text_structure.xml 58 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam posłów i przybyłych gości. Stwierdzam kworum. Porządek dzienny otrzymali państwo na piśmie. Czy są uwagi lub pytania do porządku dziennego? Nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja zaakceptowała zaproponowany porządek dzienny.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Przechodzimy do punktu pierwszego porządku. Senator Zbigniew Romaszewski przedstawi i uzasadni uchwałę Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o zawodzie tłumacza przysięgłego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#SenatorZbigniewRomaszewski">Senat podzielił stanowisko przedłożone przez Sejm. Zwrócił uwagę tylko na jedną rzecz – rzecz wydawać by się mogło – drobną, niemniej jednak bardzo istotną. Ustawa o zawodzie tłumacza przysięgłego weszła w życie bez przepisów przejściowych, co spowodowało pewnego rodzaju pustkę prawną. Do wejścia w życie znowelizowanej ustawy tłumacza przysięgłego ustanawiał prezes sądu, a od dnia jej wejścia w życie odbywa się to zgodnie z procedurami ustanowionymi w ustawie. Nie uwzględniono jednak faktu, że część procedur uznania za tłumacza przysięgłego została już rozpoczęta, to znaczy, ludzie zebrali wymagane dokumenty – choć to nie największy problem – opłacili i zdali egzaminy, a niektórzy otrzymali już wezwanie na zaprzysiężenie. W tym momencie weszła w życie omawiana ustawa i prezes sądu okręgowego, który dotychczas podejmował w tej sprawie decyzję, nie miał już nic do powiedzenia. W związku z tym Senat zaproponował rozbudowanie przepisu ust. 1 w art. 33. Ustawa przewidywała bowiem, że: „Osoby, które uzyskały uprawnienia tłumacza przysięgłego przed dniem wejścia w życie ustawy, stają się tłumaczami przysięgłymi w rozumieniu ustawy”. My dodaliśmy, że: „Osoby, które zostały ustanowione tłumaczem przysięgłym na podstawie przepisów obowiązujących przed dniem wejścia w życie ustawy, lecz nie złożyły przyrzeczenia wobec prezesa sądu okręgowego, również stają się tłumaczami przysięgłymi w rozumieniu ustawy”. Uwzględniliśmy więc wszystkie te osoby, które rozpoczęły i sukcesem zakończyły ten proces, poza złożeniem przysięgi. Te osoby muszą tylko złożyć przyrzeczenie i zostaną tłumaczami przysięgłymi.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#SenatorZbigniewRomaszewski">Jest to kosmetyka, ale mamy dowody na to, że takie przypadki są. Prezes stowarzyszenia tłumaczy twierdzi, że w kraju może być kilkadziesiąt takich przypadków. Ponieważ naszym celem jest zwiększenie liczby tłumaczy przysięgłych, to zasadne wydaje się uwzględnienie tej poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawiedliwosciKrzysztofJozefowicz">Informacje Ministerstwa Sprawiedliwości dotyczące stanów, o których mówi poprawka, a mianowicie takich, że prezes sądu okręgowego zdążył ustanowić kandydata tłumaczem przysięgłym, a jeszcze nie zdążył odebrać przyrzeczenia w chwili, kiedy dotychczasowy stan uległ zmianie, mówią o tym, że takich osób nie jest wiele.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawiedliwosciKrzysztofJozefowicz">Istotnie, wszyscy znamy jeden taki przypadek i mam wrażenie, że tworzymy normę prawną dla jednej konkretnej osoby. Do ministerstwa podobne skargi nie wpłynęły ani od prezesów sądów, ani ze strony osób zainteresowanych. Dlatego na posiedzeniu Senatu w imieniu rządu wnosiłem o przyjęcie ustawy bez poprawek, czyli w wersji przyjętej przez Sejm, i to stanowisko w imieniu rządu podtrzymuję dzisiaj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PoselStanislawRydzon">Mam dwa pytania. Po pierwsze, czy coś stoi na przeszkodzie, aby takie osoby w trybie nowej ustawy złożyły wniosek i zostały wpisane na listę tłumaczy przysięgłych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Do kogo adresowane jest to pytanie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PoselStanislawRydzon">Do strony rządowej lub do przedstawiciela Senatu. Bo przecież nie chodzi o to, że jesteśmy przeciwko tym osobom, nie chodzi o to, że nie podobają się nam te dwie lub trzy osoby, choć być może jest ich nieco więcej w całym kraju. Zastanawiam się tylko, czy w myśl obecnie obowiązujących przepisów istnieje możliwość, żeby osoby, które nie zdążyły złożyć przyrzeczenia lub ślubowania, mogły zarejestrować się w trybie przepisów, które przyjął Sejm.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PoselStanislawRydzon">Po drugie, chcę zapytać, dlaczego w zaproponowanym pkt 2 użyto wyrazu „przyrzeczenia”, kiedy chodzi o „ślubowanie”. Mam przed sobą tekst ustawy o zawodzie tłumacza przysięgłego i w całej ustawie nie używa się wyrazu „przyrzeczenie”, natomiast mowa jest o „ślubowaniu”, w art. 6 i w art. 7.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PoselStanislawRydzon">To pytanie kieruję do Biura Legislacyjnego KS, choć zdaję sobie sprawę, że nie możemy już niczego poprawić. Możemy jedynie poprawkę przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza lub ją odrzucić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#SenatorZbigniewRomaszewski">Jak sądzę, sytuacja taka rzeczywiście dotyczy kilku osób, niemniej jednak jest to kwestia zaufania do prawa i państwa. Te osoby podjęły pewne czynności, każda z nich opłaciła koszt egzaminu, choć wtedy egzamin nie był taki drogi, bo opłata wynosiła dwieście kilkadziesiąt złotych, przygotowywały się do egzaminu, egzamin się odbył, i nagle okazało się, że wprowadzamy inne zasady gry. Zmiana zasad podczas gry nie należy do dobrego obyczaju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PodsekretarzstanuwMSKrzysztofJozefowicz">Odpowiadając na pierwsze pytanie pana posła, powiem, że nie ma żadnych przeszkód, aby te osoby ponowiły wniosek, aczkolwiek trzeba zwrócić uwagę, że nowe przepisy zaostrzyły kryteria przy wpisaniu na listę tłumaczy przysięgłych. Chociażby to, że wprowadziły obligatoryjny egzamin, który przedtem był fakultatywny, a decydował o tym prezes sądu.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PodsekretarzstanuwMSKrzysztofJozefowicz">Oczywiście nic się nie stanie, jeśli Komisja zaakceptuje poprawkę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PrzedstawicielBiuraLegislacyjnegoKancelariiSejmuMarcinMarcinkowski">Jest to poprawka merytoryczna, rozszerzająca. Poseł Stanisław Rydzoń prawidłowo zauważył, że ustawa o zawodzie tłumacza przysięgłego nie posługuje się terminem „przyrzeczenie”. Ten termin używany był w obecnie nieobowiązującym już rozporządzeniu ministra sprawiedliwości. Jednak Komisja w tej chwili może tylko poprawkę przyjąć lub odrzucić. Nie ma innej możliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#SenatorZbigniewRomaszewski">W poprawce użyto wyrazu „przyrzeczenie”, ponieważ te osoby miały złożyć przyrzeczenia. Dalej w tekście pkt 2 mowa jest o tym, że „przed uzyskaniem wpisu na listę tłumaczy przysięgłych są zobowiązane złożyć wobec Ministra Sprawiedliwości ślubowanie, zgodnie z art. 7”. To jest opis zobowiązania poprzedniej ustawy, stąd użyto terminu „przyrzeczenie”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PoslankaJuliaPitera">Nie mam przy sobie tekstu ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, ale to przy rozpatrywaniu tej ustawy powstał problem czy funkcjonariusze składają ślubowanie, czy przyrzeczenie. O ile dobrze sobie przypominam, to wprowadziliśmy tam termin „przyrzeczenie”, bo jak mówiliśmy, termin „ślubowanie” jest pozostałością z poprzedniego systemu. Służby zwykle przyrzekają, a wojsko składa przysięgę, choć poprzednio składano wszelkiego rodzaju ślubowania. Dlatego mówię, że „ślubowanie” jest terminem, który należałoby wyprowadzać z naszego języka i dlatego już w projekcie ustawy o Centralnym Biurze Antukorupcyjnym wprowadziliśmy termin „przysięga”, a nie „ślubowanie”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Czy są inne pytania lub uwagi? Nie słyszę. Uważam więc, że sprawa jest już jasna, a posłowie mają wyrobione zdanie.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem poprawki zgłoszonej przez Senat?</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Stwierdzam, że 9 głosami, przy braku przeciwnych i 7 wstrzymujących się, Komisja postanowiła rekomendować Sejmowi przyjęcie poprawki zgłoszonej przez Senat.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Pozostał nam jeszcze wybór posła sprawozdawcy. Przypominam, że w postępowaniu legislacyjnym w Sejmie do tej pory reprezentowała nas posłanka Monika Ryniak. Proponuję, aby czyniła to nadal. Czy są inne kandydatury? Nie słyszę.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Przystępujemy do głosowania. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Komisja powierzyła funkcję sprawozdawcy posłance Monice Ryniak. Sprzeciwu nie słyszę.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Stwierdzam, że Komisja powierzyła funkcję sprawozdawcy posłance Monice Ryniak. Komisja dysponuje pozytywną opinią Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Przechodzimy do realizacji drugiego punktu porządku dziennego. Proszę panią Ewę Kuleszę o przedstawienie sprawozdania z działalności Głównego Inspektora Ochrona Danych Osobowych za lata 2004-2005.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PoselCezaryGrabarczyk">To dość szczególny moment, ponieważ zbliża się koniec drugiej kadencji i przyszło nam dzisiaj rozpatrzyć sprawozdania z dwóch lat.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Główny inspektor ochrony danych osobowych Ewa Kulesza:</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Bardzo dziękuję za zaproszenie i za umożliwienie mi przedstawienia sprawozdania z dwóch ostatnich lat mojej działalności. Ponieważ zagadnienia, którymi zajmuje się w swej działalności Generalny Inspektor, są sygnalizowane w formie powtarzających się skarg, wobec tego w swym omówieniu pozwolę sobie zwrócić uwagę tylko na najważniejsze z nich.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Zwracam także uwagę, że od pewnego czasu zmieniła się formuła składanych sprawozdań. Pan przewodniczący zapewne pamięta, że moje sprawozdania były zawsze bardzo obszerne, szczegółowo opisujące wszystkie rozpatrywane sprawy, co było bardzo pomocne dla osób korzystających z naszej strony internetowej, ale z drugiej strony było bardzo nużące przy czytaniu sprawozdania przez posłów.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Ale ja w swoich wystąpieniach nigdy nie czyniłem z tego zarzutu.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Główny inspektor ochrony danych osobowych Ewa Kulesza:</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Ale czułam taką moralną presję, żeby jednak skrócić sprawozdania i uczynić je bardziej czytelniejszymi. Biorąc pod uwagę jakość i kategorie spraw przewijających się w skargach, które są inspiracją do działań podejmowanych przez Generalnego Inspektora, to są to sprawy, które chcę podzielić na dwie grupy: sprawy dotyczące sektora prywatnego i sektora publicznego.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Gwoli przypomnienia powiem tylko, że podstawą działań Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych jest Ustawa z 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych. Uchwalenie i wprowadzenie w życie tej ustawy było warunkiem koniecznym do przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Zwracam uwagę, że przez pryzmat prawidłowości funkcjonowania organów ochrony danych osobowych i prawidłowości obowiązywania przepisów ustawodawstwa z zakresu ochrony danych osobowych oceniane jest państwo w bardzo różnych dziedzinach.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Odbiegając nieco od tematu, powiem, że w końcu stycznia tego roku Polska była oceniana z punktu widzenia obowiązywania ustawy o ochronie danych osobowych i funkcjonowania niezależnego organu pod kątem spełniania warunków wejścia Polski do układu z Schengen. Ocena wypadła pozytywnie. Dodam nieskromnie, że była to jedna z nielicznych pozytywnych ocen funkcjonowania organów ochrony danych osobowych w dziesiątce nowych członków Unii Europejskiej, a zatem z tego punktu widzenia nie ma przeszkód do przystąpienia Polski do układu z Schengen. Jednak komisja oceniająca wykazała spore zaległości w przystosowaniu organów policyjnych, zwłaszcza organów podlegających Ministerstwu Spraw Zagranicznych i innych służb mundurowych.</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#PoselCezaryGrabarczyk">W omawianym okresie dużą grupę skarg składanych do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych stanowiły skargi na firmy marketingowe. Po relatywnie spokojnym roku 2005 znów zaczynają do naszego biura napływać skargi na firmy marketingowe, jak również na marketing wobec klientów banków. Skargi te dotyczą sytuacji, kiedy zbiory danych osób, wobec których banki prowadzą działalność marketingową, nie są zbiorami klientów tego banku, a zostały zakupione z obcego źródła.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Wcześniej była sprawa, o której zapewne miałam okazję już mówić, sprawa firmy „Claritas”, która zbierała bardzo szczegółowe informacje dotyczące konkretnych osób, przy czym były to deklaracje dobrowolne. Dane zbierano nie za pomocą ankiet adresowych, tylko za pomocą ankiet rozkładanych w bardzo wielu różnych miejscach i dzięki niewielkiemu podstępowi uzyskiwano bardzo szczegółowe dane o klientach, jednak z dopełnieniem wszystkich wymogów ustawy o ochronie danych osobowych, tzn. lojalnie uprzedzano, jakkolwiek małym drukiem, osoby, które wypełniały ankietę, że dane te będą przekazywane dalej.</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Sprawa zbioru tych danych pojawia się ponownie, choć firma „Claritas” już nie działa. Firma „Claritas” sprzedała swoje zbiory danych innemu podmiotowi, natomiast ten inny podmiot sprzedaje kupione bazy danych bankom. Wczoraj np. miałam sygnał niejako potwierdzający pierwszą skargę, jaką mieliśmy od dawien dawna na tego typu działalność, że bank – chodzi bodajże o Eurobank – przesyła oferty marketingowe do osób, które nigdy nie były jego klientami. W tym konkretnym przypadku jest to sprawa szczególnie bolesna, ponieważ ofertę przysłano do osoby, która nie żyła już od pięciu lat, co tylko świadczy o tym, że sprzedawane zbiory danych nie są weryfikowane. W tym przypadku bank ewidentnie naruszył ustawę o ochronie danych osobowych, bo nie dopełnił obowiązku informacyjnego i nie dał szansy rodzinie zweryfikowania danych, tzn. wycofania ze zbioru danych informacji o tym konkretnym, nieżyjącym już człowieku.</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Drugim zagadnieniem, które chcę omówić, jest działalność firm marketingowych, które faktycznie są firmami-krzakami. Z tym zagadnieniem przyjdzie zapewne zmierzyć się mojemu następcy. To są takie firmy, które gdzieś się tam pojawiają, skądś pozyskują dane, często w sposób nielegalny. W momencie, kiedy zaczynają napływać skargi na taką firmę, okazuje się, że ona już nie działa, znikła, nie można jej skontrolować, często nie można ustalić jej adresu, nawet kiedy szukaliśmy go przy pomocy Policji. Działa podobna firma pod podobną nazwą, ale to nie jest ta sama firma.</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#PoselCezaryGrabarczyk">I jeszcze jedno zjawisko. Coraz częściej takie firmy marketingowe przenoszą swoje siedziby poza obszar Unii Europejskiej. Z dużą dozą radości informują, że zmieniają adres siedziby, która teraz mieści się na przykład na Seszelach. Wobec tego reagowanie na skargi ich dotyczące jest bardzo trudne.</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Jeżeli firmy marketingowe powoływały się na działania w ramach Unii Europejskiej, wtedy korzystaliśmy z pomocy innych rzeczników ochrony danych osobowych. Między innymi firma „Reader’s Digest” posłużyła się fikcyjnym adresem źródła danych w Londynie. Rzecznik brytyjski na naszą prośbę sprawdził tę informację i odpowiedział, że taka firma nie działała na terenie Wielkiej Brytanii, a adres nie jest prawdziwy. W toku postępowania prokuratorskiego, jednego z nielicznych, jakie udało się wdrożyć prokuraturze, stwierdzono, że źródłem danych był nieuczciwy dealer telefonii komórkowej. Sprawa w tym przypadku była prosta, bo nazwisko, którym dysponowaliśmy, było w zniekształconej formie, co dawało możliwość ustalenia, w jakim innym miejscu występowało to nazwisko w takiej samej zniekształconej formie.</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Sprawy dotyczące firm marketingowych były częstym przedmiotem skarg do Biura Generalnego Inspektora w roku 2004. W 2005 r. sprawy te nieco uspokoiły się, teraz znowu powrócą w związku ze zbiorami sprzedawanymi przez następcę firmy „Claritas”.</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#PoselCezaryGrabarczyk">W latach 2004 i 2005 sporo było skarg na banki. Jednak muszę tu powiedzieć, że to nie były skargi, które dawałyby podstawy do stawiania bankom zarzutu o nieprawidłowe zabezpieczanie danych osobowych. Nasze inspekcje, bezpośrednia współpraca ze Związkiem Banków Polskich i wyjaśnienia składane w toku postępowania wskazywały, że banki bardzo starannie wykonywały obowiązki wynikające z ustawy i z przepisów wykonawczych do ustawy.</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Są jednak sprawy, które są sprawami spornymi. Pierwsza taka sprawa, to kwestia sprzedaży wierzytelności przez banki. Do tej pory nie udało się nam dojść do konsensusu, ponieważ – w mojej ocenie, i takie stanowisko przedstawiałam prezesowi Narodowego Banku Polskiego oraz nadzorowi bankowego i bankom – sprzedaż wierzytelności bankowych jest naruszeniem tajemnicy bankowej. Prawo bankowe jednoznacznie określa, kto jest podmiotem prowadzącym działalność bankową i kto uczestniczy w obrocie bankowym, i dopuszcza sprzedaż tylko straconych wierzytelności. Natomiast wszelkie inne wierzytelności mogą być przedmiotem obrotu, ale tylko pomiędzy podmiotami, które uczestniczą w obrocie bankowym.</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Firmy windykacyjne, jak byśmy się im nie przyglądali, nie są podmiotami uczestniczącymi w obrocie bankowym. Przyznam się, że kierowałam wnioski do prokuratury, próbując wymusić wiążącą interpretację lub przynajmniej stanowisko ze strony Związku Banków Polskich i Prezesa NBP. Niestety, nie udało mi się tego osiągnąć. To jest sprawa, która, moim zdaniem, powinna zostać rozstrzygnięta jednoznacznie w przepisach Prawa bankowego.</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Dlaczego o tym mówię? Dość długo pełnię tę funkcję i uczestniczyłam w wielu dyskusjach w Sejmie na ten temat, także w dyskusji nad nowelizacją ustawy o Policji. Pamiętam z jaką energią banki broniły prawa do daleko idącej tajemnicy bankowej. W ustawie Prawo bankowe tajemnica bankowa jest posunięta bardzo daleko. Przyznam, że przy tej postawie banków ograniczanie tajemnicy bankowej dlatego, że jest to korzystne ze względów finansowych, jest dla mnie nieetyczne, niemoralne. Wyrażam nadzieję, że ta sprawa wkrótce zostanie ostatecznie uregulowana.</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Windykacje to temat, który pojawiał się i w 2004 r., i w 2005 r. Powodem wielu skarg kierowanych do Biura Generalnego Inspektora jest bardzo niestabilne orzecznictwo Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wyjaśnię osobom, które nie są prawnikami, że sprzedaż wierzytelności może następować na podstawie dwóch przepisów Kodeksu cywilnego: generalnego przepisu art. 509, który w ogóle pozwala na sprzedaż wierzytelności, i szczególnych przepisów, tzw. przepisów konsumenckich, art. 385 z kolejnymi oznaczeniami, które przy sprzedaży wierzytelności konsumenckich stawiają określone warunki. Między innymi zakładają, że na sprzedaż musi być wyrażona zgoda dłużnika.</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Do tej pory nikt nie rozstrzygnął, a przyznam, że sprawa sprzedaży wierzytelności kilkakrotnie stawała przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, w jaki sposób powinna następować sprzedaż wierzytelności. Mówię oczywiście o wierzytelnościach niespornych, bo spór o wierzytelności powinien być rozstrzygnięty przed sądem cywilnym i tutaj Generalny Inspektor wbrew oczekiwaniom niektórych osób skarżących nie bada, czy wierzytelność była, czy nie była ani kto ma rację, zwłaszcza jeśli to są spory z Telekomunikacją Polską. Chodzi jedynie o to, jak powinien zachować się wierzyciel, kiedy dochodzi do wniosku, że nie jest w stanie dojść swojej wierzytelności i wobec tego postanawia ją sprzedać. Czy w tej sytuacji może ją sprzedać na podstawie generalnego przepisu art. 509, czy musi dochować szczególnych warunków z art. 385, między innymi po uzyskaniu zgody dłużnika? Ta sprawa nie jest rozstrzygnięta. Ponieważ niektóre orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego wskazywały, że wierzyciel może sprzedawać wierzytelności wraz z danymi osobowymi, przychyliliśmy się do tego stanowiska i w tej chwili tego rodzaju skarg jest nieco mniej, ale sprawa nadal nie jest jednoznacznie rozstrzygnięta. Brak jest jednolitego stanowiska Naczelnego Sądu Administracyjnego i brak jest sensownych komentarzy do tych wyroków, które zostały już wydane.</u>
          <u xml:id="u-12.29" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Jest jeszcze jedna interesująca sprawa dotycząca wierzytelności i windykacji, którą chcę zasygnalizować. Abstrahując od nielegalnych i sprzecznych z dobrymi obyczajami oraz zasadami cywilizowanego państwa próbami wymuszania na dłużnikach spłaty długów przez straszenie, że a już to poślą Ukraińców, a już to poślą innych windykatorów, muszę powiedzieć, że firmy windykacyjne rozpoczęły ostatnio nową praktykę. Praktykę, moim zdaniem, niezgodną z zasadami prawa cywilnego, bo jest to naruszanie prywatności, polegającą na sprzedaży wierzytelności, kupionych od innych podmiotów, w drodze ogłoszeń prasowych. W „Gazecie Wyborczej” można znaleźć całe kolumny ogłoszeń, że firma „Kruk” sprzedaje długi pana X, przy czym podane są dokładne dane osobowe – imię, nazwisko i adres.</u>
          <u xml:id="u-12.30" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Próbowałam uzyskać w tej sprawie opinię rzecznika praw obywatelskich. Zapytałam go, czy w jego ocenie jest naruszeniem prawa do prywatności podawanie wszystkich danych. Bo nie kwestionuję tego, że można w tej formie sprzedawać długi, co wynika z przepisów Kodeksu cywilnego. Ale nie jestem w stanie uzyskać wiarygodnej, jednoznacznej opinii, czy ta oferta – bo to jest oferta – musi zawierać wszystkie dokładne dane, czy wystarczy tylko imię, nazwisko i miejscowość. W moim odczuciu taka oferta byłaby wystarczająca, ale dysponuję dwiema całkowicie różnymi opiniami specjalistów prawa cywilnego. Jedna opinia wskazuje, że oferta zawsze musi być pełna i zawierać wszystkie informacje. Druga opinia sugeruje, że jeśli taka oferta będzie zawierała imię, nazwisko i miejscowość, to jest to wystarczająca informacja o dłużniku.</u>
          <u xml:id="u-12.31" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Jest to sprawa, która pojawia się od czasu do czasu, bo od czasu do czasu pojawiają się takie oferty. Ale jest to sprawa, która nie została załatwiona i będzie się powtarzać, bo nie ma jednolitego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-12.32" who="#PoselCezaryGrabarczyk">W ramach sektora prywatnego chcę zwrócić uwagę na skargi na firmy telekomunikacyjne. Przy czym to już nie są te skargi, które były kierowane we wcześniejszych latach na operatorów sieci komórkowych, to są najczęściej skargi na Telekomunikację Polską w związku z niewykonywaniem zwykłych, cywilnych umów o wykonanie usług. Najczęściej skargi te dotyczą bardzo częstych pomyłek polegających na nierespektowaniu zastrzeżenia numeru. Numer ukazuje się w książce telefonicznej, wpływa skarga, potem następują wyjaśnienia i chociaż Telekomunikacja Polska w takich przypadkach oferuje nowy numer, to jest to zawsze bardzo kłopotliwe dla osoby, której sprawa dotyczy.</u>
          <u xml:id="u-12.33" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Bardzo ciekawe sprawy, które wyniknęły w ubiegłym roku, związane są z wykorzystywaniem numerów telefonicznych przez partie polityczne w trakcie kampanii przedwyborczej. Chodzi o to, że partie polityczne wykorzystały numery Telekomunikacji Polskiej do marketingu politycznego.</u>
          <u xml:id="u-12.34" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Nie ukrywam, że sama odebrałam taki telefon i byłam tym oburzona. Wiele skarg wpłynęło na ten temat. Moje biuro zawsze odpowiadało, że takiego działania nie można uznać za przetwarzanie danych osobowych. Takie bowiem było orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wydaje mi się, że jest to racjonalne stanowisko. W przypadku, kiedy jest to przesyłanie informacji nie do wybranych ze względu na nazwisko abonenta numerów, tylko do grupy abonentów ze względu na numer, trudno mówić o przetwarzaniu danych osobowych. Jest to bowiem automatyczne wykorzystywanie numerów telefonicznych bez identyfikowania osoby, do której oferta marketingowa jest kierowana.</u>
          <u xml:id="u-12.35" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Muszę tu dodać, że w opinii moich kolegów z krajów Unii Europejskiej jest to traktowane jako typowy marketing polityczny i tego typu praktyki są zabronione. Taką decyzję podjęli m.in. rzecznicy niemieccy, z tym że to są stanowiska organów krajowych. Mówię o tym, bo być może tą sprawą zajmie się Komisja Europejska i wypracuje jakieś wspólne stanowisko. Uprzedzam, że być może w przyszłości tego typu forma przesyłania informacji o konkretnej partii, czy o konkretnym kandydacie z konkretnej partii, będzie uznana za niedopuszczalną formę marketingu politycznego.</u>
          <u xml:id="u-12.36" who="#PoselCezaryGrabarczyk">W 2005 r. wpłynęło wiele skarg związanych z wyborami. Skargi dotyczyły wykorzystywania danych osobowych pochodzących z bardzo różnych źródeł. Na przykład na potrzeby wyborów wykorzystywano stare rejestry członków różnych stowarzyszeń. Dlaczego mówię, że stare? Bo w jednej ze spraw okazało się, że osoba, która otrzymała ulotkę wyborczą, nie posługiwała się tym nazwiskiem od bardzo dawna. Wiadomo było więc, że była to bardzo stara lista sprzed kilkunastu lat.</u>
          <u xml:id="u-12.37" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Były też zarzuty, że w kampanii wyborczej wykorzystano listy poparcia jakiejś akcji. Listy i ulotki kierowano do osób, które nie utrzymywały stałego kontaktu z daną partią, bo to byłoby dopuszczalne. Partia rok, dwa lata temu organizowała jakąś akcję i teraz sięgnęła do danych osób, które tę akcję poparły. Nie ukrywam, że tego typu postępowania są bardzo trudne, bo bardzo trudno jest dowieść, że nazwiska i adresy nie pochodzą z karteluszków i osobistych notatek, a ze zbiorów danych osobowych. Z tego też względu postępowania w takich sprawach często były umarzane.</u>
          <u xml:id="u-12.38" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Kolejną, dużą grupą skarg, choć może nie tyle skarg, co zapytań, były pytania ze strony związków zawodowych. Jest to bardzo interesujący problem, bo związek zawodowy zawsze przedstawia sytuację w taki sposób, aby móc wykorzystać dane osobowe w korzystnym dla siebie momencie. A zatem, jeżeli pracodawca żąda od związkowca pisemnej zgody na potrącanie składek, co wynika z ustawy o związkach zawodowych, a związki zawodowe chcą, aby to potrącanie odbywało się niejako automatycznie, to składają skargę na pracodawcę, oburzając się, że on ogranicza działalność związkową. Jeżeli pracodawca z kolei chce jakichś informacji od związków zawodowych, bo może się tego domagać, to składają skargę, że pracodawca nadużywa swoich uprawnień.</u>
          <u xml:id="u-12.39" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Generalnie związki zawodowe stawiają nam różne pytania, choć najczęściej o możliwość uzyskania bardzo konkretnych informacji o wynagrodzeniach pracowników. Związki zawodowe powołują się w tym przypadku na prawo do kształtowania polityki wynagrodzeń w zakładzie pracy. Ale jest orzeczenie Sądu Najwyższego z 1993 r., które mówi wprost, odnosząc się do ustawy o związkach zawodowych, że kształtowanie polityki płacowej oznacza tylko ogólne ustalenia i ogólne informacje dotyczące np. polityki płacowej na poszczególnych stanowiskach pracy, ale nie informacje dotyczące wynagrodzeń konkretnych osób. A w niektórych pismach zawarte było żądanie udzielenia informacji co do wynagrodzeń konkretnych pracowników, przy czym wcale nie związkowców. Niewątpliwie była to próba nadinterpretacji przepisów przez związki zawodowe.</u>
          <u xml:id="u-12.40" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Ponadto mamy do czynienia z jeszcze jednym zjawiskiem, o którym informowałam pana przewodniczącego Janusza Śniadka, czyli z wykorzystywaniem funkcji związkowych do załatwiania spraw prywatnych. Osoby składające prywatne skargi zaczynały od opisania swoich funkcji związkowych lub zgoła pisały je na firmowym papierze związku zawodowego. W toku postępowania okazywało się, że była to wyłącznie prywatna sprawa.</u>
          <u xml:id="u-12.41" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Jeżeli chodzi o podmioty publiczne, to bardzo interesujące są zagadnienia dotyczące straży miejskich. Zagadnienia te powtarzają się każdego roku i były przedmiotem mojej prośby do Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji, aby poszerzyła uprawnienie straży miejskich do uzyskiwania informacji o osobach, wobec których straż miejska chce prowadzić postępowanie, ale sprawca wykroczenia identyfikowany jest tylko na podstawie numeru telefonu. Na początku działalności, jakieś 5-6 lat temu, wydałam decyzję nakazującą udostępnianie tego typu informacji straży miejskiej, w tym konkretnym przypadku w Częstochowie. Naczelny Sąd Administracyjny podtrzymał moją decyzję.</u>
          <u xml:id="u-12.42" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Obecnie takie sprawy znowu się zdarzają. Po wejściu w życie nowego prawa telekomunikacyjnego generalnie odmawia się strażom miejskim udzielania takich informacji, mimo że jest to niezbędny warunek do prowadzenia postępowania. Uważam, że nigdy żaden przepis nie powinien blokować możliwości wykonywania ustawowych obowiązków przez jakikolwiek organ państwa i dlatego zgłaszałam i zgłaszam ten problem.</u>
          <u xml:id="u-12.43" who="#PoselCezaryGrabarczyk">W tej chwili Naczelny Sąd Administracyjny rozpatruje taką sprawę. „Polkomtel” dla zasady odmówił udzielenia informacji straży miejskiej, przy czym jego pracownicy doskonale znali orzeczenie NSA. Jednak pani mecenas dla zasady zaskarżyła wyrok, a teraz nawet złożyła skargę kasacyjną do NSA. Wydaje mi się, że tak nie powinno być.</u>
          <u xml:id="u-12.44" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Drugim zagadnieniem dotyczącym straży miejskich jest zamieszanie wokół przepisów ustawy o strażach miejskich. Podjęłam próbę wyjaśnienia sprawy z zakresu danych zbieranych przez straże miejskie. Straże miejskie bardzo często czują się organami quasi-policyjnymi i czasami korzystają z ustawy o Policji. Jednak to są różne organy, różne podmioty, kompetencje strażników miejskich dokładnie są opisane w ustawie o strażach miejskich.</u>
          <u xml:id="u-12.45" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Pamiętają państwo zapewne wystąpienie rzecznika praw obywatelskich Andrzeja Zolla dotyczące badania prędkości za pomocą radarów. Ja miałam podobną sprawę.</u>
          <u xml:id="u-12.46" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Straż miejska w jednej z gmin nie tylko obsługiwała radar bez żadnej refleksji nad tym, czy może to robić, ale posunęła się dalej i zleciła obsługę radaru prywatnej firmie. Nastąpiła niejako prywatyzacja działalności publicznej. Komendant główny Policji, który pełni nadzór merytoryczny nad działalnością straży miejskich, zarządził kontrolę w całej Polsce i ta praktyka się zmieniła.</u>
          <u xml:id="u-12.47" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Należy jednak zastanowić się nad tym, czy takie działanie jest dopuszczalne. Myślę w tym momencie o ewentualnej zmianie przepisów. Bo nie jest rzadkością sytuacja, kiedy straż miejska posiada jednego strażnika, a funkcję administratora danych pełni burmistrz – to jest dopuszczalne, zgodnie z ustawą o strażach gminnych i miejskich. I co wtedy? Czy w takiej sytuacji należy egzekwować wykonywanie obowiązków przez strażników miejskich, to znaczy zmusić urząd do zatrudnienia większej ich liczby? A może stworzyć możliwość powierzenia komuś trzeciemu przetwarzania danych? Na razie nie widzę podstaw prawnych do takiego działania, ale jest to sprawa do przemyślenia, jak sądzę, także dla Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.</u>
          <u xml:id="u-12.48" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Nie chcę zanudzić członków Komisji, ale pozwolę sobie powiedzieć jeszcze o dwóch, według mnie, wielce interesujących kwestiach. Pierwsza z nich dotyczy faktu, że pracodawcy zbierają różne dane osobowe o pracownikach. I tu znowu moja prośba do Komisji, aby zechciała pochylić się nad tą sprawą.</u>
          <u xml:id="u-12.49" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Trzy lata temu weszła w życia nowelizacja Kodeksu pracy, która zezwala, zgodnie z art. 221 , legalnie przetwarzać tylko niektóre dane osobowe pracowników, powiedziałabym – takie podstawowe. Przyznam szczerze, że nie przykładałam ręki do takiego sformułowania art. 221, zgoła ten przepis w ogóle nie przechodził przez nasze biuro. Efekt jest taki, że ust. 5 zawiera odesłanie do innych ustaw. Rozumiem, że te inne ustawy to ustawa o Krajowym Rejestrze Karnym, która pozwala na pozyskiwanie w niektórych sytuacjach informacji o karalności, że to są ustawy szczególne, które mówią, w jakich sytuacjach pracodawca może, a w jakich nie, te dane zbierać.</u>
          <u xml:id="u-12.50" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Ale teraz coraz częściej mamy do czynienia z praktyką zbierania przez pracodawcę zupełnie innych kategorii danych, takich danych, których zbieranie nigdzie nie jest regulowane. Pierwszym sygnałem tego rodzaju spraw była sprawa sprzed lat, dotycząca wykorzystywania wariografu przez Straż Graniczną. W 1999 r., kiedy następowały przekształcenia organizacyjne, byli pracownicy złożyli skargę, która została uwzględniona, i Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że nie ma podstaw prawnych, nie ma możliwości zbierania informacji za pośrednictwem wariografu. Obecnie to zjawisko powróciło, a nawet nasiliło się. W prywatnych firmach stosowane są wariografy, szczegółowe testy psychologiczne, bardzo głęboko wnikające w prywatność pracowników, są zbierane dane biometryczne. To są zupełnie nowe obszary.</u>
          <u xml:id="u-12.51" who="#PoselCezaryGrabarczyk">W czasie, kiedy tworzona była dyrektywa stanowiąca podstawę, taki wzorzec dla polskiej ustawy o ochronie danych osobowych, o danych biometrycznych mówiło się bardzo niewiele. W tej chwili dane biometryczne stanowią nowy obszar i ogromny problem. Coraz częściej po te dane sięgają pracodawcy. Coraz częściej zdarza się, że pracodawcy chcą wykorzystywać odciski palców do kontrolowania czasu pracy pracownika. Kiedy pracownik przychodzi do pracy, już nie podpisuje u pani kadrowej listy obecności, tylko za pomocą odcisku palca identyfikowanego przez system informatyczny wchodzi do zakładu pracy.</u>
          <u xml:id="u-12.52" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Jeżeli zabronimy takich działań, to staniemy na pozycji robotników, którzy w XVIII w.</u>
          <u xml:id="u-12.53" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Bo to ustawodawca decyduje o tym, jaki ma być zakres danych, a czy podmiot prywatny może weryfikować wolę ustawodawcy? Moim zdaniem, nie. Po to jest przepis prawa, by był wykonywany. Jeśli natomiast zdecydujemy się na wprowadzenie zgody pracownika, to musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: gdzie jest granica takiej zgody? Czy na podstawie zgody pracownika pracodawca będzie mógł zbierać dane genetyczne, żeby zweryfikować, czy ten pracownik nadaje się do pracy na określonym stanowisku, czy np. nie jest obciążony jakimiś chorobami, które sprawią, że w pewnym momencie stanie się ciężarem dla pracodawcy a nie pracownikiem?</u>
          <u xml:id="u-12.54" who="#PoselCezaryGrabarczyk">To jest temat, który sygnalizuję Komisji i proszę o refleksję, ewentualnie o inicjatywę ustawodawczą. Sygnalizowałam ten problem Komisji Trójstronnej i Ministrowi Pracy dwukrotnie w poprzednich latach, niestety bez efektu. Wydaje mi się, że jest to ważny temat, ponieważ coraz częściej spotykamy się z takimi zjawiskami.</u>
          <u xml:id="u-12.55" who="#PoselCezaryGrabarczyk">I wreszcie ostatnie zagadnienie, na które zwracam uwagę, to sprawa przetwarzania danych przez sądy i prokuraturę. Do naszego biura trafia wiele skarg, które są niezasadne, bo dotyczą zakresu dowodów gromadzonych w sprawach przez prokuraturę albo rozpatrywanych przez sąd. Często skarżący oczekują, że generalny inspektor decyzją administracyjną będzie decydował pod ich dyktando o tym, jakie dowody w sprawie sąd ma rozpatrzyć, a jakie nie, a jakie powinny być usunięte z akt sprawy. Oczywiście, jest to niezasadne żądanie. Przyznam, że odmowa, z powołaniem się na przepisy prawa, uwzględnienia tych skarg wywołuje ostrą reprymendę, zniesławienia pod moim adresem, moich pracowników. Ale jak sądzę, taka jest natura ludzka, że trzeba się na kimś wyżyć. Jak nie ma na kim, to na urzędniku.</u>
          <u xml:id="u-12.56" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Wśród tych skarg przewija się jednak jedno ważne zagadnienie. Jest bowiem sporo sygnałów, które były wielokrotnie przesyłane do kolejnych ministrów sprawiedliwości, mówiących o poczuciu obawy ze strony świadków, albo osób, które zgłaszają do prokuratury lub Policji zawiadomienie o przestępstwie. Są to obawy, że ich dane będą wykorzystywane przez sprawców przestępstw do ich zastraszania. Takie konkretne przykłady zastraszania skarżący sygnalizują. W kolejnych pismach kierowanych do ministrów sprawiedliwości prosiłam o zmianę przepisów Kodeksu postępowania karnego. Przepisy Kodeksu postępowania karnego na etapie postępowania przed sądem dają możliwość wydania postanowienia o utajnieniu danych, ale wtedy jest już za późno. Przecież akta sprawy na etapie postępowania przygotowawczego przeglądane są przez pełnomocników oskarżonych czy osób, wobec których toczy się postępowanie. Co daje osobie, która występuje jako świadek czy też zgłasza o popełnieniu przestępstwa, utajnienie jego danych przez sąd na etapie postępowania sądowego?</u>
          <u xml:id="u-12.57" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Dlatego w kolejnej prośbie, którą skierowałam na początku tego roku, zwróciłam uwagę na potrzebę zmiany filozofii zbierania danych w postępowaniu przygotowawczym. Te dane są niezbędne organom prowadzącym postępowanie – prokuraturze, Policji, natomiast dokładne dane adresowe nie są niezbędne stronom postępowania. Może się zdarzyć, a pan przewodniczący jako adwokat zapewne potwierdzi moje zdanie, że czasem dane adresowe są potrzebne pełnomocnikowi strony w celach dowodowych. Ale w takiej sytuacji może należałoby udostępniać te dane po jakimś uzasadnieniu, może w formie postanowienia? Nie wiem, sadzę, że członkowie Komisji będą wiedzieli lepiej, jaką formę zezwolenia na udostępnienie tych danych przyjąć, ale uważam, że udostępnienie danych przedstawicielom stron należy traktować jako wyjątek. W tej chwili, co wynika ze skarg, jak i z informacji prasowych, świadkowie oraz osoby zgłaszające o popełnieniu przestępstwa czują się zagrożone. Dlatego mamy przypadki wycofywania zeznań, bo świadek ma poczucie zagrożenia.</u>
          <u xml:id="u-12.58" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Jest to dla mnie bardzo ważna sprawa, bo praw osób, które są oskarżonymi czy stronami w postępowaniu, to nie ograniczy, natomiast na pewno w znacznym stopniu da poczucie bezpieczeństwa osobom, które zawiadamiają o przestępstwie albo są świadkami w sprawach.</u>
          <u xml:id="u-12.59" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Sądzę, że świadomość co do zakresu obowiązywania ustawy o ochronie danych osobowych w społeczeństwie jest, chociaż mam wrażenie, że od ustawy oczekuje się więcej niż rzeczywiście ona daje obywatelowi. Chcę powiedzieć, że ustawa interpretowana jest bardzo subiektywnie. Obywatele własne zdanie, własną opinię, własną zgodę stawiają na miejscu pierwszym, często lekceważąc obowiązujące przepisy prawa. Jeżeli powołujemy się na to, że prawo do zbierania danych osobowych przez ośrodki pomocy społecznej wynika wprost z ustawy o pomocy społecznej, to obywatele twierdzą, że bierzemy stronę ośrodków, a oni nie wyrazili zgody na to lub na tamto. Zawsze podkreślamy, że to ustawodawca decyduje, kto, kiedy i w jakim zakresie może zbierać dane, to ustawodawca przesądza o zakresie danych i tych przepisów należy przestrzegać. Tutaj wola pojedynczej osoby nie ma znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-12.60" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Muszę zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę. Bardzo często urzędnicy nie znają dotyczących ich przepisów. Dotyczy to m.in. takich spraw jak odmowa udzielania informacji o danych osoby dzwoniącej do pogotowia, która zasłabła i nie może sama podać adresu. Pracownice Telekomunikacji Polskiej nie chciały podać danych osobowych takiego numeru, powołując się na tajemnicę. Dziennikarze nieco wypaczyli sens tej odmowy, bo odmawiając, pracownice nie powołały się na tajemnicę danych osobowych, tylko na tajemnicę telekomunikacyjną. Ale gdyby te pracownice Telekomunikacji Polskiej znały przepisy ustawy Prawo telekomunikacyjne, to wiedziałyby, że art. 171 ustawy nie tylko pozwala, ale wręcz nakazuje im udzielenie tej informacji. Wszystkie służby zajmujące się ratownictwem mają prawo do uzyskania tego typu informacji wpisane w ustawie Prawo telekomunikacyjne.</u>
          <u xml:id="u-12.61" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Ta uwaga dotyczy również dziennikarzy i prawa prasowego. Często dziennikarze nie znają prawa prasowego, stąd też zdarzają się kuriozalne przypadki pokazywania z opaskami osób, które wcześniej były poszukiwane za pomocą listów gończych. To jest wypaczenie samej idei prawa prasowego. Niestety, obciąża się wtedy ustawę o ochronie danych osobowych, a to nie ma nic wspólnego z tą ustawą. To jest tylko nieznajomość prawa prasowego.</u>
          <u xml:id="u-12.62" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Okazuje się, że ochrona danych osobowych to bardzo pasjonująca dziedzina polskiego prawa. Pani minister podała wiele przykładów, z których część nawet dotyczyła aktywności wyborczej, a więc ocierała się o politykę. Dowiedzieliśmy się, że mailing może być zgodny z prawem lub niezgodny. Zgodny będzie ten, gdy będzie bezadresowy, ewentualnie gdy skorzysta się z przekazu informacji pod numery bez identyfikacji osoby. Czy dobrze to zrozumiałem?</u>
          <u xml:id="u-12.63" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Główny inspektor ochrony danych osobowych Ewa Kulesza:</u>
          <u xml:id="u-12.64" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Czy pan przewodniczący przygotowuje już kampanię wyborczą?</u>
          <u xml:id="u-12.65" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Wszystko może się zdarzyć. Tego będzie dotyczyło moje pytanie, które za chwilę rozbuduję, ale przede wszystkim otwieram dyskusję na tematy, o których mówiła pani minister, i pozwolę sobie jako pierwszy zabrać głos.</u>
          <u xml:id="u-12.66" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Chcę zapytać o to, o czym dyskutowaliśmy przy rozpatrywaniu poprzednich, wcześniejszych sprawozdań. Pani minister skarżyła się, że wszczynane postępowania wskutek zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa były bardzo często przez panią umarzane i bardzo rzadko dochodziło do sądowego rozstrzygnięcia. Chcę zapytać, jak wygląda praktyka w tej chwili. Czy coś się zmieniło, czy mamy zarysowaną jakąś nową tendencję, czy w dalszym ciągu walczymy z brakiem chęci po stronie organów ścigania, by podejmować te sprawy?</u>
          <u xml:id="u-12.67" who="#PoselCezaryGrabarczyk">I drugie pytanie, dotyczące spraw mailingu. W jaki sposób doprecyzować przepisy, żeby ta działalność nie budziła wątpliwości? Aby ci, którzy wykorzystują nowoczesne metody marketingu politycznego, mieli pewność, że ich działania są zgodne z prawem, że ich działania są legalne. Specjaliści często instruują, że bezpośredni mailing adresowy jest skuteczniejszy, bo adresat odnajduje w liście swoje imię i nazwisko i odbiera bardzo osobiście relację między tym, kto zabiega o głosy a sobą. Jest w jakiś sposób uhonorowany. Pozostaje jednak pytanie, czy jest to legalne działanie i pod jakimi warunkami, jeżeli legalne.</u>
          <u xml:id="u-12.68" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Główny inspektor ochrony danych osobowych Ewa Kulesza:</u>
          <u xml:id="u-12.69" who="#PoselCezaryGrabarczyk">To są pytania prowokujące odpowiedź-rzekę, ale postaram się udzielić krótkiej odpowiedzi. Jeżeli chodzi o działalność prokuratury, to, niestety, praktyka prokuratury się nie zmieniła. Stereotypowa odpowiedź brzmi: odmowa wszczęcia postępowania bądź umorzenie postępowania ze względu na znikomą społecznie szkodliwość czynu lub ze względu na niestwierdzenie przestępstwa, nawet jeżeli materiały dołączone do zawiadomienia wyraźnie świadczą o tym, że w sposób rażący zostało naruszone prawo. Nie chcę posługiwać się konkretnymi przykładami, ale niektóre sprawy są bardzo przykre, nawet w przypadku rażącego naruszenia prawa stanowisko prokuratury jest jednoznaczne. Choć zdarzają się wyjątki, bo zdarza się, iż dochodzi do spraw sądowych. Ale powiedziałabym, że występuje tu pewna nierównowaga. Bo w przypadku bardzo nagłośnionych spraw prokuratura je umarza, a prowadzi postępowania i wysyła zawiadomienia do sądu w takich drobniejszych sprawach. To chyba jednak nie jest dobra praktyka.</u>
          <u xml:id="u-12.70" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Ponieważ jako organ zawiadamiający nie mam prawa składać skargi na postanowienie prokuratury, wobec tego za pośrednictwem Ministra Sprawiedliwości proszę o podjęcie sprawy na nowo. Minister Sprawiedliwości w dziewięćdziesięciu kilku procentach uwzględnia moje wnioski. Prokuratura apelacyjna, która bada te wnioski, stwierdza, że postępowanie umorzono przedwcześnie, co bardzo często się powtarza. Po czym przychodzi kolejne postanowienie i nic się nie zmienia. Jest to tylko mnożenie bytów. Więc albo coś w sposób istotny się zmieni i te sprawy wreszcie będą trafiać na wokandę – w końcu mówimy o konstytucyjnym prawie obywatela – czyli prokuratura zacznie coś robić i zrobi to szybko i sprawnie, albo uchylmy przepisy karne.</u>
          <u xml:id="u-12.71" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Już w tej chwili ustawa o ochronie danych osobowych traktowana jest jako kodeks dobrych praktyk. Kto chce, ten przestrzega jej, a kto nie chce, ten jej nie przestrzega. To tylko obniża autorytet prawa i parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-12.72" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Nie wiem, jaka jest recepta, ale wiem jedno, że w żadnym europejskim państwie nie mogłoby się coś takiego zdarzyć. Autorytet prawa w innych państwach, także w nowych państwach członkowskich, jest zdecydowanie wyższy, tam prawa się przestrzega.</u>
          <u xml:id="u-12.73" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Marketing polityczny to bardzo interesujące, relatywnie nowe zjawisko. W Polsce ta sprawa nie była szerzej dyskutowana. Te praktyki zainteresowały rzeczników ochrony danych osobowych po wyborach w Niemczech w 1998 r., kiedy to okazało się, że metodą, o której mówił pan przewodniczący, wysyłania imiennych listów do konkretnych osób, starannie wyselekcjonowanych z ewidencji ludności co do wieku i miejsca zamieszkania, partie radykalne uzyskały bardzo dobre wyniki w wyborach. Byłam w tym czasie gościem zjazdu rzeczników niemieckich. Wtedy po raz pierwszy dyskutowano, że coś tu jednak jest nie tak, że ewidencja ludności jest wykorzystywana w tych celach. Wtedy właśnie zaczęto ograniczać możliwości stosowania marketingu politycznego.</u>
          <u xml:id="u-12.74" who="#PoselCezaryGrabarczyk">W Polsce nigdy to nie mogło się zdarzyć, ponieważ u nas ustawa o ewidencji ludności nie pozwala tak dowolnie sięgać do zbiorów ewidencji ludności. Były natomiast często wykorzystywane imienne ulotki do wyborców. Jeśli są to ulotki kierowane do osób, które są członkami partii, lub osób, które utrzymują ze stowarzyszeniem, partią, organizacją społeczną ścisły kontakt, to można powiedzieć, że jest to działanie, które nie narusza przepisów ustawy o ochronie danych osobowych, i takie dane można wykorzystywać.</u>
          <u xml:id="u-12.75" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Czy każdy członek partii może te dane wykorzystać, czy tylko jej organy?</u>
          <u xml:id="u-12.76" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Główny inspektor ochrony danych osobowych Ewa Kulesza:</u>
          <u xml:id="u-12.77" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Ja mówię o administratorze danych, a administratorem są struktury. Jeżeli to się odbywa pod agendą władz partii, to oczywiście, tak, każdy członek partii może wysyłać takie listy.</u>
          <u xml:id="u-12.78" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Przyznam, że miałam skargi członków danej partii na innych jej członków, gdy skarżono na siebie, że chociaż osoba, która otrzymała ulotkę, jest członkiem partii i kandydat też, ale nie lubią się, i skarżący uważa to za nadużycie prawa. W obecnym systemie prawnym w Polsce i w polskiej tradycji nie ma przeszkód, aby wysyłać informacje bezadresowe, to znaczy wysyłać SMS, jak było to przy referendum europejskim, o treści: „Spotkajmy się na referendum”. Obywatel, który jest stałym klientem biura, złożył skargę i napisał, że jemu to nie odpowiada. Sprawa trafiła do sądu, sąd wojewódzki podtrzymał decyzję Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że było to wykorzystanie numeru, ale zupełnie automatyczne, nie było to wykorzystanie danych osobowych, i umorzył postępowanie.</u>
          <u xml:id="u-12.79" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Pan przewodniczący pyta o legalność takich działań. W przypadku skarg, które były kierowane po ostatnich wyborach, my pytaliśmy, czy z bazy danych klientów Telekomunikacji Polskiej wybierano określone numery, pod które wysyłano następnie informacje o kandydatach na posłów. Zapewniono nas, że nikt takiego wyboru nie dokonywał. Sprawdziliśmy to i potwierdziliśmy, że był to automatyczny przekaz z centrali do wszystkich numerów. W takiej sytuacji nie ma podstaw do zakwestionowania takiej działalności. Jest to bowiem taka przesyłka bezadresowa, tak samo, jakby ktoś do skrzynki pocztowej konkretnej osoby wrzucił ulotkę skierowaną do wszystkich mieszkańców danego bloku.</u>
          <u xml:id="u-12.80" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Czy są inne pytania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PoselStanislawRydzon">Nie mam pytań do pani minister. Chcę tylko powiedzieć, że obserwuję wystąpienie pani minister już kolejny raz i stwierdzam, że dyskusja zawsze wygląda tak samo. Padają najwyżej dwa, trzy pytania. My bardzo dobrze oceniamy pracę pani minister, co wynikało ze sprawozdania Komisji w poprzedniej kadencji, i w związku z tym przypuszczam, że nie ma wiele pytań, bo do ministerstwa nie mamy żadnych pretensji ani uwag. Ministerstwa mówię w cudzysłowie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Czy są jeszcze pytania? Nie słyszę. Proponuję więc, aby Komisja przyjęła uchwałę, którą zarekomendujemy Sejmowi do przyjęcia:</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PoselCezaryGrabarczyk">„Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka po rozpatrzeniu sprawozdań na posiedzeniu w dniu 9 maja 2006 r. oraz po przeprowadzonej dyskusji wnosi, aby Sejm raczył przyjąć sprawozdania z druków nr 137 i 534”.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem projektu uchwały w przedstawionym brzmieniu?</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Stwierdzam, że Komisja jednogłośnie przyjęła projekt uchwały. Pozostaje nam wyznaczyć posła sprawozdawcę. Proponuję posłankę Julię Piterę. Czy są inne propozycje? Nie słyszę. Czy posłanka Julia Pitera wyraża zgodę?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PoslankaJuliaPitera">Tak, wyrażam zgodę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Przystępujemy do głosowania. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Komisja wybrała na sprawozdawcę posłankę Julię Piterę. Sprzeciwu nie słyszę.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Stwierdzam, że Komisja powierzyła funkcję sprawozdawcy posłance Julii Piterze.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Pani minister, nasze spotkanie po raz kolejny pokazuje, że ustawa o ochronie danych osobowych jest ustawą żywą, przynoszącą szereg ciekawych problemów, które niesie życie. Jest to ostatnie sprawozdanie, które mieliśmy okazję usłyszeć z pani ust w ciągu ośmiu lat pani współpracy z polskim parlamentem i Komisją Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Chcę serdecznie za to pani podziękować. To pani była pionierem w tworzeniu systemu ochrony danych osobowych w Polsce, bo pani jako pierwsza piastowała urząd generalnego inspektora ochrony danych osobowych i dobrze przysłużyła się systemowi, Polsce i obywatelom i za to w imieniu Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Główny inspektor ochrony danych osobowych Ewa Kulesza:</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Ze swojej strony chcę bardzo serdecznie podziękować Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, z którą zawsze dobrze mi się współpracowało. To prawda, że ustawa jest ustawą żywą, czasem nawet bolesną, ale takie są realia wdrażania nowych przepisów. Natomiast chcę członków Komisji prosić o rozważne podchodzenie do ochrony danych osobowych. Niestety zdarza się, że ta dziedzina jest spychana na bok, bądź też nawet usuwana z niektórych przepisów. To nie jest zasadne z tego względu, że ani polska ustawa o ochronie danych osobowych, ani ustawodawstwo europejskie nie ma na celu blokowania czegokolwiek. Ustawa ma na celu zabezpieczenie tych danych, aby nie mogły być wykorzystane przeciw obywatelom. Taka była intencja tworzenia tego ustawodawstwa. Kiedy przekonano się, że dane osobowe można w dowolny sposób łączyć, zaczęto zastanawiać się, jak obywatela chronić przed nadmierną ingerencją w jego prywatność i przed nadmiernym wykorzystywaniem tych danych. To jest cel tego ustawodawstwa. Zawsze lepiej jest, żeby informacje osobowe były dobrze chronione, niż gdyby miały być w sposób dowolny wykorzystywane. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za współpracę.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Korzystając z okazji, chcę jeszcze poinformować posłów, że w dniach 11-12 maja br. Biuro Głównego Inspektora organizuje seminarium pt. „Bezpieczeństwo publiczne a ochrona danych osobowych”. To jest temat, który jest dla Polski bardzo aktualny, bo dotyczy spraw zabezpieczenia obywateli przed zagrożeniami i pewnej kontroli instytucji publicznych zajmujących się ochroną obywateli m.in. ze strony niezależnych organów po to, żeby hasło „bezpieczeństwo publiczne” nie było nadużywane. Referentem na naszym seminarium będzie europejski rzecznik ochrony danych, pan Peter Hastings, przewodniczący Grupy 29 – grupy roboczej przy Komisji Europejskiej, która zajmuje się ochroną danych osobowych – będą także rzecznicy z innych państw. Sądzę, że tematyka seminarium, jak i mówcy są ciekawi. Zwracamy uwagę na to, co często umyka opinii publicznej, że nałożenie określonych obowiązków w tej dziedzinie na sektor prywatny indukuje pewne koszty, o których nierzadko się zapomina, czy w sektorze telekomunikacyjnym, czy bankowym. Wszystkich chętnych zapraszam do wzięcia udziału w seminarium.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PoselCezaryGrabarczyk">Wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszych obrad – zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>