text_structure.xml 306 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 25)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni: Prezes Rady Ministrów: Marian Zyndram - Kościałkowski.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Marszałek Senatu: Aleksander Prystor.)</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">(Ministrowie: Minister Spraw Wojskowych Tadeusz Zbigniew Kasprzycki, Minister Spraw Wewnętrznych Władysław Raczkiewicz, Minister Skarbu Eugenjusz Kwiatkowski, Minister Sprawiedliwości Czesław Michałowski, Minister Przemysłu i Handlu Roman Górecki, Minister Komunikacji Michał Butkiewicz, Minister Rolnictwa i Reform Rolnych Juliusz Poniatowski, Minister Opieki Społecznej Władysław Jaszczołt, Minister Poczt i Telegrafów Emil Kaliński, Kierownik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Konstanty Chyliński.)</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">(Prezes Najwyższej Iżby Kontroli: Jakub Krzemieński.)</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jan Szembek, w Ministerstwie Spraw Wojskowych Felicjan Sławoj-Składkowski, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Henryk Kawecki i Władysław Korsak, w Ministerstwie Skarbu Tadeusz Grodyński, Adam Koc i Tadeusz Lechnicki, w Ministerstwie Sprawiedliwości Stefan Sieczkowski, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu Franciszek Doleżal, w Ministerstwie Komunikacji Julian Piasecki, w Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych Roger Raczyński, w Ministerstwie Poczt i Telegrafów Franciszek Drzewiecki.)</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#komentarz">(Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#StanisławCar">Otwieram posiedzenie. Protokóły 1 i 2 posiedzenia uważam za przyjęte, gdyż nie wniesiono przeciw nim zarzutów. Jako sekretarze zasiadają pp. Hoppe i Tarnowski. Protokół i listę mówców prowadzi p. Tarnowski.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#StanisławCar">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie posłowie: Bilak i Zenkteler.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#StanisławCar">Proszą Izbę o udzielenie urlopu posłowie: Boluch na 2, Pełczyńska zaś na 4 tygodnie. Nie słyszę sprzeciwu, uważam, że Izba zgodziła się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#StanisławCar">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie komisji o rządowym projekcie ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów (druki nr 3 i 4).</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#StanisławCar">Proszę Pana Przewodniczącego komisji o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#komentarz">(P. Sowiński zajmuje miejsce przy stole prezydjalnym.)</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#StanisławCar">Głos ma sprawozdawca Wicemarszałek Bogusław Miedziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#BogusławMiedziński">Wysoka Izbo! Komisja, przez Wysoką Izbę wybrana dla rozpatrzenia wniosku rządowego o udzielenie Rządowi pełnomocnictw w zakresie spraw finansowo-gospodarczych, odbyła całodzienną debatę i pozwolę sobie uważać, że jestem zwolniony od szczegółowego jej powtarzania Wysokiej Izbie. W obradach komisji brali bowiem udział panowie Ministrowie resortów gospodarczych z panem Premierem na czele, brał udział szereg panów kolegów tu obecnych, pozatem nie wątpię, że wszyscy panowie koledzy czytali w prasie sprawozdanie z tej debaty.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#BogusławMiedziński">Pozwolę sobie zatem ograniczyć się tylko do kilku słów przedstawienia zasadniczego, rezerwując sobie ostatni głos referenta, o ile w dyskusji w tej Izbie wyłonią się zdania czy opinie, na które będę uważał za swój obowiązek jako sprawozdawca uchwały komisyjnej odpowiadać.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#BogusławMiedziński">Rząd zadeklarował gotowość wzięcia się za bary z ciężką rzeczywistością, w której znajduje się Państwo w zakresie swej sytuacji finansowo-gospodarczej. Sytuacja ta została przedstawiona z cyframi wyczerpująco przez członków Rządu w ciągu czasów ostatnich. Sytuacja ta da się streścić w ten sposób, że obniżenie możliwości finansowych, płatniczych, obniżenie możliwości znoszenia i wykonywania świadczeń na rzecz Państwa i instytucyj publicznych zaszło tak daleko, że niepodobieństwem jest nie dostosować całego aparatu życia publicznego w Polsce, jego kosztów, do zmienionej sytuacji, która nie zapowiada gwałtownej i szybkiej poprawy. Plan, z którym wystąpił Rząd, odpowiada naszym przekonaniom, dlatego nie spotkał się ze sprzeciwem, raczej spotkał się z akceptacją komisji przez Wysoki Sejm wyłonionej.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#BogusławMiedziński">Cechami charakterystycznemi tego planu są następujące przesłanki: po pierwsze, że sytuacja wymaga zdecydowanego, jednorazowego pociągnięcia w kierunku uzgodnienia możliwości płatniczych społeczeństwa z temi potrzebami Państwa, które są konieczne i z których Państwo zrezygnować nie może. Rząd stanął na stanowisku, że nadal Rzeczpospolita utrzyma swój system zasadniczy walki ze zjawiskami kryzysu, polegający na utrzymaniu stałej waluty, polegający na tem, że złoty polski zostanie trwałą jednostką wymienną, trwałym środkiem wymiennym we wszystkich procesach wymiany w życiu gospodarczem, stałym środkiem płatniczym.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#BogusławMiedziński">Dyskusja na ten temat nie jest właściwie wywołana naszemi wewnętrznemi zjawiskami, ma ona wogóle miejsce dlatego, że wiemy jednak z przykładów, z obserwacji świata zewnętrznego, że nie wszędzie ten sposób stosowano, że stosowano sposoby inne. Na podstawie obserwacji skutków tego systemu walki z kryzysem, na podstawie następnie tego, że przez szereg lat trwała w Polsce już metoda inna, metoda dość ciężka, doszliśmy do wniosku, że każda metoda konsekwentnie stosowana do końca jest lepsza niż zmiany jej, które zawsze mogą doprowadzić do tego, że dobre skutki konsekwentnie przeprowadzanej metody się uroni, natomiast wszystkie złe, wszystkie te koszta, które się ponosiło wskutek wybrania tej lub innej metody, przepadną na marne. Toteż ta decyzja nienaśladowania innych państw, nienaśladowania innych prób, w innych warunkach się dziejących, walki z kryzysem, lecz pozostawania nadal przy tym systemie polskim, który dotychczas był stosowany, została zadeklarowana przez Rząd w komisji jako metoda, przy której pozostaje.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#BogusławMiedziński">Reszta jest właściwie konsekwencją. Ta reszta polega przedewszystkiem na definitywnem, rzeczywistem zrównoważeniu budżetu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#BogusławMiedziński">Poza kwest ją oszczędności w tym budżecie państwowym, poza sprawą, która jest ujęta pozornie nieco inaczej, mianowicie jako pewien podatek, w gruncie rzeczy zaś jest zmniejszeniem wypłat Państwa, a zatem oszczędnością, albowiem niczem innem nie jest podatek nadzwyczajny, który dotyka wszystkich pracowników państwowych, jak właściwie biorąc nie nowym podatkiem, lecz zmniejszeniem wydatków, zmniejszeniem wypłat z kasy państwowej. Poza tą sprawą wydatnego, poważnego w swoich sumach, znanych Panom, zmniejszenia wydatków z kasy państwowej, plan rządowy ma jeszcze inną cechę, mianowicie odciążenie społeczeństwa od tych opłat, które dotychczas ponosiło, od tych kosztów utrzymania funkcjonariuszów publicznych wogóle i aparatu publicznego wogóle.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#BogusławMiedziński">Wiemy doskonale, że gdy mamy do czynienia z jakimkolwiek budżetem jednostki czy zbiorowości, istotą rzeczy nie jest bezwzględna suma po stronie dochodów i po stronie rozchodów, tylko relacja między niemi. Nie jest bogaty człowiek, który ma w dochodach mil jon, jeśli wydaje milion i sto tysięcy; bogatszy od niego jest ten, który, mając 100 zł, wydaje tylko 90. Jeżeli nie można jednostce przysporzyć dochodu, można jej jednak ulżyć i uczynić jej zdolność płatniczą większą, jeśli się zmniejszy jej wydatki.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#BogusławMiedziński">U nas, w kraju rolniczym, w kraju, w którym jednak zamożność Państwa, rozmiar, szerokość prac i funkcyj publicznych, na które może sobie pozwolić, zależy od dobrobytu rolnika, od tego, jakim saldem zamyka się jego budżet jednostkowy, sprawdziliśmy już i wiemy, że dążenie do podwyższenia jego dochodów, jest dążeniem, które nie dało, gdy było usiłowane, i nie może wróżyć powodzenia. Wszystkie usiłowania podwyższenia ceny, którą otrzymuje za swe produkty rolnik, najczęściej jednak były przecież pokrywane z tej samej kieszeni podatnika, czyli w większości tegoż rolnika. Nie chcę już powtarzać rzeczy znanych, a w dodatku pod tym względem jesteśmy nie tylko wobec sytuacji, składającej się z danych naszego własnego rynku i naszej własnej sytuacji, jesteśmy pod presją w sytuacji ogólnoświatowej, rynku ogólno-światowego. Można zatem powiedzieć istotnie, że mając do wyboru te dwie rzeczy, podwyższenie dochodów lub zmniejszenie wydatków, raczej tą drugą częścią należy się zająć i w tym kierunku właśnie w swych planach idzie Rząd. Zmniejszenie obciążeń, leżących na obywatelach, jest to cięcie niewątpliwie bolesne; jest to cięcie niewątpliwie przykre nie tylko dla szeregu obywateli, których ono dotknie bezpośrednio, ale jest to cięcie bolesne i dlatego, że musi ono obniżyć stopę życiową Państwa jako takiego, społeczeństwa jako takiego we wszystkich tych dziedzinach, gdzie chodzi o sprawy ogólne, o podniesienie, o wyciągnięcie Polski na nieco wyższy poziom pod względem jej kultury i wyglądu, pod względem jej prac przyszłościowych, które radzibyśmy wszyscy widzieć.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#BogusławMiedziński">Proszę Panów, modną rzeczą było przez pewien czas narzekanie na radosną twórczość, narzekanie na to, że się w tej Polsce budowało pałace — szkoły, wielkie szpitale, że rosły gmachy zbyt bogate, zbyt pięknie pomyślane, zarysowane, postawione. Mądry Polak po szkodzie. W czasie, gdy się te wszystkie rzeczy robiło, wszyscy byli z tych rzeczy dumni i zadowoleni, a nawet więcej, wciąż szła zachęta do tego. I nie dziwota, że tak było. Ja gdy jeszcze dotychczas jeżdżę po Polsce, szczególnie tu po dawnym zaborze rosyjskim, tak bardzo zaniedbanym po byłych jego strasznych rabunkowych gospodarzach, gdy widzę te piękne pałace — szkoły, gdy widzę, że tyle ich zbudowano w tym czasie radosnej twórczości, gdy widzę szpitale i gmachy publiczne, pierwsze zbudowane tu od czasów dawnej Rzeczypospolitej... Bo jeżeli. Panowie spojrzycie nawet na Warszawę, gdzie się mieszczą w niej wielkie urzędy, wielkie instytucje państwowe? Oprócz dwóch wypadków mieszczą się w gmachach dawnych jeszcze z czasów przedrozbiorowych Rzeczypospolitej. Nowe rzeczy powstały właśnie w latach tak bardzo dziś pogardzanej radosnej twórczości. Jeżeli Panowie pojedziecie do województw wschodnich, cóż tam zobaczycie po miastach i osadach? To, co jest piękne, co uderza w oczy jako pewien wyraz starej i wysokiej kultury na tle biedoty tamtejszej, to są stare gmachy z czasów dawnej Rzeczypospolitej, albowiem przez sto lat niewoli ówczesny gospodarz, zaborca tych ziem nie dbał o te rzeczy i nie stawiał nigdy wyraźnych akcentów kultury. Dlatego cała ta dzielnica zostaje w tyle za innemi dzielnicami, za dzielnicą zachodnią i za Małopolską.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#BogusławMiedziński">To też mimo wszystko, co się o tem mówi, nie martwię się, patrząc na te rzeczy, które zostały zrobione. Polska nie jest krajem przeinwestowanym, jak kraje zachodnie, przeciwnie, ma wybitny głód inwestycyjny. I jeżeli dzisiaj mówimy sobie, że trzeba tego zaniechać, jeżeli już powiedzieliśmy to de facto parę lat temu i w znacznem tempie, idącem w setki mil jonów zmniejszano budżet Państwa corocznie, jeżeli zaniechaliśmy tych rzeczy, to jest to konieczność i tylko konieczność. Radzibyśmy jej nie stosować. Radzibyśmy jaknajprędzej z nią zerwać, tembardziej, że jeśli chodzi o szkolnictwo, o oświatę, to wiemy, że z ciężką ofiarą i z ciężką rezygnacją z szybkiego podniesienia przeciętnego poziomu kultury w Polsce to robimy, jeżeli budownictwo, rozszerzanie szkół i stawianie nowych większych gmachów musimy zahamować.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#BogusławMiedziński">Więc pozwolę sobie twierdzić, że gra tutaj rolę nie jakaś mądrość, która jest, a której przedtem nie było, tylko raczej ten przymus stosowania wydatków do dochodów, który jest wskazaniem pierwszem tak samo w budżecie osobistym jak i w budżecie państwowym. Bez chęci, tylko z poczucia konieczności zatem przyjmujemy tę rezygnację Państwa, tę rezygnację społeczeństwa z posuwania się wielkiemi skokami czy poważnemi krokami naprzód dla powiększenia kultury.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#BogusławMiedziński">Ale, proszę Państwa, druga rzecz, która tu zachodzi, to obniżenie stopy życiowej wszystkich funkcjonariuszy publicznych w Państwie. Jakkolwiek się o tem mówi, jakkolwiek się o tem dyskutuje i cokolwiek się mówi o takich czy innych pośrednich skutkach gospodarczych tego rodzaju pociągnięć, ja stanąć muszę na rzeczy bardzo prostej, że Państwo, ilekroć o niem mówimy, i społeczeństwo, ilekroć o niem mówimy, w zakresie spraw finansowo-gospodarczych nie jest niczem innem jak przedsiębiorstwem. Pracownicy publiczni nie są niczem innem, jak funkcjonariuszami pewnego przedsiębiorstwa. Jest rzeczą nie nową i znaną, że żadne na świecie przedsiębiorstwo, mając zmienny stan swych interesów, mając zmienny stan swych dochodów, zmienny stan koniunktury i rynku nie może utrzymywać na sztywnej stopie swych pracowników. Tego rodzaju przedsiębiorstwo, któreby utrzymywało na jednakowej stopie swych pracowników niezależnie od tego, czy mu się powodzi dobrze, czy źle, czy dochody jego wynoszą x, czy x dzielone przez 2 czy przez 4, takie przedsiębiorstwo nie mogłoby istnieć, takie przedsiębiorstwo musiałoby zbankrutować przy pierwszej zmianie koniunktury na gorszą. Dla nikogo nie jest rzeczą wątpliwą, że ta zmiana koniunktury, jeżeli chodzi o przedsiębiorstwo, zwane społeczeństwem polskiem, że ta widoczna gołem okiem dla każdego zmiana jego dochodów, a zatem jego możliwości płatniczych jest tem powiedzeniem „a”, po którem trzeba powiedzieć „b”, to znaczy trzeba się dostosować do sytuacji. I dlatego ten plan Rządu, który polega poprostu na tem, że trzeba stopę życiową pracowników publicznych w Polsce zbliżyć do obecnych możliwości płatniczych społeczeństwa polskiego, wydaje mi się rozumowaniem prawidłowem i wszystkie kroki z nim związane są krokami prawidłowemi. Społeczeństwo polskie musi niestety obniżyć stopę życiową obsługi swoich potrzeb, pozatem, rzecz druga, muszą ci, których to społeczeństwo jest chlebodawcą, sobie powiedzieć, że ich stopa życiowa także obniżona być musi.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#BogusławMiedziński">W planie rządowym poza temi wszystkiemi krokami, zmierzającemi do zmniejszenia obciążeń obywateli, są jeszcze inne momenty, zmierzające do złagodzenia losu tych, których musi dotknąć bezpośrednio ta konieczna operacja, którą Rząd przeprowadza.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#BogusławMiedziński">Dlatego widzieli Panowie Koledzy postanowienia i deklaracje Rządu, że będzie szedł w kierunku obniżenia sztywnych cen przemysłowych i obniżenia tych wydatków, które obywatele ponoszą, które są konieczne, a które dotyczą dachu nad głową, t. j. wydatków na komorne i szeregu innych rzeczy, Panom znanych. Plan ten jest konsekwentnie przemyślany i program sanacji stosunków w dziedzinie finansowo-gospodarczej jest logiczny, jest konieczny. Nie można od nikogo żądać, ażeby budził w nim zachwyt, ale po rozpatrzeniu jego musi wywołać konstatację u każdego człowieka myślącego: to jest konieczne, to jest sprawiedliwe.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#BogusławMiedziński">Dając Rządowi pełnomocnictwa do wykonania planu, który powinien być, zdaniem naszem, wykonany w szybkiem tempie, pozostaje nam oczekiwać, czy będzie on konsekwentnie, prawidłowo, stanowczo i szybko wykonany. Niewątpliwie najlepsze życzenia każdego obywatela muszą Rządowi towarzyszyć w tym kierunku. Musimy prosić Boga, aby te rzeczy w interesie powszechnym zostały istotnie przeprowadzone.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#BogusławMiedziński">Wysoka Izbo! Nie sądzimy, ażebyśmy mogli w tej chwili wyrażać w tej dziedzinie zbyt daleko idące czy przestrogi, czy rady, czy wypełniać marginesy tej białej karty, którą Rządowi dajemy. Dajemy białą kartę i tem samem zgadzamy się na jej wypełnienie, naszą rzeczą będzie później wyrazić o tem swoje zdanie. Kwestia rad, czy przestróg, kwestia takich czy innych oczekiwań — będziemy patrzeli, będziemy mieli możność, zresztą w niedługim czasie, bo już po miesiącu, na sesji zwyczajnej, w normalnej debacie budżetowej rozwinąć swe poglądy na wszystkie dziedziny pracy Rządu i wypowiedzieć również uwagi co do tych prac, które Rząd już wówczas będzie miał za sobą, tak jak w tej chwili ich jeszcze nie ma. Dlatego nie chcę również się zagłębiać w te sprawy i nie chcę w niczem uprzedzać dziś w obecnej dyskusji debaty, którą za miesiąc w normalny sposób rozpoczniemy.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#BogusławMiedziński">Wysoka Izbo! Komisja rozpatrywała w debacie głębokiej, wszechstronnej i szerokość zakresu pełnomocnictw, o które Rząd do Izb się zwraca i czas ich trwania. Rezultatem tej debaty było postanowienie komisji, przyjmujące bez zmian przedłożenie rządowe. I dlatego w imieniu komisji pozwalam sobie prosić Wysoką Izbę, aby zechciała przyjąć projekt ustawy o pełnomocnictwach według przedłożenia rządowego bez żadnych poprawek.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#StanisławCar">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(Sprawozdawca Wicemarszałek Miedziński zajmuje miejsce przy stole prezydjalnym.)</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#StanisławCar">Na podstawie art. 61 regulaminu zarządzam obecnie zgłaszanie z miejsca krótkich zapytań do pana referenta.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#StanisławCar">Zapytuję, czy którykolwiek z Panów zechce zgłosić krótkie zapytanie do pana referenta?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AdolfSarnecki">Chciałbym prosić Pana Referenta o poinformowanie mnie, czy prawdą jest, wobec krążących pogłosek, że podatek nadzwyczajny ma być zastosowany już od poborów wynoszących 125 zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#StanisławCar">Czy są jakieś inne zapytania? Innych zapytań niema, zapytuję więc Pana Referenta, czy zechce udzielić niezwłocznie odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#BogusławMiedziński">Mogę udzielić odpowiedzi niezwłocznie, że żadnej odpowiedzi w tej sprawie ja udzielić nie mogę. Może udzielić jej tylko Rząd, jeżeli to uczynić zechce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#StanisławCar">Niema innych zapytań. Zarządzam rozprawę.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#StanisławCar">Do głosu jest zapisany p. poseł Dębicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#CzesławDębicki">Wysoka Izbo! Zabierając głos pragnę jeszcze raz poruszyć niektóre momenty, które na tle przemówień pana Premiera i pana Wicepremiera w dyskusjach komisyjnych były poruszane. Może będę się tu powtarzał, ale zrobię to dlatego, by odzwierciedlić nastroje rolnictwa, nastroje wsi w ustosunkowaniu się do tego lub innego podejścia gospodarczego programu rządowego.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#CzesławDębicki">Zacznę od równowagi budżetowej. Ten moment rolnictwo wita z zupełnem uznaniem. Stara zasada „Rozchodzie żyj z przychodem w zgodzie” jest zbyt głęboko zakorzeniona w szerokich masach wsi i z radością ten moment witamy. Z niepokojem wieś obserwowała dotychczas przerost budżetu państwowego, z niepokojem obserwowała szczególnie deficyt. Nawrót od tej drogi, jeszcze raz podkreślam, witamy z radością. Wszelkie oszczędności, jakie Rząd zamierzą wprowadzić, spotkają się. z uznaniem wsi.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#CzesławDębicki">Jeżeli chodzi o obniżenie poborów urzędników i pracowników państwowych i samorządowych, apelujemy, by akcja ta została przeprowadzona sprawiedliwie z docenieniem minimalnych potrzeb egzystencji najniższych pracowników.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#CzesławDębicki">Ale źródła oszczędności widzimy nie tylko w tym najłatwiejszym systemie obcinania pensyj, widzimy je w dużej mierze w oszczędnej i skrzętnej gospodarce. Przerost wydatków reprezentacyjnych wszelkiego rodzaju wydaje nam się nie na dobie. W Polsce zaczyna się szerzyć nowa plaga narodowa, nazwę ją chorobą prestiżową. Dla prestiżu buduje się nowe gmachy, dla prestiżu urządza się komfortowe apartamenty, dla prestiżu kupuje się coraz to inne nowej marki samochody. Zbyt jaskrawo odcina się to od polskiej rzeczywistości i szary człowiek źle na to patrzy.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#CzesławDębicki">Prosimy i apelujemy do wysokiego Rządu, by czyniąc cięcia w budżecie państwowym, nie zawahał się dotrzeć do budżetów samorządowych, mam tu na myśli specjalnie samorządy miejskie — bo w drodze od producenta do konsumenta legła mocno rogatka miasta. Rolnik widzi w codziennem życiu tę anomalię, że gdy za kilo żyta dostaje w niektórych miejscowościach 8–10 groszy, to chleb w miastach kosztuje 20–22 grosze za kg., gdy za żywiec dostaje on 35 groszy, mięso dla konsumenta kosztuje 1,60 zł, gdy za sztukę bydła rolnik dostaje około 100 zł, przeciętne koszta związane z ubojem dochodzą do 35–40% wartości żywca. Uważam, że fiskalizm miasta w dziedzinie środków spożywczych musi zniknąć. Oczekujemy tu szybkich i stanowczych zarządzeń Rządu.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#CzesławDębicki">My rolnicy doskonale zdajemy sobie sprawę, że istota naprawy gospodarczej leży nie tylko po stronie kurczenia wydatków. To są półśrodki. Fiskalizm też ma swoje granice i stwierdzić muszę, że w ocenie wsi fiskalizm już te granice przekroczył. Naszem zdaniem istota rzeczy leży głębiej i leży w przebudowie życia gospodarczego; istota naprawy gospodarczej leży w istocie odbudowy siły nabywczej wsi. Ten wielki odbiorca musi być uruchomiony, aktywizacja wsi musi nastąpić. Rząd nie powinien zawahać się przed żadnem posunięciem, zmierzającem do odbudowy siły nabywczej wsi.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#CzesławDębicki">Z uznaniem i radością witamy zapowiedź Rządu w dziedzinie walki z cenami przemysłowemi, w dziedzinie walki z kartelami. Ktoś z przekąsem powiedział, że p. Minister Kwiatkowski zapowiedział ankietę w sprawie karteli. Nie biorę za złe takiego podejścia przez ankietę do tego zagadnienia przez ministra resortu gospodarczego. Człowiek życia, inżynier, który miał stale do czynienia z kalkulacją w żywym warsztacie pracy, inaczej do tego zagadnienia podejść nie mógł. Ale z uwagą obserwujemy i czekać będziemy, jakie wnioski i jak prędko z tych ankiet wysoki Rząd wyciągnie.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#CzesławDębicki">Dwa światy, biedny świat konsumenta i bogaty przemysł obok siebie istnieć nie mogą. Nie chcę przytaczać tu szeregu przykładów, mogę ich podać dużo, rzucę tylko tytuły: cukier, nafta, żelazo, zapałki, cement. Pragnę zwrócić tylko uwagę na rzecz głębszą, uprawniającą rolnictwo do kategorycznego żądania obniżenia cen kartelowych. Wezmę jako przykład żelazo. Rolnik z wielkim wysiłkiem zwiększa ilość dróg bitych. Dorobek dróg bitych w dużej mierze jest zasługą wsi. Twarda nawierzchnia zwiększa zużycie żelaza. Może przykład nieefektowny, ale życiowy. Skoro wysiłkiem pracy szarego człowieka wsi powstają warunki do rozszerzenia możliwości produkcji, a więc jej potanienia, żądamy, by ten moment był należycie zdyskontowany.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#CzesławDębicki">Dalej rolnictwo oczekuje jasnej i zdecydowanej postawy Rządu w sprawie ochrony produkcji surowców krajowych, a w pierwszym rzędzie włókienniczych, tłuszczów roślinnych i tłuszczów zwierzęcych. Chcielibyśmy, żeby stanowisko Rządu w tej dziedzinie było tak jasno sprecyzowane, jak jasno zostało sprecyzowane względem kapitałów obcych, że tylko na własne siły liczyć możemy. Rolnictwo jest w stanie zaspokoić dużo potrzeb wewnętrznych kraju, ale rolnictwo musi uzyskać możliwość opłacania się produkcji. Rynek wewnętrzny musi być odbudowany. Trzeba więc o produkcję rolnika dbać nie dorywczo i nie sporadycznie, lecz na długą metę ochronić drogi, po których pieniądz przepływać będzie do zamierającego organizmu wsi.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#CzesławDębicki">Kończąc moje przemówienie, chcę stwierdzić, że głosować będziemy za pełnomocnictwami, ale chcę też stwierdzić, że pilnie będziemy śledzili wartość zarządzeń gospodarczych, które się zjawią, w odniesieniu do sił i znaczenia, jakie odegrają w odbudowie sił nabywczych wsi.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Surzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#LeonSurzyński">Wysoka Izbo! Sejm w zaraniu swej działalności stanął przed bardzo trudną decyzją. Powołany do życia na podstawie nowej Konstytucji, nowej ordynacji wyborczej, ma wypełnić ramy nowego ustroju żywą, nową treścią. Po niedawnem ukonstytuowaniu się Sejmu i uchwaleniu regulaminu zwrócił się do Sejmu Rząd z żądaniem uchwalenia ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów. Trudna to dla Sejmu decyzja zrezygnować w pierwszym akcie ustawodawczym z obligatoryjnych funkcyj, nałożonych na Sejm art. 31 Konstytucji. To też bez entuzjazmu i w zrozumieniu tylko wyjątkowych okoliczności zdecydować się może Sejm na dobrowolne ograniczenie swych praw i swych obowiązków.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#LeonSurzyński">Rząd przez usta p. Premiera Kościałkowskiego i p. Wicepremiera Kwiatkowskiego na plenum i na posiedzeniu komisji sejmowej dał szczegółową analizę sytuacji gospodarczej Państwa, oraz wyjaśnił meritum przewidzianych środków zaradczych. Szczegółowa dyskusja nad ekspose kierowników Rządu na komisji parlamentarnej, oraz prawie jednomyślna reakcja opinii społecznej potwierdziła słuszność rozpoznania sytuacji kraju i trafność zalecanych przez Rząd środków leczniczych. Rząd z męską odwagą i wnikliwą troskliwością przedstawił Sejmowi, a przez to narodowi, sytuację gospodarczą kraju i dowiódł, że istnieją nadzwyczajne warunki, które uzasadniają zwrócenie się do Izb Ustawodawczych w zaraniu ich działalności z prośbą o pełnomocnictwa jako konieczność państwową. To też komisja sejmowa uznała po wyczerpującej, sumiennej i poważnej dyskusji za konieczne udzielić Panu Prezydentowi prawa dekretowania. Pod tym względem istniała w komisji jednomyślność.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#LeonSurzyński">Izby Ustawodawcze niejednokrotnie dawały w ostatnich latach prawo dekretowania Rządowi. Stało się to prawem zwyczajowem i przytem oznaczano zwykle czas trwania dekretowania, ale nie zakres działania dekretów. Obecnie dał Rząd szczegółowy program gospodarczy jako jedyną realną możliwość w istniejącej sytuacji. Może to jest niepopularny program, bo wymagający od wszystkich wielkich ofiar, ale istotnie jedyny. To jasne postawienie diagnozy choroby zbiorowej i podanie środków leczniczych uzdrowi odrazu podnieconą i niepewną atmosferę, która wytworzyła w społeczeństwie cechy psychozy.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#LeonSurzyński">Utrzymanie stałości waluty, szybkie przywrócenie równowagi budżetowej, przyśpieszenie w krótkim okresie czasu procesów przystosowania się na wszystkich odcinkach do pokryzysowego poziomu cen uznała komisja sejmowa za jedyne i słuszne zasady aktywnego programu organicznego Rządu, programu integralnej deflacji. Istniały jedynie pewne wątpliwości komisji co do czasu trwania prawa dekretowania. Pan Wicepremier Kwiatkowski zażądał czasu do 15 stycznia 1935 roku. Jakkolwiek ze strony członków komisji nie było formalnego wniosku innego, to podał sprawozdawca silną sugestię, aby czas trwania ustawy skrócić do 1 grudnia. Pan sprawozdawca w dowcipny sposób tak określił aktualną sytuację Rządu i Sejmu; to tak jak gdyby dwaj panowie się spotkali: Jestem Brzozowski — jestem Dębowski, to daj mi pan pełnomocnictwa. Zdaje mi się, że ten przykład kuleje. Bo jakkolwiek nowy Sejm jako zbiorowość jest zjawiskiem nowem, to kierownicy Rządu, którzy żądają pełnomocnictw, nie są napewno noworodkami politycznemi. Pan Premier Kościałkowski jest kartą wyraźnie zapisaną, a pan Wicepremier jako główny autor i wykonawca planu sanacyjnego jest w Polsce wyraźnie zarysowaną indywidualnością i wszechstronnie uznanym autorytetem.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#LeonSurzyński">Jeżeli skłonni jesteśmy uznać trafność diagnozy co do sytuacji gospodarczej i wyboru środków leczniczych, to należy przyznać Rządowi czas trwania prawa dekretowania na czas tak długi, jak domaga się tego Rząd. Zresztą ułatwił nam decyzję pan Premier Kościałkowski, który zwrócił nam uwagę, że w listopadzie jest Rząd obowiązany dać na 10 dni przed zebraniem się Izb na sesję budżetową drukowany preliminarz budżetowy i mogłoby się tak stać, że Rząd zdążyłby w listopadzie jedynie okroić pensje, bo jest to procedura wymagająca najmniej czasu. Dlatego jesteśmy zdania, że powinniśmy dać Rządowi pełnomocnictwa na czas żądany.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#LeonSurzyński">Wysoka Izbo! W wypowiedzeniach się kierowników nowego Rządu w dyskusji sejmowej oraz licznych głosach prasy scharakteryzowano sytuację obecną w ten sposób, że obok kryzysu gospodarczego istnieje w tej chwili w Polsce kryzys drugi, psychiczny. Przyczyny trudności gospodarczych zostały w sposób zgodny ustalone i uznane, natomiast o źródłach kryzysu psychicznego mówiono mało. Kierownicy Rządu w swych przemówieniach sejmowych i poza Sejmem słusznie domagają się w walce z trudnościami gospodarczemi kraju czynnej postawy społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#LeonSurzyński">Bo istotnie bez uaktywnienia wielkich zapasów sił moralnych i bez twórczego patriotyzmu społeczeństwa trudno będzie przy najbardziej sprężystym i konsekwentnym sposobie postępowania Rządu i administracji w krótkim czasie opanować sytuację w kraju. Sposób podejścia i odezwania się nowego Rządu do społeczeństwa stanowi nową w ostatnich latach niespotykaną metodę, przyjętą przychylnie i z uznaniem przez całe społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#LeonSurzyński">Kryzys psychiczny, kryzys moralny, czy też kryzys zaufania ma swe wielorakie przyczyny. Myliłby się, ktoby szukał dla kryzysu psychicznego wyłącznie przyczyn natury gospodarczej. Niewątpliwie znużyło zupełnie obywatela polskiego przydługie deflacyjne pełzanie na czworakach z wszystkiemi swemi życiowemi konsekwencjami. Ale to nie tłumaczy wszystkiego. Istnieją głębsze przyczyny.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#LeonSurzyński">W r. 1935 doznała Polska najsilniejszego wstrząsu od chwili odzyskania niepodległości. Osierocił Polskę i Polaków Józef Piłsudski. Fakt ten jest jedną z najważniejszych przyczyn głębokiego kryzysu psychicznego społeczeństwa polskiego. Jaką stratą dla zbiorowego samopoczucia narodu polskiego była śmierć Komendanta, widzieliśmy nawet u tych, którzy za życia Komendanta systematycznie go zwalczali. Nikt, nic, żaden człowiek, żaden zespół ludzi, żadna metoda nie zastąpi w mechanizmie życia zbiorowego osoby Komendanta i legendy Komendanta. To też w rządzeniu Państwem w polskich stosunkach wzajemnych musi nastąpić proces dostosowawczy do nowej epoki sieroctwa bez Józefa Piłsudskiego. Nie wróci w Polsce okres sejmowładztwa i osłabienia władzy wykonawczej z przed maja 1926 r., zachowane zostaną wszystkie pozytywne aktywa ery pomajowej, ale nie wszystkie, nieraz drastyczne środki, które, stosowane karzącą ręką ojcowską Józefa Piłsudskiego, były błogosławieństwem dla narodu i Państwa, będą mogły być przez każdego zastosowane. W erze pomajowej trzeba było w interesie wyższych racyj niejedno zło zniszczyć i rozbić. Dzisiaj w cieniu uregulowanego ustroju i w cieniu silnej władzy należy przejść na odcinku społecznym wyłącznie do konstruktywnych działań.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#LeonSurzyński">To też w chwili, kiedy pierwszemu Rządowi ery pomarszałkowskiej dajemy pełnomocnictwa, a przez to wyraz zaufania, zwracamy się do tego Rządu z prośbą, aby u podwładnych urzędników wytworzył świadomość zmienionej sytuacji. Postawa czynna społeczeństwa w odniesieniu do wszystkich żywotnych problemów Państwa oraz wzmożenie poczucia współodpowiedzialności społeczeństwa za losy Państwa są uwarunkowane innym, niż w ostatnich latach, stosunkiem czynników administracyjnych, szczególnie na niższych szczeblach, do społeczeństwa. Ostatnie wypowiedzenie się kierowników Rządu w tej materii świadczy o tem, że Rząd docenia ten problem.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#LeonSurzyński">Wysoka Izbo! P. Wicepremier Kwiatkowski zapowiedział, że środki przez Rząd zamierzone mają częściowo charakter dorywczy i przejściowy, częściowo mają być zawiązkiem nowego kierunku polityki gospodarczej Państwa. W związku z tem pytają się na progu nowego okresu polskiego życia państwowego szerokie warstwy społeczne, cały polski świat pracy, jaki będzie społeczny charakter Państwa w przyszłości. Zdaję sobie sprawę, że najbliższe doraźne zarządzenia natury gospodarczo-finansowej będą decydowały już w dużej mierze o społecznym charakterze Państwa. Wyjaśnienie tego problemu jest ważne, bo od niego zależy w dużej części ochoczość ponoszenia ofiar na rzecz całości i nasilenie przywiązania do Państwa najszerszych warstw społecznych. Świeże doświadczenia wielu państw kuli ziemskiej wskazują na to, że istnieje ścisły związek między zjawiskami gospodarczemi a społecznemi. Wobec wielkich doświadczeń w zakresie polityki społecznej w Stanach Zjednoczonych, Italii, Wielkiej Brytanii i in. przeżywamy od szeregu lat w Polsce w tej dziedzinie okres bezczynności, a nawet częściowo dewastacji. W sprawach ustroju pracy nie zrobiliśmy od szeregu lat poważniejszego kroku naprzód. Pan Wicepremier Kwiatkowski zapowiedział wprowadzenie w życie Izb Pracy. Jest to pierwsza realna tendencja realizowania art. 8 nowej Konstytucji, który mówi, że praca jest podstawą rozwoju potęgi Rzeczypospolitej i że Państwo roztacza opiekę nad pracą i sprawuje nadzór nad jej warunkami. Zagadnienie Izb Pracy łączy się integralnie z szeregiem innych problemów nieuregulowanych dotychczas, jak sprawa związków zawodowych, umów zbiorowych, stosunku pracodawców do pracowników i sposobu oddziaływania pracowników na procesy gospodarcze w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#LeonSurzyński">Wyrażamy nadzieję, że ustanie okres dewastacji i rozbijania odcinka społecznego, że nastąpi w tej dziedzinie przy unikaniu wszelkich eksperymentów organiczny i konstruktywny okres.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#LeonSurzyński">Świat pracowniczy przyjął z zadowoleniem oświadczenie p. Wicepremiera, że zasadnicza reforma ubezpieczeń społecznych nastąpi nie w drodze dekretu, lecz ustaw sejmowych. Wadliwe funkcjonowanie aparatu tego resortu, który stoi na straży polityki ubezpieczeniowej i ubezpieczeń społecznych, namiętna bezustanna destruktywna reorganizacja, niszczycielska działalność pewnych anonimowych kół gospodarczych depopularyzuje niepotrzebnie ubezpieczenia społeczne.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#LeonSurzyński">Mam przekonanie, że kierownicy obecnego Rządu przejawią w trakcie operacyj oszczędnościowych i dostosowawczych zmysł społeczny.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#LeonSurzyński">Wysoka Izbo! Wkońcu pragnę jeszcze zająć kilka chwil Wysokiej Izbie uwagami pro domo sua. Na zebraniach grup regionalnych trzech zachodnich województw postanowiono jednomyślnie udzielić pełnomocnictw na czas przewidziany projektem ustawy i w ten sposób wyrazić zaufanie do zamierzeń Rządu. W związku z tem zwracam się do Rządu z prośbą o uwzględnienie pewnych życzeń regionalnych zachodniopolskich województw, przyczem nie mają one w niczem, nawet w przenośni przypomnąć pacta konwenta.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#LeonSurzyński">Rząd Rzeczypospolitej znajdzie w zachodniopolskich województwach przy naprawie gospodarczej i społecznej Państwa czynne i życzliwe współdziałanie całej ludności. Należałoby dla wzmocnienia tej postawy zacieśnić węzły, łączące aktywny obóz pracy państwowej tego regionu z resztą Polski. Mam na myśli następującą okoliczność. Tak jak w Polsce najzupełniej słusznie obóz legionowo-peowiacki i niepodległościowy stanowi trzon obozu pracy państwowej, tak i w zachodnich województwach istnieje analogiczny obóz z tradycją lokalną, wywodzącą się z prac niepodległościowych, z czynu powstańczego i udziału w wojnie wyzwoleńczej. Pragniemy, aby braterskie stosunki między obozem legionowo-peowiackim a obozem niepodległościowym zachodniej Polski zacieśniały się dla dobra Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#LeonSurzyński">Posłowie ziem zachodnich Polski deklarują gotowość spełnienia swego obowiązku obywatelskiego, proszą jednak, aby pracę tę im ułatwiono przez przysyłania na teren zachodniopolski urzędników, rozumiejących psychologiczne odrębności tego rejonu, takich, którzy pracę codzienną dla Państwa ułatwiają, a nie utrudniają.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#LeonSurzyński">Wypowiadam się za przyjęciem ustawy o pełnomocnictwach w brzmieniu projektu rządowego.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Madejski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#ZbigniewMadeyski">Wysoka Izbo! W dyskusji nad projektem ustawy o pełnomocnictwach w komisji p. Minister Skarbu zapowiedział rozwinięcie działalności, któraby w konsekwencji doprowadziła do utworzenia Izb Pracy. Pragnę oświadczenie to uważać za bardziej szczegółowy wyraz podkreślonego przez p. Premiera „nakazu wiązania z ideą Państwa milionów obywateli, w danym razie obywateli, podpadających pod pojęcie świata pracy.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#ZbigniewMadeyski">Zapowiedź tę chciałbym jaknajgoręcej powitać, jak również jaknajmocniej podkreślić doniosłość rozbudowy samorządu gospodarczego o ten właśnie brakujący jeszcze element. Gdy to czynię, wychodzę z zasadniczego poglądu:</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#ZbigniewMadeyski">1) że świat pracy w obecnej sytuacji, ujętej przez nową Konstytucję, nie może być ani poza, ani obok, a tem mniej przeciw Państwu i że tylko w oparciu o Państwo kształtować się może pomyślnie życie polskiego robotnika i polskiego pracownika umysłowego;</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#ZbigniewMadeyski">2) że permanentna walka z wszystkiemi i wszystkiem, jak to obserwujemy na niektórych odcinkach formacyj społecznych świata pracy musi być w imię dobra Państwa zastąpiona przez wspólni twórczy wysiłek świata pracy wespół z innemi twórczemi komórkami organizacji państwowej; doktrynalna walka klas musi być zastąpiona przez służbę wszystkich, jak tego wymaga art. 9 Konstytucji, klas zharmonizowanych w swem działaniu na rzecz dobra powszechnego.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#ZbigniewMadeyski">I w tem właśnie związaniu ideologii świata pracy z ideologią Państwa, w tem rozumnem umiejscowieniu świata pracy w strukturze nowoczesnego Państwa oraz gospodarstwa narodowego dopatrują się szczególnej roli dla Izb Pracy.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#ZbigniewMadeyski">Ma to również pierwszorzędne znaczenie dla Państwa. Izby Pracy, uzupełniając dotychczasową organizację Państwa, podejmą nieistniejące do dziś dnia, a praktycznie tak bardzo potrzebne, pełnowartościowe przedstawicielstwo świata pracy, a pozatem, w miarę podnoszenia stopnia swej odpowiedzialności, będą mogły przejmować od administracji państwowej część jej kompetencji do samodzielnego załatwiania na własny rachunek i na własną odpowiedzialność. W ten sposób będzie można praktycznie myśleć o zrealizowaniu art. 4 Konstytucji. Kształtowanie życia pozostawione musi być samemu społeczeństwu. Państwa obowiązkiem będzie nadawać w razie potrzeby kierunek temu życiu oraz normować jego warunki. Wielokrotnie ujawnione tendencje przerzucania na barki Rządu oraz na rachunek i ryzyko Skarbu Państwa szeregu funkcyj, wchodzących w bezpośredni zakres zainteresowań świata pracy, niezawsze należy uważać za słuszne. Idea samorządu gospodarczego nasuwa tu napewno szczęśliwsze i zdrowsze, a psychice polskiej napewno lepiej odpowiadające rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#ZbigniewMadeyski">Z zapowiedzi p. Ministra Skarbu wynika przedewszystkiem obowiązek dla robotników i pracowników umysłowych poważnego przemyślenia tego problemu. Izby Pracy nie mogą być ani przez chwilę ciężarem organizacji państwowej, a muszą być jej pomocą i uzupełnieniem. Nie mogą też Izby Pracy stać się terenem odbudowy demagogii partyjnej i ciasnego egoizmu partyjnego. Dzisiejszy stan organizacyjny polskiego świata pracy, zwłaszcza na odcinku robotniczym, nie stoi na wysokości tego zadania. Istnieje natomiast niewątpliwie w polskim świecie pracy rzetelna troska o nasze naczelne dobro, t. j. Państwo, oraz ambicja, by czynnie powszechnemu dobru służyć. Nie wątpię, że zapowiedź p. Ministra Skarbu przyśpieszy dotyczące procesy myślowe, ideowe i organizacyjne do tego stopnia, że z chwilą, gdy w pracach Rządu nadejdzie moment realizacji omawianej zapowiedzi, świat pracy będzie przedstawiał czynnik bez porównania bardziej do tej odpowiedzialnej funkcji przystosowany.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#ZbigniewMadeyski">Należy podkreślić, że do czasu powołania Izb Pracy wszelkie prace już istniejącego samorządu gospodarczego będą z konieczności nie kompletne.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#ZbigniewMadeyski">P. Premier za najważniejszą dziś społeczną sprawę uznał „umożliwienie pracy” wszystkim obywatelom. Jest to aktualizowanie, na tle nowych warunków politycznych oraz na tle nowej, jakże trudnej, sytuacji gospodarczej, zadań, które rzucił nam pułkownik Sławek w maju 1933 r., gdy mówił: „Trzeba dać każdemu możność zapracowania na chleb”, „Wola uruchomienia warsztatów pracy winna być dla nas nakazem moralnym”.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#ZbigniewMadeyski">Wślad za wskazaniem p. Premiera pójdą prace Rządu. Niech mi będzie wolno dać wyraz przekonaniu, że trudne te i odpowiedzialne prace pójdą znacznie szybciej i do lepszych rezultatów doprowadzą, gdy integralnie współdziałać w nich będzie zorganizowany w prawno-publicznem przedstawicielstwie samorządu gospodarczego pracy robotnik i pracownik umysłowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. ks. Downar.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#StefanDownar">Wysoka Izbo! Słyszeliśmy, jak z ust p. Premiera i p. Ministra Skarbu niedawno padły słowa jasne, mocne, pełne realizmu. Gdyby ktokolwiek miał jeszcze jakieś złudzenia co do obecnej rzeczywistości, to musi zdjąć już różowe okulary. Nie będę rozwodził się nad sytuacją gospodarczą i finansową Państwa, nad nastrojami, panującemi w społeczeństwie i nad sytuacją tego społeczeństwa. Podano nam to już wszystko prawdziwie po męsku i wskazano środki, jak należy opanować obecne zło. Mamy jeszcze świeżo w pamięci zamierzenia Rządu, by utrzymać równowagę budżetu, stałość waluty, osiągnąć wzmożenie obrotów międzynarodowych, wzmożenie produkcji i zdolności konsumcyjnej. Nie wnikając w szczegóły, chcę jednak podkreślić, że z prawdziwym smutkiem, z prawdziwym bólem decydujemy się na cięcia, wymierzone w najniższe warstwy świata urzędniczego. Jednak wiemy, że jest to zło konieczne, jest to malum necessarium, bez którego się dziś obejść nie można, chociaż te cięcia odbiją się na budżecie tych najniższych warstw urzędniczych nawet w wydatkach niezbędnych i koniecznych. Dlatego też należy przyjąć z drugiej strony z radością dążenia, zmierzające do ulg dla świata urzędniczego przez obniżenie komornego, kosztów światła elektrycznego, gazu i oddłużenie urzędników.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#StefanDownar">Natomiast z prawdziwą radością powitaliśmy zapowiedź walki z kartelami. Społeczeństwo odetchnie, skoro usłyszy, że w tym kierunki dekrety zapadły, boć przecież całe masy szerokie społeczeństwa ze względu na to, że ceny produktów kartelowych są wysokie, pozbawione są tak niezbędnych przedmiotów jak sól, nafta i cukier. Przecież nie jest tajemnicą dla nas, że te niziny społeczeństwa cukier widzą tylko jako gościa i to w parze z nieszczęściem w ich domach, z chorobą, gdy muszą ograniczyć konsumcję innych członków rodziny, żeby zdobyć się na kupno cukru dla chorych lub rekonwalescentów. W tej dziedzinie oczekujemy od Rządu śmiałych, zdecydowanych, radykalnych posunięć.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#StefanDownar">Również z ulgą witamy zapowiedź Rządu w sprawie przeprowadzenia sanacji, gdy chodzi o egzekucje skarbowe. Wyrazilibyśmy gorące pragnienie, aby w tej dziedzinie, szczególnie w dziedzinie ściągania podatków zapadło jaknajwiększe uproszczenie. Wiemy, że dziś potrzebny jest cały aparat urzędniczy, a mimo to podatnik gubi się w labiryncie coraz nowych nakazów płatniczych i nie jest w stanie dojść, czy wymiar jest słuszny. Doprowadza to ludzi do rozpaczy powiedziałbym, że zniechęca do Państwa więcej, niż wywrotowa agitacja. Na tym odcinku, proszę Wysokiej Izby, dzieją się rzeczy przykre, niepożądane, dlatego, że obywatel skądinąd jaknajlepiej ustosunkowany do Państwa, tam się załamuje, tam urabia się go w duchu zupełnie nieprzychylnym. Na tym odcinku powstają jaknajwiększe szkody w stosunku do Rządu, w stosunku do Państwa. Na tym odcinku z całem sercem chcielibyśmy widzieć radykalne również cięcia.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#StefanDownar">Była również mowa o ubezpieczeniach socjalnych, ale ponieważ to będzie prawdopodobnie przedmiotem specjalnych rozpraw, więc tylko chciałbym mimochodem dotknąć kasy, która tak poprostu jest nazywana przez ludność „kasą chorą”. Faktycznie jest ona nie kasą chorych, ale „chorą” i przy każdem zetknięciu się z nią przechodzi się męki Tantala.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#StefanDownar">Jeszcze jedno. Dziś, kiedy przebywamy kryzys nie tylko materialny, lecz i moralny, oświadczenie p. Wicepremiera, że oświata i stan moralny społeczeństwa jest równym wśród innych pięciu czynników elementem siły i wartości Państwa i narodu, oświadczenie to — muszę podkreślić — radosnem echem odbiło się wśród społeczeństwa. Mamy bowiem nadzieję, że w walce z kryzysem wartości etyki chrześcijańskiej dla Państwa i narodu znajdą należyte zastosowanie.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#StefanDownar">Słowem, jasne i szczere postawienie sprawy tak przez p. Premiera, jak i przez p. Ministra Skarbu, że niema innego wyjścia z obecnej sytuacji, jak uchwalenie pełnomocnictw na okres potrzebny, t. j. do 15 stycznia, nie pozwala nam na żadne wahania. Nie wolno nam utrudniać pracy Rządu, gdy grunt wali się pod nogami, gdy chodzi o salus rei publice. Jednak chcielibyśmy się zastrzec, że nie czynimy tego z całym entuzjazmem i nie czynimy tego z lekkiem sercem. Owszem zdajemy sobie sprawę, że chodzi tu o rezygnację z przysługujących nam praw ustawodawczych, że wchodzi tu w grę kolizja dwutorowego ustawodawstwa. Jeśli to uchwalamy, to naprawdę z pewnego rodzaju zaparciem się siebie, rozumiejąc dokładnie, że niema tu czasu do stracenia, że Rządowi potrzebny jest pewien kompleks zagadnień, które mógłby szybko i zdecydowanie wprowadzić w życie. Tylko dlatego skorzystamy z art. 55 Konstytucji, który przewiduje możność uchwalenia pełnomocnictw celem wydawania dekretów. Wypowiadamy się zatem, ażeby te pełnomocnictwa były dane i co do treści i co do czasu w myśl życzeń Rządu.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#StefanDownar">Jednak jak przyjmie to społeczeństwo? Społeczeństwo z zapartym tchem czeka na pierwsze posunięcia wysokich Izb. Jaki jest nastrój? Nastrój, wywołany ekspose p. Premiera i p. Ministra Skarbu, jeśli nie powiem, że jest dobry, to w każdym razie jest przychylny. Jaki on będzie nadal po uchwaleniu pełnomocnictw, postaram się dać na to odpowiedź. Zależeć to będzie już nie od p. Premiera, nie od p. Ministra Skarbu, czy ten nastrój przychylny będzie wzrastał, czy też pryśnie. Czy ten nastrój, wywołany przez ekspose, zadzierzgnie współpracę tak pożądaną z Rządem, czy pogłębi przepaść, istniejącą między Rządem a społeczeństwem, to będzie zależało od całego aparatu urzędniczego, który bezpośrednio stykać się będzie ze społeczeństwem, który będzie wcielał w życie pełnomocnictwa. Jeżeli ten aparat urzędniczy od góry do dołu będzie przesiąknięty tym duchem, jaki bił z przemówienia pana Premiera i pana Ministra Skarbu, wówczas mam nadzieję, że zbudzą się drzemiące siły w narodzie, że społeczeństwo nasze, które jest i karne i ofiarne, społeczeństwo nasze, które dało dowód niejednokrotnie, że w chwilach ciężkich zdobywa się na wielkie ofiary, na zaparcie się samego siebie, i w dzisiejszych ciężkich chwilach postąpi, jak postępowało niegdyś, zdobędzie się na solidarny wysiłek, zrozumie i Wysoką Izbę, bo będzie widziało, że kieruje się ona nie specjalnemi sympatiami do tych czy innych osób, lecz że wchodzi tu w grę moc, potęga i przyszłość Państwa naszego.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Gładysz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MarianGładysz">Wysoka Izbo! W przedłożonej nam ustawie o pełnomocnictwach Rząd wspomniał przedewszystkiem o oszczędnościach. Uważam, że od tych oszczędności Rząd winien rozpocząć, żeby uzasadnić bardzo gorzkie cięcia, które chce przeprowadzić. Co do dalszego programu Rządu pragnąłbym podzielić to na dwie części: na część pierwszą zupełnie ściśle określonych i zupełnie pewnych ofiar, żądanych od społeczeństwa, i na drugą część, na część ekwiwalentów, które już nie są takie pewne. Jeżeli chodzi o obciążenie urzędników, to uważam, że obciążenie najniższej warstwy urzędniczej winno być jaknajdelikatniejsze, a za to możemy daleko więcej niż to przewiduje przedłożenie, pobrać od tych najwyższych, dlatego, że budżet domowy personalny tych najwyższych pracowników przy wyższych obciążeniach będzie zawsze realniejszy, niż budżet tych najmniejszych nawet przy minimalnem obciążeniu.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#MarianGładysz">Nadzwyczajny podatek dochodowy. Rolnictwo polskie, oparte na prawie własności, będzie zawsze największą i najlepszą podstawą każdego Rządu, płaci i chce płacić podatek. Jeżeli jednak chodzi o nowy podatek dochodowy z programu Rządu, to dzielnica wielkopolska, w której imieniu mam zaszczyt przemawiać, będzie go bardzo trudno mogła w tym roku zapłacić. Dzielnica wielkopolska od dwóch lat ma niesłychaną klęskę posuchy i ściągnięcie jakiegokolwiek nowego podatku dochodowego z rolników dzielnicy wielkopolskiej, mojem zdaniem, przedstawia zupełnie pewną techniczną niemożliwość. Rolnictwo wielkopolskie ma przecież w tym roku przyznane, przez specjalne komisje stwierdzone, straty i ulgi podatkowe. Rozszerzenie natomiast podstaw ściągania podatku dochodowego w Polsce, według dalszego programu pana Ministra, z 1500 zł popieram i uważam, że zupełnie dobrze pan Minister będzie mógł to rozszerzyć do 1000 względnie 900 zł. z uwzględnieniem jednak minimalnych stawek przy tych małych dochodach.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#MarianGładysz">Obniżenie czynszu od mieszkań dotknie niestety właścicieli kamienic, którzy i tak mają wielką biedę ze swymi lokatorami jako podlegającymi ustawie o ochronie lokatorów.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek-)</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#MarianGładysz">Przechodzę teraz do ekwiwalentów za te nowe ofiary. Pan Minister Skarbu zapowiedział obniżenie o 50% dodatku komunalnego do podatku gruntowego. Rolnictwo wita to zwielkiem uznaniem. Jest to postulat rolnictwa, wysuwany już od lat kilku. Witamy to dlatego z uznaniem, że widzimy w tem pewne przełamanie dotychczasowych form całego systemu podatkowego. Obawiam się jednak, że ta ujma w budżetach gminnych i powiatowych będzie zbyt wielka. Pan Minister Skarbu nie dał nam bardzo dokładnych wyjaśnień, w jaki sposób tę ujmę w budżetach gminnych i powiatowych będzie chciał załatwić, a wynosi ona, o ile zdążyłem w tych kilku dniach stwierdzić, w dzielnicach zachodnich jakie 10 do 15% budżetu. Sądzę, że pan Minister Skarbu ma jednak odpowiednie dane, żeby tę lukę w budżetach gminnych i powiatowych wyrównać. To samo dotyczy oczywiście obniżki ceny gazu i elektryczności dla budżetów miejskich.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#MarianGładysz">Pan Minister zapowiedział obniżkę taryfy kolejowej — postulat wysuwany przez rolnictwo od lat. Taryfa kolejowa została stworzona w roku 1928 i obliczona była według ówczesnych cen produktów rolnych i przemysłowych. Została ona minimalnie obniżona w ostatnich latach. Jeżeli obniżka taryfy kolejowej ma być realna, ma być życiowa, to winna nastąpić w stosunku do obniżenia cen produktów od roku 1928 do poziomu cen obecnych. Inaczej społeczeństwo przejdzie nad nią do porządku dziennego, gospodarstwo społeczne nie będzie jej odczuwało tak, jak nie odczuło ostatniej obniżki taryfy kolejowej.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#MarianGładysz">Jeżeli mowa o kartelach, to Rząd winien w pierwszym rzędzie pamiętać o monopolach. Rozumiem, że dochód Państwa z monopolów musi być zapewniony, ale tak, jak przy taryfie kolejowej, tak i przy monopolach winien Rząd uwzględnić tę zasadę: wielki obrót, mały zysk. Jeżeli naprawdę kiedykolwiek w Państwie Polskiem było uzasadnione tworzenie ustawy kartelowej, to chyba czas po temu dziś, żeby te kartele znieść. Pod cenami kartelowemi cierpi nie tylko rolnictwo, ale cierpi przemysł drobny, rzemieślnik, handel, robotnik, cierpi więc cały naród. Niepodobna, aby dla dobrobytu i zadowolenia całego narodu dla uaktywnienia całego życia gospodarczego nie poświęcić dobrobytu kilku magnatów kartelowych.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#MarianGładysz">Rząd zapowiedział reorganizację administracji, a specjalnie administracji skarbowej. Niedawno jestem w Sejmie, ale w rozmowach z kolegami z różnych dzielnic stwierdziłem, że urzędy skarbowe są jednolite od Gdyni do Karpat, od Chodzieży poza Wilno, budzą one w równej mierze rozgoryczenie, działają, że się tak wyrażę, anty państwowo i dlatego ukrócenie tej samowoli władz skarbowych, nie tylko urzędów, ale i izb skarbowych, witamy z całym uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#MarianGładysz">Z enuncjacyj i p. Premiera i p. Wicepremiera rozumiemy, że Rząd zamierza znieść nacisk władz państwowych na samorządy i na organizacje społeczne. Witamy zapowiedź tę specjalnie, gdyż tędy prowadzi droga do społeczeństwa, które na to słusznie się burzy.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#MarianGładysz">Będziemy głosowali za pełnomocnictwami, ponieważ w poczynaniach Rządu, w jego programie widzimy, że chce znaleźć drogę do społeczeństwa, tak bardzo w dzisiejszych czasach pożądaną i ponieważ widzimy i wierzymy, że pan Minister Skarbu Kwiatkowski, jako człowiek realny i życiowy, usłyszawszy uwagi na komisji i na Sejmie, zrobi ze swego programu program życiowy, realny i da Bóg ostatni, który będzie potrzebny dla zrównoważenia budżetu.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Mincberg.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JakubLejbMincberg">Wysoka Izbo! Z uczuciem prawdziwej wiary w przyszłość przemówił do nas przed kilkoma dniami szef nowego Rządu. Pragnęlibyśmy szczerze wtórować mu radośnie, ale niestety sytuacja gospodarcza w kraju nastraja nas na ton minorowy. Ani pan Premier w swojem ekspose deklaracyjnem, ani pan Wicepremier w swem sprecyzowaniu programu rządowego nie zapowiedzieli zmniejszenia ciężarów, nałożonych na społeczeństwo, lecz przeciwnie — zażądali zwiększenia ofiarności i wytrwałości.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JakubLejbMincberg">Wysoki Sejmie, jedno należy podkreślić: Rząd rozpoczął grę otwartą i uczciwą. Nie mówi, jak kiedyś powiedziano z tego miejsca, że jest dobrze, a będzie, jeszcze lepiej. Nie maluje sytuacji w czarnych barwach słynnem powiedzeniem: jest źle a będzie jeszcze gorzej. Twierdzi natomiast śmiało i odważnie: jest marnie, ale może być lepiej.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JakubLejbMincberg">Kontakt ze społeczeństwem, nawiązany przez pana Premiera niezwłocznie po utworzeniu Rządu i podchwycony skwapliwie przez wszystkie warstwy ludności w kraju, napawa nas nadzieją, że Rząd stanie się czułym barometrem, notującym potrzeby ludności i że pragnie być opiekunem, realizującym jej dążenia. Poraź pierwszy bowiem społeczeństwo, nadwątlone długotrwałym kryzysem usłyszało zapowiedź zwalczania nędzy i niedoli, ujętą w formę wyraźnego programu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JakubLejbMincberg">Nie ulega wątpliwości, że w tej dziedzinie konieczny jest szeroko zakrojony kredyt zaufania reprezentantów społeczeństwa dla Rządu. Pełnomocnictwa dla Pana Prezydenta mają niejako być widomym znakiem, że opinia Rządu i ludu w dziedzinie zwalczania hydry straszliwego kryzysu jest jednomyślna. Mają one być przekazaniem woli zbiorowej na ręce Pana Prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#JakubLejbMincberg">Jako przedstawiciel społeczeństwa żydowskiego, pragnąłbym w tak ważnej chwili w sposób wyczerpujący i wielostronny omówić bolączki, trapiące ten odłam ludności. Nie czynię jednak tego, gdyż przedtem oczekujemy od sterników państwowych nie tylko wytycznych programu, ale środków i sposobów jego realizacji.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#JakubLejbMincberg">W słowach pana Premiera brzmiała nuta dążenia do naprawy Rzeczypospolitej, nie zaś chwilowego opanowania sytuacji gospodarczej. Przy tak szeroko i głęboko pojętem zadaniu należy przedewszystkiem wyczekać, w jaki sposób czynniki rządowe będą realizowały myśl przewodnią ekspose szefa Rządu, że w Państwie Polskiem muszą być stworzone warunki, ażeby każdy obywatel, „niezależnie od wyznania i narodowości był zdolny walczyć o wspólną przyszłość w przeświadczeniu, że walczy o własny stan posiadania moralny i materialny”.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#JakubLejbMincberg">Tak, Polska to nie abstrakcja, Polska — to wielka rzecz. Jestem przekonany, że pan Premier, mówiąc o 33 milionach ludności w kraju pamiętał nie tylko, że jest to tętniąca krew, która czyni z Państwa żywy organizm, lecz że składa się na nią także 3 mil jony żywych ludzi narodowości żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#JakubLejbMincberg">Dlatego też, nie poruszając specyficznych zagadnień żydowskich, pragnę zwrócić uwagę na pewne momenty ogólnej natury, wrzynające się przedewszystkiem w życie żydowskie z powodu struktury gospodarczej tego odłamu ludności.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#JakubLejbMincberg">Wysoka Izbo! Szukamy w tej chwili środków uzdrowienia i wzmocnienia organizmu państwowego. Słusznie zauważył p. Wicepremier, że odrzuca kruche szczudła inflacji i pełzania na czworakach w deflacji. Rząd, który prowadzi grę otwartą i uczciwą, rzeczywiście nie może udawać fakira, lub wtrącić nas w stan niemocy. Z drugiej jednak strony wytwarza się krańcowość na innej płaszczyźnie. Rozumiem doskonale i doceniam ważne niesłychanie hasło: twarzą ku wsi. Ale nie wolno tego uczynić przez odwrócenie twarzy od miasta. Rząd przyznaje, że organizm gospodarczy jest wycieńczony, mając niewątpliwie na względzie warstwę kupiecko-przemysłową naszego życia gospodarczego. Mimo to przerzuca cały ciężar nowych świadczeń na barki ludności miejskiej. Któż bowiem będzie musiał nieść ciężar powiększonego podatku dochodowego jak nie sfery urzędnicze i kupieckie? Nikt nie neguje, że dochód jest jedynym sprawiedliwym miernikiem przy ustalaniu obowiązku podatkowego obywatela wobec państwa. Ale w tej sprawiedliwości tkwi wielka niesprawiedliwość. Wielki przemysłowiec może niekiedy wykazać rzeczywiste straty, czyli nierentowność swojego przedsiębiorstwa, ale drobny kupiec nigdy nie ma możności dowieść swej faktycznej nędzy i nigdy nie ma możności dowieść nierentowności swego warsztatu pracy, swego przedsiębiorstwa. Tam funkcjonuje wymyślnie skonstruowany aparat handlowy, tu biedny kupiec nie ma nawet możności prowadzenia jakiej takiej buchalterii. Nie chodzi więc o samą zasadę podatku dochodowego, lecz o jego słuszny wymiar. W pierwszym wypadku istnieją konkretne cyfry, w drugim wymiar buduje się na abstrakcji. Stąd powstaje podwójna krzywda: raz, gdy się szacuje dochody kupca, drugi raz, gdy się w ten sposób ustaloną sumę za wszelką cenę chce odeń wydobyć.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#JakubLejbMincberg">Proszę mi wierzyć, że gdyby kupiec posługiwał się metodami, do jakich nieraz uciekają się niektórzy urzędnicy skarbowi byleby wydostać pieniądze od płatnika, uważanoby to może za podstęp. I słusznie zauważył przedmówca mówiąc, że w niektórych nawet wypadkach można postępowanie takie urzędników nazwać antypaństwowem.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#JakubLejbMincberg">Rozumiem dążenie Rządu do oddłużenia urzędników i świata pracy, ale czyim kosztem to się stanie? Przecież znów kosztem pogłębienia kryzysu w sferze kupieckiej. Z chwilą, kiedy zobowiązania pracowników nie będą na czas regulowane, musi powstać nowa luka w życiu gospodarczem kupiectwa. Obojętne jest bowiem dla stanu ekonomicznego ludności, czy zubożeje Paweł czy zbiednieje Gaweł. Mamy przed sobą zadanie niezmiernie trudne. Stoimy przed nową próbą rozwiązania kwadratury koła. A pragnęlibyśmy widzieć w obecnych sternikach życia gospodarczego rząd realizmu państwowego. Jako religijny Żyd muszę wierzyć w powodzenie tych posunięć Rządu, albowiem stwierdzam, że w ciągu trzech kadencyj nigdy nie słyszeliśmy, aby sprawozdawca zakończył, iż trzeba prosić Boga o powodzenie, tak jak to słyszeliśmy dziś. O ile więc uciekamy się do pomocy Boskiej, to z pewnością ona nie zawiedzie.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#JakubLejbMincberg">Pod jednym względem musimy wyrazić zadowolenie. Rząd przyszedł do wniosku, że roli obywatela w życiu gospodarczem krępować nie wolno i że etatyzm korzyści gospodarce krajowej nie przyniósł.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#JakubLejbMincberg">Jeśli ta zasada znajdzie odpowiednie zastosowanie w nowych ustawach, można się spodziewać, że dążenie do uaktywnienia życia gospodarczego, nie tylko nabierze realnych kształtów, ale wzmocni także siłę podatkową obywatela.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#JakubLejbMincberg">Pan Wicepremier zapowiedział w swym programie gospodarczym reformę ubezpieczeń społecznych. Nigdy zagadnienie ubezpieczeń nie było tak ostro zarysowane, jak w obecnej chwili. Jest tajemnicą poliszynela, że ubezpieczalnie społeczne już dawno zakończyły swój normalny żywot i że przeżywają okres stopniowej likwidacji. Dawniej w dziedzinie ubezpieczenia chorobowego utyskiwał pracodawca i pracownik, ale przynajmniej istniała instytucja, która zatrudniała szerokie rzesze lekarzy, aptekarzy, pielęgniarek felczerów i t. p., obecnie — poza sprawnem funkcjonowaniem aparatu egzekucyjnego — niczego pozytywnego zauważyć w tej instytucji nie można.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#JakubLejbMincberg">Dziwna przy tem rzecz, że kiedy dochodzi do redukcji, los zawsze pada w pierwszym rzędzie na garstkę pracowników żydowskich, znajdujących się jeszcze w tej instytucji.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#JakubLejbMincberg">Sądzę, że nie doznamy rozczarowania ze strony czynników rządowych w dziele naprawy całokształtu spraw ubezpieczeniowych i że wszystkie niedomagania w tej dziedzinie będą dokładnie zbadane, zanim reforma nastąpi.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#JakubLejbMincberg">Wysoka Izbo! Jak już powiedziałem, poruszam narazie jedynie kwestię ogólnej natury, obejmującą siłą rzeczy w dużej mierze również życie żydowskie. Zarówno zapowiedź wyplenienia etatyzmu, który całkowicie sparaliżował i unicestwił wiele gałęzi gospodarczych żydowskich, przynosząc tem niepowetowaną szkodę gospodarce krajowej, jak konieczność odciążenia ludności żydowskiej, strukturalnie tkwiącej w sferze kupieckiej, od niepomiernych i niesprawiedliwych podatków — jest nakazem chwili. W imię dobra nie tylko tego odłamu społeczeństwa, ale zdrowia finansowego Państwa należy położyć kres dotychczasowemu stanowi rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#JakubLejbMincberg">Wysoki Sejmie! Opinia żydowska nie od dzisiaj nas dopinguje, byśmy nareszcie zgłosili nasze wielkie powództwo moralne do Rządu.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#JakubLejbMincberg">W tej chwili nie będę się wdawał w szczegóły tej piekącej sprawy. Pragnę tylko podkreślić, że jest ona jako ropiejąca rana, która wymaga pieczołowitej opieki. Ludność żydowska chce wierzyć, że w chwili, gdy zadania ustrojowe są już ukończone, gdy życie gospodarcze wkracza w stadjum uzdrowienia, nadszedł czas rozwiązania również wielu niesłychanie ważnych spraw żydowskich.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#JakubLejbMincberg">Nie możemy się oprzeć wrażeniu, że sprawy społeczno-państwowe w nowym okresie naszego życia są rozwiązywane seriami.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#JakubLejbMincberg">Czekaliśmy cierpliwie przez cały okres tworzenia podstaw ustrojowych, przechodzimy obecnie czas regulowania struktury gospodarczej, czekamy więc niecierpliwie na realizację naszych postulatów narodowościowych.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#JakubLejbMincberg">Jesteśmy nowowybranym i nowofunkcjonującym parlamentem.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#JakubLejbMincberg">Darząc nowopowołany Rząd zaufaniem w zakresie pełnomocnictw, podpisujemy weksel in blanco, gdyż wierzymy, że zaufania naszego nie zawiedzie.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#JakubLejbMincberg">Pragniemy także wierzyć, że słowa p. Premiera, dotyczące równości wszystkich obywateli pod względem państwowym i narodowościowym, przekształcą się w zdecydowany czyn. I w tej nadziei sprawę pełnomocnictw dla Pana Prezydenta popieram.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Krukowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#RomanStanisławKrukowski">Wysoka Izbo! Rząd rozwinął przed nami obraz ciężkiej sytuacji Państwa, które już od 5, 6 lat znajduje się w ciężkiem położeniu finansowem. Deficyt, zarysowujący się obecnie w wysokości 300 milionów zł, zmusił czynniki rozstrzygające do przeanalizowania całego kompleksu zadań, których rozwiązanie ma być środkiem ratowania równowagi budżetowej Państwa i gospodarki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#RomanStanisławKrukowski">Wiemy, że wskaźnik produkcji przemysłowej spadł o blisko 40%, spożycie wsi, skurczyło się bodaj o 60%, je dnem słowem ma wszystkich odcinkach odczuwamy ujemne skutki kryzysu. Nowy Rząd nie zamknął oczu na ten stan rzeczy, nie powiedział, że zachodzi „lekka poprawa”, lecz stwierdził, że stan jest ciężki, że trzeba zastosować radykalne środki naprawy. Wprawdzie jest jeszcze nuta o „przystosowaniu”, jest jeszcze nuta o niższej stopie życiowej, ale jest i inna, bardziej męska o aktywizacji naszej gospodarki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#RomanStanisławKrukowski">Wiemy, że środki naprawy mają zmierzać przedewszystkiem do odbudowy siły nabywczej wsi. Ma do tego służyć oddłużenie. Kto wie jednak, czy nie należałoby wogóle skreślić całego zadłużenia rolnictwa w kasach publicznych, dając im wzamian np. obligacje państwowej renty wieczystej, gdyż istotnie wieś coraz bardziej wycofuje się z aktywnego życia gospodarczego. Czyż może wieś kupić np. pług, za który w 1928 roku płaciła 100 kg. żyta, a dziś płaci 271 kg?</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#RomanStanisławKrukowski">Podnieść siłę nabywczą wsi, oto zadanie pierwszorzędnej wagi. Ale odrazu spotykamy się z zagadnieniem zmniejszenia cen sztywnych, cen kartelowych. Wszyscy niemal mówcy na komisji i dziś również wystąpili ostro przeciw kartelom, bo istotnie kartele, które w liczbie 300 opanowały całe niemal nasze życie gospodarcze, stają się obecnie, jak to stwierdza głos opinii publicznej, klęską społeczną. Wieś nie może się dokupić artykułów przemysłowych, ale i miasto, zwłaszcza ten najszerszy konsument również staje bezradny wobec egipskich piramid cen kartelowych, bo nie wie, czy ma brać w życiu gospodarczem czynny udział i zadłużać się jeszcze bardziej, czy też pozostać biernym konsumentem. Sprawa jest istotnie trudna do rozwiązania, bo jeżeli mamy ratować produkcję to musimy mieć na oku interes konsumenta, który domaga się niskich cen.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#RomanStanisławKrukowski">Proszę Panów, między nożycami niskich cen płodów rolnych a wysokich cen przemysłowych jest świat pracy, który pragnie wziąć czynny udział w spożyciu, lecz niestety nie może. Podnieść ceny płodów rolnych, to znaczy podnieść siłę nabywczą wsi, ale to się odbije na zdolności konsumcyjnej świata pracy i dlatego, powiadam, rozwiązanie zagadnienia jest niezwykle trudne.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#RomanStanisławKrukowski">Tymczasem Rząd, który chce przyjść z pomocą rolnictwu, podnosząc jego siłę nabywczą, przychodzi i zapowiada opodatkowanie tych sfer, które żyją z pracy najemnej, a więc przedewszystkiem pracowników państwowych, samorządowych, wogóle publicznych. Wysoka stopa tego opodatkowania, wynosząca 7–20%, musi się, rzecz prosta, odbić ujemnie na zdolności konsumcyjnej świata pracy.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#RomanStanisławKrukowski">Proszę Państwa, jak wieś jest dzisiaj zrujnowana, tak samo i zdolność konsumcyjna świata pracy jest zrujnowana. Pracownicy są zadłużeni po uszy. Cóż z tego, że biorą pensje na pierwszego, że biorą nominalnie 200, 300 czy więcej złotych, kiedy faktycznie po różnych potrąceniach biorą do ręki 20, 30 zł.! Są oni tylko jakby listonoszami, którzy roznoszą pensje wszystkim swoim wierzycielom, począwszy od małych sklepików, a skończywszy na wielkich domach handlowych. Wątpię czy Rząd nie będzie miał trudności w potrącaniu tego podatku dochodowego, bo może nie będzie miał nawet czasem z czego potrącać.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#RomanStanisławKrukowski">Dlatego też uważam, że należy jaknajrychlej przystąpić do oddłużenia świata pracy. Jak ankieta, przeprowadzona wśród pracowników państwowych wykazała, pracownicy ci są zadłużeni w 41% w wysokości 3miesięcznej pensji, a w 25% w wysokości 6-miesięcznej pensji. Sytuacja ta z każdym dniem się pogarsza, bezrobocie bowiem, które dziś trapi wszystkich, zwaliło się przedewszystkiem na barki świata pracy. Niema jednej rodziny, któraby nie utrzymywała bezrobotnego; to też stan warstwy najemnej jest niezwykle ciężki i domaga się natychmiastowej interwencji czynnika rozstrzygającego, w przeciwnym bowiem razie nastąpi dalsze obniżenie konsumcji i, co gorsze, obniżenie moralności.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#RomanStanisławKrukowski">Proszę Panów, świat pracy od samego początku stawał w obronie Państwa, w obronie jego przyszłości, czy to w rowach strzeleckich, czy też wtedy, kiedy się chwiała jego równowaga finansowa, oddając mu swój ostatni grosz. Udział świata pracy w Pożyczce Narodowej wyniósł 44%, w ostatniej pożyczce udział ten był również imponujący. Toteż powitaliśmy całem sercem nowy Rząd, bo świat pracy spodziewał się ulgi w swem położeniu. Nie możemy przyjść, niestety, z pełną kieszenią, bo ta kieszeń jest już dziurawa. Dlatego też na komisji zgłosiłem poprawkę, ażeby zwolnić od wyższego opodatkowania tych, którzy są najgorzej płatni. Niech płacą ci, którzy mogą, ale nie ci, których już na to nie stać.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#RomanStanisławKrukowski">Proszę Państwa, jest głęboki związek między wielomilionową masą konsumentów a naszem życiem gospodarczem, jest głęboki związek między światem pracy, a rolnictwem i przemysłem. Taki wytrawny znawca tych stosunków, jak profesor Tenenbaum, w swej ostatniej pracy „Struktura Gospodarstwa Polskiego” mówi: „Byłem przed rokiem na zebraniu, w którem brali udział przedstawiciele rolnictwa i przemysłu. Przemysłowcy oświadczyli, że do szczęścia potrzeba im, aby podniosły się ceny płodów rolnych, gdyż wtedy wieś zacznie nabywać produkty przemysłowe. Przedstawiciele rolnictwa oświadczyli, że podniesienie cen płodów rolnych im nie wystarcza, a do szczęścia potrzeba im, aby robotnicy mieli większe zarobki i kupowali więcej wytworów wsi”. Tak też będzie obecnie, proszę Państwa. Z chwilą wprowadzenia nowych wysokich podatków spadnie konsumcja odrazu.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#RomanStanisławKrukowski">Wiadomo, że kupiectwo polskie ma odbiorców przedewszystkiem w tych sferach, które mają stałe uposażenie. Projektowane zmniejszenie uposażeń spowoduje, że pracownicy będą musieli zarywać swych wierzycieli. Na tym więc froncie niewątpliwie spotkamy się z załamaniem.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#RomanStanisławKrukowski">Wprawdzie niektórzy z panów posłów utrzymują, że to przesunięcie siły nabywczej z jednego odcinka na drugi, dla całości gospodarki narodowej nie będzie ostatecznie miało wielkiego znaczenia. Otóż muszę się również powołać w tym wypadku na opinię p. prof. Tenenbauma, który w cytowanej pracy powiada: „Nie można w polityce gospodarczej przerzucać się dowolnie z odcinka na odcinek. Zasady strategii polityczno-gospodarczej są zupełnie inne, niż strategii wojskowej. W polityce gospodarczej należy się wystrzegać manewrowania i zaskakiwania. Wręcz przeciwnie, idzie o nadanie posunięciom polityczno-gospodarczym pewnej obliczalności, równomierności. Gdy wprowadzono ubezpieczenia społeczne, to zmniejszono tem zdolność nabywczą robotników w stosunku do ubrań i obuwia, a zwiększono ich zdolność nabywczą w stosunku do lekarstw. Przy przesunięciach siły nabywczej należy przestrzegać normy, nakazującej unikanie perturbacyj w rozmiarach produkcji różnych gałęzi wytwórczości'.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#RomanStanisławKrukowski">Jeżeli dziś w naszej polityce finansowej i gospodarczej nastawiamy się na wieś, to, jak to wynika z opinii przedstawicieli rolnictwa, obniżka płac niewątpliwie odbije się ujemnie na rolnictwie i dlatego zarówno z punktu widzenia interesów szerokich rzesz konsumentów, jak i interesów wsi należałoby oszczędzać warstwy pracujące, przedewszystkiem zaś najgorzej płatne kategorie pracowników.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#RomanStanisławKrukowski">To też zgłosiłem na komisji poprawkę do projektu ustawy, którą pozwolę sobie tu przytoczyć. A więc z pełnomocnictw, z których wyłączona jest zmiana stałości waluty, proponuję wyłączyć jeszcze: zmiany prawodawstwa w zakresie ubezpieczeń społecznych, emerytur i rent inwalidzkich, zmniejszenie lub opodatkowanie uposażeń funkcjonariuszów, opłacanych z funduszów publicznych oraz dodatkowe opodatkowanie najemnych pracowników fizycznych i umysłowych, jeżeli ich zarobki nie przekraczają 400 zł. miesięcznie. Poprawkę tę zgłosiłem na komisji i prosiłem p. przewodniczącego o wprowadzenie jej do sprawozdania komisji. Niestety, wskutek tego, iż nie dodałem, że jest to wniosek mniejszości, nie była dziś przedmiotem sprawozdania p. referenta. Za zezwoleniem p. Marszałka stawiam ją tutaj i uważam, że Rząd może przyjąć tę poprawkę, gdyż zmierza ona tylko do ochrony najsłabszej ekonomicznie warstwy w Polsce, co przecież stanowi przedmiot troski Rządu. Gdyby ci pracownicy nazywali się rolnikami, stojącymi na skraju nędzy, to niewątpliwe byliby wzięci w rachubę przy uzdrawianiu gospodarki i budżetu. Więc ci zarabiający do 400 zł miesięcznie nominalnie, a faktycznie biorący do rąk tylko garść groszy powinni być zwolnieni według mego zdania, a nie tylko mego, bo już po Polsce idzie wrzenie w tych sferach, gdyż czują one, że nie sprostają szeregowi obowiązków społecznych, nie wywiążą się z wziętych na siebie zobowiązań.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#RomanStanisławKrukowski">Proszę Panów, ze względów wyższych powinniśmy się cieszyć, że ceny płodów rolnych ruszyły i idą w górę, ale oto koszta utrzymania podniosły się już o 7% i zwaliły się znów przedewszystkiem na miliony pracowników i robotników w Polsce. Uważam więc, że w tym czasie nie można zaczynać od obciążania tych właśnie sfer, które już w tej chwili płacą więcej na swoje utrzymanie o 7%. Dlatego też powtarzam, iż należałoby tu wyłączyć najmniej zarabiających, a pozostawić do opodatkowania lepiej opłacanych pracowników.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#RomanStanisławKrukowski">Rząd rzucił całą masę środków, jakie ma zamiar użyć w celu uzdrowienia gospodarki narodowej. Dla nas w tej chwili są to rozsypane sześciany łamigłówki, będziemy je dopasowywać i tworzyć z nich obraz przyszłej Polski, przyszłej pomyślności, przyszłego dobrobytu. To trzeba dopiero zharmonizować, skoordynować, bo jeżeli zabraknie jednego sześcianu, to już nie będziemy mieli tego obrazu, do którego Rząd i my wszyscy zmierzamy. Otóż taki jeden sześcian, którym jest obniżka uposażeń, inaczej mówiąc wysokie opodatkowanie uposażeń, jest jasny, wszystkie inne zaś są w tonach ciemnych, bo np. nie wiemy, do czego doprowadzi walka z kartelami, do czego doprowadzi wzmocnienie siły nabywczej kraju. Wszak tyle lat minęło i każdy Rząd robił wysiłki, ażeby uzdrowić i gospodarkę i budżet, i dziś znów stajenny tu i mozolimy się nad tem ciężkiem zagadnieniem. Przypuszczam, że jeżeli zaczniemy tylko od strony zmniejszania zdolności konsumcyjnej wielomilionowych mas polskich, a nie chwycimy się tych wszystkich innych metod odrazu, to znowu za rok przyjdziemy tu i będziemy zastanawiali się, jak nowy deficyt pokonać.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#RomanStanisławKrukowski">Dlatego też uprzejmie proszę z tego miejsca Rząd, ażeby zechciał przychylić się do tej poprawki, która ma na celu ochronę najbiedniejszych konsumentów, żyjących po wsiach i w miastach.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#RomanStanisławKrukowski">Pozatem sądzę, że naprzykład racjonalizacja urządzeń, racjonalizacja gospodarki materiałowej mogłaby przynieść kolosalne oszczędności. Mam na myśli przykład, jak obecny nasz Premier, będąc Prezydentem miasta Warszawy, chwycił się tej metody i dzięki temu budżet miasta zmniejszył o 6 milionów zł, to jest z 94 na 88 milionów zł, uzyskując poważne oszczędności. Jeżeli taką oszczędność uzyskano w budżecie miasta Warszawy 200 milionów zł, to sądzę, że wiele milionów dałoby się uzyskać dzięki racjonalnej gospodarce w urzędach, w monopolach i w przedsiębiorstwach państwowych. Toby się nie odbiło na życiu gospodarczem — podaję to pod rozwagę panu Ministrowi Skarbu. Pan Minister Skarbu wprawdzie zapowiedział w tym kierunku pewne posunięcia, chciałbym, żeby sięgnął przedewszystkiem po te środki, pozostawiając biednego konsumenta w Polsce na końcu.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#RomanStanisławKrukowski">Dlatego też pozwoliłem sobie wnieść taką poprawkę na komisji i zgłaszam ją teraz. Ja i świat pracy, który w Polsce witał nowy Rząd z otuchą, jesteśmy za tem, aby ten Rząd chwycił się w tych niezwykłych czasach, jakie przeżywamy, niezwykłych środków. Ale, proszę Panów, te środki, z jakimi Rząd przychodzi, aby opodatkować masy pracownicze, są dla tych mas środkami zwykłemi. Od 5 lat idzie ta metoda i nie doprowadziła do niczego, wyrywają jeno masy z rynku konsumcyjnego. Jestem sercem calem za tem, aby Rząd chwycił się środków radykalnych i sądzę, że cały świat pracy stanie po jego stronie, tak jak stawał w chwilach ciężkiej opresji dla kraju, jak stanął teraz, kiedy usłyszał apel ratowania budżetu Państwa i wziął tak walny udział we wszystkich pożyczkach.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#RomanStanisławKrukowski">Niestety, musiałbym wstrzymać się od głosowania, gdyby ta poprawka, nie znalazła tam miejsca. Sądzę więc, że świat pracy, który się zachował tak lojalnie we wszystkich ciężkich chwilach życia Państwa i przyjdzie mu z pomocą w każdej chwili, będzie dziś oszczędzony. Z tym apelem zwracam się do Wysokiej Izby i do p. Premiera i p. Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#StanisławCar">Proszę Pana Posła o zgłoszenie poprawki na piśmie. Na podstawie art. 64 regulaminu zwracam się do p. referenta z zapytaniem, czy z jego strony niema sprzeciwu, ażeby ta poprawka była poddana pod głosowanie podczas dzisiejszej debaty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#BogusławMiedziński">Wobec tego, że p. poseł Krukowski rzeczywiście tę poprawkę na komisji zgłosił, a sądzę, że raczej było nieporozumieniem technicznem, że nie została ona włączona do sprawozdania jako wniosek mniejszości, uważam za konieczne zgodzić się na poddanie tej poprawki pod głosowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#StanisławCar">Stwierdzam, że przyjęta jest poprawka do laski marszałkowskiej i poddam pod głosowanie po zakończeniu debaty.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#StanisławCar">Głos ma p. ks. Lubelski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JózefLubelski">Wysoka Izbo! Rząd, występując z projektem ustawy o pełnomocnictwach dla Pana Prezydenta, poruszył dwa zagadnienia: zagadnienie równowagi budżetowej Państwa i zagadnienie poprawy gospodarczej społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#JózefLubelski">Ażeby przeprowadzić pierwszy cel, proponuje wprowadzenie nadzwyczajnego podatku od wszystkich uposażeń służbowych w progresji 7–20%. Kwestia ta była szeroko omawiana na komisji, była poruszona także w mowie ostatniego przedmówcy. Nie w formie poprawki, ani wniosku, lecz w formie zalecenia wyrażam głębokie przekonanie, że należy od tego podatku wykluczyć najmniejsze uposażenia służbowe. Uważam, że od 8 dopiero stopnia płac służbowych powinien się liczyć ten podatek, gdyż naprawdę pensje niższych pracowników są tak minimalne, że wystarczą zaledwie na jaką taką egzystencję ludzką. Ażeby jednak Skarbowi wyrównać poniesioną przez to stratę, byłbym za tem, żeby znacznie podnieść progresję dla 4 najwyższych stopni płacy.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#JózefLubelski">Proszę Panów, przed kilku laty, gdy regulowano tę sprawę, bardzo wydatnie podniesiono stopnie najwyższe i wtenczas w społeczeństwie było prawdziwe oburzenie na to i Rząd ówczesny przez to podwyższenie płac tak wybitnie bardzo podkopał sobie kredyt moralny społeczeństwa. Uważam, że będzie teraz ekspjacją tego Rządu za poprzedni Rząd, jeżeli właśnie nastąpi znacznie większa redukcja tych 4 ostatnich stopni płac.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#JózefLubelski">Oświadczam się także za tem, ażeby ten podatek płacił Sejm i Senat. Jeżeli żądamy ofiar od społeczeństwa, nie możemy siebie zwalniać od tych ofiar. Dlatego też jestem tego zdania, że do tych ofiar na rzecz równowagi budżetowej Państwa powinien być pociągnięty Sejm i Senat razem z panami Marszałkami i panami Wicemarszałkami.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#JózefLubelski">Proponuję także, ażeby o 50% zmniejszyć dodatki reprezentacyjne dla dygnitarzy państwowych i fundusze dyspozycyjne.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#JózefLubelski">Jako drugi środek równowagi budżetu państwowego podnieśli pan Wicepremier i pan Premier rewizję uposażeń emerytalnych, czyli inaczej obniżkę emerytur. Co do tego punktu jestem zdania, że również ta obniżka powinna dotyczyć dopiero tych, którzy mają emeryturę 8 stopnia płacy. Naprawdę niektórzy emeryci znajdują się w bardzo krytycznem położeniu i gdyby zredukowano płace w niższych stopniach, znaleźliby się oni w bardzo ciężkiem położeniu.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#JózefLubelski">Równocześnie chciałbym, ażeby Rząd porzucił ten dawniej praktykowany zwyczaj, że bez ważnych powodów, tylko na widzimisię czyjeś posyłano młodych ludzi, chcących pracować, na emeryturę. To wywołało wielkie obciążenie Skarbu Państwa i duże niezadowolenie w społeczeństwie. Dlatego też należy ostatecznie skończyć z tą praktyką posyłania młodych ludzi, zdolnych do pracy, bez ważnych przyczyn na emeryturę.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#JózefLubelski">Dalszą sprawą bardzo ważną, którą poruszył obecny Rząd, to usunięcie wielokrotnych posad i poborów w jednej osobie i w jednej rodzinie. W historii Kościoła bardzo wybitnie zaznaczył się Sobór Trydencki. Między innemi reformami jego, była reforma, ażeby usunąć t. zw. kumulację beneficjów czyli kumulację posad w jednej osobie, gdyż kumulacja taka wychodziła na wielką szkodę Kościoła. Mam wrażenie, że i obecny Rząd bardzo zasłuży się Państwu i społeczeństwu, jeśli nie będzie tolerował tego stanu, żeby jedna osoba kilka posad dobrze płatnych i intratnych zajmowała, a tymczasem inni czekali na te posady, które są dla nich bardzo często koniecznym warunkiem egzystencji. Tragedią młodego pokolenia, które kończy szkołę, jest to, że to młode pokolenie, ukończywszy studia, pełne zapału, entuzjazmu i ochoty do pracy, tej pracy nie znajduje. Dlatego też z wielkiem uznaniem należy podnieść, że obecny Rząd pomyślał o tej tragedii młodego pokolenia i chce mu przyjść z pomocą. Ale, proszę Panów, nie nastąpi to inaczej, jak tylko, gdy Rząd zniesie kumulacje posad w jednej osobie i W jednej rodzinie, gdy postara się o to, żeby żona nie pracowała, gdy mąż ma zapewnione dostatnie życie i utrzymanie nie tylko dla siebie, lecz i dla całej rodziny. To jest postulat całego społeczeństwa i społeczeństwo nie może darować tego, gdy widzi, że nieraz wszyscy członkowie rodziny zarabiają dość dostatnio, gdy tymczasem inni muszą z głodu przymierać.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#JózefLubelski">W sprawie poprawy życia gospodarczego społeczeństwa Rząd proponuje obniżkę komornego o 15% przy małych mieszkaniach. Nie mówiąc nic przeciw tej obniżce, chcę zaznaczyć tylko, że sprawa ta musi być bardzo roztropnie i wszechstronnie rozważona, ażeby nie było tak. jak z oddłużeniem rolników, które dla jednych było wielkiem dobrodziejstwem, a dla drugich wielka krzywda i doprowadziło ich często do skrajnej nędzy, bo rolnicy nie mogli sobie odebrać swych pretensyj, które mieli u innych rolników, a następnie spowodowało to, że dziś prywatnie rolnikowi nikt nie chce pożyczyć.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#JózefLubelski">Zastanowić by się także należało, czyby nie znieść ochrony lokatorów dla większych mieszkań i dla tych lokatorów, którzy mogą postarać się o mieszkania.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#JózefLubelski">Ażeby ulżyć ludności i społeczeństwu, proponuje jeszcze obniżce opłat notarialnych, która nieraz przy niektórych sumach stanowczo zbyt wygórowane. Dziś jest taka sytuacja, że każdy kontrakt, nawet do kwoty 50 zł, trzeba opłacić sumę 30 zł. Dlatego też rolnicy wstrzymują się od zawierania transakcji, co kiedyś może ich narazić na ciężkie straty.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#JózefLubelski">Proponuję także zniżyć taksę na rzecz komorników i znacznie obniżyć czesne w szkołach średnich i akademickich. Dziś bowiem człowiek uboższy, czy to będzie rolnik, czy rzemieślnik czy mieszczanin, nie może sobie pozwolić na to, ażeby syna posyłać do szkoły średniej czy akademickiej, bo go stać na zapłacenie czesnego. I dlatego widzimy to smutne zjawisko, że młodzież ze wsi, z miasteczek przestaje uczęszczać do szkół. Znam bardzo dużo takich osób, które dziś zajmują w społeczeństwie bardzo wybitne stanowiska i pracują z wielkim pożytkiem dla Państwa, ale gdyby było wtenczas, kiedy oni chodzili do szkól tak wysokie czesne, toby dziś byli temu społeczeństwu nieznani. I dlatego Pod tym względem, jeżeli nie chcemy, ażeby dopływ młodzieży ze wsi i miasteczek do szkół zupełnie ustał, musi być radykalna zmiana.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#JózefLubelski">Uważam także za rzecz wskazaną, ażeby nastąpiło obniżenie stopy procentowej w bankach publicznych i prywatnych.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Miedziński.)</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#JózefLubelski">Zaznaczam jeszcze, że Rząd mógłby poważne sumy osiągnąć przez zmianę procedury sądowej co do wyroków zaocznych. Dziś jest bowiem taki stan prawny, że jeżeli oskarżony nie zjawi się, to sędzia nie może wydać na niego wyroku, co powoduje dla Państwa wielkie straty. Uważam, że pod tym względem powinna nastąpić zmiana procedury sądowniczej.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#JózefLubelski">Tak samo należy ograniczyć kompetencję sądów przysięgłych w Małopolsce. Te sądy przysięgłych powinny dotyczyć tylko największych zbrodni. Kosztują one Państwo dużo, a często da i a rezultat bardzo wątpliwy.</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#JózefLubelski">Uważam także, że należy ograniczyć niepotrzebne komisje i wizytacje ministerialne. Pracowałem przez dłuższy czas w szkolnictwie i nieraz spotykałem się z zarzutami kierownictw szkół, że nie mogą normalnie pracować, gdyż niema prawie dnia, by nie było jakiegoś wizytatora czy to z Ministerstwa czy z kuratorium.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#BogusławMiedziński">Zwracam uwagę Pana Posła, że sprawy wymiaru sprawiedliwości i sprawy oświaty nie są objęte wnioskiem o pełnomocnictwa dla Rządu; dotyczy on tylko spraw finansowo-gospodarczych i dlatego proszę ograniczyć się do tej materii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JózefLubelski">Panie Wicemarszałku, te sprawy dotyczą...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#BogusławMiedziński">Panie Pośle, z Marszałkiem niema dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JózefLubelski">Z wielkiem uznaniem musze podnieść zapowiedziana walkę z etatyzmem i kartelami. Chciałbym, aby Rząd prowadził te Walkę do ostatniego zwycięstwa. Może być pewny, że całe zdrowe i uczciwe społeczeństwo, któremu zależy na dobrobycie Państwa, będzie miał za sobą.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#JózefLubelski">Odnośnie do pracowników samorządowych, chciałem zwrócić uwagę, ażeby przy zamierzonej regulacji ich płac i praw położenie ich nie było gorsze, niż pracowników państwowych.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#JózefLubelski">Jeszcze na następujące zagadnienie chciałbym zwrócić uwagę. Z wielkiem zadowoleniem przyjęto społeczeństwo zamiary Rządu wobec wsi. Dziś naprawdę wieś przechodzi straszny kryzys gospodarczy Nie trzeba Panom opisywać tej strasznej nędzy, jaka istnieje w niektórych okolicach po wsiach i miasteczkach. I dlatego też wita społeczeństwo z radością zapowiedzenie walki Rządu z tą dysproporcja, jaka jest między celami artykułów przemysłowych a cenami artykułów rolniczych. Wieś, miasteczka i miasta domagają się dziś możności pracy, a tymczasem wskutek zamknięcia granic Państwa, wskutek ograniczenia emigracji ludność nie może znaleźć pracy i dusi się poprostu po wsiach i dusi się w miasteczkach i z trwogą patrzy w przyszłość. My tym ludziom musimy dać warsztat pracy, musi się znaleźć dla nich jakieś pole pracy i możność utrzymania życia. Jeżeliby inne środki zawiodły, to Rząd powinien przystąpić do silniejszej i energiczniejszej realizacji reformy rolnej, oczywiście po dokładnych rozważaniach.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#JózefLubelski">Bardzo ważną jest także sprawa miast. Mieszkam w mieście, które liczy 50 tysięcy ludności. Stan tego miasta jest taki, że ma 8 mil jonów długów, że procentów zupełnie nie płaci, a pracownikom swym wypłaca płace dopiero z końcem miesiąca. I pod tym względem Rząd, musi przyjść z pomocą i bardzo szczęśliwie rozpoczął on akcję oddłużenia tych miast.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#JózefLubelski">Z wielkiem zadowoleniem społeczeństwa spotkała się także zapowiedź Rządu, że będzie chciał współpracować ze społeczeństwem i zdobywać sobie jego zaufanie. Muszę stwierdzić, że to zaufanie u znacznej części społeczeństwa jest odkopane, i dlatego też trzeba skończyć z niektóremi dotychczasowemi praktykami. Nie należy ze strony czynników państwowych dawać posłuchu denuncjacjom, które bardzo często uprawiają jednostki o najniższej wartości moralnej. Następnie należy się kierować sprawiedliwością wobec wszystkich obywateli bez różnicy przekonań, czy politycznych czy religijnych.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#JózefLubelski">Oświadczam się także, ponieważ ta sprawa szeroko jest w społeczeństwie dyskutowana, za amnestją polityczną dla tych więźniów i przestępców politycznych, którzy dają gwarancie, względnie którzy dadzą gwarancie, że nie będą działali destrukcyjnie przeciw Państwu i Rządowi i którzy stoją na gruncie państwowości polskiej. P. Premier Kościałkowski wciągnął do pracy bratni naród i tu widzimy w tej sali przedstawicieli tego narodu. Mam głębokie przekonanie, że p. Premier Kościałkowski potrafi wciągnąć do pracy dla dobra i potęgi Państwa i dotychczasową opozycję, i tego mu z całego serca życzę.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#JózefLubelski">Uważam także, że ażeby utrzymać zaufanie całego społeczeństwa do Państwa i Rządu, należy unikać tego Wszystkiego, co drażni uczucia i przekonania religijne. Wszędzie to podkreślam. że w Polsce kościół katolicki nie cierni prześladowania że mamy wolność pod względem religijnym, ale niestety nie mogę ukryć tego. że są czynniki w Polsce, które chciałyby walczyć z kościołem i Próbują walki z kościołem. Zaznaczam, że niedawno na terenie niektórych kuratoriów toczyła się zacięta walka, prowadzona przez wizytatorów i inspektorów szkolnych, przeciw pozdrowieniu chrześcijańskiemu w szkole, tak, jakby Państwo nie miało nic ważniejszego do roboty, tak jakby to szkodziło w czemś Państwu, że dzieci pozdrawiają Pana Boga po chrześcijańsku.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#JózefLubelski">Tak samo społeczeństwo katolickie z niepokojem patrzy się na wprowadzanie koedukacji tam, gdzie ona zupełnie nie jest potrzebna. Rozumiem koedukację po wsiach, rozumiem koedukację, gdzie nie może być dwóch samoistnych szkół, ale gdy wprowadza się koedukację tam, gdzie są osobno szkoły dla chłopców i dziewcząt, nie oszczędza się ani na etatach szkolnych, a tylko wywołuje ogromne rozgoryczenie w społeczeństwie chrześcijańskiem.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#komentarz">(Głos: Z jakiego powodu?)</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#JózefLubelski">Tak samo z ubolewaniem musimy stwierdzić, że niektóre czynniki chcą prowadzić walkę z organizacjami katolickiemi, że wprowadzają redukcję godzin nauki religii. Niedawno bowiem we Lwowie i to z ust ks. biskupa tamtejszego słyszałem, że na terenie diecezji lwowskiej redukcja godzin nauki religii wynosi aż 40%. Ci panowie, którzy liczą, że może uda się im walka z kościołem, niech sobie zdadzą sprawę z tego, że Polska nie jest ani bolszewją, ani nie jest Meksykiem i że w Polsce w walce z kościołem wygrać nie można.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#JózefLubelski">Szczególną opieką powinien Rząd otoczyć Ministerstwo Wyznań i Oświecenia Publicznego. Powszechnie skarżą się na te eksperymenty, które to Ministerstwo uprawia, a tymczasem analfabetyzm szerzy się strasznie w społeczeństwie. Setki tysięcy młodzieży szkolnej nie chodzi do szkół. Dlatego pod tym względem musi być zmiana, ażeby Polska, która powinna kroczyć na drodze postępu, nie cofała się w dawne czasy.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#JózefLubelski">Z wielką radością przyjęło społeczeństwo także zapowiedź p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, że Rząd docenia znaczenie moralności w życiu publicznem. Sprawa, proszę Panów, jest bardzo ważna. Jeżeli dziś nawet ludzie, zajmujący dość wysokie stanowiska w hierarchii rządowej, jeżeli ludzie, pracujący w samorządzie czy w organizacjach społecznych, dopuszczają się nadużyć, to dlatego, że właśnie brak tej moralności w naszem życiu publicznem. Przypuszczam, że p. Wicepremier Kwiatkowski, gdy mówił o znaczeniu pierwiastka moralnego dla Państwa, miał na myśli etykę, opartą na dziesięciu przykazaniach Bożych.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#JózefLubelski">Społeczeństwo polskie z ufnością i wiarą przyjęło enuncjacje p. Wicepremiera i p. Ministra Kwiatkowskiego. Aczkolwiek te ofiary przychodzą dla niego w ciężkiej, krytycznej sytuacji, to jednak, znając to społeczeństwo, uważam, że przeboleje ono te ofiary, pogodzi się z niemi, byleby tylko mogło stwierdzić, że nie poszły na marne.</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#JózefLubelski">Oświadczam się za przyjęciem wniosku o udzielenie pełnomocnictw dla pana Prezydenta. a Rządowi składam serdeczne „Szczęść Boże”, żeby mógł te pełnomocnictwa wykorzystać dla dobra i potęgi Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma p. Tarnowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#ArturKazimierzTarnowski">Wysoka Izbo! Rząd zwrócił się do nas o udzielenie mu pełnomocnictw.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#ArturKazimierzTarnowski">P. Miedziński przyszedł z wnioskiem w imieniu komisji o uchwalenie ich według przedłożenia rządowego. Mam przekonanie, że Sejm pełnomocnictwa te uchwali, rozumiejąc, ze nie czas na radzenie, bo działać trzeba szybko.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#ArturKazimierzTarnowski">Pragnę jednak, zanim przyjdzie mi głosować za udzieleniem pełnomocnictw Rządowi, moje skromne zdanie wypowiedzieć. Szanowni Panowie! Postawmy sobie pytanie, dlaczego my dzisiaj pełnomocnictwa te uchwalać musimy. W mojem mniemaniu dlatego, że Państwo nasze, samorządy nasze, od szeregu lat żyły nad stan, że ubezpieczenia społeczne były i są niedostosowane do naszych bardzo skromnych możliwości, a ponadto kryzys wszechświatowy i ciągłe napięcia międzynarodowe zrobiły resztę, tak, że stan naszego Skarbu wymaga teraz szybkiego i zdecydowanego działania. I dlatego my z praw swoich na rzecz Rządu zrezygnować powinniśmy. Przykra i ciężka to chwila dla Sejmu, nie dlatego, bym się bał umniejszenia jego powagi wobec społeczeństwa, względnie umniejszenia powagi poszczególnych posłów wobec wyborców z powodu odstąpienia praw naszych i obowiązków Rządowi, lecz dlatego, że nie możemy, jako ciało wielkie i zbiorowe, Rządowi dopomóc, a tylko biernie musimy czekać i patrzeć, jak Rząd swoją pracę odpowiedzialną, bardzo żmudną wykona.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#ArturKazimierzTarnowski">Pragnę stwierdzić, że wysłuchawszy ekspose p. Premiera i p. Ministra Skarbu, jak też i wysłuchanych przeze mnie jako spektatora przemówień na komisji, z całem zaufaniem głosować będę za pełnomocnictwami, bo wierzę, że Rząd zrobi wszystko, co będzie mógł, aby sytuację opanować, bo jestem przekonany, że dziś innej rady niema, że pełnomocnictwa dać musimy a Rząd musi działać bezwzględnemi i głębokiemi cięciami. Czuję jednak tę ogromną odpowiedzialność, jaka na każdym z nas i na wszystkich razem ciąży i dlatego zwracam się do pana Premiera i do pana Ministra Skarbu z zapytaniem, czy niema innego sposobu zrównoważenia budżetu, jak przez tak radykalne obciążenie urzędników, szczególnie najniższych stopni; zapytuję, czy rozpiętość stawek nie może być rozszerzona od 5 do 25,30 a nawet 35%, a nie tak, jak p. Minister Kwiatkowski oświadczył od 7 do 20%.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#ArturKazimierzTarnowski">Jak najgoręcej także solidaryzuję się z tem, co mój przedmówca, ks. poseł Lubelski, powiedział, że Sejm i Senat powinny się przyczynić swoją cząstką w takim samym stosunku jak obciążeni będą urzędnicy, pobierający pobory równe naszym dietom.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#ArturKazimierzTarnowski">Zdaniem mojem obniżenie pensji urzędników należałoby połączyć z równoczesną reformą administracji, znosząc pewne zbędne urzędy, czy zwalniając zbędnych urzędników, którzy spełniają czasem zadania właściwie nikomu niepotrzebne, lub zadania, na które nas obecnie poprostu nie stać, a które żadną miarą nie opłacają się, jak naprzykład uciążliwe statystyki z osławionemi spisami psów wiejskich na czele.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#ArturKazimierzTarnowski">Zrównoważając budżet Państwa, Rząd odda życiu gospodarczemu doniosłą bardzo usługę, a w konsekwencji życie gospodarcze, zwolnione od nacisku deficytu budżetowego, winno zatrudnić te jednostki, które w machinie państwowej spełniają zadania zbędne, a w życiu gospodarczem będą mogły pożytecznie pracować. Tem bardziej to będzie ułatwione, jeżeli ustawa o skumulowaniu posad zostanie wprowadzona, to znaczy jeżeli zostanie zakazane kumulowanie w jednem ręku kilku posad. To będzie właśnie zerwanie ze zgubnym światopoglądem t. z w. emerytalnym, który wywarł swoje piętno na całem obecnem pokoleniu.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#ArturKazimierzTarnowski">P. Premier mówił w swojem przemówieniu o kryzysie psychicznym. Niewątpliwie on jest i to bardzo głęboki, a może się jeszcze bardziej pogłębić przez niewłaściwe posunięcia i przejść nawet w kryzys moralny. To się jednak w mojem mniemaniu napewno nie stanie, jeżeli urzędnicy, zwłaszcza niższych stopni, będą mieli tę pewność, że wyczerpano już wszelkie inne możliwości dla naprawy i dla ratowania Skarbu i że innych środków ratowania już niema. Muszą mieć jeszcze tę drugą pewność, że ten grosz publiczny będzie dobrze użyty i że ich ofiara nie pójdzie na marne.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#ArturKazimierzTarnowski">Nie ulega kwestii, że stopa życiowa urzędników po obniżeniu poborów i mimo ulg, jakie Rząd zamierza wprowadzić, spadnie, szczególnie w okresie najbliższych trzech miesięcy, kiedy będą musieli płacić pożyczkę inwestycyjną. Będzie to szczególnie dla nich przykre, że zbliżają się święta Bożego Narodzenia, ale nie tylko dla nich, lecz i dla kupiectwa, które czeka, by w okresie świąt obrotów trochę zrobić. Wskutek obniżki płac dzieci najniższych funkcjonariuszy będą niewątpliwie gorzej, jak dotychczas, odżywiane i nędzniej ubrane, bez mała tak źle, jak dzieci naszych włościan.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#ArturKazimierzTarnowski">Pytam się Panów, czy z dwojga złego nie byłoby lepiej wyzbyć się niektórych pięknych, ale za to kosztownych zadań, w normalnych warunkach może bardzo pożytecznych, a wzamian za to oszczędzić niższe płace. Czy nie byłoby lepiej, aby dzieci polskie mogły zjeść posolony i pocukrzony pokarm, niż żeby miały możność patrzeć na te piękne budowle różnych ubezpieczalni, które mało dają niestety dobrego ich rodzicom, i niż żeby miały możność korzystania ze strawy duchowej w postaci wszechwiedzącej statystyki. Poprostu wydaje mi się, że przedewszystkiem ludność nasza musi być zdrowa, mocna, tak fizycznie jak i moralnie. Wysoka Izbo! Proszę nie myśleć, że chcę młodzież naszą pozbawić materiałów do nauki, czy, broń Boże, samej nauki, naprzykład religii, która i tak jest niewystarczająco, prawie po macoszemu traktowana w planie szkolnym. Nie, ja tylko staram się myśleć głośno prawie równie odważnie, jak to uczynił Rząd. Dlatego dałem takie drastyczne przykłady, bo uważam, że jak się jest w takiej sytuacji, jak nasza, to niema granic w oszczędności, ale oszczędzać trzeba na tem, co najmniej szkody Państwu i społeczeństwu przynosi. Niech więc Rząd wiąże budżet koniecznie, bo budżet nasz związany być musi. Nie żyjmy dłużej nad stan, jak to było dotychczas, bo inaczej wiemy, co nam grozi.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#ArturKazimierzTarnowski">Miałem zamiar poruszyć jeszcze szereg zagadnień ogólnych, dotyczących rolnictwa, o których najłatwiej mi mówić, bo tem w życiu codziennem się zajmuję, jak np. sprawę premij eksportowych, ulg w zaległościach podatkowych, następnie chciałem poruszyć sprawę karteli, monopolów, nawozów sztucznych, a szczególnie ostatnią sprawę w obecności p. Ministra Kwiatkowskiego, który tę sprawę dokładnie zna, a także i inne sprawy rzemiosła i drobnego i większego, ale zostały one już poprzednio omówione przez kolegów talk na komisji, jak i na plenum, tak że nie chcę powtarzać ich i czasu drogiego zabierać. Jako rolnik pragnę stwierdzić z zadowoleniem, że Rząd obecny ustosunkowuje się do rolnictwa pozytywnie i mam nadzieję, że chwila obecna, chwila tych pełnomocnictw będzie początkiem okresu dobrobytu w rolnictwie, a przez to i dobrobytu całego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma p. Sommerstein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Przemawiając w imieniu Żydowskiego Koła Parlamentarnego, jako reprezentacji ludności żydowskiej, muszę przedewszystkiem wskazać, że przyczyną tak szczupłego naszego stanu posiadania w tej wysokiej Izbie jest ordynacja wyborcza, która zmniejszyła liczbę posłów żydowskich do mikroskopijnego minimum i uniemożliwiła wybór senatora Żyda do Senatu.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#EmilSommerstein">Pan Premier był łaskaw oświadczyć, że przy przedłożeniu budżetu przedłoży zarazem główne wytyczne programu nowego Rządu i że w obecnej debacie jedynie ogranicza się do naszkicowania sytuacji gospodarczej, a inne problemy porusza tylko w takim stopniu, w jakim zazębiają się o zagadnienia gospodarcze, które mają być przedmiotem pełnomocnictw dla Rządu. Dlatego nie będę roztaczał szerokiego obrazu położenia ludności żydowskiej w sferze jej praw politycznych i narodowych, ale skonstatuję jedynie, że nie tylko w Sejmie ale również w organach innych reprezentacyj społeczeństwa, a więc w samorządzie terytorialnym, w samorządzie gospodarczym doznaliśmy tych samych uszczupleń należnych nam praw. I w dziedzinie praw zasadniczych, zagwarantowanych Konstytucją, w dziedzinie praw narodowych jako mniejszość, w dziedzinie uprawnień obywatelskich, w dziedzinie nawet sprawy gmin żydowskich, w dziedzinie szkolnictwa, w dziedzinie zagwarantowanego każdemu narodowi prawa używania swego języka, swojej historii i jaźni narodowej — że w tych dziedzinach nie mamy równości praw; te sprawy omówimy szczegółowo w dyskusji nad preliminarzem budżetowym i ekspose Pana Ministra przy ówczesnej debacie. Dziś ograniczę się do sfery gospodarczej, do tej sfery, która jest przedmiotem debaty Wysokiej Izby w obecnej chwili.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo, brak mi rzeczywiście słów do odmalowania tego dna rozpaczy, w którem znajduje się położenie gospodarcze ponad 3-milionowej ludności żydowskiej w Państwie Polskiem. Chcę powiedzieć, że od lat 15-tu żydowska reprezentacja parlamentarna wskazywała na wszystkie pociągnięcia, które spowodowały ten stan rzeczy, spowodowały obecny stan gospodarstwa społecznego i katastrofę i zupełną ruinę specjalnie ludności żydowskiej. Wskazywaliśmy na tę wadliwą i jednostronną politykę gospodarczą, często zygzakowatą, często się załamującą, pełną eksperymentów gospodarczych; wskazywaliśmy na jednostronność systemu podatkowego, który szedł w jednym kierunku, wskutek czego nie wyzyskał sił całego społeczeństwa w okresie koniunktury, w okresie powodzenia, a tem samem nie spowodował akumulacji tych zasobów, które byłyby podstawą w obecnej ciężkiej sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Byrka.)</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#EmilSommerstein">Wskazywaliśmy na przerost biurokracji, na przerost etatyzmu, na interwencjonizm gospodarczy Państwa i na te momenty, które jakby zieloną wstążeczką łączyły te wadliwe i szkodliwe momenty, ażeby uderzyć całą siłą w organizm gospodarczy, a przedewszystkiem podciąć i podważyć życie 3 1/2 milionowej ludności żydowskiej w Państwie. Wskazywaliśmy na szkodliwe skutki antysemityzmu gospodarczego. Ten antysemityzm był motorem wielu ustaw, a często decydował o sposobie wykonania tych ustaw, walił obuchem w życie gospodarcze ludności żydowskiej, czy też był motorem jakiejś reformy, która miażdżyła przedewszystkiem życie ludności żydowskiej. Zarzucano nam, że pojmujemy jednostronnie uwarstwowienie społeczne, a gdy dążyliśmy do prze warstwo wie ni a, wtedy spotkaliśmy się z niechęcią i przeciwstawieniem. Przeciw handlowi i przeciw miastom specjalnie szła fala niechęci, bo mówiono, że miasta to ludność żydowska. Mówiono w sposób demagogiczny o pośrednictwie, które jakoby podraża fatalnie życie gospodarcze, ale zapomniano, że pośrednictwo nie jest identyczne z handlem, że pośrednictwo tylko wtedy podraża, jeżeli inne czynniki wchodzą w grę w formie wielokrotnego podatku przemysłowego, w formie wysokiego czynszu za lokale, w formie przedewszystkiem wysokiego systemu podatkowego. I zapomniano, że nie wolno mówić o pośrednictwie, które podraża produkcję i obrót, a równocześnie wysuwać nowe sztuczne ogniwa w formie pośrednictwa różnych syndykatów, central i organizacyj gospodarczych, żeby pod ich gładkim szyldem żeglować po pewnej drodze ku własnemu zyskowi, który wyzyskuje antysemityzm gospodarczy i rujnuje warsztaty żydowskie, ażeby dla siebie zgarnąć jak największe zyski pod hasłem wielkiego patriotyzmu, pod hasłem eksterminacji ludności żydowskiej i spełnienia w ten sposób pewnego dzieła wobec Państwa i społeczeństwa nieżydowskiego.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#EmilSommerstein">Prawa pracy, które dziś ma być zasadniczem źródłem potęgi i bogactwa Państwa i oprzeć je na silnych podstawach, odmawia się trzymilionowej ludności żydowskiej. Wtłacza się nas w sferę kilku zawodów i odmawia się swobodnej gry i swobody współdziałania gospodarczego w szeregu dziedzin. Jeżeli słusznie Pan Premier zapowiedział przedewszystkiem prawo pracy dla młodej generacji, to my oświadczamy, że prawa pracy nie ma u nas nie tylko młoda generacja ale i ta starsza, która się nie sterała pracą, bo tej pracy jej nie dano, a która chce pracować nie tylko dla dobra swojego, ale i dla dobra całego społeczeństwa i dla dobra Państwa. Młodzież nasza nie ma żadnego wyjścia, żadnego promyka nadziei, wszędzie dla niej jest dostęp zamknięty i do urzędów publicznych, do urzędów państwowych, do urzędów samorządowych i do przedsiębiorstw państwowych, wszystkie wrota są zamknięte i dlatego rozpacz i rezygnacja stają się jedynym, a w każdym razie bardzo złym i niebezpiecznym doradcą, nie tylko dla samej ludności żydowskiej, ale i dla 3-milionowego członu organizmu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#EmilSommerstein">Tyle, jeżeli chodzi o pobieżne naszkicowanie położenia trzymiljonowej ludności dla wiadomości Rządu, który chce przystąpić do odbudowy życia gospodarczego, dla wiadomości Wysokiej Izby, w której wszyscy Panowie ożywieni są z pewnością nie jakimiś uczuciami nienawiści narodowej, lub religijnej, bo słyszałem tu z ust czcigodnego księdza kanonika Lubelskiego słowa o swobodzie religijnej i o równem traktowaniu wszystkich obywateli w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#EmilSommerstein">Przechodzę do właściwego tematu, do sprawy pełnomocnictw, jakich dziś domaga się Rząd od Sejmu. Nie będę stawiał kwestii ściśle prestiżowej i formalnej, czy moment jest szczęśliwy, ażeby zacząć pracę nowych Izb od udzielenia pełnomocnictw. Te rzeczy dziś nie są pierwszorzędnej wagi i nie są zupełnie współmierne z tą, którą się ma w tej chwili w Polsce przeprowadzić: Rząd domaga się pełnomocnictw dla zrównoważenia budżetu. Oczywiście znajdują się w przemówieniu zarówno p. Premiera jak i p. Wicepremiera pewne komplementy grzecznościowe, powiedziałbym, uwagi pod adresem dotychczasowego sposobu prowadzenia Państwa pod względem gospodarczym i społecznym. Ale w rezultacie mamy bilans zupełnie jasny i zdecydowany, podsumowany przez wybitnego znawcę życia gospodarczego i przez umysł wnikliwy, krytyczny, przez p. Ministra Kwiatkowskiego, który w swoim osądzie dotychczasowej sytuacji postawił rzecz tak i na tym stopniu, na którym ona się znajduje. Jasno, bez dwuznaczności, bez niedomówień i komplementów została przedstawiona sytuacja gospodarcza, a specjalnie życia skarbowo-budżetowego. Z tej sytuacji trzeba wyciągnąć przesłanki i diagnoza musi być trafnie postawiona i tylko ona potrafi doprowadzić do zastosowania tych środków, które otworzą wrota nowej, lepszej przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#EmilSommerstein">A więc zerwać trzeba — i to czyni Rząd — z tem wszystkiem, co spowodowało katastrofę. A więc ożywić życie gospodarcze można tylko przez ożywienie inicjatywy prywatnej, przez umożliwienie 33 milionom obywateli w Państwie wzięcia udziału w codziennej pracy gospodarczej, zgodnie z ekonomicznym prawidłem podaży i popytu w wolnym układzie sił. A więc konieczna jest inicjatywa prywatna, a szkodliwem to, co było dotychczas — przerost etatyzmu. Powiedział p. Minister Kwiatkowski, że Państwo usiłowało dotychczas wedrzeć się do każdej sfery życia gospodarczego, a nawet domowego poszczególnych obywateli, mając nieufność do poczynań tego obywatela, do jego zdolności i chciało zrobić to, co miał zrobić obywatel, ale to robiło niedobrze. Wobec tego należy zasiekami drutu kolczastego odgraniczyć Państwo od sfery indywidualnego gospodarstwa, a tylko ograniczyć działalność gospodarczą Państwa do wielu zasadniczych celów, które nie dadzą się osiągnąć drogą pracy jednostki, np. gdy chodzi o Gdynię, o Mościce, czy o obronę Państwa, czy o przemysł wojenny. Tę rzecz podpisać bez żadnych zastrzeżeń musi każdy, kto nie jest doktrynerem i dogmatykiem, każdy, kto nie jest za przerostem etatyzmu, bo przerost etatyzmu musi prowadzić do pomnożenia kadr biurokracji i wszechwładztwa biurokracji w całem Państwie, we wszystkich dziedzinach życia gospodarczego i społecznego. To jest zasadnicza przesłanka, z której wynikają konsekwencje dalsze, mianowicie: potanienie produkcji, badanie kosztów produkcji i wzmożenie konsumcji. Te rzeczy zahaczają o siebie jak przyczyna i skutek. Z tem łączy się kwestia umożliwienia szaremu obywatelowi spokojnej pracy, odciążenia go od tej ciągłej opieki, od tego ciągłego wymyślania nowych okólników i rozporządzeń, statystyk, przepisów formalistycznych, od formułek racjonalizacji, mechanizacji, standaryzacji, od tych wielkich pałaców, które są budowane nie tylko fizycznie na placach, ale tych pałaców w przenośni, które się chce wznosić w organizacji życia gospodarczego, tam gdzie chwieją się fundamenty, tam gdzie łamią się małe gospodarstwa poszczególnych obywateli.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#EmilSommerstein">Zasady te są słuszne, ale mam wrażenie, że nie wszystko zostało należycie i wyraźnie uwydatnione.</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#EmilSommerstein">Słuszną jest zasada, że rolnictwo jest podstawowem zajęciem i podstawą gospodarczą w Państwie, w którem 2/3, a może i więcej — ponad 70% — obywateli jest zatrudnionych w tej właśnie gałęzi produkcji. Możemy rozumieć hasło „twarzą do wsi”, ale uważamy, że nie można być jednostronnym i jeśli z jednej strony słusznem jest twierdzenie, że wieś, rolnictwo jest głównym odbiorcą produkcji przemysłu i podstawą wymiany dóbr w formie handlu, to z drugiej strony wieś z pewnością jest świadoma tego pewnika gospodarczego, że i jedynym odbiorcą jej produktów rolniczych jest miasto, że rentowność jej warsztatu pracy jest ściśle związana z zasięgiem produkcji miejskiej, produkcji w przemyśle i handlu. Jeśli miasto nie będzie rynkiem zbytu dla wsi, sytuacja wsi będzie jeszcze więcej katastrofalna. Musi być tedy przy uwzględnieniu wielkiego znaczenia rolnictwa przeciągnięta pewna linia, która uwzględni równowagę między poszczególnemi gałęziami produkcji. Ta równowaga nie może być zwichnięta. A takie właśnie zwichnięcie tej równowagi obserwujemy np. w problemie oddłużenia rolniczego. Nikt nie kwestionuje, że należy przeprowadzić oddłużenie rolnika. Ale ono może nastąpić wyłącznie kosztem innych gałęzi produkcji i dlatego troską Rządu powinno być znalezienie innej zasady, znalezienie pełnej pomocy kredytowej dla tych wierzycieli w przemyśle i handlu, którzy zostali dotknięci właśnie oddłużeniem rolniczem. A jeśli mówi się jeszcze o pewnem oddłużeniu także urzędników państwowych, to zgóry zaznaczam, że jeśliby się miało pójść tą samą drogą jak przy oddłużeniu rolniczem, to nie stanie właściwie kredytobiorców i wtedy nastąpi ta katastrofa, że ktoś produkuje i ma coś ma sprzedaż, ale nie będzie się mógł tego pozbyć, bo nie będzie pewien czy dostanie równowartość tego, ewentualnie czy dostanie gotówkę, co w konsekwencji prowadzi do zwężenia procesu gospodarczego. A przecież dążymy do jego powiększenia.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#EmilSommerstein">Już dziesiątki lat czeka się na poprawę systemu podatkowego, na komasację dodatków, dodateczków i opłat w różnej formie, specjalnie zaś na uchylenie, względnie odpowiednie postawienie podatku przemysłowego, dalej na uchylenie mechanicznej formy wymiaru świadectw przemysłowych w stosunku do drobnych warsztatów pracy, które dziś zmuszone są znosić ciężary wymierzone na podstawie dawnych tłustych lat, podczas gdy dziś jest ciężka, prawie beznadziejna sytuacja gospodarcza. Te rzeczy muszą być przepracowane, jeśli program ma być nie tylko na dziś, ale także na jutro, jeśli ma nastąpić aktywizacja życia gospodarczego, a nie tylko sposób pokrycia deficytu budżetowego na jeden rok, jeśli niema nastąpić pogłębienie tej dziury, jaką chcemy załatać obecnemi pełnomocnictwami.</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#EmilSommerstein">P. Premier i p. Wicepremier w swoich ekspose podali dwa sposoby osiągnięcia równowagi budżetowej. Po pierwsze — wprowadzenie nadzwyczajnego podatku od wynagrodzeń z funduszów publicznych. To znaczy właściwie obcięcie pensyj urzędniczych. Wysoka Izbo! Musi się nasunąć wątpliwość, że to trochę koliduje z równoczesną tendencją powiększania konsumcji. Z jednej strony nasuwa się pewne przypuszczenie, że to jest droga najbliższa i najłatwiej wiedzie do celu i że raczej należałoby pójść drogą redukcyj tylu zbędnych urzędów, które powstały na tle przerostu etatyzmu i biurokratyzmu. To jednak nie może nastąpić odrazu, musi być prowadzone w powolnem tempie. A może w tej katastrofalnej sytuacji całego gospodarstwa jest rzeczą bardziej wskazaną obniżyć pobory o pewne małe stawki, aniżeli tyle tysięcy, a może dziesiątki tysięcy, a może nawet setki tysięcy zbędnych urzędników, czy podurzędników, czy służby w najrozmaitszych przedsiębiorstwach państwowych wyrzucać poza nawias życia przez przeprowadzenie natychmiastowej gwałtownej redukcji.</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#EmilSommerstein">Uwzględniając te wszystkie momenty, które były tu podniesione specjalnie przez reprezentantów świata pracy i świata urzędników państwowych, nie mogę im odmówić racji, ale jest kwestia, że cięcie, naruszające prawa i znośną egzystencję, chce w tej chwili zastosować obecny Rząd, jako zło konieczne, w imię interesu wyższego.</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#EmilSommerstein">Drugiem źródłem pokrycia ma być podwyższenie podatku dochodowego. To podwyższenie idzie w kilku kierunkach, przedewszystkiem zmniejszenia minimum egzystencji przy dochodach fundowanych i niefundowanych. Przy dochodach fundowanych chcę przedewszystkiem zwrócić uwagę, że dziś tak się zmieniło pojęcie co to jest dochód fundowany i niefundowany, że właściwie przeciętnie rozumie się, iż dochód fundowany to jest dochód tego człowieka, który ma stałą pensję, a dochód niefundowany to jest dochód wolnych zawodów, które nie wiedzą, jaki on jest obecnie i jaki będzie w najbliższej przyszłości. Myśmy zawsze mówili, że minimum egzystencji musi być jednolicie unormowane i przy podatku od dochodów fundowanych i niefundowanych. Nie rozumieliśmy i nie rozumiemy dlaczego niższe minimum egzystencji przydziela się majstrowi rzemieślniczemu, a wyższe pracownikowi najemnemu tej samej dziedziny i dlatego z jednej strony możemy uważać za słuszne to pociągnięcie, które zniża niejako te minima egzystencji dochodów fundowanych i niefundowanych z 2.500 na 1.500 zł. Równocześnie następuje zniżenie minimum egzystencji dla dochodów fundowanych z 1500 do 1200. Mamy poważne zastrzeżenia, czy to zniżenie minimum egzystencji do 1200 zł jest wskazane i czy da gospodarczo dobre rezultaty. Jeśli tu mówcy starali się dowodzić, że dotychczasowe pobory urzędnicze czy innych funkcjonariuszów nie wystarczały na opędzenie najniezbędniejszych potrzeb, jeśli mówcy zwracali się przeciw najmniejszemu obcięciu tych poborów, to pytam Wysokiej Izby, czy nie nasuwa się ten sam, z logiczną koniecznością wniosek, czy i obniżenie minimum egzystencji do 1200 zł u tych szerokich warstw, które mają dochody fundowane, jest gospodarczo wskazane, czy nie nasuwają się jakieś daleko idące wątpliwości. Wogóle kwestia podwyższenia podatku dochodowego musi się spotkać z bardzo poważnemi zastrzeżeniami i to zdaje się ze wszystkich stron Izby i w społeczeństwie. Nie tak dawno, bo na wiosnę tego roku, przy sposobności załatwiania ostatniego budżetu p. generalny referent budżetu w swojem sprawozdaniu ustnem i pisemnem wyraźnie podkreślał i zastrzegał, że podwyżka dotychczasowych podatków, względnie nałożenie nowych podatków to jest dziedzina, w której musi się postępować z jaknajwiększą ostrożnością, bo może to łatwo doprowadzić nie do zwiększenia wpływów, ale do zwiększenia zaległości i że takie podwyższenie może niedość ostrożne doprowadzi do krzywdy szerokich warstw obywateli i do ich ruiny gospodarczej i nie pomoże Skarbowi Państwa.</u>
          <u xml:id="u-33.16" who="#EmilSommerstein">Również ówczesny referent budżetu Ministerstwa Skarbu pan poseł Hołyński na tem samem stanął stanowisku, że reforma specjalnie podatku dochodowego musi być przeprowadzona w bardzo powolnem tempie. Na tem samem posiedzeniu przeprowadzono i uchwalono obniżkę preliminowanych wpływów z podatku dochodowego o 8 milionów złotych i ówczesny minister Skarbu p. Zawadzki, mówiąc o swoich planach nowych źródeł pokrycia i nowych źródeł dochodu, nie wspomniał zupełnie o podatku dochodowym jako o tym, do którego przedewszystkiem należałoby sięgnąć dla uzyskania większych wpływów albo podtrzymania równowagi budżetowej. Przeciwko temu sposobowi pokrycia mam jaknajdalej idące zastrzeżenia; on nie doprowadzi do dobrego rezultatu gospodarczego, może doprowadzić do chwilowego pokrycia deficytu budżetowego, ale będzie poważnym hamulcem w realizacji szerszego programu gospodarczego, o ile chodzi o wzmocnienie produkcji, o rozszerzenie rynku wewnętrznego dla wewnętrznej konsumcji.</u>
          <u xml:id="u-33.17" who="#EmilSommerstein">W ekspose p. Wicepremiera nie znalazłem także silnych akcentów w sprawie oszczędności, albowiem nie mówił nic o monopolach, w których panuje przerost wydatków na administrację, które prowadzone są tak wadliwie, że ich koszta sprzedaży mają się do kosztów produkcji tak jak 40 : 60. Rzecz w prywatnem przedsiębiorstwie nie do pomyślenia. Nie wspomniał p. Wicepremier o konieczności likwidacji szeregu przedsiębiorstw państwowych, które są deficytowe; nie wspomniał o dziedzinie państwowego przedsiębiorstwa drzewnego, z którego sumy wpływające do Skarbu są niewspółmiernie niskie w porównaniu z zyskami takichże przedsiębiorstw prywatnych i które jednocześnie, dając tak małe sumy Skarbowi, wpływa niekorzystnie na przemysł drzewny nie państwowy, nie etatystyczny. To są rzeczy, które wymagają wyjaśnienia i uzupełnienia.</u>
          <u xml:id="u-33.18" who="#EmilSommerstein">Jeżeli p. Wicepremier wspomniał o samorządzie gospodarczym, jako tym współczynniku, który ma odegrać wybitną rolę w ożywieniu życia gospodarczego, to ten samorząd gospodarczy dziś właściwie nie istnieje jako czynnik zaufania społeczeństwa, jako czynnik, który stoi obok czynnika władzy państwowej, obok władzy wykonawczej, bo ostatnie wybory do samorządu gospodarczego odbywały się w gabinetach naczelników danego województwa, a często w gabinecie naczelnika wydziału bezpieczeństwa i wskutek tego kandydatury członków, którzy mieli wejść do izb handlowo-przemysłowej, gospodarczej czy rzemieślniczej były rozpatrywane nie z punktu widzenia ich kwalifikacyj gospodarczych. ale kwalifikacyj innych.</u>
          <u xml:id="u-33.19" who="#EmilSommerstein">Jeżeli chodzi o spółdzielczość, to uznaję w całej pełni doniosłe jej znaczenie, ale tylko spółdzielczości zdrowej, która wynika z potrzeb społeczeństwa i zdrowych sił społeczeństwa. Ona wymaga kumulacji. Spółdzielczość poddana jest w zależność Ministerstwu Skarbu i ta rzecz powinna być zmieniona.</u>
          <u xml:id="u-33.20" who="#EmilSommerstein">Wysoki Sejmie! Mamy dygnitarzy, którzy opuszczają swoje stanowiska i obejmują stanowiska w ciężkim przemyśle i na placówkach życia gospodarczego. Te rzeczy są szkodliwe i muszą być usunięte podobnie jak w roku 1919 republika austriacka wydała ustawę, że minister opuszczający stanowisko nie może przenieść się do przedsiębiorstwa prywatnego. Ta rzecz powinna być podobnie załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-33.21" who="#EmilSommerstein">Nie słyszeliśmy od p. Wicepremiera o zawodach wolnych, o adwokatach i inżynierach, którzy biorą udział w życiu codziennem i wnoszą doń pierwiastek kultury i są tak samo potrzebni Państwu jak handel i przemysł.</u>
          <u xml:id="u-33.22" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Rząd przychodzi z obszernym programem, programem gospodarczym na dziś i na jutro. Ludność żydowska znajduje się w położeniu, które tu naszkicowałem i które prowadziłaby do jednego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WładysławByrka">Panie Pośle! Czas Pańskiego przemówienia już minął, proszę zakończyć swe przemówienie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#EmilSommerstein">To położenie uprawnia do powątpiewania o chęci równego traktowania obywateli bez względu na wyznanie i narodowość. Takie oświadczenia słyszeliśmy w 1926 r. Dzisiaj też słyszeliśmy słowa i oświadczenia. Jednak my w obecnej chwili ciężkiej dla całego gospodarstwa i całego Państwa, a tak ciężkiej i beznadziejnej dla ludności żydowskiej nie chcemy poddawać w wątpliwość dobrej wiary tego Rządu, który obecnie przyszedł i który chce się odciąć od całej tej przeszłości, od tych wszystkich pociągnięć, które uderzały w całe gospodarstwo społeczne, a przedewszystkiem w ludność żydowską. My nie chcemy w tej chwili kwestionować dobrej woli Rządu, który chce przeprowadzić naprawę życia gospodarczego przy skupieniu wszystkich czynników w Państwie i społeczeństwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WładysławByrka">Głos ma p. Nowak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#IgnacyNowak">Jakiekolwiek byłyby różnice w ocenie sytuacji, w jakiej w tej chwili znajduje się Państwo Polskie, bezsporne są dwie rzeczy, a to deficyt budżetowy i zahamowanie życia gospodarczego z wszystkiemi z tej sytuacji wynikającemi i wypływającemi skutkami. Zgodni jesteśmy wszyscy, że te dwa odcinki naszego życia gospodarczego uporządkować należy szybko, zdecydowanie i ostatecznie. W tej materii występuje odrazu zapytanie jak to uczynić i w tej chwili przychodzi do nas Rząd i przedkłada dość szczegółowy program rozwiązania jednej i drugiej sprawy. Przychodzi Rząd i mówi nam szczerze i otwarcie: sytuacja jest taka, że wymaga ofiar i to ofiar znacznych, bolesnych może, ale koniecznych, bez których usanowanie budżetu Państwa i życia gospodarczego nie da się przeprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#IgnacyNowak">Wiemy, że w kraju jest bieda, wiemy, ale mimo to wierzymy, że społeczeństwo zdaje sobie dokładnie sprawę z sytuacji, w jakiej się znajdujemy i że zdobędzie się na tę ofiarę, jeżeli będzie wiedziało, że ofiara ta nie będzie zmarnowana i że do ofiary tej pociągnięci zostaną wszyscy obywatele i że ofiara ta nie obciąży zbytnio jednych, a pominie drugich. Z tego punktu widzenia za słuszną i sprawiedliwą uważam skalę progresywną, mającą być zastosowaną przy podatku nadzwyczajnym od wynagrodzeń, przyczem szczególnej trosce i skrupulatności pragnąłbym mieć poddaną granicę minimum egzystencji, by tych najbiedniejszych z biednych, często liczną rodziną obarczonych, nie obciążyć zbyt dotkliwie.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#IgnacyNowak">Nie mniej słuszną wydaj e mi się zasada redukcji pewnych zbędnych i nieuzasadnionych wielokrotności posad i poborów oraz redukcje tam, gdzie w zajęciu są mąż i żona, zwłaszcza na wyższych stanowiskach i z wyższem uposażeniem.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#IgnacyNowak">P. Minister Skarbu podchodzi dość ostrożnie do zagadnienia emerytur, mówi o pewnej rewizji tych emerytur. Rozumiem to tak, że p. Minister ma na myśli przerosty wymiaru emerytur. Istotnie w wielu instytucjach ubezpieczeniowych czy samorządowych uchwalano emerytury, nie stojące we właściwym stosunku do wysługi lat, a obciążające w nadmierny sposób te instytucje. Rewizję tego rodzaju emerytur uważam za słuszną.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#IgnacyNowak">Z emeryturami związana jest inna, gorsza sprawa, tem gorsza, że narastająca z dnia na dzień. Nie wiem, jak gdzieindziej, ale u nas na Śląsku obserwujemy coraz częściej zjawisko, że emeryci, pobierający nie tylko wystarczające, ale wysokie nieraz pensje, czy wojskowe czy inne, przychodzą i zajmują intratne bardzo posady, czy w przemyśle, czy gdzieindziej. Tkwi w tem, zdaniem mojem, gruba niesprawiedliwość społeczna i dotkliwa krzywda dzieje się tym młodym ludziom, którzy biedowali całe lata, aby skończyć studia, a dziś są bezrobotni, bo miejsca ich zajęli panowie emeryci. Wydaje mi się, że cięcia tutaj powinny być natychmiastowe i energiczne.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#IgnacyNowak">Chciałbym podkreślić z uznaniem inicjatywę, zmierzającą do oddłużenia urzędników. Spieszna inicjatywa na tym odcinku powitana zostanie przez urzędnika z uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#IgnacyNowak">W zakresie ubezpieczeń społecznych obciążenia istotnie są za wysokie w stosunku do świadczeń, jakie instytucje te udzielają swym członkom. Jeśli Panowie ten bardzo ważny fakt wezmą pod uwagę, że te niskie sumy, jakie wypłacają u nas kasy pensyjne i emerytalne Spółki Brackiej pensjonistom i inwalidom, że te niskie sumy wystarczyć muszą na utrzymanie nie tylko ubezpieczonego samego, ale i rodziny, dochodzącej dziś w trzecie pokolenie, to zdaje mi się, że sanacja tych instytucyj w tem znaczeniu, aby mogły wywiązać się ze swych zobowiązań wobec członków, jest rzeczą konieczną. Jako zdecydowany zwolennik ubezpieczeń społecznych, uważam reformę zasadniczą w tej dziedzinie za nakaz chwili, przeto z zadowoleniem witam zapowiedź przyspieszenia prac w tym kierunku, chciałbym jedynie wyrazić prośbę, by do prac przygotowawczych wciągnięto wszystkie zainteresowane czynniki, nie wyłączając lekarzy.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#IgnacyNowak">Nie będzie to przesada z mojej strony, gdy powiem, że zapowiedź Rządu o aktywizacji na odcinku gospodarczym najżywszem echem odbiła się na Śląsku. Jest to zrozumiałe, skoro uprzytomnimy sobie, że następstwa dotychczasowego stanu rzeczy najdotkliwiej dały się we znaki tej dzielnicy, stwarzając w bardzo krótkim czasie więcej niż 100.000ną armię bezrobotnych, ciążącą na życiu.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#IgnacyNowak">Nie trzeba specjalnych komisyj, nie trzeba ankiet, nie trzeba tabel statystycznych, wystarczy zajść do pierwszego lepszego mieszkania, gdzie w jednej ubikacji cisną się trzy rodziny; wystarczy zajść na biedaszyby, wystarczy zajść na hałdy, wystarczy stanąć w ogonku z tymi, którzy na deszczu i na chłodzie czekają na łyżkę zupy z kuchni publicznej; powiadam, wystarczy to, by zrozumieć, jakie doniosłe znaczenie posiada dla Śląska aktywizacja życia gospodarczego. Śląski robotnik i śląski górnik wie, że wzrost konsumcji w Polsce, to wzrost produkcji na Śląsku, a wzrost produkcji na Śląsku, to wzrost zapotrzebowania na jego pracę. I robotnicy śląscy nie chcą jałmużny, chcą tylko jednego: pracy, pracy i jeszcze raz pracy. Nic więc dziwnego, że żywem i głośnem echem odbiły się wśród nich wszystkie zapowiedzi p. Premiera i p. Ministra Skarbu, zmierzające do wzmożenia polskiej konsumcji, czy to będzie obniżka taryf kolejowych, czy obniżka cen kartelowych lub monopolowych. Ten robotnik śląski wie, że podstawowa zasada: mniejszy dochód, a większy obrót, stosowana wszechstronnie, to najpewniejsza droga do ożywienia naszego życia gospodarczego, bo wtedy wzrośnie i rentowność.</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#IgnacyNowak">Biorąc od szeregu lat udział w życiu społecznem i samorządowem, witam szczególnie zapowiedź, dotyczącą wzmocnienia samorządu gospodarczego. Stworzenie izb pracy, opartych na zdrowych zasadach, może się okazać czynnikiem o pierwszorzędnem znaczeniu dla naszego życia gospodarczego. Izby pracy staną się niewątpliwie bardzo trwałem ogniwem, wiążącem świat pracy z ideją Państwa, któremu to problemowi p. Premier słusznie tak wielkie przypisuje znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#IgnacyNowak">Nie umiem i nie mogę przedstawić własnego planu równowagi budżetowej i uzdrowienia położenia gospodarczego Państwa. W toku obrad nikt nie wystąpił z jakąkolwiek w tym kierunku własną inicjatywą, pozostaje nam więc tylko projekt rządowy.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#IgnacyNowak">Jeżeli weźmiemy pod uwagę oświadczenie p. Premiera i p. Ministra Skarbu, że Rząd w zasadzie jest przeciwnikiem nadzwyczajnych pełnomocnictw, a zwraca się po nie do Sejmu, ograniczając je do czasu i rzeczowo, dlatego, że wymaga tego sytuacja kraju, to argumenty te i dyskusja w komisji przekonały mnie, że rzeczywiście chwila obecna tych pełnomocnictw się domaga.</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#IgnacyNowak">Jestem przeciwnikiem tego, by nadawanie pełnomocnictw stało się zwyczajem, tem niemniej, uważając, iż w tym momencie sytuacja kraju tego wymaga i uznając w całej rozciągłości motywy, które Rząd skłoniły do wniesienia tej ustawy, wypowiadam się za udzieleniem pełnomocnictw w myśl wywodów referenta komisji Wicemarszałka Miedzińskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#StanisławCar">Zarządzam przerwę do godziny 16. Proszę Panów Posłów o punktualne przybycie.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 13 min. 50 do godz. 16.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#BohdanPodoski">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Wierzbicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#AndrzejWierzbicki">Wysoka Izbo! Gdybyśmy widzieli plan tej pięknej sali sejmowej, podobałby się nam wszystkim, tak, jak w tej chwili jesteśmy pod jej urokiem. Ale gdyby można było przed zbudowaniem tej sali stworzyć ją w wyobraźni i stwierdzić, czy ona będzie miała rezonans, to oczywiście wybudowalibyśmy ją inaczej, ponieważ dziś ma wszystko, tylko nie ma rezonansu. A duszą parlamentu jest nic innego, tylko rezonans. I zadaniem parlamentu jest być rezonansem dla programu Rządu. I dlatego parlament jest czemś niezmiernie istotnem, bo inaczej może powstać piękny gmach według projektu logicznie pomyślanego, ale potem okaże się, że w życiu nie będzie miał rezonansu. I dlatego zadania parlamentu i dzisiejszej debaty i dotychczasowych prac komisji są niezmiernie ważne, bo musimy przez pracę naszą skoncentrowaną, solidarną, wywołać w naszem społeczeństwie szeroki rezonans dla wielkiego programu rządowego, który tu słyszeliśmy.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#AndrzejWierzbicki">Zadanie jest doprawdy niezmiernie trudne. Polska cała jest zmęczona obecnym stanem i wprost natęża słuch, szukając skąd przyjdzie nowy zew, w jaki sposób te wielkie, wspaniałe siły, o których mówił p. Premier, i o których mówił p. Wicepremier, będą wywołane z całego narodu naszego, z naszego Państwa, i zakwitnie piękne życie, a przedewszystkiem zakwitnie pełne życie gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#AndrzejWierzbicki">I dlatego pierwsze wynurzenia Rządu, pierwsze sformułowania i rzucenie tych wielkich haseł wywołały w całej Polsce wielki rezonans. I oto przyszło sprecyzowanie programu i cóż się okazało: żeby dojść do tej pomyślności i tego odrodzenia, znowu trzeba przejść przez niezmierne nowe ograniczenia i rezygnacje każdego z obywateli i każdej grupy społecznej.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#AndrzejWierzbicki">Każda dziedzina kraju, całego kraju, która jest reprezentowana w Sejmie, w parlamencie, będzie musiała znowu przejść przez okres ograniczeń, przez okres trudności. Co ma być zapłatą za to? Musi nią być przeświadczenie, mało powiedzieć przeświadczenie, musi nią być pewność, że jest to jedyna i rzeczywista droga do przezwyciężenia trudności, że tym razem to się uda. Nie można powiedzieć, żeby program nowego Rządu był czemś zupełnie odmiennem od linii polityki poprzednich naszych gabinetów. Cała polityka rządów dotychczasowych szła ku temu, ażeby stworzyć w Państwie pewne stałe punkty oparcia, a żadna polityka państwowa nie może odrazu stworzyć całego fundamentu życia gospodarczego i państwowego. Ale jej walory tkwią w tem, czy trwają i wzmacniają się te główne osie życia naszego — mówimy w tej chwili o zagadnieniu gospodarczem. Przecież to jest zasługa wielkiego wysiłku przez szereg lat, że w całem społeczeństwie zapanowało przekonanie i przeświadczenie, iż może nas zbawić tylko klasyczna teoria stałości waluty. Lecz chociaż realizacja tej zasady buduje pomyślną przyszłość, to jednak w teraźniejszości stwarza wiele chwil trudnych. I dlatego państwa, które utrzymały złotą walutę, mogą być policzone na palcach jednej ręki. Właśnie Polska należy do tych niewielu państw, które utrzymały się na tej trudniejszej drodze, na jaką sobie nie pozwoliło nawet społeczeństwo anglosaskie, to najpotężniejsze i najbogatsze. Pomimo nadzwyczajnych pokus, pomimo, że część opinii społecznej nieraz żądała inflacyjnego nakręcania koniunktury, powołując się na gospodarkę innych społeczeństw, jednakże od tej linii żaden gabinet polski nie odstąpił i obecny Rząd również postawił stałość waluty, jako podstawę i zasadę całego swego programu.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#AndrzejWierzbicki">Druga zasada i podstawa, to właśnie równowaga budżetowa, która we wszystkich prawie państwach w obecnych ciężkich czasach nie jest realizowana bezpośrednio, lecz osiąga się w drodze pożyczek, zaciąganych na wolnym rynku. W starych i bogatych społeczeństwach z dużą kulturą materialną może państwo czerpać z tego rynku wewnętrznego i może z niego czerpać równocześnie życie gospodarcze. Zmieści się i jedno i drugie. Lecz myśmy doszli do tego momentu, iż jedno i drugie nie zmieści się na naszym rynku pieniężnym i dlatego trzeba było wybrać, trzeba było zrobić dalszy krok w metodach równoważenia budżetu i powiedzieć, że równowaga budżetu musi być zamknięta w samym budżecie; nie w całości gospodarstwa narodowego, tylko w samym budżecie. Otóż to jest nowe, wielkie posunięcie, oparte na dawno przemyślanych i dawno utrwalonych w życiu naszem zdobyczach. To jest nowy krok. Do tego nowego kroku dopomogło konkretne i realne przemyślenie sprawy do końca. Można powiedzieć, że to jest naturalny rozwój wypadków, że to jest dojrzały owoc, który musi spaść z drzewa. I właśnie spada w postaci obecnego programu gospodarczego i dlatego jest to program dojrzały, naturalny i konsekwentny.</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#AndrzejWierzbicki">Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie rozbudowa aparatu państwowego po wojnie przekroczyła wszelkie fantazje, najdalej idące, społeczeństw i ekonomistów przedwojennych. Nikomu wtedy do głowy nie przychodziło, że aparat państwowy może być tak potężnie rozbudowany, jak został rozbudowany w wyniku wojny. Dlatego też to nie jest sytuacja specyficznie polska. To był duch czasu całego świata, a my, co zresztą p. referent komisji już dzisiaj w swoim referacie mówił, myśmy przecież mieli do odrobienia kolosalne zaniedbania d braki. Musieliśmy zbudować i rozbudować ten aparat i świat urzędniczy, i przecież grały tu rolę nie tylko naturalne i podświadome instynkty budowania nowych placówek, stwarzania nowego pola pracy dla tych wszystkich, którzy walczyli i pracowali dla Państwa. Nie tylko te były powody. Były obiektywne powody natury generalnej, były pobudki generalnego patriotycznego myślenia, że to wszystko musi być zbudowane i opanowane w imię interesu państwowego, zdrowia państwowego i siły obronnej Państwa.</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#AndrzejWierzbicki">Lecz siła obronna Państwa to nie tylko armia silna, zdrowa i ożywiona duchem patriotycznym. Obrona Państwa — to przedewszystkiem są zdrowe podstawy gospodarczego rozwoju, a na tych zdrowych podstawach rozwoju gospodarczego najmocniej mogą być oparte zdrowe podstawy duchowego rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#AndrzejWierzbicki">Otóż dziś następuje chwila przełomowa, chwila zupełnie niezwykła, chwila podstawowa i zasadnicza, że przełamuje się ten pęd do rozrostu ingerencji państwa i aparatu biurokracji — tej armii urzędniczej, którą Rząd ma w swoim ręku dla wykonywania swoich zadań.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#AndrzejWierzbicki">Dlaczego? Bo doszliśmy do granicy naszych możliwości. Jeśli widzimy, że rynek pieniężny nie wystarcza dla państwa i dla życia gospodarczego, na którem państwo pomyślność swoją tworzy, i jeżeli państwo z tych powodów oddaje rynek pieniężny życiu gospodarczemu, to tu dochodzi się logicznie do tezy zmniejszenia aparatu administracyjnego. Lecz armii urzędniczej nie można zmniejszyć sztucznie, trzeba w tym celu organicznie przebudować aparat, trzeba zmienić cały szereg ustaw — ustaw gospodarczych i politycznych. To jest robota, z którą przy całej intensywności pracy i w ciągu roku uporać się niepodobna, i nikt mi przykładu w całym świecie nie znajdzie, aby zagadnienie przebudowy budżetu mogło być załatwione w ciągu paru miesięcy. To jest kolosalnie trudne zadanie, i dopiero przyszły budżet może być obliczem i wyrazem norm tego naszego nowego światopoglądu — konieczności dostosowania naszego aparatu państwowego do możliwości ekonomicznych Polski.</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#AndrzejWierzbicki">Dopiero rozkwit gospodarki, ożywienie warsztatów pracy we wszystkich dziedzinach życia naszego, dopiero wzrost siły ekonomicznej społeczeństwa będzie równolegle wzrostem również i budżetu Państwa, umożliwiającym realizację tych wielkich zadań, które przed Polską stoją. I tak, jak każdy gospodarz mówi: mam mniej i mogę się tylko tem, co mam, podzielić i wzywa swoich urzędników i robotników i pyta: czy zamknąć przedsiębiorstwo, czy zmniejszyć płace, to jest udział w tem przedsiębiorstwie pracowników, tak i Państwo z tem przychodzi.</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#AndrzejWierzbicki">Ale Rząd robi coś więcej. Rząd nie ogranicza się do powiedzenia: „musimy się skurczyć” — bo wtedy każdy by pytał: na jak długo, czy ja wytrzymam? W programie gospodarczym Rządu to jest rzeczą najważniejszą, że we wszystkich swych poczynaniach tworzy cykle zamknięte. Jeżeli więc redukuje dochody świata pracy, to jednocześnie myśli, jak ulżyć mu w wydatkach, chce obniżyć komorne, zmniejszyć opłaty za gaz i elektryczność, stworzyć aparat konwertowania urzędniczych zobowiązań i długów. Oczywiście musi to być aparat w ten sposób skonstruowany, ażeby nie uderzył w same podstawy kredytu, ażeby urzędnicy mogli wywiązywać się ze swoich zobowiązań, ażeby nie wyszli, tak jak rolnicy, poza nawias możności otrzymywania w dalszym ciągu na kredyt tych lub innych świadczeń, czy to towarowych, czy finansowych.</u>
          <u xml:id="u-40.11" who="#AndrzejWierzbicki">Lecz obok tych kompensat program Rządu otwiera urzędnikom drogę do kompensat ważniejszych i bardziej zasadniczych. Mianowicie program Rządu przewiduje, że w miarę, jak będzie postępowała organiczna przebudowa budżetu i będą się wskutek tego zjawiały oszczędności, to te oszczędności będą szły na wyrównanie płac, począwszy od najniższych uposażeń. Ta troska, którą tu szereg posłów wypowiadał o dotkniętych zmniejszeniem uposażeń najmniej zarabiających urzędnikach, znajduje już w programie Rządu swoje zadośćuczynienie. Urzędnicy mogą mieć pewność i przekonanie, że stopniowo będą wracać do dawniejszego swego uposażenia w miarę, jak będzie postępowała ta organiczna przebudowa budżetu. To jest więcej, aniżeli rachunek matematyczny, bo to jest oddziaływanie na psychikę zbiorową całego świata urzędniczego. Dawniej tak było — tworzyło się nowe urzędy, nowe placówki. Teraz odwrotnie. Teraz trzeba je zmniejszać i kasować, lecz świat urzędniczy wie, że im szybciej, racjonalniej i rozsądniej będzie to zrobione, tem szybciej Państwo będzie miało zaoszczędzone sumy, tem prędzej urzędnicy dojdą do dawnego stanu swoich uposażeń. I to jest niezmiernie twórcze w programie Rządu, że nie ogranicza się tylko do pierwszej połowy akcji uzdrowienia budżetu — kurczenia i redukcji płac, ale jednocześnie daje wskazówki, mało tego — daje program, jak z tego kurczenia wyjść. To wyjście ze skurczenia nie będzie w tych warunkach wysiłkiem tylko rządu centralnego. Tem wyjściem jest zainteresowany cały świat urzędniczy. Od jego wysiłków, jego myśli, współpracy, od szybkiego i rzetelnego wykonania wskazań poszczególnych ministerstw zależny jest powrót od skurczonych płac do płac dawnych.</u>
          <u xml:id="u-40.12" who="#AndrzejWierzbicki">Zagadnienie kurczenia się i szukania dróg do odprężenia dotyczy jednakże nie tylko świata urzędniczego. W momentach krytycznych, kiedy gospodarstwo narodowe zamyka się tą żelazną obręczą, o której słyszeliśmy, że ma ona zamknąć budżet państwowy i budżet samorządowy, zamyka ona również cały organizm gospodarczy. Można powiedzieć, że już niema luzów i niema możności, żeby gdzieś, ktoś z tej obręczy się wyłamał i sobie specjalną sytuację stworzył, bo już nie ma na to miejsca. Wszystko musi być do siebie wzajemnie dostosowane i sharmonizowane. Im szybciej będzie dostosowane i sharmonizowane, tem prędzej przejdziemy przez ten punkt krytyczny do rozwoju naszego dobrobytu. I tak, w każdym punkcie swego programu, gdzie Rząd przewiduje, dekretyzuje ograniczenia i kurczenia, daje on jednocześnie pozytywne sposoby wyjścia i drogi ku przywróceniu naruszonej równowagi.</u>
          <u xml:id="u-40.13" who="#AndrzejWierzbicki">Wymienię przykładowo parę takich dziedzin. Więc, żeby ulżyć doli urzędniczej, projektuje się zmniejszenie lub skasowanie podatku od małych lokali. Proponuje się również obniżkę w granicach 15% komornego od małych mieszkań. Tam sięga się do ogólnego rezerwoaru budżetu Państwa, tutaj żąda się ofiar od pewnej dziedziny wytwórczości, bo budowanie nieruchomości miejskiej jest także dziedziną gospodarczą, a Państwo powinno się interesować tą dziedziną, jak wszelką inną.</u>
          <u xml:id="u-40.14" who="#AndrzejWierzbicki">Czytałem niedawno statystykę, z której okazuje się, że typową nieruchomością miejską w Polsce nie są bynajmniej te wielkie kamienice, które my, warszawiacy, uważamy za typowe. Okazuje się, że ilość domów o jednem, dwóch i do czterech najwyżej mieszkań, stanowi 82% nieruchomości miejskich w Polsce. To są te małe domki na peryferiach. Ten typ dominuje w Polsce. Te domki, to pierwsza forma narastającej kapitalizacji. Wiemy, że każdy Polak, czy to rzemieślnik, czy kupiec chciałby myśleć o majątku ziemskim, mimo tego, że rolnictwo jest w takim strasznym stanie, a jeżeli już nie może sobie pozwolić na ten majątek, czy to będzie 10 włók, czy jeden hektar, to myśli przedewszystkiem o własnym domu. I dlatego w rzeczywistości polskiej drobna nieruchomość, stanowiąca 82% całej ilości domów, to jest ta kapitalizacja, to jest to, czem może być zastąpione ubezpieczenie emerytalne, które przecież wymaga takich niesłychanych ofiar i tak obciąża produkcję; to jest ten zmysł oszczędności, to jest wielki rezerwoar możliwości gospodarczych. I oczywiście Rząd nie potraktuje tego zagadnienia jednostronnie. I dlatego byłoby dobrze, ażeby ta komisja, która w tej chwili została wysłana do wielu ośrodków dla zbadania ich sytuacji gospodarczej, uwzględniła w swych pracach i ten moment poprostu dla psychicznego oddziałania, dla zaznaczenia, że przyjmowane są pod uwagę potrzeby wszystkich odłamów ludności, pomimo, że każdy z nich ma złożyć ofiary celem wyjścia tą drogą ku lepszej przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-40.15" who="#AndrzejWierzbicki">Niedola rolnictwa jest powszechna i również stało się katechizmem poprostu, że bez podniesienia rolnictwa nie może być żadnego trwałego ożywienia w Polsce. Sfery przemysłowe niezmiernie dawno uświadomiły sobie tę prawdę. I nic dziwnego, bo przecież przemysłowiec nie istnieje bez rynku. Przemysłowiec dopiero wtedy się zjawia, kiedy istnieje rynek. Otóż ten rynek, te 70% ludności, to jest ta masa wiejska, którą interesować się musi nie tylko każdy rolnik, każdy obywatel, każdy ekonomista, ale każdy, kto jakąkolwiek działalność na terenie Państwa uprawia. Wszystko to, co miało ożywić rynek rolniczy, zawsze w sferach przemysłowych spotykało się z niezmiernie przychylnem przyjęciem. Zacytuję przykładowo taki fakt: p. minister Nakoniecznikof-Klukowski zwrócił się do sfer przemysłowych z zapytaniem, czy chcą wziąć udział w finansowaniu interwencji państwowej na rzecz podniesienia cen rolnych, czy wyjdą z inicjatywą, aby w tym celu obciążyć przemysł specjalnym dodatkiem do podatku obrotowego? Nie zastanawialiśmy się nawet pięciu minut i odpowiedzieliśmy pozytywnie, odpowiedzieliśmy tak, jak w takich momentach powinien mówić czynnik, mający poczucie odpowiedzialności. Przyjęliśmy cały ciężar tego podatku na przemysł większy, wieliminowaliśmy z niego drobny przemysł, jak również handel. Dlaczego to zrobiliśmy, czy dlatego, ażebyśmy chcieli ponieść specjalną ofiarę? Nie dlatego, że logicznie rozumowaliśmy. Chcieliśmy w tym momencie, jak zresztą cała Polska przez szereg lat chciała, w ten lub inny sposób wyjść z marazmu i dlatego uważaliśmy, że to nowe obciążenie powinno się opłacić. Ta polityka rolnicza w zasadzie była słuszna i w bogatem społeczeństwie mogła odnieść sukces. Jeżeli weźmiemy Francję, czy Anglię, czy Niemcy, to tam powiodła się ta polityka, tam poziom cen rolniczych jest wyższy od światowego. Nam nie starczyło na to środków. Słusznie tu było powiedziane, że interwencje w sprawie cen rolniczych rolnik sam musiał częściowo finansować z własnej kieszeni, bo to, co zdobywał w cenie, tracił na zwiększeniu podatku. Dlatego Rząd zrzekł się dodatku pobieranego na ten cel od podatku gruntowego, nie zrzekł się jednak dodatku do podatku przemysłowego, bo w interesie równowagi budżetowej nie mógł jeszcze tego zrobić.</u>
          <u xml:id="u-40.16" who="#AndrzejWierzbicki">Przytaczam te momenty, aby wyjaśnić, że my wszyscy jesteśmy jednym żywym organizmem i żadna z gałęzi życia gospodarczego w Polsce, w obecnem stadjum, nie może prowadzić egoistycznej polityki, bo ani jej nie przeprowadzi, ani sobie nie pomoże, ani jej się to opłaci — to byłby absurd. Tylko w solidaryzmie gospodarczym i w przemyśleniu i realizacji jego konsekwencji do samego końca jest wyjście z sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-40.17" who="#AndrzejWierzbicki">Prawie każdy z mówców powtarzał słowo: kartel, kartel i kartel, z tego też powodu i ja muszę powiedzieć kilka słów na ten temat.</u>
          <u xml:id="u-40.18" who="#AndrzejWierzbicki">Oczywiście kartel jest zmową — lecz nie tylko zmową przemysłowców. Jest francuski kartel polityczny lewicy, który tak czy inaczej oddziaływa na losy polityki Francji. Był wielki kartel rolniczy w Polsce, P. Z. P. Z. Bo cóż jest zadaniem kartelu? Zadaniem kartelu jest dostosowanie produkcji do spożycia. Wyznaczyć sztywne normy produkcji każdemu rolnikowi jest niemożliwością, lecz było inne wyjście: niech rolnik produkuje, ile chce, byleby wszelkie nadwyżki podaży były natychmiast wywożone zagranicę. P. Z. P. Z. były takim kartelem rolniczym, który to właśnie robił. I gdybyśmy byli zamożni, toby ten kartel zrobił swoje i podniósł rolnictwo, bo kartel jest to pewna forma organizacyjna i może ona być albo błogosławieństwem dla kraju, albo rzeczą szkodliwą. Panom, oczywiście, nie o kartel rolniczy idzie, tylko o kartele przemysłowe.</u>
          <u xml:id="u-40.19" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-40.20" who="#AndrzejWierzbicki">Nie mogę jednak sobie odmówić satysfakcji, żeby Panom powiedzieć, że przemysł z rolnictwem są kolegami broni, i ci mają kartel i ci mają kartele.</u>
          <u xml:id="u-40.21" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-40.22" who="#AndrzejWierzbicki">Zwracam się jeszcze do tych kolegów, którzy byli w poprzednim Sejmie i powiem, że panowie wszyscy uchwalili nawet w poprzednim Sejmie ustawy o kartelach przymusowych, czego ja osobiście jestem jaknajdalej idącym przeciwnikiem. Wnoszę stąd, że i wśród Panów różne są zapatrywania co do pożyteczności karteli. Lecz i pomimo istnienia karteli, sytuacja nie tylko rolnictwa, ale i przemysłu, jest bardzo ciężka.</u>
          <u xml:id="u-40.23" who="#AndrzejWierzbicki">Chciałbym skorzystać, że mówię w obecności p. Premiera, wytrawnego męża stanu w zakresie politycznym i gospodarczym, bo przecież gospodarka miejska, to jest wielkie, gospodarstwo. Chciałbym skorzystać z obecności p. Wicepremiera, który przez cztery lata był włodarzem całego naszego przemysłu, a przez następne lata męczył się, jak każdy z nas, będąc kierownikiem największego zakładu przemysłowego w Polsce. P. Minister Kwiatkowski autorytatywnie wyjaśnił, że jest nędza rolnicza, ale jest i nędza przemysłowa, tylko inny jest wyraz tej nędzy. I to trzeba rozumieć i zapamiętać. Nędza rolnicza polega na niskich cenach, ale produkcja w dziedzinie zbóż jest równą rokowi 1928, błogosławionemu rokowi najwyższych cen, jakie w ciągu 150 lat były wogóle w świecie rolniczym. Wszyscy pamiętajmy, że na taki raj, jak r. 1928, musiał świat czekać 150 lat. Jakieś cztery — pięć pokoleń. A jeżeli rolnictwo nasze obecny swój stan stale chce z tym rajem porównywać, to trzeba powiedzieć, że może to jest zbyt daleko idąca wiara, że taka nadzwyczajna koniunktura periodycznie będzie się powtarzać.</u>
          <u xml:id="u-40.24" who="#AndrzejWierzbicki">W przemyśle niedola inaczej się wyraża, w tem mianowicie, że produkcja obecna wynosi zaledwie 60% produkcji z roku 1928.</u>
          <u xml:id="u-40.25" who="#AndrzejWierzbicki">Gdyby przy dzisiejszych cenach rolniczych skurczyła się w ten sam sposób produkcja rolnicza — wcale byśmy już nie wyglądali. A jeżeli interesuje Panów, jak kurczyły się obroty pieniężne przemysłu i rolnictwa w stosunku do roku 1928, to jest to bardzo prosty rachunek. Rolnictwo produkuje tyle, ile produkowało w r. 1928, a ceny jego wynoszą 47% cen z roku 1928. Natomiast przemysł produkuje teraz tylko 60%i produkcji z r. 1928, a ceny jego wynoszą 59%. Jeżeli przeliczymy produkcję na pieniądze, to okaże się, że rolnictwo produkuje 47% tego, co w r. 1928, przemysł zaś tylko 35% i to obliczenie jest zupełnie słuszne, prawdziwe i rzetelne, więc niech nikt nie mówi, że przemysł stworzył ' sobie jakąś specjalną domenę. Ale Panowie powiedzą: współczynnik cen kartelowych jest wyższy. Weźmy współczynnik cen kartelowych — 89; pomnożony przez współczynnik produkcji 60, określi on nam obecną wartość produkcji kartelowej w stosunku do r. 1928 zaledwie na 53%. Taka jest sytuacja przemysłów skartelizowanych.</u>
          <u xml:id="u-40.26" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan powie, jak płaciliście robotnikom.)</u>
          <u xml:id="u-40.27" who="#AndrzejWierzbicki">Lubię, gdy parlament się ożywia i rozprawy wywołują rezonans. Przez cztery godziny tu siedziałem i widziałem, że w Izbie niema rezonansu, ani fizycznego, ani psychicznego. A jakiż jest stan urządzeń technicznych przemysłu? W tej chwili podam jedną niezmiernie ciekawą informację, która dotyczy kotłów parowych. Jaka jest sytuacja kotłów parowych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#BohdanPodoski">Panie Pośle, czas Pańskiego przemówienia upłynął.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#AndrzejWierzbicki">Panie Marszałku, ponieważ czas mego przemówienia upłynął, mam, zgodnie z regulaminem, prawo zwrócić się z prośbą do Wysokiej Izby o przedłużenie mi czasu przemówienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#BohdanPodoski">Ponieważ p. Wierzbicki odwołuje się do Izby, czy może dłużej mówić, proszę Wysoką Izbę o decyzję.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#komentarz">(Głosy zewsząd: Prosimy, prosimy.)</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#BohdanPodoski">Wobec zgody Izby proszę Pana Posła o kontynuowanie przemówienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#AndrzejWierzbicki">Bardzo dziękuję Wysokiej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#AndrzejWierzbicki">Przynajmniej jest rezonans.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#AndrzejWierzbicki">Mamy kotły parowe. Jaka jest granica okresu sprawności kotła? Okres ten jest 30-letni, Po 30-tu latach następują deformacje w materiale kotła, swego rodzaju skleroza, jaka nawiedza każdego z nas, między 45 a 50 rokiem życia. Proszę Panów, otóż w Polsce prawie 40% kotłów jest powyżej tego 30-letniego wieku. A w Łodzi mamy nawet 70-letni czynny kocioł. Jak on nie wylatuje w powietrze, to jest tajemnicą kotła, czy też znakomitego dozoru Stowarzyszenia Dozoru Kotłów. A ile w tem ubóstwie ostatnich pięciu lat zostało u nas zbudowanych nowych kotłów? Zaledwie 1,39% ich ilości. To znaczy, że gdyby w tem tempie były odnawiane wszystkie kotły, potrzebaby 350 lat na odnowienie obecnego ilostanu kotłów w Polsce. Z tego Panowie widzą w jakiej sytuacji technicznej jesteśmy, jak jesteśmy biedni, jak jesteśmy przestarzali.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#AndrzejWierzbicki">Chciałbym teraz wyjaśnić dlaczego wytwory przemysłowe muszą być względnie droższe od rolnych w naszej sytuacji. Wyobraźmy sobie, że mamy wielki warsztat rolny, gdzie jest płodozmian nadzwyczajny, gdzie jest znakomita gleba. Niech tam będzie i len i winogrona. Chociaż len i winogrona nie rosną w tym samym klimacie, ale załóżmy, że jest takie wspaniałe gospodarstwo rolne, gdzie wszystko się rodzi i wszystko się uprawia, gdzie cała gleba jest nawożona i wyobraźmy sobie, że przychodzi czas zasiewu. I okazuje się: że całego szeregu pól niema czem zasiać, a inne mogą być zasiane zaledwie w 10%-tach, inne w 20% czy 30%. Taki właśnie stan rzeczy mamy w przemyśle. Jeżeli wskaźnik produkcji przemysłowej wynosi średnio 60%, to jednakże większość jest zajęta produkcją przedmiotów bezpośredniego użytku, a to, co jest najważniejsze dla Państwa, przemysł inwestycyjny, zatrudniony jest zaledwie w 30 do 40%. Taka jest sytuacja. Jest ogromny zakład, który ma szereg wydziałów, musi je utrzymać na odpowiednim technicznym poziomie, musi zatrzymać potrzebne dla każdego oddziału załogi robotnicze, musi to wszystko utrzymywać w pogotowiu dla wszelkiego rodzaju zamówień, a nie wie, jakie mu spadną zamówienia i w jakiej ilości. P. minister Flojar Rajchman wie, że zamówienia te są bardzo drobne, bardzo różnolite, bardzo przypadkowe i zdarzyło się, że musiał dzielić zamówienie na 5 kranów pomiędzy trzy fabryki. Dlatego też — cytuję ze sprawozdania jednego z przedsiębiorstw niektóre ogłoszone przez nie charakterystyczne dane. Obrót normalny przedkryzysowy wynosił ponad 50 milj. rocznie; w ostatnich 18 miesiącach — 25 milj., a w poprzednim roku również 25 milj., to znaczy w okresie ostatnim zmniejszył się w stosunku rocznym o Jaka była konsekwencja tego? Przy tej samej sprzedaży w ciągu 18 miesięcy, jaką poprzednio uzyskano w ciągu roku, z obrotu 25 milj. zł. było wydane o 300 tys. zł więcej niż poprzednio na podatki, o 500 tys. zł więcej na świadczenia socjalne i o 2 milj. zł więcej na robociznę. Oto jaki był wynik. Oczywiście zysku żadnego i przedsiębiorstwo w danym roku odpisało tylko połowę faktycznego zużycia, t. j. połowę tego, co powinno było zamortyzować. Oto jest moja odpowiedź na pytanie, „jak wy płacicie robotnikom?” Oto jest ilustracja, jak wzrost świadczeń socjalnych i podatków obciąża nadmiernie produkcję bez względu na kryzys. To jest właśnie obraz naszego życia przemysłowego, obraz zwłaszcza wszystkich tych fabryk, które wytwarzają dobra inwestycyjne.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#AndrzejWierzbicki">W deklaracjach nowego gabinetu po raz pierwszy uznane zostało junctim pomiędzy cenami przemysłowemi a kosztami produkcji. To jest punkt programu niezmiernie zasadniczy. Uznanie tej współzależności, nie teoretycznej, która nigdy przez nikogo nie była kwestjonowana, ale jako podstawy polityki ekonomicznej Rządu, podniosło przemysł na duchu. I wszystkie kartele przyjęły z zadowoleniem, że sprawy te — koszty produkcji i sytuacja danego kartelu, nareszcie zostaną w sposób autorytatywny wyświetlone nie przez poszczególne urzędy, ale przez Komitet Ekonomiczny, przy bezpośrednim udziale na posiedzeniu Komitetu przedstawicieli zainteresowanych syndykatów, co p. Wicepremier zapowiedział w komisji sejmowej w dniu 25 października. Kartele i syndykaty przedstawią Komitetowi Ekonomicznemu swoje kalkulacje. Autorytet p. Wicepremiera i jego wielkie doświadczenie w sprawach gospodarczych dają nam rękojmię, że otrzymamy wskazówkę i decyzję, jak sprawy kosztów produkcji i cen i tego junctim między niemi rozstrzygnąć ku wspólnemu dobru. Wspólnem dobrem, bezwzględnem i koniecznem, jest utrzymanie technicznego pogotowia przemysłowego. Jest to interes nie przemysłu tylko, lecz interes całego kraju.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#AndrzejWierzbicki">Bez pogotowia technicznego przemysłu nie może być niezależności militarnej i gotowości obronnej naszego kraju, bo państwowe wytwórnie wojskowe opierają się na bardzo szerokiej podstawie wytwórczości prywatnej i dopiero razem z nią tworzą jeden wspólny i silny organizm. Dlatego też my z radością witamy oświadczenie p. Wicepremiera o konstruktywnem podejściu do cen kartelowych i oczekujemy konsekwentnej jego realizacji.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#AndrzejWierzbicki">Oprócz tych zagadnień, które skrystalizowane zostały w programie rządowym, jest kilka zagadnień zaledwie w nim zaznaczonych, a między niemi b. doniosłe zagadnienie świadczeń socjalnych. Wszyscy Panowie pamiętają rok 1932 i oświadczenie ówczesnego ministra pracy, które precyzowało powody reformy świadczeń socjalnych i ducha projektowanej reformy. Mianowicie celem ustawy scaleniowej — był to październik 1932 r. — miało być potanienie kosztów administracji i ułatwienie ubezpieczeń dla pracowników i pracodawców.</u>
          <u xml:id="u-44.8" who="#AndrzejWierzbicki">Prezes Rady Ministrów w grudniu 1932 r. w Senacie oświadczył: „reforma świadczeń socjalnych leży w interesie wzmocnienia wytwórczości”. I przyszła w r. 1934 ustawa scaleniowa i przyniosła i ubezpieczonym i pracodawcom rozczarowanie. Dlaczego? Bo był stworzony gmach, ale znów nie było możności przed jego stworzeniem stwierdzić, jaki będzie on miał rezonans w życiu. I okazało się, że ta reforma się nie udała, że ta ustawa scaleniowa, której celem było zmniejszenie kosztów administracyjnych i ogólnych, doprowadziła w rzeczywistości do tego, że nasze Kasy Chorych przekazywały na wydatki administracyjne i ogólne w r.1928–13,4% składek, w r. 1933–19,3% stawek, a w r. 1934 — po reformie scaleniowej — około 30%. Tak samo w ubezpieczeniach od wypadków koszty administracyjne po reorganizacji zwiększyły się do 16,7%; w ubezpieczeniu zaś pracowników umysłowych koszty te wzrosły z 5,2% w r. 1933 na 7% w r. 1934. Wszelkie wysiłki nie doprowadziły dotychczas do skutku i dlatego p. Wicepremier, stawiając to zagadnienie, podkreślił jednocześnie, że jest ono skomplikowane. I rzeczywiście musi być ono niezmiernie skomplikowane, jeżeli zjawiła się około połowy października bardzo interesująca wiadomość, że „Ministerstwo Opieki Społecznej zamierzą przystąpić do nowej reorganizacji instytucyj ubezpieczeń społecznych, powierzając tym razem przeprowadzenie jej już nie rekrutowanym z pośród urzędników komisarzom, lecz ludziom z poza sfer biurokratycznych, reprezentującym czynnik społeczny i wykazującym znajomość spraw ubezpieczeniowych”.</u>
          <u xml:id="u-44.9" who="#AndrzejWierzbicki">Ludzie, którzy stworzyli pewne dzieło, czasem są pod przymusem psychicznym w stosunku swym do tego dzieła. I muszą przyjść nowi ludzie, ażeby wreszcie rozbić ten miraż i sprowadzić ubezpieczenia społeczne do granic, w których zdolna jest je udźwignąć rzeczywistość polska.</u>
          <u xml:id="u-44.10" who="#AndrzejWierzbicki">Jeżeli w zagadnieniu ubezpieczeń. społecznych są takie komplikacje i trudności, to oczywiście jeszcze większe będą komplikacje i trudności w zagadnieniu etatyzmu. Nie słyszałem jaskrawszej zapowiedzi walki z etatyzmem, jak użyta przez p. Wicepremiera parabola o tych zasiekach z drutu kolczastego, któreby nas broniły przed dalszym rozrostem etatyzmu. Ale nasz Rząd nie jest rządem defenzywnym, to jest Rząd wielkiej ofenzywy gospodarczej. I dlatego ten program zwalczania etatyzmu musi być nie tylko defenzywny, ale musi być ofenzywny. To jest zagadnienie jeszcze więcej skomplikowane i trudne, aniżeli zagadnienie reformy socjalnej. Ci z pp. Posłów, którzy byli w poprzednich parlamentach, pamiętają wiele oświadczeń premierów, ministrów przemysłu i handlu, deklarujących się jako przeciwnicy etatyzmu, ale ta Izba nigdy jeszcze nie słyszała żadnego sprawozdania, gdzie i na jakim polu etatyzm został zlikwidowany, czy ograniczony przez wysiłki Rządu. Tu otwiera się właśnie nowa era, nowe pole działania dla nowego Rządu. Jeżeli wola potencjalna w tej sprawie ma już swoją wielokrotną tradycję, to niechże od dzisiaj nastąpi przemiana energii potencjalnej w energię kinetyczną. To będzie olbrzymia zasługa obecnego Rządu. Ale, żeby to doprowadzić do skutku, należałoby jako punkt wyjścia przeprowadzić przedewszystkiem ustawę, że przedsiębiorstwa państwowe muszą być zrównane całkowicie tak w ciężarach, które ponoszą, jak również w beneficjach, z których korzystają, z przedsiębiorstwami prywatnemi.</u>
          <u xml:id="u-44.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-44.12" who="#AndrzejWierzbicki">Jeżeli przedsiębiorstwa państwowe będą postawione w jednakowych warunkach z przedsiębiorczością prywatną, to Rząd będzie miał rzeczywistą świadomość, ile kosztują procesy wytwórcze, jak wyglądają i jakie przynoszą korzyści. Poza tem musi być prowadzona systematyczna likwidacja etatyzmu i powinny być systematyczne sprawozdania, co zostało w tej dziedzinie dokonane.</u>
          <u xml:id="u-44.13" who="#AndrzejWierzbicki">Problem rentowności Rząd postawił jasno. W tym problemie chodzi o poziom rentowności, a wpływać na to będzie bardzo silnie wysokość papierów państwowych. Nie będę mówił o rentowności Pożyczki Inwestycyjnej, która dochodzi do 12%, gdyż jest to wypadek specjalny. Jeżeli weźmiemy Pożyczkę Konwersyjną Kolejową, czy Pożyczkę Państwową Konwersyjną z 1924 r., to rentowność jej wynosi od 1/2 — 8%.</u>
          <u xml:id="u-44.14" who="#AndrzejWierzbicki">Weźmy nawet tę niższą granicę — 7 1/2%. Któż będzie ponosił olbrzymie ryzyko jakiegokolwiek przedsiębiorstwa, jeżeli może spokojnie obcinać kupony i być pewnym tego procentu. Dlatego zagadnienie rentowności prywatnej, odbudowy przedsiębiorczości prywatnej i ożywienia działalności inwestycyjnej jest ściśle związane z rentownością papierów państwowych.</u>
          <u xml:id="u-44.15" who="#AndrzejWierzbicki">Jeżeli to były argumenty dla umysłu, to jednakże w programie rządowym jest jeden, niezmiernie istotny argument nie tylko dla umysłu, ale i dla serca. My, którzy jesteśmy związani z Kresami, odczuliśmy głęboko obraz tego wielkiego obszaru na wschód od Wisły, tak upośledzonego gospodarczo w stosunku do Wielkopolski, Małopolski i całego obszaru Polski kongresowej na lewym brzegu Wisły.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#BohdanPodoski">Pan Poseł zechce kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#AndrzejWierzbicki">Kończę w ciągu trzech minut.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#AndrzejWierzbicki">Proszę Panów, ta odrębność kresowa zaznacza się wybitnie już zaraz za mostem Poniatowskiego i nie dlatego tylko, że zobaczą tam Panowie konie w „hołoblach” i „duhach”. Nie zapuszczając się na dalekie kresy, Panowie już na Pradze znajdą największe skupiska nędzy w Polsce. Nie gdzieś na krańce Polski trzeba jeździć tylko trzeba odwiedzić tak zwany Połus i Annopol. W pierwszym jest dwa tysiące bezdomnych, a w drugim dwanaście tysięcy. Z tych dwunastu tysięcy pięć tysięcy jest zdolnych do pracy, z tego czterystu jest zatrudnionych w warsztatach prywatnych i czterystu na robotach publicznych. To jest ta nędza, o której nam mówił pan Premier, określając jako pierwsze swoje zadanie dostarczenie pracy obecnemu pokoleniu, a na drugim planie dopiero stawiając ochronę tych, którzy już tę pracę mają. Otóż, jeżeli już zaraz po tamtej stronie Wisły, na Pradze są te wielkie skupiska nędzy, wymagające największego wytężenia i polityki gospodarczej państwa, i pomocy społecznej, to cóż dopiero mówić o olbrzymich połaciach tych pięknych cudownych Kresów Wschodnich, skąd tyle tężyzny wyszło i tyle bohaterstwa. Kresy Wschodnie, które się stykają z wielkiemi obszarami obcemi na wschodzie, które mają tak duży odsetek ludności innego plemienia, mogą być istotnie scementowane ideowo z Państwem wtedy, gdy zaczną się z niem spajać gospodarczo i gospodarczo się rozwijać. Dlatego program nowego Rządu, który stawia sobie za kardynalne zadanie skierowanie naszej ekspansji ekonomicznej na wschód, który już zapomocą polityki taryf kolejowych może dla tej koncepcji zrobić bardzo wiele — zdobędzie w kraju uznanie nie tylko jako program racjonalny, ale i jako program, oddziaływający na uczuciowość polską i na zespolenie organiczne Kresów z Macierzą.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Szczepański.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#WłodzimierzSzczepański">Pan prezes Wierzbicki skarżył się nam tu, że sala i słowa jego w tej Sali nie znajdują rezonansu, jak również nie znajdują rezonansu w calem społeczeństwie i dziwił się pan poseł Wierzbicki, że jego słowa rezonansu nie znajdują. Ja sądzę, że przedstawiciele drobnego rolnictwa i przedstawiciele świata pracy nie będą się potrzebowali skarżyć na to, że słowa ich w tej sali nie będą znajdowały rezonansu w społeczeństwie. Ten wykształcony ekonomista jednak osiągnął sukces swem przemówieniem, słowa jego miały rezonans, a to w tej chwili kiedy mówił o kartelach, tylko że przyznał się nam, ten wykształcony ekonomista, że nie rozumie słowa „kartel”.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#WłodzimierzSzczepański">Wysoka Izbo! Przed nami jako pierwszy akt ustawodawczy obecnej Izby parlamentarnej stoi uchwalenie przedłożenia rządowego projektu ustawy o pełnomocnictwach, dlatego z całą świadomością musimy określić swój stosunek do tego zagadnienia. Na komisji do sprawy pełnomocnictw dla uzasadnienia przedłożenia rządowego powoływano się na przykład przeszłości, na to, że już uprzednie sejmy takie pełnomocnictwa uchwalały. Nie sądzę, żeby pedagogika przeszłości była dla nas jakimkolwiek przykładem. Mamy nowy Sejm, zrodzony z nowej ordynacji, która z kolei wywodzi się z nowej Konstytucji. Niema w nim klubów sejmowych, musimy od początku budować obyczaje naszego życia parlamentarnego i dlatego sądzę, że od początku tylko względami natury rzeczowej, momentami natury rzeczowej musimy się kierować co do pełnomocnictw. Był rzucony pogląd, że są tu dwie strony i porównano Sejm i Rząd do stron umawiających się, a odpowiedź była na to, że niema tu żadnych stron, że Prezydent, Rząd, Sejm wspólnie radzą i myślą i szukają wyrazu dla dobra Rzeczypospolitej. Myślę, że trzeba tu sprecyzować stanowisko nasze. Przypomnę Izbie słowa Marszałka, który określił w jednym ze swych pism istotę Konstytucji, że jest to kontrakt między poszczególnemi władzami Państwa i jak w każdym dobrym kontrakcie, tak i tu wszystko musi być wiadome, prawa i obowiązki stron muszą być ściśle określone. I sądzę, że właśnie nowa Konstytucja jest takim dobrym kontraktem, że niema pomieszania kompetencyj między władzą ustawodawczą a władzą wykonawczą, że obowiązkiem Rządu jest rządzenie, a zadaniem władzy ustawodawczej jest kontrola nad Rządem i uchwalanie ustaw. Wyrazem tego jest art. 31 Konstytucji, który w tym celu, ażeby władza ustawodawcza nie arogowała sobie przywilejów rządzenia, postanawia, że funkcje rządzenia państwem nie należą do Sejmu, i dlatego sądzę, że również Rząd powinien poświęcić się funkcjom rządzenia, a pozostawić władzy ustawodawczej jej kompetencje, przewidziane przez Konstytucję.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#WłodzimierzSzczepański">P. Premier w swem ekspose określił swój stosunek do obecnego przedłożenia rządowego w ten sposób, że uważa to za akt normalny, z którym przychodzi do Sejmu i będzie przychodził tylko wtedy, jeśli zajdą okoliczności nadzwyczajne. Sądzę, że ten pogląd nam odpowiada i cała sytuacja Skarbu, cała sytuacja naszej gospodarki państwowej, odmalowana z takim talentem przez p. Ministra Skarbu, zniewala nas do uchwalenia tych pełnomocnictw, zwłaszcza, że tu musi być zapewniona szybkość decyzji i jednolitość zespołu środków, wzajemnie od siebie zależnych. Jednak i tu, sądzę, należy stwierdzić dziś, na początku prac tego nowego Sejmu, jako że ma to być pierwszy akt naszych nowych ciał ustawodawczych, że nie możemy uważać, żeby pełnomocnictwa były normalnym instrumentem rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#WłodzimierzSzczepański">Co do przedłożeń rządowych z przykrością jednak muszę wspomnieć o końcowym ustępie przemówienia p. Premiera, który oświadczył, iż z egoistycznego punktu widzenia Rząd może wołałby podzielić się obecnie odpowiedzialnością z Sejmem, z najgłębszem przeświadczeniem zapewnia jednak, że w ten sposób ucierpiałby interes Państwa, który jest interesem najszerszych warstw naszego społeczeństwa. Sądzę, że trzeba tu dać wyraz temu, iż obecne Izby parlamentarne w swym składzie dobro Państwa stawiają ponad wszystko. Co się tyczy położenia gospodarczego w związku z temi środkami, które Rząd zamierza zastosować w celu przywrócenia równowagi budżetowej Państwa i ratowania naszego gospodarstwa społecznego, muszę zauważyć, że program ten, o ile ma osiągnąć skutek, program, w którym tak wielkie ofiary ponosi świat pracy, będzie mógł być wykonany, mojem zdaniem, tylko wtedy, jeżeli wszystkie warstwy społeczne będą pociągnięte równomiernie do tych ofiar.</u>
          <u xml:id="u-48.4" who="#WłodzimierzSzczepański">P. Minister Skarbu zadeklarował się nam jako zwolennik gospodarki organicznej. Niechże więc i środki naprawy naszego gospodarstwa społecznego nie będą mechaniczne, lecz będą również organiczne. Przywrócenie równowagi w naszem gospodarstwie, stworzenie konsumenta, a przedewszystkiem stworzenie samowystarczalnego ekonomicznie warsztatu pracy drobnego rolnika, któryby był pełnowartościowy na rynku wyrobów przemysłowych i w zakresie usług umysłowych, mojem zdaniem, jest pierwszym punktem programu gospodarki organicznej. Jeśli chodzi o ofiary, które ma ponieść świat pracy, Ito należy stwierdzić, że ofiarność świata pracy, do której apeluje Rząd, jest psychicznie niewyczerpana, ale dziś jego zdolność ekonomiczna do poniesienia tych ofiar jest niesłychanie słaba. Niemniej świat pracy chce ponieść te ofiary, ale chce mieć zapewnienie, że w stosunkach naszych gospodarczych będzie rządziło prawo.</u>
          <u xml:id="u-48.5" who="#WłodzimierzSzczepański">Postulaty świata pracy znajdują mniejszy rezonans w społeczeństwie, na co zresztą się niesłusznie skarży również kolega Wierzbicki, ale to z innego powodu, nie z powodu tego, że w społeczeństwie te postulaty nie znajdują odgłosu, tylko że świat pracy nie posiada odpowiednich laboratoriów do przygotowania swych postulatów ekonomicznych. Istnieją te Izby Przemysłowo-Handlowe, Rolnicze, Rzemieślnicze. Izb pracy dotychczas niema. I przykładem tego jest nawet dzisiejsze posiedzenie, że wszyscy prawie moi przedmówcy mówili o ubezpieczeniach społecznych, że słyszeliśmy najróżniejsze głosy, że istnieje „kasa chora”. Ja twierdzę, że po tylu operacjach, które przeszły ubezpieczenia społeczne w ciągu ostatnich paru lat, najzdrowsza kasa jużby dzisiaj nie istniała. Jeden z kolegów, mianowicie kol. Mincberg mówił że przecież nikt, nic z tych ubezpieczeń nie ma. Owszem, kupiectwo reprezentowane przez p. Mincberga napewno z tych ubezpieczeń społecznych nie ma nic.</u>
          <u xml:id="u-48.6" who="#WłodzimierzSzczepański">Proszę Wysokiej Izby, ubezpieczenia społeczne są niesłychanie doniosłą instytucją w społeczeństwie, chronią tę żywą siłę ludzką, która pracuje produkcyjnie dla społeczeństwa, i w chwili, kiedy do pracy produkcyjnej dla społeczeństwa nie jest zdolną, zapewnia tej sile, temu światu pracy możność istnienia ekonomicznie.</u>
          <u xml:id="u-48.7" who="#WłodzimierzSzczepański">Wszyscy mówili o kartelach i ja też mogę powiedzieć coś o kartelach. Słowo „kartel” jest nieznane p. Wierzbickiemu dlatego, że wszystkie kartele pod innemi nazwami się organizują i stosują nazwy, jak biuro sprzedaży, grupa zaprzyjaźnionych towarzystw, byle tylko nie wyraz „kartel”. Niedawno prasę naszą obiegł wypadek, że istniał pewien kartel i istniała fabryka pozakartelowa; kartel dla zgnębienia tej fabryki pozakartelowej założył własną fabrykę, również pozakartelową, i z chwilą tylko, kiedy tamta fabryka pozakartelowa spaliła się, bo zdarzyło się takie nieszczęście, kartel zamknął równocześnie tę swoją fabrykę pozakartelową. Według ekonomistów nazywa się to samoczynnem działaniem życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-48.8" who="#komentarz">(Głos: Bo sama się spaliła.)</u>
          <u xml:id="u-48.9" who="#WłodzimierzSzczepański">Otóż sądzę, że Wysoka Izba musi pomóc cokolwiek temu samoczynnemu działaniu życia gospodarczego w sprawach kartelowych i ze decyzje Rządu będą bardziej męskie i bardziej stanowcze niż to usłyszeliśmy w oświadczeniach o przedłożeniu rządowem.</u>
          <u xml:id="u-48.10" who="#WłodzimierzSzczepański">Proszę Wysokiej Izby, kartel, centralizując organizację życia gospodarczego, opanowany jest przez kapitał zagraniczny, a ten przyczynia się społeczeństwu w ten sposób, że eksport rozwija, ale jaki eksport? Eksportuje dochody, wyciągnięte z naszego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-48.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-48.12" who="#WłodzimierzSzczepański">Sądzę, że i społeczeństwo nasze obok karteli reprezentuje własną twórczość gospodarczą, tylko, że ta własna twórczość gospodarcza nie jest, zdaniem mojem, należycie popierana. Jest to rzemiosło, które ma tę wyższość moralną nad gospodarką kartelową, że obok kapitału łączy pracę i reprezentuje własny wysiłek i własną energię społeczeństwa. Sądzę, że właśnie przedewszystkiem rzemiosłu należy się odpowiednia opieka.</u>
          <u xml:id="u-48.13" who="#WłodzimierzSzczepański">Oczekujemy więc od Rządu, że pełnomocnictwa, które zapewne Wysoka Izba uchwali, będą wykorzystane przedewszystkiem w kierunku poprawy położenia ekonomicznego szerokich mas społecznych miast i wsi, tych mas, które są wiecznym rezerwuarem żywotnych sił narodu i których pomyślność gospodarcza jest źródłem potęgi Państwa.</u>
          <u xml:id="u-48.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Hermanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#StanisławHermanowicz">Wysoka Izbo! Dotychczas mówiliśmy o istnieniu dwóch kryzysów: kryzysu gospodarczego i psychicznego. Otóż jestem zdania, że te dwa kryzysy są tylko kryzysami pochodnemi, pochodzą one od kryzysu ojczystego, o którym się tutaj nie mówi. Są to skutki, a przyczyną tego wszystkiego jest kryzys rządzenia na odcinku gospodarczym. Gdyby nie istniał przed nami kryzys rządzenia na odcinku gospodarczym, nie mielibyśmy dzisiejszych obrad tak odpowiedzialnych przed historią. Aby móc rządzić w świecie gospodarczym, trzeba umieć przewidywać; gdzie niema zdolności przewidywania i wyczucia, tam niema rządu, tam jest tylko administracja.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#StanisławHermanowicz">Przed nami stoi problemat udzielenia pełnomocnictw. Rozważając i reasumując wszystkie dotychczasowe prace jakich Sejm w tej sprawie dokonał, a przedewszystkiem prace komisji specjalnej w składzie tak licznym, stwierdzamy, że powstało zagadnienie już racji stanu. Jest to zagadnienie o wymiarach siły wyższej i niema co tu dużo dysputować; kiedy zagadnienie tak się rozwinęło, musi nastąpić decyzja wyraźna i jasna. Obecny Rząd, który odziedziczył tak smutny spadek, podjął się śmiało zlikwidowania źródła tych dwóch kryzysów, t. j. przełamania kryzysu rządzenia na odcinku gospodarczym. Będę głosował za pełnomocnictwami z pełną świadomością, że innego wyjścia niema. Jednak w tej chwili uważam za swój obowiązek ujawnić na tem miejscu całą istotę swego myślenia i życzenie, by dzień 15 stycznia 1936 r. był dniem przełomowym, by ten dzień zlikwidował dwutorowość w naszem życiu i pracy prawodawczej. Niechże to będzie już ostatnia ustawa o takim charakterze, niech praca Wysokiej Izby będzie naprawdę parlamentarna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Bakon.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#JózefBakon">Wysoka Izbo! Oto wysłuchaliśmy sprawozdania o stanie gospodarczym i finansowym naszego Państwa. Dajemy pełnomocnictwa Rządowi, który podejmuje się uzdrowić zarówno dziedzinę finansową jak i gospodarczą. Ja osobiście w tej sprawie też mam swoje zdanie i pozwolę sobie podzielić się niem z Wysoką Izbą.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#JózefBakon">W odbudowie nowego Państwa Polskiego myśmy wiele zagadnień bardzo trudnych rozwiązali. Jedno zagadnienie nie zostało dostatecznie rozwiązane: odbudowa gospodarcza Rzeczypospolitej. W tej chwili musimy to rozwiązać. Jakiż to jest stan gospodarczy Polski? Oto dla mnie ta Polska gospodarcza jest chorym organizmem. Skoro tego organizmu nie uzdrowimy, to nieraz jeszcze o deficycie będziemy mówili.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#JózefBakon">Jakąż jest ta choroba? Pozwolę sobie przytoczyć kilka cyfr. Rok 1928, ten kraj, — cena chleba w Warszawie 62 gr., rok 1934–31 gr., spadek 50%; ziemniaki rok 1928–19 gr., obecnie 8 gr., spadek 55%; mleko 53 gr., obecnie 25 gr., spadek 54% Cukier w r. 1928 zł. 1,56 gr. obecnie zł. 1.39, spadek 10%; węgiel 10 klg. w r. 1928 69 gr., obecnie 61 gr., spadek 10%; nafta w r. 1928–57 gr., obecnie 51 gr., spadek 10%.</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#JózefBakon">O czem liczby te mówią? Oto, że ceny rolnicze spadły zgórą o 50%, a ceny przemysłowe tylko o 10%. Z tego moglibyśmy dojść do mniemania, że to jest jakaś siła kosmiczna, fatalna o ile chodzi o ceny przemysłowe, z którą nie jesteśmy w stanie walczyć. Ale weźmy cenę mydła: w r. 1928–2.20, a w r. 1934–1.33, spadek 40%. Więc widzimy, że i ceny przemysłowe naginają się i mogą być zniżone.</u>
          <u xml:id="u-52.4" who="#JózefBakon">W r. 1935 w Anglii ziemniaki kosztowały 20 gr., a cukier 54 gr., to znaczy za 3 kg. ziemniaków można nabyć 1 kg. cukru; mleko 62 gr., a cukier 54 gr. t. j. za litr mleka można tam nabyć więcej niż kilogram cukru.</u>
          <u xml:id="u-52.5" who="#JózefBakon">Otóż nasz wóz gospodarstwa narodowego w roku 1928, wspierając się na dwóch równych kołach: kole rolniczem i kole przemysłowem, mógł się posuwać naprzód, a teraz mamy co innego. Kiedy koło przemysłowe zmniejszyło się ledwie o 10 a może 15%, to koło rolnicze zmniejszyło się zgórą o 50%. Z tego widzimy, że koła te są różne. Czy jakikolwiek wóz może się posuwać naprzód, gdy równowaga jest utracona? Na tym wozie naszego życia gospodarczego nie możemy utrzymać ani równowagi finansowej, ani ubezpieczeń społecznych, ani oświaty.</u>
          <u xml:id="u-52.6" who="#JózefBakon">Jeżeli zamierzenia Rządu i zamierzenia tych Izb ustawodawczych osiągną zrównoważenie i zrównanie cen przemysłowych i rolniczych, to i równowaga finansowa będzie uzyskana.</u>
          <u xml:id="u-52.7" who="#JózefBakon">Za pełnomocnictwami będę głosował, bo jednak rozumiem i spodziewam się, że Rząd będzie szedł głównie w tym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-52.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Wojciechowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#BronisławWacławWojciechowski">Wysoka Izbo! Mamy uchwalić pełnomocnictwa o określonym zakresie, pełnomocnictwa, dotyczące spraw finansowych i gospodarczych. Jak podkreślano, cechą charakterystyczną tych pełnomocnictw jest, że działać one będą w okresie trwania sesji budżetowej parlamentu. Mimo to, jak widać już dziś, Sejm nasz robi tę ofiarę ze swoich uprawnień i w zrozumieniu ciężkiej sytuacji decyduje się ustąpić Rządowi do załatwienia tę ważną dziedzinę spraw państwowych.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#BronisławWacławWojciechowski">Na komisji poruszono wiele spraw, dotyczących przedłożonego przez Rząd programu pełnomocnictw. Bo i to trzeba podkreślić, że pełnomocnictw, przez nas uchwalonych, nie dajemy in blanco, że Rząd w sposób dość szczegółowy i dość wyczerpujący zaznajomił nas ze swym programem działania. Rzeczą naszą na komisji, a w szczególności na plenum Izby w obradach publicznych, jest omówić te części programu rządowego, które są najistotniejsze dla opinii publicznej, któremi się społeczeństwo najwięcej interesuje.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#BronisławWacławWojciechowski">O jednym takim temacie pragnę pomówić, jakkolwiek temat ten był poruszany prawie przez wszystkich mówców, temat nieśmiertelny w naszych pracach parlamentarnych od wielu lat, w naszem dziennikarstwie, w publicystyce w oświadczeniach Rządu — temat kartelowy. Ciągle wraca on na porządek dzienny, ciągle jest istotą zagadnienia, jeśli chodzi o rozpatrywanie spraw gospodarczych. I tutaj zachodzi konieczność dyskusji publicznej, jakkolwiek temat ten może znudzić się już wszystkim, którzy nadstawiają ucha, czy czegoś nowego w tej dziedzinie nie usłyszą, nadstawiają ucha ciekawie dlatego, że ta sprawa dotyczy najistotniejszych zagadnień codziennego życia prawie każdego obywatela w Polsce. I tak samo my w tej Izbie przed chwilą nadstawiliśmy ciekawie ucha, żeby usłyszeć może coś bardzo ciekawego i znamiennego od najwybitniejszego przedstawiciela polityki kartelowej. Niestety, mimo wielkich walorów krasomówczych tego przemówienia, nic nowego usłyszeć nie zdołaliśmy dlatego, że niema w Polsce tej męskiej odwagi spojrzenia prawdzie w oczy. Jeżeli idzie o zagadnienie kartelowe wciąż obracamy się w błędnem kole i w rozpatrywaniu tego zagadnienia brak absolutnie momentu szczerości.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#BronisławWacławWojciechowski">Przypominam sobie, że przed czterema laty, kiedy miałem zaszczyt w dyskusji budżetowej poruszyć tę sprawę, w sposób dość drastyczny zresztą, w tej Wysokiej Izbie, wydawało się nam wtedy nam, którzy mieliśmy dobrą wolę w stosunku do tego zagadnienia, że osiągniemy pewien sukces. Muszę stwierdzić, że od tego czasu i dużo się zmieniło, i nic się nie zmieniło. Dużo zmieniło się, bo jest już ustalone zdanie w całej Polsce co do roli karteli, bo w opinii publicznej i w prasie, wśród czynników rządowych i wśród społeczeństwa na wsi i w mieście wiedzą wszyscy, że stan rzeczy, który utrwalił się na odcinku kartelowym, jest nie do zniesienia. A nie zmieniło się nic dlatego, że sama podstawa zagadnienia, to, co kartele stworzyły — zachwianie równowagi cen — nie uległo prawie żadnej zmianie. Tu trzeba nadmienić, że nie pomogą nam żadne teorie, nie pomogą żadne wywody w rozwiązywaniu tego zagadnienia, gdyż w zdrowem społeczeństwie mogą istnieć normalne warunki gospodarcze tylko wtedy, kiedy jest zachowana równowaga cen. Tej równowagi w Polsce od lat kilku niema i dlatego kręcimy się w błędnem kole, z którego zdawałoby się wyjścia niema. Dlatego też, przyznam się, że prawie przestałem wierzyć w to, ażeby to zagadnienie mogło być postawione w sposób racjonalny.</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#BronisławWacławWojciechowski">Pewne nadzieje budzą dziś jednak oświadczenia przedstawicieli Rządu, w szczególności p. Wicepremiera; a dlatego budzą się nadzieje, że właśnie sprawa nie została postawiona w sposób drastyczny, w sposób taki, w jaki niektórzy z kolegów stawiali ją na komisji. To zagadnienie musi być rozstrzygnięte po męsku, ale równocześnie z wielką ostrożnością dlatego, że ono się wgryzło w nasze życie ekonomiczne i każde pociągnięcie nieprzemyślane może zdecydować o dalszem niepowodzeniu jakiejkolwiek akcji uzdrawiającej. Jeszcze w poprzednim Sejmie kol. Sanojca doradzał Ministrowi Przemysłu i Handlu, ażeby wyruszył z drągiem na kartele; teraz zaś na komisji dla uchwalenia pełnomocnictw koledzy mówili, ażeby użyć innych instrumentów: siekier i cepów. Mnie się zdaje, że to nie jest poważne postawienie sprawy, a mogę to mówić jako człowiek, który w swojem działaniu jest zdecydowanym przeciwnikiem polityki kartelowej w Polsce. Bo te szumne słowa i te ostre zapowiedzi przebrzmią i nic się nie zmieni, a społeczeństwo nie odczuje żadnej ulgi.</u>
          <u xml:id="u-54.5" who="#BronisławWacławWojciechowski">Myśmy już dużo działali w dziedzinie polityki kartelowej, jeżeli chodzi o jej reformę. Uchwaliliśmy w r. 1933 ustawę o kartelach. Niektórzy nazwali ją ustawą anty kartelową. To był błąd. To nie była ustawa antykartelowa, lecz ustawa, która stabilizowała kartele w Polsce. To trzeba sobie wyraźnie powiedzieć. Nie po tej drodze należało iść. Muszą być zlikwidowane te wszystkie przerosty, jak to się modnie mówi, te dysproporcje naszego życia gospodarczego, o których tak pięknie pisał w swojej książce obecny Wicepremier naszego Rządu. Jedną z tych dysproporcyj jest dziedzina stosunków w przemyśle skartelizowanym i nieskartelizowanym, względnie w przemyśle jako w całości i w rolnictwie. Sięgnijmy do pewnych cyfr, któremi i tu operowano w sposób zresztą bardzo specyficzny, niepozbawiony pozorów słuszności. Sięgnijmy do cyfr, które nas przekonają, że to, co miałem zaszczyt mówić przed chwilą w tej Izbie, iż nic nie zrobiono w dziedzinie polityki kartelowej, jest prawdą. Jak wygląda układ naszych stosunków w dziedzinie cen, gdy porównamy rok 1928 z obecnym? Mam tutaj dane statystyczne. Otóż w rubryce cyfr spostrzegamy rzeczy następujące. Jeżeli przyjąć wskaźnik cen w r. 1928 za 100, to wskaźnik r. 1935 we wrześniu dla cen hurtowych ogółem wynosi 54,2; dla ceń hurtowych surowców i półfabrykatów 56,8, a w tem: dla surowców i półfabrykatów zależnych od zagranicy, a więc nie objętych kartelami — 41,7, surowców i półfabrykatów skartelizowanych 83.8 — p. poseł Wierzbicki podał 89, a więc z punktu widzenia mojej tezy cyfrę dla mnie korzystniejszą — przyjmuję jednak tę cyfrę, którą ja wyszukałem — 83,8, dla surowców i półfabrykatów pozostałych 47,5. Co wynika z tych cyfr, jeżeli mówić o równowadze, która jest podstawą zdrowej gospodarki? Odpowiedź jest prosta: artykuły nieskartelizowane spadły o przeszło 50%, skartelizowane zaledwie o 17%, a jak powiedział p. poseł Wierzbicki o 11%. Oto rezultat kilku lat ostatnich, rezultat niewątpliwie ujemny.</u>
          <u xml:id="u-54.6" who="#BronisławWacławWojciechowski">Chciałbym się zatrzymać na analizie cyfr, podanych przez p. posła Wierzbickiego. P. poseł Wierzbicki mnoży wskaźnik cen przez wskaźnik produkcji i wykazuje, że rezultat dla przemysłu skartelizowanego jest gorszy niż dla rolnictwa, względnie dla surowców rolniczych. Ale mała poprawka. Istotą przemysłu skartelizowanego jest w założeniu samem ograniczenie produkcji. Przemysł skartelizowany nie może mieć pretensji, że wiele zakładów przemysłowych zostało przez niego dobrowolnie zamkniętych. Rolnictwo na luksus pozostawienia ziemi odłogiem pozwolić sobie nie może i byłoby to poczytywane za działanie na szkodę Państwa.</u>
          <u xml:id="u-54.7" who="#BronisławWacławWojciechowski">Nigdy nie słyszałem na żadnem zebraniu rolniczem, ażeby nawoływano do pozostawienia ziemi odłogiem, a mądrzy rolnicy zawsze potępiali w sposób jaknajbardziej kategoryczny, gdy mówiono przed kilku laty o klęsce urodzaju. Natomiast przemysł dobrowolnie zamknął zakłady za odpłaty „za stójkę”, lub zniszczył przymusowo tych, którzy byli niedogodni. Ale jest jeszcze inna strona tego zagadnienia, strona, powiedziałbym, i ekonomiczna, i moralna. Czyim kosztem odbywało się zmniejszenie produkcji przemysłowej w Polsce? Bardzo prosto — puszczeniem na bruk setek tysięcy robotników. Przemysł zdjął ich ze swoich etatów i przeniósł ciężar ich utrzymania na całe społeczeństwo. I tutaj sytuacja jest jasna. Ci, którzy kierują przemysłem, zostali na swoich fotelach bez względu na to, że liczba robotników, zatrudnionych obecnie w Polsce, jest o połowę mniejsza niż była dawniej.</u>
          <u xml:id="u-54.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-54.9" who="#BronisławWacławWojciechowski">Ten argument wyjaśnia przyczynę, dlaczego przy mnożeniu wskaźnika cen przez wskaźnik produkcji pozornie cyfry przemawiają na korzyść przemysłu skartelizowanego.</u>
          <u xml:id="u-54.10" who="#BronisławWacławWojciechowski">Jaka jest jedyna nić, łącząca przemysł skartelizowany z interesami Państwa? Ta nić, która i mnie nakazuje ostrożność i rozumiem, że prawdopodobnie nakazuje również Rządowi ostrożność w traktowaniu tego problemu. Bo chciałbym, ażeby w tej Wysokiej Izbie mimo takich czy innych nastrojów decyzje były rozumne. A nastroje są zupełnie jasne i jeśli p. pos. Wierzbicki szukał rezonansu w tej Wysokiej Izbie, to go znalazł aż nadto wyraźnie. Było uznanie dla jego talentu krasomówczego, była też wyraźna negacją, jeśli chodzi o treść jego wywodów.</u>
          <u xml:id="u-54.11" who="#BronisławWacławWojciechowski">I proszę Panów ta ostrożność, którą zalecam, wynika z tego, że ta nić, jeśli chodzi o przemysł skartelizowany, jest bardzo wyraźna: to jest eksport, który obciąża przemysł skartelizowany.</u>
          <u xml:id="u-54.12" who="#BronisławWacławWojciechowski">To jest zagadnienie bilansu handlowego naszego Państwa. To jest zagadnienie dewiz, które są potrzebne dla utrzymania stałości waluty. I tutaj chciałbym wprowadzić najściślejsze rozróżnienie pomiędzy dwoma rodzajami karteli. Ogółem karteli w Polsce, zarejestrowanych na podstawie ustawy z 1933 r., jest 280. Jeżeli odrzucimy 80 takich małych kartelików i karteluszków, niemających większego znaczenia, pozostanie cyfra około 200, a z tych 200, czerpiących soki z całego społeczeństwa, zaledwie 10, a może 12 zajmuje się poważnie eksportem z Polski. I dlatego jeśli cały kraj oczekuje nowelizacji i zmiany ustawy o kartelach z 1933 r., to można postawić sprawę w sposób prosty, Panie Wicepremierze. Można śmiało, przed działaniem jeszcze komisji ankietowej, rozwiązać kartele nieeksportujące i żadnej szkody z tego dla Państwa i dla polityki gospodarczej Polski nie będzie, i poddać pod bardzo ścisłe szkiełko obserwacyjne tej właśnie komisji, która ma wkrótce rozpocząć działanie, kartele eksportujące.</u>
          <u xml:id="u-54.13" who="#BronisławWacławWojciechowski">Nadmieniłem, że był dziwny brak szczerości w traktowaniu problemu kartelowego w Polsce. Tak jest istotnie. Działa tu jakaś tajemnicza siła, jakaś siła dziwna, która paraliżuje wszystkie wysiłki — bo wierzę, że w Polsce jest bardzo wielu ludzi dobrej woli — ale ta siła niesamowita, jak polip mackami obejmuje wszystkich. Istny biblijny Lewjatan. Trzeba stwierdzić, że w ostatnich czasach ta siła osłabła. Mamy tego dowód dziś w obradach Sejmu, mieliśmy dowód na komisji dla rozważenia pełnomocnictw, gdzie najważniejszym argumentem, jaki się słyszy często i w prasie w obronie karteli, żeby odwrócić uwagę od karteli, jest wskazywanie na monopole. Niewątpliwie, że skutki działania wysokich cen monopoli są takie same, jak skutki działania cen kartelowych, ale jest wielka różnica moralna i gospodarcza między jedną i drugą sprawą, bo zysk z monopoli jest to podatek i my o tem wiemy i płacimy ten podatek monopolowy, a zysk karteli idzie do prywatnej kieszeni przedsiębiorcy. I dlatego jeżeli ktoś z kartelowców powie, że winne są monopole, to robi wrażenie ucznia złapanego na gorącym uczynku. Nie zapiera się, nie tłumaczy nawet, tylko wskazuje na swego kolegę i powiada: „On też”. Nic z tego nikomu nie przyjdzie, że grzesznicy kartelowi spychają swe winy na monopole. Jedno i drugie zagadnienie trzeba rozwiązać równolegle, ale nie jednakowo. Polityka nasza, musi znacznie dalej pójść w stosunku do karteli niż do monopoli, bo one stwarzają podwaliny naszego budżetu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-54.14" who="#BronisławWacławWojciechowski">Jeszcze jeden argument, którego na obradach nie słyszeliśmy, ale który jest często przytaczany przez tamtą stronę: Gdyby nie kartele, wzrosłoby bezrobocie. Ale to jest prosta supozycja, na którą niema żadnych dowodów. Nie można argumentować tem coby było, „gdyby”, bo cyfry mówią co innego. Bezrobocie w Polsce w ostatnich latach wzrosło. Nie potrzebuję cyfr przytaczać, wszyscy je znamy. Weźmy jeden odcinek górnośląski, który jest wyłączną, stuprocentową, domeną karteli. Ilekroć była mowa czy o rozwiązaniu karteli, czy o nacisku rządu na politykę kartelową, zawsze słyszało się groźbę wzrostu bezrobocia na Górnym Śląsku. A co mówią cyfry? Cyfry mówią, że w r. 1930 na Górnym Śląsku było 52,000 bezrobotnych, a obecnie jest 104,000. Czy kartel węglowy, żelazny, cynkowy lub inny, działający na Górnym Śląsku w ramach absolutnej swobody, przyczynił się w czemkolwiek, aby nie zostało wyrzuconych na bruk 50.000 ludzi z rodzinami?</u>
          <u xml:id="u-54.15" who="#BronisławWacławWojciechowski">Nie przyczynił się do tego w niczem, zagadnienia tego nie rozwiązał i dlatego też takich argumentów za słuszne uznać nie można.</u>
          <u xml:id="u-54.16" who="#BronisławWacławWojciechowski">Parę słów o poszczególnych kartelach.</u>
          <u xml:id="u-54.17" who="#BronisławWacławWojciechowski">Zpośród karteli eksportujących, bo o tych w tej chwili chcę mówić, niektóre wymagają pewnej represji ze strony rządowej, może nawet natychmiastowego rozwiązania, inne w każdym razie twardej, prawdziwej kontroli. Bo nawet wśród eksportujących trudno tolerować np. stan rzeczy w kartelu żelaznym, gdzie do każdej tonny eksportowanego żelaza Skarb Państwa dopłaca około 50% jej wartości. A komu jest potrzebny kartel gwoździ — szkodliwy, śrubujący ceny tego ważnego artykułu konsumcji wiejskiej? A co porabia zasobny kartel papierowy — też nikomu niepotrzebny, chyba małej grupce zainteresowanych? A kiedyż wreszcie Rząd wejrzy w wysokie zyski kartelu cukrowego, osładzającego życie naszej wsi, która konsumuje aż 1 1/2 kg cukru na głowę rocznie? Straszna to litania, niełatwo dająca się wyczerpać...</u>
          <u xml:id="u-54.18" who="#BronisławWacławWojciechowski">Nie jest do utrzymania w obecnej formie również kartel węglowy, bo wysoka cena wewnętrzna węgla jest główną przyczyną drożyzny innych artykułów przemysłowych i podraża życie obywatela.</u>
          <u xml:id="u-54.19" who="#BronisławWacławWojciechowski">Kartel naftowy formalnie nie istnieje, ale w praktyce na skutek zarządzeń ustawowych, regulujących eksport, artykuły naftowe w kraju są poddane działaniu organizacji kwasi-kartelowej. A i tego możnaby uniknąć — wystarczy sprowadzić do Polski, w takiej czy innej formie bezcłowo 20.000 automobili, co jest nakazem obronności Państwa, a wtedy zniknie potrzeba eksportu produktów naftowych i zagadnienie kartelu naftowego samo się rozwiąże.</u>
          <u xml:id="u-54.20" who="#BronisławWacławWojciechowski">Rozumiem, że przy tych wszystkich zarządzeniach, jakie mógłby przedsięwziąć Rząd, będą pewne perturbacje w naszej gospodarce narodowej, ale czy może nas coś gorszego spotkać, aniżeli przeżyliśmy w ciągu ostatnich lat, jeśli chodzi o niedolę społeczeństwa w dziedzinie zaspakajania najistotniejszych jego potrzeb!</u>
          <u xml:id="u-54.21" who="#BronisławWacławWojciechowski">Gdy mówię w ten sposób o gospodarce kartelowej i przemysłowej, mówię to w poczuciu odpowiedzialności, idąc za wezwaniem p. Wicemarszałka Miedzińskiego, który jako referent na komisji postawił sprawę w ten sposób, odpowiadając jednemu mówcy, że wszystko będzie w porządku, gdy przedstawiciele pracowników umysłowych będą z entuzjazmem witali wszystkie obciążenia pracowników umysłowych, a przedstawiciele przemysłu z zapałem przyjmą obciążenie przemysłu. Trudno tu mówić o zapale i o entuzjazmie, ale można zająć stanowisko obywatelskie i państwowe. Mam świadomość, że moja egzystencja materialna związana jest z przemysłem i że zarządzenia represyjne mogą dotknąć również pośrednio przedsiębiorstwo, w którem pracuję. Przedsiębiorstwo to, choć nigdy do kartelu nie należało, miało niewątpliwie korzyści pośrednie z tego, że istniał kartel. Powtarzam więc z całą świadomością i patrząc każdemu w oczy mogę powiedzieć, że prawdziwy przemysłowiec w Polsce nie powinien się obawiać rozwiązania karteli, jeżeli to będzie zgodne z interesem Państwa, bo tylko tą drogą możemy dojść do zrównania szans wszystkich w gospodarce narodowej Państwa Polskiego. Póki tych równych szans niema, będzie poczucie krzywdy u jednych i wzajemny brak zaufania, a atmosfera nieszczerości, która panowała od początku, będzie święciła dalsze triumfy. Wydaje mi się, że Rząd obecny, który przychodzi z określonym programem do Sejmu po pełnomocnictwa, rozwiąże wiele spraw, a przedewszystkiem mam to głębokie przekonanie, że obecny Rząd ma kwalifikacje do odpowiedniego rozwiązania sprawy karteli. Pan Wiceminister Kwiatkowski zna te sprawy z teorii i praktyki. Zna doskonale nastroje całego kraju, zna życie przemysłowe. Miałbym jedną prośbę: muszę uważać kierowników życia kartelowego w Polsce za dotkniętych chorobą ślepoty, a jeżeli p. Minister Kwiatkowski ma leczyć te rany naszego gospodarstwa przemysłowego to, jak każdy mądry lekarz, niech nie słucha chorego.</u>
          <u xml:id="u-54.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-54.23" who="#BronisławWacławWojciechowski">To też, jeżeli przywiązuję specjalną wagę do uchwalenia przez nas pełnomocnictw, jestem przekonany, że te pełnomocnictwa, jako jeden z głównych celów mają za zadanie ułatwić Rządowi rozwiązanie sprawy karteli w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-54.24" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#StanisławCar">Udzielam głosu p. Ministrowi Skarbu Kwiatkowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">W przemówieniu Szefa Rządu w tej Izbie i w przemówieniu mojem na komisji usiłowaliśmy wspólnie wyjaśnić jak najdokładniej zarówno istniejący stan faktyczny w odniesieniu do zagadnień gospodarczych i finansowych Państwa, jak również odpowiedzieć — w granicach możliwości — jaknajbardziej konkretnie, co — wedle opinii Rządu — należy uczynić zaraz, by powstrzymać rozpęd zjawisk ujemnych w tej dziedzinie życia, i co w zarysie należy czynić w przyszłości bliższej i dalszej dla systematycznego uzdrawiania naszego gospodarstwa w jego całokształcie i sparaliżowania złych skutków obecnej akcji doraźnej.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Te wyjaśnienia były wystarczające dla pozytywnego ustosunkowania się zarówno generalnego referenta, jak i komisji do przedłożenia rządowego. Pomimo to zarówno dyskusja, prowadzona dziś w tej Izbie, jak też i zgłoszony wniosek mniejszości, któremu Rząd przeciwstawia się kategorycznie, wskazują, iż istnieją jeszcze pewne momenty niedostatecznie wyświetlone.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Tak, jak to stwierdził dziś generalny referent p. poseł Miedziński, każdy deficyt, zarówno w życiu prywatnej jednostki jak i państwa, ma swoją wymowę i swoją żywotną, ale ujemną dynamikę. Powstaje on wówczas, gdy wydatki są lub muszą być większe od dochodów. Za cały okres kryzysu ten deficyt Skarbu Państwa — budżetowo i kasowo — jest bardzo znaczny, a niezahamowany niezwłocznie mógłby się szybko zwiększać. Test to nieuchronną konsekwencją faktów, że dochody 70% obywateli Państwa spadły w tym okresie więcej niż o połowę. Na tę sytuacje oczu zamykać dziś nie wolno. Czyż ktoś z ludzi poważnych może sobie wyobrażać, że ten deficyt jest tylko zjawiskiem ujemnem w znaczeniu buchalteryjnem? Że psuje on nam tylko optykę budżetu i ksiąg Skarbu Państwa?</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Jest rzeczą pewną i ustaloną, że deficyt ten wywołuje nie tylko cały szereg zjawisk ujemnych, i to w całokształcie życia prywatnego i publicznego, ale ponadto i to, że skutki te z biegiem czasu i z narastaniem sum deficytowych ustawicznie mnożą się i potęgują. Możemy wyraźnie odróżnić zarówno u nas jak i zagranicą kilka okresów powstawania tych skutków. Początkowo były one najmniej szkodliwe dla stosunków gospodarczych, gdy deficyty były pokrywane w szeregu państw z rezerw kasowych. Następnie przyszedł okres upłynniania przez państwa walorów, papierów wartościowych, będących w posiadaniu skarbu. Akt ten oznaczał przemianę finansowych środków płynnych, gromadzonych przez życie gospodarcze w instytucjach bankowych i finansowych na środki zamrożone, na kredyty długoterminowe. Gdy zabrakło już walorów rządy państw przechodziły do eksploatowania już nie własnych, ale obcych dynamicznych rezerw kredytowych. Zostały więc rozbudowane kredyty w bankach, poszły w obieg bilety skarbowe, wzrastała emisja bilonów. Ale i tu istnieją granice możliwości, nie mówiąc już o tem, że w ten sposób zatrzymuje się sztucznie proces obniżania kosztów kredytu, a zarazem zwiększa się obciążenia dla Skarbu i to w tym momencie, w którym wpływy automatycznie maleją.</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Duży i trwały deficyt budżetowy w każdej sytuacji i w każdem państwie to samoczynne przetrawianie wszystkich kapitałów ruchomych i obrotowych, służących gospodarstwu narodowemu, na kapitały nieruchome, zamrożone i odseparowane od procesów gospodarczych. Trwałe i nieopanowane zawczasu deficyty, to droga do nieuchronnego bankructwa i powstrzymania wypłacalności najkardynalniejszych nawet zobowiązań finansowych. Deficyt — to odwrotna droga procesu kapitalizacji i rozwoju dochodu społecznego. Deficyt — to nie zmniejszanie, ale ustawiczne i konieczne zwiększanie liczby egzekutorów podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Przy takiem rozumieniu sprawy niema tak ciężkich ofiar, któreby nie opłaciły się nawet poszkodowanym obecnie — o ile drogą tych ofiar uda się rzeczywiście zahamować deficyt i zrównoważyć obie strony budżetu, to jest wpływy i wydatki.</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Dawniej, przed r. 1926 w tej Wysokiej Izbie zadanie stabilizacji waluty i równowagi budżetu opatrywano nazwą programu. Rzucano największe słowa na rzecz tych haseł i jednoczono w imię tych zadań najsprzeczniejsze elementy polityczne i społeczne. Rząd nasz tego postulatu nie nazywa programem, lecz obowiązkiem, i to obowiązkiem podstawowym, gdyż tu zaczyna się sama możliwość stwarzania programu. który dotyczyć musi nie deficytu, ale odbudowy i rozwoju gospodarstwa narodowego. Dopóki kryzys był uważany za krótkotrwały, dopóki istniały możliwości kredytowe, dopóki nie miały one wyraźnie ujemnych konsekwencyj da całokształtu życia gospodarczego, dla podstawowych zadań państwowych, można było się wahać w wyborze radykalnych metod. Tak postąpiło wiele państw. Obecnie następuje radykalna zmiana poglądów wszystkich państw, wszystkich rządów, wszystkich parlamentów. Z dotychczasowym stanem rzeczy w tej materii należy skończyć. Poprzedni rząd premiera Sławka nie tylko widział te konieczności, ale również przygotował znaczną część materiałów do rozstrzygnięć. Dziś sprawa jest całkowicie dojrzała i nie powinna być załatwiona połowicznie, gdyż połowiczność przyniosłaby same szkody, a uniemożliwiłaby realizację jakiegokolwiek postulatu pozytywnego.</u>
          <u xml:id="u-56.7" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Dopiero na tem tle należy rozpatrywać sprawę urzędnicza. Mamy wszyscy — jako reprezentanci Rządu — swą historię stosunku do świata pracy, z którego wychodzimy i z którym czujemy się na trwałe związani. Nie wymagalibyśmy ofiar od urzędników i pracowników, gdybyśmy nie mieli pełnej świadomości, że w chwili obecnej jest to taką samą sprawą i koniecznością, jak fakt pogorszenia w kryzysie sytuacji rolników i wszystkich obywateli, nierozporządzających zapasami kapitałów.</u>
          <u xml:id="u-56.8" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Nikt nie może zaprzeczyć, że uderzamy w wyższe zarobki i pobory dość silnie. Niemniej nie wiem, czy z okresu rządów parlamentarnych możnaby przytoczyć tak demokratyczne rozwiązanie problematu, jak obecnie. Gdybyśmy jednak uchwalili całkowite odebranie poborów z wszelkiemi dodatkami najwyższym funkcjonariuszom państwowym i najwyżej opodatkowanym obywatelom, to nie pokrylibyśmy nawet kilkunastu procent istniejącego deficytu. Sądzę, że lepszą jest obrana droga obecna. Obniżka ma dużą rozpiętość progresywną, a łącznie z całym planem finansowym umożliwia realną równowagę budżetu.</u>
          <u xml:id="u-56.9" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Rezerwę na przyszłość stanowi akcja oszczędnościowa, którą wymaga nie tylko czasu, ale i dobrej woli i najsolidarniejszego współdziałania od kilku tysięcy wyższych funkcjonariuszów państwowych.</u>
          <u xml:id="u-56.10" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Ponadto musimy podatkowo uchwycić stopniowo i te elementy, które doprowadziły do mistrzostwa system uciekania od wszelkich podatków. utajenia dochodów i zysków a utrzymania życia na wysokim poziomie, jakby dla prowokacji istniejącej nędzy ludzkiej.</u>
          <u xml:id="u-56.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-56.12" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Sądzę wiec, że po pewnym czasie, uzależnionym nie tylko od najlepszej i istniejącej woli członków Rządu ale również od pomocy reprezentantów społeczeństwa i sharmonizowania się aparatu urzędniczego z podejmowanym dziś wysiłkiem odbudowy naszego gospodarstwa „odpracujemy się”, zwiększymy nieco wpływy i zmniejszymy wydatki. Wówczas poddamy rewizji obecne ciężkie zarządzenia, zniżymy nadmierne obciążenia, uregulujemy nieco w górę pobory niższych funkcjonariuszów państwowych i prywatnych i dlatego w dekretach ustalimy maksymalny termin dla tych restrykcyjnych zarządzeń na dwa lata.</u>
          <u xml:id="u-56.13" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Nie wątpię zaś, że w tym czasie poczną wydawać pozytywne rezultaty i nowe, równoległe zarządzenia gospodarcze, to „usuwanie przeszkód i hamulców”, co umożliwi nam wspólnie, t. j. Rządowi, parlamentowi, organizacjom gospodarczym i organizacjom świętą pracy rozbudowanie nowego, pełniejszego i głębszego organicznego programu dla wydobycia się z tego grząskiego dna kryzysu, w którym żyjemy.</u>
          <u xml:id="u-56.14" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Stanu obecnego bez ofiar — i to ofiar wszechstronnych — nie możemy przeskoczyć, więc musimy się przez istniejące zapory przebić. Jak długo Skarb Państwa wykazuje rosnące deficyty, jak długo żyjemy i wydatkujemy bez żadnego „buforu”, bez rezerwy, tak długo jesteśmy bezradni wobec każdego nowego zjawiska gospodarczego, finansowego lub społecznego, wymagającego wydatku ze strony Skarbu Państwa, tak długo o żadnym, realnym i organicznym programie mówić nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-56.15" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Walka o przyszłość gospodarczą Państwa jest charakterystyczna tem, że nikt nigdy w historii świata nie wygrał jej w jednym wstępnym boju. Tem różni się ona od walk politycznych. Nie można się więc domagać i od nas, byśmy ją wygrali natychmiast i to prawie bez armii i bez rezerw.</u>
          <u xml:id="u-56.16" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Na najbliższą przyszłość powinniśmy tylko oczyścić przedpole walki z drutów kolczastych, z zapór i wilczych dołów, które wszelką myśl o ofensywie gospodarczej, o polityce aktywnej i twórczej wykluczają. Narzędziem w tej walce stają się te pełnomocnictwa, o które zwróciliśmy się do Izb Ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-56.17" who="#MinisterSkarbuKwiatkowski">Ale wszelkie ścieśnienia ich w treści lub w terminie osłabiają tę broń w sposób wyraźny i zdecydowany i dlatego proszę Wysoką Izbę w imieniu Rządu o przyjęcie przedłożenia naszego w brzmieniu, przyjętem przez komisję.</u>
          <u xml:id="u-56.18" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Marchlewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Wysoka Izbo! Imieniem grupy regionalnej posłów ziemi pomorskiej oświadczam, że głosować będziemy za przedłożeniem rządowem. Decydujemy się na ten wyjątkowy krok pod naciskiem niesłychanie ciężkiej rzeczywistości, zobrazowanej raz jeszcze w dopiero co usłyszanem przemówieniu p. Wicepremiera. Nie chcemy Rządowi utrudniać ciężkiego zadania, jakie miał odwagę wziąć na swoje barki, musimy jednak podkreślić, że pełnomocnictwa uważamy za zło konieczne i jeśli mimo licznych zastrzeżeń, z których wysuwa się na czoło obniżenie sił konsumcyjnych świata pracy, głosujemy za przedłożeniem rządowem, to czynimy to dlatego, że Rząd zwrócił się do społeczeństwa z apelem o współpracę. Ten apel o współpracę z najszerszemi warstwami społeczeństwa został przyjęty przychylnie przez społeczeństwo pomorskie, apel ten przełamuje po raz pierwszy psychiczną apatię i depresję, jaka się w niepokojący sposób szerzyła, a w tej chwili wydaje się już przełamana.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Przyjmując ten apel, oczekuje społeczeństwo pomorskie, że będzie do tej współpracy przyciągnięte aktywnie, bo chciałoby być nie tylko rządzone, ale pragnie w tej pracy nad kształtowaniem losów naszej Ojczyzny wziąć udział w skali odpowiadającej znaczeniu, jakie ziemia pomorska w całokształcie naszych interesów gospodarczych zajmuje, ziemia pomorska, która stoi na straży morza i na straży Gdyni.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Obecność w Rządzie p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, cieszącego się na Pomorzu, jako twórca Gdyni, pełnem zaufaniem, daje nam rękojmię, że zagadnienia gospodarcze znajdą właściwe rozwiązanie. Społeczeństwo pomorskie przyzwyczajone jest do trzeźwej oceny sytuacji, dlatego doceniło w całej pełni odwagę i męstwo, z jaką Rząd postawił diagnozę sytuacji gospodarczej kraju.</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Odkładając bardziej szczegółowe postulaty regionalne pomorskie do dyskusji budżetowej, oświadczam, że popieramy w zupełności wysiłki Rządu, zdążające do wzmocnienia siły konsumcyjnej wsi, którą jako najpoważniejszego konsumenta miast w całej pełni doceniamy.</u>
          <u xml:id="u-58.5" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Muszę jednak na tem miejscu wspomnieć o naszym aparacie wymiany jako kupiec, reprezentujący kupiectwo Polski zachodniej. Mówię to na tem miejscu, dlatego, że była mowa o rozpiętości cen, świadczącej o niedomaganiu tego aparatu wymiany. Śmiem twierdzić, że powody tego niedomagania tkwią w atmosferze nieprzychylnej, jaka od zarania naszej państwowości panuje w kraju i społeczeństwie dla handlu i kupiectwa.</u>
          <u xml:id="u-58.6" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Nie będę w tej chwili rozważał zagadnień takich, jakim jest sprawa obniżenia stopy dyskontowej, sprawa decentralizacji zakupów przez instytucje państwowe i szereg innych pierwszorzędnych zagadnień, związanych z handlem. Pragnę jednak wogóle podkreślić, że trzeba umieć w społeczeństwie przełamać tę bierność w stosunku do handlu i kupiectwa. Mówię dlatego, że reprezentuję handel, który w 90 kilku procentach jest polski, mianowicie handel Polski zachodniej. Mówię to w obliczu rozwoju Gdyni, która najbardziej jaskrawo w miarę swego rozwoju uzmysławia niedorozwój naszego handlu i która wykazuje, na jakie trudności natrafiamy przy organizacji handlu zamorskiego. Niestety kupców zamorskich nie można importować. Jeżeli będziemy chcieli mieć własnych kupców, kupiectwo musimy wytworzyć sami z siebie, z kadr kupiectwa krajowego, wewnętrznego. A poto, by na tem kupiectwie wyrosły kadry kupiectwa zamorskiego, trzeba stworzyć atmosferę przychylną rozwojowi handlu, atmosferę, która w tej chwili nie istnieje. To też obserwujemy, że zamiast podciągać handel wzwyż, widzimy coraz większe rozproszkowanie się aparatu wymiany, znikanie placówek większych, zdolnych do odpowiedniego operowania, a natomiast powstawanie tysięcy i dziesiątków tysięcy placówek drobnych o minimalnem znaczeniu ekonomicznem. Słowem równamy się na tym odcinku w dół. Chcielibyśmy ten proces gospodarczego równania się w dół zatamować. Prosimy p. Ministra Przemysłu i Handlu, żeby zechciał wziąć pod opiekę handel. Jesteśmy wdzięczni Rządowi za to, że przez delegowanie komisji międzyministerialnej na tereny naszego kraju daje nam możność bezpośredniego zetknięcia się i przedstawienia tej rzeczywistości, jaka istnieje. Proszę, ażeby uwagi tej komisji na odcinku handlu były wzięte pod rozwagę.</u>
          <u xml:id="u-58.7" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Jako przedstawiciel handlu opowiadam się za uporządkowaniem dziedziny karteli. Rozumiem, że kartel jest zmową, ale zmowa może być pożyteczną i dobrą, a może być nieetyczną i skierowaną przeciwko warstwom konsumującym, jak to jest obecnie. Nie uogólniamy wałki z kartelami, ale pragniemy usunięcia przerostów i usunięcia tych karteli, których działalność jest kierowana przeciw konsumcji krajowej.</u>
          <u xml:id="u-58.8" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">P. pos. Wierzbicki mówił o nędzy przemysłu. Proszę Państwa, jakby nazwać położenie naszego rzemiosła, jakby nazwać położenie naszego handlu, jakby nazwać wreszcie położenie tych najszerszych warstw szarych ludzi, którzy pracują? W takim razie mamy niesłychaną skalę tej nędzy, w której ośrodku tkwi krzywda, krzywda odbijająca się na najszerszych warstwach pracowniczych i konsumcyjnych. Dlatego też w walce o uporządkowanie odcinka kartelowego posłowie z ziemi pomorskiej będą Rządowi pomocni w tem przekonaniu, że uporządkowanie tej dziedziny w dużej mierze przyczyni się do uspokojenia naszej opinii publicznej.</u>
          <u xml:id="u-58.9" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Ja nie znam się na kotłach parowych, ale wiem, że konsumcja cukru, konsumcja węgla, konsumcja żelaza jest niesłychanie niska i że zamało zwracamy do tej pory uwagi na możliwości, jakie posiada rynek wewnętrzny, zupełnie przez nas zaniedbany, kosztem eksportu, do którego Państwo dokłada.</u>
          <u xml:id="u-58.10" who="#TadeuszWiktorMarchlewski">Będziemy śledzili rozwój wypadków z największą uwagą. Będziemy śledzili, czy Rząd z tych pełnomocnictw korzysta, nie zbaczając z drogi sprawiedliwości społecznej i traktowania wszystkich warstw społecznych narówni i dlatego głosujemy za przedłożeniem rządowem w przekonaniu, że zahamuje ono dalszy rozkład naszego życia gospodarczego i przywróci tak upragnioną i niezbędną równowagę budżetową Państwa.</u>
          <u xml:id="u-58.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Matusiak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#StefanMatusiak">Wysoka Izbo! Ciężkie położenie gospodarcze Państwa odczuwamy wszyscy i całe społeczeństwo wygląda pomocy. Rząd obecny wypowiedział wojnę kryzysowi i do pomocy w niej wzywa całe społeczeństwo, ażeby stworzyć z niego legion do walki, jak ongiś Naczelny Wódz stworzył legion do walki o niepodległość. W pierwszym rzędzie do tej walki stają pracownicy państwowi i przedsiębiorstw państwowych. Właśnie w tych tezach, przedstawionych Sejmowi, powiedziano, że należy opodatkować ich uposażenia. Pracownicy państwowi wegetują, ale nie odmówią tych ofiar w przeświadczeniu, że są one konieczne dla Państwa. Chciałbym się jednak zapytać Wysoką Izbę, czy czasem na jedną warstwę społeczną nie za dużo jest tych ofiar? Dziś wielu panów posłów wypowiedziało się, że istnieją kartele, czy karteliki, istnieją bardzo bogate grupy społeczne, które starają się ukryć swoje kapitały przed opodatkowaniem. Dlaczego pracownik państwowy i wogóle świat pracy ma zawsze iść na pierwszy ogień? Dlatego też słusznie jest powiedziane, że jeżeli Rząd ściśle weźmie pod uwagę i będzie chciał regulować stosunki naprawdę dla dobra całego Państwa, to w tym wypadku znajdzie te ukryte kapitały i będzie je umiał opodatkować, a my, jako pracownicy państwowi i wszystkich przedsiębiorstw, jako świat pracy, dopomożemy Rządowi całą siłą do tego. Jeżeli dzisiaj p. Minister Skarbu zapowiada i poprzednio zapowiedział w swej słynnej mowie radjowej, że wznowi egzekutywę ściągania zaległości podatkowych, to chciałbym się zapytać u kogo są zaległości podatkowe? Pracownik państwowy, podkreślam, podatek płacił, bo mu się z pensji ściągało bez względu na to, czy chciał, czy nie chciał, a jeżeli istniał oportunizm moralny w pewnych grupach, które nie chciały płacić ze względu na to, że im się różne rządy nie podobały, to stąd są zaległości. Dlatego Rząd dzisiaj powinien iść w tym kierunku i wyciągnąć, co się da, żeby nie krzywdzić jednej warstwy na korzyść drugiej. I dlatego też śmiem twierdzić, że jeżeli Rząd obecnie pójdzie po tej linii, to bezwzględnie zwyciężyć musi i zwycięży.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#StefanMatusiak">Proszę Państwa, w swej słynnej mowie p. Minister Skarbu zapowiedział, że cieszy się, że istnieją obce kapitały w Państwie. I nas to cieszy, że obcy kapitał ma zaufanie do Państwa Polskiego, ale z drugiej strony jest dla nas niepocieszające, że ten obcy kapitał wyzyskuje Państwo Polskie, że na żywem ciele Państwa żeruje, ochłapy pozostawia w Państwie, a gros kapitału ukrywa zagranicą. To jest niezdrowy objaw, cierpi na tem polski świat pracy i wogóle cała Polska. I z tem właśnie nie możemy się pogodzić.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#StefanMatusiak">Dlatego oświadczam we własnem imieniu, że jeżeli głosuję za pełnomocnictwami dla Rządu, to jedynie dlatego, iż jestem przeświadczony, że Rząd będzie umiał i w tym kierunku postąpić z korzyścią Państwa, a zadaniem całego społeczeństwa będzie, jeżeli społeczeństwo polskie chce się uniezależnić od kapitału obcego, starać się przez powołanie do życia takich czy innych organizacyj gospodarczych stworzyć kapitał narodowy, który bezwzględnie stanie się kapitałem konkurencyjnym kapitału zagranicznego, obcego i nie będzie mógł nas wyzyskiwać. I tak jak Rząd Polski, Państwo Polskie uniezależniło się politycznie, tak i na przyszłość będziemy mogli uniezależnić się gospodarczo, co będzie w interesie całego Państwa i dobra naszych następnych pokoleń.</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Stamm.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#RomanStamm">Wysoka Izbo! Chciałem poruszyć sprawę, która dotychczas jeszcze nie była podnoszoną, to jest sprawę bezrobotnych i sprawę mieszkań dla nich, a łącznie z tem sprawę właścicieli domów. Stan obecny, że cały ciężar dostarczania mieszkań dla bezrobotnych włożono tylko na barki właścicieli domów, jest niemożliwy do utrzymania. Mamy w Polsce około pół miliona bezrobotnych. Każda rodzina ma prawo mieć dach nad głową. A jednakowoż dziś ci biedni nie mają żadnej pomocy; nawet u nas na Pomorzu, gdzie stosunki do niedawna były jeszcze możliwe, teraz wskutek długotrwałego kryzysu stają się one coraz cięższe, gdyż ludzie właścicielom domów od 3–4 lat nie płacą dzierżawy, domy się walą, a wtedy lokatorzy najczęściej muszą mieszkać pod golem niebem. Ja uważam, że ten stan jest niemożliwy, i jeśli kryzys jest ogólny, to ogół powinien te ciężary ponosić. Płacimy podatek od lokali, który ma iść częściowo na rozbudowę miast. Rozbudowa miast jest już prawie wszędzie ukończona, mamy nawet nadmiar mieszkań, część mieszkań stoi próżna, gdyż niestety niema takich, którzyby mogli za nie zapłacić. Tu powinien Rząd wkroczyć i stworzyć odpowiednie fundusze z tego podatku od lokali, któreby były przeznaczone nie na rozbudowę miast, lecz na zapłacenie komornego dla bezrobotnych, przez to również i właściciele domów mogliby swoje obowiązki wypełniać, zapłacić podatki, odnawiać swoje domy i dać tem samem pracę rzemieślnikom i robotnikom.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#RomanStamm">Tak samo potrzebna jest pomoc dla właścicieli domów i w zakresie kredytów. Prawie wszystkie komunalne kasy oszczędnościowe wymawiają obecnie kredyty, udzielone właścicielom domów; ponieważ kredyty u rolników są zamrożone, więc wypowiada się kredyty właścicielom domów i licytuje się jedną nieruchomość po drugiej. Te licytacje przynoszą może 1/4 część rzeczywistej wartości nieruchomości. Pewnie, że należności tych komunalnych kas, które swego czasu pieniądze lokowały na hipotekach, są pokryte, gdyż kasy dały tylko do 25% wartości, ale wszyscy inni, którzy mają hipoteki na tych nieruchomościach, ci te pieniądze tracą i tem samem marnuje się majątek publiczny. To musi się zmienić i co do tego prosiłbym Wysoki Rząd, ażeby pewne kroki poczynił, by to ustało.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#RomanStamm">I kredyty, które dotychczas właściciele domów mają, są za drogie. Mamy ulgowe kredyty dla rolnictwa i dla przemysłu, ale nie mamy ulgowych kredytów dla właścicieli domów, a właściciele domów są główną podstawą samorządów miejskich. Jest to ten podatnik, który był zawsze podstawą całej gospodarki miejskiej. Dlatego proszę, ażeby Wysoki Rząd to życzenie właścicieli domów wziął pod uwagę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Gardecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#ZygmuntGardecki">W imieniu własnem składam następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#ZygmuntGardecki">Ekspose Pana Premiera Rządu Rzeczypospolitej Polskiej wniosło do życia państwowego szereg tez, które zasługują na największe poparcie i znalazło w sferach robotniczych żywy oddźwięk, a nawet wiarę, że zagadnienia gospodarczej polityki pójdą w kierunku tych zmian, które odciążą klasę pracującą i które powinny obarczyć sfery najmniej uczestniczące w ponoszeniu skutków kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#ZygmuntGardecki">Tej wiary nie obaliły pełnomocnictwa, które wyraźnie sięgnęły do kieszeni klasy pracującej fizycznie i umysłowo, ale też nie przekonały, że ta jeszcze jedna ofiara ze strony pracowników jest Państwu koniecznie potrzebna, bo życie dało już odpowiedź na podobne w strukturze poczynania.</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#ZygmuntGardecki">Klasa pracująca nie wierzy, że przy zubożeniu pracowników po obcięciu płac powiększy się konsumcja produkcji wsi i miast, jak nie wierzy, żeby marazm w życiu gospodarczem był usunięty przez to bolesne cięcie, jak też, żeby można dzięki tylko tej ofierze ze strony mas pracujących zatrudnić olbrzymie rzesze bezrobotnych, a szczególniej młodych, oczekujących pracy i zlikwidować trudności gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#ZygmuntGardecki">Uważam, że stałe trwanie w marazmie gospodarczym, obawy przed przesunięciami gospodarczemi wobec straszaka t. zw. eksperymentów, nie mogą się utrzymać, bo przetrwanie wobec stwierdzonego kryzysu strukturalnego będzie niemożliwe i Rząd będzie musiał przystąpić wcześniej czy później do posunięć, wychodzących poza normy dzisiejszego traktowania trudności gospodarczych, a ofiary, poniesione przez masy pracujące, będą nieusprawiedliwione.</u>
          <u xml:id="u-64.5" who="#ZygmuntGardecki">Hasło, że dobrem naczelnem jest dobro Polski, nie jest dla mas pracujących frazesem i gotowe były one na największe ofiary dla ratowania interesów gospodarczych Państwa i warsztatów pracy, ale w tym wypadku uważają, że tak wielkie ofiary ze strony pracowników umysłowych i fizycznych nie są istotne. Trzeba sięgnąć do ścisłej kontroli nad przemysłem, kartelami, stworzyć nowy system gospodarczy, dopasowany do istotnych potrzeb Państwa, rozłożyć ciężary sprawiedliwie, równomiernie i proporcjonalnie. Dlatego mimo najprzychylniejszego traktowania Rządu p. Premiera Zyndram-Kościałkowskiego nie będę mógł głosować za pełnomocnictwami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Jedynak.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Dublasiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#KazimierzDublasiewicz">Wysoka Izbo! Wbrew własnemu sumieniu zmuszony będę głosować za obniżką płac pracowniczych, z których oszczędności mają wpłynąć na zrównoważenie budżetu państwowego. Szósty już raz pracownicy państwowi podlegają tak bolesnej dla nich operacji w imię ratowania budżetu państwowego. Oby to było ostatnie cięcie na skórze pracownika państwowego i prywatnego dla dobra finansów, dla dobra Państwa. O ileby tylko możliwe było, prosiłbym Rząd, ażeby z tych cięć wieliminował ostatnie kategorie pracownicze, przedtem zaś użył innych środków, zmierzających do redukcji poszczególnych budżetów, czy też wydatków reprezentacyjnych, ażeby nie krzywdzić tamtych pracowników. Świat pracy dał dowody, że jeżeli idzie o interesy Państwa, gotów wszystko dać, jeżeli będzie to traktowane sprawiedliwie i obniżki będą dotyczyły nie tylko pracowników mało pobierających, ale buchalterów i dyrektorów wielkich interesów i przedsiębiorstw ciężkiego przemysłu, karteli. Wiadomo mi, że w niektórych instytucjach dyrektorzy i lepiej płatni pracownicy asekurują się w ten sposób, że podwyższa się im pobory z tem, że kiedy przyjdzie obniżka, to będą mieli obecne pobory. W ten sposób ta różnica wpłynie naturalnie na podwyższenie cen handlowych danych przedsiębiorstw kosztem konsumentów.</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#KazimierzDublasiewicz">Rząd daje jako ekwiwalent pracownikom państwowym obniżkę komornego w wysokości do 15%. Ale czy to będzie dotyczyło małych mieszkań, czy większych mieszkań, niewiadomo, w każdym razie większość posiadłości miejskich jest w rękach drobnych właścicieli nieruchomości i to głównieby ich dotknęło. Natomiast nie dotknęłoby to właścicieli, którzy mają większe domy i większe mieszkania. Tu również należałoby zastosować pewnego rodzaju sprawiedliwe rozwiązanie. Mówił tu przedstawiciel Rządu pan Minister Kwiatkowski, że ulegną zniżce ceny artykułów przemysłowych i artykułów skartelizowanych. Chcę wierzyć, że Rząd to urzeczywistni i radykalne cięcia, które są wymierzone do pracowników, będą zastosowane do przemysłu i karteli.</u>
          <u xml:id="u-66.2" who="#KazimierzDublasiewicz">Pan Premier w swojem przemówieniu mówił, że te fabryki, które są nieczynne, albo które będą zamknięte, będą płaciły tak zwane przestojowe. Czy też to obciążenie nie będzie przerzucone przez właścicieli na konsumenta?</u>
          <u xml:id="u-66.3" who="#KazimierzDublasiewicz">Z radością przyjąłem oświadczenie pana Premiera, że znajdzie się teraz teren pracy dla młodych. Zwracam uwagę młodzieży, poszukującej pracy, aby nie tylko garnęła się do instytucyj państwowych, ale również miała na uwadze handel i przemysł.</u>
          <u xml:id="u-66.4" who="#KazimierzDublasiewicz">Pan Premier mówił tu, że bezpłatne praktyki dla pracowników skarbowych i nauczycieli będą zniesione, za co otrzymają oni pewne wy nagrodzenie. Należy przyjąć to z dużem uznaniem. Jeżeli idzie o zatrudnienie młodych sił, to dla nich miejsca powinny się znaleźć przez przeprowadzenie redukcji:</u>
          <u xml:id="u-66.5" who="#KazimierzDublasiewicz">a) dużej ilości emerytów pobierających 400–500 zł miesięcznie, którzy są na stanowiskach państwowych; wiem, że w jednym z urzędów wojewódzkich jest dwóch takich panów, pobierających wynagrodzenie poza emeryturą, które wystarczyłoby nawet posiadającym wyższy cenzus naukowy;</u>
          <u xml:id="u-66.6" who="#KazimierzDublasiewicz">b) mężatek, których mężowie są dobrze sytuowani. Ale czy to się łatwo do tego dojdzie? Ci, o których mówiłem, mają jednak daleko idącą wysoką protekcję i protektorzy będą ich bronili przed redukcją. Z drugiej strony obawiam się, czy po zmniejszeniu obecnych uposażeń nie będzie takiego nacisku na te instytucje, któreby miały przyjmować młodych, ażeby przyjmowały żony tych osób, którym zredukowano pobory.</u>
          <u xml:id="u-66.7" who="#KazimierzDublasiewicz">Przy tej sposobności muszę podkreślić, że pomimo upływu 15 lat od wypędzenia bolszewików z pod bram Warszawy, jednak mamy w szeregach byłych niepodległościowców duży procent bezrobotnych inteligentów i pracowników fizycznych, Nie do pomyślenia jest dziś, aby ci ludzie byli bezrobotni. Gdy udało się dla niektórych znaleźć zatrudnienie jako dla pracowników sezonowych, to przy redukcjach uwalniało się ich. Te wypadki są znane, zwłaszcza na terenie Ministerstwa Komunikacji i Ministerstwa Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-66.8" who="#KazimierzDublasiewicz">Na tem kończę i oświadczam się za pełnomocnictwami dla Rządu, któremu życzę, aby swe radykalne cięcia zdecydowanie przeprowadził, bo ma za sobą całe społeczeństwo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Morawski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#JózefMorawski">Wysoka Izbo! Nowa struktura Sejmu, która wieliminowała stronnictwa i kluby, sprawiła, że poseł każdy w swojem sumieniu musi decydować i postanawiać. To też, kiedy stanęła teraz przed nami decyzja ważna dania Rządowi w ręce broni, któraby mu umożliwiła posunięcia gospodarcze, dotkliwe chwilowo dla większości społeczeństwa, musieliśmy zastanowić się poważnie nad tem i wziąć na siebie pełną odpowiedzialność nie tylko wobec tych, którzy nas wybrali, ale nawet wobec tych, którzy nas nie wybierali.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#JózefMorawski">Na dzisiejszem posiedzeniu przedmówcy moi omówili wielostronnie wszystkie refleksje, które i mnie się nasunęły; pozostaje mi podnieść tylko to, co poruszone nie było, a względnie, co było poruszone niedostatecznie, ażeby wysunąć pewne konkluzje.</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#JózefMorawski">W ostatnich czasach w całem naszem społeczeństwie powstał podział dość przykry na górę i dół. Podział ten możemy zaobserwować nie tylko we władzach administracyjnych, możemy zaobserwować w organizacjach. Dzisiaj byle jaki kacyk w małem miasteczku potrafi oddzielić się od społeczeństwa urzędnikami i woźnymi, tak że dostępu do niego niema. To też z radością powitaliśmy oświadczenie p. Premiera, że będzie się starał o podejście administracji do szarych tłumów. To samo w organizacjach się dzieje. Na zjazdach organizacyjnych widzimy górę, która się tylko nielicznie zjawia i niezadowolone masy z dołu, które się wypowiadają i wracają po zjeździe do swojego szarego życia, a góra znów odgradza się od społeczeństwa zielonem suknem biurka.</u>
          <u xml:id="u-68.3" who="#JózefMorawski">Poruszam dlatego, że chcę powiedzieć, że dzisiaj tu w Sejmie myśmy się zjawili z dołów i mamy być łącznikiem, któryby Rządowi dawał odczucie nędzy, jaka na dole panuje. Rząd powinien tę nędzę znać tak, jak głównodowodzący wie z raportów, co się na froncie dzieje.</u>
          <u xml:id="u-68.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-68.5" who="#JózefMorawski">Myśmy z tego frontu przybyli i śmiem twierdzić, że wszystkie czarne kolory, któremi odmalowuje się położenie tam na dole, są zamało czarne; znając bolączki rozmaite tego życia, moglibyśmy należycie je oświetlić, współdziałając z Rządem w opracowaniu zarządzeń gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-68.6" who="#JózefMorawski">Mojem zdaniem źle się stało, że posunięcia, uzdrawiające życie gospodarcze, będą wydane bez nas, że będzie wydawał je Rząd, który nie ma takiego kontaktu z dołem i jego bolączkami jak my, którzy z tego dołu wyszliśmy.</u>
          <u xml:id="u-68.7" who="#JózefMorawski">Dzisiaj jesteśmy przyparci do muru. Odmówienie Rządowi pełnomocnictw zwiększyłoby chaos gospodarczy, gdyż chwila jest nagląca. Z drugiej strony wyglądałoby to jak votum nieufności dla Rządu, do którego przecież mamy zaufanie. Dlatego przyparci do muru za pełnomocnictwami głosować będziemy.</u>
          <u xml:id="u-68.8" who="#JózefMorawski">Chciałbym wnieść zastrzeżenie bardzo ważne, żeby Rząd bezwzględnie po 15-tym stycznia tego systemu dalej nie prowadził, żeby usunął zasady dwutorowości w pracy ustawodawczej. Nie chcąc kłaść kłód pod nogi Rządu, oświadczamy gotowość współpracy z nim, natomiast nie chcemy być Sejmem posłuchu. To ostatnie zdanie wypowiedziałem nie tylko w swojem imieniu, ale w imieniu większości moich kolegów na sali.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Pełeński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#ZenobiuszPełeński">Wysoki Sejmie! Zabierając po raz pierwszy głos w nowowybranym Sejmie w imieniu Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji, mam zaszczyt stwierdzić, że wchodzimy do Sejmu, ażeby być wyrazicielami zbiorowych dążeń ukraińskiego narodu i jego potrzeb w jak najszerszym zakresie. W Izbach Ustawodawczych będziemy występowali jako jednolita, zwarta grupa, broniąc solidarnie interesów ukraińskiego narodu i dążąc do zdobycia możności jaknajszerszego rozwoju ukraińskiego narodu.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#ZenobiuszPełeński">Rząd przychodzi do Sejmu z żądaniem pełnomocnictw. Motywowali je p. Premier i p. Wicepremier w swoich przemówieniach, twierdząc, że ustawa o udzieleniu pełnomocnictw jest potrzebna w celu możności szybkiego działania, w celu zwalczenia obecnego ciężkiego kryzysu. P. Wicepremier Kwiatkowski w swojem przemówieniu przedstawił dobitnie ciężkie położenie rolnictwa, ciężkie położenie wsi. Ja muszę dodać, że położenie ukraińskiej wsi jest o wiele gorsze, jest o wiele straszniejsze, aniżeli położenie wsi na zachodzie. Ukraińska wieś bez pracy, ukraińska wieś bez grosza, nie może zaspokajać najprymitywniejszych potrzeb żywego człowieka. Ukraińska wieś potrzebuje pomocy. Potrzebuje jej natychmiast. Panowie Ministrowie twierdzą, że w obecnej chwili pierwszem naczelnem zadaniem jest zrównoważenie budżetu. Znajdują sposób tego zrównoważenia budżetu w nowych podatkach, a mianowicie w powiększeniu podatku dochodowego i zniżeniu płac urzędniczych. Razem te podatki i zniżenie płac mają dać taką sumę, aby można było dzięki niej zrównoważyć budżet.</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#ZenobiuszPełeński">O ile chodzi o podatek dochodowy, to należy go uważać za najsprawiedliwszy, jednak wiemy w jakich stosunkach żyjemy. W dodatku p. Minister projektuje zniżkę minimum egzystencji do 1200, względnie 1500 zł. Wiemy jaki mamy aparat skarbowy. Możemy już dziś powiedzieć, że napewno będzie płacił i ten, kto nie ma 1200, ale ma 1000 zł i mniej. Urząd skarbowy potrafi dać sobie radę ze ściągnięciem podatku dochodowego.</u>
          <u xml:id="u-70.3" who="#ZenobiuszPełeński">W sprawie obniżki płac urzędniczych zdawałoby się, że my, przedstawiciele drobnego włościaństwa, powiemy: dobrze, że to się dzieje. Jednak my myślimy trzeźwo, że za obniżką uposażeń przyjdzie zmniejszenie siły nabywczej miast i rolnictwo na tem straci. Uważam, że równocześnie z obniżką płac musi przyjść i ta inna akcja, którą zapowiada Rząd, jednak równocześnie. O ile wraz z obniżką płacy nie zostanie wprowadzone zapowiedziane przez Rząd zniesienie podatku lokatorskiego i o ile równocześnie nie przyjdzie obniżka komornego, obniżenie cen gazu, elektryczności i t. d., to powstanie wielka luka. Budżet państwowy będzie zrównoważony, jednak budżet jednostki będzie zniszczony. Jestem tego zdania, że nie można budować zrównoważenia budżetu na ruinie budżetu jednostki.</u>
          <u xml:id="u-70.4" who="#ZenobiuszPełeński">W sprawie komornego należy zwrócić uwagę na jedną rzecz, na rozbudowę miast. Pamiętajmy, że w czasie prosperity padło hasło: budować domy; poszły na to masowe kredyty, zachęcano wszędzie, najbiedniejszych funkcjonariuszów i robotników: budujcie domy. Rzeczywiście te domy zbudowano, ale w takich drogich czasach, że dzisiaj te domy nie przedstawiają i połowy tej wartości. Jest rzeczą konieczną i nieodzowną, żeby równocześnie z obniżeniem płac dać urzędnikom możność uregulowania spłat w spółdzielniach mieszkaniowych, budowlanych i prywatnych domach, bo tylko wtenczas urzędnik, który złożył ostatnie swoje oszczędności, będzie mógł jako-tako wyjść z kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-70.5" who="#ZenobiuszPełeński">Równocześnie z temi ulgami, jakie zapowiada Rząd dla miast, dla świata pracy, zapowiada je dla rolnictwa. Każdy musi przywitać z radością zapowiedź zniżenia do połowy dodatku do podatku gruntowego, każdy przywita z radością zapowiedź zniesienia opłat za wjazd do miast. Jednak to wszystko nie wystarcza. Wieś się tem nie zadowolni. Wieś oczekuje dalszych poczynań Rządu.</u>
          <u xml:id="u-70.6" who="#ZenobiuszPełeński">Przechodzę do bardzo ważnej sprawy, do cen na wsi. Z jednej strony wysokie ceny przemysłowe, z drugiej strony niskie ceny za płody rolne. Bez zniżenia cen przemysłowych nie można nigdy myśleć o tem, ażeby wieś przyszła do równowagi. Tyle już mówiono o kartelach, tyle już słyszeliśmy słów, że kartele muszą być rozwiązane, względnie że ceny kartelowe muszą być zniżone. Mieliśmy nawet dziś sposobność słyszeć bardzo energiczną i z temperamentem wypowiedzianą obronę karteli. Moi Panowie, można faktycznie na podstawie cyfr przedstawiać, że przemysłowi dzieje się krzywda, że przemysł spadł od 1928 r. w swojej produkcji daleko niżej od rolnictwa. To wszystko ładnie przedstawia się w cyfrach. My wiemy jaką jest rzeczywistość na wsi: wieś nie dojada, wieś głoduje i dlatego jeszcze żyje. A przemysł? Wielcy przemysłowcy tego powiedzieć nie mogą. I dlatego dyskutując o kartelach, musimy pamiętać, że sprawa cukru musi być pozytywnie rozwiązana, że najwyższy czas, ażeby sprawą tą zajął się Rząd i jaknajszybciej przedłożył nam zmianę ustawy cukrowej, żebyśmy mogli w Ciałach Ustawodawczych załatwić ją z korzyścią konsumenta i producenta. Nie chcę zatrzymywać się na innych skartelizowanych przemysłach. Muszę jednak powiedzieć, że nie wystarczy zniżyć tylko kartelowe ceny, że trzeba jeszcze pomyśleć równocześnie i o drugiej akcji, o obniżce cen monopolowych. Powiedziano już dzisiaj, że monopol to jest podatek. Tak, to jest podatek, jednak Państwo, żądając ofiar ze strony obywateli, musi starać się tak poprowadzić monopole, ażeby można było obniżyć ich ceny. Chodzi przedewszystkiem o sól i zapałki. Bez równoczesnego obniżenia cen przemysłowych skartelizowanych i monopolowych towarów wydobycie z obecnego stanu kryzysowego pozostanie tylko naszem marzeniem.</u>
          <u xml:id="u-70.7" who="#ZenobiuszPełeński">Powiedział p. Minister, że przyjdzie i zmiana ustawy ubezpieczeniowej. Moi Panowie! Tych zmian już było mnóstwo. Mieliśmy coraz to nowe eksperymenty. Uważam, że jeżeli ma przyjść eksperyment, to niech przyjdzie naprawdę dobry eksperyment. Uważam, że przyczyną złych eksperymentów było odsunięcie od wpływu na ubezpieczalnie pracodawców i pracowniczego świata. Zrobiono z tych ubezpieczeń nic innego jak jeszcze jeden urząd, który nie ogląda się. na faktyczny stan, na stan ekonomiczny, w jakim znajduje się pracownik i pracodawca.</u>
          <u xml:id="u-70.8" who="#ZenobiuszPełeński">Podniosłem już na komisji bardzo ważną rzecz dla wsi — ubezpieczenie przymusowe od ognia. Moi Panowie! Ta sprawa jest dla wsi piekącą sprawą. Musimy wrócić do zwyczajów europejskich, musimy tę sprawę oddać stowarzyszeniom ubezpieczeniowym, które potrafią ją poprowadzić jaknajlepiej. Dotychczas ubezpieczenia przymusowe przynoszą tylko deficyt. Z tą sprawą trzeba raz skończyć.</u>
          <u xml:id="u-70.9" who="#ZenobiuszPełeński">Dla podniesienia rolnictwa i jego rozwoju może najważniejszą sprawą jest sprawa taryf kolejowych. Dzisiejsze taryfy kolejowe nie odpowiadają ekonomicznym stosunkom. Taryfy są za drogie w porównaniu z cenami towarów rolniczych. P. Minister był łaskaw powiedzieć, że na wschód dostać się ciężko przemysłowi, że polski przemysł przedostaje się przez różne bar jery państwowe całego świata, nawet do Afryki, ale nie może przedostać się na wschód, bo tam niema konsumenta, niema tego, ktoby chciał ten towar kupić. Ludność faktycznie nie może kupić. A czemu nie może? Bo jej stan ekonomiczny doprowadzony jest do ostateczności. Trzeba przyznać, że o tym wschodnim kraju nikt przedtem nie myślał, że te nasze połacie kraju były przedtem pozbawione wszelkiej opieki, były one tylko przedmiotem, który miał płacić podatki. A więc, proszę Panów, czy były inwestycje? Czy były prace, czy dano dochód jakiś? Weźmy choćby ostatnią pożyczkę inwestycyjną. Powiedziano odrazu, że 50 milionów z tej pożyczki inwestycyjnej pójdzie na regulację Wisły, a reszta na inne jakieś cele. A kiedy pytaliśmy co pójdzie do nas, co pójdzie na wschód, to odpowiadano nam, że już dostaliśmy. Stan faktyczny jest taki, że do nas doszły jakieś maleńkie odpadki z Funduszu Pracy. Gdzieś buduje się jakieś 2–3 kim. drogi i prowadzi się jakieś tam maleńkie roboty. Czy można od tego kraju, w którym wszystko jest zaniedbane, żądać, aby mógł coś kupić? Nie, Panowie. Więc jeżeli mówi się o tym kraju, i jeżeli mówi się o zniżce taryfy z zachodu na wschód, to w pierwszym rzędzie musi przyjść obniżka taryfy ze wschodu na zachód. Tylko w ten sposób możnaby ruszyć rolnictwo, możnaby jego produkty w odpowiedni sposób i na czas po odpowiedniej cenie dostarczyć na zachód i dać możność rolnikowi być odbiorcą przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-70.10" who="#ZenobiuszPełeński">Wysoka Izbo! P. Minister powiedział, że uważa spółdzielczość za jeden ze współczynników, który zachowuje w sobie jeszcze dużo dynamiki i dlatego powinien być wykorzystany w walce z obecnym kryzysem. Tak, moi Panowie. Spółdzielczość może odegrać wielką rolę. Jestem przekonany, że p. Minister, mówiąc b spółdzielczości, myślał o zdrowej spółdzielczości, o tej spółdzielczości, która ma za zadanie przyjść z pomocą swoim członkom, przyjść z pomocą ogółowi. Taką spółdzielczość, zbudowaną na własnych siłach, mamy my, naród ukraiński. Ta spółdzielczość dzisiaj odgrywa już poważną rolę w naszem życiu, zatacza coraz to szersze koła, coraz ta nowe dziedziny życia gospodarczego obejmuje. Musimy stwierdzić, że na wszystkich ziemiach ukraińskich w Polsce mieliśmy jednolite kierownictwo ukraińskiej spółdzielczości. Jednak już od dłuższego czasu ukraińskie spółdzielnie na ziemi wołyńskiej, na Polesiu napotykały wielkie przeszkody w swojej pracy. Robiono wszelkie możliwe trudności zrzeszonym chłopom w ich spółdzielczej pracy i w ich ratowaniu się przed biedą i nędzą. Robiono wszystkie możebne administracyjne szykany, których powodem nie były przyczyny ekonomiczne, lecz przyczyny politycznej natury. Z chwilą zmiany ustawy o spółdzielczości doprowadzono do tego, że podzielono nas na części. Nie zostajemy już pod jednolitem przewodnictwem spółdzielczem, osobno oddzielono Wołyń, Polesie i Łemkowszczyznę. Czy to leżało rzeczywiście w interesie ekonomicznym, pozwolimy sobie wątpić. Przyczyny ekonomiczne nie grały tu roli, natomiast grały tu rolę wyjątkowe momenty polityczne. Myślano i spodziewano się, że uda się rzeczywiście nas podzielić na różne szczepy — na wołyniaków, na poleszuków, na łemków. Stwierdzam kategorycznie, że do tego nie dojdzie, że to nie pomoże, ale że szkodzi rozwojowi ekonomicznemu ukraińskiego narodu, a równocześnie przyczyni się do tego, iż płatnik ukraiński będzie słabszy i zrobi to go niezdolnym do rozwoju gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-70.11" who="#ZenobiuszPełeński">Ukraińska spółdzielczość w swojej pracy, w swojem tworzeniu dla przyszłości stawia podstawy rozbudowy naszej wsi, bo widzi, że tylko wspólnemi siłami w obecnej chwili można przysporzyć korzyści naszemu narodowi.</u>
          <u xml:id="u-70.12" who="#ZenobiuszPełeński">Wspomniał p. Minister o bardzo ważnej sprawie, o roli izb rolniczych, izb rękodzielniczych i t. d. Rzeczywiście izby rolnicze na naszem terytorium i wogóle mają możność odegrania bodaj czy nie najważniejszej roli. Lecz izbom rolniczym trzeba przyznać taką rolę, jaka im się należy. Izby rolnicze muszą być czynnikiem koordynującym i kontrolującym. Nie można dopuszczać do tego, ażeby izby rolnicze podejmowały się pracy bezpośrednio rolniczej. Uważam, że tylko przez dobrowolne zrzeszenia rolnicze można szerzyć postęp na wsi, a nie w ten sposób, że usuwa się obywatela i przychodzi się niejako z urzędowym czynnikiem, bo wtedy ten obywatel coraz to więcej opuszcza ręce, nie chce sam za siebie myśleć. Uważamy, że izby rolnicze muszą być takim czynnikiem koordynacyjnym, a nie powinny nosić zarodków rolniczego etatyzmu. P. Minister słusznie się wypowiedział przeciwko etatyzmowi, jednak w dziedzinie rolnictwa, widzimy coraz to większy nadchodzący pod różnemi formami etatyzm. Państwo w obecnej chwili jest włodarzem eksportu i importu, decyduje o wszystkiem. Rzecz jasna, że w obecnej chwili inaczej być nie może, jednak stosuje się to do tej sprawy, jeżeli chodzi o całość zagadnienia. Wykonanie, przeprowadzenie musi być oddane bezpośrednio obywatelom, względnie ich organizacjom. Wiemy z praktyki, że nierogacizna jest niejako kasą chłopa, że z tego chłop ma stały dochód. W tym kierunku możnaby zrobić bardzo dużo. W ostatnich czasach powstały w całej Polsce bekoniarnie, powstał związek polskich bekoniarni. I cóż się dzieje? Powstaje z tego związku bekoniarni niejako cichy, maleńki, czy etatystyczny, czy kapitalistyczny, czy jak go nazwać, kartel, jedyny dzisiaj dysponent eksportu nierogacizny.</u>
          <u xml:id="u-70.13" who="#ZenobiuszPełeński">Na naszem terytorium dochodzi do tego, że ten związek rozstrzyga od kogo ma być zabrana sztuka, od którego chłopa ma być zabrana nierogacizna. Stworzono sztucznie koła hodowców i od nich się premjuje nierogaciznę. We wsi istnieje oddawna, od szeregu lat ukraińskie stowarzyszenie: „Silskij Hospodar”. Powstaje nowe koło hodowców, należy do niego kilku członków i od tych członków zabiera się towar kontraktowy do bekoniarni i oni dostają premię. Od członków „Silskiego Hospodara” nie zabiera się. I co się staje? Członek koła hodowców kupuje od chłopa sztukę, dostawia ją do bekoniarni i dostaje premię. Stwarza się w sztuczny sposób nowego pośrednika. Mam wrażenie, że nie ten cel i nie to zadanie mają bekoniarnie. Projektuje się w najbliższym czasie podobna historia i dla eksportu drobiu. W ten sam sposób tworzy się koła hodowców. Jestem zdania, że koła hodowców powinny się zajmować sprawą podniesienia standartu towarów, lepszego gatunku towarów. Sprawy handlowe trzeba oddać organizacjom społecznym, trzeba oddać spółdzielczości. Uważamy, że poważne skutki osiągnie się tylko wtedy, kiedy wciągnie się obywatela do jak najszerszej akcji przy prowadzeniu gospodarstwa i kiedy obywatel przez swoje organizacje będzie mógł wyjawiać swoją wolę i dążenia.</u>
          <u xml:id="u-70.14" who="#ZenobiuszPełeński">Moi Panowie! Naszem dążeniem jest, ażeby wszystkie organizacje społeczne ukraińskie były traktowane narówni z organizacjami polskiemi. Wtenczas można się spodziewać konkurencji pracy, wyścigu pracy i korzyści z tej pracy.</u>
          <u xml:id="u-70.15" who="#ZenobiuszPełeński">Uważamy, że Rząd, który ma zamiar wydać dekrety, powinien wydać tylko takie, które będą rzeczywiście konieczne, że reszta ustawodawstwa gospodarczego powinna przyjść pod obrady Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-70.16" who="#ZenobiuszPełeński">Po tak sformułowanych zastrzeżeniach z naszej strony do pełnomocnictw w sprawach gospodarczych i finansowych stwierdzamy, że:</u>
          <u xml:id="u-70.17" who="#ZenobiuszPełeński">1) zapowiedziane przez Rząd działanie drogą dekretów w dziedzinie spraw gospodarczych i finansowych powinno być korzystne dla drobnego rolnictwa, które reprezentujemy;</u>
          <u xml:id="u-70.18" who="#ZenobiuszPełeński">2) zważywszy, że działanie to przeprowadzać będzie Rząd p. Kościałkowskiego, który już w charakterze Ministra Spraw Wewnętrznych dążył do normalizacji stosunków polsko-ukraińskich, żywimy nadzieję, że i w dziedzinie projektowanego dekretowania będzie się liczył z gospodarczemi potrzebami narodu ukraińskiego. Dlatego głosować będziemy za niniejszym projektem pełnomocnictw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Jedynak.</u>
          <u xml:id="u-71.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-71.2" who="#StanisławCar">Ponieważ p. Jedynaka, któremu po raz wtóry udzieliłem głosu, niema na sali, wykreślam go z listy mówców.</u>
          <u xml:id="u-71.3" who="#StanisławCar">Głos ma p. Pewny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#PetroPewnyj">Wysoki Sejmie! Należę do posłów z tego terenu na wschód od Wisły, który p. Minister Kwiatkowski w swojem przemówieniu w komisji określił jako dzielnicę w naszem już skonsolidowanem politycznie Państwie, do której „trzeba dotrzeć tak, jakby to był obcy rynek, który nasz przemysł powinien zdobyć dla siebie”.</u>
          <u xml:id="u-72.1" who="#PetroPewnyj">Doceniamy znaczenie tych słów p. Ministra Kwiatkowskiego, jak i zdanie p. Premiera o obowiązku obywateli niezależnie od wyznania i narodowości walczenia o wspólną przyszłość, i nie w celu kurtuazji, a z głębin naszej istotnej myśli — tu z sejmowej trybuny możemy i chcemy zamanifestować, że Wołyń, jako część Kresów tego samodzielnego gospodarczo organizmu, stanowi integralną część ziem Rzeczypospolitej Polskiej, i że zawdzięczając pracom pomajowych rządów i zjednoczonym wysiłkom, zmierzającym do zbliżenia obu zamieszkujących tę ziemię społeczeństw — polskiego i ukraińskiego jest już przygotowany do gospodarczego zespolenia z najwyżej pod względem kultury stojącemi ziemiami Rzeczypospolitej, gdyż nasze świadome społeczeństwo tak samo dba o podniesienie zarówno duchowej jak i materialnej kultury Wołynia do poziomu zachodnich dzielnic naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-72.2" who="#PetroPewnyj">Niestety, pomimo naszej dobrej woli powstał cały szereg barier, które Wołyń, mający tak wielkie możliwości rozwoju gospodarczego w przyszłości, oddzielają od tego wszystkiego, co posiadają inne ziemie Rzeczypospolitej. Nie mamy na Wołyniu odpowiednio rozwiniętej sieci dróg państwowych, linij kolejowych, upośledzono nas pod względem szkolnictwa, kredytów państwowych i t. d.</u>
          <u xml:id="u-72.3" who="#PetroPewnyj">To też, gdy Rząd zaczyna te bariery niszczyć, my jego zamiary i jego pracę w tym kierunku możemy tylko przyjąć z zadowoleniem.</u>
          <u xml:id="u-72.4" who="#PetroPewnyj">Bar jera taryf kolejowych, szczególnie taryf wywozowych na produkty rolnicze nie dawała nam możności zbytu nadwyżek produkcji rolnej i wzamian zdobycia niezbędnych wyrobów przemysłowych po cenach dostępnych, a tem samem rozbudowania własnego przemysłu, co w rezultacie nie pozwalało na wykorzystanie całego bogactwa naszej ziemi wołyńskiej. Te taryfy przyczyniły się do tego, że na Wołyniu rozmnożyli się w wielkiej liczbie pośrednicy, dbający wyłącznie o swoje interesy i wykorzystujący swoje uprzywilejowane stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-72.5" who="#PetroPewnyj">Zahamowały te taryfy w ostatecznym rezultacie przedewszystkiem rozwój kulturalny i gospodarczy miast.</u>
          <u xml:id="u-72.6" who="#PetroPewnyj">Dopiero w ostatnich latach ze zwiększeniem stanu polskiego posiadania w miastach i pogłębieniem idei, współpracy polsko-ukraińskiej, zawdzięczając reformie samorządu i nadzorowi nad nim władz wojewódzkich, nasze miasta poczęły odżywać i czynić niezbędne inwestycje. Dopiero teraz Łuck kończy budowę wodociągów. Natomiast ani jedno miasto na Wołyniu nie posiada kanalizacji. Również zawdzięczając uzdrowieniu samorządu, nareszcie uregulowano rozbudowę miast zgodnie z wymaganiami nowoczesnej urbanistyki.</u>
          <u xml:id="u-72.7" who="#PetroPewnyj">Dlatego, gdy Rząd Rzeczypospolitej zwraca się do Sejmu o pełnomocnictwa i wyraźnie stwierdza, że te pełnomocnictwa będą wyzyskane i na korzyść kresów wschodnich, my z wdzięcznością przyjmujemy propozycję Rządu i jednocześnie z sejmowej trybuny wyrażamy podziękowanie Rządowi za wyasygnowanie 300.000 zł na budowę siedmiu elewatorów, które choć w części pozwolą wyzwolić naszą wieś z wyzysku pośredników i podnieść jej dobrobyt. Jesteśmy pewni, że i nadal Rząd otoczy swoją opieką rozwój naszego gospodarstwa, a w szczególności wysiłki naszej Izby Rolniczej w kierunku podniesienia kultury rolnej drobnych gospodarstw.</u>
          <u xml:id="u-72.8" who="#PetroPewnyj">Z kolei musimy stwierdzić, że i ludność Wołynia zjednoczona w Związku Spółdzielczym „Hurt” dba należycie o uświadomienie i podniesienie gospodarcze szerokich mas, oraz przyczynia się do rozwoju spółdzielczości na wsi, zwiększając w ten sposób siłę gospodarczą. Apelujemy do Rządu, aby naszym rejonowym spółdzielniom zrzeszonym w „Hurcie” zostały udzielone odpowiednie kredyty na dalszą planową pracę, bo naprawdę w tej spółdzielczości — wyrażając się słowami p. Ministra Kwiatkowskiego — tkwi wielka dynamika gospodarczego rozwoju Wołynia.</u>
          <u xml:id="u-72.9" who="#PetroPewnyj">Proszę Panów! Podczas dyskusji nad budżetem będziemy mieli możność wysunięcia naszych wołyńskich postulatów w zakresie całokształtu naszego życia, specjalnie szkolnictwa. Oceniając w pełni rozmiary prac gospodarczych Rządu i ulg dla rolnictwa, jeszcze przed rozpoczęciem dyskusji nad budżetem, szczególnie wobec zrównoważenia budżetu, zwracamy się do Rządu również z apelem, aby w nowym budżecie były przewidziane kredyty na dalszą komasację gospodarstw wiejskich i na parcelację. Wołyń odczuł dobroczynny wpływ tej akcji Rządu i byłoby wprost tragedią, jeżeliby Rząd pozostawił podział Wołynia na dwie części: uprzywilejowaną i zaniedbaną pod względem komasacji, nie przydzieliwszy odpowiednich sum na skomasowanie gospodarstw rolnych. Wołyń wogóle wszystkie swoje gospodarcze zdobycze zawdzięcza pomajowym rządom. Ze stanu zaniedbania, ciemnoty i rosyjskich naleciałości staje się coraz zdrowszym organizmem, dźwigającym się pod względem gospodarczym, to też kiedy Rząd zwraca się do Sejmu o udzielenie pełnomocnictw na dalszą planową akcję porządkowania narodowego gospodarstwa, nasz głos jako przedstawicieli ukraińskiej ludności Wołynia, jest zgodny z intencjami Rządu.</u>
          <u xml:id="u-72.10" who="#PetroPewnyj">Żyjąc na kresach, pracując nad podnoszeniem ich stanu gospodarczego i kulturalnego, odczuwamy może silniej niż mieszkańcy innych dzielnic Rzeczypospolitej co znaczy siła Państwa, porządek w niem i jaka w tem Państwie jest rola młodzieży, o której mówili p. Premier i p. Wicepremier. Ale jako Ukraińcy pragniemy, żeby te drogi dla młodzieży były przetarte tak samo dla młodzieży ukraińskiej jak dla młodzieży wogóle, żeby we wszystkich poczynaniach Rządu, które będą opierały się na kontakcie ze społeczeństwem, był uwzględniany i głos ukraińskiego społeczeństwa Wołynia.</u>
          <u xml:id="u-72.11" who="#PetroPewnyj">Wysoki Sejmie! Doceniając znaczenie pełnomocnictw w całej rozciągłości i te wysiłki, które podejmuje Rząd, uważamy, że ofiary, jakie poniesie społeczeństwo, będą tylko wykonaniem jego obowiązków wobec Państwa.</u>
          <u xml:id="u-72.12" who="#PetroPewnyj">My posłowie z Wołynia i reprezentowane przez nas społeczeństwo rozumiemy, że tak, a nie inaczej w dzisiejszej chwili trzeba spełnić obowiązek wobec Państwa, że w ten sposób stajemy się aktywnymi uczestnikami procesu, wzmacniającego siłę Państwa i gotowość bojową naszej armii.</u>
          <u xml:id="u-72.13" who="#PetroPewnyj">Dlatego musimy te pełnomocnictwa uchwalić z całą życzliwością i uchylić te wszystkie momenty, które przed wygaśnięciem pełnomocnictw mogłyby nasuwać takie czy inne wahania co do poszczególnych punktów oświadczeń p. p. Ministrów. Z pełnem poczuciem odpowiedzialności za dobro Państwa, jako dobro Wspólne jego wszystkich obywateli, posłowie ukraińscy z Wołynia oddadzą swój głos za przyjęciem ustawy w brzmieniu przedłożenia rządowego.</u>
          <u xml:id="u-72.14" who="#PetroPewnyj">Niezależnie od powyższego, składam następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-72.15" who="#PetroPewnyj">„Na ostatniem posiedzeniu Sejmu pan poseł Pełeński oświadczył, że z ukraińskiej reprezentacji parlamentarnej nie wybrano przedstawiciela do komisji, która miała rozpatrzeć projekt ustawy o udzieleniu pełnomocnictw Rządowi. Wobec tego, że określenie „Ukraińska Parlamentarna Reprezentacja” było użyte na plenum Sejmu, zgłaszam jako poseł Ukrainiec w imieniu swojem i swoich kolegów sprostowanie — w sprawie użytego terminu. Sejm ma 5 posłów Ukraińców z Wołynia, którzy tworzą samodzielną regionalną ukraińską reprezentację parlamentarną Wołynia oraz 14 posłów Ukraińców z 3 południowo-wschodnich województw, a mianowicie: tarnopolskiego, stanisławowskiego i lwowskiego. Z tych 14 posłów, 13 należy, jak wiadomo, do U. N. D. O. Poseł Pełeński złożył oświadczenie imieniem tych 14 posłów, bowiem „Ukraińska Parlamentarna Reprezentacja” powstała bez żadnego porozumienia z posłami Ukraińcami z Wołynia i ta reprezentacja nie reprezentuje wszystkich posłów Ukraińców, oraz wszystkich dzielnic Polski, na której zamieszkuje naród ukraiński”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Zaklika.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#WalerianZaklika">Żądanie uchwalenia pełnomocnictw postawiło każdego posła przed bardzo trudną decyzją. Decyzją może tem trudniejszą do powzięcia, że wobec braku organizacji klubowej, klubów sejmowych każdy poseł musi sam według własnego rozumienia i własnego sumienia decydować. Ja, rozważając głęboko według mego sumienia, sprawę pełnomocnictw, doszedłem do przekonania, że niema rzeczowego uzasadnienia, ażeby za udzieleniem pełnomocnictw głosować. Negatywnego mego stanowiska nie opieram na braku zaufania do obecnego Rządu, natomiast opieram je na przekonaniu, że niema rzeczowych należytych przesłanek, ażeby do pełnomocnictw się uciekać. Ponieważ jest to zdanie, zdaje się, odosobnione w tej Wysokiej Izbie, dlatego tembardziej poczuwam się do obowiązku uzasadnienia go.</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#WalerianZaklika">Uzasadnienie potrzeby udzielenia pełnomocnictw mieliśmy znaleźć w programie, przedłożonym nam przez pp. Premiera i Ministra Skarbu. Zastanawiałem się nad treścią tego programu i dochodzę do przekonania, że te zarządzenia, których wydanie jest potrzebne i które mają uzasadniać potrzebę pełnomocnictw, dadzą się rozdzielić na trzy oddzielne grupy. Jedna grupa, to są te zarządzenia, które muszą być wydane w drodze ustawy i które mają dać doraźny efekt, efekt natychmiastowy w kierunku uchwycenia równowagi skarbowej, tudzież w kierunku doraźnej korzyści dla tych warstw ludności, które zostaną pociągnięte do szczególnych ofiar na rzecz sanacji Skarbu. Jakie są te ustawy, które mają dać doraźny wynik dla Skarbu Państwa? Otóż przedewszystkiem ustawa o poborze podatku od wynagrodzenia, następnie nowela do ustawy o podatku dochodowym, no i jako pewien ekwiwalent dla ludności — ustawa o komornem i o podatku lokatorskim, względnie jego zniesienie. Te rzeczy rzeczywiście dadzą ten uchwytny natychmiastowy rezultat i działać będą prawdopodobnie już od 1 grudnia. Czy jednak wydanie tych ustaw tak prostych wymaga uciekania się do pełnomocnictw? Wszak Rząd stoi wobec Sejmu chętnego do pracy, który nie będzie robił opozycji dla opozycji, nie będzie marnował czasu, — przeciwnie, jeżeli nabierze przekonania o konieczności tych ustaw dla dobra Państwa, to będzie się starał sprawnie i szybko je załatwić. Cały ciężar przeprowadzenia tych ustaw polega na tem, ażeby przekonać Sejm o konieczności uciekania się do tych zarządzeń, które nakładają wielkie ciężary na pewne grupy ludności. Ta sama konieczność przeprowadzenia dowodu spoczywa także przy żądaniu udzielenia pełnomocnictw. Sądzę więc, że w czasie nie o wiele dłuższym niż czas potrzebny dla uzyskania pełnomocnictw dałoby się przeprowadzić tych kilka mało skomplikowanych ustaw. W każdym razie mogą one być uchwalone w drodze normalnej, ustawodawczej w czasie do 1 grudnia.</u>
          <u xml:id="u-74.2" who="#WalerianZaklika">Druga grupa zarządzeń, która była przewidziana w programie pp. Ministrów, to są zarządzenia wgłębiające się w życie gospodarcze, zarządzenia jednak, które nie wymagają aktów ustawodawczych, których przeprowadzenie leży w normalnym trybie, w normalnym zakresie działania władz. A więc niezmiernie ważna dla życia gospodarczego, to sprawa rewizji taryf kolejowych, sprawa zaniechania pewnych inwestycyj. To są rzeczy, które ustaw nie wymagaj a, a nawet przeprowadzenie pewnych oszczędności w samorządzie, redukcja opłat samorządowych, redukcja pewnych zbędnych urzędów, to są rzeczy, które również w dużej mierze dadzą się. przeprowadzić bez ustaw, jeżeli chodzi o dziedzinę samorządów w trybie zwykłego nadzoru nad niemi. Nawet powołanie do życia komisji ankietowej, któraby badała kartele, dałoby się wprowadzić w życie w ramach istniejących ustaw. Nawet sprawy takie, jak redukcja ceny gazu czy elektryczności, w dużym stopniu dałyby się przeprowadzić w drodze nadzoru nad zarządami komunalnemi, względnie nadzoru koncesyjnego. A więc w tej grupie zarządzeń sprawa pełnomocnictw właściwie nie wchodzi w rachubę.</u>
          <u xml:id="u-74.3" who="#WalerianZaklika">Ale jest wreszcie trzecia najważniejsza grupa zarządzeń, która już wymaga ustaw, które mają ożywić i podnieść aktywność naszego życia gospodarczego. Są to ustawy, które mają działać nie doraźnie, ale które mają dać swój efekt na długiej fali, mają dać swój efekt po upływie miesięcy, kwartałów. Przy tych ustawach jest rzeczą drugorzędna, czy one wyjdą w drodze dekretu w listopadzie i grudniu, czy ukażą się w drodze ustawy w styczniu, lutym czy marcu. Co więcej, te ustawy nie mogą ukazać się w jednym czasie. Nieraz przed wydaniem ustawy trzeba będzie wyczekać, aż inna poprzednio wydana ustawa już zacznie osiągać rezultaty. Rzeczą jednakowoż najważniejszą jest to, że są to ustawy, które głęboko wżłabiają się w życie gospodarcze i w życie społeczne. One działać będą i na ustrój gospodarczy, na ustrój i strukturę społeczną, są to bowiem rzeczy tak ważne, jak ustawy o polityce kartelowej, jak ustawy, które maja na celu podniesienie ceny płodów rolnych. Są to ustawy, które dotkną struktury naszego życia gospodarczego, ustawy, dotyczące reformy ubezpieczeń społecznych, dotkną struktury naszego życia społecznego, a więc są to wszystko rzeczy, przy których należy powołać do współdziałania Sejm. I jedno z dwojga — albo Sejm jest wogóle rzeczą zbędną, albo właśnie przy uchwalaniu takich ustaw, które głęboko żłobią życie gospodarcze i społeczne, ma Sejm coś do mówienia, należy go powołać do współdziałania, należy korzystać z tej sumy doświadczeń życiowych, z tej sumy znajomości praktycznych stosunków gospodarczych w terenie, z tej sumy znajomości stosunków społecznych, nastrojów i potrzeb społeczeństwa, które ten Sejm reprezentuje. Uważam, że jest rzeczą może mniejszej wagi, czy te ustawy wyjdą bardzo prędko, jak raczej to, ażeby te ustawy, które będą decydowały o rozwoju życia gospodarczego, były sharmonizowane z potrzebami życia i z potrzebami społeczeństwa. I w tym kierunku właśnie może Sejm korzystnie działać. Życzę sobie, żeby sprawa karteli była energicznie i gruntownie rozwiązana, ale życzę sobie, żeby tę rzecz robił w drodze ustaw Sejm, a nie Rząd. Życzę sobie podniesienia cen płodów rolnych, ale wiem, że podniesienie tych cen wymaga zmiany ustroju produkcyjnego rolnictwa, wymaga zmiany ustroju organizacyjnego rolnictwa. I w takich sprawach należy jednak Sejm powołać do współdziałania.</u>
          <u xml:id="u-74.4" who="#WalerianZaklika">Wprost boję się inflacji dekretów — zjawiska, które występuje zwykle wtedy, kiedy zostają udzielone pełnomocnictwa. Taką epokę inflacji dekretów myśmy już mieli. One wnosiły w życie gospodarcze rozstrój i zamieszanie. Jeżeli zatem normalna droga ustawodawcza powstrzymuje takie inflacje ustawowe, to mojem zdaniem jest to tylko jej zaletą. Uznawałbym drogę dekretowania i udzielenia pełnomocnictw, ale tylko pod pewnemi ściśle określonemi warunkami, przy istnieniu pewnych przesłanek. Temi przesłankami są: po pierwsze, gdyby istniał przemyślany już w szczegółach plan gospodarczy i gdyby ten plan gospodarczy w swoich zasadach wytycznych był przyjęty przez Sejm. W tym wypadku może być, że technika, potrzeba rychłego wprowadzenia w życie tego opracowanego, akceptowanego przez Sejm programu domagałaby się udzielenia pełnomocnictw i domagałaby się dekretowania. Ale tak opracowanemi w szczegółach planami dotyczącemi, rolnictwa, przemysłu, obrotów, reformy podatków, reformy ubezpieczeń społecznych nie rozporządzamy. To, co nam mówił p. Minister Skarbu, są to rzeczy bardzo piękne i bardzo głębokie, ale sądzę, że p. Minister sam nie ma i nie może mieć tego przekonania, by to, co powiedział, było już planem gospodarczym, to są dopiero pewne kontury, zarysy planu gospodarczego. Tembardziej rzecz nieskonkretyzowana w szczegółach nie może być przez Sejm akceptowana, mimo tej całej dyskusji, która się dzisiaj odbyła. Ponieważ tego planu skonkretyzowanego i przyjętego przez Sejm niema, odpada przesłanka potrzeby uchwalenia dekretowania, jako środka technicznego, pozwalającego na szybkie wprowadzenie w życie tego planu.</u>
          <u xml:id="u-74.5" who="#WalerianZaklika">W drugim wypadku uznawałbym potrzebę dekretowania, gdyby w rachubę wchodziły sprawy walutowe. Tak, wtedy rzeczywiście w ciągu 24 godzin muszą być wydane ustawy, względnie dekrety na mocy pełnomocnictw. Ale wszakże sprawy walutowe są wyłączone.</u>
          <u xml:id="u-74.6" who="#WalerianZaklika">W trzecim wypadku uznawałbym potrzebę dekretowania, gdyby wymagała tego sytuacja zagraniczna. Niewątpliwie sytuacja zagraniczna dziś się komplikuje. Ale wszyscy mamy wrażenie, że te komplikacje zagraniczne nie docierają jeszcze bezpośrednio do naszego Państwa. Pan Premier w swojej mowie potrącił z lekka o sprawy zagraniczne, ale mówił o nich jakby nawiasem, nie kładąc na nie dużego nacisku. Nie mieliśmy żadnego ekspose z dziedziny polityki zagranicznej, gdzieby nam wskazano na potrzebę stworzenia pewnego pogotowia, a więc w tym wypadku pogotowia ustawodawczego. Sądzę zatem, że i z tego punktu widzenia nie zachodzi konieczność udzielenia pełnomocnictw.</u>
          <u xml:id="u-74.7" who="#WalerianZaklika">Zdaję sobie sprawę, że jestem w swych zapatrywaniach i negatywnem u stosunkowaniu się do pełnomocnictw odosobniony. Mimo tego uważałem za swój obowiązek poselski to moje zapatrywanie, które odpowiada memu głębokiemu przekonaniu, wyrazić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Zakrocki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#LudwikZakrocki">Wysoka Izbo! Mnie jako jednemu z ostatnich, czy nawet ostatniemu mówcy przypada bardzo niewiele do powiedzenia wobec tego, że w ciągu całego dnia przemówień sprawa pełnomocnictw została bardzo dokładnie omówiona. Poruszę tylko jeden moment, który uważam za konieczne poruszyć po tych, jak wspomniałem, wyczerpujących przemówieniach szeregu przedmówców.</u>
          <u xml:id="u-76.1" who="#LudwikZakrocki">Jeżeli chodzi o zakres pełnomocnictw, które mamy wkrótce uchwalić, to wiemy jedno, że pełnomocnictwa te dotyczą zagadnień gospodarczych i finansowych. Są to ramy bardzo szerokie, można w nich zmieścić bardzo wiele, nie wyłączając nawet samego budżetu. Zarówno p. Premier jak i p. Minister Skarbu w swych przemówieniach wyjaśniali nam w jakim kierunku te pełnomocnictwa mają być wykorzystane. Być może, że zajdą jeszcze potrzeby wy korzystania ich w innych sprawach, takich, o jakich one nie wspominają, wszak wiemy wszyscy, że życie gospodarcze toczy się niesłychanie szybkiem tempie, zarządzenia, o jakich się dziś nie myśli, mogą być za miesiąc lub dwa aktualne, a wszakże pełnomocnictwa, które mamy uchwalić, mają obowiązywać przez okres 2 1/2 miesięcy. Niemniej jednak mamy przed sobą pewien obraz tych zarządzeń, jakie na podstawie pełnomocnictw mają być wydane.</u>
          <u xml:id="u-76.2" who="#LudwikZakrocki">Ja chciałbym poruszyć sprawę jedną niesłychanie ważną, sprawę nowego podatku od wynagrodzeń i sprawę powiększonego podatku dochodowego. Według obliczeń p. Premiera jak i p. Ministra Skarbu podatek od wynagrodzeń ma przynieść około 160 milionów zł, zaś podwyższony podatek od dochodu około 60 milionów zł, razem około 220 milionów zł.</u>
          <u xml:id="u-76.3" who="#LudwikZakrocki">Przyznaj ę się, że nie podzielam optymizmu co do możliwości wydobycia z naszego społeczeństwa tak wielkiej kwoty. Wiemy jak olbrzymie sumy podatkowe są zaległe i że nie można ich ściągnąć, to też te nowe podatki niewątpliwie nie dadzą rezultatu takiego, jak o tem słyszeliśmy. Pozornie być może, że podatek od wynagrodzeń dojdzie do tej kwoty, jaką nam podano, lecz jak to będzie wyglądało? Proszę Wysokiej Izby! Podatek od wynagrodzeń jest tym podatkiem, który ściągnąć jest najłatwiej i który za kilka dni może być w dużym stopniu ściągnięty, poprostu dlatego, że pracownikowi, na którego się ten podatek nakłada, potrąca się go bezpośrednio z poborów. Jednak ściągnięcie tego podatku od warstw urzędniczych odbije się ujemnie w innym kierunku. Wiemy, że te warstwy, które ten podatek zapłacą, wynagrodzenie swoje zużywały wyłącznie konsumcyjnie na artykuły pierwszej potrzeby. Dlatego te pieniądze, które zostaną dziś w Skarbie Państwa z tytułu podatku od wynagrodzeń, nie wejdą do naszego życia gospodarczego, nie dostanie ich rolnik, nie dostanie ich drobny kupiec, który dostarczał towary urzędnikowi. W tych warunkach kupiec, który liczył na otrzymanie pewnych kwot w najbliższym czasie, jeżeli sam nie otrzyma pieniędzy od urzędników, którzy nie będą mogli swoich należytości wyrównać, ten kupiec swojej należytości nie będzie mógł zapłacić w należytym czasie. Rezultatem będzie duża ilość zaprotestowanych weksli, rezultatem będzie nowy szereg zjawisk gospodarczych bardzo niepożądanych. Kupiec, który miał od urzędnika otrzymać swoją należytość, nie otrzymawszy jej, nie zapłaci podatku, który może chciał obecnie zapłacić, i niewątpliwie w tym właśnie kierunku będą się oni powstrzymywali od wypłat, a tem samem Skarb Państwa, otrzymawszy z jednej strony kwotę, której żądał, lub przynajmniej w przybliżeniu taką kwotę, z innych źródeł podatkowych otrzyma znacznie mniej, aniżeli otrzymywał dotychczas. I tutaj jest słaba strona całej owej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-76.4" who="#LudwikZakrocki">Jeżeli chodzi o wysokość potrąceń, to są one niesłychanie wysokie, wynosić mają od 7 do 20% wynagrodzeń. Nie wiemy od jak wysokiej kwoty wynagrodzenia podatek będzie już pobierany; sądzę, że od stosunkowo niewielkiej. Dlatego obciążenie tym podatkiem będzie niesłychanie dotkliwe, szczególnie dla warstw urzędniczych najsłabszych, zwłaszcza, że obciążenie spada na nich w chwili, kiedy produkty rolne zaczynają drożeć, kiedy zbliża się zima, w okresie bardzo ciężkim dla tych, którzy całe swoje wynagrodzenie jedynie konsumcyjne spożywać mogą. Osobiście jestem za tem, skoro, jak p. Minister Skarbu zaznaczył, konieczną jest rzeczą pociągnięcie do ofiar i to wysokich najszerszych sfer urzędniczych, ażeby jednak w miarę możności uwzględnić bardzo ciężkie położenie tych właśnie najniższych warstw urzędniczych i te najniższe warstwy, skoro już niemożna zwolnić ich od podatku, obciążyć jaknajmniej. Natomiast należałoby najlepiej wynagradzanych, tych, którzy najwyższe otrzymują pobory, obciążyć możliwie wysoko.</u>
          <u xml:id="u-76.5" who="#komentarz">(Głos: Taki jest projekt.)</u>
          <u xml:id="u-76.6" who="#LudwikZakrocki">Gdy chodzi o źródła podatkowe, to odnosi się wrażenie od szeregu lat, że szukamy tych źródeł podatkowych tam, gdzie najłatwiej jest pieniądze wydobyć, że idziemy po linii najmniejszego oporu. Uważam, że jest szereg źródeł podatkowych, któreby mogły być o wiele obfitsze, aniżeli są w rzeczywistości. Przypomnę tylko fakt, że niektóre przedsiębiorstwa, które nie płaciły podatków od wielu lat, albo płaciły w minimalnej ilości, z chwilą, gdy znalazły się pod zarządem energicznego przymusowego zarządcy, okazało się, że mogą zupełnie łatwo płacić te podatki, które były na nie nałożone, a ten przymusowy zarządca zdołał nawet pokryć zaległości. Dlatego uważam, że w tamtym kierunku nacisk powinien być o wiele silniejszy, aniżeli jest obecnie, bo z tamtych źródeł, ze źródeł tych najwyższych sfer finansowych jeszcze wiele spodziewać się można.</u>
          <u xml:id="u-76.7" who="#LudwikZakrocki">Jeśli chodzi o nasz system podatkowy, uważam także, że jest on niezupełnie słuszny. Głosy takie rozlegają się zresztą oddawna. Wspomnę tu tylko o jednym podatku, od szeregu lat istniejącym u nas podatku, który, o ile mi wiadomo, nie ma nigdzie na Zachodzie czegoś sobie podobnego. Jest to tak zwany nadzwyczajny podatek od niektórych zajęć zawodowych. Podatkowi temu podlegają notariusze, komornicy i pisarze hipoteczni. Jest to podatek wysoki, bo wynoszący od 3–20%. Podlegają temu opodatkowaniu ci spośród wymienionych przeze mnie kategoryj, którzy mają dochodu więcej niż 12 tys. złotych. Proszę Panów! Jeśli chodzi o obciążenia, to uważam, że obciążenie, jakie stanowi ten właśnie podatek, nie powinno być z tej kategorii ludzi zdjęte. Przeciwnie, może być nawet jeszcze większe, skoro tego konieczność skarbowa wymaga. Ale nie powinien to być nadzwyczajny podatek wyjątkowy, tylko kwota dołączona do podatku dochodowego, płaconego przez wszystkich obywateli. A podatek taki zwiększony dochodowy powinni płacić wszyscy bez względu na swój zawód. Tak samo po winni, płacić go dobrze się mający lekarze, adwokaci, inżynierowie, przemysłowcy czy inne grupy. Tego wymaga równość, tego wymaga sprawiedliwość podatkowa.</u>
          <u xml:id="u-76.8" who="#LudwikZakrocki">Uważam, że te wszystkie przedłożenia rządowe są nieodpartą koniecznością. Zarówno p. Premier jak i p. Minister Skarbu cieszą się ogromnym kapitałem zaufania w całem społeczeństwie, zaczynając od Pana Prezydenta Rzplitej, a kończąc na najszerszych warstwach. My to zaufanie, jak wykazały przemówienia tutaj wygłoszone, podzielamy. Dlatego ja ze swej strony, apelując do Pana Ministra Skarbu, raz jeszcze proszę, aby zechciał rozważyć kwestię umniejszenia w miarę możności tego podatku, który mają płacić warstwy najsłabiej uposażone zpośród tych, którzy pobierają wynagrodzenia. Ze swej strony oświadczam, że wierząc, iż poczynania obecnego naszego Rządu dadzą rezultat pozytywny i oczekując tego rezultatu, głosować będę za pełnomocnictwami w takiem brzmieniu, w jakim je Rząd przedłożył.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#StanisławCar">Do głosu nikt nie jest więcej zapisany. Zamykam rozprawę.</u>
          <u xml:id="u-77.1" who="#StanisławCar">Czy p. Sprawozdawca życzy sobie jeszcze zabrać głos?</u>
          <u xml:id="u-77.2" who="#komentarz">(P. Miedziński: Proszę.)</u>
          <u xml:id="u-77.3" who="#StanisławCar">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#BogusławMiedziński">Wysoka Izbo! Charakter dyskusji dzisiejszej jakże był odmienny od tych wielkich walk, które nieraz toczyły się w tej sali. Słyszałem w kuluarach nawet słowa głębokiego zawodu. Nie sądziłbym jednak, aby ta rzecz była nienaturalna. Pocieszałem moich rozmówców, że dojdzie napewno w tej Izbie niejednokrotnie do wielkiej debaty, do gorących sporów, gdy będą tezy sobie przeciwne postawione. Dziś właściwie debata nie mogła mieć charakteru ostrej walki, bo teza była tylko jedna — udzielenie Rządowi pełnomocnictw. Nikt ani w komisji, ani tutaj w Wysokiej Izbie odmiennego wniosku nie postawił. Z odmiennem zdaniem spotkaliśmy się tylko już pod koniec dyskusji ze strony p. posła dr. Zakliki, którego wywodów zresztą wysłuchałem z ogromnem zainteresowaniem zarówno ze względu na ich treść, świadczącą o dużem przemyśleniu zagadnienia, jak i o bardzo precyzyjnym sposobie myślenia i umiejętności formułowania swoich myśli. A jest to rzecz niewątpliwie w tej Izbie bardzo cenna. Wydaje mi się, że jeżeli jednak pozostanę przy zdaniu swojem i będę bronił zdania komisji wbrew zdaniu p. kolegi Zakliki, to dlatego, że, jak sądzę, nie wziął on pod uwagę mechaniki tych prac, o które tutaj chodzi i czasu ich trwania. Przypuszczenie p. dr. Zakliki, że w formie debat i w komisjach i na plenum Izby ta rzecz mogłaby być załatwiona w odpowiednim czasie, jest przypuszczeniem, które my, mający pewną praktykę w tej dziedzinie, musimy uznać za niesłuszne, to się niestety nie dałoby w odpowiednio krótkim czasie załatwić.</u>
          <u xml:id="u-78.1" who="#BogusławMiedziński">Pozatem dyskusja toczyła się raczej na marginesie sprawy, raczej zapisywano na marginesie jednego jedynego wniosku o udzielenie pełnomocnictw Rządowi uwagi, postulaty, spostrzeżenia. O niektórych z nich chciałbym kilka słów powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-78.2" who="#BogusławMiedziński">Wysoka Izba wykazała w czasie tej debaty ogromną zgodność, prawie jednomyślność nastroju, jeżeli idzie o jedną ze spraw, mianowicie sprawę karteli. Pozwoliłbym sobie zgodzić się z jednem ze sformułowań p. kolegi posła Wierzbickiego, mianowicie z tem, co powiedział, że kartele same w sobie nie są złe. Istotnie jest to pewna wysoka forma organizacji, forma, która przez pewien czas była uważana w świecie za postęp, forma bardzo pożyteczna, kontrolująca warunki produkcji rynku. Ale tak było, gdy się rozpatrywało ideę kartelu jako formę organizacyjną. Jednak w życiu idea ta podlega często pewnemu zwyrodnieniu i to, co jest złe, i to, na co wszyscy właśnie reagują — w tym wypadku Wysoka Izba, o ile mi wiadomo, odzwierciadla istotnie i dokładnie nastroje kraju — to jest pewna polityka kartelowa, mianowicie polityka sztywnych cen, utrzymania ich coute que coute, niezależnie od tego, jaka jest siła nabywcza społeczeństwa. I to jest złe. I płacenie za zaniechanie produkcji warsztatom produkującym jest nie tylko złe, ale i niemoralne. Zatem dążenie do utrzymania sztywnych i wysokich cen, nie zaś dążenie do potanienia produkcji i rzucenia możliwie wielkiej masy produktów, do dotarcia z niemi do najbardziej ubogiego klienta — jest to polityka sprzeczna z kulturą i postępem świata. Postęp i kultura materialna świata posuwa się w miarę tego, jak produkcja dorobku ludzkiego, produkcja przedmiotów, potrzebnych do życia a nawet do wygody życia, stawała się coraz tańsza i gdy dochodziła do najuboższych warstw ludności. Historia wszelkich wynalazków ludzkości służących do udogodnienia i do poprawy bytu ludzkiego zawsze zaczyna się od tego, że początkowo to były rzeczy luksusu, dostępne tylko dla niektórych. Cały postęp szedł w tym kierunku, ażeby te rzeczy uczynić coraz tańszemi, coraz szerzej dostępnemi. I wszelka polityka sprzeczna ż tem, polityka uważająca, że wszystko jest jedno, ile ja wyprodukuję i dla ilu ludzi będzie dostępny mój produkt, byleby utrzymać cenę dla tego produktu, jest sprzeczna z postępem ludzkości. To są te zwyrodnienia, na które cała opinia społeczna reaguje jednolicie i zdrowo. Dialektyka tu nic nie pomoże. W tej dziedzinie, gdy my wszyscy, którzy jesteśmy skądinąd przeciwnikami etatyzmu jako zasady, gdy zachęcamy Rząd i Państwo, by na tę drogę wkroczyło, to mamy pozatem jeszcze inne względy natury gospodarczej na uwadze. Skoro jest zmowa, jak określił słusznie p. poseł Wierzbicki, skoro kartel łamie pewne naturalne warunki, to jest warunki wolnej konkurencji, gdzie podaż i popyt reguluje w sposób naturalny cenę i konkurencję, gdy ten naturalny warunek — silne działanie konkurencji — swobodnie jest łamane przez zmowę, to dlaczego wolno w ten sposób sztucznie ingerować w naturalne warunki producentom, a nie wolno konsumentom, których w tym wypadku reprezentuje Rząd i Państwo? Gdyby warunki były zostawione, gdyby była swobodna gra konkurencji, to bardzo prosimy; z jednej strony wolna konkurencja, z drugiej strony, niech się nikt nie wtrąca, ani Państwo, ani nikt. Ale jeżeli z jednej strony jest swoboda łamania, to otwiera się furtka do ingerencji ze strony innej, tem bardziej, że w całym szeregu wypadków produkcje, podlegające organizacji kartelowej, są składową częścią innych produkcyj, jeżeli to jest węgiel, stal, żelazo, energia elektryczna, to są to składowe czynniki wszelkich innych produkcyj i ich ceny. Dlatego ci, którzy są odpowiedzialni za całokształt gospodarki kraju, mają i prawo i obowiązek ingerować.</u>
          <u xml:id="u-78.3" who="#BogusławMiedziński">Poza temi większego kalibru zagadnieniami chciałbym zwrócić uwagę na jedno z mniejszych, ale tylko dlatego, że mnie jako członka tej Wysokiej Izby ubodło. Mianowicie troska ks. pos. dr. Lubelskiego, który nie był na komisji, nie był w czasie jej obrad, nie zwrócił uwagi na to, że tam ten moment był przeze mnie w mojem przemówieniu postawiony, i który wyraził z tej trybuny troskę, ujętą niemal w formie wniosku, ażeby djety poselskie — a nawet zatroszczył się i o prezydjum — były również dotknięte zamierzonym podatkiem. Chcę uspokoić ks. pos. dr. Lubelskiego, że oczywiście inaczej być nie może i że tak właśnie być musi. Czułem się poprostu głęboko dotknięty, że ks. pos. dr. Lubelski mógł tę instytucję, w skład której wszedł, podejrzewać nawet przez chwilę o to, że wyłączy się z tego ciężaru, który uchwaliła włożyć na innych.</u>
          <u xml:id="u-78.4" who="#BogusławMiedziński">Teraz, jeśli chodzi o moment właściwie jedyny, ujęty we wniosku, o wniosek kolegi p. Krukowskiego, który brzmi: „Po słowach „stabilizacji złotego” dodać, czyli wyłączyć z pod pełnomocnictw, „prawodawstwa w zakresie ubezpieczeń społecznych, emerytur i rent inwalidzkich, zmniejszenia lub opodatkowania uposażeń funkcjonariuszów opłacanych z funduszów publicznych oraz dodatkowego opodatkowania najemnych pracowników fizycznych i umysłowych, jeżeli zarobki ich nie przekraczają 400 zł miesięcznie”. Jestem tego samego zdania, które zostało wyrażone przez p. Ministra Skarbu, że ten wniosek nie jest do przyjęcia, byłby bowiem sprzeczny z uchwałą większości komisji, albowiem to wyłączenie miałoby wpływ zupełnie przekreślający tę planową konstrukcję, na którą swoje placet chcemy dać Rządowi. Tu chodzi o cyfry. Dane nam były cyfry deficytu, dane nam było zadanie arytmetyczne poprostu, jak ma być zrównoważony budżet Państwa, czego żądamy. Oczywiście może być zrównoważony tylko przez skreślenia, przez zmniejszenie wydatków lub podniesienie dochodów równe tej cyfrze, która stanowi lukę. A jestem przekonany i wiem, że te projekty, z któremi Rząd wystąpił, te raczej dekrety, z któremi Rząd wystąpił, były opracowane właśnie z ołówkiem w ręku, a nie tylko z sentymentem. Ja bardzo cenię sentyment kolegi Krukowskiego, któryby chciał, ażeby te doły pracownicze, poniżej 400 zł zarobku miesięcznego, osłonić od ofiary, której Państwo wymaga. Niestety, ołówek i arytmetyka na to nie pozwalają i wszyscy to wiemy, że Państwo w tej chwili musi sięgnąć po te świadczenia.</u>
          <u xml:id="u-78.5" who="#BogusławMiedziński">Teraz jeśli chodzi o sentyment, to w dodatku sentyment p. posła Krukowskiego jest sprzeczny z innym sentymentem, który wszyscy mówcy w komisji podzielali i o którym tu była mowa, sentymentem niewątpliwie również szczerym, sentymentem dla biedy i nędzy, która panuje na polskiej wsi, w polskiem rolnictwie. Ale jeśli się to widzi, jeśli się to wie, jeśli się mówi o klęsce sekwestratorów, to chcieć uchwalić wniosek kolegi Krukowskiego i jednocześnie narzekać na sekwestratorów, to są dwie rzeczy, które się z sobą nie godzą. Gdybyśmy przyjęli wniosek kolegi Krukowskiego, sekwestratorzy musieliby hulać w dalszym ciągu we wsi, musieliby ściągać każdą złotówkę, którą rolnik zarobi. Dajmy więc jakąś równowagę temu sentymentowi, nie przechylajmy się tylko w jedną stronę. Jeśli chodzi o interesy miast, o czem była tu mowa, o te precyzje, robione między interesami miast i wsi, kto jest więcej obciążony, miasto czy wieś, to zwracam uwagę, że dopóki sekwestrator będzie chłopom na wsi zabierał każdą złotówkę, to co on będzie mógł kupić w mieście? Za co? Muszą zostać na wsi te złotówki, aby ta wieś mogła w mieście coś kupić i żeby miasto mogło żyć. To są rzeczy proste, które każdemu obserwacja powie wyraźniej niż najbardziej precyzyjne rozumowanie.</u>
          <u xml:id="u-78.6" who="#BogusławMiedziński">Wysoka Izbo! Debata dzisiejsza jak i pierwsza debata na komisji miała swoje szerokie echo poza ścianami tego gmachu. Zawsze z prawdziwą przykrością dyskutuję z tem, co było powiedziane niekoniecznie z tej trybuny, ale co było napisane w prasie, o czem się mówi. Echa tej debaty były dość oryginalne. Była przeprowadzona jakaś nowa weryfikacja. Udzielono nominacyj pułkownikowskich i degradacyj. Liczono się z tem, że jakieś tu okrutne dzieją się macchiawelizmy, jakieś przemiany wewnętrzne w tym obozie, który dużą drogę ma za sobą i który dużą drogę już przeszedł. Nie wiem dlaczego pozbawiono pułkownikowstwa p. Premiera Kościałkowskiego, ale on jednak nie przestał być pułkownikiem, tak samo jak kolega Stpiczyński/który się z nim starł na komisji, nie został przez to pułkownikiem. Pomimo, że reprezentujemy różne stanowiska, życzę obu Panom nawet, by zostali marszałkami, chociaż ja jestem tylko wicemarszałkiem. Ja nie radziłbym nikomu polegać na tego rodzaju nadziejach. My nie należymy do typu ludzi, którzy sobie kadzą wzajemnie i którzy zawsze sobie mówią komplimenty. Przeciwnie między piłsudczykami była zawsze moda, że jeden drugiemu lubił powiedzieć coś bardzo ostrego do słuchu, ale gdy trzeba było wysiłku dla tej wspólnej sprawy, która nas zawsze łączy, a którą zawsze było dobro Rzeczypospolitej, zanim ona jeszcze powstała, to zawsze znaleźliśmy się razem, żeby osiągnąć to, co trzeba.</u>
          <u xml:id="u-78.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-78.8" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi o moment obecny, o temat, o którym się mówi, o sytuację na odcinku finansowo-gospodarczych spraw Rzeczypospolitej, to z chwilą, kiedy uznaliśmy, że ten odcinek jest przez rzeczywistość zagrożony, każdy z nas na jakimkolwiek stanowisku się znajduje, na jakimkolwiek fotelu siedzi, koncentrycznie będzie działał w tym samym kierunku ku poprawie.</u>
          <u xml:id="u-78.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-78.10" who="#BogusławMiedziński">I tak samo jak na komisji mówiłem, tak samo i tu jestem przekonany, że będę wyrazicielem nie tylko tej Wysokiej Izby, ale szerokich warstw społeczeństwa poza nią, gdy powiem, że nie tylko życzymy powodzenia Rządowi w tej akcji, ale wszędzie mu dopomożemy, gdzie będzie trzeba.</u>
          <u xml:id="u-78.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#StanisławCar">Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosowali przedewszystkiem nad poprawkami.</u>
          <u xml:id="u-79.1" who="#StanisławCar">Do art. 1 została zgłoszona poprawka przez p. Krukowskiego.</u>
          <u xml:id="u-79.2" who="#StanisławCar">Proszę p. Sekretarza o odczytanie tej poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-80.1" who="#Sekretarz">Poprawka do art. 1. Po słowach „stabilizacji złotego” dodać: „prawodawstwa w zakresie ubezpieczeń społecznych, emerytur i rent inwalidzkich, zmniejszenia lub opodatkowania uposażeń funkcjonariuszów, opłacanych z funduszów publicznych oraz dodatkowego opodatkowania najemnych pracowników fizycznych i umysłowych, jeżeli zarobki ich nie przekraczają 400 zł miesięcznie”.</u>
          <u xml:id="u-80.2" who="#Sekretarz">Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Prezydjum jest zgodne, że stoi mniejszość. Poprawka upadła. Art. 1 przechodzi w brzmieniu uchwalonem przez komisję.</u>
          <u xml:id="u-80.3" who="#Sekretarz">Do art. 2 i 3 nie zostały zgłoszone żadne poprawki.</u>
          <u xml:id="u-80.4" who="#Sekretarz">Przystępujemy do głosowania nad całością projektu ustawy.</u>
          <u xml:id="u-80.5" who="#Sekretarz">Kto jest za całością ustawy wraz z tytułem, zechce wstać. Prezydjum jest zgodne, że stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-80.6" who="#Sekretarz">Ze względu na to, że ustawa została przyjęta w drugiem czytaniu bez poprawek, w brzmieniu uchwalonem przez komisję, możemy przystąpić do trzeciego czytania.</u>
          <u xml:id="u-80.7" who="#Sekretarz">Kto jest za przyjęciem ustawy w pełnem jej brzmieniu, zechce wstać. Większość. Stwierdzam, że Izba ustawę uchwaliła.</u>
          <u xml:id="u-80.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-80.9" who="#Sekretarz">Zamierzam zamknąć posiedzenie. Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-80.10" who="#Sekretarz">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-80.11" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 20 min. 10)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>