text_structure.xml
99.3 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PosełJuliuszBraun">Otwieram posiedzenie Komisji, poświęcone dyskusji nad kierunkami prac związanych z prawem prasowym. Witam wszystkich przybyłych.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#PosełJuliuszBraun">Chciałbym prosić o uzupełnienie posiedzenia o dezyderat w sprawie Polskiej Agencji Prasowej. Na ostatnim posiedzeniu członkowie Komisji zobowiązali prezydium do wystąpienia w tej sprawie. Uznaliśmy, że forma dezyderatu Komisji będzie zgodna z intencją Komisji. Pisemny projekt państwo otrzymali.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#PosełJuliuszBraun">W końcu ub.r. z inicjatywy pana posła A. Halbera doszło do spotkania, którego gospodarzem był pan premier Włodzimierz Cimoszewicz. Zostały omówione problemy, dotyczące środowiska dziennikarskiego, a także szerzej dotyczące funkcjonowania mediów. To spotkanie nie miało charakteru formalnego posiedzenia. Tym niemniej pewne konkluzje zostały przyjęte. Jedna dotyczyła konieczności podjęcia prac nad nowym prawem prasowym. Powinny się one toczyć na forum Komisji sejmowej. Parlament uznano za forum najwłaściwsze ze względu na możliwość zgromadzenia wszystkich zainteresowanych środowisk, a w związku z tym maksymalne odpolitycznienie projektu. Na dzisiejszym posiedzeniu chcemy rozpocząć dyskusję, zebrać zasadnicze postulaty i opinie o kierunkach, które prawo prasowe w Polsce powinno przyjąć.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#PosełJuliuszBraun">Będziemy państwa prosić również o opinie pisemne. Po uzyskaniu tego, powołamy podkomisję, która we współpracy z zainteresowanymi środowiskami i ekspertami rozpocznie prace nad projektem. Jeszcze kilka słów historii. W Sejmie X kadencji, na początku 1990 r. przyjęta została ustawa o zniesieniu cenzury i nowelizacji prawa prasowego. Ta ustawa powstała na gruncie projektu rządowego, rządu T. Mazowieckiego i projektu poselskiego, którego reprezentantką była pani poseł B. Labuda. Sprawą zasadniczą wtedy było zniesienie cenzury jako instytucji i jako urzędu. Jednocześnie wprowadzono znaczne zmiany w obowiązującym prawie prasowym. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to rozwiązanie tymczasowe. Celowo sprawa została na pewien czas odłożona, aby obserwować zmiany, jakie będą zachodzić na rynku prasowym.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#PosełJuliuszBraun">Prace nad nowym prawem prasowym zostały podjęte przez rząd Hanny Suchockiej, w którym uczestniczył m.in dyrektor Jacek Kozłowski, a także obecny tu pan prof. prof. Piontek, pan dr Jakubowicz. Zespół przygotował projekt już zamknięty, ale nie stał się on nigdy podstawą dla formalnego projektu rządowego. Nosił on tytuł „ustawa o wolności prasy” i mają go państwo przed sobą.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#PosełJuliuszBraun">Drugi dokument, który państwo otrzymali, to projekt przygotowany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej. Była to koncepcja gruntownej nowelizacji obowiązującego prawa prasowego. Będę prosił autorów poszczególnych projektów o komentarze do nich. Obydwa projekty, łącznie z obowiązującą ustawą ze stycznia 1984 r., kilkakrotnie nowelizowane, będą podstawą naszej dyskusji. Dowiedzieliśmy się, już po rozesłaniu zaproszeń, że decyzją ministra kultury i sztuki, pana Kazimierza Dejmka, powołany został zespół w ministerstwie do opracowania rządowego projektu „ustawy o prawie prasowym i wydawniczym”. Przewodniczy temu zespołowi prof. B. Michalski. Będę prosił, by pan profesor powiedział nam coś o tej inicjatywie. Przy okazji powiem, że ubolewam nad brakiem koordynacji pomiędzy naszą Komisją a ministerstwem. Część winy biorę na siebie. Żałuję, że pan minister, choć jest człowiekiem naszej Komisji, nie ma czasu, by uczestniczyć w naszych pracach. Niezależnie od decyzji ministra kultury, a konsultowałem tę sprawę z Komitetem Społecznym Rady Ministrów, prace naszej Komisji powinny być prowadzone. W odpowiednim momencie te projekty będą się musiały spotkać, a wtedy współpraca między ich autorami powinna mieć miejsce.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#PosełJuliuszBraun">Chciałbym teraz prosić o prezentację tych dokumentów, które otrzymaliśmy. Proszę o zabranie głosu panią redaktor Pionkowską z SDRP i przedstawienie projektu Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, czyli nowelizacji obowiązującego prawa prasowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PrzedstawicielkaStowarzyszeniaDziennikarzyRPIrenaPionkowska">Proszę państwa, dlaczego dokument, który przedstawiamy wygląda tak, a nie inaczej. Przez długi czas usiłowaliśmy spowodować, by zaproszono nas do prac komisji rządowej, która pracowała nad naszym projektem prawa prasowego. W odpowiedzi otrzymaliśmy pismo z prośbą o wyrażenie uwag do opracowywanego projektu, ewentualnie do obowiązującego, zresztą do dzisiaj, prawa prasowego. Przyjęliśmy koncepcję przekazania uwag w formie koniecznej, naszym zdaniem, nowelizacji niektórych przepisów obowiązującego prawa prasowego. Wydaje się nam, że przynajmniej wtedy tak było, że prawo prasowe w ogóle nie było stosowane. Mimo, że obowiązywało, nie było uchylone, wszyscy uważali, że jest to przeżytek przeszłych czasów. W związku z tym żaden z przepisów prawa prasowego nie był wprowadzony w życie. My uznaliśmy, że nie wszystkie przepisy tamtego prawa są takie złe. Niektóre rozwiązania i dzisiaj można by przyjąć. Skoncentrowaliśmy się więc na tym, co - naszym zdaniem - należałoby podkreślić w naszym prawie prasowym.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#PrzedstawicielkaStowarzyszeniaDziennikarzyRPIrenaPionkowska">I tak: zmieniliśmy art. 1, w którym zawarliśmy tezę, że prasa korzysta z wolności i wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania. Zwróciliśmy uwagę na to, że organy państwowe itd. mają obowiązek udzielania prasie informacji o swojej działalności. Określiliśmy, kiedy taka odmowa udzielania informacji może nastąpić, ponieważ dziennikarze bardzo często spotykają się z sytuacją odmowy informacji. Uważaliśmy, że należy uwypuklić również prawo i obowiązki dziennikarzy i zwrócić uwagę na to, co również jest zawarte w obowiązującym prawie prasowym, w jaki sposób publikuje się sprostowania i odpowiedzi. Jest to istotna sprawa zupełnie zaniechana. Przecież każdy, kto ma do tego podstawę, ma prawo żądać zamieszczenia sprawozdania lub odpowiedzi. Trochę inaczej chcieliśmy usytuować Radę Prasową. Powinna ona być organem niezależnym, nie przylepionym do nikogo. By była apolityczna. Dlatego w sprawie Rady Prasowej znalazło się tutaj takie, a nie inne sformułowanie.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#PrzedstawicielkaStowarzyszeniaDziennikarzyRPIrenaPionkowska">Nie jest ona nigdzie usytuowana, była dyskusja, czy nie dopiąć jej do Sejmu. Ale to do dyskusji.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#PrzedstawicielkaStowarzyszeniaDziennikarzyRPIrenaPionkowska">Działalność dziennikarska musi pociągać za sobą również odpowiedzialność prawną. Uznaliśmy, że nie jest ona tak źle potraktowana w obowiązującym prawie prasowym. Może należało trochę złagodzić tę odpowiedzialność, by była mniej restrykcyjna. Tu, gdzie zaznaczyliśmy, że artykuły pozostają bez zmian, tzn., iż uznaliśmy w odpowiedzi na pismo pana Kozłowskiego, wtedy dyrektor generalny Urzędu Rady Ministrów, że z tymi zapisami, które są w obowiązującym prawie prasowym można się ewentualnie na jakiś czas zgodzić. Należałoby natomiast zmienić te, które tu są przedstawione.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PosełJuliuszBraun">Proszę pana profesora S. Piontka, by zechciał omówić krótko „Ustawę o wolności prasy”.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#ProfesorStanisławPiontek">Chciałbym przedstawić, może nie tyle poszczególne sformułowania i propozycje, a powiedzieć o kierunkach prac, które zostały sformułowane przed przystąpieniem i w trakcie powstawania tego projektu. W drodze dyskusji wypracowano poszczególne sformułowania, które znalazły wyraz w ostatecznym projekcie. Już wtedy zespół stał na stanowisku, iż prawidłowe określenie statusu prasy, wydawcy, dziennikarza w ustawie może nastąpić tylko wówczas, gdy odpowiednie zakotwiczenie tych nawiązań zostanie zawarte w Konstytucji. Zakładaliśmy więc, że podstawą właściwych uregulowań w ustawie zwykłej będą odpowiednie postanowienia Konstytucji. W momencie, gdy takie sformułowania konstytucyjne zostały wypracowane, wówczas pewne zapisy, które w tym projekcie już się znalazły, mogłyby wyglądać inaczej. Wydaje nam się, że praca nad ustawą o prawie prasowym, powinna być prowadzona w koordynacji z pracami konstytucyjnymi odnośnie tej części, w jakiej dotyczą spraw wolności słowa, dostępu do informacji, statusu mediów w Polsce. Wychodziliśmy z założenia, że należy utrzymać w tej ustawie rozwiązania dawnego prawa prasowego, które się sprawdziły i dobrze funkcjonują. Usunąć te, które okazały się martwe i nie funkcjonowały. Przede wszystkim należy wprowadzić wiele nowych rozwiązań, które nie występowały w dotychczasowym prawie, a które są reakcją na całkowicie nowe zjawiska na rynku prasowym, po pierwsze, a środków masowego przekazu - po drugie. Szacując wymiar tych zmian doszliśmy do wniosku, że jednak jest konieczna nowa ustawa, a nie nowelizacja istniejącej. Byłoby bardzo trudno przeprowadzić taką całościową, kompleksową nowelizację. U podstaw projektu leżą dwa założenia. Prasa działa w obszarze wolności, a więc wydawanie tytułów prasowych, publikowanie materiałów prasowych, tj. korzystanie z pewnej wolności, która przysługuje obywatelom. Ustawa zawiera jedynie niezbędne ograniczenia tej wolności, konieczne bądź ze względu na interes ogólnospołeczny, bądź ze względu na interes jednostki, która w konflikcie z mediami może doznać pewnego uszczerbku. Druga, bardzo istotna zasada, to zabezpieczenie przed możliwością powrotu jakiejkolwiek formy cenzury.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#ProfesorStanisławPiontek">Jeżeli chodzi o zakres podmiotowy, to znaczy, co powinno być uregulowane. Skłanialiśmy się do poglądu, iż w zasadzie zakres regulacji dawnego prawa prasowego jest prawidłowy. Jest tam pewna warstwa uregulowań, dotyczące wszystkich mediów, wszystkich środków przekazu.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#ProfesorStanisławPiontek">W sprawach dostępu do informacji, pozycji dziennikarza, kontroli koncentracji, to dotyczy wszystkich mediów, są również uregulowania, które dotyczą tylko prasy drukowanej, czyli dzienników i czasopism. Ten układ udało się utrzymać w tym projekcie. Dotyczy on również radia i telewizji w zakresie, w jakim ustawa o radiu i telewizji nie uregulowała pewnych spraw, opierając się na prawie prasowym. To trzeba utrzymać. Nie ma uzasadnienia dla nowelizowania ustawy o radiu i telewizji. Trzeba te sprawy uregulować jednolicie w prawie prasowym dla prasy, radia, telewizji, agencji prasowych i innych mediów. Jeżeli chodzi o stosunek do Kodeksu cywilnego, Kodeksu karnego, czyli o sprawy naruszania dóbr osobistych i spraw związanych z przestępstwami popełnionymi poprzez opublikowanie materiału prasowego, wyszliśmy z założenia, że nie należy dekomponować tych kodeksów. Sprawy te powinny być uregulowane w odpowiednich kodeksach. W związku z czym prace nad ustawą powinny być bardziej koordynowane z tym, co się dzieje w zakresie prac nad nowelizacjami kodeksów cywilnego i karnego. Jeżeli chodzi o stosunek do spraw związanych z regulowaniem, egzekwowaniem zasad etyki dziennikarskiej oraz zasad wypracowanych przez stowarzyszenia wydawców. W odniesieniu do wydawców prasowych uznaliśmy, iż nie należy obciążać ustawy sformułowaniami, które by nie miały charakteru normatywnego, które nie byłyby egzekwowane przez organy państwowe, ale podlegałyby egzekwowaniu przez stowarzyszenia dziennikarskie, lub stowarzyszenia wydawców. Staraliśmy się, w związku z tym, raczej rezygnować, a w każdym razie nie rozbudowywać postanowień, które mają charakter odwołań do zasad etyki, bądź stowarzyszeniowych, bądź dziennikarskich. Zakładamy, że te stowarzyszenia będą się rozwijały i w jakiś sposób będą formułowały pewne zasady i je egzekwowały.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#ProfesorStanisławPiontek">Następna sprawa - dostęp do informacji. Założenia były takie: należy ograniczyć krąg podmiotów, które są zobowiązane do udzielania środkom masowego przekazu informacji. W dotychczasowej sytuacji do udzielania informacji jest zobowiązana każda osoba prowadząca działalność na własny rachunek. Jest to znacznie za szeroko. Proponujemy, aby ograniczyć ten obowiązek do podmiotów, które wykonują władzę publiczną i podmiotów, które gospodarują własnością państwową, bądź komunalną. Jednocześnie ograniczając nieco krąg podmiotów zobowiązanych do udzielenia informacji. Proponujemy urealnienie tego dostępu, poprzez rozszerzenie zasad dostępu do informacji na dostęp do materiałów posiadanych przez te organa oraz dostęp do posiedzeń organów kolegialnych, działających w administracji państwowej lub samorządowej. Oczywiście są tu pewne ograniczenia. Pełnej regulacji w tej ustawie zawrzeć nie można, ale wprowadzamy normy kolizyjne, które pozwalają ustalić stan prawny w sytuacjach wątpliwych. Proponujemy usunąć bardzo ważną lukę, która istniała, chodzi o sądowe gwarancje dostępu do informacji. Polegało to na tym, że NSA mógł uchylić odmowę udzielenia informacji. Byłaby to gwarancja, że dziennikarz dotrze do informacji. Jeżeli chodzi o podejmowanie prasowej działalności wydawniczej, czyli dostępu do rynku, proponujemy założenia następujące: utrzymanie możliwie najszerszego dostępu dla osób fizycznych, prawnych, jak równie jednostek nie posiadających osobowości prawnych. Proponujemy utrzymanie kontroli dostępu, tzn. rejestracji tytułów prasowych na zasadach pozbawionych jakiejkolwiek uznaniowości. To jest podstawowe dane, plus sprawdzenie, czy tytuł prasowy nie jest już wydawany. Jednocześnie proponujemy wprowadzenie rozwiązań, które zapewnią przejrzystość rynku tak, by dla odbiorców było jasne, kto kontroluje dane medium i jaki jest faktyczny jego zasięg. Są także pewne ograniczenia, to wszystko jest do dyskusji, np. zakaz posługiwania się akcjami na okaziciela w przypadku wydawców, nadawców itd. Chodzi o niekontrolowany przepływ kapitału.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#ProfesorStanisławPiontek">Proponujemy również pewne ograniczenie w stosunku do kapitału zagranicznego w odniesieniu do dzienników drukowanych. Wnikliwego rozważenia wymaga następnie propozycja - dotycząca przeniesienia kompetencji do rejestrowania tytułów prasowych na organy administracji, ale z utrzymaniem wszelkich dotychczasowych gwarancji, że będzie to kontrola czysto techniczna. Był to wniosek Ministerstwa Sprawiedliwości, które chce pozbyć się tych obciążeń w zakresie prowadzenia rejestrów, a jednocześnie proponuje się nałożenie na Ministerstwo Sprawiedliwości bardzo daleko idących obowiązków w zakresie szybkiego rozstrzygania sporów dotyczących sprostowań i dostępu do informacji.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#ProfesorStanisławPiontek">Dokładając szereg obowiązków wymiarowi sprawiedliwości uznaliśmy, że w tym zakresie nie ma niebezpieczeństw związanych z przeniesieniem rejestru do administracji państwowej. Te propozycje, mające na celu zwiększenie przejrzystości rynku, polegają na obowiązku podawania rzeczywistego nakładu i publikowania przez wydawców, nadawców radiowych i telewizyjnych danych o składzie gremiów zarządzających oraz o składzie kapitałowym przedsiębiorstwa prowadzącego gazetę, nadającego program radiowy i telewizyjny.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#ProfesorStanisławPiontek">Chodzi o to, by to, kto stoi za danym medium było jasne i oczywiste dla odbiorców.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#ProfesorStanisławPiontek">Proponujemy wprowadzenie pewnych nowych elementów związanych z pewnym żywiołowym procesem koncentracji na rynku mediów. Chcemy poddania działań polegających na przejęciu kontroli nad poszczególnymi mediami trybowi, który jest stosowany przez urząd antymonopolowy.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#ProfesorStanisławPiontek">Proponujemy pewne modyfikacje, tzn. specyficzne określenie pozycji dominującej, które musi być nieco inaczej określone w odniesieniu do mediów niż do innej działalności. Obniżenie progów kontroli stosowanej przez Urząd Antymonopolowy przy wszelkiego rodzaju fuzjach, przejęciach, nabyciach itd.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#ProfesorStanisławPiontek">Projekt w tym zakresie jest stosunkowo łagodny. Można tu iść dalej i gdyby Komisja i Sejm chciał tę kontrolę uczynić bardziej szczelną, to można te proporcje pogłębić.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#ProfesorStanisławPiontek">Co nowego proponuje się w zakresie pozycji dziennikarza. Założenie jest takie: nie ma uzasadnienia dla kształtowania odrębnego całościowego statusu pracowniczego dziennikarza, to jest element rynku pracy. Tu wchodzą przede wszystkim rozwiązania z zakresu prawa pracy. Natomiast w tym zakresie, gdy normalne rozwiązania prawa pracy, przy tym rozchwianym rynku i przy dominującej pozycji pracodawcy, uzasadniają pewne wzmocnienie statusu dziennikarza, to trzeba te wzmocnienia wprowadzić do tej ustawy. Byłyby to normalne reguły prawa pracy plus pewne przepisy szczególne, zawarte w tej ustawie, wzmacniające pozycję dziennikarzy, wzmacniające pozycje redaktora naczelnego w stosunku do wydawcy.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#ProfesorStanisławPiontek">Proponujemy w tym zakresie wzmocnić pozycję redaktora naczelnego przy zatrudnianiu i zwalnianiu dziennikarzy, chronić sferę przekonań dziennikarza oraz chronić go w momencie, gdy dochodzi do zasadniczej zmiany linii programowej medium.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#ProfesorStanisławPiontek">W takim momencie dziennikarz powinien mieć zapewnione możliwie łagodne i na korzystnych warunkach wyjście z tego przedsięwzięcia. Wzmocniono ochronę tajemnicy zawodowej dziennikarzy i rozszerzono ją na materialne nośniki informacji. Pogłębiono sankcje związane z niedozwoloną działalnością reklamową, tzn. kryptoreklamą i używanie głosu, wizerunku dziennikarza do celów reklamowych.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#ProfesorStanisławPiontek">Jest szereg innowacji. Usunięto instytucję autoryzacji. Wyraźnie uregulowano sprawy, które w praktyce dziennikarskiej nasuwały wątpliwości i prowadziły do procesów. Uregulowano wyraźnie sprawę dopuszczalności zbierania materiałów w sprawach objętych postępowaniem przygotowawczym. Dokonano modyfikacji w sprawie dotyczącej afery prywatnej osób, które jednocześnie prowadzą działalność publiczną. Są to zapisy o mniej, czy bardziej zasadniczym charakterze. Nie będę ich tu szczegółowo omawiał w każdym razie taka jest ogólna koncepcja uregulowania statusu dziennikarza. Jeżeli chodzi o sprostowania i odpowiedzi, proponujemy uproszczenie systemu, a to poprzez usunięcie instytucji odpowiedzi, która jest skomplikowana, w praktyce nie zawsze się sprawdza i przejście na system niemiecki, że tylko sprostowania w kwestiach dotyczących faktów. Uważamy natomiast, że kluczową sprawą jest urealnienie gwarancji związanych ze sprostowaniami, które dotyczą błyskawicznego rozstrzygania pozwów o zamieszczenie sprostowania, bo sprostowanie po roku nie spełnia swojego zadania. Chodzi o to, by uprościć system sprawozdań, a jednocześnie wprowadzić gwarancje, że to będzie bardzo szybko i bardzo jednoznacznie publikowane. Z tym wiążą się pewne zobowiązania w stosunku do organów sprawiedliwości, które należałoby na ten organ nałożyć, aby te gwarancje były gwarancjami realnymi. Jeżeli chodzi o komunikaty, ogłoszenia i reklamy, to dostosowujemy się do standardów stosowanych w innych krajach.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#ProfesorStanisławPiontek">Usuwamy pewne zobowiązania, które miały nadmierny charakter. Komunikaty ograniczamy do spraw związanych z sytuacjami nadzwyczajnymi, związanymi z niebezpieczeństwem dla życia, zdrowia, mienia w znacznym zakresie i wtedy jest obowiązek publikacji przez wszystkie podmioty.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#ProfesorStanisławPiontek">Następna ważna sprawa, która nie ma uregulowania w projekcie, to uregulowanie sprawy publikowania ogłoszeń dawanych przez władze państwowe i samorządowe. Są to duże pieniądze, które idą do mediów według zasad całkowicie niejasnych.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#ProfesorStanisławPiontek">Takie ogłoszenia, jakie daje Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, to przecież gigantyczne pieniądze, które idą do jednych, a do drugich nie. Trzeba jasno powiedzieć według jakich zasad. Na razie przewidzieliśmy obowiązek uregulowania tych spraw przez Radę Ministrów, jest delegacja, ale można oczywiście spróbować to w ustawie zakotwiczyć.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#ProfesorStanisławPiontek">Kolejna sprawa. Kwestia organu, który reprezentowałby te środowiska. Długo zastanawialiśmy się, czy można, czy należy stworzyć - po pierwsze - jakiś organ. Po drugie - czy ma być on przymusowy, czy dobrowolny. Po trzecie - czy powinien mieć jakieś kompetencje. Uznaliśmy, iż należy stworzyć możliwość wykreowania takiego podmiotu przez same środowiska. Zaproponowano instytucje stowarzyszeń prasowych. W naszym prawie stowarzyszenia są formą zrzeszania się osób fizycznych. W związku z tym, jeżeli miałyby się zrzeszać osoby prawne, to trzeba to zakotwiczyć w obowiązującym prawie i dopuścić zwykłe członkostwo dla osób prawnych. To jest pewna szansa.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#ProfesorStanisławPiontek">Jeżeli powstaną silne stowarzyszenia dziennikarskie, albo jedno, i odpowiednie stowarzyszenia wydawców, nadawców - to przewiduje się, iż pewne uprawnienia władcze przewidziane w tej ustawie można by przekazać na zasadach administracji zleconej takiemu stowarzyszeniu. Proponuje się otwarcie pewnej możliwości, ale od środowisk zależałoby, czy te ciała, które one wykreują, będą miały odpowiednią reprezentatywność.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#ProfesorStanisławPiontek">Sprawa, której nie udało się w zadowalający sposób załatwić. Na bardzo trudnym rynku mediów, w wielu krajach, przedsiębiorstwom prowadzącym tytuły prasowe, nadającym programy daje się pewne preferencje. Przede wszystkim w zakresie dostępu do telekomunikacji, poczty w zakresie podatku, ceł.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#ProfesorStanisławPiontek">Sygnalizowaliśmy ostatecznie możliwość stosowania pełnych zniżek przy opłatach telekomunikacyjnych i pocztowych. Ten kierunek płac można by pogłębić. Oczywiście może się to spotkać z krytyką innych podmiotów prowadzących działalność gospodarczą, które z takich preferencji nie korzystają, ale uważamy, że należy nad sprawą pracować. Dziękuję za uwagę.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PosełJuliuszBraun">Proszę państwa. Komisja, którą powołał minister kultury działa dopiero od kilkunastu dni. Swoją wypowiedź ograniczę do dwóch grup zagadnień. Pierwsza to tzw. projekty, które zostały tu przedstawione i te które nie zostały przedstawione.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PosełJuliuszBraun">Druga - to program prac komisji. Projektów było więcej. Był projekt poznański i projekt krakowski. Nie wspominam o poprzednio robionych projektach. O projekcie poznańskim wspominam dlatego, że jego lektura wykazuje, jak dużo wzięto do tzw. projektu „ustawy o wolności prasy”, co zresztą podkreślano także w publikacjach prasowych. Druga uwaga, to status tych projektów. Łącznie z projektem, który referował prof. Piątkowski. Są to projekty prywatne w tej chwili. O ile wiem, rząd tego projektu, który zrobiła grupa powołana przez pana Kozłowskiego, z wykształcenia bodaj geografa czy geologa, nie został podjęty przez obecny rząd. Dlatego traktujemy te projekty równorzędnie i traktujemy je jako pewnego rodzaju zaczyn do dyskusji, w wielu wypadkach bardzo cenny. Projekt, który przed chwilą referowano, trudno by jego twórcy krytycznie go referowali, został dość sceptycznie przyjęty przez prasę, np. przez „politykę”, „Rzeczpospolitą, „Tygodnik Powszechny. Chciałbym zwrócić uwagę na jedno, że popełniono tu błąd nie podając zespołu, który ten projekt opracowywał. Wiadomo, że projekt Stowarzyszenia Dziennikarzy RP opracował zespół z tegoż Stowarzyszenia. Tu sprawa jest inna. Na podstawie moich ustaleń, spośród osób, które miały dwie lub więcej książki na temat prawa prasowego, ani jednej do prac w tej Komisji nie zaproszono. Ta komisja, jestem w stanie to obronić, miała w dużym stopniu charakter polityczny niż apolityczny. Bo proszę państwa były minister sprawiedliwości Piątkowski, czy pan Dyka, nie zapisali się najlepiej jako fachowcy i dlatego koncentracja rejestracji przy wojewodzie, czy przy szefie URM, którym był podówczas pan Rokita, to nie jest tylko przypadek, to jest poważne ograniczenie praw dziennikarzy. Jest to przeniesienie spraw z sądu do administracji. Jeżeli ktoś porównałby Kodeks postępowania administracyjnego i Kodeks postępowania cywilnego, to łatwo to zobaczy. Dlatego chciałem wyjaśnić pewne sprawy. Mój przedmówca powiedział, że wyrzucono autoryzację. To jest nieporozumienie. Autoryzacja wynika z przepisów prawa autorskiego. Natomiast w prawie prasowym wprowadzono w interesie dziennikarzy unormowanie polegające na tym, że autoryzacja wypowiedzi nie publikowanej jest obowiązkowa tylko wtedy, kiedy zainteresowany tego zażąda. I to jest inna sytuacja niż obowiązkowa autoryzacja, która wynika z prawa autorskiego. Co w tej chwili mamy na to miejsce? To, że każda sprawa w oparciu o przepisy prawa autorskiego musi być autoryzowana.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PosełJuliuszBraun">Druga sprawa to, że wyrzucono odpowiedź i wzięto to na wzór niemiecki. Zajmuję się trochę prawem niemieckim. W Niemczech, biorąc pod uwagę ustawy landów i przepisy odnoszące się do poszczególnych grup radiofonii, jest kilkanaście systemów sprostowań. Używa się tam dwóch terminów. Jeden, to Berichtung, czyli jest to właściwe sprostowanie faktów nieprawdziwych, nieścisłych; i drugi, jak wynika z komentarza profesora Leflera jest bardzo wątpliwy, a po polsku jakby przeciwstawienie. To wskazuje na kłopoty Niemców z systemem sprostowań dlatego, że to przeciwstawienie może mieć zarówno elementy o charakterze polemicznym, co jest cechą systemów romańskich, przede wszystkim francuskiego, jak i charakter tylko uściślający, czy ustalający prawdę. Zwracam uwagę, że usunięcie wypowiedzi jest ogromnym ograniczeniem praw ludzi, którzy zostaną naruszeni przez prasę, na co pozwalała wypowiedź, nazywana na świecie prawem do repliki. Stwarzała sytuację, kiedy osoba, która przez prasę została w jakiś sposób, w zakresie jej praw osobistych naruszona, ale co nie było zmianą faktów, mogła się bronić, a redakcja musiała to wydrukować.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PosełJuliuszBraun">Wycofanie tego z przepisów stwarza sytuację, która leży całkowicie w sferze uznaniowej redakcji, ewentualnie można wytaczać proces w oparciu o art. 23 i 24 Kodeksu cywilnego. Dalej wypadło tu również to, co było w ar. 41, czyli kwestia ochrony krytyki. To nie jest dla dziennikarzy tak mało istotne. Byliśmy jednym z nielicznych krajów na świecie, który taką ochronę przewidywał. Miało to pewne pokrewieństwo z paragrafem 193 Kodeksu karnego Niemiec. Żeby już nie wyciągać tych wszystkich niedogodności, stwierdzam, że zarówno ze względów podmiotowych, zaryzykuję twierdzenie, że opracował to jednak drugi garnitur polskich prasoznawców, należy to traktować jako jeden z projektów. Zawiera on nawet wiele ciekawych myśli, które mogą stać się podstawą. Myśmy już oberwali podczas różnego rodzaju zachodnioeuropejskich analiz naszego ustawodawstwa w odniesieniu do radia i telewizji, że jest to ustawa, która pośrednio wprowadza elementy cenzury i po drugie, co wyraża teraz, że KRP i TV jest jedyną w Polsce jednostką, która orzeka bez drugiej instancji. Nie powinna być wyeliminowana spod kontroli sądowej, zwłaszcza, że - moim zdaniem -jest to ostatni relikt procesu inkwizycyjnego w prawie polskim. Wyglądało to tak, że rada broniła określonych rozwiązań, rada oskarżała określone rozwiązania i rada rozstrzygała. To są wszystkie elementy, które student musi wyliczyć, kiedy go pytają na czym polega proces inkwizycyjny. W oczach Zachodu nie przynosi to nam zaszczytu. Nie chciałbym, aby uznano, że znęcam się na jednym z tworów, projektów polskiej myśli prawniczej. Chodzi mi jedynie o to, aby wykazać i tu przejdę do tej komisji. Nie znałem ustaleń wewnątrzkomisyjnych, natomiast naszym zadaniem, tak to rozumiemy, jest po pierwsze - postawienia na maksymalną fachowość osób, które będą się tym zajmować. W tej chwili jest to etap zbierania materiałów i przygotowania pewnych prac. Jesteśmy zdanie, że nie można niczego zrobić bez opinii zebranych od zainteresowanych środowisk, i w odniesieniu do niektórych rozwiązań, które trzeba będzie alternatywnie przedstawić. Trzeba będzie również rozważy wyeliminowanie wszystkich pojawiających się tu elementów kontroli administracyjnej nad prasą. To nie jest nowość. O to walczono już w czasach międzywojennych. Trzeba się starać, by to wszystko było w gestii sądów, bo jeżeli to jest sąd, to strony mogą przedstawiać swoje racje. Jeżeli chodzi o postępowanie administracyjne, to te uprawnienia są poważnie ograniczone. Następna sprawa, czego nie zrobiono, to należałoby bardzo dokładnie sprawdzić ustawodawstwo zagraniczne. Nie na zasadzie, że Komisja wie, tylko na podstawie dokumentu. Chciałbym poinformować, że ta komisja liczy 3 osoby. Przewodniczącym jestem ja. Część z państwa pewnie wie, że zajmuję się prawem prasowym. Drugą osobą jest pani Izabela Dobosz, która w całej bibliografii prawa prasowego, pod względem swoich publikacji ma drugie miejsce. Trzecim członkiem Komisji, jest pan profesor Jan Błaszyński, jeden z głównych twórców polskiego prawa autorskiego, a w komisji będzie się zajmował przede wszystkim stroną międzynarodową.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PosełJuliuszBraun">Narosło bardzo wiele europejskich dyrektyw, wskazań i rozwiązań, które trzeba będzie uwzględnić. Trzeba też będzie dokonać syntezy prawa zachodnioeuropejskiego z tego względu, że większość ustaw tam obowiązujących, to ustawy stare. Nie powinniśmy zajmować wobec nich stanowiska czołobitnego. W wielu wypadkach nawet ta obowiązująca ustawa, do której można mieć wiele zastrzeżeń, w wielu wypadkach wyprzedza choćby ustawodawstwo niemieckie, francuskie, czy włoskie. Obecnie tylko ustawę austriacką znowelizowano dobrze. Większość tych materiałów mamy, a dalsze zgromadzimy. Do jakich konkluzji ja doszedłem. Przede wszystkim do tego, że prace muszą być rozpoczęte, od początku, prowadzone przez fachowe gremium. Na podstawie tego, kto ile i jak napisał z tym będziemy starali się współpracować. Jeżeli chodzi o dziennikarzy, to kryteria muszą być oczywiście inne. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że to jest ustawa prestiżowa na zewnątrz, jeżeli chodzi o Europę. Mamy dwa wyjścia. Jedno to, co nasi studenci nazywają eurokratyzmem, tzn. powtarzanie starych rozwiązań europejskich. Potrzebne będzie zweryfikowanie w formie stymulacyjnej, to jeżeli chodzi o ewentualne działania. To na przykład wynikało przy tej rzekomej autoryzacji i przy odpowiedziach. Tego na zasadzie gry stymulacyjnej nie zweryfikowano. Podobnie jak wiele zapisów o radiu i telewizji. Chcę stwierdzić, że Komisja, którą powołał minister, będzie starała się w odstępach miesięcznych lub sześciotygodniowych odstępach czasu sprecyzować informacje i rozsyłać wszystkim zainteresowanym, a w momencie, kiedy zostaną zebrane niezbędne materiały przystąpimy do prac. Mówię o materiałach dlatego, że chodzi o takie, które nie będą subiektywnymi pomysłami pojedynczych dziennikarzy, czy początkujących naukowców, co miało miejsce np. przy odpowiedziach czy autoryzacji.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PosełJuliuszBraun">I na zakończenie chciałbym wyrazić ubolewanie, że nie zaproszono na posiedzenie tej komisji profesora Błeszyńskiego, który przecież jest w komisji, a poza tym jest głównym znawcą prawa zagranicznego oraz styku prawo autorskie - prawo prasowe.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PosełJuliuszBraun">I ostatnia sprawa. Wynika z tego, co mówił pan przewodniczący Braun, że mogą być dwie komisje. Proszę państwa, każda konkurencja jest słuszna. Powołałbym się w tym miejscu na przykład pragmatycznej marynarki wojennej w Wielkiej Brytanii. W latach osiemdziesiątych minionego stulecia spierano się, czy lepszy jest statek o napędzie śrubowym, czy ten, który ma boczne koło. Spór pochłaniał masę papieru, a więc Anglicy zrobili na Tamizie zawody, który statek za pomocą liny, którego pociągną. Zwyciężył ten napędzany za pomocą śruby, który jest o wiele bardziej wydajny. Dlatego jeśliby miały pracować dwie komisje, to uważam, że należałoby zobaczyć, który z tych projektów będzie lepszy.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PosełJuliuszBraun">Chciałem wyjaśnić, że status projektu jest nam znany, wiemy, że nie jest to rządowy. Natomiast, żeby pozostać w stylistyce. chciałem wyrazić ubolewanie, że pan profesor krytykując, być może słusznie, rozwiązania zawarte w projekcie, który referował pan profesor. Piątek, nie ustrzegł się niepotrzebnych się niepotrzebnych wycieczek osobistych. Nie wiem teraz, czy możliwa będzie współpraca komisji, której przewodniczy pan profesor Michalski z naszą Komisją, ponieważ tak się fatalnie składa, że ja też - podobnie jak Jacek Kozłowski, skończyłem studia geologiczne. Wobec tego nie wiem, czy mnie to nie dyskwalifikuje do dalszej pracy. Mam nadzieję, że nie. My również chcemy postawić na fachowość w tej pracy. Nie zgadzam się natomiast z opinią, że tylko osoby, które wydały co najmniej dwie książki na temat prawa prasowego mogą zabierać głos kompetentnie w dyskusji. Pozostaliśmy wtedy w kręgu tylko tych autorów, którzy pisali dotąd i doskonalili ustawę o kontroli prasy, publikacji i widowisk, nie dając możliwości zabrania głosu nowym autorom. Uważam oczywiście, że wszyscy specjaliści powinni głos zabierać. Przechodzimy do dyskusji.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PosełJuliuszBraun">Proszę o zabranie głosu panią poseł Iwonę Śledzińską-Katarasińską.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#ProfesorBogdanMichalski">Chciałem tylko prosić o możliwość repliki. Wydaje mi się, że stwierdzenie takie panie pośle o autorach, iż doskonalili ustawę o cenzurze, jest jeszcze bardziej niefortunne, bo nie chcę użyć innego określenia, niż to, co ja powiedziałem, ja podałem źródła. Wydaje mi się, że jeżeli coś się mówi, to trudno to szczegółowo uzasadniać. Ani pani Dobosz, ani ja nie byliśmy entuzjastami cenzury. To tytułem sprostowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PosełJuliuszBraun">Ja nie odnosiłem się do członków Komisji, tylko do ogólnej zasady, na którą pan profesor powołał się.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PosełIwonaŚledzińskaKatarasińska">Z ogromną tremą chcę tylko parę słów powiedzieć. Jeżeli bym przyjęła sposób rozumowania pana profesora Michalskiego, to mówiąc znacznie krócej niż on, jestem tu nie tylko drugorzędnym, ale dziesięciorzędnym garniturem. Ale zdecydowałam się zabrać głos, by powiedzieć, że ta nerwowa atmosfera, nikomu nie potrzebna, wynika z pewnego nieporozumienia. Otóż w planie pracy naszej Komisji są prace nad prawem prasowym, i o ile wiem, jest pewna autonomia parlamentu wobec rządu i Komisja ma suwerenne prawo do takich prac przystąpić. Rząd oczywiście ma również suwerenne prawo prowadzić prace w łonie swojej Komisji nad projektem własnym, rządowym. Nam rząd projektu własnego jeszcze nie przedstawił, bo go przygotować nie zdążył. Ja po wysłuchaniu, jaki ogrom prac komisja rządowa musi wykonać przy tym trzyosobowym składzie, myślę, że musielibyśmy bardzo długo czekać na pierwszy zarys projektu. Rozumiem, że poszerzenie składu komisji nastąpi szybko i ten ogrom prac będzie wykonany. Pan profesor Michalski, który z Komisją sejmową współpracuje nie pierwszy raz wie, że dokładnie te same prace, ekspertryzy, porównania materiałów z całego świata dokonuje każdy komisja sejmowa. Rozumiem, że ponieważ jest ślad pewnych rozwiązań i propozycji projektów, to one w jakimś sensie były punktem wyjścia w dzisiejszej dyskusji. Nie oznacza to, że Komisja tylko nad tymi projektami ma zamiar pracować. To jest tak oczywiste, że chyba szkoda czasu pana profesora Michalskiego na tę przemowę, która wprowadziła niepotrzebnie atmosferę nerwowości. Sądzę, że Komisja nie rezygnuje z szybkiego podjęcia prac nad prawem prasowym.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#RedaktorErnestSkalski">Nie chciałbym wprowadzać nerwowej atmosfery. Miałem zamiar w ogóle nie zabierać głosu i nie odnosić się do wcześniej zgłoszonych projektów, zakładając, że są one całkowicie prywatne, a Komisja zacznie pracę od podstaw. Chciałbym zwrócić się do Komisji z przestrogą przeciwko stosowaniu większości rozwiązań, znajdujących się w projekcie „ustawy o wolności prasy”. Jeżeli ustawa nie nazywa się ustawa prasowa, a „ustawa o wolności prasy” i pierwszy artykuł brzmi: prasa jest wolna, to prawie jak preambuła konstytucji. To wzbudza podejrzliwość. I te podejrzenia okazują się słuszne. Pan profesor Piątek długo mówił o wolnościach, potem wyliczył w ustawie zawarte zastrzeżenia, które te wolności przekreślają w bardzo znaczącym stopniu. To jest ustawa ksenofobiczna. Dlaczego w otwartym na świat pluralistycznym państwie wprowadza się w wydawnictwach prasowych tak daleko idące ograniczenia przeciwko wydawcom zagranicznym. Skąd te normy - 49 prac. dla zagranicznego kapitału, dla ludzi w radach nadzorczych czy spółkach. Dlaczego redaktor naczelny musi być obywatelem polskim? A jeśli jest fachowiec, ale nie obywatel naszego kraju, to co może się stać? Zupełnym absurdem wydaje mi się artykuł, który mówi, że wydawnictwo prasowe nie może funkcjonować na giełdzie. Dlaczego przedsiębiorstwo prasowe ma być pozbawione elementarnego prawa każdego przedsiębiorca. Pan profesor odpowiada, że chodzi o kontrolę, o to, by wiedzieć kto za tym stoi. Kiedy słyszę „kto za tym stoi” to myślę, że ustawa prasowa z 1984 r. jest niezwykle liberalna. Za wydawnictwem stoi zgłoszony wydawca i redaktor odpowiedzialny, którego nazwisko jest podane. O rejestracji administracyjnej mówił pan profesor Michalski i słusznie. Spółka będzie zarejestrowana w sądzie, a gazeta u wojewody. Ta ustawa usiłuje regulować wewnętrzne sprawy redakcji - wchodzi w zakres prawa pracy. Wprowadza jakieś gwarancje dla redaktora naczelnego, czyniąc go bytem autonomicznym w stosunku do wydawcy. Może kiedyś, kiedy istniał jeden wydawca RSW, to by się przydało, ale teraz? Wydawca, to jest ktoś, kto angażował swój kapitał, właściciel przedsiębiorstwa i nie widzę powodów, by ograniczać jego prawo i to w sposób mało skuteczny.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#RedaktorErnestSkalski">Następna sprawa - najem i zwalnianie dziennikarzy. Te sprawy są regulowane prawem pracy. Są tu rzeczy zupełnie niepotrzebne. jak np. o stowarzyszeniach prasowych, że mogą powstawać. Przecież w Polsce można zakładać dowolne stowarzyszenia. Ustawa, która wymienia to, co zawarto w innych - jest niepotrzebna. Żeby już nie pastwić się dłużej, jeszcze tylko jedna sprawa. Jeśli jest sformułowanie przepisów artykułu 33–36 nie stosuje się do rzetelnych sprawozdań z posiedzeń Sejmu i Senatu oraz sprawozdań sądowych, to gdzie ta ustawa przewiduje, kto będzie oceniał rzetelność lub nierzetelność jakiś sprawozdań. Zwracam się do Komisji z prośbą, by nie brała w miarę możliwości pod uwagę tego projektu, a opracowała projekt liberalny, który przewidywałby maksimum wolności ze skuteczną odpowiedzialnością, z ochroną praw wszystkich podmiotów, mających z prasą do czynienia, by gwarancje informowania były realne.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#RedaktorAndrzejJanas">Dzisiaj chciałbym zabrać głos jako przewodniczący Unii Wydawców Prasy. Proszę wybaczyć, że nie zajmę stanowiska merytorycznego w odniesieniu do istniejących projektów. Uważam, zgadzając się całkowicie z Ernestem Skalskim, że do tych projektów, przynajmniej podczas dzisiejszego spotkania, odnosić się nie należy. Unia Wydawców Prasy jest ugrupowaniem zaskakująco dużym. Jednorazowy nakład pism wydawanych przez Unię wynosi 12,5 mln egzemplarzy. Zatrudniamy kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a nasze obroty przekraczają setki milionów dolarów rocznie. W Unii jest ponad 80 wydawców i ponad 120 tytułów. Jest to poważna siła gospodarcza i poważny czynnik wpływający na polski rynek wydawniczy i czytelniczy. Podczas swego ostatniego zjazdu Unia Wydawców Prasy zobowiązała zarząd, a w tym i mnie do podjęcia prac na rzecz stosowania własnego projektu ustawy prasowej. Ponieważ, jak dzisiaj się zorientowałem, mamy inwazję projektów na Komisję, chciałem prosić pana przewodniczącego i Komisję o włączenie Unii, jej ekspertów i przedstawicieli do prac, jakie Komisja będzie podejmowała. Gwarantujemy naszą rzetelność nie tylko w rozumieniu projektów dzisiaj przedłożonych, ale także w stosunku do organizacji i jej członków, których reprezentujemy.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#RedaktorAndrzejJanas">Z tego względu wszelkiego rodzaju zapisy ograniczające możliwość organizowania, wydawania i sprzedawania prasy w Polsce, wolność słowa, a także wolność wydawcy w dysponowaniu swoim majątkiem będą w nas miały jedna przeciwników, a drugie sojuszników.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PosełJuliuszBraun">Dziękuję za tą deklarację, będziemy korzystać z pomocy Unii Wydawców Prasy.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#RedaktorIgnacyRutkiewicz">Chciałem się przyłączyć do głosów, które tu padły, zwłaszcza prof. Michalskiego i redaktora Skalskiego, z których wynika propozycja odrzucenia projektów złożonych, które są - mówiąc oględnie - w przekonaniu osób ze środowiska Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, niefortunne.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#RedaktorIgnacyRutkiewicz">Myślę, że potrzebne jest przyjęcie założenia, chyba dość oczywistego, że akty prawne powinny zaprojektować przede wszystkim prawnicy. Oczywiście korzystając w maksymalnym stopniu z konsultacji zainteresowanego środowiska. W przeciwnym razie ustawę o hutnictwie będą redagowali hutnicy itp. Jest to praca intelektualna, wymagająca wysokich kwalifikacji fachowych, I jeżeli to ma być akt prawny, to muszą się tym zająć prawnicy. Trudno mi się wypowiadać, czy ma być jedna komisja, czy dwie. Cieszę się z tego, że została powołana komisja złożona z prawników. Nie ma powodu akcentować tu polemik, czy rywalizacji, jako założenie powinno być złożenie tej sprawy w ręce fachowców. Jeśli chodzi o projekt „ustawy o wolności prasy”, tzw. rządowy, a miałem okazję już mówić na posiedzeniu Rady Mediów przy Prezydencie, to jest to dla mnie i wielu kolegów projekt dość kuriozalny. Prasa musi być wolna, towary muszą być produkowane, również wysokiej jakości. Jest to oczywiście element humorystyczny, ale jest tam bardzo wiele stwierdzeń, które tam nie powinny wejść do żadnej ustawy. To są konstytucyjne wolności prawa i swobody obywateli. Ta ustawa powinna się odnosić do tego szczególnego przedmiotu, jakim jest prasa i działalność dziennikarska. Powinna regulować w sposób maksymalnie liberalny, zapewniać wolność nie na zasadzie reglamentacji administracyjnej. W „ustawie o wolności prasy”, wolność ta jest właśnie reglamentowana administracyjnie. To jest jawne nieporozumienie lub hipokryzja.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#RedaktorIgnacyRutkiewicz">Brakuje tu tak ważnych rzeczy, jak obrona zawodu dziennikarskiego. Każdy, kto jest zaangażowany może być dziennikarzem. Znają siłę mediów, środowisko dziennikarskie powinno także zapewnić ochronę jakości moralnej i intelektualnej dziennikarzy. Jeżeli prawa, to i odpowiedzialność. Jest ogromnym nieporozumieniem - w moim przekonaniu - usunięcie z tego projektu prawa do odpowiedzi. Sprostowanie - odpowiedź, to nie jest to samo Sprawa Rady Prasowej: powołanie stowarzyszenia, stowarzyszeń wynika z prawa o stowarzyszeniach, jeśli się nie mylę. Nie jest to w każdym razie żadne szczególne uprawnienie dla środowiska dziennikarskiego. Rada Prasowa miałaby sens bycia pod warunkiem, że byłaby to rada złożona z nominatów, natomiast powoływana spośród pewnej liczby stowarzyszeń związanych z zawodem dziennikarskim i z wydawnictwami prasowymi, radiem i telewizją. W różnych krajach te rady w ten sposób funkcjonują. Sprawa kodeksów etycznych tu już chyba nie ma miejsca. To funkcjonuje i jest egzekwowane przez poszczególne stowarzyszenia.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#RedaktorIgnacyRutkiewicz">Konkludując, chciałbym poprzeć te głosy, które wyrażają zadowolenie z powołania komisji złożonej z fachowców. Powinien powstać nowy projekt prawa prasowego. Należałoby skorzystać z konsultacji, z rad osób ze środowiska różnych stowarzyszeń dziennikarskich, a także Unii Wydawców Prasy.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#RedaktorMaciejIłowiecki">Chciałbym tu wystąpić w roli dziennikarza, będącego po wieloletnich dyskusjach w SDP i także częściowo w Radzie Mediów przy Prezydencie, no może i częściowo w KRRiTV, która jednak głównie zajmuje się telewizją i radiem, ale pewna styczność z prawem prasowym niewątpliwie istnieje. W żaden sposób nie chciałbym oceniać projektów, natomiast chciałbym przedstawić pewne refleksje, tezy, zresztą już nie takie nowe, ale może warto je powtórzyć.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#RedaktorMaciejIłowiecki">Jest oczywiste, że prawo prasowe powinno regulować możliwie najmniej dziedzin z zakresu komunikacji społecznej. W pewnych jednak sferach musi zawierać podstawowe regulacje, choćby z tego powodu, że inne rodzaje praw nie zostały jeszcze dostosowane do obecnych warunków. Zgadzam się z redaktorem Skalskim, że nie ma to być ustawa liberalna, ale to pojęciowe jest przez różnych ludzi różnie pojmowane. Otóż dostęp do informacji powinien być regulowany, tzn. zakres jawności życia publicznego. Chodzi tu zarówno o prawa obywatela do bycia poinformowanym, o czym zwykle się zapomina, jak i obowiązek informowania dziennikarzy ze strony instytucji, urzędów i osób pełniących funkcje publiczne. Dostęp do informacji może być ograniczony jedynie ustawowo określoną tajemnicą państwową. Tak, jak to jest we wszystkich krajach demokratycznych. Prawo do krytyki, wyrażające się w swobodzie opinii dziennikarskiej i wszelkiej innej na każdy temat. Czyli granica tej krytyki może być jedynie uregulowana przez prawo, jedynie uwłaczanie czyjejś osobistej godności. Obraza osób, instytucji publicznych lub obraza uczuć religijnych, obyczaju lub przekonań, być może, te sprawy powinno regulować prawo cywilne. W tej chwili reguluje je niezbyt wyraźnie,</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#RedaktorMaciejIłowiecki">I wreszcie reagowanie na krytykę. Problem sprawozdań w gruncie rzeczy jest bardzo ważny dlatego, że jak dotąd np. w telewizji publicznej bardzo trudno jest doprosić się o jakiekolwiek sprostowanie ewidentnie fałszywej informacji. O tym, czy ma być sprostowanie, czy nie decyduje redaktor zależnie od swoich upodobań politycznych. Wreszcie musi istnieć, o czym już wspomniano, określenie zawodu dziennikarza, jego podstawowych obowiązków. Nie jest to tylko kwestia etyki, właśnie informowanie społeczeństwa przede wszystkim. Kwalifikacje zawodowe zwłaszcza etyczne powinny określać, tak jak w innych krajach organizacje dziennikarskie. Jak Komisji wiadomo, te organizacje właściwie nie mają żadnej mocy wykonawczej. Wydaje się również, że musi być bardzo wyraźne określenie obowiązków wydawcy, właściciela tytułu, redaktora naczelnego. Wchodzi tu w grę ochrona dziennikarza na rynku pracy. Pan Ernest Skalski pyta, skąd się biorą te ograniczenia w sprawach wydawców zagranicznych itd. A no stąd, żeby nikt z zewnątrz nie dyktował nam czegokolwiek. Taka jest idea tego, a nie taka by zabronić wchodzenia wydawcom obcym. Mnie jest obojętne, czy to będzie obywatel zagraniczny, chodzi o to, by reprezentował jednak interesy tego społeczeństwa i tego państwa. Niesłychanie jest także określenie odpowiedzialności za słowo. Można powiedzieć, że to sprawa etyki dziennikarskiej.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#RedaktorMaciejIłowiecki">Ale - jak państwo wiedzą - zasady etyki dyskutowane są już od dłuższego czasu. Oba stowarzyszenia mają już pewne projekty, również ma je Rada przy Prezydencie. Będą one sformułowane, poddane dyskusji publicznej, przyjęte lub nie w środowisku. Natomiast długo jeszcze ich skuteczność będzie stała pod znakiem zapytania. Dlatego uważam, że pewne rzeczy muszą być uregulowane.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#RedaktorMaciejIłowiecki">Plagą naszych środków przekazu jest obecnie dawanie fałszywego świadectwa. Przed tym musi być jakaś obrona. Bardzo ważne w środowisku dziennikarskim jest umiejętność oddzielenia informacji od komentarza i opinii własnej.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#RedaktorMaciejIłowiecki">Obecnie jest to w Polsce przedmiotem najczęstszej manipulacji, oszukiwanie czytelnika w ten sposób, że może on odebrać opinię własną dziennikarzy, czy też redaktora naczelnego lub grupy interesu, stojących za gazetą, jako prawdę obiektywną, jako faktu.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#RedaktorMaciejIłowiecki">Obowiązek sprawdzenia informacji przeznaczonej do rozgłoszenia: niby jest to oczywiste, każdy się z tym zgadza. Ale póki nie jest to sformułowane w bardzo ostry sposób, to przypadki nie sprawdzania zdarzają się coraz częściej szkodzenia ludziom, instytucjom, czy pewnym sprawom ogólnym. Istota i zasady funkcjonowania reklamy w mediach muszą być bardzo precyzyjnie określone. Przypadki reklamy ukrytej są częste.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#RedaktorMaciejIłowiecki">Wreszcie określenie statusu i uprawnień Rady Prasowej. Jest to kwestia dyskusyjna. Zgadzamy się z głosami, które twierdzą, że Rada powinna być niezależna, większość jej członków powinna być wybierana przez środowisko dziennikarskie, a nie mianowana.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#RedaktorMaciejIłowiecki">Mówiono mi na spotkaniach, że - być może - byłyby pożądane jakieś rozwiązania w tej sprawie umożliwianie wspieranie przez państwo inicjatyw prasowych lokalnych, samorządowych. Chciałbym jeszcze raz powtórzyć, że kwestia udziału kapitału zagranicznego musi być pod ścisłą kontrolą. Nie powinno być monopolu w żadnej dziedzinie, a granice tego monopolu powinno ściśle określać prawo. Z niepokojem dostrzegam możliwości wykupowania coraz większe. Następuje wykupowanie tytułów prasowych i koncentracja kapitałów.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#RedaktorMaciejIłowiecki">I jeszcze sprawa ogłoszeń instytucji publicznych. Oczywiście to, jak to się odbywa obecnie, jest niesprawiedliwe. Bo to przecież z moich podatków są finansowane tylko niektóre gazety. Mówię to w imieniu osób wypowiadających się na spotkaniach.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#RedaktorMaciejIłowiecki">O autoryzacji. Chciałem zwrócić uwagę, że np. w USA nie autoryzuje się tekstów, natomiast nierzetelny dziennikarz nie ma czego szukać na rynku mediów. U nas tak nie jest. Chciałbym mieć pewność, a to często osobiście nie dotyka, że jak coś mówię, to żeby to było skrócone i odpowiednio sformułowane, ale żeby nie wypaczono tego, co powiedziałem. I znowu nie wiem jak należałoby z tego wybrnąć. Nie mogę się powstrzymać od takiej uwagi. Niezależność Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji głęboko boli pana profesora Michalskiego, epitet inkwizycja pojawia się jako insynuacja bez choćby jednego przykładu na taką działalność, że wreszcie konkurencja projektów prawa prasowego jest niewskazana, bo może być niebezpieczna i że zespół prawa prasowego, w którym nie uczestniczył pan profesor, jest drugim garniturem. Powstrzymuję się od polemiki z tymi stwierdzeniami, choć wydaje mi się, że daleko im do elegancji prawnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PosełJuliuszBraun">Głos zabierze pan Joachim Weideman z fundacji, która współpracowała z nami przy ustawie telewizyjnej. Mam nadzieję, że będziemy dalej współpracować.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JoachimWeideman">Szanowna Komisjo, miałem nie zabierać głos, ale padły tutaj słowa dotyczące prawa niemieckiego, które dla mnie są do końca niezrozumiałe. Pan profesor Michalski powiedział, że w Niemczech istnieje niejasność między określeniem Berichtung a Beantwortung.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JoachimWeideman">Problem polega na tym, że rzeczywiście trudno przetłumaczyć to na polski język, tłumacze, którzy tekst prawny mieli, tłumaczyli to na sprostowanie. W Niemczech nie istnieje problem czym jest Berichtung lub po polsku sprostowanie, bo ureguluje się prawnie tylko sprostowanie. Natomiast korygowanie tekstu jest sprawą tylko gazety, między osobą, która jest dotknięta publikacją, a gazetą. Druga sprawa to to, że pan profesor Michalski zwrócił uwagę tylko na nowelizację w Austrii, natomiast nie zwrócił uwagi na to, co się teraz dzieje w nowych landach. Powstaje tam nowe prawo prasowe. Mam tu przykład prawa z Brandenburgii, które jest bardzo liberalne i po raz pierwszy w Niemczech zawiera przepisy chroniące redaktora przed wpływem wydawcy, nie może być zmuszony do publikacji wbrew swojej woli. Mamy również w Niemczech trudności w określeniu kim jest dziennikarz. Jest dużo osób na rynku prasowym, których określa się jako żurnalistów, jako dziennikarzy. Podjęto inicjatywę ze strony związku zawodowego dziennikarzy, stowarzyszenia dziennikarzy i określono, że dziennikarzem może się nazywać każdy, ale redaktor jest osobą z doświadczeniem zawodowym i stażem, który w Niemczech wynosi 2 lata. Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że jeżeli będzie taka potrzeba Fundacja chce zaoferować Wysokiej Komisji oraz organizacjom społecznym informacje o ustawodawstwie europejskim, organizowanie konferencji lub dostarczanie przetłumaczonych na język polski różnych publikacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PosełMarekSiwiec">Mam wrażenie, że bardzo trafnie został sformułowany tytuł naszego spotkania, tzn. mówienie o kierunkach prac, a nie dyskutowanie nad konkretnymi projektami. Prezydium Komisji dopełniło obowiązku przekazania pełnego dorobku. Jest to dorobek autorski, status tych dokumentów nie budzi chyba wątpliwości nikogo z uczestników. Pomimo różnych o nich opinii, nie chciałbym się do nich odnosić. Dobrze, że one są. Stanowią jakiś krok do przodu, ale nie warto ani się szczegółowo pastwić nad nim, ani ich gloryfikować. Chcę mówić o kierunkach. Komisja musi rozstrzygać, czy zaistniały przesłanki skłaniające Komisję, bo ja rozumiem, że w efekcie naszej tu debaty może być podjęcie decyzji o rozpoczęciu pracy nad poselskim, komisyjnym projektem prawa prasowego, a więc, czy zaistniały przesłanki, aby tworzyć nowe prawo prasowe, czy też jest ich na tyle niewiele, żeby nowelizować stare. W momencie ruszania obowiązującej ustawy istnieje zawsze pokusa zepsucia czegoś, co nie jest takie złe. Trzeba ocenić, na ile praktyka tego, z czym mamy do czynienia na co dzień, braki to istniejące prawo, na ile tego prawa nie broni i na ile ta pokusa jest zdefiniowana.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PosełMarekSiwiec">Przez pokusę rozumiem to, że zawsze znajdą się tacy, którzy pod hasłem realizacji będą chcieli założyć kaganiec. To będzie się mogło ładnie nazywać, w skrajnych warunkach może się nazywać wolnością prasy. Generalnie myśl jest taka, aby przykręcić. Mieliśmy niedawno do czynienia z jawną wolą takiego ograniczenia wolności prasy. Jakie są dla mnie nowe przesłanki do podjęcia pracy nad tą ustawą. Już prawie cztery lata mamy do czynienia z rynkiem prywatnej prasy w Polsce, to jest normalny rynek, gdzie są właściciele, fuzje kapitałowe upadłości, tworzą się nowe tytuły. Dzisiaj mało kto już pamięta, jakie korzenie miała jaka gazeta. Jesteśmy w przededniu rynku mediów elektronicznych. Zostały stworzone przesłanki prawne funkcjonowania nadawców elektronicznych, publicznego radia i telewizji. Sprawa, który ma duży walor psychologiczny, nie ma charakteru prawnego ani materialnego i na nie chciałbym zwrócić uwagę. Nastąpił w Polsce koniec takiego okresu odreagowywania na cenzurę. To znaczy nie ma już dzisiaj lęku przed cenzurą, żeby ktoś w ogóle wierzył w to, że można wprowadzić taką sobie instrumentalną cenzurę. To pozwala mówić o takich sytuacjach, gdzie niczym nie skrępowana wolność może stanowić zagrożenie wolności innego człowieka. Do tej pory próba mówienia o jakimś ograniczeniu kończyła się stwierdzeniem: bo ty chcesz cenzury. Uważam, że dziś już nikt nikogo o to nie posądza.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#PosełMarekSiwiec">Następna sprawa. Mamy do czynienia z czymś takim, jak tworzenie koncentracji własności w dziedzinie mediów. To jest naturalne zjawisko, przed którym stoją rozwinięte kraje europejskie i któremu próbuję przeciwdziałać, albo przynajmniej tworzyć pewne regulacje. Pytanie, czy Polska jest w tym momencie, gdzie koncentracja nam grozi, czy w takim miejscu, gdzie ta koncentracja powinna ustępować w interesie rynku mediów. Dodam do tego, że właściciele rynków prasowych starają się o koncesje telewizyjne. To jest zjawisko nowe. Także nowym zjawiskiem, ja bym wcale nie był zwolennikiem tworzenia prostych, mechanicznych regulacji, ale trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jaka powinna być realna rola kapitału zagranicznego. Czy w interesie państwa polskiego jest tworzenie barier w tej dziedzinie. Cztery lata temu nieliczni właściciele z zagranicy kupowali pewne ilości pakietów gazet i to było traktowane jako ciekawostka.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#PosełMarekSiwiec">Ale jeżeli ten sam wydawca kupuje coraz więcej i właściwie nie wiadomo, w jakiej części jest on właścicielem, to można sobie zadać pytanie, czy tak ma być. Trzeba też określić w nowej rzeczywistości, jakie są relacje między właścicielem, redaktorem i dziennikarzem. Na ile pozycja dziennikarza, jego niezależność jest gwarantowana. Czy rola wydawcy, właściciela nie zagraża tej niezależności. Takie sytuacje są. Jeżeli na rynku jest spora liczba bezrobotnych dziennikarzy, to kwestia regulacji pracowniczych powinna stać się przedmiotem uregulowań ustrojowych. Pojawiło się coś takiego, jak zagrożenie obywatela przez prasę. Np. jeżeli Kowalski zostanie nazwany złodziejem w jakimś poczytnym tytule, to jego szanse na oczyszczenie się z zarzutu, odzyskanie dobrego imienia są praktycznie żadne. Sądy nie są przygotowane do takich roli. Wiemy, że było wiele procesów prasowych, że polskie orzecznictwo jest bardzo słabe. W tej dziedzinie sama kwestia wpisu sądowego. Są to bardzo duże sumy. Nie damy sobie rady bez sądu, bez mądrego orzecznictwa. Zwracam na to uwagę, ponieważ nie ma takiej ustawy, która by tę dziedzinę regulowała. Skłania się w związku z tym do opinii, że trzeba nad tą ustawą zacząć pracować, ale mając na uwadze tę pokusę, że jeżeli się zacznie ruszać to co istnieje, to można różne zapisy zepsuć.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#PosełMarekSiwiec">Sama dyskusja, według mnie, będzie bardzo potrzebna i pożyteczna. Dopiero w tej dyskusji zdecydujemy, czy warto tę ustawę ruszać, czy może są inne metody, chociażby przez wykorzystanie orzecznictwa sądów, wprowadzenia praktyki, która spełniałaby te przesłanki, o których tu mówiliśmy. W wtedy wcale nie będzie to porażka Komisji, a uznanie, że takie rozwiązanie będzie lepsze.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#GrzegorzLindenberg">Już zacząłem dochodzić do wniosku, że w ogóle nie potrzebujemy ustawy prasowej. Tak naprawdę, jak rozumiem, to co jest z całej tej ustawy, jak się wyciśnie, co ta ustawa ma regulować, to ma ona regulować trzy rzeczy.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#GrzegorzLindenberg">Z jednej strony jest dobrze wiedzie, co kto wydaje. Ustawa spowoduje obowiązek rejestrowania tytułu i podawania wszystkich danych. Ja jestem jednocześnie i wydawcą i redaktorem naczelnym. W obu tych rolach udaje m się zgadzać. Wymóg rejestracji, z moich doświadczeń wynika, że nie jest nikomu do niczego potrzebny. Jest pewnie jakaś ustawa o znakach towarowych itd. Wiadomo, że trzeba tytuł zarejestrować, żeby nie mógł ktoś inny wydawać drugiej gazety pod tytułem „Gazeta Wyborcza” albo „Wprost”. To jest jedna sprawa, którą prawo prasowe próbuje regulować, być może - niesensownie.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#GrzegorzLindenberg">Prawo prasowe próbuje zmusić przedstawicieli administracji państwowej, żeby nie oganiali się od dziennikarzy, tylko żeby udzielali im informacji. Jeżeli taki zapis ma być realny, to ten zapis musi uwzględniać to, o czym mówił redaktor Skalski. A więc, co się dzieje w sytuacji, kiedy na rynku w Polsce jest około 2 tysiące tytułów prasowych. Do tego dojdzie w ciągu 2–3 lat około 500 stacji radiowych i telewizyjnych. Chciałbym zobaczyć, w jaki sposób dowolne ministerstwo udziela informacji 400 dziennikarzom w ciągu tygodnia na różne tematy. Jeżeli potrzebujemy takiego zapisu, to musi on dokładnie określać formy odpowiedzi, a również regulowania tej odpowiedzi. Bo tu jakby odpowiedzi będą dobrem pożądanym. I to jest druga sprawa, którą prawo prasowe próbuje regulować, a myślę, że bez tego też byśmy się obeszli. Zdrowa rywalizacji wśród dziennikarzy i mediów doprowadzi do tego, że jednak informacje będziemy otrzymywać.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#GrzegorzLindenberg">Trzecia rzecz, gdzie - być może - widzę konieczność pewnego uregulowania, dotyczy ochrony źródeł dziennikarskich. Uczynienie tu jakiegoś wyjątku dla tej grupy zawodowej, dzielenie się źródłami informacji, ze skądinąd słusznie zainteresowanymi tymi organami władzy państwowej musi istnieć. Ale - być może do tego wystarcza ustawa prasowa, która składa się z dwóch akapitów. Jakie prawa ma dziennikarz i gdzie te prawa są ograniczone. Jeżeli te dwa akapity, paragrafy musiałyby się w ustawie znaleźć, to postulowałbym coś, czego w tych dwóch projektach nie znalazłem. Z projektu, o którym mówił pan prof. Piątek wynika, że dziennikarzem przestaje się być w momencie rozwiązania stosunku pracy. Tak jest tam zdefiniowany dziennikarz. Najprostszym sposobem dowiedzenia się skąd informacje jego pochodzą jest wyrzucenie go z pracy, w tym momencie przestaje być chroniony. Tu powinien być wprowadzony pewien okres ochrony, podobnie jak przy władzach związku zawodowego. Byłaby to jakaś ochrona dla dziennikarzy usuniętych z pracy. Mogą to wykorzystać również dziennikarze, którzy przestają być członkami zespołów redakcyjnych i radośnie obwieszczają światu, skąd czerpali ekscytujące informacje wraz z ich źródłami. Z jednej strony ochrona, z drugiej sankcje wobec dziennikarzy, którzy takich informacji udzielają, bo to działa również w drugą stronę. To musi istnieć. I te dwa akapity są konieczne. Podejrzewam, niestety, że moje pomysły minimalizowania pewnych działań, nie spotykają się z życzliwym przyjęciem różnych gremiów. Na wypadek, gdyba taka czy inna ustawa była opracowana, chciałem powiedzieć tak.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#GrzegorzLindenberg">Po pierwsze - uważam, że o ile sprawa koncentracji mediów powinna być bardzo skrupulatnie ujęta, zwłaszcza w kraju tak małym i biednym, kto i jakie środki masowego przekazu kontroluje, aby nie okazało się, że kontroluje 80%, to ja jestem za dopuszczeniem bez żadnych ograniczeń kapitału zagranicznego w prasie. Tworzenie ograniczeń nie ma specjalnego sensu. Kapitał zagraniczny może założyć firmę czysto polską, która to firma czysto polska przejmie kontrolę nad tytułem, zgodnie ze wszystkimi wymaganiami prawa, może założyć też np. osiem takich firm pączkujących. Dlatego myślę, że jest to przepis nie do wyegzekwowania. Ważne jest, by każdy kto chce i miał może możliwość założyć radio, gazetę, miesięcznik i ustawa powinna stwarzać jakieś, nie potrafię powiedzieć, jakie sposoby zachęty, ponieważ uważam, że czym więcej tego na rynku, tym lepiej. Bezsensowny wydaje mi się także przepis o tym, że spółki akcyjne nie mogą być właścicielami mediów, bo często trudno dojść, kto tak naprawdę jest właścicielem. Po drugie istnieją już odpowiednie przepisy o konieczności podawania przez spółki notowane w obrocie publicznym, kto jest właścicielem więcej niż 5% akcji. Po trzecie - spółka akcyjna jest jednym z bardziej powszechnych sposobów na to, żeby zdobywać kapitał. Jeżeli będzie tych spraw więcej, nie będzie to wydarzeniem, że ktoś zakłada firmę po to, żeby założyć gazetę, czy radio. Uważam takie ograniczenie za szkodliwe dla rozwoju prasy.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#GrzegorzLindenberg">Polskie prawo nie chroni, czy chroni, ale w stopniu dalece nie wystarczającym, dobre imię osób, o których się pisze. Uważam, że polscy dziennikarze wykazują w sposób zdumiewający, powściągliwość w pisaniu o różnych osobach. Powściągliwość nie w docieraniu do informacji, ale w interpretowaniu, bądź podawaniu informacji całkowicie fałszywych lub niesprawdzonych.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#GrzegorzLindenberg">Gwarantuję państwu, że nie stanie mi się żadna krzywda, może za dwa lata sąd skaże mnie na 40 mln zł nawiązki na rzecz PCK, jeśli napiszę o polityku tego kraju dowolne, brutalne oszczerstwo. Występuję przeciw swoim interesom, jamo wydawca, ale ja domagam się skutecznego prawa chroniącego ludzi przed wydawnictwami prasowymi, przed zmyślaniem informacji, przed potwarzami, przed szkalowaniem. Nie wiem, czy prawo prasowe jest w stanie to załatwić. Konkurencja na rynku prasowym będzie coraz większa. W momencie, kiedy wydawcy uświadomili sobie, że gazeta musi przynosić zysk, a sposobem na to jest mieć jak najwięcej czytelników będziemy obserwować, jeżeli nie będzie powściągów prawnych, bardzo szybki proces brutalizacji prasy.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PosełAdamHalber">Także nie będę się ustosunkował do projektów. Powiem czego oczekuję od nowego prawa prasowego. Oczekuję dwóch rzeczy: ochrony polskiej prasy, także przed obcym kapitałem, przed ingerencją. Nie zgadzam się ze stwierdzeniami, że można oszukać, że można wprowadzić obcy kapitał demiurgiem polskich umysłów z Atlantydy lub kosmosu. Ja uważam, że można i że to się odbywa. Chronić również dlatego, że od 2–3 lat daje się zauważyć na rynku wydawniczym politykę wypierania polskich tytułów za pomocą dumpingowych cen pism drukowanych nie za polskie pieniądze. A więc ochrona polskiego rynku, także polskiego rynku pracy dziennikarzy. I druga część moich nadziei związanych z nowym prawem prasowym - ochrona dziennikarza. Nie robią tego organizacje dziennikarskie, rozproszone, skłócone, podzielone. Być może zrobi to syndykat dziennikarzy, w co głęboko wierzę, nowe, prężne ciało o charakterze związkowym. Myślę jednak, że może to przede wszystkim zrobić prawo prasowe. Uważam, że obawy dotyczące nowych uwarunkowań w polskiej prasie są uzasadnione. Dlatego myślę, że należy iść tropem przetartym już przez powołanie KRRiTV i powołać ciało konstytucyjne w postaci Krajowej Rady Prasy. Ciało to działając podobnie, jak starsza, siostra czyli KRRiTV. Te wszystkie problemy, o których tu mówiono, sprawy orzecznictwa, ochronę zawodu, kontroli będzie miało w swoim statucie i w zakresie obowiązków. Tego typu instytucja jest polskiej prasie, polskiemu czytelnikowi, także nam - sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu potrzebna. Takie wnioski będę składał. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PosełJuliuszBraun">Głos zabierze pan Krzysztof Wojciechowski, doradca zarządu Telewizji Polskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#KrzysztofWojciechowski">W dwóch słowach chciałbym się odnieść do tego, co zostało nam przedstawione. W szczególności do projektu „ustawa o wolności prasy”. Projekt Stowarzyszenia Dziennikarzy RP jest raczej projektem nowelizacji, sięgającym trochę za mało daleko. Natomiast o lekturze projektu „ustawa o wolności...” pierwsze wrażenie było dosyć krytyczne.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#KrzysztofWojciechowski">Nie wydaje nam się prawidłowe pisanie o wolności prasy zamiast o prawie prasowym, Tak, jak nie pisze się „ustawy o ochronie praw podmiotowych”, tylko Kodeks cywilny, bo to jest pewna domena regulowana przedmiotowo. Zawarte tu pewne deklaracje ogólne niczego nowego nie wnoszą. Padło tu wiele krytycznych uwag pod adresem tego projektu, a we mnie obudził się odruch obrony pewnych rozwiązań w nim zawartych. Podnoszono tu kwestię pluralizmu prasy, czy można go ograniczać czy nie. Na wstępnym etapie prac należy sobie odpowiedzieć na pytanie podstawowe. Co to jest pluralizm prasy. Czy jest to pluralizm dziennikarzy, tzn. ich prawo, czy jest to pluralizm ludzi, którzy otrzymują informacje, a więc pewnego rodzaju funkcje służby publicznej.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#KrzysztofWojciechowski">Zapewnienie społeczeństwu pluralistycznego źródła informacji. W tym kontekście nie są pozbawione sensu mechanizmy antykoncentracyjne. Procesy koncentracji mediów i daleko idącej nieprzejrzystości mediów są od dawna rozpoznane w krajach Wspólnoty Europejskiej. Prowadzi się tam proces przygotowania mechanizmów antykoncentracyjnych. Przyjmuje się pewne założenie, że proces koncentracji mediów, niezależnie od tego, że podmiotowo czasem oznacza pluralizm, to znaczy, jest wiele podmiotów, ale trzymanych w jednym ręku. Proces koncentracji mediów jest ograniczeniem pluralizmu. Zadaniem prawa prasowego czy też innych regulacji w tym zakresie, pewne przejawy tej regulacji zawiera ustawa o Radiofonii i Telewizji. Powinno być uregulowanie tej kwestii. Należy także pewne podmioty, które ze swej istoty są pluralistyczne, aczkolwiek są skoncentrowane.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#KrzysztofWojciechowski">Myślę o mediach publicznych. Poddawanie ich ogólnemu reżimowi antykoncentracyjnemu jest nieporozumieniem, bo albo są to media publiczne i wtedy są ze swej istoty pluralistyczne, albo nie są i wtedy trzeba je uczynić publicznymi. W tym projekcie istnieje pewne zachwianie pomiędzy interesem sektora publicznego a sektora prywatnego. Przejawia się to także w zakresie prawa do informacji. Ograniczenie prawa do informacji tylko i wyłącznie tylko do podmiotów w jakiś sposób związanych bądź podmiotowo, bądź własnościowo z sektorem publicznym. Przecież bardzo wiele działalności publicznej jest prowadzone przez podmioty prywatne. Czy nie należałoby jednak tu jakieś formuły z dotychczasowego ustawodawstwa, dające dziennikarzom dość szerokie prawa, zachować.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#KrzysztofWojciechowski">Kwestia przejrzystości mediów: podzielam zdanie pana prof. Piątka, że istnieje potrzeba zapewnienia takiej przejrzystości rynku prasowego, także radiowo-telewizyjnego. Pluralizm mediów powinien być zapewniony tak przez tworzenie mechanizmów antykoncentracyjnych, jak i mechanizmów zapewniających przejrzystość mediów.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#KrzysztofWojciechowski">Kwestia Rady Prasowej. Pan poseł Halber zauważył, niezwykle trafnie, że istnieje nierównorzędność podmiotów prowadzących działalność prasową w zakresie istnienia, bądź nie istnienia pewnego organu nadrzędnego. Podmioty prowadzące działalność radiową-telewizyjną mają nad sobą, bez żadnych negatywnych konotacji, KRRiTV. Podmioty prasy drukowanej, tego rodzaju organu nie mają. Nie wypowiadając się do tego, czy taki organ w przypadku prasy powinien istnieć chciałbym zwrócić uwagę, że istnieje tu pewna sytuacja nierównorzędności i czy jest to w pełni uzasadnione. Konkludując, dziękujemy za zaproszenie do udziału w pracach i wyrażam nadzieje, że zarówno na szczeblu komisyjnym, jak i na szczeblu rządowym, TV będzie miała możliwość te sprawy konsultować. Specyfika mediów audiowizualnych, w tym w szczególności mediów publicznych wymaga uwzględnienia w projektach Prawa prasowego. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#RedaktorJacekSnopkiewicz">Główny problem, który wynika z dzisiejszej dyskusji dotyczy nie tylko projektów prawa prasowego, ile głębokiej analizy i diagnozy tego co się dzieje na rynku prasowym. Ocena sytuacji na rynku prasowym, może stać się podstawą prawa prasowego nie na zawsze, ale prawa prasowego w okresie kształtowania się tego rynku, co będzie trwało jeszcze przez kilka lat. Jako dziennikarz i wydawca w różnych okresach życia, mogą państwu powiedzieć, że na tym rynku panuje w tej chwili absolutny gangsteryzm i pełna dowolność. Czy można pozwolić, aby w przyszłości, na polskim rynku prasowym dominowały tygodniki typu „Skandale” lub „Nie”, a prasa codzienna była obsługiwana przez polską wersję „Bilda”, który podobno szykuje się do wejścia na polski rynek. W związku z mechanizmami, które na tym rynku panują, można przyjąć, że tak się stanie. Taki towar sprzedaje się najlepiej i pisma ambitniejsze mają coraz mniejsze szanse. Np. prasa społeczno-kulturalna, która w ciemnych czasach komuny jakąś pozytywną rolę odgrywała. Wydaje mi się, że wszystkie ustawy należy odnieść do ustawy o radiu i telewizji. Ta ustawa sprawiła, że jest pełna kontrola tego, co dzieje się na rynku rynku radia i telewizji, nie tylko do momentu przyznawania licencji, ale i w trakcie funkcjonowania stacji. Stacja jeżeli przekroczy warunki ustawa traci możliwość nadawania. W tym układzie odpuszczenie prasy było błędem strategicznym i sprawiło, że rynek kształtuje się szalenie żywiołowo i idzie w niebezpieczną stronę.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#RedaktorJacekSnopkiewicz">Kilka konkretów. Trudno się zgodzi z zarzutami, że ograniczenie kapitału zagranicznego, to ksenofobia. To, co robi ten kapitał w Polsce jest zwykłym gangsterstwem, na co w innym demokratycznym państwie nie mógłby sobie pozwolić. Rynek prasy kobiecej został w tej chwili całkowicie zdominowany przez kapitał, głównie niemiecki, przy pomocy cen dumpingowych, jak również przy pomocy prymitywnych treści. Rynek prasy młodzieżowej, albo uległ likwidacji, albo jest opanowany przez obcy kapitał. Jest to rynek szalenie ważny z punktu widzenia pewnej roli edukacyjnej i wychowawczej, Kto wie, czy nie należy dojść do wniosku, że zgodę na wydawanie tytułu, skierowanego do młodzieży, powinno wydawać np. Ministerstwo Edukacji Narodowej. Powiem od razu, że to nie jest zakładaniem kagańca prasie, tylko świadome sterowanie pewnymi procesami, do czego państwo ma pełne prawo. Również ważną sprawą dla rynku prasy jest nierozstrzygnięta do dzisiaj sprawa kolportażu. Prawo prasowe musi w jakiś sposób dotknąć tego problemu, ponieważ „Ruch” jest absolutnym monopolistą i nic nie wskazuje, by powstawały sieci rzeczywiście konkurencyjne. Jak wygląda sprzedaż poszczególnych tytułów i które kioskarze chcą sprzedawać jest delikatną materią. Można podejrzewać, że wielkie koncerny poświęcają duże fundusze na to, aby ich gazety w sieci „Ruchu” dobrze się sprzedawały. Powstaje również problem, do jakiego stopnia sieć telewizyjna może propagować własną gazetę. Telewizja, jeszcze wtedy państwowa, przeprowadziła wielką kampanię reklamową tygodnika „Antena”, akurat jest to tygodnik w miar ambitny, ale dokonała tego w zasadzie sprzecznie z prawem. Promował się nie za swoje pieniądze tylko za pieniądze telewizji.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#RedaktorJacekSnopkiewicz">Teoretyczny przykład: właściciel prywatnej telewizji ogólnopolskiej zacznie lansować swoje tytuły, to natychmiast będzie miał powagę nad innymi wydawcami prasy.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#RedaktorJacekSnopkiewicz">Sprawa dotycząca ochrony zawodu: uważam, że problem staje się bardzo dramatyczny. Jakość dziennikarstwa w widoczny sposób się obniża. Nie ma barier we wchodzeniu do zawodu, może to dobrze, ale nie ma też barier powstrzymujących przed czynnikiem postępowań nieetycznych.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#RedaktorJacekSnopkiewicz">Redaktor Lindenberg ma rację, kiedy mówi, że może napisać wszystko i nie zostanie ukarany. Dowodem może być sondaż przed wyborami, kiedy „Super Express” jako jedyna gazeta zdecydował się na opublikowanie sondaży wbrew prawu i oczywiście nikomu włos z głowy, tak naprawdę, nie spadł.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#RedaktorJacekSnopkiewicz">Wielkim problemem wśród dziennikarzy jest również kryptoreklama i branie pieniędzy od ludzi, o których się pisze. Nie ma w tej chwili żadnych mechanizmów, aby tę degrengoladę powstrzymać. Reasumując, uważam, że punktem wyjścia do opracowania ustawy, która obejmowałaby najistotniejsze problemy dnia dzisiejszego, jest analiza i diagnoza. Uważam, że - niestety - ta ustawa musi się zajmować w tej chwili wszystkim, ponieważ nie ma możliwości, aby ktokolwiek winnej formie zapewnił kontrolowany rozwój prasy. Państwo powinno również przyłożyć do tego rękę. Chciałbym również powiedzieć o wspieraniu finansowym tytułów, które ukazują się na polskim rynku, przede wszystkim prasy lokalnej. Ma to znaczenie dla samorządności, dla przebiegu informacji lokalnej, dla prasy społeczno-kulturalnej, dla prasy ambitniejszej. Jakaś forma fundacji, czy inna w tym okresie, kiedy trudno utrzymać się na rynku i trudno wejść, powinna by stworzona dzięki m.in. ustawie prasowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PosełJanuszBraun">Nawiązując do fragmentu wypowiedzi pana Snopkiewicza, chcę powiedzieć, że w planach pracy Komisji na najbliższy okres jest zajęcie się sytuacją na rynku prasy młodzieżowej i kobiecej. Pewne pytania dotyczące tej sytuacji już sformułowaliśmy. Materiały na ten temat będziemy już niedługo mieli.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#GrzegorzLindenberg">Za sondaż wyborczy zostałem ukarany grzywną 1 mln zł na kolegium. Prawo przewiduje, że maksymalnie kolegium może mnie ukarać grzywną 5 mln zł. Od tego postanowienia odwołałem się i czekam na proces. Była tu też mowa o „Antenie”. Spieszę donieść, że wytaczam proces TVP o nieuczciwą konkurencję, że reklamuje swój własny tygodnik, który jest w konkurencji do tygodnika, który ja co tydzień daję do mojej gazety. Prowadzi mnie to sprawy ogólniejszej, mianowicie cen dumpingowych wydawców zagranicznych. Ja jestem czystej krwi Polakiem, jeżeli chodzi o to co wydaję. Jest to spółka z udziałem kapitału polskiego w 100%. Właściciel również w 100% składa się z kapitału polskiego. Nie reprezentuję więc interesów wydawców obcych, a często wchodzę z nimi w konkurencję. Parę dzienników polskich ma znaczący udział kapitału zagranicznego. Uważam, że jeżeli jest stosowany dumping, to wydawca, który przez to przegrywa powinien ich podać do sądu. Ja nie słyszałem o takim wypadku, A jest to zgodne z przepisami o nieuczciwej konkurencji. Według mnie jest nieprawdą, że są to ceny dumpingowe. Polscy wydawcy mają z różnych względów wyższe koszty produkcji, albo mają mniejsze zasoby kapitałowe. Tu rozstrzygnie rynek, co ludzie będą chcieli czytać. Niestety, chcą czytać gorsze, ale bardziej błyszczące. Rynek prasowy tym się różni od telewizji i radia, że jest rynkiem z nieograniczonym dostępem i dlatego według mnie nie jest potrzebna żadna Rada Prasowa. Przez 5 lat Polska się nieźle bez tej rady obywała. Powstało kilkaset nowych tytułów, dziennikiem największym jest dziennik, którego 5 lat temu nie było, a największym miesięcznikiem taki, którego 4 lata temu nie było i bije miesięczniki wydawane przez kapitał zagraniczny. KRRiTV ma co reglamentować, natomiast na rynku prasowym nie ma co reglamentować. To robią czytelnicy. Z bólem to mówię, ale w każdym kraju „Skandale” i „Nie” będą miały większy nakład niż „Tygodnik Powszechny”.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#GrzegorzLindenberg">Najchętniej widziałbym konkurencję w postaci „Bilda”, ale już się merytorycznie na to przygotowuję. Jeżeli jakaś ustawa o prawie prasowym zostanie uchwalona, to przepisy wykonawcze, które się w niej znajdą, bardzo bym prosił, by były opublikowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PawełZiółkowski">W dwóch słowach chciałem nawiązać do tego, co na temat Syndykatu Dziennikarzy powiedział pan poseł Halber. Środowisko dziennikarzy czynnie wykonujących zawód liczy według różnych szacunków 8–10 tys. ludzi. Jest to bardzo niewiele. Jest to środowisko silnie wyodrębnione i chyba jako jedyne nie ma swojej reprezentacji zawodowej. Istnieją stowarzyszenia, które w tej chwili pędzą rachityczny żywot. Z przykrością muszę stwierdzić, że oba stowarzyszenia, te największe, tzn. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i Stowarzyszenie Dziennikarzy RP znajduje się w stanie atrofii. W związku z tym w ub.r. powstała inicjatywa zarządów oddziałów warszawskich SDP i SDPR powołania związku zawodowego. Nadaliśmy mu nazwę Syndykat Dziennikarzy Polskich. Jest to nawiązanie do tradycji przedwojennej. Udało nam się zebrać osoby reprezentujące wszystkie działające, wówczas 10, różne organizacje dziennikarskie poza tymi dwoma największymi. Spotkaliśmy się wszyscy bez względu na zaszłości polityczne, wyznawany światopogląd i jednogłośnie stwierdziliśmy, że konieczne jest istnienie ogólnopolskiej organizacji zawodowej o charakterze związku zawodowego dziennikarzy. Takiej organizacji - jak powiedziałem - nie ma. Stowarzyszenia roli tej nie spełniają, bo nie mogą. Umocowanie prawne syndykatu związku zawodowego jest dużo silniejsze niż stowarzyszeń. W sytuacjach konfliktowych stowarzyszenia mogą wyrazić tylko opinię, której druga strona nie musi brać pod uwagę. W przypadku związku zawodowego sytuacja jest zupełnie inna. Życie dostarcza nam takich konfliktowych sytuacji ostatnio bardzo wiele. Upadają gazety, ludziom się nie płaci pieniędzy, są źle traktowani „idą na bruk”. Nie ma z kim się procesować, ponieważ wydawca już zniknął. Syndykat jest organizacją otwartą dla wszystkich, wykonujących zawód dziennikarski, bez względu na ich poglądy polityczne, religijne i obyczajowe. Syndykat jest apolityczny, światopoglądowo obojętny. Ma bronić interesów zawodowych dziennikarzy, ich praw socjalnych, prawa do informacji oraz reprezentować interesy środowiska wobec pracodawców i władz. Nasza inicjatywa spotkała się z dużym odzewem. Do tej pory chęć przystąpienia do syndykatu zgłosiło już ponad tysiąc osób. Przewidujemy, że za dwa - trzy miesiące powinien odbyć się zjazd, który wybierze władze, ustali program działania itd. W tej chwili powoływane są koła w redakcjach, następnie oddziały terenowe. Chcemy, aby syndykat tworzony był od dołu. Chciałem w imieniu dziennikarzy, czyli pracobiorców, wystąpić z propozycją współudziału w pracach nad prawem prasowym. Profesor Jerzy Mikułowski-Pomorski: Proszę państwa, doszliśmy do takiego momentu, gdzie zgodziliśmy się, że tworzymy nową ustawę, zapewne o nazwie prawo prasowe, która będzie otwarta na różnego rodzaju sugestie autorskie oraz na to wszystko, co tu zostało powiedziane. Przychylałbym się do sugestii, wyrażonych tu przez panów redaktorów Siwca i Snopkiewicza. To znaczy orientować prawo ku bieżącym aktualnym, ale trwałym problemom życia prasowego. Ustawy wcześniejsze, mimo ogólnych tendencji, żeby pojawiły się one jak idee platońskie, mamy tam bardzo dużo obciążeń - ówczesną percepcję i rzeczywistą sytuację ekonomiczną i polityczną. Sądzę, że ucieczka od takich rozwiązań dzisiaj byłaby zupełnie niecelowa. Również nie wyobrażam sobie, byśmy mieli kopiować rozwiązania zachodnie, a raczej posługiwać się tymi rozwiązaniami, jeśli uznamy, że są nam potrzebne. Na podstawie mojej diagnozy stanu prasy zwróciłbym uwagę na dwa elementy. Stworzyłbym, by może w art. 1 czy 2 żeby nadać temu raczej charakter ogólnej idei, nie zaś dokładnej egzekucji, obowiązek szczególnej dbałości informowanie na temat instytucji opartych na publicznym zaufaniu.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#PawełZiółkowski">Właściciele wydawców na to liczyli. Wydawcy, niestety, tego zadania, oczekiwanego od nich, nie spełnili. Wystarczy zauważyć, że prasa jest w dużym stopniu posiadana przez banki, a banki są najczęściej atakowanymi instytucjami.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#PawełZiółkowski">Ponieważ ten proces nie działa, powinniśmy go w jakiś sposób w ustawie zapisać. Druga sprawa. Ze względu na charakter zatrudnienia dziennikarzy, zachęcałbym do wzmocnienia pozycji redaktora naczelnego pisma. Nie tylko w zakresie egzekwowania swoich praw wobec dziennikarza i pokazywanie niezależności wobec wydawców, ale ponoszenia pewnej odpowiedzialności za to, co jest publikowane. Mówiąc krótko, uczyniłbym go bardziej strażnikiem pewnych obyczajów, które chcemy wyegzekwować.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#ProfesorWaleryPisarek">Przeczytałem projekt „ustawy o wolności prasy”, drugiego projektu nie przeczytałem, ponieważ otrzymałem nieczytelny egzemplarz. W tym pierwszym projekcie najgorszy, zupełnie orwellowski jest tytuł. To rzadko się zdarza, żeby po całej szkole demaskowania nowomowy, taki tytuł nadać projektowi ustawy. Jeżeli chodzi o projekt ustawy, o którym mówi pan prof. Michalski, to rad bym zgłosić swoje wątpliwości, co do tego, czy słuszne jest łączenie prawa prasowego z prawem wydawniczym. Między prawem wydawniczym a prawem autorskim są bardzo ścisłe powiązania. W gruncie rzeczy to, co stanowi istotę prasy nie jest przedmiotem prawa autorskiego, chodzi o samą istotę, to znaczy informację, bez której prasa by nie istniała i dla której wyłącza się ją z całego kompleksu zagadnień. Powinien się tu znaleźć artykuł poświęcony egzemplarzowi obowiązkowemu. Jest to bardzo ważne dla historii, kultury, bibliotek. Swego czasu zgłaszałem to Komisji, ale nie uznano za stosowne włączenie tego. Nie wyobrażam sobie, żeby Rada Prasowa, ta społeczna Rada Prasowa mogła cokolwiek wykonywać w formie zleconej. W gruncie rzeczy Rada Prasowa będzie ciałem społecznym i ona nie będzie mogła robić tego, co szeroko rozumiana administracja państwowa, co wcale nie znaczy, że wojewodowie, czy nawet sądy miałyby taki rejestr prowadzić. Taki rejestr może być traktowany, jak każdy inny rejestr przedsiębiorstw. Tendencje na świecie, od kilku lat idą ku pozbawieniu prasy jakiegoś specjalnego traktowania. Więc jeżeli mówimy o monopolu i walce z koncentracją, to po prostu uruchamia się odpowiednie ustawy. Rejestracja także pozostawiona jest w gestii instytucji, które zwykle przedsiębiorczością się zajmują. Generalna zasada - to co nie musi być w prawie prasowym, niechże tam nie będzie.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#ProfesorWaleryPisarek">Pamiętam, że podczas prac nad ustawą w 1983–1984 r. ze strony „patronów” wyczuwany był taki nastrój, aby państwo miało jak najwięcej do powiedzenia, począwszy od gromadzenia informacji, a kończąc na sprzedaży gazety. W projekcie „ustawy o wolności prasy” myślano o tym, by jak najwięcej wolności prasie dać. Wbrew głosom, które tu padały, ograniczenia albo są pozorne, albo łatwe do obejścia. Mam ze sobą ustawy poszczególnych landów niemieckich, to słowo daję, tam 50% artykułów poświęconych jest konfiskatom, karaniu prasy, chociaż nikt nie powie, że prasa tam nie jest wolna. W tym projekcie ustawy brak mi działań mechanizmów, które mogłyby te wszystkie nadużycia prasy powstrzymać. Zwykle w każdym prawie prasowym, po pierwszym zdaniu, że prasa jest wolna następuje drugie, że ograniczenia tej wolności wynikają z konstytucji i niniejszej ustawy. Poza tym żadnych ograniczeń być nie może. Jeżeli chodzi o ograniczenia w stosunku do obywatelstwa redaktora naczelnego dziennika, to zwracam uwagę, głównie chodzi mi o prawo własnościowe, to prawo francuskie np. w ogóle zabrania posiadania nawet jednego udziału w prasie codziennej komuś, kto nie ma obywatelstwa francuskiego. Sprawa jawności stosunków własnościowych w prasie jest bardzo ważna. Autorzy przyszłej ustawy powinni na to zwrócić uwagę. Jest coś nienormalnego, że Ośrodek Badań Prasoznawczych ma dostęp do precyzyjnie przedstawionych map własnościowych, jeżeli chodzi o Republikę Federalną Niemiec, a bezradny jest, jeżeli chodzi o ujawnienie tego, co się dzieje w Polsce. Współcześnie przy normowaniu prawa medialnego konkurują ze sobą trzy siły. Z jednej strony ci, utożsamiają się z państwem, następnie z wydawcami, trzeci - z dziennikarzami. Dzisiaj na forum Rady Europy państwa i dziennikarze są raczej sojusznikami przeciwko wydawcom, ponieważ wydawcy uważają, że żadne zasady etyczne czy moralne nie powinny mieć państwowego stempla. W ustawodawstwie zachodnim mocno podkreśla się ochronę dzieci i młodzieży przed pornografią i przemocą. Tego nie ma w tych projektach, a bezwzględnie być powinno, zwłaszcza w sytuacji, jaka na naszym rynku prasy dzisiaj panuje.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#ProfesorWaleryPisarek">Rada prasowa jest nam konieczna, ale niezależna od państwa. Rada prasowa na wzór zachodnich państw. Wierzę, że taka rada ze wsparciem ustawy w najbliższym czasie powstanie. W tej radzie powinien też uczestniczyć przedstawiciel państwa.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#ProfesorWaleryPisarek">Tak nieoczekiwanie kończę, ale musiałbym szukać następnego punktu, a nie chcę zabierać czasu.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PosełJuliuszBraun">Dziękuję bardzo. Jako ostatni zapisany do głosu jest pan doktor Karol Jakubowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#DoktorKarolJakubowicz">W nauce o komunikowaniu istnieje pojęcie dekodowania komunikatu, gdybyśmy zdekodowali komunikaty tutaj wygłoszone, to byśmy zauważyli za każdym komunikatem czyjś interes. Prasa jest grą różnych interesów: wydawców, właścicieli, dziennikarzy, redaktorów naczelnych. To są różne interesy. W tej całej powodzi interesów pominę interesy właściciela jednego garnituru. Ja jestem właścicielem wielu, co jest niesprawiedliwe, bo muszę za nie bardzo drogo płacić. Tutaj ujawniły się interesy grupowe a zapomniano o interesie publicznym, tzn. odbiorcy tu właściwie nie reprezentowanego. Krytykowany projekt „ustawy o wolności prasy” uwzględnia interes odbiorcy. Ja nie chcę go bronić, ale powiem, że on się z URM nie wydostał dlatego, że był tam widziany jako dający dziennikarzom zbyt wiele wolności, zbyt wiele przywilejów. Nie dawał natomiast rządowi dostatecznie dużo tego, czego on potrzebował, czyli kontroli nad prasą. Dlatego pozostaje własnością prywatną grupy osób, które go stworzyły.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#DoktorKarolJakubowicz">Chciałbym się natomiast odnieść do sprawy podstawowej, o której tu była mowa, pewnej filozofii działania, o której realizację powinno tutaj chodzić. Zastanawiając się, czy przystąpić do tworzenia nowego projektu ustawy, rozważaliśmy oczywiście nowelizację. Doszliśmy do wniosku, że przyświecający jej duch uzyskania maksimum wolności w ramach struktur, które tej wolności nie służą, jest duchem, którego nie da się już naprawić. To trzeba zacząć od początku. Postanowiliśmy stworzyć projekt ustawy, który by odpowiadał na nowe wyzwanie, o których mówił poseł Siwiec. Była mowa o przestarzałych ustawach zachodnich. Myśmy te ustawy przeczytali. Doszliśmy jednak do wniosku, że nie duch tych ustaw powinien nam przyświecać, ale duch obecnych poszukiwań, zapewniających przezroczystość pracy. Właśnie przezroczystość prasy służy interesowi publicznemu. Odbiorca wie kto do niego mówi, dlaczego mówi to, co mówi, kim jest i o co mu chodzi. Odrzuciliśmy natomiast analogię z radiem i telewizję, tutaj się przejawiała taka tęsknota do rozwiązań, które spowodują, że wszystko będzie pod kontrolą, albowiem prasa rządzi się zupełnie innymi prawami. Nie można projektować tego samego typu rozwiązań w sytuacji, gdy prasa jest dobrem niereglamentowanym. Częstotliwości są reglamentowane, coraz mniej, albowiem będzie ich coraz więcej. Naszym dążeniem jest zapewnienie minimum koniecznych regulacji, które zapewniają maksimum dostępnej przezroczystości prasy. Jeżeli przypominamy sobie historię prasy po roku 1989, to wiemy, że zmieniały one właścicieli, orientację - tylko nikt się o tym nie dowiadywał. Dlatego przewidzieliśmy obowiązek publikowana, przynajmniej raz na rok, linii programowej gazety. Nowy właściciel, jeżeli tę linię zmienia, miał obowiązek poinformowania o tym odbiorców. Ponieważ interes redaktora naczelnego, właściciela może być różny jeszcze bardziej od interesów i wolności dziennikarza, bo wolność założenia gazety, to nie ta sama wolność, co wolność uprawiania zawodu dziennikarskiego, to przewidzieliśmy, że linię programową właściciel musi opracować z redaktorem naczelnym w poszukiwaniu i w konsultacji z zespołem dziennikarskim. Nie będzie się to podobało właścicielowi, bo on ma interes w całkowitej niezależności, ale w interesie dziennikarza jest, żeby on wiedział i mógł akceptować lub nie, by był chroniony jeżeli linii nie akceptuje i mógł mieć tę tzw. klauzulę sumienia.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#DoktorKarolJakubowicz">Nasze poszukiwania szły w tym kierunku, owszem ingerencja w wewnętrzne sprawy redakcji, ale z punktu widzenia interesu publicznego, jest to konieczne. Jeżeli chodzi o napływ kapitału zagranicznego, nasze poszukiwania też brały się z doświadczeń właśnie kraju małego, poddanego inwazji z zewnątrz. To, że akcje mają być imienne, miało służyć właśnie przezroczystości.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#DoktorKarolJakubowicz">Pojawił się tu problem dwóch komisji. To przypomnę, że ta komisja sejmowa miała już podobne doświadczenie. Za czasów rządu Olszewskiego pracowano w tej komisji nad ustawą o radiofonii i telewizji, a równocześnie powstała komisja rządowa, do której i ja należałem, która pracowała nad rządowym projektem. Nigdy go - na szczęście - nie skończyła.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#DoktorKarolJakubowicz">Istniała tu jakaś korespondencja, wymiana informacji, zapisy z komisji rządowej były przenoszone na forum komisji sejmowej. Skończyło się dobrze. Dzisiaj ustawa o radiofonii i telewizji jest wzorem rozwiązań, jak tu mówiono. Zapewnia porządek na rynku radiowo-telewizyjnym. Sądzę, że tego typu doświadczenie może być przydatne przy pracy nad ustawą o prawie prasowym, która oby jak najszybciej powstała.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PosełJuliuszBraun">Proszę państwa, dokładnie w tym momencie zaczynają się uroczystości pogrzebowe związane z pogrzebem Witolda Lutosławskiego. Chciałbym prosić o uczczenie, minutą ciszy, pamięć tego wybitnego twórcy. Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#PosełJuliuszBraun">Wracamy do debaty.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#PosełJuliuszBraun">Jak powiedział pan doktor Jakubowicz, ujawniły się tu różne opinie, różne interesy. To właśnie temu celowi miało służyć nasze spotkanie. Obowiązkiem posłów i Sejmu jest zadbanie o to, by interes publiczny w zderzeniu różnych interesów był respektowany. Chciałbym zaproponować następujący tok postępowania, oczywiście w porozumieniu z prezydium Komisji. Sformułujemy po uważnym przeczytaniu stenogramu katalog problemów, jakie w tej dyskusji się pojawiły.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#PosełJuliuszBraun">Temu katalogowi problemów poświęcilibyśmy posiedzenie Komisji. Potem zaczęlibyśmy prace już w zespołach ekspertów, mając jasność, jakie główne sprawy wymagają rozstrzygnięcia. Jesteśmy zawsze otwarci na wszelkie opinie, wnioski od zainteresowanych środowisk. Mam nadzieję, że również z komisją powołaną przez ministra kultury, będzie się nam dobrze współpracowało.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#PosełJuliuszBraun">Jeżeli nie ma uwag, to ten punkt porządku dziennego zakończymy. Pozostała nam jeszcze sprawa dezyderatu dotyczącego polskiej Agencji Prasowej. Czy w tej sprawie ktoś z posłów chciałby zabrać głos? Jeżeli nie, to uznajemy, że dezyderat został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#PosełJuliuszBraun">Dziękuję wszystkim naszym gościom, dziękuję wszystkim, którzy zabierali głos.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#PosełJuliuszBraun">Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>