieprawdopodobne i dziwne w formie, w jakiej zostało przedstawione przez kol. Niedziałkowskiego. Kol. Niedziałkowski nie miał odwagi powiedzieć gdzie to było i kto to mówił. A ja mam odwagę i powiem, bo on przekręcił moje słowa, a było to w Płocku w okręgu wyborczym kol. Niedziałkowskiego. Było zupełnie inaczej niż sobie nie wierzące, nic wspólnego z wierzeniami narodu nie mające dusze, powiedzieć mogą. Chodzi o to, że człowiek, który stanął na czele ochotniczych zastępów narodu polskiego, rwących się do boju, powinien mieć wszystkie najgłębsze jego wierzenia zawarte w swojej duszy. Nie to było cudem, że ten generał jest głęboko wierzącym, ale na tem podłożu wyrósł cud, że naród poczuł w nim wiarę i uwierzył w ostateczne zwycięstwo Polski tak, jak posiadał wiarę w najwyższą sprawiedliwość. On wiarą swoją porwał lud polski. Kiedy inni generałowie zwątpili w lud i naród, mówiąc, że społeczeństwo zgniło i zaraża front, on jeden przeciwstawił się temu i z całą siłą powiedział: Ja wierzę w siłę narodu — i potrafię ją zbudzić, poruszyć.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#PCzerniewski">Panowie mają ciągle na ustach: prawicę, reakcję i inne epitety, które mogłyby być treścią, ale w ustach Panów są przeważnie bez treści. Najlepszym tego dowodem jest, że kiedy sami Panowie braliście udział w rozmaitych uchwałach, gwarantujących siłę państwu, bo inaczej być przecież nie mogło, jednocześnie rzucaliście na generała Iwaszkiewicza gromy; zarzucaliście mu to, że występuje przeciw burzycielom pokoju i siły narodu polskiego, w jego najcięższych i najniebezpieczniejszych może chwilach życia. Ale robotnicy polscy nie mieli tego za złe generałowi Iwaszkiewiczowi, przeciwnie oddali mu swój szacunek za to, że spełnił swój obowiązek obywatelski.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#PCzerniewski">Nie on sam to zrobił z własnej woli, ale nakazała mu to władza — Rząd, i ta władza jaka została złożona w jego ręce, nakazało mu to dobro Państwa i Rzplitej. W tem mieści się obłuda, że nie atakując istotnego źródła, atakujecie to, co jest wynikiem jego.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#PCzerniewski">Zapytuję, kiedy generał Iwaszkiewicz, ten orzeł Jelni prowadził zastępy wojska polskiego i przebijał się z niem przez wzburzone morze bolszewickie, gdzie byliście wy, panowie? Może z towarzyszami wojującej Germanii zawieraliście pakty? Wtedy, kiedy on bohatersko bronił Lwowa, kiedy bronił ludu polskiego pracującego przed dziką rzezią hajdamacką, coście robili? Sprzeciwialiście się tu w Sejmie uchwaleniu roczników, uchwaleniu poboru, sprzeciwialiście się podniesieniu armii polskiej. To była wasza robota i wy macie czelność i odwagę teraz atakować tego generała, który bronił Ojczyzny i całości Rzplitej Polskiej? Wy śmiecie prowadzić tę robotę z mizernych względów partyjnych?</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#PCzerniewski">Poseł Niedziałkowski powiedział: Myśmy powstali z troski o krzywdę ludzką. Wyście powstali z troski o krzywdę ludzką? Ten poseł, który wyborców swojego okręgu, robotników, wyrobników, wielką rzeszę ludu pracującego nazwał tłumem kołtunów, ten poseł powiada, że on wychodzi z troski o krzywdę ludzką?</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#PCzerniewski">Wyście powstali ze spekulacji na trosce o krzywdę ludzką. Wyście powstali z tego, że robiliście spekulacje na krzywdzie, że wyzyskiwaliście moralnie naród polski i lud pracujący przy pomocy demagogicznej agitacji, tumanienia ludu pracującego i obiecywania mu cudów nieziszczalnych. Wy obiecywaliście mu cuda takie, w których ziszczenie sami nie wierzyliście.</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#PCzerniewski">Otóż my w tej ustawie konstytucyjnej, nie chcąc pomnażać trudności jej rozwoju, bronimy w istocie rzeczy trzy tylko zasadnicze poprawki, mianowicie poprawkę do art. 103, na którą prawdopodobnie Panowie się zgodzicie, gdyż p. Niedziałkowski już się zgodził, t. j.: „Stałe zatrudnianie pracą zarobkową dzieci i młodzieży w wieku szkolnym, jest zakazane”.</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#PCzerniewski">To może być, jak nam powiadają, zagwarantowane w ustawie o ochronie pracy, nie wątpię, ale kiedy się uchwala obowiązkową nauką szkolną, musi być również dopełnienie, któreby położyło raz tamę tym nadużyciom, i wyzyskowi młodzieży i dzieci w wieku szkolnym, przeto powinno być to zawarte w ustawie konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#PCzerniewski">Ze względów już wymienionych podtrzymujemy naszą poprawkę do art. 121 o tem że młodzież ma być wychowywana na zasadzie swego wyznania i wreszcie bronimy również z powodów wyłuszczonych przezemnie zasady, że Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej i najwyższym moralnym wyrazicielem narodu i Państwa Polskiego może być tylko Polak i katolik. Dziwię się tylko bardzo, że kolega Kiernik powstawał przeciw szkole wyznaniowej, tak jak gdyby zaprzeczał temu, że lud polski jak był przed wiekami, tak jest i teraz przepojony głęboką wiarą i przeświadczeniem, że przyszłość narodu polskiego jest nierozerwalnie związana z wielką siłą moralną, jaka w nim tkwi.</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma p. de Rosset.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Wysoki Sejmie! Pozwolą Panowie, że po poprzedniem przemówieniu wrócę do konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Tak jak w starożytnych atlasach glob ziemski przedstawiano jako oparty o trzech wielorybów, tak konstytucja opiera się w zasadzie na następujących trzech filarach: na parlamentaryzmie, czyli ustroju parlamentarnym, na dwuizbowości albo jednoizbowości i wreszcie na sposobie wyborów.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Co do pierwszego i ostatniego punktu, to w Konstytucji naszej, o ile to w jej zakres wchodzi, a zresztą poza Konstytucją, sam sposób traktowania wyborów zarówno do Sejmu, jak i Senatu jest załatwiony w sposób najbardziej postępowy i odpowiadający w zupełności nowoczesnym poglądom na tę rzecz.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Pozostaje sprawa jedno, czy dwuizbowości. Proszę Panów, zdaniem naszem Konstytucja musi mieć dwie charakterystyczne cechy, a mianowicie przedewszystkiem stworzyć Państwo solidne i poważne, a następnie być trwałą, być taką, żeby przetrwała pewien okres i pozwoliła społeczeństwu i Państwu nie tylko wzmocnić się, ale i ustalić się co do swoich sił.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Pierwszy punkt, to jest owa poważność ustroju państwowego, bezwzględnie wymaga dwuizbowości.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#komentarz">(P. Smoła: Sejmu i bufetu)</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Bardzo słuszna uwaga, Sejm oczywiście potrzebuje bufetu, ale to należy do regulaminu, nie do Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Sprawa Senatu jest nader zawiłą i niesłusznie prawica zarzucała kol. Kiernikowi, że nie zna prawa i że występował jak nieprawnik. Przeciwnie, sposób w jaki bronił sprawy kol. Kiernik był nawskroś adwokacki i tą drogą tylko można było jako tako wybrnąć z tej krytyki, jakiej się kolega Kiernik podjął. A więc wszystko co było czarne wydawało się białem i przeciwnie to co nie było czarne, wydawało się bardzo czarnem, a to, z czego nie mógł już wybrnąć, miało jakąś szarą barwę. Trudno bowiem jest człowiekowi nauki zwalczać bezwzględnie zasadę Senatu. Nie dziwię się kol. Kiernikowi, że do celu tego taką szedł drogą, ale mojem zdaniem celu tego ostatecznie nie osiągnął. Kwestia Senatu jest podstawową w tym sensie, o którym mówiłem, ale z drugiej strony jeśli mówię, że konstytucja mysi być trwałą, to przez to chcę powiedzieć, że konstytucja musi być tak zbudowana, ażeby nie wstrzymywała rozwoju społeczeństwa, ażeby nie uniemożliwiała dalszej ewolucji, która jest niezbędną i podstawową rzeczą dla życia każdego narodu. I oto tutaj, w tym punkcie, należy się zastanowić jakim Senat być powinien. Jeśli tu kto przyznaje się, że projektuje jakąś straż, to jest zupełnie obojętne, czy tak się ta rzecz nazywa, czy inaczej. Tu ciągle chodzi o samą formę senatu i o jego prawa. Jeśli kol. Kiernik porównywał obecną konstytucję z Konstytucją 3 Maja i mówił, że senat wtedy miał większe prawa, aniżeli współczesny, to zapomniał, że tamten senat był stanowym, a nie z wyborów pięcioprzymiotnikowego głosowania.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#komentarz">(Głos: Ale to było 150 lat temu)</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Słusznie, że w ówczesnych czasach tak być musiało, to też nie należy porównywać jednej konstytucji z drugą. Powtóre przecież są zawsze pewne wielkie zasady, jak zasada praw człowieka, która od czasu wielkiej rewolucji nie straciła na uroku, ale przeciwnie, jak widzimy w Rosji stała się znowu aktualną z powodu zaniedbania praw człowieka. I byłoby rzeczą pożądaną, żeby jaki Jean Jacque Rousseau przemówił teraz z katedry rosyjskiej.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Mówiąc o senacie, mam na myśli, że senat musi być składową częścią parlamentu, czyli, że musi być odpowiednikiem Sejmu i całe nieszczęście polega na tem, że Panowie zapatrują się na senat jak na przeciwstawienie Sejmu. Jeśli będziemy traktować parlament jako całość i będziemy dążyli do tego, żeby senat był tem, czem być powinien, a czynimy to przez szereg ograniczeń tego senatu, tak że w istocie prawa jego są niezwykle zmniejszone, to chodzi tylko o jedno, żeby on pochodził istotnie z wyborów, i następnie żeby ukształtowanie tych wyborów było takie, iżby większość Senatu i większość Sejmu korespondowały ze sobą. Czem się to da osiągnąć? Oczywiście zbliżonym systemem wyborczym i ten system jest tu zabezpieczony. Psuje go tylko jeden punkt, który wprowadza coś w rodzaju wirylności. Otóż to jest wymagane w chwili obecnej, bo to jest konstytucja na pierwszy okres. Faktem jest, że miasta nasze są rozsypane, że ich jest niewiele, i że tym sposobem inteligencja jest nierównomiernie rozrzucona po całym kraju i przez wybory nie da się uzyskać dostatecznej ilości ludzi uświadomionych i wykształconych zawodowo. Stąd owa korektywa. Ale klub nasz stał tu na stanowisku bezwzględnem, że ta korektywa, wprowadzająca elementy fachowe do Senatu, musi być oparta na jak najszerszym systemie wyborczym. I dlatego nie zgadzamy się na delegatów od episkopatu, ale domagamy się, żeby przedstawiciele kościoła, skoro mają być wybierani, wybierani byli przez ogół duchowieństwa. Wprawdzie kilku biskupów, zaznaczam kilku a nie ogół, żąda skreślenia tego artykułu, ale nie wiem czy biskupi są upoważnieni w danym wypadku przemawiać w imieniu całego duchowieństwa i czy mają prawo pozbawiać go tego przywileju, który Sejm im nadał.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Jeżeli przejdziemy dalej — to klub nasz specjalnie domaga się wprowadzenia prawników, a to z tego oczywiście zrozumienia rzeczy, że jeżeli gdzie, to w Izbie prawodawczej, a tembardziej w Senacie trzeba wzmocnić fachowość przez element prawniczy, wybierany przez ogół sądowników, manam ludzi światłych, i mamy co do tego gistraturę i adwokaturę; takie wybory dadzą przekonanie z przykładów, które się wszędzie spotyka, ludzi pierwszorzędnych, nie zacofanych, ideowych. Z tego powodu poprawkę tę utrzymujemy i pragnęlibyśmy przeprowadzić ją w plenum, chociaż została odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Następnie chcąc, ażeby Senat był tym odpowiednikiem, o którym mówiłem, musimy wymagać jeszcze jednego warunku. Musimy wymagać, ażeby Senat był prawdziwem przedstawicielstwem Narodu, a prawdziwem przedstawicielstwem będzie wtedy, gdy będzie wyrazem jego woli. Tymczasem w art. 36 końcowy ustęp, który nakazuje wybory częściowe do Senatu, zadaje kłam tej zasadzie. Senat taki nie będzie prawdziwym wyrazem woli narodu, nie będzie odzwierciedlał jej charakteru. Weźmy przykład taki, że dzieje się coś, co wywołuje rozwiązanie obu Izb przez Prezydenta Rzeczypospolitej i nowe wybory, które odbywają się pod jakimś zasadniczem hasłem. Takie hasła będą w przyszłości stale przyświecały jako zasada kardynalna wszelkim wyborom i wówczas pragnęlibyśmy się dowiedzieć, jaka jest wola i opinia narodu. Tymczasem okazuje się, że opinia ta wyraziła się przez wybory całego sejmu i 1/3 części Senatu, a 2/3 mogą być przedstawicielami dawnego poglądu, tak, że wówczas ten skład nie będzie odpowiadał istotnej woli narodu, która się w wyborach wyrażała i wówczas wytwarza się konstelacja, która gdzieindziej stale przeciwstawiała Izbę niższą wyższej. Dlatego zdaniem naszego klubu ten ustęp musi być skreślony i wybory do Senatu muszą się odbywać równorzędnie z wyborami do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Rzecz ta jest wogóle przesądzona przez naukę. Ponieważ wczoraj czytano tutaj opinię jednego z profesorów, pozwolę sobie i ja przeczytać dziś opinię prof. Hermana Rehma, profesora strasburskiego uniwersytetu, który mówi wyraźnie:</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#AleksanderHenrykdeRosset">„Izby wyższe, które nie są przez naród obierane, nie są parlamentem, ich członkowie nie są przedstawicielami narodu, nie są posłami w sensie dzisiejszym prawa konstytucyjnego. Albowiem pojęcie przedstawicielstwa narodu zgodnie z historią prawa parlamentarnego łączy się z ideją organu ucieleśniającego w sobie ogół rządzonych, będącego poniekąd ich alter ego. To zaś może nastąpić tylko wówczas, kiedy skład danej izby da wyraz wielorakości i zmienności ogółu. Dlatego nawet Izba, powstała z wyboru, ale wyboru, dajmy na to, dożywotnich członków, tem samem nie posiada już kwalifikacji niezbędnych dla ustroju parlamentarnego, albowiem społeczeństwo w razie zaszłej jakiejś zmiany swych poglądów nie może tej zmiany uwidocznić i dać jej wyraz przez swoich wybranych przedstawicieli”.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#komentarz">(Głos z ław P. S. L.: To jest właśnie krytyka Senatu)</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Tyle chciałem mówić o konstytucji wogóle. Natomiast co do szczegółów, to z założeń naszego stronnictwa wynika wielka troska o przyszłość Państwa z następującego powodu. Jeżeli sobie wyobrażamy tę przyszłość, to oczywiście nie możemy patrzeć na chwilę bieżącą, ale musimy patrzeć w odległe perspektywy. Otóż głód ziemi zaspokoi na razie reforma agrarna, ale ta reforma agrarna w tem ujęciu, w jakim ją uchwalono, wystarczy tylko na pewien okres czasu, a potem siła jej zaginie i nowy przyrost ludności nie będzie już mógł ratować swej sytuacji sposobami danemi przez reformę agrarną. Reforma agrarna wzbogaci nasz lud, da nam wielu obywateli, którzy w nowych warunkach życia potrafią podnieść nasz kraj, i chcę wierzyć, że rolnictwo przez to nie straci, ale daj Boże się podniesie — we wszystko to wierzę ale wierzę i w to, że nadmiar ludności zawsze będzie musiał odchodzić ze wsi do miast. Co to znaczy: do miast? To nie znaczy zdobywanie rekwirowanych pokojów, szukanie, jak było do niedawna, jakichś posad, lecz to jest zapełnianie fabryk, poruszanie przemysłu i w tem leży przyszłość naszego narodu.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Jeśli się zestawi Polskę z innemi krajami i jeśli się wyobrazi sobie tę sumę długów, jaką narzuciła wojna i te potrzeby, jakie ma nowoczesne państwo i te wszystkie kulturalne wymagania, jakie republika narodowa stawia np. w zakresie wykształcenia szkolnictwa itd., to zrozumiemy, że tylko potężna pożyczka, której amortyzacja powinna się odbywać w podatkach, będzie zdolna utrzymać nas na stanowisku takiem, żeby Polska była równorzędną z najbardziej kulturalnemi narodami w Europie. Ten cel osiągniemy dopiero wówczas, jeżeli nie zaniedbamy ani na chwilę sprawy miast, jeżeli zrozumiemy, że tu jest przyszłość, że w tym kierunku musi iść nasza polityka, żeby spotężniał, zmężniał i wzbogacił się cały naród. Nie możemy naszych bilansów zamykać tylko rolnictwem — musimy je podnieść i wzbogacić przemysłem.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Oczywiście sprawa samorządu odgrywa tu pierwszorzędną rolę i dlatego klub nasz, zaczynając od art. 3 i wszędzie, gdzie było możliwe w danych warunkach, dążył do rozwoju i zasady samorządu. Uważamy, że samorząd musi być rozróżniczkowany, przystosowany do warunków każdej okolicy, do jej etnografii, do jej stanu kulturalnego, do tych warunków, w jakich się Polska przez półtora wieku sztucznie rozwijała. Uważamy, że nie psując struktury państwowej, można to osiągnąć drogą szeroko pojętego samorządu. Muszę powiedzieć, że pod tym względem Konstytucja nas nie zadawala, nie zadawala dlatego, że są w niej ustępy, które przypominają zbyt systematycznie ustrój bądź francuski centralistyczny (Słychać płacz dziecka na galerii) Dzieci nie szkodzą, gdy są na górze, gdy są tu, to gorzej.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Widzimy w tej konstytucji, że wzory pruskie i francuskie zmuszają nas do dekoncentracji, za pomocą mieszania organów samorządowych z organami władz państwowych. Nie będziemy przy głosowaniu upierali się przy naszych formułach, niech naród się nauczy w tych warunkach samorządności lecz niech się nie mówi z tej trybuny, że to jest ostatni wyraz postępu, niech się nie mówi, że to z czem mamy do czynienia w Konstytucji jest tem, co ma być.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Nie wchodząc w dalsze artykuły, powiem tylko jedno, że o ile z p. Kiernikiem w pierwszej części jego przemówienia zgodzić się było trudno, to jednak miał dużo momentów szczęśliwych w drugiej części swojego przemówienia. Ale, powtarzam, nie chcę poruszać tych spraw, gdyż nie wchodzą one specjalnie w zakres naszego stronnictwa, a uważamy, że trzeba pośpiesznie kończyć tę Konstytucję i wystarczy nam dla historycznego przebiegu rzeczy zaznaczyć nasze stanowisko, które tutaj podkreśliłem.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Odczytam tutaj poprawki, które złożyliśmy do art. 17, a które przez omyłkę nie zostały zamieszczone w drukowanym projekcie. Żądamy mianowicie wykreślenia zdania „i profesorów wyższych uczelni”. W art. 36 chcemy wstawić punkt e) który ma opiewać: „4 prawników od magistratury, adwokatury i instytucji prawniczych, wybieranych w sposób, wskazany w ordynacji wyborczej”.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Wreszcie chcemy wykreślić w tymże art. 36 ustęp: „Z każdą kadencją sejmową wygasają mandaty połowy członków Senatu, za pierwszym razem przez losowanie, którego szczegółowe przeprowadzenie określi ordynacja wyborcza”.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Składam te poprawki Panu Marszałkowi.</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#komentarz">(Głos: A „Polak-katolik”?)</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#AleksanderHenrykdeRosset">Niema, „Polak” — katolik wykreślony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma P. Matakiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w trzeciem czytaniu projektu ustawy konstytucyjnej w imieniu Klubu Polskiego Stronnictwa Kat. Lud., wyrażam radość, że dzieło Konstytucji, tego fundamentu, na którem opierać się ma gmach państwowości Rzeczypospolitej Polskiej, niezadługo zostanie skończone, a temsamem Sejm obecny spełni swe główne zadanie, do którego wykonania powołała go wola całego narodu, oczekującego z upragnieniem Konstytucji, mającej na długi czas zapewnić ład w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Chwila obecna jest tem poważniejsza, że bracia nasi na Górnym Śląsku mają w dniu 20 b. m. zadecydować o swej przynależności, a uchwalenie przed tym terminem ustawy konstytucyjnej, określającej między innemi jasno prawa i obowiązki obywateli, niewątpliwie przyczyni się także do skłonienia ich do oświadczenia się za Polską i udaremni propagandę niemiecką, opierającą swe rachuby na naszych zatargach partyjnych.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Pocieszającem jest również, że w tej ważnej dziejowej chwili, mimo zupełnej bierności Rządu, posługującego się taktyką neutralności, niedawne różnice zdań i gorące antagonizmy między stronnictwami tej Izby znacznie się zmniejszyły i z obu stron poczyniono wzajemne poważne ustępstwa. Klub nasz stał zawsze na stanowisku, że ustawy tak ważne, jak reforma rolna i Konstytucja, jeśli mają być trwałe i mieć powagę, nie powinny przechodzić większością jednego lub kilku głosów, lecz powinny być rezultatem rozumnego, na wzajemnem porozumieniu i obopólnych ustępstwach opartego kompromisu.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wychodząc z tego założenia i chcąc doprowadzić do zbliżenia się i zgody, zaproponowaliśmy, by Senat składał się z członków, wybranych przez powszechne wybory na tych samych zasadach co i Sejm, i oświadczyliśmy się przeciw senatorom kurialnym, nie chcąc stwarzać senatorów pierwszej i drugiej klasy, lecz jedynie powołać senatorów, mających za sobą ten sam autorytet wszystkich jednakowo wybranych przez niczem nieskrępowaną wolę ludu. Nie chcieliśmy stwarzać przywilejów, odwrotnie, zamiarem naszym było ułatwić wejście do Senatu reprezentantom tych warstw, które stanowią najliczniejszą klasę ludności i z pod których ręki płynie największe bogactw krajowych źródło. Oświadczyliśmy się w najlepszej wierze za drugą Izbą, któraby miała prawo i obowiązek poddawania uchwał Sejmu gruntownej i światłej rozwadze, by nieraz zbyt pośpiesznie lub pod wpływem chwilowego nastroju zapadłe, często wiele niedokładności posiadające ustawy sejmowe mogły być skorygowane i ulepszone, zanim rozpocznie się ich wykonywanie.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Jak z tego widać, nie chcieliśmy stwarzać Senatu jako narzędzia dla skrępowania woli ludu, dla zapewnienia pewnym klasom lub stanom jakichś niezasłużonych przywilejów, bo nawet w toku drugiego czytania projektu Konstytucji oświadczyliśmy w tej Wysokiej Izbie gotowość głosowania przeciw powołaniu do Senatu jakichkolwiek kurialistów, a byliśmy za Senatem dlatego, że w naszem rozumieniu druga Izba będzie potrzebna i dla Państwa pożyteczna. Wprawdzie z różnych stron spotykają nas z tego tytułu zarzuty, przedewszystkiem od naszych przeciwników politycznych, nieraz takich, co do niedawna sami głosili w mowie i piśmie potrzebę Senatu, lub na Senat się godzili, a obecnie chcą wygrywać sprawę Senatu w niedalekiej kampanii wyborczej, mamy jednak uzasadnioną nadzieję, że ludzie rozumni i dobrej woli, oraz przyszłe pokolenia nas nie potępią.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Powiedział tu wczoraj poseł Niedziałkowski, że Sejm jednoizbowy daje gwarancję, że Polska pójdzie szybko naprzód, my zaś, zauważając, że zwykle ten, co za szybko kroczy, musi odpoczywać i często z drogi zawracać, jesteśmy zdania, że Senat ludowy sprawi, że Polska, jak pragnie przysłowie, „śpieszyć się będzie powoli”.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Poseł dr. Kiernik przenosi Senat wyłącznie szlachecki, powołany do życia przez Konstytucję 3-go Maja, nad obecnie proponowany Senat, my jednak uważamy, że Senat przez nas proponowany, do którego wszystkie stany będą miały dostęp, jest chyba więcej od tamtego demokratyczny i doskonalszy.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Skoro Senat powstaje z wyborów takich samych, jak Sejm, nic nie staje na przeszkodzie, aby oba te ciała złożone z wybrańców całego narodu, złączone w Zgromadzenie Narodowe, przeprowadziły wybór Prezydenta Rzeczypospolitej, wobec czego zbędne jest stwarzanie w tym celu jakiegoś odrębnego Zgromadzenia Narodowego, złożonego z elektorów.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Nie chcąc zbytnio przewlekać obrad i opóźniać głosowania, zajmę pokrótce stanowisko co do niektórych zmian projektu Konstytucji, uskutecznionych po drugiem czytaniu, i co do pewnych nowych poprawek.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Co do art. 22, zaznaczając, że głosować będziemy za poprawką Zw. L. N. do art. 22 projektu konstytucji, wyliczającą szczegółowo interesy zyskowne, o jakie posłom ubiegać się nie będzie wolno, zastrzegamy się jednak z całym naciskiem przeciw napaściom p. ks. Lutosławskiego w jego mowie sejmowej z dn. 8 b. m. na posłów małopolskich i przypominaniu im rzekomych „praktyk wiedeńskich”. Uważamy, że ciężkie i zbyt namiętne ataki tego posła na posłów z drugiej dzielnicy i to w obecnej chwili, jak niemniej uogólnianie zarzutów są wysoce niesmaczne i nie na czasie.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Co do art. 67, nie będziemy głosować za zgłoszoną do tego artykułu poprawką Klubu Mieszczańskiego o przyznanie samorządom własnych organów wykonawczych, a natomiast będziemy głosowali za art. 67 w brzmieniu Komisji, ustanawiającym mieszane kolegia dla wykonania uchwał samorządów wojewódzkich i powiatowych, z tego powodu, że zdaniem naszem oszczędzi to niezamożnym samorządom wydatków na własne organa wykonawcze, a przyśpieszy wykonanie zarządzeń władzy samorządowej przez organa władzy państwowej, mające i większy autorytet.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Co do art. 99, będziemy głosować za art. 99 projektu ustawy konstytucyjnej, w tem rozumieniu, że przepis ten, zastrzegający Państwu prawo przymusowego wykupu ziemi oraz regulowania jej obrotu przy uwzględnieniu zasady oparcia ustroju rolnego Rzeczypospolitej Polskiej na zdolnych do prawidłowej wytwórczości gospodarstwach rolnych, nie jest zamachem na bezrolnych i małorolnych na korzyść bogatych kmieci i nie jest przekreśleniem uchwalonej już ustawy o wykonaniu reformy rolnej, wedle której z dobrodziejstwa reformy rolnej korzystać mieli przedewszystkiem bezrolni i właściciele karłowatych gospodarstw, lecz przeciwnie, że Państwo umożliwi w pierwszej linii małorolnym nabycie odpowiedniego obszaru ziemi, aby ich gospodarstwa stały się zdolnemi do prawidłowej i wydatnej wytwórczości.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Co do art. 119, nie będziemy głosować za poprawką Zw. L. N. do art. 119, że „nauka początkowa w szkołach ludowych, utrzymywanych przez Państwo i ciała samorządowe, ma być bezpłatna”, gdyż w Małopolsce nauka w szkołach ludowych i średnich już obecnie jest bezpłatną, głosując zatem za poprawką Zw. L. N., pogorszylibyśmy nabyte już prawa Małopolan, natomiast będziemy głosować za art. 119 w brzmieniu zaprojektowanem przez większość Komisji.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wysoki Sejmie! Podzielając głębokie myśli, zawarte w jednym z listów pasterskich episkopatu polskiego, że życie polityczne, społeczne i narodowe należy oprzeć na katolickiej wierze, która jest najsilniejszą rękojmią naszej konstytucji, która jest szkołą prawdziwie narodową ducha i społecznej karności, a ostoją i puklerzem wszelkich zdrowych wolności, i że naród nasz na nowych swoich drogach powinien iść pod znakiem krzyża i ewangelii, głosować będziemy za wnioskami Komisji Konstytucyjnej, zdążającemi do tego, aby nasze młode polskie katolickie pokolenie na tych zasadach zostało w szkole na dzielnych obywateli wychowane i ustrzeżone przed zatruciem ducha.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Kończąc to moje przemówienie, wyrażam nadzieję, że uchwalona Konstytucja przy dobrej woli stronnictw i wzajemnej wyrozumiałości będzie prawdziwem dobrodziejstwem dla Państwa, bo lepsza mniej doskonała, niż żadna, tem więcej, że braki i niedokładności, spostrzeżone po wprowadzeniu w życie Konstytucji, mogą przecież z biegiem czasu przez przedsięwzięcie jej rewizji być usunięte i Konstytucja może zostać ulepszona.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Z uwagi, że do art. 126 projektu konstytucji, zajmującego się tą sprawą, zgłoszono kilka odmiennych poprawek, uważamy za pożądane, aby w sprawie terminu rewizji konstytucji i sposobu jej przeprowadzenia przyszedł do skutku między stronnictwami tej Izby rozumny kompromis.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma p. Friese.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PFrise">Wysoki Sejmie! O nieszczęsnych paragrafach wyznaniowych w projekcie Konstytucji Państwa Polskiego już tyle mówiono i pisano w prasie polskiej, że wprost można uważać za zbyteczne jeszcze na ten temat mówić. Jednak i my ewangelicy — a jest nas na terenie Rzeczypospolitej więcej niż dwa miliony — czujemy się w obowiązku wypowiedzieć w tej ważnej dla nas sprawie słów kilka. Zaznaczam zgóry, że niema prawie na ziemiach polskich ewangelika, któryby się nie cieszył z oswobodzenia i nie witał radośnie odrodzenia Polski.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PFrise">Witaliśmy wskrzeszenie Polski, zawsze byliśmy zwolennikami łacińskiego przysłowia: suum cuique i byliśmy szczęśliwi, że przysłowie to nareszcie spełnia się względem narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PFrise">Niestety, reakcja pospieszyła, ażeby naszą radość zamącić; mnożą się coraz częściej fakty nadużyć, popełnianych przez władze względem ewangelików. Usunięto nas z różnych instytucji państwowych i miejskich i z bólem w sercu patrzymy w przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PFrise">Dużo nam mówiono o tej wiekowej tolerancji polskiej, chcieliśmy poznać historię tej tolerancji i wniknęliśmy w nią. Badaliśmy dzieje ruchu wolnościowego w Polsce i cóż widzieliśmy? Widzieliśmy z jednej strony zorzę wolności. Przed naszemi oczami widnieje panowanie króla Kazimierza Wielkiego, tego zacnego króla, który już w roku 1347 na Sejmie w Wiślicy wziął w opiekę inowierców; widzimy Stefana Batorego, tego szlachetnego męża, który tak sprawiedliwie bronił ewangelików przed jezuitami; wspominamy króla Zygmunta Augusta, za którego panowania znaczna część szlachty w Polsce przyjęła naukę Lutra lub Kalwina. Wtenczas, gdy prawie we wszystkich państwach w Europie toczyły się walki religijne, w Polsce było spokojnie, cicho i panowała święta zgoda. Wtenczas nie było prześladowania ewangelików w Polsce, jak dziś, co my z przykrością tutaj musimy powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Czy to prawda?)</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#PFrise">Proszę mi nie przeszkadzać, ja też Panom nie przeszkadzałem.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#komentarz">(Głos: Pan miesza ewangelików z Niemcami. To co innego)</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PFrise">Przytoczę fakty: dość wspomnieć sławnych mężów: Jana Łaskiego, reformatora polskiego, Mikołaja Reja z Nagłowic, prymasa Jakuba Łukańskiego, który skłaniał lud polski wtenczas do przyjmowania reformacji. Są to czyny szlachetne narodu polskiego, które na wieczne czasy będą złotemi literami wpisane do historii polskiej. Lecz historia ma i odwrotną stronę, którą również zbadaliśmy. Co ona nam wskazuje? Wskazuje nam ona reakcję katolicką i ówczesne wybryki jezuickie. Nasi przodkowie przeżyli prześladowania religijne w latach: 1574 i 1624 w Krakowie; w 1595 i 1614 roku jezuici w nadzwyczaj brutalny sposób postępowali z protestantami w Poznaniu, a o tem co wyprawiali w Toruniu w roku 1704, każdy z nas wie. Burmistrz miasta Torunia i 7 ewangelików było skazanych na śmierć. Te prześladowania w swoim czasie wywołały burzę w całym świecie cywilizowanym. Wiemy doskonale, że w roku 1688 w Senacie nie było ani jednego protestanta, i wiemy doskonale, że już w roku 1718 ostatniego posła ewangelika Piotrowskiego wydalono z Sejmu. Słusznie o tem pisze prof. Ignacy Chrzanowski w swojej Historii literatury polskiej: „Resztki tolerancji religijnej zanikają. Sprawdzają się obawy Potockiego. Z arianami załatwiono się już w 17 wieku, teraz wzięto się do wszystkich inowierców, których prześladowano i usuwano z Izby poselskiej. Nie poszła w las nauka jezuicka, nie darmo uczyli księża, że Bóg za to Polskę karze, że cierpi u siebie protestantów”. Pierwsza epoka historii Polskiej sprawia nam radość, gdyż była to epoka odrodzenia i rozkwitu nowego życia w Europie; na drugą epokę patrzymy jak na średniowiecze i dużo nam ona daje do myślenia.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#PFrise">Pomimo wszystkich nadużyć, które w ciągu ostatnich dwóch lat zostały spełnione na naszych współwyznawcach, uważaliśmy jednak, że to są skutki przewrotu politycznego, i sądziliśmy, że Konstytucja Rzeczypospolitej nie zrobi różnicy między ewangelikami a katolikami, jednakże nasze nadzieje się nie spełniły. Wybrańcy narodu polskiego, pod wpływem garstki ludzi, którzy nie chcą triumfu sprawiedliwości, większością głosów uchwalili uważać nas za obywateli drugiej kategorii. Główną zasadą, która nas tak ogromnie obraża, jest to, że nie jesteśmy godni zajmowania odpowiedniego stanowiska w Polsce. Przypominają nam się czasy starożytnego Rzymu, gdzie również byli obywatele pierwszej i drugiej kategorii i jeśli obywatel drugiej kategorii chciał coś załatwić u władz, to potrzebny mu był opiekun. Cechą takich obywateli drugiej kategorii wolna Rzeczpospolita Polska nas piętnuje. Gdyby dziś pośród ewangelików był prorok Jeremiasz, toby wziął pęta na nogi, okowy na szyję i wołałby na cały świat, to co niegdyś wołał: „Słuchajcie wszystkie narody i patrzcie na nasz ból”! Czy naród polski już zapomniał, czem dla niego byli protestanci: Lelewel, Dąbrowski i inni? Czy w obecnej dobie gdziekolwiek w Europie mamy konstytucję, która się tak interesuje sprawą wyznaniową, jak konstytucja w Polsce? Z pewnością nie. Nawet konstytucja japońska coś podobnego nie posiada. Wiecie Panowie dobrze, że w konstytucji angielskiej była klauzula, która powiadała, że wszyscy królowie, począwszy od 16 wieku musieli w przysiędze koronacyjnej między innemi ślubować, że nie będą protegowali „zabobonu rzymskiego”. Parlament angielski, który się po większej części składa z ewangelików, klauzulę tę skreślił, gdyż uważał, że jest bolesną dla katolików. Tak i nas ewangelików w Polsce obrażają te słowa „Polak-katolik”, i to, że kościół katolicki zajmuje „naczelne stanowisko”. Nie możemy pojąć, że Sejm mógł je uchwalić.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PFrise">Pragniemy, aby w odrodzonej Rzeczy pospolitej panowała wolność religijna, a mamy nie tylko siebie na widoku i na myśli, lecz wszystkich obywateli innego wyznania. W imię hasła wypowiedzianego przez naszego Naczelnika Państwa: „Wolni z wolnymi, równi z równymi” prosimy, ażeby w Polsce zrównano wszystkie wyznania i prosimy o skreślenie bolesnych, obrażających i wprost krzywdzących nas wyrazów, jak: „Kościół katolicki zajmuje naczelne stanowisko”, jak również o głosowanie przeciw wnioskowi postawionemu przez N. Ch. K. R., gdzie powiedziane jest, że Prezydentem Rzeczypospolitej może być tylko Polak katolik. Chcemy, aby Polska była państwem pięknem, dobrem i bogatem, a nie ponurem, i żeby w Polsce panowały wolne jej narody, a nie Rzym...</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#PFrise">... i aby się nie spełniły słowa wielkiego poety Słowackiego: „Twoja zguba w Rzymie”.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Oklaski. Głosy: Precz z Rzymem).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekksStychel">Pierwsza kolejka mówców w trzeciem czytaniu wyczerpana. Przechodzimy do drugiej kolejki mówców.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma p. Bobek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PawełBobek">Wysoki Sejmie! Jeśli się uwzględni ciężkie położenie Polski, to taki fakt, jak uchwalenie Konstytucji nie jest przeciętnym i byłby powodem dostatecznym, ażeby cały naród się cieszył, że wreszcie zbliża się chwila, gdy wytworzy się podstawy ustroju państwowego. Niestety ta radość nie jest pełna, ponieważ projekt konstytucji, który nam przedstawiono do trzeciego czytania nie jest wypływem zwycięstwa tej myśli która obecnie przebija się wśród powojennych oparów krwi, a która polega na poszanowaniu godności człowieka w każdej jednostce i społeczeństwie. Mam tu na myśli demokratyzację. Panowie w dyskusji wysilacie się na argumentacje, że jesteście przedstawicielami opinii większości, że to wszystko jest demokratyczne. Jednakże bliższe rozpatrzenie wykrywa wiele bardzo poważnych wątpliwości pod tym względem. W projekcie konstytucji wprowadzono bowiem w zakresie najważniejszym, mianowicie ustawodawstwa, pewną dwoistość reprezentacji narodu. Powołujecie się Panowie na zagranicę, przytaczacie jako przykład Anglię, wspominacie Amerykę i Francję. Otóż, w Anglii dwuizbowość jest objawem szczątkowym. Ta druga izba, Izba Lordów była zupełnie czem innem niegdyś, a to co jest obecnie, jest tylko pozostałością. Wprawdzie w Ameryce i we Francji istnieje senat, ale nie możecie Panowie zaprzeczyć, że być może w niedalekiej przyszłości tej drugiej izby tam nie będzie Przecież to są twory bardzo stare. Jeśli chodzi o senaty w Europie, to one powstały przed dobą wiosny ludów i trudno powiedzieć, żeby miały wieczny żywot zapewniony. Ale gdybyśmy nawet te względy pominęli, to pozostałby inny. Dzisiaj kol. Czerniewski silnie akcentował, że w konstytucji ma się odbić charakter narodowy. Otóż ja właśnie chciałbym przejść do tego tematu. Polska jest pierwszem większem państwem w Słowiańszczyźnie o rządach parlamentarnych, bo jeśli chodzi o Czechy, to trudno mówić o nich, jako o państwie czysto słowiańskiem, państwa słowiańskie są małe. Otóż Słowiańszczyzna ma, sądzę, osobne zadanie w dziejach ludzkości i my już w okresie przedhistorycznym spostrzegliśmy pewne różnice w ustroju w porównaniu z plemionami germańskiemi. U Słowian pewna pierwotna demokracja istniała, podczas gdy u plemion germańskich widzimy raczej skłonności do pewnej arystokracji, do rządzenia się w sposób w każdym razie nie demokratyczny. Wskazuje to, że Słowiańszczyzna powinna pójść inną drogą, to też niekoniecznie powinniśmy się oglądać na wzory zagraniczne, tylko czerpać motywy z siebie. Jeśli nawet Panowie obecnie przeprowadzicie w konstytucji projekt senatu, to będzie to początkiem nowej walki o prawdziwą demokrację, która prędzej czy później skończy się zwycięsko. Zaniedbanie społeczne ludu polskiego ułatwia Wam, Szanowni Panowie, niejednokrotnie zwycięstwo nad demokracją. Ale przecież to zaniedbanie wieczne nie będzie. Lud poczuł obecnie wolność i zaczyna się rwać silniej do rozwoju w kierunku demokratycznym. Oświata zrobiła swoje i przyjdzie chwila, gdy demokracja i w Polsce należycie się ugruntuje.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PawełBobek">Z projektu konstytucyjnego, może artykuły dotyczące samorządu byłyby jeszcze względnie zadawalające. Oczywiście o ile ten samorząd zdoła się oprzeć na powszechnem i równem prawie wyborczem. Na tem stanowisku też stać będziemy i przy odpowiednich ustawach będziemy do tego dążyli, ażeby samorząd naprawdę oparł się na powszechności i równości prawa wyborczego.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PawełBobek">Wielkie trudności administracyjne, nieuctwo urzędników, sabotowanie nakazów rządu przez niższe organa, ten nieznośny stan w administracji nie da się zmienić inaczej, jak tylko przez dobrze zorganizowany samorząd, który będzie mógł wglądać we wszelkie przejawy życia publicznego, kontrolować je na danym terenie, przez swoje reprezentacje, brać udział w wykonywaniu pewnych ważnych uchwał rządu, taki samorząd potrafi naprawić stosunki niejednokrotnie nieznośne w Kongresówce. To też już w najbliższym czasie będziemy parli do tego, ażeby ustawa o samorządzie wojewódzkim, przedłożona Wysokiemu Sejmowi, a znajdująca się obecnie w Komisji, została uchwalona.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PawełBobek">Ważne zadanie przypisujemy także samorządowi gospodarczemu, gdzie różne klasy społeczne znalazłyby sposobność do rywalizacji i do szlachetnego współzawodnictwa w zakresie wytwórczości.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PawełBobek">Przechodzę, proszę Panów, do władzy wykonawczej. Przejrzenie, choćby tylko powierzchowne, poszczególnych artykułów tego rozdziału nasuwa liczne refleksje. Wydaje się odrazu, że większość Komisji rozstrzygała te postanowienia ze stanowiska osobistej niechęci do Naczelnika Państwa. Boć trudno się oprzeć temu wrażeniu, jeżeli się słyszy tak często akcentowane pochwały rządu silnej ręki, a skądinąd widzi się stałą dążność do obniżenia autorytetu głowy Państwa. Nie mówię już o przejawach życia politycznego w dobie obecnej, na które przytoczyć można tyle dowodów, ale o samym projekcie Konstytucji w którym dąży się do tego, ażeby kompetencja Prezydenta Państwa była bardzo skromna.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#PawełBobek">W projekcie pominięto wydrukowaną poprawkę dotyczącą kompetencji wojskowej Naczelnika Państwa. Tę poprawkę zgłosimy osobno i będziemy za nią na plenum Izby głosowali. Jesteśmy bowiem przekonani, że szeroka kompetencja Prezydenta Państwa jest konieczną, ażeby umożliwić silną władzę wykonawczą. Jeżeli spojrzymy na ostatnie wieki rządów Rzeczypospolitej, na XVII i XVIII wiek, to ujrzymy, że właśnie brak silnej władzy wykonawczej spowodował katastrofę. Król jest tylko malowany nie ma silnej władzy i nie może wykonywać nawet tego, co Sejm uchwala. To też sądzimy, że dodanie Prezydentowi Państwa kompetencji wojskowej w tym zakresie jak to w projekcie lewicy jest pomyślane, jest wskazane.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PawełBobek">Ważna dla nas jest także pewna niezależność Prezydenta Państwa nawet od władzy ustawodawczej. Aczkolwiek rozumiemy, że władza ustawodawcza musi być najwyższym czynnikiem w Państwie, to jednak oparcie wyboru Prezydenta Państwa o ten sam czynnik, który powołał do życia władzę ustawodawczą, da mu stanowisko bardziej niezależne i silne. Dlatego wystąpimy ponownie z projektem, ażeby wybór Prezydenta Państwa oprzeć o elektorów wybranych przez lud.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#PawełBobek">Przechodzę do kwalifikacji Prezydenta, sprawy, która narobiła tyle hałasu, i jest znana nawet za granicą, a której efekt faktycznie jest tak mały, iż prawica niepotrzebnie tak się wysilała, ażeby ją utrzymać. Polak — katolik ma być Prezydentem Państwa. Rzeczowo rozpatrzmy tę sprawę. Co znaczy Polak? Każdy mieszkaniec Polski, to także Polak.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#komentarz">(Głos: Dzikie pojęcie)</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#PawełBobek">A jednak tak jest, boć inaczej Panowie musielibyście dodać wyraźnie, że macie na myśli naród, a wy mówicie wszędzie o Państwie.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Głos: Grünbauma niech się Pan spyta)</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#PawełBobek">Pozostawiam już tę interpelację koledze.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#PawełBobek">Co zaś do drugiej sprawy, do tego, że tylko katolik może być prezydentem, to sądzę, że przedewszystkiem, gwarancją tego, że Prezydentem będzie katolik, jest sposób wybierania Prezydenta. Jeśli będą go wybierać elektorzy wybrani przez lud, albo Sejm i Senat jak Panowie chcecie, to zawsze ta gwarancja będzie dana. Gdyby się jednak zdarzyło, że wybrano by innowiercę, to było by to dowodem, że naród inaczej chce, a wtedy wolę narodu należałoby uszanować. Jako strzał z działa największego kalibru ks. Lutosławski przytoczył — że Prezydent innowierca nie mógłby brać udziału w nabożeństwie urzędowem, względnie, że biorąc w niem udział naraził by się prawu kanonicznemu. Nie wiem czy udział w nabożeństwie urzędowem jest istotnie pierwszorzędnem zadaniem Prezydenta Państwo. Nie chciał bym tego przesądzać, ale jestem przekonany, że gdyby naród wysunął na stanowisko Naczelnika Państwa inowiercę, to w tem byłaby pewna wskazówka, że naród tym nabożeństwom urzędowym tak wielkiego znaczenia nie przypisuje, jak panowie z prowincji. Ks. Lutosławski wskazywał także, że Anglia w konstytucji zagwarantowała kwalifikacje wyznaniowe, że Niemcy również miały to zagwarantowane konstytucyjnie. Przedewszystkiem chciałbym, ażeby argumentowano poważnie i nie przytaczano przykładów z czasów przeszłej monarchii dla ustalenia porządku w rzeczypospolitej, jaką jest Polska. Jeżeli chodzi o Anglię, to to jest monarchia. To samo było i w Austrii. Rozumiemy to zupełnie, ale żeby w Rzeczypospolitej Polskiej, w państwie gdzie się nie ma do czynienia z głową ukoronowaną, ale z najwyższym urzędnikiem, dodawano takie kwalifikacje, tego na całym świecie niema i Panowie stworzycie unikat, jeżeli to przeprowadzicie. Celem tego artykułu tak ujętego jest raczej drażnić zagranicę i wywoływać niezadowolenie wśród inowierców w państwie. Ale być może, że i to nie jest wasz cel jedyny, jestem przekonany, że i inne motywy odgrywają tu rolę. Panowie kosztem Państwa, kosztem narażenia opinii polskiej za granicą tworzycie sobie atut wyborczy dla nieuświadomionych mas.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Demagogia)</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#PawełBobek">Jestem przekonany, że historia kiedyś należycie tę robotę oceni.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#PawełBobek">W art. 95, 96, 110, 111, 112 i 116 Panowie gwarantujecie równość wobec prawa, dostęp do wszystkich urzędów, aby później jednym artykułem wszystko to przekreślić. Nazwano tutaj protest mniejszości wyznaniowych dość nieparlamentarnem wyrażeniem „obłudą i wszeteczeństwem”. Pytam się, szanowni Panowie, po której stronie jest obłuda i wszeteczeństwo?</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#PawełBobek">Inne artykuły na temat wyznaniowy uległy nieznacznemu polepszeniu w Komisji Konstytucyjnej, są jednak jeszcze pewne konieczne poprawki z któremi wystąpiliśmy. Między innemi chcę wspomnieć o 4 poprawce do art. 114, która mówi o ustawie w sprawie stosunków międzywyznaniowych. Zdaje się, że tej kwestii na komisji należycie nie zrozumiano, bo sądzę, że komisja nie byłaby jej odrzuciła, gdyby sprawa należycie była przedyskutowana. Wnioskodawca miał na myśli stosunki międzywyznaniowe, więc takie sprawy, jak np sprawa małżeństw mieszanych, które będą wymagały uregulowania między poszczególnemi wyznaniami. Członkom kościoła katolickiego będzie obojętne że kościół katolicki uważa małżeństwa mieszane za konkubinat, ale obojętne nie będą obywatelowi konsekwencje takiego stanowiska i te kwestie wchodziłyby w zakres ustawy, któraby traktowała o sprawach międzywyznaniowych.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#PawełBobek">Przejdę jeszcze do sprawy szkolnictwa. Jeżeli chodzi o projekt konstytucji, to może żadna sprawa nie została tak potraktowana po macoszemu jak szkolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Sponiewierane przez analfabetów)</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#PawełBobek">Stanowisko większości komisji jest raczej wyrazem pewnego zaniedbania naszego społeczeństwa. Długa niewola, niemożność wyszkolenia się pod względem społecznym, nieprzygotowanie do życia demokratycznego wywołały właśnie te niezdrowe prądy, ale ponieważ one u nieuświadomionych mas jeszcze odgrywają pewną rolę, przeto używa się ich jako haseł wyborczych. To zauważamy w całej pełni przy postanowieniach które traktują o szkolnictwie i naprawdę ma się wrażenie, że twórcy tych artykułów rozpatrywali kwestie szkolne w ponurem świetle zapatrywań rozfanatyzowanego mnicha średniowiecznego.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#PawełBobek">Jakie koleje przechodził nasz lud w ciągu ostatnich lat stu pięćdziesięciu? Był w położeniu niezwykle ciężkiem. Nie docierały do niego prawie zupełnie wspaniale hasła demokratyczne z Zachodu, one dotarły zaledwie do inteligencji miejskiej i do. warstw uprzywilejowanych. Chłop żył tem szarem życiem codziennem w analfabetyzmie, podczas gdy gdzieindziej szerzyła się potężna oświata on czekał na lepsze czasy i dlatego nie mógł wytworzyć tak pożądanego ruchu za dobrą szkołą. Warstwy, które w tym czasie reprezentowały naród i które niekiedy przyznaję z całem bohaterstwem porywały się do obrony Polski, nie uznały jednak za stosowne zejść do mas ludowych i szerzyć tam świadomości społecznej i narodowej, a już najmniej pracy oświatowej widzieliśmy w tych wysiłkach.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A co Pan robił przez ten czas?)</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#PawełBobek">Panie Kolego, na takie pytanie nie mam naprawdę odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#PawełBobek">Toteż ponieważ warstwy, które w tym czasie kierowały życiem publicznem nie uważały za stosowne interesu tych mas szerokich zrobić interesem narodu i tem samem nie potrafiły wyzwolić tych mas i podnieść ich, więc trzeba było czekać aż masy same to hasło rzucą i rzuciły je rzeczywiście, ale niestety praca szła powoli i wskutek tego zaniedbania widoczne są do dnia dzisiejszego. I tu trzeba szukać źródła tych niesłychanych projektów jakie Panowie przedkładają.</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#PawełBobek">Jeżeli szkoła ma spełnić swoje zadanie szybko, jeżeli ma rozwinąć siły narodu, to musi odpowiadać pewnym wymaganiom: musi to być szkoła o charakterze publicznym i w zakresie wychowania zależna jedynie od obywateli i fachowców. To są postulaty, które stawiano wszędzie, gdzie ogół chciano podnieść i uspołecznić należycie. Niektórym panom wydaje się, że postulat bezpłatności szkoły jest nieziszczalny, a ks. Lutosławski wypowiedział nawet wojnę temu postulatowi, wydaje mi się jednak, że to jest niesprawiedliwe, bo jeśli za podstawę bierzemy, że źródłem wszystkich dóbr jest przedewszystkiem rozum i że ten rozum u mas rozwija się w miarę pracy nad niemi, to musimy zrozumieć, że obowiązkiem społeczeństwa jest rozum wszystkich jednostek podnieść i że to jest także w interesie społeczeństwa. Z tego atoli wynika konsekwencja, że nie można zwalać ciężaru na jednostkę, lecz trzeba ten ciężar równomiernie rozłożyć na wszystkich.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#PawełBobek">Ale panowie powiadacie: to my w takim razie nie utrzymamy szkół średnich. A jednak szkoły średnie bezpłatne gdzieindziej utrzymują się. Wszakże w zaborze austriackim opłaty właściwie nie było; istniała tylko dla uczniów, którzy nie robili dostatecznych postępów, a przeciętni uczniowie z przeciętnemi zdolnościami opłat nie składali. Sądzę więc, że postulat bezpłatności nauki jest wskazany. Zamiast opłaty wprowadzić trzeba podatek szkolny. Przecież ze źródeł podatkowych bierzemy środki na inne potrzeby państwowe, możemy więc i tutaj czerpać stąd potrzebne środki.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#PawełBobek">Ważniejszym od tego jest trzeci postulat — zależność szkoły jedynie od kół obywatelskich i od wychowawców. Sprawa stała się przedmiotem szerokiej dyskusji. Wprawdzie nasz mówca klubowy wczoraj dość wyraźnie określił nasze stanowisko, ale niech i mnie wolno będzie kilka uwag na ten temat wypowiedzieć. Panowie wprowadzacie szkolę wyznaniową w życie narodu polskiego. Wielu z Panów może nie zawsze dokładnie rozumie istotę szkoły wyznaniowej. Mam wrażenie, że wielu kolegów przeciwstawia szkołę wyznaniową szkole bezwyznaniowej. Otóż tak bezwarunkowo nie jest, bo obok szkoły bezwyznaniowej i wyznaniowej istnieje też jeszcze szkoła międzywyznaniowa, czyli symultanna, jaka istniała np. w zaborze austriackim. Szkołę wyznaniową uważamy zgodnie z wywodami dwóch mówców wczorajszych za wielkie nieszczęście dla Państwa. Mówcy ci przytoczyli wiele argumentów bardzo przemawiających za usunięciem szkoły wyznaniowej. Chciałbym jeszcze niektóre argumenty dodać. W okolicach o mieszanem wyznaniu np. na Śląsku Cieszyńskim wypadłoby dzielić szkoły obecnie wyżej zorganizowane na dwie szkoły niżej zorganizowane, a że to byłoby nieszczęściem dla tamtejszej ludności, o tem każdy chyba jest należycie przekonany.</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#PawełBobek">Drugiem, może jeszcze poważniejszem niebezpieczeństwem byłoby utrudnienie niesienia naszej kultury na Wschód. Jeżeli Panowie zaprowadzicie szkołę wyznaniową, to będzie wprost niemożliwe zetknięcie się z żywiołami innego wyznania, choćby nawet były tej samej narodowości, bo odcinacie tę jedyną inteligencję, jaka będzie w tych okolicach, od dziecka polskiego i ludu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Jak będzie we wschodniej Galicji? P. Smulikowski: Stracimy wszystkie szkoły we Wschodniej Galicji po małych miasteczkach)</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#PawełBobek">Pomijając już fakt, że taka zasada nie jest demokratyczna, że stawiacie tamę pewnym ludziom i pewnym kategoriom dzieci do wstąpienia do tych czy owych szkół państwowych, zachodzą jeszcze bardzo poważne wątpliwości materialne. Właśnie mamy przedłożoną Sejmowi ustawę o budowie szkół publicznych. Ustawa ta nakłada obowiązek budowania szkół i wyposażania ich na gminy. Jeżeli zaprowadzi się szkoły wyznaniowe to naturalnem następstwem będzie to, że jeżeli w jakiej miejscowości pojawi się pewna liczba dzieci danego wyznania, która nie będzie miała wstępu do szkoły polskej, będzie miała prawo żądać osobnej szkoły.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Co to ich obchodzi)</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#PawełBobek">Polska jest w fatalnem położeniu materialnem. Ekonomiczne stosunki w szkolnictwie są wprost niesłychane. Nie tylko, że olbrzymia ilość budynków szkolnych jest zniszczona, ale tych budynków niejednokrotnie niema, a przecież budowanie gmachów szkolnych pociąga szalone koszty. Jeżeli Panowie wprowadzacie możność budowania szkół dla mniejszości wyznaniowych, co będzie konieczne przy szkole wyznaniowej, to podwajacie ten wielki ciężar na Kresach Wschodnich, a także i wewnątrz Państwa, gdzie jest mieszana ludność.</u>
          <u xml:id="u-15.34" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Nie potrzeba)</u>
          <u xml:id="u-15.35" who="#PawełBobek">Jeżeli staniemy na stanowisku, że nie potrzeba, to narazimy się na zarzut, że nie dbamy o mniejszości narodowe, a przecież Panowie chcecie być sprawiedliwymi dla wszystkich.</u>
          <u xml:id="u-15.36" who="#komentarz">(P. Kiernik: Byle ich fanatyzm był zaspokojony, reszta jest rzeczą obojętną)</u>
          <u xml:id="u-15.37" who="#PawełBobek">Ale ja rozumiem, że tak samo jak przy artykule, iż Prezydentem powinien być Polak — katolik, tak i tutaj nie odgrywa u Panów pełnej roli istota rzeczy, ale Wam chodzi o hasła wyborcze. Robicie Panowie z wielkiej sprawy państwowej kwestię partyjną.</u>
          <u xml:id="u-15.38" who="#PawełBobek">W dziejach ducha narodu polskiego, który zabłysnął potężnem światłem w wieku odrodzenia i zenit swój osiągnął za Kopernika, obok wspaniałego rozwoju życia narodowego i myśli narodowej przez takie postacie, jak Kołłątaj, Mickiewicz, Słowacki, widzimy w XVII wieku fanatyzm jezuicki, który nie umiał zakreślić sobie granic, gdy chodziło o sprawy narodu. To też uważam, że choć ten prąd szkodliwy zdołał to wspaniałe światło ducha narodu przyćmić, to jednak ten duch prawdziwy, wielki duch Słowackiego zwyciężał i on też zwycięży w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-15.39" who="#PawełBobek">Gdy przejrzymy całość konstytucji, gdy uświadomimy sobie ile tam jest postanowień szkodliwych dla szerokich mas...</u>
          <u xml:id="u-15.40" who="#komentarz">(Głos: Żydowskich)</u>
          <u xml:id="u-15.41" who="#PawełBobek">... nie tylko żydowskich, ale i dla szerokich mas ludu, gdy uwzględnimy argumenty wczoraj tu przytoczone, że reprezentujemy zaledwie 19 milionów, 2/3 narodu, a 1/3 wcale reprezentowana nie jest obecnie w tej Izbie, że nie jest reprezentowana właśnie dzielnica, która ma wnieść do Polski bardzo poważne siły nie tylko moralne ale i materialne, to nasuwa się konieczność takich postanowień, któreby umożliwiły w rychłym czasie przeprowadzenie zwykłą większością rewizji.</u>
          <u xml:id="u-15.42" who="#PawełBobek">Jest to postulatem naszym, od którego pod żadnym warunkiem nie odstąpimy. Jest nam drogą Ojczyzna i pokazaliśmy, że umiemy ponieść dla niej ofiary z naszych partyjnych potrzeb, gdy tego wymaga konieczność. Ale jest nam drogą i demokracja, a widzimy jakie ogromne kłody stawia się jej pod nogi. To też w imię tej demokracji walczyć będziemy bardzo usilnie o dobro konstytucji i będziemy stanowczo żądali, ażeby postulaty wczoraj tu zgłoszone, zostały przyjęte przez Wysoką Izbę.</u>
          <u xml:id="u-15.43" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma poseł Hirszhorn.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#SamuelHirszhorn">Wysoka Izbo! Jeśli się chce w kilku słowach scharakteryzować wady przedkładanej nam do zatwierdzenia Konstytucji, to przedewszystkiem powiedzieć trzeba, że nie zawiera ona kardynalnych kwalifikacji, jakie posiadać winna każda dobra konstytucja. Mianowicie prawa ułożone w Konstytucji są prawami zasadniczemi, to są takie prawa, na mocy których należy w przyszłości ustanawiać rozmaite ustawy, a więc muszą to być prawa stałe, niezachwiane, które nie budziłyby absolutnie żadnej wątpliwości. Zrozumiałą jest rzeczą, że sama konstytucja Państwu nie wystarcza, że oprócz konstytucji potrzebne są także ustawy, potrzebne są prawa. Ale cóżbyście Panowie powiedzieli, gdyby w jakiejkolwiek konstytucji było zaznaczone np., że wolność prasy przysługuje obywatelom w ramach przyszłej ustawy. To znaczyłoby, że właściwie wolności prasy, względnie wolności słowa niema, bo przecież niema na świecie takiej despotii, niema na świecie takiego państwa reakcyjnego, które nie mogłoby powiedzieć, że wolność prasy istnieje w ramach ustawy, bo przez to nie jest nic powiedziane. To nie jest żadne prawo zasadnicze, tylko to jest prawo, które wymiga się z wolności i odsyła od Annasza do Kajfasza. A jednakże mniej więcej w ten sposób traktowane są u nas wszystkie podstawowe wolności konstytucyjne. Weźmy kilka najpoważniejszych artykułów.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#SamuelHirszhorn">Art. 96 powiada, że urzędy publiczne są dla wszystkich dostępne na warunkach prawem przepisanych. Tem nic nie jest powiedziane. Oczywiście że wszystkie urzędy dostępne są na warunkach prawem przepisanych, na to nie trzeba konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#SamuelHirszhorn">Art. 101 powiada, że ograniczenie różnych praw jak: wolności zamieszkiwania, przesiedlania się, wyboru zajęcia, wychodźctwa i t. d. może wprowadzić ustawa. I znowu to samo, i to niema nic wspólnego z konstytucją, bo cóż to za podstawowe prawa, które ustawa może ograniczyć?</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#SamuelHirszhorn">Art. 104 powiada, że każdy obywatel ma prawo swobodnego wyrażania swoich myśli i przekonań, o ile nie narusza przepisów prawa. I znowu to samo. Ustanowienie reakcyjnych praw może te wszystkie wolności obalać.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#SamuelHirszhorn">Art. 106 powiada, że tajemnica listów może być również naruszona w wypadkach prawem przepisanych.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#SamuelHirszhorn">Jest nawet art. 117, który powiada, że każdy obywatel ma prawo nauczania, o ile uczyni zadość warunkom obowiązkowo przepisanym w zakresie już nie tylko kwalifikacji, już nie tylko bezpieczeństwa dla dzieci (czy żeby w szkole nie było przeciągów?) ale pod względem lojalności nauczyciela do Państwa. Pytam się, kto będzie sądził o tem, czy kto ma lojalny stosunek do Państwa, czy nie. To jest wskrzeszenie systemu żądającego za czasów carskich „swidietielstwa błagonadieżnosti”.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#SamuelHirszhorn">Innemi słowy główne artykuły, które mają nadawać wolność, które mają być niezachwiane, obwarowane są takiemi zastrzeżeniami, które wszystkie te prawa sprowadzają do zera. Ale nie dość na tem. Przypuśćmy, że obywatele Państwa Polskiego wszystkie te trudności pokonają i liczyć będą na to, że może te prawa w praktyce nie będą tak złe i nie unicestwią całej konstytucji. Naraz jednak te nadzieje burzy art. 125, który wszystkie wolności konstytucyjne zgóry przekreśla i unieważnia. Mianowicie to jest paragraf, mówiący o ustanowieniu stanu wyjątkowego, który zawiesza wszelkie wolności konstytucyjne. Rozpatrzmy w jakich warunkach ten stan wyjątkowy ma być zaprowadzony. Nie dość jeszcze, że on może być zaprowadzony podczas wojny, co jest zrozumiałem, ale on może być zaprowadzony i wtenczas, kiedy tylko grozi wojna. Pytam się, które państwo może powiedzieć, że w danej chwili nie grozi mu wojna, szczególniej w obecnych burzliwych czasach. Ale nie dość, że grozi wojna, jest jeszcze inny warunek, mianowicie: w wypadkach rozległych knowań o charakterze zdrady stanu. Panowie koledzy, kiedy nie można przy „dobrej” woli powiedzieć, że istnieją rozległe knowania w zakresie zdrady stanu? Takich chwil szczęścia państwo nie tylko nie ma w obecnej epoce burz, ale nawet w najspokojniejszych czasach nigdy nie było takiego państwa, któreby nie miało jakiejś partii, jakichś kół ludzi, knujących zdradę stanu. A więc to co my przeżywamy w ciągu dwóch i pół lat, gdy nawet podczas absolutnego pokoju istnieje po dziś dzień stan wyjątkowy, teraz przez tę konstytucję uświęcamy. Stan wyjątkowy stanie się u nas normalnym, bo zawsze jeden z tych warunków da absolutną możność zaprowadzenia stanu wyjątkowego, przy którym konstytucję uważa się za nieistniejącą.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#SamuelHirszhorn">Jeszcze jedno znamię ma nasza Konstytucja, to jest Senat. Powiada się nam, że za pomocą Senatu chce się zapobiec zbyt lekkomyślnemu, zbyt pośpiesznemu powzięciu jakiejś uchwały, która powinna być głąbiej przemyślana. Gdyby istotnie projektodawcy tej ustawy mieli to na myśli, to doskonale mogliby temu zapobiec za pomocą komisji rzeczoznawców, powiedzmy największych specjalistów, profesorów, uczonych i t. p. którzyby rozpatrywali każdy projekt i zwracali uwagę na to co jest niezgodne z prawem, z zdrowym rozsądkiem i nauką. I Sejm z wdzięcznością rozpatrzyłby ponownie daną ustawę i poprawiłby według ich słusznych wskazówek. Ale my tutaj pod pretekstem podejmowania dojrzałych uchwał chcemy przemycić rzecz zupełnie inną, chcemy przemycić wyjątkowe przywileje dla reakcyjnej większości. Mianowicie Senat ma być wybierany w ten sposób, że przedewszystkiem dajemy więcej praw tym, którzy mają lat 30, względnie tym senatorom, którzy będą mieli lat 40. Ustanawiamy szczególnie wielką liczbę wyborców na jeden mandat, ażeby zwęzić proporcjonalność i oprócz tego dajemy mandat niemal zupełnie bez wyborów różnym wirylistom. I oto tym uprzywilejowanym ludziom dajemy prawodawstwo do ręki, ci ludzie mogą zaproponować zmianę ustawy, dopiero kwalifikacyjna większość Sejmu będzie mogła decydować, czy ich propozycje będą przyjęte. Ale nie dość na tem, przy wyborze Prezydenta, tej najwyższej władzy w Państwie znowu ich głosy zaważą na szali i oni właściwie będą gospodarzami Polski.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#SamuelHirszhorn">Gdyby jeszcze te ich kwalifikacje osiągnięte za pomocą tego rodzaju wyborów, istotnie były tak wysokie, że one będą miarodajne, i że ich głosy będą stanowiły coś lepszego, niż głosy przeciętnego obywatela! Ależ tak bynajmniej nie jest. Uważamy, że przy obecnej ordynacji dla senatu poziom umysłowy senatorów będzie znacznie niższy, niż poziom umysłowy członków Sejmu. Mianowicie, zrozumiałą jest rzeczą, że jeżeli jeden senator będzie wybierany nie tak jak poseł przez 50.000 wyborców, lecz przez 200,000, to w senacie wieś będzie miała przewagę nad miastami jeszcze większą niż w Sejmie. A ponieważ wiadomo, że niestety teraz, a może jeszcze przez długi czas poziom umysłowy wsi będzie niższy niż poziom umysłowy miast, więc będzie wyglądało, że ludzie mniej wykształceni będą uczyli ludzi wyżej wykształconych, czyli nawet z punktu widzenia tych, którzy powiadają, że Senat ma być instytucją oświeceńszą i rozumniejszą, niż Sejm, również jest to absolutne bankructwo tej idei za pomocą opracowanej przez nich ordynacji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#SamuelHirszhorn">Szczególną reakcyjnością odznaczają się te artykuły, które mówią o oświacie ludowej. Mianowicie art. 121 powiada: „każdy obywatel ma prawo kształcenia swoich dzieci w szkole powszechnej przez nauczyciela tego samego co on wyznania”. Cóż to znaczy? To znaczy, że w każdej szkole publicznej, gdzie większość dzieci, co się samo przez się rozumie, jest katolicką, nauczyciel będzie musiał być katolikiem, a więc innowiercy, którzy nie zechcą posyłać dzieci do takich szkół, które zasadniczo upośledzają ich prawa, a więc nie zechcą wychowywać swoich dzieci odrazu w atmosferze poniżenia w atmosferze pozbawienia kardynalnych praw, będą ze szkół ogólnych wykluczeni.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#SamuelHirszhorn">Ale tu powiedziano, że w takim razie te mniejszości będą mogły zakładać własne szkoły, i nawet postawiono tutaj jako argument, że te mniejszości nadwerężą Skarb Państwa przez zbytnie żądania, ażeby wszelka mniejszość miała swoje odrębne szkoły wyznaniowe. Pomijam, że wogóle odrębne szkoły wyznaniowe nie stoją na poziomie europejskim, na poziomie 20 wieku, ale nawet technicznie rzecz wziąwszy, dalszy ciąg artykułu uniemożliwia tym mniejszościom uzyskanie nawet tych szkół czysto wyznaniowych, które artykuł ten nibyto im zapewnia bo w tym artykule powiedziane jest, że dla mniejszości narodowych może być uczyniony wyjątek, to znaczy można im nie dać takiej szkoły ze względu na zbyt drobną ilość dzieci tych wyznań. Pytam, kto będzie tym sędzią, który orzeknie, czy jest dość tych dzieci, czy nie jest. To da biurokracji absolutną możność powiedzenia, że tych dzieci jest zamało, a więc szkoła wyznaniowa im się nie należy. A gdyby były nawet takie miasta, gdzie liczba dzieci tych innowierców będzie jawnie dostateczną, że trudno będzie powiedzieć, że jest ich mało, np. w miastach, w których będzie więcej innowierców, niż katolików, to i na ten wypadek obmyślono kruczek, który uniemożliwi zakładanie szkół dla mniejszości: mianowicie jest powiedziane, że również można nie dać szkoły tym mniejszościom, jeżeli nie będzie odpowiednio wykwalifikowanego nauczyciela. Znowu pytam się, kto będzie tym komentatorem?</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#SamuelHirszhorn">Wreszcie sama zasada, że innowierca nie będzie mógł wykładać w szkołach katolickich znacznie zredukuje liczbę odnośnych nauczycieli. Każdy nauczyciel niekatolik zastanowi się wogóle, czy ma być nauczycielem, bo może nigdy nie będzie mógł wykładać, bo taka szkoła, do której by się nadawał nie będzie potrzebowała nauczyciela. Gdyby zaś było dosyć nauczycieli, to łatwo powiedzieć, że nie posiadają wymaganych kwalifikacji. Tak, że niech nie mówią obrońcy wolności nauczania, że przez to Państwo Polskie narażone na zbyteczne wydatki dla mniejszości. Będzie odwrotnie: mniejszości wyznaniowe i narodowe nie będą wogóle miały szkół, czyli będą upośledzone w najkardynalniejszem prawie obywateli, jakim jest prawo nauczania dzieci. Oczywiście, że to się absolutnie sprzeciwa artykułowi, który mówi o równouprawnieniu obywateli wszystkich wyznań.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#SamuelHirszhorn">Wogóle z tem równouprawnieniem obywateli stała się rzecz niezmiernie komiczna. Wstawiony został ten artykuł na to, ażeby wszystkie inne artykuły stały z nim w sprzeczności. Weźmy nawet artykuł, zdawałoby się niewinny, nie mający pozornie nic wspólnego z równouprawnieniem obywateli, jak wybór Naczelnika Państwa. Otóż art. 54 przewiduje taką formę przysięgi, że Naczelnik Państwa może być tylko chrześcjaninem. Ja ani na chwilę nie wątpię, że jeszcze przez bardzo długi czas ludność katolicka wybierze Polaka i katolika, ale z tego bynajmniej nie wynika, że powinien być artykuł, któryby zmuszał społeczeństwo do wybierania tego, kogo w danej chwili chce większość obecnie istniejąca w Sejmie. Przecież to jest votum nieufności dla całego społeczeństwa polskiego, nie tylko dla niekatolików i niechrześcjan. Pomijam już nawet kwestię inowierców, ale weźmy kwestię metrykowych katolików: czy wśród katolików z metrykami nie może się znaleźć wolnomyśliciel? Wiemy, że długi czas w Polsce wolnomyślicielstwo było niejako modą, jakże żąda się, ażeby katolik wolnomyślny składał przysięgę, którą może składać tylko człowiek wierzący. Z tego wynika, że albo upośledzimy w prawach liczne rzesze Polaków, może najlepszych, za to, że nie są klerykałami, albo głowę Państwa, czyli najwyższą osobę w Państwie, która powinna dawać przykład szczerości i uczciwości całemu społeczeństwu zmusimy do obłudnego złożenia przysięgi, w którą on sam nie wierzy. Tyle co do przysięgi oraz co do wymagania, aby prezydent był katolikiem.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#SamuelHirszhorn">Ale i to, że wymagane jest by Prezydent był koniecznie Polakiem w pewnym względzie upośledza interesy polityczne Państwa Polskiego. W sprawie urządzenia Polski często się proponuje stworzenie państwa federalistycznego, któreby się składało z kilku krajów związkowych, zamieszkałych przez różne narody ze wspólnym prezydentem rzeczypospolitej. Chociaż nie wątpię, że urządzając państwo federalistyczne, Polska będzie temu państwu przewodniczyć i prezydentem będzie Polak, ale to samo, że to jest umieszczone w Konstytucji Polskiej odstręczy obcoplemienne narody do federowania się z Polską, bo będą się czuły zasadniczo ograniczonemi w prawach. Pogwałcone będzie hasło „równi z równymi” na którem opierać się musi wszelka federacja.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#SamuelHirszhorn">Jeszcze gorzej byłoby z tą sprawą, gdyby przeszedł tekst proponowany przez chadeków, ażeby wręcz postanowić, że tylko Polak-katolik może być Prezydentem. Również absolutnie odebranoby mniejszościom możność wychowywania dzieci w szkołach, gdyby przeszedł projekt chadeków, ażeby w szkołach ogólnych, czyli gdzie katolicy będą mieli większość, wychowanie odbywało się na zasadach wyznaniowych większości. Wtedy i taki innowierca, któryby chciał przez szpary patrzeć na upośledzenie swoich praw zasadniczych, nie mógłby posyłać dzieci do takiej szkoły, gdzie byłyby wychowywane w duchu innej wiary, a więc mniejszościom całkowicie odebrana by była oświata.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#SamuelHirszhorn">Najbardziej reakcyjne są te artykuły, które bezpośrednio mówią o mniejszościach, lub które pomijają prawa tych mniejszości w sprawach, gdzie prawa te należy zabezpieczyć. Przedewszystkiem uderza sprzeczność pomiędzy traktowaniem większości a traktowaniem mniejszości. Chodzi mi mianowicie o sprzeczność nie tylko merytoryczną, ale zasadniczą, o sprzeczność poprostu logiczną. Każdy człowiek rozsądny przyzna, że najmniej należy obwarowywać prawa większości. Większość będzie rządziła, a więc chociażby Konstytucja była najgorsza, chociażby była najbardziej mglista, chociażby nie mówiła o prawach dla większości, to sam fakt, że ta większość będzie w rzeczywistości u steru da jej należyte zabezpieczenie praw. Natomiast zabezpieczenie praw w Konstytucji, należy się właśnie głównie mniejszości, czy to religijnej, czy narodowej czy klasowej. U nas zrobiono wręcz przeciwnie, większości katolickiej, która z natury rzeczy ma tak doskonałe zabezpieczenie, że jeśli zechce, to prezydentem Rzeczypospolitej będzie Polak-katolik, narzuca się prawo które jest jej nie potrzebne, a które ją nawet krępuje. Natomiast mniejszościom, którym niezbędne jest zabezpieczenie praw, bo inaczej większość mogłaby nadużyć swych sił, takich praw się nie daje. Ks. Lutosławski, mówiąc o tych prawach mniejszości, powiada: i tak ich krzywdzić nie będziemy, więc po co wstawiać do Konstytucji, artykuły wyglądające na brak zaufania do nas. Tymczasem ten sam poseł chce zabezpieczyć prawa większości katolickiej, która i tak doskonale da sobie radę, żądając dla niej zabezpieczenia w takim duchu, że ten przywilej staje się ograniczeniem. Gdzież tu elementarna logika? Odnośnie do praw słabszych trzeba powiedzieć, że układając Konstytucję powinno się ustanawiać takie zasady, któreby zabezpieczyły ludzi przy najgorszych warunkach. Konstytucję układa się na najgorsze ewentualności, ażeby biurokracja lub panująca większość reakcyjna nie mogła mniejszości gnębić. Otóż niestety widzimy, że takie prawa dla mniejszości absolutnie nie zostały zabezpieczone i że wszelkie poprawki zgłaszane przez reprezentantów żydowskich zostały odrzucone, nie zważając na to, że się opierają na sprawiedliwości i dążeniu do urządzenia Państwa na podstawie wolności i haseł nowoczesnych.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#SamuelHirszhorn">Ja nigdy, żądając praw, nie zwykłem powoływać się na traktaty, uważam bowiem, że Państwo Polskie względem swoich obywateli Żydów powinno się poczuwać do takich samych praw, jakie daje innym obywatelom. Jeśli więc wspomnę o traktacie, to tylko dla symbolu, dla oznaczenia tego minimum praw, które zostało ustalone na podstawie wzajemnego porozumienia i na podstawie wielkich ustępstw ze strony mniejszości. I oto przypomnę, że niejednokrotnie różni Prezydentowie Ministrów mówili, że gdyby nie było tego traktatu, to o wiele by więcej praw zostało Żydom nadane i zabezpieczone. Tymczasem, cóż widzimy dzisiaj? Przy ułożeniu Konstytucji nie tylko niema tych większych praw, o których nam mówiono, ale nawet tych minimalnych praw, które zostały wstawione do traktatu, a które ze względów państwowych należałoby wstawić do tej Konstytucji, czego bronią nawet niektóre pisma polskie, nieodnoszące się wcale z sympatią do Żydów.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#SamuelHirszhorn">To są główne wady tej Konstytucji, która za pomocą rozmaitych poprawek ma być ulepszona i za któremi to poprawkami głosować będziemy.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#SamuelHirszhorn">Są jeszcze pewne szczegóły, które jednak nie są detalami, bo również dotyczą kardynalnych praw obywatelskich. Weźmy np. sprawę wolności prasy. W literaturze traktującej o dziennikarstwie są zwolennicy ograniczenia prasy w ten sposób, by właścicielem pisma czyli narzędzia opinii publicznej nie mogła być pierwsza lepsza jednostka, któraby korzystając z posiadania wielkiego kapitału narzucała różne prądy społeczeństwu i fałszowała opinię publiczną. Wyznawcy tego poglądu twierdzą, że właścicielem względnie kierownikiem dziennika powinna być osoba wybrana przez ogół. Takie są prądy w teorii dziennikarstwa i jakkolwiek ja ich w całej rozciągłości nie podzielam, ale uważam, że wręcz niedorzeczne jest stanowisko przeciwne. Aliści autorzy konstytucji stanęli właśnie na takiem odwrotnem stanowisku, powiadając, że ponieważ poseł został wybrany przez tylu i tylu obywateli, więc ma być upośledzony w sprawie podpisywania pisma i nie może być redaktorem. Gdzież tu sens i słuszność? Osoba obdarzona zaufaniem właśnie tem prędzej może być kierownikiem opinii publicznej. Odpiera się ten argument tem, że redaktor ma być odpowiedzialny, a poseł jest nieodpowiedzialny. Panowie, to jest jakiś kalambur, igraszka słów, nie odpowiadająca treści. Poseł nie jest odpowiedzialny bezpośrednio przed urzędem cenzury, ale jest odpowiedzialny przed Sejmem. Jeżeli poseł może wyjść na ulicę, urządzić w największej sali i nawet pod gołem niebem wiec, zebrać 100,000 osób i mówić, co mu się podoba, a będzie odpowiedzialny tylko przed Sejmem, to pytam się, dlaczego ta sama osoba nie może tym 100 tysiącom słuchaczy wynurzyć swych zapatrywań za pomocą pisma. To jest upośledzenie.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#komentarz">(P. Anusz: W pismach pisze nie tylko poseł, ale i współpracownicy, którzy mogą korzystać z jego nietykalności poselskiej)</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#SamuelHirszhorn">Otóż gdyby się posłowi zachciało wziąć gazetę napisaną w rękopisie, wyjść na arenę publiczną i przeczytać od deski do deski wszystkie artykuły Żeromskiego i Świętochowskiego, to również tylko on byłby odpowiedzialny, a autorzy, nie byliby współwinnymi, czego w gazecie niema, bo w gazecie autor jest podpisany, i odpowiada narówni z redaktorem. Przez wprowadzone w konstytucji ograniczenie narazimy się na to, że poseł zamiast mówić przez pismo, będzie urządzał ciągle wiece, że zamiast pisać poważnie, będzie mówił demagogicznie, bo inaczej mówi się do słuchaczy, a inaczej do czytelnika, który dobrze rozważa. My tę wolność słowa, której powinniśmy tutaj bronić, zabijamy i niedajemy możności urządzenia takiej prasy, która stałaby na wysokości swojego zadania.</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#SamuelHirszhorn">Następnie pod jednym względem my tu będziemy głosować z prawicą i wcale się nie obawiamy lewicy, że weźmie to nam za złe. Mianowicie, że Naczelnik Państwa nie może być podczas wojny zarazem i Naczelnym Wodzem. My w życiu politycznem stoimy na osobności. My się przelotnemi prądami nie przejmujemy. Nas osobistości z obecnej chwili nie interesują. My uważamy, że Konstytucję układa się na dłuższy czas i żadnemi aktualnemi sprawami nie należy się kierować przy ustalaniu zagadnień stałych. Otóż abstrahując od tego, czy w danej chwili jest to lepszem, czy gorszem, absolutnie uważamy, że oddawanie Naczelnego Dowództwa podczas wojny Naczelnikowi Państwa, który ma skądinąd władzę nieograniczoną i który może tę władzę stosować nie według życzeń Sejmu i ludności, jest rzeczą bardzo niebezpieczną i tego dopuścić nie można, bo stąd bardzo łatwy krok do cezaryzmu, do bonapartyzmu. Dlatego tym razem będziemy głosowali z prawicą, uważając, że tutaj prawica stoi na gruncie słusznym, mniejsza o to, z jakich pobudek to czyni.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#SamuelHirszhorn">Następnie bardzo ważny punkt jest w art. 119, gdzie również w swoim czasie wniosła prawica słuszną poprawkę, ale potem zorientowała się i cofnęła niekoniecznie w zupełnym porządku. Mianowicie idzie mi o dodatek, że szkoły prywatne równe mają prawo do zapomogi Rządu i zastępować mogą szkoły publiczne. Jest to nadzwyczaj ważne zarówno ze względów ekonomicznych, jak i ze względów ideowych, ze względów oświatowych. Wobec tego, jak została tutaj urządzona oświata, wobec tego że ona podlega rozmaitym ograniczeniom wyznaniowym, policyjnym i t. d., najlepszą szkołą będzie jeszcze szkoła prywatna, gdyż w niej inicjatywa nie będzie jeszcze całkiem zabita. A przeto pożądanem jest, że gdy ktoś będzie chciał urządzić szkołę prywatną, uwzględniać w niej nowoczesne prądy i wlać innego ducha niż tego, jaki reakcyjne żywioły usiłują wlać, w szkołę rządową, aby dla takiej szkoły prywatnej można było otrzymywać zapomogę rządową i ażeby taka szkoła mogła się rozwijać bez zbytecznego krępowania jej ze strony Państwa.</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#SamuelHirszhorn">Jest tu i inny wzgląd.</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#komentarz">(Głos: To będzie szkoła albo klasztorna, albo szkoła żydowskiego ghetta)</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#SamuelHirszhorn">W tej chwili nie mówię o ghecie wyznaniowym, tylko o szkole prywatnej.</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#SamuelHirszhorn">Uważam, Panie Kolego, że socjaliści pierwsi będą musieli urządzać szkoły prywatne, bo tylko tam będą mogli wychować swoich adherentów na przyszłych socjalistów.</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#SamuelHirszhorn">Więc tutaj o ghecie wyznaniowem nie mówmy. Co się zaś tyczy szkoły narodowej, to w każdem nowoczesnem państwie jest zrozumiałą rzeczą, że szkoła powinna dawać wykształcenie w duchu tej narodowości, jaka do tej szkoły uczęszcza. Niechże pan kolega, o ile nie zna literatury ogólnej i nie wierzy „burżujom”, zapozna się z literaturą PPsowską, niech Pan przeczyta wypracowania Gumplowicza i Luśni, którzy nie są żydowskimi ludowcami, ani endekami lecz luminarzami polskiego socjalizmu, a ci hołdują zasadom, którym się dziś PPsowcy, ku hańbie swej sprzeniewierzyli. Więc gdyby nie można było jeszcze uzyskać szkół państwowych dla oddzielnych narodowości z ich językiem macierzystym, jako wykładowym i prowadzić ich w duchu tych narodowości, to przynajmniej chwilowo możnaby było uciec się do szkół prywatnych, na które Państwo miałoby łożyć na równi ze szkołami publicznemi. Ale i pod względem finansowym, pod względem ekonomicznym jest to dla Państwa bardzo wygodne. Dzisiaj do szkół państwowych nie uczęszczają dzieci najbiedniejsze, lecz tylko te dzieci, które jaknajprędzej mogły się tam wepchnąć, a więc dzieci ludzi zamożnych, lub ludzi, którzy może nie odrazu byli zamożni, ale powoli się wzbogacili, a nie można żądać, ażeby ci ludzie wycofali w trakcie tego ze szkół swoje dzieci. Słowem, panujący u nas system prowadzi do tego, że szkoły państwowe są nie dla dzieci niezamożnych, tylko dla dzieci zamożnych. Zgoła inaczej rzecz by się przedstawiała, gdyby można dawać subsydia szkołom prywatnym, a przytem nie szkołom samym, tylko uczniom tych szkół, a więc głównie najbiedniejszym, następnie stopniowo mniej zamożnym a zupełnie bez subsydjów pozostawić dzieci zamożne. W ten sposób ta oświata powszechna, o której u nas tak dużo się mówi, a która dotychczas pozostaje na papierze, stałaby się rzeczywistością. Wtedy stopniowo doszłoby do tego, że wszystkie warstwy społeczne stosownie do swojej zamożności będą mogły korzystać z dobrodziejstw powszechnej oświaty. To miałem do powiedzenia na temat dzisiejszej Konstytucji i zgodnie z tem będziemy głosować nad poszczególne mi artykułami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma poseł Zamorski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JanZamorski">Wysoki Sejmie! Rozprawa konstytucyjna dobiega swego kresu. Toczyła się walka namiętna, podczas której wszystkie argumenty za i przeciw przerobiono w sposób zupełnie wyczerpujący, ale jedna strona nie przekonała drugiej. I w tej debacie przychodzimy znów do głosowania, w którem chodzić będzie o jeden, dwa, albo 10 głosów większości.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JanZamorski">O co właściwie chodzi w tej walce? Jeżeli dobrze przypatrzymy się, jeżeli zrozumiemy podstawę stanowiska pewnych osób i ugrupowań podstawę niezawsze jasno wypowiadaną w użytych argumentach, to dojdziemy do przekonania, że pewna część tego Wysokiego Sejmu pragnie zakończenia stanu anarchii, bezrządu, bezprawia, pragnie nadać narodowi konstytucję, druga strona temu się sprzeciwia,...</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Narażacie kraj na walkę)</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JanZamorski">... druga strona pragnie albo konstytucję udaremnić, albo przynajmniej odwlec, ażeby ten kraj z anarchii, z bezrządu, z braku praworządności nie wyszedł nigdy, ażeby ten kraj przysposobić do możliwych wybuchów niezadowolenia i do przewrotu. To jest właściwie istota tej walki, jaka się toczy. Jeżeli przedstawiciel Klubu Polskiej Partii Socjalistycznej zapowiedział, że póty walka ta wewnętrzna nie ustanie, dopóki nie zostanie w Polsce przeprowadzony ustrój socjalistyczny, że dla tej walki trzeba usunąć wszelkie przeszkody i przyspieszyć jej wynik, to chyba jasno zadokumentował, że 30 milionów ludności tego kraju ma cierpieć bezrząd, dopóki nie podda się małej stosunkowo grupie robotników, bo jak statystyka mówi, obejmującej 600,000 ludzi, z których na szczęście nie wszyscy podzielają zapatrywania Polskiej Partii Socjalistycznej. A więc olbrzymia większość ma popaść pod panowanie, pod dyktaturę znikomej mniejszości. To jest cel, do którego się zmierza i do którego się dojść chce, nie chcąc uchwalić konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#JanZamorski">A zapowiada się ten socjalizm, jako wielką demokrację. Dziwna rzecz, że mówią to ci, którzy, razem zresztą z całym narodem, potępiają ustrój dawnej Rzeczypospolitej, w której tylko warstwa szlachecka miała wszystkie prawa obywatelskie, a przecież tej szlachty było 100,000 szabel, więc było jej dosyć dużo w porównaniu z ogólną liczbą ludności, której w całej Rzeczypospolitej było w XVIII wieku 9 milionów. Sto tysięcy szabel był to procent znacznie większy, niż liczba zwolenników socjalizmu w stosunku do wszystkich obywateli dzisiejszych, którzy na socjalizm się nie zgadzają. Więc dlaczego zmierzać do panowania innej mniejszości, kiedy Bogu dzięki uwolniliśmy się od panowania jednej mniejszości? Ażeby upozorować tę walkę o wieczysty stan anarchii, wytacza się różne argumenty. Więc przedewszystkiem wytacza się to, że ta konstytucja przewiduje senat. Daremnie wykazuje się, że wszystkie państwa stare, że wszystkie, nawet socjalizujące państwa, nowopowstałe po wojnie, zaprowadzają u siebie senat. Daremnie wykazywano, że Serbia, która nie miała senatu, teraz po wojnie, połączywszy się z Chorwacją i Bośnią, krajami czysto chłopskiemi, zaprowadziła u siebie senat — i to nie pomoże. Mówi się, że idea senatu jest ideą zacofaną, antydemokratyczną; ale „demokratycznym” jest ustrój socjalistyczny i dyktatura mniejszości nad olbrzymią większością i okazuje się, że jedynem państwem, na wzór którego chcieliby ewentualnie Polskę skonstruować, to bolszewicka Rosja, bo tam rzeczywiście senatu niema.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#komentarz">(Głos: Jeszcze Litwa, Łotwa i Estonia)</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#JanZamorski">Potem opowiada się, że właśnie ten senat ma być forpocztą i ostoją reakcji, ale w czem ta reakcja ma leżeć, kiedy 3/4 senatu mają być wybierane przez ludność a wśród tej ludności 80% stanowią chłopi. A więc 3/4 wybierają chłopi. Prawda, inni mówcy podnosili, że reakcja przychodzi z wiekiem, z siwemi włosami. W takim razie, przepraszam najmocniej, musimy z wyjątkami bardzo nielicznemi prawie wszystkich posłów stronnictwa P. P. S. wykluczyć z tego Sejmu, bo prawie wszyscy, jedni niedawno, a drudzy bardzo dawno przeszli wiek senatorski, czyli weszli dzisiaj w okres „reakcyjny”. Ta demokratyczność prowadzi do tego, że poseł Hirszhorn nie troszczy się o to, czego chce 10, 12, czy 30 milionów, ale zaczyna się troszczyć o to, czy też, broń Boże, skrupuły sumienia kandydata na Prezydenta nie zostaną lekko zadraśnięte, jeśliby był wolnomyślicielem, przez formułę przysięgi. A więc można sobie lekceważyć uczucia 10 czy 20 milionów, ale jednostkę, taką, na którą specjalnie są zwrócone oczy, szanować trzeba. I to się ma nazywać demokracją. W ten sposób fabrykuje się tutaj to, co potem ogłasza się jako wolę ludu. Jednostki na widoku stojące dyktują to, czego chcą, i powiadają potem: „To wola ludu, kto przeciw niej idzie, ten jest przeciw ludowi”. Ale nikt się „woli ludu” nie pyta, czego ona chce. I dopóty fałszuje się, dopóty agituje się, aż wreszcie znajdzie się wśród tego ludu kilkudziesięciu zbałamuconych ludzi, którzy tak samo krzyczą, i opowiada się, że to „prawdziwa” wola ludu.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy. Głos: A jak jest w Tarnopolu?)</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#JanZamorski">W Tarnopolu zawsze się liczę z wolą ludu.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#JanZamorski">Potem ażeby wystąpić przeciw tej konstytucji powiada się: Ponieważ nam odrzucono referendum ludowe, ergo my musimy przeciw konstytucji głosować. Dlaczego referendum? Bo to „najważniejszy krok przeciwko tajnej dyplomacji”. W Polsce przez referendum, przez to, że Prezydent musi wszystkie traktaty najprzód poddawać głosowaniu powszechnemu, kasuje się tajną dyplomację. Można życzyć sobie, żeby tajna dyplomacja była zniesiona, ależ ona istnieje naokoło nas i my z tem liczyć się musimy. I liczą się z tem ludzie konsekwentni o wiele bardziej od naszej lewicy, mianowicie panowie komuniści, którzy wygrali i dorwali się władzy przez potępienie tajnej dyplomacji, a teraz wprowadzają najtajniejszą dyplomację, której nikt przewidzieć nie może i z której nikt nie zdaje sobie sprawy. Otóż zmierzenia do zniesienia tajnej dyplomacji są dążeniami pożądanemi, ale dopóki dookoła nas będą państwa, prowadzące dyplomację tajną, będziemy musieli, wszedłszy między wrony, krakać jak i one. Dlatego argument przeciw temu projektowi konstytucji, którego tutaj użyto, że odrzucono referendum, nie jest argumentem właściwym, lecz pokrywa właśnie te przemilczenia, o których mówiłem na początku, a mianowicie chęć utrzymania naszego państwa w stanie bezrządu i bezprawia.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#JanZamorski">Powiadano nam, że ten Sejm nie może rozstrzygać o przyszłej formie rządu dlatego, że tu niema Górnoślązaków, przedstawicieli kresów i t.d. A któż temu winien? Czy myśmy na samym początku Sejmu nie chcieli wprowadzić do tego Sejmu przedstawicieli wszystkich ziem wschodnich, przedstawicieli całego zaboru pruskiego? Któż się temu sprzeciwił? Nie trzeba się było temu sprzeciwiać, to można było z przedstawicielami tych ziem opracowywać konstytucję.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy. P. Barlicki: Z nominatami, z waszymi ludźmi, żeby Pan mógł pogorszyć jeszcze konstytucję)</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#JanZamorski">I wysuwają najrozmaitsze argumenty, które niestety tak mocno przypominają wiek XVIII, że naprawdę dzisiaj, gdy człowiek czyta dzieje czasów nierządu w Polsce, ze zmianą nazwisk, zdaje się, że czyta sprawozdanie z chwili dzisiejszej. Walka wybuchła o to, czy pan Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ma mieć także naczelne dowództwo. Toż to jest powtórzenie tej samej walki, która była toczona przez cały ciąg XVIII wieku, a zwłaszcza doszła do szczytu podczas Sejmu Czteroletniego, kiedy to Seweryn Rzewuski rozbijał się o niezależność, nieograniczoność wielkiej buławy hetmańskiej. Nazwano go z tego powodu maniakiem buławy. A gdy Konstytucja 3 Maja ograniczyła tę władzę, to ten zwolennik buławy hetmańskiej pojechał do Rosji szukać pomocy Toż samo można powiedzieć o żądaniu powszechnego wyboru głowy Państwa. Te powszechne wybory mieliśmy w Europie raz we Francji i skończyły się smutno. Otóż te wybory powszechne, których teraz żądacie, to nic więcej, jak powtórzenie wolnej elekcji, viritim z dawnych czasów tej wolnej elekcji, która sprowadziła ostateczną klęskę na Rzeczpospolitą Polską. My chcemy uniknąć błędów naszej przeszłości, chcemy opierając się na długoletniem doświadczeniu naszej niewoli, zbudować Rzeczpospolitą nową, zdolną do życia, a nie bezprawną.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#JanZamorski">I zapowiadają teraz, że jeśli nie stanie się według ich myśli, to wyciągną „ostatnią konsekwencję”. Jaka ona będzie, nie wiem, ale my tę konsekwencję także widzieliśmy w drugiej połowie wieku XVIII, kiedy się Sejm zrywało okrzykiem veto i uciekało na Pragę: Sejm był zerwany, a Rzeczpospolita była bez władzy, Rzeczpospolita była bez Rządu, Rzeczpospolita wskutek tego upadła. I wszystkie te przywary, wszystkie te błędy Rzeczypospolitej staroszlacheckiej powtarzają dzisiaj ci panowie, którzy żądają odroczenia uchwalenia tej konstytucji, albo też całkowitego jej udaremnienia.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Szlachecki socjalizm)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#JanZamorski">Jest to to samo szlacheckie warcholstwo, które w XVIII wieku święciło triumfy. A jeśli jeden z mówców powiedział, że gdy ta konstytucja zostanie uchwalona w tem brzmieniu, jakie otrzymała od większości komisji, to nie będzie ona miała w historii tego świetnego wspomnienia, jakie ma konstytucja 3 Maja, to ja przypomnę, że przeciw konstytucji 3 Maja tego samego języka protestu użył Tadeusz Suchorzewski, który na salę wprowadził swoje dziecko i udawał że będzie go mordować, bo „wolność Rzeczypospolitej zginęła, bo wolność elekcji zniesiona, buława ograniczona, na szlachtę podatki nałożone, z chamami szlachtę zrównano”. Tak mówił Tadeusz Suchorzewski, a zwolennik wielkiej buławy nieograniczonej, Seweryn Rzewuski razem ze Szczęsnym Potockim pojechali do Petersburga prosić o pomoc przeciw własnemu państwu.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#JanZamorski">Otóż ta zapowiedź walki jest groźną przestrogą, ona zapowiada, że jakąkolwiek konstytucję uchwalimy, ludzie z niej niezadowoleni nie poddadzą się jej, nie spoczną, tylko będą dalej agitacją, fakcjami — fakcje stare się powtarzają — rozdzierać łono tej Rzeczypospolitej, aby ona nigdy do równowagi nie doszła, aby ona wiecznie, na pociechę cudzoziemców, na pociechę wrogów naszych, była w rozterce, anarchii, na świadectwo tego, że Polacy rządzić się nie umieją.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#JanZamorski">My, którzy pragniemy uchwalenia konstytucji, pragniemy uchwalenia jej prędkiego, pragniemy jej w tem bardzo demokratycznem brzmieniu, tym prądom przeciwstawimy się i chcemy przed całym światem złożyć dowód, że Polska przez tyle lat niewoli dojrzała, że Polska przez tyle lat niewoli z doświadczeń poprzednich skorzystała i że uniknie wszystkich przyczyn klęsk starej Rzeczypospolitej: elekcji, nieograniczonej buławy, fakcji i temu podobnych innych rzeczy, przez które dawna Rzeczpospolita zeszła do grobu. W tem przeświadczeniu, że wyrządzimy wielką przysługę narodowi całemu i Państwu, głosować będziemy za tem przedłożeniem, które się opiera na doświadczeniach, zaczerpniętych ze smutnych dawnych naszych dziejów, których chcemy uniknąć, i z dziejów państw sąsiednich, które, jak Francja pokazały, że przy konstytucji takiej ze stanu klęski, przeszła do stanu zwycięstwa. Francja pobiła nieprzyjaciela właśnie na podstawie takiej konstytucji: Sejm z Senatem, wybór Prezydenta przez zgromadzenie narodowe.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejmie! Uważam, że we wczorajszem swojem przemówieniu kol. Niedziałkowski w sposób zupełnie wyczerpujący i doskonały przedstawił nasz punkt widzenia na tekst konstytucji, przedłożony nam przez Komisję. Pragnąłbym wobec tego, i zresztą w myśl tego, co mój szanowny kolega wczoraj zapowiedział, ograniczyć się do streszczenia naszych poglądów na drugą część konstytucji, która zawiera artykuły niezmiernej wagi w sprawie kościoła i szkolnictwa. Bo zdaje mi się, że się mylił szanowny kolega ks. Lutosławski, gdy próbował lapidarnie wczoraj scharakteryzować przedłożony nam tekst konstytucji, jako połączenie zasad jak się wyraził, praworządności i wolności. Obawiam się, że tak w części ustawodawczej i wykonawczej, jak w części oświatowej i kościelnej są poważne zarodki, są poważne pierwiastki całkiem innego stanowiska, całkiem innego punktu widzenia, które prowadzą nie do „rządów prawa”, lecz raczej do rządów kleru w Polsce, i nie do wolności, lecz do niewoli duchowej w szkole i w społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#KazimierzCzapiński">Otóż zdaje mi się, że jeśli będziemy zasadniczo analizowali całokształt tekstu konstytucji, to zobaczymy, jakby dwa poglądy na świat, dwie koncepcje państwowe walczące z sobą, i jakkolwiek z całem uznaniem przyznaję, że niektóre pierwiastki demokratyczne pozostały w tekście konstytucji — powiadam, pozostały, gdyż były wprowadzone jeszcze dekretami rządu Moraczewskiego, a prawica w komisji nie śmiała już ich cofnąć, jak np. głosowanie powszechne, obejmujące także kobiety, ale obok tych pierwiastków nowoczesnej demokracji spotykamy szereg artykułów, które świadczą o tem, że obok nowoczesnej demokratycznej koncepcji państwowej, znalazła sobie miejsce w tym tekście konstytucji także koncepcja inna, mająca swoje źródło w starej kościelnej średniowiecznej koncepcji państwowej. Zanim przejdę do omówienia tej dwoistości, do tego zasadniczego dualizmu, w projekcie konstytucji, pozwolę sobie w paru słowach streścić nasze poglądy na ową pierwszą część Konstytucji, dotyczącą władzy ustawodawczej i wykonawczej. Ks. kolega Lutosławski uważa, że obecny projekt Konstytucji jest wyrazem demokracji, jest wyrazem praworządności i wolności. Sądzę, że ten projekt Konstytucji już w swojej pierwszej części nie odpowiada dwom zasadniczym postulatom, nie odpowiada ani bieżącej chwili dziejowej, ani podstawowemu stanowisku demokratycznemu. Bo jeżeli weźmiemy taką instytucję, jak Senat, która wprowadza pluralizm do życia społecznego, a więc przywilej dla pewnej grupy ludzi, która głosuje nie tylko do Sejmu, ale i do Senatu, obok innych ludzi, których się pozbawia prawa głosowania do Senatu, a więc wprowadza się zasadę przywileju i pluralne głosowanie, to z tego wynika, że zasada demokratyczna jest pogwałcona. To samo mamy przy wyborze Prezydenta, który skoro jest dokonywany przez Sejm i Senat, zawiera pierwiastek pluralny, a więc nie demokratyczny. Jeżeli jeszcze weźmiemy odrzucenie referendum, tej najnowszej zdobyczy demokracji, to zobaczymy, że ta strona naszej konstytucji przedstawia się pod względem właśnie demokratycznym słabo.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy pojęcie drugie, kwestię, w jakim związku pozostaje ta konstytucja z naszą epoką i potrzebami narodu polskiego, z tą chwilą dziejową, którą przebywamy, to zobaczymy, że ta konstytucja stoi wobec tej chwili, jaką przeżywamy, jako abstrakcja, jako coś obcego. Wszakże właśnie klerykalno-konserwatywni przedstawiciele prawa i filozofii jak Józef de Maistre i Bouald wielokrotnie twierdzili, że każda konstytucja powinna wyrastać z chwili dziejowej i z warunków rozwoju, z otoczenia z milieu socjalnego. Jakkolwiek przeżywamy z naszego punktu widzenia, dobę przejściową do nowej formy społecznej, opartej na sprawiedliwości socjalnej, to jednak wszystkie pierwiastki, wychodzące z tego założenia, które próbowaliśmy wprowadzić do konstytucji, z niej pousuwano. Usunięto Izbę Pracy, usunięto proponowaną przez nas formułę własności i w ten sposób ta konstytucja nie jest wyrazem tej przejściowej doby, którą przeżywamy, lecz jest wsteczną i nie jest związaną z tą epoką dziejową, którą przeżywamy.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#KazimierzCzapiński">Kol. ks. Lutosławski nazwał Izbę Pracy drogą do eldorada sowieckiego, tymczasem odwrotnie, ta Izba Pracy stwarza legalną drogę do ustroju przyszłego, stwarza te warunki spokojnego pochodu ludzkości, i narodu polskiego w tej ludzkości, do nowej lepszej formy bytu społecznego, a więc jest antytezą gwałtownego, raptownego szarpania historii przez metody sowieckie.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#KazimierzCzapiński">Tak więc z tych dwóch punktów widzenia, z punktu widzenia zasad demokratycznych i wymogów historii nawet pierwsza część konstytucji nie wytrzymuje krytyki.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#KazimierzCzapiński">Na chwilę jeszcze zatrzymam się przy kwestii Senatu i pozwolę sobie zwrócić uwagę, że Senat taki, jaki jest pomyślany przez prawicę, abstrahując już od tego że sam przez się, w zasadzie jest niedemokratyczny, to z tą większością kwalifikowaną jest niczem innem, jak rządami mniejszości w Państwie, bo skoro wymagana jest kwalifikowana większość w Sejmie, do odrzucenia uchwał Senatu, to tem samem decyduje mniejszość; ta zasada mniejszości jest wprowadzona właśnie przez wstawienie przez prawicę sejmową tego „ukwalifikowania”.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#KazimierzCzapiński">Skąd wzięto tę ideę kwalifikowanej większości? Gdy przejrzymy dzisiejsze konstytucje, znajdujemy tę ukwalifikowaną większość 2/3 w Prusiech. Dotychczas było inaczej. Dotychczas gdy przedstawiciele lewicy czy to w komisji, czy na plenum powoływali się na instytucje demokratyczne w Niemczech, które tam świeżo po rewolucji zostały zaprowadzone, to reprezentanci prawicy w plenum i w komisji z przekąsem mówili o tem, jak to lewica chce importować z Prus i Niemiec nowinki do Polski. Kol. ks. arcybiskup Teodorowicz tak właśnie stawiał tę sprawę tutaj na plenum. Gdy jednak chodzi o ową kwalifikowaną większość, to okopuje się, że tym krajem jedynym, gdzie kwitnie ten kwiat paproci, ten cud konstytucyjny, który koniecznie przeszczepić trzeba do Polski, są Prusy i nasi panowie germanofile z prawicy, w tym wypadku ani na chwilę nie wahali się przeszczepić tego iście pruskiego kwiatu na glebę polską. Okazało się, że logika prawicy, to dziwna logika: nie wolno powoływać się na demokratyczne instytucje niemieckie, ale wolno brać każdy paragraf pruski, jeżeli on odpowiada interesom, dążeniom i celom prawicy sejmowej. Zresztą już wskazałem niegdyś, że to powoływanie się na Prusy jest niewłaściwe, że i ten cytat jest fałszywy, bo tam nawet kwalifikowana większość jest ograniczona przez referendum ludowe, czego u nas prawica nie wprowadza, pogarszając tem nawet swój wzór pruski. Następnie, analizując owe punkty senackie ze stanowiska czysto formalnego, przedewszystkiem zwracam uwagę, że sformułowania są tak pogmatwane i sprzeczne, że nie wytrzymają krytyki życia. Przytoczę dwa przykłady:</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#KazimierzCzapiński">Gdy się mówi w art. 36, że z każdą kadencją sejmową wygasają mandaty połowy członków senatu, za pierwszym razem przez losowanie, to najprostsza analiza wykazałaby natychmiast, że technicznie jest to nie do przeprowadzenia, bo jeśli przypuśćmy, w danym okręgu senackim, a więc w województwie, wygaśnie jeden mandat na 3 mandaty, to w jaki sposób można będzie przy wyborach ten mandat zastąpić? Jeśli z tej samej listy będą wybory przeprowadzone, to dlaczego miałby ów mandat wygasnąć? A jeśli z drugiej listy, to dlaczego właśnie z tej, a nie innej? Jeśli wreszcie przeprowadzi się ogólne wybory dla połowy senatorów, to oczywiście jest to sprzeczność sama w sobie. Czyli że technicznie owa część art. 36, wprowadzająca wygasanie mandatów, nie da się przeprowadzić, abstrahując już od tego, że widzimy tu logiczną sprzeczność między art. 26 a 36. W 26 art. powiada się: „Równocześnie w obu wypadkach z samego prawa rozwiązuje się Senat”, to znaczy, gdy rozwiązuje się Sejm, to automatycznie rozwiązuje się i Senat. W brzmieniu zaś komisyjnem art. 36 powiada się, że wygasają mandaty połowy tylko członków. I w tym wypadku i w wypadku drugim i w szeregu innych wypadków mamy zasadnicze logiczne sprzeczności, wskazujące, że nasi „senatorzy” komisyjni wykonali swoją robotę niechlujnie i że nie dadzą się utrzymać w tem brzmieniu owe artykuły senackie, zawierające w sobie sprzeczności logiczne i niemożliwości techniczne.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#KazimierzCzapiński">Co do składu Senatu miło nam było usłyszeć tutaj deklarację ks. arcybiskupa Teodorowicza, że episkopat zrzeka się kurii biskupiej. Ale należy ten dar wspaniałomyślny ocenić tak, jak on w rzeczywistości się przedstawia. Otóż, jeżeli zważymy, że właściwie są wszelkie szanse, jak powiada ks. arcybiskup, zwłaszcza ze względu na wielkie okręgi wyborcze i ze względu na cenzurę, że uda się wprowadzić do senatu znaczną część duchowieństwa; jeżeli zważymy, że odpowiedzialność za reakcyjną politykę Senatu i całe odium musieliby w tym Senacie wziąć na siebie biskupi, to to, co uczynił tutaj wielkodusznie ks. arcyb. Teodorowcz, przedstawi się jako kwestia poprostu zręczności politycznej i pewnych interesów korporatywnych. A jeżeli do tego zważymy, że zachodzi możliwość, jeśli nie prawdopodobieństwo, że w głosowaniu Sejm i tak odrzuci kurię ową uprzywilejowaną, to zobaczymy, że ten dar nie tylko nie jest bezinteresowny, ale wogóle jest rzeczą bez treści, mającą widoczny charakter reklamy.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#KazimierzCzapiński">Ograniczę się, Szanowni Koledzy, do tych szczegółów w sprawie Senatu, zwracając jeszcze uwagę, że w Komisji mówiono o Senacie, jako o ostoi narodowości polskiej, jako o ostoi wolności w tem przyszłem, a częściowo już obecnem państwie wielonarodowem. Tymczasem wskażę na to, na co już wskazywałem, że kwalifikowana większość daje nieproporcjonalną siłę tym innowiercom, innorodcom takim, czy innym jak ich nazywa prawica, tym przedstawicielom innych narodowości. Będzie odbywała się licytacja in plus między lewicą a prawicą, która będzie sobie chciała zapewnić na każde zawołanie poparcie tej lub innej grupy, narodowości rosyjskiej, niemieckiej, żydowskiej czy jakiejś innej, ażeby mieć stale owe 11/20 w przyszłym Sejmie, dlatego zamiast stać się ostoją polskości, jak to wielokrotnie tu mylnie przedstawiano, odwrotnie, Senat stanie się dla tych t. zw. innowierców i innorodców gwarancją wzmożonego ich wpływu w Państwie Polskiem.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#KazimierzCzapiński">A teraz, Szanowni Koledzy, przechodzę do właściwego mojego przedmiotu, do drugiej części Konstytucji. Nasze stanowisko, nasza koncepcja państwowa wychodzi z tego założenia, że Państwo, jak powiada jeden z najznakomitszych współczesnych znawców prawa państwowego, Jellinek, jest to związek ludności na danem terytorium, jest to korporacja terytorialna, której znamieniem jest jej suwerenność i jedność władzy. Naród, tworzący dane państwo, jest jedynem źródłem wszelkiej władzy, wszelkiego prawa tworzącego się na danem terytorium. To jest koncepcja nowoczesna, to jest i nasza koncepcja. Z innego jednakże założenia wychodzi w swojej koncepcji państwowej kościół. Nie mogę tutaj się wdawać w dłuższą analizę historyczną, ale przytoczę że św. Augustyn — a to do dziś decyduje w koncepcjach kościelnych — zapatruje się na państwo świeckie „civitas terena” jako na społeczność oddaną szatanowi i o tyle ono wogóle jest usprawiedliwione w swojem istnieniu, o ile pod rządami kościoła prowadzi nas do nowej formy społeczności do państwa Bożego „civitas Dei”. Z tego założenia implicite wynika, że kościół stoi nad państwem, kościół decyduje o państwie i później teoretycy kościelni, gdy prowadzili spór z teoretykami świeckimi prawa państwowego, dowodzili np. że, Pan Bóg dał dwa miecze ludzkości dla obrony chrystianizmu: władzę świecką i duchowną, a oba te miecze są wręczone papieżowi. Gdy Tomasz z Akwinu rozwijał teorię państwową chrystianizmu w myśl św. Augustyna, opierając się nawet na Arystotelesie, to dowodził, że wprawdzie dla szczęścia ludzkiego stworzona jest władza świecka, ale szczęście to ziemskie jest niezmiernie ograniczone, niedoskonałe, a całkowitem szczęściem będzie dopiero szczęście niebieskie, do którego prowadzi jedynie kościół — czyli znowu otrzymujemy koncepcję wyższości kościoła nad państwem świeckiem. Otóż te koncepcje św. Augustyna i św. Tomasza do dziś tkwią z natury rzeczy w umysłowości i w organizacji klerykalnej, w organizacji kościoła współczesnego, a to nie jest wcale koncepcją socjalistyczną, to nie jest wcale pogląd socjalistów czy radykałów; spokojny konstytucjolog Jellinek, przezemnie cytowany powiada że, w klerykalno-rzymskiej koncepcji z natury rzeczy tkwi to, że ta koncepcja klerykalna odrzuca samodzielne istnienie państwa i prowadzi do zniszczenia państwa, jako samodzielnej całości. A jeśli tak jest, historia nam wskazuje, że tak jest, to teraz zrozumiemy, jakie dwa pierwiastki wiodą z sobą bój na terenie i naszej polskiej konstytucji, a raczej jej projektu. Jeśli papież Innocenty dowodził, że państwo świeckie wobec kościoła jest tylko księżycem wobec słońca; jeśli Pius IX w encyklice „Quanta cura” dowodzi, że, przedewszystkiem poto istnieje władza świecka, aby niosła pomoc władzy duchownej; jeśli z niechęcią zawsze i wszędzie papiestwo witało wszelką wolność polityczną, wolność sumienia, wszelki liberalizm; jeśli np. Grzegorz XVI w encyklice swojej z niechęcią powitał w roku 1832 nową konstytucję belgijską, ze zgrozą mówiąc o zasadzie wolności sumienia, która jest tam zawarta: to wszystkie te fakty i wiele im podobnych są dalszym ciągiem tych zasad augustyniańskich i akwinackich o stosunku kościoła do państwa świeckiego, o których mówiłem. Powtórzył to później Leon XIII w r. 1885 w encyklice „Immortale Dei”, powiadając że kościół jest społecznością wyższą, bo to społeczność supra naturalis i spiritualis, to społeczność nadprzyrodzona, doskonała posiadająca cele najwyższe, a więc i władzę najwyższą. Dlatego zawsze i wszędzie w praktyce kościół walczył i walczy o wyższość swoich decyzji, o swoją przewagę nad państwem świeckiem. I dlatego tenże Leon XIII, a zresztą i inni papieże z takiem oburzeniem mówili o zasadzie oddzielenia kościoła od państwa, że to jest — cytuję po francusku, gdyż mam francuski tekst konstytucji — „le retour au paganisme”, że to powrót do pogaństwa.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#KazimierzCzapiński">Jak widzimy, owe tradycje augustyniańskie i akwinackie pozostały do dnia dzisiejszego i gdy „Sylabus” wymienia szereg herezji, to powiada, że jedną z największych herezji jest przypuszczenie, że władza świecka decyduje, że w razie konfliktu tych dwóch władz zwycięstwo ma przypaść w udziale władzy świeckiej. To jest koncepcja kościelna, a przedtem wyłożyłem koncepcję świecką nowoczesną i naszą.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#KazimierzCzapiński">Otóż te dwie koncepcje prowadzą walkę w obrębie konstytucji i widzimy obok szeregu artykułów, zgodnych z duchem nowoczesnej demokracji, szereg artykułów innych, które mają swój początek w owej klerykalnej, kościelnej koncepcji, prowadzącej logicznie do zagłady samodzielnego istnienia państwa świeckiego. Wisi jak groźba nad państwem naszem ta chęć kościoła uzyskania przewagi, bo jeżeli kościół rzymski, który ma swoje odrębne interesy, swoją odrębną politykę i swoje odrębne cele polityki międzynarodowej, chce zapanować w myśl swej koncepcji nad nowoczesnem państwem świeckiem, to z natury rzeczy politykę tego państwa chce podporządkować i musi podporządkować w myśl swych interesów, własnych, rzymskich a więc odrębnych i zazwyczaj zgubnych dla poszczególnych państw, celów i kierunków. Jeśli weźmiemy nie polski przykład, lecz francuski, to jeden z najwybitniejszych teologów nowoczesnych francuskich, Alfred Loisy, do niedawna prawowierny ksiądz katolicki, w broszurze swojej p. n. „La paiks de nations” powiada: Zobaczmy, co się działo podczas wojny światowej. Okazało się, że zapominając o interesach ludzkości, zbankrutowane moralnie papiestwo nie potrafiło podnieść głosu w obronie pokoju, jakkolwiek nazywa siebie „Namiestnikiem na ziemi Boga Pokoju”, lecz solidaryzowało się z interesami państw centralnych, Niemiec i Austrii dlatego, że tak wypadało po myśli interesów owej samodzielnej polityki papieskiej.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#KazimierzCzapiński">Dlatego, z tych względów, a raczej ze względów trzech, które zaraz wymienię, jesteśmy przeciwnikami wszelkiej supremacji kościoła, wszelkich pozostałości po średniowiecznej koncepcji kościelnej augustyniańskiej i akwinackiej w naszej konstytucji. Z trzech względów uważam, że musi być usunięta przewaga kościoła w sprawach naszego narodu: ze względów naukowych i oświatowych dlatego, że kościół, nie wchodzę w to, czy jest to słuszne z jego punktu widzenia czy nie — był i jest tamą wolnej myśli; ze względów socjalnych, bo kościół solidaryzuje się z klasami posiadającemi, a po trzecie ze względów polityki międzynarodowej, bo kościół rzymski ma własną, rzymską odrębną politykę, a z natury rzeczy polityka poszczególnych narodów, w danym wypadku polityka polska, nie może pozostać pod egidą, pod zwierzchnią kontrolą obcego czynnika politycznego.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#KazimierzCzapiński">Jeżeli przejdziemy teraz do tekstu naszej Konstytucji, to w następujących artykułach znajdziemy jawne ślady tej wyznaniowej, kościelnej, średniowiecznej koncepcji państwowej. A więc w art. 42, najmiarodajniejsi prawdopodobnie przedstawiciele kościoła katolickiego i jego interesów „chadecy” sejmowi zgłaszają poprawkę, ażeby prezydentem był katolik, stwarzając w ten sposób w Polsce obywateli pierwszej i drugiej klasy, tak, że już z góry każdy ewangelik, choćby był najlepszym Polakiem, musi wiedzieć, że nie wszystkie urzędy nie wszystkie stanowiska są dla niego dostępne; tylko częściowo jest on obywatelem Polski, częściowo jest godzien reprezentować naród polski, ale są funkcję, są stanowiska dla których on widocznie jest szkodliwy z punktu widzenia Sejmu polskiego. Wywołało to ogromny i słuszny protest ewangelików. Kol. Dubanowicz w Komisji Konstytucyjnej nazwał ten protest „tumultem”, zapominając, że to jest słowo klasyczne dla określenia właśnie tych „tumultów” zbrojnych kleru za czasów Zygmunta III, kiedy to przetrząsano zbory ewangelickie, kiedy miasta całe niszczono, kiedy bezczeszczono groby i wykopywano ewangelików, bo takie były hasła ówczesnych potentatów polskich, jezuitów. Dalej mamy artykuł 114 ustanowiający „naczelne” stanowisko kościoła katolickiego w Państwie Polskiem. Komisja nie była nawet łaskawa uwzględnić poprawki posła Buzka, dodającej „naczelne stanowisko wśród równouprawnionych religij”. Nie są religie równouprawnione w Polsce, niema zasady wolności sumienia, niema tej zasady, iż niema uprzywilejowania pod względem religijnym w Polsce. Katolicy należą do uprzywilejowanego obozu w porównaniu z innymi a inni zajmują stanowisko inne, nie równorzędne.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#KazimierzCzapiński">Następnie wprowadza się w tymże samym artykule zasadę konkordatu. Co ta zasada oznacza? Ta zasada oznacza, że Państwo Polskie nie jest suwerenne, że nie wolno mu jednostronnie w obrębie własnej władzy i kompetencji uregulować swego stosunku do katolickiego wyznania, do katolickiej hierarchii. Nie. Musi tu Państwo uklęknąć przed Rzymem i bez zgody owej naczelnej instancji rzymskiej nie wolno mu swego stosunku do kościoła uregulować. To jest owo uprzywilejowanie stanowiska katolickiego, bo w stosunku do ewangelików i innych wyznań (art. 115 i 116) wolno Państwu precyzować swoje stanowisko, wolno decydować tak, jak ono chce, żeby ustrój owego wyznania wyglądał. Tu tylko Państwo decyduje, tu wobec tych drugorzędnych obywateli tylko jedna strona ma decydować, tak dalece, że nawet historycznych praw owych wyznań nie uszanowano i dopiero mają być uznane te wyznania później, gdy tymczasem dziś już w tekście Konstytucji uznaje się kościół katolicki jako mający stanowisko naczelne w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy artykuły szkolne. Art. 120 ustanawia przymus religijny. Niema tolerancji dla poglądów religijnych rodziców, którzy mogą być skąd inąd najlepszymi chrześcijanami, ale mogą mieć zastrzeżenia co do ortodoksji katolickiej; niema poszanowania wolności sumienia, niema nawet tej zasady, o której tak pięknie mówił ks. Lutosławski, że rodzice niech rozstrzygają o rodzaju wychowania ich dzieci. Tutaj rodzice nie rozstrzygają, tutaj nie rozstrzyga żadna indywidualność, tylko rozstrzyga kościół. Tu wprowadza się nawet dualizm do administracji szkolnej i powiada się, że religię mogą wykładać świeccy nauczyciele, ale są pod nadzorem i kontrolą kleru. W ten sposób ten kler znajduje się pod podwójnem ciśnieniem: władzy świeckiej szkolnej i władzy kościelnej. Łatwo zrozumieć, że w ten sposób ta jednia władzy państwowej, ten nienaruszalny autorytet narodu i Państwa jest podzielony i wprowadza się czynnik drugi, obcy, nowy, zasadniczo inny w myśl koncepcji kościoła.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#KazimierzCzapiński">Wreszcie weźmy artykuł, bez przesady powiadam, najstraszliwszy, niebywały — art. 121 o szkole wyznaniowej. Przedewszystkiem zachodzi wielkie nieporozumienie: przypuszcza się, że gdy się walczy ze szkolą wyznaniową, to się walczy z religią, katolicyzmem lub czemś podobnem, a zapomina się o tem, że nigdzie w żadnym kraju katolickim niema szkól wyznaniowych. Nie mówię już o Francji, ale i w innych krajach katolickich np. w Belgii, we Włoszech niema szkół wyznaniowych. Tylko z Polski ma się zrobić pośmiewisko całej Europy i wrócić w tem państwie tak potrzebującem oświaty, na stanowisko średniowieczne. To jest najdalej posunięte stanowisko — powiada ks. Lutosławski. Prawdopodobnie jest to krwawa ironia, bo to jest najdalej posunięte stanowisko, ale najdalej wstecz, do czasów średniowiecznych.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#KazimierzCzapiński">A do czego doprowadzi to stanowisko jedności wyznaniowej nauczycieli i dzieci; do czego doprowadzi w konsekwencji ta kontrola księży nad całością szkoły, nad wyznaniem i nad sumieniem nauczyciela? Doprowadzi to po pierwsze, do wojny religijnej, albowiem samo rozsadzanie istniejących szkół już do tego doprowadzi, bo mają decydować tutaj rodzice, więc przedewszystkiem trzeba rozpocząć agitację, trzeba tłumaczyć rodzicom katolickim, ażeby domagali się, aby ich dzieci nie siedziały np. obok dzieci ewangelików, bo to są heretycy. Wszakże w swoich napaściach na szkołę w Klarysowie, na szkołę Reja, w swoich artykułach w Dwugroszówce p. ks. Lutosławski właśnie dowodził rodzicom polskim katolickim, żeby nie ważyli się posyłać dzieci do szkoły Reja, bo chociaż religii uczą tam księża katoliccy i tam nauka religii jest przymusową, ale dyrekcja jest — broń Boże, nie żydowska — tylko protestancka. To wystarcza, nie wolno siedzieć dziecku katolickiemu obok dziecka heretyckiego, obok dziecka protestanckiego. To jest zasada kol. Lutosławskiego, to jest zasada konstytucji polskiej, która oby nie stała się rzeczywiście konstytucją polską.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy drugą rzecz. Wszak u nas niejednokrotnie różnice wyznaniowe pokrywają się z różnicami narodowemi. Jeśli powiadamy, że dziecku niekatolickiemu nie wolno siedzieć w danej szkole, to powiadamy: precz z Żydami, precz z Niemcami, precz z wszystkiemi innemi, chociażby chwiejnemi żywiołami chociażby takiemi, któreby można jeśli już nie kulturalnie i narodowo, to przynajmniej politycznie zasymilować z narodem polskim. Ale nie, tu przychodzi kler i powiada: rozbić te szkoły, rozbić według wyznań i w ten sposób oprócz wojny wyznaniowej wprowadza się wojnę narodową. To już jest wojna nie tylko z ewangelikami, jak za Zygmunta III, która doprowadziła Polskę do upadku, to zarazem wojna narodowa w Państwie. Tu niema zasady „jedno państwo i jedna szkoła, tu niema zasady jeden naród i jedna szkoła tego narodu”, tu niema zasady narodowej czy państwowej, tu jest zasada egoistycznej, ślepej, średniowiecznej taktyki rzymskiej: moja szkoła — rzymska szkoła, tylko dla mnie szkoła, a zapomina się, że szkoła polska ma wychować obywateli Polaków a nie obywateli Rzymian.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#KazimierzCzapiński">Trzecia strona rzeczy: Eo ipso w tej agitacji, w tej wojnie religijnej i narodowej, staje jako przedstawiciel tego szkolnictwa kler katolicki. Kler stanie się jedynym władcą szkoły polskiej. Czegoś równego niema nigdzie nawet w tej Rosji carskiej, tak miłej dla niektórych przedstawicieli naszej prawicy, bo nawet obok „cerkowno-prihodskich” szkół były szkoły ziemskie, „ministerskie” i szereg innych. U nas kler będzie tym jedynym przedstawicielem, na podziw świata całego i łatwo sobie wyobrazić, do jakiego obniżenia poziomu intelektualnego doprowadzi ta szkoła polska w kraju, gdzie jest przeszło 50% analfabetów, który ma tyle zaległości kulturalnych, który jest tyle winien swojej własnej kulturze, której często nie zna, choć nie ze swojej winy, ale tembardziej ma obowiązek wyrównać te zaległości.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#KazimierzCzapiński">Idźmy dalej: Widzimy dalej że rozbicie tej szkoły polskiej na szkołę żydowską, ruską, ewangelicką, katolicką, oczywiście prowadzi nie tylko do obniżenia poziomu wykładu, ale i typu szkoły. Zamiast jednej szkoły wielkiej porządnie zorganizowanej i na wysokim poziomie utrzymanej, powstają 2, 3, 4 szkoły drobne obok siebie źle zaopatrzone. Z tego również korzyści dla szkoły polskiej i dla oświaty polskiej nie będzie. Ale podstawowym zarzutem jest to, że ta wyznaniowa szkoła odepchnie od państwowości, od kultury polskiej, od narodu polskiego wszystkie te żywioły chwiejne, obce narodowo, które będą się czuły jako obywatele podwójnie drugiej klasy, dla których jest ta niższa szkoła, ta specjalna, gdy dla owego uprzywilejowanego, naczelnego wyznania jest ta główna, najlepsza szkoła katolicka. I widzimy, że w ten sposób wracają do nas czasy Zygmunta III, o których pisał Trentowski, że to były czasy, kiedy z Polski uczyniono dojną krowę dla Rzymu. Otóż do tych czasów, które jak mówi Trentowski wprowadziły Polskę do ciemni grobowej, do tych czasów chcą nas wrócić. To wszystko implicite, to wszystko w treści już tkwi w tych artykułach szkolnych i kościelnych.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#KazimierzCzapiński">Cały ich kompleks wynika logicznie z tej państwowo-wyznaniowej koncepcji Tomasza z Akwinu czy Augustyna. Przewaga kościoła nad państwem świeckiem i podporządkowanie życia duchowego tego państwa, jego szkoły i oświaty celom polityki rzymskiej i światopoglądu rzymskiego. Według rzymskiego światopoglądu „błędu” nie można tolerować w życiu narodu, jedyną zbawienną prawdą jest prawo rzymskie; wobec tego wolno wystąpić ogniem i żelazem przeciw temu, co się nazywa błędem. Nie rozumie się, czem jest emulacja, rywalizacja, swoboda myśli i badania, lecz zabija się prawdę w oświacie, w nauce, prawdę która tworzy się dopiero w procesie walki o tę prawdę.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#KazimierzCzapiński">Nie mogę niestety z braku czasu przytoczyć tutaj ilustracji, których wiele zresztą w swoim czasie przytaczałem, ażeby pokazać czem jest ta koncepcja kościelna państwa świeckiego w życiu Polski. Ale jeden przykład chciałbym Panom wskazać. Mam tu akt oskarżenia w sprawie słynnego filozofa włoskiego Papiniego. Proces został wszczęty przez Ministra Sprawiedliwości Nowodworskiego, reprezentującego w Rządzie właśnie to stronnictwo, którego rzecznikiem na trybunie sejmowej był kol. Czerniewski. O cóż tu chodzi? Kim jest przedewszystkiem Papini? Papini przedewszystkiem nie jest ateistą, ani zawziętym jakimś wrogiem religii czy chrystianizmu, ale jest filozofem pragmatystą.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#komentarz">(Minister Sprawiedliwości p. Nowodworski: Papini nawrócił się i odwołał)</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#KazimierzCzapiński">Papini jest pragmatystą, który nie występuje i nigdy nie występował wrogo przeciw religii — a zresztą osobiste ewolucje jego poglądów są obojętne. Otóż Papini napisał dziełko pod tytułem: Pamiętniki Pana Boga. Dziełko to nie jest zwrócone przeciw religii katolickiej i wprawdzie nie zgadza się z Pismem w jego interpretacji katolickiej, ale jest przesiąknięte głębokim duchem religijnym. Z dziełka tego przytaczam następujące rzekome słowa Pana Boga do ludzi: „Nie znacie o mnie nic prócz legend, bo ludzie ograniczeni czasem i przestrzenią nie mogą dotrzeć do tej istoty najwyższej, którą ja jestem”.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#KazimierzCzapiński">Zdawałoby się, co tu ma do czynienia Prokuratoria i Minister Sprawiedliwości, bo przecież często drukowano rzeczy podobne a nawet jeszcze gorsze przed wojną w państwach nie demokratycznych — w każdej chwili mogę służyć odpowiedniemi przykładami. Ale minister polski, chrześcjańskiej, coprawda, demokracji uważał za swój święty obowiązek wszcząć proces i oto mam akt oskarżenia, gdzie na 14 bitych stronach pisma maszynowego udowadnia się, że cytaty z „Pamiętników Pana Boga”, nie są zgodne z Pismem Św.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#KazimierzCzapiński">Cytaty te ułożył rzeczoznawca prof. teologii ks. Węglewicz i na tej zasadzie wzywa się do sądu redaktora gazety „Naród”, Tadeusza Szpotańskiego, aby usiadł na ławie oskarżonych i odpowiadał za utwór filozofa włoskiego dumy współczesnej filozofii religijnej, dumy Włoch współczesnych. I jak dobrze pójdzie, w myśl postulatów naszej konstytucji, to prawdopodobnie Szpotański, a wraz z nim i Papini, zasiądą na ławie oskarżonych, bo faktycznym oskarżonym będzie oczywiście nie Szpotański a Papini w myśl najlepszego wzoru, taktyki i procedury inkwizycyjnej. Tym miarodajnym rzeczoznawcą staje się teolog, ten teolog o którym Trentowski powiada, że ma najmniejsze szanse, według swego charakteru, wychowania i nauki, ażeby dojść do światłego, niezależnego rozumu. Otóż ten teolog staje się miarodajnym dla sądu polskiego i wskutek tego prokuratoria polska, sprawiedliwość polska i sądownictwo polskie zostają wystawione na pośmiewisko całego świata, stając się służebnikami kleru rzymskiego. To zakrawa na średniowieczne procesy i nie ulega wątpliwości, że nasi nieprzyjaciele aż nadto dobrze wyzyskają ten proces, ażeby uczynić z Polski jeszcze raz z łaski prawicy Sejmowej pośmiewisko Europy i dlatego uważam, że póki jeszcze czas należałoby im prędzej, tem lepiej — ażeby nasz minister Nowodworski opuścił swoje stanowisko w Rządzie i przestał już kompromitować Państwo Polskie...</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Precz z nim)</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#KazimierzCzapiński">... i szkodzić mu tak wewnątrz, jak i na zewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Szanownych Kolegów, doszło do tego,...</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Przestań Pan mówić, głupstwa Pan mówisz)</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#KazimierzCzapiński">... że nawet takie umiarkowane żywioły i do niedawna polityczni endecy, i zwolennicy endoklerykalizmu polskiego, jak Niemojewski, który do ostatniej chwili z lubością był cytowany jako świadek antysocjalistyczny przez prasę endecką, nawet ten Niemojewski obecnie oświadczył, że w Polsce zaczyna panować reakcja religijna, że niema demokracji tam, gdzie niema równouprawnienia wyznań, że dzięki klerowi polskiemu straciliśmy Mazury i ci, którzy stoją na takiem stanowisku, na jakim stoi konstytucja polska, nie są Polakami, umiejącymi myśleć kategoriami narodowemi, tylko są współrozbijaczami Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#komentarz">(P. Bresiński: Wy jesteście rozbijaczami Państwa)</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#KazimierzCzapiński">Niestety brak czasu nie pozwala mi dłużej — czyniłem to zresztą kiedyindziej — według rozwoju dziejowego Polski, śledzić tę nić haniebną, jaką jest wpływ kleru, a zwłaszcza duchowieństwa jezuickiego.</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Kolegów pozwolę sobie na jedną małą cytatę:</u>
          <u xml:id="u-21.38" who="#komentarz">(P. Bresiński: Dosyć tego bluźnierstwa)</u>
          <u xml:id="u-21.39" who="#KazimierzCzapiński">Szanowny Kolego, to będzie nie bluźnierstwo tylko cytata słów współpracownika „Rzeczypospolitej”, który o bluźnierstwo wszak posądzony być nie może,...</u>
          <u xml:id="u-21.40" who="#komentarz">(Głos: Pan jest ateistą)</u>
          <u xml:id="u-21.41" who="#KazimierzCzapiński">... mianowicie takiego ateisty jakim jest profesor krakowski Ignacy Chrzanowski, który codzień występuje na łamach „Rzeczypospolitej”. Przytoczę jego powszechnie znaną książkę: „Literatura Niepodległej Polski”. Analizując wiek XVII i XVIII, epokę Wazów i Sasów przychodzi profesor Chrzanowski, współpracownik Rzeczypospolitej do wniosku następującego: W XVII wieku za czasów Zygmunta III, dzięki wpływowi Jezuitów i duchowieństwa rozgorzała nie tylko wojna domowa z protestantami, ale i wojna kozacka. Rozpoczęło się to polityczne ogłupianie szlachty polskiej, które doprowadziło do katastrofy państwa. Szlachta zupełnie przestała zdawać sobie sprawę z tego, że postęp umysłowy jest gwarancją postępu i potęgi Państwa wogóle, zupełnie zapomniano o związku z kulturą zachodnią, związek ten zerwano i doszło wreszcie do tego, że konfiskowano niektóre kazania Skargi, którego nie można przecież posądzić o wielki demokratyzm i liberalizm. Jego kazania konfiskowano dlatego, iż wówczas rozpoczęła się już epoka upadku kultury polskiej, który wszyscy Lelewele i Trentowscy i cały szereg innych owej prepondencji i wleru zgodnie przypisują.</u>
          <u xml:id="u-21.42" who="#KazimierzCzapiński">Jeżeli weźmiemy wiek XVIII czasy Sasów Augusta II i III — powiada dalej Chrzanowski, reprezentant chrześcijańskiego i konserwatywnego światopoglądu, wraz z upadkiem umysłowym, spowodowanym przez Jezuitów, nastąpił upadek moralny, myślano o koronowaniu obrazów cudownych, o pielgrzymkach, ale nie o oświacie, nie poszło w las nauka Jezuitów, że dlatego Pan Bóg karze Polskę, że toleruje u siebie protestantów, a wraz z tem poszło zdziczenie w dziedzinie umysłowości polskiej wogóle i doszło do tego, że nauki, których udzielano z wysokości ambon kościelnych zawierały taką treść, jak np. kazania Jezuity Kowalickiego, który opowiadał o tem np. że na błoniach poznańskich ukazała się w górze w glorii hostia przenajświętsza przekłóta jakoby przez żydów i spowodowała tak wstrząsające wrażenie, że nawet bydlęta stawały na kolanach i zaczynały porykiwać „Te Deum”. Ja nie wątpię, że ten przykład zacytuje kolega Czerniewski w swojej historii wyznaniowej.</u>
          <u xml:id="u-21.43" who="#KazimierzCzapiński">Jeżeli przejdziemy do wieku XIX, jeżeli weźmiemy np. działalność Jezuitów, chociażby na Białorusi i na Litwie, a więc na Kresach — umyślnie biorę ten przykład, bo tyle mówiono tutaj o doniosłej działalności duchowieństwa naszego na kresach, to zobaczymy, jak systematycznie wszystkie prawie uczelnie polskie, mimo wysiłków Śniadeckich i in. przechodziły w ręce Jezuitów i jak stopniowo upadała tam kultura i dochodziło do tego, że w takich pismach jak „Miesięcznik Połocki” znajdujących się w rękach Jezuitów i w innych — co cytuje profesor Chmielowski w książce swej „Obskurantyzm religijny na Litwie i Rusi” — przestrzegano nawet przed matematyką, twierdząc, że nadużywanie matematyki może źle wpłynąć na ducha narodu i nie darmo proszę Szanownych Kolegów już w r. 1804 Czacki pisze do Kołłątaja, że obywatele Białej Rusi wychowani przez Jezuitów są głupszymi i niemoralniejszymi niż w naszych prowincjach. Oto jest owoc ich wychowania, oto jest smutna wróżba. Otóż Szanowni Koledzy, to jest ta właśnie nić haniebna, która się przewija poprzez całą historię Polski, a którą się teraz usiłuje nawiązać w Konstytucji Polskiej. Ta tradycja walki z kulturą polską, z samodzielnością polityki Polski, nawiązuje się nanowo rękami reprezentantów t. zw. rzymskiej kultury i niedarmo prawie wszędzie widzimy u wybitnych reprezentantów myśli polskiej literatury polskiej, wprawdzie głębokie poczucie religijne, wprawdzie największy szacunek i przejęcie się ideałem chrześcjańskim, ale zarazem także pogardę dla metod jezuickich i wstręt do polityki rzymskiej. To widzimy u wszystkich od Mickiewicza aż niemal do ostatnich autorów polskich i gdy nam Słowacki powiada w „Kordianie”, streszczając punkt widzenia papiestwa na Polskę, że „niech Polska modli się i czci carów”, to jest właśnie ta zasada rezygnacji z Polski i zaprzedania Polski, którą wszędzie widzimy. Ja nie mogę niestety cytować dziesiątków najchlubniejszych reprezentantów literatury polskiej, jak Konopnicka, która przybywa do Rzymu i konstatuje fakt zaprzedania Polski, która stała się już niepotrzebna, skoro nie istnieje, i może już nie powstanie. Dlatego Konopnicka powiada: „tu nie masz obrony, tutaj jesteś cudzy Polaku, obcy, tu jesteś wzgardzony”. To jest ten głos, który przebija się poprzez całą historię umysłowości polskiej, a który znajduje swoje filozoficzne odbicie, np. w Trentowskim, którego cytowałem, a który powiada, że gdziekolwiek w jakimkolwiek kraju zaczną sobie gniazdko wyścielać Jezuici, kraj ten natychmiast zaczyna chorować na suchoty w pacierzowym szpiku. Niestety muszę ograniczyć się do tych kilku historycznych ilustracji.</u>
          <u xml:id="u-21.44" who="#KazimierzCzapiński">Najgorszym artykułem z tej serii artykułów klerykalnych wydaje mi się artykuł o szkołach wyznaniowych, który może już dziś, może już jutro zapali wojnę religijną i narodową w szkole polskiej, który może być jedną z głównych przyczyn — broń Boże upadku, ale przynajmniej zawikłań wewnętrznych i zewnętrznych Polski, bo już przecież w tych protestach, w tych „tumultach”, jak się wyraża p. Dubanowicz, widzimy tę fermentację, która nie może być obojętną z punktu widzenia interesów Polski, jako narodu, i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-21.45" who="#KazimierzCzapiński">Kolega Czerniewski, był łaskaw zacytować Iłowajskiego i opowiadał, jak to Iłowajski demoralizował umysły młodzieży polskiej. I to jest prawda. Ale jaki z tego wniosek? Ten, że Iłowajskiemu należy teraz przeciwstawić historię obiektywną, niezależną, naukową. I zamiast tego wniosku kol. Czerniewski powiada, że właśnie musimy budować taką oświatę, musimy uczyć takiej historii, któraby opierała się na zasadach tendencyjnych, wyznaniowych. Ja zapytuję się, co wygra na tem umysłowość polska i myśl polska, jeśli zamiast tendencji Iłowajskiego, będziemy mieli tendencje rzymskie? Musimy mieć oświatę niezależną, a nie tendencyjną w jakimkolwiek kierunku. Kol. Czerniewski jest też łaskaw nawiązywać nasze szkolnictwo do tradycji — jak się wyraża — polskiej. Otóż te tradycje Zygmunta III, czy Augustów II i III, są tradycjami upadku. Może kol. Czerniewski będzie łaskaw nawiązać do tradycji Jagiellonów, którzy nie bali się zatargów z Rzymem, do tradycji Komisji Edukacyjnej, i do innych jasnych momentów w dziejach Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.46" who="#KazimierzCzapiński">Bo jeżeli mowa o tradycjach, to ja zapytuję, do których tradycji mamy apelować, czy do tych, które były zdrowym pierwiastkiem w dziejach Polski, czy do tych, które zawierały pierwiastki późniejszego upadku? Nie wiem dlaczego w związku z konstytucją cytuje się nawet rozporządzenie generała Iwaszkiewicza, grożące szubienicą i rozstrzelaniem. Nie chcę przy konstytucji o tych rzeczach mówić, ale ubolewam, że reprezentant właśnie Chrześcijańskiej Demokracji nie miał nic lepszego do powiedzenia jak tylko apelować do chrześcijańskiej szubienicy i chrześcijańskiej kuli.</u>
          <u xml:id="u-21.47" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-21.48" who="#KazimierzCzapiński">Proponowano nam tu nowe brzmienie artykułu o pracy dzieci — również uczynił to kol. Czerniewski. My prawdopodobnie zgodzimy się z tem, uznajemy tendencję kol. Czerniewskiego, ale zwracamy uwagę, że nigdzie nie była tak wyzyskiwana praca dzieci jak właśnie w rękodzielniach i manufakturach klasztornych np. belgijskich. Więc cieszymy się, że koledzy z Chrześcijańskiej Demokracji wnoszą tę poprawkę, szkoda tylko, że Chrześcijańscy Demokraci i klerykali belgijscy nie starali się w swoim czasie o to, żeby dziecko, wszak katolickie, wszak chrześcijańskie, w klasztorze znalazło należytą opiekę i poparcie.</u>
          <u xml:id="u-21.49" who="#KazimierzCzapiński">Teraz na zakończenie zachodzi pytanie, jakie stanowisko my, socjaliści, zajmujemy co do całości Konstytucji przeciwstawiając koncepcji rzymskiej preponderencji kościelnej nad państwem świeckiem zasadę wolności sumienia, i oddzielenia kościoła od państwa. Otóż musimy z całym naciskiem oświadczyć, że jeśli podstawowe zasady demokracji, wolności sumienia i swobodnego rozwoju oświaty nie zostaną zagwarantowane w konstytucji, to my, uważając, że Konstytucja są to przedewszystkiem te ramy, w których ma się odbywać walka klasowa proletariatu i życia społecznego całego narodu, rozpoczniemy walkę o to, aby ta konstytucja odpowiadała wymogom nowoczesnej demokracji i będziemy uważać naszą walkę sejmową tylko za pierwszy krok dalszej walki o konsekwentną demokrację w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-21.50" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-21.51" who="#KazimierzCzapiński">Jeśli Szanowni Koledzy z prawicy, zechcą, ażeby Konstytucja polska została uchwalona w tym spokoju i z tą godnością, która byłaby na miejscu, to w takim razie nie zechcą prowokować...</u>
          <u xml:id="u-21.52" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Wy, wy nas prowokujecie!)</u>
          <u xml:id="u-21.53" who="#KazimierzCzapiński">... trzymaniem się tych artykułów, które jawnie są przeżytkami średniowieczczyzny i przywilejów. Jedyny sposób uregulowania zasadniczych sporów, jakie zachodzą między nami i prawicą, to ustępstwo, aby ta konstytucja mogła być w najbliższym czasie zrewidowana, zwłaszcza, że w tym Sejmie brak reprezentacji, jeśli się nie mylę, może kilkunastu milionów obywateli polskich. Zwłaszcza jeśli mamy uchwalać konstytucję dla Polski w przeddzień plebiscytu Górnośląskiego to zdawałoby się, że niema nic sprawiedliwszego, jak właśnie w najbliższym czasie powołać także tych politycznie wyrobionych braci górnoślązkich do współpracy w ostatecznym akcie — o ile wogóle w tych aktach może być coś ostatecznego.</u>
          <u xml:id="u-21.54" who="#KazimierzCzapiński">I dlatego do art. 126 stawiamy poprawkę następującą: proponujemy, ażeby w ustępie 3 opuścić słowa: „pierwszy raz w lat 10” natomiast wstawić do ustępu...</u>
          <u xml:id="u-21.55" who="#komentarz">(Głos: Co dziesięć dni)</u>
          <u xml:id="u-21.56" who="#KazimierzCzapiński">... 2 ustęp następujący: w rok po otwarciu pierwszego Sejmu wybranego na zasadach niniejszej konstytucji, może być ustawa konstytucyjna poddana rewizji zwyczajną większością Sejmu, w obecności conajmniej połowy ustawowej ilości posłów. W ten sposób, proszę Szanownych Kolegów, zapewniamy współudział i współpracę w ostatecznej redakcji Konstytucji tym żywiołom, tym dzielnicom Państwa Polskiego, które dzisiaj tutaj jeszcze niestety reprezentowane nie są. Jeżeli koledzy raczą uchylić się od głosownia za tą poprawką, albo zechcą głosować przeciw niej, to tem samem nie tylko zaszkodzą plebiscytowi górnośląskiemu, ale wogóle odmówią znacznej części narodu polskiego zasadniczego prawa wpływu na ukształtowanie podstaw Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.57" who="#KazimierzCzapiński">Na tem kończę, proszę Panów. Dla nas Państwo, które jest korporacją jednostek żyjących na danem terytorium, które jest suwerenną władzą narodu i tylko narodu, nie jest pomocniczym organem obcej potęgi, jaką jest kościół, nie jest środkiem dla polityki międzynarodowej papiestwa rzymskiego, lecz jest przedewszystkiem narodową jednią moralną, jak to powiedział idealista filozof Fichte i jego zwolennik w tym wypadnie u socjalista Lassal. Dla nas państwo jest jednią moralną, która powinna prowadzić część obywateli tego państwa do wyższego poziomu moralnego, do wyższej kultury i do wyższego dobrobytu. Koledzy z prawicy tej koncepcji państwowej, tej koncepcji moralnej, przeciwstawiają częściowo przynajmniej koncepcję preponderacji kościoła rzymskiego nad państwem. Otóż z tą koncepcją będziemy prowadzili walkę konsekwentną, przeciw zasadzie przywilejów, krępowania oświaty, nie uznawania momentu ekonomicznego w rozwoju dziejowym, przeciwstawimy konsekwentną demokrację i walkę o swobodę ducha ludzkiego, a więc o swobodę kultury polskiej także.</u>
          <u xml:id="u-21.58" who="#komentarz">(Brawa i oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Smoła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JanSmoła">Szanowni Panowie Posłowie! Jeszcze w czasie Niepodległej Polski jeden z największych patriotów i mężów stanu w Polsce Stanisław Staszyc, bolejąc bardzo nad niesprawiedliwością społeczną, nad polskim ludem, a równocześnie może i przewidując Upadek Polski, w książce pod tytułem: „Uwagi nad życiem hetmana Zamojskiego” w słowach bardzo wymownych przedstawia obrazek nędznego człowieka, który ze łzami w oczach stoi przed wielkim stosem ksiąg. Człowiek ten, dowiedziawszy się, że to są prawa Rzeczypospolitej, że to są księgi królewskie, zapłakał strasznie i powiedział: „To są księgi Rzeczypospolitej, ale w tych księgach zawarte są tylko prawa dla jednostek, a całe miliony w tych wielkich księgach praw nie mają. Do tych milionów należę i ja”. Stanisław Staszyc, pokazując ten obrazek, miał przed oczyma tę wielką niesprawiedliwość, która panowała w Polsce, i która ją przywiodła do zguby.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#JanSmoła">Dzisiaj, gdy żyjemy w Polsce zmartwychwstałej, dzisiaj, gdy po tych pokoleniach, które o Polskę walczyły, doczekaliśmy się sejmu własnego i niepodległości Polski, myśleliśmy, że dzisiaj przynajmniej w tym wolnym sejmie zabrzmią te wielkie słowa Sejmu 4-letniego o tem, kto na ziemi polskiej wolnym jest. Jednak ze smutkiem stwierdzić musimy, my przedstawiciele ludu, że oto konstytucja, którą Sejm Polski Niepodległej przynosi, że te księgi praw, które z niej wypływać będą, znowu będą temi księgami, w których tylko jednostki będą miały zagwarantowane prawa i dostateczne przywileje, a całe miliony znowu tych praw nie dostaną. Wprawdzie w obłudny, oszukańczy sposób w różnych artykułach mówi się, że rządy powstają z wolnego narodu, prawda, mówi się, że ma być wolność przekonań, wolność wyznania i równość, ale niestety jakby właśnie u niesumiennego handlarza szyld mówi co innego, niż jest w rzeczywistości, bo realne artykuły i warunki w nich zawarte wyraźnie tym szumnym hasłom zaprzeczają i stwierdzają najwyraźniej, że przedewszystkiem szerokie warstwy ludu polskiego prawa dostatecznego nie mają, zwłaszcza tego najważniejszego, które decyduje o tem, jak w Państwie jest, a mianowicie: dostatecznego wpływu na kierownictwo Państwem, dostatecznego wpływu na Rząd. Jako przedstawiciele ludu musimy stwierdzić, że wprowadzenie Senatu ograniczającego wolę ludu w Sejmie, że wybory Naczelnika Państwa przez Sejm i Senat oddają władzę wykonawczą i prawodawczą prawie zawsze przewadze strony prawej, strony bogatszej. Dlatego my, jako przedstawiciele ludu stanowczo oświadczamy, że takich warunków ograniczających nasze najistotniejsze prawa nie przyjmujemy, że z niemi walczyć będziemy.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#JanSmoła">Jeżeli mowa o walce, to muszę tu sprostować pewną niejasność. Mianowicie poseł Zamorski, mówiąc o naszej walce przyrównał nas do Suchorzewskiego, a nasze dążenia do Sejmu jednoizbowego, do wyboru Naczelnika Państwa przez cały naród, przyrównał do bolszewizmu, bo twierdził, że tylko w Rosji jest jednoizbowość. Otóż tutaj muszę sprostować, że my nie walczymy jak Suchorzewski z większością narodu, i z wielką ideą, lecz walczymy z garstką uzurpatorów na prawej stronie Izby, którzy zapomnieli z czem do Sejmu przyszli, i którzy idą wbrew woli narodu. Oczywisty dokument tego mam w ręku, mianowicie, jeżeli weźmiemy początki roku 1919 kiedy jeszcze wszyscy posłowie z prawicy pamiętali, że od ludu pochodzą, i że z ludem muszą się liczyć, to zobaczymy, że właśnie te bolszewickie zasady znalazły się w ich projekcie. Mam tu wniosek Szanownego profesora Głąbińskiego, wniosek, prawie całej ówczesnej prawicy, bo wtedy Związek Ludowo Narodowy prawie całą prawicę obejmował i d-ra Dubanowicza i czcigodnego arcypasterza Teodorowicza i ks. Lutosławskiego, a jest tu także podpis posła Zamorskiego, który dziś nazywa jednoizbowość bolszewizmem, i cuda tutaj opowiadał o dążeniu do tego, żeby cały naród wybierał Naczelnika Państwa. W tym to projekcie prawicy jest wyraźnie napisane w art. 71, że Prezydenta Rzeczypospolitej wybiera cały naród w sposób osobną ustawą określony.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Mego podpisu tam niema)</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#JanSmoła">Ale p. profesor należał do Związku Ludowo-narodowego przed 30-ym maja r. 1919, i pan jest za to odpowiedzialny.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Wtedy jeszcze nie należałem)</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#JanSmoła">Następnie jeżeli chodzi o władzę ustawodawczą, to art. 38 tego projektu wyraźnie powiada, że władzę ustawodawczą w całej Rzeczypospolitej dzierży Sejm Rzeczypospolitej, a nie jest powiedziane, że Sejm i Senat. Jest tam również mowa o tem, że w ciągu roku po ustaleniu granic ma być konstytucja rewidowana. Więc chyba to najwyraźniej świadczy że nie tylko wolą naszą i wolą ludu ale i wolą Waszą była jednoizbowość, wolą waszą był wybór Naczelnika Państwa przez naród. I dlatego też śmiem przypomnieć, że przy wyborach żadne stronnictwo a nawet prawica nie wystawiły hasła Senatu, nie wystawiły hasła wyboru Naczelnika Państwa przez Sejm i Senat, że przeto nie wzięliście od żadnego z wyborców, którzy na Was głos dawali, upoważnienia na to, ażebyście takie postanowienie dzisiaj zrobili. Otóż tu najwyraźniej te dokumenta świadczą, że nie z większością walczymy tak ostro, lecz z garstką ludzi, tu oto siedzących, którzy najdelikatniej mówiąc, oszukali właściwie swoich wyborców,...</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#JanSmoła">... którzy mówili co innego, a co innego robią, którzy zapomnieli, że z ziemi wyszli i do ziemi wrócą, że z ludu wyszli i z ludem iść powinni. Walczymy więc nie z większością, lecz z tą garstką ludzi tu siedzących, którzy się sprzeniewierzyli swoim zasadniczym postulatom i dążeniom ludu w Polsce, i którzy co innego dziś mówią, i my to właśnie walczymy z Suchorzewskimi, którzy nowym dziejom i nowym prądom na poprzek stają. Takiej walki nie tylko się nie wstydzimy, ale uważamy sobie ją za obowiązek, bo ta walka nie jest, jak p. Zamorski mówi, walką z Polską, lecz walką z reakcją, walką z jednostkami, jest dążeniem do uprzątnięcia Polski ze śmieci, jest wprowadzeniem Polski do nowych czasów i nowych dążeń i budowaniem jej na miarę nowych czasów.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#komentarz">(Głos na prawicy: I ze smoły! P. Piotrowski: Największe śmiecie są tam)</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#JanSmoła">Nie mówię o Panu, dlaczego się Pan przyznaje do śmieci? Ta rzecz chyba dostatecznie wyjaśnia z kim my walczymy.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#JanSmoła">To jest jednak strona formalna, a praktycznie właściwie walczymy z senatem i z wyborem Naczelnika Państwa przez Senat i Sejm, dlatego że to odbiera ludowi, chłopu, robotnikowi najważniejsze prawo w Polsce, to jest prawo dostatecznego wpływu na Rządy. My wiemy, że jeśli będzie taka konstytucja, to zawsze będzie dawała możność i prawie pewność, że jedna strona tylko będzie rządzić, i że ustawy choćby najlepsze, pozostaną papierowemi, a w życiu będzie tak, że lud będzie żył w pańszczyźnie, że lud będzie rosił potem i krwią tę ziemię, a Wy z tego potu i krwi będziecie żyli. Wiemy praktycznie, że jeśli Wy będziecie mieli rządy w swoich rękach, to olbrzymie ciężary, które z wojny pochodzą, zrzucicie na nasze barki i do istotnej oświaty nie dopuścicie. Wniosek Zw. Lud.-Nar. najlepiej tego dowodzi, bo wynika z niego, że co najwięcej nauczycie dzieci nasze rachować, czytać i pisać, ale istotnej oświaty nie dacie, i stanie się tak, jak w swoim czasie przywódca konserwatystów w Galicji powiedział: nie daj ludowi siekierki do ręki, to znaczy prawdziwej oświaty. Wiemy, że gdy będziecie mieli rządy, to zepsujecie reformę rolną, którą dziś bojkotujecie, i że ustawy robotnicze zostaną także zbojkotowane.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Wolny handel!)</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#JanSmoła">My chcemy żeby każdy miał prawo udziału w kontroli w państwie i w rządzie, i dlatego nie proponujemy odbierania jakichkolwiek praw, ale na to żeby stale jedni ludzie mieli rządzić i krzywdzić wszystkich, na to się nie możemy zgodzić i dlatego podejmujemy okrzyk całego ludu roboczego i chłopskiego, który się temu przeciwstawia.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#komentarz">(Głos. Wolny handel zaprowadzacie, lud ogładzacie)</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#JanSmoła">Prawda, że Wy, uzasadniając dziś dopiero potrzebę senatu, między innemi powiadacie o jego rozwadze. Jako należący do stronnictwa radykalnego, oświadczam publicznie, że gdybyście istotnie tę rozwagę mieli, gdybyście istotnie lepiej rządzili społeczeństwem, tobyśmy się może na ten argument zgodzili. Ale jeżeli lewica może jeszcze niebardzo dorosła do swych zadań, Wyście jeszcze mniej do tego dorośli. Dowodzą tego chociażby te Wasze projekty konstytucyjne. Czy można to nazwać rozsądkiem, jeżeli zrobiliście już około 50 koncepcji senatu, jeżeli codzień zmieniacie Wasze stanowisko, jakże można mówić o rozsądku? Świadczy to tylko właśnie, że jeżeli by nawet lewica nie dorosła do rządów, to tembardziej nie dorośliście Wy. Jeżeli zagranicą jest potrzebny senat, to stwierdzam, że u nas senatu być nie może, bo choć są na prawicy ludzie zdolniejsi, ale niema prawdziwej prawicy, są tylko warchoły.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#komentarz">(Brawa i oklaski)</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#JanSmoła">My jako lewica spełniamy swoją naturalną rolę w państwie, rolę dynamiki społecznej, rolę czynnika postępu, rozwoju dziejowego. My spełniamy tę swoją rolę, w sposób jasny, żywy i naturalny, ale w Waszym obozie, który powinien pełnić rolę pewnego wyrównania, pewną stateczną rolę w społeczeństwie, niestety, widzimy największą walkę z autorytetem władzy, mieliśmy bojkot wszystkich ustaw i całego legalizmu. I dlatego właśnie tembardziej odrzucamy senat, bo jeżeli za granicą istotnie czasem prawica ma większy rozum, to my właściwie nie mamy prawicy, są tylko warchoły.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#JanSmoła">Otóż stwierdzam jeszcze raz jak najwyraźniej, że my przy trzeciem czytaniu walki o utrącenie projektów Senatu i wyborów Naczelnika Państwa przez Senat i Sejm nie zaniedbamy i poprowadzimy ją dalej, bo społeczeństwo i naród to nie jest garstka ludzi siedzących na prawicy, to nie jest mała garstka głosujących. Naród polski — jak powiedział Wyspiański — to jest wielka rzecz. I ta Polska jest jeszcze wieczną rzeczą; a ta wielka, wieczna rzecz tkwi przedewszystkiem w żywych siłach całego narodu. I właśnie te siły żywe narodu, ta konstytucja sił żywych, ta twórcza głębia sił żywotnych narodu, ten lud cały jak Polska długa i szeroka, czy okręgi socjalistyczne, endeckie, czy ludowe wołają: precz z Senatem chcemy wyborów Naczelnika Państwa przez naród!</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#JanSmoła">I dlatego też ta przemycana tu papierowa ustawa nie utrzyma się długo, bo żadna sztuczna rzecz wobec sił żywych i wielkich, wobec sił, jakie są w społeczeństwie, utrzymać się nie może.</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#JanSmoła">To samo jest z innemi sprawami. Nie będę się nad niemi długo rozwodził, gdyż kolega mój Woźnicki dokładnie i szczegółowo o tych rzeczach mówił z naszego stanowiska, lecz ja muszę jeszcze podkreślić dwie ważne sprawy, które szczególnie wysuwają się na czoło, i które szczególnie na zwalczanie zasługują, a mianowicie: szkoła wyznaniowa i wybór Naczelnika Państwa tylko Polaka i katolika. Nie bierzemy tu pod uwagę żadnych innych względów, tylko wzgląd na siłę i budowę Państwa naszego, i z tego stanowiska wychodząc, uważamy za ogromnie szkodliwe dla Polski i dla jej rozwoju, jeśli będzie zagwarantowana szkoła wyznaniowa, i to, że prezydentem może być tylko katolik. Chyba historia dostatecznie nas tutaj niejednokrotnie odsyłano stwierdza, mistrzynią życia. Otóż historia, do której nas tutaj niejednokrotnie odsyłano stwierdza że właśnie taka nietolerancja, taka bigoteria, doprowadziły Polskę pod koniec wieku XVII i w pierwszej połowie wieku XVIII do czasów saskich. Ale w wieku złotym Polska rozwinęła się, i była tą Polską, do której lgnęły narody, to była ta wielka potęga, która się tak rozszerzyła, że dziesiątą część Europy zajęła, obszarami swemi sięgając od morza do morza. Ta Polska była przedmurzem chrześcjaństwa, to była ta Polska, której sztandary niejednokrotnie dumnie się chwiały po wielkiem zwycięstwie, to była ta Polska, która była szpichlerzem Europy, która kroczyła na czele oświaty i kultury, zakładając pierwsze wśród innych narodów w Polsce uniwersytety. To była ta Polska czasów wielkich, tej swobody, tej wolności, tej wielkiej kultury, złotego wieku, która dawała wielkie siły nie tylko Polsce, ale i katolickiej religii, bo w tych czasach, a nie kiedy indziej najlepiej było kościołom na kresach i do dziś dnia wierni tamtejsi stwierdzają, że pochód kultury polskiej był tam nie tylko ekspansją polityczną, lecz także religię katolicką niósł na inne ziemię. Kiedy przyszły wieki późniejsze, kiedy stosowano już metodę ks. Lutosławskiego, kiedy zjawiła się nietolerancja, kiedy prześladowano inne religie, kiedy na każdem miejscu tylko własne kazano odmawiać modlitwy, to Polska popadła w czasy zabobonnej ciemnoty, bezsiły, Polska przyszła do czasów saskich, które każdy nawet z elementarnego podręcznika historii doskonale pamięta, z wyjątkiem niektórych senatorów tutaj, którzy tej historii nie czytali.</u>
          <u xml:id="u-23.21" who="#JanSmoła">Otóż dlatego, mając ten żywy obraz przed oczyma, mając przykłady przodków naszych, my jako przedstawiciele nowej Polski odrodzonej, Polski ludowej, podchwytujemy to, co w historii było wielkiego, i my dziś chcemy iść pod tem dawnem hasłem „wolny z wolnymi, równy z równymi”, i dlatego też nie chcemy nietolerancji, nie chcemy prześladowania nikogo. Bo proszę Wysokiego Sejmu, jeżeli weźmiemy pod uwagę najbliższe może czasy, to nawet ze stanowiska właśnie państwowego, ze stanowiska siły militarnej, musimy pomyśleć o tem, że choć dzisiaj Niemcy i Rosja są powalone, ale to jest tylko pewna chwila, i my zawsze żyć będziemy pomiędzy temi strasznemi potęgami. Dlatego nie możemy nikogo zrażać przeciwko sobie, i z każdym, który z nami jest, musimy tak gładko żyć, ażebyśmy mieli więcej sojuszników a nie wrogów. My wobec takich okoliczności nie możemy Ukraińców u nas żyjących, ani Białorusinów przymusem pchać do Rosji. My nie możemy wywołać nowego buntu Chmielnickiego, bo Wy później uciekniecie, a my pozostaniemy i konsekwencje poniesiemy. My nie możemy tych Białorusinów i Ukraińców sami własnoręcznie pchać w stronę Rosji. My nie możemy sami powiększać potęgi Rosji na niekorzyść swoją. Tembardziej nie możemy najlepszych patriotów, tego ludu górnośląskiego, tego ludu mazurskiego, który ma inne wyznanie, niż my, od Polski odpychać. I dlatego my z tych pobudek państwowych na takie artykuły stanowczo zgodzić się nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-23.22" who="#JanSmoła">Zdaje się, że ten wzgląd na Państwo dostatecznie by każdego przekonał i mam przekonanie głębokie, że każdy z przywódców tej prawej strony to samo rozumie. Mam to głębokie przekonanie, że choć na prawej stronie mówicie co innego, to, jak słusznie kolega Bobek zaznaczył, jest to tylko Wasze stanowisko partyjne, że to jest tylko sposób, w jaki przy wyborach chcecie wygrywać na ciemnych uczuciach. Inaczej tego nazwać nie można, bo ze zdziwieniem musiałem patrzyć na to, jak np. kolega Czerniewski przyrównywał nasze stanowisko do bezreligijnego bolszewizmu. Jeżeli chodzi o religię to przedewszystkiem patrzcie na swoich towarzyszy partyjnych, którzy niejednokrotnie nie mają pojęcia o religii. My jako przedstawiciele chłopa polskiego, napewno najbardziej religijnego w Polsce, prosimy Was publicznie, ażebyście u siebie tę robotę nawracania wykonali, bo są całe masy paskarzy, stojących pod sztandarem „Bóg i Ojczyzna”, którzy nie mają pojęcia o religii, i nieraz nawet księża popełniają gorsze zdzierstwa i antyreligijne czyny, których Wy nie piętnujecie. Jeżeli chodzi o nawracanie, to przestańcie nawracać nas chłopów, weźcie się do nawracania tych swoich ateuszów, kalwinów, wyznawców mojżeszowych, których tutaj macie koło Was. Ale Wam nie o to chodzi. Wy uczycie nas religii i udajecie religijnych, kiedy w Was samych religii niema. To się długo utrzymać nie da. Przez oszczerstwo nie wygracie, a Polsce zaszkodzicie bardzo dużo.</u>
          <u xml:id="u-23.23" who="#JanSmoła">I przedewszystkiem, jaki to ten Wasz katolicyzm, jeżeli Wy się boicie tych innowierców, ja zaś, wyrosły z chłopów katolików, ich się nie boję. Czy Wy jesteście tylko katolikami z chrztu, metryki i urodzenia, czy też z wiary i przekonania? Czyż sześćdziesiąt kilka procent wyznania katolickiego może być nawrócone przez mniejszość trzydziestu kilku procentową? Ja bezwzględnie twierdzę jako przedstawiciel chłopa polskiego, że nie, i nasza głęboka wiara raczej będzie innych przyciągała, a nie odpychała. Wy będziecie innych odpychali, ponieważ jesteście katolikami papierowymi. Gdybyście byli katolikami z ducha, tobyście się nie obawiali. I właśnie przedewszystkiem jeżeli chodzi o krzewienie religii, to nie tą drogą się idzie. Chrystus Św. Piotrowi kazał miecz schować, i walczył swoim wielkim duchem i za nim poszli wierni apostołowie i męczennicy i zwyciężyli świat i wybudowali religię, której dzisiaj nie zburzą żadne moce. Tak samo, jeżeli my będziemy katolikami, którzy chwalą Chrystusa nie tylko wargami, lecz są katolikami z ducha i z prawdy, jak mówi Pismo Św. i prawdziwymi wyznawcami Boga, to nawrócimy Was i wielu innych innowierców i będziemy mieli coraz więcej Lutosławskich, którzy religii będą bronili, i mamy przekonanie, że coraz więcej nawracać się będzie i potem oni sami tak gorliwie, jak ks. Lutosławski, innych nawracać będą.</u>
          <u xml:id="u-23.24" who="#JanSmoła">Ze względu na to, że kolega Woźnicki wyczerpał już szczegółowo stanowisko nasze, ja ograniczę się do tych najważniejszych zagadnień konstytucyjnych, które szczególnie nas bolą i interesują. Ku końcowi zaznaczę tylko rzecz jedną. Jesteśmy w każdym razie bliscy głosowania konstytucji i prawie każdy spodziewa się, że z chwilą przegłosowania konstytucji nastanie nareszcie możność pracy, ustali się jakiś ład w Polsce i od tego czasu naród będzie mógł iść krok za krokiem do nowego życia. Tak się stać może, jeżeli na prawicy nie zbraknie dobrej woli i zrozumienia. Ale jeżeli koledzy z prawicy, którzy od dawna już odbiegają od woli ludu, korzystając z mechanicznej większości kilkoma głosami taką Konstytucję przegłosują, to z pewnością nie przyczynią się do uzdrowienia stosunków, lecz przeciwnie do zaostrzenia walki o samą konstytucję. Tak istotnie będzie, bo cały lud, cały naród nie może się zgodzić, ażeby garstka ludzi, która wyjechała do Sejmu, zapomniała o wszystkiem i robiła to, co się jej podoba. Naród nie jest dla Sejmu, ale Sejm dla narodu. Naród ma głębokie swoje potrzeby, głębokie przekonania, ma głęboki swój interes i papierami sztucznie się tego nie da zalepić. A właśnie jest sztuczne zalepianie, jeżeli mechanicznie przegłosujemy, bo będzie to wbrew interesom i przekonaniom szerokiego ogółu ludowego i dlatego taka Konstytucja się nie utrzyma, a trwając czas krótki, wprowadzi nowe walki i zadziory.</u>
          <u xml:id="u-23.25" who="#JanSmoła">Jak już kol. Woźnicki oświadczył, i ja powtórzyć muszę, my tej walki uniknąć chcemy, i mybyśmy woleli, ażeby się bez niej obyło, ale stwierdzam jednocześnie, że jeśli będziecie stać na stanowisku takiem, które wkracza w dawne wieki, które nam niesie w innej formie obrożę na lud, to stanowczo przed walką polityczną jak najostrzejszą się nie cofniemy i walkę tę do przyszłego politycznego życia wniesiemy i to Wam oświadczamy lojalnie. I jeszcze możemy śmiało oświadczyć, że walkę tę wygramy, ale lepiej, żeby się bez tej walki obyło. Dlatego oświadczam, że walkę tę wygramy, ponieważ lud we wszystkich okręgach Waszych, czy naszych, Senatu nie chce a tylko niepotrzebnie Polska będzie przechodziła dalsze wstrząśnienia. Mybyśmy w interesie Polski chcieli uniknąć tej walki i od Was to tylko zależy, aby jej nie było. Ale jeśli będziecie prowokować, jeśli będziecie zmuszać, to my wraz z ludem przeciwko takiej konstytucji jak najostrzej wszystkiemi środkami politycznemi wystąpimy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Muszę zakomunikować, że kto chce nowe wnioski lub poprawki wnieść do konstytucji, to musi je złożyć w kancelarii Sejmu w poniedziałek do godz. 11 rano, aby jeszcze można rozdać klubom. Te poprawki i wnioski muszą mieć podpis conajmniej 100 członków.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do interpelacji nagłej, wniesionej przez p. Dębskiego.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Dębski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PDębski">Wysoki Sejmie! Klub nasz zgłosił interpelację do Rządu Rzeczypospolitej w sprawie plebiscytu na Górnym Śląsku. Rząd wyraził gotowość odpowiedzieć na tę interpelację, którą niniejszem streszczam.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PDębski">Dnia 20 b. m. ma się odbyć decydująca walka — głosowanie na Górnym Śląsku. Naród polski, z niecierpliwością wyczekujący tego dnia zwycięstwa, ma prawo żądać, aby rząd Rzeczypospolitej i Sejm dał mu zapewniającą odpowiedź, że zostały zastosowane wszystkie środki i że zapewniono swobodę wypowiedzenia się woli ludności na Górnym Śląsku. Ostatnie dnie, dzielące nas od plebiscytu, przyniosły tyle objawów niepokojących, że słusznie i Sejm i opinia społeczna domagać się powinny od Rządu wyjaśnienia i odpowiedzi. Wzmożona działalność rządu niemieckiego, która przejawia się w wielkiej ilości broni i amunicji przewożonej na Górny Śląsk, zdecydowanie, aby w jednym i tym samym dniu głosowali przybysze, emigranci, prowokacyjne zachowywanie się niemieckiech organizacji plebiscytowych, polityka niemiecka chociażby na konferencji londyńskiej, wszystko to świadczy, że Niemcy, widać popierani przez nieznanych nam bliżej przyjaciół, liczą na to, że dzień plebiscytu nie będzie dniem plebiscytu, ale dniem orężnej walki.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PDębski">Opinia powszechna jest mocno zaniepokojona, że zarówno w interesie Niemiec jak i tych wszystkich, którzy w sprawie Górnego Śląska Niemcy popierają, będzie leżało udaremnienie plebiscytu. To jedno, po drugie zaś, rząd niemiecki i organizacje niemieckie, nie będąc pewni czy może jednak mimo tych starań plebiscyt na Górnym Śląsku nie będzie musiał się odbyć, czynią ostatnie wysiłki, idą va banque, żeby tylko sfałszować wynik plebiscytu.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PDębski">I oto dlatego w tych ostatnich chwilach dla uspokojenia opinii ludu polskiego na Górnym Śląsku jak również dla uspokojenia opinii całego narodu domagamy się, żeby Rząd, na który spada przedewszystkiem odpowiedzialność za wyczerpanie wszystkich środków, któreby zabezpieczyły ludności górnośląskiej swobodne wypowiedzenie się, dał nam odpowiedź, czy data plebiscytu nie będzie odsunięta z dnia 20 marca na inny termin, czy Rząd Rzeczypospolitej dostatecznie poinformował odpowiednie czynniki o tem, jakie są zabiegi celem udaremnienia plebiscytu, czy Rząd Rzeczypospolitej poczynił dostateczne kroki celem zabezpieczenia, żeby na Górnym Śląsku nie głosowali umarli, czy Rząd Rzeczypospolitej zapewnił, żeby emigranci Polacy mieli zorganizowany przejazd na Górny Śląsk? Czy wreszcie Rząd Rzeczypospolitej poczynił odpowiednie kroki, celem zapewnienia Górnemu Śląskowi po przyłączeniu go do Polski normalnych warunków rozwoju i wreszcie, czy Rząd poczynił to wszystko, co powinien był uczynić w tych ostatnich decydujących chwilach przed plebiscytem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Zapytuję Pana Prezydenta Ministrów, czy gotów jest odpowiedzieć dzisiaj na to pytanie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PrezydentMinistrówWitos">Owszem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma Pan Prezydent Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PrezydentMinistrówWitos">Wysoki Sejmie! Odpowiadając na zgłoszoną interpelację dotyczącą plebiscytu na Górnym Śląsku, mam zaszczyt oświadczyć co następuje. Według wszelkiego prawdopodobieństwa termin plebiscytu na Górnym Śląsku oznaczony na 20 marca r. b. zostanie dotrzymany.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PrezydentMinistrówWitos">Rząd poczynił wszelkie zarządzenia, aby umożliwić spokojne przeprowadzenie plebiscytu, żeby głosowali tylko ci, którzy mają do tego prawo i żeby zapewnić normalny bieg życia ludności Górnego Śląska, w razie przyłączenia tego kraju do Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#PrezydentMinistrówWitos">Kiedy wielkie państwa sprzymierzone, kończąc zwycięsko wojnę i przygotowując następnie pokój, rozpoczęły wprowadzać w życie szczytne hasła o samostanowieniu narodów o sobie, które im przyświecały w czasie wielkich zmagań, nastał istotnie wielki okres wymierzania sprawiedliwości dziejowej. Decydowano, opierając się na tych szlachetnych i słusznych zasadach, o państwowej przynależności znacznej części ziemi i ludów, znoszących dotąd ciężki los niewoli. Poddane obcemu uciskowi dzielnice zwracano z powrotem ich macierzy, jako prawe dziedzictwo. Sądziliśmy wówczas, że te same zasady zostaną w pełni zastosowane do ziem, które oderwano od Państwa Polskiego, a których ludność, mimo wielowiekowej rozłąki i tępicielskiej polityki zaborców, została polską i swojej Ojczyźnie wierną. Niestety, nadzieje nasze doznały zawodu. Pozostawiono poza wolną Polską znaczne obszary, stanowiące bezsprzecznie dziedzictwo naszego narodu, zamieszkałe przez polską ludność i poddano je ciężkiej próbie plebiscytu. Tak się stało z Górnym Śląskiem, chociaż zdawało się niewątpliwe, że właśnie Górny Śląsk, jako organiczna część polskiej całości pod względem terytorialnym, narodowym i gospodarczym, przypadnie odrazu Polsce. Tak też rozstrzygał rzecz pierwotny projekt Traktatu Wersalskiego, który ziemię tę bez zastrzeżeń wcielał w granice Rzeczypospolitej. Nakaz plebiscytu, tem cięższy, że przyszedł w chwili, kiedy słuszne nasze nadzieje otrzymały już — zdawało się — stanowcze zadośćuczynienie, wytworzył dla Państwa jeszcze jedną dziedzinę nieznośnej niepewności politycznej, a dla mieszkańców Górnego Śląska okres trudnych i przykrych przejść, które trwały przez półtora roku. Nadchodzi wreszcie koniec tej próby. Spokojnie czekamy na ten dzień. I jeżeli ten spokój niezupełnie wolny jest od troski, to jedynie dlatego, że wzmożone jeszcze w ostatnich czasach usiłowania agitacji niemieckiej, wywołania tam za każdą cenę niepokojów, zaburzeń, posługiwanie się gwałtami wobec ludności polskiej, odkrywane ciągle składy broni budzą obawy o utrzymanie koniecznego porządku i spokoju. Ludność polska w poczuciu i swojego prawa i swojej siły i pewności zwycięstwa w głosowaniu zachowa spokój. Wierzymy, że nie da się sprowokować żadnym wybrykom przeciwnika, że zachowa zimną krew i spokój nerwów aż do ostatka. Nie wątpimy, że zarządzenia Komisji Międzysojuszniczej zdołają zapewnić tam spokój, a ludności zagwarantują swobodne, niczem nie skrępowane wypowiedzenie swej woli.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#PrezydentMinistrówWitos">Polacy górnośląscy pójdą w niedzielę palmową do urn plebiscytowych. Naród, Sejm i Rząd Polski czekają na wynik plebiscytu z całym spokojem w przekonaniu, że wszyscy Polacy tam rozumieją, czem dla nich będzie Polska, a czem byłoby dla nich i dla ich ziem popadnięcie napowrót pod obce rządy, które miały wobec nich przez setki lat tylko politykę ucisku i wynaradawiania. Trudno byłoby wyobrazić sobie smutniejszy los, jak powrót Górnego Śląska do Niemiec. Byłoby to równocześnie nie tylko zaprzepaszczenie polskości, ale ruina gospodarcza pod brzemieniem niesłychanych w swej wysokości długów i zobowiązań niemieckich, przewyższających wielokrotnie całą sumę zobowiązań Państwa Polskiego, i twarda konieczność pracy na obcy rachunek, wywołana ciężarami, jakie zwycięskie państwa, chcąc powetować szkody wojenne, nałożyły na Rzeszę niemiecką; natomiast Górny Śląsk, połączony z Polską, wchodzi siłą rzeczy na pewną drogę wszechstronnego świetnego rozkwitu, drogę ekspansji przemysłowo-handlowej na Wschód, zyskuje wszystkie warunki, aby stać się najbogatszą ziemią Europy środkowej i rozporządzać największym rynkiem zbytu.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#PrezydentMinistrówWitos">W tej ostatniej chwili czujemy wszyscy jeszcze więcej, niż zwykle, czem są dla nas Polacy Górnego Śląska, jakim szczęściem będzie dla Rzeczypospolitej powrót na jej łono tego ludu hartownego, jak stal, i pracującego najlepiej w świecie. Znane są wszystkim bogactwa Górnego Śląska. Nigdzie jednak i nigdy nie przyniosą one takiego pożytku dla świata, jak w ramach ojczystej Polski i wtedy kiedy zdolność pracy naszych braci górnośląskich zostanie spotęgowana przez zadowolenie, jakie daje tylko praca wśród swoich i dla swoich. Obecnie już całą Polskę ogarnia uczucie radości, że w tym historycznym dniu przygarnie ona do siebie z całą miłością lud górnośląski, że nareszcie przygarnąć będzie mogła do łona te swoje dzieci, które mimo wszelkich prześladowań, miłości do Macierzy się nie wyrzekły, ale uratowały język i narodowość i przechowały wraz z wiarą ojców i wierność Ojczyźnie.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do Nr. 3 porządku dziennego. Ustne Sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o ustawie zmieniającej ustawę z dn. 1 sierpnia 1919 r. o załatwianiu zatargów zbiorowych między pracodawcami a pracownikami rolnymi (Dr. 2521).</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Żuławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#ZygmuntŻuławski">Kary przewidziane w art. 6, 7 i 14 ustawy z dnia 1 sierpnia 1919 roku o załatwianiu zatargów między pracodawcami i pracownikami rolnymi, zostały w drugiem czytaniu przez Wysoką Izbę znacznie podwyższone. Nie chcę w tej chwili powtarzać wszystkich argumentów, któremi musiał się powodować Rząd jak i Wysoka Izba przy powzięciu uchwały podwyższającej te kary. Niema mowy o tem, aby w tym wypadku Wysoka Izba kierowała się chęcią stosowania jakichkolwiek represji wobec poszczególnych warstw ludności. Przeciwnie w stosowaniu tych wyższych kar chodziło jedynie o to, aby ustawie, którą okazała się bezwzględną koniecznością dla zapewnienia spokoju w rolnictwie, zapewnić odpowiednie poszanowanie i aby z całą surowością prawa móc występować przeciw tym wszystkim, którzyby swój egoistyczny interes stawiali ponad interes Państwa.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#ZygmuntŻuławski">Tymczasem zaszły pewne okoliczności, które zmusiły Rząd do zmiany swego dotychczasowego stanowiska. Kary, przewidziane za niebranie udziału w Komisjach rozjemczych i Komisjach polubownych, miały za cel zapewnienie należytego funkcjonowania tym komisjom polubownym i rozjemczym, miały na celu wyrównanie w drodze polubownej wszystkich zatargów, któreby mogły doprowadzić do wybuchu konfliktów.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#ZygmuntŻuławski">Aby jednak te komisje mogły funkcjonować, aby te zatargi mogły być w drodze polubownej załatwiane, w myśl art. 8 ustawy z dnia 1 sierpnia potrzebna jest zgoda jednej i drugiej strony na takie pojednawcze załatwienie zatargu. Ta zgoda do tej chwili wyrażała się w umowie zawartej między Związkiem robotników rolnych a Związkiem ziemian, ale ta umowa kończy się z dniem 31 marca, a Związek Ziemian oświadczył, że nowej umowy, bez poddania się organizacji Robotników Rolnych pod dyktat Związku Ziemian nie przyjmie. Wobec tego Rząd stanął w tej sytuacji, że wszystkie przepisy karne staną się bezprzedmiotowe i ustawy nie będzie można stosować, jeżeli nie będzie podstawy do jej stosowania t.j., jeżeli nie będzie zgody obu stron wyrażonej w umowie, czyli jeśli nie będzie samej umowy. Wobec tego jako konieczność nasuwa się samo przez się, ażeby doprowadzić za wszelką cenę do zawarcia umowy, a gdyby się to okazało niemożliwem, to do przedłużenia umów obecnie obowiązujących.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#ZygmuntŻuławski">Dlatego to projekt już uchwalony w drugiem czytaniu Rząd dopełnia artykułem 7, który upoważnia Ministra Pracy, by w razie jeżeli po upływie obowiązującego terminu nie zostaną zawarte nowe umowy zbiorowe, w porozumieniu z Ministrem Rolnictwa i z Ministrem Sprawiedliwości wydał rozporządzenia przedłużające dotychczasowe umowy zbiorowe do czasu zawarcia nowych. Komisja Ochrony Pracy, rozpatrując wniesione przedłożenie rządowe, przyszła do przekonania, że art. 7 w brzmieniu proponowanym przez Rząd byłby dotkliwem ograniczeniem swobody działania jednej i drugiej strony, byłby ograniczeniem prawa koalicji robotników rolnych, jak również prawa wolności zawierania umów, regulowanie stosunków w rolnictwie oddane byłoby wyłącznie w ręce Rządu z pominięciem robotników rolnych i ziemian.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#ZygmuntŻuławski">Uznając konieczność zapewnienia obecnie spokoju w rolnictwie i konieczność niedopuszczenia do wybuchu jakichkolwiek konfliktów, któreby w skutkach mogły przynieść pogorszenie stosunków aprowizacyjnych w państwie, Komisja Ochrony Pracy jednogłośnie przyszła do przekonania, żeby dać Ministrowi Pracy tego rodzaju upoważnienie do przedłużania istniejących umów na przeciąg jednego roku, lecz w ten sposób, żeby on nie jako minister umowy przedłużał, ale żeby miał tylko prawo powoływania nadzwyczajnej komisji rozjemczej, złożonej z przedstawicieli Rządu, mianowicie trzech Ministerstw: Pracy, Sprawiedliwości i Rolnictwa, nadto w równej części z przedstawicieli Związku Ziemian i tych organizacji robotników rolnych, które do tej chwili umowy zawierają. Tego rodzaju Komisja Nadzwyczajna miałaby za zadanie przedewszystkiem pośredniczyć pomiędzy związkami robotników rolnych i ziemian w celu zawarcia umowy. Gdyby to pośrednictwo nie wystarczyło, wówczas Komisja Nadzwyczajna ma prawo nadać istniejącym umowom moc obowiązującą na przeciąg dalszego roku z uwzględnieniem tych zmian, któreby uznała za stosowne na podstawie żądań stron interesowanych.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#ZygmuntŻuławski">Otóż Komisja Ochrony Pracy proponuje, ażeby art. 7 przedłożenia rządowego zmienić w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#ZygmuntŻuławski">„Dodaje się do ustawy z dn. 1 sierpnia 1919 r. nowy artykuł 18a w brzmieniu następującym: W celu zabezpieczenia normalnej pracy na roli upoważnia się P. Ministra Pracy i Opieki Społecznej na czas do dnia 31 marca 1922 r. do powołania Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#ZygmuntŻuławski">W skład wymienionej Komisji, której przewodniczyć będzie Minister Pracy i Opieki Społecznej lub osoba przez niego wyznaczona, wchodzić będą delegaci, po jednym z Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych i Ministerstwa Sprawiedliwości, oraz w równej liczbie przynajmniej po trzech przedstawicieli pracodawców i pracowników rolnych z terenu, dla którego ma być wydane orzeczenie Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#ZygmuntŻuławski">Upoważnionymi do delegowania przedstawicieli tych będą organizacje i związki wymienione w art. 3 ustawy niniejszej.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#ZygmuntŻuławski">Gdyby pomimo zastosowania przewidzianych w art. 7 i 14 ustawy niniejszej rygorów karnych którakolwiek ze stron uchyliła się od udziału w Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej, to Komisja ta będzie prawomocnie obradowała i decydowała w składzie trzech delegatów rządowych.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#ZygmuntŻuławski">Komisja Rozjemcza ma prawo zawezwać wymienionych przedstawicieli pracowników i pracodawców rolnych do zawarcia nowej umowy zbiorowej i pośredniczenia w doprowadzeniu jej do skutku.</u>
          <u xml:id="u-31.12" who="#ZygmuntŻuławski">Jeżeli przed upływem terminu 31 marca 1921, ustalonego dla obowiązujących obecnie umów w rolnictwie, mimo współudziału Komisji Rozjemczej nie zostaną zawarte w trybie przewidzianym art. 3 i 9 nowe umowy zbiorowe pomiędzy pracodawcami a pracownikami rolnymi, jeżeli na skutek tego zachodzi niebezpieczeństwo przerwania normalnej pracy na roli, Nadzwyczajna Komisja Rozjemcza ma prawo nadania obecnej umowie zbiorowej względnie umowom zbiorowym, mocy obowiązującej na przeciąg jednego roku, oraz prawo dokonywania w nich zmian na podstawie żądań i warunków każdej ze stron interesowanych na ten sam przeciąg czasu.</u>
          <u xml:id="u-31.13" who="#ZygmuntŻuławski">W wyjątkowych wypadkach Komisja Nadzwyczajna ma prawo przekazania poszczególnych punktów do bezpośredniego załatwienia powiatowym Komitetom Rozjemczym.</u>
          <u xml:id="u-31.14" who="#ZygmuntŻuławski">Do postanowień Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej stosują się przepisy ustawy niniejszej, zawarte w art. 17, 18, 19, 20 i części I art. 21 do słów: „celem uzyskania nakazu wykonawczego włącznie”.</u>
          <u xml:id="u-31.15" who="#komentarz">(Mówi:)</u>
          <u xml:id="u-31.16" who="#ZygmuntŻuławski">To są zmiany co do art. 7. Równocześnie jednak Rząd uważa za stosowne, aby znacznie zaostrzyć kary przewidziane za niebranie udziału w Komisjach rozjemczych, które będą musiały zacząć funkcjonować na podstawie art. 7. I w tym celu w art. 2, 3 i 4 proponuje, aby obok istniejących grzywien pieniężnych wprowadzić jeszcze kary aresztu. Komisja, rozpatrując to przedłożenie rządowe, również jednogłośnie przyszła do przekonania, że kary aresztu są w tym wypadku zupełnie zbyteczne, że kara pieniężna jest zupełnie dostatecznem zabezpieczeniem poszanowania ustawy, tembardziej, że kara ta jest stosunkowo bardzo wysoka. Dlatego też Komisja proponuje, aby w art. 2, 3 i 4 skreślić wszędzie słowa: „karze aresztu na dni” tyle a tyle — nie wymieniam tych dni, gdyż są w każdym artykule inaczej określone — i pozostawić tylko grzywnę pieniężną.</u>
          <u xml:id="u-31.17" who="#ZygmuntŻuławski">Co do wysokości grzywny pieniężnej, to Komisja uchwaliła, ażeby za uchylanie się od udziału w wyborach naznaczano grzywny dla pracodawców w wysokości od 1,000 do 20,000, dla pracowników od 50 do 500 marek, to znaczy w tej wysokości, jak to było uchwalone w poprzednim projekcie w drugiem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-31.18" who="#ZygmuntŻuławski">Natomiast kary, przewidziane w art. 3 i 4, Komisja postanowiła zmienić. Mianowicie: większość Komisji uchwaliła aby kary te, które za niestawienie się do Komisji rozjemczych i polubownych oznaczono dla pracodawców na 5,000 mk. do 100,000 marek, dla pracowników na 250–500 marek, zmienić na te same normy, które były przewidziane w art. 2 to jest na 1000 do 20,000 marek dla pracodawców i na 50 do 500 mk. dla pracowników. Podobnie w art. 4 większość Komisji uchwaliła, ażeby normy karne od 5,000 do 100,000 marek zmienić na 2,000 do 40,000, dla pracodawców, zaś kary przewidziane dla pracowników, na 100 do 1000 marek.</u>
          <u xml:id="u-31.19" who="#ZygmuntŻuławski">Stanowisko Rządu, jak również stanowisko mniejszości Komisji było odmienne. Tak przedstawiciele Rządu, jak mniejszości Komisji obstawali przy utrzymaniu kar wyższych w art. 3 i 4, wychodząc z tego założenia, że z chwilą kiedy została zniesiona kara aresztu, grzywny powinny być wysoko postawione, ażeby ustawie zapewniły odpowiedni posłuch. Dlatego w imieniu mniejszości Komisji w tym wypadku proszę Wysoką Izbę o przyjęcie przedłożenia rządowego w tem brzmieniu, w jakim ono zostało wniesione. Jednocześnie z ustaleniem wysokości kar pieniężnych nasuwa się kwestia, kto ma te kary naznaczać. W dotychczasowej ustawie oraz w noweli wniesionej przez Rząd, kary te w drodze administracyjnej nakładali inspektorowie pracy. Komisja stanęła na stanowisku, że ze względu na to, iż musi być tu pewna jednostajność w postępowaniu, kary te muszą być przeniesione na starostów na całym obszarze Państwa, a więc w b. Kongresówce, jak w Małopolsce. Dlatego również proszę o przyjęcie art. 6 w brzmieniu rządowem. Inne artykuły Komisja proponuje bez zmiany. Proszę o przyjęcie całej ustawy z proponowanemi przezemnie zmianami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Bojanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#MichałBojanowski">Proszę Wysokiej Izby, jednocześnie mniejszość Komisji wniosła poprawkę, która chce usunąć rozróżnienie kar dla pracowników i pracodawców. Uzasadnione to zostało nie tem, żeby te kary były zawsze te same, tylko tem, żeby stosowane wysokości kar pozostawić tej instancji, która będzie kary te wyznaczała. Otóż należy jej pozostawić przystosowanie się do zamożności karanych, ażeby kara była wyższa lub niższa odpowiednio do zamożności. Prawodawstwo dotąd nie rozróżniało nigdy dwóch kategorii tego samego przestępstwa, ani dwóch kategorii kar. Prawodawstwo ustanawiało tylko jedne kary, a już sam karzący uwzględniał zamożność takiego lub innego karanego i w granicach tych, jakie prawo wskazuje, stosował wyższą lub niższą karę indywidualnie do każdego z przekraczających prawo. Dlatego mniejszość wnosi poprawkę, ażeby w tych wszystkich artykułach, gdzie się rozróżnia kary, rozmaita wysokość kary dla pracownika i dla pracodawcy została zniesiona, ażeby w tych samych granicach zostały ustanowione jedne tylko kary i ażeby granica najniższa i najwyższa została określona jednolicie we wszystkich poszczególnych artykułach. Poprawka opiewa: „W artykułach 2, 3 i 4 przy określeniu wysokości kar opuścić określenie karanego a oznaczyć je dla wszystkich od najmniejszego do największego wymiaru”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nikt więcej do głosu się nie zgłosił, głos ma jeszcze poseł referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#ZygmuntŻuławski">Chcę zwrócić tylko uwagę na to, że zasada równości prawa zastosowana w tym wypadku, byłaby nierównością wobec prawa. Gdy się naznacza kary pieniężne, nie można ich naznaczać jednolicie dla ludzi bogatych i ludzi biednych. Coprawda prawodawstwo rzymskie nie znało tej nierówności, ale wszystkie nowoczesne ustawy przemysłowe tę nierówność wobec prawa wprowadzają i tak ustawy przemysłowe niemieckie, jak i austriackie, jak wszystkie inne, za przekroczenie ustawy o ochronie pracy, albo ustawy przemysłowej inaczej karzą pracodawców, a inaczej pracowników. Dlatego i w tym wypadku ta nierówność, która zresztą i w pierwotnej ustawie z dn. 1 sierpnia została utrzymana, nie powinna ulec żadnej zmianie, gdyż zmiana taka byłaby w wysokim stopniu niesprawiedliwością wobec robotników. I dlatego proszę o odrzucenie tej poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przeciwko propozycji Komisji, aby w art. 2, 3 i 4 opuścić karę aresztu, nikt nie oponował, uważam więc tę poprawkę za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalej jest propozycja p. Bojanowskiego, by usunąć nierównomierność grzywien. Spór jest o to, że według większości Komisji na robotników np. w art. 4 nakładać ma się kary od 100 do 1000 mk., a na pracodawców od 2000 do 40,000, zaś p. Bojanowski żąda, aby były dla wszystkich równe od 100 do 40,000. Taki sam spór jest co do art. 2 i 3. Będziemy głosować tylko nad zasadą. Proszę Posłów, którzy są za zasadą, postawioną przez posła Bojanowskiego, ażeby powstali. Stoi mniejszość, zasada odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Pozostaje poprawka, którą wniosła większość Komisji do art. 7. Co do tego nie słyszę protestu, poprawka ta jest przyjęta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#ZygmuntŻuławski">Co do art. 3 i 4 są jeszcze dwa wnioski: wniosek mniejszości, poparty przez Rząd, mianowicie, ażeby utrzymać wysokość kar, proponowaną w przedłożeniu rządowem i wniosek większości Komisji o obniżenie tych kar.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WojciechTrąmpczyński">W takim razie uważam to za wniosek o głosowanie specjalne stawek. Proszę Posłów, którzy są za stawkami kar w art. 3 i 4 według brzmienia rządowego, a nie według brzmienia Komisji, ażeby powstali. Stoi większość. A więc restytuowane jest brzmienie rządowe co do stawek w art. 3 i 4 z wyjątkiem kar aresztu. Innych poprawek niema.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę tych Posłów, którzy są za tą ustawą, zmieniającą ustawę z dnia 1 sierpnia 1919 roku o załatwianiu zatargów zbiorowych między pracodawcami a pracownikami rolnymi, aby wstali. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#TadeuszReger">Stawiam wniosek o przystąpienie do trzeciego czytania tej ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Jest wniosek o trzecie czytanie. Nikt nie protestuje przeciw trzeciemu czytaniu tej ustawy, nikt głosu nie żąda, zatem proszę Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, aby powstali. Stoi większość, ustawa przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do ostatniego punktu porządku dziennego, do sprawy nagłości wniosku posłów Buzka, Bobka i tow. w sprawie nadużyć czeskich podczas spisu ludności na Śląsku Cieszyńskim.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Buzek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PBuzek">Wysoki Sejmie! Dnia 16 lutego r. b. odbywał się w Państwie Czesko-Słowackiem spis ludności. Może się wydawać, że to jest sprawa wewnętrzna. Gdyby tak było, to oczywiście nie miałbym odwagi tutaj przemawiać. Jednakże sprawa spisu ludności ma międzynarodowe znaczenie, a to z tego powodu, ponieważ, jak Panom wszystkim wiadomo, Czechosłowacja zawarła z głównemi mocarstwami sprzymierzonemi i stowarzyszonemi, traktat, mocą którego zobowiązała się do ochrony mniejszości narodowych, które weszły w skład państwa czesko-słowackiego. Zakres praw, zagwarantowanych mniejszościom w tym traktacie, zależy w znacznej mierze od liczby ludności, jaką spisy ludności każdocześnie dla tych mniejszości narodowych wykażą. Otóż z okazji spisu ludności celem obliczenia, ilu jest członków tych mniejszości, w rubryce 11 arkuszy spisowych postawiono osobne pytanie co do narodowości ludności i właśnie przy wypełnianiu tej rubryki działy się ogromne nadużycia. Urzędowe organy spisowe dążyły do tego, ażeby te mniejszości, o ile się tylko da, zupełnie zetrzeć z powierzchni ziemi. Organy urzędowe były pewne, że jeżeli spis ludności w pewnej okolicy wcale nie wykaże Polaków, to wtenczas nie będzie potrzeba stosować przepisów o ochronie mniejszości do Polaków, a Czesi znajdą na arenie międzynarodowej usprawiedliwienie dla nieprzestrzegania tych przepisów o ochronie mniejszości. Wiadomą jest rzeczą, że w skład rzeczypospolitej czeskiej weszła większość ludności nieczeskiej, większość rzeczypospolitej stanowią Słowacy, Madziarzy, Niemcy i Polacy, a właściwa ludność czeska jest tylko w mniejszości. Otóż, żeby zatrzeć ślady tego stosunku, żeby stworzyć fikcję, że Czesi są większością, popełniano te nadużycia i dlatego temi nadużyciami musimy się zająć.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PBuzek">Przedewszystkiem musimy zaznaczyć, że sama ustawa o spisie ludności była całkiem poprawna, tak samo poprawne były instrukcje wydane przez rząd centralny. Zwłaszcza jeśli weźmiemy instrukcje co do wypełnienia rubryki narodowościowej, to tam jest napisane wyraźnie, że każdy powinien swobodnie zadecydować o swojej narodowości według języka ojczystego, że nie należy w tej rubryce podawać narodowości oznaczonej terytorialnie, jak Morawianin, Słowak, lub Ślązak. To była zasada, ale w praktyce zrobiono z tego coś wręcz innego. Mianowicie poprawność władz i organów czeskich kończyła się w rządzie krajowym. Już starostowie, którzy spis przeprowadzali, a tem bardziej komisarze, przeprowadzający spis, postępowali nader tendencyjnie i zrobili z tego spisu prostą komedię.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#PBuzek">Pozwolę sobie to w krótkości uzasadnić. Przedewszystkiem najważniejszym organem spisu jest komisarz spisowy, który spis przeprowadza. Otóż, jak się odbywał dobór tych komisarzy spisowych? Co do tego znalazłem w poważnem czasopiśmie czeskiem „Narodniej Polityce” bardzo ciekawe dane. Starosta jednego z niemieckich powiatów Śląska usprawiedliwia się w tej gazecie czeskiej ze swego postępowania. Zarzucono mu, że on w tym czysto niemieckim powiecie zamianował 20 Niemców komisarzami spisowymi, on mówi, że rzeczywiście tak było, ale oprócz tego 35 Czechów i to takich, jakich mu radykalne czeskie stowarzyszenie „Jednota Czeska” poleciło. Zaznaczam, że tu przynajmniej część komisarzy spisowych było innej narodowości, na Śląsku Cieszyńskim zaś postępowano w ten sposób, że ani jeden Polak nie był komisarzem spisowym, komisarzami mianowano wyłącznie Czechów albo Ślązakowców. Sprawa ta była przedmiotem ożywionych debat między przedstawicielami ludności polskiej, a prezydentem krajowym Śląska p. Szramkiem.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#PBuzek">Pan Szramek dnia 19 lutego wskutek skarg ludności polskiej przyjechał do starostwa frysztackiego i tam w obecności czeskiego starosty frysztackiego odbyła się konferencja. Reprezentanci polskiej ludności śląskiej zapytali starostę wprost: dlaczego mianuje komisarzami spisowemi tylko Czechów lub ślązakowców, dlaczego wśród tych komisarzy spisowych był szereg agitatorów czeskich, byli pałkarze z akcji plebiscytowej, byli ludzie sądownie karani, ludzie, którzy dyszeli nienawiścią ku wszystkiemu co polskie, i którzy przed spisem wyraźnie zapowiadali, że się spełni dziejowa sprawiedliwość i że oni ani jednego Polaka nie zapiszą podczas spisu ludności. Co starosta odpowiedział na te zarzuty? Odpowiedział, że gdyby był zamianował komisarzami kogoś z Polaków lub Niemców, toby Czesi podnieśli jeszcze większy krzyk i on by się w opinii publicznej czeskiej nie był w stanie obronić. Prezydent rządu Szramek zapytał starosty, dlaczego przed mianowaniem komisarzy spisowych nie porozumiał się z politycznemi stronnictwami polskiemi i niemieckiemi, dlaczego do wstępnych narad przed spisem powołał tylko przedstawicieli stronnictw czeskich i dlaczego za podszeptem tych stronnictw mianował komisarzy bez względu na ich przeszłość i kwalifikacje? Na to starosta odpowiedział: nie mogłem poprosić także reprezentantów ludności polskiej, ponieważ wiedziałem, że jest rzeczą wykluczoną, żeby Polaków można było mianować komisarzami.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#PBuzek">Otóż ci komisarze, dobrani w ten sposób, postępowali tak, ażeby o ile się da, nigdzie nie wpisywać Polaków do arkuszy spisowych. Jeśli kto upierał się koniecznie, że jest Polakiem, pytali: ale pan jest śląskim Polakiem? Jeśli się kto nie zgadzał na dopisanie tego, że jest śląskim Polakiem, to sami dopisywali. Bardzo często wpisywano to ołówkiem do arkuszy wpisowych i to nie ołówkiem chemicznym lecz zwykłym i potem w domu mogli to usunąć i wpisać co im się podobało.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#PBuzek">Tendencyjność spisu wynika jeszcze z faktów następujących: Ci komisarze wpisowi jak i inni rozwijali przed spisem teror na wielką skalę, zapowiadali publicznie na wielkich zgromadzeniach, że ci, którzy odważą się wpisać do arkuszy jako Polacy, będą wyrzuceni z pracy, pozbawieni mieszkań, a Panowie wiedzą z tego, co tutaj już dawniej mówiliśmy, że ludność musiała te pogróżki traktować na serio, ponieważ zdarzały się istotnie wypadki masowego pozbawiania naszej ludności zarobku i mieszkań. A nie tylko tego rodzaju teror stosowano; bywały wypadki, że prócz komisarza urzędowała w gminie bojówka czeska i jeżeli komisarz natrafił na bezwzględny opór, jeżeli ktoś bezwarunkowo nie pozwalał, żeby mu dopisać „Polak śląski” lub „Ślązak”, to komisarz odchodził, awizował bojówkę, która wpadała do mieszkania, ażeby się porachować z opornym. Teror tego rodzaju bezwarunkowo nie może być cierpiany tak samo jak nie może być cierpiane fałszowanie spisu ludności.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#PBuzek">Tendencyjność przeprowadzenia spisu uwidacznia się dalej w tem, że Czechom pozwalano na wszelką agitację. Czesi wydawali mnóstwo broszur ulotnych, odezw, w których nawoływali ludność, ażeby się wpisywała tylko jako Czesi. Polacy czynili to samo, ale jeżeli kto roznosił nasze broszury, nasze pouczenia, to go żandarmi karali, a kary dochodziły do 5.000 koron czeskich.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#PBuzek">Dalej tendencyjność wynika z tego, że nie wolno było naszym ludziom wpisywać, ani dawać rad osobom, które nie wiedząc, jak wypełnić arkusz spisowy, udawały się do nich o poradę. Były wypadki, że za takie udzielanie porad i wpisywanie na żądanie strony do arkusza, że ona jest Polakiem, skazywano na kary aresztu, lub na wielkie kary pieniężne. Gdy się skarżono u starosty frysztackiego, że za to karać nie można, bo strona sama prosiła o wypełnienie jej kwestionariusza, starosta oświadczył, że to musi być karane, ponieważ naruszona została tajemnica aktu spisowego. Mnóstwo takich faktów podano w naszym wniosku nagłym, tudzież w interpelacji, którą wnieśli koledzy z klubu socjalistycznego. Ta interpelacja ma kilkadziesiąt stronnic i tam są wszystkie szczegóły.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#PBuzek">Ja Panom nie będę zabierał czasu, ale muszę dojść do konkluzji. Konkluzja jest ta, że spis ten to była zwykła komedia, która miała na celu sfabrykowanie jak największej ilości Czechów. Bez względu na sposób przeprowadzenia spisu, daty uzyskane przy spisie będą miały znaczenie decydujące tak dla rządu czeskiego jaki dla zagranicy, zwłaszcza przy stosowaniu przepisów traktatu o ochronie mniejszości. Z tego powodu przeprowadzenie tego spisu nie może być dla naszego Rządu rzeczą obojętną. Nasz Rząd powinien się u pomnieć o to, iżby spis był odpowiednio przeprowadzony i z tego też powodu postawiliśmy wniosek i prosimy Wysoką Izbę o przyjęcie nagłości tego wniosku, ażeby Rząd uczynił wszystko, co należy, by spis ludności śląskiej pod zaborem czeskim ponowiono i przeprowadzono sprawiedliwie. Gdyby zaś rząd czeski nie zgodził się na to, gdyby nie dał gwarancji sprawiedliwego przeprowadzenia spisu, należy zwrócić się do Ligi Narodów, ażeby nakazała spis ponowny pod swoją naczelną kontrolą. Proszę o przyjęcie nagłości wniosku, a następnie o przesłanie go do komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przeciwko nagłości do głosu nikt nie zapisał, zatem nagłość przyjęta. Sprawa idzie do Komisji Spraw Zagranicznych. Na tem porządek dzienny wyczerpany. Nadeszły jeszcze wnioski nagłe i 3 projekty ustaw, a mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Ministerstwo b. dzielnicy pruskiej przesyła projekt ustawy o nadzwyczajnym dodatku drożyźnianym dla rodzin po wojskowych stopni nieoficerskich b. armii niemieckiej. — Odsyłam go do Komisji Wojskowej i Skarbowo-Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Ministerstwo b. dzielnicy pruskiej przesyła projekt ustawy w przedmiocie zmiany przepisów o wymiarze grzywien, nawiązek i wynagrodzeń w b. dz. pruskiej — odsyłam go do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Ministerstwo b. dzielnicy pruskiej przesyła projekt ustawy w przedmiocie zmiany niektórych przepisów niemieckiej ustawy o postępowaniu w cywilnych sprawach spornych — odsyłam go do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. T. Dymowskiego i tow. o usunięcie administracyjnego podziału m. Ciechanowca, ziemi bielskiej wojew. białostockiego — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Postolskiego i tow. z N. P. R. o ułatwienie możności nabywania towarów spożywczych w wolnem mieście Gdańsku — odsyłam do Komisji Aprowizacyjnej i Skarbowo-Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Brownsforda i tow. ze Zw. L. N. o ułatwienie zwalniania z wojska młodzieży, sposobiącej się do zawodów praktycznych — odsyłam do Komisji Wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Brownsforda i tow. ze Zw. L. N. w sprawie opuszczonych stanowisk nauczycielskich w szkołach b. dzielnicy pruskiej — odsyłam do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Diamanda i tow. w sprawie przymusowego wywłaszczenia rurociągów gazowych p. Lewakowskiego z Zagłębiu Borysławskiem — odsyłam do Komisji Przemysłowo-Handlowej.</u>
          <u xml:id="u-42.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Następne posiedzenie odbędzie się w przyszły wtorek o godz. 4 po południu z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-42.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Pierwsze czytanie ustawy o uwolnieniu aktów pomocy dla żołnierzy wojska polskiego od danin skarbowych (Druk Nr. 2566).</u>
          <u xml:id="u-42.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Pierwsze czytanie ustawy, zmieniającej niektóre postanowienia dekretu z dnia 7 lutego 1919 r. (Dz. Ust. Nr. 14, poz. 145) w przedmiocie opłat stemplowych od podań oraz od świadectw urzędowych (Druk Nr. 2565).</u>
          <u xml:id="u-42.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Pierwsze czytanie wniosku nagłego ks. Blizińskiego i tow. z ustawą o opiece społecznej (Druk Nr. 2572).</u>
          <u xml:id="u-42.14" who="#WojciechTrąmpczyński">Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie nadzwyczajnego dodatku do stałej pensji dla weteranów 1831, 48 i 63 r. (Druk Nr. 2574).</u>
          <u xml:id="u-42.15" who="#WojciechTrąmpczyński">Ustawa o Konstytucji Rzeczypospolitej — dalszy ciąg trzeciego czytania oraz głosowanie (Druk 2561).</u>
          <u xml:id="u-42.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Nie słyszę protestu. Porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-42.17" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 m. 40)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>