text_structure.xml
66.4 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Otwieram posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu. Witam wszystkich. Porządek dzienny obejmuje jeden punkt: narodowe instytucje kultury - stagnacja czy rozwój?Proszę panią minister Aleksandrę Jakubowską o zarysowanie sytuacji i perspektyw narodowych instytucji kultury.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAleksandraJakubowska">Jesteśmy razem z ministrem Rafałem Skąpskim, ponieważ część narodowych instytucji kultury jest pod opieką podlegających mnie departamentów, a część znajduje się w departamentach, nadzorowanych przez pana ministra Rafała Skąpskiego. Można więc mówić o naszej zbiorowej odpowiedzialności za te instytucje. Komisja Kultury i Środków Przekazu została już dokładnie poinformowana o sytuacji finansowej naszego resortu w budżecie na 2002 rok. Temu tematowi poświęcono jedno z posiedzeń Komisji. Przypomnę, że redukcje i restrykcje finansowe, które dotknęły cały budżet na 2002 rok, znalazły szczególnie bolesne odbicie w budżecie Ministerstwa Kultury. Określony przez rząd limit na 2002 rok stanowi 89,4 proc. wydatków ogółem oraz 92,1 proc. wydatków bieżących w porównaniu z wykonaniem 2001 roku. Można powiedzieć, że w porównaniu z wykonaniem roku 2001 Ministerstwo Kultury dostało mniej około 15 proc. środków. Przy niewysokim budżecie Ministerstwa Kultury jest to cięcie bardzo bolesne i drastyczne. W związku ze znacznym ograniczeniem wydatków na 2002 rok stanęliśmy wobec konieczności podjęcia decyzji, polegających na wyborze działań resortu i instytucji mu podległych, które zostaną sfinansowane w pierwszej kolejności. Musieliśmy zdecydować, w których pozycjach należy dokonać cięć wydatków, nie rzutujących bezpośrednio na funkcjonowanie podległych ministerstwu instytucji, np. 254 jednostek szkolnictwa artystycznego, 18 wyższych uczelni artystycznych oraz 36 instytucji kultury. Zaistniała konieczność zmniejszenia wydatków, co już zaprezentowałam na posiedzeniu Komisji Kultury i Środków Przekazu. Obcięliśmy wydatki na inwestycje o 92,5 proc. W 2001 roku była to kwota 95 mln zł, a w 2002 roku 5 mln zł. Jest to kwota pozwalająca właściwie jedynie na zabezpieczenie rozpoczętych lub kontynuowanych inwestycji w roku ubiegłym. O prawie 60 proc. obcięte zostały również wydatki na ochronę i konserwację zabytków, a o 87,7 proc. pozostałe zadania w zakresie kultury. W 2001 roku była przeznaczona kwota 70 mln zł na tzw. działalność, czyli na dotacje do różnych przedsięwzięć kulturalnych w całym kraju. W tym roku na ten cel jest to kwota dziesięciokrotnie mniejsza - 7 mln zł. Dzięki tym cięciom zostało zapewnione pełne sfinansowanie wynagrodzeń z pochodnymi dla osób zatrudnionych w podległych ministrowi kultury instytucjach i niezbędne środki na utrzymanie tych placówek, które będą musiały przetrwać ten trudny rok. Instytucje kultury będą musiały prowadzić szczególnie racjonalną i oszczędną gospodarkę oraz w miarę możliwości zintensyfikować dochody własne. W przedłożonych Komisji materiałach znajduje się informacja o podziale wydatków budżetowych na 2002 rok w cz. 24 - kultura i ochrona dziedzictwa narodowego. Zestawienie to ujmuje wydatki w roku 2001 i w projekcie na 2002 rok. Przedłożyliśmy również informacje, przekazane przez Departament Sztuki i Promocji Twórczości. Obecna na dzisiejszym posiedzeniu dyrektor tego departamentu - pani Adrianna Poniecka gotowa jest udzielić odpowiedzi na ewentualne szczegółowe pytania. Komisja Kultury i Środków Przekazu podobnie jak kancelaria premiera otrzymała plan działań legislacyjnych resortu kultury na 2002 rok.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAleksandraJakubowska">Między innymi jest zapowiedziana zmiana ustawy o instytucjach kultury. Myślimy również o zmianie algorytmu dotacji celowej, będącej w dyspozycji wojewodów, ponieważ przy stosowaniu obecnego algorytmu jest poszkodowanych 9 z 16 województw. Porównanie instytucji przejętych przez samorządy z kwotami przekazanymi z tej dotacji, prowadzi do wniosku, że w niektórych wypadkach niedobory w tych województwach sięgają 3–4 czy nawet 5 mln zł. Zastanawiamy się także nad zmianą listy instytucji kultury, które znajdują się w bezpośredniej gestii Ministerstwa Kultury. Posłowie zasiadający w Komisji poprzedniej kadencji Sejmu pamiętają, że w żaden sposób nie mogliśmy uzyskać od ówczesnego ministra kultury informacji o tym, na jakiej zasadzie został dokonany przydział instytucji kultury, które są podległe ministerstwu, województwu, powiatowi, gminie. Trudno nam było dociec, jakimi kryteriami się kierowano, być może dlatego, że jedną z wiodących osób przy tego typu decyzjach był koordynator służb specjalnych. Będziemy się zastanawiali nad ewentualnym powiększeniem listy instytucji kultury, które są podległe ministrowi kultury, oczywiście zakładając, że budżet Ministerstwa Kultury będzie większy wtedy, gdy nastąpi rozwój gospodarczy. Istnieją bowiem przypadki, wcale nie rzadkie, przekazania dużych i ważnych dla kultury narodowej instytucji w administrowanie i utrzymanie np. powiatowi ziemskiemu, który absolutnie nie potrafi ich uratować z dochodów własnych. Kończąc, chciałabym powiedzieć, że resztę czasu warto poświęcić na wysłuchanie innych opinii.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Myślę, że wspólnie będziemy debatować nad nowym usytuowaniem niektórych placówek kultury. Temat rzeczywiście jest drażliwy i trudny. Gdybyśmy chcieli skoncentrować się nad jakimś motywem, to przypuszczam, że byłyby nim pieniądze. Zważywszy na to, że sytuacja w tym względzie jest już jasna i w dużej mierze nie do odmienienia, prosiłbym, aby oprócz tego wątku wskazywać czy nakreślić jakąś perspektywę dla tych instytucji w obecnych trudnych warunkach.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">Chciałabym prosić naszych gości o krótkie odniesienie do tematu naszego posiedzenia. Parlamentarzystom będzie o wiele lepiej dyskutować, gdy będą mieli pełnię materiału.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Posiedzenia Komisji są bardziej dynamiczne i więcej jest z nich pożytku wtedy, gdy pada propozycja, by ograniczyć czas wypowiedzi. Czy posłowie zgadzają się na moją propozycję, by czas wypowiedzi został ograniczony do 3–4 minut? Sprzeciwu nie słyszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#DyrektorBibliotekiNarodowejMichałJagiełło">Temat dzisiejszego spotkania nosi w sobie spory ładunek perwersji intelektualnej. Na tytułowe pytanie odpowiem - oczywiście stagnacja, a może nawet coś gorszego. Na budżety instytucji narodowych składa się przede wszystkim dotacja z centralnego budżetu państwa. Biblioteki narodowe muszą być finansowane przez budżety centralne od 95 do 100 proc., skoro nie są pobierane opłaty za podstawowe usługi. Nie mamy takiej kategorii działalności gospodarczej jak sprzedaż biletów. Drugą pozycją są przychody własne. W ubiegłym roku Biblioteka Narodowa osiągnęła rekord, gdyż ponad 7 proc. budżetu stanowiły przychody własne, pochodzące ze sprzedaży wydawnictw tradycyjnych, elektronicznych, ze świadczenia usług reprograficznych i z wynajmu pomieszczeń. Nie sądzę, by udało nam się powtórzyć ten wynik w roku bieżącym. Z pewnością będzie dużo mniejsza kwota zarabiana na wynajmie pomieszczeń, skoro w Warszawie co kilkanaście metrów mamy wielkie ogłoszenie o wolnych salach konferencyjnych. Mimo najszczerszych chęci już niewiele można zrobić w tegorocznym budżecie. Może więc warto zadać pytanie: jak będzie wyglądał budżet 2003 roku i 2004 roku? Najprawdopodobniej kulturze skokowo nie przybędzie pieniędzy, dlatego obecne kierownictwo Ministerstwa Kultury musi sobie zadać parę pytań i na nie odpowiedzieć. Czy konieczne jest utrzymanie przez ministra dotychczasowych ilości instytucji, zwanych narodowymi? Jeśli kierownictwo resortu zdecyduje się już na taką ostateczną listę, to trzeba tam dokonać gradacji i zadać pytanie: jakie dana instytucja ma możliwości pozyskiwania dochodów własnych i jakie możliwości pozyskiwania sponsorów? Są instytucje, które mogą przyciągnąć bogate banki, bo np. pokazuje się dzieła znanych malarzy, lecz są też instytucje nastawione na „pracę organiczną”, ale nie spektakularną. Skoro nie można chronić wszystkiego, to co należy chronić? Uważam, że bezwzględnie należy chronić wybrane, narodowe instytucje kultury, takie, które kierownictwo ministerstwa uzna, że powinny być narodowymi instytucjami kultury. Trzeba im stwarzać takie warunki, aby miał miejsce chociaż minimalny rozwój, a nie degradacja. W tej chwili, by nie zamknąć biblioteki w piątek i w sobotę, musiałem wstrzymać remonty. Dla tak wielkiej placówki oznacza to oczywiście degradację. Na co więc łożyć pieniądze? Skoro Ministerstwo Kultury zdecyduje się na ochronę narodowych instytucji kultury, to w sposób drastyczny trzeba będzie ograniczyć dotacje na inne, równie ważne, działania. Nie widzę innej możliwości, chyba że Sejm przyzna ministrowi kultury skokowo większą kwotę. Liczę na to, że będę miał zaszczyt gościć Komisję w Bibliotece Narodowej i wtedy będzie okazja do bardziej szczegółowych rozmów, również o naszych osiągnięciach.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Posiedzenie Komisji w Bibliotece Narodowej odbędzie się w lutym br.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#DyrektorCentralnejBibliotekiRolniczejKrystynaKosznorowska">Jestem dyrektorem instytucji kultury podległej ministrowi ds. rolnictwa. Ograniczenia, o których mówiła pani minister Aleksandra Jakubowska, nie mają na działalność naszej biblioteki takiego wpływu, jak ograniczenia, które dotknęły Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Rok 2002 będzie dla nas rokiem ogromnie trudnym. W ciągu ostatnich 6–7 lat nasze biblioteki bardzo zmieniły się, ale nie tyle dzięki zwiększeniu środków, kierowanych przez państwo, lecz dzięki inicjatywie naszych zespołów. Korzystając ze środków różnych fundacji dokonaliśmy ogromnej zmiany. Praktycznie wszystkie nasze biblioteki mają swoje strony domowe, katalogi w internecie, a w sieciach wewnętrznych mamy dostęp do pełnych tekstów czasopism. Towarzyszy temu ogromny wysiłek zarówno w zakresie pozyskiwania bardzo znacznych środków pozabudżetowych, jak również w pracy nad tym, by je dobrze, sensownie wydać. To, co było naszym sukcesem, teraz może się przekształcić w naszą klęskę. Utrzymanie nowoczesnych narzędzi jest niesłychanie kosztowne. Co roku musimy opłacać licencje za specjalistyczne, bardzo drogie oprogramowanie. Są to zintegrowane systemy biblioteczne. Musimy wnosić bardzo dla nas wysokie opłaty za utrzymanie sieci internetu. Dochodzi jeszcze sprawa podatku VAT na czasopisma importowane, co dla nas jest też bardzo dużym wydatkiem. Nie będę już mówić o narodowym zasobie bibliotecznym. Bardzo charakterystyczne dla naszych instytucji jest to, że w ślad za nakładanymi na nas nowymi obowiązkami nigdy nie idą dodatkowe środki. W wypadku naszej biblioteki tylko raz, w zeszłym roku, była taka sytuacja, że dostaliśmy dodatkowe środki na obowiązkową ochronę. W tym roku otrzymaliśmy już znacznie mniej w porównaniu z zeszłoroczną dotacją. De facto te środki nam odebrano, a nadal spoczywa na nas obowiązek ochrony. Zrobiliśmy wielki krok naprzód dzięki ogromnemu wysiłkowi naszych pracowników, chęci i zrozumieniu, że musimy się zmieniać, jeśli chcemy funkcjonować w XXI wieku. Bez pomocy państwa instytucje naszego typu nie są w stanie utrzymać się. W dochodach własnych doszliśmy do poziomu 5 proc., gdyż nie mamy większych możliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#DyrektorFilharmoniiNarodowejAntoniWit">Fundusz, jaki Filharmonia otrzymała na rok 2002, wystarcza na płace, ZUS i elektryczność. Nie wystarcza nawet na pokrycie wszystkich stałych wydatków. Równocześnie działalność koncertowa wymaga bardzo znacznych środków pieniężnych i zawierania kontraktów z artystami - czasami kilka lat naprzód. Jak Ministerstwo Kultury i Komisja Kultury i Środków Przekazu widzi sposób działania Filharmonii Narodowej? Czy po prostu należy zlikwidować jakiś rodzaj działalności? Filharmonia Narodowa prowadzi np. dział koncertów dla dzieci i młodzieży. A może należy zlikwidować jakiś zespół, np. orkiestrę albo chór? Czy też na koncerty należy zapraszać jako artystów wyłącznie debiutantów lub uczniów, co oczywiście będzie bardzo tanio kosztować? Jednak na takie koncerty przyjdzie niewiele osób. W wypadku wybitnych artystów istnieje możliwość pozyskiwania sponsorów, ale dla nich ten rok też jest trudny i na pewno nie będą finansować Filharmonii Narodowej tak, jak w zeszły roku, w którym Filharmonia Narodowa obchodziła stulecie istnienia. Jeśli nie będzie prowadzona działalność kulturalna, to może po prostu należy nic nie robić, zamknąć budynek i go wynajmować. Można również pomyśleć o jakichś redukcjach, które zawsze są dla pracowników bolesnym posunięciem. Jesteśmy instytucją założoną przez ministerstwo i nie chcielibyśmy podejmować tak ważnych decyzji bez jego zgody.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#DyrektorZamkuKrólewskiegowWarszawieAndrzejRottermund">Wiemy, że bardzo niewiele instytucji narodowych w świecie same się utrzymują i w żadnym kraju instytucje kultury nie są zbytnio rozpieszczane przez dotacje budżetowe. Istnieją jednak pewne systemy pozyskiwania pieniędzy pozabudżetowych. W tej chwili w Stanach Zjednoczonych wyłania się nowa generacja ludzi zamożnych, którzy zabiegają o to, aby ich nazwiska związały się z trwałymi realizacjami kulturalnymi. W Wielkiej Brytanii istnieje loteria narodowa, która przyczynia się finansowo do działalności narodowych instytucji kultury. W innych krajach europejskich są pewne systemy, dzięki którym można pozyskiwać pieniądze pozabudżetowe. Myślę, że w tej chwili jest to jeden z najważniejszych warunków, by poprawiła się sytuacja w instytucjach narodowych. Możemy rozbudowywać różnego rodzaju departamenty i działy poszukiwania pieniędzy, ale trzeba wiedzieć, gdzie szukać tych środków, a ci, u których je znajdujemy, muszą mieć z tego jakieś korzyści. Zaczyna wtedy funkcjonować pewien system. Dla dużych narodowych instytucji kultury ważna byłaby ustawa o wolontariacie. Moglibyśmy w sposób normalny korzystać z wolontariuszy, ponieważ wokół niektórych muzeów są grupy ludzi, którzy chętnie by nam pomagali. Jeden dyżur na salach wolontariuszy w sobotę czy w niedzielę pozwala na zaoszczędzenie bardzo poważnych sum. Być może sami będziemy to robili w dniach wolnych od pracy, by właśnie zaoszczędzić te środki. Te sprawy można uregulować odpowiednimi zapisami prawnymi. Szybkie zmiany w sferze usług kulturalnych są dla nas bardzo poważnymi wyzwaniami. Dotyczą one naszej infrastruktury, poziomu prezentacji, organizacji i zarządzania. Jeżeli nie unowocześnimy naszych instytucji, to przede wszystkim przegra kultura wysoka. Musimy stworzyć przynajmniej minimalne warunki, o których mówiłem przed chwilą. W narodowych instytucjach kultury mamy największy potencjał intelektualny. W wypadku bibliotek i muzeów mamy największy potencjał zasobów, ale też bardzo wysoki potencjał polityczny, a więc wspomaganie promocji kultury polskiej przy różnych wydarzeniach międzynarodowych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę procentowy udział instytucji kultury narodowej w takich prezentacjach jak „Europalia” w Brukseli, czy w przygotowywanych prezentacjach w Austrii, we Francji, w Hiszpanii, to w ponad 90 proc. są to prezentacje szykowane przez narodowe instytucje kultury. Jesteśmy więc także bezpośrednim zapleczem politycznym. Należy również powiedzieć o tym, że mamy obowiązki w stosunku do kultury polskiej. Możemy tworzyć przyciągające bardzo dużo ludzi wystawy i zarabiać na nich pieniądze, ale mamy też obowiązek pokazywać zjawiska kultury polskiej, które nie przyciągają tłumów widzów. Przy ewentualnej selekcji instytucji kultury, które pozostaną narodowymi, trzeba brać pod uwagę posiadany przez nich potencjał.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#DyrektorCentrumSztukiWspółczesnejWojciechKrukowski">Podobnie, jak dyr. Antoni Wit mogę powiedzieć, że po otrzymaniu tegorocznej dotacji pozostaną nam środki na płace, ZUS i elektryczność. Jest to sytuacja deprymująca, jeśli w stosunku do roku 2000 stwierdzamy obniżenie dotacji o 30 proc., a w stosunku do roku 2001 o 21 proc. W tej sytuacji musimy zdecydować, że będziemy realizować wyłącznie projekty, które posiadają całkowite wsparcie z zewnątrz, ze środków pozabudżetowych. Przynajmniej o połowę zmniejszy to program i potencjał Centrum Sztuki Współczesnej. Po raz kolejny wstrzymano dla Zamku Ujazdowskiego dotację na inwestycje. Obiekt jest odbudowywany od 28 lat i w dalszym ciągu będzie najbardziej rozgrzebanym, pełnym dysonansów miejscem w centrum Warszawy, mimo że przewija się tu w ciągu roku sto kilkadziesiąt tysięcy ludzi i goszczą w nim szefowie rządów. Nie mając środków na opłacanie ochrony ekspozycji, tę ochronę zastąpili pracownicy Centrum Sztuki Współczesnej. Tym samym nie mogą poświęcić całego czasu na ich główną, zasadniczą misję. Ciągle jest jakaś możliwość pozyskiwania środków z zewnątrz - od sponsorów lub na zasadzie wymiany. Dotychczas 30–40 proc. naszych wydatków merytorycznych było pokrywane z tego typu przychodów. Sytuacja jest jednak coraz bardziej skomplikowana. Istotnym efektem naszego przychodu jest barter, tzn. spotykamy się z instytucjami, które są w stanie dostarczyć nam materiały czy wyposażenie, a w zamian uzyskują możliwość realizacji na terenie Zamku swoich projektów, promocji. Jednak każdy barter obciążony jest podatkiem VAT, a nas nie stać na jego opłacenie. Jeśli nie mamy pieniędzy na środki czystości czy toner do drukarek, to nie jesteśmy w stanie zapłacić VAT naszemu partnerowi, który oferuje nam aparaturę multimedialną o wartości np. 100 tys. zł. Proszę o rozważenie możliwości skorygowania przepisu o podatku VAT, który instytucje kultury mogłyby zawiesić w wymianach barterowych ze sponsorami.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#DyrektorCentralnegoMuzeumMorskiegowGdańskuJerzyLitwin">Przed chwilą wypowiadali się przedstawiciele warszawskich instytucji kultury, ale chyba wszyscy muzealnicy chcieliby zapytać Komisję o to, czy przewiduje inicjatywę ustawodawczą w sprawie zmiany ustawy z 21 listopada 1996 roku, ogłoszonej w Dzienniku Ustaw z 20 stycznia 1997 roku. Chodzi o rozdz. II, art. 10 pkt 2 w brzmieniu: „Jeden dzień w tygodniu wstęp do muzeów jest nieodpłatny” .Bardzo gorąco zapraszam Komisję i panią minister do odwiedzenia Gdańska i Centralnego Muzeum Morskiego, które przewidziane jest do przekazania w gestię samorządu. Byłaby to okazja do zapoznania się ze specyfiką tej instytucji, z naszym potencjałem i z naszą działalnością na płaszczyźnie międzynarodowej. Ostatnio podczas rozmowy z dyrektorem departamentu współpracy kulturalnej z zagranicą w Szwecji zapytano mnie o naszą współpracę kulturalną ze Szwecją. Usłyszałem, że robimy bardzo dużo. Ostatnia moja wizyta - 10 stycznia br. - w departamencie współpracy z zagranicą w Ministerstwie Kultury wskazywała na to, że departament ma dużo problemów i jest mu trudno ocenić działalność placówki - zwłaszcza w terenie. Bylibyśmy bardzo usatysfakcjonowani, gdyby posiedzenie Komisji mogło odbyć się w Gdańsku. Bylibyśmy zaszczyceni, gdyby takie spotkanie miało miejsce w Centralnym Muzeum Morskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Będziemy rozważać propozycję pana dyr. Jerzego Litwina, a za zaproszenie serdecznie dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PosełKazimierzMichałUjazdowski">Myślę, że jesteśmy winni dyrektorom narodowych instytucji kultury informację o naszych staraniach dotyczących budżetu na rok 2002. Na mój wniosek i posła Bogdana Zdrojewskiego Komisja rekomendowała wzrost wydatków w tej części o 80 mln zł. Ten wzrost dotyczy także niektórych narodowych instytucji kultury. Mam nadzieję, że pan przewodniczący traktuje tę uchwałę jako wiążącą dla dalszych prac budżetowych, ponieważ nie zostały one zakończone. Rekomendacja odnosi się do realnego źródła pokrycia tych wydatków. My nie proponujemy nowego wydatku, wskazujemy jedynie na dużą pozycję budżetową - na przychody ze środka specjalnego, który wypłacany jest na dodatkowe wynagrodzenia pracowników aparatu skarbowego. W tym roku te przychody opiewają na kwotę 1 mld 418 mln zł i są o 0,5 mld zł większe niż szeroko pojmowany budżet kultury i dziedzictwa narodowego. Bez naruszania konstytucji budżetu można znaleźć owe 80 mln zł i myślę, że wspólnie będziemy o to zabiegać. Nie traktuję budżetu w obecnym kształcie jako kwestii całkowicie zamkniętej.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Poseł Kazimierz Michał Ujazdowski uprzedził trochę odpowiedź na zadane pytanie. Konkludując chciałem przekazać, że sytuacja nie jest aż tak bardzo beznadziejna, że choć nie ma gwarancji, to jest jakaś nadzieja. Nie zgadzam się z wyraźnym przeświadczeniem, że te środki będą. Trzeba sobie zdawać sprawę z apokalipsy sytuacji budżetowej i finansowej. Jednak opinia Komisji została przygotowana i przekazana Komisji Finansów, a nasz przedstawiciel - poseł Jan Byra będzie walczył o dodatkowe środki.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#DyrektorGaleriiZachętaAgnieszkaMorawińska">Galerię Zachęta objęłam pół roku temu z długiem, wynoszącym prawie 2 mln zł. Gdy wygrałam konkurs na stanowisko dyrektora, zapewniano mnie, że ten dług zostanie w jakiś sposób zmniejszony, że uzyskam jakąś pomoc. Tymczasem dług pozostał, zmniejszony tylko o tyle, o ile udało się Zachęcie spłacić go w zeszłym roku na skutek bardzo zredukowanego programu. Jest to jednak błędne koło - im bardziej redukuje się program, im nędzniejsze są wystawy, tym trudniej kogoś namówić na to, by je sponsorował. W tej chwili udało nam się pozyskać sponsora, który na początku rozmów deklarował dużą hojność, ale potem okazało się, że większość tych pieniędzy musimy wydać na reklamę i nie bardzo mamy co reklamować, ponieważ nie mamy środków na zrobienie wystaw, które mogłyby być reklamowane razem z reklamą sponsora. Zachęta nie ma innych możliwości działania niż robienie wystaw. Wydaje mi się, że w przypadku tej instytucji absolutnie niezbędna jest jakaś korekta budżetu.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#DyrektorTeatruWielkiegowWarszawieWaldemarDąbrowski">Mam wrażenie, że rozmawiamy pod pewną presją. Jesteśmy w jakiś sposób sparaliżowani obywatelskim poczuciem odpowiedzialności za tę dramatyczną, czarną dziurę, która ma nam tak wiele uniemożliwić. Oderwijmy się na chwilę od emocji i powiedzmy uczciwie, że od 1989 roku mimo dramatycznych prób kolejnych ministrów, kolejnych komisji parlamentarnych nie udało się przywrócić czy też utworzyć stanu, który nazwałbym stanem europejskim, relacji tego, co państwo i społeczeństwo wydaje na kulturę do tego, czego oczekuje. Gdy państwo powierza nam dotacje, to jednocześnie powierza nam narodową misję kultury, inną dla każdej instytucji. W sumie tworzą one rdzeń naszego indywidualnego i zbiorowego losu. Jak to wygląda na tle krajów, z którymi chcemy się zjednoczyć, to znaczy ustanowić mniej więcej zbliżone standardy? Jeśli weźmiemy pod uwagę to, czym te kraje dysponują na rzecz własnej kultury i to, czym my dysponujemy, to czy jesteśmy 12 razy biedniejsi od Austriaków, a 18 od Francuzów?Spróbujmy stworzyć jakiś ponadpolityczny alians na rzecz ustanowienia standardu europejskiego w obrębie kultury polskiej. Reprezentuję instytucję z natury rzeczy bardzo drogą na całym świecie. Wszystkie tego typu instytucje są finansowane z budżetów państw, a w Ameryce z funduszy zebranych w zupełnie inny sposób. Tam jednak każdy obywatel ma przeświadczenie, że jego obowiązkiem jest finansowanie kultury wysokiej. Tak nie jest w Europie. Europejczycy myślą, że te sprawy trzeba oddelegować do rządów. Słynna angielska opera Covent Garden z sektora prywatnego ma tylko 8 proc. budżetu. Jeżeli my uzyskujemy w ten sposób 2 lub 3 proc. to naprawdę jest to wynik niezwykły, biorąc pod uwagę fakt, że na nas kapitalizm pracuje zaledwie 10 lat. W naszej instytucji osiągamy wpływy własne na poziomie 50 proc. dotacji. Jest to jeden z najlepszych wyników europejskich. Przy sali na prawie 2000 osób mamy 91-procentową frekwencję. Mamy poczucie, że w tej chwili działamy nie tylko w momencie kryzysu budżetowego, ale również w momencie kryzysu świata wartości. Świat kultury wysokiej jest w defensywie, w ofensywie jest świat kultury erzac, podróbki wartości. Ludzie mają poczucie przeżywania rewolucji kulturalnej, tego, że nasycają się wartościami miary światowej, a tak naprawdę jest to pulp fiction, kultura Kaczora Donalda i paru innych równie błahych znaków. Sytuacja w teatrze jest bardzo konkretna i muszę bardzo konkretnie odpowiedzieć na wyzwanie, jakim jest kilkunastoprocentowa obniżka dotacji. Na pewno będą to też źródła niepokojów politycznych. Musimy zredukować zatrudnienie o co najmniej 100 osób, aby zmieścić się w otrzymanej dotacji. W zasadzie wyczerpane są już tzw. rezerwy proste. Chcemy zmienić szereg rzeczy, ale mam nadzieję, że nie będzie to miało wpływu na poziom artystyczny. Jednak na pewno nie zrealizujemy planów, które moglibyśmy zrealizować, dysponując potencjałem artystycznym i intelektualnym, który jest naszym udziałem.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#DyrektorMuzeumNarodowegowWarszawieFerdynandRuszczyc">Trudna sytuacja dotknęła wszystkie instytucje i chyba mija się z celem mówienie o szczegółowych problemach poszczególnych placówek. Spotkaliśmy się po to, by spróbować odpowiedzieć na pytanie, zawarte w temacie posiedzenia: stagnacja czy rozwój? Należałoby również znaleźć kilka prób wyjścia z tej sytuacji. Wiadomo, że budżet ma swoje twarde rygory. Myślę, że kwota 80 mln zł jest sumą, która z punktu widzenia ministerstwa, pozwoli na łatwiejsze przetrwanie tego roku. Przy pomocy parlamentu spróbujemy się zastanowić nad tym, co można zrobić? Ze strony dyrektora Centralnego Muzeum Morskiego padła sugestia likwidowania dnia wolnego. W momencie szukania brakujących pieniędzy z punktu widzenia Muzeum Narodowego w Warszawie także i ten dzień wolny ma niemałe znaczenie. Jeden dzień to 1000 zwiedzających, bilet kosztuje 10 zł, a sobót jest 50, więc do budżetu Muzeum nie wpływa 500 tys. zł. Poruszono kwestię stawki podatku VAT. Już od dłuższego czasu staramy się, aby działalność instytucji typu muzeum była opodatkowana zerową stawką VAT. Naliczanego nam podatku VAT nie możemy do końca rozliczać i z kasy Muzeum Narodowego w Warszawie wypływa 1 mln 200 tys. zł. Z urzędu wojewódzkiego w Łodzi i w Warszawie wpłynęła informacja o niemożności prowadzenia działalności gospodarczej w budynkach, które na początku lat dziewięćdziesiątych zostały odpłatnie uwłaszczone. Działalność gospodarcza w naszych oddziałach w Nieborowie i w Królikarni staje pod znakiem zapytania, gdyż mamy do czynienia z dość prostą wykładnią. To, co zarobią te instytucje muszą odprowadzić do urzędów wojewódzkich. Taki jest wynik ustawy o gospodarce gruntami. Wydaje mi się, że zmiana tego zapisu w ustawie dałaby większości instytucji szansę łatwiejszej działalności gospodarczej. Dyrektor Waldemar Dąbrowski wspomniał, że Opera Narodowa zarabia 50 proc., a Muzeum Narodowe w Warszawie od 30 do 40 proc. Jest to jednak uzależnione od sytuacji państwa, od zasobów sponsorów. Dyrektor Michał Jagiełło mówił o „pracy organicznej”, o działalności u podstaw. Ustawa o muzeach nakłada na instytucje muzealne określone obowiązki. Pierwszym z nich jest kolekcjonerstwo, gromadzenie, przechowywanie. Nie realizuje go już praktycznie żadne muzeum. Dopiero punkt 6 mówi o wystawach. Z uwagi na sytuację, zmieniamy rangę tych punktów i robimy wielkie wystawy, z którymi wiążą się wpływy do muzeum. Gdyby udało się podjąć działania, o których mówiłem wcześniej, to przy wygospodarowaniu środków na podstawie zmiany pewnych przepisów byłoby łatwiej funkcjonować. Jeżeli sytuacja gospodarcza się poprawi, w co wszyscy wierzymy, to ta zmiana będzie ułatwieniem naszej działalności w przyszłości.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">Ponieważ mam wątpliwą przyjemność 11 rok z rzędu słuchać żalów i lamentów dyrektorów instytucji kultury, środowisk kulturalnych, to mogłabym powiedzieć, że budżety nigdy ich nie satysfakcjonowały. Zawsze kultura była gdzieś na końcu preferencji, niezależnie od tego, kto rządził. Tegoroczna sytuacja w jakimś sensie wpisywałaby się w ciąg wydarzeń lat poprzednich, gdyby nie to, że przy bardziej złej sytuacji finansów publicznych w budżecie dwie dziedziny zostały potraktowane najgorzej - kultura i nauka. Chciałabym powiedzieć pani dyrektor Krystynie Korznorowskiej, że powinna się cieszyć, iż Centralna Biblioteka Rolnicza jest w gestii Ministerstwa Rolnictwa. W bardzo wielu ministerstwach nie stało się to, co stało się w Ministerstwie Kultury. Sądzę, że naszą dyskusję powinniśmy koncentrować chociażby wokół głosów dyr. Antoniego Wita, dyr. Waldemara Dąbrowskiego i dyr. Ferdynanda Ruszczyca. Mam nadzieję, że Komisja Kultury i Środków Przekazu zada Komisji Finansów Publicznych i Sejmowi bardzo proste pytanie: czy w roku 2002 mamy powiedzieć światu i Europie, do której dążymy, że Polski nie stać na jedną filharmonię narodową, jedną operę narodową, muzeum narodowe i bibliotekę narodową? Czym innym jest dążenie do tego, by maksymalizować wpływy własne, by prowadzić jakąś działalność, a czym innym jest sytuacja, na którą skazuje się Filharmonię Narodową i dyr. Antoniego Wita. Właściwie można w ogóle nie dać pieniędzy, które starczają zaledwie na pokrycie płac i rachunków za elektryczność, a nie ma ich na żadne koncerty. Jak się ma za mało pieniędzy, to lepiej w ogóle ich nie wydawać, bo można je zmarnować. Może należy sobie powiedzieć, że stać nas na jedną instytucję tego rodzaju i parę innych. Jak będzie opera, to nie będzie filharmonii, a jak będzie filharmonia, to nie będzie opery. Będzie jednak biblioteka, a już w ogóle nie wiem, co mamy zrobić z takimi instytucjami jak: Muzeum Narodowe, Zamek Królewski i Galeria Zachęta. Polska musi powiedzieć Europie: bardzo was przepraszamy, co prawda były Europalia, ale już nie będziemy tego prowadzić, może uda nam się to sprywatyzować. Jeśli nie chcemy tak powiedzieć, to po pierwsze oczekiwałabym standardów, o których mówił dyr. Waldemar Dąbrowski. Jest tajemnicą poliszynela, że panu dyrektorowi zarzuca się to, że zarabia pieniądze. Należy zdecydować, że wolno zarabiać pieniądze w ten sposób, albo nie wolno i wtedy zamkniemy tę instytucję. Możemy ewentualnie dać środki z budżetu. Nie widzę innych możliwości. Trzeba jasno powiedzieć, jakie są standardy i jakiego typu działalność pozyskiwania środków jest dopuszczalna w takiej kategorii instytucji narodowych. Trzeba też jasno powiedzieć, jak państwo może wspierać te instytucje, oprócz tego, że da pieniądze z budżetu. Sprawa podatku VAT nie jest nowym problemem. Zrozumienie dla kultury ministrów finansów nie pomaga w tym, żeby dopasowywać przepisy finansowe. Należy się zastanowić, co można zrobić doraźnie i jaką prowadzić politykę kulturalną w sytuacji tak poważnego kryzysu finansów. Nie widzę innego wyjścia. Zapewne wymaga to inicjatyw ustawodawczych ze strony rządu, a także być może przyznania się do pewnych błędów popełnionych przez rząd czy ministra kultury. Przeczytałam opublikowany w „Życiu” wywiad z ministrem Andrzejem Celińskim.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">O imprezie z udziałem Konfederacji Prywatnych Producentów nie można mówić jedynie jako o promowaniu tych producentów. Do tej pory ze strony środowisk kultury była odrobina wdzięczności dla wspomagających kulturę zasobnych firm. W tym wypadku mamy chwalenie się, że pan minister jest liczykrupą. Ja również nie jestem rozrzutnym człowiekiem, mogę nawet powiedzieć, że jako kobieta jestem z pewnością bardziej oszczędna niż pan minister. Jednak mamy do czynienia z niedwuznaczną sugestią, że właśnie w kulturze pieniądze się marnują. Muszę powiedzieć, że taki ton słyszę po raz pierwszy, niezależnie od tego, jakie były barwy koalicji rządzącej. Powszechnie wiadomo, że w poprzedniej kadencji Sejmu częściej zgadzałam się z panią posłanką Aleksandrą Jakubowską niż z ówczesnym ministrem. W tej chwili jest jednak coś, co mnie bardzo niepokoi. Jako poseł już czwartej kadencji chciałabym wyraźnie usłyszeć, czy stać nas na jedną filharmonię, jedną operę, jedno muzeum, jedną bibliotekę, jedną galerię czy też nie. Jeśli nas nie stać, to wyraźnie o tym powiedzmy, ogłośmy przetarg, konkurs. Być może znajdą się jakieś finanse i fundusze, które stwierdzą, że kultura niekoniecznie musi być zajęciem całkowicie deficytowym. Na Komisji i rządzie ciąży obowiązek przygotowania bieżących regulacji prawnych, a na nas i na środowiskach ciąży obowiązek opracowania modelu kultury narodowej i standardów.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#DyrektorMuzeumNarodowegowKrakowieZofiaGołubiew">Właściwie cały czas mówimy o instytucjach warszawskich. Głos posłanki Iwony Śledzińskiej- Katarasińskiej zaniepokoił mnie bardziej niż poprzednie wypowiedzi. Co to znaczy, że stać nas na jedną filharmonię, na jeden teatr czy jedno muzeum? Rozumiem, że jest to pewna figura stylistyczna, ale w takim rozumowaniu tkwi zasadniczy błąd. Zarówno Komisja Kultury i Środków Przekazu jak i organizator powinni przede wszystkim wiedzieć, jak te instytucje bardzo się różnią. Zabierał głos dyrektor Biblioteki Narodowej, Filharmonii Narodowej itd. Pragnę powiedzieć, że muzeów po prostu nie można zamknąć. Chcę państwu uzmysłowić, że mamy bardzo różne potrzeby. W skrajnej nędzy wyobrażam sobie zamknięcie filharmonii, ale nie możemy zamknąć muzeów, gdyż mamy powierzone nam przez naszych poprzedników zbiory, które w takiej sytuacji ulegną zniszczeniu i nie będziemy mieli czego przekazać następnym pokoleniom. Ministerstwo powinno zdawać sobie sprawę z tego, że nasze instytucje są różne i mamy różne potrzeby podstawowe. Muzeum Narodowe w Krakowie ma największą liczbę zbiorów w Polsce, a o tym w ministerstwie nikt nie wie. Mamy największa liczbę pracowników, których nie możemy zredukować, ponieważ 40 proc. to pracownicy ochrony tych największych zbiorów. Specyfiką naszego muzeum jest to, że jesteśmy pomieszczeni w 20 budynkach, a każdy z nich wymaga remontu, ochrony itd. Różnice, o których mówię, powinny służyć gradacji. W dodatku prowincja ma dziesięcio- czy pięćdziesięciokrotnie mniejsze możliwości zdobywania sponsorów, choćby nawet przez udział mediów. Jeżeli w głównym wydaniu „Wiadomości” może zaistnieć muzeum warszawskie, to nasze muzeum nie pojawia się tam nigdy. Co w związku z tym możemy obiecać naszym sponsorom?Panowie dyrektorzy mówili o pewnych rozwiązaniach prawnych. Rozumiem, że Komisja wróci do tej sprawy, gdyż kwestie prawne są bardzo istotne. Budżet roku 2002 jest czymś, co nas zobliguje do balansowania pomiędzy misją, prowadzeniem działalności statutowej a komercją. Niektóre wystawy nie są godne instytucji narodowych, chodzi o to, byśmy nie musieli przywiązywać zbyt wielkiej wagi do działalności komercyjnej. Na pytanie: stagnacja czy rozwój? - odpowiem: oczywiście rozwój. Wszyscy działamy mimo tego ogromnego kryzysu i będziemy działać dalej. Ogromnie liczę na to, o czym powiedział poseł Kazimierz Ujazdowski, tzn. że będą dla nas jakieś środki, biorąc pod uwagę gradację, o której mówiłam na początku swego wystąpienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Ad vocem posłanka Iwona Śledzińska- Katarasińska.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">To nie była tylko kwestia figury retorycznej. Wiem, jak bardzo różnią się instytucje, a zwłaszcza muzea. W swoim czasie byłam posłem prowadzącym ustawę o muzeach i nie jest to chyba najgorsza ustawa, funkcjonująca w obszarze kultury. Chciałam powiedzieć, że jeżeli minister Andrzej Celiński przyjął taki a nie inny budżet, to w takim razie chciałabym zmusić pana ministra, aby dokładnie powiedział, że stać go na jedno muzeum, jedną filharmonię i jeden teatr. Chodziło mi o wykazanie, że kultura nie może być dziedziną, którą dotykają największe cięcia, a właściwie tutaj najmniej marnuje się pieniędzy. Rok 2001 był całkiem dobry w aspekcie promocji kultury polskiej. Należało wykorzystać ten argument. Jeżeli będzie tyle pieniędzy, ile przewiduje budżet, to już na pewno nie wykorzystamy tego, co w integracji europejskiej jest najważniejsze, czyli promocji Polski poprzez kulturę.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#DyrektorMuzeumNarodowegowPoznaniuWojciechSuchocki">Myślę, że trzeba wrócić do sprawy kryteriów, które rozstrzygają o tym, jakie dziedziny życia społecznego przy pracach budżetowych muszą ponosić większe ofiary, a jakie mniejsze. Potrzebna jest bardzo poważna i fundamentalna debata na temat tego, co oznacza wspieranie działalności kulturalnej w ogólnospołecznej perspektywie. Wszyscy dostajemy pieniądze, które z trudem pozwalają na opłacenie kosztów stałych. Uważam, że szczególnej troskliwości wymaga to, jakiej wysokości dotacje przydziela się poszczególnym instytucjom. Nie wchodzą tutaj w grę żadne proste rozwiązania typu procentowego. Obserwujemy nazbyt mechaniczne niekiedy kryteria przydziału środków, a trzeba to indywidualizować. Kwestia ochrony zabytków. Większość muzeów narodowych mieści się w obiektach zabytkowych, które wymagają remontów i konserwacji. Jeśli się tego nie robi, to po prostu niszczeją. Musi niepokoić nas informacja o tym, że najdalej idące są cięcia w dziedzinie ochrony zabytków. Remonty i inwestycje w tych obiektach możemy prowadzić korzystając głównie z dotacji Generalnego Konserwatora Zabytków, czyli najpierw musi być wniosek, potem rozstrzygnięcie, następnie przetarg itd. Wymaga to koniecznej interwencji, gdyż taki tryb uniemożliwia sensowne prowadzenie inwestycji. Chciałbym jeszcze powiedzieć, że nie wywiązujemy się ze statutowej funkcji poszerzania kolekcji muzealnych, gdyż nie mamy na to pieniędzy. Jest gorzej o tyle, że pozbywamy się zbiorów, ponieważ istnieją roszczenia rewindykacyjne, zasadne w znacznej większości przypadków. Apeluję więc o powrót do problemu, który był dyskutowany przed kilkoma laty, tzn. do sprawy funduszu, który pozwalałby odkupić najcenniejsze dzieła i nie dopuścić do ich przechodzenia w prywatne ręce. Na razie pozostają w depozycie, ale coraz częściej będzie się zdarzać, że będą po prostu znikać z pola widzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PosełJanByra">Głos posłanki Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej był głosem radykalnym i w znacznej mierze usprawiedliwionym. Jestem trochę zdziwiony pomysłem, aby administracyjnie wyznaczać to, jakie instytucje kultury powinny istnieć. Kultura jest przecież czymś innym niż przemysł czy gospodarka. Próba wyznaczenia standardów działalności instytucji kultury z całą pewnością jest ideą trudną do określenia. Jest to nieziszczalne z powodów finansowych. Ten sam kłopot ma np. minister zdrowia, który też jest pod naciskiem wysuwającego żądania społeczeństwa i oczekującego np. standardów leczenia. Takie standardy można określić i opisać. Przeznaczając na służbę zdrowia nawet cały budżet państwa, to i tak nie będzie można spełnić tych standardów. Posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska stale podkreśla, że jest w parlamencie 11 lat, więc na pewno ma doskonałą świadomość naszych możliwości. Przy takich okazjach wielokrotnie zgłasza się pomysły, by Sejm przyjął prawo, które pozwalałoby hojniej korzystać nie z budżetu lecz od darczyńców. W takim mówieniu mamy do czynienia z samooszukiwaniem się. Jeśli wprowadzimy ulgi podatkowe, to tak naprawdę będzie to oznaczało zmniejszone wpływy do budżetu. Jeśli mamy mówić o jakimkolwiek mecenacie, o jakiejkolwiek polityce kulturalnej, to minister musi mieć jakieś narzędzia, czyli musi mieć przynajmniej część pieniędzy, by móc wpływać i sterować. Obawiałbym się sytuacji, gdy wszystko byłoby w rękach darczyńców. Jest pewien mit w mówieniu, że Sejm nie chce przyjąć ustawy, która by czyniła sponsoring kulturalny czymś korzystnym. Jest to absolutny nonsens. Dziś musimy uczynić to, co do każdego z nas należy. Cieszę się, że wiele osób mówiło o oszczędnościach, o próbach pozyskiwania pieniędzy z dodatkowych źródeł. Obowiązkiem członków Komisji Kultury i Środków Przekazu jest dopominać się w Komisji Finansów Publicznych o dodatkowe środki. Do Komisji Finansów Publicznych wpłynęły wnioski o zwiększenie wydatków na kwotę około 1 mld zł. Dramat naszej Komisji, naszego środowiska polega na tym, że mimo ważnych wydarzeń typu Kongres Kultury Polskiej, mimo głosów wielkich ludzi, nasze lobby jest słabe - w kraju i w parlamencie. Uwaga do wypowiedzi dyrektora Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Ustawę o muzeach przyjęliśmy jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu, a ja byłem autorem wniosku o jednym bezpłatnym dniu. Zapewniam, że będziemy bronić tego zapisu. Przypomnę, że tę ustawę Sejm przyjął jednogłośnie. W dziedzinie kultury ogromnie ważna jest sprawa dostępności do kultury. Biedne są nie tylko instytucje kultury, biedne są także dzieci szkolne.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PosełEugeniuszCzykwin">Poseł Kazimierz Ujazdowski poinformował o wniosku o zwiększenie środków na kulturę. Mam nadzieję, że w Komisji Finansów Publicznych uda się nam uzyskać te dodatkowe środki. Rodzi się jednak pytanie o pewien sposób prezentacji mitycznych środków, jakie rzekomo mogą być uzyskane z Ministerstwa Finansów. Środek specjalny był zawsze. Minister Marek Belka objaśniał jego cel. Jeśli poseł Kazimierz Ujazdowski publicznie czyni nadzieje, że łatwo będzie uzyskać te środki, to można zadać pytanie: dlaczego tego przesunięcia nie dokonano w ubiegłym roku? Odczuwam tu pewien cynizm polityczny w postępowaniu osób, które są odpowiedzialne za obecną mizerię i sytuację, z którą teraz wszyscy się borykamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#DyrektorCentrumSztukiWspółczesnejWojciechKrukowski">Chciałbym przestrzec przed błędem, który ciągle są gotowi popełniać ustawodawcy, kwestionując wnioski dotyczące redukcji podatków, związanych z działalnością kulturalną. Poseł Jan Byra mówił m.in. o tym, że jest to podstawowe źródło dochodów państwa. Jeśli otrzymuję dotację od moich sponsorów, to poprzez podatki od zawartych umów, zakupów odprowadzam dużo więcej środków niż państwo traci z tego ewentualnie obniżonego podatku. Instytucje kultury naprawdę przerabiają dosyć wiele środków, które pozwalają rozłożyć to na szereg różnych płatności, odprowadzanych do izby skarbowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#GłównyinwentarystawMuzeumŻupKrakowskichWieliczkaAleksandraMazur">Nie zgadzam się ze stanowiskiem pani dyr. Zofii Gołubiew, gdyż obserwuję stagnację a nie rozwój narodowych instytucji kultury. Mimo zauważalnych wysiłków kolejnych ministrów kultury widzimy, że upada ich prestiż. W zasadzie nie realizuje się propozycji ministrów kultury. Podobnie wygląda sytuacja z Sejmową Komisją Kultury i Środków Przekazu. Jeśli usłyszymy, że wystąpiono jedynie z wnioskiem o przyznanie dodatkowych środków, to czy na tym tylko ma polegać inicjatywa ustawodawcza? Czy tylko na tym ma polegać działalność Komisji? Wiem, że państwo pracujecie najlepiej, jak tylko możecie, ale jeżeli nie zaczniecie więcej robić, to nic z tego nie będzie. Poseł Jan Byra bardzo mocno obstawał przy pozostawieniu dnia wolnego w muzeach. Nie zgadzamy się z tym, przeciwna jest temu większość muzeów. Pragnę jeszcze zwrócić uwagę na pewną drobną sprawę. Chodzi o podrzędność ustawy o muzeach w stosunku do innych ustaw, rozporządzeń. Często nie respektuje się przepisów zawartych w ustawie o muzeach. Regionalna Izba Obrachunkowa w Krakowie odpowiadając na zapytanie burmistrza miasta i gminy Wieliczka odnośnie opłaty miejscowej uznała, że od opłat wstępu do muzeum w Wieliczce należy wnosić pewien procent na poczet tzw. opłaty miejscowej. Czy jest to zgodne z obecnie obowiązującymi przepisami? Jeśli tak, to jakie jest stanowisko Komisji? Czy jest to po prostu moralne, by od często bardzo niskich opłat wstępu do muzeum jeszcze odprowadzać jakąś kwotę na rzecz tzw. opłaty miejscowej?Pani dyr. Zofia Gołubiew powiedziała, że nie można zamknąć muzeów, ponieważ jesteśmy odpowiedzialni za zbiory. Przytoczę słowa dyr. Cemki z Ministerstwa Kultury: „kompetencje ministra kultury odnoszą się tylko do zbiorów, a nie do samych instytucji”. W tej chwili mówimy o instytucjach narodowych, ale były i są przypadki zamykania zarówno muzeów jak i zbiorów.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Zapytała pani o to, czy praca Komisji polega na tym, że kreuje opinię, uchwałę, którą kieruje do Komisji Finansów Publicznych, zgłaszając wniosek o to, by obszar środków na kulturę powiększyć o 80 mln zł. Tak jest na etapie rozmowy o budżecie. Na tym etapie praca Komisji polega właśnie na takim działaniu i uważam, że jest to najbardziej twórczy element, który mógł pojawić się w konkluzjach omawiania budżetu. Miejmy nadzieję, że ta opinia znajdzie posłuch w obecnej apokaliptycznej sytuacji i uzyskamy owe 80 mln zł. Reprezentantem Komisji będzie bardzo twardo broniący tych spraw poseł Jan Byra. Kwestia jednoprocentowego podatku na rzecz tzw. opłaty miejscowej. Oczywiście zgadzam się z argumentacją pani Aleksandry Mazur nie bardzo rozumiejąc, dlaczego jest takie obciążenie. W posiedzeniu Komisji uczestniczy przedstawiciel Ministerstwa Finansów, który może ustosunkować się do tej kwestii. Jeśli to nie jest możliwe w tej chwili, to bardzo proszę o udzielenie odpowiedzi na piśmie.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PrzedstawicielMinisterstwaFinansówTomaszRadny">Ustosunkujemy się do tej konkretnej sprawy na piśmie, ponieważ na ten temat musi się wypowiedzieć przedstawiciel departamentu podatkowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Bardzo proszę o przesłanie kopii tego pisma do wiadomości Komisji. Proszę także o dokładne wymienienie adresu, ponieważ dziś przeczytałem w „Gazecie Wyborczej”, że coś co miało iść do Cieszyna, poszło do Tych.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PosełMichałStuligrosz">Chciałbym nawiązać do wypowiedzi mówiących o szukaniu dodatkowych środków na ochronę kultury - również na poziomie samorządów powiatowych czy wojewódzkich. Dyrektor Ferdynand Ruszczyc mówił o tym, że są pewne oczywiste obowiązki, wynikające z ustawy o gospodarce nieruchomościami. Są to obowiązki wnoszenia opłat za użytkowanie nieruchomości. Bardzo przychylna kulturze atmosfera w samorządach prawdopodobnie spowodowałaby i to, że samorządy chętnie podejmowałyby decyzje o dobrowolnym rezygnowaniu z opłat za użytkowanie. Samorządy przez wiele lat udowodniły, że do kultury dokładają bardzo wiele i w bardzo poważnym stopniu finansują te instytucje. W naszej dyskusji powinniśmy również uwzględnić to, że nie wszystkie cięcia powinny być jednakowo egzekwowane. Myślę np. o ochronie zabytków. Jest to rodzaj działalności, która nie powinna być dotknięta aż tak poważnymi ograniczeniami. W sposób prosty i naturalny przekłada się to na ograniczenia inwestycyjne w danych samorządach. Jeśli prace związane z ochroną zabytków wstrzymywane są na dłużej, to i możliwości inwestowania są znacznie ograniczone. Sądzę, że dla nas wszystkich jest oczywiste, że im jest mniej pieniędzy na kulturę narodową, tym są mniejsze szanse jej propagowania w ważnym dla nas okresie aspiracji wstąpienia do struktur europejskich. Nic nas tak nie wiąże z Europą jak kultura, którą od kilkudziesięciu lat bardzo pozytywnie i konsekwentnie reprezentujemy na estradach i w salach koncertowych całego świata. Na ten temat nie powinno nigdy zabraknąć pieniędzy, bo propagowanie kultury jest naszym interesem narodowym. Ograniczenie pieniędzy na kulturę oznacza ograniczenie dostępności do niej młodych ludzi, możliwości zapoznawania ich z kulturą muzyczną, której być może już nigdy w życiu nie będą mieli szansy doświadczyć. A zaoszczędzone pieniądze będą być może płynęły do środków na policję, na prokuraturę, na cały aparat restrykcyjny.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PosełJerzyWenderlich">W naszej opinii skierowanej do Komisji Finansów Publicznych zgłaszamy wniosek o dodatkowe 20 mln zł na ochronę i konserwację zabytków. Proszę panią minister Aleksandrę Jakubowską o ustosunkowanie się do poruszonych kwestii.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAleksandraJakubowska">Chciałabym wypowiedzieć się w czterech konkretnych sprawach, natomiast do całości dyskusji odniesie się minister Rafał Skąpski. Nie chciałabym, aby dzisiejsza dyskusja o narodowych instytucjach kultury była równoznaczna z przekonaniem, że jest to dyskusja o kulturze polskiej i o finansach na całą kulturę polską. Przypomnę, że wydatki na kulturę w skali kraju to 20,8 proc. w Ministerstwie Kultury i 79, 9 proc. w samorządach, czyli mówimy dzisiaj o nieco ponad 20 proc. wydatków państwa na kulturę. Nie można więc utożsamiać dzisiejszej dyskusji nad stanem narodowych instytucji kultury z dyskusją o finansach i stanie kultury polskiej. Nie zgadzam się z opinią mówiącą o coraz mniejszych nakładach na kulturę. Z przygotowanej przez ministerstwo tabeli wynika, że jest wprost przeciwnie. Z roku na rok nakłady były coraz większe. Rzeczywiście, obecny rok jest rokiem załamania. Rok 2002 jest od wielu lat pierwszym rokiem wykazującym znacznie niższe nakłady na kulturę niż w latach poprzednich. Nie jest prawdą, że jest podatek VAT na czasopisma specjalistyczne i importowane. Dzięki nieugiętej postawie Ministerstwa Kultury w komitecie stałym Rady Ministrów z trudem wywalczyliśmy u ministra finansów, prof. Marka Belki, to, że czasopisma specjalistyczne i importowane nie zostały obłożone siedmioprocentowym podatkiem VAT, tak jak reszta czasopism w Polsce. Jest to szczególnie ważne dla kultury, ponieważ w Polsce wychodzi około 350 tytułów poświęconych kulturze - od pism lokalnych poprzez regionalne. Oznaczałoby to kres tych wydawnictw, a dla środowisk wydających różnorodne biuletyny, kwartalniki czy roczniki byłby to zbyt znaczny do udźwignięcia wydatek. Dyr. Wojciech Suchocki mówił o muzeach, które pozbywają się zbiorów. Być może była to sytuacja sprzed października ub. roku. Od momentu, gdy jestem ministrem kultury nie przypominam sobie sytuacji, bym podpisała jakąkolwiek zgodę na skreślenie z inwentarza obiektu w związku z jego sprzedażą. Jeśli mówimy o wyprzedawaniu zbiorów, to chciałabym znać konkretne przykłady. Nie wydałam takiej zgody, a bez mojej zgody wykreślenie z inwentarza jakiegokolwiek obiektu jest po prostu niemożliwe. Do wszystkich dyrektorów instytucji posiadających zbiory, będące w gestii Ministerstwa Kultury, wystosowałam pismo, w którym przypomniałam o pewnych zasadach zwracania dzieł sztuki. Oświadczam, że nie podejmę żadnej decyzji o skreśleniu muzealiów z inwentarza, jeżeli będzie to w drodze ugody. Jeśli nie będzie wyraźnego, sądowego przeprowadzenia prawa własności, to nie podpiszę takiej zgody. Wydaje mi się, że często zbyt pochopnie dochodzi do ugody, nawet przy dużych wątpliwościach co do własności dzieła. Myślę, że otrzymam wsparcie Komisji, by jak najszybciej przy okazji ustawy reprywatyzacyjnej bądź przy okazji ustawy o działalności i organizowaniu instytucji kultury wprowadzić zapis o wygaśnięciu roszczeń w przypadku muzealiów. Znany jest mi przypadek muzeum, gdzie na 6 tysięcy zapisanych w inwentarzu obiektów roszcząca sobie do tego prawa rodzina żąda zwrotu ponad 5400 obiektów, choć jej prawa własności są bardzo wątpliwe. Sprawa sponsoringu, podatków, chęci świata biznesu do uczestniczenia w swoistego rodzaju polityce kulturalnej.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAleksandraJakubowska">Obecne prawo przewiduje możliwość piętnastoprocentowego odpisu od dochodu dla wszystkich, którzy dokonują darowizn na rzecz osób prawnych. Oczywiście, możemy zabiegać o to, by nie był to odpis od dochodu lecz od podatku, by to było nie 15 a 20 proc. Musimy jednak odpowiedzieć na zasadnicze pytanie, gdyż jest to jedynie kwestia wyjmowania pieniędzy z innej kieszeni. Czy mamy pozwolić na to, by o polityce kulturalnej państwa decydowała bliżej nieokreślona grupa biznesu, która będzie przeznaczała pieniądze na najbardziej opłacalne dla nich inwestycje? Nie miejmy złudzeń, w Polsce być może jest dwóch czy trzech prawdziwych mecenasów kultury, którzy inwestują pieniądze bez zwracania uwagi na to, ile osób usłyszy o marce za jedną zainwestowaną złotówkę. Oczywiście, najbardziej jest wtedy opłacalna reklama telewizyjna w dobrym czasie. Często bywa tak, że firmy mówią, iż są sponsorami, mecenasami kultury, ale polega to na tym, że robi się imprezy komercyjne, gdyż przyciągają one olbrzymią widownię. Obawiam się, że pozostawienie decyzji w rękach biznesu praktycznie odbiera państwu pewien instrument w kształtowaniu polityki kulturalnej i mecenatu państwa, co przede wszystkim powinno polegać na ochronie kultury wysokiej. Maksimum 10 proc. społeczeństwa to odbiorcy tej kultury. Oczywiście, należy też chronić muzea, bo jak powiedział jeden z historyków sztuki, muzea to miejsca, gdzie ludzie szukają symboli, a są one ludziom potrzebne. Myślę, że dojdzie do dyskusji nad kwestią ustawy o sponsoringu i reklamie. Warto się zastanowić nad tym, czy przy indywidualnych odpisach podatkowych biznesu nie jest dobrym sposobem na to, by 3/4 tego odpisu było adresowane. Na przykład co roku minister kultury ogłaszałby listę 50, 70 czy 100 instytucji ważnych dla kultury narodowej i tam biznes mógłby kierować strumień pieniędzy. Natomiast 1/4 odpisu mógłby przeznaczyć na to, na co chce, np. na hip-hopowy koncert na Błoniach krakowskich czy na warszawskim Służewcu i niech w ten sposób promuje swoją markę. W tej chwili chciałabym oddać głos panu ministrowi Rafałowi Skąpskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Zanim oddam głos ministrowi Rafałowi Skąpskiemu, w trybie ad vocem udzielę głosu posłowi Janowi Byrze.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PosełJanByra">Pani minister powiedziała, że w tym roku jest poważna zapaść, a w latach poprzednich notowaliśmy wzrost nakładów na kulturę. Od kilu lat mam obowiązek referować projekty budżetów i przypomnę, że w budżecie roku 2001 w stosunku do roku 2000 w cz. 24 był wzrost o 2,2 proc. przy inflacji 7,2 proc., więc był realny spadek o 5 proc. Zwracam uwagę na to, że cały budżet był o kilkanaście procent większy, co oznacza, że kultura została potraktowana gorzej. Ponadto w gestię ministra kultury przeszło kilka nowych instytucji. Mówiąc o ubiegłorocznym budżecie nie możemy zapominać o dokonanych jesienią cięciach. Chodzi o kwotę blisko 80 mln zł. Nie można więc mówić, że w roku 2001 było lepiej niż w roku 2000.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Dziękuję posłowi Janowi Byrze za tę precyzyjną faktografię. Oddaję głos ministrowi Rafałowi Skąpskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieKulturyRafałSkąpski">Przede wszystkim z ogromnym uznaniem chciałbym się odnieść do obecnych na dzisiejszym posiedzeniu dyrektorów. Podziw i uznanie budzi ich praca, determinacja i wola kierowania instytucjami mimo wszystkich trudności, o których mówili i o których nie wspominali. Zawsze w kulturze pieniądze były i będą potrzebne. Obecny rok jest rzeczywiście rokiem najtrudniejszym i miejmy nadzieję, że następne lata będą lepsze. Wymuszona przez konieczność przetrwania w tym roku stagnacja narodowych instytucji kultury może być jednak wyzwaniem dla ich rozwoju. Z uznaniem odnoszę się do determinacji pani dyr. Zofii Gołubiew. Nie rezygnujmy, nie pozwalajmy na degradację, lecz mimo wszystko starajmy się o pewien rozwój choćby w kreowaniu, w myśleniu o przyszłości tych instytucji, a także w pomocy nam w podpowiadaniu, w jaki sposób zmieniać przepisy prawne. Ministerstwo dzieli budżet w sposób jawny, a kryteria są dość jasne. Oczywiście, można było obcinać środki procentowo, ale byłoby to niesprawiedliwe, co zresztą już dzisiaj powiedziano. Nie ukrywamy, że chronimy szkolnictwo artystyczne wyższego i średniego stopnia i tam staramy się przekazać środki w wysokości środków wykonania roku 2001. Drugim obszarem jest obszar instytucji narodowych. Niektórym z nich zapewniamy tylko środki na płace i większość kosztów stałych. Mimo wszystko jest to ochrona tych instytucji, ponieważ na pozostałe zadania resortu, a więc inwestycje, zadania zlecone, festiwale, innego rodzaju dotacje, zostaje 1/10 kwot, które były uruchamiane w roku 2001. Będziemy musieli zastanowić się nad tym, z których festiwali wycofujemy się, w jaki sposób mamy zweryfikować decyzję poprzedników o tzw. liście Chojeckiego, czyli 39 stale dotowanych pism i kilkunastu dotowanych sporadycznie. Dzisiejsza dyskusja może być także powodem tego, by zastanowić się, czy lista instytucji wpisanych do rejestru Ministerstwa Kultury jest właściwie skonstruowana. Czy powinna obejmować centralne muzea niezależnie od tego, któremu ministrowi podlegają czy też nie? Czy Centralna Biblioteka Rolnicza powinna być w Ministerstwie Kultury czy też nadal w Ministerstwie Rolnictwa? Gdzie powinno być Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku w Ministerstwie Kultury czy w Ministerstwie Infrastruktury? Bardzo trudno nam będzie rozmawiać z ministrem Markiem Belką, a jeszcze trudniej z panią minister Haliną Wasilewską-Trenkner, która tegoroczne wakacje spędzała nad morzem i kilkakrotnie usiłowała zwiedzić Centralne Muzeum Morskie. Niestety, w sezonie było zamknięte. Być może trafiła akurat na czas urlopów. Mimo wszystkich kłopotów Ministerstwo Kultury nie dąży do likwidacji żadnej z instytucji narodowych. Sądzę natomiast, że rozmowa o wykazie może także spowodować dyskusję o właściwym przypisaniu innych instytucji do poszczególnych szczebli samorządu. Warszawa ma 20 teatrów i 5 grup ich właścicieli - od właścicieli prywatnych, np. teatr „Buffo” czy teatr Małgorzaty Potockiej, przez sejmik mazowiecki, powiat, miasto i ministerstwo. Tego typu instytucji nie ma najbogatsza gmina w Europie - Gmina Centrum.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieKulturyRafałSkąpski">Może tej gminie powinno przypisać się finansowanie jakiejś instytucji?Czy tym 20 teatrom naprawdę jest potrzebne 20 specjalistycznych pracowni? Czy nie można wrócić do systemu jednej instytucji, która współpracowałaby ze wszystkimi teatrami i realizowała prace na zlecenie? Oczywiście, dotykamy tutaj spraw związków zawodowych, spraw pracowniczych. Trzeba jednak przyjrzeć się wewnętrznej strukturze kosztów, wewnętrznemu zatrudnieniu zarówno w zespołach artystycznych jak i we wszystkich zespołach obsługi. Rozumiem rozgoryczenie i rozżalenie dyr. Antoniego Wita. Do tej pory pracowaliśmy w nieco innych realiach i mimo że wówczas również narzekaliśmy, to jednak w Polskim Radiu instytucjom artystycznym było nieco lepiej niż w sytuacji, której bliżej przyglądamy się od kilku tygodni. Za kilka dni ma się odbyć rozmowa z ministrem Andrzejem Celińskim. Trzeba wspólnie zastanawiać się nad tymi sprawami i wspólnie podejmować decyzje. Oczywiście do kwot, które Filharmonia Narodowa otrzyma bezpośrednio z ministerstwa, trzeba jeszcze dodać środki pochodzące z dochodów własnych i sponsoringu. 27 proc. to dotychczasowy udział przychodów własnych Filharmonii. Być może trzeba przyjrzeć się normom. W sytuacji przejściowej może za mało jest jedna czy dwie normy w miesiącu. Dzisiejsza dyskusja wzbogaca nas w pewnych szczegółach, ale nie jest tak, jak powiedziała pani dyr. Zofia Gołubiew, że nikt w ministerstwie nie wie o pewnych konkretnych sprawach. Mamy takie informacje, gdyż korzystamy z istniejącej już wiedzy i prac sejmowych. Dyrektorzy naszego ministerstwa posiadają pełną orientację o sytuacji instytucji kultury. Komisja Kultury i Środków Przekazu przez wszystkie kadencje Sejmu z ogromną życzliwością odnosi się do problemów resortu. Liczymy na jej wsparcie przy nowych pomysłach rozstrzygnięć prawnych. Ja również uważam, że ten, kto ma przed sobą dużą kupkę pieniędzy i za 2–3 dni musi iść do urzędu skarbowego, będzie się zastanawiał co zrobić, by nie zanieść tam całej kupki. Podejmie jakieś zgodne z prawem decyzje. Chodzi o to, by w zgodzie z prawem podjął decyzje korzystne dla kultury narodowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#DyrektorCentralnegoMuzeumMorskiegowGdańskuJerzyLitwin">Bardzo dotknęła mnie ta opinia, zwłaszcza że ze strony ministerstwa mieliśmy zawsze wielkie zrozumienie i życzliwość. Pragnę zapewnić, że od 10 lat nasze Muzeum od początku czerwca do końca sierpnia jest czynne codziennie od godz. 10.00 do 18.00. Nie ma jednego dnia na wypoczynek. Będę starał się wyjaśnić zaistniałą sytuację, gdyż nie chciałbym, żeby była rozpowszechniana zła opinia o tak wielkiej, rozbudowanej instytucji, którą mam przyjemność i zaszczyt prowadzić. Jest to dla mnie naprawdę bardzo przykra opinia i mam nadzieję, że zaistniała sytuacja zostanie wyjaśniona. Gorąco do nas zapraszam i proszę sprawdzić incognito, jak to naprawdę wygląda, jakie jest nasze podejście do każdego zwiedzającego.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Wprawdzie instytucja ad vocem już regulaminowo nie istnieje, ale zważywszy na to, że pomaga lepszemu zrozumieniu się, to oczywiście ją podtrzymuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieKulturyRafałSkąpski">To nie jest nasza opinia i nie kształtujemy opinii o złej pracy, po prostu przekazujemy to, co usłyszeliśmy. Proszę wierzyć, że tym poglądem dzielę się dzisiaj na posiedzeniu Komisji, natomiast osobie, która przekazała nam tę informację, tłumaczyliśmy, że widocznie może to był zły dzień w życiu Muzeum lub pani minister. Może była w Muzeum o godz. 9.00. Pani minister czuła potrzebę przekazania ministerstwu informacji, iż była w sezonie na Wybrzeżu i chciała zwiedzić Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku. Ze strony resortu nie ma w tym cienia niechęci, złośliwości i za tą wiedzą nie poszły żadne cięcia w budżecie.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Przygoda pani minister Haliny Wasilewskiej- Trenkner sprawi, że Prezydium Komisji wnikliwiej rozważać będzie propozycję odbycia wyjazdowego posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu w Gdańsku. Oby obecne w tej chwili uśmiechy na naszych twarzach towarzyszyły działalności państwa w tym roku z głęboką nadzieją, że nie najlepsza obecna sytuacja dla prowadzenia działalności kulturalnej będzie sytuacją incydentalną i uda się ten zły bieg rzeczy odwrócić w bliższym niż dalszym czasie. Zamykam posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>