text_structure.xml 179 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 min. 30 po poł.).</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Zastępca Prezydenta Ministrów Ignacy Daszyński, Minister Spraw Wojskowych Gen.-Por. Kazimierz Sosnkowski, Minister Spraw Zagranicznych Eustachy ks. Sapieha, Minister Spraw Wewnętrznych Leopold Skulski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Maciej Rataj, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Juljusz Poniatowski, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Pracy i Opieki Społecznej Edward Pepłowski, Minister b. dzielnicy pruskiej Władysław Kucharski, Kierownik Ministerstwa Sztuki i Kultury Jan Heurich, Prezes Najwyższej Izby Kontroli Józef Higersberger, Prezes Głównego Urzędu Ziemskiego Tomasz Wilkoński.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Sprawiedliwości Jan Morawski, w Ministerstwie Robót Publicznych Henryk Dudek, w Ministerstwie Skarbu Roman Rybarski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 166 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 167 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają p.p. Sołtyk i Putek. Listę mówców prowadzi poseł Sołtyk.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. Trzcińskiego i innych posłów z Klubu N. Z. L. w sprawie urządzeń pocztowych w b. dzielnicy pruskiej.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. Rudnickiego i kol. ze Z. L. N. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego przetrzymywania w więzieniu robotnika Jana Radziszewskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. ks. Mąkowskiego i innych posłów ze Z. L. N. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie usiłowania udaremnienia przez ppor. Hauczkę prawidłowego postępowania sądowego przeciw komuniście Jesionkowskiemu w Rypinie.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. Zamorskiego i kol. ze Z. L. N. do Rządu w sprawie niewykonywania uchwały sejmowej z d. 21 listopada 1919 r.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. ks. Mąkowskiego i innych posłów do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie aresztowania przez bolszewików ks. biskupa Łosińskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. Wróblewskiego i innych do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie artykułu p. Józefa Ptasia, naczelnika Urzędu do walki z lichwą, zamieszczonego w Gazecie Porannej, a nawołującego do zaburzeń ulicznych.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. ks. Mąkowskiego i innych posłów ze Z. L. N. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie oficera ewidencyjnego w Rypinie ppor. Hauczki.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. Mazura i innych posłów ze Z. L. N. do p. Ministra Aprowizacji w sprawie utrudnień w dostawie kontyngentu do magazynów w Radomiu.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja posłów ze Z. L. N. do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie zapewnienia Polakom w państwie rosyjskiem wszelkich praw mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. Zamorskiego i tow. ze Z. L. N. do Rządu w sprawie rzekomej tajnej umowy między polskim a bolszewickim dowództwem.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja posłów Z. L. N. do Rządu i Naczelnego Dowództwa w sprawie pertraktacji pokojowych, prowadzonych z Sowdepją w marcu r. b.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. Brejskiego i tow. z N. P. R. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie aresztowania p.p. Ożarowskiego, Ettera i Bruzdy w Liczbarku.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p.p. Moraczewskiego, Ziemięckiego, Niedziałkowskiego i tow. P. P. S. do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie zerwania rokowań polsko-litewskich.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. Nadera z klubu N. P. R. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie usuwania w województwie poznańskiem urzędników państwowych z urzędów ze względów politycznych.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja pp. Hartglasa i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie naruszenia nietykalności poselskiej przez organy Policji Państwowej.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. Zamorskiego i kol. ze Z. L.-N. do Rządu w sprawie pogłoski o oddaniu dóbr Baszków z powrotem na własność b. panującego ks. Reuss.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#SekretarzpPutek">Interpelacja p. Falkowskiego i tow. z Klubu N. Z. L. do pp. Prezydenta Ministrów, Ministrów Spraw Wewnętrznych i Spraw Wojskowych w sprawie brutalnego najścia przez żołnierza na lokal redakcji „Kuriera Zagłębia” w Sosnowcu i bezprawia, stosowanego względem prasy sosnowieckiej przez cenzurę prewencyjną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Interpelacje te odeślę p. Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego t.j. do dalszej rozprawy nad ustawą o konstytucji Rzeczypospolitej (Druk Nb 1883). Rozprawa zaczyna się od art. 21 i jest szczegółową. Każdemu z mówców wolno mówić tylko 10 minut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PHerz">Wysoki Sejmie! Art. 21 projektu Ustawy Konstytucyjnej mówi o ochronie osoby poselskiej. Artykuł ten niezupełnie nas zadawala, gdyż niezbyt jasno i wyraźnie określa poglądy nasze, zwłaszcza w redakcji większości Komisji Sejmowej. Dlatego też, nie chcąc, ażeby ta niewyrazistość była później powodem dowolnego tłumaczenia przez różne nasze czynniki, czy władze według ich własnej myśli i woli, sądzimy, że należy jasno i wyraźnie określić nietykalność działalności i osoby poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PHerz">Przedewszystkiem w końcu tego artykułu w brzmieniu większości Komisji jest wzmianka, że osobna ustawa będzie wyraźnie i jasno określała działalność i nietykalność poselska, wiemy jednak z doświadczenia, że ustawa jest co innego, a konstytucja także co innego. Chociaż bowiem zachodzić mogą wypadki, że ustawę zmieniać można, chociażby co kwartał, co miesiąc, zależnie od tego jak Sejm postanowić zechce, to jednak pewne główne podstawy zagwarantowane w Konstytucji nie mogą być każdego czasu według woli różnych czynników zmieniane. Z tego powodu pragniemy, ażeby te główne podstawy nietykalności poselskiej były uwidocznione w Konstytucji a nie w osobnej ustawie.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PHerz">Zdarzyło się to niedawno w stołecznem mieście Kujaw Inowrocławiu, gdzie komendant miasta po relacyjnym wiecu poselskim zażądał od tamtejszego posła raportu z wiecu poselskiego, ponieważ była na nim poruszona kwestja wojskowa. Otóż trzeba stanowczo, wyraźnie zaznaczyć w Konstytucji te główne postulaty, ażeby nasze władze jak najprędzej mogły je sobie przyswoić, ażeby później w praktyce, w życiu codziennem i społecznem nie było niepotrzebnie zbyt wielkich na tem polu scysji.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PHerz">Pozatem, ponieważ i niektóre koła społeczeństwa naszego jakby systematycznie zdążały do zdyskredytowania naszej legalnie obranej i prawowitej władzy i czynników ustawodawczych, a także i posłów, więc i z tego względu trzeba jaśniej określić w Konstytucji sprawę nietykalności poselskiej. Pragniemy tedy, aby w Konstytucji była całkowicie zagwarantowana nietykalność poselska jako taka, aby posłów nie pociągano do odpowiedzialności za ich czynności i to zarówno za czynności sejmowe jak i pozasejmowe. Następnie, aby bez zgody Sejmu nie było wolno pozbawiać wolności poselskiej, urządzać rewizji osobistych, musi być zagwarantowana nietykalność mieszkania i t. d. Również, aby posłowie dawniejszych sejmów nie byli w przyszłości pociągani do odpowiedzialności za swoje dawne czynności poselskie, musi to być w Konstytucji wyraźnie zastrzeżone i zagwarantowane.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PHerz">Z tych tedy powodów, które przytoczyłem, nasze stanowisko skłania się do odrzucenia art. 21 w brzmieniu większości Komisji, natomiast przychyla się do brzmienia mniejszości Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Grunbaum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PGrünbaum">Wysoka Izbo! Chcę zwrócić uwagę na ustęp 2 art. 21. W tym ustępie proponuję skreślić wyrazy: „na żądanie Sejmu”. Jest to rzecz, mojem zdaniem, istotna. Mówi się tu, że postępowanie sądowe, administracyjne lub dyscyplinarne, wdrożone przeciw posłowi przed uzyskaniem mandatu poselskiego, ulegnie na żądanie Sejmu zawieszeniu aż do wygaśnięcia mandatu. Ja proponuję, aby było powiedziane: „ulegnie zawieszeniu aż do wygaśnięcia mandatu”, a więc bez słów „na żądanie Sejmu”.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PGrünbaum">Motywuję to w ten sposób: Wyobraźmy sobie na chwilę, że podczas wyborów do Sejmu będziemy mieli rząd silnej ręki, silniejszej ręki niż obecny, silniejszej ręki niż ten, który był poprzednio. Otóż ten rząd, wszystko jedno, do jakiej partji będzie należał, czy będzie to rząd lewicowy, czy prawicowy, ponieważ będzie to rząd silniejszej ręki, prawdopodobnie zechce wpłynąć i to skutecznie na wybory. Jednym ze środków i to bardzo skutecznych środków, ażeby wpłynąć na wybory, jest aresztowanie najniebezpieczniejszych przeciwników. Możemy sobie wyobrazić taki stan rzeczy, że rząd jakiś skrajnie lewicowy, rząd silnej ręki zechce aresztować przypuśćmy ks. posła Lutosławskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PGrünbaum">Przeciwnie, rząd prawicowy, który silną ręką ujmie ster państwa, zechce aresztować dzisiejszego wiceprezydenta naszego gabinetu p. Daszyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#komentarz">(Głos: P. Grunbauma)</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PGrünbaum">Mnie — o tem się nie mówi Panie Kolego. Zresztą nie wiem, który rząd zechce mnie aresztować, może jeden i drugi, ale nie o to tu chodzi.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#komentarz">(Głos: Pana nie można aresztować, Pan należysz do mniejszości narodowej. Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PGrünbaum">Proszę Panów, jest dla mnie zupełnie jasnem, że tak jeden jak drugi z tych wspomnianych przezemnie posłów otrzyma olbrzymią liczbę głosów i zostanie wybrany do Sejmu, chociaż będzie wówczas siedział w więzieniu. Ale teraz wyobraźmy sobie co będzie dalej. Powiedziano w art. 21, że ten poseł może być zwolniony dopiero wtedy, kiedy tego zażąda Sejm. Sejm może tego jednak nie zażądać, a wtedy poseł będzie dalej siedział w więzieniu chociaż został wybrany. Można mi na to powiedzieć, że ustali się w Sejmie taki usus, że Sejm zażąda zwolnienia każdego uwięzionego posła niezależnie od tego, jaka będzie większość, czy prawicowa, czy lewicowa. Na to odpowiem, że lepiej mieć zagwarantowany taki przepis w ustawie konstytucyjnej, niż mieć nadzieję na jakiś tam usus, który się ustali dopiero w praktyce sejmowej. Znając psychologię wszelkiej większości, można sobie zgóry powiedzieć, że członkowie większości wcale nie będą dbali o to, ażeby niebezpieczny przeciwnik znalazł się w Sejmie, kiedy nie z ich winy siedzi za kratą. Wobec tego sądzę, że należy sobie życzyć, powiem więcej, że jest to konieczność, ażeby tych słów „na żądanie Sejmu” nie było w art. 21, ażeby sprawa ta została, że tak powiem, zmechanizowana, ażeby każdy poseł lub każdy człowiek, który zostanie wybrany posłem, niezależnie od tego, czy będzie siedział w więzieniu, czy będzie na wolności, natychmiast mógł przystąpić do spełniania swych obowiązków. Proszę Panów, ażebyście potraktowali poważnie tę sprawę i żebyście postanowili skreślić te dwa wyrazy, które mogą się okazać bardzo niebezpiecznemi w przyszłości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma pos. Radziszewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PRadziszewski">Wysoki Sejmie! Bardzo wysoko cenię i stawiam nietykalność poselską i dlatego właśnie wypowiadam się przeciw wnioskowi mniejszości, który tu znalazł obrońców, a popieram wniosek większości podany w projekcie, gdyż nietykalność poselska bynajmniej nie oznacza, aby korzystając z tego można było umniejszać czyjekolwiek bądź prawa. Była tu mowa o kacykach na prowincji. Tak jest, ale nie zapominajmy, że może się zdarzyć, a może i zdarzało się, że niejednemu z posłów może się wydawało, że jest jakimś wielkorządcą i może robić na prowincji co mu się podoba. Tak być nie może, poseł powinien być sługą kraju a nie jakimś wielkorządcą i nie powinien zasłaniać się jakimiś przywilejami. Ma prawa, ale za te prawa jest obowiązany do spełniania bardzo poważnych obowiązków i dlatego twierdzę, że żadną miarą nie można się zgodzić na postulaty mniejszości, aby aż większość 2/3 wypowiadała się za wydaniem posła władzy sądowej. Musi też być zastrzeżone z konieczności to, co Związek Ludowo Narodowy przeprowadził w Komisji; mianowicie postanowienie, aby bieg przedawnienia przeciw posłowi w postępowaniu karnem ulegał przerwie na czas trwania mandatu poselskiego, albowiem nie można żadną miarą pozbawiać osób trzecich prawa słusznego dochodzenia swoich interesów przeciw posłowi.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PRadziszewski">Również twierdzę, że nie można się zgodzić na to, aby poseł, który przestał być posłem, był już przez całe życie nietykalny i nieodpowiedzialny za to, co uczynił w czasie swego posłowania. To byłoby również zmniejszeniem praw osób trzecich i dlatego, ponieważ wysoko stawiam nietykalność poselską i rozumiem, że z drugiej strony w odpowiedniku jej powinny być zagwarantowane prawa osób trzecich w stosunku do posłów, wypowiadam się za wnioskiem większości, w tej formie w jakiej został zredagowany w projekcie Konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Do art. 21 nikt więcej głosu nie żąda. Tak samo do art. 22.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Do art. 23 głos ma poseł Hirszhorn.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PHirszhorn">Wysoki Sejmie! Mojem zdaniem art. 23 jest zupełnie nie do przyjęcia i powinien być skreślony. Przedewszystkiem poseł nie może mieć mniej praw, niż każda jednostka prywatna. Jeżeli każdemu wolno podpisywać pisma, tembardziej powinno być wolno posłowi. Poza tem podpisywanie pism przez posłów jako redaktorów zabezpiecza ogólną wolność prasy.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PHirszhorn">Obowiązki posłów nie ograniczają się tylko do przemawiania w Sejmie. Poseł w Sejmie powinien przemawiać jak najkrócej i tylko do rzeczy, ażeby przekonać swoje audytorium poselskie. Co innego, jeżeli poseł ma przemawiać do publiczności wówczas zwołuje wiece, gdzie może przemawiać swobodnie do publiczności, w inny sposób, niż w Sejmie, tak jak się przemawia do szerokiego ogółu. A trzecia forma działania to — prasa. Ale jeżeli poseł nie będzie mógł podpisywać pism, to wolność prasy nie będzie istniała, bo bardzo być może, że wobec groźby kar lub konfiskat żaden redaktor nie będzie chciał podpisywać. Poseł, podpisujący pismo, wie, że przemawia do publiczności tak, jak sam chce, w przeciwnym zaś razie może mu być odebrane prawo przemawiania do publiczności, a z tego będą różne ujemne konsekwencje, przedewszystkiem ta konsekwencja, że będzie pozbawiony głosu, a po drugie, że inni redaktorzy nie będą mieli swobody słowa, bo ciągle będą pod terorem konfiskaty i kary. Jeżeli zaś cenzura lub urząd prasowy będzie wiedział, że w najgorszym razie jako redaktor będzie podpisywał poseł, to nawet do prywatnych redaktorów będzie inaczej zupełnie się odnosił niż wówczas, gdy poseł będzie pozbawiony prawa redaktorskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PHirszhorn">Weźmy obecne czasy. Teraz na zasadzie przepisów prasowych prasa jest zupełnie wolna, niewolno tylko pisać o tajemnicach wojskowych, o czem zresztą żadna prasa patriotyczna, żaden człowiek poczuwający się do obowiązków sam pisać nie będzie. W rzeczywistości jednak widzimy, że prasa jest kneblowaną, że nic nie można pisać. Mówię to samo i o prasie żydowskiej i o polskiej, nawet endeckiej, o sympatię do której nikt chyba mnie nie będzie podejrzywał. Słowem, wolność prasie jest dziś odebrana.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PHirszhorn">Wyobraźmy sobie, że redaktor nie będzie mógł być posłem, to wówczas wcale nie będzie prasy, bo albo się będzie nakładało kary i to takie, jak widzimy do 30.000 mk., na biedne pismo, dla którego równa się to zupełnemu zaprzestaniu wydawnictwa, lub inne kary jak więzienie. Dzisiaj tylko takie pisma mogą istnieć, które podpisują posłowie. Jeżeli niektóre inne pisma istnieją, to dzieje się to dzięki temu, że cenzura zdaje sobie sprawę, że jeżeli je zamknie, to powstaną pisma, redagowane przez posłów, i wolność słowa nie będzie kneblowana. Oto jak ważną jest rzeczą, ażeby poseł mógł podpisywać pismo.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PHirszhorn">Co zaś do tego, że poseł może nadużyć wolności słowa, to tej obawy absolutnie niema, gdyż poseł nie jest zupełnie nietykalny. Jest on odpowiedzialny przed Sejmem. Jeżeli popełni jakieś przestępstwo, które narusza interesy Państwa, to przecież Sejm, komisja nietykalności poselskiej takiego posła wyda, a zresztą poseł, wybrany przez ludność, nie będzie popełniał takich przestępstw, jakich nie popełniają nawet osoby prywatne. Słowem, reasumując to, co powiedziałem, zarówno z punktu widzenia praw poselskich, jak i także wolności słowa nie tylko dla posłów ale w ogóle dla wszystkich, jakoteż z punktu widzenia interesów Państwa, które zawsze może reagować na nadużycia posłów, uważam, że nie należy pozbawiać posłów prawa podpisywania pisma w charakterze redaktorów i proponuję skreślić ten artykuł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Rottermund.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PRottermund">Art. 23 ustawy konstytucyjnej jest dużym postępem pod względem wolności prasy wbrew właśnie temu, co powiedział mój przedmówca. Dotychczasowa wolność prasy polega na tem, że ci, którzy przemawiają przeciw posłowi mają kneblowane usta, a poseł jest nietykalny. W tem zrównaniu praw przedstawicieli pism nie-posłów w stosunku do posłów, tkwi wyraźny postęp w art. 23 w tym jednym punkcie, który tu streściłem.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PRottermund">Jeden z przedmówców z mego klubu podkreślił, że żądając nietykalności posła, przedewszystkiem stajemy na straży praw posła, jako przedstawiciela i sługi narodu, ale nie chcemy z niego czynić jakiegoś kacyka, otoczonego nimbem nietykalności i mogącego nadużywać swych praw. Z tego tez względu, nie z punktu widzenia interesów poselskich, ale z punktu widzenia ogólnego interesu prasy, sądzę, że Sejm przychyli się do zdania większości i przyjmie art. 23 w brzmieniu większości Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Putek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PPutek">Wysoki Sejmie! Przedstawiciel klubu Lewicy P. S. L. zgłosił na posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej ważny wniosek, którego niestety nie wydrukowano w oficjalnem sprawozdaniu Komisji Konstytucyjnej. Wobec tego obecnie zgłaszam wniosek ten jako poprawkę w następującej formie:</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PPutek">Po art. 23 wstawić nowy artykuł, który brzmi:</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PPutek">„Artykuł 24. Posłem nie może być wybrany duchowny jakiegokolwiek wyznania”.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PPutek">Na stanowisko klubu Lewicy P. S. L., w którego imieniu poprawkę zgłaszam, wpłynęły motywy następujące:</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PPutek">W ustroju nowoczesnego państwa mandat posła do ciała ustawodawczego nie może być mandatem imperatywnym. Tylko w średniowiecznem stanowem społeczeństwie posłowie byli pod względem prawnym związani nakazami i instrukcjami sejmików wyborczych. Ustrój dzisiejszych państw cechuje absolutna niezawisłość posłów. Poseł jest obecnie przedstawicielem ogółu społeczeństwa i całego państwa, a nie pewnych stanów i części kraju. Z zasadą tą nie da się pogodzić powierzania mandatu poselskiego duchownemu jakiegokolwiekbądź wyznania. Każdy dzień nas poucza, że mandaty poselskie w ręku duchownych przeobrażają się w mandaty imperatywne w całem znaczeniu tego słowa. Jakżeż bowiem ze swobodą i niezawisłością poselską da się pogodzić ślepa uległość duchownego dla przepisów prawa kanonicznego, reguł klasztornych i hierarchii kościelnej? Ta uległość oraz przymus wywierany przez hierarchię kościelną nie pozwala duchownemu jako posłowi zająć innego stanowiska, któreby odpowiadało nie tylko woli wyborców, lecz i jego własnej woli. Najlepszym dowodem, jaki nacisk wywiera się na posłów księży, mamy na znanej sprawie ks. Okonia, którego konsystorz biskupi w Przemyślu pociągał do odpowiedzialności przed sąd biskupi za przemówienie wygłoszone w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#PPutek">A zresztą i duchowni, którzy zasiadają w tej Wysokiej Izbie, sami często dają nam do poznania, że uważają się za przedstawicieli w tym Sejmie nie tyle wyborców, ile raczej za przedstawicieli organizacji kościelnej. Najlepszym tego dowodem orędzia ks. arcybiskupa Teodorowicza, który, kilka razy przemawiając z tej trybuny sejmowej, oświadczał, iż przemawia imieniem episkopatu. Mamy następnie dowód w wystąpieniu księdza posła Kotuli, który w momencie, gdy chodziło o uchwalenie reformy rolnej, jako rzecznik organizacji kościelnej z kodeksem kanonicznym w ręku groził z tej trybuny Sejmowi klątwami, gdyby się odważył wywłaszczyć duchowieństwo świeckie i klasztorne.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PPutek">I nic w tem dziwnego. Duchowni jako posłowie pozostają w tak wielkiej zależności od hierarchii kościelnej i tak ślepo jej ulegają, że mowy być nie może, by zdobyć się mogli na samodzielny krok. Każdy krok samodzielny, każdy przejaw wolnej woli spotyka się z oporem i karą przełożonych władz kościelnych. Mandat duchownego jest więc mandatem imperatywnym, wykonywanym tak, jak żąda kuria biskupia. Najlepszym dowodem, jak duchowni — posłowie prawem są związani z wolą władzy kościelnej, jest fakt, że prawo kościelne nie pozwala żadnemu duchownemu ubiegać się o mandat poselski do ciał reprezentacyjnych państwowych, o ile nie uzyska na to pozwolenia kurii biskupiej. Zatem o kandydowaniu księdza nie decyduje jego własna wola, ani wola wyborców, ale decyduje o tem w sensie dodatnim czy ujemnym dla kandydata wola kurii biskupiej. Śmiałka, któryby się jej nie poddał czekają srogie kary.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#komentarz">(Głos: Co to ma wspólnego z art. 23?)</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PPutek">Nie stwarzajmy mandatów imperatywnych.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski: Proszę wrócić do omawiania redakcji art. 23).</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#PPutek">To jest rzeczą pana Marszałka; jeżeli ksiądz Lutosławski zostanie marszałkiem, chętnie się poddam jego dyrektywie.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#komentarz">(Brawa, wesołość)</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#PPutek">Na jedno jeszcze chcę zwrócić uwagę. Powolutku i w Polsce duchowieństwo staje się rodzajem biurokracji państwowej. Jakkolwiek podobno ks. Lutosławski należy do tych przedstawicieli duchowieństwa, którzy w rozdzieleniu Kościoła od Państwa widzą lepszą przyszłość dla samego Kościoła, to jednak przeważna większość duchowieństwa stoi na stanowisku nierozdzielania Kościoła od Państwa. Powolutku duchowieństwo zamienia się na urzędników kościelno-państwowych płatnych ze skarbu Państwa. Pouczający dowód na to daje nam wiceminister wyznań religijnych p. Dembiński, który w ostatnich czasach opracował tak straszliwy projekt regulacji płac duchowieństwa kosztem skarbu Państwa, że przechodzi to wszelkie pojęcie. Pan wiceminister Dembiński projektuje, aby arcybiskupom dać ni mniej ni więcej, tylko pensję taką, jaką pobiera prezydent ministrów, biskup każdy ma pobierać tyle, ile minister, a proboszcz co najmniej tyle, ile pobiera poseł.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#komentarz">(Niepokój. Marszałek dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#PPutek">Widzimy zatem, że mamy do czynienia z nową hierarchią urzędniczą. Jeśli tak, to my z tego wyciągamy konsekwencje. Ordynacja wyborcza i projekt naszej konstytucji wyklucza urzędników skarbowych, sądowych i administracyjnych od kandydowania w okręgach, na które rozciąga się działalność służbowa. To postępowanie podyktowane zostało względami na interes publiczny. Skoro hierarchia kościelna zamieniła się w hierarchię państwową, opłacaną ze skarbu Państwa, to wolno nam postawić żądanie, aby w konstytucji zastrzeżona była niewybieralność duchownych na posłów.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#PPutek">Jeśli księża, popi, czy rabiny są urzędnikami...</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#komentarz">(Wrzawa. Marszałek dzwoni)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Dopuściłem Pana w tej kwestii do głosu, ponieważ inny artykuł tej sprawy wogóle nie dotyka. Prosiłbym jednak, aby Pan skracał się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PPutek">Jeśli duchownych opłaca skarb Państwa, jeśli są zawiśli od rządu to musi się wobec nich zastosować te same motywy, które uzasadniają odebranie biernego prawa wyborczego urzędnikom. Jeśliby duchownym wolno było kandydować, to niewątpliwie stanowiska swego nadużywać będą do agitacji politycznej. Mamy już przecież smutne doświadczenie, że duchowieństwo nadużywało środków religijnych w celu forsowania własnych kandydatów. Takie postępowanie podkopuje zaufanie ludności do władz państwa.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PPutek">Proszę Panów! Jeśli Wysoki Sejm uchwali nasz wniosek, nie wprowadzi przez to w nasze prawo państwowe jakiejś nigdzie nieznanej nowości. Przeciwnie! pójdzie za wzorem wypróbowanych konstytucji wielu innych państw. W Anglii nie są wybieralni na posłów duchowni kościoła anglikańskiego, przedstawiciele szkockiego kościoła prezbiteriańskiego, oraz duchowni rzymsko-katoliccy, posiadający wyższe święcenia kapłańskie. We Francji żaden arcybiskup, biskup i wikariusz generalny nie może kandydować w okręgu, na który rozciąga się jego jurysdykcja kościelna. Nawet w Belgii, gdzie klerykalne stronnictwo ma wielkie wpływy, mandatu poselskiego nie może piastować duchowny, który pobiera płacę ze skarbu państwa. Nie mówię o tak egzotycznem państwie jak Meksyk, którego konstytucja z r. 1917 zawiera postanowienie, iż żaden duchowny nie może kandydować do Izby reprezentantów, ale zwrócę uwagę, że taka sama zasada co do duchownych obowiązuje w Szwajcarii, Włoszech a nawet Węgry jeszcze przed wojną wykluczyły zakonników od kandydowania.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PPutek">Gdy chodzi n. p. o senat, to przedstawiciele prawicy sejmowej powołują się na przykłady czerpane z instytucji prawa konstytucyjnego państw zachodu, a wobec tego za ich przykładem i my powołujemy się w sprawie wybieralności duchownych na przykłady z prawa konstytucyjnego szeregu państw cywilizowanych. Proszę zatem Wysoki Sejm o przyjęcie naszego wniosku w interesie publicznym, a nawet w interesie wszelkich wyznań, których duchowni powinni pracować w Domach Bożych, a nie w parlamentach. Zarzucamy rządowi Moraczewskiego wielki błąd, że w dekrecie o ordynacji wyborczej nie odebrał duchownym biernego prawa wyborczego, albowiem z pewnością uniknęlibyśmy w tym Sejmie wielu tarć i intryg, których źródłem są zasiadający tu przedstawiciele duchowieństwa.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Głos ma p. de Rosset.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PdeRosset">Oczywiście, że nie będę tutaj przemawiał za ograniczeniem wolności prasy, jednakże podtrzymuję wniosek większości ponieważ uważam, iż paragraf zezwalający redaktorowi być jednocześnie posłem i za przekroczenia redakcyjne zasłaniać się poselskim mandatem, byłby uprzywilejowaniem tej prasy, która miałaby posła jako redaktora. Ubieganie się wówczas o redaktora fikcyjnego, zdemoralizowałoby poniekąd prasę, skądinąd zaś redaktorzy tacy nie będą faktycznymi redaktorami a tylko osobnikami, którzy będą osłaniali bezkarnością swoją pewne pisma. Mandat poselski nie może być po to, ażeby zasłaniać uczynki innych. Czynność redaktora jest osobnym fachem i nie może być łączona z taką koncepcją, jak zasłanianie się mandatem poselskim od winy popełnionej jako redaktor.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Dachowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PksDachowski">Jeżeli klub nasz oświadcza się za wnioskiem większości, ażeby redaktorzy nie mogli być posłami, to tylko gwoli obrony nietykalności poselskiej. Proszę to zrozumieć. Żądamy, ażeby nieodpowiedzialny poseł stał się naraz odpowiedzialnym redaktorem?</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PksDachowski">Przecież jest to contradictio in adjecto. I dlatego słusznie kolega Rosset zaznaczył, że w danym razie stwarza się dwie kategorie pism, jedne w których wolno wszystko pisać i inne, którym nie wolno. Co zaś do ograniczeń prawnych posłów, to przecież redaktor zawsze może być posłem, tylko proszę nie degradować nieodpowiedzialnych posłów na stanowisko odpowiedzialne w państwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Do głosu w sprawie art. 23 w brzmieniu Komisji nikt się nie zapisał.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#Marszałek">Do poprawki, którą wniósł poseł Putek, aby duchowni nie mogli być wybierani na posłów, głos ma poseł ks. Lutosławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PksLutosławski">Wysoka Izbo! Ja nie prosiłem o głos, ściśle biorąc, do meritum poprawki, tylko do sprostowania. Ponieważ kolega Putek twierdzi, że duchowieństwo przez otrzymanie wynagrodzenia ze Skarbu Państwa schodzi na stanowisko biurokracji państwowej, uważam za konieczne sprostować, że jeszcze bardzo daleko do tego, aby państwo oddało Kościołowi to, co z dóbr kościoła posiada...</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Wrzawa! Głosy na lewicy: Co takiego?)</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#PksLutosławski">... i skutkiem tego cokolwiek by ze Skarbu Państwa było asygnowane na utrzymanie duchowieństwa i instytucji kościelnych, byłoby tylko częściową restytucją tych wielkich dóbr, które przez wiernych zostały złożone na utrzymanie Kościoła.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#PksLutosławski">Wskutek tego o jakiejkolwiek zależności duchowieństwa od państwa nie może być mowy. Duchowieństwo musi być utrzymywane przez to wyznanie, któremu służy, i tylko w tem znaczeniu z państwowych dóbr może korzystać, o ile państwo posiada w administracji dobra kościelne i o to tylko się dopominamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Rozprawa nad art. 23 zamknięta.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#Marszałek">Do art. 24 głos ma poseł Czerniewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PCzerniewski">Wysoka Izbo! Do art. 24-go na Komisji Konstytucyjnej Związek Ludowo-Narodowy wniósł poprawkę, aby posłowie oprócz pobieranych djet mieli prawo bezpłatnego korzystania z państwowych środków komunikacyjnych dla podróżowania po całym obszarze Rzeczypospolitej Polskiej. Byłbym za tą poprawką bez zmiany, gdybym nie uważał, jest ona jeszcze niedostateczna. Należy ją rozszerzyć, w myśl czego stawiam wniosek, ażeby oprócz bezpłatnego korzystania z państwowych środków komunikacyjnych było dodane: i „komunalnych”.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PCzerniewski">Proszę Panów Posłów, ustrój demokratyczny, ustrój naprawdę parlamentarny, taki, w którymby posłowie byli w całem tego słowa znaczeniu wybrańcami, wyrazicielami woli narodu, musi temu posłowi zagwarantować ścisły, ciągły, nieprzerwany kontakt nie tylko z jego wyborcami, ale ze wszystkiemi warstwami narodu, musi mu zagwarantować swobodę ruchów. To jest zasada kardynalna wszystkich ustrojów demokratycznych, że poseł ma niczem nieskrępowaną swobodę ruchów, że może dowolnie zjawiać się w każdym miejscu, utrzymywać kontakt z szerokiemi warstwami wyborców i ludu, który przecież według zasad demokratycznych ma i powinien rządzić całem państwem przez swoich posłów.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PCzerniewski">Jeżeli w każdym czasie mają być umożliwione sejmiki relacyjne, jeżeli ma być uwzględniony kontakt między posłem, a wyborcami i szerokiemi warstwami ludności, to nie ulega wątpliwości, że posłowie powinni mieć najzupełniejszą swobodę ruchu. Jest charakterystycznem, że państwa, które dążyły do uszczuplenia wpływu posłów na społeczeństwo oraz do sfałszowania, że się tak wyrażę, przedstawicielstwa posłów w Sejmie, starały się utrudnić posłom korzystanie ze środków komunikacyjnych. Wiemy dobrze, że Prusy i Rzesza Niemiecka starały się w swoim czasie o to, ażeby pozbawić posłów prawa przejazdu bezpłatnego, ażeby przejazd bezpłatny przysługiwał posłowi tylko do własnego okręgu. To najlepiej świadczy o tem, że w istocie rzeczy chciano tam sprowadzić do fikcji rządy parlamentarne. Takie to państwa, które miały rządy konstytucyjne, ale nie rządy parlamentarne, jak Prusy i Rzesza Niemiecka, były za ograniczeniem swobody ruchu i Bismark był zwolennikiem tego. Jeżeli mamy iść drogą demokratyczną, drogą wyrazicielstwa szerokich mas ludności, to w takim razie poseł jako wybraniec ludu bezwzględnie musi mieć swobodę ruchów i to nie tylko kolejami, statkami, ale jestem zdania, że i tramwajami międzymiastowemi, zakładanemi przez władze komunalne, aby miał możność nieskrępowanego przejazdu z jednego miejsca na drugie. Uważałbym nawet, że w razie dawania koncesji na prywatne koleje powinno być zastrzeżone również prawo bezpłatnego korzystania z nich przez posłów.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PCzerniewski">To nie są żadne przywileje dla posłów, to jest tylko umożliwienie spełnienia elementarnego obowiązku poselskiego i tego napewno domagać się będą świadome istotnego celu rządów demokratycznych szerokie warstwy ludowe. Co do kosztów, to są one minimalne, jeżeli nawet będziemy mieli pół tysiąca posłów, to w zestawieniu z ogromem państwa, z dochodem sieci kolejowych, z ruchem, jaki się odbywa, koszty te będą nieznaczne. Dlatego uważam, że wniosek Związku Ludowo Narodowego z poprawką „i komunalnych” powinien być przez Wysoką Izbę poparty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej się nie zapisał. Przechodzimy do art. 25.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#Marszałek">Głos ma poseł ks. Lutosławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PksLutosławski">Wysoka Izbo! Art. 25 był przedmiotem długiej dyskusji w Komisji Konstytucyjnej, gdzie zaznaczyły się co do tego zagadnienia trzy stanowiska. Stanowisko P. P. S. zasadza się na zupełnej niezależności Sejmu od głowy państwa. W sformułowaniu, które P. P. S. nadało w swojej poprawce, jest pewna niekonsekwencja, bo proponuje się zwołanie pierwszej sesji przez Prezydenta Rzeczypospolitej, chyba tylko dla formy zewnętrznej, bo treści żadnej w tem już niema. Większość pozyskało stanowisko skrajnie przeciwne, mianowicie, ażeby Sejm był w swojej działalności zależny od głowy Państwa. W rozwoju historycznym istotnie tak się rzecz miała, że kiedy monarchowie z postępem walk emancypacyjnych demokracji musieli coraz więcej ustępstw czynić na rzecz reprezentacji ludowej, pragnęli jednak zawsze tę reprezentację traktować jak małoletniego pupilka, który wymaga czuwania nad swojem prowadzeniem się ze strony zwierzchnika Państwa. Pewna zależność wydaje się nam niezbędną. Jest słuszne, ażeby w państwie praworządnem reprezentacja narodowa nie przeciwdziałała działaniu rządu, który przecież przed nią jest odpowiedzialny. Jeśli rząd jej nie dogadza, może go zmienić, ale nie powinno być możliwe utrzymywanie i podtrzymywanie konfliktów między reprezentacją narodową a władzą wykonawczą, aż do nielegalnego rozwiązania. Rozwiązanie to bowiem powinno być dokonane tylko w drodze nowych wyborów. Dlatego dla rozwiązania Sejmu słusznie jest zastrzeżona wola Zwierzchnika Państwa na wniosek rządu, bo jednak większość sejmowa po pewnym czasie może nie reprezentować istotnej woli narodu i jest słuszne, ażeby rząd w razie konfliktu mógł się odwołać do wyborców.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PksLutosławski">Dlatego jesteśmy przeciwni formule P. P. S., która wyklucza tę możność i czyni przedstawicielstwo raz wybrane do końca sesji nienaruszalnem. Jednak wydaje nam się, że ta forma pewnej kurateli, którą w ciągu dziejów przybrał stosunek głowy państwa do reprezentacji, nie jest potrzebna i nie odpowiada dzisiejszemu rozwojowi poglądów, ani obecnym stosunkom. Niema dobrej racji, ażeby Sejm był zwoływany, zamiast żeby się sam zwoływał, bo można zabezpieczyć słuszne prawa Naczelnika Państwa i rządu w stosunku do Sejmu przez zastrzeżenia, które czynimy w naszej formule, że na żądanie rządu Sejm musi się rozwiązać lub odroczyć w pewnych warunkach. Ale rzeczywiście nie odpowiada współczesnym pojęciom, pewnemu poczuciu godności reprezentacji narodowej, ażeby to miało formę rozkazu z góry, jest to żądanie, któremu przedstawicielstwo zgodnie z prawem samo musi się podporządkować. Tymczasem forma przyjęta w formule większości jest formą rozkazu zwierzchności i dlatego wydaje nam się, że nasza formuła, która nadaje Sejmowi pewną autonomię wewnętrzną, że się sam zwołuje i sam odracza, bardziej odpowiada dzisiejszemu poziomowi stosunków politycznych i demokracji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PNiedziałkowski">Szanowni Panowie! W omawianym artykule w mojem przekonaniu, właściwie tylko dwa stanowiska istotnie są konsekwentnie rozwinięte: t. j. stanowisko większości komisji i naszej poprawki. Wydaje mi się, że ks. poseł Lutosławski popełnia błąd, przedstawiając poprawkę Z. L. N. jako tę właśnie formę rozwiązania zagadnienia, która byłaby zgodna z zasadami konsekwencji wewnętrznej ustawy konstytucyjnej. Wydaje mi się, że w prawie konstytucyjnem albo trzeba stanąć na gruncie konsekwentnym demokracji, czyli uznać, że przedstawicielstwo narodowe jest najwyższą instancją w państwie i że wskutek tego do chwili nowych wyborów ono samo tylko rozstrzygać może o swojem funkcjonowaniu, albo też stanąć na tym gruncie, na którym stanęła większość komisji, która w tej sprawie przyjęła zasadę obowiązującą w monarchii konstytucyjnej i uznała, że Naczelnik Państwa — Prezydent Rzplitej, jest piastunem nie tylko zwierzchniej władzy wykonawczej, ale że przysługuje mu także pewien zakres władzy zwierzchniej, mianowicie ten zakres, który w monarchii konstytucyjnej posiada osoba monarchy.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PNiedziałkowski">Związek Ludowo Narodowy w swojej poprawce wybrał drogę pośrednią — i tu właśnie, zdaniem mojem, kryje się błąd logiczny w rozumowaniu, która pragnie nie dawać prawa kontroli nad codzienną działalnością Sejmu ani prezydentowi Rzplitej, ani nie chce tego prawa przekazywać i samemu Sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PNiedziałkowski">A w wyniku mamy sytuację, której podobnej pod względem prawnym nie znajdziemy nigdzie na świecie. Mianowicie, że Sejm staje się uzależnionym nie od prezydenta, który jest bądź co bądź instancją równoległą w zakresie władzy wykonawczej — ale od każdorazowego gabinetu ministrów, który wynika z tegoż Sejmu i jest przed nim odpowiedzialny. W tem się kryje głęboka sprzeczność z zasadą rządów parlamentarnych i Związek Ludowo-Narodowy w tem miejscu specjalnie przełamał tę zasadę, której sam hołdował w wielu innych artykułach — zasadę parlamentaryzmu, rządów parlamentarnych. — Dlaczego to uczynił, w to naturalnie wchodzić nie chcę; bądź co bądź wydaje mi się, że jeśli tutaj z jego strony była tylko tendencja pomniejszenia władzy prezydenta, to konsekwentnie musiałby stanąć na naszym gruncie, t. j. uznać równoległość tych dwóch instytucji. Ale uznanie części władzy wykonawczej, podlegającej Sejmowi w jednym punkcie właśnie, mogącym dawać Sejmowi dyrektywę — jest niemożliwe do utrzymania w praktyce konstytucyjnej. I gdyby poprawka Związku Ludowo-Narodowego istotnie weszła w życie, to jestem najmocniej przekonany, że żywot jej byłby bardzo krótkotrwały, bo w praktyce parlamentarnej decyduje nie to, co jest napisane, ale decyduje prawo techniki i rozwoju wewnętrznego życia parlamentarnego. Nie można sobie wyobrazić, aby gabinet ministrów, o ile istotnie będzie Sejmowi podlegał i o ile przed Sejmem będzie istotnie odpowiedzialny, ażeby w praktyce na dłuższą metę mógł korzystać z prawa odraczania Sejmu, jeśli nie będzie mógł tego czynić — jak zupełnie słusznie proponuje większość komisji — za pośrednictwem prezydenta państwa. To jest właśnie ta niekiedy praktyczna strona rzeczy, niekiedy fikcja prawna uzależniania rządu od parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PNiedziałkowski">My tego nie chcemy i dlatego konsekwentnie stawiamy kwestię zupełnej odpowiedzialności przed Sejmem i zupełnej samodzielności Sejmu. Ale z chwilą, gdy ktoś tego usamodzielnienia chce, to musi stanąć na gruncie Komisji Konstytucyjnej. Pośrednie stanowisko Związku Ludowo-Narodowego w tym wypadku jest niemożliwe do utrzymania.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PNiedziałkowski">Jeżeli chodzi o meritum sprawy z punktu widzenia większości Komisji, to nie sądzę, ażeby nasze stanowisko mogło wywołać te zarzuty, które przed chwilą ks. Lutosławski sformułował. Bo w artykule następnym, 26, będziemy mieli tę gwarancję, że Sejm nie będzie istniał tak długo, jak mu się podoba, bo i my i większość Komisji przewidujemy możliwość rozwiązania Sejmu przy pewnych warunkach i w pewnych okolicznościach, niezależnie od jego zgody. Niema więc obawy, ażeby Sejm mógł istnieć wiecznie. Byłoby jednak, mojem zdaniem, rzeczą bardzo niebezpieczną dla demokracji podsuwać możliwość, że każdy gabinet ministrów z kolei, jeżeli mu przyjdzie do głowy — że dany Sejm nie odpowiada woli większości opinii społecznej, może uniemożliwić jego działalność przez odroczenie. To stanowisko jest logiczne, ma za sobą niewątpliwie dużo słuszności, bo nasze parlamenty niewątpliwie nie są wcale ideałem i nie odpowiadają często woli większości — ale niestety dotychczas został wynaleziony na to jeden tylko sposób, a tym sposobem jest ustrój sowiecki. Innego sposobu narazie nie wymyślono i dopóki mamy tylko projekt sowiecki, na zasadzie którego Lenin swojego czasu rozpędził rosyjską konstytuantę, motywując, iż wybory, które były wykonane w grudniu, nie odpowiadały woli większości ludności z końca grudnia, gdyż z początku były nastroje chwiejne, to stanowisko jest logiczne i słuszne, ale narazie jeszcze ani teoria ani praktyka poza sowieckim ustrojem innego środka na to nie wynalazła. Dlatego my, póki nie znajdziemy innego punktu wyjścia, wolimy trzymać się w tej dziedzinie gruntu ścisłej demokracji, ale jeżeli znajdziemy sposób wyjścia z wad i błędów demokracji parlamentarnej, pierwsi w tym kierunku pójdziemy. Zaznaczam, że sposoby wynalezione przez Lenina i Trockiego narazie nam nie odpowiadają. Z tych wszystkich względów wołałbym podtrzymać nasz punkt widzenia. Powtarzam, że sposoby Lenina narazie...</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Na razie!)</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#PNiedziałkowski">... nam nie odpowiadają, ale odpowiadają widocznie Panom, skoro Panowie proponują znaleźć punkt wyjścia. Z tych względów podtrzymuję propozycję naszego klubu, która wydaje mi się zupełnie rzeczowo uzasadnioną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Herz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PHerz">Wysoki Sejmie! Art. 25, określający kompetencje osób, które mają prawo zwoływania i odraczania Sejmu, naszem zdaniem powinien być przyjęty w brzmieniu większości komisji i ponieważ Naczelnik Państwa przecież jest i będzie zawsze najwyższą instancją, Instancją, że tak powiem, stojącą ponad wszystkiemi stronnictwami dlatego też w jego ręce można spokojnie złożyć te funkcje, które określa wstępne zdanie art. 25.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PHerz">Jakkolwiek nie stoimy na stanowisku bałwochwalczego kultu dla jakiejkolwiek osoby, chociażby Naczelnika Państwa, niemniej uważam, że w tym wypadku nie można pozbawiać głowy państwa pewnych praw, które mu się słusznie należą.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PHerz">Naszem zdaniem, oddać podobne funkcje byłemu marszałkowi Sejmu, jak to przewiduje zgłoszona z prawicy poprawka mniejszości, jest rzeczą o wiele niebezpieczniejszą, gdyż nauczeni doświadczeniem właśnie o bez partyjności niektórych-marszałków wiemy bardzo dobrze jak to w praktyce później wygląda.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#PHerz">Dlatego też mając już pewne doświadczenie na tem polu, nie chcemy, aby w przyszłości powtarzały się niektóre błędy w naszej polityce. Stąd jesteśmy zdania, że te funkcje, t. j. zwoływanie i odraczanie Sejmu należy powierzyć Naczelnikowi Państwa i z tego założenia wychodząc, odrzucamy wszelkie poprawki, które w tym względzie złożyła mniejszość Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dubanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PDubanowicz">Wysoki Sejmie! Ażeby należycie ocenić znaczenie tego artykułu należy sobie uświadomić, że Sejm obecny różni się w dwóch istotnych momentach od takiego, jakim będzie Sejm normalny. Sejm obecny po pierwsze pracuje w permanencji, nie możemy zaś sądzić, żeby sejm w przyszłości, sejm normalny pracował w ten sposób, jak my pracujemy, t. j. w ciągłości, w permanencji. Sejm będzie taki, jak we wszystkich państwach ukonstytuowanych, t. j. pracować będzie w pewnych stałych periodach, nie zaś przez cały rok.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PDubanowicz">Po drugie różni się obecny Sejm od normalnego tem, iż pracuje on w państwie, którą nie jest ukonstytuowane. Nie mamy jeszcze konstytucji, nie mamy władz naczelnych, i dlatego Sejm obecny jest tym najwyższym czynnikiem państwowym, który konstytuuje państwo, i z którego łona dopiero tworzą się władze, biorą swój początek. W przyszłości Sejm nie będzie w tem znaczeniu czynnikiem najwyższym, nie będzie mu przysługiwał w tem znaczeniu atrybut suwerenności. W przyszłem normalnem państwie rządy muszą być sprawowane na zasadzie ścisłego podziału władz, Sejm zaś będzie musiał do pewnego stopnia utracić swoje obecne znaczenie najwyższego w państwie pod względem prawnym.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#PDubanowicz">Z tych to powodów, jeżeli chcemy dziś mówić o tem w jaki sposób ma być zwoływany i odraczany Sejm normalny, nie możemy brać asumptu z tego, co mamy dzisiaj przed oczyma i biorąc rzecz w ten sposób, musimy zgodzić się, że najlepszem wyjściem jest to, które proponuje Komisja.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#PDubanowicz">Wniosek P. P. S. przewiduję permanencję tego ciała, biorąc przykład z obecnego Sejmu, co jest nieuzasadnione, a powtóre oddaje całą władzę zwoływania Sejmu prezydentowi Rzeczypospolitej. Wniosek Związku Ludowo-Narodowego nie oddaje prawa zwoływania Sejmu prezydentowi Rzeczypospolitej, lecz marszałkowi i również przewiduje pewnego rodzaju permanencję. I pierwszy i drugi wniosek nie przyznają rządowi należnej ingerencji w normowaniu toku prac Sejmu. Otóż rząd musi mieć przyznaną pod tym względem ściśle określoną ingerencję, ażeby Sejm nie wszedł w kolizję z rządem, ażeby Państwo mogło prawidłowo i spokojnie funkcjonować. Tę ingerencję rządu, której nie przyznają te dwa wnioski, przyznaje wniosek Komisji Konstytucyjnej. Panowie, wniknąwszy w sprawę, przyznają, ze to jest konieczne. Zastrzegając formalne prawo zwoływania ciała ustawodawczego prezydentowi Rzeczypospolitej, oczywiście za kontrasygnaturą rządu, Komisja Konstytucyjna postąpiła poprawnie i zgodnie z praktyką przyjętą we wszystkich państwach, a przedewszystkiem w rzeczypospolitej francuskiej, które nam mniej więcej pod tym względem swojem ustrojem przyświecają.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Rozprawa nad art. 25 zamknięta. Przystępujemy do art. 26. Głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PCzapiński">Wysoki Sejmie! Art. 26 projektu dotyczy sprawy rozwiązania Sejmu przed upływem normalnego okresu ustawodawczego. Pierwsze zdanie opiewające, że Sejm może się rozwiązać mocą własnej uchwały, powziętej większością 2/3 głosów, jest bezspornem. Natomiast drugie zdanie, że Prezydent Rzeczypospolitej może rozwiązać Sejm za zgodą 3/5 ustawowej liczby członków Senatu, podlega sporowi i do tego zdania mamy szereg poprawek i skreśleń. Oczywiście nie poruszam tutaj sprawy zasadniczej Senatu, bo o tem będziemy mówili przy art. 35, ale pozatem sądzę, że należy się wypowiedzieć przeciwko takiemu sformułowaniu tego ustępu.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PCzapiński">Kwestja rozwiązania parlamentu przez prezydenta jest wogóle w teorji prawa państwowego sporna i przez dłuższy czas uważano, że wogóle prezydent nie może rozwiązywać parlamentu, albowiem:</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PCzapiński">— po pierwsze byłoby to pomieszaniem władzy ustawodawczej z władzą wykonawczą, gdyż w takim wypadku prezydent ingerowałby w zakresie spraw ustawodawczych,</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#PCzapiński">— a po drugie, byłoby to także niejako pozbawieniem najwyższego autorytetu w państwie, organu suwerennego narodu, swoich właściwych praw.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#PCzapiński">Z tego względu przez dłuższy czas uchodziło za pewnik w prawie państwowem, że prezydent nie ma kompetencji do rozwiązywania suwerennego ciała ustawodawczego i dlatego np. w pierwszych konstytucjach francuskich nie przewidziano zupełnie wypadku rozwiązania parlamentu przez prezydenta. Dlatego też w starych konstytucjach polskich np. w konstytucji Księstwa Warszawskiego z 1807 r. niema I mowy o rozwiązywaniu parlamentu przez Naczelnika Państwa, chyba, że Sejm popełnia systematycznie błędy natury formalnej. Co więcej i dzisiaj widzimy w wielu konstytucjach, że o rozwiązywaniu Sejmu czy parlamentu przez prezydenta i Naczelnika Państwa niema w nich mowy. Konstytucje np. republik amerykańskich nie zawierają takiego paragrafu, konstytucja norweska także nie i t. d. Ale rzecz ciekawa, że nawet we Francji, na której widocznie projektodawcy konstytucji polskiej się wzorowali, faktycznie zaszedł tylko jeden wypadek przedwczesnego rozwiązania Izby, a mianowicie z związku z imieniem Mac Mahona w r. 1877, a był to fakt bardzo podejrzany w swojej istocie, bo jak wiadomo od maja do października wówczas wybory przeprowadzone nie były i istniał wówczas we Francji stan bezparlamentarny. Więc zupełnie jest naturalne po tych precedensach, że jeżeli nie idziemy za przykładem amerykańskim i norweskim, jeśli stoimy na stanowisku, na jakim stoi Anglia, gdzie jest niemal regułą przedwczesne rozwiązywanie parlamentu, albo Belgja, gdzie rozwiązywanie parlamentu jest bardzo częste, słowem, jeśli idziemy tą drogą, to jest rzeczą naturalną, że w takim razie kompetencja Rzeczypospolitej czy Naczelnika Państwa do rozwiązywania Sejmu musi się opierać na czynniku wysoce demokratycznym, który świadczy o tem, że w danym razie w wyższym lub niższym stopniu opinia kraju stoi za prezydentem. Więc nie senat może tu być dostatecznym, moralnym i prawno-państwowym punktem oparcia dla prezydenta, lecz musi być punktem oparcia tylko taki czynnik, jak pewna liczba członków Sejmu, względnie opinia ludu, stojącego za prezydentem. W zgodzie z tem stanowiskiem my reprezentanci socjalistyczni sejmowej Komisji Konstytucyjnej postawiliśmy poprawkę, która opiewa, że: „Sejm może być rozwiązany przez Prezydenta Rzplitej przed wygaśnięciem mandatów poselskich albo na żądanie przynajmniej 500.000 obywateli posiadających czynne prawo wyborcze. Żądanie to musi być wyrażone w formie złożonego na ręce Prezydenta Rzplitej oświadczenia na piśmie z podpisami własnoręcznemi” i t. d.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#PCzapiński">Natomiast uważamy, że poprawka Wyzwolenia i poprawka Związku Posłów Nar. Żyd. są niewystarczające, albowiem poprawka Wyzwolenia podkreśla tylko 1/3 liczbę posłów, nic nie mówiąc o żądaniu Rady Ministrów, a to jest poparcie w danym wypadku niedostateczne, bo z natury rzeczy Rada Ministrów, popierająca wraz z 1/3 częścią posłów żądanie rozwiązania Sejmu, daje więcej gwarancji, że zachodzi potrzeba istotna.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#PCzapiński">I odwrotnie, jeśli Związek Posłów Nar. Żyd. powiada, że tylko na wniosek Rady Ministrów wolno Prezydentowi czy Naczelnikowi Państwa rozwiązać Sejm, to zachodzi kwestia taka, że przecież rozwiązuje się Sejm często na skutek konfliktu pomiędzy Radą Ministrów a Sejmem. Gdy wprowadzamy obok Rady Ministrów taki czynnik, jak 1/3 składu poselskiego, to dajemy większą gwarancję, że nie zajdzie wypadek lekkomyślny, tylko umotywowany istotną potrzebą.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#PCzapiński">Poza tem, proszę Panów, pozwolę sobie zwrócić uwagę na ustęp ostatni tego art. 26, do którego nie stawiamy na razie poprawki formalnej, ale, którą, być może, o ile będzie po temu możność i czas, później zrobimy. Ów ustęp opiewa: „Wybory odbędą się w ciągu dziewięćdziesięciu dni od dnia rozwiązania”. Jest to termin zasadniczo, teoretycznie biorąc, za długi. Już od najstarszych konstytucji do konstytucji nowoczesnych przewiduje się na ogół termin krótszy. Jeśli weźmiemy np. konstytucję Królestwa Polskiego z roku 1815, to w par. 124 czytamy, że ów okres przeprowadzenia nowych wyborów ustalono tylko na 2 miesiące. Jeśli weźmiemy współczesną konstytucję belgijską, to w par. 71 wyznaczono również 2 miesiące. Jeśli weźmiemy, co jest najcharakterystyczniejsze Francję, kraj, na którym się najbardziej wzorowali projektodawcy, to zobaczymy rzecz taką, że w konstytucji z roku 1875 ustalono 3 miesiące, zaś w późniejszej poprawce z roku 1884 2 miesiące. Z tego względu, a także ze względu zasady demokratycznej jest pożądane, żeby na jaknajkrótszy okres zostawiać kraj bez właściwego czynnika ustawodawczego, bez parlamentu i wobec tego wszystkiego, wobec tych wszystkich względów zachodzi poważna obawa, czy dany termin 90-dniowy nie jest za długi. Ponieważ jednak nie mamy jeszcze ordynacji wyborczej i nie znamy jej techniki, nie wiemy, jaki okres czasu będzie potrzebny, nie możemy stawić poprawki formalnej i zastrzegamy sobie to na przyszłość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Rozprawa nad artykułem 26 zamknięta. Odczytuję artykuły: 27, 28, 29, 30, 31, 32. Do art. 33 głos ma poseł Gdyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PGdyk">Wysoki Sejmie! Do art. 33 klub P.P.S. zgłosił poprawkę treści następującej:</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PGdyk">„Sejm może skierowywane do niego petycje przekazywać Radzie Ministrów lub ministrom poszczególnym. Na życzenie Sejmu minister musi udzielić wyjaśnień w sprawie, której petycja dotyczy”.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PGdyk">My głosować będziemy przeciwko tej poprawce, jako zupełnie zbędnej, gdyż i tak Sejm ma prawo zgłaszania różnych wniosków, interpelacji, a także i petycji, a ministrowie nie tylko mogą ale muszą na nie odpowiadać. Uważamy więc, że ta poprawka jest zupełnie zbędna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Głosu nikt więcej nie żąda. Również do art. 34 nikt nie żąda głosu. Do art. 35 ma głos p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PCzapiński">Proszę Panów! Artykuł 35 i art. 36 są najbardziej znamienne, najbardziej charakterystyczne i być może najbardziej ważne w projekcie Konstytucji, który nam przedłożono. Ponieważ jednak nikt z obrońców izby drugiej, nikt z obrońców Senatu nie zabiera głosu, my zaś z frakcji socjalistycznej w swoim czasie zasadniczo swoje stanowisko w sprawie Senatu wyłuszczyliśmy, więc pozwolę sobie tylko w krótkich słowach zaprotestować przeciwko sformułowaniu art. 35 i 36.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#PCzapiński">Przypominamy sobie, że w debacie generalnej pan referent Dubanowicz, czy też p. prof. Głąbiński, ale zdaje mi się, że to był chyba poseł Dubanowicz — użył argumentu, że Senat to nie będzie czynnik klasowy, egoistyczny, i tam dalej, jakim jest z natury rzeczy izba, która wyszła z powszechnych wyborów lecz że to będzie raczej czynnik duchowy, czynnik narodowy, to będzie czynnik, który będzie stał ponad interesami chwili, ponad egoistycznemi interesami wyborców, ponad egoistycznemi interesami klasowemi, który w imię interesów narodu, być może w interesie ducha będzie naczelnym regulatorem istotnych, podstawowych spraw narodu.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#PCzapiński">Zastrzegając sobie w razie potrzeby obszerniejszą odpowiedź na później, musimy. wskazać w krótkich słowach na to, że Senat tutaj zaproponowany naprawdę reprezentuje właśnie interesy klas posiadających, klas burżuazyjnych, albowiem jak Panowie później zobaczą w art. 36, który określa sposób ukształtowania Senatu, mają być w nim reprezentowane samorządy, których ordynacji wyborczej my nie znamy — a istnieją silne tendencje, żeby wojewódzkie samorządy w odpowiedni sposób niedemokratyczny skonstruować, dalej mają tam zasiadać delegaci wszystkich wyznań, reprezentanci instytucji naukowych, prezesi sądowi, przedstawiciele Naczelnej Izby gospodarczej, przedstawiciele adwokatury. Oczywiście są to reprezentanci niezmiernie potrzebnych i zaszczytnych zawodów, ale mimo to według całej swojej psychiki, roli społecznej i t. d., są to żywioły, których interesy socjalne, klasowe, polityczne, naogół biorąc, bliższe są klasy rządzącej w społeczeństwie, a przedewszystkiem bliższe klas posiadających. Z tego powodu zachodzi poważne niebezpieczeństwo, że owa druga Izba, czy w danym wypadku Senat będzie nie tyle reprezentantem ducha, jak tego sobie życzy i jak przewiduje referent p. Dubanowicz, ale będzie raczej reprezentantem całkiem poziomych, konkretnych i jasnych interesów materialnych pewnych warstw narodu naszego.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#PCzapiński">Tak samo p. profesor Głąbiński, mówiąc w swoim czasie o tem, użył argumentu, że nie należy bać się Izby drugiej, bo widzimy u niektórych narodów n. p. we Francji, że czasem, powiedzmy w niektórych momentach Izba druga jest bardziej postępową od Izby pierwszej, ludowej. Na to my odpowiadamy, że wypadek oczywiście może tak zrządzić, co więcej, można sobie wyobrazić taki wypadek, że monarcha absolutny jest bardziej radykalny niż rząd demokratyczny. Rozmaite są kombinacje, rozmaite są wahania i zmiany momentów. Ale nie chodzi o to co jest gdziekolwiek w danym momencie, tylko chodzi o demokratyczne prawa ludowe.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#PCzapiński">Chodzi o prawa tego ludu do urządzenia swego losu tak, jak się temu ludowi podoba, jak to leży w jego nastrojach, intencjach, jego ideałach i potrzebach i dlatego ta wskazówka na Zachód, ten apel za częsty wogóle, do stosunków francuskich w danym wypadku krytyki nie wytrzymuje. Z tych wszystkich względów, nie wdając się na razie w analizę szczegółową, ale widząc jak wogóle zbliżamy się na Zachodzie ku typowi coraz bardziej demokratycznemu, jak coraz częściej powstają konstytucje i projekty konstytucji jednoizbowe, np. w Austrji, po części przynajmniej w Norwegii, widząc jak systematycznie podupada na znaczeniu Izba druga w Anglji, czujemy, jak to tylokrotnie już zaznaczałem, że my, znajdując się w Europie na takiem specjalnie eksponowanem, terytorium tembardziej powinniśmy dbać o przeciwstawianie się wszelkim próbom dyktatury komisarzy, lub innym podobnym formom rządu, przeciw którym nie można by było zwrócić zarzutu w kierunku bardziej radykalnym. Jeżeli będziemy mogli powiedzieć, że oto republika polska jest najbardziej demokratyczną w swej istocie, że pod względem swojej treści socjalnej coraz bardziej zbliża się do naturalnego ideału pełnej wolności równego społecznie i politycznie obywatela, wówczas będziemy mieli pełne moralne i polityczne prawo konkurowania, rywalizowania ze wszystkiemi swojemi sąsiadami, jakiekolwiek najbardziej demagogiczne hasła będą tam rzucone.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#PCzapiński">Pozostaje jeszcze jeden rzekomo ważki argument. Powiada się: to wszystko jest dobre ale my widzimy na przykładzie obecnego Sejmu ludowego, że posłom braknie kompetencji, że ustawy sejmowe wychodzą wypaczone, niejasne, lub niedomagają pod względem prawnym i t. d. Na to odpowiadamy, że jeżeli chodzi tylko o tę stronę rzeczową, to w każdej chwili można powołać do życia komisję rzeczoznawców, złożoną z grona sejmowego czy z poza grona sejmowego, która pod względem kodyfikacji w zupełności potrafi spełnić swoje zadanie.</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#PCzapiński">Zresztą, proszę Panów, poprawka przedłożona przez P. S. L., mająca na widoku stworzenie Straży Praw o charakterze tylko odraczającym, w każdym razie spełnia tę naturalną rolę, zatrzymuje, reguluje, wprowadza coraz większą kompetencję w zakresie ustawodawstwa i wobec tego nie zachodzi potrzeba utworzenia specjalnej drugiej Izby, złożonej pod względem politycznym i socjalnym w bardzo jednostronny sposób. Wobec tego więc, że potrzeba w Polsce obudować demokrację istotną, wobec tego, że projekt Senatu godzi w podstawowe zasady demokracji, wobec tego, że zupełnie dobrze można utworzyć czynnik odpowiednio kodyfikujący i odpowiednio kompetentny pod względem rzeczoznawczym, przeto stawiamy wniosek, żeby art. 35 i 36 skreślić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Fichna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PFichna">Wysoki Sejmie! Wkrótce przy głosowaniu będziemy rozstrzygali pierwszą z kwestii najbardziej zasadniczych i dotychczas najbardziej spornych tak w Sejmie, jak i poza Sejmem w całem społeczeństwie. Kwestia jednoizbowości czy dwuizbowości jest już dostatecznie w prasie, w nauce, w naszej Komisji, w Sejmie wyjaśnioną. Stanowiska są znane i sprecyzowane. Przy rozstrzyganiu kwestii jedno i dwuizbowości musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, w jakim kierunku chcemy pchnąć rozwój naszego Państwa i narodu, czy chcemy zatrzymać żywiołowy ruch ludowy, czy chcemy pchnąć go na ulicę i zepchnąć z drogi legalnej w walce o przeistoczenie obecnego ustroju. Oto pytanie, które się ciśnie na usta. Jesteśmy zwolennikami legalnej walki o zmianę ustroju w naszem społeczeństwie i dlatego domagamy się, ażeby zasada jednoizbowości została uchwalona i przeprowadzona. Pytam, w jakim państwie, oczywiście nie w monarchicznem, bo tych brać nie będziemy zupełnie pod uwagę, ale o ustroju republikańskim, istnieje druga Izba-Senat. Możemy wziąć pod uwagę Francję, Amerykę i obecnie Czecho-Słowację. Należy wobec tego uprzytomnić sobie, dlaczego w tych właśnie państwach powstały senaty i czy wobec tego, że w tych państwach o ustroju republikańskim powstały senaty, należy i nam wzorować się na nich i u nas wprowadzić Senat.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#PFichna">Ameryka ustrój swój dwuizbowy tworzyła w końcu XVII i w początku XIX stulecia, a więc jeśli od tego czasu minęło nie z górą 100 lat, to w każdym razie 100 lat Ameryka ma już za sobą, a przecie koniec XVII i początek XIX wieku jest zasadniczo różny od wieku obecnego, w którym żyjemy. Wtedy zasada dwuizbowości mogła być albo bezsporną, albo małosporną.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#PFichna">Jeśli chodzi o Francję, to wiemy dokładnie, że kiedy we Francji tworzono konstytucję po nieszczęsnej wojnie francusko-pruskiej, to w konstytuancie francuskiej żywioły monarchiczne miały bezwzględną przewagę i jeśli nie doszło do ugruntowania we Francji monarchji, to tylko dlatego, że te żywioły nie mogły się zgodzić na osobę kandydata, bo zasada monarchii była u nich przesądzona. Kiedy zgodzono się na ustępstwo wobec mniejszości, t. j. na ustrój republikański, postanowiono tak go obstawić, ażeby można go było w każdej chwili zmienić na ustrój monarchiczny. I to jest powodem, że w konstytucji francuskiej 1875 r. została wprowadzona zasada dwuizbowości, został uznany senat.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#PFichna">Weźmy dalej państwo, które tworzy się i powstaje równocześnie z nami, a więc w wieku XX, mianowicie Czecho-Słowację, która ustanowiła u siebie senat. I tu jest zasadnicza różnica pomiędzy Polską i Czecho-Słowacją. Czechosłowacja powstała na gruzach Austrji, tego konglomeratu narodowościowego, i zastępuje samą Austrję. Czecho-Słowacja nie posiada u siebie przewagi żywiołu czeskiego i dlatego musi się chwytać nadzwyczajnych środków, nie demokratycznych, aby utrzymać w swoim państwie przewagę żywiołu czeskiego. Otóż jednym z powodów ustanowienia senatu jest ten argument, że obok Czechów istnieją zorganizowani Niemcy, istnieje niepewny żywioł morawski, istnieją Słowacy, Madziarzy, Rusini. Chcąc zabezpieczyć swój stan posiadania, stworzono senat, który gwarantuje większość czeską w tej izbie, bo czy sejm, parlament czeski będzie przy przyszłych wyborach mieć zapewnioną większość czeską, to jest wielki znak zapytania. Rozwój stosunków zmierza raczej ku temu, że w przyszłości sejm czeski będzie miał przewagę żywiołów obcych, a nie czeskich. Otóż tu jest ta klapa bezpieczeństwa dla Czechów. Przecież my państwa swego budować na wzór Czecho-Słowacji nie chcemy, my nie chcemy doprowadzić do tego, ażeby żywioł polski w Polsce był w mniejszości i wobec tego nie sądzimy, by należało wyszukiwać specjalnej klapy bezpieczeństwa dla istnienia Państwa Polskiego, dla zapewnienia w pewnych niedemokratycznych instytucjach większości żywiołowi polskiemu.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#PFichna">My Organizujemy państwo nasze w XX wieku, w wieku, kiedy powstał i musi zwyciężyć żywiołowy ruch ludowy w przeciwstawieniu do żywiołowego ruchu narodowego w wieku XIX.</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#PFichna">Jesteśmy dziś świadkami tego żywiołowego ruchu ludowego i nie wolno nam kłaść tamy w jego rozwoju, bo wtedy walka z drogi legalnej zostanie przeniesiona na ulicę i wtedy biada nie nam, obecnemu Sejmowi, który taką konstytucję chciałby uchwalić, ale biada państwu samemu.</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#PFichna">P. prof. Dubanowicz w dyskusji generalnej zaznaczył, że jest przeciwnikiem jednoizbowości dlatego, że jednoizbowość stwarza niepewność stosunków prawnych.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#PFichna">Proszę Panów! Jesteśmy głęboko przekonani, że dwuizbowość da nam również, a właściwie tembardziej niepewność stosunków prawnych i że wtedy zabarwienie reakcyjne tych niepewnych stosunków prawnych będzie bezsporne. Otóż, nie chcąc nadawać charakteru reakcyjnego naszemu ustrojowi państwowemu, opowiadamy się przeciw drugiej izbie, przeciw senatowi, a za jednoizbowością.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek Osiecki)</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#PFichna">W rozprawie generalnej p. prof. Głąbiński zaryzykował zdanie, że w ogólnych zarysach zasady projektu większości Komisji Konstytucyjnej zgodne są z projektem przedstawionym w formalnym wniosku nagłym w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#PFichna">Proszę Panów, nie chcę wskazywać na szereg dowodów, że jest to zdanie sprzeczne z zasadami wyłożonemi w projekcie p. prof. Głąbińskiego. Mówię tylko o kwestii jedno i dwuizbowości. Wskażę na przykład. Art. 63 projektu konstytucji prof. Głąbińskiego nie mówi zupełnie o Senacie, ale o Straży Praw. Wiele innych artykułów również stoi w sprzeczności z tem zdaniem prof. Głąbińskiego.</u>
          <u xml:id="u-40.11" who="#PFichna">Większość Komisji stojąc na stanowisku dwuizbowości — muszę przyznać — w zasadzie jest konsekwentna, bowiem chcąc nadać naszemu ustrojowi państwowemu charakter reakcyjny idzie tą drogą zupełnie konsekwentnie. My w zwalczaniu ustroju państwowego o charakterze reakcyjnym jesteśmy również konsekwentni. Stanowisko nasze w tej mierze jest zupełnie niedwuznaczne i zupełnie jasne.</u>
          <u xml:id="u-40.12" who="#komentarz">(Głosy: To nie P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-40.13" who="#PFichna">Nie chodzi tu o P. P. S., Szanowny Panie, ale o stanowisko Narodowej Partii Robotniczej, o stanowisko partii, która reprezentuje narodowy ruch robotniczy. Otóż to stanowisko jest zupełnie jasne i niedwuznaczne. Nie chcemy dwuizbowości, chcemy jednoizbowości i przeciwko senatowi głosować będziemy.</u>
          <u xml:id="u-40.14" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Grünbaum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PGrünbaum">Wysoka Izbo! Trudno jest w obecnej chwili przemawiać przeciwko art. 35, a to dlatego, że żaden z obrońców senatu dotychczas przed Izbą nie wystąpił. Jest to rzecz trochę niezrozumiała, ale w każdym razie charakterystyczna. Gdyby ten projekt ustawy konstytucyjnej był, jak to zwykle bywa, wyrazem tendencji jakiejś warstwy, jakiejś klasy, która zdobyła władzę i że tak powiem narzuciła społeczeństwu swój pogląd, swoje pojmowanie ustroju państwowego, to w obecnej chwili, kiedy w całej Europie, a szczególnie w Europie wschodniej, w rezultacie dokonywujących się przewrotów społecznych dochodzi lub dojdzie do władzy włościaństwo, prawdopodobnie nie rozpatrywalibyśmy kwestii senatu i nie stalibyśmy przed niebezpieczeństwem dwuizbowości. Mówię: „prawdopodobnie” dlatego, że mam jednak poważne wątpliwości, czy u nas w Polsce stało by się to nawet w takim wypadku. U nas klasa włościańska, i to ją charakteryzuje, jak gdyby bała się władzy, jak gdyby nie była jeszcze pewna swojej siły, jak gdyby bała się odpowiedzialności, bo nie chce jeszcze ująć władzy w swoje ręce, bo czuje potrzebę jakiejś pomocy, jakiejś opieki. Tak przynajmniej każdemu obiektywnemu obserwatorowi, który przypatruje się temu, co się dzieje u nas, ta rzecz się przedstawia.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#komentarz">(Głosy: W Rosji jest inaczej)</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#PGrünbaum">Włościaństwo u nas czuje pewien nieokreślony lęk i choć lubi się nazywać gospodarzem kraju, jednak nie chce wziąć w swoje ręce tego gospodarstwa. I charakterystyczną rzeczą jest dla ideologii włościaństwa, że najpoważniejsza partia włościańska wystąpiła z projektem Straży Praw, zamiast powiedzieć sobie i całemu społeczeństwu, że klasa włościańska, która jest większością Narodu i będzie większością Sejmu, ujmuje w swoje ręce władzę, ster Państwa, uważając, że już do tego dorosła.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#PGrünbaum">Z tej niepewności włościaństwa skorzystała prawica. Z początku, w projekcie profesora Głąbińskiego, wystąpiła ona również z wnioskiem o Straż Praw, lecz natychmiast go cofnęła i wystąpiła z projektem senatu, senatu, który ma tamować, hamować, być klapą bezpieczeństwa. Co ma hamować i co ma tamować Senat? Rzecz jasna, przedewszystkiem ma hamować dążenia społeczne. Czyje dążenia? Rzecz jasna, społeczne dążenia włościaństwa, społeczne dążenia robotnika.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#komentarz">(Głos: Obrońca włościaństwa!)</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#PGrünbaum">Z ław rządowych padł okrzyk zdumienia, że jestem obrońcą włościaństwa. Przepraszam, Pan jest posłem. Uważam za punkt swego honoru, jako żyda i za punkt honoru narodu mojego, że żydzi stale znajdują się po tej stronie barykady, gdzie są uciemiężeni, a nie po tej, gdzie są gnębiciele.</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski: Naprzykład podczas okupacji niemieckiej)</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#PGrünbaum">Jeżeli Panowie uważacie, że tym argumentem potraficie skompromitować w obliczu włościaństwa powagę moich dowodów, to macie Panowie złe wyobrażenie, tak chcę przypuszczać, o włościaństwie. Kiedy toczyła się walka o sprawę reformy rolnej, to Panowie właśnie mówiliście, że reforma rolna jest intrygą żydowską.</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#PGrünbaum">Księże Lutosławski! Przypomina sobie ksiądz ową jedyną w sejmowej praktyce Pana chwilę w Sejmie, gdy księdzu argumentującemu w ten sposób z tej oto trybuny, powiedziano z ław włościańskich „nie zawracaj Pan głowy”? Jestem przekonany, że jeszcze nastąpi chwila, kiedy stanie Pan na mównicy i bronić będzie senatu, a z ław włościańskich rzucą Panu znowu słowa. „Nie zawracaj Pan głowy”. Lecz to nastąpi wtedy dopiero, kiedy włościaństwo nabędzie wiary w siebie, kiedy zrozumie, że wyzyskuje się wszystkie te obawy i niepewności przedewszystkiem po to, ażeby postawić tamę i hamulec sprawiedliwym jego dążeniom.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan się do włościan nie wtrąca i swoich żydów pilnuje! P. W. Dębski: Timeo Danaes et dona ferentes!)</u>
          <u xml:id="u-42.10" who="#PGrünbaum">Jestem pewny, proszę Panów, że gdyby włościańskie partie nie były wystąpiły ze swoją Strażą Praw, dziś ks. Lutosławski broniłby jeszcze tej Straży Praw a nie Senatu, ale ponieważ obecny minister Oświaty poseł Rataj wystąpił ze Strażą Praw, dlatego ksiądz poseł Lutosławski może dziś mówić o Senacie,</u>
          <u xml:id="u-42.11" who="#komentarz">(Głos: A gdyby Rataj mówił o Senacie, o czem by mówił Lutosławski?)</u>
          <u xml:id="u-42.12" who="#PGrünbaum">Teraz jednak mam wrażenie, że partie włościańskie już Straży Praw nie bronią. Mamy wobec tego bardzo jasną sytuację. Z jednej strony Senat, wprawdzie niezupełnie taki, jaki jest w reakcyjnych państwach konstytucyjnych, ale bądź co bądź Senat. Argumentują Panowie obrońcy Senatu w bardzo dziwny sposób. Powiadają uspakajając nas: „Nie bójcie się Panowie, instytucja, którą proponujemy tylko nazywa się Senatem, a właściwie Senatem nie jest. Sami wiecie, że Sejm uchwala zbyt pośpiesznie różne ustawy, że trzeba się namyślić nad każdą ustawą, a więc niech ustawa poleży, niech inne jakieś grono poza Sejmem zastanowi się nad nią raz jeszcze. Będzie to dla ustawy, dla społeczeństwa i państwa niewątpliwie lepiej” Ale dziwna rzecz: ci sami panowie, którzy w ten sposób bronią senatu, występowali zawsze przeciw wnioskom lewicy, gdy ta żądała, ażeby się nie śpieszyć z uchwalaniem ustaw w trzeciem czytaniu i ażeby między drugiem a trzeciem czytaniem pozostawić jakiś czas do namysłu. Ci panowie, którzy mówią, że Senat jest przeważnie po to, ażeby otrzymać okres namysłu, nigdy nie chcieli dać Sejmowi tego okresu namysłu.</u>
          <u xml:id="u-42.13" who="#komentarz">(Głosy: Krótka pamięć!)</u>
          <u xml:id="u-42.14" who="#PGrünbaum">Przepraszam, może inaczej w jednym lub dwu wypadkach, ale to była reguła. Już to samo dowodzi, że argument ten używany jest tylko dla uspokojenia łatwowiernych, bo gdyby szło wyłącznie o okres namysłu, to na to nie trzeba się uciekać do dwuizbowości, nie trzeba się uciekać aż do stworzenia Senatu. Można to zrobić za pomocą jednego artykułu w ustawie konstytucyjnej lub w regulaminie, ustanawiając określony okres czasu pomiędzy drugiem a trzeciem czytaniem, w którym ustawa winna wrócić do komisji. W ten sposób uzyskamy potrzebny okres czasu do namysłu, i można będzie być spokojnym o to, że ustawy nie będą w zbyt przyspieszonem tempie uchwalane.</u>
          <u xml:id="u-42.15" who="#PGrünbaum">Ale obrońcom Senatu chodzi widocznie o to, aby każda ustawa była uchwalana w innem gronie, poza Sejmem. Jednocześnie Pa nowie powiadają, że Senat będzie poniekąd emanacją Sejmu, gdyż jest on przeważnie przedstawicielstwem Sejmu. Jest to więc jakby komisja, tylko zespołu przez przedstawicielstwa samorządów, duchowieństwa, sądów i t. d. Zresztą każda komisja ma prawo zapraszać na posiedzenia rozmaitych rzeczoznawców, których zdania będzie potrzebowała zasięgnąć w sprawie danej ustawy. Jedno z dwojga; albo ma być Senat, wyposażony we wszystkie prawa Izby wyższej, to nie należy twierdzić, że jest on właściwie tylko rozszerzoną komisją, która rozpatruje każdą ustawę Sejmową i zapobiega zbyt przyspieszonej pracy ustawodawczej, albo ma być komisja, do której wraca dla ponownego rozpatrzenia każda ustawa po drugiem czytaniu, i która nic wspólnego z Senatem mieć nie może i nie może oczywiście nazywać się Senatem.</u>
          <u xml:id="u-42.16" who="#PGrünbaum">A teraz jeszcze jeden argument. Był on, zdaje mi się, może się mylę, decydującym. Kwestję tą poruszył już mój przedmówca poseł Fichna, porównywując Czecho-Słowację z naszem państwem Polskiem. Przypominam sobie, że na jednem z posiedzeń Komisji Konstytucyjnej p. profesor Dubanowicz między innemi dowodził konieczności Senatu w ten sposób: Proszę Panów, powiedział on nam, będziemy prawdopodobnie mieli takie państwo polskie, w którem będzie 40% innoplemieńców. Według terminologii praktykowanej u nas mówi się zazwyczaj „obcych”, ale chcę użyć terminologii odpowiedniejszej.</u>
          <u xml:id="u-42.17" who="#komentarz">(P. Ks. Lutostawski: Chcesz Pan powiedzieć „inorodców”)</u>
          <u xml:id="u-42.18" who="#PGrünbaum">Nawet termin „inorodcy” jest lepszy księże pośle niż termin „obcy”. Z punktu widzenia pańswowego nie ma w państwie obcych. Obcym jest tylko obcopoddany, ale żaden obywatel nie może być uważany za obcego. Podług ideologji posła Fichny Słowak w Czechosłowacji jest obcym. Proszę Panów. Otóż powiada prof. Dubanowicz, że jeżeli się ma 40% „obcych”, czy „inoplemieńców”, to trzeba się przeciwko temu zabezpieczyć, bo nawet najlepiej skrojona ordynacja wyborcza może przepuścić kilkadziesiąt przedstawicieli obcych do Sejmu. Trzeba tedy mieć senat, w którym ci obcy będą w znikomej liczbie i nie będą mogli mieć żadnego wpływu, trzeba mieć senat, który będzie filtrował ustawy, które przeszły pod wpływem tych obcych. To był argument, mojem zdaniem, takie miałem wrażenie, decydujący dla wielu, wielu członków Komisji Konstytucyjnej i kto wie, czy nie będzie on decydującym i dla Sejmu w przyszłości. Ja mam co do tego poważne obawy.</u>
          <u xml:id="u-42.19" who="#PGrünbaum">Chcę jednak zwrócić w tem miejscu uwagę na jedną rzecz. Jeśli ten argument będzie decydującym, będzie to jeszcze jednym dowodem, że walka narodowościowa, walka z mniejszościami narodowemi, jest czynnikiem reakcyjnym, jest czynnikiem wstrzymującym rozpęd rozwoju państwa, jest czynnikiem, który zazwyczaj wyzyskiwany jest przez prawicę w celu obezwładnienia swoich przeciwników, w celu ujarzmienia lewicowych elementów. Lewicowe elementy, niestety, u nas przeważnie nie rozumieją jeszcze znaczenia tej walki z mniejszościami narodowemi, zwłaszcza nie rozumieją jeszcze tego włościańskie partje — i pozwalają prawicy na tej strunie grać, nie dają jej żadnego pod tym względem odporu. Sądzę jednak, że w obecnej chwili można już skonstantować pewien postęp pod tym względem, już na lewicy zaczynają rozumieć, że walka, dajmy na to, z żydami jest walką z lewicą, ale jeszcze niezupełnie dobrze to rozumieją. I proszę Panów przyjdzie czas, ja się boję, że przyjdzie dla Panów z ław włościańskich zapóźno, kiedy zrozumiecie, że dając możność ujarzmienia mniejszości narodowych, dajecie możność ujarzmienia siebie samych!</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Smoła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PSmoła">Wysoka Izbo! Zwolennicy Senatu zwykle udowadniają jego konieczność argumentami potrzeb państwowych, narodowych, kulturalnych, słowem różnemi argumentami bardzo ważkiemi. Niestety, nawet powierzchowna obserwacja stwierdza co innego. Tak wzniosłe argumenty, przytaczane na dowód potrzeby Senatu są tylko pozorem, bo wewnątrz, tak dawniej, jak i dziś kryje się osobisty interes. Żadne wywody profesorów nie przekonają, że Senat jest niezbędny dla pracy Sejmowej, dla państwa, bowiem cała historia dowodzi, że Senat powstał na tle przywilejów. Dziś ten przywilej jest do pewnego stopnia ograniczony, ale ten sam motyw gra tutaj najważniejszą rolę. Jeśli rozważymy chociażby bardzo pobieżnie przedstawiony projekt, to widzimy wyraźnie, że poza temi bardzo szumnemi hasłami, któremi się argumentuje potrzebę Senatu, najoczywiściej kryje się chęć opanowania władzy, zyskania przewagi we władzy ustawodawczej, a jednocześnie przez możność wyboru Naczelnika Państwa za pomocą Sejmu i Senatu, opanowania też władzy wykonawczej. Jest to wyraźne i jasne, jak słońce. Nie trzeba nawet być prawnikiem, ażeby o tem jaknajdowodniej się przekonać.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#PSmoła">To poprostu sam instynkt wskazuje. Dlatego też cały kraj, wyczuwa, że w tych paragrafach kryje się zamach na prawa ludu i dlatego też w całym kraju lud bez względu na różnice przekonań żąda, ażeby Senatu w ramach konstytucji polskiej nie było. Proszę Pan w, mogę bez przesady powiedzieć, a byłem w różnych okolicach — że jeżeli pomiędzy robotnikami i włościanami istnieje rozbieżność przekonań co do innych spraw państwowych, to pod tym względem niema żadnych różnic. Nie spotkałem ani jednego włościanina, ani jednego robotnika, któryby się zgodził na Senat.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#komentarz">(Głosy: To zależy od przedstawienia rzeczy)</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#PSmoła">A jednak na wiecach, gdzie była dyskusja, gdzie byli nawet profesorowie, przyjmowano jednogłośnie rezolucje, że w Polsce nie może być Senatu. Sprawa ta tak bardzo lud interesuje i tak bardzo jest głęboko w przekonaniu ludu, że żadna inna, ani reforma rolno, ani sprawy różnych ciężarów, ani sprawa odbudowy, tak nie interesuje ludności wiejskiej i robotniczej, jak sprawa konstytucji, a zwłaszcza tych rozdziałów, które mówią o władzy.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#PSmoła">Otóż my, przedstawiciele tego ludu jak najmocniej będziemy żądać i żądamy w Polsce Sejmu jednoizbowego. Gdyby argumenty prawicy miały istotnie cokolwiek słuszności, to pomimo żądań ludu, pomimo głosu całego ludu, zgodzili byśmy się na Senat. Niestety jednak analiza przeprowadzona w tym względzie przekonała nas, że argumenty przytaczane przez prawicę nie mają najmniejszej słuszności. Panowie mówią, że Sejm musi być hamowany w pracy ustawodawczej, ażeby nie popełniał błędów, ażeby kodyfikacyjnie prawa były jaknajlepiej precyzowane.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#PSmoła">Jest to znowu argument pozornie tylko słuszny w istocie niema wcale znaczenia, bowiem jeżeli chodzi o równowagę w pracy, o to, by nie było pośpiechu, to tę rzecz można załatwić w drodze regulaminowej, gwarantując, że Sejm będzie pracował rozważnie i odpowiednio powoli; na to się wszyscy zgodzimy. Ale Senat jest bezwarunkowo zamachem na prawa ludu. Tutaj nawet, ze spostrzeżeń Sejmowych widzimy, że słowa ze strony prawicy są rzucane w powietrze, bo w praktyce było inaczej, bo w praktyce przekonaliśmy się, że dla prawicy każde prawo, które dają korzyści Polsce ludowej zawsze jest przedwczesne, a prawa represyjne na szkodę ludu prawica uchwala!?. tak pospiesznie, że n. p. przed wyjazdem na ferie świąteczne prawa te były opracowane w dwa trzy dni, i w 24 godzin uchwalone. Widzimy więc, że nie chodzi tu o powolność lub pośpiech, tylko o pewne prawa w Polsce. Otóż jeżeli są prawa, które kładą fundamenty pod Polskę sprawiedliwą, to się zawsze powiada, że są zrobione na kolanie, nierozważnie, naturalnie, żeby udowodnić, że ustawy represyjne, przywileje dla bogatych są słuszne.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#PSmoła">Następnie podkreśla się niejednokrotnie, że musi być Senat, aby jednostki najinteligentniejsze, najbardziej wybitne głowy mogły wziąć udział w pracy ustawodawczej. bowiem wybory do jednego Sejmu, według dowodzeń prawicy tego nie gwarantują. Należy stwierdzić, taki argument niema żadnego znaczenia, bo jeżeli są w Polsce ludzie wybitni, wielcy, to mogą wejść również do Sejmu, to niezależnie od tego, czy będzie Sejm i Senat, czy tylko Sejm. Widzimy choćby w tym Sejmie, że po stronie lewicy są najwybitniejsze jednostki, pomijam już swoje stronnictwo, najbardziej inteligentne jednostki, najbardziej wybitni politycy. To świadczy, jak się dokonywują wybory i świadczy o tem, czy inteligencja, która wchodzi do Sejmu rozumie życie, czy pracowała pośród ludu, czy też nie. Widzimy więc, że wszelkie argumenty prawicy nie mają znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#PSmoła">Wielce szanowny poseł Dubanowicz, referent większości Komisji dla udowodnienia swoich twierdzeń powołał się na zagranicę i twierdził, że tam prawie we wszystkich państwach jest Senat, zatem koniecznością jest także, ażeby w Polsce był Senat. Jak się zwykle tutaj mówi, chłop niema możności znać zagranicy i przyznaję, że być może, argumenty te są słuszne, że zagranica potrzebuje Senatu, że tam pewna warstwa odznacza się istotnie inteligencją, równowagą i przywilej ten się jej należy. U nas niestety trudno to powiedzieć. Nawet moja znajomość stosunków, jako chłopka dowodzi, że w Polsce właśnie jeżeli kto, to strona prawa nie ma równowagi najmniej może zasługuję na to, ażeby jej dać ster rządów w Polsce. Bo Panowie przyznają bezstronnie, że w okresie dwuletniego istnienia Państwa, prawica najwięcej warcholiła, najmniej miała równowagi. Weźmy np. ostatnie wypadki. Gdzieżby, w jakim państwie mogło się zdarzyć, żeby podczas wojny prowadzono agitację i pisano w gazetach podczas, najcięższych chwil przeciw naczelnemu wodzowi! A jednak prawica nasza na to sobie pozwalała!</u>
          <u xml:id="u-44.8" who="#komentarz">(Wrzawa. Okrzyki: Precz z nią!)</u>
          <u xml:id="u-44.9" who="#PSmoła">Prawica nasza, która wiecznie przed obcym satrapą zginała kolana, przeciw swojemu Wodzowi Naczelnemu, Naczelnikowi Państwa powstawała podczas najtrudniejszych chwil.</u>
          <u xml:id="u-44.10" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-44.11" who="#PSmoła">Później w ostatnich ciężkich chwilach dla Państwa, kiedy losy jego się chwiały, kiedy cały naród rzucił się do broni na ochotnika, prawicowi przywódcy szli do Poznania i strajkowali. A przypomnimy sobie czasy, kiedy w „Dwugroszówce” i „Gazecie Warszawskiej” pisano: „kosy na sztorc i na Warszawę przeciwko gabinetowi Witosa”.</u>
          <u xml:id="u-44.12" who="#komentarz">(Wrzawa i różne okrzyki)</u>
          <u xml:id="u-44.13" who="#PSmoła">Przypomnijmy sobie zamachy, bojkot pożyczki, przypomnijmy sobie te wszystkie fakty, a stwierdzimy, że prawica, która ma pretensje do nazwy „ojców narodu”, „starszej braci”, ma najmniej równowagi, dlatego obawiamy się, ażeby nie miała przewagi. Jak wynika z tych przykładów, ma ona najmniej równowagi i dlatego żadną miarą nie może rościć pretensji do większego przewodnictwa niż my. Powiada się, że oni są starszą bracią, ale tego w praktyce nie widzimy, a jeśli mówicie, że my jesteśmy za młodzi, to tem gorzej, bo prawica nasza jest już za stara. Jeśli my młodzi, to przyjdziemy w krótkim czasie do wieku pełnego, a najgorzej ze starymi, którzy muszą schodzić z tego świata.</u>
          <u xml:id="u-44.14" who="#komentarz">(Głos: Dlatego chcą senatu)</u>
          <u xml:id="u-44.15" who="#PSmoła">Dlatego chcą oni Senatu, ale jako mężowie wielcy, jeśli mówią, że im o naród chodzi, powinni się godności senatorów zrzec w interesie narodu, o którym to interesie referent większości tyle mówił. Właśnie dla interesu Państwa jest konieczne, ażeby nie garstka uprzywilejowana rządziła państwem, ale te ogromne rzesze ludu, ażeby te rzesze ludu oświecić i podnieść do istotnego obywatelstwa, ażeby lud stanął na równi z innymi, bo widzimy, jaką jest potęga gdy powstanie. Dziś, gdy się zerwał, potęga bolszewicka rozbiła się on jak garnek gliniany.</u>
          <u xml:id="u-44.16" who="#PSmoła">Właśnie ten żołnierz robotnik i chłop i te rzesze nawet cywilnej ludności, kobiet i dzieci po wsiach porwały się i rozbiły Rosję i u stóp naszych ją położyły i w interesie Państwa, w interesie narodu i przyszłych wieków leży, aby każdy w Polsce miał równe prawa, aby rząd nie dostał się w ręce tych, którzy mają rękę słabą i drżącą, zwłaszcza tych, którzy podczas inwazji uciekają i nawet kosztowności swoje w żydowskie ręce składają. Rząd musi być złożony w ręce całości. Jeżeli chodzi o los Państwa, to musi się go szukać u całości narodu, u wszystkich i dlatego prawo musi wszystkim zabezpieczać równość, wolność i jednakowy udział we władzy, jednakową możność wpływania na władzę. Otóż my jako przedstawiciele tych szerokich mas ludu, pośród których kryją się olbrzymie siły jak najmocniej stwierdzamy przekonanie ludu, iż w Polsce musi być Sejm jednoizbowy i tego Sejmu jednoizbowego będziemy żądali niezłomnie i nie pozwolimy abyście nam narzucili Senat.</u>
          <u xml:id="u-44.17" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-44.18" who="#PSmoła">Nie pozwolimy sobie narzucać kajdan, ten spokojny lud nie pozwoli sobie odebrać praw należnych mu. Czyż można wyobrazić sobie, żeby w tej przełomowej chwili dziejowej, po sześciu latach wojny, po tylu ofiarach krwi, po tylu cierpieniach, tylu strasznych ciężkich boleściach, można było tego prawa ludowi zabronić? To się żadną miarą zrobić nie da! Lud na to nie pozwoli, wyraźnie to stwierdzam. Napewno więcej niż 9/10 narodu jest za tem, żeby Sejm był jednoizbowy a więc 9/10 nie może pozwolić aby niecała 1/10 część narzucała swoje veto. Żeście tu znaleźli przypadkiem parę głosów większości, tej sytuacji nie możecie wyzyskać a nawet niebezpiecznem byłoby dawać taki przykład, bo może być sytuacja inna, że będzie inna większość, więc nie można wyzyskiwać przypadkowej większości w Sejmie i robić co się podoba. Konstytucja nie może być narodowi narzucona, Konstytucja pisana musi się opierać na sile życia, na potrzebach życia, na fundamencie prawa i na podstawie tego głosu z dołu, na podstawie tych żądań i ustosunkowania sił musi być pisana Konstytucja. A lud cały domaga się, aby był Sejm jednoizbowy i taki Sejm w Polsce być musi. Narzucanie wbrew woli ludności jakiegoś bezprawia i przywilejów dla bogatych, dla niektórych warstw czy nawet stronnictw byłoby po prostu zwłaszcza dziś ironią rzuconą w twarz ludowi. My tedy przedstawiciele ludu, opierając się na jego żądaniach i na potrzebach Państwa, stwierdzamy, iż wszystkie siły wytężymy i jak najusilniej do tego dążyć będziemy, żeby w Polsce był Sejm jednoizbowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Jan Dębski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PJanDębski">Wysoki Sejmie! Postulat Sejmu jednoizbowego dla Polskiego Stronnictwa ludowego i warstw reprezentowanych przez to stronnictwo jest postulatem zasadniczym. Zdaje mi się, że jest on jednym z najbardziej zasadniczych w naszej Konstytucji, a śmiem twierdzić, że tem, czem dla Konstytucji 3 Maja było zniesienie liberum veto, tem dla naszej Konstytucji, jeśli ma wnieść nowy pęd do życia polskiego i wpłynąć na rozwój demokracji polskiej, będzie uchwalenie Sejmu jednoizbowego.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#PJanDębski">Rzecz charakterystyczna, szerokie warstwy ludowe posądzone o materializm, szerokie warstwy ludowe co do których przeciętna opinia mówi, że interesują się tylko temi sprawami w Sejmie, które dotyczą ziemi, odbudowy i majątku, najbardziej zainteresowały się sprawą Konstytucji i Sejmu jednoizbowego, jak gdyby instynktownie wyczuły, że dla młodej demokracji polskiej innej formy życia na długie lata niema, tylko ta forma, któraby nie dala możności przeżywania się parlamentaryzmu. Śmiem sądzić, że ten kryzys, który Europa przechodzi nie wynika z czego innego jak z tego, że stworzyła ona instytucję w zasadzie bardzo słuszną, dążącą do tego, ażeby prawa, wychodzące z niej, były jaknajbardziej oględnie, jak najbardziej rozsądnie opracowane, jednak ta instytucja uległa dekadencji, przerodziła się w hamulec na drodze rozwoju narodów i stąd ten kryzys parlamentaryzmu, stąd narodzenie się bolszewizmu i dyktatury bolszewickiej. Dlatego, chcąc zabezpieczyć się od tego, musimy dążyć do utrzymania najczystszej formy ustroju parlamentarnego: Sejmu jednoizbowego.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#PJanDębski">Jeśli kto powołuje się na ustrój państw zachodnich i przeprowadza analogię, dla mnie najważniejszy rzeczą są potrzeby własnego narodu, ducha tego narodu i potrzeby naszego życia państwowego.</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#PJanDębski">Nasze potrzeby wymagają, aby Konstytucja była polska, aby nie była jakimś konglomeratem konstytucji amerykańskiej, francuskiej, angielskiej, żeby była czemś takiem, na co się zawsze powołujemy, mówiąc o Konstytucji 3 Maja. W niej widzieliśmy tego ducha polskiego, w niej widzieliśmy to, co wynikało z potrzeb narodowych, tymczasem w naszej Konstytucji, w tym pomyślanym Senacie, w tej formie, gdzie pomieszane są wszystkie konstytucje, nie wyczuwa się nic poza konglomeratem rozmaitych form życia państwowego w różnych krajach, może bardzo rozsądnie przemyślanych, ale nie wynikających z potrzeb naszego życia narodowego.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#PJanDębski">Może być, że jest to próba może ryzykowna w danych warunkach, ale mamy za sobą tyle tych prób: pierwsza próba, to Komisja Edukacyjna, próba zagwarantowania wolności obywatelskiej, próba obecnego Sejmu jednoizbowego, wybranego na tak szerokich zasadach, jak rzadko w Europie, a jednak te próby dały wynik dodatni dla całego narodu.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#PJanDębski">Obawiają się przeciwnicy Sejmu jednoizbowego zbyt wielkiej pochopności, obawiają się ustaw, które nie będą tworzyć ciągłości w rozwoju naszego życia państwowego, obawiają się ustaw takich, któreby nie były uzgodnione ze sobą, któreby nie licowały z powagą ciała ustawodawczego. Jeśli o to chodzi, na tem tle można się porozumieć, na tym gruncie znajdzie się jakaś forma czy to Straży Praw, czy taka, jak grupa Wyzwolenie proponuje, czy jakakolwiek inna, któraby dawała rękojmię, że prawa polskie będą przedstawiać pewną ciągłość, będą owocem rozwagi, rozsądku i dojrzałości politycznej narodu. Nie należy zaś tworzyć instytucji, która jest obliczona nie na co innego, tylko na hamowanie rozwoju demokracji polskiej. Przyznajemy, że demokracja polska jest młoda, że może ma nieuzasadniony lęk, ale dajmy jej możność rozwoju, a tą będzie Sejm jednoizbowy.</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#PJanDębski">Rzecz charakterystyczna, że w obronie senatu dotychczas nie padło ani jedno słowo.</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#komentarz">(Głos: Boją się)</u>
          <u xml:id="u-46.10" who="#PJanDębski">Chcę brać to za dobrą wróżbę, chcę wierzyć, że wszystkie stronnictwa liczą się z tem, czem jest głos ludu i narodu. Ten głos dopomina się o Sejm jednoizbowy, bynajmniej nie w formie jakiejś groźby, lecz w formie skonstatowania istotnego stanu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-46.11" who="#PJanDębski">Ten Sejm, jeżeliby zasadę jednoizbowości przekreślił, przekreśliłby i sam siebie wobec narodu i przyszłości. Przyszły Sejm musiałby Konstytucję opracować. Dlatego sprawę tę należy traktować z całą rozwagą i z całym spokojem. Należy znaleźć wyjście jeżeli chodzi o intencję lepszego opracowywania praw polskich, natomiast nie można iść drogą stawiania zapory rozwojowi demokracji polskiej, rozwojowi swobodnego życia obywatelskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma poseł ks. Lutosławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PksLutosławski">Po ostrzeżeniu posła Grunbauma dość trudno mi tu występować,...</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#PksLutosławski">... mam jednak nadzieję, że szanowni koledzy zechcą wysłuchać paru uwag, które mam na temat Senatu do powiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#PksLutosławski">Jest rzecz szczególna, że cała argumentacja przeciwników brzmienia przyjętego przez większość Komisji jest skierowana przeciw drugiej izbie, jako takiej, a nie przeciw temu projektowi, który znalazł większość w Komisji. Dlatego zależy mi na podkreśleniu, że Z. L. N. nie miał i nie ma zamiaru przeprowadzać w naszej Konstytucji zasady dwuizbowości. To co wydaje się nam natomiast konieczne i cośmy w projekcie prof Głąbińskiego nazwali, idąc za przykładem innych projektów, bo nam na nazwie nie zależy, „Strażą Praw”, jest instytucją, któraby różniła się od Sejmu nie klasą, nie stanem, nie warstwą, a nawet nie cenzusem naukowym. I dlatego niesłusznem jest twierdzenie, aby w Senacie, jaki proponujemy, miały być specjalnie reprezentowane sfery prawicowe, albo specjalnie inteligencja, jako warstwa społeczna. Mam nadzieję, że w senacie będzie reprezentowana dojrzałość, wysoka sumienność obywatelska i bezinteresowne oddanie się sprawom Ojczyzny i sądzę, że wszystkie te czynniki, które są powołane do delegowania członków do Senatu, to jedno będą miały na względzie.</u>
          <u xml:id="u-48.4" who="#PksLutosławski">Istnienie takiej instytucji wydaje naw się konieczne bynajmniej nie z tych względów, które kolega Grünbaum przytoczył. Mimochodem chcę zauważyć, że jeżeli używamy wyrazu „obcy”, a nie „innoplemieniec”, albo „inorodziec”, jak mówią w Rosji, to dlatego, że my, nasz kierunek myśli narodowej, wnosimy do pojęcia o państwie integralną część: mianowicie pojęcie narodowości i mówimy o obcych narodowo obywatelach w państwie i dlatego uważamy, że to wyrażenie jest ścisłe i trafne. Jednakże przy tworzeniu Senatu nie mieliśmy na celu wykluczenia, czy zmniejszenia wpływów obcych narodowo żywiołów, t.j. nie było głównym celem, ani zamiarem, i rzecz ta nawet nie była w Komisji Konstytucyjnej podnoszona, dopiero kol. Grünbaum wystąpił tu z zastrzeżeniem, że taką jest jakoby nasza intencja. Twierdzę, że to jest zarzut niesłuszny. Nazwę Senatu przyjęliśmy na propozycję Zjednoczenia Ludowego ze względu na piękną tradycję...</u>
          <u xml:id="u-48.5" who="#komentarz">(Głosy: Pewnie, pewnie!)</u>
          <u xml:id="u-48.6" who="#PksLutosławski">... i dlatego, że sądzimy, że milsze będzie dla ucha słyszeć o wyborze senatora, niż strażnika.</u>
          <u xml:id="u-48.7" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-48.8" who="#PksLutosławski">Myślę, że ta instytucja jest potrzebna dlatego, ażeby zapewnić ustawom nie tylko roztropność, długi namysł, bo to można zrobić przez komisję odraczającą, a choćby przez odraczanie trzeciego czytania, ale żeby ustawom zapewnić rozważenie przez grono z innego nieco punktu widzenia dobierane, aniżeli dokonywane są powszechne wybory, które są przeprowadzane wyłącznie z punktu widzenia kierunku politycznego i partii politycznej. Uzupełnienie członkami, nie pochodzącymi z tego kąta widzenia partii politycznej, ale z kąta widzenia rozmaitych interesów, rozmaitych części życia publicznego, zwłaszcza uzupełnienie przedstawicielami samorządów, które mają inny stosunek do życia publicznego, aniżeli part e polityczne, zapewniają temu ciału inny stosunek do zagadnień prawodawczych, aniżeli je posiada Sejm. Proszę Panów, P. S. L., które protestuje przeciwko drugiej izbie, proponuje natomiast swoją straż praw, co do składu bardzo zbliżoną do tej, jaka przyznano w Komisji, wydaje mi się jednak trudnem znalezienie tylu ludzi poważnych, ilu proponuje PS. L. do Senatu, którzyby chcieli być tylko Komisją odraczającą i niczem więcej! Do tego nic potrzeba takiego ciała złożonego, do tego zdałaby się Komisja Kodyfikacyjna Prawnicza, wystarczyłaby Komisja Sejmu. Jeżeli dajemy temu ciału taki skład, to niewątpliwie dlatego, że ustawy potrzebują odmiennego, prawodawczego rozważenia nie z punktu widzenia stronnictw politycznych.</u>
          <u xml:id="u-48.9" who="#komentarz">(P. Czapiński: A z jakiego punktu?)</u>
          <u xml:id="u-48.10" who="#PksLutosławski">Chyba z punktu odmiennego zapatrywania się na życie, a nie swojej korzyści. I dlatego jeżeli mówimy o przedstawicielach samorządu, o przedstawicielach rad miejskich, wybieranych przez powszechne głosowanie, to przeciwne argumenty nie wytrzymują najmniejszej krytyki, żeby mówić o uprzywilejowaniu jednej warstwy.</u>
          <u xml:id="u-48.11" who="#PksLutosławski">Senat tak złożony, jak proponuje stronnictwo ludowe i zupełnie tak samo, jak wynika z uchwały większości Komisji, jeśli ma być pożyteczny, musi mieć możność sprawdzenia woli ludności, chociażby przez rozwiązanie Sejmu, gdyby jakaś ważna sprawa była na porządku dziennym i nie może być sprowadzony do roli czynnika, który pokiwa palcem w bucie, a później nic nie będzie mógł zdziałać. Przywileje jego są bardzo ograniczone, ponieważ sprowadzają się do tego, że w razie odmiennej uchwały powziętej zwykłą większością rozstrzyga wola Prezydenta Rzeczypospolitej, a zatem Rząd, który przychyla się albo do jednego, albo do drugiego zdania. To już bardzo osłabia wpływ senatu i oczywiście odbiera mu znaczenie drugiej Izby. A jeśli wymagamy, ażeby zwykła większość nie miała siły ustawodawczej przeciw uchwale Senatu, to jest minimum tego żądania, jakie można postawić poważnemu ciału.</u>
          <u xml:id="u-48.12" who="#PksLutosławski">Skoro w dyskusji obracamy się koło art. 35 i 36 chciałbym się zapytać Pana Marszałka, czy sprawa składu senatu będzie osobno dyskutowana.</u>
          <u xml:id="u-48.13" who="#komentarz">(Marszałek potwierdza)</u>
          <u xml:id="u-48.14" who="#PksLutosławski">W takim razie teraz do niego nie przejdę, natomiast pozwolę sobie zauważyć, że argumentowanie w sprawie konstytucji takiemi argumentami, jakie stąd padały o rzekomej tendencji przeciwko Naczelnikowi Państwa, ad personam, absolutnie nie odpowiada powadze zagadnienia, jakie przed sobą mamy. Dyskusja konstytucyjna nie może się obracać dookoła bieżącej taktyki stronnictw. Stanie na gruncie rzetelnej, poważnej pracy nad ustrojem państwa będzie lepsze i jestem przekonany, że z tego punktu rozważone zagadnienie doprowadzi Izbę do porozumienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma poseł Dubanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PDubanowicz">Wysoka Izbo! W dyskusji generalnej, zająłem się szczegółowo sprawą senatu i zdaje się, że nie mogą Panowie mieć żalu, że tej kwestii nie umotywowałem w sposób dość szczegółowy. Zdaje się owszem, że w ówczesnem motywowaniu najsumienniejszą, najpoważniejszą pracę włożyłem w to zagadnienie, które w tej chwili traktujemy. Podniosłem wówczas, że instytucji tej domaga się nasz ustrój z dwóch kardynalnych powodów, Przedewszystkiem ze stanowiska dobrego ustawodawstwa, które ma przyświecać nam przy organizowaniu ciała ustawodawczego. Przecie nie co innego jak uchwalanie dobrych ustaw jest zadaniem ustawodawstwa.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#PDubanowicz">Z drugiej strony instytucji tej, Senatu, domaga się dobra budowa wogóle naszego ustroju państwowego. Szczegółowy rozbiór tych dwóch tez znajduje się w przemówieniu, które wygłosiłem przy rozpoczęciu dzisiejszej dyskusji. Ponieważ mimo to, niektórzy z Panów występują z twierdzeniami opartemi na braku informacji pozwolę sobie z naciskiem podkreślić, że nie jest tak, jak powiedział kolega Fichna, że tylko trzy państwa mają tę instytucję. Mogę Panom przytoczyć wykaz wszystkich państw oświeconych i wskazać, że nawet takie państwo, jak murzyńska republika Liberia w Afryce posiada Senat. Niema go oczywiście w Rosji sowieckiej. Istotnie na to się zgodzę. Rosja należy do tych bardzo niewielu organizmów państwowych, które tej instytucji nie posiadają, ale trudno wymagać, ażebyśmy, budując własne państwo, stali na stanowisko ideałów Rosji sowieckiej.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#komentarz">(P. Smoła: Dlatego chcecie Senatu)</u>
          <u xml:id="u-50.3" who="#PDubanowicz">Panie Smoła nie Rosja, ale Francja, Ameryka, Szwajcaria, wszystkie niemal państwa na świecie, które wyliczyłem w moim poprzednim referacie, posiadają Senat. Panowie niektórzy chcą osłabić wrażenie tego faktu, mówiąc o tem, że Francja urządziła się w ten sposób przed stu laty. Dodam więc, że i dzisiejszy prezydent Rzeczypospolitej francuskiej socjalista Millerand niedawno zajmował się sprawą reformy konstytucji francuskiej i bynajmniej nie wskazał na to, ze jest potrzebne usunięcie Senatu. Przeciwnie wskazał na potrzebę wzmocnienia instytucji Senatu przez powołanie reprezentacji instytucji społecznych, a to właśnie w imię zasad postępu. Wskazałem już poprzednio, że i w czasach najnowszych nie tylko Czechy, ale nawet socjalistyczne Niemcy stanęły na zasadzie dwuizbowości.</u>
          <u xml:id="u-50.4" who="#PDubanowicz">Szczegółowe zbijanie argumentów, zawartych w niektórych z przemówień poprzednich nie prowadzi do celu. Przyznaję jednak, że z pewną przykrością wysłuchałem przemówienia przedstawiciela P. S. L., pana kolegi Dębskiego. Nie wątpię, że jest ono podyktowane najlepszemi chęciami, jest nacechowane pewnym idealizmem, jednakże, Szanowny Panie Kolego, nie pod tym względem należy powoływać się na konstytucję Trzeciego Maja, ażeby znosić instytucję, której jeszcze niema, nad której wprowadzeniem właśnie dopiero pracujemy.</u>
          <u xml:id="u-50.5" who="#PDubanowicz">Niechaj Pan kolega łaskawie uwzględni to, że, stojąc na stanowisku szczerego demokratyzmu, musimy zająć się organizacją demokracji. Tylko demagogia, tylko ochlokracja nie budują, nie organizują społeczeństwa, lecz chcą wytworzyć jedną bierną masę po to, aby nią rządziły jakieś siły nadprzyrodzone. Demokracja w całym świecie, aby była zdrową i mocną, wymaga organizacji.</u>
          <u xml:id="u-50.6" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Tak, tak)</u>
          <u xml:id="u-50.7" who="#PDubanowicz">I my, budując państwo, nie chcemy zdawać go na łup przypadków, musimy je budować w ten sposób, jak budują je dojrzałe społeczeństwa całego świata. Głos ogółu do pewnego stopnia został tu zbałamucony przez fałszywe przedstawienia agitatorów, czem ma być u nas Senat. Stwierdzam, że nasz lud wszędzie tam, gdzie miał sposobność usłyszenia obiektywnego, jaką ma być konstytucja i jaką rolę ma mieć w niej Senat, wszędzie uznał słuszność tego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-50.8" who="#komentarz">(P. Smoła: Gdzie? W którem miejscu?)</u>
          <u xml:id="u-50.9" who="#PDubanowicz">W całej Polsce. I dlatego to przedstawiciel stronnictwa ludowego, który, jak mówiłem i jeszcze raz z pewną przykrością powtarzam, nie stanął na stanowisku tego głosu najzdrowszej, najrdzenniejszej masy narodu, która chce mieć zbudowane państwo prawidłowo, zarazem jednak stwierdził sam także, iż potrzebny jest w konstytucji czynnik miarkujący. Nazwał on ten czynnik Strażą Praw. Wielkiej różnicy niema. Sądzę, że odgrywają tu rolę raczej względy oportunistyczne, względy pewnej fałszywej zresztą popularności, że Panowie stawiacie hasło tylko Straży Praw a mówicie, że Senat jest hasłem reakcyjnem, że to będą rządy garstki uprzywilejowanych. Proszę Panów, jeżeli idzie o stronnictwa, to mamy dziś socjal-demokratów na najwyższych stanowiskach w państwie polskiem.</u>
          <u xml:id="u-50.10" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-50.11" who="#PDubanowicz">Sądzę, że te względy popularności nie powinny odgrywać tak wielkiej roli, wówczas, kiedy myślimy na serio o budowie naszego państwa. Zapewne, że państwo polskie nie powinno być ślepo wzorowane na wzór innych państw, tego jednak Komisja Konstytucyjna nie proponuje Senat, proponowany przez Komisję jest instytucją bardziej demokratyczną, aniżeli Senat w innych, wielkich demokracjach świata. Komisja proponuje dla budowy naszego państwa tylko najnieodzowniejsze, normalne podstawy, na których w przyszłości oprzeć się winna praca rodzimych naszych zdolności państwowotwórczych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Czerniewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PCzerniewski">Wysoka Izbo! Poseł Daszyński na jednem z posiedzeń Komisji Konstytucyjnej zwrócił tej wysokiej komisji uwagę bardzo słusznie na jedną rzecz, mianowicie na to, że nie można dawać w ręce Sejmu wszechwładzy. Przemawiał wtedy przeciw wszechwładzy Sejmu. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że wysiłek, jaki ludzie pracujący nad ustrojem konstytucyjnym państw, to jest ustawodawcy czynili w tym celu, aby zawarować możność reprezentacji istotnej opinii narodu z jednej strony, sprawowanie sprawiedliwych i silnych rządów z drugiej, aby nie pozwolić na odbieganie opinii ciała ustawodawczego od opinii tych, którzy temu ciału dali mandat, był wysiłkiem jednym z najdonioślejszych i najważniejszych w dziejach konstytucjonalizmu. Otóż do tego mogą zdążać rozmaite środki. Panowie z P.P.S. proponują n. p. środki takie, które chcąc uwzględnić ducha bieżącego czasu, t. j. sprawę podniesienia pracy i reprezentantów pracy na czoło narodu, przemawiają za izbą pracy. Są to jednakże wysiłki, które prowadzą w istocie rzeczy do tego, że w tej czy innej formie, przecież zdąża się do ustroju dwuizbowego.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#PCzerniewski">Zwrócę uwagę na to, że p. Dębski, wtedy, gdy mówił o kryzysie parlamentarnym w zachodniej Europie i widział przyczynę jego w ustroju dwuizbowym, nie wziął pod uwagę jednej rzeczy, że tutaj przedewszystkiem chodziło o to, jakiego rodzaju i w jakim charakterze była ta druga t. zw. wyższa izba. Otóż ta wyższa izba, która samą swoją nazwą wskazuje na źródło swego pochodzenia, bezwarunkowo stała się z biegiem czasu zjawiskiem anormalnem, nie odpowiadającem duchowi rządów demokratycznych. Stała się istotnie tem, o czem tu mówiono, to jest reprezentantką ducha klasowości i to nieraz ducha warstw przeżytych.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#PCzerniewski">Jeden z mądrych socjalistów, mianowicie poseł Niedziałkowski...</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#komentarz">(Głosy: A, to jest taki?)</u>
          <u xml:id="u-52.4" who="#PCzerniewski">... w książce swojej o „Izbach wyższych”, którą można z przyjemnością przeczytać, z bardzo wielką rozwagą i ostrożnością traktuje tę sprawę. Trzeba przyznać, że nie decydując o tem z taką bezwzględnością, z jaką decydował z tej trybuny w sposób wiecowy — rozpatruje w niej wszystkie za i przeciw i ostateczna konkluzja jest tego rodzaju, że można się przechylić albo do dwuizbowości, albo do jednoizbowości, zależnie od danego momentu dziejowego. Bezwarunkowo, najważniejszą rzeczą w konstytucji jest to, ażeby posiadała ona realny charakter i była przystosowana do ducha narodu z jednej strony a z drugiej strony przy stosowana do potrzeb bieżącej chwili jednakże nie utrwalona ostatecznie w tem przystosowaniu ale zachowująca zdolność ewolucji, zdolność rozwoju i wytwarzania nowych form na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-52.5" who="#PCzerniewski">Otóż ja i klub mój nie jesteśmy bezwzględnie zwolennikami tego projektu konstytucji, który uchwaliła większość komisji, nie jesteśmy zadowoleni całkowicie z niego. Ten projekt przedłożony nam i uchwalony przez większość komisji za dużo ma obcego ducha, za dużo w nim charakteru francuskiej konstytucji, której ja osobiście nie stawiam tak wysoko, albowiem tam mamy zbytnią przewagę Sejmu, czyli parlamentu, tam mamy właściwie rządy oligarchiczno-monarchiczne mimo republikańskiej formy. Tam mamy liczne błędy wybujałego centralizmu i osłabienie instytucji samorządów lokalnych. Konstytucja ta, moim zdaniem, ideałem dla Państwa Polskiego nie może być. Ale my to wiemy, że potrzebny jest na razie zarys i założenie fundamentów, których nie zbuduje się odrazu. Trzeba pamiętać, że wszystkie konstytucje tworzone sztucznie, pisane a nie powstające zwolna z życia, jak powstała konstytucja angielska lub choćby konstytucja amerykańska, która jest przystosowaną i przerobioną w znacznym stopniu dla potrzeb kontynentu amerykańskiego konstytucją angielską, pisane i robione w krótkim przeciągu czasu posiadają swoje wady. Tylko deklaracje konstytucyjne są jasne, wyraźne i zadawalniają wszystkich. Stąd też pochodzi, że nasz rząd i niektóre stronnictwa wołały stworzyć deklarację konstytucyjną zamiast opracować konstytucję dokładną. Samo opracowanie konstytucji nastręcza cały szereg trudności. Konstytucję bowiem tworzy i wykształca samo życie. Chodzi więc o to, ażeby ten fundament i ten zarys dał potem życiu możność przebudowywania i ukształtowywania w dalszym ciągu, ażeby on był podstawą o tyle silną, by naprawdę mógł się na nim budować przyszły gmach.</u>
          <u xml:id="u-52.6" who="#PCzerniewski">Dwuizbowość, która nie jest przeżytkiem, w której izba druga nie jest reprezentantką interesów klasowych, nie jest reprezentantką jakiejś ideologii jedynie tradycyjnie, lecz w której ta izba druga, czy Straż Praw, czy Senat, o nazwę mniejsza, stanowi naprawdę instancję dającą możność głębszej rozwagi, o czem zresztą i poseł Dębski wspomniał, kiedy mówił, że muszą być elementy rozwagi i namysłu, otóż taka izba bezwarunkowo będzie dla nas cennym nabytkiem. Z biegiem czasu może się ta rzecz przekształci i może się stać zupełnie czemś innem, może nawet stać się wogóle niepotrzebną. Panowie socjaliści nie mają potrzeby zakładać swojego sprzeciwu, bowiem sami zakładają drugą izbę tylko innego rodzaju i pod inną nazwą. Tam się stworzy izba wyższa albo z Sejmu, albo z izby pracy. Chodzi więc tylko o to, aby sumiennie wejrzeć w tę sprawę i starać się możliwie najlepszą drogę wybrać.</u>
          <u xml:id="u-52.7" who="#PCzerniewski">Nie wątpię ani na chwilę, że obie strony, kiedy nie są podniecone walką, ale kiedy naprawdę wgłębiają się i zastanawiają, nadtem, aby dobro Rzeczypospolitej Polskiej na przyszłość zawarować, by rozwój konstytucji naszej skierować po linji najbardziej wydatnej i najbardziej owocnej wtedy uważają, że ten „element rozwagi”, jak powiedział poseł Dębski, jest potrzebny. Zdaje mi się, iż jesteśmy tylko pod sugestją samego wyrazu, powiem szczerze, że i ja sam byłem pod sugestją nazwy Senatu. Tu przypomina mi się wypadek, kiedy jeden z mówców wiecowych użył słów: „postęp” i „postępowiec” w środowisku, w którem te słowa nie były zrozumiane należycie i uznano je za największą obrazę zgromadzenia. Otóż muszę powiedzieć, że niestety u nas tak samo mówi się o senacie. Tu chodzi o to, przecież, aby wejrzeć w istotę i treść tego słowa. O tem będzie mowa w następnym paragrafie i tam można będzie wykazać, że ten senat nie jest w niczem podobny do reakcyjnych senatów zachodniej Europy, że on nawet w najmniejszym stopniu nie jest reprezentacją interesów jakiejkolwiekbądź klasy. Więc nie można powiedzieć, że będzie on siedliskiem reakcji; o tem mowy być nie może. Wiryliści stanowią znikomą ilość głosów wobec tych, których wybierają Sejm i samorządy, ci wiryliści reprezentują tylko elitę umysłową w ilości nawet niedostatecznej. Zwrócę jeszcze uwagę na jedno, że ta izba druga ma być czynnikiem rozwagi i namysłu, ta izba ma stać ponad ścieraniem się partii, ta izba druga, w której przedewszystkiem są podkreślone pierwiastki samorządu lokalnego, w której zresztą jest cały szereg posłów, wybieranych przez Sejm, ta izba druga może zagwarantować jedną rzecz, mianowicie nie dopuścić do tego, żeby zapanowała dyktatura Sejmu, a przedewszystkiem większości sejmowej. Dyktatura większości sejmowej nie jest zbawienną rzeczą dla żadnego państwa i bardzo słusznie poseł Daszyński na Komisji Konstytucyjnej poruszył to. Dyktatura większości sejmowej może niejednokrotnie ciężko się odbić na życiu państwowem i w naszej przeszłości państwowej niestety mamy przykłady bolesne. Dyktatura większości sejmowej może się podobać teraz kmieciom polskim dlatego, że mamy większość ludu rolniczego i że na dłuższy czas jeszcze włościanin polski będzie miał zagwarantowaną większość w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-52.8" who="#PCzerniewski">Jeżeli, weźmiemy spis posłów, to znajdziemy, że większość jest reprezentantów tej warstwy. A jednak muszę powiedzieć Panom, że stosunki te mogą się zmienić. My, jako przedstawiciele warstwy robotniczej i miejskiej w znacznym stopniu, musimy prosić, żądać, żeby było zabezpieczone prawe mniejszości, dlatego, że wiemy, że my, którzy te warstwy reprezentujemy, będziemy przez pewien czas w mniejszości. To jest fakt. Zwracam uwagę na to, że jednak może nastąpić i nastąpi inny układ stosunków, a to dlatego, że jak w zachodniej Europie, tak samo i u nas będzie wzrastał przemysł, i to w szybkiem tempie, będą wzrastały warstwy ludności fabrycznej miejskiej, będzie wzrastała warstwa robotnicza. Aż przyjdziemy do tego stosunku, jaki jest w Anglii, że będziemy mieli 75, 80% ludności miejskiej w stosunku do 20, 25% ludności wiejskiej, a wtedy większość rekrutować się będzie z ludności miejskiej. I wtedy Wy będziecie może niezadowoleni i wtedy dopiero poczujecie, jak dobrą rzeczą byłoby, żeby była jaka inna instytucja, czy Senatem, czy Strażą Praw zwana, któraby stojąc zdała od walk partyjnych nie pozwoliła pokrzywdzić mniejszości, była czynnikiem równowagi i mogła zwracać ustawy do omówienia w innem gronie. Oto dlaczego uważam, że taka instytucja jest potrzebna dla dobra państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Zwracam mówcy uwagę, że 10 minut upłynęło.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#komentarz">(Głosy: A Smoła mógł skończyć. Bezpartyjny wicemarszałek!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PCzerniewski">Otóż, proszę Panów, ustrój jednoizbowy z punktu widzenia warstwy, którą reprezentujecie, jeżeli tylko będziecie stali na ciasnem stanowisku czasowych wyłącznie klasowych interesów, bezwarunkowo mógłby być dogodnym dla Panów ale wyłącznie tylko w tej chwili, bo za 50,60,100 lat ten ustrój jużby nie był dogodny. I to najbardziej świadczy, jak złym jest kierunek egoizmu klasowego. Zwracam uwagę, że w przyszłości, kiedy dojdziemy do spokoju i równowagi, bo dziś jesteśmy zanadto podnieceni, to zrozumiemy, że nie tworząc żadnych specjalnych przywilejów, ale dbając o równowagę prawodawczą, musimy stworzyć jakąś instytucję, czy Strażą Praw, czy Senatem zwaną, jakąś instytucję, która byłaby czynnikiem tej równowagi.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#PCzerniewski">I dlatego, powiadam, Panowie włościanie...</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#PCzerniewski">... miejcie to na uwadze, że choć teraz być może w mniemaniu Waszem jest dla Was dogodniej mieć jednoizbowy ustrój, ale później może być o wiele gorzej. A jeszcze jedną rzecz przypomnę, że jednoizbowy ustrój w większych państwach zachodniej Europy bynajmniej nie doprowadzał do dobrych wyników. Wiemy o tem, że był w czasach rewolucji angielskiej taki ustrój jednoizbowy, który doprowadził do szczytu władzę Cromvella i do restytucji Stuartów. Był jednoizbowy ustrój we Francji, a za każdym razem kończył się despotyzmem jedynowładztwa.</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#PCzapiński">Proszę Panów, nie zabieram głosu dla polemiki zasadniczej, tylko ponieważ p. kolega Dubanowicz, a zdaje się, że i inni, uskarżają się, iż obecna dyskusja cierpi na brak informacji, więc chciałbym wskazać, iż szereg informacji, udzielonych nam łaskawie przez mówców z prawicy, to informacje, które z prawdą się nie zgadzają. Tak np., bo oczywiście chodzi o przykłady, konkretna informacja p. Dubanowicza, iż p. Millerand jest socjalistą, jest w takiej samej mierze prawdą, jak to, że p. kolega Stanisław Grabski jest socjalistą, albowiem nim był. I Millerand był nim niegdyś, ale obecnie jest symbolem tego wszystkiego, co jest najbardziej zwalczane przez ruch socjalistyczny francuski i w ostatnich wyborach takiem centrum duchowem i organizacyjnem burżuazji francuskiej, przeciwstawiającej się w dwóch blokach socjalistom francuskim, był właśnie Millerand. Dlatego, gdy tego największego wroga ruchu socjalistycznego francuskiego p. kolega Dubanowicz przedstawia nam jako przedstawiciela socjalizmu, jako głos socjalisty, to ubolewając wraz z kol. Dubanowiczem, że może informacji jest za mało, my jednakowoż za tą niewiarogodną informację podziękować nie możemy. Tak samo, gdy p. kolega Dubanowicz nas poucza, że tylko w sowieckiej Rosji i może tam jeszcze gdzieś niema senatu, to rzeczywiście i ta informacja jest zupełnie nieścisła z tego względu, że wogóle niema mowy o porównaniu, o paralelizmie jakimkolwiek ustroju sowieckiego z ustrojem demokratycznym. Ustrój sowiecki opiera się przedewszystkiem na pośredniem głosowaniu, bo z jednej komórki sowieckiej idzie głos do drugiej, trzeciej i t. d. tem samem raczej przypomina pośrednie głosowanie, proponowane przez projekt prawicowy dla senatu naszego, niż głosowanie w demokracji zachodnio-europejskiej w tej czystej formie. Dlatego powoływanie się na sowiety, które się stały dziś w Rosji, w dzisiejszej ewolucji nie formą demokracji, lecz formą oligarchii, despotyzmu i t. d., nie wytrzymuje krytyki.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#PCzapiński">Następnie, gdy się mówi tutaj, jeśli się nie mylę, powiedział to p. kol. Lutosławski, że dla. jakiejś chwilowej potrzeby forsuje się jedną izbę, tymczasem istotne potrzeby, z głębin życia płynące, wymagają ustroju dwuizbowego, to na to muszę oświadczyć, że ja tak ad hominem i ad personam w intencjach psychicznych grzebać się nie będę, ale są także głosy, które powiadają, że podobnie prawica senat forsuje dla celów aktualnych, że w tem jest ukryta aktualna sprawa wyboru Naczelnika Państwa. Jeśli więc chodzi o chwilowe interesy i intencje, to oczywiście można tę sprawę przedstawić tak i owak. To było podnoszone nawet w Komisji Konstytucyjnej w związku z wyborem Naczelnika Państwa, bo w późniejszych paragrafach wszakże czytaliśmy, że owym francuskim wzorem, którego słusznie p. kol. Czerniewski ma już dość, ma być przeprowadzony wybór Naczelnika Państwa, oparty na współdziałaniu senatu z Sejmem.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#PCzapiński">Cały lud polski, powiedział p. kol. Dubanowicz, jest za dwuizbowością O ile jestem dokładnie poinformowany, nigdy nie słyszałem, aby na jakimkolwiek większym mityngu lub zgromadzeniu lud roboczy miejski, którego cząstkowym reprezentantem chce być kol. Czerniewski, wypowiadał się za dwuizbowością. A co się tyczy chłopów, to dla chłopów dziś izba druga jest symbolem i wyrazem walki przeciw reformie rolnej. Dziś druga izba w oczach chłopa jest wyrazem dążenia reakcyjnych żywiołów Polski do walki z reformą rolną. I tem samem z natury rzeczy lud pracujący polski na wsi tak samo nie może być zwolennikiem izby drugiej, jak i lud pracujący roboczy miejski.</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#PCzapiński">Dalej powiada p. kol. Czerniewski, że to będzie tylko czynnik kompetencji, to będzie tylko element rozwagi, to nie będzie ta oligarchja francuska, podczas gdy właśnie cały pomysł Senatu polskiego w gruncie rzeczy wyrósł z koncepcji francuskiej. Jeśli więc p. kol. Czerniewski istotnie jest takim przeciwnikiem tej koncepcji francuskiej, a istotnie dziś nie wszystko w tak zresztą sympatycznej dla nas Francji pod względem prawnopaństwowym nadaje się do naśladowania, to w takim razie, o ile by nie chciał tego panowania oligarchii i dyktatury oligarchy, powinienby zrezygnować z drugiej izby, która z natury rzeczy musi być wyrazem oligarchji, bo chyba do Hiszpanji trzeba sięgnąć, aby znaleźć wirylistów w drugiej izbie w tak wielkiej ilości, jak to przewiduje projekt polski.</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#PCzapiński">P. kol. Czerniewski raczy widzieć w projekcie jednoizbowym dyktaturę większości i chce stworzyć gwarancję dla mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#PCzapiński">I powiada tak: dziś robotników jest mało, ludności miejskiej jest mało, więc dla niej to będzie gwarancją. A z czasem, kiedy robocza ludność wzrośnie, to będzie dla chłopa tą gwarancją. Otóż tu nie chodzi o gwarancje dla jakichś egoistycznych interesów; my socjaliści polscy wyrośliśmy z ruchu robotników miejskich, ale z natury rzeczy rozumiemy, że w tym procesie proletaryzacji, o którym mówi nam p. kol. Czerniewski, my wyrastaliśmy właśnie z procesu demokratyzowania się kraju, a nie z procesu zakrystalizowania się w jakiejś sztucznej kombinacji. Jeśli mamy szeroką arenę demokratyczną, jeśli mamy powszechne wybory, równość obywatelską, to z natury rzeczy mamy wolny ruch socjalny. P. Czerniewski uważa się też za reprezentanta tego ruchu. Sztuczne powiadanie chłopu: nie bądźcie za jednoizbowością, bo z czasem staniecie się mniejszością, takie argumentowanie w państwie, gdzie chłopi staną się mniejszością w jakiejś zupełnie nieokreślonej epoce, jest zupełnie chybione.</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#PCzapiński">Wogóle co się tyczy konkretnych przykładów, to mnie się zdaje, że Panowie z prawicy szczęścia nie mieli. Jeżeli p. Czerniewski powoływał się na książkę kolegi Niedziałkowskiego, to o ile sobie przypominam, a zresztą według informacji obecnego tu kolegi mogę zapewnić, że tam jest mowa o istnieniu dwuizbowości w tem znaczeniu tylko, że istotnie dzisiejsza demokracja chce głębiej sięgnąć do skarbnicy kompetencji i pogłębić się jako demokracja. Jeśli jeden z najwybitniejszych parlamentarzystów holenderskich, Troelstra mówi, że wypadki z ruchu syndykalistycznego francuskiego i bolszewizmu rosyjskiego powinny zwrócić uwagę demokracji na to, ażeby głębiej sięgać w zawodowe kompetencje, to chodzi o to, by zbliżyć się bardziej do życia rzeczywistego, do udziału obywateli w funkcjach politycznych. Dlatego, panie kolego Czerniewski, jeśli jest mowa w naszym projekcie o Izbie pracy, to ta Izba ma zupełnie inny charakter, ona sięga nie ku przywilejom przestarzałym, lecz raczej mówi, że warstwom właśnie tym najdalej sięgającym w głąb społeczeństwa należy się głos kompetentny. Dlatego w danym wypadku musimy głosować za dwuizbowością we wręcz innym kierunku aniżeli kolega Czerniewski przedstawia.</u>
          <u xml:id="u-56.7" who="#PCzapiński">Z tych wszystkich względów, które tu wyłuszczyłem, zdaje mi się, że prawica ani jednego argumentu silniejszego w obronie dwuizbowości tu przed nami niestety nie wyłuszczyła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Rozprawa nad 35 artykułem została wyczerpana. Dalszy ciąg rozprawy nad konstytucją proponuje odłożyć do następnego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#WicemarszałekOsiecki">Przystępujemy do drugiego punktu porządku dziennego: Wniosek nagły Zw. L. N. o zabezpieczeniu praw Rzeczypospolitej w Gdańsku.</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Dla uzasadnienia tego wniosku głos ma p. Marian Seyda.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PMarjanSeyda">Wysoka Izbo! To co Traktat Wersalski przyznaje Polsce, to niewątpliwie rzecz wielka, to rzecz bardzo wielka, o której doniosłości nie wolno zapominać żadnemu Polakowi. Można powiedzieć, że to w Traktacie Wersalskim rzecz najważniejsza i że potrzeba było wysiłku militarnego największego, najtrudniejszego, aby taki warunek mógł się znaleźć w Traktacie Wersalskim. To była rzecz o wiele trudniejsza, o wiele ważniejsza od sprawy Alzacji i Lotaryngii i od takiego czy innego uregulowania sprawy Zagłębia Sary. Trzeba było pruską, niemiecką siłę militarną powalić, aby można było uzyskać od Prus i Niemiec zgodę na oddarcie od państwa pruskiego i Rzeszy Niemieckiej tych ziem, o których Bismarkowie i Bulowowie mówili, że zlikwidowanie na nich sprawy polskiej, to dla Prus i Rzeszy Niemieckiej polityki ich punkt najważniejszy.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#PMarjanSeyda">Ale, doceniając w całej pełni to wszystko co Polsce da je i zabezpiecza Traktat Wersalski, musimy tutaj stwierdzić otwarcie i wyraźnie, że Polska została w dwóch walnych punkach w swoich prawach i aspiracjach skrzywdzona i to skrzywdzona zarazem kosztem gwarancji pokoju europejskiego. Mam na myśli sprawę Górnego Śląska i Gdańska. W jednej i drugiej sprawie zapadły na konferencji pokojowej pierwotnie uchwały dla Polski bezwzględnie korzystne. Zarówno t. zw. podkomisja dla spraw polskich, jak później Komisja dla spraw polskich, i jak ostatecznie tak zwana Centralna Komisja Redakcyjna pod przewodnictwem p. Tardieu uchwaliła jednomyślnie także głosami angielskiemi, że zarówno Górny Śląsk jak i Gdańsk mają być bez zastrzeżeń i natychmiast wcielone do Państwa Polskiego. Sprawa Górnego śląska została pierwotnie korzystnie rozstrzygnięta także przez Radę Najwyższą, wcielenie Górnego Śląska do Państwa Polskiego było objęte majowemi warunkami Traktatu Wersalskiego, dopiero później na skutek protestu niemieckiego, dalej wskutek całej sieci intryg, któremi opleciony został ten postulat polski, oraz ostatecznie wskutek presji rządu angielskiego, przepisy dotyczące sprawy Górnego Śląska zostały w drugiej redakcji Traktatu Wersalskiego zmienione na naszą niekorzyść, a mianowicie w czerwcu, w tych warunkach, które podpisała delegacja niemiecka został zdecydowany plebiscyt.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#PMarjanSeyda">Co się zaś tyczy Gdańska, to już w łonie Rady Najwyższej przy zredagowaniu warunków majowych zahaczyła się sprawa Gdańska, a to dzięki nieprzyjaznemu stanowisku Llojda Georgea. Tutaj wchodziły w rachubę nie tyle względy na rzekome pokrzywdzenie Niemców, a w szczególności Niemców gdańskich, ile widoki polityki angielskiej; dość, że Llojd George spowodował, że już majowe warunki Traktatu Wersalskiego nie wcieliły Gdańska bezpośrednio do Państwa Polskiego, a zdecydowały, że Gdańsk ma stanowić wolne miasto, które jednak będzie związane z Polską konwencją.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#PMarjanSeyda">W sprawie Górnego Śląska wygrała polityka angielska, argumenty historyczne, etnograficzne bowiem przemawiały na naszą korzyść, natomiast w sprawie Gdańska, gdzie argumenty historyczne wraz z ekonomicznemi i militarnemi przemawiały na rzecz Polski, wybrano ze strony angielskiej argumenty natury etnograficznej.</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#PMarjanSeyda">Dla Polski obydwie sprawy, zarówno Górnego Śląska jak i Gdańska, dotyczą fundamentów naszej ekonomicznej, militarnej i tem samem politycznej niepodległości, dlatego w obu tych sprawach naród polski musi jednomyślnie i zwarcie bronić każdej litery Traktatu Wersalskiego. I tak musimy w kwestii Górnego Śląska czynić wszystko, ażeby plebiscyt szybko przyszedł do skutku i to w warunkach takich, które ludności tamtejszej zapewnią zupełną swobodę głosowania.</u>
          <u xml:id="u-58.5" who="#PMarjanSeyda">W sprawie zaś gdańskiej domagać się musimy jaknajprędszego zawarcia konwencji między Polską a Gdańskiem, odpowiadającej zupełnie ściśle przepisom artykułu 104 Traktatu Wersalskiego. Spekulowanie Niemców górnośląskich i gdańskich w Rzeszy Niemieckiej, jak również zagranicznych ich protektorów na militarne i wewnętrzno-polityczne kłopoty Polski, nadzieje ich, że Polska będzie musiała ustąpić albo w jednej albo w drugiej sprawie, jeżeli nie w obydwuch, spekulacje te i nadzieje muszą się rozbić o niezłomną wolę narodu polskiego i o sprawiedliwość i energię rzetelnych stróżów Traktatu Wersalskiego. Tutaj, z tej trybuny Sejmu polskiego trzeba powiedzieć głośno i wyraźnie, tak, aby głos ten był usłyszany zarówno w Gdańsku, jak i na zachodzie, że cierpliwość społeczeństwa polskiego jest zachowaniem się Gdańska wystawiona na jak najcięższą próbę. Od pierwszego dnia istnienia wolnego miasta Gdańska naród polski nie zrobił ani jednego kroku, któryby był skierowany przeciw interesom ludności Gdańska. Przeciwnie, zachowanie się Gdańska w stosunku do Polski jest od samego początku jedną wielką prowokacją Rzeczypospolitej Polskiej, począwszy od owych burd i krwawych awantur, wywoływanych w Gdańsku przeciw Polakom na ulicach i w restauracjach, przez bojkot przy wyładowywaniu w porcie gdańskim amunicji przeznaczonej dla Polski, aż do zdradzieckich konszachtów z bolszewikami i otwartego zamachu na przepisy Traktatu Wersalskiego w gdańskim projekcie konwencji polsko-gdańskiej.</u>
          <u xml:id="u-58.6" who="#PMarjanSeyda">Zbrodnicze konszachty z bolszewikami nie są dziełem jednego tylko odłamu ludności gdańskiej, lecz całej komisji spraw zagranicznych gdańskiej konstytuanty, gdzie zasiadają przedstawiciele wszystkich stronnictw. Dowodem tego przemówienie członka tejże konstytuanty, posła Maua, reprezentującego niezawisłych socjalistów, który sprowokowany okrzykami centrowców w wielkim ferworze powiedział: My niezależni socjaliści byliśmy i jesteśmy w kontakcie z sowietami. Jednak publicznie tu oświadczam, że cała komisja spraw zagranicz. została przezemnie o tem poinformowana, i że za jej aprobatą utrzymywaliśmy stosunki z sowietami w dalszym ciągu. Mogę wyjaśnić, że Rosja miała zamiar wtargnąć do Gdańska od strony morza, opanować port i ujście Wisły, za naszem jednak wstawieniem odstąpiono od tego projektu. Zgodzono się na powalenie Polski („Polen auf die Kniee zu werfen”) i na zaoszczędzenie Gdańska i krajów niemieckich. Komisja spraw zagranicznych zgodziła się na to, bym w tym sensie dalej konferował dalej z sowietami, i wobec tego pojechałem na koszt wolnego miasta do Berlina”.</u>
          <u xml:id="u-58.7" who="#PMarjanSeyda">Burmistrz Sahm odrzekł na to:</u>
          <u xml:id="u-58.8" who="#PMarjanSeyda">„Przyznać muszę, że o tem wszystkiem w komisji wiedzieliśmy. Ale w tajemnicy trzymaliśmy tę rzecz tylko (!) dlatego, by się od niezawisłych socjalistów dowiedzieć, jak daleko doszły ich pertraktacje z sowietami. Dowodem tego, iż nie mieliśmy żadnych (!) złych zamiarów, jest okoliczność, że w sposób lojalny poinformowałem o tem p. Towera”.</u>
          <u xml:id="u-58.9" who="#PMarjanSeyda">Wyrazić należy nadzieję, że pomimo tej wymówki p. Sahma, cały fakt ten ostatecznie jednakowoż otworzy oczy dyplomacji angielskiej. Mamy nadzieję niemniej, że p. Sahm będzie zmuszony do szybkiego opuszczenia Paryża, dokąd wyjechał, by bronić gdańskiego projektu konwencji z Polską, a że nie przyjedzie już do Gdańska z Londynu p. Tower, naczelny komisarz, wezwany tamże przez rząd brytyjski.</u>
          <u xml:id="u-58.10" who="#PMarjanSeyda">W tym samym czasie, w którym komisja spraw zagranicznych gdańskiej konstytuanty knuła spisek przeciwko Polakom z bolszewikami, Rada Stanu Gdańska wypracowała projekt konwencji z Polską, przekreślający cały traktat wersalski, projekt, uważający Gdańsk nie za wolne miasto, ale za państwo suwerenne, które bez oglądania się na Polskę może ogłosić swą neutralność lub nie, może Polsce przyznać, co mu się podoba, a nie to, co jest traktatem nakazane, i tak odmawia jej prawa do zarządu portem, a pragnie powołać międzynarodową komisję dla tego zarządu.</u>
          <u xml:id="u-58.11" who="#PMarjanSeyda">W przeciwstawieniu do projektu gdańskiego stoi projekt polski ściśle na gruncie traktatu wersalskiego. Projekt zapewnia Polakom i Gdańszczanom zupełne równouprawnienie. Natomiast Polska zastrzegą sobie co następuje: prowadzenie spraw zagranicznych wolnego miasta Gdańska oraz ochronę obywateli jego zagranicą przez Rząd Polski; włączenie Gdańska do polskiego obszaru celnego; zapewnienie Polsce swobodnego używania i korzystania bez zastrzeżeń z dróg wodnych i doków i t. d., nadzór i zarząd Wisły, kolei i komunikacji telefonicznych i telegraficznych między Polską a portem gdańskim, prawo rozwoju i ulepszania dróg wodnych, żelaznych i innych środków komunikacji, zapewnienie równouprawnienia osobom pochodzenia polskiego. Polski projekt konwencji przewiduje kontrolę Polski nad cudzoziemcami i obcymi kapitałami w Gdańsku, ale zato przewiduje duże dotacje Polski dla Gdańska, ponadto głos doradczy dla Gdańska we wszystkich sprawach, które Gdańsk obchodzą, chociaż Polska według traktatu wersalskiego nie jest do tego obowiązaną, a więc w sprawach traktatów Polski z zagranicą, umów handlowych i t. d. Przedstawiciele Gdańska mają być dopuszczani do rady kolejowej i pocztowej dla komunikacji Polski z Gdańskiem.</u>
          <u xml:id="u-58.12" who="#PMarjanSeyda">Gdański projekt konwencji nie został zaakceptowany w Paryżu, ale tak samo brzmienie polskiego projektu przyjęte nie zostało, przeciwnie postanowiono opracować projekt trzeci. Wobec tego, a zarazem wobec faktu, że pewne wpływowe czynniki na zachodzie, a w szczególności w Anglii pracują energicznie w tym kierunku, ażeby zarząd portu gdańskiego oddać polsko-gdańskiej komisji pod kierownictwem przedstawiciela Ligi Narodów, oraz wobec tego, że wolne miasto Gdańsk zachowaniem swem godzi w podstawowe interesy państwa polskiego, prosimy Sejm o uchwalenie naszego wniosku nagłego, który brzmi, jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-58.13" who="#PMarjanSeyda">„Sejm poleca Ministerstwu Spraw Zagranicznych, aby przedstawiło Radzie Ambasadorów niedostateczność opierania bezpieczeństwa Państwa i najżywotniejszych jego praw i interesów na dobrej woli panujących w Gdańsku Niemców i w imieniu Rzeczypospolitej wskazało na konieczność natychmiastowego i jak najściślejszego wcielenia w życie przyznanych Polsce traktatem wersalskim praw w mającej być zawartej konwencji polsko-gdańskiej”.</u>
          <u xml:id="u-58.14" who="#PMarjanSeyda">Mamy nadzieję, że nasz nagły wniosek uzyska jednomyślne poparcie całego Sejmu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Brejski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#PBrejski">Wysoki Sejmie! Co do sprawy Gdańska, to jeśli my, a przedewszystkiem Rząd centralny, tak dalej będziemy postępowali jak dotychczas, ażeby utrzymać nasz stan posiadania, to nam najlepsze konwencje nic nie pomogą. Jeśli będziemy się opierali na przysłanych częściowo urzędnikach, którzy nie znają stosunków, z pominięciem miejscowej ludności, a przedewszystkiem jeśli nie będziemy popierali tej najliczniejszej warstwy polskiej, tego robotnika w Gdańsku i naszego rzemieślnika, to nasz stan posiadania w Gdańsku będzie się cofał. Co się bowiem dzieje, Wysoki Sejmie? W tych dniach doniósł „Dziennik Gdański”, że przybyło 5 okrętów z materiałem budowlanym dla Polskiej kolei państwowej. Chociaż istnieje firma transportowa polska, powierza się cały wyładunek firmie niemieckiej. Jakże ma się sprawa polska tam podnosić? Po drugie, istnieje tam towarzystwo transportowe Folbach, które było subwencjonowane państwowemi funduszami, istnieje silna organizacja narodowych robotników, Zjednoczenie zawodowe polskie. Organizacja ta zwracała się kilkakrotnie do kierowników firmy Folbach, ażeby polskich robotników zatrudniano przy robotach w porcie. Nic nie pomogło, zatrudniano tylko niemieckich robotników, chociaż Polacy mogli dostarczyć każdej żądanej ilości wykwalifikowanych robotników. Za to lekceważenie miejscowych robotników mamy takie podziękowanie od Niemców, że bojkotują ładunki polskie czy to z amunicją, czy z żywnością i ciągle wywołują strajki, a polscy robotnicy nie mają pracy. Jeśli ci robotnicy nie dostaną pracy, jeśli władze polskie nie będą popierały żywiołu miejscowego i robotników polskich, to będą oni zmuszeni opuścić Gdańsk i nasz stan posiadania tam się zmniejszy.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#PBrejski">My na Pomorzu uważamy, mimo tych czasowych słupów granicznych, Pomorze i Gdańsk za jedno organicznie związane ciało. Cały ruch gospodarczy będzie zawsze ciążył do Gdańska. Dlatego trzeba, żeby te sprawy gospodarcze, które dotyczą Pomorza i Gdańska ujednolicono, a ponieważ wpływy polityczne łączą się z wpływami gospodarczemi, jest koniecznie potrzebne, żeby urząd komisarza gdańskiego był złączony o ile możności w jednej osobie z urzędem wojewody pomorskiego.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#PBrejski">Przyczyni się te w znacznej mierze do ujednolicenia akcji, do uniknięcia błędów i utrzymania naszego stanu posiadania w Gdańsku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma pos. ks. Kaczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#PksKaczyński">Wysoki Sejmie! Przerwa w czynnościach naszej Izby nie pozwoliła nam zareagować i zamanifestować przeciw niesłychanym gwałtom, jakie się działy w Gdańsku na tamtejszej ludności robotniczej, jak również w stosunku do Rzeczypospolitej. Rząd, zajęty sprawą wschodnią, milczał. Sejm również rozjechawszy się nie mógł zabrać głosu i dopiero dziś jesteśmy w fazie debat nad sprawą Gdańska, która się echem wielkiem odbiła w całej Polsce. Sprawa nieprzepuszczania amunicji do Polski, a tem samem utrudniania Polsce w największem niebezpieczeństwie ratowania swojego istnienia, następnie rewelacje słynne posła Maua pokazały nam, że nie tylko pogwałcono Traktat Wersalski, ale, że Gdańsk znajduje się faktycznie we wrogim stosunku do Rzeczypospolitej Polskiej. Przeciw temu z całą stanowczością powinien Rząd Polski, Sejm Polski i cały naród polski zaprotestować i zażądać na przyszłość gwarancji, ażeby gwałty i wrogie wystąpienia nie powtórzyły się w Gdańsku.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#PksKaczyński">Chcę następnie zwrócić uwagę na stosunki, jakie panują w samym Gdańsku. Na ulicach Gdańska kilka tygodni temu, a nawet i obecnie — bo właśnie stamtąd wracam — nie można rozmawiać po polsku. Wszędzie, gdzie się zwracamy, spotykamy się z impertynencją i arogancją w najwyższym stopniu ze strony władz gdańskich. Dzieją się rzeczy niebywałe, jak np. przenoszenie urzędników polskich z Gdańska do Prus wschodnich. Mieliśmy fakt taki, że kilku policjantów Polaków przerzucono do Prus wschodnich, a gdy się zapytano jakim prawem to uczyniono, powiedziano, że zrobiono to na rozkaz komendy policji w Berlinie. Więc komenda i nakazy przychodzą z Berlina! Obecnie w Gdańsku koncentruje się obok Wrocławia ruch hakatystyczny, który przeciw Polsce występuje wrogo i czyha tylko na moment, aby można było przeciwstawić nam siłę niemiecką. Dlatego nasz klub nie tylko domaga się od Rządu, aby zażądał od Rady Ambasadorów wcielenia w życie jak najszybciej postanowień Traktatu Wersalskiego, ale prócz tego domaga się, aby Rząd nasz zażądał od Rady Ambasadorów utrzymywania milicji albo wojska w Gdańsku, któreby uniemożliwiało wrogie występowania przeciw naszej ludności.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#PksKaczyński">Następnie chcę zwrócić uwagę na zachowanie się naszej delegacji w Gdańsku. Tam ludność robotnicza skarży się, że jest zupełnie pozostawiona swojemu własnemu losowi i nikt się o nią nie troszczy. Nasze przedstawicielstwo w Gdańsku w Konstytuancie nie może wywalczyć jakichkolwiek praw dla tej ludności i pod każdym względem ludność ta cierpi niedostatek i narażona jest na bezprawia.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#PksKaczyński">Zadaniem naszego Rządu jest więc stworzyć stałą opiekę nad tamtejszą ludnością, tak, ażeby naprawdę ludność polska i niemiecka, nie tylko w słowie, nie tylko na piśmie, ale w rzeczywistości była narówni traktowana.</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#PksKaczyński">Otóż w imieniu naszego Klubu do wniosku Związku Ludowo Narodowego dołączam nasz wniosek, który brzmi:</u>
          <u xml:id="u-62.5" who="#PksKaczyński">„Wzywa się Rząd, aby przedsięwziął wszelkie kroki w celu otrzymania gwarancji, aby na przyszłość uniemożliwić wrogie występy przeciwko Rzeczypospolitej i jej obywatelom ze strony Gdańska”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głosu nikt więcej nie żąda, przystępujemy do głosowania. Kto z Pp. Posłów jest za uchwaleniem rezolucji, przedstawionej przez referenta p. Seydę, zechce powstać. Stwierdzam, że rezolucja została przyjęta jednomyślnie. Następnie jest rezolucja ks. Kaczyńskiego. Proszę tych Pp. Posłów, którzy są za uchwaleniem tej rezolucji, ażeby powstali z miejsc.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#komentarz">(Większość)</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#WicemarszałekOsiecki">Wpłynął wniosek nagły p. Herza i tow. z N. P. R. w sprawie plebiscytu na Warmii i Mazurach.</u>
          <u xml:id="u-63.4" who="#WicemarszałekOsiecki">Dla uzasadnienie nagłości tego wniosku głos ma p. Herz. Zwracam uwagę Posła, że może przemawiać tylko 5 minut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#PHerz">Wysoki Sejmie! Korzystając ze sposobności udzielenia mi głosu na 5 minut, I jak powiedział p. Wicemarszałek, pragnę się streścić i w tych 5 minutach o ile możliwości uzasadnić nagłość i podstawę wniosku naszego. Przedewszystkiem trzeba nam badać przyczyny, dla których plebiscyt na Mazurach i Warmii zakończył się dla Polski niepomyślnym wynikiem. Rada ambasadorów, jako najwyższy trybunał, wydała wyrok dla Polski niekorzystny i szkodliwy. Ten trybunał najwyższy, który nawet nie czekał na podanie powodów obciążających Komisję Aliancką ze strony polskiej, nie czekał, aż Rząd polski przedłoży wszelkie dokumenty uciemiężenia, dowody na wszelkie machinacje i bezprawia, przy głosowaniu uprawiane ze strony niemieckiej, ten trybunał bez skrupułu wydał wyrok dla Polski wielce szkodliwy i niesprawiedliwy. Z tego powodu, wobec takiego wyroku Jednostronnego Polska ponosi wielką krzywdę i jest to nowy akt krzywdy, a Sejm polski powinien stanowczo zaprotestować przeciw temu. Sejm polski powinien zająć stanowisko wobec tego wyroku, zaprotestować i zażądać rewizji uchwały Rady Ambasadorów.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#PHerz">Przedewszystkiem, czy mamy do tego powody prawne, ażeby żądać rewizji tego wyroku? Bezwzględnie, powiadam, bo wszelka akcja, wszelkie machinacje, jakie się odbywały na terenie plebiscytowym Mazurów i Warmii, to nie plebiscyt, zagwarantowany mocą Traktatu Wersalskiego, lecz pogwałcony w swej istocie, chybia celu i urąga swej głównej podstawie t. j. wolności sumienia, sprawiedliwości i równouprawnieniu. Nie, to była jawna, zgóry przy zielonym stoliku ukartowana komedia, tragifarsa. Dlatego na mocy tych wszystkich nadużyć wyborczych, których się Niemcy bezkarnie dopuszczali, mamy prawo zażądać rewizji tego wyroku.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#PHerz">Przedewszystkiem trzeba nam zważyć i zrozumieć psychologię ludu mazurskiego. Jeżeliby się chciało mówić w szerokiem znaczeniu, dlaczego tak a nie inaczej się stało na plebiscycie, trzeba zrozumieć, że jeżeli komisja aliancka, która przecież była najwyższą władzą, władzą administracyjną, wykonawczą i ustawodawczą na tym terenie, nie umiała lub nie chciała zaprowadzić ustroju administracyjnego na owym terenie w myśl sprawiedliwości i równouprawnienia, jeżeli ta komisja nie mogła czy nie chciała na równi postawić Polaków z Niemcami pod każdym względem, pod względem prawnym, politycznym, społecznym i t. d., to nie może być mowy o jakimkolwiek sprawiedliwem przeprowadzeniu plebiscytu, bo jest to tylko komedia. Bo przecież ci wszyscy, którzy zawierali traktat wersalski, jak Wilson i inni, mieli na myśli plebiscyt którego podstawą będzie swobodne samostanowienie narodów. Bo jeżeli ma być ukartowana tylko aneksja maskowana, to lepiej, żeby była jawną, wtenczas mniej nienawiści rasowych się wyrodzi.</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#PHerz">Jeżeli komisja aliancka nie zważała na nic, co się ze strony polskiej przedstawiało do zaakceptowania, żeby na równi z Niemcami i Polakom dawać pewne prawa, lecz zawsze tolerowała tylko to, co wychodziło ze strony niemieckiej, jeżeli na to przyszła, ażeby tolerować i forytować Niemców, to my nie mamy powodu ratyfikować wyroku Rady Ambasadorów. Możemy śmiało powiedzieć przed światem, że ten plebiscyt to była komedia, a wyrok jest krzywdą i nowym aktem gwałtu przeciw nam. Jeżeli Komisja wydawała wprawdzie rozporządzenia równouprawnienia i sprawiedliwości obu narodowości na papierze, lecz nie postarała się, ażeby faktycznie w praktyce były wykonane, nie dopilnowała, ażeby to w praktyce także wyglądało na sprawiedliwość i równouprawnienie, jeżeli nie zapobiegła sabotażowi niemieckiemu swych rozporządzeń, to jej cała działalność nie ma dla nas żadnego prawnego znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#PHerz">Co więcej, jeżeli w głosowaniu już pomijając te wszystkie gwałty, teror i martyrologię ludności mazurskiej na terenie plebiscytowym, Niemcy mogli pozwalać sobie na wszystkie szykany, na wszystkie nadużycia, na wszystkie bezprawia, i to nic nie zaważyło na szali i Rada Ambasadorów to wszystko uznała za ważne i na tem tle swój wyrok wydała, to w takim razie pytam się jakaż to podstawa wyroku tego, jakiż ten nowy demokratyzm, ta wolność sumienia, to samostanowienie narodów o sobie. Ten trybunał, który taki wyrok wydał, sam o sobie zawyrokował. On przypieczętował tę starą pruską maksymę: „Siła przed prawem”.</u>
          <u xml:id="u-64.5" who="#PHerz">Dlatego też zaznaczam, że na terenie plebiscytowym od przyjazdu komisji plebiscytowej nic się nie zmieniło co do całego schematu i stroju administracyjnego. Wszystko od góry do dołu pozostało niemieckie, od urzędnika najwyższego do najniższego, nic się nie zmieniło. Jeżeli ten stan weźmiemy pod uwagę, to proszę zważyć, że lud mazurski, ten lud mazurski w Prusach Wschodnich, który był trzymany przez setki lat w ciemnocie przez reakcyjny system pruski, gdyż tam było źródło pruskiej reakcyjnej potęgi, jest tak zastraszony owym systemem, że gdy Komisja przybyła i nic nie zmieniła pod względem ustroju administracyjnego i prawnego, natenczas mowy być nie mogło, ażeby ten lud, który codziennie pod groźbą utraty życia i mienia musiał staczać walki, mógł swobodnie swą wolę okazać. Lud albo nie poszedł do urny wyborczej, albo pod terorem głosował za Niemcami. Jeżeli to ma być wyrazem plebiscytu, wolności sumienia i sprawiedliwości, to stare praktyki zaborcze pozostały niezmienione.</u>
          <u xml:id="u-64.6" who="#PHerz">Ja wogóle nie rozumiem, dlaczego państwa koalicyjne zdobywają się na podobną komedię dla gawiedzi, dla ogłupienia opinii świata, i nazywają podobne dziwolągi plebiscytem? Bo pakty są zawierane gdzieindziej, nie na plebiscytach. Komisja przyjeżdża z gotowym przesądem, że to jest kraj niemiecki i musi pozostać niemieckim, tu Polaków niema! i dlatego, jeżeli ktoś z takim przesądem przyjeżdża i drugiej połowie ludności, t. j. Polakom, nie daje żadnego posłuchu, wobec tego uważam, że laka Komisja spełnia nieodpowiednio swój obowiązek, a jej sądu, podanego później za opinię Radzie Ambasadorów, a polegającego na fałszu i nieprawdzie, my nie możemy uznać za prawo i musimy przeciw temu zaprotestować.</u>
          <u xml:id="u-64.7" who="#PHerz">Czasu dzisiaj nie starczy, bo chcę się stosować do słów p. Wicemarszałka, żebym mógł przedstawić całą grozę, choć nie po raz pierwszy ta sprawa jest omawiana w tej Wysokiej Izbie — całą grozę położenia tej ludności polsko-mazurskiej. W głosowaniu np. jaka była tajność głosowania, zaraz powiem. Wszystkie komitety wyborcze, jakie były, złożone były tylko z Niemców. Dlaczego? Ot dlatego, że nazwiska Polaków, tych polskich obywateli tam mieszkających, mających prawo zasiadać w komitetach Niemcy na dwa tygodnie przed terminem publicznie ogłosili bezprawnie, chcąc przez to postawić ich pod pręgierzem i terorem band niemieckich, żeby żaden Polak nie ważył się zasiadać w komitecie wyborczym. Wobec teroru tak się też stało, wszyscy uciekli, nikt prawie nie został, nikt nie zasiadł w komitecie wyborczym z naszej strony, bo nie był pewien swojego życia. W dniu głosowania Niemcy mieli dlatego wszystko w swoim ręku, bo taki był plan, tolerowany przez komisję aliancką.</u>
          <u xml:id="u-64.8" who="#PHerz">Co do samego głosowania, to chociaż w ostatnim tygodniu karty głosowania nie wszędzie udało się rozdać, gdyż trudno było rozdawać, bo Niemcy z rewolwerami, kijami i drągami i innemi narzędziami morderczemi zagrozili, w każdej wiosce, w każdym domu, w każdem miasteczku, to w dniu głosowania, gdy ktoś przychodził do lokalu, musiał pokazać, jaką kartę posiada. Gdy posiadał polską, wydzierano i wciskano niemiecką.</u>
          <u xml:id="u-64.9" who="#PHerz">A zresztą Niemcy znali naszych sympatyków dobrze, i gdy ci przychodzili, na wszystko dawali baczne oko. Jeśli ktoś włożył kartkę w osobnej skrytce — nie wszędzie zresztą były takie skrytki — do koperty, to pod światło badali jaką kartkę włożono, gdyż koperta była przezroczysta i wszystko można było czytać. Przy liczeniu głosów, mamy na to dowody, wszędzie, gdzie były kartki polskie, wyrzucano je i wkładano kartki niemieckie.</u>
          <u xml:id="u-64.10" who="#PHerz">Jeśli dzisiaj to wszystko zważymy, to mowy być nie może, żeby Sejm polski, żeby Polska uznała ważność plebiscytu na terenie Mazurskim i Warmijskim i dlatego mamy prawo tu zaprotestować przeciw temu, co się nazywa plebiscytem sprawiedliwym, w pojęciu oczywiście koalicji, czy tylko jej części.</u>
          <u xml:id="u-64.11" who="#PHerz">Muszę zaznaczyć, że po powiatach, najwyższą władzę sprawowali starostowie, t. zw. komisarze powiatowi, starostowie alianccy, którzy byli kontrolą nad właściwymi starostami niemieckimi. Lecz i ci zachowywali się tak stronniczo i wyzywająco wobec Polaków, że mowy być nie może, żeby ich uznać za prawowitych sprawiedliwych wykonawców woli tamtejszej ludności. Na wszystkie zażalenia, żadnego urzędnika nie zawieszono, żadnego urzędnika nie pociągnięto do odpowiedzialności za przekroczenia prawne i t. d. Wszystko to przebrzmiało bez echa. Nic nie pomogły nasze targi. Komisarze alianccy absolutnie nie reagowali i zachowywali się wprost skandalicznie. Gdyśmy ich prosili o opiekę, to nam dawali niemiecką opiekę, niemieckie Sicherheitswehry. niemiecką policję i wojsko. Gdyśmy prosili o opiekę aliancką, to mówiono, że tyle wojska nie mają, żeby nam dawać dla naszej ochrony, sad Sicherheitswehra wyprawiała istne orgie, dostarczając n. p. granaty ręczne Niemcom na wiec, a myśmy byli bezbronni. Komisarze alianccy gdyby chcieli, toby mieli wielki wpływ. Cóż oni robili? Na wiecach, gdy byli obecni, jako najwyższy czynnik administracyjny, to gdy bandy niemieckie rozbijały nasz wiec i śpiewały hymn: „Deutschland, Deutschland”, to stawali na podwyższeniu i bili laską takt.</u>
          <u xml:id="u-64.12" who="#PHerz">To była neutralność i sprawiedliwość komisarzy aljanckich, jako przedstawicieli powiatowych. To nie były wyjątki, to się działo bardzo często. W innym przypadku, gdyśmy podawali wnioski po pogromach wiecowych i nazwiska owych buntowników, i rozbijaczy, tych poprostu morderców, do władzy o ukaranie, to do dziś dnia niema żadnego śledztwa, do dziś dnia nic się nie stało, aby tych ludzi ukarać, lub pociągnąć do odpowiedzialności. Jeśli więc Komisja Aljancka, szczególnie panowie Anglicy tak czynili, to przecie mowy niema o tem, żeby Niemcy, którzy umieją uszanować tylko siłę, mogli ich respektować. Mowy o tem niema. Dlatego też ich nie respektowano, mówiono otwarcie: Tu są Niemcy, tu Niemcy rządzą, a nie komisja aljancka. Niemcy nie respektowali ani komisji, ani jej poszczególnych członków. Muszę przyznać, że niektórzy członkowie tej komisji, jak Francuzi i Włosi, sympatyczniej się odnosili do naszych wymagań. Ale przeważnie wszędzie rządzili Anglicy i dlatego cały system rządów był przez Anglję z góry przykrojony według jej upodobania.</u>
          <u xml:id="u-64.13" who="#PHerz">Gdy np. na Zachodzie postawiono termin plebiscytu po 15 latach, tutaj, na Mazurach i Warmii, gdzie dla nas stosunki wskutek systemu niemieckiego są jak najgorszej naznacza się plebiscyt po 5 miesiącach. Z jakiej racji? My mamy także prawo wymagać pewnego czasu, któryby można nazwać sprawiedliwem określeniem czasu przygotowawczego do plebiscytu. Tutaj jednakowoż strasznie się śpieszono z tem naznaczeniem terminu plebiscytu. Ogromnie im było śpieszno. Dlaczego? Bo im to było na rękę, bo przecież było to publiczną tajemnicą, że się mówiło, iż Prusy Wschodnie jako takie mają pozostać niepodzielone, bo później to polityce Anglii, jej agresywności i ekonomii będzie odpowiadało, oraz jej zadaniom politycznym. Prusy Wschodnie graniczą z Bałtykiem, Anglia dziś ma obsadzony skrawek od Kłajpedy do Niemna, z drugiej strony na Gdańsku opierać się będzie. Zatem ten cały kraj, ta wyspa niemiecka, którą nazywano Prusami Wschodniemi, w przyszłości nigdy do Niemiec ciążyć nie będzie, tylko Anglia ma położyć swoją łapę tam, Anglia musi się tam zainstalować, aby móc swoją politykę uprawiać.</u>
          <u xml:id="u-64.14" who="#PHerz">Gdyby w podobnych warunkach urządzono plebiscyt w Azji lub Afryce, rezultat byłby ten sam. Stąd też byłem z góry przygotowany na to, że plebiscyt wypadnie dla Polski jak najgorzej. Mówiąc z rozmaitymi członkami komisji alianckiej, dowiedziałem się, że był pewien projekt wtenczas jeszcze, gdy nasze stanowisko nazewnątrz było cokolwiek lepsze, niż w ostatnich tygodniach, był projekt odpowiedniego podziału terenu ale skoro nam się na froncie pogorszyło wówczas także i w Paryżu w Radzie ambasadorów stanowisko zmieniono i na naszą niekorzyść zawyrokowano. Taki jest cały sens ich polityki.</u>
          <u xml:id="u-64.15" who="#PHerz">Należy nadmienić, że stanowisko Rządu naszego dotychczas nie było takie, jakie być powinno wobec plebiscytu na Warmii i Mazurach. Ludność, która, idąc i głosując za Polską nie szczędziła niczego, by okazać że jest polską, przynajmniej ta, która się na odwagę cywilną zdobyła, ta ludność do dziś dnia czeka na to, co ten Rząd polski dla niej uczyni, żeby ją uchronić przed martyrologią codzienną. Jeszcze dziś odebrałem świeżo materiał, błagający na wszystkie świętości, abyśmy coś zrobili, a nie pozostawiali tej ludności na pastwę krzyżactwa. Pytam się, co Rząd zrobił, bo wniosek odpowiedni był podany w tej Wysokiej Izbie, wniosek z 24 lipca, gdzie się domagamy jakiejkolwiek obrony polskiej ludności, terroryzowanej przez Niemców.</u>
          <u xml:id="u-64.16" who="#PHerz">Do dziś dnia nic nie wiem, co Rząd zrobił, i dlatego uważam, jeżeli dziś we wniosku domagamy się, aby zaprotestować w Radzie ambasadorów przeciw decyzji jej i żądamy rewizji tejże decyzji, następnie jeżeli się domagamy nieuznawania, nieratyfikowania plebiscytu, bez tej rewizji, jeżeli dalej żądamy w naszym wniosku oddania całej sprawy ostatecznie przed forum Ligi narodów, to powiadam, że sprawa powinna być oddana w ręce ludzi odpowiednich, gdyż dyplomacja nasza dotychczas pocałunkami i operetkowemu scenami sprawy załatwiała. Trzeba więc wybrać ludzi, którzy dorośli do swoich zadań, gdyż inaczej okaże się, że nasza dyplomacja nie dorosła do swych zadań! Należy posłać ludzi, znających stosunki, a nie marionetki.</u>
          <u xml:id="u-64.17" who="#PHerz">Ten apel pod adresem Rządu podnoszę i podtrzymuję. Komitet Mazurski i Warmiński ma obfity materjał, który złożył Rządowi naszemu dla okazania, że cały plebiscyt to była komedja, absurd, tragifarsa, to było bezprawie, robota z góry ukartowana, na którą się Polska zgodzić nie może. Tam napadano na Polaków, czy to na ulicy, czy w domu, czy we dnie, czy w nocy, czy w pociągu. I cóż my na to, cóż Rząd na to? Niby się mówi, że nie mamy na to środków, bo podpisaliśmy traktat o mniejszościach narodowych. Nawet przed kilku dniami czytaliśmy w prasie, że posłowie tej Wysokiej Izby narodowości niemieckiej stawiają do Naczelnika Państwa postulaty z powodu rzekomego niby znęcania się władz polskich nad Niemcami. Proszę bardzo, to są chyba kpiny. Bo jeśli na terenach plebiscytowych, na Zachodzie w Westfalji, o czem później pomówimy, dzieją się potworne, barbarzyńskie rzeczy, to jeśli my tu w Polsce tolerujemy największych hakatystów, jakich kiedykolwiek świat widział, którzy czyhali na naszą zagładę, a którzy chodzą sobie spokojnie i włos im z głowy nie spadnie, to wobec tego są chyba kpiny, jeśli się mówi, że Rząd polski i władze polskie traktują obywateli niemieckich niewłaściwie. A proszę zobaczyć, co się działo i dzieje do dziś dnia na terenach plebiscytowych. Tam chłop polski, robotnik, posiedziciel, inteligent i duchowieństwo do dziś dnia cierpią męki i Niemcy na to patrzą przez szpary i uważają, że to jest w porządku, bo są niby, u siebie panami i mają tam wszelką władzę w rękach. A jeśli na Śląsku Górnym Polacy chwycili się samoobrony, to wtenczas uważają, że my ich lekceważymy i nad nimi się pastwimy.</u>
          <u xml:id="u-64.18" who="#komentarz">(Wicemarszałek dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-64.19" who="#PHerz">Kończę już i proszę Wysoką Izbę o przyjęcie naszego wniosku, który brzmi:</u>
          <u xml:id="u-64.20" who="#PHerz">„Sejm wzywa Rząd:</u>
          <u xml:id="u-64.21" who="#PHerz">1) do założenia na drodze dyplomatycznej protestu w Radzie Ambasadorów w Paryżu, przeciwko ważności powziętej przez nią decyzji, jako aktu krzywdy i gwałtu wobec Polski;</u>
          <u xml:id="u-64.22" who="#PHerz">2) nieuznawanie plebiscytu i domagania się rewizji;</u>
          <u xml:id="u-64.23" who="#PHerz">3) wytoczenia całej sprawy przed forum Ligi Narodów”.</u>
          <u xml:id="u-64.24" who="#PHerz">Sądzę, że Wysoki Sejm ten wniosek poprze i jednogłośnie przyjmie.</u>
          <u xml:id="u-64.25" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Przeciw nagłości nikt się nie zgłosił, wobec tego uważam, że nagłość została uchwalona. Wniosek idzie do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#WicemarszałekOsiecki">Jest jeszcze wniosek p. Wachowiaka i tow. z N. P. R. w sprawie gwałtów niemieckich, popełnianych nad Polakami w Nadrenii i Westfalii.</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Dla uzasadnienia nagłości głos ma p. Wachowiak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#PWachowiak">Wysoki Sejmie! Nie śmiałbym nadużywać cierpliwości Wysokiego Sejmu w tej porze, gdyby nie fakt, że mamy tutaj wniosek, który absolutnie w najbliższym czasie musi być załatwiony. Otóż zjawiły się tak w Księstwie, jak i w Warszawie liczne delegacje z Westfalii i Nadrenii od Polaków, którzy poprostu dłużej teroryzowania Niemców znieść nie mogą. Wiele rodzin musi stamtąd wynosić się, bo bojówki, sprowadzone z Warmii i Mazurów, grasują bezkarnie i prowadzą niecną robotę na zachodzie. Szanowni Panowie wiecie, że w Westfalii i Nadrenii jest dziś jeszcze około 300,000 wychodźców polskich. Położenie tego wychodźtwa jest najokropniejsze. Przedłożę Rządowi obfity materiał, z którego będzie łaskaw skorzystać, bo ten materiał jest zbyt obciążający, by nie zrobić użytku z niego.</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#PWachowiak">Otóż wczoraj przybyła do Warszawy delegacja Polaków z Westfalji i Nadrenji, która przedłożyła materjał co do ostatnich zajść tamtejszych. Sprawa ma się tak, że w niektórych miastach zniszczono i zrabowano doszczętnie cały majątek stowarzyszeń polskich i szkół polskich. Doszło do tego, że w jednem tylko mieście szkody, które bojówka niemiecka wyrządziła Polakom, wynoszą około 100,000 marek niemieckich. Doszło do tego, że Niemcy rozpowszechniają zupełnie bezkarnie odezwy, popierane przez rząd niemiecki, tej treści, jedną z nich mam przed sobą, że np. żądają między innemi usunięcia polskich godeł i napisów, usunięcia wszystkich gazet polskich i bibliotek polskich, wszystkich szkół polskich w Westfalji. Nie chcę nużyć Szanownych Posłów, bo pora jest zbyt spóźniona jednakże uważam, że popełnilibyśmy niepoprawność wobec naszych rodaków, gdybyśmy wobec tych zbrodni niemieckich z tej trybuny i w tej Izbie nie zajęli stanowiska. Jest to naszym najświętszym obowiązkiem wobec braci naszych na zachodzie, wobec tych braci, którzy, dręczeni przez tyle lat, wytrwali przy sztandarze narodowym. Dla tego obowiązkiem Sejmu i obowiązkiem Rządu Polskiego jest, ażeby się sprawami temi zajął. Pytam się Pana Ministra Spraw Zagranicznych, co robi w Berlinie pan Szebeko jeśli o tem nie wie, co robią konsulaty polskie, czy Rząd polski ma te wiadomości, które są już znane publiczności polskiej. Mianowicie „Wiarus Polski”, tamtejsza gazeta, przynosi prawie codziennie wiadomości o krwawych pogromach rodaków.</u>
          <u xml:id="u-66.2" who="#PWachowiak">Jednakże Rząd na drodze dyplomatycznej dotychczas nic nie uczynił. Mam cały spis szkód wyrządzonych w różnych miastach. Mam tu spis bojówek niemieckich, mam dowody na to, jakie gwałty działy się w Westfalii i Nadrenii. Wiele wybitniejszych działaczy westfalskich, jakieś 50 ludzi leży w Bohum w lazaretach. Mam materiały dowodzące, że bojówki niemieckie rozgromiają nasze towarzystwa, że niszczą biblioteki, niszczą sprzęty i domy naszych rodaków, a zwłaszcza przywódców polskich. Rezultatem jest to, że Polacy muszą masowo emigrować do Belgii i Francji, muszą opuszczać swoje siedziby i domy, w których od lat przeszło 30 siedzą.</u>
          <u xml:id="u-66.3" who="#PWachowiak">Szanowni Panowie! W tym samym czasie, kiedy nasi rodacy na zachodzie cierpią, u nas, w Księstwie Poznańskiem i b. Kongresówce Niemcy robią swoje interesy i włos z głowy im nie spada. Wobec tego, skoro dyplomacja zawiodła, musimy się domagać absolutnie odwetu na Niemcach, którzy tu mieszkają. Mnie się zdaje, że na innej drodze nie zrobimy porządku z Niemcami. Mnie się zdaje, że rządowi niemieckiemu imponuje tylko gwałt. Nie możemy się uchylać przed tym gwałtem, gdy chodzi o naszych braci, bo bylibyśmy nikczemnym narodem, gdybyśmy tolerowali u nas Niemców, którzy mogą tutaj swobodnie i najspokojniej żyć. Stwierdzam, że kiedy w b. dzielnicy pruskiej pozwala się takim książętom Reuss gospodarować na swoich majątkach, skoro Rząd polski nie robi użytku z praw, które mu daje traktat Wersalski, możemy odpowiedzieć tylko takim gwałtem, jak to się dzieje na zachodzie. Gdy Niemcy siedzą na swoich majątkach, Rząd polski nie robi użytku z prawa wywłaszczenia ich, nasi rodacy na zachodzie na terenie zagłębia węglowego nad Ruhrą są w najokropniejszy sposób tyranizowani. Stwierdzam, że podczas, gdy Rząd polski w swych urzędach b. dzielnicy pruskiej np. zatrudnia szereg Niemców, nasi rodacy są gwałceni przez rząd niemiecki.</u>
          <u xml:id="u-66.4" who="#PWachowiak">Dlatego stawiam wniosek w imieniu swojej partii: „Wzywa się Rząd:</u>
          <u xml:id="u-66.5" who="#PWachowiak">1) aby użył wszystkich środków dyplomatycznych, którymi rozporządza celem ukrócenia swawoli niemieckich, nie troszczących się absolutnie o Traktat Wersalski,</u>
          <u xml:id="u-66.6" who="#PWachowiak">2) aby zastosował energiczne środki odwetu przeciw niemcom, zamieszkującym Polskę, o ile rząd niemiecki w przeciągu najkrótszego czasu nie zagwarantuje bezpieczeństwa życia i mienia polaków w Niemczech oraz naprawienia szkód, wynikłych z działalności bojówek niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-66.7" who="#PWachowiak">Przypuszczam, że nie potrzebuję dalej uzasadniać konieczności tego wniosku. W każdym razie bogaty materiał który mam, a którego ze względu no spóźnioną porę Wysokiemu Sejmowi dziś przedłożyć nie mogę, przedłożę Rządowi i przypuszczam, że Rząd robi wszystko, co w imię honoru polskiego zrobić powinien.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Przeciw nagłości nikt głosu nie żąda, uważam nagłość za przyjętą. Wniosek zostaje odesłany do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#WicemarszałekOsiecki">Wpłynęły jeszcze następujące wnioski nagłe.</u>
          <u xml:id="u-67.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek nagły p. Ziemięckiego i tow. ze Związku Polskich Posłów Socjalistycznych o zwolnienie z wojska roczników 1890, 1891 i 1892 odsyłam do Komisji Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-67.3" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek nagły p. ks. Ludwiczaka i tow. z klubu N. Z. L. o zabezpieczenie Polaków, mieszkających w państwie niemiecki em, przed szykanami i napadami odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-67.4" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek nagły p. Sokolnickiej i tow. z Klubu Lud.-Nar. o usunięcie z frontu kobiet-agitatorek odsyłam do Komisji Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-67.5" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek nagły Związku Ludowo-Narodowego w sprawie dostarczania wojsku gazet przez władze wojskowe odsyłam do Komisji Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-67.6" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek p.p. Schipera, Grunbauma, Hartglasa i tow. w sprawie pogromów ludności żydowskiej we Wschodniej Małopolsce, urządzonych przez armię ukraińską, t. zw. Petlurowców — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-67.7" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek nagły p. Zamorskiego i tow. ze Związku Lud.-Nar. o ułatwienie powrotu uchodźców do Ziemi Czerwieńskiej odsyłam do Komisji Opieki Społecznej i Skarbowo-Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-67.8" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek nagły posłów Związku Lud. Nar. o zwolnienie z wojska ochotników uczniów klasy szkół średnich, urodzonych w roku 1903, odsyłam do Komisji Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-67.9" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek nagły p. Nowickiego i tow. z N. P. R. w sprawie gmachów seminariów nauczycielskich w Toruniu, Grudziądzu i Tucholi odsyłam do Komisji Spraw Wojskowych i Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-67.10" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek nagły p. Sokolnickiej i tow. ze Związku Lud.-Nar. o zbadanie stosunków w intendenturach wojskowych odsyłam do Komisji Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-67.11" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek nagły p. Żebrowskiego i tow. ze Związku Lud.-Nar. to pomoc dla rodzin po ofiarach bolszewickich odsyłam do Komisji Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-67.12" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek nagły p. Wachowiaka i tow. z N. P. R. w sprawie nieludzkiego traktowania jeńców Polaków internowanych w Niemczech, w obozie Minden. Odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-67.13" who="#WicemarszałekOsiecki">Wniosek nagły p. Sokolnickiej i tow. ze Związku Lud.-Nar. o zbadanie stosunków na terenie szpitalnictwa wojskowego odsyłam do Komisji Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-67.14" who="#WicemarszałekOsiecki">Na tem porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-67.15" who="#WicemarszałekOsiecki">Następne posiedzenie proponuję odbyć 5 października, we wtorek, o godz. 4 po południu z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-67.16" who="#WicemarszałekOsiecki">1) Pierwsze czytanie ustawy o tymczasowem przyznaniu Państwu wyłącznego prawa do poszukiwań rud żelaznych (Druk Nr. 2045).</u>
          <u xml:id="u-67.17" who="#WicemarszałekOsiecki">2) Pierwsze czytanie ustawy o upoważnieniu Ministra Skarbu do udzielania gwarancji finansowej do sumy 200.000.000 mk. (Druk. Nr. 2062).</u>
          <u xml:id="u-67.18" who="#WicemarszałekOsiecki">3) Sprawozdanie Komisji dla Spraw Spółdzielczych o ustawie o spółdzielniach. (Druk Nr. 1987 i 1154).</u>
          <u xml:id="u-67.19" who="#WicemarszałekOsiecki">4) Dalszy ciąg rozprawy nad Konstytucją (Druk Nr. 1883).</u>
          <u xml:id="u-67.20" who="#WicemarszałekOsiecki">Ponieważ nikt nie protestuje i nie żąda głosu, uważam porządek dzienny za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-67.21" who="#WicemarszałekOsiecki">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-67.22" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 min. 45 wieczorem)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>