text_structure.xml
92.1 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PoselJanKopczyk">Po raz pierwszy w tej kadencji Komisja Zdrowia odbywa posiedzenie wyjazdowe. Ma ono charakter specyficzny. Spotykamy się w Akademii Medycznej w Poznaniu mając nadzieję poznać problemy medycznego środowiska akademickiego. Na początek poprosimy o wypowiedzi przedstawicieli akademii medycznych, następnie wysłuchamy stanowiska resortu i przejdziemy do dyskusji z udziałem posłów. Sądzę, że dzisiejsze uwagi i doświadczenia będą miały duże znaczenie dla dalszych prac legislacyjnych przygotowywanych przez nas aktów prawnych.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#PoselJanKopczyk">Pierwszy punkt naszych obrad dotyczy statusu szpitali klinicznych w świetle ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Z zainteresowaniem wysłuchamy głosów w dyskusji. Następnie zajmiemy się trudnym i kontrowersyjnym problemem, jakim jest rola akademii medycznych w reformowanym systemie świadczeń zdrowotnych udzielanych także przez kliniki w ramach udostępnionych akademickim uczelniom medycznym oddziałów szpitalnych będących publicznymi zakładami opieki zdrowotnej. Ponadto chcielibyśmy usłyszeć opinię środowisk lekarskich związanych z akademiami medycznymi w sprawie projektu ustawy o zawodzie lekarza. Przypomnę, że dwa tygodnie temu Komisja Zdrowia przyjęła projekt ustawy autorstwa izb lekarskich. Myślę, że wkrótce prace legislacyjne nabiorą właściwego tempa.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Chciałbym powiedzieć kilka słów z pozycji kierownika - szefa Państwowego Szpitala Klinicznego, a także w imieniu kolegów - dyrektorów z pozostałych czterech szpitali klinicznych w Poznaniu. Szpitale kliniczne podlegają ustawie o publicznych zakładach opieki zdrowotnej z 1991 r., która bardzo dokładnie określa zadania jednostek podlegających wojewodzie lub służbie zdrowia władzy terenowej. Jeżeli chodzi o szpitale kliniczne, to istnieje mała liczba zarządzeń wykonawczych o funkcjonowaniu szpitali klinicznych. Dodatkowo są bardzo nieprecyzyjne. Uniemożliwia to samookreślenie szpitali i jest powodem konfliktów między władzą akademicką, Ministerstwem Zdrowia i Opieki Społecznej, wojewodą, a nawet Ministerstwem Edukacji Narodowej. Każdy z tych decydentów stawia nam inne zadania i w inny sposób akcentuje wykonywanie poszczególnych zadań przez dany szpital kliniczny. Taka sytuacja jest konfliktogenna i dlatego uważamy, że powinna zostać uporządkowana w najbliższym czasie. Realizacja trzech funkcji szpitala klinicznego: lecznicza, naukowa i dydaktyczna możliwa jest w ramach wyłącznie jednego resortu. Kiedyś rozważaliśmy, że może to być resort edukacji narodowej, ale ostatecznie zdecydowaliśmy, że z racji określonej specyfiki naszego środowiska powinno to pozostać przy Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej. Tylko to ministerstwo powinno formułować zadania dla szpitali klinicznych i je finansować. Takie założenie wyklucza konflikty finansowe i służbowe na poziomie szpitala klinicznego. Zalecane nam podpisywanie porozumień pomiędzy szpitalami klinicznymi a rektorem akademii medycznej nieco porządkuje sytuację, ale nadal jest nieskuteczne. Konieczne byłoby, aby wszystkim pracownikom zatrudnionym na etatach państwowego szpitala klinicznego i na etatach akademii medycznej odpowiadał jeden szef. W naszej opinii tym szefem powinien być rektor akademii medycznej, który byłby odpowiedzialny przed ministrem zdrowia za to, co się dzieje w szpitalu klinicznym. Dyrektor szpitala podlegałby jednemu przełożonemu, a sam byłby przełożonym wszystkich pracowników szpitala. Niezbędne jest ujednolicenie pracodawcy eliminujące podział na nauczycieli akademickich i pracowników państwowego szpitala klinicznego. Ci, którzy pracują w szpitalach klinicznych, wiedzą, jak nieszczęśliwy jest rozdział na dwie kategorie pracowników: na lekarzy, którzy wykonują tę samą pracę będąc lekarzami szpitala klinicznego i lekarzy akademickich. Budzi to ciągłe problemy z podległością służbową, odpowiedzialnością itd.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Uważamy również, że konieczne jest wyposażenie dyrektora szpitala w należne mu kompetencje umożliwiające rzeczywiste kierowanie podległą jednostką. W tym celu niezbędny jest współudział dyrektora w konkursach na kierowników klinik oraz zatwierdzający głos w obsadzaniu stanowisk kierowniczych odpowiadający ordynatorom poszczególnych oddziałów i pielęgniarkom oddziałowym. Przykładem, który ostatnio nas frustruje jest sprawa konkursów na pielęgniarki oddziałowe. Zgodnie z obowiązującymi przepisami w komisji konkursowej nie ma dyrektora szpitala klinicznego. Jest całe gremium innych osób, ale dyrektor tam nie figuruje. Uważamy, że ta sytuacja jest nie do przyjęcia. Celem uniknięcia zderzenia kompetencji należy zlikwidować stanowiska zastępcy dyrektora Instytutu ds. Klinicznych. W szpitalach klinicznych jednorodnych takich, jak w naszym przypadku Szpital Położniczo-Ginekologiczny przy ulicy Polnej, Szpital Ortopedyczny czy Instytut Pediatrii istnieją lub istniały stanowiska zastępców dyrektora Instytutu ds. Klinicznych. Te stanowiska w oczywisty sposób konkurują z zadaniami i z pozycją dyrektora szpitala klinicznego. Uważamy również, że należy wprowadzić zasadę odpowiedzialności służbowej i materialnej dla kierowników klinik i ordynatorów za prowadzone przez nich jednostki, co pozwoli ekonomizować działalność oddziałów. Kilka lat temu resort zobowiązał nas do liczenia kosztów w miejscu ich powstawania. Chciałbym uświadomić, że wpływ dyrektora szpitala na minimalizowanie kosztów w szpitalach klinicznych jest niewielki. Dopóki nie będzie ujednoliconego stosunku służbowego pomiędzy dyrektorem a kierownikiem kliniki, dopóty dyrektor szpitala będzie miał bardzo niewiele do powiedzenia i nie będzie miał wpływu na to, co się dzieje na oddziale, a tym samym nie będzie mógł w rzeczywisty sposób wpływać na minimalizowanie kosztów.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Niezależnie od tego uważamy, że plany rozwoju perspektywicznego szpitali klinicznych, ich przebudowa, zmiana profilu medycznego, modernizacja są niemożliwe bez akceptacji danego zadania przez dyrektora. Nie może tak być, żeby dyrektor szpitala był pomijany czy jego rola była niedoceniana w wytyczaniu kierunków rozwoju poszczególnych dyscyplin medycznych w danej uczelni, ponieważ ostatecznie on za to odpowiada.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Uważamy, że finansowanie szpitali klinicznych z budżetu centralnego poprzez Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej jest właściwe. W porozumieniu z rektorem moglibyśmy wnioskować, że w niektórych sytuacjach byłoby wygodniej, gdyby sektor miał swobodę w dysponowaniu pulą pieniędzy przeznaczoną na kilka szpitali klinicznych w danym mieście. W Poznaniu wielokrotnie zdarzało się, że powstawały sytuacje dramatyczne w poszczególnych szpitalach i na skutek centralnego rozdzielnictwa rektor mógł dopiero za pośrednictwem przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej wskazywać, który szpital w danym momencie wymaga większej opieki i większego dofinansowania. Uważamy, że tę drogę można skrócić, m.in. w ten sposób, że pozwolić rektorowi na większą swobodę w dysponowaniu tą grupą środków przeznaczonych na szpitale kliniczne np. w Poznaniu. Finansowanie szpitali klinicznych pod kątem realizacji zadań regionalnych /ponadwojewódzkich/ powinno być z budżetu centralnego i poprzez resort zdrowia. Oddzielną sprawą jest natomiast wykonywanie zadań podstawowych np. ostre dyżury czy przejęcie części zadań lekarza szpitala rejonowego w danym mieście, które powinno być uzupełniane przez władzę terenową, konkretnie przez wojewodę czy lekarza miejskiego.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Do tej pory tak było, że w jakimś historycznym układzie pieniądze były rozdzielane, przychodziły do poszczególnych akademii medycznych, które miały już historycznie ukształtowany rozdział środków i proporcje zadań regionalnych i podstawowych. Brak modyfikacji tych proporcji w czasie powoduje, że trudne dla szpitali klinicznych jest branie od wojewody jakichkolwiek dodatkowych zleceń. Po prostu nie stać nas na to. Nie możemy ich wykonać, ponieważ wiąże się to z dodatkowymi wydatkami zarówno osobowymi, jak i rzeczowymi. Ta sprawa jest na tyle bulwersująca i wprowadzająca wiele zamieszania w określonych środowiskach, że wymaga pilnego załatwienia. Jeżeli sprawy zostaną nazwane po imieniu i będzie wiadomo, ile i do czego zobowiązany jest szpital kliniczny, to na pewno pozwoli to uniknąć wielu konfliktów zupełnie zbędnych.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Wiceminister zdrowia i opieki społecznej Krzysztof Jakubowiak: Poruszono wiele problemów. Po kolei ustosunkuję się do niektórych z nich.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Pierwsza sprawa to nowelizacja ustawy o zakładach opieki zdrowotnej w części dotyczącej działalności szpitali klinicznych. Przypomnę dotychczasowe brzmienie art. 63. Ustawa o zakładach opieki zdrowotnej stanowi, że "szpitale kliniczne są publicznymi zakładami opieki zdrowotnej udzielającymi świadczeń zdrowotnych w powiązaniu z realizacją celów naukowych i dydaktycznych". W tej chwili przygotowany jest już projekt zmian, który jest po uzgodnieniach międzyresortowych. Stanowisko resortu w tej sprawie jest przygotowane. Brakuje nam tylko opinii samorządu lekarskiego, żeby móc w pełni ustosunkować się do wszystkich postulowanych zmian. Chciałbym je w tej chwili przedstawić. Projekt zmian jest następstwem przyjęcia założenia, iż szpitale kliniczne muszą być bazą działalności dydaktycznej i naukowej dla akademii medycznych. Jest to zadanie priorytetowe w kształtowaniu przyszłego modelu polskiej medycyny. Organizacja szpitali klinicznych akademickich uczelni medycznych ze względu na szczególną rolę, jaką spełniają one w systemie organizacji publicznej zakładów opieki zdrowotnej, a w szczególności na ich ponadregionalny charakter i więź łączącą poszczególne szpitale kliniczne z określoną akademią medyczną, powinna w sposób wyraźny uwzględniać związki, jakie już istnieją między akademią a szpitalem, które wynikają z powiązań organizacyjnych.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Potrzeba zintegrowania szpitali klinicznych z akademiami medycznymi wynika nie tylko ze względów dydaktycznych i naukowych, ale również ze względów ekonomicznych. Zakres proponowanych zmian w organizacji i zarządzaniu szpitalem klinicznym sprowadza się do następujących elementów: przyznania rektorom akademii medycznych prawa do nadawania w uzgodnieniu z ministrem zdrowia i opieki społecznej statutu szpitalowi klinicznemu /statut ten, jak proponujemy, powinien być nadawany w uzgodnieniu z ministrem zdrowia/; określenie, iż rektor jest organem właściwym rzeczowo do powoływania i odwoływania kierownika szpitala; przyznanie ministrowi zdrowia uprawnienia do powoływania po zasięgnięciu opinii rektora rady nadzorczej szpitala.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">W toku uzgodnień międzyresortowych zarówno minister finansów, jak i kierownik Centralnego Urzędu Planowania wyrazili pogląd, że powołanie przez rektorów kierowników szpitali klinicznych oraz nadawanie przez nich statutów tym szpitalom stanowi uszczuplenie funkcji koordynacyjnej ministra zdrowia i opieki społecznej. Myślę, że stanowisko to wynika z istniejących dotychczas uregulowań prawnych dotyczących organizacji szpitali klinicznych. Tę sprawę reguluje rozporządzenie z 1984 r., które stanowi, że organem prowadzącym jest minister zdrowia. Z tym poglądem zgadzamy się do pewnego stopnia. Wychodzimy w kierunku sugestii przedstawionych przez przedstawicieli Państwowego Szpitala Klinicznego w Poznaniu. Uważamy, że zadania te powinny być zdecentralizowane, szczególnie w zakresie zarządzania szpitalami, czyli przyznawania wspomnianych uprawnień rektorom. Natomiast przyjęcie w projekcie zmian rozwiązania, iż radę nadzorczą szpitala klinicznego powołuje minister zdrowia stanowi dostateczną gwarancję wypełnienia ze strony tego organu funkcji nadzorczej wobec szpitali klinicznych.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Nie można było również podzielić uwagi Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, aby w projekcie ustawy zastąpić wyrazy "kierownik szpitala" wyrazami "dyrektor szpitala".</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Natomiast sprawą chyba najtrudniejszą, która jednak powinna rzutować na elementy rozwiązań zawartych w art. 63 pkt. 5 rozporządzenia jest określenie tworzenia i organizacji szpitali klinicznych z zachowaniem przepisów o szkolnictwie wyższym i jednostkach badawczo-rozwojowych, a także rozwiązań dotyczących zasad finansowania szpitali klinicznych i zadań wynikających z ich ponadregionalnego lub ogólnopolskiego charakteru. Dzisiejsze spotkanie powinniśmy traktować w sposób nieformalny, gdyż nie jestem uprawniony do reprezentowania oficjalnego stanowiska resortu. Mogę powiedzieć, iż opracowujemy duży materiał dotyczący funkcjonowania klinik na bazie obcej zlokalizowanej w publicznych zakładach opieki zdrowotnej, które są finansowane z budżetu wojewodów, ale w wielu miastach na zasadzie ustawy kompetencyjnej i rozporządzenia Rady Ministrów z lipca 1993 r. o zadaniach pilotażowych. Aż 48 miast odjęło te zadania i na tej podstawie działają kliniki na bazie obcej. Tych klinik jest tak dużo, że problem urasta do skali ogólnopolskiej. Jeżeli chodzi o akademickie łóżka na bazie obcej, a więc w tych szpitalach publicznych finansowanych przez wojewodów i prezydentów miast, to dokładnie jest ich 12585. Znajdują się one głównie na oddziałach wewnętrznych, kardiologicznych, gastrologicznych, onkologicznych, psychiatrycznych itd.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Do rektorów i wszystkich szpitali akademii medycznych rozesłaliśmy kwestionariusze - ankiety, które będą podstawą do opracowania analitycznego przygotowywanego przez resort. Śledząc wyniki tych ankiet można wyrobić sobie pewien pogląd na funkcjonowanie szpitali i zakres ich zadań. Dopiero ten materiał stanie się bazą do zaproponowania możliwych rozwiązań finansowych. Chciałbym prosić, aby państwo przedstawili swoje propozycje na ten temat. Myślę, że zdecyduje tu koncepcja, którą będzie można elastycznie wprowadzać w określonych odstępach czasu. Trzeba brać pod uwagę trzy główne kwestie: nauka, dydaktyka i zadania medyczne oraz zadania medyczne realizowane przez kliniki na bazie obcej i szpitale. W projektach aktów prawnych nie ma żadnych propozycji zasad finansowania. Jest to pierwsza próba znalezienia rozwiązania dofinansowania tych zadań. Finansowanie niektórych części zadań przewiduje przygotowywana w resorcie od 1992 r. ustawa o świadczeniach zdrowotnych gwarantowanych przez państwo ze środków publicznych. W ustawie tej przewiduje się finansowanie np. ze środków centralnych, a więc ze środków ministra zdrowia, pewnych zadań - unikatowych, bardzo kosztownych lub takich, w których nie warto tworzyć nowych miejsc czy wielu ośrodków. Uznaliśmy, że takich zadań będzie ok. 12-15. Dotyczą one wszystkich jednostek organizacyjnych opieki zdrowotnej. Są to zadania związane z dializoterapią.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Kwestionariusze są wypełniane w różny sposób, na pewno dane nie są jednorodne. Jest to jednak olbrzymi materiał analityczny możliwy do wyprowadzenia właściwych wniosków. Jest wiele zadań realizowanych przez kliniki na bazie obcej, które przeznaczone są na potrzeby całego kraju, regionu, województwa. Chcemy wiedzieć, jaki jest ich procentowy udział w poszczególnych dyscyplinach i klinikach. Dobrym narzędziem badawczym dla nas jest makroregion śląski, w którym zainstalowaliśmy bazę danych dotyczącą spływu ruchu chorych. Na podstawie tej bazy możemy analizować strukturę przyjęć pacjentów w oddziałach w odniesieniu do jednostek chorobowych i lokalizacji miejsc zamieszkania pacjentów. Taka analiza będzie uzupełnieniem materiału, który obecnie przygotowujemy.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#PrzedstawicielpoznanskiejAkademiiMedycznejRyszardStangierski">Najtrudniejsze jednak kwestie są natury finansowej. Muszę powiedzieć, że w tej dziedzinie mamy już pewne doświadczenie. Takim doświadczeniem, które w części sprawdza się, jest finansowanie zadań dotyczących transplantacji szpiku kostnego. Mamy w kraju 4 ośrodki, które to zadanie wykonują - dwa w Poznaniu, jeden we Wrocławiu i jeden w Katowicach. To zadanie finansujemy częściowo centralnie. Wiele problemów wynika z prawa budżetowego, a więc finansowania zadań poprzez ministra zdrowia i opieki społecznej, a dotyczących jednostek zlokalizowanych zarówno w części 35, jak i w części 85. Takich ograniczeń można uniknąć finansując w części zadania przez jednostki na bazie obcej i szpitale kliniczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#DyrektordepartamentuekonomicznegowMinisterstwieZdrowiaiOpiekiSpolecznejWieslawaKlos">W tym roku wyjątkowo dużo czasu poświęciliśmy w resorcie na zastanowienie się, ile środków przyznać szpitalom klinicznym i akademiom medycznym w trzecim roku szczupłości budżetu na ochronę zdrowia. Minister zdrowia i opieki społecznej objął priorytetem finansowanie zarówno działalności naukowo-dydaktycznej, jak i przyznanie środków na szpitale kliniczne w ramach ogólnych kwot, którymi w tym roku dysponował. Co to oznacza? Jeżeli weźmiemy pod uwagę ostatnie dwa lata, to ze względu na ciągły brak środków w dziale ochrony zdrowia nagromadziło się wiele nowych problemów wcześniej nieznanych. Te najistotniejsze zostały poruszone przez dyrektora R. Stangiewskiego. Chcielibyśmy tak skonstruować system finansowania, aby przy ograniczonych środkach budżetowych był klarowny i sprawiedliwie dzielił budżet. Każda jednostka powinna wiedzieć ile ma środków, na co ma je przeznaczyć i dlaczego. Z drugiej strony nie można zapominać o konieczności sprawdzania, na ile wyższe wydatki danej jednostki są uzasadnione merytorycznie. Musimy stworzyć jasny system ewidencji kosztów oraz system porządkujący finansowanie podległych jednostek. Klasycznym rozmazaniem jasności tego systemu finansowego są tzw. kliniki na bazie obcej. Powinniśmy odstąpić od pojęcia kliniki na bazie obcej. Chodzi mi o to, aby była to jednostka przypisana do dysponenta, który zleca zadania i zapewnia środki. Trudno jest pogodzić te dwie rzeczy. Poprzez ankietę wypełnianą przez dyrektorów szpitali klinicznych chcieliśmy się dowiedzieć, jakie koszty w strukturze klinik na bazie obcej są ponoszone na rzecz leczenia pacjentów kierowanych przez szpitale kliniczne i pacjentów z terenu.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#DyrektordepartamentuekonomicznegowMinisterstwieZdrowiaiOpiekiSpolecznejWieslawaKlos">Drugi problem dotyczy samych szpitali klinicznych. Doszły do mnie trzy pisma, z których wynika, że rzekomo Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej będzie przydzielać środki na wszystkie szpitale kliniczne.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#DyrektordepartamentuekonomicznegowMinisterstwieZdrowiaiOpiekiSpolecznejWieslawaKlos">Jednak dopóki nie ma aktów wykonawczych do ustawy o zakładach opieki zdrowotnej mówiących o finansowaniu szpitali klinicznych, dopóty będą dysproporcje.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#DyrektordepartamentuekonomicznegowMinisterstwieZdrowiaiOpiekiSpolecznejWieslawaKlos">Najbardziej czystym układem byłby model, w którym ten sam organ zleca zadania i daje środki finansowe. W szpitalach klinicznych problem jest bardziej skomplikowany, ponieważ muszą one spełniać trzy funkcje. Dochodzi jeszcze kwestia statusu lekarza zatrudnionego bądź na etacie lekarza klinicznego, bądź akademickiego. A zatem w samej idei istnieją sprzeczności wykluczające się nawzajem finansowo. Jest to rzecz, która zamazuje nam klarowność systemu finansowego.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#DyrektordepartamentuekonomicznegowMinisterstwieZdrowiaiOpiekiSpolecznejWieslawaKlos">Chciałbym powiedzieć, że nieprawdziwa jest pogłoska, mówiąca o tym, że Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej ograniczy swobodę w dzieleniu pieniędzmi. Do tej pory było tak, że nasz resort dzielił budżet na dwie części: na działalność naukowo-dydaktyczną /do dyspozycji rektora/ i na ochronę zdrowia. Do 1992 r. podobnie jak w całym dziale ochrony zdrowia budżet był liczony historycznie. Dyrektor odpowiedzialny za gospodarkę finansową szpitala miał dylemat, w jaki sposób sugerować rektorowi podział środków na poszczególne szpitale kliniczne. W sytuacji, gdy dyrektor maksymalnie wykorzystywał swój budżet, był za każdym razem poszkodowany. W ubiegłym roku odeszliśmy od starej metody procentu do wykonania ub. roku. W jaki sposób były przydzielane środki na akademie medyczne? To, co wyliczyliśmy na konkretny szpital akademicki, sumowaliśmy i tę sumę przekazywaliśmy rektorowi do wykorzystania na poszczególne szpitale. Dalej rektor dzielił te środki według własnego uznania. W tym roku zrobiliśmy następne kroki. Tworzymy nową metodologię podziału środków na szpitale kliniczne. Środki przyznawane na akademie medyczne muszą stanowić sumę środków dla szpitali klinicznych - inaczej nie da się tego wyszacować. Wprowadzany model finansowania jest odzwierciedleniem faktycznych parametrów ekonomicznych, które zostały wypełnione przez dyrektorów szpitali klinicznych. Z symulacji, które przeprowadziliśmy wynika, jak olbrzymie jest zróżnicowanie porównywalnych kosztów na poszczególnych oddziałach w poszczególnych szpitalach klinicznych. Nową metodą będzie można wprowadzić tylko do 20% wydatków, które są ponoszone w szpitalach klinicznych. Mówię oczywiście o wydatkach rzeczowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PoselJanKopczyk">Myślę, że możemy w sposób płynny przejść do punktu drugiego naszego porządku dziennego, a w razie potrzeby dyskutować nad obydwoma punktami jednocześnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#RektorSlaskiejAkademiiMedycznejAdamPierzchala">Z wielką satysfakcją konstatujemy od dawna, że wszystkie ważne sprawy dotyczące ochrony zdrowia, a także i kształcenia dla potrzeb ochrony zdrowia są dyskutowane w obecności rektorów.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#RektorSlaskiejAkademiiMedycznejAdamPierzchala">Zanim powiem o sprawach generalnych, chciałbym odnieść się do szczegółowej kwestii, o której mówiła pani dyrektor W. Kłos, jaką jest dysproporcja środków. Liczymy koszty w miejscu ich powstawania, jednak dysproporcja środków, która powstaje, bierze pod uwagę tylko koszty ich powstawania, a nie bierze pod uwagę rachunku ciągnionego.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#RektorSlaskiejAkademiiMedycznejAdamPierzchala">Jeżeli liczy się koszty metodą statyczną w miejscu ich powstawania, to dysproporcje są ogromne, ponieważ zainwestowanie pieniędzy w procedurę medyczną może być nierównoczasowe dla różnych procedur w różnych miejscach.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#RektorSlaskiejAkademiiMedycznejAdamPierzchala">Mówiąc w imieniu wszystkich rektorów, chciałbym wyrazić nasze ukontentowanie z faktu, iż resort widzi potrzebę utrwalenia związku szpitali klinicznych z akademiami medycznymi. Wyrażam w ten sposób podziękowanie ministrowi Żochowskiemu i jego zespołowi, ponieważ od 1991 r. toczyła się nieustanna walka o to, aby uzyskać merytoryczny i formalny wpływ senatu i rektorów na funkcjonowanie szpitali klinicznych. Sądzę, że to rozwiązanie legislacyjne, które jest aktem wykonawczym dla art.63 rozdz. 5 ustawy o zakładach opieki zdrowotnej powstało w wyniku przemyśleń bliźniaczej komisji sejmowej zeszłej kadencji, która sfinalizowała prace i przygotowała zmianę ustawy. Zwracam się do obecnych posłów Komisji Zdrowia o wsparcie tej inicjatywy zgodnie z intencją projektodawcy ku satysfakcji rektorów i społeczności akademickiej.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#RektorSlaskiejAkademiiMedycznejAdamPierzchala">Pozostaje problem finansowania szpitali klinicznych. Niepokoje wyrażane przez niektórych rektorów wzięły się z faktu, iż mogłoby być dwutorowe finansowanie tych samych zadań. Pewne argumenty przemawiają za finansowaniem szpitali klinicznych z budżetu Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, ale via akademia medyczna. Takimi argumentami jest jednak współfinansowanie przez akademie medyczne działalności lekarskiej ze środków na pomoce statutowe. Co prawda, nie wolno nam przerzucać środków z ochrony zdrowia w drugą stronę, ale to się stale odbywa. Środki na odczynniki, leki, aparaturę, których się używa do działań naukowych, ale których podmiotem jest chory człowiek, pochodzą jednak w pewnej części ze środków na naukę. Również za takim finansowaniem za pośrednictwem akademii przemawia długofalowe planowanie przez nią rozwoju i zachowania substancji technicznej szpitali klinicznych jako elementu swojej polityki. Ta substancja bowiem jest zróżnicowana. Jest tu również element rachunku ciągnionego niektórych procedur medycznych.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#RektorSlaskiejAkademiiMedycznejAdamPierzchala">Kolejnym argumentem jest współfinansowanie szpitali klinicznych przez akademię medyczną i Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej, przy czym akademii ze środków własnych, pozabudżetowych. Przykładem może być moja akademia mająca dość znaczne przychody pozabudżetowe, które niemal w całości lokujemy w szpitalach klinicznych. Rektor może łączyć je ze środkami uzyskanymi z budżetu państwa i dysponować nimi w obrębie swoich szpitali. Wreszcie istnieje finansowanie ze środków dydaktycznych akademii medycznych np. lekarskiej działalności stomatologicznej. Działalność stomatologiczna w mojej akademii jest również w ten sposób finansowana.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#RektorSlaskiejAkademiiMedycznejAdamPierzchala">Problem finansowania szpitali klinicznych, aby nie powstał rozdział na szpitale własne, szpitale kliniczne i kliniki na bazie, zaprzątał uwagę od wielu lat wszystkim rektorom. W tej sprawie sformułowałem rozwiązanie, które jest do przyjęcia zarówno przez moje środowisko, jak i resort. Zacytuję fragment: "Wstępne założenia zmiany systemu finansowania szpitali klinicznych". Wychodząc z założenia, że szpitale kliniczne uczestniczą w sprawowaniu podstawowej opieki zdrowotnej, którą organizuje i finansuje minister wnosi się o rozważenie zmiany uregulowań prawnych w tym zakresie wynikających z następujących zasad: po pierwsze - przekształcenie środków budżetowych w rozdziale 85/12 "Ochrona zdrowia" przeznaczonych na finansowanie szpitali klinicznych w środki budżetowe przeznaczone na finansowanie sprawowanej przez akademie medyczne za pośrednictwem jej klinik specjalistycznej opieki zdrowotnej, tj. przekształcenie finansowania podmiotowego w finansowanie przedmiotowe, po drugie - wprowadzenie dwóch źródeł finansowania szpitali klinicznych, tj. wojewody w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej, oraz resortu zdrowia i opieki społecznej za pośrednictwem akademii medycznej w zakresie specjalistycznej opieki zdrowotnej, po trzecie - prawne umożliwienia finansowania przez akademie medyczne z dotacji przedmiotowej specjalistycznych usług zdrowotnych świadczonych przez tzw. kliniki na bazie. Byłby to system, pozwalający na : przyspieszenie faktycznych zmian ustrojowych w organizacji opieki zdrowotnej opartej na rachunku ekonomicznym, umożliwienie rozdziału środków przeznaczonych na finansowanie limitowanych specjalistycznych świadczeń zdrowotnych, które w ogromnym procencie świadczone są również przez kliniki na bazie, rozwój świadczeń specjalistycznych niezbędnych dla rozwoju nauk medycznych - zapewniłoby to również utrzymanie kadry specjalistów w klinikach na tzw. bazie obcej, nawet w przypadku zmniejszenia się obciążenia dydaktycznego, wreszcie przejęcie przez akademie medyczne odpowiedzialności za poziom specjalistycznej opieki zdrowotnej w regionie /o co od dawna się ubiegamy, a co minister J. Żochowski zamierza zrobić, ponieważ chciałbym odtworzyć w innej niż dotychczas strukturze tzn. konsultantów regionalnych/.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#RektorSlaskiejAkademiiMedycznejAdamPierzchala">Te wstępne założenia przedstawiłem przewodniczącemu Komisji i ministrowi do rozważenia. Nie twierdzę, że są one odkrywcze, jednoznacznie czytelne i że znajdują wyraźne miejsce w dotychczasowych przepisach prawa. Nie znam się na tym, to są jedynie moje intencje. Gdybym miał dysponować środkami w mojej akademii na podstawie przedstawionych powyżej założeń, to tymi samymi środkami, które dostaję dzisiaj rozwiązałbym problem tzw. klinik na bazie, utrzymania jakości usług o wysokiej referencyjności we wszystkich klinikach itd. Zmusiłbym dyrektorów szpitali, aby zabiegali o kontrakty z wojewodami i związkami gmin. Dzisiaj w ogóle ich to nie obchodzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#RektorJanuszGadzinowski">Jest wśród nas grupa lekarzy, którzy prowadzą kliniki na bazie obcej. Proponuję, abyśmy wysłuchali ich głosów, ponieważ to oni są najbardziej zainteresowani problemem.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#KierownikKlinikiHematologiiAkademiiMedycznejwPoznaniuJanuszHansz">Na wstępie chciałbym podziękować panu rektorowi za propozycje rozwiązania zadań klinik rozproszonych na terenie innych szpitali. Z definicji szpitala na bazie obcej klinika, którą reprezentuję, ma podwójne zadanie - ogólnointernistyczne, innymi słowy uczestniczy w ostrych dyżurach, a także intensywnej terapii. Niezależnie od tego wykonujemy również zadania specjalistyczne, regionalne. W związku z tym w ubiegłym roku przyjęliśmy 2460 chorych na 73 łóżkach. Do tej pory istniał system, podobnie jak w całej Europie, który skupiał ośrodki specjalistyczne w jednym miejscu. Było to bardziej ekonomiczne w znoszeniu wydatków na cele diagnostyczne i terapeutyczne. W Poznaniu mamy Przychodnię Hematologiczną, która konsultuje potrzeby całego regionu, zaś badania specjalistyczne wykonywała dla niej klinika. Mamy grupę pracowników - konsultantów, którzy służą pomocą wszystkim szpitalom regionu. W Klinice Hematologii znajdowali się chorzy wymagający albo szczegółowego opracowania diagnostycznego, albo specjalistycznego leczenia. Takie leczenie nie było możliwe poza kliniką.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#KierownikKlinikiHematologiiAkademiiMedycznejwPoznaniuJanuszHansz">Jak wspomniał pan minister od 3 lat nasza klinika realizuje program finansowania leczenia za pomocą przeszczepiania szpiku. Przyjmowani są tu chorzy z całej Polski. Ten system funkcjonował doskonale. Życzyłbym sobie, aby również inne kierunki działalności usługowej specjalistycznych klinik były dobrze zorganizowane. Niestety od stycznia tego roku sytuacja zmieniła się diametralnie. Zgodnie z decyzją władz miejskich i wojewódzkich klinika jest finansowana według wyliczeń oddziału wewnętrznego szpitala ZOZ. Przy takim ustawieniu zagadnienia finansowania leczenia praktycznie wszystkie możliwości zostały natychmiast ucięte. Co więcej, z racji decyzji dyrekcji szpitala, która nie ma finansów na pokrycie leczenia, w ostatnim czasie klinika funkcjonuje wyłącznie dla potrzeb jednej dzielnicy miasta. Chorzy nie są przyjmowani do szpitala, udzielamy jedynie rad, jak należy ich leczyć, opracowujemy w klinice rozpoznanie i odsyłamy do szpitali terenowych, które merytorycznie i technicznie nie są przygotowane do przyjęcia chorych. W klinice są leczeni tylko najciężej chorzy - pacjenci z głębokimi zaburzeniami odporności /najczęściej ostre białaczki/, których po prostu nie można odesłać. Na leczenie tych chorych nie posiadamy środków, ponieważ dyrekcja szpitala ma tylko tyle pieniędzy ile oddział wewnętrzny szpitala ZOZ. Wobec tego niezgodnie z obowiązującymi przepisami występujemy do lekarzy wojewódzkich regionu z prośbą o współudział w finansowaniu leczenia chorych. Najczęściej lekarze wojewódzcy zgadzają się, ale odwołują się do ministra, ponieważ nasze wystąpienie jest niezgodne z przepisami. Oczywiście jako lekarze stoimy wobec alternatywy - czy mamy pozwalać, żeby chory, którego można uratować, umarł, zgodnie z obowiązującymi przepisami, czy też ratujemy chorego wbrew obowiązującym przepisom.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#KierownikKlinikiHematologiiAkademiiMedycznejwPoznaniuJanuszHansz">Jako lekarze opowiedzieliśmy się za opcją drugą, co spowodowało wiele negatywnych konsekwencji służbowych. W moim materiale, który państwo otrzymali przedstawiłem koszt diagnostyki jednostkowego chorego w poszczególnych grupach chorych. Ten koszt nie jest mały. Przykładowo w ubiegłym roku przyjęliśmy do kliniki 36 chorych na ostre białaczki. Bardziej sensowne jest skupienie wszystkich procedur i wysiłków diagnostycznych /aparatury/ w jednym miejscu, niż wymagać, aby siedem ośrodków w regionie przystąpiło do samodzielnej realizacji tego programu. Ośrodki specjalistyczne są na całym świecie, są również w Polsce, ale poza Kliniką Hematologii w Poznaniu żadna inna klinika hematologii w kraju nie ma takiej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#KierownikKlinikiHematologiiAkademiiMedycznejwPoznaniuJanuszHansz">Stan, który dzisiaj zaistniał niestety spowodował ogromne pogorszenie naszej wydajności. Onkohematologia jest najbardziej skuteczną dziedziną jeżeli chodzi o efekty uzyskiwane w onkologii w ogóle. Na przykład w ubiegłym roku uzyskiwaliśmy remisję w ostrej białaczce w 76%. W tym roku zaś udaje nam się to zaledwie w 33%. Dlaczego? Dlatego, że chory czeka, zanim przyjdzie decyzja o otrzymaniu pieniędzy na zakupienie leków. Trwa to nieraz dwa, trzy tygodnie. A w tym czasie choroba postępuje, pojawia się wiele powikłań i w związku z tym kosztuje to de facto tyle samo w wyliczeniu końcowym, a efekty są trzy razy gorsze. Czyli ten system organizacyjny jest z gruntu zły i wymaga natychmiastowej zmiany. W moim odczuciu dla nas lekarzy, którzy zrobili ogromny wysiłek, żeby świadczyć usługi na naprawdę współczesnym poziomie w dziedzinie nie tylko leczenia konwencjonalnego, ale także przeszczepu szpiku w wersji alogenicznej, autologicznej, komórek macierzystych izolowanych z krwioobiegu i wszystko, co się obecnie robi na świecie, z takim samym powodzeniem, niestety pomimo w końcu wymuszonych środków, efekty są znacznie gorsze. Jest to po prostu wadliwa organizacja. Wiem, że w Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej m. in. dzięki staraniom władz uczelni w Poznaniu została powołana komisja, która zastanawia się, jak ten problem rozwiązać. Do tego potrzebny jest jednak czas, ponieważ należy sformułować nowe przepisy.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#KierownikKlinikiHematologiiAkademiiMedycznejwPoznaniuJanuszHansz">W moim odczuciu zanim to wszystko dojrzeje niepotrzebnie umrze wiele osób. Dzisiaj konieczne są rozwiązania natychmiastowe, aby wypełnić ten obszar czasowy dopóki nie narodzi się nowa decyzja. Myślę, że to co pan rektor przedstawił właśnie w sprawie nie alokacji środków na jednostki administracyjne, ale na realizację zadań, jest jednym z bardzo cennych pomysłów.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#KierownikKlinikiHematologiiAkademiiMedycznejwPoznaniuJanuszHansz">Nam chodzi wyłącznie o to, aby nasza działalność jako lekarzy była sensowna. Naprawdę nie możemy leczyć, jeśli nie mamy leków. Dlatego prosimy , aby zostały nam stworzone te warunki.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PoselJanKopczyk">W ubiegłym roku sytuacja była inna. Od 1 stycznia zmieniło się. A przecież bazą do planowania pieniędzy na 1994 rok było wykonanie zadań 1993 r. Gdzie są te pieniądze, które jeszcze były w 1993 r.? Dlaczego finansowanie zmieniło się od tego roku? Przecież tych pieniędzy nie wzięły województwa, z których pacjenci wędrują do pana profesora i obciążają pańską klinikę? Nie wiem, dlaczego zrodziła się taka sytuacja?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#KierownikJanuszHansz">W grudniu ubiegłego roku zostałem oficjalnie powiadomiony, że od stycznia finansowanie kliniki będzie na poziomie oddziału wewnętrznego szpitala ZOZ, czy szpitala dzielnicowego. Nie jestem administratorem, mogę występować tylko z określonymi propozycjami. W wyniku wymiany korespondencji z dyrektorem Marciniakiem uzyskaliśmy obietnicę, że ten oddział wewnętrzny szpitala ZOZ zostanie zamieniony na oddział wewnętrzny szpitala wojewódzkiego, a więc o jeden szczebel wyżej. Oczywiście to w żaden sposób nie zabezpiecza naszych potrzeb. Doskonale wiadomo, że Klinika Hematologii, która skupia najbardziej ciężko chorych z całego regionu potrzebuje ogromnych pieniędzy na leczenie. Koszt leczenia jednego chorego na białaczkę wynosi średnio ok. 150 mln. zł. - jest to 3 letni koszt leczenia. Leczenie 8 miesięczne chorego na ziarnicę złośliwą wynosi 40 mln. zł. Jaka jest alternatywa? Śmierć!</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PoselJanKopczyk">Rozumiem, że w ubiegłym roku pana klinika była finansowana również z funduszy wojewody poznańskiego i z funduszu miejskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PrzedstawicielAkademiiMedycznejwPoznaniuStefanMackiewicz">Chciałbym zabrać głos z punktu widzenia bardziej ogólnego. W tej uczelni pracuję ponad 40 lat, 20 lat jako profesor. Obecnie sytuacja pacjenta jest straszna. Pacjent jest zupełnie zdezorientowany w sytuacji, która powstała. Wynika to z braku generalnej regulacji finansowej. Wiemy, że krytykuje się głównie telewizję i służbę zdrowia. Polacy są w ogóle narodem malkontentów. Myślę, że ani telewizja, ani służba zdrowia nie jest zła. Rozmieszczenie środków finansowych jest bardzo trudne, dlatego że są oddziały lecznictwa, które wymagają ogromnych nakładów finansowych. Takich jednostek jest wiele. Znane na świecie jest to, że programy nie mogą być w całości realizowane. Na przykład nie można każdemu pacjentowi, który wymaga przeszczepu choćby wątroby czy serca, tego dokonać. Należy zrobić bilans, w jakim zakresie te usługi mogą być wykonywane. Nie wiem, w jakim stopniu zostało to przeprowadzone na szczeblu centralnym, jak duży zakres świadczeń może być wykonywany i jakie jest zapotrzebowanie. Na pewno zapotrzebowanie w skali kraju jest najprawdopodobniej bardzo duże, a możliwości bardzo małe. Wiem, że również w krajach bardzo bogatych są problemy z sfinansowaniem przeszczepu narządów nawet mniej kosztownych. Oczywiście pewne minimum musi być wykonane.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PrzedstawicielAkademiiMedycznejwPoznaniuStefanMackiewicz">Główna jednak trudność wynika z całkowitej dezorientacji naszych usług w tzw. klinikach na bazie obcej. W Poznaniu jest taka sytuacja, że większość klinik Instytutu Chorób Wewnętrznych jest na bazie obcej. Ta sprawa jest zupełnie nie uregulowana. Poznań nie ma żadnego centrum klinicznego. Do dzisiaj nie ma nowego szpitala klinicznego. Poznań jest chyba jedynym miastem , które przy bardzo rozwiniętej służbie zdrowia nie ma prawdziwej zintegrowanej interny i chirurgii. Myślę, że w tym zakresie powinno być coś zdecydowane. W związku z tym kliniki na bazie obcej znalazły się w dramatycznej sytuacji, należy ją jak najszybciej zmienić.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PrzedstawicielAkademiiMedycznejwPoznaniuStefanMackiewicz">Wchodzą w życie jakieś posunięcia, które szokują i destabilizują całą pracę lekarzy. Przychodzą do mnie koledzy i pytają, czy w związku z sytuacją, która powstała, będą nadal pracować. Słyszę, że są pomysły, iż niezależnie od kierownika kliniki w danym szpitalu ma być rozpisywany na tę samą jednostkę konkurs ordynatora. Nie wiem, na jakiej zasadzie ma to funkcjonować? W tym zakresie musi być jasno sprecyzowana polityka. Myślę, że bez jednoznacznej, bardzo szybkiej regulacji nie rozwiążemy tego problemu. Apelowałbym o rozprowadzenie jakiegoś mechanizmu, który rozwiązałby sytuację, ponieważ nie chodzi tu o sprawę jednostkową, lecz zbiorową. Przy obecnym finansowaniu i systemie działań, który wejdzie w życie doprowadzi do całkowitej destrukcji.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#ZbigniewKwias">Myślę, że działalność klinik na bazie obcej ma w tej chwili dwa główne problemy. Pierwszy, który poruszył już prof. S. Mackiewicz, to jest problem naszej dalszej sytuacji. Czy rzeczywiście zostaniemy poddani weryfikacji z jednej strony przez służbę miejską, a z drugiej strony co 5 lat jesteśmy poddawani weryfikacji przez władze akademickie. A więc w pięcioleciu będziemy podwójnie weryfikowani. Raz przez władze miejskiej, które będą ogłaszały konkurs na stanowisko ordynatora tego oddziału oraz drugi raz na stanowisko kierownika kliniki poprzez władze akademickie. A więc pierwszy problem, to problem naszego statusu.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#ZbigniewKwias">Drugi problem wiążę się ze sposobem finansowania. Wiadomo, że istnieją kliniki, które są jedynymi dużymi oddziałami na terenie regionu. W interesie dyrekcji szpitala leży, abyśmy załatwiali sprawy dzielnicy, na której terenie działamy lub miasta, a w najgorszym wypadku województwa. Jeżeli zbadamy zakres naszej działalności dotyczącej liczby pacjentów z poszczególnych regionów, to okaże się, że ok. 50% pacjentów to są pacjenci z regionu województwa poznańskiego, a pozostałe 50% z Wielkopolski, albo spoza Wielkopolski. Rozwiązanie tego problemu widzę w tym, aby można stosować odpłatność za usługi lekarskie poprzez lekarzy wojewódzkich ościennych województw. Wtedy nasza sytuacja byłaby trochę bardziej klarowna.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#ZbigniewKwias">Kolejna sprawa to problem wykonywania ciężkich zabiegów chirurgicznych, które wymagają nie tylko nakładów na danego pacjenta w postaci dłuższego pobytu w szpitalu, ale także na aplikowaniu drogich leków. Są to zabiegi, które nie mogą być wykonywane na każdym oddziale rozmieszczonym w tzw. szpitalach wojewódzkich, ponieważ nie stać ich na to i brak jest kwalifikacji. Koledzy chętnie świadczyliby usługi za środki finansowe na korzyść danej kliniki działającej nie tylko na bazie obcej, ale działającej także na terenie akademii medycznej. Uważam, że jeżeli stomatolodzy mogą odpłatnie wykonywać usługi na terenie akademickich zakładów pracy, tak samo i chirurdzy czy inni specjaliści powinni mieć do tego prawo.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#RektorAkademiiMedycznejwSzczecinieJanPiechonski">Moim zdaniem sprawą najbardziej w tej chwili palącą jest sprawa klinik na bazie obcej. Ostatnio na konferencji prasowej minister J. Żochowski powiedział, że w ogóle jest przeciwny istnieniu klinik na bazie obcej i chętnie by je zlikwidował, nie mówiąc już o tworzeniu nowych tego typu klinik. W Szczecinie jest taka sytuacja, że kliniki położnicze wyrzucone ze szpitala wojskowego w stanie wojennym do przychodni, funkcjonują tam już 12 lat. Ówczesne władze podpisały z przedstawicielami akademii porozumienie, że zostanie wybudowany pawilon ginekologiczno-położniczy na bazie szpitala wojewódzkiego w ciągu 3-4 lat. W tej chwili pan wojewoda nie chce nam tych klinik oddać. Zaś pan minister widząc funkcjonowanie przychodni powiedział, że nie wyobraża sobie, aby w Środkowej Europie w końcu XX w. coś podobnego mogło mieć miejsce. Ale po rozmowie z wojewodą oświadczył, że nie widzi możliwości przeniesienia klinik na bazę obcą, czyli szpital wojewódzki. Muszę powiedzieć, że mnie to bardzo zaniepokoiło. Moja akademia ma tylko 5 klinik na bazie obcej, ale akademia prof. Pierzchały ma 48 klinik na bazie obcej. Przecież kliniki nie świadczą usług dla kogoś z zagranicy, tylko dla mieszkańców tego kraju z poszczególnych regionów i województw. Stąd bierze się niechęć dyrektorów szpitali, a może i wyżej, jeśli chodzi o funkcjonowanie klinik na bazie obcej. Problem jest w kosztach. Dyrektorzy szpitali dostają pieniądze, które starają się równo dzielić pomiędzy poszczególne oddziały, a tymczasem kliniki zużywają więcej środków. Skoro jednak nikt nie robi bardzo skomplikowanych zabiegów to koszty muszą być w klinikach duże. Dzięki temu chorzy nie są inwalidami. W końcu to się przecież państwu opłaca.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#RektorAkademiiMedycznejwSzczecinieJanPiechonski">Uważam, że to co proponuje rektor Pierzchała jest bardzo sensowne i mam nadzieję, że zostanie wzięte pod uwagę przez Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej. Jesteśmy obarczeni rejonami. Na przykład w Szczecinie nie ma żadnego szpitala miejskiego. Wszystkie specjalistyczne kliniki mają swoje rejony. Powinno stworzyć się jeden szpital dla przewlekle chorych, co przyniosłoby olbrzymie korzyści i umożliwiłoby przyjmowanie pacjentów w jedynych specjalistycznych klinikach w regionie. Niestety tak nie jest. Wspominam o pustych szpitalach resortowych, bo MSW i wojsko nie mają pieniędzy na leczenie uprawnionych. Z drugiej strony chorzy nie mogą dostać się na hematologię czy inne oddziały. Dlatego problem jest bardzo poważny. Zaniepokoiły mnie słowa pana ministra, że ministerstwo zamierza likwidować kliniki na bazie obcej. Ilość tych klinik jest duża i świadczą one usługi dla społeczeństwa, a nie tylko dla akademii. Zlikwidowanie ich byłoby szkodą nie do powetowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PrzedstawicielkaIzbyPielegniarekIrenaMatuszewska">Niedawno uczestniczyłam w posiedzeniu Komisji Zdrowia Rady Miejskiej. Poruszono na nim drażliwy temat związany z odmówieniem szpitalowi, mającemu kilka klinik na bazie obcej, zaopatrzenia z tytułu zadłużenia szpitala. Zebrano się więc, aby zaradzić sprawie. Co zrobić, kiedy nie ma pieniędzy? CEFARM również nie ma środków i nie może ich dostać, gdyż jego zadłużenie jest ogromne. Większość dostawców odmawia zaopatrywania szpitali. Czy nie lepiej wprowadzić szybko radykalną poprawkę do ustawy? Przecież dyskusje na ten temat będą toczyły się we wszystkich zainteresowanych środowiskach. Opiniować będzie akademia medyczna, jak również gminy i samorządy. Nie będzie to zmiana rewolucyjna, ale dostosowana do życia. Chodzi o to, aby rozdzielić bazę kliniczną od bazy szpitalnej. Należy także zmienić finansowanie. Przecież kliniki obsługują teren nie danego województwa, ale całego kraju. Wobec tego uważam, że finansowanie powinno być centralne. Jednocześnie należałoby wnieść poprawkę, która umożliwia wojewodom wykupywanie usług. Jeżeli klinika będzie świadczyła przede wszystkim usługi medyczne, a w mniejszości dydaktyczne, to będzie współfinansowana na zasadzie wykupywania. Natomiast wiadomo, że każda klinika realizuje swój program dydaktyczny, naukowy, a przy okazji świadczy usługi. W ten sposób poprawka do ustawy powinna już teraz załatwiać najbardziej trudne problemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#RektorAdamPierzchala">Sądzę, że należałoby wprowadzić takie rozwiązania, które umożliwiłyby lepsze funkcjonowanie klinik na bazie. W ustawie o zakładach opieki zdrowotnej jest napisane, że : "Udostępnienie oddziału szpitalnego na potrzeby kliniki nie może ograniczać rodzaju, zakresu i dostępności świadczeń zdrowotnych o określonym statusie szpitala". /Art. 64 pkt 2/. Do tego należy dodać tylko jedną rzecz - przekazać pieniądze na zadania ponadstatutowe tego szpitala. Wtedy dyrektor będzie usatysfakcjonowany i będzie chciał otrzymywać te dodatkowe środki. Zgodnie zaś z ustawą o zakładach opieki zdrowotnej /rozdz.II/ "rodzaje stanowisk, których obsadzanie następuje w drodze konkursu /w szpitalach publicznych/ oraz tryb przeprowadzania konkursu określa minister". Minister może powiedzieć, że w tych szpitalach, w których są kliniki, konkurs na stanowisko ordynatora jest konkursem na kierownika kliniki. Jeden zapis wykonawczy rozwiązuje sytuację i ubezpiecza profesorów przed ewentualnym zagrożeniem.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PoselMarekBalicki">Pierwsza sprawa to zmiana zapisu w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej dotycząca innego usytuowania szpitali klinicznych. Druga zaś sprawa poruszona przez prof. A. Pierzchałę związana ze zmianą sposobu finansowania z podmiotowego na przedmiotowy. Trzecia sprawa to dylematy podziału środków i ich kierunki.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PoselMarekBalicki">Dzisiaj nie ma sposobu co do tego, że szpitale kliniczne powinny podlegać rektorowi, że rektor powinien powoływać dyrektora szpitala klinicznego. Minister zdrowia i opieki społecznej poprzez wpływ na skład rady nadzorczej powinien mieć narzędzie do kontrolowania i nadzoru funkcji szpitali klinicznych. Wydaje się, że jest to słuszny kierunek. Chcielibyśmy, żeby takie rozwiązania wprowadzać na innych płaszczyznach, czyli decentralizować tam, gdzie może ona być i gdzie może dać określone korzyści. Jednocześnie wiąże się to z większą odpowiedzialnością rektorów. Tę zmianę popieramy chyba wszyscy. Komisja Zdrowia na jednym ze swoich pierwszych posiedzeń rozważała sprawę, czy to zagadnienie wnieść jako pojedynczą propozycję poselską do ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Przedstawione stanowisko Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej na temat proponowanej nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej spowodowała, że wstrzymała swoje działanie. W tym przypadku nie ma kontrowersji.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#PoselMarekBalicki">Cieszy mnie propozycja przygotowana przez prof. A. Pierzchałę, żeby przejść z finansowania funkcjonowania jednostek na finansowanie zadań. Jest to pogląd, który podzielam.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#PoselMarekBalicki">Rodzi się jednak pytanie, jak to zrobić? Przejście z systemu budżetowego na system rynku regulowanego czy rynku wewnętrznego jest zadaniem bardzo złożonym i trudnym do wykonania wtedy, gdy realne nakłady globalne na opiekę zdrowotną w kraju spadają. Czy to znaczy, że nie należy tego wyzwania podjąć? Chyba należy. Co jest pierwszym warunkiem takiej zmiany? Ażeby jednostki mogły otrzymywać drogą umowy kontraktu, pieniądze, muszą stać się jednostkami samodzielnymi. W myśl zapisów ustawy o zakładach opieki zdrowotnej z 31 sierpnia 1991 r. I to jest podstawowy warunek zmiany. Do tej pory nie ma w Polsce żadnej jednostki samodzielnej, a szpitali jest 700. Kto może być inicjatorem zamiany jednostki w jednostkę samodzielną? Organ założycielski. W tej chwili dla szpitali klinicznych jest to minister zdrowia i opieki społecznej, dla pozostałych najczęściej wojewoda lub samorząd. Dopiero wtedy będzie możliwe przekazywanie pieniędzy razem z zadaniami.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#PoselMarekBalicki">Szpitale kliniczne pełnią trzy zasadnicze funkcje: naukową, dydaktyczną i świadczenie tych usług medycznych, które nie są związane z wykonywaniem dwóch pierwszych funkcji. Niewątpliwie powinien być inny sposób finansowania funkcji szpitali klinicznych związanych z nauką i dydaktyką, a inne źródło finansowania funkcji, które łączą się ze świadczeniami medycznymi. Potrzebne są więc co najmniej dwa źródła finansowania: jedno - centralne z ministerstwa na naukę i dydaktykę, drugie - z funduszu wojewódzkiego. Drogą kontraktu czy umowy pieniądze przekazywałby wojewoda na leczenie wysokospecjalistyczne do odpowiednich jednostek. Wtedy również pytanie o kliniki na bazie obcej staje się bezzasadne. Jeśli zmieni się sposób przekazywania pieniędzy, jeśli funkcje zostaną rozdzielone na oferującego usługi i na tego, który planuje lecznictwo na danym obszarze i ma za zadanie kupić te usługi, ponieważ będzie się z tego rozliczał, to zniknie problem "nie chcianego dziecka". Nagle okaże się, że jest odwrotnie. Dana jednostka może otrzymywać nie tylko więcej pieniędzy, ale przede wszystkim podniesie swój prestiż. Dzisiaj sprawy prestiżowe odgrywają mniejszą rolę, ponieważ dominują problemy finansowe. Właśnie w tym kierunku powinny pójść prace, tym bardziej że niewiele potrzeba, aby tak się stało. Ustawa o zakładach opieki zdrowotnej wszystko reguluje z wyjątkiem jednego. Brakuje rozporządzenia ministra zdrowia, które jest w trakcie wstępnych prac. Będzie ono mówiło, jak przekazywać pieniądze od dysponenta ośrodków do szpitali jako samodzielnych jednostek drogą kontraktu. We wrześniu 1993 r. weszło w życie rozporządzenie dotyczące prywatnych zakładów opieki zdrowotnej /niepublicznych/. Potrzebne nam jeszcze rozporządzenie dotyczące sposobu przekazywania pieniędzy do publicznych zakładów opieki zdrowotnej. I to jest chyba rozwiązanie systemowe.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#PoselMarekBalicki">Co może być optymistycznego w dramatyzmie naszej opieki medycznej? Optymistyczne jest to, że zmieniło się myślenie lekarzy, kierowników i zarządzających na różnych szczeblach dotyczące nieuchronnej ekonomizacji świadczeń, wprowadzenia konkurencji, reguł ekonomicznych, z przestrzeganiem podstawowej zasady, że za leczenie szczególnie ciężkiej choroby pacjent nie będzie płacił. Skoro rozumienie tego problemu jest większe, to jesteśmy bardziej gotowi przyjąć rozwiązania, które jednak nie dla wszystkich będą korzystne.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PrezesWielkopolskiejIzbyLekarskiejPiotrDylewicz">Z zaniepokojeniem słucham przedstawicieli ministerstwa i posłów. Uważam, że brniemy w system, który jest powszechnie w Polsce potępiany zwłaszcza przez środowiska medyczne. Mam tu na myśli system centralnej dystrybucji środków. Mówi się, żeby środki rozdzielać według poszczególnych zadań, ale centralnie. Mówi się także o nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Tymczasem ciągle mamy do czynienie z dramatami w różnych szpitalach, które właśnie wynikają z wadliwego systemu dystrybucji środków. Ten system jest powszechnie krytykowany jako nieekonomiczny i nie pozwalający na to, aby w odpowiedni sposób dysponować naszymi pieniędzmi /podatki, niskie pensje/. Nikt w obecnym tu gronie, mimo oficjalnych deklaracji ministerstwa, nie wspomniał nawet o ubezpieczeniach społecznych. Myślę, że powinien być jakiś reprezentant naszych interesów, który decydowałby, na co te pieniądze są przeznaczane.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PrezesWielkopolskiejIzbyLekarskiejPiotrDylewicz">Czy nie powinniśmy się zastanowić nad tym, aby zamiast dyskusji, która być może uratuje klinikę na kilka miesięcy, spojrzeć na system dystrybucji, który jest przestarzały i natychmiast wrócić do dyskusji na temat instytucji ubezpieczeniowych. Te instytucje w zależności od tego, ile środków zgromadzą, będą decydowały o podziale budżetu. Oczywiście iluzją jest to, że jakakolwiek klinika w Polsce zabezpieczy potrzeby pacjentów. Nie ma osoby, która jest za to odpowiedzialna. Stworzenie instytucji reprezentujących pacjentów, tzn. instytucji ubezpieczeniowych będzie tym gronem, z którym obywatele państwa zaczną negocjować. W tej chwili nie ma takich instytucji. Natomiast każdy z obywateli oczekuje specjalistycznej opieki. Na posiedzeniu Rady Miejskiej Poznania dyskutowaliśmy na temat obecnych tendencji. Uważam, że państwo musi odejść od odpowiedzialności za obywatela, w zamian za wykształcenie się pewnych instytucji przedstawicielskich obywateli, które będą decydowały, za co płacimy i co finansujemy. Oczywiście wszystkiego budżet nie sfinansuje. W tej chwili należy podjąć dramatyczną decyzję, co finansujemy -czy lecznictwo specjalistyczne, czy też lecznictwo podstawowe. Wiem, że w ministerstwie przeważają tendencje o alokacji środków na lecznictwo podstawowe. W tym momencie żaden z problemów nie zostanie rozwiązany, obojętnie, w jaki sposób zmieni się ustawa o zakładach opieki zdrowotnej. Apeluję o to, aby Komisja Zdrowia w pierwszym etapie przeprowadziła dyskusję parlamentarną, która definitywnie rozstrzygnęłaby o systemie finansowania opieki zdrowotnej w Polsce w przyszłości. Czy będzie to system ubezpieczeniowy, czy raczej, jak do tej pory, system dystrybucji środków budżetowych przez coraz bardziej scentralizowane jednostki.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PrezesWielkopolskiejIzbyLekarskiejPiotrDylewicz">Dopiero po podjęciu decyzji w tej sprawie można dyskutować, czy warto nowelizować ustawę o zakładach opieki zdrowotnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PoselJanKopczyk">Nie odniosłem takiego wrażenia, jak mój przedmówca, że wszystkie wypowiedzi były za centralizacją rozdziału środków budżetowych i zdalnych sterowaniem. Wszystkie zaś poruszane tu problemy zbliżają nas do tematyki systemu ubezpieczeniowego. Wiemy wszyscy, że zarówno minister zdrowia i opieki społecznej, członkowie Komisji, jak i główne siły polityczne w Polsce wypowiedziały się jednoznacznie za budowaniem systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Nie jest to jednak proste i łatwe do zrealizowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PoselMarekBalicki">Chyba tylko moja nieumiejętność mogła spowodować wyciągnięcie wniosku, iż opowiadam się za centralizacją. Zmiana w ustawie, o której dyskutujemy, mówi o całkowitej decentralizacji. Minister oddaje w niej swoje kompetencje w ręce rektorów akademii medycznych, a więc atrybuty władzy, czyli decyzje kadrowe i finansowe. W ten sposób uzyskuje się wpływ na funkcjonowanie szpitali. Jest to decentralizacja najdalej posunięta, niżej ona już nie może sięgać. Rektor wybierany przez senat odpowiada za całość, dalej są samorządy.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PoselMarekBalicki">Druga sprawa to kwestia rynku wewnętrznego. Nie ma bardziej posuniętej decentralizacji niż to, co jest na rynku wewnętrznym. Odchodzi się od podporządkowania liniowego i systemu nakazowo-rozdzielczego, gdzie dominuje decentralizacja. Na ten rynek chcemy wprowadzić samodzielne jednostki, które oferują swoje usługi, tak jak to działa w systemie ubezpieczeniowym. Może różnie jest rozumiany system ubezpieczeniowy. Właściwa definicja tego systemu sprowadza się do trzech elementów: samodzielne jednostki, kontrakt i finansowanie z określonego źródła. To, co jest poza kontraktem, należy opłacić z własnej kieszeni lub poprzez instytucję ubezpieczeniową. Minister K. Jakubowiak wspominał o ustawie, nad którą prace trwają już od 2 lat, o zakresie świadczeń gwarantowanych przez państwo ze środków publicznych. To, co nie znajduje się w tej ustawie, będzie tworzyło wolny rynek. Na przykład szpitale kliniczne. Tak jak każde inne samodzielne jednostki będą mogły sprzedawać swoje usługi na rynku. Powstaje pytanie, gdzie ma być zlokalizowany fundusz na większość świadczeń, nie na naukę i dydaktykę? Nie ma sposobu, żeby z budżetu na 12 akademii medycznych nie dzielił rząd według jakiegoś algorytmu. Natomiast na świadczenia zdrowotne szczebel centralny nie jest w stanie przekazywać jeszcze dodatkowych środków. Rysują się dwa źródła niższego finansowania usług medycznych w klinikach. Są to: wojewoda i zarząd miasta. Są to ci dysponenci, którzy suwerennie wybierają i sami odpowiadają na tym szczeblu za podejmowane decyzje. To jest droga do nowego sposobu wydawania środków i finansowania opieki zdrowotnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PrezesPiotrDylewicz">Wyobrażałem sobie, że dąży się do systemu, w którym ministerstwo ustali, że np. budżet starczy na pokrycie 50 zabiegów przeszczepu szpiku i w związku z tym prof. J. Hansz dostanie pieniądze na 3 operacje, prof. M. Chołowiecki na 2, itd. To zostanie zdecydowane na najwyższym szczeblu, w ministerstwie. Natomiast rola lekarza będzie polegała na tym, że wskaże pacjenta, któremu ma zrobić przeszczep. Myślę, że tak trudną decyzję musi podjąć ten, kto daje pieniądze. Dlatego w wypowiedziach widziałem przesłanki nie tyle centralizacji polityki kadrowej, co centralizacji rozdziału środków. Boję się tu bezimienności w podejmowaniu decyzji i braku odpowiedzialności. Za tym wszystkim stoi pacjent, któremu muszę powiedzieć, że dla niego nie ma pieniędzy. Na tym polega nasz dramat, dramat lekarzy.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PoselAndrzejOlszewski">Sprawa akademii medycznych w stosunku do szpitali tzw. zozowskich i miejskich jest kwestią bardzo poważną. W dużych miastach widoczna jest dysproporcja między akademiami i klinikami a szpitalami miejskimi. Gdybyśmy zostawili tylko szpitale miejskie w takich miastach jak: Warszawa, Łódź czy Poznań do zabezpieczenia ludności, która w nich mieszka, to nie byłyby one w stanie tego wykonać.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PoselAndrzejOlszewski">W związku z tym akademie medyczne i kliniki akademickie muszą udzielać pomocy tej ludności. Dlatego w budżecie, który przychodzi na akademie i kliniki muszą być środki przeznaczone na utrzymanie pacjentów z rejonu.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#PoselAndrzejOlszewski">Ze względu na unikalność zabiegów w niektórych klinikach wiadomą rzeczą jest, że województwa ościenne muszą przysyłać pacjentów do klinik. Zastanawialiśmy się niedawno w Komisji, jak wygląda sprawa ubezpieczeń w Niemczech. Ilu ludzi musi się ubezpieczyć, aby powstała kasa chorych i nie upadła. Dowiedzieliśmy się, że musi się ubezpieczyć ok. 3 mln ludzi. Rejon łódzki, w którym pracuję, odpowiada mniej więcej 3 mln ludzi /wojwództwa ościenne i Łódź/. Na takiej bazie można by stworzyć jedną dużą kasę ubezpieczającą chorych. Nieważne jest, jaką drogą będziemy do tego zmierzać. Czy powołamy dzisiaj kasy, czy powołamy fundusz, to nie ma znaczenia.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#PoselAndrzejOlszewski">Propozycja, która padła, że wojewodowie ościenni muszą w akademiach medycznych wykupywać usługi i ponosić koszty za leczenie swoich pacjentów, jest bardzo trafna. Tylko z tą propozycją wychodzimy nieco za późno, dlatego, że budżet na 1994 r. został już rozdysponowany. Trzeba jednak rozpocząć już prace na przyszły rok. Wszyscy wojewodowie za usługi, które udzielają akademie medyczne w poszczególnych rejonach powinni ponosić finansową odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#PoselAndrzejOlszewski">Kilka słów na temat konkursów. Dostałem w tej sprawie pismo od ordynatorów z 36 szpitali ZOZ-u. Co ma zrobić lekarz w 30-tysięcznym mieście, w którym jest jeden szpital i pracował tam wiele lat, a teraz nie wygrał konkursu na ordynatora? W ogóle nie pomyślano o sprawach życiowych tych ludzi. Zająłem się tą sprawą i przesłałem pismo do Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej z prośbą o zmianę ustawy. Otrzymałem odpowiedź, że nie jest to ustawa, lecz zarządzenie wydane nie przez ministerstwo. Okazało się, że na zjeździe Krajowych Izb Lekarskich została podjęta uchwała o obsadzaniu stanowisk motywująca ministra do wprowadzenia ustawy o konkursach na ordynatorów. Żeby tę uchwałę wycofać, izby lekarskie muszą wystąpić z następną inicjatywą anulującą uchwałę. W Warszawie omawialiśmy już tę sprawę w środowiskach lekarskich i prosimy teraz, aby w Poznaniu również poparto nasz apel o wycofaniu zarządzenia.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#PoselAndrzejOlszewski">Ostatnia sprawa dotyczy młodych lekarzy i środowisk naukowych. Dzisiaj uczestnictwo lekarza w nauce jest bardzo drogie, zaś pensje bardzo małe. Uczestnictwo w zjeździe naukowym wynosi kilka milionów złotych. Dostaję sygnały ze środowisk lekarskich, aby poruszyć tę kwestię. Propozycja jest następująca: Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej musi wystąpić do Ministerstwa Finansów o to, ażeby koszty związane z nauką lekarzy, farmaceutów i innych odpisywać od podatku.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#DyrektorWydzialuZdrowiaUrzeduWojewodzkiegowPoznaniuJacekMarciniak">Chciałbym swoją wypowiedź podzielić na dwie części. Po pierwsze, pragnę zwrócić uwagę na obecną sytuację, a po drugie zająć się perspektywami.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#DyrektorWydzialuZdrowiaUrzeduWojewodzkiegowPoznaniuJacekMarciniak">Zdecydowanie nie zgadzam się z posłem M. Balickim, że pieniądze, których nie dostał prof. J. Hansz, otrzymało województwo poznańskie. Oświadczam, że tych pieniędzy nikt nie dostał. Jeżeli rok 1990 potraktować jako 100, to środki w budżecie wojewody poznańskiego w dziale 85 "Ochrona zdrowia" na rok 1994 wynoszą 222. Natomiast gdyby przeliczyć te 100 oficjalnymi wskaźnikami inflacji, to powinno być 460. Tam są właśnie te pieniądze, których nie dostał prof. J. Hansz i inni. Obecny rok jest rokiem niezwykle trudnym w naszej rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#DyrektorWydzialuZdrowiaUrzeduWojewodzkiegowPoznaniuJacekMarciniak">Profesor J. Hansz przedstawił wyliczenie, z którego wynika, że pacjenci leczeni w klinice w ubiegłym roku kosztowali 8,4 mld zł. Z tego co wiem są to tylko koszty leków i sprzętu jednorazowego, a zatem niepełne koszty. Ta suma to budżety rzeczowe na wszystkie wydatki: leki, strzykawki, pranie, mycie i jedzenie dwóch ZOZ-ów terenowych. Nie można zapominać o prostej zależności porównywania faktów.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#DyrektorWydzialuZdrowiaUrzeduWojewodzkiegowPoznaniuJacekMarciniak">Jeżeli mówi się o klinikach na bazie, to trzeba pamiętać, iż klinika staje się droższa niż oddział miejski. Powód jest prosty. Stanowi ona jednostkę o innym zasięgu i dla innych celów. W tym momencie powstaje przepaść. Wydział wojewódzki w Poznaniu finansuje Klinikę Hematologii na poziomie W-3. W dziedzinie środków posługujemy się metodą, która dość arbitralnie kategoryzuje oddziały. Ponieważ oddział hematologii to oddział zachowawczy, w związku z tym "W" znaczy "wewnętrzny". Poziom 3 to w naszym podziale środków poziom ekstra. Tak finansowane są tylko dwa oddziały w województwie: oddział pana prof. J. Hansza i oddział chemioterapii w onkologii. Na klinikę dajemy znacznie więcej niż np. na ZOZ. Ale ciągle jest tych środków za mało. Od dłuższego czasu jako województwo prezentujemy dość prosty pogląd. Będziemy nadal finansować tę klinikę według naszego sposobu, natomiast wszystko ponad poziom uważamy, że powinno być pokryte z innych środków.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#DyrektorWydzialuZdrowiaUrzeduWojewodzkiegowPoznaniuJacekMarciniak">Sytuacja szpitala oddziału wojwódzkiego mieszczącego się w Poznaniu podlegającego wojewodzie, ponieważ przez niego jest finansowany, jest sytuacją wyjątkowo trudną. Na każdym oddziale połowa albo nawet więcej pacjentów pochodzi z województw ościennych i dalszych. Spotykam się z zarzutem, że ograniczamy dostępność pacjentów z województw sąsiednich. Nie jest to prawdą. Nie możemy zabezpieczać możliwości leczenia pacjentów z województwa konińskiego kosztem pacjentów z województwa poznańskiego. Jeżeli ten budżet jest tak znacznie niedoszacowany, to wszyscy powinni ponosić obciążenia w równym stopniu.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#DyrektorWydzialuZdrowiaUrzeduWojewodzkiegowPoznaniuJacekMarciniak">Jeśli chodzi o kliniki na bazie, mamy prosty pomysł dzielenia budżetu.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#DyrektorWydzialuZdrowiaUrzeduWojewodzkiegowPoznaniuJacekMarciniak">Zgadzam się z wystąpieniem przedstawicieli innych akademii. Stosunek łóżek jest następujący: Akademia Medyczna w Poznaniu - 2200 łóżek, szpitale miejskie - 1200. Pokazuje to, że służby publiczne nie poradzą sobie bez usług akademii medycznych na poziomie podstawowym. Bardzo trudno zgodzić mi się z pomysłami pana A. Pierzchały, żeby działania klinik na poziomie podstawowym były finansowane z budżetu wojewody. To oczywiście ustawia klinikę w dobrej sytuacji. Wojewoda jednak tych pieniędzy nie znajdzie. Mówię cały czas o państwowych szpitalach klinicznych. Propozycja, aby wojewoda powiększył budżet szpitalowi klinicznemu na działalność podstawową, natomiast na działalność wysokiego stopnia referencyjności - minister, jest bardzo dobra. Pomysł ten jednak jest myśleniem życzeniowym, dlatego że w praktyce nie dołoży ani jeden, ani drugi, ponieważ nie będzie miał pieniędzy. Boję się takich rozwiązań, gdyż zdezintegrują one cały system.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#DyrektorWydzialuZdrowiaUrzeduWojewodzkiegowPoznaniuJacekMarciniak">Generalnie zaś jestem zwolennikiem regionalizacji, rynku wewnętrznego i samodzielności placówek. Jednak w moim przekonaniu, jeżeli pierwsza samodzielna placówka powstanie w Polsce za 2 - 3 lata to będzie rekord szybkości. Do tego czasu prof. Hansz nie będzie miał za co leczyć swoich pacjentów. Być może ta "dzisiejszość" jest ważniejsza, niż rozwiązania, o których mówimy.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#ProrektorAkademiiMedycznejwPoznaniuJerzySowinski">Jak wszyscy pamiętamy w ustawie jest zapisane, że weryfikacja ordynatorów oddziałów szpitalnych ma się dokonać do końca przyszłego roku, czyli do października 1995 r. Jaka sytuacja zaistnieje w Poznaniu, jeżeli nie rozwiążemy problemu klinik na bazie obcej? Dyrektor tamtego szpitala już zapowiada ogłaszanie konkursów ordynatorskich, ponieważ do tego zobowiązuje go ustawa i rada nadzorcza. We wrześniu ma zapaść decyzja o ogłoszeniu konkursu na wszystkie kliniki, gdyż są one tylko oddziałami i nie mają dyrektorów. Nikt z nas nie jest w stanie sobie wyobrazić, jeżeli któryś z panów profesorów nie wygra tego konkursu. Będzie trzeba wprowadzić ordynatora na to miejsce. Powstanie większe zamieszanie, niż gdybyśmy wprowadzili jakąkolwiek proponowaną tu wersję rozwiązania.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#DyrektorMiejskiegoWydzialuZdrowiawPoznaniuStanislawBobrzyk">Swój głos chciałbym szczególnie skierować do Komisji sejmowej. W 1991 r. wojewoda poznański podpisał porozumienie z rektorem, z którego wynikało, że akademia będzie pokrywała koszty zakupu leków specjalistycznych dla klinik. Tak było do 1992 r. Ostatnia transza tej kwoty wyniosła 7,5 mld zł i na tym umowa wygasła. Kliniki pracują w szpitalu od dnia dzisiejszego. W 1992 r. szpital został poddany surowej ocenie, ponieważ zadłużył się na prawie 14 mld zł. Obecnie dług wynosi 22 mld zł. W tym jest również udział klinik.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#DyrektorMiejskiegoWydzialuZdrowiawPoznaniuStanislawBobrzyk">Od 2 lat występujemy do resortu z gotową propozycją rozwiązań, ponieważ środki dla szpitala idą na wyższy poziom referencji i muszą się znaleźć kwoty uzupełniające. To, że kliniki są droższe, jest dla wszystkich oczywiste. Jednak nasze propozycje gdzieś przepadły i pozostaliśmy bez odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#DyrektorMiejskiegoWydzialuZdrowiawPoznaniuStanislawBobrzyk">Zwracam się do Komisji sejmowej, czy w tak trudnej sytuacji miałaby jakąś sugestię doraźnych zmian. Poseł M. Balicki mówił o perspektywach, ale zaradzić trzeba już teraz, natychmiast. Ankiety rozesłane przez resort do rektorów w gruncie rzeczy nie dadzą podstaw do wyprowadzenia konstruktywnych pomysłów. Ośmielę się stwierdzić, że głosy o rozwiązaniach doraźnych leżą po stronie decyzji politycznych. Od decyzji politycznych i organizacyjnych zależą bowiem takie szczegóły, jaklokacja środków budżetowych. Nie jest to problem występujący tylko w Poznaniu, i nie tylko tu są zadłużone szpitale. Żeby ratować działalność klinik, w największym stopniu, w jakim jest to tylko możliwe zapewniamy leki, ale zadłużamy się np. w energetyce i innych działach.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#DyrektorMiejskiegoWydzialuZdrowiawPoznaniuStanislawBobrzyk">Jeśli chodzi o szpitale kliniczne w Poznaniu jest taka sytuacja, że rektor J. Gadzinowski dysponuje znacznie większą bazą łóżkową na terenie szpitala. Na szpitalach klinicznych ciążą też pewne obowiązki. Są nimi ostre dyżury. Chcę zwrócić uwagę, że pan prof. Gadzinowski ma kłopoty, żeby spełnić ten obowiązek i włączyć się w ogniwo leczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PrezesPiotrDylewicz">Jeśli chodzi o konkursy, prosiłbym, aby nie mieszać tu dwóch spraw. Dlaczego profesorowie akademii medycznych mają być w gorszej sytuacji i podchodzić co 5 lat do konkursu na stanowisko kierowników klinik, a ordynatorzy mają być z tego wykluczeni? Można dyskutować, czy okres karencyjny nie powinien być wydłużony do 6 czy 7 lat. Myślę, że każdy ma obowiązek bronić swego stanowiska. Prosiłbym Komisję i ministerstwo, aby przy okazji poprawiania rozporządzenia w konkursach, nie postawiono ordynatorów w uprzywilejowanej sytuacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PrzedstawicielkaIzbyPielegniarekIrenaMatuszewska">Chciałabym, aby Komisja Zdrowia jak najszybciej wniosła pod obrady Sejmu projekt reformujący ZUS. Każdy pracodawca w Polsce płaci za pracowników ok. 50% środków na ZUS. W innych krajach jest to liczba poniżej 20%. Prosimy o wniesienie wniosku w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PoselJanKopczyk">Proponuję, aby minister K. Jakubowiak ustosunkował się do zgłoszonych problemów.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WiceministerKrzysztofJakubowiak">Ustosunkuję się tylko do najważniejszych kwestii. Ktoś z państwa powiedział, że nie ma narzędzi do wprowadzenia nowego systemu. Moim zdaniem takim właśnie narzędziem będzie nowelizowana ustawa o zakładach opieki zdrowotnej. Raport przyjął założenia, że warunkami wstępnymi do wprowadzenia systemu mieszanego ubezpieczeniowo-zaopatrzeniowego jest wprowadzenie ustawy o świadczeniach zdrowotnych gwarantowanych przez państwo. Jest to element przygotowujący system, który następnie będzie inkorporowany w ustawę o ubezpieczeniach zdrowotnych. Wcześniej jednak należy wprowadzić pewne narzędzia, które umożliwiają realizację systemu. Będą one polegały na tym, że źródło finansowania zbliży się do odbiorcy. Pośrednikiem może tu być system ubezpieczeniowy /ubezpieczalnia/ lub inny system.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#WiceministerKrzysztofJakubowiak">W tej chwili realizowany jest ogromny projekt polegający na tym, że informatyzuje się całą służbę zdrowia w systemie tzw. przyjęciowo-wypisowym. Ten system pozwala uchwycić ruch pacjentów. Co dziesiąty pacjent przyjęty do szpitala wypełnia w tej chwili kartę - ankietę, w której są podstawowe dane o pacjencie: o miejscu zamieszkania i inne. Ten system ruchu chorych jest wprowadzany w Katowicach i woj. śląskim. Pozwala on na bardzo dokładną analizę, a następnie łączenie faktów, np. dotyczących jednostek chorobowych, czyli zadań z systemem finansowym. Program, który jest realizowany przez Bank Światowy obejmuje wszystkie szpitale, łącznie ze szpitalami klinicznymi, które posiadają powyżej 200 łóżek. Szpitale zaś mające mniej niż 200 łóżek będą finansowane przez lekarzy wojewódzkich. Jest to zdecydowanie duży krok naprzód.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#WiceministerKrzysztofJakubowiak">System planowania środków finansowych jest konstruowany w ten sposób, że dzieli się budżet na dwie części. I tak mamy część 35, z której finansowane są szpitale kliniczne i instytuty i część 85, która przekazuje środki na wszystkie szpitale podległe wojewodom /łącznie ze szpitalami na bazie obcej/. Ustawa budżetowa zabrania w dniu dzisiejszym przekazywanie środków finansowych do szpitali klinicznych na bazie obcej. W tej dziedzinie nie widzimy szybkiego rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#WiceministerKrzysztofJakubowiak">Doraźne rozwiązania proponujemy w wytycznych do realizacji budżetu na 1994 r., w których przewiduje się pewnego typu konstrukcje finansowe zezwalające na ruchy, o których wspominał rektor A. Pierzchała.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#WiceministerKrzysztofJakubowiak">Minister J. Żochowski powołał grupę kompetentnych osób, która ma wypracować rozwiązania dotyczące klinik na bazie obcej. O wynikach prac tej grupy wszyscy zostaną poinformowani.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#WiceministerKrzysztofJakubowiak">Jeśli chodzi o problem konkursów na ordynatorów klinik na bazie obcej, myślę, że docelowym rozwiązaniem byłoby sprawdzenie kwalifikacji osoby kandydującej. Kwalifikacje powinny być ustalone przez ministra zdrowia i opieki społecznej w porozumieniu z rektorami akademii medycznych. Sądzę, że jest to rozwiązanie, które należałoby rozważyć. Proponuję to w oparciu o istniejące możliwości wynikające z ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Klinika zgodnie z ustawą jest oddziałem, w związku z tym podlega przepisom tej ustawy. Innych możliwości legislacyjnych w tej chwili nie ma.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PoselJanKopczyk">Wobec tego zobowiązujemy pana ministra, aby w jak najszybszym czasie przedstawił nam takie rozwiązania, które załatwiałyby sprawę konkursów.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#PoselJanKopczyk">Podobnie piląca jest sprawa klinik na bazie obcej, których problemy ekonomiczne trzeba natychmiast rozwiązać.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#PoselJanKopczyk">Chcielibyśmy wysłuchać opinii państwa na temat projektu ustawy o zawodzie lekarza, który 2 tygodnie temu Komisja przyjęła i wniosła do laski marszałkowskiej. Przypomnę, że był to projekt izb lekarskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#RektorJanuszGadzinowski">Chciałbym jeszcze dodać do poprzedniego tematu, że Komisja sejmowa ma jak najbardziej odpowiednie uprawnienia, aby rozwiązać dramatyczny dla wielu profesorów akademii medycznych problem konkursów. Powinno zostać uznane, że procedura akademicka ustanawiająca danego profesora kierownikiem kliniki jest ekwiwalentem konkursu na ordynatora. Myślę, że można to jakoś przezwyciężyć.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#RektorJanuszGadzinowski">Nasza uczelnia, wprawdzie po wieloletnich staraniach, od roku prowadzi nauczanie Amerykanów i Kanadyjczyków w języku angielskim. Ci studenci, wykształceni u nas, aby pracować w Stanach Zjednoczonych, muszą nostryfikować dyplom. Pewien fragment zapisu ustawy o zawodzie lekarza może spowodować, że ci ludzie będą musieli być w Polsce o rok dłużej niż jest to niezbędne dla ich procesu edukacji. Na to własnie chciałbym zwrócić państwu uwagę. Specjalnie na nasze posiedzenie przylecieli dwaj Amerykanie, którzy są właścicielami firmy prowadzącej rektrutację naszych studentów na terenie Stanów Zjednoczonych i Kanady. Prywatnie jeden z nich jest sędzią stanu Nowy Jork, drugi zaś profesorem kilku uniwersytetów nowojorskich, a poza tym ekspertem Rady Bezpieczeństwa prezydenta USA do spraw Bliskiego Wschodu. Przedstawią nam problem kształcenia Amerykanów w Polsce. Tytułem wstępu pan dziekan B. Miśkowiak powie, z jakimi problemami w tej ustawie możemy się zderzyć i co uniemożliwi nam prowadzenie tego typu zajęć.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#DziekanAkademiiMedycznejwPoznaniuBogdanMiskowiak">Od roku nasza uczelnia rozpoczęła kształcenie studentów z USA i Kanady w języku angielskim na 4-letnim programie nauczania. Kształcą się tu studenci, którzy skończyli program premedyczny w college i dlatego jest to program nieco inny, 4-letni. Uzyskaliśmy akceptację zarówno ministra zdrowia, jak i ministra edukacji narodowej. Jesteśmy za tych cudzoziemców odpowiedzialni. Dlatego też musimy liczyć się z tym, jaki los czeka ich w macierzystym kraju. U siebie zostaną poddani procedurze związanej z nostryfikacją dyplomu lekarza. Uważamy, że jest to odpowiedni moment, kiedy w Polsce rodzi się ustawa o zawodzie lekarza i izbach lekarskich, aby dopisać do niej zapis na temat rozwoju podjętego przez nas kierunku. W jednym z punktów ustawy jest mowa, że prawo do wykonywania zawodu będzie wydawane po rocznym stażu. Natomiast studenci ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, żeby praktykować na terenie swoich krajów, muszą na miejscu przejść następny jednoroczny staż. Zatem aż dwukrotnie byliby poddani procedurze stażowej. Raz w Polsce i drugi raz w USA. Myślę, że dla konkurencyjności naszego programu,tzn. dla utrzymania tych samych warunków, które są w uczelniach amerykańskich oferujących 4-letni program, byłoby o tyle korzystne, że stawiałoby to nas na równym poziomie. Zapis w projekcie ustawy prawdopodobnie dotyczył sytuacji, kiedy obcokrajowiec starał się o zatrudnienie w Polsce, wykształcenie zaś zdobył poza granicami naszego kraju. Tu mamy odwrotną sytuację. Wszyscy nasi studenci deklarują chęć powrotu do Stanów Zjednoczonych. A zatem prosiłbym o modyfikację fragmentu ustawy odnoszącej się do tego zagadnienia. W tej sprawie zwróciliśmy się już do pana marszałka Senatu A. Struzika, a także ministra W. Guglasa. Liczymy na zrozumienie problemu i pomoc w tym zakresie.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PoselJanKopczyk">Dla jasności dodam, że chodzi o to, żeby móc ubiegać się o nostryfikację dyplomu, trzeba mieć prawo wykonywania zawodu.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#DziekanBogdanMiskowiak">Do tej pory było tak, że absolwent, który kończył studia i rozpoczynał staż otrzymywał roczne prawo wykonywania zawodu /okresowe/. Natomiast w obecnym projekcie wygląda na to, że będzie egzamin licencyjny po rocznym stażu.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#DziekanBogdanMiskowiak">Profesor uniwersytetów nowojorskich pan Wiktor: U nas nie ma nostryfikacji dyplomów. Zarówno system polski, jak i amerykański jest do siebie podobny.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#DziekanBogdanMiskowiak">W obydwu krajach zdaje się takie same egzaminy. Problem jest jednak z tym dodatkowym rokiem. W Stanach Zjednoczonych żądają dyplomu i nieograniczonej licencji. Przyznam się, że sam byłem inicjatorem tego kształcenia. Na pewno taki układ przyniesie Polsce pieniądze i prestiż, a także poszerzą się konktakty ze Stanami Zjednoczonymi. W tej chwili na świecie nauka jest wielkim biznesem. Wszystkie kraje na niej zarabiają, dlaczego Polska ma nie zarabiać. Włożyliśmy już dużo wysiłku propagując tę ideę w radiu, w prasie, telewizji. Zyska na tym także Polonia, gdyż będzie korzystała z usług lekarzy wykształconych w Polsce. Wasz kraj słynie ze wspaniałych lekarzy, świetnych klinik, badań naukowych na wysokim poziomie. Moim zdaniem, niby mała sprawa, ale pomoże Polsce w rozwoju medycyny, a akademii przysporzy pieniędzy.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#CzlonekFederalnegoSaduStanowZjednoczonychJamesCraing">Jesteśmy tutaj, ponieważ uczelnia stanęła wobec problemu interpretacji międzynarodowego prawa. Potrzebujemy zezwolenia, licencji rządu polskiego dla amerykańskich absolwentów 4-letniego programu kształcenia medycznego. Jest to warunek ubiegania się o uznanie dyplomu w Stanach Zjednoczonych. Prosimy o przystosowanie obowiązującego w Polsce prawa zgodnie z tą zasadą. Jest to warunek niezmiernie ważny dla utrzymania tego programu kształcenia w Akademii Medycznej w Poznaniu. Wiele szkół medycznych na świecie przystosowało interpretację prawa do obowiązujących zasad międzynarodowych, chociaż nie mają tak świetnych klinik i lekarzy jak w Polsce. Mogę z cała odpowiedzialnością powiedzieć, że poza Stanami Zjednoczonymi żadna szkoła medyczna na świecie nie ma takiego programu jaki jest tutaj. Idea programu zrodziła się w styczniu 1990 r. w Warszawie i została zainicjowana przez warszawską grupę intelektualistów. Od tamtego czasu wiele wysiłku włożono w to, aby program zaczął funkcjonować. Program stworzony w Poznaniu buduje most ze Stanami Zjednoczonymi dając obu stronom duże korzyści. Chodzi tu zwłaszcza o wymiane naukową, medyczną i badawczą. Mamy nadzieję, że Komisja sejmowa z dużą siłą zaangażuje się w prace legislacyjne służące rozwiązaniu kłopotliwej sytuacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PoselJanKopczyk">Obiecuję, że Komisja będzie szukała takiego rozwiązania prawnego, które umożliwi kontynuację programu studiów.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#PoselJanKopczyk">W projekcie ustawy są brane od uwagę dwie kategorie prawa wykonywania zawodu: stałe prawo wykonywania zawodu oraz ograniczone, tymczasowe dla tych, którzy są na stażu.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#PoselJanKopczyk">Członek Federalnego Sądu Stanów Zjednoczonych pan Wiktor: Do tej pory w stanach uznawano wszystkie dyplomy. Ostatnio jednak ktoś zwrócił uwagę, że potrzebna jest jakaś pieczątka. Cała sprawa właśnie od tego się zaczęła. Pewne nieżyczliwe siły w Stanach Zjednoczonych chciałyby, aby ten program upadł. One to spowodowały, że zażądano od amerykańskich absolwentów polskiej akademii dyplomu z nieograniczoną licencją.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PrezesPiotrDylewicz">Trudno sobie wyobrazić, że prawo wykonywania zawodu wydawane w Polsce będzie dwojakiego rodzaju. Kwestia jest tego typu, czy do odbywania stażu, który i tak jest niezbędny do uzyskania licencji w Stanach Zjednoczonych, nie wystarczy dyplom polskiego uniwersytetu? Czy dyplom nie jest już pewną licencją do odbywania stażu?</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#PrezesPiotrDylewicz">Głos z sali: Nie</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PoselJanKopczyk">Myślę, że tego problemu nie rozstrzygniemy teraz. Ważne, że mamy sygnał o takiej sytuacji i w naszych pracach legislacyjnych postaramy się rozwiązać ten problem. W razie potrzeby będziemy się konsultować z władzami Akademii Medycznej w Poznaniu, z izbami lekarskimi, a być może również z panami, których dziś gościmy.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#RektorJanuszGadzinowski">Myślę, że deklaracja pana przewodniczącego, iż w dalszych działaniach Komisji posłowie uwzględnią nasz głos i izby lekarskiej, jest dla nas wystarczająca.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#DziekanAkademiiMedycznejwPoznaniuWojciechTyszkiewicz">Chciałbym państwa prosić o przemyślenie uwag, które zostały tu zgłoszone, nie tylko w aspekcie problemu Akademii Medycznej w Poznaniu. Sądzę, że program kształcenia dla studentów amerykańskich zostanie przejęty także przez inne instytucje, inne uczelnie. Powinniśmy spojrzeć na to przez pryzmat ogólnopolski. Wiemy, że do tego typu działalności przymierzają się inne uczelnie i nic nie stoi na przeszkodzie aby taki program był realizowany. Nie będzie to zatem regulacja prawna ograniczona tylko do jednej akademii, ale na pewno będzie dotyczyła problemu szerzej pojętego.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#RektorJanuszGadzinowski">Chciałbym zwrócić uwagę posłów na jeszcze jedną sprawę. Istnieje zrozumiała i obserwowana na świecie tendencji do przechodzenia w szpitalnictwie na oddziały dziennego pobytu, czyli na hospitalizację w ciągu dnia bez konieczności pobytu w nocy w szpitalu. W tej chwili reformy Hillary Clinton oraz zmiany w Anglii powodują, że czasami dosłownie cała kondygnacja szpitala jest przeznaczona tylko dla pacjenta, który przychodzi rano, a wychodzi wieczorem. O korzyściach nie trzeba mówić. Jest to kwestia psychiki pacjenta, kwestia oszczędności w skali kraju, regionu, ale ktoś, kto zacznie to robić, generuje sobie koszty i przysparza problemów, nie mając przy tym żadnych dla siebie ukrytych korzyści.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#RektorJanuszGadzinowski">Sygnalizuję tę sprawę chcąc powiedzieć, że potrzebne są nam pewne regulacje prawne i ekonomiczne, które pozwolą nam przejść na tego typu niekonwencjonalne formy działania. Takie rozwiązanie da nam możliwość wykorzystania potencjału medycznego, a także spowoduje obniżenie kosztów leczenia. Jednak jak do tej pory mamy związane ręce mechanizmami prawnymi, legislacyjnymi. Jeżeli wejdą w życie nowe regulacje, deklaruję, że z dnia na dzień zaczną funkcjonować nowe formy działalności szpitali. Przynajmniej w naszej uczelni.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PrezesPiotrDylewicz">Wracając do poprzedniego tematu, chciałbym powiedzieć, że dla mnie jest nieco paradoksalne to, że Izba Lekarska w Polsce ma wydawać licencje na wykonywanie zawodu w Stanach Zjednoczonych. Czy ma być to licencja do wykonywania zawodu w Stanach Zjednoczonych, czy licencja w Polsce? Jest to dla mnie kwestia dyskusyjna.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#CzlonekFederalnegoSaduStanowZjednoczonychJamesCraing">Prawo obowiązujące w jednym kraju musi być odpowiednie w innym kraju. W tym szczególnym przypadku ministerstwo i komitety zajmujące się sprawami studentów zagranicznych podkreślają, że nie zależy im tylko na dyplomie, który może być wydany przez pewną szkołę, ale przede wszystkim na licencji, która może być wydana przez kraj będący gospodarzem studenta - cudzoziemca. Akredytacja tego studenta zależy od polskiego prawa. Dopiero na tych podstawach można zatrudniać absolwenta, który w Polsce otrzymał wykształcenie medyczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#PoselJanKopczyk">Oczywiście w naszych pracach uwzględnimy i wykorzystamy wszystkie zgłoszone tu uwagi i wnioski. Będziemy się konsultować z ekspertami, z prawnikami, którzy podpowiedzą nam pewne możliwości i rozwiązania. Więcej dzisiaj powiedzieć na ten temat nie możemy, ponieważ żądanie od nas dzisiaj jakiejkolwiek deklaracji, byłoby zbyt daleko idące. Dziękuję za spotkanie. Zamykam wyjazdowe posiedzenie Komisji Zdrowia.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>